Rozdział 4
- Coś się stało? – zapytała Jade. Nie po to stroiła się, woskowała i
perfumowała przez ostatnie dwie godziny, aby Samael patrzył na nią jak na
dziwadło. Ubrana w nowe ciuchy i bieliznę wyglądała jak milion dolarów.
Zamiast spojrzeć na nią pożądliwie, Samael wyglądał na zmieszanego.
W ciągu jednego uderzenia serca wszystko jednak wróciło do normy, a demon
znów sprawiał wrażenie zrelaksowanego.
- Nic, zupełnie nic. Możemy jeść?
Taa, jedzenie. Była gotowa posmakować go na więcej niż jeden sposób,
ponieważ jej kły nie były jedyną obolałą rzeczą, którą potrzebowała zaspokoić.
- Tak, jestem głodna.
Podeszła za nim do małego stolika znajdującego się w rogu pokoju,
obserwując jak jego mięśnie poruszały się pod opiętą koszulką. Tatuaże na jego
prawej ręce były jej ulubioną częścią ciała. Miała nadzieję, że już niedługo
będzie mogła poruszać po nim rękami i trochę go posmakować. Demon
odwrócił się i uniósł brew. Czyżby coś powiedział?
- Co to jest? – zapytała Jade wskazując na pizzę.
- Pepperoni z dodatkowym serem delux. Nie powiedziałaś na co masz ochotę,
więc zamówiłem to.
Rozejrzała się za jakąś serwetką mówiąc:
- Rozumiem, że nie mamy na czym zjeść tej pizzy?
Wziął kawałek ciepłego ciasta do ręki, odpowiadając tym samym na jej
pytanie:
- Żyjąc zawsze sam, w pokojach hotelowych, nie zastanawiam się na czym
będę jadł pizzę, a teraz zwyczajnie o tym zapomniałem.
To był jeden z minusów przebywania w Sojuszu. Ta praca była strasznie
męcząca i dodatkowo sprawiała, że prawie każdy był samotny. Co prawda Jade
zwiedziła spory kawałek świta, ale ciągle była sama. Jeśli byłaby kiedyś w
Anglii to nie mogłaby pójść do małej restauracji i uczyć się kultury, ani nawet
zwiedzać z kimś zabytków. Wprawdzie kiedyś robiła tak z Kelsey i Lexie, ale to
było bardzo dawno temu i rzadko się zdarzało.
Usiadła z demonem przy stole i podniosła kawałek pizzy do ust. Złapała go na
tym, że jej się przyglądał. Jade nigdy tak naprawdę nie przywiązywała wagi do
jedzenia pizzy, ale kiedy była z Samael’em bardziej zwróciła na to uwagę i
stwierdziła, że jest to niezbyt seksowne. Rozciągający się ser, olej brudzący jej
usta i żadnej serwetki, którą mogłaby się wytrzeć. Na dodatek musiała ugryźć
pizzę kilka razy i do tego wspomóc się palcem, aby oddzielić ciągnący się ser od
ust do pizzy.
- Kiedy ostatni raz się pożywiałaś?
Jako wampir nie mogła nie zauważyć błędu, jakim było zadanie tego pytania.
Samael jednak nie zdawał sobie sprawy, że nienależny pytać o takie rzeczy. Jade
mogła spróbować zagrać nieśmiałą dziewczynkę, ale to nie było w jej stylu,
zamiast tego zapytała:
- Dlaczego pytasz? A może składasz mi jakąś ofertę?
Demon widział wampiry śliniące się na samą myśl o krwi. Krew bogatych i
grubych ludzi smakowała podobno jak woda w letni dzień. Mogła też wyżywić
wampiry na bardzo długi okres czasu.
- A co jeśli tak?
Hmmmm, uwiedzenie go nie było aż takie trudne. Karmienie zazwyczaj
mogło być zmysłowym doświadczeniem dla obu stron i mogło doprowadzić do
stanu dużego podniecenia. Nie było tajemnicą, że Samael chciał ją zaciągnąć do
łóżka.
Jeszcze go nie dotknęła, a już poczuła dawną siebie. Odłożyła swój kawałek
pizzy powrotem do pudełka, mówiąc:
- Czy kiedykolwiek byłeś wcześniej z wampirem? – czy naprawdę chciała
znać odpowiedź na to pytanie?
- A czy ty byłaś kiedykolwiek wcześniej z demonem?
Poczuła ciepło na policzkach. Demony były jej ulubionymi kochankami.
Ludzie i wampiry były niczym w porównaniu z nimi, zwłaszcza tymi z
Pierwszej Angielskiej Rewolty. Podobno to właśnie w Piekle pisano książki, w
których opisywano każdą łóżkową pozycję.
- Ach, więc byłaś. – uśmiechnął się i również odłożył swój kawałek pizzy.
Palcem wskazującym i kciukiem wytarł sobie kąciki ust.
Wewnętrznie poczuła, że musi bronić swojego honoru, więc powiedziała:
- Mam ponad siedemset lat, Samael’u. Nie jestem już dziewicą.
Jego uśmiech powoli się powiększył, aż wokół oczu pojawiły mu się
zmarszczki.
- Mam za sobą więcej niż tylko kilka tysiącleci, więc z pewnością można
powiedzieć, że nie jestem prawiczkiem.
Wyrwał jej się nerwowy śmiech. A może był to raczej histeryczny chichot?
- Więc…?
- Twoje miejsce czy moje?
- Haha, zabawne.
Jade słyszała, że niektórzy ludzie czuli w pobliżu ich drugiej połówki motyle
w brzuchu, ale kto wie co mieli na myśli? Po za tym to nie był początek ich
szczęśliwego związku na wieczność. To był seks - tylko seks. Wcześniej Jade
odmówiła sobie przespania się z nim myśląc, że to tylko jakieś głupie
zauroczenie, które szybko minie. Jej pożywienie się – które prędzej czy później
by nadeszło – było konieczne. I nie było między nimi nic więcej niż tylko to.
Samael odsunął się z krzesłem od stołu i przywołał ją gestem ręki do siebie.
Motyle w jej brzuchu oszalały, kiedy wstała z krzesła i podeszła do demona -
nie liczyło się nic prócz tej chwili. Samael poklepał się po udach. Jade
zauważyła, że jego fallus już teraz jest w pełnej gotowości. Czy demon myślał,
ż
e usiądzie na nim okrakiem, albo na kolanach tak jak w centrum handlowym u
Ś
więtego Mikołaja? Zmuszona jednak była usiąść na nim okrakiem, aby
uzyskać dobry dostęp do jego szyi. Siedząc bokiem nie wyglądała by seksy, jak
ujęła to Lexie.
Tak, to było konieczne. Musiała się pożywić. A on się zaoferował.
Usiadła na nim okrakiem i położyła mu dłonie na ramionach, aby nie odkrył,
ż
e jest przerażona i cała się trzęsie. Co było nie tak? Przecież to nie był jej
pierwszy stosunek seksualny. Teraz, kiedy znalazła się blisko niego mogła
poczuć mocny zapach jego wody kolońskiej, którą tak uwielbiała u mężczyzn.
Mogła myśleć tylko o tym, jak dobrze smakuje, pachnąc tak nieziemsko. Była
gotowa lizać go do upadłego. Wzięła głęboki wdech i pochyliła się, gwałtownie
uświadamiając sobie jak idealnie jej energia pasuje do jego…
****
Samael nigdy nie pozwolił żadnemu wampirowi pożywić się na nim. Mógł
spróbować przekonać się, że robi to tylko po to, aby zaciągnąć ją do łóżka, ale
wiedział, że byłoby to kłamstwo. Chciał, aby jego krew ich połączyła. Myśl, że
ktoś inny po za nią mógłby się z niego pożywić sprawiała, że stawał się
nerwowy.
Kiedy Jade pochyliła się do przodu, jej włosy połaskotały go w policzek.
Rękami przejechał po jej talii, aby później położyć je na jej smukłych plecach.
Kiedy jej kły przebiły jego skórę poczuł jak dreszcz pożądania przechodzi przez
jego ciało.
Oczywiście, były jakieś niepisane reguły Sojuszu, które mówiły, że nie można
pieprzyć osoby, którą pojechało się sprawdzić. Nie, żeby mu zależało w tej
chwili. Nie mógł sobie przypomnieć, aby kiedykolwiek czuł się tak cholerne
dobrze mając w ramionach jakąś kobietę. Jade pasowała do niego idealnie.
Od tamtej nocy w więzieniu, kiedy wymusił na niej pocałunek, chciał ją mieć
tam, gdzie właśnie teraz była. Nie miał też zamiaru pytać ją, dlaczego jej serce
znacznie przyspieszyło. Na samym początku rozmyślał o wspólnej przyszłości z
Jade, a nawet o wspólnej wieczności. I nie żartował, kiedy powiedział jej, że
seks między nimi to tylko kwestia czasu. Wiedział, że na słowa, które chce jej
powiedzieć, Jade nie jest przygotowana… ale on tak.
Przeklął ubrania, które ich od siebie dzieliły. Wątpił, aby Jade była przeciwna
zdematerializowaniu ich. Przecież dobrze wiedziała, jakie moce posiada.
Wystarczyła jedna jego myśl i wszystkie ubrania zniknęły. Czuć jej nagie ciało
przed sobą było o stokroć lepsze niż Niebo.
Przerwała picie jego krwi, kiedy zorientowała się co zrobił.
- Niecierpliwy?
Nie wiedziała jak bardzo chciał ją wziąć w tej pozycji. Marzył o tej chwili
chyba z tysiąc razy, od kiedy spotkał się z nią w południowej Szkocji.
- Tak.
Pochyliła się i ugryzła go w dolną wargę, mówiąc:
- To bardzo źle, bo specjalnie dla ciebie ubrałam seksowną bieliznę.
Zajęło mu kilka sekund, aby przyswoić sobie to, co przed chwilą mu
powiedziała Jade. Jeszcze kilka godzin temu kazała mu się trzymać od niej z
daleka, a teraz jej osobistą misją było uwiedzenie go. Kilka ostatnich godzin
spędziła szykując się, a teraz ofiarowywała mu siebie oraz bieliznę…
Miała zamiar go wykorzystać, ale nie tylko do seksu. Chciała zdobyć dobre
sprawozdanie na jej temat i uważała, że jedyną rzeczą do tego było przespanie
się z nim.
Samael nie chciał jej powstrzymywać. Pozwolił jej myśleć, że nie wie co ona
kombinuje. Jej taktyka rozgniewała go na tyle, że podniósł ją i rzucił na łóżko.
Nie była w stanie wypić już ani kropli jego krwi. Samael nie mógł jednak
utrzymać zbyt długo swojego groźnego wyrazu twarzy.
- Uh… rozumiem, że chcesz grać szorstkiego typa.
Rozłożyła nogi bez żadnych zahamowań. Powiedziała mu bez słów, że jest
gotowa przyjąć wszystko, co oferował.
- Nie masz o niczym pojęcia.
Jej rozszerzone nogi były wszystkim, czego potrzebował do życia. Długie,
grube włosy, zaczerwienione policzki i wiśniowe usta. Ona, w przeciwieństwie
do większości młodych kobiet, które były nieśmiałe, była pewna siebie i znała
swoje walory. Pozwoliła mu, aby pożerał ją wzrokiem, ponieważ nie wstydziła
się swojego ciała.
Złapał ją za kostki i przyciągnął na skraj łóżka, do pozycji, którą pragnął. Jej
nogi zakołysały się za łóżkiem, a palcami złapała za ciemną narzutę. Jej lśniące
fałdki były tylko kilka centymetrów od jego ust.
Jade była naprawdę niegrzecznym kwiatem. Podniosła się na łokciach, aby
mieć lepszy widok na to, jak Samael ją smakuje. Uśmiech wkradł mu się na
usta, kiedy zauważył, jak jej serce przyspieszyło, kiedy zbliżył do niej swoje
usta – tak bardzo chciała, aby to zrobił, nawet jeśli ich powody znacznie się od
siebie różniły.
Powoli ukląkł przed nią. Włożył dłonie pod jej uda i zarzucił sobie jej nogi na
ramiona, aby mieć do niej lepszy dostęp. Pochylił się, aby polizać jej łechtaczkę.
I nagle naszła go przemożona ochota, aby dać jej orgazm.
Językiem zakreślił leniwe kółko wokół jej wzgórka. Dobrze wiedział, że to
przeciąganie cholernie ją boli, dlatego zwiększył tępo. Postanowił się jednak z
nią troszeczkę podroczyć. Ostatni raz liznął jej kobiecość i powoli zaczął
schodzić językiem w dół jej ud. Usłyszał jak jęczy, ale nie tylko z rozkoszy, ale
także ze zniecierpliwienia.
Z powrotem przeniósł wargi na jej łechtaczkę i possał ją delikatnie. Jade
uniosła biodra do góry, a Samael ugryzł ją łagodnie, zmuszając do powrotu. Byli
razem już od kilku dni, a demon chciał za wszelką cenę poznać delikatną stronę
Jade; był już w połowie drogi. Fakt, dlaczego Jade chciała się z nim przespać
przyszła nagle i nieoczekiwanie. Prawda była solidnym przypomnieniem, że
Jade była nie fair wobec niego. Była zabójczynią, która chciała pozostać nią do
końca życia, dlatego go wykorzystywała. Szybko rozwiał te myśli.
Opuścił jej lewą nogę i włożył palec do jej wnętrza. Sprawnie ruszał językiem
po jej łechtaczce, zwiększając stopniowo nacisk. Jej ścianki zaczęły zaciskać się
wokół jego palca, a nogi drżeć. Wtedy przyszło mu do głowy niepokojące
pytanie: dlaczego Jade nie chciała tego zrobić po prostu dla niego, tylko po to,
aby wrócić do pracy?
- Tak, tak…
Położyła mu rękę na głowie i zacisnęła palce na jego włosach. Kiedy naszedł
ją orgazm, wykrzyczała jego imię.
Gdy Samael usłyszał swoje imię, nie był pewien, czy dobrym rozwiązaniem
było iść dalej. Kiedy puściła jego włosy i spojrzała na niego z półprzymkniętych
powiek uśmiechając się, zapomniał o czym przed chwilą myślał i bez wahania
wdrapał się na łóżko. Zapach jej podniecenia uderzył go z taką siłą, że niewiele
brakowało, a wszedłby w nią tu i teraz.
Nie mógł jednak tego zrobić, chyba, że zapewniłaby go o tym iż tego pragnie.
Jeśli byłby idiotą wziąłby to, co mu ofiarowała bez pytania. Dał jej więc ostatnią
szansę na zmienienie zdania.
Jade wczołgała się dalej, na łóżko. Demon złapał ją za ramię i odwrócił
plecami doi siebie. Wziął w jedną rękę swojego fallusa i zapytał:
- Na pewno tego chcesz?
Potarła tyłkiem o jego fiuta mówiąc:
- Tak.
To jedno słowo musiał usłyszeć; to mu wystarczyło. Wsunął się w jej mokrą,
ciasną szparkę, jęcząc głośno. Miała uniesiony tyłek pod idealnym kątem i
trzymała biodra w górze, kiedy wjechał w nią. Jej jęki go podniecały.
Powoli pchnął biodrami do przodu, dając jej czas, aby przygotowała się na
orgazm, a zaraz po nim następny. Pochylił się i potarł palcami o jej łechtaczkę,
chcąc, aby doszła ponownie. Wygięła się w łuk i odrzuciła głowę do tyłu, a w
powietrzu uniósł się lekki zapach wanilii. Musiała wiedzieć jaki zapach na niego
działa i użyć go, aby zarobić na lepszy raport. Rozpieszczała go pięknymi
perfumami oraz seksowną bielizną, aby zrobił to co chciała.
Bez wzglądu na to, że starał się skoncentrować na seksie z Jade, nie udało mu
się powstrzymać napływających myśli. Pewnie przy innej kobiecie nie
rozmyślałby o takich rzeczach podczas seksu, bo byłaby mu ona obojętna. Z
Jade jednak było inaczej.
Krzyknęła z przyjemności nadziewając się na niego jeszcze bardziej, kiedy
dopadł ją kolejny orgazm. Samael złapał ją za piersi, obejmując te piękne
szczyty, kiedy przyspieszył kroku. Ciśnienie powoli dosięgało zenitu. Jade
dostała kolejny orgazm, a jemu było w niej tak dobrze… tak przyjemnie…
Pragnął mieć więcej czasu na odkrywanie jej ciała, czuć jej nogi owijające się
wokół jego tułowia. Był obolały z potrzeby, aby zobaczyć przyjemność na jej
twarzy i oglądać jak oblizuje dolną wargę.
Patrząc na jej wygięte w łuk plecy, nagle cała jego wola została zniszczona.
Zacisnął zęby i przymknął oczy, kiedy z niej wychodził. Poczekał aż oddech
mu się uspokoi i oderwał się od niej.
Jade przewróciła się na plecy i przebiegła swoją kruchą dłonią po jego
ramieniu, na którym widniały tatuaże.
Widok jej zaczerwienionej skóry sprawił, że poczuł się syto, pragnął
delektować się tą chwilą aż do momentu kiedy usłyszał jak jego usta
mimowolnie wypowiadają słowa:
- Mam nadzieje, że nie przespałaś się ze mną tylko dlatego, żeby uzyskać
lepszy raport na swój temat.
Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Jade podniosła się na łokciach, mówiąc:
- Co? Oczywiście, że nie.
Stanął nad nią.
- To dobrze, bo nie zamierzam tego zrobić.
- Co? To przecież nie było moim zamiarem! Skąd ty to wymyśliłeś?!
Jej skóra promieniała, ponieważ przed chwilką się pożywiła. Jej włosy
rozsypały się wokół anielskiej twarzy. Samael szybko odwrócił od niej wzrok,
zmaterializował sobie ubranie, a następnie wyszedł bez słowa z pokoju.
****
Jade patrzyła tępo na drzwi, za którymi przed chwilą zniknął Samael. Mogła
sobie tylko wyobrazić, co sobie o niej pomyślał gdy specjalnie dla niego się
odpicowała i kupiła nową, seksowną bieliznę… nic więc dziwnego, że ubzdurał
sobie iż zrobiła to tylko po to, aby uzyskać od niego lepszy raport. W jednej
chwili była na niego bardzo zła, a w drugiej była na kolanach i mruczała jak
kocica. Mimo wszystko nie mogła go zrozumieć, przecież on już wcześniej
składał na nią pomyślne raporty, choć nie miał ku temu powodów. Ale czy teraz
te raporty już nie będą dobre, skoro się z nim przespała?
Ale dlaczego, do cholery, miałaby z nim spać, aby uzyskać coś, co i tak już
przecież miała?
Nie przyszło jej wcześniej do głowy, co Samael mógł sobie pomyśleć o tym,
ż
e chciała go uwieść. Nigdy by jej do głowy nie przyszło, że ich wspólna,
pierwsza noc skończy się w taki sposób.
O Boże, on smakował tak doskonale. Jego krew płynęła w jej żyłach, niosąc
jego moc, jakiej nigdy jeszcze nie czuła. Gdzieś głęboko, w nim, musiał
znajdować się anioł, który zawierał bardzo potężną moc. W przypadku
jakichkolwiek intencji czy celów, Jade wiedziała dosyć niewiele o jego
przeszłości.
Zabójczyni wiedziała, że Samael ją zaskoczy. Był taki delikatny, a zarazem
wymagający w łóżku. Te dwa atrybuty doskonale się ze sobą komponowały.
Czy jego działania były słuszne, czy nie – Samael bronił jej podczas misji. Nie
miała pojęcia, czy zrobił to dlatego, że chciał jej zapewnić bezpieczeństwo, czy
może dlatego iż chciał przejąć inicjatywę.
Co, jeśli od początku myślał o tym, że chce go uwieść dla lepszego
sprawozdania? Ale w takim razie, czemu się z nią przespał?
Emocje, z którymi walczyła, dusiły ją wewnętrznie. Niezależnie z jakiej
perspektywy by na to nie pojrzała, zaraz robiło jej się źle. Poczucie ciepła i
spokoju, jakie odczuła w ramionach Samael’a, zaczęło się roztapiać
pozostawiając po sobie niewyobrażalne zimno i złość.
Nigdy nie była kobietą, która potrzebowała ‘Pana Prawo’. Jade nie
potrzebowała oszczędzać, a już na pewno nie potrzebowała mężczyzny, który
przejąłby kontrolę nad jej życiem i zaczął stawiać jakieś wymagania. Wydawało
się, że wizja Lexie nie tylko zmieniła jej styl walki, ale miała też wpływ na jej
relacje z innymi, uczucia i tym podobne rzeczy. Myśl o śmierci rzeczywiście
musi działać na głowę bardziej niż się w rzeczywistości wydaje.
Zabójczyni zsunęła się z łóżka i ruszyła do drzwi oddzielających ich pokoje,
ponieważ nie chciała być w jego łóżku, kiedy by wrócił. O ile w ogóle wróci.
Gdy doszła do drzwi spojrzała w dół, na swoje ciało. Gdzie do kurwy nędzy
były jej ubrania? Cholera! Przecież ten kretyn gdzieś je zdematerializował, a
przecież były to nowiusieńkie ciuchy!
Obróciła się na pięcie i podeszła do stolika z pizzą. Porwała cały karton z
pepperoni i ruszyła do swojego pokoju.
Grę czas zacząć. Jeśli myślał iż zrobiła to tylko po to, aby uzyskać lepsze
sprawozdanie, to niech tak będzie. Nie było mowy, aby teraz zmieniła zdanie.
Punkt dla niej.
To, co zdarzyło się między nimi było tylko seksem.
I to była najbardziej rozczarowująca myśl ze wszystkich…
****
Ambrose szczypał palcami swój nos, chcąc w jakiś sposób zapobiec
okropnemu bólu głowy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, aby przez jakiegoś
wampira nabawił się migreny, ale właśnie tak cholernie się stało, że ją miał.
Mając pod sobą ponad sześćset wampirów-zabójców, okazało się być to
niezwykle szkodliwe dla jego zdrowia.
Każda kobieta czerpała radość w testowaniu go lub pragnęła jego śmierci.
Jade prawdopodobnie preferowała obydwie te rzeczy, jednak po tym co się
ostatnio stało, bardziej polubiła tę drugą. Im więcej myślał o swojej zabójczyni,
tym bardziej dochodził do wniosku, że coś przed nim ukrywała. A co do Lexie,
to za każdym razem kiedy chciał do niej dotrzeć, ta była właśnie w Miami zajęta
Azazel’em. Jeśli istniał ktoś, kto wiedział co się dzieje w głowie Jade to z
pewnością była to Alexia. Zabójczynie były przecież jak dwie krople wody.
Ambrose uważał, że jednym z czynników, jakie spowodowały zmianę
zachowania u Jade, było zakłócenie jej dziennego porządku, ponieważ niedawno
straciła najlepszego przyjaciela.
Teraz Azazel był w centrum zainteresowania Lexie, co mogło być dla Jade
trudne do zaakceptowania. Ambrose zauważył, że Jade zaczęła się potem
wspierać na drugiej zabójczyni z ich trójki – Kelsey – aby wypełnić miejsce po
Lexie, kiedy ta wyjechała. Tak jednak się nie stało.
Kelsey miała własne problemy. Ambrose wciąż widział strach w oczach
zabójczyni. Kiedy Kelsey została opętana przez demony duszy na ponad
tydzień, te żywiły się wtedy jej myślami i najskrytszymi tajemnicami, dlatego
zabójczyni musiała wyjechać na porządne wakacje. Jednak zamiast się do tego
zastosować, wróciła do pracy, a Ambrose nie mógł nic zrobić, aby nakłonić ją
do zmiany zdania. Każdy tuszuje emocjonalne blizny w inny sposób, Kelsey
postanowiła pogrzebać stare, nieprzyjemne wspomnienia i wyprzeć je ciężką
pracą.
Po chwili myśli Ambrose’a znów zatrzymały się tam, skąd zaczynał - na Jade.
W przeciwieństwie do Lexie, Jade nie w smak była walka. Wyczuł to już jakiś
czas temu. Co prawda była dumna z tego, że zabija inne, złe wampiry i
zaspokajało to jej pragnienie bycia zabójcą, ale coś było nie tak. Jade od zawsze
była cholernie dobrą zabójczynią, aż do tej pory. Ambrose naprawdę nie chciał
jej stracić, ale jej działania pozostawiały wiele do życzenia. Teraz, kiedy
wyczerpał wszystkie próby wyciągnięcia jakichkolwiek informacji od Lexie i
Kelsey, pozostała mu tylko jedna osoba, która mogła wiedzieć, co do cholery
było nie tak z Jade.
Z westchnieniem otworzył oczy i wziął do ręki telefon. Wybrał numer
Samael’a i odchylił się do tyłu.
- Halo?
- Tu Ambrose. Mam do ciebie parę pytań. Jesteś sam?
- Tak – głos Samael’a ciął jak brzytwa.
- Próbuję właśnie ustalić, co takiego stało się z Jade, że tak drastycznie
zmieniła się jej taktyka walki. Nie zrozum mnie źle, zawsze była trochę…
brutalna. Ale pierwszy raz zwróciła na siebie u wagę kilka miesięcy temu.
Wcześniej bywały tylko nieliczne problemy z nią, takie same jak z resztą
zabójców. Moje pytanie, w takim razie brzmi: czy wiesz może dlaczego
zmieniła się tak radykalnie? Powiedziała ci coś na ten temat?
Samael przez chwilę milczał, ale już po chwili odpowiedział:
- Nie.
Ambrose czekał, aż Samael coś doda, ale ten milczał. Kolejny mur na jego
drodze. Mógł z łatwością przycisnąć demona, ale coś w jego głosie
powstrzymało go, więc zamiast zadać kolejne pytanie powiedział:
- Ok. Koniec pytań.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebował, dzwoń. – po tych słowach Samael odłożył
słuchawkę.
Ambrose odsunął telefon od ucha i spojrzał na niego. Dlaczego Samael
mógłby być taki wściekły? Rzucił komórką o biurko nie chcąc zagłębiać się w
kolejne problemy – przygody nowego zabójcy - zamiast tego zamknął oczy.
- Czy masz coś na temat Jade?
Ambrose otworzył jedno oko i spojrzał w stronę drzwi prowadzących do jego
biura. Sven właśnie wszedł do środka popijając puszkę coli. Starożytny Wiking
oparł się o ramę drzwi. Jednym z najstarszych przyjaciół Ambrose’a był właśnie
Sven, któremu nikt nigdy nie mógł się równać. On i Sven byli rzeczywistymi
założycielami Sojuszu. Obaj uczynili w przeszłości dużo złych rzeczy, za które
teraz starają się odpokutować, czyniąc na świecie dobro.
- Tak. Drugą misję zakończyła pomyślnie, biorąc na siebie najtrudniejszego z
czterech wampirów.
Sven uśmiechnął się szeroko mówiąc:
- Tak, to bardziej brzmi jak nasza stara Jade.
Ambrose potrząsnął głową.
- Nie wierzę Samael’owi. Po pierwsze: ona ma wykonywać te misje sama, a
on ma tylko obserwować. Po drugie: można wychwycić coś dziwnego w jego
głosie, kiedy mówi o niej. Jakieś dynamiczne zmiany.
- Znasz Jade. Ona kocha demony. Prawdopodobnie już się pieprzyli.
Ambrose przewrócił oczami, mówiąc:
- Seks nie ma z tym nic wspólnego.
- Cholera, przecież wiesz, że tak jest. Jeśli Samael’owi spodobał się ‘towar’ to
będzie chciał ją chronić, a co za tym idzie będzie jej pomagał w misjach. To
proste.
Sven miał rację. Czemu nie przyszło mu to do głowy wcześniej? Jeśli Jade
zachwyciła Samael’a, ten z pewnością będzie ją chronić. Teraz wszystko
zaczęło mieć sens.
- Przed chwilą z nim rozmawiałem i zapytałem się, czy Jade powiedziała mu
dlaczego tak radykalnie się zmieniła. Odpowiedział, że nie.
Sven usiał przed biurkiem Ambrose’a.
- Wątpię żeby kłamał. Jade jest bardzo tajemnicza, wiesz o tym. Dlatego
bardzo prawdopodobnie nie powiedziała nic Samael’owi.
Ambrose skinął głową i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zadzwonił jego
telefon. Odebrał mając nadzieję, że to Samael lub Lexie, niestety okazało się, że
był to Roger – kolejny założyciel Sojuszu.
- Tak? – Ambrose wysłuchiwał wiadomości z ciężkim sercem. Nigdy nie
chciał otrzymywać widomości takich jak ta, jednak działo się to coraz częściej.
– Zrozumiałem, zadzwonię gdzie trzeba.
Ambrose uderzył telefonem o stół i wziął głęboki wdech. Sven zamknął oczy,
jemu także ta wiadomość ciążyła na sercu.
- Pomogę ci pozapraszać członków Sojuszu i zajmę się wszystkimi
ustaleniami.
Ambrose skinął głową mówiąc:
- Zadzwoń do Lexie, niech ona przekaże tę wiadomość Jade. Uważam, że tak
będzie dużo lepiej.
- Tak zrobię – powiedział Sven i wyszedł z biura.
Teraz, Ambrose, bardziej niż kiedykolwiek zastanawiał się, czy coś wpłynęło
na zmiany u Jade w ostatnim czasie. Jeśli tak, to ta wiadomość wcale nie
pomoże, a wręcz przeciwnie… będzie nieskończenie gorzej.
Tłumaczenie: zakochana.wariatka