~ 1 ~
Office supplies
Office supplies
Office supplies
Office supplies
Nawet gdy już wjechałem na swoje miejsce parkingowe, nie mogłem
otrząsnąć się z wrażenia, że dzisiejszy dzień będzie zły. Wyłączając silnik zawahałem
się i spojrzałem na budynki majaczące przede mną. Tam czekało na mnie piekło.
Moje własne, osobiste piekło i niebo, opakowane pasem do pończoch i seksownymi
okularami.
Niemożliwym stawało się radzenie sobie z tą sytuacją. Moje jaja bolały po
zaledwie dwóch dniach bez niej. Żadne trzepanko nie mogło równać się z
doskonałością bycia wewnątrz jej ciasnego ciała. Przez ostatnich dziewięć miesięcy,
myślałem, że nie pieprzenie jej było tak złe jak to tylko możliwe. Myliłem się.
Przynajmniej wtedy nie wiedziałem co tracę. Nie miałem pojęcia jakie dźwięki
wydaje, gdy dochodzi, nie znałem uczucia, które powodują jej usta na moim penisie,
albo nie wiedziałem jak jej całe ciało rumieni się, gdy ją pieprzę. Trzy tygodnie temu
to wszystko się zmieniło. Trzy tygodnie temu, poddałem się i uległem
obezwładniającej żądzy, którą czułem od miesięcy. Od tamtej pory całe moje życie
wymyka się spod kontroli; staję się słaby i podważam wszystko, co o sobie wiem.
Ktokolwiek powiedział, że niewiedza jest rozkoszą, kurwa nie żartował.
Ze zrezygnowanym westchnieniem chwyciłem swoją aktówkę i wyszedłem z
samochodu, modląc się, bym poradził sobie ze wszystkim, co mnie czeka.
Widok, który mnie powitał, kiedy wszedłem do biura sprawił, że przygryzłem
wargę powstrzymując jęk. Na rękach i kolanach, ze spinaczami do papieru
rozsypanymi na całym dywanie, znajdował się wróg. Jej piękne mahoniowe włosy
opadały miękkimi falami, jej sukienka idealnie przywierała do każdego zaokrąglenia
na jej ciele i drwił ze mnie najbardziej niesamowity rowek między piersiami pod
słońcem,
kiedy kontynuowała sprzątanie bałaganu. Próbowałem odwrócić wzrok, ale
nie byłem wystarczająco szybki.
Spoglądając w górę, jej zdumiony wyraz twarzy został szybko zastąpiony
przebiegłym uśmieszkiem.
- Dzień dobry, panie Cullen. – Cholera. Wstała, a ja próbowałem ignorować
sposób w jaki jej zapach mącił mój umysł.
Utrzymując swój głos na tyle pozbawionym emocji, na ile to było możliwe,
minąłem ją i skierowałem się do mojego bezpiecznego gabinetu.
- Proszę nie przekazywać mi żadnych rozmów, panno Swan.
- Panie Cullen? Obawiam się, że nie mogę tego zrobić. – Zdawała się być nieco
zbyt zadowolona z siebie i natychmiast się zaniepokoiłem. Zatrzymałem się w pół
kroku i powoli do niej odwróciłem.
- A dlaczego?
- Cullen Inc. ma dzisiaj obowiązkowe szkolenie dotyczące napastowania
seksualnego, proszę pana. – O kurwa.
~ 2 ~
- Poważnie? – Nie mogłem nic poradzić na prawie błagający ton mojego głosu.
Po prostu idealnie. Wszystko o czym myślałem od kiedy się obudziłem to seks, a
teraz przez dwie godziny będę musiał siedzieć i słuchać kogoś kto mówi mi o
wszystkich miejscach, gdzie nie powinienem wsadzać swojego fiuta.
- Bardzo. To odbywa się co roku. Przypomniałam panu w zeszłym tygodniu
zaraz przed… - ucichła i szybko spuściła wzrok. Zaraz przed czym? Oh.
Wspomnienie, w którym pieprzę ją nad jej biurkiem wypełniło mój umysł i
musiałem zdusić jęk. Napięcie w powietrzu wzrosło, kiedy żadne z nas się nie
odezwało. Przełamując ciszę, odchrząknęła i zaczęła poprawić stos dokumentów na
swoim biurku.
- Racja, coś o tym wspominałaś. Kiedy?
- Teraz. – No, robiło się coraz lepiej.
- Pozwól mi tylko odłożyć swoje rzeczy i będę gotowy – odpowiedziałem
szybko. Wchodząc do gabinetu, pozbyłem się aktówki i skierowałem się do
prywatnej łazienki. Patrząc na siebie w lustrze, poprawiłem krawat i postanowiłem,
że mała mentalna gadka jest konieczna. Mogę to zrobić. Jestem Edward Pieprzony
Cullen i nie ma na świecie kobiety, która mogłaby osłabić moją determinację. Nie
zamierzałem pozwolić, żeby to mnie przezwyciężyło. Z ostatnim spojrzeniem na
moje odbicie i uzupełnionym zapasem stanowczości, przeszedłem przez drzwi.
Panna Swan czekała na mnie z notatnikiem w ręku i piekielnie seksownymi
okularami na miejscu. Spojrzała na mnie niecierpliwie a potem uniosła pytająco brwi.
- Wszystko dobrze, panie Cullen?
- Oczywiście. Pójdę za panią. – Posłałem jej wymuszony uśmiech i dałem znak
ręką, by prowadziła. Szliśmy w ciszy wzdłuż korytarza, ja kilka kroków za nią
obserwowałem jej tyłek. Tylko dlatego, że nie zamierzałem postępować według tych
głupich impulsów, nie oznaczało, ze nie mogę cieszyć się przedstawieniem.
Weszliśmy do sali konferencyjnej i szybko podeszliśmy do pustego stolika z
tyłu pokoju. Kiwałem głową ze zrezygnowanymi powitaniami do innych
kierowników, wliczając mojego ojca i brata. Żaden z nas nie lubił marnować czasu na
takie rzeczy.
Ledwie zdążyliśmy usiąść, gdy drzwi otworzyły się i do pokoju weszła
nadzwyczaj atrakcyjna kobieta po trzydziestce. Z pewnością to nie była nasza
instruktorka. Miała jasną skórę i ciemne kręcone włosy, a ubrana była w obcisłą
czarną ołówkową spódnicę i szary sweterek zapinany z przodu, który pozostawiał co
nieco jej… wspaniałych atutów dla wyobraźni. Ta kobieta nauczała o napastowaniu
seksualnym
? Wyglądała jakby dopiero co wyszła z planu sesji zdjęciowej do
Playboy’a z gorącymi nauczycielkami.
Dumnie podeszła do stolika na przedzie pomieszczenia, usiadła
uwodzicielsko i skrzyżowała swoje długie nogi. Cały pokój pogrążył się w ciszy, a ja
zerknąłem po twarzach wokół siebie, zastanawiając się czy tylko ja uważam to za
dziwne.
~ 3 ~
- Nazywam się – zaczęła rzeczowym głosem, - Nina Facinelli. Sprowadziła
mnie tu wasza firma, aby przedstawić wam sprawę napastowania seksualnego. –
Wstała i powoli przeszła przez pokój.
- Wielu z was może zadawać sobie pytanie „Czym właściwie jest
napastowanie seksualne w miejscu pracy?” To zachowanie, które jest kłopotliwe,
irytujące, uciążliwe i przykre. Napastowanie seksualne to napastowanie natury
seksualnej
. Ale może być czymś więcej.
Zerknąłem na pannę Swan i zobaczyłem, że obserwuje instruktorkę z
dziwnym wyrazem twarzy. Moje oczy powędrowały w dół, a moje serce
podskoczyło. Kiedy skrzyżowała nogi, jej sukienka podjechała nieco w górę,
ukazując koronkę na brzegu jednej z jej pończoch. Kurwa. Niewygodnie
przesunąłem się na krześle i modliłem się, że jeśli wystarczająco długo będę patrzył
gdzieś indziej to zniknie.
- To przeciw prawu i może doprowadzić do poważnych i krępujących
procesów sądowych, a także znaczącej zapłaty dla poszkodowanej osoby. To może
oznaczać zredukowaną produktywność. To. Jest. Złe. – Zacisnęła zęby, podkreślając
każde słowo. Osunąłem się w krześle, próbując zniknąć, kiedy kontynuowała. Czy to
może stać się jeszcze bardziej krępujące?
- Napastowanie seksualne może przyjąć wiele form. Niechciane żarty, gesty,
obraźliwe słowa na ubraniach oraz niezręczne komentarze i cięte odpowiedzi. –
Zatrzymała się przed mężczyzną z księgowości i przebiegła palcami w jego włosach.
- Dotykanie i inne formy kontaktu cielesnego takie jak poklepywanie pleców
pracownika, chwytanie pracownika za talię czy głaskanie tyłka współpracownika
także są wysoce niewłaściwe. – Czekaj, co ona właśnie powiedziała? Rozejrzałem się
dookoła, ale nikt inny nie wydawał się zauważyć niczego dziwnego. Właściwe cześć
mężczyzn luzowała krawaty i przesuwała się na swoich krzesłach.
- Związki pomiędzy współpracownikami, szczególnie szefem i pracownikiem,
są ściśle zabronione. – Jej głos stał się niski i ochrypły, gdy pochyliła się nad stołem,
patrząc w oczy komuś kto wydawało mi się pracował na piętnastym piętrze. –
Wszyscy chcemy to robić. To takie przyjemne. Ale musimy… się oprzeć. – Ostatnie
słowa wypowiedziała uwodzicielsko i przysięgam na Boga, szef wydziału Zasobów
Ludzkich się zarumienił.
Znów zerknąłem na pannę Swan i zobaczyłem, że zaczynała wyglądać na
prawie tak skrępowaną jak ja się czułem. Czy ja ją napastowałem? Nie sądzę. Czy ona
napastowała mnie?
To znaczy, wiedziałem, że to co robiłem było złe, ale
zdecydowanie nie byłem sam w windzie… czy na schodach… czy w sali
konferencyjnej… albo tej przymierzalni. Cholera, to zdecydowanie nie było
odpowiednie miejsce żeby myśleć o przymierzalni.
Kiedy instruktorka powoli przechodziła wzdłuż przejścia, zauważyłem, że
kilka głów odwraca się za jej oddalającą się sylwetką. Stanęła przed moim bratem, a
ja jęknąłem.
- Panie Cullen? Zechciałby pan podzielić się z nami czymś co można by było uznać
za niestosowną rozmowę w miejscu pracy?
~ 4 ~
Uśmiechając się, Emmett oparł się na swoim krześle z zamyślonym wyrazem
na twarzy.
- Niestosowną tak? – Uśmiechnęła się i wskazała na pokój swoimi dłońmi.
- Po to tu jesteśmy.
Jego uśmiech rozszerzył się.
- Więc, pani Facinelli, niech to będzie… Chciałabyś się przejechać Cullen
Ekspresem? – Pokój wybuchł śmiechem, a mój brat spojrzał na nią dumnie. Opadła
mi szczęka. Co się tutaj do cholery dzieje?
- Bardzo dobrze, panie Cullen to byłoby całkowicie niestosowne. – Emmett
odwrócił się w moją stronę i mrugnął, kiedy przeszła do kolejnego stolika.
To się ciągnęło przez następną godzinę, a każda sugestia stawała się coraz
bardziej nieodpowiednia i ciągnęła za sobą większe wybuchy śmiechu. Usłyszałem
nawet, że mój ojciec chichotał, gdy Nina zdołała przekonać go by użył określenia
„Gorąca Suka”.
Wciąż gapiłem się na kawałek koronki na udzie panny Swan, stając się
nieobecny, gdy pomyślałem o tym, co znajduje się zaraz nad nim. Zaskoczyło mnie,
kiedy zerknąłem w gorę i zobaczyłem, że patrzy na mnie chytrze. Cholera.
Obserwowała mnie przez chwilę w zamyśleniu, a potem odwróciła się, łagodnie
umieszczając swój długopis pomiędzy wargami. Zauważyłem, że kącik jej ust uniósł
się i przekląłem ją wewnętrznie. Robiła to specjalnie.
Przez następne dwadzieścia minut nie dała za wygraną i zacząłem myśleć, że
ta koronka nie była odsłonięta przez przypadek. Pomiędzy tym i całym podtekstem
seksualnym krążącym po pokoju, cierpiałem od bardziej niż szalejącej erekcji.
Do czasu, gdy instruktorka nas wypuściła byłem gotowy by eksplodować.
Podrywając się z krzesła, przeleciałem pomiędzy innymi w sali i wpadłem do
łazienki znajdującej się zaraz obok. Opryskując twarz zimną wodą, błagałem by moje
ciało się uspokoiło. Ale to nie działało. Cholera. Wyglądało na to, że będę
potrzebował kolejnej „sesji” podczas lunchu.
Z westchnieniem porażki otworzyłam drzwi dokładnie w momencie by
zobaczyć mijającą mnie pannę Swan. Obserwowałem jak idzie wzdłuż korytarza,
zniewolony ruchem jej bioder i włosami tańczącymi wokół jej ramion.
Stanęła przed szatnią na naszym piętrze, grzebiąc w kluczach. Drzwi
otworzyły się i przystanęła, zakładam, że szukając włącznika światła. Mamrocząc
ciche przekleństwo, wzruszyła ramionami i wyjęła komórkę. Naciskając przycisk tak,
by zaświecił się ekran, przytrzymała go przed sobą i weszła do ciemnego pokoju.
Bez sekundy zastanowienia, przeszedłem przez korytarz i cicho wszedłem za
nią, miękko zamykając za sobą drzwi. Krzątając się pomiędzy boksami, nie usłyszała
mojego wejścia i uśmiechnąłem się szeroko. Pokój był prawie całkowicie czarny, a
idąc do niej moimi jedynymi wskazówkami do miejsca gdzie stała było przydymione
światło z jej telefonu i dźwięki jej ruchów.
Zatrzymując się za nią, położyłem ręce na jej biodrach, a ona sapnęła; jej ciało
zesztywniało w zaskoczeniu. Przebiegłem nosem w dół jej szyi, wdychając słodki
zapach.
~ 5 ~
- Ciii – wyszeptałem przy jej skórze. – To tylko ja. – Jej puls przyspieszył
gwałtownie i bił przy moich ustach, kiedy przysunęła się do mnie podświadomie.
- Co tutaj robisz? – Jej głos był zachrypnięty i nieznacznie drżał, ale wciąż
można w nim było dosłyszeć nutę rozdrażnienia.
- Och, sądzę, że doskonale wiesz co tutaj robię.
Przesunąłem jedną rękę w górę jej ciała i chwyciłem jej pierś, a z jej ust
wymknął się cichy jęk. Nie byłem peny czy to była odpowiedź na moje słowa czy
dotyk. Palcami krążyłem przez sukienkę wokół jej stwardniałych sutków. Na
przekór sposobom w jaki jej ciało na mnie reagowało, jej mięśnie pozostały napięte i
sztywne.
- Powiedz żebym przestał i wyjdę.
- Ja… - Przerwała i wiedziałem, że walczy ze sobą, próbując znaleźć powód by
mnie zatrzymać. Nie znajdzie. – Co sprawia, że twierdzisz, że nie chcę żebyś
wychodził?
Powoli przesunąłem drugą rękę z jej biodra w dół jej sukienki dopóki nie
napotkałem gładkiej skóry. Dotknąłem paska jej pasa do pończoch, gdy moja ręką
sunęła rozmyślnie w górę jej uda do miękkiej koronki. Zadrżała, kiedy opuszki
moich palców wsunęły się pod cienki materiał, ledwie muskając wilgoć pod nim.
- To – warknąłem w jej ucho. Usłyszałem jak miękko chwyta powietrze w
momencie gdy moje palce zanurzyły się w nią czując zgromadzoną tam wilgoć. – To
mówi mi, że nie chcesz żebym wychodził. Mmm, już tak zajebiście dla mnie mokra. –
Okrążyłem jej łechtaczkę, kochając sposób w jaki przysunęła się do mojej ręki.
- Lubisz to, prawda? – Naparłem mocniej i wynagrodziło mnie miękkie
przekleństwo z jej ust. – Wiesz, że za każdym razem kiedy oblizujesz wargi,
wyobrażam sobie, że w twojej buźce jest mój penis? Kiedy mnie drażnisz i krzyżujesz
nogi, myślę o nich okręconych wokół mojej talii. Gdy schylasz się, żeby coś podnieść,
pamiętam jak pochylasz się gdy cię pieprzę. – Uśmiechnąłem się przy jej uchu na jej
jęk.
- Jesteś takim wulgarnym draniem. – Przekręciła głowę, nasze nosy się
dotykały i chciałem ją zobaczyć.
- Nie udawaj, że tego nie lubisz – powiedziałem przy jej otwartych ustach.
- Nigdy nie powiedziałam, że tego nie lubię. – Kurwa. Jej słowa przestrzeliły
mnie na wylot i dotarły aż do mojego penisa. Naparłem na nią gwałtownie, musząc
poczuć ją bardziej. Świat wokół nas zdawał się znikać; cisza wypełniała się jedynie
dźwiękami naszych nierównych oddechów i szmerem materiału, gdy moje biodra
ocierały się o jej.
Powoli odwróciła się, a jej telefon zgasł i szukałem, próbując zobaczyć jej
twarz. Jej palce chwyciły moją koszulę, przysuwając mnie do niej i poczułem ciepły
oddech na moich ustach.
Chwile mijały, a żadne z nas się nie poruszyło, nie chcąc być tym, które
pierwsze się podda. Nasze nosy się ocierały, jej usta były tak blisko moich, że
mogłem poczuć ich smak. I już kiedy myślałem, że więcej nie wytrzymam, wysunęła
język i przesunęła nim lekko po mojej dolnej wardze. Jęknąłem na tę słodką torturę
~ 6 ~
zanim mój własny język wyszedł na spotkanie z jej. Zaplątały się i drażniły, a
miękkie westchnienia napełniły pokój. Otwierając usta, powitałem ją w środku, a
moje ciało natychmiast zareagowało na jej wargi przy moich.
Nasz pocałunek zaczął się delikatnie i powoli, ale szybko stał się bardziej
gorący. Jej ręce szarpnęły mocno moje włosy, przyciskając mnie do niej, kiedy moje
wędrowały po jej ciele. Popchnąłem ją nieco, idąc dopóki jej nogi w coś nie uderzyły.
Bez przerywania pocałunku, ręką przeszukałem powierzchnię za nią, czując coś, co
jak zgaduję, było starym stołem.
- Wskakuj – warknąłem jej do ucha. Nie marnowała czasu i podskoczyła, a ja
popchnąłem ją do tyłu, przesuwając się pomiędzy jej nogi. Moje chciwe ręce
przesunęły się w górę jej ud, rozkoszując się tym jak jej ciało odpowiadało na mój
dotyk i przesunąłem jej sukienkę w górę, na jej biodra. Palcami napotkałem skąpą,
wilgotną koronkę i pobudzony jej jękami, ścisnąłem ją w pięściach i zerwałem z jej
ciała.
- Oh, kurwa tak – wysyczała. Mocno chwytając jej biodra, pociągnąłem ją
gwałtownie do krawędzi stołu i pochyliłem się, jęcząc gdy ją skosztowałem.
Sapnęła, kiedy moje wargi odnalazły jej łechtaczkę, liżąc ją miękko zanim
wziąłem ją pomiędzy wargi. Palcami chwyciła moje włosy przyciskając mnie do
siebie bliżej, a jej każde westchnienie, każda prośba mnie pobudzały.
- Kurwa, tak dobrze smakujesz – wymruczałem do niej, a wibracje sprawiły,
że jej biodra uniosły się by znów mnie napotkać. Lizałem i ssałem, rozkoszując się jej
smakiem i dotykiem przy moich ustach, dopóki nie krzyknęła, błagając o więcej.
- Czego pragniesz? – zapytałem pomiędzy szorstkimi oddechami.
Potrzebowałem być wewnątrz niej bardziej niż powietrza.
- Chcę ciebie – poprosiła. Siadając, chwyciła mój pasek i przysunęła mnie
gwałtownie do siebie. Wpiłem się w jej usta, gdy nasze dłonie pracowały razem, a
gorączkowy dźwięk mojego zdejmowanego paska i spodni rozbrzmiewał w ciszy.
Uwolniłem swoją erekcję, a jej cieple ręce otoczyły ją, poruszając się w górę i w dół jej
długości.
Jęknęła głośno, jej głowa opadła na moje ramię.
- Muszę cię pieprzyć. – Chwytając jej twarz w dłonie, przysunąłem jej twarz
do swojej.
- Powtórz to – wyszeptałem przy jej ustach, zębami kąsając jej dolną wargę.
- Muszę cię pieprzyć. – Mój penis szarpnął w jej dłoniach na te słowa. Wstając
przesunęła mnie, popychając na stół. Drewno było zimne i sapnąłem kiedy dotknęło
mojej nagiej skóry, a dziewczyna siadła na mnie okrakiem. Jej ciepła różyczka
muskała moją erekcję, a moja głowa opadła i w ciemności rozbrzmiał miękki dźwięk
uderzenia.
Nie mogłem jej zobaczyć, ale poczułem palące ciepło otaczające mojego penisa
i przebiegła przeze mnie fala rozkoszy.
- Tak zajebiście dobrze. – Nie śpieszyła się i powoli się na mnie wsunęła,
zatrzymując się dopiero gdy jej biodra dotknęły moich.
~ 7 ~
Sięgając ręką, przysunąłem jej twarz do siebie i pocałowałem ją głęboko,
drażniąc ją i kąsając. Pochłaniałem każdy dźwięk i westchnienie, które opuściło jej
usta, a jej pożądanie podsycało moje własne.
Siadając zaczęła kołysać biodrami, ujeżdżając mnie. Rozkosz była tak
intensywna, że nie mogłem zatrzymać błagań, które wymykały się z moich ust. Jej
ciepła ręka zakryła moje usta i miękkie „ciii” napełniło moje uszy. Zostałem stracony
dla wszystkiego, tak obezwładniony przez kobietę nade mną. W tym momencie nie
mogłem przypomnieć sobie dlaczego tak bardzo chciałem trzymać się od niej z
daleka. Dlaczego to się liczyło. Jej ciało było dla mnie stworzone i sapnąłem pod jej
ręką, kiedy kontynuowała.
Rozkosz się budowała i wiedziałem, że nie będę mógł powstrzymywać się
zbyt długo. Jej stłumione krzyki i jęki dotarły do moich uszu, dodając intensywności
do tej chwili. Dłońmi przytrzymywałem jej biodra, wbijając opuszki palców w jej
skórę. Wiedziałem, że powinienem być ostrożny ale zwierzęce pragnienie odpychało
ode mnie te wszystkie myśli.
- O Boże! – jęknęła ochrypłym głosem, jej mięśnie zaczęły kurczyć się wokół
mnie. Mój własny głos odbił się od ścian, a kiedy dotarł do moich uszu był
przytłumiony. Przycisnęła mocniej rękę do moich ust. Nie mogłem powstrzymywać
się ani chwili dłużej i szarpnąłem gwałtownie biodrami, kończąc w niej, kiedy
zaczęła zaciskać się i wić wokół mnie.
Opadła na mnie i dyszała, a ja palcami przeczesywałem jej włosy, czując się
prawie oszołomiony od siły mojego orgazmu. Leżeliśmy razem w ciszy, a mój penis
był wciąż wewnątrz niej, gdy nasze oddechy się uspokajały. Siadając powoli, jeszcze
raz zakołysała biodrami zanim ze mnie zeszła i zasyczałem na ten ruch. Słyszałem
jak się porusza i założyłem, że poprawia swoje ubrania. Podniosłem się nieco, kiedy
podeszła do mnie i położyła coś w mojej dłoni.
- To, panie Cullen, jest dobry przykład niestosownego zachowania w miejscu
pracy. – Zamknęła moje dłonie wokół materiału, który mi wcześniej dała i odwróciła
się, a wychodząc zamknęła za sobą drzwi.
Siedziałem tam oszołomiony, patrząc na rękę. Nie mogłem ich zobaczyć, ale
wiedziałem co to – jej majtki. Znów opadając, pozwoliłem głowie uderzyć w drewno
i jęknąłem. Jestem popierdolony.
~ 8 ~
Through the storm
Through the storm
Through the storm
Through the storm
Naciskając guzik, który miał zawieźć nas do głównego wejścia budynku,
wiedziałem, że mój umysł powinien skupić się na spotkaniu, które właśnie
opuściliśmy lub na stosie papierkowej roboty czekającej na mnie w biurze. Nie robił
tego. Jak zwykle, cała moja uwaga zdawała się skupiać na kobiecie stojącej obok
mnie. Nie wiedziałem jak to było możliwe, ale sprawiała wrażenie piękniejszej z
każdym dniem; fakt, który cholernie mnie drażnił.
Miałem nadzieję albo powinienem powiedzieć założyłem, że jej wdzięk z
czasem przeminie. Ale tak się nie stało. Jeśli już, coraz bardziej mnie do niej ciągnęło
i zaprzątała coraz więcej moich myśli.
Przez ostatnich dziewięć miesięcy udoskonaliłem sztukę zerkania na nią
pożądliwie, samemu pozostając niezauważonym. Ukradkowe spojrzenia, kiedy
siedziałem obok niej w czasie spotkania. Pozostawianie otwartych drzwi do mojego
gabinetu i siadanie tak, żebym mógł obserwować jak je lunch na biurku. Wchodzenie
na parking w momencie, gdy wsiadała do swojego seksownego, małego, srebrnego
BMW.
Mógłbym wymienić setki sposobów, w jakie ją obserwowałem, napawałem się
nią, zapamiętywałem jej ciało i ani razu nie byłem na tym przyłapany; do niedawna.
Tylko jeden mały błąd. Jedna cieniutka rysa w samokontroli wystarczyła, żeby
moja idealnie skonstruowana linia obronna rozpadła się wokół mnie. Od momentu
kiedy jej dotknąłem w sali konferencyjnej, byłem skończony. Nie było odwrotu i
tylko się pogarszało.
Ostatnio wyszedłem z wprawy. Pozwoliłem spojrzeniu zatrzymać się na jej
biuście sekundę za długo. Obserwowałem jak wkłada widelec pomiędzy swoje
idealne różowe usta chwilę dłużej niż powinienem i mnie złapała.
Zawsze udawało jej się zerknąć na mnie w takim momencie i z przebiegłym
uśmieszkiem kontynuowała swoje sprawy, nigdy nie mówiąc ani słowa. Wiedziała,
jaką ma nade mną moc i podobało jej się to.
Na początku ciągnęło mnie tylko do jej ciała. Nie sprawiało mi trudności
odseparowanie fizycznej potrzeby od wstrętu do jej osobowości.
Od niedawna zaczęło się to zamazywać i przyłapałem się na myśleniu o niej
na sposoby inne niż seksualne. Nawet stojąc tu teraz, zwróciłem uwagę na owocowy
zapach jej włosów i zastanawiałem się czego używa, że pachną w ten sposób.
Nigdy wcześniej nie zauważałem w kobietach takich rzeczy. Byłem z
mnóstwem z nich w swoim życiu i miałem nawet jeden poważniejszy związek, ale
zupełnie nie interesowało mnie tyle małych detali.
Drzwi się otworzyły i skinąłem na pannę Swan by weszła przede mną,
wykorzystując okazję by nacieszyć się jej rozkosznym tyłkiem.
~ 9 ~
Mój penis szarpnął, gdy przypomniałem sobie ostatni raz, kiedy trzymałem
ręce na jej pośladkach, a moje palce napierały na miękką skórę, gdy mnie ujeżdżała.
Niezbyt pomocne wspomnienie.
W windzie stały z nami tylko dwie inne osoby; młody chłopak ze
słuchawkami w uszach i starsza kobieta pogrążona w rozmowie telefonicznej. Nie
było powodu, żebym stał tak blisko panny Swan, ale praktycznie napierałem na jej
bok, wdychając znajomy zapach. Kurwa, nawet jej zapach mnie nakręcał.
Nie protestowała, a ja będąc chciwym dupkiem, którym zresztą jestem,
pochyliłem się bardziej. Z punktu obserwacyjnego, będąc prawie trzydzieści
centymetrów od niej wyższym, miałem piękny widok na jej delikatnie uniesione
piersi. Obezwładnił mnie umysłowy obraz mojego penisa spoczywającego pomiędzy
nimi.
Zamykając oczy, zdusiłem jęk i przesunąłem się nieco, gdy poczułem, że mój
przyjaciel twardnieje jeszcze bardziej. Minęły dwa dni od momentu, kiedy byliśmy
razem. Dwa dni, od kiedy czułem jej ciasne ciepło wokół mojego…
- Dlaczego do cholery się uśmiechasz? – Jej głos wyrwał mnie ze wspomnień i
spojrzałem w dół, by zobaczyć, że mnie obserwuje.
- Co? – zapytałem niewinnie. – Uśmiechałem się?
Przekrzywiając nieznacznie głowę, rozejrzała się dookoła. Zadowolona, że
nasi współpasażerowie nie zwracają na nas uwagi, znów skupiła się na mnie.
- Nie wciskaj mi tego – wyszeptała kręcąc głową. – Dlaczego się uśmiechałeś?
Krótko pomyślałem o wyjawieniu jej. Jak zareagowałaby wiedząc, że
przypominałem sobie jak wyglądała klęcząc przede mną, z moim penisem w swojej
idealnej buzi? Byłaby wściekła? Czy… mój uśmiech się poszerzył, gdy rozważałem
inną
możliwość. Zareagowałaby… sprzyjająco?
Pochylając się jeszcze bardziej, moje usta otarły się i jej ucho i wyszeptałem:
- Myślę, że dokładnie wiesz, dlaczego się uśmiechałem. – Rozmyślnie
skierowałem wzrok na jej piersi zanim z powrotem uniosłem go do jej oczu.
Wiedziałem, w którym momencie zrozumiała.
Odsuwając się nieco, żeby zobaczyć moją twarz, utkwiła we mnie zwężone
oczy. Dla kogokolwiek innego mogłaby wyglądać na wściekłą, ale ja wiedziałem
lepiej. Szybko zerkając w dół, upewniłem się, że moje stwierdzenie zrobiło swoje.
Piękne, twarde sutki odznaczały się pod cienkim materiałem jej sukienki. Sukces.
Pozwoliłem swoim oczom spocząć na nich przez chwilę zanim uniosłem głowę i
wyszeptałem jej do ucha:
- Tak myślałem.
- Ty sukin… - Przerwał jej dźwięk windy, oznaczający, że dotarliśmy na parter
i gestem pokazałem, żeby szła przede mną. Nie mogłem ukryć uśmieszku, kiedy
odwróciła się szybko i wyszła, mrucząc pod nosem wyzwiska.
Szła kilka metrów przede mną, a ja jeszcze raz utkwiłem wzrok na jej tyłku.
Boże, jeśli nie przelecę jej niedługo, eksploduję. Byłem w środku wyjątkowo sprośnej
fantazji, kiedy zawołał za nami męski głos.
~ 10 ~
- Bella! – Obydwoje odwróciliśmy się, by zobaczyć mężczyznę w jej wieku,
biegnącego powoli w naszym kierunku. – Bella, poczekaj! – Kto to do cholery jest?
Najwyraźniej ją rozpoznał, ale sądząc po zaintrygowanym wyrazie jej twarzy, nie
znała go. Taa, tak trzymaj durniu.
Zbliżył się do nas na kilka metrów, kiedy się odezwała.
- David? – Odwróciłem się, by na nią spojrzeć i po jej twarzy zobaczyłem, że
go poznała. – O mój Boże! David, to naprawdę ty? – Kim do cholery jest David?
Zatrzymał się przed nami i uśmiechnął się do niej z głupim, usychającym z
miłości wyrazem na twarzy. Oh, nie podoba mi się to.
- Bella – powiedział próbując złapać oddech. – Rozpoznałaś mnie. – Był nieco
zasapany od biegu, a ja przewróciłem oczami myśląc o ile szybciej prawdopodobnie
mógłbym biegać niż jego koścista dupa.
- Oczywiście, że cię rozpoznałam. – Odwróciłem się szybko na miękki,
ujmujący ton jej głosu. – Boże, tak długo się nie widzieliśmy. – Kim był ten facet i
dlaczego nagle poczułem ochotę by uderzyć go w twarz?
- Jak to jest, że po tych wszystkich latach wyglądasz jeszcze piękniej niż
ostatnio, kiedy cię widziałem? – Jego ręka uniosła się i musnęła miękko jej policzek.
Spojrzała w dół i… moment. Czy ona się zarumieniła? Ona nigdy…
- Um, tak. Wow. – Przygryzła wargę i uśmiechnęła się, kaszląc nerwowo. –
Ja… tak. To było…
- Tak – powiedział miękko. – Od tego ostatniego… - Jego głos ucichł i wielki
uśmiech rozciągnął jego twarz.
Co do…
Czy oni…
Kurwa
!
Spojrzałem na nią i z przerażeniem zobaczyłem na jej twarzy ten sam głupi
uśmiech, który przybrał chłopak. Alarmujące dzwony zaczęły bić w mojej głowie i
próbowałem ułożyć jakiś plan.
- David, co ty tutaj robisz? – Nie przegapiłem podekscytowania w jej głosie.
- No więc – powiedział, przysuwając się do niej bliżej. – Teraz tu pracuję, to
znaczy w tym budynku. Jestem architektem na piątym piętrze. Nie mogę uwierzyć,
że to ty. Kiedy tu przyjechałem próbowałem cię odszukać, ale nie mogłem znaleźć
ani ciebie ani twojej mamy. – Jego ręka powędrowała w górę i otarła się o jej
przedramię, i naprawdę musiałem walczyć z pragnieniem, żeby go odepchnąć.
- Tak – powiedziała, wahając się nieco. – Jestem nienotowana, a moja mama
zmarła kilka lat temu. – Ostry ból wstrząsnął moim żołądkiem i patrzyłem jak
zmienia się wyraz jej twarzy. Moje ciało bez mojej woli przesunęło się nieco do
przodu by ją pocieszyć, ale zablokował mnie David.
- Bella, kotku. Tak mi przykro. – Zmniejszając dystans pomiędzy nimi, wziął ją
w ramiona i przytulił.
Rozsądna część mojego umysłu wiedziała, że ją pociesza, wiedziała, że oferuje
tylko to, co każdy przyjaciel na jego miejscu, ale wszystko, co widziałem to jego
ramiona owinięte wokół czegoś, co należy do mnie.
~ 11 ~
- Dziękuję, David – powiedziała, lekko go odpychając i ocierając łzy. – Już
dobrze, naprawdę.
Spoglądając na nią z łagodniejszym wyrazem twarzy, mogłem zobaczyć plan
formujący się w jego głowie.
- Hej, pamiętasz ten ostatni tydzień, kiedy byłaś w domu? Pamiętasz zakład? –
Uniósł nieznacznie brwi, ale moją uwagę przyciągnął najsłodszy, nieznany śmiech,
który usłyszałem od kobiety stojącej obok mnie.
- O mój Boże! Nie mogę uwierzyć, że o tym wspominasz! – Zginając się w talii,
wciąż się śmiała i nagle przypomniałem sobie jedyny raz, gdy słyszałem jak się tak
śmiała.
Dzień, w którym się poznaliśmy. Wszedłem do naszego biura po raz
pierwszy, a widok najpiękniejszej kobiety przede mną odebrał mi oddech. Wtedy
śmiała się z Angelą tak jak teraz i uderzyło mnie, że nigdy nie robiła tego ze mną.
Wzniecałem w niej tyle innych reakcji, ale nigdy tego pięknego śmiechu. Stałem się
wściekły widząc, że robi to przy nim.
Prostując ramiona, otarła łzy z oczu.
- Boże, od lat o tym nie myślałam. Skąd zawsze wiesz jak mnie rozweselić? –
Uśmiechnęła się do niego promiennie i z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że chcę,
żeby uśmiechała się tak do mnie.
- Sądzę, że cię po prostu znam. Boże, Bella. Ty… wyglądasz niesamowicie. –
Jego ręka ześliznęła się w dół jej ramienia i chwyciła jej dłoń. – Wiesz, nigdy o tobie
nie zapomniałem, może…
Odchrząknąłem głośno, a oni obydwoje na mnie spojrzeli, sprawiając
wrażenie zaskoczonych moim widokiem. Jego uśmiech opadł, kiedy uderzyła go
możliwość, że inny mężczyzna mógł w końcu pojawić się w jej życiu. Właśnie tak,
David. Jest moja, więc się kurwa cofnij.
- Oh! – powiedziała, kręcąc nieznacznie głową. – Co się ze mną dzieje? To jest
David Jones. David to mój szef, pan Cullen. – Chwila obawy na jego twarzy została
szybko zastąpiona czystą ulgą. Cholera. Jej szef.
Wyciągnąłem do niego rękę.
- Edward Cullen – powiedziałem oschle, ściskając jego rękę odrobinę mocniej
niż to było konieczne. Puściłem ją i wewnętrznie się wyszczerzyłem, gdy zobaczyłem
jak rusza palcami.
- Och! Twój szef! Miło mi cię poznać, Edwardzie. Jesteś szczęściarzem, że
możesz spędzać z moją Bellą każdy dzień. – Jego Bellą?
- Tak, jest świetną kobietą – powiedziałem stanowczo, a moje oczy ani razu nie
opuściły jej. Chwyciła mnie furia i wiedziałem, że muszę odejść zanim zrobię coś,
czego będę żałował. – Spotkamy się w samochodzie.
Bez czekania na odpowiedź, odwróciłem się szybko i wyszedłem z budynku.
Spokojnie, Cullen. Kurwa! Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz i wziąłem
głęboki wdech, usiłując się uspokoić.
~ 12 ~
Kim on do cholery był? Byli razem? Dotykał jej? Serce waliło mi w piersi i
wykorzystałem każdą cząstkę samokontroli, żeby nie wejść z powrotem do budynku
i nie skręcić mu karku.
Docierając do samochodu, kierowca otworzył mi drzwi i wszedłem do środka.
Ciche, ciemne wnętrze ani trochę nie uśmierzyło mojej wściekłości. Jeśli już, z każdą
mijającą sekundą stawałem się jeszcze bardziej rozgniewany. Była moja. Nie
ustaliliśmy tego? Jak mogła mu pozwolić się dotykać?
Podskoczyłem, gdy drzwi się otworzyły. Wsiadając, zajęła miejsce i unikała
mojego wzroku. Napięcie w powietrzu wzrosło, kiedy poczułem, że samochód
zaczął się poruszać. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, obydwoje patrząc za okno na
zbliżającą się burzę i żadne z nas nie powiedziało ani słowa.
Kręcąc głową ze wstrętem, zobaczyłem kącikiem oka, że na mnie patrzy.
- Co? – powiedziałem szorstko.
- O co ci chodzi z tym „co”?
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Ma pan jakiś problem, panie Cullen?
- Kto to do cholery był?
- To – odpowiedziała, - nie jest twoja sprawa.
- Nie moja… nie moja sprawa? Mogłabyś być bardziej oczywista rzucając się
na niego? – Dobra, może trochę przesadziłem.
Nagle odwróciła się od okna i spojrzała na mnie z błyskiem wściekłości w oku.
- O czym ty do cholery mówisz? – Boże, była zajebiście seksowna, kiedy się
wkurzała.
- Doskonale wiesz, o czym mówię.
- Jesteś obłąkany. Wiesz o tym?
Mogłem poczuć gniew rozchodzący się od niej falami. Była wściekła. Cóż,
dobrze! Ja też. Po prostu tam stała pozwalając temu dupkowi się obmacywać. Kiedy
ona do cholery nauczy się, że jest moja?
- Pieprzyłaś się z nim?
- Co! – Przesuwając się na swoim siedzeniu, kontynuowała patrzenie na mnie
ze złością. Jak śmiała wyglądać na zszokowaną?
- Oh, nie udawaj, że mnie nie słyszałaś. Pieprzyłaś się z nim?
- Nie zamierzam na to odpowiadać. – Prostując się w fotelu, spojrzała w bok,
udając, że wygląda przez okno. Oh, pieprzyć to. Nie będzie mnie olewała.
- Oh, daj spokój! Kim, kurwa, był ten facet? – wrzasnąłem, natychmiast ciesząc
się, że pomiędzy nami i kierowcą znajdowała się przegroda. – Wyglądaliście na
okropnie dobrych znajomych.
Nie zdawałem sobie sprawy jak daleko wysunąłem się na swoim siedzeniu
dopóki się nie cofnęła.
- Nie waż się zgrywać przy mnie tego jaskiniowego macho, Edwardzie Cullen.
Nie należę
do ciebie. Nie jestem twoją własnością.
Przysunąłem się bliżej, moja twarz znajdowała się cale od jej.
~ 13 ~
- Jasne, że jesteś – wyplułem z siebie. Cholera. To zaszło za daleko. Nagle
popchnęła mnie do tyłu, uderzając pięścią moja klatkę piersiową.
- Pierdolony draniu! – Dawno nie widziałem jej tak wściekłej i nie mogłem
powiedzieć, że ją za to winiłem. Naprawdę to powiedziałem? Poczułem ogarniającą
mnie falę obrzydzenia, kiedy zdałem sobie sprawę, że tak właśnie czułem. Że jest
moją własnością.
Obracając się nagle, zastukała mocno knykciami w przegrodę i krzyknęła.
- Zatrzymaj samochód!
- Czy pani powiedziała, żebym zatrzymał samochód, panno Swan? - W
odpowiedzi przesączył się do nas głos kierowcy. Ona, kurwa, żartowała?
- Tak, zjedź na bok. Dalej pójdę pieszo. – Auto zwolniło i zatrzymało się, a
wtedy chwyciła swoją torebkę i przesunęła się w stronę drzwi.
- Oszalałaś? – wrzasnąłem, wyciągając rękę i chwytając jej przedramię. – Nie
możesz wyjść. Jest ciemno, zaraz będzie padać i jesteśmy w centrum Chicago.
- Cóż, wolę zmierzyć się z tymi wszystkimi rzeczami niż spędzić tutaj jeszcze
chociaż minutę z twoją prostacką, szowinistyczną dupą. – Nie patrząc już na mnie,
wyszarpnęła ramię z mojego uścisku i wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
Cóż, kurwa. Z pewnością się tego nie spodziewałem.
- Jeffrey, odstaw samochód do garażu, a panna Swan i ja weźmiemy taksówkę
w drodze powrotnej do biura. – Podrywając się ze swojego siedzenia, otworzyłem
drzwi i wyszedłem.
Było ciemno i wietrznie. Rozejrzałam się w obydwu kierunkach próbując ją
znaleźć. Przeklęta, świrnięta kobieta. Co ona sobie do cholery myślała? Auto
odjechało, a ja znów przeszukałem wzrokiem ulicę z paniką powoli zakradającą się
do mojej klatki piersiowej.
W końcu zauważyłem ruch jej białej sukienki, smaganej ciepłym wiatrem.
Podążyłem za nią truchtem. Jak udało jej się zajść tak daleko w tych szpilkach?
Skręciła za róg, a ja przyspieszyłem, nie chcąc stracić jej z widoku.
- Poczekasz? – wrzasnąłem do niej. Czując krople uderzające w moją
marynarkę spojrzałem w górę. Chmury pociemniały i zaczynało lekko padać.
Zajebiście idealnie. Mogło być jeszcze gorzej
?
- Trzymaj się ode mnie z daleka, Cullen!
- Chcę wiedzieć kto to był!
- Jezu Chryste! Nie żeby to była twoja sprawa, ale to był dawny chłopak.
- Pieprzyłaś się z nim?
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Robiłaś to?
Właśnie kiedy do niej dotarłem, potknęła się. Wyciągając rękę, chwyciłem ją w
talii, żeby nie upadła.
- Kurwa. – Pochylając się, zsunęła ze stopy swojego buta i wyprostowała się,
trzymając złamany obcas. Niebo wybrało ten moment, żeby się otworzyć, a zimne
krople deszczu szybko biegły w dół mojej twarzy. Obydwoje spojrzeliśmy w górę,
uświadamiając sobie, że sytuacja właśnie się pogorszyła.
~ 14 ~
Szybko zdjąłem z siebie marynarkę i położyłem ją na jej ramionach. To nie
było dużo, ale mogło pomóc. Spojrzała na mnie gniewnie, ale wsunęła ręce w
rękawy, zdając sobie sprawę, że lekka sukienka, którą miała na sobie zbytnio jej nie
ochroni.
- Dotykał cię?
- Pierdol się. – Odsunęła się i odwróciła, zaczynając iść i utykając nieznacznie
w tylko jednym bucie.
- Zatrzymasz się? – zawołałem za nią. Pokazała mi środkowego palca i szła
dalej. Nie mogłem po prostu pozwolić jej iść w tylko jednym bucie, Bóg jeden
wiedział, na co mogła natrafić, a nie było mowy, żeby pozwoliła mi dobrowolnie
sobie pomóc.
Rozglądając się szybko dookoła, uświadomiłem sobie gdzie byliśmy.
Kierowała się w stronę alei, która prowadziła do naszych parkingów. Nie mogłem
pozwolić, żeby szła sama. Kurwa.
Doganiając ją szybko, chwyciłem ją i przerzuciłem sobie przez ramię.
Wrzeszczała i okładała dłońmi moje plecy.
- Cały czas ode mnie uciekasz, a ja jak jakiś idiota, zawsze gonię za tobą. Mam
już tego, kurwa, dosyć.
- Cullen, postaw mnie na ziemię! – krzyknęła, a jej głos odbił się od ceglanych
ścian.
- Nie. Pada, masz tylko jednego buta i musimy dostać się do samochodu.
Dlaczego do cholery wyskoczyłaś? Chcesz dać się tu zabić? – Uspokoiła się nieco w
moich ramionach.
- Bo jesteś neandertalczykiem i dupkiem.
- Posłuchaj, wiem, że nie powinienem był tego mówić, ale byłbym przeklęty,
gdybym tolerował to, że jakiś facet kładzie na tobie łapska.
Zaśmiała się miękko z pogardą.
- Wiesz, nie masz zbyt wiele do gadania w tej sprawie.
Zatrzymując się, poluzowałem uścisk i pozwoliłem jej zsunąć się powoli w dół
mojego ciała; każde miejsce, w którym nasze ciała się stykały paliło i pulsowało od
elektryczności krążącej pomiędzy nami. Kiedy jej twarz zrównała się z moją, znów
chwyciłem ją mocniej, nie pozwalając by jej stopy dotknęły ziemi.
- Już ci powiedziałem, że jesteś moja. Nie dzielę się.
Jej ciepły oddech owiał moją mokrą skórę, a jej ciało drżało w gniewie.
Patrzyłem jak jej wzrok zawędrował na moje usta i z powrotem w górę, a
wewnętrzna walka, którą przeprowadzała była widoczna w jej oczach. Wiedziałem,
że mnie pragnie; pragnie mnie tak samo mocno jak ja jej. Byliśmy więźniami,
obydwoje wiedząc, że jesteśmy bezsilni w walce z tym przyciąganiem.
Moja potrzeba przebiegała przez każdą komórkę mojego ciała. Uderzyło mnie,
że z kimkolwiek innym może już nigdy nie być tak jak teraz. Nienawidziłem tego
przyznawać, nienawidziłem mocy, którą jej to dawało, ale nie mogłem też temu
zaprzeczyć.
~ 15 ~
Staliśmy tak, przez wydawałoby się wieczność, w czasie kiedy deszcz wciąż
tłukł się wokół nas. Ulice opustoszały przez burzę i podczas gdy słyszałem miasto
żyjące w oddali, jedyną myślą zaprzątającą mój umysł była kobieta w moich
ramionach.
Potrzebowałem jej. Musiałem potwierdzić to, że była moja, sprawić, żeby
zapomniała, że kiedykolwiek był ktoś inny. Że kiedykolwiek mógłby być ktoś inny.
Odwracając się i przesuwając się nieco do przodu, przycisnąłem ją do ściany, a
powietrze opuściło jej płuca w pośpiechu, kiedy zdała sobie sprawę co robię.
Zmniejszając dystans pomiędzy nami, przebiegłem nosem w górę po jednej
stronie jej własnego, a potem w dół po drugiej. Jej oczy zamknęły się i wzięła dolną
wargę pomiędzy zęby, próbując powstrzymać reakcje swojego ciała.
- Nie możesz się przede mną ukryć – wyszeptałem przy jej ustach. – Znam
twoje ciało lepiej niż ty sama.
Unosząc rękę do jej mokrych włosów, wplotłem w nie palce, rozkoszując się
tym, jak nagle chwyciła powietrze, gdy ją szarpnąłem, przechylając jej głowę. Ustami
musnąłem lekko jej wargi, potem drugi raz i uśmiechnąłem się, kiedy z jej
rozchylonych ust wymknęło się westchnienie pełne potrzeby.
- Znam każdy jęk. – Szarpnąłem jej włosy silniej, przechylając jej głowę do
tyłu, a tym samym eksponując jej szyję. Przebiegając nosem po delikatnej skórze,
kontynuowałem: - Czuję jak twoje serce dla mnie pędzi. – Otwierając nieco usta,
składałem miękkie pocałunki na jej gardle, rozkoszując się jej pulsem pod moimi
wargami. – Widzę każdy dreszcz. – Sapnęła, kiedy moja wolna ręka przesunęła się
na jej pierś, chwytając ją delikatnie, a kciukiem powoli obrysowując jej twardego
sutka. – A to – powiedziałem przy jej ustach i zsunąłem rękę w dół jej ciała, a potem
pod sukienkę, - nigdy mnie nie okłamuje. – Wśliznąłem palce w jej majtki i drażniłem
miękką skórę wszędzie poza miejscem gdzie tego chciała.
Mając dosyć drażnienia się, chwyciła mocno moje włosy i przysunęła swoje
wargi do moich. Jęknąłem, gdy przekręciła palce, przyciągając mnie głębiej do
pocałunku. Okręciła nogą moje biodro i nie mogłem powstrzymać się przed
naparciem na nią, miażdżąc swoją rękę pomiędzy nami. Wsunąłem palce dalej,
odnajdując tam śliską wilgoć. Zapulsowałem boleśnie, kiedy pozwoliłem sobie
wyobrazić, że zastępuję palce penisem, wślizgując się w nią głęboko.
- Może i cię pieprzył – powiedziałem szorstko przy jej szczęce, - ale już nigdy
nie pomyślisz o nikim poza mną.
Jęknęła głośno i wygięła się w łuk, napierając na moją dłoń. Wsunąłem w nią
palce i obydwoje sapnęliśmy. Była taka ciepła i mokra, a każdy mój instynkt mówił,
żebym nie przestawał dopóki nie zatracę się w jej wnętrzu.
Trzask grzmotu zabrzmiał w ciemności i błyskawica przecięła niebo, na
krótko rozjaśniając aleję oślepiającym blaskiem. Deszcz padał mocniej, zacierając
świat wokół nas i maskując nasze natarczywe jęki.
Czy to mogło być prawdziwe? Nigdy nie czułem się tak surowy, jakby każdy
zmysł, każde pragnienie zostało wzmocnione i przyciągało mnie do czegoś.
Odsuwając się od jej ust, całowałem jej szyję zlizując krople deszczu z jej skory. W
~ 16 ~
przydymionym świetle ulicy, jej sterczące sutki były idealnie widoczne pod cienkim
materiałem teraz przemoczonej sukienki.
Wyszarpując rękę z jej włosów, gwałtownie pociągnąłem materiał na jej klatce
piersiowej. Poczułem, że koronka znajdująca się pod spodem się rwie, a jej idealne
piersi były teraz dla mnie widoczne. Chciwie wziąłem jej sutka do ust i jęknąłem na
jej reakcję i uczucie delikatnej skóry przy moim języku.
Zachęcony jej dłońmi w moich włosach, lizałem go i drażniłem zębami,
potrzebując usłyszeć więcej. Gorączkowo zapamiętywałem każdy dźwięk, każdy jęk;
wiedząc, że wszystkie były dla mnie.
Powiedziała, że nikt inny nie sprawił, że czuła się w ten sposób i musiałem w
to uwierzyć. Musiałem wiedzieć, że działałem na nią tak samo jak ona na mnie. Że
byłem jedynym, którego chciała. Żadna kobieta nigdy mnie tak nie złamała,
pozostawiając mnie potrzebującego i błagającego o nią, gotowego by paść do jej stóp
i prosić, by dała mi szansę by ją zadowolić.
Zrobiłbym wszystko, o co by poprosiła. Wszystko czego potrzebowałem, to
wiedzieć, że była moja, że nikt inny jej nie dotknie.
Jej ręce przesunęły się do mojego paska i na krótko chwyciły mnie
wątpliwości. Mogłem zrobić to tutaj, wziąć ją przy tej zimnej, ceglanej ścianie, w
deszczu? Miała na sobie moją marynarkę, ochraniającą ją przed szorstkością
kamienia. Byliśmy ukryci i ktoś musiałby nas szukać, żeby nas zobaczyć, ale
dokuczało mi sumienie.
Wiedziałem, ze powinienem przestać, powinienem zostawić jej ciepło i odejść,
ale nie potrafiłem. Potrzeba by ją posiąść, by wymazać go z jej pamięci i schować się
w jej ciele się budowała. Nie mogłem się zatrzymać. Jakby wyczuwając mój konflikt,
szarpnęła moim paskiem, przyciągając moją uwagę.
- Nikt nie może nas zobaczyć – wyszeptała. Jej słowa przestrzeliły mnie na
wylot, a mój już pragnący penis stawał się prawie bolesny. Nie wiedziałem jak, ale
zawsze wiedziała, czego potrzebowałem. Chciała mnie, chciała tego.
Jej słowa działały jak paliwo na już szalejący we mnie ogień i wiedziałem, że
nie mogę już dłużej czekać. Kolejny trzask piorunu napełnił przestrzeń właśnie gdy
uwolniła mnie ze spodni. Syknąłem na chłodne, nocne powietrze owiewające moją
twardą erekcję. Wszystko dzisiaj było takie nierealne, takie intensywne, że musiałem
powtarzać sobie w myślach, że to nie sen.
Chwytając jej majtki, odsunąłem je i spojrzałem w górę, kiedy mnie
zatrzymała. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ona pokręciła nieznacznie głową,
przesuwając moją rękę na cienką, satynową wstążkę na jej biodrze. Zamknęła moja
pieść wokół materiału i uświadomiłem sobie, czego chciała.
Coś się zmieniało; wiedziałem, że też to czuła, ale może nie była jeszcze
gotowa, żeby to przyznać. Potrzebowała surowości i pośpiechu. Może to był jej cichy
sposób na poddanie się. Nie obchodziło mnie to.
Przyciągając szybko jej wargi do swoich, okręciłem sobie wokół ręki cienki
paseczek i szarpnąłem go mocno. Dźwięk rwanej koronki połączył z jej miękkim
~ 17 ~
krzykiem przy moich ustach. Wsadziłem swoją najnowszą pamiątkę do kieszeni
marynarki, którą miała na sobie dziewczyna i pochyliłem się nieco, żeby ją podnieść.
Uniosłem ją, a jej nogi śmiało okręciły się wokół moich bioder, przysuwając jej
mokre ciepło do czubka mojego penisa. Kontrast pomiędzy nią a chłodnym
powietrzem wywołał we mnie sapnięcie, a moje biodra automatycznie na nią
naparły. Główka wsunęła się do środka i musiałem się zatrzymać, moje ciało drżało z
pragnienia by dojść.
Kwiląc cicho, wygięła swoje ciało, próbując wprowadzić mnie w siebie głębiej.
Spojrzałem w dół, zacisnąłem mocno oczy i pokręciłem głową.
- Nie – poprosiłem, a mój głos stał się szorstki przez to, że próbowałem się
powstrzymać. – Poczekaj… daj mi sekundę.
Kładąc ręce po obu stronach mojej szczęki, uniosła moją twarz i przycisnęła
swoje usta do moich. Pocałunek zaczął się powoli, rozpraszając na krótko pragnienie
by w nią wytrysnąć. Powoli się zmienił, stał się pełny potrzeby, bardziej psotny. Jej
wargi otaczały moje, jej język zanurzył się w moje usta, a jej jęki wysyłały przeze
mnie fale żądzy.
Odzyskawszy trochę kontroli, spojrzałem jej w oczy, gdy się w nią wsunąłem.
Zatrzymując się, zacisnąłem szczękę, kiedy walczyłem ze sobą by pozostać
nieruchomo, pozwalając jej się do mnie dostosować.
Jej głowa opadła do przodu, a miękki podmuch jej ciepłego oddechu owiał
moją szyję.
- Tak mi dobrze – wyjęczała, potrząsając nieznacznie głową. – Nie zdawałam
sobie sprawy, że może tak być.
- Ja też nie – wyszeptałem, przyciskając usta do jej włosów.
- Nie przestawaj. – Jej słowa wysłały przeze mnie ulgę. Też to czuła.
Gdy zakołysała przy mnie biodrami nie mogłem dłużej walczyć z
pragnieniem poruszenia się. Wysunąłem się powoli, a potem z powrotem w nią
wjechałem. Powietrze opuściło jej płuca, gdy całkowicie ją wypełniłem. Zacząłem
pchać głęboko, mój umysł oczyścił się ze wszystkich myśli poza tymi, które
dotyczyły pięknej kobiety okręconej wokół mnie i budującej się, dręczącej
przyjemności.
Deszcz lał, gdy zaczęliśmy się w sobie zatracać, nasze chrząknięcia i jęki od
czasu do czasu podkreślał grzmot lub błyskawica. Moje jądra zaczęły się zaciskać i
znajome napięcie budowało się w moim żołądku. Wiedziałem, że nie wytrzymam
dużo dłużej.
- Jestem tak blisko – wysapałem w jej usta. – Proszę, dojdź ze mną.
- Oh, Boże. – Poczułem znajome skurcze przy moim penisie i wiedziałem, że
tam była. – Mocniej. – Puściłem ostatnią nić samokontroli, kiedy się w nią wsunąłem
i wynagrodziła mnie doznaniem jej nadchodzącego orgazmu. Trzęsła się w moich
ramionach i chwyciłem ją jeszcze mocniej, niezdolny by znaleźć się wystarczająco
blisko. Z ostatnim pchnięciem, obydwoje krzyknęliśmy, a moje ciało drżało, gdy
doszedłem wewnątrz niej.
~ 18 ~
Pozostałem tak, nie chcąc opuścić jej ciepła albo pozwolić jej odejść, dopóki nie
zauważyłem, że lekko się trzęsie. Zniżając ją powoli, postawiłem ją na ziemi,
podtrzymując ją, kiedy poprawiała swoje ubrania.
Szybko wsunąłem się z powrotem w spodnie i poczułem małe ukłucie winy,
gdy spojrzałem w górę i zobaczyłem jak dotyka podartych ramiączek stanika.
Spoglądając na mnie, uniosła brew, a ja próbowałem ukryć uśmieszek, kiedy
uświadomiłem sobie co zrobiłem.
- Przykro mi – powiedziałem cicho.
- Z pewnością – dogadała mi.
Wyciągając rękę, odsunąłem kosmyk mokrych włosów z jej twarzy i ciaśniej
okryłem ją moją marynarką.
Nagle w pełni pojąłem, co się stało. Było ciemno, obydwoje byliśmy
przemoknięci do suchej nitki i staliśmy w alei. Nie dalej niż przecznice dalej, mogłem
zobaczyć światła garaży naszego biurowca.
Biorąc głęboki oddech, osunąłem się nieco i podąłem jej rękę. Patrzyła na nią
przez długą chwilę, zanim spojrzała na moją twarz z pytającym wyrazem. Powoli,
włożyła swoją dłoń w moją, a kąciki jej ust uniósł miękki uśmiech.
Ściskając ją delikatnie, spojrzałem jej w oczy i odwzajemniłem uśmiech.
Nic nie powiedzieliśmy, kiedy odwróciliśmy się i zaczęliśmy iść wzdłuż ulicy,
obydwoje pogrążeni we własnych myślach. Miasto powoli zaczęło odżywać po
burzy, a dźwięki ludzi i ruchu ulicznego jeszcze raz ogarnęły nasz mały świat.
Ulice były wyściełane głębokimi kałużami, a ceglane mury lśniły w
przydymionym ulicznym świetle. Garaż majaczył w oddali i mimo iż wydawał się
być daleko, to zdawałem sobie sprawę, że będzie to najkrótszy spacer mojego życia.
Każdy krok przybliżał nas do rzeczywistości i wiedziałem, że nie jestem gotowy by
do niej ponownie wkroczyć.
Spojrzałem na kobietę obok mnie, przygryzającą wargę, a jej czoło
zmarszczyło się w zmartwieniu. O czym myślała? Wciąż była na mnie zła? Nie
sądzę, chociaż miała całkowite prawo by być. Wydawało się, że zawsze mówiłem nie
to, co powinienem, nie ważne co tak naprawdę czułem. Wyciągała na zewnątrz cześć
mnie, której wcześniej nie znałem. Zawsze byłem spokojnym, zrównoważonym
myślicielem, ale gdy coś dotyczyło jej, wszystko stawało się takie podstawowe, takie
surowe.
Mój umysł powędrował znów do Davida. Kim był? Najwyraźniej coś między
nimi było. Kochała go?
Pokręciłem nieznacznie głową. Skąd to się wszystko brało? To było tylko
fizyczne. W końcu się nasycimy i pójdziemy dalej z naszymi życiami. Byłem prawie
peny, że nie chciałem niczego więcej.
Spoglądając w dół, na nasze splecione dłonie, wiedziałem, że się oszukuję.
Jej dłoń był ciepła i miękka, i uderzyło mnie to, jak właściwe to się wydawało.
Dziwne uczucie chwyciło moją klatkę piersiową, kiedy zrozumiałem, że nie chciałem
jej puścić. Prawdziwość tego stwierdzenia prawie odebrała mi oddech. Całym sobą
wiedziałem, że nie chciałem pozwolić odejść tej kobiecie.
~ 19 ~
Za kilka dni będziemy w Seattle i wiedziałem, że muszę uporządkować trochę
rzeczy, podjąć kilka decyzji.
Spoglądając na nią po raz ostatni zanim weszliśmy do jasnego światła garażu,
byłem pewny jednej rzeczy.
Chciałem tylko jej. Belli.
~ 20 ~
Seulement T
Seulement T
Seulement T
Seulement Toioioioi
Aktualnie nade mną unosiła się pieprzona perfekcja – jęcząca i wijąca się,
ujeżdżająca mojego penisa jakby zależało od tego jej życie. Wiem, że moje zależało.
Moje ręce zsunęły się w dół jej nagiego ciała, rozkoszując się jedwabistą skórą i
miękkimi kształtami, zatrzymując się na jej biodrach. Mój uścisk zacieśnił się,
przycisnąłem ją do siebie i kierowałem jej ruchami, gdy unosiła się i opadała.
Nie żeby potrzebowała mojej pomocy.
Patrzyłem na nią, zahipnotyzowany nieokiełznaną rozkoszą widoczną w
wyrazie jej twarzy.
Była poza kontrolą.
Jej ciemne włosy opadały swobodnie, odrobina splątanych fal rozkładała się
na jej ramionach i piersiach. Za każdym razem, gdy zakołysała biodrami, różowe
sutki przysuwały się bliżej moich chciwych ust, szydząc ze mnie, błagając, bym wziął
je pomiędzy moje złaknione wargi. Z zamkniętymi oczami i nieznacznie otwartymi
ustami, na okrągło mruczała moje imię.
Znajdowaliśmy się na dużej, skórzanej sofie w salonie, a chłodny deszcz padał
za otaczającymi nas oknami. Całkowicie zapomnieliśmy o oglądanym przez nas
wcześniej filmie. Jej ubrania leżały w kupce na podłodze przy moich stopach, a moje
spodnie zostały zepchnięte do kostek.
- Jesteś taka zajebiście piękna – powiedziałem, wciąż zdumiony faktem, iż ta
kobieta jest moja. Moje palce podróżowały w górę jej ciała po skórze, którą znałem
lepiej niż własną, by wpleść się w jej włosy. – Kocham patrzeć jak mnie pieprzysz.
- Boże, kocham słuchać, kiedy tak do mnie mówisz – wyszeptała. Zeszła na
mnie mocniej i jęknąłem, czując, że mój penis wsuwa się w nią jeszcze głębiej, a to
doznanie doprowadziło mnie na krawędź.
Puszczając kanapę, wsunęła palce w moje włosy, przysuwając mnie do siebie.
Uśmiechnąłem się, biorąc jej sutka do buzi i uwielbiając to jak stwardniał w
kontakcie z moim językiem i jak przyciskała mnie do swoich piersi.
- Lubisz sprośne rozmowy, kotku? – wymamrotałem przy jej skórze,
jednocześnie rękami pocierając jej plecy.
- Tak – odpowiedziała bez tchu, sięgając za mnie by chwycić oparcie kanapy.
- Chcesz usłyszeć jak kocham być wewnątrz ciebie? Jakie to uczucie, kiedy
mnie pochłaniasz, a ja nie mogę znaleźć się wystarczająco głęboko? – Oblizała suche
wargi i znów zamknęła oczy, a z jej otwartych ust wydobył się głęboki, rozpustny
jęk.
- Czuję cię wokół mojego penisa, Bello. Czuję jak pulsujesz wokół mnie.
Przesunąłem ręce do jej tyłka i przycisnąłem ja gwałtownie do siebie,
wypychając biodra by spotkać jej, a mój palec wędrował niżej i został tam na
moment. Jęknęła głośno, jej mięśnie na moment zacisnęły się wokół mnie.
Podobało jej się to?
~ 21 ~
Zrobiłem to jeszcze raz, przyciskając do niej paca z większą siłą.
- Och kurwa, Edward!
- Podoba ci się to, Bello?
Jęknęła, przytakując nieznacznie, gdy położyła czoło na moim ramieniu.
- Chcesz, żebym robił to raz jeszcze?
- Tak – poprosiła.
- Chcesz, żebym cię tam pieprzył? – Och proszę. Och proszę.
- Boże, tak – powiedziała ledwie dosłyszalnym szeptem.
Przed oczami błysnęły mi obrazy związane z braniem ją w sposób jakiego
jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Prawie doszedłem od ich intensywności.
Jej ruchy przyspieszyły, każde zakołysanie biodrami wsuwało mnie głębiej,
przyciskając jej tyłek do mojej ręki. Wciąż jej dotykałem, muskałem delikatną skórę, a
mój palec napierał na nią mocno, jednak nie penetrował.
- Tak, Bello. Ujeżdżaj mnie – błagałem. – Kurwa, nie przestawaj, kotku. Boże,
nie przestawaj.
– Jej piersi unosiły się niedaleko mej twarzy i pochyliłem się, biorąc w
usta twardego sutka i ssałem go pożądliwie nim przeciągnąłem po nim zębami.
- Cholera, Edwardzie. Boże, tak dobrze. – Jej ruchy stały się oszalałe i
zakląłem, kiedy zaczęła zaciskać się wokół mojego penisa.
- Och, kotku, czuję że dochodzisz. Och Boże! – Otaczając ją ramionami,
pchnąłem ją gwałtownie w dół, a moje ciało naprężyło się, gdy osiągnąłem spełnienie
głęboko wewnątrz niej. Kiedy się uspokoiła wyszeptała moje imię, jej klatka
piersiowa wciąż ciężko unosiła się i opadała, a jej wilgotne włosy przywarły do jej
policzków i ramion.
- Zajebiście cię kocham – wydyszałem. – To było zdecydowanie lepsze niż
oglądanie Szklanej Pułapki.
Zaśmiała się i jęknąłem, a moja głowa opadła na kanapę, ponieważ jej ruch
sprawił, że jej mięśnie na chwilę zacisnęły się wokół mnie.
- Zgadzam się – odrzekła, uśmiechając się przy moich ustach, a jej ręce
odsuwały mi włosy z czoła. Pomogłem jej się podnieść i położyłem nas na kanapie,
przykrywając nasze nagie i zmęczone ciała kocem.
Wtuliła się w moją pierś, nogę przerzuciła przez moje biodra. Nasze ciała
napierały na siebie. Trzymaliśmy się w ramionach i słuchaliśmy padającego za
oknami deszczu, rozmawiając przyciszonymi głosami i całując się leniwie nim
zasnęliśmy.
Obudziłem się samotnie kilka godzin później, a z kuchni dochodziły zapachy
kolacji. Wstając z kanapy, założyłem dżinsy i przeszedłem przez pokój, uśmiechając
się gdy zobaczyłem Bellę tylko w majtkach i koszulce na ramiączkach, przed nią na
kuchence znajdowała się ogromna patelnia ze stir fry.
- Piękna? – zawołałem z progu. Spojrzała w górę i poczułem znajome
szarpnięcie w klatce piersiowej, gdy się uśmiechnęła. – Wskoczę pod prysznic i zaraz
będę. – Podchodząc do mnie, stanęła na palcach i złożyła długi, niewinny pocałunek
na moich ustach.
- Kiedy wrócisz kolacja będzie gotowa.
~ 22 ~
- Kocham cię – wyszeptałem przy jej wargach. – Będę się spieszył.
Przytaknęła i przegoniła mnie, klepiąc mnie w tyłek, kiedy się odwróciłem.
Pokręciłem głową i zaśmiałem się, a potem skierowałem pod prysznic.
Pod gorącymi strugami wody, mój umysł powędrował z powrotem do
wydarzenia z dzisiejszego popołudnia. Seks nie był w moich planach, kiedy
włączyłem film i posadziłem ją na swoich kolanach. Wytrwaliśmy może piętnaście
minut zanim jej ręka zaczęła błądzić i znalazła się na moim penisie. Roześmiałem się
do siebie, a dźwięk odbił się od marmuru, gdy uświadomiłem sobie, że w zasadzie
kocham damską wersję siebie samego.
Jej reakcja na moją przypadkową pieszczotę mnie zaskoczyła. Fantazjowałem
o posiadaniu jej w każdy z wyobrażalnych sposobów, ale nigdy nawet nie śniłem
tym, że mogłaby podzielać niektóre z moich pragnień. Nigdy nie zrobiłem tego z
żadną kobietą, właściwe nigdy nawet tego nie rozważałem. To jest coś, co oglądasz
w sprośnych filmach albo myślisz o tym, kiedy się masturbujesz – tabu, coś
zakazanego. Ale jak wszystko związane z Bellą, teraz było inaczej.
Pragnąłem jej całkowicie; chciałem, żebyśmy odkrywali swoje ciała,
doświadczali razem nowych rzeczy. Fizycznie nigdy nie było pomiędzy nami
żadnych granic. Moje ciało samo reagowało na jej nawet najmniejszą bliskość. A
jednak było w tej rozmowie coś, co sprawiało że się wahałem. Martwiłem się, że
odmówi? Martwiłem się, że weźmie mnie za zboczeńca? Nie mogłem się nie zaśmiać,
kiedy uświadomiłem sobie, że już o tym wie.
Mogliśmy przeprowadzić dojrzałą rozmowę o naszych fantazjach i tego, co
chcieliśmy dzielić.
- Kotku? – zacząłem, a kawałek francuskiego chleba, który trzymałem w
rękach szybko zamienił się w kupkę okruszków na talerzu. Przez ostatnich dziesięć
minut usiłowałem coś powiedzieć, ale moja obawa stawała się silniejsza z każdym
tyknięciem antycznego zegara w przedpokoju.
- Hmm? – wymruczała rozproszona.
Napiła się wina, a jej oczy skupiały się na magazynie przed nią. Patrzyłem jak
sięgnęła ręką do twarzy, by wsunąć samotny kosmyk włosów za ucho, ponieważ
spinka, której zwykle używała żeby opanować niesforne fale, nie dawała rady ich
utrzymać. Z roztargnieniem popchnęła okulary w górę nosa i chwilowo mój niepokój
rozproszyła jedna z moich nawracających fantazji o bibliotekarce.
- Edward? - Spojrzałem jej w oczy, a obraz z nią nagą i pochyloną nad kartą
powoli się wycofał.
- Um… - zacząłem, moje otumanione myśli uporczywie przywarły do obrazu
nagiej Belli.
Wtedy się uśmiechnęła i jej brwi uniosły się tak, jakby potrafiła wejrzeć w mój
sprośny umysł.
- Zamierzałeś mnie o coś zapytać? – Nie przegapiłem rozbawienia w tonie jej
głosu.
- Tak. – Przebiegłem rękami przez włosy i zatrzymałem się na dźwięk jej
cichego śmiechu.
~ 23 ~
- Edwardzie, denerwujesz się czymś? – zapytała, a kącik jej ust uniósł się w
psotnym uśmieszku.
- Nie – skłamałem, chcąc by w końcu urosły mi jaja i żebym dał radę się z tym
uporać.– Zastanawiałem się tylko… to znaczy, nie mogłem nie zauważyć, że tam, na
kanapie…
- Mmmm – wymruczała, biorąc dolną wargę pomiędzy zęby i pochylając się
do przodu. Było oczywiste, że teraz miałem skupioną na sobie jej całą uwagę. –
Podobało
mi się na kanapie.
Jęknąłem, a dolna połowa mojego ciała natychmiast zareagowała na jej
sugestywny ton.
- Cóż… - zacząłem, również się pochylając, moje przedramiona spoczywały na
gładkim drewnie stołu. – Nie mogłem nie zauważyć, że wydawałaś się lubić, kiedy…
- Kiedy…? – Przerwała, czekając na to aż dokończę, mały złośliwy uśmieszek
uniósł kącik jej seksownych ust.
Patrzyłem na nią zwężonymi oczami, wiedząc że dokładnie rozumie o czym
mówię.
- Kiedy dotknąłem twojego gorącego tyłeczka – odpowiedziałem, kochając to
jak ze mną grała.
- Ohhh – wydyszała. – To.
- Tak, to. Czy kiedykolwiek… mam na myśli, czy to jest coś czym jesteś
zainteresowana
?
- Tak.
- Przepraszam, powinie… czekaj. Czy ty właśnie powiedziałaś „tak”? –
Przyjrzałem się jej ze zdziwieniem.
- Tak. To jest coś czym jestem zainteresowana. Dlaczego wyglądasz na takiego
zaskoczonego?
Oparłem się o krzesło, a moja szczęka opadła w niedowierzaniu. Czy to
naprawdę mogło być możliwe? Poprawiłem się nieco, kiedy jej słowa odtworzyły się
w mojej głowie.
- Więc mówisz…
- Tak. – Uśmiechnęła się, przebiegając palcem po krawędzi kieliszka.
- Że pozwolisz mi…
- Tak – warknęła, przygryzając wargę i gapiąc się na moje usta.
- Pieprzyć cię…
- Tak, Edwardzie – zadrwiła, wyraźnie kochając mój rzucający się w oczy
entuzjazm. – A ty nie chcesz?
Żartowała?
- Oczywiście, że chcę! Po prostu nigdy nie wyobrażałem sobie, że będziesz
taka… skłonna. – Mój wzrok na krótko przeniósł się na zmasakrowany chleb, kiedy to
rozważałem. – Czy ty kiedykolwiek…?
Pokręciła nieznacznie głową, a jej oczy jeszcze raz skupiły się na czasopiśmie.
- Technicznie nie.
- Czekaj. Co? – Poderwałem głowę. – Co masz na myśli przez „technicznie
~ 24 ~
nie”?
- Cóż, nie zrobiłam tego z drugą osobą, ale eksperymentowałam.
Mój mózg nie mógł nawet pojąć tego co mówiła. Miała na myśli, że…? Mój
wyraz twarzy musiał ją uświadomić w moim zagubieniu.
- Mam zabawki, kotku – powiedziała, oblizując wargi. Wzruszyła niewinnie
ramionami – Byłam ciekawa.
- O mój Boże – jęknąłem, pocierając twarz dłońmi. – Mój mózg nie może nawet
objąć tej rozmowy. Jeśli sobie ciebie wyobrażę w takiej sytuacji, dojdę we własnych
spodniach.
- Jesteś typowym facetem. – Pokręciła głową i roześmiała się, wywracając
oczami na moją minę. – Edwardzie, jestem dojrzałą kobietą. Wiem co lubię i jak się
tym zająć.
Wciąż na nią patrzyłem a mój umysł był kompletnie pozbawiony
jakiejkolwiek odpowiedzi. Przekrzywiła głowę, unosząc brew, a na jej twarzy
zagościł diabelski uśmiech.
- Lubisz o tym myśleć, skarbie? O palcach w mojej cipce, podczas gdy
używam zabawki, żeby pieprzyć swój tyłek?
- Jezu Chryste – wydyszałem, poprawiając się po raz trzeci od momentu kiedy
zaczęła się ta rozmowa. – Chyba potrzebuję trochę czasu sam na sam pod
prysznicem.
Zaśmiała się, wyraźnie zadowolona z siebie i wstała, okrążając stół by szepnąć
mi na ucho.
- Chodź, pokażę ci.
~*~*~*~*~*~*~*~
Od naszej wstępnej rozmowy minęły tygodnie i w tym czasie Bella
przedstawiła mi swoją zabawkową kolekcję. Eksperymentowaliśmy, czasem
używając ich razem, a czasem pozwalała mi patrzeć, kiedy używała ich na sobie.
Zajebiście kochałem te chwile.
Odkryłem że Bella lubiła, kiedy wibrator poruszał się w niej, w czasie gdy mój
język napierał na jej łechtaczkę. Lubiła bawić się klęcząc i podpierając się na rękach,
doprowadzając mnie tym samym do kompletnego szaleństwa, gdy siedziałem na
krześle w rogu pokoju.
Nauczyłem się jak lubi się dotykać, jak dużo nacisku używać i najważniejsze,
by robić wszystko delikatnie i powoli. Po raz pierwszy kiedy pozwoliła mi wsunąć w
nią szklanego penisa, prawie doszedłem na ten widok. Za drugim razem, dźwięk jej
krzyków, kiedy dochodziła sprawił że eksplodowałem we własnej dłoni. Musieliśmy
jeszcze posunąć się dalej, a do tego czasu cierpliwie czekałem.
Mimo że nigdy nie żałowałem tego jak zaczął się nasz związek, często
myślałem o tym co przegapiliśmy. Zawsze się śpieszyliśmy, zawsze ukrywaliśmy
nasze uczucia i nigdy nie poświęciliśmy czasu na rozkoszowanie się naszymi
~ 25 ~
pierwszymi chwilami razem. Nie mogłem zmienić przeszłości, ale mogłem upewnić
się, że nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
Kiedy nadejdzie czas, chcę, żeby to był „pierwszy raz” jakiego nigdy nie
mieliśmy. Chciałem coś dać zamiast brać, czcić zamiast plądrować i połączyć nas
zamiast od siebie oddalić.
~*~*~*~*~*~*~*~
Obudziły mnie ciepłe i uporczywe usta przesuwające się po mojej szyi i klatce
piersiowej. Westchnąłem z rozkoszy, a jej aksamitne włosy muskały moją skórę i
pomarańczowy zapach jej szamponu wisiał w powietrzu.
- Kotku? – wyszeptałem głosem wciąż zachrypniętym przez sen. Musnąłem
opuszkami palców jej boki i jęknąłem, kiedy uświadomiłem sobie, że już jest naga.
- Pragnę cię – wymruczała przy mojej skórze.
- Bella. – Potarłem palcami jej policzek, a jej słowa i dotyk przeszedł wprost do
mojego penisa. – Też cię pragnę, zawsze.
Jej usta przesunęły się w dół mojego brzucha, a jej palce wsunęły pod gumkę
w moich bokserkach. Uniosłem biodra i zsunęła je w dół moich nóg, rzucając je
niecierpliwie na podłogę. Pocałunkami wyznaczała swoją drogę z powrotem w górę
i syknąłem, gdy przygryzła moje biodro, przyciskając miękko usta do tatuażu.
- Kocham, kiedy się tak zachowujesz, kotku. – Uniosłem głowę z poduszki,
patrząc jak jej wargi poruszały się po moim ciele, a mój penis stwardniał kiedy się do
niego zbliżała. – Kocham kiedy chcesz mnie tak bardzo, że budzisz mnie i bierzesz to
co należy do ciebie.
- Chcę żebyś wziął mnie w posiadanie, Edwardzie – wyjęczała, jej usta
musnęły główkę. – Chcę, żeby to – pocałowała ją mocniej – znalazło się we mnie.
Moja głowa opadła, przycisnąłem ręce do oczu. Poczułem jej ciepły oddech, jej
miękkie usta przesuwały się po trzonku, jej zęby delikatnie drapały czubek.
- Kurwa, Bello – jęknąłem, a moje mięśnie napięły się, gdy mnie drażniła.
Podparłem się na łokciach. Nie potrafiłem odwrócić wzroku od widoku jej osoby
pomiędzy moimi nogami, jej języka sięgającego by skosztować mojego penisa.
Jęknęła w rozkoszy, wibracje zatętniły w moim ciele, kiedy patrzyłem jak bierze
mnie do buzi. Zamknęła oczy, a migoczące miejskie światła za oknami zdawały się
znikać, gdy mój świat skoncentrował się na doznaniach, które we mnie wzbudzała.
Spojrzała mi w oczy, a jej usta poruszały się w górę i w dół wzdłuż mojej
długości. Okręciła rękę wokół podstawy i językiem okrążała główkę.
- Cholera, chodź tu – rozkazałem, ciągnąc ją w górę. Wplotłem rękę w jej
włosy. – Czego to chciałaś?
Jej naga skora wydawała się błyszczeć w przyćmionym świetle, jej piękne,
ciemne włosy były dzikie i poplątane od snu. Dotknęła moich ust swoimi. Pocałunek
zaczął się niewinnie, jej usta były ciepłe i zapraszające. Naparła miękko, pozostając
tak przez chwilę zanim się odsunęła. Czekała, jej wargi znajdowały się tak blisko, a w
~ 26 ~
moich uszach dudnił puls.
Mój wzrok opadł na jej usta, musząc ich spróbować, pamiętając jak wyglądały,
gdy otaczały moje przyrodzenie. Rozwarła wargi i powoli wysunęła język, muskając
mój przez najkrótszą z sekund.
Odsunęła się, unosząc się nade mną.
- Chcę – zaczęła a następnie zakreśliła językiem kształt mojej dolnej wargi.
- Żebyś. – Polizała kącik moich ust.
- Mnie wziął. – Zębami szarpnęła moją dolną wargę.
- Wszędzie.
Jęknąłem głęboko, bo jej słowa przeszły prosto do mojego penisa, a ich
znaczenie dzwoniło mi głośno w uszach. Mój język sięgnął do jej, koniuszki się
okrążały i zamknąłem oczy. Mocno zacisnąłem pięści w jej włosach, kiedy
skosztowałem jej ust, a z głębi mojej piersi wydobył się głęboki jęk.
- Bello, jesteś pewna? – zapytałem pomiędzy pocałunkami.
- Zawsze byłam. Chcę żebyś miał mnie całą, Edwardzie.
- Tak bardzo cię kocham, Bello. Jesteś wszystkim na tym świecie co się dla
mnie liczy. – Kciukiem muskałem jej dolną wargę gdy mówiłem, mając nadzieję, że
ma świadomość głębi moich słów. Jej oddech się urwał, jej oczy przemknęły do
moich ust i z powrotem w górę.
- Już w to nie wątpię – wymamrotała, unosząc podbródek by pocałować mnie
miękko. – I też cię kocham.
Jej słowa ukoiły gwałtowną i złaknioną część mnie, która nie wiedziałem, że
wciąż istnieje.
- Dziękuję – odrzekłem miękko, usiłując przełknąć gulę w gardle. Mój szept
był ledwo dosłyszalny, ale wiedziałem, że go usłyszała.
Nie potrafiłem dłużej powstrzymywać się od dotykania jej więc
przyciągnąłem jej wargi do swoich, a mój puls zwiększył tempo na znajome uczucie,
wywołane tym jak dobrze do mnie pasowała. Jęknęła w moje usta i przekręciłem nas
tak, że teraz znajdowałem się nad nią, a swój ciężar złożyłem na przedramionach.
Kosztowałem jej ust, obojczyków, miękkiej skóry pod uchem.
- Pragnę cię, całej ciebie – powiedziałem w jej szyję.
Jej ręce przebiegły po moim ciele, nogą otoczyła moją łydkę, a mój penis
prześlizgiwał się pomiędzy nami i muskał jej łechtaczkę.
Gorąco pragnąłem być wewnątrz niej ale wiedziałem, że nie mogę się
spieszyć. Zakołysałem biodrami, moja długość drażniła śliską skórę. Nie przerywając
pocałunku, wyciągnąłem rękę, szperając w otwartej szufladzie w stoliku nocnym by
wyjąć małą buteleczkę z środkiem nawilżającym i wibrator.
- Jesteś taka piękna, Bello – wyszeptałem przy jej piersiach, wciąż zachwycony
tym, że to idealne stworzenie było moje. Okrążyłem językiem jej sutek, jęcząc na
szaleńczy sposób w jaki jej ręce przeplatały się przez moje włosy. Przeniosłem się do
drugiego, pobudzony przez jej zadyszane prośby o więcej.
- Edward – westchnęła, wyginając plecy w łuk i oferując mi siebie.
- Kocham twój smak – zacząłem, kontynuując drogę w dół. – Ale jestem
~ 27 ~
chciwym draniem i chcę więcej.
Przeklęła, a na jej skórę wystąpiła gęsia skórka spowodowana
zniecierpliwieniem.
Nie śpieszyłem się i uśmiechnąłem, gdy chwyciła moją głowę, nakierowując
mnie, prowadząc do swojej kobiecości.
- Otwórz dla mnie, kotku – wyszeptałem przy jej biodrze. Zrobiła o co
prosiłem i rozchyliła nogi, tak samo podekscytowana tym co miało nadejść jak ja.
Pochylając się, złożyłem pocałunek na jej łechtaczce zanim przejechałem po
niej językiem. Zamknąłem oczy, jęcząc w rozkoszy, gdy jej skosztowałem. Jej uścisk
w moich włosach się zacisnął i stał prawie bolesny. Wziąłem ją w usta i possałem
delikatnie, a jej biodra uniosły się z materaca. Jedną ręką utrzymywałem ją otwartą
podczas gdy drugą otworzyłem buteleczkę, pokrywając nawilżaczem wibrator i
swoje palce.
Przewracając nas na nasze boki, kontynuowałem kosztowanie jej, sięgając
wokół jej ciała by delikatnie zaaplikować żel.
- Czy tego właśnie chcesz? – Naparłem na nią wibratorem, a jej skóra tłumiła
ciche brzęczenie. Jęknęła głośno i popchnęła biodra w stronę moich rąk.
- Na początek – zadrwiła, sięgając do lampy na stoliku nocnym.
- Kurwa, Bello – zakląłem, kochając to, że nie bała się powiedzieć mi czego
chce. – Jeśli będziesz chciała, żebym przestał musisz mi po prostu powiedzieć, ale
jeśli to zrobisz nigdy nie będę ci tego wypominał. Dobrze?
- Nie, nie przerywaj – wydyszała, kręcąc głową.
Znów zakołysała biodrami, a końcówka wibratora nieco się w nią wsunęła.
Poczułem, że zadrżała w moich ramionach, gdy kontynuowałem kosztowanie jej.
Pocałowałem jej łechtaczkę, wnętrza jej ud, wszystko co mogłem dosięgnąć.
- Dobrze? – zapytałem, uśmiechając się kiedy jęknęła i pchnęła jeszcze
bardziej. Zacząłem poruszać powoli zabawką w tą i z powrotem, z każdym ruchem
wsuwając ją głębiej. Jej ciało kołysało się w synchronizacji z moimi pchnięciami, a jej
dźwięki stawały się głośniejsze z mijającymi minutami.
Jedną ręką sięgnąłem w dół i dotknąłem siebie; zaledwie myśl o tym co
robiliśmy wystarczała bym doszedł.
- Nie mogę się doczekać, aż to będzie mój penis, Bello – wyjęczałem,
kontynuując pchnięcia.
- Tak. Och Boże, tak – lamentowała. Wplotła ręce w moje włosy i przerzuciła
nogę przez moje ramię, przytrzymując mnie, gdy pieprzyła moją twarz.
- Pragnę cię wewnątrz mnie. Proszę – błagała, jednocześnie kołysząc mocno
biodrami w przód i w tył, a jej mięśnie zaciskały się na wibratorze.
Moje ciało zatrzęsło się z potrzeby na te słowa.
Wyjmując zabawkę, przesunąłem się w górę jej ciała, złakniony jej ust. Jej ręce
sięgnęły pomiędzy nas, chwytając pewnie moje przyrodzenie.
- Czujesz jak bardzo cię pragnę, Bello? Czujesz jak gorąco pragnę w tobie być?
– zapytałem, przeciągając zębami po jej ramieniu.
- Tak, kotku. Tak bardzo cie pragnę.
~ 28 ~
Sięgnąłem po buteleczkę, ale mnie zatrzymała.
- Pozwól mi to zrobić – powiedziała, odbierając ją z moich rąk. Jęknąłem,
przyciskając czoło do jej szyi, kiedy nakładała środek na moją erekcję, jej śliskie ręce
przesuwały się w górę i w dół po mojej długości.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytałem, ciężko przełykając i próbując
kontrolować swój oddech. – Nie mu…
- Jestem pewna – zaczęła, odsuwając się nieco by popatrzeć mi w oczy. – Nie
martw się, będzie idealnie.
- Wiem – odpowiedziałem, a moje usta musnęły jej wargi. – Wszystko co jest z
tobą związane jest idealne.
Zamknęła oczy i pokręciła głową.
- Jak ty to robisz? Sprawiasz, że nawet to jest romantyczne? – wymamrotała ze
śmiechem w głosie. Jej nos musnął mój, gdy trzymałem tył jej głowy.
- Bo bycie wewnątrz ciebie jest czymś co już zawsze będę należycie doceniał.
- Tak bardzo cię kocham – wymruczała w moje rozchylone wargi. Wsunąłem
język do jej ust, gdy zmniejszyła pomiędzy nami odległość. Moje ręce wplotły się w
jej włosy, przysuwając ją do mnie, każdy cal mojej skóry był teraz do niej
przyciśnięty. Nasz pocałunek pogłębił się, nasze miękkie jęki napełniały pokój.
Ssałem jej dolną wargę wciąż czując jej smak na języku.
- Tak bardzo cię potrzebuję – powiedziała bez tchu. – Proszę.
- Gdzie? – wydyszałem pomiędzy pocałunkami, a moja potrzeba do bycia
wewnątrz niej stawała się koszmarna.
- Z tyłu.
Uklęknęła, układając poduszki i przesuwając się przede mnie. Całowałem jej
ramiona, odsuwając na bok włosy by uzyskać dostęp do jej szyi. Jej puls bił dziko
pod moimi wargami, kiedy pchnęła we mnie biodrami. Pochyliła się do przodu, z
dłońmi i kolanami na materacu, a poduszki znajdowały się pod nią.
Wyglądała teraz tak zajebiście pięknie, pochylona i czekająca na mnie. Nie
mogłem powstrzymać rąk przed poruszaniem się pożądliwie po jej skórze.
Musnąłem wargami jej kręgosłup, nakładając na nas więcej środka nawilżającego i
ustawiając główkę przy jej wejściu.
Moje ciało drżało, nie byłem pewny czy od strachu czy pożądania.
- Tylko ty się teraz liczysz, kotku. Przejmujesz inicjatywę, więc pchnij w moją
stronę tak wolno jak potrzebujesz.
Przytaknęła, a jej żebra rozszerzyły się pod moimi dłońmi, kiedy wzięła
głęboki oddech i naparła na mnie. Obydwoje sapnęliśmy, kiedy nieco w nią
wszedłem. Napięła mięśnie i chwyciłem jej biodra, zatrzymując ją.
- Dobrze się czujesz? – zapytałem, a mój głos drżał, ponieważ
powstrzymywałem się by w nią nie pchnąć. Musnąłem ustami jej plecy, mój kciuk
pocierał dopiero co zrobiony tatuaż, który odzwierciedlał mój własny.
- Dobrze – zaczęła. – Nie przerywaj.
- Ale obiecaj, że powiesz mi jeśli cię zranię – prosiłem, a myśl o sprawieniu jej
bólu była gorsza niż pomysł katowania się.
~ 29 ~
- Obiecuję.
Przebiegłem rękoma po jej plecach, przygryzając wargę kiedy się poruszyła,
świadomy każdego milimetra skóry, gdy się w nią wsunąłem. Uczucie było
znakomite, była ciaśniejsza niż się spodziewałem. Poczułem nacisk i przerwała, jej
ramiona drżały nieznacznie kiedy wsunąłem główkę.
Zacisnęła dłonie na prześcieradle, a spomiędzy jej ust wykradł się drżący jęk.
Przesuwając dłońmi po jej talii, sięgnąłem pomiędzy jej nogi i pogłaskałem jej
łechtaczkę by pomóc jej się odprężyć.
- Wszystko w porządku, Bello? – Byłem przerażony, że ją raniłem i mi tego nie
mówiła, że wywołałaby swój ból by dać mi przyjemność. Pracowaliśmy nad tym, ale
co jeśli to nie wystarczało?
- Boże, Edwardzie. To takie…
- Bella, skarbie? Proszę, boli cię?
Pokręciła głową, zaskakując mnie pchnięciem w tył, przez co mój penis
wsunął się w nią głębiej. Przygryzłem wargę by powstrzymać się od krzyku;
doznanie, widok, chwila - tego był prawie zbyt wiele.
Zadrżałem, kiedy patrzyłem jak poruszam się w niej, mój trzonek znikał w
niej cal po calu.
- Kurwa, Bello. To doznanie… ten widok…
- Wiem – zaczęła ochrypłym i pełnym pożądania głosem. – Po prostu… daj mi
sekundę.
Pochylając się, ostrożny by nie pchnąć w nią głębiej, masowałem jej plecy,
ramiona, robiłem wszystko co mogłem by ją odprężyć.
- Kotku, tak dobrze ci idzie – szeptałem pomiędzy pocałunkami. – Kocham
cię, Bello.
- Tak dobrze – wyjęczała tak cicho, że musiałem się wysilać by usłyszeć te
słowa. – Nigdy nie sądziłam… Jestem trochę obezwładniona.
Wypuściłem powietrze, przyciskając czoło do jej ramienia.
Znów się poruszyła i nie mogłem zatrzymać jęku, kiedy jej pośladki
całkowicie dotknęły moich bioder.
- Och, boże – jęknęła, kołysząc nieco biodrami.
- Powiedz mi jak to jest – zapytałem, moje ciało było napięte, moja skóra
wilgotniała od potu.
- Czuję – przesunęła się niepewnie do przodu i pchnęła w tył, mój penis znów
kompletnie ją wypełnił. – Czuję się… pochłonięta.
- Wiem – wyszeptałem.
- Poruszaj się we mnie, Edwardzie – błagała, ruszając biodrami. – Proszę.
Na początku poruszałem się powoli, moje ruchy były niezdecydowane, chcąc
by to ona prowadziła. Umyślnie zakołysała biodrami, każde pchnięcie stawało się
szybsze, głębsze.
- Dotknij mnie – wydyszała, kiedy oparła się na przedramionach. Moje ręce
wędrowały po jej ciele, moje palce chwytały mocno jej biodra, piersi i wykręcały
skutki. Obydwoje jęczeliśmy za każdym razem gdy w nią wchodziłem, a symfonia
~ 30 ~
słów i dźwięków wypełniała pokój.
- Zaraz dojdę, kotku. Wyglądasz tak dobrze… Kurwa! – Obserwowałem jak
wsuwam się w nią. – Jesteś moja, Bello. Teraz każda cześć ciebie należy do mnie.
Przytaknęła, a jej mięśnie zaczęły zakleszczać się wokół mnie.
- Potrzebuję więcej – wyjęczała. – Muszę cie poczuć.
Przysunąłem ją do swojej klatki piersiowej. Usadowiła się na moich kolanach,
układając nogi po zewnętrznych stronach moich.
- Lepiej? – zapytałem, ręką chwytając jej pierś, a druga zsunęła się w dół by
potrzeć jej łechtaczkę. Jęknęła głośno i przytaknęła, jej ciało oparło się o moje. Ta
pozycja pozwoliła jej unosić się i zniżać, kontrolując tempo. Trzymała mnie głęboko
wewnątrz swojego ciała, jej ruchy były opanowane i powolne. Odgarniając włosy z
jej wilgotnej skóry, pocałowałem jej szyję i wyszeptałem do ucha.
- Jak mi dobrze, kotku - wyszeptałem, moje palce znajdywały rytm, kiedy ją
gładziłem. Pozwoliłem jednemu prześlizgnąć się w dół i robić zgrabne kółka przy jej
wejściu, jej jęki stawały się głośniejsze i śmielsze niż początkowo. Uszczypnąłem jej
wejście, przez co zapłakała, jej głowa opadła do przodu, kiedy mnie ujeżdżała.
- Uwielbiam to, że jestem jedynym, który kiedykolwiek to z tobą zrobił,
jedynym, z którym się tym podzieliłaś.
Westchnęła ciężko, nasze ciała poruszały się zgodnie, szelest prześcieradeł
akompaniował naszemu miękkiemu dyszeniu.
- Powiedz coś – błagała, jej ręce sięgały po pasemka moich włosów.
- Il n'y aura jamais une autre pour moi. Seulement toi, - Powiedziałem miękko
do jej ucha. – Nigdy nie będzie dla mnie innej, Bello. Tylko ty.
Jej mięśnie kurczyły się wokół mnie, jej sutki twardniały pod dotykiem moich
palców. Wślizgnąłem jeden z palców do jej wnętrza, czując mojego kutasa przez
cienką barierę.
- Bella – wydyszałem, każda myśl skupiała się na ogromnej przyjemności
wzbierającej we mnie – Proszę dojdź. Nie mogę… Ja… Ja…
Wołała moje imię, jej ciało zaczęło się zaciskać, jej plecy wygięły się w łuk z
dala ode mnie. Naprężyłem się, mój penis drżał, kiedy skończyłem wewnątrz niej,
szepcąc w kółko jej imię przy jej skórze.
Wydawało się, że czas się zatrzymał, moje oczy się zamknęły, a głowa zaczęła
się obracać. Bella gwałtownie opadła obok mnie, przytrzymałem ją, delikatnie kładąc
na chłodnych prześcieradłach.
- Edward – westchnęła. Pocałowałem jej policzek; jej skóra była ciepła, a mina
wyrażała zadowolenie.
Sięgnąłem po ręcznik leżący blisko łóżka i oczyściłem nas przed
przyciągnięciem jej do siebie.
- Dziękuję, że mi zaufałaś – powiedziałem cicho w jej włosy. Moje palce
bawiły się jej pasemkami włosów, kiedy szamotała się przy mojej klatce piersiowej.
- Ufam ci bardziej niż wszystkiemu innemu – wyszeptała, jej usta poruszały
się wzdłuż mojego ramienia. Wydawała się być niezdecydowana, czekając na
powiedzenie czegoś. Pochyliłem się, by pocałować jej usta, dodając jej odwagi. –
~ 31 ~
Edward?
- Hmm? – zamruczałem.
- Czy ty… Czy ty robiłeś to wcześniej? – Jej palce rysowały lekkie kółka na
mojej klatce piersiowej, jej nagła niepewność była ogromną zmianą od awanturnicy
sprzed zaledwie kilku minut.
Odwróciłem się, patrząc w jej oczy, gdy kręciłem głową.
- Nigdy.
Uśmiechnęła się, a moje serce podskoczyło.
- Więc to był pierwszy raz dla nas obojga? – Wyczekująco przeszukiwała moją
twarz.
Przytaknąłem, nie będąc w stanie widzieć jej uśmiechu i nie odwzajemnić go.
Jej oczy wydawały się wypełnione łzami, nim zamrugała.
- Dziękuję ci.
Dokładnie wiedziałem, co miała na myśli.