AUDRA ADAMS
Bogata dziewczyna, niegrzeczny
chłopak
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była tak piękna, jak wszyscy o niej mówili.
Może nawet jeszcze piękniejsza.
Lucas Stratten poprawił ostrość obiektywu, by skoncentrować go na jej twarzy. Obejrzała się najpierw
za siebie, a potem na prawo i na lewo, przez cały czas z niepokojem marszcząc brwi. Upewniwszy się, że
nic nie zakłóca jej prywatności, powoli zdjęła długie, białe futro z lisów.
Pod spodem była zupełnie naga.
Lucas Stratten wstrzymał oddech. Aparat wyślizgnął mu się z rąk i niewiele brakowało, żeby go
upuścił. Ten incydent przypomniał mu, po co się tutaj zjawił. Szybko pstrykał kolejne zdjęcia, podczas
gdy dziewczyna rozkoszowała się spienioną i gorącą wodą w wannie.
Miała przymknięte oczy i w miarę jak ciepła kąpiel zdawała się przynosić efekt, jej rysy zmieniał
leniwy uśmiech. Odskoczył, czując się jak podglądacz. Ale na tym przecież polegał jego zawód: starał się
uchwycić naturalne ludzkie zachowania, relacjonować bieżące wydarzenia. A Alexandra Beck była
wydarzeniem. Jednak akurat to zlecenie budziło w nim niesmak, bez względu na sumę, którą spodziewał
się otrzymać i której rozpaczliwie potrzebował.
Obróciła się w wodzie, ukazując piersi, różowe obrzmiałe sutki. Ciało Luke'a reagowało na jej wdzięki
tak, jak zapałka reaguje na zetknięcie z płomieniem. Niespodziewanie poczuł twardość w swoich dżinsach
i zmienił pozycję, żeby zmniejszyć napięcie. Cóż za niedorzeczność! Pracował już z wieloma nagimi
kobietami i zawsze patrzył na nie chłodnym okiem. Nie miał kłopotu z rozgraniczaniem życia
zawodowego i prywatnego, więc dlaczego tym razem czuł się inaczej?
Fakt, że spędził ostatnio prawie pięć lat z dala od ojczyzny, tłumaczył taką gwałtowną reakcję. W
krajach Trzeciego Świata trudno było myśleć o trwałym związku, a on nigdy nie przepadał za przelotnymi
romansami.
Kiedy widział Alexandre Beck stojącą w wodzie w całej okazałości, wszystkie jego racjonalne
argumenty ulatywały z wiatrem. Przypominała boginię pośrodku starożytnego stawu ofiarnego. Luke'owi
pulsowały skronie. Wykonał kolejne zdjęcie: nędzny dowód, iż kolor jej gęstych miodoworudych włosów
był absolutnie, całkowicie, niezaprzeczalnie naturalny.
Zdążył jeszcze zrobić dwa ujęcia, a potem dziewczyna wyszła z wanny, owinęła się futrem i wsunęła
stopy w białe, futrzane pantofelki. Po chwili zniknęła w drzwiach swojej willi na zboczu góry za
ekskluzywnym, prywatnym ośrodkiem narciarskim w Vermont.
Luke opuścił aparat, cały spocony mimo chłodnego marcowego wiatru. Dzięki Bogu, zrobił dzisiaj
kilka niezłych ujęć. Pomyślał, że powinien szybko wykonać zlecenie, zanim nadarzy się okazja do
bezpośredniego zetknięcia z tą kobietą. Taka komplikacja byłaby teraz bardzo niepożądana w jego życiu.
Zadzwonił do Joe'ego, żeby mu powiedzieć, co ma. Dzięki jego aktom szmatławce miały się sprzedać
w milionowych nakładach. Na myśl o radosnym uśmieszku Joe'ego zadygotał. Ale dość już rozważań na
temat charakteru prasy brukowej. Najważniejsze, żeby mu zapłacili, a wtedy będzie mógł stąd wyjechać i
przestać kusić los. To właśnie los zadecydował o jego pobycie
tutaj. Następne zlecenie czekało go w Afryce i żeby znieść panujący tam dokuczliwy upał, postanowił
wypocząć w jakimś niedrogim ośrodku narciarskim. Ale gdy tylko wsiadł do autobusu na lotnisku,
obudził się w nim instynkt reportera.
Siedziała sama w tylnej części wozu. I chociaż była osłonięta kapeluszem, apaszką i ciemnymi
okularami, dostrzegało się w niej niezwykłą klasę. Ignorował ją przez większą część jazdy, prawie nie
zastanawiając się nad tym, kim jest ta kobieta albo dlaczego się ukrywa. Ale niebawem dosięgnęła go
ręka przeznaczenia w osobie nad wiek rozwiniętego dwuletniego chłopczyka, który nie mógł usiedzieć w
miejscu. Malec wyrwał się z objęć udręczonej matki i zerwał z głowy eleganckiej damy ten kaszmirowy,
podobny do turbanu kapelusz.
Jeśli nie bujne miodoworude włosy, które wysypały się spod kapelusza dziewczyny, to zaintrygowała
go przynajmniej jej nazbyt gwałtowna reakcja na całe zdarzenie. Ktoś inny skwitowałby zajście
ś
miechem. Ona - wprost przeciwnie, i Luke zadawał sobie pytanie: dlaczego. Dręczyło go to tak bardzo,
ż
e przegapił swój przystanek i dojechał razem z nią do końca linii. Wmawiał sobie, że ta dziewczyna jest
co najwyżej nieśmiałą, prowadzącą samotne życie pięknością. Ale przecież wcale nie musiało tak być...
Z holu niezwykle ekskluzywnego hotelu szybko zadzwonił do zaprzyjaźnionego wydawcy brukowych
pisemek, Joe'ego Ryana, który w dużym stopniu zaspokoił jego ciekawość. Alexandra Beck, sławna
dziedziczka zaliczająca się do śmietanki towarzyskiej, zrezygnowała z zaplanowanego ślubu. Podobno
widziano ją na Karaibach, lecz Luke - a teraz również Joe - wiedzieli swoje. Joe nie omieszkał przekazać
szczegółowej relacji o dawnych romantycznych eskapadach tej damy. Według Joe'ego panna Beck
skakała z kwiatka na kwiatek i zostawiła za sobą cały orszak kochanków.
Nagle planowany wypoczynek Luke'a nabrał nowego charakteru, gdyż gazeta Joe'ego zaproponowała,
ż
e pokryje jego rachunki, a on będzie chodził za dziewczyną tak długo, aż zdoła ją sfotografować.
Jednakże panna Beck nie wykazała chęci współpracy. Pierwsze dni pobytu w kurorcie spędziła w
całkowitej izolacji i Luke nie był w stanie zrobić jej ani jednego zdjęcia.
Aż do dzisiejszego dnia.
Luke sprawdził film i odkręcił obiektyw od aparatu. Skończył swoją robotę. Kiedy pakował sprzęt, już
wybiegał myślą ku następnemu zleceniu. Pewne państewko w Afryce dopiero co zaczęło egzystować bez
swojego dożywotniego prezydenta. Stary generał zmarł, przekazując ster rządów niezaradnemu synowi.
Zamiast zmian ustrojowych rozpoczął się chaos... I nikt tych wydarzeń nie relacjonował, nawet
największe stacje telewizyjne.
Z powodu cięć budżetowych w ostatnich latach większość zagranicznych biur informacyjnych została
zmuszona do masowych redukcji personelu albo całkowitego zaprzestania działalności.
To dawało pole do popisu dla niezależnych fotoreporterów, takich jak on sam. Mając przy sobie tylko
sprzęt i podręczną torbę z wełnianej bai, mógł jeździć dokąd chciał i uwieczniać najciekawsze
wydarzenia. W tym okresie Luke wyrobił sobie reputację uczciwego, szczerego reportera. Jego zdjęcia
ozdabiały wewnętrzne strony i okładki wszystkich ważniejszych dzienników i magazynów
ogólnokrajowych. To był świat, który Luke znał i kochał i... nie mógł się doczekać, kiedy znowu do niego
powróci.
Przewiesił przez ramię torbę z aparatem i wygramolił się ze swojej kryjówki. Ból w prawym kolanie
przypomniał mu inny powód, dla którego się tu znalazł. Podczas ostatniej wyprawy odłamek pocisku
zranił go w nogę, gdy fotografował potyczkę w miejscu leżącym na południe od granicy. Incydent, który
Luke traktował najpierw jak
przykry drobiazg, uczynił go niesprawnym do tego stopnia, że powrót do pracy okazał się niemożliwy bez
serii zabiegów rehabilitacyjnych. Rana nie wygoiła się całkowicie, o czym uwielbiał mu przypominać Joe,
i za jej sprawą znajdował się na bocznym torze dłużej niż mógłby oczekiwać.
O wiele za długo, biorąc pod uwagę jego sytuację finansową. Był bez grosza przy duszy, nie miał
ż
adnej pensji, dzięki której mógłby rozpocząć następną wyprawę. I chociaż redaktorom podobały się jego
zdjęcia, nie zamierzali go finansować. Pod tym względem pozostawał na własnym utrzymaniu.
Potrzebował pieniędzy, żeby opłacić kolejną ekspedycję. Dlatego znęciła go perspektywa szybkiego
zarobku na zdjęciach Alexandry Beck dla prasy brukowej. Z głupim uśmieszkiem na twarzy wracał do
domu wypoczynkowego. Alexandra Beck, jedyne dziecko niezwykle wpływowego w świecie mediów,
ekscentrycznego miliardera, Victora Becka. Ludzie z Wall Street nadali mu przydomek „Nieczuły Vic",
co, zważywszy na miejsce, w którym zrodził się ów przydomek, tylko powiększało jego obraźliwość.
Beck posiadał pokaźną część nieruchomości w trzech największych miastach i dbał, żeby wszyscy o,tym
pamiętali. Nie było dnia, żeby gazety i magazyny nie zamieściły jakiejś wzmianki na jego temat albo
przynajmniej zdjęcia.
Luke właściwie nie żywił szacunku do ekscentrycznego magnata. Beck dorobił się majątku ciężką
pracą i to przynosiło mu chlubę, ale sposób życia tego mężczyzny budził u Luke'a zdecydowany niesmak.
Znał Victora Becka. Nie osobiście, ale dysponował gruntowną wiedzą o takich ludziach jak on. Dobrym
przykładem mógł być jego ojciec. Lo-rne'owi Strattenowi nie zależało na mediach tak bardzo jak
Victorowi, ale był w równym stopniu łasy na pieniądze. Luke spędził wczesną młodość
w cieniu biznesmena, który miał obsesję na punkcie konkurencji i nigdy nie wydawał się
usatysfakcjonowany: ani ilością posiadanych pieniędzy, ani swoimi kobietami. Ani synem.
Spokojnie minął kilku stałych gości siedzących przy kamiennym kominku. Sezon miał się już ku
końcowi i przebywali tu tylko najbardziej zapaleni narciarze i ludzie, którzy nie mieli nic innego do
roboty, jak zjeżdżać po stokach. Luke zignorował atrakcyjną blondynkę, która omal się o niego nie
potknęła, usiłując zwrócić na siebie jego uwagę. Przypadkowe spotkanie panny Beck zmieniło charakter
tej wyprawy: pobyt w ośrodku stał się interesem, a nie przyjemnością. Nie zwracał uwagi na żadną z
olśniewająco pięknych kobiet, od których aż się roiło w kurorcie. Gdyby był zainteresowany tymi
sprawami, wiedziałby, w którą stronę spoglądać.
W umyśle Luke'a pojawiła się na moment twarz Alexandry zanurzonej w wannie z gorącą wodą. Za-
stanawiał się, czy panna Beck wygląda tak samo, kiedy się kocha, ale zaraz odpędził od siebie tę myśl.
Zapewne trudno byłoby zliczyć jej kochanków. Znał takie kobiety. Na przykład swoją matkę. Aż do
ś
mierci zmieniała mężczyzn jak rękawiczki, wciąż szukając jakiejś tajemniczej i nieuchwytnej więzi,
której z pewnością nie odnalazła. Doszedł do wniosku, że ma dość tych rozmyślań. Podniósł słuchawkę i
wybrał numer.
•
Joe? Mówi Luke. Mam te zdjęcia. Wrócę...
•
Ile?
•
Co ile?
•
Ile masz tych zdjęć? - zapytał Joe.
•
Nie wiem. Może z pół rolki.
•
Zrób trochę więcej.
•
Joe, już skończyłem. Rozumiesz? Spodoba ci się to, co dostaniesz. Wierz mi, to wystarczy.
•
Taak? - zapytał przeciągle Joe. - Dobry materiał?
•
Dość dobry.
•
Jak dobry?
•
Jest naga - szepnął Luke.
•
Cholera! Gdzie? W swoim pokoju?
•
Nie, w wannie.
•
Sama?
•
Zupełnie sama.
•
To szkoda- stwierdził Joe. - Jakieś zbliżenia? Luke skrzywił się.
•
Będziesz zadowolony z tych zdjęć, obiecuję ci.
•
Co powiedziałeś?
Luke zerknął na osoby obecne w głównej sali. Blondynka uśmiechała się do niego. Odwrócił się.
- Nie będę się wydzierał. Pogadamy później.
•
W porządku, bracie, zawsze odwalasz kawał dobrej roboty. Wierzę ci na słowo. Ale skończ tę rolkę,
sfotografuj dziewczynę w akcji.
•
Joe, ja wyjeżdżam. Już i tak za długo tu jestem. Mam dość. I muszę wracać. Tylko przygotuj
pieniądze. Mój samolot odlatuje jutro rano i mam zamiar do niego wsiąść.
•
Nie podleczyłeś się wystarczająco, żeby lecieć do jakiejś zapadłej dżungli. Co się stanie, jeżeli
będziesz potrzebował pomocy medycznej? Może jakiś szaman voodoo będzie potrząsał zminiaturyzowaną
ludzką główką nad twoją nogą?
•
Daruj sobie. Szykuję się do wyjazdu - przerwał mu Luke.
- Dodatkowy tysiąc, jeżeli skończysz tę rolkę.
Luke przysunął słuchawkę do ucha. Dodatkowy tysiąc
pozwoliłby pokryć wiele rachunków... Ale jeżeli Jej Wysokość przez następną dobę nie opuści swojego
apartamentu? Wtedy on spóźni się na samolot i utknie w tym miejscu, dopóki nie zdoła wymyślić czegoś
innego.
- Nie - oznajmił Joe'emu. - Wynoszę się stąd.
Luke odwiesił słuchawkę i skierował się do kawiarni
na szybki, mocno spóźniony lunch. Wychodząc, zapłacił
rachunek w kasie przy drzwiach kawiarni. Udał się do holu, położył torbę i zaczął grzebać w kieszeniach
spodni w poszukiwaniu klucza do pokoju. Pomyślał, że im szybciej się spakuje, tym szybciej zdoła
opuścić ten kurort. Kiedy odwrócił się, żeby chwycić torbę z aparatem, stanął twarzą w twarz z kobietą,
która go absorbowała przez cały zeszły tydzień.
- Przepraszam - powiedziała Alexandra. Obeszła
Luke'a i zbliżyła się do recepcji.
Luke gapił się na jej długie nogi i krągłe, zgrabne biodra. Miała na sobie narciarki, botki i sztuczne
czerwone futro z kapturem, który zakrywał jej charakterystyczne włosy. Trzymała czerwone skórzane
rękawice.
Co, u licha, zamierzała teraz zrobić? Luke przeniósł ciężar z chorej nogi na zdrową i postanowił się
tego dowiedzieć. Podszedł do kontuaru i udawał, że przegląda jakąś broszurę, a jednocześnie słuchał
rozmowy Alexandry z recepcjonistą, dotyczącej wynajęcia śnieżnego skutera. Uśmiechnęła się do tego
mężczyzny, a potem ruszyła do wyjścia, w kierunku wypożyczalni.
Luke szedł za nią w bezpiecznej odległości. Alexandra przywitała się z operatorem, przeszła się
wzdłuż szeregu skuterów i wybrała jedną z maszyn. Machnęła ręką, nie życząc sobie żadnych instrukcji, i
po chwili już jej nie było. Luke zerknął na zegarek. Trzecia. Trochę późno, żeby pójść za nią, ale tysiąc
dolców to sumka nie do pogardzenia, a w aparacie zostało jeszcze pół filmu. Parę zdjęć panny Beck na
tym skuterze wystarczy, żeby uszczęśliwić Joe'ego.
Zbliżył się do stanowiska, złożył podpis i zapłacił za swoją maszynę.
•
Wie pan, jak to obsługiwać? - zagadnął operator.
•
Tak - odparł Luke. Wyjął z torby aparat, poprawił obiektyw i przewiesił pasek przez klatkę pier-
siową.
•
Zna pan tę kobietę? - zapytał mężczyznę i kiwnął
głową w kierunku, w którym zniknęła Alexandra. Operator wzruszył ramionami.
•
W życiu jej nie widziałem.
•
Płaciła gotówką? - zagadnął Luke.
•
A kto chce to wiedzieć?
Luke wyjął z kieszeni dwudziestodolarowy banknot i pomachał nim przed oczami operatora, który
rozejrzał się i zgrabnie ukrył go w dłoni. Przejrzał swoje papierki i wyciągnął czek podróżny.
- Nazywa się Jane Martin - powiedział, pokazując
czek Luke'owi.
To, że używała fałszywego nazwiska, nie zaskoczyło Luke'a.
•
Dokąd się skierowała?
•
Prosto na drogę wokół wzgórza. Mówiłem jej, żeby się trzymała wyznaczonych szlaków. O tej
porze roku śnieg jest zabawny.
•
Zabawny?
•
No, wie pan, miękki, zdradziecki. Lód pod spodem topi się za dnia, by znowu zamarznąć nocą.
Przez to nowa warstwa śniegu wyprawia śmieszne rzeczy.
•
Na przykład?
•
Na przykład powoduje obsunięcia. Spodziewamy się kolejnej burzy śnieżnej. Mówią, że będzie
gwałtowna. Prawdopodobnie ostatnia w tym roku.
Luke spojrzał w górę na niebo. Było błękitne i bezchmurne.
•
Wcale na to nie wygląda.
•
Niech się pan nie da zmylić. Jutro, kiedy na ziemi będzie kilkadziesiąt centymetrów śniegu,
przypomni pan sobie słowa Tony'ego.
- Nazywasz się Tony?
Operator uśmiechnął się.
•
Tak. Posłuchaj mojej rady i nie zbaczaj ze szlaków. Wróć, zanim się ściemni, to nic ci się nie
stanie.
•
Dzięki.
Luke uruchomił silnik i ruszył drogą, którą pojechała Alexandra. Zobaczył ją po kilku minutach.
Wprawnie Szusowała po swoim szlaku.
Ś
wiatło było odpowiednie. Przez wysokie sosny Sączyły się promienie słońca, które rzucały cętkowaną
poświatę na tor. Luke ostrożnie podniósł aparat i próbował jednocześnie go nastawić i sterować pojazdem.
Procentowały lata wykonywania zdjęć w najdziwniejszych pozycjach. Jednakże z tej odległości nie mógł
stwierdzić z całą pewnością, że to ona. Musiał podjechać bliżej, toteż przyśpieszył obroty silnika. Alexan-
dra oddalała się od niego coraz bardziej, dając nierozważny popis swoich umiejętności. Luke
koncentrował Się na dotrzymywaniu jej tempa i na razie nie mógł hawet marzyć o zdjęciach. Po mniej
więcej trzydziestu minutach zorientował się, że dziewczyna przecięła las ) jedzie w górę na północ. Zatem
zboczyła ze szlaku, h on... podążał w ślad za nią.
Mrucząc przekleństwa, podjechał do Alexandry tak blisko, jak pozwalała mu na to odwaga. Musiała
usłyszeć jego pojazd, gdyż odwróciła się i na pewno go zauważyła. Potem zwiększyła prędkość i skręciła
w prawo.
Alexandra Beck obejrzała się przez ramię. Najpierw myślała, że coś sobie uroiła, ale nie, ten
mężczyzna wyraźnie ją śledził. W normalnych okolicznościach zlekceważyłaby ten fakt. Jako osoba
urodzona i wychowana w Nowym Jorku, bynajmniej nie była bojaźliwa. Ale okoliczności nie były
normalne. Ukrywała się i nie Chciała, żeby ją znaleziono. Oczywiście, chodziło jej 0 prasę, ale jeszcze
bardziej o ojca. Z doświadczenia Wiedziała, że chociaż mógł ją śledzić przedstawiciel prasy, to jednak za
całą sprawą kryje się raczej ojciec.
Tata zapewne znajdował się teraz w trzecim stadium ataku. Potrzebował jeszcze co najmniej tygodnia
na
ochłonięcie, zanim ona mogłaby spróbować nawiązać z nim kontakt. Urządzali sobie sceny od dawna,
ilekroć ośmieliła się mu sprzeciwić, ale wiedziała, że ich kłótnia przepełniła kielich goryczy.
Victor Beck zaplanował ten ślub do najmniejszego szczegółu. Nawet nie chciała myśleć, ile kosztowała
uszyta przez włoskiego projektanta suknia ślubna. Ucieczka na dwa dni przed wielkim wydarzeniem w
karierze ojca, który na jej punkcie miał bzika, wystarczyła, by zapłonął gniewem i zniszczył siebie oraz
wszystko, co żyje w promieniu dziesięciu mil.
Alex wzięła głęboki oddech i postanowiła uciec od tajemniczego mężczyzny. Mknęła owiewana
wiatrem, by skręcić na północ, a jednocześnie wracała myślami do ślubu, z którego zrezygnowała.
Oczywiście, nie miała wyboru. Po prostu nie mogła przez to przebrnąć, chociaż wszyscy twierdzili, iż to
byłoby dla niej najlepsze. Nie mogła nawet pomimo faktu, że ślub przypieczętowałby wielką fuzję, która
fascynowała rekiny z Wall Street. Nawet za względu na tatę, który pragnął tego ponad wszystko.
Zbliżał się dzień ślubu i Alexandra wpadała w coraz większą panikę. Przyjaciółki mówiły jej, że strach
w takich przypadkach jest czymś zupełnie normalnym. Ale ona znała rzeczywisty powód: za nic w
ś
wiecie nie umiała sobie wyobrazić, że będzie leżała naga i kochała się z Justinem Farrellem. Gdyby
publicznie się do tego przyznała, ludzie ryczeliby ze śmiechu. Ona, Alexandra Beck, znana na całym
ś
wiecie rozpustnica, która ponoć posiadała tuziny kochanków w kraju i za granicą, bała się iść do łóżka z
czarującym, dystyngowanym, eleganckim, ale niestety niemłodym Justinem Farrellem? Doszła do
wniosku, że byłoby to zabawne dla wszystkich osób, które sądziły, że ją znają. Przykry aspekt całej
sprawy polegał na tym, że nikt jej nie znał.
Prawdę mówiąc, lęk nie miał tu nic do rzeczy. Tęskniła za mężczyzną, który roznieciłby jej skrywaną
namiętność. A stary Farrell nie nadawał się do tego. Och, na pewno by się starał, gdyby zgodziła się za
niego wyjść. Ale ojciec usidlił ją w trudnym okresie jej życia, tuż po niepowodzeniu w szkole pielęgniars-
kiej. Musiała pożegnać się z jedynym marzeniem, które coś dla niej znaczyło. Wtedy dała za wygraną i
podporządkowała się decyzji ojca, gdyż tak było najprościej. Jednakże rzeczywistość uświadomiła jej, że
musi odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Potrzebowała czasu na obmyślenie nowego planu.
I dokonała tego. Pomysł fundacji zrodził się nagle, jakby inspirację zesłał jej Bóg. Kiedy ugruntował
się w świadomości, zrozumiała, że właśnie o to jej chodziło przez całe życie.
W przeciwieństwie do ojca, Alexandry nie interesowało robienie pieniędzy. Gorliwie pragnęła służyć
innym ludziom i rozpoczęcie nauki w szkole pielęgniarskiej stanowiło krok w tym kierunku. Może nie
potrafiła pomóc pojedynczym osobom, ale z pewnością zdołałaby to uczynić na większą skalę.
Doprawdy, to było takie proste, aż dziw, że nie wpadła na ten pomysł wcześniej. Pieniędzy miała dużo,
bardzo dużo. Korzystała z funduszu powierniczego swoich dziadków, nie wspominając o rozmaitych
bezdzietnych ciotkach i wujkach, którzy również uczynili ją jedyną spadkobierczynią.
Tak, fundacja rozdzielająca stypendia godnym zaufania organizacjom i grupom, które pomagałyby
mniej zamożnym ludziom, stanowiła właściwą odpowiedź na rozterki Alexandry Beck. I ona by nią
zarządzała. Miała wybitne zdolności organizatorskie - co do tego wszyscy się zgadzali. Dzięki
działalności charytatywnej zdobyła również ogromne doświadczenie i teraz wreszcie mogłaby
wykorzystać tę wiedzę.
Próbowała porozmawiać na ten temat z ojcem, ale, jak zwykle, puszczał jej słowa mimo uszu i całkiem
ją ignorował. Ponawiane próby przekonania go, że ma poważne zamiary, okazały się daremne. Dała za
wygraną. Skoro podjęła decyzję, pragnęła możliwie szybko ją zrealizować, ale Victor miał taką obsesję na
punkcie ślubu, że nie pozwolił jej dojść do słowa.
Najlepszym sposobem zwrócenia na siebie uwagi ojca było zniknięcie i Alex tak właśnie zrobiła. Była
gotowa wrócić, ale nie miała ochoty stanąć przed obliczem ojca. Ucieczka od Victora Becka nie zostałaby
potraktowana pobłażliwie. Alexandra Beck od początku wiedziała, że zostanie odszukana, jeśli nie przez
ojca, to przezpaparaz-zich, którzy wywęszą ją jak psy gończe.
Zerknęła przez ramię. Niech go diabli! Doganiał ją. Była mistrzem w jeździe na nartach i na skuterze
ś
nieżnym, toteż irytowało ją, że nie potrafi się wymknąć temu mężczyźnie - kimkolwiek był. Ze
zdwojonym impetem, powodowana złością, przyśpieszyła na tyle, na ile pozwalał rozsądek, zboczyła ze
szlaku i pojechała w górę przez las.
Dokąd jedzie ta głupia kobieta? zapytywał siebie Luke, podążając za nią w gęsty sosnowy zagajnik.
Czyż nie otrzymała tych samych instrukcji, które i on dostał od operatora? Spojrzał przez ramię. Wyraźnie
zboczyli z głównego szlaku, wjeżdżali coraz wyżej i wyżej. Zawahał się, pomyślał, że powinien darować
sobie ten pościg. Zależało mu na autentycznych zdjęciach, ale nie chciał przestraszyć Alexandry, gdyż
mogłaby zrobić jakieś głupstwo. Z powodu gęstniejącego lasu, który stanowił doskonałą osłonę, Luke nie
widział już dziewczyny. Jechał po śladach, które zostawiał w śniegu jej pojazd, i natychmiast zauważył,
ż
e panna Beck zatacza łuk, by niemal niedostrzegalnie zawrócić w kierunku głównego szlaku.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po-
18
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stąpiła sprytnie, wyprowadzając go w góry; miała nadzieję, że kiedy on straci ją z oczu, uda jej się go
przechytrzyć.
Niestety, nie zdawała sobie sprawy z tego, kto ją goni. Pobierał nauki od doświadczonych partyzantów
w opanowanych przez nich dżunglach. Nie mogła się z nim równać, chociaż była inteligentna. Luke
skręcił w lewo i przeciął las z prędkością, która byłaby niebezpieczna nawet w idealnych warunkach, lecz
teraz, kiedy zapadał zmierzch, a na każdym zakręcie znajdowały się przeszkody w postaci ogromnych
sosen, wydawała się przejawem obłędu.
Ale ten manewr opłacił się. Luke przyhamował jakieś trzydzieści metrów za dziewczyną, chowając się
przed nią w sosnowym zagajniku. Wydawało mu się, że ma mnóstwo czasu. Wyjął aparat spod kurtki i
wycelował obiektywem w teren, po którym zjeżdżała z maksymalną prędkością Alexandra. Skończył film
w kilkanaście sekund. Był bardzo zadowolony z wykonanej tego dnia roboty. Wyciągnął zwiniętą rolkę z
aparatu, włożył ją do cylindrycznej osłonki i schował do kieszeni. Zaczął wpychać swój sprzęt do torby.
Nie był przygotowany na ostrzegawcze dudnienie za plecami i rozdzierający ryk, który mu towarzyszył. Z
początku myślał, że to maszyna Alexandry tak hałasuje, ale jedno spojrzenie na górę pozwoliło mu
zrozumieć rzeczywisty powód.
Zobaczył, że wprost na niego spada lita warstwa śniegu. Wyostrzony latami ciężkiej zaprawy instynkt
kazał mu upuścić torbę i uruchomić swój pojazd. Rozpaczliwie uciekając przed lawiną, Luke skręcił w
kierunku Alexandry Beck. Przegonienie dziewczyny pochłonęło kilka cennych sekund. Musiał użyć całej
swojej siły, by za pomocą prawego ramienia wciągnąć ją na swój skuter, a jednocześnie nie wywrócić
pojazdu.
Alexandra dała się zaskoczyć. Szaleniec, który ją śledził, teraz chyba próbował ją porwać. Zapewne
był
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
19
jednym z wrogów jej ojca, fanatykiem, który zamierzał ją przetrzymywać dla okupu albo w innym,
gorszym celu. Walczyła z nim, wierzgając i krzycząc wniebogłosy. Kiedy chwycił ją za nadgarstek,
przechyliła się i gryzła go dopóty, dopóki jej nie puścił. Furia w oczach Alex kontrastowała z jego
przestraszonym spojrzeniem. Znowu wyciągnął ku niej ręce, próbując ściągnąć ją ze skutera. Za nic w
ś
wiecie nie chciała mu na to pozwolić. Trzymała kierownicę w stalowym uścisku, przez co skutery
sunęły obok siebie, potęgując zagrożenie.
- Nie widzisz, co się dzieje? - wrzasnął z całych sił Luke, ale zagłuszał go ryk dwóch silników i
histeryczny krzyk dziewczyny. - No puść, głupia!
Ponownie ją schwycił, tym razem za rękaw. Alex uwolniła się z jego uścisku i odjechała w prawo.
Słyszała, że mężczyzna coś wykrzykuje, ale nie miała odwagi skręcić albo zwolnić. Bóg jeden wiedział,
dlaczego ten człowiek ją ścigał. W każdym razie nie zamierzała poddawać się bez walki.
Luke nie mógł uwierzyć, że panna Alex jest taką idiotką. Gdzież ona miała mózg? Czyżby niczego
nie widziała ani nie słyszała? Wyprzedził ją w momencie, gdy dosięgnęła ich lawina. Nie było czasu na
subtelności. Wiedział, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobi, zostaną w kilka sekund pogrzebani
ż
ywcem. Decyzję należało podjąć w ułamku sekundy. Rzuciwszy pożegnalne spojrzenie na aparat,
skoczył głową do przodu, na plecy Alexandry, i wreszcie ją złapał.
Alex zauważyła lawinę dokładnie w momencie ataku
Luke'a. Jej skuter przewrócił się na bok, a jego pasażera
1
wie zostali zrzuceni na zbocze. Pojazd jeszcze przez
chwilę się kręcił, a potem całkowicie pochłonęła go
; lawina. Luke trzymał Alex w pasie, próbując, z mizernym
l skutkiem, przyjąć na siebie siłę upadku. Ich splecione
i ciała bezwładnie staczały się w kierunku zamarzniętej
'i otchłani.
20
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wreszcie zatrzymali się. Dookoła panowała zupełna cisza.
Pierwszy otworzył oczy Luke. Był oszołomiony, z trudem łapał oddech. Wyciągając szyję, wypatrywał
obu pojazdów śnieżnych. Przepadły. Podobnie jak wszystko inne. Za ich plecami rozciągał się nowy
ś
wiat, całkowicie biały, pozbawiony jakichkolwiek oznak życia. Nie było tu żadnych drzew, krzewów czy
przemykających zwierząt. Niczego. Tylko śnieg.
Luke zachłysnął się rozrzedzonym powietrzem. Nie miał pojęcia, gdzie się znaleźli i jak zdołają się z
tego miejsca wydostać. Był pewien tylko jednej rzeczy: nie było drogi powrotnej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Luke podniósł się na łokciach i popatrzył na kobietę, która pod nim leżała. Wyglądała na
przemarzniętą. Chciał sprawdzić puls Alex, lecz jego ramiona były uwięzione pod plecami dziewczyny, a
poza tym bał się, że nieostrożnym ruchem dodatkowo uszkodzi złamane kości - swoje lub jej. Dlatego
zębami rozpiął Alex kołnierzyk i przycisnął wargi do jej szyi, by wyczuć puls.
Kiedy dotknął zimnymi ustami jej miękkiej skóry, poczuł, że przechodzą mu po grzbiecie ciarki. Miała
w sobie tyle życia i ciepła. Dotyk jej ciała nagle aż zanadto wyraźnie uświadomił mu, w jakiej leżą pozy-
cji.
W umyśle błysnął mu obraz nagiej Alex, biorącej ciepłą kąpiel. Szybko, ale ostrożnie, żeby nie zrobić
jej krzywdy, odsunął się. Fatalnie, że zostali uwięzieni po tej stronie góry. Co gorsza, przypomniał sobie,
ż
e przez ten szalony pościg nie zdąży na samolot.
Łagodnie rozluźnił uścisk i położył Alex na miękkiej poduszce ze śniegu u stóp drzewa. Śnieg padał
coraz mocniej. Luke wiedział, że jeśli szybko nie znajdą jakiegoś schronienia, czeka ich pewna śmierć.
Ta myśl nie budziła w nim przerażenia. Już wiele razy zaglądał śmierci w oczy. Ale czuł złość. Śmierć
w obronie jakiejś sprawy czy przekonania, albo przynajmniej z określonego powodu, byłaby
usprawiedliwiona, ale zginąć w wyniku zwariowanego pościgu za zwariowaną panienką z wyższych sfer -
dla pieniędzy - taka śmierć zasługiwała wyłącznie na pogardę.
22
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaczął tupać nogami, żeby pobudzić krew do szybszego krążenia, i wepchnął ręce do kieszeni.
- Głupota - powiedział głośno. - Absolutnie, zdecy
dowanie najgłupsza rzecz, jaką zrobiłeś w swoim żałos
nym życiu.
Alex otworzyła oczy i widziała tylko ciemne plamy. JKtoś coś mówił, ale nie rozumiała ani słowa,
gdyż słyszała tylko dudnienie w uszach. Kręciło jej się w głowie, była zdezorientowana i wcale nie miała
pewności, czy wszystko jest z nią w porządku. Czekała, aż znikną plamy przed jej oczami, a następnie
powoli, z maksymalną ostrożnością, odwróciła głowę w kierunku, z którego dobiegał głos. To był on.
Szaleniec, który ją zaatakował. W pierwszym odruchu chciała się poderwać i uciec, ale uznała, że nie
zdoła go przegonić. Gdzieś czytała, że takich nieobliczalnych ludzi należy traktować bardzo uprzejmie.
Pomyślała, że przyjdzie jej to bez trudu. Od lat radziła sobie w taki sposób z ojcem.
Podparła się łokciami i usiadła. Przedtem upewniła się, że dzieli ją odpowiednia odległość od tego
człowieka, na wypadek, gdyby znowu spróbował się na nią rzucić. Ten manewr nie uszedł jego uwagi i
odwrócił się do niej. Przypatrywali się sobie przez dłuższą chwilę. Miał brązowe oczy o odcieniu whisky
i wprost przeszywał ją wzrokiem. W pierwszej chwili przyszło jej do głowy, że ten mężczyzna nie
wygląda jak maniak - ale przecież nawet nie wiedziała, jak taki człowiek wygląda.
•
Nic ci się nie stało? - zagadnął. Mówił niskim, chrapliwym i zatroskanym głosem.
•
Kim jesteś? - zapytała. Postanowiła nie silić się na uprzejmy ton.
•
Facetem, który uratował ci życie.
•
Uratowałeś mi życie? -Więc sądzisz, że to właśnie robiłeś?
•
Tak. A myślisz, że co próbowałem zrobić?
•
Zaatakować mnie, porwać, zabić.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
23
Luke wydał z siebie odgłos, który miał być śmiechem.
•
Niezupełnie o to mi chodziło. Jak się czujesz?
•
Kręci mi się w głowie.
•
Nic dziwnego. Straciłaś przytomność.
Zgiął prawą nogę i przesuwał ją do przodu oraz do tyłu, rozcierając kolano. Alexandra miała mętlik w
głowie, ale nie traciła czujności. Mężczyzna wydawał się całkowicie normalny. No, jeśli nie zwracało się
uwagi na nietypową fryzurę - jego jasnobrązowe włosy były długie z tyłu i krótkie z przodu - i
jednodniowy zarost.
Alex powoli wstała. Oparła się o pień drzewa i otrzepała ze śniegu.
- Przed czym mnie ratowałeś? I jak się tu znalazłam?
Jeśli nie masz nic przeciwko moim pytaniom...
Luke zerknął na nią przez ramię. Nawet teraz, gdy miała potargane włosy i piekielnie musiała ją boleć
głowa, wyglądała świeżo i pięknie. Te miodoworude włosy po prostu spływały falami na jej ramiona.
Była niesłychanie ponętna.
Ale dlaczego ogarniały go takie myśli?
•
Przeniosłem cię. Nie widziałaś lawiny? - zapytał, by zmusić umysł do zajęcia się bieżącymi
sprawami.
•
Tak, i w porę usunęłabym się z drogi, gdybyś mnie nie zaatakował.
•
Wcale tego nie zrobiłem...
Ich uwagę odwrócił jakiś szmer za krzakami. Luke rozejrzał się dookoła, próbując zlokalizować źródło
dźwięku. Nie umiał stwierdzić, co to był za hałas, ale wiedział, że nie powinni tu zostać. Znowu ogarnął
go gniew, w równym stopniu na siebie, co na Jej Wysokość, bo to przez nią wpakował się w to wszystko.
- Możesz chodzić? - zagadnął.
Alex skinęła głową. Nie miała pojęcia, jakie zwierzę włóczy się w tej okolicy, ani też nie pragnęła się
tego dowiedzieć.
24
• BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Będziemy musieli pójść w górę - oznajmił, pokazując las wysokich sosen. - Jeśli dopisze nm
szczęście, może znajdziemy jakąś chatę.
•
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - oświadczyła z przekonaniem Alex. - Lepiej zawróćmy w
stronę szlaków. Tylko tam może nas odnaleźć ekipa ratunkowa.
•
Ekipa ratunkowa? Czy mówisz poważnie?
- Oczywiście. Na pewno już nas szukają, nie sądzisz?
Luke potrząsnął głową.
•
Nie, nie sądzę. Przede wszystkim od naszego wyjścia nie upłynęło jeszcze dużo czasu. Po drugie,
pada śnieg... Chyba to zauważyłaś.
•
Zauważyłam, panie...
•
Stratten. Luke Stratten - powiedział i czekał na jakiś znak, że został rozpoznany. Nic takiego nie
nastąpiło. I dobrze. O jeden problem mniej, pomyślał.
•
Rusz głową, kobieto. Jeśli nie jesteśmy w stanie zejść szlakiem, oni nie zdołają pojechać nim w
górę.
•
Nazywam się Alexandra - przerwała mu wyniośle i zaraz ugryzła się w język. Za późno
przypomniała sobie, że powinna używać swojego pseudonimu. Pomyślała jednak, że teraz nie ma to już
znaczenia. Jak tylko wróci do kurortu, sama zadzwoni do ojca. Zrobiła krok w kierunku Luke'a, położyła
rękę na biodrze i postarała się zwrócić na siebie jego uwagę.
•
Wiem, że nie zdołają wejść szlakiem. Ale mogą użyć helikoptera.
•
Z pewnością to zrobią. Ale nie dzisiejszego wieczoru. Już się ściemnia i znowu zaczyna padać śnieg.
Rób jak uważasz, ale ja wspinam się w górę.
Co za niemiły człowiek, pomyślała. Pomimo nieregularnych rysów był całkiem przystojny i, sądząc po
szerokości klatki piersiowej, zdecydowanie dobrze zbudowany, ale stanowczo zbyt uparty jak na jej gust.
Patrzyła, jak gramolił się między sosnami. Podmuch wiatru wsadził jej swój lodoway palec za kołnierz
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
25
i zmroził szyję. Straciła mężczyznę z oczu, ale wciąż słyszała chrzęst jego butów na śniegu.
Miał rację: zaczynało się ściemniać. Może nie mylił się także w kwestii helikoptera. A pomoc nie
musiała nadejść już tego wieczoru. Ta myśl podziałała na nią otrzeźwiająco.
Gramoliła się pod górę za towarzyszem niedoli, ale ten posuwał się zbyt szybko i nie mogła go
dogonić.
- Chyba nie zamierzasz mnie tu zostawić, prawda?
- krzyknęła.
Luke wyraźnie słyszał jej wołanie, ale nie przerywał wspinaczki. Musiał przyznać, że myśl wyrażona
przez Alex wydała mu się kusząca z oczywistych względów. Ale górę wzięło w nim sumienie. Z minuty
na minutę robiło się coraz ciemniej. Ktoś taki jak ona nie miałby szansy, zważywszy na zimno i dzikie
zwierzęta.
Odwrócił się i spojrzał w dół. W labiryncie sosen ledwo dostrzegał jej postać. Dotknął rolki filmu w
kieszeni i westchnął w poczuciu frustracji. Czy mu się to podobało, czy nie, ugrzązł. Pomyślał o tym, jak
reaguje na tę dziewczynę, i zganił siebie w duchu. Nie miał ochoty dumać o spędzeniu nocy z Alexandra
Beck, nawet w najlepszych warunkach. Jednakże bez względu na to, co sądził o takich kobietach jak ona,
nie mógł jej zostawić.
Przystanął i czekał. Kiedy się do niego zbliżyła, wyciągnął rękę i pomógł jej przejść przez zwalony
pień.
- Dzięki - wydyszała.
Mruknął coś w odpowiedzi, a potem obrócił się i znowu zaczął się gramolić pod górę. Od tej
wspinaczki jeszcze bardziej bolała go noga, co bezskutecznie próbował ukryć.
•
Co się dzieje? - zagadnęła Alexandra.
•
Moje kolano - odparł.
•
Zraniłeś się, kiedy spadaliśmy?
•
Nie.
26
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Znowu zaczął iść, przystając po każdym kroku. Alex obserwowała jego niezdarne ruchy. Chyba nie
mogła liczyć na to, że wydobędzie od niego więcej informacji. No, ale trudno. Kiedy znajdą jakieś
schronienie, będzie musiał z nią porozmawiać.
Brnęli przez śnieg, który sięgał im do kostek i padał z coraz większą intensywnością. Luke chwycił
Alex za ramię i pomagał jej iść. Musieli narzucić sobie szybsze tempo.
•
Głupie - mruknął do siebie.
•
Co jest głupie? - zapytała Alex.
•
To, że utkwiłem tutaj. Z tobą.
•
W pojedynkę byłoby lepiej?
•
Gdybym był sam, nie znalazłbym się tutaj.
•
Jesteś tutaj z mojego powodu? - zapytała. - A więc jednak śledziłeś mnie.
Luke był zadowolony, że nie mogła widzieć jego. twarzy.
•
Wcale ciebie nie śledziłem. Już ci mówiłem, że cię ratowałem.
•
Ale przedtem. Śledziłeś mnie. Widziałam ciebie.
•
Dlaczego miałbym cię śledzić?
•
Ze względu na to, kim jestem.
•
A kim jesteś?
•
Alexandra Beck.
Luke szedł dalej, ani na chwilę nie przerywając rytmicznego marszu.
- Tak? I co z tego?
Alex chwyciła go za ramię i osadziła w miejscu.
- Chcesz mi wmówić, że nie wiesz, kim jestem?
- zapytała.
•
Jesteś sławna czy jak?
•
Ty chyba żartujesz.
•
Nie. Powiedz mi. Długo przebywałem poza krajem.
•
Gdzie? - zagadnęła nieco sarkastycznym tonem.
- Na Syberii?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
27
Luke uśmiechnął się szeroko. Bez wątpienia była zadziorną istotką.
•
Coś w tym rodzaju.
•
Jestem córką Victora Becka.
•
O nim rzeczywiście słyszałem.
•
Tak myślałam.
•
Ale to nie znaczy, że cię śledziłem - dorzucił.
•
W takim razie zaatakowałeś mnie?
•
Wcale nie!
Powoli przysunął się do Alex, a ona się cofnęła. Była wysoka. Luke był wyższy. Zdecydowanie nad
nią górował wzrostem. Pogroził jej pięścią.
- Kto kogo zaatakował?
W półmroku Alex ledwo dostrzegała ślady zębów na jego skórze, ale wspomnienie o tym incydencie
wróciło do niej w całej jaskrawości.
•
Och. No tak, cóż. Przepraszam. Myślałam...
•
Dajmy już temu spokój - powiedział i machnął ręką. Kontynuował wspinaczkę, tupiąc nogami po to,
by
pobudzić krew do lepszego krążenia. Wiedział, że dziewczyna idzie za nim, gdyż słyszał chrzęst śniegu
pod jej butami. Po pewnym czasie dotarli do czegoś w rodzaju podestu. Luke zatrzymał się. To była
droga. Wąska, przykryta kilkudziesię-ciocentymetrową warstwą śniegu, ale jednak droga. Wziął głęboki
oddech. Podparłszy się pod boki, przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę i zrobił obrót o sto osiemdziesiąt
stopni.
Zanim zobaczył obiekt, usłyszał sapanie Alexandry. To coś przypominało widmo i stało tak blisko, że
omal na nie nie wpadli. Śnieg był teraz gęstszy i Luke przetarł oczy, żeby się upewnić, iż nie ma
halucyncji. Nie miał. Stał przed nim prawdziwy domek, a ściślej: małe schronisko dla narciarzy. Niezbyt
duże ani okazałe, ale solidnie zbudowane.
Luke rzucił się do drzwi od frontu resztkami drzemiącej w nim energii. Podważył klamkę i był
przyjemnie zaskoczony, że drzwi otworzyły się bez specjalnego trudu. Miał szczęście, bo przecież zostało
mu niewiele sił.
28
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Domek składał się tylko z jednego pomieszczenia, a kręte schodki z kutego żelaza prowadziły na stry-
szek, który służył za sypialnię. W rogu, obok małej kuchni, stał okrągły stół i dwa krzesła, a przed kom-
inkiem znajdował się mały fotel wyplatany z trzciny i krzesło. Luke doszedł do wniosku, że właściciel
zaszywa się tutaj na weekendy. Domek nie był luksusowo urządzony, ale z pewnością zapewniał wszelkie
wygody. Luke nacisnął kontakt. Nic się nie zmieniło. Elektryczność została wyłączona.
Alex stała na środku pokoju, podczas gdy Luke dokonywał przeglądu inwentarza. Za schodkami
odnalazł małą, ale funkcjonalną łazienkę. Odkręcił kran. W porządku. Właściciele nie wyłączyli wody.
Skoro zbliżała się wiosna, nie było potrzeby martwienia się o zamarznięte rury. Luke wrócił do głównego
pomieszczenia i popatrzył na Alex.
- Mamy szczęście - oznajmił.
Skinęła głową, zbyt przemarznięta, by móc coś odrzec. W pierwszym odruchu Luke miał ochotę
położyć ręce na jej ramiona i przygarnąć ją do siebie, ale nie był pewien, kto kogo by rozgrzewał. Zamiast
to zrobić, odwrócił się do niej plecami. Przy przeciwległej ścianie znajdował się kominek. Luke z radością
przekonał się, że skrzynia na drewno jest w połowie zapełniona. Na dzisiaj starczy, pomyślał, a potem
przystąpił do rozpalania ognia. Usiadł na podłodze i ogrzewał dłonie, kiedy zaczęły trzaskać płomienie.
- Mmm, jak miło - powiedziała Alex, stając za jego
plecami. Luke odwrócił się na dźwięk jej głosu. Usiłował
nie zwracać na nią uwagi, ale kiedy przeniknęło go
rozkoszne ciepło ognia, przestał ze sobą walczyć i spoj
rzał na nią. Uciążliwa wspinaczka i zimne powietrze
zabarwiły jej policzki na różowy kolor. Uśmiechnęła się
do niego, a w jej dużych brązowych oczach lśniło
szczęście z powodu znalezienia dachu nad głową. Nawet
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
29
teraz, kiedy była rozkojarzona, obolała i prawdopodobnie ogromnie zmęczona, prezentowała się
atrakcyjnie. Odznaczała się naturalną, zdrową urodą. Lukę poczuł, że w jego organizm wstępuje nowy
rodzaj ciepła. Niebezpieczny.
Kiedy się podnosił, kolano odmówiło mu posłuszeństwa.
- Elektryczność jest wyłączona - powiedział, cho
dząc po pokoju. W pomieszczeniu panowała ciemność,
jedynym źródłem światła był ogień w kominku.
Alex rozejrzała się po pokoju.
;
- Gdzieś tutaj są świece - powiedziała. - Widziałam ^je jeszcze minutę
temu. ,* Po chwili znalazła świece i zapaliła jedną z nich.
•
Nie o światło się martwię - oświadczył Luke i wskazał grzejnik przy ścianie. - Ten system jest albo
na energię elektryczną, albo na gaz propanowy. Na razie nie wiem, sprawdzę to jutro. Na dzisiejszy
wieczór - dorzucił, wyciągając rękę w kierunku kominka - to jest nasze jedyne źródło ciepła. - Na
zewnątrz zawył wiatr, jakby akcentując jego słowa.
•
Jeżeli chcemy się rozgrzać, będziemy musieli spać przy kominku - zakończył, po czym wspiął się po
spiralnych schodkach na poddasze. Łóżko było duże i wydawało się całkiem wygodne, ale nie zauważył
ż
adnej pościeli, tylko goły materac przykryty kołdrą z kawałków materiału i kilka poduszek. Najwyraźniej
właściciele zamknęli domek na sezon albo przynajmniej do lata.
•
Uwaga! - zawołał. Ściągnął materac z łóżka i wytaszczył go z poddasza. Alex odskoczyła, kiedy
materac przechylił się i z głośnym pacnięciem wylądował na zakurzonej podłodze. Po chwili to samo stało
się z dwiema poduszkami. Zanim zdążyła zareagować, Luke był już na dole, przesuwał wyplatane z
trzciny meble i rozkładał materac przed kominkiem. Na koniec przykrył go kołdrą.
30
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
No - stwierdził. - To powinno wystarczyć.
•
Powinno wystarczyć do czego? - zapytała.
Luke zerknął na dziewczynę. Stała z rękami opartymi na biodrach i patrzyła na niego nieufnym wzro-
kiem.
•
Na łóżko dla nas.
•
Dla nas?
•
Tak. Dla nas.
•
Dla nas? To znaczy dla ciebie i dla mnie?
•
Nie widzę tu nikogo więcej, złotko.
•
Nie jestem żadnym złotkiem, panie Stratten. I nie mam zamiaru spać z panem na tym materacu.
Luke rzucił jej gniewne spojrzenie. To on powinien był się uskarżać na sytuację.
- Rób, jak uważasz - powiedział. Zdjął kurtkę,
ś
ciągnął buty i odpiął guzik dżinsów. Jednym ruchem
westchnął i przymknął oczy.
•
Co ty właściwie robisz? Luke otworzył jedno oko.
•
Układam się do snu.
•
Teraz?
- Kobieto, ciemno tu choć oko wykol i tak będzie aż
do rana. Jestem na nogach od świtu. Konam ze zmęcze
nia, a moje kolano boli tak, jakby ktoś wbił w nie gwóźdź.
Ogień dogasa. Na razie jesteśmy bezpieczni i nie mam
ochoty słuchać twojego pyskowania. Kapujesz?
Zamknął oczy i przewrócił się na bok.
- Więc bądź tak uprzejma i też idź spać.
Alex zawrzała. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale rozmyśliła się. W tej chwili kłótnia z tym
kretynem nie miała sensu. Rozpięła kurtkę i wepchnęła rękawice do kieszeni. Trzymając przed sobą
ś
wiecę, ostrożnie przeszła do łazienki i szybko się umyła. Przy skąpym oświetleniu przejrzała dobrze
zaopatrzoną apteczkę. Ponieważ jej głowę rozsadzał ból, głośno błagała los
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
31
o aspirynę. Jej prośba została wysłuchana. Przed powrotem do głównego pomieszczenia szybko połknęła
dwie tabletki.
Luke leżał na boku, z twarzą odwróconą od kominka. Alex zdjęła kurtkę i buty, i na palcach podeszła
do materaca. Ciepło ognia rozkosznie ogrzewało zmarznięte palce. Spojrzała na Luke'a. Zostawił dla niej
miejsce na posłaniu.
Potrząsnęła głową, postanawiając, że nie skorzysta z jego oferty. Zamiast tego wyciągnęła się na
ratano-wym fotelu i przykryła kurtką. Przymknęła oczy. Po chwili zaczęło ją boleć każde stłuczenie i
zadrapanie, które spowodował upadek. Fotel był zbyt mały i musiała podkurczyć swoje długie nogi.
Kiedy przenosiła ciężar ciała, jakaś zabłąkana sprężyna wbiła jej się w plecy. Wspaniale, po prostu
cudownie, pomyślała. Przewróciła się na bok, żeby znaleźć wygodniejszą pozycję, ale wciąż coś jej
przeszkadzało.
Alex przygryzła wargę. Luke ani drgnął. Miejsce, które dla niej zostawił, wywoływało nieodpartą
pokusę. Cichutko wstała i na palcach zbliżyła się do materaca. Tutaj, przy kominku, było znacznie cieplej.
Powoli, ostrożnie, położyła się na materacu i gwałtownym ruchem naciągnęła na siebie kołdrę.
Westchnęła w ciemności; miękki materac działał jak balsam na jej utrudzone ciało.
Pomimo że Alex była ogromnie zmęczona, wiedziała, iż tej nocy nie zmruży oka. Jeszcze nigdy nie
znalazła się w podobnej sytuacji, a już na pewno nie w towarzystwie takiego mężczyzny.
Leżąc na boku i wpatrując się w ogień, słyszała nieubłagane walenie śniegu o okienne szyby. Burza
ś
nieżna rozszalała się na dobre. Luke miał rację. Byli szczęściarzami i dzisiejszej nocy nic im nie
zagrażało. Zamiast dumać nad swoim losem, powinna była zmówić dziękczynną modlitwę za znalezienie
tego miejsca.
32
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Spróbowała odprężyć się i napięcie w jej ciele ustępowało miejsca potwornemu zmęczeniu. Po kilku
minutach zasnęła. Luke dokładnie wyczuł ten moment. Ciało dziewczyny zwiotczało, a miękkie, krągłe
pośladki przesunęły się w jego stronę. Przykrył kołdrą i ją, i siebie, wziął głęboki oddech i ciężko
westchnął.
No cóż, teraz i on mógł powiedzieć, że spał z otoczoną niesławą Alexandra Beck. Przysunął się do niej
i poczuł zapach drogich perfum. Przeniknął go dreszcz podniecenia. Pomyślał o rolce filmu w kieszeni
kurtki i o tym, jaka byłaby reakcja Alex, gdyby się o niej dowiedziała. Nieświadomie przysuwał się do
niej centymetr po centymetrze i jednocześnie pomyślał, że znalazł się w piekielnym miejscu.
ROZDZIAŁ TRZECI
Alex śniła rozkoszny sen. Był pogodny letni dzień, a błękitne niebo wprost raziło ją intensywną barwą.
Opadła na miękkie poduszki kanapy i wylegiwała się w słońcu. Znajdowała się na plaży, gdzie fale pod-
mywały brzeg. Jej rozpaloną skórę pieścił chłodny wietrzyk, ku któremu wystawiała twarz. Kiedy jednak
chciała przytulić się do poduszki, zdarzyło się coś dziwnego.
Poduszka zaczęła się poruszać.
Alex bardzo ostrożnie otworzyła jedno oko, a potem drugie. To, co zobaczyła, potwierdziło jej pode-
jrzenia. Powietrze wcale nie było ciepłe, lecz lodowato zimne. Nie znajdowała się na plaży, a jej głowa z
pewnością nie spoczywała na poduszce. Spoczywała na piersi mężczyzny.
Alex wpadła w panikę, ale tylko na moment. Leżała obok obcego faceta, ale tłumaczyła sobie, że
wszystko jest względne. Czy naprawdę można było nazwać obcą osobą kogoś, z kim dzieliło się łoże?
Przecież nie potraktował jej nieprzyjemnie, zachowywał się jak dżentelmen. Mimo to zupełnie nie
przypominał mężczyzn, których dotychczas znała. Uznała, że najrozsądniej będzie trzymać się od niego z
daleka, dopóki nie upewni się, kim jest ten człowiek i jaki ma zawód. Przez dłuższą chwilę nie poruszała
się, usiłując podjąć jakąś decyzję.
Jej zmysły nie pozostały obojętne na zapach nieznajomego. Ten człowiek pachniał zupełnie inaczej niż
mężczyźni, których znała. Nie wyczuwało się u niego ani
34
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
odrobiny wody kolońskiej, niczego sztucznego. Pachniał jak... hm, jak mężczyzna, który w sumie wcale
nie wydawał się niemiły, ale w zaistniałych okolicznościach bez wątpienia mógł jej zagrażać.
Alex powoli przechyliła głowę, żeby mu się lepiej przypatrzyć. Jego klatka piersiowa wznosiła się i
opadała wraz z powolnym, miarowym oddechem. Centymetr po centymetrze, Alex cicho się od niego
odsuwała. Mężczyzna nawet nie drgnął i nadal spokojnie oddychał. Właśnie zamierzała stoczyć się z
materaca, kiedy Luke uniósł nagle ramię i chwycił ją w pasie. Przycisnął ją do siebie, coś wymamrotał,
głośno przełknął ślinę, a potem westchnął i znowu zapadł w sen.
Alex patrzyła na niego z niedowierzaniem, jej twarz dzieliło od twarzy mężczyzny zaledwie kilka
centymetrów. Nie wiedziała, czy ma się wyrywać, czy ponowić próbę wyślizgnięcia się z jego objęć.
Wpatrywała się wjego twarz i usiłowała podjąć decyzję. W świetle dziennym mogła mu się lepiej
przyjrzeć. Miał jasnobrązowe włosy z kilkoma jaśniejszymi pasmami, gęste i nieco zmierzwione. Wysoko
osadzone kości policzkowe łączyły się z wydatną szczęką, a w ustach uwagę przyciągała pełna dolna
warga.
Twarz mężczyzny wyrażała znużenie życiem i Alex zastanawiała się nad jego przyczynami.
Zmarszczki wokół oczu wskazywały na to, że czasami się uśmiechał, chociaż Alex jeszcze go nie
widziała w takiej sytuacji. Przypomniała sobie brązowe oczy, które teraz były ukryte pod powiekami o
najdłuższych, najbujniejszych rzęsach, jakie kiedykolwiek widziała u mężczyzny, a może nawet u
kobiety.
W sumie musiała zaufać swojemu pierwszemu wrażeniu. Był bardzo przystojny i naprawdę wydawał
się normalny... cokolwiek by to oznaczało we współczesnych czasach. Czyżby mówił prawdę? Może jej
nie śledził, a tylko wybrał się na przejażdżkę i nagle zaszło coś nieoczekiwanego. Tak czy owak, co za
różnica?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
35
zapytywała siebie w duchu. Była pewna, że zostaną uratowani w ciągu najbliższych paru godzin i szybko
zapomną o tym małym interludium.
O dziwo, ta myśl nie sprawiała jej satysfakcji. Leżąc obok mężczyzny, czuła niepokój, jakby na coś
czekała, na coś nowego, niewyobrażalnego, znajdującego się poza jej zasięgiem.
Zacisnął ramię wokół niej, przyciągnął ją bliżej siebie. Deprymowała ją dwojakość uczuć, których
doznawała, kiedy tak leżeli przytuleni. Nie znała go - nie miała ochoty poznawać - ale coś ściskało ją w
ż
ołądku, a serce biło szybciej niż zwykle. I to leżenie w ramionach mężczyzny w pewnym sensie ją
uspokajało, dawało poczucie... bezpieczeństwa.
Dziwne, pomyślała. Nigdy nie używała słowa „bezpieczeństwo" w odniesieniu do mężczyzn. Uznała tę
myśl za anormalną. Bez wątpienia wszystkiemu była winna niecodzienna sytuacja skłaniająca ją do
nieracjonalnych zachowań. Alex próbowała się ruszyć, ale potem zmieniła zamiar. Nie wiedziała, jak to
zrobić, żeby się nie obudził - albo żeby nie zrobił czegoś gorszego, zważywszy pozycję, w jakiej
znajdowały się ich ciała.
Luke zdawał się czytać w jej myślach. Jego ręka zaczęła błądzić po plecach Alex, powoli zbliżając się
do podstawy kręgosłupa. Tam się zatrzymała. Alexandra pozostała nieruchoma jak głaz, wyczekując na
następny ruch. Ręka Luke'a nie sprawiła jej zawodu. Powoli, wytrwale, przemieściła się na pośladki,
gdzie na chwilę spoczęła, by pieścić i obejmować te wypukłości.
Poczucie bezpieczeństwa natychmiast zniknęło, ale jego miejsce zajęło zupełnie inne doznanie.
Mężczyzna miał rozgrzane ciało, promieniował ciepłem, które zachęcało do większej bliskości. Na ciele
dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Ciepło ciała Luke'a sączyło się do wnętrza Alex, a dłoń nie
przestawała masować jej
36
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
bioder. Coś zaczęło dziać się w jej żołądku, nie była pewna, czy ze strachu, czy z podniecenia.
Ramię miała przygwożdżone, ale zdołała oswobodzić rękę. Usiłowała odpychać klatkę piersiową
mężczyzny, by w ten sposób go powstrzymać. Był to rozsądny manewr, ale nie przyniósł żadnego skutku,
gdyż napotkała ścianę twardych mięśni, które nie ustępowały nawet na milimetr. Alex położyła dłoń na
sercu Luke'a. Jego miarowe bicie współgrało z biciem jej własnego serca.
Zamknęła oczy i próbowała zdecydować, czy ma spokojnie leżeć w jego ramionach, w nadziei że Luke
po prostu przewróci się na bok, czy też... kierować się instynktem i z całej siły uderzyć go kolanem, żeby
natychmiast położyć kres tej sytuacji.
Nie musiała robić żadnej z tych rzeczy. Luke przebudził się i przez dłuższą chwilę przypatrywał jej się
w oszołomieniu. Z początku nie mógł się zorientować, gdzie i z kim przebywa. Budził się już w wielu
dziwnych miejscach, dlatego teraz nie był kompletnie zaskoczony. Uświadamiał sobie wszystko
stopniowo, poczynając od tożsamości kobiety, która obok niego leżała, a kończąc na tym, co obejmował
swoją dłonią.
- Przepraszam - powiedział i natychmiast rozluźnił uścisk.
Alex nie traciła czasu. Wygramoliła się z prowizorycznego łoża, lecz, niestety, nie mogła odejść zbyt
daleko. Obejrzała się na Luke'a. Siedział na środku materaca i przeczesywał ręką rozczochrane włosy. W
niewielkim pomieszczeniu wydawał się niemal wielkoludem.
Mocno zacisnęła ręce. Niewiarygodnie zdenerwował jg fakt, że znajdowała się w jednym pokoju z
kimś tak męskim jak Luke Stratten. Tymczasem on wstał, włożył buty i udał się w kierunku łazienki.
Odwróciła się do niego plecami i obrzuciła wzrokiem kuchnię.
Wstała, podeszła do zlewu, odkręciła kurek i czekała, aż zleci brudna woda, a jej wzrok powędrował
ku
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
37
ekspresowi*do kawy, który stał na rogu blatu. Oddałaby teraz wszystko za filiżankę kawy.
- Sprawdź w szafkach - poradził jej Luke, wracając
do głównego pomieszczenia. - Może coś tam jest.
Zbadał swoje kolano. Zdrętwienie nie ustępowało. Zapewne podczas upadku poniósł większy
uszczerbek, niż sądził. Odczuwał piekielny ból.
Alex znalazła nie tylko nie napoczętą puszkę kawy, ale także pudełko słonych chrupek, masło
orzechowe i kilka innych puszek z żywnością.
- Przynajmniej nie umrzemy z głodu - zauważył
Luke.
Stał za plecami Alex, która odwróciła się.
•
Nie będziemy tu aż tak długo, żeby się o to martwić - powiedziała.
•
Nie?
- Na pewno już wiedzą o naszym zaginięciu.
Luke pokręcił głową i podszedł do okna. Na dworze
nadal sypał gęsty śnieg. Drzewa i krzewy uginały się pod nie chcianym brzemieniem.
- Spójrz na niebo - powiedział. - Ta śnieżyca
nieprędko ustanie. A dopóki się nie przejaśni, nie wyślą
po nas helikopterów.
Alex przygryzła wargę. Nie podobało jej się to, co mówił Luke. Przerażała ją perspektywa
przebywania z tym człowiekiem pod jednym dachem. Zbliżyła się do okna i stanęła obok Luke'a.
•
Nie moglibyśmy sami spróbować wrócić? Luke popatrzył na nią z niedowierzaniem.
•
Nie.
•
Dlaczego nie?
•
Ponieważ nie damy sobie rady.
•
Kto tak mówi?
•
Ja tak mówię.
- A co cię do tego upoważnia? - zapytała Alex,
oparłszy rękę na biodrze.
38
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wiem coś niecoś o szkole przetrwania - odparł spokojnym głosem, chociaż zaczynała gotować się
w nim krew.
•
Hm, ja też. Może po prostu pójdę sama.
Zepsuta smarkula, pomyślał, nie potrafi i nie chce pojąć najoczywistszych rzeczy. Fatalnie się złożyło,
ż
e musiał ją śledzić, przy okazji spóźniając się na samolot, a teraz ugrzązł w górach z tą rozpieszczoną
księżniczką, która prawdopodobnie nie potrafiła nawet zagotować wody.
Zdenerwowany, odsunął się od niej i nacisnął klamkę. Drzwi były oblodzone, ale kilka uderzeń
pięścią we framugę wystarczyło, by je otworzyć. Po chwili próg domku zasypał śnieg.
- Proszę bardzo, panno Beck - oznajmił Luke i wycią
gnął rękę w kierunku drzwi.
Alexandra miała wrażenie, że jej serce, zamarło w piersi. Nie było żadnego wyjścia, żadnej ścieżki,
niczego. Tylko śnieg. Wszędzie. Przełknęła ślinę, a potem posłała Luke'owi słaby, przepraszający
uśmiech.
•
Chyba utkwiliśmy tu na dobre, co? - powiedziała łagodnie.
•
Teraz już sama widzisz.
•
Na jak długo?
•
Nie wiadomo.
Luke włożył kurtkę i zdjął z tylnej ściany szuflę.
- Co robisz? - zagadnęła Alex.
Zaczął odśnieżać ścieżkę.
- Potrzebujemy więcej drewna. Rozejrzę się dookoła
i sprawdzę, czy nie ma tu gdzieś jego zapasu.
Przez otwarte drzwi napływało bardzo zimne powietrze. W pokoju i tak było już chłodno, ale teraz,
kiedy szalał w nim wiatr, szybko zamieniał się w wielką lodówkę. Alex dygotała, trzymając w rękach
puszkę z kawą.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
39
. - Może byś mi pomogła - powiedział Luke, kiedy przetarł drogę.
- Co mam robić?
, - Na początek dołóż drewna do ognia. Użyj reszty kłód, które leżą w tamtej skrzyni.
Cofnął się, żeby zamknąć za sobą drzwi.
•
I zrób kawę.
•
Zrobić...?
Ale Luke zdążył już zniknąć za drzwiami. Alex popatrzyła na puszkę kawy i westchnęła.
- Ciekawe, jak mam to zrobić.
Oczywiście umiała zaparzyć kawę, ale pod warunkiem, że miała do dyspozycji dzbanek, kuchenkę
albo ekspres do kawy, a nie tylko puszkę i ogień w kominku. Postanowiła jednak, że musi sobie jakoś
poradzić, i zaczęła przetrząsać szuflady w poszukiwaniu otwieracza do puszek.
Luke energicznie wymachiwał łopatą, pomimo że bolały go mięśnie po spędzeniu nocy na
niewielkim materacu w niewygodnej pozycji. Jego umysł pracował na przyśpieszonych obrotach,
trawiły go myśli, które w ogóle nie miały ze sobą związku. Myśli o utraconym sprzęcie, o zleceniu,
którego nie można wykonać, a przede wszystkim myśli o Alex.
Przystanął i oparł się o róg domku. Spał niewiele, gdyż
Alex przez całą noc napierała na niego swoim ciałem.
Zapadał w drzemkę, a kiedy się budził, czuł jej nogę na
I swoim udzie i ramię, które Alex przyciskała do jego
l' piersi. Wyglądało na to, że panna Beck sypia niespokoj-
| nie.
i Ta pozycja była bardzo niewygodna i... szalenie ' niepokojąca. Przypisywał dziewczynie wiele cech - ze-
psucie, brak wytyczonego celu, egoizm - lecz mimo wszystko nie mógł zaprzeczyć, że bardzo go
pociągała. Przez długi czas nie łączył go z nikim żaden znaczący związek. Tylko raz w życiu omal się nie
zaręczył, ale to
40
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
działo się przed wieloma laty, w college'u, kiedy był jeszcze naiwnym młodzieńcem.
Kiedy wybrał swój zawód, wszystko uległo zmianie. W jego życiu nie było miejsca na poświęcenie się
jakiejkolwiek kobiecie. W decydującym momencie okazywało się, że nawet te najbardziej wyzwolone
pragną domku na wsi z białym płotem, podczas gdy jemu zależało tylko na tym, żeby móc wyjeżdżać i
relacjonować najbardziej aktualne wydarzenia.
Po prostu nie umiał łączyć życia prywatnego z karierą zawodową. A nawet gdyby to potrafił,
Alexandra Beck byłaby ostatnią kobietą, jaką by wybrał. Gdyby się za kimś rozglądał, co akurat nie miało
miejsca, szukałby osoby posiadaj ącej w życiu konkretny cel, kobiety, która przej mo-wałaby się nie tylko
kaprysami mody. Przypomniał sobie Alex opierającą rękę na biodrze i żądającą powrotu na szlak.
Egoistka, pomyślał. Mała, rozpieszczona księżniczka. Ale zaraz ta wizja ustąpiła miejsca obrazowi
utrwalonemu na negatywie jego umysłu - przedstawiał on Alex w wannie, z twarzą rozjaśnioną rozkoszą.
Luke chwycił za łopatę i znowu zabrał się do pracy. Ze spotęgowaną wskutek frustracji siłą zawzięcie
przekopywał się przez głęboką warstwę ciężkiego, mokrego śniegu. Może jej nie lubił, ale na pewno nie
mógł zaprzeczyć, że chciałby się z nią kochać.
To był zdecydowanie najbardziej palący problem. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla niego było
oczywiste, że zapewne będą musieli spędzić razem jeszcze jedną, a może dwie noce. Martwił się, że nie
wie, jak sobie poradzić w tej sytuacji. On, który zawsze szczycił się swoim opanowaniem, nie wykazywał
go zbyt wiele w obecności Alexandry.
Gdyby chociaż odwzajemniała jego fascynację! Ale spoglądała na niego jak jelonek Bambi na
myśliwego. Zachowywała w stosunku do niego czujność i postępowała słusznie. Gdyby był mądry,
wykorzystałby jej naturalną powściągliwość i trzymałby się od niej z daleka. Do
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
41
idiabła, jak tego dokonać? Pomyślał, że jeszcze jedna taka
łnoc i będzie musiał nocować na mrozie. t Niedaleko za domkiem znajdowało się pół sągu drewna. Luke
szybko wymamrotał dziękczynną modlitwę i przystąpił do penetrowania okolicy, mając nadzieję, że na
coś jeszcze natrafi. O tylną ścianę domku był wsparty duży zbiornik z propanem. Przekręcił zawór i
usłyszał lekki syk przedostającego się do rur gazu. Doszedł do wniosku, że bojler znajduje się wewnątrz,
w szafie za krętymi schodkami. Pomyślał, że przynajmniej będą mieli dostęp do ciepłej wody i
skorzystają z pieca.
Z naręczem polan w ramionach ruszył z powrotem do frontowych drzwi. Tam zrzucił ładunek i
poszedł po następne polana. Otworzył drzwi i wrzucił do środka naręcza drewna. Jego nagłe wejście
zaskoczyło Alex do tego stopnia, że sparzyła się ciężkim czajnikiem, który w tym momencie podnosiła z
kraty.
•
Och! - wykrzyknęła i włożyła palec do ust. Luke natychmiast do niej podbiegł.
•
Co się stało?
•
Robiłam kawę. Usiłowałam ją zaparzyć. Ty mnie zaskoczyłeś. Oparzyłam sobie rękę.
•
Pokaż - powiedział Luke i chwycił jej prawą dłoń. Była czerwona i obrzmiała. - Chodź ze mną.
Alex poszła za nim. Nie miała wyboru. Ciągnął ją za liękę w kierunku drzwi, a potem wyszli za próg. .
- Co chcesz...?
•
Najlepszym lekarstwem na oparzenia jest chłód - oznajmił nie znoszącym sprzeciwu tonem.
•
Przecież nie jest to aż tak poważne...
Luke bez słowa wsunął jej rękę do najbliższej zaspy śniegu. Stali tak przez chwilę, a Luke mocno
przytrzymywał Alex za prawy nadgarstek. Niebawem całkowicie pokrył ich śnieg, który padał dużymi
mokrymi płatkami. A oni milczeli przez chwilę, która wydawała się wiecznością. Alex patrzyła w jedną
stronę, a Luke
42
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w drugą, i oboje rozpaczliwie starali się nie spojrzeć sobie w oczy.
Było im jednak pisane coś innego. Alex przenosiła ciężar ciała z jednej nogi na drugą i przy okazji
poślizgnęła się. Wyciągnęła ręce ku Luke'owi, a on odruchowo wyciągnął ramię i chwycił ją od tyłu.
Przyciągnął Alex do siebie, a jej głowa opadła na jego bark.
Ich oczy wreszcie się spotkały. Drżące ciało uświadomiło Luke'owi, jak bardzo jest zdenerwowana.
Brązowe oczy dziewczyny lśniły, a rumieńce na policzkach tylko potęgowały jej urok. Wyglądała
ponętnie. A Luke musiał przyznać, że długie godziny leżenia obok niej w ciemności cholernie zaostrzyły
jego apetyt.
Wszystkie obrazy dziewczyny, które pojawiały się w jego umyśle, wszystkie z góry wyrobione sądy na
jej temat zniknęły w zimnym powietrzu niczym para z oddechu. Dostrzegał w niej niewinność, choć
słyszał wiele plotek na jej temat i wiedział, co dotychczas o niej pisano i mówiono. Ale pomimo faktów,
które znał, nie mógł zaprzeczyć, że coś się zmieniło od poprzedniego dnia. Przestał traktować Alex jak
obiekt, jak środek do celu, którego osiągnięcie oznaczało plik banknotów w portfelu. Była kobietą z krwi i
kości; mógł jej dotknąć, poczuć jej zapach. Wzbudzała w nim reakcję, której nigdy nie były w stanie
wywołać u niego zawodowe kurtyzany w odległych zakątkach świata.
Luke skoncentrował się na ustach dziewczyny. Miała rozchylone wargi. Wyrażały zaproszenie, bez
względu na to, czy o tym wiedziała, czy nie. Nie zważając na konsekwencje, nie mogąc się zdobyć na
ż
adną sensowną myśl, pochylił ku niej głowę.
Alex ogarnęła panika. Ten człowiek zamierzał ją pocałować. Czy ona tego chciała? Nie miała czasu na
podjęcie decyzji, wiedziała, że za ułamek sekundy Luke wpije się w jej usta. Czuła jego gorący oddech.
Miała wrażenie, że jej żołądek przewraca się do góry nogami,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
43
a całe ciało przenika fala ciepła. Zacisnęła dłoń na ramieniu mężczyzny.
•
Myślę... myślę, że wszystko jest już w porządku - powiedziała. Te słowa omal nie ugrzęzły jej w
gardle.
•
Hmmm?
- Moja ręka - odparła. - Już jest w porządku.
Luke bardzo długo na nią patrzył, a potem zmrużył
oczy, usiłując sobie przypomnieć, z mizernym skutkiem, dlaczego wyszli z domu. Wreszcie udało mu się
odtworzyć bieg wydarzeń i wyciągnął rękę Alex, żeby ją obejrzeć. Miała rację. Czerwone miejsce
zaczynało różowieć, a opuchlizna zeszła. Spojrzał na jej zwróconą ku górze twarz. Nie dostrzegł na niej
wyrazu czujności i dziękował za to Bogu. Co też go naszło? Omal jej nie pocałował! Pokręcił głową i
odsunął się od dziewczyny. Kto by pomyślał: Luke Stratten owładnięty jakąś tajemniczą siłą, nad którą
nie jest w stanie zapanować. Joe wybuchnąłby gromkim śmiechem. śaden z jego znajomych by w to nie
uwierzył. A tym bardziej on sam.
- Zimno ci - powiedział, po raz pierwszy uświada
miając sobie, że Alex ma na sobie tylko sweter. - Chodź.
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka. Szybko rozejrzał się po pokoju. Ich „łoże" było schludnie
zasłane, a ogień buzował aż miło. Czajnik, który spowodował oparzenie, stał sobie spokojnie na
ciemnoszarej płytce kominka. A więc nie była tak niezaradna, jak podejrzewał. Punkt dla Jej Wysokości.
Odwrócił się do Alex.
•
Za domem jest zbiornik z propanem. Prawdopodobnie wystarczy nam gazu do ogrzania wody i jeżeli
będziemy ostrożni - dodał, wskazując na piecyk - do gotowania. Ale nie ma mowy o ogrzewaniu.
Obawiam się, że będziemy musieli zadowolić się ogniem w kominku.
•
Dobre i to - stwierdziła Alex.
•
Masz całkowitą rację.
44
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke spokojnie podszedł do kominka i sprawdził, co udało jej się zrobić. Z czajnika ulatniała się para
i czuć było aromat kawy. I chociaż wdychał już zapach lepszej ka\yy, to teraz napłynęła mu do ust
ś
linka. Nalał sobie pełen garnuszek i pociągnął łyk. Jeśli nie zważało się na fusy, które musiały w niej
być, kawa bardzo mu smakowała. Była cholernie dobra. Starał się ukryć zaskoczenie.
^ No jak? - zagadnęła Alex, krążąc w pobliżu.
- Niezła - odparł. Koncentrował swoją uwagę na garnuszku, a nie na jej twarzy. Nie mógł i nie miał
odwagi na nią spojrzeć, gdyż obawiał się, że dziewczyna dostrzeże to, co skrywają jego oczy. A co
takiego jest w twoich oczach, Stratten? zapytywał samego siebie. Szacunek? Pożądanie? Strach?
Niewątpliwie odrobina każdego z tych uczuć.
Alex ostrożnie zbliżyła się do Luke'a. Opadła obok fwego na kalana, zanurzyła garnuszek w czajniku
i zaczer-pnęła kawy - cały czas nie spuszczała wzroku z jego śmiertelnie poważnej twarzy.
Nie umiała go przejrzeć. Było w nim coś, co ją niepokoiło. Przez niemal cały czas okazywał rezerwę, *
wręcz zawzięty upór. Ale niekiedy zauważała, że patrzy na nią z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, jakby
odczuwał ból.
Może myślał o swojej nodze, a nie o niej. Nie mogła mieć pewności. Wiedziała tylko, że nigdy nie
zawodzi jej instynkt. Instynkt podpowiadał jej, że oczy tego człowieka coś skrywają.
Nawet nie wiedziała, ile czasu upłynęło od ich przybycia do domku, ale przecież nie miała zbyt wiele
do roboty, więc mogła się zająć obserwacją. Choćby dla zabicia czasu, którego mieli aż nadto.
Postanowiła rozszyfrować Luke'a i przekonać się, co go trapi. Mogłoby to być interesujące
urozmaicenie. Ostatecznie nie miała nic do strącenia.
ROZDZIAŁ CZWARTY
- Dlaczego mnie nie lubisz?
Luke akurat uniósł do ust kubek z kawą i jego ręka znieruchomiała. Pociągnął łyk i przez dłuższą
chwilę uważnie obserwował Alex. Wreszcie zapytał:
•
Dlaczego myślisz, że ciebie nie lubię?
•
Przede wszystkim świadczy o tym twoje zachowanie - oznajmiła, siadając przed nim w pozycji
jogina.
- Od początku byłeś wrogi.
•
Wrogi?
•
Wściekły. Jakby ta lawina ruszyła z mojej winy.
• - To nie była niczyja wina. Jeśli wydaję się wściekły, to dlatego, że powinienem wsiąść na pokład
samolotu odlatującego do Afryki - sprawdził godzinę na zegarku
- właśnie teraz.
•
Afryka! Jak wspaniale! Na wakacje? Dlaczego jej o tym powiedział?
•
Nie, hm, raczej do pracy.
•
Czym się zajmujesz? - zapytała, pijąc kawę.
•
Piszę.
Taka odpowiedź wydawała się najbliższa prawdy. Rzeczywiście, oprócz robienia zdjęć pisywał także
artykuły. Alexandra uśmiechnęła się.
•
Pisarz. To wyjaśnia sprawę.
•
Co wyjaśnia?
•
To twoje wredne, rozczarowane spojrzenie.
•
Wredne? Ja jestem wredny?
- No, może nie wredne, nie w tym sensie, że nie
przyjemne, ale, no wiesz, takie... wyzywające.
46
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wyzywające - powtórzył. Czuł, że gdyby dłużej zastanawiał się nad tym określeniem, dostrzegłby,
ż
e kryje się w nim jakiś komplement
•
Tak. Lekceważące. Jakbyś nie dbał o to, co ludzie o tobie myślą. Niezależny typ.
•
I to jest dobre?
•
Mnie się podoba - stwierdziła Alex, wzruszając ramionami.
•
Naprawdę? Dlaczego?
•
Och, nie wiem. Większość mężczyzn wykorzystałaby taką sytuację. Próbowaliby zrobić na mnie
wrażenie i w ogóle.
•
Mężczyźni tak się do ciebie odnoszą?
•
Niestety.
•
Dużo mężczyzn?
Alex zmrużyła oczy. Luke nawiązywał do plotek i chyba nie podobał jej się temat, który poruszyli w tej
rozmowie.
•
Wystarczająco dużo.
•
Co to znaczy: wystarczająco dużo? - zapytał Luke. Zastanawiał się, dlaczego drąży tę kwestię. O
ż
yciu Alex słyszał już więcej, niżby chciał się dowiedzieć.
•
Nie czytasz brukowców? Tysiące.
Była rozdrażniona. Uznał, że to sprzyjająca okoliczność.
•
Nigdy nie znałem osoby, która miałaby tysiące kochanków.
•
W takim razie prowadzisz życie samotnika. Ja znam setki takich osób.
•
Setki i tysiące. No, no, panno Beck, bujne prowadzi pani życie, nieprawdaż?
•
Jeszcze jak.
- Zastanawiam się, co czuje taka osoba - powiedział.
Alex miała tego dość. Poderwała się i wylała fusy po
kawie do ognia. Płyn zaskwierczał w zetknięciu z płomieniami; w niej również zawrzało z powodu tej
niedorzecznej rozmowy. Był zupełnie taki sam jak cała reszta:
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
47
Interesowała go tylko otoczka, a nie wnętrze człowieka. Zresztą, czegóż się spodziewała?
- Z moich doświadczeń z mężczyznami ogólnie
wynika, że to łasi na pieniądze chciwcy, którym zależy
wyłącznie na zaspokojeniu dwóch, w ich pojęciu najważ
niejszych, ludzkich potrzeb. Tak się składa, że obie są
zlokalizowane poniżej pasa - chodzi o ich kieszenie i...
Luke wstał.
- Rozumiem.
Stanęli naprzeciw siebie i obrzucili się spojrzeniami, nie wiedząc, czy mają zakończyć tę dyskusję, czy
ją kontynuować. Luke musiał przyznać, że podczas rozmowy z Alex prowokował ją do zwierzeń. Chciał
usłyszeć wszystko o fascynującym życiu seksualnym Alexan-dry Beck z jej własnych ust, tych
cudownych, pełnych, odętych ust, które miał ochotę całować.
•
Rozejm -powiedział, niejako wbrew sobie, i wyciągnął rękę. - Ostatecznie nie jestem taki jak oni.
Sama to powiedziałaś.
•
Ale jesteś mężczyzną - odparła Alex, odmawiając uściśnięcia jego dłoni. Pomimo tej niechęci Luke
chwycił ją za rękę. Uważnie obejrzał dłoń, a potem pogładził miękką skórę powolnymi, okrężnymi
ruchami i spojrzał na dziewczynę.
•
Tak, jestem.
Powiedział to łagodnie, a jego głos był równie pieszczotliwy jak dotyk palców. Alex pomyślała, że
Luke rzeczywiście jest mężczyzną, ale zupełnie innym niż ci, których znała. Mężczyzną o nieodpartym
uroku. Wzbudził jej zainteresowanie, podczas gdy innym nie udało się nawet sprawić, by ich dostrzegła.
Cisza w pokoju stawała się ogłuszająca. Alex oderwała się od Luke'a i powędrowała do drugiego
końca pokoju. Potrzebowała przestrzeni. Oparła się plecami o drzwi.
•
Ustalmy kilka podstawowych zasad, panie Stratten.
•
Luke.
48
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
No dobrze, Luke. Wygląda na to, że zostaniemy tu jeszcze przez jakiś czas. Może jeszcze jeden
dzień, może więcej. W każdym razie chcę, żebyś wiedział, iż większość z tego, co się o mnie wypisuje, to
kłamstwa.
•
Większość?
•
Tak. W artykułach prasowych jest zawsze ziarnko prawdy. Coś, co może je uwiarygodnić. Ale w
rzeczywistości cała reszta przeważnie jest zmyślona.
•
Mam uwierzyć w to, że nie miałaś tysięcy kochanków? - zagadnął, szeroko się uśmiechając. Alex nie
odwzajemniła tego wyzywającego uśmiechu.
•
Nie obchodzi mnie, w co wierzysz. Chcę tylko mieć pewność, że zrozumiałeś, iż nie jestem „łatwym
towarem", odkąd znaleźliśmy się w tej sytuacji.
Luke uniósł brwi, ale za nic w świecie nie potrafił powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
- Czy mam przez to rozumieć, że nie powinienem się
do ciebie dobierać?
Alex zawahała się, a potem skinęła głową.
•
Tak, chyba o to mi chodzi.
•
No cóż, nie łam swojej ślicznej główki, złotko. Robienie takich rzeczy z tobą absolutnie mnie nie
interesuje.
Był zdumiony, że wypowiedział te słowa z taką łatwością.
Alex czuła, że płoną jej policzki. Za kogo on się uważa, że mówi do mnie w taki sposób? Nieważne.
Nie zniżę się do jego poziomu.
•
To mi odpowiada, panie Stratten.
•
Luke - powtórzył.
•
To mi odpowiada, Luke- powtórzyła z naciskiem.
•
Ś
wietnie - oznajmił Luke i klasnął w dłonie, żeby się opanować. W gruncie rzeczy miał ochotę ją
pocałować, żeby przestała robić tę świętoszkowatą minę.
•
Hm, skoro usunęliśmy z drogi tę przeszkodę, to może rozejrzymy się za czymś do jedzenia.
•
Do jedzenia?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
49
Nie mogła uwierzyć, że w takiej chwili myślał o jedzeniu.
- Tak, umieram z głodu. Ty na pewno też. Kiedy
jadłaś ostatni posiłek?
•
Och, nie wiem. Wczoraj rano. Luke zaczął buszować po szalkach.
•
Hurra!
Uniósł w górę dwie puszki zupy z makaronem.
- Uczta - oznajmił, szczerząc zęby w uśmiechu.
Boże, ależ on jest przystojny, pomyślała Alex. Kiedy
tak stał i wymachiwał puszkami jak wariat, nie mogła nie podziwiać jego twarzy i sylwetki. Dlaczego?
Przecież traktowała serio każde słowo, które przed chwilą wypowiedziała. Nie chciała się wiązać - nawet
na krótko - z żadnym mężczyzną, zwłaszcza teraz, kiedy była gotowa poświęcić się czemuś nowemu. Nie
mogła jednak zaprzeczyć, że jakaś część jej osobowości była ogromnie zafascynowana rym mężczyzną,
pomimo, a może właśnie przez to, że wydawał jej się całkowicie nieodpowiedni.
Pomyślała o Justinie Farrellu i swoim niedoszłym małżeństwie. Nie miała wyrzutów sumienia w
związku z odwołaniem ślubu, ale w głębi duszy czuła smutek i tęsknotę za spełnieniem, które wydawało
się nieosiągalne. I chociaż wielokrotnie usiłowała to sobie wyperswadować, naprawdę pragnęła „pójść na
całość".
Luke otworzył puszki z zupą i wrzucił ich zawartość do garnka, który znalazł w szafce pod zlewem.
Dodał wody, roztrzepał całość, a potem podpalił gaz i postawił garnek na palniku. Niebawem w pokoju
zapachniała zupa z kurczaka. Alex zaczęło burczeć w żołądku, toteż przybliżyła się do miejsca, z którego
dobiegał ten zniewalający aromat. Luke uśmiechnął się do niej przez ramię i zakończył gotowanie.
Postawił garnek na stole i położył łyżkę po stronie Alexandry.
- Wcinaj - powiedział.
Kiedy zobaczyła, że Luke je prosto z garnka, zamarła ze zdumienia.
50
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Nie podasz zupy?
•
Przecież podałem.
•
W garnku?
•
I co z tego?
•
Hm, tak się nie robi. Wybuchnął donośnym śmiechem.
- Tak się nie robi? Chyba żartujesz. Rozejrzyj się,
Alexandre. To nie Ritz, a ja nie jestem twoim cholernym
lokajem - oznajmił i podniósł łyżkę, a następnie wyciąg
nął ją do dziewczyny. - Masz. Jedz, bo za chwilę nic nie
zostanie.
Chwyciła łyżkę, kiedy Luke znowu zaczął jeść. Chociaż niewiarygodnie ją drażnił, jej żołądek nie
reagował na to. Burczał, i to głośno. Luke spojrzał na Alex i uśmiechnął się, mając pełne usta zupy i
klusek. Cham, pomyślała, ale podeszła o krok i usiadła naprzeciw mężczyzny. Niechętnie zanurzyła łyżkę
w zupie. Była dobra, tak dobra, że do ust Alex napłynęła ślinka. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z
tego, jaka była głodna. Przestała się ociągać i zajadała zupę z niemal mściwą zawziętością. Po chwili
Luke skończył jeść i odłożył łyżkę. Podobnie postąpiła Alex, chcąc zobaczyć, co Luke knuje.
•
Ś
miało. Dokończ resztę - powiedział.
•
Jesteś pewien? - zapytała. - Nie zostało jej zbyt dużo.
•
Tak, jestem pewien - odparł.
Odnosił wrażenie, że Alex jest wygłodzonym dzieckiem, które właśnie wróciło ze szkoły i pałaszuje
długo wyczekiwaną przekąskę. Patrzył, jak dziewczyna wyjada ostatnie kluski, przechylając garnek.
Kiedy skończyła jeść, spojrzała na Luke'a i uśmiechnęła się promiennie. Niewiele myśląc, wyciągnął rękę,
ż
eby z kącika jej ust usunąć zabłąkaną kluskę. Kiedy tak muskał dolną wargę Alex, z jej twarzy powoli
znikał uśmiech. Zniewalał ją swoimi gorącymi oczami i dotykiem stwardniałego kciuka. Już dawno
usunął odrobinę makaronu, a mimo to nie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 51
przestawał dotykać jej warg. Nie odsuwała się od niego: nie była w stanie. Czuła się niczym zwierzę
oślepione blaskiem reflektorów nadjeżdżającej ciężarówki.
Luke odnosił wrażenie, że jego niezbyt pełny żołądek kurczy się na widok tych częściowo przymknię-
tych, zamglonych brązowych oczu. Dobry Boże, cóż ona z nim wyprawiała za pomocą tego uwodziciels-
kiego spojrzenia - nawet nie uświadamiała sobie, że patrzy na niego w taki sposób, i to jeszcze
potęgowało urok tej chwili.
Niedobrze.
Opadła mu ręka, odepchnął krzesło i wstał. W jednej z szafek znalazł czysty kubek i przyniósł go do
stołu. Wlał do niego resztki wystygniętego rosołu i z głuchym odgłosem postawił go przed Alex. Część
rosołu rozlała się na stół.
- Oto zupa, Wasza Wysokość, - oznajmił i odwócit się, by odejść.
To, co powiedział, lub może sposób, w jaki odezwał się do Alex, sprawił, że do twarzy napłynęła jej
krew i dziewczyna poczuła, że ma ochotę go udusić. Zamiast tego podniosła ociekający kubek i cisnęła
nim w Luke'a. Trafiła go w głowę, a rosół oblał jego klatkę piersiową i ramię. Luke próbował zrobić unik,
a potem stał jak skamieniały, podczas gdy z czubków palców ściekał mu rosół, który wsiąkał w jego
kraciastą koszulę.
Po chwili odwrócił się do niej twarzą.
Furia w jego oczach stanowiła imponujący widok. Była gwałtowna, niebezpieczna, przyprawiała o
bicie serca, a zarazem niewiarygodnie podniecała. Alex odsunęła krzesło i powoli wstała. Podeszła do
Luke'a rozkołysanym krokiem, jakby on kazał jej wystąpić do przodu. Chwyciła się stołu, a Luke
przygważdżał ją wzrokiem, by po chwili chwycić ją w ramiona i przyciągnąć ku sobie. Potrząsnął nią tak
mocno, że zaszczekały jej zęby.
52
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Do diabła, po co to było? - zagrzmiał.
Alex nie była stanie udzielić mu odpowiedzi. Nie miała pojęcia, dlaczego zrobiła coś takiego. Przez
wiele lat uczyła się trzymać swój wybuchowy temperament na wodzy. Dzisiejsza Alexandra Beck w
niczym nie przypominała zapalczywej, nieokiełznanej nastolatki. Ta współczesna Alexandra
zachowywała dystans i zawsze się kontrolowała.
To, że zrobiła coś bez namysłu, było zupełnie do niej niepodobne, a jednak gwałtownie zareagowała na
jego łagodną kpinę. Dlaczego? Wiedziała, co Luke o niej myśli - to samo, co wszyscy. Ale innymi ludźmi
wcale się nie przejmowała, natomiast nie chciała, żeby on klasyfikował ją jako osobę bezużyteczną,
ż
yjącą bez celu i rozpieszczoną.
- No? - zagadnął.
Alex czuła skruchę i chciała odpowiedzieć mu coś, co pozwoliłoby mu zrozumieć, dlaczego go
zaatakowała. Ale zamiast tego podniosła rękę do jego policzka. Delikatnie starła rosół z jego twarzy. On
rozluźnił uścisk i nawet zaczął pieszczotliwie masować jej ramiona. Tymczasem Alex podnioła drugą rękę
i ujęła twarz Luke'a.
- Przepraszam - powiedziała bardzo niskim głosem.
Te słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody.
Luke zaczął dygotać. Doprowadzała go do szaleństwa. Zimno. Gorąco. Zimno. Gorąco. Nie mógł już tego
znitjść, nawet jeśli wszystko rozgrywało się w jego umyśle. Ale czy rzeczywiście? Czy tylko on żywił
takie uczucia? Czy może mówiąc do niego: „Ręce precz ode mnie", tylko grała? Czyżby toczyła walkę z
samą sobą?
Musiał się o tym przekonać.
Przyciągnął ją do siebie. Kiedy ich ciała się zetknęły, znieruchomiał i spojrzał na dziewczynę, dając jej
sposobność do oderwania się od niego. Niczego takiego nie zrobiła. Powoli, z niezmierną ostrożnością,
przechylił
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
53
głowę i musnął wargami jej usta. Były miękkie. Były ciepłe. Wydawały się rajem. Całował ją coraz
mocniej, a jednocześnie przymykał oczy na rzeczywistość, wchodząc w nowy świat, niebezpieczniejszy
od wszystkich miejsc, jakie zwiedził na tej planecie. Rozchylił wargi Alex językiem, a ona pozwoliła mu
na to, otworzyła usta w milczącym zaproszeniu do najintymniejszej inwazji. Luke nie ociągał się nawet
przez chwilę. Jego język wpełzł do środka, bawił się z językiem dziewczyny, smakował go, drażnił.
Alex usłyszała cichy jęk, a potem uświadomiła sobie, że wydobywa się on z jej gardła. Dotychczas nikt
tak jej nie całował! Wargi Luke'a całkowicie zawładnęły jej ustami i nie było w nich takiego zakątka,
frtórego by nie dotknął jego język. Nie wyobrażała Łobie, że pocałunek może być tak namiętny i oszała-
miający. Poczuła, że ma nogi jak z waty, i oparła się na Szerokich barach mężczyzny. Nie zawiodły jej i
zacisnęła palce na materiale koszuli Luke'a, wdzięczna za to oparcie.
Zupełnie się zatracił. Świat wirował mu przed oczami, jakby Luke znalazł się na karuzeli. Napierał na
nią i czuł, że ciało Alex mięknie, potęgując jego podniecenie. Jeżeli to on toczył bitwę, niechybnie
czekała go porażka.
, Alex objęła go ramionami za szyję i przyciskała coraz mocniej, wplatając palce we włosy na jego karku.
Czy to ta kobieta deklarowała, że prowadzi rozpustny żywot? JW każdym razie okazywała to w zabawny
sposób. Może Łała ta sprawa była dla niej tylko grą. Przywykła do gierek z mężczyznami. W umyśle
Luke'a pojawiły się obrazy jego poprzedników, które szybko ostudziły jego zapał.
Przerwał pocałunek. Alex miała dokładnie takie samo spłoszone spojrzenie jak on. Ich splecione ciała
kołysały się, lecz nie odrywały się od siebie. Luke usiłował wrócić do rzeczywistości, ale widok
rozchylonych, odętych ust
54
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zniweczył ten zamiar. Miał ochotę znowu ją pocałować, a potem jeszcze raz i jeszcze raz. Zde-
sperowany, odwrócił wzrok i przytulił głowę Alex do swojej piersi. Ile minut temu kłamał, że jej nie
pożąda? Odczuwał to pożądanie przez cały czas. Było ono tak pierwotne i gwałtowne, że wzbudzało w
nim samym piekielny strach.
Rozejrzał się po pokoju, koncentrując wzrok na materacu i płonącym ogniu. Jakże łatwo byłoby ją
teraz zdobyć. Pociągnąłby Alex na prowizoryczne łoże. Powoli zdjąłby jej sweter przez głowę, pieściłby
jej skórę, napawając oczy widokiem kształtnych piersi. Rozpiąłby jej stanik, a wówczas sam dotyk
sprawiłby, że Alex drżałaby, ogarnięta równie silnym i niecierpliwym pożądaniem...
Rzeczywiście dygotała, ale kiedy powrócił do rzeczywistości, uświadomił sobie, że nadal stoją przy
stole, spleceni w uścisku. Alex tuliła głowę do jego piersi, a jej ramiona to wznosiły się, to opadały.
Czyżby płakała? Odchylił się do tyłu, żeby to sprawdzić.
Ś
miała się.
•
Co cię tak śmieszy? - zapytał Luke. Nastrój prysł. Alex podniosła ku niemu oczy.
•
Pachniesz zupą z kurczaka.
•
A czyja to wina?
•
Powiedziałam: przepraszam - odrzekła i odsunęła się od Luke'a, nie wiedząc, jak skomentować
skutki pocałunku. - Ale rozzłościłeś mnie.
•
A zatem to chyba moja wina - stwierdził.
•
Nie, biorę całą odpowiedzialność na siebie. Nie powinnam się przejmować tym, co ktoś o mnie
myśli. Przeważnie o to nie dbam, ale tym razem... - nie dokończyła i wzruszyła ramionami.
•
Tym razem?
•
To na mnie podziałało. Chyba jestem rozkojarzona. Dlaczego to zrobiłeś?
•
Co takiego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
55
•
Dlaczego mnie pocałowałeś? Mówiłeś, że nie jesteś mną zainteresowany.
•
Wyglądałaś tak, jakbyś oczekiwała ode mnie tego pocałunku.
Alex potrząsnęła głową.
•
Wcale nie.
•
Oczekiwałaś. I odwzajemniłaś.
Alex przygryzła wargę. Zauważył, że często to robiła, ilekroć o czymś rozmyślała. Przeklinał ją za ten
odruch, gdyż odczuwał wówczas podniecenie. Dolna warga Alex była taka pełna, taka odęta, że nigdy nie
potrafiła nad nią zapanować, toteż jej zęby wgryzały się w ten pulchny kąsek, doprowadzając Luke'a do
szaleństwa.
Alex spojrzała mu w oczy.
•
Rzeczywiście, chciałam... prawda? - powiedziała bardziej do siebie niż do niego. - Zdejmij koszulę.
•
Słucham?
•
Zdejmij koszulę. Upiorę ją.
Luke zawahał się, ale w końcu jej usłuchał. Alex patrzyła, jak Luke z rozmyślną powolnością rozpina
każdy guzik. Czyżby próbował ją kusić? Rozpięta koszula odsłoniła obcisły szary podkoszulek, który
opinał bardzo umięśnioną klatkę piersiową. Odpiął mankiety, zrzucił koszulę i podał ją Alex, która wzięła
ją, nawet nie dotknąwszy mężczyzny. Zwinęła koszulę i podeszła do umywalki. Kiedy odkręciła kran,
uderzył ją w nozdrza mocny męski zapach Luke'a, który przyćmiewał woń rosołu i powoli atakował jej
zmysły podczas moczenia tkaniny.
Cóż za nienormalna, zwariowana sytuacja. Utknęła w tej dziurze z facetem, który chyba nawet jej się
nie podobał, i nagle, jak grom z jasnego nieba, zaczynała doznawać dotąd nie znanego jej uczucia.
Owładnęło nią pożądanie.
W jej słowniku to słowo dotychczas było obce. Używała go rzadko, po to tylko, by podkreślić swoje
pragnienie czegoś.
56
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Pożądała kostiumu najbardziej awangardowego projektanta pożądała wakacji na południu Francji.
Gwałtownie pożądała usunięcia się ojca z jej życia. Ale nigdy, przenigdy nie użyła tego słowa w związku
z jakimś mężczyzną.
Pożądanie w stosunku do mężczyzny kojarzyło się z wieloma cudownymi możliwościami. Wiedziała o
nich wszystko, ale, wbrew temu, co się powszechnie sądziło, nie z pierwszej ręki. Wprawdzie liczni
mężczyźni twierdzili, że się z nią przespali, ale były to kłamstwa.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego byłego adoratora plotkującego na jej temat w telewizyjnym
show, była wstrząśnięta. Nawet zadzwoniła do tego łajdaka z pretensjami. Zbył ją śmiechem i powiedział
jej, że psuje zabawę innym. Jakie to ma znaczenie, że nie dała jemu, każdy wie, że dawała wszystkim
innym, no nie? Jaka
t
różnicą robił ten [eden raz więcej,? Przynajmniej on ma satysfakcję. Po tym
zdarzeniu zrobiła się ostrożniej sza. Umawiała się tylko z ludźmi, którym została przedstawiona, i
chodziła z nimi wyłącznie do miejsc publicznych. Ale to nie za bardzo pomagało. Kiedy odmawiała
pójścia do łóżka, zawsze działa się to samo. Niektórzy pytali, co jest z nimi nie w porządku, inni pytali, co
się dzieje z nią, ale większość po prostu wpadała w szał. Widzieli tylko jej długie rude włosy, zgrabne
ciało i mnóstwo pieniędzy na koncie.
Zniechęciła się w tak młodym wieku, że postanowiła odłożyć seks na później. W miarę upływu czasu
celibat wydawał się coraz rozsądniej szym rozwiązaniem. Doszła do wniosku, że w dobie AIDS
postępuje mądrze. Problem polegał na tym, że jej celibat trwał caryflii latami, aż w końcu utrata
dziewictwa nabrała cech przełomowego wydarzenia, które należało zaplanować niezwykle starannie, z
idealnym partnerem. A takiego człowieka jakoś nie mogła poznać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
57
Dlatego Alexandra Beck nadal była dziewicą. Jej zdaniem, ostatnią dziewicą Ameryki. Jak na ironię,
nikt w to nie wierzył, i mogłaby o tym przekonać tylko tego, z kim by utraciła cnotę. To wiązało się ze
znalezieniem właściwej osoby, której można byłoby wyjawić prawdę. Problem polegał na tym, że taki
mężczyzna nie istniał. W miarę upływu czasu robiła się coraz bardziej wybredna. W wieku dwudziestu
pięciu lat była święcie przekonana, że ten wielki dzień nigdy nie nadejdzie.
Wyjęła z umywalki ociekającą koszulę i zaczęła ją wyciskać. Spoglądając przez ramię, zauważyła, że
Luke siedzi na podłodze i gapi się w ogień. Czy rozmyślał o niej i ich pocałunku? Był to pocałunek
mocny i namiętny, a jej reakcja zapewne utwierdziła go w przekonaniu, że ma do czynienia z rozwiązłą
kobietą. Na myśl o tym wpadła w przygnębienie. Nie chciała, żeby tak o niej myślał, a co gorsza, nie
miała pojęcia, dlaczego jej tak na tym zależy.
- Gotowe - oznajmiła, unosząc w górę mokrą koszu
lę, żeby mógł ją obejrzeć.
- Dzięki - odparł Luke, nawet nie odwracając głowy.
Alex podeszła z koszulą do kominka, przysunęła
krzesło i zawiesiła ją na oparciu.
- To wszystko, co masz do powiedzenia? Nawet na
nią nie spojrzałeś. Widzisz? Nie została ani jedna pla
ma.
Luke odwrócił się do dziewczyny. Kiedy tak siedział naprzeciwko ognia, a w jego brązowych oczach
odbijały się żółte płomyki, wyglądał demonicznie. Był fascynującym i zdecydowanie najatrakcyjniejszyjn
mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. A może w miarę upływu czasu zaczynał coraz bardziej ją
pociągać?
- Ta koszula jest dobrze uprana, Alexandra - powie
dział niewyraźnym głosem. - Bez wątpienia jesteś bardzo
zdolną kobietą.
58
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Przez ułamek sekundy czuła się zagrożona, nie samym komplementem, ale sposobem, w jaki
gowypowiedziano. PozS tym wcale nie była pewna, czy Luke mówi o jej umiejętności prania odzieży.
Należało się zastanowić nad jego rzeczywistymi intencjami, ale spojrzenie jego oczu nie sprzyjało
koncentracji.
Alex lekko się uśmiechnęła, a potem odsunęła się od Luke'a na bezpieczną odległość i podeszła do
okna. Nadal padał śnieg. Obserwowała jeden samotny płatek, który usadowił się na okiennej szybie. Tam
utkwił na dobre i błyskawicznie zamarzł, czekając na los i żywioły, które mogłyby go wyswobodzić z tej
niewoli.
Mogła się utożsamić z tym płatkiem śniegu, tyle że nie była już pewna, gdzie naprawdę znajduje się jej
więzienie - w małym domku czy w jej wyobraźni.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Luke rozmyślał. Nie mógł uwierzyć, że postąpił w taki sposób. Tyle razy odwoływał się do swojego
rozsądku i wmawiał sobie, że będzie się trzymał z dala od dziewczyny, a mimo to nie dość, że jej dotknął,
to jeszcze pocałował. A ona odwzajemniła pocałunek, chociaż gorliwie temu zaprzeczała. I to jak
odwzajemniła!
Wstał i zaczął krążyć po małym pokoju.
•
Co się stało? - zagadnęła Alexandra.
•
Nic.
•
To dlaczego tak krążysz?
•
Potrzebuję ruchu - odparł, a po chwili zatrzymał się.
Przyglądał się Alex przez dłuższą chwilę. Najwyraźniej podjął jakąś decyzję, a następnie zbliżył się do
drzwi. Alex patrzyła, jak Luke zdejmuje kurtkę z haczyka i wkłada ją.
•
Dokąd się wybierasz? - zapytała.
•
Na dwór.
•
Dokąd? Nadal sypie śnieg, a ty nie masz na sobie koszuli. Rozchorujesz się.
•
To byłoby wybawienie - mruknął.
•
Co powiedziałeś?
•
Nic ważnego.
•
Luke...
Otworzył drzwi na oścież, wpuszczając do domku zimne powietrze.
- Wychodzę - oznajmił. I tak się stało.
Zatrzasnął za sobą drzwi, a Alex stała jak skamieniała.
Potrząsnęła głową, jakby chciała wydobyć się z tego
60
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stanu, a potem podeszła do okna. Zerkała na prawo i lewo, ale nie mogła dojrzeć Luke'a. Już miała się
cofnąć, kiedy pojawił się w jej polu widzenia.
Znowu zaczął krążyć i wydawało się, że rozmawia - nie, spiera się z kimś. Poruszał ramionami i
gwałtownie gestykulował. Alex rozejrzała się dookoła. Był zupełnie sam. Może gorączkował. Albo
zaczynał wariować. Nie wiedziała, co się dzieje w jego głowie, ale była pewna, że ma to jakiś związek z
nią. A ściślej, z tym pocałunkiem.
Fakt, zachowała dziewictwo, ale bynajmniej nie była naiwna. Doskonale wyczuwała podniecenie u
mężczyzny, a Luke Stratten był bardzo podniecony. To zagrażałoby jej w rozmaitych okolicznościach, a
zwłaszcza teraz, kiedy zostali uwięzieni i odizolowani. Alex nie miała wątpliwości, że gdyby chciał
postąpić z nią według własnego widzimisię, to nic nie stanęłoby mu na przeszkodzie.
Mimo to nie odczuwała strachu. Naprawdę nie chciała angażować się w związek z mężczyzną, ale
istniały rozmaite odmiany takiego związku. W końcu Luke był bardzo atrakcyjnym mężczyzną, a ona
sama zdrową młodą kobietą. Skoro jej przyszłość zawodowa była przesądzona, za jeden z najbliższych
celów w życiu osobistym uznała możliwie szybkie pozbycie się uciążliwego dziewictwa.
Dlaczego by nie tutaj?
Dlaczego nie teraz?
Dlaczego nie z nim?
Wydawał się odpowiedni, ale na podstawie samego wyglądu trudno było wyciągać wnioski. Mogła go
zapytać o jego seksualne podboje, ale kto wie, czy by nie skłamał. No, ale tak samo mógłby się zachować
każdy potencjalny kandydat, gotowy ją posiąść.
Alex przygryzła wargę, podczas gdy w jej głowie krążyło niezliczone mnóstwo myśli. Luke już dawno
przestał się kłócić ze swoim wyimaginowanym wrogiem. Teraz intensywnie wpatrywał się w pokryty
ś
nieżną czapą
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
61
las. Jedyną widoczną oznaką życia była para jego oddechu. Stał tak nieskończenie długo, niczym posąg.
Alex czekała na jego ruch.
Wreszcie, jakby usłyszał śpiew syren, powoli odwrócił się, zataczając niemal pełne koło. Ich spo-
jrzenia spotkały się przez zamgloną szybę. Luke nie uczynił żadnego ruchu w jej kierunku. Nie musiał.
Jego oczy wysyłały silny, niewidzialny sygnał. Serce Alex waliło jak młotem, czuła, że ma spocone
dłonie. Luke był teraz prawie zupełnie pokryty śniegiem, dzięki czemu wyglądał niesamowicie. Musiało
mu być bardzo zimno, ale wciąż stał nieruchomo. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i Alex instynktownie
wyczuwała, że to ona powinna zrobić. Nie spuszczając wzroku "'Ł mężczyzny, zaczęła się cofać, aż w
końcu przestała wyraźnie dostrzegać jego twarz.
Luke obserwował jej znikającą postać na tle małego owalu czystego szkła. Wyglądała eterycznie,
była aż do bólu piękna i nierzeczywista. Odnosił wrażenie, że znalazł się w jakimś dziwnym nowym
ś
wiecie, gdzie rzeczywistość mierzyło się wyłącznie w kategoriach umysłowych.
Pomimo chłodu, który przenikał ciało Luke'a, jego zmysły płonęły. Pragnął dotknąć Alex,
zasmakować jej, widzieć ją i słyszeć, a nawet nią oddychać. Spojrzał na niebo. Było ciemnoszare. Nic nie
zapowiadało rychłego . końca śnieżycy. Odkąd przeznaczenie dosłownie rzuciło ich ku sobie, zupełnie
stracił poczucie czasu i miejsca.
i Pożądał jej. Taki był fakt, a on należał przecież do jiudzi, którzy zajmują się faktami, wierzą w fakty i
ż
yją nimi. Nigdy nie potrafił symulować braku wiary w ich jstnienie, ale właśnie teraz czuł, że musi
spojrzeć na ' sytuację z innej strony. W grę wchodziło coś więcej niż tylko szybki numerek. Obawiał się
tej dziewczyny, jakby była w stanie obnażyć go całkowicie, rozebrać na części.
62
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Musiał to przezwyciężyć. Szczycił się opanowaniem, umiejętnością oglądu rzeczy z odpowiednie
perspektywy. Dlaczego trzymanie się z dala od tej drobnej kobietki miałoby być takie trudne?
Nie powinno być trudne. I to był kolejny fakt. Luke wziął głęboki oddech i patrzył na kłąb pary
wydobywający się z jego ust. Wiedział, że jest w stanie trzymać się z dala od Alex tak długo, jak będzie
to konieczne. Jeden błąd jeszcze nie odbierał mu szansy. Pocałunek jest tylko pocałunkiem, pomyślał.
Postanowił sobie, że ten pierwszy pocałunek będzie też ostatnim.
Czuł, że kiszki grają mu marsza, ale starał się nie myśleć o jedzeniu. Chociaż skręcało go z głodu, nie
zamierzał znowu udać się na wspólny posiłek z Alex. Przynajmniej nie od razu. Odwrócił się i skierował
w stronę zabezpieczonego sągu drewna na tyłach domku. Nie potrzebowali więcej opału, ale przecież
musiał coś zrobić, żeby zużyć nadmiar energii.
Alex uważnie nasłuchiwała pod drzwiami. Kroki Luke'a przybliżyły się, ale potem przycichły, gdyż
mężczyzna okrążał dom od tyłu. Podbiegła do krętych schodków i weszła na górę do sypialni, by stamtąd
wyjrzeć przez okno. Luke podszedł do sągu i wyciągnął całe naręcze drewna. Znowu coś do siebie mam-
rotał i Alex zastanawiała się, czy w końcu ta kłótnia z samym sobą zaowocowała jakimś wnioskiem.
Zbiegła ze schodów w momencie, kiedy Luke zrzucił polana przed wejściem. Już miała otworzyć mu
drzwi, lecz usłyszała, że po raz kolejny oddala się od domu.
Tego było już za wiele! To ciągłe krążenie tam i z powrotem przyprawiało ją o ból głowy. Alex, która
nigdy nie grzeszyła cierpliwością, chwyciła swoją kurtkę ze sztucznego futra, narzuciła ją na siebie i
wyszła. Natknęła się na Luke'a przy sągu drewna; znowu pogrążył się w rozmyślaniach. Wreszcie
podniósł wzrok i zobaczył ją.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
63
•
A ty co tutaj robisz? Wracaj do środka. Jest zimno.
•
To ty nie masz na sobie koszuli. Wracaj do domu.
•
Zaraz tam będę.
•
Co robisz? - zapytała.
•
Zabieram drewno.
•
Nie potrzebujemy drewna.
•
Będziemy potrzebowali później. A teraz wracaj.
•
Nie.
Luke odsunął się od sągu i podszedł do dziewczyny.
•
Ależ z ciebie uparciuch, wiesz?
•
Dlaczego nazywasz mnie uparciuchem? Bo nie chcę ciebie słuchać?
•
Bo nie dajesz mi spokoju.
•
Wcale ci nie przeszkadzam.
•
Przeszkadzasz, i to jak - powiedział Luke i postukał się w głowę. - Zawracasz mi ją.
Alex uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
Dostrzegł jej uśmiech i zawahał się.
- Tak.
Stali, obrzucając się spojrzeniami. Dzieliło ich może pół metra. Alex nie potrafiła powstrzymać się od
uśmiechu, a Luke nie byf w stanie odwzajemnić się tym samym.
•
Idź do środka, Alexandra - powiedział rozkazującym tonem.
•
Nie.
•
Alex...
•
Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że ja też mogę potrzebować odrobiny przestrzeni? Może też
czuję się zaniepokojona tak jak ty?
Luke odwrócił się od niej i podniósł naręcz drewna. Przeszedł obok Alex, nie odpowiadając na jej
pytanie. v - No? - zawołała za nim.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - odparł, nie
odwracając głowy.
Alex zacisnęła usta. Nigdy nie spotkała tak chłodnego,
64
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
opanowanego mężczyzny. Otaczał się skorupą, której nie mógł rozbić nawet jej żartobliwy ton. A ona nie
znosiła osób, z którymi nie można było walczyć. Nie wiedziała, jak z nim postępować, i to ją
wyprowadzało z równowagi. Patrzyła, jak skręcał za rogiem, by dojść do frontowej części domku. W
bezsilnej złości tupnęła nogą. Spokojnie okrążyła domek, by wziąć z sągu drewna garść nietknięte- • go
ś
niegu. Z myślą o Luke'u szybko ulepiła całkiem pokaźną kulę i przerzucała ją z ręki do ręki, nadal
usiłując rozszyfrować tego skomplikowanego mężczyznę.
Luke odwrócił się i zobaczył, że Alex żongluje kulą ze śniegu.
- Nawet o tym nie myśl - oświadczył.
Alex spojrzała najpierw na niego, a potem na kulę. Uśmiechnęła się szeroko.
•
Co byś powiedział na porządną bitwę na śnieżki?
•
Nie - odparł i przeszedł obok dziewczyny.
•
To będzie świetna rozgrzewka - zachęcała.
•
Nie.
•
Zgódź się, nie psuj zabawy.
•
Alex, wracaj do środka.
Był nieznośny. Wydęła wargi i skierowała się w stronę domku. Obejrzała się przez ramię i zobaczyła,
ż
e Luke bierze naręcze drewna. Odruchowo cisnęła w niego śnieżką. Strzał był celny i śnieżny pocisk
ugodził go w plecy. Mimo to nie raczył się odwrócić.
- Przecież mówiłem, że nie mam ochoty na zabawę
- powiedział, podnosząc kolejne szczapy drewna.
Kiedy się odwracał, Alex rzuciła kolejną śnieżkę. Trafiła go w ramię.
- Alexandra... - rzucił ostrzegawczo.
Ignorując jego reakcję, lepiła nowe kule i po kolei szybko je rzucała. Jedna z nich uderzyła go w nogę,
druga w biodro, a trzecia prosto w czoło.
To odniosło skutek. Luke upuścił drewno i zaatakował Alex. Wrzasnęła i próbowała uciekać, ale był
zbyt szybki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
65
Zatrzymał ją i przewrócił. Alex chichotała, ale dla Luke'a nie było w tej sytuacji nic śmiesznego.
Przypomniał sobie podobną scenę z niedawnej przeszłości, kiedy czuł pod sobą jej biodra.
Alex przestała się śmiać, kiedy zobaczyła jego minę. Nigdy nie widziała z bliska tak przepełnionych
namiętnością oczu. Przytuliła się do Luke'a i poczuła twardość podnieconego mężczyzny. Przeniknął ją
gwałtowny dreszcz, a także ogromne poczucie kobiecej siły, które dodało jej niezwykłej pewności siebie.
Czy ci się to podoba, czy nie, Luke'u Strattenie, nie jesteś taki odporny na mój urok, jak udajesz,
pomyślała.
Cichy, jakże kobiecy uśmiech Alex sprawił, że Luke dał za wygraną i musiał ją pocałować. Był to
mocny, niemal brutalny pocałunek. Alex podniosła swoje mokre i zimne ręce do twarzy mężczyzny i
położyła dłonie na jego policzkach. Były ciepłe pomimo śniegu, pomimo wiatru, pomimo że od dłuższego
czasu Luke przebywał na dworze. Jego wewnętrzne ciepło zachwyciło Alex. Rozchyliła usta, a on jęczał,
badając językiem jej podniebienie. Kiedy ich języki się zetknęły, zapomnieli o bożym świecie. Był to
długi, soczysty pocałunek. Od takich pocałunków ściska się żołądek i podkurczone palce u nóg. Taki
pocałunek zachęca do zamknięcia oczu, a kiedy już to robisz, doznajesz zawrotu głowy i brakuje ci tchu;
taki pocałunek pochłania wszystko wokół ciebie.
Luke przepadł z kretesem. Przestał całować wargi Alex i dotarł ustami do jej delikatnie zarysowanej
szczęki, a potem niżej, do czułego punktu na szyi, gdzie wyczuwał puls niespełna dzień wcześniej.
Zamarł. Uświadomił sobie bowiem, że nie minęła nawet jedna doba, a on całkowicie stracił dawne
opanowanie. Unosząc się na łokciach, spojrzał na twarz dziewczyny. Jej duże, okolone pięknymi,
ciemnobrązowymi rzęsami oczy były przymknięte. Rozchyliła wargi
66
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w milczącym zaproszeniu. Jęknął, e nieznacznie się odsunął.
Alex otworzyła oczy.
•
Co się stało? - zapytała bardziej niż zwykle ochrypłym głosem.
•
Właśnie to.
Nawet kiedy wypowiadał te słowa, napierał na Alex nieco mocniej.
•
Dlaczego? Oboje jesteśmy dorośli.
•
I za dzień, najwyżej dwa, rozstaniemy się - odparł, przymykając oczy. Dotyk jej ciała był taki
przyjemny. - Lepiej będzie, jeśli pozostaniemy sobie obcy.
•
A jeśli się nie zgodzę? - zapytała. - A jeśli powiem, że nie chcę, byśmy pozostali sobie obcy?
•
Nie rób tego - brzmiała ostrzegawcza odpowiedź.
•
Próbujesz sprawić, żebym się ciebie bała, Luke?
•
To byłoby rozsądne, ale nie o to mi chodzi. Chcę tylko, żebyś coś zrozumiała. Wyjeżdżam z kraju
zaraz po naszym powrocie do kurortu.
•
I myślisz, że będę się ciebie czepiać i błagać o miłość?
•
Nie powiedziałem, że...
Alex odepchnęła Luke'a i odsunęła się od niego. Jednym płynnym ruchem stanęła na nogi i patrzyła na
niego z góry.
•
No cóż, proszę sobie nie pochlebiać, panie Strat-ten. Nigdy nie musiałam żebrać u jakiegokolwiek
mężczyzny o to, żeby się ze mną kochał, i z pewnością nie mam zamiaru robić wyjątku dla takiej
miernoty jak pan.
•
Miernoty...
Alexandra zostawiła go. Po kilku sekundach usłyszał trzask zamykanych drzwi. Nagle zrobiło mu się
strasznie zimno. Zastanawiał się, czy zamknęła drzwi na klucz. Pomyślał, że zasługuje na coś takiego. Nie
postąpił z nią
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
67
właściwie. Do diabła, nie był w stanie postąpić właściwie z samym sobą.
Jęknął, tym razem głośno. Był to jęk zrodzony z frustracji. Kiedy dźwigał się na nogi, poczuł bolesne
kłucie w kolanie. Uderzył się w nie, padając na Alexandre. Wspaniale, po prostu wspaniale, powiedział do
siebie, kuśtykając w stronę domku.
Ś
nieg nie przestawał padać ani na chwilę. Zbliżało się późne popołudnie. W domku znajdowało się
tylko jedno posłanie i Luke wiedział, że będzie musiał dzielić je z Alex. Ta myśl wywołała w nim innego
rodzaju ból, przytępiony, pulsujący ból w tym jednym miejscu na ciele, które Luke zdawał się mieć pod
całkowitą kontrolą.
Odśnieżył próg domku i dopiero potem otworzył drzwi i zajrzał do środka. Alex stała przy kominku,
ogrzewając ręce. Nie odwróciła się, kiedy wszedł, ani kiedy zdjął kurtkę i powiesił ją na haczyku obok jej
okrycia. Nie przyjęła do wiadomości jego pojawienia się nawet wtedy, gdy podszedł do kominka.
- Przepraszam - oznajmiła i, okrążając Luke'a, udała się do kuchenki.
Kiedy sprzątała po lunchu, nieco się uspokoiła. Potem gwałtownym ruchem wytarła lśniący od
czystości blat. Zerknęła przez ramię na Luke'a, który co pewien czas przynosił naręcze drewna.
Kilkakrotnie usłyszała jęki i stękania, toteż odwróciła się, by zobaczyć, co jest nie w porządku.
Wykonanie najprostszej pracy przychodziło mu z ogromną trudnością, a przyczyna tego stanu rzeczy była
oczywista. Kolano. Ledwo mógł je zgiąć, ale starał się za wszelką cenę ukryć ten fakt.
Musiała przyznać, że nigdy w życiu nie spotkała tak irytującego mężczyzny; nawet jej ojciec mniej ją
drażnił. Prawdą było również to, że jego słowa zraniły ją i to zadziwiająco mocno. śaden mężczyzna nie
odesłał jej z kwitkiem, toteż odczuwała oszołomienie, zwłaszcza
68
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
dlatego, że Luke był pierwszym facetem, któremu rzuciła się w ramiona. Ale cierpiał, przynajmniej
fizycznie, a przepełniona współczuciem Alex nie mogła biernie obserwować czyjegoś bólu.
•
Zdejmuj dżinsy - powiedziała rozkazującym tonem. Słysząc jej słowa, Luke obrócił się na pięcie.
•
Co takiego?
- No, jazda. Śmiało - dorzuciła. - Przecież widzę, że
boli cię kolano. Zobaczę, co da się z nim zrobić.
Luke rzucił przyniesione polana na stertę drzewa.
•
Odkąd to jesteś lekarzem?
•
Nie jestem. Ale studiowałam pielęgniarstwo.
•
Ty...
Luke miał już zrobić jakąś ironiczną uwagę, ale kiedy zobaczył, że Alex w obronnym geście unosi
podbródek, przejął go chłód.
Dobrze - powiedział. - Daj mi chwilę czasu.
Alex odwróciła się do niego plecami i nalała wody do garnka. Tymczasem Luke zdjął prześcieradło z
materaca i zniknął w łazience, skąd wyszedł starannie nim przepasany.
- Połóż się, żebym mogła je obejrzeć - powiedziała
Alex.
Luke usłuchał i w milczeniu patrzył, jak dziewczyna odsuwa przepaskę, żeby obnażyć prawe kolano.
•
Boże, co ci się stało? - zapytała, oglądając pokiereszowany, opuchnięty staw.
•
Wypadek w Ameryce Środkowej.
•
Co robiłeś w Ameryce Środkowej? - zapytała.
•
Badania - odrzekł. - W pobliżu mojego dżipa wyleciała w powietrze kopalnia. Rozwaliło mi rzepkę
kolanową.
•
Miałeś operację? - zapytała.
•
Tak. Wsadzili mi tyle śrubek, że piszczały nawet wykrywacze metalu na lotnisku.
•
Właściwie ta rana się nie zagoiła. Powinieneś mieć klamrę.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
69
•
Mam.
•
Gdzie?
•
W Nowym Jorku. Alex uniosła brwi.
•
Ś
wietne miejsce.
•
Też tak myślę - odparł wyzywającym tonem. Pokręciła głową i wstała.
•
Mężczyźni.
•
Co to ma znaczyć?
•
To, co słyszysz.
•
Myślisz, że wszyscy mamy świra na punkcie męskości, prawda?
•
Ty to powiedziałeś, nie ja.
Zamierzał kontynuować tę dyskusję, ale ona uklękła przed nim i zanurzyła ściereczkę w ogrzanej
wodzie, by przyłożyć ją do kolana. Kiedy poczuł miłe ciepło, przestał protestować. Odchylił głowę i
przymknął oczy. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś tak delikatnie się z nim obchodził, a już zwłaszcza
piękna kobieta. To przyjemne uczucie niebezpieczni ewoluowało w kierunku błogostanu. Wreszcie Ale>;
ostała.
- Zostawimy to tak na chwilę, a potem obłożę kolano
ś
niegiem..Najpierw ciepły kompres, potem zimny.
Luke otworzył oczy.
•
Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
•
W zeszłym roku przez cztery miesiące studiowałam pielęgniarstwo w bardzo prestiżowej szkole w
Nowym Jorku. To było coś, o czym zawsze marzyłam. Moja matka była pielęgniarką, zanim poznała ojca.
Umarła, kiedy byłam małą dziewczynką. Może to się wydawać dziwne, ale chciałam być taka jak ona.
Zamierzałam poświęcić się temu zawodowi.
•
I co się stało?
•
Paparazzi zwietrzyli sprawę, oto co się stało.
•
To znaczy, że prasa doniosła, iż chodzisz do szkoły pielęgniarskiej?
70
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zaniosła się szyderczym śmiechem.
- Nie to mam na myśli. Chodzi mi o to, że reporterzy
jakiegoś brukowca rozpowszechnili zupełnie niedorzecz- ;
nft historyjkę o mojej zabawie w pielęgniarstwo, a dokład
niej o tym, że zabawiam się z pewnym lekarzem.
Zamieścili nawet fotomontaż z moją głową w pielęgniars
kim czepku opartą na czyimś ramieniu, w uścisku
z jakimś facetem w białym fartuchu. To było okropne.
Koczowali przed szkołą dwadzieścia cztery godziny na
dobę, próbując mnie sfotografować i zdobyć materiał do
artykułu. To zakłócało pracę całej szkoły. Fotoreporterzy
nie chcieli odejść i musiałam opuścić szkołę.
Mówiła bardzo rzeczowym tonem, ale Luke doskonale widział jej nerwowo splatane dłonie i drżące
wargi. Ta opowieść przychodziła jej z trudem i była dla niej bardzo bolesna. Już się nie dziwił, że
przyjmowała obronną pozycję.
Nagle ogarnęło go współczucie dla osoby, którą wszyscy znali jako Alexandre Beck. Przez cały
spędzony wspólnie czas nie myślał o tym zbyt wiele. Koncentrował się na sobie i swojej reakcji na jej
bliskość. Teraz jednak w jego umyśle zaczął się formować nowy obraz, obraz ślicznej i samotnej kobiety,
która nie była w stanie wyrwać się spod kurateli apodyktycznego i ekscentrycznego ojca.
- Szkoda, że tak się stało - powiedział. - Sądzę, że
byłabyś cholernie dobrą pielęgniarką, Alex.
Mówił serio. Czy to za sprawą delikatnego dotyku uzdrawiających rąk, czy dzięki ciepłemu
kompresowi, nie odczuwał już takiego bólu w kolanie.
Dopóki nie padły te słowa, Alex nawet sobie nie uświadamiała, jakiego doznawała napięcia. Nigdy
nikomu nie mówiła, jak bardzo zranił ją tamten epizod. Oznaczał koniec marzeń, którym oddawała się od
dzieciństwa. Dlatego teraz było dla niej ważne, żeby Luke nie wyśmiewał się z niej, żeby ją zrozumiał.
Najpierw na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi, a potem uśmiechnęła się
u
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
71
promiennie. Uklękła, ponownie namoczyła szmatkę i jeszcze raz przyłożyła ją do kolana Luke'a.
•
Dziękuję - powiedziała miękko. - Jesteś pierwszą ,osobą, która okazała mi zrozumienie.
•
Ciężko było, co?
•
Bardzo ciężko. Myślałam, że przywyknę do ich ciągłego uganiania się za mną.
•
Ich?
•
Reporterów. Czasami miałam nawet niezłą zabawę. Wiesz, zwłaszcza kiedy byłam młodsza i
chodziłam do klubów. Oglądanie siebie w gazetach następnego dnia to dla szesnastolatki niezła zabawa.
Ale w miarę upływu lat te kłamstwa stawały się coraz bardziej bezczelne. To się zupełnie wymknęło
spod kontroli. Próbowałam ich lekceważyć, ale...
Wzruszyła ramionami.
•
Nikt mi nie pomógł. Nie masz pojęcia, jak wytrwali potrafią być reporterzy.
•
Nie wszyscy reporterzy są szakalami - odparł, siląc się na naturalny ton.
To mógłby być idealny wstęp do wyznania Alex prawdy o sobie... albo przynajmniej części prawdy.
Nie był do końca pewien, czy Alex jest gotowa wysłuchać tego, co jej powie. Nie miał również
pewności, czy on sam jest gotów wyznać całą prawdę.
•
Może nie - odrzekła Alex, ponownie przykładając kompres do kolana Luke'a.
•
Ale wszyscy są łgarzami. Będą kłamać, oszukiwać, sprzedadzą własne babcie, byle tylko uprzedzić
innych i zdobyć ciekawy materiał. Wierz mi, wiem to z pierwszej ręki.
Luke pomyślał, że moment na wyznanie prawdy o sobie nie jest odpowiedni. Położył rękę na dłoni
Alex, pragnąc, żeby przerwała swoje zabiegi. Jej ożywiona twarz jaśniała niemal anielskim blaskiem,
jakby udzielona mu pomoc dawała jej wyjątkową radość. Boże, była
72
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
ś
liczna i tak doskonale zbudowana. Patrzył na nią okiem fotografa, pragnął ciągle uwieczniać tę chwilę, to
spojrzenie, na błonie filmu.
•
Teraz czuję się o wiele lepiej.
•
Cieszę się - odparła z nieśmiałym uśmiechem, a potem wstała i wylała wodę do zlewu, ścigana spoj-
rzeniem Luke'a. - Przyniosę trochę śniegu - dorzuciła, kierując się w stronę drzwi.
•
Alex - zawołał Luke.
•
Tak?
•
Dziękuję.
•
To drobiazg.
•
Jestem szczęściarzem. Dobrze, że ugrzązłem w tym domku z tobą - powiedział.
•
Bo jestem taką dobrą pielęgniarką? - zagadnęła nieśmiało.
Uśmiechnął się.
•
Między innymi.
•
Hm, to dotyczy obu stron. Ja chyba też jestem szczęściarą.
Kiedy przypatrywali się sobie, coś się między nimi działo. Jak gdyby nagle poczuli wobec siebie
wzajemny szacunek i zrozumienie.
Kiedy Luke patrzył, jak Alex otwiera drzwi i znika za progiem, ogarnął go niepokój. Był tak bliski
wyjawienia jej prawdy. To było nie tylko głupie, ale i niebezpieczne. Bez względu na to, co do niej czuł,
nie powinien jej zmuszać do stawiania temu czoła, dopóki znajdowali się w tarapatach. Pomyślał, że
będzie na to dość czasu, kiedy się stąd wydostaną. Dość czasu, by mógł wszystko naprawić.
Podjął decyzję błyskawicznie. W żaden sposób nie mógł sprzedać Joe'emu tych zdjęć Alex w kąpieli.
Zerknął na swoją kurtkę, która wisiała na haku przy drzwiach. Mógł wstać, wrzucić rolkę filmu do ognia i
mieć święty spokój, ale coś go powstrzymało. Te zdjęcia były takie piękne, stanowiły niemal dzieła
sztuki. Pragnął
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
73
je zachować, nawet gdyby miał je ukrywać przez najbliższe lata.
Tłumaczył sobie, że tym bardziej nie powinien jej teraz wyjawiać prawdy. Tymczasem Alex otworzyła
drzwi i wniosła miskę ze śniegiem. Uśmiechnęła się do niego i poczuł, że jego serce zaczyna bić jak
oszalałe. Boże, jeśli nadal będzie na niego patrzyła w taki sposób, to straci resztki rozsądku.
Uklękła obok niego i delikatnie przesunęła dłonią od jego kostki aż do kolana. Nogę Luke'a przeszył
przyjemny dreszcz, który umiejscowił się w pachwinie. Jego ciało reagowało na dotyk ręki Alex z
przerażającą gwałtownością.
Kogóż chciał nabrać? Już było za późno.
To się zaczęło od jego pierwszego spojrzenia na tę dziewczynę przez obiektyw aparatu.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Luke spał. '
Alex przykryła go kołdrą i patrzyła na jego spokojną twarz. Okładała chore kolano śniegiem przez
godzinę i zaczerwienienie prawie całkowicie ustąpiło. Był bardzo sympatycznym pacjentem i nawet nie
protestował, kiedy zaproponowała, żeby się zdrzemnął przed obiadem. Można byłoby uwierzyć, że
cieszyła go jej opieka.
W każdym razie ona czerpała z opieki nad nim ogromną satysfakcję. Od lat nie czuła się tak przydatna.
Na czas przymusowego pobytu w tym domku potrzebował jej - czy mu się to podobało, czy nie. Ta
sytuacja bardzo jej odpowiadała.
Alex wyciągnęła rękę, która nagle zawisła w powietrzu. Chciała dotknąć czoła Luke'a, ale nie
odważyła się. Wiedziała, że jeśli go dotknie, to już nie będzie chciała oderwać rąk od jego ciała. Pragnęła
pieścić Luke'a, gładzić jego twarz i ramiona, poczuć ich ciepło i siłę. I pragnęła jeszcze czegoś. śeby i on
dotykał rękami jej ciała.
Alex uśmiechnęła się do siebie. Kto by pomyślał, że zdarzy się coś takiego? Oczywiście, marzyła o
tym jedynym, ale nawet w najśmielszych marzeniach nie pojawiała się taka sytuacja.
Ale już się zdecydowała. Przez jej głowę przebiegały tysiące myśli na temat sposobu, w jaki mogłaby
uwieść Luke'a. Nie wątpiła w to, że jej pożądał, ale przebicie skorupy, którą się otoczył, było niezmiernie
trudnym zadaniem. Była pewna, że jest w stanie to zrobić, ale wiedziała, iż może jej zabraknąć czasu.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
75
Wyjrzała przez okno. Zapadał zmierzch i w dalszym ciągu padał śnieg. Dobrze. Ponieważ podjęła już
decyzję, modliła się o to, żeby śnieżyca potrwała przynajmniej jeszcze tę noc. Potrzebowała czasu, żeby
popracować nad Lukiem. Chciała go przekonać, że powinien się z nią kochać, że nie musi się obawiać, iż
ona będzie się go kurczowo czepiać, kiedy nastąpi nieuniknione rozstanie.
Ale jak miała go przekonać? Przygryzła wargę i zastanawiała się nad tym, co powinna robić dalej. Jak
by postąpiła, gdyby nie byli uwięzieni w tym domku? Co by zrobiła, gdyby poznała go w Nowym Jorku?
Prawdopodobnie zaprosiłaby go na kolację do swojego domu. Całkiem nieźle gotowała, zadziwiając
większość ludzi. Gotowanie odprężało ją i słynęła ze swoich kolacji, podczas których podawała gościom
oryginalne potrawy. Nabrała sporej wprawy w przygotowywaniu pomysłowych dań ze zwyczajnych
składników. Dlaczego nie miałaby zrobić tego tutaj? Przyrządzi mu kolację, a potem wszystko potoczy się
tak, jak w apartamencie przy Piątej Alei.
Cichutko podeszła do kuchenki i przeszukała szafki. Znalazła dwie puszki z tuńczykiem, puszkę
gotowanej fasoli, słoiczek hiszpańskich oliwek i jeszcze jedno opakowanie zupy. Był tu też niezły wybór
przypraw, a przede wszystkim odkryła butelkę Chardonnay, która leżała w szafce obok nieczynnej
lodówki. Alex podeszła z butelką • do drzwi, uchyliła je trochę i wrzuciła wino w zaspę śniegu.
Dyskretnie obejrzała się przez ramię, ale Luke nawet nie drgnął. Uradowana tym, że sprzyja jej los,
wzięła się do przygotowywania uczty, którą zamierzała podbić serce mężczyzny.
Ułożyła kawałki tuńczyka, pokroiła oliwki, mieszając je z częścią słonej zalewy, w której znajdowała
się ryba. Całość nabrała smaku dzięki odrobinie soku z cytryny. Alex napełniła miseczkę śniegiem i
umieściła na niej
76
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
talerz z sałatką, żeby danie było zimne. Następnie wysypała fasolę do garnuszka, a zawartość
dwóch puszek zupy warzywnej wymieszała w większym rondlu i postawiła oba naczynia na gaz.
Wreszcie przyszykowała dwa nakrycia.
Zapaliła stożkowatą świecę i przyjrzała się swojemu dziełu. Co by zrobiła, gdyby była w domu?
Chyba długo kąpałaby się w wodzie z pianą. Czuła się brudna, gdyż już drugi dzień chodziła w tym
samym ubraniu. Doszła do wniosku, że przyjemny byłby nawet krótki prysznic.
Upewniła się, że Luke śpi, wzięła świecę i poszła do łazienki. Rozebrała się i, pamiętając o
przestrodze Lu-ke'a, umyła się w rekordowo szybkim tempie. Trzęsła się z zimna. Z obrzydzeniem
myślała o nałożeniu tego samego ubrania, ale nie miała innego wyjścia. Na szczęście mogła
przynajmniej uprać bieliznę.
Mimo kiepskiego oświetlenia starała się doprowa
dzić do porządku swoją fryzurę. Jej włosy były wilgot
ne i rozczochrane. Nie miała szczotki, dlatego musiała
przeczesać długie loki palcami. Twarz lśniła teraz czy
stością, a cera ładnie się zaróżowiła. Przygryzła wargi,
a potem odęła je i poczuła satysfakcję. Biorąc pod
uwagę okoliczności, nieźle, pomyślała i uśmiechnęła
|.'; się. Czuła swędzenie skóry, które było spowodowane
nie tylko prysznicem. Podniecało ją to, co zamierzała
zrobić. Miała cudowne poczucie nieprzyzwoitości, nie
mając na sobie bielizny. Zresztą doszła do wniosku, że
gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, wcale by jej
nie potrzebowała...
■
!* i;
Kiedy wróciła z łazienki, Luke nadal spał. Spokojnie
i;'! podgrzała zupę i fasolę, a potem przyniosła butelkę i odkorkowała ją. Nalała sobie niewielką ilość
wina i usiadła przed kominkiem. Kiedy małe pomieszczenie wypełniły zniewalające zapachy,
zaburczało jej w żołądku.
Tak samo zareagował żołądek Luke'a. Ale pobudzo-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
77
ny został u niego nie tylko apetyt najedzenie. Otworzył oczy i zobaczył, że Alex siedzi przed kominkiem,
którego blask zdawał się wytwarzać wokół jej głowy aureolę. Końce jej włosów były wilgotne i skręcały
się w loczki w miarę wysychania. Wyglądała tak pięknie, że ze wzruszenia miał ściśnięte gardło.
Ten widok po przebudzeniu był dalszym ciągiem erotycznego snu Luke'a. Śnił o tym, że oboje z Alex
są nadzy, a ich splecione ciała leżą na materacu przed tym samym kominkiem, który teraz obserwował.
Natężenie jego reakcji stanowiło rezultat rzeczywistości sennej.
Nie miał siły, żeby się otrząsnąć z tego nastroju. Przewrócił się na bok, żeby lepiej się przyjrzeć
Alexand-rze. Dostrzegła jego manewr.
•
Obudziłeś się - zauważyła.
•
Tak. Co to za zapach? - zapytał rozespanym głosem.
•
Chodzi ci o obiad?
•
Mmm, to też. Ale jest jeszcze coś. Ty...
•
Ja?
•
Tak, pachniesz kwiatami.
•
Wzięłam prysznic.
- Czy woda była wystarczająco ciepła?
Alex wzruszyła ramionami.
- Letnia, ale lepsza taka niż żadna. Nie mogłam już
dłużej znieść samej siebie.
Luke potarł swój dwudniowy zarost. Może miała rację.
•
Niezły pomysł. Zostało trochę mydła? Obwąchała go i zmarszczyła nos.
•
Wystarczająco dużo. Luke wybuchnął śmiechem.
•
Rozumiem aluzję - oznajmił i usiłował wstać.
- Pomogę ci - powiedziała Alex i podbiegła do
mężczyzny. Luke przeniósł ciężar z chorej nogi na barki
Alex i oplótł ją ramieniem, pozwalając sobie na luksus
otarcia się policzkiem ojej ramię. Jego ręka wędrowała to
78
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w górę, to w dół, a w mózgu pojawiła się szczególna myśl. Omal nie stracił równowagi, i nie miało to nic
wspólnego z bólem w kolanie. Zamrugał powiekami, żeby otrząsnąć się z resztek senności i potwierdzić
swoje odkrycie.
Nie miała stanika.
Wiedział, że wcześniej miała go na sobie, więc co się z nim stało? Sprawdził to jeszcze raz. Fakt
niezbity. Przez materiał swetra Alex prześwitywały jej nabrzmiałe sutki. Dla normalnej osoby w
normalnych okolicznościach nie byłoby to nic szczególnego.
Może nawet nie rzucało się to w oczy. Problem polegał na tym, że Luke nie zachowywał się normalnie,
znajdował się w stanie ustawicznego podniecenia. W tej sytuacji nawet tak błahy epizod nabierał
wyjątkowego wręcz znaczenia.
Ale dlaczego to zrobiła? Dlaczego zdjęła stanik? Luke przyjrzał się jej ciału poniżej talii i głośno
przełknął ślinę.
Gwałtowna żądza sprawiała, że krew w jego żyłach krążyła w oszałamiającym tempie. Miał ochotę
potrzeć opuszkami palców te sterczące paczuszki... te same sterczące paczuszki, które unosiły się i
opadały, kiedy Alex brała gorącą kąpiel.
Ten obraz z przeszłości dosłow: • ,o przygwoździł. Opuścił rękę.
- Potrafię sam przejść resztę drogi - oznajmił i pokuśtykał do łazienki. Zapalił świeczkę, zamknął drzwi
i oparł się o umywalkę. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, starał się opanować. Tak, sir, prysznic jest
panu zdecydowanie potrzebny. Ale nie letni. Pomyślał, że koniecznie musi być to zimny prysznic. Kiedy
rozsuwał szklaną ściankę, coś spadło mu na ramię. Po chwili przekonał się, że to bielizna Alex: mokry
stanik, rajstopy i najbardziej kuse majteczki, jakie kiedykolwiek widział.
Przymknął oczy i jęknął. Człowieku, weź się w garść, pomyślał. Szybko upuścił majtki Alex do
umywalki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
79
Rozebrał się i wskoczył pod prysznic. Szybko namydlił ciało i spłukał je lodowatą wodą, która
znakomicie ostudziła jego zapał, z czego był ogromnie zadowolony.
Starał się dokładnie wytrzeć ciało, a potem poszedł za przykładem Alexandry i nie włożył slipek,
wślizgując się od razu w dżinsy. Z wielką pieczołowitością ponownie rozwiesił bieliznę Alex. Wrzucił do
umywalki swoją koszulkę i slipy, wyprał je i powiesił obok rzeczy i dziewczyny. Bardzo długo
przypatrywał się zawieszonej garderobie. Intymność tej sceny sprawiła, że ugięły się pod nim nogi.
I bierz tu, człowieku, zimny prysznic.
Potarł zarośniętą twarz. Trzeba się ogolić. Otworzył apteczkę i obejrzał jej zawartość. Przewidujący
właściciele umieścili tu rozmaite zestawy toaletowe. Luke znalazł małą tubkę pasty do zębów, a zamiast
szczoteczki użył palca. Potem zobaczył na półce obok aspiryny paczuszkę jednorazowych maszynek do
golenia. Nie zauważył nigdzie kremu do golenia, ale to go nie zniechęciło. Golił się już w znacznie
trudniejszych warunkach.
Już miał zamknąć szafkę z lekarstwami, kiedy jego bystre oko wypatrzyło kwadratowe czerwone
pudełeczko schowane na górnej półce. Serce w nim zamarło, jakby przeczuwał, co tam znajdzie. Jak w
zwolnionym tempie sięgnął po pudełeczko, potwierdzając swoją naj-żarliwszą nadzieję i... najgorszą
obawę.
Gapił się na pudełeczko z kondomami i miał pewność, że ktoś tam na górze poddaje go testowi.
Nie, proszę, nie rób mi tego, błagał w duchu. Cały czas trzymał temperament na wodzy właśnie ze
względu na brak zabezpieczenia. Nie chciał narażać dziewczyny ani siebie. Wyeliminowanie tego
problemu otwierało wrota do tak niewyobrażalnych możliwości, że sama myśl o nich wywoływała w
ciele Luke'a ogromne napięcie.
80
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Z trudem przełknął ślinę. Mógł zrobić tylko jedno. Pozbyć się tych rzeczy. Ale w jaki sposób? Nie
mógł ot, tak wyrzucić pudełeczka do śmietnika, gdyż zauważyłaby to Alex. Rozejrzał się po małej
łazience. Nie było tu okna ani jakiegoś schowka. Pomyślał, że chyba najlepiej będzie odłożyć
pudełeczko na miejsce. Skoro Alex nie zauważyła go do tej pory, to nie zauważy go i teraz. Przewrócił
je dnem do góry i ukrył w górnym rogu szafki. Postanowił, że następnego ranka wsunie je do kieszeni i
pozbędzie się w lesie.
Zadowolony ze swojej przemyślności, uśmiechnął się pod nosem, zamknął apteczkę i namydlił twarz.
Kiedy zaczął się golić, usłyszał pukanie do drzwi.
•
Wszystko u ciebie w porządku? - zawołała Alex.
•
Tak. Zaraz wychodzę.
•
Nie siedź długo. Obiad już gotowy - oznajmiła.
•
Ś
wietnie - odparł Luke. - Umieram z głodu. Skończył toaletę i otworzył drzwi łazienki.
Na
klamce wisiała jego flanelowa koszula - uprana i sucha. Włożył ją, ale nie zapiął guzików. Powoli ruszył
w stronę pokoju. Dzięki zabiegom Alex kolano nie bolało go już tak mocno, ale nie miał zamiaru go
forsować. Może w wielu sprawach wykazywał upór, ale nie był głupcem.
Alex stała przy stole i mierzyła Luke'a niespokojnym spojrzeniem. Podsunęła mu krzesło, a on usiadł
na nim, badawczo przyglądając się dziewczynie. Po chwili Alex przyniosła jeszcze mały taboret i
położyła na nim jego nogę. Podziękował jej. Był zmieszany, a jednocześnie wzruszony opiekuńczością
dziewczyny. Alex uśmiechnęła się, widząc jego oszołomienie.
- Przyniosę obiad.
Biegała po pokoju, krzątając się z zapałem. Cóż ona
knuła? Luke nie miał o tym pojęcia i chwilowo było mu to
obojętne. Nie mógł oderwać od niej oczu. Jej obecność
^apełniała go lękiem i spokojem. Jednocześnie czuł, że
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
81
coś wisi w powietrzu, i to wrażenie potęgowało się, ilekroć obok niego przechodziła.
Kiedy Alex podawała obiad, jej pełne piersi falowały bardzo blisko twarzy Luke'a, który wsunął ręce
pod stół i zacisnął je, żeby przypadkiem nie dotknąć któregoś z tych kuszących wzgórków. Nauczył się
trwać w bezruchu i koncentrować wzrok na nieokreślonej potrawie, którą Alex postawiła na stole.
•
Co to jest? - zapytał.
•
Tuńczyk w hiszpańskich oliwkach - odparła.
•
Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
■
- To dlatego, że właśnie wymyśliłam tę nazwę-oznaj-
(
miła Alex i nabiła kęs potrawy na widelec. -
Spróbuj. Luke niechętnie otworzył usta. Powoli przeżuwał Jedzenie i nagle zrobił wielkie oczy.
- Niezłe - powiedział. - Wcale niezłe.
Alex wyciągnęła rękę ze szklanym pucharkiem.
•
A teraz wypij to. Pociągnął łyk.
•
Wino. -Tak.
•
Skąd je zdobyłaś?
•
Stało w szafce. Dobre, prawda?
•
Tak - odrzekł. Wyjął pucharek z jej ręki i wypił całą zawartość jednym haustem.
•
Wino pije się łyczkami - upomniała go.
•
Będę je sączył z następnego pucharka - oświadczył i podał jej naczynie.
Alex pokręciła głową, ale mimo to nalała Luke'owi wina. Włożyła na talerz porcję schłodzonego
tuńczyka, a potem usiadła przy stole. Skończyła swoje wino i obserwowała, jak Luke je z apetytem jej
potrawę.
•
A ty nie jesz? - zagadnął.
•
Za chwilę. To jest bardziej interesujące.
•
Co jest bardziej interesujące?
•
Patrzenie na ciebie.
82
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Widelec Luke'a zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-- Przestań - powiedział.
-- Co mam przestać? - zapytała niewinnym głosem.
-- Doskonale wiesz, co. To, co robisz.
-- Chodzi ci o to, że gapię się na ciebie?
-- śe gapisz się na mnie w taki sposób.
-- W jaki sposób?
-- Jakbym był deserem.
-- Mmm, to trafna uwaga.
Luke gwałtownym ruchem powstał od stołu.
- Alex - zawołał ostrzegawczym tonem. - Nie rób
tegc»- Nie jestem z kamienia.
Alex wyciągnęła rękę i zaczęła gładzić go po policzku. -- No, no - powiedziała, przechylając głowę. -
Czyżbyś ogolił się dla mnie?
-Aleksandro..
-~ Nie, nie odpowiadaj na to pytanie - dorzuciła, by po chwili wstać od stołu. - Zjedzmy następne
danie.
podała zupę oraz odrobinę fasoli. Ten posiłek nie należał do szczególnie wyszukanych, ale Luke był
zbyt głodny, żeby przywiązywać do tego wagę. Jedli w milczeniu, nie zostawiając nawet kęsa żadnej z
potraw.
-- Chyba byliśmy głodni - zauważyła Alex i zabrała ze stołu brudne talerze.
-- Pozwól, że ci pomogę - powiedział Luke, usiłując stanąć.
•
Nie - odrzekła Alex i popchnęła go na krzesło.
•
Powinienem pozmywać. Przecież ty gotowałaś.
•
Następnym razem - odparła. - Dzisiejszego wieczoru nakazuję ci odprężyć się.
-^ Nakazujesz mi? -r Tak, nakazuję ci.
-r Dobrze, proszę pani - stwierdził Luke i szyderczo zasalutował dziewczynie.
- Wypij wino - powiedziała, kręcąc głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
83
szybko uporała się ze zmywaniem, a potem podeszła do Luke'a od tyłu. Siedział na krześle. Jedną nogę
opierał na taborecie, a na zdrowym kolanie trzymał pucharek z winem. Alex zaczęła masować jego kark,
a on poddawał się ruchom jej dłoni.
•
Boże, jakie to przyjemne - zauważył.
•
Masz bardzo naprężone mięśnie. Doskonale o tym wiedział.
•
To musi być skutek spania na tym materacu. A raczej prób zaśnięcia.
•
Czyżbym nie dawała ci spać zeszłej nocy? - zapytała.
•
Ty? Do diabła, nie - odparł z sarkastycznym śmiechem. - Tylko kopnęłaś mnie z sześć albo siedem
razy, to wszystko.
Alex obróciła się, żeby spojrzeć mu w twarz.
•
Zawsze śpię niespokojnie.
•
Opowiedz mi o tym - poprosił z uśmiechem.
•
To ty opowiedz mi o sobie. Luke wzruszył ramionami.
•
Niewiele jest do opowiadania - odrzekł ostrożnie.
•
Nie masz żony?
•
Nie.
•
Ani dziewczyny?
•
Nie.
•
Nikogo?
•
Nikogo.
•
Dlaczego tak jest? - zagadnęła. - Bez wątpienia jesteś przystojnym mężczyzną. Już dawno powinna
była cię uwieść jakaś dziewczyna.
•
Nie chcę, żeby mnie ktoś uwiódł - oświadczył Luke. Kiedy wypił wino, odstawił pucharek na
podłogę. - A ty? Na pewno otacza cię wianuszek facetów, a każdy tylko czeka, żeby włożyć ci obrączkę
na palec.
•
Czekają...
- Słyszę tu jakieś „ale".
Alex uśmiechnęła się.
84
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wielkie „ale" - odparła. - Większość z nich nie chce mnie. Pragną tego, co w ich mniemaniu
reprezentuję.
•
A co to takiego?
•
Uroda, ciało, pieniądze... -Nie zapominajmy o skromności. śartobliwie uszczypnęła go
w ramię.
•
To również.
Luke chwycił jej piąstkę i odwrócił dziewczynę do siebie w taki sposób, żeby na niego patrzyła. Po
kolei rozprostowywał palce Alex, a potem w milczeniu przyglądał się jej dłoni. Ten dotyk sprawił, że
serce Alex zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Był taki ciepły, taki pełen życia i męski, że czuła, iż jest
zdecydowanie na straconej pozycji. A jednak intrygował ją i podniecał, rzucał jej prawdziwe wyzwanie.
Odsunęła rękę i pieściła jego gładkie, wygolone policzki.
Luke usiłować się nie ruszać. Wiedział, co by wtedy zrobił. Przyciągnąłby ją do siebie i całował tak
mocno, że oboje dostaliby zawrotu głowy. A wówczas gdzie by się znaleźli? Oczywiście na drodze
donikąd.
- Ależ z ciebie przystojniak, Luke - szepnęła.
-1 przekonuję się, że pomimo wszystkich twoich wad - tu
uśmiechnęła się - nie chciałabym teraz być z nikim
innym.
Pochyliła się nad mężczyzną i pocałowała go. Zaledwie musnęła jego wargi, ale dla Luke'abyio to jak
przyłożenie zapałki do hubki i rozniecenie ognia. W odpowiedzi zacisnął zęby i usiłował nie
odwzajemnić tego pocałunku. Nigdy w życiu nie miał przed sobą tak trudnego zadania.
•
Luke... - mruczała Alex, dotykając jego ust - pocałuj mnie.
•
Nie.
•
Dlaczego? Nie chcesz?
•
Chcę.
•
W takim razie...
Luke chwycił ją za ramiona.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
85
•
Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie skończyć.
•
Kto powiedział, że nie skończę tego, co zaczęłam?
•
Przestań się droczyć, Alexandra. To nie jest przyzwoite.
•
A jeśli się nie droczę?
Luke uważnie spojrzał jej w oczy. Mówiła poważnie.
•
Czy proponujesz to, co myślę, że proponujesz? Alex z trudem przełknęła ślinę.
•
Tak.
•
Jesteś pewna?
•
Tak, jestem pewna.
Luke wydał z siebie odgłos zniecierpliwienia, odsunął Alex i wstał z krzesła. Podszedł do zlewu,
uważając na swoją chorą nogę. Przez chwilę, która zdawała się nie mieć końca, przypatrywał się dziew-
czynie.
•
Dlaczego to robisz? - zapytał. - Jeszcze dziś rano narzuciłaś mi zestaw reguł, a teraz wszystko jest
nieważne.
•
Ja... zmieniłam zamiar. Chcę, żebyś się ze mną kochał. Czy to jest takie straszne?
•
Straszne? Nie, to nie jest straszne. Raczej... szalone. Całkowicie obłąkańcze.
•
Dlaczego to jest takie szalone? Oboje jesteśmy dorośli. Ugrzęźliśmy tutaj. Ty mi się podobasz, ja ci
się podobam. Kto się o tym dowie? Kto się będzie tym przejmował?
•
Ja się będę przejmował - odrzekł miękko. - I może nie mam ochoty być tylko kolejnym
egzemplarzem w twojej kolekcji mężczyzn.
•
Czy rzeczywiście tak myślisz?
Nieoczekiwanie Alex poczuła, że do jej oczu napływają łzy. Luke dostrzegł te łzy, usłyszał wzruszenie
w jej głosie. Nic innego nie mogłoby skruszyć twardej jak skała skorupy wokół jego serca. Niczym robot,
porzucił
86
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
swój azyl w rogu pokoju i podszedł do Alex. Wziął ją w ramiona, przytulił i kołysał jak swó największy
skarb.
- Naprawdę tak myślisz? - powtórzyła. Mówiła stłu
mionym głosem, gdyż wtulała twarz w jego koszulę.
Luke odsunął głowę dziewczyny od swojej piersi.
•
Nie. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałem. To znaczy, wiem. Powiedziałem, żeby cię
powstrzymać.
•
Nie powstrzymuj mnie. Nie powstrzymuj siebie.
•
Jedno z nas musi myśleć rozsądnie. Po jutrzejszym dniu możemy już nigdy się nie zobaczyć.
•
To wykorzystajmy dzisiejszy wieczór. Tylko ten jeden wieczór... Luke?
Jej błaganie wzbudziło w nim przypływ uczuć. Pocałował ją. Doprawdy, nie miał wyboru, i to już od
chwili, gdy się przebudził i zobaczył ją siedzącą przed kominkiem.
Poczuł, że pewna część jego ciała nabrzmiewa w zetknięciu z udem Alex. Ona też musiała to wyczuć,
gdyż mocniej otoczyła go nogami. Rozchylił jej usta językiem, a ona przyjęła go i rozpoczęła miłosną grę
swoim językiem. Była taka słodka, smakowała cudownie, lepiej niż wszystko, czego dotychczas
próbował. Luke włożył rękę pod jej sweter. Całował ją coraz mocniej, a jednocześnie pieścił jej plecy i
boki. Skóra Alex była miękka i gładka, tak jedwabista, jak myślał. Spełniając swoje marzenie, objął jej
piersi i delikatnie masował każdy z tych cudownych wzgórków. Mruknęła coś niewyraźnie. Ten odgłos
rozbrzmiewał w całym ciele Luke'a, wywołując tak intensywną rozkosz, że z trudem utrzymywał resztki
samokontroli.
Alex poczuła, że Luke się zachwiał, i oderwała się od niego.
- Twoje kolano.
Mocny pocałunek Luke'a miał dowieść, że jej obawy są bezpodstawne. Kiedy zaczął podciągać w górę
jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
87
sweter, odsunęła jego ręce, a potem sama zdjęła golf i potrząsając włosami, stanęła przed nim naga do
pasa. Wydawało jej się, że spojrzenie Luke'a przepala jej skórę. Czekała na jego ruch. Zawsze uważała
swoją urodę za coś naturalnego i dopiero teraz była niezwykle świadoma swego ciała. Oddawanie się
temu mężczyźnie po raz pierwszy wydawało się takie przerażające, a zarazem podniecające, że jej ciało
zaczęło pulsować długo tłumionym pożądaniem.
- Dotknij mnie - szepnęła. Nie mogła już znieść ani
chwili dłużej bez dotyku jego rąk.
Luke tracił panowanie nad sobą. Aparat fotograficzny nie kłamał. Widok Alex w zbliżeniu był
oszałamiający. Gdyby spełnił prośbę dziewczyny, gdyby jej dotknął, to byłaby jego i nikt by mu w tym
nie przeszkodził. Nigdy nie należał do tchórzy, przez całe swoje dorosłe życie nie dawał się zastraszyć,
ale ta jedna kobieta, która właśnie mu się oddawała, wzbudzała w nim potworny strach.
- Luke... - mruczała Alex. Jej ciało dygotało z żądzy'.
Przysunęła się do mężczyzny, odsunęła poły jego koszuli
i zaczęła pocierać sutkami jego klatkę piersiową. - Do
tknij mnie.
Ręce Luke'a posłusznie wykonywały jej rozkazy, ignorując ostrzeżenie, które płynęło z mózgu, jakby
posiadały własną wolę. Luke dotknął dziewczyny, pocierał kciukami jej nabrzmiałe sutki, a potem pieścił
je palcami, aż zaczęły przypominać twarde kamyki.
Alex miała nogi jak z waty. Luke przytulał ją do siebie przez nieskończenie długą chwilę, a potem
opadli na materac. Wpił się w jej usta, penetrując wnętrze językiem, by zaraz całować szyję, obojczyk i
miękką skórę między piersiami.
Wreszcie Luke dał sobie spokój z ostrożnością. Szeroko otworzył usta i chwycił jej nabrzmiały sutek,
ssąc go tak, jak od dawna marzył. Roztapiała się w jego ustach jak cukierek. Była tak słodka, tak
rozkosznie kobieca, że jego
88
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
naprężone ciało pulsowało rozpaczliwą potrzebą ukrycia się w niej. Ale na razie przysunął się do drugiej
piersi i ucztował w takim samym powolnym, miarowym, nieubłaganym rytmie.
Alex porwał potężny wir pożądania. To właśnie o t y m rozprawiały jej przyjaciółki. Właśnie na to
czekała. Zarzuciła Luke'owi ręce na szyję i przeczesywała palcami długie włosy na jego karku. Masowała
naprężone mięśnie jego obojczyków i ramion, podczas gdy magia ust Luke'a redukowała ją do pełnej
pożądania kałuży. Przywarła do niego biodrami, nie uświadamiając sobie tego, co robi, odczuwając
jedynie chęć zaspokojenia jakiejś mrocznej, nieuchwytnej żądzy.
Luke przesuwał rękę po jej boku w dół, zatrzymując się na pasku narciarek. Pociągnął za suwak i
odpiął guzik, po czym, nie bez wahania, zaczął pieścić brzuch Alex. Jej skóra była miękka, ciało
sprężyste, a on niespiesznie badał wdzięki dziewczyny.
Alex była jednak niecierpliwa. Pragnęła, by przeszedł szybciej do tego jednego zakamarka jej ciała,
który potrzebował jego dotyku bardziej niż którekolwiek inne miejsce. A kiedy to się stało, rozchyliła
nogi i uniosła biodra, zaś Luke dotykał jej coraz śmielej, aż w końcu oboje utracili wszelką kontrolę nad
sobą. Była tak wilgotna, tak otwarta i spragniona, że wiedział, iż nie będzie się mógł powstrzymywać
nawet chwili dłużej.
Alex zatraciła się zupełnie, przebywała w nie znanym sobie świecie. Jego palce skłaniały ją do
ekstatycznych ruchów ku jasności tak intensywnej, że jej blask rozgrzewał duszę dziewczyny. Po chwili
ta jasność rozprysnęła się w umyśle Alex na smugi boleśnie pięknego światła i w jej oczach zalśniły łzy.
Luke wyczuwał spazmy wstrząsające jej ciałem. Przerwał pocałunek i wtulił wargi w ten wrażliwy
kącik za uchem Alex, ułatwiając dziewczynie oddychanie. Serce waliło mu jak młotem, ciało płonęło, a
jednocześnie było
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
89
twarde i tak żądne uwolnienia energii, że Luke bał się, iż może stworzyć żenującą sytuację.
Mocno przytulał dziewczynę i zaciskał zęby, pragnąc odzyskać panowanie nad sobą. Miała orgazm i to
wystarczy, tylko to się liczy, pomyślał. Przypomniał sobie o rolce filmu w kieszeni i o tym, że przez cały
czas oszukuje Alex. Zastanawiał się nad reakcją dziewczyny, w razie gdyby dowiedziała się, z kim ma do
czynienia, co niewątpliwie musi kiedyś nastąpić.
A zatem dał jej przynajmniej tę chwilę rozkoszy, dzięki której Alex mogła zachować o nim miłe wspo-
mnienia, a nawet zdobyć się na przebaczenie. On zaś musiał odmówić sobie tego, czego pragnął
najbardziej.
Ten wieczór był jego podarunkiem dla Alex.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Alex włożyła sweter i położyła się na materacu. Luke oparł się na łokciu, a ona przytuliła się do niego,
łagodnie drapiąc paznokciami jego owłosioną klatkę piersiową.
Nie odwzajemnił jej uśmiechu. Wręcz przeciwnie, miał smętną minę. Alex była zadowolona, nasycona,
ale jakby nieco zawiedziona. Ona także pragnęła sprawić mu taką rozkosz, jaką dzięki niemu przeżyła.
Jednakże on powstrzymywał jej zapędy.
•
Luke?
•
Hmm?
•
Dlaczego przestałeś? Nie odpowiedział.
•
Nie chcesz się ze mną kochać?
•
Chcę. Bardzo chcę.
•
W takim razie dlaczego... nie skończyłeś? Odgarnął z jej czoła niesforny kosmyk rudych włosów.
•
Ponieważ trzeba wziąć pod uwagę inne rzeczy.
•
Na przykład?
•
Na przykład zabezpieczenie. Ja nie mam niczego.
•
Nie pomyślałam o tym - powiedziała Alex.
Ale on najwyraźniej pomyślał. Zastanawiała się, jakie jest naprawdę jego zdanie o życiu, które
prowadziła. Lecz na cóż by się zdały jej wyjaśnienia? Stary dylemat przygniatał ją niczym tona cegieł.
Luke i tak nie uwierzyłby w żadne jej słowo.
Odwróciła się. Luke wyciągnął do niej rękę i ujął jej podbródek
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
91
•
Mogłabyś zajść w ciążę - zauważył, nie spuszczając z niej wzroku.
•
W ciążę? - powtórzyła. Może to jej drżący, dziewczęcy głosik wytworzył w wyobraźni Luke'a
uroczy obraz: Alex przytulała się do niego w taki sposób jak teraz, a jej pełne, śliczne piersi ssało
niemowlę - ich dziecko. Natychmiast z bólem odepchnął od siebie tę nierealistyczną wizję. Alex
zatrzepotała rzęsami, nie mógł więc niczego wyczytać z jej oczu.
•
Sądzę, że to byłoby kłopotliwe.
•
Tak, chyba tak.
Odsunęła się od niego. Dystans był niewielki, ale znaczący.
•
Dobrze, że chociaż jedno z nas myśli logicznie - zauważyła Alex, wybuchając głośnym, sztucznym
ś
miechem. - Gdyby to zależało ode mnie, zapewne tarzalibyśmy się po podłodze i kochalibyśmy się do
szaleństwa, nie zważając na nic.
•
Alex. Przestań. Nie miałem zamiaru cię urazić. Chciałem cię uszczęśliwić. Myślałem, że to mi się
udało.
Wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku.
•
Och, Luke, udało ci się, udało. Tylko że ja chcę zrobić to samo dla ciebie.
•
Nie chcę robić niczego, co by cię zraniło, Alex.
•
Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbyś zrobić coś podobnego.
•
Takie są twoje odczucia teraz, ale kiedy się stąd wydostaniemy, możesz zmienić zdanie.
Kiedy przekonasz się, kim jestem i co zrobiłem, pomyślał.
- Nie zmienię o tobie zdania - odparła z przekonaniem.
Luke wstał. Musiał to uczynić. Gdyby nadal jej słuchał,
znowu padliby sobie w ramiona, całowaliby się, dotykali i Bóg wie, co jeszcze mogliby zrobić. Jemu
przypadło w udziale patrzenie na sprawy z właściwej perspektywy. To on znał fakty. Ona żyła w
nieświadomości. Gdyby wykorzystał sytuację, nigdy by mu nie wybaczyła, a on wcale by jej się nie
dziwił.
92
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Postanowił powiedzieć jej prawdę z chwilą, gdy znajdą się z powrotem w realnym świecie. Chciał jej
powiedzieć, że nie miał zamiaru sprzedawać tych zdjęć, że chodzi mu o coś więcej niż tylko jedną noc w
zimnym domku na odludziu. Wtedy Alex mogłaby swobodnie zadecydować, czy chce kogoś takiego jak
on - reportera, jednego z tych ludzi, którymi pogardzała.
Podszedł do stołu, wziął butelkę i napełnił kieliszek winem.
- Ja też poproszę - zawołała Alex.
Luke nalał dziewczynie wina i zaniósł jej kieliszek. Z trudem powstrzymał się od zanurzenia palców w
jej jedwabistych włosach. Stuknęli się kieliszkami.
•
Za lawiny i przeznaczenie - powiedział Luke, bardziej do siebie niż do Alex.
•
Przeznaczenie?
•
A jak byś nazwała fakt, iż znaleźliśmy się razem na tym odludziu?
•
Nie mam nic przeciwko przeznaczeniu. Po prostu jestem zaskoczona twoimi słowami. Nie
wyglądasz na kogoś, kto poważnie traktuje metafizykę.
•
Jest we mnie głębia, którą musisz dopiero poznać, moja droga - oświadczył, składając jej szyderczy
ukłon.
Alex wybuchnęła śmiechem. Pragnęła dowiedzieć się o nim wielu rzeczy, ale ponieważ jej ego zostało
boleśnie zranione, musiała zadać bardzo istotne dla siebie pytanie.
•
Luke, a gdybyśmy... Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nie wyjść na idiotkę.
•
Po prostu mów - odparł i pociągnął łyk wina.
•
Dobrze. Czy gdybyśmy mieli zabezpieczenie, to chciałbyś...?
•
Czy kochałbym się z tobą?
•
Tak. Zrobiłbyś to?
Luke natychmiast przypomniał sobie o małym czerwonym pudełku z kondomami na górnej półce
szafki. Zacisnął prawą rękę w pięść i długo przypatrywał się dziewczynie.
- Natychmiast, kochanie - szepnął. - Bez wahania.
Na ustach Alex powoli pojawił się uśmiech.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
93
- Dziękuję - powiedziała. - Chyba odczuwałam po
trzebę usłyszenia czegoś takiego.
Poklepała miejsce na materacu i Luke położył się obok niej, chociaż rozsądek podpowiadał mu coś
zupełnie innego.
•
Wiedz, że trzymam cię za słowo - oznajmiła.
•
W jakiej sprawie?
•
W sprawie obietnicy, że będziesz się ze mną kochał, kiedy opuścimy to miejsce.
•
Umowa stoi - powiedział Luke. - Jeżeli nadal tego będziesz chciała.
•
A co mogłoby odwieść mnie od tego zamiaru?
•
Przeróżne rzeczy - odparł Luke, wzruszając ramionami.
•
Na przykład jakie?
•
Kiedy wrócisz do taty, wszystko może się zmienić.
•
Nie sądzę, żebyś musiał się o to martwić. Tata wcale nie jest teraz ze mnie zadowolony. Ten ślub i w
ogóle.
•
Ś
lub?
Alex parsknęła śmiechem.
•
Właśnie to u ciebie lubię, Stratten. Jesteś taki świetnie poinformowany. Chodzi o mój ślub. Ten, z
powodu którego uciekłam.
•
Kim jest ten facet? - zapytał Luke, siląc się na obojętny ton.
•
Nazywa się Justin Farrell i robi interesy z moim ojcem. Jest prawie w jego wieku. Obaj bardzo tego
chcieli. Ale ja nie byłam w stanie się na to zdecydować.
•
Dlaczego?
•
Jest dużo powodów.
•
W takim razie dlaczego zgodziłaś się za niego wyjść?
•
Tata naciskał na mnie zaraz po tej awanturze w szkole pielągniarskiej. Byłam taka zagubiona, nie
wiedziałam, czego chcę. Justin był słodki, uprzejmy i bardzo cierpliwy. W tamtym czasie wydawało się to
dobrym pomysłem, ale...
•
Mów dalej.
•
Ale ostatecznie o wszystkim zadecydowała jedna kwestia. Nie kochałam go.
94
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy to jest takie ważne?
•
Dla mnie tak.
•
Jeszcze jedna beznadziejna romantyczka - zauważył.
•
Mówisz to w taki sposób, jakbyś znał wiele takich kobiet.
•
Może i znam.
•
Wymień jedną.
•
Moja matka. Zawsze szukała księcia z bajki.
•
Rozumiem przez to, że go nie znalazła.
•
Nie znalazła, ale to nie znaczy, że nie próbowała. Wychodziła za mąż pięć razy, a potem zmarła.
•
A więc z powodu jej porażek uznałeś, że romantyzm jest poważną wadą?
•
Tego nie powiedziałem. Myślę, że można to zaakceptować... w kobiecie.
•
Ale nie w mężczyźnie?
•
Nie..
•
A to dlaczego?
•
Ponieważ mężczyźni żyją w świecie realnym. To nie romanse wprawiają świat w ruch, ale
pieniądze. Powinnaś wiedzieć to lepiej niż ktokolwiek inny.
•
Wypowiadasz się w tej sprawie jak prawdziwy ekspert.
•
Może nim jestem - odparł spokojnie.
•
Powiedz mi o sobie coś więcej.
•
Nie ma zbyt wiele do powiedzenia. W każdym razie nie tylko twój ojciec ma obsesję gromadzenia
pieniędzy.
•
Twój też? Czym się zajmuje?
•
Zarządza bankiem.
- Jesteście sobie bliscy?
Luke potrząsnął głową.
•
Nie widziałem się z nim od lat. Powiedzmy, że mieliśmy odmienne poglądy na życie i poszliśmy
różnymi drogami.
•
To bardzo smutne. Współczuję i jemu, i tobie.
•
Nie powinnaś. To się zdarzyło dawno temu.
•
Zdaje się, że twój przypadek potwierdza moją tezę.
•
Jaką tezę?
"i
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
95
I - śe pieniądze szczęścia nie dają. W przeciwnym razie 'i nadal byłbyś w kontakcie ze swoim
ojcem, a ja miałabym wszystko, o czym marzyłam. •
- A nie masz?
Alex wstała z materaca i podeszła do stołu. Wlała do kieliszka ostatnie krople wina, a jednocześnie
rozmyślała nad stosowną odpowiedzią.
•
Nie. Podobnie jak wszyscy. Ale nie jestem nieszczęśliwa. Mam cudowne życie. I będzie jeszcze
cudowniejsze z chwilą, gdy założę fundację.
•
Jaką fundację?
•
Poświęcę wszystkie swoje pieniądze - cały spadek - i utworzę fundację charytatywną. Chcę
przyznawać pieniądze organizacjom i pojedynczym osobom, które zamierzają pomagać innym.
•
Jak na tak młodą osobę, jesteś rzadko spotykaną altruistką.
•
Nie naśmiewaj się ze mnie. Traktuję tę sprawę bardzo ; poważnie.
•
Nie drwię z ciebie. Uwierz mi, sądzę, że to wspaniały i pomysł. Ale on tylko potwierdza moją
tezę. Bez tych
pieniędzy nie miałabyś fundacji, a zatem w rzeczywistości pieniądze przynoszą ci szczęście.
- To nieprawda. Nie kupisz za pieniądze żadnej rzeczy,
która naprawdę liczy się w życiu.
r
Chciałbym, żebyś wymieniła te rzeczy - odparł z ironicznym śmiechem.
- Mąż. Dom. Dzieci.
Luke uważnie na nią spojrzał. Prześladował go obraz schludnego białego płotu.
•
Właśnie w takiej kolejności?
•
Oczywiście - odrzekła Alex.
•
Jeśli chcesz właśnie tego, to życzę ci sukcesów zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym.
Nagle Alex poczuła, że znowu wyrósł między nimi mur. Wysoki mur.
96
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Mówisz tak, jakbyśmy nigdy nie mieli się już zobaczyć.
•
Prawdopodobnie się nie zobaczymy.
•
Dlaczego mówisz takie rzeczy?
•
Bo to prawda.
Serce Luke'a zaczęło walić jak młotem. Zawsze tak reagował na tego typu rozmowy. Może odczuwał
niechęć do opowiadania o swojej rodzinie albo do jej młodzieńczych marzeń o idealnej miłości. W
każdym razie jego głowę rozsadzał potworny ból, toteż musiał wyjść na świeże powietrze i to szybko.
•
No, ja nie jestem taka pewna - ciągnęła Alex. - Myślałam, że potem... hm, moglibyśmy pozostać...
przyjaciółmi.
•
Naprawdę sądzisz, że to jest możliwe?
•
Dlaczego nie?
•
Pomyśl tylko. Nasz styl życia i w ogóle. Na pewno kiedyś to zrozumiesz - stwierdził Luke i podszedł
do drzwi.
•
Dokąd idziesz?
•
Na dwór.
•
Jest ciemno i zimno...
•
Właśnie zimna potrzebuję.
Alex zbliżyła się do niego i czuł na swoich plecach ciepło emanujące z jej ciała. Nie odwrócił się do
niej, tylko schylił głowę i oparł ją o drzwi.
•
Dlaczego mi to robisz? - zapytał niskim, ochrypłym szeptem.
•
Nie wiem - odparła szczerze Alex. - Wiem tylko, że bardzo mnie pociągasz. I chcę, żebyś i ty mnie
pragnął.
W sercu Luke'a gniew zmagał się z pożądaniem - gniew z powodu tego, co było niemożliwe, i
pożądanie, które wydawało się równie trudne do opanowania jak wciąż padający śnieg.
- Twoje pragnienia, tylko to się liczy, prawda? Jesteś
tak zepsuta, że potrafisz myśleć tylko o własnych po
trzebach? Nie o uczuciach innych osób? Nie o tym, co jest
dobre, a co złe?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
97
Chwycił Alex za rękę i przycisnął ją do swojego nabrzmiałego członka.
- Zadowolona? Wygrałaś. Pragnę ciebie. A teraz pro
szę, pozwól mi wyjść.
Puścił dziewczynę i ruszył do drzwi.
- Jeszcze nie - odezwała się Alex i oplotła jego szyję
ramionami.
Wyciskała na jego twarzy gorące pocałunki i chociaż stał nieruchomo jak głaz i nie poddawał się jej
pieszczotom, nie przerywała swojego ataku. Przestała uświadamiać sobie, co robi. Może rzeczywiście
była zepsuta i nie umiała pogodzić się z jego odmową. Może sprawiły to jego słowa, wypite wino i
wszystkie samotne lata, które strawiła na marzeniach o mężczyźnie i takiej nocy.
W każdym razie pragnęła, żeby Luke ją przytulał, dotykał, czynił kobietą. Dlaczego ciągle stawiał
bariery? Dlaczego nie przyzwalał na to, żeby i ona mogła go zadowolić? Dlaczego toczył z nią walkę?
Zaczęła pieścić kciukami jego płaskie męskie sutki, czując, jak szybko bije jego serce. Luke jęknął. Nie
mógł jej się oprzeć. Pochylił się nad dziewczyną i pocałował ją, a ona rozchyliła usta i przyjęła jego język.
Zdesperowany i udręczony, oderwał się od Alex. Był gorący i obolały, brakowało mu tchu.
•
Nie bądź zły na mnie - prosiła.
•
Nie jestem na ciebie zły. Jestem zły na siebie, bo nie umiem trzymać się od ciebie z dala. Nie
rozumiesz tego? I przestań tak na mnie patrzeć.
•
A jakie mam spojrzenie?
•
Uwodzicielskie. Rozmarzone. Jakbyś wiedziała coś, o czym ja nie mam pojęcia.
•
Tak wyglądam w twoich oczach?
•
Tak.
•
Może to z powodu wina.
•
Może.
•
A może nie - dodała.
98
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła jego głowę, a potem całowała go w usta i pieściła naprężone
mięśnie jego pleców. Luke otoczył ją ramionami. Wszystkie jego dobre intencje przepadły w tak gęstej
mgle pożądania, że niczego nie widział i w ogóle nie był w stanie myśleć. Po chwili z całych sił napierał
na nią swoim ciałem. Jego usta znalazły wonną przystań między piersiami Alex. Obejmował wargami jej
sutki przez materiał swetra. Jego gorący, wilgotny oddech zmoczył tkaninę. Alex odpięła guzik jego
dżinsów i wsunęła mu rękę za pasek. Luke'owi zaparło dech w piersiach. Zamknął oczy i stał sztywno,
czując jej zimne palce na swoim gorącym członku. Znowu zaczął całować Alex, a jego język wtórował
ruchom jej ręki. Wiedział, że musi ją powstrzymać, ale jego ciało nie chciało go słuchać, domagając się
jeszcze jednej sekundy, może dwóch, a nawet minuty rozkoszy.
•
Alexandra, więcej już nie zniosę - powiedział, odrywając się od dziewczyny.
•
Trudno - odparła.
•
Mówię poważnie.
•
Ja też.
•
Nie wygrasz - ostrzegł Alex.
•
Nie wiedziałam, że to pojedynek.
•
Ty to sprawiłaś. Ale zapewniam cię, że moja wola jest silniejsza.
•
Nie bądź taki pewny. Jeszcze się stąd nie wydostaliśmy.
•
Ś
nieżyca słabnie. Jutro po nas przyjadą.
•
A niech sobie przyjeżdżają. To niczego nie zmieni.
•
Zawsze jesteś taka pewna siebie, kiedy chodzi o facetów?
Alexandra spojrzała mu w oczy. Nie miała odwagi powiedzieć prawdy. Przeczuwała, że gdyby
wyznała, iż jest dziewicą, uciekłby gdzie pieprz rośnie. Dlatego wolała skłamać.
- Dotychczas nigdy nie przegrałam.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
99
Luke poczuł palące ukłucie w okolicy serca i zganił siebie w myślach. Nie miał prawa żywić do niej
takich uczuć ani nawet przejmować się tym, co usłyszał. Ostatecznie, jakiej odpowiedzi mógł się
spodziewać? W przeciwieństwie do niego Alex była przynajmniej szczera.
- Późno już - zauważył. - Idź do łóżka.
Alex zaczęła protestować, ale wyraz jego oczu sprawił, że zmieniła zdanie.
•
Dokąd idziesz? - zapytała.
•
Przed dom. Głowa mi pęka. Potrzebuję świeżego powietrza.
•
Luke... - powiedziała Alex, podchodząc do mężczyzny, ale on podniósł rękę w geście protestu.
•
Już dość... Nie dzisiaj.
Alex przygryzła wargę i skinęła głową.
- Dobrze - powiedziała z westchnieniem. - Łyknij
trochę powietrza, może lepiej się poczujesz. Przyniosę ci
parę tabletek aspiryny.
Luke westchnął, otworzył drzwi i przestąpił próg, by nasycić się zimnym, rześkim powietrzem.
Kilkakrotnie zgiął nogę w kolanie, a potem przyjrzał się ciemnemu niebu. Śnieg nadal padał, ale z zawiei
została już tylko rozrzedzona mgiełka. Luke doszedł do wniosku, że poranek będzie pogodny.
Jeszcze tylko jedna noc. Wytrzymaj tylko tę jedną noc, pomyślał. Chłodne powietrze przynosiło mu
ulgę. Pomyślał, że aspiryna będzie jeszcze bardziej pomocna. Nagle zrobiło mu się słabo i rzucił się do
drzwi.
Tabletki aspiryny.
Apteczka w łazience.
Alex...
ROZDZIAŁ ÓSMY
Alexandra zerknęła przez ramię na Luke'a, który nagle pojawił się w łazience.
•
Coś się stało? - zagadnęła, otwierając drzwiczki szafki z lekarstwami.
•
Hm, co robisz?
•
Szukam aspiryny, nie pamiętasz? Myślałam, że chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza.
•
Miałaś rację. Na dworze jest za zimno - oznajmił Luke, przesuwając się bokiem za jej plecami. - Już
mnie tak nie boli głowa - dodał i zatrzasnął apteczkę. - Daj sobie spokój z tą aspiryną.
•
Luke, nie bądź głupi - odparł Alex i znowu otworzyła szafkę.
Luke jeszcze raz ją zamknął.
•
Nie, naprawdę, już nie potrzebuję aspiryny.
•
Co się z tobą dzieje? - zapytała Alex, robiąc zdumioną minę. W końcu ich łokcie zderzyły się i
wskutek przepychanek cała zawartość szafki wysypała się na podłogę.
Alex i Luke patrzyli na rozmaite buteleczki i tubki oraz
na małe, ale bardzo widoczne kwadratowe czerwone
pudełko. Powoli, bez słowa, podnieśli głowy i spojrzeli
sobie w oczy. Alex wzięła pudełeczko z kondomami
i bardzo długo mu się przyglądała. Na jej twarzy widać
było ślady różnych emocji, aż w końcu pojawił się na niej
wyraz całkowitego rozczarowania.
\
- Wiedziałeś o tym, prawda? - zagadnęła.
Nie było sensu kłamać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
101
- Tak.
Alex odepchnęła Luke'a i wyszła z łazienki. Natychmiast udał się za nią do głównego pokoju.
- Dlaczego? - zapytała, krążąc po pokoju z pudełkiem
■
kondomów.
( - Co dlaczego?
J - Dlaczego męczyłeś mnie tą absurdalnie żenującą •\ rozmową o bezpiecznej miłości, skoro cały czas
wiedzia-1 łeś o tym? - zagadnęła, unosząc pudełko w górę.
•
Mam swoje powody.
•
Och, doprawdy? Czy zechciałbyś mi je wyjawić? Może raczyłbyś mi powiedzieć, dlaczego
sprawia ci taką przyjemność robienie ze mnie idiotki?
t' - Nie jesteś idio...
i Alex przerwała mu gniewnym mruknięciem i wrzuciła i pudełko do ognia. Luke instynktownie rzucił
się do ; kominka, wydostał pudełko, po którym już pełzały płomyki, i rzucił je na stół.
- Po co to, u diabła, zrobiłaś?
•
A dlaczego nie? Nam z pewnością się nie przydadzą! Zdjęła kurtkę z haka i pchnęła drzwi.
•
Dokąd idziesz?
•
Na dwór.
•
To niczego nie rozwiąże.
•
Tobie to pomaga, prawda? Ilekroć masz dość mojego towarzystwa, wybiegasz na zewnątrz.
•
Nie pomaga - odparł łagodnie, przymykając drzwi i zasłaniając je swoim ciałem. - Nie potrafię od
ciebie uciec. Jesteś w mojej głowie...
•
Kłamstwa...
•
Nie. Jesteś w moim sercu.
Alex nie chciała się odwrócić i spojrzeć na Luke'a. Przepełniał ją gniew i uraza, czuła się tak, jakby
ktoś wbił jej nóż w samo serce.
- Nie opowiadaj historii, w które sam nie wierzysz,
tylko po to, żebym się lepiej poczuła.
102 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Lnke wyjął jej z ręki kurtkę i rzucił okrycie na podłogę.
•
Wszystko, co do ciebie mówiłem, było prawdą.
•
W takim razie, dlaczego...
•
Mam swoje powody.
•
Już to słyszałam. Jakie powody?
•
Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz.
•
Nie wiem, co to ma znaczyć.
•
To znaczy, że gdybyś wiedziała, kim jestem, nie chciałabyś... Hm, powiedzmy, że uciekłabyś gdzie
pieprz rośnie.
•
Kim jesteś? Mordercą?
•
Nie bądź śmieszna - odparł Luke.
•
Złodziejem?
•
Alex...
•
No to kim? Jakąż to straszną postacią jesteś, skoro uważasz, że mogłabym ciebie nie chcieć?
•
Reporterem - oznajmił Luke i spostrzegł, że dziewczyna blednie. Wykrzywił usta w ironicznym
grymasie. - Nie bój się, Alex.
Alex otrząsnęła się ze zdumienia.
•
A więc jednak śledziłeś mnie, prawda?
•
Tak.
•
Wiedziałam! - zawołała, odsuwając się od mężczyzny. - Boże, kiedyż ja nauczę się dowierzać
swojemu instynktowi? Wiedziałam, że mnie śledzisz. Dla kogo pracujesz?
Wymienił tytuł znanego brukowca. Alex pokręciła
głową-
•
Zdecydowanie najgorsza gazeta brukowa. Jak mogłeś?
•
Potrzebowałem pieniędzy na moją następną wyprawę.
- Do Afryki, tak? - zagadnęła.
_ Tak.
-1 Ameryki Środkowej?- dodała, ukazując jego chore kolano.
- Tam również. Dokumentuję tam badania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
103
•
To dlaczego pracujesz dla tego koszmarnego brukowca?
•
Jestem wolnym strzelcem. Gazety kupują moje artykuły, ale za mało mi płacą.
•
Czy zamierzałeś kiedyś mi o tym powiedzieć? A może miałam o sobie przeczytać na kolumnie
obok informacji o narodzinach niemowlęcia z dwiema głowami?
•
Chciałem ci o tym powiedzieć po opuszczeniu tego domku. I nie będzie żadnego artykułu. Nie
napiszę go.
•
Dlaczego? Jestem pewna, że byłby wart majątek. Już widzę nagłówek: „Baraszkowałem nago na
ś
niegu
; z Alexandra Beck". W ten sposób zapewne sfinansowałbyś dwie małe „wyprawy" albo i więcej.
•
Wiesz, dlaczego.
•
Nie. Nie wiem.
- Bo to, co się tutaj dzieje, jest tylko naszą sprawą.
Alexandra odczuwała urazę i ból. Chciała go zniena-
i widzie, wydrapać mu oczy, kopnąć go w chore kolano,
wytargać za te cudowne długie włosy na karku, ale
' oczywiście wiedziała, że nie zrobi żadnej z tych rzeczy.
- Nie wierzę ci - odparła spokojnym głosem.
■■
- Alexandre, usiłuję powiedzieć ci prawdę.
I Alex długo przypatrywała się Luke'owi. • - Czy to cała prawda?
Luke zawahał się. Nie musiał jej mówić o zdjęciach: i ona na pewno by się o nich nie dowiedziała;
zresztą
przecież nie zamierzał ich sprzedawać. Dla niego te
fotografie nie istniały.
•
Tak, to cała prawda. Powiedz coś.
•
Co mam mówić?
•
Nie wiem. Krzycz. Wrzeszcz. Tup nogami. Cokol-I wiek. Tylko nie stój i nie patrz na mnie takim
wzrokiem.
•
Zraniłeś mnie, Luke - oświadczyła. { - Wiem.
! - To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
- Chodzi ci o przeprosiny?
104
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
To nie wystarczy. Rzuciłam ci się w ramiona, a ty mnie odepchnąłeś. Czuję się jak zupełna... Skoro
mnie nie chciałeś, należało po prostu mi to powiedzieć.
•
Naprawdę ciebie chcę - odparł łagodnie.
•
Jak bardzo?
•
Ogromnie.
Alex uniosła rękę i pokazała pudełko z prezerwatywami na stole.
•
Już nie masz wymówki - zauważyła i przygryzła wargę.
•
To prawda.
•
W takim razie... dowiedź tego.
Luke czuł, że krew uderza mu do głowy niczym gejzer. Z trudem oddychał, nie był w stanie wydusić z
siebie ani słowa, a przyśpieszony puls blokował wszelkie rozsądne myśli. Powoli podchodził do
dziewczyny. Alex nagle opuściła odwaga i cofała się z każdym jego krokiem. Zatrzymała się dopiero
wtedy, gdy jej plecy dotknęły blatu stołu. A Luke stanął tuż przed nią i położył ręce na jej ramionach.
Duży z niego facet, pomyślała. Hej, Alexandra, skąd takie refleksje? Przecież nie urósł w ciągu tych
dwóch minut. Ale rzeczywiście wydawał się większy. Musiała podnieść głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
Może nie był groźny, ale emanowała z niego ogromna siła.
•
Rozmyśliłaś się?
•
Nie.
•
Dobrze.
Natychmiast wpił się w jej usta. Nie bawił się w słodkie gry wstępne. Jego język plądrował usta dziew-
czyny niczym potężny huragan. Alex stanęła na palcach i Oplotła nogą jego kostkę, napierając na niego
całym ciałem. Dłonie Luke'a dosięgnęły jej pośladków. Posadził ją na blacie i stanął między jej
rozstawionymi kolanami. Nasyciwszy się wargami dziewczyny, zaczął całować jej policzki, brodę,
wrażliwe miejsce za uchem,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
105
podczas gdy ręce Alex niecierpliwie przesuwały się po jego piersi w dół, tak nisko, jak to było możliwe.
Luke podciągnął jej sweter i wtulił twarz między cudowne wzgórki, usiłując opanować pożądanie. Na
próżno. Musiał posmakować tych słodkich pączków, aż stały się tak pełne i nabrzmiałe jak za pierwszym
razem, kiedy widział je przez obiektyw aparatu. A ona całowała go po głowie i pieściła muskularne plecy.
Jego rozgrzane ciało dosłownie parzyło ją. Oplotła go nogami, żeby przytulić się do niego jeszcze
mocniej.
- Chcę być tutaj, w tobie - powiedział, napierając na
dziewczynę. - Och, bardzo głęboko, kochanie.
- Tak - szepnęła. - Proszę, och, proszę cię, Luke. Teraz.
Luke nie potrzebował dalszych zachęt. Przeniósł Alex na
materac. Puściła jego ramię tylko na chwilę, żeby zgarnąć ze stołu małe czerwone pudełko, a potem
opadli na materac.
•
Twoje kolano...
•
Jakie kolano?
Luke myślał w tym momencie o zupełnie innej części swego ciała. Całował Alex, a jednocześnie
mocował się z paskiem jej spodni. Wspólnymi siłami udało się rozebrać dziewczynę i Luke przez chwil|
podziwiał piękno jej ciała. Potem przesunął ręką po jej obojczyku, by dosięgnąć miejsca, które tak
pragnęło jego dotyku. Alex rozchyliła nogi i troszkę uniosła biodra, by dodać mu zachęty.
- Rób to dalej, Luke, nie przestawaj. Dotykaj mnie
wszędzie.
Luke przeczesywał palcami gniazdko jej rudawych włosków, zaś jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Była
taka miękka i ciepła - i taka wilgotna z pożądania. I to wszystko dla niego.
Poddaję się, pomyślał.
Wstał, ściągnął buty i błyskawicznie zdarł z siebie ubranie. Serce Alex waliło jak młotem. Widywała
już nagich mężczyzn, ale dopiero obnażone ciało Luke'a rozpaliło ją do białości. Wyciągnęła ku niemu
ramiona
106
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
i posłała mu uwodzicielski uśmiech. Ostrożnie położył się na niej, przenosząc ciężar swojego ciała na
łokcie, i wdychał jej zmysłowy, kobiecy zapach. Alex reagowała na każdy jego dotyk. Otworzyła usta i
dosięgnęła językiem jego warg. Była taka spragniona, gotowa. Wszystkie minione lata, wszystkie
wątpliwości bladły wobec faktu, iż przebywała tu z nim. Był rzeczywisty. Należał do niej.
Luke sięgnął po prezerwatywę, a potem szybko wrócił do poprzedniej pozycji.
- Teraz - prosiła Alex.
Luke wślizgnął się w nią jednym stanowczym ruchem, ale uświadomił sobie, że coś go powstrzymuje.
Przy ponownej próbie poczuł, że Alex wije się pod nim, jakby coś ją bolało. W jej oczach pojawiły się
łzy.
•
Alex, co się stało?
•
Proszę cię, nie bądź zły.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że Alex jest dziewicą, i poczuł się tak, jakby
bokser zdzielił go pięścią między oczy.
•
Dlaczego mi nie powiedziałaś?
•
A uwierzyłbyś? -Nie.
•
Chcesz przestać, tak? - zapytała ze strachem w głosie.
•
Nie, nie ma mowy - odparł Luke i ucałował jej lśniące od łez oczy. - Nie chcę cię skrzywdzić, ale
nic mnie już nie powstrzyma. Chyba że ty tego zażądasz.
•
Chcę ciebie - szepnęła. - Całego.
Wpiła paznokcie w jego ramiona. Odczuwała ból, który był wszak zapowiedzią tak intensywnej
rozkoszy, że wręcz cieszyła się z początkowej niewygody. Luke wślizgiwał się w nią powoli, z wielką
ostrożnością, by po chwili oderwać się od niej i znowu wrócić. Alex instynktownie dostroiła się do jego
ruchów, a potem wygięła plecy i wydawała z siebie głośne jęki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
107
Luke jeszcze nigdy nie doznał tak piorunującego, cudownego orgazmu. Nawet nie próbował pojąć,
dlaczego tak się stało. Powoli przewrócił się na bok i odgarnął rudawy kosmyk z twarzy Alex.
Uśmiechnęła się do niego i pogładziła jego dolną wargę.
•
Ma pani donośny głos, panno Beck - zauważył z uśmieszkiem.
•
Krzyczałam, prawda?
•
Wypędziłabyś umarłego z grobu.
•
Czy jest ci przykro? - zapytała.
•
ś
e byłem twoim pierwszym kochankiem?
•
Tak.
•
Nie. Tylko szkoda, że nie wiedziałem, iż byłaś dziewicą. Postarałbym się zrobić to lepiej.
•
Lepiej być nie mogło - odparła, muskając wargami jego usta. - Dziękuję, Luke'u Strattenie.
•
Och, cała przyjemność po mojej stronie, panno Beck. Czy ty wiesz, Alex, że mógłbym cię znowu
wziąć, i to już teraz?
•
Zrób to.
•
Byłabyś strasznie obolała - odrzekł z uśmiechem.
•
No to co?
•
Wolałbym, żebyś opuściła to miejsce o własnych siłach - powiedział Luke. *
Nałożył dżinsy i udał się do łazienki, a po chwili wrócił z mokrym ręcznikiem, by delikatnie zetrzeć z
Alex ślady ich miłości.
- Wiesz, chyba się w tobie zakochałam - stwierdziła.
Ręka Luke'a na chwilę znieruchomiała.
•
Nie mów takich rzeczy. To, co czujesz, jest w tych okolicznościach zupełnie naturalne.
•
W jakich okolicznościach?
•
No, że byłem twoim pierwszym kochankiem i w ogóle. To trochę zaciemnia sprawę.
•
A jakaż to sprawa? - zagadnęła Alex, która wstała i włożyła jego koszulę. Patrząc na jej
kremowobiałe uda,
108
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke poczuł, że znowu ogarnia go podniecenie. Był zdumiony, że dzieje się to tak szybko, Alex była jak
narkotyk. Przy tej dziewczynie całkowicie tracił panowanie nad sobą.
•
Chodź tu - powiedział.
•
O co chodzi, Luke?
Wziął ją za rękę i, jak w zwolnionym tempie, przyciągnął dziewczynę do siebie. Odchylił koszulę, by
objąć jej piersi. Wtulił twarz w jej szyję, a ona poczuła, że jej ciało przenika fala ciepła. Znowu go
pożądała, podobnie jak on pragnął jej.
- Zdaje się, że mówiłeś, iż jeśli znowu będziemy się
kochać, to nie wyjdę stąd o własnych siłach?
Luke zdjął dżinsy i położył ją na materacu.
- Będę niósł cię na rękach.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Alexandra nie miała ochoty otwierać oczu. Nie chciała, żeby światło poranka zniweczyło jej
rozmarzenie i położyło kres urokowi tej chwili.
Wtuliła się głębiej w kokon ramion Luke'a. Leżeli spleceni w uścisku na starym materacu. Jego
ramiona obejmowały ją jak najdroższy skarb. Byli nadzy, ogrzewała ich tylko pikowana kołdra i ciepło
własnych ciał.
Alexandra dziwiła się, że w ich ciałach zostało jakiekolwiek ciepło. Po tym wybuchu namiętności
zeszłej nocy powinni byli się rozpaść, wypalić, zamienić w popiół.
Ach, ta ostatnia noc.
Czy zdarzyła się już kiedykolwiek taka noc? Czy dwoje ludzi dotykało się kiedykolwiek w taki
sposób, czy osiągnęło takie wyżyny rozkoszy, czy odnalazło to, czego szukało, a nawet więcej?
Frazesy o dwóch połówkach tworzących jedność brzmiały zbyt banalnie i nie oddawały tego, co Alex
poczuła w ramionach Luke'a.
Powiedziała mu, że chyba się w nim zakochała. Kłamała. Z całą pewnością była w nim zakochana,
kochała go właściwie od momentu, w którym zdecydowała, iż to on będzie jej pierwszym kochankiem.
Pomimo swojego stylu życia Alex wyznawała tradycyjne wartości. Może zadecydował o tym fakt, że
chociaż jej ojciec wciąż zabiegał o-popularność i nie unikał skandali, to jednak nie ożenił się powtórnie po
ś
mierci matki. Alex wiedziała, że Felicia Beck była jedyną miłością Victora i nikt nie mógł jej zastąpić.
Jego postawa
110
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
najwyraźniej nie pozostała bez wpływu na życie Alexand-ry. „Sama wyczujesz, kiedy spotkasz swoją
miłość", zwykł mawiać. Spod jej rzęs popłynęły łzy. Zmęczenie i nowe przeżycia sprawiły, że z trudem
panowała nad emocjami.
Użyła słowa „miłość". Luke tego nie zrobił. Jego serce otaczała nieprzenikniona skorupa. Raz czy dwa
w ciągu tej nocy miała wrażenie, że udało jej się ją przebić, choćby na chwilę. Te przeciągłe spojrzenia,
łagodnie wypowiadane słowa i rozdzierające jęki musiały coś znaczyć? Nie mógłby jej w taki sposób
dotykać i całować, gdyby w jego sercu nic się nie działo.
Alex zapamiętała jego spojrzenie tuż przed tym, jak wyczerpani zapadli w sen. Było ciepłe i czułe. Ale
czy kochające?
Nie miała ochoty zwodzić samej siebie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że już nigdy go nie zobaczy, że
nie przeżyje z nim takiej nocy. Nie brakowało jej odwagi, ale pragnęła, by łączyło ich coś więcej niż tylko
ta jedna noc. Pozbyła się brzemienia dziewictwa, ale obarczyła siebie samą gorszym ciężarem: miłością
bez wzajemności.
Przyznawała, że istnieją między nimi duże różnice, ale przecież mieli też ze sobą wiele wspólnego.
Oboje utracili matki w młodym wieku, oboje mieli despotycznych ojców i oboje niechętnie się
anagażowali uczuciowo. Musiała przekonać Luke'a, że mogą żyć razem. Czy była w stanie tego dokonać?
Cierpiała z powodu bolesnej niepewności. Przekonała się, że ta zachwalana miłość wywołuje znaczne
komplikacje, zwłaszcza gdy człowiek zakochał się bez wzajemności. Jej analityczny umysł zaczął
eliminować kolejne możliwości. Musiała wszystko uporządkować, opracować jakiś plan działania.
Gdyby tylko miała czas. Ale czas był jej wrogiem. Powoli otworzyła oczy. Potwierdziły się jej
najgorsze przewidywania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
111
Był ranek. I świeciło słońce.
Czas minął.
Alexandra przeciągnęła się. Była nieco obolała. Jednak ból przyjmowała z radością, gdyż przypominał
jej o szczególnych zdarzeniach ostatniej nocy.
- Dzień dobry.
Odwróciła się do uśmiechniętego, rozczochranego Luke'a.
•
Dzień cudowny - odparła.
•
Potraktuję to jako komplement - stwierdził ze śmiechem Luke.
•
Proszę bardzo.
Spojrzeli na siebie. Luke pogładził kciukiem dolną wargę Alex.
•
Ależ to była noc, panno Beck. Nigdy jej nie zapomnę - powiedział.
•
Ani ja - odrzekła Alex, dotykając dłonią jego policzka. - Dzięki panu warto było na nią poczekać,
panie Stratten - szepnęła. Serce Luke'a mocno zabiło w piersi. Ta noc była czymś nierzeczywistym. Na
początek Alex zaoferowała mu samą siebie. Myślał, że jego dar był taki bezinteresowny, taki szlachetny, a
przecież nie mógł się równać z tym, co podarowała mu ona.
Tym darem było jej dziewictwo, coś, czego nie spodziewał się dostać od nikogo. Nie chciał się z nią
kochać, ale kiedy zaakceptowała prawdę o jego zawodzie, uznał, że wszystkie przeszkody zostały
usunięte. Nigdy by nie odgadł, że będzie jej pierwszym kochankiem.
Ten fakt prześladował go w myślach. Joe nie szczędził mu szczegółowych opisów tego, co wyczyniała
Alexandra z mężczyznami. Kiedy to wszystko okazało się kłamstwami sfabrykowanymi przez prasę,
której on sam był reprezentantem, przeżył wstrząs. Już nie wiedział, co ma myśleć i czuć...
•
Musimy porozmawiać - powiedział.
•
A więc porozmawiajmy - odparła Alex.
•
Powinnaś była mi powiedzieć o swoim dziewictwie.
112
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Przecież ci mówiłam, że i tak byś nie uwierzył.
•
Tak czy owak, powinnaś była spróbować.
•
Dlaczego?
•
Ponieważ... Ponieważ to zmienia sytuację. Jej serce na chwilę zamarło.
•
Doprawdy?
•
Czuję, że...
Luke wypuścił ją z objęć i usiadł.
- Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Sądziłam, że po ostatniej nocy możesz powiedzieć
mi wszystko.
Luke ciężko odetchnął.
•
Alex, posłuchaj mnie. Nie chcę cię zranić.
•
Może byłam dziewicą, Luke, ale nie jestem osobą przewrażliwioną.
•
Po prostu chodzi mi o to, że nie należę do ludzi, na których można się oprzeć. Wiesz, co mam na
myśli?
•
Sporo podróżujesz, prawda?
Odchylił się do tyłu z uśmiechem ulgi na twarzy.
•
Dokładnie o to mi chodzi. Raz jestem tu, drugi raz tam. Decyduję o wyjeździe niemal z minuty na
minutę.
•
I myślisz, że ja chcę ograniczyć twoją wolność, prawda?
•
Tego nie powiedziałem. Pozwól mi wyjaśnić...
•
Nie musisz. Widzę to w twoich oczach. Myślisz, że będę szlochała i czepiała się twoich nóg,
przeszkadzając ci wejść na pokład samolotu.
•
Nie o to...
Alex wstała, zupełnie zapominając o tym, że jest naga.
•
A właśnie, że o to ci chodzi. Nie zaprzeczaj. Właśnie tak myślisz. No cóż, nie czuj się zobowiązany
wobec mnie. Jestem dzielną dziewczyną, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś.
•
Zauważyłem...
Odwróciła się, nie chcąc patrzeć na jego zadowoloną minę, i, pomimo nagości, z dumnie uniesioną
głową
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
113
poszła do łazienki. Luke nie udał się za nią. Zatrzasnęła drzwi i oparła się o umywalkę, walcząc ze łzami,
które napływały jej do oczu. Weszła pod prysznic. Prawie nie czuła, że po jej ramionach ścieka zimna
woda. Zawiedzione nadzieje uczyniły ją obojętną na tak przyziemne sprawy jak gorąca i zimna woda.
Niech go diabli! Jak mógł wypowiedzieć tak niedelikatną uwagę i zniszczyć tę najpiękniejszą noc w jej
ż
yciu? I jak ona sama mogła pozwolić na to, żeby jego słowa tak bardzoją ubodły? Otarła łzy wierzchem
dłoni i podeszła do kurka, żeby puścić jak najcieplejszą wodę.
Kropelki wody mieszały się ze łzami na jej twarzy. Kiedy sięgnęła po ręcznik, otworzyły się drzwi
kabiny i stanął przed nią Luke owinięty w pikowaną kołdrę. Bez słowa odrzucił kołdrę i stanął obok
dziewczyny, przyciągając ją do siebie.
•
Nie rób... - zaczęła.
•
Nie, to ty tego nie rób. Przede wszystkim nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałem.
Ręce Luke'a błądziły po piersiach i brzuchu Alex. Pomimo że była na niego wściekła, nie mogła
pozostać obojętna na jego dotyk. Woda robiła się coraz chłodniejsza, ale oni tego nie zauważyli.
- Nie czuję się „zobowiązany" - ciągnął. - Czuję się
zmieszany, zakłopotany, niepewny, ale z pewnością nie
czuję się zobowiązany. Chciałem tylko poprosić, żebyś
dała mi czas, abyśmy oboje przemyśleli tę sprawę.
Kiedy obróciła się w jego ramionach, woda była już zupełnie zimna.
- Mówisz serio?
Luke chwycił mydło i zaczął namydlać jej plecy i pośladki.
- A jak myślisz? - zagadnął, napierając na nią swoim
ciałem.
- Sądziłam, że zimny prysznic studzi zapał mężczyzny
- zauważyła, wyczuwając jego erekcję.
114
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Sądzę, że dzieje się tak wówczas, gdy mężczyzna
jest sam pod prysznicem - odparł.
Alex wzięła mydło i poczęła,, namydlać nim Luke'a, z rozkoszą błądząc dłońmi po jego szczupłym
ciele. Kiedy dotknęła intymnego miejsca, zamruczał z aprobatą i wycisnął na jej wargach namiętny
pocałunek. Alex przesunęła językiem po zębach Luke'a, zachęcając go, by uczynił to samo. Przyłączył się
do tej zabawy bez wahania. Alex zaczęła drżeć w jego ramionach. Mężczyzna oderwał się od niej.
•
Trzęsiesz się z zimna czy przeze mnie? - zapytał.
•
Z obu powodów.
Zaczął manipulować przy kurkach, ale z prysznica nadal ciekła zimna woda.
- Myślę, że skończył nam się propan. Może powinniś
my to kontynuować przy kominku.
Szybko spłukali swoje ciała. Pierwszy wyskoczył spod prysznica Luke. Podniósł kołdrę, zarzucił ją
sobie na plecy i owinął nią Alexandre.
•
Mmm - mruknęła.
•
Lepiej?
•
O wiele.
•
Chodź ze mną.
Wysuszyli się przy kominku, pogryzając krakersy z masłem orzechowym. Alex wpatrywała się w
Luke'a, napawając się każdym jego ruchem, utrwalając ten obraz na negatywie swego umysłu. Doznawała
przygnębiającego uczucia, że kiedy się rozstaną, pozostaną jej tylko wspomnienia.
•
Ś
nieżyca ustała - powiedział Luke.
•
Ś
wieci słońce - dorzuciła Alex.
•
Dzisiaj będą już nas szukać.
•
Wiem.
•
Chyba powinniśmy im w tym pomóc.
•
Jak?
•
Podsycimy ogień, żeby zobaczyli dym. Albo spró-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
115
bujemy dojść do najbliższego szlaku. Albo pójdziemy tamtą drogą, żeby się przekonać, dokąd prowadzi.
Do diabła, nie wiem. Coś musimy zrobić.
•
Tak, masz rację, oczywiście - odparła Alex. Wstała i zaczęła się ubierać.
•
Co ty robisz? - zapytał Luke.
•
Skoro mamy brnąć przez śnieg, to pomyślałam, że najpierw trzeba coś na siebie włożyć.
Luke wyszczerzył zęby w uśmiechu.
•
No, nie wiem. Odkąd wymyśliłaś ten tytuł artykułu, wyobrażam sobje, że baraszkujesz ze mną nago
po śniegu.
•
Jesteś niemożliwy - oznajmiła, wyciągając do niego rękę. - No chodź, leniuchu.
Luke chwycił jej rękę i wstał. Miała rację. Robił się leniwy. Leniwy i zadowolony. Nigdy nie potrafił
usiedzieć długo w jednym miejscu, a teraz nagle zadowalał się przebywaniem,w tym małym domku przez
cały dzień. I zastanawiał się nad tym, co go przedtem tak gnało. Przez całe swoje dorosłe życie dokądś mu
się śpieszyło. Kiedyś nazywał to umiłowaniem przygody. Teraz powątpiewał w prawdziwość tego
określenia.
Zaczynał kwestionować wiele rzeczy. Znowu odczuwał niepewność. Gdzieś w oddali, na horyzoncie
umysłu, majaczyły schludne białe płotki. Odpychał od siebie tę wizję. Ciesz się tą fantastyczną sytuacją,
Stratten, mówił sobie. Ulegając nastrojowi, psujesz jedyną dobrą rzecz, jaka ci się przytrafiła w życiu.
Podczas gdy Luke wkładał ubranie, Alex wyglądała przez okno. Jej twarz oświetliły promienie słońca;
przechyliła głowę, żeby się nimi rozkoszować. Wiatr zupełnie ucichł. W powietrzu nadal wyczuwało się
chłód, ale pogoda była piękna. Z krzewów i drzew zwisały czapy śniegu, które roztapiały się w słońcu.
Alex chwyciła kurtkę Luke'a, która wisiała na haku przy drzwiach, i zarzuciła ją sobie na ramiona, po
czym szeroko otworzyła drzwi i wyszła na dwór.
116
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął Luke.
•
Zaczekam - odparła, wdychając świeże powietrze.
- Ależ tu jest wspaniale!
Zimny podmuch wiatru sprawił, że włożyła ręce do kieszeni, by je rozgrzać. Czuła zapach Luke'a i
wsunęła dłonie jeszcze głębiej w wełnianą podszewkę. Zerwała z okapu nad drzwiami spiczasty sopel i
zaczęła go ssać, podziwiając piękną scenerię zimową.
•
Wyglądasz jak mała dziewczynka -zauważył Luke, stanąwszy za jej plecami.
•
Czuję się jak mała dziewczynka -.odrzekła Alex.
- Czuję się wolna.
Wyciągnęła rękę z soplem. Luke ostentacyjnie go polizał.
- Ja też - powiedział.
Objął ją ramionami, przyciągnął do siebie i pocałował w szyję, a potem oparł brodę na jej głowie. W
miiczeniu patrzyli na naturalne piękno okolicy. Powietrze było rześkie i czyste, a śnieg wprost oślepiał
swą białością. Przez drzewa przedarł się znowu lekki podmuch wiatru i Alex zadrżała z zimna.
Zauważyła, że Luke ma na sobie tylko flanelową koszulę.
- Musi ci być zimno - stwierdziła. - Masz tu swoją
kurtkę. Pobiegnę do domku i wezmę swoją.
Pomimo protestów Luke'a zsunęła z siebie jego kurtkę i wówczas z kieszeni wypadł mały cylindryczny
przedmiot, który utkwił w śniegu. Alex i Luke pochylili się jednocześnie, by go podnieść. Pierwsza
dosięgnęła go Alexandra.
- Co to takiego? - zapytała.
Luke zastygł. Przeszył go zimny dreszcz.
•
Film.
•
Robiłeś zdjęcia? Czego?
Wyciągnął rękę i wyszarpnął rolkę z jej dłoni.
- Krajobrazów - powiedział, wpychając rolkę do
kieszeni spodni. Zniknął w drzwiach domku, by po chwili
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
117
wybiec stamtąd ze sztucznym futerkiem Alex. - Łap! - zawołał, rzucając jej kurtkę. - Zamiana.
Kiedy zamienili się okryciami, wyciągnął do niej rękę i poszli w stronę zbocza. Droga była trudna,
gdyż w niektórych miejscach śnieg sięgał im do kolan. Szli pół godziny, mijając dwa domki. Obydwa
były przysypane śniegiem i puste. Im niżej opadała droga, tym więcej śniegu utrudniało marsz. Alex
ciągle się ślizgała, ponieważ jej buty nie nadawały się do tego rodzaju wypraw. Parę razy omal nie
pociągnęła za sobą Luke'a.
•
To nie jest dobry pomysł - stwierdził Luke, kiedy przystanęli, żeby odpocząć. - Może tylko jedno z
nas powinno pójść dalej.
•
Tak - odparła Alex. - Ja.
•
Mowy nie ma. Ja pójdę dalej. Ty wracaj do domku.
•
Luke, bądź rozsądny. Nie mamy pojęcia, dokąd prowadzi ta droga, jeżeli w ogóle dokądś prowadzi.
Nie możesz brnąć przez śnieg, skoro twoje kolano jest w takim stanie.
•
Spenetruję większy obszar niż ty - odrzekł Luke.
- Może i tak. Ale co będzie, jeśli nie zdołasz wrócić?
Miała rację. Nawet gdyby udało mu się zejść na dół,
powrót mógłby nastręczyć ogromne trudności. Gdyby nie dotarł do jakiegoś szlaku, ugrzązłby na dobre.
Alex podeszła do niego i objęła go ramionami.
- Proszę cię, wracajmy do domku - powiedziała.
Luke przytulił ją do siebie. Pochylił się i pocałował
dziewczynę. Była tak przyjemna w dotyku, że z trudem się od niej oderwał.
•
Ten śnieg naprawdę się topi - powiedział, usiłując przekonać raczej siebie niż Alex.
•
Jeden dzień więcej nie zrobi różnicy - dodała. W skrytości ducha liczyła na to, że Luke się z nią
zgodzi. Chciała wrócić do domku. Pragnęła, żeby ich uczucie scementowała jeszcze jedna noc.
•
Dobrze - powiedział Luke i Alex odetchnęła z ulgą.
118
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
-Wracajmy. Jeśli szukają nas helikopterem, to zobaczą dym
z komina, pod warunkiem, że będziemy palić w kominku.
Alex uśmiechnęła się, aonpocałowałjąwczubeknosa.
- Zadowolona? - zapytał. Alex skinęła głową.
- Wiesz co? Myślę, że ty po prostu chcesz, żebym znowu
położył się obok ciebie na materacu, ot co.
Alex lekko ugryzła go w podbródek, a potem musnęła jego policzek wargami.
•
Hmm, to zależy. Co masz do zaoferowania? - zagadnęła.
•
Jak łatwo zapominamy o pewnych sprawach.
•
Ja nie zapomniałam. Ale rzeczywiście nie mamy już prezerwatyw. Zeszłej nocy zużyliśmy
wszystkie.
Luke uśmiechnął się tajemniczo.
- Istnieją inne sposoby uprawiania miłości, Alexand
re - zauważył.
W jego oczach tliły się figlarne iskierki. Alex posłała mu bojaźliwy uśmiech.
•
Nie miałam o tym pojęcia. Przecież do niedawna byłam dziewicą. Musisz mi wytłumaczyć, co masz
na myśli.
•
Wolałbym ci to zademonstrować.
•
W takim razie na co czekamy?
Luke wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wspięli się na wzgórze dwa razy szybciej, niż z niego zeszli.
Roześmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku.
Ogień w kominku jeszcze się palił, a pokój był ciepły i przytulny. Alex czuła się tak, jakby wróciła do
domu. Zrzuciła kurtkę i szybko się rozebrała, a następnie, udając, że nurkuje, skoczyła na materac. Luke
obserwował jej dokazywanie i pokręcił głową z niedowierzaniem. Alex uwodzicielsko skrzyżowała nogi i
zwróciła ku niemu ramiona.
•
Może najpierw byś mnie nakarmiła - zagadnął Luke. Alex potrząsnęła głową.
•
Jestem głodny.
- Ja też - oświadczyła Alex i zaraz poklepała miejsce
obok siebie. - Czekam na pierwszą lekcję, panie Stratten.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
119
•
Naprawdę?
•
Ależ tak. Chyba że wprowadziłeś mnie w błąd. Może w rzeczywistości nie znasz innych sposobów
uprawiania miłości.
•
Och, znam je doskonale.
•
Wobec tego... spełnij obietnice.
Luke rzucił kurtkę na podłogę. Z rozmyślną powolnością zdjął koszulę, odsunął zamek dżinsów i
ś
ciągnął spodnie razem z butami, by po chwili położyć się obok Alex. Nie dotykając dziewczyny,
nachylił się nad nią i pocałował ją tak czule, że poczuła palący ból w brzuchu.
- Chcę się z tobą kochać. Jeszcze jeden raz, kochanie,
zanim opuścimy to miejsce - szepnął.
- Pokaż mi, jak - odparła łagodnie.
Przyciągnął ją do siebie i błądził rękami po całym ciele
dziewczyny.
- Sposób numer jeden - powiedział, całując ją za
uchem, w policzek i miękkie zagłębienie pomiędzy
obojczykami.
- Mmm, już rozumiem - mruknęła.
Pocałowała go w szyję i zaczęła kąsać Luke'a w ramię,
wodząc paznokciami po jego plecach.
•
Właśnie o to ci chodzi? - zapytała.
•
Jakie to przyjemne - stwierdził Luke, który w dalszym ciągu dotykał każdego skrawka ciała Alex.
•
Pokaż mi coś więcej - błagała.
•
Sposób numer dwa.
Ręka Luke'a ześlizgnęła się po brzuchu dziewczyny. Jego palce zanurzyły się w gnieździe rudawych
włosków i zaczęły łagodnie je drapać, co sprawiło, że Alex głośno wykrzykiwała imię swego kochanka.
Rozchyliła nogi, a Luke nie ociągał się z reakcją na jej milczące za-
proszenie i po chwili pieścił kciukiem to najwrażliwsze Alex miejsce, podczas gdy ona jęczała i prężyła
się z rozkoszy. Nie zapominała o własnych palcach, które wkrótce objęły jego nabrzmiały członek. Luke
zadrżał.
120
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy robię to prawidłowo? - zapytała z zapierającą dech w piersiach niewinnością.
•
Z pewnością jesteś na właściwej drodze.
•
Kontynuuj - powiedziała. - Jaki jest sposób numer trzy?
•
Sądzisz, że potrafisz go opanować? - zagadnął Luke.
•
Skoro ty możesz, to ja też.
•
Dobrze, oto on.
Teraz pieszczeniem zajęły się usta Luke'a, które całowały i kąsały każdy miękki skrawek ciała Alex.
Następnie Luke penetrował jej intymne miejsce, a jego język delektował się tym wrażliwym zakątkiem.
Alex wygięła ciało w łuk i wykrzykiwała imię kochanka, zdumiona nagłością i intensywnością doznań,
które przeżywała za sprawą jego języka i warg. Wreszcie opadła na materac. Jej serce waliło w szalonym
tempie, była zupełnie wyczerpana. Czuła się tak, jakby umarła i poszła do nieba.
- O, tak - oznajmiła po dłuższej chwili. - Sposób
numer trzy zdecydowanie przypadł mi do gustu.
Luke zachichotał. Na twarzy Alex pojawił się uśmiech. Czuła się zaspokojona i przekonana, że może
zrobić wszystko. Triumfalne spojrzenie Luke'a dodawało jej pewności siebie.
- Teraz twoja kolej - powiedziała.
Przewróciła Luke'a na plecy. Powoli, ukradkiem, pochyliła się nad nim i powtarzała jego zabiegi
sprzed kilku minut.
- Czy dobrze to robię? - pytała, a jednocześnie
wodziła językiem po jego klatce piersiowej i płaskich
męskich sutkach, cały czas szykując się do ataku na
miejsce, w którym rodziło się jego pożądanie.
Luke mruczał z aprobatą i gładził Alex po plecach, a kiedy objęła ustami to najwrażliwsze miejsce,
dosłownie zesztywniał wskutek rozkoszy. Alex objawiła wielki, wrodzony talent, toteż jego ciało
reagowało na jej pieszczoty szybciej, niżby tego chciał. Wplótł palce w jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
121
włosy i próbował ją powstrzymać. Alex przechyliła głowę.
•
Coś nie tak?
•
Myślę, że powinniśmy wypróbować sposób numer trzy następnym razem - powiedział bardzo
napiętym głosem.
•
Nie sądzę - odparła Alex i powróciła do miejsca, w którym przerwała swoje zabiegi.
•
Przestań, och, Alex... Nie... Alex... Och, nie przestawaj.
Nie przestała.
Alexandre obudził jakiś dźwięk. Luke nadal spokojnie spał u jej boku. Przez pół dnia zajmowali się
wyłącznie kochaniem, a potem, wyczerpani, zapadli w sen. Wyjrzała przez okno. Promienie słońca padały
teraz w innym kierunku. Było już późne popołudnie. Czekała, aż dźwięk się powtórzy, ale to nie
nastąpiło.
Powoli, ostrożnie, żeby nie obudzić Luke'a, Alex zsunęła się z materaca. Pośpiesznie włożyła ubranie,
chwyciła kurtkę i wybiegła przez drzwi, cicho zamykając je za sobą. Powietrze było zimne i rześkie.
Przytrzymywała się gałęzi krzewów i drzew, żeby nie stracić równowagi. Nagle usłyszała nad głową jakiś
hałas i zaczęła iść w jego kierunku. Mijając jeden z domków, zobaczyła mężczyznę w kombinezonie
narciarskim w jego pobliżu.
•
Kim pani jest? - zawołał do niej z ganku.
•
A kim pan jest? - zapytała.
•
Alexandra!
Alex odwróciła się, słysząc swoje imię. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zajej plecami gramoliło
się na wzgórze co najmniej sześciu mężczyzn, którzy ciągnęli rozmaity sprzęt ratowniczy, a pośrodku
kroczył nieco korpulentny, jakże znajomy mężczyzna...
- Tata!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Zanim uświadomiła sobie, co zaszło, znalazła się w niedźwiedzim uścisku ojca, który pozbawił ją tchu.
Ojciec nigdy nie okazywał swoich uczuć w tak wylewny sposób, toteż jego gwałtowna reakcja zaskoczyła
ją nie mniej niż jego obecność na wzgórzu.
Bez wahania objęła szeroką pierś Victora Becka i odwzajemniła jego mocny uścisk. Był taki potężny i
mocny, że znowu okazywała mu dawne dziecięce uczucia. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo
przerażające było całe to tkwienie w górach.
•
Myślałem, że już cię utraciłem - powiedział Victor Beck. Mówił stłumionym ze wzruszenia głosem.
•
Och, tato, tak się cieszę, że cię widzę - odparła Alexandra. Kiedy tak stali objęci, nagle coś sobie
przypomniała. - Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
•
Nie teraz, Alexandre Porozmawiamy o tym po powrocie do kurortu.
Victor Beck szybko dał sygnał jednemu z członków ekipy ratowniczej, chwycił dziewczynę za ramię i
zaczął schodzić ze wzgórza.
- Nie, zaczekaj! - zawołała Alex. - Ktoś jeszcze ze
mną jest - powiedziała, wskazując domek przy ścieżce.
- Mężczyzna. Ma, hm, jest ranny w kolano. Nie wiem,
czy zdoła zejść o własnych siłach.
- Pójdzie po niego reszta ekipy - oznajmił Victor.
- No, chodź, Alexandra.
•
Tato, nie mogę go tak zostawić. On... On jest...
•
Słucham.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
123
- Uratował mi życie.
Victor Beck bardzo długo przyglądał się swojej córce.
- Czy rzeczywiście?
Ironia w głosie jej ojca była przytłaczająca niczym mokry śnieg na drzewach.
•
Zakładam, że mówimy o tym samym mężczyźnie? O Lucasie Strattenie?
•
Tak, znasz go?
•
Wiem coś o nim. Zastanawiam się tylko, czy ty znasz jego zawód.
•
Jest reporterem.
•
Pracuje dla brukowców. Śledził cię.
•
Wiem. Mówił mi o tym. Jak mnie znalazłeś, tato?
•
Zadzwonił do mnie niejaki Joe Ryan. Oświadczył, że jeśli zgodzę się na specjalny wywiad, to on mi
powie, gdzie jesteś... i z kim. Zdaje się, że ta gazeta opłacała panu Strattenowi podróż i kurort powiadomił
ją o jego zniknięciu. Ryan zadzwonił do mnie natychmiast. Nie miał zamiaru zadowolić się przeciętną
historyjką, skoro mógł zdobyć coś prawdziwie sensacyjnego.
•
I ty się zgodziłeś? - zapytała Alexandra, poirytowana, że jej ojciec w ogóle zgodził się pertraktować z
Ryanem.
•
Naturalnie, że się zgodziłem! Nie miałem pojęcia, gdzie jesteś. Strasznie się o ciebie martwiłem. Ty
sobie uciekasz tuż przed ślubem. Co miałem myśleć? Pragnąłem, żeby moja córka wróciła do mnie. Kiedy
zadzwoniłem do kurortu i dowiedziałem się, że prawdopodobnie porwała cię lawina, od razu tu
przyleciałem i zorganizowałem ekipę ratunkową. Sprowadziłem swoich ludzi. Ta cholerna śnieżyca nie
pozwoliła nam przybyć wcześniej. No, ale chodź - dorzucił, ciągnąc ją za rękę. - Jest bardzo zimno i
widzę twoje zmęczenie. Jadłaś cokolwiek?
•
Tak, na szczęście znaleźliśmy schronienie. Domek był dobrze zaopatrzony - odparła Alex i znowu
szarpnęła ojca za ramię. - Tato, nie mogę zostawić Luke'a. Pozwól mi pójść tam z ekipą ratunkową.
124
ftOCATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Dlaczego troszczysz się o jakiegoś reportera, Alexandre? Przecież ich nienawidzisz.
^ On nie jest taki jak inni. Powiedział mi wszystkd °
s
obie. Jest wolnym strzelcem, podróżuje po całym
swiecie i zbiera materiały.
- Brawo. Czy powiedział ci również i to, że ma sprzedać artykuł o tobie do najbardziej podłego
brukowcal
" On nie da im tego artykułu. Obiecał mi to.
Victor zmrużył oczy i spojrzał na córkę.
-A ty mu wierzysz?
- Tak.
Dotychczas nigdy nie byłaś aż tak naiwna, Alexandra Co się z tobą stało w ciągu tych dwóch dni? -
zapytał, spoglądając w stronę domku.
Alex zawahała się. Doszła do wniosku, że ojcowie nie powinni wiedzieć wszystkiego.
- Mc się nie stało. Rozmawialiśmy, i tyle. Opowie-dział mi całą historię i przyrzekł, że nie wykorzysta
zgromadzonych materiałów do artykułu o mnie.
-
- A co ze zdjęciami? - zapytał Victor.
-
- Jakimi zdjęciami?
•
Tymi, które przedstawiają ciebie nagą, kiedy bierzesz gorącą kąpiel. Mają ozdobić okładkę wraz z
opo-wieścią o uratowaniu ciebie. Powiedział ci, że nie wykorzysta również tych zdjęć?
•
Nie ma żadnych zdjęć, tato. Skąd ci to przyszło do głowy?
~- Ryan opowiedział mi wszystko o swojej umowie ze Strąttenem. To fotoreporter, Alexandre A może
nie raczył cię o tym powiadomić?
Przypomniała sobie rolkę, którą Luke jeszcze tego
ran
ka dosłownie wyrwał jej z ręki. Zapytała go
wtedy, czy czegoś przed nią nie ukrywa...
"- Tak, chyba zapomniał wspomnieć o tym ważnym szczególe - odrzekła, a raczej cicho mruknęła.
Victor znowu chwycił ją za ramię.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
125
•
Czy teraz możemy już iść? Stopy mi zamarzają od stania w śniegu. Pogadamy w hotelu i wtedy
opowiesz mi całą historię.
•
Domek - powiedziała nieco oszołomiona.
•
Co z tym domkiem?
•
Trzeba tam posprzątać, uzupełnić zapasy. Właściciele...
•
Alex, na miłość boską, oczywiście zajmiemy się tym. Też masz powód do zmartwienia.
Alex podążała za ojcem. Obejrzała się na domek. Wchodziła do niego ekipa ratunkowa z zestawem
pierwszej pomocy i noszami. Zastanawiała się, co poczuje Luke, kiedy obudzą go ci mężczyźni. Czy
domyśli się, gdzie ona jest i co się z nią stało? Potem w jej umyśle powstał inny obraz: Luke podglądający
ją z ukrycia, robiący jej zdjęcia, podczas gdy ona relaksowała się w wannie z gorącą wodą...
Jak on mógł to zrobić?
Alexandra przygryzła wargę i usiłowała powstrzymać łzy. Przełknęła swój ból, gniew i strach, i
posłusznie kroczyła za ojcem. Mróz szczypał ją w policzki i wywoływał mrowienie w rękach, ale kiedy
zaczęła sobie uświadamiać głębię zdrady Luke'a, czuła już tylko bolesną, lodowatą skorupę, która zaczęła
powstawać wokół jej serca.
Jeżeli zaraz nie wypuszczą mnie z tego cholernego kaftana bezpieczeństwa, to naprawdę oszaleję,
pomyślał Luke. Przekręcił się na noszach. Ekipa ratunkowa schodziła z nim ze wzgórza.
•
Mogę chodzić! - krzyknął po raz dziesiąty. Dwaj mężczyźni ignorowali go i nie przerywali marszu,
niemiłosiernie szarpiąc noszami na każdym metrze drogi.
•
Nie trzeba mnie nosić - dorzucił. - Możecie mnie puścić.
Nie doczekał się żadnej reakcji. Westchnął, a następnie znowu położył głowę na małej poduszce.
Gdzie była Alex? Zastanawiał się nad tym Bóg wie który raz.
126
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Członkowie ekipy ratunkowej wpadli do domku niczym komandosi. Powiedzieli mu tylko, że Alex czuje
się dobrze i wraca do kurortu.
Dlaczego na niego nie poczekała? To było zupełnie bez sensu. W jednej chwili kochali się, a w
następnej ciągnięto go po wzgórzu jak worek ziemniaków.
Jazda do kurortu również nie należała do wygodnych. Cieszył się tylko z faktu, że zdołał przekonać
ratowników, by zabrali go do uzdrowiska, a nie do szpitala, jak pierwotnie planowali. I nikt niczego nie
wiedział. Zdobył tylko informację, że ekipa ratunkowa pracuje dla Victora Becka.
Luke zazgrzytał zębami. Powinien był się tego domyślić. Któż jak nie potężny Victor Beck zdołałby
wyreżyserować taki dramat? Zapewne urządzał teraz konferencję prasową u podnóża góry i twierdził, że
samodzielnie uratował swoją przestraszoną córkę i jej towarzysza. Jeżeli w ogóle zamierzał wspomnieć o
Luke'u. Prawdopodobnie szybko zapomni o tajemniczym reporterze, który uratował życie Alex.
Luke nie dbał o uhonorowanie swoich zasług. Zrobiłby to wszystko nawet i sto razy, choćby po to,
ż
eby spędzić te dni i godziny z Alex. Wciąż miał przed oczami jej twarz skąpaną w blasku ognia. Nie, nie
sto razy. Tysiąc. Albo i więcej.
Kiedy uderzyli w jakieś wyboje na drodze i zabolał go żołądek, powrócił do rzeczywistości. Ujrzał
kurort. Pojazd zwolnił i podjechał krętym podjazdem pod drzwi wejściowe. Wokół samochodu zaroiło się
od ludzi. Niektórzy z nich mieli aparaty fotograficzne i robili mu zdjęcia. Był związany jak indyk przed
Dniem Dziękczynienia.
•
Zabierzcie ich stąd! - wrzasnął do członków ekipy ratunkowej. Znowu go zignorowali. Kim byli ci
faceci? Robotami? Wreszcie karetka stanęła. Ratownicy ściągnęli Luke'a z noszy i położyli go na
specjalny wózek.
•
To się robi trochę niedorzeczne, panowie - powie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
127
dział do swoich oprawców. - Mogę chodzić. Uwierzcie mi.
Jazda przez hol była równie upokarzająca. Krążyli nad nim jacyś obcy ludzie. Zadawali pytania, na
które nie miał zamiaru odpowiadać. Pragnął jedynie zejść z wózka i odnaleźć Alex. Wmawiał sobie, że
kiedy znajdzie się w swoim pokoju, na swoim łóżku, dadzą mu spokój. Przez parę chwil próbował
trzymać nerwy na wodzy, ale niezupełnie mu się to udało, gdyż pośrodku zgrai reporterów zobaczył
Victora Becka.
Nawet nie podejrzewał, że zostało mu jeszcze dość siły, by uwolnić się z więzów. Wózek nadal jechał
w stronę windy, ale on już z niego zeskoczył, ku ogromnemu zdumieniu człowieka, który go cały czas
ciągnął.
•
Dzięki za podwiezienie - powiedział, szybko salutując ekipie. Jego noga zesztywniała, ale zdołał
dojść do grupy ludzi, która stała na środku pokoju.
•
Panie Beck - zawołał.
Zgromadzeni ludzie odwrócili się, by na niego spojrzeć. Powoli zrobili mu przejście, dzięki czemu
mógł dumnie podejść do człowieka, który najwyraźniej dyrygował całym tym zamieszaniem.
- Gdzie ona jest? - zapytał Luke.
Victor Beck obrzucił Luke'a czujnym spojrzeniem. Zmrużył oczy i powoli, w niemal obraźliwy sposób,
zlustrował go od stóp do głów.
•
Luke Stratten, prawda?
•
Dobrze wiesz, kim jestem, Beck. A teraz gadaj pan, gdzie ona jest.
•
Doprawdy, chyba nie sądzisz, że ci pozwolę na spotkanie z moją córką? - odparł Beck, sprawiając
wielką satysfakcję reporterom, którzy uwieczniali każde jego słowo na papierze lub taśmie filmowej czy
wideo.
•
Nie ma pan nad nią władzy. Ona jest dorosła i zaręczam panu, że chce się ze mną zobaczyć.
12$
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Możesz sobie pomarzyć, Stratten. Córka właśnie wraca do Nowego Jorku na pokładzie mojego
prywatnego sarPolotu. Ma sporo zajęć, żeby się przygotować dc nadchodzącego ślubu.
•
Ś
lubu? O czym pan mówi? - zapytał Luke, czując, że ogarnia go chłód. - Ona nie ma zamiaru
wychodzić za FaiTella. Zapewniała mnie o tym.
•
Bez wątpienia powiedziałaby wszystko w sytuacji zagrożenia. Tak czy owak, Alexandra zgodziła się
na ślub z Justinem Farrellem w możliwie bliskim terminie.
•
Nie wierzę panu.
•
Doprawdy nie obchodzi mnie, w co wierzysz - pświadczył Victor Beck i odwrócił się od Luke'a,
przybierając pełną lekceważenia pozę.
•
Sam ją znajdę - powiedział Luke i przemknął jak buirza między nachalnymi reporterami,
przepychając się do recepcji.
•
CzypannaBecknadaltujest?-zapytałrecepcjonistę.
•
Nie, proszę pana. Powiedziano mi, że jak tylko została uratowana, odleciała na lotnisko
helikopterem pana Becka. Odsyłamy jej rzeczy.
•
Są dla mnie jakieś wiadomości?
•
Och, tak. Niejaki pan Joe Ryan gorączkowo się o pana dopytywał. Powiedział, że ma pan do niego
zadzwonić zaraz po powrocie.
Luke wyrwał mu z ręki różową karteczkę.
- Tak, wiem, że mam do niego zadzwonić. Jakieś inne
wiadomości? Na przykład od panny Beck?
Recepcjonista potrząsnął głową.
- Nie. Bardzo mi przykro, proszę pana, nie ma innych
wiadomości.
Luke ciężko westchnął i, lekceważąc wszystkich gapiów w holu, wziął klucz i wsiadł do windy. Kiedy
znalazł się w swoim pokoju, opadł na łóżku i zmierzwił włosy.
Co się stało? Co mogło tak niespodziewanie zmienić zamiary Alexandry? Istniało tylko jedno
wytłumaczenie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
129
tego wszystkiego: Beck kłamał. Na pewno pod jakimś pozorem porwał Alexandre i przeszkodził jej w zo-
stawieniu wiadomości dla niego. Nie mogło być inaczej.
Przecież okazała mu uczucie, oddała mu się. To był jej pierwszy raz i oddała swoje dziewictwo jemu.
Przez te dwa dni poznał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że łączyło ich coś bardzo, bardzo
wyjątkowego, coś, co nie pozwoliłoby jej odejść od niego tak łatwo, i to w ramiona innego mężczyzny.
Na myśl o tym, że mógłby jej dotykać ktoś inny, zrobiło mu się niedobrze, a w jego żyłach zawrzała krew.
Nie zrobiłaby tego.
Nie mogłaby.
Alex, którą znał, należała do niego.
Alex, którą znał. No właśnie. A jeśli jej ojciec miał rację? Może obiecywała mu złote góry, kiedy
siedzieli zamknięci w domku, a potem wszystko jej się odmieniło? To przecież on na początku okazywał
niechęć. Ona wyznawała miłość, a przynajmniej powiedziała, że ją do niego czuje. To on ją odrzucił,
twierdząc, że ma mętlik w głowie i woli niezależność. Kto wie, może wzięła sobie jego słowa do serca.
Kto wie, może uznała, że lepiej będzie zniknąć z jego życia, nawet nie pytając go o pozwolenie.
Powiedział sobie, że zasłużył na takie potraktowanie. Tego ranka Alex pragnęła tylko jakiegoś
wsparcia, odrobiny nadziei na to, że będą mogli żyć razem. A on poczęstował ją tylko starą wymówką, do
której uciekał się zawsze, kiedy ktoś stawał się dla niego zbyt bliski, kiedy zaczynał zbytnio
przywiązywać się do danej osoby.
Tak jak teraz.
Zacisnął powieki. Boże, tak bardzo mu na niej zależało, jego uczucie było tak głębokie. Nie potrafił
sobie wyobrazić, że już nigdy jej nie zobaczy. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że jej nie dotknie,
nie pocałuje, nie zagłębi się w niej kolejny raz.
Ten kolejny raz wydawał się bardzo odległy w czasie.
130
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaskoczyło go głośne pukanie. Wstał i podszedł do drzwi.
•
Kto tam?
•
Victor Beck.
Luke otworzył drzwi i do pokoju wszedł ojciec Alexandry.
•
Czego pan chce? - zapytał starszego mężczyznę.
•
Ile? - odrzekł Beck.
•
Ile za co?
•
Za zdjęcia. Zdjęcia mojej nagiej córki. Ile za nie chcesz?
- Skąd pan wiedział...?
Victor machnął ręką.
•
Nie przyszedłem tu marnować czasu na pogaduszki, Stratten. Nie chcę widzieć mojej córki na
pierwszych stronach wszystkich marnych brukowców na świecie. Po prostu podaj cenę. Zapłacę ci co
najmniej tyle, ile oferował ci Ryan. Dam ci dwukrotnie większą sumę.
•
Joe zadzwonił do pana?
•
Oczywiście, że do mnie zadzwonił. A jak inaczej odnalazłbym Alexandre?
•
Nie wiem. Przez prywatnych detektywów?
•
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, nie pracują tak dobrze. Zwłaszcza jeśli dany człowiek nie
chce, żeby go odnaleziono. Alexandra nie chciała. Pytam jeszcze raz. Ile?
Luke spojrzał na sufit i obrócił się na pięcie.
•
One nie są na sprzedaż. Za żadną cenę.
•
Nie bądź śmieszny, Stratten. Wiem, że potrzebujesz Pieniędzy. Ryan opowiedział mi całą historię.
Proponuję ci dwukrotność sumy, którą miałeś od niego otrzymać. Nie bądź uparty.
•
Nie jestem uparty. Mówiłem poważnie. Te fotografie nie są na sprzedaż. Nie sprzedam ich ani panu,
ani Jfje'emu. Nikomu.
•
W ogóle nie zamierzasz ich sprzedawać?
•
Nie.
•
Dlaczego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
131
•
To moja sprawa.
•
Ś
miem twierdzić coś innego. Te zdjęcia przedstawiają moją córkę. To również w dużym stopniu
moja sprawa.
•
Gdzie jest Alex? Muszę z nią porozmawiać.
•
Ona nie chce się z tobą widzieć. Bardzo wyraźnie to podkreśliła - oznajmił Victor.
•
Wie o tych zdjęciach?
•
Tak. Powiedziałem jej. Nie pomyślałeś, że może się o tym dowiedzieć?
Luke zawahał się, a potem pokręcił głową.
- Nie pomyślałem - odparł z szyderczym, pozbawio
nym radości śmiechem. - To było dość głupie, prawda?
Victor postanowił zlekceważyć retoryczne pytanie Luke'a.
•
Skoro nie zamierzasz sprzedawać tych zdjęć, to daj mi je.
•
Nie. Są moje. Zachowam je dla siebie.
•
Po cóż chcesz je zatrzymać? - zagadnął Victor.
•
Na pamiątkę - odrzekł Luke i smutno się uśmiechnął.
Luke spakował torby i postawił je w pobliżu drzwi, czekając na samochód. Wziął prysznic i przebrał
się, a potem bezskutecznie próbował uciąć sobie drzemkę. Przeszkodziło mu napięcie i natłok
chaotycznych myśli.
Na razie jego głównym celem był możliwie szybki powrót do Nowego Jorku. Nie miał pojęcia, co się
stanie, kiedy już tam dotrze. Pamiętał o Afryce. Wprawdzie wydawało mu się, że ostatnie wydarzenia
trwały ogromnie długo, ale w rzeczywistości upłynęły zaledwie dwa dni. Mógł przełożyć termin odlotu i
dopiero później martwić się o pieniądze.
Ale przecież była jeszcze Alexandra. Czy mógł opuścić kraj, skoro ich sytuacja nie została
wyjaśniona? Czy mógł wyjechać i pozwolić, żeby poślubiła Farreila? Czy mógł to wszystko porzucić,
nawet nie oglądając się za siebie? Nie, musiał się z nią zobaczyć przed odlotem.
132
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Chciał dać jej sposobność powiedzenia mu wprost o ślubie z innym mężczyzną. Przynajmniej tyle była
mu winna. Temperatura na dworze spadła, toteż z jego ust wydobywała się para. Podniósł kołnierz
wełnianej kurtki i rozmyślał nad tym, co ma robić dalej.
- Psst.
Luke odwrócił się. Nie dostrzegł nikogo.
- Jestem tutaj.
Luke zobaczył, że zza kolumny po drugiej stronie wejścia wysuwa się czyjaś ręka. Rozejrzał się na
boki, a potem podszedł do kolumny.
•
Kto tam? - zapytał.
•
To ja, Tony. No wiesz, ten facet od skuterów śnieżnych.
•
Ach, tak. Tony, jak się masz? - zagadnął Luke, zerkając na podjazd, gdzie miał się pojawić
samochód.
•
Nie wierzyłeś mi, prawda?
•
W co?
•
No, w tę śnieżycę. Ja cię przed nią ostrzegałem.
•
Tak - zgodził się Luke. - Pamiętam.
•
Mam ci do powiedzenia jeszcze jedną rzecz.
•
Góż takiego?
•
To cię będzie kosztowało.
•
Wybacz, człowieku, ale jestem zupełnie bez forsy.
•
A tam, niech ci będzie - odparł Tony. - I tak ci powiem. Znasz tę kobietę, z którą zaginąłeś?
•
Alexandre?
•
Tak. Ona nadal tu jest.
•
Tutaj? W kurorcie? Cudów nie ma. Odleciała dziś po południu helikopterem ojca. Zapewne jest już
w Nowym Jorku.
•
Nie bądź tego taki pewien - odrzekł Tony. - Powiedzieli to tylko dlatego, żeby pozbyć się prasy. Ona
nadal tu przebywa. W tej samej willi.
Luke obrzucił go uważnym spojrzeniem.
- Nie żartujesz?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
133
- Nie żartuję. Widziałem ją. Ona tu jest.
Lukę uważnie się rozejrzał. Wokół niego zrobiło się pusto: kiedy odeszła prasa, ludzie ulotnili się.
Popatrzył na zegarek. Zbliżała się pora kolacji, toteż większość gości schodziła do jadalni.
•
Popilnowałbyś tych bagaży? - zapytał Luke.
•
Nie ma problemu. Idź do niej.
Alexandra pogrążała się w czarnych myślach. Nigdy nie odczuwała takiego wyczerpania fizycznego, a
jednak nie mogła zamknąć oczu na dłużej niż dziesięć sekund. Atłasowa pościel była zimna i przyjemna
w dotyku, ale materac wydawał się zbyt miękki po dwóch dniach spania na podłodze.
Nie mogła zasnąć, toteż wstała i podeszła do toaletki, żeby wyszczotkować włosy. Długa gorąca kąpiel
była cudowna, podobnie jak królewska kolacja, którą zamówił dla niej tata. Ale prawie nie tknęła
wymyślnych dań. Tata zapytał ją, czy czuje się dobrze. Zapewniła go, że jest tylko zmęczona, ale nie
mówiła całej prawdy. Była chora -jej serce przepełniała rozpacz.
Jak Luke mógł to zrobić? Wciąż zadawała sobie to pytanie. Był dla niej taki czuły, łagodny, kochający.
Dałaby głowę, że żywił dla niej głębokie uczucie. I chociaż niewiele mówił, potrafił przekazać jej bardzo
wiele mową rąk i warg, siłą i namiętnością swoich pieszczot.
To nie mogło być kłamstwo. W przeszłości nie umiała postępować z mężczyznami, ale przecież nie
była aż tak kiepska w rozpoznawaniu cech ich charakteru. Niestety, bez względu na to, jak bardzo
starałaby się usprawiedliwić zachowanie Luke'a, pozostawały fakty. Jej ojciec zdobył się nawet na pójście
do niego, ale Luke nie chciał mu oddać filmu.
Co zamierzał zrobić z tymi zdjęciami? Ukryła twarz w dłoniach. To byłoby o wiele gorsze niż
niepowodzenie w szkole pielęgniarskiej. Tu nie mogło być mowy
134
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
o fotomontażu. Zdjęcia ukazywały ją nagą, w rzeczywistej sytuacji. Nie miała wątpliwości, że są to
wyraźne, profesjonalne zbliżenia. Krótki czas spędzony z Lukiem uświadomił jej, że jest cholernie dobry
we wszystkim, czego próbuje. Gdyby autorem zdjęć był ktoś inny, czułaby się upokorzona, ale jakoś by
to zniosła. Ale Luke...
Boże, jakże on ją zranił. Dała mu mnóstwo okazji do wyjawienia prawdy. Jeśli nie zamierzał
wykorzystać tych fotografii, to dlaczego o nich nie wspomniał? Wiedziała, jak bardzo potrzebował
pieniędzy na tę afrykańską wyprawę. Ale przecież tata proponował mu pieniądze, większe niż brukowiec,
a mimo to Luke nie oddał mu filmu. Musiała istnieć jakaś inna prrzyczyna.
Podniosła oczy i zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Szantaż! Czy mogło chodzić o coś takiego? Ależ
tak! Po co miałby dokonywać jednorazowej sprzedaży, skoro mógł ciągle machać przed nią tymi
zdjęciami, żeby finansowała jego kolejne wyprawy?
Ból w środkowej partii ciała stawał się tak nieznośny, że musiała zgiąć się wpół. Znowu walczyła ze
łzami, ale nie była w stanie stłumić jęku.
Z zadumy wyrwało ją głośne pukanie. Alexandra wstała i zbliżyła się do drzwi wychodzących na patio.
Ciężkie zasłony były szczelnie zasunięte, gdyż nadchodziła noc. Odsunęła je nieco i patrzyła w mrok.
Drgnęła na widok twarzy Luke'a za szybą.
•
Wpuść mnie - powiedział. Jego głos był przytłumiony z powodu dzielącej ich szyby.
•
Odejdź.
•
Alexandre, otwórz drzwi.
•
Nie.
•
Stoję na krawędzi. Jeśli nie otworzysz tych drzwi, spadnę.
•
Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia.
•
Alex...
Zasunęła zasłony i odeszła. Jak Luke śmiał tu przy-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
135
chodzić i szukać jej! Jak śmiał nawet pokazywać się u niej po tych wszystkich kłamstwach...
Usłyszała szelest, a potem głuchy łoskot. Zbliżyła się do okna. Odsunęła zasłonę i zerknęła przez
szparę. Nie było go. Tak jej się przynajmniej wydawało. Bardziej rozchyliła zasłony, ale nadal nie
dostrzegała Luke'a. Spojrzała w lewo i w prawo. Już miała całkowicie zasunąć zasłony, kiedy usłyszała
huk w dalszej części pokoju. Zasłoniła ręką usta i wydała z siebie okrzyk.
Z okna na przeciwległej ścianie zwisał Luke, którego nogi znajdowały się już w środku i przewróciły
stolik.
•
Au! - wrzasnął, uderzając kolanem w parapet. - Przydałaby mi się pomocna dłoń - dodał, usiłując
przepchnąć nogę przez mały otwór.
•
Dlaczego miałabym ci pomóc? Jesteś kłamcą i oszustem - oznajmiła, kładąc rękę na biodrze.
•
Sama w to nie wierzysz - odparł Luke. Kiedy do niej podszedł, cofnęła się.
•
Nie zbliżaj się do mnie, bo będę krzyczała.
•
Proszę bardzo - odparł Luke, chwytając ją za ramiona. - Krzycz.
Kiedy wpił się w jej usta, już nie stawiała oporu. Przytuliła się do niego jak na komendę. Rozchylił jej
usta językiem, dosłownie parząc ją swoim ciepłem i dotykiem. Bezradna, jęknęła i oplotła ramionami jego
szyję. Przywarła do włosów Luke'a, wdychając świeżą, dobrze znajomą woń jego ciała. Tymczasem jego
ręce spoczęły na pośladkach dziewczyny. Był podniecony. Przycisnął ją do siebie w taki sposób, że oboje
ogarnął miłosny szał.
•
Musiałem się przekonać, czy to prawda, czy może tylko śnię - wymruczał cicho.
•
Och, Luke - wydyszała Alex, by po chwili zadać dręczące ją pytanie. - Jak mogłeś?
•
Nie sądziłem, że dowiesz się o tych zdjęciach.
•
Jak mogłam się o nich nie dowiedzieć? Przecież gdyby zostały opublikowane...
136
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Nie miałem zamiaru ich sprzedawać. Powiedziałem
to twojemu ojcu. Nic ci nie mówił?
- No tak, ale dlaczego nie chcesz nam ich oddać?
Luke oderwał się od dziewczyny. Sam się nad tym
zastanawiał. Jakiś upór kazał mu jednak uważać te zdjęcia za swoją własność. To przecież dla tych zdjęć
zmienił plany, utracił swój sprzęt fotograficzny. Do diabła, ryzykował dla nich życie. Nie zamierzał ich
sprzedawać, pragnął zachować je dla siebie. Tylko on wiedział, jak wyglądała Alex, kiedy zobaczył ją po
raz pierwszy przez obiektyw aparatu, i nie zamierzał dzielić się tą wiedzą z nikim.
- Alexandra, nie sprzedam ich, obiecuję ci to.
Alex potrząsnęła głową.
•
To nie wystarczy. Muszę wiedzieć, co zamierzasz z nimi zrobić.
•
Zachowam je.
•
W jakim celu? - zapytała. Luke cofnął się o krok.
•
Co masz na myśli?
•
Chcę poznać twoje zamiary.
•
Nie mam żadnych zamiarów - odrzekł Luke.
•
ś
adnych?
- Wyduś to z siebie, Alex - powiedział z wyraźnym
gniewem w głosie. - Jakież to zamiary mógłbym mieć?
Alex wyczuwała rozpierającą go furię, ale nadal drążyła kwestię. Musiała mieć pewność.
- Szantaż.
Luke uświadomił sobie, że robi się purpurowy na twarzy. Gdyby Alex była mężczyzną, uderzyłby ją za
przypuszczenie, iż mógłby postąpić tak nikczemnie. Zamiast tego podszedł do otwartego okna i zacisnął
pięści, żeby powstrzymać się od uderzenia kobiety.
•
Czy tak właśnie myślisz? - zapytał. Alex z trudem przełknęła ślinę.
•
Taka możliwość przemknęła mi przez myśl. Luke pokręcił głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
137
•
Wcale mnie nie znasz, prawda? A ja nie znałem ciebie, pomyślał.
•
Luke...
- Nie - przerwał z naciskiem. - Może powinienem był
na to wpaść. Szantaż. Mnie nigdy nie przemknęło to
przez myśl, ale może powinno. Faktycznie potrzebuję
pieniędzy, ty i twój ojciec ciągle mi o tym przypominacie.
Warto byłoby to rozważyć. Może zaczekam, aż weźmiesz
ś
lub, to za jednym zamachem zahaczę twojego staruszka
i twojego nowego męża. Podwójne pieniądze, podwójny
ubaw.
Odwrócił się i znowu zaczął się gramolić przez okno.
•
Luke, nie odchodź w taki sposób. Porozmawiajmy...
•
Nie ma o czym rozmawiać, prawda? - odparł Luke i pomachał do niej ręką. - Jak to się mówi, dzięki
za wspomnienia.
Wspiął się na krawędź muru i po raz ostatni spojrzał na Alex. Czuł bolesne kłucie w piersiach.
- Moje gratulacje. Pozdrów ode mnie męża w noc
poślubną.
Alex podbiegła do okna. W przerażeniu wykrzykiwała jego imię kilkanaście razy, ale nie doczekała się
odpowiedzi.
Luke Stratten opuścił jej życie równie szybko, jak w nie wkroczył.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Alexandra wyjrzała przez okno swojego apartamentu przy Piątej Alei. Widok był wspaniały, najlepszy,
jaki mogło zaoferować miasto. W Central Parku dominowała soczysta zieleń wiosny i kwitły majowe
kwiaty. Uliczni sprzedawcy gorliwie zachwalali towar nieprzerwanemu strumieniowi ludzi, którzy szli do
swoich codziennych zajęć.
Wystawiła twarz na słońce i zamknęła oczy, wchłaniając przyjemne ciepło.
- Chce pani zabrać ze sobą ten szlafrok?
Alex odwróciła się do swojej pokojówki. Calinda trzymała orientalny szlafrok z niebieskiego
jedwabiu, który tata przywiózł jej z Chin.
- Tak, proszę, spakuj go - odparła Alex. —- Może mi
się przyda.
Nie wiadomo który raz sprawdziła toaletkę, żeby się upewnić, iż spakowała wszystkie najważniejsze
kosmetyki. Właściwie to ich nie potrzebowała. Zamierzała spędzić większość czasu w domu, z dala od
ludzkich oczu. Wybierała się w podróż do rezydencji ojca w Hamptons, żeby odpocząć, odprężyć się i...
zapomnieć.
Dwa miesiące, które upłynęły od „górskiej eskapady", jak prasa określała jej pobyt ze Strattenem w
małym domku, wypełniła ciągła ucieczka przed wścibskimi reporterami. Przez kilka pierwszych tygodni
Alex wstrzymywała oddech w daremnym oczekiwaniu na to, że w którymś z brukowców pojawią się jej
kompromitujące zdjęcia. Doszła do wniosku, że może Luke mówił prawdę, przynajmniej jeśli chodziło o
te fotografie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
139
Nowojorscy reporterzy bynajmniej nie uprzyjemniali jej życia. Kiedy Victor Beck ogłosił, że
Alexandra znowu rozważa możliwość małżeństwa z Justinem Farrellem, przedstawiciele prasy niczym
chmara sępów zaczęli ze zdwojoną energią uganiać się za wszystkim, co miało jakiś związek z panną
Beck.
Luke zdołał im ujść. Nie słyszała o nim od czasu, gdy zniknął z jej pokoju w wieczór po tym, jak
zostali uratowani. Wmawiała sobie, że wcale się nim nie przejmuje. Był kłamcą i Bóg wie kim jeszcze.
Nie mogła jednak oszukać swojego serca. Przełknęła dumę i zadzwoniła do Joe'ego Ryana, żeby się
dowiedzieć, gdzie przebywa Luke. Okazało się, że nie marnował czasu: już nazajutrz po opuszczeniu gór
pożyczył pieniądze od Joe'ego i odleciał do Afryki.
Alexandra była zdecydowana położyć kres temu tęsknemu wzdychaniu. Sytuacja stawała się
nieznośna. Tłumaczyła sobie, że przecież przebywała z tym mężczyzną tylko dwa dni. Nie powinien był
tak bardzo absorbować jej myśli. Nadeszła pora, żeby coś zrobić, uporządkować sprawy i zapomnieć o
wszystkim.
Ostatnie dwa miesiące wypełniły jej rozmowy z menedżerami w sprawie fundacji. Zdumiewała ją ilość
pracy, która wiązała się z rozdawaniem pieniędzy. Musiała znaleźć pomieszczenie biurowe, zatrudnić
personel i przestudiować niezliczone prośby organizacji charytatywnych o wsparcie. Ta działalność
pochłaniała mnóstwo czasu, lecz Alex było to na rękę. Praca zmuszała ją do myślenia o czymś innym niż
tylko jej własne problemy, o kimś innym oprócz Luke'a.
Teraz jednak odczuwała potrzebę oderwania się od spraw fundacji. Nie dbała o siebie. Schudła i
przyjaciółki nakłaniały ją do odpoczynku na Karaibach. Alex nie chciała przebywać tak daleko od nowo
założonej organizacji, toteż poszła na kompromis i wybrała słynny skrawek raju na południowym
wybrzeżu Long Island.
Do wyjaśnienia pozostała jeszcze tylko jedna kwestia. Chodziło o Justina Farrella. Ten biedak był
traktowany
140
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
gorzej niż piłeczka tenisowa podczas turnieju U.S. Open. Ostatniego wieczoru Alex umówiła się z nim na
kolację i wytłumaczyła mu, że nigdy nie mogłaby go poślubić, riył bardzo wyrozumiały i uprzejmy -
gdyby Alex nie znała sytuacji, mogłaby wręcz pomyśleć, że sprawiła mu ulgę. Poranne gazety przekazały
jednak zupełnie inną historię. W rubrykach towarzyskich ważniejszych dzienników nowojorskich
zamieszczono zdjęcia przedstawiające ją w czułej pozie z Justinem, co wywołało falę spekulacji na temat
ich ewentualnego małżeństwa.
- Wszystko gotowe - powiedziała Calinda. - Chce
pani, żebym włożyła bagaże do samochodu?
- Tak - odparła Alex. - Za parę minut wyjeżdżam.
Calinda podeszła z walizką do drzwi.
•
Och, miałam coś pani powiedzieć. Wczesnym rankiem dzwonił pani ojciec. Chce, żeby pani
przyszła do jego biura.
•
Mówił, w jakiej sprawie?
•
Nie, proszę pani. Powiedział tylko, żeby pani wpadła po drodze na wyspę.
•
Dziękuję, Calindo.
Pokojówka skinęła głową i wyszła. Alex zastanawiała się nad przyczyną telefonu ojca. Przecież
rozmawiała z nim ostatniego wieczoru. Usiłował wyperswadować jej wyjazd. Powiedział, że nie powinna
się ukrywać, lecz ona oświadczyła, iż potrzebuje samotności. Ciekawe, co tak ważnego miał jej do
zakomunikowania.
Przeżycia w górach nie tylko „zrobiły z niej kobietę". Pozwoliły jej dojrzeć, zmusiły ją do
skoncentrowania się na tym, co było dla niej naprawdę ważne. Wiedziała teraz, w jakim kierunku
podążyć. Praca nad Fundacją Alexand-ry Beck ruszyła pełną parą, ale praca nad Alexandra Beck dopiero
się rozpoczęła.
Czy jej się to podobało, czy nie, zakochała się w upartym, niezależnym, unikającym zobowiązań repor-
terze. Miała do wyboru tylu mężczyzn, a jednak zadurzyła się w kimś całkowicie nieodpowiednim dla
siebie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
141
Bez ustanku dręczyły ją wspomnienia o nim, Dotyk ręki Luke'a, smak jego pocałunków, siła jego ciała
wywoływały u niej bezsenność i nie pozwalały iść dalej przez życie, które wydawało się teraz podzielone
na dwa okresy - przed i po Luke'u. Płakała po jego odejściu tak bardzo, że dziwiła się, iż w jej ciele
pozostawała jakakolwiek woda.
Miłość powoduje cierpienie, powtarzała sobie bez końca. Zwłaszcza nie odwzajemniona miłość do
nieodpowiedniego mężczyzny. Ale żadne obwinianie Luke'a nie mogło zmienić faktu, iż ciągle za nim
tęskniła.
Jej ojciec nie potrafił tego zrozumieć, a ona nie umiała znaleźć wyjaśnienia. Po prostu wiedziała, że tak
jest. Wiedziała również, że tylko ona sama może położyć kres swej miłości. Najlepszym sposobem
wydawała się podróż, która pozwoliłaby jej oderwać się od wszystkiego, co miało związek z Lucasem
Strattenem. Uznała, że przestronny, stojący na plaży dom o wysoko sklepionych sufitach będzie idealną
odtrutką na malutki, jednoizbowy domek w ośnieżonych górach Vermontu.
Alexandra wzięła torebkę i ruszyła do drzwi. Spieszno jej było udać się w podróż, toteż prośba ojca
wzbudzała u niej irytację.
Wcisnęła się swoim czerwonym samochodem marki Corvette w sznur pojazdów. Na drodze utworzył
się koszmarny, typowy dla Nowego Jorku, korek. Przesuwała się centymetr po centymetrze Piątą Aleją na
południe, w kierunku biura ojca, a jednocześnie zerkała w okna wystawowe eleganckich sklepów. Te
ambitnie artystyczne, letnie dekoracje wprawiły ją w szczególny nastrój.
Kiedy dotarła na miejsce, odźwierny zajął się jej samochodem. Zawsze doceniała ten luksus w mieście,
gdzie przestrzeń parkingowa była cenniejsza od złota. Wjechała windą na najwyższe piętro i udała się do
prywatnego skrzydła wieżowca, gdzie mieściło się im-
142
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
perium Victora Becka, którego wartość szacowano na miliardy dolarów.
Skinęła głową recepcjonistce i niespiesznie pokonała znajomy, wykładany mahoniem labirynt, by w
końcu dojść do obszernego biura swojego ojca. To pomieszczenie nigdy nie przestawało jej zdumiewać.
Było usytuowane w rogu budynku i z obu stron otaczały je ściany wykonane wyłącznie ze szkła, co
dawało zapierające dech w piersiach złudzenie, iż chodzi się w powietrzu.
Tata akurat rozmawiał przez telefon i zachęcił ją gestem ręki, żeby usiadła. Wybrała duże, wykładane
skórą krzesło obrotowe i odwróciła się na nim w kierunku szklanej ściany. Otoczyło ją miasto. Z'tego
punktu obserwacyjnego wydawało się malutkie, ciche i idealne, wręcz bezpieczne.
Wiedziała, że pozory mylą.
•
Wszystko gotowe do drogi? - zagadnął Victor, odłożywszy słuchawkę.
•
Tak, już zbierałam się do wyjścia, kiedy Calinda przekazała mi wiadomość od ciebie. O co chodzi,
tato?
•
O to - odrzekł Victor Beck i podał jej krótką, odręcznie sporządzoną notatkę na pomarszczonym
papierze z odzysku. Alex szybko ją przeczytała. Była to prośba o spotkanie w sprawach służbowych. Jej
serce aż podskoczyło na widok podpisu Luke'a.
•
Nie wierzę w to.
•
Ma tu przyjść za parę chwil. Myślałem, że zechcesz być obecna.
•
Dlaczego teraz?
•
Przypuszczam, że potrzebuje pieniędzy.
•
Potrzebował pieniędzy wcześniej. Musi istnieć jakiś inny powód.
•
Alexandre, nie wyczytuj z tej notatki więcej, niż ona zawiera. Powiedziałem mu, że zapłacę za te
zdjęcia dwukrotność sumy, którą zaoferują inni. Zapewne postanowił skorzystać z tej propozycj.
Prawdopodobnie będzie się targował o większe pieniądze.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
143
- Przecież miał już sposobność...
Victor przerwał jej wypowiedź machnięciem ręki.
- Apo cóż innego miałby się ze mną kontaktować?
Moja droga, nie chcę być okrutny, ale gdyby chciał
zobaczyć się z tobą, to zadzwoniłby bezpośrednio do
ciebie.
Zanim Alex zdążyła wymyślić stosowną ripostę, w pokoju zabrzęczał intercom.
•
Pan Beck? Jakiś pan Stratten chce się z panem widzieć - obwieściła recepcjonistka.
•
Proszę go tu przysłać - odparł Victor i nacisnął guzik. - Ja z nim porozmawiam - powiedział
Alexaiidrze.
Luke zatrzymał się przed drzwiami biura, chociaż czynił to wbrew sobie. Fotografie uwierały go
niczym kamyk w bucie. Stanowiły ciągłe, irytujące wspomnienie tego, co w jego umyśle było już tylko
niemożliwym do urzeczywistnienia marzeniem. Powtarzał sobie setki razy, że najlepiej byłoby się ich
pozbyć. Nie mógł się jednak zmusić do zniszczenia tych zdjęć. Miał wrażenie, że w ten sposób zraniłby
samą Alexandre.
Ponieważ nie był w stanie zrobić tego osobiście, uznał, że może powierzyć zdjęcia tylko jednej osobie
- Vic-torowi Beckowi. Pomimo niechęci do układów z tym człowiekiem czuł, że dzięki niemu będzie
mógł skończyć ze swoim uzależnieniem.
Postąpił głupio i wziął zdjęcia ze sobą do Afryki. O różnych porach dnia i nocy zdawały się do niego
wołać, prześladowały go i zapraszały, a on zawsze ulegał. Wydobywał ze schowka w plecaku jedno czy
dwa i patrzył na nie, przypominając sobie, jak dotykał skóry Alex i otaczał wargami każdy skrawek jej
ciała. Wyprawa była ciężka, napisał na jej podstawie ciekawy artykuł, ale udręka psychiczna Luke'a
przewyższała całe zaangażowanie, jakie włożył w swoją pracę.
Należało bezwzględnie położyć temu kres. Luke po-
144
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
trzasnął głową, jakby chciał się ze wszystkiego oczyścić, i wyciągnął rękę do gałki u drzwi.
Wszedł do środka. Alexandra zapomniała, jaki jest wysoki i przystojny, i jak bardzo wypełnia sobą
każde pomieszczenie. Schudł i mocno się opalił. Wyglądał jak mieszkaniec którejś z bananowych
republik. Serce podeszło Alex do gardła\ ale zdołała zachować obojętny wyraz twarzy. Obróciła się na
krześle w jego kierunku.
Luke zrobił drugi krok i z wrażenia przystanął. Nie spodziewał się ujrzeć Alex. Celowo napisał
Victorowi liścik, mając nadzieję, że uda mu się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z dziewczyną.
Najwidoczniej przeznaczone mu było coś innego.
Przez długi czas po prostu na nią patrzył. Była tak piękna jak w jego wspomnieniach, a może jeszcze
piękniejsza, jeśli brało się pod uwagę słońce, które padało przez szklaną ścianę i tworzyło wokół jej głowy
złocistą aureolę. Wydawała się spokojna, nieskrępowana, wręcz pogodna.
Natomiast on miał zły humor, był zmęczony i poruszał się z trudem. Afryka... No cóż, wydała mu się
teraz bardziej gorąca, zakurzona i prymitywna niż w rzeczywistości. Przez dwa miesiące pobytu na tym
kontynencie podróżował w uciążliwych warunkach, obozował przy ogniskach pod gołym niebem i bez
przerwy maszerował. Nic dziwnego, że jego kolano znajdowało się teraz w opłakanym stanie.
Uświadamiał sobie, że robi się już za stary na takie eskapady.
- Witam pana, Stratten - powiedział Victor.
Wyszedł zza biurka z wyciągniętą ręką. Luke niechętnie ją uścisnął. Nie przybył tu dla przyjemności.
Zgodnie z tym, co napisał w liściku, zjawił się w interesie, we własnym interesie.
- A ze mną to się nie przywitasz? - zapytała Alex,
zdumiona, że mówi tak cicho i spokojnie. Stanęła obok
swojego ojca i spojrzała Luke'owi w twarz. Sprawiał
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
145
wrażenie zmęczonego, ale jej stęsknionym oczom wydał się cudowny. Zbyt cudowny.
Luke przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę.
•
Dzień dobry, panno Beck.
•
Och, chyba powinnyśmy odrzucić konwenanse, nie sądzisz, Luke? Myślę, że z pewnością możemy
już mówić sobie po imieniu.
•
Witaj, Alexandre - powiedział Luke, wyciągając rękę. Wypowiedział jej imię z łatwością i wcale go
to nie dziwiło. Przez ostatnie dwa miesiące powtarzał je niemal bez przerwy. - Jak się masz?
Ich ręce zetknęły się i Luke poczuł, że jego ramieniem wstrząsa dreszcz, jakby poraził go prąd. Szybko
puścił jej dłoń. Alex nieco uniosła podbródek. Rozpoznał u niej obronną reakcję.
•
Ś
wietnie.
•
Jestem zdumiony twoją obecnością. Sądziłem, że te twoje plany małżeńskie bardzo cię absorbują.
•
Nie ma żadnych planów małżeńskich, Luke. Chyba wypowiedziałam się na ten temat dostatecznie
jasno... Kiedy to było? Jakieś dwa, trzy miesiące temu?
•
Dwa - odparł cicho.
•
Ach, tak, dwa. Czas tak szybko leci, kiedy człowiek jest zajęty.
Alex odwróciła się i podeszła do okna. Bolał ją brzuch i czuła, że płoną jej policzki. Nie chciała, żeby
on wpatrywał się w nią tak uporczywie.
- Dzisiejsze gazety donoszą, że znowu rozważacie ślub
- oznajmił. On również odczuwał sensacje żołądkowe,
zupełnie takie same jak na lotnisku, kiedy po raz pierwszy
zobaczył jej zdjęcie z Farrellem w rubryce towarzyskiej.
Alex obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.
- Akurat ty nie powinieneś wierzyć we wszystko, co
wypisują gazety.
Długo patrzyli sobie w oczy. Przepływały między nimi fluidy wyrażające setki, tysiące myśli, nie
wyznanych
146
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
uczuć i obaw. Victor zakaszlał. Luke oderwał wzrok od dziewczyny i zwrócił uwagę na jej ojca.
•
Mówiłeś, że chcesz omówić pewną sprawę - przypomniał Victor.
•
Tak.
•
Przypuszczam, że chodzi o zdjęcia. Luke wyciągnął dużą kopertę.
•
Rzeczywiście.
•
Masz je przy sobie?
Alexandra gwałtownie odwróciła głowę. Udzielając odpowiedzi, Luke cały czas na nią patrzył.
- Tak.
•
Musi ci być bardzo ciężko, Luke, skoro wreszcie chcesz je sprzedać - zauważyła. - Pamiętam, że
kiedyś stanowczo odmówiłeś.
•
To było dawno temu.
•
Tak, dawno temu - powtórzyła.
Czuła, że zaraz się rozpłacze. Przełknęła grudę twardą jak kamień i zrobiła krok do przodu. Musiała się
stąd wydostać, uciec od Luke'a. Nie była przygotowana na taką udrękę. Niestety, widok tego mężczyzny
potęgował jej miłość. Dlaczego? pytała samą siebie. Dlaczego musiał tu wrócić?
Wzięła torebkę i przemknęła obok swojego ojca i Luke'a. Ujęła gałkę i gwałtownym ruchem otworzyła
drzwi. Kiedy się odwróciła twarzą do obu mężczyzn, miała łzy w oczach.
- Daj mu to, czego chce, tato. Był tego wart.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, a Victor i Luke patrzyli na
nie przez dłuższy czas. Wreszcie Victor ruszył do przodu, żeby przywołać córkę, ale Luke go
powstrzymał.
•
Proszę pozwolić jej odejść-powiedział tak zrezygnowanym tonem, że Victor obrzucił go szybkim
spojrzeniem.
•
Hmm, no cóż, chyba powinniśmy przejść do konkretów - zaproponował ojciec Alex.
Luke gwałtownym ruchem podał Victorowi kopertę.
- W środku są również negatywy. Wywołałem je sam,
toteż nie musi się pan martwić, że ktoś inny ma odbitki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
147
Victor nie wziął koperty. Otworzył szufladę biurka i wyjął dużą książkę czekową. Usiadł i włożył
okulary na czubek nosa.
•
Ile, Stratten? - zapytał, nabazgrawszy nazwisko Luke'a na czeku.
•
Nic.
Victor zamrugał powiekami.
•
ś
adnych pieniędzy?
•
ś
adnych.
•
Co to ma znaczyć? Jeśli nie chcesz zapłaty za zdjęcia, to czego chcesz?
•
Spokoju.
Victor zsunął okulary i oparł się plecami o fotel. Przez długi czas przyglądał się Luke'owi. Stratten stał
nieruchomo. Nie liczyło się to, czy lubił Victora Becka, czy nie. W istniejących okolicznościach Beck,
jako ojciec Alexandry, miał prawo go oceniać.
•
Te zdjęcia są bezcenne - rzekł Victor.
•
Mnie nie trzeba o tym zapewniać.
Pomimo cynizmu, Luke pragnął przede wszystkim spokoju, którym się cieszył przed poznaniem
Alexandry Beck. Uznał, że zdoła go osiągnąć tylko wtedy, gdy wybije sobie Alex z głowy. Posiadanie jej
fotografii przeszkadzało mu dalej żyć. No cóż, kochał ją i musiał się nauczyć żyć z tym problemem.
Doszedł do wniosku, że ona nigdy nie będzie żywiła do niego takich samych uczuć. Udowodniła to,
wyrażając o nim niepochlebną opinię. Nie mogła mu ufać, na zawsze miał pozostać w jej oczach tylko
plugawym reporterem. Victor gestem dłoni nakazał Luke'owi usiąść. Młodszy mężczyzna posłusznie
opadł na krzesło, które przed chwilą zajmowała Alexandra. Wyczerpany podróżą, wyprostował prawą
nogę i po-masował kolano. Victor zmrużył oczy.
- Kochasz moją córkę?
Luke przestał rozcierać kolano. Podniósł oczy i wytrzymał badawcze spojrzenie Victora.
148
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy to ma jakieś znaczenie?
•
Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, młody człowieku. Czy kochasz ją?
•
Tak.
Na twarzy starszego pana pojawił się uśmiech.
•
Tak myślałem. Ona też cię kocha. Luke potrząsnął głową.
•
To nieprawda. Nazwała mnie kłamcą i oszustem. Victor wybuchnął głośnym śmiechem.
•
To jest cała Alex. Lubi dramatyzować. Wypisz, wymaluj jak jej matka. Kiedy zalecałem się do
Felicii, nazwała mnie złodziejskim baronem.
•
Miała rację.
Victor znowu się roześmiał.
- Faktycznie!
Wstał i obszedł biurko, by znaleźć się przy Luke'u. Podniósł kopertę ze zdjęciami i wręczył ją
Luke'owi.
- Daj te zdjęcia Alex, nie mnie. Powiedz jej, co do niej
czujesz. Myślę, że będziesz mile zaskoczony.
Luke pokręcił głową.
- To na nic się nie zda. Wywodzimy się z dwóch
różnych światów.
Victor położył mu rękę na ramieniu.
- Jeśli naprawdę chcecie, to zdołacie dojść do porozu
mienia.
Luke patrzył z niedowierzaniem na Victora Becka.
•
Myślałem, że jest pan ostatnią osobą, która chciałaby widzieć nas razem.
•
Zależy mi na mojej córce. I chcę, żeby była szczęśliwa. Myślę, że możesz jej dać szczęście.
•
Nawet gdyby to było możliwe, nie miałbym pojęcia, od czego zacząć.
•
Zacznij od wyznania jej swoich uczuć. Ona właśnie jedzie samochodem do mojego domu w
Hamptons. Załatwię dla ciebie helikopter. Zdążysz tam przed Alex.
•
Dlaczego pan to robi? - pytał Luke.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
149
- Ponieważ, wbrew obiegowej opinii, panie Stratten, naprawdę mam serce - odparł z uśmiechem Victor
Beck.
Jazda samochodem, kiedy się płacze, może być niebezpieczna. Alex przekonała się o tym natychmiast
po znalezieniu się na autostradzie Long Island. Przecierała oczy chusteczką i nagle musiała zjechać na
pobocze, żeby nie wpadła na nią ciężarówka.
Podjęła podróż na nowo dopiero po odzyskaniu równowagi psychicznej, ale teraz wyglądała okropnie
z rozmazanym makijażem i zapuchniętymi oczami. Zresztą, czy to miało jakieś znaczenie? Nikt jej
przecież nie widział. Wcisnęła pedał gazu jeszcze mocniej. Pomyślała, że im prędzej dotrze do domu, tym
szybciej będzie mogła skulić się na kanapie i zasnąć.
Dom był otoczony długim na milę, wysadzanym drzewami podjazdem, który przechodził w ogromny
płaskowyż nad wydmami. Architekci zaprojektowali go w stylu współczesnym i zbudowali z drewna i
szkła. Alex uwielbiała to miejsce i zawsze koiła tutaj nerwy, ilekroć coś nie układało jej się w życiu.
Zostawiła klucze i bagaże w samochodzie. Nie mogła znieść napięcia związanego z ponownym
ujrzeniem Luke'a. Pragnęła jedynie rozebrać się i położyć do łóżka.
Drzwi od frontu były otwarte. Alex weszła do przewiewnego korytarza i zadała sobie pytanie, gdzie
może przebywać George, dozorca. Uprzedziła go telefonicznie o swoim przyjeździe. Dom wyglądał
ś
wieżo i czysto, a przez okna wpadała oceaniczna bryza.
Alex wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie dozorca zajmował się czymś na terenie posiadłości.
Wkrótce zobaczy jej samochód i będzie wiedział, że przyjechała. Powoli weszła po schodkach na trzecie
piętro, gdzie znajdowała się jej sypialnia. Kiedy zbliżyła się do wejścia swojego apartamentu, usłyszała
szum cieknącej wody. Wzruszyła się na myśl o tym, że George jest taki
150
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
troskliwy i przygotowuje jej kąpiel. Z uśmiechem na ustach wkroczyła do pokoju.
•
George? - zawołała. Przywitała ją tylko cisza. Położyła torebkę na stole i ostrożnie podeszła do
łóżka. Szum wody stał się głośniejszy.
•
George? To ty?
Cisza wywołała u niej gęsią skórkę. Z drżeniem serca podeszła do łazienki, ale odwracając się
dostrzegła coś na łóżku.
Fotografie.
Wzięła jedno ze zdjęć o wymiarach osiem na dziesięć. To była ona. W gorącej kąpieli w Vermont.
Miała zamknięte oczy, a nad powierzchnią wody widać było jej obnażone piersi.
To były zdjęcia Luke'a.
Jak się tutaj znalazły? Poczuła dreszcze. Odłożyła zdjęcie i wzięła do ręki nasćępne, a potem jeszcze
jedno. Wszystkie przedstawiały tę samą scenę.
Nagle zauważyła na podłodze porozrzucane ubrania. Podniosła jedną z rzeczy. Koszula safari. Jej serce
zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Wzięła do ręki następną rzecz. Spodnie khaki.
To jej wystarczyło. Nie potrzebowała Sherlocka Holmesa, żeby odgadnąć, co się stało. Wpadła do
łazienki i zmartwiała na widok Luke'a, który leżał z przymkniętymi oczami w jej wannie.
Przez dłuższą chwilę syciła oczy jego ciałem, które wypełniało całą wannę. Jej serce drżało z miłości.
Spieniona woda pieściła jego szerokie, opalone ramiona. Wreszcie otworzył oczy.
•
Jak tu się dostałeś? - zapytała kategorycznym tonem.
•
Witaj, Alexandra. Jak się jechało?
•
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Wiedziała, że musi kontrolować sytuację, ale nie było
to łatwe, skoro znajdował się zaledwie kilka kroków dalej, wielki i rozkosznie nagi.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
151
•
Helikopterem.
•
Helikopterem taty? . Luke skinął głową.
•
Uznał, że powinienem przekazać-ci te zdjęcia osobiście.
•
Ile go to kosztowało?
•
Nic. Są twoje.
•
Co ty mówisz, Luke? - zapytała. Jej serce biło trzy razy szybciej niż zazwyczaj.
•
Rozbierz się i chodź tu do mnie, to ci wszystko opowiem - odrzekł Luke.
•
Ani myślę - oznajmiła, kręcąc głową. - Najpierw musisz mi powiedzieć, co tutaj robisz.
•
Realizuję swoje marzenie.
•
Luke...
•
No, wejdź, kochanie, do wanny, woda jest ciepła...
•
Gdzie jest George? - zapytała.
•
Wysłałem go do sklepu. Pomyślałem, że dzisiejszego wieczoru zjemy coś w domu. Czy to ci
odpowiada?
•
Luke...
•
Alex, bo stracę cierpliwość.
•
Ty chyba nie myślisz, że wejdę do tej wanny.
•
Dlaczego nie miałabyś tego zrobić?
•
A dlaczego miałabym?
Luke odepchnął się od krawędzi wanny i usiadł. Na jego owłosionej klatce piersiowej lśniły krople
wody i Alex z trudem zwalczyła w sobie chęć wyciągnięcia ręki i przeczesania palcami tych włosków.
•
Ponieważ pragnę ciebie!
•
To nie wystarczy - odparła, chociaż kiedy usłyszała te słowa, ugięły się pod nią kolana.
•
Ponieważ potrzebuję ciebie. Alex zaczęła rozpinać bluzkę.
•
Mów dalej.
- Ponieważ, najmilsza, jestem w tobie do szaleństwa
zakochany.
152
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
To ostatnie zdanie przeważyło szalę. Alex uśmiechnęła się uszczęśliwiona.
•
Wejdź do wanny, to ci pokażę, jak bardzo.
•
Sposób numer jeden, dwa czy trzy? - zagadnęła Alex.
•
Cztery.
Po kilku sekundach ubranie Alex już leżało na podłodze, a ona sama znalazła się w ramionach Luke'a,
zanurzona po szyję w wodzie. Usiadła na nim okrakiem i przekonała się, że jest bardzo podniecony. Luke
bardzo długo patrzył jej w oczy. Niczym ślepiec wodził opuszkami palców po jej twarzy, na nowo
poznając swoją ukochaną.
- Kocham cię - szepnęła Alex.
W tym momencie Luke ją pocałował. Alex rozchyliła wargi, by zrobić miejsce jego językowi. Zapach,
smak, dotyk rąk Luke'a - wszystko to budziło w niej tak palące pożądanie, że nie zważała na gorącą wodę.
Luke przechylił głowę i chwytał wargami pukle jej włosów, rozkoszując się ich miękkością.
•
Och, Boże, tęskniłem za tobą. Każdy dzień i każda noc w Afryce była piekłem bez ciebie.
•
Przepraszam, że nazwałam cię kłamcą i oszustem.
•
Przepraszam, że od ciebie uciekłem. Nigdy nie potrafiłem uporządkować swoich spraw. Zawsze
radziłem sobie z problemami w ten sposób, że od nich uciekałem. Ale to już się nie powtórzy, kochanie.
Zostanę, jeżeli tylko mnie zechcesz.
- A co z twoją pracą? Co z podróżami?
Luke potrząsnął głową.
•
Już z tym skończyłem. Artykuł o Afryce został dobrze przyjęty. Wyrobiłem sobie niezłą reputację.
Jakiś czas temu otrzymałem ofertę pracy od krajowego dziennika. Postanowiłem ją przyjąć.
•
Już nie będziesz pracował dla brukowca Ryana? - zapytała.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
153
•
A co o tym sądzisz?
•
Mmm, nie wiem - powiedziała Alex, ocierając się o niego. - Myślę, że mamy wobec niego dług
wdzięczności. To przecież dzięki niemu poznałam ciebie.
•
Poprosimy go więc, żeby został naszym drużbą
- oświadczył. Alex posłała mu promienny uśmiech.
- Podoba ci się ten pomysł?
Skinęła głową, a wówczas Luke podniósł ją na taką wysokość, by mogli się połączyć jednym mocnym
ruchem. Zamknął oczy i delektował się tą chwilą. Czuł się tak, jakby wrócił do domu. Potem pochylił
głowę i lekko ugryzł Alex w ucho.
•
Wiesz, tak naprawdę Ryan nie miał z tym nic wspólnego - szepnął ochrypłym z namiętności głosem.
•
Nie miał? - zdziwiła się Alex. Po chwili westchnęła i wygięła się, powoli poruszając biodrami, by
mieć go w sobie całego.
•
Nie, najdroższa - odparł Luke. - Wystarczyło jedno spojrzenie.