AUDRA ADAMS
Bogata dziewczyna, niegrzeczny
chłopak
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była tak piękna, jak wszyscy o niej mówili.
MoŜe nawet jeszcze piękniejsza.
Lucas Stratten poprawił ostrość obiektywu, by skoncentrować go na jej twarzy. Obejrzała się najpierw
za siebie, a potem na prawo i na lewo, przez cały czas z niepokojem marszcząc brwi. Upewniwszy się, Ŝe
nic nie zakłóca jej prywatności, powoli zdjęła długie, białe futro z lisów.
Pod spodem była zupełnie naga.
Lucas Stratten wstrzymał oddech. Aparat wyślizgnął mu się z rąk i niewiele brakowało, Ŝeby go
upuścił. Ten incydent przypomniał mu, po co się tutaj zjawił. Szybko pstrykał kolejne zdjęcia, podczas
gdy dziewczyna rozkoszowała się spienioną i gorącą wodą w wannie.
Miała przymknięte oczy i w miarę jak ciepła kąpiel zdawała się przynosić efekt, jej rysy zmieniał
leniwy uśmiech. Odskoczył, czując się jak podglądacz. Ale na tym przecieŜ polegał jego zawód: starał się
uchwycić naturalne ludzkie zachowania, relacjonować bieŜące wydarzenia. A Alexandra Beck była
wydarzeniem. Jednak akurat to zlecenie budziło w nim niesmak, bez względu na sumę, którą spodziewał
się otrzymać i której rozpaczliwie potrzebował.
Obróciła się w wodzie, ukazując piersi, róŜowe obrzmiałe sutki. Ciało Luke'a reagowało na jej wdzięki
tak, jak zapałka reaguje na zetknięcie z płomieniem. Niespodziewanie poczuł twardość w swoich dŜinsach
i zmienił pozycję, Ŝeby zmniejszyć napięcie. CóŜ za niedorzeczność! Pracował juŜ z wieloma nagimi
kobietami i zawsze patrzył na nie chłodnym okiem. Nie miał kłopotu z rozgraniczaniem Ŝycia
zawodowego i prywatnego, więc dlaczego tym razem czuł się inaczej?
Fakt, Ŝe spędził ostatnio prawie pięć lat z dala od ojczyzny, tłumaczył taką gwałtowną reakcję. W
krajach Trzeciego Świata trudno było myśleć o trwałym związku, a on nigdy nie przepadał za przelotnymi
romansami.
Kiedy widział Alexandre Beck stojącą w wodzie w całej okazałości, wszystkie jego racjonalne
argumenty ulatywały z wiatrem. Przypominała boginię pośrodku staroŜytnego stawu ofiarnego. Luke'owi
pulsowały skronie. Wykonał kolejne zdjęcie: nędzny dowód, iŜ kolor jej gęstych miodoworudych włosów
był absolutnie, całkowicie, niezaprzeczalnie naturalny.
ZdąŜył jeszcze zrobić dwa ujęcia, a potem dziewczyna wyszła z wanny, owinęła się futrem i wsunęła
stopy w białe, futrzane pantofelki. Po chwili zniknęła w drzwiach swojej willi na zboczu góry za
ekskluzywnym, prywatnym ośrodkiem narciarskim w Vermont.
Luke opuścił aparat, cały spocony mimo chłodnego marcowego wiatru. Dzięki Bogu, zrobił dzisiaj
kilka niezłych ujęć. Pomyślał, Ŝe powinien szybko wykonać zlecenie, zanim nadarzy się okazja do
bezpośredniego zetknięcia z tą kobietą. Taka komplikacja byłaby teraz bardzo niepoŜądana w jego Ŝyciu.
Zadzwonił do Joe'ego, Ŝeby mu powiedzieć, co ma. Dzięki jego aktom szmatławce miały się sprzedać
w milionowych nakładach. Na myśl o radosnym uśmieszku Joe'ego zadygotał. Ale dość juŜ rozwaŜań na
temat charakteru prasy brukowej. NajwaŜniejsze, Ŝeby mu zapłacili, a wtedy będzie mógł stąd wyjechać i
przestać kusić los. To właśnie los zadecydował o jego pobycie
tutaj. Następne zlecenie czekało go w Afryce i Ŝeby znieść panujący tam dokuczliwy upał, postanowił
wypocząć w jakimś niedrogim ośrodku narciarskim. Ale gdy tylko wsiadł do autobusu na lotnisku,
obudził się w nim instynkt reportera.
Siedziała sama w tylnej części wozu. I chociaŜ była osłonięta kapeluszem, apaszką i ciemnymi
okularami, dostrzegało się w niej niezwykłą klasę. Ignorował ją przez większą część jazdy, prawie nie
zastanawiając się nad tym, kim jest ta kobieta albo dlaczego się ukrywa. Ale niebawem dosięgnęła go
ręka przeznaczenia w osobie nad wiek rozwiniętego dwuletniego chłopczyka, który nie mógł usiedzieć w
miejscu. Malec wyrwał się z objęć udręczonej matki i zerwał z głowy eleganckiej damy ten kaszmirowy,
podobny do turbanu kapelusz.
Jeśli nie bujne miodoworude włosy, które wysypały się spod kapelusza dziewczyny, to zaintrygowała
go przynajmniej jej nazbyt gwałtowna reakcja na całe zdarzenie. Ktoś inny skwitowałby zajście
ś
miechem. Ona - wprost przeciwnie, i Luke zadawał sobie pytanie: dlaczego. Dręczyło go to tak bardzo,
Ŝ
e przegapił swój przystanek i dojechał razem z nią do końca linii. Wmawiał sobie, Ŝe ta dziewczyna jest
co najwyŜej nieśmiałą, prowadzącą samotne Ŝycie pięknością. Ale przecieŜ wcale nie musiało tak być...
Z holu niezwykle ekskluzywnego hotelu szybko zadzwonił do zaprzyjaźnionego wydawcy brukowych
pisemek, Joe'ego Ryana, który w duŜym stopniu zaspokoił jego ciekawość. Alexandra Beck, sławna
dziedziczka zaliczająca się do śmietanki towarzyskiej, zrezygnowała z zaplanowanego ślubu. Podobno
widziano ją na Karaibach, lecz Luke - a teraz równieŜ Joe - wiedzieli swoje. Joe nie omieszkał przekazać
szczegółowej relacji o dawnych romantycznych eskapadach tej damy. Według Joe'ego panna Beck
skakała z kwiatka na kwiatek i zostawiła za sobą cały orszak kochanków.
Nagle planowany wypoczynek Luke'a nabrał nowego charakteru, gdyŜ gazeta Joe'ego zaproponowała,
Ŝ
e pokryje jego rachunki, a on będzie chodził za dziewczyną tak długo, aŜ zdoła ją sfotografować.
JednakŜe panna Beck nie wykazała chęci współpracy. Pierwsze dni pobytu w kurorcie spędziła w
całkowitej izolacji i Luke nie był w stanie zrobić jej ani jednego zdjęcia.
AŜ do dzisiejszego dnia.
Luke sprawdził film i odkręcił obiektyw od aparatu. Skończył swoją robotę. Kiedy pakował sprzęt, juŜ
wybiegał myślą ku następnemu zleceniu. Pewne państewko w Afryce dopiero co zaczęło egzystować bez
swojego doŜywotniego prezydenta. Stary generał zmarł, przekazując ster rządów niezaradnemu synowi.
Zamiast zmian ustrojowych rozpoczął się chaos... I nikt tych wydarzeń nie relacjonował, nawet
największe stacje telewizyjne.
Z powodu cięć budŜetowych w ostatnich latach większość zagranicznych biur informacyjnych została
zmuszona do masowych redukcji personelu albo całkowitego zaprzestania działalności.
To dawało pole do popisu dla niezaleŜnych fotoreporterów, takich jak on sam. Mając przy sobie tylko
sprzęt i podręczną torbę z wełnianej bai, mógł jeździć dokąd chciał i uwieczniać najciekawsze
wydarzenia. W tym okresie Luke wyrobił sobie reputację uczciwego, szczerego reportera. Jego zdjęcia
ozdabiały wewnętrzne strony i okładki wszystkich waŜniejszych dzienników i magazynów
ogólnokrajowych. To był świat, który Luke znał i kochał i... nie mógł się doczekać, kiedy znowu do niego
powróci.
Przewiesił przez ramię torbę z aparatem i wygramolił się ze swojej kryjówki. Ból w prawym kolanie
przypomniał mu inny powód, dla którego się tu znalazł. Podczas ostatniej wyprawy odłamek pocisku
zranił go w nogę, gdy fotografował potyczkę w miejscu leŜącym na południe od granicy. Incydent, który
Luke traktował najpierw jak
przykry drobiazg, uczynił go niesprawnym do tego stopnia, Ŝe powrót do pracy okazał się niemoŜliwy bez
serii zabiegów rehabilitacyjnych. Rana nie wygoiła się całkowicie, o czym uwielbiał mu przypominać Joe,
i za jej sprawą znajdował się na bocznym torze dłuŜej niŜ mógłby oczekiwać.
O wiele za długo, biorąc pod uwagę jego sytuację finansową. Był bez grosza przy duszy, nie miał
Ŝ
adnej pensji, dzięki której mógłby rozpocząć następną wyprawę. I chociaŜ redaktorom podobały się jego
zdjęcia, nie zamierzali go finansować. Pod tym względem pozostawał na własnym utrzymaniu.
Potrzebował pieniędzy, Ŝeby opłacić kolejną ekspedycję. Dlatego znęciła go perspektywa szybkiego
zarobku na zdjęciach Alexandry Beck dla prasy brukowej. Z głupim uśmieszkiem na twarzy wracał do
domu wypoczynkowego. Alexandra Beck, jedyne dziecko niezwykle wpływowego w świecie mediów,
ekscentrycznego miliardera, Victora Becka. Ludzie z Wall Street nadali mu przydomek „Nieczuły Vic",
co, zwaŜywszy na miejsce, w którym zrodził się ów przydomek, tylko powiększało jego obraźliwość.
Beck posiadał pokaźną część nieruchomości w trzech największych miastach i dbał, Ŝeby wszyscy o,tym
pamiętali. Nie było dnia, Ŝeby gazety i magazyny nie zamieściły jakiejś wzmianki na jego temat albo
przynajmniej zdjęcia.
Luke właściwie nie Ŝywił szacunku do ekscentrycznego magnata. Beck dorobił się majątku cięŜką
pracą i to przynosiło mu chlubę, ale sposób Ŝycia tego męŜczyzny budził u Luke'a zdecydowany niesmak.
Znał Victora Becka. Nie osobiście, ale dysponował gruntowną wiedzą o takich ludziach jak on. Dobrym
przykładem mógł być jego ojciec. Lo-rne'owi Strattenowi nie zaleŜało na mediach tak bardzo jak
Victorowi, ale był w równym stopniu łasy na pieniądze. Luke spędził wczesną młodość
w cieniu biznesmena, który miał obsesję na punkcie konkurencji i nigdy nie wydawał się
usatysfakcjonowany: ani ilością posiadanych pieniędzy, ani swoimi kobietami. Ani synem.
Spokojnie minął kilku stałych gości siedzących przy kamiennym kominku. Sezon miał się juŜ ku
końcowi i przebywali tu tylko najbardziej zapaleni narciarze i ludzie, którzy nie mieli nic innego do
roboty, jak zjeŜdŜać po stokach. Luke zignorował atrakcyjną blondynkę, która omal się o niego nie
potknęła, usiłując zwrócić na siebie jego uwagę. Przypadkowe spotkanie panny Beck zmieniło charakter
tej wyprawy: pobyt w ośrodku stał się interesem, a nie przyjemnością. Nie zwracał uwagi na Ŝadną z
olśniewająco pięknych kobiet, od których aŜ się roiło w kurorcie. Gdyby był zainteresowany tymi
sprawami, wiedziałby, w którą stronę spoglądać.
W umyśle Luke'a pojawiła się na moment twarz Alexandry zanurzonej w wannie z gorącą wodą. Za-
stanawiał się, czy panna Beck wygląda tak samo, kiedy się kocha, ale zaraz odpędził od siebie tę myśl.
Zapewne trudno byłoby zliczyć jej kochanków. Znał takie kobiety. Na przykład swoją matkę. AŜ do
ś
mierci zmieniała męŜczyzn jak rękawiczki, wciąŜ szukając jakiejś tajemniczej i nieuchwytnej więzi,
której z pewnością nie odnalazła. Doszedł do wniosku, Ŝe ma dość tych rozmyślań. Podniósł słuchawkę i
wybrał numer.
•
Joe? Mówi Luke. Mam te zdjęcia. Wrócę...
•
Ile?
•
Co ile?
•
Ile masz tych zdjęć? - zapytał Joe.
•
Nie wiem. MoŜe z pół rolki.
•
Zrób trochę więcej.
•
Joe, juŜ skończyłem. Rozumiesz? Spodoba ci się to, co dostaniesz. Wierz mi, to wystarczy.
•
Taak? - zapytał przeciągle Joe. - Dobry materiał?
•
Dość dobry.
•
Jak dobry?
•
Jest naga - szepnął Luke.
•
Cholera! Gdzie? W swoim pokoju?
•
Nie, w wannie.
•
Sama?
•
Zupełnie sama.
•
To szkoda- stwierdził Joe. - Jakieś zbliŜenia? Luke skrzywił się.
•
Będziesz zadowolony z tych zdjęć, obiecuję ci.
•
Co powiedziałeś?
Luke zerknął na osoby obecne w głównej sali. Blondynka uśmiechała się do niego. Odwrócił się.
- Nie będę się wydzierał. Pogadamy później.
•
W porządku, bracie, zawsze odwalasz kawał dobrej roboty. Wierzę ci na słowo. Ale skończ tę rolkę,
sfotografuj dziewczynę w akcji.
•
Joe, ja wyjeŜdŜam. JuŜ i tak za długo tu jestem. Mam dość. I muszę wracać. Tylko przygotuj
pieniądze. Mój samolot odlatuje jutro rano i mam zamiar do niego wsiąść.
•
Nie podleczyłeś się wystarczająco, Ŝeby lecieć do jakiejś zapadłej dŜungli. Co się stanie, jeŜeli
będziesz potrzebował pomocy medycznej? MoŜe jakiś szaman voodoo będzie potrząsał zminiaturyzowaną
ludzką główką nad twoją nogą?
•
Daruj sobie. Szykuję się do wyjazdu - przerwał mu Luke.
- Dodatkowy tysiąc, jeŜeli skończysz tę rolkę.
Luke przysunął słuchawkę do ucha. Dodatkowy tysiąc
pozwoliłby pokryć wiele rachunków... Ale jeŜeli Jej Wysokość przez następną dobę nie opuści swojego
apartamentu? Wtedy on spóźni się na samolot i utknie w tym miejscu, dopóki nie zdoła wymyślić czegoś
innego.
- Nie - oznajmił Joe'emu. - Wynoszę się stąd.
Luke odwiesił słuchawkę i skierował się do kawiarni
na szybki, mocno spóźniony lunch. Wychodząc, zapłacił
rachunek w kasie przy drzwiach kawiarni. Udał się do holu, połoŜył torbę i zaczął grzebać w kieszeniach
spodni w poszukiwaniu klucza do pokoju. Pomyślał, Ŝe im szybciej się spakuje, tym szybciej zdoła
opuścić ten kurort. Kiedy odwrócił się, Ŝeby chwycić torbę z aparatem, stanął twarzą w twarz z kobietą,
która go absorbowała przez cały zeszły tydzień.
- Przepraszam - powiedziała Alexandra. Obeszła
Luke'a i zbliŜyła się do recepcji.
Luke gapił się na jej długie nogi i krągłe, zgrabne biodra. Miała na sobie narciarki, botki i sztuczne
czerwone futro z kapturem, który zakrywał jej charakterystyczne włosy. Trzymała czerwone skórzane
rękawice.
Co, u licha, zamierzała teraz zrobić? Luke przeniósł cięŜar z chorej nogi na zdrową i postanowił się
tego dowiedzieć. Podszedł do kontuaru i udawał, Ŝe przegląda jakąś broszurę, a jednocześnie słuchał
rozmowy Alexandry z recepcjonistą, dotyczącej wynajęcia śnieŜnego skutera. Uśmiechnęła się do tego
męŜczyzny, a potem ruszyła do wyjścia, w kierunku wypoŜyczalni.
Luke szedł za nią w bezpiecznej odległości. Alexandra przywitała się z operatorem, przeszła się
wzdłuŜ szeregu skuterów i wybrała jedną z maszyn. Machnęła ręką, nie Ŝycząc sobie Ŝadnych instrukcji, i
po chwili juŜ jej nie było. Luke zerknął na zegarek. Trzecia. Trochę późno, Ŝeby pójść za nią, ale tysiąc
dolców to sumka nie do pogardzenia, a w aparacie zostało jeszcze pół filmu. Parę zdjęć panny Beck na
tym skuterze wystarczy, Ŝeby uszczęśliwić Joe'ego.
ZbliŜył się do stanowiska, złoŜył podpis i zapłacił za swoją maszynę.
•
Wie pan, jak to obsługiwać? - zagadnął operator.
•
Tak - odparł Luke. Wyjął z torby aparat, poprawił obiektyw i przewiesił pasek przez klatkę pier-
siową.
•
Zna pan tę kobietę? - zapytał męŜczyznę i kiwnął
głową w kierunku, w którym zniknęła Alexandra. Operator wzruszył ramionami.
•
W Ŝyciu jej nie widziałem.
•
Płaciła gotówką? - zagadnął Luke.
•
A kto chce to wiedzieć?
Luke wyjął z kieszeni dwudziestodolarowy banknot i pomachał nim przed oczami operatora, który
rozejrzał się i zgrabnie ukrył go w dłoni. Przejrzał swoje papierki i wyciągnął czek podróŜny.
- Nazywa się Jane Martin - powiedział, pokazując
czek Luke'owi.
To, Ŝe uŜywała fałszywego nazwiska, nie zaskoczyło Luke'a.
•
Dokąd się skierowała?
•
Prosto na drogę wokół wzgórza. Mówiłem jej, Ŝeby się trzymała wyznaczonych szlaków. O tej
porze roku śnieg jest zabawny.
•
Zabawny?
•
No, wie pan, miękki, zdradziecki. Lód pod spodem topi się za dnia, by znowu zamarznąć nocą.
Przez to nowa warstwa śniegu wyprawia śmieszne rzeczy.
•
Na przykład?
•
Na przykład powoduje obsunięcia. Spodziewamy się kolejnej burzy śnieŜnej. Mówią, Ŝe będzie
gwałtowna. Prawdopodobnie ostatnia w tym roku.
Luke spojrzał w górę na niebo. Było błękitne i bezchmurne.
•
Wcale na to nie wygląda.
•
Niech się pan nie da zmylić. Jutro, kiedy na ziemi będzie kilkadziesiąt centymetrów śniegu,
przypomni pan sobie słowa Tony'ego.
- Nazywasz się Tony?
Operator uśmiechnął się.
•
Tak. Posłuchaj mojej rady i nie zbaczaj ze szlaków. Wróć, zanim się ściemni, to nic ci się nie
stanie.
•
Dzięki.
Luke uruchomił silnik i ruszył drogą, którą pojechała Alexandra. Zobaczył ją po kilku minutach.
Wprawnie Szusowała po swoim szlaku.
Ś
wiatło było odpowiednie. Przez wysokie sosny Sączyły się promienie słońca, które rzucały cętkowaną
poświatę na tor. Luke ostroŜnie podniósł aparat i próbował jednocześnie go nastawić i sterować pojazdem.
Procentowały lata wykonywania zdjęć w najdziwniejszych pozycjach. JednakŜe z tej odległości nie mógł
stwierdzić z całą pewnością, Ŝe to ona. Musiał podjechać bliŜej, toteŜ przyśpieszył obroty silnika. Alexan-
dra oddalała się od niego coraz bardziej, dając nierozwaŜny popis swoich umiejętności. Luke
koncentrował Się na dotrzymywaniu jej tempa i na razie nie mógł hawet marzyć o zdjęciach. Po mniej
więcej trzydziestu minutach zorientował się, Ŝe dziewczyna przecięła las ) jedzie w górę na północ. Zatem
zboczyła ze szlaku, h on... podąŜał w ślad za nią.
Mrucząc przekleństwa, podjechał do Alexandry tak blisko, jak pozwalała mu na to odwaga. Musiała
usłyszeć jego pojazd, gdyŜ odwróciła się i na pewno go zauwaŜyła. Potem zwiększyła prędkość i skręciła
w prawo.
Alexandra Beck obejrzała się przez ramię. Najpierw myślała, Ŝe coś sobie uroiła, ale nie, ten
męŜczyzna wyraźnie ją śledził. W normalnych okolicznościach zlekcewaŜyłaby ten fakt. Jako osoba
urodzona i wychowana w Nowym Jorku, bynajmniej nie była bojaźliwa. Ale okoliczności nie były
normalne. Ukrywała się i nie Chciała, Ŝeby ją znaleziono. Oczywiście, chodziło jej 0 prasę, ale jeszcze
bardziej o ojca. Z doświadczenia Wiedziała, Ŝe chociaŜ mógł ją śledzić przedstawiciel prasy, to jednak za
całą sprawą kryje się raczej ojciec.
Tata zapewne znajdował się teraz w trzecim stadium ataku. Potrzebował jeszcze co najmniej tygodnia
na
ochłonięcie, zanim ona mogłaby spróbować nawiązać z nim kontakt. Urządzali sobie sceny od dawna,
ilekroć ośmieliła się mu sprzeciwić, ale wiedziała, Ŝe ich kłótnia przepełniła kielich goryczy.
Victor Beck zaplanował ten ślub do najmniejszego szczegółu. Nawet nie chciała myśleć, ile kosztowała
uszyta przez włoskiego projektanta suknia ślubna. Ucieczka na dwa dni przed wielkim wydarzeniem w
karierze ojca, który na jej punkcie miał bzika, wystarczyła, by zapłonął gniewem i zniszczył siebie oraz
wszystko, co Ŝyje w promieniu dziesięciu mil.
Alex wzięła głęboki oddech i postanowiła uciec od tajemniczego męŜczyzny. Mknęła owiewana
wiatrem, by skręcić na północ, a jednocześnie wracała myślami do ślubu, z którego zrezygnowała.
Oczywiście, nie miała wyboru. Po prostu nie mogła przez to przebrnąć, chociaŜ wszyscy twierdzili, iŜ to
byłoby dla niej najlepsze. Nie mogła nawet pomimo faktu, Ŝe ślub przypieczętowałby wielką fuzję, która
fascynowała rekiny z Wall Street. Nawet za względu na tatę, który pragnął tego ponad wszystko.
ZbliŜał się dzień ślubu i Alexandra wpadała w coraz większą panikę. Przyjaciółki mówiły jej, Ŝe strach
w takich przypadkach jest czymś zupełnie normalnym. Ale ona znała rzeczywisty powód: za nic w
ś
wiecie nie umiała sobie wyobrazić, Ŝe będzie leŜała naga i kochała się z Justinem Farrellem. Gdyby
publicznie się do tego przyznała, ludzie ryczeliby ze śmiechu. Ona, Alexandra Beck, znana na całym
ś
wiecie rozpustnica, która ponoć posiadała tuziny kochanków w kraju i za granicą, bała się iść do łóŜka z
czarującym, dystyngowanym, eleganckim, ale niestety niemłodym Justinem Farrellem? Doszła do
wniosku, Ŝe byłoby to zabawne dla wszystkich osób, które sądziły, Ŝe ją znają. Przykry aspekt całej
sprawy polegał na tym, Ŝe nikt jej nie znał.
Prawdę mówiąc, lęk nie miał tu nic do rzeczy. Tęskniła za męŜczyzną, który roznieciłby jej skrywaną
namiętność. A stary Farrell nie nadawał się do tego. Och, na pewno by się starał, gdyby zgodziła się za
niego wyjść. Ale ojciec usidlił ją w trudnym okresie jej Ŝycia, tuŜ po niepowodzeniu w szkole pielęgniars-
kiej. Musiała poŜegnać się z jedynym marzeniem, które coś dla niej znaczyło. Wtedy dała za wygraną i
podporządkowała się decyzji ojca, gdyŜ tak było najprościej. JednakŜe rzeczywistość uświadomiła jej, Ŝe
musi odzyskać kontrolę nad swoim Ŝyciem. Potrzebowała czasu na obmyślenie nowego planu.
I dokonała tego. Pomysł fundacji zrodził się nagle, jakby inspirację zesłał jej Bóg. Kiedy ugruntował
się w świadomości, zrozumiała, Ŝe właśnie o to jej chodziło przez całe Ŝycie.
W przeciwieństwie do ojca, Alexandry nie interesowało robienie pieniędzy. Gorliwie pragnęła słuŜyć
innym ludziom i rozpoczęcie nauki w szkole pielęgniarskiej stanowiło krok w tym kierunku. MoŜe nie
potrafiła pomóc pojedynczym osobom, ale z pewnością zdołałaby to uczynić na większą skalę.
Doprawdy, to było takie proste, aŜ dziw, Ŝe nie wpadła na ten pomysł wcześniej. Pieniędzy miała duŜo,
bardzo duŜo. Korzystała z funduszu powierniczego swoich dziadków, nie wspominając o rozmaitych
bezdzietnych ciotkach i wujkach, którzy równieŜ uczynili ją jedyną spadkobierczynią.
Tak, fundacja rozdzielająca stypendia godnym zaufania organizacjom i grupom, które pomagałyby
mniej zamoŜnym ludziom, stanowiła właściwą odpowiedź na rozterki Alexandry Beck. I ona by nią
zarządzała. Miała wybitne zdolności organizatorskie - co do tego wszyscy się zgadzali. Dzięki
działalności charytatywnej zdobyła równieŜ ogromne doświadczenie i teraz wreszcie mogłaby
wykorzystać tę wiedzę.
Próbowała porozmawiać na ten temat z ojcem, ale, jak zwykle, puszczał jej słowa mimo uszu i całkiem
ją ignorował. Ponawiane próby przekonania go, Ŝe ma powaŜne zamiary, okazały się daremne. Dała za
wygraną. Skoro podjęła decyzję, pragnęła moŜliwie szybko ją zrealizować, ale Victor miał taką obsesję na
punkcie ślubu, Ŝe nie pozwolił jej dojść do słowa.
Najlepszym sposobem zwrócenia na siebie uwagi ojca było zniknięcie i Alex tak właśnie zrobiła. Była
gotowa wrócić, ale nie miała ochoty stanąć przed obliczem ojca. Ucieczka od Victora Becka nie zostałaby
potraktowana pobłaŜliwie. Alexandra Beck od początku wiedziała, Ŝe zostanie odszukana, jeśli nie przez
ojca, to przezpaparaz-zich, którzy wywęszą ją jak psy gończe.
Zerknęła przez ramię. Niech go diabli! Doganiał ją. Była mistrzem w jeździe na nartach i na skuterze
ś
nieŜnym, toteŜ irytowało ją, Ŝe nie potrafi się wymknąć temu męŜczyźnie - kimkolwiek był. Ze
zdwojonym impetem, powodowana złością, przyśpieszyła na tyle, na ile pozwalał rozsądek, zboczyła ze
szlaku i pojechała w górę przez las.
Dokąd jedzie ta głupia kobieta? zapytywał siebie Luke, podąŜając za nią w gęsty sosnowy zagajnik.
CzyŜ nie otrzymała tych samych instrukcji, które i on dostał od operatora? Spojrzał przez ramię. Wyraźnie
zboczyli z głównego szlaku, wjeŜdŜali coraz wyŜej i wyŜej. Zawahał się, pomyślał, Ŝe powinien darować
sobie ten pościg. ZaleŜało mu na autentycznych zdjęciach, ale nie chciał przestraszyć Alexandry, gdyŜ
mogłaby zrobić jakieś głupstwo. Z powodu gęstniejącego lasu, który stanowił doskonałą osłonę, Luke nie
widział juŜ dziewczyny. Jechał po śladach, które zostawiał w śniegu jej pojazd, i natychmiast zauwaŜył,
Ŝ
e panna Beck zatacza łuk, by niemal niedostrzegalnie zawrócić w kierunku głównego szlaku.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po-
18
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stąpiła sprytnie, wyprowadzając go w góry; miała nadzieję, Ŝe kiedy on straci ją z oczu, uda jej się go
przechytrzyć.
Niestety, nie zdawała sobie sprawy z tego, kto ją goni. Pobierał nauki od doświadczonych partyzantów
w opanowanych przez nich dŜunglach. Nie mogła się z nim równać, chociaŜ była inteligentna. Luke
skręcił w lewo i przeciął las z prędkością, która byłaby niebezpieczna nawet w idealnych warunkach, lecz
teraz, kiedy zapadał zmierzch, a na kaŜdym zakręcie znajdowały się przeszkody w postaci ogromnych
sosen, wydawała się przejawem obłędu.
Ale ten manewr opłacił się. Luke przyhamował jakieś trzydzieści metrów za dziewczyną, chowając się
przed nią w sosnowym zagajniku. Wydawało mu się, Ŝe ma mnóstwo czasu. Wyjął aparat spod kurtki i
wycelował obiektywem w teren, po którym zjeŜdŜała z maksymalną prędkością Alexandra. Skończył film
w kilkanaście sekund. Był bardzo zadowolony z wykonanej tego dnia roboty. Wyciągnął zwiniętą rolkę z
aparatu, włoŜył ją do cylindrycznej osłonki i schował do kieszeni. Zaczął wpychać swój sprzęt do torby.
Nie był przygotowany na ostrzegawcze dudnienie za plecami i rozdzierający ryk, który mu towarzyszył. Z
początku myślał, Ŝe to maszyna Alexandry tak hałasuje, ale jedno spojrzenie na górę pozwoliło mu
zrozumieć rzeczywisty powód.
Zobaczył, Ŝe wprost na niego spada lita warstwa śniegu. Wyostrzony latami cięŜkiej zaprawy instynkt
kazał mu upuścić torbę i uruchomić swój pojazd. Rozpaczliwie uciekając przed lawiną, Luke skręcił w
kierunku Alexandry Beck. Przegonienie dziewczyny pochłonęło kilka cennych sekund. Musiał uŜyć całej
swojej siły, by za pomocą prawego ramienia wciągnąć ją na swój skuter, a jednocześnie nie wywrócić
pojazdu.
Alexandra dała się zaskoczyć. Szaleniec, który ją śledził, teraz chyba próbował ją porwać. Zapewne
był
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
19
jednym z wrogów jej ojca, fanatykiem, który zamierzał ją przetrzymywać dla okupu albo w innym,
gorszym celu. Walczyła z nim, wierzgając i krzycząc wniebogłosy. Kiedy chwycił ją za nadgarstek,
przechyliła się i gryzła go dopóty, dopóki jej nie puścił. Furia w oczach Alex kontrastowała z jego
przestraszonym spojrzeniem. Znowu wyciągnął ku niej ręce, próbując ściągnąć ją ze skutera. Za nic w
ś
wiecie nie chciała mu na to pozwolić. Trzymała kierownicę w stalowym uścisku, przez co skutery
sunęły obok siebie, potęgując zagroŜenie.
- Nie widzisz, co się dzieje? - wrzasnął z całych sił Luke, ale zagłuszał go ryk dwóch silników i
histeryczny krzyk dziewczyny. - No puść, głupia!
Ponownie ją schwycił, tym razem za rękaw. Alex uwolniła się z jego uścisku i odjechała w prawo.
Słyszała, Ŝe męŜczyzna coś wykrzykuje, ale nie miała odwagi skręcić albo zwolnić. Bóg jeden wiedział,
dlaczego ten człowiek ją ścigał. W kaŜdym razie nie zamierzała poddawać się bez walki.
Luke nie mógł uwierzyć, Ŝe panna Alex jest taką idiotką. GdzieŜ ona miała mózg? CzyŜby niczego
nie widziała ani nie słyszała? Wyprzedził ją w momencie, gdy dosięgnęła ich lawina. Nie było czasu na
subtelności. Wiedział, Ŝe jeśli natychmiast czegoś nie zrobi, zostaną w kilka sekund pogrzebani
Ŝ
ywcem. Decyzję naleŜało podjąć w ułamku sekundy. Rzuciwszy poŜegnalne spojrzenie na aparat,
skoczył głową do przodu, na plecy Alexandry, i wreszcie ją złapał.
Alex zauwaŜyła lawinę dokładnie w momencie ataku
Luke'a. Jej skuter przewrócił się na bok, a jego pasaŜera
1
wie zostali zrzuceni na zbocze. Pojazd jeszcze przez
chwilę się kręcił, a potem całkowicie pochłonęła go
; lawina. Luke trzymał Alex w pasie, próbując, z mizernym
l skutkiem, przyjąć na siebie siłę upadku. Ich splecione
i ciała bezwładnie staczały się w kierunku zamarzniętej
'i otchłani.
20
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wreszcie zatrzymali się. Dookoła panowała zupełna cisza.
Pierwszy otworzył oczy Luke. Był oszołomiony, z trudem łapał oddech. Wyciągając szyję, wypatrywał
obu pojazdów śnieŜnych. Przepadły. Podobnie jak wszystko inne. Za ich plecami rozciągał się nowy
ś
wiat, całkowicie biały, pozbawiony jakichkolwiek oznak Ŝycia. Nie było tu Ŝadnych drzew, krzewów czy
przemykających zwierząt. Niczego. Tylko śnieg.
Luke zachłysnął się rozrzedzonym powietrzem. Nie miał pojęcia, gdzie się znaleźli i jak zdołają się z
tego miejsca wydostać. Był pewien tylko jednej rzeczy: nie było drogi powrotnej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Luke podniósł się na łokciach i popatrzył na kobietę, która pod nim leŜała. Wyglądała na
przemarzniętą. Chciał sprawdzić puls Alex, lecz jego ramiona były uwięzione pod plecami dziewczyny, a
poza tym bał się, Ŝe nieostroŜnym ruchem dodatkowo uszkodzi złamane kości - swoje lub jej. Dlatego
zębami rozpiął Alex kołnierzyk i przycisnął wargi do jej szyi, by wyczuć puls.
Kiedy dotknął zimnymi ustami jej miękkiej skóry, poczuł, Ŝe przechodzą mu po grzbiecie ciarki. Miała
w sobie tyle Ŝycia i ciepła. Dotyk jej ciała nagle aŜ zanadto wyraźnie uświadomił mu, w jakiej leŜą pozy-
cji.
W umyśle błysnął mu obraz nagiej Alex, biorącej ciepłą kąpiel. Szybko, ale ostroŜnie, Ŝeby nie zrobić
jej krzywdy, odsunął się. Fatalnie, Ŝe zostali uwięzieni po tej stronie góry. Co gorsza, przypomniał sobie,
Ŝ
e przez ten szalony pościg nie zdąŜy na samolot.
Łagodnie rozluźnił uścisk i połoŜył Alex na miękkiej poduszce ze śniegu u stóp drzewa. Śnieg padał
coraz mocniej. Luke wiedział, Ŝe jeśli szybko nie znajdą jakiegoś schronienia, czeka ich pewna śmierć.
Ta myśl nie budziła w nim przeraŜenia. JuŜ wiele razy zaglądał śmierci w oczy. Ale czuł złość. Śmierć
w obronie jakiejś sprawy czy przekonania, albo przynajmniej z określonego powodu, byłaby
usprawiedliwiona, ale zginąć w wyniku zwariowanego pościgu za zwariowaną panienką z wyŜszych sfer -
dla pieniędzy - taka śmierć zasługiwała wyłącznie na pogardę.
22
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaczął tupać nogami, Ŝeby pobudzić krew do szybszego krąŜenia, i wepchnął ręce do kieszeni.
- Głupota - powiedział głośno. - Absolutnie, zdecy
dowanie najgłupsza rzecz, jaką zrobiłeś w swoim Ŝałos
nym Ŝyciu.
Alex otworzyła oczy i widziała tylko ciemne plamy. JKtoś coś mówił, ale nie rozumiała ani słowa,
gdyŜ słyszała tylko dudnienie w uszach. Kręciło jej się w głowie, była zdezorientowana i wcale nie miała
pewności, czy wszystko jest z nią w porządku. Czekała, aŜ znikną plamy przed jej oczami, a następnie
powoli, z maksymalną ostroŜnością, odwróciła głowę w kierunku, z którego dobiegał głos. To był on.
Szaleniec, który ją zaatakował. W pierwszym odruchu chciała się poderwać i uciec, ale uznała, Ŝe nie
zdoła go przegonić. Gdzieś czytała, Ŝe takich nieobliczalnych ludzi naleŜy traktować bardzo uprzejmie.
Pomyślała, Ŝe przyjdzie jej to bez trudu. Od lat radziła sobie w taki sposób z ojcem.
Podparła się łokciami i usiadła. Przedtem upewniła się, Ŝe dzieli ją odpowiednia odległość od tego
człowieka, na wypadek, gdyby znowu spróbował się na nią rzucić. Ten manewr nie uszedł jego uwagi i
odwrócił się do niej. Przypatrywali się sobie przez dłuŜszą chwilę. Miał brązowe oczy o odcieniu whisky
i wprost przeszywał ją wzrokiem. W pierwszej chwili przyszło jej do głowy, Ŝe ten męŜczyzna nie
wygląda jak maniak - ale przecieŜ nawet nie wiedziała, jak taki człowiek wygląda.
•
Nic ci się nie stało? - zagadnął. Mówił niskim, chrapliwym i zatroskanym głosem.
•
Kim jesteś? - zapytała. Postanowiła nie silić się na uprzejmy ton.
•
Facetem, który uratował ci Ŝycie.
•
Uratowałeś mi Ŝycie? -Więc sądzisz, Ŝe to właśnie robiłeś?
•
Tak. A myślisz, Ŝe co próbowałem zrobić?
•
Zaatakować mnie, porwać, zabić.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
23
Luke wydał z siebie odgłos, który miał być śmiechem.
•
Niezupełnie o to mi chodziło. Jak się czujesz?
•
Kręci mi się w głowie.
•
Nic dziwnego. Straciłaś przytomność.
Zgiął prawą nogę i przesuwał ją do przodu oraz do tyłu, rozcierając kolano. Alexandra miała mętlik w
głowie, ale nie traciła czujności. MęŜczyzna wydawał się całkowicie normalny. No, jeśli nie zwracało się
uwagi na nietypową fryzurę - jego jasnobrązowe włosy były długie z tyłu i krótkie z przodu - i
jednodniowy zarost.
Alex powoli wstała. Oparła się o pień drzewa i otrzepała ze śniegu.
- Przed czym mnie ratowałeś? I jak się tu znalazłam?
Jeśli nie masz nic przeciwko moim pytaniom...
Luke zerknął na nią przez ramię. Nawet teraz, gdy miała potargane włosy i piekielnie musiała ją boleć
głowa, wyglądała świeŜo i pięknie. Te miodoworude włosy po prostu spływały falami na jej ramiona.
Była niesłychanie ponętna.
Ale dlaczego ogarniały go takie myśli?
•
Przeniosłem cię. Nie widziałaś lawiny? - zapytał, by zmusić umysł do zajęcia się bieŜącymi
sprawami.
•
Tak, i w porę usunęłabym się z drogi, gdybyś mnie nie zaatakował.
•
Wcale tego nie zrobiłem...
Ich uwagę odwrócił jakiś szmer za krzakami. Luke rozejrzał się dookoła, próbując zlokalizować źródło
dźwięku. Nie umiał stwierdzić, co to był za hałas, ale wiedział, Ŝe nie powinni tu zostać. Znowu ogarnął
go gniew, w równym stopniu na siebie, co na Jej Wysokość, bo to przez nią wpakował się w to wszystko.
- MoŜesz chodzić? - zagadnął.
Alex skinęła głową. Nie miała pojęcia, jakie zwierzę włóczy się w tej okolicy, ani teŜ nie pragnęła się
tego dowiedzieć.
24
• BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Będziemy musieli pójść w górę - oznajmił, pokazując las wysokich sosen. - Jeśli dopisze nm
szczęście, moŜe znajdziemy jakąś chatę.
•
Nie sądzę, Ŝeby to był dobry pomysł - oświadczyła z przekonaniem Alex. - Lepiej zawróćmy w
stronę szlaków. Tylko tam moŜe nas odnaleźć ekipa ratunkowa.
•
Ekipa ratunkowa? Czy mówisz powaŜnie?
- Oczywiście. Na pewno juŜ nas szukają, nie sądzisz?
Luke potrząsnął głową.
•
Nie, nie sądzę. Przede wszystkim od naszego wyjścia nie upłynęło jeszcze duŜo czasu. Po drugie,
pada śnieg... Chyba to zauwaŜyłaś.
•
ZauwaŜyłam, panie...
•
Stratten. Luke Stratten - powiedział i czekał na jakiś znak, Ŝe został rozpoznany. Nic takiego nie
nastąpiło. I dobrze. O jeden problem mniej, pomyślał.
•
Rusz głową, kobieto. Jeśli nie jesteśmy w stanie zejść szlakiem, oni nie zdołają pojechać nim w
górę.
•
Nazywam się Alexandra - przerwała mu wyniośle i zaraz ugryzła się w język. Za późno
przypomniała sobie, Ŝe powinna uŜywać swojego pseudonimu. Pomyślała jednak, Ŝe teraz nie ma to juŜ
znaczenia. Jak tylko wróci do kurortu, sama zadzwoni do ojca. Zrobiła krok w kierunku Luke'a, połoŜyła
rękę na biodrze i postarała się zwrócić na siebie jego uwagę.
•
Wiem, Ŝe nie zdołają wejść szlakiem. Ale mogą uŜyć helikoptera.
•
Z pewnością to zrobią. Ale nie dzisiejszego wieczoru. JuŜ się ściemnia i znowu zaczyna padać śnieg.
Rób jak uwaŜasz, ale ja wspinam się w górę.
Co za niemiły człowiek, pomyślała. Pomimo nieregularnych rysów był całkiem przystojny i, sądząc po
szerokości klatki piersiowej, zdecydowanie dobrze zbudowany, ale stanowczo zbyt uparty jak na jej gust.
Patrzyła, jak gramolił się między sosnami. Podmuch wiatru wsadził jej swój lodoway palec za kołnierz
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
25
i zmroził szyję. Straciła męŜczyznę z oczu, ale wciąŜ słyszała chrzęst jego butów na śniegu.
Miał rację: zaczynało się ściemniać. MoŜe nie mylił się takŜe w kwestii helikoptera. A pomoc nie
musiała nadejść juŜ tego wieczoru. Ta myśl podziałała na nią otrzeźwiająco.
Gramoliła się pod górę za towarzyszem niedoli, ale ten posuwał się zbyt szybko i nie mogła go
dogonić.
- Chyba nie zamierzasz mnie tu zostawić, prawda?
- krzyknęła.
Luke wyraźnie słyszał jej wołanie, ale nie przerywał wspinaczki. Musiał przyznać, Ŝe myśl wyraŜona
przez Alex wydała mu się kusząca z oczywistych względów. Ale górę wzięło w nim sumienie. Z minuty
na minutę robiło się coraz ciemniej. Ktoś taki jak ona nie miałby szansy, zwaŜywszy na zimno i dzikie
zwierzęta.
Odwrócił się i spojrzał w dół. W labiryncie sosen ledwo dostrzegał jej postać. Dotknął rolki filmu w
kieszeni i westchnął w poczuciu frustracji. Czy mu się to podobało, czy nie, ugrzązł. Pomyślał o tym, jak
reaguje na tę dziewczynę, i zganił siebie w duchu. Nie miał ochoty dumać o spędzeniu nocy z Alexandra
Beck, nawet w najlepszych warunkach. JednakŜe bez względu na to, co sądził o takich kobietach jak ona,
nie mógł jej zostawić.
Przystanął i czekał. Kiedy się do niego zbliŜyła, wyciągnął rękę i pomógł jej przejść przez zwalony
pień.
- Dzięki - wydyszała.
Mruknął coś w odpowiedzi, a potem obrócił się i znowu zaczął się gramolić pod górę. Od tej
wspinaczki jeszcze bardziej bolała go noga, co bezskutecznie próbował ukryć.
•
Co się dzieje? - zagadnęła Alexandra.
•
Moje kolano - odparł.
•
Zraniłeś się, kiedy spadaliśmy?
•
Nie.
26
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Znowu zaczął iść, przystając po kaŜdym kroku. Alex obserwowała jego niezdarne ruchy. Chyba nie
mogła liczyć na to, Ŝe wydobędzie od niego więcej informacji. No, ale trudno. Kiedy znajdą jakieś
schronienie, będzie musiał z nią porozmawiać.
Brnęli przez śnieg, który sięgał im do kostek i padał z coraz większą intensywnością. Luke chwycił
Alex za ramię i pomagał jej iść. Musieli narzucić sobie szybsze tempo.
•
Głupie - mruknął do siebie.
•
Co jest głupie? - zapytała Alex.
•
To, Ŝe utkwiłem tutaj. Z tobą.
•
W pojedynkę byłoby lepiej?
•
Gdybym był sam, nie znalazłbym się tutaj.
•
Jesteś tutaj z mojego powodu? - zapytała. - A więc jednak śledziłeś mnie.
Luke był zadowolony, Ŝe nie mogła widzieć jego. twarzy.
•
Wcale ciebie nie śledziłem. JuŜ ci mówiłem, Ŝe cię ratowałem.
•
Ale przedtem. Śledziłeś mnie. Widziałam ciebie.
•
Dlaczego miałbym cię śledzić?
•
Ze względu na to, kim jestem.
•
A kim jesteś?
•
Alexandra Beck.
Luke szedł dalej, ani na chwilę nie przerywając rytmicznego marszu.
- Tak? I co z tego?
Alex chwyciła go za ramię i osadziła w miejscu.
- Chcesz mi wmówić, Ŝe nie wiesz, kim jestem?
- zapytała.
•
Jesteś sławna czy jak?
•
Ty chyba Ŝartujesz.
•
Nie. Powiedz mi. Długo przebywałem poza krajem.
•
Gdzie? - zagadnęła nieco sarkastycznym tonem.
- Na Syberii?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
27
Luke uśmiechnął się szeroko. Bez wątpienia była zadziorną istotką.
•
Coś w tym rodzaju.
•
Jestem córką Victora Becka.
•
O nim rzeczywiście słyszałem.
•
Tak myślałam.
•
Ale to nie znaczy, Ŝe cię śledziłem - dorzucił.
•
W takim razie zaatakowałeś mnie?
•
Wcale nie!
Powoli przysunął się do Alex, a ona się cofnęła. Była wysoka. Luke był wyŜszy. Zdecydowanie nad
nią górował wzrostem. Pogroził jej pięścią.
- Kto kogo zaatakował?
W półmroku Alex ledwo dostrzegała ślady zębów na jego skórze, ale wspomnienie o tym incydencie
wróciło do niej w całej jaskrawości.
•
Och. No tak, cóŜ. Przepraszam. Myślałam...
•
Dajmy juŜ temu spokój - powiedział i machnął ręką. Kontynuował wspinaczkę, tupiąc nogami po to,
by
pobudzić krew do lepszego krąŜenia. Wiedział, Ŝe dziewczyna idzie za nim, gdyŜ słyszał chrzęst śniegu
pod jej butami. Po pewnym czasie dotarli do czegoś w rodzaju podestu. Luke zatrzymał się. To była
droga. Wąska, przykryta kilkudziesię-ciocentymetrową warstwą śniegu, ale jednak droga. Wziął głęboki
oddech. Podparłszy się pod boki, przeniósł cięŜar ciała na zdrową nogę i zrobił obrót o sto osiemdziesiąt
stopni.
Zanim zobaczył obiekt, usłyszał sapanie Alexandry. To coś przypominało widmo i stało tak blisko, Ŝe
omal na nie nie wpadli. Śnieg był teraz gęstszy i Luke przetarł oczy, Ŝeby się upewnić, iŜ nie ma
halucyncji. Nie miał. Stał przed nim prawdziwy domek, a ściślej: małe schronisko dla narciarzy. Niezbyt
duŜe ani okazałe, ale solidnie zbudowane.
Luke rzucił się do drzwi od frontu resztkami drzemiącej w nim energii. PodwaŜył klamkę i był
przyjemnie zaskoczony, Ŝe drzwi otworzyły się bez specjalnego trudu. Miał szczęście, bo przecieŜ zostało
mu niewiele sił.
28
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Domek składał się tylko z jednego pomieszczenia, a kręte schodki z kutego Ŝelaza prowadziły na stry-
szek, który słuŜył za sypialnię. W rogu, obok małej kuchni, stał okrągły stół i dwa krzesła, a przed kom-
inkiem znajdował się mały fotel wyplatany z trzciny i krzesło. Luke doszedł do wniosku, Ŝe właściciel
zaszywa się tutaj na weekendy. Domek nie był luksusowo urządzony, ale z pewnością zapewniał wszelkie
wygody. Luke nacisnął kontakt. Nic się nie zmieniło. Elektryczność została wyłączona.
Alex stała na środku pokoju, podczas gdy Luke dokonywał przeglądu inwentarza. Za schodkami
odnalazł małą, ale funkcjonalną łazienkę. Odkręcił kran. W porządku. Właściciele nie wyłączyli wody.
Skoro zbliŜała się wiosna, nie było potrzeby martwienia się o zamarznięte rury. Luke wrócił do głównego
pomieszczenia i popatrzył na Alex.
- Mamy szczęście - oznajmił.
Skinęła głową, zbyt przemarznięta, by móc coś odrzec. W pierwszym odruchu Luke miał ochotę
połoŜyć ręce na jej ramiona i przygarnąć ją do siebie, ale nie był pewien, kto kogo by rozgrzewał. Zamiast
to zrobić, odwrócił się do niej plecami. Przy przeciwległej ścianie znajdował się kominek. Luke z radością
przekonał się, Ŝe skrzynia na drewno jest w połowie zapełniona. Na dzisiaj starczy, pomyślał, a potem
przystąpił do rozpalania ognia. Usiadł na podłodze i ogrzewał dłonie, kiedy zaczęły trzaskać płomienie.
- Mmm, jak miło - powiedziała Alex, stając za jego
plecami. Luke odwrócił się na dźwięk jej głosu. Usiłował
nie zwracać na nią uwagi, ale kiedy przeniknęło go
rozkoszne ciepło ognia, przestał ze sobą walczyć i spoj
rzał na nią. UciąŜliwa wspinaczka i zimne powietrze
zabarwiły jej policzki na róŜowy kolor. Uśmiechnęła się
do niego, a w jej duŜych brązowych oczach lśniło
szczęście z powodu znalezienia dachu nad głową. Nawet
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
29
teraz, kiedy była rozkojarzona, obolała i prawdopodobnie ogromnie zmęczona, prezentowała się
atrakcyjnie. Odznaczała się naturalną, zdrową urodą. Lukę poczuł, Ŝe w jego organizm wstępuje nowy
rodzaj ciepła. Niebezpieczny.
Kiedy się podnosił, kolano odmówiło mu posłuszeństwa.
- Elektryczność jest wyłączona - powiedział, cho
dząc po pokoju. W pomieszczeniu panowała ciemność,
jedynym źródłem światła był ogień w kominku.
Alex rozejrzała się po pokoju.
;
- Gdzieś tutaj są świece - powiedziała. - Widziałam ^je jeszcze minutę
temu. ,* Po chwili znalazła świece i zapaliła jedną z nich.
•
Nie o światło się martwię - oświadczył Luke i wskazał grzejnik przy ścianie. - Ten system jest albo
na energię elektryczną, albo na gaz propanowy. Na razie nie wiem, sprawdzę to jutro. Na dzisiejszy
wieczór - dorzucił, wyciągając rękę w kierunku kominka - to jest nasze jedyne źródło ciepła. - Na
zewnątrz zawył wiatr, jakby akcentując jego słowa.
•
JeŜeli chcemy się rozgrzać, będziemy musieli spać przy kominku - zakończył, po czym wspiął się po
spiralnych schodkach na poddasze. ŁóŜko było duŜe i wydawało się całkiem wygodne, ale nie zauwaŜył
Ŝ
adnej pościeli, tylko goły materac przykryty kołdrą z kawałków materiału i kilka poduszek. Najwyraźniej
właściciele zamknęli domek na sezon albo przynajmniej do lata.
•
Uwaga! - zawołał. Ściągnął materac z łóŜka i wytaszczył go z poddasza. Alex odskoczyła, kiedy
materac przechylił się i z głośnym pacnięciem wylądował na zakurzonej podłodze. Po chwili to samo stało
się z dwiema poduszkami. Zanim zdąŜyła zareagować, Luke był juŜ na dole, przesuwał wyplatane z
trzciny meble i rozkładał materac przed kominkiem. Na koniec przykrył go kołdrą.
30
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
No - stwierdził. - To powinno wystarczyć.
•
Powinno wystarczyć do czego? - zapytała.
Luke zerknął na dziewczynę. Stała z rękami opartymi na biodrach i patrzyła na niego nieufnym wzro-
kiem.
•
Na łóŜko dla nas.
•
Dla nas?
•
Tak. Dla nas.
•
Dla nas? To znaczy dla ciebie i dla mnie?
•
Nie widzę tu nikogo więcej, złotko.
•
Nie jestem Ŝadnym złotkiem, panie Stratten. I nie mam zamiaru spać z panem na tym materacu.
Luke rzucił jej gniewne spojrzenie. To on powinien był się uskarŜać na sytuację.
- Rób, jak uwaŜasz - powiedział. Zdjął kurtkę,
ś
ciągnął buty i odpiął guzik dŜinsów. Jednym ruchem
westchnął i przymknął oczy.
•
Co ty właściwie robisz? Luke otworzył jedno oko.
•
Układam się do snu.
•
Teraz?
- Kobieto, ciemno tu choć oko wykol i tak będzie aŜ
do rana. Jestem na nogach od świtu. Konam ze zmęcze
nia, a moje kolano boli tak, jakby ktoś wbił w nie gwóźdź.
Ogień dogasa. Na razie jesteśmy bezpieczni i nie mam
ochoty słuchać twojego pyskowania. Kapujesz?
Zamknął oczy i przewrócił się na bok.
- Więc bądź tak uprzejma i teŜ idź spać.
Alex zawrzała. Otworzyła usta, Ŝeby coś powiedzieć, ale rozmyśliła się. W tej chwili kłótnia z tym
kretynem nie miała sensu. Rozpięła kurtkę i wepchnęła rękawice do kieszeni. Trzymając przed sobą
ś
wiecę, ostroŜnie przeszła do łazienki i szybko się umyła. Przy skąpym oświetleniu przejrzała dobrze
zaopatrzoną apteczkę. PoniewaŜ jej głowę rozsadzał ból, głośno błagała los
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
31
o aspirynę. Jej prośba została wysłuchana. Przed powrotem do głównego pomieszczenia szybko połknęła
dwie tabletki.
Luke leŜał na boku, z twarzą odwróconą od kominka. Alex zdjęła kurtkę i buty, i na palcach podeszła
do materaca. Ciepło ognia rozkosznie ogrzewało zmarznięte palce. Spojrzała na Luke'a. Zostawił dla niej
miejsce na posłaniu.
Potrząsnęła głową, postanawiając, Ŝe nie skorzysta z jego oferty. Zamiast tego wyciągnęła się na
ratano-wym fotelu i przykryła kurtką. Przymknęła oczy. Po chwili zaczęło ją boleć kaŜde stłuczenie i
zadrapanie, które spowodował upadek. Fotel był zbyt mały i musiała podkurczyć swoje długie nogi.
Kiedy przenosiła cięŜar ciała, jakaś zabłąkana spręŜyna wbiła jej się w plecy. Wspaniale, po prostu
cudownie, pomyślała. Przewróciła się na bok, Ŝeby znaleźć wygodniejszą pozycję, ale wciąŜ coś jej
przeszkadzało.
Alex przygryzła wargę. Luke ani drgnął. Miejsce, które dla niej zostawił, wywoływało nieodpartą
pokusę. Cichutko wstała i na palcach zbliŜyła się do materaca. Tutaj, przy kominku, było znacznie cieplej.
Powoli, ostroŜnie, połoŜyła się na materacu i gwałtownym ruchem naciągnęła na siebie kołdrę.
Westchnęła w ciemności; miękki materac działał jak balsam na jej utrudzone ciało.
Pomimo Ŝe Alex była ogromnie zmęczona, wiedziała, iŜ tej nocy nie zmruŜy oka. Jeszcze nigdy nie
znalazła się w podobnej sytuacji, a juŜ na pewno nie w towarzystwie takiego męŜczyzny.
LeŜąc na boku i wpatrując się w ogień, słyszała nieubłagane walenie śniegu o okienne szyby. Burza
ś
nieŜna rozszalała się na dobre. Luke miał rację. Byli szczęściarzami i dzisiejszej nocy nic im nie
zagraŜało. Zamiast dumać nad swoim losem, powinna była zmówić dziękczynną modlitwę za znalezienie
tego miejsca.
32
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Spróbowała odpręŜyć się i napięcie w jej ciele ustępowało miejsca potwornemu zmęczeniu. Po kilku
minutach zasnęła. Luke dokładnie wyczuł ten moment. Ciało dziewczyny zwiotczało, a miękkie, krągłe
pośladki przesunęły się w jego stronę. Przykrył kołdrą i ją, i siebie, wziął głęboki oddech i cięŜko
westchnął.
No cóŜ, teraz i on mógł powiedzieć, Ŝe spał z otoczoną niesławą Alexandra Beck. Przysunął się do niej
i poczuł zapach drogich perfum. Przeniknął go dreszcz podniecenia. Pomyślał o rolce filmu w kieszeni
kurtki i o tym, jaka byłaby reakcja Alex, gdyby się o niej dowiedziała. Nieświadomie przysuwał się do
niej centymetr po centymetrze i jednocześnie pomyślał, Ŝe znalazł się w piekielnym miejscu.
ROZDZIAŁ TRZECI
Alex śniła rozkoszny sen. Był pogodny letni dzień, a błękitne niebo wprost raziło ją intensywną barwą.
Opadła na miękkie poduszki kanapy i wylegiwała się w słońcu. Znajdowała się na plaŜy, gdzie fale pod-
mywały brzeg. Jej rozpaloną skórę pieścił chłodny wietrzyk, ku któremu wystawiała twarz. Kiedy jednak
chciała przytulić się do poduszki, zdarzyło się coś dziwnego.
Poduszka zaczęła się poruszać.
Alex bardzo ostroŜnie otworzyła jedno oko, a potem drugie. To, co zobaczyła, potwierdziło jej pode-
jrzenia. Powietrze wcale nie było ciepłe, lecz lodowato zimne. Nie znajdowała się na plaŜy, a jej głowa z
pewnością nie spoczywała na poduszce. Spoczywała na piersi męŜczyzny.
Alex wpadła w panikę, ale tylko na moment. LeŜała obok obcego faceta, ale tłumaczyła sobie, Ŝe
wszystko jest względne. Czy naprawdę moŜna było nazwać obcą osobą kogoś, z kim dzieliło się łoŜe?
PrzecieŜ nie potraktował jej nieprzyjemnie, zachowywał się jak dŜentelmen. Mimo to zupełnie nie
przypominał męŜczyzn, których dotychczas znała. Uznała, Ŝe najrozsądniej będzie trzymać się od niego z
daleka, dopóki nie upewni się, kim jest ten człowiek i jaki ma zawód. Przez dłuŜszą chwilę nie poruszała
się, usiłując podjąć jakąś decyzję.
Jej zmysły nie pozostały obojętne na zapach nieznajomego. Ten człowiek pachniał zupełnie inaczej niŜ
męŜczyźni, których znała. Nie wyczuwało się u niego ani
34
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
odrobiny wody kolońskiej, niczego sztucznego. Pachniał jak... hm, jak męŜczyzna, który w sumie wcale
nie wydawał się niemiły, ale w zaistniałych okolicznościach bez wątpienia mógł jej zagraŜać.
Alex powoli przechyliła głowę, Ŝeby mu się lepiej przypatrzyć. Jego klatka piersiowa wznosiła się i
opadała wraz z powolnym, miarowym oddechem. Centymetr po centymetrze, Alex cicho się od niego
odsuwała. MęŜczyzna nawet nie drgnął i nadal spokojnie oddychał. Właśnie zamierzała stoczyć się z
materaca, kiedy Luke uniósł nagle ramię i chwycił ją w pasie. Przycisnął ją do siebie, coś wymamrotał,
głośno przełknął ślinę, a potem westchnął i znowu zapadł w sen.
Alex patrzyła na niego z niedowierzaniem, jej twarz dzieliło od twarzy męŜczyzny zaledwie kilka
centymetrów. Nie wiedziała, czy ma się wyrywać, czy ponowić próbę wyślizgnięcia się z jego objęć.
Wpatrywała się wjego twarz i usiłowała podjąć decyzję. W świetle dziennym mogła mu się lepiej
przyjrzeć. Miał jasnobrązowe włosy z kilkoma jaśniejszymi pasmami, gęste i nieco zmierzwione. Wysoko
osadzone kości policzkowe łączyły się z wydatną szczęką, a w ustach uwagę przyciągała pełna dolna
warga.
Twarz męŜczyzny wyraŜała znuŜenie Ŝyciem i Alex zastanawiała się nad jego przyczynami.
Zmarszczki wokół oczu wskazywały na to, Ŝe czasami się uśmiechał, chociaŜ Alex jeszcze go nie
widziała w takiej sytuacji. Przypomniała sobie brązowe oczy, które teraz były ukryte pod powiekami o
najdłuŜszych, najbujniejszych rzęsach, jakie kiedykolwiek widziała u męŜczyzny, a moŜe nawet u
kobiety.
W sumie musiała zaufać swojemu pierwszemu wraŜeniu. Był bardzo przystojny i naprawdę wydawał
się normalny... cokolwiek by to oznaczało we współczesnych czasach. CzyŜby mówił prawdę? MoŜe jej
nie śledził, a tylko wybrał się na przejaŜdŜkę i nagle zaszło coś nieoczekiwanego. Tak czy owak, co za
róŜnica?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
35
zapytywała siebie w duchu. Była pewna, Ŝe zostaną uratowani w ciągu najbliŜszych paru godzin i szybko
zapomną o tym małym interludium.
O dziwo, ta myśl nie sprawiała jej satysfakcji. LeŜąc obok męŜczyzny, czuła niepokój, jakby na coś
czekała, na coś nowego, niewyobraŜalnego, znajdującego się poza jej zasięgiem.
Zacisnął ramię wokół niej, przyciągnął ją bliŜej siebie. Deprymowała ją dwojakość uczuć, których
doznawała, kiedy tak leŜeli przytuleni. Nie znała go - nie miała ochoty poznawać - ale coś ściskało ją w
Ŝ
ołądku, a serce biło szybciej niŜ zwykle. I to leŜenie w ramionach męŜczyzny w pewnym sensie ją
uspokajało, dawało poczucie... bezpieczeństwa.
Dziwne, pomyślała. Nigdy nie uŜywała słowa „bezpieczeństwo" w odniesieniu do męŜczyzn. Uznała tę
myśl za anormalną. Bez wątpienia wszystkiemu była winna niecodzienna sytuacja skłaniająca ją do
nieracjonalnych zachowań. Alex próbowała się ruszyć, ale potem zmieniła zamiar. Nie wiedziała, jak to
zrobić, Ŝeby się nie obudził - albo Ŝeby nie zrobił czegoś gorszego, zwaŜywszy pozycję, w jakiej
znajdowały się ich ciała.
Luke zdawał się czytać w jej myślach. Jego ręka zaczęła błądzić po plecach Alex, powoli zbliŜając się
do podstawy kręgosłupa. Tam się zatrzymała. Alexandra pozostała nieruchoma jak głaz, wyczekując na
następny ruch. Ręka Luke'a nie sprawiła jej zawodu. Powoli, wytrwale, przemieściła się na pośladki,
gdzie na chwilę spoczęła, by pieścić i obejmować te wypukłości.
Poczucie bezpieczeństwa natychmiast zniknęło, ale jego miejsce zajęło zupełnie inne doznanie.
MęŜczyzna miał rozgrzane ciało, promieniował ciepłem, które zachęcało do większej bliskości. Na ciele
dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Ciepło ciała Luke'a sączyło się do wnętrza Alex, a dłoń nie
przestawała masować jej
36
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
bioder. Coś zaczęło dziać się w jej Ŝołądku, nie była pewna, czy ze strachu, czy z podniecenia.
Ramię miała przygwoŜdŜone, ale zdołała oswobodzić rękę. Usiłowała odpychać klatkę piersiową
męŜczyzny, by w ten sposób go powstrzymać. Był to rozsądny manewr, ale nie przyniósł Ŝadnego skutku,
gdyŜ napotkała ścianę twardych mięśni, które nie ustępowały nawet na milimetr. Alex połoŜyła dłoń na
sercu Luke'a. Jego miarowe bicie współgrało z biciem jej własnego serca.
Zamknęła oczy i próbowała zdecydować, czy ma spokojnie leŜeć w jego ramionach, w nadziei Ŝe Luke
po prostu przewróci się na bok, czy teŜ... kierować się instynktem i z całej siły uderzyć go kolanem, Ŝeby
natychmiast połoŜyć kres tej sytuacji.
Nie musiała robić Ŝadnej z tych rzeczy. Luke przebudził się i przez dłuŜszą chwilę przypatrywał jej się
w oszołomieniu. Z początku nie mógł się zorientować, gdzie i z kim przebywa. Budził się juŜ w wielu
dziwnych miejscach, dlatego teraz nie był kompletnie zaskoczony. Uświadamiał sobie wszystko
stopniowo, poczynając od toŜsamości kobiety, która obok niego leŜała, a kończąc na tym, co obejmował
swoją dłonią.
- Przepraszam - powiedział i natychmiast rozluźnił uścisk.
Alex nie traciła czasu. Wygramoliła się z prowizorycznego łoŜa, lecz, niestety, nie mogła odejść zbyt
daleko. Obejrzała się na Luke'a. Siedział na środku materaca i przeczesywał ręką rozczochrane włosy. W
niewielkim pomieszczeniu wydawał się niemal wielkoludem.
Mocno zacisnęła ręce. Niewiarygodnie zdenerwował jg fakt, Ŝe znajdowała się w jednym pokoju z
kimś tak męskim jak Luke Stratten. Tymczasem on wstał, włoŜył buty i udał się w kierunku łazienki.
Odwróciła się do niego plecami i obrzuciła wzrokiem kuchnię.
Wstała, podeszła do zlewu, odkręciła kurek i czekała, aŜ zleci brudna woda, a jej wzrok powędrował
ku
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
37
ekspresowi*do kawy, który stał na rogu blatu. Oddałaby teraz wszystko za filiŜankę kawy.
- Sprawdź w szafkach - poradził jej Luke, wracając
do głównego pomieszczenia. - MoŜe coś tam jest.
Zbadał swoje kolano. Zdrętwienie nie ustępowało. Zapewne podczas upadku poniósł większy
uszczerbek, niŜ sądził. Odczuwał piekielny ból.
Alex znalazła nie tylko nie napoczętą puszkę kawy, ale takŜe pudełko słonych chrupek, masło
orzechowe i kilka innych puszek z Ŝywnością.
- Przynajmniej nie umrzemy z głodu - zauwaŜył
Luke.
Stał za plecami Alex, która odwróciła się.
•
Nie będziemy tu aŜ tak długo, Ŝeby się o to martwić - powiedziała.
•
Nie?
- Na pewno juŜ wiedzą o naszym zaginięciu.
Luke pokręcił głową i podszedł do okna. Na dworze
nadal sypał gęsty śnieg. Drzewa i krzewy uginały się pod nie chcianym brzemieniem.
- Spójrz na niebo - powiedział. - Ta śnieŜyca
nieprędko ustanie. A dopóki się nie przejaśni, nie wyślą
po nas helikopterów.
Alex przygryzła wargę. Nie podobało jej się to, co mówił Luke. PrzeraŜała ją perspektywa
przebywania z tym człowiekiem pod jednym dachem. ZbliŜyła się do okna i stanęła obok Luke'a.
•
Nie moglibyśmy sami spróbować wrócić? Luke popatrzył na nią z niedowierzaniem.
•
Nie.
•
Dlaczego nie?
•
PoniewaŜ nie damy sobie rady.
•
Kto tak mówi?
•
Ja tak mówię.
- A co cię do tego upowaŜnia? - zapytała Alex,
oparłszy rękę na biodrze.
38
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wiem coś niecoś o szkole przetrwania - odparł spokojnym głosem, chociaŜ zaczynała gotować się
w nim krew.
•
Hm, ja teŜ. MoŜe po prostu pójdę sama.
Zepsuta smarkula, pomyślał, nie potrafi i nie chce pojąć najoczywistszych rzeczy. Fatalnie się złoŜyło,
Ŝ
e musiał ją śledzić, przy okazji spóźniając się na samolot, a teraz ugrzązł w górach z tą rozpieszczoną
księŜniczką, która prawdopodobnie nie potrafiła nawet zagotować wody.
Zdenerwowany, odsunął się od niej i nacisnął klamkę. Drzwi były oblodzone, ale kilka uderzeń
pięścią we framugę wystarczyło, by je otworzyć. Po chwili próg domku zasypał śnieg.
- Proszę bardzo, panno Beck - oznajmił Luke i wycią
gnął rękę w kierunku drzwi.
Alexandra miała wraŜenie, Ŝe jej serce, zamarło w piersi. Nie było Ŝadnego wyjścia, Ŝadnej ścieŜki,
niczego. Tylko śnieg. Wszędzie. Przełknęła ślinę, a potem posłała Luke'owi słaby, przepraszający
uśmiech.
•
Chyba utkwiliśmy tu na dobre, co? - powiedziała łagodnie.
•
Teraz juŜ sama widzisz.
•
Na jak długo?
•
Nie wiadomo.
Luke włoŜył kurtkę i zdjął z tylnej ściany szuflę.
- Co robisz? - zagadnęła Alex.
Zaczął odśnieŜać ścieŜkę.
- Potrzebujemy więcej drewna. Rozejrzę się dookoła
i sprawdzę, czy nie ma tu gdzieś jego zapasu.
Przez otwarte drzwi napływało bardzo zimne powietrze. W pokoju i tak było juŜ chłodno, ale teraz,
kiedy szalał w nim wiatr, szybko zamieniał się w wielką lodówkę. Alex dygotała, trzymając w rękach
puszkę z kawą.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
39
. - MoŜe byś mi pomogła - powiedział Luke, kiedy przetarł drogę.
- Co mam robić?
, - Na początek dołóŜ drewna do ognia. UŜyj reszty kłód, które leŜą w tamtej skrzyni.
Cofnął się, Ŝeby zamknąć za sobą drzwi.
•
I zrób kawę.
•
Zrobić...?
Ale Luke zdąŜył juŜ zniknąć za drzwiami. Alex popatrzyła na puszkę kawy i westchnęła.
- Ciekawe, jak mam to zrobić.
Oczywiście umiała zaparzyć kawę, ale pod warunkiem, Ŝe miała do dyspozycji dzbanek, kuchenkę
albo ekspres do kawy, a nie tylko puszkę i ogień w kominku. Postanowiła jednak, Ŝe musi sobie jakoś
poradzić, i zaczęła przetrząsać szuflady w poszukiwaniu otwieracza do puszek.
Luke energicznie wymachiwał łopatą, pomimo Ŝe bolały go mięśnie po spędzeniu nocy na
niewielkim materacu w niewygodnej pozycji. Jego umysł pracował na przyśpieszonych obrotach,
trawiły go myśli, które w ogóle nie miały ze sobą związku. Myśli o utraconym sprzęcie, o zleceniu,
którego nie moŜna wykonać, a przede wszystkim myśli o Alex.
Przystanął i oparł się o róg domku. Spał niewiele, gdyŜ
Alex przez całą noc napierała na niego swoim ciałem.
Zapadał w drzemkę, a kiedy się budził, czuł jej nogę na
I swoim udzie i ramię, które Alex przyciskała do jego
l' piersi. Wyglądało na to, Ŝe panna Beck sypia niespokoj-
| nie.
i Ta pozycja była bardzo niewygodna i... szalenie ' niepokojąca. Przypisywał dziewczynie wiele cech - ze-
psucie, brak wytyczonego celu, egoizm - lecz mimo wszystko nie mógł zaprzeczyć, Ŝe bardzo go
pociągała. Przez długi czas nie łączył go z nikim Ŝaden znaczący związek. Tylko raz w Ŝyciu omal się nie
zaręczył, ale to
40
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
działo się przed wieloma laty, w college'u, kiedy był jeszcze naiwnym młodzieńcem.
Kiedy wybrał swój zawód, wszystko uległo zmianie. W jego Ŝyciu nie było miejsca na poświęcenie się
jakiejkolwiek kobiecie. W decydującym momencie okazywało się, Ŝe nawet te najbardziej wyzwolone
pragną domku na wsi z białym płotem, podczas gdy jemu zaleŜało tylko na tym, Ŝeby móc wyjeŜdŜać i
relacjonować najbardziej aktualne wydarzenia.
Po prostu nie umiał łączyć Ŝycia prywatnego z karierą zawodową. A nawet gdyby to potrafił,
Alexandra Beck byłaby ostatnią kobietą, jaką by wybrał. Gdyby się za kimś rozglądał, co akurat nie miało
miejsca, szukałby osoby posiadaj ącej w Ŝyciu konkretny cel, kobiety, która przej mo-wałaby się nie tylko
kaprysami mody. Przypomniał sobie Alex opierającą rękę na biodrze i Ŝądającą powrotu na szlak.
Egoistka, pomyślał. Mała, rozpieszczona księŜniczka. Ale zaraz ta wizja ustąpiła miejsca obrazowi
utrwalonemu na negatywie jego umysłu - przedstawiał on Alex w wannie, z twarzą rozjaśnioną rozkoszą.
Luke chwycił za łopatę i znowu zabrał się do pracy. Ze spotęgowaną wskutek frustracji siłą zawzięcie
przekopywał się przez głęboką warstwę cięŜkiego, mokrego śniegu. MoŜe jej nie lubił, ale na pewno nie
mógł zaprzeczyć, Ŝe chciałby się z nią kochać.
To był zdecydowanie najbardziej palący problem. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla niego było
oczywiste, Ŝe zapewne będą musieli spędzić razem jeszcze jedną, a moŜe dwie noce. Martwił się, Ŝe nie
wie, jak sobie poradzić w tej sytuacji. On, który zawsze szczycił się swoim opanowaniem, nie wykazywał
go zbyt wiele w obecności Alexandry.
Gdyby chociaŜ odwzajemniała jego fascynację! Ale spoglądała na niego jak jelonek Bambi na
myśliwego. Zachowywała w stosunku do niego czujność i postępowała słusznie. Gdyby był mądry,
wykorzystałby jej naturalną powściągliwość i trzymałby się od niej z daleka. Do
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
41
idiabła, jak tego dokonać? Pomyślał, Ŝe jeszcze jedna taka
łnoc i będzie musiał nocować na mrozie. t Niedaleko za domkiem znajdowało się pół sągu drewna. Luke
szybko wymamrotał dziękczynną modlitwę i przystąpił do penetrowania okolicy, mając nadzieję, Ŝe na
coś jeszcze natrafi. O tylną ścianę domku był wsparty duŜy zbiornik z propanem. Przekręcił zawór i
usłyszał lekki syk przedostającego się do rur gazu. Doszedł do wniosku, Ŝe bojler znajduje się wewnątrz,
w szafie za krętymi schodkami. Pomyślał, Ŝe przynajmniej będą mieli dostęp do ciepłej wody i
skorzystają z pieca.
Z naręczem polan w ramionach ruszył z powrotem do frontowych drzwi. Tam zrzucił ładunek i
poszedł po następne polana. Otworzył drzwi i wrzucił do środka naręcza drewna. Jego nagłe wejście
zaskoczyło Alex do tego stopnia, Ŝe sparzyła się cięŜkim czajnikiem, który w tym momencie podnosiła z
kraty.
•
Och! - wykrzyknęła i włoŜyła palec do ust. Luke natychmiast do niej podbiegł.
•
Co się stało?
•
Robiłam kawę. Usiłowałam ją zaparzyć. Ty mnie zaskoczyłeś. Oparzyłam sobie rękę.
•
PokaŜ - powiedział Luke i chwycił jej prawą dłoń. Była czerwona i obrzmiała. - Chodź ze mną.
Alex poszła za nim. Nie miała wyboru. Ciągnął ją za liękę w kierunku drzwi, a potem wyszli za próg. .
- Co chcesz...?
•
Najlepszym lekarstwem na oparzenia jest chłód - oznajmił nie znoszącym sprzeciwu tonem.
•
PrzecieŜ nie jest to aŜ tak powaŜne...
Luke bez słowa wsunął jej rękę do najbliŜszej zaspy śniegu. Stali tak przez chwilę, a Luke mocno
przytrzymywał Alex za prawy nadgarstek. Niebawem całkowicie pokrył ich śnieg, który padał duŜymi
mokrymi płatkami. A oni milczeli przez chwilę, która wydawała się wiecznością. Alex patrzyła w jedną
stronę, a Luke
42
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w drugą, i oboje rozpaczliwie starali się nie spojrzeć sobie w oczy.
Było im jednak pisane coś innego. Alex przenosiła cięŜar ciała z jednej nogi na drugą i przy okazji
poślizgnęła się. Wyciągnęła ręce ku Luke'owi, a on odruchowo wyciągnął ramię i chwycił ją od tyłu.
Przyciągnął Alex do siebie, a jej głowa opadła na jego bark.
Ich oczy wreszcie się spotkały. DrŜące ciało uświadomiło Luke'owi, jak bardzo jest zdenerwowana.
Brązowe oczy dziewczyny lśniły, a rumieńce na policzkach tylko potęgowały jej urok. Wyglądała
ponętnie. A Luke musiał przyznać, Ŝe długie godziny leŜenia obok niej w ciemności cholernie zaostrzyły
jego apetyt.
Wszystkie obrazy dziewczyny, które pojawiały się w jego umyśle, wszystkie z góry wyrobione sądy na
jej temat zniknęły w zimnym powietrzu niczym para z oddechu. Dostrzegał w niej niewinność, choć
słyszał wiele plotek na jej temat i wiedział, co dotychczas o niej pisano i mówiono. Ale pomimo faktów,
które znał, nie mógł zaprzeczyć, Ŝe coś się zmieniło od poprzedniego dnia. Przestał traktować Alex jak
obiekt, jak środek do celu, którego osiągnięcie oznaczało plik banknotów w portfelu. Była kobietą z krwi i
kości; mógł jej dotknąć, poczuć jej zapach. Wzbudzała w nim reakcję, której nigdy nie były w stanie
wywołać u niego zawodowe kurtyzany w odległych zakątkach świata.
Luke skoncentrował się na ustach dziewczyny. Miała rozchylone wargi. WyraŜały zaproszenie, bez
względu na to, czy o tym wiedziała, czy nie. Nie zwaŜając na konsekwencje, nie mogąc się zdobyć na
Ŝ
adną sensowną myśl, pochylił ku niej głowę.
Alex ogarnęła panika. Ten człowiek zamierzał ją pocałować. Czy ona tego chciała? Nie miała czasu na
podjęcie decyzji, wiedziała, Ŝe za ułamek sekundy Luke wpije się w jej usta. Czuła jego gorący oddech.
Miała wraŜenie, Ŝe jej Ŝołądek przewraca się do góry nogami,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
43
a całe ciało przenika fala ciepła. Zacisnęła dłoń na ramieniu męŜczyzny.
•
Myślę... myślę, Ŝe wszystko jest juŜ w porządku - powiedziała. Te słowa omal nie ugrzęzły jej w
gardle.
•
Hmmm?
- Moja ręka - odparła. - JuŜ jest w porządku.
Luke bardzo długo na nią patrzył, a potem zmruŜył
oczy, usiłując sobie przypomnieć, z mizernym skutkiem, dlaczego wyszli z domu. Wreszcie udało mu się
odtworzyć bieg wydarzeń i wyciągnął rękę Alex, Ŝeby ją obejrzeć. Miała rację. Czerwone miejsce
zaczynało róŜowieć, a opuchlizna zeszła. Spojrzał na jej zwróconą ku górze twarz. Nie dostrzegł na niej
wyrazu czujności i dziękował za to Bogu. Co teŜ go naszło? Omal jej nie pocałował! Pokręcił głową i
odsunął się od dziewczyny. Kto by pomyślał: Luke Stratten owładnięty jakąś tajemniczą siłą, nad którą
nie jest w stanie zapanować. Joe wybuchnąłby gromkim śmiechem. śaden z jego znajomych by w to nie
uwierzył. A tym bardziej on sam.
- Zimno ci - powiedział, po raz pierwszy uświada
miając sobie, Ŝe Alex ma na sobie tylko sweter. - Chodź.
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka. Szybko rozejrzał się po pokoju. Ich „łoŜe" było schludnie
zasłane, a ogień buzował aŜ miło. Czajnik, który spowodował oparzenie, stał sobie spokojnie na
ciemnoszarej płytce kominka. A więc nie była tak niezaradna, jak podejrzewał. Punkt dla Jej Wysokości.
Odwrócił się do Alex.
•
Za domem jest zbiornik z propanem. Prawdopodobnie wystarczy nam gazu do ogrzania wody i jeŜeli
będziemy ostroŜni - dodał, wskazując na piecyk - do gotowania. Ale nie ma mowy o ogrzewaniu.
Obawiam się, Ŝe będziemy musieli zadowolić się ogniem w kominku.
•
Dobre i to - stwierdziła Alex.
•
Masz całkowitą rację.
44
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke spokojnie podszedł do kominka i sprawdził, co udało jej się zrobić. Z czajnika ulatniała się para
i czuć było aromat kawy. I chociaŜ wdychał juŜ zapach lepszej ka\yy, to teraz napłynęła mu do ust
ś
linka. Nalał sobie pełen garnuszek i pociągnął łyk. Jeśli nie zwaŜało się na fusy, które musiały w niej
być, kawa bardzo mu smakowała. Była cholernie dobra. Starał się ukryć zaskoczenie.
^ No jak? - zagadnęła Alex, krąŜąc w pobliŜu.
- Niezła - odparł. Koncentrował swoją uwagę na garnuszku, a nie na jej twarzy. Nie mógł i nie miał
odwagi na nią spojrzeć, gdyŜ obawiał się, Ŝe dziewczyna dostrzeŜe to, co skrywają jego oczy. A co
takiego jest w twoich oczach, Stratten? zapytywał samego siebie. Szacunek? PoŜądanie? Strach?
Niewątpliwie odrobina kaŜdego z tych uczuć.
Alex ostroŜnie zbliŜyła się do Luke'a. Opadła obok fwego na kalana, zanurzyła garnuszek w czajniku
i zaczer-pnęła kawy - cały czas nie spuszczała wzroku z jego śmiertelnie powaŜnej twarzy.
Nie umiała go przejrzeć. Było w nim coś, co ją niepokoiło. Przez niemal cały czas okazywał rezerwę, *
wręcz zawzięty upór. Ale niekiedy zauwaŜała, Ŝe patrzy na nią z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, jakby
odczuwał ból.
MoŜe myślał o swojej nodze, a nie o niej. Nie mogła mieć pewności. Wiedziała tylko, Ŝe nigdy nie
zawodzi jej instynkt. Instynkt podpowiadał jej, Ŝe oczy tego człowieka coś skrywają.
Nawet nie wiedziała, ile czasu upłynęło od ich przybycia do domku, ale przecieŜ nie miała zbyt wiele
do roboty, więc mogła się zająć obserwacją. Choćby dla zabicia czasu, którego mieli aŜ nadto.
Postanowiła rozszyfrować Luke'a i przekonać się, co go trapi. Mogłoby to być interesujące
urozmaicenie. Ostatecznie nie miała nic do strącenia.
ROZDZIAŁ CZWARTY
- Dlaczego mnie nie lubisz?
Luke akurat uniósł do ust kubek z kawą i jego ręka znieruchomiała. Pociągnął łyk i przez dłuŜszą
chwilę uwaŜnie obserwował Alex. Wreszcie zapytał:
•
Dlaczego myślisz, Ŝe ciebie nie lubię?
•
Przede wszystkim świadczy o tym twoje zachowanie - oznajmiła, siadając przed nim w pozycji
jogina.
- Od początku byłeś wrogi.
•
Wrogi?
•
Wściekły. Jakby ta lawina ruszyła z mojej winy.
• - To nie była niczyja wina. Jeśli wydaję się wściekły, to dlatego, Ŝe powinienem wsiąść na pokład
samolotu odlatującego do Afryki - sprawdził godzinę na zegarku
- właśnie teraz.
•
Afryka! Jak wspaniale! Na wakacje? Dlaczego jej o tym powiedział?
•
Nie, hm, raczej do pracy.
•
Czym się zajmujesz? - zapytała, pijąc kawę.
•
Piszę.
Taka odpowiedź wydawała się najbliŜsza prawdy. Rzeczywiście, oprócz robienia zdjęć pisywał takŜe
artykuły. Alexandra uśmiechnęła się.
•
Pisarz. To wyjaśnia sprawę.
•
Co wyjaśnia?
•
To twoje wredne, rozczarowane spojrzenie.
•
Wredne? Ja jestem wredny?
- No, moŜe nie wredne, nie w tym sensie, Ŝe nie
przyjemne, ale, no wiesz, takie... wyzywające.
46
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wyzywające - powtórzył. Czuł, Ŝe gdyby dłuŜej zastanawiał się nad tym określeniem, dostrzegłby,
Ŝ
e kryje się w nim jakiś komplement
•
Tak. LekcewaŜące. Jakbyś nie dbał o to, co ludzie o tobie myślą. NiezaleŜny typ.
•
I to jest dobre?
•
Mnie się podoba - stwierdziła Alex, wzruszając ramionami.
•
Naprawdę? Dlaczego?
•
Och, nie wiem. Większość męŜczyzn wykorzystałaby taką sytuację. Próbowaliby zrobić na mnie
wraŜenie i w ogóle.
•
MęŜczyźni tak się do ciebie odnoszą?
•
Niestety.
•
DuŜo męŜczyzn?
Alex zmruŜyła oczy. Luke nawiązywał do plotek i chyba nie podobał jej się temat, który poruszyli w tej
rozmowie.
•
Wystarczająco duŜo.
•
Co to znaczy: wystarczająco duŜo? - zapytał Luke. Zastanawiał się, dlaczego drąŜy tę kwestię. O
Ŝ
yciu Alex słyszał juŜ więcej, niŜby chciał się dowiedzieć.
•
Nie czytasz brukowców? Tysiące.
Była rozdraŜniona. Uznał, Ŝe to sprzyjająca okoliczność.
•
Nigdy nie znałem osoby, która miałaby tysiące kochanków.
•
W takim razie prowadzisz Ŝycie samotnika. Ja znam setki takich osób.
•
Setki i tysiące. No, no, panno Beck, bujne prowadzi pani Ŝycie, nieprawdaŜ?
•
Jeszcze jak.
- Zastanawiam się, co czuje taka osoba - powiedział.
Alex miała tego dość. Poderwała się i wylała fusy po
kawie do ognia. Płyn zaskwierczał w zetknięciu z płomieniami; w niej równieŜ zawrzało z powodu tej
niedorzecznej rozmowy. Był zupełnie taki sam jak cała reszta:
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
47
Interesowała go tylko otoczka, a nie wnętrze człowieka. Zresztą, czegóŜ się spodziewała?
- Z moich doświadczeń z męŜczyznami ogólnie
wynika, Ŝe to łasi na pieniądze chciwcy, którym zaleŜy
wyłącznie na zaspokojeniu dwóch, w ich pojęciu najwaŜ
niejszych, ludzkich potrzeb. Tak się składa, Ŝe obie są
zlokalizowane poniŜej pasa - chodzi o ich kieszenie i...
Luke wstał.
- Rozumiem.
Stanęli naprzeciw siebie i obrzucili się spojrzeniami, nie wiedząc, czy mają zakończyć tę dyskusję, czy
ją kontynuować. Luke musiał przyznać, Ŝe podczas rozmowy z Alex prowokował ją do zwierzeń. Chciał
usłyszeć wszystko o fascynującym Ŝyciu seksualnym Alexan-dry Beck z jej własnych ust, tych
cudownych, pełnych, odętych ust, które miał ochotę całować.
•
Rozejm -powiedział, niejako wbrew sobie, i wyciągnął rękę. - Ostatecznie nie jestem taki jak oni.
Sama to powiedziałaś.
•
Ale jesteś męŜczyzną - odparła Alex, odmawiając uściśnięcia jego dłoni. Pomimo tej niechęci Luke
chwycił ją za rękę. UwaŜnie obejrzał dłoń, a potem pogładził miękką skórę powolnymi, okręŜnymi
ruchami i spojrzał na dziewczynę.
•
Tak, jestem.
Powiedział to łagodnie, a jego głos był równie pieszczotliwy jak dotyk palców. Alex pomyślała, Ŝe
Luke rzeczywiście jest męŜczyzną, ale zupełnie innym niŜ ci, których znała. MęŜczyzną o nieodpartym
uroku. Wzbudził jej zainteresowanie, podczas gdy innym nie udało się nawet sprawić, by ich dostrzegła.
Cisza w pokoju stawała się ogłuszająca. Alex oderwała się od Luke'a i powędrowała do drugiego
końca pokoju. Potrzebowała przestrzeni. Oparła się plecami o drzwi.
•
Ustalmy kilka podstawowych zasad, panie Stratten.
•
Luke.
48
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
No dobrze, Luke. Wygląda na to, Ŝe zostaniemy tu jeszcze przez jakiś czas. MoŜe jeszcze jeden
dzień, moŜe więcej. W kaŜdym razie chcę, Ŝebyś wiedział, iŜ większość z tego, co się o mnie wypisuje, to
kłamstwa.
•
Większość?
•
Tak. W artykułach prasowych jest zawsze ziarnko prawdy. Coś, co moŜe je uwiarygodnić. Ale w
rzeczywistości cała reszta przewaŜnie jest zmyślona.
•
Mam uwierzyć w to, Ŝe nie miałaś tysięcy kochanków? - zagadnął, szeroko się uśmiechając. Alex nie
odwzajemniła tego wyzywającego uśmiechu.
•
Nie obchodzi mnie, w co wierzysz. Chcę tylko mieć pewność, Ŝe zrozumiałeś, iŜ nie jestem „łatwym
towarem", odkąd znaleźliśmy się w tej sytuacji.
Luke uniósł brwi, ale za nic w świecie nie potrafił powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
- Czy mam przez to rozumieć, Ŝe nie powinienem się
do ciebie dobierać?
Alex zawahała się, a potem skinęła głową.
•
Tak, chyba o to mi chodzi.
•
No cóŜ, nie łam swojej ślicznej główki, złotko. Robienie takich rzeczy z tobą absolutnie mnie nie
interesuje.
Był zdumiony, Ŝe wypowiedział te słowa z taką łatwością.
Alex czuła, Ŝe płoną jej policzki. Za kogo on się uwaŜa, Ŝe mówi do mnie w taki sposób? NiewaŜne.
Nie zniŜę się do jego poziomu.
•
To mi odpowiada, panie Stratten.
•
Luke - powtórzył.
•
To mi odpowiada, Luke- powtórzyła z naciskiem.
•
Ś
wietnie - oznajmił Luke i klasnął w dłonie, Ŝeby się opanować. W gruncie rzeczy miał ochotę ją
pocałować, Ŝeby przestała robić tę świętoszkowatą minę.
•
Hm, skoro usunęliśmy z drogi tę przeszkodę, to moŜe rozejrzymy się za czymś do jedzenia.
•
Do jedzenia?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
49
Nie mogła uwierzyć, Ŝe w takiej chwili myślał o jedzeniu.
- Tak, umieram z głodu. Ty na pewno teŜ. Kiedy
jadłaś ostatni posiłek?
•
Och, nie wiem. Wczoraj rano. Luke zaczął buszować po szalkach.
•
Hurra!
Uniósł w górę dwie puszki zupy z makaronem.
- Uczta - oznajmił, szczerząc zęby w uśmiechu.
BoŜe, aleŜ on jest przystojny, pomyślała Alex. Kiedy
tak stał i wymachiwał puszkami jak wariat, nie mogła nie podziwiać jego twarzy i sylwetki. Dlaczego?
PrzecieŜ traktowała serio kaŜde słowo, które przed chwilą wypowiedziała. Nie chciała się wiązać - nawet
na krótko - z Ŝadnym męŜczyzną, zwłaszcza teraz, kiedy była gotowa poświęcić się czemuś nowemu. Nie
mogła jednak zaprzeczyć, Ŝe jakaś część jej osobowości była ogromnie zafascynowana rym męŜczyzną,
pomimo, a moŜe właśnie przez to, Ŝe wydawał jej się całkowicie nieodpowiedni.
Pomyślała o Justinie Farrellu i swoim niedoszłym małŜeństwie. Nie miała wyrzutów sumienia w
związku z odwołaniem ślubu, ale w głębi duszy czuła smutek i tęsknotę za spełnieniem, które wydawało
się nieosiągalne. I chociaŜ wielokrotnie usiłowała to sobie wyperswadować, naprawdę pragnęła „pójść na
całość".
Luke otworzył puszki z zupą i wrzucił ich zawartość do garnka, który znalazł w szafce pod zlewem.
Dodał wody, roztrzepał całość, a potem podpalił gaz i postawił garnek na palniku. Niebawem w pokoju
zapachniała zupa z kurczaka. Alex zaczęło burczeć w Ŝołądku, toteŜ przybliŜyła się do miejsca, z którego
dobiegał ten zniewalający aromat. Luke uśmiechnął się do niej przez ramię i zakończył gotowanie.
Postawił garnek na stole i połoŜył łyŜkę po stronie Alexandry.
- Wcinaj - powiedział.
Kiedy zobaczyła, Ŝe Luke je prosto z garnka, zamarła ze zdumienia.
50
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Nie podasz zupy?
•
PrzecieŜ podałem.
•
W garnku?
•
I co z tego?
•
Hm, tak się nie robi. Wybuchnął donośnym śmiechem.
- Tak się nie robi? Chyba Ŝartujesz. Rozejrzyj się,
Alexandre. To nie Ritz, a ja nie jestem twoim cholernym
lokajem - oznajmił i podniósł łyŜkę, a następnie wyciąg
nął ją do dziewczyny. - Masz. Jedz, bo za chwilę nic nie
zostanie.
Chwyciła łyŜkę, kiedy Luke znowu zaczął jeść. ChociaŜ niewiarygodnie ją draŜnił, jej Ŝołądek nie
reagował na to. Burczał, i to głośno. Luke spojrzał na Alex i uśmiechnął się, mając pełne usta zupy i
klusek. Cham, pomyślała, ale podeszła o krok i usiadła naprzeciw męŜczyzny. Niechętnie zanurzyła łyŜkę
w zupie. Była dobra, tak dobra, Ŝe do ust Alex napłynęła ślinka. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z
tego, jaka była głodna. Przestała się ociągać i zajadała zupę z niemal mściwą zawziętością. Po chwili
Luke skończył jeść i odłoŜył łyŜkę. Podobnie postąpiła Alex, chcąc zobaczyć, co Luke knuje.
•
Ś
miało. Dokończ resztę - powiedział.
•
Jesteś pewien? - zapytała. - Nie zostało jej zbyt duŜo.
•
Tak, jestem pewien - odparł.
Odnosił wraŜenie, Ŝe Alex jest wygłodzonym dzieckiem, które właśnie wróciło ze szkoły i pałaszuje
długo wyczekiwaną przekąskę. Patrzył, jak dziewczyna wyjada ostatnie kluski, przechylając garnek.
Kiedy skończyła jeść, spojrzała na Luke'a i uśmiechnęła się promiennie. Niewiele myśląc, wyciągnął rękę,
Ŝ
eby z kącika jej ust usunąć zabłąkaną kluskę. Kiedy tak muskał dolną wargę Alex, z jej twarzy powoli
znikał uśmiech. Zniewalał ją swoimi gorącymi oczami i dotykiem stwardniałego kciuka. JuŜ dawno
usunął odrobinę makaronu, a mimo to nie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 51
przestawał dotykać jej warg. Nie odsuwała się od niego: nie była w stanie. Czuła się niczym zwierzę
oślepione blaskiem reflektorów nadjeŜdŜającej cięŜarówki.
Luke odnosił wraŜenie, Ŝe jego niezbyt pełny Ŝołądek kurczy się na widok tych częściowo przymknię-
tych, zamglonych brązowych oczu. Dobry BoŜe, cóŜ ona z nim wyprawiała za pomocą tego uwodziciels-
kiego spojrzenia - nawet nie uświadamiała sobie, Ŝe patrzy na niego w taki sposób, i to jeszcze
potęgowało urok tej chwili.
Niedobrze.
Opadła mu ręka, odepchnął krzesło i wstał. W jednej z szafek znalazł czysty kubek i przyniósł go do
stołu. Wlał do niego resztki wystygniętego rosołu i z głuchym odgłosem postawił go przed Alex. Część
rosołu rozlała się na stół.
- Oto zupa, Wasza Wysokość, - oznajmił i odwócit się, by odejść.
To, co powiedział, lub moŜe sposób, w jaki odezwał się do Alex, sprawił, Ŝe do twarzy napłynęła jej
krew i dziewczyna poczuła, Ŝe ma ochotę go udusić. Zamiast tego podniosła ociekający kubek i cisnęła
nim w Luke'a. Trafiła go w głowę, a rosół oblał jego klatkę piersiową i ramię. Luke próbował zrobić unik,
a potem stał jak skamieniały, podczas gdy z czubków palców ściekał mu rosół, który wsiąkał w jego
kraciastą koszulę.
Po chwili odwrócił się do niej twarzą.
Furia w jego oczach stanowiła imponujący widok. Była gwałtowna, niebezpieczna, przyprawiała o
bicie serca, a zarazem niewiarygodnie podniecała. Alex odsunęła krzesło i powoli wstała. Podeszła do
Luke'a rozkołysanym krokiem, jakby on kazał jej wystąpić do przodu. Chwyciła się stołu, a Luke
przygwaŜdŜał ją wzrokiem, by po chwili chwycić ją w ramiona i przyciągnąć ku sobie. Potrząsnął nią tak
mocno, Ŝe zaszczekały jej zęby.
52
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Do diabła, po co to było? - zagrzmiał.
Alex nie była stanie udzielić mu odpowiedzi. Nie miała pojęcia, dlaczego zrobiła coś takiego. Przez
wiele lat uczyła się trzymać swój wybuchowy temperament na wodzy. Dzisiejsza Alexandra Beck w
niczym nie przypominała zapalczywej, nieokiełznanej nastolatki. Ta współczesna Alexandra
zachowywała dystans i zawsze się kontrolowała.
To, Ŝe zrobiła coś bez namysłu, było zupełnie do niej niepodobne, a jednak gwałtownie zareagowała na
jego łagodną kpinę. Dlaczego? Wiedziała, co Luke o niej myśli - to samo, co wszyscy. Ale innymi ludźmi
wcale się nie przejmowała, natomiast nie chciała, Ŝeby on klasyfikował ją jako osobę bezuŜyteczną,
Ŝ
yjącą bez celu i rozpieszczoną.
- No? - zagadnął.
Alex czuła skruchę i chciała odpowiedzieć mu coś, co pozwoliłoby mu zrozumieć, dlaczego go
zaatakowała. Ale zamiast tego podniosła rękę do jego policzka. Delikatnie starła rosół z jego twarzy. On
rozluźnił uścisk i nawet zaczął pieszczotliwie masować jej ramiona. Tymczasem Alex podnioła drugą rękę
i ujęła twarz Luke'a.
- Przepraszam - powiedziała bardzo niskim głosem.
Te słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody.
Luke zaczął dygotać. Doprowadzała go do szaleństwa. Zimno. Gorąco. Zimno. Gorąco. Nie mógł juŜ tego
znitjść, nawet jeśli wszystko rozgrywało się w jego umyśle. Ale czy rzeczywiście? Czy tylko on Ŝywił
takie uczucia? Czy moŜe mówiąc do niego: „Ręce precz ode mnie", tylko grała? CzyŜby toczyła walkę z
samą sobą?
Musiał się o tym przekonać.
Przyciągnął ją do siebie. Kiedy ich ciała się zetknęły, znieruchomiał i spojrzał na dziewczynę, dając jej
sposobność do oderwania się od niego. Niczego takiego nie zrobiła. Powoli, z niezmierną ostroŜnością,
przechylił
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
53
głowę i musnął wargami jej usta. Były miękkie. Były ciepłe. Wydawały się rajem. Całował ją coraz
mocniej, a jednocześnie przymykał oczy na rzeczywistość, wchodząc w nowy świat, niebezpieczniejszy
od wszystkich miejsc, jakie zwiedził na tej planecie. Rozchylił wargi Alex językiem, a ona pozwoliła mu
na to, otworzyła usta w milczącym zaproszeniu do najintymniejszej inwazji. Luke nie ociągał się nawet
przez chwilę. Jego język wpełzł do środka, bawił się z językiem dziewczyny, smakował go, draŜnił.
Alex usłyszała cichy jęk, a potem uświadomiła sobie, Ŝe wydobywa się on z jej gardła. Dotychczas nikt
tak jej nie całował! Wargi Luke'a całkowicie zawładnęły jej ustami i nie było w nich takiego zakątka,
frtórego by nie dotknął jego język. Nie wyobraŜała Łobie, Ŝe pocałunek moŜe być tak namiętny i oszała-
miający. Poczuła, Ŝe ma nogi jak z waty, i oparła się na Szerokich barach męŜczyzny. Nie zawiodły jej i
zacisnęła palce na materiale koszuli Luke'a, wdzięczna za to oparcie.
Zupełnie się zatracił. Świat wirował mu przed oczami, jakby Luke znalazł się na karuzeli. Napierał na
nią i czuł, Ŝe ciało Alex mięknie, potęgując jego podniecenie. JeŜeli to on toczył bitwę, niechybnie
czekała go poraŜka.
, Alex objęła go ramionami za szyję i przyciskała coraz mocniej, wplatając palce we włosy na jego karku.
Czy to ta kobieta deklarowała, Ŝe prowadzi rozpustny Ŝywot? JW kaŜdym razie okazywała to w zabawny
sposób. MoŜe Łała ta sprawa była dla niej tylko grą. Przywykła do gierek z męŜczyznami. W umyśle
Luke'a pojawiły się obrazy jego poprzedników, które szybko ostudziły jego zapał.
Przerwał pocałunek. Alex miała dokładnie takie samo spłoszone spojrzenie jak on. Ich splecione ciała
kołysały się, lecz nie odrywały się od siebie. Luke usiłował wrócić do rzeczywistości, ale widok
rozchylonych, odętych ust
54
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zniweczył ten zamiar. Miał ochotę znowu ją pocałować, a potem jeszcze raz i jeszcze raz. Zde-
sperowany, odwrócił wzrok i przytulił głowę Alex do swojej piersi. Ile minut temu kłamał, Ŝe jej nie
poŜąda? Odczuwał to poŜądanie przez cały czas. Było ono tak pierwotne i gwałtowne, Ŝe wzbudzało w
nim samym piekielny strach.
Rozejrzał się po pokoju, koncentrując wzrok na materacu i płonącym ogniu. JakŜe łatwo byłoby ją
teraz zdobyć. Pociągnąłby Alex na prowizoryczne łoŜe. Powoli zdjąłby jej sweter przez głowę, pieściłby
jej skórę, napawając oczy widokiem kształtnych piersi. Rozpiąłby jej stanik, a wówczas sam dotyk
sprawiłby, Ŝe Alex drŜałaby, ogarnięta równie silnym i niecierpliwym poŜądaniem...
Rzeczywiście dygotała, ale kiedy powrócił do rzeczywistości, uświadomił sobie, Ŝe nadal stoją przy
stole, spleceni w uścisku. Alex tuliła głowę do jego piersi, a jej ramiona to wznosiły się, to opadały.
CzyŜby płakała? Odchylił się do tyłu, Ŝeby to sprawdzić.
Ś
miała się.
•
Co cię tak śmieszy? - zapytał Luke. Nastrój prysł. Alex podniosła ku niemu oczy.
•
Pachniesz zupą z kurczaka.
•
A czyja to wina?
•
Powiedziałam: przepraszam - odrzekła i odsunęła się od Luke'a, nie wiedząc, jak skomentować
skutki pocałunku. - Ale rozzłościłeś mnie.
•
A zatem to chyba moja wina - stwierdził.
•
Nie, biorę całą odpowiedzialność na siebie. Nie powinnam się przejmować tym, co ktoś o mnie
myśli. PrzewaŜnie o to nie dbam, ale tym razem... - nie dokończyła i wzruszyła ramionami.
•
Tym razem?
•
To na mnie podziałało. Chyba jestem rozkojarzona. Dlaczego to zrobiłeś?
•
Co takiego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
55
•
Dlaczego mnie pocałowałeś? Mówiłeś, Ŝe nie jesteś mną zainteresowany.
•
Wyglądałaś tak, jakbyś oczekiwała ode mnie tego pocałunku.
Alex potrząsnęła głową.
•
Wcale nie.
•
Oczekiwałaś. I odwzajemniłaś.
Alex przygryzła wargę. ZauwaŜył, Ŝe często to robiła, ilekroć o czymś rozmyślała. Przeklinał ją za ten
odruch, gdyŜ odczuwał wówczas podniecenie. Dolna warga Alex była taka pełna, taka odęta, Ŝe nigdy nie
potrafiła nad nią zapanować, toteŜ jej zęby wgryzały się w ten pulchny kąsek, doprowadzając Luke'a do
szaleństwa.
Alex spojrzała mu w oczy.
•
Rzeczywiście, chciałam... prawda? - powiedziała bardziej do siebie niŜ do niego. - Zdejmij koszulę.
•
Słucham?
•
Zdejmij koszulę. Upiorę ją.
Luke zawahał się, ale w końcu jej usłuchał. Alex patrzyła, jak Luke z rozmyślną powolnością rozpina
kaŜdy guzik. CzyŜby próbował ją kusić? Rozpięta koszula odsłoniła obcisły szary podkoszulek, który
opinał bardzo umięśnioną klatkę piersiową. Odpiął mankiety, zrzucił koszulę i podał ją Alex, która wzięła
ją, nawet nie dotknąwszy męŜczyzny. Zwinęła koszulę i podeszła do umywalki. Kiedy odkręciła kran,
uderzył ją w nozdrza mocny męski zapach Luke'a, który przyćmiewał woń rosołu i powoli atakował jej
zmysły podczas moczenia tkaniny.
CóŜ za nienormalna, zwariowana sytuacja. Utknęła w tej dziurze z facetem, który chyba nawet jej się
nie podobał, i nagle, jak grom z jasnego nieba, zaczynała doznawać dotąd nie znanego jej uczucia.
Owładnęło nią poŜądanie.
W jej słowniku to słowo dotychczas było obce. UŜywała go rzadko, po to tylko, by podkreślić swoje
pragnienie czegoś.
56
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
PoŜądała kostiumu najbardziej awangardowego projektanta poŜądała wakacji na południu Francji.
Gwałtownie poŜądała usunięcia się ojca z jej Ŝycia. Ale nigdy, przenigdy nie uŜyła tego słowa w związku
z jakimś męŜczyzną.
PoŜądanie w stosunku do męŜczyzny kojarzyło się z wieloma cudownymi moŜliwościami. Wiedziała o
nich wszystko, ale, wbrew temu, co się powszechnie sądziło, nie z pierwszej ręki. Wprawdzie liczni
męŜczyźni twierdzili, Ŝe się z nią przespali, ale były to kłamstwa.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego byłego adoratora plotkującego na jej temat w telewizyjnym
show, była wstrząśnięta. Nawet zadzwoniła do tego łajdaka z pretensjami. Zbył ją śmiechem i powiedział
jej, Ŝe psuje zabawę innym. Jakie to ma znaczenie, Ŝe nie dała jemu, kaŜdy wie, Ŝe dawała wszystkim
innym, no nie? Jaka
t
róŜnicą robił ten [eden raz więcej,? Przynajmniej on ma satysfakcję. Po tym
zdarzeniu zrobiła się ostroŜniej sza. Umawiała się tylko z ludźmi, którym została przedstawiona, i
chodziła z nimi wyłącznie do miejsc publicznych. Ale to nie za bardzo pomagało. Kiedy odmawiała
pójścia do łóŜka, zawsze działa się to samo. Niektórzy pytali, co jest z nimi nie w porządku, inni pytali, co
się dzieje z nią, ale większość po prostu wpadała w szał. Widzieli tylko jej długie rude włosy, zgrabne
ciało i mnóstwo pieniędzy na koncie.
Zniechęciła się w tak młodym wieku, Ŝe postanowiła odłoŜyć seks na później. W miarę upływu czasu
celibat wydawał się coraz rozsądniej szym rozwiązaniem. Doszła do wniosku, Ŝe w dobie AIDS
postępuje mądrze. Problem polegał na tym, Ŝe jej celibat trwał caryflii latami, aŜ w końcu utrata
dziewictwa nabrała cech przełomowego wydarzenia, które naleŜało zaplanować niezwykle starannie, z
idealnym partnerem. A takiego człowieka jakoś nie mogła poznać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
57
Dlatego Alexandra Beck nadal była dziewicą. Jej zdaniem, ostatnią dziewicą Ameryki. Jak na ironię,
nikt w to nie wierzył, i mogłaby o tym przekonać tylko tego, z kim by utraciła cnotę. To wiązało się ze
znalezieniem właściwej osoby, której moŜna byłoby wyjawić prawdę. Problem polegał na tym, Ŝe taki
męŜczyzna nie istniał. W miarę upływu czasu robiła się coraz bardziej wybredna. W wieku dwudziestu
pięciu lat była święcie przekonana, Ŝe ten wielki dzień nigdy nie nadejdzie.
Wyjęła z umywalki ociekającą koszulę i zaczęła ją wyciskać. Spoglądając przez ramię, zauwaŜyła, Ŝe
Luke siedzi na podłodze i gapi się w ogień. Czy rozmyślał o niej i ich pocałunku? Był to pocałunek
mocny i namiętny, a jej reakcja zapewne utwierdziła go w przekonaniu, Ŝe ma do czynienia z rozwiązłą
kobietą. Na myśl o tym wpadła w przygnębienie. Nie chciała, Ŝeby tak o niej myślał, a co gorsza, nie
miała pojęcia, dlaczego jej tak na tym zaleŜy.
- Gotowe - oznajmiła, unosząc w górę mokrą koszu
lę, Ŝeby mógł ją obejrzeć.
- Dzięki - odparł Luke, nawet nie odwracając głowy.
Alex podeszła z koszulą do kominka, przysunęła
krzesło i zawiesiła ją na oparciu.
- To wszystko, co masz do powiedzenia? Nawet na
nią nie spojrzałeś. Widzisz? Nie została ani jedna pla
ma.
Luke odwrócił się do dziewczyny. Kiedy tak siedział naprzeciwko ognia, a w jego brązowych oczach
odbijały się Ŝółte płomyki, wyglądał demonicznie. Był fascynującym i zdecydowanie najatrakcyjniejszyjn
męŜczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. A moŜe w miarę upływu czasu zaczynał coraz bardziej ją
pociągać?
- Ta koszula jest dobrze uprana, Alexandra - powie
dział niewyraźnym głosem. - Bez wątpienia jesteś bardzo
zdolną kobietą.
58
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Przez ułamek sekundy czuła się zagroŜona, nie samym komplementem, ale sposobem, w jaki
gowypowiedziano. PozS tym wcale nie była pewna, czy Luke mówi o jej umiejętności prania odzieŜy.
NaleŜało się zastanowić nad jego rzeczywistymi intencjami, ale spojrzenie jego oczu nie sprzyjało
koncentracji.
Alex lekko się uśmiechnęła, a potem odsunęła się od Luke'a na bezpieczną odległość i podeszła do
okna. Nadal padał śnieg. Obserwowała jeden samotny płatek, który usadowił się na okiennej szybie. Tam
utkwił na dobre i błyskawicznie zamarzł, czekając na los i Ŝywioły, które mogłyby go wyswobodzić z tej
niewoli.
Mogła się utoŜsamić z tym płatkiem śniegu, tyle Ŝe nie była juŜ pewna, gdzie naprawdę znajduje się jej
więzienie - w małym domku czy w jej wyobraźni.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Luke rozmyślał. Nie mógł uwierzyć, Ŝe postąpił w taki sposób. Tyle razy odwoływał się do swojego
rozsądku i wmawiał sobie, Ŝe będzie się trzymał z dala od dziewczyny, a mimo to nie dość, Ŝe jej dotknął,
to jeszcze pocałował. A ona odwzajemniła pocałunek, chociaŜ gorliwie temu zaprzeczała. I to jak
odwzajemniła!
Wstał i zaczął krąŜyć po małym pokoju.
•
Co się stało? - zagadnęła Alexandra.
•
Nic.
•
To dlaczego tak krąŜysz?
•
Potrzebuję ruchu - odparł, a po chwili zatrzymał się.
Przyglądał się Alex przez dłuŜszą chwilę. Najwyraźniej podjął jakąś decyzję, a następnie zbliŜył się do
drzwi. Alex patrzyła, jak Luke zdejmuje kurtkę z haczyka i wkłada ją.
•
Dokąd się wybierasz? - zapytała.
•
Na dwór.
•
Dokąd? Nadal sypie śnieg, a ty nie masz na sobie koszuli. Rozchorujesz się.
•
To byłoby wybawienie - mruknął.
•
Co powiedziałeś?
•
Nic waŜnego.
•
Luke...
Otworzył drzwi na ościeŜ, wpuszczając do domku zimne powietrze.
- Wychodzę - oznajmił. I tak się stało.
Zatrzasnął za sobą drzwi, a Alex stała jak skamieniała.
Potrząsnęła głową, jakby chciała wydobyć się z tego
60
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stanu, a potem podeszła do okna. Zerkała na prawo i lewo, ale nie mogła dojrzeć Luke'a. JuŜ miała się
cofnąć, kiedy pojawił się w jej polu widzenia.
Znowu zaczął krąŜyć i wydawało się, Ŝe rozmawia - nie, spiera się z kimś. Poruszał ramionami i
gwałtownie gestykulował. Alex rozejrzała się dookoła. Był zupełnie sam. MoŜe gorączkował. Albo
zaczynał wariować. Nie wiedziała, co się dzieje w jego głowie, ale była pewna, Ŝe ma to jakiś związek z
nią. A ściślej, z tym pocałunkiem.
Fakt, zachowała dziewictwo, ale bynajmniej nie była naiwna. Doskonale wyczuwała podniecenie u
męŜczyzny, a Luke Stratten był bardzo podniecony. To zagraŜałoby jej w rozmaitych okolicznościach, a
zwłaszcza teraz, kiedy zostali uwięzieni i odizolowani. Alex nie miała wątpliwości, Ŝe gdyby chciał
postąpić z nią według własnego widzimisię, to nic nie stanęłoby mu na przeszkodzie.
Mimo to nie odczuwała strachu. Naprawdę nie chciała angaŜować się w związek z męŜczyzną, ale
istniały rozmaite odmiany takiego związku. W końcu Luke był bardzo atrakcyjnym męŜczyzną, a ona
sama zdrową młodą kobietą. Skoro jej przyszłość zawodowa była przesądzona, za jeden z najbliŜszych
celów w Ŝyciu osobistym uznała moŜliwie szybkie pozbycie się uciąŜliwego dziewictwa.
Dlaczego by nie tutaj?
Dlaczego nie teraz?
Dlaczego nie z nim?
Wydawał się odpowiedni, ale na podstawie samego wyglądu trudno było wyciągać wnioski. Mogła go
zapytać o jego seksualne podboje, ale kto wie, czy by nie skłamał. No, ale tak samo mógłby się zachować
kaŜdy potencjalny kandydat, gotowy ją posiąść.
Alex przygryzła wargę, podczas gdy w jej głowie krąŜyło niezliczone mnóstwo myśli. Luke juŜ dawno
przestał się kłócić ze swoim wyimaginowanym wrogiem. Teraz intensywnie wpatrywał się w pokryty
ś
nieŜną czapą
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
61
las. Jedyną widoczną oznaką Ŝycia była para jego oddechu. Stał tak nieskończenie długo, niczym posąg.
Alex czekała na jego ruch.
Wreszcie, jakby usłyszał śpiew syren, powoli odwrócił się, zataczając niemal pełne koło. Ich spo-
jrzenia spotkały się przez zamgloną szybę. Luke nie uczynił Ŝadnego ruchu w jej kierunku. Nie musiał.
Jego oczy wysyłały silny, niewidzialny sygnał. Serce Alex waliło jak młotem, czuła, Ŝe ma spocone
dłonie. Luke był teraz prawie zupełnie pokryty śniegiem, dzięki czemu wyglądał niesamowicie. Musiało
mu być bardzo zimno, ale wciąŜ stał nieruchomo. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i Alex instynktownie
wyczuwała, Ŝe to ona powinna zrobić. Nie spuszczając wzroku "'Ł męŜczyzny, zaczęła się cofać, aŜ w
końcu przestała wyraźnie dostrzegać jego twarz.
Luke obserwował jej znikającą postać na tle małego owalu czystego szkła. Wyglądała eterycznie,
była aŜ do bólu piękna i nierzeczywista. Odnosił wraŜenie, Ŝe znalazł się w jakimś dziwnym nowym
ś
wiecie, gdzie rzeczywistość mierzyło się wyłącznie w kategoriach umysłowych.
Pomimo chłodu, który przenikał ciało Luke'a, jego zmysły płonęły. Pragnął dotknąć Alex,
zasmakować jej, widzieć ją i słyszeć, a nawet nią oddychać. Spojrzał na niebo. Było ciemnoszare. Nic nie
zapowiadało rychłego . końca śnieŜycy. Odkąd przeznaczenie dosłownie rzuciło ich ku sobie, zupełnie
stracił poczucie czasu i miejsca.
i PoŜądał jej. Taki był fakt, a on naleŜał przecieŜ do jiudzi, którzy zajmują się faktami, wierzą w fakty i
Ŝ
yją nimi. Nigdy nie potrafił symulować braku wiary w ich jstnienie, ale właśnie teraz czuł, Ŝe musi
spojrzeć na ' sytuację z innej strony. W grę wchodziło coś więcej niŜ tylko szybki numerek. Obawiał się
tej dziewczyny, jakby była w stanie obnaŜyć go całkowicie, rozebrać na części.
62
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Musiał to przezwycięŜyć. Szczycił się opanowaniem, umiejętnością oglądu rzeczy z odpowiednie
perspektywy. Dlaczego trzymanie się z dala od tej drobnej kobietki miałoby być takie trudne?
Nie powinno być trudne. I to był kolejny fakt. Luke wziął głęboki oddech i patrzył na kłąb pary
wydobywający się z jego ust. Wiedział, Ŝe jest w stanie trzymać się z dala od Alex tak długo, jak będzie
to konieczne. Jeden błąd jeszcze nie odbierał mu szansy. Pocałunek jest tylko pocałunkiem, pomyślał.
Postanowił sobie, Ŝe ten pierwszy pocałunek będzie teŜ ostatnim.
Czuł, Ŝe kiszki grają mu marsza, ale starał się nie myśleć o jedzeniu. ChociaŜ skręcało go z głodu, nie
zamierzał znowu udać się na wspólny posiłek z Alex. Przynajmniej nie od razu. Odwrócił się i skierował
w stronę zabezpieczonego sągu drewna na tyłach domku. Nie potrzebowali więcej opału, ale przecieŜ
musiał coś zrobić, Ŝeby zuŜyć nadmiar energii.
Alex uwaŜnie nasłuchiwała pod drzwiami. Kroki Luke'a przybliŜyły się, ale potem przycichły, gdyŜ
męŜczyzna okrąŜał dom od tyłu. Podbiegła do krętych schodków i weszła na górę do sypialni, by stamtąd
wyjrzeć przez okno. Luke podszedł do sągu i wyciągnął całe naręcze drewna. Znowu coś do siebie mam-
rotał i Alex zastanawiała się, czy w końcu ta kłótnia z samym sobą zaowocowała jakimś wnioskiem.
Zbiegła ze schodów w momencie, kiedy Luke zrzucił polana przed wejściem. JuŜ miała otworzyć mu
drzwi, lecz usłyszała, Ŝe po raz kolejny oddala się od domu.
Tego było juŜ za wiele! To ciągłe krąŜenie tam i z powrotem przyprawiało ją o ból głowy. Alex, która
nigdy nie grzeszyła cierpliwością, chwyciła swoją kurtkę ze sztucznego futra, narzuciła ją na siebie i
wyszła. Natknęła się na Luke'a przy sągu drewna; znowu pogrąŜył się w rozmyślaniach. Wreszcie
podniósł wzrok i zobaczył ją.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
63
•
A ty co tutaj robisz? Wracaj do środka. Jest zimno.
•
To ty nie masz na sobie koszuli. Wracaj do domu.
•
Zaraz tam będę.
•
Co robisz? - zapytała.
•
Zabieram drewno.
•
Nie potrzebujemy drewna.
•
Będziemy potrzebowali później. A teraz wracaj.
•
Nie.
Luke odsunął się od sągu i podszedł do dziewczyny.
•
AleŜ z ciebie uparciuch, wiesz?
•
Dlaczego nazywasz mnie uparciuchem? Bo nie chcę ciebie słuchać?
•
Bo nie dajesz mi spokoju.
•
Wcale ci nie przeszkadzam.
•
Przeszkadzasz, i to jak - powiedział Luke i postukał się w głowę. - Zawracasz mi ją.
Alex uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
Dostrzegł jej uśmiech i zawahał się.
- Tak.
Stali, obrzucając się spojrzeniami. Dzieliło ich moŜe pół metra. Alex nie potrafiła powstrzymać się od
uśmiechu, a Luke nie byf w stanie odwzajemnić się tym samym.
•
Idź do środka, Alexandra - powiedział rozkazującym tonem.
•
Nie.
•
Alex...
•
Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, Ŝe ja teŜ mogę potrzebować odrobiny przestrzeni? MoŜe teŜ
czuję się zaniepokojona tak jak ty?
Luke odwrócił się od niej i podniósł naręcz drewna. Przeszedł obok Alex, nie odpowiadając na jej
pytanie. v - No? - zawołała za nim.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - odparł, nie
odwracając głowy.
Alex zacisnęła usta. Nigdy nie spotkała tak chłodnego,
64
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
opanowanego męŜczyzny. Otaczał się skorupą, której nie mógł rozbić nawet jej Ŝartobliwy ton. A ona nie
znosiła osób, z którymi nie moŜna było walczyć. Nie wiedziała, jak z nim postępować, i to ją
wyprowadzało z równowagi. Patrzyła, jak skręcał za rogiem, by dojść do frontowej części domku. W
bezsilnej złości tupnęła nogą. Spokojnie okrąŜyła domek, by wziąć z sągu drewna garść nietknięte- • go
ś
niegu. Z myślą o Luke'u szybko ulepiła całkiem pokaźną kulę i przerzucała ją z ręki do ręki, nadal
usiłując rozszyfrować tego skomplikowanego męŜczyznę.
Luke odwrócił się i zobaczył, Ŝe Alex Ŝongluje kulą ze śniegu.
- Nawet o tym nie myśl - oświadczył.
Alex spojrzała najpierw na niego, a potem na kulę. Uśmiechnęła się szeroko.
•
Co byś powiedział na porządną bitwę na śnieŜki?
•
Nie - odparł i przeszedł obok dziewczyny.
•
To będzie świetna rozgrzewka - zachęcała.
•
Nie.
•
Zgódź się, nie psuj zabawy.
•
Alex, wracaj do środka.
Był nieznośny. Wydęła wargi i skierowała się w stronę domku. Obejrzała się przez ramię i zobaczyła,
Ŝ
e Luke bierze naręcze drewna. Odruchowo cisnęła w niego śnieŜką. Strzał był celny i śnieŜny pocisk
ugodził go w plecy. Mimo to nie raczył się odwrócić.
- PrzecieŜ mówiłem, Ŝe nie mam ochoty na zabawę
- powiedział, podnosząc kolejne szczapy drewna.
Kiedy się odwracał, Alex rzuciła kolejną śnieŜkę. Trafiła go w ramię.
- Alexandra... - rzucił ostrzegawczo.
Ignorując jego reakcję, lepiła nowe kule i po kolei szybko je rzucała. Jedna z nich uderzyła go w nogę,
druga w biodro, a trzecia prosto w czoło.
To odniosło skutek. Luke upuścił drewno i zaatakował Alex. Wrzasnęła i próbowała uciekać, ale był
zbyt szybki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
65
Zatrzymał ją i przewrócił. Alex chichotała, ale dla Luke'a nie było w tej sytuacji nic śmiesznego.
Przypomniał sobie podobną scenę z niedawnej przeszłości, kiedy czuł pod sobą jej biodra.
Alex przestała się śmiać, kiedy zobaczyła jego minę. Nigdy nie widziała z bliska tak przepełnionych
namiętnością oczu. Przytuliła się do Luke'a i poczuła twardość podnieconego męŜczyzny. Przeniknął ją
gwałtowny dreszcz, a takŜe ogromne poczucie kobiecej siły, które dodało jej niezwykłej pewności siebie.
Czy ci się to podoba, czy nie, Luke'u Strattenie, nie jesteś taki odporny na mój urok, jak udajesz,
pomyślała.
Cichy, jakŜe kobiecy uśmiech Alex sprawił, Ŝe Luke dał za wygraną i musiał ją pocałować. Był to
mocny, niemal brutalny pocałunek. Alex podniosła swoje mokre i zimne ręce do twarzy męŜczyzny i
połoŜyła dłonie na jego policzkach. Były ciepłe pomimo śniegu, pomimo wiatru, pomimo Ŝe od dłuŜszego
czasu Luke przebywał na dworze. Jego wewnętrzne ciepło zachwyciło Alex. Rozchyliła usta, a on jęczał,
badając językiem jej podniebienie. Kiedy ich języki się zetknęły, zapomnieli o boŜym świecie. Był to
długi, soczysty pocałunek. Od takich pocałunków ściska się Ŝołądek i podkurczone palce u nóg. Taki
pocałunek zachęca do zamknięcia oczu, a kiedy juŜ to robisz, doznajesz zawrotu głowy i brakuje ci tchu;
taki pocałunek pochłania wszystko wokół ciebie.
Luke przepadł z kretesem. Przestał całować wargi Alex i dotarł ustami do jej delikatnie zarysowanej
szczęki, a potem niŜej, do czułego punktu na szyi, gdzie wyczuwał puls niespełna dzień wcześniej.
Zamarł. Uświadomił sobie bowiem, Ŝe nie minęła nawet jedna doba, a on całkowicie stracił dawne
opanowanie. Unosząc się na łokciach, spojrzał na twarz dziewczyny. Jej duŜe, okolone pięknymi,
ciemnobrązowymi rzęsami oczy były przymknięte. Rozchyliła wargi
66
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w milczącym zaproszeniu. Jęknął, e nieznacznie się odsunął.
Alex otworzyła oczy.
•
Co się stało? - zapytała bardziej niŜ zwykle ochrypłym głosem.
•
Właśnie to.
Nawet kiedy wypowiadał te słowa, napierał na Alex nieco mocniej.
•
Dlaczego? Oboje jesteśmy dorośli.
•
I za dzień, najwyŜej dwa, rozstaniemy się - odparł, przymykając oczy. Dotyk jej ciała był taki
przyjemny. - Lepiej będzie, jeśli pozostaniemy sobie obcy.
•
A jeśli się nie zgodzę? - zapytała. - A jeśli powiem, Ŝe nie chcę, byśmy pozostali sobie obcy?
•
Nie rób tego - brzmiała ostrzegawcza odpowiedź.
•
Próbujesz sprawić, Ŝebym się ciebie bała, Luke?
•
To byłoby rozsądne, ale nie o to mi chodzi. Chcę tylko, Ŝebyś coś zrozumiała. WyjeŜdŜam z kraju
zaraz po naszym powrocie do kurortu.
•
I myślisz, Ŝe będę się ciebie czepiać i błagać o miłość?
•
Nie powiedziałem, Ŝe...
Alex odepchnęła Luke'a i odsunęła się od niego. Jednym płynnym ruchem stanęła na nogi i patrzyła na
niego z góry.
•
No cóŜ, proszę sobie nie pochlebiać, panie Strat-ten. Nigdy nie musiałam Ŝebrać u jakiegokolwiek
męŜczyzny o to, Ŝeby się ze mną kochał, i z pewnością nie mam zamiaru robić wyjątku dla takiej
miernoty jak pan.
•
Miernoty...
Alexandra zostawiła go. Po kilku sekundach usłyszał trzask zamykanych drzwi. Nagle zrobiło mu się
strasznie zimno. Zastanawiał się, czy zamknęła drzwi na klucz. Pomyślał, Ŝe zasługuje na coś takiego. Nie
postąpił z nią
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
67
właściwie. Do diabła, nie był w stanie postąpić właściwie z samym sobą.
Jęknął, tym razem głośno. Był to jęk zrodzony z frustracji. Kiedy dźwigał się na nogi, poczuł bolesne
kłucie w kolanie. Uderzył się w nie, padając na Alexandre. Wspaniale, po prostu wspaniale, powiedział do
siebie, kuśtykając w stronę domku.
Ś
nieg nie przestawał padać ani na chwilę. ZbliŜało się późne popołudnie. W domku znajdowało się
tylko jedno posłanie i Luke wiedział, Ŝe będzie musiał dzielić je z Alex. Ta myśl wywołała w nim innego
rodzaju ból, przytępiony, pulsujący ból w tym jednym miejscu na ciele, które Luke zdawał się mieć pod
całkowitą kontrolą.
OdśnieŜył próg domku i dopiero potem otworzył drzwi i zajrzał do środka. Alex stała przy kominku,
ogrzewając ręce. Nie odwróciła się, kiedy wszedł, ani kiedy zdjął kurtkę i powiesił ją na haczyku obok jej
okrycia. Nie przyjęła do wiadomości jego pojawienia się nawet wtedy, gdy podszedł do kominka.
- Przepraszam - oznajmiła i, okrąŜając Luke'a, udała się do kuchenki.
Kiedy sprzątała po lunchu, nieco się uspokoiła. Potem gwałtownym ruchem wytarła lśniący od
czystości blat. Zerknęła przez ramię na Luke'a, który co pewien czas przynosił naręcze drewna.
Kilkakrotnie usłyszała jęki i stękania, toteŜ odwróciła się, by zobaczyć, co jest nie w porządku.
Wykonanie najprostszej pracy przychodziło mu z ogromną trudnością, a przyczyna tego stanu rzeczy była
oczywista. Kolano. Ledwo mógł je zgiąć, ale starał się za wszelką cenę ukryć ten fakt.
Musiała przyznać, Ŝe nigdy w Ŝyciu nie spotkała tak irytującego męŜczyzny; nawet jej ojciec mniej ją
draŜnił. Prawdą było równieŜ to, Ŝe jego słowa zraniły ją i to zadziwiająco mocno. śaden męŜczyzna nie
odesłał jej z kwitkiem, toteŜ odczuwała oszołomienie, zwłaszcza
68
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
dlatego, Ŝe Luke był pierwszym facetem, któremu rzuciła się w ramiona. Ale cierpiał, przynajmniej
fizycznie, a przepełniona współczuciem Alex nie mogła biernie obserwować czyjegoś bólu.
•
Zdejmuj dŜinsy - powiedziała rozkazującym tonem. Słysząc jej słowa, Luke obrócił się na pięcie.
•
Co takiego?
- No, jazda. Śmiało - dorzuciła. - PrzecieŜ widzę, Ŝe
boli cię kolano. Zobaczę, co da się z nim zrobić.
Luke rzucił przyniesione polana na stertę drzewa.
•
Odkąd to jesteś lekarzem?
•
Nie jestem. Ale studiowałam pielęgniarstwo.
•
Ty...
Luke miał juŜ zrobić jakąś ironiczną uwagę, ale kiedy zobaczył, Ŝe Alex w obronnym geście unosi
podbródek, przejął go chłód.
Dobrze - powiedział. - Daj mi chwilę czasu.
Alex odwróciła się do niego plecami i nalała wody do garnka. Tymczasem Luke zdjął prześcieradło z
materaca i zniknął w łazience, skąd wyszedł starannie nim przepasany.
- PołóŜ się, Ŝebym mogła je obejrzeć - powiedziała
Alex.
Luke usłuchał i w milczeniu patrzył, jak dziewczyna odsuwa przepaskę, Ŝeby obnaŜyć prawe kolano.
•
BoŜe, co ci się stało? - zapytała, oglądając pokiereszowany, opuchnięty staw.
•
Wypadek w Ameryce Środkowej.
•
Co robiłeś w Ameryce Środkowej? - zapytała.
•
Badania - odrzekł. - W pobliŜu mojego dŜipa wyleciała w powietrze kopalnia. Rozwaliło mi rzepkę
kolanową.
•
Miałeś operację? - zapytała.
•
Tak. Wsadzili mi tyle śrubek, Ŝe piszczały nawet wykrywacze metalu na lotnisku.
•
Właściwie ta rana się nie zagoiła. Powinieneś mieć klamrę.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
69
•
Mam.
•
Gdzie?
•
W Nowym Jorku. Alex uniosła brwi.
•
Ś
wietne miejsce.
•
TeŜ tak myślę - odparł wyzywającym tonem. Pokręciła głową i wstała.
•
MęŜczyźni.
•
Co to ma znaczyć?
•
To, co słyszysz.
•
Myślisz, Ŝe wszyscy mamy świra na punkcie męskości, prawda?
•
Ty to powiedziałeś, nie ja.
Zamierzał kontynuować tę dyskusję, ale ona uklękła przed nim i zanurzyła ściereczkę w ogrzanej
wodzie, by przyłoŜyć ją do kolana. Kiedy poczuł miłe ciepło, przestał protestować. Odchylił głowę i
przymknął oczy. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś tak delikatnie się z nim obchodził, a juŜ zwłaszcza
piękna kobieta. To przyjemne uczucie niebezpieczni ewoluowało w kierunku błogostanu. Wreszcie Ale>;
ostała.
- Zostawimy to tak na chwilę, a potem obłoŜę kolano
ś
niegiem..Najpierw ciepły kompres, potem zimny.
Luke otworzył oczy.
•
Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
•
W zeszłym roku przez cztery miesiące studiowałam pielęgniarstwo w bardzo prestiŜowej szkole w
Nowym Jorku. To było coś, o czym zawsze marzyłam. Moja matka była pielęgniarką, zanim poznała ojca.
Umarła, kiedy byłam małą dziewczynką. MoŜe to się wydawać dziwne, ale chciałam być taka jak ona.
Zamierzałam poświęcić się temu zawodowi.
•
I co się stało?
•
Paparazzi zwietrzyli sprawę, oto co się stało.
•
To znaczy, Ŝe prasa doniosła, iŜ chodzisz do szkoły pielęgniarskiej?
70
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zaniosła się szyderczym śmiechem.
- Nie to mam na myśli. Chodzi mi o to, Ŝe reporterzy
jakiegoś brukowca rozpowszechnili zupełnie niedorzecz- ;
nft historyjkę o mojej zabawie w pielęgniarstwo, a dokład
niej o tym, Ŝe zabawiam się z pewnym lekarzem.
Zamieścili nawet fotomontaŜ z moją głową w pielęgniars
kim czepku opartą na czyimś ramieniu, w uścisku
z jakimś facetem w białym fartuchu. To było okropne.
Koczowali przed szkołą dwadzieścia cztery godziny na
dobę, próbując mnie sfotografować i zdobyć materiał do
artykułu. To zakłócało pracę całej szkoły. Fotoreporterzy
nie chcieli odejść i musiałam opuścić szkołę.
Mówiła bardzo rzeczowym tonem, ale Luke doskonale widział jej nerwowo splatane dłonie i drŜące
wargi. Ta opowieść przychodziła jej z trudem i była dla niej bardzo bolesna. JuŜ się nie dziwił, Ŝe
przyjmowała obronną pozycję.
Nagle ogarnęło go współczucie dla osoby, którą wszyscy znali jako Alexandre Beck. Przez cały
spędzony wspólnie czas nie myślał o tym zbyt wiele. Koncentrował się na sobie i swojej reakcji na jej
bliskość. Teraz jednak w jego umyśle zaczął się formować nowy obraz, obraz ślicznej i samotnej kobiety,
która nie była w stanie wyrwać się spod kurateli apodyktycznego i ekscentrycznego ojca.
- Szkoda, Ŝe tak się stało - powiedział. - Sądzę, Ŝe
byłabyś cholernie dobrą pielęgniarką, Alex.
Mówił serio. Czy to za sprawą delikatnego dotyku uzdrawiających rąk, czy dzięki ciepłemu
kompresowi, nie odczuwał juŜ takiego bólu w kolanie.
Dopóki nie padły te słowa, Alex nawet sobie nie uświadamiała, jakiego doznawała napięcia. Nigdy
nikomu nie mówiła, jak bardzo zranił ją tamten epizod. Oznaczał koniec marzeń, którym oddawała się od
dzieciństwa. Dlatego teraz było dla niej waŜne, Ŝeby Luke nie wyśmiewał się z niej, Ŝeby ją zrozumiał.
Najpierw na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi, a potem uśmiechnęła się
u
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
71
promiennie. Uklękła, ponownie namoczyła szmatkę i jeszcze raz przyłoŜyła ją do kolana Luke'a.
•
Dziękuję - powiedziała miękko. - Jesteś pierwszą ,osobą, która okazała mi zrozumienie.
•
CięŜko było, co?
•
Bardzo cięŜko. Myślałam, Ŝe przywyknę do ich ciągłego uganiania się za mną.
•
Ich?
•
Reporterów. Czasami miałam nawet niezłą zabawę. Wiesz, zwłaszcza kiedy byłam młodsza i
chodziłam do klubów. Oglądanie siebie w gazetach następnego dnia to dla szesnastolatki niezła zabawa.
Ale w miarę upływu lat te kłamstwa stawały się coraz bardziej bezczelne. To się zupełnie wymknęło
spod kontroli. Próbowałam ich lekcewaŜyć, ale...
Wzruszyła ramionami.
•
Nikt mi nie pomógł. Nie masz pojęcia, jak wytrwali potrafią być reporterzy.
•
Nie wszyscy reporterzy są szakalami - odparł, siląc się na naturalny ton.
To mógłby być idealny wstęp do wyznania Alex prawdy o sobie... albo przynajmniej części prawdy.
Nie był do końca pewien, czy Alex jest gotowa wysłuchać tego, co jej powie. Nie miał równieŜ
pewności, czy on sam jest gotów wyznać całą prawdę.
•
MoŜe nie - odrzekła Alex, ponownie przykładając kompres do kolana Luke'a.
•
Ale wszyscy są łgarzami. Będą kłamać, oszukiwać, sprzedadzą własne babcie, byle tylko uprzedzić
innych i zdobyć ciekawy materiał. Wierz mi, wiem to z pierwszej ręki.
Luke pomyślał, Ŝe moment na wyznanie prawdy o sobie nie jest odpowiedni. PołoŜył rękę na dłoni
Alex, pragnąc, Ŝeby przerwała swoje zabiegi. Jej oŜywiona twarz jaśniała niemal anielskim blaskiem,
jakby udzielona mu pomoc dawała jej wyjątkową radość. BoŜe, była
72
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
ś
liczna i tak doskonale zbudowana. Patrzył na nią okiem fotografa, pragnął ciągle uwieczniać tę chwilę, to
spojrzenie, na błonie filmu.
•
Teraz czuję się o wiele lepiej.
•
Cieszę się - odparła z nieśmiałym uśmiechem, a potem wstała i wylała wodę do zlewu, ścigana spoj-
rzeniem Luke'a. - Przyniosę trochę śniegu - dorzuciła, kierując się w stronę drzwi.
•
Alex - zawołał Luke.
•
Tak?
•
Dziękuję.
•
To drobiazg.
•
Jestem szczęściarzem. Dobrze, Ŝe ugrzązłem w tym domku z tobą - powiedział.
•
Bo jestem taką dobrą pielęgniarką? - zagadnęła nieśmiało.
Uśmiechnął się.
•
Między innymi.
•
Hm, to dotyczy obu stron. Ja chyba teŜ jestem szczęściarą.
Kiedy przypatrywali się sobie, coś się między nimi działo. Jak gdyby nagle poczuli wobec siebie
wzajemny szacunek i zrozumienie.
Kiedy Luke patrzył, jak Alex otwiera drzwi i znika za progiem, ogarnął go niepokój. Był tak bliski
wyjawienia jej prawdy. To było nie tylko głupie, ale i niebezpieczne. Bez względu na to, co do niej czuł,
nie powinien jej zmuszać do stawiania temu czoła, dopóki znajdowali się w tarapatach. Pomyślał, Ŝe
będzie na to dość czasu, kiedy się stąd wydostaną. Dość czasu, by mógł wszystko naprawić.
Podjął decyzję błyskawicznie. W Ŝaden sposób nie mógł sprzedać Joe'emu tych zdjęć Alex w kąpieli.
Zerknął na swoją kurtkę, która wisiała na haku przy drzwiach. Mógł wstać, wrzucić rolkę filmu do ognia i
mieć święty spokój, ale coś go powstrzymało. Te zdjęcia były takie piękne, stanowiły niemal dzieła
sztuki. Pragnął
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
73
je zachować, nawet gdyby miał je ukrywać przez najbliŜsze lata.
Tłumaczył sobie, Ŝe tym bardziej nie powinien jej teraz wyjawiać prawdy. Tymczasem Alex otworzyła
drzwi i wniosła miskę ze śniegiem. Uśmiechnęła się do niego i poczuł, Ŝe jego serce zaczyna bić jak
oszalałe. BoŜe, jeśli nadal będzie na niego patrzyła w taki sposób, to straci resztki rozsądku.
Uklękła obok niego i delikatnie przesunęła dłonią od jego kostki aŜ do kolana. Nogę Luke'a przeszył
przyjemny dreszcz, który umiejscowił się w pachwinie. Jego ciało reagowało na dotyk ręki Alex z
przeraŜającą gwałtownością.
KogóŜ chciał nabrać? JuŜ było za późno.
To się zaczęło od jego pierwszego spojrzenia na tę dziewczynę przez obiektyw aparatu.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Luke spał. '
Alex przykryła go kołdrą i patrzyła na jego spokojną twarz. Okładała chore kolano śniegiem przez
godzinę i zaczerwienienie prawie całkowicie ustąpiło. Był bardzo sympatycznym pacjentem i nawet nie
protestował, kiedy zaproponowała, Ŝeby się zdrzemnął przed obiadem. MoŜna byłoby uwierzyć, Ŝe
cieszyła go jej opieka.
W kaŜdym razie ona czerpała z opieki nad nim ogromną satysfakcję. Od lat nie czuła się tak przydatna.
Na czas przymusowego pobytu w tym domku potrzebował jej - czy mu się to podobało, czy nie. Ta
sytuacja bardzo jej odpowiadała.
Alex wyciągnęła rękę, która nagle zawisła w powietrzu. Chciała dotknąć czoła Luke'a, ale nie
odwaŜyła się. Wiedziała, Ŝe jeśli go dotknie, to juŜ nie będzie chciała oderwać rąk od jego ciała. Pragnęła
pieścić Luke'a, gładzić jego twarz i ramiona, poczuć ich ciepło i siłę. I pragnęła jeszcze czegoś. śeby i on
dotykał rękami jej ciała.
Alex uśmiechnęła się do siebie. Kto by pomyślał, Ŝe zdarzy się coś takiego? Oczywiście, marzyła o
tym jedynym, ale nawet w najśmielszych marzeniach nie pojawiała się taka sytuacja.
Ale juŜ się zdecydowała. Przez jej głowę przebiegały tysiące myśli na temat sposobu, w jaki mogłaby
uwieść Luke'a. Nie wątpiła w to, Ŝe jej poŜądał, ale przebicie skorupy, którą się otoczył, było niezmiernie
trudnym zadaniem. Była pewna, Ŝe jest w stanie to zrobić, ale wiedziała, iŜ moŜe jej zabraknąć czasu.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
75
Wyjrzała przez okno. Zapadał zmierzch i w dalszym ciągu padał śnieg. Dobrze. PoniewaŜ podjęła juŜ
decyzję, modliła się o to, Ŝeby śnieŜyca potrwała przynajmniej jeszcze tę noc. Potrzebowała czasu, Ŝeby
popracować nad Lukiem. Chciała go przekonać, Ŝe powinien się z nią kochać, Ŝe nie musi się obawiać, iŜ
ona będzie się go kurczowo czepiać, kiedy nastąpi nieuniknione rozstanie.
Ale jak miała go przekonać? Przygryzła wargę i zastanawiała się nad tym, co powinna robić dalej. Jak
by postąpiła, gdyby nie byli uwięzieni w tym domku? Co by zrobiła, gdyby poznała go w Nowym Jorku?
Prawdopodobnie zaprosiłaby go na kolację do swojego domu. Całkiem nieźle gotowała, zadziwiając
większość ludzi. Gotowanie odpręŜało ją i słynęła ze swoich kolacji, podczas których podawała gościom
oryginalne potrawy. Nabrała sporej wprawy w przygotowywaniu pomysłowych dań ze zwyczajnych
składników. Dlaczego nie miałaby zrobić tego tutaj? Przyrządzi mu kolację, a potem wszystko potoczy się
tak, jak w apartamencie przy Piątej Alei.
Cichutko podeszła do kuchenki i przeszukała szafki. Znalazła dwie puszki z tuńczykiem, puszkę
gotowanej fasoli, słoiczek hiszpańskich oliwek i jeszcze jedno opakowanie zupy. Był tu teŜ niezły wybór
przypraw, a przede wszystkim odkryła butelkę Chardonnay, która leŜała w szafce obok nieczynnej
lodówki. Alex podeszła z butelką • do drzwi, uchyliła je trochę i wrzuciła wino w zaspę śniegu.
Dyskretnie obejrzała się przez ramię, ale Luke nawet nie drgnął. Uradowana tym, Ŝe sprzyja jej los,
wzięła się do przygotowywania uczty, którą zamierzała podbić serce męŜczyzny.
UłoŜyła kawałki tuńczyka, pokroiła oliwki, mieszając je z częścią słonej zalewy, w której znajdowała
się ryba. Całość nabrała smaku dzięki odrobinie soku z cytryny. Alex napełniła miseczkę śniegiem i
umieściła na niej
76
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
talerz z sałatką, Ŝeby danie było zimne. Następnie wysypała fasolę do garnuszka, a zawartość
dwóch puszek zupy warzywnej wymieszała w większym rondlu i postawiła oba naczynia na gaz.
Wreszcie przyszykowała dwa nakrycia.
Zapaliła stoŜkowatą świecę i przyjrzała się swojemu dziełu. Co by zrobiła, gdyby była w domu?
Chyba długo kąpałaby się w wodzie z pianą. Czuła się brudna, gdyŜ juŜ drugi dzień chodziła w tym
samym ubraniu. Doszła do wniosku, Ŝe przyjemny byłby nawet krótki prysznic.
Upewniła się, Ŝe Luke śpi, wzięła świecę i poszła do łazienki. Rozebrała się i, pamiętając o
przestrodze Lu-ke'a, umyła się w rekordowo szybkim tempie. Trzęsła się z zimna. Z obrzydzeniem
myślała o nałoŜeniu tego samego ubrania, ale nie miała innego wyjścia. Na szczęście mogła
przynajmniej uprać bieliznę.
Mimo kiepskiego oświetlenia starała się doprowa
dzić do porządku swoją fryzurę. Jej włosy były wilgot
ne i rozczochrane. Nie miała szczotki, dlatego musiała
przeczesać długie loki palcami. Twarz lśniła teraz czy
stością, a cera ładnie się zaróŜowiła. Przygryzła wargi,
a potem odęła je i poczuła satysfakcję. Biorąc pod
uwagę okoliczności, nieźle, pomyślała i uśmiechnęła
|.'; się. Czuła swędzenie skóry, które było spowodowane
nie tylko prysznicem. Podniecało ją to, co zamierzała
zrobić. Miała cudowne poczucie nieprzyzwoitości, nie
mając na sobie bielizny. Zresztą doszła do wniosku, Ŝe
gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, wcale by jej
nie potrzebowała...
■
!* i;
Kiedy wróciła z łazienki, Luke nadal spał. Spokojnie
i;'! podgrzała zupę i fasolę, a potem przyniosła butelkę i odkorkowała ją. Nalała sobie niewielką ilość
wina i usiadła przed kominkiem. Kiedy małe pomieszczenie wypełniły zniewalające zapachy,
zaburczało jej w Ŝołądku.
Tak samo zareagował Ŝołądek Luke'a. Ale pobudzo-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
77
ny został u niego nie tylko apetyt najedzenie. Otworzył oczy i zobaczył, Ŝe Alex siedzi przed kominkiem,
którego blask zdawał się wytwarzać wokół jej głowy aureolę. Końce jej włosów były wilgotne i skręcały
się w loczki w miarę wysychania. Wyglądała tak pięknie, Ŝe ze wzruszenia miał ściśnięte gardło.
Ten widok po przebudzeniu był dalszym ciągiem erotycznego snu Luke'a. Śnił o tym, Ŝe oboje z Alex
są nadzy, a ich splecione ciała leŜą na materacu przed tym samym kominkiem, który teraz obserwował.
NatęŜenie jego reakcji stanowiło rezultat rzeczywistości sennej.
Nie miał siły, Ŝeby się otrząsnąć z tego nastroju. Przewrócił się na bok, Ŝeby lepiej się przyjrzeć
Alexand-rze. Dostrzegła jego manewr.
•
Obudziłeś się - zauwaŜyła.
•
Tak. Co to za zapach? - zapytał rozespanym głosem.
•
Chodzi ci o obiad?
•
Mmm, to teŜ. Ale jest jeszcze coś. Ty...
•
Ja?
•
Tak, pachniesz kwiatami.
•
Wzięłam prysznic.
- Czy woda była wystarczająco ciepła?
Alex wzruszyła ramionami.
- Letnia, ale lepsza taka niŜ Ŝadna. Nie mogłam juŜ
dłuŜej znieść samej siebie.
Luke potarł swój dwudniowy zarost. MoŜe miała rację.
•
Niezły pomysł. Zostało trochę mydła? Obwąchała go i zmarszczyła nos.
•
Wystarczająco duŜo. Luke wybuchnął śmiechem.
•
Rozumiem aluzję - oznajmił i usiłował wstać.
- Pomogę ci - powiedziała Alex i podbiegła do
męŜczyzny. Luke przeniósł cięŜar z chorej nogi na barki
Alex i oplótł ją ramieniem, pozwalając sobie na luksus
otarcia się policzkiem ojej ramię. Jego ręka wędrowała to
78
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w górę, to w dół, a w mózgu pojawiła się szczególna myśl. Omal nie stracił równowagi, i nie miało to nic
wspólnego z bólem w kolanie. Zamrugał powiekami, Ŝeby otrząsnąć się z resztek senności i potwierdzić
swoje odkrycie.
Nie miała stanika.
Wiedział, Ŝe wcześniej miała go na sobie, więc co się z nim stało? Sprawdził to jeszcze raz. Fakt
niezbity. Przez materiał swetra Alex prześwitywały jej nabrzmiałe sutki. Dla normalnej osoby w
normalnych okolicznościach nie byłoby to nic szczególnego.
MoŜe nawet nie rzucało się to w oczy. Problem polegał na tym, Ŝe Luke nie zachowywał się normalnie,
znajdował się w stanie ustawicznego podniecenia. W tej sytuacji nawet tak błahy epizod nabierał
wyjątkowego wręcz znaczenia.
Ale dlaczego to zrobiła? Dlaczego zdjęła stanik? Luke przyjrzał się jej ciału poniŜej talii i głośno
przełknął ślinę.
Gwałtowna Ŝądza sprawiała, Ŝe krew w jego Ŝyłach krąŜyła w oszałamiającym tempie. Miał ochotę
potrzeć opuszkami palców te sterczące paczuszki... te same sterczące paczuszki, które unosiły się i
opadały, kiedy Alex brała gorącą kąpiel.
Ten obraz z przeszłości dosłow: • ,o przygwoździł. Opuścił rękę.
- Potrafię sam przejść resztę drogi - oznajmił i pokuśtykał do łazienki. Zapalił świeczkę, zamknął drzwi
i oparł się o umywalkę. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, starał się opanować. Tak, sir, prysznic jest
panu zdecydowanie potrzebny. Ale nie letni. Pomyślał, Ŝe koniecznie musi być to zimny prysznic. Kiedy
rozsuwał szklaną ściankę, coś spadło mu na ramię. Po chwili przekonał się, Ŝe to bielizna Alex: mokry
stanik, rajstopy i najbardziej kuse majteczki, jakie kiedykolwiek widział.
Przymknął oczy i jęknął. Człowieku, weź się w garść, pomyślał. Szybko upuścił majtki Alex do
umywalki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
79
Rozebrał się i wskoczył pod prysznic. Szybko namydlił ciało i spłukał je lodowatą wodą, która
znakomicie ostudziła jego zapał, z czego był ogromnie zadowolony.
Starał się dokładnie wytrzeć ciało, a potem poszedł za przykładem Alexandry i nie włoŜył slipek,
wślizgując się od razu w dŜinsy. Z wielką pieczołowitością ponownie rozwiesił bieliznę Alex. Wrzucił do
umywalki swoją koszulkę i slipy, wyprał je i powiesił obok rzeczy i dziewczyny. Bardzo długo
przypatrywał się zawieszonej garderobie. Intymność tej sceny sprawiła, Ŝe ugięły się pod nim nogi.
I bierz tu, człowieku, zimny prysznic.
Potarł zarośniętą twarz. Trzeba się ogolić. Otworzył apteczkę i obejrzał jej zawartość. Przewidujący
właściciele umieścili tu rozmaite zestawy toaletowe. Luke znalazł małą tubkę pasty do zębów, a zamiast
szczoteczki uŜył palca. Potem zobaczył na półce obok aspiryny paczuszkę jednorazowych maszynek do
golenia. Nie zauwaŜył nigdzie kremu do golenia, ale to go nie zniechęciło. Golił się juŜ w znacznie
trudniejszych warunkach.
JuŜ miał zamknąć szafkę z lekarstwami, kiedy jego bystre oko wypatrzyło kwadratowe czerwone
pudełeczko schowane na górnej półce. Serce w nim zamarło, jakby przeczuwał, co tam znajdzie. Jak w
zwolnionym tempie sięgnął po pudełeczko, potwierdzając swoją naj-Ŝarliwszą nadzieję i... najgorszą
obawę.
Gapił się na pudełeczko z kondomami i miał pewność, Ŝe ktoś tam na górze poddaje go testowi.
Nie, proszę, nie rób mi tego, błagał w duchu. Cały czas trzymał temperament na wodzy właśnie ze
względu na brak zabezpieczenia. Nie chciał naraŜać dziewczyny ani siebie. Wyeliminowanie tego
problemu otwierało wrota do tak niewyobraŜalnych moŜliwości, Ŝe sama myśl o nich wywoływała w
ciele Luke'a ogromne napięcie.
80
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Z trudem przełknął ślinę. Mógł zrobić tylko jedno. Pozbyć się tych rzeczy. Ale w jaki sposób? Nie
mógł ot, tak wyrzucić pudełeczka do śmietnika, gdyŜ zauwaŜyłaby to Alex. Rozejrzał się po małej
łazience. Nie było tu okna ani jakiegoś schowka. Pomyślał, Ŝe chyba najlepiej będzie odłoŜyć
pudełeczko na miejsce. Skoro Alex nie zauwaŜyła go do tej pory, to nie zauwaŜy go i teraz. Przewrócił
je dnem do góry i ukrył w górnym rogu szafki. Postanowił, Ŝe następnego ranka wsunie je do kieszeni i
pozbędzie się w lesie.
Zadowolony ze swojej przemyślności, uśmiechnął się pod nosem, zamknął apteczkę i namydlił twarz.
Kiedy zaczął się golić, usłyszał pukanie do drzwi.
•
Wszystko u ciebie w porządku? - zawołała Alex.
•
Tak. Zaraz wychodzę.
•
Nie siedź długo. Obiad juŜ gotowy - oznajmiła.
•
Ś
wietnie - odparł Luke. - Umieram z głodu. Skończył toaletę i otworzył drzwi łazienki.
Na
klamce wisiała jego flanelowa koszula - uprana i sucha. WłoŜył ją, ale nie zapiął guzików. Powoli ruszył
w stronę pokoju. Dzięki zabiegom Alex kolano nie bolało go juŜ tak mocno, ale nie miał zamiaru go
forsować. MoŜe w wielu sprawach wykazywał upór, ale nie był głupcem.
Alex stała przy stole i mierzyła Luke'a niespokojnym spojrzeniem. Podsunęła mu krzesło, a on usiadł
na nim, badawczo przyglądając się dziewczynie. Po chwili Alex przyniosła jeszcze mały taboret i
połoŜyła na nim jego nogę. Podziękował jej. Był zmieszany, a jednocześnie wzruszony opiekuńczością
dziewczyny. Alex uśmiechnęła się, widząc jego oszołomienie.
- Przyniosę obiad.
Biegała po pokoju, krzątając się z zapałem. CóŜ ona
knuła? Luke nie miał o tym pojęcia i chwilowo było mu to
obojętne. Nie mógł oderwać od niej oczu. Jej obecność
^apełniała go lękiem i spokojem. Jednocześnie czuł, Ŝe
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
81
coś wisi w powietrzu, i to wraŜenie potęgowało się, ilekroć obok niego przechodziła.
Kiedy Alex podawała obiad, jej pełne piersi falowały bardzo blisko twarzy Luke'a, który wsunął ręce
pod stół i zacisnął je, Ŝeby przypadkiem nie dotknąć któregoś z tych kuszących wzgórków. Nauczył się
trwać w bezruchu i koncentrować wzrok na nieokreślonej potrawie, którą Alex postawiła na stole.
•
Co to jest? - zapytał.
•
Tuńczyk w hiszpańskich oliwkach - odparła.
•
Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
■
- To dlatego, Ŝe właśnie wymyśliłam tę nazwę-oznaj-
(
miła Alex i nabiła kęs potrawy na widelec. -
Spróbuj. Luke niechętnie otworzył usta. Powoli przeŜuwał Jedzenie i nagle zrobił wielkie oczy.
- Niezłe - powiedział. - Wcale niezłe.
Alex wyciągnęła rękę ze szklanym pucharkiem.
•
A teraz wypij to. Pociągnął łyk.
•
Wino. -Tak.
•
Skąd je zdobyłaś?
•
Stało w szafce. Dobre, prawda?
•
Tak - odrzekł. Wyjął pucharek z jej ręki i wypił całą zawartość jednym haustem.
•
Wino pije się łyczkami - upomniała go.
•
Będę je sączył z następnego pucharka - oświadczył i podał jej naczynie.
Alex pokręciła głową, ale mimo to nalała Luke'owi wina. WłoŜyła na talerz porcję schłodzonego
tuńczyka, a potem usiadła przy stole. Skończyła swoje wino i obserwowała, jak Luke je z apetytem jej
potrawę.
•
A ty nie jesz? - zagadnął.
•
Za chwilę. To jest bardziej interesujące.
•
Co jest bardziej interesujące?
•
Patrzenie na ciebie.
82
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Widelec Luke'a zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-- Przestań - powiedział.
-- Co mam przestać? - zapytała niewinnym głosem.
-- Doskonale wiesz, co. To, co robisz.
-- Chodzi ci o to, Ŝe gapię się na ciebie?
-- śe gapisz się na mnie w taki sposób.
-- W jaki sposób?
-- Jakbym był deserem.
-- Mmm, to trafna uwaga.
Luke gwałtownym ruchem powstał od stołu.
- Alex - zawołał ostrzegawczym tonem. - Nie rób
tegc»- Nie jestem z kamienia.
Alex wyciągnęła rękę i zaczęła gładzić go po policzku. -- No, no - powiedziała, przechylając głowę. -
CzyŜbyś ogolił się dla mnie?
-Aleksandro..
-~ Nie, nie odpowiadaj na to pytanie - dorzuciła, by po chwili wstać od stołu. - Zjedzmy następne
danie.
podała zupę oraz odrobinę fasoli. Ten posiłek nie naleŜał do szczególnie wyszukanych, ale Luke był
zbyt głodny, Ŝeby przywiązywać do tego wagę. Jedli w milczeniu, nie zostawiając nawet kęsa Ŝadnej z
potraw.
-- Chyba byliśmy głodni - zauwaŜyła Alex i zabrała ze stołu brudne talerze.
-- Pozwól, Ŝe ci pomogę - powiedział Luke, usiłując stanąć.
•
Nie - odrzekła Alex i popchnęła go na krzesło.
•
Powinienem pozmywać. PrzecieŜ ty gotowałaś.
•
Następnym razem - odparła. - Dzisiejszego wieczoru nakazuję ci odpręŜyć się.
-^ Nakazujesz mi? -r Tak, nakazuję ci.
-r Dobrze, proszę pani - stwierdził Luke i szyderczo zasalutował dziewczynie.
- Wypij wino - powiedziała, kręcąc głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
83
szybko uporała się ze zmywaniem, a potem podeszła do Luke'a od tyłu. Siedział na krześle. Jedną nogę
opierał na taborecie, a na zdrowym kolanie trzymał pucharek z winem. Alex zaczęła masować jego kark,
a on poddawał się ruchom jej dłoni.
•
BoŜe, jakie to przyjemne - zauwaŜył.
•
Masz bardzo napręŜone mięśnie. Doskonale o tym wiedział.
•
To musi być skutek spania na tym materacu. A raczej prób zaśnięcia.
•
CzyŜbym nie dawała ci spać zeszłej nocy? - zapytała.
•
Ty? Do diabła, nie - odparł z sarkastycznym śmiechem. - Tylko kopnęłaś mnie z sześć albo siedem
razy, to wszystko.
Alex obróciła się, Ŝeby spojrzeć mu w twarz.
•
Zawsze śpię niespokojnie.
•
Opowiedz mi o tym - poprosił z uśmiechem.
•
To ty opowiedz mi o sobie. Luke wzruszył ramionami.
•
Niewiele jest do opowiadania - odrzekł ostroŜnie.
•
Nie masz Ŝony?
•
Nie.
•
Ani dziewczyny?
•
Nie.
•
Nikogo?
•
Nikogo.
•
Dlaczego tak jest? - zagadnęła. - Bez wątpienia jesteś przystojnym męŜczyzną. JuŜ dawno powinna
była cię uwieść jakaś dziewczyna.
•
Nie chcę, Ŝeby mnie ktoś uwiódł - oświadczył Luke. Kiedy wypił wino, odstawił pucharek na
podłogę. - A ty? Na pewno otacza cię wianuszek facetów, a kaŜdy tylko czeka, Ŝeby włoŜyć ci obrączkę
na palec.
•
Czekają...
- Słyszę tu jakieś „ale".
Alex uśmiechnęła się.
84
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Wielkie „ale" - odparła. - Większość z nich nie chce mnie. Pragną tego, co w ich mniemaniu
reprezentuję.
•
A co to takiego?
•
Uroda, ciało, pieniądze... -Nie zapominajmy o skromności. śartobliwie uszczypnęła go
w ramię.
•
To równieŜ.
Luke chwycił jej piąstkę i odwrócił dziewczynę do siebie w taki sposób, Ŝeby na niego patrzyła. Po
kolei rozprostowywał palce Alex, a potem w milczeniu przyglądał się jej dłoni. Ten dotyk sprawił, Ŝe
serce Alex zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Był taki ciepły, taki pełen Ŝycia i męski, Ŝe czuła, iŜ jest
zdecydowanie na straconej pozycji. A jednak intrygował ją i podniecał, rzucał jej prawdziwe wyzwanie.
Odsunęła rękę i pieściła jego gładkie, wygolone policzki.
Luke usiłować się nie ruszać. Wiedział, co by wtedy zrobił. Przyciągnąłby ją do siebie i całował tak
mocno, Ŝe oboje dostaliby zawrotu głowy. A wówczas gdzie by się znaleźli? Oczywiście na drodze
donikąd.
- AleŜ z ciebie przystojniak, Luke - szepnęła.
-1 przekonuję się, Ŝe pomimo wszystkich twoich wad - tu
uśmiechnęła się - nie chciałabym teraz być z nikim
innym.
Pochyliła się nad męŜczyzną i pocałowała go. Zaledwie musnęła jego wargi, ale dla Luke'abyio to jak
przyłoŜenie zapałki do hubki i rozniecenie ognia. W odpowiedzi zacisnął zęby i usiłował nie
odwzajemnić tego pocałunku. Nigdy w Ŝyciu nie miał przed sobą tak trudnego zadania.
•
Luke... - mruczała Alex, dotykając jego ust - pocałuj mnie.
•
Nie.
•
Dlaczego? Nie chcesz?
•
Chcę.
•
W takim razie...
Luke chwycił ją za ramiona.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
85
•
Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie skończyć.
•
Kto powiedział, Ŝe nie skończę tego, co zaczęłam?
•
Przestań się droczyć, Alexandra. To nie jest przyzwoite.
•
A jeśli się nie droczę?
Luke uwaŜnie spojrzał jej w oczy. Mówiła powaŜnie.
•
Czy proponujesz to, co myślę, Ŝe proponujesz? Alex z trudem przełknęła ślinę.
•
Tak.
•
Jesteś pewna?
•
Tak, jestem pewna.
Luke wydał z siebie odgłos zniecierpliwienia, odsunął Alex i wstał z krzesła. Podszedł do zlewu,
uwaŜając na swoją chorą nogę. Przez chwilę, która zdawała się nie mieć końca, przypatrywał się dziew-
czynie.
•
Dlaczego to robisz? - zapytał. - Jeszcze dziś rano narzuciłaś mi zestaw reguł, a teraz wszystko jest
niewaŜne.
•
Ja... zmieniłam zamiar. Chcę, Ŝebyś się ze mną kochał. Czy to jest takie straszne?
•
Straszne? Nie, to nie jest straszne. Raczej... szalone. Całkowicie obłąkańcze.
•
Dlaczego to jest takie szalone? Oboje jesteśmy dorośli. Ugrzęźliśmy tutaj. Ty mi się podobasz, ja ci
się podobam. Kto się o tym dowie? Kto się będzie tym przejmował?
•
Ja się będę przejmował - odrzekł miękko. - I moŜe nie mam ochoty być tylko kolejnym
egzemplarzem w twojej kolekcji męŜczyzn.
•
Czy rzeczywiście tak myślisz?
Nieoczekiwanie Alex poczuła, Ŝe do jej oczu napływają łzy. Luke dostrzegł te łzy, usłyszał wzruszenie
w jej głosie. Nic innego nie mogłoby skruszyć twardej jak skała skorupy wokół jego serca. Niczym robot,
porzucił
86
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
swój azyl w rogu pokoju i podszedł do Alex. Wziął ją w ramiona, przytulił i kołysał jak swó największy
skarb.
- Naprawdę tak myślisz? - powtórzyła. Mówiła stłu
mionym głosem, gdyŜ wtulała twarz w jego koszulę.
Luke odsunął głowę dziewczyny od swojej piersi.
•
Nie. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałem. To znaczy, wiem. Powiedziałem, Ŝeby cię
powstrzymać.
•
Nie powstrzymuj mnie. Nie powstrzymuj siebie.
•
Jedno z nas musi myśleć rozsądnie. Po jutrzejszym dniu moŜemy juŜ nigdy się nie zobaczyć.
•
To wykorzystajmy dzisiejszy wieczór. Tylko ten jeden wieczór... Luke?
Jej błaganie wzbudziło w nim przypływ uczuć. Pocałował ją. Doprawdy, nie miał wyboru, i to juŜ od
chwili, gdy się przebudził i zobaczył ją siedzącą przed kominkiem.
Poczuł, Ŝe pewna część jego ciała nabrzmiewa w zetknięciu z udem Alex. Ona teŜ musiała to wyczuć,
gdyŜ mocniej otoczyła go nogami. Rozchylił jej usta językiem, a ona przyjęła go i rozpoczęła miłosną grę
swoim językiem. Była taka słodka, smakowała cudownie, lepiej niŜ wszystko, czego dotychczas
próbował. Luke włoŜył rękę pod jej sweter. Całował ją coraz mocniej, a jednocześnie pieścił jej plecy i
boki. Skóra Alex była miękka i gładka, tak jedwabista, jak myślał. Spełniając swoje marzenie, objął jej
piersi i delikatnie masował kaŜdy z tych cudownych wzgórków. Mruknęła coś niewyraźnie. Ten odgłos
rozbrzmiewał w całym ciele Luke'a, wywołując tak intensywną rozkosz, Ŝe z trudem utrzymywał resztki
samokontroli.
Alex poczuła, Ŝe Luke się zachwiał, i oderwała się od niego.
- Twoje kolano.
Mocny pocałunek Luke'a miał dowieść, Ŝe jej obawy są bezpodstawne. Kiedy zaczął podciągać w górę
jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
87
sweter, odsunęła jego ręce, a potem sama zdjęła golf i potrząsając włosami, stanęła przed nim naga do
pasa. Wydawało jej się, Ŝe spojrzenie Luke'a przepala jej skórę. Czekała na jego ruch. Zawsze uwaŜała
swoją urodę za coś naturalnego i dopiero teraz była niezwykle świadoma swego ciała. Oddawanie się
temu męŜczyźnie po raz pierwszy wydawało się takie przeraŜające, a zarazem podniecające, Ŝe jej ciało
zaczęło pulsować długo tłumionym poŜądaniem.
- Dotknij mnie - szepnęła. Nie mogła juŜ znieść ani
chwili dłuŜej bez dotyku jego rąk.
Luke tracił panowanie nad sobą. Aparat fotograficzny nie kłamał. Widok Alex w zbliŜeniu był
oszałamiający. Gdyby spełnił prośbę dziewczyny, gdyby jej dotknął, to byłaby jego i nikt by mu w tym
nie przeszkodził. Nigdy nie naleŜał do tchórzy, przez całe swoje dorosłe Ŝycie nie dawał się zastraszyć,
ale ta jedna kobieta, która właśnie mu się oddawała, wzbudzała w nim potworny strach.
- Luke... - mruczała Alex. Jej ciało dygotało z Ŝądzy'.
Przysunęła się do męŜczyzny, odsunęła poły jego koszuli
i zaczęła pocierać sutkami jego klatkę piersiową. - Do
tknij mnie.
Ręce Luke'a posłusznie wykonywały jej rozkazy, ignorując ostrzeŜenie, które płynęło z mózgu, jakby
posiadały własną wolę. Luke dotknął dziewczyny, pocierał kciukami jej nabrzmiałe sutki, a potem pieścił
je palcami, aŜ zaczęły przypominać twarde kamyki.
Alex miała nogi jak z waty. Luke przytulał ją do siebie przez nieskończenie długą chwilę, a potem
opadli na materac. Wpił się w jej usta, penetrując wnętrze językiem, by zaraz całować szyję, obojczyk i
miękką skórę między piersiami.
Wreszcie Luke dał sobie spokój z ostroŜnością. Szeroko otworzył usta i chwycił jej nabrzmiały sutek,
ssąc go tak, jak od dawna marzył. Roztapiała się w jego ustach jak cukierek. Była tak słodka, tak
rozkosznie kobieca, Ŝe jego
88
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
napręŜone ciało pulsowało rozpaczliwą potrzebą ukrycia się w niej. Ale na razie przysunął się do drugiej
piersi i ucztował w takim samym powolnym, miarowym, nieubłaganym rytmie.
Alex porwał potęŜny wir poŜądania. To właśnie o t y m rozprawiały jej przyjaciółki. Właśnie na to
czekała. Zarzuciła Luke'owi ręce na szyję i przeczesywała palcami długie włosy na jego karku. Masowała
napręŜone mięśnie jego obojczyków i ramion, podczas gdy magia ust Luke'a redukowała ją do pełnej
poŜądania kałuŜy. Przywarła do niego biodrami, nie uświadamiając sobie tego, co robi, odczuwając
jedynie chęć zaspokojenia jakiejś mrocznej, nieuchwytnej Ŝądzy.
Luke przesuwał rękę po jej boku w dół, zatrzymując się na pasku narciarek. Pociągnął za suwak i
odpiął guzik, po czym, nie bez wahania, zaczął pieścić brzuch Alex. Jej skóra była miękka, ciało
spręŜyste, a on niespiesznie badał wdzięki dziewczyny.
Alex była jednak niecierpliwa. Pragnęła, by przeszedł szybciej do tego jednego zakamarka jej ciała,
który potrzebował jego dotyku bardziej niŜ którekolwiek inne miejsce. A kiedy to się stało, rozchyliła
nogi i uniosła biodra, zaś Luke dotykał jej coraz śmielej, aŜ w końcu oboje utracili wszelką kontrolę nad
sobą. Była tak wilgotna, tak otwarta i spragniona, Ŝe wiedział, iŜ nie będzie się mógł powstrzymywać
nawet chwili dłuŜej.
Alex zatraciła się zupełnie, przebywała w nie znanym sobie świecie. Jego palce skłaniały ją do
ekstatycznych ruchów ku jasności tak intensywnej, Ŝe jej blask rozgrzewał duszę dziewczyny. Po chwili
ta jasność rozprysnęła się w umyśle Alex na smugi boleśnie pięknego światła i w jej oczach zalśniły łzy.
Luke wyczuwał spazmy wstrząsające jej ciałem. Przerwał pocałunek i wtulił wargi w ten wraŜliwy
kącik za uchem Alex, ułatwiając dziewczynie oddychanie. Serce waliło mu jak młotem, ciało płonęło, a
jednocześnie było
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
89
twarde i tak Ŝądne uwolnienia energii, Ŝe Luke bał się, iŜ moŜe stworzyć Ŝenującą sytuację.
Mocno przytulał dziewczynę i zaciskał zęby, pragnąc odzyskać panowanie nad sobą. Miała orgazm i to
wystarczy, tylko to się liczy, pomyślał. Przypomniał sobie o rolce filmu w kieszeni i o tym, Ŝe przez cały
czas oszukuje Alex. Zastanawiał się nad reakcją dziewczyny, w razie gdyby dowiedziała się, z kim ma do
czynienia, co niewątpliwie musi kiedyś nastąpić.
A zatem dał jej przynajmniej tę chwilę rozkoszy, dzięki której Alex mogła zachować o nim miłe wspo-
mnienia, a nawet zdobyć się na przebaczenie. On zaś musiał odmówić sobie tego, czego pragnął
najbardziej.
Ten wieczór był jego podarunkiem dla Alex.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Alex włoŜyła sweter i połoŜyła się na materacu. Luke oparł się na łokciu, a ona przytuliła się do niego,
łagodnie drapiąc paznokciami jego owłosioną klatkę piersiową.
Nie odwzajemnił jej uśmiechu. Wręcz przeciwnie, miał smętną minę. Alex była zadowolona, nasycona,
ale jakby nieco zawiedziona. Ona takŜe pragnęła sprawić mu taką rozkosz, jaką dzięki niemu przeŜyła.
JednakŜe on powstrzymywał jej zapędy.
•
Luke?
•
Hmm?
•
Dlaczego przestałeś? Nie odpowiedział.
•
Nie chcesz się ze mną kochać?
•
Chcę. Bardzo chcę.
•
W takim razie dlaczego... nie skończyłeś? Odgarnął z jej czoła niesforny kosmyk rudych włosów.
•
PoniewaŜ trzeba wziąć pod uwagę inne rzeczy.
•
Na przykład?
•
Na przykład zabezpieczenie. Ja nie mam niczego.
•
Nie pomyślałam o tym - powiedziała Alex.
Ale on najwyraźniej pomyślał. Zastanawiała się, jakie jest naprawdę jego zdanie o Ŝyciu, które
prowadziła. Lecz na cóŜ by się zdały jej wyjaśnienia? Stary dylemat przygniatał ją niczym tona cegieł.
Luke i tak nie uwierzyłby w Ŝadne jej słowo.
Odwróciła się. Luke wyciągnął do niej rękę i ujął jej podbródek
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
91
•
Mogłabyś zajść w ciąŜę - zauwaŜył, nie spuszczając z niej wzroku.
•
W ciąŜę? - powtórzyła. MoŜe to jej drŜący, dziewczęcy głosik wytworzył w wyobraźni Luke'a
uroczy obraz: Alex przytulała się do niego w taki sposób jak teraz, a jej pełne, śliczne piersi ssało
niemowlę - ich dziecko. Natychmiast z bólem odepchnął od siebie tę nierealistyczną wizję. Alex
zatrzepotała rzęsami, nie mógł więc niczego wyczytać z jej oczu.
•
Sądzę, Ŝe to byłoby kłopotliwe.
•
Tak, chyba tak.
Odsunęła się od niego. Dystans był niewielki, ale znaczący.
•
Dobrze, Ŝe chociaŜ jedno z nas myśli logicznie - zauwaŜyła Alex, wybuchając głośnym, sztucznym
ś
miechem. - Gdyby to zaleŜało ode mnie, zapewne tarzalibyśmy się po podłodze i kochalibyśmy się do
szaleństwa, nie zwaŜając na nic.
•
Alex. Przestań. Nie miałem zamiaru cię urazić. Chciałem cię uszczęśliwić. Myślałem, Ŝe to mi się
udało.
Wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku.
•
Och, Luke, udało ci się, udało. Tylko Ŝe ja chcę zrobić to samo dla ciebie.
•
Nie chcę robić niczego, co by cię zraniło, Alex.
•
Nie potrafię sobie wyobrazić, Ŝe mógłbyś zrobić coś podobnego.
•
Takie są twoje odczucia teraz, ale kiedy się stąd wydostaniemy, moŜesz zmienić zdanie.
Kiedy przekonasz się, kim jestem i co zrobiłem, pomyślał.
- Nie zmienię o tobie zdania - odparła z przekonaniem.
Luke wstał. Musiał to uczynić. Gdyby nadal jej słuchał,
znowu padliby sobie w ramiona, całowaliby się, dotykali i Bóg wie, co jeszcze mogliby zrobić. Jemu
przypadło w udziale patrzenie na sprawy z właściwej perspektywy. To on znał fakty. Ona Ŝyła w
nieświadomości. Gdyby wykorzystał sytuację, nigdy by mu nie wybaczyła, a on wcale by jej się nie
dziwił.
92
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Postanowił powiedzieć jej prawdę z chwilą, gdy znajdą się z powrotem w realnym świecie. Chciał jej
powiedzieć, Ŝe nie miał zamiaru sprzedawać tych zdjęć, Ŝe chodzi mu o coś więcej niŜ tylko jedną noc w
zimnym domku na odludziu. Wtedy Alex mogłaby swobodnie zadecydować, czy chce kogoś takiego jak
on - reportera, jednego z tych ludzi, którymi pogardzała.
Podszedł do stołu, wziął butelkę i napełnił kieliszek winem.
- Ja teŜ poproszę - zawołała Alex.
Luke nalał dziewczynie wina i zaniósł jej kieliszek. Z trudem powstrzymał się od zanurzenia palców w
jej jedwabistych włosach. Stuknęli się kieliszkami.
•
Za lawiny i przeznaczenie - powiedział Luke, bardziej do siebie niŜ do Alex.
•
Przeznaczenie?
•
A jak byś nazwała fakt, iŜ znaleźliśmy się razem na tym odludziu?
•
Nie mam nic przeciwko przeznaczeniu. Po prostu jestem zaskoczona twoimi słowami. Nie
wyglądasz na kogoś, kto powaŜnie traktuje metafizykę.
•
Jest we mnie głębia, którą musisz dopiero poznać, moja droga - oświadczył, składając jej szyderczy
ukłon.
Alex wybuchnęła śmiechem. Pragnęła dowiedzieć się o nim wielu rzeczy, ale poniewaŜ jej ego zostało
boleśnie zranione, musiała zadać bardzo istotne dla siebie pytanie.
•
Luke, a gdybyśmy... Nie wiem, jak to powiedzieć, Ŝeby nie wyjść na idiotkę.
•
Po prostu mów - odparł i pociągnął łyk wina.
•
Dobrze. Czy gdybyśmy mieli zabezpieczenie, to chciałbyś...?
•
Czy kochałbym się z tobą?
•
Tak. Zrobiłbyś to?
Luke natychmiast przypomniał sobie o małym czerwonym pudełku z kondomami na górnej półce
szafki. Zacisnął prawą rękę w pięść i długo przypatrywał się dziewczynie.
- Natychmiast, kochanie - szepnął. - Bez wahania.
Na ustach Alex powoli pojawił się uśmiech.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
93
- Dziękuję - powiedziała. - Chyba odczuwałam po
trzebę usłyszenia czegoś takiego.
Poklepała miejsce na materacu i Luke połoŜył się obok niej, chociaŜ rozsądek podpowiadał mu coś
zupełnie innego.
•
Wiedz, Ŝe trzymam cię za słowo - oznajmiła.
•
W jakiej sprawie?
•
W sprawie obietnicy, Ŝe będziesz się ze mną kochał, kiedy opuścimy to miejsce.
•
Umowa stoi - powiedział Luke. - JeŜeli nadal tego będziesz chciała.
•
A co mogłoby odwieść mnie od tego zamiaru?
•
PrzeróŜne rzeczy - odparł Luke, wzruszając ramionami.
•
Na przykład jakie?
•
Kiedy wrócisz do taty, wszystko moŜe się zmienić.
•
Nie sądzę, Ŝebyś musiał się o to martwić. Tata wcale nie jest teraz ze mnie zadowolony. Ten ślub i w
ogóle.
•
Ś
lub?
Alex parsknęła śmiechem.
•
Właśnie to u ciebie lubię, Stratten. Jesteś taki świetnie poinformowany. Chodzi o mój ślub. Ten, z
powodu którego uciekłam.
•
Kim jest ten facet? - zapytał Luke, siląc się na obojętny ton.
•
Nazywa się Justin Farrell i robi interesy z moim ojcem. Jest prawie w jego wieku. Obaj bardzo tego
chcieli. Ale ja nie byłam w stanie się na to zdecydować.
•
Dlaczego?
•
Jest duŜo powodów.
•
W takim razie dlaczego zgodziłaś się za niego wyjść?
•
Tata naciskał na mnie zaraz po tej awanturze w szkole pielągniarskiej. Byłam taka zagubiona, nie
wiedziałam, czego chcę. Justin był słodki, uprzejmy i bardzo cierpliwy. W tamtym czasie wydawało się to
dobrym pomysłem, ale...
•
Mów dalej.
•
Ale ostatecznie o wszystkim zadecydowała jedna kwestia. Nie kochałam go.
94
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy to jest takie waŜne?
•
Dla mnie tak.
•
Jeszcze jedna beznadziejna romantyczka - zauwaŜył.
•
Mówisz to w taki sposób, jakbyś znał wiele takich kobiet.
•
MoŜe i znam.
•
Wymień jedną.
•
Moja matka. Zawsze szukała księcia z bajki.
•
Rozumiem przez to, Ŝe go nie znalazła.
•
Nie znalazła, ale to nie znaczy, Ŝe nie próbowała. Wychodziła za mąŜ pięć razy, a potem zmarła.
•
A więc z powodu jej poraŜek uznałeś, Ŝe romantyzm jest powaŜną wadą?
•
Tego nie powiedziałem. Myślę, Ŝe moŜna to zaakceptować... w kobiecie.
•
Ale nie w męŜczyźnie?
•
Nie..
•
A to dlaczego?
•
PoniewaŜ męŜczyźni Ŝyją w świecie realnym. To nie romanse wprawiają świat w ruch, ale
pieniądze. Powinnaś wiedzieć to lepiej niŜ ktokolwiek inny.
•
Wypowiadasz się w tej sprawie jak prawdziwy ekspert.
•
MoŜe nim jestem - odparł spokojnie.
•
Powiedz mi o sobie coś więcej.
•
Nie ma zbyt wiele do powiedzenia. W kaŜdym razie nie tylko twój ojciec ma obsesję gromadzenia
pieniędzy.
•
Twój teŜ? Czym się zajmuje?
•
Zarządza bankiem.
- Jesteście sobie bliscy?
Luke potrząsnął głową.
•
Nie widziałem się z nim od lat. Powiedzmy, Ŝe mieliśmy odmienne poglądy na Ŝycie i poszliśmy
róŜnymi drogami.
•
To bardzo smutne. Współczuję i jemu, i tobie.
•
Nie powinnaś. To się zdarzyło dawno temu.
•
Zdaje się, Ŝe twój przypadek potwierdza moją tezę.
•
Jaką tezę?
"i
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
95
I - śe pieniądze szczęścia nie dają. W przeciwnym razie 'i nadal byłbyś w kontakcie ze swoim
ojcem, a ja miałabym wszystko, o czym marzyłam. •
- A nie masz?
Alex wstała z materaca i podeszła do stołu. Wlała do kieliszka ostatnie krople wina, a jednocześnie
rozmyślała nad stosowną odpowiedzią.
•
Nie. Podobnie jak wszyscy. Ale nie jestem nieszczęśliwa. Mam cudowne Ŝycie. I będzie jeszcze
cudowniejsze z chwilą, gdy załoŜę fundację.
•
Jaką fundację?
•
Poświęcę wszystkie swoje pieniądze - cały spadek - i utworzę fundację charytatywną. Chcę
przyznawać pieniądze organizacjom i pojedynczym osobom, które zamierzają pomagać innym.
•
Jak na tak młodą osobę, jesteś rzadko spotykaną altruistką.
•
Nie naśmiewaj się ze mnie. Traktuję tę sprawę bardzo ; powaŜnie.
•
Nie drwię z ciebie. Uwierz mi, sądzę, Ŝe to wspaniały i pomysł. Ale on tylko potwierdza moją
tezę. Bez tych
pieniędzy nie miałabyś fundacji, a zatem w rzeczywistości pieniądze przynoszą ci szczęście.
- To nieprawda. Nie kupisz za pieniądze Ŝadnej rzeczy,
która naprawdę liczy się w Ŝyciu.
r
Chciałbym, Ŝebyś wymieniła te rzeczy - odparł z ironicznym śmiechem.
- MąŜ. Dom. Dzieci.
Luke uwaŜnie na nią spojrzał. Prześladował go obraz schludnego białego płotu.
•
Właśnie w takiej kolejności?
•
Oczywiście - odrzekła Alex.
•
Jeśli chcesz właśnie tego, to Ŝyczę ci sukcesów zarówno w Ŝyciu zawodowym, jak i osobistym.
Nagle Alex poczuła, Ŝe znowu wyrósł między nimi mur. Wysoki mur.
96
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Mówisz tak, jakbyśmy nigdy nie mieli się juŜ zobaczyć.
•
Prawdopodobnie się nie zobaczymy.
•
Dlaczego mówisz takie rzeczy?
•
Bo to prawda.
Serce Luke'a zaczęło walić jak młotem. Zawsze tak reagował na tego typu rozmowy. MoŜe odczuwał
niechęć do opowiadania o swojej rodzinie albo do jej młodzieńczych marzeń o idealnej miłości. W
kaŜdym razie jego głowę rozsadzał potworny ból, toteŜ musiał wyjść na świeŜe powietrze i to szybko.
•
No, ja nie jestem taka pewna - ciągnęła Alex. - Myślałam, Ŝe potem... hm, moglibyśmy pozostać...
przyjaciółmi.
•
Naprawdę sądzisz, Ŝe to jest moŜliwe?
•
Dlaczego nie?
•
Pomyśl tylko. Nasz styl Ŝycia i w ogóle. Na pewno kiedyś to zrozumiesz - stwierdził Luke i podszedł
do drzwi.
•
Dokąd idziesz?
•
Na dwór.
•
Jest ciemno i zimno...
•
Właśnie zimna potrzebuję.
Alex zbliŜyła się do niego i czuł na swoich plecach ciepło emanujące z jej ciała. Nie odwrócił się do
niej, tylko schylił głowę i oparł ją o drzwi.
•
Dlaczego mi to robisz? - zapytał niskim, ochrypłym szeptem.
•
Nie wiem - odparła szczerze Alex. - Wiem tylko, Ŝe bardzo mnie pociągasz. I chcę, Ŝebyś i ty mnie
pragnął.
W sercu Luke'a gniew zmagał się z poŜądaniem - gniew z powodu tego, co było niemoŜliwe, i
poŜądanie, które wydawało się równie trudne do opanowania jak wciąŜ padający śnieg.
- Twoje pragnienia, tylko to się liczy, prawda? Jesteś
tak zepsuta, Ŝe potrafisz myśleć tylko o własnych po
trzebach? Nie o uczuciach innych osób? Nie o tym, co jest
dobre, a co złe?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
97
Chwycił Alex za rękę i przycisnął ją do swojego nabrzmiałego członka.
- Zadowolona? Wygrałaś. Pragnę ciebie. A teraz pro
szę, pozwól mi wyjść.
Puścił dziewczynę i ruszył do drzwi.
- Jeszcze nie - odezwała się Alex i oplotła jego szyję
ramionami.
Wyciskała na jego twarzy gorące pocałunki i chociaŜ stał nieruchomo jak głaz i nie poddawał się jej
pieszczotom, nie przerywała swojego ataku. Przestała uświadamiać sobie, co robi. MoŜe rzeczywiście
była zepsuta i nie umiała pogodzić się z jego odmową. MoŜe sprawiły to jego słowa, wypite wino i
wszystkie samotne lata, które strawiła na marzeniach o męŜczyźnie i takiej nocy.
W kaŜdym razie pragnęła, Ŝeby Luke ją przytulał, dotykał, czynił kobietą. Dlaczego ciągle stawiał
bariery? Dlaczego nie przyzwalał na to, Ŝeby i ona mogła go zadowolić? Dlaczego toczył z nią walkę?
Zaczęła pieścić kciukami jego płaskie męskie sutki, czując, jak szybko bije jego serce. Luke jęknął. Nie
mógł jej się oprzeć. Pochylił się nad dziewczyną i pocałował ją, a ona rozchyliła usta i przyjęła jego język.
Zdesperowany i udręczony, oderwał się od Alex. Był gorący i obolały, brakowało mu tchu.
•
Nie bądź zły na mnie - prosiła.
•
Nie jestem na ciebie zły. Jestem zły na siebie, bo nie umiem trzymać się od ciebie z dala. Nie
rozumiesz tego? I przestań tak na mnie patrzeć.
•
A jakie mam spojrzenie?
•
Uwodzicielskie. Rozmarzone. Jakbyś wiedziała coś, o czym ja nie mam pojęcia.
•
Tak wyglądam w twoich oczach?
•
Tak.
•
MoŜe to z powodu wina.
•
MoŜe.
•
A moŜe nie - dodała.
98
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła jego głowę, a potem całowała go w usta i pieściła napręŜone
mięśnie jego pleców. Luke otoczył ją ramionami. Wszystkie jego dobre intencje przepadły w tak gęstej
mgle poŜądania, Ŝe niczego nie widział i w ogóle nie był w stanie myśleć. Po chwili z całych sił napierał
na nią swoim ciałem. Jego usta znalazły wonną przystań między piersiami Alex. Obejmował wargami jej
sutki przez materiał swetra. Jego gorący, wilgotny oddech zmoczył tkaninę. Alex odpięła guzik jego
dŜinsów i wsunęła mu rękę za pasek. Luke'owi zaparło dech w piersiach. Zamknął oczy i stał sztywno,
czując jej zimne palce na swoim gorącym członku. Znowu zaczął całować Alex, a jego język wtórował
ruchom jej ręki. Wiedział, Ŝe musi ją powstrzymać, ale jego ciało nie chciało go słuchać, domagając się
jeszcze jednej sekundy, moŜe dwóch, a nawet minuty rozkoszy.
•
Alexandra, więcej juŜ nie zniosę - powiedział, odrywając się od dziewczyny.
•
Trudno - odparła.
•
Mówię powaŜnie.
•
Ja teŜ.
•
Nie wygrasz - ostrzegł Alex.
•
Nie wiedziałam, Ŝe to pojedynek.
•
Ty to sprawiłaś. Ale zapewniam cię, Ŝe moja wola jest silniejsza.
•
Nie bądź taki pewny. Jeszcze się stąd nie wydostaliśmy.
•
Ś
nieŜyca słabnie. Jutro po nas przyjadą.
•
A niech sobie przyjeŜdŜają. To niczego nie zmieni.
•
Zawsze jesteś taka pewna siebie, kiedy chodzi o facetów?
Alexandra spojrzała mu w oczy. Nie miała odwagi powiedzieć prawdy. Przeczuwała, Ŝe gdyby
wyznała, iŜ jest dziewicą, uciekłby gdzie pieprz rośnie. Dlatego wolała skłamać.
- Dotychczas nigdy nie przegrałam.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
99
Luke poczuł palące ukłucie w okolicy serca i zganił siebie w myślach. Nie miał prawa Ŝywić do niej
takich uczuć ani nawet przejmować się tym, co usłyszał. Ostatecznie, jakiej odpowiedzi mógł się
spodziewać? W przeciwieństwie do niego Alex była przynajmniej szczera.
- Późno juŜ - zauwaŜył. - Idź do łóŜka.
Alex zaczęła protestować, ale wyraz jego oczu sprawił, Ŝe zmieniła zdanie.
•
Dokąd idziesz? - zapytała.
•
Przed dom. Głowa mi pęka. Potrzebuję świeŜego powietrza.
•
Luke... - powiedziała Alex, podchodząc do męŜczyzny, ale on podniósł rękę w geście protestu.
•
JuŜ dość... Nie dzisiaj.
Alex przygryzła wargę i skinęła głową.
- Dobrze - powiedziała z westchnieniem. - Łyknij
trochę powietrza, moŜe lepiej się poczujesz. Przyniosę ci
parę tabletek aspiryny.
Luke westchnął, otworzył drzwi i przestąpił próg, by nasycić się zimnym, rześkim powietrzem.
Kilkakrotnie zgiął nogę w kolanie, a potem przyjrzał się ciemnemu niebu. Śnieg nadal padał, ale z zawiei
została juŜ tylko rozrzedzona mgiełka. Luke doszedł do wniosku, Ŝe poranek będzie pogodny.
Jeszcze tylko jedna noc. Wytrzymaj tylko tę jedną noc, pomyślał. Chłodne powietrze przynosiło mu
ulgę. Pomyślał, Ŝe aspiryna będzie jeszcze bardziej pomocna. Nagle zrobiło mu się słabo i rzucił się do
drzwi.
Tabletki aspiryny.
Apteczka w łazience.
Alex...
ROZDZIAŁ ÓSMY
Alexandra zerknęła przez ramię na Luke'a, który nagle pojawił się w łazience.
•
Coś się stało? - zagadnęła, otwierając drzwiczki szafki z lekarstwami.
•
Hm, co robisz?
•
Szukam aspiryny, nie pamiętasz? Myślałam, Ŝe chcesz zaczerpnąć świeŜego powietrza.
•
Miałaś rację. Na dworze jest za zimno - oznajmił Luke, przesuwając się bokiem za jej plecami. - JuŜ
mnie tak nie boli głowa - dodał i zatrzasnął apteczkę. - Daj sobie spokój z tą aspiryną.
•
Luke, nie bądź głupi - odparł Alex i znowu otworzyła szafkę.
Luke jeszcze raz ją zamknął.
•
Nie, naprawdę, juŜ nie potrzebuję aspiryny.
•
Co się z tobą dzieje? - zapytała Alex, robiąc zdumioną minę. W końcu ich łokcie zderzyły się i
wskutek przepychanek cała zawartość szafki wysypała się na podłogę.
Alex i Luke patrzyli na rozmaite buteleczki i tubki oraz
na małe, ale bardzo widoczne kwadratowe czerwone
pudełko. Powoli, bez słowa, podnieśli głowy i spojrzeli
sobie w oczy. Alex wzięła pudełeczko z kondomami
i bardzo długo mu się przyglądała. Na jej twarzy widać
było ślady róŜnych emocji, aŜ w końcu pojawił się na niej
wyraz całkowitego rozczarowania.
\
- Wiedziałeś o tym, prawda? - zagadnęła.
Nie było sensu kłamać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
101
- Tak.
Alex odepchnęła Luke'a i wyszła z łazienki. Natychmiast udał się za nią do głównego pokoju.
- Dlaczego? - zapytała, krąŜąc po pokoju z pudełkiem
■
kondomów.
( - Co dlaczego?
J - Dlaczego męczyłeś mnie tą absurdalnie Ŝenującą •\ rozmową o bezpiecznej miłości, skoro cały czas
wiedzia-1 łeś o tym? - zagadnęła, unosząc pudełko w górę.
•
Mam swoje powody.
•
Och, doprawdy? Czy zechciałbyś mi je wyjawić? MoŜe raczyłbyś mi powiedzieć, dlaczego
sprawia ci taką przyjemność robienie ze mnie idiotki?
t' - Nie jesteś idio...
i Alex przerwała mu gniewnym mruknięciem i wrzuciła i pudełko do ognia. Luke instynktownie rzucił
się do ; kominka, wydostał pudełko, po którym juŜ pełzały płomyki, i rzucił je na stół.
- Po co to, u diabła, zrobiłaś?
•
A dlaczego nie? Nam z pewnością się nie przydadzą! Zdjęła kurtkę z haka i pchnęła drzwi.
•
Dokąd idziesz?
•
Na dwór.
•
To niczego nie rozwiąŜe.
•
Tobie to pomaga, prawda? Ilekroć masz dość mojego towarzystwa, wybiegasz na zewnątrz.
•
Nie pomaga - odparł łagodnie, przymykając drzwi i zasłaniając je swoim ciałem. - Nie potrafię od
ciebie uciec. Jesteś w mojej głowie...
•
Kłamstwa...
•
Nie. Jesteś w moim sercu.
Alex nie chciała się odwrócić i spojrzeć na Luke'a. Przepełniał ją gniew i uraza, czuła się tak, jakby
ktoś wbił jej nóŜ w samo serce.
- Nie opowiadaj historii, w które sam nie wierzysz,
tylko po to, Ŝebym się lepiej poczuła.
102 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Lnke wyjął jej z ręki kurtkę i rzucił okrycie na podłogę.
•
Wszystko, co do ciebie mówiłem, było prawdą.
•
W takim razie, dlaczego...
•
Mam swoje powody.
•
JuŜ to słyszałam. Jakie powody?
•
Nie jestem tym, za kogo mnie uwaŜasz.
•
Nie wiem, co to ma znaczyć.
•
To znaczy, Ŝe gdybyś wiedziała, kim jestem, nie chciałabyś... Hm, powiedzmy, Ŝe uciekłabyś gdzie
pieprz rośnie.
•
Kim jesteś? Mordercą?
•
Nie bądź śmieszna - odparł Luke.
•
Złodziejem?
•
Alex...
•
No to kim? JakąŜ to straszną postacią jesteś, skoro uwaŜasz, Ŝe mogłabym ciebie nie chcieć?
•
Reporterem - oznajmił Luke i spostrzegł, Ŝe dziewczyna blednie. Wykrzywił usta w ironicznym
grymasie. - Nie bój się, Alex.
Alex otrząsnęła się ze zdumienia.
•
A więc jednak śledziłeś mnie, prawda?
•
Tak.
•
Wiedziałam! - zawołała, odsuwając się od męŜczyzny. - BoŜe, kiedyŜ ja nauczę się dowierzać
swojemu instynktowi? Wiedziałam, Ŝe mnie śledzisz. Dla kogo pracujesz?
Wymienił tytuł znanego brukowca. Alex pokręciła
głową-
•
Zdecydowanie najgorsza gazeta brukowa. Jak mogłeś?
•
Potrzebowałem pieniędzy na moją następną wyprawę.
- Do Afryki, tak? - zagadnęła.
_ Tak.
-1 Ameryki Środkowej?- dodała, ukazując jego chore kolano.
- Tam równieŜ. Dokumentuję tam badania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
103
•
To dlaczego pracujesz dla tego koszmarnego brukowca?
•
Jestem wolnym strzelcem. Gazety kupują moje artykuły, ale za mało mi płacą.
•
Czy zamierzałeś kiedyś mi o tym powiedzieć? A moŜe miałam o sobie przeczytać na kolumnie
obok informacji o narodzinach niemowlęcia z dwiema głowami?
•
Chciałem ci o tym powiedzieć po opuszczeniu tego domku. I nie będzie Ŝadnego artykułu. Nie
napiszę go.
•
Dlaczego? Jestem pewna, Ŝe byłby wart majątek. JuŜ widzę nagłówek: „Baraszkowałem nago na
ś
niegu
; z Alexandra Beck". W ten sposób zapewne sfinansowałbyś dwie małe „wyprawy" albo i więcej.
•
Wiesz, dlaczego.
•
Nie. Nie wiem.
- Bo to, co się tutaj dzieje, jest tylko naszą sprawą.
Alexandra odczuwała urazę i ból. Chciała go zniena-
i widzie, wydrapać mu oczy, kopnąć go w chore kolano,
wytargać za te cudowne długie włosy na karku, ale
' oczywiście wiedziała, Ŝe nie zrobi Ŝadnej z tych rzeczy.
- Nie wierzę ci - odparła spokojnym głosem.
■■
- Alexandre, usiłuję powiedzieć ci prawdę.
I Alex długo przypatrywała się Luke'owi. • - Czy to cała prawda?
Luke zawahał się. Nie musiał jej mówić o zdjęciach: i ona na pewno by się o nich nie dowiedziała;
zresztą
przecieŜ nie zamierzał ich sprzedawać. Dla niego te
fotografie nie istniały.
•
Tak, to cała prawda. Powiedz coś.
•
Co mam mówić?
•
Nie wiem. Krzycz. Wrzeszcz. Tup nogami. Cokol-I wiek. Tylko nie stój i nie patrz na mnie takim
wzrokiem.
•
Zraniłeś mnie, Luke - oświadczyła. { - Wiem.
! - To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
- Chodzi ci o przeprosiny?
104
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
To nie wystarczy. Rzuciłam ci się w ramiona, a ty mnie odepchnąłeś. Czuję się jak zupełna... Skoro
mnie nie chciałeś, naleŜało po prostu mi to powiedzieć.
•
Naprawdę ciebie chcę - odparł łagodnie.
•
Jak bardzo?
•
Ogromnie.
Alex uniosła rękę i pokazała pudełko z prezerwatywami na stole.
•
JuŜ nie masz wymówki - zauwaŜyła i przygryzła wargę.
•
To prawda.
•
W takim razie... dowiedź tego.
Luke czuł, Ŝe krew uderza mu do głowy niczym gejzer. Z trudem oddychał, nie był w stanie wydusić z
siebie ani słowa, a przyśpieszony puls blokował wszelkie rozsądne myśli. Powoli podchodził do
dziewczyny. Alex nagle opuściła odwaga i cofała się z kaŜdym jego krokiem. Zatrzymała się dopiero
wtedy, gdy jej plecy dotknęły blatu stołu. A Luke stanął tuŜ przed nią i połoŜył ręce na jej ramionach.
DuŜy z niego facet, pomyślała. Hej, Alexandra, skąd takie refleksje? PrzecieŜ nie urósł w ciągu tych
dwóch minut. Ale rzeczywiście wydawał się większy. Musiała podnieść głowę, Ŝeby spojrzeć mu w oczy.
MoŜe nie był groźny, ale emanowała z niego ogromna siła.
•
Rozmyśliłaś się?
•
Nie.
•
Dobrze.
Natychmiast wpił się w jej usta. Nie bawił się w słodkie gry wstępne. Jego język plądrował usta dziew-
czyny niczym potęŜny huragan. Alex stanęła na palcach i Oplotła nogą jego kostkę, napierając na niego
całym ciałem. Dłonie Luke'a dosięgnęły jej pośladków. Posadził ją na blacie i stanął między jej
rozstawionymi kolanami. Nasyciwszy się wargami dziewczyny, zaczął całować jej policzki, brodę,
wraŜliwe miejsce za uchem,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
105
podczas gdy ręce Alex niecierpliwie przesuwały się po jego piersi w dół, tak nisko, jak to było moŜliwe.
Luke podciągnął jej sweter i wtulił twarz między cudowne wzgórki, usiłując opanować poŜądanie. Na
próŜno. Musiał posmakować tych słodkich pączków, aŜ stały się tak pełne i nabrzmiałe jak za pierwszym
razem, kiedy widział je przez obiektyw aparatu. A ona całowała go po głowie i pieściła muskularne plecy.
Jego rozgrzane ciało dosłownie parzyło ją. Oplotła go nogami, Ŝeby przytulić się do niego jeszcze
mocniej.
- Chcę być tutaj, w tobie - powiedział, napierając na
dziewczynę. - Och, bardzo głęboko, kochanie.
- Tak - szepnęła. - Proszę, och, proszę cię, Luke. Teraz.
Luke nie potrzebował dalszych zachęt. Przeniósł Alex na
materac. Puściła jego ramię tylko na chwilę, Ŝeby zgarnąć ze stołu małe czerwone pudełko, a potem
opadli na materac.
•
Twoje kolano...
•
Jakie kolano?
Luke myślał w tym momencie o zupełnie innej części swego ciała. Całował Alex, a jednocześnie
mocował się z paskiem jej spodni. Wspólnymi siłami udało się rozebrać dziewczynę i Luke przez chwil|
podziwiał piękno jej ciała. Potem przesunął ręką po jej obojczyku, by dosięgnąć miejsca, które tak
pragnęło jego dotyku. Alex rozchyliła nogi i troszkę uniosła biodra, by dodać mu zachęty.
- Rób to dalej, Luke, nie przestawaj. Dotykaj mnie
wszędzie.
Luke przeczesywał palcami gniazdko jej rudawych włosków, zaś jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Była
taka miękka i ciepła - i taka wilgotna z poŜądania. I to wszystko dla niego.
Poddaję się, pomyślał.
Wstał, ściągnął buty i błyskawicznie zdarł z siebie ubranie. Serce Alex waliło jak młotem. Widywała
juŜ nagich męŜczyzn, ale dopiero obnaŜone ciało Luke'a rozpaliło ją do białości. Wyciągnęła ku niemu
ramiona
106
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
i posłała mu uwodzicielski uśmiech. OstroŜnie połoŜył się na niej, przenosząc cięŜar swojego ciała na
łokcie, i wdychał jej zmysłowy, kobiecy zapach. Alex reagowała na kaŜdy jego dotyk. Otworzyła usta i
dosięgnęła językiem jego warg. Była taka spragniona, gotowa. Wszystkie minione lata, wszystkie
wątpliwości bladły wobec faktu, iŜ przebywała tu z nim. Był rzeczywisty. NaleŜał do niej.
Luke sięgnął po prezerwatywę, a potem szybko wrócił do poprzedniej pozycji.
- Teraz - prosiła Alex.
Luke wślizgnął się w nią jednym stanowczym ruchem, ale uświadomił sobie, Ŝe coś go powstrzymuje.
Przy ponownej próbie poczuł, Ŝe Alex wije się pod nim, jakby coś ją bolało. W jej oczach pojawiły się
łzy.
•
Alex, co się stało?
•
Proszę cię, nie bądź zły.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, Ŝe Alex jest dziewicą, i poczuł się tak, jakby
bokser zdzielił go pięścią między oczy.
•
Dlaczego mi nie powiedziałaś?
•
A uwierzyłbyś? -Nie.
•
Chcesz przestać, tak? - zapytała ze strachem w głosie.
•
Nie, nie ma mowy - odparł Luke i ucałował jej lśniące od łez oczy. - Nie chcę cię skrzywdzić, ale
nic mnie juŜ nie powstrzyma. Chyba Ŝe ty tego zaŜądasz.
•
Chcę ciebie - szepnęła. - Całego.
Wpiła paznokcie w jego ramiona. Odczuwała ból, który był wszak zapowiedzią tak intensywnej
rozkoszy, Ŝe wręcz cieszyła się z początkowej niewygody. Luke wślizgiwał się w nią powoli, z wielką
ostroŜnością, by po chwili oderwać się od niej i znowu wrócić. Alex instynktownie dostroiła się do jego
ruchów, a potem wygięła plecy i wydawała z siebie głośne jęki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
107
Luke jeszcze nigdy nie doznał tak piorunującego, cudownego orgazmu. Nawet nie próbował pojąć,
dlaczego tak się stało. Powoli przewrócił się na bok i odgarnął rudawy kosmyk z twarzy Alex.
Uśmiechnęła się do niego i pogładziła jego dolną wargę.
•
Ma pani donośny głos, panno Beck - zauwaŜył z uśmieszkiem.
•
Krzyczałam, prawda?
•
Wypędziłabyś umarłego z grobu.
•
Czy jest ci przykro? - zapytała.
•
ś
e byłem twoim pierwszym kochankiem?
•
Tak.
•
Nie. Tylko szkoda, Ŝe nie wiedziałem, iŜ byłaś dziewicą. Postarałbym się zrobić to lepiej.
•
Lepiej być nie mogło - odparła, muskając wargami jego usta. - Dziękuję, Luke'u Strattenie.
•
Och, cała przyjemność po mojej stronie, panno Beck. Czy ty wiesz, Alex, Ŝe mógłbym cię znowu
wziąć, i to juŜ teraz?
•
Zrób to.
•
Byłabyś strasznie obolała - odrzekł z uśmiechem.
•
No to co?
•
Wolałbym, Ŝebyś opuściła to miejsce o własnych siłach - powiedział Luke. *
NałoŜył dŜinsy i udał się do łazienki, a po chwili wrócił z mokrym ręcznikiem, by delikatnie zetrzeć z
Alex ślady ich miłości.
- Wiesz, chyba się w tobie zakochałam - stwierdziła.
Ręka Luke'a na chwilę znieruchomiała.
•
Nie mów takich rzeczy. To, co czujesz, jest w tych okolicznościach zupełnie naturalne.
•
W jakich okolicznościach?
•
No, Ŝe byłem twoim pierwszym kochankiem i w ogóle. To trochę zaciemnia sprawę.
•
A jakaŜ to sprawa? - zagadnęła Alex, która wstała i włoŜyła jego koszulę. Patrząc na jej
kremowobiałe uda,
108
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke poczuł, Ŝe znowu ogarnia go podniecenie. Był zdumiony, Ŝe dzieje się to tak szybko, Alex była jak
narkotyk. Przy tej dziewczynie całkowicie tracił panowanie nad sobą.
•
Chodź tu - powiedział.
•
O co chodzi, Luke?
Wziął ją za rękę i, jak w zwolnionym tempie, przyciągnął dziewczynę do siebie. Odchylił koszulę, by
objąć jej piersi. Wtulił twarz w jej szyję, a ona poczuła, Ŝe jej ciało przenika fala ciepła. Znowu go
poŜądała, podobnie jak on pragnął jej.
- Zdaje się, Ŝe mówiłeś, iŜ jeśli znowu będziemy się
kochać, to nie wyjdę stąd o własnych siłach?
Luke zdjął dŜinsy i połoŜył ją na materacu.
- Będę niósł cię na rękach.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Alexandra nie miała ochoty otwierać oczu. Nie chciała, Ŝeby światło poranka zniweczyło jej
rozmarzenie i połoŜyło kres urokowi tej chwili.
Wtuliła się głębiej w kokon ramion Luke'a. LeŜeli spleceni w uścisku na starym materacu. Jego
ramiona obejmowały ją jak najdroŜszy skarb. Byli nadzy, ogrzewała ich tylko pikowana kołdra i ciepło
własnych ciał.
Alexandra dziwiła się, Ŝe w ich ciałach zostało jakiekolwiek ciepło. Po tym wybuchu namiętności
zeszłej nocy powinni byli się rozpaść, wypalić, zamienić w popiół.
Ach, ta ostatnia noc.
Czy zdarzyła się juŜ kiedykolwiek taka noc? Czy dwoje ludzi dotykało się kiedykolwiek w taki
sposób, czy osiągnęło takie wyŜyny rozkoszy, czy odnalazło to, czego szukało, a nawet więcej?
Frazesy o dwóch połówkach tworzących jedność brzmiały zbyt banalnie i nie oddawały tego, co Alex
poczuła w ramionach Luke'a.
Powiedziała mu, Ŝe chyba się w nim zakochała. Kłamała. Z całą pewnością była w nim zakochana,
kochała go właściwie od momentu, w którym zdecydowała, iŜ to on będzie jej pierwszym kochankiem.
Pomimo swojego stylu Ŝycia Alex wyznawała tradycyjne wartości. MoŜe zadecydował o tym fakt, Ŝe
chociaŜ jej ojciec wciąŜ zabiegał o-popularność i nie unikał skandali, to jednak nie oŜenił się powtórnie po
ś
mierci matki. Alex wiedziała, Ŝe Felicia Beck była jedyną miłością Victora i nikt nie mógł jej zastąpić.
Jego postawa
110
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
najwyraźniej nie pozostała bez wpływu na Ŝycie Alexand-ry. „Sama wyczujesz, kiedy spotkasz swoją
miłość", zwykł mawiać. Spod jej rzęs popłynęły łzy. Zmęczenie i nowe przeŜycia sprawiły, Ŝe z trudem
panowała nad emocjami.
UŜyła słowa „miłość". Luke tego nie zrobił. Jego serce otaczała nieprzenikniona skorupa. Raz czy dwa
w ciągu tej nocy miała wraŜenie, Ŝe udało jej się ją przebić, choćby na chwilę. Te przeciągłe spojrzenia,
łagodnie wypowiadane słowa i rozdzierające jęki musiały coś znaczyć? Nie mógłby jej w taki sposób
dotykać i całować, gdyby w jego sercu nic się nie działo.
Alex zapamiętała jego spojrzenie tuŜ przed tym, jak wyczerpani zapadli w sen. Było ciepłe i czułe. Ale
czy kochające?
Nie miała ochoty zwodzić samej siebie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, Ŝe juŜ nigdy go nie zobaczy, Ŝe
nie przeŜyje z nim takiej nocy. Nie brakowało jej odwagi, ale pragnęła, by łączyło ich coś więcej niŜ tylko
ta jedna noc. Pozbyła się brzemienia dziewictwa, ale obarczyła siebie samą gorszym cięŜarem: miłością
bez wzajemności.
Przyznawała, Ŝe istnieją między nimi duŜe róŜnice, ale przecieŜ mieli teŜ ze sobą wiele wspólnego.
Oboje utracili matki w młodym wieku, oboje mieli despotycznych ojców i oboje niechętnie się
anagaŜowali uczuciowo. Musiała przekonać Luke'a, Ŝe mogą Ŝyć razem. Czy była w stanie tego dokonać?
Cierpiała z powodu bolesnej niepewności. Przekonała się, Ŝe ta zachwalana miłość wywołuje znaczne
komplikacje, zwłaszcza gdy człowiek zakochał się bez wzajemności. Jej analityczny umysł zaczął
eliminować kolejne moŜliwości. Musiała wszystko uporządkować, opracować jakiś plan działania.
Gdyby tylko miała czas. Ale czas był jej wrogiem. Powoli otworzyła oczy. Potwierdziły się jej
najgorsze przewidywania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
111
Był ranek. I świeciło słońce.
Czas minął.
Alexandra przeciągnęła się. Była nieco obolała. Jednak ból przyjmowała z radością, gdyŜ przypominał
jej o szczególnych zdarzeniach ostatniej nocy.
- Dzień dobry.
Odwróciła się do uśmiechniętego, rozczochranego Luke'a.
•
Dzień cudowny - odparła.
•
Potraktuję to jako komplement - stwierdził ze śmiechem Luke.
•
Proszę bardzo.
Spojrzeli na siebie. Luke pogładził kciukiem dolną wargę Alex.
•
AleŜ to była noc, panno Beck. Nigdy jej nie zapomnę - powiedział.
•
Ani ja - odrzekła Alex, dotykając dłonią jego policzka. - Dzięki panu warto było na nią poczekać,
panie Stratten - szepnęła. Serce Luke'a mocno zabiło w piersi. Ta noc była czymś nierzeczywistym. Na
początek Alex zaoferowała mu samą siebie. Myślał, Ŝe jego dar był taki bezinteresowny, taki szlachetny, a
przecieŜ nie mógł się równać z tym, co podarowała mu ona.
Tym darem było jej dziewictwo, coś, czego nie spodziewał się dostać od nikogo. Nie chciał się z nią
kochać, ale kiedy zaakceptowała prawdę o jego zawodzie, uznał, Ŝe wszystkie przeszkody zostały
usunięte. Nigdy by nie odgadł, Ŝe będzie jej pierwszym kochankiem.
Ten fakt prześladował go w myślach. Joe nie szczędził mu szczegółowych opisów tego, co wyczyniała
Alexandra z męŜczyznami. Kiedy to wszystko okazało się kłamstwami sfabrykowanymi przez prasę,
której on sam był reprezentantem, przeŜył wstrząs. JuŜ nie wiedział, co ma myśleć i czuć...
•
Musimy porozmawiać - powiedział.
•
A więc porozmawiajmy - odparła Alex.
•
Powinnaś była mi powiedzieć o swoim dziewictwie.
112
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
PrzecieŜ ci mówiłam, Ŝe i tak byś nie uwierzył.
•
Tak czy owak, powinnaś była spróbować.
•
Dlaczego?
•
PoniewaŜ... PoniewaŜ to zmienia sytuację. Jej serce na chwilę zamarło.
•
Doprawdy?
•
Czuję, Ŝe...
Luke wypuścił ją z objęć i usiadł.
- Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Sądziłam, Ŝe po ostatniej nocy moŜesz powiedzieć
mi wszystko.
Luke cięŜko odetchnął.
•
Alex, posłuchaj mnie. Nie chcę cię zranić.
•
MoŜe byłam dziewicą, Luke, ale nie jestem osobą przewraŜliwioną.
•
Po prostu chodzi mi o to, Ŝe nie naleŜę do ludzi, na których moŜna się oprzeć. Wiesz, co mam na
myśli?
•
Sporo podróŜujesz, prawda?
Odchylił się do tyłu z uśmiechem ulgi na twarzy.
•
Dokładnie o to mi chodzi. Raz jestem tu, drugi raz tam. Decyduję o wyjeździe niemal z minuty na
minutę.
•
I myślisz, Ŝe ja chcę ograniczyć twoją wolność, prawda?
•
Tego nie powiedziałem. Pozwól mi wyjaśnić...
•
Nie musisz. Widzę to w twoich oczach. Myślisz, Ŝe będę szlochała i czepiała się twoich nóg,
przeszkadzając ci wejść na pokład samolotu.
•
Nie o to...
Alex wstała, zupełnie zapominając o tym, Ŝe jest naga.
•
A właśnie, Ŝe o to ci chodzi. Nie zaprzeczaj. Właśnie tak myślisz. No cóŜ, nie czuj się zobowiązany
wobec mnie. Jestem dzielną dziewczyną, jeśli jeszcze tego nie zauwaŜyłeś.
•
ZauwaŜyłem...
Odwróciła się, nie chcąc patrzeć na jego zadowoloną minę, i, pomimo nagości, z dumnie uniesioną
głową
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
113
poszła do łazienki. Luke nie udał się za nią. Zatrzasnęła drzwi i oparła się o umywalkę, walcząc ze łzami,
które napływały jej do oczu. Weszła pod prysznic. Prawie nie czuła, Ŝe po jej ramionach ścieka zimna
woda. Zawiedzione nadzieje uczyniły ją obojętną na tak przyziemne sprawy jak gorąca i zimna woda.
Niech go diabli! Jak mógł wypowiedzieć tak niedelikatną uwagę i zniszczyć tę najpiękniejszą noc w jej
Ŝ
yciu? I jak ona sama mogła pozwolić na to, Ŝeby jego słowa tak bardzoją ubodły? Otarła łzy wierzchem
dłoni i podeszła do kurka, Ŝeby puścić jak najcieplejszą wodę.
Kropelki wody mieszały się ze łzami na jej twarzy. Kiedy sięgnęła po ręcznik, otworzyły się drzwi
kabiny i stanął przed nią Luke owinięty w pikowaną kołdrę. Bez słowa odrzucił kołdrę i stanął obok
dziewczyny, przyciągając ją do siebie.
•
Nie rób... - zaczęła.
•
Nie, to ty tego nie rób. Przede wszystkim nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałem.
Ręce Luke'a błądziły po piersiach i brzuchu Alex. Pomimo Ŝe była na niego wściekła, nie mogła
pozostać obojętna na jego dotyk. Woda robiła się coraz chłodniejsza, ale oni tego nie zauwaŜyli.
- Nie czuję się „zobowiązany" - ciągnął. - Czuję się
zmieszany, zakłopotany, niepewny, ale z pewnością nie
czuję się zobowiązany. Chciałem tylko poprosić, Ŝebyś
dała mi czas, abyśmy oboje przemyśleli tę sprawę.
Kiedy obróciła się w jego ramionach, woda była juŜ zupełnie zimna.
- Mówisz serio?
Luke chwycił mydło i zaczął namydlać jej plecy i pośladki.
- A jak myślisz? - zagadnął, napierając na nią swoim
ciałem.
- Sądziłam, Ŝe zimny prysznic studzi zapał męŜczyzny
- zauwaŜyła, wyczuwając jego erekcję.
114
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Sądzę, Ŝe dzieje się tak wówczas, gdy męŜczyzna
jest sam pod prysznicem - odparł.
Alex wzięła mydło i poczęła,, namydlać nim Luke'a, z rozkoszą błądząc dłońmi po jego szczupłym
ciele. Kiedy dotknęła intymnego miejsca, zamruczał z aprobatą i wycisnął na jej wargach namiętny
pocałunek. Alex przesunęła językiem po zębach Luke'a, zachęcając go, by uczynił to samo. Przyłączył się
do tej zabawy bez wahania. Alex zaczęła drŜeć w jego ramionach. MęŜczyzna oderwał się od niej.
•
Trzęsiesz się z zimna czy przeze mnie? - zapytał.
•
Z obu powodów.
Zaczął manipulować przy kurkach, ale z prysznica nadal ciekła zimna woda.
- Myślę, Ŝe skończył nam się propan. MoŜe powinniś
my to kontynuować przy kominku.
Szybko spłukali swoje ciała. Pierwszy wyskoczył spod prysznica Luke. Podniósł kołdrę, zarzucił ją
sobie na plecy i owinął nią Alexandre.
•
Mmm - mruknęła.
•
Lepiej?
•
O wiele.
•
Chodź ze mną.
Wysuszyli się przy kominku, pogryzając krakersy z masłem orzechowym. Alex wpatrywała się w
Luke'a, napawając się kaŜdym jego ruchem, utrwalając ten obraz na negatywie swego umysłu. Doznawała
przygnębiającego uczucia, Ŝe kiedy się rozstaną, pozostaną jej tylko wspomnienia.
•
Ś
nieŜyca ustała - powiedział Luke.
•
Ś
wieci słońce - dorzuciła Alex.
•
Dzisiaj będą juŜ nas szukać.
•
Wiem.
•
Chyba powinniśmy im w tym pomóc.
•
Jak?
•
Podsycimy ogień, Ŝeby zobaczyli dym. Albo spró-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
115
bujemy dojść do najbliŜszego szlaku. Albo pójdziemy tamtą drogą, Ŝeby się przekonać, dokąd prowadzi.
Do diabła, nie wiem. Coś musimy zrobić.
•
Tak, masz rację, oczywiście - odparła Alex. Wstała i zaczęła się ubierać.
•
Co ty robisz? - zapytał Luke.
•
Skoro mamy brnąć przez śnieg, to pomyślałam, Ŝe najpierw trzeba coś na siebie włoŜyć.
Luke wyszczerzył zęby w uśmiechu.
•
No, nie wiem. Odkąd wymyśliłaś ten tytuł artykułu, wyobraŜam sobje, Ŝe baraszkujesz ze mną nago
po śniegu.
•
Jesteś niemoŜliwy - oznajmiła, wyciągając do niego rękę. - No chodź, leniuchu.
Luke chwycił jej rękę i wstał. Miała rację. Robił się leniwy. Leniwy i zadowolony. Nigdy nie potrafił
usiedzieć długo w jednym miejscu, a teraz nagle zadowalał się przebywaniem,w tym małym domku przez
cały dzień. I zastanawiał się nad tym, co go przedtem tak gnało. Przez całe swoje dorosłe Ŝycie dokądś mu
się śpieszyło. Kiedyś nazywał to umiłowaniem przygody. Teraz powątpiewał w prawdziwość tego
określenia.
Zaczynał kwestionować wiele rzeczy. Znowu odczuwał niepewność. Gdzieś w oddali, na horyzoncie
umysłu, majaczyły schludne białe płotki. Odpychał od siebie tę wizję. Ciesz się tą fantastyczną sytuacją,
Stratten, mówił sobie. Ulegając nastrojowi, psujesz jedyną dobrą rzecz, jaka ci się przytrafiła w Ŝyciu.
Podczas gdy Luke wkładał ubranie, Alex wyglądała przez okno. Jej twarz oświetliły promienie słońca;
przechyliła głowę, Ŝeby się nimi rozkoszować. Wiatr zupełnie ucichł. W powietrzu nadal wyczuwało się
chłód, ale pogoda była piękna. Z krzewów i drzew zwisały czapy śniegu, które roztapiały się w słońcu.
Alex chwyciła kurtkę Luke'a, która wisiała na haku przy drzwiach, i zarzuciła ją sobie na ramiona, po
czym szeroko otworzyła drzwi i wyszła na dwór.
116
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął Luke.
•
Zaczekam - odparła, wdychając świeŜe powietrze.
- AleŜ tu jest wspaniale!
Zimny podmuch wiatru sprawił, Ŝe włoŜyła ręce do kieszeni, by je rozgrzać. Czuła zapach Luke'a i
wsunęła dłonie jeszcze głębiej w wełnianą podszewkę. Zerwała z okapu nad drzwiami spiczasty sopel i
zaczęła go ssać, podziwiając piękną scenerię zimową.
•
Wyglądasz jak mała dziewczynka -zauwaŜył Luke, stanąwszy za jej plecami.
•
Czuję się jak mała dziewczynka -.odrzekła Alex.
- Czuję się wolna.
Wyciągnęła rękę z soplem. Luke ostentacyjnie go polizał.
- Ja teŜ - powiedział.
Objął ją ramionami, przyciągnął do siebie i pocałował w szyję, a potem oparł brodę na jej głowie. W
miiczeniu patrzyli na naturalne piękno okolicy. Powietrze było rześkie i czyste, a śnieg wprost oślepiał
swą białością. Przez drzewa przedarł się znowu lekki podmuch wiatru i Alex zadrŜała z zimna.
ZauwaŜyła, Ŝe Luke ma na sobie tylko flanelową koszulę.
- Musi ci być zimno - stwierdziła. - Masz tu swoją
kurtkę. Pobiegnę do domku i wezmę swoją.
Pomimo protestów Luke'a zsunęła z siebie jego kurtkę i wówczas z kieszeni wypadł mały cylindryczny
przedmiot, który utkwił w śniegu. Alex i Luke pochylili się jednocześnie, by go podnieść. Pierwsza
dosięgnęła go Alexandra.
- Co to takiego? - zapytała.
Luke zastygł. Przeszył go zimny dreszcz.
•
Film.
•
Robiłeś zdjęcia? Czego?
Wyciągnął rękę i wyszarpnął rolkę z jej dłoni.
- Krajobrazów - powiedział, wpychając rolkę do
kieszeni spodni. Zniknął w drzwiach domku, by po chwili
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
117
wybiec stamtąd ze sztucznym futerkiem Alex. - Łap! - zawołał, rzucając jej kurtkę. - Zamiana.
Kiedy zamienili się okryciami, wyciągnął do niej rękę i poszli w stronę zbocza. Droga była trudna,
gdyŜ w niektórych miejscach śnieg sięgał im do kolan. Szli pół godziny, mijając dwa domki. Obydwa
były przysypane śniegiem i puste. Im niŜej opadała droga, tym więcej śniegu utrudniało marsz. Alex
ciągle się ślizgała, poniewaŜ jej buty nie nadawały się do tego rodzaju wypraw. Parę razy omal nie
pociągnęła za sobą Luke'a.
•
To nie jest dobry pomysł - stwierdził Luke, kiedy przystanęli, Ŝeby odpocząć. - MoŜe tylko jedno z
nas powinno pójść dalej.
•
Tak - odparła Alex. - Ja.
•
Mowy nie ma. Ja pójdę dalej. Ty wracaj do domku.
•
Luke, bądź rozsądny. Nie mamy pojęcia, dokąd prowadzi ta droga, jeŜeli w ogóle dokądś prowadzi.
Nie moŜesz brnąć przez śnieg, skoro twoje kolano jest w takim stanie.
•
Spenetruję większy obszar niŜ ty - odrzekł Luke.
- MoŜe i tak. Ale co będzie, jeśli nie zdołasz wrócić?
Miała rację. Nawet gdyby udało mu się zejść na dół,
powrót mógłby nastręczyć ogromne trudności. Gdyby nie dotarł do jakiegoś szlaku, ugrzązłby na dobre.
Alex podeszła do niego i objęła go ramionami.
- Proszę cię, wracajmy do domku - powiedziała.
Luke przytulił ją do siebie. Pochylił się i pocałował
dziewczynę. Była tak przyjemna w dotyku, Ŝe z trudem się od niej oderwał.
•
Ten śnieg naprawdę się topi - powiedział, usiłując przekonać raczej siebie niŜ Alex.
•
Jeden dzień więcej nie zrobi róŜnicy - dodała. W skrytości ducha liczyła na to, Ŝe Luke się z nią
zgodzi. Chciała wrócić do domku. Pragnęła, Ŝeby ich uczucie scementowała jeszcze jedna noc.
•
Dobrze - powiedział Luke i Alex odetchnęła z ulgą.
118
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
-Wracajmy. Jeśli szukają nas helikopterem, to zobaczą dym
z komina, pod warunkiem, Ŝe będziemy palić w kominku.
Alex uśmiechnęła się, aonpocałowałjąwczubeknosa.
- Zadowolona? - zapytał. Alex skinęła głową.
- Wiesz co? Myślę, Ŝe ty po prostu chcesz, Ŝebym znowu
połoŜył się obok ciebie na materacu, ot co.
Alex lekko ugryzła go w podbródek, a potem musnęła jego policzek wargami.
•
Hmm, to zaleŜy. Co masz do zaoferowania? - zagadnęła.
•
Jak łatwo zapominamy o pewnych sprawach.
•
Ja nie zapomniałam. Ale rzeczywiście nie mamy juŜ prezerwatyw. Zeszłej nocy zuŜyliśmy
wszystkie.
Luke uśmiechnął się tajemniczo.
- Istnieją inne sposoby uprawiania miłości, Alexand
re - zauwaŜył.
W jego oczach tliły się figlarne iskierki. Alex posłała mu bojaźliwy uśmiech.
•
Nie miałam o tym pojęcia. PrzecieŜ do niedawna byłam dziewicą. Musisz mi wytłumaczyć, co masz
na myśli.
•
Wolałbym ci to zademonstrować.
•
W takim razie na co czekamy?
Luke wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wspięli się na wzgórze dwa razy szybciej, niŜ z niego zeszli.
Roześmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku.
Ogień w kominku jeszcze się palił, a pokój był ciepły i przytulny. Alex czuła się tak, jakby wróciła do
domu. Zrzuciła kurtkę i szybko się rozebrała, a następnie, udając, Ŝe nurkuje, skoczyła na materac. Luke
obserwował jej dokazywanie i pokręcił głową z niedowierzaniem. Alex uwodzicielsko skrzyŜowała nogi i
zwróciła ku niemu ramiona.
•
MoŜe najpierw byś mnie nakarmiła - zagadnął Luke. Alex potrząsnęła głową.
•
Jestem głodny.
- Ja teŜ - oświadczyła Alex i zaraz poklepała miejsce
obok siebie. - Czekam na pierwszą lekcję, panie Stratten.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
119
•
Naprawdę?
•
AleŜ tak. Chyba Ŝe wprowadziłeś mnie w błąd. MoŜe w rzeczywistości nie znasz innych sposobów
uprawiania miłości.
•
Och, znam je doskonale.
•
Wobec tego... spełnij obietnice.
Luke rzucił kurtkę na podłogę. Z rozmyślną powolnością zdjął koszulę, odsunął zamek dŜinsów i
ś
ciągnął spodnie razem z butami, by po chwili połoŜyć się obok Alex. Nie dotykając dziewczyny,
nachylił się nad nią i pocałował ją tak czule, Ŝe poczuła palący ból w brzuchu.
- Chcę się z tobą kochać. Jeszcze jeden raz, kochanie,
zanim opuścimy to miejsce - szepnął.
- PokaŜ mi, jak - odparła łagodnie.
Przyciągnął ją do siebie i błądził rękami po całym ciele
dziewczyny.
- Sposób numer jeden - powiedział, całując ją za
uchem, w policzek i miękkie zagłębienie pomiędzy
obojczykami.
- Mmm, juŜ rozumiem - mruknęła.
Pocałowała go w szyję i zaczęła kąsać Luke'a w ramię,
wodząc paznokciami po jego plecach.
•
Właśnie o to ci chodzi? - zapytała.
•
Jakie to przyjemne - stwierdził Luke, który w dalszym ciągu dotykał kaŜdego skrawka ciała Alex.
•
PokaŜ mi coś więcej - błagała.
•
Sposób numer dwa.
Ręka Luke'a ześlizgnęła się po brzuchu dziewczyny. Jego palce zanurzyły się w gnieździe rudawych
włosków i zaczęły łagodnie je drapać, co sprawiło, Ŝe Alex głośno wykrzykiwała imię swego kochanka.
Rozchyliła nogi, a Luke nie ociągał się z reakcją na jej milczące za-
proszenie i po chwili pieścił kciukiem to najwraŜliwsze Alex miejsce, podczas gdy ona jęczała i pręŜyła
się z rozkoszy. Nie zapominała o własnych palcach, które wkrótce objęły jego nabrzmiały członek. Luke
zadrŜał.
120
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy robię to prawidłowo? - zapytała z zapierającą dech w piersiach niewinnością.
•
Z pewnością jesteś na właściwej drodze.
•
Kontynuuj - powiedziała. - Jaki jest sposób numer trzy?
•
Sądzisz, Ŝe potrafisz go opanować? - zagadnął Luke.
•
Skoro ty moŜesz, to ja teŜ.
•
Dobrze, oto on.
Teraz pieszczeniem zajęły się usta Luke'a, które całowały i kąsały kaŜdy miękki skrawek ciała Alex.
Następnie Luke penetrował jej intymne miejsce, a jego język delektował się tym wraŜliwym zakątkiem.
Alex wygięła ciało w łuk i wykrzykiwała imię kochanka, zdumiona nagłością i intensywnością doznań,
które przeŜywała za sprawą jego języka i warg. Wreszcie opadła na materac. Jej serce waliło w szalonym
tempie, była zupełnie wyczerpana. Czuła się tak, jakby umarła i poszła do nieba.
- O, tak - oznajmiła po dłuŜszej chwili. - Sposób
numer trzy zdecydowanie przypadł mi do gustu.
Luke zachichotał. Na twarzy Alex pojawił się uśmiech. Czuła się zaspokojona i przekonana, Ŝe moŜe
zrobić wszystko. Triumfalne spojrzenie Luke'a dodawało jej pewności siebie.
- Teraz twoja kolej - powiedziała.
Przewróciła Luke'a na plecy. Powoli, ukradkiem, pochyliła się nad nim i powtarzała jego zabiegi
sprzed kilku minut.
- Czy dobrze to robię? - pytała, a jednocześnie
wodziła językiem po jego klatce piersiowej i płaskich
męskich sutkach, cały czas szykując się do ataku na
miejsce, w którym rodziło się jego poŜądanie.
Luke mruczał z aprobatą i gładził Alex po plecach, a kiedy objęła ustami to najwraŜliwsze miejsce,
dosłownie zesztywniał wskutek rozkoszy. Alex objawiła wielki, wrodzony talent, toteŜ jego ciało
reagowało na jej pieszczoty szybciej, niŜby tego chciał. Wplótł palce w jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
121
włosy i próbował ją powstrzymać. Alex przechyliła głowę.
•
Coś nie tak?
•
Myślę, Ŝe powinniśmy wypróbować sposób numer trzy następnym razem - powiedział bardzo
napiętym głosem.
•
Nie sądzę - odparła Alex i powróciła do miejsca, w którym przerwała swoje zabiegi.
•
Przestań, och, Alex... Nie... Alex... Och, nie przestawaj.
Nie przestała.
Alexandre obudził jakiś dźwięk. Luke nadal spokojnie spał u jej boku. Przez pół dnia zajmowali się
wyłącznie kochaniem, a potem, wyczerpani, zapadli w sen. Wyjrzała przez okno. Promienie słońca padały
teraz w innym kierunku. Było juŜ późne popołudnie. Czekała, aŜ dźwięk się powtórzy, ale to nie
nastąpiło.
Powoli, ostroŜnie, Ŝeby nie obudzić Luke'a, Alex zsunęła się z materaca. Pośpiesznie włoŜyła ubranie,
chwyciła kurtkę i wybiegła przez drzwi, cicho zamykając je za sobą. Powietrze było zimne i rześkie.
Przytrzymywała się gałęzi krzewów i drzew, Ŝeby nie stracić równowagi. Nagle usłyszała nad głową jakiś
hałas i zaczęła iść w jego kierunku. Mijając jeden z domków, zobaczyła męŜczyznę w kombinezonie
narciarskim w jego pobliŜu.
•
Kim pani jest? - zawołał do niej z ganku.
•
A kim pan jest? - zapytała.
•
Alexandra!
Alex odwróciła się, słysząc swoje imię. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zajej plecami gramoliło
się na wzgórze co najmniej sześciu męŜczyzn, którzy ciągnęli rozmaity sprzęt ratowniczy, a pośrodku
kroczył nieco korpulentny, jakŜe znajomy męŜczyzna...
- Tata!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Zanim uświadomiła sobie, co zaszło, znalazła się w niedźwiedzim uścisku ojca, który pozbawił ją tchu.
Ojciec nigdy nie okazywał swoich uczuć w tak wylewny sposób, toteŜ jego gwałtowna reakcja zaskoczyła
ją nie mniej niŜ jego obecność na wzgórzu.
Bez wahania objęła szeroką pierś Victora Becka i odwzajemniła jego mocny uścisk. Był taki potęŜny i
mocny, Ŝe znowu okazywała mu dawne dziecięce uczucia. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo
przeraŜające było całe to tkwienie w górach.
•
Myślałem, Ŝe juŜ cię utraciłem - powiedział Victor Beck. Mówił stłumionym ze wzruszenia głosem.
•
Och, tato, tak się cieszę, Ŝe cię widzę - odparła Alexandra. Kiedy tak stali objęci, nagle coś sobie
przypomniała. - Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
•
Nie teraz, Alexandre Porozmawiamy o tym po powrocie do kurortu.
Victor Beck szybko dał sygnał jednemu z członków ekipy ratowniczej, chwycił dziewczynę za ramię i
zaczął schodzić ze wzgórza.
- Nie, zaczekaj! - zawołała Alex. - Ktoś jeszcze ze
mną jest - powiedziała, wskazując domek przy ścieŜce.
- MęŜczyzna. Ma, hm, jest ranny w kolano. Nie wiem,
czy zdoła zejść o własnych siłach.
- Pójdzie po niego reszta ekipy - oznajmił Victor.
- No, chodź, Alexandra.
•
Tato, nie mogę go tak zostawić. On... On jest...
•
Słucham.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
123
- Uratował mi Ŝycie.
Victor Beck bardzo długo przyglądał się swojej córce.
- Czy rzeczywiście?
Ironia w głosie jej ojca była przytłaczająca niczym mokry śnieg na drzewach.
•
Zakładam, Ŝe mówimy o tym samym męŜczyźnie? O Lucasie Strattenie?
•
Tak, znasz go?
•
Wiem coś o nim. Zastanawiam się tylko, czy ty znasz jego zawód.
•
Jest reporterem.
•
Pracuje dla brukowców. Śledził cię.
•
Wiem. Mówił mi o tym. Jak mnie znalazłeś, tato?
•
Zadzwonił do mnie niejaki Joe Ryan. Oświadczył, Ŝe jeśli zgodzę się na specjalny wywiad, to on mi
powie, gdzie jesteś... i z kim. Zdaje się, Ŝe ta gazeta opłacała panu Strattenowi podróŜ i kurort powiadomił
ją o jego zniknięciu. Ryan zadzwonił do mnie natychmiast. Nie miał zamiaru zadowolić się przeciętną
historyjką, skoro mógł zdobyć coś prawdziwie sensacyjnego.
•
I ty się zgodziłeś? - zapytała Alexandra, poirytowana, Ŝe jej ojciec w ogóle zgodził się pertraktować z
Ryanem.
•
Naturalnie, Ŝe się zgodziłem! Nie miałem pojęcia, gdzie jesteś. Strasznie się o ciebie martwiłem. Ty
sobie uciekasz tuŜ przed ślubem. Co miałem myśleć? Pragnąłem, Ŝeby moja córka wróciła do mnie. Kiedy
zadzwoniłem do kurortu i dowiedziałem się, Ŝe prawdopodobnie porwała cię lawina, od razu tu
przyleciałem i zorganizowałem ekipę ratunkową. Sprowadziłem swoich ludzi. Ta cholerna śnieŜyca nie
pozwoliła nam przybyć wcześniej. No, ale chodź - dorzucił, ciągnąc ją za rękę. - Jest bardzo zimno i
widzę twoje zmęczenie. Jadłaś cokolwiek?
•
Tak, na szczęście znaleźliśmy schronienie. Domek był dobrze zaopatrzony - odparła Alex i znowu
szarpnęła ojca za ramię. - Tato, nie mogę zostawić Luke'a. Pozwól mi pójść tam z ekipą ratunkową.
124
ftOCATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Dlaczego troszczysz się o jakiegoś reportera, Alexandre? PrzecieŜ ich nienawidzisz.
^ On nie jest taki jak inni. Powiedział mi wszystkd °
s
obie. Jest wolnym strzelcem, podróŜuje po całym
swiecie i zbiera materiały.
- Brawo. Czy powiedział ci równieŜ i to, Ŝe ma sprzedać artykuł o tobie do najbardziej podłego
brukowcal
" On nie da im tego artykułu. Obiecał mi to.
Victor zmruŜył oczy i spojrzał na córkę.
-A ty mu wierzysz?
- Tak.
Dotychczas nigdy nie byłaś aŜ tak naiwna, Alexandra Co się z tobą stało w ciągu tych dwóch dni? -
zapytał, spoglądając w stronę domku.
Alex zawahała się. Doszła do wniosku, Ŝe ojcowie nie powinni wiedzieć wszystkiego.
- Mc się nie stało. Rozmawialiśmy, i tyle. Opowie-dział mi całą historię i przyrzekł, Ŝe nie wykorzysta
zgromadzonych materiałów do artykułu o mnie.
-
- A co ze zdjęciami? - zapytał Victor.
-
- Jakimi zdjęciami?
•
Tymi, które przedstawiają ciebie nagą, kiedy bierzesz gorącą kąpiel. Mają ozdobić okładkę wraz z
opo-wieścią o uratowaniu ciebie. Powiedział ci, Ŝe nie wykorzysta równieŜ tych zdjęć?
•
Nie ma Ŝadnych zdjęć, tato. Skąd ci to przyszło do głowy?
~- Ryan opowiedział mi wszystko o swojej umowie ze Strąttenem. To fotoreporter, Alexandre A moŜe
nie raczył cię o tym powiadomić?
Przypomniała sobie rolkę, którą Luke jeszcze tego
ran
ka dosłownie wyrwał jej z ręki. Zapytała go
wtedy, czy czegoś przed nią nie ukrywa...
"- Tak, chyba zapomniał wspomnieć o tym waŜnym szczególe - odrzekła, a raczej cicho mruknęła.
Victor znowu chwycił ją za ramię.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
125
•
Czy teraz moŜemy juŜ iść? Stopy mi zamarzają od stania w śniegu. Pogadamy w hotelu i wtedy
opowiesz mi całą historię.
•
Domek - powiedziała nieco oszołomiona.
•
Co z tym domkiem?
•
Trzeba tam posprzątać, uzupełnić zapasy. Właściciele...
•
Alex, na miłość boską, oczywiście zajmiemy się tym. TeŜ masz powód do zmartwienia.
Alex podąŜała za ojcem. Obejrzała się na domek. Wchodziła do niego ekipa ratunkowa z zestawem
pierwszej pomocy i noszami. Zastanawiała się, co poczuje Luke, kiedy obudzą go ci męŜczyźni. Czy
domyśli się, gdzie ona jest i co się z nią stało? Potem w jej umyśle powstał inny obraz: Luke podglądający
ją z ukrycia, robiący jej zdjęcia, podczas gdy ona relaksowała się w wannie z gorącą wodą...
Jak on mógł to zrobić?
Alexandra przygryzła wargę i usiłowała powstrzymać łzy. Przełknęła swój ból, gniew i strach, i
posłusznie kroczyła za ojcem. Mróz szczypał ją w policzki i wywoływał mrowienie w rękach, ale kiedy
zaczęła sobie uświadamiać głębię zdrady Luke'a, czuła juŜ tylko bolesną, lodowatą skorupę, która zaczęła
powstawać wokół jej serca.
JeŜeli zaraz nie wypuszczą mnie z tego cholernego kaftana bezpieczeństwa, to naprawdę oszaleję,
pomyślał Luke. Przekręcił się na noszach. Ekipa ratunkowa schodziła z nim ze wzgórza.
•
Mogę chodzić! - krzyknął po raz dziesiąty. Dwaj męŜczyźni ignorowali go i nie przerywali marszu,
niemiłosiernie szarpiąc noszami na kaŜdym metrze drogi.
•
Nie trzeba mnie nosić - dorzucił. - MoŜecie mnie puścić.
Nie doczekał się Ŝadnej reakcji. Westchnął, a następnie znowu połoŜył głowę na małej poduszce.
Gdzie była Alex? Zastanawiał się nad tym Bóg wie który raz.
126
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Członkowie ekipy ratunkowej wpadli do domku niczym komandosi. Powiedzieli mu tylko, Ŝe Alex czuje
się dobrze i wraca do kurortu.
Dlaczego na niego nie poczekała? To było zupełnie bez sensu. W jednej chwili kochali się, a w
następnej ciągnięto go po wzgórzu jak worek ziemniaków.
Jazda do kurortu równieŜ nie naleŜała do wygodnych. Cieszył się tylko z faktu, Ŝe zdołał przekonać
ratowników, by zabrali go do uzdrowiska, a nie do szpitala, jak pierwotnie planowali. I nikt niczego nie
wiedział. Zdobył tylko informację, Ŝe ekipa ratunkowa pracuje dla Victora Becka.
Luke zazgrzytał zębami. Powinien był się tego domyślić. KtóŜ jak nie potęŜny Victor Beck zdołałby
wyreŜyserować taki dramat? Zapewne urządzał teraz konferencję prasową u podnóŜa góry i twierdził, Ŝe
samodzielnie uratował swoją przestraszoną córkę i jej towarzysza. JeŜeli w ogóle zamierzał wspomnieć o
Luke'u. Prawdopodobnie szybko zapomni o tajemniczym reporterze, który uratował Ŝycie Alex.
Luke nie dbał o uhonorowanie swoich zasług. Zrobiłby to wszystko nawet i sto razy, choćby po to,
Ŝ
eby spędzić te dni i godziny z Alex. WciąŜ miał przed oczami jej twarz skąpaną w blasku ognia. Nie, nie
sto razy. Tysiąc. Albo i więcej.
Kiedy uderzyli w jakieś wyboje na drodze i zabolał go Ŝołądek, powrócił do rzeczywistości. Ujrzał
kurort. Pojazd zwolnił i podjechał krętym podjazdem pod drzwi wejściowe. Wokół samochodu zaroiło się
od ludzi. Niektórzy z nich mieli aparaty fotograficzne i robili mu zdjęcia. Był związany jak indyk przed
Dniem Dziękczynienia.
•
Zabierzcie ich stąd! - wrzasnął do członków ekipy ratunkowej. Znowu go zignorowali. Kim byli ci
faceci? Robotami? Wreszcie karetka stanęła. Ratownicy ściągnęli Luke'a z noszy i połoŜyli go na
specjalny wózek.
•
To się robi trochę niedorzeczne, panowie - powie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
127
dział do swoich oprawców. - Mogę chodzić. Uwierzcie mi.
Jazda przez hol była równie upokarzająca. KrąŜyli nad nim jacyś obcy ludzie. Zadawali pytania, na
które nie miał zamiaru odpowiadać. Pragnął jedynie zejść z wózka i odnaleźć Alex. Wmawiał sobie, Ŝe
kiedy znajdzie się w swoim pokoju, na swoim łóŜku, dadzą mu spokój. Przez parę chwil próbował
trzymać nerwy na wodzy, ale niezupełnie mu się to udało, gdyŜ pośrodku zgrai reporterów zobaczył
Victora Becka.
Nawet nie podejrzewał, Ŝe zostało mu jeszcze dość siły, by uwolnić się z więzów. Wózek nadal jechał
w stronę windy, ale on juŜ z niego zeskoczył, ku ogromnemu zdumieniu człowieka, który go cały czas
ciągnął.
•
Dzięki za podwiezienie - powiedział, szybko salutując ekipie. Jego noga zesztywniała, ale zdołał
dojść do grupy ludzi, która stała na środku pokoju.
•
Panie Beck - zawołał.
Zgromadzeni ludzie odwrócili się, by na niego spojrzeć. Powoli zrobili mu przejście, dzięki czemu
mógł dumnie podejść do człowieka, który najwyraźniej dyrygował całym tym zamieszaniem.
- Gdzie ona jest? - zapytał Luke.
Victor Beck obrzucił Luke'a czujnym spojrzeniem. ZmruŜył oczy i powoli, w niemal obraźliwy sposób,
zlustrował go od stóp do głów.
•
Luke Stratten, prawda?
•
Dobrze wiesz, kim jestem, Beck. A teraz gadaj pan, gdzie ona jest.
•
Doprawdy, chyba nie sądzisz, Ŝe ci pozwolę na spotkanie z moją córką? - odparł Beck, sprawiając
wielką satysfakcję reporterom, którzy uwieczniali kaŜde jego słowo na papierze lub taśmie filmowej czy
wideo.
•
Nie ma pan nad nią władzy. Ona jest dorosła i zaręczam panu, Ŝe chce się ze mną zobaczyć.
12$
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
MoŜesz sobie pomarzyć, Stratten. Córka właśnie wraca do Nowego Jorku na pokładzie mojego
prywatnego sarPolotu. Ma sporo zajęć, Ŝeby się przygotować dc nadchodzącego ślubu.
•
Ś
lubu? O czym pan mówi? - zapytał Luke, czując, Ŝe ogarnia go chłód. - Ona nie ma zamiaru
wychodzić za FaiTella. Zapewniała mnie o tym.
•
Bez wątpienia powiedziałaby wszystko w sytuacji zagroŜenia. Tak czy owak, Alexandra zgodziła się
na ślub z Justinem Farrellem w moŜliwie bliskim terminie.
•
Nie wierzę panu.
•
Doprawdy nie obchodzi mnie, w co wierzysz - pświadczył Victor Beck i odwrócił się od Luke'a,
przybierając pełną lekcewaŜenia pozę.
•
Sam ją znajdę - powiedział Luke i przemknął jak buirza między nachalnymi reporterami,
przepychając się do recepcji.
•
CzypannaBecknadaltujest?-zapytałrecepcjonistę.
•
Nie, proszę pana. Powiedziano mi, Ŝe jak tylko została uratowana, odleciała na lotnisko
helikopterem pana Becka. Odsyłamy jej rzeczy.
•
Są dla mnie jakieś wiadomości?
•
Och, tak. Niejaki pan Joe Ryan gorączkowo się o pana dopytywał. Powiedział, Ŝe ma pan do niego
zadzwonić zaraz po powrocie.
Luke wyrwał mu z ręki róŜową karteczkę.
- Tak, wiem, Ŝe mam do niego zadzwonić. Jakieś inne
wiadomości? Na przykład od panny Beck?
Recepcjonista potrząsnął głową.
- Nie. Bardzo mi przykro, proszę pana, nie ma innych
wiadomości.
Luke cięŜko westchnął i, lekcewaŜąc wszystkich gapiów w holu, wziął klucz i wsiadł do windy. Kiedy
znalazł się w swoim pokoju, opadł na łóŜku i zmierzwił włosy.
Co się stało? Co mogło tak niespodziewanie zmienić zamiary Alexandry? Istniało tylko jedno
wytłumaczenie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
129
tego wszystkiego: Beck kłamał. Na pewno pod jakimś pozorem porwał Alexandre i przeszkodził jej w zo-
stawieniu wiadomości dla niego. Nie mogło być inaczej.
PrzecieŜ okazała mu uczucie, oddała mu się. To był jej pierwszy raz i oddała swoje dziewictwo jemu.
Przez te dwa dni poznał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, Ŝe łączyło ich coś bardzo, bardzo
wyjątkowego, coś, co nie pozwoliłoby jej odejść od niego tak łatwo, i to w ramiona innego męŜczyzny.
Na myśl o tym, Ŝe mógłby jej dotykać ktoś inny, zrobiło mu się niedobrze, a w jego Ŝyłach zawrzała krew.
Nie zrobiłaby tego.
Nie mogłaby.
Alex, którą znał, naleŜała do niego.
Alex, którą znał. No właśnie. A jeśli jej ojciec miał rację? MoŜe obiecywała mu złote góry, kiedy
siedzieli zamknięci w domku, a potem wszystko jej się odmieniło? To przecieŜ on na początku okazywał
niechęć. Ona wyznawała miłość, a przynajmniej powiedziała, Ŝe ją do niego czuje. To on ją odrzucił,
twierdząc, Ŝe ma mętlik w głowie i woli niezaleŜność. Kto wie, moŜe wzięła sobie jego słowa do serca.
Kto wie, moŜe uznała, Ŝe lepiej będzie zniknąć z jego Ŝycia, nawet nie pytając go o pozwolenie.
Powiedział sobie, Ŝe zasłuŜył na takie potraktowanie. Tego ranka Alex pragnęła tylko jakiegoś
wsparcia, odrobiny nadziei na to, Ŝe będą mogli Ŝyć razem. A on poczęstował ją tylko starą wymówką, do
której uciekał się zawsze, kiedy ktoś stawał się dla niego zbyt bliski, kiedy zaczynał zbytnio
przywiązywać się do danej osoby.
Tak jak teraz.
Zacisnął powieki. BoŜe, tak bardzo mu na niej zaleŜało, jego uczucie było tak głębokie. Nie potrafił
sobie wyobrazić, Ŝe juŜ nigdy jej nie zobaczy. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, Ŝe jej nie dotknie,
nie pocałuje, nie zagłębi się w niej kolejny raz.
Ten kolejny raz wydawał się bardzo odległy w czasie.
130
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaskoczyło go głośne pukanie. Wstał i podszedł do drzwi.
•
Kto tam?
•
Victor Beck.
Luke otworzył drzwi i do pokoju wszedł ojciec Alexandry.
•
Czego pan chce? - zapytał starszego męŜczyznę.
•
Ile? - odrzekł Beck.
•
Ile za co?
•
Za zdjęcia. Zdjęcia mojej nagiej córki. Ile za nie chcesz?
- Skąd pan wiedział...?
Victor machnął ręką.
•
Nie przyszedłem tu marnować czasu na pogaduszki, Stratten. Nie chcę widzieć mojej córki na
pierwszych stronach wszystkich marnych brukowców na świecie. Po prostu podaj cenę. Zapłacę ci co
najmniej tyle, ile oferował ci Ryan. Dam ci dwukrotnie większą sumę.
•
Joe zadzwonił do pana?
•
Oczywiście, Ŝe do mnie zadzwonił. A jak inaczej odnalazłbym Alexandre?
•
Nie wiem. Przez prywatnych detektywów?
•
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, nie pracują tak dobrze. Zwłaszcza jeśli dany człowiek nie
chce, Ŝeby go odnaleziono. Alexandra nie chciała. Pytam jeszcze raz. Ile?
Luke spojrzał na sufit i obrócił się na pięcie.
•
One nie są na sprzedaŜ. Za Ŝadną cenę.
•
Nie bądź śmieszny, Stratten. Wiem, Ŝe potrzebujesz Pieniędzy. Ryan opowiedział mi całą historię.
Proponuję ci dwukrotność sumy, którą miałeś od niego otrzymać. Nie bądź uparty.
•
Nie jestem uparty. Mówiłem powaŜnie. Te fotografie nie są na sprzedaŜ. Nie sprzedam ich ani panu,
ani Jfje'emu. Nikomu.
•
W ogóle nie zamierzasz ich sprzedawać?
•
Nie.
•
Dlaczego?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
131
•
To moja sprawa.
•
Ś
miem twierdzić coś innego. Te zdjęcia przedstawiają moją córkę. To równieŜ w duŜym stopniu
moja sprawa.
•
Gdzie jest Alex? Muszę z nią porozmawiać.
•
Ona nie chce się z tobą widzieć. Bardzo wyraźnie to podkreśliła - oznajmił Victor.
•
Wie o tych zdjęciach?
•
Tak. Powiedziałem jej. Nie pomyślałeś, Ŝe moŜe się o tym dowiedzieć?
Luke zawahał się, a potem pokręcił głową.
- Nie pomyślałem - odparł z szyderczym, pozbawio
nym radości śmiechem. - To było dość głupie, prawda?
Victor postanowił zlekcewaŜyć retoryczne pytanie Luke'a.
•
Skoro nie zamierzasz sprzedawać tych zdjęć, to daj mi je.
•
Nie. Są moje. Zachowam je dla siebie.
•
Po cóŜ chcesz je zatrzymać? - zagadnął Victor.
•
Na pamiątkę - odrzekł Luke i smutno się uśmiechnął.
Luke spakował torby i postawił je w pobliŜu drzwi, czekając na samochód. Wziął prysznic i przebrał
się, a potem bezskutecznie próbował uciąć sobie drzemkę. Przeszkodziło mu napięcie i natłok
chaotycznych myśli.
Na razie jego głównym celem był moŜliwie szybki powrót do Nowego Jorku. Nie miał pojęcia, co się
stanie, kiedy juŜ tam dotrze. Pamiętał o Afryce. Wprawdzie wydawało mu się, Ŝe ostatnie wydarzenia
trwały ogromnie długo, ale w rzeczywistości upłynęły zaledwie dwa dni. Mógł przełoŜyć termin odlotu i
dopiero później martwić się o pieniądze.
Ale przecieŜ była jeszcze Alexandra. Czy mógł opuścić kraj, skoro ich sytuacja nie została
wyjaśniona? Czy mógł wyjechać i pozwolić, Ŝeby poślubiła Farreila? Czy mógł to wszystko porzucić,
nawet nie oglądając się za siebie? Nie, musiał się z nią zobaczyć przed odlotem.
132
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Chciał dać jej sposobność powiedzenia mu wprost o ślubie z innym męŜczyzną. Przynajmniej tyle była
mu winna. Temperatura na dworze spadła, toteŜ z jego ust wydobywała się para. Podniósł kołnierz
wełnianej kurtki i rozmyślał nad tym, co ma robić dalej.
- Psst.
Luke odwrócił się. Nie dostrzegł nikogo.
- Jestem tutaj.
Luke zobaczył, Ŝe zza kolumny po drugiej stronie wejścia wysuwa się czyjaś ręka. Rozejrzał się na
boki, a potem podszedł do kolumny.
•
Kto tam? - zapytał.
•
To ja, Tony. No wiesz, ten facet od skuterów śnieŜnych.
•
Ach, tak. Tony, jak się masz? - zagadnął Luke, zerkając na podjazd, gdzie miał się pojawić
samochód.
•
Nie wierzyłeś mi, prawda?
•
W co?
•
No, w tę śnieŜycę. Ja cię przed nią ostrzegałem.
•
Tak - zgodził się Luke. - Pamiętam.
•
Mam ci do powiedzenia jeszcze jedną rzecz.
•
GóŜ takiego?
•
To cię będzie kosztowało.
•
Wybacz, człowieku, ale jestem zupełnie bez forsy.
•
A tam, niech ci będzie - odparł Tony. - I tak ci powiem. Znasz tę kobietę, z którą zaginąłeś?
•
Alexandre?
•
Tak. Ona nadal tu jest.
•
Tutaj? W kurorcie? Cudów nie ma. Odleciała dziś po południu helikopterem ojca. Zapewne jest juŜ
w Nowym Jorku.
•
Nie bądź tego taki pewien - odrzekł Tony. - Powiedzieli to tylko dlatego, Ŝeby pozbyć się prasy. Ona
nadal tu przebywa. W tej samej willi.
Luke obrzucił go uwaŜnym spojrzeniem.
- Nie Ŝartujesz?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
133
- Nie Ŝartuję. Widziałem ją. Ona tu jest.
Lukę uwaŜnie się rozejrzał. Wokół niego zrobiło się pusto: kiedy odeszła prasa, ludzie ulotnili się.
Popatrzył na zegarek. ZbliŜała się pora kolacji, toteŜ większość gości schodziła do jadalni.
•
Popilnowałbyś tych bagaŜy? - zapytał Luke.
•
Nie ma problemu. Idź do niej.
Alexandra pogrąŜała się w czarnych myślach. Nigdy nie odczuwała takiego wyczerpania fizycznego, a
jednak nie mogła zamknąć oczu na dłuŜej niŜ dziesięć sekund. Atłasowa pościel była zimna i przyjemna
w dotyku, ale materac wydawał się zbyt miękki po dwóch dniach spania na podłodze.
Nie mogła zasnąć, toteŜ wstała i podeszła do toaletki, Ŝeby wyszczotkować włosy. Długa gorąca kąpiel
była cudowna, podobnie jak królewska kolacja, którą zamówił dla niej tata. Ale prawie nie tknęła
wymyślnych dań. Tata zapytał ją, czy czuje się dobrze. Zapewniła go, Ŝe jest tylko zmęczona, ale nie
mówiła całej prawdy. Była chora -jej serce przepełniała rozpacz.
Jak Luke mógł to zrobić? WciąŜ zadawała sobie to pytanie. Był dla niej taki czuły, łagodny, kochający.
Dałaby głowę, Ŝe Ŝywił dla niej głębokie uczucie. I chociaŜ niewiele mówił, potrafił przekazać jej bardzo
wiele mową rąk i warg, siłą i namiętnością swoich pieszczot.
To nie mogło być kłamstwo. W przeszłości nie umiała postępować z męŜczyznami, ale przecieŜ nie
była aŜ tak kiepska w rozpoznawaniu cech ich charakteru. Niestety, bez względu na to, jak bardzo
starałaby się usprawiedliwić zachowanie Luke'a, pozostawały fakty. Jej ojciec zdobył się nawet na pójście
do niego, ale Luke nie chciał mu oddać filmu.
Co zamierzał zrobić z tymi zdjęciami? Ukryła twarz w dłoniach. To byłoby o wiele gorsze niŜ
niepowodzenie w szkole pielęgniarskiej. Tu nie mogło być mowy
134
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
o fotomontaŜu. Zdjęcia ukazywały ją nagą, w rzeczywistej sytuacji. Nie miała wątpliwości, Ŝe są to
wyraźne, profesjonalne zbliŜenia. Krótki czas spędzony z Lukiem uświadomił jej, Ŝe jest cholernie dobry
we wszystkim, czego próbuje. Gdyby autorem zdjęć był ktoś inny, czułaby się upokorzona, ale jakoś by
to zniosła. Ale Luke...
BoŜe, jakŜe on ją zranił. Dała mu mnóstwo okazji do wyjawienia prawdy. Jeśli nie zamierzał
wykorzystać tych fotografii, to dlaczego o nich nie wspomniał? Wiedziała, jak bardzo potrzebował
pieniędzy na tę afrykańską wyprawę. Ale przecieŜ tata proponował mu pieniądze, większe niŜ brukowiec,
a mimo to Luke nie oddał mu filmu. Musiała istnieć jakaś inna prrzyczyna.
Podniosła oczy i zobaczyła swoje odbicie w lustrze. SzantaŜ! Czy mogło chodzić o coś takiego? AleŜ
tak! Po co miałby dokonywać jednorazowej sprzedaŜy, skoro mógł ciągle machać przed nią tymi
zdjęciami, Ŝeby finansowała jego kolejne wyprawy?
Ból w środkowej partii ciała stawał się tak nieznośny, Ŝe musiała zgiąć się wpół. Znowu walczyła ze
łzami, ale nie była w stanie stłumić jęku.
Z zadumy wyrwało ją głośne pukanie. Alexandra wstała i zbliŜyła się do drzwi wychodzących na patio.
CięŜkie zasłony były szczelnie zasunięte, gdyŜ nadchodziła noc. Odsunęła je nieco i patrzyła w mrok.
Drgnęła na widok twarzy Luke'a za szybą.
•
Wpuść mnie - powiedział. Jego głos był przytłumiony z powodu dzielącej ich szyby.
•
Odejdź.
•
Alexandre, otwórz drzwi.
•
Nie.
•
Stoję na krawędzi. Jeśli nie otworzysz tych drzwi, spadnę.
•
Dla mnie to nie ma Ŝadnego znaczenia.
•
Alex...
Zasunęła zasłony i odeszła. Jak Luke śmiał tu przy-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
135
chodzić i szukać jej! Jak śmiał nawet pokazywać się u niej po tych wszystkich kłamstwach...
Usłyszała szelest, a potem głuchy łoskot. ZbliŜyła się do okna. Odsunęła zasłonę i zerknęła przez
szparę. Nie było go. Tak jej się przynajmniej wydawało. Bardziej rozchyliła zasłony, ale nadal nie
dostrzegała Luke'a. Spojrzała w lewo i w prawo. JuŜ miała całkowicie zasunąć zasłony, kiedy usłyszała
huk w dalszej części pokoju. Zasłoniła ręką usta i wydała z siebie okrzyk.
Z okna na przeciwległej ścianie zwisał Luke, którego nogi znajdowały się juŜ w środku i przewróciły
stolik.
•
Au! - wrzasnął, uderzając kolanem w parapet. - Przydałaby mi się pomocna dłoń - dodał, usiłując
przepchnąć nogę przez mały otwór.
•
Dlaczego miałabym ci pomóc? Jesteś kłamcą i oszustem - oznajmiła, kładąc rękę na biodrze.
•
Sama w to nie wierzysz - odparł Luke. Kiedy do niej podszedł, cofnęła się.
•
Nie zbliŜaj się do mnie, bo będę krzyczała.
•
Proszę bardzo - odparł Luke, chwytając ją za ramiona. - Krzycz.
Kiedy wpił się w jej usta, juŜ nie stawiała oporu. Przytuliła się do niego jak na komendę. Rozchylił jej
usta językiem, dosłownie parząc ją swoim ciepłem i dotykiem. Bezradna, jęknęła i oplotła ramionami jego
szyję. Przywarła do włosów Luke'a, wdychając świeŜą, dobrze znajomą woń jego ciała. Tymczasem jego
ręce spoczęły na pośladkach dziewczyny. Był podniecony. Przycisnął ją do siebie w taki sposób, Ŝe oboje
ogarnął miłosny szał.
•
Musiałem się przekonać, czy to prawda, czy moŜe tylko śnię - wymruczał cicho.
•
Och, Luke - wydyszała Alex, by po chwili zadać dręczące ją pytanie. - Jak mogłeś?
•
Nie sądziłem, Ŝe dowiesz się o tych zdjęciach.
•
Jak mogłam się o nich nie dowiedzieć? PrzecieŜ gdyby zostały opublikowane...
136
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Nie miałem zamiaru ich sprzedawać. Powiedziałem
to twojemu ojcu. Nic ci nie mówił?
- No tak, ale dlaczego nie chcesz nam ich oddać?
Luke oderwał się od dziewczyny. Sam się nad tym
zastanawiał. Jakiś upór kazał mu jednak uwaŜać te zdjęcia za swoją własność. To przecieŜ dla tych zdjęć
zmienił plany, utracił swój sprzęt fotograficzny. Do diabła, ryzykował dla nich Ŝycie. Nie zamierzał ich
sprzedawać, pragnął zachować je dla siebie. Tylko on wiedział, jak wyglądała Alex, kiedy zobaczył ją po
raz pierwszy przez obiektyw aparatu, i nie zamierzał dzielić się tą wiedzą z nikim.
- Alexandra, nie sprzedam ich, obiecuję ci to.
Alex potrząsnęła głową.
•
To nie wystarczy. Muszę wiedzieć, co zamierzasz z nimi zrobić.
•
Zachowam je.
•
W jakim celu? - zapytała. Luke cofnął się o krok.
•
Co masz na myśli?
•
Chcę poznać twoje zamiary.
•
Nie mam Ŝadnych zamiarów - odrzekł Luke.
•
ś
adnych?
- Wyduś to z siebie, Alex - powiedział z wyraźnym
gniewem w głosie. - JakieŜ to zamiary mógłbym mieć?
Alex wyczuwała rozpierającą go furię, ale nadal drąŜyła kwestię. Musiała mieć pewność.
- SzantaŜ.
Luke uświadomił sobie, Ŝe robi się purpurowy na twarzy. Gdyby Alex była męŜczyzną, uderzyłby ją za
przypuszczenie, iŜ mógłby postąpić tak nikczemnie. Zamiast tego podszedł do otwartego okna i zacisnął
pięści, Ŝeby powstrzymać się od uderzenia kobiety.
•
Czy tak właśnie myślisz? - zapytał. Alex z trudem przełknęła ślinę.
•
Taka moŜliwość przemknęła mi przez myśl. Luke pokręcił głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
137
•
Wcale mnie nie znasz, prawda? A ja nie znałem ciebie, pomyślał.
•
Luke...
- Nie - przerwał z naciskiem. - MoŜe powinienem był
na to wpaść. SzantaŜ. Mnie nigdy nie przemknęło to
przez myśl, ale moŜe powinno. Faktycznie potrzebuję
pieniędzy, ty i twój ojciec ciągle mi o tym przypominacie.
Warto byłoby to rozwaŜyć. MoŜe zaczekam, aŜ weźmiesz
ś
lub, to za jednym zamachem zahaczę twojego staruszka
i twojego nowego męŜa. Podwójne pieniądze, podwójny
ubaw.
Odwrócił się i znowu zaczął się gramolić przez okno.
•
Luke, nie odchodź w taki sposób. Porozmawiajmy...
•
Nie ma o czym rozmawiać, prawda? - odparł Luke i pomachał do niej ręką. - Jak to się mówi, dzięki
za wspomnienia.
Wspiął się na krawędź muru i po raz ostatni spojrzał na Alex. Czuł bolesne kłucie w piersiach.
- Moje gratulacje. Pozdrów ode mnie męŜa w noc
poślubną.
Alex podbiegła do okna. W przeraŜeniu wykrzykiwała jego imię kilkanaście razy, ale nie doczekała się
odpowiedzi.
Luke Stratten opuścił jej Ŝycie równie szybko, jak w nie wkroczył.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Alexandra wyjrzała przez okno swojego apartamentu przy Piątej Alei. Widok był wspaniały, najlepszy,
jaki mogło zaoferować miasto. W Central Parku dominowała soczysta zieleń wiosny i kwitły majowe
kwiaty. Uliczni sprzedawcy gorliwie zachwalali towar nieprzerwanemu strumieniowi ludzi, którzy szli do
swoich codziennych zajęć.
Wystawiła twarz na słońce i zamknęła oczy, wchłaniając przyjemne ciepło.
- Chce pani zabrać ze sobą ten szlafrok?
Alex odwróciła się do swojej pokojówki. Calinda trzymała orientalny szlafrok z niebieskiego
jedwabiu, który tata przywiózł jej z Chin.
- Tak, proszę, spakuj go - odparła Alex. —- MoŜe mi
się przyda.
Nie wiadomo który raz sprawdziła toaletkę, Ŝeby się upewnić, iŜ spakowała wszystkie najwaŜniejsze
kosmetyki. Właściwie to ich nie potrzebowała. Zamierzała spędzić większość czasu w domu, z dala od
ludzkich oczu. Wybierała się w podróŜ do rezydencji ojca w Hamptons, Ŝeby odpocząć, odpręŜyć się i...
zapomnieć.
Dwa miesiące, które upłynęły od „górskiej eskapady", jak prasa określała jej pobyt ze Strattenem w
małym domku, wypełniła ciągła ucieczka przed wścibskimi reporterami. Przez kilka pierwszych tygodni
Alex wstrzymywała oddech w daremnym oczekiwaniu na to, Ŝe w którymś z brukowców pojawią się jej
kompromitujące zdjęcia. Doszła do wniosku, Ŝe moŜe Luke mówił prawdę, przynajmniej jeśli chodziło o
te fotografie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
139
Nowojorscy reporterzy bynajmniej nie uprzyjemniali jej Ŝycia. Kiedy Victor Beck ogłosił, Ŝe
Alexandra znowu rozwaŜa moŜliwość małŜeństwa z Justinem Farrellem, przedstawiciele prasy niczym
chmara sępów zaczęli ze zdwojoną energią uganiać się za wszystkim, co miało jakiś związek z panną
Beck.
Luke zdołał im ujść. Nie słyszała o nim od czasu, gdy zniknął z jej pokoju w wieczór po tym, jak
zostali uratowani. Wmawiała sobie, Ŝe wcale się nim nie przejmuje. Był kłamcą i Bóg wie kim jeszcze.
Nie mogła jednak oszukać swojego serca. Przełknęła dumę i zadzwoniła do Joe'ego Ryana, Ŝeby się
dowiedzieć, gdzie przebywa Luke. Okazało się, Ŝe nie marnował czasu: juŜ nazajutrz po opuszczeniu gór
poŜyczył pieniądze od Joe'ego i odleciał do Afryki.
Alexandra była zdecydowana połoŜyć kres temu tęsknemu wzdychaniu. Sytuacja stawała się
nieznośna. Tłumaczyła sobie, Ŝe przecieŜ przebywała z tym męŜczyzną tylko dwa dni. Nie powinien był
tak bardzo absorbować jej myśli. Nadeszła pora, Ŝeby coś zrobić, uporządkować sprawy i zapomnieć o
wszystkim.
Ostatnie dwa miesiące wypełniły jej rozmowy z menedŜerami w sprawie fundacji. Zdumiewała ją ilość
pracy, która wiązała się z rozdawaniem pieniędzy. Musiała znaleźć pomieszczenie biurowe, zatrudnić
personel i przestudiować niezliczone prośby organizacji charytatywnych o wsparcie. Ta działalność
pochłaniała mnóstwo czasu, lecz Alex było to na rękę. Praca zmuszała ją do myślenia o czymś innym niŜ
tylko jej własne problemy, o kimś innym oprócz Luke'a.
Teraz jednak odczuwała potrzebę oderwania się od spraw fundacji. Nie dbała o siebie. Schudła i
przyjaciółki nakłaniały ją do odpoczynku na Karaibach. Alex nie chciała przebywać tak daleko od nowo
załoŜonej organizacji, toteŜ poszła na kompromis i wybrała słynny skrawek raju na południowym
wybrzeŜu Long Island.
Do wyjaśnienia pozostała jeszcze tylko jedna kwestia. Chodziło o Justina Farrella. Ten biedak był
traktowany
140
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
gorzej niŜ piłeczka tenisowa podczas turnieju U.S. Open. Ostatniego wieczoru Alex umówiła się z nim na
kolację i wytłumaczyła mu, Ŝe nigdy nie mogłaby go poślubić, riył bardzo wyrozumiały i uprzejmy -
gdyby Alex nie znała sytuacji, mogłaby wręcz pomyśleć, Ŝe sprawiła mu ulgę. Poranne gazety przekazały
jednak zupełnie inną historię. W rubrykach towarzyskich waŜniejszych dzienników nowojorskich
zamieszczono zdjęcia przedstawiające ją w czułej pozie z Justinem, co wywołało falę spekulacji na temat
ich ewentualnego małŜeństwa.
- Wszystko gotowe - powiedziała Calinda. - Chce
pani, Ŝebym włoŜyła bagaŜe do samochodu?
- Tak - odparła Alex. - Za parę minut wyjeŜdŜam.
Calinda podeszła z walizką do drzwi.
•
Och, miałam coś pani powiedzieć. Wczesnym rankiem dzwonił pani ojciec. Chce, Ŝeby pani
przyszła do jego biura.
•
Mówił, w jakiej sprawie?
•
Nie, proszę pani. Powiedział tylko, Ŝeby pani wpadła po drodze na wyspę.
•
Dziękuję, Calindo.
Pokojówka skinęła głową i wyszła. Alex zastanawiała się nad przyczyną telefonu ojca. PrzecieŜ
rozmawiała z nim ostatniego wieczoru. Usiłował wyperswadować jej wyjazd. Powiedział, Ŝe nie powinna
się ukrywać, lecz ona oświadczyła, iŜ potrzebuje samotności. Ciekawe, co tak waŜnego miał jej do
zakomunikowania.
PrzeŜycia w górach nie tylko „zrobiły z niej kobietę". Pozwoliły jej dojrzeć, zmusiły ją do
skoncentrowania się na tym, co było dla niej naprawdę waŜne. Wiedziała teraz, w jakim kierunku
podąŜyć. Praca nad Fundacją Alexand-ry Beck ruszyła pełną parą, ale praca nad Alexandra Beck dopiero
się rozpoczęła.
Czy jej się to podobało, czy nie, zakochała się w upartym, niezaleŜnym, unikającym zobowiązań repor-
terze. Miała do wyboru tylu męŜczyzn, a jednak zadurzyła się w kimś całkowicie nieodpowiednim dla
siebie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
141
Bez ustanku dręczyły ją wspomnienia o nim, Dotyk ręki Luke'a, smak jego pocałunków, siła jego ciała
wywoływały u niej bezsenność i nie pozwalały iść dalej przez Ŝycie, które wydawało się teraz podzielone
na dwa okresy - przed i po Luke'u. Płakała po jego odejściu tak bardzo, Ŝe dziwiła się, iŜ w jej ciele
pozostawała jakakolwiek woda.
Miłość powoduje cierpienie, powtarzała sobie bez końca. Zwłaszcza nie odwzajemniona miłość do
nieodpowiedniego męŜczyzny. Ale Ŝadne obwinianie Luke'a nie mogło zmienić faktu, iŜ ciągle za nim
tęskniła.
Jej ojciec nie potrafił tego zrozumieć, a ona nie umiała znaleźć wyjaśnienia. Po prostu wiedziała, Ŝe tak
jest. Wiedziała równieŜ, Ŝe tylko ona sama moŜe połoŜyć kres swej miłości. Najlepszym sposobem
wydawała się podróŜ, która pozwoliłaby jej oderwać się od wszystkiego, co miało związek z Lucasem
Strattenem. Uznała, Ŝe przestronny, stojący na plaŜy dom o wysoko sklepionych sufitach będzie idealną
odtrutką na malutki, jednoizbowy domek w ośnieŜonych górach Vermontu.
Alexandra wzięła torebkę i ruszyła do drzwi. Spieszno jej było udać się w podróŜ, toteŜ prośba ojca
wzbudzała u niej irytację.
Wcisnęła się swoim czerwonym samochodem marki Corvette w sznur pojazdów. Na drodze utworzył
się koszmarny, typowy dla Nowego Jorku, korek. Przesuwała się centymetr po centymetrze Piątą Aleją na
południe, w kierunku biura ojca, a jednocześnie zerkała w okna wystawowe eleganckich sklepów. Te
ambitnie artystyczne, letnie dekoracje wprawiły ją w szczególny nastrój.
Kiedy dotarła na miejsce, odźwierny zajął się jej samochodem. Zawsze doceniała ten luksus w mieście,
gdzie przestrzeń parkingowa była cenniejsza od złota. Wjechała windą na najwyŜsze piętro i udała się do
prywatnego skrzydła wieŜowca, gdzie mieściło się im-
142
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
perium Victora Becka, którego wartość szacowano na miliardy dolarów.
Skinęła głową recepcjonistce i niespiesznie pokonała znajomy, wykładany mahoniem labirynt, by w
końcu dojść do obszernego biura swojego ojca. To pomieszczenie nigdy nie przestawało jej zdumiewać.
Było usytuowane w rogu budynku i z obu stron otaczały je ściany wykonane wyłącznie ze szkła, co
dawało zapierające dech w piersiach złudzenie, iŜ chodzi się w powietrzu.
Tata akurat rozmawiał przez telefon i zachęcił ją gestem ręki, Ŝeby usiadła. Wybrała duŜe, wykładane
skórą krzesło obrotowe i odwróciła się na nim w kierunku szklanej ściany. Otoczyło ją miasto. Z'tego
punktu obserwacyjnego wydawało się malutkie, ciche i idealne, wręcz bezpieczne.
Wiedziała, Ŝe pozory mylą.
•
Wszystko gotowe do drogi? - zagadnął Victor, odłoŜywszy słuchawkę.
•
Tak, juŜ zbierałam się do wyjścia, kiedy Calinda przekazała mi wiadomość od ciebie. O co chodzi,
tato?
•
O to - odrzekł Victor Beck i podał jej krótką, odręcznie sporządzoną notatkę na pomarszczonym
papierze z odzysku. Alex szybko ją przeczytała. Była to prośba o spotkanie w sprawach słuŜbowych. Jej
serce aŜ podskoczyło na widok podpisu Luke'a.
•
Nie wierzę w to.
•
Ma tu przyjść za parę chwil. Myślałem, Ŝe zechcesz być obecna.
•
Dlaczego teraz?
•
Przypuszczam, Ŝe potrzebuje pieniędzy.
•
Potrzebował pieniędzy wcześniej. Musi istnieć jakiś inny powód.
•
Alexandre, nie wyczytuj z tej notatki więcej, niŜ ona zawiera. Powiedziałem mu, Ŝe zapłacę za te
zdjęcia dwukrotność sumy, którą zaoferują inni. Zapewne postanowił skorzystać z tej propozycj.
Prawdopodobnie będzie się targował o większe pieniądze.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
143
- PrzecieŜ miał juŜ sposobność...
Victor przerwał jej wypowiedź machnięciem ręki.
- Apo cóŜ innego miałby się ze mną kontaktować?
Moja droga, nie chcę być okrutny, ale gdyby chciał
zobaczyć się z tobą, to zadzwoniłby bezpośrednio do
ciebie.
Zanim Alex zdąŜyła wymyślić stosowną ripostę, w pokoju zabrzęczał intercom.
•
Pan Beck? Jakiś pan Stratten chce się z panem widzieć - obwieściła recepcjonistka.
•
Proszę go tu przysłać - odparł Victor i nacisnął guzik. - Ja z nim porozmawiam - powiedział
Alexaiidrze.
Luke zatrzymał się przed drzwiami biura, chociaŜ czynił to wbrew sobie. Fotografie uwierały go
niczym kamyk w bucie. Stanowiły ciągłe, irytujące wspomnienie tego, co w jego umyśle było juŜ tylko
niemoŜliwym do urzeczywistnienia marzeniem. Powtarzał sobie setki razy, Ŝe najlepiej byłoby się ich
pozbyć. Nie mógł się jednak zmusić do zniszczenia tych zdjęć. Miał wraŜenie, Ŝe w ten sposób zraniłby
samą Alexandre.
PoniewaŜ nie był w stanie zrobić tego osobiście, uznał, Ŝe moŜe powierzyć zdjęcia tylko jednej osobie
- Vic-torowi Beckowi. Pomimo niechęci do układów z tym człowiekiem czuł, Ŝe dzięki niemu będzie
mógł skończyć ze swoim uzaleŜnieniem.
Postąpił głupio i wziął zdjęcia ze sobą do Afryki. O róŜnych porach dnia i nocy zdawały się do niego
wołać, prześladowały go i zapraszały, a on zawsze ulegał. Wydobywał ze schowka w plecaku jedno czy
dwa i patrzył na nie, przypominając sobie, jak dotykał skóry Alex i otaczał wargami kaŜdy skrawek jej
ciała. Wyprawa była cięŜka, napisał na jej podstawie ciekawy artykuł, ale udręka psychiczna Luke'a
przewyŜszała całe zaangaŜowanie, jakie włoŜył w swoją pracę.
NaleŜało bezwzględnie połoŜyć temu kres. Luke po-
144
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
trzasnął głową, jakby chciał się ze wszystkiego oczyścić, i wyciągnął rękę do gałki u drzwi.
Wszedł do środka. Alexandra zapomniała, jaki jest wysoki i przystojny, i jak bardzo wypełnia sobą
kaŜde pomieszczenie. Schudł i mocno się opalił. Wyglądał jak mieszkaniec którejś z bananowych
republik. Serce podeszło Alex do gardła\ ale zdołała zachować obojętny wyraz twarzy. Obróciła się na
krześle w jego kierunku.
Luke zrobił drugi krok i z wraŜenia przystanął. Nie spodziewał się ujrzeć Alex. Celowo napisał
Victorowi liścik, mając nadzieję, Ŝe uda mu się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z dziewczyną.
Najwidoczniej przeznaczone mu było coś innego.
Przez długi czas po prostu na nią patrzył. Była tak piękna jak w jego wspomnieniach, a moŜe jeszcze
piękniejsza, jeśli brało się pod uwagę słońce, które padało przez szklaną ścianę i tworzyło wokół jej głowy
złocistą aureolę. Wydawała się spokojna, nieskrępowana, wręcz pogodna.
Natomiast on miał zły humor, był zmęczony i poruszał się z trudem. Afryka... No cóŜ, wydała mu się
teraz bardziej gorąca, zakurzona i prymitywna niŜ w rzeczywistości. Przez dwa miesiące pobytu na tym
kontynencie podróŜował w uciąŜliwych warunkach, obozował przy ogniskach pod gołym niebem i bez
przerwy maszerował. Nic dziwnego, Ŝe jego kolano znajdowało się teraz w opłakanym stanie.
Uświadamiał sobie, Ŝe robi się juŜ za stary na takie eskapady.
- Witam pana, Stratten - powiedział Victor.
Wyszedł zza biurka z wyciągniętą ręką. Luke niechętnie ją uścisnął. Nie przybył tu dla przyjemności.
Zgodnie z tym, co napisał w liściku, zjawił się w interesie, we własnym interesie.
- A ze mną to się nie przywitasz? - zapytała Alex,
zdumiona, Ŝe mówi tak cicho i spokojnie. Stanęła obok
swojego ojca i spojrzała Luke'owi w twarz. Sprawiał
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
145
wraŜenie zmęczonego, ale jej stęsknionym oczom wydał się cudowny. Zbyt cudowny.
Luke przeniósł cięŜar ciała na zdrową nogę.
•
Dzień dobry, panno Beck.
•
Och, chyba powinnyśmy odrzucić konwenanse, nie sądzisz, Luke? Myślę, Ŝe z pewnością moŜemy
juŜ mówić sobie po imieniu.
•
Witaj, Alexandre - powiedział Luke, wyciągając rękę. Wypowiedział jej imię z łatwością i wcale go
to nie dziwiło. Przez ostatnie dwa miesiące powtarzał je niemal bez przerwy. - Jak się masz?
Ich ręce zetknęły się i Luke poczuł, Ŝe jego ramieniem wstrząsa dreszcz, jakby poraził go prąd. Szybko
puścił jej dłoń. Alex nieco uniosła podbródek. Rozpoznał u niej obronną reakcję.
•
Ś
wietnie.
•
Jestem zdumiony twoją obecnością. Sądziłem, Ŝe te twoje plany małŜeńskie bardzo cię absorbują.
•
Nie ma Ŝadnych planów małŜeńskich, Luke. Chyba wypowiedziałam się na ten temat dostatecznie
jasno... Kiedy to było? Jakieś dwa, trzy miesiące temu?
•
Dwa - odparł cicho.
•
Ach, tak, dwa. Czas tak szybko leci, kiedy człowiek jest zajęty.
Alex odwróciła się i podeszła do okna. Bolał ją brzuch i czuła, Ŝe płoną jej policzki. Nie chciała, Ŝeby
on wpatrywał się w nią tak uporczywie.
- Dzisiejsze gazety donoszą, Ŝe znowu rozwaŜacie ślub
- oznajmił. On równieŜ odczuwał sensacje Ŝołądkowe,
zupełnie takie same jak na lotnisku, kiedy po raz pierwszy
zobaczył jej zdjęcie z Farrellem w rubryce towarzyskiej.
Alex obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.
- Akurat ty nie powinieneś wierzyć we wszystko, co
wypisują gazety.
Długo patrzyli sobie w oczy. Przepływały między nimi fluidy wyraŜające setki, tysiące myśli, nie
wyznanych
146
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
uczuć i obaw. Victor zakaszlał. Luke oderwał wzrok od dziewczyny i zwrócił uwagę na jej ojca.
•
Mówiłeś, Ŝe chcesz omówić pewną sprawę - przypomniał Victor.
•
Tak.
•
Przypuszczam, Ŝe chodzi o zdjęcia. Luke wyciągnął duŜą kopertę.
•
Rzeczywiście.
•
Masz je przy sobie?
Alexandra gwałtownie odwróciła głowę. Udzielając odpowiedzi, Luke cały czas na nią patrzył.
- Tak.
•
Musi ci być bardzo cięŜko, Luke, skoro wreszcie chcesz je sprzedać - zauwaŜyła. - Pamiętam, Ŝe
kiedyś stanowczo odmówiłeś.
•
To było dawno temu.
•
Tak, dawno temu - powtórzyła.
Czuła, Ŝe zaraz się rozpłacze. Przełknęła grudę twardą jak kamień i zrobiła krok do przodu. Musiała się
stąd wydostać, uciec od Luke'a. Nie była przygotowana na taką udrękę. Niestety, widok tego męŜczyzny
potęgował jej miłość. Dlaczego? pytała samą siebie. Dlaczego musiał tu wrócić?
Wzięła torebkę i przemknęła obok swojego ojca i Luke'a. Ujęła gałkę i gwałtownym ruchem otworzyła
drzwi. Kiedy się odwróciła twarzą do obu męŜczyzn, miała łzy w oczach.
- Daj mu to, czego chce, tato. Był tego wart.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, a Victor i Luke patrzyli na
nie przez dłuŜszy czas. Wreszcie Victor ruszył do przodu, Ŝeby przywołać córkę, ale Luke go
powstrzymał.
•
Proszę pozwolić jej odejść-powiedział tak zrezygnowanym tonem, Ŝe Victor obrzucił go szybkim
spojrzeniem.
•
Hmm, no cóŜ, chyba powinniśmy przejść do konkretów - zaproponował ojciec Alex.
Luke gwałtownym ruchem podał Victorowi kopertę.
- W środku są równieŜ negatywy. Wywołałem je sam,
toteŜ nie musi się pan martwić, Ŝe ktoś inny ma odbitki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
147
Victor nie wziął koperty. Otworzył szufladę biurka i wyjął duŜą ksiąŜkę czekową. Usiadł i włoŜył
okulary na czubek nosa.
•
Ile, Stratten? - zapytał, nabazgrawszy nazwisko Luke'a na czeku.
•
Nic.
Victor zamrugał powiekami.
•
ś
adnych pieniędzy?
•
ś
adnych.
•
Co to ma znaczyć? Jeśli nie chcesz zapłaty za zdjęcia, to czego chcesz?
•
Spokoju.
Victor zsunął okulary i oparł się plecami o fotel. Przez długi czas przyglądał się Luke'owi. Stratten stał
nieruchomo. Nie liczyło się to, czy lubił Victora Becka, czy nie. W istniejących okolicznościach Beck,
jako ojciec Alexandry, miał prawo go oceniać.
•
Te zdjęcia są bezcenne - rzekł Victor.
•
Mnie nie trzeba o tym zapewniać.
Pomimo cynizmu, Luke pragnął przede wszystkim spokoju, którym się cieszył przed poznaniem
Alexandry Beck. Uznał, Ŝe zdoła go osiągnąć tylko wtedy, gdy wybije sobie Alex z głowy. Posiadanie jej
fotografii przeszkadzało mu dalej Ŝyć. No cóŜ, kochał ją i musiał się nauczyć Ŝyć z tym problemem.
Doszedł do wniosku, Ŝe ona nigdy nie będzie Ŝywiła do niego takich samych uczuć. Udowodniła to,
wyraŜając o nim niepochlebną opinię. Nie mogła mu ufać, na zawsze miał pozostać w jej oczach tylko
plugawym reporterem. Victor gestem dłoni nakazał Luke'owi usiąść. Młodszy męŜczyzna posłusznie
opadł na krzesło, które przed chwilą zajmowała Alexandra. Wyczerpany podróŜą, wyprostował prawą
nogę i po-masował kolano. Victor zmruŜył oczy.
- Kochasz moją córkę?
Luke przestał rozcierać kolano. Podniósł oczy i wytrzymał badawcze spojrzenie Victora.
148
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
•
Czy to ma jakieś znaczenie?
•
Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, młody człowieku. Czy kochasz ją?
•
Tak.
Na twarzy starszego pana pojawił się uśmiech.
•
Tak myślałem. Ona teŜ cię kocha. Luke potrząsnął głową.
•
To nieprawda. Nazwała mnie kłamcą i oszustem. Victor wybuchnął głośnym śmiechem.
•
To jest cała Alex. Lubi dramatyzować. Wypisz, wymaluj jak jej matka. Kiedy zalecałem się do
Felicii, nazwała mnie złodziejskim baronem.
•
Miała rację.
Victor znowu się roześmiał.
- Faktycznie!
Wstał i obszedł biurko, by znaleźć się przy Luke'u. Podniósł kopertę ze zdjęciami i wręczył ją
Luke'owi.
- Daj te zdjęcia Alex, nie mnie. Powiedz jej, co do niej
czujesz. Myślę, Ŝe będziesz mile zaskoczony.
Luke pokręcił głową.
- To na nic się nie zda. Wywodzimy się z dwóch
róŜnych światów.
Victor połoŜył mu rękę na ramieniu.
- Jeśli naprawdę chcecie, to zdołacie dojść do porozu
mienia.
Luke patrzył z niedowierzaniem na Victora Becka.
•
Myślałem, Ŝe jest pan ostatnią osobą, która chciałaby widzieć nas razem.
•
ZaleŜy mi na mojej córce. I chcę, Ŝeby była szczęśliwa. Myślę, Ŝe moŜesz jej dać szczęście.
•
Nawet gdyby to było moŜliwe, nie miałbym pojęcia, od czego zacząć.
•
Zacznij od wyznania jej swoich uczuć. Ona właśnie jedzie samochodem do mojego domu w
Hamptons. Załatwię dla ciebie helikopter. ZdąŜysz tam przed Alex.
•
Dlaczego pan to robi? - pytał Luke.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
149
- PoniewaŜ, wbrew obiegowej opinii, panie Stratten, naprawdę mam serce - odparł z uśmiechem Victor
Beck.
Jazda samochodem, kiedy się płacze, moŜe być niebezpieczna. Alex przekonała się o tym natychmiast
po znalezieniu się na autostradzie Long Island. Przecierała oczy chusteczką i nagle musiała zjechać na
pobocze, Ŝeby nie wpadła na nią cięŜarówka.
Podjęła podróŜ na nowo dopiero po odzyskaniu równowagi psychicznej, ale teraz wyglądała okropnie
z rozmazanym makijaŜem i zapuchniętymi oczami. Zresztą, czy to miało jakieś znaczenie? Nikt jej
przecieŜ nie widział. Wcisnęła pedał gazu jeszcze mocniej. Pomyślała, Ŝe im prędzej dotrze do domu, tym
szybciej będzie mogła skulić się na kanapie i zasnąć.
Dom był otoczony długim na milę, wysadzanym drzewami podjazdem, który przechodził w ogromny
płaskowyŜ nad wydmami. Architekci zaprojektowali go w stylu współczesnym i zbudowali z drewna i
szkła. Alex uwielbiała to miejsce i zawsze koiła tutaj nerwy, ilekroć coś nie układało jej się w Ŝyciu.
Zostawiła klucze i bagaŜe w samochodzie. Nie mogła znieść napięcia związanego z ponownym
ujrzeniem Luke'a. Pragnęła jedynie rozebrać się i połoŜyć do łóŜka.
Drzwi od frontu były otwarte. Alex weszła do przewiewnego korytarza i zadała sobie pytanie, gdzie
moŜe przebywać George, dozorca. Uprzedziła go telefonicznie o swoim przyjeździe. Dom wyglądał
ś
wieŜo i czysto, a przez okna wpadała oceaniczna bryza.
Alex wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie dozorca zajmował się czymś na terenie posiadłości.
Wkrótce zobaczy jej samochód i będzie wiedział, Ŝe przyjechała. Powoli weszła po schodkach na trzecie
piętro, gdzie znajdowała się jej sypialnia. Kiedy zbliŜyła się do wejścia swojego apartamentu, usłyszała
szum cieknącej wody. Wzruszyła się na myśl o tym, Ŝe George jest taki
150
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
troskliwy i przygotowuje jej kąpiel. Z uśmiechem na ustach wkroczyła do pokoju.
•
George? - zawołała. Przywitała ją tylko cisza. PołoŜyła torebkę na stole i ostroŜnie podeszła do
łóŜka. Szum wody stał się głośniejszy.
•
George? To ty?
Cisza wywołała u niej gęsią skórkę. Z drŜeniem serca podeszła do łazienki, ale odwracając się
dostrzegła coś na łóŜku.
Fotografie.
Wzięła jedno ze zdjęć o wymiarach osiem na dziesięć. To była ona. W gorącej kąpieli w Vermont.
Miała zamknięte oczy, a nad powierzchnią wody widać było jej obnaŜone piersi.
To były zdjęcia Luke'a.
Jak się tutaj znalazły? Poczuła dreszcze. OdłoŜyła zdjęcie i wzięła do ręki nasćępne, a potem jeszcze
jedno. Wszystkie przedstawiały tę samą scenę.
Nagle zauwaŜyła na podłodze porozrzucane ubrania. Podniosła jedną z rzeczy. Koszula safari. Jej serce
zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Wzięła do ręki następną rzecz. Spodnie khaki.
To jej wystarczyło. Nie potrzebowała Sherlocka Holmesa, Ŝeby odgadnąć, co się stało. Wpadła do
łazienki i zmartwiała na widok Luke'a, który leŜał z przymkniętymi oczami w jej wannie.
Przez dłuŜszą chwilę syciła oczy jego ciałem, które wypełniało całą wannę. Jej serce drŜało z miłości.
Spieniona woda pieściła jego szerokie, opalone ramiona. Wreszcie otworzył oczy.
•
Jak tu się dostałeś? - zapytała kategorycznym tonem.
•
Witaj, Alexandra. Jak się jechało?
•
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Wiedziała, Ŝe musi kontrolować sytuację, ale nie było
to łatwe, skoro znajdował się zaledwie kilka kroków dalej, wielki i rozkosznie nagi.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
151
•
Helikopterem.
•
Helikopterem taty? . Luke skinął głową.
•
Uznał, Ŝe powinienem przekazać-ci te zdjęcia osobiście.
•
Ile go to kosztowało?
•
Nic. Są twoje.
•
Co ty mówisz, Luke? - zapytała. Jej serce biło trzy razy szybciej niŜ zazwyczaj.
•
Rozbierz się i chodź tu do mnie, to ci wszystko opowiem - odrzekł Luke.
•
Ani myślę - oznajmiła, kręcąc głową. - Najpierw musisz mi powiedzieć, co tutaj robisz.
•
Realizuję swoje marzenie.
•
Luke...
•
No, wejdź, kochanie, do wanny, woda jest ciepła...
•
Gdzie jest George? - zapytała.
•
Wysłałem go do sklepu. Pomyślałem, Ŝe dzisiejszego wieczoru zjemy coś w domu. Czy to ci
odpowiada?
•
Luke...
•
Alex, bo stracę cierpliwość.
•
Ty chyba nie myślisz, Ŝe wejdę do tej wanny.
•
Dlaczego nie miałabyś tego zrobić?
•
A dlaczego miałabym?
Luke odepchnął się od krawędzi wanny i usiadł. Na jego owłosionej klatce piersiowej lśniły krople
wody i Alex z trudem zwalczyła w sobie chęć wyciągnięcia ręki i przeczesania palcami tych włosków.
•
PoniewaŜ pragnę ciebie!
•
To nie wystarczy - odparła, chociaŜ kiedy usłyszała te słowa, ugięły się pod nią kolana.
•
PoniewaŜ potrzebuję ciebie. Alex zaczęła rozpinać bluzkę.
•
Mów dalej.
- PoniewaŜ, najmilsza, jestem w tobie do szaleństwa
zakochany.
152
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
To ostatnie zdanie przewaŜyło szalę. Alex uśmiechnęła się uszczęśliwiona.
•
Wejdź do wanny, to ci pokaŜę, jak bardzo.
•
Sposób numer jeden, dwa czy trzy? - zagadnęła Alex.
•
Cztery.
Po kilku sekundach ubranie Alex juŜ leŜało na podłodze, a ona sama znalazła się w ramionach Luke'a,
zanurzona po szyję w wodzie. Usiadła na nim okrakiem i przekonała się, Ŝe jest bardzo podniecony. Luke
bardzo długo patrzył jej w oczy. Niczym ślepiec wodził opuszkami palców po jej twarzy, na nowo
poznając swoją ukochaną.
- Kocham cię - szepnęła Alex.
W tym momencie Luke ją pocałował. Alex rozchyliła wargi, by zrobić miejsce jego językowi. Zapach,
smak, dotyk rąk Luke'a - wszystko to budziło w niej tak palące poŜądanie, Ŝe nie zwaŜała na gorącą wodę.
Luke przechylił głowę i chwytał wargami pukle jej włosów, rozkoszując się ich miękkością.
•
Och, BoŜe, tęskniłem za tobą. KaŜdy dzień i kaŜda noc w Afryce była piekłem bez ciebie.
•
Przepraszam, Ŝe nazwałam cię kłamcą i oszustem.
•
Przepraszam, Ŝe od ciebie uciekłem. Nigdy nie potrafiłem uporządkować swoich spraw. Zawsze
radziłem sobie z problemami w ten sposób, Ŝe od nich uciekałem. Ale to juŜ się nie powtórzy, kochanie.
Zostanę, jeŜeli tylko mnie zechcesz.
- A co z twoją pracą? Co z podróŜami?
Luke potrząsnął głową.
•
JuŜ z tym skończyłem. Artykuł o Afryce został dobrze przyjęty. Wyrobiłem sobie niezłą reputację.
Jakiś czas temu otrzymałem ofertę pracy od krajowego dziennika. Postanowiłem ją przyjąć.
•
JuŜ nie będziesz pracował dla brukowca Ryana? - zapytała.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
153
•
A co o tym sądzisz?
•
Mmm, nie wiem - powiedziała Alex, ocierając się o niego. - Myślę, Ŝe mamy wobec niego dług
wdzięczności. To przecieŜ dzięki niemu poznałam ciebie.
•
Poprosimy go więc, Ŝeby został naszym druŜbą
- oświadczył. Alex posłała mu promienny uśmiech.
- Podoba ci się ten pomysł?
Skinęła głową, a wówczas Luke podniósł ją na taką wysokość, by mogli się połączyć jednym mocnym
ruchem. Zamknął oczy i delektował się tą chwilą. Czuł się tak, jakby wrócił do domu. Potem pochylił
głowę i lekko ugryzł Alex w ucho.
•
Wiesz, tak naprawdę Ryan nie miał z tym nic wspólnego - szepnął ochrypłym z namiętności głosem.
•
Nie miał? - zdziwiła się Alex. Po chwili westchnęła i wygięła się, powoli poruszając biodrami, by
mieć go w sobie całego.
•
Nie, najdroŜsza - odparł Luke. - Wystarczyło jedno spojrzenie.