Paula Roe
Zakochany bez pamięci
2
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Finn Sørensen ma żonę, która mieszka w Australii.
Owa tajemnicza żona ma dostać dziesięć procent udziałów w imperium jego
ojca. Oczywiście, jeśli znajdzie zaginiony kodycyl. Jeśli mu się to nie uda, zgodnie z
prawem duńskim otrzyma je żona ojca.
Marlene, zimna, samolubna, mająca obsesję na własnym punkcie macocha, która
wydarłaby te udziały spod ziemi, gdyby tylko było to możliwe.
Finn zakręcił szklanką z nietkniętym burbonem z lodem, ignorując zalotny
uśmiech stewardesy.
Zapatrzył się na widok za oknem samolotu.
Po tym nieszczęsnym wypadku samochodowym w grudniu, w wyniku którego
jego ojciec wylądował na intensywnej terapii, a Finn stracił pamięć, na jego życie skła-
dały się same surrealistyczne odkrycia.
Zdjęcia i listy ukazały mu tylko skrawek prawdy: poznał swoją żonę rok temu w
Sydney, w Australii. Kuzynka Louisa twierdziła naiwnie, że to była miłość od
pierwszego wejrzenia. Totalne zauroczenie.
Macocha miała inną wersję wydarzeń. Twierdziła, że jego żona, emigrantka
pochodząca z biednej rodziny, okazała się zwykłą naciągaczką. Sądząc z jej słów,
historia była naprawdę ponura.
Zacisnął zęby. Marlene uwielbiała znieważać ludzi. Niepytana opowiadała o
cudzych wadach ze szczegółami. Jednak w tym wypadku, kiedy Finn poprosił ją o
szczegóły, Marlene okazała się małomówna.
- Ona od ciebie uciekła, Finn. Nigdy się nie rozwodziłeś nad przeszłością, więc
zapomnij o niej i skoncentruj się na firmie.
Jak może się skoncentrować na czymkolwiek, jeśli nie pamięta własnej żony?
Znowu zaczynało się to cholerne mrowienie. Jakby tysiące mrówek chodziło mu
po ciele. W jednej chwili oblał go zimny pot.
Oddychał głęboko, czekając, aż mrowienie ustąpi. Marlene była uprzejma... aż
do momentu, kiedy zmarł Nikolai. Gdy to się stało, natychmiast rzuciła się na Finna z
pazurami, podważając jego zdolność do kierowania firmą i próbując wpłynąć na
członków zarządu, żeby wykluczyli Finna z kierownictwa. Teraz zażądała
natychmiastowej ugody co do podziału majątku ojca. Finn pojechał do głównej sie-
dziby firmy w Kopenhadze. Znaków zapytania było coraz więcej.
R S
3
Nikolai na łożu śmierci wydał ustne rozporządzenie, ale Finn nie miał żadnych
dokumentów na poparcie pełnych praw spadkowych. Prawnicy firmy nie znaleźli
żadnego testamentu, nie było też takiego zapisu w prywatnych papierach ojca. A Finn
nie pamiętał.
Wiedział jedno: jeśli nic nie zrobi, straci dziedzictwo Sørensenów - główny cel i
sukces życiowy ojca.
Tak więc chwilowo zostawił swoją sprawę adwokatom i zdecydował się na
dwumiesięczną podróż. W samolocie spędził już dwadzieścia sześć godzin. Po co leciał
do Sydney? By znaleźć wspomnienia, odkryć prawdę.
Marlene nie grała fair. Wiedziała, jaka była wola Nikolaia, a mimo to walczyła o
wszystko. Póki Finn się nie zorientuje, czy może ufać Ally, zachowa sprawę zapisu
ojca dla siebie. A kiedy odnajdzie dokument, zaoferuje jej dobrą stawkę za
odsprzedanie udziałów. Tak czy inaczej, oboje odniosą z tego korzyści.
Nie dawał mu spokoju fakt, że musiał jej kiedyś zaufać. Przecież się jej
oświadczył. A ona przyjęła oświadczyny. Musiało coś między nimi być...
Albo Marlene miała rację.
Był tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić. Finn przymknął powieki.
- Do diabła, tato, dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptał.
Telefon.
Natrętny dźwięk dzwonka przedarł się przez mglisty, lecz obiecujący sen Ally
McKnight. Z jękiem zaczęła po omacku szukać słuchawki. Zrzucając z nocnego stolika
notes, jakieś papiery i paczkę dropsów, w końcu znalazła telefon.
- Tony, mówię ci ostatni raz, jest późno - wymamrotała do telefonu, nie
otwierając oczu. Leżała pod miękką puchową kołdrą w stanie półsnu. - Pracowałam do
późna i nie musisz co godzinę sprawdzać, jak się czuję, tylko dlatego, że jestem...
- Ally?
- Słucham?
- Mówi Finn.
Zatkało ją. Jeszcze się do końca nie przebudziła, ale to imię podziałało na nią jak
lodowaty prysznic. Już miała powiedzieć: „Kto? Ach, tak. Mój mąż, który nie chciał
naszego dziecka" lub po prostu „Pomyłka". Zarówno dla jednej, jak i drugiej wersji
przewidywała chłodny i opanowany ton...
- Zadzwoń do mnie o przyzwoitej porze - rzuciła zamiast tego i bez namysłu
odłożyła słuchawkę.
R S
4
Drżała jeszcze, gdy telefon znowu zadzwonił.
- Jestem w budce telefonicznej i mam mnóstwo drobnych. Mogę dzwonić całą
noc - powiedział, niezbity z tropu przez jej opryskliwość.
- Czego chcesz?
- Muszę się z tobą zobaczyć. - Głęboki męski głos ze skandynawskim akcentem,
który tak dobrze znała, sprawił, że ciarki przeszły jej po plecach.
- Słucham?
- Muszę się...
- Ze mną zobaczyć, jasne.
Gdzie ta wystudiowana obojętność, którą przygotowywała na tę chwilę, gdyby
kiedykolwiek nadeszła? Była zdenerwowana jak nastolatka.
Odrzuciła pościel i wyskoczyła z łóżka. Nareszcie to zrobi. Dwa miesiące, trzy
tygodnie i pięć dni po tym, jak od niego odeszła, jej mąż zdecydował się podpisać
papiery rozwodowe i pozbyć się jej na dobre.
- Ally? Jesteś tam?
- Tak.
Czekała. Jednak cisza przedłużała się w nieskończoność i sprawiała jej jeszcze
większą przykrość niż jego nagły telefon.
- Dlaczego?
- Muszę cię prosić o przysługę.
- Przysługę? Jakiego rodzaju?
- Na początek: utknąłem na lotnisku. Strajk komunikacji miejskiej.
- Jesteś tutaj? W Sydney?
- Ja.
Ally usiadła z powrotem na łóżku i z trudem się opanowała, żeby nie rzucić
słuchawki po raz drugi.
- Po co przyjechałeś? - zapytała podniesionym głosem.
- Słuchaj, Ally, jestem zmęczony. Mam za sobą długi lot. Muszę wziąć prysznic.
Przyjedź po mnie i wtedy się będziemy sprzeczać.
To była typowa odpowiedź Finna. Wydawanie rozkazów podszyte owym
„dlaczego jesteś taka trudna?". Ciepła barwa jego głosu, to, że znowu przemawiał do
niej, jakby mieli jakieś wspólne sprawy, sprawiły, że poczuła gwałtowny ból, jakby jej
ktoś wbił nóż w serce.
Wspomnienia przeniosły ją na lotnisko w Kopenhadze.
R S
5
To było w grudniu. Zimny, pochmurny szary poranek korespondował z jej
nastrojem. Była taka naiwna i tak bardzo zakochana. Nie mogła uwierzyć we własną
klęskę. Jak szybko Finn złamał jej serce! I teraz, po całym tym bólu, gdy w końcu
przestała żyć wspomnieniami i ukryła je na dnie serca, Finn znowu się pojawia w jej
życiu!
- Z nami koniec - rzekła. Gniew usunął jej sprzed oczu bolesne wspomnienia. -
Powiedziałeś - urwała, czując dławienie w gardle, ale zaraz się opanowała - że
związałeś się z kimś innym. Dlaczego miałabym słuchać tego, co masz mi do
powiedzenia?
Przez chwilę w słuchawce panowała cisza. Gdzieś za oknem zaszczekał pies. W
oddali słychać było szum fal. Oddychała szybko.
- Myślałem, że się rozstaliśmy w przyjaźni - odrzekł w końcu Finn.
W jego głosie brzmiała konsternacja.
- Przyjaciele nie lecą bez słowa na drugi koniec świata. - Przyjaciele nie łamią
sobie nawzajem serc, dodała w myślach. - Nie jesteśmy już przyjaciółmi, Finn. Jesteś
moim byłym mężem, a ja twoją byłą żoną. To wszystko.
- Ale jeszcze się nie rozwiedliśmy, nieprawdaż?
Ally zatkało ze złości. Nie dzwonił chyba po to, żeby ją szantażować.
- Posłuchaj - powiedział ostrożnie Finn. - Rozumiem, że...
- Nigdy mnie nie rozumiałeś. I nigdy też nie lubiłeś rozmawiać o tym, co nas
różni.
- Mam twoje papiery rozwodowe - przerwał jej. W jego głosie dało się słyszeć
napięcie i rozdrażnienie. - Chcesz, żebym je podpisał, prawda?
- Mogę je złożyć bez twojego podpisu. - Przetarła powieki, które same jej się
zamykały. Naprawdę chciało jej się spać.
Czyżby w słuchawce dało się słyszeć westchnienie niezadowolenia? Oczywiście,
że tak. Finn uwielbiał przewidywalność, a ona jak zwykle go rozczarowywała.
- Do diabła, Ally, dlaczego nie pozostawiasz mi wyboru? Twoje mieszkanie...
- Co z nim?
- Jestem właścicielem całego budynku.
Niedowierzanie pozbawiło ją tchu.
- Słucham? W co ty grasz?
- Nie prowadzę żadnej gry, Ally. Spotkaj się ze mną, a powiem ci, czego chcę.
Kwiaciarnia na lotnisku. Będę tam czekał.
R S
6
W słuchawce zabrzmiało przeciągłe buczenie. Nie do wiary! Po prostu odłożył
słuchawkę.
Niech go licho...
Rzuciła słuchawkę na widełki tak mocno, że usłyszała, jak plastik z łoskotem
uderza o plastik.
Żartował. To nie może być prawda.
Zaciskając dłonie na kolanach, Ally starała się uspokoić. Nic z tego. Ciągle miała
przed oczami obrazy z przeszłości, tak wyraźne, jakby to było wczoraj. Ich ostatnią
kłótnię.
„Nigdy nie trzymasz się długo jednej rzeczy - rzucił jej wtedy w twarz. Jego oczy
wyrażały wściekłość i frustrację. - Nie potrafisz się w nic w pełni zaangażować.
Szczególnie w nasze małżeństwo. Jaka byłaby z ciebie matka?".
Czy chciał, żeby wróciła? Potrząsnęła głową. Nie w tym życiu. Nie po tym, ile
sobie nawzajem wyrządzili krzywdy.
Czyżby się dowiedział o dziecku?
Strach ścisnął jej serce. Nie dał po sobie poznać, że wie.
A co by było, gdyby go zignorowała?
Zły krok. Potraktowałby to jedynie jako wyzwanie i tym bardziej się starał ją
oczarować, uwieść i namówić, na co tylko zechce. Zawsze tak robił.
Trzeba przyznać, że z Ally miał bardzo łatwo. Wystarczyło, że raz go ujrzała i
już było po niej. Wystarczyło, że jej dotknął... I było tak za każdym razem. Dlatego tak
często lądowali w łóżku. Dlatego się pobrali. Perswazja, podobnie jak jego wspaniała,
typowo skandynawska uroda, była dla niego czymś tak naturalnym jak te jego
diabelskie zielone oczy.
Z rezygnacją poszła do łazienki. W każdym razie nie chodziło o dziecko. Bardzo
jasno dał jej do zrozumienia, że chodzi o interesy Sørensenów.
Jej twarz oblał gwałtowny rumieniec złości. Pewnie się spodziewał, że Ally
będzie się zachowywać nieracjonalnie.
Cóż, zdaje się, że tym razem czeka go szok. Ally będzie rozsądna, nawet jeśli
miałoby ją to zabić. Wysłucha go, zabierze papiery rozwodowe i odejdzie. I Finn
szybko zniknie z jej życia. Zanim odkryje coś, co mogłoby je wywrócić do góry
nogami. Proste.
To będzie jeden z tych małych sprawdzianów życiowych, jak lubiła mawiać
babcia. Żadnej histerii, żadnych oskarżeń. Będzie trudno, bo w jej ciele buzowały
R S
7
hormony, ale poradzi sobie. Spokój i wyciszenie. Uda jej się, bo wszystkie dawne
uczucia były martwe i głęboko pogrzebane.
Na widok swojego odbicia w lustrze jęknęła. Była wymizerowana i wyglądała na
przemęczoną. Oczywiście, ona i Finn to przeszłość. Łączą ich tylko wspomnienia. A
nawet te są już martwe.
Szara poświata pokoju wprowadzała ją w jeszcze bardziej melancholijny nastrój.
Bez przekonania nacisnęła włącznik światła i cienie zniknęły.
Szybko włożyła dżinsy i luźną bluzkę, przeczesała włosy i zrobiła sobie lekki
makijaż, który ukrył podkrążone oczy. Robiąc to, wciąż miała przed oczami obrazy z
niedalekiej przeszłości.
Namiętne chwile w łóżku, gorące pocałunki, które wymieniali z Finnem
dosłownie wszędzie... Zawładnął jej sercem w niecały miesiąc. Była pewna, że to
przeznaczenie i że takiej sile namiętności nikt by się nie oparł. Póki nie poznała Finna,
nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia.
I nigdy już nie uwierzy.
Czy jego świat też roztrzaskał się na kawałki, gdy od niego odeszła? Bardzo
wątpliwe, pomyślała gorzko. To nie on był w ciąży i bez pracy.
Gdy zamknęła mieszkanie i ruszyła na parking, przypomniały jej się ich naiwne
obietnice. Niezależnie od wszystkiego zawsze będziemy przyjaciółmi.
Przyjaciele. To jakiś żart. Kochankowie nigdy nie wracają do przyjaźni. Ich
historia zawsze ją rujnuje. Dla własnego komfortu psychicznego postanowiła nie
myśleć o tym, jak zawsze na niego reagowała. Jak jedno spojrzenie czy uśmiech
wystarczały, żeby dosłownie płonęła z pożądania. Bywało, że jeden przypadkowy
dotyk sprawiał, że wracali do domu i w pośpiechu ściągali z siebie ubrania, żeby móc
szybciej znaleźć się w łóżku. Było między nimi to coś, co sprawiało, że dogadywali się
w każdej sytuacji i jedno w lot łapało, co myśli drugie.
Jednak to się skończyło. Ally uruchomiła samochód i ruszyła na lotnisko.
Niestety seks, namiętność i pożądanie nie wystarczyły, żeby zbudować trwały i oparty
na zaufaniu związek. Zgranie opiera się na podobieństwie dusz i charakterów. I tego im
zabrakło.
Musiało istnieć jakieś logiczne wyjaśnienie tego, że się tu zjawił. Ten człowiek
nie tylko był niezwykle arogancki, ale też nieustannie robił interesy. Nigdy nie działał
nieracjonalnie. Był marzec, dobry okres na przyjazd do Australii, w której właśnie
kończyło się lato. Loty z Europy były tanie.
Ally zahamowała gwałtownie. A co, jeśli nie przyjechał tu sam?
R S
8
Kurczowo zacisnęła dłonie na kierownicy, wyobrażając sobie jakąś długonogą
blondynkę wiszącą u jego ramienia. Może potrzebowali, żeby ich gdzieś podrzucić?
Wyobraziła sobie, jak Finn uspokaja swoją obecną wybrankę, żeby się nie martwiła, bo
była żona zapewniła, że zostaną przyjaciółmi.
Ally ruszyła wolno na lotnisko. Cóż, babcia Lexie zawsze mawiała, że w życiu
będzie wiele takich prób. Przed Ally pojawiała się największa z nich - Finn Sørensen.
Szklane drzwi prowadzące na lotnisko otworzyły się i uderzył ją silny zapach
kawy, tostów i drożdżówek. Mimo że była późna pora, wszystko było otwarte -
zapewne z powodu strajku i ludzi, którzy utknęli na lotnisku.
Zamknięta była tylko kwiaciarnia. I tam stał on. Sam. Jego smukła fizjonomia
odcinała się od reszty podróżnych. Swobodnie oparty o zamknięte drzwi kwiaciarni
czytał gazetę.
Ally zatrzymała się jakieś pięć metrów od swojej przeszłości. A właściwie
stanęła jak wryta. Czuła, jak żołądek podjeżdża jej do gardła. To było jak fala, która
ogarniała ją od stóp do głów, pozbawiała tchu i czucia. Jakby nie było w niej nic prócz
wypalonej dziury. Ta nieznośna pustka jeszcze bardziej dawała o sobie znać, gdy
patrzyła na tego mężczyznę. Na ułamek sekundy całe jej ciało zmartwiało, żeby
natychmiast wpaść w stan euforii i krzyczeć, że chce się znaleźć w jego ramionach.
Zerknęła na zegar wiszący na ścianie i zdała sobie sprawę, że zatrzymał się na
godzinie ósmej. Jakby czas stanął w miejscu.
Kiedyś, całą wieczność temu, jakże pragnęła, żeby to się stało. Jednak w chwili,
gdy wsiadła do samolotu do Sydney, ich wspólna przyszłość rozpadła się na kawałki.
W trakcie długiego lotu do domu - najdłuższej podróży jej życia - siedziała i płakała za
domem, którego nigdy razem nie stworzą, za rodziną, którą nigdy nie będą. Płakała z
powodu swojej dumy i naiwnych złudzeń, które zmusiły ją do podjęcia tej decyzji.
Zadrżała i serce ścisnęło jej się jeszcze bardziej.
Mimo znacznie krótszych włosów i tego, że był wyjątkowo blady, Finn ani
trochę się nie zmienił. Wydatne kości policzkowe, pełne wargi, które uwielbiała
całować, mocno zarysowana szczęka, jasne włosy, bardzo długie rzęsy i orli nos
stanowiły zestaw, który zwracał uwagę wszystkich reprezentantek płci pięknej. Tak,
Ally nie była oryginalna.
Gdy Finn wyprostował się i machinalnie wygładził kołnierzyk koszuli pod
swetrem, Ally uśmiechnęła się smutno. Nawet po bardzo długiej, wyczerpującej
podróży Finn wyglądał świetnie. Był jak zawsze stylowo ubrany w swoje nieśmiertelne
R S
9
dżinsy i bawełniany sweter, idealnie dopasowany do szmaragdowego koloru jego oczu.
Elegancję miał we krwi.
A jednak... Było w nim coś, co ją zastanowiło. Ludzie przechodzili obok niego, a
on kompletnie nie zwracał na nich uwagi. Nie stał w pobliżu innych, ale sam jeden pod
zamkniętą na głucho kwiaciarnią. Zawsze był bardzo towarzyski, świetnie się
dogadywał z ludźmi i był spragniony kontaktu z nimi. Teraz niemalże sprawiał
wrażenie... samotnego.
Jakby wyczuwając jej wzrok, Finn zwinął gazetę i schował ją do teczki, po czym
rozejrzał się dookoła. Gdy ich oczy się spotkały, przez ułamek sekundy Ally
zapragnęła zwyczajnie się do niego przytulić. Jednak natychmiast rozgniewała się na
niego i na siebie. Czyż nie wiedziała, że od pożądania bardziej niebezpieczna jest tylko
samotność?
Podeszła do niego powoli i stanęła naprzeciw.
- Jeśli przyjechałeś, żeby mnie poinformować, że wyrzucasz mnie z...
- Goddag, Ally. Znikąd cię nie wyrzucam.
Ta krótka, stanowcza uwaga dosłownie odebrała jej dech.
- Więc powiedziałeś to tylko po to, żebym tu przyjechała?
- Zadziałało, co? - powiedział miękko, patrząc na nią ciekawie.
Zacisnęła zęby.
- Powinnam cię tu po prostu zostawić.
- Nie rób tego. - Chwycił ją delikatnie za ramię proszącym gestem i położył dłoń
na jej wargach, zamykając je tym gestem. Jej ciało zdrętwiało pod wpływem jego elek-
tryzującego dotyku. - Dziękuję ci, że po mnie przyjechałaś mimo tak późnej pory.
Zakłopotana, sama nie wiedząc dlaczego, Ally rozejrzała się wokół.
- Żadnych kamer, ochroniarzy wiceprezesa Sørensen Silver? To dopiero! -
rzuciła, byleby coś powiedzieć.
- Prasa sądzi, że jestem na urlopie w Szwecji. Ochroniarze tylko przyciągają
uwagę. Tutaj jestem po prostu jednym z turystów.
Spojrzał na nią uważnie, jakby badając, jakie zaszły w niej zmiany, odkąd
widział ją po raz ostatni. Już miała opiekuńczym gestem położyć rękę na brzuchu, ale
w porę się powstrzymała.
Nie chcąc się zdradzić ze swoimi uczuciami, milczała, kiedy jego wzrok badał ją,
jakby się chciał dowiedzieć jak najwięcej o tym, co robiła podczas jego nieobecności.
Przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę. Dojrzała Ally chciała się chłodno uśmiechnąć i
spokojnie mu powiedzieć, że cokolwiek ma jej do powiedzenia, ją to nie interesuje.
R S
10
Jednak druga strona jej natury - ta impulsywna - która sprawiała, że ufała innym, a
kiedy już się zakochała, to na zabój - chciała mu wykrzyczeć w twarz całe cierpienie i
zawód, jaki jej sprawił, zostawiając ją samą. A potem zarzucić mu ręce na ramiona i
nigdy go nie puścić. Ale ty już kiedyś go opuściłaś, przypomniała samej sobie.
Wypowiedziała pierwsze słowa, jakie jej przyszły do głowy.
- Widzę, że masz niewielki bagaż?
- Ja - potwierdził.
To dobrze. To znaczy, że nie zostanie na długo. Ścisnęło ją w gardle. Przyjechał
tylko załatwić interes.
- Cóż, chodźmy. Gdzie się zatrzymujesz?
- Crowne Plaza na plaży Coogee. - Finn nie odrywał od niej oczu.
Widząc, że zmarszczyła brwi i zrobiła minę, jakby pytała „no co?", uśmiechnął
się niepewnie i chwycił jej dłoń.
- Jestem ci bardzo wdzięczny za pomoc, Ally. Naprawdę.
Ally odruchowo wyrwała dłoń. Finn spojrzał na nią z takim zmieszaniem i
przykrością, jakby go ktoś silnie uderzył. Ally głośno przełknęła ślinę. Finn nie
przestawał jej zadziwiać. Dopiero chwilę później zreflektował się i przybrał zwykły,
obojętny wyraz twarzy. Gdzie się podziała jego arogancka postawa „biorę, co chcę, a i
tak wiem, że jestem czarujący i mam władzę nad ludźmi"? Dopiero teraz, przyglądając
mu się uważniej, zauważyła, że jego twarz się zmieniła. Jego uśmiech był bardziej
szczery, naturalny i miał w sobie o wiele więcej ciepła, a znacznie mniej pewności
siebie. Wokół oczu pojawiły się zmarszczki, których wcześniej nie było. Poza tym
Finn wyglądał, jakby długo nie wychodził z domu.
- Podróżujesz sam? - zapytała, chcąc przerwać milczenie i natychmiast się
zaczerwieniła uzmysławiając sobie, że zadała głupie pytanie.
- Ja. Chodźmy stąd.
Ally pierwsza ruszyła na parking, a Finn zabrał bagaże i poszedł za nią.
Zmarszczyła brwi. Miała niepokojące wrażenie, że coś jest nie tak. Jakby nie był
to ten sam człowiek, z którym się rozstała kilka miesięcy temu...
Piętnaście minut później, milcząc, podjechali pod hotel. W recepcji przywitano
ich z uśmiechem, zabrano bagaże i w chwilę później byli już w windzie. Finn załatwił
wszystko ze zwykłą sobie pewnością siebie. Zawsze tak robił. Jakby od urodzenia
gościł w pięciogwiazdkowych hotelach. Gdy weszli do prezydenckiego apartamentu,
Ally bez zdziwienia pokręciła głową. To akurat był cały Finn. Jego hotelowy
R S
11
apartament był większy i o wiele bardziej luksusowy od jej mieszkania. Kolejna rzecz,
która ich dzieliła.
Mimo to gniew, jaki czuła, zanim ujrzała Finna, nagle zniknął. Ciągle miała
przed oczyma jego wyraz twarzy, gdy odepchnęła jego dłoń. Cierpienie, które tak
dobrze znała.
Tymczasem Finn usiadł na kanapie i przymknął oczy.
- Zapomniałem już, jak długo się leci do Sydney. Jak ty znosisz dwadzieścia
sześć godzin w zamkniętej kabinie?
- Od dawna nie miałam ku temu okazji.
Ally z udanym spokojem rozglądała się po wspaniałym wnętrzu. Podeszła do
okna i odsłoniła ciężkie, purpurowe zasłony. Tymczasem Finn zakrzątnął się wokół
barku.
- Czego się napijesz? - zapytał.
Jak zwykle gościnny i czarujący. Nawet w cudzym mieszkaniu czuje się jak u
siebie. I nawet po niemalże trzydziestogodzinnej podróży nie ma pomiętej koszuli.
Ally znowu poczuła zniecierpliwienie i bezradność.
- Powiesz mi, czego chcesz?
Skinął głową.
- W takim razie poproszę o herbatę.
Patrzyła, jak Finn przygotowuje herbatę, po czym podaje ją w dwóch
porcelanowych filiżankach. Położył wszystko na srebrnej tacy, a tacę postawił na
ławie, gestem zapraszając ją do zajęcia miejsca w fotelu.
Nerwowo odgarnęła ciężką falę włosów opadających jej na czoło i natychmiast
przypomniała sobie, jak często robił to Finn, gdy byli razem w łóżku. Zarumieniała się
i zaczęła się niespokojnie wiercić.
- Tylko mi nie mów, że przyjechałeś wręczyć mi papiery rozwodowe - wyrzuciła
z siebie.
Finn założył ręce na piersi. Zaczynała ją denerwować jego postawa. Wyglądał na
zdziwionego jej napastliwym tonem. Na miłość boską, po wszystkim, co razem prze-
szli, chyba miała prawo nie stosować się do zasad savoir-vivre'u?
- Nie - zaprzeczył spokojnie. - Ale muszę przyznać, że kiedy je otrzymałem, to
był dla mnie prawdziwy szok. - Finn wstał i podszedł do okna, stając do niej tyłem.
Ally zawsze zachwycała jego zgrabna sylwetka, szczupłe nogi, umięśnione ramiona.
Tylko on potrafił nosić nieśmiertelne, niebieskie dżinsy, jakby to był ostatni krzyk
mody.
R S
12
Ally, o czym ty myślisz, skarciła się, skup się. Papiery rozwodowe.
- Dlaczego? Wszystko między nami już dawno się skończyło. Nigdy nie byłam
odpowiednia dla twojej rodziny, dla potomka Sørensenów, w którym płynie błękitna
krew. - Nalała mleka do swojej filiżanki. - Nie miałam pieniędzy, ogłady ani klasy.
Odeszłam, a ty awansowałeś na wiceprezesa. Zbieg okoliczności? Nie. - Pochwyciła
jego zaskoczone spojrzenie i drżącymi dłońmi podniosła filiżankę. - Co twoja nowa
dziewczyna sądzi o tej krótkiej wizycie?
- Jeanette odeszła, gdy byłem w szpitalu.
Po co ta długa pauza? Chyba nie sądził, że Ally mu złoży kondolencje? Nigdy
nie była kłamczuchą i nie zamierza się nią stać tylko po to, żeby Sørensen zobaczył, że
nabrała ogłady!
Zaraz, zaraz. Powiedział „w szpitalu"?
Jakby czytając w jej myślach, Finn zaczął tłumaczyć:
- Mój ojciec i ja mieliśmy wypadek samochodowy. Umarł w zeszłym miesiącu.
Zamurowało ją. Pod wpływem nagłego uczucia przykrości jej oczy zaszkliły się
od łez.
- Och, Finn... Tak mi przykro. O niczym nie wiedziałam. - Oczywiście, że nie.
Przecież nie należała już do rodziny. Kto miałby jej przysłać zawiadomienie? - Jak to
się stało? Kiedy?
- To było przed Świętami Bożego Narodzenia. Ja kierowałem. Pijany kierowca
wjechał prosto na nas.
- Ale z tobą wszystko w porządku, prawda? Byłeś ranny?
- Złamałem kilka żeber, miałem wstrząs mózgu. Przez tydzień leżałem w
śpiączce. Teraz wszystko jest w porządku, poza jednym... - Finn wskazał na swoją
głowę. - Wypadek spowodował utratę pamięci.
- Co takiego? Masz amnezję? - Ally wpatrywała się w niego osłupiała. - To
znaczy, że wyparłeś z pamięci wypadek?
Finn potrząsnął głową.
- To o wiele poważniejsza sprawa. Mogę czytać, mówić i tak dalej. Po
rehabilitacji wiele wspomnień wróciło. Ale nie pamiętam ostatnich kilku lat, aż do
momentu wypadku.
Przerwał, czekając, aż Ally przetrawi tę informację. Na jej twarzy musiało się
malować niedowierzanie i osłupienie. Dopiero po chwili się zreflektowała i zamknęła
usta.
R S
13
- Próbowałem sobie coś przypomnieć, ale mam w głowie czarną dziurę.
Czytałem twoje stare listy i... - Przerwał na chwilę, po czym zaczerpnął tchu. -
Spędziłem całe godziny na próbach przypomnienia sobie czegokolwiek, odblokowania
pamięci. Ale nie pamiętam nic poza tym, że przysłałaś mi papiery rozwodowe.
Ally wpatrywała się w niego, mrugając powiekami. Finn podszedł do niej i
rozgorączkowany położył ręce na jej ramionach. Nie chciał jej powrotu. Nie wiedział o
dziecku. Chciał... Czego on właściwie chciał?
- Potrzebuję odpowiedzi, Ally. Chcę, żebyś mi pomogła wszystko sobie
przypomnieć. - Wpatrywał się w nią. Na jego twarzy widać było upór i determinację. -
Muszę sobie przypomnieć. Jesteś moją ostatnią nadzieją.
R S
14
ROZDZIAŁ DRUGI
Przełknęła głośno ślinę, a Finn nie odrywał wzroku od gładkiej skóry jej szyi,
której mógł się teraz przyjrzeć z bliska. Był tak blisko niej, że widział jej
przyspieszony puls. Nie wiedział o niej nic. Prawie nic. Mimo to cały pałał po-
żądaniem. Poczuł, jak po plecach spłynęła mu strużka zimnego potu.
- Dlaczego to robisz? - zapytała słabo.
Przypomniał sobie, jak nie dalej niż miesiąc temu, po zdjęciu bandaży z głowy,
wpatrywał się w swoje lustrzane odbicie, rozpoznając własne rysy trupio bladej od
braku słońca i świeżego powietrza twarzy. Doznał nieodpartego poczucia
przeniesienia, jakby utknął gdzieś pośrodku pomiędzy dwoma egzystencjami. Jakby
płynął. Nigdzie nie należał.
Nie mógł powiedzieć tego tej kobiecie.
- Finn? - zapytała wyczekująco. - Dlaczego to dla ciebie takie ważne?
Po prostu musiał ją odnaleźć. Czuł, że kiedyś była dla niego bardzo ważna.
- Część mojego życia zniknęła. Czy ty nie zrobiłabyś tego samego? - zapytał.
Ona, owszem. Ale Finn?
- Jasne, że tak. Ale ty...
- Co ja?
- Finn, którego znałam, nie przejechałby tak długiej drogi tylko po to, żeby...
- Żeby co?
- Żeby grzebać w przeszłości. Przypominać sobie szczegóły nieaktualnego
związku. Ty nie wracasz do przeszłości, Finn. Po prostu idziesz dalej. To właśnie
robisz.
- Może się zmieniłem.
Ally uniosła brwi.
- Czyżby? A więc powoduje tobą jedynie chęć odnalezienia przeszłości? Nic się
za tym nie kryje? Tym razem nie chodzi o podtrzymanie nieskazitelnej reputacji
waszego nazwiska lub o „dobro firmy"? - Oparła ręce na biodrach i uniosła głowę. -
Zacznij od powiedzenia mi prawdy, Finn. Przynajmniej tyle jesteśmy sobie winni.
No to pożegnaj się ze swoimi planami, pomyślał ponuro Finn. Co teraz robić?
Kompletnie się nie spodziewał, że Ally zna go tak dobrze.
R S
15
- Wiesz, że mój ojciec zaczynał od zera - zaczął. - Wszystko w moim życiu jakoś
się z firmą wiąże. Chodzi o to, że, zgodnie z nieaktualnym testamentem, Marlene moja
macocha, zgarnie większość udziałów, co pozwoli jej uzyskać kontrolę nad firmą.
- Czemu więc nie zakwestionujesz testamentu?
- Nikolai zrobił w nim poprawkę, to znaczy napisał... -
Zmarszczył brwi, szukając odpowiedniego słowa w języku angielskim.
- Kodycyl?
- Właśnie. Pozbawiający ją wszystkiego. Ale nie możemy znaleźć tego
dokumentu.
Finn patrzył, jak Ally sięga po filiżankę herbaty. Gdy podmuchała na gorący
płyn, jej kasztanowe włosy zafalowały i ciężkie pukle opadły na policzki, skrywając
delikatną twarz przed jego uważnym wzrokiem. Nagle poczuł przemożną, erotyczną
potrzebę odgarnięcia tych włosów i pocałowania jej prosto w karminowe usta.
Westchnął głęboko zmieszany i zdumiony reakcją własnego ciała na tę kobietę.
- Odniosłem wrażenie, że Marlene za tobą nie przepada - powiedział ostrożnie.
- To prawda.
- Dlaczego?
- Bo zrujnowałam jej plany. Kiedy cię poznałam, nie miałam pojęcia, kim jesteś.
Nigdy mi tego do końca nie wytłumaczyłeś, póki nie przyjechaliśmy do Danii. Ale to
nie przeszkadzało twoim przyjaciołom i rodzinie myśleć, że chodzi mi o pieniądze.
Byłeś, a właściwie jesteś dźwignią handlową tej spółki, Finn. W swoim kraju jesteś
sławny. - Odwróciła wzrok. - Kiedy twoja macocha powiedziała mi prawdę...
- Co ci powiedziała?
- Że nie mamy szans. Że przed przyjazdem do Australii byłeś zaręczony. Że
powinnam po cichu wyjechać, a jako rekompensatę wziąć od niej pieniądze.
Na wiadomość o kolejnej zdradzie i intrydze macochy Finn poczuł przypływ
wściekłości.
- I co? Zrobiłaś to?
- Nie wzięłam tych pieniędzy - powiedziała cicho.
Wierzył jej. Czuł, że wszystko, co mówi, jest prawdą, i skinął głową z ulgą.
- Przykro mi, że tak się stało.
Obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem. W jej oczach było niedowierzanie i
nieufność.
- Naprawdę niczego nie pamiętasz? - zapytała niepewnie.
- Naprawdę.
R S
16
- Nawet naszego ślubu? Jak się poznaliśmy... Tego, jak się... - zarumieniła się
gwałtownie - kłóciliśmy?
- Niczego.
- O rany. Jak się teraz czujesz?
- Dziwacznie. Jakbym cię przyłapał na szpiegowaniu. Ja nie wiem o tobie nic, a
ty o mnie wszystko. - Zacisnął nerwowo szczęki. Niepokój musiał się odbić na jego
twarzy, bo Ally patrzyła na niego ze współczuciem.
- Bardzo mi przykro z powodu twojego taty - powiedziała. - Czy on... cierpiał?
Finn nie chciał o tym mówić, ale nagły ból odebrał mu dech w piersiach.
- Nie.
- Och. To... był - zająknęła się, mrugając szybko powiekami - dobry człowiek
Bardzo go lubiłam. - Uśmiechnęła się, ale był to uśmiech pełen smutku i tłumionej
melancholii.
- Myślałem... Marlene powiedziała...
- Że prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy? Że się nie dogadywaliśmy? Czy
że dogadywaliśmy się odrobinę za dobrze?
Finn nic nie odpowiedział, a Ally potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
- Twój ojciec potrafił oczarować każdego. Pamiętam jak... - wzięła głęboki
oddech, a w jej oczach błysnęły łzy - któregoś dnia wyrwał się wcześniej ze spotkania
biznesowego, żeby mnie zabrać do Tivoli. Wiedziałam, jakie to dla niego poświęcenie,
bo ledwo miał czas na posiłki. Byliśmy w Kopenhadze od dwóch tygodni i ojciec był
zaskoczony, że nie oprowadziłeś mnie po mieście.
- Pewnie pracowałem.
- Tak.
To, że potwierdziła, nie wiedzieć czemu rozzłościło go.
- A więc Marlene była zazdrosna. - Gdy Ally wzruszyła ramionami, Finn uniósł
brwi. - Jeśli chcesz mnie oszczędzać, nie mówiąc tego, co naprawdę myślisz, to wcale
nie musisz tego robić. Wiem, do czego Marlene jest zdolna.
Nawet po jego zachęcie Ally niechętnie chciała o tym mówić. W końcu się
zdecydowała.
- Nikolai był zabawny, pełen życia. W charakterystyczny sposób flirtował z
kobietami, nieustannie żartował. Ale był również moim teściem. Marlene tak tego nie
postrzegała i oskarżyła mnie o... cóż, możesz się domyślić.
Kolejny element układanki. Teraz było jasne, dlaczego ojciec zapisał Ally w
testamencie udział w firmie. Musiał to wiedzieć.
R S
17
- A było coś...?
Nie zdążył skończyć, bo Ally wybuchnęła:
- Oczywiście, że nie! Nie!
- Marlene ma inne zdanie w tej sprawie.
- Nie wątpię. - Ally odgarnęła wściekłym ruchem włosy opadające jej na
policzki.
- Jest jeszcze sprawa twojego mieszkania.
Zmarszczyła brwi.
- Kiedyś rozmawialiśmy o opłacalnych inwestycjach w Sydney. Powiedziałam
twojemu ojcu, że apartamentowce przy plażach zawsze świetnie się sprzedawały. Kupił
je jako inwestycję. Kiedy wróciłam do domu, nie miałam się gdzie zatrzymać i twój
ojciec zaproponował, żebym mieszkała w jednym z nich za darmo tak długo, jak mi to
będzie potrzebne. Chciałam płacić, więc ustaliliśmy czynsz, według mnie zbyt niski,
ale...
Urwała. Finn milczał.
- Nie było żadnych sekretnych spotkań ani wizyt - dodała sarkastycznym tonem.
- Nigdy nie miałam przed tobą nic do ukrycia. Poza tym to w tobie byłam zakochana,
Finn. A Nikolai naprawdę nie myślał o zdradzaniu żony. Dla niego liczyło się
wyłącznie Sørensen Silver. Podobnie jak dla ciebie. Poświęcił całe życie budowaniu
imperium i nie był już w stanie żyć czymkolwiek innym. - W jej głosie mimowolnie
zabrzmiał lekki wyrzut.
Finn domyślał się tego już wcześniej, a teraz miał pewność: w przeszłości robił
wszystko, żeby udowodnić, że potrafi pójść w ślady ojca, a nawet go zastąpić. I
popełniał te same błędy - za dużo pracował, a za mało się cieszył z efektów tej pracy.
Najwidoczniej to on pozwolił swojej żonie - kobiecie, którą kochał - zniknąć ze
swojego życia.
Nagle dotarło do niego, przed jak trudnym stoi zadaniem. Do diabła, jak on to
zrobi? Jakim cudem odzyska zaufanie żony, uratuje firmę i poskromi żądzę, jaką budzi
w nim ta kobieta?
Przerażało go, jak bardzo traci kontrolę nad swoim życiem.
Prawda. Ona chce prawdy. Musisz jej coś powiedzieć.
Podrapał się w podbródek wierzchem dłoni. Zawsze tak robił, gdy się nad czymś
intensywnie zastanawiał. Pewnie i to Ally o nim wiedziała.
- Jak wiele powiedziałem ci o mojej rodzinie?
R S
18
- Nie za dużo. Słyszałam od Nikolaia o waszym rodowodzie. Louisa mówiła o
firmie, swojej pracy i zatrudnianych przez siebie ludziach, a także o swoim ówczesnym
chłopaku. A Marlene... gustowała w opisywaniu twoich byłych dziewczyn, a także w
mówieniu mi tego wszystkiego, co „powinnam wiedzieć". Poza tym miała ze mną
bardzo mało do czynienia.
Cholerna intrygantka.
- Moja macocha pochodzi z biednej rodziny i zawsze miała obsesję na punkcie
pieniędzy i pozycji społecznej. Mówi o „królewskiej krwi" wszystkim, którzy chcą jej
słuchać, ale prawda jest taka, że choć moi przodkowie pochodzą z arystokracji, ich
korzenie są niepewne. Nie jestem księciem. - Zacisnął wargi. - Zanim przyjechałem do
Sydney, zerwałem zaręczyny. Sørensenowie są jedną z najstarszych rodzin w Danii, ale
póki mój ojciec nie zbudował firmy, nie mieli zbyt dużego majątku ani wpływów.
Musisz jednak wiedzieć, że po śmierci ojca mój majątek szacuje się na kilka miliardów
dolarów.
Ally osłupiała. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
Podszedł do sofy, usiadł ciężko i pogłaskał ją po głowie uspokajającym gestem.
Co ciekawe, zrobił to jakby automatycznie, jakby była to najnaturalniejsza rzecz na
świecie. Czuł się, jakby widział tę kobietę pierwszy raz w życiu, a mimo to była mu
bardzo bliska.
- Powiedz coś - poprosił.
- Daj mi chwilkę. - Jej ręce drżały. - Nigdy mi o tym nie mówiłeś.
Spojrzała na niego i wtedy, w nagłym błysku, coś sobie przypomniał: to samo
znajome spojrzenie wielkich ciemnoszarych oczu pod gwieździstym niebem jakiegoś
miasta. I miękki, czuły dotyk dłoni na swoim policzku. Wszystko to było niezwykle
smutne.
Było to niczym nikłe światełko w czarnym tunelu pamięci. Jednak kiedy
próbował sobie przypomnieć coś więcej, nie potrafił. Poczuł bezsilną złość. To było
tak niewiele i świadczyło tylko o ogromie tego, czego nie pamiętał. Nie potrafił się
zdobyć na to, co zalecali mu lekarze - na cierpliwość. Gdy wyszedł ze szpitala, był
bliski szaleństwa. Frustracja płynąca z niemożności przypomnienia sobie przeszłości
była tak wielka, że nie mógł spać. Schudł. Żył w takim napięciu, że bolała go głowa.
Tydzień później umarł ojciec. Chciał się pogrążyć w dokumentach związanych
ze spadkiem, ale nawet gdy był po uszy zagrzebany w pracy, coś nie dawało mu
spokoju. Ożywały zaledwie fragmenty wspomnień, a zmysły płatały mu figle.
Wydawało mu się, że czuje znajomy zapach perfum, słyszy charakterystyczny śmiech.
R S
19
Charakterystyczny dla kogo? Nie wiedział. Nie mógł już tak żyć. Kolejny już raz od
czasu wypadku przymknął oczy, w myślach powtarzając jak mantrę słowa: dlaczego
nie potrafię sobie przypomnieć?
Musiał przynajmniej podjąć próbę odnalezienia przeszłości. Czuł, jak coś pcha
go w tym kierunku. Gdy siedział naprzeciw tej milczącej osoby, wątpliwości i lęki oży-
ły ze zdwojoną siłą. Dlaczego odeszła? Dlaczego jej na to pozwolił? I, co najbardziej
istotne, kim ona właściwie jest? Czy odsprzeda swoje udziały, żeby się na nim
zemścić? Czy ma zamiar je zatrzymać i mieć udziały w firmie?
Tylko jedna osoba mogła odpowiedzieć na te wszystkie pytania i pomóc mu
sobie przypomnieć. Tymczasem nie mógł przestać myśleć o tym, jak bardzo chciałby
jej dotykać. Sprawić jej fizyczną przyjemność i obudzić w niej namiętność.
Ally wstała gwałtownie.
- A więc, jeśli nie odnajdziesz dokumentu, Marlene przejmie kontrolę nad firmą?
- Ja.
Ally obracała filiżankę w swoich długich szczupłych palcach.
- Już wtedy, gdy przejąłem stanowisko wiceprezesa, Nikolai mówił o rozwodzie -
powiedział, przypominając sobie, jak Louisa opowiadała mu o spiskach macochy. -
Marlene żądała połowy całego majątku. Teraz chce odsprzedać firmę. Pozbawić
tysiące ludzi pracy. Zakończyć akcje charytatywne. Zrobiłaby wszystko, żeby zbrukać
jego pamięć i przywłaszczyć sobie jego pieniądze. Chciała opublikować książkę pełną
kłamstw o rodzinie, ale uzyskaliśmy zakaz sądowy.
Dał jej chwilę na przetrawienie tych informacji. Żeby odepchnąć
obezwładniające go pożądanie zaczął studiować delikatne rysy jej twarzy. Daleko jej
było do klasycznej duńskiej piękności. Mógł naprędce wymienić tuzin kobiet, które
były szczuplejsze, wyższe i ładniejsze.
A jednak... było w niej coś, co powalało go na kolana. Kiedy się uśmiechała, jej
twarz nabierała dziecinnie radosnego wyrazu, a wokół oczu robiły się zmarszczki. Gdy
była smutna, spojrzenie stawało się pełne bólu i empatii. Miała piękne kasztanowe
włosy, które falami spływały jej na ramiona, ogromne ciemne oczy i gęste brwi. Jej
figura była bardziej zaokrąglona niż w okresie, z którego pochodziły zdjęcia, co tylko
dodawało jej uroku. Miał ochotę zobaczyć wszystko: kształtne ramiona, których zarys
widział pod bluzką, krągłe, wspaniale kołyszące się biodra, ukryte pod zbyt luźnymi,
jak na jego gust, dżinsami. Im dłużej na nią patrzył, tym bardziej jej pragnął. I miał
uczucie, choć nie mógł jej przecież o to zapytać, że kiedyś kochał się z nią ciągle, setki
razy, i nigdy nie miał dość.
R S
20
Jęknął w duchu. Nie był z żadną kobietą od czasu wypadku. Co było wcześniej -
nie pamiętał. Mimo to nie miał ochoty na seks. Aż do teraz. Ale za to gdy jej nabrał...
W innym życiu, innym miejscu Ally McKnight byłaby tylko fantazją. Jednak w
tym Finn chciał ją widzieć u swego boku... i w swoim łóżku.
Kiedy na niego spojrzała, w jej oczach była panika. Cofnęła się odruchowo pod
samo okno. A niech to! Najwidoczniej i dla niej było oczywiste, jak bardzo jej pragnie.
Nie mógł się powstrzymać i do niej podszedł. Stanął bardzo blisko.
Zanim zdążyła zniweczyć jego plany, odezwał się:
- Widujesz się z kimś?
Przełknęła ślinę.
- Trochę za późno na takie pytanie, nie sądzisz? - Odchrząknęła i oblizała
spierzchnięte wargi. - Nie.
- A co z Tonym?
- A co ma z nim być? - Jej oczy się zwęziły.
- Kiedy zadzwoniłem, myślałaś, że to on.
Pierwszy raz od dawna Ally chciała skłamać.
- To tylko dobry przyjaciel - odrzekła zamiast tego ze zniecierpliwieniem. Gdy
zobaczyła, że Finn jej nie wierzy, przewróciła oczami. - Och, na miłość boską! Tony
jest gejem, w porządku? Gejem.
- Więc nie ma nikogo?
- Nie mam czasu na związek.
- Więc w czym problem?
Poczuła, jak krew uderza jej do głowy. Finn zwykle był bezczelny i pewny
siebie, ale nigdy aż tak.
- Czego ode mnie oczekujesz?! - krzyknęła. - Zjawiłeś się tu bez żadnego
uprzedzenia po kilku miesiącach. Nasze małżeństwo się skończyło!
Finn przybrał chłodny wyraz twarzy i Ally dobrze znała tę maskę. Ostatni raz
widziała ją, gdy ze sobą zrywali.
- A więc - niemalże wyszeptał. - To ma być kara?
Nie mogła dłużej udawać, że nie rozumie, do czego Finn zmierza. Wiedziała, że
pożąda jej co najmniej tak samo jak ona jego. Albo przerwie tę rozmowę teraz, albo
nieźle się zaplącze.
- Nie. To instynkt samozachowawczy.
Gdy Finn został sam, długo jeszcze słyszał głuchy odgłos zatrzaskiwanych drzwi.
R S
21
ROZDZIAŁ TRZECI
Następnego ranka, po półgodzinnym spacerze Ally wskoczyła pod prysznic. Gdy
gorąca woda trysnęła na zbolałe mięśnie jej pleców, westchnęła z ulgą. Przyjemność
nie trwała długo, bo przed oczami natychmiast stanął jej Finn i wydarzenia wczorajszej
nocy.
Więc nie ma nikogo?
Westchnęła ciężko i zamoczyła głowę. Jej naprędce wymyślone wytłumaczenie -
brak czasu - było zbyt absurdalne, żeby Finn mógł w nie uwierzyć, W rzeczywistości
to on był całym jej światem i kiedy odszedł, Ally zamknęła swoje serce. Miłość do
niego to było jedno wielkie rozczarowanie, żal i ból. Nie przeżyłaby czegoś takiego po
raz drugi.
Pokochała go bardzo mocno i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Finn był
ucieleśnieniem jej marzeń. Była przekonana, że jest dla niej kompletnie nieosiągalny.
Emanował pewnością siebie i był bardzo charyzmatyczny. Kiedy raz się go ujrzało, nie
sposób było o nim zapomnieć. I ona nie potrafiła. Jeszcze zanim się dowiedziała, kim
naprawdę Finn jest, wiedziała, że to ktoś wyjątkowy. I chciała być częścią tej
wyjątkowości. Był pewny siebie, czarujący i kompletnie poza jej zasięgiem... a jednak,
ku jej zaskoczeniu, on także się w niej zakochał. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Szybko wylądowali w łóżku. Było im ze sobą tak dobrze, że Finn się oświadczył. Bez
namysłu się zgodziła, nie podejrzewając, jak bardzo zmieni to jej życie.
Finn zawsze wprawiał jej ciało w drżenie. Wystarczył jeden dotyk, jeden
pocałunek. W łóżku było im po prostu niebiańsko. Jak mogłaby wrócić do
przeciętności po doświadczeniu czegoś tak perfekcyjnego jak ich związek? Ukryła
ogrom uczuć związanych z Finnem głęboko, tak żeby inni, i ona sama również, nie
musieli obcować na co dzień z jej trudnymi wspomnieniami.
Pewnie dlatego, że potrafiła tak dobrze skrywać uczucia, na bożonarodzeniowym
przyjęciu jej szef, Simon, zaciągnął ją do ciemnego gabinetu i, zanim zdążyła
krzyknąć, był już na wpół rozebrany. Uciekła stamtąd i już nigdy nie wróciła. Zresztą,
z tego co słyszała, Simon zdążył już narobić w biurze plotek, po których nigdy by się
nie pojawiła w pracy. Bezczelny drań. Kiedy się upierał, żeby Ally wróciła do pracy, i
wydzwaniał do niej wieczorami, w końcu wyznała mu, że jest w ciąży. Ta wiadomość
skutecznie ostudziła jego zapał. Mistyfikacja zaszłaby za daleko, gdyby podejrzewano,
R S
22
że jest ojcem dziecka kobiety, z którą nic go nie łączy. Ally prychnęła pogardliwie. Jak
łatwo było wystraszyć każdego faceta.
Zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się, że na moment straciła kontrolę nad
swoim życiem. Nigdy więcej nie powtórzy tego błędu. To sprawiało, że czuła się
bezradna. Jakby znowu miała siedem lat i słuchała, jak ojciec zwala winę za własne
picie na lichwiarzy i jej matkę. Na wszystkich, tylko nie na siebie. Bezradna jak wtedy,
gdy matka obiecywała jej gwiazdkę z nieba, po czym nazajutrz znikała.
Serce jej się ścisnęło. A co, jeśli się wdała w matkę i nie będzie sobie potrafiła
poradzić z dzieckiem? Albo, co gorsza, jeśli powtórzy historię swojego ojca?
Gorąca woda oblewała jej ciało i Ally położyła dłonie na nieznacznie
zaokrąglonym brzuchu.
Nie pozwoli na to. Finn może nie chcieć dziecka, ale ona go pragnie. To dziecko
będzie kochane najmocniej na świecie. Kochane bezwarunkowo.
Co oznacza, że Finn nie może się o nim dowiedzieć. Wyszła z kabiny i zaczęła
się wycierać, zastanawiając się, co powie temu dumnemu, bezwzględnemu
mężczyźnie, którego tak kiedyś kochała.
Dziwne, ale w jego prośbach o pomoc nie wyczuwała zwykłej dumy i arogancji.
Rzeczywiście prosił, a nie domagał się. Poza tym był ciekaw jej zdania, co nigdy
wcześniej się nie zdarzało. Zwykle przypierał ją do muru i łapał za słowa, aż w końcu
poddawała się z rezygnacją. Jakże często się kłócili. I jakże często pointą kłótni był
jego pocałunek, który najskuteczniej odbierał jej głos. Uśmiechnęła się pod nosem. To
akurat były przyjemne strony tego związku...
Ally zadzwoniła do Finna i zapowiedziała się za pół godziny. Finn zareagował
bardzo spokojnie i nie okazał emocji. Jadąc do hotelu, puściła na cały regulator swoją
ulubioną muzykę. Dla dodania sobie odwagi. W hotelowej windzie wciąż nuciła
rytmiczną melodię.
Stał w drzwiach, czekając na nią. Dopiero w świetle dziennym Ally zauważyła,
że Finn ma sińce pod oczami, niepewne spojrzenie, i że stracił sporo na wadze. Miała
ochotę mocno go przytulić. Jednak nie zrobiła tego.
Gdy się uśmiechnął i wyciągnął dłoń na powitanie, szybkim ruchem ścisnęła ją i
nie mogąc się powstrzymać, także się uśmiechnęła. Finn miał na sobie elegancką
koszulę w kolorze grafitu. To był prezent od niej na jego trzydzieste urodziny. Przed
oczyma stanął jej taras hotelu Mirage w Las Vegas i oni sami, świętujący sporą
wygraną w kasynie. Ściągała z niego tę koszulę w błyskawiczny tempie.
Cholera. Dlaczego to ona nie ma amnezji?
R S
23
Przełknęła głośno ślinę.
- Goddag.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Pamiętasz duński.
Ally wzruszyła obojętnie ramionami.
- Tylko podstawy.
Finn usunął się z przejścia, wpuszczając ją do środka. Zaprosił ją do stołu, na
którym stało przygotowane co najmniej dla dwóch osób śniadanie.
- Głodna?
- Nie zostaję na śniadaniu. - Przeszła obok niego, starannie unikając wszelkiego
fizycznego z nim kontaktu. Nie było to łatwe, bo Finn był potężnej budowy. Poza tym
najwyraźniej on nie unikał fizycznej bliskości...
Zapach śniadania był bardzo kuszący. Wyszła na świeże powietrze, na ogromne
patio. Gdy stanął obok niej, spojrzała mu prosto w oczy.
- Chciałam ci to powiedzieć osobiście. Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego nie?
- Jest milion powodów. A główny? Nie da się odbudować spalonych mostów.
- Brałem to pod uwagę - odrzekł krótko. - Jestem gotów zaproponować ci
rekompensatę finansową.
- Słucham?
- Ile żądasz za swoją pomoc?
- Czy ty myślałeś...? Nic! - Ally poczuła się obrażona i znieważona.
Zaczerwieniła się ze złości. Jak mógł w ogóle coś takiego jej zaproponować!
Instynktownie zrobiła krok w kierunku wyjścia.
- Zaczekaj - poprosił. - Źle to zabrzmiało. Nie to miałem na myśli. - Finn zagryzł
wargi. - To chwyt poniżej pasa. Przepraszam.
Czyżby Finn ponownie ją przepraszał? Zamrugała ze zdziwienia, tymczasem on
już nalewał jej herbaty.
- Tak bardzo się nienawidziliśmy, Ally? - zapytał po chwili.
Nie widziała jego twarzy pochylonej nad filiżankami. A jednak domyślała się, że
jej negatywne nastawienie wprawia go w silne zakłopotanie.
- Nie... właściwie to wręcz przeciwnie.
Wyprostował się i zaoferował jej filiżankę parującej, pachnącej lasem herbaty.
- W takim razie nadal nie rozumiem, dlaczego nie chcesz mi pomóc.
R S
24
Nie mogę ci pomóc, pomyślała. Wzięła od niego filiżankę, uważając, by ich
palce się nie zetknęły. Były chwile, kiedy nienawidziła i jego, i siebie za to, że
wywrócili swoje życie do góry nogami. Jednak w ciągu tych kilku miesięcy bardzo się
zmieniła. Zaczęła dorastać do sytuacji i do swoich dwudziestu dziewięciu lat. I ta
dorosła Ally miała ochotę udowodnić Finnowi, że się zmieniła, że on już nic dla niej
nie znaczy. Że jest szczęśliwa i zadowolona z życia bez niego.
Nie potrafiła jednak udawać, że jej serce nie jest wciąż obolałe od ran, które jej
zadał, opuszczając ją. Nadal wypełniał je żal, że nie potrafiła go uszczęśliwić.
Samo myślenie o tym sprawiało, że miała ochotę znowu zamknąć się w swojej
skorupie. Ironia losu. Robiła wszystko, żeby zapomnieć o przeszłości, a Finn chciał ją
sobie przypomnieć. Z jej pomocą.
- Przysporzyliśmy sobie nawzajem wiele cierpienia. To by nam tylko
zaszkodziło.
- Czy może być coś gorszego od luk w pamięci? - Westchnął ciężko. -
Wymienimy po prostu informacje, to wszystko.
Jego ton wprawiał ją w zakłopotanie. Odkąd zobaczyła go po tych kilku
miesiącach rozłąki, sprawiał na niej wrażenie innego człowieka. Nie tylko budził w
niej współczucie, ale zdaje się, że był zagubiony i inaczej nastawiony do świata i ludzi.
Nie był już taki jak jej Finn.
Zaraz, zaraz. Nie „jej". Już nie.
Tylko kochająca kobieta jest w stanie zauważyć tak subtelne zmiany w
mężczyźnie. Bo na zewnątrz Finn nadal miał postawę duńskiego arystokraty - zawsze
zachowywał nienaganne maniery, nie rezygnował z nawyków, zawsze był elegancki i
traktował ludzi z dystansem. Jednak nigdy nie bywał z nią tak szczery jak wczoraj i
dziś. Jadąc na spotkanie z nim, instynktownie przygotowała się na grę, w której zawsze
gustował. Dopiero teraz w pełni do niej dotarło, że Finn jest o wiele bardziej bez-
pośredni i że proponuje jej, a wręcz prosi ją, żeby razem rozwiązali jakiś problem.
Wypiła łyk aromatycznej herbaty. Poziomkowa.
- Co takiego mogę zrobić, czego nie potrafili sprawić lekarze? - zapytała w
końcu.
- Kiedy czytałem twoje listy, co nieco sobie przypominałem. Miałem najlepszych
lekarzy. Wszyscy mówili to samo: czekać.
- Ach tak.
Finn zmarszczył brwi.
- Co znaczy to spojrzenie?
R S
25
- Cierpliwość nigdy nie była twoją mocną stroną. - Na jego domyślny uśmiech
odwróciła z zakłopotaniem wzrok. - A więc utrata pamięci nie jest trwała?
- Tego lekarze nie potrafią powiedzieć. - Było widoczne jak na dłoni, że bardzo
go męczyła ta niepewność. - Jest szansa, że całkowicie odzyskam pamięć, a może
odzyskam ją częściowo albo przypomnę sobie jakieś obrazy. Bardzo często mam teraz
uczucie deja vu. To naprawdę bardzo dziwne i bardzo męczące. Zawsze, kiedy je mam,
staram się sobie przypomnieć... i nie potrafię. - Jego ręce opadły bezradnie wzdłuż
ciała i Finn się zamyślił.
Jej serce ścisnęło się ze współczucia. Przyszła tu, żeby mu powiedzieć, że
oczekuje od niej więcej, niż może mu dać. Zdała sobie jednak sprawę, że stoi przed nią
człowiek, który przeżył olbrzymią tragedię i zmienił się pod jej wpływem. Jaką
byłabym matką, gdybym się odwracała od ludzi proszących mnie o pomoc?
Szczególnie, że prosi o nią mężczyzna, którego tak niegdyś kochałam.
- Jeśli się obawiasz mojego zachowania, mam na myśli to, że cholernie mi się
podobasz, to te obawy są zbyteczne. Nie tknę cię.
Cały Finn. Jak swobodnie mówił na tematy, które jej nie chciały przejść przez
usta!
A jeśli ja chcę, żebyś mnie dotykał? - pomyślała. Przyjrzała się jego twarzy,
szukając jakichkolwiek oznak, że się tego domyślił. Jednak jego szmaragdowe oczy nic
nie mówiły.
Finn jej potrzebował. I otwarcie się do tego przyznawał.
A ona? Zdaje się, że była tym naprawdę podekscytowana. Ten potężny, ciągle ją
zaskakujący mężczyzna, był od niej zależny. A jej sprawiało niemałą radość, że nagle
jej potrzebuje.
- Zgoda. Zrobię to.
Jego uśmiech wyrażał cały triumf, jaki musiał w tej chwili odczuwać. Był teraz
niewyobrażalnie seksowny. I znowu doświadczyła tego samego uczucia. Oblała ją fala
gorąca, zaczęła szybciej oddychać. Jakże pożądała tego mężczyzny! To pewnie
hormony. Na szczęście nie dopuści, żeby kierowały jej życiem.
Prawda?
R S
26
ROZDZIAŁ CZWARTY
Finn Sørensen był tak podekscytowany tym zwycięstwem, że tylko dzięki swojej
silnej woli nie pocałował Ally w jej na wpół rozchylone wargi.
Już wtedy, gdy jego samolot podchodził do lądowania, a jego oczom ukazała się
panorama Sydney, miasta migotającego światłami pośród ciemnej nocy, złożył
samemu sobie obietnicę. Poprzysiągł, że zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby
odzyskać pamięć i ratować firmę. Był przygotowany na to, że będzie musiał kłamać,
żeby Ally się zgodziła mu pomóc. Sam się sobie dziwił, jak bardzo był zde-
terminowany.
- Dziękuję - powiedział po prostu, przełykając gorzki smak obrzydzenia do
samego siebie.
Podobnie jak ta głupia obietnica, że nie będzie jej dotykał, uśmiech na jej twarzy
wywołał w nim głównie pożądanie. Rozmyślnie wycofał się i wrócił do stolika ze
śniadaniem. Jego ciało płonęło. Mógł sobie jedynie pogratulować spokoju, z jakim
udawał, że jest inaczej. Nigdy by nie przypuszczał, że kompletnie obca osoba może
wywoływać w nim takie reakcje.
Kiedy się uśmiechała tak jak teraz, czuł się jak ostatni drań, że w ogóle
wplątywał ją w tę sytuację.
- Jedzenie zaczyna stygnąć. Masz ochotę na tosta, owoce, płatki owsiane? -
zapytał, nie podnosząc na nią oczu i udając, że jest zaprzątnięty nakładaniem jej
śniadania.
- Jasne. Dzięki.
Dziwne uczucie. Jeść śniadanie z kompletnie obcą osobą i mieć wrażenie, że nie
ma nic naturalniejszego na świecie i że robi się to od lat. W towarzystwie tej kobiety
czuł się jak w domu. Jedli w milczeniu.
- Od czego chcesz zacząć? - spytał.
Ally zamrugała, po czym przybrała obojętną minę, najwyraźniej, żeby ukryć
zdenerwowanie.
- Cóż, mam kilka warunków.
Uniósł brwi.
- Mów.
- Chcę odzyskać moje listy. Wszystkie.
Spojrzał na nią przeciągle, po czym skinął głową.
R S
27
- Podpiszesz papiery rozwodowe.
- Załatwione.
Urażona, że Finn tak łatwo się zgodził, odwróciła wzrok.
- I jeszcze sprawa mojego mieszkania. Rozumiem, że teraz ty jesteś właścicielem
bloku?
Finn zmieszał się trochę.
- Nej, osobiście nie. Blok należy do nieruchomości Sørensen Silver.
- Więc skłamałeś.
- Ja.
- Cóż, to cię będzie kosztowało. - Jego oczy zwęziły się w oczekiwaniu. - Chcę
aktu własności mojego mieszkania.
Jego jęk wystarczająco dosadnie wyraził dezaprobatę. Uniosła głowę.
- Albo się na to zgadzasz, albo nie ma mowy o mojej pomocy, Finn. Możesz
załatwić umowę, kiedy będziemy rozwiązywać twoje problemy. I koniec z
kłamstwami.
- Powinniśmy...
- Proszę, pozwól mi dokończyć. - Zerknęła na niezaścielone łóżko. Cały
apartament przesiąknięty był jego męskim zapachem. Czemu nie może przestać o nim
myśleć w ten sposób? Jej dłonie lekko zwilgotniały. - Jeszcze jedno. Co będzie, jeśli
nam się nie uda?
- Uda się.
- Ostatnie, bardzo ważne pytanie. Jak długo chcesz tu zostać?
- Dwa miesiące. Mam czas do końca maja i zamierzam go wykorzystać.
Ally ze strachu ścisnął się żołądek. Nie, to niemożliwe.
- W takim razie musisz mi jedno obiecać. Gdy tylko odzyskasz pamięć lub
dowiesz się, gdzie jest kodycyl, wyjedziesz - zażądała kategorycznie. - Mam
wyznaczone pewne terminy - dodała usprawiedliwiającym tonem. - To sprawy
życiowej wagi. - A to życie ma się obyć bez ciebie, dodała w duchu. Nie wyglądał na
zadowolonego ani tym bardziej usatysfakcjonowanego jej wytłumaczeniem. Jednak
bez kłamstwa się nie obejdzie. - Wiem, że chcesz uzyskać odpowiedzi i rozumiem to.
Ale ja także mam zobowiązania. Pracę do wykonania.
- Czym się zajmujesz?
- Piszę.
- Dla kogo?
R S
28
- Jeszcze tydzień temu do czasopisma „Bliss". Teraz jestem wolnym strzelcem.
Pracuję nad książką.
Finn pochylił się na stolikiem. Jego twarz znalazła się bardzo blisko niej.
Instynktownie odchyliła się na oparcie fotela.
- W porządku, Ally. Zrobię wszystko, żeby to się udało. Dostosuję się do twoich
zobowiązań. Oczywiście w granicach rozsądku.
Jego samozaparcie wcale nie podniosło jej na duchu. Jedyne wyjście to zrobić
wszystko, żeby Finn jak najszybciej odzyskał pamięć. I wyjechał.
- Masz jakieś nasze wspólne zdjęcia? Listy? - Sięgnął po swoją filiżankę kawy,
obserwując ją z chłodną ciekawością.
- Tak. Są w pudle z innymi zbędnymi... - Ugryzła się w język, ale odrobinę za
późno.
Finn skrzywił się, ale nie okazał tego, że zrobiło mu się przykro.
- Będziemy ich potrzebować już dzisiaj.
- Widzę, że nadal lubisz rządzić - rzuciła bez zastanowienia.
- Ally, przecież się zgodziłaś. Pamiątki z przeszłości stanowią ważną część
naszego zadania. Dlaczego właściwie zachowałaś te listy?
Bo jestem sentymentalną idiotką. Zaczerwieniła się, jakby została przyłapana na
gorącym uczynku.
- Moja... Gdy miałam dziesięć lat straciłam wszystko w pożarze mojego domu.
Mam taką manię, że gromadzę pamiątki.
Jego spojrzenie złagodniało i Finn impulsywnie chwycił ją za rękę i ścisnął.
- To musiało być dla ciebie bardzo trudne.
- Owszem, było.
Ally nie chciała o tym mówić. Pod pretekstem napicia się czegoś chłodnego
podeszła do barku.
- Opowiedz mi o naszym ślubie.
Ta nagła zmiana tematu zaskoczyła ją. Przygotuj się, Ally. Będzie jeszcze dużo
takich pytań.
- Poznaliśmy się w kwietniu w Sydney. Miesiąc później namówiłeś mnie na
zwiedzanie Europy. Byliśmy w Grecji, we Włoszech, w Portugalii. Potem polecieliśmy
do Stanów. Sześć miesięcy później wylądowaliśmy w Las Vegas. Wzięliśmy ślub w
twoje urodziny w Kapliczce Miłości. - Uśmiechnęła się na to wspomnienie. -
Przyplątał się do nas jakiś naśladowca Elvisa, który odśpiewał nam Hunk o'Burning
Love. - Roześmiała się.
R S
29
Byli w sobie szaleńczo zakochani i wszyscy to widzieli. Byli tacy szczęśliwi,
wolni, było im ze sobą tak dobrze. Przez myśl jej nie przeszło, że coś może pójść nie
tak.
- A więc nasze małżeństwo miało też dobre chwile - sondował.
- Tak, nawet... cudowne.
Finn rozparł się wygodnie w fotelu i założył ręce za głowę. Pewnie robił to
nieświadomie, ale był to jego charakterystyczny gest, którym rozpoczynał droczenie
się z nią będące wstępem do pójścia do łóżka. Jego zniewalający szelmowski uśmiech
zawsze tak samo na nią działał. Po prostu nie potrafiła mu się oprzeć.
Przełknęła głośno ślinę. Natarczywy wzrok Finna ślizgał się po całym jej ciele.
Nie przejmował się jej skrępowaniem. Sięgnęła po swoją szklankę soku.
- A konkretnie, które chwile były cudowne? - spytał.
- Te spędzone w łóżku - odpowiedziała nienaturalnie napiętym głosem.
Ciekawe, że teraz było jak zawsze. On był panem sytuacji, a ona traciła głowę.
- Seks był świetny.
- Hmm. Nietrudno mi w to uwierzyć.
Wpatrywał się w jej usta. Kompletnie zaschło jej w gardle. Napiła się zimnego
soku, po czym machinalnie przyłożyła do czoła chłodną szklankę.
- No, ale wtedy byliśmy...
- Chyba rozumiem - przerwał jej. - Skoro już jesteśmy ze sobą zupełnie szczerzy,
dlaczego ode mnie odeszłaś?
- Co takiego? - Zakrztusiła się.
Finn spokojnie czekał na odpowiedź, nie spuszczając z niej wzroku.
- Po pierwsze, okłamywałeś mnie.
- W jaki sposób?
- Och, jest tego tyle, że pozwól, że wymienię tylko rzeczy pierwsze z brzegu.
Kłamałeś o swojej rodzinie, o swoich pieniądzach. Spędziliśmy ze sobą sześć miesięcy,
a ty dziwnym trafem zapomniałeś mi powiedzieć, kim naprawdę jesteś.
Po jego twarzy przemknął cień.
- A czy te wszystkie rzeczy mają dla ciebie aż takie znaczenie?
- Nie. Ale nie powinieneś był czekać, aż nasz samolot wyląduje w Kopenhadze,
żeby mnie ostrzec. Dopiero wtedy się dowiedziałam, że dziennikarze na nas polują, a
następnego dnia zrobili mi zdjęcia topless w twoim apartamencie.
Finn nerwowo potarł podbródek i zacisnął dłonie, ale nic nie powiedział.
R S
30
- Byłam kompletnie nieprzygotowana na zamieszanie, które wywołałam. Nie
chciałam tego. Nie mogłam tego znieść. Co do tego Marlene miała zupełną rację.
- Więc skończyłaś z tym, ot tak, elskat. - Jego głos był niebezpiecznie niski,
brzmiał prawie pieszczotliwie. Nazywał ją elskat w chwilach czułości i ciekawe, że to
akurat pamiętał.
Wróciła myślami do tego czasu.
- Kiedy przyjechaliśmy do Danii, bardzo się zmieniłeś Stałeś się innym
człowiekiem. Przestałeś ze mną rozmawiać i z dnia na dzień z nowożeńców staliśmy
się obcymi sobie ludźmi. - Jej twarzy stężała z napięcia. - Wiele razy prosiłam cię,
żebyśmy zaczęli ze sobą rozmawiać, żebyś mi poświęcił trochę czasu, ale ty
twierdziłeś, że wszystko jest w porządku. Ciągle miałam wrażenie, że wina leży po
mojej stronie. Nie byłam wystarczająco elastyczna, miałam trudności z adaptacją w
nowym miejscu i za mało zrozumienia dla twojej ciężkiej pracy. Nieustannie musiałam
się dopasowywać do twoich planów, spotkań biznesowych, do twoich dziwnie licznych
obowiązków w pracy. - Aż do teraz sądziła, że potrafi spokojnie o tym mówić, ale
kiedy sobie przypomniała, jak bardzo się wtedy czuła samotna, niechciana i
odepchnięta, żal, jaki odczuwała, przelał czarę goryczy w jej sercu. Coś ścisnęło ją za
gardło i zamilkła. Dopiero po chwili dodała: - Nie znosiłam się kłócić. Szczególnie z
tobą. Zawsze musiałeś postawić na swoim, a moja opinia nie miała dla ciebie
znaczenia.
Finn, nachmurzony, wstał i zaczął chodzić po pokoju niespokojnie. Rozważał to,
co mu powiedziała, i starał się cokolwiek sobie przypomnieć.
Ally westchnęła. Na przemian prostowała i mięła śnieżnobiałą serwetkę. W
końcu odłożyła ją na stół.
- Nie dawałeś tego po sobie poznać, ale domyślałam się, co naprawdę myślisz: że
popełniliśmy olbrzymi błąd. Wydawało mi się, że w pełni się zgadzasz ze swoją
rodziną, która uważała, że do nich nie pasuję, i nie żywiła do mnie żadnych uczuć
prócz awersji. Tylko twój ojciec, w rzadkich przerwach od pracy, okazywał mi
sympatię i zrozumienie. Ale to było za mało. Byłam kompletnie sama. I nieustannie się
ze sobą kłóciliśmy. Twoja rodzina zarzucała ci, że się ze mną ożeniłeś tylko po to, żeby
ich zszokować i wywołać skandal. Nigdy temu nie zaprzeczyłeś. Byłam już zmęczona
ciągłą walką z tobą i z nimi. Marzyłam tylko o tym, żeby mieć spokój.
Gdy się do niej zbliżył, zauważył, że uparcie odwraca od niego wzrok. Jej ręce
drżały z tłumionych, negatywnych emocji. Tymczasem w nim każde zbliżenie się do
niej wywoływało tylko pozytywne uczucia. Pragnął jej. Jeśli ona tego nie widziała ...
R S
31
Nie mogąc się powstrzymać, delikatnie położył rękę na jej ramieniu.
Podskoczyła jak oparzona. Dlaczego reaguje na niego tak nerwowo? No tak, po tym,
co mu powiedziała, nie powinien się temu dziwić. Zastanawiał się, jak mógł nie
zauważyć samotności i udręki swojej żony, kobiety, którą poślubił z miłości i
przywiózł do własnego kraju z tak odległego kontynentu. Nie potrafił sobie
odpowiedzieć na to pytanie.
Pogłaskał ją delikatnie po policzku. Jej skóra była taka jedwabista.
- Co z ustaloną między nami zasadą? - Dopiero teraz podniosła na niego
strwożone oczy. Była w nich... panika.
Natychmiast cofnął rękę.
- Racja. To zły pomysł.
Ally zaczerwieniła się. Powiedział to za szybko, jakby go złapała na zrobieniu
czegoś głupiego. Nie mów tego, nie mów tego...
- Przedtem nigdy tak nie myślałeś. - Cholera, że też musiała to powiedzieć.
Jego brwi uniosły się w niemym pytaniu.
- Między nami zawsze było przyciąganie. Większość czasu spędzaliśmy w łóżku.
To akurat było do przewidzenia. Stąd jego szaleńcze reakcje na nią. Chemia
nadal działała, a on przekonywał się o tym na własnej skórze.
- Wiedziałem to, odkąd cię zobaczyłem - wyznał. - Prawdę mówiąc, nie mogę się
pozbyć pewnej wizji...
Ally nadstawiła uszu, ale nie zachęcała go do zwierzeń w tej materii. Domyślała
się, jakiego rodzaju wizje trapią Finna, gdyż ona także je miała. Na samą myśl o tym
robiło jej się gorąco i zaczynała szybciej oddychać.
- Czy ja cię kiedykolwiek przywiązywałem do łóżka? - zapytał Finn. - To znaczy,
gdy się kochaliśmy.
Ally aż podskoczyła. Nagle się zorientowała, że Finn znalazł się tuż przy niej.
Widziała jego gęsią skórkę na rękach i patrzyła jak zahipnotyzowana na grę jego
mięśni.
- Jeśli usiłujesz wprawić mnie w zakłopotanie... - zaczęła urywanym głosem.
Boże, jak bardzo go pragnęła! Całe jej ciało wyrywało się do niego, a on musiał
doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
- Nie robię tego. Po prostu nie potrafię odróżnić tego, co ukazuje mi moja
rozbuchana wyobraźnia, od tego, co rzeczywiście miało miejsce w przeszłości. Ciągle
sobie wyobrażam twoje nagie ciało... - powiedział zmienionym głosem. - Nie wiem, po
R S
32
co ci to wszystko mówię, ale na pewno nie po to, żeby cię wprawiać w zakłopotanie
czy dyskomfort. Przepraszam.
Ally z niedowierzaniem pokręciła głową.
- To już trzeci raz.
- Co?
- Trzeci raz mnie przepraszasz. Dawniej nigdy tego nie robiłeś.
Nie wiedząc co odpowiedzieć, Finn zaskoczony uniósł z niedowierzaniem brwi.
- Niemożliwe. A co, jeśli popełniłem błąd?
- Zwykłeś mawiać, że ty się nigdy nie mylisz.
- A jeśli zrobiłem coś złego?
Ally wzruszyła ramionami.
- Kupowałeś mi jakiś prezent.
- Co na przykład?
- Kolczyki. Naszyjnik. Pluszową zabawkę. Kiedyś kupiłeś mi elektroniczny
kwiatek, który tańczył do muzyki. - Roześmiała się wesoło.
Finnowi nie było do śmiechu.
- Dawałem ci upominki zamiast cię przeprosić?
- Jeśli chcesz je zobaczyć, wszystkie są w mojej szafie.
- Nie! - Przesunął dłonią po włosach. - Nie, nie chcę ich widzieć. Wierzę ci.
- Och, naprawdę? Kamień spadł mi z serca - rzuciła z ironią. Ally wyprostowała
się w swoim fotelu, jakby nie wiadomo jak ją obraził. - Słuchaj, wiem, że trudno jest
zaufać kompletnie obcej osobie, ale będzie się nam o wiele łatwiej współpracowało,
jeśli przestaniesz wątpić, że to, co mówię, jest prawdą. A teraz chodźmy.
- Dokąd?
- Powinieneś zobaczyć pewne miejsca, do których razem chodziliśmy. Mieliśmy
w końcu pobudzać twoje wspomnienia, a nie co innego...
Zrozumiał, do czego piła. Ze złością stwierdził, że się rumieni i jego uwadze nie
uszedł zwycięski uśmiech Ally oraz jej triumfalne spojrzenie. Miał przeczucie, że Ally
boi się dłużej zostać z nim sama w apartamencie. Ciekawe, czy się boi, że Finn nie
wytrzyma pokusy, jaką stanowiło dla niego jej wspaniałe ciało, i w końcu rzuci ją na
dywan, czy może się boi samej siebie?
R S
33
ROZDZIAŁ PIĄTY
Niech szlag trafi poczucie zwycięstwa i jego krótki żywot, przeklinała w duchu
Ally, gdy się wlekli po rozgrzanej popołudniowym słońcem tłumnej ulicy. Szli na targ.
Na niebie nie było ani jednej chmurki, a oni spędzili szereg godzin na odwiedzaniu
znajomych miejsc w Sydney.
Ally nic nie mogła poradzić na to, że coraz bardziej rzedła jej mina. Bolały ją
nogi i źle znosiła upał. Wiedziała, że spacery są wskazane dla kobiet w jej stanie, ale
zdaje się, że męczyła się szybciej niż zwykle. Jednak to jeszcze nic.
Najgorsze było to, do czego sama przed sobą nie chciała się przyznać. Finn nie
dotknął jej już ani razu. Rozmyślnie zachowywał wobec niej dystans, co, jak sądziła,
miało stanowić dla niej karę za to, że mu przygadała. A ją to niesłychanie złościło.
Dostała to, czego chciała, więc skąd poczucie, że wszystko idzie nie tak, jak powinno?
Całe popołudnie opowiadała Finnowi o tym, gdzie w Sydney bywali razem i co
razem robili. Starała się drobiazgowo opisać ich wspólne historie.
Jedyne, co otrzymała w zamian, to chłodne milczenie i sporadyczne pytanie o
jakiś szczegół.
Ally była wściekła głównie na siebie. Czy to możliwe, że jest zbyt słaba, by po-
dołać temu zadaniu? W obecności Finna nieustannie myślała o tym, jak zawsze
uwielbiała go dotykać, czuć bliskość jego silnego, męskiego ciała, jak wielką
przyjemność sprawiały jej jego pieszczoty, nawet niewinne, jak choćby czułe pogłaska-
nie po głowie. Gdy odeszła, bardzo jej tego brakowało. Sądziła, że już ten brak
odchorowała. Jednak wraz z pojawieniem się Finna wszystko wróciło. Trudno było nie
zauważyć, myślała gorzko, że urok Finna działa też na inne kobiety. Dziewczyna
sprzedająca stare fotografie uśmiechała się do niego zachęcająco. Starsza kobieta
poufale położyła mu rękę na ramieniu, gdy ją spytał o malowany przez nią obraz. No i
te ślizgające się po nich spojrzenia...
- Ally? Jesteś tu?
Wyrwana z zamyślenia spojrzała w jego zielone oczy i jej serce zabiło mocniej.
- Tak?
Skinął głową, wskazując jej kawałek drewna, który trzymał w ręku.
- To wygląda znajomo.
Czas powrócić do rzeczywistości.
R S
34
- Przepadałeś za sztuką Aborygenów. Nigdy nie miałeś dość oglądania i
kupowania kolejnych egzemplarzy. Po trzeciej aborygeńskiej fajce, którą chciałeś
kupić, musiałam interweniować. - Uśmiechnęła się mimo woli. - Kiedy się poznaliśmy,
właśnie wróciłeś z wyprawy do buszu.
- Jak się poznaliśmy?
- Pomagałeś przyjacielowi rozkręcić firmę kurierską. - Pamiętała ten dzień, jakby
to było wczoraj. Potężna burza. Jej złamany parasol. Moment, w którym ujrzała
najprzystojniejszego mężczyznę pod słońcem. Z miejsca ją oczarował, mimo że tchnął
niezmąconą pewnością siebie i męską siłą. Nigdy wcześniej te cechy jej nie ujmowały.
- Dla mojego szefa musiałam przesłać garnitury Armaniego na Hawaje.
Powiedziałam ci, że go nie znoszę, że każe mi nosić koszulkę z napisem „Dla wypłaty
zrobię wszystko" i że zdradza swoją żonę, a ty zaproponowałeś, że możesz zgubić
przesyłkę w drodze. - Roześmiała się, a Finn jej zawtórował. Dopiero teraz
przypomniała sobie, że ona i Finn zawsze mieli podobne poczucie humoru. Bardzo
często zaśmiewali się z czegoś do łez, podczas gdy inni tylko stukali się na ich widok
w głowę. - Mam prawdziwego pecha do szefów. Następny, w branży wydawniczej, był
jeszcze gorszy.
- Więc odeszłaś.
- Tak. Nie znosiłam kieratu od dziewiątej do piątej.
- Jesteś na to zbyt kreatywna.
Uśmiechnęła się zaskoczona.
- Jestem typem zadaniowca. Miejsce i czas wolę wybierać sobie sama. Poza tym
uwielbiam przestrzeń i zamknięcie w biurze nie wpływa na mnie dobrze.
- Widzisz? - Rozłożył szeroko ręce. - Jednak w pewnych kwestiach się
zgadzamy.
Od kiedy to on nie znosi biura?
- To chyba pierwszy raz.
Uśmiechnął się, wywołując w niej znajome dreszcze. Jednak jej uśmiech zniknął,
gdy Finn ponownie przybrał kamienny wyraz twarzy, pochylił się nad nią i szepnął jej
do ucha:
- W innych sprawach też się dogadywaliśmy, elskat.
Po czym, jak gdyby nigdy nic, odwrócił się i zagadnął sprzedawcę sztuki
aborygeńskiej o cenę rzeźby.
Ally stanowiła dla niego tajemnicę. Przynajmniej tyle jej powiedział już na
pierwszej randce. Kto by pomyślał, że mężczyzna o takim pochodzeniu i statusie
R S
35
społecznym zainteresuje się Alexandrą McKnight, córką alkoholika i
nieodpowiedzialnej matki, która nigdy nie dorosła do macierzyństwa? Jego macocha
miała rację: Ally nie miała Finnowi nic do zaoferowania.
Dawny ból odżył w niej ze zdwojoną siłą. To najtrudniejszy sprawdzian w jej
życiu. Jeśli dopuści do tego, żeby odżyły w niej dawne nadzieje na to, że Finn do niej
wróci, że znowu ją pokocha, że będą razem - we troje - wtedy wszystko runie. A tym
razem ponosi odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za dziecko.
Mogę to zrobić. Potrafię. Po wszystkim on wyjedzie i będę wolna, powtarzała
sobie.
Gwałtowne emocje ścisnęły jej gardło i nagle Ally zaczęła ciężko oddychać.
Stanęła przy moście Harbour Bridge i zapatrzyła się na zatokę. Nie chciała, żeby Finn
dostrzegł, co się z nią dzieje.
- I jak twoja pamięć? Zaczynasz sobie coś przypominać? - zapytała, gdy stanął
obok niej.
Pokręcił głową.
- Jeszcze nie.
Finn zapatrzył się na Ally opartą o barierę mostu. Dżinsowa spódnica do kolan,
różowa luźna bluzka i luźny kucyk, którym spinała długie włosy, a także niesłychana
świeżość i młodzieńczość jej wyglądu sprawiały, że wyglądała jak studentka, a nie jak
kobieta przed trzydziestką. Ubranie skrywało jej ciało, które epatowało kobiecością.
Łapał się na tym, że gapił się na jej wspaniały biust i talię, jakby była pierwszą kobietą,
jaką widział od dziesięciu lat.
Gdy się nad nią pochylił, poczuł świeży, lekki zapach jej włosów - jakby
kwiatów i cytryny. Wtedy coś błysnęło mu w pamięci. Jednak zanim zdążył w pełni
zidentyfikować piękny zapach, Ally odsunęła się i zapach zniknął.
Chciał czegoś więcej niż tylko przelotnych chwil przypadkowej bliskości. Chciał
poczuć jej skórę, móc się rozkoszować jej ciałem, dotykać jej wspaniałych,
kasztanowych włosów, które były tak niewiarygodnie miękkie.
Teraz, kiedy ją poznał, rozumiał już, dlaczego ta kobieta tak mocno go
zaintrygowała. Gdyby ich sytuacja na to pozwalała, zdaje się, że zrobiłby to samo co
kiedyś: uwiódłby ją i przez sześć miesięcy nie wypuszczał z łóżka...
Na kolację poszli do Lowenbrau Keller, zwykłej restauracji z dobrym winem,
stolikami na zewnątrz, przyjaznymi kelnerami i smacznym jedzeniem. Ważne, że z tym
miejscem nie wiązały się żadne wspólne wspomnienia.
R S
36
Ally miała już na dzisiaj dosyć miejsc, które kojarzyły jej się z Finnem. Dla niej
wszystkie one ożywały we wspomnieniach, dla Finna zaś nic nie znaczyły.
Gdy złożyli zamówienie, Finn wyjął z portfela kartkę papieru. Zdjął okulary
przeciwsłoneczne, rozłożył kartkę i podsunął jej pod nos.
Spojrzała na nią z rezerwą.
- Zrobiłem listę.
- Czego?
- Pytań. Dotyczących nas.
Nie mogąc się powstrzymać, roześmiała się głośno.
- Cały ty. Powinnam się była spodziewać jakiejś listy. - Zaczęła czytać, zabawnie
przy tym marszcząc nos jak uczennica podczas sprawdzianu. - Skąd to wszystko wzią-
łeś? Ulubione jedzenie? Kolor? Pora roku?
Finn wzruszył ramionami.
- To na początek.
Ciągle chciało jej się śmiać. W pewnych sytuacjach Finn był taki przewidywalny.
- Wszystko, co zawiera makaron. Różowy. Wiosna. Zwyczaje? Mimo
najszczerszych wysiłków nie mam utartych przyzwyczajeń. Rzadko jeżdżę tą samą
drogą do domu, oglądając telewizję, często skaczę po kanałach i - uniosła dłoń,
pokazując mu ją - zazwyczaj maluję sobie paznokcie na różne kolory. Wszystkie te
rzeczy strasznie cię irytowały.
- Bo ja jestem zorganizowany.
- Bingo. Starałam się, ale nie potrafię walczyć ze swoimi genami. Jestem
chodzącym chaosem. Ty jesteś uosobieniem porządku.
Finn czuł się trochę niezręcznie. Ally znała go jak własną kieszeń.
- A jakie były nasze wspólne upodobania? Czego oboje nie lubiliśmy?
- Chciałeś, żeby buty zawsze były w schowku. Płaszcze musiały być zawsze na
wieszaku. Uwielbiałeś piłkę nożną i życie towarzyskie. I, sądząc z tego, ile czasu
spędzałeś w biurze, kochałeś swoją pracę. Ja lubię spędzać całe dnie, czytając książki,
często miesiącami nie odzywam się do przyjaciół i - uśmiechnęła się szeroko -
rozrzucam części garderoby po całym domu.
Nagle coś sobie przypomniał. Bielizna na kanapie. Różowe majtki i błyszczący
biustonosz.
- Pamiętam, jak raz zostawiłam buty w drzwiach wejściowych - rozwodziła się
Ally, widocznie nie mogąc się powstrzymać od zrobienia mu kolejnej przykrości. -
R S
37
Wykorzystałeś to, żeby wszcząć kłótnię. Mówiłeś, że niemal złamałeś kark,
przewracając się na nich.
- Przeciwieństwa się przyciągają - powiedział bez przekonania.
- Ja lubiłam samotność, ty przepadałeś za towarzystwem. Ja byłam spontaniczna,
a ty zawsze miałeś plan: na weekend, pracę, ćwiczenia gimnastyczne i wakacje.
Doprowadzało mnie to do szału.
- A mimo to spędziliśmy kilka miesięcy na wędrówce po Europie. Na zdjęciach
widziałem, że podróżowaliśmy po niej z plecakami.
- Zdaje się, że tym razem uległeś mojej presji.
- Z tego co mówisz, wynika, że powinniśmy się cieszyć, że się nie pozabijaliśmy.
- Uśmiechnął się, próbując ją trochę udobruchać.
Jednak Ally szybko przestała się uśmiechać.
- Kłóciliśmy się, ale tak naprawdę to nie było nic poważnego. - Zerknęła na swój
nietknięty posiłek. - Chodzi o to, że nasze małżeństwo było oparte na kłamstwie.
Myślałam, że jesteś zwykłym facetem.
- Jestem zwykłym facetem.
- Jasne. Pracoholik, multimilioner, którego twarz była na okładce niemal każdego
czasopisma w Danii. Facet, który posiada na własność zamek i umawia się na randki z
supermodelkami.
- Nie zamierzam przepraszać za to, skąd pochodzę, ani za to, co o mnie piszą,
Ally - powiedział stanowczo. - Ale ty, bardziej niż ktokolwiek inny, wiesz, kim
naprawdę jestem.
Nie wiem, kim jesteś teraz, pomyślała posępnie Ally i zabrała się za jedzenie.
- Więc w jaki sposób twoja pamięć może wrócić? - zapytała po chwili milczenia.
- Lekarze twierdzą, że jestem wyjątkowym przypadkiem i nie da się tego
przewidzieć. Wykonawcy testamentu dali mi czas do końca maja, więc im więcej czasu
ze sobą spędzimy, tym większe mam szanse na odzyskanie pamięci.
Ally z trudem powstrzymała jęk. Jeszcze miesiąc i nie będzie już w stanie dłużej
ukrywać ciąży. To, że miała spędzić z Finnem dwa miesiące wywoływało w niej
mieszane uczucia. Racjonalna część Ally chciała mieć to wszystko jak najprędzej za
sobą i bała się, że szalona część jej natury weźmie górę i kolejny raz ulegnie
namiętności do tego człowieka, nie myśląc o tym, co będzie jutro. Ta druga, im-
pulsywna Ally, cieszyła się z każdej spędzonej z nim chwili i pożądała go tak bardzo,
że ją to spalało. Zmiany, jakie zaszły w Finnie, tylko ją jeszcze bardziej ekscytowały,
R S
38
sprawiając, że i ona patrzyła na niego inaczej. Wcześniej nie dostrzegała jego
wrażliwości, serdeczności i ciepła, jakie wokół siebie roztaczał.
Zawsze natomiast zauważała w Finnie seksualną aurę, którą roztaczał. To się
akurat nie zmieniło. Starając się o tym nie myśleć, wróciła do listy.
- Niektóre odpowiedzi ci się nie spodobają.
Uniósł pytająco brwi.
- Czy kiedykolwiek się zdradzaliśmy?
Finn zastygł w bezruchu z nożem i widelcem w dłoniach.
- Przeskakujesz pytania. - Odkładając sztućce, odchylił jej głowę tak, że musiała
na niego spojrzeć. - Zdradziłaś mnie?
Pokręciła głową, przełykając uczucie przykrości.
- Ja nie. Ale ty owszem.
R S
39
ROZDZIAŁ SZÓSTY
- Jesteś tego pewna?
Ally skinęła głową.
- Kto to był?
- Jedna z twoich przyjaciółek w Danii, córka jakiegoś hrabiego. Strasznie na
ciebie leciała.
Gdy podszedł kelner i nalał im świeżego soku, umilkła na chwilę.
- Mów dalej - ponaglił ją Finn, gdy kelner zniknął.
- Nie ma zbyt wiele do opowiadania. - Dziabnęła widelcem swoją sałatkę z
awokado. - Jej mizdrzenie się wyraźnie ci schlebiało. Kłóciliśmy się, jak zwykle.
Poszło o to, co jej odpowiedziałeś, gdy ci wyznała, jak bardzo jej się podobasz.
- Co jej powiedziałem?
- Jeśli dobrze pamiętam: „Gdybym się nie ożenił z Ally, to co innego". Nie
rozumiałeś, jak to brzmiało dla osoby, która żywiła do ciebie jakieś uczucia. Dałeś jej
w ten sposób do zrozumienia, że jeśli się rozstaniemy, będzie następna w kolejce -
mówiła z goryczą. - Dałeś jej swoje przyzwolenie.
- Czekaj. Poszedłem z nią do łóżka?
Potrząsnęła głową z rezygnacją. Finn nie rozumiał jej wtedy i teraz też jej nie
zrozumie.
- Zdrada drugiej osoby to nie tylko przespanie się z inną. Gdybyś był naprawdę
zaangażowany w nasze małżeństwo, nie dawałbyś tej dziewczynie nadziei. Ale ty
pozwoliłeś jej uwierzyć, że jest szansa. Wściekłeś się, kiedy chciałam, żebyś zerwał z
nią wszelkie kontakty. To - przełknęła konwulsyjnie ślinę - najlepiej świadczy o tym,
że nasze małżeństwo od początku było skazane na porażkę.
Finn już otworzył usta, żeby zaprotestować, ale było w jej twarzy coś, co kazało
mu milczeć. W głębi serca czuł, że Ally ma rację. Kwestionowanie prawdziwości jej
słów nawet mu nie przyszło do głowy. Wszystko to przygnębiło go. Im więcej się o
sobie dowiadywał, tym mniej chciał wiedzieć. Czy rzeczywiście z powodu swojego
samolubstwa i arogancji doprowadził ich małżeństwo do rozpadu?
Przypomniał sobie wymianę znaczących spojrzeń między jego znajomymi, gdy
mówił coś po wypadku. Jakby się dziwili, że jest taki, a nie inny. Teraz lepiej rozumiał
znaczenie tych porozumiewawczych znaków.
Zmieniłem się. Jestem teraz inną osobą, pomyślał.
R S
40
Był bardzo zmieszany, ale zmusił się do opanowania. To nie czas ani miejsce na
rozliczenia.
Jedli w milczeniu.
Gdy skończyli, Finn zamówił deser i Ally wyraźnie się ożywiła.
- To może zostawmy na razie temat naszego związku - Finn chciał zacząć luźną
rozmowę - i opowiedz mi o swojej rodzinie.
Ally skrzywiła się i odwróciła wzrok. Skąd mógł wiedzieć, że to nie był dla niej
miły temat?
- Niewiele jest do opowiadania. Mój ojciec nie żyje, matka ma własne życie.
Najważniejszą osobą w rodzinie jest dla mnie babcia, która aktualnie jest na
trzymiesięcznym rejsie po Pacyfiku. Nic ciekawego.
Jakoś jej nie wierzył.
- Opowiedz coś więcej.
- Mieliśmy grzebać w twojej przeszłości, a nie w mojej.
Finn przyjrzał jej się uważniej.
- Co ty ukrywasz, Ally?
Nic nie odparła. Po prostu siedziała, pstrykając nerwowo palcami. Rozejrzała się
wokół siebie i przez chwilę Finn się przestraszył, że Ally ucieknie.
- Nic.
Na szczęście podano im deser: lody z owocami i bitą śmietaną. Finn, widząc
wyraźną poprawę nastroju Ally, w duchu pogratulował sobie, że wpadł na ten pomysł.
- Pyszne - stwierdziła, pałaszując lody.
Widok Ally jemu także poprawił nastrój.
- Chcesz spróbować malinowych? - Wyciągnął łyżeczkę w jej stronę, a ona
rozchyliła w uśmiechu czerwone zmysłowe wargi.
- Rzeczywiście, wspaniałe - przyznała z dziecinnym entuzjazmem.
Finn nie mógł oderwać od niej wzroku. Uśmiechała się, pokazując białe zęby, i
robiła minę wniebowziętej, gdy zawartość łyżeczki lądowała w jej ustach. Finn czuł, że
znowu dostaje gęsiej skórki. Najchętniej zabrałby ją do hotelu, kupił olbrzymie
opakowanie czekoladowych lodów i rozsmarował je po całym jej wspaniałym ciele.
Potem całowałby delikatną skórę...
- Kiedy się zdecydowałaś zarabiać wyłącznie pisaniem? - zapytał szybko,
rozpaczliwie próbując przestać myśleć o całowaniu jej.
- W zeszłym tygodniu rzuciłam pracę - odrzekła wyraźnie rozluźniona. Wetknęła
sobie truskawkę do ust i uśmiechnęła się szelmowsko. - Przez ostatnie dwa miesiące
R S
41
pracowałam w czasopiśmie „Bliss". Redagowałam artykuły i sama je pisałam. Miałam
też swoją rubrykę z recenzjami książek.
Przysunął się do niej.
- Słyszałem, że ludzie pióra nie zarabiają zbyt wiele - powiedział z troską w
głosie.
- Na początku na pewno nie. Ale pracuję też na umowy zlecenia, żeby mieć z
czego żyć. Piszę artykuły do różnych czasopism. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa
niż teraz, odkąd rzuciłam pracę na etat.
To była tylko część prawdy. Była zadowolona, że nie będzie już musiała widzieć
Simona i jego zarozumiałej gęby, ale sytuacja miała też swoje minusy. Jej
oszczędności topniały. Powinna się spotkać z doradcą finansowym, ale na razie nie
było jej na to stać...
- Od jak dawna piszesz?
- Odkąd skończyłam czternaście lat.
- Czytałem coś?
- Tak, jedną książkę.
- I co? Podobała mi się?
- Powiedziałeś, że moja bohaterka jest zbyt męska.
Finn odsunął talerzyk z deserem i skrzywił się.
- To nie było zbyt taktowne z mojej strony.
Ally miała ochotę ugryźć się w język. Ciągle wypominała mu błędy z
przeszłości, a on z pokorą to przyjmował. Z każdą minutą bardziej się dziwiła, jak
głęboka zaszła w nim zmiana. Przyglądała się uważnie jego twarzy, szukając
podobieństwa do tamtego pewnego siebie egoisty, w którym się zakochała.
Finn zdawał się czytać w jej myślach.
- O co chodzi?
- Ta zmiana, jaka w tobie zaszła. To... - Serce zaczęło jej bić mocniej. - Jesteś
inny.
- W jaki sposób?
- Jesteś o wiele bardziej cierpliwy i spokojny w rozmowie ze mną i nawet jeśli ci
coś nie odpowiada, nie kończysz tematu. Wydajesz się o wiele bardziej empatyczny -
wyjaśniła.
- Chcesz powiedzieć, że byłem samolubnym palantem?
Ally nie mogła powstrzymać rozbawienia.
R S
42
- Nie. Ale zawsze było w tobie coś takiego, jakiś pancerz, przez który nie
mogłam się przebić. Wiedziałam, że nigdy nie poznam cię do końca. Jakbyś się na
mnie zamykał. Odczułam to szczególnie boleśnie, gdy przyjechaliśmy do Danii, ale już
wcześniej miałam świadomość problemu.
Jednak teraz... otwierał się przed nią. Był z nią szczery. Mówiła mu o rzeczach,
które nigdy wcześniej nie przeszłyby jej przez gardło, poza tym wiedziała, że Finn
natychmiast by jej przerwał. Niepokoiło ją tylko, że Finn oczekuje tego samego od
niej.
Ta myśl ją przerażała. Bo przecież ona nie mogła powiedzieć mu prawdy.
- Zastanawiam się, co ty właściwie we mnie widziałaś? - zapytał, a jego twarz
była śmiertelnie poważna.
Ton jego głosu świadczył o tym, że nie oczekuje odpowiedzi.
Całe szczęście. Musiałaby mu powiedzieć, że wystarczyło jedno jego skinięcie
palcem, żeby robiła dokładnie to, o co ją prosił. Mało tego. Sprawiało jej to nieziemską
przyjemność.
- Jest jeszcze jedna sprawa.
Ally spojrzała pytająco.
- Czy moja twarz również się zmieniła, czy też po prostu masz zwyczaj gapienia
się w ten sposób na innych? - Finn nie potrafił ukryć rozbawienia.
Ally zaczerwieniła się i również zaśmiała. To akurat był stały numer Finna.
Przyparty do muru wściekał się lub próbował rozładować atmosferę, żartując lub
robiąc co innego...
- A jednak pewne cechy pozostają niezmienne... Zawsze uwielbiałeś wprawiać
mnie w zakłopotanie. - Ally sięgnęła do swojej torby i wyjęła notes i długopis. Zaczęła
coś zapisywać. - Zamów mi, proszę, coś chłodnego do picia.
Gdy wrócił z napojami, jej kartka była już zapełniona.
- Co to takiego?
- Zrobiłam listę wydarzeń, które nastąpiły w ciągu ostatniego roku w porządku
chronologicznym.
Podsunęła mu kartkę. Finn pochylił się nad nią i zaczął uważnie czytać. W końcu
podniósł na Ally swoje zielone oczy.
- Czy dobrze rozumiem? Poznaliśmy się w zeszłym roku w kwietniu. W maju
wyjechaliśmy z Sydney i odbyliśmy długą podróż. W sierpniu wzięliśmy ślub.
Przyjechaliśmy do Danii w październiku. Odeszłaś w grudniu, tuż przed Nowym
Rokiem.
R S
43
- Zgadza się. - Ally oparła się wygodniej na krześle i rozprostowała bolące nogi.
Jej ciało nieustannie przypominało jej o zbliżającym się rozwiązaniu. Napiła się
chłodnego soku i westchnęła. - Tuż przed lądowaniem w Kopenhadze powiedziałeś mi
krótko o swojej sytuacji materialnej, ale ja wiedziałam, że nie chodzi tylko o to, że
masz trochę więcej pieniędzy, niż jesteś w stanie wydać. - Posłała mu ironiczny
uśmiech. - Twoja macocha zadzwoniła do mnie tego samego dnia i wyjaśniała mi
wszystko znacznie obszerniej.
- I ty jej uwierzyłaś?
- A czy mnie okłamała, Finn? Czyż nie byłeś zaręczony, zanim mnie poznałeś?
Czy nie zgodziłeś się ożenić z jakąś bajecznie bogatą kobietą, żeby pomnożyć wasz
rodzinny majątek i wzmocnić pozycję społeczną?
- To był wielki plan Marlene, ale twierdzenie, że ja albo mój ojciec się na to
zgodziliśmy, jest absurdalne. Czy kiedykolwiek wysłuchałaś mojej wersji?
- Nie o to chodziło. Nie ufałeś mi na tyle, żeby mnie w cokolwiek wtajemniczać.
Marlene nie tylko nienawidziła mnie za to, że zrujnowałam jej plany, ale także dlatego,
że postrzegała mnie jako konkurencję. Do tego wszystkiego w owym czasie
stanowiłam główny obiekt zainteresowania mediów w Danii, a każdy mój krok był
oceniany. Wytrzymałam niemal trzy miesiące, ale nie mogłam dłużej żyć w ten sposób.
- Nawet dla mnie?
- Tak - odrzekła kategorycznie. - „Żyli długo i szczęśliwie" to fikcja. W
prawdziwym życiu to się nie zdarza.
- Nie jestem głupi, Ally. Wiem, że nad związkiem trzeba pracować. Że trzeba go
pielęgnować. - Niewypowiedziane na głos oskarżenie zawisło między nimi.
Co mogła odpowiedzieć? Przestraszyłam się? Byłam za młoda? Nie chciałam,
żebyś mnie znienawidził, ponieważ zdecydowałam się urodzić nasze dziecko?
- Zburzyłaś nasze małżeństwo z powodu mojego jednego błędu - powiedział w
końcu.
Nieprzygotowana na atak, zamrugała z zaskoczeniem.
- Oszukałeś mnie z premedytacją!
- Przysięga małżeńska nic dla ciebie nie znaczyła.
- Nie potrafiłeś mi zaufać.
- Jak mogę się bronić, jeśli kompletnie tego nie pamiętam?
- Ach tak! Nie możesz się bronić, ale możesz mnie oskarżać!
- Nie wiesz, co naprawdę myślę.
R S
44
- W końcu do tego doszliśmy. - Pochyliła się nad stołem i wycelowała w niego
palec. - Gdy tylko przyjechaliśmy do Danii, zamknąłeś się w swojej skorupie.
Rzeczywiście nie miałam pojęcia, co naprawdę myślisz. I w tym cały problem. Byłeś w
stosunku do mnie chłodny, trzymałeś mnie na dystans i byłeś zaprzątnięty tym, jak
twoja rodzina radzi sobie ze skandalem i szumem, jaki wokół nas powstał. Nigdy nie
zapytałeś, jak ja sobie radzę z tą sytuacją.
Ich twarze były teraz naprzeciw siebie.
- Poradziłaś sobie tak, że uciekłaś.
Finn nalegał, żeby mu pozwoliła zabrać pudła z pamiątkami jeszcze tego samego
dnia, i Ally w końcu się zgodziła. Po całym tym ciężkim dniu była wykończona i
marzyła tylko o tym, żeby odpocząć w domu.
Otworzyła drzwi do swojego mieszkania, zapaliła światło i gestem zaprosiła go
do środka.
- Ally McKnight wita w swoich skromnych progach - powiedziała teatralnie.
Finn rozejrzał się po przytulnym wnętrzu. Na pierwszy rzut oka było widać, że
mieszkanie jest niewielkie, schludne i urządzone bardzo funkcjonalnie. Duży pokój
pomysłowo przedzielony był regałami z książkami. Jedną część stanowiła alkowa,
drugą salon.
Salon był połączony z kuchnią, a odnoga korytarza prowadziła do jeszcze jed-
nego pokoju, który, jak Finn się przekonał, zaglądając do niego, stanowił gabinet-
pracownię Ally. Biurko zawalone było papierami i książkami, stały też na nim dwa
komputery i skaner. Obydwa pokoje urządzone były bezpretensjonalnie, w obydwu
dominowały jasne, ciepłe kolory. Ściany zastawione były regałami sięgającymi aż po
sufit. Tam gdzie nie było książek, stały rozmaite reprodukcje, głównie Van Gogha,
sporo zdjęć oraz jakieś szpargały w rodzaju ozdobnych wazoników z suszonymi
kwiatami. W salonie znajdowała się wygodna sofa i fotele. Usiadłszy w jednym z nich
Finn od razu się poczuł jak u siebie w domu. Zasłony w różnobarwne kwiaty nie
zasłaniały ciemnych okien. Z sofy rozciągał się wspaniały widok na wzburzone, ciem-
ne morze. Tuż obok telewizora znajdowało się wyjście na taras, z którego zapewne
czuć było bryzę morską i można było zobaczyć fale uderzające o brzeg.
Finnowi bardzo to mieszkanie przypadło do gustu; znalazłszy się w tym miłym,
emanującym kobiecością gniazdku, nagle poczuł się zmęczony ciągłą zmianą miejsc
pobytu i ekskluzywnymi, bezdusznymi hotelami.
R S
45
To niewielkie mieszkanie odzwierciedlało usposobienie Ally. Emanowało ciepłą
energią, jaką wokół siebie roztaczała. Jednocześnie czuło się, że jest to jej jedyna
bezpieczna przystań. Mówiła o nim z dumą i cieszyła się z niego, jakby to był
najlepszy i największy apartament w Kopenhadze.
To nie jest kobieta, której do spełnienia potrzebne są pieniądze, pomyślał Finn.
- Pójdę po to pudło.
Gdy wróciła, Finn z zainteresowaniem przeglądał zawartość jej regałów, biorąc
kolejne książki do ręki. Zerkając błyskawicznie na stół, zastanawiała się, czy zauważył
leżącą na nim otwartą książkę o planowaniu finansowym. Na szczęście znacznie
bardziej zaprzątała go biblioteka i stare zdjęcia, które stały na półkach i które uważnie
oglądał.
Położyła pudło na ladzie.
- Zaniosę to do samochodu. - Uniósł pudło, jakby nic nie ważyło. - Nie wiem, o
której skończymy, więc może spakuj sobie jakieś ubrania. Możesz u mnie nocować.
Cztery miesiące temu taka propozycja byłaby spełnieniem jej marzeń. Jednak nie
dzisiaj. Nie odezwała się i skinęła głową.
- Zejdę za kilka minut.
Poszła do łazienki i do obszernej torby spakowała niezbędne rzeczy. Szybko się
przebrała, bo noc nie była zbyt ciepła, i zabrała rzeczy na zmianę. Gdy zamykała za
sobą drzwi garderoby, zadzwonił domofon.
- Tak?
- Tu Simon. Mogę wejść?
Ze złości aż ją zatkało. Na krótko.
- Nie - warknęła do słuchawki.
- Muszę z tobą porozmawiać. W sprawie pracy - nalegał.
- Ja już dla ciebie nie pracuję, Simon.
- Słuchaj, czy musimy ze sobą w ten sposób rozmawiać? Wpuścisz mnie na
górę?
- Nie. Ja zejdę.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, zamknęła na klucz i zaczęła schodzić po schodach.
Spotkała Simona na klatce schodowej.
- Wpuścił mnie jakiś facet z pudłem - powiedział Simon, widząc jej zdziwione,
niechętne spojrzenie. Jak zwykle, uśmiechał się swoim chłopięcym uśmiechem, o któ-
rym sądził zapewne, że jest czarujący.
Ally założyła ręce na piersiach, oczekując wyjaśnień.
R S
46
- Wspaniale wyglądasz. Jak się masz?
- Nadal jestem w ciąży. - Ally zauważyła z satysfakcją, że jego głupkowaty
uśmiech zniknął jak ręką odjął. - Czego chcesz?
- Ally. Naprawdę chcesz rozmawiać o tym - zrobił nieokreślony ruch ręką - na
korytarzu?
Prychnęła pogardliwie. Nie chciała tego mężczyzny w swoim prywatnym
świecie. Lustrującego wzrokiem jej książki, gapiącego się na jej prywatne zdjęcia,
zakłócającego jej spokój.
- Powiedz, co masz do powiedzenia, i odejdź.
Z westchnieniem zniecierpliwienia Simon oparł się o parapet. Facet był tak
pewny siebie, jakby co najmniej pozjadał wszystkie rozumy. Gdyby jeszcze był
przystojny. Tymczasem w porównaniu do Finna był wręcz niskiej postury, miał
rozlatane małe oczka, chytry uśmieszek, który doprowadzał ją do szału, i niepotrzebnie
epatował swoją męskością, co było groteskowe. Jej mąż miał naturalną klasę, której nie
da się kupić ani wywalczyć.
- To Max mnie przysłał - powiedział w końcu.
Ally zmarszczyła brwi.
- Z jakiego powodu? - Nie sądziła, że głównemu wydawcy „Bliss" w ogóle obiło
się o uszy jej nazwisko.
- Chodzi o nagrodę czasopisma „Kobiecy Styl" dla najlepszej felietonistki.
Zostałaś laureatką i Max chce, żebyś ją przyjęła jako pracowniczka naszego
czasopisma.
Ally ze zdumienia otworzyła usta.
- Twój felieton zyskał największą aprobatę czytelników kobiecych pism - ciągnął
Simon zadowolony z wrażenia, jakie zrobiła na niej ta wiadomość. - Cóż - wzruszył ra-
mionami - odkąd wpadliśmy na pomysł felietonu z recenzjami, przybyło nam
czytelników. Max nie jest zadowolony, że odeszłaś i że nikt nie chce przejąć po tobie
rubryki. Chce, żebyś wróciła.
- Dostałam nagrodę „Kobiecego Stylu" - powtórzyła Ally z niedowierzaniem.
Na chwilę Simon zniknął jej z pola widzenia i Ally rozkoszowała się tą
wiadomością. Nie dostrzegła nawet, że Simon stanął tuż obok niej.
- Tak. Ulubiony felieton czy coś w tym rodzaju. Musimy o tobie poważnie
porozmawiać. I o nas.
Simon wyciągnął rękę, chcąc ją pogłaskać po ramieniu. Ally natychmiast
otrzeźwiała i cofnęła się.
R S
47
- Wiem, że trochę dałaś się ponieść emocjom, odkąd... ty i ja... Cóż, zapomnijmy
o całej tej scenie w moim gabinecie i zachowujmy się, jakby się nic nie stało.
Wywróciła oczami.
- Och, jakie to wielkoduszne z twojej strony.
- Słuchaj, rzecz w tym, że Max chce cię z powrotem. Jak wiesz, to on sponsoruje
nasze czasopismo, więc... Poza tym - dodał z naciskiem - w redakcji zaczęły się plotki.
- Na temat?
Simon się nie zmieszał.
- Sądzą, że spaliśmy ze sobą.
Zaśmiała się pogardliwie. Co za palant.
- No i? Czy nie o to w tym wszystkim chodziło? Nie po to urządziłeś tę scenę w
swoim gabinecie? Żeby móc się przechwalać, że spałeś z najbardziej niedostępną
kobietą w wydawnictwie?
- Ally, skarbie. Uspokój się.
- Odsuń się ode mnie. W moim, jakże delikatnym stanie, bywam bardzo chwiejna
emocjonalnie.
Wycofał się i Ally skorzystała z okazji, żeby zacząć schodzić. Palant. Nie.
Megapalant. Rzuciła mu wściekłe spojrzenie, gdy rzucił się za nią w pogoń.
- Słuchaj, Ally - mówił przymilnym głosem. - Możesz odzyskać pracę.
Chciałabyś tego, prawda?
- Nie, nie chciałabym. - Teraz, gdy jej własny szef prosił ją, żeby wróciła do
pracy, jej zwycięstwo wydawało się zbyt groteskowe, żeby się nim napawać. -
Oszczędź sobie tego, Simon. A teraz wybacz, spieszę się.
- Możemy negocjować?
- Obawiam się, że nie masz mi nic interesującego do zaoferowania. - Ally
przystanęła, żeby złapać oddech.
Simon dogonił ją i chwycił za rękę.
- W czym problem, Ally? - wyrzucił.
- Ty nim byłeś. Ale mam to już za sobą.
- Chcesz stracić tak ważny dla twojej kariery wieczór i dobrze płatną pracę z
powodu jednego nieporozumienia?
Gdy nic nie odpowiedziała, tylko skierowała się do wyjścia, chwycił ją mocniej.
- Puść moją żonę.
Mimo że mężczyzna powiedział to najnaturalniej w świecie, oboje zamarli. Finn
stał przy wyjściu i patrzył na nich spokojnie. Ally zrobiło się gorąco. Sama już nie wie-
R S
48
działa, czy dlatego, że pierwszy raz od bardzo dawna Finn nazwał ją swoją żoną, czy
dlatego, że się za nią ujął.
Simon natychmiast puścił Ally.
- Żonę? - Simon osłupiał i wbił oskarżający wzrok w Ally. - Od kiedy to jesteś
mężatką?
- Nie twój cholerny interes. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia. - Podeszła do
Finna i ujęła go pod ramię.
Simon spróbował jeszcze raz, ale w jego głosie zabrzmiała rezygnacja i coś na
kształt respektu. Pewnie zwyczajnie się bał.
- Proponuję ci pracę. Oboje wiemy, że ta nagroda to dla ciebie wielka szansa. Kto
wie, kiedy się zdarzy następna.
Jednak Finn i Ally już odchodzili.
- Będę prowadził - rzucił swobodnie Finn, jakby nic się nie stało.
Wsiedli do samochodu i ruszyli.
- Idiota - mruczała pod nosem Ally. - Egoistyczny, obrzydliwy palant.
- Kto to był? - zapytał Finn, gdy wyjechali na autostradę.
- Mój były szef - mruknęła.
- Zaproponował, żebyś wróciła do pracy?
- Tak.
- Co jeszcze?
- Nie twoja sprawa.
- Jeśli mi powiesz, nie będę wyciągał pochopnych wniosków - odrzekł spokojnie
Finn.
- W porządku. Otrzymałam nagrodę za najlepszy felieton pism kobiecych. -
Widząc, że Finn o niczym takim nie słyszał, zaczęła wyjaśniać. - Czytelnicy głosują na
najlepszy felieton. Organizowana jest wielka gala, podczas której laureaci otrzymują
nagrody. To wielkie wydarzenie w branży wydawniczej.
Ally była z siebie naprawdę dumna. Nagroda dla niej! A zatem czytelnicy
naprawdę polubili jej felietony. Mimo że sam posłaniec wyprowadził ją z równowagi,
teraz, gdy już zszedł jej z oczu, promieniała z zadowolenia.
- Wydawca czasopisma „Bliss" chciał, żebym nadal reprezentowała jego gazetę,
kiedy będę odbierać tę nagrodę. Ale gdybym się nie pojawiła na gali...
Simon miałby duże kłopoty, pomyślała złośliwie.
- Kiedy to się odbędzie?
- W następną sobotę.
R S
49
- Zabiorę cię tam - powiedział poważnie.
- Nie, nie zrobisz tego.
- Trzeba przyjść z osobą towarzyszącą, prawda?
- Tak, ale...
- Więc zabiorę cię tam.
- Nie.
- Owszem, zrobię to.
- Nie.
- Tak. Słuchaj - przerwał, marszcząc brwi. - Nie zamierzam grać z tobą w „tak i
nie".
- Więc nie rób tego. Kopciuszek doskonale sobie radzi sam i sam pójdzie na tę
galę. - Spojrzała na niego, gdy samochód zatrzymał się na czerwonym świetle. - O ile
w ogóle pójdzie, bo nie zamierzam tego robić. - Wystarczy pomyśleć, ile zaoszczędzę,
jeśli nie będę musiała kupować nowej sukienki. I butów, dodała w duchu.
Spojrzał na nią w skupieniu, jakby się zastanawiał, czy ją udusić, czy pocałować.
Aż jej przeszły ciarki po plecach.
Ta chwila szybko minęła. Zmieniły się światła, Finn ruszył i znowu się skupił na
kierowaniu.
- Dlaczego nie chcesz tam iść?
- Może chcę, żeby wydawca się wściekł na Simona?
- Ally?
- Och, w porządku. To dlatego że... - zawahała się. - Simon usiłował... Chciał,
żeby łączyło nas coś więcej niż relacje służbowe. Nie zgodziłam się.
W samochodzie zapanowała pełna napięcia cisza. Finn przełknął głośno ślinę.
- Czy on cię w jakikolwiek sposób skrzywdził?
- Nie.
- Sama odeszłaś czy cię wyrzucił?
Westchnęła.
- Powiedz mi.
- Sama odeszłam.
- Więc uszło mu to na sucho?
Zarumieniła się. Miałaby złożyć na faceta oficjalną skargę? Po części była to też
jej wina. Odkąd się rozstała z Finnem, przyjęła tak nieprzeniknioną postawę, że nawet
jej własny szef się nie domyślał, jak głęboko nim gardzi. Już słyszała plotki krążące w
branży wydawniczej po takiej skardze. A gdyby się dowiedzieli, że Ally jest w ciąży?
R S
50
Już widziała te nagłówki: „Bezrobotna ciężarna pozywa swojego byłego szefa i umiera
ze wstydu".
- I tak nie znosiłam tej pracy - mruknęła.
- Więc stracisz nagrodę, na którą pracowałaś kilka lat, bo twój były szef jest
świnią?
- Cóż... na to wygląda.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki mięczak.
Ally nie zamierzała ujawniać swoich prawdziwych wątpliwości. W istocie
obawiała się, że gdyby ona i Finn zaczęli się pokazywać razem publicznie, być może
sami uwierzyliby w to, że znowu są razem. A na to nie mogła sobie pozwolić. Nigdy.
- No, ale to twoja decyzja - stwierdził, zatrzymując się ponownie na światłach.
Tym razem nie odrywał wzroku od jezdni. - Mogłabyś im dyktować warunki, gdyby
rzeczywiście aż tak bardzo chcieli twojego powrotu. Ale skoro nie idziesz na rozdanie
nagród, to po co? Najwyraźniej rzeczywiście nie lubiłaś tej pracy.
- Uwielbiałam ją - zaprotestowała bez namysłu.
- A więc jesteś tchórzem.
- Nie jestem.
- Wydaje mi się - ciągnął spokojnie, nie zwracając uwagi na jej furię - że się
boisz, że ludzie będą o tobie mówić. A jeśli pójdę z tobą, będą mówić o nas.
- Nie w tym...
- To by mi pomogło odzyskać pamięć. My razem jako para, na oczach ludzi.
Chyba czasami wychodziliśmy razem, prawda?
- Byliśmy na kilku przyjęciach w Danii - przyznała niechętnie. - Bardzo się
mylisz co do mnie.
- Czyżby? Może - odrzekł. - Ale to twój wybór. Ze swojej strony uważam, że
musimy spędzić trochę czasu ze sobą, tak jak to robiliśmy dawniej.
Zacisnęła zęby. Domyślała się, do czego zmierzał. Niech go diabli! Jego
argumenty były logiczne.
- Więc jak będzie, Ally? Zabierzesz mnie ze sobą?
Zamrugała, czując, że robi jej się gorąco. Zmieniony Finn był nią niezwykle
zaabsorbowany, myślał o niej, o jej uczuciach. To ją przerażało. Naprawdę nie chciała
znowu się do niego przywiązywać, żywić nadziei, że tak będzie zawsze.
- Możesz zostać rozpoznany.
Wzruszył ramionami.
- Wątpię.
R S
51
- To gala.
- Kupię coś eleganckiego.
- Nie znasz tam nikogo.
- Lubię poznawać nowych ludzi, pamiętasz?
- Ludzie będą myśleli, że jesteśmy razem.
Pochwyciła jego spojrzenie. Zmarszczyła brwi. Wyrażało rozczarowanie?
Niemożliwe.
- Czy sama myśl o tym, że inni wezmą nas za parę, napawa cię odrazą?
Zmieszała się. Było jej naprawdę przykro, że mógł sądzić, że o to jej chodzi.
- Nie.
- A więc, Ally, kochanie - wymówił to słowo tak delikatnie, jakby to był
pocałunek - pozwól mi pójść. Chcę tam pójść. Z tobą.
Serce zabiło jej mocniej.
- Czyżbym ci już powiedziała, że nigdy nie potrafiłam ci odmówić, kiedy o coś
prosiłeś? - zapytała, a na jej wargach pojawił się nieśmiały uśmiech...
R S
52
ROZDZIAŁ SIÓDMY
- A więc to już wszystko - westchnęła Ally, kładąc się na kanapie.
Rozłożyli całą zawartość pudła, począwszy od pierwszych pocztówek i
prezentów aż po ostatni mejl, w porządku chronologicznym. Najtrudniej było Ally czy-
tać swoje własne słowa. Co nie oznacza, że czytanie tego, co pisał jej Finn, nie
sprawiało jej bólu. Finn czuł się, jakby go ktoś wsadził na jadącą z zawrotną
prędkością kolejkę górską. Z cudzymi uczuciami.
Nie przypomniał sobie ani słowa. Widział zażenowanie i zakłopotanie Ally, gdy
czytali najbardziej intymne, erotyczne słowa, skierowane niegdyś do niego, ale sam
czuł się tak, jakby to nie była jego historia, ale dwojga obcych mu ludzi.
Siedzieli oboje na sofie i wpatrywali się w milczeniu w papiery. W końcu Ally
westchnęła.
- A więc to już wszystko.
- Nie ma już nic więcej? - zapytał niepotrzebnie.
Oboje wiedzieli, że nic z tego.
- Więc jak chcesz sobie przypomnieć...
- Nie wiem - przerwał jej i ze złością uderzył pięścią w poduszkę. - Może zróbmy
sobie na dzisiaj przerwę - zaproponował z rezygnacją. - Zamówię kolację, co ty na to?
- Świetnie. Wezmę prysznic. - Przechodząc, położyła mu uspokajającym gestem
rękę na ramieniu. - Dojdziemy do tego, Finn. - Zanim zdążył coś odpowiedzieć,
zniknęła w łazience.
Cholera, cholera, cholera.
Półprawdy, strzępki wspomnień, silenie się na wyciąganie wniosków sprawiało,
że miał mętlik w głowie. Wiedział, że Ally przesądziła, że oni razem, jako rodzina, nie
mają szans. Koniecznie jednak chciał się dowiedzieć, co się naprawdę wydarzyło
pomiędzy nim a Ally. Musiał się dowiedzieć, jaki wtedy był, żeby móc rozgryźć
człowieka, którym stał się teraz.
Dlaczego pozwolił na to, żeby jego żona odeszła? Dlaczego nie przyleciał za nią
pierwszym samolotem?
To jedno z wielu pytań, na które nie znał odpowiedzi. Ze złością zacisnął pięść,
aż zbielały mu palce. Zdrada Marlene, utrata pamięci i niepewność co do przeszłości i
ludzi, z którymi był związany kazały mu się mieć na baczności. A jednak Ally zrobiła
na nim wrażenie, na które był kompletnie nieprzygotowany. Owszem, istniały pewne
R S
53
sprawy, na temat których Ally nie chciała się rozwodzić. Jednak była również brutalnie
i niepokojąco szczera w stosunku do niego i za to był jej wdzięczny.
Zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej o zapisie, jaki ojciec zrobił na jej rzecz.
Do tej pory nie zdecydował się na to. Co będzie, jeśli nie wróci mu pamięć? Obudzić w
niej takie nadzieje, po czym raz jeszcze usunąć jej grunt spod nóg poprzez własną
niemoc?
Być może zawiodę swoją firmę, myślał, choć zrobię wszystko co w mojej mocy,
żeby się tak nie stało. Z tą porażką jednak mógłbym żyć. Jednak nie będę w stanie dalej
żyć ze świadomością, że znowu zawiodłem Ally.
Wziął do ręki kartkę z całującymi się misiami. Na odwrocie napisane było jego
charakterem pisma: „Nieziemsko za Tobą tęsknię. Pragnę Cię".
Ally bardzo mocno pociągała go fizycznie. To wiedział, nawet nie czytając tych
wszystkich wynurzeń, a było ich sporo. Teraz działała na niego tak samo. Bliskość jej
ciała wywoływała u niego takie reakcje, że z trudem nad sobą panował. I ona czuła to
samo. Nie miał pojęcia, skąd to wiedział, ale był tego pewien. Sposób, w jaki się
czerwieniła, w jaki patrzyła na niego przeciągle, a przyłapana, odwracała wzrok -
wszystko to wskazywało na to, że myśli o tym samym co on. A poza tym z listów
wynikało, że więź między nimi była kiedyś bardzo silna, że dosłownie za sobą szaleli.
Kilkoro przyjaciół Finna przyznało, że podejrzewali, że jego małżeństwo było
zemstą na Marlene, która nasyłała na niego te wszystkie bogate i świetnie urodzone
panny. Miałby wprowadzać Ally do rodziny, w sam środek cyklonu, tylko po to, żeby
zdenerwować macochę? Zdrowy rozsądek kazał mu odrzucić ten pomysł. Nie, Finn
miał świadomość, że popełniał w życiu głupie błędy, ale jeśli chodzi o Ally, wiedział,
że ją kochał. A zatem? Wracał do punktu wyjścia. Dlaczego pozwolił tej niezwykłej
kobiecie odejść?
W ciągu jednego wieczoru i całego dnia tylko dwa razy miał uczucie, jakby coś
sobie przypominał. Pierwszy raz, kiedy doleciał do niego zapach jej szamponu do
włosów wymieszany ze słodkim zapachem jej ciała, a drugi raz wtedy, gdy omal jej nie
pocałował.
Zaraz, zaraz. Co wywoływało te wspomnienia? - zastanowił się.
Czyżby jej bliskość? Pożądanie, jakie do niej czuł? Nagle zrozumiał, że kluczem
do jego pamięci może być sytuacja intymna z Ally, o której ciągle myślał, ale której,
jak dotąd, nie potrafił sobie wyobrazić.
Nagle dotarło do niego, że tak usilnie próbował odepchnąć to pragnienie, że nie
zorientował się, że to ono wywołuje te nieliczne strzępki wspomnień...
R S
54
Ożywiony swoim odkryciem, niewiele myśląc, ruszył w stronę łazienki. Uchylił
drzwi. Za zaparowaną szybą kabiny widać było kontury boskiego ciała Ally, która
wycierała się po kąpieli.
Gdy odchyliła zasuwane drzwi kabiny i wyszła owinięta ręcznikiem, Finnowi z
wrażenia aż zaschło w gardle. Mokre włosy opadały jej na ramiona, a miękka jak
aksamit skóra sprawiała wrażenie alabastrowej. Jego żona była po prostu boska. Musiał
ją mieć. Jego ciało domagało się, by jej dotknął, pocałował, żeby ją posiadł. Jednak...
ona tego nie chciała.
Finn całą siłą woli się opanował. Zanim zauważyła, że wtargnął w jej
prywatność, przymknął cicho drzwi i wyszedł. Oparł się o ścianę i głośno oddychał. Po
kilku minutach trochę się uspokoił, a przynajmniej jego nogi nie były już miękkie.
Poszedł do drugiej łazienki i długo mył twarz lodowatą wodą, a w końcu włożył pod
kran całą głowę. Powinien wziąć zimny prysznic. Może to ostudziłoby jego emocje.
Spojrzał w lustro na swoją twarz. Był bardzo blady i miał rozgorączkowane
spojrzenie. Co się z nim działo?
Ally szybko się ubrała w obszerny płaszcz kąpielowy i zawinęła włosy w
ręcznik. Gdy wyszła, Finn czekał na nią w salonie. Jego twarz była nieprzenikniona.
Posłała mu nieśmiały uśmiech, ale Finn pozostał nieporuszony.
- Finn, ta łazienka jest po prostu wspaniała. Czy...
Zanim zdążyła skończyć pytanie, Finn już był przy niej.
Serce zaczęło jej walić jak młotem, gdy odruchowo cofnęła się i oparła o ścianę.
Jego wielkie dłonie powędrowały do jej twarzy i pogładziły ją. Och, jak bardzo
tęskniła za jego dotykiem! Jego twarz znajdowała się tuż przy jej twarzy, a ogromne
zielone oczy wpatrywały się w nią namiętnie.
- Odkąd cię zobaczyłem, zastanawiałem się, jak to jest cię całować.
Następnie, wbrew wszystkim zapewnieniom, Finn ją pocałował.
Ten pocałunek to był cały Finn, wszystko było tak, jak Ally zapamiętała - jego
zapach, jego pożądanie, jego wargi. Nie sposób było mu się oprzeć. Dosłownie ją
pochłaniał. Nie potrafiła powiedzieć, jak długo się całowali. Odwzajemniała pocałunki.
Czas stanął w miejscu, paraliżując jej zdrowy rozsądek i sprawiając, że czuła się
dokładnie tak jak wtedy, gdy była szaleńczo zakochana w tym mężczyźnie.
Czuła, jak jego ciało przypiera ją do ściany i zarówno to, jak i
niebezpieczeństwo, które się wiązało z tą całą sytuacją, tylko jeszcze bardziej ją
podniecały. Sama nie wiedziała, kiedy jej ręce powędrowały na jego barki i
przyciągały go mocniej.
R S
55
Finn dotykał jej szyi, tak jak to robił zawsze, swoim na wpół władczym, na wpół
pieszczotliwym gestem. Doprowadzało ją to do szału. Miała ochotę zrzucić szlafrok i
stanąć przed nim zupełnie naga. Jej ciało drżało z pragnienia dotyku tego mężczyzny.
W tym momencie marzyła tylko o tym, żeby iść z nim do łóżka. Ciekawe, że od
tamtego czasu nic się nie zmieniło. Gdy byli prawdziwym małżeństwem często
żartowali z tego, że Ally zawsze i wszędzie chciała się z nim kochać. Wystarczył jeden
jego gest.
Odwzajemniała jego pocałunek tak, jakby to miał być ostatni pocałunek w jej
życiu. Ich języki spotykały się w namiętnym tańcu i Ally czuła rozsadzającą ją rozkosz.
Zawsze, kiedy się całowali, miała poczucie, że idealnie do siebie pasują, że się
dopełniają. Fizycznie i duchowo.
Ta myśl ją zmroziła. Finn pragnął jej tylko fizycznie, nie chciał się znowu
angażować. A ona nigdy nie potrafiła rozdzielić tych dwu rzeczy. W tym właśnie był
problem. Uwierzyła w nieprawdopodobne - że ktoś taki jak Finn pokocha ją na zawsze.
Nie ma powrotu do przeszłości, a ona cały czas na to liczyła. Otworzyła oczy,
żeby sobie łatwiej uświadomić, że są tutaj i teraz, dwoje obcych sobie ludzi. Tamtej
pary, która się świetnie rozumiała, tak często ze sobą żartowała i kochała się, jakby
cały świat nie istniał, już nie ma.
Ally odchyliła głowę, przerywając pocałunek, po czym odsunęła od siebie Finna.
Jego ręka zanurzona w jej włosach pogładziła ją jeszcze raz i w końcu z wyraźną
niechęcią Finn ją puścił. Przez chwilę dyszeli ciężko, nie mogąc złapać tchu.
- Obiecałeś! - Jego oczy pociemniały z pożądania, a lekko rozchylone usta były
wciąż wilgotne. - Próbujesz mnie uwieść?
- Czy ty nie czujesz tego, co się między nami dzieje? Osłupiała milczała. Po
chwili wolno pokręciła głową. To, co ona czuła, na pewno nie pokrywało się z jego
emocjami. - Dzisiaj rano, kiedy cię dotknąłem... - zaczął Finn. Miał ściśnięte gardło.
- Tak?
- Myślałem o twoich ustach. - Finn czuł, jak na samo ich wspomnienie cierpnie
mu skóra. Pierwszy raz od dawna ciężko mu było o czymś mówić. - Myślałem o
twoich wargach. O języku. Jakbyś pachniała cała gorąca i spocona pode mną.
Ally zaczerwieniła się gwałtownie.
- Do czego zmierzasz?
- Coś mi się przypomniało. Mam pewną teorię.
Czekał, aż Ally powiąże fakty, a kiedy dotarło do niej, co chciał powiedzieć, jej
oczy się zaokrągliły.
R S
56
- Myślisz - powiedziała zmienionym z emocji głosem - że kluczem do
odzyskania pamięci jesteśmy ty i ja... my razem?
- Dokładnie tak. Zdarzyło się to tylko dwukrotnie: pierwszy raz rankiem, gdy cię
dotknąłem, i drugi teraz. Myślę, że kluczem jest intensywne doznanie zmysłowe. Z
tobą. To pobudza retrospekcje. Kartki i listy nic mi nie dają. Czuję się, jakby pisał je
ktoś obcy, a nie ja.
- Jeśli w ten sposób próbujesz...
- Nie, Ally - przerwał jej spokojnie. - Niczego nie próbuję. Sam jeszcze tego
dobrze nie przemyślałem. Nie uprawiam żadnych gierek. Po prostu mówię o tym, co
zauważyłem. Jeśli będziemy to mogli jakoś wykorzystać, to dobrze, jeśli nie, to trudno.
- Nie mam zamiaru iść z tobą do łóżka.
- Boisz się?
- Ciebie? Nie.
- Tego, co jest między nami. Jakby nas coś do siebie ciągnęło.
Ally otworzyła usta, chciała zaprzeczać, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Przeczyć czemuś oczywistemu?
Poczuła się nagle bardzo zmęczona. Nie miała siły dłużej z nim dyskutować. Cóż
bowiem miała mu powiedzieć? Że się boi, że się w nim znowu zakocha tak bardzo, że
nie przeżyje kolejnego rozstania? Czy tego, że sobie uświadomi, że właściwie to nigdy
nie przestała go kochać, ponieważ był i nadal jest jedyną miłością jej życia?
Tymczasem Finn podszedł do niej i pogłaskał ją po policzku.
- Kochaliśmy się wcześniej, fizycznie i duchowo - szepnął. - Dotykałem cię
wszędzie. Mimo to, kiedy próbuję się do ciebie zbliżyć, wkraczam w strefę twojej
intymności i wycofujesz się gwałtownie. - Ally przełknęła ślinę. Słuchała go jak
zahipnotyzowana. - Co cię bardziej przeraża: ożywianie przeszłości czy fakt, że nie
potrafimy z tym walczyć? - Musnął wierzchem dłoni jej rozpalone usta.
Potem delikatnie i czule ją pocałował. Chciał jedynie dowieść, że to, co mówił,
jest prawdą. Mimo to przemawiała przez niego siła wyzwalająca w niej energię, której
już dawno w sobie nie czuła.
Zrób coś, mówiło jej bezgłośnie spojrzenie Finna, napotykając jej wściekły
wzrok. Powiedz coś. Odepchnij mnie, żebym uwierzył, że tego nie chcesz. Że sobie
tego nie życzysz. Wtedy się wycofam.
Jednak jej usta same rozchylały się do pocałunku. Chciała, żeby był głębszy,
żeby jego język znalazł się w jej ustach. Dopiero gdy najnaturalniej w świecie położyła
mu dłonie na biodrach i zaczęła je namiętnie gładzić, zreflektowała się.
R S
57
Co ona wyrabia? Przecież to go zachęca!
Odsunęła się od niego i usiadła na sofie. Finn podał jej szklankę zimnego soku.
Dopiero po drugiej szklance emocje opadły na tyle, że mogła racjonalnie myśleć.
Ułożyła się wygodniej.
- Finn, rzecz w tym, że wytrącasz mnie z równowagi - powiedziała szczerze.
Była już zbyt zmęczona, żeby kluczyć.
- Niewłaściwie do tego podchodzisz, elskat. Przestań ze sobą walczyć, a będzie
nam łatwiej...
Finn podszedł do sofy, chcąc powiedzieć jej jeszcze, że próbuje walczyć z
czymś, co jest nieuchronne jak burza, ale gdy uklęknął przy niej, Ally już smacznie
spała.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Następnego ranka, wraz ze wschodem słońca, Finn zdecydował, że dalsze próby
zaśnięcia nic nie dadzą i wybrał się na długi spacer brzegiem morza. Potem wziął
zimny prysznic. Zarzucił ręcznik na biodra i wyszedł z łazienki. Ally siedziała na sofie
i popijała sok pomarańczowy z lodem. Włosy upięła w młodzieńczy koński ogon. Na
stopach miała ciepłe skarpety, a jej luźne spodnie podtrzymywały seksownie opięte
szelki. Finn zagryzł wargi. Wyglądała bardzo erotycznie. I jak zwykle wspaniale. Miał
ochotę zedrzeć z niej te cholerne pantalony i sprawdzić, czy skóra na udach jest tak
samo gładka jak na szyi i na ramionach.
- Jak się znalazłam w pokoju gościnnym? - zapytała zamiast powitania.
- Zaniosłem cię tam. Zasnęłaś na kanapie. Nie miałem pojęcia, że jesteś taka
zmęczona. - Sięgnął po słuchawkę i zamówił dla nich śniadanie. - A więc? Dobrze
spałaś? - Miał nadzieję, że przynajmniej jedno z nich może spać, gdy drugie jest w
pokoju obok. On nie był w stanie. Ciągle miał przed oczyma jej nagie ciało.
- Tak. Dziękuję. - Dopiero przyglądając jej się z bliska, zauważył, że jest
nienaturalnie blada i ma lekkie sińce pod oczami, ale nie zaniepokoiło go to. -
Myślałam o tym, co powiedziałeś odnośnie tej nagrody. - Westchnęła. - Jeśli się tam
nie pojawię, będzie to głównie moja strata. Jeśli to zrobię, ściągnę na siebie uwagę.
Tak czy inaczej coś tracę.
- Nie lubisz zwracać uwagi? - zapytał z ciekawością.
- Nie. Bardzo cenię swoją prywatność. - Spojrzała mu w twarz. - Nadal chcesz ze
mną iść?
R S
58
- Oczywiście. Poza tym nie mamy wyboru. Sądzisz, że Simon będzie trzymał
język za zębami po tym, co powiedziałem?
- Pewnie nie. Ale jeśli straciłeś ochotę...
Niepewność wyczuwalna w jej głosie wyzwalała w nim najgłębsze instynkty
opiekuńcze.
- Nie straciłem - zapewnił ją.
- W porządku - odrzekła. - Miejmy nadzieję, że ten tydzień przyniesie lepsze
rezultaty... - Powiedziawszy to, zaczerwieniła się, zapewne przypomniawszy sobie, co
Finn jej wczoraj powiedział. - Więc... - przerwała, patrząc na niego wyczekująco.
Uniósł tylko brwi. - Idź i nałóż coś na siebie! - dokończyła z desperacją.
Uśmiechnął się. Dyskomfort, jaki odczuwała, widząc go nie całkiem ubranego,
sprawiał mu przyjemność.
- Masz problem z nagością?
- Nie jesteś nagi. A przynajmniej nie całkiem. - Jej rumieniec pogłębił się.
Finn wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Zawsze możesz wpaść popatrzeć.
Ally zerwała się na równe nogi.
- Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.
Finn obrócił się na pięcie i ze śmiechem poszedł do swojej sypialni. Możesz
zaprzeczać, kochanie, ale wiem, że chciałabyś tego, powiedział do siebie w duchu.
- Dobrze się czujesz?
- Przestaniesz mnie ciągle o to pytać? - rzuciła, gdy wyszli z kolejnego centrum
handlowego na popołudniowy upał Pitt Street Mall. - Wszystko w porządku.
- Kobieta, która przymierza kilkanaście sukienek i wychodzi ze sklepu z pustymi
rękami chyba nie czuje się dobrze.
- Mam odpowiednią sukienkę w domu.
- Naprawdę nie podobała ci się ta niebieska?
Westchnęła na wspomnienie pięknej, granatowej sukni, długiej do kostek,
idealnie dopasowanej do jej figury. Modny krój, zwiewna tkanina, mieniąca się
dziesiątkami odcieni, gdy Ally kroczyła w niej dumnie. Ta sukienka była jak z bajki.
- Bardzo mi się podobała. Ale jej nie potrzebuję.
- Nie wyglądasz za dobrze, Ally.
- Dzięki.
Finn położył jej dłoń na czole.
R S
59
- Mam wrażenie, że masz gorączkę.
- Po prostu dzisiaj jest bardzo gorąco.
Cień drzew przyniósł Ally chwilową ulgę, ale nadal czuła, jak strużki zimnego
potu ściekają jej po plecach. Usiadła na ławce. Miała nadzieję, że Finn nie widział, jak
drżą jej nogi.
- Mógłbyś tu po mnie podjechać?
- Jasne. - Finn ruszył na parking szybkim krokiem, oglądając się niespokojnie za
siebie i sprawdzając, czy z Ally wszystko w porządku.
Gdy wsiadła do klimatyzowanego samochodu i rozprostowała nogi, natychmiast
poczuła się o wiele lepiej.
Musiała zasnąć, bo obudziła się w jego ramionach. Niósł ją po schodach do jej
własnego mieszkania. Wykonała ruch, jakby się chciała wyrwać.
- Daj spokój, Ally, i tak cię nie puszczę, póki nie znajdziesz się we własnym
łóżku. W stanie półświadomości pozwoliła mu się zanieść po schodach, otworzyć
mieszkanie i położyć w łóżku.
Jednak kiedy zaczął rozpinać jej spodnie, odepchnęła go.
- Nie musisz mnie rozbierać.
- Och, na litość boską! - mruknął niecierpliwie, po czym zsunął jej spodnie i
nakrył ją kołdrą.
Było jej tak dobrze, że westchnęła z rozkoszy. Finn przyglądał jej się chwilę, po
czym pocałował ją w czoło i zasunął rolety.
- Grzeczna Ally - usłyszała jeszcze, ale nawet te słowa były niewyraźne, bo
ogarniał ją błogi sen.
Dwie godziny później Ally obudził drażniący dzwonek telefonu. Nie miała
najmniejszej ochoty wstawać i pozwoliła, żeby włączyła się automatyczna sekretarka.
- Ally? Tu Julia.
Z jękiem zsunęła się z łóżka. Odkąd rzuciła pracę, unikała rozmowy z matką.
Gdyby jej o tym powiedziała, to nie uniknęłaby rozmowy pod tytułem „będziesz
babcią", a robiła, co mogła, żeby odwlec ją w czasie. Reakcja Julii byłaby pewnie taka
jak zawsze: przytłaczająco entuzjastyczna. Teraz, gdy Ally z miesiąca na miesiąc
doroślała, postawa matki denerwowała ją bardziej niż kiedykolwiek.
Ally wyszła na korytarz. Tak naprawdę to babcia Lexie zawsze stanowiła dla
Ally oparcie i opiekę. Tylko ona była w pobliżu, gdy Ally chorowała na ospę wietrzną,
gdy jej najlepsza przyjaciółka wyjechała z miasta czy kiedy przeżywała niepowodzenia
pierwszych randek. Zawsze można się było wypłakać na jej ramieniu, także wtedy, gdy
R S
60
Julia obsypywała ją niedorzecznymi prezentami, by zniknąć następnego dnia i
miesiącami nie dawać znaku życia.
Gdy wróciła z łazienki, Finn siedział na tarasie. Rozmawiał przez swoją komórkę
i warczał na kogoś po duńsku. Gdy ją zobaczył, szybko się pożegnał i odłożył telefon.
- Cześć, śpiochu.
- Cześć.
- Chodź tu.
- Po co?
Westchnął.
- Po prostu zrób to, Ally.
Gdy podeszła, posadził ją w fotelu. Usiadła wygodnie i poczuła szorstkie dłonie
Finna na swoim karku.
Ally pochyliła głowę, a włosy opadły jej na twarz. Finn delikatnie je odgarnął.
Wolnymi ruchami zaczął masować jej kark. Miał niesamowicie zręczne palce, czuła,
jak napięcie powoli z niej opada, jak ciało ogarnia rozkoszny bezwład.
Z salonu dobiegł dźwięk telefonu. Ally nawet do głowy nie przyszło, żeby
odbierać. Po kilku dzwonkach zadźwięczał sygnał automatycznej sekretarki.
- Odbierz, Ally. Tu Simon. Musimy porozmawiać. Drgnęła, ale potężna dłoń
Finna na jej ramieniu sprawiła, że opadła z powrotem na fotel. Niech się dzieje, co
chce. Nie była w stanie dobrowolnie przerwać rozkoszy, jaką jej sprawiał masaż.
- Słuchaj, rzeczywiście chciałem, żebyś nie miała wyboru i poszła ze mną na to
rozdanie nagród. Ale teraz, po tym, czego się dowiedziałem, widzę, że to kiepski
pomysł. Rzecz w tym, że Max naprawdę chce, żebyś tam była. Nie da mi żyć, jeśli się
nie pojawisz. Wiesz, jaki on potrafi być. Zadzwoń do działu public relations. Czekają
tam na ciebie dwie wejściówki. I nie obawiaj się, że popsuję ci uroczystość swoją
obecnością. Mam inne plany na wieczór.
Ally przymknęła oczy i westchnęła z ulgą. Nie było tak źle, jak myślała.
Poczuła na policzku ciepły oddech Finna. Pachniał męskim ciałem i wodą
kolońską. Najbardziej seksowny zapach świata.
- Ally, chciałbym się do ciebie wprowadzić.
Trzeba przyznać, że obrał świetną strategię, mówiąc jej to podczas masażu. Zaraz
zaraz...
- Co takiego?
- Zaczekaj, nic nie mów. Najwyraźniej nie spodobała ci się moja wczorajsza
teoria. Rozumiem to. Ale mamy mało czasu. Muszę odzyskać pamięć. Muszę uratować
R S
61
firmę. - I nasze małżeństwo, szepnęło mu coś w duchu, ale nie odważyłby się
powiedzieć tego głośno. Ally z pewnością przestraszyłaby się i uciekła. I tak ciągle od
niego uciekała. - Mam mniej niż dwa miesiące, a mogę sobie niczego nie przypomnieć.
- Więc ja nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia? - zapytała z rezygnacją.
- Od początku mogłaś powiedzieć „nie".
- Czyżby? Właściwie to był niemal szantaż.
Zielone oczy patrzyły na nią z zaskoczeniem i ze złością.
- Ja. I przepraszam cię za to. - Potarł dłonią policzek. - Próbuję sobie jakoś z tym
poradzić i chcę to zrobić najszybciej, jak potrafię.
Żal ścisnął jej serce i pozbawił tchu. Więc on tylko próbował jak najszybciej
rozwiązać swój problem i zniknąć z jej życia.
Milczała przez chwilę, po czym z udaną obojętnością wzruszyła ramionami.
- Dobrze, wprowadź się do mnie - zgodziła się, nie patrząc na niego, i wstała z
fotela. - Im prędzej się z tym uporamy, tym szybciej będziesz mógł wrócić do domu.
Po całym dniu spędzonym z Finnem Ally ze strachem myślała o nadchodzącym
wieczorze. Zbliżali się do siebie coraz bardziej i nie mogła już dłużej udawać, że nic
się miedzy nimi nie dzieje. Trzeba przyznać, że był to dzień pełen przyjemności.
Najpierw te wspaniałe sukienki w sklepach, drzemka, potem rewelacyjny masaż. Ally
stwierdziła, że po tym wszystkim należy jej się długa, aromatyczna kąpiel i maseczka
pielęgnująca cerę.
Gdy nareszcie wyszła z łazienki, ubrana w luźny, domowy strój, zastała Finna
pochylonego nad wyciągniętymi z pudła papierami. Oglądał ze skupieniem jakieś
zdjęcia. Gdy intensywnie nad czymś myślał, zawsze na jego czole pojawiała się
pionowa zmarszczka. Jakże swojsko wyglądał, rozparty wygodnie na jej kanapie, pijąc
herbatę z jej kubka w misie, w jej pantoflach na bosych stopach. Niesforny kosmyk
jasnych włosów opadał mu na czoło. Na jedną, krótką chwilę ogarnęła ją fala miłości,
pożądania i pragnienia powrotu do najszczęśliwszych miesięcy jej życia.
Finn spojrzał na nią.
- Może byśmy do tego wrócili? - Wskazał na stos papierów.
Magiczna chwila minęła. Ally zdołała skinąć głową.
Pamiętaj, z jakiego powodu Finn tutaj jest, upomniała sama siebie.
Zaparzyła sobie herbaty i wyciągnęła z lodówki owoce, a z szafki ciastka.
Dopiero po chwili usiadła obok niego.
- Skąd jest to zdjęcie?
R S
62
Ally wzięła od niego fotografię. Zdjęcie przedstawiało ją samą, odzianą w bikini
i obcisłą plażową podkoszulkę, śmiejącą się do aparatu. Hmm... Dopiero teraz
zauważyła, jak bardzo była wtedy szczupła i jak długie miała nogi. Była beztroska,
szczęśliwa i bardzo zakochana.
- To było na plaży w Grecji - powiedziała beznamiętnie i sięgnęła po gruszkę. -
Ciasteczko?
Mlaskała, zajadając się kolejnymi kawałkami gruszki i udając, że nie dostrzega
wbitego w nią ponurego wzroku Finna. Ten facet zdecydowanie za dużo myślał. Widać
było, że coś mu nie pasuje.
- Opowiedz mi o swojej rodzinie.
Ally wstała, żeby im nalać herbaty, ale Finn gestem ją powstrzymał.
- Ally, usiądź przy mnie. Nie uciekaj.
Opadła na wskazane przez niego miejsce. Najwyraźniej Finn Sørensen miał
zamiar urządzić jej dzisiaj przesłuchanie. Jeśli postanowił to zrobić, nic go nie
powstrzyma. Zawsze ją to w nim pociągało. Jego siła, determinacja i upór. Może
dlatego, że sama była kompletnie tych cech pozbawiona.
- Mam wrażenie, że nigdy za wiele o tym nie rozmawialiśmy. Ty nie chciałaś
mówić, a ja nie nalegałem, prawda? - stwierdził raczej, aniżeli zapytał.
Ally zdumiewała jego intuicja.
- Mój dziadek rozwiódł się z babcią Lexie, gdy moja mama miała rok - zaczęła
opowiadać. - To był niezły skandal. Dziadek pochodził z bardzo bogatej rodziny, a
babcia była dzieckiem gospodyni. Dostał prawo do opieki nad córką, ożenił się po raz
drugi i wyjechał do Nowej Zelandii. Gdy mama skończyła osiemnaście lat, odnalazła
babcię, ale okazało się, że bardzo się różnią. Moja mama nie znosiła odgrywania
dystyngowanej dziewczynki z dobrego domu. Ucieczka i odszukanie matki były tylko
jednym ze sposobów, w jakie okazywała swój bunt wobec wymagań ojca. Chyba nie
trzeba dodawać, że ją wydziedziczył. Reszta życia upłynęła jej na próbach
„odnalezienia samej siebie". - Twarz Ally wykrzywiła się sarkastycznie.
Jej mina ostrzegała go, żeby się dobrze zastanowił, zanim sformułuje jakiś
inteligentny komentarz.
- A twój ojciec? - zapytał Finn.
- Matka poznała Padraica w Irlandii. Pobrali się i wyjechali do Australii jeszcze
przed moim narodzeniem. Do dziesiątego roku życia mieszkałam z nimi w Blue
Mountains.
- Wtedy straciliście dom.
R S
63
- Tak. - Jej serce przeszył ból. - Mój ojciec leżał pijany w salonie i zasnął z
papierosem w ręce - podjęła po chwili milczenia. - W przeciwieństwie do ojca, dom nie
był ubezpieczony. Może to zabrzmi strasznie, ale śmierć ojca była najlepszą rzeczą,
jaka się Julii przytrafiła.
- Dlaczego?
Finn wstał i dotknął jej delikatnej szyi. Była bardzo spięta i mówiła o tym
wszystkim z wyraźną niechęcią. Gdy dłonie Finna zaczęły masować jej kark, zaczęła
się rozluźniać.
- To był ostatni drań. Matka przez lata wytrzymywała nieustanne krytyki pod
swoim adresem i wszystkie trudy życia z alkoholikiem i hazardzistą. Moje
najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa to kłótnie rodziców. Obwiniał szefa, że go
zwolnił z pracy, mimo że tamten nie mógł postąpić inaczej, obwiniał rząd za zbyt mały
zasiłek, wrzeszczał na mamę, że za dużo wydaje i wymaga od niego gwiazdki z nieba.
Tak jakby codzienny posiłek i godne życie to było zbyt wiele - podsumowała gorzko.
Widział, jak jej dłonie się zaciskają. Zdaje się, że żałowała swojej szczerości i nie
chciała mówić dalej.
- Opowiedz mi, Ally. To ci pomoże - zachęcił ją miękko, siadając obok.
Była mocno zakłopotana.
- Kim ty jesteś? I co zrobiłeś z Finnem Sørensenem?
- Mówiłem już, że się zmieniłem.
- Jest raczej tak, jakbyś się cofnął w czasie. Znowu jesteś tym mężczyzną,
którego poznałam. Który mówi to, co czuje. Który naprawdę chce się czegoś
dowiedzieć.
Jej wyznanie wywołało na jego twarzy uśmiech.
- W Danii wiele rzeczy mnie ogranicza. Etykieta, obowiązki, spotkania
służbowe. Ale tutaj... - Wzruszył ramionami. - Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję się
tu o wiele swobodniej. Jestem bardziej... sobą. Czy to nie brzmi głupio?
- Nie. To właśnie kochałeś w tym kraju. Anonimowość to wolność.
Zamilkli i Ally zastanawiała się, czy Finn myśli o tym samym co ona. Co by
było, gdyby zostali w Australii. Westchnęła.
- Największy wpływ na nasze życie wywierają rodzice. Padraic obwiniał
wszystkich naokoło. Tylko nie siebie. Widzę, że ja także to robię i nienawidzę siebie za
to.
Finn pogłaskał ją delikatnie po dłoni.
- On już odszedł, elskat.
R S
64
- Wiem. Ale odcisnął na mnie głębokie piętno. Jakby nigdy naprawdę nie zniknął
z mojego życia. Nadal w pudełku na szafie trzymam pieniądze na czarną godzinę. Nie
znoszę się kłócić i nienawidzę, kiedy ludzie kłamią. I, jak może się zorientowałeś, nie
jestem pedantką. - Muszę wiedzieć, że ktoś mnie potrzebuje. Te słowa nie przeszły jej
przez gardło. Przełknęła to wyznanie. - Julia ciągle ucieka od odpowiedzialności, bo
zbyt długo musiała tańczyć wokół ojca.
- Jaka ona jest?
- Ciągle szuka. Czego? Nie jestem pewna. Wiem, że nie chciała mieć dziecka, bo
gdy tylko dostała pieniądze z ubezpieczenia, zostawiła mnie pod opieką babci. W każ-
de urodziny czekałam na matkę, która dzwoniła na miesiąc przed rzekomymi
odwiedzinami, po czym nigdy się nie zjawiała. Przyjeżdżała pół roku później, a wtedy
modliłam się, żeby została z nami na zawsze. Ale wystarczyła jedna kłótnia z babcią,
jeden problem, i matka uciekała. Może przypominałam jej złe czasy? Nie wiem.
Dopiero po chwili Ally uprzytomniła sobie, że Finn trzyma ją za rękę, a ona
kurczowo ściska jego dłoń.
- Nie jesteś taka jak twoja matka - powiedział z przekonaniem Finn.
- Nie? - Podniosła na niego swoje ogromne oczy. - Odeszłam od ciebie z wielu
powodów. Jednym z nich był strach. Strach, że w Danii nikt mnie nie chce: ani ty, ani
twoja rodzina. Strach przed tym, że prędzej czy później duńska prasa dogrzebie się do
mojej rodzinnej historii. Jesteś dumą Danii, a ożeniłeś się ze zwykłą bezrobotną...
Jestem nikim.
- Ally... - Finn przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. - Nie ma w tobie nic
zwykłego - zaprotestował gorąco. - Jesteś najbardziej niezwykłą kobietą, jaką
kiedykolwiek poznałem - szeptał, głaszcząc jej miękkie włosy. - Dowcipną, pełną
współczucia. Jesteś zachwycająca.
Jej oddech był urywany, jakby miała ochotę się roześmiać. Albo rozpłakać.
- Zachwycająca?
- Zachwycająca - potwierdził. - Odsunął się od niej nieznacznie, żeby mogła mu
spojrzeć w oczy i przekonać się, że mówi poważnie. - I naprawdę ostatkiem sił się po-
wstrzymuję, żeby cię nie pocałować - wyrzucił.
Jej usta rozchyliły się w uroczym westchnieniu.
- A można wiedzieć, co cię powstrzymuje?
Jeszcze nie skończyła, a Finn już ją całował. Serce waliło mu jak szalone. Tak
bardzo chciał ją znowu pocałować, dotykać jej wspaniałych warg, jej miękkiej skóry.
Być blisko niej. Pocieszyć ją.
R S
65
Choć minęło dobrych kilka chwil, wydawało mu się, że to było tylko jedno
okamgnienie rozkoszy. Nagle Ally odsunęła go gwałtownie.
- Nie rób tego, elskat. Chcę...
Nie dane mu było skończyć tego zdania, ponieważ Ally skoczyła na równe nogi i
pobiegła do łazienki.
Siedziała tam już dobre dziesięć minut. Rzecz jasna - nudności.
Finn delikatnie zapukał do łazienki.
- Nic mi nie jest. Zaraz wyjdę - krzyknęła słabo przez drzwi.
Klęczała na podłodze i oburącz trzymała się wanny. Nie wstając z miejsca,
zmoczyła ręcznik chłodną wodą, otarła czoło, policzki i usta.
- Jeszcze nikt nigdy tak nie zareagował na mój pocałunek - dał się słyszeć jego
przytłumiony głos.
- Bardzo śmieszne. Żartujesz sobie, a ja wymiotuję. Czy możesz zapomnieć, że
to się kiedykolwiek wydarzyło?
- Zdaje się, że to moja specjalność. - Wiedziała, że Finn się uśmiecha.
Zaśmiała się, po czym wstała i umyła zęby.
- Musiało mi coś zaszkodzić - skłamała.
Zerknęła do lustra. Była przeraźliwie blada. Ostatni raz opłukała twarz wodą i
wyszła z łazienki. Finn czekał pod drzwiami.
Przyjrzał się jej niespokojnie.
- Mówiłem ci, że masz gorączkę. Wyglądasz na zmęczoną. Jesteś pewna, że to
nic poważnego?
- Tak. Nic mi nie jest - brnęła w dalsze kłamstwa.
Pogłaskał ją po policzku.
- Dobrze, że się zgodziłaś, żebym się do ciebie wprowadził. Będę miał na ciebie
oko. Powinnaś teraz iść do łóżka. Ja tymczasem pojadę do hotelu i zabiorę swoje
rzeczy.
- W porządku. - Czuła, że naprawdę powinna się położyć. - Kanapa w salonie się
rozkłada. Pościel jest w szufladzie pod nią.
- Żadnego pocałunku na dobranoc?
Na jej bladą twarz dopiero teraz zaczynały wstępować kolory.
- Nie łudź się.
- Może jednak? Mały buziak? - Finn uśmiechnął się zachęcająco.
- Jesteś obrzydliwie pewny siebie.
R S
66
- Jestem pewien tylko jednego, elskat. Tego, że coś nas ku sobie ciągnie. Gdybyś
tak usilnie z tym nie walczyła, też byś to dostrzegła.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Dwa tygodnie później, w sobotni wieczór, Ally spojrzała w lustro ze złością.
Wyglądała jak ostatnia maszkara. Sukienka, która pięć lat temu od biedy nadawała się
jeszcze na herbatkę u ciotki, teraz wyglądała na niej jak rekwizyt z filmu Felliniego.
Nie mówiąc o tym, że pękała w szwach. Wyglądała w niej... cóż... jak wieloryb.
Rozległo się pukanie do drzwi i Finn wszedł do garderoby. W ręku miał
elegancką torbę. Na widok Ally stanął jak wryty. Po chwili chrząknął z zakłopotaniem.
- Naprawdę chcesz to dziś na siebie włożyć?
Położyła ręce na biodrach i jęknęła.
- Coś nie tak z moją sukienką?
Finn zlustrował ją wzrokiem. Sukienka kusząco opinała jej figurę: krągłe biodra,
wspaniałe piersi i wcięcie w talii. Butelkowa zieleń podkreślała jej kremową cerę.
Odwrócił zafascynowane spojrzenie od jej kobiecych kształtów i spojrzał jej w
twarz. Ally nie podzielała jego zachwytu.
- Elskat, każdy facet na tej sali będzie miał problem, kiedy cię ujrzy.
Ally uśmiechnęła się promiennie.
Wpatrywali się w siebie i wydawało się, że będą tak trwali, z utkwionymi w
siebie zachwyconymi oczami.
Przez ostatnie tygodnie Finn odkrył, że darzy Ally bardzo głębokim uczuciem.
Kompletnie tego nie przewidział, przyjeżdżając do Sydney. Jej cudowny czar osobisty,
wspaniała osobowość i ich niezwykle bliska relacja z dnia na dzień coraz bardziej go
zadziwiały. Było tak, jakby wszystkie wspólne ponure chwile w jakiś sposób sprawiły,
że teraz osiągnęli pełne porozumienie, nowy etap związku. Nie wzdrygała się już,
kiedy brał ją za rękę. Gdy na ulicy, w tłumie ludzi, kładł jej rękę na ramieniu, jakby nie
chciał jej drugi raz stracić, uśmiechała się delikatnie.
Mimo to Finn wiedział, że Ally nie jest pewna, co sądzić o zmianach, jakie w
nim zaszły. Finn z przeszłości nie wziąłby udziału w połowie rzeczy, które razem
robili.
Ona także wywoływała w nim niepokój, przybierając postawę: „łączy nas tylko
jeden cel, a gdy go osiągniemy, rozstaniemy się". Twierdziła, że jest szczęśliwa, mimo
że najwyraźniej w jej życiu panował totalny chaos. Poza tym była w niej jakaś rezerwa
R S
67
i Finn wiedział, że wynika ona z bardzo głębokich i przykrych uczuć, o które nie miał
śmiałości jej zapytać. W każdym razie poprzestał na kilku pocałunkach, nie posuwając
się dalej. Pragnęła go, to oczywiste. Często, gdy nie wiedziała, że Finn jest tego
świadomy, patrzyła na niego z taką pasją i namiętnością...
Odkąd przywiózł do niej swoje rzeczy i odkąd się do niej wprowadził, miał
wrażenie, jakby mieszkali ze sobą już od dawna. Może nawet od zawsze.
Rzeczywistość, którą zostawił w Danii, oddalała się od niego coraz bardziej i powoli
zapominał o bogatym, bezwzględnym biznesmanie, który był gotów dążyć po trupach
do celu.
Nie chciał niczego więcej, tylko pozostać tutaj, z Ally. Żyć z nią jak mąż z żoną.
Zaskoczony tym, że patrząc na nią, odkrył, czego naprawdę pragnie, zastanawiał
się, czy jego marzenie może się urzeczywistnić, czy jest to tylko mrzonka. Co Ally by
na to powiedziała? Co by zrobiła, gdyby jej o tym powiedział? Istniała jeszcze sprawa
tego nieszczęsnego kodycylu.
Widząc jej pytający wzrok, podał jej torbę.
- Kupiłem ci coś. Prezent na dzisiejszy wieczór. Życzę ci powodzenia.
Ally podejrzliwie spojrzała na torbę. Gdy wyciągnęła z pudełka niebieską
sukienkę, którą przymierzała dwa tygodnie temu w sklepie, zapiszczała z radości. Finn
odetchnął z ulgą. Ściskając w dłoniach miękki jedwabisty materiał, wpatrywała się w
niego, nie mogąc uwierzyć, że sukienka należy do niej.
- Och, Finn - wykrzyknęła. Jego imię wspaniale brzmiało w jej ustach. - Nie
musiałeś.
- Ale chciałem. - Podszedł do Ally, która przymierzając sukienkę do swej figury,
spojrzała w lustro. - Chcę także podarować ci to.
Wyciągnął eleganckie pudełeczko w ozdobnym papierze. Patrzyła na niego w
osłupieniu.
- Otwórz.
Gdy to zrobiła, jęknęła z zachwytu. Pośród bibułek leżała zapierająca dech w
piersiach srebrna kolia wysadzana połyskującymi, granatowymi szafirami.
- To projekt Louisy na nadchodzący sezon. Przywiozłem ci z Kopenhagi.
Wyciągnął kolię z pudełeczka, odgarnął włosy z jej szyi, po czym zapiął kolię.
Ally odebrało mowę. Dotykała błyszczącego cacka. Wyglądała tak, jakby została
zrobiona specjalnie dla niej.
- Nie zasługuję na to...
R S
68
- Zasługujesz, żeby chodzić w jedwabiach i odbierać hołdy jak królowa.
Zasługujesz na to, żeby się czuć piękna i szczęśliwa, szczególnie dzisiaj wieczorem. -
Jego dłoń delikatnie gładziła jej smukłą szyję. Patrzył na odbicie w lustrze, odbicie ich
obojga. - Spójrz na nas. - Stanowili idealną parę. - Pozwól mi się uszczęśliwiać, elskat.
Obiecuję, że nie pożałujesz.
Trzeba przyznać, że Finn Sørensen potrafił to robić. Potrafił sprawić, że kobieta
czuła się u jego boku piękna i szczęśliwa. Zgodnie z tym, co zapowiedział, Finn zrobił
wszystko, żeby tego wieczoru Ally czuła się jak księżniczka z bajki. Zamówił
limuzynę i w drodze na galę spijał lemoniadę z jej ust za każdym razem, gdy upijała
łyk z wysokiego kieliszka do szampana. Był u jej boku cały wieczór i opuszczał ją
tylko po to, by przynieść coś do picia lub jedzenia. Uśmiechał się do jej znajomych i
wymieniał z nimi uprzejme uwagi.
- Uśmiechnij się, elskat. To twój wieczór - szeptał jej do ucha, gdy sunęli po
parkiecie, tańcząc walca.
Jej sukienka wirowała, a on podtrzymywał ją silnym ramieniem. Mając Finna u
boku, Ally nie czuła zakłopotania z powodu tłumu dziennikarzy, którzy zadawali jej
rozmaite pytania i robili zdjęcia. Była gwiazdą tej imprezy. Jednak nie nagroda i
kwiaty to sprawiły, lecz jej mąż.
Z tego czarodziejskiego wieczoru odniosła też realne korzyści. Poznała kilku
wydawców, którzy opowiadali jej o możliwościach, jakie stwarzają ich firmy dla
młodych, uzdolnionych ludzi, takich jak ona. A ona bardzo potrzebowała pracy.
Kończyły jej się oszczędności i choć, dopóki Finn był w Sydney, wiele na ten temat nie
myślała, wiedziała, że on kiedyś wyjedzie, a ona stanie twarzą w twarz z
rzeczywistością.
Jednak na razie była w tak radosnym nastroju, że nie przeszkadzał jej nawet fakt,
że wbrew obietnicom Simon pojawił się na przyjęciu.
Zmroziło ją dopiero wtedy, gdy jej były szef okazał się na tyle bezczelny, że do
nich podszedł. Machinalnie ścisnęła dłoń Finna.
- Ally! W biurze PR powiedzieli mi, że zabrałaś wejściówki. Nie mogłem tego
przegapić! - Zwrócił się w stronę Finna, który milcząc, stał u jej boku. - Zdaje się, że
ostatnio nie mieliśmy okazji się sobie przedstawić. Simon Carter. Szef Ally.
- Były szef - poprawiła go ze zniecierpliwieniem.
- Finn Sørensen - przedstawił się Finn, nie wyciągając do mężczyzny ręki.
Ally widziała, że Simon usilnie próbuje coś rozgryźć.
- Czyżbyś miał coś wspólnego z tym sławnym duńskim projektantem biżuterii?
R S
69
- Tak, był moim ojcem.
Simon skinął głową i pogratulowawszy Ally nagrody, chciał ją pocałować w
policzek, lecz ona się cofnęła. W środku trzęsła się ze złości, że Simon ją okłamał, a
ponieważ byli wystawieni na widok publiczny, nie mogła nic na to poradzić.
- Okłamałeś mnie - syknęła.
Simon udawał, że nie słyszy.
Ally zrobiła ruch, jakby chciała się od niego odwrócić i odejść, lecz powstrzymał
ją gestem.
- Naprawdę piękna biżuteria - powiedział, wpatrując się wyzywająco w jej
dekolt. Ally widziała, jak oczy Finna ciemnieją z gniewu. - A na przyszłość, Ally,
radzę ci, żebyś była dla mnie miła. Inaczej może się to odbić na twojej karierze.
- Zdaje się, że masz problem z kobietami, które się tobą nie interesują, prawda,
Carter? A może to wyłącznie niedostępność mojej pięknej żony tak cię frustruje?
Dla kogoś obcego Finn musiał wyglądać naprawdę groźnie. Tymczasem kiedy
jego silne ramię obejmowało ją opiekuńczo, Ally czuła, że pomoże jej w każdej
sytuacji, że się o nią zatroszczy. Finn zbliżył się o krok do Simona i stanął przed nim.
Przerastał go o dwie głowy i zmiażdżyłby go jednym ruchem. Simon cofnął się i
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale najwyraźniej nic mądrego nie przychodziło mu
do głowy. Tymczasem Finn podał Ally ramię i odeszli.
- Och, byłbym zapomniał, ale ze mnie idiota - dobiegł ich jeszcze zza pleców
jego piskliwy głos. - Gratulacje, stary!
Finn wolno się odwrócił.
- Czego mi gratulujesz, jeśli można wiedzieć?
Ally zdrętwiała. Nie zrobi tego. Nawet on nie jest aż taką świnią, żeby mówić o
tym w miejscu publicznym i po raz kolejny wtrącać się w jej życie. Panika przeszyła
jej serce.
- O cholera. Czyżbym coś niepotrzebnie powiedział? - Simon próbował udawać,
że się zmartwił. - Nie chciałem, Ally. Zdaje się, że planowałaś zrobić niespodziankę. -
Kiedy spojrzał wprost na jej brzuch, Ally machinalnie położyła na nim rękę. - Cóż...
Nikt by się domyślił, kiedy jesteś w tej sukience. - Spojrzał w zmartwiałą twarz Finna.
- Życzę radości z ojcostwa. Lepiej, że padło na ciebie niż na mnie.
Ally stała na parkingu i trzęsła się z przerażenia. Finn pobiegł za nią, ale nie
mógł jej znaleźć. Nic dziwnego. Zaszyła się w najciemniejszym kącie. Chciała po
prostu zapaść się pod ziemię.
Po chwili poczuła jego rękę na swoim ramieniu.
R S
70
- Ally?
- Tak? - Nogi się pod nią uginały. Bała się tej chwili od momentu, gdy się
dowiedziała, że jest w ciąży.
- Jesteś w ciąży. - Jego twarz wypełniały różne emocje. Rozczarowanie, gniew,
zdumienie.
- Nie waż się mnie osądzać, Finn. Nie waż się.
- Jesteś w ciąży - powtórzył zdumiony, a jego spojrzenie padało to na twarz, to na
brzuch Ally.
Uniosła dumnie głowę.
- Tak.
- Z Simonem? - zapytał zduszonym od emocji głosem.
Na dnie jego oczu czaił się bezdenny smutek.
- Skądże! - Wzdrygnęła się na dźwięk tego imienia. - Finn, ono jest twoje.
Nic nie zraniłoby jej bardziej niż wyraz, jaki się malował na jego twarzy. Wyraz
kompletnego niedowierzania.
Minuty mijały, a Finn stał w bezruchu, wpatrując się w nią, i nie mówił ani
słowa. Słychać było tylko ich oddechy na pustym parkingu, pośród nocy.
- Będę... ojcem? - zapytał powoli, a jego głos drżał ze wzruszenia.
Skinęła głową. Przetarł dłonią oczy, jakby sprawdzając, czy to się dzieje
naprawdę. Najwyraźniej doznał szoku. Co zrobi? Co powie? Pytania kłębiły się w
głowie Ally, a najgorsze było to, że nie miała pojęcia, czego się spodziewać.
Szarpnięciem otworzyła drzwi samochodu i wsiadła do środka, rozpaczliwie
pragnąc znaleźć się z nim w końcu sam na sam i wszystko mu wytłumaczyć. Jednak
Finn stał jak skamieniały.
Ally uchyliła okno.
- Wsiadasz?
- Nie.
Finn odwrócił się na pięcie i zniknął w ciemnościach nocy.
R S
71
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Jakby w jednej chwili zaczęło go gonić tysiąc demonów z przeszłości.
Ciągle widział twarz Ally, gdy potwierdziła, że to jego dziecko.
Jego dziecko.
Po prostu nie mógł w to uwierzyć. Nie mieściło mu się to w głowie. Powtarzał
sobie te słowa, ale ich sens do niego nie docierał. To była ostatnia rzecz, której się
spodziewał.
Miał mętlik w głowie, a wzburzone emocje wyzwalały jakieś obrazy z
przeszłości, strzępki wspomnień, których nie potrafił złożyć w żadną całość. To
wszystko było jak sen.
I był to piękny sen.
Wyobraził sobie, jak brzuch Ally rośnie, a oni wspólnie oczekują na narodziny
ich dziecka. Jak się kochają, jak nie mogą bez siebie żyć. Jak dzielą ze sobą każdy
posiłek i spacerują po plaży.
Nagle poczuł się, jakby mu zabrakło powietrza. Przed oczyma ukazały mu się
jakieś strzępki wspomnień: Ally wściekła i oskarżająca go o coś, cała we łzach. On
krzyczący na nią, nieczuły i niesilący się na zrozumienie, o co jej chodzi.
Rozbolała go głowa. Dopiero teraz zauważył, że wszedł na puste molo. Fale
uderzały o deski. Morze było ciemne, prawie granatowe.
Muszę to wszystko przemyśleć, powtarzał sobie.
Oddychał głęboko, mając wrażenie, że brakuje mu tchu. Skoncentrował się na
tym jednym wspomnieniu, maksymalnie wysilając mózg, żeby sobie przypomnieć.
Wszystko wirowało mu w głowie. Czuł, że wspomnienia wyślizgują mu się ze
świadomości. Że je traci.
Osunął się na deski mola i leżał bez ruchu.
- Dobrze się czujesz, kolego? - Ktoś pochylił się nad nim.
- Tak. Wszystko w porządku - odrzekł, wstając powoli. Po kilku minutach burzy
wspomnień, przypomniał sobie. Nie wszystko - nadal nie pamiętał sprawy kodycylu -
ale wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, kim był. I jak bardzo się zmienił.
Będzie ojcem.
Jego serce wypełniał strach. Jakim ojcem będzie? Czy takim jak jego własny:
obsesyjnym pracoholikiem, który ledwo miał czas dla swojej żony, a syna zostawił
samemu sobie? Czy będzie taki, jak był kiedyś?
R S
72
Odkąd to zacząłeś narzekać na swoje życie? - usłyszał dudniący głos Nikolaia. -
Kochasz swoją pracę i styl życia, jaki pozwala ci prowadzić.
Nie. To nie było tak. On taki nie jest.
Nie wiedział, jak długo tak stał, patrząc w ciemne morze i słuchając wiatru.
Stracił poczucie czasu. Wszystkie jego myśli kłębiły się wokół Ally. Tak bardzo
podkreślała, że nikogo nie potrzebuje. Zwłaszcza jego. Ból przeszywał mu serce.
Mimo to musi być przy niej. Niczego nie pragnął tak bardzo, jak otrzymać drugą
szansę. Być z Ally. I ich dzieckiem.
Z nagłym postanowieniem odwrócił się na pięcie i skierował swe kroki tam, skąd
przyszedł. Słońce było już wysoko na niebie.
Ally stała przed swoim blokiem i patrzyła na plażę. Wyszła tylko, żeby zabrać
poranną gazetę, ale stała tu już pół godziny. Czekała na niego.
Gdy zobaczyła jego potężną, zgrabną sylwetkę na horyzoncie, ucieszyła się i
jednocześnie strach ścisnął jej serce.
Musisz myśleć trzeźwo. Opanuj się, mówiła do siebie.
Stanął naprzeciw niej. Jego twarz była szara ze zmęczenia, a czoło przecinała
głęboka bruzda. Z pewnością nie spał całą noc. Skąd Ally mogła wiedzieć, że ta
wiadomość aż tak nim wstrząśnie? W dodatku dowiedział się przypadkiem. Głupio
wyszło.
- Wiedziałem o tym?
- Nie.
- Dlaczego?
Ally rozejrzała się wokoło.
- Nie tutaj.
Zawróciła do budynku, sprawdzając, czy idzie za nią.
Gdy nareszcie zostali sami, Ally obserwowała Finna z obawą.
Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. Robił, co mógł, żeby się wziąć w
garść, ale najwyraźniej nie potrafił. Chodził od ściany do ściany jak zaszczute zwierzę,
w końcu otworzył okno balkonowe, stanął w drzwiach i odetchnął głęboko. Jakby mu
brakowało powietrza.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał w końcu.
- W jakim celu miałabym to robić?
Obrócił się gwałtownie, a na twarzy odmalowała się cała furia, jaką dotąd starał
się skrzętnie ukryć.
R S
73
- Mam prawo wiedzieć! Czy w ogóle kiedykolwiek chciałaś mi powiedzieć? A
może jesteś aż tak samolubna, że nawet o mnie nie pomyślałaś?
Ally poczuła ukłucie w sercu. Przykre wspomnienia i zawiedzione nadzieje
skotłowały się w jej duszy.
- Samolubna? Nie wiedziałam, że jestem w ciąży, póki tu nie przyjechałam.
Milion raz dziennie zastanawiałam się, czy ci powiedzieć. Ale ty nigdy nie chciałeś
mieć dzieci. Co ty byś zrobił na moim miejscu?
- Nie zwalaj tego na mnie, Ally!
- Nie muszę niczego na ciebie zwalać, bo to twoja wina! Zawsze mówiłeś, że
firma odgrywa zasadniczą rolę w twoim życiu, ale nie miałam pojęcia, że przedkładasz
ją nad wszystko inne. Aż było za późno. Powiedziałeś całkiem jasno, że nie chcesz
mieć dzieci. Wiedziałam, że nigdy nie zmienisz zdania. To wszystko.
Finn przybrał złowieszczy wyraz twarzy, na przemian zaciskał pięści i
rozprostowywał palce. Najwyraźniej chciał się uspokoić, zanim coś powie.
Ally założyła ręce na piersiach i czekała.
- Dziecko potrzebuje ojca - stwierdził.
Mógłby powiedzieć różne rzeczy. Jednak nie spodziewała się, że usłyszy z jego
ust coś takiego.
- Na wypadek gdybyś nie zauważył, mamy dwudziesty pierwszy wiek. W
samotnym wychowywaniu dziecka nie ma nic złego.
- Nie zrozumiałaś mnie, Ally - powiedział z zaciśniętymi szczękami. - Nie będę
siedział spokojnie i patrzył, jak twoje życie rozlatuje się na kawałki.
Oburzenie kazało jej się zerwać z miejsca.
- Och, ty najlepiej wiesz, jak je naprawić, prawda? To moje życie i nie
zamierzam rezygnować z tego dziecka! Za kogo mnie uważasz?
Finn pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jak na bystrą osobę, czasem bywasz ociężała w myśleniu. Nie będzie żadnego
rozwodu.
Totalny szok sprawił, że stała z otwartymi ustami.
- Co? - Finn uśmiechnął się złośliwie. - W końcu odebrało ci mowę?
Ally nabrała tchu.
- Nie. Rozumiesz? Nie zgadzam się. Zapominasz, jak bardzo się nawzajem
skrzywdziliśmy! Nawet gdybym z powodu chwilowego zaćmienia wyraziła na to
zgodę, historia by się powtórzyła. Ja nie mam zamiaru stąd wyjeżdżać, a ty nie
R S
74
należysz do tego miejsca - wytknęła mu. - Twój dom jest w Danii, a ja nie jestem
wystarczającym powodem, żeby tu zostać. Nigdy nie byłam.
- Nie pozbędziesz się mnie, Ally. Będę walczył. I wygram.
Ta groźba sprawiła, że pod Ally ugięły się kolana. To było coś więcej niż
fizyczny ból, to był cios w samo serce. Na stężałej twarzy Finna odzwierciedlały się
dawne cechy charakteru. Jakże była głupia, że uwierzyła, że zniknęły na zawsze.
Zimna głębia jego oczu, uparte zaciśnięcie szczęk. To było spojrzenie, mówiące ni
mniej ni więcej, jak tylko: „Nie zadzieraj ze mną". Zdaje się, że właśnie tego najbar-
dziej się obawiała.
- Zawarliśmy umowę, wiedząc, że obowiązuje do czasu - powiedziała w końcu.
- Nie znałem wszystkich faktów - przypomniał jej. - Jeśli sądzisz, że porzucę
swoje obowiązki...
- Tu chodzi o dziecko, Finn. Dziecko to nie tylko obowiązek. I, owszem, jak
najbardziej oczekuję, że dopełnisz umowy i wyjedziesz, gdy będzie po wszystkim. Nie
chcę od ciebie nic więcej poza tym, na co się umówiliśmy.
Przez jego twarz przemknął cień, jakby te słowa głęboko go zraniły. Jakby został
zdradzony i opuszczony.
Ally jednak była zbyt zaślepiona gniewem i własną determinacją, żeby to
dostrzec. Chciała mu jasno dać do zrozumienia, że go nie potrzebuje, że go nie chce.
Gdy na niego spojrzała, zobaczyła, że jego twarz nie wyraża już niczego poza za-
ciętością. To ją rozjuszyło jeszcze bardziej.
- Nie próbuj naprawiać mojego życia! - Z furią stanęła metr od niego, położyła
ręce na biodrach i dumnie uniosła głowę. - W przeciwieństwie do tego, co myślisz,
świetnie potrafię sama podejmować decyzje i zadbać o swoje dziecko.
- To także moje dziecko. Nie zapominaj o tym.
- Możesz mi wierzyć, że wiele razy chciałam o tym zapomnieć.
Finna ogarnęła furia.
- Co to ma znaczyć?
- Czy sądzisz, że łatwo mi było odejść? Że chciałam, żeby nasze małżeństwo się
skończyło? Każdego cholernego dnia robiłam wszystkiego, co tylko mogłam, żeby
przetrwało. Ale już dłużej po prostu się nie dało. Zerwaliśmy, wróciłam do domu i
odkryłam, że jestem w ciąży. A ty znalazłeś już sobie nową dziewczynę. Zacząłeś
nowe życie. W żadnym razie nie zaryzykowałabym powtórki tego wszystkiego. A
dziecko będzie miało lepiej z jednym kochającym rodzicem niż z dwojgiem ludzi,
którzy się wzajemnie niszczą.
R S
75
Finn zdał sobie sprawę, że stoją naprzeciw siebie jak rozjuszone zwierzęta. Czy
tak właśnie wyglądało ich małżeństwo? Chciał skończyć z takimi rozmowami. Dość
już sobie krzywd wyrządzili. Poza tym nie chciał denerwować Ally. Była w ciąży.
Chciał tylko zrozumieć, dlaczego jego żona tak postępuje.
- Zmieniłem się. Elskat, obiecuję, że cię nie skrzywdzę.
- Wtedy też to obiecywałeś - stwierdziła już innym tonem i oparła się ciężko o
ścianę.
Zrobił krok w jej kierunku, prawie tak, jakby chciał wyciągnąć rękę i ją
podtrzymać, ale stanął w bezruchu, niepewny jej reakcji.
- Nie potrafię rywalizować z twoją firmą, Finn. Czy nie rozumiesz, że
skończylibyśmy, nienawidząc się nawzajem? - Jej dłonie instynktownie powędrowały
na brzuch. - Raz uciekłam. Skąd wiesz, że znowu tego nie zrobię?
Wydawało jej się, że przez jego twarz przemknęły różne emocje: częściowo ból,
częściowo żal i niezrozumienie. Finn, którego znała, nigdy niczego nie żałował. A
mężczyzna, który stał teraz naprzeciw niej?
- Nie chcę, żebyś obiecywała coś, czego nie będziesz mogła spełnić. Ale może...
gdybyś mnie pokochała... - urwał gwałtownie.
Ally zamarła. Czyżby ten mężczyzna, sławny na całą Europę, pewny siebie
potentat finansowy, prosił ją... o miłość? Serce zabiło jej gwałtownie. Gdyby pamiętał
przeszłość, wiedziałby, że Ally kochała go tak mocno, że tej miłości nie zdołałby zabić
ani upływ czasu, ani żaden czyn, ani żadna obojętność.
- Nie chcesz mi zaufać - ciągnął, nie patrząc na nią. - Nie powiedziałaś mi o
dziecku. O rodzicach. Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak naprawdę odeszłaś.
- Byłam samotna... - urwała. - Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć. Byłam sama w
zatłoczonym pokoju.
Finn uniósł brwi wyczekująco. Nie wyglądał na usatysfakcjonowanego jej
wytłumaczeniem.
- Kobieta, która pisała te listy, była beznadziejnie zakochana. Nie poddałaby się
ot tak.
Obróciła się do niego gwałtownie.
- Zostawiłam cię, bo zrezygnowałam z całego swojego życia nie po to, żeby
samotnie zwiedzać muzea w ciągu dnia i samotnie zasypiać w nocy. Jak długo miałam
się w ten sposób torturować? Przez całe życie byłam ignorowana przez własnych
rodziców. Jasne, że na początku wierzyłam, że miłość może pokonać wszystkie
przeszkody. Ale się myliłam. - Oparła głowę o ścianę i przymknęła oczy. - Masz rację.
R S
76
Robiłam, co mogłam, żeby odnaleźć się w twoim świecie, spełnić wszystkie
wymagania, grać odpowiednią rolę... Ale w pewnym momencie wszystko się
skończyło. - Po jej policzku bardzo powoli spłynęła łza.
Finn milczał. Wiedział, że Ally potrzebuje czasu.
- Miesiąc po naszym przyjeździe do Danii poroniłam.
Finn milczał oszołomiony.
- Jak to się stało? - wykrztusił po dłuższej chwili.
- To był wypadek. Spadłam ze schodów - ucięła.
Nie było sensu mówić mu, że to się stało po kolejnej kłótni między nimi, w
trakcie której Finn powiedział jej, że dla niego najważniejsza jest firma. Zalała się
łzami, pędem wybiegła z jego gabinetu i przewróciła się. Nikt się o tym nie dowiedział.
Myślała, że zabierze swój sekret do grobu.
Spojrzała na Finna. Jego wzrok był chmurny. Patrzył w pustkę i wydawał się
niezmiernie rozżalony.
- Finn, to się po prostu stało. - Przełknęła głośno ślinę. Nie sądziła, że
kiedykolwiek mu to wybaczy. A właśnie to zrobiła. - To nie była niczyja wina.
- Powiedz mi, co było potem.
Spuściła wzrok, nie mogąc znieść jego spojrzenia.
- Wyszłam ze szpitala i nadal wiedliśmy osobne życie. Ale coś się zmieniło.
Oboje wiedzieliśmy, że nie da się już tego naprawić. Potem złapałam grypę żołądkową.
Najprawdopodobniej antybiotyki sprawiły, że pigułki przestały działać.
- W międzyczasie powiedziałem ci, że nie chcę mieć dzieci. Nigdy.
Ally usiadła na kanapie z westchnieniem.
- Nigdy nie rozmawiałeś ze mną o rozwodzie rodziców ani o swoim dzieciństwie.
Domyślałam się, że zostałeś głęboko zraniony - powiedziała cicho. - Nie wiedziałam
jednak jak bardzo. Muszę ci powiedzieć, że nie winię cię za to, co się stało.
To była prawda. W ciągu kilku ostatnich tygodni, gdy wspólnie odgrzebywali
przeszłość, pozbyła się żalu do Finna. Punktowanie błędów, jakie popełnił ktoś, kto ich
nie pamięta, było bezcelowe.
I nagle w kompletnej ciszy padło to pytanie.
- Dlaczego po tym wszystkim, co ci zrobiłem, zgodziłaś się pomóc mi?
Jego głos był poważny i wyrażał bezdenny smutek. To było coś więcej niż
przeprosiny. Ally wiedziała, że Finn sam nigdy nie wybaczy sobie tego, co zrobił.
- Jak mogłabym tego nie zrobić? Byliśmy... jesteśmy mężem i żoną. Dzieliliśmy
wszystko - odpowiedziała miękko.
R S
77
Finn usiadł pod ścianą i zakrył głowę ramionami.
- Jak mogłem być tak głupi - wyszeptał. - Zaprzepaściłem wszystko.
Ally wolno podeszła do niego. Serce ściskało jej się od nadmiaru uczuć. To
niesłychane, jak bardzo go wciąż kochała. Zmiana, jaka w nim zaszła, dosłownie
zwalała ją z nóg. Uklękła przy nim i położyła mu ręce na ramionach.
- Finn - powiedziała cicho. - Spójrz na mnie.
Gdy te zielone, bezdennie głębokie oczy spojrzały na nią, Ally po prostu nie
potrafiła się dłużej powstrzymywać. Pochyliła się nad nim i pocałowała go.
- To hormony. - Uśmiechnęła się szelmowsko. - Nie zwracaj na mnie uwagi.
To mówiąc, przyciągnęła go do siebie. Odkąd zobaczyła go pierwszy raz na
lotnisku w Sydney ponad dwa tygodnie temu, wyobrażała sobie tę scenę setki razy.
Pragnęła go. Gdy ich wargi się spotkały, było tak, jakby wracali do siebie spragnieni
kochankowie. Zawsze kiedy się kochali, było równie ekscytująco, wspaniale i czule jak
za pierwszym razem. To właśnie w Finnie uwielbiała - potrafił sprawić, że czuła się jak
kobieta, za którą mężczyzna tęskni nawet po kilku godzinach rozstania. Dlatego kiedy
wszystko to skończyło się w Danii, Ally nie potrafiła się z tym pogodzić. Skończyły się
leniwe poranki spędzane w łóżku, gawędzenie na dywanie, wybieganie ze śmiechem z
restauracji w połowie posiłku, ponieważ oboje pragnęli tego samego...
Jego skóra pachniała tak jak w jej snach. Seksownie. Męsko. Ally roześmiała się
wesoło, gdy ciężar jej ciała sprawił, że wylądowali na podłodze.
- Pewnie tego nie pamiętasz, ale często lądowaliśmy na podłodze - wymruczała
mu do ucha.
Wszystkie mięśnie Finna były napięte i jego twarde ciało pałało pożądaniem.
Całował ją tak namiętnie jak nigdy dotąd. Oddychał szybko. Przygarniał ją do siebie
tak, jakby już nigdy nie chciał jej wypuścić z objęć.
Jego olbrzymie dłonie krążyły po jej ramionach, plecach, po pośladkach. Gdy
jego dłoń sięgnęła pod bluzkę i zaczęła krążyć po jej brzuchu, Ally zamarła.
- Nie rób tego, elskat. - Pogładził ją uspokajająco i spojrzał w jej twarz. -
Niczego nie musisz przede mną ukrywać...
Położył ją delikatnie na dywanie i patrząc jej w oczy, podciągnął wolno
podkoszulek. Pogładził lekko zaokrąglony brzuch, po czym zaczął go całować.
Ally westchnęła z rozkoszy. Finn zawsze doskonale znał jej ciało. I duszę.
Wiedział, gdzie ma jej dotykać, wiedział, co jej sprawia największą przyjemność.
Zachwycał się każdym centymetrem jej ciała.
- Moja bluzka... Zdejmij ją. Szybko.
R S
78
Zdjął jej bluzkę i biustonosz, po czym odsunął się, żeby na nią spojrzeć.
- Jesteś piękna, elskat - powiedział oszołomiony. - Miesiącami nawiedzał mnie
sen. Widziałem cię nagą, leżącą na dywanie dokładnie takim jak ten. Kochaliśmy się.
Poruszałem się w tobie. Byłaś gorąca i wilgotna.
Ally pociągnęła go ku sobie i objęła ramionami. Tak bardzo tęskniła za tym, żeby
ją w ten sposób obejmował. Żeby jej dotykał.
Zsunęła mu podkoszulek i zaczęła rozpinać dżinsy. Gdy byli nadzy i Finn
położył się na niej, czuła, jak jego ciało drży. Wodził językiem po jej szyi, piersiach,
ramionach, a jego ręka powędrowała między jej uda. Czuła, że dłużej nie wytrzyma, że
Finn po prostu musi się w niej znaleźć, że musi go poczuć.
- Finn, proszę... - jęknęła. - Pragnę cię...
Serce waliło jej jak młotem, ich dłonie splotły się. Gdy ta chwila nadeszła, w
ostatnim błysku świadomości pomyślała, że czekała na nią, odkąd ostatni raz widziała
go w Danii...
- Ally?
- Tak?
- Wszystko w porządku? Czy coś cię zabolało?
- Nie. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Czułym gestem Finn odgarnął jej z twarzy włosy i zajrzał w oczy. Obtarł ostatnią
łzę, która stoczyła się wolno po policzku.
- Dlaczego płakałaś?
- Nie płakałam.
- Nie okłamuj mnie, elskat. Byłem w tobie, nasze twarze były tak blisko siebie i
widziałem łzy w twoich oczach. Dlaczego?
Ally uśmiechnęła się.
- Finn, doprowadzasz mnie do szaleństwa. Dlatego czasem, kiedy się ze mną
kochasz, płaczę.
- A! To co innego. - Pocałował ją w usta.
Potem zaczął ją obsypywać pocałunkami, aż ją doprowadził do histerycznego
śmiechu. Porwał Ally w ramiona i uniósł, jakby była piórkiem.
- Finn! Zostaw mnie!
- Nie mam najmniejszego zamiaru, elskat. Ani teraz, ani nigdy. Jest mi z tobą
zbyt dobrze.
Zaniósł ją do sypialni i położył wygodnie na łóżku, podkładając jej pod głowę
poduszkę. Położył się tuż obok niej i nie odrywał wzroku od jej wspaniałego ciała.
R S
79
Tymczasem Ally zapatrzyła się z rozmarzeniem w sufit i wydawała się pogrążona we
własnych myślach.
Na krótką chwilę Finn zmartwiał. O czym ona myśli? Byleby tylko nie żałowała.
Było mu tak dobrze. Dawno się tak nie czuł. Dziwne uczucie uniesienia, radości i
błogości rozsadzało mu piersi. Miał ochotę nieustannie ją całować i ściskać.
Wspomnienia krążyły mu po głowie i mieszały się z rzeczywistością. Starał się je
uchwycić, zanim ulecą.
Jednak nawet bez nich kobieta u jego boku sprawiała, że czuł, że jest na
właściwym miejscu i przy właściwej osobie. Instynktownie wiedział, co ją podnieca,
co uwielbia. Jak lubi być przez niego całowana.
Dotknął dłonią jej pełnych, czerwonych ust. Gdy przycisnęła jego dłoń do
policzka, nie wytrzymał i pocałował ją delikatnie w usta. A potem jeszcze raz. I
jeszcze...
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Słońce chyliło się ku zachodowi. Mieszkanie tonęło w złotoczerwonej poświacie.
Wtulona w jego bok Ally poruszyła się lekko. Ostrożnie, żeby jej nie obudzić,
Finn głaskał miękkie pukle jej rozrzuconych na poduszce włosów. Nie mógł przestać
jej dotykać, nie mógł się nacieszyć jej bliskością. Oddychała spokojnie i głęboko. Jej
ciemne długie rzęsy delikatnie się zawijały, a policzki były zaróżowione. Ich ciała
stykały się ze sobą.
Jego dłoń ześlizgnęła się na jej śnieżnobiałe ramię i powędrowała do talii. Nagle
jej zaokrąglony brzuch leciutko zafalował. Ostrożnie, żeby jej nie obudzić, Finn
położył na nim dłoń i wstrzymując oddech, badał jego delikatne falowanie.
Jego dziecko.
Nagły przypływ wzruszenia zaparł mu dech w piersiach.
Tak bardzo zranił Ally, a mimo to w sposób zupełnie cudowny dostał szansę,
żeby to naprawić.
Ally leżała z nim w łóżku. I nadal byli małżeństwem.
- Czujesz? - szepnęła półsennie.
Otworzyła na chwilę oczy i po chwili znowu je zamknęła. Pod jego dłonią jej
ciało delikatnie drżało. Zdumiony głaskał jej skórę.
- Pierwszy raz poczułam, jak się porusza - powiedziała Ally, patrząc na niego
zdziwionym, rozespanym wzrokiem.
R S
80
Pocałował ją w policzek. Ciągle myślał o przeszłości, o tym, co jej zrobił i jak
ma to naprawić. A co będzie, jeśli tego już się nie da naprawić?
Ally patrzyła na niego z radością i położyła dłoń na jego dłoni. Niech diabli
porwą jej wyrozumiałość. Przeklęta niech będzie miłość, jaką do niego czuje!
Nie zasługiwał na Ally. Ani na ich dziecko. Głaskał ją po włosach i patrzył, jak
Ally przeciąga się rozkosznie, po czym ze spokojem ponownie zapada w sen. Mógłby
długo tak leżeć tuż obok, milcząc i patrząc, jak śpi jego żona. Pierwszy raz w życiu
doznawał takich uczuć. Chciał ją chronić. Już zawsze być przy niej. I przy ich dziecku.
Jeg elsker dig.
Kocham cię.
Godzinę później rozległ się przeraźliwy dźwięk dzwonka. To jego przeklęta
komórka. Kompletnie nie chciało mu się wstawać. Jednak dźwięk był na tyle głośny,
że Ally przebudziła się i jęknęła ze zniecierpliwieniem. Leżała w jego ramionach.
Wszystko inne może poczekać.
- Odbierz. To może być ważne - wymruczała i usiadła na łóżku, ziewając.
Finn przyciągnął ją z powrotem ku sobie, ale ona z piskiem zerwała się z łóżka.
- Finn! - wykrzyknęła z udawanym wyrzutem.
Była zupełnie naga. Sięgnęła po szlafrok i szybko go na siebie zarzuciła.
- To może być coś ważnego - rzuciła przez ramię i zniknęła za drzwiami łazienki.
Finn zwlókł się z łóżka i sięgnął po dzwoniący natrętnie telefon.
- Tak?
- Finn?
To był miły, znajomy głos jego kuzynki Louisy.
- Ja?
- Sprawdź swoją skrzynkę mejlową. Wysłałam ci coś, co będziesz chciał
natychmiast zobaczyć.
Gdy w końcu, po długiej i sympatycznej rozmowie z kuzynką, wyszedł z
sypialni, zorientował się, że w mieszkaniu panuje kompletna cisza.
- Ally?
Gdy serce zaczęło mu walić ze strachu, zauważył, że na stole kuchennym leży
kartka. „Poszłam po śniadanie. Niedługo wracam".
Wzdychając, zaparzył sobie kawę i z filiżanką parującego płynu usiadł na
kanapie. Otworzył swojego laptopa i wstukał hasło.
R S
81
Gdy ujrzał zawartość skrzynki, przetarł oczy ze zdumienia. Sekundy mijały, a on
wpatrywał się w ekran jak skamieniały.
Było tam to, czego tak długo szukał.
Ostateczna odpowiedź.
Koniec jego poszukiwań. Koniec jego i Ally.
Nie.
Wziął głęboki oddech i zaczął czytać.
Louisa była przewidująca. Zeskanowała list i przesłała mu go pocztą
elektroniczną. W rogu widniała data - jeden dzień po ich wypadku. Przeczytał go raz,
potem drugi i kolejny, nie wierząc własnym oczom.
Drogi Finnie,
Ten list, wraz z odręcznie spisanym kodycylem, służy jako tymczasowe
rozwiązanie, na wypadek gdyby coś się wydarzyło. I jeśli to czytasz, to znaczy, że coś
się wydarzyło, a ja nie miałem możliwości z tobą porozmawiać ani spisać wszystkiego
w sposób bardziej formalny.
Jak wiesz, jestem człowiekiem czynów, nie słów. Lecz jeśli w jakikolwiek sposób
czujesz, że nie było mnie przy tobie, gdy tego potrzebowałeś, przyjmij moje
przeprosiny. Jeśli czegoś w życiu żałuję, to właśnie tego, choć ty, mój synu, nigdy nie
dałeś mi tego odczuć.
Robiłem, co uważałem za najlepsze. Po śmierci twojej matki zapewniłem ci dom,
opiekę i najlepszą edukację. Myślałem, że dzięki małżeństwu z Marlene będziesz miał
kogoś, kto zastąpi ci matkę, choć ty w wieku lat siedmiu byłeś już dojrzałym młodym
chłopcem.
Wiemy, jak się skończyła ta historia. Nie chciałem tego. Przepraszam.
To mi przypomina, dlaczego piszę ten list. Lekarze wróżą mi jeszcze długie lata
zdrowia, ale jak wiesz, lubię być przygotowany na każdą ewentualność. Już wcześniej
zamierzałem zmienić testament, a ten kodycyl tymczasowo rozwiązuje sprawy
finansowe.
Finn zamrugał i przestał czytać, po czym odetchnął głęboko kilka razy i
przesunął ręką po czole, zanim zaczął czytać dalej.
Czterdzieści pięć procent wszystkich udziałów Sørensen Silver zapisuję tobie, zaś
drugie czterdzieści pięć procent udziałów pozostaje, jak do tej pory, w rękach
aktualnych członków zarządu, nie wyłączając twojej kuzynki Louisy. Ally otrzymuje
dziesięć procent udziałów. Doskonale wiesz, że talent projektancki Louisy ma
olbrzymie znaczenie dla firmy, więc nie jest to niespodzianka. A Ally?
R S
82
Polubiłem ją od pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłem. Po tych kilku miesiącach
waszego pobytu w Danii pokochałem ją jak własną córkę. Dzięki niej zacząłem sobie
uświadamiać, że rodzina jest ważniejsza od pracy w wymiarze piętnastu godzin na
dobę. Ale dla mnie jest już za późno i sprawy zaszły za daleko - nie poznam tak
naprawdę własnego syna ani nie mogę opuścić zarządu. Słowem, nie mam do czego
wracać. Jednak dzięki tej dziewczynie przebudziłem się z głębokiego snu i
zrozumiałem, co straciłem. Ona była dla ciebie bardzo dobra, a Ty... cóż, Ty po prostu
tego nie dostrzegałeś.
Zdaje się, że to brzmi znajomo, prawda?
Ten list robi się rozwlekły, a wiesz, jak tego nie lubię, więc do rzeczy. Musisz
wiedzieć, że realnie rozważałem, czy nie zażądać, żebyście się pogodzili, ale to
skomplikowałoby sprawy firmy na długie lata, a niewykluczone, że cała sprawa
skończyłaby się w sądzie. Dlatego nie robię tego. Być może fakt jej udziałów, które są
Ci potrzebne do kierowania firmą, jest najlepszym wyjściem z sytuacji i zmusi cię do
rozmowy z Ally.
Ponieważ popełniłem w życiu ten błąd, że za mało rozmawiałem z najbliższymi
sobie ludźmi, i do tej pory nie potrafię tego robić, radzę ci, żebyś postępował inaczej.
Dogadaj się z Ally. Wiem, że nadal ją kochasz. Być może w tym cały problem.
Twój ojciec Nikolai Sørensen
Finn opadł na kanapę. Drżały mu ręce. Sądził, że dawno już rozgryzł własnego
ojca. Nikolai był zimny i zdystansowany. Najlepiej określała go władza, jaką posiadał.
Całe życie był skupiony na swoim celu. Finn pogodził się z tym we wczesnym wieku,
a nawet podziwiał, jak Nikolai prosperuje w świecie biznesu. Dlatego naśladował ojca i
szybko stał się znany ze swoich zdecydowanych posunięć w firmie, jak również z tego,
że był niezmordowany i robił wszystko, żeby być tak świetny jak ojciec.
Jednak teraz...
Czuł się, jakby ktoś mu usunął grunt spod nóg. Nie wiedział już, co myśleć, i był
zdezorientowany.
Nagle roześmiał się. Nie było dokładnie tak, jak to sobie ojciec zaplanował, ale w
sumie, dzięki jego działaniom, wszystko szło po jego myśli.
Dał się słyszeć zgrzyt klucza w zamku i do mieszkania wkroczyła Ally, niosąc
pakunki ze śniadaniem. Miała rozwiane włosy i policzki zaróżowione od lekkiego
wysiłku. Uśmiechała się wesoło, ukazując białe zęby. Jego wzrok machinalnie
powędrował na jej brzuch, którego zarys podkreślał kusy podkoszulek.
R S
83
Matka jego dziecka. Osoba, która rzeczywiście zmieniła jego świat.
Mógł zaprzestać poszukiwań.
Serce zaczęło mu walić jak oszalałe.
- Rogaliki francuskie mają dzisiaj dowieźć trochę później. Pomyślałam, że
możemy iść do... - urwała, patrząc na niego i cicho zamknęła za sobą drzwi. - Co się
stało?
Wziął głęboki oddech, nie spuszczając z niej wzroku.
- Wiem, co się wydarzyło.
Przymknął oczy, a przed oczyma przelatywały mu obrazy. Oddychał szybko, a
na jego twarzy widać było spiętrzone emocje.
Ból...
- Przypomniałeś sobie?
- Nie. Dzwoniła Louisa. Kodycyl się znalazł.
Ally wpadła w panikę. Czuła się, jakby miała spaść w przepaść.
Nie ma szczęśliwego zakończenia dla ciebie i Finna. Przecież wiedziałaś, że cały
czas chodziło tylko o ten testament. Na co liczyłaś?
- Ach tak! A zatem znalazłeś kodycyl - powiedziała, nie siląc się na okazanie
radości. Na co Finn liczył? Na jej gratulacje? - Gdzie był?
Finn wyglądał na wycieńczonego. Sam próbował poukładać sobie wszystko w
głowie.
- Nikolai napisał go w szpitalu i wziął pielęgniarkę na świadka. Gdy był
operowany, Marlene przekupiła inną pielęgniarkę, żeby ukradła dokument.
Najwyraźniej ta kobieta sądziła, że może zarobić na tym jeszcze więcej i szantażowała
Marlene.
- Jak to wyszło na jaw? - Finn z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Mąż złodziejki do nas przyszedł. Znalazł papiery i zgłosił się do firmy. - Finn
zawahał się przez chwilę, jakby nie będąc pewien, o czym jej powiedzieć w następnej
kolejności.
- Ach tak. To świetnie. - Ally usiłowała przełknąć ból i nie dać po sobie poznać,
co czuje. Tylko się nie rozpłacz, powtarzała sobie. Nie waż się teraz płakać. - A więc
wracasz do domu. Chciałabym tylko, żebyś przed wyjazdem zdobył akt własności tego
mieszkania... Musisz też podpisać papiery rozwodowe...
Wyglądał, jakby go uderzyła prosto w twarz. Na jego twarzy odmalował się szok.
- Ally...
R S
84
- Nie utrudniaj tego jeszcze bardziej, Finn - powiedziała drżącym głosem. -
Musisz odejść. Firma cię potrzebuje. Ty stanowisz teraz Sørensen Silver.
- I ty także.
- Nie, ja nie.
- Mój ojciec zapisał ci dziesięć procent udziałów w firmie.
Ally cofnęła się i opadła na kanapę.
- Co takiego?
- Miałem ci to powiedzieć już wcześniej. Ja mam czterdzieści pięć procent, tyle
samo zostało rozdzielone pośród wszystkich członków zarządu, a ty otrzymujesz
pozostałych dziesięć procent.
Ally nie wierzyła własnym uszom. Jej oczy zaokrągliły się ze zdziwienia.
- Czemu Nikolai miałby to zrobić?
- Bo pokochał cię jak córkę.
Walczyła ze łzami, które cisnęły jej się do oczu.
- Nie chcę tych pieniędzy - powiedziała cicho.
- Ale już je masz.
- Nie dbam o to. Ja... - Gwałtownie szukała rozwiązania. - Odsprzedam ci je. -
Nerwowo przesunęła ręką po włosach. Nagle do głowy przyszła jej okropna myśl. - Od
jak dawna o tym wiesz?
Jego milczenie, jego oczy mówiły same za siebie.
- Wiedziałeś. Cały ten czas wiedziałeś.
- Ja.
Jakby ktoś włożył jej nóż w serce.
- Obiecałeś mi. Żadnych kłamstw - powiedziała słabo. Naprawdę nie miała
ochoty z nim walczyć. Wydawało jej się, że wie już wszystko. - Czy to była część
twojego planu? Trzymać mnie w niewiedzy, żebym się musiała do ciebie zwrócić o
pomoc?
- Nie! - Wściekłość i oburzenie w jego oczach sprawiły, że cofnęła się
machinalnie. - Nie chcę już żadnych sekretów między nami. Ally, zrozum. Nawet
gdybym nie znalazł kodycylu, nadal chciałbym się opiekować tobą i naszym
dzieckiem... - mówił już spokojniej.
- Ja nie potrzebuję, żeby się mną ktokolwiek opiekował. - Chcę, żebyś po prostu
pragnął ze mną być! A nie wypełniał kolejny obowiązek. - Mam nowe oferty pracy.
Potrafię o siebie zadbać. I nie chcę udziału w czymś, co nas rozdzieliło i co nas będzie
R S
85
dzielić już zawsze. Nigdy tego nie chciałam. I nigdy nie interesowały mnie twoje
pieniądze, Finn.
Spojrzał na nią, jakby miał do czynienia z histeryczką lub osobą bardzo
nierozsądną.
- Czy naprawdę sądzisz, że odejdę i zostawię moją żonę i dziecko na pastwę
losu?
Nie. To gorsze, niż sobie wyobrażała. Zamiast jego odejścia kompromis i
wypełnienie ciężkiego obowiązku. Finn w roli opiekuna i sponsora swojej
niewydarzonej żony. A po roku, może dwóch Finn stęskni się za swoim ojczystym
krajem, znudzi się odgrywaniem roli wzorowego ojca i męża i zacznie żałować, że nie
zarządza firmą. I ją zostawi. Znowu.
A w międzyczasie tygodnie milczenia na przemian z tygodniami kłótni.
Kochała go najbardziej na świecie. Mimo to poprzysięgła samej sobie, że już
nigdy nie postawi się w tak upokarzającej sytuacji i nie będzie zabiegać o czyjeś
uczucia. Tym bardziej nie zrobi tego swojemu dziecku.
Ally zacisnęła zęby. Finn stanął na wysokości zadania i honorowo zaproponował
jej opiekę. To szlachetne z jego strony.
- Ally, zrób to dla swojego dziecka. Przyjmij moją propozycję.
Spokojnie powstrzymała łzy, które cisnęły jej się do oczu. To była oferta. Taka
jaką kontrahent składa kontrahentowi. Nie wyznanie miłości.
Potrząsnęła głową i odwróciła się, nie mogąc dłużej znieść widoku jego twarzy
przepełnionej bólem i determinacją.
- Nie.
Usłyszała jego westchnienie.
- Ally.
- Proszę, Finn. Idź już: Znalazłeś kodycyl i nie ma powodu, żebyś miał tu zostać
dłużej.
Nie mogła już znieść cierpienia wynikającego z odrzucenia jej miłości. Pobiegła
do łazienki, przekręciła klucz i zalała się łzami.
R S
86
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Patrzyła na przelatujący za oknami samolot. Samolot rozdarł niebieskie niebo i
zostawił za sobą białą smugę. Ally wiedziała, że to koniec. O dziwo, kiedy w końcu
wyszła z łazienki, usiadła na kanapie i spojrzała tępo na jego niedopitą filiżankę kawy,
już nie płakała. Zdaje się, że wylała wszystkie łzy.
Na stole leżały dokumenty. Nie musiała ich sprawdzać. Znała Finna na tyle
dobrze, że wiedziała, że je podpisał i odszedł.
Może w końcu zupełnie straciła rozum od tego wszystkiego, pomyślała z
rezygnacją.
Z jakiego innego powodu pozwoliłaby, żeby strach z przeszłości krępował jej
ruchy? Finn chciał sprostać obowiązkom i wziąć odpowiedzialność za nią i za dziecko.
To było o wiele więcej, niż zrobiłaby większość mężczyzn w jego sytuacji i zdaje się,
że nieskorzystanie z takiej szansy było bardzo nieracjonalne.
Jednak bezwzględna prawda była taka, że Finn Sørensen nie był w niej
zakochany. Nie powinna być zaskoczona jego ofertą. Obowiązek i honor zawsze były
dewizą Sørensenów. A ona chciała czegoś więcej. Pragnęła go tak bardzo, że
świadomość, że Finn nie porzuciłby dla niej wszystkiego, dosłownie ją zabijała.
Co oznaczało, że w jego życiu nie ma dla niej miejsca. Dlatego nie przyjęła tej
intratnej oferty, a on zrobił to, co zrobiłby każdy kontrahent w takiej sytuacji: obrócił
się na pięcie i odszedł.
Skoro więc ma, czego chciała, dlaczego czuje się tak podle?
Dziecko. Pomyśl o dziecku.
Wzięła do ręki dokumenty. Papiery rozwodowe. Co u diabła? Nie było na nich
jego podpisu.
Serce zaczęło bić jej coraz szybciej i ogarnęła ją nagła złość. Sięgnęła do teczki.
Akt notarialny mieszkania wciąż był na jego ojca.
A Finn odszedł i nie spełnił obietnicy. Wciąż byli małżeństwem, a ona wciąż nie
miała domu.
Nagle drzwi do mieszkania uchyliły się, a pomieszczenie wypełnił zapach
pysznych rogalików i drożdżówek. Dopiero potem w drzwiach ukazał się Finn.
- Do diabła, Finn! Co ty tu robisz? Myślałam, że odszedłeś.
- Dlaczegóż, na litość boską, miałbym to robić? - zapytał i z rozbrajającym
uśmiechem wręczył jej drożdżówkę, po czym nalał herbaty.
R S
87
- Znalazłeś kodycyl i...
Finn usiadł naprzeciw niej i wziął ją za ręce.
- Ally, zapomnij na chwilę o tym przeklętym kodycylu. Kocham cię! Czemu
miałbym odchodzić?
Ally zamrugała ze zdziwienia.
- Co takiego?
Finn spojrzał jej w oczy. Z bardzo bliska. Z tej odległości widziała, jak jego
źrenice się rozszerzają. Jego twarz była kompletnie bezbronna.
- Mam to powtórzyć? Kocham cię, Ally.
Milczeli chwilę.
- Dlaczego sądziłaś...?
- Dlaczego nie powiedziałeś...?
Zapytali jednocześnie i jednocześnie umilkli, po czym się roześmiali.
- Pozwól mi mówić - poprosił. - Nie chcę odchodzić. Do diabła, Ally... - Urwał
bezradnie. Wiedział, że będzie musiał jej to wyjaśnić, a niezmiernie trudno
przychodziło mu mówienie o swoich uczuciach. Nagle przypomniał mu się list ojca.
Zaczerpnął tchu. - Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo mnie przeraziłaś?
Jej usta zaczęły drżeć.
- Dlaczego?
- Bo już raz cię straciłem. To mnie po prostu zabija. Znasz mnie jak nikt inny na
świecie. Rozumiesz mnie, a ja byłem tak głupi, że pozwoliłem ci odejść - urwał i prze-
łknął ślinę. - Kiedy na ciebie patrzę, moje serce bije dla ciebie. Tak bardzo cię pragnę.
Ally myślała, że zemdleje z radości. Zaniemówiła ze zdumienia.
- Elskat, wszystko obmyśliłem. Tak długo byłem w piekarni, bo chciałem to
jeszcze wydrukować. Spójrz.
Finn rozłożył przed nią jakiś dokument i wyjął z kieszeni dwa pęki błyszczących
kluczy.
- Co to takiego? Akt notarialny?
- Nie, kochanie. Dom na Beach Road. Sześć sypialni, widok na ocean, taras,
ogromny ogród.
- Finn, nie możesz...
- Mogę. - Zapłaciłem gotówką.
- Co my zrobimy z sześcioma sypialniami? - wyrzuciła. To pierwsze, co jej
przyszło do głowy.
Finn uśmiechnął się szeroko. „Co my zrobimy"! A więc się zgodziła.
R S
88
- Będziemy mieli dużo dzieci, skarbie!
Finn uniósł Ally, posadził sobie na kolanach i mocno przytulił.
Po chwili odsunęła się od niego odrobinę i zajrzała mu w oczy.
- Finn, co będzie, jeśli zechcesz się z tego wycofać? - Jego spojrzenie
spochmurniało. - Proszę cię, zrozum mnie. Chyba nie przeżyłabym tego wszystkiego
po raz drugi...
- Ally, spójrz na mnie. Ten mężczyzna, którego znałaś wcześniej, odszedł.
Zniknął. Żałuję, że nie potrafię ci wytłumaczyć, dlaczego tak się zachowywałem, ale
wiem, że nie jestem już tym samym człowiekiem - mówił miękko, patrząc w jej
ogromne ciemne oczy. - Może nigdy całkowicie nie odzyskam pamięci, ale pamiętam,
że tego dnia, kiedy cię poznałem, padało. Stałaś w swojej ślicznej sukience i twoje
włosy były zupełnie mokre. Nie byłem pewien, czy po twoich policzkach spływał
deszcz czy łzy. Pamiętam, że zakochałem się w tobie już wtedy, od pierwszego
wejrzenia. I pamiętam, że kiedy odeszłaś, ból dosłownie rozdzierał mi serce. Byłem
innym człowiekiem, ale wtedy także cię kochałem. Uświadamiam sobie to za każdym
razem, kiedy głaszczę twoje włosy, kiedy zaparzam ci herbatę, kiedy się ze mną
kochasz. Wiem, że ty mnie też kochasz.
Pocałował ją delikatnie w usta.
- Niczego w życiu nie byłem tak pewien, jak właśnie tego. Chcę tego dziecka i
chcę ciebie. Mojej słodkiej, wspaniałej żony. Dlatego zostaję tu z tobą. Na zawsze.
Ally pokręciła z niedowierzaniem głową.
- A co z firmą, przyjaciółmi, rodziną?
- Jak ci to wyjaśnić? - zamyślił się. - Tamto życie mnie zabijało. Byłaś tam,
widziałaś to i próbowałaś mnie przebudzić z tego snu. Dopiero wypadek sprawił, że
kompletnie zmieniłem swoje myślenie. Nie chciałbym zupełnie rezygnować z pracy.
Myślę, że za kilka lat, kiedy w pełni nacieszę się tobą i dziećmi - w odpowiedzi na
żartobliwego kuksańca, którego Ally mu wymierzyła, roześmiał się głośno - będę
chciał utworzyć tu, w Sydney, filię firmy. Ale bez obaw, niewielką. Na pewno nie
zatracę się w pracy.
- Nie chciałabym, żebyś z niej zupełnie rezygnował. Byłeś w niej świetny! -
powiedziała Ally.
- Znowu mnie bronisz. - Finn spojrzał na nią z wdzięcznością za jej zrozumienie.
- Byłem wielkim głupcem, nie doceniając tego, co mam, Ally.
- Hmm... I tu się zgadzamy. - Zaśmiała się. - Jak na kogoś, kto nie lubi mówić o
swoich uczuciach, to była niezła mowa - szepnęła i pocałowała go. - Finn, nigdy mnie
R S
89
tak naprawdę nie straciłeś. Nigdy nie przestałam cię kochać. Teraz, widząc, jak się
zmieniłeś, kocham cię, o ile to możliwe, jeszcze bardziej niż wtedy. Każdy dzień od
twojego przyjazdu potwierdzał to, jak wielkie zaszły w tobie zmiany. Tylko, że ja po
prostu nie chciałam w to uwierzyć. Aż do teraz. Ale mam jeden warunek.
- Tak?
- Możesz pracować w firmie, ale weekendy i wieczory będziemy mieć tylko dla
siebie.
- Oczywiście.
Ally uśmiechnęła się szelmowsko i położyła mu dłonie na biodrach.
- Zdaje się, że znowu te cholerne hormony...
Finn zachichotał.
- Czyli nie chodzi o mnie?
- Zawsze chodziło o ciebie, Finn. Najgorsze, że ty doskonale o tym wiesz -
wymruczała. - A teraz, chcę jeszcze raz usłyszeć, że mnie kochasz.
- Jeg elsker dig.
Całował ją długo i namiętnie. To był pierwszy pocałunek na początek
najszczęśliwszej części ich wspólnego życia.
- Kocham cię, Alexandro McKnight - powiedział. - Lojalnie ostrzegam, że często
będziesz słyszeć te słowa.
R S