GÓRY RODNIAŃSKIE
(...) Każdy turysta, który był na Czarnohorze w dniu pogodnym, musiał zainteresować się
widokiem dwóch pięknych i dzikich pasm górskich, leżących na południu. Wprost na południu,
oddzielone doliną Białej Cisy, rysują się ostro granitowe wierzchołki Karpat Marmaroskich.
Znacznie dalej, na południowym wschodzie, widziany tylko w dni o bardzo czystym powietrzu,
zamyka widnokrąg łańcuch Alp Rodniańskich, których wyniosłe szczyty bieleją śniegami
jeszcze w późnym lecie.
Mieczysław Orłowicz
Góry te, najwyższe w całych Karpatach Wschodnich, w literaturze polskiej nazywa się Alpami
Rodniańskimi. Jak pisze wielki miłośnik tej grupy górskiej Mieczysław Orłowicz: Najwyższe to
pasmo Karpat, od Tatr aż po Alpy Transylwańskie w południowym Siedmiogrodzie (...) a
zarazem jeden z najbardziej pustych, dzikich i samotnych ich zakątków.
Góry wzięły swą nazwę (Muntii Rodnei) od małej miejscowości leżącej u ich południowych
stoków - Rodnej (Rodna Veche). Alpami zaś zwie się je ze względu na charakter rzeźby, którą
kontrastują one mocno z innymi, raczej połoninnymi pasmami Karpat Wschodnich. Wierzchołki
Gór Rodniańskich są ostre, niektóre granie poszarpane, a zbocza nieraz dość strome. Spotyka
się tu strzelistej turnie, głazowiska i piarżyska na zboczach górskich, a także liczne jeziorka w
polodowcowych kotłach. Łącznie doliczono się w masywie tym 36 njewielkich oczek wodnych, z
których największe leży u stóp Ineula, a jego powierzchnia wynosi zaledwie 0,6 ha. Tak
urozmaiconą rzeźbę zawdzięczają góry te działaniu lodowców w czwartorzędzie.
Najciekawszymi krajobrazowe partiami górskimi o typowej rzeźbie alpejskiej są grupy
najwyższego szczytu Gór Rodniańskich Pietrosul (2303 m n.p.m.) oraz Rebry (2221 m
n.p.m.). Niezwykle imponująco prezentuje się także szczyt Ineul (2279 m n.p.m.), który
swym stożkowatym, ostrym kształtem wyróżnia się spośród innych wierzchołków wschodniej
części pasma. W okolicach Ineul znajduje się także największe skupisko cyrków
lodowcowych. Na budowę geologiczną Gór Rodniańskich składają się w głównej mierze
granity i łupki krystaliczne.Gdzieniegdzie spotyka się pojedyncze skupiska wapieni i skał
wulkanicznych.
Główny ich grzbiet ma przebieg równoleżnikowy. Ciągnie się od przełęczy Setref (Saua
Setref, 817 m n.p.m.) do przełęczy Rotunda (1277 m n.p.m.), która oddziela to pasmo od gór
Suhard. Północną granicę Alp Rodniańskich stanowią doliny dwóch rzek: Wyszowa (Viseu) i
Złotej Bystrzycy (Bistrita Aurie), których dorzecza rozdziela przełęcz Przysłop (Pasul
Prislop, 1416 m n.p.m.). Południową zaś granicę pasma stanowi dolina Samoszu Wielkiego
(Somesul Marę). W tak ustalonych granicach długość całego grzbietu w linii prostej szacuje
się na ok. 45 km. Niektórzy geografowie przedłużaj ą grzbiet Alp Rodniańskich jeszcze o
pasmo Suhard (aż po kotlinę Vatra Dornei). Od głównego grzbietu górskiego tego odchodzą
pasma boczne - najwyższe z nich łączy zwornikowy szczyt Buhaescu Mare z Pietrosulem.
Zdecydowanie rozleglejsze i dłuższe są boczne ramiona odchodzące na południe od głównego
grzbietu.
Widok na Pietrosul (2305 m) w dole dolina Wyszowa
Góry Rodniańskie (Alpy Rodniańskie) (Munţii Rodnei); Stromo opadające (ok. 700 m różnicy wysokości pomiędzy szczytem
Vf. Pietrosu oraz doliną Wyszowa (Vişeu ) północne ściany Vf. Pietrosu (2303) [Vrf. Pietrosu (2305)] oraz Zănoaga
Iezerului (2203) /po lewej/.
Koniec wyciągu narciarskiego – Poiana Stiol - Przełęcz Gargalau - przełęcz Tarnita la Cruce
(główną granią Alp Rodniańskich).
Czas przejścia: Koniec wyciągu narciarskiego – Poiana Stiol - Saua Gargalau - Saua
Laptelui: 3g. - Saua Intre lzvoarę: 6.30 g. - Tarnita la Cruce: 8.30 g.
To etap wędrówki graniowej, doprowadzający do zwornikowego punktu w głównej grani Gór
Rodniańskich, z którego odbiega boczny grzbiet do ich najwyższego szczytu, Pietrosa
Rodniańskiego. Po drodze kilka dogodnych miejsc biwakowych oraz ewentualna sposobność
niewielkich zakupów - nabycia u pasterzy produktów owczego pochodzenia. Oznakowanie:
główny szlak - czerwone paski. Przedstawiona trasa zabierze nieco więcej czasu, jeśli
zamierzamy wejść na szczyt Negoiasa. Niedaleko za przełęczą Saua Gargalau (1924 m
n.p.m.) grzbiet przybiera kierunek wyraźnie równoleżnikowy. Po około półgodzinie docieramy
do rozległej przełęczy Curmatura Galatului. Mijając ją trawersuje się po lewej (południowej)
stronie szczyt Vf.Galatului (2047 m n.p.m.). Z przełęczy Saua Laptelui (1973 m n.p.m.)
leżącej po zachodniej stronie szczytu (Laptelui, 2110 m n.p.m.) widać ścieżkę prowadzącą do
ruin nieistniejącego od kilku lat schroniska Cabana Puzdrele (1540 m n.p.m.) i dalej w
kierunku Borszy (Borsa) i stacji turystycznej Complexul Borsa. Schodząc kilka minut ową
ścieżką z grani, można znaleźć dość dobre miejsce na biwak (woda, niżej także drewno).
Szlak " czerwonego paska "prowadzi dalej grzbietem głównym w stroną kulminacji Laptele
Marę (2172 m n.p.m.). Ścieżka trawersuje jednak ten szczyt od północy, dochodząc do
przełęczy Saua Pusdrelor (2090 m n.p.m.), leżącej między Vf. Laptele Marę a wysuniętym ku
północy Vf. Puzdrele (2188 m n.p.m.).
Szlak trawersuje zbocza tego ostatniego, przechodząc na niewielkim odcinku przez gęstą i dość
wysoką kosówkę. Potem opada na przełęcz, a następnie wędruje trawiastym płaskim grzbietem
w stronę Vf .Negoiasa (2041 m n.p.m.). Na przełęczy Tarnita Birsanului (1920 m n.p.m.)
można ruszyć stromo pod górę, by osiągnąć wierzchołek szczytu Negoiasa, albo też ruszyć
trawersem. Ścieżka trawersująca zbocze odchodzi z przełęczy w prawo (zachód, potem
południowy zachód) i zaczyna trawersować Negoiasu, zmierzając jednocześnie w dół. Idąc tym
szlakiem, miniemy wkrótce rozległe łąki. Jeślibyśmy w tym miejscu odbili od ścieżki i zeszli
łąkami kilkaset metrów w dół (mniej więcej w kierunku północnym) natrafimy na pasterską
chatę - w trudnych warunkach pogodowych znalezienie styny (staną) ułatwić może pokaźny
krzyż, który " ciobani" zwykli stawiać w pobliżu owczej zagrody.
Góry Rodniańskie (Alpy Rodniańskie) (Munţii Rodnei); Vf. Laptele Mare (2167) [Vf. Laptelui (2169)] /po lewej/ oraz Vf.
Puzdrelor (2189) [Vrf. Pusdreloru (2191)] /po prawej/.
Tymczasem szlak po minięciu łąk przechodzi dla odmiany przez gęste zarośla kosówki. Dalej
rozdziela się na ,, górny " i " dolny'' trawers. Nieco poniżej tego dolnego znajduje się niewielki
kocioł z dość płaskim terenem, przepływającym przezeń strumieniem, dostatkiem suchego
drzewa (dużo wyschłej kosówki) oraz wręcz nadmiarem... borówek (sierpień), a także ze
wspaniałym widokiem na Pietrosul - idealne miejsce na obozowisko. Stąd szlak, mijając
ogromny głaz o kształtach regularnego sześcianu, wędruje wznoszącym się trawersem w stronę
przełęczy (po drodze łączy się on z "górnym" trawersem).
Ponieważ zmęczenie wywołane zbyt forsownym zwiedzaniem masywu Rarau – Giumalau dało
o sobie znać korzystając z niewielkiego źródełka postanowiliśmy rozbić obok kamienia obóz
na nocleg.
09-09
– Początkowo trasa prowadzi przez łąki, potem wśród skał i kosówki. Na przełęczy
Saua Intrę Izvoare (1855 m n.p.m.) - kolejne potencjalne miejsce biwakowe (pod warunkiem,
że mamy kuchenkę gazową i nie potrzebujemy drewna). Z wodą problemów nie ma - co
zresztą sugeruje sama nazwa przełęczy. Ze źródła na przełęczy wypływa strumień, a po jej
południowej stronie znajduje się niewielkie jeziorko Fantana lui Ratifoi. W okolicy tej
występuje szarotka alpejska (floarea de colt). Z przełęczy można zejść w ok.4-5 g. do doliny
rzeki Anies przez szczyt Vf. Anies, Mic (szlak "żółtego krzyżyka "), a w ok. 8 g. do leżącej u
południowych zboczy gór wsi Cormaia przez szczyt przez Vf. Nedeia (szlak " czerwonego
punktu ").
Od przełęczy główny grzbiet Alp Rodniańskich znów zmienia nieco swój przebieg, skręcając
wyraźnie na północny zachód. Szlak, schodząc do kotła polodowcowego (są tam miejsca na
"bezdrzewny biwak"), a następnie wychodząc trawersem na grań, omija "narożne" szczyty
masywu - Cormaia (2044 m n.p.m.) i Repede (2074 m n.p.m.). Dalej podążamy grzbietem,
by po odcinku wędrówki nim dojść do przełęczy Tarnita la Cruce (1984 m n.p.m.). Przełęcz
ta, oddzielająca szczyt Obarsia Rebri (2055 m n.p.m.) od Buhaescu Marę (2119 m n.p.m.),
stanowi ważniejszy węzeł "węzeł komunikacyjny" górskich szlaków w Alpach Rodniańskich.
Stąd za niebieskimi trójkątami można w 7 g. zejść długą doliną Rebry do wsi Parva leżącej u
południowych stoków Alp Rodnińskich. Bardziej uczęszczany jest szlak wiodący stąd na
Pietrosul, a następnie do miasteczka Borsa. Główna grań i szlak czerwony prowadzą dalej na
zachód do przełęczy Pasul Stref (817 m n.p.m.). My trawersujemy szczyt Buhaescu Mare
(2119 m), mijamy przełęcz Curmatura Buhaescului (2073 m), gdzie główny szlak
czerwonego paska idzie na Pasul Setref. a my skręcamy w prawo za znakami niebieskimi i
ostro podchodzimy pod niższy szczyt Vf. Rebri (2221 m), następnie prawie pod samym
głównym szczytem Vf. Rebri (2268 m), lewym trawersem dość niebezpiecznym dla
obciążonych plecakami turystów, schodzimy na przełęcz Curmatura Pietrosului, by znowu
ostrym podejściem wejść na ostatnią przełęcz między Pietrosem a Vf. Grohotu (2203 m).
Tutaj zostawiamy plecaki, które zobowiązał się przypilnować Jasiu, a sami na lekko
zdobywamy główny szczyt Alp Rodniańskich Vf. Pietrosu (2303 m).
Alpy Rodniańskie (Gory Rodniańskie) – zejście z przełęczy pod Pietrosem do kotła z jeziorkiem Izer i stacji meteorolgicznej
Alpy Rodniańskie (Gory Rodniańskie) na szczycie Vf.Pietrosu (2303 m)
Szczyt Pietrosul (2303 m n.p.m.) osiągniemy, zmierzając skalnym chodnikiem idącym wzdłuż
krawędzi grzbietu i zabezpieczonym przerdzewiałymi, a gdzieniegdzie powyłamywanymi
poręczami. Stoi tu zdewastowany budyneczek (dawna stacja meteorologiczna), który " od
biedy " może posłużyć jako schronienie przed deszczem.
Po zejściu z Pietrosa na przełęcz, gdzie został Jasiu z plecakami, zaczynamy schodzenie do
kotła z jeziorkiem. Zboczem owego kotła prowadzi opadająca ścieżka. Na wschodnich stokach
Pietrosula zejście jest bardziej strome, a ścieżka schodzi w dół szeregiem ostrych zakrętów. Po
drodze widać kamienne piarżyska, stanowiące kryjówkę licznych tu świstaków. Stąd pozostaje
już tylko kilka minut marszu do jeziorka Lacul Iezer zwanego też Lacul Pietrosului,
położonego na wysokości 1786 m n.p.m. Jego powierzchnia wynosi prawie 3500 m
2
, a
głębokość dochodzi do 2,l m. Górski akwen zajmuje centrum rozległego kotła
polodowcowego. Ponieważ zrobiło się nieco późno, a do Borsy zostało jeszcze około dwóch
godzin ostrego schodzenia, postanawiamy rozbić obóz przy stacji meteorologicznej
(ewentualny nocleg w pokojach po wynegocjowaniu ceny - ok. 3 € od osoby; przyjmowane są
grupy najwyżej 10-osobowe). Przed noclegiem Arek z Tomkiem za dwie paczki papierosów
wytargowali od obsługi stacji butelkę znanego płynu. Podczas konsumpcji owego płynu
podziwialiśmy żerującego niedźwiedzia na stoku Piciorul Mosului.
Widok z Pietrosa Rodniańskiego
,
Ze szczytu (jeśli dopisuje pogoda) rozpościera się wspaniały widok na cały niemal masyw Alp
Rodniańskich. Na południu odznacza się ogromny kształt Rebry (2221 m n.p.m.).
Patrząc nieco bardziej na wschód od niego, zobaczyć można na pierwszym planie "dwu-
garbny" masyw Negoiasu (2041 m) - dalej na wschód - sterczący Laptelui (2172 m n.p.m.) i
wysunięty najbardziej na północ charakterystyczny szczyt Puzdrele (2188 m n.p.m.).
Drugi plan tworzą dalej położone szczyty masywu: Vf. Gargalau (2158 m ,.p.m.), Vf. Cisa
(2060 m n.p.m.), Vf. (Ineul (2279 m n.p.m.) i in. Na północy i północnym wschodzie
natomiast roztacza się wspaniała panorama Gór Marmaroskich. Na pierwszym planie widoczna
"jak na dłoni" Torojaga (Vf. Toroiaga, 1939 m n.p.m.), na wschód od niej zarośnięty masyw
Kreczeli (1853 m n.p.m.), dalej za nimi ciągnące się na północny zachód pasmo graniczne i
niezbyt odległe wierzchołki Połonin Hryniawskich. Na wschód od Torojagi widnieje Pietros
Budyjowski (Vf. Bardaul,1854 m n.p.m.), a na wschód od Pietrosa z kolei rysują się dwa
dominujące w okolicy szczyty: snukły Farcaul (1964 m n.p.m.) przesłonięty nieco przez
sąsiedni Mihailecul (1918 m n.p.m.) i rozłożysty Pop Iwan Marmaroski (1940 m n.p.m.).
Góry Rodniańskie (Alpy Rodniańskie) (Munţii Rodnei); Vf. Buhăescu Mare (2119) [Bucuiesca (2122)] /po lewej/ oraz Vf.
Rebra (2221) [Vrf. Rebri (2269)] /po prawej/.
Na grzbiecie gór Rodniańskich. Vf. Laptele Mare (2167) [Vf. Laptelui (2169)] /po lewej/. W tle Vf. Puzdrelor (2189) [Vrf.
Pusdreloru (2191)] /po prawej/.
Za masywem Gór Marmaroskich można ujrzeć szczyty Czarnohory i Świdowca. Szczególnie
łatwy do zidentyfikowania jest charakterystyczny masyw Czarnohory z niedalekim Popem
Iwanem (2022 m n.p.m).; można dojrzeć nawet maleńki kształt obserwatorium
astronomicznego), stożkowatą Howerlą(2058 m n.p.m.) i widocznym na lewo od nich
masywnym Pietrosem (2020 m n.p.m.). Ze szczytu szlak kieruje się grzbietem w stronę grani
głownej. Tamże, na przełęczy Tarnita la Cruce (1984 m), spotykamy szlak główny, którym
wędrować można wedle uznania na zachód w kierunku przełęczy Setref lub na wschód w
stronę Ineula.
Góry Rodniańskie (Alpy Rodniańskie) (Munţii Rodnei); Przełęcz (Şaua) Gargalău. Powyżej Vf. Galaţului (2048) [Vrf.
Galatiului (2057)]. W tle Vf. Laptele Mare (2167) [Vf. Laptelui (2169)] /po lewej/ oraz Vf. Puzdrelor (2189) [Vrf. Pusdreloru
(2191)] po lewej/.
10-09 –
po noclegu w polodowcowym kotle rano czekało nas zejście do Borsy, po dojściu do
pierwszych zabudowań w pierwszym napotkanym sklepiku zaczęło się smakowanie dawno nie
pitego piwa (będzie ze dwa dni), a Janusz poszedł sprowadzić busa, aby zaoszczędzić nam nogi.
Po przyjeździe do hoteliku, ponieważ była wczesna pora postanowiliśmy po obiedzie pojechać
na zwiedzanie drewnianych kościołów w dolinie Izy
Kościoły marmaroskie
Drewniane kościoły mają w tym regionie długą tradycję. Kamienne budowle powstawały tu
tylko jako siedziby szlacheckie i praktycznie się nie zachowały. Świątynie drewniane, chociaż
wznoszone z materiału wyjątkowo podatnego na zniszczenie (tak przez czynniki naturalne, jak
zawieruchy dziejowe), stały się wizytówką regionu. Niewiele z nich zachowało się sprzed
najazdów turecko-tatarskich, z których ostatni miał miejsce w 1717 r. Każda wioska miała swój
kościół parafialny, a w miejscach nieco izolowanych powstawały monastery. Straciły one
jednak swą rolę po przyjęciu unii z Rzymem i przejściu miejscowej ludności na grekokatolicyzm
(unici) w 1713 r. W niektórych wypadkach cerkiew monasteru przenoszono wtedy do wioski, by
stała się kościołem parafialnym. Kościoły wznoszono z drewna dębowego, jodłowego lub
sosnowego w tej samej, zrębowej, konstrukcji co domostwa. Używano najstarszych drzew
dających najdłuższe belki. Ich łączenie w narożach ścian (tzw, zamki), widoczne od zewnątrz,
często dekoracyjnie wykańczano. Do dziś zachowane konstrukcje świadczą o mistrzostwie
miejscowych cieśli. Najpopularniejszym planem jest prostokąt z utrwalonym w tradycji
bizantyjskiej trójpodziałem przestrzeni cerkwi napronoo5(przednawie), naos(nawę) i
sanktuarium skryte za ikonostasem. Apsyda zamykająca sanktuarium jest zazwyczaj (jak
dyktuje materiał) wielo-boczna i niewielkich rozmiarów, chociaż spotyka się tez, nieco
archaiczne, prostokątne. Część cerkwi ma podcieniowe przedsionki - pridvory- osłaniające
wejście i rozszerzające przestrzeń nabożeństwa. Wieże są najbardziej niezwykłym i
charakterystycznym elementem marmaro-skiej cerkwi. Wzniesione w konstrukcji słupowej są
integralną częścią budynku (w polskiej czy słowackiej architekturze drewnianej wieże stanowią
odrębne konstrukcje, niezależne od części nawowej, mimo iż tworzą jedną sylwetę). Wieże
cerkwi marmaroskich wsparte są bezpośrednio na zrębie przednawia (pronaos). Wieńczy je
najczęściej izbica - nadwieszona galeryjka zakończona strzelistym hełmem pokrytym gontem,
jedno- lub pięciowiezyczkowym. Charakterystyczny jest również kształt gontu (§ita): sfazowany
w narożach, zakończony ozdobnym wcięciem; marmaroski jest najdłuższy w całym łuku
Karpat. Układany jest w wielu warstwach (4 - 6), co nadaje dachom miękką, falistą linię.
Poszczególne części wnętrza różnią się sklepieniem. Sanktuarium i naos mają najczęściej
pozorne, cylindryczne sklepienia, podczas gdy pronaos przykrywa płaski strop. W ścianie
pomiędzy nawą a przednawiem są drzwi, przez które kobiety tam stojące, mogą wysłuchiwać
nabożeństwa (tylko mężczyźni tradycyjnie znajdowali się w nawie, chłopcy na chórze). Z
czasem zaczęto wycinać w niej ozdobne otwory, by umożliwić pełniejsze uczestnictwo kobiet w
obrzędach.
Droga osiąga przełęcz Setref(817 m n.p.m.), łączącą Góry Rodniańskie i Tibles. Znajduje się
tu zajazd (możliwość noclegu). Z przełęczy, pośród tarasowych łąk przez 6 km, droga schodzi
w dolinę Izy do SACEL. Wioska znana jest z wyrabianej tu ludowej ceramiki nazywanej
ceramica rosie de Sacel. Jest tu także skrzyżowanie: w prawo (wschód) prowadzi droga do
Moisei (połączenie z Trasą 3A), w lewo (zachód) biegnie nasza trasa. Jednym z rezultatów
przekroczenia granicy Transylwanii z Maramureszjest natychmiastowe pojawienie się
charakterystycznych strzelistych drewnianych cerkwi. 9 km od Sacel, w SALISTEA DE SUS,
wzmiankowanej w 1365 r., znajdują się aż dwie: z 1680 r., jest dość niezwykła, ponieważ nad
przedłużonym pridvorem (6-metrowym podcieniowym przedsionkiem) wzniesiono drugą,
mniejszą wieżę-dzwonnicę; druga cerkiew, dalej w wiosce, pochodzi z 1722 r. Podziwiając
drewniane cerkiewki, nie sposób będzie uniknąć konfrontacji z ich znacznie młodszymi
"żelbetowymi siostrami". Nowe obszerne cerkwie powstają tu od lat 80. Mimo iż ich betonowe
ornamenty odwołują się do drewnianych pierwowzorów, nie są w stanie oddać czaru
oryginalnych świątyń marmaroskich.. Kolejne 4 km prowadzą do DRAGOMIRESTI,
miejscowości wzmiankowanej już w 1385 r. Wioska miała swoją drewnianą cerkiew z 1722 r.,
tak piękną, że w 1936 r. została przeniesiona do skansenu w Bukareszcie, gdzie dziś można ją
podziwiać. Mieszkańcy wznieśli nową drewnianą cerkiew na miejscu poprzedniczki. 4 km
dalej leży Bogdan Voda.
BOGDAN VODA, IZAKONYHA (WĘG.)
Jest to znacznie większa wioska, historyczny ośrodek domeny wojewody Bogdana,
obejmującej niegdyś 121 wiosek położonych w dolinach Izy i Viseu. Stąd też nazwa wioski,
oznaczająca po rumuńsku 'Wojewoda Bogdan'. Wojewoda pod naciskiem króla Ludwika
Węgierskiego, tworzącego w Mołdawii marchię graniczną na wzór szeklerskiej (w tej formie
civitas Moldaviae istniała w latach 1352 - 53), zdecydował się w 1359 r. przenieść do
Mołdawii i usuwając tamtejszego węgierskiego naczelnika, stał się jej pierwszym hospodarem.
Od tego momentu uznaje się istnienie niezależnego państwa mołdawskiego. W wiosce
archeolodzy odkryli ślady jego siedziby oraz XIV--wiecznej cerkwi zwanej Biserica
Bogdanesti. Warto obejrzeć znajdującą się w centrum, nieco w cieniu nowej "sąsiadki",
cerkiew drewnianą z 1718 r. - jedną z ładniejszych, o eleganckich, gotyckich proporcjach.
Użycie terminu "gotycki" ma tu przede wszystkim określać zespół cech formalnych, a nie
konkretnie umiejscawiać w czasie. "Gotyckość" bowiem, a więc strzelistość, smukłość, jest
wręcz archetypiczną formą obiektów sakralnych wznoszonych przez człowieka. Ludowa
wrażliwość nadaje świątyni kształt "dotykający nieba", niezależnie od tego (tu przywołać
można sylwety kościółków małopolskich i podhalańskich), czy jest to cerkiew, czy kościół
katolicki, tak różniące się przecież od siebie w oficjalnej architekturze murowanej.
Wewnątrz zachowały się cenne malowidła.
W wiosce działa przyjemne gospodarstwo agroturystyczne, prowadzone przez szwajcarskie
małżeństwo Pita i Tabeę Kagi, tel./faks: (0-262) 335 353, e-mail: sirius_pro-@yahoo.com (8-
10 EUR za noc od osoby, kontakt w jęz. angielskim i niemieckim)..
Zaraz za wioską jest skręt do Ieud (2 km).
IEUD, JOD (WĘG.)
Wioska leży w dolinie Valea Ieudului, potoku spływającego z północnych stoków gór Tibles.
Miejscowość wzmiankowano po raz pierwszy w 1364 r. W 1844 r. urodził się tu słynny
historyk marmaroski Ioan Mihaly, autor pracy Diplome maramureęene din secolele XIV si XV.
W wiosce znajduje się najstarsza cerkiew w Maramuresz, datowana na rok 1364 (!).Położona
jest na wzgórzu, na prawym brzegu potoku - stąd jej nazwa Biserica din Deal ('Cerkiew ze
Wzgórza'). Tutaj odkryto najstarszy dokument napisany po rumuńsku, pochodzący z lat 1391 -
92 Zbornicul de la Ieud, katechizm połączony ze zbiorem praw parafii Ieud. Wewnętrzne
ściany cerkwi pokryte się również cennymi, choć jak w większości wypadków, zaniedbanymi
malowidłami. Kościół zwykle jest zamknięty, lecz o klucze
zapytać należy mieszkańców wsi, którzy widząc turystów, często sami wskazują, do kogo
należy się udać. W centrum wioski wznosi się okazała drewniana cerkiew unicka z 1717 r. -
Biserica din Vale ('Cerkiew w Dolinie', wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO).
W przeciwieństwie do większości marmaroskich cerkwi ta nie posiada pridvoru. Jeśli zwrócić
uwagę na zamek u drzwi wejściowych, można zrozumieć, co to znaczy "cywilizacja drewna".
Warto zdecydować się na nocleg u gospodarzy, by się przekonać, jak wygląda marmaroski
dom. Wnętrza są tu bardzo bogato ozdabiane, przeważnie tkanymi z wełny, kwiecistymi
kobiercami. Dekorowanie nimi miało funkcję praktyczną- stanowiły ocieplenie drewnianych
ścian domu. W wielu domach kobierce są "wystawiane" (uwieszone pod sufitem) - tak
przechowywano posag panien na wydaniu. Nie tylko uroda panny, ale też dobytek gotowy do
wzięcia kusić miał potencjalnego kandydata.
Również lalka kolorowo ubrana, ustawiona w oknie domu, informowała, iż mieszka tu panna
na wydaniu.
Ieud jest wioską agroturystyczną. Zwiedzając cerkiew w centrum, można się zwrócić do osoby
otwierającej, by nam poleciła jakieś gospodarstwo oferujące nocleg. Zaraz koło cerkwi mieszka
nauczyciel Gavrila Chindris oferujący noclegi z wyżywieniem (l O USD od osoby, uwaga na
horinkę, której skosztowania odmówić nie wypada, choć bardzo łatwo ścina z nóg!), można też
poszukać Yasile Risco (dom nr 665) organizującego noclegi z ramienia OVR. Nocując w
wiosce, warto wybrać się rano (w godz. 7.00 - 8.00) pod cerkiew, gdzie na długo przed
nabożeństwem zbierają się na modlitwach wiejskie kobiety. Prawdziwym świętem jest
niedzielna msza.
Powrót na nocleg do pensjonatu w Complex Turistic Borsa
11.09 – rano wstaliśmy wcześniej , bo po telefonicznym uzgodnieniu jeszcze
podczas pobytu w cabanie Zugreni mieliśmy mieć przejażdżkę „Mocanitą”. Po
przyjeździe na stację okazało się że kolejka ma kurs dopiero w poniedziałek.
Dzidek próbował zaaranżować spotkanie z leśnikami rumuńskimi, ale się okazało
że poza noclegiem nie są w stanie w niczym innym nam pomóc. Wobec
powyższych komplikacji wszyscy postanowili, że rezygnujemy z dalszych
planów w Rumuni i jedziemy na Węgry zwiedzając po drodze pozostałe
miejscowości. Przejazd przez :
Sygiet Maramoroski,
SYGIET,SIGHETU MARMATIEI (rum.) MARAMAROSSZIGET
(węg.)
Mimo iż administracyjnym centrum województwa (judetul) Maramuresz jest Baia Marę,
faktycznym i historycznym ośrodkiem regionu jest Sygiet. Miasto po raz pierwszy
wzmiankowano w 1328 r., a w 1406 r. wymieniane jest pod nazwą Plebans de Dyguet.
Węgierska nazwa Maramarossziget (sziget - wyspa"). odwołuje się do położenia miasta u
zbiegu rzek Cisy, Izy i Ronisoary. Rumuni wywodzą nazwę od dackiego słowa seget
oznaczającego 'fortecę, twierdzę'. Miasto zawsze było stykiem kultur, nigdy jednak nie
wywołujących konfliktów. W 1540 r. powstała tu jedna z pierwszych węgierskich szkół
kalwińskich w Siedmiogrodzie. Jej bogate zbiory biblioteczne są dziś kolekcja Biblioteki
Teleki-Bolyai w Targu Mures. W XVI w. powołano tu rumuńską szkołę reformowaną
(kalwińską, jedną z pierwszych uczących w języku rumuńskim) działającą do XVII w. Sygiet
ze swą wieloetniczną mozaiką, która znajduje odzwierciedlenie w jego krajobrazie, zachował
prowincjonalny, nieco sentymentalny klimat miasteczka położonego na wschodnich rubieżach
Europy. Mniej chwalebny powód do sławy przyniósł mu wiek XX. We wczesnych latach
komunizmu powstało tu jedno z ciężkich więzień, którego zadaniem była eksterminacja
przedwojennej rumuńskiej elity intelektualno-politycznej. Do realizacji planu idealnie
wykorzystano "walory" miejsca (nowego znaczenia nabrały więc określenia 'wyspa' i 'twierdza'
etymologicznie związane z miastem). Na krańcu świata (Sygiet jest najdalej na północ
położonym miastem Rumunii) urządzono ..czyściec", z którego ..zbłąkane dusze" i tak nie
miały ucieczki, bo jakiż sens uciekać do ..piekła" - oddalonego o 2 km ZSRR. To zagubione
gdzieś na wschodzie miasteczko niezwykle mocno skupia tragiczny los krajów
środkowoeuropejskich. Tu urodził się i stąd został deportowany Elie Wiesel. laureat Pokojowej
Nagrody Nobla w 1986 r. - pierwszy, który zdecydował się opisać okropieństwa obozów
koncentracyjnych. To on w autobiografii La Nuit (Noc) po raz pierwszy określa działania
hitlerowców wobec Żydów mianem Holocaustu. W 2002 r. Elie. mieszkający na stałe w
Stanach Zjednoczonych, odwiedził Sygiet po raz pierwszy od czasu owej ..hitlerowskiej nocy".
Podjęty z wielkimi honorami przez prezydenta Iona Iliescu uzyskał tytuł honorowego
obywatela miasta, a także inne wysokie rumuńskie odznaczenia państwowe. W rym
szczególnym roku uwaga świata nie raz skupiona była na tej części Europy, także za sprawą
przyznania Literackiej Nagrody Nobla Węgrowi żydowskiego pochodzenia - Imre
Kerteszowi. Jego los. dziecka wyrwanego z rodzinnego Budapesztu w koszmar Oświęcimia,
tak bliski jest przeżyciom Wiesela. Jak żydowski Budapeszt, tak Sygiet jest jedną z wysp
pamięci, które pozwalają Europie odtwarzać zapomnianą geografię losów.
Miejsca, które warto zobaczyć:
Praktycznie wszystkie interesujące miejsca leżą przy P-ta Eibertatii lub przy którejś z
odchodzących uliczek:
kościół reformowany (XVI w.).
kościół katolicki (XVI - XVIII w.).
budynek starego magistratu (XVIIIw.), dziś archiwum państwowe.
Warto zajrzeć do Muzeum Marmaroskiego
(Muzeul Maramureęean, P-ta Eibertatii 15), założonego w 1875 r., z bardzo bogatą kolekcją
etnograficzną.
Malowniczy skansen (Muzeul Satului) położony jest przy drodze prowadzącej z miasta w
kierunku Baia Marę (Str. Bogdan Voda, czynny codziennie, prócz poniedziałków, w godz.
10.00 - 18.00).
Wiezienie Marmaroskie (Str. Corneliu Coposu) jest dziś muzeum, a jednocześnie pomnikiem
ofiar komunizmu. Ideę jego powołania przedstawiła Radzie Europy działaczka Fundacji
Academia Civica, zajmująca się dokumentacją zbrodni komunistycznych w Rumunii, znana
poetka Ana Blandiana. Od 1994 r. zaczęło ono działać pod patronatem Rady, a od 1997 r.-jako
miejsce pamięci - korzysta także z pomocy rządowej. Budynek powstał w 1897 r. W 1944 r.
stał się sowieckim obozem koncentracyjnym, a następnie państwowym więzieniem. Od
sierpnia 1948 r. funkcjonował jako areszt dla młodych intelektualistów i chłopów z
Maramuresz. Pierwszymi, którzy tu trafili, było 18 uczniów i studentów, żyjących jeszcze do
dziś w mieście. W nocy z 5 na 6 maja 1950 r. umieszczono tu ponad 100 dygnitarzy (byłych
ministrów, ekonomistów, wojskowych, historyków, publicystów, polityków) - niektórych z
wysokimi wyrokami, część zaś w ogóle bez rozpraw. Większość z nich. jako działaczy
przedwojennych liberalnych ugrupowań, uwięziono już w podeszłym wieku i byli to m.in. 77-
letni Iuliu Maniu (przywódca Narodowej Partii Chłopskiej - PNT) oraz 84-letni (!) Constantin
Bratianu (historyk, lider Narodowej Partii Liberałów - PNE). Później, w 1950 r., osadzono tu
także 43 hierarchów Kościoła greckokatolickiego i katolickiego. Choć oficjalna nazwa
brzmiała "specjalna jednostka pracy", w rzeczywistości było to miejsce eksterminacji elity
intelektualno-politycznej. Więźniów głodzono i przetrzymywano w ciężkich warunkach oraz
zmuszano do morderczej pracy w kopalniach Baia Sprie. Cele były nieogrzewane; więźniom
zabroniono kłaść się na pryczach w ciągu dnia, a nawet spoglądać przez okno. Tych, którzy nie
przestrzegali zakazu, zamykano w tzw. "czarnych" lub "szarych" celach bez światła z podłogą
zalaną wodą. Ostatecznie też okna zabito deskami. W takich warunkach zamęczono na śmierć
prawie 60 osób, których ciała grzebano we wspólnych grobach, pod osłoną nocy na obrzeżach
miasta. Piekło trwało do 1955 r., kiedy na mocy Konwencji Genewskiej zmieniono formułę
więzienia, a tych, którzy przetrwali umieszczono w innych zakładach lub wypuszczono. Inne
rumuńskie więzienia były jeszcze cięższe, szczególnie te biorące udział w "programie
resocjalizacji" (np. Cherla i Aiud, 1949 - 52). Świadectwem w języku polskim może być
przetłumaczona przez Ireneusza Kanię relacja więźnia z Pitesti, Virgila lerunci, opublikowana
w czasopiśmie "Karta" nr 3/85. Więzienie sygieckie to ich wspólny pomnik, którego
najważniejszym zadaniem jest gromadzenie świadectw tamtych czasów. Jego kolekcja
ewoluuje, a pracownicy, szczerze oddani pełnionej misji, służą swą wiedzą każdemu
odwiedzającemu.
Ducha żydowskiego Sygietu tropić można na małomiasteczkowych fasadach kamieniczek czy
sennych podwórkach. Przy Str. Basarabia zachowała się synagoga, a dom rodzinny Elie
Wiesela znajduje się na rogu Str. Dragos Voda i Str. T. Yladimirescu. Str. 1. Szilagy (trzecia
przecznica Str. Corneliu Coposu, przy której znajduje się więzienie) prowadzi obok cmentarza
żydowskiego.
Sapantę („wesoły Cmentarz”),
To chyba najsłynniejsza miejscowość Maramuresz i jedno z najdziwniejszych miejsc na
świecie. Odkrył je francuski podróżnik określając mianem le gai cimetiere ('wesoły cmentarz') i
pod taką właśnie nazwą cmentarz zasłynął w świecie. Dziś Cimitinil Yesel jest obowiązkowym
punktem zwiedzania Maramuresz. Wieś słynie także ze wspaniałych wyrobów z wełny
(kilimów, narzut, toreb pasterskich). Mieszkańcy silnie są przywiązani do lokalnej tradycji i
podkreślają własną odrębność wobec innych obszarów Maramuresz. Podstawą ich utrzymania
są rolnictwo i hodowla (owce wypasane w górach Oas i Maramures) oraz rękodzielnictwo
(wyroby z wełny). Dzięki sporemu ruchowi turystycznemu rozwija się we wsi też
pamiątkarstwo. W środku wioski znajduje się owa główna atrakcja - Wesoły Cmentarz - z
rzeźbionymi i malowanymi krzyżami nagrobnymi. Widniejące na nich sceny to prawdziwy raj
dla miłośników sztuki naiwnej. Pojawiają się krzyże jednoramienne (w tym również
maltańskie), dwu- oraz trzyramienne, czasem polichromowane jedno-, a czasem dwustronnie.
Zwieńcza je dwuspadowy daszek, często o ozdobnych listwach. Poniżej rzeźbionych
przedstawień znajdują się wycięte w drewnie epitafia relacjonujące z dużym poczuciem
humoru życie zmarłego, przybliżające jego charakter czy też okoliczności jego śmierci.
Zwykle w tekstach nagrobków odnaleźć można informacje o wieku zmarłego w chwili śmierci,
dacie tej ostatniej, wykonywanym zawodzie, cechach charakteru, stosunku do bliskich itd.
Epitafia wraz z przedstawieniami ikonograficznymi tworzą często "portret zawodowy"
zmarłego, ale są też takie, w których zwraca się uwagę na sposób spędzania czasu poza pracą
(przejażdżka na rowerze, czytanie gazety, słabość do trunków) czy też wiek zmarłego
(przedstawienia aniołków na nagrobkach dzieci). Przy tworzeniu owych przedstawień
wykorzystywano doskonałą znajomość życia wioskowego, cech osobowości członków lokalnej
społeczności, jak również liczne motywy z bogatego folkloru Maramuresz. Na krzyżach-
nagrobkach dominuje kolor niebieski czy też jasnogranatowy. Ten charakterystyczny odcień
zaczęto określać jako albastru din Sapanta. Być może kiedyś jego sława zrówna się ze
słynnym "błękitem woroneckim" (barwą fresków z klasztoru Voronet na Bukowinie). Na
niebieskim tle krzyży widnieją więc wielokolorowe napisy i obrazy (tu przeważają głównie
kolory: biały, żółty, czerwony, czarny). Zachwyca bogata ornamentyka krzyży. Pojawiają się
motywy geometryczne, roślinne i znaki solarne (słońce, księżyc, gwiazdy, rozety). Krzyże z
cmentarza w Sapanta to tradycyjne trójce nagrobkowe -jednak zamiast zwykle widniejących na
trójcach przedstawień świętych i symbolów wiary tutaj pojawiają się sceny z życia świeckiego.
To decyduje o oryginalności tych przedstawień. A cmentarz sam w sobie stanowi unikatowy
zbiór dzieł sztuki ludowej. Autor krzyży, Ioan Stan Patras, zaczął je tworzyć w 1935 r. I
tworzył je nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia-jak sam stwierdził, ale właśnie z drewna,
gdyż ludzie w Maramuresz żyli z drzewem i żyli z drzewa. Sam mistrz także leży na tym
cmentarzu, pod krzyżem, który wykonał jeszcze za życia. Tradycję rzeźbienia nagrobków po
śmierci Patrasa w 1977 r. przejął jego uczeń Dumitru Pop. Tak więc i współcześnie przybywa
"wesołych nagrobków". Nagrobki wykonywane przez uczniów mistrza różnią się od tych, jakie
tworzył Patras: zwykle bardziej dynamiczne są ujęcia postaci, pojawia się większe
zróżnicowanie kolorystyczne i głębszy ryt. Obok ujęć jednopostaciowych pojawiają się też
scenki, w których zmarłemu towarzyszą inne osoby (czasem przy czynnościach, których
przedstawień zwyczajowo nie umieszcza się na nagrobkach, jak np. picie wódki). Coraz więcej
też pojawia się na krzyżach nagrobnych obrazów ukazujących wypadki samochodowe.
Będąc w Sapanta warto odwiedzić dom-muzeum Ioana Patrasa. Obecnie mieszka tam i
tworzy wspomniany Dumitru Pop. Dom stojący kilkaset metrów za cmentarzem (po jego
północnej stronie - trafimy tam drogą idącą wzdłuż wschodniego ogrodzenia cmentarza)
rozpozna się łatwo, dzięki płaskorzeźbom pokrywającym zarówno bramę wejściową na
podwórko, jak i szczyt domu. Po zakupieniu biletu (kilkaset lei) można zwiedzać dom mistrza -
ściany pokrywają liczne płaskorzeźby i malowidła na szkle. Poniżej, na podłodze stoją bogato
rzeźbione i malowane stołeczki. Eksponaty można oglądać, ale też zakupić (choć ceny
wysokie: od 30 USD za miniaturki krzyży nagrobnych do 250 USD za malowane krzesło), jak
również zamówić sobie mininagrobek z własną podobizną (i choć pewnie to ociupinkę upiorne,
niektórzy turyści lubują się w kupowaniu takich nagrobków). Nie tak dawno na ścianach
domu-muzeum wisiały jeszcze płaskorzeźby przedstawiające Nicolae i Elenę Ceausescu oraz
taka, na której widniał cały rząd komunistycznego dyktatora. Niestety, nie są one obecnie
eksponowane.
Oprócz tego w centrum wsi jest tu też drugi cmentarz, leżący na zachodnich jej krańcach.
Mniej tam drewnianych rzeźbionych nagrobków, ale za to położenie w szczerych polach na
krańcu wsi nadaje tej małej nekropolii ciekawą atmosferę, a i turystów się tu nie uświadczy.
Sapanta znana jest także z tradycji tkania wełnianych pledów. Są one, podobnie jak inne
artykuły rękodzielnicze, wystawiane przed domami. Wystarczy zawołać gospodarza i
utargować cenę. W wiosce, mniej więcej kilometr na północ od szosy wiodącej do Sygietu,
powstaje kompleks klasztorny. Miłośnicy budownictwa drewnianego winni rzucić okiem na
ogromną cerkiew w stylu marmaroskim stanowiącą główną świątynię tegoż kompleksu.
SATU MARE, SZATMARNEMETI SATHMAR (MEM.)
To jedno z najładniejszych miast północno-zachodniej Transylwani. Wprawdzie nie jest
najstarsze ani nie może się poszczycić unikatowymi zabytkami, tworzy jednak bardzo
przyjemną i interesującą całość. Należy do grupy miast - podobnie jak Oradea, Arad i
Timisoara - które zatrzymały wiele z eleganckiego klimatu belle epoque.
Miejsca, które warto zobaczyć;
Katedra katolicka (P-ta Libertatii) wzniesiona w latach 1786-98, barokowo-klasycystyczna,
jednoprzestrzenna z transeptem. Nad całością dominuje potężna kopuła, fasadę zdobi
antykizujący portyk (z kolumnami korynckimi). Flankujące go wieże dodano w 1837 r.
Katedra była mocno zniszczona w czasie II wojny światowej i zamknięta aż do ukończenia
restauracji w 1961 r. Z katedrą sąsiaduje pałac biskupi, neoklasycystyczny z XIX w.
Kamienice przy P-ta Libertatii: Casa Ormos (neoklasycystyczna, XIX w.) i Casa Alba
(secesyjna, 1911 - 12)
Kościół reformowany, zwany "Kościołem z Łańcuchami" (P-ta Pacii), barokowy, największy
w mieście, zbudowany w XVIII stuleciu w ciągu 19 lat. Przed kościołem znajduje się pomnik
założyciela węgierskiej szkoły w mieście Ferenca Kólcsey.
Teatr Północny (Str. Horea 5), neoklasycystyczny z 1889 r.
Cerkiew prawosławna (Str. l Decembrie 1918), powstała w latach 1932-37, zawiera wiele
rumuńskich elementów narodowych.
Budynek hotelu Dacia (P-ta Libertatii 8), powstały w wyniku konkursu wygranego przez
wiedeńskich architektów w 1902 r., jeden z najpiękniejszych secesyjnych budynków
Transylwanii.
Przekroczenie granicy rumuńsko-węgierskiej, przejazd przez
Nyregyhazę nocleg w motelu 5 km za Nyregyhazą, centrum
wypoczynkowym z basenami termalnymi zwanym Sóstó. Wieczorem i
przez część nocy została utrwalana przyjaźń polsko – węgierska.
12-09 - Rano się okazało że baseny są nieczynne a do wyboru są czysto
komercyjne typu jakuzi wobec powyższego zdecydowaliśmy pojechać do
Tokaju na degustacje wina,
Historia
U stóp góry, w widłach dwóch wielkich rzek już w XI w. stał zamek,
zniszczony później przez Tatarów. W XIII w. król Bela IV osiedlił w Tokaju (znanym z nazwy
co najmniej od XI w.) włoskich winiarzy, którzy na stokach wulkanicznego wzgórza założyli
winnice. Znaczenie potężnej twierdzy wzrosło w czasach Jana Zapolyi. Władca ten obdarzył
miasto przywilejami, gdyż właśnie w nim został koronowany na króla. W drugiej połowie XVI
w. Tokaj spustoszyli Turcy, a niedługo potem przeszedł on na własność Stefana Batorego,
później Gabora Bethlena, a w końcu Rakoczych. Dzięki winnicom Franciszek Rakoczy II mógł
finansować powstanie przeciw Habsburgom. W 1704 r. zarządził zburzenie zamku, gdyż obiekt
okazał się przestarzały i nieprzydatny w obronie. Ledwo widoczne szczątki budowli widnieją
na terenie rezerwatu w widłach Cisy i Bodrogu.
Rozkwit potęgi winiarskiej Tokaju nastąpił w XVII-XVIII w., kiedy w mieście osiedlili się
uciekający przed Turkami greccy kupcy. Słodkie wina zawojowały najpierw Polskę i Rosję, a
następnie trafiły do Francji. Król Ludwik XIV zachwycony tokajem aszu nazwał go "winem
królów i królem win", żona cara Piotra Wielkiego nie mogła przeżyć bez aszu ani dnia, a
Anatole France wychwalał ten wspaniały trunek górnolotnymi słowy. Ciężkie czasy nastały w
XX w. Prawie cała społeczność tokajskich Żydów (pamiątką po nich jest zrujnowana synagoga
przy Serhaz) zginęła w obozach zagłady, a w pozostałych winiarzach nowa władza widziała
kułactwo i zagrożenie systemu. Winnice profilaktycznie rozdrobniono i znacjonalizowano, a
Tokaj pozbawiono praw miejskich, które odzyskał dopiero w 1986 r.
Zwiedzanie
Przy Bajcsy-Zsiliszky u., między dworcem a centrum, stoi barokowy dwór Rakoczych-
Desewffych, w którym dziś mieści się internat szkolny. Centrum tworzy Kossuth ter z
pocieszną fontanną Bachusa oraz kilka uliczek między porośniętym winnicami zboczem Łysej
Góry a rzeką. Przy placu wznosi się kościół z początku XX w., a tuż obok niego widać
kamienny przedsionek słynnych 600-letnich piwnic Rakoczego (Rakóczi pince; Kossuth ter 15;
degustacje IV-X 10.00-19.00; 2700 Ft za 6 gatunków win|. Labirynt porośniętych pleśnią
korytarzy, gdzie w beczkach dojrzewają wina, sięga 1,5 km w głąb góry. W kamieniczce obok
wejścia można kupić rozmaite roczniki tokajów w oryginalnych opakowaniach (zresztą w
miasteczku jest kilka podobnych sklepów). Na sąsiednim budynku (mieści się w nim apteka)
widnieje tablica upamiętniająca wizytę w mieście słynnego lekarza Paracelsusa (1493-1541),
który z pozytywnym skutkiem badał lecznicze właściwości tokajskich win. Zabytkowy Tokaj
powoli odzyskuje barwy, gdyż coraz więcej zaniedbanych rokokowych i klasycystycznych
kamieniczek otrzymuje nowe elewacje. Kilka kroków od Kossuth ter, w dawnym domu
greckich handlarzy wina przy Bethlen utca 7 otwarto Muzeum Tokajskie (Tokaji Muzeum; V-
XI wt.-nd. 9.00- 17.00; 200/100 Ft), w którym zgromadzono m.in. pisemne wypowiedzi
znanych osób na temat tokaju, archiwa miejskie, judaika i oczywiście kolekcję dawnych
narzędzi winiarskich (na poddaszu). Obok muzeum jest wejście do dość rozległego lochu.
Po
degustacjach
pojechaliśmy
w
stronę
granicy
słowackiej.
Przed
przekroczeniem granicy zjedliśmy wystawny obiad w ostatniej miejscowości
przed granicą Satoraljaujhely, przekroczenie granicy węgiersko-słowackiej,
przejazd przez Słowację, przekroczenie granicy polsko-słowackiej. Wieczorem
po przyjeździe do Przemyśla przy dobrym piwie i wspominkach została
zakończona nasza kolejna wyprawa w Karpaty