background image

GÓRY RODNIAŃSKIE 

 
(...)  Każdy  turysta,  który  był  na  Czarnohorze  w  dniu  pogodnym,  musiał  zainteresować  się 
widokiem dwóch pięknych i dzikich pasm górskich, leżących na południu. Wprost na południu, 
oddzielone  doliną  Białej  Cisy,  rysują  się  ostro  granitowe  wierzchołki  Karpat  Marmaroskich. 
Znacznie dalej, na południowym wschodzie, widziany tylko w dni o bardzo czystym powietrzu, 
zamyka  widnokrąg  łańcuch  Alp  Rodniańskich,  których  wyniosłe  szczyty  bieleją  śniegami 
jeszcze w późnym lecie. 

Mieczysław Orłowicz 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Góry te, najwyższe w całych Karpatach Wschodnich, w literaturze polskiej nazywa się Alpami 
Rodniańskimi. Jak pisze wielki miłośnik tej grupy górskiej Mieczysław Orłowicz: Najwyższe to 
pasmo  Karpat,  od  Tatr  aż  po  Alpy  Transylwańskie  w  południowym  Siedmiogrodzie  (...)  a 
zarazem jeden z najbardziej pustych, dzikich i samotnych ich zakątków. 
Góry  wzięły  swą  nazwę  (Muntii  Rodnei)  od  małej  miejscowości  leżącej  u  ich  południowych 
stoków - Rodnej (Rodna Veche). Alpami zaś zwie się je ze względu na charakter rzeźby, którą 
kontrastują one mocno z innymi, raczej połoninnymi pasmami Karpat Wschodnich. Wierzchołki 
Gór Rodniańskich są ostre, niektóre granie poszarpane, a zbocza nieraz dość strome. Spotyka 
się tu strzelistej turnie, głazowiska i piarżyska na zboczach górskich, a także liczne jeziorka w 
polodowcowych kotłach. Łącznie doliczono się w masywie tym 36 njewielkich oczek wodnych, z 
których  największe  leży  u  stóp  Ineula,  a  jego  powierzchnia  wynosi  zaledwie  0,6  ha.  Tak 
urozmaiconą rzeźbę zawdzięczają góry te działaniu lodowców w czwartorzędzie. 
Najciekawszymi  krajobrazowe  partiami  górskimi  o  typowej  rzeźbie  alpejskiej  są  grupy 
najwyższego  szczytu  Gór  Rodniańskich  Pietrosul  (2303  m  n.p.m.)  oraz  Rebry  (2221  m 
n.p.m.).  Niezwykle  imponująco  prezentuje  się  także  szczyt  Ineul  (2279  m  n.p.m.),  który 
swym stożkowatym, ostrym kształtem wyróżnia się spośród innych wierzchołków wschodniej 
części  pasma.  W  okolicach  Ineul  znajduje  się  także  największe  skupisko  cyrków 
lodowcowych.  Na  budowę  geologiczną  Gór  Rodniańskich  składają  się  w  głównej  mierze 
granity  i  łupki  krystaliczne.Gdzieniegdzie  spotyka  się  pojedyncze  skupiska  wapieni  i  skał 
wulkanicznych. 
Główny  ich  grzbiet  ma  przebieg  równoleżnikowy.  Ciągnie  się  od  przełęczy  Setref  (Saua 
Setref, 817 m n.p.m.) do przełęczy Rotunda (1277 m n.p.m.), która oddziela to pasmo od gór 
Suhard. Północną granicę Alp Rodniańskich stanowią doliny dwóch rzek: Wyszowa (Viseu) i 
Złotej  Bystrzycy  (Bistrita  Aurie),  których  dorzecza  rozdziela  przełęcz  Przysłop  (Pasul 
Prislop, 1416 m n.p.m.). Południową zaś granicę pasma stanowi dolina Samoszu Wielkiego 
(Somesul  Marę).  W  tak  ustalonych granicach długość całego grzbietu w linii  prostej szacuje 
się  na  ok.  45  km.  Niektórzy  geografowie  przedłużaj  ą  grzbiet  Alp  Rodniańskich  jeszcze  o 
pasmo  Suhard  (aż  po  kotlinę  Vatra  Dornei).  Od  głównego  grzbietu  górskiego  tego  odchodzą 
pasma boczne - najwyższe z nich łączy zwornikowy szczyt Buhaescu Mare z Pietrosulem.  
 

background image

Zdecydowanie rozleglejsze i dłuższe są boczne ramiona odchodzące na południe od głównego 
grzbietu. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

                                                                  Widok na Pietrosul (2305 m) w dole dolina Wyszowa 

 

Góry Rodniańskie (Alpy Rodniańskie) (Munţii Rodnei); Stromo opadające (ok. 700 m różnicy wysokości pomiędzy szczytem 
Vf.  Pietrosu  oraz  doliną  Wyszowa  (Vişeu  )  północne  ściany  Vf.  Pietrosu  (2303)  [Vrf.  Pietrosu  (2305)]  oraz  Zănoaga 
Iezerului (2203) /po lewej/. 

 
Koniec wyciągu narciarskiego – Poiana Stiol - Przełęcz Gargalau - przełęcz Tarnita la Cruce 
(główną granią Alp Rodniańskich). 
Czas  przejścia:  Koniec  wyciągu  narciarskiego  –  Poiana  Stiol  -    Saua  Gargalau  -  Saua 
Laptelui: 3g. - Saua Intre lzvoarę: 6.30 g. - Tarnita la Cruce: 8.30 g.  
To etap wędrówki graniowej, doprowadzający do zwornikowego punktu w głównej grani Gór 
Rodniańskich,  z  którego  odbiega  boczny  grzbiet  do  ich  najwyższego  szczytu,  Pietrosa 
Rodniańskiego.  Po  drodze  kilka  dogodnych  miejsc  biwakowych  oraz  ewentualna  sposobność 
niewielkich  zakupów  -  nabycia  u  pasterzy  produktów  owczego  pochodzenia.  Oznakowanie: 
główny  szlak  -  czerwone  paski.  Przedstawiona  trasa  zabierze  nieco  więcej  czasu,  jeśli 
zamierzamy  wejść  na  szczyt  Negoiasa.  Niedaleko  za  przełęczą  Saua  Gargalau  (1924  m 
n.p.m.) grzbiet przybiera kierunek wyraźnie równoleżnikowy. Po około półgodzinie docieramy 
do  rozległej  przełęczy  Curmatura  Galatului.  Mijając  ją  trawersuje  się  po  lewej  (południowej) 
stronie  szczyt  Vf.Galatului  (2047  m  n.p.m.).  Z  przełęczy  Saua  Laptelui  (1973  m  n.p.m.) 
leżącej po zachodniej stronie szczytu (Laptelui, 2110 m n.p.m.) widać ścieżkę prowadzącą do 
ruin  nieistniejącego  od  kilku  lat  schroniska  Cabana  Puzdrele  (1540  m  n.p.m.)  i  dalej  w 
kierunku  Borszy  (Borsa)  i  stacji  turystycznej  Complexul  Borsa.  Schodząc  kilka  minut  ową 
ścieżką z grani, można znaleźć dość dobre miejsce na biwak (woda, niżej także drewno). 
Szlak  "  czerwonego  paska  "prowadzi  dalej  grzbietem  głównym  w  stroną  kulminacji  Laptele 
Marę  (2172  m  n.p.m.).  Ścieżka  trawersuje  jednak  ten  szczyt  od  północy,  dochodząc  do 
przełęczy Saua Pusdrelor (2090 m n.p.m.), leżącej między Vf. Laptele Marę a wysuniętym ku 
północy Vf. Puzdrele (2188 m n.p.m.). 
Szlak trawersuje zbocza tego ostatniego, przechodząc na niewielkim odcinku przez gęstą i dość 
wysoką kosówkę. Potem opada na przełęcz, a następnie wędruje trawiastym płaskim grzbietem 
w  stronę  Vf  .Negoiasa  (2041  m  n.p.m.).  Na  przełęczy  Tarnita  Birsanului  (1920  m  n.p.m.) 
można  ruszyć  stromo  pod  górę,  by  osiągnąć  wierzchołek  szczytu  Negoiasa,  albo  też  ruszyć 
trawersem.  Ścieżka  trawersująca  zbocze  odchodzi  z  przełęczy  w  prawo  (zachód,  potem 
południowy zachód) i zaczyna trawersować Negoiasu, zmierzając jednocześnie w dół. Idąc tym 
szlakiem, miniemy wkrótce rozległe łąki. Jeślibyśmy w tym miejscu odbili od ścieżki i zeszli 
łąkami  kilkaset  metrów  w  dół  (mniej  więcej  w  kierunku  północnym)  natrafimy  na  pasterską 
chatę  -  w  trudnych  warunkach  pogodowych  znalezienie  styny  (staną)  ułatwić  może  pokaźny 
krzyż, który " ciobani" zwykli stawiać w pobliżu owczej zagrody.  
 

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
Góry  Rodniańskie  (Alpy  Rodniańskie)  (Munţii  Rodnei);  Vf.  Laptele  Mare  (2167)  [Vf.  Laptelui  (2169)]  /po  lewej/  oraz  Vf. 
Puzdrelor (2189) [Vrf. Pusdreloru (2191)] /po prawej/. 
 

Tymczasem szlak po minięciu łąk przechodzi dla odmiany przez gęste zarośla kosówki. Dalej 
rozdziela się na ,, górny " i " dolny'' trawers. Nieco poniżej tego dolnego znajduje się niewielki 
kocioł  z  dość  płaskim  terenem,  przepływającym  przezeń  strumieniem,  dostatkiem  suchego 
drzewa  (dużo  wyschłej  kosówki)  oraz  wręcz  nadmiarem...  borówek  (sierpień),  a  także  ze 
wspaniałym  widokiem  na  Pietrosul  -  idealne  miejsce  na  obozowisko.  Stąd  szlak,  mijając 
ogromny głaz o kształtach regularnego sześcianu, wędruje wznoszącym się trawersem w stronę 
przełęczy (po drodze łączy się on z "górnym" trawersem). 
Ponieważ zmęczenie wywołane zbyt forsownym zwiedzaniem masywu Rarau – Giumalau dało 
o  sobie  znać  korzystając  z  niewielkiego  źródełka  postanowiliśmy  rozbić  obok  kamienia  obóz 
na nocleg. 

 09-09

  –  Początkowo  trasa  prowadzi  przez  łąki,  potem  wśród  skał  i  kosówki.  Na  przełęczy 

Saua Intrę Izvoare (1855 m n.p.m.) - kolejne potencjalne miejsce biwakowe (pod warunkiem, 
że  mamy  kuchenkę  gazową  i  nie  potrzebujemy  drewna).  Z  wodą  problemów  nie  ma  -  co 
zresztą  sugeruje  sama  nazwa  przełęczy.  Ze  źródła  na  przełęczy  wypływa  strumień,  a  po  jej 
południowej  stronie  znajduje  się  niewielkie  jeziorko  Fantana  lui  Ratifoi.  W  okolicy  tej 
występuje  szarotka  alpejska  (floarea  de colt). Z przełęczy można zejść w ok.4-5 g. do doliny 
rzeki Anies przez szczyt Vf. Anies, Mic (szlak "żółtego krzyżyka "), a w ok. 8 g. do leżącej u 
południowych  zboczy  gór  wsi  Cormaia  przez  szczyt  przez  Vf.  Nedeia  (szlak  "  czerwonego 
punktu "). 
Od przełęczy główny grzbiet Alp Rodniańskich znów zmienia nieco swój przebieg, skręcając 
wyraźnie  na  północny  zachód.  Szlak,  schodząc  do  kotła  polodowcowego  (są  tam  miejsca  na 
"bezdrzewny  biwak"),  a  następnie  wychodząc  trawersem  na  grań,  omija  "narożne"  szczyty 
masywu - Cormaia (2044 m n.p.m.) i Repede (2074 m n.p.m.). Dalej podążamy grzbietem, 
by po odcinku wędrówki nim dojść do przełęczy Tarnita la Cruce (1984 m n.p.m.). Przełęcz 
ta, oddzielająca szczyt Obarsia Rebri (2055 m n.p.m.) od Buhaescu Marę (2119 m n.p.m.), 
stanowi ważniejszy węzeł "węzeł komunikacyjny" górskich szlaków w Alpach Rodniańskich. 
Stąd za niebieskimi trójkątami można w 7 g. zejść długą doliną Rebry do wsi Parva leżącej u 
południowych  stoków  Alp  Rodnińskich.  Bardziej  uczęszczany  jest  szlak  wiodący  stąd  na 
Pietrosul, a następnie do miasteczka Borsa. Główna grań i szlak czerwony prowadzą dalej na 
zachód  do  przełęczy  Pasul  Stref  (817  m  n.p.m.).  My  trawersujemy  szczyt  Buhaescu  Mare 
(2119  m),  mijamy  przełęcz  Curmatura  Buhaescului  (2073  m),  gdzie  główny  szlak 
czerwonego  paska  idzie  na  Pasul  Setref.  a  my  skręcamy  w  prawo  za  znakami  niebieskimi  i 
ostro  podchodzimy  pod  niższy  szczyt  Vf.  Rebri  (2221  m),  następnie  prawie  pod  samym 
głównym  szczytem  Vf.  Rebri  (2268  m),  lewym  trawersem  dość  niebezpiecznym  dla 
obciążonych  plecakami  turystów,  schodzimy  na  przełęcz  Curmatura  Pietrosului,  by  znowu 
ostrym  podejściem  wejść  na  ostatnią  przełęcz  między  Pietrosem  a  Vf.  Grohotu  (2203  m). 

background image

Tutaj  zostawiamy  plecaki,  które  zobowiązał  się  przypilnować  Jasiu,  a  sami  na  lekko 
zdobywamy główny szczyt Alp Rodniańskich Vf. Pietrosu (2303 m). 
     
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Alpy Rodniańskie (Gory Rodniańskie) – zejście z przełęczy pod Pietrosem do kotła z jeziorkiem Izer i stacji meteorolgicznej 

 
 
 
 
 
 
 
  
 
 
 
 
 
 

                           

   Alpy Rodniańskie (Gory Rodniańskie) na szczycie Vf.Pietrosu (2303 m) 

 

Szczyt Pietrosul (2303 m n.p.m.) osiągniemy, zmierzając skalnym chodnikiem idącym wzdłuż 
krawędzi  grzbietu  i  zabezpieczonym  przerdzewiałymi,  a  gdzieniegdzie  powyłamywanymi 
poręczami.  Stoi  tu  zdewastowany  budyneczek  (dawna  stacja  meteorologiczna),  który  "  od 
biedy " może posłużyć jako schronienie przed deszczem.

 

Po  zejściu  z  Pietrosa  na  przełęcz,  gdzie  został  Jasiu  z  plecakami,  zaczynamy  schodzenie  do 
kotła z jeziorkiem. Zboczem owego kotła prowadzi opadająca ścieżka. Na wschodnich stokach 
Pietrosula zejście jest bardziej strome, a ścieżka schodzi w dół szeregiem ostrych zakrętów. Po 
drodze widać kamienne piarżyska, stanowiące kryjówkę licznych tu świstaków. Stąd pozostaje 
już  tylko  kilka  minut  marszu  do  jeziorka  Lacul  Iezer  zwanego  też  Lacul  Pietrosului, 
położonego  na  wysokości  1786  m  n.p.m.  Jego  powierzchnia  wynosi  prawie  3500  m

2

,  a 

głębokość  dochodzi  do  2,l  m.  Górski  akwen  zajmuje  centrum  rozległego  kotła 
polodowcowego.  Ponieważ  zrobiło  się  nieco  późno,  a  do  Borsy  zostało  jeszcze  około  dwóch 
godzin  ostrego  schodzenia,  postanawiamy  rozbić  obóz  przy  stacji  meteorologicznej 
(ewentualny nocleg w pokojach po wynegocjowaniu ceny - ok. 3 € od osoby; przyjmowane są 
grupy  najwyżej  10-osobowe).  Przed  noclegiem  Arek  z  Tomkiem  za  dwie  paczki  papierosów 
wytargowali  od  obsługi  stacji  butelkę  znanego  płynu.  Podczas  konsumpcji  owego  płynu 
podziwialiśmy żerującego niedźwiedzia na stoku Piciorul Mosului. 

background image

 
Widok z Pietrosa Rodniańskiego

Ze szczytu (jeśli dopisuje pogoda) rozpościera się wspaniały widok na cały niemal masyw Alp 
Rodniańskich. Na południu odznacza się ogromny kształt Rebry (2221 m n.p.m.).

 

 Patrząc  nieco  bardziej  na  wschód  od  niego,  zobaczyć  można  na  pierwszym  planie  "dwu-
garbny" masyw Negoiasu (2041 m) - dalej na wschód - sterczący Laptelui (2172 m n.p.m.) i 
wysunięty najbardziej na północ charakterystyczny szczyt Puzdrele (2188 m n.p.m.).  
Drugi plan tworzą dalej położone szczyty  masywu: Vf. Gargalau (2158 m ,.p.m.), Vf. Cisa 
(2060  m  n.p.m.),  Vf.  (Ineul  (2279  m  n.p.m.)  i  in.  Na  północy  i  północnym  wschodzie 
natomiast roztacza się wspaniała panorama Gór Marmaroskich. Na pierwszym planie widoczna 
"jak na dłoni" Torojaga (Vf. Toroiaga, 1939 m n.p.m.), na wschód od niej zarośnięty masyw 
Kreczeli  (1853 m n.p.m.), dalej za nimi ciągnące się na  północny zachód  pasmo graniczne i 
niezbyt  odległe  wierzchołki  Połonin  Hryniawskich.  Na  wschód  od  Torojagi  widnieje  Pietros 
Budyjowski  (Vf.  Bardaul,1854  m  n.p.m.),  a  na  wschód  od  Pietrosa  z  kolei  rysują  się  dwa 
dominujące  w  okolicy  szczyty:  snukły  Farcaul  (1964  m  n.p.m.)  przesłonięty  nieco  przez 
sąsiedni Mihailecul (1918 m n.p.m.) i rozłożysty Pop Iwan Marmaroski (1940 m n.p.m.). 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Góry  Rodniańskie  (Alpy  Rodniańskie)  (Munţii  Rodnei);  Vf.  Buhăescu  Mare  (2119)  [Bucuiesca  (2122)]  /po  lewej/  oraz  Vf. 
Rebra (2221) [Vrf. Rebri (2269)] /po prawej/. 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
Na  grzbiecie  gór  Rodniańskich.  Vf.  Laptele  Mare  (2167)  [Vf.  Laptelui  (2169)]  /po  lewej/.  W  tle  Vf.  Puzdrelor  (2189)  [Vrf. 
Pusdreloru (2191)] /po prawej/. 

 

background image

Za  masywem  Gór  Marmaroskich  można  ujrzeć  szczyty  Czarnohory  i  Świdowca.  Szczególnie 
łatwy  do  zidentyfikowania  jest  charakterystyczny  masyw  Czarnohory  z  niedalekim  Popem 
Iwanem  (2022  m  n.p.m).;  można  dojrzeć  nawet  maleńki  kształt  obserwatorium 
astronomicznego),  stożkowatą  Howerlą(2058  m  n.p.m.)  i  widocznym  na  lewo  od  nich 
masywnym Pietrosem (2020 m n.p.m.). Ze szczytu szlak kieruje się grzbietem w stronę grani 
głownej.  Tamże,  na  przełęczy  Tarnita  la  Cruce  (1984 m), spotykamy szlak główny, którym 
wędrować  można  wedle  uznania  na  zachód  w  kierunku  przełęczy  Setref    lub  na  wschód  w 
stronę Ineula. 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Góry  Rodniańskie  (Alpy  Rodniańskie)  (Munţii  Rodnei);  Przełęcz  (Şaua)  Gargalău.  Powyżej  Vf.  Galaţului  (2048)  [Vrf. 
Galatiului (2057)]. W tle Vf. Laptele Mare (2167) [Vf. Laptelui (2169)] /po lewej/ oraz Vf. Puzdrelor (2189) [Vrf. Pusdreloru 
(2191)] po lewej/. 

 

 
 
10-09 – 

po noclegu w polodowcowym kotle rano czekało nas zejście do Borsy, po dojściu do 

pierwszych zabudowań w pierwszym napotkanym sklepiku zaczęło się smakowanie dawno nie 
pitego piwa (będzie ze dwa dni), a Janusz poszedł sprowadzić busa, aby zaoszczędzić nam nogi. 
Po przyjeździe do hoteliku, ponieważ była wczesna pora postanowiliśmy po obiedzie pojechać 
na zwiedzanie drewnianych kościołów w dolinie Izy 

  
Kościoły marmaroskie 

Drewniane  kościoły  mają  w  tym  regionie  długą  tradycję.  Kamienne  budowle  powstawały  tu 
tylko jako siedziby szlacheckie i praktycznie się nie zachowały. Świątynie drewniane, chociaż 
wznoszone z materiału wyjątkowo podatnego na zniszczenie (tak przez czynniki naturalne, jak 
zawieruchy  dziejowe),  stały  się  wizytówką  regionu.  Niewiele  z  nich  zachowało  się  sprzed 
najazdów turecko-tatarskich, z których ostatni miał miejsce w 1717 r. Każda wioska miała swój 
kościół  parafialny,  a  w  miejscach  nieco  izolowanych  powstawały  monastery.  Straciły  one 
jednak swą rolę po przyjęciu unii z Rzymem i przejściu miejscowej ludności na grekokatolicyzm 
(unici) w 1713 r. W niektórych wypadkach cerkiew monasteru przenoszono wtedy do wioski, by 
stała  się  kościołem  parafialnym.  Kościoły  wznoszono  z  drewna  dębowego,  jodłowego  lub 
sosnowego  w  tej  samej,  zrębowej,  konstrukcji  co  domostwa.  Używano  najstarszych  drzew 
dających najdłuższe belki. Ich łączenie w narożach ścian (tzw, zamki), widoczne od zewnątrz, 
często  dekoracyjnie  wykańczano.  Do  dziś  zachowane  konstrukcje  świadczą  o  mistrzostwie 
miejscowych  cieśli.  Najpopularniejszym  planem  jest  prostokąt  z  utrwalonym  w  tradycji 
bizantyjskiej  trójpodziałem  przestrzeni  cerkwi  napronoo5(przednawie),  naos(nawę)  i 
sanktuarium  skryte  za  ikonostasem.  Apsyda  zamykająca  sanktuarium  jest  zazwyczaj  (jak 
dyktuje  materiał)  wielo-boczna  i  niewielkich  rozmiarów,  chociaż  spotyka  się  tez,  nieco 
archaiczne,  prostokątne.  Część  cerkwi  ma  podcieniowe  przedsionki  -  pridvory-  osłaniające 

background image

wejście  i  rozszerzające  przestrzeń  nabożeństwa.  Wieże  są  najbardziej  niezwykłym  i 
charakterystycznym  elementem  marmaro-skiej  cerkwi.  Wzniesione  w  konstrukcji  słupowej  są 
integralną częścią budynku (w polskiej czy słowackiej architekturze drewnianej wieże stanowią 
odrębne  konstrukcje,  niezależne  od  części  nawowej,  mimo  iż  tworzą  jedną  sylwetę).  Wieże 
cerkwi  marmaroskich  wsparte  są  bezpośrednio  na  zrębie  przednawia  (pronaos).  Wieńczy  je 
najczęściej  izbica  -  nadwieszona  galeryjka  zakończona  strzelistym  hełmem  pokrytym  gontem, 
jedno- lub pięciowiezyczkowym. Charakterystyczny jest również kształt gontu (§ita): sfazowany 
w  narożach,  zakończony  ozdobnym  wcięciem;  marmaroski  jest  najdłuższy  w  całym  łuku 
Karpat.  Układany  jest  w  wielu  warstwach  (4  -  6),  co  nadaje  dachom  miękką,  falistą  linię. 
Poszczególne  części  wnętrza  różnią  się  sklepieniem.  Sanktuarium  i  naos  mają  najczęściej 
pozorne,  cylindryczne  sklepienia,  podczas  gdy  pronaos  przykrywa  płaski  strop.  W  ścianie 
pomiędzy  nawą  a  przednawiem  są  drzwi,  przez  które  kobiety  tam  stojące,  mogą  wysłuchiwać 
nabożeństwa  (tylko  mężczyźni  tradycyjnie  znajdowali  się  w  nawie,  chłopcy  na  chórze).  Z 
czasem zaczęto wycinać w niej ozdobne otwory, by umożliwić pełniejsze uczestnictwo kobiet w 
obrzędach. 
 
Droga osiąga przełęcz Setref(817 m n.p.m.), łączącą Góry Rodniańskie i Tibles. Znajduje się 
tu zajazd (możliwość noclegu). Z przełęczy, pośród tarasowych łąk przez 6 km, droga schodzi 
w  dolinę  Izy  do  SACEL.  Wioska  znana  jest  z  wyrabianej  tu  ludowej  ceramiki  nazywanej 
ceramica  rosie  de  Sacel.  Jest  tu  także  skrzyżowanie:  w  prawo  (wschód)  prowadzi  droga  do 
Moisei  (połączenie  z  Trasą  3A),  w  lewo  (zachód)  biegnie  nasza  trasa.      Jednym  z  rezultatów 
przekroczenia  granicy  Transylwanii  z  Maramureszjest  natychmiastowe  pojawienie  się 
charakterystycznych strzelistych drewnianych cerkwi. 9 km od Sacel, w SALISTEA DE SUS, 
wzmiankowanej w 1365 r., znajdują się aż dwie: z 1680 r., jest dość niezwykła, ponieważ nad 
przedłużonym  pridvorem  (6-metrowym  podcieniowym  przedsionkiem)  wzniesiono  drugą, 
mniejszą  wieżę-dzwonnicę;  druga  cerkiew,  dalej  w  wiosce,  pochodzi  z  1722  r.  Podziwiając 
drewniane  cerkiewki,  nie  sposób  będzie  uniknąć  konfrontacji  z  ich  znacznie  młodszymi 
"żelbetowymi siostrami". Nowe obszerne cerkwie powstają tu od lat 80. Mimo iż ich betonowe 
ornamenty  odwołują  się  do  drewnianych  pierwowzorów,  nie  są  w  stanie  oddać  czaru 
oryginalnych  świątyń  marmaroskich..  Kolejne  4  km  prowadzą  do  DRAGOMIRESTI, 
miejscowości wzmiankowanej już w 1385 r. Wioska miała swoją drewnianą cerkiew z 1722 r., 
tak piękną, że w 1936 r. została przeniesiona do skansenu w Bukareszcie, gdzie dziś można ją 
podziwiać.  Mieszkańcy  wznieśli  nową  drewnianą  cerkiew  na  miejscu  poprzedniczki.  4  km 
dalej leży Bogdan Voda. 
BOGDAN VODA, IZAKONYHA (WĘG.) 
Jest  to  znacznie  większa  wioska,  historyczny  ośrodek  domeny  wojewody  Bogdana, 
obejmującej  niegdyś  121  wiosek  położonych  w  dolinach  Izy  i  Viseu.  Stąd  też  nazwa  wioski, 
oznaczająca  po  rumuńsku  'Wojewoda  Bogdan'.  Wojewoda  pod  naciskiem  króla  Ludwika 
Węgierskiego,  tworzącego  w  Mołdawii  marchię  graniczną  na  wzór  szeklerskiej  (w  tej  formie 
civitas  Moldaviae  istniała  w  latach  1352  -  53),  zdecydował  się  w  1359  r.  przenieść  do 
Mołdawii i usuwając tamtejszego węgierskiego naczelnika, stał się jej pierwszym hospodarem. 
Od  tego  momentu  uznaje  się  istnienie  niezależnego  państwa  mołdawskiego.  W  wiosce 
archeolodzy  odkryli  ślady  jego  siedziby  oraz  XIV--wiecznej  cerkwi  zwanej  Biserica 
Bogdanesti.  Warto  obejrzeć  znajdującą  się  w  centrum,  nieco  w  cieniu  nowej  "sąsiadki", 
cerkiew  drewnianą  z  1718  r.  -  jedną  z  ładniejszych,  o  eleganckich,  gotyckich  proporcjach. 
Użycie  terminu  "gotycki"  ma  tu  przede  wszystkim  określać  zespół  cech  formalnych,  a  nie 
konkretnie  umiejscawiać  w  czasie.  "Gotyckość"  bowiem,  a  więc  strzelistość,  smukłość,  jest 
wręcz  archetypiczną  formą  obiektów  sakralnych  wznoszonych  przez  człowieka.  Ludowa 
wrażliwość  nadaje  świątyni  kształt  "dotykający  nieba",  niezależnie  od  tego  (tu  przywołać 
można  sylwety  kościółków  małopolskich  i  podhalańskich),  czy  jest  to  cerkiew,  czy  kościół 
katolicki, tak różniące się przecież od siebie w oficjalnej architekturze murowanej. 
 
 

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Wewnątrz zachowały się cenne malowidła. 
W  wiosce  działa  przyjemne  gospodarstwo  agroturystyczne,  prowadzone  przez  szwajcarskie 
małżeństwo Pita i Tabeę Kagi, tel./faks: (0-262) 335 353, e-mail: sirius_pro-@yahoo.com (8-
10 EUR za noc od osoby, kontakt w jęz. angielskim i niemieckim).. 
Zaraz za wioską jest skręt do Ieud (2 km). 
IEUD, JOD (WĘG.) 
Wioska leży w dolinie Valea Ieudului, potoku spływającego z północnych stoków gór Tibles. 
Miejscowość  wzmiankowano  po  raz  pierwszy  w  1364  r.  W  1844  r.  urodził  się  tu  słynny 
historyk marmaroski Ioan Mihaly, autor pracy Diplome maramureęene din secolele XIV si XV. 
W wiosce znajduje się najstarsza cerkiew w Maramuresz, datowana na rok 1364 (!).Położona 
jest  na  wzgórzu,  na  prawym  brzegu  potoku  -  stąd  jej  nazwa  Biserica  din  Deal  ('Cerkiew  ze 
Wzgórza'). Tutaj odkryto najstarszy dokument napisany po rumuńsku, pochodzący z lat 1391 - 
92  Zbornicul  de  la  Ieud,  katechizm  połączony  ze  zbiorem  praw  parafii  Ieud.  Wewnętrzne 
ściany cerkwi pokryte się również cennymi, choć jak w większości wypadków, zaniedbanymi 
malowidłami. Kościół zwykle jest zamknięty, lecz o klucze  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
zapytać  należy  mieszkańców  wsi,  którzy  widząc  turystów,  często  sami  wskazują,  do  kogo 
należy  się  udać.  W  centrum  wioski  wznosi  się  okazała  drewniana  cerkiew  unicka  z  1717  r.  - 
Biserica din Vale ('Cerkiew w Dolinie', wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO). 
W przeciwieństwie do większości marmaroskich cerkwi ta nie posiada pridvoru. Jeśli zwrócić 
uwagę na zamek u drzwi wejściowych, można zrozumieć, co to znaczy "cywilizacja drewna". 
Warto  zdecydować  się  na  nocleg  u  gospodarzy,  by  się  przekonać,  jak  wygląda  marmaroski 
dom.  Wnętrza  są  tu  bardzo  bogato  ozdabiane,  przeważnie  tkanymi  z  wełny,  kwiecistymi 
kobiercami.  Dekorowanie  nimi  miało  funkcję  praktyczną-  stanowiły  ocieplenie  drewnianych 
ścian  domu.  W  wielu  domach  kobierce  są  "wystawiane"  (uwieszone  pod  sufitem)  -  tak 
przechowywano posag panien na wydaniu. Nie tylko uroda panny, ale też dobytek gotowy do 
wzięcia kusić miał potencjalnego kandydata.  
 
 

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
  
 
 
 
 
 
 
Również lalka kolorowo ubrana, ustawiona w oknie domu, informowała, iż mieszka tu panna 
na wydaniu. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ieud jest wioską agroturystyczną. Zwiedzając cerkiew w centrum, można się zwrócić do osoby 
otwierającej, by nam poleciła jakieś gospodarstwo oferujące nocleg. Zaraz koło cerkwi mieszka 
nauczyciel Gavrila Chindris oferujący noclegi z wyżywieniem (l O USD od osoby, uwaga na 
horinkę, której skosztowania odmówić nie wypada, choć bardzo łatwo ścina z nóg!), można też 
poszukać  Yasile  Risco  (dom  nr  665)  organizującego  noclegi  z  ramienia  OVR.  Nocując  w 
wiosce,  warto  wybrać  się  rano  (w  godz.  7.00  -  8.00)  pod  cerkiew,  gdzie  na  długo  przed 
nabożeństwem  zbierają  się  na  modlitwach  wiejskie  kobiety.  Prawdziwym  świętem  jest 
niedzielna msza. 

Powrót na nocleg do pensjonatu w Complex Turistic Borsa  

 

11.09  –  rano  wstaliśmy  wcześniej  ,  bo  po  telefonicznym  uzgodnieniu  jeszcze 
podczas  pobytu  w  cabanie  Zugreni  mieliśmy  mieć  przejażdżkę  „Mocanitą”.  Po 
przyjeździe  na  stację  okazało  się  że  kolejka  ma  kurs  dopiero  w  poniedziałek. 
Dzidek próbował zaaranżować spotkanie z leśnikami rumuńskimi, ale się okazało 
że  poza  noclegiem  nie  są  w  stanie  w  niczym  innym  nam  pomóc.  Wobec 
powyższych  komplikacji  wszyscy  postanowili,  że  rezygnujemy  z  dalszych 
planów  w  Rumuni  i  jedziemy  na  Węgry  zwiedzając  po  drodze  pozostałe 
miejscowości. Przejazd przez : 
 
Sygiet  Maramoroski,

  SYGIET,SIGHETU  MARMATIEI  (rum.)  MARAMAROSSZIGET 

(węg.) 
Mimo  iż  administracyjnym  centrum  województwa  (judetul)  Maramuresz  jest  Baia  Marę, 
faktycznym  i  historycznym  ośrodkiem  regionu  jest  Sygiet.  Miasto  po  raz  pierwszy 
wzmiankowano  w  1328  r.,  a  w  1406  r.  wymieniane  jest  pod  nazwą  Plebans  de  Dyguet. 

background image

Węgierska  nazwa  Maramarossziget  (sziget  -  wyspa").  odwołuje  się  do  położenia  miasta  u 
zbiegu  rzek  Cisy,  Izy  i  Ronisoary.  Rumuni  wywodzą  nazwę  od  dackiego  słowa  seget 
oznaczającego  'fortecę,  twierdzę'.  Miasto  zawsze  było  stykiem  kultur,  nigdy  jednak  nie 
wywołujących  konfliktów.  W  1540  r.  powstała  tu  jedna  z  pierwszych  węgierskich  szkół 
kalwińskich  w  Siedmiogrodzie.  Jej  bogate  zbiory  biblioteczne  są  dziś  kolekcja  Biblioteki 
Teleki-Bolyai  w  Targu  Mures.  W  XVI  w.  powołano  tu  rumuńską  szkołę  reformowaną 
(kalwińską, jedną z pierwszych uczących w języku rumuńskim) działającą do XVII w. Sygiet 
ze  swą  wieloetniczną  mozaiką, która znajduje odzwierciedlenie w jego krajobrazie, zachował 
prowincjonalny, nieco sentymentalny klimat miasteczka położonego na wschodnich rubieżach 
Europy.  Mniej  chwalebny  powód  do  sławy  przyniósł  mu  wiek  XX.  We  wczesnych  latach 
komunizmu  powstało  tu  jedno  z  ciężkich  więzień,  którego  zadaniem  była  eksterminacja 
przedwojennej  rumuńskiej  elity  intelektualno-politycznej.  Do  realizacji  planu  idealnie 
wykorzystano "walory" miejsca (nowego znaczenia nabrały więc określenia 'wyspa' i 'twierdza' 
etymologicznie  związane  z  miastem).  Na  krańcu  świata  (Sygiet  jest  najdalej  na  północ 
położonym  miastem  Rumunii)  urządzono  ..czyściec",  z  którego  ..zbłąkane  dusze"  i  tak  nie 
miały  ucieczki,  bo  jakiż  sens  uciekać  do  ..piekła"  - oddalonego o 2 km ZSRR. To zagubione 
gdzieś  na  wschodzie  miasteczko  niezwykle  mocno  skupia  tragiczny  los  krajów 
środkowoeuropejskich. Tu urodził się i stąd został deportowany Elie Wiesel. laureat Pokojowej 
Nagrody  Nobla  w  1986  r.  -  pierwszy,  który  zdecydował  się  opisać  okropieństwa  obozów 
koncentracyjnych.  To  on  w  autobiografii  La  Nuit  (Noc)  po  raz  pierwszy  określa  działania 
hitlerowców  wobec  Żydów  mianem  Holocaustu.  W  2002  r.  Elie.  mieszkający  na  stałe  w 
Stanach Zjednoczonych, odwiedził Sygiet po raz pierwszy od czasu owej ..hitlerowskiej nocy". 
Podjęty  z  wielkimi  honorami  przez  prezydenta  Iona  Iliescu  uzyskał  tytuł  honorowego 
obywatela  miasta,  a  także  inne  wysokie  rumuńskie  odznaczenia  państwowe.  W  rym 
szczególnym  roku  uwaga  świata  nie  raz  skupiona  była  na  tej  części  Europy,  także  za  sprawą 
przyznania  Literackiej  Nagrody  Nobla  Węgrowi  żydowskiego  pochodzenia  -  Imre 
Kerteszowi.  Jego  los.  dziecka  wyrwanego  z  rodzinnego  Budapesztu  w  koszmar  Oświęcimia, 
tak  bliski  jest  przeżyciom  Wiesela.  Jak  żydowski  Budapeszt,  tak  Sygiet  jest  jedną  z  wysp 
pamięci, które pozwalają Europie odtwarzać zapomnianą geografię losów. 
Miejsca, które warto zobaczyć:  
Praktycznie  wszystkie  interesujące  miejsca  leżą  przy  P-ta  Eibertatii  lub  przy  którejś  z 
odchodzących uliczek: 
 kościół reformowany (XVI w.).  
kościół katolicki (XVI - XVIII w.).  
budynek starego magistratu (XVIIIw.), dziś archiwum państwowe.  
Warto zajrzeć do Muzeum Marmaroskiego 
(Muzeul Maramureęean, P-ta Eibertatii 15), założonego w 1875 r., z bardzo bogatą kolekcją 
etnograficzną.  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Malowniczy  skansen  (Muzeul  Satului)  położony  jest  przy  drodze  prowadzącej  z  miasta  w 
kierunku  Baia  Marę  (Str.  Bogdan  Voda,  czynny  codziennie,  prócz  poniedziałków,  w  godz. 
10.00 - 18.00). 
Wiezienie Marmaroskie (Str. Corneliu Coposu) jest dziś muzeum, a jednocześnie pomnikiem 
ofiar  komunizmu.  Ideę  jego  powołania  przedstawiła  Radzie  Europy  działaczka  Fundacji 
Academia  Civica,  zajmująca  się  dokumentacją  zbrodni  komunistycznych  w  Rumunii,  znana 
poetka Ana Blandiana. Od 1994 r. zaczęło ono działać pod patronatem Rady, a od 1997 r.-jako 
miejsce  pamięci  -  korzysta  także  z  pomocy  rządowej.  Budynek  powstał  w 1897 r. W 1944 r. 
stał  się  sowieckim  obozem  koncentracyjnym,  a  następnie  państwowym  więzieniem.  Od 
sierpnia  1948  r.  funkcjonował  jako  areszt  dla  młodych  intelektualistów  i  chłopów  z 
Maramuresz. Pierwszymi, którzy tu trafili, było 18 uczniów i studentów, żyjących jeszcze do 
dziś w mieście. W nocy z 5 na 6 maja 1950 r. umieszczono tu ponad 100 dygnitarzy (byłych 
ministrów,  ekonomistów,  wojskowych,  historyków,  publicystów,  polityków)  -  niektórych  z 
wysokimi  wyrokami,  część  zaś  w  ogóle  bez  rozpraw.  Większość  z  nich.  jako  działaczy 
przedwojennych liberalnych ugrupowań, uwięziono już w podeszłym wieku i byli to  m.in. 77-
letni Iuliu Maniu (przywódca Narodowej Partii Chłopskiej - PNT) oraz 84-letni (!) Constantin 
Bratianu (historyk, lider Narodowej Partii Liberałów - PNE). Później, w 1950 r., osadzono tu 
także  43  hierarchów  Kościoła  greckokatolickiego  i  katolickiego.  Choć  oficjalna  nazwa 
brzmiała  "specjalna  jednostka  pracy",  w  rzeczywistości  było  to  miejsce  eksterminacji  elity 
intelektualno-politycznej.  Więźniów  głodzono  i  przetrzymywano  w  ciężkich  warunkach  oraz 
zmuszano  do  morderczej  pracy  w  kopalniach  Baia  Sprie.  Cele  były  nieogrzewane;  więźniom 
zabroniono kłaść się na pryczach w ciągu dnia, a nawet spoglądać przez okno. Tych, którzy nie 
przestrzegali zakazu, zamykano w tzw. "czarnych" lub "szarych" celach bez światła z podłogą 
zalaną wodą. Ostatecznie też okna zabito deskami. W takich warunkach zamęczono na śmierć 
prawie 60 osób, których ciała grzebano we wspólnych grobach, pod osłoną nocy na obrzeżach 
miasta.  Piekło  trwało  do  1955  r.,  kiedy  na  mocy  Konwencji  Genewskiej  zmieniono  formułę 
więzienia,  a  tych,  którzy  przetrwali  umieszczono  w  innych  zakładach  lub wypuszczono. Inne 
rumuńskie  więzienia  były  jeszcze  cięższe,  szczególnie  te  biorące  udział  w  "programie 
resocjalizacji"  (np.  Cherla  i  Aiud,  1949  -  52).  Świadectwem  w  języku  polskim  może  być 
przetłumaczona przez Ireneusza Kanię relacja więźnia z Pitesti, Virgila lerunci, opublikowana 
w  czasopiśmie  "Karta"  nr  3/85.  Więzienie  sygieckie  to  ich  wspólny  pomnik,  którego 
najważniejszym  zadaniem  jest  gromadzenie  świadectw  tamtych  czasów.  Jego  kolekcja 
ewoluuje,  a  pracownicy,  szczerze  oddani  pełnionej  misji,  służą  swą  wiedzą  każdemu 
odwiedzającemu. 
Ducha żydowskiego Sygietu tropić można na małomiasteczkowych fasadach kamieniczek czy 
sennych  podwórkach.  Przy  Str.  Basarabia  zachowała  się  synagoga,  a  dom  rodzinny  Elie 
Wiesela znajduje się na rogu Str. Dragos Voda i Str. T. Yladimirescu. Str. 1. Szilagy (trzecia 
przecznica Str. Corneliu Coposu, przy której znajduje się więzienie) prowadzi obok cmentarza 
żydowskiego. 

 
 

background image

Sapantę („wesoły Cmentarz”), 

To  chyba  najsłynniejsza  miejscowość  Maramuresz  i  jedno  z  najdziwniejszych  miejsc  na 
świecie. Odkrył je francuski podróżnik określając mianem le gai cimetiere ('wesoły cmentarz') i 
pod taką właśnie nazwą cmentarz zasłynął w świecie. Dziś Cimitinil Yesel jest obowiązkowym 
punktem  zwiedzania  Maramuresz.  Wieś  słynie  także  ze  wspaniałych  wyrobów  z  wełny 
(kilimów,  narzut,  toreb  pasterskich).  Mieszkańcy  silnie  są  przywiązani  do  lokalnej  tradycji  i 
podkreślają własną odrębność wobec innych obszarów Maramuresz. Podstawą ich utrzymania 
są  rolnictwo  i  hodowla  (owce  wypasane  w  górach  Oas  i  Maramures)  oraz  rękodzielnictwo 
(wyroby  z  wełny).  Dzięki  sporemu  ruchowi  turystycznemu  rozwija  się  we  wsi  też 
pamiątkarstwo.  W  środku  wioski  znajduje  się  owa  główna  atrakcja  -  Wesoły  Cmentarz  -  z 
rzeźbionymi i malowanymi krzyżami nagrobnymi. Widniejące na nich sceny to prawdziwy raj 
dla  miłośników  sztuki  naiwnej.  Pojawiają  się  krzyże  jednoramienne  (w  tym  również 
maltańskie), dwu- oraz trzyramienne, czasem polichromowane jedno-, a czasem dwustronnie. 
Zwieńcza  je  dwuspadowy  daszek,  często  o  ozdobnych  listwach.  Poniżej  rzeźbionych 
przedstawień  znajdują  się  wycięte  w  drewnie  epitafia  relacjonujące  z  dużym  poczuciem 
humoru życie zmarłego, przybliżające jego charakter czy też okoliczności jego śmierci. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zwykle w tekstach nagrobków odnaleźć można informacje o wieku zmarłego w chwili śmierci, 
dacie  tej  ostatniej,  wykonywanym  zawodzie,  cechach  charakteru,  stosunku  do  bliskich  itd. 
Epitafia  wraz  z  przedstawieniami  ikonograficznymi  tworzą  często  "portret  zawodowy" 
zmarłego, ale są też takie, w których zwraca się uwagę na sposób spędzania czasu poza pracą 
(przejażdżka  na  rowerze,  czytanie  gazety,  słabość  do  trunków)  czy  też  wiek  zmarłego 
(przedstawienia  aniołków  na  nagrobkach  dzieci).  Przy  tworzeniu  owych  przedstawień 
wykorzystywano doskonałą znajomość życia wioskowego, cech osobowości członków lokalnej 
społeczności,  jak  również  liczne  motywy  z  bogatego  folkloru  Maramuresz.  Na  krzyżach-
nagrobkach  dominuje  kolor  niebieski  czy  też  jasnogranatowy.  Ten  charakterystyczny  odcień 
zaczęto  określać  jako  albastru  din  Sapanta.  Być  może  kiedyś  jego  sława  zrówna  się  ze 
słynnym  "błękitem  woroneckim"  (barwą  fresków  z  klasztoru  Voronet  na  Bukowinie).  Na 
niebieskim  tle  krzyży  widnieją  więc  wielokolorowe  napisy  i  obrazy  (tu  przeważają  głównie 
kolory:  biały,  żółty,  czerwony,  czarny).  Zachwyca  bogata  ornamentyka  krzyży.  Pojawiają  się 
motywy  geometryczne,  roślinne  i  znaki  solarne  (słońce,  księżyc,  gwiazdy,  rozety).  Krzyże  z 
cmentarza w Sapanta to tradycyjne trójce nagrobkowe -jednak zamiast zwykle widniejących na 
trójcach przedstawień świętych i symbolów wiary tutaj pojawiają się sceny z życia świeckiego. 
To decyduje o oryginalności tych przedstawień. A cmentarz sam w sobie stanowi unikatowy  

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
zbiór  dzieł  sztuki  ludowej.  Autor  krzyży,  Ioan  Stan  Patras,  zaczął  je  tworzyć  w  1935  r.  I 
tworzył je nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia-jak sam stwierdził, ale właśnie z drewna, 
gdyż  ludzie  w  Maramuresz  żyli  z  drzewem  i  żyli  z  drzewa.  Sam  mistrz  także  leży  na  tym 
cmentarzu,  pod  krzyżem,  który  wykonał  jeszcze  za  życia.  Tradycję  rzeźbienia  nagrobków  po 
śmierci Patrasa w 1977 r. przejął jego uczeń Dumitru Pop. Tak więc i współcześnie przybywa 
"wesołych nagrobków". Nagrobki wykonywane przez uczniów mistrza różnią się od tych, jakie 
tworzył  Patras:  zwykle  bardziej  dynamiczne  są  ujęcia  postaci,  pojawia  się  większe 
zróżnicowanie  kolorystyczne  i  głębszy  ryt.  Obok  ujęć  jednopostaciowych  pojawiają  się  też 
scenki,  w  których  zmarłemu  towarzyszą  inne  osoby  (czasem  przy  czynnościach,  których 
przedstawień zwyczajowo nie umieszcza się na nagrobkach, jak np. picie wódki). Coraz więcej 
też pojawia się na krzyżach nagrobnych obrazów ukazujących wypadki samochodowe. 
Będąc  w  Sapanta  warto  odwiedzić  dom-muzeum  Ioana  Patrasa.  Obecnie  mieszka  tam  i 
tworzy  wspomniany  Dumitru  Pop.  Dom  stojący  kilkaset  metrów  za  cmentarzem  (po  jego 
północnej  stronie  -  trafimy  tam  drogą  idącą  wzdłuż  wschodniego  ogrodzenia  cmentarza) 
rozpozna  się  łatwo,  dzięki  płaskorzeźbom  pokrywającym  zarówno  bramę  wejściową  na 
podwórko, jak i szczyt domu. Po zakupieniu biletu (kilkaset lei) można zwiedzać dom mistrza - 
ściany pokrywają liczne płaskorzeźby i malowidła na szkle. Poniżej, na podłodze stoją bogato 
rzeźbione  i  malowane  stołeczki.  Eksponaty  można  oglądać,  ale  też  zakupić  (choć  ceny 
wysokie: od 30 USD za miniaturki krzyży nagrobnych do 250 USD za malowane krzesło), jak 
również zamówić sobie mininagrobek z własną podobizną (i choć pewnie to ociupinkę upiorne, 
niektórzy  turyści  lubują  się  w  kupowaniu  takich  nagrobków).  Nie  tak  dawno  na  ścianach 
domu-muzeum  wisiały  jeszcze  płaskorzeźby  przedstawiające  Nicolae  i  Elenę  Ceausescu  oraz 
taka,  na  której  widniał  cały  rząd  komunistycznego  dyktatora.  Niestety,  nie  są  one  obecnie 
eksponowane. 
Oprócz  tego  w  centrum  wsi  jest  tu  też  drugi  cmentarz,  leżący  na  zachodnich  jej  krańcach. 
Mniej  tam  drewnianych  rzeźbionych  nagrobków,  ale  za  to  położenie  w  szczerych  polach  na 
krańcu  wsi  nadaje  tej  małej  nekropolii  ciekawą  atmosferę,  a  i  turystów  się  tu  nie  uświadczy. 
Sapanta  znana  jest  także  z  tradycji  tkania  wełnianych  pledów.  Są  one,  podobnie  jak  inne 
artykuły  rękodzielnicze,  wystawiane  przed  domami.  Wystarczy  zawołać  gospodarza  i 
utargować  cenę.  W  wiosce,  mniej  więcej  kilometr  na  północ  od  szosy  wiodącej  do  Sygietu, 
powstaje  kompleks  klasztorny.  Miłośnicy  budownictwa  drewnianego  winni  rzucić  okiem  na 
ogromną cerkiew w stylu marmaroskim stanowiącą główną świątynię tegoż kompleksu. 
 
SATU MARE, SZATMARNEMETI SATHMAR (MEM.) 
To  jedno  z  najładniejszych  miast  północno-zachodniej  Transylwani.  Wprawdzie  nie  jest 
najstarsze  ani  nie  może  się  poszczycić  unikatowymi  zabytkami,  tworzy  jednak  bardzo 
przyjemną  i  interesującą  całość.  Należy  do  grupy  miast  -  podobnie  jak  Oradea,  Arad  i 
Timisoara - które zatrzymały wiele z eleganckiego klimatu belle epoque. 
Miejsca, które warto zobaczyć; 
 
 

background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Katedra  katolicka  (P-ta  Libertatii)  wzniesiona  w  latach  1786-98,  barokowo-klasycystyczna, 
jednoprzestrzenna  z  transeptem.  Nad  całością  dominuje  potężna  kopuła,  fasadę  zdobi 
antykizujący  portyk  (z  kolumnami  korynckimi).  Flankujące  go  wieże  dodano  w  1837  r. 
Katedra  była  mocno  zniszczona  w  czasie  II  wojny  światowej  i  zamknięta  aż  do  ukończenia 
restauracji w 1961 r. Z katedrą sąsiaduje pałac biskupi, neoklasycystyczny z XIX w. 
Kamienice  przy  P-ta  Libertatii:  Casa  Ormos  (neoklasycystyczna,  XIX  w.)  i  Casa  Alba 
(secesyjna, 1911 - 12) 
Kościół reformowany, zwany "Kościołem z Łańcuchami" (P-ta Pacii), barokowy, największy 
w mieście, zbudowany w XVIII stuleciu w ciągu 19 lat. Przed kościołem znajduje się pomnik  
założyciela  węgierskiej szkoły w mieście Ferenca Kólcsey. 
Teatr Północny (Str. Horea 5), neoklasycystyczny z 1889 r. 
Cerkiew  prawosławna  (Str.  l  Decembrie  1918),  powstała  w  latach  1932-37,  zawiera  wiele 
rumuńskich elementów narodowych. 
Budynek  hotelu  Dacia  (P-ta  Libertatii  8),  powstały  w  wyniku  konkursu  wygranego  przez 
wiedeńskich  architektów  w  1902  r.,  jeden  z  najpiękniejszych  secesyjnych  budynków 
Transylwanii. 

             Przekroczenie granicy rumuńsko-węgierskiej, przejazd przez   
             Nyregyhazę nocleg w motelu 5 km za Nyregyhazą, centrum   
             wypoczynkowym z basenami termalnymi zwanym Sóstó. Wieczorem i   
             przez część nocy została utrwalana przyjaźń polsko – węgierska. 
12-09 - Rano się okazało że baseny są nieczynne a do wyboru są czysto   
             komercyjne typu jakuzi wobec powyższego zdecydowaliśmy pojechać do   
             Tokaju na degustacje wina, 

Historia 
U stóp góry, w widłach dwóch wielkich rzek już w XI w. stał zamek,  
zniszczony później przez Tatarów. W XIII w. król Bela IV osiedlił w Tokaju (znanym z nazwy 
co najmniej od XI w.) włoskich winiarzy, którzy na stokach wulkanicznego wzgórza założyli 
winnice.  Znaczenie  potężnej  twierdzy  wzrosło  w  czasach  Jana  Zapolyi.  Władca  ten  obdarzył 
miasto przywilejami, gdyż właśnie w nim został koronowany na króla. W drugiej połowie XVI 
w.  Tokaj  spustoszyli  Turcy,  a  niedługo  potem  przeszedł  on  na  własność  Stefana  Batorego, 
później Gabora Bethlena, a w końcu Rakoczych. Dzięki winnicom Franciszek Rakoczy II mógł 
finansować powstanie przeciw Habsburgom. W 1704 r. zarządził zburzenie zamku, gdyż obiekt 
okazał się przestarzały i nieprzydatny w obronie. Ledwo widoczne szczątki budowli widnieją 
na terenie rezerwatu w widłach Cisy i Bodrogu. 
Rozkwit  potęgi  winiarskiej  Tokaju  nastąpił  w  XVII-XVIII  w.,  kiedy  w  mieście  osiedlili  się 
uciekający przed Turkami greccy kupcy. Słodkie wina zawojowały najpierw Polskę i Rosję, a 
następnie  trafiły  do  Francji.  Król  Ludwik  XIV  zachwycony  tokajem  aszu  nazwał  go  "winem 
królów  i  królem  win",  żona  cara  Piotra  Wielkiego  nie  mogła  przeżyć  bez  aszu  ani  dnia,  a 
Anatole France wychwalał ten wspaniały trunek górnolotnymi słowy. Ciężkie czasy nastały w 
XX w. Prawie cała społeczność tokajskich Żydów (pamiątką po nich jest zrujnowana synagoga 

background image

przy  Serhaz)  zginęła  w  obozach  zagłady,  a  w  pozostałych  winiarzach  nowa  władza  widziała 
kułactwo  i  zagrożenie  systemu.  Winnice  profilaktycznie  rozdrobniono  i  znacjonalizowano,  a 
Tokaj pozbawiono praw miejskich, które odzyskał dopiero w 1986 r. 
Zwiedzanie 
Przy  Bajcsy-Zsiliszky  u.,  między  dworcem  a  centrum,  stoi  barokowy  dwór  Rakoczych-
Desewffych,  w  którym  dziś  mieści  się  internat  szkolny.  Centrum  tworzy  Kossuth  ter  z 
pocieszną fontanną Bachusa oraz kilka uliczek między porośniętym winnicami zboczem Łysej 
Góry  a  rzeką.  Przy  placu  wznosi  się  kościół  z  początku  XX  w.,  a  tuż  obok  niego  widać 
kamienny przedsionek słynnych 600-letnich piwnic Rakoczego (Rakóczi pince; Kossuth ter 15; 
degustacje  IV-X  10.00-19.00;  2700  Ft  za  6  gatunków  win|.  Labirynt  porośniętych  pleśnią 
korytarzy, gdzie w beczkach dojrzewają wina, sięga 1,5 km w głąb góry. W kamieniczce obok 
wejścia  można  kupić  rozmaite  roczniki  tokajów  w  oryginalnych  opakowaniach  (zresztą  w 
miasteczku  jest  kilka  podobnych  sklepów).  Na  sąsiednim  budynku  (mieści  się  w  nim apteka) 
widnieje  tablica  upamiętniająca  wizytę  w  mieście  słynnego  lekarza  Paracelsusa  (1493-1541), 
który z pozytywnym skutkiem badał lecznicze właściwości tokajskich win. Zabytkowy Tokaj 
powoli  odzyskuje  barwy,  gdyż  coraz  więcej  zaniedbanych  rokokowych  i  klasycystycznych 
kamieniczek  otrzymuje  nowe  elewacje.  Kilka  kroków  od  Kossuth  ter,  w  dawnym  domu 
greckich handlarzy wina przy Bethlen utca 7 otwarto Muzeum Tokajskie (Tokaji Muzeum; V-
XI  wt.-nd.  9.00-  17.00;  200/100  Ft),  w  którym  zgromadzono  m.in.  pisemne  wypowiedzi 
znanych  osób  na  temat  tokaju,  archiwa  miejskie,  judaika  i  oczywiście  kolekcję  dawnych 
narzędzi winiarskich (na poddaszu). Obok muzeum jest wejście do dość rozległego lochu. 

Po 

degustacjach 

pojechaliśmy 

stronę 

granicy 

słowackiej. 

Przed 

przekroczeniem  granicy  zjedliśmy  wystawny  obiad  w  ostatniej  miejscowości 
przed  granicą  Satoraljaujhely,  przekroczenie  granicy  węgiersko-słowackiej, 
przejazd  przez  Słowację,  przekroczenie  granicy  polsko-słowackiej.  Wieczorem 
po  przyjeździe  do  Przemyśla  przy  dobrym  piwie  i  wspominkach  została 
zakończona nasza kolejna wyprawa w Karpaty