background image

   POCZĄTKI 

KAMPANII 

 

Zdobycie Konstantynopola przez Turków osmań-

skich w 1453 roku uznaje się bądź za wydarzenie wy-
znaczające ostateczny kres cesarstwa rzymskiego, bądź 
też jedynie za akt wchłonięcia zbędnego reliktu historii 
przez nowe, ekspansjonistyczne imperium. Oba te po-
glądy są w istocie błędne; należy też pamiętać, że nie 
wolno rozpatrywać tego wydarzenia z jednej tylko per-
spektywy. Faktyczne znaczenie klęski Konstanty-
nopola w 1453 roku wiąże się nie z upadkiem starożyt-
nego porządku, lecz z narodzinami czegoś zupełnie 
nowego: imperium osmańskiego w pełnym jego kształ-
cie, państwa, które miało przetrwać aż do 1922 roku. 
  Turcy osmańscy nazywali Bałkany Rumeli, Rume-
lią, „ziemią Rzymian”. Dla Turków Rumelia była tym, 
czym dla hiszpańskich konkwistadorów Ameryka: ob-
szarem do podbicia, którego ludność dojrzała już do 
przyjęcia islamu. Wśród zdobywców dominowały przy 
tym męskie cnoty odwagi i hartu ducha. Należy zauwa-
żyć, że w połowie XV wieku elity osmańskie dzieliły 
się na dwa obozy. Jeden dążył do realizacji dawnego, 
heroicznego ideału ghazi, prowadząc pod sztandarem 
wiary wojny graniczne, drugi składał się z ludzi pra-
gnących wprowadzenia nowej, scentralizowanej strate-
gii działań wojennych i administracyjnych. Feudalna 
elita z założenia sprzeciwiała się centralizacji, nato-
miast kapykułowie (kapikulu), słudzy Bramy, byli zwo-
lennikami skupienia władzy w ręku sułtana. Choć teo-
retycznie kapykułowie byli niewolnikami, to wielu spo-
śród nich urodziło się jako ludzie wolni, którzy z dumą 

background image

przyjmowali tytuł kul. Faktycznie można ich nazwać 
ludźmi sułtana. W otoczeniu sułtana Mehmeda II, zdo-
bywcy Konstantynopola, znajdowały się osoby wywo-
dzące się z obu wspomnianych obozów. 
  Podbój stolicy Bizancjum spędzał sen z powiek 
dowódcom muzułmańskich armii od czasu pierwszych 
prób jej zdobycia w VIII wieku. Oprócz tego Turcy ma-
rzyli również o zdobyciu Kiztl Elma,  „Czerwonego 
Jabłka” - pragnienie to prowadziło ich więc prostą dro-
gą ku Konstantynopolowi. Sułtan Mehmed II oraz jego 
bezpośredni  następcy  przyjęli  tytuł  sultan‒i Rum, 
„władców Rzymu”, przypisując sobie dziedzictwo bi-
zantyjskie i rzymskie. W rzeczy samej - Turcy osmań-
scy przez muzułmanów ze wschodu często zwani byli 
Rumiyun.
 
  Ostatni Bizantyjczycy również nazywali siebie 
Rzymianami, choć ich cesarze nie władali już wielkimi 
obszarami. Te ziemie, które pozostały w ich rękach, 
mogły jednakże służyć jako bazy morskie dla potęż-
nych rywali Turków z  Italii.  Na lądzie  jedyną siłą    

       

w Europie stawiającą czoła Osmanom było królestwo 
węgierskie.  W  1444  roku  podczas  krucjaty  morskiej               
i lądowej imperium osmańskie zostało niemal przecięte 
na pół. Despotesowi Morei w południowej Grecji, 
przyszłemu cesarzowi Konstantynowi XI, udało się 
nawet przebić daleko na północ, na terytoria wasalne 
Turków. Dla Mehmeda II, który w wieku 12 lat, po ab-
dykacji swego ojca Murada II, został sułtanem (lipiec 
1444), wydarzenia tamtego lata stanowiły osobistą po-
rażkę. Wielki wezyr Çandarli Halil nakłonił Murada do 

background image

powrotu, ten zaś pokonał Węgrów pod Warną i zmusił 
Bizantyjczyków do odwrotu. Dwa lata później Murad 
oficjalnie przyjął na nowo tytuł sułtana, a młody Me-
hmed został oddelegowany, by zarządzać niewielką 
prowincją w Anatolii. W czasie swych przejściowych 
rządów Mehmed II nabrał doświadczenia, z pewnością 
też zwrócił uwagę, że armia jego ojca przekraczała 
Bosfor pod osłoną dział, mających powstrzymać galery 
chrześcijan. Najwyraźniej wyciągnął z tego ważną nau-
kę, gdyż dokładnie w tym samym miejscu wzniósł póź-
niej potężną fortecę Rumeli Hisar. 
  Dla Turków bizantyjski cesarz był zwykłym tekfu-
rem (ormiański termin na określenie króla), a jego 
wielkie miasto, Konstantynopol, było ledwie cieniem 
potężnej niegdyś stolicy. Faktycznie cesarz (podobnie 
jak podległy mu despotes Morei) był wasalem osmań-
skiego sułtana. Stolica sułtanatu znajdowała się w Edir-
ne (Adrianopolu) w Tracji, około 160 kilometrów na 
zachód od Konstantynopola. Położone daleko na 
wschodzie bizantyjskie cesarstwo Trebizondy (Trape-
zuntu) stanowiło w istocie oddzielne państwo rządzone 
przez konkurencyjną dynastię. Niewielkie włości Bi-
zancjum na północy - Mangup na Krymie - stanowiły 
ledwie odrośl genueńskiej kolonii na wybrzeżu półwy-
spu. Wenecja i Genua panowały na morzu i kontrolo-
wały większość wysp oraz kilka nadbrzeżnych enklaw 
Morza Egejskiego i Morza Czarnego. Akwen Morza 
Czarnego stanowił obszar, gdzie przecinały się główne 
szlaki handlowe łączące Europę z Azją Środkową, Ru-
sią i Bliskim Wschodem. W centrum znajdował się 

background image

Krym, którego wybrzeża kontrolowała w większości 
Genua. Wenecja walczyła z Genuą o strategicznie po-
łożoną wyspę Tenedos (obecnie Bozca) w północnym 
rejonie Morza Egejskiego, tuż przy wejściu do Darda-
neli. 
  Ateńskie księstwo krzyżowców rządzone było 
przez ród włosko‒kataloński, który spowinowacony był                   
z aragońskimi władcami południowej Italii. To zaś, co 
pozostało z niegdyś potężnego bizantyjskiego despotatu 
Epiru, stanowiły trzy nabrzeżne zamki i Wyspy Jońskie 
zarządzane przez włoskiego władcę, Leonarda III Toc-
co. Na północy część albańskich klanów uznała za 
swego przywódcę Jerzego Kastriotę, lepiej znanego 
pod imieniem Skanderbeg - większość jego wysiłków 
skupiała się na jednoczesnej walce z Wenecją i z Tur-
kami. 
  Na wschodzie zwierzchnictwo osmańskie obejmo-
wało o wiele mniejsze obszary niż tereny współczesnej 
Turcji. W północnej Anatolii lojalnym wasalem sułtana 
był bejlik Candarogullart z Synopy, lecz na południu 
osmańskie zwierzchnictwo zaakceptowali pod przymu-
sem jedynie mieszkańcy Karamanu. Po drugiej stronie 
Morza Czarnego znajdował się potężny chanat krym-
ski, powstały za sprawą Hadżiego Gireja, który odłą-
czył część ziem od terytoriów wielkiej mongolskiej 
Złotej Ordy. Katolickie królestwo polsko‒litewskie 
przejęło z kolei znaczne obszary prawosławnej Rusi              
z częścią wybrzeża Morza Czarnego włącznie. Ruś nie 
miała żadnych ważkich interesów związanych z prawo-
sławnym Konstantynopolem - kilka lat wcześniej bo-

background image

wiem metropolita Moskwy ogłosił autonomię Kościoła 
ruskiego, co w rezultacie oznaczało zerwanie kon-
taktów z Bizancjum. 

  Większość krajów chrześcijańskich zajęta była wła-

snymi sprawami, tymczasem gdy w 1451 roku Me-
hmed II ponownie wstąpił na tron, od razu ujawniła się 
jego determinacja, by zdobyć Konstantynopol. Sułtan 
nie był jeszcze na tyle silny, by odsunąć od władzy sta-
rego, zachowawczego wielkiego wezyra Çandarlego 
Halila, powołał natomiast na stanowiska drugiego             
i trzeciego wezyra swoich najbliższych doradców: Za-
ganosa Paszę i Szehaba ad‒Dina Paszę. Okazał się przy 
tym władcą bezwzględnym - kazał zabić swego młod-
szego brata, Küҫüka Ahmeda, pozbywając się w ten 
sposób potencjalnego rywala. Przy życiu pozostał 
wówczas już tylko jeden człowiek, mogący rościć sobie 
prawa do osmańskiego tronu ‒ był nim książę Orhan, 
który przebywał na uchodźstwie politycznym w Kon-
stantynopolu. 

  Zarówno cesarz Bizancjum, jak i władca Karamanu 

uważali sułtana Mehmeda II za niedoświadczonego 
młodzieńca. Jednak Mehmed i jego doradcy wojenni 
już zdążyli dojść do wniosku, że do zabezpieczenia 
swojej władzy potrzebują wielkiego zwycięstwa. Pod-
bój Konstantynopola zapobiegłby w przyszłości zarów-
no wykorzystaniu miasta w charakterze bazy do ewen-
tualnej krucjaty, jak i przejęciu go przez którąś z wro-
gich zachodnioeuropejskich potęg. Mehmed II opisał 
ówczesną sytuację prosto i zwięźle:  

background image

 Ghaza [święta wojna] jest dla nas, tak jak była dla 

naszych ojców, podstawowym obowiązkiem. Konstan-
tynopol, usytuowany w środku naszych ziem, chroni na-
szych wrogów i podburza ich przeciwko nam. Zdobycie 
tego miasta stanowi zatem kluczowe zadanie, gdy idzie 
o zabezpieczenie przyszłości i bezpieczeństwa państwa 
osmańskiego. 

  Wkrótce po ponownym objęciu przez Mehmeda II 
tronu Ibrahim Bej z Karamanu najechał sporny obszar 
Hamid‒ili. Wystarczyło jednak przeprowadzić krótką 
kampanię, by Ibrahim zrozumiał, iż nie wolno igrać              
z młodym sułtanem. Cesarz Bizancjum, Konstantyn XI 
również uważał, że Mehmed nie jest poważnym prze-
ciwnikiem, i próbował wymusić na nim ustępstwa, gro-
żąc, że wyśle księcia Orhana do Turcji w celu wzniece-
nia wojny domowej w państwie osmańskim. Tymcza-
sem Mehmed, który pojął za żonę córkę Ibrahima Beja, 
wrócił z wyprawy jeszcze mocniej zdeterminowany, by 
zniszczyć Konstantynopol. Nawet sam Çandarli Halil 
stracił wówczas cierpliwość.  

  Nierozważni Grecy!  - miał wykrzyknąć. - Od wy-
starczająco długiego czasu znam już ivasze niecne za-
biegi. Poprzedni sułtan
  [Murad]  był  tolerancyjnym             
i sumiennym przyjacielem waszego kraju. Obecny 
władca nie jest jednak taki. Jeśli Konstantynopol zdoła 
uniknąć skutków jego buńczucznego usposobienia i po-
rywczego gniewu, to wyłącznie dzięki temu, że Bóg 
wciąż wspiera wasze przebiegłe i wszeteczne plany.
 

background image

  W drodze powrotnej do Edirne sułtan natknął się                 
w Dardanelach na blokadę złożoną ze statków chrześci-
jańskich, postanowił zatem przeprawić się przez Bosfor 
- prawdopodobnie właśnie wówczas Mehmed przeko-
nał się, iż należy wybudować potężną twierdzę na eu-
ropejskim brzegu cieśniny. Dotarłszy do Edirne, sułtan 
odebrał Çandarlemu Halilowi zwierzchnictwo nad ar-
mią janczarów i ustanowił jako dowódców innych od-
działów piechoty własnych oficerów z grona niewol-
nych pozyskanych do służby w ramach devsirme. Çan-
darli Halil zaczął obawiać się o swe życie, bowiem wie-
lu dworzan uważało go za przyjaciela niewiernych, 
jednak w owym czasie Mehmed nie mógł sobie jeszcze 
pozwolić na usunięcie potężnego, wytrawnego polity-
ka. Postanowił wszakże sprawdzić, jakie jest rzeczywi-
ste nastawienie jego poddanych do pomysłu prze-
prowadzenia ataku na Konstantynopol. W tym celu sam 
sułtan i jego najbliżsi doradcy zaczęli spacerować nocą 
po Edirne w przebraniu prostych żołnierzy, przysłuchu-
jąc się rozmowom ludzi w gospodach. 
  Tymczasem cesarz Konstantyn świadom grożącego 
mu niebezpieczeństwa słał pilne poselstwa z prośbą             
o pomoc. Czternastego lutego 1452 roku senat Wenecji 
udzielił wymijającej odpowiedzi, obiecując jedynie 
wyekspediowanie posiłków wojskowych. Wielu we-
neckich senatorów uważało już wtedy sprawę Bizan-
cjum za przegraną i wolało poprawić relacje republiki  
z imperium osmańskim. W obliczu tak chwiejnej po-
stawy Çandarli Halil postanowił przeciwdziałać zabie-
gom Konstantynopola i odnowił układy z Wenecją, 

background image

Węgrami i wasalnymi państwami Serbii i Wołoszczy-
zny. 
  Już w 1451 roku wydano rozkazy gromadzenia ma-
teriałów i najęcia robotników do budowy Rumeli Hisar, 
gdy tymczasem lud Konstantynopola zawodził:  Oto 
nadchodzą dni Antychrysta, bliski jest koniec miasta. 
Cesarz Konstantyn upomniał sułtana w związku z tym, 
że ten nie poprosił o pozwolenie na budowę tureckiej 
twierdzy na terytoriach Bizancjum, na co Mehmed od-
parł po prostu, iż teren ów był niezamieszkany, a Kon-
stantyn nie włada żadnym obszarem poza murami Kon-
stantynopola. 
  Mehmed II potrzebował odpowiednio silnej floty, 
aby zapobiec atakom z zewnątrz podczas budowy Ru-
meli Hisar. Chrześcijanie byli zaskoczeni, gdy nagle na 
wodach Bosforu pojawiły się okręty osmańskie: sześć 
galer wojennych, 18 mniejszych galiot oraz 16 statków 
zaopatrzeniowych ściągniętych z Gallipoli. Prace roz-
poczęto w kwietniu 1452 roku w najwęższym miejscu 
cieśniny Bosfor, szerokim jedynie na 88 metrów; 31 
sierpnia 1452 pięciuset robotników ukończyło wielką 
fortecę na planie zbliżonym do trójkąta. Prace nie prze-
biegały jednak w spokoju. Dochodziło do starć pomię-
dzy tureckimi żołnierzami a bizantyjskimi wieśniakami, 
głównie z powodu braku dostaw ziarna - cesarz Kon-
stantyn żądał bowiem, by wszelkie zapasy gromadzono 
w Konstantynopolu. Kilku eunuchów z haremu sułtana 
zbliżyło się zanadto pod mury Konstantynopola i zosta-
ło aresztowanych; wybłagali jednakże wolność, twier-

background image

dząc, iż zostaną zgładzeni, jeśli nie wrócą na czas do 
swoich obowiązków. 
  Turcy określali Rumeli Hisar także mianem Bogaz 
Kesen,
 Grecy zaś nazywali twierdzę Laimokopia. Obie 
nazwy znaczą to samo: „przecinający cieśninę” lub 
„podrzynający gardło”. Natychmiast po ukończeniu bu-
dowy obsadziło ją czterystu ludzi pod wodzą Firuza 
Beja - jego zadaniem było wymuszać opłatę od prze-
pływających statków. Te spośród okrętów, których za-
łogi odmawiały uiszczenia okupu, ostrzeliwano i nie-
kiedy zatapiano ogniem z dział ustawionych na brzegu. 
Największe z nich mogło, wedle relacji świadków, ra-
zić pociskami o masie 272 kilogramów; spośród znale-
zionych w Rumeli Hisar kul najcięższe ważyły 204 ki-
logramy. 
  Tydzień później, po powrocie Mehmeda do Edirne, 
na wody cieśniny wypłynęła flota osmańska pod wodzą 
Baltaoğlu Sulejmana Beja. Jesienią 1452 roku oddziały 
z prowincji Rumelii rozbiły obóz tuż przy stacjonu- ją-
cychpodEdirneelitarnychjednostkachstrażypalacowej. 
Płatnerze i wytwórcy broni w cały państwie mieli pełne 
ręce roboty, sułtan zaś studiował najnowsze strategie 
wojskowe, zarówno stosowane na Wschodzie, jak i na 
Zachodzie. Jednym z jego doradców był słynny włoski 
naukowiec, podróżnik i kolekcjoner starożytnych za-
bytków, Ciriaco de Pizzicoli, powszechnie znany jako 
Ciriaco z Ankony. Wśród pozostałych ekspertów, któ-
rzy zgromadzili się na dworze Mehmeda II, znajdował 
się węgierski inżynier imieniem Urban; porzucił on 
stanowisko w wojskach Bizancjum, gdyż cesarz nie był 

background image

w stanie - lub też nie chciał - zaopatrzyć go w niezbęd-
ne fundusze i materiały do pracy. Gdy spytano go, czy 
potrafi zbudować działo zdolne zburzyć mury Bizan-
cjum, odpowiedział, że tak; przyznał jednak, iż będąc 
raczej specjalistą od konstrukcji bom- bard niż znawcą 
sztuki artyleryjskiej, nie jest w stanie skonstruować ta-
kiego działa, które mogłoby razić Bizancjum z odległo-
ści, w jakiej leży Rumeli Hisar. Mehmed II obiecał do-
starczyć Urbanowi, czegokolwiek ten zechce i stwier-
dził, że kwestię zasięgu rozwiąże się później. 
  Zbudowanie odpowiednich dział dla Rumeli Hisar 
zajęło dwa miesiące. Dziesiątego listopada otworzono 
ogień do dwóch weneckich statków powracających              
z Morza Czarnego. Włoscy marynarze najedli się stra-
chu, lecz zdołali bezpiecznie doprowadzić swe jednost-
ki do Konstantynopola. Tureccy artylerzyści poprawili 
zasięg i 25 listopada zatopili wenecki statek dowodzo-
ny przez Antonia Erizza. Gdy wieść o tym dotarła do 
sułtana Mehmeda, nakazał on Urbanowi zbudować 
działo dwa razy większe niż pierwsze, zdolne razić ku-
lami o wadze przekraczającej 450 kilogramów. Przete-
stowano je przed nowym pałacem sułtana i zgodnie               
z planem masywny pocisk z kamienia przeleciał ponad 
półtora kilometra. 
  Widząc tak jawne przygotowania, cesarz Konstan-
tyn zarządził zaopatrzenie miasta w żywność, wino,              
a nawet w wialnie, ściągając także ludzi z pobliskich 
wiosek. Zimą na przełomie roku 1452 i 1453 wysłał 
również statki na Morze Egejskie w celu nabycia po-
żywienia i sprzętu wojennego. Jeden z większych okrę-

background image

tów został zatrzymany przez przeciwne wiatry na Chios 
i powrócił do Konstantynopola dopiero wówczas, gdy 
rozpoczęło się już oblężenie. Podczas zimy dokonano 
również przeglądu i naprawy umocnień miasta, a z ko-
ściołów i zakonów zebrano srebro, by opłacić oddziały 
najemne. 
  Wielu obywateli Konstantynopola było przekona-
nych, że stolicę mogą teraz ocalić jedynie sam Bóg             
i Matka Najświętsza i że cesarz postępował nierozważ-
nie, próbując zawrzeć układ ze schizmatyckim Kościo-
łem katolickim zachodniej Europy. Dotychczas, poza 
wyrazami otuchy, z Zachodu napłynęło niewiele pomo-
cy. Trebizonda, stanowiąca nominalnie część cesarstwa 
bizantyjskiego, zajęta była własnymi problemami, a de- 
spotesi Morei, Demetriusz i Tomasz, w październiku 
1452 roku sami musieli stawić czoła najazdowi Tur-
ków. Podczas owych walk wojska bizantyjskie pod 
wodzą Mateusza Asanesa zdołały schwytać jednego        
z wyższych dowódców osmańskich, Ahmeda Beja. Nie 
zmieniło to jednak sytuacji strategicznej i nie można 
było spodziewać się jakiejkolwiek pomocy dla Kon-
stantynopola ze strony despotatu Morei. Pozostałe en-
klawy łacińskie w Grecji były zbyt słabe, by móc co-
kolwiek zrobić. Podobnie nie sposób było liczyć na 
państwa bałkańskie - władca Serbii, Jerzy, był bowiem 
wasalem tureckiego sułtana. Z kolei według bizantyj-
skiego kronikarza Georgiosa Sfrancesa generał węgier-
ski Janos Hunyadi miał zażądać Mesembrii i Selymbrii 
w zamian za pomoc udzieloną Konstantynopolowi. 
Sfrances podaje również, że egejska wyspa Lemnos 

background image

miała zostać podarowana królowi Aragonii Alfonsowi 
V, by ten spożytkował ją jako bazę morską, dzięki któ-
rej mógłby wspierać stolicę Bizancjum. Nic jednak nie 
wyszło z żadnej z tych propozycji. Z kolei tureccy 
władcy Anatolii bądź to sprzymierzyli się z Turkami 
osmańskimi, bądź też po prostu się ich obawiali. 
  Wenecjanie, po tym jak zatopiono ich statek na wo-
dach Bosforu, zaczęli się zastanawiać, w jaki sposób 
chronić swe konwoje kupieckie płynące z Morza Czar-
nego. Gabriele Trevisan (albo Trevisano), wicekapitan 
floty weneckiej, został wysłany do Konstantynopola, 
gdzie jego okręty i marynarze mieli w razie konieczno-
ści pomóc w obronie miasta. Senat zadecydował także, 
by dozbroić dwa transportowce, które - każdy z 400 
żołnierzami na pokładzie - wyruszały w towarzystwie 
15 galer w kierunku Konstantynopola 8 kwietnia. We-
neccy zarządcy Krety postanowili również wysłać dwa 
okręty wojenne do Negroponte. Dowódcą tej wyprawy 
został Zaccaria Grioni, który właśnie powrócił ze stoli-
cy Bizancjum. Zmieniła się wówczas struktura dowo-
dzenia i zwierzchnictwo nad flotą kierowaną do Kon-
stantynopola przejął Giacomo Loredan (albo Loreda-
no), naczelny kapitan morski, który już był w drodze na 
wschód. Kazano mu jednak poczekać w Modonie na 
galery dowodzone przez Ahdsego Longa. Z powodu 
dalszych opóźnień nakazano Longo skierować flotę do 
Konstantynopola, gdzie miał się stawić przed wenec-
kim bajlifem (miejscowym konsulem) Minottem i cze-
kać na Loredana. Ostatecznie Alvise Longo wypłynął            
z Wenecji 19 kwietnia z jednym tylko okrętem, nato-

background image

miast główna flota wenecka, zgromadzona na Morzu 
Egejskim, nie zdążyła pomóc Konstantynopolowi. Na-
leży pamiętać, że przesłanie wiadomości z Konstanty-
nopola do Wenecji przez Negroponte i Korfu trwało 
podówczas co najmniej miesiąc. 
  Tymczasem przebywający w Konstantynopolu oby-
watele weneccy musieli zadecydować, co czynić dalej. 
Bajlif Girolomo Minotto namawiał Trevisana, by ten 
został pod jego rozkazami. W mieście byli również 
kupcy, kapitanowie okrętów i ich załogi oraz żołnierze 
- wśród nich Giacomo Coco, dowodzący jednym ze 
statków, który przedarł się przez niebezpieczny szlak 
przy Rumeli Hisar. W grudniu Minotto zwołał zebranie 
swych doradców (obecny był również cesarz Konstan-
tyn) i przywódcy weneccy postanowili zostać. Żaden ze 
statków nie mógł opuścić miasta bez zgody bajlifa, jed-
nakże 26 lutego 1453 roku siedem okrętów złamało 
rozkazy Minotta i uciekło, zabierając ze sobą 700 ludzi. 

W Rzymie papież uznał kłopotliwe położenie Kon-

stantynopola za dobrą sposobność, by przekonać grecki 
Kościół prawosławny do zawarcia unii z rzymskim Ko-
ściołem katolickim. Na okręcie weneckim wysłał do 
stolicy bizantyjskiej kardynała Izydora, który dotarł do 
miasta w listopadzie 1452 roku. Zabrał on ze sobą gru-
pę  łuczników i strzelców z Neapolu, przy czym na 
Chios dołączyło do nich kilka kolejnych oddziałów                  
z arcybiskupem Leonardem. W Konstantynopolu uzna-
no dwustu żołnierzy Izydora za przednią straż większej 
armii, która miała nadejść i w rezultacie uratować stoli-
cę. Dwunastego grudnia odprawiono w kościele Hagia 

background image

Sophia unicką mszę, a przedstawiciele Kościoła prawo-
sławnego zgodzili się przyjąć dekret o unii. Niestety, 
większość zwykłego kleru ortodoksyjnego oraz prze-
ważająca część wiernych sprzeciwiła się tym po-
stanowieniom i doszło do poważnych zamieszek wy-
wołanych przez mnicha Gennadiosa. Został on później 
podniesiony przez sułtana Mehmeda do godności pra-
wosławnego patriarchy Konstantynopola. 

  W listopadzie 1452 roku największy rywal Wene-

cji, Genua, również postanowił wysiać pomoc i w 
styczniu 1453 na wody Złotego Rogu dotarł Giovanni 
Giustiniani Longo wraz z oddziałem 700 ludzi. Bizan-
tyjski kronikarz Dukas opisał ich przybycie następują-
co:  

  Dwa ogromne okręty dźwigały pokaźne zapasy wy-
bornego sprzętu wojskowego oraz znakomicie uzbrojo-
nych młodych, żądnych walki żołnierzy genueńskich.
     

  Longo cieszył się znakomitą reputacją, dlatego też 
Konstantyn postawił go na czele wszystkich sil lądo-
wych, nadając mu tytuł protostratora (marszałka).         
W zamian za służbę cesarz podarował mu na własność 
wyspę Lemnos. 
 

 

background image

  

DOWÓDCY WALCZĄCYCH STRON 

DOWÓDCY OSMAŃSCY 

 

Sułtan Mehmed II był czwartym z kolei synem 

Murada  II, urodzonym w Edirne 30 marca 1432 roku. 
Jego matką była pierwsza żona Murada, kobieta pocho-
dzenia tureckiego, zwana prawdopodobnie Humą Ha-
tun. Mając 11 lat, Mehmed został wysłany wraz ze 
swymi dwoma lalas (doradcami), by rządzić prowincją 
Amazją. Przedstawiano go jako młodzieńca o różo-
wych policzkach, wyrazistych czerwonych ustach, ja-
snym wąsie i haczykowatym nosie. Około 1450 roku 
ożenił się z Sitt Hatun, córką zarządcy Dulkadiru, pań-
stwa będącego wiernym sprzymierzeńcem Turków 
osmańskich, położonego we wschodniej Anatolii. 
  Mehmed żywo interesował się starożytną Grecją          
i średniowieczną cywilizacją Bizancjum. Podziwiał ta-
kich bohaterów jak Achilles i Aleksander Wielki, potra-
fił również dyskutować o doktrynie chrześcijańskiej              
z autorytetami w tej dziedzinie. Będąc już sułtanem, 
Mehmed II stał się czołowym mecenasem literatury 
osmańskiej i zbudował wiele madras - szkół religij-
nych. Oprócz przydomka Fathi („Zwycięzca”) nazy-
wany był również Abu’1‒Khayrat („Ojciec Dobrych 
Dzieł”). Zasłużył sobie na to miano dzięki temu, że 
wypłacał pensje nie mniej niż 30 poetom tureckim oraz 
wielu innym pisarzom za granicą. Sam także był poetą, 
pisząc pod pseudonimem Avni. Jego wiersze odznacza-
ją się duchem romantycznym, tak jak widzimy to w po-
niższych gazelach: 

background image

 

Spytałem jej, dlaczegóż na twych policzkach 

  Tak w nieładzie spływają twe włosy? 
  To Rum‒eli, odparła, 
  Gdzie wysoko w gwiazdach niebo przemierzają               
  herosi. 

  Wśród najważniejszych postaci, które wspomagały 
Mehmeda II podczas najazdu na Konstantynopol, znaj-
dowali się ludzie o różnorakich charakterach, wywo-
dzący się z rozmaitych sfer. Çandarli Halil pochodził             
z tureckiej rodziny, osiadłej prawdopodobnie w Izniku, 
z której wyszło pięciu wielkich wezyrów służących kil-
ku poprzednim władcom osmańskim. Bliskie, ostatecz-
nie jednak zgubne, relacje między rodziną Çandarlich  
a Bizancjum nawiązał ojciec Çandarlego Halila, Ibra-
him, który był synem Alego Paszy Çandarlego, służą-
cego wiernie sułtanowi Bajazydowi I. Çandarli Ibrahim 
Pasza zapoczątkował również ostrożną politykę wojen-
ną, charakteryzującą okres panowania Murada II. Naj-
starszy syn Ibrahima, Çandarli Halil, został wielkim 
wezyrem w 1443 roku. Kontynuował przezorną strate-
gię swego ojca, służąc zarówno Muradowi II, jak i Me-
hmedowi II, został jednak zgładzony po zdobyciu Kon-
stantynopola. 
  Çandarli Halil, choć wywodził się ze środowiska 
prawniczego i religijnego, cieszył się poparciem jan-
czarów, które zaskarbił sobie zapewne, pokonując woj-
ska chrześcijańskie w 1444 roku podczas zaciętej bitwy 
pod Warną. Wielu spośród członków elity rządzącej 
Bizancjum uznawało Çandarlego za przyjaciela, jed-

background image

nakże plotki o jego rzekomej kolaboracji z Bizancjum 
podczas oblężenia Konstantynopola rozsiewali praw-
dopodobnie stronnicy wrogiej frakcji tureckiej pod wo-
dzą Zaganosa Paszy. Ostatecznie Çandarli Halil popadł 
w niełaskę tuż po upadku miasta i niedługo potem zo-
stał stracony. Jeden z jego synów, Ibrahim Pasza, został 
kadim (sędzią) Edirne w 1453 roku i zachował swe sta-
nowisko pomimo upadku ojca. W 1465 roku otrzymał 
tytuł kadiaskar, naczelnego sędziego armii, następnie 
zaś został doradcą i wychowawcą (lala) księcia Baja-
zyda. Gdy książę Bajazyd został sułtanem, Çandarli 
Ibrahim Pasza stopniowo piął się w górę po stopniach 
hierarchii i w 1498 roku został wielkim wezyrem. Nie 
wiadomo, gdzie Çandarli Halil został pochowany - 
wiadomo natomiast, że ciała jego ojca i dziadka złożo-
no w wystawnym grobowcu w Izniku; w mieście tym 
spoczywał również Çandarli Ibrahim. Żałować należy, 
że owe znakomite mauzolea zostały zniszczone pod-
czas najazdu Greków w 1921 roku. 
  Zupełnie inną postacią, zarówno pod względem po-
chodzenia, jaki charakteru, był Zaganos Pasza. Miał 
prawdopodobnie „iliryjskie”, czyli albańskie korzenie. 
Został zwerbowany do osmańskich struktur wojsko-
wych poprzez devsirme jako młody niewolnik bądź je-
niec wojenny. Jako gorliwy konwertyta islamski Zaga-
nos był przede wszystkim żołnierzem, który wierzył, że 
państwo osmańskie musi się bezustannie rozrastać, by 
móc zdominować swych wrogów. Całkowicie oddany 
Mehmedowi, gdy ten był księciem, a później sułtanem, 
wiedział, że jego własne powodzenie zależy od sukce-

background image

sów jego patrona. Towarzyszył młodemu sułtanowi 
podczas wygnania w 1446 roku i gdy Mehmed II wró-
cił na tron, Zaganos Pasza został nagrodzony - objął 
stanowisko drugiego wezyra, w końcu zaś zastąpił 
Çandarlego Halila, otrzymując tytuł wielkiego wezyra. 
W 1456 roku zrobiono jednak z Zaganosa Paszy kozła 
ofiarnego, kiedy to zrzucono nań winę za nieudaną wy-
prawę przeciwko Belgradowi, pozostającemu wówczas 
pod panowaniem węgierskim. Jego córkę wydalono            
z haremu sułtana i razem zesłano ich do Balikesiru, 
gdzie Zaganos przypuszczalnie miał włości. W 1459 
roku powrócił, by objąć stanowisko kapudana paszy - 
admirała dynamicznie rozwijającej się floty osmań-
skiej. W roku następnym został gubernatorem Te- salii 
i Macedonii. W 1454 roku Zaganos Pasza ufundował 
meczet w Balikesirze, gdzie też znajduje się jego grób. 
Pochowano tam również członków jego rodziny. 
 

Baltaoğlu Sulejman Bej, dowódca tworzonej wła-

śnie floty osmańskiej, miał niższą rangę niż inni do-
wódcy i niewiele o nim wiadomo. Był synem bułgar-
skiego bojara i niemal na pewno został wcielony do 
osmańskich kapykułów jako jeniec. Mehmed II po raz 
pierwszy zwrócił uwagę na Baltaoğlu w 1444 roku, gdy 
jako młody sułtan włączył go do grona ambasadorów 
wysłanych do węgierskiej stolicy. Pięć lat później, jako 
oficer tureckiej floty, Baltaoğlu przypuścił udany atak 
na będącą pod panowaniem genueńskim wyspę Lesbos. 
Prawdopodobnie był również gubernatorem Gallipoli. 
Jak podaje bizantyjski kronikarz Dukas, 

background image

 

gdy został pojmany przez ojca Mehmeda, wyrzekł 

się religii swoich przodków. Wyruszył na Lesbos cztery 
lata wcześniej
  [przed  oblężeniem  Konstantynopola]                
i ujął tam wielu jeńców. Był w nieprzyjaźni z oddziała-
mi janczarów, często bowiem zagarniał ich łupy.
 

  Podczas oblężenia Konstantynopola Baltaoğlu jako 
pierwszy człowiek dostąpił zaszczytu noszenia tytułu 
kapudana paszy, dowódcy floty. Baltaoğlu Sulejman 
Bej utracił później to stanowisko, przede wszystkim 
dlatego, że jego okrętom nie udało się zatrzymać chrze-
ścijańskich statków z zaopatrzeniem, które przedarły 
się do Konstantynopola. Później jego osoba wydaje się 
znikać z kart historii. Jedno tylko źródło wspomina 
Baltaoğlu jako dowódcę jednostki janczarów podczas 
ostatecznego natarcia Turków na Konstantynopol. Być 
może sułtan Mehmed dał mu szansę rehabilitacji, gdy 
już utracił wszelką nadzieję. Pewna wioska nad Bosfo-
rem na północ od Rumeli Hisar nazywa się Balta Li-
mani - „Przystań Balty”. Można by przyjąć, iż Bal-
taoğlu osiadł tam po zdobyciu stolicy Bizancjum, choć 
bardziej prawdopodobne jest, że ta nazwa wywodzi się 
z okresu, gdy flota osmańska stacjonowała tam, chro-
niąc budowę Rumeli Hisar. 

DOWÓDCY CHRZEŚCIJAŃSCY 
  Struktura dowodzenia u Bizantyjczyków nie była 
tak przejrzysta jak u Turków. Na czele, jako główno-
dowodzący, stał oczywiście cesarz Konstantyn XI Pa-
leolog.
 Urodzony w Konstantynopolu, w panującej ro-

background image

dzinie cesarskiej 8 lutego 1405 roku, jako czwarty syn 
cesarza Manuela II i jego żony Heleny Dragas. Jako 
młodszy potomek w 1428 roku został wysłany do Mo-
rei w południowej Grecji, by współrządził tam ze swy-
mi braćmi Teodorem II i Tomaszem Paleologami. Jako 
despotes wyróżniał się odwagą i sprawnością, ogólnie 
rzecz biorąc cechowała go jednak ostrożność. Konstan-
tyn umocnił lokalne fortyfikacje, a na krótki okres zdo-
łał nawet odzyskać Patras, Ateny i Teby. Po śmierci 
bezdzietnego starszego brata, Jana VIII, zasiadł 12 
marca 1449 roku na tronie cesarskim jako Konstantyn 
XI. Jako cesarz okazał się jednak mniej skuteczny niż 
jako despotes. Elastyczny w kwestiach wiary i skłonny 
zaakceptować unię z Kościołem katolickim Konstantyn 
nie docenił wewnętrznej opozycji w Bizancjum i jedno-
litości w obozie osmańskim, skupionym już na jednym 
celu. Mimo to Konstantyn Paleolog stał się bohaterem 
późniejszych legend greckich - po upadku Konstanty-
nopola wielu Greków wierzyło, że ich ostatni cesarz nie 
zginął, lecz przemienił się w marmurowy posąg, który 
po przebudzeniu przez anioła wygna Turków. W now-
szej wersji, już jako megali idea („wielka idea”), legen-
da ta popchnęła Greków w latach 20. XX wieku do ka-
tastrofalnego w skutkach konfliktu z Turkami. 
 

Lukas Notaras, podobnie jak cesarz, urodził się                  

w Konstantynopolu. Był synem bogatego dworzanina, 
tłumacza cesarza Manuela, jednego z posłów wydele-
gowanych do Francji w 1398 roku. Brat Lukasa służył 
również na dworze, lecz zginął podczas wcześniejszego 
ataku Turków na Konstantynopol. Lukas posiadał 

background image

znaczne włości w Morei, dzięki czemu miał licznych 
przyjaciół i znajomych wśród zamożnych kupców wło-
skich. Oprócz tego, że odgrywał istotną rolę w rządzie 
cesarskim i był dowódcą armii, brał również udział              
w handlu i powierzał swe pieniądze bankierom z Italii. 
Lukas Notaras został obywatelem zarówno Wenecji, 
jak i Genui. Wżenił się w rządzącą rodzinę Paleologów. 
  Dysponując takim bogactwem i koneksjami, Nota-
ras służył trzem cesarzom Bizancjum i był mesazonem, 
najwyższym ministrem. Od 1449 roku aż do upadku 
Konstantynopola tytułował się także megaduksem jako 
nominalny zwierzchnik niegdyś potężnej floty bizantyj-
skiej. Był elastycznym pragmatykiem, sprzeciwiał się 
jednak unii prawosławia z katolicyzmem. Miał licznych 
wrogów, a jednym z nich był polityk bizantyjski Sfran-
ces. Wedle zapisu tego ostatniego nawet sam cesarz 
Konstantyn XI miał powiedzieć, że:  

  Notaras zarówno publicznie, jak i prywatnie utrzy-
muje, że nic go tak naprawdę nie obchodzi poza jego 
własnymi sprawami i, jak mówi przysłowie, nie pozo-
stawia po sobie kamienia na kamieniu.
  

  Mowa pochwalna ułożona w 1470 roku miała po-
śmiertnie oczyścić Lukasa Notarasa z zarzutów zdrady, 
jakiej rzekomo się dopuścił wobec Konstantynopola w 
ostatnich godzinach miasta. Nie ma dowodów świad-
czących, że ów wytrawny, trzeźwo myślący polityk              
i dowódca wojskowy w istocie mógł być zdrajcą. 
  Podczas oblężenia największym bohaterem w obo-
zie chrześcijan - nie licząc samego cesarza Konstantyna 

background image

- był zapewne Giovanni Giustiniani Longo. Niestety, 
niewiele wiadomo o nim z okresu sprzed jego pobytu    
w Konstantynopolu. Szlachecka rodzina Giustinianich 
mieszkała w Genui, Wenecji i wielu innych regionach 
Italii, lecz najbardziej znani jej przedstawiciele wywo-
dzą się właśnie z Genui, gdzie od XIV wieku ród ten 
wydawał  żołnierzy, duchownych, pisarzy i przywód-
ców politycznych. 
  Giovanni Giustiniani Longo był zawodowym żoł-
nierzem, który uprzednio służył jako podesta,  czyli 
dowódca wojskowy, w Kaffie - ważnej kolonii genueń-
skiej. Jeszcze zanim w styczniu 1453 roku na czele 700 
ludzi dotarł do Konstantynopola, uznawano go za eks-
perta w dziedzinie sztuki oblężniczej - dlatego też objął 
stanowisko dowódcy umocnień lądowych. Podczas 
ostatniego szturmu Turków został  śmiertelnie ranny                
i zmarł w drodze do Genui. Sama rodzina Giustinianich 
odgrywała następnie znaczącą rolę w dziejach Italii aż 
do XX wieku. 
 

Kardynał Izydor urodził się w Monemwasii, w po-

łudniowej Grecji, około 1385 roku. Pobierał nauki            
w Konstantynopolu, został mnichem w Morei, by na-
stępnie wrócić do stolicy w 1417 roku i przyjąć god-
ność igumena w klasztorze św. Demetriusza. Izydor był 
również znanym humanistą, przyjacielem i zwolenni-
kiem słynnego neoplatonika Georgiosa Gemistosa Plet-
hona. Żadne z jego dotychczasowych doświadczeń nie 
mogło przygotować go do roli, jaką przyszło mu ode-
grać podczas obrony Konstantynopola. Być może 
otwartość umysłu Izydora pozwoliła mu zrozumieć, że 

background image

jedyną realną nadzieję na przetrwanie Bizancjum moż-
na było pokładać w pomocy z Europy Zachodniej. 
  W 1434 roku Izydor został oddelegowany przez ce-
sarza, by reprezentował Kościół grecki na soborze           
w Bazylei. Później, jako legat papieski na Polskę, Li-
twę i Ruś, został metropolitą całej Rusi, przewodził też 
ruskiej delegacji na następnych sesjach soborowych             
w Ferrarze i Florencji. Tam właśnie podpisał dekret 
unijny. Dla ruskiej Cerkwii był to jednak krok zbyt ra-
dykalny i w 1441 roku Izydor, już jako kardynał ko-
ścioła rzymskiego, został uwięziony przez księcia Wa-
syla II. Wkrótce zdołał jednak zbiec do Italii i resztę 
swego życia poświęcił wysiłkom mającym na celu po-
wrót wyznawców obrządku greckiego do Kościoła. 
  Podczas jednego ze spotkań poświęconych temu 
dziełu kardynał Izydor znalazł się w potrzasku, jakim 
było ostatnie oblężenie Konstantynopola - został tam 
wysłany jako legat papieski na czele małego kontyn-
gentu wojskowego. Gdy miasto padło, ów znamienity 
przedstawiciel Kościoła zdołał raz jeszcze uciec. Na-
stępnie papież Pius II mianował kardynała Izydora ła-
cińskim patriarchą Konstantynopola. W istocie był to 
już jednak pusty tytuł. Kardynał Izydor miał pod koniec 
życia cierpieć na demencję starczą. Zmarł w Rzymie             
w 1463 roku. 
 

 

background image

   WALCZĄCE ARMIE 

WOJSKA OSMAŃSKIE  

 

W połowie XV stulecia przeważającą część zawo-

dowej armii osmańskiej stanowiła najemna jazda spahi-
sów  (sipahi) oraz oddziały kapykułów (kapikulu) zło-
żone z niewolników i jeńców wojennych. Ta pierwsza 
grupa była liczniejsza - w niektórych rejonach XV‒
wiecznej Rumelii co najmniej połowę timariot,  czyli 
konnych będących  lennikami,  stanowili  miejscowi 
chrześcijanie. Stosunkowo nieliczni byli kapykułowie 
pozostający w otoczeniu sułtana i służący w jednost-
kach pałacowych. Tworzyli swego rodzaju elitę - zwer-
bowanie i wyszkolenie żołnierza tych oddziałów było 
niezwykle drogie. Słynna piechota janczarów stanowiła 
jedynie część pałacowych regimentów kapykułów. 
  Większość tureckiej piechoty stanowili nie jancza-
rzy, lecz tak zwani azabowie, którzy zastąpili wcze-
śniejsze, pochodzące z poboru oddziały piyadesi i yaya 
osmańskich wojsk pieszych. Azabowie byli nieregular-
ną lekką piechotą, w znacznej części złożoną ze słabo 
wyszkolonych łuczników, wywodzących się spośród 
muzułmańskich chłopów, powoływanych na określone 
wyprawy wojenne. Większość nieregularnej jazdy two-
rzyły przypuszczalnie akinci - przygraniczne oddziały 
lekkozbrojnych jeźdźców, także złożone raczej z pobo-
rowych niż z ochotników. 
  Za panowania sułtana Mehmeda II chrześcijańskie 
pomocnicze oddziały z Rumelii, zwane voynuk, składa-
ły się ze Słowian i rumuńskojęzycznych Wołochów. 

background image

Elitarne,  ciężkozbrojne  oddziały jazdy chrześcijan 
określano niekiedy mianem lagator, a towarzyszących 
jej często lżej uzbrojonych giermków - gebelü. W si-
lach osmańskich były również jednostki pomocnicze 
turkmeńskich muzułmanów z Anatolii, ale prawdopo-
dobnie nie odegrały one znaczącej roli podczas oblęże-
nia Konstantynopola. 
  Choć większość janczarów walczących pod Kon-
stantynopolem stanowili byli jeńcy wojenni, to już 
wówczas w armii osmańskiej stopniowo zaczęli domi-
nować kapykułowie werbowani w ramach systemu 
devsirme.  
W ich szeregi wcielano silą (choć niekiedy               
i bez przymusu) młodzieńców spośród chrześcijańskiej 
ludności wiejskiej Bałkanów, głównie Słowian i Al-
bańczyków, ponieważ Grecy w większości zamieszki-
wali wyspy i miasta wyłączone z systemu poboru 
devsirme.
 Nie wszyscy rekruci trafiali w szeregi jancza-
rów - część najlepszych kandydatów odsyłano do służ-
by rządowej lub do jazdy kapykulów. Coraz większa 
część oddziałów jazdy pałacowej, poza jednostkami 
gureba,
 pochodziła z poboru devsirme. Za panowania 
Mehmeda II szeregi prowincjonalnej jazdy timariot 
stopniowo zasilali kapykułowie. 
  Organizacja i struktura dowodzenia armii osmań-
skiej była taka sama zarówno podczas wojny, jak                
i w okresie pokoju. Hierarchia dowódcza była klarow-
na, a jednostki wojskowe stanowiły jednolite formacje, 
w ramach których prowincjonalne kontyngenty podle-
gały bejlerbejowi Rumelii, a oddziałami z Anatolii i re-
gimentami pałacowymi dowodził sam sułtan. Dzięki 

background image

temu armia Turków osmańskich była najbardziej zdy-
scyplinowaną i najlepiej wyszkoloną armią tamtych 
czasów. Klasyczna struktura wojskowa tej armii po-
wstała zapewne już przed oblężeniem Konstantynopola 
- siły prowincjonalne Rumelii i Anatolii dzieliły się na 
trzy rodzaje wojsk: toprakli süvarisi - jazdę lenników, 
serhadkulu süvarisi
 - konnicę nadgraniczną, oraz yerli-
kulu piyadesi
 - miejscową piechotę. Bejlerbejowie Ru-
melii i Anatolii mieli pod swymi rozkazami lokalnych 
sandżakbejów, z których każdy dowodził 50 subasis w 
poszczególnych oddziałach (ocak)  odpowiadających 
regimentowi. Jednostki wsparcia oraz złożone z chrze-
ścijan voynuk służyły pod rozkazami oficerów (ҫeri
basi), ci zaś odpowiadali przed głównodowodzącymi 
voynukbejami. 
  Podobnie wyglądała organizacja osobistych oddzia-
łów dworskich (pałacowych) sułtana, które składały się 
z sześciu regimentów elitarnej konnicy kapikulu süvari-
si
 oraz piechoty kapikulu piyadesi, złożonej z jan-
czarów, jednostek bostanci, segmen  -  „opiekunów 
psiarni”, oraz doganci - „sokolników”, spośród zbroj-
nych szeregów łowczych sułtana. Ponadto w wojskach 
tych służyły niewielkie jednostki straży, młodych re-
krutów w trakcie szkolenia, artylerzystów, zbrojarzy              
i formacji pomocniczych. Przeciwnicy Turków zazwy-
czaj przesadzali w ocenie liczebności wojsk osmań-
skich. W rzeczywistości każdy sandżak (odpowiednik 
powiatu) utrzymywał 400 żołnierzy jazdy, natomiast 
armia janczarów urosła za panowania Mehmeda II od 

background image

pięciu do ośmiu tysięcy, ale dopiero po upadku Kon-
stantynopola. 
  Turcy stosowali wyszukaną taktykę wojenną, jed-
nakże zwycięstwo pod Konstantynopolem zawdzięczali 
przede wszystkim swym umiejętnościom w zakresie 
sztuki artyleryjskiej oraz zręcznemu zsynchronizo-
waniu operacji na lądzie i morzu. Niektóre z rozwiązań 
taktycznych można było oczywiście zastosować za-
równo podczas regularnej bitwy, jak i w czasie oblęże-
nia. Konstanty Mihajlović - jeden z janczarów, praw-
dopodobnie serbskiego pochodzenia - wspomniał, że               
w początkowej fazie ataku Turcy stosowali przede 
wszystkim taktykę psychologiczną, wywołując potężny 
hałas i szturmując przy akompaniamencie orkiestr woj-
skowych. Szczególna grupa niższych rangą oficerów, 
zwanych  ҫavus, miała za zadanie raportować bezpo-
średnio sułtanowi na temat zachowania się  żołnierzy 
oraz ich dowódców. 
  Tradycyjna taktyka osmańskiej jazdy praktycznie 
nie miała nic wspólnego z dawnymi metodami walki 
tureckich nomadów z obszarów Azji Środkowej. 
Zbrojna jazda nie stosowała prawie w ogóle luków, by-
ła natomiast przystosowana zarówno do walki pieszej 
(tak jak to miało miejsce podczas oblężenia Konstanty-
nopola), jak i regularnej walki konnej. Mniej wiemy na 
temat wyszkolenia XV‒wiecznych piechurów w armii 
tureckiej. Wiadomo jednak, że przeważali wśród nich 
łucznicy, zorganizowani w podobny sposób jak wojska 
Arabów czy Bizancjum. Niewiele miało to wspólnego  
z dawnym, tradycyjnym sposobem walki Turków                 

background image

w wojnie podjazdowej i nękaniem wroga taktyką na 
wyczerpanie. Kolejne źródła podają, że osmańska pie-
chota była wyszkolona w zakresie budowy i używania 
machin oblężniczych. Znacznie lepiej niż jej chrześci-
jańscy przeciwnicy radziła sobie również podczas od-
wrotów. 
  Począwszy od lat 70. XIV wieku na Bałkanach oraz 
terenach państwa osmańskiego zaczęto używać broni 
palnej. Przesadą byłoby twierdzić, że to artyleria do-
prowadziła do upadku Konstantynopola - w istocie jed-
nak ówczesna armia turecka była najlepiej wyposażoną 
siłą w świecie islamskim jeśli chodzi o broń palną. Oj-
ciec sułtana Mehmeda II utworzył korpusy topczów 
(artylerzystów) oraz jednostki obsługi mobilnych dział, 
top arabaci,
 on sam zaś zorganizował oddziały zbroj-
mistrzów cebeci. Wszystkie te formacje wchodziły            
w skład pałacowej armii kapykułów. Sułtan dodatkowo 
najął zagranicznych inżynierów i specjalistów od pro-
dukcji dział. Trwał nielegalny eksport uzbrojenia,               
w tym również bombard, z Italii do imperium osmań-
skiego, a kupcy z Ankony jeszcze przez ponad 10 lat od 
zdobycia miasta przez sułtana Mehmeda sprzedawali 
Turkom lufy do dział w Konstantynopolu. Turcy nie 
potrafili bowiem odlewać z żelaza luf dużego kalibru. 
Ich największe działa robione były z brązu lub z płatów 
kutego żelaza złączonych obręczami. Działa osmańskie 
były nieco przestarzałe, ale artylerzyści tureccy należeli 
do najwybitniejszych w swym rzemiośle i żaden z ów-
czesnych władców, z wyjątkiem księcia Filipa Bur-
gundzkiego, nie mógł rywalizować z sułtanem Mehme- 

background image

dem II w promowaniu broni palnej. Wiedza, jaką na 
temat balistyki miał sam Mehmed, wyprzedzała jego 
epokę; przypisuje mu się nawet wynalezienie nowego 
rodzaju dalekosiężnego moździerza, który zastosowano 
podczas oblężenia Konstantynopola. 
  Panuje powszechne mniemanie, że osmańscy inży-
nierowie wojskowi wiele ze swej wiedzy przejęli w po-
czątkach XV wieku od swych węgierskich rywali,             
w rzeczywistości jednak islamska sztuka oblężnicza 
miała znacznie starsze i bardziej złożone tradycje niż 
europejska. Pod koniec XII wieku zaprzestano stoso-
wania drewnianych wież oblężniczych i ramp, głównie 
z powodu wprowadzonych przez muzułmanów zaa-
wansowanych broni zapalających. Miotające kamienie 
katapulty wciąż były w użyciu, jednakże machiny owe, 
tak jak nieco udoskonalone drewniane wieże oblężni-
cze, okazały się bezużyteczne w ataku na mury Kon-
stantynopola w 1453 roku. 
  Flota osmańska w XV wieku stanowiła niezależną 
część armii - posiadała zapewne własną stocznię oraz 
organizację arsenału, a jej główna baza znajdowała się 
w Gallipoli. Początkowo najważniejszym zadaniem 
okrętów osmańskich było zapewnienie siłom lądowym 
bezpiecznego przejścia między Rumelią a Anatolią. Ta 
flota została jednak kompletnie zniszczona przez We-
necjan w bitwie pod Gallipoli w l4l6roku. W 1442 roku 
Turcy mieli dysponować 60 statkami - eskadra ta sta-
cjonowała przy wasalnej wyspie bizantyjskiej Lemnos. 
Sześć lat później nie mniej niż 65 okrętów uczestniczy-
ło w demonstracji siły pod Konstantynopolem. Jednak 

background image

wielkość floty, jaka pojawiła się tam w 1453 roku prze-
szła wszelkie oczekiwania, zarówno samych obywateli 
Bizancjum, jak i sprzymierzeńców z Italii. 
  Wenecjanie permanentnie nie doceniali umiejętno-
ści i możliwości floty osmańskiej. Tymczasem Turcy 
mieli skąd czerpać wiedzę na temat żeglarstwa - cho-
dziło o wysoko zaawansowane tradycje morskie Bizan-
cjum i tureckich bejlików, na które podzielono Bizan-
cjum w XIII i XIV wieku, oraz o praktykę  żeglarską 
muzułmańskiego Bliskiego Wschodu. Skoro Turcy 
osmańscy tak wiele nauczyli się w zakresie działań wo-
jennych na lądzie od egipskich i syryjskich mamelu-
ków, można przypuszczać, iż mieli również dostęp do 
ich wiedzy na temat walki na morzu. Jeśli tak w istocie 
było, to z pewnością Turcy osmańscy odnieśli na tym 
polu znacznie większy sukces niż mamelucy. 
  Z pewnością nie wszyscy marynarze służący w no-
wo powstałej flocie osmańskiej byli muzułmanami,                 
a tym bardziej Turkami. Gallipoli nadal zamieszkiwała 
liczna populacja grecka i jedynie jej część przeszła na 
islam. Spośród innych niemuzułmanów w Gallipoli 
spotkać można było ludzi pochodzących z Italii i Kata-
lonii, a przynajmniej potomków osadników z tamtych 
krajów. Okręty tureckie w zasadzie nie różniły się od 
tych, które wchodziły w skład innych flotylli Morza 
Śródziemnego. Powszechnie stosowanym typem okrętu 
wojennego była szybka, lekka i zwrotna galera, wypo-
sażona w ster rufowy i pokład dziobowy. Osmańskie 
mavna
 były większymi okrętami, przypominającymi 

background image

włoskie galeasy, pojawiły się one jednak na morzach                
w późniejszych latach XV wieku. 

WOJSKA CHRZEŚCIJAŃSKIE 
  Konstantynopol, nie licząc Galaty, miał od 40 do 50 
tysięcy mieszkańców, a garnizon obsadzało jedynie 
kilkuset  regularnych  żołnierzy.  Sfrances,  cesarski 
urzędnik państwowy, sporządził pełną listę obrońców, 
obejmującą w sumie 4973 Greków, zarówno zawodo-
wych żołnierzy, jak i członków milicji, a także 200 sta-
le zamieszkujących miasto cudzoziemców. Liczba cu-
dzoziemców jest nie do końca zgodna z rzeczywisto-
ścią, gdyż odnosi się wyłącznie do stałych rezydentów 
Konstantynopola. Najczęściej szacuje się, że w 1453 
roku murów stolicy Bizancjum broniło od sześciu do 
ośmiu i pół tysiąca ludzi, przy czym większość spośród 
nich stanowiły oddziały słabo wyszkolonej miejscowej 
milicji. Z kolei arcybiskup Chios, Leonard, który zna-
lazł się w oblężonym mieście, podając liczbę aktyw-
nych obrońców, pisze o sześciu tysiącach Greków                   
i trzech tysiącach cudzoziemców. Innym naocznym 
świadkiem był Giacomo Tedaldi - sporządził on póź-
niej, w styczniu 1454 roku, zwięzły raport dla kardyna-
ła Awinionu. Jest to chyba najbardziej obiektywne źró-
dło, trzeźwo określające faktyczny stan liczebny. Pisze 
Tedaldi:  

 

W mieście znajdowało się ogółem od 30 do 35 ty-

sięcy mężczyzn zdolnych do walki i około sześciu, sied-

background image

miu tysięcy zawodowych żołnierzy, co razem dawało 
najwyżej 42 tysiące obrońców. 

  W XV wieku pozostałości cesarstwa bizantyjskiego 
były już zbyt ubogie, by na tych terenach dało się 
zwerbować wielu najemników. Ciężar obrony spadł za-
tem na miejscowe oddziały, lokalne jednostki milicji              
i zagranicznych ochotników - europejskich żołnierzy             
i marynarzy, którzy z różnych powodów znaleźli się             
w 1453 roku za bramami cesarskiej stolicy. Wojownicy 
towarzyszący w 1437 roku cesarzowi Janowi VIII                 
w drodze do Italii tworzyli dwa odrębne typy oddzia-
łów jazdy: ciężkozbrojnych stradioti (w Europie Za-
chodniej uznano by ich zapewne za jednostki lekko-
zbrojne) i lżej uzbrojonych gianitzaroi. Najznamienitsi 
arystokraci Bizancjum posiadali również własne druży-
ny wojskowe. Z kolei bizantyjscy żołnierze będący wa-
salnymi posiadaczami ziemi tworzyli rodzaj miejsco-
wej elity wśród uzbrojonych chłopów. Wielu spośród 
nich, zwłaszcza w despotacie Morei (jedynym znacz-
nym terytorium wciąż należącym do Bizancjum), nie 
miało greckiego pochodzenia. W większości byli to 
Słowianie, Albańczycy oraz potomkowie łacińskich 
krzyżowców czy też włoskich feudałów‒kolonistów. 
  W XV wieku Konstantynopol składał się z oddziel-
nych osiedli‒wiosek, otoczonych potężnymi, starożyt-
nymi murami. We wschodniej części miasta znajdowa-
ły się bardziej zurbanizowane tereny, gdzie mieszkali 
przeważnie Wenecjanie i inni cudzoziemscy kupcy. 
Taki układ miejski zdeterminował zapewne strukturę 

background image

milicji, podzielonej według poszczególnych dzielnic 
czy też „zurbanizowanych wiosek” i działającej pod 
rozkazami demarchosa, nadzorowanej zaś przez cesar-
skich urzędników. Nie należy się równocześnie dziwić, 
gdy źródła podają, iż fortyfikacje Konstantynopola pa-
trolowali mnisi z klasztorów. Greckie monastery poło-
żone na terenach wiejskich najmowały do ochrony 
zbrojne straże, mnisi zaś pełnili warty na klasztornych 
wieżach obserwacyjnych (vigla). W Konstantynopolu 
mieszkała też liczna społeczność muzułmańskich Tur-
ków, jednakże nie wiadomo, czy ktoś spośród nich po-
stanowił wesprzeć podczas oblężenia księcia Orhana, 
pretendenta do tronu osmańskiego. 
  Poza tym niewiele wiemy na temat organizacji po-
zostałych sił militarnych Bizancjum. Niewielkie wojska 
w samym Konstantynopolu mogły wciąż stanowić re-
gularną armię (politikon), nie jest natomiast jasne, czy 
nadal dzieliła się ona na oddziały allagia. Istotną rolę 
odgrywali w niej z pewnością  łucznicy i kusznicy. Ci 
ostatni formowali własne bractwa i tworzyli w Bizan-
cjum swego rodzaju elitę, inaczej niż miało to miejsce 
w szeregach średniowiecznych wojsk Italii. 
 

Źródła pisane wnoszą więcej, gdy chodzi o żołnie-

rzy Bizancjum. Nosili oni zbroje podobne do zachod-
nioeuropejskich, prawdopodobnie nawet produkowane 
na Zachodzie. Obrońcy Konstantynopola z pewnością 
mieli ręczną broń palną i artylerię, jednakże o znacznie 
mniejszych kalibrach niż osmańskie „wielkie działa”. 
Większość artylerii sprowadzono z Italii, Węgier              
i Bałkanów - stamtąd też dotarły znaczne dostawy 

background image

ręcznej broni strzeleckiej. W 1453 roku Bizantyjczycy 
stosowali również „ogień grecki” pod nadzorem Johan-
nesa Granta - przypuszcza się, iż był on Szkotem, który 
nim dotarł do Konstantynopola, przebywał w Niem-
czech. 
  Potężna linia umocnień lądowych Konstantynopola 
została znacznie udoskonalona od czasu, gdy wznoszo-
no mury miasta wiele wieków wcześniej, jednak zasad-
niczo ich układ się nie zmienił. Największej zmiany 
dokonano na północnym krańcu fortyfikacji, gdzie 
jeszcze w XII wieku cesarz Manuel wyposażył pałac 
Blachernos w pojedynczy, unowocześniony mur oraz 
baszty i zlikwidował głęboką fosę. W 1341 roku 
wzdłuż całej linii umocnień wzniesiono również od 
wewnętrznej strony fosy niewysoki mur, wzmocniony  
i zmodernizowany następnie między rokiem 1433                   
a 1448, w przerwach pomiędzy kolejnymi próbami od-
parcia tureckiego zagrożenia. Ostatnie udoskonalenia 
dotyczyły nowego niebezpieczeństwa, jakie stanowiły 
pociski z dział. Jednak nawet w najbardziej narażonych 
na atak częściach linii obronnych Konstantynopola bra-
kowało miejsc na rozmieszczenie artylerii obronnej. 
Kolejnym istotnym elementem umocnień był  łańcuch 
zamykający dostęp do wód Złotego Rogu, podtrzymy-
wany przez masywne, drewniane tratwy, rozciągnięty 
od Bramy Eugeniusza do jednej z baszt Galaty na brze-
gu północnym. Mury Konstantynopola zamykały we-
wnątrz znaczny obszar wolnej przestrzeni, dzięki cze-
mu stosunkowo niewielka liczba mieszańców miasta 
mogła z łatwością wyżywić się z własnych plonów. By-

background image

ło tam tak dużo miejsca, że można było nawet wypasać 
zwierzęta, a akwen na zewnątrz obfitował w ryby. 
  W trakcie działań Turków w 1453 roku większość 
pozostałych nadmorskich miast Bizancjum w Tracji zo-
stała oddana bez walki, część jednak stawiła zacięty 
opór. Nie znamy racji, które o tym decydowały. Być 
może chodziło tu o strategiczne położenie Therapii nad 
Bosforem, na północ od osmańskiej blokady przy 
twierdzy Rumeli Hisar, a w przypadku Selymbrii i Epi-
batos o to, że znajdowały się one za liniami tureckich 
wojsk oblężniczych nad morzem Marmara. Z tych 
miast zamierzano przypuszczalnie kontaktować się ze 
światem zewnętrznym po zamknięciu Konstantynopola 
pierścieniem oblężenia. Niestety, obrońcy Bizancjum 
pozbawieni byli floty morskiej z prawdziwego zdarze-
nia, co poważnie osłabiało działania defensywne. 
Ostatnie liczące się siły morskie cesarstwa zostały 
zniszczone przez Genueńczyków w XIV wieku. 
  Przybysze z Europy Zachodniej wsparli obronę 
Konstantynopola, obsadzając mury miasta i walcząc ja-
ko marynarze oraz żołnierze okrętowi. W licznych wy-
padkach były to grupy jednej narodowości, przy czym 
większość stanowili przybysze z Italii. Gwałtowny 
przyrost naturalny w miastach Italii doprowadził do 
nadwyżki pozbawionych zatrudnienia, nie mających 
szans na ożenek i żądnych przygód młodych mężczyzn, 
pochodzących często ze znakomitych rodów. Oprócz 
zawodowego  żołnierza  Giovanniego  Giustinianiego 
Longa, weneckiego bajlifa Giroloma Minotta oraz 
Alvisego Dieda, kapitana weneckiej floty handlowej               

background image

w Tanie, wśród obrońców Konstantynopola znaleźć 
można przedstawicieli weneckich rodów Dolfin, Gritti, 
Loredano, Cornaro, Mocenigo, Trevisan i Venier. Po-
nadto w oblężeniu wzięli udział Girolomo i Lionardo di 
Langasco, Maurizio Cattaneo, bracia Bocchiardi i inni 
Genueńczycy. Oddziałom Katalończyków przewodził 
Pere Julia. Nazwisk większości ludzi, którzy służyli 
pod wymienionymi dowódcami, oczywiście nie znamy. 
Praktycznie każdy, kto zaokrętował się na włoskim 
statku pływającym na wschodnich wodach, musiał być 
wyposażony w oręż - wyjątkiem byli jedynie pielgrzy-
mi i osoby duchowne. Wśród włoskich statków, które 
znalazły się w rejonie oblężenia, były zarówno kupiec-
kie jednostki żaglowe różnego typu, jak i handlowe ga-
lery wiosłowo‒żaglowe oraz lżejsze galery wojenne. 
 

 

background image

  

PLANY WALCZĄCYCH STRON 

PLAN OSMAŃSKI 

 

Plany podboju Konstantynopola układane przez suł-

tana Mehmeda II zależały zarówno od okoliczności dy-
plomatycznych, jak i wojskowych. Przede wszystkim 
musiał on uderzyć błyskawicznie, by uprzedzić ewen-
tualną reakcję potęg europejskich - Wenecji i Węgier. 
Miał zamiar użyć najnowszych zdobyczy techniki,              
w tym ciężkiej artylerii, w celu zniszczenia masywnych 
murów Konstantynopola, oraz dopiero co odbudowanej 
floty, mającej uniemożliwić dostawy żywności i zaopa-
trzenia wojskowego do miasta. Zamierzał również 
osłabić moralne wsparcie dla oblężonych ze świata ze-
wnętrznego. Mehmed II chciał zdobyć Konstantynopol 
przy minimalnych stratach własnych. Chciał też, by 
zginęło jak najmniej jego przyszłych greckich podda-
nych. Jego polityka, skierowana głównie przeciw Ko-
ściołowi katolickiemu, miała na celu zyskanie przy-
chylności w kręgach chrześcijaństwa prawosławnego. 

PLAN BIZANTYJSKI 

  Plany cesarza Konstantyna XI były oczywiście zu-
pełnym przeciwieństwem zamierzeń sułtana Mehmeda. 
Zarówno władca, jak i jego doradcy byli świadomi, że 
wynik starcia w dużej mierze zależy od czasu. Jeśli 
obrońcy zdołaliby utrzymać się odpowiednio długo, 
wówczas w końcu nadeszłaby pomoc z zewnątrz - jeśli 
nie lądem z Węgier, to drogą morską z Italii. Konstan-
tyn, licząc na pomoc z zewnątrz, miał w tym wypadku 

background image

rację, lecz podczas oblężenia działa tureckie i atakująca 
ze wszystkich możliwych stron flota osmańska zniwe-
czyły te nadzieje. 
  Giustiniani Longo był przekonany, że należy bronić 
najbardziej wysuniętych umocnień stolicy. Taktyka ta 
zdała egzamin w 1422 roku i jego zdaniem umożliwiała 
najlepsze wykorzystanie nielicznych sił obrońców. 
Wyższe, wewnętrzne mury należało natomiast obsadzić 
łucznikami, kusznikami i strzelcami. Fortyfikacje Kon-
stantynopola były w rzeczywistości na tyle mocne, że 
nawet przy XV‒wiecznych sposobach prowadzenia 
walk z zastosowaniem artylerii przewaga liczebna Tur-
ków odgrywała początkowo niewielką rolę. Choć Bi-
zantyjczycy i Włosi nie przewidywali aż tak agresyw-
nych działań ze strony floty osmańskiej, to murom nad 
morzem Marmara nie zagrażało szczególnie wielkie 
niebezpieczeństwo, natomiast przy odpowiednio silnej 
obsadzie okrętów na wodach Złotego Rogu obrońcy 
mogli się czuć pewnie, chroniąc zaporę z przeciągnię-
tego w poprzek zatoki łańcucha. Również i pod tym 
względem mieli oni rację, jednakże Turcy zdołali opa-
nować Złoty Róg, atakując od tyłu. Z pewnością nie na-
leży przyjmować, że Konstantynopol tak czy inaczej 
czekała klęska - ogólna sytuacja strategiczna nie była 
wcale aż tak oczywista, jak mogłoby się zdawać przy 
pobieżnym oglądzie mapy działań wojennych podczas 
oblężenia. 
 

 

background image

   KAMPANIA 

ZAMYKANIE PIERŚCIENIA  

 

W styczniu 1453 roku sułtan Mehmed II wrócił do 

Edirne, gdzie zebrała się liczna grupa ochotników pra-
gnących wziąć udział w wyprawie. Do obozu wojsk               
z Rumelii i jednostek pałacowych dołączyły oddziały 
wsparcia, w tym również kupcy mający zaopatrzyć ar-
mię turecką w żywność i zapasy. Na początku 1453 ro-
ku przybył wasalny kontyngent z Serbii - jak podają 
źródła, 1500 jeźdźców i wojsk pomocniczych pod wo-
dzą wojewody Jaksy. Nieco później z Nowego Brda 
nadeszli serbscy górnicy. Jak podaje włoski kronikarz 
Giacomo Tedaldi, chrześcijanie w tureckich szeregach 
mogli swobodnie praktykować swą wiarę. 
  Karaka, bejlerbej Rumelii, wysłał grupę ludzi w ce-
lu przygotowania dróg z Edirne do Konstantynopola, 
żeby mosty mogły wytrzymać ciężar potężnych dział. 
Pięćdziesięciu cieśli i dwustu pomocników umocniło 
również szlaki w kluczowych miejscach. Nigdzie nie 
napotkano oporu i oddziały inżynierskie Karaki Beja 
wycięły winnice i sady pod murami Konstantynopola, 
by oczyścić pole w celu zapewnienia widoczności tu-
reckim artylerzystom. W lutym wojska Karaki Beja za-
częły zajmować resztę należących do Bizancjum miast 
nad morzem Marmara i Morzem Czarnym. Także              
i w tym przypadku nie napotkano większego oporu,              
a ludność chrześcijańską zostawiono w spokoju. Znisz-
czono jedynie te osady, które się zbuntowały przeciw 
Turkom. Selymbria, Epibatos i Therapia nie poddały 

background image

się najeźdźcom, dlatego ominięto je, pozostawiając je-
dynie część oddziałów, by miały baczenie na poczyna-
nia lokalnych armii wroga. Główny punkt koncentracji 
wojsk z Anatolii stanowiła Bursa - trzy jednostki prze-
kroczyły Bosfor w celu wsparcia oddziałów z Rumelii 
przy obserwacji Konstantynopola. W marcu liczne woj-
ska azabów i spahisów pod wodzą Iszaka Paszy, bejler-
bej a Anatolii, przekroczyły cieśninę pod Rumeli Hisar. 
  Następnie Turcy podprowadzili pod mury Kon-
stantynopola potężne działa - aby przeciągnąć trzy naj-
większe, trzeba było do każdego zaprząc 60 wołów. 
Następnie artylerzyści zgromadzili się w odległości 
ośmiu kilometrów od umocnień miasta, osłaniani przez 
oddziały Karaki Beja. W tym czasie flota osmańska 
dowodzona przez Baltaoğlu zebrała się pod Gallipoli. 
W marcu okręty wypłynęły w kierunku Konstantynopo-
la; na wodach Bosforu, w zatoce Diplokionion na pół-
noc od Galaty zbudowano dla nich bazę. 
  Większość okrętów tureckich dopiero co zwodowa-
no, część jednak była wysłużona i wymagała naprawy. 
Szacunkowe oceny rozmiarów floty, jaką dysponował 
Baltaoğlu, znacznie się różnią. Według tureckiego źró-
dła Asiqpasazade liczyła ona 400 okrętów różnej wiel-
kości. Kritobulos ocenia jej wielkość na 350 z dodat-
kowymi  jednostkami  transportowymi.  Niezwykle 
szczegółowy raport Jehana de Wavrina, przypuszczal-
nie zaczerpnięty z burgundzkiego dokumentu urzędo-
wego, podaje, iż flota osmańska dysponowała 18 gale-
rami wojennymi, 60‒70 mniejszymi galerami i 16‒20 
pomniejszymi okrętami. Giacomo Tedaldi precyzuje, 

background image

że owych 16‒20 statków było przeznaczonych do 
transportu koni. Inne wiarygodne źródło podaje, iż               
w sumie flota liczyła 6 dużych, 10 typowych i 15 
mniejszych galer, 75 fustae (większych łodzi wiosło-
wych), 20 transportowców z końmi oraz wiele niedu-
żych lodzi. 
  Ostatecznie Bizancjum znalazło się w okrążeniu,           
a całe jego terytorium zamykało się w murach Konstan-
tynopola. Grecki dworzanin Sfrances opisuje starania 
cesarza mające na celu jak najlepsze wykorzystanie 
systemu umocnień miasta:  

 

Cesarz nakazał trybunom dokonać spisu ludności        

w ramach poszczególnych społeczności i odnotować 
dokładną liczbę mężczyzn, świeckich i duchownych, 
zdolnych do walki na murach oraz dodatkowo opisać, 
jakim orężem władają poszczególni ludzie. Wszyscy 
trybuni sporządzili takie listy i przedłożyli je władcy. 
Cesarz rzekł do mnie: „ Wyznaczam tobie i tylko tobie 
owo zadanie
  [zsumowania stanu liczebnego],  jako że 
jesteś biegły w arytmetyce, a ponadto wiesz, jak strzec   
i dochować tajemnicy”.
  

 

Wynik był tak marny, że Konstantyn nakazał Sfran-

cesowi milczeć na ten temat. 
  Arcybiskup Leonard z Chios dodaje:  

 

Siły Greków w większości składały się z cywilów, 

którzy mieli tarcze i włócznie, łuki i miecze, raczej ze 
względu na własne upodobania aniżeli z powodu wy-
szkolenia we władaniu daną bronią. Niemal wszyscy 

background image

mieli hełmy i metalową lub skórzaną zbroję, a walczyli 
włóczniami i mieczami. Tych, którzy potrafili używać 
łuku lub kuszy, było zbyt mało, by obsadzić wszystkie 
umocnienia.
  

  Około tysiąca ludzi trzymano również w rezerwie 
wewnątrz miasta. 
  Sytuacja obrońców wyglądała nieco lepiej, gdy 
idzie o przygotowanie floty. Na wodach Złotego Rogu 
stacjonowały rozmaite jednostki. Wśród nich były po-
tężne statki włoskie z doświadczoną załogą, które 
schroniły się pod Konstantynopolem w drodze powrot-
nej z Morza Czarnego do ojczyzny. Dwadzieścia sześć 
jednostek było okrętami wojennymi: pięć z Genui, pięć 
z Wenecji, trzy z weneckiej Krety, około 10 z samego 
Bizancjum i po jednym z Ankony, Hiszpanii i Francji. 
  Drugiego kwietnia 1453 roku w poprzek Złotego 
Rogu rozciągnięto zaporę  łańcuchową, którą utrzymy-
wały na wodzie olbrzymie tratwy i łodzie. Jej budowę 
nadzorował genueński inżynier Bartolomeo Soligo. 
Przedstawiciele Genui w Galacie postanowili zachować 
neutralność, ale część  żołnierzy i marynarzy wraz            
z okrętami zdołała przedostać się przez Złoty Róg, by 
wspomóc obronę Konstantynopola. Wenecjanie rezy-
dujący w mieście nie mieli wyboru i musieli stanąć do 
walki pod dowództwem Giroloma Minotta. Cesarz 
Konstantyn XI poprosił nawet Minotta, by ten wydał 
swym ludziom rozkaz rozmieszczenia ich własnych 
sztandarów na murach, co miało uzmysłowić Turkom, 
że wnet będą musieli stawić czoła również armii Wene-

background image

cji. Podwładnym Minotta powierzono również klucze 
do czterech głównych bram miasta, natomiast obroną 
cesarskiego pałacu Blachernos miał dowodzić sam Mi-
notto. Filippo Contarini miał pieczę nad odcinkiem mu-
ru między bramą Pege a Złotą Bramą. Jacopo Contarini 
przejął kontrolę nad Studionem, natomiast weneccy             
i genueńscy marynarze pod wodzą Gabrielego Trevisa-
na obsadzili większą część fortyfikacji wzdłuż Złotego 
Rogu. Okręty na wodach zatoki podlegały Alvisemu 
Diedowi, a strażą pilnującą blokady z łańcucha dowo-
dził Zuan Yenier. Giustiniani Longo komenderował 
około dwoma tysiącami Greków i żołnierzy z Italii na 
centralnych odcinkach fortyfikacji  lądowych, które 
słusznie uznano za miejsca najbardziej narażone. 
  Marynarzom wielkiej galery weneckiej z Tany 
przypadło między innymi zadanie błyskawicznego od-
kopania fosy otaczającej wysunięte mury Blachernos. 
Niestety, wełniane osłony i płachty skóry rozwieszone 
na murach, by absorbowały energię pocisków, okazały 
się bezużyteczne wobec nowoczesnej artylerii sułtana 
Mehmeda. Wszystkie wieże od Złotej Bramy aż do 
bramy Horaia obsadzono łucznikami i wspierającymi 
ich kusznikami lub strzelcami. Ponadto Lukas Notaras 
umieścił w dzielnicy Petrion w charakterze odwodu 
kilka mobilnych dział. 
  Sułtan Mehmed z głównymi siłami tureckimi wyru-
szył z Edirne 23 marca 1453 roku i rozbił obóz w odle-
głości czterech kilometrów od Konstantynopola. Póź-
niejsze źródło podaje, iż główne miejsce stacjonowania 
wojsk osmańskich znajdowało się po drugiej stronie 

background image

Złotego Rogu - prawdopodobnie zgrupowano tam in-
żynierów, robotników i inne osoby nie biorące udziału 
w walkach. Artyleria była już rozmieszona tuż pod mu-
rami - podzielono ją na 14 lub 15 baterii rozstawionych 
wzdłuż całej linii fortyfikacji lądowych. Trzy baterie 
ustawiono naprzeciw Blachernos; w ich skład wchodzi-
ło jedno z wielkich dział skonstruowanych przez Węgra 
Urbana. Prawdopodobnie było to drugie co do wielko-
ści działo o nazwie Basiliske. Dwie kolejne baterie 
rozmieszczono przed Bramą Adrianopolską, cztery 
przed Bramą św. Romana, trzy naprzeciw bramy Pege, 
dwie zaś, o których się nie wspomina, ulokowano za-
pewne przed Złotą Bramą. Dodatkowe baterie, składa-
jące się z mniejszych dział, ustawiono obok najwięk-
szych kalibrem lub między nimi - wspomina się o 69 
działach tureckich uszeregowanych w 15 bateriach: 
pięć złożonych z czterech małych dział, dziewięć          
z czterech małych plus jednego dużego działa oraz jed-
nej, którą tworzyły cztery wielkie działa naprzeciw 
Bramy św. Romana. Jak podają źródła, największe spo-
śród dział było w stanie wystrzelić pocisk ważący oko-
ło 550 kilogramów, drugie pod względem kalibru mo-
gło razić kulą o masie 360 kilogramów, a siła ognia in-
nych mieściła się w przedziale od 23 do 90 kilogra-
mów. Dodatkowo artylerię wspomagało około tuzina 
masywnych trebuszy miotających kamienie, które zbu-
dowano najprawdopodobniej 11 kwietnia. 
  Tymczasem w Europie z końcem marca lub na po-
czątku kwietnia papież postanowił wreszcie wysłać trzy 
wielkie statki genueńskie pełne zapasów i broni. 

background image

Wkrótce po wypłynięciu były one jednak zmuszone za-
trzymać się na Chios z powodu sztormu. Wenecjanie 
byli jeszcze bardziej opieszali: Loredan wypłynął                   
w kierunku Konstantynopola nie wcześniej niż 11 maja. 
Kilka dni później wieści o rozpoczętym oblężeniu wy-
wołały w Wenecji niemal panikę - natychmiast wysłano 
trzy kolejne okręty wojenne, które miały dołączyć do 
Loredana pod Tenedos. Jak podają źródła, podczas ob-
lężenia Konstantynopola Janos  Hunyadi,  dowódca 
wojsk węgierskich, miał zaproponować zorganizowanie 
morskiej kampanii mającej oflankować Turków, jed-
nakże nic z tych planów nie wyszło. 

POCZĄTEK OBLĘŻENIA 
  Drugiego kwietnia - w dniu, w którym w poprzek 
Złotego Rogu rozciągnięto zaporę  łańcuchową - dwór 
sułtana Mehmeda II rozbił obóz na wzgórzu Maltepe, 
naprzeciw Bramy św. Romana. Cztery dni później 
większość armii osmańskiej ruszyła naprzód, opuszcza-
jąc swe dotychczasowe pozycje. Żołnierze zatrzymali 
się na modły w odległości 1,5 kilometra od Konstanty-
nopola, a następnie podeszli bliżej, by uformować linie 
oblężenia. Wojska z Rumelii zajęły pozycje po lewej 
stronie, oddziały sułtana - w centrum, natomiast siły 
ściągnięte z Anatolii rozmieszczono na prawej flance. 
Część armii pozostawiono w rezerwie, w skład której 
wchodziła większość regimentów pałacowych wraz                 
z oddziałami pomocniczymi i ochotnikami. Zaganos 
Pasza i Karaka Bej zebrali po kilka tysięcy ludzi i zajęli 
tereny po drugiej stronie Złotego Rogu, a niewielki od-

background image

dział Kasima Paszy oddelegowano do obserwacji Gala-
ty. 
  Według arcybiskupa Leonarda żołnierze posuwają-
cej się naprzód armii tureckiej nieśli ze sobą fragmenty 
kratownic wykonanych z gałęzi i kawałków drzew, ma-
jących służyć im za ochronę.
 Arcybiskup twierdzi też, 
że Turków można było zaatakować, zanim zajęli pozy-
cje oblężnicze. Ich umocnienia (poprzedzony wałem 
ziemnym rów chroniony dodatkowo drewnianą palisa-
dą z bramami i wieżyczkami) ciągnęły się cztery kilo-
metry, od brzegu morza Marmara po Zloty Róg. Obie 
strony były już tak blisko siebie, iż Grecy mogli usły-
szeć, jak Turcy drwią z ich długich bród, grożąc, że 
przerobią je na smycze dla psów. 
  Często spotkać się można z przeszacowaniem wiel-
kości armii tureckiej, która stanęła pod Konstantynopo-
lem i mogła liczyć najwyżej 80 tysięcy żołnierzy. 
Większość stanowiła jazda, która podczas oblężenia 
walczyła pieszo. Również i w tej kwestii prawdopo-
dobnie rację ma Giacomo Tedaldi:  

 

Podczas oblężenia pojawiło się razem 200 tysięcy 

ludzi, spośród których było jedynie 60 tysięcy żołnierzy 
(resztę stanowili robotnicy i nieuczestniczące w walce 
oddziały wsparcia), a 30 do 40 tysięcy z nich przyna-
leżało do oddziałów jazdy. 

 

Rankiem  6  kwietnia cesarz Konstantyn XI spotkał 

się z Giustinianim Longiem przy Bramie św. Romana. 
Tego samego dnia osmańska artyleria rozpoczęła 
ostrzał kontynuowany w ciągu następnej doby. W jego 

background image

wyniku zburzono część muru przy Bramie Adrianopol-
skiej. Drugiego dnia wielkie działo Urbana ustawione 
naprzeciwko  Blachernos  zaczęło  się  przegrzewać. 
Chwilowo problem udało się rozwiązać, przecierając 
lufę działa smarem po każdym strzale, jednakże wkrót-
ce działo uległo uszkodzeniu. Poważnym problemem,             
z którym musieli uporać się tureccy artylerzyści, było 
osuwanie się i grzęźnięcie dział w gruncie rozmokłym 
wskutek kwietniowych deszczów. 
 

Pierwszy szturm Turcy przypuścili zapewne 7 

kwietnia, uderzając w centralny odcinek fortyfikacji lą-
dowych. Słabo wyposażeni żołnierze wojsk ochotni-
czych ruszyli z wielkim zapałem, wspierani przez łucz-
ników i strzelców - napotkali jednak zdecydowany opór 
obrońców już przy pierwszej linii umocnień i zostali 
stosunkowo łatwo odparci. Zniszczone fragmenty mu-
rów zdołano naprawić w ciągu nocy. Dużą skutecz-
nością odznaczały się działa bizantyjskie, nad którymi 
pieczę sprawowali bracia Bocchiardi. Niestety, wkrótce 
największe działo wybuchło i ostrzał artyleryjski 
obrońców mógł być odtąd kierowany wyłącznie prze-
ciw piechocie - każde działo zaczęto ładować pięcioma, 
najwyżej dziesięcioma pociskami wielkości orzecha 
włoskiego. 
 

Podczas pierwszych dni oblężenia obrońcy dokona-

li kilku wypadów, jednakże Giustiniani uznał, że przez 
takie działania więcej traci, aniżeli zyskuje, i wycofał 
swoich ludzi z najbardziej wysuniętych umocnień do 
zewnętrznej linii murów. Nastąpiła wówczas krótka 
przerwa, podczas której sułtan Mehmed nakazał prze-

background image

nieść kilka baterii artyleryjskich. Jedenastego lub 12 
kwietnia Turcy wznowili ostrzał miasta, prowadzony 
teraz bez przerwy mimo problemów z osuwaniem się 
dział i trudnościami w celowaniu. W tym czasie do ob-
ozu osmańskiego przybył w roli obserwatora ambasa-
dor węgierski. Według Dukasa doradził on tureckim ar-
tylerzystom, jak najlepiej ustawić działa. Uprzednio 
skupiali ogień na jednym punkcie, ambasador jednakże 
miał ich poinstruować, by strzelali z trzech dział jedno-
cześnie, a następnie burzyli pociskiem z jednego                    
z wielkich dział osłabioną już strukturę. Giacomo 
Tedaldi podaje, iż artyleria sułtana strzelała od 100 do 
150 razy dziennie, zużywając przy tym pół tony pro-
chu, a wielkość pocisków wprawiała obrońców w prze-
rażenie. Amunicja była dla Turków tak cenna, że mimo 
ogromnego ryzyka wysyłali oddziały pod samą fosę, by 
w celu ponownego użycia wydobywały z niej wy-
strzelone pociski za pomocą sieci. 
 

Mehmed wysłał oddziały z lżejszą artylerią, przeję-

ły oddalone forty bizantyjskie - Therapię i Studios. 
Pierwszy atak floty tureckiej na zaporę  łańcuchową 
przecinającą wejście do Złotego Rogu skończył się na-
tomiast porażką. Baltaoğlu uznał wówczas, że należy 
poczekać na kolejne okręty mające nadpłynąć z Morza 
Czarnego. Dwunastego kwietnia flota osmańska po-
nownie została odparta, gdy wyższe statki mniej licznej 
floty chrześcijańskiej próbowały otoczyć kilka okrętów 
tureckich. 
 

Nocą z 17 na 18 kwietnia Turcy przypuścili z za-

skoczenia atak na odcinek murów zwany Mesoteicho-

background image

nem, jednakże po trwającym cztery godziny boju 
obrońcy zdołali ich odeprzeć. Przypuszczalnie następ-
nego dnia część floty - zapewne w celu podniesienia 
morale - została wysłana, by zdobyć Wyspy Książęce. 
Dwa dni później tureckie okręty doznały jednak po-
ważnej porażki, gdy pod Konstantynopolem napotkały 
niespodziewanie trzy potężne genueńskie transportow-
ce wynajęte przez papieża, wiozące na pokładzie broń, 
żołnierzy i żywność, oraz duży bizantyjski statek z ła-
dunkiem pszenicy z Sycylii. Flotylla chrześcijan zdoła-
ła przepłynąć niezauważona przez Dardanele - roz-
gniewany tym sułtan powiedział Baltaoğlu, że albo 
przechwyci ten transport, albo niech nie wraca żywy. 
Okręty żaglowe obrońców wyglądały niczym wyspy 
przy mniejszych statkach tureckich, które z powodu 
przeciwnego wiatru musiały podpływać do nich przy 
użyciu wioseł. Jednak wiosła płynących blisko siebie 
okrętów tureckich zaczęły o siebie zawadzać, a wyższe 
żaglowce zapewniały chrześcijanom znaczną przewagę. 
Żołnierze Baltaoğlu mogli jedynie próbować wedrzeć 
się na pokład lub podpalić okręty, ale ani jedno, ani 
drugie im się nie powiodło. Po południu wiatr osłabł               
i statki uczestniczące w bitwie podryfowały w kierunku 
brzegu. Przebywał tam już przejęty sytuacją młody suł-
tan, który wdzierał się na swym koniu między fale                  
i wykrzykiwał do Baltaoğlu nieprzydatne w walce na 
morzu rozkazy. Admirał udawał, że nie słyszy, i wyco-
fał mniejsze jednostki, by większe okręty wyposażone 
w działa mogły następnie zaatakować chrześcijan. Ich 
pokłady były jednak umieszczone zbyt nisko, by móc 

background image

razić marynarzy wroga, dziury tworzone przez pociski 
okazały się zbyt małe, aby poważnie uszkodzić kadłu-
by. Dlatego też Baltaoğlu ponownie podjął próbę prze-
prowadzenia abordażu. Sułtan Mehmed był coraz bar-
dziej rozgniewany z powodu niepomyślnego przebiegu 
bitwy; ponadto podczas walki Baltaoğlu został ranny            
w oko. Wreszcie o zachodzie słońca nagle znów zaczął 
wiać wiatr i okręty chrześcijańskie odepchnęły na bok 
mniejsze jednostki tureckie, kierując się w stronę zapo-
ry z łańcucha, zaś trzy statki weneckie wyruszyły im 
naprzeciw, by osłaniać otwarcie fragmentu zapory. Za-
padł zmierzch i Baltaoğlu, nie będąc w stanie zgrupo-
wać swych okrętów, wydal rozkaz powrotu do Diplo-
kionionu. 
  Wyraźna porażka Turków miała znaczny wpływ na 
morale w obu armiach. Tureckie źródła wzmiankują 
również o walce, jaka rozgorzała po bitwie między ry-
walizującymi stronnictwami w obozie osmańskim. Na-
stępnego dnia Baltaoğlu zostały wezwany przed oblicze 
sułtana, który publicznie zagroził mu egzekucją. Nie 
należy przypuszczać, iż Mehmed rzeczywiście zamie-
rzał zabić tak dzielnego i zdolnego dowódcę, prawdo-
podobnie również zeznania innych oficerów na temat 
odwagi Baltaoğlu były już wcześniej ustalone. Jednak-
że głowy musiały polecieć - Baltaoğlu pozbawiono 
dowództwa i wychłostano, a jego miejsce na stanowi-
sku admirała floty objął Hamza Bej. Następnie Me-
hmed wezwał swoich oficerów do Diplokionionu, by 
omówić sytuację, Çandarli Halil przedstawił propozy-
cję, by zawiesić oblężenie w zamian za polityczną wła-

background image

dzę nad Konstantynopolem i roczny trybut w wysoko-
ści 70 tysięcy złotych monet. Zaganos Pasza, inni we-
zyrowie oraz duchowy doradca sułtana, szejk Ak 
Szams ad‒Din, uważali, że należy kontynuować oblę-
żenie - i taka też była decyzja władcy. 

TURCY OPANOWUJĄ ZŁOTY RÓG 
  Sułtan zadecydował, by przenieść większość dział   
z tureckich okrętów na ląd i ostrzeliwać z brzegu wło-
skich i bizantyjskich obrońców przy zaporze łańcucho-
wej. Jednakże większość z nich chroniły przedmieścia 
Galaty. Wówczas to Mehmed miał wynaleźć nowy ro-
dzaj moździerza dalekiego zasięgu: zwykłe działo 
ustawiono pod bardzo ostrym kątem i - jak podaje 
grecki biograf Mehmeda II, Kritobulos - sułtan nakazał 
artylerzystom namierzyć cel za pomocą obliczeń mate-
matycznych.
 Wynalazek ten stanowi wczesny przykład 
rodzącej się nauki o balistyce. 
  Rozpoczęto również (a dokładniej rzecz biorąc - 
przyspieszono) prace nad budową drewnianej pochylni 
biegnącej znad Bosforu poprzez wzgórza za Galatą     
w kierunku Złotego Rogu. Flota osmańska nie zdołała 
sforsować zapory łańcuchowej, dlatego też wchodzące 
w jej skład mniejsze jednostki wciągnięto na brzeg. 
Przyjmuje się, że Mehmed powtórzył operację, którą 
kilka lat wcześniej przeprowadzili Wenecjanie, gdy 
przetransportowali część galer z rzeki Adige na pół-
nocny kraniec jeziora Garda. Jednak podobny manewr 
muzułmanie przeprowadzili znacznie wcześniej: już              
w XII wieku Saladyn miał przetransportować okręty 

background image

wojenne z wód Nilu na Morze Czerwone, a mamelucy 
w 1424 roku przewieźli rozmontowane galery z Kairu 
do Suezu. 
  Najniższy punkt za Galatą wznosił się na wysokość 
70 metrów nad poziomem morza. Szlak tureckiej po-
chylni wiódł z rejonu dzisiejszej dzielnicy Tophane               
w górę stromej doliny, gdzie obecnie znajduje się rynek 
Taksim, następnie w dół, w stronę Doliny Źródeł, zwa-
nej dziś Kasimpafą. Konstrukcję owej pochylni wyko-
nano z ułożonych na kształt płytkiego rowu drewnia-
nych desek, które dodatkowo nasmarowano, podobnie 
jak to się robi w przypadku pochylni do wodowania 
okrętów. Dwudziestego drugiego kwietnia pochylnia 
była gotowa i statki pod osłoną ostrzału artylerii prze-
toczono przez wzgórza na kołkach, a następnie spusz-
czono na wody Złotego Rogu w pełnym omasztowaniu 
i z podstawową załogą na pokładzie. Łącznie prze-
transportowano w ten sposób 72 okręty spośród mniej-
szych jednostek floty osmańskiej, w tym 30 galer. 
Spuszczono je ostrożnie do Doliny Zródeł, pozostawia-
jąc na wodach Bosforu jedynie największe statki turec-
kie. Obrońcy utracili tym samym kontrolę nad Złotym 
Rogiem. Zmuszeni byli również odwołać część ludzi             
z innych rejonów walk do obsadzenia zagrożonych mu-
rów nad zatoką. Konstantynopol został okrążony ze 
wszystkich stron. 
  Obrońcy - wierząc, iż flota turecka na Bosforze zo-
stała znacznie osłabiona - postanowili zaatakować resz-
tę okrętów za pomocą własnych jednostek uzbrojonych 
w machiny do miotania tak zwanego greckiego ognia. 

background image

Dwudziestego ósmego kwietnia, dwie godziny przed 
świtem, wyruszyła grupa wypadowa pod wodzą Gia-
coma Coca, która składała się z dwóch większych stat-
ków transportowych wyładowanych workami wełny, 
galer Gabrielego Trevisana i Zaccarii Grioniego oraz 
trzech mniejszych okrętów. Zapewne to sam Coco zni-
weczył cały plan, wypływając nieopatrznie zbytnio do 
przodu. Jednostki tureckie otworzyły ogień i zatopiły 
statek Coca. Galera Trevisana również została trafiona, 
lecz zdołała dopłynąć z powrotem na wody Złotego 
Rogu. Zacięta bitwa morska trwała ponad półtorej go-
dziny - zwycięstwo odnieśli Turcy pomimo straty jed-
nego okrętu. 
  Alvise Longo wypłynął z Wenecji 19 kwietnia            
z jedną tylko galerą, a nie z 16, jak wcześniej planowa-
no. Nawet wówczas kazano mu czekać na Morzu Egej-
skim, aż dołączy doń Loredan. W tym czasie cesarz 
Konstantyn, o czym już wspominano, wysiał statek 
zwiadowczy na poszukiwanie floty mającej nadejść Bi-
zancjum z pomocą. Niewielka jednostka pod turecką 
banderą z 12 przebranymi za Turków ochotnikami na 
pokładzie wypłynęła z Konstantynopola 3 kwietnia. 
Nie dostrzeżono jednak żadnego śladu sprzymierzeń-
ców na wodach za Dardanelami - Konstantyn, otrzy-
mawszy 23 maja raport z misji, stracił wszelką nadzie-
ję. Sułtan Mehmed natomiast martwił się, że flota 
chrześcijan lada chwila nadciągnie z zachodu. Wedle 
oceny Giacoma Tedaldiego owe dziewięć galer i 20 in-
nych okrętów, które w końcu zgromadzono pod Negro-
ponte, wystarczyłoby do ocalenia Konstantynopola, 

background image

nawet jeśli statki dotarłyby do celu na dzień przed 
upadkiem miasta - tak jednak się nie stało. 
  Trzeciego maja obrońcy ustawili działa na murach 
nad Złotym Rogiem, licząc, iż zdołają przepędzić 
osmańskie okręty. Znaczne wrażenie zrobiło zastoso-
wanie dopiero co skonstruowanego moździerza dale-
kiego zasięgu pomysłu sułtana Mehmeda. Pierwszy 
ostrzał przeprowadzono 5 maja. Początkowo pociski 
spadały niecelnie, jednak jak podaje Kritobulos:  

  wystrzelili ponouwie i głaz wzniósł się na znaczną 
wysokość, następnie zaś spadł z niezwykłą siłą i pręd-
kością, uderzając w sam środek galery.  

 

Najprawdopodobniej ofiarą tego ataku padł neutral-

ny statek kupiecki z Genui, zacumowany w pobliżu Ga-
laty - łódź zatonęła błyskawicznie. 
  Ciągłe potyczki na wodach Złotego Rogu zmusiły 
w końcu statki chrześcijan, z wyłączeniem jednostek 
strzegących zapory z łańcucha, do wycofania się do 
niewielkiego portu Prosforiana. Załogi okrętów odesła-
no do obrony Blachernos. Sama zapora wciąż stanowiła 
problem dla floty tureckiej, która od 16 do 17 i 21 maja 
przypuszczała na nią nieudane ataki. W tym czasie 
osmańscy inżynierowie skonstruowali most pontonowy 
w górnej części Złotego Rogu, umożliwiający transport 
wozów i wyposażenia artylerii. Bizantyjczycy próbo-
wali zniszczyć most za pomocą „greckiego ognia”, jed-
nak bez powodzenia. Dla Turków świeżo utworzone 
połączenie między własnymi wojskami po obu stronach 
Złotego Rogu okazało się niezwykle przydatne. 

background image

  Kontynuowano ostrzał artyleryjski murów lądo-
wych, a 2 maja zdołano na powrót ustawić w pierwot-
nym miejscu potężne działo Basiliske. Szóstego maja 
kolejne działa zgrupowano w baterie naprzeciw Bramy 
św. Romana, co doprowadziło do utworzenia kolejnego 
wyłomu w murze. Dziura została powiększona w dniu 
następnym, lecz wciąż była szeroka jedynie na trzy me-
try - kolejnej nocy Turcy przeprowadzili natarcie, które 
jednak zakończyło się niepowodzeniem. Prawdo-
podobnie właśnie wówczas, jak podaje Alexander 
Ypsilanti na podstawie bałkańskich i tureckich źródeł, 
żołnierze osmańscy z Muradem Paszą na czele byli bli-
scy przełamania oporu, gdy nagle grecki szlachcic 
imieniem Rhangabe zdołał odrąbać Muradowi nogę, 
zanim sam zginął. Wydawało się, że bizantyjskich 
obrońców ogarnie panika, jednak Giustiniani oraz wo-
jewoda Teodor połączyli siły i wnet dołączyli do nich 
cesarz Konstantyn, Lukas Notaras i eparcha Mikołaj. 
  Między 8 a 11 maja pojawił się nowy wyłom w po-
bliżu Bramy Kaligaryjskiej. Dwunastego maja miał 
miejsce wieczorny szturm - tureccy żołnierze dotarli aż 
do pałacu cesarskiego Blachernos, zanim zdołano ich 
odeprzeć. Artyleria osmańska ponownie została prze-
grupowana - większość dział usytuowano naprzeciw 
odcinka przy Bramie Św. Romana, gdzie najeźdźcy 
mieli najlepsze widoki na powiększenie wyłomu. Nie 
dysponujemy wzmiankami o zastosowaniu miotających 
głazy mangonel, które prawdopodobnie były niesku-
teczne, wiemy natomiast, że armia turecka rozpoczęła 
prace nad podkopami pod fortyfikacjami lądowymi. 

background image

Większość górników stanowili Serbowie przysłani ze 
swego despotatu i dowodzeni przez Zaganosa Paszę. 
Pierwszy podkop kierowano pod Bramę Adrianopol-
ską, odcinek ten znajdował się jednak w dolinie Likos                  
i prędko okazało się, że nie sposób tam dalej drążyć. 
Górnicy zaczęli ponownie pracę gdzie indziej, tym ra-
zem obierając sobie za cel mur Blachernos przy Bramie 
Kaligaryjskiej. Bizantyjczycy zaczęli drążyć własny tu-
nel pod nadzorem Johannesa Granta i 16 maja udało im 
się wedrzeć do serbskiego szybu. Dwudziestego pierw-
szego maja zdołano ostatecznie zniweczyć kolejne pra-
ce górnicze Turków - część szybów zalano, a robotni-
ków zmuszono do odwrotu, wpuszczając w inne tunele 
dym. Dwudziestego trzeciego maja pojmano pod zie-
mią kilkunastu górników i tureckiego oficera. Poddany 
torturom oficer wyjawił położenie pozostałych podko-
pów, dzięki czemu do 25 maja udało się je wszystkie 
zniszczyć. Zaganos Pasza kazał również wznieść wy-
sokie wieże oblężnicze z drewna. Nie można ich było 
przemieszczać, służyły jednak jako umocnienia i osłona 
dla atakujących. Jedną z nich Grecy zdołali wysadzić  
w powietrze za pomocą ładunków z prochem strzelni-
czym podczas niespodziewanego wypadu w nocy z 18 
na 19 maja. Kolejne wieże również udało się zniszczyć, 
innymi metodami, a resztę rozmontowali sami Turcy. 
  Stopniowo coraz trudniej przychodziło obrońcom 
zamykać na powrót wyłomy w murach w dolinie Likos, 
zwłaszcza gdy wróg zdołał w znacznej mierze zasypać 
fosę. Zamiast tego w miejscach, gdzie powstały prze-
rwy, zaczęto wznosić palisady, wypełnione gruzem, 

background image

ziemią i drewnem. Z dnia na dzień trudniejsze stawało 
się przeprowadzanie wypadów, gdyż zniszczone bramy 
nie dawały już osłony i obrońcy byli doskonale wi-
doczni. Jednak otworzono znów boczną furtkę strażni-
cy Kerkoporta, skąd najczęściej oddziały jazdy pod 
dowództwem braci Bocchiardi przeprowadzały udane 
ataki oskrzydlające, gdy turecka piechota atakowała 
północny sektor murów. 
  Jednakże morale obrońców Konstantynopola spada-
ło; pojawiały się też niesnaski pomiędzy obrońcami                 
z Italii a Grekami. Co gorsza, podczas procesji w stoli-
cy pojawił się zły omen - Hodegetria, najświętsza iko-
na Konstantynopola, zsunęła się i spadła z platformy, 
na której ją przenoszono. Następnego dnia, prawdopo-
dobnie 12 maja, niespotykana o tej porze roku mgła za-
słoniła miasto, a nad kościołem Hagia Sophia ukazało 
się dziwne światło, co wywołało poruszenie w obu ob-
ozach. Przywódcy muzułmańscy uznali, iż było to 
Światło Prawdziwej Wiary, które wkrótce ma rozświe-
tlić starożytną budowlę od wewnątrz. Część doradców 
cesarza sugerowała, że powinien on opuścić miasto                
i prowadzić walkę gdzie indziej. Mehmed II wysłał na-
stępnie ostatnie poselstwo do Konstantynopola. 
  Delegacji przewodził szwagier sułtana, Isfendiyar-
oglu Ismail Bej, wasalny władca Kastamonu i Synopy, 
który miał przyjaciół pośród elity rządzącej Bizancjum. 
Przedstawił tureckie warunki: cesarz musi odejść do 
Morei w południowej Grecji, miasto zaś natychmiast 
ma być oddane władcy osmańskiemu. Jak podają póź-
niejsze kroniki, Konstantyn miał odpowiedzieć:  

background image

  Niech Bóg mnie strzeże, jeślibym miał żyć jako ce-
sarz bez cesarstwa. Jeśli upadnie moje miasto, ja zginę 
wraz z nim. Ktokolwiek chce uciekać, niech się ratuje, 
jeśli zdoła. Kto zaś jest gotów stanąć twarzą w twarz ze 
śmiercią, niechaj idzie za mną.
  

  W rzeczywistości cesarz wiedział, że flota wenecka 
opuściła już rodzimy port, a po mieście krążyły pogło-
ski, że i Węgrzy przygotowują się do wymarszu - być 
może z tego właśnie względu odrzucił warunki sułtana. 

UPADEK MIASTA 
  Dwudziestego szóstego maja sułtan Mehmed zwo-
łał naradę wojenną. Çandarli Halil wciąż uważał, iż na-
leży dążyć do kompromisu i podkreślał znaczenie za-
grożenia z Zachodu. Zaganos Pasza natomiast nalegał, 
by tym razem zachodni wrogowie Turków nie mieli 
okazji się zjednoczyć. Wspomniał jeszcze, że podzi-
wiany przez Mehmeda bohater, Aleksander Wielki, 
podbił połowę  świata, będąc młodym mężczyzną.              
W końcu Mehmed posłał Zaganosa Paszę, by poznał 
opinię żołnierzy na temat dalszej walki, prawdopodob-
nie dobrze wiedząc, jaką odpowiedź otrzyma. Nazajutrz 
Mehmed dokonał przeglądu armii, a jego heroldowie 
obwieścili zamiar przeprowadzenia ostatecznego natar-
cia od strony lądu i morza 29 maja. Rozpalono uroczy-
ste ognie i od 26 maja w obozie tureckim trwało nie-
przerwanie święto. Heroldowie ogłosili, że ten, kto 
pierwszy wejdzie na mury Konstantynopola, otrzyma 
wysoki stopień wojskowy, natomiast religijni przywód-

background image

cy opowiadali żołnierzom o słynnym towarzyszu pro-
roka Mahometa, Abu Ajubie (jego tureckie imię 
brzmiało Eyüp), który zginął podczas pierwszego, arab-
skiego najazdu muzułmanów na Konstantynopol w 672 
roku. Obrońcy widzieli z daleka tak wiele pochodni, że 
część z nich myślała, iż wróg podpalił swoje namioty 
przed odwrotem. O północy w obozie osmańskim wy-
gaszono wszystkie ognie i zaprzestano wszelkich prac. 
Obrońcy spędzili jednakże całą noc na naprawianiu             
i umacnianiu miejsc, gdzie powstały wyłomy w mu-
rach. Giustiniani Longo wysłał ponadto wiadomość do 
Lukasa Notarasa, prosząc o przydzielenie mu pozosta-
jącej w odwodzie artylerii. Notaras odmówił, a Longo 
oskarżył go o zdradę; między dowódcami doszłoby do 
walki, gdyby nie interweniował cesarz.  
  Następnego dnia żołnierze odpoczywali na liniach 
oblężniczych, a sułtan wizytował wszystkie jednostki 
swej armii i floty. Wydano ostatnie rozkazy osmańskim 
dowódcom. Admirał Hamza Bej miał za zadanie roz-
mieścić swe statki wzdłuż murów morskich i wszędzie, 
gdzie to możliwe, ustawić drabiny oblężnicze. Zada-
niem Zaganosa Paszy było wysłać własnych ludzi do 
pomocy marynarzom na wodach Złotego Rogu, pod-
czas gdy reszta miała przekroczyć most pontonowy, by 
wesprzeć natarcie na Blachernos. Karaka Pasza oraz 
wojska z Rumelii wyruszyli, by obsadzić prawą flankę 
naprzeciw Bramy Adrian opolskiej. Iszak Pasza i Mah- 
mud Pasza na czele armii anatolijskiej mieli szturmo-
wać odcinek pomiędzy Bramą św. Romana a brzegiem 
morza Marmara, skupiając się przede wszystkim na 

background image

Trzeciej Bramie Wojskowej. Sułtan Mehmed, Çandarli 
Halil i Sarudża Pasza mieli kierować głównym natar-
ciem w dolinie Likos. 
  Tego samego dnia późnym popołudniem, gdy za-
chodzące słońce raziło obrońców w oczy, Turcy zaczęli 
zasypywać fosę i podciągnęli możliwie najbliżej artyle-
rię. Ich okręty krążyły po wodach Złotego Rogu od 
Ksyloporty do bramy Horaia, a statki na zewnątrz zapo-
ry łańcuchowej patrolowały jeszcze szerszy obszar, aż 
do portu Langa. Mimo że zaczął padać deszcz, prace 
prowadzono aż do godziny 1.30 w nocy 29 maja. 
  Również obrońcy dokonali częściowej zmiany 

               

w rozmieszczeniu swoich sił. Genueńczyk Manuel                
z 200 łucznikami i kusznikami miał nadzorować obronę 
dzielnic nad Złotym Rogiem i Studionu; uczony Teofil 
Paleolog objął kontrolę nad oddziałami usytuowanymi 
na południe od bramy Pege, a Giovanniemu Giustinia-
niemu Londze z 400 żołnierzami z Italii i znaczną czę-
ścią oddziałów bizantyjskich powierzono odpowie-
dzialność za najbardziej zagrożony odcinek w rejonie 
Bramy św. Romana. Rejonu Myriandrionu bronić mieli 
bracia Antonio, Paolo i Troiło Bocchiardi. Girolomo 
Minotto objął dowództwo nad obroną pałacu Blacher-
nos, gdzie Bramy Kaligaryjskiej bronili Teodor z Kary-
stonu, opisywany w greckich źródłach jako „najlepszy 
łucznik na świecie”, oraz Johannes Grant, „utalentowa-
ny inżynier wojskowy”. Arcybiskup Leonard z Chios              
i niejaki Hieronim strzegli Ksyloporty. Ludzie kardyna-
ła Izydora bronili prawdopodobnie murów po prawej 
stronie Ksyloporty. Lukas Notaras przejął kontrolę nad 

background image

dzielnicą Petrion, aż do Bramy św. Teodozji, natomiast 
500 łuczników i strzelców obsadziło fortyfikacje na-
przeciw Złotego Rogu. Gabriele Trevisan dowodził 50 
żołnierzami strzegącymi centralnego odcinka murów 
nad Złotym Rogiem, natomiast załogi statków kreteń-
skich zajęły pozycje przy bramie Horaia, pozostając 
przypuszczalnie również pod rozkazami Trevisana. An-
tonio Diedo przejął dowodzenie nad resztką floty. Kata-
loński konsul Pere Julia zajął się obroną dzielnicy Bu-
koleon aż do Kontoskalionu. Książę Orhan nadal spra-
wował kontrolę w rejonie przy porcie Langa, a ludzie 
Jacopa Contariniego obsadzili mury nadmorskie same-
go portu Langa i Psamathii. 
  Demetrios Kantakuzenos wraz ze swoim zięciem 
Niceforem Paleologiem i innymi dowódcami posiłków 
zajął pozycję przy kościele Apostołów. W tym czasie 
cesarz przeprowadzał inspekcję wojsk, by podnieść 
żołnierzy na duchu. Mnisi i księża odprawiali nieprze-
rwanie msze święte i procesje wzdłuż wewnętrznej 
strony murów Konstantynopola. Zapomniano o sporach 
wyznaniowych - zarówno prawosławni, jak i katolicy 
zjednoczyli się w modłach w kościele Hagia Sophia. 
  Mniej więcej trzy godziny przed świtem 29 maja 
odezwały się działa osmańskiej artylerii i, jak podaje 
Alexander Ypsilanti, tureckie oddziały wojsk ochotni-
czych ruszyły naprzód pod wodzą Mustafy Paszy. 
Główne natarcie skierowano na wstrząsaną uderzenia-
mi pocisków Bramę  św. Romana, gdzie Giustiniani 
Longo dowodził trzema tysiącami żołnierzy przy ze-
wnętrznym murze. Pomimo ogromnych strat tylko kil-

background image

ku ludzi z oddziałów osmańskich samowolnie zbiegło  
z pola walki. Dopiero po dwóch godzinach walk sułtan 
Mehmed nakazał odwrót. Również osmańskie okręty 
próbowały podpływać na tyle blisko, by ustawić drabi-
ny oblężnicze, lecz w większości przypadków bez po-
wodzenia. 
  Po kolejnym ostrzale artyleryjskim nadszedł mo-
ment na atak oddziałów armii prowincjonalnych.               
W skład tych wojsk wchodziły doskonale uzbrojone 
jednostki z Anatolii, które przypuściły skoncentrowane 
natarcie na Bramę św. Romana. Turcy maszerowali na-
przód, niosąc pochodnie oświetlające drogę w półmro-
ku świtającego dnia. Impet natarcia hamowany był               
w dużym stopniu tym, że wyłomy w murach Konstan-
tynopola okazały się niezwykle wąskie. Atakujący żoł-
nierze byli bardziej zdyscyplinowani niż walczący             
w nieregularnych oddziałach - od czasu do czasu wyco-
fywali się, by pozwolić na dokonanie ostrzału ar-
tyleryjskiego. Podczas jednego z takich manewrów 
salwa wystrzelona z dział zdołała zniszczyć fragment 
obronnej palisady. Trzystu anatolijskich żołnierzy ru-
szyło natychmiast do przodu przez wyrwę, zostali jed-
nak odparci. Gdy idzie o inne rejony, szczególnie za-
żarta walka toczyła się pod murami Blachernos. 
Alexander Ypsilanti również i w tym przypadku podaje 
nam barwny opis bitwy, stwierdzając, iż bejlerbej Ana-
tolii posłał pięciu swych najwyższych ludzi ku wyło-
mom, gdzie natknęli się na protostratora Giustinianiego 
Longa i jego „synów”, czy też „trzech braci‒synów bo-
jarów” (prawdopodobnie chodzi tu o braci Bocchiar- 

background image

di). Ten drugi atak trwał jeszcze godzinę, nim nastał 
świt i wojska tureckie się wycofały. 
  Sułtan Mehmed miał już wówczas do dyspozycji 
tylko jedną świeżą grupę żołnierzy - osobiste regimenty 
pałacowe złożone z oddziałów janczarów. Według 
Ypsilantiego (przekaz ten nie jest poparty żadnym in-
nym źródłem) trzema tysiącami janczarów dowodził 
Baltaoğlu - ich natarcie skierowano w stronę głównego 
wyłomu przy Bramie św. Romana. Wszystkie źródła 
twierdzą zgodnie, iż pochód janczarów cechowała po-
rażająca wręcz dyscyplina - szli oni naprzód niespiesz-
nie, bez wtóru muzyki, nie czyniąc hałasu. Sułtan Me-
hmed towarzyszył im aż do brzegu fosy. Ta trzecia faza 
walk trwała godzinę, nim część janczarów z lewej stro-
ny odkryła, że furtka Kerkoporty nie została należycie 
zamknięta po ostatnim wypadzie. Niespełna 50 żołnie-
rzy wdarło się do wewnątrz, weszło po schodach na gó-
rę i wywiesiło sztandar oddziału na blankach. Grupa ta 
została jednak odcięta i niechybnie groziłaby jej zagła-
da, gdyby nie niespodziewany łut szczęścia, który Tur-
cy potrafili w pełni wykorzystać, głównie dzięki dyscy-
plinie i sprawnej strukturze dowodzenia wojskami. 
  Giovanni Giustiniani Longo przebywał na jednym   
z drewnianych umocnień przy wyłomie, gdy trafiła go 
kula. Pocisk przeszedł przez tył ramienia pod kirys, 
przedostając się zapewne przez przerwę w pancerzu - 
później rana okazała się śmiertelna. Giustiniani się wy-
cofał, co zauważył przebywający w pobliżu cesarz 
Konstantyn. Władca zawołał:  

background image

  Bracie, walcz dzielnie! Nie opuszczaj nas w niebez-
piecznej chwili! Od ciebie zależy los tego miasta! Po-
wróć na swą pozycję! Dokąd idziesz?!
  

  Giustiniani odparł po prostu:  

  Tam, gdzie sam Bóg prowadzi Turków.  

  Gdy żołnierze Giustinianiego ujrzeli jego odwrót, 
uznali, że ich dowódca ucieka. Wybuchła panika, którą 
dodatkowo spotęgował widok osmańskiego sztandaru 
na północnym murze; żołnierze, którzy walczyli na ze-
wnątrz głównej linii murów, ruszyli do tyłu, próbując 
uciec przez wyłomy. 
  Relacje dotyczące tego, co działo się później, zdą-
żyły obrosnąć legendą. Zarówno sułtan Mehmed, jak               
i Zaganos Pasza mieli dostrzec zamieszanie w szere-
gach chrześcijan i wysłać jednostkę janczarów dowo-
dzonych przez człowieka olbrzymiego wzrostu, zwane-
go Hasanem z Ulubadu, celem zdobycia murów. Hasan 
dotarł aż do szczytu wyłomu, został jednak trafiony 
kamieniem. Siedemnastu spośród jego 30 towarzyszy 
również zginęło, reszta jednak trzymała się dzielnie, 
dopóki nie dołączyli do nich inni żołnierze. 
  Janczarzy zdobyli wówczas wewnętrzny mur przy 
Bramie Św. Romana - pojawiwszy się na tyłach obroń-
ców, jeszcze bardziej spotęgowali panikę w ich szere-
gach. Rozeszła się też wieść, że Turcy przedarli się 
również od strony portu, co niekoniecznie musiało być 
prawdą. Około godziny czwartej rano, gdy zaczęło już 
świtać, na murach Blachernos pojawiło się jeszcze wię-

background image

cej chorągwi osmańskich. Bracia Bocchiardi zdołali 
przedrzeć się na tyły do swoich statków, jednak Minot-
to wraz z większością Wenecjan został schwytany. Jak 
podaje Dukas, obrońcy Złotego Rogu uciekali przez 
mur, podczas gdy osmańscy marynarze nacierali                  
w przeciwnym kierunku. 
  Obrona miasta została przełamana. Cudzoziemcy 
próbowali dotrzeć do swoich okrętów zacumowanych 
na wodach Złotego Rogu, natomiast żołnierze greccy 
pospieszyli bronić swych domów. Wielu obrońców zo-
stało pojmanych w dolinie Likos. Dzielnice Studion               
i Psamathia poddały się pierwszym regularnym oddzia-
łom osmańskim, które pojawiły się u ich bram - dzięki 
temu kościoły na tych obszarach pozostały nienaru-
szone. Katalończycy poniżej Starego Pałacu zginęli lub 
poszli w niewolę - oznaczałoby to, że zostali oni odcię-
ci, gdy tureccy marynarze przedarli się przez bramę 
Platea i bramę Horaia. Książę Orhan próbował zbiec 
przebrany za mnicha, lecz schwytano go i przeprowa-
dzono na okręt wraz z innymi więźniami - później zo-
stał rozpoznany i stracony. Lukas Notaras prawdopo-
dobnie również znajdował się na tym okręcie jako wię-
zień, postanowiono jednak doprowadzić go żywego 
przed oblicze Mehmeda. 
  Giustiniani Longo zdołał opatrzyć swoją ranę, gdy 
doszły go wieści, że mury miasta zostały zdobyte - po-
stanowił więc wezwać swych ludzi sygnałem trąbki. 
Kardynał Izydor uciekł do Galaty w przebraniu niewol-
nika. Alvise Diedo również dotarł do Galaty, by omó-
wić sytuację z miejscowymi władzami, te zaś próbowa-

background image

ły go aresztować; jednak tak wielu genueńskich mary-
narzy pragnęło uciec na terytorium należące do ich oj-
czyzny, że rządców Galaty w końcu zmuszono do po-
nownego otwarcia bram. Dwóch marynarzy odcięło 
łańcuch podtrzymujący zaporę i wiele chrześcijańskich 
okrętów pod dowództwem Dieda zdołało umknąć. Inni 
wypłynęli nieco później w ciągu dnia - jeden ze stat-
ków przewoził Giustinianiego Longa, który zmarł               
w drodze do ojczyzny. Hamza Bej na czele swej floty 
przechwycił resztę okrętów i wprowadził kilka galer na 
wody Złotego Rogu, niechronionego już zaporą łańcu-
chową. Kreteńskie załogi, które obsadziły trzy wieże 
przy bramie Horaia, stawiały opór aż do wczesnego 
popołudnia, odmawiając poddania się, dopóki wszyst-
kie okręty nie uciekły. Sułtan Mehmed był pod tak 
wielkim wrażeniem ich poświęcenia, że pozwolił im 
wrócić do okrętów i odpłynąć bez przeszkód. Jednost-
kami tymi dowodzili Sguros, Antonios Hyalinas i Fi-
lomates. 
  Dysponujemy dwoma przekazami dotyczącymi 
śmierci cesarza Konstantyna XI. Wedle jednej wersji 
ruszył on wraz ze swymi towarzyszami w brawurowym 
ataku na żołnierzy tureckich wdzierających się przez 
główny wyłom przy Bramie św. Romana. Konstantyn 
miał zawołać: Czyż nie ma tu żadnego chrześcijanina, 
by ściął mą głowę?,
 zanim otrzymał cios w twarz                
i w plecy. Inną wersję przekazują nam Tursun Bej i Ibn 
Kemal. Podobno grupa azabów służących w marynarce 
przebrała się za janczarów, by móc wejść do miasta, 
Mehmed wydał bowiem zakaz wstępu nieupoważnio-

background image

nych oddziałów za linię murów. Mieli oni natknąć się 
na cesarza w pobliżu Złotej Bramy i zabić go, nim so-
bie uświadomili, z kim mają do czynienia. Być może 
Konstantyn zmierzał w kierunku niewielkiego portu, 
znajdującego się tuż za miejscem, gdzie mury nad mo-
rzem Marmara łączyły się z umocnieniami lądowymi, 
by znaleźć jakąkolwiek łódź, która zabrałaby go do de-
spotatu Morei. 
Część dzielnic Konstantynopola stawiła opór pierw-
szym grupom rabusiów, a potem poddała się regular-
nym oddziałom specjalnie wysłanym do miasta, więk-
szość armii pozostała bowiem poza murami. Żołnierze 
Mehmeda posuwali się naprzód metodycznie, przejmu-
jąc kontrolę nad każdą dzielnicą i chroniąc miasto 
przed plądrowaniem. Niemniej marynarze i pozostali 
żołnierze zdołali jednak wedrzeć się do miasta na in-
nych odcinkach murów, łupiąc Konstantynopol wszę-
dzie, gdzie to było możliwe, zanim powstrzymały ich 
regularne jednostki natarcia. Najbardziej ucierpiały 
prawosławne kościoły i monastery. To jednak, że osz-
czędzono kościół Apostołów (choć znajdował się bez-
pośrednio przy drodze prowadzącej do centrum mia-
sta), może oznaczać, iż już wówczas sułtan zamierzał 
zachować go w roli głównego kościoła prawosławia,                
a świątynię Hagia Sophia przemienić w największy 
meczet Konstantynopola. W sumie zwykli mieszkańcy 
miasta zostali potraktowani przez tureckich zdobyw-
ców lepiej aniżeli ich przodkowie, gdy miasto w 1204 
roku zdobyli krzyżowcy; jedynie cztery tysiące Greków 
zginęło podczas oblężenia. Wielu arystokratów zbiegło 

background image

do Hagia Sophii, być może wierząc w pradawne pro-
roctwo, głoszące, że niewierni najeźdźcy w ostatniej 
chwili rozpierzchną się i zostaną odparci aż za granicę 
z Persją. Stało się jednak inaczej - osmańscy rabusie 
wyłamali wrota i wyciągali z kościoła ludzi, licząc na 
okup. 
  Sam sułtan pozostał za murami aż do południa 29 
maja, gdy wreszcie wjechał do Konstantynopola i skie-
rował się do Hagia Sophii. Nakazał wówczas zaprze-
stać dalszego niszczenia miasta, oficjalnie przemiano-
wał kościół na meczet, a następnie przyłączył się do 
popołudniowej modlitwy wśród innych wiernych. Jak 
podaje Tursun Bej, Mehmed wyszedł na zewnątrz świą-
tyni, by obejrzeć podbity przez siebie Konstantynopol - 
miał wówczas przytoczyć fragment wiersza perskiego 
poety, Ferdousiego:  

  Pająk przędzie zasłony w pałacu cezarów, sowa            
z krzykiem stróżuje na wieżach Afrasiaba.
  

  Późnym popołudniem przed oblicze sułtana przy-
prowadzono Lukasa Notarasa - miał on zeznać, jakoby 
wielki wezyr Çandarli Halil zachęcał obrońców do nie-
ustawania w oporze podczas oblężenia. W zamian za to 
oświadczenie Mehmed obiecał starcowi zwierzchnic-
two nad cywilną administracją miasta. Mehmed otrzy-
mał również listę schwytanych oficjeli, za których oso-
biście zapłacił okup. 
  Trzydziestego maja sułtan Mehmed wykorzystał 
sposobność, by pozbyć się swego zbyt niezależnie na-
stawionego doradcy, wielkiego wezyra Çandarlego Ha-

background image

lila. Jego miejsce zajął całkowicie lojalny Zaganos Pa-
sza, który następnego dnia negocjował warunki kapitu-
lacji Galaty. Pierwszego czerwca oddalone twierdze 
Selymbria i Epibatos poddały się bez walki. Mehmed 
nakazał również zaprzestać wszelkiej dalszej grabieży          
i odesłał swe oddziały z powrotem za mury. Miasto by-
ło zdobyte. 

 
 

 

background image

  

NASTĘPSTWA I OCENA SYTUACJI 

UCIECZKA, OKUP LUB EGZEKUCJA 

 

Piątego czerwca, na długo przed rozejściem się 

wieści o upadku Konstantynopola, papież zgodził się 
wreszcie zapłacić weneckiemu senatówi 1 tysięcy du-
katów celem wynajęcia na cztery miesiące i obsadzenia 
załógmi pięciu galer. Natomiast galery weneckie, które 
już były w drodze do Konstantynopola, oczekiwały na 
sprzyjające wiatry na Chios. Tam też genueńskie okręty 
z uciekinierami przyniosły wieść o upadku Konstanty-
nopola. Również wenecka flota pod wodzą Loredana, 
zacumowawszy przy Negroponte, otrzymała najśwież-
sze informacje. W samym Konstantynopolu Girolomo 
Minotto i jego synowie zostali zgładzeni za to, że pro-
wadzili dalej walkę, pomimo że miasto się poddało. 
Pięć dni po z kończeniu oblężenia dokonano również 
egzekucji  Lukasa Notarasa  (mimo  wcześniejszych 
obietnic sułtana, że daruje mu życie). Stało się tak 
głównie z tego względu, że turecka elita rządząca nie 
ufała nikomu spośród bizantyjskich władz i dążyła do 
ich usunięcia. 
  Mehmed opuścił Konstantynopol prawdopodobnie 
18 czerwca i dotarł do Edirne trzy dni później, Çandarli 
Halil został osadzony w więzieniu w związku z krążą-
cymi pogłoskami o jego wątpliwej lojalności. Stracono 
go 40 dni po poddaniu się zarządzanej przez Gattilusich 
nabrzeżnej enklawy Ajnos (obecnie Enez), czyli na 
przełomie sierpnia i września. Co ważniejsi spośród 
italskich i bizantyjskich jeńców zostali zabrani do Edir-

background image

ne; młodszemu synowi Lukasa Notarasa udało się jed-
nak wkrótce zbiec do Italii, gdzie mieszkały jego sio-
stry. Zaganos Pasza starał się utrzymywać w miarę do-
bre stosunki z jeńcami z Italii, opłacając za 47 ważnych 
jeńców okup w wysokości jednego lub dwóch tysięcy 
dukatów za każdego. Jacopo Contarini kosztował go 
siedem tysięcy, jednak w ciągu kolejnego roku wyku-
piono wszystkich 29 weneckich szlachciców. Według 
raportu senatu 40 arystokratów i ponad 500 innych 
obywateli Wenecji zginęło podczas oblężenia. Wenecja 
zatroszczyła się o samą siebie i, jak to było w zwycza-
ju, senat ustalił pensje dla rodzin poległych; wyznaczył-
też odszkodowania dla tych, którzy stracili własne mie-
nie. Odszkodowania kosztowały łącznie 200 tysięcy 
dukatów. W tym samym czasie senat został też poin-
formowany, że cesarz Konstantyn w chwili śmierci wi-
nien był Wenecji 17 163 hyperpyrony. 

WIELOKULTUROWE IMPERIUM 
  Podbój dokonany przez imperium osmańskie miał 
bardzo głęboki wpływ na niemal każdą dziedzinę życia 
w państwie, począwszy od kultury, przez politykę i go-
spodarkę, aż po sprawy wojskowe. Ghaza - wojna pro-
wadzona przeciwko sąsiednim krajom chrześcijańskim 
- zaczęła się wkrótce wiązać jednoznacznie z poczyna-
niami samego sułtana tureckiego, a nie z autonomicz-
nymi, często niezależnymi działaniami bohaterów wal-
czących na granicach, jak to się działo w poprzednich 
stuleciach. Sułtan Mehmed II skoncentrował wysiłki na 
odbudowie swej nowej stolicy. Mury miasta naprawio-

background image

no, a Konstantynopol na powrót zasiedlili chrze-
ścijańscy Grecy, muzułmańscy Turcy i inne narody. 
Część zachęcono przywilejami podatkowymi, więk-
szość jednak zmuszono do osiedlenia się w opustosza-
łym w dużej mierze mieście. Ten gwałtowny przyrost 
populacji doprowadził do braku żywności na rynku. 
Bezpośrednim rozwiązaniem sytuacji było podbicie ży-
znych terenów na północ od Morza Czarnego, gdzie 
uprawiano zboża. 
  Naturalną konsekwencją podboju stolicy była reali-
zacja szeroko zakrojonego planu rozbudowy miasta: 
postawiono nowy pałac, nowoczesny szpital z wy-
kształconymi lekarzami i praktykującymi studentami, 
obszerny kompleks gmachów kulturalnych, dwa osiedla 
koszar dla janczarów oraz odlewnię dział tophane za 
murami Galaty. Sułtan Mehmed pragnął uczynić             
z  Konstantynopola  wielowyznaniowe  centrum  dla 
„wszystkich ludów Księgi”, muzułmanów, chrześcijan 
oraz wyznawców judaizmu. To wielkie imperialne za-
łożenie władcy doprowadziło do powstania ośrodka, 
gdzie przecinały się szlaki i mieszały wpływy stykają-
cych się kultur Wschodu i Zachodu, Europy i Azji. 
Nowy osmański Konstantynopol, czy też Stambuł, jak 
nazwali miasto Turcy, rozwijał się aż do XIX wieku, 
gdy tragiczne w skutkach oddziaływania ideologii na-
cjonalizmu doprowadziły do masowej separacji ludno-
ści na początku XX stulecia. Galata po drugiej stronie 
Złotego Rogu pozostała pod wpływem zachodniej Eu-
ropy, co uwidoczniło się zarówno w składzie populacji, 

background image

jak i w rozwoju kulturowym. Już kilka lat po podboju 
turecki historyk Tursun Bej mógł napisać:  

  Jakże fascynujące jest miasto Stambuł. Za jednego 
miedziaka można przebyć  łodzią drogę z Rumelii do 
Frankistanu
  

  - co oznaczało, że wsiadając na tani prom, podróżny 
mógł w jednej chwili przebyć drogę z kosmopolitycz-
nego Stambułu do Galaty, wciąż zdominowanej przez 
przybyszów z Italii. 
  Sułtan Mehmed II ogłosił ponadto, iż jest nowym 
cesarzem, prawowitym spadkobiercą rzymskiego i bi-
zantyjskiego cesarstwa, roszcząc sobie tym samym 
prawo do ziem leżących daleko poza ówczesnymi gra-
nicami imperium osmańskiego. Politykę tę przyjęli po-
wszechnie nie tylko tureccy poddani sułtana i inni mu-
zułmanie, lecz również greccy uczeni, jak na przykład 
Grzegorz z Trapezuntu, który w 1466 roku pisał do 
Mehmeda:  

  Nikt nie śmie wątpić, że jesteś cesarzem rzymskim. 
Każdy, kto jest prawowitym władcą stolicy cesarstwa, 
jest również cesarzem, Konstantynopol jest zaś stolicą 
rzymskiego imperium. 

SZOK DLA CHRZEŚCIJAŃSTWA 

  Podbój Konstantynopola spowodował przerwanie 
włoskiego szlaku handlowego na Krym, prowadzącego 
przez Dardanele i Bosfor. Już 28 listopada 1453 roku 
genueński konsul w Kaffie wysłał raport, w którym 

background image

stwierdził, że należy przedsięwziąć radykalne kroki, je-
śli kolonia nie ma zupełnie opustoszeć - wkrótce rze-
czywiście nastała fala emigracji ze wszystkich kolonii 
Genui nad Morzem Czarnym. Wielu Ormian przeniosło 
się na Ukrainę lub do Polski, a część włoskich rze-
mieślników trafiła aż do Moskwy. W ciągu kolejnych 
20 lat wszystkie posiadłości genueńskie za Bosforem 
weszły w skład terytoriów osmańskich. 
  Wpływ upadku Konstantynopola na świat bizantyj-
ski był oczywiście katastrofalny - wielu spośród prawo-
sławnych chrześcijan winiło za porażkę rzekomo nielo-
jalną wojskową elitę Bizancjum. Konwersja na islam 
nigdy nie była pośród wspólnot greckojęzycznych tak 
częsta, jak wśród Słowian i Albańczyków, stała się jed-
nak zjawiskiem stosunkowo powszechnym w kręgu 
arystokracji bizantyjskiej.  Do apostazji dochodziło 
również dość często wśród członków kleru - wiara du-
chowieństwa mogła być nadszarpnięta wydarzeniami, 
które bywały uznawane za karę bożą. Jednakże bezpo-
średnio po upadku Konstantynopola większość elity bi-
zantyjskiej zbiegła; część udała się na Krym, do nie-
wielkiego księstwa Teodora z Mangupu, inni do bizan-
tyjskiego Trapezuntu, jeszcze inni do Morei. Tę ostat-
nią jednak rozdzierały wewnętrzne spory - wybuchły 
tam  wewnętrzne  walki  między wspólrządcami,  jak  

                

i przeciwko nim, a także między Grekami a Albańczy-
kami. 
  W październiku 1454 roku Mehmed II wysłał do 
Morei Turahana Beja celem wsparcia despotesów To-
masza i Demetriusza, lecz gdy tylko Turcy odeszli, 

background image

rozgorzała wojna domowa. W 1460 roku despotat Mo-
rei został ostatecznie włączony do imperium osmań-
skiego. Stolicę despotatu, Mistrę, zdobyto dokładnie 
siedem lat po upadku Konstantynopola - 29 maja 1460 
roku. 
  Oprócz weneckich enklaw, których Turcy nie byli 
jeszcze w stanie przejąć siłą, imperium osmańskie opa-
nowało wszystkie łacińskie terytoria w Grecji. Ateny 
otrzymały specjalne przywileje z racji zainteresowań 
Mehmeda II związanych ze starożytną grecką cywiliza-
cją. Część genueńskich włości na Morzu Egejskim 
przetrwała dłużej, Ajnos zaś pozostał pod rządami Gat-
tilusich. Palamedes Gattilusi otrzymał również we wła-
danie wyspę Imbros, natomiast wyspę Lemnos przy-
dzielono Dorinowi I Gattilusiemu, rządcy Mityleny, 
który panował tam jako wasal Turków i płacił im rocz-
ny trybut. W 1460 roku Ajnos przekazano odsuniętemu 
od władzy despotesowi Morei, Demetriuszowi. Poza 
tym rodzina Gattilusi do 1462 roku zachowała Lesbos 
jako lenno osmańskie. Genueńska maona (spółka ku-
piecka) utrzymała wyspę Chios aż do 1566 roku, kiedy 
to sułtan przekazał ją  żydowskiemu księciu Józefowi 
Naziemu z Naksos. 
  Po upadku Konstantynopola kilka kolejnych wy-
praw utwierdziło osmańskie panowanie na Bałkanach, 
choć w bitwie z Węgrami pod Belgradem w 1456 roku 
wojska osmańskie zostały odparte. Z kolei Jerzy Ka-
striota, znany też jako Skanderbeg, kontynuował swą 
walkę przeciw Turkom w Albanii aż do 1468 roku. 
Więzy poddaństwa Wołoszczyzny wobec imperium 

background image

osmańskiego stały się jeszcze mocniejsze, a po roku 
1456 również Mołdawia stała się teoretycznie trybuta-
riuszem sułtana. W następnym roku tron Mołdawii ob-
jął Stefan III Wielki, który większą część swojego pa-
nowania spędził na walce z Turkami o zwierzchnictwo 
nad Wołoszczyzną. 
  Na Zachodzie osmański podbój Konstantynopola 
wywołał olbrzymi szok. Renesansowi humaniści byli 
zbulwersowani tym, że Grecja znalazła się pod pano-
waniem tureckim. Uczony włoski Enea Silvio de Picco-
lo- mini (późniejszy papież Pius II) napisał:  

  Oto druga śmierć dla Homera i Platona... Teraz 
Mahomet rządzi pomiędzy nami. Teraz Turek czyha nad 
naszymi głowami.
  

  Niektórzy kronikarze podkreślali, że Turcy byli 
uczciwym i spokojnym ludem, natomiast przerażająca 
propaganda doprowadziła do wytworzenia się popular-
nego obrazu „straszliwego Turka”. Osmańskie zwycię-
stwa uznawano za nienaturalny fenomen, podobnie my-
ślano o rzekomym ślepym posłuszeństwie tureckich 
żołnierzy wobec przełożonych. W każdym razie więk-
szość krajów europejskich czuła się wciąż bezpiecznie, 
mając za osłonę potężne katolickie Królestwo Węgier. 
Los prawosławnych chrześcijan uznano za karę bożą 
wymierzoną im z powodu ich słabości i grzeszności. 
Dopiero gdy państwo węgierskie załamało się w poło-
wie XVI wieku, Europa w pełni przejrzała na oczy                   
i zdołała dostrzec niebezpieczeństwo czyhające na 
Wschodzie. 

 

background image

   POLE BITWY DZISIAJ 

 

Większość działań wojennych podczas oblężenia 

Konstantynopola miała miejsce na obszarze jednej                 
z największych atrakcji turystycznych, jaką stanowi 
dziś Stambuł. To wspaniałe miasto dysponuje wieloma 
hotelami w każdej kategorii, jakkolwiek pola kempin-
gowe znajdują się dość daleko od centrum. Jedzenie 
jest tanie, a sprawny transport, ułatwiany w Stambule 
przez promy, stanowi nie lada zaletę. Połączenia wodne 
umożliwiają również dostęp do azjatyckiego brzegu 
oraz praktycznie do każdej wioski nad Bosforem, a tak-
że do wielu miejsc nad morzem Marmara. Wiele bu-
dowli, które pamiętają jeszcze rok 1453, wciąż istnieje 
- przede wszystkim są to znaczne odcinki murów lądo-
wych, fortyfikacji nad morzem Marmara oraz niektóre 
fragmenty umocnień nad Złotym Rogiem. Jednak ob-
szar po wewnętrznej stronie tych obwarowań zabudo-
wany jest osiedlami i centrami biznesowymi. Jedynie               
w kilku miejscach przy południowym odcinku murów 
lądowych nadal istnieją tereny otwarte. Przedmieścia 
rozciągają się daleko poza średniowieczne mury, Gala-
ta zaś została wchłonięta przez rozrastające się miasto, 
sięgające aż do Bosforu. Na szczęście znaczna część 
obszaru, gdzie armia osmańska rozmieściła swe linie 
oblężenia, pozostaje otwarta z wyłączeniem przytul-
nych przedmieść Eyüp za murami Blachernos. 
  Wschodnia Tracja, w przeciwieństwie do turystycz-
nej perły - Stambułu, nie wiedzieć czemu, pozostaje 
zaniedbana. Poprzednia stolica osmańska w Edirne, 

background image

gdzie sułtan Mehmed II przygotowywał się do kampa-
nii, leży blisko granicy z Bułgarią i Grecją. Miasto dys-
ponuje odpowiednią bazą hotelową; zachowało również 
specyficzny urok, jaki w większej części zatracił zatło-
czony Stambuł. Na wybrzeżu morza Marmara, które na 
początku kampanii znajdowało się w rękach bizantyj-
skich, istnieje kilka nadmorskich kurortów. Natomiast 
tracki brzeg Morza Czarnego w zasadzie nie jest zago-
spodarowany - brakuje tam nawet przybrzeżnej drogi. 
W okresie zimnej wojny obszar ten stanowił oczywi-
ście zagrożony teren graniczny, jednakże dalej na pół-
noc Bułgarzy byli w stanie wykorzystać potencjał tury-
styczny własnych terenów nadmorskich - leżą tam mia-
sta, które w 1453 roku znajdowały się we władaniu Bi-
zancjum. 
 

 

background image

   CHRONOLOGIA 

1437, cesarz Bizancjum Jan VIII szuka wsparcia w Ita-
lii. 
1439, Çandarli Halil Pasza otrzymuje tytuł wielkiego 
wezyra, Iszak Pisza - drugiego wezyra, Zaganos Pasza - 
trzeciego wezyra. Metropolita Izydor z Kijowa podpi-
suje dekret unijny podczas sesji soboru w Ferrarze             
i Florencji. 
1442, Janos Hunyadi, węgierski wojewoda Transylwa-
nii, pokonuje Turków na Wołoszczyźnie. 
Wiosna 1443, jedenastoletni książę Mehmed zostaje 
rządcą Amazji; Janos Hunyadi prowadzi armię krzy-
żowców na Bałkany; sułtan Murad II wyrusza na wy-
prawę przeciwko Karamanowi, zawiera jednak pokój                 
i wraca, by stawić czoła Hunyadiemu. 
1444 
  Pierwsze miesiące,
 Karaman najeżdża osmańskie 
prowincje Anatolii; w Albanii wybucha bunt przeciwko 
Turkom; śmierć ukochanego syna Murada II, Alego 
ad‒Dina Beja. 
  12 czerwca, pokój między Muradem  II a Janosem 
Hunyadim. 
 Sierpień, Murad II abdykuje na rzecz Mehmeda II  
i wycofuje się do Bursy, by zabezpieczyć sukcesję Me-
hmeda przed zakusami innego pretendenta, przebywa-
jącego w Konstantynopolu księcia Orhana. 
 Wrzesień, bizantyjscy despotesi Morei najeżdżają 
centralną Grecję; armia krzyżowców zrywa rozejm            
i najeżdża terytorium osmańskie; muzułmańskie po-
wstanie przeciwko Mehmedowi II w Edirne. 

background image

 

10 października, Murad obejmuje ponownie do-

wództwo wojskowe. 
1446, Murad II wraca na tron; Mehmed II zachowuje 
tytuł sułtana, jednak sprawuje wyłącznie władzę za-
rządcy Manisy; tureckie wyprawy ponownie narzucają 
władzę osmańską na Bałkanach i zmuszają bizantyj-
skich despotesów Morei do przyjęcia zwierzchnictwa. 
  17‒20 

października 1448, Turcy pokonują węgier-

skich krzyżowców podczas drugiej bitwy na Kosowym 
Polu i narzucają ponownie zwierzchnictwo Wołosz-
czyźnie. 
1449,  śmierć cesarza Jana VIII; Konstantyn XI Paleo-
log wstępuje na tron; Herakleja nad morzem Marmara 
zostaje przejęta przez Turków. 
1451, śmierć Murada II; Mehmed II zostaje ponownie 
sułtanem; Herakleja nad morzem Marmara prawdopo-
dobnie wraca do Bizancjum; Ibrahim Bej z Karamanu 
najeżdża sporne tereny i wszczyna kilka buntów prze-
ciwko władzy osmańskiej; Mehmed II przewodzi 
pierwszej wyprawie przeciw Ibrahimowi z Karamanu; 
Bizantyjczycy grożą wysłaniem do imperium osmań-
skiego pretendenta do tronu, Orhana. 
1452 
  14 

lutego, Wenecja zgadza się wysiać proch i zbro-

je do Konstantynopola. 
  15 kwietnia‒31 sierpnia, Turcy wznoszą Rumeli 
Hisar - przyspiesza to decyzję weneckiego senatu                 
o uzbrojeniu statków transportowych, które mają być 
gotowe do wyjścia w morze 8 kwietnia 1453 roku                
w towarzystwie 15 galer. Wenecja przekazuje też 

background image

ostrzeżenie okrętom operującym na Morzu Egejskim                 
i wysyła posłów do imperium osmańskiego, by wyba-
dać zamiary sułtana. 
  28 sierpnia, Mehmed  II dokonuje oglądu murów 
Konstantynopola, następnie wraca do Edirne. 
 Jesień, Mehmed II zaczyna zbierać oddziały pod 
Edirne; cesarz Bizancjum zbiera zapasy ziarna i ściąga 
okoliczną ludność do Konstantynopola. 
  1 września, Mehmed  II przybywa do Edirne; wę-
gierski inżynier Urban przechodzi na stronę turecką, 
oferując sułtanowi swe usługi; w Edirne rozpoczyna się 
budowa olbrzymiego działa. 
  6 września, flota osmańska wraca z Bosforu do 
Gallipoli. 
 Październik, Mehmed II wysyła wojsko na wy-
prawę przeciwko bizantyjskiej Morei; do Konstantyno-
pola przybywa kardynał Izydor z 200 łucznikami. 
 Listopad, zaniepokojona wzniesieniem Rumeli Hi-
sar Genua postanawia wysłać do Konstantynopola 
Giovanniego Giustinianiego Longa wraz z żołnierzami 
i okrętami. 
  10 

listopada, dwa weneckie statki kupieckie wraca-

jące z Morza Czarnego przepływają Bosfor pod ostrza-
łem z Rumeli Hisar. 
  25 

listopada, wenecki okręt płynący z Morza Czar-

nego zostaje zatopiony ogniem artylerii Rumeli Hisar. 
 Grudzień, wenecka galera z Trebizondy pod ko-
mendą Giacoma Coca przepływa pod ostrzałem przez 
Bosfor; wenecki konsul w Konstantynopolu wydaje po-

background image

stanowienie, że żaden wenecki statek nie może opuścić 
miasta bez pozwolenia. 
  12 grudnia, wspólna msza święta grecko‒łacińska             
w kościele Hagia Sophia oraz zawarcie umowy doty-
czącej unii obu Kościołów. 
  Zima 

1452‒1453, cesarz Bizancjum wysyła na Mo-

rze Egejskie okręty, by zakupić żywność i sprzęt woj-
skowy; bizantyjskie galery dokonują wypadów łupież-
czych na tureckie wioski położone nad morzem Mar-
mara; ukończono naprawę umocnień Konstantynopola; 
Karaka Bej z Rumelii umacnia drogi prowadzące             
z Edirne do Konstantynopola, wycina też winnice i sa-
dy pod murami miasta; tureckie oddziały z Anatolii ob-
serwują Konstantynopol; Mehmed planuje oblężenie 
miasta. 
1453   
 Styczeń, Mehmed powraca z Didymotyki do Edir-
ne; Giovanni Giustiniani Longo dowodzący genueń-
skimi galerami z 700 żołnierzami na pokładzie dociera 
do Konstantynopola; Giustiniani zostaje mianowany 
dowódcą obrony murów lądowych. 
 

Luty, awangarda wojsk osmańskich pod wodzą Ka-

raki Beja atakuje bizantyjskie twierdze Studios i Thera-
pię.  
 

26 lutego, siedem okrętów ucieka ze Złotego Rogu, 

zabierając ze sobą 700 ludzi. 
 Wiosna,  pod mury Konstantynopola  docierają                   
z Edirne ciężkie działa tureckie; Karaka Bej zdobywa 
kilka miast nad Morzem Czarnym i morzem Marmara, 

background image

omijając Selymbrię i Epibatos, które stawiają opór - 
pozostają więc pod obserwacją.  
 

Marzec, flota osmańska zbiera się pod Gallipoli                 

i rusza na morze Marmara; wojska z Anatolii przekra-
czają Bosfor pod Rumeli Hisar.  
 

23 marca, Mehmed II opuszcza Edirne na czele re-

gimentów pałacowych. 
  Przełom marca i kwietnia, papież wysyła do Kon-
stantynopola trzy genueńskie statki z bronią i żywno-
ścią; sztorm zatrzymuje okręty na Chios. 
  2 

kwietnia, u wejścia do Złotego Rogu rozciągnięto 

zaporę z łańcucha; Mehmed II dociera pod Konstanty-
nopol.  
 

6 kwietnia, wojska osmańskie wyruszają ze swych 

miejsc koncentracji i zajmują pozycje w odległości 1,5 
kilometra od murów Konstantynopola; obrońcy stolicy 
Bizancjum zajmują posterunki na murach. 
  9 kwietnia, pierwszy nieudany atak floty osmań-
skiej na zaporę  łańcuchową; przypuszczalnie tego sa-
mego dnia tureckie oddziały zajmują Therapię i Stu-
dios. 
 11 kwietnia, budowa potężnych mangonel pod mu-
rami; wielkie działo tureckie zwane Basiliske wystrze-
liwuje pierwszy pocisk. 
  12 

kwietnia, drugi nieudany atak floty osmańskiej 

na zaporę łańcuchową. 
  15 

kwietnia, duży okręt bizantyjski i trzy genueń-

skie statki wojenne wynajęte przez papieża, opóźnione 
przez przeciwne wiatry, wypływają z Chios. 

background image

 

16 kwietnia (przypuszczalna data), flota osmańska 

zostaje wzmocniona dużymi jednostkami, przybyłymi z 
północnej Anatolii.  
  17‒18 kwietnia (noc), turecki atak z zaskoczenia 
zostaje odparty. 
  18 kwietnia, atak osmański na odcinku Mesotei-
chonu; flota turecka zajmuje Wyspy Książęce. 
  19 kwietnia, Alvise Longo wypływa z Wenecji                
z jedną galerą zamiast z flotyllą 16 okrętów; prawdo-
podobnie pięć kolejnych statków wypływa 7 maja. 
  20 

kwietnia, duży okręt bizantyjski i trzy genueń-

skie statki wynajęte przez papieża przedzierają się 
przez turecką blokadę do Konstantynopola. 
  21 kwietnia, Baltaoğlu zostaje pozbawiony tytułu 
admirała floty tureckiej; z okrętów usunięto działa                    
i ustawiono je na północnym brzegu Złotego Rogu; ra-
da wojenna pod Diplokionionem ustala, iż należy kon-
tynuować oblężenie; wali się wysoka wieża przy Bra-
mie św. Romana, sułtana nie ma jednak na miejscu, by 
wydać rozkaz natychmiastowego ataku; Mehmed opra-
cowuje nowatorski moździerz strzelający pod ostrym 
kątem.  
 

22 kwietnia, Turcy kończą budowę pochylni cią-

gnącej się znad Bosforu i transportują mniejsze okręty 
wojenne na wody Złotego Rogu.  
 

25‒27 kwietnia, działa tureckie powodują kolejne 

wyłomy w murach. 
  28 kwietnia, statki chrześcijan próbują podpalić 
flotę osmańską w porcie Diplokionion, lecz zostają od-
parte. 

background image

 

29  kwietnia, Bizantyjczycy ścinają 260 jeńców 

osmańskich. 
  30 kwietnia, działa osmańskie tworzą wyłom               
w Bramie św. Romana.  
 

Maj, cesarz zbiera kolejne fundusze z kościołów na 

zakup pożywienia dla oddziałów; serbscy górnicy                  
z Nowego Brda rozpoczynają drążenie szybów pod 
Bramą Adrianopolską - prace zostają zarzucone z po-
wodu niestabilności gruntu.  
 

3 maja, Bizantyjczycy ustawiają działa na murach, 

by ostrzeliwać tureckie statki na wodach Złotego Rogu; 
cesarz Konstantyn wysyła mały statek za Dardanele               
w poszukiwaniu weneckiej floty zmierzającej, jak się 
spodziewano, na ratunek oblężonym. 
  5 maja, turecki moździerz strzelający pod dużym 
kątem wypuszcza pociski ponad Galatą i zatapia „neu-
tralną” łódź z Genui zacumowaną w zatoce Złoty Róg. 
  6 

maja, wielkie działo Turków zostaje naprawione; 

dodatkowe działa dołączone do baterii usytuowanej na-
przeciw Bramy św. Romana tworzą kolejny wyłom.  
 

7-8 maja (noc), nieudany atak nocny Turków na 

wyłom przy Bramie św. Romana. 
  9‒13 maja, weneckie okręty na wodach Złotego 
Rogu wyładowują zaopatrzenie wojskowe i zostają                
w większości zacumowane w niewielkim porcie Pros-
foriana. 
  10 maja, Alvise Diedo obejmuje dowodzenie nad 
okrętami w porcie, a Gabriele Trevisan zbiera pozostałe 
załogi do pomocy przy obronie Blachernos. 
  11 

maja, statek Loredana opuszcza Wenecję. 

background image

 

12‒13 maja (noc), osmańskie natarcie dociera aż 

do pałacu Blachernos, zostaje jednak odparte.  
 

14 maja, Turcy przejmują całkowitą kontrolę nad 

Złotym Rogiem, następnie przenoszą działa z Doliny 
Źródeł, by wzmocnić baterie ostrzeliwujące umocnienia 
Blachernos.  
 

16 maja, działa ściągnięte z Doliny Źródeł okazują 

się nieskuteczne przeciw murom Blachernos, zostają 
więc przeniesione do głównych baterii w dolinie Likos; 
tureckie tunele pod murami Blachernos zostają odkryte 
i zniszczone.  
  16‒17 maja, demonstracja siły floty osmańskiej 
przy zaporze łańcuchowej, nie pada jednak ani jeden 
strzał.  
 

18‒19 maja (noc), drewniane wieże osmańskie, 

mające chronić  żołnierzy zasypujących fosę, zostają 
zniszczone za pomocą beczek z prochem; inne kon-
strukcje tego typu zostają rozebrane. 
  19 

maja, Turcy kończą budowę mostu pontonowe-

go prowadzącego przez północną część zatoki Złoty 
Róg.  
 

21 maja, tureckie okręty atakują zaporę  łańcucho-

wą, lecz wycofują się, gdy nie udaje im się zaskoczyć 
obrońców. 
  23 

maja, Bizantyjczycy chwytają w niewolę oficera 

tureckiego wyższej rangi w tunelu pod murami Bla-
chernos; na torturach wyjawia on położenie innych 
szybów; powraca statek wysłany na rekonesans za Dar-
danelami, przynosząc wieść, że nie dostrzeżono żadnej 
floty płynącej z pomocą. 

background image

 

24 maja, zaćmienie Księżyca budzi zaniepokojenie                

w obu obozach; Konstantyn odrzuca warunki kapitula-
cji; Mehmed wyznacza termin ostatecznego natarcia za 
pięć dni.  
 

Ostatni tydzień maja, morale w Konstantynopolu 

się załamuje; najświętsza ikona Matki Bożej zsuwa się 
z platformy podczas procesji; niezwykła mgła oraz 
światło osnuwa świątynię Hagia Sophia. 
  25 maja, Bizantyjczycy niszczą ostatni tunel Tur-
ków. 
  26 

maja, do obozu osmańskiego docierają pogłoski 

o zbliżającej się z odsieczą armii z Europy; Mehmed 
zbiera radę wysoko postawionych oficerów i wysyła 
Zaganosa, by ten ocenił morale wojsk. 
  27 maja, Mehmed dokonuje przeglądu armii, he-
roldowie obwieszczają ostateczne natarcie. 

    27‒28 maja (noc), ogniska i pochodnie rozświetla-

ją obóz osmański przed mającym się wkrótce rozpo-
cząć atakiem; zgromadzona zostaje broń. 
  28 

maja, dzień w obozie tureckim przeznaczony na 

modlitwę i odpoczynek; Mehmed dokonuje przeglądu 
linii frontu; w Konstantynopolu odprawiane są msze               
i odbywają się procesje; późnym popołudniem tureckie 
oddziały przystępują do finalizacji prac przy zasypy-
waniu fosy i ściągają działa jeszcze bliżej murów. 
  28‒29 maja (noc), statki osmańskie podpływają do 
murów morskich najbliżej jak to możliwe. 
  29 maja, ostateczne natarcie Turków rozpoczyna 
się około godziny 1.30; mury zostają sforsowane około 
godziny 4 nad ranem; Mehmed II próbuje zapobiec łu-

background image

pieniu stolicy, lecz marynarze i żołnierze jednostek 
pomocniczych wdzierają się do miasta z różnych stron; 
niektóre dzielnice poddają się, przystając na warunki 
kapitulacji; Mehmed wkracza  do  Konstantynopola 
wczesnym popołudniem. 
  30 

maja, Çandarli Halil traci stanowisko wielkiego 

wezyra na rzecz Zaganosa Paszy. 
  1 czerwca, Mehmed  II powstrzymuje dalszą gra-
bież miasta i armia turecka otrzymuje rozkaz odwrotu 
do obozu; bizantyjskie twierdze Selymbria i Epibatos 
poddają się bez walki; Galata poddaje się władzy 
osmańskiej, lecz zachowuje swe prawa handlowe.  
 

3 czerwca, początek niszczenia murów lądowych 

Galaty; egzekucja Lukasa Notarasa. 
  9 

czerwca, kreteńskie okręty docierają na rodzimą 

wyspę, przynosząc ze sobą wieści o upadku Konstanty-
nopola. 

 

 


Document Outline