Mann Catherine Odurzeni namiętnością

background image
background image

CatherineMann

Odurzeninamiętnością

Tłumaczenie:

Krystyna

Rabińska

background image

PROLOG

Naomi

Steeleniebyłanaiwna.

Życie

nie

szczędziło jej trudnych doświadczeń, postawiło

przed nią wiele wyzwań, nauczyło mądrości, a nawet trochę

znużyło. Oczekiwała, że ciąża przyniesie odmianę. Burzę
hormonów, oczywiście, lecz także cudowne wzruszenia

ispełnieniemarzeń.

Nie

spodziewała się jednak, że obudzi w niej również aż tak

silny instynkt macierzyński – pierwotny i niemal zwierzęcy –
potrzebęchronieniadzieckazawszelkącenę.

A może dzieci? W jej rodzinie bliźnięta się zdarzały, a przy

zapłodnieniuinvitroszansenaciążęmnogąbardzowzrastają.
Ogarnęłająpanika,poczułamdłości.

Oddychaj,oddychaj,skoncentruj

się.

Po

swojej lewej stronie miała raport prywatnego detektywa,

poprawejekrankomputera.Porównywałainformacjenatemat
światowejsławynaukowca,badacza,którymógłbybyćjejasem
atutowym, zagwarantować jej sukces biznesowy, a co za tym
idziebezpieczeństwodladziecka.

Miała dużą i bogatą rodzinę, apartament w rodzinnej

rezydencjinaobrzeżachAnchorage,azjejbalkonurozpościera
się wspaniały widok na Zatokę Cooka i góry Alaski. Niemniej
wciąż brakowało jej poczucia, że zajmuje istotną pozycję
w firmie oraz że dziecko cokolwiek po niej odziedziczy.

A ponieważ ciąża nastąpiła w wyniku zapłodnienia nasieniem
anonimowego dawcy, tylko od niej zależało, czy pozostawi po

background image

sobie schedę – solidny pakiet akcji, których nikt nie będzie

mógłimodebrać.

W rodzinie Steele’ów wiele się teraz działo. Zbliżający się

ślub ojca z wdową po konkurencie i w konsekwencji fuzja obu

rafinerii spowodowały, że każdy członek rodziny walczył o jak
najlepszą pozycję dla siebie w nowo

powstającym imperium

naftowym–AlaskaOilBarons,Incorporated.

Naomi

wiedziała,żemusiichwszystkichprzebić.Naukowiec

ibadaczdoktorRoyceMillerprzeważyszalęnajejkorzyść.

Raport

detektywaznałanapamięć.Spojrzałateraznazdjęcie

naekranie.Zprzystojnejtwarzybiłanieprzeciętnainteligencja.
Czyanonimowyojciecdzieckajestprzynajmniejwpołowietak

inteligentny jak on? W połowie tak silny? Przestań, nakazała
sobie w duchu. Decydując się na samotne rodzicielstwo,
dokonałaśświadomegowyboru.

Od

zwycięskiej walki z nowotworem, którą stoczyła, kiedy

byłanastolatką,Naomiżyładlasiebie.Wszystkorobiłazpasją.
We wszystkim, i w zabawie i w pracy jako radczyni prawna
wrodzinnejrafinerii,chciałabyćnajlepsza.Wżyciuprywatnym
z zasady unikała zobowiązań. Łączyły ją natomiast silne więzi

z ojcem wdowcem i rodzeństwem. Konsekwentnie podążała
wyznaczoną przez siebie drogą, lecz teraz stawka była wyższa
niżkiedykolwiekprzedtem.

Niejeden

raz widziała upadek dobrze prosperującej firmy.

A

zapowiedziana

fuzja

koncernu

naftowego

Steele’ów

z rafinerią Mikkelsonów – efekt niespodziewanych zaręczyn
ojca Naomi z wdową po rywalu – wywołała spore zamieszanie
na rynku. Naomi jeszcze nigdy tak się nie niepokoiła
o przyszłość. Inny gracz, Johnson Oil United, deptał im po

piętach.

background image

Muszębyćczujna,pomyślała.Iniewolnomisięcofnąć.

Zadaniem

numer jeden, jakie sobie postawiła, było

znalezienieRoyce’aMillera–tunieodzownaokazałasiępomoc

detektywa – i przekonanie go, aby zgodził się udostępnić ich

firmie swoje badania nad bezpieczeństwem ekologicznym
rurociągówtransportującychropę.Tobyłplanmaksimum.Plan

minimumprzewidywałnamierzenieRoyce’aMilleraiwłamanie
się do jego bazy danych, w czym pomoże jej nieprzeciętna

sprawnośćwposługiwaniusiękomputerem.

Oprócz

ewidentnych

korzyścidlafirmy,badaniaMilleramogą

przyczynić się do zmniejszenia zachorowalności na nowotwory
wywołane zanieczyszczeniem środowiska. Naomi i jej siostra

Delaney,ekolożka,aktywniedziałałynarzeczochronyprzyrody.

Czyli

dwiepieczenienajednymogniu.

Po

długich poszukiwaniach Naomi zlokalizowała kryjówkę

doktoraMillera–luksusoweszklaneigloowleśnejgłuszy.Teraz

czekałojądrugiezadanie.Musisiętamdostać,zawrzećznim
znajomość,wkraśćwjegołaskiiubićinteresżycia.

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

Intelektualista

Royce Miller bez chwili wahania przemienił

sięwrycerskiegosiłacza,byratowaćkobietęprzedpożarciem
przez wygłodniałego alaskańskiego grizzly, który z jakiegoś

powoduniezapadłwsenzimowy.

Zanim

jednak stawił czoło bestii, musiał się odpowiednio

ubrać,włożyćdżinsy,grubebutyiparkę.

Przez

szklaną ścianę igloo widział, jak brązowy niedźwiedź

zbliża się do SUV-a stojącego na pokrytym grubą warstwą
śniegu

podjeździe.

Kierowca

młoda

kobieta

wjaskraworóżowejparce–naciskałaklakson.

Niespodziewany

gość?Natymodludziu?Wtakąpogodę?

Późniejbędęsię

nad

tymzastanawiał,pomyślałRoyce.Teraz

ważniejszejestodpędzenieniedźwiedzia.

Cofając się, niechcący nadepnął

Tessie, swojej

suczce rasy

bernardyn,nałapę.

– Przepraszam, kochana – mruknął. Tessie, nazwana tak na

cześć naukowca Nikola Tesli, podniosła się z podłogi, gotowa
do wyjścia. – Nie, nie. Ty już byłaś na spacerze – dodał Royce

wpośpiechu.

Spieszył się,

lecz

przed wyjściem wyłączył komputer. Nigdy

zbyt wiele ostrożności jeśli chodzi o badania naukowe, które
mogądoprowadzićdowynalazkuwartegoopatentowania.

Kogo

się obawia? Niedźwiedzia, czy zabłąkanej turystki?

Raczejmałoprawdopodobne,abyinteresowałyjąjegobadania.
Stawkajednakbyłazbytwysoka.

background image

Badania

Royce’a

nad

bezpieczeństwem,

również

ekologicznym, rurociągów transportujących ropę miały motyw
osobisty.Rurociąg,przyktórympracowałjegoojciec,działałna

starych zasadach, tak jak wszystkie w małym mieście

w Teksasie, gdzie Royce się urodził i dorastał. Tamtejsi
nafciarze tworzyli bardzo zżytą społeczność i śmierć jednego

znichzawszestanowiłagłębokąwyrwę.

Kiedy

ojciec byłej narzeczonej Royce’a zginął w wybuchu

wrafinerii,jegoświatrównieżległwgruzach.Niedługopotem
narzeczonaporoniłaiwyjechałazkraju.Zostałsam.

Otrząsnął się

ze

wspomnień. Wziął pistolet sygnałowy na

flary, na wszelki wypadek również strzelbę, i otworzył drzwi.

Podmuch zimnego powietrza zwiastujący zawieję śnieżną
uderzyłgowtwarz.

Pochylił się i ruszył naprzód. Gdyby udało mi się odpędzić

misia, myślał, albo chociaż odwrócić jego uwagę, żeby babka

zdążyławyskoczyćischowaćsięwdomu

Tymczasem

grizzly ruszył naprzód, stanął na tylnych łapach

i z rykiem opadł na maskę SUV-a, pazurami zaczepiając
owycieraczki.

–Hej,misiaczku!–krzyknąłRoyce.–Spójrz

na

mnie!

Nieprzerwane

trąbienie klaksonu i wycie wiatru zagłuszało

jednakjegogłos.Niedźwiedźzastrzygłuszami,leczdalejbujał
samochodem. Royce uniósł pistolet i wystrzelił racę. Grizzly
odwróciłłeb.

–Tak,tak,Paddingtonie,żartysięskończyły–krzyknąłRoyce.

Chwycił poły parki, rozpostarł ramiona, chcąc sprawiać
wrażeniepotężnegoigroźnego.–Zmykaj,Baloo.

Zaczęły

mu

się przypominać imiona misiów z dziecięcych

książek. Dzieci powinno się uczyć, że to niebezpieczne

background image

zwierzęta,nieprzytulanki,pomyślał.

–Wśmietnikunieznajdzieszjedzenia,ata

niepozornadama

nienadajesięnakolację.

Ani

na przystawkę, ani nawet na kanapkę. Nieznajoma

wyglądałnażylastąchudzinkę.

Ostry

dźwięk klaksonu znowu przeszył powietrze. Royce

musiałprzyznać,żekobietamuimponuje.Niezanurkowałapod
deskęrozdzielczą,zwiększyłanatomiastobrotysilnika,agdyto

nie przyniosło rezultatu, opuściła szybę i wytknęła głowę na
zewnątrz.

– Usiłuję się cofnąć, ale albo koła się zapadły, albo ta bestia

waży

– Niech się pani schowa, zanim nasz Puchatek pacnie panią

łapąwgłowę!–warknąłRoyce.

Szybko

obliczył, że przednia szyba wytrzyma jeszcze dwie,

najwyżejtrzyminuty,potempęknie.Niedźwiedźbyłwielki,ale

złatwościąwsadziłbyłebdośrodka.

– Nie mam zamiaru wysiadać! – odkrzyknęła nieznajoma. –

Chcę tylko zapytać, czy ma pan jakiś pomysł, co mogłabym
zrobić

Niedźwiedź

uderzył

łapą

w

lusterko

boczne

kilka

centymetrów od jej twarzy. Lusterko upadło na ziemię,
a wielkie płatki śniegu natychmiast je przysypały. Śnieżyca
przybierałanasile.

Kobieta

z piskiem przerażenia cofnęła się i podciągnęła

szybę. Niedźwiedź natomiast zsunął się po masce i tylnymi
łapamiopadłnaziemię.Chwiałsię,leczwcaleniemiałzamiaru
odejść.

Koniec

zabawy,pomyślałRoyce.

Uniósłstrzelbę.Wycelował.

background image

Rozległsięstrzał.

Grizzly

prysnąłwzarośla,SUV-emnatomiastrzuciłonajpierw

dotyłu,potemgwałtowniedoprzodu.

Na

szczęście Royce zdążył uskoczyć w bok. Obejrzał się

i zobaczył, jak samochód na pełnym gazie wjeżdża w zaspę
inareszciestaje.

Kobiecie

w różowej parce jakoś udało się wydostać zza

kierownicy. Wyglądała na całą i zdrową i nie taką chudzinkę,

jak ocenił przedtem. Była niewielkiego wzrostu, lecz spodnie
narciarskie i parka ściągnięta w talii podkreślały kobiece

kształty.

Teraz, kiedy

niebezpieczeństwo minęło, Royce’a osaczyły

podejrzenia.

Co

tababkarobinatymodludziu?

Iczego

chceodniego?

Naomi

Steelenieznosiłaodgrywaćsłabegokobieciątkaprzed

mężczyzną. Urodziła się i wychowała na Alasce, w jej żyłach

płynie także krew Inuitów i sama poradziłaby sobie
z niedźwiedziem za pomocą pistoletu na flary w zestawie
przetrwania,którywoziłazsobą.

Pozwoliła

jednak

Royce’owiuratowaćsięzopresji,bobyłato

znakomitaokazjadozawarciaznajomości.

Osłoniła

ręką

oczy

przed

ostatnimi

promieniami

zachodzącego słońca, spojrzała na niedźwiedzia znikającego
wlesie,potemprzeniosławzroknaswojegowybawcę.No,no
Niezłeciacho.

OglądałazdjęciaRoyce’a

Millera

w internecie, miesiąc temu

wysłuchała nawet jego wykładu. Co innego jednak widok

z ostatniego rzędu audytorium, a co innego z odległości kilku

background image

kroków.Facetmacharyzmę,pomyślała.

Największe wrażenie zrobiły

na

niej oczy Royce’a. Okna

duszy. Pokazujące, jakim jest mężczyzną. Wnikające niczym

wiązkapromienilaseraprostodojejwnętrza.

Odkryj

karty, kobieto, zdawały się mówić. Trafiłaś na

równegosobieprzeciwnika.

Nagle

w otaczającym powietrzu poczuła zmysłowe fluidy tak

silne, tak gorące, że mogłyby stopić sople na gałęziach drzew.

W innych okolicznościach chętnie podjęłaby wyzwanie, lecz
miała misję do wypełnienia. Musi pozyskać ten błyskotliwy

umysłdlarodzinnejfirmy.

Noijestwdrugim

miesiącuciąży.

Kiedy

jako

nastolatka

musiała

poddać

się

kuracji

przeciwnowotworowej, na wszelki wypadek zamroziła swoje
jajeczka. Lekarz onkolog i współpracujący z nim psycholog
bardzo jej pomogli podjąć ważne decyzje i przejść przez ten

przerażającotrudnyokres.

Niedawno

uznała, że jest gotowa zostać matką. Miała dość

czekanianamitycznegojednegojedynego.Podjęładecyzjęjako
prawniczka o ustalonej pozycji zawodowej, mająca solidne

oparcie w rodzinie, lecz nagle cały jej ustabilizowany świat
wywrócił się do góry nogami. Zaręczyny ojca i zapowiedziana
fuzja rywalizujących z sobą firm oznaczały, że każdy walczył
o jak najlepsze miejsce dla siebie w nowym układzie. I tak jak
wtedy,kiedybyładzieckiem,Naomimusiałapotwierdzićswoją

wartość.Musiałatozrobićdladziecka.Dlazmarłejsiostry.

Zamrugała,

aby

odpędzićłzy.

Ach, te

hormony. Oczywiście! To tłumaczy niespodziewaną

zmysłowąreakcjęnanieznajomego.Tymczasemówmężczyzna

mocniejchwyciłstrzelbęipowiedział:

background image

– Wejdźmy

do

środka, zanim Puchatek wróci po nas albo

zanimzasypienasśnieg.Zapraszam.

–EeeDobrze.

Naomi

wiedziała, że nie może ulec urokowi Royce’a. Jeśli

chce wykonać zadanie, z jakim tu przyjechała, musi zachować
przytomność umysłu. Royce nie jest zwyczajnie inteligentny,

jestdiabelnieinteligentny.Błyskotliwy.

Iekscentryczny.

Zlokalizowanie

jego samotni wymagało herkulesowego

wysiłku i zaangażowania najlepszych prywatnych detektywów,

z których pomocy nieraz korzystała. Detektywów słynących
zdyskrecji.Ipobierającychsowitehonoraria.

Jeśli

jednak

uzyska dostęp do badań Royce’a, opłaci się.

Ajeślijeszczezdołaosiągnąćnieosiągalne,czylinamówićgodo
współpracy z ich firmą rodzinną, sukces będzie wart każdych
pieniędzy.

Nareszcie

zyska całkowitą aprobatę rodziny i bezpieczną

przyszłośćdlasiebieidziecka.

Royce

otworzył drzwi szklanego igloo. Wypadła z niego

kolejnabestia,ogromnybernardyn,iskoczyłananiego.

– Tessie – Royce łagodnym tonem przemówił do psa –

zpowrotem.

Naomi

oparła się ręką o framugę i zajrzała do środka.

Wnętrze igloo przypominało domki, w jakich spędzali wakacje.
Osaczyły ją wspomnienia cudownych czasów przed katastrofą

lotniczą,wktórejzginęłyjejmatkaisiostra.Przedjejchorobą.
Czasów, które, jak naiwnie sądziła, będą trwały wiecznie,
aktóreminęłytakszybkojakalaskańskidzień.

Podniosłagłowęispojrzaławniebo.Przezszklanydachigloo

wpadałyostatniepromieniesłońca.Tylkojednaścianazrobiona

background image

byłazeszkłamatowego.Stałotamłóżko,azanim,jaksądziła,

kryłasięłazienka.

Połowę części

dziennej

zajmowała półkolista kanapa, na

której rozłożyła się Tessie. W pozostałej części urządzono

kuchenkęzniedużymstołempełniącymrównieżfunkcjębiurka
pod komputer. To w nim, na dysku, zapisane są badania

Royce’a,pomyślała.

Byłapewna,że

Royce

używanajlepszychzabezpieczeńprzed

włamaniemdobazydanych.

–Ijak?

GłosRoyce’a

Millera

jąotrzeźwił.

– Ee – Zająknęła się. Szukała odpowiednich słów.

Wymyślenie,jakgoodnaleźćitu

dotrzeć,zajęłojejtyleczasu,

że nie zdążyła opracować scenariusza na spotkanie sam na
sam.–Dziękujęzauratowaniemiżycia–rzekła.

Royce

z wprawą, jaką zyskał, dorastając w Teksasie,

rozładowałstrzelbę,anabojeschowałdokieszeni.

–Jakielichopaniątuprzyniosłowtakąpogodę?–zapytał.

– Taka wdzięczność spotyka dostawcę zaopatrzenia? –

odpowiedziała tonem, który z powodzeniem stosowała w sali

rozpraw, kiedy chciała rozbroić dwunastu zaprawionych
w bojach sądowych osób z ławy przysięgłych. – Beze mnie
umarłby pan z głodu, że nie wspomnę o skutkach

braku

dezodorantu.

–Zaopatrzenia

?

Royce

obrzucił Naomi podejrzliwym wzrokiem. Zdjął parkę,

strząsnąłzniejśnieg.

– Owszem. Tak przewiduje umowa najmu. – Naomi wcisnęła

kierowcy z supermarketu historyjkę o narzeczonym, któremu

chce zrobić niespodziankę. Stary romantyk uwierzył i dostał

background image

hojny

napiwek.–Sądziłam,żezdążęobrócićprzedzawieją,ale

pogodapłatafigle.

Nikt

nie może przyczepić się do tej wersji, myślała. Przecież

nie powiedziałam, że pracuję dla firmy dostawczej. W razie

czego się wybronię. Musiała coś wymyślić, bo gdyby Royce
odkrył,iżnależydorodzinypotentatównaftowychinazywasię

Steele,zostawiłbyjątemugrizzlynapożarcie.

–Zkim

mamprzyjemność?

–Naomi

–przedstawiłasięsamymimieniem.

Nie

spuszczała oczu z jego twarzy, aby dostrzec najmniejszy

znak,żekojarzy,kimmożebyć.Naszczęściejejimięnicmunie
mówiło.

– Royce. Dziękuję za przywiezienie mi zapasów w środku

burzy śnieżnej – Royce rzekł lekkim tonem. – Co teraz masz
zamiarzrobić?

– Mam zamiar wyładować kartony z samochodu, zanim

wszystkozamarznie.

Royce

zwestchnieniemsięgnąłposwojąparkę.

–Siadaj

–polecił.–Jasiętymzajmę.

– Nie

zapomnij pistoletu sygnałowego, na wypadek gdyby

naszmiśwrócił.

–Racja.
–Jeślichcesz,będęcięubezpieczała.

Umiem

sięobchodzićze

strzelbą.

Royce

namomentprzystanąłwdrzwiach.

–Dam

sobieradę–rzuciłprzezramię.

Świetnie, pomyślała.

Zgodnie

z przewidywaniami osądził ją

powyglądzieiuznałzabezbronnekobieciątko.Zrozumiała,że
odkryła jego słaby punkt. To dżentelmen w każdym calu,

opiekuńczywobecprzedstawicielekpłcipięknej.

background image

Nie

zamierzała

tego

wykorzystywać.

Ceniła

swoją

niezależność.Swojąsiłę.

Iswoje

zdrowie.

Stoczyłaciężkąwalkęznowotworem,potemmusiaławalczyć

z nadopiekuńczą rodziną. Czasami trochę przesadzała z tą
niezależnością.Szalała,imprezowała,korzystałazkażdegodnia

życia.

Teraz

za to płaciła. Rodzina wciąż traktowała ją jak

zbuntowanąnastolatkę.

Właśnie.

Rodzina.Musi

sięspieszyć,boRoycezarazwróci.To

okienko czasowe, kiedy zajęty jest wyładowywaniem zapasów,
jest bezcenne. Musi przeprowadzić rozpoznanie. Będą jej

potrzebne wszystkie wskazówki, nawet najdrobniejsze, aby
mogłazłamaćjegoopór.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

Śnieżyca przybierała

na

sile. Royce zrobił pięć kursów tam

izpowrotemiwłaśniewniósłdoiglooostatnikarton.Ztakimi
zapasami można przetrwać apokalipsę, pomyślał. Niezły

zaopatrzeniowiecztejNaomi.

Wysiłek

fizyczny

na mrozie sprzyjał trzeźwej ocenie sytuacji.

Ciekawe Akurat wtedy, kiedy powinien maksymalnie się
skupić,zjawiasięnatymodludziuniespodziewanygość.

Kobieta.Na

dodatekbardzoatrakcyjna.

Zamknął

za

sobą drzwi igloo. Tessie trąciła go nosem,

machnęła ogonem. Z jej brązowych oczu wyczytał pytanie: Co
terazznamibędzie?Nieznałodpowiedzi.Aletotylkokwestia
czasu.

–Uff.Ostatni

karton–oznajmił.

–Pogoda,że

psa

byniewygonił.Przykromi–odparłaNaomi.

Stała

przy

szafkach kuchennych. W obcisłych dżinsach ze

srebrnymi

nitami

i

czerwonym

puszystym

swetrze

przedstawiałasobąwidokmiłydlamęskiegooka.

Uważaj,przestrzegłwewnętrznygłos.

–Nikt

niebędziesięniepokoił,jeśliniewrócisz?–zapytał.

–Wysłałamesemesadojednegozbraci.
Wysłałaesemesa?

–Jak

cisięudało?Tuprawieniemazasięgu.

On

oczywiściemógłbeztruduwysyłaće-maileidzwonić,ale

dysponowałodpowiednimsprzętem.

–Mam

bardzodobrytelefon–rzuciłaprzezramię.

background image

Kruczoczarny

koński ogon tańczył na jej plecach, gdy

obracała głowę to w prawo, to w lewo, ustawiając na półkach
rozmaite wiktuały. Royce mimowolnie pomyślał, że jej włosy

musząbyćmiękkieijedwabiste.

– Nie

wiedziałem,

że

dostawcy

posługują

się

tak

nowoczesnymitelefonami.

Naomi

cofnęła się, odwróciła twarzą do Royce’a. Zauważył,

żejejwargilśnią,jakgdybyświeżopociągniętebłyszczykiem.

–Mojarodzinamagest.Wiesz–zaczęła–chciałampomóc

koledze, bo w taką pogodę są zawaleni zleceniami. –

Obciągnęła sweter. – Właściwie to nie pracuję w żadnej

firmie

dostawczej.

–Czylidobrazciebie

koleżanka.

Nadal

był pełen podejrzeń. Powinien zadzwonić do sklepu

i sprawdzić tę historyjkę. Postanowił zająć się tym jutro. Albo
dopierowtedy,kiedyminieburzaśnieżna.

Naomi

uśmiechnęłasiępromiennie.

–Przyjaźńtoskarbibardzo

silnybodziecdodziałania.

–Prawda.

Jego

rodzice przyjaźnili się z najbliższymi sąsiadami

itraktowaliichjakrodzinę.Byliszczęśliwi,kiedyRoycezaczął
chodzić z ich córką. Dziecko było w drodze, przygotowania do
ślubu szły pełną parą. Pewnego dnia całym miastem
wstrząsnęła eksplozja. Ojciec narzeczonej zginął. Potem
narzeczonaporoniła.

Zanim

rozmiar tragedii w pełni do niego dotarł, Carrie Lynn

zerwałazaręczynyiwyjechała.Nazawsze.

Pozbieranie

się po tej stracie okazało się najtrudniejszym

zadaniem w jego życiu. Odtąd skoncentrował się na pracy

naukowej. Postawił sobie za cel bezpieczeństwo rurociągów,

background image

abyjużnigdyżadnejrodzinyniedotknęłapodobnatragedia.

Pasja,

z jaką poświecił się pracy, miała swoją cenę. Związki

zkobietamirozpadałysię,boniezamierzałdlanikogozmieniać

anisiebie,aniwyznawanegosystemuwartości.Interesowałygo

suche dane i fakty, nie uczucia i emocje. Więc chociaż Naomi
pociągałagofizycznie,niestanowiłaistotnegozagrożenia.

Zamknęłaszafkę,usadowiłasięwfoteluzabiurkiem,założyła

nogę na nogę. Machając stopą w grubej fioletowej skarpecie,

zapytała:

–Jesteś

na

wakacjach?

–Pracuję.
Uznał,że

ta

informacjaniewymagawyjaśnień.

Zaśmiałasiękrótko.

– Nie

wyglądasz na kogoś, kto zawodowo uprawia

wędkarstwopodlodowe.

–Bo

nieuprawiam.

– Czym się w takim razie zajmujesz? – zapytała i zabębniła

palcamiwlaptop.–Piszeszwspomnieniazalaskańskiejgłuszy,
wktórejspotykaszsięzniedźwiedziami?

– Wścibska jesteś. – Zestawił kartonowe pudło z drugiego

fotelaiteżusiadł.

– Nie. Staram

się tylko nawiązać rozmowę. Mamy mnóstwo

czasu do zabicia, czekając na koniec burzy śnieżnej. Chyba że
woliszodpalićNetfliksa?

Psiakość.

Jest

tak samo dowcipna jak urodziwa. Jak długo

możetrwaćzamieć?

– Mam w tablecie

dużo e-booków. Wybierz coś dla siebie.

Zapraszamnakanapę.

Zdala

odmojegobiurka.

–Będzieszpracowałnad

background image

–Wykładam

nauki

ścisłe.

Wzasadzie

prawda.Bywazapraszanynawykłady.

–Sprawdzasz

pracestudentów?

Wciąż

nie

ruszyłasięzmiejsca.

–Hm

Royce

wyjął tablet z torby na laptopa, włączył go, otworzył

kataloge-booków.Przyokazjisprawdził,czywszystkiedanesą
właściwiezabezpieczone.

–Nie

jesteśbardzorozmowny–zauważyła.

–Nie.

–Ale

doniedźwiedziawygłaszałeśdługieprzemowy.–Zaczęła

bawićsiękońskimogonem.

–Adrenalina.
Patrząc

na

pasmaczarnychwłosówprześlizgującesięmiędzy

jej palcami, na nowo poczuł dreszcz podniecenia. Czy
przypadkiemonaznimnieflirtuje?

Ajeśli

nawet,to

czyskorzysta?

Do

diabła!Tak!

Naomi

wyciągnęłarękęwjegostronę.

–Propozycja

użyczeniamitabletujestwciążaktualna?

Trzy

godziny później Naomi, wygodnie wyciągnięta na

kanapie, udawała, że jest bez reszty pochłonięta lekturą
powieści kryminalnej. W rzeczywistości powieść czytała już
tydzień wcześniej, więc mogła odpowiedzieć na ewentualne
pytania Royce’a, gdyby zechciał ją sprawdzić. Tymczasem
mogłaprzyglądaćsięmuiobmyślaćdalszekroki.

Doszła

do

wniosku, że dotychczasowy plan nie należy do jej

największych osiągnięć. Po otrzymaniu raportu detektywa

błyskawicznie przystąpiła do działania. Umiejętność szybkiego

background image

podejmowania decyzji była jej mocną stroną, musiała jednak

przyznać, że ostatnie wydarzenia w rodzinie wytrąciły ją
zrównowagiiniebyławszczytowejformie.

Popędziła

tutaj

nie w pełni przygotowana na każdą

ewentualność.

Jużwiedziała,żewłamaniesię

do

bazydanychRoyce’abędzie

trudniejsze, niż sądziła, nie mówiąc o namówieniu go do
współpracy z nowo powstającą firmą Alaska Oil Barons. Fuzja

firm Steele i Mikkelson nie miała dobrej prasy. Po ogłoszeniu
zaręczynojcaNaomizniedawnoowdowiałąJeannieMikkelson

cenyakcjiobuprzedsiębiorstwspadły.

Jak

gdyby tego było mało, brat Naomi związał się z córką

Jeannie, Glenną. Para ogłosiła, że spodziewa się dziecka. Ceny
akcjispadłyjeszczebardziej.

Zarządnarzekał

na

chaos,zbytdużozłychemocjiikompletny

brak strategicznego myślenia. Nie byli pewni, co wyniknie

z fuzji, a w biznesie niepewność jest najgorszą rzeczą, jaka
możesięwydarzyć.

Naomi

właściwie zgadzała się z nimi. Ufała swojej rodzinie,

ale Mikkelsonom już nie tak bardzo. Nauczono ją tratować ich

jakwrogów.Czyśmierćpatriarchyroducośzmieniła?Czywinę
zakłótliwąatmosferęponositylkojednaosoba?Wątpliwe.

Naomi

musiała umocnić swoją pozycję w firmie. Jako

prawniczka bacznie obserwowała rozwój wydarzeń, ale by
w jakiejś sprawie móc aktywnie działać, musi zdobyć tylu

sprzymierzeńców,iluzdoła.Niewiedziała,jakbędziewyglądało
połączenie obu rywalizujących z sobą firm ani jak zostaną
rozdzielonestanowiskanasamejgórze.ZapozyskanieRoyce’a
MilleradodrużynySteele’ówpowinnazarobićsporopunktów.

Głupotąbyłobysądzić,iż

dokona

tegowjedenwieczór.Lepiej

background image

poobserwuje jego język ciała, zaczeka na chwilę, gdy zobaczy,

żesięodpręża.Kolejneprzydatnedoświadczeniezsalisądowej.

Burczenie

w brzuchu przypomniało jej, jak mało dziś jadła –

ranokilkakrakersów,nalunchmiseczkazupy.

Umierałazgłodu,aprzecieżmusipamiętaćodziecku.
Odłożyła tablet, wstała, przeszła

do

części kuchennej,

starannie omijając stolik, przy którym pracował Royce. Kiedy
otwierałamałąlodówkę,podniósłgłowę:

–To

mojejedzenie–przypomniał.

– Chętnie zapłacę za kubeczek puddingu i gruszkę. –

Podrzuciła gruszkę w górę i zręcznie ją złapała. – Jesteśmy tu
uwięzieni. Chcesz mnie zagłodzić? A może wolisz, żebym

zamarzła,łowiącrybywprzeręblu?

Royce

zaśmiałsięgardłowo.

–Skoro

jesteśgłodna,częstujsię,czymchcesz.

– Jestem głodna jak wilk. Polowania na niedźwiedzie

wyczerpują. – Ugryzła kęs gruszki. Poszukała łyżeczki. –
Przygotować coś dla ciebie w ramach

zapłaty za wikt?

Sprawdzaniepracstudentówtomęczącezajęcie.

– Jadłem wcześniej. – Royce zaczął się bawić brelokiem

zliczydłem.–

Ale

dziękujęzapropozycję.

Naomi

wróciła

na

kanapę.

Gruszka

z

puddingiem

czekoladowymsmakowałabosko.

– O co

chodzi? – zapytał Royce po chwili, czując na sobie

wzrokNaomi.

–Przepraszam–rzekłazszerokim

uśmiechem.–Przeszkadza

cimojaobecność?

–Przywykłemdopracywsamotnościispokoju.
– Przykro mi, że zamieć nie wzięła tego pod uwagę.

Naprawdę. Ale to może potrwać nawet kilka dni, więc byłoby

background image

milej, gdybyśmy zawarli pakt o nieagresji, a może

nawet

porozmawiali.Przecieżniemożeszcałyczastylkopracować.

Royce

zamknąłpokrywęlaptopa.

– Zgoda. Rozmawiajmy. Nie

boisz się, że jestem seryjnym

mordercą?

– A jesteś? – zapytała szeptem, aby się z nim

trochę

podroczyć.

– Moja odpowiedź niczego nie zmieni. – Cały czas bawił się

miniaturowymliczydłem.–Wieszotym,prawda

?

Miał rację.

Nie

wiedział jednak, że Naomi jest godnym

przeciwnikiem.Postanowiłanieczekać,ażsamtoodkryje.

–Jestem

wnikliwąobserwatorką.

–Bowpracymaszdoczynieniazwieloma

ludźmi?

Naomi

gwałtowniepodniosłagłowę.

–Tak.
– Szczęściara.

Nie

jestem seryjnym mordercą, tylko

nietowarzyskimnaukowcem.

– Musi to przeszkadzać w zajęciach

ze

studentami,

profesorze.

–Wwykładachnie.

Położył

brelok

zliczydłemoboklaptopa.

Naomi

przypomniał się wykład, którego wysłuchała w sali

wypełnionej nie tylko studentami, lecz również specjalistami
zróżnychdziedzin.Roycezaprezentowałzupełnierewolucyjne
podejście do problemów przemysłu naftowego. Zwiększenie

produkcji da się połączyć z podniesieniem bezpieczeństwa
ekologicznego – czyli dla każdego coś miłego. Jego umysł był
taksamopociągającyjakciało.

Opanuj

się,nakazałasobiewduchu.

Wstała, wrzuciła

opakowanie

po puddingu do kosza na

background image

śmieci.

–Idęspać–oznajmiła.–

Skoro

niejesteśseryjnymmordercą.

Puściła

do

Royce’aoko.

–Potrzebujesz

dres?–zapytał.

–Bieliznatermicznamiwystarczy,alemożejutroskorzystam

zoferty,ato,co

mamnasobie,wrzucędoprania.–Ogarnęłyją

wyrzuty sumienia, że gra nie fair. – Dzięki, że mnie
przygarnąłeś.

– Nie spiesz się z podziękowaniami.

Nie

jestem seryjnym

mordercą,aletonieznaczy,żeoddamciłóżko.

Aha, teraz

żartuje tak samo jak wtedy, kiedy mówił do

niedźwiedzia.

– Nie prosiłam o oddanie mi łóżka. – Powietrze gęstniało od

zmysłowychfluidówiwyobraźniapodsuwałaNaomiobrazyich
dwojgarazemwjednym

łóżku.

Royce

musiał zauważyć błysk w jej oczach, gdyż zmrużył

powieki, przechylił głowę i popatrzył na nią z ukosa. Dreszcz
przebiegł jej po plecach. Nie miała zwyczaju się wycofywać.
Nigdy. Przełknęła ślinę, starając się zignorować żar w jego
spojrzeniu.

–Kanapawzupełności

mi

wystarczy–oznajmiła.–Dzięki.

– Nie, nie, Naomi. Łóżko jest twoje. To ja prześpię się na

kanapie.Itak

mamzamiarpracowaćdopóźna.

–Ale

Royce

pokręciłgłową.Słowazamarłyjejnaustach.

–Tak

zostałemwychowany.Śpięnakanapie.Dobrejnocy.

Dobrej

nocy? Sen wydawał się Naomi bardzo odległą

perspektywą.

Obudziłasięznogamizaplątanymiwjasnobrązowąsatynową

background image

kołdrę. Nad sobą miała ciemność, lecz na Alasce to o niczym

nie świadczyło. Sprawdziła zegarek Ojej! Już piąta rano.
Blisko dziewięć godzin spała jak zabita. Odgarnęła włosy

ztwarzy.

Kiedy

się przyzwyczai do tego, że w ciąży jej ciałem rządzą

hormony,pomyślała.

Cieszyła się, że

urodzi

dziecko, lecz nie spodziewała się, że

w ciągu dwóch miesięcy w jej organizmie zajdą tak liczne

zmiany.Powoliiostrożnieusiadła.Naszczęściejejżołądeksię
niezbuntował.

Zerknęła w stronę stołu służącego Royce’owi do pracy.

Laptop zniknął. Widocznie Royce postanowił nie spuszczać go

z oka. Zza ścianki, o którą oparte było wezgłowie łóżka,
dobiegał szum wody. Naomi wyobraziła sobie Royce’a nagiego
wwykafelkowanejkabinieipoczuładreszczpodniecenia.

Opanuj

się. Już! Odrzuciła kołdrę. Postanowiła skorzystać

zokazji,żejestsama,izadzwonićdojednegozbraci.

Wyciągnęła z plecaka komórkę ze wzmacniaczem zasięgu

iwystukałanumerstarszegobrata,Brodericka.Tojemuzajęty
romansem ojciec zlecił uspokojenie nastrojów. Chciał stworzyć

zMikkelsonaminietylkojednąrodzinę,aleijednąfirmę.Komu
to nie odpowiada, niech sprzeda akcje i szuka szczęścia gdzie
indziej.

Broderick,

a ze strony Mikkelsonów Glenna Mikkelson,

wspólnieodpowiadalizafinansenowopowstającegokoncernu.

Ku ogólnemu zaskoczeniu odnowili krótki flirt z czasów
studiów,zaręczylisięirazemwychowującórkę.

Skoro

BroderickiGlennapotrafiąpogodzićmiłośćzpracą,to

dlaczego ojciec i jego narzeczona nie mogą bardziej

zaangażować

się

w

fuzję?

Wszyscy

pozostali

trwają

background image

w zawieszeniu, rozwiązują tylko bieżące problemy, uspokajają

zarządipilnują,abyktóryśzczłonkówdrugiejrodzinyniewbił
imnożawplecy.

Tylko

TrystanMikkelson,któryzarządzaranczemrodzinnym,

oświadczył,żewszystkotoguzikgoobchodziiodmówiłbrania
udziałuwjakichkolwiekwydarzeniachwymagającychzałożenia

krawataigarnituru.

Jednym

uchem nasłuchując odgłosów z łazienki, Naomi

połączyłasięzbratem.Pokilkudzwonkachodezwałasiępoczta
głosowa. Naomi spróbowała ponownie, lecz również bez

powodzenia.

Spojrzała

na

wskaźnik zasięgu na ekranie. Jedna kreseczka

oznaczała,żełącznośćzeświatemzewnętrznymbędziebardzo
ograniczona.Zwestchnieniemwybrałanumersiostry,Delaney.
WprzeciwieństwiedoBroderickaekologiabyładlaDelaneyna
pierwszymmiejscu,zyskidopieronadrugim.

Delaney

odebrałajużpodrugimdzwonku.

–Jak

idzie?–zapytała.

Naomi

przesiadła się na kanapę, aby lepiej widzieć drzwi

łazienki.

– Staram

się go poznać. Ale nie jest rozmowny. Pies jest

bardziejtowarzyski.

Delaney

zachichotałacicho.

–Alerozmawiaszzwielkim

doktoremRoyce’emMillerem.To

jeszczenikomusięnieudało.Szacun.

– Nie zapominaj, że jestem zręczną prawniczką. Potrafię

postępowaćzludźmi.

Zabrzmiało

to

zbyt ostro. Musi się bardziej pilnować,

pomyślała.

–Owszem.Tego

niemożnaciodmówić.

background image

–To

komplement?

Naomi

przybrała żartobliwy ton. Dobrze mieć rodzeństwo.

Trójka braci i siostra byli dla niej nieocenionym wsparciem.

Mimowolnie pomyślała o matce i drugiej siostrze, Brei, które

odeszły przedwcześnie, pozostawiając po sobie pustkę
wsercachbliskich.

– Czyżby pewność siebie cię opuściła? – Delaney nie

żartowała.Wjej

głosiebrzmiałaraczejnutazdziwienia.

Niewielu

wiedziało, że Delaney jest znacznie bardziej

wojownicza od Naomi. Każdego, kto nie dbał o środowisko,

zjadała żywcem. Obecnie wzięła na cel potężnego inwestora
BirchaMontoyaipisałazjadliwelistydogazetkrytykującejego

działania. Sytuacja była niezręczna, ponieważ rodzinie
przydałoby się jego wsparcie finansowe, szczególnie gdyby
ruszylizprojektemtakogromnymjakinnowacyjnerozwiązania
proponowaneprzezRoyce’aMillera.

O ile

oczywiście Naomi udałoby się go pozyskać do

współpracy.

–Brakmipewnościsiebie?–Naominigdybysiędotegonie

przyznała.–Nie.Poprostumiłosłyszećpochwały.–Szczególnie

w chwilach zwątpienia. Tyle zmian. Burza hormonów. Jeszcze
nie powiedziała rodzinie o ciąży. – Dziwne rzeczy dzieją się
terazwnaszejrodzinie,prawda?JaktataiJeannie

zachowywali

się wczoraj podczas kolacji? Przepraszam, że wyszłam przed
końcem.

Przez

ciążęmiewałanapadysenności.

–Zachowywalisięjakparanastolatkówplanującychślub.Co

prawda z pewnymi sprawami nie czekają do ceremonii.
Tamtego dnia, kiedy Glenna i Broderick

przyłapali ich pod

prysznicem

background image

–Przestań–przerwała

jej

Naomi.–Wystarczy.

Zwłaszcza

teraz, kiedy

Royce jest w łazience. Naomi

przyłożyła rozpalone czoło do zimnej ściany igloo. Śnieg padał

takgęsty,żeświatełwokółposesjiprawieniebyłowidać.

–Nigdy

niesądziłam,żejesteśpruderyjna.

– Nie jestem. Zaraz, zaraz Czyżbyś przeżywała ognisty

romans?–Ciszawtelefonie

przedłużałasię.–Delaney?

–Mam

zadużopracynaromanse.Przeztewszystkiegodziny,

jakie spędziłaś, pomagając przyjaciółce założyć konto na
portalachrandkowych,wszędziewęszyszromans.

Delaney

nibyżartowała,chociażNaomipostanowiłajednak

niedrążyćtematu.

–JaksprawyzBirchem

Montoya?Dajesięułagodzić?

– Pracuję nad nim. Ale nie jest łatwo. Chcemy wyciągnąć od

niego pieniądze, a jednocześnie

znamy

jego poglądy na temat

ochronyśrodowiska.

– Tym istotniejsze staje się namówienie Royce’a Millera do

współpracy – stwierdziła Naomi i przygryzła wargę. –

Och, to

takiestrasznieskomplikowane.

–Racja.Sytuacjawfirmieiwrodziniewcaleniejestprosta–

Delaney przyznała z westchnieniem. – Nie jestem przeciwna
fuzji,aleniemogępogodzićsięztym,żetatażenisięztąbabą.

Wszystkie

znaki na ziemi i na niebie wskazywały, że dzieci

Jeanniemajątensamproblem.Obierodzinyodlatprowadziły
z sobą wojnę. Z obu stron padło wiele przykrych słów,

dochodziło do ostrych ataków personalnych. Ktoś rozpuścił
nawetplotkę,żewwypadkulotniczym,wktórymzginęłamatka
Naomi i Brea, maczał palce któryś z Mikkelsonów. Było to
oskarżenie bezpodstawne i niewiarygodne, ale nie bez wpływu

nadecyzjeinwestorów.

background image

–Aze

ślubemBroderickamożesz?–zapytałaNaomi.

–To

coinnego.

Odgłosyzłazienkiucichły.

–Muszękończyć–rzuciłaNaomiirozłączyłasię.

Serce

biło jej mocniej. Musi szybko obmyślić jakiś plan

działania. Schowała komórkę do plecaka. Schylona, nagle

poczuła na sobie czyjś wzrok. Spojrzała na Tessie. Pies spał,
głośnopochrapując.Czyli

Usiadła

prosto. Przed

nią stał Royce w spodniach od dresu

opuszczonych

na

biodra.

Ręcznikiem

wycierał

włosy

iprzyglądałsięjejzżaremwczach.

Wrozmowiezsiostrą

Delaney

niebyłaszczera.

Miała nadzieję, że

to, co

robi – co zamierza zrobić – nie

zburzyplanówNaomizwiązanychzRoyce’emMillerem.

Ale

niepotrafiłaotworzyćsięprzednią.

Wsunęła komórkę

do

kieszeni kurtki, wysiadła z samochodu

zaparkowanego na pokrytym grubą warstwą śniegu parkingu

przed siedzibą firmy. Od strony gór wiał silny wiatr, mróz
szczypałjąwpoliczki.Delaneynaciągnęłakaptur.

Wukrywaniusekretówosiągnęłamistrzostwoikażdegodnia

walczyłazpoczuciemwiny.Wcaleniebyłaażtaknieśmiała,jak

udawała. W szkole średniej całowała się z chłopakiem siostry.
Bała się psów,

lecz

nie chciała sprawiać przykrości ich

właścicielom.

Tamtego

dnia,

kiedy

wydarzyła

się

tragedia,

która

wstrząsnęła rodziną, udawała chorą na grypę. Matka to

odkryła. Delaney błagała ją, aby nie leciała, tylko poszła z nią
po zakupy. Naomi obiecała, że z nią pójdzie, a matka z Breą

pojechałynalotnisko.Spóźnione.

background image

Gdyby

zdążyłynaczas

To

„gdyby”zadecydowałoośmierci.

Delaney

schyliłagłowęiruszyłanaprzód.„Naprzód”stałosię

jejdewizążyciową.

Tyle

wyrzutów sumienia. Nie chciała dodawać nowych do

listy.Wcaleniejesttakimaniołkiem,zajakiegojąmają.Pragnie

tylko uczynić wszystko, aby żadna rodzina nie doświadczyła
podobnegobólucojejrodzina.

Miała nadzieję, że

nie

zniweczy misternie utkanych planów

Naomi. Ale nie mogła się wycofać, bo sprawy zaszły już zbyt

daleko.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Royce nigdy nie przypuszczał, że jedwabna bielizna

termiczna może wyglądać tak seksownie. Naomi zawładnęła
jegomyślami.

Nie było to mądre, zważywszy, że najprawdopodobniej jest

z nią uwięziony w igloo na czas bliżej nieokreślony. Nie może

wyjśćpobiegać,abyrozładowaćnapięcie.Zamiećśnieżnawciąż
szleje.NawetTessietrudnobyłonamówić,abywyszłazałatwić
swojesprawy.

Żałował, że nie mogą we trójkę po prostu zapaść w sen

zimowy.

Wczorajwieczorem,kiedyNaomiwyszłazłazienki,starałsię

odwrócić wzrok, lecz później, kiedy wyciągnął się na kanapie,
przyglądałsię,jakśpi.Światłoksiężycapadałonajejtwarz.

Minęło dużo czasu, odkąd był z kobietą. Ponad rok. Miał

różne propozycje, ale z nich nie skorzystał. Szkoda mu było
czasu na romanse. W badaniach osiągnął punkt zwrotny, gdy
wszystkozaczynadosiebiepasować.

Spieszył się, bo budowa rurociągu z Alaski przez Kanadę,

Dakotę Północną i Południową nabierała tempa. Zamieszanie
wokółfuzjiSteele-Mikkelsonsprawiło,żetrzecirywal,Johnson
Oil United, postanowił skorzystać z okazji i wyjść na
prowadzenie.

WyścigmartwiłRoyce’a.Wprzemyślenaftowympośpiechnie

jestzalecany,aJohnsonOilCompanyjużpokazałaskłonnośćdo
chodzenia na skróty. Nawet najmniejszy błąd w obliczeniach

background image

możemiećtragicznekonsekwencjedlaśrodowiska.Wzwiązku

ztymRoyceniemógłsobiepozwolić,abycośgorozpraszało.

A Naomi go rozpraszała. I to bardzo. Miała w sobie coś

takiego, czego nie potrafił określić, a co obudziło jego

ciekawość.Napewnozatąlekkononszalanckąfasadąkryjesię
znaczniewięcej.Dobregoczyzłego?Niemiałpojęcia.

Wiedział jednak, że dopóki jej nie rozszyfruje, musi mieć się

nabaczności.

Powiesiłmokryręczniknagałcedrzwidołazienki,sięgnąłpo

bluzęzlogoMassachusettsInstituteofTechnology–MIT.Cały

czas się zastanawiał, w jaki sposób dowiedzieć się czegoś
bliższegooswoimgościu.Możejejpojawieniesiętutajtowcale

nieprzypadek?

–WychowałaśsięnaAlasce?–zapytał.
Czułnasobiejejbystryprzenikliwywzrok.
–Owszem.–Przesunęłasięnabrzegkanapy.

–Samadałabyśsobieradęzniedźwiedziem?
– Może. Prawdopodobnie – poprawiła się z uśmiechem.

Zauważył,żenerwowouderzakolanemokolano.–Alewolałam
patrzeć,jakmniewyręczasz.

–Jakżeszlachetnieztwojejstrony.
Sarkastyczny ton Royce’a sprawił, że uśmiech znikł z twarzy

Naomi. Puściła do niego oko i poprawiła się na kanapie. Teraz
mógłlepiejpodziwiaćjejkrągłości.

–Twojeegomasiędobrze.

Spojrzała mu prosto w oczy, ale nerwowe drganie kolan nie

ustąpiło.

Royceusiadłwdrugimkońcukanapy.
– Powiedz mi, co jest grane i dlaczego się tu zjawiłaś –

powiedział.

background image

Naomi wytrzymała jego spojrzenie, lecz nagle poderwała się

ioświadczyła:

–Muszęiśćdoubikacji.

Zanimsięspostrzegł,zniknęłazadrzwiamiłazienki.

Objawy ciąży, zazwyczaj krępujące, uratowały ją z opresji.

PytaniaRoyce’astawałysięcorazbardziejdociekliweimusiała

nacośsięzdecydować.Przyporannejtoalecieułożyłaplanipo
rozważeniuwszystkichzaiprzeciwpostanowiłazaryzykować.

Roycejestnaukowcem,kierujesięlogiką.Dlategozamierzała

zbić go z tropu, wytrącić z równowagi. W przeszłości nieraz
udało jej się szokującym zachowaniem zmusić rozmówcę do

powiedzenia czegoś, czego w innych okolicznościach by nie
ujawnił. Potem obracała wszystko w żart, zapewniała, że
wszystko zostanie „między nami”, ofiara się uspokajała
iujawniaładalszeinformacje.

Kiedy wyszła z łazienki, Royce krzątał się przy kuchni. Szło

muznakomicie.Zwprawąobracałplastrybekonuikiełbaskina

patelni, duże kromki chleba układał na drucianym opiekaczu,
którypasowałdokominka.

Ślinka jej pociekła. Poczuła miłe łechtanie na skórze. Czy to

ciąża,czyreakcjanaatrakcyjnegomężczyznę?

Przypomniała sobie o swojej misji. Obciągnęła koszulkę

izapytała:

– Chcesz zagrać w rozbieranego pokera? Oddam każdą

sztukębieliznyzakęstychpyszności.

Spojrzałnaniąprzezramię.

–Zawszeskładasztakiedwuznacznepropozycjenieznajomym

facetom?

–Tylkotobie.

background image

Zmysłowym ruchem wzburzyła włosy. Royce z cichym

chichotemwróciłdosmażeniajajek.

– Rozumiem, że tym szokującym zachowaniem chcesz mnie

zdekoncentrować i pociągnąć za język, tak? – Inteligentna

bestia,pomyślała.Sprytne.

– Po co tyle sarkazmu? – Naomi mimowolnie spojrzała na

szerokąklatkępiersiowąRoyce’aozdobionąlogoMIT.–Jednak
rozmawiaszzemną,zamiastchowaćsięzaekranemlaptopa.

Royce uniósł brwi i wyraz rozbawienia przemknął mu po

twarzy. Naomi zafascynowana obserwowała jego zręczne ręce,

kiedy szykował jajecznicę. Oczami wyobraźni widziała te ręce
ztakąsamąprecyzjądotykającejejciała.

– To prawda. – Ich spojrzenia spotkały się. Powietrze

zaiskrzyło. Naomi poczuła ucisk w żołądku. Royce wyłożył
bekon i kiełbaski na półmisek, obok umieścił cztery grzanki. –
Zostaw sobie ubranie. Mogę ci postawić solidne śniadanie.

Oczymchceszrozmawiać?

Naomi podrapała się za uchem. Royce stawiał na stole

półmiski i talerze. Bekon, kiełbaski, puszysta jajecznica,
grzanki, dżem Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaka jest

głodna. W porządku, najpierw się naje, potem może coś jej
przyjdziedogłowy.

– Skoro rozbierany poker nie zyskał twojej aprobaty,

spróbujmy czegoś bardziej praktycznego. – Usiadła na brzegu
łóżka i objęła kolana ramionami. – Chciałabym usłyszeć coś

otwojejpracy.

–Mówiłemcijuż–Roycerzekłzwymuszonymuśmiechem.–

Wykładamnaukiścisłe.

Odpowiedźjakzwyklelakoniczna.

Złapała spojrzenie Royce’a. W jego oczach dostrzegła

background image

wyzwanie. Puls jej przyspieszył. Chcesz grać w „kto okaże się

sprytniejszy”,pomyślała.Amożewcośinnego?

Jeść!Muszębyćwformie.

– Domyślam się, że nie teorię skutecznej komunikacji. Nauki

ścisłe to szerokie pojęcie. Mógłbyś je trochę zawęzić? Sądząc
po tym, z jaką koncentracją pracujesz, kariera uniwersytecka

jestdlaciebieogromnieważna.

Royce westchnął, nałożył na talerz pokaźną porcję jedzenia,

przymknął powieki, jak gdyby rozważał odpowiedź. Zanim się
odezwał,minęławieczność.

– Właściwie jestem inżynierem – odrzekł. – Zajmuję się

budowąrurociągównaftowychiichunowocześnianiem.

– Ciekawe. Co najbardziej lubisz w tej intelektualnej pracy,

pogromconiedźwiedzi?

– Wciąż wścibska. – Lekki uśmieszek przemknął po wargach

Royce’a. Spokojnie nałożył jedzenie na drugi talerz, gestem

zaprosił Naomi do stołu. Promienie wschodzącego słońca
z trudem przebijały się przez padający śnieg, stwarzając
romantyczną atmosferę. – Ja się przedstawiłem – dodał, gdy
usiedli, trącając się pod stołem kolanami. – Twoja kolej.

Rozwozisz dostawy. Od dawna się tym zajmujesz? Dlaczego
wzięłaśzleceniewtakąpogodę?Dlaczegocięzatrudnili?

– Mówiłam ci już. Jestem tylko znajomą dostawcy. – Zasada

numerjeden:wymyślajhistoryjkętakprostą,jaktylkomożliwe.
Zbytwieleszczegółówtylkokomplikujesprawę.Naomiusiadła

głębiejnakrześleicofnęłanogi.–Samasięzgłosiłam.

–Aha–mruknąłRoyce.
Włożył porcję jajecznicy do ust. Albo nie słuchał, albo

usiłował ją speszyć, co tylko dowodziło, iż jest bardzo

podejrzliwy.Isłusznie.

background image

Naomi poczuła wyrzuty sumienia. Royce sprawiał naprawdę

sympatyczne wrażenie, a ona nie była z nim szczera. W domu
wszystko wydawało się łatwe i proste. Interes rodziny jest

najważniejszy. I nic się pod tym względem nie zmieniło. Ona

pragnie zabezpieczyć byt swój i dziecka, poza tym wierzy
wsprawę,którejbroni.Niedziałanarzeczochronyśrodowiska

tak aktywnie jak siostra, ale ich firma jest najbardziej ze
wszystkichotwartanainnowacjeopracowywaneprzezRoyce’a.

A jeśli jego badania pomogą zmniejszyć zachorowalność na

nowotwory wywołane czynnikami środowiskowymi i oszczędzą

komuścierpień,przezjakieonaprzeszła?

Niemożesięcofnąć.

– Powiedz mi coś więcej o sobie – poprosiła. – Rodzina?

Przyjaciele? Dziewczyna, która nie będzie zachwycona, kiedy
odkryje, że spędziłam tu noc i proponowałam rozbieranego
pokera?

– Jestem jedynakiem – zaczął Royce. Wybieg taktyczny ze

zmianątematuzadziałał.–Urodziłemsię,kiedyrodziceniebyli
najmłodsi. Oboje są już na emeryturze. O dziewczyny się nie
martw.

–Odpowiedzijakzawszekrótkie,aletreściwe.
–WychowałemsięwTeksasiewpobliżupólnaftowych.Ojciec

imatkabardzociężkopracowali.Żyliśmywygodnie.Dobrzesię
uczyłem,więcniemiałemproblemówzdostaniemsięnastudia.
Dzięki kilku wynalazkom, które opatentowałem, mogę sobie

pozwolić na wynajęcie tego luksusowego igloo, gdzie pracuję
zdalaodzgiełku,izapłaceniezadostawęzaopatrzenia.

Mówiąc, smarował jeszcze ciepłą grzankę masłem, które

natychmiastsiętopiło.

Czynnośćprosta,ajakżezmysłowa,pomyślałaNaomi.Royce

background image

jest ekscentryczny, ale diabelnie seksowny. Jego intensywne

spojrzenie na moment rozproszyło jej uwagę, lecz szybko się
opanowała.Musiwykorzystaćokazję,skorostałsięrozmowny.

–ZTeksasunaAlaskę.Tocałkieminnyświat.

–Ropa.Rurociągi.Wspólnywątek.
Podniósłkubekzkawądoust.

–Prawda.Ropa.
–Uhm.

Patrzyła,jakRoycesmarujegrzankędżemem,leczobrazjego

nagiegopodprysznicemzdominowałjejwyobraźnię.Nagitors,

mocneramiona.

–OpowieszmiodzieciństwiewTeksasie?–poprosiła.

Podniósłgłowęispojrzałnaniąwtakisposób,żesercezabiło

jejszybciej.

– Dzieciństwo w Teksasie chyba nie różni się tak bardzo od

dzieciństwanaAlasce.Zwyjątkiemśniegu.

–Czyli
– I tu i tu można łowić ryby, polować, biwakować.

Iwydobywaćropę.

– Imponuje mi twoja umiejętność zwięzłego wypowiadania

się.

– Zwięzłość jest istotą dowcipu. – Wzruszył ramionami.

Spojrzał na Naomi, utkwił wzrok w jej ustach. Wyciągnął rękę
ikciukiemwytarłkącikjejwarg.–Dżem.–Nieodrywającoczu
odjejoczu,powolioblizałpalec.

Nie był pewien, dlaczego uległ impulsowi i dotknął Naomi.

Igrałzogniemiwcaletegonieżałował.

Nachylił się przez stół, ustami musnął kącik jej warg

dokładnie w tym samym miejscu, które sekundę przedtem

background image

wytarłkciukiem.Wciążczułnajęzykusłodyczdżemu.

Naomi nie zaprotestowała, nie cofnęła się. W jej mądrych

oczach

błysnęło

zaskoczenie,

lecz

rozszerzone

źrenice

świadczyłyozmysłowympodnieceniu.

Była

oszałamiająca.

Uwodzicielska.

Obdarzona

magnetycznymseksapilem.

Przyglądałsięjejprzezzmrużonepowieki.
–Rozpraszaszmnie–oświadczył.

–Przykromi–odparła.
Cofnęła się na krześle. Mimowolnie zwrócił uwagę na

wygięciejejplecówipiersiwysuniętedoprzodu.

Rozpraszasz to delikatnie powiedziane, pomyślał. Słów mu

zabrakło na określenie, jak Naomi działa na niego. Odurzasz
byłobybliższeprawdy.

–Toniezarzut.
Przytrzymałjejspojrzenie.Zauważył,żelekkorozchyliłausta.

Dotykjejwarg,smak,sprawiły,żezapragnąłwięcej.

– Och Dziękuję. – Głośno wypuściła powietrze z płuc. –

Chyba nie ma sensu zaprzeczać, że między nami iskrzy,
prawda?

– Nawet mój ścisły umysł wie, że wzajemny pociąg, jaki do

siebieodczuwamy,wymykasięlogice.

Przesunąłsięnabrzegkrzesła,kolanemotarłsięojejkolano.
– Nie osądzam innych – rzekła Naomi, zniżając głos – ale

mnieprzygodynajednąnocnieodpowiadają.

– Zamieć i zaspy mogą nas tu unieruchomić na więcej niż

jedną noc – odparł. – Więc gdybyś – zawiesił głos – gdybyś
zrobiławyjątek

Wstał, oparł się biodrem o blat stołu, ujął jej rękę. Dłoń

Naomibyłazaskakującomiękka,auścisksilny.

background image

–Rozumujeszlogicznie–stwierdziła.

Zauważył,jaktużpodpłatkiemuchaozdobionymdyskretnym

kolczykiemzbrylantempulsujeżyła.

Jestem

odpowiedzialnym

facetem.

Zawsze

się

zabezpieczam.

– Przywiozłeś z sobą gumki do igloo zagubionego w leśnych

ostępachAlaski?

– Słyszałaś, co mówiłem? Jestem człowiekiem praktycznym.

I ostrożnym. – Zamilkł, spuścił głowę, utkwił wzrok w noskach
butów. – Miałem narzeczoną. Zaszła w ciążę. Straciliśmy

dziecko,potemsięrozstaliśmy.Gdybymuważał,oszczędziłbym
namobojguwielebóluicierpienia.

Naomipołożyłamudłońnakarku.
–Straszniemiprzykro.
– Dzięki. – Odpędził od siebie wspomnienia. Spojrzał na

Naomi. – To się wydarzyło dawno temu. Nie wiem, dlaczego

w ogóle ci o tym powiedziałem. Nieważne. Chciałem tylko
uprzedzić,żemamgumki.

–Bezpiecznysekstodobrarzecz–stwierdziłaNaomi.
Palcamilekkopogłaskałagoposzyi.WtedyRoycenachyliłsię

ijąpocałował.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Kiedy usta Royce’a dotknęły jej ust, Naomi zapraszająco

rozchyliławargi.Wnozdrzachpoczułazapachziemizmieszany
znutąpiżmaidymemzkominka.

Co ona wyprawia? Rzuca się w ramiona obcego mężczyzny.

Tozupełniedoniejniepodobne!

Wciąż starała się podtrzymywać opinię zbuntowanej

nastolatki, lecz ograniczała się do ekstrawaganckich strojów
i mówienia prosto z mostu, co myśli. W ten sposób chciała
zaznaczyć swoją niezależność. Teraz jednak, z dala od wiernej

publiczności, zamierzała zrobić najbardziej szalony krok
wżyciu–pójśćdołóżkazRoyce’emMillerem.

Z tym Royce’em Millerem, którego powinna pozyskać dla

firmylogicznąargumentacją.

Pocałunek Royce’a, pieszczoty języka, drapanie zarostu na

policzku, dotyk mocnej dłoni na plecach odbierały jej zdolność
logicznegomyślenia.

Z tyłu głowy jednak czaił się niepokój, czy uprawiając seks

z Royce’em nie przekreśli misji, z którą tu przyjechała.

Z drugiej strony, jeśli odkryje przed nim prawdę, erotyczne
zauroczeniepryśnie.

Odpędziła od siebie wątpliwości. Najpierw przyjemność,

potem obowiązek. Przeszłość to choroba, potem dochodzenie
dosiebie,przyszłośćtodbanieodzieckoJeśliszaleć,totylko

teraz.

Intuicja jej mówiła, że przeżyje coś niewiarygodnego,

background image

niezapomnianego.

– To czyste szaleństwo – rzekła i szarpnęła brzeg jego

polarowejbluzy.

– Wiem – odparł, opierając się czołem o jej czoło. –

Przepraszam,jeślinarzuciłemzbytszybkietempo.

Naomizaśmiałasięcicho.

–Ktoproponowałrozbieranegopokera?
–Aktosięchwalił,żemaprezerwatywy?

Namiętność w jego oczach była odbiciem ognia płonącego

wniej.Zarzuciłamuręcenaszyję,aonpodniósłjąizaniósłna

łóżko. Serce jej zamarło, gdy na jedno mgnienie pomyślała
odziecku.Kolejnazatajonainformacja

GdybyudałosięnamówićRoyce’adowspółpracy,prędzejczy

później zobaczy, że jest w ciąży. Z drugiej strony wcale nie
muszą wiązać się z sobą na dłużej. Nie szukała stałego
partnera. Miała inne cele – kariera zawodowa, powodzenie

rodziny,przyszłośćdziecka.

Royceniejestwjejtypieizdecydowanieonaniejestwjego

typie. Pociągają się tylko fizycznie, ona pragnie jego, on jej.
Zmysłowo poruszyła biodrami. Royce uniósł się na łokciu,

drugąrękąpogładziłwłosyNaomi.

– Jako odpowiedzialny facet zapytam: jesteś pewna, że tego

chcesz?

–Jestem.Chcęitobardzo.Iwszystkieznakinaniebieiziemi

wskazują,żetyteżchcesz.

Ichspojrzeniaspotkałysię.
–Biologia.
Naomi zaczerwieniła się. W pełnym oczekiwania napięciu

krewszybciejkrążyławjejżyłach.

–Biologia?Jatonazywamchemią.

background image

Zaczęlizdejmowaćzsiebieubranie,potembieliznę,ażzostali

nadzy.Roycewzrokiempieściłjejciało.

–Jesteśpiękna–rzekł,całującjejobojczyk.

Gładziłjejpiersi,brzuch,wnętrzeud.Poddałasięfalidoznań

tak intensywnych, że zapomniała, kim są, dlaczego i po co tu
przyjechała. Teraz byli mężczyzną i kobietą owładniętymi

żywiołemnamiętności.

Naomisięgnęłapopudełkozprezerwatywami.Wyjęłajedną,

a kiedy usiłowała rozerwać opakowanie, Royce chciał ją
wyręczyć,leczmuniepozwoliła.

–Nie
Pragnęłapoznaćjegowspaniałeciało,potrzebowałatego.

Roycejęknąłcicho.Połączylisię.Naomiuniosłabiodra,objęła

Royce’anogamiwpasie.Każdyjegoruchwywoływałnowąfalę
rozkoszy. Już myślała o tym, że będą się kochali jeszcze raz
ijeszcze

Dopókitrwaśnieżyca.
Pod powiekami zobaczyła gwiazdy, a kiedy otworzyła oczy,

napotkała spojrzenie Royce’a. Razem wzlecieli na szczyt
irazempowoliopadalinaziemię.

Delaney nie była pewna, jak długo zdoła utrzymać swój

romanswtajemnicy.Zbudowałakarieręicałysystemwartości
na jednej idei – chronić środowisko naturalne dla przyszłych
pokoleń. Bezradne przyglądanie się cierpieniom Naomi
pozostawiło na Delaney niezatarty ślad. Jej krucjata w obronie
środowiskamiaławięcsilnymotywosobisty.

Należała do rodziny potentatów naftowych, co utrudniało jej

działalność. Lubiła myśleć, że stanowi dla nich przeciwwagę.

Przyjaciół i kochanków szukała wśród ludzi podzielających jej

background image

poglądy.

Doteraz.DomomentupoznaniaBirchaMontoya–mężczyzny,

któremu bardziej zależy na zyskach niż na zachowaniu

ekosystemu.

Mężczyzny,któremuniepotrafisięoprzeć.
Wsamejbieliźniestaliterazpoprzeciwnychstronachbiurka.

Jużniestarałasięzrozumieć,jakmogątakzażarciesięspierać
ijednocześnietakbardzofizyczniepociągać.

Ale tak było od pierwszej chwili. Podczas zebrania zarządu

skakali sobie do oczu, kłócąc się z pasją, a chwilę później,

w schowku na przybory do sprzątania, z równą pasją zdzierali
zsiebieubrania.

Podobnie było dziś wieczorem. Jak gdyby nie wiedziała, że

dostarczenie dokumentów to pretekst. Pretekst, która zniknął
zchwilą,gdydrzwibibliotekizamknęłysięznimi.

Teraz,godzinępóźniej,nareszciezajęlisiępracą.

BirchodsunąłnabokrysunkiiująłdłońDelaney.
– Jeśli firma zastosuje się do twoich próśb, zbankrutuje –

oświadczył,akcentująckażdesłowopocałunkiem–awtedyjuż
niczegoniewygrasz.

PocałunkiBirchaprzyprawiałyjąozawrótgłowy.
– Nie chcesz znaleźć się w czołówce innowatorów

zmieniającychprzemysłnaftowy?–zapytała.

–OdtegomamyRoyce’aMillera.
Birch złapał spojrzenie Delaney. Gęste czarne włosy opadały

mu

na

czoło,

wystające

kości

policzkowe

świadczyły

o indiańskich przodkach, rdzennych mieszkańcach tych ziem.
Byłprzystojny,inteligentnyiwnajwyższymstopniuirytujący.

– Miller jest naukowcem – odparła. Mobilizowała całą siłę

woli, aby myśleć logicznie. – Ja natomiast aktywistką. To

background image

różnica.

–Powiedzmuto–mruknąłpodnosem.
–Co?

– Nic, nic. – Birch obszedł biurko, wziął Delaney w ramiona,

usiadłwfoteluiposadziłjąsobienakolanach.–Chodzimioto,
że z Royce’em Millerem na pokładzie odsadzimy się od reszty

w wyścigu, kto jest bardziej ekologiczny. Powodzenia
w przeciągnięciu Johnson Oil na waszą stronę, jeśli Alaska Oil

Baronssplajtuje.

–Firmatatyniesplajtuje–żachnęłasięDelaney.

–Tojużniejestwyłączniefirmatwojegotaty.
–Dziękizaprzypomnienie.

Delaney dotknęła platynowej zawieszki w kształcie wilka,

prezentu od Bircha. Musiał zgadnąć, że brylanty nie są w jej
guście,oileniewie,wjakisposóbzostaływydobyte.Wzruszył
jątymgestem.

Kilka ostatnich miesięcy po tym, jak Broderick i jego

narzeczona Glenna przyłapali rodziców, zażartych rywali
w interesach, razem pod prysznicem obok gabinetu Jeannie,
było bardzo stresujących. Ojciec i Jeannie zaczęli dyktować

warunki: postanowili połączyć obie firmy, a dzieci albo ich
poprą,albokrzyżyknadrogę.

Tylezmian.Wtakimtempie.
Birch nachylił się i zbliżył usta do jej warg. Poddała się

pocałunkowi. Zarzuciła mu ręce na szyję, nogami objęła

wpasie,brzuchemotarłasięojegobrzuch.

Potrzebowała Bircha. Musiała oderwać się od codziennych

trosk.

Birchmruknąłzrozkoszy.

– Pragnę cię tak bardzo, że z trudem trzymałem ręce przy

background image

sobie–oznajmił.

–Ajachciałamzębamizedrzećzciebieubranie–wyznała.
Dla większego efektu skubnęła jego dolną wargę, potem

przesunęłaponiejjęzykiem,abyukoićzadanyból.

–Zębami?
Zmrużył oczy, puścił wodze fantazji. Delaney zachichotała.

Drobnymipocałunkamipokryłajegotors.

–Zprzyjemnościącizademonstruję.

– Odłóżmy to na inną okazję, kiedy będziemy mieli więcej

czasu. – Wsunął jej palec pod brodę i uniósł jej twarz. –

Następnymrazem,kiedyprzyjdzieszdomnie.

Objąłdłońmijejpiersiwkoronkowymbiustonoszu,kciukami

trącił sutki. Dreszcz rozkoszy przebiegł jej po ciele. Czy
kiedykolwiekpragnęłajakiegośmężczyznybardziejniżjego?

–Zgoda–mruknęłacicho.–Pospieszsię
–Musiszbyćtakagorąca?

– A ty musisz być taki nienasycony? – zaczęła się z nim

droczyć.

–Niechcęsięztobąspierać–odparłzuśmiechem.
Delaneywiedziała,żeróżnicemiędzynimikiedyśdoprowadzą

do rozstania, lecz odpędziła od siebie zmartwienia i poddała
zmysłowymdoznaniom.Pragnieniu.Pożądaniu.

–Wstuprocentachsięztobązgadzam.

PlanującwyjazdnaAlaskę,abywskupićsięnapracy,Royce

nie przewidywał żadnych niespodziewanych wydarzeń. Skąd
mógłprzypuszczać,żespokójzakłócimuktośtakijakNaomi?

Co innego zabrnąć w ślepą uliczkę w wyniku błędu

w obliczeniach, a co innego zostać wyprowadzonym na

manowceprzezpięknąbrunetkęoczekoladowychoczach.

background image

Wyciągnął się wygodnie obok Naomi, która przed chwilą

wróciłazłazienki,gdzietelefonowała,abyuspokoićbliskich,że
jest cała i zdrowa. Jej naleganie, by rozmawiać na osobności,

lekko go zastanowiło, lecz doszedł do wniosku, że kto jak kto,

aleonzeswojąnaturąsamotnikaceniącegoprywatnośćniema
praważywićdoniejpretensji.

Chociaż samotnik też czasami lubi towarzystwo. Royce

z przyjemnością patrzył na Naomi ubraną w jego bluzę,

zwilgotnymiwłosamiluźnospiętyminaczubkugłowy,siedzącą
potureckunałóżkuztalerzemopartymnakolanie.Onrównież

miałprzedsobątalerz.

Podczas gdy jadł kanapkę z wędliną, wróciły do niego

wydarzeniaostatnichgodzin.Włóżkukochalisięnieraz,adwa
razy, potem jeszcze raz pod prysznicem. Było wspaniale.
Tworzylizgranąparę.

Intensywność doznań i przeżyć wstrząsnęła jego starannie

uporządkowanym światem. Od wielu lat z nikim nie czuł tak
silnej więzi. Intrygowało go to. I musiał dowiedzieć się o niej
czegoświęcej.Przecieżnawetnieznajejnazwiska!

Cośmutuzgrzytało.

– Powinnam wiedzieć, że ten niedźwiedź to znak – rzekła

Naomiiprzesunęłapalcempojegowargach.

–Nierozumiem.
Jejdotykgorozpraszał.
– Mama mojej mamy była Inuitką i na dobranoc zawsze

opowiadałanamorozmaitychludowychwierzeniach.

–Comająztymwspólnegoniedźwiedzie?
Naomiodsunęłasięzwestchnieniem.
– Podobno we snach odwiedzamy miejsca, do których

dotrzemywnastępnymżyciu.Alepewnewątkisąwspólne.

background image

–Niedźwiedzie?

– Właśnie. Niedźwiedź polarny symbolizuje wiele rzeczy,

czystość,śmierć,odrodzenie,nawetseks.

Naomi odgryzła kęs kanapki z masłem orzechowym

i dżemem, który wyciekał na boki. Puściła oko do Royce’a
izebraładżemjęzykiem.

Royceześmiechemsięgnąłposwojąkanapkę.
–Aniedźwiedziegrizzly?

– Tego nie jestem pewna. – Oblizała wargi. – Dobrze, że nie

spotkaliśmyłasicy.

–Cotobyznaczyło?
–Kłopoty.

–Będęuważał,jeśliprzyśnimisięłasica.
–Royce?–Odłożyłakanapkęnatalerz.–Muszęwiedzieć.Czy

jest w twoim życiu dziewczyna, która się tu zjawi i wyfiletuje
mniezato,żezadajęsięzjejfacetem?

– Zadajesz się? – Ciekawe określenie na to, co robili przez

ostatniekilkagodzin.–Pytasz,czyjestemsinglem?

– Tak. – Znowu ugryzła kęs kanapki. – Ale w bardzo

zawoalowanysposób.–Naomizaśmiałasię.

– Jestem singlem. Inaczej nigdy nie złożyłbym ci propozycji.

Miałemnarzeczoną,któraterazjestszczęśliwążonąinnego.

AkuratwtejchwiliniechciałmyślećoCarrieLynn.
–Wporządku.–Naomiwzruszyłaramionami,potemnachyliła

sięiszepnęłamudoucha:–Jateż.Toznaczyjestemsingielką.

Niemamzasobązerwanychzaręczyn.

Bliskość Naomi pobudziła jego zmysły. Zapragnął ją

pocałować, objąć, przyciągnąć do siebie, poczuć na torsie jej
piersi,usłyszećwestchnienie.Alesiępohamował.Wciążmusiał

uzyskaćodniejpodstawoweinformacje.

background image

–Ijesteśmyturazemuwięzienipodśniegiem.

Naomiodłożyłakanapkę.
–Jakdługozamierzasztuzostaćpotym,jakzamiećminie?–

zapytała.

–Zależy,kiedyskończę.Przyjechałempracować.
Naomizewzrokiemutkwionymwtalerzukiwnęłagłową.

–Aha.Twojebadania.
Psiakrew. Gra idzie o jakąś dużą stawkę, pomyślał Royce.

SpojrzałnaNaomi.

– Wiesz, kim jestem. Wiesz, czym się zajmuję. Wiesz o mnie

więcej,niżcipowiedziałem.

–Dlaczegotaksądzisz?–zapytała,skubiącbrzegkromki.

Zmusiłasiędopodniesieniakanapkidoust.Bylenaniegonie

patrzeć.

Royceodstawiłtalerziwestchnąłprzeciągle.
– Jestem bystry. Nie, nie chwalę się, stwierdzam fakt. Geny.

Niemniej trochę czasu mi zabrało ułożenie fragmentów tej
łamigłówki w całość, ponieważ tak cudownie potrafisz
rozproszyćmojąuwagę.Izręcznieunikaszodpowiedzi.Takjak
teraz.Niezaprzeczasz,żemnieznasz.Przywiozłaśzapasy,więc

wiedziałaś, dokąd jedziesz. Ale za tym wszystkim kryje się coś
więcej.

–Owszem,wiem,kimjesteś.DoktorRoyceMiller,ekspertod

modernizacjirurociągów.

–Skądtowiesz?

Sercebiłomumocniejwoczekiwaniunaodpowiedź.
–Słyszałamjedenztwoichwykładów.
Kilkakrotnie pytała go, co robi, i ani nie mrugnęła powieką,

kiedypowiedział,żewykłada.

–Towszystko?

background image

Nareszcie spojrzała na niego. Jej czekoladowe oczy patrzyły

odważnie, z determinacją. Zbyt inteligentnie jak na dostawcę
zaopatrzenia.

–Dziwnepytanie.

– Robisz kolejny unik. Nie pracujesz jako dostawca. Mówisz

jakprawniczkaDodiabła!Tyjesteśprawniczką.

Naomiwyprostowałaramiona,przybierającpozycjęobronną.

Uznałtozapotwierdzenieswoichprzypuszczeń.

–Brawo!Wydajecisię,żewpadłeśnatrop?
–Powiedz,dlaczegoprawniczkaudajedostawcę?

– Nie udawałam – odparła i gestem wskazała talerze

z kanapkami, szafki kuchenne i dwa nierozpakowane kartony

napodłodze.

–Wijeszsięjakpiskorz.
–Trudnosięztobąumówić.
Z kolegami badaczami i naukowcami spotykał się często,

natomiastwysłannikomkorporacjiodmawiał.

Zimnydreszczprzebiegłmupoplecach.
–Pracujeszwprzemyślenaftowym.
Naomipowoliskinęłagłową.

–Takinie.
Poczułsięzdradzony.Ciąglenaniegopolują,awłaściwienie

naniego,anajegoumysł.

Naomiostrożniedotknęłajegoramienia.
–Wysłuchajmnieprzynajmniej–poprosiła.

Błagalnytonmożesięsprawdzawsalisądowej,alenaniego

nie

zadziała,

postanowił.

Wyłączył

emocje.

Pozostanie

niewzruszony. Doznał rozczarowania. Nie podejrzewał, że
Naomijesttakperfidnaiwyrachowana.

–Niepodpiszęcyrografunażycie.

background image

–Mamywieleinnychpropozycji.

–My?Toznaczykto?
–Jeszczesięniedomyśliłeś?

Zmęczyłsięzgadywaniem.

–Oświećmnie.
Widział,żeNaomiintensywniemyśli.Doszedłdowniosku,że

szpiegowanie go nie ograniczyło się do wysłuchania jednego
wykładu. Wywiodła go w pole. A on jej na to pozwolił, bo go

pociągała.

– Zgoda. – Wyciągnęła do niego rękę. – Naomi Steele –

przedstawiłasię.–ZAlaskaOilBarons.

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

I tak się kończy nasz flirt, pomyślała, widząc przerażenie na

twarzy Royce’a. Ale nie mogła go okłamywać. Zbyt długo go
zwodziła,mówiącpółprawdy.

Uległaimpulsowi,kochałasięznim,leczteraz,naspokojnie,

zobaczyła, że naraziła na szwank misję, z jaką tu przybyła.

Chociaż od chwili, gdy poznała Royce’a, zaszła w niej jakaś
zmiana. Coraz trudnej jej było myśleć o firmie. Myślała tylko
onim.

Iwszystkosięstraszniepogmatwało.

Ogarnęły ją wyrzuty sumienia, poczuła ucisk w żołądku.

Walczyła z przemożnym pragnieniem, by go dotknąć. Bała się
jednak,żeRoyceodtrącijejrękę.

– Twoja mina świadczy, że nie jesteś zachwycony tym, co

usłyszałeś.

–Powiedzmy,żejestemzdezorientowany.
W sercu Naomi zapaliła się iskierka nadziei. Odezwał się,

więcjeszczeniewszystkostracone.

–Czymjesteśtakzdezorientowany?–zapytała.

Spojrzała na Tessie, która położyła się na niedźwiedziej

skórze przed kominkiem. Scena wprost idylliczna, jeśli
zignorowaćnapięcie,odktóregopowietrzezrobiłosięażgęste.
Kiedy obmyślała swój wspaniały plan podszycia się pod
dostawcę ze sklepu i przekonania Royce’a, by zgodził się

pracować dla ich firmy, wiedziała o nim tylko to, co wyczytała
nastronieinternetowej.

background image

Royceokazałsiękimśznaczniewięcejniż„bystrymumysłem”

i „cennym pracownikiem”. Był mężczyzną o czułym sercu,
któremuinstynktopiekuńczyniepozwalałzostawićkobietysam

na sam z niedźwiedziem. Z zasady kieruje się rozsądkiem, ale

potrafi być spontaniczny. Geniusz, który ma w sobie iskrę
szaleństwa.

–Royce?Czymjesteśzdezorientowany?–powtórzyła.
–Coty,dodiabła,tutajrobisz?–wybuchnął.–Zakładam,że

skoro należysz do rodziny Steele’ów, nie musisz dorabiać na
czarno,rozwożącdostawy.

– Chciałam cię poznać. Fascynuje mnie twoja praca.

Wysłuchałam jednego z twoich wykładów, ale przyznasz, że

trudnosięztobąumówićnapogaduszki.

–Tobiesięjednakudało.
–Bojestemzaradna?–Zamilkłanachwilę.–Niebawicięto.
–To,codziśrobiliśmy,trudnonazwaćpogaduszkami.

Spojrzał na jej gołe nogi. Pod wpływem jego słów,

zawoalowanegooskarżenia,Naomipoczułasięobnażona.Nie
Prześwietlona.

CiasnoowinęłasiębluząRoyce’a.

–Zaskoczyłamniechemiamiędzynami.–Widząc,żechcesię

odezwać, gestem nakazała mu milczenie. – Przysięgam, jeśli
ośmieliszsięzarzucićmi,żeprzespałamsięztobą,bomiałam
ukrytymotyw,nieodpowiadamzasiebie.

–Takiezałożenieniebyłobycałkiembezpodstawne.

– Przeciwnie, byłoby niedorzeczne. Zrobiłam głupio, bo

powinnambyłaprzewidzieć,żenabierzeszpodejrzeńikiedysię
dowiesz, kim jestem, zaatakujesz mnie. Jestem prawniczką,
powinnammyślećlogicznie.

–Prawniczką?TąNaomiSteele?

background image

–Zgadzasię.

Po zazwyczaj beznamiętnej nieprzeniknionej twarzy Royce’a

przemknąłgrymasgniewu.Wargizacisnęłysięwwąskąlinijkę,

jakby chciały powstrzymać potok ostrych słów. Jak gdyby tego

było mało, Royce oddychał ciężko i patrzył na nią jak na
świadka na podium Naomi znała ludzkie zachowania tak

samo dobrze, jak znała prawo. Potrafiła wyczuć, jakie emocje
targająRoyce’em.

Frustracjairozczarowanie.
Ciszę przerwało brzęczenie minutnika suszarki. Tessie

podniosła

głowę,

poruszyła

uszami,

spojrzała

z niezadowoleniem na maszynę, która zakłóciła jej sen. Naomi

zeskoczyła z łóżka, wyjęła z suszarki ciepłe ubranie. Cieszyła
się,żezyskałachwilę,abyzebraćmyśli.

Royce, wciąż oszołomiony, nawet nie drgnął, kiedy Naomi

wstała

i

podeszła

do

kompaktowej

pralko-suszarki

zamontowanejwszafie.

Oszołomionytomałopowiedziane.
Patrzył na Naomi i usiłował zrozumieć, co nią kierowało,

kiedy kochała się z nim tak gorąco i namiętnie przez całe
popołudnie. Tymczasem teraz wyjmowała ubranie z suszarki.

Miałwrażenie,żeporuszasięjakbywzwolnionymtempie.

Krew się w nim zagotowała. Wzbierała w nim furia, bo

przeżył z Naomi obłędny seks. Chemia między nimi była silna
inatychmiastowa.Jeszczezżadnąkobietąniedoświadczyłtak
intensywnychdoznań.

Do diabła, pragnął znaleźć jakieś wyjście z tego galimatiasu

i wrócić do stanu sprzed pojawienia się Naomi w jego życiu.

Postanowił, że na razie będzie trzymał się najbardziej

background image

logicznego planu. Po pierwsze się ubierze. Przetnie fizyczną

więźmiędzynimi.

Podniósłsięzmateraca,poszperałwszufladach,wyjąłczyste

ubranie. Igloo było urządzone oszczędnie i funkcjonalnie.

Właśnie to mu się w nim najbardziej podobało, gdy je
wynajmował. Ani centymetr powierzchni nie był stracony. Nic

gonierozpraszało.

DopókiniewtargnęłatuNaomi,awrazzniąchaos.

– Powiedz, dlaczego tu jesteś – odezwał się znienacka.

Milczała. – Naomi? Odezwij się. Od pierwszej chwili ciągniesz

mniezajęzyk.Teraztwojakolej.

– Zgoda. Jestem tu, aby cię namówić do pracy dla nas, czyli

dlanaszejfirmy.

Stała przed nim w samych majteczkach i szarej bluzie.

Trzymałasiępodboki.

Psiakrew!

–Tylkotyle?–Ztrudemzdusiłogarniającegopodniecenie.–

Nicpozatym?

–Czytociniewystarczy?–Wjejgłosiezabrzmiałanutażalu.
Roycewmilczeniusięwniąwpatrywał.Czekał.Potrzebował

czegoświęcej?Aleczego?Czułwgłowiekompletnyzamęt.

Naomizaczęłanaciągaćnabijanesrebrnyminitamidżinsy.Jej

czarne włosy zdążyły wyschnąć, kilka pasemek wymknęło się
zluźnegowęzła.

– Powodem, dla którego chcemy, abyś dołączył do naszego

zespołu, są twoje badania. Nie chcesz zobaczyć swoich
rozwiązańzastosowanychwpraktyceprzezfirmę,którejzależy
naochronieśrodowiska?

Praca dla firmy kierującej się etyką była jego celem

ostatecznym, lecz nigdy, przenigdy nie udostępni nikomu

background image

swoich badań, dopóki ich nie skończy. Nawet wtedy będzie

chciałnadzorowaćkażdyetapichrealizacji.

– Chcę być pewny, że moje rozwiązania są gotowe do

zastosowania w praktyce. I chcę kontrolować ten proces.

Pytam,zależywamnabadaniach,nienamnie?

Naomiwestchnęła.

– Oczywiście, że chcemy ciebie, bo badania to niekończący

się proces, a ty jesteś najlepszy. Niemniej jeśli nie będziesz

zainteresowany pracą dla nas, wówczas zaproponujemy
korzystną umowę na wyłączność we wdrażaniu wszystkich

twoichkoncepcji.

Royce naciągnął jeden rękaw koszuli, potem drugi.

Intensywnie zastanawiał się nad tym, co Naomi powiedziała
iczegoniepowiedziała.

–Będąctutaj,niestarałaśsięzajrzećdomoichmateriałów?
– Powiem szczerze, gdybym na nie natrafiła przypadkiem,

zajrzałabym.

Aha.Kolejnetrafienie.
Przynajmniej ujawniła prawdziwe intencje. Dziwny rodzaj

zwycięstwa, zważywszy, że do tej pory wszystko było

kłamstwem.Możeniekłamstwem,alepółprawdą.

–Dlaczegoposuwaszsiędoażtakskrajnychmetod?
–Serio?Botwojapracajestażtakdobra.
Naomirzuciłamupowłóczystespojrzeniespodopuszczonych

rzęs. W ubraniu zdecydowanie łatwiej jest rozmawiać,

pomyślał.

– Wszystko to pięknie – pokręcił głową – ale tu chodzi o coś

więcej. Zapytam ponownie, i zauważ, że jestem bardzo
pokojowo nastawiony. Co sprawiło, że posunęłaś się do aż tak

radykalnychmetod,abysięzemnąspotkaćosobiście?

background image

Naomi milczała tak długo, że zląkł się, że w ogóle mu nie

odpowie. W pewnej chwili usiadła na podłodze obok Tessie
izaczęłagłaskaćjąpogłowie.

–Jakonastolatkachorowałamnabiałaczkę–rzekła.

Royce oniemiał. Kiedy był chłopcem, kolega z klasy

przechodził chemioterapię i radioterapię. Tamte wspomnienia

inagłewyznanieNaomi

Niechto!

–Przykromi,żemusiałaśprzejśćprzezto,szczególniewtak

młodymwieku–odrzekł.–Ijednocześniesięcieszę,żesiedzisz

dziśtutajiwyglądasznaokazzdrowia.

Naomi nachyliła się nad Tessie. Suczka polizała jej rękę,

wdzięcznazapieszczoty.

– Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. Wszyscy inni

oferująwspółczucie.

–Zwalczyłaśchorobę.–Royceukląkłobokniej.–Tomusiało

byćtrudne.

– Wielu pacjentom się nie udaje. Miałam wspaniałą opiekę

lekarską,pozatymchorobęuchwyconowewczesnymstadium.
Alemaszrację,byłotrudno.

Wzruszenie,wspomnienia
–Nierozumiem,cotomawspólnegoztwojąwizytą.
–Najtrudniejbyłozojcem.
–Wjakimsensie?
Royce wyciągnął rękę i też pogłaskał Tessie. Zauważył, że

Naomipilnieuważa,byichdłoniesięniezetknęły.

– Mama i siostra zginęły w katastrofie lotniczej, więc już

stracił jedno dziecko. Z przerażeniem myślałam, co się z nim
stanie,jeślistracidrugie.

–Tomusiałobyćwielkieobciążeniepsychicznedlatakmłodej

background image

dziewczyny.

Straciłaś

matkę,

kiedy

jej

najbardziej

potrzebowałaś.

W okresie dojrzewania on zawsze mógł liczyć na wsparcie

i pomoc rodziców. Mimowolnie pomyślał, jakie straszliwe

konsekwencjeśmierćojcamiaładlajegobyłejnarzeczonej.

–Jaknamężczyznęzaskakującaintuicja–prychnęłaNaomi.

–Tochybabyłkomplement–odparłRoyce.
–Tojestkomplement.

–Jatylkowyciągamlogicznewnioski.
–Niekażdypotrafiwyciągnąćtegorodzajulogicznezwiązki.

Masz rację, właśnie wtedy bardzo potrzebowałam matki.
Wspierałamniebabka.Wspaniałakobieta–Naomipokręciła

głową. – Jestem tutaj. I wierz mi, byłam rozpieszczana do
niemożliwościWciążjestem.

–Tozrozumiałe,żepotakichdoświadczeniachtwojarodzina

jestbardziejopiekuńcza.

– Próbuję powiedzieć, że jestem silną osobą. Nie znoszę

cieplarnianych warunków, życia jak w kokonie. Chcę być
doceniana za to, kim jestem, i za moją pracę, tak jak reszta
rodzeństwa.

Jestem

prawniczką.

Studia

ukończyłam

z wyróżnieniem. A jednak mojemu ojcu nigdy nie przyszło do
głowy, że w firmie mogłabym odgrywać ważniejszą rolę, a nie
być tylko radcą prawnym. Wiem, że mnie kocha i że nie
zastępuję mu zmarłej siostry, ale dla niego ciągle jestem
nastolatką, jakby czas się zatrzymał. Jakby myślał, że w ten

sposóbjakaścząstkaBreiwciążżyje

Naomikciukiemipalcemwskazującymścisnęłanasadęnosa,

chcącpowstrzymaćłzy.

–Idlategotujesteś–stwierdziłRoyce.

Naomipowoliskinęłagłową.

background image

– Tak. Dlatego jestem tu, w twoim azylu. Ale nie dlatego

jestem–wskazałałóżko–tu.

– Słyszałem i rozumiem. – Pod wpływem impulsu odgarnął

pasmo włosów z czoła Naomi i założył za ucho. – Nikomu nie

musiszudowadniać,jakwielejesteśwarta.

– Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, kiedy ludzie w ciebie nie

wierzą.Bardzobyśmipomógł,gdybyśprzynajmniejzgodziłsię
spotkać z szefostwem Alaska Oil Barons. Niezobowiązująco.

Tylko ich posłuchać. Muszę się sprawdzić, a ty jesteś moim
atutem. Gdyby udało mi się doprowadzić do ugody z tobą,

wramachktórejdajesznamwyłącznośćnaswojebadania

Roycepokręciłgłową.

–Niejestemgotowy.
–Wszystko,comasz,będzielepszeodstanuobecnego.
– Ale przygotowanie rozwiązań cząstkowych oznacza stratę

czasu i energii potrzebnych na kontynuowanie badań.

W dłuższej perspektywie oznacza wydłużenie całego procesu.
Wyznaczyłemsobiebardzoambitnycel.

Tessie poderwała się i podeszła do drzwi. Z głośnym

skamleniem zaczęła drapać framugę. Gdy nie doczekała się

reakcji,obejrzałasięnaRoyce’aiszczeknęła.

– Możemy dać ci ludzi – zaczęła Naomi, lecz Royce

zaprzeczyłruchemgłowy.

Nie wytrzymywał tej presji emocjonalnej. On nie jest

odpowiedzią na potrzeby Naomi. Nie może być. Musi uciąć tę

rozmowę.

– Skończ z tym, Naomi. Porozmawialiśmy, a teraz zabieram

Tessienadwór.

Zerwałsięzpodłogi,jednymsusemznalazłsięprzydrzwiach,

błyskawicznienaciągnąłbuty.

background image

Chyba po raz pierwszy w życiu cieszył się, że musi wyjść

zdomuwtakązawieruchę.

Naomi poderwała się z miejsca i prawie potykając się

o własne nogi, pobiegła do drzwi. Wsunęła stopy w podbite

barankiem buty, a ręce w rękawy różowej parki. Musiała
zabezpieczyćsięnietylkoprzedzawieją,aleiprzedlodowatym

mrozemwiejącymodRoyce’a.

Była wściekła nie na niego, ale na siebie. Źle rozegrała

sytuacjęimusidołożyćwszelkichstarań,abytonaprawić.

Co za ironia, myślała, że zabiegając o poważne traktowanie

przezrodzinę,zrobiłacośtakgłupiego.

W biegu chwyciła jeszcze rękawiczki i kurtkę Royce’a

i otworzyła drzwi. Royce i Tessie znajdowali się zaledwie kilka
metrów od igloo, ale jej się zdawało, że dzieli ją od nich pół
świata. Nagle dotarło do niej, że Royce może nie przyjąć
propozycji współpracy, bo wierzy, iż przespała się z nim po to,
aby ubić interes. Aż ją zemdliło, kiedy to sobie uświadomiła.

Niechciałarozczarowaćrodziny,aleteżniechciała,abyRoyce
uważał,żezałatwiasprawyprzezłóżko.

Wzięłagłębokioddech.Postanowiłaspróbowaćporozmawiać

z Royce’em, wytłumaczyć mu, że propozycja z firmy to jedno,

aichzauroczenietozupełniecoinnego.

Royceobejrzałsię,ichspojrzeniasięspotkały.
Naomiwskazałarękąpsa.
–OpowiedzmioTessie–poprosiła.
–Cochceszwiedzieć?

Odwrócił wzrok, teraz patrzył w jakiś punkt między

drzewami.

–Zadałampytanieotwarte.

background image

Podałamurękawiczkiikurtkę.

– Pytania otwarte – prychnął Royce, ubierając się – są dobre

wsalisądowej,panimecenas.

–Jakdługojąmasz?

–Odszczeniaka.Policjaodkryłanielegalnąhodowlęiszukali

domów dla setki szczeniaków rozmaitych ras. Małe szybko

znalazłyopiekunów,alezdużymirasamibyłkłopot.Nadodatek
Tessie miała złamaną tylną łapę. Wziąłem ją i zawiozłem do

weterynarza.Pierwszesześćtygodniżycianawolnościspędziła
zgipsem.Naszczęściekościdobrzesięzrosły.

Naomi uśmiechnęła się. Mróz szczypał ją w policzki, ale

historiaTessiejąurzekła.

–Maszmiękkieserce.
–Lubiępsy.–Roycewzruszyłramionami.–Tonieznaczy,że

mammiękkieserce.Poprostuludzkie.

–Miałeśwżyciuinnepsy?

–Tak.
UbiłgarśćśnieguwkulęirzuciłTessie.
– Tylko tyle? Cieszę się, że nie jesteś moim świadkiem na

rozprawie.–Naomiprzyklękławśniegu.Jednąrękąpogłaskała

Tessie, drugą ulepiła śnieżkę. – Musiałabym poprosić sędziego
o pozwolenie uznania świadka za wrogo nastawionego do
powołującejgostrony.

Roycespojrzałnaniązukosa.
–Niewrogonastawionego,tylkopowściągliwego.

– Mogłam się nie odzywać, pobawilibyśmy się w śniegu,

potem na rozgrzewkę weszlibyśmy pod prysznic, a potem
zjedlibyśmykolacjęprzykominku.

–Prawieżałuję,żesięodezwałaś.

–Możemyudawać.–Jakbywroztargnieniurozgarniałaśnieg.

background image

– Ale to właśnie udawanie się na mnie zemściło. I jest mi

strasznieprzykro.Nieprzewidziałam,żemiędzynamizaiskrzy.
Miałam

nadzieje

dowiedzieć

się

czegoś

o

jednym

z największych umysłów w branży, czegoś, co by mi pomogło

opracowaćstrategię,jakprzekonaćciędowspółpracyznami.

–Chciałbymciwierzyć–syknąłprzezzęby.

– To uwierz – odparła i rzuciła w niego śnieżką, trafiając

prostowpierś.

–Dobrajesteś–pochwalił.
– Mam trzech braci. – Wstała i wykonała teatralny ukłon. –

Musiałambyćdobra,jeślichciałamprzeżyćbitwęnaśnieżki.

–Jesteśambitna.

Zmrużyłoczyizrobiłkrokwjejkierunku.
–Bardzo.
Silny podmuch wiatru pchnął ją na niego. Nie żeby się

specjalnieopierała

Royce rozpostarł ramiona. Ich spojrzenia spotkały się. Żar

wzbierający w Naomi rozpalił ogień w jego oczach.
Temperaturapowietrzazdawałasięrosnąć.

Ciszę przerwał dzwonek telefonu. Naomi nie poruszyła się.

Royceklepnąłkieszeńjejparki.

–Twójwspaniałysprzętsięsprawdza.
– To dzwonek zarezerwowany dla mojego brata. Nie muszę

odbierać, jeśli cię to krępuje. Wiem, że dziś zafundowałam ci
wystarczającodużowrażeń

– Naomi – ciepły oddech Royce’a musnął jej policzek –

odbierz.

Pokręciłagłową.
–Nie.Jestemtutajztobą.RozmawiamyibawimysięzTessie.

Jest mi przyjemnie i mam nadzieję, że tobie również. Nie

background image

pozwolę,abyrozmowatelefonicznazepsułanamnastrój.

Royce odpowiedział powolnym, pewnym siebie uśmiechem.

MocniejobjąłNaomi,aonapoddałasięuściskowijegoramion.

Wszystko przestało się liczyć, istniał tylko błysk w oczach

Royce’a.Musitylkoodrobinęsięprzysunąćiwtedyichustasię
spotkają. Ale czekała jeszcze na znak z jego strony, sygnał, że

wybieg,jakimsięposłużyła,abysiętudostać,półprawdy,jakie
muopowiadała,przestałybyćdlaniegoproblemem.

Roycepokręciłgłową.
–Dodiabła–mruknął.

Przyciągnął ją do siebie, wargami przywarł do jej ust.

Z westchnieniem oddała pocałunek. Wyrzuty sumienia znikły,

kiedyRoycepchnąłjąnaśnieginakryłsobą.

Sygnałnadejściaesemesająotrzeźwił.
Niechpoczeka,pomyślała.
Rozległsiękolejnysygnał.Ikolejny.

–Ktośsiędociebiedobija–stwierdziłRoyce.–Możejednak

sprawdź,ocochodzi.

Jeszczejedensygnał.
– Sprawdzę wiadomości, potem wyłączę komórkę –

stwierdziłaNaomi.

Naomi,odezwijsię.

Oddzwoń.Toważne.

Zadzwońjaknajszybciej.Sprawapilna.

Nie chcę tego pisać, ale musisz zadzwonić. Ojciec miał

wypadek.Spadłzkonia.Urazkręgosłupa.

background image

Naomi zamarła. Oczy jej zaszły łzami. Ojciec. Przez głowę

przemknęłyjejstrasznemyśli.

Nagle ogarnęły ją mdłości. Wepchnęła komórkę Royce’owi

wdłońicosiłwnogachpobiegładoigloo.

W środku, w drodze do łazienki, ściągnęła z siebie

rękawiczki, parkę, buty. Kiedy już było po wszystkim, ciężko

osunęła się na podłogę i oparła o ścianę wyłożoną kremowymi
kafelkami.Zamknęłaoczy,ustazakryładłonią.

Po chwili ostrożnie uniosła powieki. W drzwiach stał Royce

i przyglądał się jej z niepokojem. Zrobił krok w jej stronę,

komórkęodłożyłnablatumywalki,zmoczyłręcznikijejpodał.

Usiadłobokniej,opartyoframugędrzwi.

–Żołądek?Cościzaszkodziło?
Wzięła głęboki oddech. Potem drugi. Dotarło do niej, że gra

skończona. Plan pozyskania naukowca samotnika dla firmy
spaliłnapanewce.

Pragnęła stabilizacji, a los zgotował jej jeszcze większą

niepewność jutra. Postawił na jej drodze mężczyznę, który ją
pociąga,któryjejnieufa.Jejplanyległygruzach.Jejojciec

Skapitulowała.

–Tonieżołądek.Tociąża.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Głoskiukładałysięwsłowa,słowawtreść.DoRoyce’apowoli

docierałoznaczenietego,coNaomipowiedziała.

Oszołomiony potarł dłonią wysmagane wiatrem policzki,

rozejrzałsiędookoła,kilkakrotniezamrugałpowiekami.

Tymczasem Naomi ukryła twarz w dłoniach. Oddychała

głęboko, miarowo. Zazdrościł jej opanowania. On nie potrafił
spojrzeć na sytuację obiektywnie, z dystansem. Zaczął
metodycznie oglądać otoczenie, analizować uporządkowaną
przestrzeń–wzór,wjakiułożonokaflenaścianachipodłodze,

lustranazakrzywionymsuficie.

Takie ćwiczenie mentalne zazwyczaj pomagało mu odzyskać

kontakt z rzeczywistością i oczyszczało umysł. Rozwiązywanie
trudnych zagadnień teoretycznych i zadań matematycznych

przychodziło mu potem z łatwością. Miał nadzieję, że teraz
równieżprzyniesiepożądanyskutek.

–Jesteśwciąży.

Drugi

miesiąc.

Jeszcze

nikomu

nie

mówiłam.

Izdecydowanieniesądziłam,żebędzieszpierwszym,którysię

dowie. – Z trudem przełknęła ślinę. Grymas bólu wykrzywił jej
pięknątwarz.

Co z ojcem dziecka? Naomi nie nosi obrączki, bez wahania

poszła z nim do łóżka. Royce’owi wiele pytań cisnęło się do
głowy. Nie chciał jednak denerwować Naomi. Była bardzo

blada.Postanowiłpostępowaćostrożnie.

–Naomi?

background image

Podniosła głowę. Miała podkrążone oczy. Wyglądała na

wyczerpaną.Dlaczegodotądtegoniezauważył?

–Tak?

–Martwięsięociebie.

– Lekarz mówi, że jestem okazem zdrowia. Poranne mdłości

tonormalnaprzypadłość.Aleprzeżyłamszok.

Natychmiast przypomniały mu się wydarzenia sprzed lat,

kiedybyłinnymczłowiekiemimiałnarzeczoną.

Po śmierci ojca Carrie Lynn pogrążyła się w rozpaczy.

Następnego dnia po pogrzebie, wracając ze sklepu, miała

wypadek i straciła dziecko. Chociaż policja stwierdziła, że do
wypadku doszło nie z jej winy, Carrie oskarżała siebie, wpadła

w depresję i zerwała z Royce’em. Nawet przez sekundę nie
oskarżałjejoto,cosięwydarzyło.Oskarżałnatomiastsiebie,że
niedostatecznie ją wspierał. Gdyby to on prowadził, może nie
doszłobydowypadku.

Odpędził od siebie myśli o przeszłości. Ujął dłonie Naomi

wswojeiprzytrzymał.

– Nie martwię się o twoje zdrowie, ale o to, że postępujesz

nieostrożnie. Zdecydowałaś się na samotną jazdę w bardzo

niepewnąpogodę.Wszystkomogłosięwydarzyć.

Naomiwyrwałamuręce.
–Nieodpowiadamprzedtobą.
Niepozostawałomunicinnego,jaktylkokiwnąćgłową.
–Toprawda.

Zapadło milczenie. Royce sięgnął po komórkę Naomi i podał

ją właścicielce. Podziękowała mu słabym uśmiechem, potem
spojrzałanaczarnywyświetlacz.

–Przeczytałeśesemesy?–zapytała.

–Uznałem,żepotodałaśmitelefon.

background image

Mocniejścisnęłakomórkęwdłoni.

–Powinnamzadzwonićdobrata–stwierdziła.
– Owszem. Powinnaś. Ale wiedz, że zaraz po tym, jak

odebrałaśesemesy,zamiećprzybrałanasile.Znowuniemamy

zasięgu.

Oczy Naomi zaszły łzami. Royce’owi serce się ścisnęło.

Wyciągnąłramiona,chciałjąprzytulić,leczNaomizasłoniłasię
rękami.

– Nie, nie. Dziękuję. Jeśli mnie obejmiesz, kompletnie się

rozkleję.Niebierztegodosiebie.

– W porządku. Trzymam ręce przy sobie. Mój telefon

satelitarny też nie działa. Sprawdzałem. Mam nadzieję, że to

nie potrwa długo. Może tymczasem odpoczniesz? – Dotknął jej
przegubu.–Pulsmaszprzyspieszony.

– Chciałabym powiedzieć, że to przez ciebie. – Naomi

uśmiechnęłasię,leczjejoczypozostałypoważne.

Royce widział, jaki efekt wywarła na niej wiadomość

owypadkuojca.

–Jateżwolałbym–odrzekł.
Tessieweszładołazienkiipołożyłasiętużobokpana.Naomi

przesunęłasię,plecamioparłaokabinęprysznicową.

–Codouważanianasiebie.Jeżdżępośniegu,odkądnogami

dosięgłampedałów.Aleburzanadeszłaszybciej,niżktokolwiek
przypuszczał.Iniemówiętego,żebysięusprawiedliwić.

–Niemaniczłegowtym,żektośsięociebiemartwi.

–Coinnegomartwieniesię,coinnegotrzymaniewkokonie.
–Mówiszoczasach,kiedywalczyłaśzchorobą?
– Nie tylko. Moja rodzina cały czas rozkłada nade mną

parasolochronny.

Nagle przyszło mu do głowy pytanie, którego w innych

background image

okolicznościachnieodważyłbysięzadać.

–Czyprzebytakuracjaniezagrażaciąży?–Widząc,żeNaomi

chce coś powiedzieć, uniósł rękę. – Pytam, nie trzęsę się nad

tobą.

Naomiwzruszyłaramionami.
–Przedkuracjązamroziłamjajeczka

–Zaczekaj,niechcębyćnietaktowny,aleczytoznaczy,żedo

zapłodnieniadoszłoprzezinvitro?

–Pytaszoojcadziecka?
– Jako twój partner w łóżku sprzed kilku godzin, jestem po

prostuciekawy.

– In vitro. Anonimowy dawca – odpowiedziała lakonicznie. –

Niemaczającegosięzamoimiplecamichłopaka,ojcadziecka.

Roycepoczułniespodziewanąulgę.Powinnomubyćwszystko

jedno,jednaktakniebyło.

–Todlategozdecydowałaśsięnainvitro.

– Tak. Podjęłam decyzję, zanim sytuacja rodzinna się

zmieniła. Zanim się dowiedzieliśmy o ojcu, o Jeannie
ioplanowanejfuzji,mówiącwskrócie,zanimnastąpiłotocałe
trzęsienieziemi.Alepragnęzostaćmatką.Mamustabilizowaną

pozycję zawodową, a choroba uświadomiła mi, jak ważny jest
każdy dzień. Dlatego postanowiłam urodzić teraz. Spotykałam
sięzfantastycznymifacetami,żadenjednakniebyłtymjednym
jedynym.

–Ajeślitenjedenjedynysiępojawi?

–Jeśliniebędziepotrafiłpokochaćmojegodziecka,tobędzie

znaczyło,żenimniejest.

–Słusznie–odparłRoyce.
Temat dzieci był dla niego bolesny. Wciąż miewał dręczące

sny o straconym dziecku jego i Carrie. Wiedział, że uczucie

background image

straty będzie mu towarzyszyło do końca jego dni. Ale teraz

rozmawiają nie o nim, lecz o Naomi i o tragicznych
doświadczeniach,jakiespotkałyjąwbardzomłodymwieku.

– Mówiłaś, że jako nastolatka chorowałaś na nowotwór.

Przepraszam,żeciprzerwałem.

Naomipalcamijakgrzebieniemprzeczesaławłosy.

– Tamten okres wspominam jak coś nierzeczywistego.

Pragnęłam mieć nadzieję na przyszłość i jednocześnie czułam,

żeczasucieka.Dlanastolatkiprzyszłośćtozaproszenienabal
maturalny. Śmierć siostry wszystko odmieniła. Czułam, że

muszę korzystać z życia bez względu na chorobę. Wciąż tak
czuję.

Co za kobieta, pomyślał Royce. Zaimponowała mu jej siła

woli, duch walki. Obudziły się w nim męskie uczucia
opiekuńcze.

Zapragnął

przejąć

dowodzenie,

naprawić

przeszłość,znaleźćwyjściezsytuacjibezwyjścia.

KiedyspojrzałnabutniezadartągłowęNaomi,zrozumiał,że

należy do tych, którzy nie oglądają się na innych, tylko biorą
sprawywewłasneręce.Podziwiałjązato.Niemniej

Pokusa była zbyt silna. Wyciągnął do Naomi ręce, objął ją

iprzytuliłznadzieją,żeprzyjmieodniegochociażtyle.Iwtedy
rozległsiępojedynczydźwięktelefonu.

Naomidrgnęłaizniedowierzaniemspojrzałanawyświetlacz.

Jestzasięg,atooznacza,żeburzasłabnie.

– Lepiej zadzwonię od razu, póki mamy łączność –

stwierdziła.

W mgnieniu oka poderwała się z podłogi, wyminęła Tessie

orazRoyce’aiwyszłazłazienki.

Skulonanakanapie,okrytaciepłymkocem,któryRoycewyjął

background image

zszafy,mocnoprzyciskałakomórkędoucha.

Dopiero za trzecim razem dodzwoniła się do Brodericka.

WtymczasieRoycepodałjejkubekczekoladyikrakersy.

–Jaktata?

– Jest unieruchomiony, a neurochirurg zastanawia się, jakie

proceduryzastosować.

OpanowanygłosbratatrochęuspokoiłNaomi.
– Unieruchomiony? – Żadna siła nie potrafiła utrzymać ojca

długowjednymmiejscu.–Neurochirurg?

– Ojciec ma pęknięte dwa kręgi szyjne. – Naomi zamarła.

Kiedy cisza w telefonie się przedłużała, Broderick pospiesznie
wyjaśnił:–Alemożeporuszaćrękamiinogami.

– Kręgi szyjne? – powtórzyła Naomi, jak gdyby ćwiczyła

wymowęnowychwyrazów.

WzrokiemodszukałaRoyce’a.Kiedyzaczęłananimpolegać?
Podczas gdy Broderick szczegółowo wyjaśniał, na czym

polega uraz, Naomi starała się przypomnieć sobie ilustracje
zpodręcznikaanatomii.

–Leży,mazałożonykołnierzortopedyczny–mówiłBroderick.

–Niewolnomuruszaćgłowąiniewolnoupaść.Musi–głosmu

sięzałamał–musiprzejśćoperację.Jestryzykowna,aleniema
wyjścia.

Naomisięgnęłapoparującykubekzczekoladą.Uznała,żeto

bezpieczniejsze niż ramiona mężczyzny patrzącego na nią
zdrugiegokońcapokoju.

–Niewyobrażamsobieświatabeztaty.–Wzruszenieściskało

jejgardło.

–Ajaniewyobrażamsobietatysparaliżowanego.
Boże!

–Czychirurgpowiedział,naczympolegaoperacja?

background image

–Założąmujakąśśrubę,potemprzezpółrokuojciecbędzie

musiałnosićkołnierz,aletolepszeniżczekanie,ażkośćsama
sięzrośnie.

–Brzmitosensownie.

– Jednak podobne operacje wykonywane są bardzo rzadko.

Śrubę trzeba dopiero zamówić. Tego typu urazy zazwyczaj

kończąsięśmiercią.

–Brzmitoprzerażająco,alecieszmysię,żetatażyje.

Naomi pomyślała o Jeannie. Policzki zaczęły ją palić ze

wstydu, kiedy przypomniała sobie, z jaką niechęcią ona i jej

rodzeństwo przyjęli wiadomość o planowanym małżeństwie
ifuzjiobufirm.Waśnierodzinnewydałyjejsiębłahe.Pierwszy

mąż Jeannie zmarł na atak serca, a teraz życie narzeczonego
zawisłonawłosku.

–JakJeannieznositowszystko?–zapytała.
– Nadrabia miną, pozoruje opanowanie i spokój, ale jest

zdruzgotana.

–Zrozumiałe.TakiwypadekWgłowiemisiętoniemieści.

Tatajestdoświadczonymjeźdźcem,pewnietrzymasięwsiodle.
Wydawałoby się, że wpadek może się przytrafić każdemu, ale

niejemu.

Dłonie jej drżały, kiedy podnosiła kubek do ust. Słodka

czekolada dodała jej sił. Obejrzała się za siebie. Royce
skrupulatnieczyściłblatkuchenny.

– Jest otoczony troskliwą opieką personelu, ale nie chcemy

zostawiaćgosamego.Dyżurujemyprzynim.

– Godzi się na to? – zapytała i natychmiast przyszło jej do

głowy bardziej zasadnicze pytanie: – Boże, czy jest na tyle
przytomny, aby się zorientować, co się wokół dzieje?

Kontaktuje?

background image

–Wziąwszypoduwagę,zjakąsiłąuderzyłgłowąoziemię,to

zaskakującodobrze.Jestprzerażony,alestosujesiędozaleceń.
–Wtelefoniezabrzmiałponuryśmiech.–Szczerzemówiąc,nie

ma wyboru. Jesteśmy tak samo uparci jak on. Wpadliśmy na

pomysł, że będziemy rozmawiali o interesach. Wtedy pozwoli
nam siedzieć przy sobie tak długo, jak zechcemy. – Broderick

zamilkł,pokrótkiejchwilizapytał:–Jaksprawyuciebie?

– Wciąż tu tkwię i nie wiem, kiedy będę mogła się ruszyć.

Modlę się, aby zdążyć przed operacją taty. – Naomi urwała.
Zastanawiała się, czy ma jakieś wyjście, w końcu doszła do

wniosku,żenajlepiejniczegonieukrywać.–Uznałam,żemuszę
powiedziećRoyce’owi,dlaczegotujestem.

–Royce’owi?Przeszliścienaty?
Gdybyświedział,braciszku!
–Jesteśmyunieruchomieniprzezśnieżycęnadłużej.
Naomi podniosła głowę i złapała pełne namiętności

spojrzenie Royce’a. Ogarnęło ją podniecenie, lecz zniknęło tak
samoszybko,jaksiępojawiło,zgaszonesmutkiem.

–Cośkonkretnegowynikłoztegospotkania?
Podchwytliwepytanie.

–Wciążjesteśmynaetapiedyskusji–odpowiedziałagłosem,

jakiegoużywaławsprawachzawodowych.

–Czylinieudałocisięgozwerbować.
– Nie zobowiązał się jeszcze do współpracy z nikim innym.

Przyznamszczerze,żeniepotrafięterazotymmyśleć.

– Oczywiście, oczywiście. Chciałem po prostu zająć głowę

czymśinnym.

– Obiecuję, że jeśli będę miała coś do zakomunikowania,

niezwłoczniesięztobąskontaktuję.

background image

Przez cały dzień Royce usiłował opanować chaos w głowie.

Niechciałmyślećotym,żeNaomijestwciąży,bonatychmiast
wpadał w pułapkę wspomnień o byłej narzeczonej i dziecku,

które stracili. I zdecydowanie nie chciał myśleć o związkach

Naomizprzemysłemnaftowymiotym,jaktezwiązkirodzinne
skomplikowałyrelacjemiędzynimi.Skupiłwięccałąuwagęna

pogodzie.

Zawiejaśnieżnaucichła,wyszłosłońce,leczchyliłosięjużku

zachodowi.NaAlascebyłtoniezwykływidok.

Odchrząknął,potemrzekł:

– Zgodnie z prognozą w internecie pogoda ma się jutro

poprawić. Miejmy nadzieję, że warunki pozwolą na jazdę.

Odwiozęcię.

Gwałtownieodwróciłagłowę.
–Mogępojechaćsama.
– A ja się spodziewałem, że skorzystasz z jeszcze jednej

okazji,abymniezwerbowaćdowaszejfirmy–odparł.

Proponujepomoc,aonaodrazusięjeży.
Odstawiłakubekiwstałazkanapy.
– Twoja oferta odwiezienia mnie do miasta wynika z męskiej

nadopiekuńczości, a nie z chęci rozmowy o interesach –
wypaliła. – Wiesz, interesy są ostatnią rzeczą, o której teraz
myślę.

Głos jej się załamał, podbródek zadrżał. Przygryzła wargę.

Instynkt opiekuńczy wziął w nim górę. Zaryzykował, podszedł

bliżej, otoczył Naomi ramionami, przyciągnął do siebie.
Z cichym łkaniem przytuliła się do niego. Pogładził jej plecy,
włosy. Zastanawiał się, jak to się stało, że ta kobieta w tak
krótkim czasie stała się dla niego aż tak ważna. Jej ból

przeszywałmuserce.

background image

Spojrzał w górę. Na ciemnym niebie pojawiły się smugi

światła.

–Połóżmysię–odezwałsięcichymgłosem,zustamitużnad

głowąNaomi.–Popatrzymynazorzępolarną.

Skinęła głową na znak, że się zgadza. Zrzuciła buty, które

zgłośnymstukiemupadłynapodłogę,budzącTessie,ipodeszła

do łóżka. Royce dołączył do niej. Objęci położyli się. Naomi
oparłamugłowęnapiersiach.

W ciszy i spokoju łatwo było zapomnieć o świecie

zewnętrznym. Royce zastanawiał się, co mógłby powiedzieć,

aby odwrócić myśli Naomi od ojca, lecz przychodziły mu do
głowy same banały. Postanowił więc wyjaśnić, dlaczego nie

chcepuścićjejwdrogęsamej.

– Byłem zaręczony – zaczął z ciężkim westchnieniem. –

Dorastaliśmy razem, ona mieszkała w sąsiednim domu. Oboje
świetniesięuczyliśmyiwcześniezaczęliśmystudiawcollege’u.

Zaprzyjaźniliśmy

się

z

początku

dlatego,

że

wśród

siedmiolatków trudno było znaleźć partnerów do rozmów
o maszynie liczącej Pascala. Pod koniec szkoły średniej
zostaliśmyparą.

Naomiporuszyłasię,jejwłosymusnęłymutwarz.
– Mieliście swoją historię – rzekła. – Dlatego rozstanie

musiałobyćbardzotrudne.Mogęzapytać,cosięwydarzyło?

Royce przełknął ślinę. Skoncentrował się na odgłosach

teraźniejszości. Tak łatwo wpaść w czarną otchłań przeszłości.

Ogieńnakominkutrzeszczał.Tessiespała,pochrapując.

– Tydzień przed ślubem, tuż po pogrzebie ojca, straciła

dziecko w wypadku samochodowym Potem odsunęła się ode
mnie.

–Ogromniemiprzykro.

background image

Roycezamknąłoczy.

– Powiedziała, że kiedy najbardziej mnie potrzebowała, nie

otrzymała ode mnie wsparcia emocjonalnego. Że potrzebuje

partnera,naktóregomożeliczyć.

– Nie mogę twierdzić, że znam sytuację, bo nigdy nie

spotkałam twojej narzeczonej, ale wydaje mi się, że po tylu

latach razem twoja reakcja, jakakolwiek była, nie mogła jej
zaskoczyć.

–Jesteśzręcznąadwokatką.
–Poprostuanalizujęfakty.–Dotknęłajegodłoni.

Royce skierował wzrok na zorzę polarną widoczną przez

szklanąkopułę,abynieulecpokusie,nieprzyciągnąćNaomido

siebie i jej nie pocałować. Naomi również spojrzała w niebo.
Kątem oka zobaczył, jak się delikatnie uśmiecha, podziwiając
gręświateł.

– Usiłuję wyjaśnić, dlaczego nie mogę nie troszczyć się

o ciebie, właściwie o nikogo, w podobnej sytuacji. Chcę też,
żebyśzrozumiała,dlaczegojestemtaki,jakijestem.

Palce Naomi wędrowały coraz wyżej po jego dłoni,

przedramieniu.Czułempatiępłynącąprzezjejdotyk.

– Oboje wiele przeszliśmy. Przeszłość nas ukształtowała. Nie

oczekuję,żebędzieszkimśinnym.Alechcę,abyśzaakceptował
mnietaką,jakajestem.

–Niezależną.
–Owszem.Doprzesady.Zostawmiprzestrzeńdooddychania.

Nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem. Przyniosło

mutoniespodziewanąulgę.

–Cojatakiegopowiedziałam?
Kolano Naomi otarło się o jego łydkę, wywołując dreszcz

podniecenia.

background image

–Nieważne.

–Ważne.Cociętakrozbawiło?
–Obiecaj,żebędziesztrzymałahormonypodkontrolą.

Naomiuniosłabrwi.

–Nieprzesłyszałamsię?
Obronnymgestemuniósłdłonie.

–Nieważne–powtórzył.
–Niemogęsięzdecydować,czystaraszsiębyćzabawnyczy

poważny. Odpowiedz, a ja postaram się panować nad sobą.
Izostawmojehormonywspokoju.

– Po prostu jeszcze nie spotkałem kobiety, która by chciała

więcejdystansu.

–Ulegaszstereotypom.–Zacisnęławargiwlinijkę.
–Racja.Tywymykaszsięwszelkimstereotypom.
WargiNaomirozchyliłysięuroczo.
–Chybausłyszałamkomplement.

–Może.Jednojestpewne:nieusiądzieszzakierownicą.
Powypadkunarzeczonejwyrzutysumieniaomalgoniezabiły.

Drugi raz nie popełni tego błędu. Naomi nie będzie mu
dyktowaćwarunków.

Uśmiechnatychmiastznikłzjejwarg.
– Jasne – burknęła i odsunęła się od niego. – Muszę się

przespać–oświadczyła.

Dostałem kosza, pomyślał. Bardzo by chciał wiedzieć

dlaczego.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

Obudziła się. W pierwszej chwili nie miała pojęcia, gdzie się

znajduje, lecz ciepły ciężar męskiego ramienia leżącego na jej
brzuchuuruchomiłstrumieńświadomości.

Aha,jestzRoyce’em,aojciectrafiłdoszpitala.
Ostrożnie, aby go nie obudzić, wysunęła się spod jego

ramienia i sięgnęła po komórkę. Kciukiem przesunęła w górę
poekranie,leczbezrezultatu.Braksygnału,brakwiadomości.
Z westchnieniem rzuciła aparat na kołdrę. Gruba pokrywa
śnieguprzysłaniaławidoknaniebo.

Odwróciła głowę na bok i spojrzała na Royce’a. Kiedy

zdradziłamuswojątajemnicę,zareagowałznaczniespokojniej,
niż się spodziewała. Był zły, oczywiście, lecz okazał troskę
iwspółczucie.

Bała się, że zaprzepaściła misję, z jaką przyjechała. Powinna

była jeszcze z nim porozmawiać, negocjować, a co zrobiła? Po
prostu

zasnęła.

Czytała,

że

ciąża

wzmaga

senność,

podejrzewała jednak, że tym razem przyczyną był nadmiar
emocji.Lękoojca,scysjazRoyce’em.

Czywszystkomusibyćtakieskomplikowane?Całkiemdobrze

siębawiła,przeżyłaobłędnyseksimiałabyochotęnapowtórkę,
lecz strach o życie ojca ją paraliżował. Gdyby nie dodające
otuchyciepłoRoyce’aśpiącegoobok,całkiembysięrozkleiła.

Łzynigdynieprzychodziłyjejłatwo.Jakonastolatkanauczyła

siępanowaćnadsobą.Postraciematkiisiostrystarałasięnie
okazywać smutku i żalu, gdyż wszyscy dookoła pogrążeni byli

background image

w rozpaczy. Potem, gdy zachorowała, nie chciała przysparzać

ojcu dodatkowego bólu. Nauczyła się rozbrajać lęki logicznym
rozumowaniem. To dzięki tej umiejętności jest dobrą

prawniczką. Strach przed przegraną w procesie mobilizuje ją

ihartuje.

Podczaskuracjiwielokrotniebyłaukresuwytrzymałości.Nie

płakała jednak, nie okazywała strachu, udawała beztroskę.
I tylko raz się załamała. Tamten dzień na zawsze wrył się jej

wpamięć.Dzień,kiedyzaczęłatracićwłosy.

Włosy były jej dumą, łącznikiem z matką, z eskimoskim

dziedzictwem. Kiedy więc wypadło jej pierwsze pasmo, które
mama szczotkowała, rozpaczała. Nie z próżności, ale dlatego,

że doświadczyła jeszcze jednej straty. Więź łącząca ją z matką
izsiostrązostałazerwana.

Ze łzami w oczach pokazała garść włosów ojcu, Delaney

i braciom. Delaney pocieszała ją, jak mogła, lecz Naomi

widziała,żejejbliscysąwstrząśnięci.Wciąguzaledwiedwóch
latspadłonanichzbytwielenieszczęść.

Naominabraławstrętudowłasnegociałazato,żeprzysparza

imtylebólu.Ibardzopotrzebowałamatki.

Wciążjejpotrzebuje.Instynktowniepołożyładłońnabrzuchu.

Oczami wyobraźni zobaczyła swoje nienarodzone dziecko.
Miłość, jaką już darzyła tę istotę, działała na nią jak balsam.
Uświadomiłaznaczeniewięzirodzinnych.Kiedydecydowałasię
na macierzyństwo, planowała wychować swoje dziecko na

Alasce, gdzie będzie otoczone miłością całej rodziny. Stawi
czołoprzyszłości,zbudujeswojąrodzinęnawłasnychzasadach.

Zastanawiała się, jak wyglądałaby jej decyzja o dziecku,

gdyby u boku miała mężczyznę takiego jak Royce. Już sama

myślotymprzyprawiłająozawrótgłowy.

background image

Widziała determinację w jego oczach, gdy oświadczał, że

zamierza odwieźć ją do miasta. Zawodowe doświadczenie
mówiłojej,żesprzeciwnicnieda.Nieudałojejsięnamówićgo

nawspółpracę,straciłaszansęnabliższyzwiązek.

Gdy tylko przestanie padać i drogi staną się przejezdne,

spędzą jeszcze kilka godzin razem w jego SUV-ie. Co potem?

Wątpiła,czykiedyśjeszczegozobaczy.

Dlaczego ten logiczny prawniczy umysł, który nigdy jej nie

zawiódł, nie daje sobie rady z tą sytuacją? Potrzebny jej jest
planB.Zawszemiałaplanawaryjny.

Jedynie teraz nie ma ani planu, ani pomysłu. Ten mężczyzna

wszystkowjejżyciuzmienił.

Royce zacisnął palce na kierownicy SUV-a. Sam się sobie

dziwił, że zaproponował, iż odwiezie Naomi do Anchorage.
Owszem, jest między nimi chemia, ale przecież Naomi należy
dorodzinySteele’ów.

I jest w ciąży. Myśl o tym go zmroziła, niemniej wiedział, że

tymbardziejmusibezpiecznieodstawićjądodomu.Doojca.

Zawierucha uspokoiła się na tyle, że mogli wyruszyć.

Wiedział, że muszą skorzystać z chwilowej poprawy pogody,
chociażwgłębiduszypragnąłzostaćzNaomiwłóżkuitulićją

dosiebie.Byćbliskoniej.

Kątem oka spojrzał na nią. Z czołem opartym o zimną szybę

patrzyła na zaspy i drzewa z czapami śniegu. Gęste włosy
zasłaniałyjejtwarz.Douchaprzyciskałatelefon.

– Ee Tak Rozumiem – Jej ściszony głos brzmiał bardzo

zmysłowo.

Royce zmusił się do skoncentrowania uwagi na oblodzonej

drodze przed sobą. Zerknął w lusterko wsteczne. Za nimi

background image

rozciągał się krajobraz przysypany świeżym śniegiem. Jechali

już około pół godziny, lecz nie spotkali jeszcze żywego ducha,
aniczłowieka,anizwierzęcia.

– Okej. Okej. Ja tylko – Głos Naomi mieszał się

z komunikatem pogodowym z radia. – Mogę porozmawiać
zmałą?–zapytaławeselszymtonem.

Royce kątem oka dostrzegł, jak ostrożnie kładzie dłoń na

brzuchu.Jakietowszystkojestcholernieskomplikowane!

–Cześć,księżniczko!CiociaNaomistęskniłasięzatobą.
Roycepomyślałoswoimdziecku.Ożyciu,któremógłbywieść

z Carrie. O sekrecie, jaki Naomi miała przed rodziną. Znowu
mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. Musi dbać o jej

bezpieczeństwo! Nie może dopuścić, aby przeszłość się
powtórzyła.Teraznajważniejszejestbezpieczeństwo.

Poruszyłgłowąwprawo,potemwlewo,starającsięrozluźnić

mięśnie karku. Z tylnego siedzenia dobiegło przeciągłe

westchnienie Tessie. W lusterku wstecznym zobaczył, z jakim
podnieceniem spogląda na uciekające do tyłu drzewa i macha
ogonem.

Naglesięzorientował,żeNaomiskończyłarozmawiać.

–Jakieświeścioojcu?–zapytał.
– Lekarze czekają z operacją, aż ciśnienie się ustabilizuje.

Poza tym wciąż leży z kołnierzem ortopedycznym na szyi. Jest
przytomnynatyle,nailemożnabyćprzytomnympotaksilnym
wstrząśnieniumózgu.

–Dojedziemytakszybko,jaktomożliwe,alebezpieczeństwo

przedewszystkim–rzekł.

– Chciałam usłyszeć, że jest już po operacji, że wszystko

poszłogładkoitatazarazzaczniebiegaćpokorytarzach.

–Biegać?

background image

Samochodem zarzuciło na płacie lodu, lecz Royce szybko

opanowałsytuację.

–Możetozabrzmiałozbytoptymistycznie–odparłazcichym

śmiechem–alemiłobyłotakpomyśleć.

–Bardzochciałbymciępocieszyć,żewszystkobędziedobrze,

alewiemy,żeżycieniezawszejestfair.

– Jeśli chcesz podnieść mnie na duchu, to nie bardzo ci to

wychodzi–mruknęła.

Zebraławłosy,ściągnęłagumkęzprzegubuizwiązałakoński

ogon.Brylancikiwjejuszachzaskrzyłysię.

– Nie dałaś mi skończyć. Chciałem dodać, że ma najlepszą

opiekę,apozatymjestsilnyjakwół.

–Tymrazemlepiej–pochwaliłazeszczerymuśmiechem.
Royce’arozpieraładuma.
–Dziękuję.
–Chciałabymjużtambyć.Zewszystkimi.

–Masztrojerodzeństwa,tak?

Czworo.

Dwóch

starszych

braci,

młodszą

siostrę

i młodszego brata. Jedna siostra zginęła razem z mamą
wkatastrofielotniczej.

Royceuścisnąłjejdłoń.
–Słyszałem,żeJackSteelemadużąrodzinę.
–PoślubiezJeannieMikkelsonbędziemiałjeszczewiększą.

Jeanniemaczworodzieci,dwóchsynówidwiecórki.Iwszyscy
mająprawadoudziałówfirmie.

–Wfirmie,jakapowstaniewwynikufuzji,tak?
Naomiprzewróciłaoczami.
– Tak. Po fuzji. Co łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Możesz mi

wierzyć lub nie, ale mnie naprawdę zależy na tym, żeby

produkcja odbywała się na tych samych zasadach co

background image

dotychczas. Martwię się. Zbyt wiele spraw może pójść nie po

naszej myśli. Nawet jeśli rozstrzygniemy wszystkie kwestie
sporne, nasza pozycja może osłabnąć, a wtedy Johnson Oil

Unitednatychmiasttowykorzystają

– I chciałaś mnie zwerbować, bo kochasz tę ziemię, a nie

dlatego, że usiłujesz wzmocnić pozycję waszej rodziny

wnegocjacjach.

Naomi milczała. Wargi zacisnęła w wąską linijkę. W ciszy

słychać było tylko szum ogrzewania i chrzęst lodu pod kołami
samochodu.

Roycerzuciłjejszybkiespojrzenie.
–Ajeślimniechodziiojednoiodrugie?Chociażwtejchwili

interesysąostatniąrzeczą,októrejmyślę.

–Dobrzesięczujesz?
–Tak–syknęła.–Aledziękujęzatroskę.Maszrodzeństwo?–

zapytała.

–Nie.Tylkorodziców.Starszych.Byłemniespodzianką.
Niespodziankąiwybrykiemnatury.
–Spokojnieikameralnie.Todlategobywasztakimilczący?
Royce patrzył przed siebie. Śnieg padał trochę mocniej.

Wyjaśnienie,

dlaczego

bywa

milczkiem,

przypominałoby

wyjaśnieniejegoDNA.

Jestem

introwertykiem.

Naukowcem.

W

szkole

przeskoczyłemtrzyklasy.Takijestem.

–Ajawprowadziłamzamętwtwojeżycie.

– Do tanga trzeba dwojga – odparł. – Chętnie się

przyłączyłem.Alepotrafięsięwycofać,jeślitrzeba.

Znowu uścisnął jej dłoń. Miał nadzieję, że rozumie jego

pragnieniedowiezieniajejdoAnchoragebezpiecznie.

–Bardzosięodsiebieróżnimy.

background image

–Owszem.Toźle?

Tam w igloo, w łóżku, wcale im to nie przeszkadzało,

pomyślał.

–Tozależy.

Naomi schyliła głowę, intensywnie wpatrywała się w jego

dłoń. Śnieg padał coraz gęstszy, zmuszając Royce’a do

skupienia całej uwagi na drodze. Cofnął rękę, musiał teraz
oburącz trzymać kierownicę. Wnętrze samochodu wypełniało

tylko pochrapywanie Tessie i głos spikera radiowego
podającegoinformacjeopogodzie.

Jednamyśluporczywieusiłowałasięprzebićdoświadomości

Royce’a.Dłużejniemógłjejignorować.

Kiedy już dotrą do Anchorage, wcale nie chce żegnać się

zNaomi.

Szpitale zawsze przyprawiały Naomi o skurcz żołądka.

Jarzeniowe światło raziło w oczy niczym jaskrawo świecące
słońce.Wizytawszpitalunigdyniebyładlaniejanikrótka,ani

łatwa. Zerknęła na Royce’a stojącego z rękami skrzyżowanymi
na piersi. Coś jej mówiło, że nie ma zamiaru zostawić jej tu
samej. Na stacji benzynowej, kiedy tankowali, zadzwonił do
hotelu dla psów i zarezerwował miejsce dla Tessie. Naomi

starałasięniedoszukiwaćżadnychinnychpowodówtejdecyzji
pozatym,żedoszpitalanieidziesięprzecieżzpsem.

Poczekalniabyłapełnaludzi,członkówoburodzin,Steele’ów

iMikkelsonów.Broderickopierałsięobokzielonejkanapy,jak
gdybystrzegącnarzeczonej,Glenny,którasiedziałaobokmatki

istarałasięjąpocieszyć.Jeannieukryłatwarzwdłoniach,lecz
Naomi widziała, że była rywalka, a obecnie narzeczona ojca,

jestwstrząśnięta.

background image

Delaney chodziła tam i z powrotem, omijając najmłodszego

brata, Aidena. Biedny Aiden, pomyślała Naomi. Zazwyczaj
sprawiał wrażenie dorosłego i odpowiedzialnego młodego

mężczyzny, a teraz wyglądał jak zagubiony nastolatek, którym

przecieżwciążbył.

Trystan, najmłodszy syn Jeannie, ranczer, na widok Naomi

i jej towarzysza zmrużył oczy, opuścił swój kąt, podszedł do
matkiizapytał:

–Coonturobi?
Naomi dotąd niewiele miała z nim do czynienia, wiedziała

jednak, że ma trudny charakter i woli kierować ranczem, niż
uczestniczyćwzarządzaniurodzinnymprzedsiębiorstwem.

Royce posłał szybkie spojrzenie Naomi i wyciągnął rękę do

synaJeannie.Próbujerozładowaćnapięcie,pomyślałaNaomi.

–RoyceMiller–przedstawiłsię.
Trystanzwysokopodniesionągłowąmierzyłgowzrokiem.

–Wiem,kimpanjest–oświadczył.
– Naomi i ja właśnie omawialiśmy sprawy związane

z rurociągiem, kiedy nadeszła wiadomość. Warunki na drodze
sątakciężkie,żepostanowiłemjąodwieźć–wyjaśniłRoyce.

TrystanprzeniósłzdumionywzroknaNaomi.
– Załatwiłaś sobie audiencję u nieuchwytnego Royce’a

Millera? Skoro dokonujesz takich cudów, to może udało ci się
też przekonać Bircha Montoya, aby odpalił nam kilka
dodatkowychmilionów?

Broderick chrząknął znacząco. Inni spojrzeli w sufit. Trystan

nie był znany z talentu dyplomatycznego. Na szczęście nie był
piarowcemfirmyrodzinnej.

Royce położył rękę na ramieniu Naomi. Zwalczyła w sobie

impulsprzytuleniatwarzydojegodłoni.

background image

–Poszukamkawy–oznajmił.–Przyniosędlawszystkich.

Gdy Royce się odwrócił, Glenna zerwała się z kanapy,

podeszłaimocnoobjęłaprzyszłąszwagierkę.

– Cieszę się, że przyjechałaś, bo muszę pędzić do małej.

Później porozmawiamy, dobrze? Pojadę do domu i przyszykuję
jedzenieispaniedlakażdego.

–Glenna?Broderick?CozMarshallem?
Marshall zarządzał ziemią należącą do rodziny. Pełnił

podobną rolę co Trystan u Mikkelsonów, z tą różnica, że był
znaczniesympatyczniejszy.

– Jest w drodze. Wizytował tereny oddalone o kilka godzin

jazdysamochodem.Śnieżycagouziemiła,podobniejakciebie.

Jeannie dopiero teraz odsłoniła twarz. Powieki miała

czerwone od łez, ciemne obwódki pod oczami świadczyły
obrakusnu.Niewstając,wyciągnęłaręcedoNaomi.

– Dobrze cię widzieć. Ojciec dopytywał się o ciebie. Martwił

się,żebędzieszprowadziławtakąpogodę.

–Roycemnieprzywiózł–odparłaNaomi.
Nachyliła się i objęła Jeannie. Wciąż dopiero się poznawały,

aletragediapołączyłaobierodziny.

Jeannieuśmiechnęłasięlekko.
–Mamnadzieję,żewszystkoskończysiędobrzedlatwojego

ojca.Oczywiścieślubodkładamynapóźniej.Terazskupiamysię
tylkonajegozdrowiu.

Naomizłapałajejspojrzenie.Zastanawiałasię,coniąkieruje

i żałowała, że nie znają się lepiej. Czy jej uczucie do ojca jest
prawdziwe? A może to miłość interesowna, obliczona na zysk
dlafirmy?

Odsunęłaodsiebiejednaktepytaniaiwątpliwości.

–Mogęgozobaczyć?

background image

Aż się wzdrygnęła, że musi pytać, czy może zobaczyć

własnegoojca,aleJeanniejestjegonarzeczonąiwydawałosię,
że tak należy postąpić. Szczególnie jeśli Jeannie naprawdę

kocha ojca i wejdzie do rodziny. To wszystko wydawało jej się

wręczsurrealistyczne.Zaręczyny.Wypadek.

ZauroczenieRoyce’emMillerem.

–Oczywiście,żemożesz.Nawetpowinnaś.–Jeanniepołożyła

sobie dłoń na sercu. – Ucieszy się, jak cię zobaczy całą

izdrową.Wiesz,jaksięmartwi.

Naomiskrzywiłasię.

–Owszem.Wiem.
Jeanniewskazałajejdrzwiwgłębikorytarza.

– Rozmawia z bratem. Conrad robi, co może, aby przekonać

Jacka,żefirmasięnierozpadnie.

Conrad pomagał zarządzać firmą w trudnym okresie, gdy

Jack przeżywał żałobę po stracie żony i dziecka, lecz obecnie

był bardzo zajęty własnym przedsiębiorstwem. Było mało
prawdopodobne,

aby

po

raz

drugi

się

zaangażował.

W

podejmowaniu

wielu

decyzji

będą

uczestniczyli

Mikkelsonowie

Sytuacja

niewątpliwie

jest

bardzo

skomplikowana,pomyślałaNaomi.

–Postaramsięgouspokoić–obiecała.
Na widok stryja siedzącego obok łóżka ojca Naomi poczuła

dziwną ulgę. Conrad spojrzał na nią wzrokiem pełnym
współczucia.

Natychmiastprzypomniałyjejsięchwile,gdydotrzymywałjej

towarzystwa podczas kuracji nowotworowej, wspierał ją,
oglądał z nią jakieś programy telewizyjne dla nastolatków,
które na pewno go nie interesowały. Cała rodzina była wtedy

przy niej. Dopiero teraz w pełni dotarło do niej, jaką traumą

background image

jestbyciepotejdrugiejstronie.

Conrad gestem zaprosił ją, aby podeszła bliżej, potem

przesiadłsięnakanapę.

Naomi spodziewała się, że po upadku z konia ojciec będzie

poturbowany, lecz rzeczywistość przeszła jej najgorsze
wyobrażenia. Zobaczyła spuchniętą twarz okoloną siwiejącymi

włosami i ogromny niebieskofioletowy siniak na czole. Wokół
łóżka stały aparaty monitorujące funkcje życiowe i stojak

zkroplówką.

JackSteelezłapałjejspojrzenie.

–Cześć,córeczko.–Jegogłoswciążbrzmiałrześko.
Naomidotknęłarękiojca.Miaławrażenie,żeśnijejsięjakiś

koszmar.

–Cześć,tato.Niechciałamciębudzić.
–Niespałem.Leżęigapięsięwsufit.
Nigdyniebyłgrzecznympacjentem.

Przysięgłabym,

że

słyszę

chrapanie

próbowała

zażartować.

–Skądże.Okaniemogęzmrużyć.
–Cóż–Zerknęłanakartępacjentazzanotowanymidanymi

i wykazem leków. – Już jakiś czas temu mogłeś dostać środek
nasenny.

–Nienawidzębranialekarstw!–Jackprychnąłzirytacją.
Naomi doskonale go rozumiała. Przeszła wielomiesięczną

kurację, podczas której pompowano w nią chemię. Znała to

uczucie frustracji wywołane utratą kontroli nad sytuacją
iuwięzieniemwciele,wktórymcośzaczęłoszwankować.

–Musiszodpoczywać.Musiszbyćsilnydooperacji.
– Hm. Jak będzie mnie za bardzo bolało, powiem ci, żebyś

wezwała pielęgniarkę – odparł, intensywnie się w nią

background image

wpatrując.

–Czykiedykolwiekprzyznałeś,żecościęboli?
Jackzmarszczyłbrwi.

–Jeślimaszmisuszyćgłowę,tolepiejjedźdodomu.Izawołaj

Delaney,żebyprzymnieposiedziała.

–Woliszją,bomożeszniąrządzić.

Jackzaśmiałsięinatychmiastskrzywiłzbólu.
–Córeczkatatusia,niedasięzaprzeczyć.

– Nie da – przyznała Naomi. – Nie udawaj, że cię nie boli.

Obserwuję twoje ciśnienie. Twój sekret został ujawniony. Na

tymmonitorzewidać,jakcierpisz.

– Zapamiętam. No, dość gadania na poważne tematy. – Jack

ruszył palcami, śnieżnobiałe prześcieradło zaszeleściło. –
Straszniedawnonieurządzaliśmybiwaku.

– Jak tylko poczujesz się lepiej, może wznowimy tradycję

rodzinnychbiwaków?–zapytała.

–Świetnypomysł.
– Mama lubiła biwaki, okazje do oderwania się od

wszystkiego.–Wzruszenieścisnęłojejgardło.

Mary Steele była podobna do Delaney, łagodna, lecz silna.

Dawała sobie radę i z obdarzonym silną osobowością mężem,
izszóstkądzieci.

– Z perspektywy czasu widzę, że zabieraliście nas na

wycieczki, aby pokazać nam, dorastającym w cieplarnianych
warunkach,naczympolegazwykłeżycie.

–Itoprzyniosłorezultaty–Jackstwierdziłzdumą.–Wszyscy

wyrośliścienaludzi.Matkabyłabyzwaszadowolona.

–Dzięki,tato.Twojesłowawieledlamnieznaczą.–Uścisnęła

dłoń ojca. – Jeszcze przed nastaniem lata wybierzemy się pod

namiot.Jestempewna,żetakbędzie.

background image

–Jeanniepierwszorzędniełowiryby.Możepojedziemyjużpo

ślubie?Żałuję,żetrzebaprzesunąćuroczystość.

Naomi

obejrzała

się

za

siebie.

Tam

za

drzwiami,

w poczekalni, znajduje się grupa ludzi tworzących rodzinę,

pomyślała. I przybędzie jeszcze jeden członek, o którym na
raziewietylkoRoyce.

–Jeśliwybierzemysięwszyscy,potrzebnybędzieautobus.
Czy taka wycieczka w ogóle będzie możliwa? Czy ojciec

będzie się bawił z jej dzieckiem, tak jak sobie wymarzyła?
Poczuławoczachłzy.

–Tobyłabydobraokazja,żebyściesięwszyscylepiejpoznali.

Jak ten wieczór panieński, jaki urządziłyście dla Jeannie.

Dziękujęwamzato.

Naomikiwnęłagłową.
– Ja chcę tylko, żebyś był szczęśliwy – rzekła zduszonym

głosem.

– Wiedz jedno, uczyniłbym wszystko, co w mojej mocy, aby

twoja matka i siostra nie wsiadły do tego samolotu. Ale
przeszłościniedasięzmienić.Matkawaskochała.Nigdywto
niewątpiłem.Pragnęłabynaszegoszczęścia.

– Zmiany zawsze są trudne. I powiem szczerze, nie mogłeś

wymyślić lepszego sposobu, aby pokrzyżować wszystkie nasze
plany–wypaliła.

Gdy tylko usłyszała własne słowa, zganiła się w duchu. Nie

powinna teraz w ogóle poruszać tego tematu. To skutek

nerwów,pomyślała.

– Racja – odparł ojciec. – Ale nie mówmy o wypadku. Nie

rozumiem, jak mogłem stracić panowanie nad koniem. To nie
jego wina. Niech wszyscy o tym wiedzą. Porozmawiajmy

oczymśinnym,zanimciśnienietakmiskoczy,żecałypersonel

background image

siętuzbiegnie–dodałzprzekornymbłyskiemwoku.

–Przepraszam.Tak,pogadajmyoczymśweselszym.
–OpowiedzmiotymMillerze.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

WizytawszpitaluwyczerpałaDelaneypsychicznieifizycznie.

Widok niezłomnego ojca unieruchomionego na łóżku ją
przeraził.Straciłamatkę.Siostrę.PotemchorobaNaomi.Gdyby

ojcazabrakło,całkiembysięzałamała.

Jak to o niej świadczy, że usprawiedliwia randkę z Birchem

strachem? Chcąc zobaczyć się z nim jak najszybciej,
przekroczyła wszystkie ograniczenia prędkości. Trzymała ich
romans w tajemnicy przed rodziną, nadużywała ich zaufania.
Nazwijmyrzeczypoimieniu,jestzdrajczynią.

Alegopotrzebuje.
PociągnęłazagumkębokserekBircha.
–Wyskakujznich.
Birch rozpiął zapięcie z przodu jej stanika. Delaney poczuła

łaskotaniepowietrzanapiersiach.Drgnąłkażdynerwjejciała,
wszystkimi zmysłami chłonęła bliskość kochanka. Znowu
pociągnęła za gumkę bokserek, lecz siedząc mu na kolanach,
niemogłaichściągnąć.Birchobjąłją,uniósłwgórę,pocałował.
Bieliznajegoijejwmgnieniuokaznalazłasięnadywanieuich

stóp.

Delaney sięgnęła do pudełka z prezerwatywami, które

postawili na biurku wcześniej, gdy kochali się na podłodze
przed kominkiem. Powolnymi ruchami naciągnęła gumkę na
jego członek. Birch nachylił się, wargami przywarł do jej ust.

Wydałazsiebiestłumionyjękrozkoszy.

Uniosłasię,przełożyłanogęprzezjegonogi.Piersiamiotarła

background image

się o jego tors. Źrenice Bircha pociemniały z pożądania.

Dreszcz oczekiwania przebiegł po plecach Delaney, gdy
opadając,wciągnęłagogłębokowsiebie.

Birch objął jej pośladki, narzucił tempo i rytm. Trzask ognia

w kominku był jak gdyby echem fajerwerków iskier
wybuchających w jej ciele. Delaney odrzuciła głowę do tyłu,

awtedyBirchpocałowałjejszyję.Wiedział,jakiepieszczotyją
rozpalają.Umiałjązadowolić.

A może tajemnica, w jakiej trzymają ich związek, wzmaga

intensywność doznań? – przemknęło jej przez myśl. Dodaje

pikantnościcałejsytuacji?

Może oboje się boją, że gdyby ich związek stał się jawny,

wszystkieróżnicemiędzynimiukazałybysięwcałejokazałości
idlategochcieliwykorzystaćkażdespotkaniedomaksimum?

Pragnęła sycić się kochankiem, jak długo jeszcze może, bo

seksznimbyłnie

Niewiarygodny.
Birchodgarnąłwłosyzjejczoła,pogładziłplecy.
–Kiedyprzestaniemysięukrywać?–zapytał.
Delaneyukryłatwarzwzagłębieniujegoszyi.

–Źlesiębawisz?
–Znaszodpowiedź.
Pocałowałczubekjejgłowy.
–Więcniechzostanietak,jakjest.
Rozczarowanie, jakie odmalowało się na twarzy Bircha,

wywołało w niej wyrzuty sumienia, lecz nic więcej nie
powiedziała. Konfrontacje nie były jej mocną stroną. Pod tym
względembyławrodziniewyjątkiem.

Odgłos butów Royce’a niósł się po korytarzu, gdy szedł do

background image

Naomi. Kilka godzin spędził w poczekalni razem z rodzinami

Steele’ów i Mikkelsonów, lecz napięta atmosfera sprawiała, że
czułsiętamniezręcznie.

Opuściłich,poszedłdosklepuiwróciłdopiero,kiedyszpital

opustoszał.Naomidyżurowałaprzyojcuiniewykluczone,żego
potrzebowała. Wiedział, że w stresie na pewno nie myśli

osobie.

Zapukał do drzwi. Usłyszał ciche stąpanie, drzwi otworzyły

się. Nawet zmęczona wyglądała pięknie. Miała na sobie bluzę
z kapturem, rajstopy i skarpety. Czarne włosy związane

wkońskiogonprzerzuciłaprzezramię.Wjejoczachdostrzegł
ulgęibłyskwdzięczności.Ciepłomusięzrobiłokołoserca.

Wytknęłagłowęnakorytarz.
–Jakcisięudałoprzemknąćobokstanowiskapielęgniarek?–

zapytała.

– Nie martw się, grunt, że jestem. Chciałem się upewnić, że

maszcośdojedzenia,jeślinieśpisz.Awidzę,żenieśpisz.

Zajrzałdośrodka.Kocnakanapiebyłzłożony.
–Jutrosięwyśpię–odparła.–Bojęsięspuścićzniegooczy.
– Jasne. – Royce podniósł w górę papierową torbę

z krakersami, serem, sokiem i dwoma kawałkami pizzy. –
Pomyślałem, że będziesz głodna – dodał. – O tej porze oferta
jestcoprawdaskromna

–Wyglądapysznie.
Naomi gestem wskazała dwa krzesła. Usiadła na jednym

i

dłonią

klepnęła

wytarte

siedzisko

drugiego.

Royce,

zadowolony, że może z nią spędzić chwilę, chętnie przyjął
zaproszenie.

Naomiwyjęłaztorbykawałekpizzyiugryzłakęs.

– Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń, albo przyślij

background image

esemesa.

Odpowiedziałacichymchichotem.
–Wiesz,żenawetnieznamnumerutwojegotelefonu?

Nieprzyszłomutodogłowy.

–Ojej.Musimytonaprawić.
Wyjął z kieszeni komórkę i jej podał. Naomi wprowadziła

swojedane.Roycewysłałjejesemesa–samąbuźkę.Wkieszeni
poczuławibracje.Łącznośćzostałanawiązana.

– Dzięki. – Posłała mu przelotny uśmiech, potem z troską

spojrzała w kierunku łóżka, na którym leżał ojciec. – Wydaje

się, że do operacji jeszcze wieki – westchnęła. – Wysokie
ciśnieniegroziudarem,akażdasekundatodrżenieojegostan.

Cobędzie,jeślikichnie?Czywstrząswywołaparaliż?

– Nie możesz temu zapobiec. Twoja wyobraźnia pracuje bez

wytchnienia.

– Skrzywienie zawodowe. Prawnik musi wyobrażać sobie

rozmaite scenariusze, żeby móc zadziałać odpowiednio do
okoliczności. Jako naukowiec powinieneś to rozumieć. Nasza
wyobraźnianiemawyznaczonychgodzinpracy.

–Toprawda.

Royce uniósł jej nogi i zaczął masować stopy. Naomi

mruknęłacicho.Napięcieczęściowozniknęłozjejtwarzy.

– Zadziwiające uczucie. Dzięki. – Włożyła krakersa do ust. –

Jesteśniewiarygodnietroskliwy.

–Pomaga?

Przechyliła głowę, jej czarny koński ogon z szelestem

ześliznąłsięzramienia.

–Cochceszosiągnąć?
–Chcęmiećcięzpowrotemwłóżku,kiedysytuacjaztwoim

ojcemsięustabilizuje–odparłszczerze.

background image

–Miećmniewłóżku?Naprawdętakpowiedziałeś?

–Naprawdę.
Złapałjejspojrzenieiprzytrzymał.Erotycznenapięciemiędzy

nimirosłozkażdąsekundą.

– Naprawdę uważasz, że romans między nami jest możliwy?

Zwłaszczajeślipodejmieszpracęwfirmie?

–Wtakimrazieniebędęsiędalejzastanawiałnadpodjęciem

tejpracy–oświadczył.

– Rozważasz taką ewentualność? Kiedy? – Naomi zaczęła

sięjąkać.–Jak?

Dopóki nie wypowiedział tych słów, sam nie wiedział, że

zaczął rozważać przyjęcie propozycji Naomi. Uznał jednak, że

nie może się do tego przyznać, bo zabrzmiałoby to mało
logicznie.

–Myślałemotym.Wciążmyślę.
–Możeszpodzielićsięzemnątymimyślami?

Royceobjąłjąramieniem.
– Zastanów się – zaczął. – Czy to ma znaczenie, że pracując

wfirmietwojegoojca,będętwoimkochankiem?Tyniebędziesz
moją szefową. Ja nie będę twoim szefem. Nic, co powiesz, nie

wpłynie na wyniki mojej pracy. Będziemy widywać się po
godzinach.

– Pomyślałeś o tym, że za kilka miesięcy będę wielka jak

szafa?–Naomipochyliłasię.–Wmoimbrzuchurośniedziecko.

Starałsięnieokazać,jakbardzotesłowagoporuszyły.

–Jużmitomówiłaś.
–Itocinieprzeszkadza?
Zastanawiał się, co odpowiedzieć, ponieważ sama myśl

ozwiązaniuswojegożyciazżyciemdzieckagoprzerażała.Ale

bardzopragnąłNaomi.

background image

– Chyba dość się nagadaliśmy jak na jeden wieczór –

stwierdził.–Pojdęjuż.Powinnaśodpocząć.

Niedającjejczasuzaprotestować,szybkojąpocałował.

Jakdługowytrzymabezniej?

Przechadzałasiętamizpowrotempokorytarzu,podczasgdy

pielęgniarka myła ojca. Była wykończona i sama się sobie

dziwiła, że jeszcze porusza nogami. Od dwudziestu czterech
godzin nie spała, a ciąża wyssała z niej całe zapasy energii.
Chociaż pragnęła czuwać przy ojcu, wiedziała, że powinna

odpocząć, jeśli nie ze względu na siebie, to ze względu na
dziecko. Kiedy tylko ktoś z rodziny przyjdzie i ją zastąpi,

pojedziedodomu,padnienałóżkoizaśnie.Mocno.

Tubalnymęskigłosprzerwałjejrozmyślaniaakuratwchwili,

gdy zaczynała wspominać nocną rozmowę z Royce’em, masaż
stópipożegnalnypocałunek.

Korytarzem zbliżali się Trystan Mikkelson i Jeannie. Naomi

usiłowałauśmiechnąćsiędoniego,leczjązignorował.

Jeanniewyglądała,jakbyniespałaodwielutygodni.Wdłoni

ściskałachusteczkędonosa.

–Jakminęłanoc?–zapytała.
– Spokojnie – odparła Naomi. – Ucięliśmy sobie miłą

pogawędkę,potemzasnął.Właśnieprzyniesionomuśniadanie.

Zapach jedzenia wywołał w niej poranne mdłości. Weź się

wgarść,nakazałasobiewduchu.WyciągnęładoTrystanarękę.

–Cześć–powiedziała.
Trystandotknąłrondakapeluszakowbojskiego.

– Cześć. Nie obraź się, ale wyglądasz na bardzo zmęczoną.

Terazcięzluzujemy.

–Marzęoprysznicu–przyznałaNaomi.

background image

Jeannie ujęła jej dłoń. Naomi poczuła się trochę nieswojo.

Przecież obie rodziny przez tyle lat były wrogo do siebie
nastawione.

–Jaksiędostanieszdodomu?–zapytała.–Wtakimstanienie

możesz usiąść za kierownicą. To by było niebezpieczne. –
Spojrzałanasyna.–Trystanie,powinieneś

– Dziękuję – Naomi wpadła jej w słowo – ale Broderick

iGlennaumówilisięzkierowcą,żebędzienakażdewezwanie.

Samochódpowiniennamnieczekać.

–Rozumiem.–Jeannieuśmiechnęłasiędoniejijąuścisnęła.

–Uważajnasiebie.

Naomi pomachała Trystanowi ręką, odwróciła się i odeszła.

Padał gęsty śnieg. Naomi pochłonięta myślami nawet nie
zauważyła, kiedy dotarli na miejsce. Dyskretne chrząkniecie
szoferasprowadziłojąnaziemię.

RezydencjarodzinnastałanaobrzeżachAnchorage,naklifie

nad oceanem. Z okien rozpościerał się widok na góry. Wokół
domu rosły wysokie sosny, skąd wyłożona łupkiem ścieżka
prowadziładostajni.JakodzieckoNaomispędzałacałegodziny
wśródkoni.Takpoznałauczuciewolności.

Samochód zatrzymał się przed wejściem głównym. Naomi

wysiadła, lecz nie zdążyła wejść głębiej do holu, kiedy drzwi
jednegozpokoiotworzyłysięiDelaneywyszłajejnaspotkanie.

–Jaktata?–zapytała.
– Uprzykrzony jak zawsze. Dziś po południu ma przyjść do

niegolekarziustalićdatęoperacji.Powinniśmybyćprzytym.

–Oczywiście.–Delaneywestchnęła.–Jestkilkaspraw,które

musimyomówić.Tylkowgronierodziny.Naszejrodziny.

–Teraz?Ledwostoję.Niepotrafięsięskupić.

–Musisz.Potrzebujemycię.Jesteśnaszymradcąprawnym.

background image

Naomi machnęła ręką, jak gdyby opędzała się od natrętnych

much.

–Zatrudniamycałyzespółprawników.

–Toprawda,aletynależyszdorodziny.Twojaopiniajestdla

nasnajważniejsza.

Rodzinaprzedewszystkim.Staraśpiewka.

–Dziękujęzakomplement.
PoliczkiNaomilekkosięzaczerwieniły.

–Toniekomplement,tylkostwierdzeniefaktu.
Intuicja prawnicza podpowiadała Naomi, że rodzeństwo

wydelegowało Delaney, ponieważ z nich wszystkich ona miała
najłagodniejsze

usposobienie.

Nie

należało

jej

jednak

lekceważyć.

Naomiwskazaławnękęwścianie,wktórejjakodzieci–ona,

Brea i Delaney – chowały się, aby pogadać. W tej chwili
wydawałojejsię,żetonajodpowiedniejszemiejsce.

–Cochcecieomówić?–zapytała.
–Dwiesprawy.Pierwsza:tatajestwpełniwładzumysłowych,

ale jeśli w jakimś momencie jego stan się pogorszy, będziemy
musieli podjąć pewne decyzje dotyczące leczenia. Jeannie,

z całym szacunkiem, jeszcze nie jest jego żoną. Nie ma głosu.
Takczynie?

Tak,alenaBoga,gdybyojciecwiedział,oczymrozmawiamy,

dostałby szału, pomyślała Naomi. Niemniej musimy mieć na
uwadzejegonajlepiejpojętyinteres.

– Masz rację, ja pełnię rolę pełnomocnika. Ale sytuacja jest

delikatna.Kiedytatawyzdrowiejeidowiesię,żewykluczyliśmy
Jeannie,urządzipiekło.

Zdrugiejstrony,jeślisiędowie,żeJeanniezostałapominięta,

może szybciej wyzdrowieje? Nikt na świecie nie ma tak silnej

background image

wolijakon.

– W porządku, ewentualny pełnomocnik to jedno, ale mnie

martwiąsprawybieżące.Czyona,przycałymuczuciu,jakieich

łączy,wie,jakiebybyłyjegożyczeniawsprawieleczenia?Czy

znagonatyledobrze?–Delaneypytaładalej.

Delaney zawsze występowała w roli mediatora. Niełatwe

zadaniewrodziniezłożonejzludziimpulsywnych.

– Powiedziałam ci, co stanowi prawo. Dyplomacją zajmiemy

się,kiedyzajdziepotrzeba.

Naomimodliłasięwduchu,abytonigdynienastąpiło.

–Wrazieczegowszystkospadnienatwojebarki.
–Dlaczegonamoje?ABroderick?

Delaneypodciągnęłakolanapodbrodę.
–Maszdobrzeopanowanyjęzykprawniczy.Broderickpotrafi

się zachować jak słoń w składzie porcelany. Poza tym odkąd
Fleurcierpinakolki,całyminocaminieśpi.

Prawda. Naomi lekko dotknęła brzucha. Broderick jednak

dzieli obowiązki rodzicielskie z Glenną. Jak dam sobie radę
sama?–pomyślała.Zanimwrodziniezaszłotylezmian,jejplan
wydawał się idealny, lecz teraz bała się, że nie będzie miała

dośćczasudladziecka.

Ale tym wszystkim będzie się martwiła później. Teraz musi

skupićcałąuwagęnaojcu.

– W porządku. Powiedziałaś dwie sprawy. O co chodzi? –

Naomiwestchnęłaiprzygotowałasięnanajgorsze.

– Jeśli operacja się nie powiedzie i tata będzie niezdolny do

podejmowaniadecyzjialbojeszczegorzej,musimymiećgotowy
plan działania. Nie możemy pozwolić Mikkelsonom przejąć
sterów. Sprawy są bardzo skomplikowane, bo Broderick

iGlennajużwspólniepełniąobowiązkidyrektorafinansowego.

background image

On oczywiście w pełni jej ufa. Boże, wszystko robi się mętne.

Zastanów się nad tym. Dziś po kolacji, kiedy Jeannie zostanie
ztatą,aGlennabędziekarmiłamałą,spotykamysię

Rozległsiędzwonek.WybawionazkłopotliwejsytuacjiNaomi

ostrożnie wyjrzała przez okno obok drzwi wejściowych. Royce.
Wparceprzysypanejśniegiem,zTessieprzynodze.

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Roycezamierzałjechaćdosiebieipołożyćsięspaćalbozająć

pracą.Dotarłjednaktutaj.

Mimo że wiedział, iż wejście do siedziby rodu Steele’ów

oznacza dla niego porzucenie spokojnego trybu życia
poświeconego badaniom i analizowaniu faktów, pracy po

nocach,abyodpędzićkoszmaryprzeszłości,niepotrafiłusunąć
się na bok. Wiedział również, że wizyta zbliży go do podjęcia
decyzji o dołączeniu do ich zespołu. Wiedział, że stanie się
częściąichświata,aoniczęściąjegoświata.

LeczniepotrafiłpożegnaćsięzNaomi.
Towogóleniewchodziłowrachubę.
Był tu ze swoim psem. Otoczony ludźmi, których imion nie

potrafiłzapamiętać,czułsiępotwornieniezręcznie.

Tessie, na szczęście, zachowała się jak dobrze wychowany

piesispokojnieusiadłamuprzynogach.

Naomi stanęła w zwieńczonym łukiem przejściu między

salonemiholem.

–Cotutajrobisz?–zapytałaobcesowo.

Wdżinsachiswetrzezjagnięcejwełnywyglądałaszykownie

i elegancko. A długie skórzane buty wydały mu się bardzo
seksowne.

–Podobnoszukaciekonsultanta–odparł.
–Chceszterazotymrozmawiać?–syknęła.

Royce wziął głęboki oddech. Chciał się uspokoić, utwierdzić

w przekonaniu, że przyjście tutaj nie jest potwornym błędem

background image

taktycznym.Chciałteżzyskaćnaczasieispojrzećponadgłową

Naomi w głąb ogromnego salonu z licznymi kanapami
i fotelami, kominkiem, na którym płonął ogień, oraz

rozłożystymiporożamiłosizawieszonymiwysokonaścianach.

Uderzyłogopołączenienowoczesnościzalaskańskątradycją

i historią. Wnętrze, rustykalne i eleganckie, utrzymane

w głębokich barwach bordo i brązu, przypominało mu trochę
Teksas.

Blondynka, domyślił się, że to Glenna Mikkelson, siedziała

w wyściełanym fotelu bujanym i kołysała śpiące niemowlę.

Przyklejony do jej stóp leżał szczeniak husky, który czując
Tessie, otworzył oczy i zastrzygł uszami, lecz na szczęście nie

ruszyłsięzmiejsca.

Obok blondynki, wyciągnięty na obitej skórą kanapie, leżał

mężczyzna. Na widok Tessie szybko wstał i przytrzymał
szczeniaka za obrożę. Royce domyślił się, że to jeden z braci

Naomi.

Mężczyzna wpatrywał się w Royce’a z nieukrywaną

ciekawością.

RoyceprzeniósłwzroknaNaomi.

–Nieprzyjechałemtutylkopoto.Rozumiem,żeprzeżywacie

trudne chwile. – Uniósł rękę, nakazując jej milczenie. –
Przywiozłem rogaliki. Jestem chłopakiem z Południa. Mama
zawszemipowtarzała:przynieśzsobącośdojedzenia.

Blondynkawstała,ostrożnieposadziłasobiedzieckonaręku,

uśmiechnęłasięirzekła:

–Miłozpanastrony.To–ruchemgłowywskazałaniemowlę–

oczkowgłowieBrodericka,naszacóreczka,Fleur.

–Jużpodbiłamojeserce–odparłRoyce.

Pomyślał o dziecku, które stracił, i o dziecku Naomi, które

background image

dopieromasięurodzić.

Broderickwyciągnąłdoniegorękę.
– Witamy. I dziękujemy za rogaliki. W tym domu jedzenie

zawsze się przyda, szczególnie że wszyscy się zjechali.

Dziękuję, że nas – urwał, jak gdyby się wahał, jak ma się
zwracaćdoRoyce’a–żenasodwiedziłeś.

–Niemazaco.Przepraszamzanajście,nadodatekzpsem.
–Nieprzepraszaj–odparłaGlenna,terazrównieżzwracając

się do niego po imieniu. Nachyliła się i podrapała Tessie za
uchem. – Uwielbiam psy. Dobrze, że nie zostawiłeś

Zawiesiłagłos.

–Tessie–podpowiedziałRoyce.

–Dobrze,żeniezostawiłeśTessiewsamochodzie.Idziękuję

za–zająknęłasię–zarogaliki.

Wątłypretekstdozłożeniawizytyniewporę.
–Chciałemteżsięupewnić,żeNaomibezpieczniedotarłado

domuzeszpitala.

Kolejnakulawawymówka.Mógłprzecieżzadzwonić.
–Naprawdę?–Naomiuniosłabrwi.
–Naprawdę–odparł.

Terazpodniosłasięzmiejscawiotkabrunetka.
– Delaney Steele – przedstawiła się. – Bardzo chciałabym

ztobąpogadać,alemuszępomócTrystanowiiJeannie.

Delaney Steele. Oczywiście. Znana działaczka ruchów

ekologicznych. Mogłaby być jego sprzymierzeńcem, gdyby

zdecydowałsięprzyjąćpropozycjęwspółpracy.

PoważniesięzastanawiałnadofertąNaomi,chociażsambył

tym zaskoczony. Może zdecydowały jej słowa, że zbyt długo
zwlekalizwdrożeniemjegoinnowacyjnychrozwiązań?

– Miło mi, Delaney. Czytałem niektóre z wpisów na twoim

background image

blogu.

Delaneyzaczerwieniłasię.
– Dziękuję. Czuję się zaszczycona. – Uśmiech znikł z jej

twarzy.–Naprawdęmuszęwracaćdoojca.Wiem,żeszpitaljest

trochę zmęczony tym tłumem, jaki się tam przewija, ale nie
możemy zostawić taty samego ani ani tracić okazji do bycia

znim,gdyby–Głosjejsięzałamał.

Broderickchwyciłjązaramięiobróciłkusobie.

– Wyjdzie z tego. Mamy go wspierać, a nie odprawiać stypę.

Jesteśmyzbytuparci,abysiępoddać.HydroplanzMarshallem

już wyleciał. Conrad i Aiden poszli na przystań. – Broderick
spojrzałnaRoyce’a.–MarshalliAidentonasibracia–wyjaśnił.

Roycepomyślał,żetarodzinaliczytyluczłonków,iżpowinni

przydrzwiachrozdawaćściągawkizdrzewemgenealogicznym.

WkrótceGlenna,BroderickiDelaneyprzeprosiliiudalisiędo

swoichzajęć,aRoycezostałsamzNaomiiTessie.

– Jak na rodzinę, której zależy na pozyskaniu partnera

w interesach, rozpierzchli się w zaskakująco szybkim tempie –
stwierdził,zniżającgłos.

Naomidotknęłajegorękiipodniosłagłowę.

–Dałeśimjasnodozrozumienia,żeprzyszedłeśtudlamnie–

odrzekła.

Royce’owisercezabiłomocniej.
– Przyznaję się bez bicia. – Uniósł rękę z torebką

zrogalikami.–Głodna?

–Zawsze.
Wargi Naomi rozchyliły się. W powietrzu czuć było

gęstniejącezmysłowenapięcie.

–Zostaniemytutaj,czypójdziemydokuchni?–zapytałRoyce.

– Mam na górze apartament. – Naomi przysunęła się do

background image

niego.–Tambędziemymieliwiększyspokój.

–Prowadź.

Naomi ogarnęło radosne podniecenie zmieszane z lekką

tremą, gdy szybkim krokiem prowadziła Royce’a do windy.

Ostrożnie wyjrzała za róg korytarza, czy żaden z członków
rodzinygdzieśsięjeszczeniekręci.

Przed nikim nie musiała się tłumaczyć, lecz nie chciała być

później narażona na dociekliwe pytania rodzeństwa, gdyby
któreś z nich zobaczyło, że zabiera Royce’a do swojego

mieszkania.Kiedywindazatrzymałasięnapoddaszuidrzwisię
rozsunęły,Naomipoczułauciskwżołądku.Nerwy?Ciąża?

Prawdopodobnieijednoidrugie.
Starała się sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz wpuściła

mężczyznę do swojego azylu. Loft był urządzony zupełnie
inaczej niż reszta domu. Tam dominował staroświecki
alaskańskiklimat,tuzaśinspiracjąbyłajejeklektycznanatura.

Royce, jak na dżentelmena przystało, przepuścił Naomi

przodem. Potem przeszedł się po wnętrzu, lekko musnął
palcamibibelotynaregalewbudowanymwścianęoddzielającą
część sypialnianą od salonu, jak gdyby chciał dowiedzieć się
czegoś więcej o gospodyni. Oprawione w ramki fotografie

rodzinne świadczyły, że lubi spędzać czas na świeżym
powietrzu–jeździćnanartach,jeździćkonno,łowićryby.

Zobaczyłteżstojącenahonorowymmiejscyzdjęciazmarłych

matkiisiostryNaomi.Tarananigdysięniezabliźniła.

Obok regału stała kanapa, dalej stolik, na którym leżał stos

książek na temat fotografowania i stał wazon ceramiczny.
Naomi zauważyła, że Royce zatrzymał wzrok na rzeźbionych

figurkach, pamiątkach z podróży ustawionych w szklanej

background image

gablocie.

Przyłapała się na tym, że patrzy na te wszystkie przedmioty,

tyle mówiące o tym, kim jest, jak gdyby na nowo. Oczami

Royce’a. Jakże inaczej się czuła z nim tu, u siebie, niż

wzasypanymśniegiemigloowleśnejgłuszy.

Zapragnęładowiedziećsięonimczegoświęcej.

–Jakwyglądatwojemieszkanie?–zapytała.
Z internetu wiedziała, że kupił mieszkanie na obrzeżach

Anchorage.

–Kupiłemwpełniurządzone–odparł.

–Aha–mruknęła.
Niewielesiędowiedziała.

– Tak było łatwej niż ciągnąć graty z Teksasu. Stare meble

oddałemnabiednych.

– Szlachetny gest. – Była wzruszona. Naprawdę. Niemniej

wciążciekawa.–InicnieprzywiozłeśzTeksasu?

– Przywiozłem pascalinę, no wiesz, maszynę liczącą Pascala.

Siedemnastowieczną.

–No,no.Świetne.
Oczami wyobraźni zobaczyła, z jaką troską wiezie to

historyczneurządzenieiustawiawmieszkaniu.

Pascalinaipies,owczarekzgóryśw.Bernarda.Niezłyzniego

oryginał.

Ich kroki tłumiły chodniki tkane przez Inuitów, prezenty od

babki Naomi, kiedy urządzała się w akademiku. Kolejna cenna

pamiątka.

Z odsłoniętej belki na skośnym suficie zwieszał się

kryształowy żyrandol. Odbite i załamane światło słoneczne
padałonakremowąsofę.

Tessie wysforowała się do przodu. Szybko zwiedziła małą

background image

kuchnię w kształcie litery L i gdy tylko Naomi rozsunęła

szklane drzwi na obudowany balkon, wyszła, zrobiła trzy
okrążenia,potempołożyłasięwsłońcu.

Zdawałasięuszczęśliwiona.

Po nocy spędzonej na czuwaniu przy ojcu Naomi musiała

chociaż na chwilę zająć uwagę czymś innym. Zawsze była

dumna ze swojej niezależności, lecz musiała sama przed sobą
przyznać, że kiedy Royce zjawił się w szpitalu, a teraz

przyjechałtutajrazemzpsemirogalikami,byłabliskałez.

Potrącił czułą strunę w jej sercu. Przerażało ją to

ijednocześniepociągało.

Royceuniósłrękę,wktórejtrzymałtorebkę.

–Apetytdopisuje?
–Tak–odparła.–Mamapetytnaciebie.
Royce mruknął coś z aprobatą, rzucił torebkę na stół

z czarnym marmurowym blatem stojący między wnęką

kuchenną a salonem. Objął Naomi w talii, a ona przytrzymała
sięjegoramienia.Wtedyuniósłjąiposadziłnabrzegustołu.Aż
zachłysnęła się powietrzem, gdy przez spodnie poczuła zimny
kamień.

–Wporządku?–zapytał.
–Wabsolutnym.
Zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągnęła go do siebie

i pocałowała. Po chwili, jakby z żalem, odchyliła się do tyłu
i położyła palec na ustach. Zaszeleścił papier. Royce otworzył

torebkę,wyjąłjednegorogalika,oderwałkawałek,zgarnąłnim
trochędżemujagodowego.

Naomi aż ślinka napłynęła do ust. W oczach Royce’a pojawił

sięszelmowskibłysk.Jestpełensprzeczności,pomyślała.Wciąż

ją zaskakuje. Zastanawiała się, ile jeszcze nowego dowie się

background image

onim.

Royce zbliżył kawałek rogalika z dżemem do jej ust, lecz

kiedy rozchyliła wargi, szybko sam go połknął. Potem oderwał

drugi kawałek rogalika i jej podał. Zlizała dżem z jego palców.

Z rozkoszą przymknęła oczy. Słodycz dżemu mieszała się ze
słonymsmakiemjegoskóry.

Odrzuciła na bok torebkę z rogalikami i wsunęła dłonie do

tylnych kieszeni dżinsów Royce’a. Wbiła mu palce w pośladki

na znak, jak bardzo go potrzebuje. Royce przysunął się bliżej
i znowu ją pocałował. Objęła go kolanami, przyciągnęła do

siebie. Pocałował ją, a ona pogładziła jego szorstki policzek.
Wtedyzdjąłzniejprzezgłowęsweteriodrzuciłgonabok.Na

widokczerwonegoatłasowegostanikamruknąłzaprobatą.

Naomiprzyciągnęłagokolanamijeszczebliżej,wygięłaplecy

i wysunęła piersi. Wiedział, czego pragnie. Szybkim ruchem
rozpiął haftki, zdjął z niej stanik i rzucił go na sweter. Naomi

błyskawicznie rozpięła guziki jego koszuli, rozsunęła poły,
zsunęła rękawy z ramion. Sterta ubrań na podłodze szybko
rosła. Zostali nadzy. Naomi zamknęła twardy członek Royce’a
w dłoni. Grymas rozkoszy przebiegł mu po twarzy. Przełknął

ślinę,najednomgnieniezacisnąłpowieki.

Umoczyłpalecwdżemie,okrężnymruchemposmarowałnim

koniuszek jej piersi, potem zlizał. Znowu umoczył palec
wdżemieiposmarowałdrugąpierś.Patrzącjejwoczy,jeszcze
raz zanurzył palec w słoiku. Przeniósł wzrok niżej, podniósł

głowę.

Tak!Naomiodchyliłasiędotyłu,aonzałożyłsobiejejnogina

ramiona. Zachłysnęła się powietrzem, gdy wargami i językiem
zaczął pieścić wnętrze jej ud. Zadrżała, przygryzła wargę,

zdusiłaokrzykrozkoszy.

background image

– Gumka? Tak czy nie? – zapytał. – Minął rok, odkąd ostatni

razbyłemzkimś.Więcnacoczekasz?Poddajsię.Będęcięmiał
tylerazy,ilezapragniesz.

Jego

zuchwała

pewność

ciebie

podnieciła

Naomi,

przypomniała o przeżytym orgazmie. Zrozumiała również, że
Royce ma nad nią władzę. Powinna to przemyśleć, lecz

myśleniebyłoostatniąrzeczą,doktórejbyłaterazzdolna.

Jej umysł się wyłączył. Istniała tylko ta chwila i zmysłowe

doznania.

–Gumkajestniepotrzebna.Jesteśmytylkotyija.

Nachylił się, oparł dłoń tuż przy głowie Naomi. Połączył się

z nią, a ona wciągnęła go w siebie, owinęła nogami w pasie,

przytrzymała.Zamknąłjejustapocałunkiem.

Ogarnęła ją błogość, przymknęła oczy. Pod wpływem

niewysłowionych doznań traciła kontakt z rzeczywistością,
przenosiłasięwkrainęmarzeń.

Zanim zasnęła, poczuła jeszcze, jak Royce bierze ją na ręce

izanosidołóżka.

Zimowe zachody słońca na Alasce nigdy nie przestają

wzbudzać zachwytu, chyba na pociechę, że przez połowę roku
dzień jest tak krótki. Royce, leżąc na kanapie, wpatrywał się

w

oszałamiający

widok

za

oknem.

Góry

tonęły

w pomarańczowoczerwonej poświacie, jak gdyby ogarnięte
pożarem.Alechociażspektaklrobiłnieopisanewrażenie,tonie
on, a kobieta siedząca mu na kolanach sprawiała, że krew
szybciejkrążyławjegożyłach.

Naomiubranawczarnąjedwabnąpodomkęprzytulałasiędo

niego. Relacje między nimi bardzo się skomplikowały. Co

prawda nie powinien się spodziewać, że cokolwiek, co dotyczy

background image

Naomi, będzie łatwe. Ona pragnęła niezależności, w nim

obudziły się uczucia opiekuńcze. A jeśli ulegnie impulsowi
i zgodzi się pracować dla rafinerii, będzie musiał wymyślić, co

zrobićzichzwiązkiem.Itoszybko.

PogładziłwłosyNaomi.Jedwabistepasmaprześliznęłysięmu

międzypalcami.

–Rodzinaniezaczniecięszukać?Nieprzyjdątu?
– Nie. Prowadzimy osobne życie. Każdy ma swoje oddzielne

mieszkanie.Jakwkamienicy.Jesteśmydorosłymiludźmi,którzy
przypadkiem

z

sobą

spokrewnieni.

Przychodzimy

i wychodzimy, kiedy chcemy. Dół domu z salonem i kilkoma
innymi pomieszczeniami jest wspólny. Jeśli zachodzi potrzeba,

odbywająsiętamposiedzeniazarządu.

–Bardzowygodnyukład.
–Owszem.–Naomiodchyliłasiędotyłuispojrzałananiego.

–Poważniesięzastanawiasznadmojąpropozycją?

–Zastanawiamsię.
Kiwnęłagłowąiodwróciławzrok.
– Rozumiem, że układ, jaki tu mamy, wydaje ci się dziwny,

szczególnie że pochodzisz z małej rodziny. Ale my z wielu

powodówjesteśmyzsobąbardzozżyci.

Roycemilczał.Czuł,żeNaomimusisięwygadać.Jejrodzina

już tyle przeszła, a teraz przeżywa kolejny dramat. Naomi
bawiłasiępaskiempodomki.

– Kiedy byliśmy mali, w soboty tata budził nas wcześnie.

Kazał nam zachowywać się bardzo cicho. Musieliśmy chodzić
na palcach, żeby nie obudzić mamy. Zabierał nas do Kit’s
Kodiak Café. – Royce czuł, jak z każdym słowem Naomi się
odpręża. – Najlepsze jedzenie na świecie. My zamawialiśmy

zawsze to samo. Trzy Polarne Niedźwiedzie, czyli kiełbaski

background image

z mięsa renifera, jajka i stosy naleśników z syropem

jagodowym.

Roycepocałowałjejskroń.

–Wasztatatofantastycznyfacet.

– Tak. I mimo majątku bardzo twardo stąpa po ziemi. Oboje

z mamą chcieli wpoić nam zasadę, że każdy jest kowalem

swojego losu. Nie wychowywali nas w cieplarnianych
warunkach.Dowszystkiegomusieliśmydojśćsami.

Przez chwilę Royce się zastanawiał, czy Naomi nie stara się

go sobie zjednać opowiadaniem historyjek o bogatej, ale

zwyczajnejrodzinie.Pamiętającjednakostresie,jakiprzeżywa,
niepotrafiłsięzdobyć,abyjejtowytknąć.

–Twójojciecjesttutajlegendą.Niemogęsiędoczekać,kiedy

gopoznam.

– To naprawdę dobry człowiek. Bywa szorstki, ale ma dobre

serce. Po śmierci mamy i Brei przeżył załamanie. Wtedy stryj

Conrad wziął sprawy firmy w swoje ręce. Tata się pogubił.
I strasznie się bał, że coś złego się stanie komuś z nas.
Mieliśmyochroniarzy,nianie

–Apotemtyzachorowałaś.

–Byłamprzerażona.Tatadopierozacząłdochodzićdosiebie.
– Bałaś się o niego? Miałaś kilkanaście lat. Zachorowałaś na

nowotwór.Miałaśwszelkieprawobaćsięosiebie.

– Och, strasznie się bałam. Lekarze i pielęgniarki byli

wspaniali,pomoglimipokonaćlękiiułożyćrelacjezrodziną.

–NaomiTakmiprzykro.Powinnaśmiećprzysobieimamę,

tatęiwszystkichbliskich.

Naominagleobróciłasięwjegoramionach,jejtwarzznalazła

się tuż przy jego twarzy, jej usta przy jego wargach.

Z przekornym uśmiechem musnęła jego wargi, raz, drugi,

background image

potemskubnęłazębami.

Royceobjąłjejtwarzdłońmi,pocałowałjągoręcejigdybynie

dzwonek windy zatrzymującej się na piętrze, posunąłby się

dalej.Drzwikabinyotworzyłysię,rozległosiękaszlnięcie.

Roycepodniósłgłowę.Psiakrew!
– Przepraszam, że przeszkodziłem, siostrzyczko -Marshall

odezwał się pierwszy. – Zajrzałem się przywitać. Nie
wiedziałem,żemasz–zająknąłsię–gościa.

Naomi zrobiła gwałtowny wdech, podniosła się, lecz nogi

odmówiłyjejposłuszeństwa.

Royce wyciągnął ramiona, aby ją podtrzymać. Nie zdążył.

Naomiciężkoopadłanakanapę.

WpaniceRoyceprzyklęknąłprzyniej,sprawdziłpuls,gładził

popoliczku.

–Naomi?Naomi,kochanie–przemawiałdoniej.
Marshall podbiegł do siostry, uniósł jej nogi wyżej, oparł na

poduszce. Aiden, nastolatek, chodził tam i z powrotem, nie
wiedząc,corobić.

Miliony myśli przebiegły przez głowę Royce’a. Dlaczego

Naomizemdlała?Komplikacjezwiązanezciążą?Oblałagofala

gorąca.SpojrzałnaMarshalla.

–Niechktośwezwielekarza–powiedział.
Marshallprzysiadłnapodłokietnikukanapy.
– Nie panikujmy. Zaczekajmy chwilę, może sama odzyska

przytomność.

Roycewestchnął.Uznał,żeniemawyjścia,żemusizdradzić

sekretNaomi.

–Nierozumiesz?Onajestwciąży.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Wiedział,żeNaomibędzienaniegowściekłazato,żeujawnił

jejsekret.Alemusiałtakpostąpić.

–Cojestgrane?–zawołałMarshall.–Zrobiłeśdzieckomojej

siostrze i masz czelność przyjść tutaj, kiedy cała rodzina
przeżywadramat?

Broderick położył ciężką dłoń na ramieniu Royce’a, nachylił

sięnadnimiwbiłwzrokwjegotwarz.

–Chybamusimypoważnieporozmawiać–oświadczył.
Aiden trzymał się z boku, spokojnie obserwując tę scenę,

wkażdejchwiligotowynasygnał,bywkroczyćdoakcji.

RoycewstałipatrzącnaNaomi,rzekłdoBrodericka:
– Doskonale rozumiem, że przeżywacie potworny stres, ale

cofnijrękę.Natychmiast.

–Popierwszecofampropozycjęwspółpracy,jeślitakapadła–

zaripostowałBroderickpodniesionymgłosem.

Glennachwyciłagozałokieć.
–Broderick,spokojnie.Pomyśloswojejsiostrze.
Broderick skrzywił się, lecz wzrok mu złagodniał. Royce

kiwnął głową i skupił uwagę na Naomi. Sprawiała wrażenie
oszołomionej, lecz szybko dochodziła do siebie. Tak szybko, że
oczyzaczynałyjejpłonąćgniewem.

Roycepogładziłjejramię.
–Wyluzuj,Naomi.Jasiętymzajmę.

Pokręciła głową tak energicznie, że jej włosy zaszeleściły,

ocierającsięojedwabpodomki.

background image

–Nie.Tomojasprawa.Imojeżycie.Jestemwciąży–zwróciła

się do rodziny – przeszłam zabieg zapłodnienia in vitro.
Nasienie pochodzi od anonimowego dawcy. Nie mówiłam wam

o tym, bo ciąża jest bardzo wczesna. Drugi miesiąc. Royce nie

miałztymnicwspólnego.Nasz–zająknęłasię–naszzwiązek
był zaskoczeniem i dla mnie, i dla niego. To wszystko, co

potrzebujeciewiedzieć.

Broderickwyciągnąłdoniejrękęnazgodę.

–Przepraszam
Obrzuciła

go

chłodnym

wzrokiem,

potem

przeniosła

spojrzenienaGlennę.

–Czymogłabyś,proszę,ujarzmićtegojaskiniowca?Terazjest

twój.

– Oczywiście. – Glenna dotknęła łokcia Brodericka. –

Przyszliśmy tu nie bez powodu. Chcieliśmy cię zawiadomić, że
operacjęwyznaczononajutrorano.

RoyceprzysiadłsiędoNaomiiobjąłjąramieniem.
Niedbałoto,copowieterazjejrodzinaanioto,żeNaomina

pewno zaprotestuje. Nie ma zamiaru nigdzie się stąd ruszać.
Zostajeijuż.

Lęk o stan ojca powrócił ze zdwojoną siłą. Jak mogła o nim

zapomnieć, wyrzucała sobie. Uległa pokusie i przytuliła się
Royce’a.Jegorównyoddechdziałałnaniąuspokajająco.

Nie wiedziała, jak długo siedzieli w milczeniu z Tessie

wyciągniętą na podłodze przy kanapie. Przez krótką chwilę
Naomi wyobraziła sobie Tessie zadomowioną tu na dobre,

buszującąporozległychpastwiskach,tam,gdzieterazgalopuje
koń,wznosząctumanyśniegu.

Jej wzrok powędrował dalej, na przystań i kołyszący się na

background image

wodzie hydroplan. Przypomnienie, że przyjechał Marshall

i dlaczego. Nie była gotowa myśleć o ojcu ani o zamieszaniu
wywołanym bombową wiadomością o jej ciąży, ani o tym, że

rodzina już wie, że jej stosunki z Royce’em nie są czysto

zawodowe.

Jejumysłodmawiałzajmowaniasiętymisprawami.

Jeszczenieteraz.Nawszystkoprzyjdziepora.
Royce, jak gdyby czytając w jej myślach, przyciągnął ją do

siebie.

–Wyobrażamsobie,żetrudnociwybiegaćmyślamidalejniż

jutro,alespróbujmy–powiedział.

Pogładziłjejramiona,przezlegginsyczułaciepłojegoud.

– Wyobraź sobie, że możesz pojechać, dokąd zechcesz. Co

wybierasz?Niezastanawiajsiędługo.Rzućpomysł.

–Wybieramprzejażdżkękajakiemwśródstadawielorybów.
– Serio? – Zaśmiał się. – Nie wolisz pojechać w jakieś ciepłe

miejsce,gdziemogłabyśsięwylegiwaćnaplaży?

–Palcecimarznąwtychgrubychbutach,Teksańczyku?
Jegośmiechzmieszanyzjejśmiechemwypełniłpokój.
–Poprostujestemzdziwiony.

–Kochamstan,wktórymsięurodziłam.
Naprawdę kochała Alaskę. Alaska była w niej. Spojrzała na

chodniki tkane przez Inuitów. Pomyślała o swoich przodkach,
omatceiowszystkim,coutraciła.

–Owszem,alejednocześniejesteśszykownąbabką.

Pogładziłjejwłosy.
– Ciepłe ubrania też dają możliwość puszczenia wodzy

fantazji.Więcejwarstwdozdejmowania.

Naomi wsunęła palce między guziki koszuli Royce’a

idotknęłapodkoszulka.

background image

–Toprawda–przyznał.

– Mogę podróżować, dokąd chcę i lubię te wyjazdy, ale

zawsze chętnie wracam. Może częściowo dlatego, że tu jest

moja rodzina? Nie ma takiej rzeczy, jakiej bym dla nich nie

zrobiła.

Rodzina była tkanką jej duszy, częścią społeczności,

widzeniemświata.

–Wiem.Dlanichstawiłaśczołoniedźwiedziowi.

Niedźwiedź. Mimo że minęło zaledwie kilka dni, przygoda

zgrizzlywydawałasięodległąprzeszłością.

–Mamwrażenie,żetobyłowiekitemu.
– Wiele się wydarzyło w bardzo krótkim czasie. – Royce

przyciągnąłNaomidosiebie.–Ojciecwyzdrowieje.Odprężsię
ipozwóldziałaćlekarzom.Amniepozwólbyćprzytobie.

– Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Przyzwyczaiłam się być

paniąsiebie,miećkontrolę–Naomiwestchnęła.

–Kontrolęnadwszystkim?
– A ty nie? Chcesz, żebym ci zaufała, ale to działa w obie

strony. Przybraliśmy szybkie tempo. Jest wiele rzeczy, których
jeszczemusimysiędowiedziećosobie.

Royce napiął mięśnie, jak gdyby chciał się zmusić do

siedzenia na sofie. Naomi jednak już widziała, że jest
zdeterminowany,abytrwaćprzyniej,szczególnieżedooperacji
ojca zostało tak mało czasu. Wątpiła, aby poszedł i zostawił ją
samą.Tylkocobędziepotem?

–Nieobraziszsię,jeślizadamcikilkapytańociebie?
–Czegojeszczechceszsięomniedowiedzieć?
–Opowiedzmioswojejbyłejnarzeczonej.
Royce odwrócił głowę w jedną stronę, w drugą, potem zdjął

ramięzoparciakanapy.

background image

–Mieszkałaposąsiedzku,byłazwyczajnądziewczyną,alejak

ja autsajderką. Oboje przeskoczyliśmy kilka klas, byliśmy
młodsiodkolegówikoleżanek,więcnaturalnietrzymaliśmysię

razem.Razemjedliśmylunch,polekcjachrazemwracaliśmydo

domu.

–Wspólnahistoria,wielewspomnieńiwielkastrata.

Spojrzenie Royce’a stało się odległe, jak gdyby przeniósł się

winnemiejsce,winneczasy.

– Kiedy ona po poronieniu w końcu pozbierała i poskładała

w całość kawałki, na które rozpadło się jej życie, przecięła

wszelkie więzy łączące ją z przeszłością. Powiedziała, że była
zbyt uzależniona ode mnie. Za bardzo na mnie polegała. A ja,

jak na ironię, zawsze sądziłem, że to ona od samego początku
prowadziła mnie przez życie i nauczyła, jak poruszać się
wświecie.

–Straszniemiprzykro–rzekłaNaomi.

Poszukała jego wzroku, zanim zadała pytanie, które musiała

mu zadać. Odpowiedź była dla niej niezmiernie ważna. I bała
sięjąusłyszeć.

–Wciążjąkochasz?

– To nieistotne – odparł. – Od dziesięciu lat nie mieliśmy

zsobąkontaktu.Wyszłazamąż,matrójkędzieci.

Zauważyła,żewykręciłsięododpowiedzi.
– W porządku, ona zaczęła nowe życie, ale ja pytałam o coś

innego.Kochaszją?

–Niemogękochaćkogoś,ktoodwróciłsięodemnie.
–Tobardzoostrestwierdzenie.
– Jestem naukowcem. Obcuję z faktami. Jako prawniczka

kierującasięrozsądkiempowinnaśtozrozumieć.

–Wpracydostrzegamtyleniuansów,tyleodcieniszarości,że

background image

nawettrudnojewszystkieokreślić.–Naomiziewnęła.

Zmęczenie po nocy spędzonej w szpitalu i dniu pełnym

wrażeń dało o sobie znać. Wiedziała, że Royce natychmiast

zauważył, że jest wykończona. Niemniej, już z oczami

wpółprzymkniętymi,oświadczyła:

–Chcępojechaćdoojca,alepóźniej,kiedyinniprzestanąmu

sięnaprzykrzać.

–Obudzęcię–obiecałRoyce.

Poddaniesięjegonadzorowiniebyłołatwe,leczciałoNaomi

odniosłozwycięstwonadwolą.

Narazie.

Royce wiedział, że Naomi potrzebuje chwili z ojcem przed

operacją,aleniepotrafiłzostaćwholuszpitalnym,kiedyNaomi
potrzebowała

jego

wsparcia.

Wybrał

więc

rozwiązanie

pośrednie. Stanął przy otwartych na korytarz drzwiach pokoju
chorego,podsłuchując.

Chociaż on wolał naukowe określenie: zbieranie danych.

Skoro nie może być w środku z Naomi, zdobędzie wiedzę, jak
postępować z tym żywiołem w pięknym ciele później, kiedy
Naomiwyjdziezpokoju.

Jack był obdarzony tubalnym głosem. Nawet chory

iwyczerpanyprzemawiałzmocąhuraganowegowiatru.

–Twójbratmidoniósł,żejesteśwciąży.Toprawda?
– Udomowienie zrobiło z niego paplę – prychnęła Naomi.

Stałaodwróconadoniegoplecami,leczRoycewyobrażałsobie,
jakwznosioczykugórze.–Prawda,tato.

Usiadłanakrześleobokłóżka.
– Przykro mi, że nie dowiedziałeś się tego ode mnie.

Zamierzałam powiedzieć ci dziś wieczorem. Chciałam, żebyś

background image

usłyszałtęnowinęprzedoperacją.

– Ten facet, no ten naukowiec, co przyjechał z tobą, jest

ojcem?

Royce się skrzywił. Broderick mu nie powiedział, że nie

jestem ojcem? A może uderzenie w głowę zaburzyło pamięć
JackaSteele’a?

– Nie, tato. On nie jest ojcem. Zdecydowałam się na

zapłodnienie in vitro. Najważniejsze, że zostaniesz dziadkiem.

To dobra wiadomość. – Naomi uścisnęła dłoń ojca. – Nie tak
sobiewyobrażałam,żecitozakomunikuję,alecieszęsię,żety

sięcieszysz.

– Tak, córeczko. Jestem szczęśliwy. I zaskoczony. Trochę

wolno myślę, wybacz. Cieszę się twoją radością. Wszyscy się
cieszymy.

– Dzięki. – Zapadła cisza, a po chwili Naomi dodała: –

Przepraszam, że nie mogłam być konwencjonalną córką, jakiej

pragnąłeś.

SłowaNaomiuderzyłyRoyce’a.
–Och,niemówtak.
JackuniósłdrżącąrękęipoklepałNaomipopoliczku.

– Nie chciałam cię martwić. Odpoczywaj. – Pochyliła się

ipocałowałaJackawczoło.–Kochamcię,tato.

– Dla twojej wiadomości Podoba mi się ten naukowiec.

AterazmożeszzawołaćtuJeannie?

Royce widział, jak Naomi aż się wzdrygnęła, słysząc imię

narzeczonejojca.

–Oczywiście–odrzekłazwymuszonymuśmiechem.–Powiem

jej,żeczekasznanią.

Wstała, poprawiła koński ogon, potem przerzuciła włosy

przez ramię. Usiłowała zachowywać się normalnie. Royce

background image

jednak z wyrazu jej twarzy i z oczu wyczytał, że jest

rozczarowana niezbyt entuzjastyczną reakcją ojca na wieść
odziecku.

Mimowolnie pomyślał o przeprosinach, że jako córka nie

spełniajegooczekiwań.Zastanawiałsię,czywyprawadolasu,
abysięznimspotkać,niebyłazwiązanaztymkompleksem.

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

Wiatrhulałpobalkonieszpitalnym,szczypiącNaomiwdłonie

i twarz. Owinęła się ciaśniej grubym zielonym swetrem
wwarkocze.

Zazwyczaj chętnie przyjmowała wsparcie rodziny, lecz

ostatnio zaczynała rozumieć Royce’a i jego potrzebę

samotności. Poczekalnia była pełna ludzi, nie tylko członków
rodziny, przyjaciół i znajomych, ale i współpracowników.
Wszyscy trzymali kciuki za powodzenie operacji Jacka.
Niespodziewanie zjawił się nawet Birch Montoya. Zachowywał

taktownydystansipilnował,abywszyscymielikawę.

W głowie Naomi aż huczało, serce przepełniał strach

zmieszany z nadzieją. Wychodząc, upewniła się, że najbliżsi
będąwiedzieli,gdziejejszukać.

Wciągnęła haust zimnego powietrza w płuca. Ostry ból

przeszyłjejpierś.Musiałapobyćsama.KochałaAlaskęmiędzy
innymi z powodu jej przestrzeni. Niedostępnego krajobrazu.
Tutejszaprzyrodasprzyjałasamotnościiwolności.

Ategowłaśniepotrzebowałaterazbardziejniżkiedykolwiek.

Czekającnakomunikatlekarskiowynikuoperacji,miałanerwy
napięte do ostateczności. Pomyślała, że wczoraj po raz kolejny
zawiodłaoczekiwaniaojca.Niewiedziała,jakukoićból.Modliła
się,abynieumarł,abyzdążyłasięznimpojednać.

Drugim z powodów, dla którego uciekła z poczekalni, były

rozmowyojejciążyiukradkowespojrzeniaświadcząceotym,
że w mniemaniu rodziny jednak trochę przesadziła. Nic

background image

dziwnego,żeniepaliłasiędoujawnieniaswojegosekretu.

Ich troskliwość ją przytłaczała, starała się jednak zrozumieć

rodzeństwo. Podejrzewała, że dawne przyzwyczajenia wzięły

górę, że skupiają się na jej zdrowiu i na zdrowiu ojca,

przerażeni, że śmierć znowu przedwcześnie zabierze kogoś
zrodziny.

Szelest otwieranych drzwi przerwał jej rozmyślania. Kątem

okazobaczyłaRoyce’aubranegowciepłąkurtkę,zzarostemna

brodzie.Nieodwróciłagłowy,dalejwpatrywałasięprzedsiebie
w pasmo górskie na horyzoncie nad ciemnoszafirową wodą

zatoki.

Była w rozterce. Pragnęła wtulić się w ramiona Royce’a,

odrzucić obawy, że chce nią kierować, i wierzyć, że jest tutaj,
abyjąwspierać.Wprzeciwieństwiedocałejresztyonjejsłucha
inieocenia.Oparłasięobalustradę,przygryzławargi.Dolęku
o ojca dołączył strach przed zbytnim uzależnieniem się od

Royce’a.

– Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem – odezwała się

zuśmiechem.

Miała nadzieje, że Royce nie wyczaruje z rękawa

pięciodaniowegoposiłku,cowłaściwiebyłobymiłymgestem.

– Zakładam, że kto jak kto, ale ty rozumiesz moją potrzebę

chwilispokoju.

–Masztukurtkę.
–Dziękuję.JaknaAlaskętociepłydzień,Teksańczyku.

– Skoro tak mówisz – odrzekł Royce bez przekonania. –

Jedzenie?Znajdęiprzyniosęwszystko,nacomaszochotę.

– Za bardzo się denerwuję, żeby myśleć o jedzeniu, ale

dziękuję za propozycję. – Widziała, jak stoi z jej kurtką, kiedy

nikomu z rodziny nie przyszło do głowy, że się przeziębi. –

background image

Doceniamtwojewysiłki,aleniemożeszpoprostuwyluzować?

–Martwięsięociebie.Czytocośzłego?
Podszedł do balustrady, zostawiając w puszystym śniegu

ślady butów. Zatrzymał się przy niej, nachylił, oparł ręce na

poręczy.Jegotwarzznalazłasiętużprzyjejtwarzy.

Naomi znowu targnęły sprzeczne uczucia – pragnienie, aby

zostaćipokusa,abyrzucićsiędoucieczki.

– Miło z twojej strony, że troszczysz się o mnie – zaczęła –

jednak mojemu ojcu nie możesz pomóc. Ale twoja obecność
przynosiulgę.

– Wykończysz się. Najpierw szalona wyprawa podczas

śnieżycy,terazwypadekojca.

Wyciągnąłrękęizałożyłluźnepasmowłosówzajejucho.
W duchu przyznała mu rację, lecz jednocześnie jego

komentarzjązirytował.Zbuntowałasię.

– Jestem dorosła – zaczęła. – Jestem otoczona ludźmi, którzy

udzielająmiwsparcia.Bardzodużowsparcia.

Chociaż akurat teraz trochę ją zawiedli. Chciała myśleć, że

powodemjeststreswywołanywypadkiemioperacjąojca.Czas
pokaże,pomyślała.

–Zdajęsobieztegosprawę–odparłRoyce–niemniejwidzę,

że jesteś zmęczona i zestresowana. A tu jest lodowato. – Miał
rację, lecz sposób, w jaki mówił – Co by było, gdybyś się
pośliznęłaiupadłainikomubyprzytobieniebyło?

–Royce,czymógłbyś

Nie dokończyła, gdyż drzwi otworzyły się i na balkon

wtargnąłTrystanMikkelson.Jegozazwyczajsurowagburowata
twarzpromieniała.

–Próbowaliśmywysłaćciesemesa.

Naomipoklepałasiępokieszeniachswetra.Oczywiście!

background image

–Musiałamzostawićtelefonwśrodku.

Jak mogła być taka rozkojarzona? Szykowała się na

najgorsze,mimożeuśmiechnatwarzyTrystanadawałpowody

do optymizmu. Royce przysunął się bliżej, ujął jej dłoń

iuścisnął.

– Domyśliłem się. Przynoszę dobre nowiny. Operacja

przebiegła bez problemów. Jack już opuścił salę operacyjną.
Porusza palcami stóp. Za mniej więcej pół godziny będziemy

mogligozobaczyć.

Wiatr się wzmógł. Gdyby nie Royce, Naomi pewnie nie

utrzymałabysięnanogach.

–Dziękuję,Trystanie–odrzekła.–Zarazdowasdołączymy.

Trystan kiwnął głową i cofnął się do środka. Naomi i Royce

znowuzostalisami.

Wystawiłatwarzdowiatru.Falaradościprzetaczałasięprzez

jejciałoisprawiała,żenieczułazimna.

–Boguniechbędądzięki–szepnęła.
Roycepogładziłjąpoplecach.
–Tobardzodobrawiadomość.
Dotyk Royce’a podziałał na nią obezwładniająco akurat

wchwili,gdymobilizowałasiły,abyzachowaćspokój.

– Powrót do zdrowia potrwa jakieś sześć tygodni, potem

ojciecprzejdzierehabilitację,aletooniebolepiejniżpółroku
leżeniawaparacieunieruchamiającymgłowę.

– Proponuję, żebyśmy czekając, aż nas wezwą, zeszli do

bufetuicośzjedli–powiedziałRoyce.

Naomi ugryzła się w język, aby nie odburknąć. Teraz, kiedy

napięcie wywołane czekaniem na wiadomość o przebiegu
operacji minęło, wróciło zmęczenie, a wraz z nim złość na

Royce’azato,żeujawniłjejsekret.

background image

Kto mu dał prawo odebrać jej tę chwilę? Nie, nie odpuści,

pomyślała.Niepozwolimurządzićswoimżyciem.

Nie był to ani odpowiedni czas ani miejsce, aby mu o tym

powiedzieć,leczemocjewzięłygóręnadlogicznymmyśleniem.

– Nie jestem głodna – burknęła. Wsunęła dłonie w kieszenie

swetra. Czuła przenikliwe zimno, lecz nie chciała się do tego

przyznać. – Przepraszam, nie chciałam być nieuprzejma. Ale
jestem dorosła. Nie zamierzam spaść z balkonu. Nie

potrzebuję, aby ktoś mnie karmił, woził, podtrzymywał. Sama
potrafięzadbaćosiebie.

Royce wziął głęboki oddech, zaciął usta, a po chwili

stwierdził:

–Ibywaszlekkomyślna.
Naomiuniosłabrwi.
–Słucham?
Znowu nie udało jej się zapanować nad tonem. Logika,

rozsądek i spokój uleciały z wiatrem. Znowu ktoś się nad nią
trzęsie.Niedoczekanie.

–Orazimpulsywna.
–Możeodnosisztakiewrażenie,bosamjesteśmetodyczny

–Urwała.–Zapomnijotejrozmowie.Wracamdorodziny.

Z tymi słowami wyminęła go i szarpnęła drzwiami balkonu.

Iwtedyziemiausunęłasięjejspodstóp.

Royce w ostatniej chwili zdążył ją złapać i ustrzec przed

upadkiem.

–Widzisz?Potrzebujeszmnie.Pomyślodziecku.
Złość w niej buzowała. Kochała swoje dziecko. Jak on śmie

insynuowaćcośprzeciwnego?

– Jesteś niesprawiedliwy. Zamierzasz trwać przyklejony do

mojegobokuprzeznastępnesiedemmiesięcy?

background image

–Uspokójsię.Bądźrozsądna.

Obrzuciłagospojrzeniemwyćwiczonymwsalisądowej.
–Aha,jestemimpulsywnainierozsądna?

–Niebawsięwprawnika.Niełapmniezasłówka.

– Moim zdaniem to ty nie panujesz nad emocjami.

Wypaplałeś,żejestemwciąży.Pozbawiłeśmniejedynejwżyciu

szansypowiedzeniarodzinieomoimpierwszymdziecku.

–Niepokoiłemsięociebie.

–Niejestemtwojąnarzeczoną.
Kobietą, którą kochasz. Zazdrość paliła jej wnętrzności.

Oślepiała.

–Onanienależydoprzeszłości.

Royceażsięwzdrygnął.
–Tobyłciosponiżejpasa.
– Nic na to nie poradzę. Z uczuciami się nie dyskutuje.

Uważam, że wykorzystujesz nasz związek do pogodzenia się

zprzeszłością.Chceszzadośćuczynić

– A ja uważam, że jesteś przeczulona. Nie potrafisz

zapomnieć, jak rodzina traktowała cię podczas choroby. Może
odpychasz mnie od siebie dlatego, że straciłaś dwie ukochane

osobyiboiszsięzaufaćprzyszłości?Niewiemtego.Niejestem
ekspertemodinterpretacjisłów,jakty.

– Ale robisz szybkie postępy. – Skrzyżowała ręce na piersi. –

Widaćwyraźnie,żepopełniliśmybłąd.Burzaminęła.

–Odpychaszmnieodsiebie.Towidaćwyraźnie.

– Skoro tak to widzisz. – Teraz Naomi położyła rękę na

poręczy.–Idęzobaczyćojca.Samawrócędodomu.

Wyminęła go i weszła do środka akurat w chwili, kiedy ojca

przewożononałóżkudojegopokoju.Półprzytomnyponarkozie,

wesołym tonem wyśpiewywał piosenki z lat pięćdziesiątych.

background image

Innego dnia Naomi nagrodziłaby ten występ serdecznym

śmiechem.

Teraz jednak łzy napłynęły jej do oczu, serce wypełniło się

bólem. Nagle dotarło do niej, że lęk przed zbytnim

uzależnieniem od Royce’a, zazdrość o byłą narzeczoną mają
wspólneźródło

Zakochałasięwmężczyźnie,któregoprzedchwiląwyrzuciła

zeswojegożycia.

Delaney biegła korytarzem szpitalnym. Chciała dogonić

Bircha, zanim wsiądzie do windy. Oczu nie spuszczała z jego
szerokich ramion, bojąc się, że zniknie w tłoku. W ostatniej

sekundzie wyminęła pielęgniarkę pchającą jakiś aparat
zmonitorem.

Wciążniemogłauwierzyć,żetuprzyszedł.
Z początku bała się, że zacznie nalegać, aby ujawnili ich

związek.Żewykorzystamoment,kiedyjestzbytzdenerwowana
iprzerażonainiemasiłysięopierać.Pomyliłasięjednak.Birch

nie zrobił najmniejszej aluzji do ich romansu, powiedział, że
przyszedł,bodarzyJackaszacunkiem.

Później, podczas długiego oczekiwania na wiadomości

ostanieojca,byłdlaniejogromnymwsparciem.Tylkochwilami

widziaławjegooczach,jakwielekosztujegotrzymaniesięod
niejnadystans.Niktpozaniątegoniedostrzegł.Onapoprostu
zbytdobrzegoznała.

Gdy tylko lekarz zawiadomił ich, że Jack został przewieziony

dosalipooperacyjnej,Birchsiępożegnał.Wzamieszaniu,jakie

powstało,kiedywszyscydawaliwyrazswojejuldze,zbytpóźno
zauważyła,żewyszedł.Ogarnęłojąpoczuciewiny.

Dopadła go już przy windzie. Lekko dotknęła jego dłoni, gdy

background image

naciskał przycisk. Chciała, aby wyglądało to neutralnie, lecz

zależało jej na tym, aby mu podziękować za przyjście. Pod
wielomawzględamibyłdobrymczłowiekiem.

–Miłoztwojejstrony,żezajrzałeśdowiedziećsięostanojca

–powiedziała.

– Tak się zachowują ludzie, którym zależy na sobie – odparł

znaczącymtonem.

Delaney poczuła wyrzuty sumienia. Spojrzała na ludzi

czekających

na

windę,

pociągnęła

Bircha

za

łokieć

i zaprowadziła w kąt holu, gdzie stały dwa wolne krzesła. Na

szczęście się nie opierał. Gestem wskazał, aby usiadła
pierwsza,potemsamzająłmiejsce.

–Maszmicośdopowiedzenia?–zapytałprostozmostu.
– Wiem, że tam w poczekalni oczekiwałeś ode mnie czegoś

więcej, ale wydawało mi się, że to nie jest ani odpowiednie
miejsceanipora,żeby

– Żeby co? – wpadł jej w słowo. – Żeby zakomunikować

wszem i wobec, że od ponad dwóch miesięcy jesteśmy razem?
Chociaż nie jestem pewny, jak najlepiej nazwać nasz związek.
Boczymjestto,conasłączy?

– Posłuchaj Mój ojciec właśnie przeszedł operację ratującą

życie.Dajmichwilęwytchnienia.

–Właśniedlategoprzyszedłem.Żebycięwspierać.Chybanie

zamierzasz do końca świata trzymać naszej zażyłości
wtajemnicy?

–Oczywiście,żenie.
– W porządku. Pozwól mi zostać z sobą. Mogę przynieść ci

kawę, posiedzimy z twoją siostrą i Royce’em, pogadamy. –
Propozycja brzmiała bardzo kusząco. – Może Miller opracował

cudowny sposób zmodernizowania rurociągu, który nie

background image

doprowadzifirmydobankructwa?

Delaneywiedziała,żeobracasprawęwżart,abyrozładować

napięcie,lecznadmiarwrażeńspowodował,żereagowałazbyt

impulsywnie.

Swoim żartem Birch właśnie zniweczył jej nadzieje, że

kiedykolwiekzrozumiejejargumenty.

–Jasne.
–Jesteśpewna?

Nuta sceptycyzmu w jego głosie zdradziła, że wyczuł fałsz

wjejzachowaniu.

–Znajdziemyodpowiednimoment.
Odtygodnistosowałatęsamątaktykęgrynazwłokę,chociaż

wiedziała,żekiedyśprzestaniebyćskuteczna.

– Śpimy z sobą od ponad dwóch miesięcy. – Oczy Bircha na

nowozapłonęłyogniem.–Znamysięznacznie,znaczniejdłużej.
– Umilkł i ujął dłoń Delaney. – Kiedy będzie odpowiedni

moment?

Delaney przełknęła ślinę, aby zdusić wzbierający w niej lęk.

Naprawdę pragnęła uwierzyć w obietnicę w jego spojrzeniu.
Wiedziałajednak,żetobybyłocoświęcejniżgłupota.Oblizała

wargi, dyskretnie się rozejrzała, czy nikt nie widzi ich
siedzącychrazemitrzymającychsięzaręce.

– Powiedz szczerze. Jak sobie wyobrażasz nasz związek przy

wszystkichróżnicach,jakienasdzielą?

Birchpuściłjejrękę.

–Chybawyraziłemsięjasno–odrzekł.Byłwyraźniespięty.–

Chcę, żebyśmy przestali się ukrywać. Chcę spotykać się ze
znajomymi, z rodzinami jako para. – Urwał. – Widzę jednak po
twojejminie,żeniejesteśtymzainteresowana.

Delaneypoczułauciskwżołądku,oznakępaniki.Niechciała,

background image

aby ich romans kończył się w taki sposób, nie mogła jednak

okłamaćBirchairobićmunadzieinawspólnąprzyszłość.

–Niepotrafięsobiewyobrazić,jaknaszetakodmienneświaty

mogłybysięprzeniknąć.

– Rzucasz mnie, bo mógłbym postawić cię w kłopotliwej

sytuacjiprzedznajomymi?

Delaneyażsięwzdrygnęłanasłowo„rzucasz”.Wiedziała,że

ich romans nie będzie trwał wiecznie, lecz rozmowa o jego

zakończeniubyłatrudniejsza,niżsięspodziewała.

– Powiedziałam, że nie potrafię sobie wyobrazić, jak

pogodzilibyśmynaszetakskrajnieróżneprzekonaniaipoglądy.

–Innymisłowy,jeśliniezgadzamsięztobąwewszystkim,nie

możemybyćrazem,tak?SpójrztylkonatwojąsiostręiMillera.

–Toniejesttakieproste.Przynajmniejniedlamnie.
–Wyjaśnijmiwięc,ocochodzi.
–Ludziewzwiązkumogąsięzsobąniezgadzaćwkwestiach

mniejszej wagi. Ale my nie potrafimy się porozumieć co do
podstawowych wartości. – Złapała spojrzenie Bircha i z jego
oczu wyczytała, że nadal nie rozumie, o czym mówi. – Jak byś
zareagował,

gdybym

cię

poprosiła,

żebyś

zrezygnował

zudziałówwfirmach,któreniszcząśrodowiskonaturalne?

Woczekiwaniunaodpowiedźwstrzymałaoddech.Wiedziała,

żeBirchodmówi,chociaż

–Janieprosiłbymcię,żebyśzrezygnowałazpracy.
Jegounikzirytowałją.Niemniejpodjęłakolejnąpróbę.

–Nieproszę,żebyśzrezygnowałzzawodu,tylkozczęściakcji

–wyjaśniła.

–Toniejesttakieproste.–Delaneyuderzyło,żepowtórzyłjej

słowa sprzed kilku chwil. – Ludzie powierzyli mi swoją

przyszłość – ciągnął. – Jeśli zrobię to, co sugerujesz, wywołam

background image

niepokój wśród inwestorów, co może skutkować spadkiem cen

akcjinagiełdzie.

Spodziewałasiętakiegostanowiska.Niemniejrozczarowanie,

jakiego doznała, paliło znacznie mocniej, niż to sobie

wyobrażałazaledwiekilkatygodnitemu.

–Podejrzewam,żeprzytwojejinteligencjiznajdzieszsposób,

jakzapobiecpodobnejsytuacji.Jeślizechcesz.Widzęjednak,że
niemaszochoty.

Nie

mogła

zrezygnować

ze

swoich

zasad.

Obrazy

wyniszczonej

chorobą

i

drakońską

kuracją

siostry

prześladowałyjąażdodniadzisiejszego.Jejrodzinaprzeżywała
jedendramatpodrugim.NiemożeumożliwićBirchowizadania

im kolejnego ciosu. Nie, jeśli może temu zapobiec. I nie może
dłużejciągnąćtegoromansu.

Przez wgląd na Bircha. Przez wzgląd na swoje uczucie do

niego.Nadszedłczasrozstania.

Nawetzacenęzłamanegoserca.

PodrodzedopokojuojcaNaomizobaczyłaJeannie.Zwolniła.

Poczuła przemożną potrzebę zatrzymania się, porozmawiania,
pocieszenia

tej

kobiety.

Chyba

oszalałam,

pomyślała.

Najprawdopodobniej. Przecież Jeannie ma czwórkę własnych

dzieci,którechętniepotrzymająmatkęzarękę.

Było jednak w spojrzeniu Jeannie coś, co przyciągało Naomi

do przyszłej macochy. Coś, co budziło w jej sercu uczucie
podobnedotego,jakimzaczynaładarzyćRoyce’aMillera.

Chcąc zapanować nad łzami, jakie znowu napłynęły jej do

oczu,uniosłaręceipoprawiłaklamręspinającąwłosywkoński
ogon.Dwiegodziny,któreminęłyodoperacjiJacka,byłybardzo

poruszające,delikatniemówiąc.

background image

Każdy członek rodziny Steele’ów wszedł na chwilę do

chorego, potem uczynili to po kolei wszyscy Mikkelsonowie.
Atmosferawpokojuprzepełnionabyłatroskązmieszanązulgą.

Naomi postanowiła poczekać u boku Jeannie aż do końca,

ponieważ Glenna pojechała przygotować dom na przyjazd
gości.Wszyscybyliskrajniewyczerpani.NawetDelaneygdzieś

zniknęła.

Byłjeszczejedenpodwód.Naomibałasięwracaćdopustego

loftu. Bała się, że pod wpływem wspomnień o chwilach
spędzonychtamzRoyce’emkompletniesięrozklei.

Jeannie dotknęła jej ramienia i przerwała rozmyślania.

Nachyliła się ku niej. Jasne włosy opadły na różowy sweter,

nadającjejznaczeniemłodszywygląd.Trzymałasiędzielnie.

–Dziękuję,żezostałaśzemną–powiedziała–iżejesteśdla

mnie taka miła. Naprawdę czuję się dobrze. – Urwała
iobrzuciłaNaomibadawczymwzrokiem.–Aty?Nicciniejest?

Ba!Pytaniezpodtekstem.
– Nie. Czuję się trochę zmęczona, to wszystko. W taki dzień

jakdziśtrzebasięcieszyć.

– Pełna zgoda. Udana operacja Jacka to jeden cud,

awiadomośćotwoimdzieckudrugi.Wiem,żeniktniezastąpi
ci matki, ale mam nadzieję, że ty wiesz, że jestem tutaj, aby
słuchać,gdybyśmniepotrzebowała.Rodzinajestpoto,żebysię
nawzajemwspierać.

Rodzina?Naomioniemiała.Powolidocierałodoniej,żefuzja

firm i połączenie dwóch klanów stanie się rzeczywistością
i nareszcie zaakceptowała ten fakt. Zanim pomyślała, z jej ust
padłopytanie:

– Jak dawałaś sobie ze wszystkim radę? Dzieci, praca,

szczęśliwemałżeństwo?

background image

Jeannieroześmiałasięiprzewróciłaoczami.

–Ktopowiedział,żedawałamsobieradę?
– Od lat słyszałam o tym legendy, w pismach ilustrowanych

czytałam artykuły. – Jako nastolatka oglądała zdjęcia

Mikkelsonów i zastanawiała się, jak wyglądałoby ich życie,
gdyby matka nie zginęła w wypadku. – Miałaś wszystko,

ikarieręzawodową,irodzinę.

– Charles i ja kochaliśmy się, ale zdarzały się kłótnie –

odrzekła Jeannie. – Wszystkie pary się kłócą. W pracy
popełniałam błędy. Bóg jeden wie, ile rzeczy chciałabym móc

zrobić drugi raz inaczej, szczególnie jako matka. Zwolnić
tempo,bardziejtroszczyćsięorodzinę.

–Niktniejestideałem.
– Właśnie, moja droga. Nikt nie jest ideałem. Przestań

wymagaćdoskonałościodsiebie.IodRoyce’a.

Naomipochyliłasiędoprzodu.

–Bojęsię,żesięniesprawdzę.
Lęk przed sprawieniem zawodu zawsze jej towarzyszył. Lęk

przed niedoskonałością. Lęk, że rozczaruje rodzinę. Że
przysporzyjejdodatkowychzmartwień.Wiedziała,żenowotwór

toniczyjawina,leczwidokrozpaczyojcatakszybkopostracie
ukochanejżonyicórki

Jako nastolatka żyła z poczuciem winy. Coś z tego musiało

pozostać w jej psychice. Może właśnie stąd bierze się ta chęć
wynagradzania,kompensowania?

Jeannie kiwnęła głową. Zastanawiała się chwilę nad tym, co

powiedziała.Milczeniesięprzedłużało.

Wkońcurzekła:
–Rezygnacjazpróbjestbardziejprzerażająca.

– Może jesteśmy bardziej do siebie podobne, niż mi się

background image

wydawało?–odparłaNaomi.

Bała się, że się nie sprawdzi. Ale co z Royce’em? Dla niego

wartostawićczołolękom.Naglezrozumiała,żecałądusząchce

oniegozawalczyć.Gdybytylkopotrafiławymyślićstrategię,jak

goodzyskać.

Strategia jednak przydaje się w sali sądowej, pomyślała,

wsprawachsercalepiejkierowaćsięintuicją.

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

Royce spędził blisko godzinę za kierownicą SUV-a. Chciał

przewietrzyć umysł po wczorajszej scysji z Naomi. Alaska,
podobniejakTeksas,obfitowaławnieskazitelnedrogi,idealnie

nadającesiędotegocelu.Jechałwięcprzedsiebieirozmyślał.

Nie wiedział, z której strony podejść do problemu. Nie

istniałametodanaukowa,którąmógłbysięposłużyć.Wszystkie
elementy zmienne i ruchome czyniły z sytuacji łamigłówkę nie
dorozwiązania.

Zawszeszczyciłsięswojązdolnościąanalitycznegomyślenia,

leczwobecNaomiczułsiębezradny.

W końcu znalazł się przed bramą rezydencji Steele’ów. Miał

pretekst, musiał odebrać Tessie, lecz w istocie nie chciał
rozstawaćsięzNaomiwniezgodzie.

Wysiadł z samochodu i ruszył w kierunku domu. Czuł się

przytłoczony jego ogromem. Może z powodu zdenerwowania?
Wszystko strasznie się zagmatwało. Wsunął rękę do kieszeni
izacząłsiębawićbrelokiemzliczydłem.

WpewnejchwilinatknąłsięnaTrystanaMikkelsona.Młodszy

syn Jeannie, ranczer, miał na sobie buty jeździeckie, specjalną
ciepłąkurtkędojazdywkażdychwarunkachpogodowych,ana
głowiekowbojskikapelusz.SkinąłnaRoyce’a,abyszedłzanim.

–WeźmiemydwakoniezestajniSteele’ów?
–Dlaczegonie?

Wmilczeniuprzeszlidostajninadwadzieściaboksów,dużego

budynku z czerwonej cegły ozdobionego łupkiem. Trystan był

background image

znany z szorstkich manier, w rodzinie odgrywał rolę ważną,

chociaż zakulisową. Po drodze minęli kilku Steele’ów
i Mikkelsonów już kierujących się w stronę górskich tras. Na

przedzie mniejszej grupy jechał Marshall. Naomi z nimi nie

było.NiechBógmawopiecetego,ktoośmieliłsięzasugerować
jej,abywciążyniewsiadałanakonia,pomyślałRoyce.

–Jeździsz,prawda?–upewniłsięTrystan.
Rondostetsonarzucałocieńnajegoposępnątwarz.

–PochodzęzTeksasu.–DlaRoyce’abyłooczywiste,żekażdy

Teksańczyk potrafi jeździć konno. – Mieszkam na Alasce.

Jeżdżę.

–Wtakimrazieosiodłajmykonie.

–Nielepiejpojechaćsamochodem?PowypadkuJackachyba

niktniepalisię,abywsiąśćnakonia.

Royce spojrzał na rząd boksów, z których konie rozmaitej

maści

wychyliły

łby.

Stajnię

wypełniało

ciche

rżenie.

Zastanawiałsię,którywierzchowiecnależydoNaomi.Spojrzał
dalejizobaczyłsanki,rzędynart,anawetsaniekonne.

–Końniezawinił.Tobyłwypadek.Mógłsięzdarzyćpodczas

jazdy samochodem, spaceru po górach, łowienia ryb. Nie

możemy dopuścić do tego, żeby wypadki powstrzymywały nas
odżycianaszymżyciem.

TrystanwyprowadziłzboksukasztanarasyQuarterHorseze

strzałką na pysku, klepnął go w szyję i przekazał lonżę
Royce’owi.

–PoznaliśmysięjużzPhantomem–oznajmił.–Niepowinien

cięzrzucić.

–Dziękizawotumzaufania–odparłRoyce.
Pozwolił kasztanowi obwąchać swoją rękę. Wąsy wałacha

łaskotałymudłoń.

background image

ObejrzałsięnaTrystanaizobaczył,jakwyprowadzazboksu

szaregojabłkowitegokoniadlasiebie.

NastępnieTrystanwyciągnąłdwagrzebienieidwazgrzebła.

Royce energicznymi okrężnymi ruchami zaczął czyścić

imasowaćmuskularnełopatkiorazbokiPhantoma.

– Kiedy sytuacja z Jackiem się unormuje, chciałbym

zorganizować wspólne spotkanie obu rodzin – powiedział. –
Żebytylkoporozmawiać.

– Naomi potrafi być przekonująca, co? To negocjatorka

pierwszaklasa.

Po oczyszczeniu koniom kopyt przeszli do klimatyzowanej

siodlarni. Trystan wybrał dla Royce’a misternie wykonane

siodłokowbojskie,podkładkęiuzdę.

– Miałem okazję zobaczyć was wszystkich razem i byłem

świadkiem, jak rodziny się do siebie zbliżają. Pomyślałem, że
chciałbymdowiedziećsięczegoświęcejowaszejdziałalności.

Rozważał taki krok od chwili, kiedy przyjechali z Naomi do

Anchorage,aleterazsytuacjasięzmieniła.

Jeśli on i Naomi nie zostaną parą, trudno im będzie się

pracowałowjednejfirmie,nadodatekfirmierodzinnej.

Kiedy opuszczali siodlarnię, Royce położył dłoń na pośladku

Phantomanaznak,żejestprzynim,potemwprawnympłynnym
ruchem zarzucił mu na grzbiet podkładkę i siodło i zapiął
popręg.Nakonieczałożyłkoniowiuzdę.

–Przejedźmysięipogadajmy–rzekłTrystan.

Pierwszy wyszedł ze stajni. Jego jabłkowity wierzchowiec

zarżał,kiedymijaliRoyce’azPhantomem.

– To jakiś sprawdzian? Rozmowa kwalifikacyjna? – zapytał

Royce. – Jeśli tak, to czy nie powinniśmy znajdować się w sali

posiedzeńzarządu?

background image

Trystan,

już

w

siodle,

nie

sprawiał

wrażenia

skonsternowanego.Uniósłdwapalcedokapelusza.

– Nie lubię posiedzeń – odrzekł. – Powiedzmy, że nasza

wycieczka to wyzwanie. – Royce milczał, spokojnie dosiadając

konia. – Albo rytuał przejścia – Trystan zawiesił głos, spiął
obcasami konia. – Jeśli oczekujesz, że zostaniesz przyjęty do

naszejmenażerii.

–Wydajemisię,żeźlestawiaszsprawę–odparłRoyce.–Sam

zdecyduję,czychcędzielićsięswoimibadaniamizwasząfirmą
albojakąkolwiekinną.

Ścisnąłłydkamibokikonia.Phantomprzeszedłwkłus.
– Nie mówię o interesach. Mówię o tym, jak obie rodziny

dopasowująsiędosiebie.Możeniejestemtakimdyplomatąjak
cała reszta, ale skoro Naomi nie jest moją siostrą, raczej nie
strzelę cię w pysk. Dlatego zostałem wydelegowany, aby
wysondować,cozciebiezajeden.Uważam,żesięnadasz.

PotychsłowachTrystanruszyłpełnymgalopemprzedsiebie.

Wyzwanie.Niemaco!

Royce wykrzyknął komendę, Phantom puścił się w pogoń za

jabłkowitymijegojeźdźcem.Royceczuł,jakpędkoniaprzynosi

muodprężenie.Straszniedużoczasuminęło,odkądostatniraz
siedziałwsiodle.

Po przejechaniu ćwierci mili ubitym traktem między

drzewamikońTrystanaprzeszedłwkrótkigalop,potemzwolnił
do truchtu. Royce niechętnie – szybka jazda sprawiała mu

ogromną przyjemność – dostosował tempo do jego tempa. Był
ciekawy,cooznaczałkomentarzTrystana.

–Hm?–mruknął.
Aidennaskuterześnieżnymśmignąłoboknich.

– Co ty na to? – zapytał Trystan. – Nie masz nic do

background image

powiedzenia?

–Nieusłyszałempytania–odparłRoyce.
Oczywiściebyłtozjegostronyuniktaktyczny.

Trystan obejrzał się za siebie na rodzeństwo swoje i Naomi,

którezostawiliwtyle,potempochyliłsiędoprzodu.

– Czy ty i moja przyszła siostra przyrodnia spotykacie się? –

zapytał.

Pytanie było jak cios. Royce’owi przypomniała się kłótnia

z Naomi, lęk przed utratą jeszcze jednej kobiety, kobiety
oczekującej dziecka, które już wzbudzało w nim uczucia

ojcowskie.

–Nie–odparłkrótko.

– Jesteś oszczędny w słowach. To lubię. Dla nas wszystkich

jestoczywiste,żecośwasłączy.

– Nie za późno na odgrywanie starszego brata? – zapytał

RoyceoschleipogładziłPhantomaposzyi.

TrystanzgłośnymśmiechemobejrzałsięnaRoyce’a.
–Widać,żeniemaszrodzeństwa.
–Boniemam.
– Jeśli się z sobą spotykacie albo planujecie znowu się

widywać,postępujzniąostrożnie.Długoobcujęzkońmiiwiele
sięodnichnauczyłem.Naomitylkoudajetwardzielkę,apodtą
maskąkryjesięosobabardzowrażliwa,ogołębimsercu.

–Zauważyłem.
–Ijestjeszczedziecko,czegonieomieszkałeśroztrąbić.

Royce podrapał się po karku. Pamiętał, jaką pretensję miała

do niego Naomi o to, że ujawnił jej tajemnicę, zanim była
gotowasamaprzekazaćnowinęrodzinie.

– Jestem inteligentnym facetem. Wszystko, o czym mówisz,

jestdlamnieoczywiste.

background image

Albopowinnobyć.

– W porządku. Ale zanim się z nią zwiążesz, bądź pewny

jednego. Mój brat Chuck, ja i moi przyszli bracia przyrodni

mamy nad tobą przewagę liczebną. Pięciu na jednego. Że nie

wspomnęonaszejnajmłodszejsiostrze,którajestspokojna,ale
jeślitrzeba,potrafidowalić.

Do Royce’a dotarło nagle, że nie ma do czynienia z suchymi

danymianifaktami.Zaczynasłyszećsłowatak,jakgonauczyła

Naomi. Dostrzega niuanse. Odkrywa znaczenie formy, w jaką
ubranajesttreść.

„Przewaga liczebna” odezwało się echem w jego głowie.

Przewaga,czyliwidząwnimzagrożenie.Ajednocześniewciąż

traktują siostrę, dorosłą i samodzielną kobietę, jak nastolatkę
chorąnanowotwór.

Kierują nimi takie same szlachetne intencje co nim, kiedy

nalegał, aby jadła i odpoczywała. Nic dziwnego, że jej reakcja

była tak ostra i żywiołowa. Ciągle toczyła z rodziną walkę, by
przestali się nad nią trząść. Dusiła się w takiej atmosferze.
Chciałabyćtraktowanapoważnie.

Wiedziała,żejestsilnaipragnęła,abyonitowiedzieli.

Jak ją odzyskać? Jak udowodnić, że jest takim mężczyzną,

jakiegosilnakobietapotrzebujeipragnie?

Tym razem nie posłuży się liczbami i logiką. Musi sięgnąć

głęboko w siebie i wydobyć na powierzchnię to, co Naomi
pokazałamujakonajważniejsze,acojemuzawszeprzychodziło

zogromnymtrudem.

Bo Naomi to jego przyszłość. I jeśli chce ją zdobyć – a Bóg

świadkiem, że tak właśnie jest – musi zacząć kierować się
sercem.

background image

Chodząc tam i z powrotem po swoim lofcie, Naomi

bezskuteczniezmagałasięzproblemem,któryodkilkugodzin
nie dawał jej spokoju. Dręczyło ją poczucie winy, że sprawy

z Royce’em przybrały taki obrót. Wspomnienie pełnego

pretensji tonu, jakim się do niego zwracała, rozdzierało jej
duszę. Warczała na niego, bo się zlękła, bo była przerażona

odkryciem,że

KochaRoyce’a.

No tak. Miłość przepełniała jej serce. Powinna odczuwać

ulgę, a jednak jej potrzeba partnerstwa na równych zasadach,

bycia otoczoną opieką, lecz nie przytłoczoną troską, rodzi
konflikt. Jak naprawić stosunki i rozwiązać problem? Jak

sprawić,byRoycejązrozumiał?

Czyonwogólejestwstaniezrozumieć?
Wszystko zależy od niego. Czy zechce się z nią zobaczyć po

kłótni?

Kolejna runda po mieszkaniu nie przyniosła inspiracji. Jaki

ułożyć plan? Nic nie przychodziło jej do głowy. Usiłowała
wyobrazić sobie ich rozmowę, lecz wszystkie przeprosiny
brzmiałyokropniebanalnie.

Postanowiła zaczekać. Może później coś wymyśli? Nagle

zadzwoniłakomórka,którącałyczasściskaławdłoni.Spojrzała
nawyświetlaczisercezabiłojejmocniej.

Royce. Zapomniała, że wprowadził swój numer do jej

telefonu. Na dodatek to nie miała być zwykła rozmowa, ale

rozmowawideo.

Nicizdopracowaniajakiegośplanu.
Naomi wygładziła włosy, dla uspokojenia zrobiła głęboki

wdech, potem wydech, i dopiero po chwili dotknęła ekranu.

Spojrzałynaniąciemne,płonąceżaremoczyRoyce’a.

background image

Natychmiastpożałowała,żeniezrobiławięcejuspokajających

oddechów.

–Cześć.Zostawiłeścośtutaj?–odezwałasiępierwsza.

Uśmiechnąłsiękącikiemust.

–Prawdęmówiąctak.
Serceprzestałojejbić.Ajużmiałanadzieję.

– Co to jest? – zapytała. – Powiedz, gdzie szukać, to znajdę

izostawięukogośzesłużbydoodebrania.

–Właściwietoniejestcoś,comożnazostawićdoodebrania.
Naomi wpatrywała się w twarz Royce’a. Kiełkowała w niej

nadzieja,leczbałasiępowiedziećzadużo.

–Niebardzorozumiem.

Uśmiech Royce’a, tym razem szeroki, sprawił, że serce jej

zamarło.

–Wyjrzyjprzezokno.
Przezokno?Naomipodeszładobalkonuioniemiała.

Royce stał na śniegu z Tessie u boku. Wysoki, przystojny, na

tle drzew lśniących w słońcu wyglądał jak na filmie. Przyszedł
do niej! Spojrzała na ekran i zastanawiała się, dlaczego nie
rozpoznaławidokuzwłasnegookna.Niemogłauwierzyć,żepo

tym, co między nimi zaszło w szpitalu, po tym, jak go
odepchnęła,jednakjesttutaj.

Tessie zaszczekała raz, potem drugi, wyrywając Naomi

zzadumyizmuszającdospojrzenianaekran.Pełnanadziei,że
odnajdąto,cowspólnieodkryliwigloo,zapytała:

–Zamierzasztamstaćczywejdziesznagórę?
– Miałem zamiar wejść, ale mam inną propozycję. Mogłabyś

zejść na dół, żebyśmy porozmawiali o tym, co zostawiłem
uciebiewmieszkaniu?Poszedłbymnagórę,alejestempewien,

że skończylibyśmy w łóżku, a są sprawy, które musimy

background image

przedyskutować.

Jego szelmowski uśmiech świadczył, że to, co chce jej

powiedzieć,towłaśniesłowa,jakieonapragnieusłyszeć.

–Jużidę.

Potykającsięowłasnenogi,naciągnęłaparkę,ciepłebutydo

chodzenia po śniegu i grube rękawice na baranku. Zjechała

windąnadół,jaknaskrzydłachwybiegłazdomunaspotkanie
Royce’a.

Księcia z bajki. Na jej widok Tessie zamachała ogonem,

wzbijającwgóręśnieżnypuch.

Naomiprzechyliłagłowęizatoczyłarękąwokół.
–Gdziebyłeś?

– Tutaj. Przyjechałem po Tessie, ale wybrałem się

zTrystanemnaprzejażdżkękonną.Dziękitemuzyskałemczas
na przemyślenie wszystkiego i spojrzenie na wiele spraw
z nowej perspektywy. – Wyciągnął do Naomi rękę. – Masz

ochotęprzejechaćsięsaniami?Będziemymogliporozmawiać.

Radość rozsadzała jej serce. Magiczny pomysł, tym bardziej

zaskakujący,żewyszedłodnaukowcasamotnikatwierdzącego,
żesensemjegożyciajestpraca.

–Umieszpowozićsaniami?
Pytanieczystoretoryczne.Roycewzruszyłramionami.Zjego

oczubiłapewnośćsiebie.

– W Teksasie powoziłem wozem konnym. Mam nadzieję, że

zasada jest taka sama, a jeśli nie, liczę na moją towarzyszkę,

rodowitąAlaskankę,żemipokaże.

Mówi serio? Bał się, że spadnę z balkonu, a teraz daje mi

powozićsaniami?

– Naprawdę pozwolisz mi powozić? – zapytała, powoli

wymawiając słowa, jak gdyby chciał się upewnić, że Royce

background image

rozumieukryteznaczeniepytania.

Onamusiałaczuć,żeRoycewierzywjejsiłęiumiejętności.
–Oczywiście.Starałemsiędaćcicośdozrozumienia,alena

wypadek, gdybyś tego nie zauważyła, wyjaśniam, że po sferze

uczućnieporuszamsiętakdobrzejakposferzenauki.–Znowu
wyciągnąłdoniejrękę.–Alepróbuję.

TymrazemNaomipodałamurękęirazemprzeszlidostajni.

Śniegskrzypiałimpodstopami.

Jużzdalekazobaczyłastaroświeckiesanieojcaizaprzęgnięte

do nich dwa konie pociągowe, Marsa i Jupitera. Wsiadła

i rozłożyła koc. Czekała, aż Royce odwiąże konie. Ogarniało ją
corazsilniejszepodniecenie.Sercebiłojejszybciej.

RoycewsiadłdosańzTessieprzyklejonądonóg.Oddałlejce

Naomi. Gdy cmoknęła, konie ruszyły. Sanie nabierały tempa,
sunącpoczystymśniegu.

Słońcechyliłosiękuzachodowi.Pięknokrajobrazuzapierało

dechwpiersiach.Domeknadrzewie,gdziejakodzieckobawiła
się z braćmi i siostrami, wywołał lawinę wspomnień. Głos
Royce’aprzywróciłjądorzeczywistości.

–Sąjakieświadomościoojcu?

–GodzinętemurozmawiałamzDelaney.Spałdobrze.Wyniki

maświetne.Ciśnieniekrwiwnormie.

Czegochciećwięcej?Rodzinabyładlaniejwszystkim,darem

niebios. Wkrótce przybędzie nowy członek, jej dziecko.
ARoyce?

Nasamąmyśloblałająfalagorąca.
–Toświetnewieści.Znakomite.
Mocniejścisnęłalejce.
– Przepraszam, że byłam dla ciebie taka nieuprzejma

wszpitalu.

background image

– Nie masz za co przepraszać. Podczas przejażdżki

zTrystanemcośzrozumiałem.

–Mianowicie?

Naomi dwukrotnie szarpnęła lewymi lejcami, konie skręciły.

Terazjechalijejulubionatrasąprzezlas.

– Przybraliśmy tak szybkie tempo, że nie zdążyliśmy się

poznać, nie wyczuwamy, co kieruje naszym zachowaniem –
oświadczyłRoyceipołożyłrękęwrękawicynakolanieNaomi.

Odwróciła głowę i spojrzała na niego. Widząc, że nie może

skupić całej uwagi na kierowaniu saniami, pozwoliła koniom

zwolnić, aż same się zatrzymały. Tessie natychmiast dała susa
prostowgłębokiśnieg.

– W porządku, wiem, co chcesz powiedzieć – odrzekła,

siadając bokiem, aby móc patrzeć Royce’owi w oczy. – Czyli
rozumiesz,dlaczegowszpitalubyłamtakapodminowana?

– Rozumiem. – Ujął jej dłoń. – Powiedziałaś, że czułaś się

przytłoczona troską i opieką, jaką rodzina cię otaczała, ale ja
niesłuchałeminiewyciągałemwniosków.

–Zatozachowałeśsięrozsądnie.Teraztowidzę.Iwidzę,że

staraszsięuporaćzwłasnątraumązprzeszłości.

– Wiesz, przez co przeszedłem, tak samo jak ja wiem, przez

co ty przeszłaś. Ale w pełni zaufać sobie? Do tego potrzeba
czasu.

–Czytoznaczy,żechceszspróbować?
Pragnęła usłyszeć od Royce’a jasną deklarację, upewnić się,

że dobrze go zrozumiała. I chyba chciała również po prostu
delektowaćsięjegosłowami.

–Tak,właśnietopowiedziałem.
Słowa proste, ale szczere i bezpośrednie, takie jak on sam.

Pozostawałajeszczetylkojednakwestia.

background image

–Mimożejestemwciąży?–zapytała.

– Tak. Pamiętam, że to ja ogłosiłem tę nowinę, chociaż ty

sama powinnaś to zrobić. Przepraszam, że pozbawiłem cię tej

radości. Nie bez powodu nazywają mnie odludkiem. Relacje

międzyludzkie, sztuka porozumiewania się, nie są moją mocną
stroną.

– W tej chwili świetnie ci idzie. Gwoli sprawiedliwości, sama

źlezaczęłam,boniebyłamuczciwawobecciebie.–Teraz,kiedy

go lepiej poznała, szanowała, kochała, czuła jeszcze większe
wyrzuty sumienia. – Powinnam była być z tobą szczera. Ty

zachowałeś się wręcz wspaniałomyślnie w stosunku do mojej
rodzinyiwstosunkudomnie.Wybaczyłeśmi.

–Miałaśpowody,żebypostępowaćtak,jakpostępowałaś.Co

jakco,alelogikęrozumiemdoskonale.

Naomi roześmiała się cicho. Odczuła ulgę. Cieszyła się, że

mimo śnieżycy podjęła wyprawę do igloo w lesie, bo poznała

tegowspaniałegomężczyznę.

–Dzięki.Uczyniłeśmnieszczęśliwą.
– Tak łatwo uczynić cię szczęśliwą? – Royce zaczął się z nią

droczyć.

–Todobrypoczątek.–Ujęłajegodłonie.–Powiedz,cociebie

uszczęśliwia?

–Kochanieciebie.
Zamrugała powiekami, aby strząsnąć z rzęs płatki śniegu.

Zlękłasię,żesięprzesłyszała.Jeszczenigdyniktspozarodziny

nie powiedział jej, że ją kocha. A jeśli powiedział, to bez
romantycznego podtekstu. Już się nawet pogodziła z myślą, że
miłość nie będzie jej dana. A gdy samotnie jechała do kliniki
rozpocząćstaraniaodziecko,niewyobrażałasobiepodobnego

szczęścia.

background image

Wzruszenie ją dławiło. Przełknęła ślinę i chcąc jeszcze raz

usłyszećjegowyznanie,zapytała:

–Copowiedziałeś?

– Powiedziałem, że cię kocham, Naomi. Od pierwszej chwili,

kiedycięzobaczyłemtrąbiącąnaniedźwiedzia,przysłoniłaśmi
świat. – Jego promienny uśmiech ją olśnił. – Wciąż usiłuję

rozpracować wiele szczegółów, jak się dopasujemy do siebie
jako para, ale wiem, że to, co nas połączyło, jest cudowne

i wyjątkowe. Pragnę, abyśmy budowali wspólną przyszłość.
Razemzdzieckiem.Nadążasz,czymówięzaszybko?

– Nie za szybko. W sam raz. – Naomi pogładziła go po

policzku.–Układałamlistęimion,alesięzastanawiam,czynie

zechceszzrobićtegozemną?

Roycepocałowałwnętrzejejdłoni.
– Bardzo tego chcę. – Spojrzenie, jakie jej posłał, było pełne

uczucia.Objąłjąiprzytulił.–Oczymmyślisz?

WobjęciachRoyce’aporazpierwszy,odkądsięgałapamięcią,

poczuławewnętrznyspokój.Jużniemusipędzić,niemusistale
miećsięnabaczności.Nie.Wjegoramionachjestbezpieczna.
Jakwdomu.

– Właściwie – zaczęła – żałuję, że nie przygotowałam dla

ciebie pięknej przemowy. W końcu przemawianie to moja
specjalność. Jedyne słowa, jakie mi przychodzą do głowy to że
jateżciękocham.

Roycepocałowałjejskrońiszepnął:

–Mnietowystarczy.

background image

EPILOG

Dwatygodniepóźniej

Naomi Steele nie była naiwna. Życie nie szczędziło jej

trudnych doświadczeń, postawiło przed nią wiele wyzwań,
nauczyłomądrości,adziękiRoyce’owijużnienużyło.

Siedziała na kanapie w szklanym igloo, gdzie się poznali,

i przytulona do jego boku pisała na komputerze. Royce kupił

dlanichigloojakoschronienieodzgiełkurezydencjiSteele’ów.
Przezszklanydachwpadałodośrodkasłońce.

Naomi i Royce budowali swój związek i przyszłość. Badania

Royce’a okazały się bezcenne dla Alaska Oil Barons.

Poprzedniego dnia Royce towarzyszył Naomi podczas wizyty
kontrolnej w klinice i zadeklarował, że chce być obecny przy
najbliższym badaniu USG. Jego entuzjazm był szczery i Naomi
kochałagozatojeszczemocniej.

Pogładziłjejwłosy,potemobjąłramieniem.
–Jaksięczujesz?–zapytał.
– Mam wrażenie, że tyję z prędkością światła. – Podniosła

głowęznadklawiaturyiuśmiechnęłasiędoniego.–Alejestem
szczęśliwa.

–Ucieszyłemsię,jakzobaczyłemtwojegoojcajużnanogach.
JackSteelebyłniecierpliwympacjentem,alekarniepoddawał

się rehabilitacji. Jeannie podtrzymywała go na duchu. Delaney
równieżaktywniewłączyłasięwopiekęnadojcem.

NaomipogładziłaRoyce’apopoliczku.

background image

– Mówiłam ci już, jak wiele dla mnie znaczy, że jesteś przy

mnie?

– Bycie przy tobie to nie aż taki ciężki obowiązek – odparł,

całującją.–Nadczympracujesz?

– Broderick przesłał mi zaproszenie, jakie nasza firma

otrzymała od organizacji ekologicznej. Chodzi o pozyskanie

funduszy na ochronę dzikiej przyrody. Latem planują dużą
imprezę. Chcą wiedzieć, kto będzie nas reprezentował, bo

ojciec jest wyłączony z powodu rehabilitacji, a Jeannie go nie
opuszcza.

– Na szczęście jest w kim wybierać i w waszej rodzinie,

i w rodzinie Mikkelsonów. Chociaż Aiden odpada, bo jest za

młody,aTrystanchybaniepalisiędotegozadania.

– Broń Boże! Świetnie zarządza ranczem, ale nie nadaje się

dopokazywania.

Przerwałjejdzwonekkomórki.Nawyświetlaczupojawiłosię

nazwiskolekarzazklinikiinvitro.

Naominacisnęłaprzyciskodbioruiwłączyłagłośnik.
–Tak?Słucham?
–PaniSteele?TusekretarkadoktoraOdella.

–Tak?–UmysłNaomipracowałnanajszybszychobrotach.

–Cośniewporządkuzciśnieniem?

– Och, nie. Ciśnienie ma pani idealne. – W głosie kobiety

brzmiałaradosnanuta.–ChcielibyśmyzaprosićpaniąnaUSG.
Badaniekrwiwskazujeciążębliźniaczą.

–Ciążębliźniaczą?–Roycepowtórzyłjakecho.
Oszołomiona Naomi słowa z siebie wydobyć nie mogła.

Przełknęła ślinę i spojrzała na Royce’a. Uśmiechał się od ucha
doucha.

Naomipołożyłasobiedłońnabrzuchu.

background image

–Bliźnięta–szepnęławkońcu.

Nie powinna być zaskoczona. Bliźnięta zdarzały się w jej

rodzinie,

a

przy

zabiegu

in

vitro

zawsze

istnieje

prawdopodobieństwociążymnogiej.

Pielęgniarkapodałajejterminwizyty,któryRoycezanotował

wtablecie.

–Musimytouczcić–oświadczyłposkończonejrozmowie.
OpuszkamipalcówprzesunąłporamieniuNaomi.Przebiegłją

dreszczpodniecenia.

–Maszpomysłjak?

Palce Royce’a powędrowały niżej, musnęły bok, pierś

izatrzymałysięnaudzie.

–Lody.
–Lody?
– Razem. W łóżku. Nago. Po dwie kulki, bo mamy dwa

powodydoświętowania.

–Uhm–mruknęła,poddającsiępieszczotom.–Prowadź.
–Całaprzyjemnośćpomojejstronie.
Roycewziąłjąnaręceiprzeniósłnałóżko.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mann, Catherine 5 Sterne für die Leidenschaft(1)
Mann Catherine Kochanka z charakterem
1050 Mann Catherine Gorąca kampania
Mann, Catherine Lass es endlich Liebe sein
GR1003 Mann Catherine Goraca wyspa
Mann, Catherine Im Bann des Prinzen
947 Mann Catherine W świecie biznesu 01 Papierowe małżeństwo (Gorący Romans 947)
Mann, Catherine Nur ein einziges Mal
Mann, Catherine Ein letztes Mal
Mann Catherine TRZYDZIEŚCI DNI ROZKOSZY
Mann, Catherine Flitterwochen mit dem Millionaer
0925 Mann Catherine Hudsonowie z Hollywood 05 Utalentowana aktorka
1126 DUO Mann Catherine Brakuje mi ciebie
Pod urokiem milionera Catherine Mann ebook
Catherine Mann Seks na pozegnanie
namietnosci, Filozofia
Falke ?r Mann im Nebel

więcej podobnych podstron