164 Stephanie James Cena miłości

background image

STEPHANIE JAMES

Cena miłości

1

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Adena była dwudziestoośmioletnią kobietą o

turkusowych w oczach i raczej interesującej niż pięknej

twarzy, obramowanej długimi do ramion ciemnoblond
włosami. Ot, miła i atrakcyjna, ale zupełnie zwyczajna

kobieta. Tylko wyjątkowo bystry obserwator dostrzegłby
siłę charakteru i inteligencję na jej sympatycznej twarzy.

Stała przy oknie skąpo oświetlonego gabinetu i

bezmyślnie patrzyła na Zatokę San Francisco. Oddalone

światła wielkiego miasta połyskiwały w mroku jak
fantastyczny naszyjnik olbrzyma. Z okna eleganckiego,

położonego na skarpie domu rozciągał się widok na
osiedle Sausalito, leżące na północnym krańcu mostu

Golden Gate.

Bardzo tu ładnie, ale w San Francisco też mi się

podoba, pomyślała Adena i uśmiechnęła się do siebie. Z
rozkoszą tam wrócę, jak tylko załatwię tę sprawę.

Sprawa, z którą przyjechała do Sausalito, była wyjątkowo
nieprzyjemna. Adena pragnęła pozbyć się kłopotu i czym

prędzej wrócić do domu.

Dopiero tam spokojnie zastanowi się nad

wszystkimi zmianami. Jeszcze tylko ta jedna rozmowa z
Holtem Sinclairem i można będzie przekreślić przeszłość

2

background image

grubą kreską, a potem zastanowić się nad przyszłością.

Adena tak głęboko zatonęła we własnych myślach, że
nawet nie usłyszała, kiedy otworzyły się drzwi gabinetu

- Czy panna West? - zapytał mężczyzna, który

wszedł do w pokoju. Zapalił światło i uważnie przyglądał

się Adenie. - Nazywam się Holt Sinclair. Podobno chciała
się pani ze mną widzieć.

Adena skinęła głową. Zupełnie inaczej wyobrażała

sobie tego człowieka. Sądziła, że będzie znacznie starszy,

tymczasem Holt Sinclair mógł mieć co najwyżej
czterdzieści lat. Sprawiał wrażenie bezlitosnego

twardziela. Świdrował ją wzrokiem, jakby chciał
odgadnąć najskrytsze myśli dziewczyny.

Adena poczuła się nieswojo. Szybko wytłumaczyła

sobie, że miała okropny dzień, że to wcześniejsze

wydarzenia spowodowały jej zdenerwowanie i że
obecność tego mężczyzny nie ma z tym nic wspólnego.

Po raz pierwszy też dziewczyna zwątpiła w to, czy
dobrze zrobiła, przyjeżdżając do Holta Sinclaira.

Może ta rozmowa wcale nie była konieczna? Może

on wcale nic chce, żeby ktokolwiek przed czymkolwiek

go ostrzegał? Holt Sinclair wyglądał jak człowiek, który
istotnie nic potrzebuje niczyjej pomocy. Miał prosty nos,

ostro zarysowany podbródek i delikatne zmarszczki
wokół ust i oczu.

Na pewno nie był przystojny, za to określenie

„doświadczony mężczyzna" doskonale do niego

pasowało. Flanelowa koszula i luźne spodnie pozwalały

3

background image

się domyślać ukrytych pod ubraniem muskularnych

ramion i płaskiego brzucha. Krótko mówiąc, Holt Sinclair
zrobił na Adenie duże wrażenie.

Hola, skarciła samą siebie. Przyjechałaś tu w

interesach i już nigdy więcej nie spotkasz tego człowieka,

a więc do rzeczy.

- Tak, to ja jestem Adena West - powiedziała.

- Tyle wiem od mojej gospodyni. Proszę spocząć.
Wskazał dziewczynie pomalowane na czerwono

krzesełko. Sam usiadł w czarnym, skórzanym fotelu za
równie czerwonym jak krzesełko biurkiem.

- Bardzo przepraszam, że nachodzę pana w domu -

zaczęła Adena ale pańska sekretarka powiedziała mi, że

nie zastanę pana w biurze.

- A sprawa, z którą pani do mnie przyszła, nie

może czekać? - dokończył za nią domyślnie.

- Raczej nie. Widzi pan, ja pracuję... - Adena

zawahała się, ale jednak postanowiła nie informować
Sinclaira o tym, że właśnie zrezygnowała z pracy. Pracuję

w Carrigan Labs.

- O! U konkurencji. Czyżby Brad Carrigan znalazł

się w tak rozpaczliwej sytuacji, że próbuje mnie
przekupić? - zakpił Sinclair.

- Panie Sinclair - powiedziała Adena cicho.
Pożałowała swojej decyzji. Należało pozostawić

tego człowieka własnemu losowi.

4

background image

- Delikatnie mówiąc, mam za sobą bardzo ciężki

dzień. Nie przyjechałam tu po to, żeby wysłuchiwać
niewyszukanych męskich żarcików.

- To znaczy, że nie występuje pani w roli łapówki.

Szkoda. Coś mi mówi, że urozmaiciłaby pani mój szary i

nudny dzień pracy. - Sinclair wstał zza biurka i podszedł
do znajdującego się w rogu pokoju czarnego barku. -

Ponieważ chce pani ze mną rozmawiać o mniej
interesujących sprawach, możemy przynajmniej

przeprowadzić tę rozmowę w cywilizowanych
warunkach. - Nalał brandy do dwóch małych

szklaneczek. Jedną z nich podał Adenie.

Przyjęła ją bez namysłu, wiedząc, że odmowa

przedłużyłaby niepotrzebnie jej pobyt w tym czarno-
czerwonym gabinecie. Nie miała jednak zamiaru pić

alkoholu. Postawiła szklaneczkę na stoliku.

- To znakomita brandy. Naprawdę - zachwalał

Sinclair.

- Wierzę panu, ale nie przyjechałam tu na

towarzyską pogawędkę. Jeżeli nie ma pan nic przeciwko
temu, panie Sinclair...

- Proszę mówić do mnie: Holt.
- Dziękuję - odrzekła automatycznie, chociaż forma,

w jakiej miała się zwracać do tego mężczyzny, była
zupełnie nieistotna. Widzieli się przecież pierwszy i

ostatni raz w życiu. - Jeśli nie masz nic przeciwko temu,
chciałabym wreszcie przejść do rzeczy. Od roku pracuję

w Carrigan Labs jako księgowa i...

5

background image

- Czy Carrigan wie, że tu jesteś? - przerwał jej Holt.

- Nie.
- Tak właśnie myślałem. Słucham dalej.

- A więc jak mówiłam, od roku pracuję w tamtej

firmie jako księgowa - ciągnęła. - Ostatnio pojawiły się

dosyć dziwne wydatki, które budzą wątpliwości w
normalnie funkcjonującym przedsiębiorstwie...

- Księgowy zawsze wypatrzy trudne do

wyjaśnienia wydatki. - Sinclair uśmiechnął się krzywo.

- Będę się streszczać, panie Sinclair.
- Holt - poprawił ją.

- O ile zdołałam się zorientować, te nadzwyczajne

wydatki były przeznaczone na, nazwijmy to, „płacę" dla

jednego z wysoko postawionych pracowników pańskiej
firmy. - Adena spodziewała się, że zaszokuje Sinclaira

swoją rewelacją, on tymczasem wypił łyk brandy i
najspokojniej w świecie czekał na dalszy ciąg

opowiadania.

- Ja... - dukała Adena, trochę zbita z tropu. -

Właściwie nic mam na to żadnych konkretnych
dowodów... Chyba rozumiesz. Żeby je zdobyć,

należałoby przeprowadzić dokładne śledztwo, ale i tak
było tego dosyć, żeby... żebym poszła do szefa na

rozmowę.

- Powiedziałaś o swoim odkryciu Bradowi

Carriganowi?

6

background image

- Moim bezpośrednim przełożonym jest Jeff, a nie

Brad. - Adena wciąż miała w pamięci tamtą niemiłą
scenę.

Zakończyła się ona nie tylko zwolnieniem jej z

pracy, ale także zerwaniem znajomości, która miała

szansę przerodzić się w trwały związek. Dziewczyna
właściwie sama nie wiedziała, czy bardziej zdenerwowała

ją nieuczciwość Jeffa w prowadzeniu interesów, czy też
fakt, że wcześniej nie dostrzegła w nim tej podłej cechy.

- Co na to Jeff Carrigan? - zapytał cicho Holt.
Adena dopiero teraz poczuła, że jego ciepły głos

wprawiają w drżenie. Nie wiadomo dlaczego przywiódł
jej na myśl mroczne głębiny oceanu. Może zmęczony

umysł w ten sposób sygnalizował niebezpieczeństwo?

- Potwierdził... Nie chciałabym wdawać się w

szczegóły. Proszę przyjąć do wiadomości, że Carrigan
Labs wypłaciła jednemu z pracowników Sin Tech kilka

tysięcy dolarów. O ile zdołałam się zorientować, osoba ta
zatrudniona jest w dziale produkującym cienkie powłoki.

Moim zdaniem, sprzedaje konkurencji pańskie tajemnice
przemysłowe.

Adena odetchnęła z ulgą. Najgorsze miała już za

sobą. Przygnało ją tutaj silne poczucie obowiązku.

Obowiązek wypełniła i wreszcie mogła spokojnie wrócić
do domu.

Holt wpatrywał się w swoją szklankę, jakby w

bursztynowej brandy szukał odpowiedzi na nurtujące go

pytania.

7

background image

- Mówiłaś, że Brad Carrigan nic nie wie o twojej

wizycie u mnie - odezwał się wreszcie, przeszywając
dziewczynę ostrym jak szpilka spojrzeniem. - Czy jego

synowi także o tym nie mówiłaś?

- Też nie.

- Rozumiem. Chciałbym jednak usłyszeć, jak młody

Carrigan zareagował na postawione mu zarzuty.

- Wolałabym o tym nie rozmawiać.
- Trudno. W każdym razie po rozmowie z nim

postanowiłaś przyjechać do ranie. - Holt ze
zrozumieniem skinął głową.

- Przyjechałam tu, ponieważ uważam, że masz

prawo wiedzieć o istnieniu nieuczciwej konkurencji.

- Bardzo chwalebny uczynek. Naprawdę nie chcesz

nawet spróbować brandy, Adeno?

Dziewczyna popatrzyła na stojącą przed nią pełną

szklankę. Z ociąganiem sięgnęła po trunek i posłusznie

upiła łyczek z kryształowego naczynia.

- Rozumiem, że księgowa rozmawiająca o finansach

musi zachować trzeźwy umysł - skomentował jej
wstrzemięźliwość Holt. - Tym razem jednak nie ma się

czego obawiać. Masz do czynienia z uczciwym facetem.

- Jestem przekonana, że tak jest w istocie, ale

chciałabym wreszcie wrócić do domu. Przykro mi, że nie
zdołałam ustalić nazwiska zdrajcy, ale może i bez tego

uda ci się zlikwidować przeciek. - Adena wstała
szczęśliwa, że upiorny dzień, jeden z najgorszych w jej

życiu, wreszcie dobiegł końca.

8

background image

Lekko szumiało jej w głowie. Pomyślała sobie, że

nawet malutki łyczek alkoholu to dla niej tego wieczoru
zbyt duża dawka.

- Nic martw się. - Holt także podniósł się z miejsca.

Znam nazwisko człowieka, który sprzedaje tajemnice

produkcji Sin Tech.

- Co takiego? - Adenę po prostu zatkało.

- Zapewniam cię, że mimo to cieszę się, że

przekazałaś mi informację. Usiądź, proszę i napij się ze

mną.

Adena nic wierzyła własnym uszom. Tyle

przykrych rzeczy się dziś wydarzyło, tyle poświęcenia
kosztowała ją wizyta u Sinclaira, a on tymczasem

spokojnie oświadcza, że o wszystkim wiedział.

Usiadła i sięgnęła po szklankę z alkoholem. Tym

razem pozwoliła sobie na potężny łyk bursztynowego
trunku.

- Nie musisz wypijać wszystkiego na raz -

zażartował Holt.

- Wiedziałeś! - rzuciła Adena oskarżycielskim

tonem. - Ty o wszystkim wiedziałeś!

- Nasz zdrajca jest inżynierem. Pracuje w

laboratorium, zajmującym się udoskonalaniem cienkich

powłok lakierniczych - wyjaśnił Holt. - Od trzech
miesięcy przekazuje informacje do Carrigan Labs.

Naprawdę szybko odkryłaś całą sprawę. Moje gratulacje.
Musisz być bardzo dobrą księgową.

9

background image

- Kiedy? Jak ci się udało trafić na jego ślad? - pytała

Adena.

- Przyłapałem go prawie zaraz, jak tylko zaczął.

Postanowiłem nie przerywać tego procederu, dopóki nic
zdobędę wystarczających dowodów, żeby zwolnić tego

człowieka. Oczywiście natychmiast został odsunięty od
wszystkich naprawdę ważnych badań.

- A więc niepotrzebnie przyjechałam - uśmiechnęła

się gorzko Adena. - Przepraszam, że zepsułam ci wieczór.

- Ależ naprawdę jestem ci wdzięczny. - Sinclair nie

odrywał oczu od dziewczyny. - Bardzo chciałbym jakoś ci

to okazać.

- To nic wielkiego.- Adena zwietrzyła grożące jej

niebezpieczeństwo. - Zrobiłam tylko to, co uważałam za
słuszne. Teraz jednak chciałabym wrócić do domu.

- Jadłaś obiad? - zapytał Holt, jakby odgadł, że

wypita na pusty żołądek brandy mocno szumi w głowie

gościa.

- Nie miałam czasu. Najpierw przyjechałam tutaj.

Chciałam jak najprędzej załatwić tę sprawę i o wszystkim
zapomnieć.

- Wyobrażam sobie. Czy po raz pierwszy robisz coś

takiego?

- Można to tak nazwać - odrzekła po chwili

wahania, chociaż nie potrafiła zrozumieć, o co mu chodzi.

- Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy. - Holt ze

zrozumieniem pokiwał głową. - Na dodatek okazało się,

że twoje informacje wcale mnie nic zaskoczyły. Mimo to

10

background image

bardzo cię proszę, żebyś została i zjadła ze mną małe co

nieco. Wprawdzie moja gospodyni już wyszła, ale ona
zawsze zostawia mi takie porcje, że można by nimi

nakarmić pułk wojska. Zresztą po takiej ilości mocnego
alkoholu nie powinnaś siadać za kierownicą.

Holt wstał zza biurka i zanim Adena na dobre

zorientowała się w sytuacji, już prowadził ją przez hol do

dużej, nowocześnie urządzonej kuchni. Tutaj także
dominowała czerwień, urozmaicona białym połyskiem

podłogi i nielicznymi czarnymi drobiazgami.

- To naprawdę bardzo miłe, panie Sinclair - broniła

się Adena - ale ja nie mogę...

- Bzdura. Nigdy nie bywam miły. Poza tym

zapomniałaś chyba, że mówimy sobie po imieniu. - Holt
puścił ramię dziewczyny i podszedł do piekarnika. - Co

my tu mamy? - mruczał. - A, zapiekanka! To znaczy, że
gdzieś jest schowana sałatka. - Otworzył lodówkę. - Tak

właśnie myślałem uśmiechnął się. - Czy zechciałabyś
podać talerze? Są w tamtej szafce.

Adena znalazła talerze i posłusznie ustawiła je na

czarnym kuchennym stole. Nie potrafiła znaleźć żadnego

logicznego wykrętu, żadnego powodu na tyle istotnego,
żeby wyjść z tego domu. Zdołała nawet przekonać samą

siebie, że mała przekąska dobrze jej zrobi.

- Najpierw coś zjemy, a potem dokończymy naszą

rozmowę o interesach. - Holt usadowił się obok niej przy
stole i nakładał zapiekankę.

11

background image

- Nie bardzo jest o czym rozmawiać. - Adena

wzruszyła ramionami.

- Nic podobnego - uśmiechnął się z wyższością

Holt. - Musisz wierzyć w siebie, bo inaczej do niczego w
tej branży nie dojdziesz.

- Nie bardzo rozumiem, o czym ty mówisz.

Mógłbyś mi wyjaśnić?

- Nieważne. Porozmawiamy o tym po obiedzie.

Nałóż sobie sałatki i opowiedz mi coś o sobie - poprosił

Holt.

- A po co?

- Chciałem tylko okazać ci uprzejmość.
- Rozumiem. No więc mieszkam w San Francisco,

lubię dobre jedzenie i bardzo rzadko chodzę do kina.
Wolę czytać książki. Wystarczy? A może chcesz się

jeszcze dowiedzieć, spod jakiego jestem znaku i na kogo
głosowałam w ostatnich wyborach?

- Widzę, że masz ostry język.
- Przepraszam - Adena westchnęła ciężko. - Jestem

u kresu sił.

- Już ci mówiłem, że to rozumiem. Przestań się

denerwować. Wszystko będzie dobrze - pocieszył ją Holt.
- Co wolisz na deser: mus czekoladowy czy placek

cytrynowy?

- Twoja gospodyni bardzo o ciebie dba.

- Nie ma innego wyjścia. Płacę jej tyle, że nie

mogłaby inaczej.

12

background image

- Odnoszę wrażenie, że dostajesz to, za co płacisz. -

Adena zdobyła się na taką samą chłodną obojętność, jaką
w tej sprawie zaprezentował gospodarz.

- Ja też tak uważam. W ogóle jestem szczęściarzem.

Stać mnie na to, żeby zapłacić za wszystko, czego chcę

albo potrzebuję pochwalił się.

- Moje gratulacje - wymamrotała Adena z ustami

pełnymi sałatki.

- Dziękuję. No wiec, co wybierasz: ciasto czy mus

czekoladowy?

- Poproszę o ciasto.

- Wreszcie trochę lepiej wyglądasz. - Holt

przyglądał jej się zadowolony.

- Nie wiedziałam, że wyglądałam jak wiedźma. -

Tym razem Adena trochę się rozzłościła.

- Aż tak źle nic było. - Holt zaśmiał się donośnie.

Wstał od stołu i zebrał talerze. - Chodź, zjemy deser w

pokoju. - Nie czekając na Adenę, wziął talerzyki z ciastem
i wyszedł z kuchni.

Adena znów nie miała innego wyjścia, jak tylko

podążyć za nim. Bardzo głupio się czuła. Zdawała sobie

sprawę, że zachowuje się jak wierny piesek. Dopiero teraz
przypomniała sobie o własnym psie. Miała nadzieję, że

sąsiadka nie zapomniała wyprowadzić Maksa na spacer.

- Z czego się śmiejesz? - zapytał Holt, ustawiając

talerzyki na szklanym stoliku, stojącym przed wielką
kanapą z czarnej skóry.

13

background image

- Właśnie sobie pomyślałam, że kiedy mój sznaucer

plącze mi się pod nogami w nadziei na smaczny kąsek,
czuje pewnie to samo co ja, idąc za tobą.

- Psy także mają swoją cenę - Holt zaśmiał się

ciepło. - Tak jak wszystko i wszyscy na tym świecie. W

przypadku psów jest to jedzenie.

- Coś mi się wydaje, że doprowadziłeś do perfekcji

swój kapitalistyczny pogląd na świat.

- A ja odnoszę wrażenie, że twój ogląd świata aż

tak bardzo nie różni się od mojego.

- Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, co miało znaczyć

to ostatnie zdanie? - zapytała Adena.

- Tylko to, że twoja dzisiejsza wizyta w tym domu

nie poszła na marne.

- Jak to: nie poszła na marne? - Dziewczyna zaczęła

coś podejrzewać. - Przecież już wiedziałeś o tym, przed
czym chciałam cię ostrzec.

- Musisz wiedzieć, że mimo to jestem ci bardzo

wdzięczny - powiedział Holt, rozsiadając się wygodnie

na kanapie.

- Rozumiem. A jak bardzo postanowiłeś być mi

wdzięczny?

Adena czuła odrazę do samej siebie. Jak mogła

robić z siebie taką idiotkę? Z jakiego powodu uznała za
konieczne powiadomić Sinclaira o istniejącym w jego

przedsiębiorstwie przecieku?

Ten facet na pewno nie potrzebował jej pomocy.

Adena nie miała wobec niego żadnych zobowiązań i

14

background image

naprawdę nie musiała się fatygować, nawet gdyby się

okazało, że Sinclair nic nie wie o przekupionym
pracowniku.

Holt Sinclair jest człowiekiem, który znakomicie

potrafi się zatroszczyć o siebie i o swoje interesy. Niestety,

ta refleksja przyszła o kilka godzin na późno.

- Moja wdzięczność mogłaby sięgnąć dwóch tysięcy

dolarów - powiedział Sinclair urzędowym tonem, chociaż
wciąż przyglądał się dziewczynie zmrużonymi po

kociemu oczami.

- Dwa tysiące! - przeraziła się Adena.

- Nic zapominaj, że już wcześniej wiedziałem o tym

przecieku - tłumaczył Holt.

- Dwa tysiące dolarów? Chcesz mi zapłacić za to, co

ci powiedziałam?

- Nie wiem, czego się spodziewałaś po swoim

nowym zajęciu, ale musisz wiedzieć, że nie zrobisz dzięki

niemu majątku. Przynajmniej nie od razu i nie na takich
informacjach. Aha, przy okazji dam ci jeszcze dobrą radę.

Najpierw ubijaj interes, a potem dopiero mów, z czym
przychodzisz.

- Nie do wiary! - Adcna zerwała się na równe nogi.
- O co ci chodzi? Czyżby Carrigan dawał ci więcej

za milczenie? Jeśli tak, to powiedz mi, ile. Nie chcę być od
niego gorszy. Choćby po to, żeby utrzymać ten kontakt.

Kiedyś może dostarczysz mi ważniejszych informacji. Kto
wie?

15

background image

Holt także wstał z kanapy i Adena odruchowo

cofnęła się o kilka kroków. Jak zahipnotyzowana, nie
mogła oderwać od niego wzroku.

- A ile maksymalnie byłbyś skłonny

zaproponować? - wysyczała przez zaciśnięte zęby.

- To zależy. - Zrobił krok w kierunku dziewczyny. -

Za ile mógłbym kupić twoją lojalność?

- Niesłychane! Jesteś bezczelny! I pomyśleć, że

czułam się w obowiązku cię ostrzec!

- Jeśli uważasz, że dwa tysiące to za mało, możesz

się ze mną potargować. Oczywiście, jeśli zapłacę ci dużo

więcej, będę oczekiwał od ciebie dalszych usług. Coś mi
mówi, że ta inwestycja może mi się opłacić... - Holt

postąpił jeszcze jeden krok w jej kierunku.

Adena zorientowała się, o co mu chodzi, o ułamek

sekundy za późno. Wyciągnęła ręce, chcąc go od siebie
odepchnąć. Na próżno. Mocne palce zacisnęły się na

ramionach dziewczyny.

- Zostaw mnie, do cholery! - syknęła, ale Holt

zdusił protest gorącym pocałunkiem.

16

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

Holt całował Adenę, a ona stała sztywna,

nieporuszona. Nic bała się. Nie znała Sinclaira, a mimo to

czuła, że nie musi się go obawiać, że ten mężczyzna z
wszelką pewnością dalej się nie posunie.

Wydało jej się, że Holtowi chodzi tylko o to, żeby ją

wypróbować, sprawdzić. Czuła na plecach silne dłonie,

na ustach zaś zniewalający dotyk gorących warg.

- Nie denerwuj się, skarbie - szeptał, prawie nie

odrywając warg od jej ust. - Coś wymyślimy. Jestem
rozsądnym facetem...

- O, tak. To ja się wygłupiłam. Sądziłam, że mam

obowiązek zawiadomić cię o tym...

- Nie złość się. Przecież chcę ci zapłacić...
- Dwa tysiące dolarów?

- Za mało? Wydaje mi się, że to dobra oferta.
- Jesteś niemożliwy! Czy mógłbyś mnie wreszcie

puścić? Nie mamy o czym rozmawiać.

- Ależ mamy. Założę się, że możesz mi dać

znacznie więcej niż tylko jedną zdezaktualizowaną
informację. Zaintrygowałaś mnie, Adeno West. Gotów

jestem zapłacić za to, co mi sprawia przyjemność.

17

background image

Adena była rozżalona i wściekła na samą siebie.

Nie chciała nawet dyskutować z tym indywiduum. Był
taki sam jak Jeff. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby się

elegancko zachować. Holt Sinclair uważał, że może sobie
kupić wszystko, czego dusza zapragnie.

- Puść mnie, do diabła! - zawołała.
Holt zupełnie nie zwracał uwagi na jej protesty.

Zdeterminowana, odepchnęła go od siebie z całej siły.
Niestety, siły miała zbyt wątłe, żeby podołać temu

potężnemu mężczyźnie, który właśnie się nad nią
pochylał.

Jeszcze raz mocno, namiętnie pocałował usta

Adeny. Dziewczynie zaparło dech w piersi. Ręce, które

przed chwilą odpychały napastnika, straciły resztki mocy,
a myśl o tym, że Holt na pewno zorientował się, jakie

wywarł na niej wrażenie, do reszty ją obezwładniła.
Zresztą bierność nie była w tej sytuacji najgorszym

rozwiązaniem.

Poczekam cierpliwie na zakończenie tego pokazu

męskiej dominacji, postanowiła. Nie czekała długo.

- Mam przeczucie, że bardzo dobrze by nam było

razem - powiedział cicho Holt.

Adena nawet nie chciała się do niego odzywać.

Pragnęła jak najprędzej się stąd wydostać. Czekała tylko
na sposobność.

- Nie złość się, skarbie - uśmiechnął się Holt. -

Wszystko ci wynagrodzę.

18

background image

- Skończyłeś? - zapytała Adena. Własny lodowaty

ton głosu zadziwił ją samą. - Czy mogę już wyjść?

- Na pewno chcesz już uciekać? Jeszcze wcześnie -

przekomarzał się Holt. - Mamy jeszcze tyle spraw do
omówienia.

Adena zauważyła, że zimne spojrzenie szarych

oczu stało się teraz cieplejsze. Po raz pierwszy tego dnia

poczuła strach. Nadszedł najwyższy czas na opuszczenie
domostwa Holta Sinclaira.

- Być może - szepnęła obiecująco. - Ale może

najpierw wypiszesz ten czek na dwa tysiące dolarów...

- Oczywiście - zgodził się natychmiast. - Od razu

lepiej się poczujesz, kiedy się przekonasz, że ja zawsze

dotrzymuję słowa.

Mój Boże, pomyślała Adena, patrząc za

wychodzącym z pokoju Sinclairem, ten facet naprawdę
uważa, że wszystko na świecie da się kupić. Zupełnie nie

rozumiem takich ludzi. No cóż, przynajmniej dostałam
nauczkę. Teraz już wiem, że tacy twardziele jak Holt

Sinclair sami sobie ze wszystkim radzą i nie potrzebują
takich mięczaków z poczuciem odpowiedzialności, jak ja.

Holt zniknął w swoim gabinecie, a Adena porwała

z kanapy torebkę i wybiegła z domu. Wskoczyła do

samochodu, jakby goniło ją stado wygłodniałych wilków.
Dopiero za kierownicą poczuła się bezpiecznie.

W rekordowym tempie dotarła do mostu Golden

Gate. Pomyślała sobie: jakie to szczęście, że takie

koszmarne dni zdarzają się wyjątkowo rzadko. Uspokoiła

19

background image

się dopiero wtedy, kiedy wkładając klucz do zamka w

drzwiach własnego mieszkania, usłyszała radosne
poszczekiwanie Maksa. Otworzyła drzwi przygotowana

na powitalny taniec stęsknionego sznaucera.

- Och, Maks! - wykrzyknęła uszczęśliwiona Adena.

- Nawet nie wiesz, jak dobrze wreszcie wrócić do domu,
w którym czeka taki grzeczny i wspaniały facet jak ty.

Podrapała psa za uchem, a ten poddał się

pieszczocie szczęśliwy, że jego pani cała i zdrowa dotarła

wreszcie do domu.

- Poczekaj - poprosiła psa - zaraz ci wszystko

opowiem. Miałam koszmarny dzień!

Adena przeszła przez ukwiecony przedpokój i

znalazła się w saloniku. Na podłodze leżał gruby, szary
dywan, stanowiący tło dla biało-zielonego wystroju

całego mieszkania. Dziewczyna zsunęła z nóg pantofle i z
westchnieniem ulgi ułożyła się wygodnie na białej

kanapie.

- Nareszcie w domu - powiedziała do Maksa.

- Mam nadzieję, że przez jakiś czas zniesiesz trochę

gorszy gatunek psiego jedzenia.

Na szczęście był to tylko żart. Wprawdzie Adena

nic miała już pracy i powinna zatroszczyć się o stan

swojego konta, ale zgromadzone oszczędności na pewno
wystarczą jej na kilka miesięcy.

Przez ten czas znajdzie pracę i dzięki temu Maks

nie będzie musiał jeść tych obrzydliwych suchych „psich

20

background image

przysmaków", których zresztą nie cierpi. W najgorszym

wypadku można będzie sprzedać niewielki pakiet akcji.

Na pewno nie będzie miała problemów że

znalezieniem pracy. Adena była wykształconą i
doświadczoną księgową, a takich zawsze potrzeba.

Wzięła do ręki numer „Wall Street Journal" z zamiarem
przejrzenia rubryki „praca". Po chwili jednak doszła do

wniosku, że zacznie szukać jutro. Dzień był zbyt
męczący, żeby jeszcze zajmować się czymkolwiek.

- Pewnie się ucieszysz, Maks - powiedziała

zmęczonym głosem do psa. - Nic będziesz już musiał

oglądać Jeffa Carrigana. Wiem, że za nim nie przepadasz.
Ja zresztą też go dzisiaj znielubiłam.

Ciekawe, czy bardzo będzie mi brakowało Jeffa?

pomyślała. Powiedziałam mu, żeby nie ważył się więcej

do mnie dzwonić, i wcale mi od tego serce nic pękło. Było
mi tylko trochę przykro. Pociągał mnie jego swobodny

styl bycia... Taki przystojny, dobrze wychowany
mężczyzna... Miał szansę zająć ważne miejsce w moim

życiu.

Adena zamknęła oczy. Przypomniała sobie, jak Jeff

zareagował na jej rewelacje o opłacaniu pracowników
konkurencyjnej firmy. Uśmiechnął się wyniośle i, jak

dziecku, zaczął jej tłumaczyć oczywiste dla niego prawdy.

- Ten świat opiera się na konkurencji, skarbie -

oświadczył. - Ci z Sin Tech też mogą stosować wszystkie
chwyty. Jeśli im się uda.

21

background image

- Tak nie wolno, Jeff - protestowała oburzona, jak

naiwna pensjonarka. - To zwykła kradzież!

- Tylko interesy - poprawił ją.

- Czy twój ojciec wie o tym?
- Wiemy o tym tylko on, ja i jeszcze kilka osób.

Gratuluję, skarbie. Trafiłaś do bardzo ekskluzywnego
klubu - zażartował. - Na nasze szczęście jesteś już prawie

członkiem rodziny.

Wtedy Adenie puściły nerwy. Zawołała, że nie

zamierza brać udziału w jego machlojkach, a Jeff
spokojnie czekał, aż dziewczyna się wykrzyczy. Potem

polecił jej wrócić do siebie i nie zajmować się poważnymi
sprawami, przerastającymi możliwości intelektualne

przeciętnej kobiety.

Adena wreszcie zrozumiała, że Jeff nawet nie ma

zamiaru zaprzestać przekupywania pracowników
konkurencyjnych firm, a od niej oczekuje przymykania

oczu na dziwne zapisy w księgach rachunkowych.
Obecne i przyszłe.

Zrozumiawszy to, oświadczyła mu z godnością,

żeby już nigdy więcej do niej nic dzwonił. Wyraz

zdziwienia na twarzy Jeffa sprawił Adenie ogromną
satysfakcję. Natychmiast poszła do swego gabinetu,

napisała podanie o zwolnienie i wyszła z biura.

I na tym należało poprzestać, pomyślała, rozłożona

wygodnie na kanapie we własnym saloniku. Co mnie
napadło, żeby jechać do tego całego Sinclaira? Skąd to

nagłe poczucie lojalności wobec obcego faceta? Mogłam

22

background image

się domyślać, że on wcale nie potrzebuje mojej pomocy.

Chciał mi zapłacić! Też coś!

- Tacy właśnie są mężczyźni - westchnęła i wstała z

kanapy. - Nie mówię o tobie, Maks - uspokoiła psa. -
Chodźmy spać. Jutro będzie lepiej.

Podczas porannego spaceru z Maksem Adena

kupiła gazety. Czuła się wspaniale i gotowa była choćby

zaraz zacząć nowe życie. A swoją drogą, to zabawne,
myślała, jak jeden dzień może zmienić wszystkie nasze

plany.

Otworzyła szafkę. Przez chwilę zastanawiała się,

która z jej ulubionych herbat najlepiej nadaje się na taki
wyjątkowy poranek. Nie mogła przecież przeglądać

ogłoszeń, popijając przy tym aromatyczną herbatę o
delikatnym smaku. Taka lektura wymaga czegoś

znacznie mocniejszego.

O, tak, English Breakfast będzie idealna. Adena

wyparzyła śliczny dzbanuszek z chińskiej porcelany,
odmierzyła solidną porcję herbacianych liści i zalała je

wrzątkiem. Herbatę zawsze traktowała bardzo poważnie.

Zadzwonił telefon. Dziewczyna skrzywiła się, ale

podniosła słuchawkę i natychmiast tego pożałowała.

- Gdzie ty się, u diabła, podziewasz? Już po

dziesiątej!

- Czyżbyś nie dostał mojego podania o zwolnienie?

- Oczywiście, że dostałem, ale zaraz podarłem.

Oboje dobrze wiemy, że napisałaś je w złości. Muszę ci

się przyznać, że po dobrze wychowanej księgowej nie

23

background image

spodziewałem się takiego temperamentu - Jeff Carrigan

zdobył się na żart.

- Przykro mi, Jeff - Adena nie była usposobiona do

żartów. Wczorajszy dzień oprócz temperamentu ujawnił
jej jeszcze kilka własnych, nie znanych dotąd cech. - Moja

rezygnacja była jak najbardziej serio. Nie mam zamiaru
pracować dla ludzi, którzy żądają ode mnie fałszowania

ksiąg rachunkowych.

Zaniepokojony ostrym tonem głosu swojej pani

Maks czujnie uniósł głowę. Dobry Maks, pomyślała
Adena. Jedyny facet na świecie, który zawsze stanie w

mojej obronie.

- Uspokój się, skarbie. Słyszę, że jeszcze nie doszłaś

do siebie. Weź tydzień urlopu. Umówmy się, że od
dzisiaj. Załatwię wszystko w kadrach. Za kilka dni

wrócisz do pracy i nikt się nie zorientuje...

- Żegnam cię, Jeff.

- Ach, jeszcze coś, kochanie - dodał, jakby nie

usłyszał chłodnego pożegnania. - Udało mi się zdobyć

dwa bilety na ten nowy show. Szkoda, żeby się
zmarnowały. Może ty masz jakiś pomysł?

- Oddaj je do biura rzeczy znalezionych.
Adena rzuciła słuchawkę. Natychmiast porwała ją z

powrotem i nakręciła numer działu personalnego
Carrigan Labs. Nic mogła dopuścić do tego, żeby Jeff

wmotał ją w swoje ciemne sprawki, a skoro podarł jej
rezygnację...

24

background image

W dziale personalnym Adena złożyła oficjalną

rezygnację. Umotywowała ją „przyczynami osobistymi".
Carol Walters, szefowa działu kadr, wcale nie uważała

postępku Adeny za nierozsądny i obiecała natychmiast
załatwić formalnie rozwiązanie stosunku pracy.

Po tej rozmowie Adena z pasją zabrała się do

przeglądania gazet. Zakreśliła kilka interesujących ją

propozycji i jeszcze tego samego dnia wysłała swoje
oferty.

Przez dwa kolejne dni Adena zastanawiała się nad

propozycją Jeffa Carrigana. Oczywiście, nie nad tą

częścią, która dotyczyła powrotu do Carrigan Labs, ale
nad tą dotyczącą wakacji.

Może rzeczywiście powinna pojechać na krótki

urlop. Powiedzmy, na tydzień. Ona sobie odpocznie, a

przez ten czas poczta przyniesie odpowiedzi na oferty i
po powrocie będzie się można poważnie zabrać do

szukania nowej pracy.

Przygotowując kolację także o tym myślała. Teraz

talerz z kanapkami stał na stoliku, a rozparta na kanapie
Adena oglądała wieczorny dziennik telewizyjny.

- Jak sądzisz, Maks? - zapytała psa. - Moglibyśmy

sobie pojechać w jakieś miłe, spokojne miejsce. Koleżanka

z księgowości opowiadała mi o ślicznej, starej gospodzie
w jednym z miasteczek, powstałych w okresie gorączki

złota. Miałbyś ochotę pojechać tam ze mną?

Maks, duszą i sercem mieszczuch, dokładnie

rozważał propozycję swojej pani. Nie zdążył jednak

25

background image

udzielić jasnej odpowiedzi, bo przeszkodziło mu w tym

brzęczenie dzwonka domofonu.

Adena westchnęła. Odłożyła obrus, który dla

zabicia czasu ozdabiała haftem, i podeszła do drzwi.
Zupełnie nie miała ochoty na przyjmowanie gości.

- Słucham? - powiedziała do głośnika.
- Adena? Tu Holt Sinclair.

Dziewczyna puściła guzik, jakby poraził ją prąd.

Holt Sinclair? Skąd on się tu wziął, myślała przestraszona.

Z niewiadomych powodów głos Sinclaira wywołał u niej
tak silne emocje, że sama przed sobą bała się do tego

przyznać.

- Po co przyjechałeś? - powiedziała wreszcie do

głośnika.

- Jestem zaskoczony gorącym powitaniem - zakpił

Holt. - Czy mogłabyś mnie wpuścić?

- Po co przyjechałeś? - powtórzyła.

- Chcę z tobą porozmawiać.
- Ale ja nie chcę. O ile dobrze pamiętam, panie

Sinclair, nie mamy ze sobą o czym rozmawiać. Zresztą
jestem teraz zajęta. Czy mogłabym prosić, żeby pan sobie

poszedł?

- Nie jesteś sama? - zapytał ponury głos po chwili

milczenia.

- Tak się składa. - Adena uśmiechnęła się do

drzemiącego przed telewizorem Maksa.

- Mam nadzieję, że nie jest to Jeff Carrigan.

26

background image

- Nie. Jeśli tak bardzo to pana interesuje, on ma na

imię Maks. Życzę dobrej nocy, panie Sinclair.

- Maks? Ciekawe imię. Nie tracisz czasu.

- Słucham? - zapytała Adena, coraz bardziej

rozeźlona.

- Chciałem tylko powiedzieć, że jesteś bardzo

szybka. Jak na młodą kobietę, która przed trzema dniami

zerwała poważnie zapowiadający się związek...

- A ty skąd o tym wiesz?

- Wpuść mnie, to ci powiem. Zresztą wiem o tobie

znacznie więcej. Nie musisz się obawiać. Nie zrobię

krzywdy Maksowi. Przyszedłem po to, żeby cię
przeprosić.

- Nic ma potrzeby...
- Adeno, proszę. Popełniłem błąd. Poza tym jest

okropna mgła i strasznie mi zimno - dodał płaczliwie.

Adena poczuła, że zaraz zmięknie. Ten jego głos...

- No dobrze - poddała się. - Możesz wejść na

chwilę. Ale musisz mi obiecać, że nie będziesz sprawiał

trudności, kiedy poproszę cię, żebyś wyszedł. Jasne?

- Tak jest, proszę pani.

Dziewczyna uśmiechnęła się mimo woli. Holt

Sinclair był najwyraźniej odporny na upokorzenia.

Chwilę później Holt wniósł do biało-zielonego
mieszkania aurę męskości, ostro kontrastującą z wybitnie

kobiecym wystrojem wnętrza. Mgła skropliła się na
czarnych włosach mężczyzny. Wyglądały tak, jakby były

oprószone siwizną.

27

background image

Maks podbiegł do gościa. Czuł się w obowiązku

sprawdzić, kto odwiedził jego panią i czego można się po
nim spodziewać. Wpatrywał się w obcego, ale zanim

Adena zdołała się odezwać, Holt uśmiechnął się i
pogłaskał psa po głowie.

- Cześć, Maks - przywitał się.
Adena podniosła oczy ku niebu. Nie spodziewała

się, że jej kłamstewko tak szybko się wyda.

- Daj kurtkę - powiedziała, a Holt posłusznie zdjął z

siebie okrycie. - Napijesz się herbaty?

- Bardzo chętnie. - Holt z zainteresowaniem oglądał

pokój. - Coś mi się wydaje, że mój dekorator za żadne
skarby świata nie dogadałby się z twoim. Czy dlatego

trzymasz w domu Maksa, że jego szara sierść dobrze się
komponuje z kolorem dywanu?

- Skądże. Dopasowałam kolor dywanu do sierści

Maksa. Co też ci przyszło do głowy? Gdyby Maks mógł

cię zrozumieć, na pewno poczułby się obrażony. To nie
moja wina, że urządzał ci mieszkanie jakiś minimalista,

uwielbiający dramatyczne efekty.

- Powiedział mi, że to będzie dom prawdziwego

mężczyzny - uśmiechnął się Holt. - Zresztą po namyśle
stwierdzam, że nasi dekoratorzy jednak by się ze sobą

dogadali. Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałem
bardziej kobiecy pokój. Pewnie projektowała go kobieta.

- Siadaj - poleciła mu Adena, nie chcąc

kontynuować tego nieco ryzykownego tematu.

28

background image

- Przyniosę drugą filiżankę. - Obserwowała spod

oka, jak Holt rozsiada się na białej kanapie, jak wyłącza
telewizor, zupełnie tak, jakby był we własnym domu. -

Jesteś głodny? - zapytała widząc że łakomym spojrzeniem
wpatruje się w talerz z kanapkami.

- Umieram z głodu - przyznał. - Ale co to za

jedzenie?

- Mam dziś ochotę na herbatę West Country. Może

być? - zapytała takim tonem, że nawet ktoś tak bezczelny

jak Holt Sinclair nic śmiałby zaprotestować.

- Oczywiście - zapewnił i wziął sobie malutką

kanapkę z krewetką. Ale to - wskazał stojący na stoliku
talerz - mógłbym opróżnić w ciągu półtorej minuty.

- W ten sposób pozbawiłbyś mnie kolacji!
- To ma być kolacja?

- Nie spodziewałam się gości.
- Szkoda, że cię nie uprzedziłem. Mogłabyś zrobić

jeszcze kilka kanapek?

Adena z trudem powściągnęła swój ostry język.

Pomaszerowała do kuchni i przygotowała trzy duże
kanapki z krewetkami. Ustawiła na tacy malowaną w

różyczki filiżankę z cieniutkiej porcelany i talerz z
kanapkami. Kiedy wróciła do pokoju, zastała warującego

u stóp gościa Maksa.

Psisko zlizywało z dłoni Holta resztki pasty

kawiorowej.

- Przekupujesz mojego psa! - zawołała oburzona.

29

background image

- Próbuję. Może lepiej mi pójdzie z nim niż z jego

właścicielką. - Holt prawie natychmiast zrozumiał, że
palnął głupstwo. - Przepraszam cię, Adeno. To był głupi

żart.

- Wcale nie żartowałeś. - Dziewczyna postawiła na

stoliku tacę. - Naprawdę chciałeś mi zapłacić.

Nalała do filiżanek herbatę, po czym usiadła na

fotelu naprzeciw nieproszonego gościa. Nie chciała
ryzykować sąsiedztwa na kanapie.

Holt przyjrzał się jej badawczo. Tak samo, jak

tamtego wieczoru, kiedy przyszła go ostrzec przed

nieuczciwym pracownikiem. Najwyraźniej doszedł do
wniosku, że zmiana tematu będzie w tym wypadku

najlepszym wyjściem z sytuacji.

- Co to? - zapytał, biorąc w palce tamborek z

rozpiętym na nim zielonym materiałem.

- W przyszłości to coś stanie się obrusem - objaśniła

Adena.

- W przyszłości?

- Pracuję nad tym haftem od roku - przyznała się

niechętnie. - Wykończenie roboty zajmie mi pewnie

następny rok.

- Całkiem nieźle - roześmiał się Holt. - To twoje

hobby bardzo pasuje do tego pokoju, do Maksa i do
dobrej herbaty.

- Holt!
- Wiem, wiem, czekasz na przeprosiny - westchnął.

- No więc, przepraszam cię. Skąd miałem wiedzieć, że nie

30

background image

przyjechałaś do mnie po to, żeby zarobić parę dolarów.

Zrozum, że taki wniosek sam się nasunął...

- Czyżby?

- Proszę cię, przestań. Skąd mogłem wiedzieć, że

porzuciłaś pracę i narzeczonego, a dopiero potem

przyjechałaś do mnie?

- No właśnie - przypomniała - miałeś mi

powiedzieć, kto ci wszystko o mnie opowiedział.

- Zadzwoniłem do twojego biura. Powiedzieli mi,

że zrezygnowałaś z pracy. A historię twojego zerwania z
narzeczonym opowiedziała mi ze szczegółami szefowa

twojego działu. Ona z kolei dowiedziała się o tym od
sekretarki Jeffa Carrigana - oznajmił tryumfalnie Holt.

- Biorąc pod uwagę tak doskonały przepływ

informacji, należy się chyba spodziewać, że Carrigan Labs

i Sin Tech wkrótce się połączą - zauważyła Adena.

- Teraz wiem, jak bardzo się pomyliłem. - Holt

udał, że nie dosłyszał uwagi dziewczyny. - Zachowałem
się okropnie. Nie miałem pojęcia, że przyjechałaś do

mnie, spaliwszy przedtem za sobą wszystkie mosty.
Podziwiam cię za to, że taką właśnie wybrałaś kolejność.

Przyznaję, że obraziłem cię, proponując parę tysięcy
dolarów za przekazaną mi informację. Przecież ty przez

tę sprawę zrezygnowałaś z dobrej pracy i z mężczyzny,
który mógłby się tobą zaopiekować...

- Może nie zdajesz sobie sprawy, ale te twoje

przeprosiny brzmią jak obelga - przerwała mu Adena.

31

background image

- Przepraszam. Będę wyrażał się ściśle.

Przyjechałem po to, żeby zaproponować ci jedyne
rozwiązanie, rekompensujące to, co straciłaś, odchodząc z

Carrigan Labs. Proponuję ci pracę w Sin Tech i
mężczyznę, który otoczy cię opieką. Ja jestem tym

mężczyzną.

32

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Adena zaniemówiła z wrażenia. Zaskoczona

wpatrywała się w zadowolonego z siebie mężczyznę,

siedzącego na jej własnej kanapie.

- Czy zaproponowałeś mi to całkiem serio? -

zapytała wreszcie.

- Wszystko co mówię, mówię poważnie.

- Zapamiętam to sobie - obiecała Adena, chociaż

pomyślała, że tego mężczyzny pod żadnym pozorem nie

należy traktować poważnie. - Jesteś niezwykle szlachetny.

- Bardzo mi przykro, że nie zdobyłem się na taką

szlachetność trzy dni temu. Zrobiłbym to, gdybyś jasno
powiedziała, o co ci chodzi.

- To rzeczywiście była moja wina. Sam

powiedziałeś, że jestem nowa w tej branży. - Zauważyła,

że Holt stracił poprzednią pewność siebie i zastanawia
się, czy Adena mówi poważnie, czy też sobie z niego

żartuje. - Może jeszcze filiżankę herbaty? - zapytała
uprzejmie.

- Poproszę.
- To bardzo droga herbata. Pewnie to zauważyłeś -

ciągnęła Adena towarzyską pogawędkę. - Kupuję ją w
takim sympatycznym sklepiku niedaleko Union Square.

Mają tam ogromny wybór...

33

background image

- Adeno...

- A na dodatek właściciel jest bardzo miły. On

oczywiście wie, że jestem stałą klientką, więc pewnie

dzięki temu tak dobrze mnie obsługuje. Zresztą płacę
trochę drożej za...

- Adeno!
- Trochę drożej płacę za swoje ulubione mieszanki.

Wierzę w to przysłowie: jaka płaca, taka praca. Ty chyba
też?

Holt zrobił się purpurowy, oczy mu błyszczały...

Najwyraźniej dopiero teraz zrozumiał, że dziewczyna kpi

sobie z niego.

- Całkowicie się z tobą zgadzam - odrzekł

jedwabistym głosem. - Czyżbyś chciała mi w ten sposób
dać do zrozumienia, że za mało ci zaproponowałem?

- Nie przesadzaj. W końcu prawie się nie znamy.

Zresztą nie z mojej winy.

- Gdybyś się wtedy nie obraziła,

zaoszczędzilibyśmy sobie trochę czasu i mnóstwa

nieporozumień.

- Musisz mi wybaczyć. Byłam bardzo

zdenerwowana.

- Skończ wreszcie te kpiny! Przyjechałem tu po to,

żeby wszystko naprawić. Mogłabyś przynajmniej
przestać mnie wyśmiewać. Przeprosiłem cię przecież! Z

czego ty się, do diabła, śmiejesz?

- Oczywiście, że z ciebie. Przecież nikogo innego tu

nie ma. Tamtego wieczoru byłam w paskudnym

34

background image

humorze. Nie potrafiłam zauważyć, jak śmieszna była ta

cała sytuacja. Dopiero teraz mogę to w pełni docenić. Ile
kobiet kupiłeś sobie w ciągu ostatniego półrocza? Sześć?

Osiem? Czy włączysz mnie do haremu? Chyba
rozumiesz, że bez Maksa nigdzie się nie ruszę. Jego także

będziesz musiał wziąć na utrzymanie. Do tego dochodzi
jeszcze spora suma, jaką co miesiąc wydaję na herbatę i

jedzenie. Obawiam się, że będę jednym z droższych
okazów w twojej kolekcji...

- A niech cię diabli porwą! - Zaproponowałem ci

pracę i...

- Oświadczyłeś się przy okazji - przypomniała mu.
- Wcale nie o to chodziło!

- A jak byś to nazwał?
- Przepraszam cię. Rozumiem, ze zabrzmiało to

zbyt obcesowo, ale fakt pozostaje faktem. Chcę cię mieć i
gotów jestem zapłacić za to każdą cenę.

Całe poczucie humoru opuściło Adenę na skutek

tego szczerego wyznania.

- Skąd wiesz, że właśnie mnie chcesz mieć? -

zapytała, rumieniąc się z hamowanej furii. Sam

powiedziałeś, że spędziliśmy ze sobą zaledwie jeden
wieczór.

- To mi zupełnie wystarczy. - Holt uśmiechnął się

rozbrajająco.

- Czyżbyś naprawdę uważał, że można kupić

miłość?

35

background image

- Wszystko ma swoją cenę. Zresztą ja wcale nie chcę

kupować miłości.

- A co? Chcesz zatrudnić nową pomoc domową? A

może będę przechowywana na wszelki wypadek jako
czwarta do brydża? A może potrzebujesz prywatnego

buchaltera?

- Z radością zademonstruję, jaką rolę wyznaczyłem

ci w moim życiu!

- O, nie! - Adena zauważyła, że się irytował. Dobrze

mu tak, pomyślała. Uczciwie sobie na to zasłużył. -
Najuprzejmiej dziękuję. Wprawdzie rzeczywiście szukam

pracy, ale nie mam zamiaru przyjmować twojej
propozycji. Za drogo by mnie to kosztowało.

- Jesteś na mnie zła.
- A ty jesteś bardzo spostrzegawczy.

- Dlatego, że stawiam sprawę uczciwie? - Holt był

rozczarowany.

- Pragnę ci oświadczyć, że twoja propozycja jest

pozbawiona romantyzmu, niedelikatna i nieinteresująca.

- Oczywiście, że jest niedelikatna, ale na pewno

interesująca. Za to mogę ręczyć. A romantyzm? Nie

wyobrażam sobie bardziej romantycznej sytuacji niż ta, w
której dwoje ludzi od pierwszego wejrzenia zaczyna się

sobą interesować.

- Naprawdę uważasz, że to, co nas spotkało, można

nazwać miłością od pierwszego wejrzenia? - zapytała z
niedowierzaniem Adena.

36

background image

- Zainteresowaniem od pierwszego wejrzenia -

poprawił ją Holt. - I nie próbuj udawać cnotliwej panienki
z powieści dla grzecznych dziewczynek. Wiem, że

tamtego wieczoru, chociaż przez chwilę, czułaś dokładnie
to samo co ja. W przeciwnym wypadku nie zostałabyś na

kolacji i na pewno nie poddałabyś się moim uściskom bez
walki.

- Chyba postradałeś zmysły! Po prostu mnie

obrażasz. Niczemu się nie poddawałam. Chciałam tylko

jak najspokojniej przetrwać niemiłe chwile.

Przez moment sądziła, że się zagalopowała.

Holt spojrzał na mą badawczo, ale zaraz potem

uśmiechnął się i wziął z talerza drugą kanapkę.

- Chyba właśnie nadeszła chwila, w której

powinienem cię wziąć w ramiona i całować tak długo, aż

zabraknie ci sił, żeby mi czegokolwiek odmówić.

- Holt! - Adena odruchowo wtuliła się w swój fotel.

Po raz pierwszy w życiu poczuła się jak delikatna,
zupełnie bezbronna istota.

- Co się stało? - Holt nawet się nie poruszył. -

Czyżby i ta scena była dla ciebie za mało romantyczna?

Na pewno nie możesz mi zarzucić, że jest nieciekawa...

- Kpisz ze mnie. - Adena odetchnęła,

zrozumiawszy, że on tylko żartuje.

- Troszeczkę - uśmiechnął się do niej.

- No tak, chyba nie powinnam ci była mówić, że

tamten pocałunek był dla mnie niemiłym przeżyciem.

Zachowałam się niegrzecznie - zreflektowała się.

37

background image

- Nawet bardzo niegrzecznie. Na szczęście stać

mnie na wyrozumiałość. Moim zdaniem, nie doszłaś
jeszcze do siebie po przeżyciu, jakim było zerwanie z

Jeffem Carriganem - tłumaczył jej Holt współczująco. -
Sama przed sobą musiałaś udawać, że mi się opierasz. Na

pewno okropnie byś się czuła, gdybyś poddała się
pieszczotom innego mężczyzny zaledwie w kilka godzin

po odprawieniu Carrigana. A, właśnie. Zapomniałem cię
zapytać, jak biedaczysko przyjął tę wiadomość.

Adena wpatrywała się w Holta zdumiona. Nawet

nic podejrzewała tego człowieka o podobną

przenikliwość. Tymczasem on od niechcenia, bez
specjalnego wysiłku odkrywa nagą prawdę.

I oczywiście ma rację. Wcale nie musiała zostawać

u niego na kolacji. Najgorsze ze wszystkiego było

wspomnienie uczuć, jakie zawładnęły nią wtedy, kiedy
Holt trzymał ją w ramionach. Nie ma co się oszukiwać.

Czuła najzwyklejszy w świecie pociąg fizyczny do obcego
mężczyzny. I to zaraz po tym, jak rozstała się z Jeffem.

- Wydaje mi się, że on nie wierzy w nasze zerwanie

- powiedziała Adena.

- Gdyby się tu jednak zjawił, to dasz mu do

zrozumienia, że wszystko skończone? - zapytał Holt,

jakby rzucał komuś wyzwanie. Nawet drzemiący u jego
stóp Maks niespokojnie zastrzygł uchem, chociaż nie

uznał sytuacji za wystarczająco poważną, aby warto było
otwierać oczy.

- To nie twoje zmartwienie - odcięła się Adena.

38

background image

- Chciałem się tylko upewnić, czy nie usychasz z

tęsknoty za nim. - Po wyrazie twarzy Holta można było
poznać, że już się upewnił.

- Umówmy się, że wpadniesz do mnie za pół roku.

Przekonamy się wtedy, czy udało mi się samej uporać z

problemem Jeffa.

- W zasadzie jestem bardzo cierpliwy, ale nie aż do

tego stopnia. Czy mogę jeszcze prosić o herbatę? -
wyciągnął przed siebie pustą filiżankę.

- Możesz sam sobie nalać - mruknęła Adena, zła na

siebie i na cały świat.

- Pewnie, że mogę, ale lubię patrzeć, jak ty to

robisz.

- Masz wtedy wrażenie, że jestem na swoim

miejscu? - Adena poddała się prawie bez walki.

- Wcale nie - uśmiechnął się czarująco. - Po prostu

lubię na ciebie patrzeć. Jesteś taka kobieca i dobrze

wychowana... Daj mi szansę, Adeno - nagle zmienił ton
głosu. - Obiecuję, że nie będę cię poganiał.

Adena spojrzała na niego ukradkiem. Po raz

pierwszy zaczęli rozmawiać poważnie.

- W tej chwili nie jestem do wzięcia - powiedziała. -

Właściwie powinnam chyba powiedzieć, że w ogóle nie

jestem do wzięcia.

- Później o tym porozmawiamy. - Patrzył jej przez

chwilę prosto w oczy, jakby coś ważył w myślach. -
Wydaje mi się, że powinniśmy zmienić temat.

39

background image

- Zanim tak się zirytuję, że poszczuję na ciebie

Maksa? - zażartowała Adena, szczerze zdumiona
domyślnością swego gościa.

- Nie. - Holt podrapał Maksa za uchem. - Nie chcę

cię stawiać w niezręcznej sytuacji. Mogłabyś mi jeszcze

powiedzieć coś, czego później będziesz żałowała.

- Nic bądź śmieszny, Holt. Mnie nie można kupić.

Nie jestem bombonierką.

- Przecież widzę. - Znów się uśmiechnął. - Nie

można się tobą nasycić. Ale mieliśmy zmienić temat.

- Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli wiele

wspólnych tematów do rozmowy.

- Czyżby. A twoje zamiłowanie do sztuki?

- Co takiego? - Dopiero teraz zauważyła, że Holt

patrzy na kopię impresjonistycznego obrazu, wiszącą za

jej plecami.

- Pasuje do ciebie i do tego pokoju. Wszystko

pasuje: kolory, światło i ta delikatność... - rozejrzał się po
pokoju. - Pewnie nawet nie masz pojęcia, że dla

mężczyzny to wszystko jest bardzo ponętne.

- Nie projektowałam mieszkania z myślą o

mężczyznach - zaprotestowała Adena. Własna reakcja na
niecodzienny komplement wcale się jej nie spodobała.

- Wiem, ale efekt i tak pozostaje ten sam. Już od

progu poczułem się tu jak dawno oczekiwany gość. Tak

jakby wszystko w tym pokoju na mnie czekało.

40

background image

- Otoczyłeś się masywnymi, prawdziwie męskimi

meblami i dlatego odrobina puszystości tak bardzo na
ciebie działa.

- Tak myślisz? Uważasz, że moje mieszkanie jest

prawdziwie męskie? Nadzwyczajne!

- Wiem, że pożałuję tego pytania, ale muszę ci je

zadać. Co w tym takiego fascynującego?

- Bardzo się cieszę, że tak ostro zareagowałaś na

wystrój mojego mieszkania. Jesteś na dobrej drodze. A

teraz pomogę ci zebrać filiżanki.

Holt wstał z kanapy, wziął tacę z zastawą i zaniósł

ją do kuchni. Adena mogła tylko podążyć za nim.

- Wiesz, Holt, wydaje mi się, że powinieneś już iść -

powiedziała, chociaż zupełnie nie wiedziała, jak mogłaby
go zmusić do opuszczenia jej domu. - Powiedziałeś

wszystko, co miałeś do powiedzenia i nawet dostałeś
odpowiedź. Nie utrudniaj mi życia, bardzo cię proszę.

- Poczekaj, tylko zmyję filiżanki. Założę się, że

porcelany nie wkładasz do zmywarki. Mam rację?

- Masz, ale nie musisz ich zmywać. Sama to zrobię,

jak już sobie pójdziesz.

- Nawet o tym nie myśl. Bardzo mi zależy na tym,

żeby zrobić na tobie dobre wrażenie - roześmiał się

głośno. Wlał do zlewu kilka kropel płynu do zmywania i
puścił gorącą wodę. Zachowywał się tak, jakby

codziennie zmywał naczynia w tej kuchni.

41

background image

- Twoja pomoc domowa nie ma zbyt wiele roboty -

mruknęła Adena Przecież nie mogę go siłą wyciągnąć z
kuchni, pomyślała.

- Ach, byłbym zapomniał - zaczął, zanurzając

filiżankę w pachnącej piance. - Miałem cię zapylać, jak do

tego doszło, że odkryłaś to przekupstwo. Możesz mi coś o
tym powiedzieć? Rachunkowość czasami robi na mnie

wrażenie czarnej magii.

Adena przyglądała się z niepokojem, jak obchodzi

się z delikatną porcelaną. Robił to wyjątkowo ostrożnie.
Chwilę po tym uległa czarowi, jaki Holt na nią rzucił.

Uznała, że opowiadanie o pracy nie może jej zaszkodzić.

Holt skończył zmywać, a Adena wciąż jeszcze

tłumaczyła mu zawiłości księgowania i bilansów. W tym
stanie łatwo dała się zaprowadzić z powrotem do pokoju

i nie protestowała, kiedy Holt nalał dwa kieliszki sherry
ze stojącej na stoliku karafki. Wzięła od niego kieliszek i

usiadła na białej kanapie, wciąż tłumacząc mu, na czym
polega rachunkowość.

- To bardzo interesujące - Holt kiwał głową. - Co za

kombinacja rozumu i delikatności. Nie można ci się

oprzeć!

- Skąd ci przyszło do głowy, że jestem delikatna?

- Zauważyłem to od razu, kiedy tylko wszedłem do

swojego gabinetu. Z taką niecierpliwością czekałaś wtedy

na mnie - powiedział cicho. - Od razu powiedziałem
sobie, że kupuję to, co mi zechcesz sprzedać.

42

background image

- Czy zawsze patrzysz na świat w kategoriach

transakcji handlowych? - Adena pokręciła głową.

- Jestem praktycznym człowiekiem.

- Ciekawe, gdzie się tego nauczyłeś? - Nie wiadomo

dlaczego Holt nagle zaczął ją interesować.

- W różnych szkołach - odrzekł jakby zbity z tropu.

Zachowywał się tak, jakby pytanie dziewczyny dotknęło

nie całkiem zabliźnionej rany.

- Opowiedz mi o tym - poprosiła. Wiedziała, że nie

powinna nalegać, ale czuła także wewnętrzną potrzebę
zaspokojenia ciekawości.

- Najprościej byłoby powiedzieć, że wszystkiego

nauczyłem się w małym miasteczku, w którym się

urodziłem. - Holt pociągnął łyk sherry. - Były tylko dwa
sposoby wyrwania się stamtąd: zdobyć wykształcenie

albo zaciągnąć się do wojska. Wybrałem wojsko, bo
wydawało mi się, że to mniej kosztowna metoda.

Oczywiście, myliłem się. Dzięki armii udało mi się
wyjechać z miasteczka. Dotarłem nawet do Azji. Tam

nauczyłem się, że wszystko, także ludzkie życie, można
sprzedać i kupić. Udało mi się przeżyć i nie zwariować,

co właściwie należałoby uznać za sukces... Po powrocie
kupiłem sobie wykształcenie. Gdybym miał więcej

rozumu, kupiłbym je wcześniej. Zrobiłem także kolejny,
niezbyt rozsądny krok. Mianowicie kupiłem żonę.

- Żonę!
- Tak. - Holt uśmiechnął się krzywo i skinął głową.

-Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że żona to zakup ratalny.

43

background image

Nie wiedziałem też, że mężczyzna musi spłacać raty

zarówno w dobrych, jak i w złych czasach.

- Odeszła?

- Bez namysłu. Mówiąc szczerze, nie mam nawet

do niej pretensji, bo w końcu wyszło mi to na dobre.

Bardzo długo nie mogłem znaleźć pracy. Wtedy właśnie
doszedłem do wniosku, że nie mam zamiaru spędzić

całego życia na łasce i niełasce obcych ludzi. Pracując dla
kogoś, nigdy nie osiągnąłbym niezależności, nie uzyskał

kontroli nad własnym życiem.

- Teraz stać cię na wszystko, czego zapragniesz -

mruknęła Adena.

- Prawie - uśmiechnął się do niej znacząco.

- Rozumiem, że nie uważasz siebie za cynika, tylko

za człowieka interesu.

- Naprawdę sądzisz, że jestem cyniczny? - zapytał

Holt, udając zdziwienie.

- Oczywiście.
- To dlatego, że ty patrzysz na życie przez różowe

okulary. Jak ten impresjonista, który namalował twój
obraz. Wolisz jasne, radosne barwy.

- Może masz rację - zgodziła się Adena.
Pomyślała, że Holt chyba odgadł prawdę. Ona

chciałaby, żeby jej mężczyznę, tak samo jak ją samą,
oburzyły machlojki Carriganów. Jeffa także próbowała

dopasować do ideału mężczyzny, który sama sobie
stworzyła. Pewnie właśnie w tym tkwił błąd.

44

background image

- Nie ma sprawy - szepnął Holt.- Ja mogę sobie

pozwolić na urzeczywistnienie twoich złudzeń. Powiedz
mi tylko czego pragniesz.

- Myślisz, że to takie proste?
- Spróbujmy. Powiedz mi, czego byś chciała, a ja ci

powiem, czy ci mogę to dać.

- A gdybym cię poprosiła o uczciwe prowadzenie

interesów? - spytała.- O prowadzenie firmy bez łapówek,
bez szpiegostwa gospodarczego?

- Musisz wiedzieć - Holt uśmiechnął się szeroko i

rozparł na białych poduszkach kanapy - że nigdy w całej

swojej karierze nie dałem ani nie wziąłem żadnej
łapówki.

- Nie wierzę! Nawet się nie zdziwiłeś, kiedy ci

powiedziałam, że przekupiono jednego z twoich

pracowników. Zachowałeś się tak, jakby to było
normalne.

- Ta forma zdobywania informacji jest dość

powszechna, ale to nie oznacza, że ja także z niej

korzystam. Nie denerwuję się, kiedy zdarza mi się
dowiedzieć o czymś takim. Jestem doświadczonym

człowiekiem i nie ulegam gwałtownym reakcjom.

- Bez wahania zaproponowałeś mi łapówkę! -

przypomniała mu Adena.

- To zupełnie co innego. Chciałem kupić ciebie, a

nie informację. Musiałem zastosować najprostszy sposób
pozyskania twojej przychylności. Ponieważ sądziłem, że

przyjechałaś po to, żeby sprzedać rai informację,

45

background image

wyciągnąłem logiczny wniosek, że od tej strony najłatwiej

będzie cię podejść. Nie miałem zamiaru kupować od
ciebie żadnych tajemnic Carrigan Labs.

- I ja mam w to uwierzyć?
- Czyżby fakt, że nadal chcę cię kupić, chociaż już

wiem, że nie pracujesz u Carrigana, nic dla ciebie nie
znaczył? Nie przyszło ci do głowy, że gdybym naprawdę

chciał wydostać z Carrigan Labs ważne sekrety
techniczne, przekupiłbym kogoś zajmującego wyższe

stanowisko niż twoje? No to mamy jedną iluzję, która
pozostaje nietknięta. Ja prowadzę interesy uczciwie. Co

tam jeszcze masz na tej swojej liście?

- To nie jest lista zakupów - upomniała go Adena. -

Zresztą ty i tak na wszystko znajdziesz odpowiedź. Jesteś
taki cholernie cyniczny!

- Więc spróbuj mnie zmienić - zaproponował.
- Ty naprawdę zwariowałeś!

- Skądże. Uważam, że mam pragmatyczny

stosunek do życia, ale chętnie pozwolę ci go zmienić.

- Chcesz mnie wykołować. - Adena ze wszystkich

sił broniła się przed ogarniającym ją zainteresowaniem.

Holt rzucił jej nie lada wyzwanie.
- Teraz ty jesteś cyniczna - uśmiechnął się do niej.

- Między cynizmem a ostrożnością jest ogromna

różnica.

- Daj się zaprosić na kolację. - Holt patrzył

dziewczynie prosto w oczy. - Obiecuję, że i w restauracji, i

potem zachowam się bez zarzutu. Być może jestem

46

background image

cynikiem, ale czasami potrafię postępować jak

dżentelmen. Oczywiście tylko wtedy, kiedy jest to
konieczne.

Adena wiedziała, że nie powinna nawet

zastanawiać się nad przyjęciem zaproszenia, tymczasem

propozycja Holta już ją nęciła.

- Mam nadzieję, że nie oprzesz się pokusie

zrobienia wyłomu w moim cynizmie. Proponuję ci
spędzenie ze mną jednego wieczoru. Bez żadnych

zobowiązań i bez podtekstów. Zwykły, sympatyczny
wieczór we dwoje. Co ty na to?

Adena przygryzła wargę. Była wściekła na siebie za

to, że w ogóle bierze pod uwagę możliwość przyjęcia tej

propozycji. Nie zdążyła się zdobyć na stanowczą
odmowę, kiedy Holt wziął ją za rękę.

- Proszę cię, Adeno - błagał aksamitnym szeptem,

któremu dziewczyna rzeczywiście nie potrafiła się

oprzeć. - Żadnych zobowiązań. Słowo honoru. Pozwól się
zaprosić na kolację.

- A co po kolacji?
- Po kolacji przywiozę cię do domu i zostawię pod

drzwiami. Jeśli tak sobie zażyczysz.

Adena czuła ciepło jego dłoni. Stali obok siebie, ale

Holt wcale nie wymusił na dziewczynie tego pocałunku.
To ona sama, nie wiedzieć jakim cudem, zbliżyła wargi

do jego ust, kiedy się nad nią pochylił. A kiedy się
odsunął, zdała sobie sprawę z tego, że jeszcze jej mało.

47

background image

Jedna wspólna kolacja, pomyślała. Przecież to nic

zdrożnego. Nie stanie mi się żadna krzywda. Zgodzę się,
jeśli obieca, że bez dyskusji odwiezie mnie potem do

domu.

- Nie musisz się mnie obawiać - powiedział Holt

cicho, jakby odgadł myśli dziewczyny. - Przyznaję, że
bardzo cię pragnę, ale chcę zagrać w tę grę zgodnie z

regułami, które ty ustalisz. Nie jestem już nierozważnym
młokosem, któremu tylko jedno w głowie.

- Czyżby? - wydukała Adena.
Zrozumiała, że stoi zbyt blisko płonącego we

wnętrzu tego mężczyzny żaru. Powinnam trzymać go na
dystans, pomyślała. Przytłacza mnie ta jego

wysublimowana męskość. Nie potrafię nawet logicznie
myśleć. Samą siłą woli przyciąga mnie do siebie...

- Oczywiście - roześmiał się Holt. - Mam trzydzieści

osiem lat. Mężczyźni w tym wieku na ogół potrafią już

docenić więcej niż tylko jeden aspekt związku z kobietą.
Skorzystaj z okazji, skarbie. Sprawie, że zapomnisz o

Carriganie i obiecuję, że zachowam się jak dżentelmen.

- A jeśli, mimo wszystko, nie dostaniesz tego, na

czym ci najbardziej zależy?

- Zaryzykuję.

- Bo nie liczysz się z możliwością przegranej -

dokończyła za niego Adena.

- Zaryzykuję - powtórzył Holt. - Przecież zjedzenie

z tobą kolacji w jakimś eleganckim lokalu samo w sobie

będzie dla mnie miłym przeżyciem.

48

background image

Nie mogę dać się wciągnąć w żadną niebezpieczną

sytuację, upomniała Adena samą siebie. On ze mną
flirtuje. Co z tego, kiedy czuję, że mięknę jak wosk. Boże,

dopomóż! Tak bardzo chcę iść z nim na tę kolację! Tak
bardzo chcę, że zaraz uwierzę we wszystko, co mi obieca.

- Zgoda - powiedziała.
- Dziękuję - wyszeptał.

Tym razem ich pocałunek był czymś więcej niż

tylko delikatnym muśnięciem warg, ale Adeny to nie

przeraziło. Poddała się, myśląc sobie, jak by to było
przyjemnie wtulić się w tego mężczyznę i zapomnieć o

całym świecie. Zadrżała, a on to poczuł. Odsunęła się od
niego. Holt nie tylko się nie sprzeciwił, ale sam także

cofnął się o krok.

- Przyjadę po ciebie o siódmej - powiedział. -

Gdybyś miała wątpliwości, powiedz sobie, że jestem ci
winien kolację w przyzwoitej restauracji. Tylko tyle mogę

zrobić, skoro nawet pracy nie chcesz ode mnie przyjąć.

Holt wyszedł, a Maks długo jeszcze stał przy

drzwiach i machał ogonem. Adena natomiast odniosła
przedziwne wrażenie, że z jej mieszkania zniknął nagle

jakiś niesłychanie ważny element.

49

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Punktualnie o siódmej przed dom zajechało ferrari

Holta. Metalizowany lakier samochodu doskonale

komponował się z czarną w złote wzory suknią Adeny.

- Pięknie wyglądasz - westchnął Holt na widok

wieczorowej sukni z długimi rękawami i dużym
dekoltem.

- Zawsze na pierwszej randce staram się zrobić

dobre wrażenie - zażartowała Adena. Sądziła, że żart

obroni ją przed pożądliwym spojrzeniem szarych oczu
Holta.

- Dziękuję. - Holt ostrożnie zamknął drzwi przed

nosem pełnego nadziei Maksa i szarmancko poprowadził

Adenę do czekającego przed domem auta.

- Za dobre wrażenie?

- Za to, że nasze dzisiejsze spotkanie nazwałaś

pierwszą randką. Naprawdę chcę, żeby nasz romans

przebiegał według twoich wyobrażeń, skarbie.

- Mam rozumieć, że dasz mi wszystko, co zechcę?

uśmiechnęła się do niego. - Czyżbyś doszedł do wniosku,
że można mnie kupić za dobre zachowanie?

- Na to też mogę sobie pozwolić. Przez jakiś czas.

50

background image

Holt przekręcił kluczyk w stacyjce i ferrari z

piskiem opon ruszyło przed siebie. Przejechali most
Golden Gate, minęli główną ulicę Sausalito i znaleźli się

tuż przy plaży. Tam właśnie znajdowały się najelegantsze
butiki i najwytworniejsze restauracje.

- Ty także wiesz, jak zrobić na kobiecie dobre

wrażenie - powiedziała Adena, kiedy na pięknie

nakrytym stole pojawił się fantastycznie udekorowany
koktajl z krewetek. - Ale uważaj. Ja rzadko kiedy

pozwalam panom zamawiać dla mnie potrawy.

- Bardzo ci jestem wdzięczny, że dziś postanowiłaś

oddać się całkowicie w moje ręce. Obiecuję, że następnym
razem zapytam cię o zdanie, zanim ułożę menu.

- Czy jeśli znajdę w karcie coś naprawdę

interesującego, będę mogła to sobie zamówić?

- Próbujesz mi chyba dać do zrozumienia, że jestem

apodyktyczny. - Holt zaśmiał się cicho.

- Uważam, że masz do tego predyspozycje -

zgodziła się Adena. - W trwałym związku trzeba by cię

mocno trzymać w ryzach, żebyś nie wszedł człowiekowi
na głowę.

- Wydaje mi się, że potrafię się przystosować -

oświadczył skromnie.

- Większości ludzi tak się wydaje i niestety, wielu z

nich zupełnie tego nie potrafi. Najmniej podatni na

przystosowanie są ci, którzy przyzwyczaili się chadzać
własnymi drogami.

- Pijesz do mnie? - domyślił się Holt.

51

background image

- Ja tylko próbuję cię ostrzec.

- Czy ty się mnie boisz? - zapytał, wpatrując się

uważnie w stojący na stole kieliszek z białym winem.

- Skądże. Gdybym się bała, nie przyjęłabym

twojego zaproszenia - zapewniła go Adena, chociaż w

głębi duszy dobrze wiedziała, że nie jest to
stuprocentowa prawda.

- A mimo to postanowiłaś trzymać mnie na

dystans.

- Oczywiście - potwierdziła z uśmiechem na ustach.
- Przecież obiecałem ci, że zachowam się jak

dżentelmen - przypomniał Holt. - Wobec tego musisz się
zastanowić, czy na pewno mnie chcesz kontrolować?

- Czyżbyś dawał mi do zrozumienia, że to mnie

grozi dziś szaleństwo z pożądania?

- W każdym razie miło sobie wyobrazić coś takiego.
Adena roześmiała się głośno. Nie wypiła nawet

odrobiny wina, a już czuła lekki zawrót w głowie.

- Czy cały swój wolny czas poświęcasz na

nakłanianie kobiet do tego, żeby głupiały na twoim
punkcie? - zapytała.

- Skądże. Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja

naprawdę mam trochę inne zainteresowania.

- Na przykład?
- Na przykład, kiedy tylko mogę, jadę na ryby.

- Zajęcie dla prawdziwego mężczyzny - pochwaliła

zupełnie serio Adena.

- Dużo radości sprawia mi też malowanie.

52

background image

- Malowanie? - zdziwiła się. - Czym malujesz?

- Akwarelami.
- Akwarelami? Niemożliwe! Ty lubisz coś tak

delikatnego jak akwarele? - zawołała. - Gdzie one są? Nie
widziałam u ciebie żadnych obrazów.

- Nie pasują do wystroju wnętrza. Zazwyczaj po

prostu rzucam je w kąt i tam leżą. Jestem marnym

malarzem. Właściwie to jestem okropnym malarzem, ale
czasami ogarnia mnie wielka chęć, żeby wziąć do ręki

pędzel i poeksperymentować.

- Do głowy by mi nie przyszło... - mruknęła pod

nosem Adena.

Wyznanie Holta wniosło w ten wieczór trochę

ciepła, jakby zbliżyło ich do siebie. Odkrył przed nią
delikatną część swojej natury, dzięki czemu mogli się

wreszcie zająć czymś innym niż dokuczaniem sobie
nawzajem.

Ten mężczyzna coraz bardziej ją zaciekawiał, więc

Adena skorzystała z okazji i zasypała go mnóstwem

bardzo osobistych pytań.

- Zawsze na pierwszej randce zadajesz tyle pytań? -

zażartował Holt, kiedy przytuleni do siebie tańczyli na
parkiecie.

- A co? Nie lubisz gadatliwych kobiet?
- Znam niewielu ludzi, którzy chcieliby poznać tyle

szczegółów na raz. Jutro ja zadaję pytania.

- Czy w ten subtelny sposób dajesz mi do

zrozumienia, że jutro także zabierasz mnie na kolację? -

53

background image

zapytała Adena i uśmiechnęła się do niego. Nie

zaprotestowała, kiedy mocniej ją do siebie przytulił.

- Czy Maks pozwoli ci wychodzić z domu przez

kolejne dwa dni?

- Musimy go zapytać. On nie lubi, kiedy późno

wracam.

Istotnie, kiedy kilka godzin później Holt odwiózł

dziewczynę do domu, w zaspanych oczach Maksa widać
było żal. Upewnił się, że oboje są cali i zdrowi, po czym

znów ułożył się do snu, zadowolony z dobrze
spełnionego obowiązku.

- A to leń - szepnął Holt. Nalał sobie kieliszek

sherry i usiadł na białej kanapie. - Zawsze tak się

zachowuje późnym wieczorem?

- Ostrzegałam cię przecież - usprawiedliwiła psa

Adena. Tym razem także nie zaprotestowała przeciwko
swobodzie, z jaką gość poruszał się po jej domu.

- W każdym razie dobrze wiedzieć, że ktoś się tobą

opiekuje, kiedy mnie tu nie ma - zauważył filozoficznie

Holt.

- Sznaucery są bardzo oddane i w razie potrzeby

potrafią obronić swego właściciela. - Adena usiadła obok
Holta na kanapie. Ale nie za blisko.

- Wspaniała cecha u mężczyzny i u psa -

powiedział Holt.

- Całkowicie się z tobą zgadzam - odrzekła Adena.

54

background image

- Ja też mogę być oddany. I umiałbym cię obronić -

szepnął Holt i musnął palcami włosy dziewczyny. -
Jestem także zaradny, mądry, dowcipny i hoj...

- Nie wymawiaj tego słowa, bo każę ci wyjść, zanim

skończysz sherry!

- Dlaczego tak się obawiasz mojej hojności? -

zapytał, a zaraz potem ostrożnie pocałował Adenę w

szyję.

- Obawiam się, że twoje prezenty nie byłyby

ofiarowane bezinteresownie - powiedziała Adena
poważnie, chociaż bardzo cicho.

- A ty chcesz zachować niezależność?
- Po prostu nie chcę, żebyś się poczuł oszukany, a

tak właśnie mogłoby się zdarzyć, gdybym przyjęła coś od
ciebie i nie dała ci wszystkiego, co spodziewałeś się za to

dostać - oświadczyła, rozpaczliwie próbując rozwiać
romantyczną mgłę, która otaczała ich tego wieczora.

- Rzeczywiście nie lubię, kiedy się mnie oszukuje.

Oczekuję ekwiwalentu... - Holt pieścił wargami delikatną

skórę za uchem dziewczyny.

Adena poruszyła się niespokojnie. Instynkt

podpowiadał jej, że powinna położyć tamę tym ekscesom,
ale Holt przytrzymał jej twarz w swoich dłoniach.

- Adeno... - wyszeptał.
Zadrżała, a on zrozumiał to jako przyzwolenie i

mocno, namiętnie pocałował rozchylone usta
dziewczyny. Tym razem wcale się go nie bała. Czuła, że

Holt całkowicie panuje nad sobą. Mogła bez obaw

55

background image

poddać się delikatnemu podnieceniu, jakie ten pocałunek

w niej obudził.

Zresztą, cóż może być złego w zwyczajnym

pocałunku na dobranoc, pomyślała. Wyciągnęła rękę i
zagłębiła palce w czarnych włosach Holta. Już w

restauracji miała na to ogromną ochotę.

- Adeno, moja słodka, pozwól mi ogrzać się przy

tobie. Tak dobrze trzymać cię w ramionach. Tak bardzo
cię pragnę...

Przesunął dłonią po udzie dziewczyny. Cienki

materiał czarno-złotej sukni nie mógł chronić jej ciała

przed pieszczotą. Adena mocniej wtuliła się w ramiona
mężczyzny. Zamknęła oczy. Niech się dzieje co chce,

pomyślała.

Palce Holta przesunęły się wyżej i znalazły nie

osłoniętą stanikiem, lekko okrytą jedwabistą materią,
ciepłą okrągłość. Pieścił jej piersi, a dziewczyna coraz

mocniej się do niego tuliła.

- Holt... Och, Holt... - jęczała.

- Co się stało, kochanie? - szepnął rozbawiony,

kiedy dotarło do niego wreszcie, że Adena także go

pragnie. - Nie podoba ci się to?

- Za... Trochę za szybko. - Nie miała siły niczego

mu zabronić, a dłoń Holta tymczasem niepokojąco
zbliżyła się do zapięcia sukni. Materiał właściwie sam

spadł, odsłaniając nagie ramiona i drobne piersi.

- Wcale nie za szybko, skarbie. - Pochylił się nad

nią. - Już wtedy nie było za wcześnie. Jesteśmy sobie

56

background image

przeznaczeni. Zrozumiałem to w chwili, w której

ujrzałem cię po raz pierwszy. - Ułożył dziewczynę na
kanapie. Wieczorowe pantofle same zsunęły się na szary

dywan. - Zaufaj mi, kochanie. - Holt okrywał
pocałunkami szyję i piersi Adeny. - Zaopiekuję się tobą.

Wszystkim się zajmę.

Adena miała wielką ochotę uwierzyć słowom tego

mężczyzny, zaufać mu i zapomnieć o bożym świecie. Ale
z głębi świadomości dobiegło do niej ostrzegawcze

wołanie: on uważa, że wszystko i każdego można kupić!
On nie wie, co to miłość! On cię tylko pożąda! Jak możesz

myśleć o tym, żeby się oddać w ręce Holta Sinclaira?

- Wierzę ci - powiedziała z trudem. Jej palce

błądziły pod marynarką Holta. - Wierzę, że ty dobrze
wiesz, czego chcesz. Ja tylko siebie nie jestem pewna.

- Pozwól mi zostać na noc. Przed świtem będziesz

pewna wszystkiego - obiecywał, a jego oczy lśniły

pożądaniem.

Zanim Adena zdołała choćby pisnąć, zrzucił z

siebie marynarkę i wgniótł dziewczynę w poduszki
kanapy. Adena jakby zapomniała o swoich obiekcjach.

Ona także była pobudzona do granic wytrzymałości.
Drżącymi palcami rozpinała guziki śnieżnobiałej koszuli

Holta i myślała sobie, że podniecanie tego właśnie
mężczyzny sprawia jej niewysłowioną przyjemność.

- O Boże! Adeno, tak bardzo cię pragnę! - jęknął

Holt. Ściągnął resztę czarno- złotej sukni z bioder

57

background image

dziewczyny.- Zobaczysz, jak nam będzie dobrze.

Pozwól...Nie pożałujesz. Przysięgam.

- Nie poganiaj mnie - błagała Adena, czując, że nie

ma dość sił, aby przeciwstawić się rwącemu prądowi,
który ją porwał i niósł na oślep w nieznane - Obiecałeś, że

nie będziesz mnie ponaglał.

Leżała prawie naga. Malutki, koronkowy trójkącik i

złoty naszyjnik ze smoczymi skrzydłami były jedynym
strojem Adeny.

- Czy wiesz - Holt dotknął palcem naszyjnika - że

wyglądasz w tym jak niewolnica? Bardzo podniecająco. -

Nachylił się nad dziewczyną i musnął ustami złote
skrzydła. - Przyznaj się że ty także mnie pragniesz,

niewolnico – wyszeptał - Tyle chyba możesz mi dać?

- Ty przecież wiesz... - oddychała ciężko ledwo

mogła mówić. - Przecież wiesz, że cię pragnę.

- Wiem, ale chcę to od ciebie usłyszeć.

- A co mi za to dasz? - zdobyła się na kpinę.
- Wszystko, co zechcesz - obiecał. - Powiedz tylko,

czego sobie życzysz. Jeśli to w mojej mocy, na pewno
wszystko dostaniesz. Chcę tylko usłyszeć że mnie

pragniesz!

- Za nic na świecie ci tego nic powiem - wydeptała.

- Za nic!

- Adeno! - zawołał Holt. Gdyby spojrzenie mogło

zabijać, padłaby trupem. Na szczęście nie mogło i
dziewczyna uśmiechnęła się do niego przepraszająco.

58

background image

- Nie ma na świecie takiej rzeczy, którą mógłbyś mi

dać za to wyznanie - pogłaskała go po zmierzwionych
włosach - ale chętnie powiem ci to za darmo. Nigdy w

życiu żadnego mężczyzny nie pragnęłam tak bardzo, jak
ciebie w tej chwili.

Holt jakby chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się, i

znów pochylił się nad nagą dziewczyną. Adena czule

pogłaskała go po plecach.

Czyżbym się w nim zakochała? pomyślała. Może

właśnie dlatego straciłam zdrowy rozsądek i panowanie
nad emocjami? Ta myśl przeraziła ją i sprowadziła z

powrotem z obłoków na ziemię.

Dziewczyna zdała sobie nagle sprawę z tego, że jest

naga i że tuli do siebie zupełnie obcego mężczyznę.

- Co ci się stało, Adeno? Nie odpychaj mnie teraz!

Chcę cię mieć całą! Muszę!

Jego błagania o mało nie przywiodły dziewczyny

do zguby. Przed ostatecznym poddaniem się uchronił ją
tylko paniczny strach. Potrzebowała więcej czasu,

musiała wszystko sobie spokojnie przemyśleć, a
tymczasem wydarzenia nabrały zawrotnego tempa...

- Proszę cię, Holt. Obiecałeś, że nie będziesz mnie

ponaglał. Potrzebuję czasu...

- Pragnę cię, kochanie, i ty mnie pragniesz. Sama mi

to powiedziałaś. Naprawdę nie możesz mi zaufać?

- Jeszcze za wcześnie... - wyszeptała.
Holt przylgnął do niej całym ciałem. Chciał, żeby

poczuła jego silę. Zupełnie niepotrzebnie, bo oboje dobrze

59

background image

wiedzieli, że gdyby chciał ją teraz posiąść, z radością by

mu się oddała. Adena czekała na jego decyzję.

Minęło kilka chwil, zanim Holt podniósł się powoli

i z ogromną trudnością usiadł na kanapie. Adena leżała
obok niego. Wpatrywała się w zbolałą twarz mężczyzny.

- Dziękuję ci - powiedziała.
- Za to, że okazałem się dżentelmenem? Nie ma mi

za co dziękować. Czuję się jak kompletny głupiec.

Popatrzył na nagą Adenę, a ona znów zadrżała, bo

pod jego spojrzeniem czuła się bardzo delikatna i
zupełnie bezbronna. Pospiesznie wsunęła się w czarno-

złotą suknię, ale wciąż czuła wpatrzone w siebie szare
oczy.

Kiedy wreszcie doprowadzili do ładu swoje

ubrania, Holt przytulił dziewczynę i ze ściśniętym

gardłem powiedział:

- Jutro wieczorem. Czekaj na mnie około szóstej.

Dobrze?

- Dobrze - zgodziła się, bo choćby nawet chciała, nie

mogła już mu odmówić.

- Nie chcę wracać dziś do domu.

- Wiem.
- A mimo to zaraz mnie stąd wyrzucisz? - zapytał i

to ironiczne pytanie złagodziło nieco napięcie. - Dlaczego
Maks mi się tak przygląda?

Rzeczywiście, Maks niecierpliwie dreptał w miejscu

i nie spuszczał oczu z Holta.

60

background image

- Chciałby odprowadzić cię do drzwi i już nie może

się doczekać, kiedy mu na to pozwolimy - wyjaśniła
Adena.

- Zawsze wiem, kiedy ponoszę klęskę - westchnął

Holt i raz jeszcze mocno pocałował Adenę.

- Jutro wieczorem. Nie zapomnij. Pojedziemy do

chińskiej dzielnicy...

- A może lepiej zjedzmy kolację u mnie? -

zaproponowała Adena. Wcale tego nie chciała, ale zdanie

samo wymknęło się jej z ust. Tak bardzo pragnęła mieć
tego mężczyznę w swoim domu. Jej jasne, pełne wdzięku

pokoje także potrzebowały obecności Holta.

- Przyniosę butelkę dobrego wina - zobowiązał się

Holt, jakby się bał, że dziewczyna zaraz wycofa
propozycję. - Dobranoc, Adeno.

Drzwi zamknęły się za nim cicho. Adena i Maks

zostali sami. Oboje w milczeniu wpatrywali się w

zamknięte drzwi.

- Wiesz, Maks, on myśli, że może mnie kupić.

Pies podszedł do swojej pani, jakby chciał ją

pocieszyć i zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Adena

pieszczotliwie podrapała go za uchem. Muszę go
nauczyć, że nie wszystko da się kupić, piesku. Są rzeczy,

które można tylko dostać za darmo. Czy myślisz, że on
potrafi to zrozumieć?

Wierne, poczciwe oczy Maksa zdawały się

potwierdzać ciche nadzieje Adeny.

61

background image

- Lubisz go, prawda, piesku? - uśmiechnęła się do

Maksa. - Coś mi się wydaje, że ty już podjąłeś decyzję.
Czy dlatego, że nie musisz widywać Jeffa i bardzo się z

tego powodu cieszysz?

Adena dopiero teraz zauważyła, że ulotniło się

gdzieś zakłopotanie, jakie odczuwała na myśl o
nawiązaniu nowego romansu wkrótce po zerwaniu

poprzedniego. Jeff zupełnie do mnie nie pasował,
myślała. Może w głębi duszy wiedziałam to już

wcześniej? Może dlatego zerwanie tamtej znajomości
przyszło mi bez trudu?

Nie umiałabym tak łatwo odejść od Holta. Nawet

gdyby się okazało, że on nie pasuje do mojego ideału

mężczyzny. Śmieszne. Spędziłam z nim tylko trzy
wieczory, a na dodatek dwa pierwsze trudno byłoby

nazwać przyjemnymi. Mimo to wiele już o sobie wiemy.
Mam całkowitą pewność, że nie powinnam angażować

się w związek z Holtem Sinclairem.

Chyba że... Chyba że on w końcu nauczy się

kochać, nauczy się wierzyć w miłość. Może potrafi pojąć,
że prawdziwej przyjaźni i prawdziwej miłości nie można

kupić za żadne skarby świata.

Adena wzięła prysznic, przebrała się w nocną

koszulę, pogasiła światła i wskoczyła do łóżka, przytuliła
się do poduszki. Wspominała, chwila po chwili, przebieg

spotkania z Holtem. Na początku przekomarzali się,
potem rozmawiali o głupstwach, a wreszcie o sprawach

62

background image

poważnych i o tym, do jakich przedsiębiorstw wysłała

Adena swoje oferty pracy.

No właśnie, przypomniała sobie, muszę wreszcie

zająć się szukaniem pracy. W przeciwnym wypadku nie
ma mowy o dobrej posadzie. Nie przyjmę przecież

pierwszej z brzegu propozycji, jaka mi się trafi.

Potem przypomniała sobie, że jeszcze niedawno

marzyła o wakacjach w górach Sierra Newada. Dziwnym
trafem ten pomysł przestał jej się podobać Nie bardzo

wiedziała, jak nazwać to, co właśnie zaczęło się dziać
pomiędzy nią a Holtem Sinclairem, wiedziała tylko, że za

nic nie chciałaby z tego zrezygnować. Przynajmniej
jeszcze nie teraz

Do pokoju cichutko przydreptał Maks. Ziewnął i

ułożył się na dywanie w nogach łóżka swojej pani.

- Mam nadzieję, Maks, że ty wiesz, co robię, bo ja

wcale nie jestem tego pewna.

Maks milczał, ale Adena znała go wystarczająco

dobrze, żeby wiedzieć, że brak zainteresowania oznaczał

u sznaucera pozytywną ocenę człowieka. Doskonale
pamiętała, jak jej ulubieniec warczał na Jeffa za każdym

razem, kiedy ten pojawiał się w ich mieszkaniu.
Zastanawiała się, skąd Maks wiedział, że Jeff Carrigan nie

nadaje się na męża swojej pani.

- Holt zresztą też się nie nadaje - powiedziała

Adena do milczącego psa. - On nawet nic nie wie o
miłości. Mogę się założyć, że małżeństwo nie jest

największym marzeniem jego życia.

63

background image

Westchnęła ciężko. Była absolutnie pewna, że

związek z Holtem Sinclairem może być oparty wyłącznie
na jednej zasadzie: wszystko albo nic. Przeczuwała, że

wprawdzie dzisiaj wykazał wiele cierpliwości, ale
wcześniej czy później zażąda od niej wszystkiego.

- I co ja wtedy zrobię? - przestraszyła się.
Nie chciała myśleć. Wtuliła twarz w poduszkę i

prawie natychmiast zasnęła.

64

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

Adena kończyła dekorowanie półmiska z sałatką,

kiedy zadzwonił domofon. Holt wcześnie przyszedł,

pomyślała. Dobrze, że wszystko przygotowałam
zawczasu.

Wytarła umazane majonezem palce. Po drodze do

przedpokoju włożyła welwetową spódniczkę koloru

starego wina, która znakomicie pasowała do
romantycznej białej bluzki ze stójką i mnóstwem

koronkowych falbanek.

Nastroszony i gotowy do boju Maks czekał na

swoją panią w przedpokoju. Dzięki temu Adena
zorientowała się, że stojący za drzwiami człowiek nie

nazywa się Holt Sinclair.

- Kto tam? -zapytała Adena.

- Otwórz Adeno - powiedział Jeff Carrigan. -

Musimy porozmawiać.

Wcale nie miała ochoty wpuszczać go do domu.

Postanowiła, że otworzy drzwi tylko po to, żeby dać

Jeffowi należytą odprawę. Zanim jednak zdołała choćby
otworzyć usta, nieproszony gość wepchnął się do środka.

Był wściekły i śmierdział alkoholem.

65

background image

- Co ty sobie myślisz? - wrzasnął, podchodząc do

dziewczyny. - Co to za gierki?

- Uspokój się. - Adena nawet nic podejrzewała Jeffa

o taki temperament. - Co się z tobą dzieje? I przestań
wrzeszczeć, bo sąsiedzi się zbiegną.

Dopiero ostrzegawcze warczenie Maksa przerwało

ordynarny monolog Jeffa. Pies, którego przodkowie od

pokoleń byli psami obronnymi, gotował się już do skoku.

- Leżeć, Maks! - poleciła Adena. Gdyby nie jej

błyskawiczna reakcja, pies na pewno już dopadłby Jeffa.
Nie skoczył wprawdzie, ale wciąż stał na sztywnych

nogach i warczał.

- Uspokój tego cholernego psa! - wrzasnął Jeff. -

Zresztą on i tak ci nie pomoże.

- Przestań się wydzierać i wynoś się stąd.

Powiedziałam ci wyraźnie, że między nami wszystko
skończone.

- Poszłaś odsprzedać Sinclairowi informacje!
- Kłamstwo! Dałam ci szansę. Prosiłam, żebyś

zerwał kontakt z tym przekupionym człowiekiem w Sin
Tech. Kiedy mi oświadczyłeś, że tego nie zrobisz,

poczułam się w obowiązku zawiadomić Sinclaira o tym,
co dzieje się w jego przedsiębiorstwie. Nie sprzedałam

mu żadnych informacji. Zrobiłam tylko to, co w tej
sytuacji zrobiłby każdy przyzwoity człowiek.

- Mnie nie musisz oszukiwać! - krzyczał Jeff. - Nie

myśl sobie, że nie doniesiono mi o wszystkim! Ktoś cię z

nim wczoraj widział! Jakie jeszcze informacje mu

66

background image

sprzedałaś? Jakimi tajemnicami Carriganów zapłaciłaś za

przywilej zostania kochanką Sanclaira?

- Zrozum, do jasnej cholery, że nie sprzedaję

żadnych informacji! Powiedziałam mu o tym, że
przekupujesz jego pracowników, ponieważ uznałam, że

Sinclair ma prawo o tym wiedzieć, ale nie wzięłam za to
ani centa. Zresztą nawet gdybym chciała, i tak nic by mi z

tego nie przyszło, głupcze. On i beze mnie dowiedział się,
kto przekazuje ci dane Sin Tech.

- Ni cholery nie wiedział! Następnego dnia po

twoim odejściu nasz człowiek przestał dostarczać

informacje.

- Tylko dlatego, że Holt postanowił wreszcie z tym

skończyć. Powiedział mu, że czekał tylko na ostateczny
dowód przeciwko temu „waszemu człowiekowi".

- Teraz już się nie dziwię, że nie miałaś zamiaru

wrócić do pracy! Spaliłaś za sobą mosty, bo wiedziałaś, że

Sinclair zaproponuje ci dużo lepsze warunki! To ci się nie
uda! Ja ci pokażę, co to znaczy odejść ode mnie do kogoś,

kto więcej płaci! Założę się, że on nie jest na tyle głupi,
żeby się z tobą żenić. Korzystaj z okazji i bierz, co ci

wpadnie w ręce, bo Sinclair nie żeni się ze swoimi
kochankami.

- Jeff - krzyknęła Adena. Cofała się przed

rozwścieczonym napastnikiem, ale Carngan dopadł ją i

chwycił za rękę.

- Nie! - zawołała.

67

background image

Ten jeden dźwięk wystarczył, żeby warczący

groźnie Maks ruszył do akcji. Zacisnął szczęki wokół nogi
napastnika w tej samej chwili, w której otworzyły się

drzwi wejściowe.

- Co tu się, u diabła... - rozległ się głos Holta, a

zaraz potem przeraźliwy wrzask Jeffa.

Dziewczyna domyśliła się, że niezawodny Maks

przyszedł jej z pomocą. Uścisk męskiej ręki osłabł, a
sekundę później jakaś niewidzialna siła oderwała

szalejącego Carrigana od Adeny.

- Trzymaj się od niej z daleka, bo inaczej rozedrę cię

na strzępy - zawołał Holt, ciągnąc wierzgającego
Carrigana do wyjścia. Maks warczał wściekle, jakby w ten

sposób chciał poprzeć Holta. - Ona jest moja - dodał Holt,
wypchnąwszy intruza za próg. - Jeśli jeszcze raz

dotkniesz jej choćby małym palcem, zniszczę nie tylko
ciebie, ale i twoje Carrigan Labs. Zrozumiałeś? Wszystko,

co moje, jest pod ścisłą ochroną. Nie zapominaj o tym, bo
drogo zapłacisz za brak pamięci!

- Możesz sobie ją wziąć, Sinclair - syczał Jeff.

Opanował się trochę i przeraziła go sytuacja, jaką sam

sprowokował. - To tania dziwka, pazerna na wszystko, co
jej wpadnie w łapki. Jeśli lubisz takie kobiety, to twoja

sprawa. Ja osobiście bardzo się cieszę, że wyszło szydło z
worka, zanim zdążyłem się z nią ożenić.

- Wynoś się stąd, Carrigan!
Maks stanął za Holtem i warknął ostrzegawczo.

Obaj tworzyli niezłą parę. Widocznie Jeff Carrigan

68

background image

również to zauważył, bo odwrócił się na pięcie i wybiegł

na ulicę. Holt natychmiast zatrzasnął za nim drzwi, co
bardzo ucieszyło Maksa. Wreszcie mógł podreptać do

swojej pani, która cała drżąca opierała się o ścianę.

- Jeśli spodziewacie się pochwał - zaczęła Adena

zaskoczona podobieństwem dumnie podniesionego
psiego pyska i zadowolonej z siebie twarzy mężczyzny -

to muszę was rozczarować. Nienawidzę scen. - Zaraz
potem uklękła na dywanie i przytuliła do siebie

sznaucera. - Och, Maks! Kto cię nauczył tak niegrzecznie
się zachowywać?

- To wrodzona umiejętność u samców tego gatunku

- powiedział Holt. On też ukląkł i otoczył dziewczynę

ramionami. - Mój Boże, Adeno! Kiedy zobaczyłem, jak ten
gnojek cię szarpie, miałem ochotę go zabić. Skąd on się tu

w ogóle wziął?

Adena wtuliła twarz w ramię Holta. Dopiero teraz

mogła naprawdę odetchnąć. Mocne ramiona i spokój
Holta dawały poczucie bezpieczeństwa w świecie,

któremu nagle zachciało się oszaleć.

- Dowiedział się, że się z tobą spotykam. Uważa, że

sprzedałam ci informacje o tej wtyczce w Sin Tech i że
sprzedaję ci również inne tajemnice Carrigan Labs. On...

on... - Adena nie potrafiła powtórzyć oskarżeń Jeffa.

- Co ci jeszcze powiedział? - zapytał cicho Holt,

gładząc dziewczynę po głowie.

- Nieważne - spróbowała się uśmiechnąć, ale nie

bardzo jej się to udało. - Myślę, że trochę za dużo wypił.

69

background image

Mówił wiele rzeczy, których lepiej w ogóle nie powtarzać.

Muszę uczciwie przyznać, że chociaż naprawdę nie lubię
scen, to tym razem bardzo się ucieszyłam, kiedy

przyszedłeś.

- Nie należało go wpuszczać do domu - powiedział

Holt stanowczym tonem.

- Wcale go nie zapraszałam do środka -

zaprotestowała, czując, że za chwilę usłyszy cały wykład.
- Otworzyłam drzwi jak normalna, dobrze wychowana

osoba, a on wtoczył się do środka, nie pytając nikogo o
pozwolenie.

Holt podniósł się z klęczek i pomógł wstać

dziewczynie. Maks wciąż ją obwąchiwał, sprawdzając,

czy aby na pewno jego pani nic złego się nie stało. Adena
uznała, że w tej sytuacji znacznie łatwiej porozumie się z

psem niż z mężczyzną.

- Dobry pies. Bardzo jestem z ciebie dumna -

poklepała Maksa po szarym łbie. - Ty zresztą nigdy nie
przepadałeś za Jeffem. Czy przypadkiem nie skorzystałeś

z okazji, żeby go wreszcie wyrzucić z domu?

- To nie są żarty, Adeno. - Holt przytulił

dziewczynę. - Daj mi słowo, że już nigdy nie dojdzie do
żadnych kontaktów pomiędzy tobą a Carriganem.

- To ci mogę obiecać. Intuicja podpowiada mi, że

Jeff również nie ma ochoty się ze mną spotykać.

- Mówię poważnie, Adeno. Obiecaj, że nie

otworzysz mu drzwi, nie będziesz rozmawiać z nim

70

background image

przez telefon ani w żaden inny sposób nie dopuścisz go

do siebie.

- Nie martw się. Na pewno nie będę się z nim

kontaktować. Obiecuję. Możesz mi wierzyć. - Adena
zaczęła się niecierpliwić. - Czy ty aby nie zapomniałeś, że

jestem tylko niewinną ofiarą obrzydliwego zajścia?
Wolałabym, żebyś mi okazał więcej współczucia, a w

zamian oszczędził pouczeń.

- Ty głuptasie. - Holt mocniej przygarnął

dziewczynę. - Nie widzisz, że obaj z Maksem wciąż
jeszcze jesteśmy pod wpływem dużej dawki adrenaliny?

Powrót do stanu, jak ty to nazywasz, dobrego
wychowania zajmie nam jeszcze kilka minut. W końcu

przed chwilą wspólnymi siłami obroniliśmy naszą
własność.

- Własność! To już do tego doszło! - Adena udała

oburzenie. - I to ma być dobre wychowanie? Dowiedz się,

że nie broniłeś własności, tylko wybawiłeś z opresji
bezbronną kobietę.

- Niech i tak będzie, skarbie - zgodził się Holt.
Tak zaborczo tulił ją do siebie, że nikt przy

zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w jego słowa.

- Bezbronna kobieta bardzo ci za to dziękuje. -

Adena delikatnie, ale stanowczo odsunęła go od siebie. -
Maks zaraz dostanie wspaniałą kość z mięskiem, a ty

dobrą domową kolację.

- Czego więcej potrzeba mężczyźnie do szczęścia? -

westchnął melodramatycznie Holt.

71

background image

- Czy z winem nic się nie stało? - zapytała Adena.

- Skądże. Chyba nie przypuszczasz, że rozwaliłbym

łeb Carrigana butelką Chardonnay rocznik

siedemdziesiąt dziewięć. - Holt podniósł opakowaną w
biały papier butelkę, która najspokojniej w świecie stała

sobie w przedpokoju.

- Bardzo się cieszę, że nawet w trudnych sytuacjach

życiowych potrafisz zachować przytomność umysłu -
pochwaliła z przekąsem Adena, po czym wróciła do

kuchni dokończyć dekorowanie sałatki.

Holt także wszedł do kuchni. Postawił na blacie

butelkę z winem, a potem usiadł na krzesełku i
obserwował krzątającą się dziewczynę.

- Wspaniale pachnie - pociągnął nosem.
- Powinno. - Adena czuła wpatrzone w siebie szare

oczy.

- Może napijemy się po kieliszku sherry przed

kolacją? - zaproponował Holt.

- Ostatnim razem piliśmy sherry po kolacji -

przypomniała mu Adena. Uśmiechnęła się do Maksa,
który właśnie wszedł do kuchni i rozłożył się u nóg

gościa.

- Sherry to uniwersalny napój. - Holt wyszedł, a po

chwili wrócił z dwoma napełnionymi alkoholem
kryształowymi kieliszkami.

- Myślisz, że to uspokoi nadmierną aktywność

twojej adrenaliny? - zażartowała i umoczyła usta w

alkoholu. Pomyślała sobie, że to picie w kuchni podczas

72

background image

przyrządzania posiłku jest takie naturalne. Jakby znali się

z Holtem od bardzo dawna, jakby... tworzyli rodzinę.

- Nic ma lepszego lekarstwa na nadmiar adrenaliny

niż sherry - odparował Holt. - Nie sądzisz, że Maksowi
też powinienem dać łyczek?

- Maks nigdy w życiu nie miał w pysku ani kropli

alkoholu - oświadczyła surowo Adena.

- No to najwyższy czas, żeby spróbował. A właśnie,

ile on ma lat?

- Dwa i pół. Holt! Co ty wyprawiasz? - Adena w

porę zauważyła, że Holt nalał odrobinę sherry na spodek

i postawił go przed zaciekawionym psem.

- Nie bądź taka nadopiekuńcza, kochanie.

Najwyższy czas, żeby kawaler wydoroślał.

- Przysięgam, że jeśli zrobisz z mojego psa pijaka,

to...

- Bzdura. Maks ma klasę. Zobacz. Już wie, jak się

pije sherry.

- Czy ty kiedykolwiek w życiu miałeś jakiegoś

zwierzaka? - zapytała Adena, popatrując to na
chłepczącego alkohol psa, to znów na zadowolonego z

siebie mężczyznę.

- Nie. Wyobraź sobie, że nigdy nie miałem żadnego

zwierzaka. W domu dziecka nie pozwalano nam trzymać
zwierząt, a potem nie miałem czasu na...

- Wychowałeś się w domu dziecka? - zapytała

zdumiona Adena.

73

background image

- Co w tym dziwnego? - zapytał rozbawiony. - To

się czasami zdarza. Sierocińce istnieją i dzieci wychowują
się w nich na ludzi.

- Wiem, ale... Chyba nigdy w życiu nie spotkałam

nikogo, kto wychował się w domu dziecka.

- Od czasów Dickensa trochę się tam zmieniło -

uśmiechnął się Holt.

- Już nie dają sierotom owsianki? - Adena

spróbowała dostroić się do kpiarskiego tonu Holta, który

najwyraźniej nie miał ochoty opowiedzieć jej poważnie o
swoim dzieciństwie.

- Czasami dają takie kleiste płatki owsiane, ale za to

dużo.

Adena zrozumiała, że ten nieśmieszny żart to

koniec rozmowy o sierocińcach. Nie mogła jednak

powstrzymać się od myślenia na ten temat. Spróbowała
sobie wyobrazić, jak czuje się mały człowiek, żyjący

wśród obcych, którzy z pewnością nie poświęcają mu
zbyt wiele uwagi ani nie darzą go miłością.

Teraz stało się dla niej jasne, gdzie i kiedy Holt

dowiedział się, że miłość można sobie kupić tak samo, jak

wszystko inne.

- Adeno - Holt nagle spoważniał. - Co jeszcze

powiedział ci Carrigan?

- Wolałabym o tym zapomnieć. Już ci mówiłam. Był

pijany i wygadywał głupstwa, których rano pewnie
będzie się wstydził.

- Powiedział ci, że mi się sprzedałaś, czy tak?

74

background image

- Siadamy do stołu?

- Adeno... - nalegał Holt.
- Zanieś tę tacę do pokoju. Nie proś, Maks. Nie

dostaniesz więcej sherry. Widzę, że już się uspokoiłeś.

Holt wziął z rąk dziewczyny srebrną tacę.

Zastanawiał się nad czymś, a po chwili jego stężała twarz
rozpogodziła się. Adena domyśliła się, że postanowił

pozwolić jej na zmianę tematu.

- Co to? - zapytał, przyglądając się ułożonym na

tacy warzywom.

- Cukinia i marchew w sosie orzechowym -

powiedziała dumna ze swojej sztuki kulinarnej
dziewczyna. - Będzie jeszcze suflet z krabów i sałatka z

buraków, cykorii i avocado. Są jakieś uwagi?

- Niech diabli porwą kleistą owsiankę! Przyniosę

wino.

W ten sposób wieczór, który tak paskudnie się

zaczął, przekształcił się w przyjemne, niemal rodzinne i
bardzo romantyczne spotkanie. Adena podawała kawę i

deser czekoladowy, kiedy zaświtało jej w głowie, że
chyba się zakochała w Holcie Sinclairze.

- Maks pewnie nigdy nie próbował ani kawy, ani

deseru czekoladowego - zapytał domyślnie Holt.

Adena tylko skinęła głową.
- Ma dość nowych doświadczeń jak na jeden dzień -

zdecydował Holt.

- Nie podzielisz się z nim deserem?

75

background image

- Nic jestem aż tak wspaniałomyślny - mruczał Holt

z ustami pełnymi czekoladowego smakołyku.

W milczeniu zjedli deser, wypili kawę, a kiedy

Adena zaczęła się zastanawiać, czy Holt spróbuje ją
pocałować, on objął ją ramieniem tak po prostu, jakby

robił to codziennie przez ostatnie pięćdziesiąt sześć lat.

- Pachniesz czekoladą - szepnął, zbliżając wargi do

ust dziewczyny.

- Lubisz czekoladę?

- Uwielbiam.
Musnął wargami jej usta. Siedzieli przy płonącym

kominku, patrzyli w ogień i rozmawiali o różnych
przyjemnych głupstwach. Adena z wysiłkiem odpędzała

od siebie myśl o tym, że wyglądają jak szczęśliwe,
doskonale dobrane małżeństwo.

Nie bardzo jej się to udało. Myśl wracała jak

natrętna mucha. Kiedy Holt zaczął delikatnie pieścić

wargami płatek ucha Adeny, dziewczyna nie zrobiła nic,
aby go powstrzymać.

- Wiesz, kochanie - szepnął Holt. - Kiedy wszedłem

dziś do ciebie i zobaczyłem tę potworną scenę, gotów

byłem zamordować Carrigana. Jak tylko pomyślę, że obcy
mężczyzna mógłby cię choćby dotknąć, dostaję szału. Coś

takiego zdarza mi się po raz pierwszy w życiu. Dopiero
teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo cię pragnę Czy

to co mi wczoraj powiedziałaś, było prawdą?

- Nie wiem, o co ci chodzi.

- O to że ty mnie także pragniesz.

76

background image

- Tak - westchnęła. A cóż innego mogła mu

powiedzieć, skoro i wtedy, i teraz czuła to samo.

- Tak się bałem, że zmienisz zdanie...

- To, że zaprosiłam cię na kolację, do niczego cię nie

upoważnia.

- Naprawdę? - Czubkiem języka dotknął nosa

dziewczyny. - Przecież zapraszając mnie tutaj, dobrze

wiedziałaś, jak się to skończy.

- Nie chcesz mnie chyba do niczego zmuszać? -

zapytała z lękiem.

- Nie - powiedział Holt, ale Adeny do głosu nie

dopuścił. Zamknął jej usta gorącym pocałunkiem.

Adena podniosła dłonie ,chcąc odepchnąć od siebie

natręta, ale kiedy poczuła pod palcami twarde
muskularne ramiona, zamiast odepchnąć ,przytuliła go

do siebie.

- Och, Holt - westchnęła, obsypując pocałunkami

jego twarz.

- Jeszcze raz powiedz mi, jak bardzo mnie

pragniesz - poprosił. - Ja chcę, muszę to usłyszeć...

Znów ją pocałował, a ona poddała mu się bez

najmniejszego oporu. Myśli o „dobranym małżeństwie"
sprawiły, że była teraz bezbronna i zdana na łaskę i

niełaskę Holta.

- Bardzo cię pragnę, Holt - wyszeptała. Kocham cię,

dodała w myślach. Po prostu się w tobie zakochałam.

Wyszeptane wyznanie wystarczyło, żeby Holt, bez

obawy, że zostanie odepchnięty, całował bezbronną

77

background image

dziewczynę. Powoli, jakby jedynym jego celem było

nieskończone przedłużanie rozkoszy, rozpiął malutkie
guziczki jej wieczorowej bluzki.

Adena aż jęknęła, kiedy jego gorące palce dotknęły

nagiej piersi. Wsunęła dłoń we włosy Holta. Chciała

przytulić go do siebie mocno, chciała mieć go blisko, jak
najbliżej siebie.

- Tak bardzo cię pragnę, moja słodka - szeptał Holt.

- Jesteś stworzona dla mnie.

Zsunął z niej bluzkę, spódnicę i nawet ozdobny pas

nie przysporzył mu zbyt wielu kłopotów. Jak za

dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikały kolejne
elementy garderoby i odsłaniały coraz większe fragmenty

nagiego ciała dziewczyny.

Jedynie lekkie drżenie palców Holta zdradzało, jak

bardzo jest podekscytowany. W końcu wziął ją na ręce.
Tak jak i poprzedniego wieczoru miała teraz na sobie

jedynie złoty naszyjnik ze smoczymi skrzydłami i tak jak
poprzedniego wieczoru Holt pomyślał sobie, że oto

trzyma w rękach łup, swoją niewolnicę.

78

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

- Jesteś piękna - wyszeptał Holt.
Ostrożnie, jak gdyby niósł kruchy klejnot, położył

Adenę na puszystym dywanie. Sam ukląkł przy niej i
drżącymi z niecierpliwości rękami zdejmował z siebie

ubranie. Dziewczyna wpatrywała się w niego pełna
podziwu. Miał bardzo piękne ciało, a ona kochała go i

pragnęła bez miary.

Płonący na kominku ogień oświetlał ich nagie

postacie. Adena bez słowa otworzyła ramiona, a Holt
rzucił się w nie, jak spragniony człowiek, któremu po

wielu spędzonych na pustyni dniach udało się trafić do
źródełka z krystalicznie czystą wodą.

- Czy naprawdę mnie chcesz? - zapytał raz jeszcze.
- Och, Holt, nie dręcz mnie dłużej - prosiła.

- Jeszcze tylko troszeczkę, moje kochanie - obiecał,

obsypując pocałunkami jędrne piersi i płaski brzuch

Adeny.

- Proszę cię - szeptała. - Nie męcz mnie, bo

zwariuję.

- O to mi właśnie chodzi. Chcę, żebyś mnie

pragnęła tak, jak ja pragnę ciebie.

79

background image

Wreszcie uznał, że czas nadszedł. Tulili się do

siebie, pędzili w szalonym tempie aż do gwiazd, aż do
świetlistej nieskończoności.

Minęło sporo czasu, zanim Adena na tyle wróciła

do sił, że mogła przesunąć palcem po mokrym od potu
torsie kochanka.

- Chyba nie jesteś tak okrutna, żeby mnie łaskotać,

kiedy nie mam w sobie za grosz siły. Holt otworzył oczy i

uśmiechnął się do niej. - Pamiętaj, że kiedyś wreszcie
dojdę do siebie.

Po chwili jednak rozleniwiony uśmiech zniknął z

jego twarzy. Holt oparł się na łokciu i popatrzył na

Adenę.

- Moja ty piękna - wyszeptał. Sprawiał wrażenie

człowieka, który próbuje znaleźć odpowiednie do sytuacji
słowa i któremu zupełnie się to nie udaje. - Teraz

należysz do mnie. - Naprawdę jesteś moja. Bóg mi
świadkiem, że nigdy w życiu żadnej kobiety nie

pragnąłem tak bardzo jak ciebie. Obawiam się, że
następnym razem może być jeszcze gorzej.

- Dlaczego? - zdziwiła się Adena.
- Bo teraz już wiem, czego się mogę spodziewać.

- A czego się możesz spodziewać?
- Zatraciłem się w twoich ramionach, kochanie -

Nachylił się i pocałował ją w nos. - Nie wolno ci się ze
mnie śmiać, słodka czarownico.

- Nawet mi to nie przyszło do głowy.

80

background image

- I ja mam w to uwierzyć? Zapamiętaj sobie tylko,

że choćbyś mnie nie wiem jak dręczyła, to i tak należysz
do mnie. Jesteś moją niewolnicą.

- W dzisiejszych czasach nie wolno mieć

niewolników, panie Sinclair - pouczyła go Adena. - W

dwudziestym wieku związki kobiety i mężczyzny
opierają się na partnerstwie.

- Jeśli tak sobie życzysz, kochanie. - Znów ją

pocałował w nos. - Jestem wspaniałomyślny. Pozwalam ci

wierzyć, w co tylko zechcesz. Pod warunkiem, że nie
zapomnisz, jaka jest prawda.

- Mówisz o swojej prawdzie?
- Adeno, słodka wiedźmo, przestań sobie ze mnie

żartować i popatrz na mnie - poprosił. - Dzisiaj oddałaś
mi się cała. Byłaś mi przeznaczona i wreszcie należysz do

mnie. Od tej chwili mam prawo dbać o ciebie i opiekować
się tobą. Czy zrozumiałaś, o co mi chodzi?

- Prosisz, żebym się zgodziła na romans?
- Nasz romans już się zaczął. Ja chciałbym, żebyś

zechciała należeć do mnie.

- To się nazywa wykorzystywanie sytuacji. - Adena

nic miała ochoty na żadne poważne rozmowy.

- Wiem, ale ostrzegałem cię, że jestem człowiekiem

praktycznym. Dla mnie to bardzo odpowiednia okazja.

- Z takim człowiekiem interesu jak ty trzeba bardzo

uważać. Może powinnam najpierw przeczytać kontrakt -
roześmiała się Adena. - Sam powiedziałeś, że nie potrafię

się targować.

81

background image

- Dzisiejszy wieczór w pełni potwierdził moją

opinię.

- A to dlaczego?

- Widzisz, kochanie, dałaś mi dziś wszystko, co

miałaś, i nawet nie sprawdziłaś, czy ja okażę ci równie

wielką hojność - pouczył ją Holt.

- Nie miałam wyboru.

- Chyba nic mówisz tego poważnie?
- Nie.

- To dobrze, bo już się bałem. - Pocałował

dziewczynę w ramię. - Teraz powiedz mi to, a potem

przez całą noc pozwolę ci ze mnie żartować.

- Co mam ci powiedzieć? - zapytała z niewinną

miną, chociaż dobrze wiedziała, o co Holtowi chodzi.
Wiedziała też, że powie mu to bez wahania. Kochanemu

mężczyźnie niczego nie umiałaby odmówić.

- Chcę to usłyszeć, proszę...

- Jestem twoja, kochanie. Jeśli koniecznie musisz

usłyszeć te słowa, to je wypowiem. Należę do ciebie. Ale

pamiętaj, że takie więzy łączą obie strony.

- Niczego na świecie nie pragnę bardziej niż tego,

żebyś bardzo, bardzo mocno się do mnie przywiązała. -
Holt uśmiechnął się i znów przytulił do siebie

dziewczynę.

Rozstali się nad ranem, chociaż Holt bardzo

narzekał, że w ogóle musi jechać do domu. Adena i Maks
odprowadzili go do drzwi.

82

background image

- Zadzwonię do ciebie - obiecał Holt. - Zobaczę, czy

uda mi się wyrwać na obiad. Za to kolację na pewno
zjemy u mnie. Możesz zabrać ze sobą Maksa. Nie

będziesz musiała się spieszyć do domu.

No tak, pomyślała Adena. On chce, żebym zaczęła

zostawać u niego na noc. Jak mnie choć raz do tego
namówi, to wkrótce po tym zupełnie się tam

przeprowadzę. On też chyba o tym wie i dlatego
proponuje mi takie rozwiązanie.

- Tym razem ja przyniosę wino - powiedziała

Adena. Nic miała zamiaru dzielić się z kochankiem

swoimi wątpliwościami.

Holt pocałował ją i zbiegł po schodach do

czekającego na niego ferrari.

- Mam nadzieję, że ty wiesz, co robię - powiedziała

Adena do Maksa, zamknąwszy drzwi - bo ja wcale nie
jestem tego pewna.

Wróciła do łóżka. Tak dobrze było jej po raz

pierwszy w życiu. Teraz już wiem, myślała, że Holta

Sinclaira można nauczyć miłości. Właściwie nawet nie
trzeba go uczyć. Wystarczy trochę treningu. Życie

przyzwyczaiło go do traktowania wszystkiego, nawet
uczuć, jak transakcji handlowych.

Jednak dzisiejszy wieczór przekonał mnie, że

potrafię zmienić to jego nastawienie. Zresztą i tak nie

mam wyjścia. Przecież wpadłam po uszy.

Około jedenastej przyniesiono ogromny bukiet

żółtych, cudownie pachnących róż. Adena wiedziała, że

83

background image

tylko Holt mógł przysłać jej taki wspaniały bukiet.

Ustawiła go na małym stoliku obok kanapy i poszukała
kartki.

Znalazła, ale znalazła też małe pudełeczko, którego

w pierwszej chwili nie zauważyła. Zamarła. Radość z

przepięknych kwiatów ulotniła się w jednej chwili.

Dlaczego mi to zrobił? myślała zrozpaczona

dziewczyna. I to po takiej nocy! Nie powinien mi płacić
błyskotkami. Potraktował mnie jak panienkę która dobrze

się spisała i zasłużyła sobie na nagrodę. A może to
pierścionek? Adena chwyciła się tej myśli jak ostatniej

deski ratunku. Może to pierścionek, który ma oznaczać
coś w rodzaju zaręczyn? Tak, taki prezent mogłabym

przyjąć...

Niestety, gołym okiem dało się zauważyć, że

pudełko jest duże i że w środku nie znajdzie pierścionka.
Zresztą pierścionków zaręczynowych nie daje się przez

posłańców.

Adena patrzyła na białe pudełko i dosłownie czuła,

jak ulatują ciepłe wspomnienia poprzedniego wieczoru,
jak zamarzają i spadają na nią lodowatym deszczem.

Drżącymi z emocji palcami otworzyła pudełeczko.
Wewnątrz znalazła złoty naszyjnik. Był to wyjątkowo

piękny, delikatny klejnot z trzema diamentami na środku.
Na srebrnej karcie wewnątrz pudełka Holt napisał:

„Dla tej, która teraz należy do mnie".

Adena zmięła w dłoni nieszczęsną kartkę i

odwróciła się do Maksa.

84

background image

- Jak on mógł mi coś takiego zrobić? - zapytała

zrozpaczona. - Potraktował mnie jak kosztowną
prostytutkę. Mojej miłości nie można kupić, Maks...

Pies położył łeb na kolanach swojej pani, a jego

wielkie oczy wyrażały współczucie. Wczoraj mógł jej

pomóc bez trudu. Z agresją obcych pies z łatwością sobie
poradzi. Ale co mógłby zrobić teraz? Teraz nawet nie

rozumiał, dlaczego jego pani jest smutna.

Na szczęście rozpacz Adeny nie trwała długo. W

kilka chwil zmieniła się w równie jak ból wielką
wściekłość. Trzymała pudełko z daleka od siebie, jakby w

środku zamiast złotego cacka była bomba zegarowa.
Wrzuciła do środka pomiętą kartkę od Holta i zatrzasnęła

wieczko.

- Jak on śmiał! - powiedziała do zdezorientowanego

psa. - Jak on śmiał! Niech sobie nie myśli, że puszczę mu
to płazem!

Znalazła w książce telefonicznej numer firmy, która

dostarczyła jej przeklęte pudełko i poleciła natychmiast

przysłać do swego domu posłańca. Trzy razy wyrzucała
kartkę, zanim wreszcie udało jej się zamknąć wściekłość i

upokorzenie w jednym zgrabnym zdaniu. „Sądziłam, że
stać cię na mnie, ale ten drobiazg dowodzi, że się

myliłam", napisała. Zapakowała pudełko, dołączyła liścik
i oddała posłańcowi, który akurat się pojawił.

- Najwyższy czas - powiedziała Adena do Maksa -

żebyśmy oboje wreszcie pojechali na wakacje. Nie martw

się, Maks. Spodoba ci się na wsi.

85

background image

Pakowanie zajęło jej niecałe dwie godziny. Maks

niezawodnie wyczuł, co się święci, i cierpliwie warował
obok walizki , patrząc, jak jego pani wydzwania do

różnych ludzi. W sprawie wakacji Adena także miała
pecha. W większości hotelików wymienionych w ulotce

biura podroży nie było już wolnych miejsc.

W końcu jednak udało jej się dodzwonić do

gospody, w której przed kilkoma godzinami ktoś odwołał
rezerwację. Na dodatek nie mieli nic przeciwko temu,

żeby przywiozła ze sobą psa.

- Załatwione Maks - powiedziała Adena. -

Jedziemy. Powiem tylko pani Harrison, że wyjeżdżamy
na kilka dni i w drogę.

Podeszła do drzwi i w tej samej chwili rozległ się

dzwonek domofonu. Zaciekawiony Maks nastawił uszy.

Adena patrzyła to na drzwi, to na psa. Już wiedziała,
kogo się spodziewać.

- Ależ ty masz tupet, Sinclair! - krzyknęła. patrząc

w oczy gościowi. - Jak śmiesz tu przychodzić!

Holt trzymał w rękach nieszczęsne białe pudełko i

w milczeniu przyglądał się bladej z gniewu dziewczynie.

Dopiero po chwil, zauważył stojącą przy drzwiach
walizkę.

- Wybierasz się dokądś? - zapytał, a ton jego głosu

powiedział Adenie, jak bardzo Holt jest na nią zły.

- Owszem! Jedziemy z Maksem na wieś. Należy

nam się odrobina spokoju.

86

background image

- Chyba o czymś zapomniałaś. - Holt wszedł do

mieszkania i zamknął za sobą drzwi.

- Nie martw się o... o tę błyskotkę, którą mi rano

przysłałeś. To nie należy do mnie.

- Czyżby? A wydawało mi się, że będzie doskonale

pasowała do kogoś, kto należy do mnie. Ale jeśli nie...
Tam, skąd ją wziąłem, jest tego więcej.

- Więcej! Więcej! - wybuchnęła Adena. - Jak śmiesz

mnie obrażać!

- Niewiele kobiet na świecie uznałoby ofiarowanie

tego drobiazgu za zniewagę. Ale jeśli trzy diamenty to,

twoim zdaniem, za mało, mogę wymienić ten naszyjnik
na inny.

Adena nie potrafiła znaleźć odpowiedniego słowa i

tylko dlatego z całej siły uderzyła Holta w twarz.

- Nie musisz niczego wymieniać! - krzyknęła. -

Któraś z twoich z kochanek na pewno z radością przyjmie

ten prezent. Moja cena za wczorajsze usługi jest o całe
niebo wyższa, Sinclair!

- Jaka?
- Szkoda gadać! - miotała się Adena. - I tak cię na to

nie stać!

- Pytałem: jaka? - Holt chwycił dziewczynę za

ramiona.

- Ty głupcze! - W turkusowych oczach Adeny

zakręciły się łzy. Nic czuła już nic poza bezmiernym
smutkiem i upokorzeniem. - Ty kompletny idioto!

Niepotrzebnie tracisz pieniądze na złoto i diamenty!

87

background image

Naprawdę nie rozumiesz? Wszystko to, co wczoraj

dostałeś, dałam ci za darmo! Gratis! Bezpłatnie! Za nic!
Ale ty koniecznie musiałeś mi za to zapłacić... zniewagą.

- Jaką zniewagą? O czym ty mówisz, dziewczyno?
- Mówię o tym cholernym naszyjniku! O tym

naszyjniku, który trzymasz w rękach! O tym, który
przysłałeś mi dziś rano, żebym poczuła się jak

prostytutka! Jak kosztowna utrzymanka!

- Zwariowałaś? - Holt stracił pewność siebie. - To

był prezent...

- Ależ oczywiście! I zapewne kupiłeś go u tego

samego jubilera, u którego zwykle kupujesz prezenty dla
swoich kochanek! Tylko, że ja odmawiam przyjmowania

prezentów za świadczone usługi! Zrozumiałeś Holt? Na
świecie jest kilka rzeczy, których nie można kupić za

pieniądze. Ja właśnie jestem jedną z nich!

- O mój Boże! - jęknął Holt. - Nie do wiary! Przestań

wreszcie na mnie krzyczeć i posłuchaj.

- Nie chcę i nie muszę cię słuchać! Możesz sobie

myśleć , co chcesz, a ja i tak nie jestem twoją własnością! I
nie będę twoją własnością, choćbyś mi kupił wszystkie

wysadzane diamentami złote naszyjniki świata!

Holt przygarnął dziewczynę do siebie, wcisnął jej

twarz w połę swojej marynarki, dzięki czemu wreszcie
zamilkła.

- Do jasnej cholery! Zrozum wreszcie, dziewczyno,

że to był tylko prezent i że nie miał nic wspólnego z

zapłatą za cokolwiek. Kupiłem ten naszyjnik, ponieważ

88

background image

chciałem ci coś dać. To był najzwyklejszy w świecie

prezent. Nic innego. Tylko podarunek. Nie ma takiego
prawa, które zabraniałoby mężczyźnie dawać kobiecie

prezenty. Oprócz naszyjnika mieli ci także dostarczyć
róże .. - Holt rozejrzał się po pokoju. Od razu zauważył

stojący na stoliku bukiet. - Róż nie wyrzuciłaś. Dlaczego?
Dlaczego przyjmujesz róże, a z powodu naszyjnika się

obrażasz?

- Dlatego! - krzyknęła Adena w połę marynarki

- No to następnym razem przyślę ci tyle róż, że

będzie można kupić za nie dwa naszyjniki - uśmiechnął

się Holt. - Dostaniesz strasznie dużo kwiatów.

- Przestań się wygłupiać! - syknęła Adena.

- To ty się wygłupiasz. Dzisiaj rano byłem taki

szczęśliwy. Czułem się jak zdobywca, jak bohater, jak pan

wszelkiego stworzenia... Co w tym dziwnego, że chciałem
dać coś kobiecie, która podarowała mi cały świat? To

musiał być prezent. Naprawdę nie potrafisz tego
zrozumieć? - Holt pogłaskał dziewczynę po głowie.

- Jeśli prezent pochodzi od ciebie, to bardzo trudno

odróżnić prezent od zapłaty.

- Tym razem naprawdę przesadziłaś, skarbie -

tłumaczył jej jak dziecku. - Zupełnie niczego nie

zrozumiałaś. Posłuchaj, kochanie. Dawanie ci pięknych
rzeczy sprawia mi przyjemność. Nie traktuj, proszę, tych

upominków jak zapłaty. I bardzo cię proszę - Holt
uśmiechnął się do niej ciepło - żebyś nigdy więcej nie

odsyłała mi prezentów, które ci daję. Dzisiaj przeżyłem

89

background image

prawdziwy szok. Jeszcze do tej pory się nie pozbierałem.

Bogu dzięki, że musiałem przejechać parę kilometrów,
zanim cię zobaczyłem. Miałem trochę czasu, żeby

ochłonąć.

- Bardzo cię proszę, Holt, nie dawaj mi żadnych

naszyjników - powiedziała Adena. - Naprawdę nie chcę
od ciebie ani złota, ani diamentów, ani żadnych innych

kosztowności. Nie chcę i już!

- Daj spokój, Adeno. - Holt przyglądał jej się z

niedowierzaniem. - To naturalne, że mężczyzna daje
prezenty kobiecie, którą... - przerwał na moment, jakby

się zastanawiał, jakiego słowa powinien użyć. - Kobiecie,
której pragnie, która do niego należy. Nie możesz

odmawiać mi tej przyjemności.

- A właśnie, że mogę. Nie ufam ci, Holt. Nie

potrafię uwierzyć w to, że dostrzegasz różnicę pomiędzy
spłatą zobowiązania a wręczeniem podarunku. Dlatego

proszę, żebyś nigdy więcej nie dawał mi takich
kosztownych prezentów.

- Nie bądź śmieszna, Adeno! Nigdy się nie

zgodzę...

Zadzwonił telefon i nic pozwolił mu dokończyć

zdania. Holt niechętnie wypuścił Adenę z objęć.

Dziewczyna porozmawiała z kimś przez chwilę, po czym
odłożyła słuchawkę na widełki.

- Moje plany wyjazdowe będą chyba musiały

poczekać - powiedziała. - Odpowiedziano na moją ofertę.

90

background image

Dziś po południu mam przyjść na rozmowę w sprawie

pracy.

- Co to za przedsiębiorstwo? - zapytał rzeczowo

Holt. - To dobra firma - oświadczył, kiedy podała mu
nazwę. - Powinnaś pójść na tę rozmowę.

- Chyba tak - zgodziła się Adena.
Pewnie dlatego jest taki zadowolony, że jednak nie

wyjadę, pomyślała ponuro. Zamiast awantury, która
jeszcze przed chwilą wisiała w powietrzu, w pokoju

panowała teraz nerwowa atmosfera, jaka zwykle
towarzyszy wszystkim rozmowom dotyczącym zmiany

pracy.

- Wezmę Maksa na spacer, a ty spokojnie przygotuj

się do wyjścia - zaproponował Holt.

- Przecież musisz wracać do biura - zaprotestowała

Adena.

- Najpierw wyprowadzę Maksa. Niczym się nie

przejmuj, skarbie. - Holt próbował dodać jej odwagi. -
Powalisz ich na kolana. Chodź, Maks. Gdzie jest twoja

smycz?

- Ej, Holt.

- Słucham? - Holt znalazł smycz i właśnie przypinał

ją do psiej obroży.

- Spacery z psem w mieście obwarowane są

pewnymi przepisami...

- Jakimi? - Holt przyglądał się ze zdziwieniem

plastikowej łopatce i torbie, które wręczyła mu Adena

- Zgadnij.

91

background image

- Mam to...

- Dobrej zabawy!

92

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Adena ubrała się w zielony kostium z lodenu,

wyszczotkowała włosy i już była gotowa do wyjścia.

Maksa i Holta wciąż jeszcze nie było. Gdzie oni się
podziewają? myślała podenerwowana. Uśmiechnęła się,

wyobraziwszy sobie, jak Holt dokładnie sprząta psie
kupy.

Nie mogła już dłużej czekać. Napisała na kartce,

żeby Holt wziął sobie klucze od pani Harrison, wetknęła

kartkę w drzwi i popędziła na przystanek autobusowy.

Holt miał rację, pomyślała, jadąc autobusem do

centrum miasta. Ta firma naprawdę jest warta zachodu.
Mogłabym mówić o szczęściu, gdyby udało mi się dostać

tę pracę za pierwszym podejściem.

Wysiadła przy Pine Street, obok budynku giełdy

Pacific Coast. Przez całą drogę nie mogła myśleć o niczym
innym, tylko o Holcie. Obawiała się, że nie potrafi się

skupić podczas rozmowy i z pracy będą nici.

Na szczęście, kiedy tylko znalazła się wewnątrz

budynku, zawodowa solidność wzięła górę nad
wrodzonym sentymentalizmem. Adena pozbierała się i

już spokojna, pewna siebie weszła do działu
personalnego.

93

background image

Po kilku pierwszych minutach rozmowy

dziewczyna zorientowała się, że proponowana jej posada
byłaby tym, o czym od dawna marzyła. Ona idealnie

nadawała się do tej pracy, a praca - dla niej. Na dodatek
pracownik, z którym rozmawiała, sprawiał takie

wrażenie, jakby jemu także zależało na zatrudnieniu
Adeny. Dziewczyna była w siódmym niebie. Zapomniała

nawet o nieprzyjemnym przedpołudniu.

- Pójdziemy teraz na górę, panno West - powiedział

kadrowiec. - Przedstawię panią panu Olsonowi. Jest
szefem działu rozliczeń i to on będzie pani przełożonym,

jeśli zdecydujemy się panią u nas zatrudnić.

- Ach, panna West! - powitał ją Harvey Olson z taką

życzliwością, jakby wszyscy od dawna jej tu oczekiwali. -
Dzisiaj rano trafiła na moje biurko pani oferta. Z

dokumentów wynika, że byłaby pani idealną kandydatką
na wakującą posadę.

- Porozmawiaj sobie z panną West, a potem przyślij

ją do mnie - poinformował Olsona kadrowiec i wyszedł.

- Spodziewam się, że chciałaby mi pani zadać

mnóstwo pytań - zaczął Olson, uśmiechając się jowialnie.

- Proszę się nie krępować.

Adena rzeczywiście miała wiele pytań. Musiała

tylko uważać, żeby przypadkiem nie palnąć jakiegoś
głupstwa. Bardzo zależało jej na tym, żeby Olson uznał ją

za inteligentną i pełną zapału idealną kandydatkę do
pracy.

94

background image

Takie spotkania zawsze bardzo Adenę męczyły,

chociaż w tym konkretnym przypadku naprawdę nie
mogła narzekać. Bardzo szybko okazało się, że posada po

prostu na nią czeka.

- Moim zdaniem pani doskonale nadaje się do tej

pracy - powiedział uśmiechnięty Olson.

- Mnie z kolei bardzo odpowiada zakres

obowiązków związany z tym stanowiskiem - odrzekła
szczerze Adena. - Pańska firma ma wspaniały program

rozwoju, a księgowość wewnętrzna zawsze ranie
interesowała. Bardzo bym chciała spróbować swoich sił w

tej właśnie dziedzinie.

- Znakomicie, znakomicie. Wobec tego chyba

doszliśmy do porozumienia. Zaraz zadzwonię do
Thorntona. To ten człowiek, który panią tu

przyprowadził - wyjaśnił Olson konspiracyjnym szeptem.
- Tylko kadry mają prawo składania kandydatowi

oficjalnej oferty. Chyba pani rozumie... Nie chciałbym
wkraczać w niczyje kompetencje, ale, między nami

mówiąc...

- Zapewne zechcą dopełnić jakichś formalności. -

Adena uśmiechnęła się. - Muszą pewnie sprawdzić moje
referencje.

- To chyba nie będzie konieczne - oświadczył

Olson. - Dostaliśmy już referencje od niezwykle

szanowanej osoby.

- Przepraszam, ale nie rozumiem...

95

background image

- Nie ma się czego wstydzić - roześmiał się Olson. -

Może pani być dumna z tego, że ktoś taki jak Holt Sinclair
osobiście rekomenduje panią do pracy u nas. Pan Sinclair

nigdy by czegoś takiego nic zrobił, gdyby nic był
absolutnie pewien, że jest pani odpowiednią osobą na to

stanowisko. Nasz szef bardzo sobie ceni opinię pana
Sinclaira.

- Czy to znaczy, że Holt Sinclair prosił, żeby

przyjęto mnie do pracy? - zapytała Adena. Przed chwilą

szczęśliwa, teraz czuła, że pogrąża się w otchłań
rozpaczy.

- Ależ skąd! On tylko zadzwonił do naszego

prezesa, któremu ja podlegam, bo dowiedział się, że

szukamy pracownika. Powiedział, że zna kogoś, kto
doskonale nadawałby się do tej pracy. Niebawem

nadeszła do nas pani oferta i w ten sposób doszło do
dzisiejszego spotkania.

- Rozumiem. Nie miałam pojęcia...- Dopiero teraz

Adena przypomniała sobie, że powiedziała Holtowi, do

jakich firm wysłała oferty.

Zrozumiała także, skąd to zadowolenie na twarzy

Holta, kiedy powiedziała mu rano, dokąd idzie na
rozmowę. Przyszła jej do głowy straszna myśl, że Holt po

raz kolejny spróbował ją kupić. Tym razem „prezentem"
miała być atrakcyjna praca.

Jak on śmiał? pomyślała i natychmiast powrócił

poranny gniew. Co trzeba zrobić, żeby dać nauczkę

mężczyźnie, przyzwyczajonemu kupować wszystkich i

96

background image

wszystko, na co tylko przyjdzie mu ochota? Czy w ogóle

da się wbić w ten ograniczony mózg, że mnie nie można
kupić ani za złoto, ani za dobrą pracę? Cholerny facet!

A swoją drogą, ciekawe, jak by się poczuł, gdybym

ja też mu zapłaciła. Już wiem! Odwrócimy role! Będzie

wściekły! Wpadnie w ślepą furię! Może wreszcie coś do
niego dotrze.

Resztę formalności, związanych z przyjęciem do

pracy, Adena wypełniła bez poprzedniego entuzjazmu.

Na szczęście nikt nie zauważył zmiany w jej zachowaniu.
Dostała oficjalną propozycję pracy i obiecała, że w ciągu

tygodnia da wiążącą odpowiedź.

Wyszła na ulicę zdecydowana. Postanowiła dać

solidną nauczkę Holtowi. Natychmiast skierowała się do
ekskluzywnego sklepu jubilerskiego przy Union Square.

Wiedziała, że musi wydać majątek, żeby jej plan
naprawdę się powiódł. Zresztą i tak będzie to wydatek na

niby, bo Holt się wścieknie i nawet nie weźmie do ręki
"prezentu".

Adena z ogromną satysfakcją wyobraziła sobie, jak

Holt krzyczy na nią, jak żąda, żeby natychmiast zabrała

ten przeklęty "upominek". Teraz wiedziała na pewno, że
to najlepszy i może jedyny sposób pokazania mu, jak ona

czuła się dziś rano. Jeśli choć na chwilę znajdzie się w
mojej skórze, myślała zadowolona

z siebie, może wreszcie przestanie mnie obrażać wciąż
nowymi podarunkami.

97

background image

Ledwo rozejrzała się w gablotach, kiedy wpadł jej

w oko zegarek. Adena uznała, że znalazła odpowiednią
broń do walki z Holtem. Długo oglądała wybrany przez

siebie, ręcznie zrobiony z osiemnastokaratowego złota
szwajcarski zegarek. Kwarcowy napęd umieszczono w

cieniutkiej kopercie tak idealnie, że prawie przekraczało
to ludzką wyobraźnię. Jednym słowem: sama

doskonałość.

Adena bez wahania wypisała czek, opiewający na

całą sumę, jaką aktualnie miała na koncie. Na szczęście,
pomyślała, nie zdążą tego czeku zrealizować. A swoją

drogą, bardzo bym chciała dać mu takie cudo naprawdę.
Niestety, pewnie nigdy w życiu nie będzie mnie na to

stać. Podała czek sprzedawcy i powiedziała, dokąd ma
wysłać zegarek.

Holt powinien dostać prezent w biurze i to jak

najszybciej. Adena szybko skalkulowała, że Sinclair

odeśle zegarek następnego dnia rano i wobec tego nie
dojdzie do realizacji horrendalnie wysokiego czeku, który

dziewczyna przed chwilą podpisała. Jutro sobota, a więc
cała intryga finansowa znajdzie szczęśliwe zakończenie w

poniedziałek rano.

Dopiero w autobusie Adena trochę ochłonęła.

Zrobiło jej się nieprzyjemnie, kiedy wyobraziła sobie, jak
Holt się na nią rozzłości. No cóż, gra jest warta świeczki,

pocieszyła się szybko. Najważniejsze, żeby wyciągnął z
tej lekcji właściwe wnioski.

98

background image

Chciałabym, żeby zrozumiał, jak nieprzyjemnie się

człowiek czuje, kiedy ktoś próbuje go kupić. Może
pojmie, że za przysługę płaci się tylko utrzymankom lub

żigolakom. Liścik, który dołączyłam do zegarka,
powinien mu ułatwić zrozumienie lekcji. Zaraz, jak to

było? Aha: „Dla Holta z podziękowaniem za pomoc w
znalezieniu pracy i za wspaniałe chwile przy kominku".

Dobrze to wymyśliłam! Każdy by się obraził za coś

takiego. Szkoda, że nie wysłałam mu do tego kwiatów.

Rozpromieniona i zadowolona z siebie weszła do domu.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego że Maks nie

przybiegł jej powitać. Niemożliwe, żeby do tej pory nie
wrócili ze spaceru, pomyślała przestraszona. W

porządku. Wrócili i znów wyszli, odetchnęła
zauważywszy kartkę papieru leżącą obok wazonu z

różami.

„Maks ma się dobrze - pisał Holt. - Zabrałem go do

Sausalito, gdzie obaj niecierpliwie oczekujemy Twojego
przyjazdu. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o kolacji, na

którą oboje z Maksem zostaliście zaproszeni. Po kolacji
musimy się jeszcze pokazać na przyjęciu, więc bądź tak

miła i włóż na siebie coś odpowiedniego. Przyjadę po
Ciebie prosto z pracy. Około piątej.

P.S. Gdybyś sama na to nie wpadła, pragnę cię

poinformować, że zatrzymałem Maksa w roli gwaranta

Twojego dobrego zachowania.

P.S. Wydaje mi się, że zakochał się w pudlicy z

sąsiedztwa. Przypomnij mi, żebym ci o tym opowiedział.

99

background image

Twój Holt"

Adena zmięła kartkę. Była wściekła, przestraszona

i... chciało jej się śmiać. Ten głupek porwał Maksa,

pomyślała. Pewnie uważa, że to bardzo sprytne.
Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni. Zaraz powinni

mu dostarczyć zegarek.

Resztę popołudnia Adena spędziła w gotowości

bojowej. Dosłownie podskakiwała jak oparzona za
każdym razem, kiedy zadzwonił telefon. Holt się nie

odezwał. Zaczęła już nawet podejrzewać, że posłaniec od
jubilera nie zdążył do biura. Wreszcie doszła do wniosku,

że Holt nie zadzwoni, a cała scena odbędzie się tutaj,
kiedy po nią przyjedzie.

Muszę się przygotować, myślała. Trzeba będzie

udawać, że nie stało się nic nadzwyczajnego, że

obdarowywanie mężczyzny kosztownym zegarkiem w
zamian za jego usługi jest wrodzoną potrzebą wszystkich

kobiet świata.

Zrobiło się późno i Adena zajęła się

przygotowaniami do wieczornego wyjścia. Wybrała
powiewną suknię z zielonego jedwabiu, na którym

ręcznie wymalowano złote liście. Do tego złote pantofle i
złoty naszyjnik ze smoczymi skrzydłami.

Gotowa do wyjścia Adena nie miała już nic więcej

do roboty, więc nerwowo przemierzała tam i z powrotem

swój biało-zielony pokój. Zaczęła nawet wątpić, czy Holt
w ogóle się pojawi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego nie

przyjechał do niej zaraz po otrzymaniu zegarka.

100

background image

Powinien był chociaż zadzwonić i zrobić jej awanturę

przez telefon.

Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem tej sytuacji

było to, że Holt do tej pory nie dostał zegarka czyli że
dzisiejszy wieczór przebiegnie mniej więcej spokojnie.

Odetchnęła z ulgą.

Właśnie wtedy Holt zadzwonił do drzwi.

Otworzyła mu i w tej samej chwili zrozumiała, że
przesyłkę dostarczono adresatowi zgodnie z planem.

Holt stał oparty o futrynę, dzięki czemu od razu dało się
zauważyć na jego przegubie elegancki złoty zegarek.

Adena nie wierzyła własnym oczom.
- Jest piękny - zachwycał się Holt. - To

najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałem. Wyobraź
sobie, że to w ogóle jeden z nielicznych prezentów, jakie

kiedykolwiek mi ofiarowano. Zwykle ja obdarowuję
ludzi. Mnie dają podarunki bardzo rzadko.

- Podoba ci się? - Adena z trudem oderwała wzrok

od zegarka.

- Mam tylko jedno zastrzeżenie. - Holt wszedł do

mieszkania. - Szkoda, że nie kazałaś na nim

wygrawerować jakiegoś napisu. Musimy to naprawić. -
Ujął twarz dziewczyny w dłonie i pocałował ją w usta.

- Holt... - próbowała coś powiedzieć, ale nie

dopuścił jej do głosu.

- Dziękuję ci kochanie. Będę go bardzo szanował.
- Holt... - Adena wciąż jeszcze chciała mu coś

tłumaczyć. - Ja go kupiłam, bo...

101

background image

- Wiem, skarbie. Dostałem także liścik. Pewnie nie

powinienem przyjmować od ciebie tak kosztownego
prezentu, ale jak mógłbym zrobić ci coś takiego, skoro

mnie samemu tyle radości sprawiło wybieranie
naszyjnika. Żadna kobieta nie dałaby takiego prezentu

mężczyźnie, na którym jej nic zależy. Wydałaś majątek na
ten drobiazg!

- Mówiąc szczerze... - Adena miała nadzieję, że tym

razem wreszcie uda jej się wyjaśnić sytuację.

- Ale skoro dostałaś nową pracę, mam nadzieję, że

cię to nie zrujnuje. Jestem zbyt zachwycony tym

wspaniałym prezentem, żeby ci tłumaczyć, że nie
powinnaś wydawać na mnie tyle pieniędzy.

Adenie zakręciło się w głowie. Wykosztowała się

na „lekcję", a tymczasem Holt zupełnie opacznie ją

zrozumiał. Uznał, że dostał zegarek dlatego, że Adenie na
nim zależy.

- Cieszę się, że zrozumiałaś moje postępowanie.

Teraz już wiesz, że mój prezent dla ciebie w żadnym

sensie nie był zniewagą - ciągnął Holt, uszczęśliwiony jak
małe dziecko.

- No wiesz, ja...
- Porozmawiamy sobie o tym jeszcze podczas

kolacji. Niestety, tylko Maks zje sobie dzisiaj domowe
jedzonko mojej gospodyni. Przez to wieczorne przyjęcie

musimy zjeść kolację na mieście. Chodź, kochanie. Bardzo
jestem ciekaw, jak ci poszło w nowej firmie. Z liściku,

102

background image

który dołączyłaś do zegarka, domyśliłem się, że zostałaś

przyjęta.

Zagadał ją całkowicie. Adena zrezygnowała z

prostowania interpretacji, jaką Holt zastosował do
otrzymanego prezentu. Pozwoliła się wsadzić do

srebrzystego ferrari i zawieźć na kolację do eleganckiej
restauracji w centrum miasta.

- Holt - odezwała się, kiedy już siedzieli przy

zacisznym stoliku, nakrytym dla dwóch osób.

Postanowiła wyjaśnić przynajmniej niektóre sprawy. -
Nie powinieneś był prosić swojego przyjaciela, żeby

przyjął mnie do pracy...

- Bzdura. Kiedy mi powiedziałaś, że wysłałaś im

swoją ofertę, zadzwoniłem, żeby sprawdzić, jakie
warunki proponują. Pogadałem sobie chwilę z Calem

Mastersem. Powiedziałem mu tylko, że znam kogoś, kto
doskonale nadawałby się do tej pracy. Nic więcej nie

zrobiłem.

- Czy ty nic rozumiesz, że nie należało...

- Przecież i tak wysłałaś im swoją ofertę -

stwierdził. - Ja tylko troszkę przyspieszyłem bieg

wypadków. Dajmy temu wreszcie spokój. Najważniejsze,
że znalazłaś pracę. Teraz mi powiedz, kiedy postanowiłaś

kupić mi ten zegarek?

Holt był szczęśliwy jak dziecko. Dopiero teraz na

dobre dotarło do Adeny, że robienie prezentów
mężczyźnie, który nie dostał ich w życiu wiele, nie było

najlepszym sposobem udzielenia lekcji dobrych

103

background image

obyczajów. Holt był tak zafascynowany samym faktem

otrzymania upominku, że w ogóle nie pojął jego
znaczenia.

- Pomysł przyszedł mi do głowy od razu, kiedy

tylko zorientowałam się, że maczałeś palce w sprawie

mojego zatrudnienia - wyjaśniła spokojnie.

- To miłe, że poczułaś się zobowiązana wyrazić mi

wdzięczność, ale, mówiąc szczerze, najbardziej spodobała
mi się ta część twojego listu, w której sugerujesz, że to, co

przydarzyło nam się wczoraj przy kominku, miało dla
ciebie szczególne znaczenie. - Pochylił się nad stolikiem. -

Bo dla mnie także wczorajszy wieczór bardzo wiele
znaczył. Wybierając ten zegarek czułaś się pewnie tak

samo jak ja, kiedy kupowałem ci naszyjnik.

O mój Boże! pomyślała Adena. I co ja mam teraz

zrobić? Jak mam mu powiedzieć, że źle mnie zrozumiał?
Mam mu oświadczyć, że powinien zwrócić ten zegarek,

bo w przeciwnym razie doprowadzi mnie do ruiny?
Chyba będę musiała sprzedać akcje! Albo przyjąć tę

pracę, którą Holt mi załatwił! A wszystko przez to, że nie
mogę się zdobyć na odwagę, żeby powiedzieć mu

prawdę!

Jedli kolację, rozmawiali i z każdą chwilą

powiedzenie Holtowi prawdy o złotym zegarku
wydawało się Adenie coraz mniej możliwe. Prezent

sprawił mu ogromną radość. Holt zaczął się już nawet
zastanawiać nad tym, jaki napis każe wygrawerować na

104

background image

kopercie. Adena musiała przyznać się sama przed sobą,

że wpadła we własne sidła.

Należy to wreszcie przyjąć do wiadomości i nie

wpadać w panikę, pomyślała. Zegarek rzeczywiście
kosztował mnie majątek, ale przecież nie zbankrutuję. W

końcu mam trochę oszczędności. Wystarczy na
zapłacenie czynszu i na życie przez miesiąc. Z głodu w

każdym razie nie umrę. A skoro już mowa o pokazowych
lekcjach, to muszę sobie zapamiętać, żeby nigdy nie

dawać nikomu prezentów, na które mnie nie stać.

Nie miała serca pozbawiać Holta tak wielkiej, bez

skrępowania manifestowanej radości. Nie potrafiła się
przyznać do tego, że kupiła zegarek po to, żeby dać mu

nauczkę, a nie po to, żeby sprawić radość. Kochała go.
Coraz bardziej.

Pogodziwszy się z losem, Adena pozwoliła sobie na

jeszcze jeden kieliszek wspaniałego wina, które podano

do kolacji. Wino pochodziło z Kalifornii, z krainy, w
której panowała kiedyś gorączka złota, z krainy, do której

Adena miała pojechać na krótki wypoczynek.

- A niech to diabli! - zaklęła.

- Co się stało, skarbie? - zaniepokoił się Holt.
- Nie odwołałam rezerwacji! Ta praca i... ten

zegarek tak mnie pochłonęły, że zapomniałam zadzwonić
do gospody i odwołać swój przyjazd!

- O to nie musisz się martwić. Zauważyłem kartkę z

numerem obok telefonu i zadzwoniłem tam, zanim

wyjechaliśmy z Maksem do Sausalito.

105

background image

- Dziękuję - odrzekła lodowatym tonem. - A skoro

już poruszyłeś temat mojego psa...

- A, właśnie! Miałem ci opowiedzieć o tej pudlicy.

Biedny Maks! Mogę sobie wyobrazić, jak on się czuje.

- Może zamówić dla niej jakąś soczystą kość -

zaproponowała Adena, ale Holt nawet nie zauważył, że
powiedziała to z ironią.

- Muszę mu to podpowiedzieć. To co, możemy już

iść? - zapytał. - Chciałbym jak najszybciej wrócić do

domu. Dopiero potem zacznie się prawdziwie przyjemny
wieczór.

Przez całą drogę Adena zastanawiała się, jak ma

powiedzieć Holtowi, że nie spędzi z nim nocy w

Sausalito. Dojechali do luksusowego hotelu Nob Hill's, a
ona niczego nie wymyśliła. Uznała więc, że po tak

męczącym dniu należy jej się odrobina przyjemności. Bez
namysłu wzięła kieliszek szampana, który jej podano.

- Kochanie, chciałbym ci przedstawić Johna

Rawlinsa - powiedział Holt na widok eleganckiego

starszego pana, przeciskającego się przez tłum w ich
kierunku. - John jest klientem Sim Tech.

Adena uśmiechnęła się do siwego pana Rawlinsa, a

potem już musiała się uśmiechać do wielu innych kobiet i

mężczyzn, którzy podchodzili do niej i do Holta. Piła
trzecią lampkę szampana i myślała, że zadziwiająco

dobrze czuje się wśród tych obcych ludzi, kiedy na
horyzoncie pojawiła się szałowa blondynka, odziana w

suknię ze srebrnej lamy.

106

background image

- Holt, kochanie! - zawołała radośnie. - Jak to miło

znów cię zobaczyć! Miałam nadzieję, że uda ci się wpaść
tutaj... Przedstaw mi, proszę, swoją przyjaciółkę.

- Adena West - Holt dokonał prezentacji. - A to

Charlotta Michaels. Prowadzi firmę, która współpracuje z

Sin Tech.

Adena miała już na końcu języka jakąś złośliwą

uwagę, ale jakimś cudem powstrzymała się przed jej
wygłoszeniem.

- Witam panią - zwróciła się do Charlotty z

lodowatą uprzejmością. - Czym zajmuje się pani firma?

- Sprzedaję surowce, których Holt używa do

produkcji swoich wyrobów - poinformowała piękna

Charlotta. - Jakie to wspaniałe, Holt! - zawołała na widok
złotego zegarka. - Sama też takie oglądałam. To chyba

nowy model. Robią także śliczne damskie zegarki.

- Doskonała technologia - zgodził się mężczyzna, z

którym Holt rozmawiał przed pojawieniem się Charlotty.
- To niesłychane, co Szwajcarzy potrafią zrobić z ciekłymi

kryształami.

- Ten zegarek jest prezentem od Adeny - pochwalił

się Holt. Odsunął mankiet, żeby umożliwić
zainteresowanym podziwianie dzieła zegarmistrzowskiej

sztuki. - Prawda, że jest piękny?

- Twoja przyjaciółka ci go dała? - zapytała z

niedowierzaniem Charlotta, patrząc podejrzliwie na
Adenę.

107

background image

- Czym sobie zasłużyłeś na taki prezent? - zapytał

John Rawlins.

Adena nie mogła sobie wybaczyć tego, co zrobiła.

Można to było oczywiście zwalić na karb koszmarnego
dnia, jaki miała za sobą. Albo na to, że wypiła za dużo

szampana... Można było wymyślić dwa tysiące innych
wyjaśnień jej postępku, ale żadne z nich nie

usprawiedliwiało odpowiedzi na niewinne pytanie
Rawlinsa.

- To prezent zaręczynowy - oświadczyła Adena

wszystkim, którzy chcieli się dowiedzieć, z jakiej to okazji

dziewczyna daje mężczyźnie taki niezwykły podarunek.

ROZDZIAŁ ÓSMY

W samochodzie panowała grobowa cisza. Adena

siedziała obok Holta i myślała o losie, o przeznaczeniu i o
tym, jak niektórzy ludzie potrafią się publicznie

ośmieszyć. Otulająca miasto mgła potęgowała jeszcze
wrażenie dziewczyny, że oto wbrew swojej woli i z

własnej winy znalazła się w pułapce.

- Holt - wydusiła Adena przez ściśnięte gardło.

- Słucham cię - powiedział grzecznie, ale oschle,

jakby dawał do zrozumienia, że te dwa słowa są

wyrazem jego niesłychanej łaskawości.

- Przepraszam cię. Zupełnie nie wiem, co mnie

napadło. Miałam dziś ciężki dzień i chyba trochę za dużo
wypiłam... Na chwilę straciłam panowanie nad sytuacją.

108

background image

Ja... Ja naprawdę nie wiem, co mnie podkusiło, żeby to

powiedzieć...

- Czyżby? - Holt wpatrywał się w jezdnię, jakby na

całym świecie nie istniało nic ważniejszego niż uważne
prowadzenie samochodu.

- Przecież cię przeprosiłam - rozzłościła się Adena. -

Zresztą to nie była wyłącznie moja wina!

- A czyja?
- Mogłeś się po prostu roześmiać i wtedy cała ta

afera rozeszłaby się po kościach. Wszyscy uznaliby moje
oświadczenie za żart. Po co im powiedziałeś, że to

prawda?

- Wydawało mi się, że to było jedyne wyjście z

sytuacji.

- O mój Boże! - Adena zupełnie się załamała.

Z najdrobniejszymi szczegółami pamiętała

wszystko, co stało się zaraz po tym, jak Holt wybrał to

„jedyne wyjście z sytuacji". Wszyscy jej gratulowali,
uśmiechali się, pytali, kiedy odbędzie się ślub... Do końca

życia zapamięta to koszmarne przyjęcie.

- Czyżbyś chciała mi powiedzieć - Holt uśmiechnął

się lekko, ale ani na chwilę nie spojrzał na dziewczynę -
że dałaś mi ten zegarek, bo miałaś taki kaprys? Bez

żadnego istotnego powodu?

- Oczywiście, że miałam powód! - Adena

postanowiła, że tym razem wreszcie powie prawdę i
wyjaśni nieporozumienie związane z kosztownym

prezentem.

109

background image

- Taki sam, jak miałem wręczając naszyjnik -

mruknął Holt, zanim dziewczyna zdołała zrealizować
swoje postanowienie.

- Tylko mi nie wmawiaj, że ten naszyjnik miał być

prezentem zaręczynowym. - Adena zaczęła podejrzewać

intrygę. - Sam wiesz najlepiej, że kiedy go kupowałeś,
nawet nic pomyślałeś o żadnych zaręczynach.

- Nie pomyślałem - zgodził się Holt. - Ale wtedy nic

wiedziałem, jak bardzo ci na mnie zależy.

- Mnie? Zależy?
- Nie krępuj się, skarbie. Śmiało możesz się do tego

przyznać. Zresztą już się przyznałaś znacząco spojrzał na
lśniący w mroku zegarek. - Skoro wiem, co do mnie

czujesz, możemy się pobrać.

- Możemy się pobrać? Oszalałeś? Taką decyzję

podejmuje się tylko wtedy, kiedy... kiedy ludzie bardzo
się kochają i...

- Jeśli się nie pobierzemy, to i tak zamieszkamy

razem. Oboje dobrze o tym wiemy. Ja pragnę ciebie, a ty

mnie i...

- Wyciągasz błędne wnioski!

- Czy to ma znaczyć, że podarowałaś mi ten

zegarek, bo miałaś taki chwilowy kaprys? - Holt wreszcie

na nią spojrzał.

Pułapka się zatrzasnęła, pomyślała Adena. Nie

potrafię zdobyć się na szczerość. Nie powiem mu,
dlaczego naprawdę dostał ode mnie ten zegarek. Kocham

go i nic odbiorę mu radości, jaką mu niechcący

110

background image

sprawiłam. Ile razy w życiu dostał prezent? Przecież jest

sierotą! Sara musiał sobie radzić ze światem, w którym
wszystko ma swoją cenę. Temu człowiekowi pewnie nikt

nigdy niczego nie dał.

- Oczywiście, że nie - Adena ostatecznie się

poddała. - Chciałam ci dać ten zegarek i cieszę się, że ci
się spodobał.

- Będę go strzegł jak skarbu - obiecał Holt.
- Ale nie chciałabym, żebyś czuł się do

czegokolwiek zobowiązany. Wcale nie miałam zamiaru
nakłaniać cię do małżeństwa.

- Przecież wiem. Teraz jednak, kiedy już zaczęliśmy

o tym mówić, nie widzę żadnych przeciwwskazań.

Naprawdę uważam, że powinniśmy się pobrać. Bardzo
cię pragnę, Adeno - dodał zmysłowym szeptem. - Tak czy

inaczej, chciałbym mieć cię przy sobie. Najrozsądniejszym
wyjściem z tej sytuacji jest małżeństwo.

- Ale...
- Nie martw się, kochanie. Ja się tym zajmę.

Adenie kręciło się w głowie od nadmiaru szampana

i nie potrafiła znaleźć słów, które przekonałyby Holta, że

nie ma racji. Zresztą w końcu ona także go kochała i
udawanie, że nie ma ochoty na małżeństwo, byłoby

oszukiwaniem samej siebie.

A jednak, myślała, co to będzie za związek?

Przecież ten człowiek nic nie wie o miłości. On uważa, że
miłość można kupić i otwarcie mówi, że tylko mnie

pragnie. Pragnie, a nie kocha. Na pewno nawet nie

111

background image

pomyślałby o małżeństwie, gdybym nie popełniła tej

koszmarnej gafy.

Adena dopiero teraz zrozumiała, o co naprawdę

chodzi. Pojęła, że Holt taktownie zgodził się zapłacić
cenę, jakiej zażądała za oddanie mu siebie. Tylko takie

wyjaśnienie miało sens. Holt jej pragnął, a ponieważ
przywykł płacić za spełnianie swoich pragnień, chciał

zapłacić także za spełnienie tego.

Nie przyjęłam naszyjnika, myślała przerażona, a

potem dość obcesowo dałam mu do zrozumienia, że
chętnie przyjęłabym obrączkę. Każdy w tej sytuacji

uznałby, że takie są moje warunki! Adena tak się
zamyśliła, że dopiero na moście Golden Gate zdała sobie

sprawę z tego, gdzie się znajduje.

- Dokąd jedziemy? - zawołała.

- Do domu. Już późno, a sama wiesz najlepiej, że

Maks nie lubi, kiedy późno wracasz.

- Pojedźmy do mnie, Holt - poprosiła Adena.
- Nie mam zamiaru spędzić tej nocy z tobą.

- Dlaczego? Przecież jesteśmy zaręczeni.
- Przestań się wygłupiać. Nawet nie poprosiłeś

mnie o rękę.

- Miałem wrażenie, że to ty mnie o to prosiłaś.

- A ty się zgodziłeś - szepnęła, jakby do siebie. -

Więc to o to chodzi! Miałam rację... Proszę cię, Holt -

jęknęła Adena. - Muszę chwilę pomyśleć.

- Możesz myśleć w domu.

- Tak, ale w swoim.

112

background image

- W naszym - poprawił ją Holt. Ani na chwilę nie

zwolnił tempa jazdy.

- Myślisz, że ze mną pójdzie ci tak łatwo, jak z

Maksem? - wciąż próbowała protestować.

- Już mi się udało.

- No dobrze. Wpadnę do ciebie na chwilę, zabiorę

psa, a potem odwieziesz nas do domu - oświadczyła

Adena z iście królewską pewnością siebie.

Nie odezwali się więcej do siebie. W milczeniu

dojechali do Sausalito, milcząc Holt zaparkował
samochód i pomógł dziewczynie z niego wysiąść.

Dopiero Maks przerwał ich milczenie. Witał się z
obojgiem, radośnie kręcił krótkim ogonkiem i skakał do

góry ze szczęścia.

- Cieszę się, że na nas czekałeś, Maks powiedział

Holt do psa. - Wypijesz kropelkę sherry?

- Nie tylko uprowadziłeś mojego psa, ale jeszcze go

przekupiłeś! - rozżaliła się Adena.

Wszyscy troje weszli do salonu. Holt wyjął z barku

butelkę, nalał sherry do dwóch szklaneczek i odrobinkę
na spodek.

- Dziś mamy niezwykłą okazję - powiedział. - Nie

możesz mieć nic przeciwko temu, żeby Maks także

spełnił toast. Musisz wiedzieć, Maks, że żenię się z twoją
panią. Cieszysz się, piesku?

Maks nic nie odpowiedział, za to z widoczną

przyjemnością wylizał ze spodeczka całą sherry.

- Widzisz? On się cieszy - uśmiechnął się Holt.

113

background image

Usiadł na kanapie i pociągnął za sobą nadąsaną

dziewczynę.

- Holt, to naprawdę bardzo poważna decyzja -

Adena próbowała mu coś wytłumaczyć. - Musimy
porozmawiać, a przede wszystkim ja muszę sobie

wszystko przemyśleć. Mam wrażenie, że poniosła mnie
jakaś wielka fala...

- Jeszcze nic miałem okazji podziękować ci za

prezent szepnął Holt. Postawił na stoliku szklankę z

sherry.

- Nie ma za co. To znaczy...

- To najwspanialszy zegarek, jaki widziałem. -

Pocałował dziewczynę prosto w usta. - Wciąż nie mogę

uwierzyć w to, że dostałem od ciebie taki cudowny
upominek. Nikt nigdy niczego podobnego mi nie

podarował.

- Och, Holt. - Adena wreszcie poddała się jego

uściskom. - Naprawdę tak bardzo ci się podoba?

- Chodź, kochanie, pokażę ci, jak bardzo. - Holt

przytulił ją mocno do siebie, a jego palce niecierpliwie
szukały zapięcia jedwabnej sukni.

Adena zadrżała. Zamknęła oczy i pozwoliła, aby

Holt zsunął z jej ramion delikatny materiał. On mnie

pragnie, myślała, i chce się ze mną ożenić. Czego więcej
mogłabym oczekiwać od mężczyzny, który nie wie, co to

miłość?

- Czy ty naprawdę chcesz się ze mną ożenić? -

zapytała i zaraz ugryzła się w język. Pytanie było głupie i

114

background image

zupełnie nie na miejscu. Jakby sprawdzała, czy warunki

kapitulacji zostaną potraktowane poważnie.

- Tak - wyszeptał prosto do jej ucha. - Chcę się z

tobą ożenić. Przez cały wieczór tak bardzo cię pragnąłem
- wyszeptał Holt, pieszcząc pierś dziewczyny. - Podczas

kolacji i na tym nudnym przyjęciu i przez całą drogę do
domu. Wciąż powtarzałem sobie, że ty także mnie

pragniesz. Za każdym razem, kiedy spoglądałem na
zegarek, myślałem sobie: „Ona też mnie chce. Gdyby

mnie nie chciała, nie dałaby mi takiego prezentu".

- Ja też cię pragnę, Holt, ale naprawdę nie musisz

się ze mną żenić. - Adena zarzuciła mu ręce na szyję.
Patrzyła w szare, płonące oczy Holta. - Nie miałam

zamiaru zmuszać cię do tego. Musisz mi uwierzyć.
Bardzo cię proszę.

- Do niczego mnie nie zmuszasz. Zresztą dawno

minęły te czasy, kiedy ktokolwiek mógł mnie do czegoś

zmusić - uspokoił ją Holt.

- Chciałam ci tylko powiedzieć...

- Wiem, co mi chciałaś powiedzieć, ale teraz już na

to za późno. Już się zdecydowałaś. Chyba nie chcesz się

wycofać? - Holt uśmiechnął się do niej czule. - Gdybyś mi
teraz oświadczyła, że nie chcesz wyjść za mnie za mąż,

poczułbym się tak samo, jak gdybyś odebrała mi ten
zegarek.

- Nie mam zamiaru niczego ci odbierać - mruknęła

dziewczyna niepewnie.

115

background image

- Wiem - wyszeptał Holt. - I mam nadzieję, że w

sprawie naszego małżeństwa również nie zmienisz
zdania. Tak bardzo cię pragnę...

- Ale małżeństwo... - jęknęła.
- Małżeństwo to jedyny sposób, żeby cię namówić

na zamieszkanie ze mną. Doskonale rozumiem, że nie
odpowiada ci długotrwały romans. Nie byłabyś

szczęśliwa i na pewno nie zrezygnowałabyś z własnego
mieszkania - tłumaczył jej jak małej dziewczynce. - I

wciąż czymś byś się martwiła. Nie chcę cię na to narażać.
Wiem, że potrzebujesz formalnego zabezpieczenia. A ja

bardzo ciebie pragnę, kochanie, i muszę mieć pewność, że
zawsze będziesz moja.

Adena zrozumiała, że znalazła się w sytuacji bez

wyjścia. Holt wmówił sobie, że małżeństwo jest

warunkiem jej oddania. Bez wahania chciał zapłacić tę
wygórowaną cenę, a Adena nie potrafiła przekonać go, że

nie ma racji. Mogła jedynie spróbować zapanować nad
biegiem wydarzeń. Dla ich wspólnego dobra.

On teraz chce się żenić, myślała, bo bardzo, ale to

bardzo mnie pragnie. Ale co będzie potem? Kiedy trochę

ochłonie, kiedy sobie wszystko przemyśli, na pewno
dojdzie do wniosku, że obejdzie się bez ślubu.

- Wyjdę za ciebie, Holt. - Adena mocno się do niego

przytuliła.

- Mam nadzieję - zaśmiał się cicho. - Po tym, co się

wydarzyło wczoraj wieczorem, po ofiarowaniu mi tego

wspaniałego prezentu...

116

background image

- Ale uważam, że powinniśmy dać sobie trochę

czasu - przerwała mu stanowczo.

- Trochę, to znaczy: ile? - Holt zamarł.

- Nie wiem. Kilka tygodni, może miesięcy. To

naprawdę poważna decyzja, Holt. Oboje musimy mieć

całkowitą pewność... - spojrzała mu prosto w oczy. O, tak,
pomyślała. Nareszcie mi się udało.

Wreszcie zaczął traktować poważnie to, co do niego

mówię.

- Przez ten czas będziesz mieszkała sama? - zapytał,

wietrząc podstęp. - I będziesz się ze mną spotykała tylko

wtedy, kiedy zechcesz? Z trudem wciśniesz mnie w
tygodniowy plan zajęć?

- No wiesz... Powinniśmy się lepiej poznać.

Zafundujemy sobie takie staroświeckie narzeczeństwo.

- Nie!
- Nie? - Adena odsunęła się od niego. Pospiesznie

włożyła suknię. - No to teraz mnie posłuchaj! Już ci
mówiłam, że miałam dość męczący dzień. Jestem u kresu

sił. Nie będziesz mi tu rozkazywał ani dyktował
warunków, na jakich oprzemy ten... ten związek! Jestem

w fatalnej formie, ale i tak nie dam się namówić na coś, co
skomplikuje nasze życie. I to tylko dlatego, że właśnie

dzisiaj masz na mnie ochotę!

- Chodź do mnie, skarbie - Holt uśmiechnął się

uwodzicielsko. - Sprawię, że i ty nabierzesz ochoty na
mnie.

117

background image

- Nie, Holt! Nie dam się namówić na małżeństwo

ani zaciągnąć do łóżka, dopóki nie ustalimy sobie, o co w
tym wszystkim chodzi.

- Uspokój się, kochanie. - Holt wstał z kanapy i

wziął na ręce zdenerwowaną dziewczynę. - Sama

powiedziałaś, że masz dzisiaj zły dzień. Za to ja czuję się
doskonale. Odpocznij sobie. Ja podejmę decyzję za siebie i

za ciebie.

- Nie ma mowy! Puść mnie, do diabła!

- Puszczę cię dopiero wtedy, kiedy podziękuję ci za

zegarek.

Holt niósł ją długim, pełnym luster korytarzem.

Adena widziała swoje odbicie: półnaga, w jednym tylko

pantofelku, wyglądała w jego ramionach jak dopiero co
zdobyta niewolnica.

Weszli do sypialni i Holt ostrożnie położył

dziewczynę na łóżku. Natychmiast usiadła, chcąc

uwolnić się z jego objęć.

- Nie patrz tak na mnie, skarbie. - Holt szybko

rozpiął koszulę. - Wszystko będzie dobrze. Naprawdę. Ty
pragniesz mnie, a ja ciebie. To takie proste. Obiecałem

przecież, że dam ci wszystko, czego tylko zapragniesz, a
ty dziś jasno i wyraźnie powiedziałaś, zechcesz

małżeństwa. Jeśli ślub ułatwi ci zostanie ze mną, to masz
go u mnie jak w banku.

- Chcesz powiedzieć, że się sprzedałam! - zawołała

zrozpaczona.

118

background image

- Nie wkładaj mi w usta czegoś, czego nie

powiedziałem. Przecież mówiłem już, że mnie takie
rozwiązanie też odpowiada. - Holt uporał się ze swoim

ubraniem. Stał obok łóżka zupełnie nagi i pożądliwym
wzrokiem przyglądał się dziewczynie.

- Nie odpychaj mnie, kochanie. Tak bardzo cię

pragnę.

Chciała mu odmówić, ale nie mogła. Nie potrafiła

tego zrobić, tak jak wcześniej nie umiała wyjaśnić

nieporozumienia związanego z zegarkiem. Widocznie tak
to jest, kiedy się kogoś kocha, pomyślała.

- Czy poszedłbyś sobie, gdybym cię teraz o to

poprosiła? - zapytała cicho.

Holt zawahał się. Patrzył na nią jak zranione

zwierzę i Adena poczuła ból, jakby sama sobie zrobiła

krzywdę.

- Och, Holt! - objęła go za szyję. - Ty idioto! Nie

domyślasz się, że nigdy bym cię o coś takiego nie
poprosiła?

Holt odetchnął z wyraźną ulgą. W jednej chwili

znalazł się na łóżku i mocno przytulił do siebie Adenę.

- Nie chcę nigdy więcej słyszeć podobnych bzdur!

Chcę, żebyśmy się pobrali jeszcze w tym tygodniu.

Możemy pojechać do Reno.

- W tym tygodniu? Po co ten pośpiech?

- Żebyś nie mogła zadawać głupich pytań. - Holt

ponownie zdjął z Adeny jedwabną suknię.

- Nie będę - szepnęła. - Obiecuję.

119

background image

- Oczywiście, że nie. Jako moja żona nie będziesz

mi mogła niczego odmówić.

- Masz bardzo staroświeckie poglądy na

małżeństwo.

- Cieszę się, że to zauważyłaś. - Holt pocałował

dziewczynę w ramię.

- Szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że

jeszcze parę godzin temu w ogóle nie wiedziałeś, że
będziesz miał żonę - zakończyła Adena.

- Jak tylko powiedziałaś o tym na przyjęciu,

zrozumiałem, że małżeństwo będzie dla nas najlepszym

rozwiązaniem. Oboje dostaniemy to, czego pragniemy -
powiedział Holt, pieszcząc nagie ciało dziewczyny.

- Wydawało mi się, że zadowala cię to, co dostałeś

wczoraj - wyszeptała Adena.

- Chcę, żebyś już nigdy nie mogła odrzucić ani

moich prezentów, ani mnie. Chcę, żebyś swobodnie

mogła przyjmować ode mnie wszystko, co mogę ci dać. I
chcę, żebyś była moja. Tylko moja.

- Uważasz, że to uczciwa transakcja?
- Nawet bardzo.

Ciekawe, jak długo będzie tak uważał, pomyślała

Adena. Ciekawe, ile zapłaci żonie, kiedy zechce się jej

pozbyć. Ponure myśli pierzchły pod dotknięciem dłoni i
ust Holta. Adena nie chciała już więcej myśleć o

przyszłości. Chciała cieszyć się Holtem i swoją miłością
do niego, chciała dać mu wszystko, czegokolwiek od niej

zażąda.

120

background image

Postanowiła, że Holt dostanie taką żonę, na jaką

sobie zasłużył i może za jakiś czas wreszcie zrozumie, że
może tej żonie dać coś więcej niż tylko złoto i drogie

kamienie. Postanowiła nauczyć go kochać.

Holt pogłaskał ją po głowie i dopiero wtedy

dziewczyna zauważyła, że nie zdjął zegarka. Zaskoczona
dotknęła palcem złotej bransoletki

- Piękny, prawda? - zapytał Holt. - Prawie tak

piękny jak kobieta, od której go dostałem.

- Naszyjnik, który dostałam od ciebie, także jest

piękny - uśmiechnęła się Adena. - Tak mi przykro, Holt.

Naprawdę niepotrzebnie się zdenerwowałam, ale
myślałam...

- Wiem, co pomyślałaś, kochanie. Na przyszłość

zapamiętaj sobie, że jeśli ci coś daję, to znaczy, że

chciałem ci to dać. Umówmy się, że ten naszyjnik to
prezent zaręczynowy - dodał z uśmiechem.

O, tak, pomyślała Adena, tak właśnie powinnam

potraktować ten naszyjnik. Jako prezent zaręczynowy.

Zresztą teraz, kiedy on tak się cieszy zegarkiem, i tak nie
mogłabym nie przyjąć prezentu od niego.

- Powiedz mi, jak bardzo mnie pragniesz - poprosił

Holt, pieszcząc delikatną skórę na udach dziewczyny. -

Przyznaj się, dlaczego dałaś mi ten zegarek.

Adena zamarła z przerażenia. Dopiero po chwili

zdała sobie sprawę z tego, że on chce tylko potwierdzenia
przyczyny, którą już dawno odgadł.

121

background image

- Ja także ciebie pragnę - wyszeptała. - Twój dotyk

sprawia, że moje ciało drży ze szczęścia. Nie powinnam ci
na to pozwolić, ale chyba już niczego nie potrafię ci

odmówić. Nawet gdybyś nie chciał się ze mną ożenić.

- Dobrze. Tak właśnie powinno być. Ty także

doprowadzasz mnie do wrzenia i nie potrafiłbym ci
odmówić niczego. Gdybyś zechciała, dałbym ci cały

świat. Przytul mnie - szeptał. - Przytul mnie i nigdy ode
mnie nie odchodź!

Adena przywarła do niego całym ciałem i na jedną

krótką chwilę oboje stali się jednością.

122

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Obudziło Adenę znajome dotknięcie czegoś

zimnego i wilgotnego. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się

do Maksa, który, jak co dzień, zapraszał ją na poranny
spacer. Ostrożnie wstała z łóżka. Nie chciała budzić

Holta.

Maks, jak przystało na dobrze wychowanego

sznaucera, czekał cierpliwie, aż jego pani się ubierze.
Jedwabna wieczorowa suknia nie stanowiła dostatecznej

ochrony przed poranną mgłą, wobec czego dziewczyna
wyszukała w szafie krótki, męski kożuszek. Sięgał jej

prawie do kolan i był dosyć ciężki, ale stanowił doskonałą
ochronę przed chłodem.

- No dobrze - powiedziała Adena, otwierając

Maksowi kuchenne drzwi. - Musisz sobie dzisiaj sam

radzić. Nie wiem, gdzie jest twoja smycz i nie mam
ochoty szukać toreb w cudzej kuchni. Postaraj się

załatwić wszystko dyskretnie.

Maks wyskoczył jak z procy, szczęśliwy, że tym

razem obejdzie się bez smyczy i związanych z nią
ograniczeń. Dookoła było tyle uroczych miejsc, które

należało zbadać i obwąchać. Nie miał chwili do stracenia.

123

background image

Adena podążyła za swoim pupilkiem. Miała

nadzieję, że żadnemu z sąsiadów nie będzie się chciało
wstawać tak wcześnie w sobotę. Głupio by się czuła,

gdyby ktoś zobaczył ją w męskim kożuchu i
wieczorowych pantoflach.

Chłodne powietrze poranka otrzeźwiło ją na tyle,

że mogła się już spokojnie zastanowić nad przebiegiem

wczorajszej rozmowy z Holtem. Miała niejasne
przeczucie, że sprytnie wciągnięto ją nie tylko do łóżka,

ale także w zaręczyny, których wcale nie chciała.

Niepotrzebnie wypiłam tyle szampana, pomyślała.

Trudno, teraz już za późno na żale. Zbieg okoliczności i
fascynacja nową miłością postawiły mnie w niełatwej

sytuacji. Oczywiście, że chcę poślubić Holta, ale nie chcę,
żeby stało się to w taki głupi sposób. Nie chcę, żeby

uważał, iż ślub jest ceną, jaką musi za mnie zapłacić. I co
ja mu teraz powiem? On uznał, że wszystko zostało

uzgodnione.

- Chodź, Maks! Wracamy! - zawołała. - Nogi mi

strasznie zmarzły.

Sznaucer niechętnie przydreptał do swojej pani.

Adena pieszczotliwie poklepała go po grzbiecie i
zawróciła w stronę domu Holta. Maks pierwszy

zauważył stojącego obok samochodu mężczyznę. Pobiegł
do niego w radosnych podskokach, a Holt opuścił rękę,

którą właśnie miał otworzyć drzwiczki swojego ferrari, i
podrapał psa za uchem.

124

background image

Szare oczy mężczyzny nie mogły oderwać się od

Adeny. Było w nich widać ból, który w miarę jak
dziewczyna zbliżała się do samochodu, powoli zmieniał

się w bezmierną ulgę.

- Myślałem, że odjechaliście - powiedział Holt

nienaturalnie obojętnym głosem. Z całych sił chwycił
Adenę za rękę.

- Chciałeś nas gonić? - zapytała. Patrzyła to na

samochód, to na kluczyki, które Holt trzymał w dłoni.

- Chciałem przywieźć cię z powrotem do domu.
- Ani ja, ani Maks nigdy nie wyjeżdżamy przed

śniadaniem.

- Zapamiętam to sobie - powiedział Holt.

Niecałą godzinę później siedzieli w kuchni przy

śniadaniu, które tym razem przygotowała Adena.

- Muszę z tobą porozmawiać o powrocie do domu -

odezwała się dziewczyna. - Nie bardzo pamiętam, co się

wczoraj wydarzyło. Chciałabym ci jednak uświadomić, że
się do ciebie nie przeprowadzę. Jeśli więc naprawdę masz

zamiar się ze mną ożenić...

- Mam zamiar.

- Wobec tego postanowiłam, że przez jakiś czas

będziemy po prostu zaręczeni. Trochę to staroświeckie,

ale uważam, że nie musimy się z niczym spieszyć. Nie
chciałabym podejmować tak poważnej decyzji pod

wpływem...

- Żądzy - Holt usłużnie podsunął dziewczynie

właściwe słowo.

125

background image

- No właśnie. Cieszę się, że rozumiesz moje

obiekcje.

- Czy to coś zmieni - zapytał Holt po chwili

namysłu - jeśli zapewnię cię, że nie podejmowałem
decyzji pod wpływem nastroju chwili? Ja naprawdę

dokładnie wiem, czego chcę od życia.

- Nie.

- Nie ufasz mi?
- Dobrze wiem, że ty zawsze płacisz za to, czego

chcesz. Wiele razy powtarzałeś mi też, że jesteś
wspaniałomyślny i niezwykle hojny.

- Adeno... - zaczął Holt, ale ona nie pozwoliła mu

dokończyć zdania.

- Ja mówię poważnie, Holt. Wczoraj wszystko tak

się dziwnie pomieszało i żadne z nas nie panowało nad

sytuacją, ale dzisiaj...

- Dzisiaj zdążyłaś sobie wszystko przemyśleć. Mam

rację?

- Obiecaj mi, że w tej sprawie podporządkujesz się

mojej woli. - Adena wyzywająco podniosła głowę.

- Ustalmy sobie najpierw, na co właściwie mam się

zgodzić - powiedział Holt po chwili namysłu. - Żądasz
ode mnie zgody na platoniczne narzeczeństwo bez scen

erotycznych. Kiedy to twoje narzeczeństwo się skończy,
wyjdziesz za mnie za mąż, tak jak mi wczoraj obiecałaś.

- Tak - Adena sztywno skinęła głową. - Oczywiście

pod warunkiem, że nadal będziesz chciał się ze mną

ożenić.

126

background image

- Przez tydzień na pewno nie zmienię zdania. To

nie w moim stylu.

- Przez tydzień?

- Ustaliliśmy wczoraj, że pobierzemy się w przyszłą

sobotę - przypomniał jej Holt.

- Tydzień to za mało, żeby się przekonać, czy

rzeczywiście do siebie pasujemy! - I stanowczo za krótko,

żeby się nauczyć miłości, dodała w myślach.

- Przez cały ten tydzień nawet cię nie dotknę -

obiecał Holt.

- Dwa tygodnie - targowała się Adena.

- Szybko się uczysz. Dobrze, wygrałaś. Niech będą

dwa tygodnie.

O mój Boże! westchnęła Adena. Znów mu się

wydaje, że dobija targu. Czy naprawdę nie da się nic na

to poradzić? Spróbuję. Może przez dwa tygodnie uda mi
się choć trochę go zmienić.

Mimo porannej wymiany zdań, sobota i niedziela

upłynęły im bardzo przyjemnie. Zrobili zakupy,

pomyszkowali po eleganckich butikach wzdłuż
falochronu w Sausalito, a potem poszli na spacer do lasu.

Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę wieczorem Holt bez
protestów odwoził Adenę do domu. Wypijał tam

szklaneczkę sherry, po czym grzecznie wychodził.

Poprawne stosunki między nimi jakby same się

ułożyły. Holt przyjeżdżał na kolację, a potem siadali przy
kominku i omawiali wydarzenia minionego dnia. Adena

127

background image

zwykle wtedy haftowała obrus, a Maks drzemał, zwinięty

w kłębek u jej stóp.

W środę wieczorem, kiedy Adena, haftując kolejny

kwiatek, myślała o tym, jak dobrze tak siedzieć razem
przy kominku, Holt niespodziewanie zadał jej pytanie.

- Czy przyjęłaś tę propozycję pracy, dzięki której

dostałem zegarek?

- Jeszcze nie.
- A masz zamiar to zrobić?

- Nie.
- Dlaczego?

- Spróbuj się domyślić - odrzekła obojętnie, chociaż

dłonie drżały jej z emocji.

- Gdyby nie moje wstawiennictwo, przyjęłabyś tę

pracę, tak?

- Tak.
- Wiesz, że jesteś nieznośna i uparta jak osioł? -

zapytał Holt. - Pewnie nawet nie zdajesz sobie z tego
sprawy. Mogłabyś się wreszcie nauczyć, jak się przyjmuje

moje prezenty. Chcę ci we wszystkim pomagać i chcę ci
dawać ładne przedmioty.

- Wiem, Holt - Adena patrzyła mu prosto w oczy -

ale to naprawdę nie jest konieczne.

- Nie chcesz nic ode mnie. Rozumiem. Małżeństwa

też nie chcesz.

- Przyzwyczaiłeś się do kupowania wszystkiego i

nawet życie uważasz za ciąg przeróżnych transakcji

kupna-sprzedaży. Trochę mnie to przeraża.

128

background image

- Nie rozumiem, dlaczego.

- Trudno to wytłumaczyć. Może dlatego, że boję się,

co się stanie, kiedy dojdziesz do wniosku, że zapłaciłeś

wygórowaną cenę za marny towar.

- Czyżbyś chciała mnie oszukać? - zapytał kpiąco.

- Ciekawe, co byś zrobił, gdybyś poczuł się

oszukany? - wyszeptała Adena, zaciskając palce na

tamborku.

- Gdybym się zorientował, że mnie oszukujesz... -

zacisnął zęby. - Wtedy nie ręczę za siebie.

- Wściekłbyś się - westchnęła Adena. Zmusiła się

do uśmiechu. - Tak właśnie myślałam. A ty mnie pytasz,
czego się boję.

- Rozumiem - Holt uśmiechnął się do niej ciepło - że

to tylko teoretyczna dyskusja.

- Oczywiście - zapewniła go ochoczo.
- Wobec tego proponuję, żebyśmy zmienili temat.

Dyskusje teoretyczne rzadko kiedy prowadzą do
rozsądnych wniosków.

- Jak sobie życzysz - zgodziła się Adena.
Oczami wyobraźni widziała swoje życie z

mężczyzną, który do nikogo nie ma zaufania, ponieważ
uważa, że każdego można kupić.

W czwartek około jedenastej zadzwoniła sekretarka

Holta. Adena słyszała jej głos po raz pierwszy.

Wytłumaczyła sobie, że Holt po prostu ma dwie
sekretarki i akurat z tą dotąd nie miała okazji rozmawiać.

129

background image

- Dzwonię w imieniu pana Sinclaira - powiedziała

sekretarka, upewniwszy się, że rozmawia z właściwą
osobą. - Prosił, żebym zapytała, czy mogłaby pani zjeść

dziś obiad z nim i z jego gościem.

- Raczej tak. - Adena była trochę zdziwiona, chociaż

zadowolona z propozycji. Zapisała nazwę restauracji, w
której mieli się spotkać.

- Gościem pana Sinclaira będzie dziś pan Rawlins -

dodała sekretarka.

- Dziękuję pani - powiedziała Adena. - Proszę

przekazać Holtowi, że będę punktualnie.

Adena odłożyła słuchawkę i zaczęła się ubierać.

Włożyła garsonkę z ciemnego kaszmiru, pożegnała się z

Maksem i pobiegła na przystanek autobusowy. Uznała,
że o tej porze nie warto jechać do centrum samochodem,

zwłaszcza jeśli autobus dojeżdża dokładnie tam, gdzie
ona musi wysiąść.

Dobrze znała lokal, w którym Holt się z nią

umówił. Czarno ubrani kelnerzy, białe obrusy na stołach i

wystrój z epoki wiktoriańskiej sprawiały, że w restauracji
panowała taka atmosfera, jak w męskim klubie z

wiekowymi tradycjami. Za to jedzenie mich tam
znakomite.

Przyjechała kilka minut przed czasem. Powoli

weszła do restauracyjnego holu, rozejrzała się wokół i... o

mało nie zderzyła się z kimś bardzo dobrze znanym.

- Jeff! - zawołała i obronnym ruchem uniosła dłonie.

- Co ty tu robisz?

130

background image

- Dopiero co zjadłem obiad. - Chwycił ją za rękę.

Uśmiechnął się do niej swoim chłopięcym uśmiechem,
który kiedyś tak bardzo Adenę pociągał.

- Ale skąd ty się tu wzięłaś? Czekasz na kogoś?
- Tak, czekam - odrzekła, nie wiadomo dlaczego

skrępowana.

- Pozwól, że zgadnę. - Jeff skrzywił się złośliwie. -

Umówiłaś się z Holtem Sinclairem. Mam rację?

- Owszem, zgadłeś. - Adena cofnęła się o krok. Nic

wiedziała, czego może się spodziewać po Jeffie.

- Nie bój się - uspokoił ją Jeff. - Dziś jestem w dobrej

formie. Chyba powinienem cię przeprosić za tamtą
awanturę. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć

tylko tyle, że trochę za dużo wtedy wypiłem, a na domiar
złego straciłem najważniejszą kobietę w moim życiu.

- Proszę cię, Jeff, nie mówmy już o tym. - Adena

była potwornie zakłopotana. - Mnie też jest przykro z

powodu tego całego zajścia. To jedna z tych rzeczy, o
których trzeba szybko zapomnieć.

- O incydencie mogę zapomnieć - szepnął Jeff,

znów się do niej zbliżając - ale o tobie nigdy.

- Proszę cię, Jeff... - Adena nic więcej nie mogła

zrobić, bo za plecami miała ogromną donicę z palmą i o

ucieczce nie mogło być mowy.

- Wszystko zepsułem, prawda? - Jeff uśmiechnął się

smutno.

- To od początku nic miało sensu - powiedziała

Adena. Z całego serca pragnęła, żeby ta niesmaczna scena

131

background image

jak najprędzej się skończyła. Nie miała ochoty, żeby Holt

był jej świadkiem.

- Nie, to ja wszystko popsułem. Mieliśmy ze sobą

tyle wspólnego... Pamiętasz, jak czasami przychodziliśmy
tutaj na obiad? - Jeff nie zamierzał ustąpić. - Będzie mi

tego bardzo brakowało.

- Nie mam ochoty o tym rozmawiać – oświadczyła

oschle Adena.

- Wiem, że nie masz na to ochoty - Jeff uśmiechnął

się przewrotnie. - Na pewno nie masz ochoty na
rozmowę o nas. W końcu przecież udało ci się spaść na

cztery łapy.

- Już dość, Jeff. Bardzo cię przepraszam, ale...

- Nie dostanę nawet pożegnalnego całusa? - Jeff

niebezpiecznie zbliżył się do dziewczyny.

- Żegnam cię - powiedziała ozięble. Niedawne

zakłopotanie przerodziło się we wściekłość. I jeszcze ta

palma za plecami...

- Żegnaj, Adeno - uśmiechnął się Jeff.

Adena zauważyła jego wściekłe i zadowolone z

siebie spojrzenie. Uchyliła się o ułamek sekundy za

późno. Jeff przyciągnął ją do siebie, mocno pocałował i
zaraz puścił.

- Dziękuję za wszystko, kochanie - powiedział

głośno.

Wyjął z kieszeni białą kopertę i wsunął ją w rękę

zaszokowanej dziewczyny. Odwrócił się i odszedł

szybko, zanim Adena zdążyła choćby pomyśleć o jakiejś

132

background image

odpowiednio obraźliwej odpowiedzi. Ze wstrętem

spojrzała na wychodzącego z restauracji Jeffa.

Była tak zajęta tym widokiem, że nawet nie

zwróciła uwagi na dwóch mężczyzn, z którymi minął się
jej były narzeczony. Dopiero kiedy Jeff im się ukłonił,

zdała sobie sprawę z tego, że to Holt z Johnem
Rawlinsem, i zrozumiała, że obaj na pewno widzieli

końcowy akord odegranej przez Jeffa sceny. Wreszcie
dotarło do niej, o co chodziło młodemu Carriganowi.

Lodowate spojrzenie stalowych oczu Holta

sprawiło, że miała ochotę uciekać ile sił w nogach.

Poczuła w dłoni kopertę i doszła do wniosku, że sama
umożliwiła Jeffowi dokonanie straszliwej zemsty.

Bezradnie patrzyła, jak Holt zbliża się do niej

zagniewany i smutny. Zatrzymał się obok Adeny. Bez

słowa wyciągnął rękę, a dziewczyna w milczeniu podała
mu kompromitującą białą kopertę.

Holt otworzył ją, wyjął ze środka pisany ręką Jeffa

list i... czek. Przeczytał list, obejrzał wypisaną na czeku

sumę i oddał to wszystko Adenie. Drżącymi rękami
wzięła kompromitujące ją papiery. „Rób swoje, kochanie.

Pobierzemy się, jak tylko to wszystko się skończy", pisał
Jeff. Czek opiewał na pięćset dolarów.

Adena podniosła oczy na Holta. Czekała na jego

reakcję. Ona w tej sprawie nie miała nic do powiedzenia.

Nie miała również wątpliwości, co Holt sobie myśli. Na
pewno uznał ją za płatnego wysłannika Carriganów i

teraz zrobi dokładnie to, czego chciał Jeff.

133

background image

- Przepraszam cię, John. Zaraz wrócę powiedział

Holt do Rawlinsa. Wziął Adenę pod ramię i odprowadził
do drzwi. Kiedy znaleźli się na ulicy, zatrzymał pierwszą

przejeżdżającą taksówkę.

Otworzył drzwi i pomógł dziewczynie wsiąść do

samochodu.

- Jedź do domu - polecił lodowatym głosem. -

Przyjadę do ciebie za kilka godzin. Muszę przedtem
załatwić parę spraw. Nie musisz się tak bardzo bać. Do

rękoczynów nie dojdzie. Stać mnie na bardziej
wyrafinowaną zemstę.

134

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

W ciągu całego długiego popołudnia Adena ze trzy

razy stawała przed otwartą szafą, zastanawiając się, czy

natychmiastowy wyjazd nie byłby najlepszym wyjściem z
sytuacji. W jej głowie, jak zepsuta pozytywka, dźwięczały

słowa Holta o wyrafinowanej zemście.

Przecież jestem niewinna, do jasnej cholery!

powtarzała sobie co chwila. Wciąż miała przed oczami
twarz rozgniewanego Holta. Adena nie wiedziała, jak ma

mu wytłumaczyć scenę, której był naocznym świadkiem.
Za każdym razem, kiedy wymyśliła coś rozsądnego,

powtarzała to sobie głośno i dopiero wtedy okazywało
się, że wyjaśnienie było wprawdzie rozsądne, ale

zupełnie nieprzekonywające.

Rozłożony na dywanie Maks z wielkim niepokojem

obserwował swoją panią.

- Czy tym razem też mnie obronisz? - zapytała

Adena sznaucera.

Przykucnęła przy nim i podrapała psa za uchem.

Czy posłuchasz rozkazu, jeśli poszczuję cię na Holta?

Maks zachował milczenie godne filozofa, wobec

czego dziewczyna wstała i podeszła do barku, na którym

135

background image

stała karafka z sherry. Tyle razy Holt nalewał nam

alkohol z tej karafki, pomyślała.

Lubił czuć się tutaj jak u siebie w domu. Nie, teraz

nie mogę pić. Muszę być zupełnie trzeźwa. Zmuszę
Holta, żeby mnie wysłuchał. Opowiem mu po prostu, jak

doszło do tego spotkania, a jeśli mi nie uwierzy, to niech
sobie idzie do diabła! Mam w końcu swoją godność.

Jeśli nie zechce przyjąć do wiadomości prawdy, to

trudno. Sam będzie sobie winien. Najgorsze, że nie tylko

sobie. Najsmutniejsze w tej głupiej historii jest to, że
kocham Holta i że bardzo mi zależy na jego zaufaniu.

Zaufanie to przecież pierwszy krok do miłości. Jeślibym
je zdobyła... Przekonam go! Nie mam innego wyjścia. Ba,

ale jak to zrobić. Jak mam przekonać człowieka, święcie
wierzącego w przekupność ludzi, o tym, że mnie się nie

da przekupić?

Adena zacisnęła zęby. Stanęła przy oknie i

wyglądała na ulicę. Niestety, w tej sytuacji trudno nawet
myśleć o zdobywaniu zaufania, pomyślała. Holt miał

przecież w rękach ewidentny dowód zdrady. O, tak. Jeff
musiał się starannie przygotować do odegrania tej sceny.

Dziewczyna stwierdziła, że nie wytrzyma w

bezczynności ani jednej chwili dłużej. Poszła do kuchni

przygotować herbatę. Rytuał parzenia herbaty okazał się
zadziwiająco skutecznym lekiem uspokajającym. Adena

mogła wreszcie poważnie zastanowić się nad tym, jak
sobie poradzić z niewesołą sytuacją, w którą została

wmanewrowana.

136

background image

Usiadła wygodnie w fotelu i małymi łyczkami

popijała gorący napar. Będę spokojna i pełna godności,
postanowiła. Nie pozwolę się wyprowadzić z równowagi.

W końcu nie mam nic na swoim sumieniu. A kiedy
Holtowi złość przejdzie, zacznę od początku zdobywać

sobie jego zaufanie. Chociaż wątpię, żeby kiedykolwiek
udało mi się osiągnąć sukces.

Drgnęła, usłyszawszy, że ktoś dzwoni do drzwi.

Drżącymi rękami postawiła na stoliku filiżankę z nie

dopitą herbatą i powoli wstała z fotela. Maks także się
podniósł, ale on machaniem krótkiego ogonka witał

niewidocznego jeszcze gościa.

Dziewczyna z ociąganiem podążyła za psem. Nagle

wydało jej się, że nigdy, przenigdy, za żadne skarby
świata nie uda jej się rozplatać tej potwornie zagmatwanej

intrygi i że Holt na pewno jej nie uwierzy. Muszę chociaż
spróbować, pomyślała. Za bardzo go kocham, żeby

zrezygnować. Będę walczyć o swoje szczęście. Jeśli mi się
nie uda, to trudno.

Otworzyła drzwi. Holt stał na progu taki sam jak

zawsze: poważny, twardy i pewny siebie. Nie mam

szans, pomyślała przerażona Adena. Skąd mi przyszło do
głowy, że w ogóle uda mi się kiedyś zdobyć jego

zaufanie? Człowiek, który postrzega świat w kategoriach
kupna i sprzedaży, musi się w takiej sytuacji jak

dzisiejsza poczuć oszukany. Nie ma innej możliwości.

137

background image

- Ja nic złego nie zrobiłam - oświadczyła zanim Holt

zdążył wejść do mieszkania. - Nie pracuję ani dla
Carrigana, ani dla jego firmy.

- Przecież wiem - oznajmił spokojnie Holt i jak

gdyby nigdy nic wszedł do przedpokoju. Pieszczotliwie

poklepał Maksa po grzbiecie, po czym skierował się
prosto do barku. - Od razu, jak tylko was zobaczyłem,

zorientowałem się, o co chodzi.

Drzwi mieszkania zamknęły się same pod ciężarem

ciała Adeny. Musiała się o coś oprzeć, żeby nie upaść.

- Nie uwierzyłeś w to... Nie uwierzyłeś, że

szpiegowałam cię dla Carrigana? - wyszeptała.

Holt rozsiadł się wygodnie na kanapie. Uśmiechnął

się jak typowy, zadowolony z siebie mężczyzna, którego
po ciężkiej pracy czeka zasłużony odpoczynek.

- Oszalałaś? Na jakiej podstawie miałbym sądzić, że

dla nich pracujesz? Znam cię bardzo dobrze, Adeno West,

i, mówiąc między nami, ty się w ogóle nie nadajesz na
szpiega. Wprawdzie w odpowiednich warunkach

potrafisz zwodzić jak mało kto, ale to jeszcze nie znaczy,
że masz żyłkę do interesu... Hej! Co się dzieje?

- Kochasz mnie! Ty mnie kochasz! Powiedz to,

Holt! Proszę! - Adena dosłownie przemknęła przez pokój.

Rzuciła się Holtowi na szyję, zagrażając kryształowej
szklaneczce sherry.

- Moje ty biedne kochanie. - Holt odstawił szklankę

na stolik i mocno przytulił do siebie dziewczynę. -

Zakochałem się w tobie już pierwszego wieczoru, wtedy,

138

background image

kiedy przyszłaś mi powiedzieć o tym moim pracowniku,

którego Carrigan przekupił. Nie uwierzę, jeśli mi
powiesz, że niczego się nie domyśliłaś.

- Nie wiedziałam! Nawet nie śmiałam marzyć...
- Skąd wobec tego teraz taka domyślność?

- Mężczyzna, który widział tamtą scenę w

restauracji, który miał w ręku ten ohydny list i czek, a

mimo to uwierzył w niewinność kobiety, musi ją kochać -
wyszeptała Adena, patrząc Holtowi prosto w oczy.

- Tym bardziej że ten mężczyzna przypadkiem zna

swoją kobietę i dobrze wie, że ona nigdy go nie zdradzi -

dokończył Holt, gładząc dziewczynę po głowie.

- A skąd ty wiesz, że ja cię kocham?

- A kochasz mnie? - zapytał Holt.
- Tak. Och, tak bardzo cię kocham! - W

turkusowych oczach Adeny zabłysły łzy.

- Miałem nadzieję, że tak będzie, kiedy okazało się,

że nie potrafisz mi odebrać mojego pięknego zegarka. -
Holt zaśmiał się cicho.

- Co takiego? - Adena nie wierzyła własnym

uszom. - Co ty wygadujesz, Sinclair?

- Przecież dobrze wiem, dlaczego podarowałaś mi

ten zegarek - mruknął Holt. - Wściekłaś się, kiedy

dowiedziałaś się, że to ja załatwiłem pracę. Nawet teraz
potrafię sobie wyobrazić, jak maszerujesz do

najdroższego jubilera w mieście i każesz mu wysłać mi
złoty zegarek. Mógłbym przysiąc, że paczuszka, którą mi

przyniesiono, jeszcze pachniała urażoną kobiecą dumą.

139

background image

- Niesamowite - westchnęła Adena. - Wiedziałeś.

Ty od początku wszystko wiedziałeś...

- Niestety, tak. Całe popołudnie myślałem, co mam

z tym fantem zrobić. Zrozumiałem, że niechcący
obraziłem cię tego dnia aż dwa razy i że chciałaś mi dać

nauczkę na przyszłość.

- Dlaczego udawałeś, że nic nie rozumiesz? Jesteś

wstrętnym, przebiegłym oszustem, Sinclair! Gdybym cię
tak bardzo nie kochała, kazałabym ci teraz, natychmiast,

oddać ten zegarek. A właśnie, dlaczego wtedy uznałeś, że
tego od ciebie nie zażądam?

- Zaryzykowałem - przyznał Holt. - Chciałem

sprawdzić, czy potrafisz mi sprawić przykrość.

Wiedziałem, że gdybyś nic do mnie nie czuła, nie

kochałabyś się ze mną tak wspaniale. Jesteś zbyt uczciwa.

Nigdy nie oddałabyś się bez reszty mężczyźnie, do
którego czujesz wyłącznie pociąg fizyczny. Takiego żaru

chyba żadna kobieta na świecie nie potrafi udawać.

- Wystawiłeś na próbę moje dobre serce! -

zaprotestowała Adena, usiłując ukryć uśmiech.

- Nie miałem innego wyjścia - bronił się Holt. -

Wiedziałem, że chciałaś mi dać nauczkę. Sądziłaś pewnie,
że przyjadę do ciebie z awanturą. Wtedy pozwoliłabyś,

żebym się wykrzyczał...

- Miałam nadzieję, że ten zegarek będzie dla ciebie

takim samym policzkiem, jakim dla mnie był naszyjnik -
powiedziała cicho Adena. - Chciałam, żebyś wiedział, jak

140

background image

to jest, kiedy się płaci przyjacielowi za coś, co nie ma

ceny.

- Wiedziałem! - ucieszył się Holt. - Jeśli cię to

pocieszy, kochanie, zrozumiałem twoją lekcję w tej samej
chwili, w której zobaczyłem zegarek. Dopiero wtedy

dotarło do mnie, co sobie pomyślałaś, kiedy przyniesiono
ci naszyjnik. Wiedziałem, że zorientowałaś się już, jaką

odegrałem rolę w sprawie twojej pracy, i zrozumiałem, że
znalazłem się w strasznych tarapatach.

- Całkiem niezłe - skrzywiła się Adena. – Mogłeś mi

chociaż dać satysfakcję i przyznać się, że zrozumiałaś

lekcję.

- O tym także myślałem. Rozważałem możliwość

odegrania roli obrażonego mężczyzny, a po otrzymaniu
reprymendy - skruszonego grzesznika. Potem jednak

pomyślałem, że mogę uniknąć awantury i jednocześnie
sprawdzić, co naprawdę do mnie czujesz. W końcu

zdecydowałem, że to drugie rozwiązanie będzie o niebo
lepsze, i przyjąłem twój wspaniały prezent.

- Moje zachowanie musiało cię nieźle ubawić. -

Adena westchnęła ciężko.

- Ależ skąd - zapewnił ją szybko Holt. - Prawdziwy

prezent dałaś mi dopiero wtedy, kiedy okazało się, że nie

potrafisz zażądać ode mnie zwrotu zegarka. Nie bój się.
Dobrze wiem, że takiego prezentu nie kupiłbym nawet za

wszystkie klejnoty świata. Naprawdę, kochanie, bardzo
cenię ten zegarek, ponieważ przypomina mi chwilę, w

141

background image

której dałaś mi nadzieję, że może kiedyś, w przyszłości

uda ci się mnie pokochać.

- Tak bardzo byłeś mnie pewien?

- Powiedzmy - Holt uśmiechnął się z wyższością

człowieka, którego trudne życie nauczyło wiele o ludzkiej

naturze - że byłem pewien zupełnie innej i zupełnie
prostej prawdy. Widzisz, skarbie, żadna księgowa bez

pracy nie pozwoliłaby sobie na taki kosztowny rewanż.
Chyba że ta bezrobotna księgowa żywiłaby do swojej

ofiary jakieś pozytywne, głębokie uczucia.

- Dobrze, dobrze. - Adena przytuliła się mocno do

swego mądrego mężczyzny. - Powiedz mi jeszcze, co
sobie pomyślałeś, kiedy na przyjęciu złożyłam to okropne

oświadczenie o naszych zaręczynach.

- A jak sądzisz? Okazja była tak niezwykła, że

musiałem ją wykorzystać. - Holt był zadowolony z siebie.
- Tak długo cię dręczyłem, aż, chcąc nie chcąc, zgodziłaś

się wyjść za mnie za mąż.

- Można by pomyśleć, że sam na to wpadłeś.

- I byłoby to zgodne z prawdą. Co ja na to poradzę,

że los obdarzył mnie umiejętnością korzystania z

najlepszych okazji?

- To znaczy, że chcesz zatrzymać zegarek?

- Oczywiście. - Pocałował dziewczynę w ucho.
- Jest symbolem twojego oddania. Ale jeśli chcesz,

żebym zwrócił ci pieniądze, które musiałaś wyłożyć, to z
największą radością...

142

background image

- O, nie - przerwała mu Adena. - To ma być prezent

ode mnie. Zresztą pokryłam już debet na koncie. Muszę
przyznać, że przeżyłam koszmarne chwile, zastanawiając

się, jak mam to zrobić.

- Czy to dlatego tak dużo piłaś tamtego wieczoru? -

zapytał Holt.

- Nawet to musiałeś zauważyć - mruknęła Adena.

- To był dobry dzień. Wszystko pracowało na moją

korzyść. Przez cały wieczór byłaś speszona i zupełnie

wytrącona z równowagi.

- Oszukałeś mnie! - zawołała Adena.

- I to jak - potwierdził Holt.
- No to kupiłam sobie ciebie za złoty zegarek i dwie

miłosne noce. Nie tak drogo.

- Zawsze będziesz miała u mnie rabat - obiecał

Holt.

- Nie wiem, na ile szwajcarskich zegarków będę

sobie mogła pozwolić - ostrzegła go Adena.

- Nie kupisz mnie nawet za tysiąc zegarków,

kochanie. Mnie możesz kupić tylko za miłość. Daj mi
swoją miłość, namiętność i swoją uczciwość, a przekonasz

się, że ja też jestem uczciwym kupcem.

- Czy za ten kapitał dostanę towar najwyższej

jakości? - zapytała z filuternym uśmiechem.

- Jestem łagodny, wierny i udomowiony.

- Jak Maks - ucieszyła się Adena.
- No właśnie.

143

background image

- Jeszcze pół godziny temu wcale cię nie

podejrzewałam o łagodność - wyznała Adena.

- Kiedy wpakowałeś mnie do taksówki i mówiłeś o

rewanżu...

- Jak mogłaś choćby przez chwilę przypuszczać, że

chcę się mścić na tobie? - Holt spoważniał w mgnieniu
oka. - Chciałem nauczyć rozumu tego głupka Carrigana!

Mój Boże! Gdybym tylko pomyślał, że boisz się spotkania
ze mną! Adeno - powiedział - przysięgam ci, że nigdy cię

nie skrzywdzę.

- Nawet jeśli pomyślisz, że cię oszukuję?

- Nigdy czegoś takiego nie zrobisz. A co do

teoretycznych rozważań, to już ci mówiłem, że one nigdy

do niczego dobrego nie prowadzą. Proponuję, żebyśmy
zmienili temat.

- Dobrze. O czym chcesz porozmawiać?
- Na przykład o tym, gdzie spędzimy nasz miesiąc

miodowy.

- Przedtem jednak chciałabym cię jeszcze o coś

spytać...

- Gdzie weźmiemy ślub? Moglibyśmy pojechać do

Reno, a potem...

- Chciałabym cię zapytać, co zrobiłeś Jeffowi. -

Adena nie zapomniała morderczego wzroku Holta i była
ciekawa, jaka kara dotknęła jej prześladowcę.

- Tak bardzo cię obchodzi?
- On nie, ale jestem ciekawa, jak wygląda zemsta

Holta Sinclaira. Przez kilka godzin zastanawiałam się nad

144

background image

tym, co mi zrobisz, jak tu przyjedziesz. Teraz wreszcie

chciałabym się dowiedzieć, jak potraktowałeś
prawdziwego winowajcę.

- Skoro tak, to mogę a powiedzieć. Kiedy trochę

ochłonąłem, przypomniałem sobie, że nasze spotkanie

zawdzięczam wyłącznie Carriganowi.

- Ależ ty jesteś wspaniałomyślny!

- Od początku ci to powtarzam. Dopadłem go w

jego własnym biurze w Carrigan Labs. Dałem mu do

zrozumienia, że jeśli jeszcze raz się do ciebie zbliży,
zaszargam opinię i jemu, i jego ojcu tak że ludzie biznesu

w San Francisco i okolicach nawet nie spojrzą w kierunku
ich firmy.

- Jakim cudem?
- Zapomniałaś, że przekupił mojego pracownika i

że ja mam na to dowody? Zresztą obaj Carriganowie mają
na sumieniu więcej podobnych wyczynów. Powiedziałem

mu, że jeśli zacznę węszyć, to mogą wyjść na jaw jeszcze
inne przedsięwzięcia, które nie wszyscy pochwalają. Ten

twój Jeff dobrze wie, że nie rzucam słów na wiatr.

- Powiedz mi jeszcze, jak mu się udało

doprowadzić do tego kompromitującego spotkania.

- Najpierw kazał swojej sekretarce zadzwonić do

mojej i wypytać ją dokładnie o moje plany na dzisiaj.
Potem nakłonił tę dziewczynę, żeby zadzwoniła do ciebie

i zorganizowała mu to „przypadkowe" spotkanie.

- A niech to gęś kopnie. - Adena była wściekła.

145

background image

Z powodu własnej głupoty znalazła się w

wyjątkowo niezręcznej sytuacji.

- No to co, możemy już wrócić do bardziej

zajmującego tematu? zapytał Holt.

- Chodzi ci o miesiąc miodowy?

- Może jest jakieś miejsce, które szczególnie

chciałabyś odwiedzić?

- Skoro mnie o to zapytałeś... Od kilku dni usiłuję

się wybrać do małej gospody w złotonośnych górach,

więc...

- Jak sobie życzysz - mruknął Holt z miną łaskawcy.

Wyciągnął rękę po stojącą na stole szklaneczkę z sherry.
Co, u diabła! - zawołał.

- Co ci się stało? - zaniepokoiła się Adena.
- Mnie nic, ale ten pijak Maks wypił moją sherry!

Był wieczór. Adena i Holt wzięli ślub tego dnia

rano, a po południu rozpakowali walizki w przytulnym
pokoiku małej gospody w złotonośnych górach. Potem

usiedli przy kominku i wznieśli toast za swoje małżeńskie
szczęście.

Adena leżała w łóżku, zwisającym z sufitu na

czterech długich łańcuchach. Łóżko kołysało się jak okręt

na spokojnym morzu. Adena jednak nie spała.
Rozkochanymi oczami patrzyła na zbliżającego się do niej

męża. Bez słowa wyciągnęła do niego rękę. Holt
pocałował ją i nic wypuszczając ze swojej dłoni, położył

się obok. Łóżko zakołysało się pod ciężarem jego ciała.

146

background image

- Tak bardzo cię kocham, Adeno - wyszeptał aż sam

się boję.

- Boisz się mnie? Dlaczego? Przecież wiesz, że cię

kocham!

- Wiem, ale wciąż się obawiam, że znów popełnię

jakiś błąd westchnął ciężko. – Doszło do tego, że w noc
poślubną leżę w małżeńskim łożu i boję się dać własnej

żonie prezent ślubny.

- Jaki znów prezent?

Holt spojrzał podejrzliwie na Adenę. Nachylił się i

ze stojącej na podłodze torby wyciągnął białe pudełeczko.

Podał je dziewczynie, a ona uśmiechnęła się do niego
czule.

- Chyba bardzo lubisz, kiedy noszę złote naszyjniki

- powiedziała, zapinając na szyi delikatny, złoty

łańcuszek, który znalazła w pudełku.

- W złotych naszyjnikach jesteś jeszcze bardziej

pociągająca niż bez nich - zażartował.

Adena jednak wyczuła, że pod pozorami kpin

ukrywa obawę i oczekiwanie. Nie wiedział, jak tym
razem zostanie potraktowany jego prezent.

- To jest bardzo piękne, Holt - powiedziała

szczerze. Dziękuję ci, kochany.

- To ja ci dziękuję, kochanie. - Holt odetchnął z

ulgą. Mocno przytulił do siebie żonę.

Adena o nic nie musiała pytać. Wiedziała, że on

dziękuje jej za to, że zechciała wreszcie coś od niego

przyjąć. Teraz już wiedziała, że Holt wprawdzie zawsze

147

background image

płaci za to, co dostaje od życia, ale poza tym lubi dawać

ukochanej kobiecie piękne przedmioty. Leżeli przytuleni
do siebie. Czuli, jak narasta w nich coraz gorętsza

namiętność.

- Tak dawno cię nie miałem - westchnął Holt,

głaszcząc wyciągnięte obok niego ciało żony.

- To nie moja wina.

- Wiem. Od kilku dni mnie prowokujesz.
- Za to ty jesteś taki silny i szlachetny... Prawdziwy

bohater - dokuczała mu pieszczotliwie.

- Ale niezbyt mądry, co? Może niepotrzebnie

dotrzymywałem danego ci słowa? Może należało po
prostu wziąć, co swoje, a nie bawić się w staroświeckie

narzeczeństwo aż do dzisiaj? - pytał Holt, zsuwając z
ramion żony koronkową nocną koszulę.

- Nie myśl sobie, że nie jestem ci za to wdzięczna...
- Udowodnij.

I udowodniła. Spowiła swoją miłością siebie i

swego męża, i kołyszące się małżeńskie łoże. Całowała i

pieściła Holta, a za wszystko, co mu dawała, dostawała
tyle samo pieszczot i czułości.

Wreszcie ucichło wzburzone morze, po którym

płynął ich niezwykły okręt. Fale uspokoiły się, a

kołysanie znów stało się delikatne i usypiające. Adena
poczuła, że Holt dotyka złotego łańcuszka na jej szyi. Z

trudem otworzyła ciężkie powieki.

148

background image

- Jest dokładnie tak, jak ci powiedziałem -

wyszeptał, uśmiechając się z czułością. - W złotym
naszyjniku wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle.

- To wina twojej pirackiej duszy. - Adena wtuliła się

w ramię męża. - Mam przeczucie, że w poprzednim

wcieleniu twoją ulubioną rozrywką było kupowanie
niewolnic.

- Na całym świecie jest tylko jedna, której

oddałbym wszystko. Wreszcie udało mi się ją zdobyć i już

nic więcej mi do szczęścia nie brakuje.

- Niestety, uszczęśliwienie tej jednej niewolnicy

będzie cię bardzo drogo kosztowało - ostrzegła Adena.

- Co cię uczyni szczęśliwą, kochanie?

- Cała twoja miłość, twoja namiętność i cały ty.
- Poślubiłaś wyjątkowo wspaniałomyślnego i

hojnego mężczyznę, Adeno. - Holt pochylił się nad nią i
delikatnie ją pocałował.

Adena objęła go mocno za szyję. Dobrze wiedziała,

że tego jedynego skarbu, na którym jej naprawdę

zależało, nigdy w ich życiu nie zabraknie. Wiedziała, że
miłości męża zawsze będzie miała pod dostatkiem.

149


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
164 Stephanie James Cena miłości
164 Stephanie James Cena miłości
Laurens Stephanie 13 Cena miłości
James Stephanie Diabelska cena
119 James Stephanie Diabelska cena
Laurens Stephanie Cena miłości
119 James Stephanie Diabelska cena
Christian Feldmann Cena miłości Edyta Stein, Żydówka, filozof, zakonnica
James Dobson Miłość potrzebuje stanowczości
James Dobson Miłość potrzebuje stanowczości 2
004 Estrada Rita Clay Cena miłości
004 Clay Rita Cena milosci
Harlequin Temptation 004 Estrada Rita Clay Cena miłości
James Dobson Miłość potrzebuje stanowczości 3
Estrada Rita Clay Cena milosci T004
Stephanie James Mężczyzna znad jeziora

więcej podobnych podstron