Get off on the Pain Victoria Ashley, rodziały 0 5

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

str.1

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

PROLOG

Memphis

Biorę głęboki wdech i nakładam na twarz uśmiech, kiedy dostrzegam Jacka

opierającego się o swoją starą, zniszczoną ciężarówkę. To ta sama, którą miał gdy

go widziałem sześć lat temu, tyle że wygląda, jakby coś przy niej zrobił. Prostuje

się i uśmiecha, kiedy tylko widzi jak idę w jego stronę. Nie mogę nie zauważyć

zmian w jego wyglądzie. To idealne przypomnienie tego, ile przegapiłem przez te

wszystkie lata, gdy byłem w tym pieprzonym piekle.

- Dobrze cię widzieć, chłopcze – Jack dociera do mnie i daje mi krótki uścisk

przed tym, jak ściska mi ramiona. - Zgaduję, że nie mogę nazywać cię już

chłopcem. Nieźle napakowałeś tutaj mięśni. Dobrze wyglądasz, synu – Chwile mi

się przygląda, aż w końcu spogląda na napis za mną- Państwowe Więzienie- i ze

zmarszczonymi brwiami mówi. - Zabierzmy cię stąd, synu.

Nie mówiąc ani słowa, kiwam głową i wskakuję na siedzenie pasażera

zagubiony we własnych, pieprzonych, myślach. Minęło dużo czasu od kiedy

korzystałem z wolności, a te uczucie jest przytłaczające. Część mnie czuje się

wolna, podczas gdy pozostała nadal czuje się więźniem w moim sercu. Wiem, że

powinienem być szczęśliwy. Powinienem cokolwiek okazywać, ale nic nie czuję.

Część mnie umarła za tymi kratami, a pozostała część nie wie, jak sobie poradzić w

życiu. Już nie wiem, jak się żyje wśród normalnych ludzi.

Zaciskam szczękę i patrzę przez okno.

- Jedźmy. - mówię sztywnym głosem.

Po godzinie ciszy, Jack rzuca na mnie okiem, cały czas starając się utrzymać

wzrok na drodze.

- Przykro mi z powodu tego, jak sprawy się obróciły, Memphis. Chciałbym

wiedzieć, co jeszcze powiedzieć, ale nie wiem. Wszystko będzie teraz dobrze.

Będzie lepiej.

Patrząc na Jacka zauważam jego siwiejące włosy i krzywy nos. Jest jedynym

dorosłym, którego miałem po swojej stronie w czasie, gdy wszystko się popieprzyło

str.2

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

i miałem ochotę się poddać. Jeden jedyny człowiek. Ten facet ma największe serce

w kręgu osób, które znam. Moja mama również tak o nim mówiła.

- Dzięki, Jack. Miałbyś coś przeciwko, jeśli bym przenocował u ciebie w tym

tygodniu? - rzuca na mnie okiem i potrząsa głową, odpowiadając na moje pytanie. -

Po prostu potrzebuję trochę czasu, zanim wrócę do domu. Nim zobaczę Alexa muszę

zebrać myśli oraz całe to gówno.

- Weź tyle czasu, ile potrzebujesz. Możesz pracować z moją ekipą budowlaną,

zanim znowu staniesz na nogi. Jesteś silny, Memphis. Sprawy się rozprostują. Alex

cię potrzebuje i o ile pamiętam, ty nigdy się nie poddajesz.

- Taa. To się nie zmieniło, Jack.

Kurwa, muszę być silny.

Lydia patrzy na mnie ze swojej pozycji na podłodze, powoli oblizując swoje i

tak zwilżone usta, kiedy powoli ściąga ze mnie bokserki.

- Mam zamiar dobrze się z tym bawić – szepcze, a jej oczy rozszerzają się,

kiedy uwalnia moją erekcję z czarnego materiału. Niemal wygląda na

zdenerwowaną teraz, kiedy widzi swoje wyzwanie.

- Obróć się – żądam. Bez pytań, okręca się na kolanach tak, że jest do mnie

plecami i prostuje się. Przenoszę dłoń na jej długie, czerwone włosy, szarpię jej

głowę i pocieram mojego kutasa o jej usta. - Chcę, żebyś go wzięła głęboko.

Dobrze, Lydio?

Kiwa głową w zrozumieniu. Dobrze. Musi wiedzieć, że pieprzę dla

fizycznego uczucia, i tylko dlatego.

- To jest wszystko, co się wydarzy między nami. Wyjeżdżam w przyszłym

tygodniu i nie chcę żadnych nieporozumień. Nie dam rady poradzić sobie teraz z

takim gównem. Czy to zrozumiałe?

Odpowiadając na moje pytanie, odchyla głowę najdalej jak może i owija język

wokół główki mojego kutasa.

- Tak. - Jej głos wydaje się zdesperowany i pełen potrzeby, kiedy pogląda w

str.3

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

górę, by napotkać mój wzrok.

- Świetnie. - mówię chłodno.

Zamykam oczy i jęczę, kiedy wygina plecy i bierze mojego kutasa do buzi,

powoli prowadząc głowę w dół, aż bierze go głęboko. Na początku krztusi się

delikatnie, ale szybko dochodzi do siebie, kiedy zaczynam pocierać jej gardło,

relaksując je, podczas gdy odchylam jej plecy najdalej, jak będzie w stanie.

Pieprzcie mnie. Jest gibka.

Mogę zobaczyć moją grubość w jej gardle za każdym razem, gdy się

rozluźnia. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jej zdolności. Znam Lydię od

dziesięciu lat- tak długo, jak znam Jacka- i nigdy nie spodziewałbym się czegoś

takiego po niej. Zawsze była tą słodką, niewinną dziewczyną z sąsiedztwa. Cóż,

teraz wydoroślała i najwyraźniej jest dobra w oralnej przyjemności.

Nie zamierzam kłamać... po sześciu latach potrzebuję tego gówna. Następną

sprawą jaką muszę się zająć, to odnalezienie Alexa i wydostanie nas z Crooked

Creek, zanim skończy jak ja, albo gorzej... umrze.

str.4

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ROZDZIAŁ 1

Lyric

Tydzień później...

Zaciskając szczypce na ustach Baily przypominam jej by wzięła wolny,

głęboki wdech tuż przed tym, jak pyciskam igłę do jej skórę, a potem szybko

wkładam w to miejsce kolczyk. Ledwo się wzdryga, kiedy zakręcam kulkę na końcu

metalu i muszę przyznać, że jestem z niej dumna. Liczyłam na to, że zacznie płakać,

od kiedy to może być w cholerę wrażliwa.

Wypuszcza urwany oddech i uśmiecha się do swojego chłopaka Landen'a,

podczas gdy ja zmywam krew z jej wargi i powtarzam jej tą samą gadkę o

poprawnej opiece w razie zakażenia, którą powtarzam dwadzieścia kilka razy

dziennie. To się nigdy nie znudzi. Okej, kłamałam. To jest nudne jak cholera.

- Ty seksowna suko. - mówię, z ironicznym uśmiechem, szczęśliwa, że po tym

wszystkim mam rację. Wyrzucając moje rękawiczki do kosza, sięgam za siebie po

lustro i przytrzymuję je jej, by obejrzała kolczyk. To gorące, siedzieć tuż przy jej

opuchniętej dolnej wardze. Powiedziałam jej, że mogę i tak zrobiłam, spędzić

ostatnie sześć miesięcy próbując ją przekonać do tego. - Idealne miejsce. Idealny

piercer. Co ci powiedziałam? Bez obaw.

Przechylając się, Bailey patrzy w lustro i sięga, by dotknąć jej wargi, ale

uderzam ją w rękę, przypominając jej o naszej wcześniejszej rozmowie. - Ała!

Cholera, zapomniałam! Wiedziałam, że mogłabym ciągle próbować to robić. -

skupia się na swoim odbiciu w lustrze i wypuszcza zadowolony pisk, kiedy

sprawdzam jej wargę pod każdym możliwym kątem.

- Kocham to! Łał. Trochę się martwiłam, że będę źle wyglądać z tym, ale

muszę przyznać, że wygląda gorąco. Miałaś rację, Lyric. Tym razem ci się udało.

- Nie pierdol - mówię sarkastycznie. – Następnym razem powinnaś mnie

szybciej słuchać.

- Tym razem - podkreśla szybko. – Nie byłabym taka dumna z posiadania

str.5

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

racji, po raz pierwszy.

- Będę wtedy, kiedy będę mogła. A już na pewno w twoim towarzystwie. -

delikatnie popycham Landena w kierunku drzwi zanim Bailey za nim podąży. -

Teraz wypad stąd, bo też chcę iść. Jest już późno.

Bailey wstaje, by pójść za Landonem, ale zatrzymuje się tuż przy drzwiach. -

Jesteś pewna, że nie mam ci zapłacić? Nie chcę wyjść na taką, co oczekuje rzeczy

za darmo, ponieważ się znamy.

Chwytam butelkę wody dezynfekującej i spryskuję nią moje krzesło. Rzucam

na bok już pustą butelkę, pamiętając by napełnić ją później.

- Cholera, Bailey, po raz dwudziesty... nie. Nie każ mi mówić tego kolejny

raz.

Landen napina szczękę w rozdrażnieniu i wyciąga papierosa, którego chowa

za ucho. - Taa, nie oferuj pieniędzy za to gówno, Bailey. - podnosząc brew,

przyciąga ją do swojego ciała i gryzie w szyję, zanim ją wypuszcza i obmaca jej

tyłek. - Chodźmy stąd i pozwód Lyric zająć się tym gównem. Ona zaoferowała, więc

to nie jest na ciebie.

Czasami czuję, jakbym chciała wbić nogę w jego wielkie gardło. Jest

szczęściarzem, że Bailey bardzo go kocha, bo inaczej bym to zrobiła. Nie żartuję.

- Powinnam kazać twojej dupie płacić za bycie dupkiem, Landen oraz za

zabranie reszki mojej pizzy tuż po tym, gdy powiedziałam wam, że macie to dla

mnie zostawić. - mówię tą drugą część, by mieć z nim trochę zabawy, no i może

trochę, by spieprzał. Tylko trochę. - Och, i przy okazji... żadnego robienia laski

przez co najmniej sześć tygodni. To mogłoby spowodować zakażenie, a nikt nie

chce tego gówna, prawda? Więc miłej zabawy. - mój uśmiech jest ogromny, ciesząc

się z własnego humoru.

- Cholera nie. Ściągnij ten kolczyk, Bailey. Poradzisz sobie bez niego. - sięga

do wargi Bailey, gdy ta uderza go w rękę i zaczyna kręcić głową w prawo i w lewo.

- Ściągnij to.

Kieruję się do drzwi awarynych. - Eee, pa. - odwracam się do Bailey i

mrugam do niej, powodując u niej śmiech, kiedy wyprowadzała Landona z salonu,

wciąż na niego krzycząc i mówiąc, że kolczyk zostaje. Niech się tym dławi przez

str.6

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

jakiś czas. To da jej trochę zabawy. On zasługuje, by zostać zrzuconym ze schodów,

raz na jakiś czas.

Kilka sekund później słyszę zamykane drzwi. Styles wystawia głowę zza

drzwi, krzyżując ramiona na piersi i kręcąc głową w rozbawieniu.

- Co? - pytam z przebiegłym uśmiehem na twarzy

Podąża za mną do salonu. - To jakaś ściema. Wiesz, co to oznacza dla

mężczyzny? Sześć tygodni. To boli.

Styles jest właścicielem tego miejsca; Ravange Tattoos i zatrudnił mnie, kiedy

przyszłam na rozmowę w sprawie pracy, cztery lata temu. To zdecydowanie

postawiło go po dobrej stronie, kiedy przeprowadzałam się do Crooked Creek.

Wzruszam ramionami i sięgam po moją cienką, letnią kurtkę, zakładając ją na

siebie. - Sam sobie to zrobił. - obracam się twarzą do niego, uśmiechając się tak, jak

on. - Większość facetów to sobie robi, Styles. Wierz mi. Kiedy wy, faceci

przestaniecie się zachowywać jak dupki, wtedy ja przestanę robić z waszego życia

piekło.

Styles przygryza swoją dolną wargę przechodząc za ladę, szukając czegoś. -

Gorąca i pyskata. Przysięgam, im więcej twoja seksowna buzia się odzywa, tym

bardziej cię chcę. Lubię, kiedy moja kobieta jest zadziorna - Patrzy na mnie,

podczas gdy rzuca folder na ladę. - I tak dla wiadomości, nigdy nie przestanę być

dupkiem. Jestem facetem, oczywisty i łatwy, a poza tym kobiety uwielbiają dupków.

Patrzę się na niego powoli wycofując się do drzwi. - Będę o tym pamiętać,

kiedy utracę wszelkie standardy - Otwieram drzwi i macham do niego – Do później,

Styles.

Omija ladę i przebiega ręką po swoich ciemnych lokach. - Jesteś pewna, że

nie chcesz podwózki? Tak jakby skończyłem na dziś.

- Tak, jestem pewna. Chcę się przejść, ponieważ potrzebuję świeżego

powietrza i pobyć trochę sama. Jeżeli mnie podwieziesz, to zniszczy moje zamiary.

Dodatkowo, nie chcę słuchać twojej napalonej zadyszki, kiedy będziesz dyskretnie

patrzeć się na moje cycki. W porządku.

- Niech będzie, ale tracisz okazję - Jego oczy skanują mnie w górę i w dół, by

ponownie wrócić do jakiegoś miejsca i wzruszyć ramionami. – Podwójne

str.7

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

sprawdzenie.

- Masz na myśli, że potrójne, Styles? - żartuję – Do zobaczenia we wtorek.

Zanim ma okazję, by się odezwać, ruszam do drzwi i wychodzę, unikając

kolejnej nieudanej próby, by się ze mną umówić. Uśmiech przebiega przez moją

twarz, gdy chłodne powietrze uderza we mnie, przypominając, że mam wolne na

resztę wieczora. To miłe i odświeżające, sprawiając, że jestem dumna, że wybrałam

dzisiejszą noc, ze wszystkich, by się przejść. Mój i Bailey dom jest około

trzydziestu minut drogi stąd, więc nie zaboli mnie, jeśli trochę poćwiczę, od kiedy

to nie mam czasu na siłownię, w której nie byłam od jakiegoś miesiąca.

Idę przez dobre dwadzieścia minut, zatopiona w myślach, kiedy orientuję się,

że jestem w ślepej uliczce. Myślałam, że to będzie krótsza droga, ale nie.

Zatrzymuję się, by zawrócić, ale odmyślam się, gdy słyszę dźwięk, jakby

kibicowania walki przez dużą grupę ludzi.

Wydaje się, jakby dźwięk dochodził z końca alejki i oczywiście zamiast pójść

w przeciwną stronę, czuję przyciąganie i ruszam w to miejsce, decydując się

sprawdzić, co się tam dzieje.

Podążając za hałasem, idę szybko, wznosząc kurz na piaskowej drodze. Moja

adrenalina wzrasta wraz z ciekawością, dając mi wybór, ale chociaż chcę na to

zerknąć.

Gdy dochodzę do ukrytym miejsca, znajduję tłum ludzi składający się z co

najmniej pięćdziesięciu lub więcej ludzi – i miałam rację. Kibicują walce, która ma

miejsce. Scena ta przypomina mi o czymś, nad czym pracowałam ciężko, by

zapomnieć. Ale z jakiegoś powodu wciąż jestem ciekawa i wciąż podchodzę coraz

bliżej. Muszę być głupia, skoro włóczę się wokół tego nieznanego tłumu, ale nie

obchodzi mnie to.

W końcu znajduję siebie, zagubioną w tłumie, moje oczy są przyklejone do

dwóch mężczyzn bijących się jak jakieś pieprzone zwierzęta. Obaj są zakrwawieni i

ledwo się trzymają na nogach, ale zachowują się tak, jakby od tego zależało ich

życie. To nic, czego bym już wcześniej nie widziała, ale nie mogę oderwać od tego

wzroku. Albo jestem zaintrygowana, albo jestem już wykończona dzisiejszą nocą.

To może być również to.

str.8

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Spocone ciało uderza o mnie, krzycząc przy moim uchu oraz wyrzucając

łokcie i pięści w górę, kibicując walczącym, podczas gdy ja stoję tam, jak w transie.

W końcu, kiedy jakiś wkurwiający, pijany i ważący jakąś tonę facet nadeptuje na

moją stopę i się na mnie przewraca, decyduję się na pójście z tego miejsca.

Radziłam sobie już z wystarczającą ilością spoconych mężczyzn jak na ten dzień, a

po dziesięciu godzinach pracy te wszystkie krzyki powodują, że moja głowa chce

wybuchnąć.

Odwracając wzrok, zaczynam przepychać się przez tłum i gdy jestem już przy

końcu, ktoś szarpie za moje ramię i pociąga mnie z powrotem. Nie mogę ogarnąć co

się dzieje, albo kto mnie trzyma. Jedyne co wiem, to, że mam zamiar go uderzyć,

jeśli mnie nie puści.

- Czy możesz mnie puścić, dupku? - wyszarpuję ramię z jego uścisku, kiedy

krzyczę, ale pociąga mnie ponownie, jakby próbował mnie zaciągnąć do tłumu. To

jedynie bardziej mnie wkurza. Nienawidzę, kiedy traktują mnie jak jakąś pieprzoną,

słabą dziewczynę, która nie potrafi o siebie zadbać, bo ja nią nie jestem.

Facet trzymając mnie, owija swoją pięść wokół mojej głowy i krzyczy. -

Dajesz, Mark! Mam tutaj twoją nagrodę, jeśli wygrasz. - mówi z nieznaczną obelgą,

przyciągając mnie do swojego ciała.

- Chyba, kurwa, śnisz. - Uderzam kolesia łokciem w żołądek i wydostaję się,

kiedy ten chrząka z zaskoczenia. Naciskam na jego ramię w taki sposób, że teraz na

mnie patrzy. Jego ciemne oczy spotkają moje, kiedy cicho kaszle. Wygląda, jakby

czuł się głupio z tym co zrobił i dobrze, bo powinien. - Połóż jeszcze raz na mnie

swoje łapy, a następnym razem odetnę twojego pieprzonego kutasa.

Podnosi swoje ręce w geście poddania i cofa się kilka kroków. - Hej hej, mój

błąd, kochanie. Chciałem się po prostu trochę zabawić i spróbować zmotywować

mojego przyjaciela. Koleś sobie tam nie radzi. Powinnaś to odebrać jako

komplement.

Zwężam oczy i potrząsam głową, zirytowana, że myśli, iż jego wyjaśnienie

sprawi, że to w porządku, porywanie jakieś laski, żeby ją zaoferować przyjacielowi.

- Jesteś idiotą...

- Trevor - mówi z uśmiechem. – Ale możesz mnie nazywać jakkolwiek

str.9

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

chcesz, kochanie.

Posyłam mu spojrzenie z ukosa, podczas dokładnego przyglądania się mu.

Wygląda młodo, na mój wiek, może na jakieś dwadzieścia trzy lata, bądź coś koło

tego. Ma kręcone, blond włosy i jest dobrze zbudowany. Muszę przyznać – nie jest

brzydki; jest po prostu głupi, a ja nie robie już głupot.

- Co powiesz na „dupek”? Bo według mnie pasuje. - mówię sarkastycznie.

Wypuszczając rozbawiony śmiech przygląda mi się, zatrzymując się na

piersiach, najwyraźniej nieświadomy tego, co mogę mu zrobić.

- Tak długo, jak będę mógł do ciebie zadzwonić.

Śmieję się z jego głupoty, szczypiąc go w policzek za bycie tak idiotycznie

słodkim. - Nie, dzięki, Trevor. Nieważne jak świetnie to brzmi, tym razem

zrezygnuję - Odwracam się próbując ujrzeć przez tłum ścieżkę. Jestem gotowa, by

iść w cholerę stąd. - Jestem pewna, że jakaś szczęśliwa dziewczyna ucieszy się, z

perspektywy zaoferowania jej poźniejszej nocy. Powodzenia z tym.

Ruszam przed siebie, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć. Przypuszczam, że

to jedna z tych rodzajów nocy.

Kiedy docieram do domu, zauważam, że nikogo nie ma. Bailey musi wciąż

być z Landenem, albo zostaje u niego na noc. To nie jest nic niespodziewanego, że

zostaje u niego co najmniej cztery noce w tygodniu. Zdążyłam do tego przywyknąć.

Po części dobrze jest mieć wszystko dla ciebie.

- Przypuszczam, że to wina pracy. - mamrotam, podczas pójścia do mojego

pokoju i runięcia na łóżko. Przewracając się na bok sięgam po aparat i kładę się na

plecach.

Przeglądam zdjęcia moich ostatnich ujęć, usuwająć te, które mi się nie

podobają. Kończę je przeglądać po jakieś godzienie, kiedy moje oczy zaczynają się

zamykać i jestem zmuszona odłożyć to na później. Przypuszczam, że oglądanie

czterystu zdjęć było lekką przesadą, nawet dla mnie.

Siadając, spoglądam przez okno, po raz tysięczny, a dopiero teraz zdając

sobie sprawę, że od trzech lat, kiedy tu mieszkamy, nigdy nie widziałam nikogo

wychodzącego z tego cholernego domu obok; jednak, nie było możliwości

wynajęcia, gdy o to zapytałyśmy.

str.10

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Wygląda na stary i zniszczony. Czerwona farba się sypie, a ganek wygląda

jakby miał się zapaść. Jestem praktycznie przekonana, że nikt tam nie mieszka, ale

część mojej podświadomości wciąż się zastanawia nad tym. Im więcej patrzę się

przez okno, tym bardziej chcę, by ktoś się pokazał. Wygląda to tak, jakbym szukała

rozrywki, jako że Bailey jest z Landonem. Żałosne, prawda?

Przerywam przez mojego domowego prześladowcę, kiedy Bailey wysuwa

swoją głowę zza drzwi. Jest ciemno, więc jestem pewna, że stara się mnie znaleźć,

ale i tak szepcze. - Nadal nie śpisz?

Kręcę głową. - Nie, teraz po prostu bardzo twardo śpię, a ty niszczysz mój

świetny sen. Idź sobie.

- Mądrala - mamrocze i znajdując drogę do mojego łóżka, kładzie się na

plecach, pozwalając by jej blond włosy falami rozłożyły się na materacu. - Co

robiłaś?

Trzymając mój aparat, uśmiecham się i kładę stopy na szczycie jej. - Troszkę

pracowałam.

Zwęża na mnie oczy i ziewa. - Nie pracujesz czasem wystarczająco dużo?

Zrób sobie przerwę, Lyric. Doprowadzisz siebie do obłędu na punkcie pracy, i przy

okazji mnie doprowadzisz do obłędu.

Siadam i uderzam w jej rękę, gdy próbuje dotknąć nią kolczyk w wardze...

znowu. - Cholera, Bailey. Przestań się tym bawić. Wprowadzisz w to infekcję.

Wiesz, jak brudne są ludzkie ręce? - krzywię się do niej. – Dotykałaś tego przez całą

noc, prawda? Nie każ mi zawiązać ci rąk za plecami. Wiesz, że to, kurwa, zrobię.

Bailey wypuszcza z siebie oddech i zamyka oczy. - W porządku, lubię być

wiązana itp., ale tylko przez Landena, więc przestanę. Obiecuję.

- Kurwa. Poddaję się – jęczę – Wszyscy wiemy, że jesteś do dupy w

utrzymaniu obietnicy.

- Prawda. - mamrocze.

Obie leżymy w komfortowej ciszy, po prostu relaksując się z zamkniętymi

oczami, do czasu, gdy słyszymy zatrzaskiwane drzwi samochodu przy sąsiednim

domu. Jest co najmniej północ i nie ma innego domu przez najmniej pół mili. To jest

czyjaś nieruchomość, w której na pewno chcą trochę prywatności, więc dziwnie jest

str.11

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

słyszeć dźwięk samochodu tak blisko.

Ciekawe, razem z Bailey pędzimy pod okno i zaglądamy na zewnątrz. To co

widzę, sprawia, że serce podchodzi mi do gardła. Na zewnątrz jest mężczyzna... i

wygląda na nasz wiek.

- O mój boże. Spójrz na niego - szepcze Bailey – Jaki seksowny - Pochyla się

jeszcze bliżej, starając się lepiej przyjrzeć, jednocześnie ściągając moją głowę w

dół. - Cholercia. Jest wytatuowany itd. Wiem, jak uwielbiasz, kiedy twoi faceci są

wytatuowani.

Odpucham ją od okna, zbliżając moją twarz do okna i próbując lepiej go

zobaczyć. Jedyne szczegóły, które mogę teraz zauważyć to: ciemne, rozczochrane

włosy, wysoka, umięśniona sylwetka i tatuaż przebiegający przez całe ramię jednej

ręki. Koleś stoi pod lampą, z furniturałem na gitarę przewieszonym przez lewe

ramię oraz z ogromną, czarną torbą w prawej ręce.

Stoi tam przez pewien moment, przyglądając się nicości, jakby chciał

zaciągnąć się świeżym powietrzem, zanim obraca się i płaci taksówkarzowi. Tak

szybko, jak taksówkarz odjeżdża, patrzy prosto przed siebie. Jakby mógł wyczuć, że

mu się przyglądam, jego oczy spotykają moje i je blokują. Oddech zamiera mi w

gardle, podczas gdy on zaciska mocniej rękę na torbie i po prostu się patrzy. Próbuję

się odsunąć, ale nie mogę. Jestem zablokowana. Jego spojrzenie zahipnotyzowało

mnie i zmoroziło w miejscu. W jego spojrzeniu wydaje się być tak wiele, ale nie

mogę nic zrobić, chcę trzymać na nim mój wzrok i czekać na jego następny ruch.

Po kilku sekundach przerzuca swoją torbę na ramię. Obraca się i idzie w

stronę domu i tak po prostu, znika.

To jego dom? On tutaj mieszka? To może być interesujące.

Odrywam wzrok od okna i obracam się do Bailey, która musiała być za mną

przez ten cały czas, bo skończyłyśmy uderzając się głowami z głośnym hukiem.

Podnoszę głowę patrząc na Bailey z ukosa.

- Stałaś za mną przez ten cały czas? W ten sposób nas zauważył.

- I co z tego? Kogo obchodzi, że wie? Przyjrzałaś mu się? Jest dokładnie tym,

czego potrzebujesz, Lyric. Jest seksowny jak cholera. Wygląda też na takiego, co

może być zabawny. On zasługuje na bycie w twoim typie, nie to co twój pewny

str.12

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

siebie szef, który zawsze na tobie wisi. Kretyn.

Potrząsam moją głową, jednocześnie opuszczając żaluzje. - Nie wiesz tego.

Ledwo go widziałaś w tej ciemności. - mówię, nie myśląc o jego seksapilu, pomimo

że był wystarczająco oświetlony i można definitywnie powiedzieć, że jest gorący;

więcej niż gorący, z tego co zauważyłam.

Wypuszcza z siebie coś pomiędzy śmiechem, a prychnięciem. - Widziałam

wystarczająco, słonko, zaufaj mi. Widziałam również jak tutaj patrzył, na ciebie. On

chce trochę towarzystwa. Powinnaś tam jutro pójść i zaproponować wymasowanie

jego ciasnego tyłka - jęczy i przygryza wargę po przeciwnej stronie kolczyka. - Albo

zaoferuj mu, by wymasował twój. Jestem pewna, że tego nie odrzuci.

Ponownie zerkam w stronę okna i zaczynam się śmiać z jej głupoty

spowodownej zmęczeniem. - Nie wiem, co mogłabym zrobić bez ciebie i twojego

brudnego umysłu - mówię ze złośliwym uśmieszkiem. – Teraz, wypad z mojego

pokoju - wskazuję na drzwi – Jestem wykończona. To był długi dzień.

- To było niemiłe. Zawsze kogoś skądś wyrzucasz - wstaje i idzie w stronę

drzwi – Jesteś szczęściarą, że jestem zbyt zmęczona, by z tobą walczyć lub inaczej,

zostałabym tu całą noc tylko po to, by cię denerwować.

- Yhy, pewnie - kładę się na łóżko i chwytam poduszkę – Idź spać - siadam

szybko – I wyczyść buzie, zanim się położysz.

- Tak, mamo - mówi, pokazując mi usta. - Boże, kocham to. Branoc.

- Branoc. - mówię, wykończona, kiedy ona opuszcza mój pokój, zamykając za

sobą drzwi.

Definitywnie jutro będę spać. Potrzebuję trochę odpoczynku.

str.13

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ROZDZIAŁ 2

Memphis

Minęło długie sześć lat od kiedy postawiłem stopę w tej alejce i bycie tu, teraz

sprawia, że każdy mój mięsień napina się ze złości, którą próbowałem wypalić. Biorę

długie, zamaszyste kroki przez bród i żwir, utrzymując mój wzrok tuż przed sobą. To

wszystko muszę robić, by utrzymać kontrolę. Jestem tu z jednego powodu i tylko

jednego.

Kiedy przyjechałem godzinę temu do domu, był on pusty i moim pierwszym

ruchem było znalezienie mojego brata, Alexa. Z wyglądu pustego domu mogę

powiedzieć, że nikogo tu nie było od jakiegoś czasu.

Różne myśli przebiegają przez moja głowę, sprawiając, że jest mi niedobrze.

Jestem tu, szukając mojego młodszego brata i mimo to, mam nadzieję, że nie znajdę

go tutaj. Ostatnie czego dla niego chcę, to by skończył jak ja.

Przyspieszam, kiedy słyszę radosne krzyki i wrzaski różnych ludzi, którzy

dopingują walkę, która odbywa się na końcu alejki. Ta część nigdy się nie zmieniła. Z

każdym zbliżającym mnie krokiem, bardziej słyszę dźwięki uderzeń niż krzyki

łączące się z:

- Ah, cholera!

- Bierz go! Bierz go!

- Wstawaj! Pozbądź się go!

Zbliżając się nakładam kaptur, starając się jak najlepiej, by nie wyróżniać się,

kiedy przepycham się przez tłum. Jedyne po co jestem tutaj, to po mojego brata.

Szybki chwyt i idę. Tyle że jest jeden problem, Alex miał szesnaście lat, kiedy ostatni

raz go widziałem. Zajmie mi trochę przejrzenie ludzi i rozpoznanie go. To również

sprawia, że ludzie mnie łatwiej rozpoznają.

Utrzymując nisko głowę, staram się być daleko od świateł, kiedy wciąż

próbuję wychwycić Alexa. Pierwsze miejsce jakie sprawdzam, to miejsce walki, ale

str.14

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

od razu wiem, że to żaden z nich, ponieważ jeden koleś jest blondynem, a drugi jest

rudy. Alex ma ciemne włosy, jak ja.

Poświęcam chwilę, by obejrzeć walkę, przypominając sobie, jak to jest być na

ich miejscu. Siła płynąca przez twoje żyły. Wściekłość. Uwolnienie jakie mi dawała.

To wszystko wprowadziło mnie do mojego ciemnego piekła, które mnie tutaj

przyprowadza, oglądając to z zewnątrz.

Blondyn- ten większy, podchodzi do swojego przeciwnika i wymierza

pozbawione skrupułów uderzenie w prawą stronę jego twarzy. Cios powoduje, że

tłum zaczna hałasować, gdy mniejszy koleś przewraca się, a krew i pot pryska w

powietrze. W ten oto sposób walka się kończy i jeden facet wraca do domu, czując

się jak pieprzona maszyna, kiedy ten drugi jest szanowany za przyjęcie walki jak

mężczyzna. Jedna rzecz, którą wiem, to, że obaj są tutaj, by uwolnić się od swoich

demonów. To powód dla którego wszyscy to robimy. Oraz dla pieniędzy.

Odwracając się od walki jestem gotowy by iść dalej, ale zderzam się z kimś.

Zanim mogę spojrzeć w górę i zobaczyć kto to jest, zostaję popchnięty do tyłu, przez

co uderzam w kogoś innego, ale jest zbyt zajęty walką, by to zauważyć.

Opanowuję się i olewam to. Nie jestem tu, by szukać problemów, mimo że

wszystko we mnie chce uderzyć w jego gardło i pozbyć się trochę złości.

- Patrz gdzie, kurwa, chodzisz, dupku! - Idiota kipi ze złości, jednocześnie

wypychając pierś i odchylając barki, próbując mnie onieśmielić. Może i jest wielki,

ale nie peszy mnie to. - Ściągnij swój pieprzony kaptur, zanim, kurwa, zadrzesz z

niewłaściwą osobą.

Przywracając moją złość, moje mięśnie się napinają, kiedy przepycham się

przez niego, celowo trącając go ramieniem. Teraz nie jest czas, aby wpakować się

ponownie w to pieprzone piekło z którego pochodzę. Wiem, że tylko to pogarszam,

ale miałem ciężki czas, będąc popychany wokół i teraz nie jest odpowiedni moment

by mnie wkurzać.

Koleś sięga, chwyta moje ramię i odwraca mnie twarzą do siebie. - Hej! Serio

chcesz to zacząć, dupku? Powiedziałem ci, patrz gdzie chodzisz.

str.15

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Biorąc głęboki wdech nakazuję sobie utrzymać kontrolę, ale to nie pamaga.

Gorąco przepływa przez moje ciało, sprawiając, że ciężko mi się myśli. Wydychając

powietrze, wyrzucam w górę łokieć i łączę go ze szczęką kolesia. Głośny odgłos

łamania sprawia, że ludzie przestają oglądać obecną walkę i skupiają na nas uwagę.

Koleś upada na tyłek, prawdopodobnie nie spodziewając się, że się mu

postawię. Szkoda dla niego, mam to we krwi.

Wstając na nogi wielki koleś wyrzuca lewy sierpowy, uderzając w prawą

stronę mojej twarzy. Czuję krew sączącą się z mojej wargi i to wystarczy, żebym

stracił resztki kontroli. Ale mimo to muszę przyznać, że witam ból.

Chwytając obiema rękoma tył jego głowy, ściągam ją w dół i uderzam w nią

moim kolanem, idealnie pomiędzy jego oczy. Jeden cios w twarz i koleś jest

znokautowany.

Dokładnie dlatego nie chciałem tutaj przyjść. Złe rzeczy się dzieją, kiedy kładę

dłonie na kimkolwiek.To przede wszystkim spieprzyło moje życie. Nie zgadzam się,

by to mnie ponownie zniszczyło.

Z moją furią oraz pompującą adrenaliną nie zwróciłem uwagi na krzyki tłumu,

który teraz nas otacza. Mam to gdzieś. Nie jestem tu dla nich, mimo że niktórzy

mogli mnie rozpoznać.

Zanurzając się w tłumie przepycham się przez nich, walcząc o oddech. Za dużo

minęło od kiedy odczuwałem wolność i bycie zamkniętym tutaj pierdoli się ze mną.

Ja po prostu muszę znaleźć Alexa i iść stąd w cholerę. Wiedziałem, że to zły pomysł.

Zaczynam się rozglądać, ale zdaję sobie sprawę, że w tym tłumie niemożliwym

jest znalezienie go bez wpieprzenie się w kolejne kłopoty. Najlepiej będzie jak

odejdę. Jeśli nie było go od dawna w domu, to zgaduję, że nie ma go nawet w

mieście. Będę musiał trochę poszperać w domu.

- Jasna cholera! To ty?

Zatrzymuję się w miejscu słysząc znajomy głos. Trevor Locke. Jedyna osoba,

której mogłem zaufać nie licząc mojej mamy, Alexa i Jacka. Mój dawny najlepszy

przyjaciel i osoba, która zawsze mimo wszystko trzymała moją stronę.

str.16

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

- Memphis? O kurwa, to ty? - Omija mnie i kładzie dłoń na moim ramieniu. -

Zrobiłeś się wielki.

Taa, tak bywa kiedy jesteś zamknięty w celi.

Spoglądając w górę, mój wzrok blokuje się z jego, kiedy przygląda mi się,

próbując wyłapać czy to naprawdę jestem ja. Również jestem zdziwiony jaki on

zrobił się wielki. Koleś jest teraz bestią, co mówi mi, że prawdopodobnie wciąż tutaj

walczy, nawet jeśli wcześniej musiałem go tu praktycznie ciągnąć.

Obaj stoimy tutaj, ponownie zagubieni w tłumie, zanim wypycham go z

zamieszania, a potem prowadzę go do spokojniejszego miejsca. Jeśli ktokolwiek wie,

gdzie jest Alex, to on. Bynajmniej taką mam nadzieję.

- Hej, koleś. Gdzie, do cholery, jest Alex? - To pierwsza rzecz jaka wychodzi z

moich ust po takim czasie. Brzmi to gównianie, ale w tym momenecie chodzi tylko o

niego. Trevor był dla mnie dobry w przeszłości, ale teraz nie jest czas na

wspomnienia.

Zajmuje mu chwilę, by odpowiedzieć, jakby był zdziwiony czy coś.

- Chciałbym ci powiedzieć, ale go tu nie ma. Kiedy, do cholery, wróciłeś? Nie

sądziłem, że tutaj wrócisz. Ja pierdolę!

Biorę głęboki wdech i przebiegam dłonią po twarzy w połączeniu ulgi i lęku.

Oczuwam ulgę, że go tu nie ma, ale przeraża mnie fakt, że nie mam pojęcia, czy

wszystko z nim w porządku.

- Przyjechałem do miasta godzinę temu – mówię z dystansem. - Po prostu

muszę wiedzieć, gdzie jest Alex. Widziałeś go?

Przebiega dłonią przez włosy, zanim potrząsa głową i przytrzymuje w górze

palec do kogoś, kto próbuje zwrócić jego uwagę.

- Nie. Nie widziałem go od miesięcy. Nie mam pojęcia, gdzie może być.

Sprawdzałem i nic. Spędzał czas z jakimś kolesiem o imieniu Asher i innym

kolesiem, tak mi się wydaje. Bynajmniej to było kiedy ostatni raz go widziałem.

Jego słowa sprawiają, że moja krew zamarza. Nie słyszałem tego imienia od

lat. Strach przebiega przeze mnie, jak nigdy. To cholernie źle.

str.17

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

- Cholera! Muszę iść – mówię przez zaciśnięte zęby. - Dzięki, facet.

Zaczynam iść, pozwalając by złość budowała się we mnie we wspomnieniu,

gdy ostatni raz widziałem Alexa. To była najgorsza noc mojego cholernego życia i

wciąż nie mogę cofnąć tego, co zrobiłem. Nie mam żalu, ale nie podoba mi się myśl,

że jest gdzieś tam i rozpierdala wszystko dokładnie tak, jak ja zrobiłem.

- Memphis! Daj spokój, bracie. Zostań i zrelaksuj się z nami. Daj ludziom

dobrą walkę. Minęło sześć lat.

- Nie. Skończyłem z tym gównem, Trevor. Skończyłem z tym.

- Wrócisz. Daję na to tydzień – krzyczy. - Pieprzony tydzień. Nie możesz

odwrócić się od czegoś, co jest w twoim DNA.

Nie odwracam się, by zareagować na jego słowa. Zamiast tego odchodzę

najszybciej jak mogę, dopóki nie jestem przy mojej ciężarówce.

Kiedy mam już otwierać drzwi, Rachel pojawia się z nikąd, kładzie dłoń na

drzwiach i wsuwa się między mnie, a ciężarówkę. Spogląda na mnie tymi wielkimi,

niebieskimi oczami, zanim układa dłoń na mojej piersi i przygryza swoją dolną

wargę. Rozpoznałbym wszędzie te czerwone usta.

Jest cholernie słodka i ona o tym wie. Blond włosy, krótka, skórzana

spódniczka i czerwone kowbojskie buty pasujące do jej ust. Mój kutas może mnie

potem nienawidzić, ale pieprzenie nie jest tym, co mam teraz na głowie. Ranię

każdego, kogo dotknę. Za każdym razem. Za bardzo temu zaprzeczałem wcześniej,

by to przyznać.

- To było cholernie seksowne, to, co tam zrobiłeś, Memphis – uśmiecha się,

jednocześnie sunąc dłonią w dół mojego brzucha, zatrzymując się tuż nad moim

paskiem. - Powaliłeś go za pomocą swojego kolana. Wiesz, każdy kto tam jest

zawsze mówi o tobie. Słyszałam, że kiedykolwiek przegrałeś tylko jedną walkę,

ponieważ byłeś w cholerę upity. Wszyscy ci kolesie chcą walczyć jak ty, a każda

dziewczyna chce cię pieprzyć, włączając mnie. Tak długo czekałam i jestem teraz

naprawdę napalona.

- Rachel – warczę. - Widzę, że za cholerę się nie zmieniłaś. - mamroczę kiedy

str.18

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

zsuwa dłoń, by z jękiem złapać moje jaja, obmacując mnie przez spodnie.

Przygryza dolną wargę i jęczy. - Mmm... Dokładnie to, co oczekiwałam

znaleźć. Wielki, twardy kutas. Mogę się tym zająć, kochanie.

Chwytając jej nadgarstek, odsuwam jej dłoń z dala od mojego kutasa i obracam

nią tak, że nie stoi mi na drodze i otwieram drzwi do ciężarówki. Po zapachu

alkoholu z jej oddechu mogę powiedzieć, że jest nawalona, a ja naprawdę nie mam

na to czasu. Muszę utrzymać czysty umysł. Pieprzenie jej w tym momencie nic nie

pomoże.

- Możesz dalej czekać. Nie mam czasu na twoje gówno.

Obrzuca mnie zszokowanym spojrzeniem i krzyżuje ramiona na jej małej

piersi. - Jesteś poważny, Memphis? Nie udawaj, jakbyś nie chciał mnie w przeszłości.

Wiem, że chciałeś. Teraz jest twoja szansa. Jestem tutaj, dupku.

Przyciskając ją do mojej ciężarówki, pochylam się blisko niej, obok jej ucha.

Wypuszcza mały jęk, kiedy jej oddech przyspiesza. Muskając ustami skórę za jej

uchem, szepczę. - To było w przeszłości, Rachel. Rzeczy się zmieniły. Ja się

zmieniłem.

Odsuwając się od niej, wchodzę do mojej ciężarówki i włączam silnik, patrząc

jak ona odchodzi. Nawet nie czuję się źle, kiedy odjeżdżam. Nie jest warta mojego

stresu.

Kiedy docieram do domu, parkuję moją ciężarówkę przed garażem i siedzę

przez chwilę, przyglądając się okolicy i zdając sobie sprawę z tego, jak wszystko się

zmieniło od czasu gdy mnie zamknęli. Nigdy nie myślałem, że wolność może

sprawić, iż będę czuć się tak pusty, ale zdecydowanie tak się czuję. To uczucie mocno

cię uderza i jest to zdecydownie myśl do przełknięcia.

Wyskakując z ciężarówki moje oczy błądzą po domu obok. To była jedna z

nieruchomości mojego ojca do wynajęcia zanim skończełem siedemnaście lat, ale

str.19

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

potem przestał go wynajmować. Dziwne jest, że ktoś tu teraz mieszka, ktoś tak

cholernie piękny... z tego co mogłem zobaczyć.

Muszę przyznać, że zdziwiłem się, gdy zobaczyłem jak patrzy się na mnie

przez okno, jakby chciała nic więcej, jak poznać mnie. Patrzyła, jakby nie miała

wstydu, nawet wiedząc, że ją nakryłem na tym. Ona po prostu się patrzyła. Zajęło mi

krótką chwilę, by zagubić się w tych cholernych oczach. Mimo to muszę pamiętać,

by utrzymać dystans, a nie powinno to być trudne. Jestem do tego przyzwyczajony.

Wiedząc już, że nie będę w stanie spać, ponieważ nigdy nie mogę, chwytam

moją gitarę i siadam na werandzie. Pozwalam sobie cieszyć się z delikatnego wiatru

uderzającego o moją koszulkę kiedy gram.

Minęło sześć lat, od kiedy miałem szansę zagrać na mojej gitarze w tym

miejscu, a czując ją w moich dłoniach sprowadza z powrotem wiele wspomnień.

Wspomnienia, które dotyczą osoby, którą chciałbym być- osobą, którą starałem się

być i zniszczyłem to moją potrzebą walki. Wszystko zaczęło się od walki i na tym się

zakończyło.

Spędzałem wiele nocy w werancie z tyłu domu, grając dla mojej mamy i

Alexa. To było zanim wszystko poszło się pieprzyć, zanim wszystko straciłem.

str.20

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ROZDZIAŁ 3

Lyric

Budzę się przez dźwięk łomotania, naprawdę głośnego łomotania, jakby ktoś

coś mordował. Chwytam poduszkę i owijam ją wokół mojej głowy, starając się

pozbyć tego dźwięku, ale nic to nie daje. To po prostu się powtarza, a ja za

podskakuję za każdym uderzeniem.

Zajmuje mi kilka sekund by otrząsnąć się z senności na tyle, żeby zorientować

się iż łomotanie dochodzi z budynku obok. Potem przypominam sobie taksówkę i

kolesia w którego się wpatrywałyśmy w środku nocy. Minął dzień od kiedy wrócił, a

już zakłoca spokój. Co do cholery?

Opierając się na świetle promieniującym z zewnątrz, nie może być późno.

Obracam się i sprawdzam godzinę w telefonie. Krzywię się na jasne światło, a potem

odkładam telefon na bok.

- Jest siódma rano. - narzekam. Nie obchodzi mnie jak dobrze wygląda ten

facet. Siódma rano jest wystarczająca, by sprawić, że pragnę uderzyć kogoś w garło.

Zakopując twarz w poduszce kręcę głową, zanim przewracam się na krawędź

łóżka i siadam. Siedzę i przeklinam pod nosem, zanim orientuję się, że łomotanie

ustąpiło.

- Och, dzięki Boże. Spać. Potrzebuję snu. - mamroczę, jednocześnie ponownie

kładąc się na łóżku, zamykając oczy i ponownie czując się komfortowo.

Nie mija nawet pięć sekund, kiedy znowu słyszę łomotanie, przez co

podskakuję i krzyczę.

- Niech cię! - Pocieram twarz rękoma i ziewam, zdając sobie sprawę, że nie

zaznam już więcej snu. Rozmyślam otwarcie okna i rzucenie szpilką w jego głową,

ale szybko decyduję, że poranna Lyric jest rozumna i nieracjonalna, więc rezygnuję z

tego. Pracuję nad tym by lepiej się zachowywać, by się poprawić. Obiecałam.

Zarzucając na siebie top, krótkie spodenki i moje conversy, upinam włosy i

str.21

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

wychodzę na zewnątrz. Poranne słońce mocno we mnie uderza, przez co mrużę oczy

i osłaniam twarz, kiedy zbiegam ze schodów i przechodzę na boczną stronę domu.

Podmuch wiatru uderza we mnie, a ja drżę, kiedy idę przez trawę, gdzie

łomotanie jest głośniejsze. Koleś klęczy z przodu ganku z gwoździem między ustami,

uderzając w drewnianą belkę.

Jego czarna bluza z kapturem zakrywa jego głowę i większość twarzy, więc

jedyne co mogę zobaczyć, to para podartych jeansów, wysadzany ćwiekami pasek

wokół jego talii oraz jakieś brudne trampki. Nawet okryty wygląda kusząco. Możesz

zobaczyć jak napinają się jego mięśnie na plecach, kiedy bierze zamach młotkiem, a

przez jeansy możesz zobaczyć jego umięśnione nogi. To wystarczy bym chciała go

zaatakować od tyłu. Pieprzyć uderzenie go butem.

Stoję tutaj przyglądając się mu przez kilka sekund, zanim on się zatrzymuje

sięgając po gwóźdź ze swojej buzi i biorąc zapach tylko raz, uderza w deskę z

pomrukiem.

- Czego chcesz?

Jego nagły, głęboki głos straszy mnie, kiedy odskakuję i kładę dłoń na piersi.

- No, cholera! Przestraszyłeś mnie.

Wypuszcza ponury śmiech. - Ja cię wystraszyłem? - sięga po kolejny gwóźdź,

kiedy osuwa się jeszcze niżej deski. - To ty jesteś na moim ganku podkradając się do

mnie.

Ton jego głosu wyraźnie daje znać, że nie chce by ktoś mu przeszkadzał, ale z

jakiegoś powodów chcę zostać tylko dlatego, że obudził moją dupę.

- Cóż, to ty mnie obudziłeś waleniem o takiej godzinie. Niektórzy ludzie

pracują nocą i potem potrzebują snu, wiesz? Dużo sypiasz? - pytam szorstkim

głosem.

Jest cicho przez chwilę. - Nie. Nie bardzo. - Raz uderza w deskę zanim sięga

po kolejny gwóźdź i przesuwa się jeszcze niżej.

Prawdopodobnie powinnam po prostu odejść, ale nie robię tego. Jestem już

rozbudzona, a wygląda na to, że Bailey twardo śpi. Jeśli ten koleś chce mnie obudzić,

str.22

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

to potem musi sobie radzić ze mną wokół.

- Cóż, dzięki za upewnienie się, że inni również nie będą spać. - Wchodzę po

schodkach i chwytam garść gwoździ, przez co on bierze rozdrażniony oddech, kiedy

klękam obok niego i podaję mu jeden. - Zawsze nienawidziłam komfortu mojego

ciepłego łóżka i tak dalej. No bo kto to lubi?

Wciąż czekam aż podniesie na mnie wzrok, ale nie robi tego. Jakby próbował

mnie unikać. To sprawia, że jestem bardziej ciekawa, ale nie chcę na niego naciskać i

powodować większy doskomfort.

Obaj jesteśmy cicho, kiedy on pracuje. Podaję mu gwoździe, on je bierze i

wbija za jednym machnięciem, a ja ziewam kiedy się przyglądam. Pracuje, jakby

miał wiele złości do pozbycia się. Każde zamachnięcie i każdy kontakt wydaje się go

relaksować, również jego oddech.

- Dlaczego nigdy wcześniej cię nie widziałam? - pytam jednocześnie podając

mu gwóźdź. - Razem z Bailey wynajmujemy ten mały dom od pięciu lat i nikogo

tutaj nigdy nie było. Dopiero się wprowadziłeś?

Zamiera na moment zanim ponownie bierze zamach, a potem wyrzuca młotek.

- Nikt? - jego ton jest płaski.

Potrząsam głową, mimo że mnie nie widzi. Nieważne. Jego mowa ciała mówi

mi, że już zna odpowiedź.

Biorąc głęboki wdech przebiega dłońmi przez twarz, ściąga kaptur i wzdycha.

Zanim mogę dobrze przyjrzeć się jego twarzy, wstaje na nogi i przechyla się przez

poręcz, zaciskając ręce na drewnie. Fakt, że nikt tutaj nie był wydaje się go dręczyć, i

to bardzo.

- Czy ktoś miał tu być? - pytam w nadziei, że mnie trochę oświeci.

- Zgaduję, że to pobożne życzenie. - Jego słowa są wypełnione bólem i żalem,

że to mnie niemal rani. Nie chciałam zniszczyć mu dnia. No cóż, bynajmniej nie tak

bardzo. Brzmi jakby jego serce zostało właśnie wyrwane z piersi.

Odwraca się do mnie i pierwsze co zauważam, to rozcięta warga. Kolejne co

zauważam, to najpiękniejsze, niebieskie oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Mają

str.23

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

odcień czystego niebieskiego i sprzeczają się z ciemno brązowymi włosami, przez co

niemal niemożliwe jest odwrócenie wzroku. On nie jest po prostu seksowny, jest

piękny i zapierający dech. O wiele lepiej wygląda z bliska, niż z odległości.

Jego ciemne włosy są dłuższe u góry, odsunięte do tyłu i rozczochrane, ułożone

w nieład. Jego idealna linia szczęki pokryta jest kilkudniowym zarostem i mimo że

ma rozciętą wargę, wciąż wygląda, cholernie, całuśnie. Jego spojrzenie wystarczy by

zrzucić dziewczynę na kolana. Nawet mnie.

Patrzę się na niego o pięć sekund za długo, zanim ogarniam myśli i

przypominam sobie, że zeszłej nocy nie miał rozciętej wargi. Może i nie widziałam

go dokładnie, ale zauważyłabym to. Wygląda, jakby cholernie bolało.

- Co... powinieneś położyć na to trochę lodu – Podchodzę bliżej i lepiej mu się

przyglądam. Zdecydowanie jest świeże. - Masz trochę lodu? Ja mam. Mogę iść po

niego i wrócić.

Jego wzrok na moment spotyka się z moim, jego ciało napina się, by potem

odwrócić się ode mnie i ponownie chwycić się poręczy. - Nie martw się o to –

wypuszcza oddech. - Powinnaś pójść do domu i pozwolić mi pracować. Mam

mnóstwo spraw do zrobienia.

Ignoruję jego oziębłość, ponieważ szczerze, nie martwi mnie to. Najwyraźniej

coś się dzieje w jego głowie i jedyne co chcę zrobić, to mu pomóc. Nie ma w tym nic

złego. Nieważne jest czy go znam, czy też nie. Nie boję się spróbować.

- Tylko staram się pomóc – mówię pewnym głosem. - I może po to, by cię

poznać.

Odwraca się do mnie i spogląda na mnie z twardym wyrazem twarzy, sekundę

przed tym jak mnie mija. - Nie chcesz mnie poznać. Zaufaj mi. - Otwiera drzwi z

siatką na owady. - Zrób sobie przysługę i idź do domu. - Wchodzi do środka i zamyka

za sobą głośne drzwi, przez co się wzdrygam.

Patrząc się na drzwi stoję w miejscu jeszcze kilka sekund, marząc bym wciąż

była w łóżku.

- W porządku. Cóż, poszło dobrze. - mówię z sarkazmem obracając się na

str.24

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

piętach. Jest zdecydowanie za wcześnie na takie gówno. Może powinnam była po

prostu rzucić butem.

Wieczorem, gdy Bailey wychodzi spędzić czas z Landenem, kładę się na

trawie w ogrodzie i robię zdjęcia nieba, drzew, ptaków oraz wszystkiego innego, byle

tylko utrzymać się zajętą.

Zaskakująco, łomotanie nie ponowiło się, kiedy wróciłam rano do domu i nie

widziałam, bądź słyszałam mojego tajemniczego sąsiada od tamtego czasu. Może go

przestraszyłam. Przypuszczam, że nie jestam aż tak zła w tym, jak mi mówiono.

Trzymam nad sobą aparat i przeglądam zdjęcia, które właśnie zrobiłam, ale

żadne się nie wyróżnia. Jest co najmniej sto różnych zdjęć, ale żadne nawet troche

mnie nie zainteresowało. Właściwie, to odkąd się tutaj przeprowadziłam, nie miałam

zbyt dużej ochoty, by robić zdjęcia, tak jak zwykle to robiłam. Już nic nie rzuca mi

się w oczy. Zabiera zabawę od tego, co było pasją. Tracę kontakt z tym.

Wzdychając do siebie, siadam i odkładam aparat obok mnie na krzesło.

Wynoszę się stąd. Zanudzę się na śmierć.

Wstaję, zawieszam aparat na mojej szyi i idę w stronę domu, kiedy słyszę coś,

co brzmi jak uderzanie w ciężki worek. Hałas dochodzi z garażu obok i nic nie mogę

poradzić, że drzwi są otwarte na tyle, że widać wnętrze.

Przeciwko mojej lepszej ocenie sytuacji, podchodzę do jego garażu, a dźwięk

staje się głośniejszy i rozzłoszczony z każdym krokiem, jeszcze bardziej podnosząc

moje zainteresowanie. Zazwyczaj nie jestem głośna, ale on wydaje się rozpocząć dla

mnie nowe hobby.

Stoję przez chwilę i słucham uderzeń jego pięści oraz ciężkiego oddechu,

zanim otwieram szerzej drzwi, a moje oczy lądują na lego plecach.

Mięśnie na jego plecach są napięte, odznaczając się na białej koszulce, kiedy

chwyta worek obiema rękoma i opiera o niego głowę, jednocześnie walcząc o

str.25

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

oddech.

Mogę zobaczyć pot płynący z jego głowy i szyi, w dół jego pleców. Jego

koszulka jest kompletnie przemoczona i przezroczysta, przylegając do jego mięśni.

Miałam rację, ten facet definitywnie jest w formie. Oglądając go takiego napiętego i

wypełnionego emocjami sprawia, że ta chwila jest cholernie gorąca. Zakończając to

wydokiem jędrnego tyłeczka w tych dresach, jest wystarczające, by dziewczynie

zrobiło się gorąco.

- Myślełem, że powiedziałem ci, byś trzymała się z daleka – warczy, uderzając

ponownie w worek. - Czy kiedykolwiek słyszałaś coś o prywatności?

Wchodząc do środka robię kilka zdjęć jego od tyłu, kiedy jeszcze raz wymierza

cios w worek, by potem ponownie go złapać i gderać pod nosem. Czy to źle, że chcę

uchwycić ten moment? Prawdopodobnie, ale nigdy za bardzo nie grałam według

zasad.

Przebiegam dłonią przez stary Pontiac Trans Am i podziwiam go, kiedy go

okrążam. - To piękny samochód. Jaki rocznik?

Pocierając twarz ręcznikiem wypuszcza mały oddech, najwyraźniej poddając

się, by potem odwrócić się do mnie twarzą. - Siedemdziesiąty szósty – Przewiesza

ręcznik przez ramiona i sięga po butelkę wody. Mięśnie jego szczęki napinają się

pomiędzy łykami, kiedy patrzy się na samochód, mając już wypite pół butelki wody.

- To...

- Trans Am – ucinam, szczerząc się do niego dumnie. - Tylko dlatego, że

jestem dziewczyną, nie oznacza, że nie znam moich samochodów. Większość mojego

życia byłam wychowywana przez mojego ojca – marszczę brwi na tą myśl,

odrywając dłoń od lśniącego, czerwonego lakieru. - Widziałam oraz słyszałam wiele

rzeczy, zbyt wiele.

Daje mi spojrzenie wypełnione ciekawością, kiedy podchodzę bliżej niego, a

moje oczy wędrują po jego tatuażach. Wygląda na speszonego, ale nic nie mówi,

kiedy czytam słowa na jego przedramionach.

- Siła – a potem odczytuję słowo z jego prawego przedramienia. - Ból.

str.26

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Spoglądam na niego, a nasze oczy się spotykają. Są sprzeczne. Mogę

powiedzieć, że część niego chce mi powiedzieć, bym wyszła. Dlaczego tego nie robi?

Nie mam pojęcia. Muszę przyznać, że podoba mi się to, póki co.

Odchrząkując odrywa ode mnie wzrok, najwyraźniej dziwnie się czując będąc

tak blisko mnie. Zatrzymując się na chwilę, przebiega dłonią przez swoje spocone

włosy, zanim odwraca się i odchodzi, kierując się do drzwi prowadzących do jego

domu.

- Mam kilka spraw, którymi muszę się zająć. Zamknij garaż, gdy będziesz

wychodzić.

Nie mówię ani słowa, kiedy patrzę jak sięga do klampki. Zgaduję, że na ten

moment nie wiem co powiedzieć, poza jednym. - Masz jakieś imię, czy mam ci jakieś

nadać?

Ściska klamkę i otwiera drzwi, wpuszczając do garażu waniliowy zapach.

Zamiera, ale nie odwraca się do mnie.

- Memphis – mówi płytkim tonem. - Nie zapomnij zamknąć drzwi.

Wchodząc do środka odwraca się do mnie z nieznaczną oznaką humoru na jego

twarzy. Chywyta się ramy od drzwi, a jego mięśnie napinają się, kiedy spogląda na

moją szyję. - Niezły aparat. - Jego usta wykrzywiają się w pół uśmiech, zanim

zatrzaskuje za sobą drzwi, ponownie zostawiając mnie samą.

- Wydaje się to stasznie znajome. - mamroczę wychodząc z garażu, oczywiście

zamykając go za sobą.

Po zamknięciu drzwi odwracam się i widzę jak Bailey obchodzi dom. Wygląda

na zagubioną, zanim jej oczy lądują na mnie.

- Co do cholery? - Obdarowuje mnie podejrzanym spojrzeniem, kiedy biegnie

przez trawę, by wyrównać się ze mną, gdy idę do domu. - Szukam cię od dobrych

dwudziestu minut. Jeśli zamierzasz uprawiać seks z tajemniczym sąsiadem, możesz

chociaż zostawić notatkę wspominając o tym.

Parskam rozbawiona, kiedy chwytam się poręczy. - Przepraszam. Myślałam, że

to zajmie jakieś pięć minut, czy coś koło tego. No wiesz, na szybko, by resztę

str.27

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

zostawić na później. - mrugam i wchodzę do domu, zerkając do salonu, by zobaczyć

o co chodzi z tym hałasem i krzykami.

Landen siedzi obok swojego kolegi z pracy Liama i obaj krzyczą do

telewizora, grając w Call of Duty. Najwyraźniej są do dupy.

Skacząc na nogi, Landen drze się na Liama, kiedy ciągnie go za czarne włosy. -

Jak, do cholery, mogłeś nie zauważyć tego? Otwórz oczy, koleś! On był tuż obok.

- Cóż, kurwa! Mój bąd – mamrocze Liam. - Już rozumiem to gówno. Mam to,

koleś. Usiądź.

Bailey chyta moje ramię i odwraca mnie twarzą do siebie. - Nie możesz

powiedzieć czegoś takiego i po prostu odejść. Użyj tej swojej buzi – Przechyla głowę

i uśmiecha się. - Chyba że już to zrobiłaś?

Liam zerka zza kanapy, patrząc na nas z rozszerzonymi oczami. - Co wy

mówicie o używianiu swoich buzi? - Odwraca się do telewizora, kiedy Landen

uderza go w ramię. - Kurwa!

- Jesteś najgorszym możliwym kryciem. - Landen spogląda przez ramię na

Bailey i mruga.

Zachodząc Liama od tyłu, popycham w dół jego głowę i śmieję się. - Masz

szczęście, że jesteś nieszkodliwy, Liam. - Czochram jego włosy i obejmuję go

ramieniem.

Liam jest niczym mały, słodki szczeniaczek, którego chcesz zabrać od domu i

zatulić na śmierć. Ma jakieś 178 cm wzrostu, krótke, blond włosy i uroczą dziecięcą

twarz, że masz ochotę ścisnąć jego policzki. Trudno jest brać go na poważnie, więc

po prostu obracam wszystko w żart. Mimo to, jest dobrym przyjacielem i naprawdę

lubię mieć go obok.

- To popaprane, Landen. Lyric właśnie wpisała mnie jako nieszkodliwego –

rzuca swojego pada. - Poddaję się. Moja karta mężczyzny została właśnie odebrana.

- Koleś! - Landen narzeka, kiedy odkłada swojego pada i przywołuje Bailey, by

usiadła na jego kolanach. - Nigdy nie miałeś takiej.

Puszczam szyję Liama i obrzucam Landena twardym spojrzeniem. Jeszcze z

str.28

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

nim nie skończyłam. Wciąż jestem zła za moją pizzę. Zamówiłam nawet dodatkowy

bekon po mojej stronie.

- Pamiętaj – chwytam dłoń Bailey i ściągam ją z kolan Landena. - Sześć

tygodni – mówię pewnie, przez co dostaję stęknięcie od Landena. - Chodź, Bailey.

Daj mi zobaczyć swoją wargę, zanim spędzę następne dwie godziny przed

komputerem. Muszę przerobić te zdjęcia.

Bailey wysyła Landenowi buziaka, omijając jej piercing, kiedy wstaje i idzie

za mną do mojego pokoju.

Włączając światło, zerkam na jej wargę, upewniając się, że nie wdała się

infekcja. Nie to, że oczekiwałam tego, skoro zrobiłam to sama, ale Bailey jest dla

mnie jak siostra. Chcę się nią opiekować.

- Wygląda dobrze – mówię z uśmiechem. - Żałujesz?

Potrząsa głową i patrzy na lustro za mną. - Wcale. Wiesz, że czuję się jak

twardziel z tym czymś? - jej ton jest żartobliwy.

- Cóż, musisz mieć w sobie trochę tego, by być moją przyjaciołką – mówię ze

złoślowym uśmieszkiem. - To badzo dobrze.

- Taa, po części skupiamy centrum uwagi, począwszy od twoich słodkich

tatuaży i kolczyków w sutkach, do bycia skąpym i inne gówna. Cholera, możesz się

na jakiś czas podzielić. Muszę zrobić jeszcze kilka kroków, by się z tobą zrównać, ale

jestem o krok bliżej, kochanie – Przechwala się cofając do drzwi i pokazując mi

swoją przekłutą stronę. - I wciąż chcę znać szczegóły na temat naszego seksownego

sąsiada. Nie myśl, że nie będę się tu dobijać, kiedy Landen i Liam pójdą, ponieważ

będę. Lepiej w to uwierz. Chcę wiedzieć wszystko o... czekaj. Jak on, do cholery, ma

na imię?

Myślenie o nim sprawia, że znowu jestem nim zaciekawiona. Nie mogę nic

poradzić, że zatapiam się głęboko w myślach.

- Lyric?

Podnoszę na nią wzrok i unosząc brew ściągam aparat z mojej szyi. -

Memphis.

str.29

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

- Naprawdę? - Myśli przez chwilę, zanim wymawia pod nosem jego imię. -

Podoba mi się. Jest seksowne i po części tajemnicze. Nie sądzisz?

- Ta – szpczę. - Tajemnicze. - Siadam przed moim komputerem i okręcam się,

by go włączyć. Słyszę jak Bailey odchodzi, więc włączam aparat i relaksuję się na

moim siedzeniu, czekając aż komputer się uruchomi. Pierwsze zdjęcie jakie się

ukazuje, to Memphis ściskający cieżki worek, a jego mięśnie odznaczają się na białej

koszulce.

Ciężko przełykam, kiedy odpycham na bok myśli o tym, że chcę zobaczyć

każdy kawałek tego, co jest pod tym mokrym materiałem, czujące je własnymi

rękoma. Jest coś w Memphisie, co przyciąga mnie do niego. Może chodzi o jego

zamyśloną postawę, albo nieprzejrzystość, czy emocje. Wydaje się mroczny. Samo to

powinno mnie odepchnąć, ale tak nie jest. To jedynie daje mi dreszczyk emocji, który

sprawia, że chcę dowiedzieć się więcej.

Zgaduję, że lgniesz do tego, do czego jesteś przyzwyczajony...

str.30

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ROZDZIAŁ 4

4

Memphis

Opierając się o ścianę, z twarzą zakopaną w ramieniu, biorę długi, głęboki

wdech, zanim powoli go wypuszczam i rozglądam się.

Stojąc samym w korytarzu tego domu, pustka mnie pochłania, przywołując

wspomnienia z przeszłości. Kiedy zamykam oczy, jedyne co widzę, to nieszczęście i

cierpienie, które pojawiały się w tym domu.Uczucie jest niemal zbyt trudne do

opisania i zdecydowanie za trudne, by to przełknąć.

Czuję ból w piersi, który wzrasta wraz z każdym oddechem jaki biorę,

sprawiając, że wspomnienia wydają się bardziej rzeczywiste. Tak ciężko jak walczę,

by odepchnąć te uczucie, nie może być ono ignorowane. Wiem o tym i nienawidzę

tego całym sobą.

Część mnie wie, że potrzebuję się po prostu spakować i wynieść z tego

gównianego miasta, opuszczając dom oraz każdego kogo znam za sobą, ale moje

serce nie pozwoli mi odejść, dopóki nie będę wiedzieć, że Alex jest bezpieczny.

Zawsze mówiłem mu, że będę go chronić niezależnie od wszystkiego i mam zamiar

dotrzymać obietnicy.

Kiedy byłem zamknięty, poprosiłem moją matkę, by mi jedno obiecała- nigdy

nie pozwolić Alexowi, by znalazł sposób, aby mnie odwiedzić nieważne jak by się

starał. Dotrzymała obietnicy. Nie chciałem, żeby marwił się o to, jak się trzymam lub

obwiniał się za to, co wydarzyło się tamtej nocy. Widziałem poczucie winy w jego

oczach, kiedy mnie zabierano i muszę przyznać, że zraniło mnie to bardziej, niż

cokolwiek innego.

To oraz moja matka...

Myśli o niej sprawiają, że czuję się, jakby moje gardło się paliło. Przełykam

ciężko, starając się odepchnąć to uczucie, ale to zdaje się bardziej mnie palić. Muszę

ją odwiedzić, ale sądzę, że potrzebuję trochę więcej czasu, zanim rozedrę tą ranę. To

na pewno wyśle mnie poza krawędź.

str.31

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Odpycham się od ściany i kieruję się korytarzem do pokoju Alexa, bynajmniej

tego używał, zanim mnie zamknęli. Otwierając drzwi zapalam światło i rozglądam

się. Musi być tutaj coś, co powie mi, gdzie on jest- numer telefonu, list... cokolwiek.

Nie opuścił by tak po prostu miasta, wiedząc, że zbliża się moja data wyjścia z

więzienia. Mimo to chciałbym w to wierzeć, ale cholera wie, dużo może się zmienić

w człowieku w przecięgu tylu lat.

Odsuwam na bok wszystkie papiery na biurku i zaglądam do szafek,

pozostawiając po sobie bałagan i wychodząc z pustymi rękoma. Przeszukałem każde

inne pomieszczenia w tym domu i nic nie znalazłem. Wściekam się i nagle czuję się,

jakbym się dusił. Muszę stąd, kurwa, wyjść i to jak najszybciej. To za wiele, za

wcześnie.

Wybiegając z jego pokoju zakładam moją skórzaną kurtkę i kieruję się do

garażu, odkrywając mojego starego Harleya. Kurwsko, kocham ten motor. By

uzbierać na niego wystarczającą ilość pieniędzy, musiałem odbyć cholernie dużo

walk i jeszcze więcej musiałem walczyć, aby utrzymać go w jednym kawałku. To

spora część mnie, a czucie go ponownie w moich rękach sprawia, że znowu czuję się

jak dawny ja, albo bynajmniej osobą, którą byłem wcześniej.

Chwytam kask, siadam okrakiem na motorze i kilka razy zwiększam obroty

silnika, aby się upewnić, że wszystko dobrze działa. Silnik dławi się kilka razy, zanim

ryczy, bądząc się do życia. To może oznaczać, że Alex wykonał przy niej trochę

roboty, kiedy mnie nie było. Jest gotowa do jazdy. Nie mogę poradzić na uczucie

pośpiechu, zdając sobie sprawę z pojawiającej się wolności.

Wyjeżdżając z garażu, zamykam za sobą bramę i zatrzymuję się, by założyć

kask. Nie mam pojęcia dokąd jadę. Jedyne co wiem, to to, że muszę być

gdziekolwiek indziej.

Mój wzrok podążą do domu obok, gdzie słyszę głosy połączone ze śmiechem.

Moje oczy blokują się na zielonookiej piękności, która za cholerę nie wie nic, o

prywatności.

Jest ubrana w małą, szarą sukienkę, która odkrywa jej długie, opalone nogi

str.32

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

oraz tatuaże, które rozprzestrzeniają się między dwoma ramionami. Jej karmelowe

włosy są zakręcone i zaczesane na jedno ramię, przez co wygląda seksownie i

uwodzicielsko. Innymi słowy, kurewsko grzesznie kusząca.

Ona oraz jacyś jej przyjaciele kierują się do czarnego samochodu, ale ona

utrzymuje wzrok wyłącznie na mnie, powodując, że moje serce szaleje, a moje dłonie

się pocą. Głębia jej spojrzenia sprawia, że niemal niemożliwe jest odwrócić od niej

wzrok, nawet jeśli wiem, że powinienem. Już i tak popchnęła moje granice, ale

dostanie tyle, na ile będę chętny jej pozwolić. Zwykle nikogo do siebie nie

dopuszczam i zdecydownie nie zacznę teraz, tym bardziej, że nie zamierzam zostać

tu na długo.

Muszę przyznać, że nie oczekiwałem zobaczyć kogoś mieszkającego w tym

domu. Większość moich nastoletnich lat spędziłem pozostając sam. Mój ojciec

sprawił, że wydawało się to dobrą rzeczą, jakby to był, pieprzony, prezent, kiedy tak

naprawdę chciał się mnie pozbyć ze swojej drogi. Jedno spojrzenie na mnie

wysatarczyło, żeby się zraził. Dla niego wszystko co robiłem, nie było wystarczająco

dobre. Kiedy on jest szeryfem miasta, oczekiwałbyś, że będzie dobrym albo nawet

przyzwoitym człowiekiem, kedy tak naprawdę nic z tego w sobie nie ma.

Oczekiwałem dobroci, a nawet pragnąłem jej, ale on za każdym razem był mną

zawiedziony.

Odpychając na bok moje myśli, odwracam od niej wzrok, wyjeżdżam z

podjazdu i jadę bez celu, dopóki nie czuję, że mogę ponownie oddychać. Wydaje się,

że zajęło to wieczność, ale w końcu oczuwam odrobinę uligi. Nie za wiele... ale

zawsze coś.

Tak bardzo jak chciałbym być sam, w tym gównianym mieście nigdy nie

będziesz. Każdy zna każdego, co oznacza, że osobiste i prywatne informacje nie

zostają takie na długo. To jeden z głównych powodów przez który pierwsze co

chciałem zrobić, to uciec stąd. Nigdy tak naprawdę nie byłem wolny, nawet zanim

mnie zamknięto.

Po jakimś czasie znajduję się na końcu alejki, patrząc się na moje stare miejsce

str.33

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

spotkań. To jest praktycznie w środku niczego, ukryte z dala od głównych ulic w

centrum miasta. To najbliższe samotności, jaką mogę dostać. O zmroku to miejsce

wypełni się ludźmi.

Od kiedy skończyłem piętnaście lat, spędzałem tutaj każdy weekend, a nawet

kilka nocy w tygodniu. To było moje jedyne uwolnienie od gówna dziejącego się w

moim życiu. Mimo że zawsze byłem tutaj narażony na niebezpieczeństwo, było to

jedyne miejsce, gdzie tak naprawdę odczuwałem spokój i gdzie mogłem wyładować

całą moja frustrację.

Będąc tutaj, teraz, każdy mięsień w moim ciele napina się, kiedy wyobrażam

sobie uwolnienie jakie kiedyś dawało mi to miejsce. Ból przepływający przez moje

ciało z każdym uderzeniem, które przyjmowałem oraz ulga jaką odczuwałem przy

każdym zamachnięciu.

Tutaj byłem nie do zatrzymania. Nie musiałem zatrzymywać się i myśleć o

czymkolwiek. Jedyne co musiałem robić, to pozwolić, by gorąco wypełniło moje

żyły oraz uwolnienie bestii, która stawała się coraz trudniejsza do oswojenia. Stało

się to czymś, bez czego nie mogłem przetrwać i z tego powodu raniłem wielu ludzi, a

wielu więcej zawiodłem.

Zaciskając szczękę warczę z frustracji, zanim z powrotem wskakuję na motor i

odjeżdżam. Jadę przez chwilę, zagubiony w myślach, a potem kieruję się do Blue's

Bar and Grill- ostatniego miejsca, w jakim powinienem się pokazać, ale potrzebuję

krótkiej ucieczki, zanim stracę resztkę mojej kontroli.

Kiedy docieram do Blue's parking jest niemal zapełniony. Nie to, że to jest

duże miejsce, ale jak na poniedziałkowy wieczór, to jest zapełniony w cholerę.

Parkuję motor w odległym miejscu i ignoruję wychodzących ludzi, kiedy idę do

środka. Kilku ludzi zatrzymuje się, by na mnie spojrzeć, ale patrzę przed siebie i idę

dalej.

Wygląda dokładnie tak, jak wtedy, gdy miałem dziewiętnaście lat- te same

gówniane, okrągłe stoliki, które są poplamione białymi okręgami, jeden stół

bilardowy, zapach dymu papierosowego oraz dwie tarcze do gry w rzutki, które

str.34

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ledwie działają. Muzyka jest głośna, a światła przyciemnione, co mi nie przeszkadza,

ponieważ nie jestem tutaj, by zostać zauważonym lub rozpoznanym przez

kogokolwiek. To zazwyczaj doprowadza mnie do jakiegoś rodzaju problemu.

Patrząc przed siebie zauważam wolny stołek przy barze i szybko do niego

podchodzę, zajmuję miejsce i kiwam do barmanki, kiedy sięgam po portfel.

- Co ma być? - pyta blond barmanka, jednocześnie podając kilka piw i

szczerząc się do tłumu przed nią.

- Piwo i shota whiskey – wykrzykuję.

Minutę później shot Jacka i piwo Miller Lite zostaje położone przede mną. -

Sześć pięćdziesiąt – mówi w pośpiechu. - I potrzebuję twój dowód.

Rozpoznając głos spoglądam w górę i patrzę na twarz Avy. Wydaje się, jakby

minęła wieczność od kiedy ją widziałem i nic nie poradzę na poczucie lekkiego

szczęścia, kiedy widzę, że wszystko z nią w porządku. Jest zbyt zajęta rozmową z

innym klientem, by mnie zauważyć, więc wyjmuję dziesięć dolarów i kładę je obok

jej dłoni. Nie mam pojęcia jak się to potoczy.

- Nie mam dowodu, bynajmniej tego ważnego.

Zdziwienie ukazuje się na jej twarzy, kiedy zasysa oddech, a jej oczy ladują na

mnie.

- O mój Boże – Przykłada rękę do ust, zanim sięga przez bar i owija rękę

wokół mojej szyi. Mocno mnie ściska, zanim mówi. - Memphis! Jasna cholera! -

Odsuwa się i wyciera łzy z jej oczu. - Wróciłeś! Kiedy... Nie wiem co powiedzieć.

Kiedy wyszedłeś?

Biorę głęboki wdech i szybko wypijam shota Jacka, zanim spoglądam w jej

znajome, piwne oczy. Widzę w nich nadzieję, ale wiem, że to czego ona oczekuje,

nigdy się nie stanie. To co mieliśmy było w przeszłości i jedynie dla zabawy. Teraz

nie ma do tego powrotu. Jestem gotowy ruszyć dalej i liczyłem na to, że ona do tego

czasu już to zrobi.

- Ava. - warczę.

- Co? - szepcze i przysuwa się do mnie, jakby drażniąc mnie bym ją pocałował,

str.35

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

zamykając przestrzeń między nami. To jedynie potwierdza jej spojrzenie, które

dobrze odebrałem. Liczy na to, że wrócimy do tego, co było wcześniej.

- Powiedziałem ci, żebyś ruszyła naprzód, kiedy mnie odwiedziłaś. To się nie

zmieniło. Obaj wiemy, że nie jestem dla kogokolwiek dobry. Poza tym, nie zostanę tu

na długo.

Kiwa głową i wymusza mały uśmiech, próbując ukryć jej rozczarownie.

- Wiem. Wiem – Ponownie przeciera oczy i pochyla się przez bar, by dotknąć

mojej twarzy. - Przepraszam. Po prostu tyle minęło, a ja tęskniłam za tobą. -

Chwytam jej rękę i odpycham jej rękę najspokojniej jak mogę, żeby nie poczuła się

jak gówno. Potrząsa głową, jakby dopiero się obudziła. - Mimo to ruszyłam dalej,

Memphis, ale to nie oznacza, że nie tęskniłam za tobą. Nie miej mi tego za złe. Nic

nie mogę poradzić na to, że się o ciebie martwię.

Biorę haust piwa, kiedy patrzę jej w oczy. Wygląda na zdenerwowaną, jakby

coś ukrywała. Zawsze tak wygląda, kiedy zamierza mi coś powiedzieć, czego bym

nie popierał.

- Kurwa, Ava. Wyduś to z siebie.

Na moment spogląda na bok, jednocześnie przygryzając środek jej ust. Ktoś po

drugiej stronie baru woła jej imię, ale unosi dłoń, by ich uciszyć.

Przełykając spogląda za mnie, zanim wymawia „kurwa” pod nosem i ściska

ręcznik, który ma zawieszony przez lewe ramię.

Czuję jak ktoś ociera się o moje ramię, przez co chwytam moje piwo i napinam

się.

- Co jest, kochanie? Czy ten dupek cię dręczy?

Ten znajomy głos sprawia, że moja krew się gotuje. Ryder, pieprzony, Lane.

Ostatnia osoba, jaką chciałem zobaczyć, zanim wyniosę się z tego gównianego

miasta.

Napinając szczękę przechylam moją butelkę piwa, zanim strzelam szyją. Nie

denerwuj się. Kurwa, nie denerwuj się.

Ava nerwowo przebiega dłonią przez jej włosy i spojrzeniem błaga mnie,

str.36

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

żebym nie zrobił nic głupiego. Nieźle się muszę postarać, aby się nie odwrócić i nie

powalić go na jego, pieprzoną, dupę.

- Cóż, Ava, zamiarzasz coś powiedzieć, czy sam mam się spytać temu

dupkowi?

- Naprawdę, Ava? - pytam płaskim tonem. - Dobry wybór. Myślałem, że miałaś

wyższe standardy.

Ava spogląda na Rydera z zaniepokojnym wzrokiem, ale ja patrzę prosto przed

siebie wiedząc, że jeśli go zobaczę, to będzie po wszystkim. Nie będzie

powstrzymywania się. Spokojnie chwytam piwo i biorę kolejny łyk.

Słyszę głęboki, gardłowy śmiech, zanim ramię uderza o moje, wysyłając mnie

na bar.

- Cóż, pieprzcie mnie. To już sześć lat? Czuję, jakby minęły dopiero dwa, ale

jestem pewien, że ty inaczej to odczuwasz.

Ściskam butelkę i biorę kolejny łyk piwa, przygotowując się na kolejne gówno,

jakie może opuścić jego buzię.

Przy uchu czuję jego gorący oddech, zanim chichocze i sięga po piwo, które

Ava właśnie postawiła przed nim. - Myślałem, że będziesz za dużą cipą, żeby jeszcze

kiedykowiek pokazać się tutaj. Masz parę dużych, pieprzonych, jaj, Carter. Nieźle.

Walcząć, by utrzymać się na wodzy, kiwam głową do Avy, dając jej do

zrozumienia, że potrzebuję kolejnego shota. Daje mi przepraszające spojrzenie,

zanim sięga po Jacka i nalewa go do kieliszka.

Przesuwa go do mnie, a potem spogląda na bok. - Ryder – mówi szorstkim

głosem. - Nie zaczynaj tego gówna. Proszę. Cholera, żadnej walki tutaj. Już jestem

blisko utracenia pracy. To głupie. Daj spokój. To jest w przeszłości.

Sięgam po mojego shota i wypijam go, kiedy zamykam oczy, a ogień powoli

przepływa przez moje ciało, w ogóle nie uspokajając moich nerwów, jak miałem w

nadziei. Otwieram oczy i odkładam pusty kieliszek. Kiedy patrzę przez ramię

zauważam podchodzącą laskę z domu obok, spoconą i pozbawioną tchu.

Podnosi pales i uśmiecha się, kiedy walczy, by wyrównać oddech. - Kolejna

str.37

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

runda, Ava. - Odchylając się odpycha wilgotne włosy z twarzy i powoli odwraca się

w moją stronę, a jej oczy lądują na mnie. Wygląda na lekko zdziwioną, a nawet

podekscytowaną, kiedy mnie widzi, ale szybko to ukrywa. - Mi zrób podwójną. -

mówi, jej oczy płoną, patrząc prosto na mnie.

Gubię się w jej głębokim spojrzeniu, zanim mój wzrok podąża w dół jej

gładkiej skóry, wilgotnych piersi, które błyszczą, kiedy jej klatka piersowa

gwałtownie się unosi i opada. Musiała być w grupie, która tańczyła kiedy

przyszedłem. Kurwa! Ostatnią rzeczą której potrzebuję, to myślenie, kurwa, o niej,

bez tej małej sukienki oraz wyobrażanie sobie, jak by brzmiała krzycząć moje imię.

Wracam spojrzeniem do jej oczu i widzę, że patrzy na moją kaltkę piersiową.

Jej oczy powoli mnie obczajają, pochłaniając mnie całego, zanim zauważa, że ją

obserwuję i skupia uwagę na Avie.

- Pewnie, Lyric – Ava obrzuca Rydera czujnym spojrzeniem, kiedy się

wycofuje. - Zaraz wracam – Napina szczękę, zanim wskazuje na nas. - Żadnego

gówna. Jasne?

- Pewnie. Jasna sprawa, kochanie. Żadnego gówna. - Ryder siada obok mnie i

przechyla swoje piwo. Mogę praktycznie wyobrazić sobie jego złośliwy uśmieszek,

kiedy jego oczy wwiercają się w bok mojej twarzy, a to jedynie napędza mój ogień.

Jedyne co mogę zrobić, by to zignotować, to skupienie mojej energi na czymś innym,

więc ponownie patrzę Lyric w oczy i utrzymuję jej spojrzenie, czując, że się trochę

uspokajam.

Stoi tutaj, wciąż ciężko oddychając, jednocześnie oddając moje spojrzenie.

Wygląda na zagubioną w myślach, poświęcając tę chwilę, by mnie zrozumieć. To jest

ostatnia rzecz, jakiej powinna chcieć.

Moja szczęka się napina, gdy rzuca szybkie spojrzenie na moje usta, by

ponownie wrócić do moich oczu, przełykając ciężko.

Czuję oddech Rydera przy moim ramieniu, ale utrzymuję mój wzrok na Lyric,

walcząc o kontrolę. - Zdajesz sobie sprawę, że Ava jest moja, jasne, dupku? - Pochyla

się bliżej mojego ucha i śmieje się lekko. - Nie rozmawiaj z nią, nie patrz na nią, a już

str.38

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

na pewno nie kładź swoich, pieprzonych, rąk na niej. Już wystarczająco szkód

narobiłeś w tym mieście.

Wypijam duszkiem moje piwo i odkładam je z trzaskiem na bar, będąc blisko

utraty kontroli. Jeśli jeszcze jedno, pieprzone, słowo wyjdzie z jego ust, to do końca

ją stracę. Te gówno ze skupieniem nie będzie działać na długo.

Wzrok Lyric kieruje się ze mnie, do Rydera, patrząc na niego z grymasem. -

Przestań być kutasem, Ryder. Nie naprzykrza ci się.

Ava ponownie pojawia się przed nami z trzema drinkami, przez co wszyscy na

nią spoglądamy. Odkłada je i nerwowo patrzy na Lyric, zanim wzdycha. - Wpiszę je

na rachunek Rydera, jako że jest teraz totalnym idiotą.

Lyric chwyta jeden z drinków i z uśmiechem kładzie go przede mną. -

Smacznego. Podziękuj Ryderowi. - Patrzy wrednie na Rydera, następnie bierze

pozostałe dwie szklanki. - Przestań zaczynać różne gówna, idioto, albo następny

razem, kiedy do mnie przyjdziesz, będziesz płacić podwójnie. Landen cię szuka.

Jeszcze raz spogląda na mnie, zanim znika w tłumie. Tak bardzo jak chcę się

odwrócić, to nie mogę, dopóki nie znika mi z oczu.

Teraz to już naprawdę mam ochotę iść w cholerę stąd.

Wstając rzucam dwudziestkę na bar. - Wychodzę, Ava – Wrzucam moją pustą

butelkę w śmietnika obok niej i wypijam duszkiem drinka, którego położyła przede

mną Lyric. - Dzięki za drinki.

Odwracam się gotowy by odejść, walcząć, by zignorować to, co właśnie

powiedział Ryder. Najlepszym wyjściem będzie, jeśli po prostu wyjdę.

- Powiedz cześć twojej mamie ode mnie – Ryder śmieje się lekko. - Albo i nie.

Jego słowa powodują, że tracę kontrolę i zanim mogę w ogóle pomyśleć, mój

łokieć łączy się z tyłem jego głowy, przez co jego twarz uderza o drewniany bar.

Przyciskam łokciem środek jego szyi najmocniej jak mogę i pochylam się do

jego ucha. - Jeśli jeszcze kiedykolwiek powiesz jakieś gówno na temat mojej matki

lub mojej rodziny, to nie będę wahać się, by cię zabić – Napinam szczękę, kiedy

wzmacniam ucisk na jego kręg szyjny. - Mam nadzieję, że, kurwa, zrozumiałeś!

str.39

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Odsuwając się, biorę głęboki wdech i rozglądam się. Każdy w barze patrzy się

na mnie i nagle słyszę moje imię wyszeptane w pomieszczeniu. Kurwa, tracę to.

Muszę się stąd jak najszybciej wydostać. Pomieszczenie zaczyna się kręcić.

Nie minął nawet tydzień, od kiedy wróciłem, a już będą o mnie gadać. No,

kurwa.

Chwytając swoją twarz, krew sączy się z jego dłoni, kiedy Ryder wstaje i cofa

się. - Pieprzona kupa gówna! - Patrzy za siebie, na Avę, która teraz trzyma tył jego

koszulki i mówi mu, by przestał. Odpycha jej dłoń i wskazuje na mnie. - Masz

szczęście, że jesteśmy w miejscu, gdzie pracuje moja dziewczyna, albo to gówno by

cię nie minęło. Och, wspomniałem, że mój ojciec jest teraz nowym, pieprzonym,

szeryfem? Lepiej patrz, co, kurwa, robisz – Ava ponownie chwyta jego koszulkę. -

Wiem, kurwa, Ava. Zabierz ze mnie swoje ręce.

Przebiegając językiem po moich górnych zębach, cofam się i odwracam,

wynosząc się stąd, zanim zranię kogoś innego. Przebijam się przez wielki tłum i

kieruję się do mojego motoru, kiedy moja krew pompuje.

W momencie w którym sięgam po kask, słyszę kroki za sobą. Napinam się,

przygotowując do walki, ale kiedy się odwracam, widzę Lyric stojąc tam i dysząc, a

przód jej sukienki jest mokry.

- Potrzebuję podwózki do domu. - Podchodząc zabiera mój kaski i nakłada go

na swoją głowę.

Obserwuję, jak obchodzi mnie wokół i wskakuje na tył, owijając ramiona

wokół mojej talii.

- Dlaczego twoja sukienka jest mokra? - pytam przez zaciśnięte zęby,

zastanawiając się, czy będę musiał tam wrócić i skonfrontować się z kimś.

- Wylałam mojego drinka na Rydera i niestety ktoś na mnie wpadł. Nie wyszło

tak, jak planowałam. Teraz jestem gotowa, by wrócić, zanim Bailey mnie znajdzie i

opieprzy mnie za zniszczenie wieczoru – Jej ucisk się wzmacnia, kiedy unosi nogi. -

Jestem gotowa.

Przekrzywiam głowę i złośliwie się do niej uśmiecham, zanim włączam silnik.

str.40

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

- Następnym razem nie stój tak blisko i nie celuj w twarz. Wódka jest suką, kiedy

dostanie się do oczu. Pali jak cholera.

- Zanotowane – mówi z mieszanką humoru, zanim przysuwa się bliżej i

mocniej mnie obejmuje. - Jestem gotowa na przejażdżkę, więc upewnij się, że

będziesz jechać szybko. Wątpię, żebym była jak dziewczyny, do których przywykłeś.

Nie powstrzymuj się.

To jedyna rzecz, jaką mogę zrobić...

str.41

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ROZDZIAŁ 5

Lyric

Przez całą drogę do domu, ciało Memphisa jest napięte i muszę przyznać, że

lubię uczucie jego twardego ciała pod moim dotykiem. Za każdym razem, kiedy

przesuwam mój uścisk, jego mięśnie jeszcze bardziej się napinają, jakby nie był

przyzwyczajonym do bycia dotykanym. To jedynie sprawia, że chcę pomóc zniszczyć

te ściany i kontynuować dotykanie go, jeśli ma to sens.

Tak szybko jak stajemy przed moim domem, ściska moje dłonie i pomaga mi

zejść ze swojego motoru, szybciej niż bym wolała. Zużyłam idealnego drinka na

jakiegoś dupka – dla niego – a jedyne co on chce, to się mnie pozbyć.

- Idź do środka i się przebierz – nakazuje. - Potem wróć na zewnątrz.

Poczekam tutaj.

- Słucham? - Mam nadzieję, że nie sądzi, że jestem kobietą, która przyjmuje

rozkazy od mężczyzny. To nie w moim stylu i nie będę słuchać rozkazów od

kogokolowiek, łącznie z nim.

- Wracasz ze mną do domu.

- Kto mówi?

- Ja. Teraz idź do środka i się przebierz.

Podchodze do niego i wymierzam palec w jego pierś, dodając nacisk dla

lepszego efektu. - Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób, albo mnie wkurwisz.

Rozmiemy się?

Szczerząc się spogląda w dół na mój palec, zanim chwyta go i odpycha go do

mojego boku. - Nie podoba mi się, że będziesz tutaj sama po tym, co się właśnie stało

w barze. Jeśli Ryder pojawi się u ciebie dzisiejszej nocy, pijany i wkurwiony przez

drinka którego na niego wylałaś... - Zatrzymuje się i spogląda mi w oczy. - Chcę być

obok, żeby cię ochronić. Stanęłaś w mojej obronie. Teraz ci się odpłacam. Zaufaj mi,

nie za często zapraszam kogoś do swojego domu.

str.42

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Przełykam i odsuwam się od niego. Zauważam mały ślad od mojego paznokcia

na środku jego klatki piersiowej, tuż nad brzegiem jego koszulki ze szpiczastym

dekoldem, dokładnie tam, gdzie był mój palec i nie mogę nic poradzić na to, że źle

się z tym czuję. Spogląda w dół, a potem znowu na mnie, z twarzą pozbawioną

emocji.

- Przepraszam.

Odwracam się gotowa, by iść do mojego domu, ale zatrzymuję się. - Dlaczego

muszę się przebrać? Co jest złego w tym, co mam na sobie?

Przebiega dłonią przez jego zmierzwione włosy i wypuszcza sfrustrowany

oddech. - Ponieważ jeśli nie zrobisz tego, to jedyne o czym będę w stanie myśleć, to

o przyciśnięciu cię do ściany i pieprzeniu się z tobą w każdym pokoju mojego domu.

Teraz idź się przebrać... najlepiej w dresy.

Czuję przybływ podniecenia od jego słów i praktycznie mogę poczuć, jak moje

policzki się rumienią. Część mnie jest nakręcona słysząc słowa wychodzące z jego

ust, ale pozostała część nie może uwierzyć, że naprawdę przyznał mi się do tego.

Po raz pierwszy jestem oniemiała i zbyt zdezorientowana, by pomyśleć o

zadośćuczynieniu, więc po prostu mamroczę, że za chwilę wrócę i odchodzę od niego

jak naszybciej potrafię.

Majstruję przy moich kluczach i przez przypadek upuszczam je, kiedy próbuję

odkluczyć drzwi. Słyszę jego chichot, kiedy pochylam się żeby je podnieść.

Najwyraźniej jego słowa dotknęły mnie bardziej niż powinny i on o tym wie.

Jak tylko wchodzę do środka, słyszę dźwiek silnika jego motoru. Patrzę przez

okno i widzę, jak podjeżdża do swojego garażu, zanim gasi silnik. Może mieć rację z

tym, by pójść do niego, ale zdecydownie nie będzie mi mówić, w co mam się ubrać.

Ignorując jego żądanie, bym ubrała dresy, wsuwam się w moje różowe,

bawełniane bokserki oraz biały top z niskim wycięciem. Musi zrozumieć, że rzadko

słucham rozkazów. To jest to, co ubieram, by czuć się komfortowo. Nie ma powodu,

by zmieniać to dla niego.

Szybko wiążę włosy, chwytam aparat i zakładam moje sandały, zanim

str.43

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

zatrzaskuję za sobą drzwi od mojej sypialni.

Zdjęcie spada ze ściany i rozbija się, kiedy uderza o podłogę. To tylko kilka,

dużych kawałków szkła, ale jest ciemno, tak jak dywan. - Kurwa! - To zdjęcia Bailey

i Landena, z dnia w którym się poznali.

Pochylając się, chwytam ramkę i kładę ją na blacie w kuchni, zanim wracam i

szybko sięgam po kawałki stłuczonego szkła. Podskakuję, kiedy czuję jak krawędź

małego kawałka wbija się w moją skórę, rozcinając ją. - Podwójne kurwa.

Za bardzo się spieszę, by przejąć się małym przecięciem, więc szybko

wyrywam kawałek papieru i owijam go wokół mojej dłoni, wychodząc na ganek i

zakluczając za sobą drzwi.

Kiedy się odwracam, prawie wpadam na Memphisa. Stoi dokładnie za mną, ze

skrzyżowanym ramionami na piersi. Jak tylko jego oczy lądują na tym, co ubrałam,

pomrukuje, ściąga kurkę i owija ją wokół moich ramion. Jest za duża i praktycznie

tonę w niej.

- Nie jest za ciepło na zewnątrz. Trochę więcej ubrań byłoby odpowiednie.

Ściskając jego kurtkę idę za nim, kiedy wraca do swojego domu. - Nie jest mi

zimno. Właściwie to wolę chłodniejszą pogodę, niż upały. Mogłeś zatrzymać na sobie

kurtkę.

Odwraca się do mnie i warczy, a jego oczy pozostają na mnie. - Twoje sutki są

twarde, Lyric. Więc albo jest ci zimno, albo jesteś nakręcona. - Sięga do drzwi od

garażu i otwiera je. - Albo i to i to. W każdym razie musisz się zakryć... przez wzgląd

na nas obu. Zaufaj mi.

Wskazuje bym weszła do środka, by wejść za mną i zamknąć drzwi.

Obserwuję go z grymasem, wkurzona na jego zachowanie. - Zawsze jesteś kutasem,

czy tylko wobec mnie?

- Czy to coś zmienia? - Odwraca się i wymija mnie, utrzymując wzrok z dala

ode mnie tak długo, jak może. - Po prostu radzę sobie w najlepszy sposób, jaki

potrafię, więc proszę, bądź zakryta. Czy tak lepiej?

- Spieszyłam się. Przez ciebie czułam pośpiech - szydzę. - Zachowujesz się,

str.44

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

jakbyś nigdy nie widział cycków.

- Nie o to chodzi. - pomrukuje.

Przyciskam do siebie bardziej jego kurtkę i nic nie mogę poradzić na

wdychanie jego męskiego zapachu. Jak szalenie to brzmi, mogłabym wąchać jego

kurtkę całą noc. Nazwij mnie dziwakiem, nic mnie to nie obchodzi. Nigdy w moim

życiu nie wąchałam nic tak seksownego. Może i jest kutasem, ale to nie oznacza, że

muszę zdjąć jego kurtkę.

Zanim nawet mogę się zorientować, że zatrzymaliśmy się w kuchni, on już

grzebie w lodówce. Wyjmuje butelkę wody, odkręca ją i przysuwa ją po blacie, blisko

mnie. - Masz tu trochę wody. Nie miałem wystarczająco czasu, żeby pójść na zakupy.

Jest kilka przekąsek w szafkach jeśli jesteś głodna.

Kiwam głową, kiedy wskazuje gdzie ma przekąski.

- Idę na dół. Zostań tutaj.

Sięgam po butelkę wody i biorę mały łyk. - Po co? I co mam robić w takim

razie? Stać tu, jak idiotka?

Odwraca głowę na bok i wypuszcza mały oddech, wskazując na salon. Jakby

to, że jestem tutaj jest bolesne. - Rozgość się. Wrócę. Tylko nie węsz i nie schodź,

kurwa, na dół. - Odwraca się i ściska blat, zanim wzychając puszcza je. - Pij wodę.

Powinaś ją wypić.

- W takim razie w porządku. - mamroczę do siebie, kiedy jego wzrok ląduje na

dłoni w której trzymam wodę.

- Co jest, kurwa? - Podchodzi do mnie szybciej, niż kiedykolwiek widziałam,

by się poruszał. Nic nie mówiąc, wyjmuje butelkę z mojej dłoni, rzuca nią i odwija

moją dłoń. - Kiedy, do cholery, to się stało?

- Czy to ważne? - Próbuję wyrwać moją rękę, ale zaciska uchwyt, zatrzymując

mnie.

Przygląda się małemu nacięciu, zanim przesuwa mnie do zlewu i włącza wodę.

- Zostań tutaj. Zaraz wracam. - Wkłada moją dłoń pod wodę i wychodzi na korytarz.

Przyglądam się lepiej nacięciu i zauważam, że jest większe, niż początkowo

str.45

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

myślałam. Jednak wciąż nie jest to coś, przez co trzeba świrować.

Stoję kilka minut, zaczynając myśleć, że się zgubił, kiedy wraca z apteczką.

Wyłączając wodę, chwyta mnie za biodra i sadza mnie na blacie.

Nie mogę poradzić na to, że gubię się w jego spojrzeniu pełnym skupienia,

kiedy delikatnie oczyszcza moje nacięcie i dezynfekuje je. Robi to tak skrupulatnie,

że mogę się założyć, iż robił to tysiąc razy. Wydaje się taki spokojny robiąc to, a mój

brzuch wypełnia sią motylkami na myśl o tym dużym, silnym mężczyźnie, który dba

o mnie. Nie to, że potrzebuję tego. Nigdy wcześniej nie potrzebowałam tego i to się

nie zmieniło.

Sięgając po bandaż nieświadomie przebiega palcami po mojej ręce, zanim

owija moją dłoń i spogląda w górę, by spotkać mój wzrok. Jego spojrzenie jest czułe

przez chwilę, aż ponownie nakłada maskę i odchrząkuje.

- Lepiej. Weźmiesz ze sobą apteczkę, żebyś mogła przeczyścić to ponownie

rano.

Patrzę, jak zamyka apteczkę. - Dzięki. - szepczę.

- Zaraz wrócę. Zrelaksuj się trochę. - Patrzę, jak odchodzi, pozostawiając mnie

siedzącą na blacie, kompletnie zszokowana jego chwilą czułości. Nie tak dokładnie

wyobrażałam sobie, że może zmienić się moja noc, ale część mnie cieszy się tą

chwilą, nawet jeśli przez resztę nocy jestem zatrzymana tutaj.

Dobrze się bawiłam. Wszyscy się dobrze bawiliśmy... dopóki Memphis pojawił

się, a cała atmosfera zdawała się zmienić. Ryder zmienił się od razu w dupka, a reszta

ludzi w barze zdawała się być bardziej spięta, kiedy Memphis się pokazał. Nie

rozumiem tego. Zdezorientowało mnie to i podsyciło moją ciekawość. Potem kiedy

Ryder kontynuował wygadywanie gówna na temat Memphisa, kiedy ten już wyszedł,

poprosiłam go, by przestał. To jedna rzecz, której nienawidzę. Jeśli masz jakieś

gówno do powiedzenia na temat kogoś – powiedz to im w twarz, albo siedź, kurwa,

cicho.

Ryder stanął przed moją twarzą, próbując pokazać wielkość swoich jaj i

powiedział. - Czemu, chcesz go pieprzyć tak, jak to robiła moja dziewczyna? Cóż,

str.46

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

ustaw się w kolejce razem z innymi dziwkami tutaj.

Jedno słowo i był koniec. Wylałam na niego mojego drinka. Byłam uprzejma.

Chciałam uderzyć go prosto w twarz. Nie czułam tego uczucia od dawna. Wtedy

wiedziałam, że musiałam się z tamtąd wydostać, więc wbiegłam na zewnątrz, z

nadzieją, że złapię Memphisa, by uniknąć pójścia taki kawał w szpilkach. Miałam

szczęście i nie brałam odmowy pod uwagę, mimo to mogę powiedzieć, że nie bardzo

pasowało mu posiadanie mnie na swoim motorze.

Pieprzyć to. Kto wie, kiedy wróci. Prawdopodobnie teraz mnie unika, jako że

widziałam jego słabość. Zeskakuję z blatu i idę do salonu. Jest zapraszający, ale

męski. Siadam na jego czarnej, wygodnej kanapie i ponownie przeglądam zdjęcia,

które zrobiłam dziewczynie o imieniu Jenna oraz jej chłopakowi. Zrobiłam tą sesję

ponad dwa tygodnie temu, w tym pięknym parku, ale z jakiś powodów nie potrafiłam

wybrać moich dziesięciu najlepszych ujęć do edytowania, które jej potem wyślę.

Może po prostu staję się wybredna i nic nie wydaje się być w moich standardach.

Albo to, albo tracę moją pasję.

Siedzę tutaj jakieś trzydzieści minut, a może nawet czterdzieści, przeglądając

zdjęcia i usuwając więcej tych, które mi się nie podobają, zanim słyszę zatrzymujący

się samochód Bailey, co ratuje mnie o mojej męki.

- Tak. Kurwa, w końcu. Dostaję na głowę od tej pieprzonej nudy.

Wstaję i podchodzę do okna. Bailey stoi obok swojego samochodu, owinięta

ramionami Landena, kiedy pisze na telefonie, wyglądając na oszalałą.

Wtedy przypomniam sobie, że zostawiłam swój w domu i pewnie zastanawia

się, gdzie uciekłam. Znając ją, prawdopodobnie już wariuje. Wie, że dobrze potrafię o

siebie zadbać, ale wciąż... ona się martwi i powinnam dać jej znać, że ze mną w

porządku.

Dam znać Memphisowi, że wychodzę, podziękuję mu za bycie dupkiem i

pójdę do domu. Jedyną dobrą rzeczą tego wieczoru, było wypicie kilku łyków

mojego drinka. Było całkowicie wyśmienite, zanim wylałam go na Rydera i na

siebie. Teraz jestem gotowa, żeby wskoczyć do mojego przyjemnego, wygodnego

str.47

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

łóżka i udawać, że ta gówniana noc nigdy się nie wydarzyła.

Włóczę się na po korytarzu, szukając właściwych drzwi i zdaję sobie sprawę,

że stoję przed nimi, kiedy słyszę jakąś rockową muzykę oraz dźwięk jego uderzeń o

coś. Mocno.

Nie zajmuje mi długo zorientowanie się, że to musi być on, wyładowujący

swój gniew oraz frustrację na worku. Prawdopodobnie podobnym do tego, które

widziałam w garażu innego dnia. Ile worków ten koleś potrzebuje?

Ogromna część mnie mówi, by odwrócić się i odejść bez mówienia mu o tym,

ale pozostała część czuje się źle z tą myślą, pamiętając jego troskliwy wrok, kiedy

powiedział mi bym przyszła tutaj. Oczywiście zna Rydera lepiej ode mnie, więc

zaufałam jemu osądowi oraz szczerość w jego oczach była prawdziwa. To była

chwila słabośći, ale teraz ta chwila już dawno minęła, dzięki jego dupkowatemu

zachowaniu.

Otwierając drzwi powoli schodzę na dół, słuchając jego pomruków, kiedy

wyładowuje swoją frustrację. Muszę przyznać, że jest coś dziwnie seksowanego w

słyszeniu jego pomruków. To tego stopnia, że chcę usiąć i obserwować go, jak uderza

pięściami o worek, cały spocony i pozbawiony tchu. Myśl ta rozluźnia mnie, ale

ignoruję ją i idę dalej.

Kiedy docieram do ostatniego schodka, rozglądam się, by zobaczyć go, jak stoi

bez koszulki, spocony, a jego mięśnie napinają się, kiedy kontynuuje uderzanie w

wielki, czarny worek, który ma przed sobą. Jest dosyć ciemno i ciężko jest zobaczyć

go z takiej odległości, więc podchodzę bliżej, w głąb piwnicy.

Każde machnięcie wydaje się być oddane z większą siłą, kiedy dalej

wyładowuje swoją złość. Nigdy nie widziałam go bez koszulki. Ja, kurwa, pierdolę!

Oniemiało mnie już na widok jego pleców.

Każdy osobny mięsień odznacza się i jest napięty, zmieniając się wizualnie z

każdym ciągłym uderzaniem o worek przed sobą, zatrzymując się jedynie, by

wytrzeć pot z czoła. Jest również ogromny tatuaż, który rozciąga się na jego plecach i

przedstawia słowa: Nigdy nie wycofuj się. Walcz. A zamiast „o” przy słowie –

str.48

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

wycofuj – jest różowa wstążka oznaczająca rak piersi.

Powoduje to, że moja złość względem niego słabnie, przez co mogę przyjrzeć

się pięknemu dziełu, które mam przed sobą. Najwyraźniej miał w rodzinie kogoś, kto

walczył z rakiem piersi, a wstążka na jego plecach tylko potwierdza jego wsparcie.

Dla mnie to jest prawdziwe piękno.

Sięgam po aparat, zdejmuję klapę i robię kilka ujęć jego od tyłu. Z każdym

kolenym ruchem, jaki wykonuje, zdjęcia wydają się być dla mnie bardziej

zachwycające. Ludzkie ciało jest czymś niesamowitym, a jego jest dziełem sztuki.

Kontunuuję robienie zdjęć, dopóki zamiera i chwyta worek. Wtedy zauważam

ogromne lustro na ścianie przed nim. Teraz on patrzy na mnie.

Chcąc uchwycić jego twarz, robię kilka ujęć kiedy się odwraca. Wyraz jego

twarzy jest jednocześnie intensywny i seksowny. Zaciska szczękę i bierze kilka

kroków, zatrzymując się kawałek przede mną. Jego zimne oczy wwiercają się w

moje, a pod spływa z jego powiek i w dół jego silnych rys twarzy.

- Myślałem, że powiedziałem ci, żebyś została na górze. Cholera, Lyric. - Jego

głos jest niski i szorstki, kiedy walczy, by złapać oddech.

Przełykam, kiedy chwyta mój aparat, ściąga go z mojej szyi i kładzie go na

swojej komodzie. Moje zdradliwe oczy wędrują w dół jego twardej klatki piersiowej

oraz mięśniach brzucha, lądując dokładnie na jego mięśniach w kształcie V, które

znikają w jego spodniach. Wąski, wilotny pasek brązowych włosów sprawia, że

prawie się ślinię, myśląc o tym, do czego prowadzą.

- Wychodzę – Wypalam, niepewna jak się zachowywać, kiedy moje

zdecydowanie rozpadło się. - Przyszłam, by ci o tym powiedzieć. Teraz daj mi mój

aparat, żebym mogła iść.

Podchodzi do mnie, aż jestem przyciśnięta do ściany, otoczona jego

ramionami. Bierze głęboki wdech i pochyla się tak, że jego usta są centymetry nad

moimi. Nasze ciała się nie dotykają, jednak moje ciało reaguje tak, jakbyśmy się

dotykali. Mój oddech przyspiesza. Czuję jego miętowy oddech połączony z ciężkim

alkoholem, który ociera się o moje wargi.

str.49

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

- Lubisz robić mi zdjęcia, Lyric? - Delikatnie przysuwa swoje ciało, ale wciąż

mnie nie dotyka. Nazwij mnie szaloną, ale moje ciało krzyczy o niego w tym

momencie. - Mogę obnażyć teraz całe moje ciało i pozwolić ci zrobić tyle zdjęć, ile

chcesz, tak długo, jak obiecasz mi zatrzymać na sobie moją kurtkę. Czy to jest to,

czego chcesz? Co, Lyric? Ponieważ to jest wszystko, co mogę dla ciebie zrobić.

Walczę, by złapać oddech, zanim kładę dłonie na jego spoconej piersi i

odpycham go. Nawet mnie nie dotknął, a ja jestem tak nakręcona, że nie mogę

poradzić na wilgoć zbierającą się między moimi nogami. Sama myśl o jego

spoconym, nagim ciele jest niesamowicie gorąca. On proponujący mi pokazanie

tego... Nie mogę nawet iść w tym kierunku. Po prostu muszę stąd wyjść.

- Tylko dlatego, że lubię robić tobie zdjęcia, nie oznacza, że chcę widzieć cię

nago. To oznacza... nieważne. Nie muszę nic ci wyjaśniać. Wychodzę.

Wymijam go i sięgam po mój aparat, nakładając osłonę.

- Pozwól, że odprowadzę cię do domu i upewnię się, że nie ma tam Rydera.

Wbiega przede mną po schodach, a ja szybko za nim podążam. Nie

przywykłam do posiadania jakiegokolwiek mężczyzny próbującego mnie ochronić.

Daje mi to dawne uczucie ciepła, jednak sprawia, że czuję się słaba. Zawsze jestem

dumna z własnej siły, która jest wystarczająca, by o siebie zadbać. Nie rozumiem,

dlaczego pragnie mnie chronić.

W końcu go doganiam i widzę, że stoi na zewnątrz przy drzwiach od swojego

garażu, opierając się o ramę. Nawet się nie odwraca, kiedy mówi. - Wygląda na to, że

nie potrzebujesz bym odprowadził cię do domu – Mierzy mnie wzrokiem,

zatrzymując się na sekundę na moich piersiach, zanim odwraca się i przebiega dłonią

przez włosy. - Zatrzymaj kurtkę. Później ją odbiorę.

A potem tak po prostu – odchodzi.

Spoglądam w dół, na moje piersi i widzę, że moje sutki są znowu twarde, a

piercing naciska na cisny materiał.

- Świetnie!

Jestem prawie pewna, kiedy to się stało.

str.50

background image

Tłumaczenie nieoficjalne: Kaasiaax3

Memphis nago... Nawet nie bierz tego pod uwagę.

Przechodzę obok zszokowanych Bailey i Landena, zamykając się w moim

pokoju.

Wyrzuć to jak najdalej ze swojej głowy, Lyric. Jestem pewna, że łatwiej

powiedzieć, niż zrobić...

str.51


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Get on the floor
The Moving Picture Boys on the Coast by Victor Appleton
Victor Junior 68 On The Beach
On the trade off between speed and resiliency of Flash worms and similar malcodes
Sisson Google Secrets How to Get a Top 10 Ranking On the Most Important Search Engine in the World
The Service You Get On The Tube
Appleton, Victor II Tom Swift Jr 009 Tom Swift on the Phantom Satellite Jim Lawrence UC
26 on the Victorian Age
20090424 Trying to Get Off the Phone 2
#0471 – Trying to Get Off the Phone
(IV)A Preliminary Report on the Use of the McKenzie Protocol versus Williams Protocol in the Treatme
Parzuchowski, Purek ON THE DYNAMIC
Enochian Sermon on the Sacraments
GoTell it on the mountain
Interruption of the blood supply of femoral head an experimental study on the pathogenesis of Legg C
CAN on the AVR
Ogden T A new reading on the origins of object relations (2002)
On the Actuarial Gaze From Abu Grahib to 9 11
91 1301 1315 Stahl Eisen Werkstoffblatt (SEW) 220 Supplementary Information on the Most

więcej podobnych podstron