DOWCIPY O STUDENTACH
- Co powinien wiedzieć student?
- Wszystko!
- Co powinien wiedzieć asystent?
- Prawie to wszystko, co student.
- A adiunkt?
- W jakiej książce jest to, co powinien wiedzieć student.
- Docent?
- Gdzie jest ta książka.
- A co powinien wiedzieć profesor?
- Gdzie jest docent...
Na egzaminie na uczelnie o profilu informatycznym pytają się nowego kandydata, jakie zna
komendy jakiegoś języka programowania.
- Góra, dół, lewo, prawo i fajer....
Student zdaje egzamin. Profesor chce odesłać go na inny termin z pałą. Delikwent prosi o
ostatnią szanse:
- Jeśli przejdę po ścianie i suficie, dostanę trójkę?
Profesor z niedowierzaniem zgadza się. Student przechodzi po ścianie i suficie. Słowo się
rzekło, już chce wpisywać 3 ale student dalej marudzi:
- Jeśli zacznę fruwać po pokoju, dostanę 4?
Profesor z zaciekawieniem zgadza się. Student zaczyna fruwać po pokoju. Profesor już chce
wpisywać 4 ale student wciąż nie daje mu spokoju:
- Jeśli nasikam na pana, a pan pozostanie suchy, dostanę 5?
Profesor z jeszcze większym zaciekawieniem zgadza się. Student staje na biurku i sika na
profesora. Ten krzyczy cały mokry:
- Panie, co pan???!!!
- Dobra, niech będzie 4.
Uniwersytet Warszawski, wydział biologii, egzamin z botaniki. Student siedzi już prawie
godzinę i idzie mu coraz gorzej. Profesor postanowił mu dać ostatnią szanse:
- No więc zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan trójkę, jak nie to pan
oblał. No więc niech pan mi powie ile jest liści na tym drzewie? - powiedział prof. wskazując
za okno.
Student myśli... patrzy na drzewo... znowu myśli, wreszcie mówi:
- Pięć tysięcy osiemset czterdzieści dwa!
- A skąd pan to wie!? - pyta profesor.
- Aaaaa, to już jest drugie pytanie...
Po roku studiów przyjeżdża do domu studentka i od progu woła:
- Mamo, mam chłopaka!
- Świetnie córeczko, a gdzie studiuje?
- Ależ mamo, on ma dopiero dwa miesiące!
Na egzaminie z chemii profesor pyta studenta:
- Może opisze mi pan rtęć?
- Rtęć ogrzewana do wysokich temperatur rozkłada się. Z Hg powstaje atomowy wodór H,
który jako bardzo lekki unosi się do wyższych partii atmosfery...
- A co w takim razie pozostaje?
- A... a pozostaje „g” i „g” to jest... Eeee... Wiem! Stała grawitacji i wynosi ona około 9.8...
Na medycynie odbywały się ćwiczenia z mikroskopem. Studenci mieli obserwować próbki
własnej śliny. Dowcipnisie podmienili jakiejś dziewczynie ślinę na próbkę spermy. Panienka ,
gdy spojrzała przez mikroskop zgłupiała i zawołała profesora. Profesor przyłożył oko do
mikroskopu i zapytał:
- Czy myła pani dzisiaj zęby?
Profesor biologii mówi do studentów:
- Zaraz pokażę państwu żabę. Bedzie ona tematem dzisiejszego wykładu.
Zaczyna szukać w teczce. Po chwili wyciąga z niej bułkę z kiełbasą.
- A wydawało mi się - mówi zdziwiony - ze śniadanie już jadłem...
Podczas zajęć laboratoryjnych studentka pyta pana profesora:
- Panie profesorze, a dlaczego transformator buczy?
- Pan profesor po zastanowieniu odpowiada:
- Jakby pani miała 50 okresów na sekundę, to też by pani buczała.
W przepełnionym tramwaju siedzi blady, siny, wymęczony student. Pod oczami sine cienie,
przez lewą rękę przewieszony płaszcz.
Wsiada staruszka. Student ustępuje jej miejsca i łapie się uchwytu. Staruszka siada, ale
zaniepokojona przygląda się studentowi:
- Przepraszam, młody człowieku! To bardzo ładnie, że zrobił mi pan miejsce, ale pan tak
blado wygląda. Może pan chory? Może... Niech lepiej pan siada. Nie jest panu słabo?
- Ależ nie, nie! Niech pani siedzi. Ja tylko, widzi pani, jadę na egzamin, a całą noc się
uczyłem, bo mam średnią 4,6 i chcę ją utrzymać.
- No to może da mi pan chociaż ten płaszcz do potrzymania?
- A, nie! Nie mogę! Zresztą to nie jest płaszcz. To kolega. On ma średnią 5.0.
Rozmawiają dwie studentki:
- Którego wolisz: Pawła, czy Karola?
- A który przyszedł?
Na jednej z uczelni student podchodził do egzaminu w sesji zerowej. Bardzo mu zależało na
wcześniejszym terminie, ale nie przygotował się jak należy. Profesor, zdegustowany stanem
wiedzy młodego człowieka, otworzył drzwi i zwrócił się do oczekujących na egzamin:
- Przynieście siano dla osła.
- A dla mnie herbaty! - dodał egzaminowany.
W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna (upal). Profesor stwiedzil:
- „Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wyfruną” (właśnie złapał kilku na ściąganiu).
Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:
- „Oo.!?, pan Profesor też drzwiami?”
- Gdybyśmy przed baranem postawili wiadra: z wodą i z alkoholem, to, czego się napije
baran? - pyta prelegent usiłujący rożnymi przykładami przekonać słuchaczy, że picie alkoholu
jest szkodliwe.
- Wody! - odkrzykują słuchacze.
- Tak! A dlaczego?!
- Bo baran!
Na egzaminie na akademii rolniczej, zdaje jakiś Arab.
- Proszę mi podać skład kiszonki - zadano mu pytanie
Na to Arab zrobił wielkie oczy, szczęką uderzył ze zdziwienia w stół, chwycił się za kieszeń
przy koszuli i zapytał:
- KISZONKI??????
Kolokwium z fizyki. W grupie było dwóch czarnych studentów, słabo znających polski.
Prowadzący dyktuje zadanie:
- Walec owinięty nitką stacza się bez tarcia po desce nachylonej.. itd.. itd...
A na koniec pyta:
- Są jakieś pytania?
(aby być szczerym to trzeba przyznać, że zadanie nie było proste)
Na to nasz kolega pyta:
- A co to jest deska??????
Gdzie kojarzą się dobrane pary?
- W akademiku! Przed pierwszym każdego miesiąca studentka jest goła, student ma długi.
Profesor uwielbiający zagadki pyta się studentki w czasie egzaminu:
- Proszę powiedzieć, jaka jest różnica pomiędzy studentem uniwersytetu, studentem
politechniki, a tramwajem?
- Pomiędzy studentami, to nie ma żadnej różnicy, a pod tramwajem, to jeszcze nie leżałam.
Studentom biologii na egzaminie pokazują szkielety kobiety i mężczyzny.
- Co to jest?
- Szkielety
- Ale dokładniej?
- Szkielety ludzi
- Dokładniej
- Eeeee...
- A czego was uczyli przez te pięć lat?
- Nie może być! - Marks i Engels?!!
Dzwoni jegomość do akademika:
- Czy można z Maryśką?
- Z nimi wszystkimi można…
Profesor przerywa wykład i zwraca się do studentów siedzących w ostatnim rzędzie:
- Kategorycznie zabraniam rozwiązywania krzyżówek podczas moich wykładów!!
Na to ktoś z sali:
- Czy na tle rebusów ma pan podobne kompleksy?
W auli wykładowej siedzi dwóch studentów. Nie daleko siadła ekstra panienka. Jeden z nich
postanowił ją poderwać. Napisał na kartce : „Masz ładną nogę” i rzucił do niej. Panienka się
uśmiechnęła i odpisała : „Drugą też mam ładną”. Koleś zaraz napisał „To może się umówimy
między pierwszą, a drugą?”. Rzucił i w trzy minuty później wyszedł z panienką z auli.
Student, który został też upatrzył sobie niezłą studentkę i dawaj ten sam numer:
„Ładną masz nogę.”
„Drugą też mam ładną.”
„To może się umówimy między trzecią, a czwartą.”
Panienka się oburzyła, coś napisała, rzuciła i wyszła.
Student czyta: „Między trzecią, a czwartą to ty się umów z krową!”.
Na egzaminie z logiki profesor słucha studenta i słucha. W końcu, po jakiejś chwili kładzie się
na podłodze.
- Wie pan, co ja robię ? - pyta studenta.
- Nie.
- Zniżam się do pańskiego poziomu.
Na egzamin z logiki studentka przyszła bardzo wydekoltowana i w mini (podobno miała
dziewczyna warunki). Myślała, ze pójdzie jej jak z płatka. Weszła do sali, profesor zadał jej
kolejno trzy pytania, na które nie znała oczywiście odpowiedzi. Wdzięczyła się za to strasznie,
więc w końcu zdenerwowany profesor wpisał jej dwóje i wywalił za drzwi.
Na korytarzu kumple od razu pytają jak poszło. Ona na to:
- Ten alfons wpisał mi dwóje!!!
Profesor usłyszał to przez uchylone drzwi, wybiegł na korytarz i poprosił ją o indeks.
Przepisał ocenę na trzy i powiedział:
- Może i ja jestem alfons, ale o swoje dziwki dbam.
Studentka zdawała egzamin na AM w Poznaniu z układu kostnego. Pan podał jej miednicę i
poprosił o zidentyfikowanie płci dawnego właściciela. Po namyśle dziewczyna mówi:
- To był mężczyzna.
- A dlaczego Pani tak uważa?
- Bo tutaj był kiedyś członek.
- Oj był, i to wiele razy.
Kawał dla studentów zdających sesje:
Wchodzi student na egzamin do profesora. Otwiera walizkę, wyciąga trzy flaszki wódki,
stawia na stole. Wyciąga indeks i mówi:
- Proszę TRZY pokwitować.
A profesor na to:
- Dwie biorę.
Na egzaminie zaliczeniowym na biologii zdają student i studentka. Pytanie:
- Jaki narząd u człowieka może powiększyć swoją średnicę dwukrotnie?
Student:
- Źrenica
Studentka:
- Penis
Profesor:
- Panu gratuluję zdanego egzaminu, a pani wspaniałego chłopaka.
Studenci wybrali się na egzamin. Czekają pod drzwiami sali, nudziło im się więc zaczęli się
bawić indeksami. Tak jak to się kiedyś grało monetami w podstawówce - czyj indeks
zatrzyma się bliżej ściany. Tylko, że jednemu to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę
trafił indeksem pod drzwi i do sali, w której siedział egzaminator. Przeraził się okrutnie, ale za
chwilę indeks wyleciał z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4.0 Ucieszył się,
no więc koledzy postanowili wrzucać dalej. Kolejny dostał 3.5, następny 3.0. W tym
momencie zaczęli się zastanawiać... Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna (2.5 nie
wchodziło w grę). Wreszcie jeden postanowił zaryzykować. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle
otwierają się drzwi, staje w nich egzaminator:
- Piątka za odwagę!
Student poszedł do profesora i zdaje, ale nic nie umiał i profesor nie wiedział jaką ocenę mu
wpisać, bo niższej już nie było. Wpisał więc temu studentowi do indeksu „Osioł”, student
patrzy do indeksu i mówi:
- No dobrze panie profesorze, podpis już jest, a gdzie ocena?
Na egzaminie końcowym z anatomii w akademii medycznej profesor zadaje studentce
wydziału lekarskiego pytanie:
- Jaki narząd, proszę pani, jest u człowieka symbolem miłości?
- U mężczyzny, czy u kobiety? - usiłuję zyskać na czasie studentka.
- Mój Boże! - wzdycha profesor i w zadumie kiwa sędziwą głową. - Za moich czasów było to
po prostu serce.
Dzień przed egzaminem kilkoro studentów dało sobie nieźle w „gardło”. Następnego dnia, na
sale egzaminacyjną wchodzi dwóch studentów, ledwie się na nogach trzymają, i bełkotliwym
(z przepicia) głosem się pytają:
- Panie profesorze, czy będzie pan egzaminował pijanego?
Na to profesor:
- Nie, nie mogę.
- Ale panie profesorze, bardzo pana prosimy...
- No dobrze - zgodził się w końcu profesor.
Na to studenci odwrócili się do drzwi i krzyczą:
- Chłopaki, jest ok. profesor się zgodził, wnieście Zbyszka.
Ostatni egzamin poprawkowy miało do zdania dwoje studentów, On i Ona. Profesor, u
którego zdawali egzamin chciał ich po prostu spławić, zadał więc im bardzo proste pytanie:
- Z jakiej tkanki jest zbudowany członek męski?
Ale aby się dobrze zastanowili dał im 15 minut czasu, na odpowiedź.
Po upływie tego czasu pyta się:
- Więc jak? Co mi pani powie?
Studentka mówi:
- Sądzę, że z tkanki kostnej.
Profesor:
- A pan, co mi powie?
Student:
- Ja sądzę, że z tkanki mięśniowej.
Profesor:
-hm mmmmm no tak pan zdał, a pani się tylko zdawało!
Egzamin z zoologii:
- Co to za ptak? - pyta studenta profesor wskazując na klatkę, która jest przykryta tak, że
widać tylko nogi ptaka.
- Nie wiem - mówi student.
- Jak się pan nazywa? - pyta profesor.
Student podciąga nogawki.
- Niech pan profesor sam zgadnie.
Autentyk:
Objaśnienie: Inglot - wykładowca z probabilistyki z Polibudy Wrocławskiej.
----
Inglot męczy na egzaminie studenta z prawdopodobieństwa. Student nie kumaty, więc Inglot
chce się zlitować nad studentem i pyta się:
- Jakie jest prawdopodobieństwo wyrzucenia 6 w kostce do gry?
Student: - 1.
Inglot: - Ale niech Pan się zastanowi. Przecież kostka ma 6 ścian.
Student: - 1.
Ingot ( wnerwiony podając kostkę do gry): Masz pan. Rzucaj!
Student wyrzuca 6.
Inglot ( zdumiony ): - Niech Pan jeszcze raz rzuca!
Student wyrzuca 6.
Inglot: - Poproszę indeks! ( i wpisał mu TRÓJĘ! ).
Student zdaje egzamin u I., lecz odpowiedzi studenta są poniżej krytyki. W końcu Inglot,
dosyć wściekły, mówi:
- Dam panu 3, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
- Trzydzieści.
Inglot:
- Nieprawda.
Po czym wyjął jedną żarówkę z szuflady biurka.
Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie Inglota o
ilość żarówek odpowiedział, że 31. Na co Inglot z uśmiechem: - Nieprawda. Nie mam żarówki
w szufladzie.
- Ale ja mam - odparł student wyciągając żarówkę z marynarki.
I dostał tróję.
Egzamin z medycyny z rozpoznawania narządów. Na stole przed egzaminatorami skrzynka z
otworem na rękę. W niej narządy do rozpoznawania. Wchodzi pierwszy student, wkłada rękę,
rozpoznaje nerkę, wyjmuje ją, dostaje 5, wychodzi. Wchodzi drugi, grzebie, grzebie, w końcu
rozpoznaje serce, wyjmuje, dostaje 5, wychodzi. Wchodzi trzeci, grzebie, grzebie, nie może
nic rozpoznać, w końcu mówi:
- Kiełbasa!
- Panie, jaka kiełbasa, czyś pan zwariował?!
- No przecież mówię, że kiełbasa.
- Proszę wyjąć.
Student wyjmuje ze skrzynki kiełbasę. Zakłopotani egzaminatorzy postanawiają dać mu w
końcu 5, student wychodzi, po czym jeden egzaminator mówi do drugiego:
- Panie docencie, czym myśmy wczoraj tą wódkę zagryzali?!
Na egzaminie z informatyki profesor z widocznym niesmakiem słucha niedorzecznych
odpowiedzi studenta. W pewnym momencie zwraca się do swego psa leżącego pod biurkiem:
- Azor! Wyjdź, bo zgłupiejesz!
Dwie panienki lekkich obyczajów starają się o pracę w domu publicznym. Właścicielka
urządziła egzamin wstępny. Po chwili jedna wychodzi z sali egzaminacyjnej.
- No i jak ci poszło?
- Oblałam z ustnego.
Gość poszedł na egzamin, niewiele powiedział, dostał 2.
Wychodzi z kumplem do ubikacji i tam zaczyna wyzywać:
- A ten ku*** pie****, a ten popie***** jak on mnie mógł tak upier**lic... Nagle otwierają
się drzwi kabiny, wychodzi z nich profesor:
- A bo żeś chu** nic nie umiał!
Pan Buszek (woźny w domu studenckim „Żaczek” w Krakowie) mawiał, co następuje:
---
Studentki zgłosiły zepsute umywalki. Pan Buszek przez radiowęzeł:
- Panie, które mają zatkane, niech zejdą na dół. Ten facet już czeka.
Jego żona zajmowała się zmienianiem pościeli:
- Moja żona Eulalia (autentyk!), niejednokrotnie dziewica, nie będzie zmieniać pościeli, bo się
studenci analizują i ona się wstydzi.
Student filologii polskiej zaprosił koleżankę z roku do swego pokoju w akademiku.
- Czytałaś Kanta?
- Tak.
- A Joyce'a?
- Tak?
- No to kładź się!
Pewien profesor mówi do studentów:
- Proszę zadawać pytania. Nie ma głupich pytań, sa tylko głupie odpowiedzi.
Na to jeden ze studentów:
- Co się stanie, jeśli stanę obiema nogami na szynach tramwajowych, a rękoma chwycę się
przewodu trakcji. Czy pojadę jak tramwaj?
Na sali wykładowej:
Wykładowca pisze na tablicy, w pewnej chwili zabrakło miejsca. Łapie więc gąbkę i ściera,
ale niestety zaczął ścierać to, co przed chwilą napisał. Jeden ze studentów, który nie zdążył
tego przepisać nie wytrzymał i na całą salę: O kur...!! Wykładowca popatrzył się na niego
dzikim wzrokiem i.... napisał jeszcze raz to, co starł.
Przed restauracją, opodal bramy uniwersytetu, stoją dwie prostytutki i czekają na klientów. Z
bramy uniwersytetu wychodzi studentka i wyciagawszy papierosa, pyta:
- Koleżanki, czy macie ognia?
Panienki bez słów przypaliły jej papierosa, po czym komentują:
- Słyszałaś?!
- No! Raz przespała się z jakimś studencikiem i już „koleżanka”!
Pewien profesor oblewał zawsze tych, co nie chodzili na wykłady.
Wchodzi jeden student, profesor mówi, że go nie widział na wykładach i stawia mu pałę, ale
sprytny student powiedział, że na wykłady chodził, tyle że zawsze siedział za filarem. Dostał
3. Kilku następnych studentów powiedziało to samo, dostając 3. W końcu jednak profesor się
zdenerwował i na drzwiach wywiesił:
„Wszystkie filary są już zajęte”.
- Czym różni się dętka od studentki?
-...
- Dętkę dmucha się raz...
Poza tym studentka pęka za pierwszym razem, a dętka za ostatnim...
W akademiku w pokoju studenckim trwa impreza. Biesiadnicy raz po raz wznoszą toast:
- Za Edka, żeby zdał!
W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi Edek.
- I co Edek, zdałeś?
- Zdałem, tylko jednej nie przyjęli, bo miała obitą główkę.
Jakie sa różnice pomiędzy studentem, żołnierzem i filozofem, jeśli chodzi o seks?
student - ma czym, ma z kim, nie ma gdzie...
żołnierz - ma czym, ma gdzie, nie ma z kim...
filozof - ma czym, ma gdzie, ma z kim, tylko po co?
Studentka, bliska płaczu, po oblanym egzaminie:
- Panie profesorze ja naprawdę nie zasłużyłam na pałę.
- Oczywiście, że nie, ale to jest najniższy stopień, jaki przewiduje regulamin.
Studentom warszawskich uczelni polecono nauczyć się na pamięć książki telefonicznej, a
potem zbano ich reakcje na to polecenie, i tak:
Studenci uniwerku zapytali: "Po jaka cholerę?"
Studenci politechniki zaczęli robi ściągi, a studenci Akademii Medycznej zapytali tylko, na
kiedy.
Znani z głupich żartów studenci spotkali na drodze chłopa, który prowadził na targ wieprzka.
- To wasz synek? - zażartował jeden że studentów.
- Nie - odpowiada chłop. - To jeden z tych studentów, co się w wielkiej szkole uczą. Dali mi
go na wychowanie.
Spotkali się Inteligent z AWF-u i Fizyczny z politechniki. Mieli w ramach współzawodnictwa
przejść przez mur (na wprost). Fizyczny z politechniki sierpowym przyłożył w mur i nic, mur
stoi. Inteligent z AWF-u podszedł i uderzeniem z główki rozwalił mur i mówi do drugiego:
- Trzeba mieć tu! (pokazując na głowę), a nie tu! (uderzając się w biceps).
Student z biednego afrykańskiego państwa przychodzi do hydraulika:
- Prose pan. Sedes mi zle pracowac. Woda sybko leciec i nie sdasyc się umyc.