background image

James Julia

Toskańska przygoda

ROZDZIAŁ PIERWSZY
 Co znaczy: nie podpiszesz? Rafael di Viscenti spiorunował spojrzeniem kobiete lezaca w jego 
własnym łozku. Amanda Bonham, błekitnooka blondynka o ponetnych kształtach, uniosła się z 
poscieli.  Intercyza... To obrzydliwe  mrukneła i Rafael zacisnał usta.  Zgodziłas się na wszystkie 
warunki. Twoj prawnik nie miał zadnych zastrzezen. Dlaczego teraz raptem się wycofujesz?  Raf, 
kochanie, po co nam intercyza? Zle ci że  mna?  Znizyła głos i usmiechneła się uwodzicielsko.  
Zrobie wszystko, zeby co noc było ci dobrze.  Odrzuciła przescieradło kryjace interesujace kształty. 
 Nawet teraz... Rafael niecierpliwie machnał reka. Wdzieki Amandy nie robiły na nim wrazenia, 
zdażył się już nimi nacieszyc: co za dużo, to niezdrowo.  Nie mam czasu na zabawy. Podpisz 
dokumenty, jak się umawialismy.  W złosci mowił z silnym włoskim akcentem. 
Zbłekitnychoczupieknejpanizniknałuwodzicielski
błysk, w jej spojrzeniu pojawiło się cos twardego, nieustepliwego.  Nie  oznajmiła, podciagajac 
gwałtownie kołdre pod brode.  Jeśli chcesz się że mna ożenić, ożeń się bez podpisywania intercyzy. 
Zacisneła usta, a Rafael zaklał pod nosem: soczyscie, po włosku, słowami, ktorych nie używa się w 
towarzystwie. Po co mu to zamieszanie? Wpił spojrzenie w niedoszła panne młoda.  Amanda, cara  
zaczał, silac się na cierpliwosc.  Tłumaczyłem ci już, to rodzaj tymczasowej umowy. Wiedziałas 
przecież, na co się godzisz. Nie oszukiwałem cie. Od poczatku mowiłem jasno, jaki to układ. Slub, 
a po poł roku bezbolesny, szybki rozwod. Nie za  darmo. W zamian za przysługe otrzymałabys 
całkiem pokazna sume. Krotka małzenska wizyta we Włoszech, przekazanie pieniedzy na twoje 
konto i to wszystko. Capisce?  Owszem, capisce!  W głosie Amandy zabrzmiała twarda nuta.  Teraz 
ty postaraj się zrozumiec mnie. Podpisze intercyze, ale za dwukrotnie wyzsza sume. Rafael 
zesztywniał. A wiec o to chodziło. Po prostu chciała podbic cene usługi. Powinien był to 
przewidziec. Amanda Bonham nie była zbyt rozgarnieta, ale gdy szło o pieniadze, wykazywała 
niezwykły spryt. O nie, nikt nie bedzie nim manipulował, ani ta pazerna panienka, ani jego 
perdittione tatus. Nikt.
Twarz Rafaela steżała w kamienna maske.  Trudno  stwierdził krotko. Ci, co robili z nim interesy, 
znali ten ton głosu: oznaczał definitywny koniec targow oraz negocjacji. Teraz można się było tylko 
wycofac albo ugiac wobec warunkow Rafaela di Viscenti. Amanda tego nie wiedziała. Błekitne 
oczy rozbłysły złym blaskiem.  Nie masz wyboru  zauważyła jadowicie.  Musisz się szybko ożeńic. 
Prosze bardzo, ale za podwojna stawke. Rafael wzruszył ramionami.  Twoja decyzja. Wezwe ci 
taksowke. Siegnał po telefon komorkowy leżący na małym stoliku pod sciana. Amanda podniosła 
się z łozka.  Zaczekaj chwile... Rafael już wystukał numer, jakby jej nie słyszał.  Skonczylismy  
rzucił krotko.  Ubieraj się. Reka Amandy zacisneła się na jego ramieniu.  Nie możesz się wycofac. 
Potrzebujesz mnie. Odsunał ja niczym natretna muche.  Mylisz się.  Twardy, nieustepliwy ton.  
Joe? Wezwij taksowke. Na teraz. Spojrzał na dziewczyne stojaca nago na srodku sypialni, po czym 
wsunał telefon do kieszeni.  Wez prysznic, ochłoniesz. Tylko pospiesz się. Taksowka bedzie za 
dziesiec minut.  Ruszył do drzwi.  A co z twojaupragnionazona?  sykneła Amanda, ale Rafael nawet 
się nie odwrocił.
 ożeńie się z pierwsza dziewczyna, która zobacze  rzucił jeszcze i wyszedł. Magda wciagneła 
gumowe rekawiczki i zabrała się do sprzatania wyłozonej marmurem łazienki. Była niewyspana, 
zmeczona: Benji dwa razy budził się w nocy, ciagle robił jej takie niespodzianki, ale przynajmniej 
teraz spał, nadrabiajac zarwana noc. Nachmurzyła się. Nie podoła dłuzej tej pracy, nie utrzyma jej 
po prostu. Dopoki Benji był młodszy, mogła zabierac go że soba. Leżał sobie w nosidełku, a ona 
sprzatała luksusowe apartamenty, ale teraz zaczynał chodzic i coraz trudniej było go spacyfikowac. 
Wkraczał w okres odkrywania swiata, a w cudzych mieszkaniach, gdzie kazdy przedmiot był cenny 
i drogi, nie mogła mu na to pozwolic. Odgarneła wierzchem dłoni kosmyk z czoła i westchneła. Co 
można robic, kiedy człowiek musi się opiekowac rocznym dzieckiem? Przecież nie może go 
zostawiac u opiekunki, bo wtedy nie zarobi na zycie. Gdyby miała w miare porzadne mieszkanie, 

background image

mogłaby się zajmowac cudzymi dziecmi i pilnowac swojego, ale jaka matka przyprowadzi dziecko 
do jej wilgotnej, ciemnej nory? Sama starała się, zeby Benji spedzał tam jak najmniej czasu. 
Prowadzała go do parkow, do ogrodkow dla dzieci, wolała nawet isć z nim do supermarketu, niz 
tkwic w swojej klitce. Usmiechneła się. Benji... jej promyczek, jej ukochany synek.
Zrobiłaby dla niego wszystko, absolutnie wszystko. Nie było rzeczy, przed która cofnełaby się, gdy 
szło o jego dobro. Rafael szedł ku schodom prowadzacym na nizszy poziom apartamentu. Był 
wsciekły na Amande: bezczelnie usiłowała wykorzystac sytuacje, i był wsciekły na ojca, że 
postawił go w takiej sytuacji. Dlaczego stary di Viscenti nie mogł po prostu pogodzic się z tym, że 
jego syn nie poslubi szukajacej bogatego meza kuzynki Lucii? Owszem, była atrakcyjna, ale 
prozna, zła i łasa na pieniadze, ale wszystkie te cechy udawało się jej ukrywac skutecznie przed 
Viscentim, ktory trwał w przekonaniu, że kuzyneczka bedzie doskonała partia dla jego krnabrnego 
syna. Kiedy okazało się, że nie pomagaja grozby i prosby, Viscenti uciekł się do szantazu: sprzeda 
firme, kładac kres rodzinnej tradycji. Rafaelowi brzmiały jeszcze w uszach ostatnie słowa ojca:  
Albo się ożenisz, albo nie bedzie Viscenti AG. Nie sprzedam firmy tylko w jednym wypadku...  tu 
starszy pan się zawahał  o ile przed swoimi trzydziestymi urodzinami stawisz mi się tu z zona. 
Wtedy tego samego dnia przepisze firme na ciebie. A jakze, stawi się, myslał Rafael msciwie, tylko 
nie z ta, o ktorej myslał tatus. Skoro ma byc zona, bedzie zona. Amanda nadawała się doskonale: 
coz za kara dla ojca za to, że zmusza go do takiego kroku. Na jej widok di Viscenti pewnie dostałby 
zawału.
Rozrywkowa panienka o włosach dłuzszych niz noszone przez nia sukienki i absolutna pustka w 
głowie. A i jeszcze zdolność do przepuszczania pieniedzy kolejnych kochankow. Ale Amanda 
przedobrzyła i teraz Rafael znalazł się w punkcie wyjscia. Musiał znowu szukac panny młodej, 
która wprawi ojca w szewska pasje i sprawi, że Lucia przestanie się usmiechac z wyzszoscia osoby 
bliskiej swojego celu. Rafael zachmurzył sie: znalezienie odpowiedniej kandydatki w przeciagu 
kilku zaledwie tygodni nie bedzie sprawa łatwa, nawet dla niego. Zszedł szybko po schodach i 
wrosł w ziemie: w holu stało nosidełko, a w nosidełku spało dziecko. Magda skonczyła szorowac 
umywalke. Sprzatanie łazienek u bogatych ludzi było w pewnym sensie przyjemne. Człowieka 
otaczał zewszad luksus, z drugiej strony w bogatych domach tych łazienek było po kilka, kazda 
sypialnia miała własna i zwykle jeszcze na parterze znajdowała się toaleta dla gosci, jak ta, która 
własnie konczyła pucowac. Ciekawe, jak to jest mieszkac w takim luksusowym, dwupoziomowym 
apartamencie, wielkim jak willa, z tarasem ogromnym jak ogrod i wspaniałym widokiem na 
Tamize. Ci bogacze i ich kaprysy, pomyslała. Rzadko ich widywała, własciwie wcale: sprzataczka 
przychodzi, kiedy panstwa nie ma w domu.  A pani co tu robi?  rozległ się za jej plecami 
zagniewany głos.
Magda drgneła wystraszona i płyn do mycia muszli klozetowej wylał się na marmurowa podłoge. 
Jeknawszy, szybko zaczeła scierac błekitna plame gabka.  Mowie do ciebie.  Głos stał się jeszcze 
bardziej zagniewany. Magda odwrociła się, podniosła głowe, zamrugała gwałtownie. W mieszkaniu 
nie powinno byc nikogo, tak powiedział administrator budynku nadzorujacy sprzatanie, tymczasem 
w drzwiach stał mężczyzna, ktory z pewnoscia nie korzystał z wind dla słuzby. Był najwyrazniej 
wsciekły.  Bardzo przepraszam, sir  wykrztusiła w koncu, zdajac sobie sprawe, że brzmi to załosnie 
i słuzalczo, choc to nie jej wina, że ja zastał, gdzie zastac się nie spodziewał.  Powiedziano mi, że 
moge posprzatac. Mężczyzna zacisnał usta.  W holu jest jakies dziecko  stwierdził. Magda, choc 
zbita z tropu i zakłopotana, nie mogła nie zauważyc, że mężczyzna nie był Anglikiem. Miał smagła 
cere i mowił z akcentem. Włoch, Hiszpan?  No?  Mężczyzna czekał na wyjasnienia. Magda 
wreszcie wstała. Nie bedzie przecież rozmawiac z tym człowiekiem na kolanach.  Moj synek.  Tyle 
się domysliłem  sarknał.  Chciałbym wiedziec, co on tu robi?  Bardzo przepraszam  powtorzyła z 
jeszcze wieksza pokora, probujac złagodzic irytacje mężczyzny, i nachyliła się, zeby podniesc 
wiaderko że srodkami
czystosci.  Pojde już, sir. Bardzo mi przykro, że mnie pan tu zastał. Podeszła do drzwi i mężczyzna 
odsunał się, ale i tak musiała się prawie o niego otrzec. Był pachnacy i doskonale ubrany, a ona 
spocona po kilku godzinach pracy. Czuła się fatalnie, brudna, upokorzona. Pochyliła się nad 
Benjim. Na szczescie synek spał spokojnie.  Zaczekaj. Zabrzmiało to jak rozkaz i Magda 

background image

instynktownie się wyprostowała, odwrociła z nosidełkiem w jednej rece, wiadrem w drugiej. 
Mężczyzna przewiercał ja wzrokiem. Poczuła się jak krolik pochwycony przez reflektory. Albo 
raczej jak antylopa, która dojrzała lamparta. Rafael przygladał się dziewczynie: szczupła, 
zaniedbana, mysie włosy, pozbawione wyrazu rysy. W dodatku biła od niej przykra won potu 
zmieszana z intensywnym zapachem srodkow czystosci. Spojrzał na jej dłonie w zołtych 
gumowych rekawiczkach, zmarszczył czoło, przeniosł ponownie wzrok na wystraszona twarz.  Nie 
musisz uciekac jak spłoszony krolik  powiedział już łagodniej, ale wyraz jego twarzy nie zmienił się 
na jote. Dziewczyna rzeczywiscie gotowa była czmychnac w kazdej sekundzie. Zrobił krok w jej 
strone.  Mezatka?  zagadnał i znowu w jego głosie zabrzmiała ostra nuta, chyba dlatego, że w 
głowie zrodziła się szalona mysl.
Dziewczyna spojrzała na niego tak, jakby zadał pytanie w obcym jezyku.  Tak czy nie?  Udzielenie 
odpowiedzi na jego proste pytanie zdawało się przekraczac jej mozliwosci intelektualne. W koncu 
pokreciła głowa z tym samym pustym, bezrozumnym wyrazem twarzy. A wiec nie jest mezatka. 
Tak tez od razu pomyslał, mimo że przyszła z dzieckiem. Nie potrafił okreslac wieku dzieci, ale to 
tutaj wygladało na spore, zbyt duże na nosidełko, prawde powiedziawszy. Tak, dziecko to element, 
ktorego dotad nie brał pod uwage. Bardzo dobry element. Nawet jeśli matka zdaje się kompletnie 
nieodpowiedzialna.  Masz jakiegos przyjaciela? Chłopaka? Zrobiła wielkie oczy i jeszcze 
głupszamine. Ponownie pokreciła głowa. Zmarszczył czoło. Czemu jest taka spłoszona?  Mam dla 
ciebie propozycje  powiedział cierpko, ciagle jeszcze nie mogąc się pogodzic z sytuacja, w ktorej 
postawił go ojciec. Pchnał drzwi do kuchni.  Wejdz  polecił struchlałej dziewczynie. Z jej gardła 
wydobył się ni to pisk, ni to jek i już wyraznie ruszyła ku wyjsciu.  Musze już iść. Bardzo 
przepraszam  wykrztusiła. W tej samej chwili rozległy się kroki i u szczytu schodow staneła 
Amanda w butach na bardzo wysokich obcasach i w bardzo krotkiej spodniczce.
Jedno spojrzenie na scene w holu i na jej twarzy pojawił się jadowity usmiech.  ,,Pierwsza kobieta, 
którazobacze''  powiedziała z triumfem w głosie i udanym włoskim akcentem.  Gratuluje, Rafaelu. 
To się nazywa miec szczescie.  Zebys wiedziała, cara  mruknał.  Ta dziew czyna jest wprost 
idealna. Na twarzy Amandy odmalowała się wsciekłosc pomieszana z absolutnym 
niedowierzaniem.  Kpisz sobie chyba. Zartujesz.  Rafael w odpowiedzi uniosł tylko brew i posłał 
Amandzie chłodny usmiech.  Twoja taksowka na pewno już czeka, cara. Czas na ciebie. Amanda 
przez moment stała bez ruchu, usiłujac opanowac narastajaca wsciekłosc. W koncu zeszła że 
schodow, odsuneła Magde, jakby była rzecza, i otworzyła drzwi.  Prosze zaczekac  pisneła Magda i 
chciała wyjsc razem z Amanda. Dlaczego własciciel mieszkania wypytywał ja o meza, o 
przyjaciela? Nie mogł miec czystych intencji. Roznych opowiesci nasłuchała się od innych 
sprzataczek na temat panow wymuszajacych inne  poza sprzataniem  posługi.  Zostaw mnie, brudna 
kobieto  warkneła Amanda z pogarda, na jaka tylko było ja stac, i wybiegła. Magda probowała biec 
za nia, ale Rafael zatrzasnał jej drzwi przed nosem.  Mowiłem, że mam dla ciebie oferte. Zechcesz
mnie łaskawie wysłuchac?  zapytał z ironia.  możesz odniesc z tego korzysc finansowa. Magda 
posłała mu kolejne struchlałe spojrzenie. Ten człowiek chciał jej uczynic jakas oblesna, niemoralna 
propozycje.  Nie, dziekuje  szepneła.  Ja takich rzeczy nie robie...  Nie wiesz jakiego to rodzaju 
oferta  przerwał jej.  Wszystko jedno. Nie przyjme zadnej. Moja praca to sprzatanie. Tylko tym się 
zajmuje. Mina Rafaela raptownie się zmieniła, jakby wreszcie zrozumiał powody paniki 
dziewczyny.  Zle mnie zrozumiałas  poinformował lodowa tym tonem.  Oferta, która chce ci złozyc, 
nie ma nic wspolnego z seksem. Magda wpatrywała się intensywnie w ten luksusowy okaz płci 
meskiej. Jasne, pomyslała, to oczywiste, że ktos taki jak on nie bedzie składał propozycji 
seksualnych komus takiemu jak ona. Ujrzała się jego oczami, zobaczyła, z jakim lekcewazeniem 
musiał ja traktowac, i poczuła się jak robak. Rafael wyjał jej wiadro z reki.  Wejdz do kuchni  
powiedział.  Wyjasnie ci, o co chodzi. Siedziała sztywna i oniemiała na stołku przy kuchennym 
barze. Benji, o dziwo, w dalszym ciagu spał spokojnie.
 może pan powtorzyc?  wykrztusiła w koncu.  Zapłace sto tysiecy funtow. W zamian za to ty przez 
poł roku bedziesz, najzupełniej legalnie, moja zona. Po tym okresie przeprowadzimy rozwod bez 
orzekania o winie. Zaraz po zawarciu slubu pojedziesz że mna do Włoch... Sprawy formalno-
rodzinne. Po powrocie z Włoch do konca trwania małzenstwa bedziesz mieszkała tutaj, otrzymujac 

background image

pełne utrzymanie. W dniu rozwodu otrzymasz sto tysiecy funtow, ani centa mniej. Rozumiesz? Nie, 
pomyslała, nic nie rozumiem poza tym, że mam do czynienia z wariatem. Na wszelki wypadek nie 
wyartykułowała na głos swojej opinii. Chciała jak najszybciej wyjsc z tego mieszkania. I to nie 
tylko dlatego, że nieznajomy składał szalone oferty, ale przede wszystkim z tego powodu, że był po 
prostu najbardziej atrakcyjnym facetem, jakiego kiedykolwiek zdarzyło się jej widziec. Szczupły, 
przystojny, ale w jego urodzie nie było nic lalkowatego.  Nie wierzysz mi? Pytanie padło znienacka, 
zaskoczyło ja. Otworzyła usta i zaraz je zamkneła, nie wypowiadajac słowa. Na jego twarzy pojawił 
się ironiczny usmieszek, a z Magdastało się cos dziwnego, tak dziwnego, że nie potrafiła tego 
zanalizowac ani nazwac.  Przyznam, to... dziwna oferta, niemniej...  Połozył dłonie na barze i teraz 
ujrzała, jakie sa piekne.  Z pewnych wzgledow musze się bardzo szybko ożeńic. Powinienem 
jeszcze wyjasnic, że nasze mał-
zenstwo bedzie istniało wyłacznie na papierze... Czysto formalny zwiazek. Masz paszport? Magda 
pokreciła głowai na jego twarzy odmalowała się irytacja, po czym machnał reka.  Niewazne. To 
sprawa do załatwienia. Co z ojcem twojego dziecka? Utrzymujesz z nim kontakt? Magda 
zastanawiała się, co odpowiedziec, i znowu nie wykrztusiła słowa.  Tak przypuszczałem  stwierdził 
z bezmierna wzgarda dla jej samotnego macierzynstwa.  Tak nawet lepiej. Nie bedzie nam 
przeszkadzał. Zmierzył ja jeszcze raz uwaznym spojrzeniem, jakby chciał się upewnic w swojej 
decyzji.  Zatem nie widze zadnych przeszkod dla zawarcia umowy. Wydajesz się w pełni 
odpowiednia kandydatka. Magde ogarneła panika. Czynił jakies plany, wciagał jaw szalony wir 
swojego szalonego projektu. Musi to przerwac. Sytuacja z kazdachwilastawała się coraz bardziej 
absurdalna.  Nie  powiedziała.  Z całapewnoscianie jestem odpowiednia kandydatka. Musze już iść. 
Robi się pozno, a ja mam jeszcze inne mieszkania do posprzatania... Nie miała. Apartament tego 
szalonego Włocha był ostatnim na dzisiaj, ale on nie musiał o tym wiedziec. Nieznajomy nie myslał 
jednak rezygnowac.  Jeśli przyjmiesz oferte, już nigdy wiecej nie bedziesz musiała sprzatac 
zadnych mieszkan. Dla osoby w twojej sytuacji, z twoja pozycja, sto tysiecy to
dosc, zeby urzadzic sobie skromne, ale wygodne zycie. W Magdzie zmagały się sprzeczne emocje: 
z jednej strony obrazał ja, mowiac z taka wzgarda o ,,jej pozycji'', jakby należała do jakiegos 
podgatunku ludzi. Z drugiej  cos znacznie silniejszego. Pokusa. Wygodne zycie... Sto tysiecy 
funtow... Czy to mozliwe? Nie była w stanie wyobrazic sobie takiej sumy. Mogłaby wyjechac z 
Londynu, zamieszkac na prowincji, zajac się wreszcie Benjim, poczynic plany na przyszłosc. 
Oczami duszy zobaczyła już mały domek, skromny, ale przyzwoity, w ktorym jej syn wreszcie 
znalazłby prawdziwy dom. Wokoł mili sasiedzi, niewielki ogrodek... Miłe, proste zycie. Ona w 
kuchni piecze ciasto, Benji na trojkołowym rowerku jezdzi po patio, na parapecie wygrzewa się w 
słoncu kot, na sznurze suszy się pranie... Zateskniła za tym obrazem. Rafael widział już, że 
chwyciła przynete. Wreszcie. Nie sadził, że tak trudno bedzie ja zanecic, ale koniec koncow się 
udało. Im dłuzej jednak musiał japrzekonywac, tym wiekszego nabierał przekonania, że nada się 
swietnie do odegrania swojej roli. Ojca trafi chyba apopleksja! Synowa z nieslubnym dzieckiem. 
Sprzataczka, która zajmowała się szorowa-
niem toalet. Kopciuch. Pan di Viscenti dostanie raz na zawsze nauczke, by nie wywierac presji na 
syna... Magda dojrzała błysk triumfu w oczach tego szalenca i zadrzała. Sama musiała byc szalona, 
skoro chocby przez moment rozwazała jego propozycje. Sto tysiecy funtow. Czysty absurd! Ona 
jako zona kogos takiego jak on? Jeszcze wiekszy absurd.  Naprawde musze iść  oznajmiła, wstajac 
że stołka. Musiała przy okazji potracic nosidełko, bo chłopiec nieoczekiwanie się obudził i zapłakał. 
Nachyliła się i pogłaskała synka po policzku.  Wszystko w porzadku, kochanie. Mama jest przy 
tobie. Zaraz idziemy. Rafael przygladał się jej spod zmruzonych powiek.  Sto tysiecy funtow. 
Koniec z szorowaniem toalet. Koniec targania małego że soba do pracy. On tak nie może 
funkcjonowac.  To jakies szalenstwo  rzuciła ostro.  Pan nie jest przy zdrowych zmysłach. Włoch 
usmiechnał się.  Jeśli to dla ciebie jakas pociecha, powiem ci, że mysle podobnie, ale jeśli nie 
ożeńie się w ciagu najblizszych dwoch tygodni, wszystko, na co pracowałem całe zycie, zostanie 
przekreslone. Nie moge do tego dopuscic. Co mu miała powiedziec? Nic. Mogła tylko odwrocic się 
i wyjsc. Nie dosc, że Magde od samego ranka, od chwili kiedy wyszła z mieszkania tego szalenca, 
dreczył

background image

rozsadzajacy czaszke bol głowy, to teraz jeszcze z sasiedniego mieszkania dochodziła dudniaca 
muzyka. Nie mogła zapomniec o zwariowanej ofercie. Sto tysiecy funtow, sto tysiecy funtow...  
słowa te dudniły jej w uszach w rytm muzyki. Albo jak podzwonne, wieszczace jej zycie w nedzy, 
bez zadnych perspektyw, bez nadziei. Czy kiedykolwiek bedzie ja stac na własny kat? Czekac na 
mieszkanie komunalne mogła w nieskonczonosc, tak długie były kolejki chetnych i potrzebujacych, 
a zycie w jednoizbowej klitce, z łazienka na korytarzu, stawało się coraz bardziej nieznosne. Kiedy 
Benji był mniejszy, jeszcze jakos dawało się wytrzymac, ale on rosł i potrzebował prawdziwego 
domu. Nie, nie narzekała. W innym kraju mogłaby w ogole nie miec dachu nad głowa i zdychac 
pod mostem. Tutaj przynajmniej system socjalny, jakkolwiek niedoskonały, dawał jej jakies 
wsparcie. Acz kiedy Benji się urodził, były naciski że strony tego samego systemu, zeby oddała 
małego do adopcji.  Egzystencja samotnej matki jest bardzo trudna, panno Jones  przekonywała 
pani z opieki społecznej.  Nawet jeśli otrzyma pani zapomoge. Bez dziecka bedzie pani miała 
wieksze szanse na ułożeńie sobie zycia. ,,Nie oddam go''  oswiadczyła wtedy z moca. Sama kiedys 
była zawada. Tak wielka, że kobieta, która ja urodziła, zostawiła po prostu corke w smietniku.
Nikt, nikt nie zdoła jej odebrac Benjiego. Zza sciany dochodziła ogłuszajaca muzyka, ale nikt z 
sasiadow nie probował protestowac. Facet, ktory puszczał swoj radiomagnetofon na cały regulator, 
był cpunem, wszyscy o tym wiedzieli, i potrafił zareagowac agresja na najdrobniejsza uwage. W 
koncu odtwarzacz milkł, choc czasem dopiero nad ranem. Nic dziwnego, że Benji budził się w nocy 
po kilka razy. Teraz, mimo że była już dziesiata, tez nie spał i Magda nawet nie probowała go 
usypiac. Siedział obok niej na zapadnietym łozku i bawił się plastykowymi klockami, wrzucajac je 
do pojemnika przez odpowiadajace poszczegolnym kształtom otwory. Zmyslna zabawka, która 
kupiła w sklepie jednej z organizacji charytatywnych. Wszystkie zabawki i ciuszki wynajdywała 
dla Benjiego w takich własnie sklepach. Nie gdzie indziej zaopatrywała się w ubrania dla siebie. 
Obserwowała synka i cały czas wracała w myslach do dziwnego porannego spotkania. Czy to 
zdarzyło się naprawde? Czy naprawde zabojczy włoski milioner zaproponował połroczne 
małzenstwo oraz sto tysiecy w charakterze zapłaty za usługe? Oferta była tak chora, tak szalona, że 
trudno było uwierzyc w jej realnosc. Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi i Benji, 
zaciekawiony, podniosł głowke znad klockow. Pukanie rozległo się ponownie.  Panno Jones? 
Stłumiony głos, ledwie słyszalny przez ogłuszajace
dzwieki muzyki. Gospodarz domu? Czasami tu zagladał, zeby sprawdzic stan swojej 
nieruchomosci. Powoli podeszła do drzwi i uchyliła je ostroznie, nie otwierajac z łancucha.  Tak?  
To ja, Rafael di Viscenti  przedstawił się gosc.  Rozmawialismy dzisiaj rano. Moge wejsc?
ROZDZIAŁ DRUGI
Była tak zdumiona, że otworzyła machinalnie. Rafaela na jej widok ogarneły watpliwosci. Czyzby 
naprawde zaproponował małzenstwo temu... Jak to się mowi po angielsku? Popychadłu? W 
rozciagnietej, workowatej bluzie bawełnianej, w znoszonych spodniach. Tłuste, pozbawione koloru 
włosy zwiazane w kucyk, ziemista twarz, cienie pod oczami. Najbardziej odpychajaca kobieta, jaka 
w zyciu zdarzyło mu się widziec. I dlatego doskonała. Przeciwienstwo Amandy, pierwszej 
kandydatki. Dlaczego nie? Zamiast seksownej, wyzywajacej idiotki przedstawi tatusiowi tego 
kopciucha obarczonego nieslubnym dzieckiem. Rownie dobre rozwiazanie, jeśli nie lepsze. Poza 
tym, pomyslał nagle, ogarniajac spojrzeniem nore, w ktorej mieszkała, i spogladajac na malca o 
czekoladowych oczach, ona zrobi z tych stu tysiecy znacznie lepszy uzytek niz Amanda.  Co... co 
pan tu robi? Jak mnie... jak mnie pan znalazł?  jakała się, kompletnie zaszokowana. Rafael wszedł, 
zamknał drzwi za sobai dziewczyna odruchowo staneła miedzy nim a dzieckiem.
Czy ona mysli, że zrobiłby krzywde jej małemu?  Tylko bez paniki  powiedział sucho.  
Administrator mojego domu dał mi twoj adres. Chciałem wczesniej porozmawiac, ale nie mogłem 
cie zastac.  Wychodziłam.  Rozumiem  powiedział z przekasem.  Sasiad lubi muzyke.  Owszem.  To 
nie do zniesienia. Ale ja musze to znosic, pomyslała Magda. Ja i cała reszta lokatorow w tym domu. 
Ciagle jeszcze nie mogła ochłonac z szoku. już niemal przekonała sama siebie, że poranna rozmowa 
w ogole nie miała miejsca. I oto ten sam człowiek stał przed nia znowu. Rafael di Viscenti. 
Pasowało do niego to nazwisko idealnie. Rafael di Viscenti, luksusowy produkt włoskiej klasy 
wyzszej. Luksusowy produkt podszedł do stołu, połozył na nim płaskaskorzanateczke i wyjał kilka 

background image

dokumentow.  Kazałem przygotowac konieczne papiery  oznajmił.  Przeczytaj je i podpisz.  Nic nie 
podpisze, panie Viscenti.  Di Viscenti  poprawił ja.  Bedziesz pania di Viscenti. Musisz nauczyc się 
prawidłowo wymawiac swoje nazwisko. Magda poczuła, że ma spocone dłonie i wytarła je 
nerwowo w spodnie.  Obawiam się, ze... że aaa... nie bede mogła panu pomoc... To zbyt, aaa... 
niezwykła oferta. Probowała odmowic taktownie. Nie mogła przecież
oznajmic mu wprost, że jest stukniety i że ona nie chce miec nic wspolnego z tym absurdem. Rafael 
uniosł brwi.  Niezwykła?  powtorzył i po chwili skinał potakujaco głowa.  Owszem, niezwykła, 
panno Jones. Wyjasniałem już rano, że nie mam wyboru. Nie bede wdawał się w szczegoły, 
powiem tylko, że chodzi o zachowanie rodzinnej firmy, Viscenti AG. Dlatego musze się 
błyskawicznie ożeńic. To czysta formalnosc, niemniej absolutnie konieczna.  Dlaczego akurat ja? 
Ktos taki jak pan mogłby się ożeńic z kazda. Rafael przyjał ten komplement jako cos oczywistego.  
Prosze potraktowac to nie jako małzenstwo, tylko, powiedzmy, umowe-zlecenie. Poprzednia 
kandydatka... nie godziła się na taka forme.  Wykonał gest zniecierpliwienia.  Kobieta, która 
widziałas dzisiaj rano w moim mieszkaniu.  Z nia chciał się pan ożeńic?  Tak. Niestety, w ostatniej 
chwili... wycofała się. Potrzeba nagłego zastepstwa. Musze ożeńic się do konca miesiaca.  Ale 
dlaczego akurat że mna?  powtorzyła Magda. Cała sprawa wydawała się jej zupełnie absurdalna, 
aczkolwiek zaczynała rozumiec, że ten człowiek istotnie musiał stanac wobec jakiejs niezwykłej 
koniecznosci, skoro gotow był ożeńic się z ta wyzywajaca kobieta, która rano wsciekła wypadła z 
jego
mieszkania. Z drugiej strony, takich jak tamta mogł znalezc na peczki.  Jest jedna zasadnicza 
roznica miedzy tobai twoja poprzedniczka  tłumaczył.  Amanda chciała moich pieniedzy, a ty... ty 
ich potrzebujesz.  Spojrzał na nia uwaznie.  To cie czyni bardziej wiarygodna. Magda słuchała bez 
słowa.  Potrzebujesz pieniedzy. Rozpaczliwie potrzebujesz po to, zeby ratowac siebie i swojego 
synka.  Patrzył jej cały czas w oczy i kusił niczym diabeł.  Nie możesz dłuzej mieszkac w takich 
warunkach i swietnie zdajesz sobie z tego sprawe. Musisz znalezc inne lokum. Moje pieniadze 
pozwola ci wyrwac się stad. To dla ciebie koło ratunkowe. Chwytaj je. Zrobiła się blada jak płotno. 
Widział, że targajania emocje, że zmaga się z soba i tym bardziej naciskał:  To dla ciebie klucz do 
nowego zycia, do innej przyszłosci, w zamian za cztery tygodnie pobytu we Włoszech. To 
wszystko, o co prosze. Potem bedziesz wolna i bedziesz mogła dysponowac swoim zyciem, jak 
zechcesz. Nie mogła zebrac mysli, ledwie mogła oddychac.  Ja... nie wiem, kim jestes  szepneła.  Z 
kim mam do czynienia... Na te słowa hardo wysunał brode.  Rafael di Viscenti. Z bardzo starej, 
znanej i szanowanej rodziny. Dyrektor generalny Viscenti AG, firmy, ktorej wartosc szacowana jest 
na czterysta milionow euro. Zwykle nie musze przedstawiac listow uwierzytelniajacych  dodał z 
wyraznym przekasem.
 Coz  bakneła.  Obracam się w troche innych kregach.  To czysta umowa  ciagnał tonem wyzszosci. 
 Nie ma w niej zadnych kruczkow, zadnych ukrytych klauzul. Jeśli chcesz, możesz porozmawiac na 
ten temat z moimi prawnikami. Dostaniesz dokładnie to, co gwarantuja ci te dokumenty  wskazał 
lezace na stole papiery.  możesz mi teraz wyjasnic, co cie powstrzymuje przed ich podpisaniem? 
Ty, miała ochote krzyknac. Ty. Nie moge wyjsc za faceta o twojej urodzie, z twoim majatkiem. Nie 
moge wyjsc za faceta, ktory wyglada, jakby zszedł że stron ilustrowanego magazynu. To absurd. 
Szalenstwo. To... Znudzony zabawa Benji zaczał marudzic, Magda usiadła i wzieła go na kolana.  
Sto tysiecy funtow  kusił Rafael.  Pomysl, co możesz zrobic z taka suma... Zastanow się. Zaczeła 
kołysac synka, zamkneła oczy. Idz stad, czarcie, myslała. Zniknij. Zabierz swoja teczke, swoj 
cyrograf i wyjdz, zanim ulegne.  Zrob to dla siebie, dla swojego dziecka. Miekki, kuszacy głos...  
Jeśli w tej chwili wyjde, zeby już nie wrocic, jak bedziesz dalej zyła że swiadomoscia, że odrzuciłas 
taka propozycje? Kołysała się razem z Benjim, coraz mocniej zamykajac go w ucisku, az wreszcie 
zaczał protestowac.  Cztery tygodnie w moim domu rodzinnym we Włoszech, Jones, i potem 
bedziesz wolna.  Benji pojedzie że mna...
 Oczywiscie, nie może byc inaczej.  Rafael nie zamierzał tłumaczyc przyszłej zonie, dlaczego 
powinna pojawic się w jego rodzinnym domu że swoim nieslubnym dzieckiem.  Musisz tylko 
podpisac papiery, to wszystko.  Wyjał z kieszonki marynarki złote pioro wieczne, odkrecił i czekał. 
 Prosze. Jego głos zabrzmiał tak władczo, że Magda powoli, jak zahipnotyzowana, uwolniła się od 

background image

Benjiego i wstała. To nie mogło dziac się naprawde. Za chwile się obudzi, sen prysnie. Rafael podał 
jej pioro. Wzieła je, ciagle działajac jak automat. Spojrzała na stoł: Rafael rozłozył papiery, 
wskazywał palcem, gdzie powinna złozyc podpis. Złota stalowka sama zdawała się kreślic litery 
podpisu na papierze: Magda mogłaby przysiac, że mokry jeszcze atrament łyska w mdłym swietle 
lampy ciemna czerwienia. Oddała Włochowi pioro i ogarneła ja fala słabosci. Co ja zrobiłam? 
Dobry Boze, co ja najlepszego uczyniłam? Ale klamka zapadła. Benji usnał. Bardzo zle zniosł start, 
przez pierwsze poł godziny lotu marudził i popłakiwał, wreszcie się uspokoił. Magda zerkneła 
ukradkiem na Rafaela: siedział po drugiej stronie przejscia i studiował jakies papiery pochłoniety 
swoim zajeciem, niepomny, zdawałoby się, co się wokoł dzieje. W luksusowym prywatnym 
odrzutowcu tnacym
przestworza nad kontynentem nie było nikogo poza ich trojgiem. Dla Magdy, a leciała pierwszy raz 
w zyciu, podniebna podroz była niezwykłym przezyciem, do tego jumbo jetem, ktorego wnetrze 
bardziej obytych mogło wprawic w oszołomienie. Ale tez, prawde rzekłszy, od momentu 
podpisania kontraktu cały czas zyła w oszołomieniu, wszystko było niezwykłe. Starała się nie 
analizowac swojej sytuacji, bojac się, że kazda proba w tym kierunku doprowadzi ja prosta droga 
do obłedu. Pozwalała po prostu, zeby rzeczy działy się niejako same z siebie, poza nia i poddawała 
się bezwolnie biegowi zdarzen. Była jak ta pusta blaszana puszka ciagnieta na sznurku za 
rozpedzonym wozem Rafaela di Viscenti. Od tamtego wieczoru do momentu zawarcia slubu w 
ogole go nie widziała, jakby z chwila uzyskania jej bezcennego podpisu całkowicie stracił dla niej 
zainteresowanie, ale to własnie, o dziwo, dodawało jej otuchy. Najwyrazniej było tak, jak mowił: 
miała do wypełnienia okreslone zadanie, role do odegrania i na tym koniec. Była dla niego zaledwie 
wynajetym człowiekiem, swiadczacym pewna usługe. Rano przysłany przez Rafaela samochod 
zawiozł ja do urzedu stanu cywilnego, gdzie panstwo młodzi podpisali akt slubu. Wszystko działo 
się jak we mgle; w odpowiednim momencie wypowiedziała kilka odpowiednich słow, ale co 
mowiła? Jedno, co pamietała, to to, że obok niej stoi jakis wysoki mężczyzna. Słyszała jego głos, 
swoj, głos urzednika i to wszystko: ceremonia slubna.
Tak. Jeszcze jedna rzecz utkwiła jej w pamieci: moment, gdy mężczyzna wsunał jej obraczke na 
palec, a ja jakby przeszedł prad pod wpływem jego dotyku. Kiedy w chwile pozniej musiała 
powtorzyc ten sam gest wobec niego, uczyniła to z najwyzszym trudem, tak bardzo drzała jej dłon. 
Potem usłyszała załosny płacz Benjiego dochodzacy z poczekalni i, zdjeta troska o syna, nie 
zarejestrowała już nic wiecej. Kiedy rzecz dobiegła konca, Magda w jednej chwili była przy 
Benjim, już trzymała go w ramionach. W sekunde pozniej pojawił się obok niej Rafael, ujał ja pod 
łokiec i powiedział tak łagodnie, jak potrafił:  Jeśli jestes gotowa, jedziemy. I pojechali, prosto na 
Heathrow, gdzie czekał samolot. Kiedy już siedzieli w fotelach, Rafael raczył jeszcze zapytac, czy 
jej wygodnie, i zapomniał o nowo poslubionej zonie. Mgła. Wszystko spowite w nierealnej mgle. 
Zdaj się na bieg zdarzen, powtorzyła sobie, gładzac Benjiego po głowce. Nie probuj niczego 
analizowac, rozumiec. Była jeszcze w szoku, a jednak gdzies pod zewnetrznym odretwieniem czuła 
narastajace podniecenie: pierwszy raz w zyciu leciała samolotem, pierwszy raz w zyciu wyjezdzała 
za granice... Włochy. Czy to mozliwe? Przygotowujac się do wyjazdu, przeczytała kilka ksiazek na 
temat tego cudownego kraju, jakie mogła znalezc w lokalnej bibliotece. Zawsze uwielbiała czytac, 
czytanie było jej jedy-
napociecha, ucieczkaod ponurej rzeczywistosci wszelkich przytułkow, sierocincow i domow 
dziecka, w ktorych się wychowywała. Dzieki lekturze przenosiła się w magiczne krainy 
zamieszkiwane przez magiczne istoty  z dala od nieszcześliwych, porzuconych dzieci i 
dysfunkcjonalnych rodzin, z ktorych pochodziły i za ktorych patologie i kalectwa emocjonalne 
musiały płacic. Spojrzała na ocean obłokow za oknem. Kaz, pomyslała. Kaz, pobite dziecko, z 
połamanymi konczynami, Kaz o dzikim spojrzeniu. Dziecko katowane przez ojczyma, dziecko 
alkoholiczki, ktore trafiło do tego samego sierocinca co Magda. Zamkniete w sobie, nieufne niemal 
tak samo jak ona. Ona i Kaz. Nieszcześliwa dwojka, która przylgneła do siebie, zaprzyjazniła się i 
po raz pierwszy w zyciu zrozumiała, czym jest wiez uczuciowa. Przejał ja gwałtowny bol, smutek... 
Gdzie jestes teraz, Kaz? Co się z toba dzieje? Benji poruszył się niespokojnie i Magda pocałowała 
go lekko, po czym znowu podniosła głowe i zapatrzyła w chmury za oknem. Słusznie postapiła, 

background image

godzac się na to cudaczne małzenstwo, teraz już była pewna swej decyzji. Zrobiła to dla Benjiego. 
Po raz pierwszy od podpisania kontraktu była pewna swego i spokojna. Spokoj prysł, kiedy samolot 
wyladował na ruchliwym lotnisku w Pizie: Włosi robili zamieszanie,
Benji płakał i Magda znowu poczuła się jak puszka wleczona za rozpedzonym samochodem. Przed 
terminalem czekała już na nich wielka czarna limuzyna i po godzinie jazdy drogami Toskanii 
mineli kuta brame rodowej posiadłosci Rafaela.  Jestesmy na miejscu  oznajmił, wyłaczajac laptop. 
Magda za moment miała wcielic się w role signory di Viscenti.  Spokojnie  dodał, jakby wyczuwał 
jej napiecie.  Dla ciebie to tylko zlecenie do wykonania, nic wiecej. Pamietaj o tym. Byc może 
wydawało się jej, a byc może rzeczywiscie w jego głosie zabrzmiała nuta zawzietosci, tyle że z cała 
pewnoscia nie do niej skierowana: adresowana raczej do tego, kto wymusił na nim małzenstwo. 
Coz, pomyslała sobie, to jego problem. Ona tylko robiła to, o co japoprosił, a mowiac precyzyjniej, 
za co jej zapłacił. Slub był czysta formalnoscia.  Przez jeden krociutki moment zrobiło się jej 
smutno, że to tylko zlecenie, a nie bajka, w ktorej jest naprawde nowa pania di Viscenti i oto maz, 
ktoremu kilka godzin temu slubowała miłosc po grob, przywozi ja do rodzinnego gniazda, by 
przedstawic rodzicom. Ale tak tylko w bajkach bywa. Limuzyna zatrzymała się przed piekna stara 
willa, ktorej szlachetna uroda wprawiła Magde w niemy zachwyt. Wysiadła z samochodu i 
ostroznie wyjeła
spiacego Benjiego. Miała na sobie najlepszasukienke, kupiona w sklepie charytatywnym raptem za 
niecałe piec funtow. Sukienka była o numer za duza, a fason zdawał się odpowiedniejszy dla pani 
po piecdziesiatce niz dla młodej dziewczyny, ale co tam. Gdyby jej stroj miał miec jakiekolwiek 
znaczenie, Rafael zadbałby o odpowiednia garderobe.  Chodzmy.  Człowiek, ktorego poslubiła tego 
ranka, ujał ja pod łokiec. Zerkneła na niego: twarz pozbawiona wyrazu, daleka, twarz, z ktorej nic 
nie dało się wyczytac. Tylko odrobine zbyt mocny uscisk swiadczył o napieciu. W kazdym razie, 
wyczuła to instynktownie, na pewno nie myslał teraz ani o niej, ani o Benjim. Kiedy weszli po 
stopniach, wielkie drewniane drzwi same się otworzyły i w progu stanał starszy pan w kamizelce: 
zapewne lokaj albo kamerdyner, pomyslała. Pozdrowił Rafaela i choc nie zrozumiała ani słowa, z 
miny i tonu głosu Włocha odgadła, że w domu nie oczekiwano przybycia panicza. Tym bardziej w 
towarzystwie. Jeszcze kilka krotkich zdan, jedno spojrzenie w kierunku obcej kobiety z dzieckiem, i 
na twarzy kamerdynera odmalowało się już nie zdziwienie, ale zdumienie pomieszane że zgroza. W 
sieni Rafael zwrocił się do Magdy:  Musicie byc zmeczeni  powiedział bezosobowym głosem.  
Powinniscie odpoczac. Chodz. Po szerokich marmurowych schodach Magdaruszyła za nim na 
pietro, wodzac wokoł szeroko otwartymi
oczami: białe sciany zawieszone starymi gobelinami, obrazy olejne. Otoczenie sprawiało wrazenie 
niezwykle nobliwe, tchneło dostojenstwem przeszłosci. Poczuła się niemal jak w muzeum pełnym 
bezcennych eksponatow. I ona ma mieszkac w tym bajkowym swiecie przez najblizsze cztery 
tygodnie? Nie mogła w to uwierzyc. Weszli do ogromnego pokoju z rownie ogromnym łozem 
posrodku i kamiennym kominkiem.  Tutaj jest łazienka.  Rafael wskazał drzwi.  Jeśli bedziesz 
potrzebowała czegos dla siebie albo dla dziecka, wystarczy poprosic Giuseppe. Magda skineła 
głowa. Kamerdyner, najpewniej o nim mowił Rafael, pojawił się własnie w pokoju z jej biedna 
walizka, rownie nieprzystajaca do otoczenia jak ona sama.  W porzadku.  Rafael spojrzał na 
zegarek.  Odswiezcie się. Masz ochote na kawe? Ponownie skineła głowa.  W porzadku  powtorzył 
Rafael.  Kiedy bedziecie gotowi, Giuseppe sprowadzi was na doł. Aha, jeszcze jedno  dodał z 
zimnym błyskiem w oku.  Nie przebieraj się. Wyszedł, a za nim Giuseppe. Kiedy została sama, 
Magda raz jeszcze rozejrzała się po pokoju. To jasne, że Rafael ukrył ja do chwili, gdy bedzie mu 
potrzebna, musiała jednak przyznac, że miejsce przechowania otrzymała komfortowe. Zbyt 
komfortowe.
Zerkneła na ogromne łoze. Łoze, w ktorym panstwo młodzi powinni spedzic noc poslubna... 
Szybko odegnała te mysl. Rafael di Viscenti był jej mezem tylko formalnie. Nie jej sprawa, gdzie 
bedzie spał. Rafael schodził po schodach. Za moment czekało go spotkanie z ojcem: niemiłe, acz 
konieczne. Raz na zawsze da do zrozumienia starszemu panu, że nie jest marionetka, ktorej sznurki 
można pociagac. Dla ojca firma załozona dla ratowania podupadajacej fortuny starego 
szlacheckiego rodu była po prostu zrodłem dochodow, niczym wiecej. Rafael widział rzecz 

background image

zupełnie inaczej: swiat się zmieniał, kierunki działania wyznaczała rzadzaca swiatem globalizacja, 
dlatego zamierzał wprowadzic swojafirme na rynek globalny, uczynic jajednaz najwiekszych i 
najpotezniejszych na tym rynku, a konkurencja była bezwzgledna, małe rodzinne firmy nie miały 
zadnych perspektyw, zadnych szans na przetrwanie. Podjecie nowej strategii stanowiło powod 
wiecznych utarczek z ojcem. Rafael był co prawda dyrektorem generalnym, ale ojciec prezesem 
firmy i to on posiadał pakiet kontrolny akcji. Niechetnym okiem patrzył na usiłowania Rafaela 
wydobycia się z zascianka i podbicia rynku europejskiego. Rafael odnosił sukcesy, zyski rosły w 
zawrotnym tempie, ale ojciec pomimo to wolałby, zeby wszystko zostało po staremu.
Tyle pracy, energii, wysiłku, by stworzyc z Viscenti AG prezna miedzynarodowa korporacje, i teraz 
to wszystko miałoby zostac zaprzepaszczone, przejsc w obce rece? Rafael nie mogł do tego 
dopuscic. Gotow był na wszystko, by do tego nie dopuscic, czego własnie dowiodł swoim ostatnim 
posunieciem. Przeszedł przez wielka sien, wszedł do biblioteki i podszedł do okna. To typowe dla 
ojca, pomyslał, patrzac niewidzacym wzrokiem na fontanne w ogrodzie. Nigdy go nie ma, kiedy 
akurat powinien byc. Zaraz po przyjezdzie Giuseppe poinformował go, że starszy pan wraz z 
kuzynkapojechali na lunch i wroca poznym popołudniem, po czym zaczał się dopytywac, kim jest 
młoda kobieta z dzieckiem, ale Rafael nie myslał zaspokajac jego ciekawosci w tym wzgledzie. 
Tozsamosc Magdy miała na razie pozostac tajemnica, by zaskoczenie było pełne. I bedzie. 
Usmiechnał się z ponurasatysfakcjana te mysl. Magda była idealna kandydatka. Rozgladała się po 
rodowej rezydencji z rozdziawionymi ustami, jakby wyladowała na obcej planecie. Kopciuch w za 
dużej, taniej sukni, z dzieckiem na reku... Ziemista cera, mysie włosy zwiazane w kucyk. Ojciec na 
jej widok wpadnie we wsciekłosc: nie dlatego że został wywiedziony w pole, ale że syn znieważył 
nazwisko, wybierajac sobie za zone kogos takiego. Magda oczywiscie nie miała pojecia, dlaczego 
wybrał własnie ja. Nie jej sprawa. Zostanie sowicie wynagrodzona, poza tym podpisała umowe z 
własnej
i nieprzymuszonej woli. Do tej pory robiła, co jej kazał; nie zadawała pytan, nie narzucała się i nie 
sprawiała kłopotow. Rafael usiadł za biurkiem. Czas oczekiwania na ojca skroci sobie praca. 
Lepsze to, niz rozmyslanie o czekajacej go burzy. Po co to wszystko? Po co cały ten spektakl? 
Skrzywił się z niesmakiem. Przecież mogliby porozmawiac jak ludzie, porozumiec się, zamiast iść 
na konfrontacje. Porozumiec się, ba. Przez ostatnich pietnascie lat miał wieksze porozumienie z 
Giuseppe i jego zona niz z ojcem. To oni nad nim czuwali w najtrudniejszym czasie durnej 
młodosci. Giuseppe ratował go, kiedy Rafael miał kaca. Maria chowała kluczyki do jego 
pierwszego samochodu, kiedy szybka jazda chciał rozładowac wsciekłosc po kolejnej awanturze z 
ojcem. To Giuseppe wysłuchiwał jego planow przemienienia Viscenti AG w potezna korporacje. 
To Maria grzmiała, kiedy sprowadzał do domu pijane panienki. Wiedział doskonale, że ojciec ma 
go za nicponia i dlatego tak bardzo nalega na małzenstwo, liczac, że wtedy wreszcie Rafael się 
ustatkuje. Zacisnał usta. Gdyby wiedział, że z ojcem da się rozmawiac, gdyby istniała najmniejsza 
szansa na porozumienie, nie zrobiłby tego, co zrobił tego ranka. Miał pietnascie lat, kiedy jego 
matka zgineła w wypadku samochodowym: od tamtego momentu zaczeły się nieporozumienia 
miedzy nim i ojcem. Obydwaj ja
opłakiwali, tyle że osobno. Ojciec zamknał się wsobie, przestawał dostrzegac syna. A Rafael? Teraz 
z perspektywy lat rozumiał, że jego młodziencze wybryki: panienki, szybkie samochody, 
imprezowanie, wszystko to było rozpaczliwa probazwrocenia na siebie uwagi, wołaniem o pomoc, 
o miłosc ojca, ktory odwrocił się od niego, kiedy chłopak najbardziej go potrzebował. Teraz było za 
pozno. Nie dało się zburzyc muru, ktory wznieśli wspolnymi siłami i ktory teraz skutecznie 
odgradzał ich od siebie. Obydwaj byli jednakowo zatwardziali, zawzieci. Niczym dwaj zapasnicy. 
Własnie miała się rozpoczac ostatnia runda. Na odgłos nadjezdzajacego samochodu Rafael podniosł 
głowe znad papierow. Rozpoznał od razu charakterystyczne granie silnika luksusowego kabrioletu 
Lucii. Kochała dobre samochody, tak jak markowe ciuchy i dobre towarzystwo. Nie, nie kochała, 
ona uwazała, że wszystkie te elementy sa jej niezbedne dla tworzenia ,,własciwego'' wizerunku 
własnej osoby. Do tego potrzebny był jej bogaty maz. Rafael wyszedł do sieni na spotkanie 
przybyłym.  Ty tutaj?  Ojciec zamarł na jego widok.  Witaj, tato.  Kiedy przyjechałes?  Trudno 
powiedziec, by Enrico di Viscenti był szczegolnie uszcześliwiony.  Mniej wiecej godzine temu.  

background image

Udzieliwszy tej tresciwej informacji, Rafael podszedł do Lucii i pocałował ja w oba policzki. Zbyt 
intensywnie pachniała perfumami, miała za
mocny makijaz, ale była atrakcyjna kobieta i swietnie o tym wiedziała.  Coz za niespodzianka, 
Rafaelu  powiedziała gładko, ale przygladała się kuzynowi uwaznie, jakby chciała dociec powodow 
jego niezapowiedzianej wizyty.  Syn marnotrawny wrocił  oznajmił krotko.  Miło spedziliscie 
dzien?  Bardzo. Bylismy we Florencji. Po lunchu zabrałam Enrica na wystawe młodego artysty, 
ktorym ostatnio bardzo się zainteresowałam.  Czy z wzajemnoscia?  zapytał Rafael złosliwie, 
zmieniajac sens słow kuzynki.  Obrazasz mnie  prychneła, na co Rafael nieznacznie wzruszył 
ramionami. Nie powinien był dogryzac Lucii, ale wiedział doskonale, że jej liczni kochankowie 
wywodzili się głownie z kregow artystycznych. Lgneli do niej, bo dzieki niej trafiali na salony, co 
ułatwia kariere kazdego młodego tworcy. Swobodny tryb zycia Lucii był jednym z powodow 
powstrzymujacych Rafaela przed ożeńkiem z nia. Byc może był staroswiecki, Lucia czesto mu to 
wypominała, wolałby jednak miec zone o bardziej powsciagliwych obyczajach seksualnych. 
Własnie. Zona.  Na gorze czekała przecież jego prawowicie poslubiona ,,zona''. Dwudziestoletnia 
angielska sprzataczka z przychowkiem. Sam nie mogł w to uwierzyc. Naprawde się ożeńił? Musiał 
stracic rozum. Owszem, popełnił ten szalony czyn, nie miał innego
wyboru. Działał pod przymusem. I przemienił postawiony przez ojca warunek w czysty absurd.  
Czemu zawdzieczamy ten... nieoczekiwany zaszczyt?  zapytał Enrico.  Jutro moje trzydzieste 
urodziny, tato  odparł Rafael z błyskiem w oku.  Musiałes chyba spodziewac się mojego przyjazdu? 
 Tak uwazasz? Rafael usmiechnał się.  Pojawiam się, bo powinienem się pojawic. Przejdzmy na 
taras  zaproponował.  Maria przygotowała... mała uroczystosc. Na moment zaległa cisza, nastapiła 
wymiana spojrzen.  Przyłaczysz się, Lucio, prawda?  zapytał Rafael uprzejmym tonem, nie 
przestajac się usmiechac.
ROZDZIAŁ TRZECI
 Co nowego?  zagadnał Enrico, zasiadłszy jako pierwszy przy stole na tarasię.  Nabrałes wreszcie 
rozumu?  Ostry ton głosu, twarde spojrzenie.  Czyzbys watpił w to, ojcze?  zapytał Rafael sztywno. 
Enrico odchrzaknał.  Jestes uparty i samowolny bardziej, niz można sobie wyobrazic. Zawsze taki 
byłes.  Raz przynajmniej zachowałem się jak na przykładnego syna przystało...  zaczał powoli. Jeśli 
w jego głosie była nuta ironii, nikt jej nie dosłyszał.  Przede wszystkim chciałbym, zebys 
potwierdził, do czego się zobowiazałes, ojcze. Powiedziałes: jeśli ożeńie się przed moimi 
trzydziestymi urodzinami, przekazesz mi pełna kontrole nad firma. Podtrzymujesz swoje słowa?  
Ha!  zawołał Enrico.  Ma się rozumiec.  Na pewno?  Oczywiscie  odparł Enrico, wyraznie urazony 
powatpiewaniem syna. Rafael usmiechnał się nieznacznie.
 W takim razie możesz mi zyczyc szczescia  powiedział.  Pozostaje ci tylko wypełnic twoja czesc 
umowy. Enrico zacisnał dłonie na oparciach wielkiego metalowego fotela. Przez chwile nie mogł 
dobyc głosu. Lucia przeciwnie, zasmiała się i od razu miała cos do powiedzenia:  Jestes naprawde 
okropny, Rafaelu.  Zalotny ton głosu.  Zeby oswiadczac mi się w taki sposob.  Zno wu się zasmiała. 
 Ten brak galanterii nie ujdzie ci na sucho, możesz byc pewien.  Tu zwrociła się do swojego 
przyszłego tescia:  Powiedz, Enrico, jak mam ukarac tego grubianina? Znowu smieszek, stłumiony, 
pełen kokieterii i spojrzenie w strone przyszłego meza. Rafael podniosł dłon.  może napijemy się 
szampana, zanim przejdziemy do dalszych ustalen? Jak na zawołanie pojawił się Giuseppe z taca. 
Kiedy stawiał ja na stole, Rafael szepnał mu cos na ucho. Stary skinał głowa i zniknał, a Rafael 
zajał się szampanem.  Giuseppe przyniosł o jeden kieliszek za dużo  zauważyła Lucia kwasno.  
Najwyzszy czas, zeby przeszedł na emeryture. Rafael podał jej napełniony kieliszek.  Kiedy 
bedziesz tu pania, zwolnisz go  rzucił lekkim tonem. Na twarzy Lucii pojawił się pełen satysfakcji 
usmiech.
Enrico wstał, wzniosł toast:  Za twoj slub.  Był wyraznie zadowolony z tego, że jego syn podjał 
wreszcie rozsadna decyzje.  Za nowa signore di Viscenti... Rafael skłonił lekko głowe.  Dziekuje  
mruknał.  W sama pore  dodał, spogladajac ku drzwiom prowadzacym z salonu na taras. Stała w 
nich dziewczyna w towarzystwie Giuseppe. Wygladała dokładnie tak, jak to sobie Rafael 
zamierzył: szara, niepozorna, w okropnej sukienczynie, z dzieckiem na reku. Rafael podszedł do 
niej, podprowadził do stołu i ujał jej dłon z obraczka tak, by wszyscy mogli ja wyraznie zobaczyc.  

background image

Pozwolcie, że wam przedstawie moja zone. Oto signora di Viscenti. Przez moment Magda stała bez 
ruchu, kompletnie sparalizowana. W tej chwili najchetniej zapadłaby się pod ziemie. Przywitała ja 
martwa cisza, po czym wybuchła prawdziwa burza. Najgłosniej grzmiał starszy pan, chociaz 
bardziej przypominało to ryk lwa. Nie rozumiała słowa, ale wsciekłosc nie potrzebuje tłumaczy. 
Rafael stał przy niej, sciskał jakurczowo za reke. Słuchała przerazona, że zlodowaciałym sercem, a 
starszy pan, sadzac z rysow bez watpienia ojciec jej nowo poslubionego meza, nie przestawał się 
burzyc. Kamerdyner miał taka mine, jakby ktos zdzielił go ciezkim przedmiotem w głowe, a 
kobieta siedzaca
obok starszego pana wodziła tylko nic nie rozumiejacym wzrokiem. I wtedy Benji się rozpłakał. 
Magda zaczeła go kołysac i wycofała się do salonu. Co tu się, u diabła, dzieje? Teraz odezwał się 
Rafael. Nie wrzeszczał, jak ojciec, mowił spokojnie, ale z wyraznym jadem w głosię. Magda 
uciekła w głab pokoju, cały czas usiłujac uspokoic płaczacego Benjiego: rzecz niemozliwa, 
zważywszy na to, co się działo na tarasię. Nagle owionał jamocny zapach perfum. Stała obok niej 
kobieta z tarasu, cos mowiła cicho po włosku, a jej twarz ziała taka nienawiscia, że Magda mimo 
woli skurczyła się w sobie.  Ja nie rozumiem...  rzuciła nerwowo. Kobieta wciagneła głeboko 
powietrze, zmruzyła oczy.  Angielka?  sykneła.  Dlaczego udajesz zone Rafaela?  Kobieta 
probowała chwycic Magde za reke, przyjrzec się z bliska obraczce, jakby nie wierzyła, że 
prawdziwa. Magda odsuneła się gwałtownie i z ryczacym głosno Benjim ruszyła ku drzwiom. 
Przebiegła przez sien, po schodach na gore. Zasapana zatrzymała się dopiero w sypialni. Teraz 
najwazniejszy był Benji. Zanosił się płaczem, bliski histerii. Wiedziała, że minie sporo czasu, zanim 
się uspokoi. Usiadła na łozku i zaczeła go kołysac; Benji, zmeczony atakiem, w koncu przestał 
płakac. Tylko Magda ciagle nie mogła ochłonac. Nie rozu-
miała ani słowa, ale nie ulegało kwestii, że była swiadkiem wybuchu furii. Boze, w co ja się 
wpakowałam? Prosze, prosze, spraw, zeby to był tylko sen. Chce się obudzic w naszej norze w 
Londynie, w domu. Niestety, nie był to sen. Była naprawde tutaj, w toskanskiej willi, i była 
zonaczłowieka, ktorego ojciec na jej widok omal nie dostał apopleksji. Na dole nadal wrzała burza, 
tyle że teraz przeniosła się do salonu, jak się wydawało. Magda mocniej przytuliła Benjiego, a on, 
czujac chyba jej niepokoj, znowu zaczał płakac. Słyszała głosne kroki, kilka razy trzasneły drzwi, 
potem nastapiła jeszcze jedna gwałtowna wymiana zdan i znowu tak trzasneły drzwi, że huk 
poniosł się po całym domu. Po chwili rozległ się ryk silnika odjezdzajacego samochodu i 
zapanowała cisza, głucha cisza. Magda instynktownie czuła, że nie powinna wychylac nosa z 
pokoju, ale Benji znowu zaczał marudzic: był głodny. W podrecznym bagazu znalazła jabłko i 
małapaczke herbatnikow. Benji pochłonał w jednej chwili, co mu podsuneła, ale nadal był głodny. 
Przez nastepne trzy kwadranse usiłowała jakos go uspokoic, na prozno. Soczek tez nie pomogł. 
Mały potrzebował normalnego, przyzwoitego posiłku. Z sercem w gardle Magda otworzyła drzwi 
sypialni. Na pietrze panował połmrok. Ostroznie zeszła po
schodach, przeszła przez sien, znalazła korytarz, ktory zdawał się prowadzic do słuzbowej czesci 
domu, i ruszyła nim w poszukiwaniu Giuseppe. Gdyby chodziło tylko o nia, mogła iść spac głodna, 
ale Benji musiał zjesc kolacje. Pchneła drzwi na koncu korytarza i znalazła się w ogromnej, 
staroswieckiej kuchni. Przy kamiennym zlewie stała starsza kobieta i zawziecie szorowała 
miedziany rondel. Kiedy Magda zatrzymała się niepewnie w progu, kobieta podniosła głowe.  Si?  
zagadneła niezbyt przyjaznym tonem, a wyraz grubokoscistej twarzy tez nie zachecał do rozmowy. 
Posłała Magdzie wrogie spojrzenie. Magda przełkneła sline.  Mi dispiace  zaczeła niepewnie  ma... 
este possible...?  Mowie po angielsku  przerwała jej kobieta szorstko.  Czego chcesz? Magda już 
miała odwrocic się i uciec, ale musiała nakarmic Benjiego.  Bardzo przepraszam, ale czy... 
mogłabym...  bakała  dostac cos do jedzenia... dla małego? Ciemne oczy zdawały się przewiercac ja 
na wylot. Gardło miała scisniete. Przecież ta kobieta nie odmowi jedzenia dziecku, nawet jeśli ma 
za złe jego matce, że stała się przyczyna piekła w domu. Zmierzyła jatym swoim uwaznym, 
nieprzychylnym spojrzeniem od stop do głow i oto w jej twarzy zaszła gwałtowna zmiana. 
Podniosła rece, wyrzuciła z siebie kilka słow w rodzinnym jezyku i podbiegła do Magdy.
 Chodz, chodz  zakomenderowała.  Siadaj.  Niemal pchneła Magde na pierwsze z brzegu krzesło 
przy długim stole.  Głodna jestes, prawda? Głuptas dziewczyna... Dlaczego nie zadzwoniłas że 

background image

swojego pokoju?  Nie chciałam sprawiac kłopotu...  bakneła Magda. Kobieta prychneła pod nosem. 
 Dziecko musi zjesc. Matka tez. Podeszła do wielkiej kuchni, na ktorej stało kilka garnkow, i z 
jednego nałozyła na talerz suta porcje spaghetti. Postawiła makaron przed Magda, a Benjiemu 
zawiazała pod szyja serwetke. Benji już otwierał buzie, czekajac, az mama poda mu pierwszy 
widelec. Kiedy najadł się do syta, na stole pojawiła się nastepna porcja makaronu, tym razem dla 
Magdy.  Jedz  poleciła kobieta i zabrała Magdzie Benjiego. Małemu musiało się spodobac na 
rekach u obcej pani, bo zagaworzył cos po swojemu radosnie i twarz kobiety rozjasniła się w 
błogim usmiechu. Usiadła naprzeciwko Magdy, posadziła sobie dziecko na kolanach.  Jedz  
powtorzyła, kiedy Magda na moment przerwała. Zabawiała Benjiego, ktoremu najwyrazniej nie 
przeszkadzało, że ktos przemawia do niego w obcym jezyku. Magda obserwowała ja dyskretnie 
znad talerza. Kobieta musiała miec spore doswiadczenie, jeśli
chodzi o dzieci, bo doskonale wiedziała, co małemu sprawi radosc; dała mu drewniana kopysc, 
która teraz walił z zapamietaniem w stoł: swietna zabawa. Magda wymiotła talerz do czysta i 
westchneła z ukontentowania.  No to teraz sobie porozmawiamy  oswiadczyła kobieta.  Ty mi 
powiesz, czy Rafael jest jego ojcem  zazadała swoim włoskim angielskim. Magda w totalnym 
osłupieniu szeroko otworzyła usta i ta jej reakcja najwyrazniej ucieszyła kobiete.  Wielka ulga  
stwierdziła krotko.  Znaczy, ożeńił się ojcu na złosc. Idiota. Magda milczała. Co miała powiedziec? 
Co mogła powiedziec?  Zupełnie zwariował  stwierdziła gospodyni.  Zawsze to samo... zawsze. 
Walcza że soba jak te... no... meskie owce. O tak.  Uniosła zacisniete dłonie i uderzyła kilka razy 
knykciami w knykcie, pokazujac jak scierajasie tryki.  Ale tak zle to jeszcze nie było.  Przepraszam 
 powiedziała Magda, bo nic madrzejszego nie przyszło jej do głowy. Kobieta odpowiedziała cos po 
włosku i znowu przeszła na angielski:  Stało się. Jak Rafael nie jest ojcem dziecka, czemu 
wychodzisz za niego? Bezposredniosc pytania wprawiła Magde w jeszcze wieksze zakłopotanie.  
Signor di Viscenti powiedział, że musi się ożeńic przed swoimi trzydziestymi urodzinami... Taki 
wymog prawny... Zgodziłam się, bo...
 Dał ci pieniadze, tak?  odgadła kobieta. Magda zrobiła się czerwona, spusciła oczy.  To pieniadze... 
to dla mojego synka. Kobieta pokreciła głowa.  A ojciec bambino? Nie, nie, nawet mi nie mow.  W 
głosie kobiety zabrzmiało zmeczenie osoby az zbyt dobrze znajacej zycie.  Zostawił cie? Zawsze to 
samo. Zli mężczyzni i głupie dziewczyny.  Oddała Benjiego Magdzie i zaczeła sprzatac że stołu.  
Stało się, trudno, ale jedno ci powiem  rzuciła sucho.  Tego to już ojciec nigdy nie wybaczy 
Rafaelowi. Promienie słonca obudziły Rafaela. Powoli wracał do rzeczywistosci, choc najchetniej 
znowu zapadłby w sen. Wyszedł wczoraj wieczorem z domu scigany przeklenstwami ojca. Jezdził 
długo po okolicy samochodem, a w uszach ciagle dzwieczały mu wszystkie gorzkie zdania, jakie 
padły z obu stron. Ojciec grzmiał, on odpowiadał ironia: oto dzieki swojemu nieprzejednanemu 
uporowi ojciec ma teraz synowa z nieslubnym dzieckiem, specjalistke od mycia toalet. Był moment 
kiedy wydawało się, że ojciec dostanie zawału, ale nie, kryzys minał i Enrico z nowa siła zaczał 
ciskac gromy na wyrodnego syna, ktory zhanbił rodowe nazwisko. Jeśli chodzi o Lucie, wygladała 
jak Lukrecja Borgia na moment przed otruciem nastepnej ofiary i nietrudno było się domyslic, kto 
mogł byc ta ofiara.
Po powrocie do domu siedział długo w noc nad butelka grappy, klnac w duchu cały swiat. Zimny 
prysznic troche go otrzezwił. Było prawie południe, kiedy jako tako stanał na nogi. Dzien jego 
trzydziestych urodzin. Trudno powiedziec, zeby był w swiatecznym nastroju. Stanał przy oknie, ale 
widok ogrodu nie przyniosł mu ukojenia. Zastanawiał się nad dalszymi krokami. Powinien 
pojechac do Rzymu, zwołac zebranie zarzadu, ogłosic oficjalnie, że jest teraz prezesem, a potem 
zaczac wdrazac od dawna planowana strategie ekspansji na Stany Zjednoczone i Australie. Ktos 
pojawił się w ogrodzie: dziewczyna i jej synek. Szła powoli, trzymajac za raczke stawiajacego 
niepewne kroki chłopca. Zupełnie o niej zapomniał. Co ma z nia zrobic? Spełniła swoje zadanie, nie 
była mu już potrzebna, ale nie mogł jej teraz odesłac do Anglii bez wzbudzania podejrzen, że całe 
to jego małzenstwo to czysta fikcja. Wzruszył ramionami. Poprosi Marie, zeby zajeła się 
dziewczyna. Bedzie miała bezpłatne wakacje, on tymczasem pojedzie do Rzymu. Miał już odejsc 
od okna, gdy w ogrodzie pojawił się ktos jeszcze. Lucia. Szła w kierunku dziewczyny szybkim 
krokiem, wyraznie wsciekła. Magda zatrzymała się. Kobieta, która widziała poprzedniego dnia, 

background image

zmierzała prosto ku niej.
Zatrzymała się i mierzyła ja przez chwile wrogim spojrzeniem. Zapewne miała Magdzie cos 
niemiłego do zakomunikowania, ale zanim zdażyła powiedziec słowo, na sciezce rozległy się 
szybkie kroki i oto pojawił się Rafael. W lekkim letnim garniturze prezentował się tak cudownie, że 
Magdzie dech zaparło na jego widok. Odezwał się po włosku do Lucii:  Powinnas wracac do domu. 
Nie masz tu czego szukac. Nigdy nie miałas. Nie spodziewałas się chyba, że ożeńie się z toba. W 
oczach Lucii pojawił się gniewny błysk, twarz wykrzywił grymas.  Wolałes ja ode mnie?! Spojrz na 
nia. Wyglada jak cherlawe kurcze!  prychneła z pogarda.  Basta  uciał Rafael i zerknał na 
dziewczyne. Była zupełnie szara, jakby doskonale zrozumiała, co przed chwila powiedziała Lucia. 
Rafael wział głeboki oddech.  Zrobisz najlepiej, jeśli wrocisz natychmiast do Florencji. 
Niepotrzebnie wbijałas mojemu ojcu w głowe, że zostaniesz jego synowa. Nie zrobiłas mu tym 
przysługi.  Za to ty mu się bardzo przysłuzyłes, przywozac do domu te... te dziewczyne  sarkneła.  
Pewnie jestes bardzo dumny że swojego postepku. Odwrociła się i odeszła. Magda dopiero teraz 
wypusciła powietrze z płuc, a Benji przytulił się do niej, wystraszony gwałtowna wymiana zdan.
 Wszystko dobrze, malenki  szepneła Magda, biorac synka na rece. Ale nic nie było dobrze. 
Wszystko było nie tak. Poczuła bolesny ucisk w gardle.  Powinienes był mi powiedziec. Nie 
wiedziała, skad wzieła odwage na wypowiedzenie tych słow.  Co niby miałem ci powiedziec? 
Zabrzmiało to ostrzej, niz Rafael zamierzał, ale nie ochłonał jeszcze po spotkaniu z Lucia.  że wejde 
na pole minowe  stwierdziła Magda.   Oni wpadli we wsciekłosc z powodu twojego slubu. Ojciec, 
ta kobieta... Nawet gospodyni i kamerdyner patrza na mnie krzywo.  Głos jej drzał, kiedy 
wypowiadała ostatnie słowa.  Sa wsciekli na mnie, nie na ciebie  sprostował Rafael.  Natomiast ja 
jestem wsciekły na ojca, i tylko na niego. On chciał...  Rafael wział głeboki oddech  Chciał, zebym 
ożeńił się z Lucia. To moja kuzynka. Wbiła sobie do głowy, że zostanie pania di Viscenti i bedzie 
szastac moimi pieniedzmi. Zdołała przekonac ojca, że bedzie doskonała zona dla mnie, że da mu 
wnuki, o ktorych staruszek marzy. Chciał mnie zmusic do małzenstwa, grozac, że sprzeda 
kontrolny pakiet akcji naszej firmy, jeśli nie zastosuje się do jego zyczen. Nie mogłem mu pozwolic 
na takie posuniecie, a z Lucianie zamierzałem się zenic. Postanowiłem go przechytrzyc i pojawiłem 
się w przeddzien swoich trzydziestych urodzin już zonaty. Chciała go wyminac, uciec, nie miec nic 
wspolnego
z obrzydliwa sytuacja, w ktorej mimo woli tkwiła po uszy. Złapał ja za ramie.  Nie przejmuj się 
Lucia. Jest wsciekła, przepełniona jadem i wyładowała cała swoja złosc na tobie. To wszystko.  
Dziekuje. Wolałabym, zeby nikt nie wyładowywał na mnie swoich złosci. Ani ty, ani twoja 
kuzynka nic o mnie nie wiecie.  Wiem jedno  odparł Rafael.  Jestes lekkomyslna, skoro urodziłas 
dziecko, do ktorego jego ojciec się nie przyznaje.  Lekkomyslna okazałam się wczoraj, wychodzac 
za ciebie. Strzasneła jego reke z ramienia i odeszła. Rafael dogonił ja po kilku krokach.  Przykro 
mi, że naraziłem cie na taka scene, ale chciałem ci przypomniec, że dostaniesz za swoje usługi 
całkiem niezłe pieniadze. Magda zatrzymała się, spusciła głowe. Miał racje, powinna o tym 
pamietac, nawet jeśli Rafael nie raczył wprowadzic jej w szczegoły umowy.  Zrobiłam, do czego się 
zobowiazałam  powiedziała z godnoscia.  Wyszłam za ciebie, ale nie widze powodow, zeby teraz 
twoi bliscy wyładowywali na mnie swoja wsciekłosc z powodu tego małzenstwa. już chocby tylko 
dlatego, że zle to działa na Benjiego. A teraz powiedz mi łaskawie, co mam robic? Chcesz, zebym 
wrociła do swojego pokoju?  Rob, na co masz ochote. możesz swobodnie
poruszac się po willi i po terenie całej posiadłosci, sa do twojej dyspozycji. Nie jestem potworem... 
Przeprosiłem cie za zachowanie mojej kuzynki. Wyjechała już, mam nadzieje. Ja tez niedługo 
wyjade. Czuj się jak u siebie w domu. Odszedł, zostawiajac Magde pełnabezsilnej złosci. 
Uspokajała się powoli. Po co szarpac sobie nerwy. Bogatych nie obchodzi los innych ludzi, 
doskonale o tym wiedziała. Dla Rafaela di Viscenti była tylko narzedziem: wynajał jado wykonania 
okreslonej usługi, to wszystko. Nie była mu już potrzebna i powinna siedziec cicho. Powoli ruszyła 
w strone bocznego wejscia prowadzacego do kuchni.  Mleko dla małego  przywitała jaMaria, po 
czym posadziła Benjiego na krzesle i podsuneła mu kubek.  Latte  powiedziała, powtarzajac słowo 
kilka razy, jakby zaczynała uczyc malca włoskiego.  La?  powtorzył Benji.  Jeje?  Pyta, czy może 
dostac jeszcze  wyjasniła Magda.  Piu?  zagadneła, przypominajac sobie słowka że swoich 

background image

rozmowek angielsko-włoskich.  Ancora  poprawiła ja Maria, napełniajac ponownie kubek.  
Grzeczny chłopczyk  pochwaliła i spojrzała na Magde.  Chociaz bez ojca.  Na jej twarzy pojawił się 
ciepły usmiech.  Kochasz go, to widac. Dobra z ciebie kobieta. Szorstko wypowiedziane, ale pełne 
sympatii słowa sprawiły, że Magdzie łzy zakreciły się w oczach. Maria i jej podsuneła kubek z 
mlekiem.
 Pijcie  nakazała obojgu. O dziwo, reszta dnia mineła całkiem przyjemnie. Maria wzieła Magde pod 
swoje skrzydła i potrafiła przemowic do Benjiego, a małemu bardzo się podobało, że ktos poswieca 
mu tyle uwagi. Lucia rzeczywiscie opusciła wille, o czym poinformował z przekasem Giuseppe, 
zagladajac w pewnym momencie do kuchni. Rafael tez wyjechał. Maria tylko zacisneła usta, 
słyszac ryk silnika jego samochodu, Magda natomiast poczuła ulge. Tutaj, w kuchni, w czesci domu 
dla słuzby, czuła się najlepiej. Po lunchu Maria zabrała ja i Benjiego nad basen.  Signor di Viscenti 
nie bedzie miał nic przeciwko temu?  zapytała Magda ostroznie.  Jestes teraz signora di Viscenti  
odparła Maria stanowczym tonem.  I nie mow mi, że tylko z nazwiska. ożeńił się z toba, prawda? 
Chcesz pływac, to pływaj. Magda nie mogła się oprzec, a Benji rwał się do wody. Długo się bawił i 
chlapał w basenie, w koncu zmeczony usnał na lezaku pod parasolem, a Magda obok wygrzewała 
się w słoncu. Pomijajac paskudna atmosfere domowa, jaka wywołał slub Rafaela, jedno było 
pewne: nigdy w zyciu nie bedzie miała okazji odpoczywac w tak luksusowych warunkach. Powinna 
to wykorzystac, nie przejmujac się reszta. Problemy Rafaela nie były jej problemami.
Wieczor spedziła z Maria i Giuseppem w kuchni. Nikt o nia nie pytał, Rafael nie wrocił do domu.  
Pojechał do Rzymu  poinformowała ja Maria z wyrazna dezaprobata w głosię, ale na Magdzie ta 
wiadomosc nie zrobiła zadnego wrazenia. Potem w pokoju, kiedy Benji już zasnał, czytała troche, 
siedzac przy otwartym oknie i wsłuchujac się w odgłosy nocy. Moja druga noc we Włoszech. 
Nieprawdopodobne, a jednak. Londyn zdawał się oddalony o całe lata swietlne od tego cichego 
zakatka w Toskanii. Mam szczescie, że moge przezyc taka przygode, mowiła sobie w myslach. 
Zobaczyła przed oczami twarz Rafaela i serce jej drgneło. Twarz, która rzeczywiscie mogła 
przyprawic o drzenie serca swoja niezwykła uroda. Ale Rafael był tak samo niedosiezny jak portret 
pedzla Tycjana wiszacy w salonie willi. Jeszcze raz spojrzała w aksamitna toskanska noc, wstała 
powoli i podeszła do łozka.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Rafael pedził autostradaw strone Florencji, mocno przekraczajac dozwolona predkosc. Powinien się 
cieszyc: firma wreszcie była jego i tylko jego, ale wcale nie był w dobrym nastroju. W domu czekał 
ojciec i, co gorsza, dziewczyna wynajeta w charakterze zony. Mysl o niej nie dawała mu spokoju. 
Nie powinien się nia przejmowac. Zapłaci jej taka sume, że bedzie zabezpieczona na całe zycie. Nie 
może się uskarzac. Tyle że znalazła się w obcym kraju, w obcym domu, gdzie na jej widok podniosł 
się wielki wrzask... Zacisnał usta i gwałtownie zmienił bieg. Miał swoje sprawy do załatwienia. 
Najwazniejsze sprawy w zyciu. Trudno, zeby siedział w willi i bawił dziewczyne. Wiedziała, na co 
się decyduje, kiedy podpisywała umowe. Nie, nie wiedziała... Ten irytujacy głos wewnetrzny. 
Powiedziała ci: nie wiedziała, że jej pojawienie się wywoła burze w rodzinie. Nie miała pojecia, w 
co ja pakujesz. To jeszcze nie powod, zeby zameczał się teraz
wyrzutami sumienia. Z przedwczorajszej awantury z cała pewnoscia nie zrozumiała ani słowa, a 
teraz miała okazje spedzac czas w luksusowym otoczeniu. Ojciec na pewno nie zbliza się do niej, 
Lucia wyjechała, a Maria i Giuseppe potrafili zadbac o jej potrzeby. Rafael przspieszył; zawsze w 
ten sposob uciekał od problemow. Dopadły go na powrot, kiedy podjechał pod dom i zobaczył 
znajomy samochod. Wspaniale, pomyslał kwasno, ojciec wezwał posiłki. Nie powinien byc 
zaskoczony. W sporach z nim ojciec zawsze szukał wsparcia u swojej siostry. Bardzo dobrze, niech 
ciotka Elizavetta powie, co ma do powiedzenia, za pozno na udzielanie pouczen. Ojciec musiał 
poniesc teraz konsekwencje własnego ultimatum. W sieni czekał już Giuseppe. Tresc przekazu była 
az nadto jasna: Rafael wiedział, czego może się spodziewac.  Widze, że ciotka i wuj sa u ojca  
powiedział, silac się na obojetny ton.  Tak. Przyjechali godzine temu.  W tej krotkiej informacji 
zawierało się niewypowiedziane ostrzezenie. Rafael skinał głowa.  Coz, niech mam już to za soba. 
Saw bibliotece?  Tak. Rafael ruszył przez hol, ale zatrzymało go dyskretne chrzakniecie.
 Signora di Viscenti jest z synkiem w ogrodzie  oznajmił Giuseppe nadal z tym samym, 

background image

kamiennym, nic nie mowiacym wyrazem twarzy.  może przywitasz się z nia, zanim tam wejdziesz? 
 Pozniej  burknał Rafael i wszedł do biblioteki, czujac na plecach pełne dezaprobaty spojrzenie 
Giuseppe. Ojciec musiał już w detalach zrelacjonowac ostatniazbrodnie syna, bo ciotka przywitała 
go z minapod tytułem ,,a nie mowiłam'', wuj natomiast najwyrazniej bujał myslami w obłokach, 
starajac się nie angazowac w afere.  Raczyłes wreszcie wrocic  prychnał ojciec.  Najpierw 
doprowadzasz mnie do rozpaczy, po czym wyjezdzasz. Ale tez czego innego mogłbym się po tobie 
spodziewac... już po tych pierwszych słowach Rafael miał serdecznie dosc.  Byłem w Rzymie. 
Musiałem zwołac zebranie zarzadu, ogłosic, że jestem nowym prezesem.  już mnie odsunałes. 
Cierpisz na przerost ambicji i jak już doprowadzisz firme do ruiny, pamietaj, że odebrałes mi ja 
podstepem.  Przyrzekłes przekazac mi Viscenti AG, jeśli ożeńie się przed swoimi trzydziestymi 
urodzinami. ożeńiłem się.  Rafael mowił spokojnie i patrzył, jak ojciec z kazdym jego słowem robi 
się coraz bardziej czerwony.  Nie jestem już sztubakiem. To, co chciałes zrobic, jest niewybaczalne. 
To moje zycie, nie masz prawa z nim igrac.
Tu właczyła się ciotka:  Dosc, Rafaelu. Ty tez się uspokoj, Enrico. Nie możecie byc przynajmniej 
wobec siebie uprzejmi, jeśli nie stac was na nic innego?  Uprzejmi?  prychnał Enrico.  Zadasz ode 
mnie  uprzejmosci, Elizavetto, po tym, co on zrobił? Ciotka westchneła.  Zdumiewasz mnie, Enrico. 
Przezyłes tyle lat i powinienes już wiedziec, że twoj syn jest tak samo uparty jak ty. Czego 
oczekiwałes? Odezwała się w nim twoja krew. Ostrzegałam cie, nie wywieraj nacisku. Gdyby 
chciał ożeńic się z Lucia, zrobiłby to bez twojej pomocy. Enrico, najwyrazniej oburzony krytyka, 
nie zdażył odpowiedziec, bo ciotka zwrociła się już do Rafaela:  Dzieki Bogu miałes dosc rozumu, 
zeby nie zenic się z Lucia. Kiedys  ciagneła tonem nauczycielki  zbudujesz zwiazek oparty na 
miłosci, ale najpierw musisz wyplatac się z tego absurdalnego mezaliansu. Powiem ci wprost, nie 
pochwalam twojego kroku, ale mam nadzieje, że pewnego dnia dowiedziesz, że masz jeszcze jakies 
zalety poza zmysłem do interesow i ładna buzia. może w koncu przywitasz się z ciotka?  zapytała 
ostro. Rafael podszedł i ucałował ja w oba policzki.  Teraz lepiej  stwierdziła i spojrzała mu w oczy. 
 Musimy porozmawiac i zastanowic się, jak cie ratowac z opresji. Nie pierwszy i nie ostatni raz  
dodała zmeczonym tonem.  Najpierw chciałabym się odswiezyc. Podroz z Bolonii była meczaca. 
Wuj jest
przepracowany, miał ostatnio cała serie odczytow w roznych miastach, musi przygotowac kolejny 
tekst. Mogłes wybrac dogodniejszy czas na urzadzanie rodzinnych skandali. Chodz, Bernardo. 
Pociagajac meza za soba, ruszyła ku drzwiom, tak że panowie ledwie mogli się przywitac, i Rafael 
został sam z ojcem, ktory ciagle wrzał, jakby za chwile miał eksplodowac. Dlaczego? Dlaczego, 
myslał z gorycza, te ciagłe spory? Ogarneło go przygnebienie. Ojciec był dla niego obcym 
człowiekiem.  Ty tez możesz iść  rzucił Enrico porywczo.  Zejdz mi z oczu. Rafaelowi nie trzeba 
było tego dwa razy powtarzac. Odwrocił się na piecie i wyszedł. Kapiel, pomyslał. Tak, popływa 
troche, to mu dobrze zrobi. Ochłonie, uwolni się od napiecia. W slipach, z recznikiem na szyi szedł 
szybko przez ogrod. Zatrzymał się kilka metrow od basenu. Ktos tam był: jego ,,zona'' że swoim 
synkiem. Przygladał im się przez chwile. Dziewczyna stała na płytkim koncu basenu, podrzucała 
malucha i chwytała go, kiedy z pluskiem wpadał do wody. Obydwoje zanosili się smiechem, a 
chłopiec był najwyrazniej zachwycony nowa zabawa. Kiedy Rafael podszedł, Magda 
znieruchomiała, a mały zaczał piszczec, zawiedziony, że matka o nim zapomniała. A Magda 
wpatrywała się w Rafaela, jakby zobaczyła potwora. Wzieła małego na rece
i po ułozonych w łuk stopniach zaczeła wychodzic z basenu.  Przepraszam, nikt mi nie powiedział, 
że bedziemy przeszkadzac. Rafael westchnał z rezygnacja. Czemu ta dziewczyna traktuje go, jakby 
był jakims Drakula albo potworem Frankensteina?  Nie musisz uciekac  powiedział, kładac recznik 
na lezaku.  Nie potrzebuje całego basenu.  już pojdziemy  oswiadczyła dziewczyna, choc mały 
wcale nie chciał wychodzic z wody, sadzac po jego głosnych protestach.  Zostancie.  Zabrzmiało to 
ostrzej, niz Rafael zamierzał, ale zirytowała go wylekniona mina dziewczyny.  Mały chce się 
pluskac.  Mały ma na imie Benji  oznajmiła hardo.  To, że nie ma ojca, nie oznacza, że nie ma 
imienia. Jaka ona drobniutka, pomyslał Rafael. Kostium, ktory miała na sobie, dawno należało 
wyrzucic i zapewne tak postapiła jego pierwsza włascicielka. Był o numer za duzy na dziewczyne, 
poza tym bezpowrotnie utracił elastycznosc. Zdała sobie sprawe, że Rafael mierzy ja wzrokiem i na 

background image

jej twarzy pojawiło się to, co dostrzegł pierwszego ranka, kiedy oceniał, czy bedzie dobra 
kandydatka: wstyd, upokorzenie. Zirytował się i poczuł dyskomfort. Coz, to nie jej wina, że 
wyglada jak oskubany kurczak. Poza tym nie ma pieniedzy, zeby wyrzucac je na nowy kostium, 
ktory uczyniłby ja troche atrakcyj-
niejsza, zamiast dodatkowo oszpecac. Zresztato samo odnosiło się do całej jej garderoby. Nagle 
staneła mu przed oczami Lucia w swoich kreacjach od najlepszych projektantow, ktore wkładała 
kilka razy i potem wyrzucała. Nie powinien w ogole porownywac tych dwoch kobiet, były jak 
istoty z roznych planet. ,,Nic o mnie nie wiesz...'' Tak powiedziała mu wczoraj rano. Zrobiło mu się 
jeszcze bardziej głupio. Dziewczyna podeszła do lezaka, zawineła małego w recznik i sama tez 
owineła się duzym recznikiem kapielowym jak sarongiem. Czy to dlatego, że wreszcie nie widział 
okropnego kostiumu, czy to że wzgledu na ciepłe, złote swiatło zachodzacego słonca, w tej chwili 
wydała się Rafaelowi pełna wdzieku. że zdumieniem zauważył, że ma długie włosy. Zawsze nosiła 
je upiete w jakis pokraczny kucyk czy wezełek, dzisiaj zebrała je w konski ogon. Były naprawde 
długie. Mały wreszcie się uspokoił i wpatrywał się teraz w Rafaela wielkimi ciemnymi oczami. Jak 
on ma na imie? Benji? Postara się zapamietac, zeby nastepnym razem nie musiała zwracac mu 
uwagi. Zebrała swoje rzeczy i odeszła, rzucajac jeszcze pełne lekcewazenia ,,przepraszam'', kiedy 
zapomniał usunac się z drogi. Benji sciskał w raczce nadmuchiwane koło niczym najwiekszy skarb. 
I znowu Rafael poczuł się nieswojo; dziewczyna i Benji dobrze się bawili, a on ich wypłoszył. 
Niepo-
trzebnie uciekała. Wcale by mu nie przeszkadzali, pod warunkiem że miałby dla siebie jeden pas w 
basenie. Coz, teraz za pozno. Nie jego wina, powiedział sobie, poirytowany, i skoczył do wody. 
Wyszedł z basenu po czterdziestu minutach, zmeczony, ale w o wiele lepszym nastroju. Słonce już 
zaszło, ale ciagle jeszcze było ciepło. Wytarł się, owinał recznikiem i dopiero teraz poczuł, jak 
bardzo zgłodniał. Wezmie prysznic, przebierze się, wypije szklaneczke aperitifu. Wiedział, że zaraz 
napadnie go ciotka że swoimi napomnieniami i radami, ale w obecnym stanie ducha gotow był to 
zniesc. Cieszył się, że przyjechała. Ona jedna potrafiła uspokoic ojca, zawsze to robiła, przez całe 
zycie. Poza tym obecnosc ciotki i wuja powinna sprawic, że kolacja upłynie w jako tako znosnej 
atmosferze. może uda się namowic Bernarda, zeby opowiedział o swoich ostatnich badaniach 
naukowych: własciwie tylko wtedy się ozywiał i zaczynał mowic, a o swoich pasjach mogł mowic 
bez konca, jeśli ktos chciał słuchac. Rafael usmiechnał sie: z przyjemnoscia posłucha wuja. Lubił 
Bernarda tak samo jak lubił ciotke, jej ciety jezyk i trzezwe spojrzenie na zycie. Nie mieli własnych 
dzieci i kiedy Rafael był mały, strasznie go rozpieszczali, przyjezdzali na kazde urodziny, na swieta 
i na weekendy, jeśli tylko Bernardo nie był zajety praca. Wział prysznic, przebrał się i ledwie usiadł 
ze
szklaneczka aperitifu na tarasię, usłyszał kroki ciotki. Podniosł się.  A teraz porozmawiamy  
oznajmiła z groznym błyskiem w oku. W tym samym czasie Magda kapała Benjiego. Po kapieli w 
basenie własciwie nie musiała tego robic, ale chciała mu w ten sposob zrekompensowac przerwana 
zabawe, choc nie miała specjalnych wyrzutow sumienia, bo obydwoje wykorzystali wolny czas do 
maksimum i przez ostatnie dwa dni pływali do woli. Zbyt długo. Załowała teraz, że nie wrociła do 
willi  dziesiec minut wczesniej, uniknełaby spotkania z Rafaelem. Gdyby zazenowanie potrafiło 
zabijac, padłaby trupem na miejscu. Ciagle miała jego obraz przed oczami: smukłe, opalone ciało, 
meska doskonałosc... Na szczescie nie zaczerwieniła się i nie wlepiała w niego cielecego 
spojrzenia, ale miała swiadomosc, że Rafael patrzy na nia z politowaniem. Zerkneła w lustro. Boze, 
jak ona wyglada. Sprany, rozciagniety T-shirt, nijaka twarz, włosy nieokreslonego koloru. Nie 
pamietała, kiedy ostatnio była u fryzjera. Strzyzenie kosztowało, nie stac jej było na taki luksus. 
Musiała wygladac odstreczajaco w oczach kazdego mężczyzny, a co dopiero tak zabojczo 
atrakcyjnego jak Rafael di Viscenti. To jego spojrzenie, pełne politowania, jeśli nie odrazy. Nie 
powinna w ogole o tym myslec. W koncu to nie jej wina, że jest nieatrakcyjna, tak jak Rafael nie 
ponosił winy za to, że był ideałem meskiej urody.
Benji prysnał na nia piana i zasmiał się radosnie. Przynajmniej jemu jest wszystko jedno, jak 
wyglada mama, potrzebował tylko jednego, jej miłosci. I miał te miłosc, na zawsze, pomyslała, 
nachylajac się nad nim z usmiechem. Przebrała go w pizamke, połozyła do łozka i zaczeła czytac 

background image

bajke na dobranoc. Był zmeczony po całym dniu na swiezym powietrzu i senny. Kiedy już zasnie, 
ona wymknie się do kuchni i poprosi o jakas kanapke. W domu byli goscie, nie chciała przyczyniac 
Marii dodatkowych kłopotow. Potem wroci do swojego pokoju. Rafael wiedział, że rozmowa z 
ciotka nie bedzie przyjemna  i nie była, ale ciotka przynajmniej potrafiła spojrzec na sprawe z jego 
punktu widzenia, na co ojciec nie potrafił się zdobyc, acz nie omieszkała dodac, że obaj sa siebie 
warci.  Jestescie nieznosni  zakonczyła swoje pouczenia, po czym dodała:  Powiedziałam, co 
miałam do powiedzenia. Teraz idz i przyprowadz panne młoda. Rafael własnie podnosił do ust 
szklaneczke z aperitifem. Dłon zastygła w powietrzu. Spojrzał na ciotke zdumiony.  Czas chyba, 
zebym ja zobaczyła.  Jest w swoim pokoju  powiedział zdławionym głosem.  No wiec idz po nia. 
Nie bedzie przecież siedziała tam sama cały wieczor. Rafael odstawił szklaneczke.
 Zajmuje się dzieckiem. Ciotka machneła niecierpliwie reka.  któras z pokojowek może zajac się 
dzieckiem. Idz i popros, zeby się przebrała i zeszła na kolacje.  Nie rozumiesz, ciociu...  zaczał, ale 
Elizavetta nie dała mu dokonczyc.  Rozumiem tylko tyle, że przywiozłes tutaj te biedna dziewczyne 
i zostawiłes ja sama sobie  sarkneła.  Pognałes natychmiast do Rzymu, bo masz bzika na punkcie tej 
swojej firmy. Powiem ci jedno, interesy interesami, ale nie wolno ci tak zaniedbywac własnej zony. 
To karygodne, nawet jeśli ożeńiłes się wyłacznie na złosc ojcu i popełniłes mezalians. Formy 
nalezy zachowac. Ta dziewczyna, nawet jeśli nie nadaje się na signore di Viscenti, jest jednak twoja 
zona. Rafael zacisnał usta. Tego się nie spodziewał. Wstał, spojrzał na ciotke.  Jak sobie zyczysz  
oznajmił.  Musze cie jednak prosic, zebys... okazała jej troche wyrozumiałosci  dodał 
nieoczekiwanie dla samego siebie. Znowu poczuł się nieswojo. Ciotka potrafiła byc okropna, 
gotowa zniszczyc dziewczyne jednym słowem, a on tego nie chciał. W oczach ciotki pojawił się 
dziwny błysk; jakby Rafael ja zaskoczył.  Wezme pod uwage jej... niefortunne położeńie  
powiedziała sucho.  Twoj ojciec histeryzuje, że wziałes sobie ladacznice za zone, ale z tego, co 
mowi Maria, owszem, porozmawiałam sobie z Maria, to po prostu samotna matka. W dzisiejszych 
czasach to nic
wielkiego. W kazdym razie Maria dobrze się o niej wyraza, a wiesz, jak ona surowo osadza ludzi. 
Jestem naprawde ciekawa tej dziewczyny. No, idzze po swoja zone. Zona. Rafael ruszył na gore. W 
uszach rozbrzmie wały mu jeszcze słowa ciotki. Nie tak miało byc. Nie chciał dopuscic, zeby ta 
dziewczyna wkroczyła w jego zycie. już sam slub był wystarczajacym naruszeniem prywatnosci, a 
tu ciotka zada, by jego ,,zona'' zasiadła z rodzina do kolacji, jakby naprawde była nowa signora di 
Viscenti. ,,ożeńiłes się z nia...'' Ale nie zamierzałem się wiazac, pomyslał markotnie, idac na gore. 
Zatrzymał się przed drzwiami sypialni i zapukał energicznie. Magda drgneła. Zdrzemneła się, 
obserwujac lecace do swiatła cmy. Odganiała je od lampy, probowała ratowac przed fatalnym 
koncem. Była podobna do nich w swojej tesknocie za niemozliwym. Rafael di Viscenti był 
swiatłem, olsniewajacym i smiertelnie niebezpiecznym, a ona cma, która zginie, jeśli zbyt się don 
zblizy. Pukanie rozległo się ponownie. Magda podniosła się i podeszła do drzwi. W progu stał 
Rafael i Magda na jego widok wstrzymała oddech.  Moge wejsc?  Wszedł, nie czekajac na 
odpowiedz, spojrzał na spiacego malca.  Nie przeszkadzam?
Owszem, przeszkadzasz, miała ochote krzyknac na cały głos. Wchodzisz tutaj, wygladasz niczym 
spełnienie marzen kazdej kobiety i pytasz, czy nie przeszkadzasz?  Nie, skadze  bakneła. Skinał 
głowa. W miekkim swietle lampy jego twarz wydawała się jak rzezbiona, doskonała w swoim 
pieknie.  Za chwile kolacja. Bedziesz gotowa? Patrzyła na niego, nic nie rozumiejac.  Jedna z 
pokojowek zajmie się ma... Benjim  poprawił się szybko.  Zawoła cie, gdyby się obudził.  Zwykle 
spi do połnocy, potem się budzi  odpowiedziała machinalnie. Niekoniecznie. Przez ostatnie dwie 
noce Benji spał jak zabity; zapewne toskanskie powietrze tak na niego działało, powietrze i zdrowe 
zmeczenie po całym dniu zabaw w ogrodzie. Dzieki temu i ona mogła się wyspac: chyba po raz 
pierwszy od urodzenia Benjiego czuła się naprawde wypoczeta.  Zostawiam cie w takim razie. 
Przygotuj się i schodz zaraz na doł.  Rafael spojrzał z niesmakiem na jej stary T-shirt i wyszedł. 
Kiedy wszedł do salonu, gdzie czekali ciotka i wuj, Giuseppe oznajmił z kamiennym wyrazem 
twarzy, że starszy pan poczuł się zmeczony i nie bedzie jadł kolacji. Rafael powstrzymał się od 
komentarza; skoro ojciec nie chciał usiasc do stołu z ,,synowa'', to trudno. Ciotka była znacznie 
bardziej wyrozumiała.

background image

 Straszny człowiek!  zawołała.  Mam nadzieje, że twoja wybranka jest osoba odporna. Odporna. 
Rafael znowu poczuł wyrzuty sumienia. Dziewczyna okazywała wyjatkowaodpornosc od pierwszej 
chwili, kiedy to mierzył ja uwaznym wzrokiem, oceniajac, czy bedzie dobra kandydatka. Usłyszał 
kroki i oto staneła w progu. Wygladała jak szara myszka. Miała na sobie te sama straszna sukienke, 
w ktorej brała slub. Włosy zaczesała gładko do tyłu i sciagneła w pozbawiony stylu i wdzieku 
wezeł. Jedyne, co można było o niej dobrego powiedziec, to to, że wygladała czysto.  Dobry 
wieczor  powiedziała ledwo słyszalnie i cała krew odpłyneła jej z twarzy.
ROZDZIAŁ PIATY
Rafael podszedł do niej, ujał pod łokiec i wprowadził do pokoju.  Poznaj moja ciotke i wuja. 
Dziewczyna poruszała się sztywno, jakby kij połkneła.  Ciociu, to Magda. Magdo, oto moja ciotka 
Elizavetta Calvi, a to moj wuj, profesor Bernardo Calvi. Magda nie mogła otrzasnac się z szoku: 
Rafael di Viscenti po raz pierwszy wymowił jej imie. Dotad, co było przykre, zwracał się do niej 
per ty, z pominieciem imienia. Dzisiaj wypowiedział i jej imie, i imie jej dziecka. Nie mogła w to 
uwierzyc. Tak jak nie mogła uwierzyc, że przedstawia ja ciotce i wujowi. Schodzac na doł, 
oczekiwała kolejnej burzy, tymczasem przywitało ja badawcze spojrzenie starszej, ubranej z 
dyskretnaelegancjapani. Ocena nie wypadła chyba najlepiej, bo elegancka pani zacisneła usta, ale 
przynajmniej nie dostała apopleksji. Przeciwnie, na jej twarzy pojawił się, o dziwo, usmiech. może 
nie serdeczny, niezbyt ciepły, ale uprzejmy, w ogole usmiech. Profesor tez się usmiechnał i był to 
usmiech pełen sympatii, choc nie pozbawiony wahania.
 Moj ojciec poczuł się niezbyt dobrze i nie bedzie jadł z nami kolacji  powiedział Rafael troche 
sztywno.  Mam nadzieje, że mu wybaczysz. Magda przygryzła warge. To oczywiste, że ojciec 
Rafaela unikał jej niczym zarazy. Coz, w jego oczach była zapewne czyms na kształt zarazy. 
Trudno, zeby cieszył się z takiej synowej. Dlaczego, u diabła, Rafael nie ożeńił się z bardziej 
odpowiedniadla siebie kobieta, jeśli chciał uniknac slubu z kuzynka? Nie, on postanowił wziac 
sobie za zone pierwsza napotkana dziewczyne i prosze, do czego doprowadził. Chyba zdawał sobie 
sprawe, że sprzataczka z nieslubnym dzieckiem to nie najlepszy wybor. Uniosła dumnie głowe. To 
sprawa miedzy Rafaelem i jego ojcem. Jej akurat nie przeszkadzało, że zarabia na zycie, szorujac 
łazienki w domach bogaczy, ani to, że Benji nie ma ojca. Benji był całym jej zyciem, pozegnalnym 
prezentem od umierajacego człowieka. Kaz i Benji... Giuseppe odchrzaknał i oznajmił, że podano 
do stołu. Rafael ujał Magde pod łokiec i cała czworka przeszła do jadalni. Usługiwał Giuseppe i 
dwie pokojowki. Na przystawke była delikatna szynka parmenska z gruszkami, do tego białe wino. 
Magda odczekała, az reszta zacznie jesc, wybrała te same sztucce i włozyła do ust pierwszy 
kawałek cieniutko krojonego, wedzonego prosciutto di Parma.  Smakuje ci?  zagadneła ciotka 
Rafaela.  Pyszna  odparła Magda spontanicznie.
Signora Calvi usmiechneła się dobrodusznie.  Gruszki z importu, niestety  powiedziała.  Nie 
pochwalam tego. Jak wiekszosc Włochow lubie jesc te owoce, na ktore akurat jest sezon, a u nas na 
gruszki jeszcze za wczesnie. Ale szynka jest znakomita. To szynka z Parmy, miasta lepiej pewnie 
znanego w Anglii z tamtejszego sera, parmezanu. Chciała najwyrazniej, zeby Magda dobrze się 
czuła i było to miłe, choc nie musiała nic wyjasniac. Szynke parmenska można było dostac w 
kazdym angielskim supermarkecie, tyle że była bardzo droga i zapewne nie tak dobra jak ta, która 
podano dzisiaj.  Na pewno zasmakuje ci kuchnia toskanska  ciagneła signora Calvi, kładac nacisk 
na słowie ,,toskanska''.  Jest bardzo prosta, słynie z takich dan, jak bistecca alla fiorentina, to stek z 
rusztu, lubimy tez kaczke, dziczyzne. Profesor Calvi upił łyk wina.  Nie osadzaj zbyt surowo 
Parmy, moja droga. W koncu to miasto ma pewne zwiazki z Toskania, prawda? Wuj Rafaela, ktory 
odezwał się po raz pierwszy, mowił po angielsku rownie płynnie, jak reszta rodziny. Spojrzał teraz 
na Magde pytajaco, jakby była jedna z jego studentek i zdawała własnie u niego egzamin.  To 
pierwsza wizyta Magdy we Włoszech, Bernardo, na pewno nie wie, o czym mowisz...  wpadł 
wujowi w słowo Rafael.  Ksiezna Parmy...  odezwała się Magda niemal rownoczesnie, 
przypominajac sobie, co wyczytała
w ksiazkach.  Maria Ludwika, ksiezna Parmy, wdowa po Napoleonie, była rowniez ksiezna Lukki.  
Bardzo dobrze  profesor usmiechnał się szeroko.  Powinnas koniecznie odwiedzic Lukke, to perła 
Toskanii.  Troche czytałam o tym miescie  powiedziała Magda.  Słynie że swoich murow 

background image

obronnych, prawda?  Tak. Wzniesiono je pod koniec pietnastego wieku, kiedy Lukka gotowała się 
do obrony przed Hiszpanami. Zachowała niezaleznosc i w pewnym momencie była jedynym 
niepodległym miastem-panstwem we Włoszech, poza Wenecja. Dopiero Napoleon ja podbił i 
przekazał swojej siostrze Elizie, którauczynił ksiezna Toskanii. Magda zmarszczyła czoło.  Czy to 
ta sama, która była krolowa Neapolu?  Nie, krolowaNeapolu była Karolina, zona generała Murata. 
Zajeła miejsce burbonskich władcow Neapolu. Burbonska krolowa Neapolu, takze Karolina, miała 
romantyczne zwiazki z Anglia. Przerwał, czekajac wyraznie na reakcje Magdy.  Prawda, 
przyjazniła się z lady Hamilton  przypomniała sobie.  To własnie w Neapolu Emma Hamilton 
poznała lorda Nelsona.  Bardzo dobrze kolejny pełen aprobaty usmiech.  Moj maz jest historykiem, 
jak zapewne już się domysliłas  wtraciła signora Calvi, obrzucajac Magde zdumionym spojrzeniem, 
po czym zwrociła się do meza:  Nie zanudzaj nas, Bernardo.
Magda usmiechneła się niesmiało.  Historia nigdy nie jest nudna, szczegolnie historia Włoch. To 
kraj z taka wspaniała przeszłoscia.  Szczegolnie Toskania ma bogata przeszłosc. już sama nazwa 
nawiazuje do pierwszej wielkiej kultury naszego połwyspu.  Etruskiej?  domysliła się Magda.  
Etruskiej  przytaknał profesor i zaczał rozprawiac o Etruskach. Magda słuchała zafascynowana. 
Dotad czerpała swoja wiedze z ksiazek, a oto teraz miała okazje siedziec przy jednym stole z 
prawdziwym znawca tematu. Profesor rozwodził się na temat głownych miast Etruskow, ich 
tajemniczej, mało znanej kultury, ich religii i jezyka.  Zawsze lubiłam Etruskow. Etruskie kobiety 
były wyjatkowo wyzwolone  wtraciła w ktoryms momencie ciotka Rafaela.  Jadały z mężczyznami 
przy jednym stole, miały prawo do posiadania własnego majatku, w ogole zazywały znacznej 
swobody. Magda powsciagneła usmiech. Dobrze rozumiała, dlaczego pani Calvi podobał się taki 
stan rzeczy. Zerkneła na Rafaela, ciekawa, jak przyjał uwage ciotki, ale Rafael zdawał się jej nie 
słyszec. Wpatrywał się w Magde z takim zdumieniem, jakby wyrosła jej druga głowa. Zamrugała, 
zdezorientowana. Czyzby popełniła jakas gafe? Zachowała się nie tak, jak powinna? Niepotrzebnie 
się odzywała? Powinna była milczec?  Musisz poswiecic troche czasu zonie, Rafaelu
 mowił profesor.  Musisz koniecznie pokazac jej Toskanie... Magda ponownie przygryzła warge. 
Ostatnia rzecz, jakiej pragnał Rafael, to obwożeńie jej po Włoszech.  Nie, nie  wtraciła szybko.  To 
niemozliwe... Moj synek...  Twoim synkiem zajme się ja, a Maria mi pomoże. Mały na pewno nie 
bedzie miał powodow do narzekan, a wy powinniscie urzadzic sobie mała podroz poslubna. Pogoda 
idealna na zwiedzanie.  Nie... Nie moge zostawic Benjiego  opierała się Magda.  Musi się 
przyzwyczaic, że nie zawsze jest z mama. To mu dobrze zrobi  oznajmiła ciotka Rafaela.  możesz 
spokojnie zostawic go pod nasza opieka. Maria wie, jak się obchodzic z dziecmi, ma ogromne 
doswiadczenie. Mowiła mi, że twoj synek jest bardzo rozwiniety jak na swoj wiek i że to łatwe do 
prowadzenia dziecko, co tylko dobrze swiadczy o twoich metodach wychowawczych.  Usmiechneła 
się, a Magda wbiła wzrok w talerz, poczuła ucisk w gardle.  Musiało byc ci momentami ciezko, 
prawda?  Ciotka dotkneła jej ramienia.  Ludzie potrafia wydawac takie pochopne sady.  Tu rzuciła 
wymowne spojrzenie bratankowi i gładko zmieniła temat:  Zadzwon, Rafaelu, niech Giuseppe 
podaje nastepne danie. Kolacja mineła bez zgrzytow. Profesor, znalazłszy wdziecznasłuchaczke, 
opowiadał bez konca o historii Toskanii i Włoch. Magda z kazda chwila czuła sie
coraz swobodniej. Na szczescie Rafael prawie się nie odzywał, co dla jego wujostwa stanowiło, 
zdaje się, taka sama ulge jak dla Magdy. Kiedy kolacja dobiegła konca, cała czworka wstała od 
stołu, by przejsc na kawe do salonu. Rafael wykorzystał ten moment, by zadac pytanie, ktore 
doprowadzało go do furii przez cały wieczor. Kiedy wuj i ciotka wyszli z jadalni, chwycił Magde za 
reke.  możesz mi powiedziec, dlaczego wykonujesz takie podłe zajecie, skoro jestes wykształcona? 
 syknał. Magda spojrzała na niego zdumiona.  Wykształcona?  Dobrze znasz historie  rzucił niemal 
oskarzycielskim tonem.  Jestes inteligentna. Dlaczego pracujesz jako sprzataczka? Z łatwoscia 
mogła odpowiedziec na to pytanie.  Nie mam zadnych kwalifikacji. Zawsze lubiłam czytac, to całe 
moje wykształcenie. W szkole... miałam problemy.  Nie zamierzała mu opowiadac, co znaczy byc 
dzieckiem z ,,bidula'', narazonym na wieczne kpiny innych dzieci.  Skonczyłam edukacje na szkole 
sredniej, ale zdałam tylko czesc egzaminow koncowych. O tym, że wtedy akurat dowiedziała się, że 
najblizsza jej osoba, jedyna bliska osoba, Kaz, jest chora na raka, tez nie zamierzała opowiadac.  
Kiedy Benji bedzie starszy, pomysle o dalszej nauce...

background image

 Rafaelu!  zawołała ciotka władczo.  Pozwol biedaczce napic się kawy. Rafael już o nic wiecej nie 
pytał, podał Magdzie ramie i przeszli do salonu.  Siadaj obok mnie  zazadała Elizavetta i rzuciła 
bratankowi chytre spojrzenie.  A ty, Rafaelu, idz z wujem na taras. On nie obedzie się bez cygara po 
kolacji, a tutaj nie bedzie palił. Subtelnosc zdecydowanie nie jest mocna strona signory Calvi, 
pomyslała Magda i zerkneła na Rafaela. Dostrzegła w jego oczach rozbawienie i cos jeszcze: 
pytanie. Ciotka tez je zauważyła.  Nie martw się o Magde  oznajmiła.  Zapewniam cie, że powie mi 
tylko tyle, ile bedzie chciała. Magda mocno w to watpiła, chociaz w czasie kolacji zdażyła się 
przekonac, że Elizavetta Calvi, choc władcza, nawet troche despotyczna, w gruncie rzeczy była 
osoba zyczliwie nastawiona do ludzi. I rzeczywiscie. Popijajac kawe, wypytała Magde dokładnie o 
jej zycie, o dziecko, prace, powody, dla ktorych zgodziła się wyjsc za Rafaela. Jednego tematu 
tylko nie poruszyła, ku zdziwieniu Magdy: nie pytała o ojca Benjiego.  Takie rzeczy się zdarzaja  
stwierdziła wprost.  Zawsze się zdarzały i zawsze beda się zdarzac. Musze powiedziec, że 
podziwiam twoja odwage. Tak łatwo jest oddac dziecko... Nigdy! Magda omal nie krzykneła głosno 
że zgrozy na mysl, że mogłaby oddac Benjiego do adopcji. Jej
własna matka nie zadała sobie nawet tyle trudu, po prostu zostawiła ja na smietniku. Przez 
francuskie okno widziała sylwetke człowieka, ktorego poslubiła za sto tysiecy funtow. Cos się w 
niej obudziło, jakas iskierka, i zaraz zgasło. Nie. To bez sensu. Czcze mrzonki. Głupie i załosne. On 
nie był dla niej. Rano obudziła ja usmiechnieta pokojowka, która przyniosła tace z kawa. Benji spał 
jeszcze i Magda popijała swoja kawe, rozkoszujac się jej smakiem, widokiem za oknem, cisza, 
słoncem. Było jej po prostu dobrze. Nie zapomne tych dni do konca zycia, myslała. Tak tu pieknie. 
Posmutniała na mysl, że bajka niedługo się skonczy, i zaraz powiedziała sobie, że powinna się 
cieszyc, że w ogole cos podobnego dane jest jej przezyc. Wracała myslami do minionego wieczoru. 
Ciotka i wuj Rafaela byli dla niej bardzo mili, sam Rafael tez zachowywał się bez zarzutu, a signora 
Calvi wcale się nie oburzyła, że Magda wyszła za niego dla pieniedzy.  Jasne, że to nie w porzadku 
 oznajmiła tym swoim nie znoszacym sprzeciwu tonem  ale doskonale cie rozumiem i nie 
obwiniam. Magda zachmurzyła się. Czyzby signora Calvi obwiniała swojego bratanka? Dobry 
nastroj prysł i znowu zrobiło się jej ciezko na sercu. Mimo woli wdepneła w wyjatkowo paskudna 
sytuacje, wszystkim zawadzała... Benji się obudził i zajeła się synkiem. Rano zawsze
był pogodny jak promyczek słonca, patrzac na niego Magda zapominała o troskach. Kiedy oboje 
byli już ubrani, wzieła tace w jedna reke, druga ujeła raczke Benjiego i już miała zejsc do kuchni na 
sniadanie, ale na korytarzu natkneła się nieoczekiwanie na ojca Rafaela. Na jej widok zatrzymał się, 
nasrozył. Magda zamarła. Nie wiedziała, jak się zachowac. Ma powiedziec dzien dobry? Nie 
odzywac sie? Skryc się w sypialni? Stała tak, z taca w reku, z Benjim u boku.  A wiec ciagle tu 
jestes?  zagadnał ostro.  Wyobrazasz sobie pewnie, że jestes wielkadama. Ty i ten twoj bekart... 
Postapił krok w jej strone, wpijajac w nia wrogie, pełne obrzydzenia spojrzenie.  Moj durny syn 
wybrał cie specjalnie, zeby mnie obrazic. Powiedział mi prosto w oczy, że nie zamierzał 
podporzadkowac się moim zyczeniom i dlatego znalazł sobie zone najgorsza, jaka mogł znalezc. 
Jestes brzydka, tepa, amoralna. Jestes produktem londynskich slumsow. ożeńił się z toba mnie na 
złosc. Myslała, że zemdleje. Słyszała, jak krew dudni jej w uszach. Benji ukrył buzie w nogawce jej 
spodni i zaczał popłakiwac. Nie rozumiał ani słowa, ale doskonale wyczuwał bijaca że słow Enrica 
nienawisc i pogarde. Stary di Viscenti minał Magde i zszedł na doł. Dłonie jej drzały, czuła, że 
zaraz upusci tace, ale nie była w stanie schylic się i postawic jej na podłodze. Raptem ktos wyjał jej 
tace z rak.
 Wejdz... Ktos otworzył drzwi sypialni, pchnał jałagodnie do srodka, uniosł Benjiego. Po chwili 
siedziała na łozku, z synkiem w ramionach. Ktos stał przed nia, zasłaniał swiatło. Rafael di 
Viscenti. Człowiek, ktory wybrał ja na zone tylko dlatego, że mogła obudzic wstret w jego ojcu. 
Była ,,najgorsza z najgorszych'' i małzenstwo z nia miało stanowic najgorsza obraze dla starego di 
Viscenti.  Magdo... Tuliła do siebie z całych sił Benjiego i wpatrywała się niewidzacym wzrokiem 
w dywan. Nie chciała myslec, nie chciała nic czuc...  Nie wierz w to, co mowił moj ojciec. 
Przemawia przez niego wsciekłosc. Jest wsciekły na mnie  Rafael z trudem wypowiadał słowa. Ona 
głaskała Benjiego po głowie i nie była w stanie nic powiedziec. Kompletnie nic. Rafaelowi tez było 
trudno, ale pomimo wszystko sprobował jeszcze raz:  Magdo, ja... Podniosła głowe i utkwiła w jego 

background image

twarzy puste spojrzenie.  Nie mow nic. Nie trzeba. Podniosła się, wzieła Benjiego na rece.  Powiedz 
mi tylko, czy mamy zjesc sniadanie w kuchni, czy tez powinnam zostac w swoim pokoju?  
Panowała nad głosem, ale miała wrazenie, że lada chwila ten głos jazawiedzie, peknie niczym 
napieta do ostatecznosci nic.
Rafael zacisnał usta.  Latem nasza rodzina jada sniadanie na tarasię. Chodz... Wyciagnał dłon, ale 
Magda zignorowała jego gest i ruszyła ku drzwiom. Wyprzedził ja, otworzył drzwi z galanteria 
nalezna ksieznej. Niepotrzebnie się dla mnie wysila, pomyslała w odretwieniu. W jego propozycji 
małzenstwa nie było nic szalonego. Zaplanował sobie wszystko z zimna krwia. Chciał obrazic ojca, 
dlatego ja wybrał. Rodzinne sniadanie było ostatnia rzecza, ktorej sobie teraz zyczyła, ale była tak 
odretwiała, że dała się zaprowadzic na taras. Ciotka, wuj i ojciec Rafaela siedzieli już przy stole. Na 
widok Magdy profesor poderwał się z fotela i przywitał jaradosnie. Ledwie skineła głowai bakneła 
jakies słowo. Ojciec Rafaela tez wstał, z kawaw dłoni.  Bede w bibliotece  oznajmił.  Mam kilka 
pilnych spraw do załatwienia. Odszedł, ostentacyjnie dajac do zrozumienia, że nie bedzie tolerował 
towarzystwa ,,synowej''. ,,Najgorsza z najgorszych''. Wracały do niej cały czas te słowa. Usiadła, 
ale nie w fotelu, ktory odsunał dla niej Rafael, tylko na samym koncu stołu. Chciała zapasc się pod 
ziemie, umrzec. Myslała, że serce peknie jej z bolu.  A wiec to twoj synek  odezwała się Elizavetta 
Calvi troche zbyt głosno, zbyt stanowczo.  Mowiłas, że jak ma na imie...?
 Benji  odpowiedział Rafael, siadajac naprzeciwko Magdy i rozkładajac serwetke. Magda zajeła się 
małym. Posadziła go sobie na kolanach, robiła wszystko, zeby nie patrzec nikomu w oczy. Benji pił 
mleko, ktore przyniosła mu jedna z pokojowek, ale ona nie była w stanie nic przełknac. Miała 
wrazenie, że od reszty zebranych przy stole oddziela ja gruba szklana tafla; kiedy ktos do niej 
zagadywał, odpowiadała krotko, zdławionym głosem.  Jestes zmeczona  bardziej stwierdziła niz 
zapytała ciotka Rafaela. Magda skineła głowa, nie podnoszac wzroku. Wszyscy zdawali się tacy 
dalecy, szczegolnie Rafael, jakby dzieliły ich całe lata swietlne. Obserwował ja cały czas, czuła 
jego wzrok na sobie. Przyglada się kopciuchowi, pomyslała smetnie. Nie pasuje do jego domu, razi 
tutaj, jestem niczym smiec, ktory czym predzej należałoby usunac. Dlaczego tak to boli, że Rafael 
di Viscenti, człowiek zupełnie obcy, w kazdym znaczeniu tego słowa, uzył jej, by obrazic swojego 
ojca? Dlaczego tak boli, że zobaczył w niej najgorsza z najgorszych, prostaczke, i taka chciał 
zaprezentowac ojcu: dziewczyne z londynskich slumsow, sprzataczke, samotna matke? Racjonalnie 
myslac, wiedziała, że nie jest winna własnego położeńia i nie ma się czego wstydzic. Ktos musi 
szorowac toalety. Ktos musi obsługiwac bogatych. Ci, ktorzy to robili, nie zasługiwali na wzgarde. 
To raczej ci, ktorzy patrzyli na nich z gory, powinni się wstydzic.
A jednak Rafael uznał, że jej osoba bedzie niczym obelga rzucona w twarz rodzinie di Viscenti. 
Ockneła się, słyszac szuranie krzeseł. Signora Viscenti cos do niej mowiła:  Kochanie, pozwol, że 
zabiore Benjiego na chwile. Jedna z wnuczek Marii przywiozła zabawki, na ktore jej dzieci sa już 
za duże. Podobno jest nawet rowerek na trzech kołkach, Benji na pewno się ucieszy. Nie, nie, siedz, 
Benji pojdzie że mna. Zdjeła małego z kolan Magdy i postawiła na ziemi.  Vene  powiedziała z 
usmiechem.  Obejrzymy nowe zabawki. Benji podchwycił słowo ,,zabawki'', ktore dobrze znał, i 
podreptał ochoczo że starszapaniai profesorem. Magda została sam na sam z Rafaelem. Przygladał 
się jej uwaznie. Zdawała się taka drobna, młodziutka. O wiele za młoda, zeby dzwigac ciezar 
wychowywania dziecka. O wiele za krucha, by dzwigac ciezar oskarzen rzuconych przez ojca. 
Zacisnał dłonie. Cierpiała, to oczywiste. Czuł się okropnie. Zamkneła się w sobie, schowała w 
skorupie. Trudno się dziwic. Dreczyły go wyrzuty sumienia. Dałby wszystko, zeby cofnac 
obrzydliwascene, która rozegrała się pod drzwiami sypialni, powstrzymac jakims sposobem obelgi 
ciskane przez ojca. Ale i on nie był bez winy. Pierwszego popołudnia nie omieszkał przedstawic 
ojcu swojej zony w sposob mozliwie najbardziej odrazajacy, jakby chciał powie-
dziec: zmusiłes mnie do małzenstwa, to teraz zobacz, jaka dostałes synowa. Nie przypuszczał, że 
dotrze to do dziewczyny, ale prawda, że z całym rozmysłem wykorzystał dla własnych celow i jej 
załosna prezencje, i rownie załosna sytuacje. Teraz meczyły go skrupuły. Ale oprocz niewczesnych 
skrupułow odczuwał cos jeszcze, cos, co się w nim obudziło, kiedy patrzył na jej sciagnieta bolem 
twarz. Gniew. Uczucie, z ktorym zył od wielu miesiecy, od chwili kiedy ojciec wpadł na pomysł 
ożeńienia go z Lucia. Karmił się tym gniewem tak długo, że nie pozostało już nic poza checia 

background image

dowiedzenia ojcu, że nie jest i nie bedzie zabawka w jego rekach. Tak, dobrze poznał to uczucie. 
Tym razem jednak kierował gniew przeciwko sobie. Podniosł się gwałtownie.  Chodz  powiedział 
rozkazujacym tonem. Wstała niepewnie, strzepujac okruszki chleba że spodni. Kiedy podniosła 
wzrok, dojrzała grymas na twarzy Rafaela. Owszem, nedzne te moje spodnie, pomyslała, stare, 
niemodne, ale musze je nosic, bo nie mam pieniedzy, zeby kupic sobie inne. Bieda nie jest 
zbrodnia, ani powodem do wstydu. Nie bede chodziła że spuszczona głowa dlatego, że jestem 
biedna. Tak jak nie bede chodziła że spuszczona głowa tylko dlatego, że nie wiem, kim byli moi 
rodzice.
 Pojedziemy dzisiaj do Lukki  oswiadczył Rafael nieswoim głosem. Magda szeroko otworzyła oczy. 
Czegos takiego się nie spodziewała. Widac Rafael wział sobie do serca słowa wuja i ciotki, ktorzy 
wczoraj przy kolacji nalegali, zeby pokazał zonie Toskanie.  To niepotrzebne  powiedziała cicho.  
Pozwol, że ja o tym bede decydował. W jego głosie słyszała gniew. Nic dziwnego. Musiał byc zły. 
Ciotka niemal go zmusiła, zeby zajał się zona. Najgorsza z najgorszych...  Nie moge zostawic 
Benjiego  dodała, nie podnoszac wzroku.  Bedzie miał dobra opieke  powiedział Rafael 
zniecierpliwionym tonem. Jak wiekszosc mężczyzn, ktorzy nie maja dzieci, nie rozumiał 
matczynych obaw.  Maria i moja ciotka zajma się nim. Obydwie bardzo go polubiły.  Zerknał na 
zegarek.  Chciałbym wyjechac za poł godziny. Badz gotowa, prosze. Skinał jej głowa i zniknał we 
wnetrzu domu. Magda westchneła. Co ma robic? Zaprzec się i powiedziec, że nie pojedzie? Nie 
chciała jechac. Przerazała japerspektywa spedzenia całego dnia sam na sam z człowiekiem, ktory 
nie mogł na niapatrzec. Dlaczego, u diaska, wystapił z ta propozycja? Mogł przecież wymowic się, 
powiedziec ciotce, że ma mnostwo pracy i nigdzie nie pojedzie. Poza tym Magda naprawde nie 
chciała zostawiac Benjiego. Nigdy jeszcze nie rozstała się z nim nawet na chwile. Nigdy. 
Tymczasem Benji wcale nie narzekał, że został
pozbawiony towarzystwa mamy. Maria i ciotka Rafaela zajeły się nim serdecznie i obserwowały 
zachwycone, jak probuje jezdzic na rowerku.  Jedz  namawiała ja Maria.  Mały nawet nie zauważy, 
że cie nie ma. Idz już, poki cie nie widzi. Szybko, znikaj. Jak zacznie płakac, zadzwonie do Rafaela 
na komorke, wtedy wrocicie. Obiecał, że w razie czego zaraz cie odwiezie. Zajmiemy się chłopcem 
jak własnym. Ile ja dzieci miałam pod opieka... Idz już.  Wypchneła niemal Magde z kuchni i 
wrociła do Benjiego. Magda ruszyła powoli do swojego pokoju. Benji rzeczywiscie powinien 
przyzwyczajac się do samodzielnosci. Kiedy wroca do Anglii, kiedy kupi już wymarzony domek, 
mały bedzie musiał pojsc do złobka. Przebrała się w spodniczke khaki, która wygladała nieco 
porzadniej niz stare spodnie. Do tego włozyła biała bawełniana bluzke bez rekawow, do torby 
zapakowała na wszelki wypadek sweter i gotowa do drogi zeszła na doł. Miała ochote sprawdzic, 
jak się sprawuje Benji, ale powstrzymała się. Czekała w sieni na Rafaela, modlac się, zeby nie 
stanac ponownie twarza w twarz z jego ojcem. Był zapewne w bibliotece, bo dochodziły stamtad 
dzwieki jakiejs opery, prawdopodobnie Verdiego, jeśli dobrze rozpoznawała. Nie posiadała co 
prawda wiezy hi-fi, ale miała radiomagnetofon. Kiedy Benji już zasnał, zwykle czytała, słuchała 
wiadomosci że swiata i swoich ulubionych stacji nadajacych muzyke klasyczna.
Usłyszała kroki na schodach, odwrociła głowe i zaparło jej dech w piersiach na widok Rafaela. 
Zawsze zapierało jej dech w piersiach na widok tego ideału meskiej urody, tego 
najprzystojniejszego faceta w całym wszechswiecie.  Gotowa? Swietnie.  Rzeczowy, bezosobowy 
ton głosu; zawsze tak się do niej zwracał, bezosobowo. Ruszyła za nim do wyjscia. Na zewnatrz, 
oslepiona słoncem, zmruzyła oczy i podazyła za Rafaelem w strone garazy.  Zaczekaj  
zakomenderował i Magda zatrzymała się posłusznie, czekajac, az Rafael wyprowadzi samochod. 
Podjechał po chwili w czerwonym sportowym kabriolecie, otworzył drzwi od strony pasazera.  
Wsiadaj... Zapadła się niemal w nisko umieszczony fotel. W tej samej chwili Rafael nachylił się, 
siegajac po jej pas. Zamarła, sparalizowana jego bliskosciai wcisneła się jak mogła najgłebiej w 
fotel, ale Rafael szybko zapiał pas, wyprostował się, załozył ciemne okulary, wrzucił bieg i 
samochod ruszył z rykiem silnika. Pedzili dolinaw strone autostrady. Magda czuła się tak, jakby 
wsiadła do szalonej kolejki w wesołym miasteczku. Szybkosc oszałamiała ja, toskanskie pejzaze 
przemykały przed oczami, zanim zdażyły utrwalic się na siatkowce. Od czasu do czasu zerkała na 
Rafaela; prowadził pewnie, jakby był zrosniety z maszyna.

background image

ROZDZIAŁ SZOSTY 
Mury Lukki były tak imponujace, jak to obiecywały przewodniki, ale nie one były celem wycieczki 
zaproponowanej przez Rafaela. Nie była nim tez romanska katedra San Martino, ani zaden z 
zabytkowych kosciołow w historycznej czesci miasta. Nie odwiedzili tez Muzeum Pucciniego, 
jednego z najwybitniejszych synow Lukki, ani muzeum sztuki. Skierowali się prosto do 
kamieniczki w jednej z bocznych uliczek odchodzacych od eleganckiej Via Fillungo. Magda szła, 
rozgladajac się na boki, zachwycona pieknem starej architektury toskanskiego miasta.  Wejdzmy.  
Rafael wprowadził ja do wnetrza. Młoda dziewczyna w recepcji usmiechneła się ciepło na widok 
Rafaela, wyszła zza biurka, ucałowała go w oba policzki i zaczeli rozmawiac po włosku. Magda 
stała z boku, speszona, swiadoma tego, że dziewczyna rzuca w jej strone ciekawe spojrzenia, zadaje 
pytania: najwyrazniej rozmawiali o niej. Scis kała torbe w dłoni i czuła, że policzki zaczynaja jej 
płonac. Chciała się już odwrocic do okna, kiedy dziewczyna klasneła że smiechem w dłonie i 
zwrociła się do niej:
 Znakomicie  odezwała się po angielsku.  Mamy mało czasu i mnostwo do zrobienia, ale rezultat 
bedzie fantastyczny!  Przywołała Magde gestem.  Pozbedziemy się Rafaela. Przeszkadzałby nam 
tylko i wtracał się niepotrzebnie.  Spojrzała na niego z lekkakpinaw oku.  Vattene! Vattene! A piu 
tardi.  Dała mu znak dłonia, zeby znikał. Magda wreszcie odzyskała głos:  O co chodzi? 
Dziewczyna usmiechneła się tajemniczo.  Niespodzianka. Magda spojrzała pytajaco na Rafaela, ale 
z jego twarzy nic nie mogła wyczytac. Powiedział cos po włosku, dziewczyna skineła głowa i 
znikneła za jakimis drzwiami, po czym zwrocił się do zakłopotanej Magdy:  Nie denerwuj się  
powiedział troche ostrzejszym tonem, niz zamierzał.  Zdaj się na Olivie i wszystko bedzie dobrze.  
Nic nie rozumiem. Rafael milczał przez chwile.  Gdybym mogł cofnac to, co usłyszałas od mojego 
ojca dzisiaj rano, zrobiłbym to  powiedział w koncu.  Stało się, trudno. Moge ci tylko powiedziec, 
że nie aprobuje jego zachowania. Magda zesztywniała na wspomnienie incydentu na korytarzu, 
schowała się na powrot w swojej skorupie. Chciała zapomniec, co wykrzyczał na jej widok di 
Viscenti.  Ale to prawda, co powiedział twoj ojciec. Jes-
tem... dla niego najgorsza obraza. Zona, jakiej nie jest  w stanie zaakceptowac. Jestem 
przeciwienstwem synowej, jakiej mogłby się spodziewac. Dlatego ożeńiłes się że mna, a nie z kims 
że swojego swiata. Chciałes obrazic ojca. Rafael chciał cos powiedziec, ale Magda nie dopusciła go 
do słowa.  Powiedziałam ci, że to nie ma znaczenia, bo nie ma. Wezme za te usługe sto tysiecy 
funtow i nie zgłaszam zadnych pretensji. Mowiła z pozoru spokojnie, ale w jej głosie czuło się 
zdenerwowanie.  Powiadasz, że to prawda, Magdo  odezwał się Rafael.  Mylisz się. Dowiodłas, że 
to kłamstwo. Dowiodłas to wszystkim, mojej ciotce, wujowi, Marii i Giuseppe. Chce zamknac te 
sprawe. Spojrzała na niego zdziwiona.  Co jest kłamstwem? Powiedz. że Benji nie ma  ojca? że 
moje ubrania wygladaja jak wyciagniete że  smietnika? że zarabiam na zycie szorowaniem toalet? 
że taka że mnie zona dla ciebie, jak z kopciucha dama?  Co tu jest kłamstwem? Rafaelowi zaczał 
drgac nerwowo policzek. Narastał w nim gniew, ten sam gniew, ktory czuł rano, ale oprocz gniewu 
cos jeszcze. Palace wyrzuty sumienia.  Nie jestes pierwsza i jedyna samotna matka. Dawniej 
,,panna z dzieckiem'' to był ktos naznaczony pietnem, ale czasy się zmieniły i ludzie patrzainaczej, 
nawettutaj, weWłoszech. Rozmawialismy już o twojej
sytuacji. Jestes inteligentna i na pewno cos w zyciu osiagniesz, kiedy już wydobedziesz się z biedy. 
Na to, kto cie urodził, nie masz i nie miałas zadnego wpływu. A jeśli chodzi o wyglad, to trzeba o 
niego po prostu zadbac. Odwrocił twarz, nie chciał patrzec w jej pełne bolu oczy.  Olivio.  W 
recepcji pojawiła się natychmiast dziewczyna.  Wyjasniłes, o co chodzi?  zapytała po angielsku.  To 
dobrze.  Usmiechneła się do Magdy.  W takim razie do dzieła.  Spotkamy się na lunchu  powiedział 
Rafael i wyszedł. Patrzyła za nim bezradnie. Co miała robic? Dogonic go i powiedziec, że chce 
uciec z Toskanii, wracac do Londynu, nigdy wiecej nie widziec jego ojca ani jego samego? Nie 
mogła. Podpisała umowe i musiała wypełnic zadanie do konca.  Chodzmy.  Olivia z usmiechem 
wskazała droge i Magda ruszyła za nia bezwolnie. Rafael siedział w kawiarni przy placu, ktory był 
dwa tysiace lat temu rzymskim amfiteatrem. Po dwoch godzinach krazenia po miescie chciał troche 
odpoczac. Wiedziony niezrozumiałym impulsem postanowił zabrac Magde do Lukki i powierzyc 
Olivii. Byc może spodziewał się zbyt wiele, obarczył Olivie zbyt trudnym zadaniem. może 

background image

prezencji Magdy nie da sie
poprawic zadnym sposobem i dziewczyna przezyje tylko kolejne upokorzenie. Czy nie dosc już 
przysporzył jej przykrosci? Zamowił jeszcze jedna kawe i siegnał po gazete. Byc może wydarzenia 
na swiecie pozwolamu zapomniec o własnych problemach. Jakies czterdziesci minut pozniej 
odezwał się jego telefon komorkowy.  Pronto?  Rafaelu.  To dzwoniła Olivia.  Skonczyłysmy. 
Czekam na ciebie w restauracji. Do zobaczenia. Rafael po kilku minutach wszedł do restauracji, w 
ktorej zarezerwował stolik. Olivie dojrzał od razu, ale Magdy z nia nie było. Byc może jego 
znajoma doszła do wniosku, że z dziewczyna nie da się nic zrobic i chciała mu przekazac te mało 
przyjemna wiadomosc w cztery oczy. Posrod tłumu gosci w barze jego uwage przyciagneła jakas 
kobieta. Szczupła, o slicznej linii plecow, siedziała do niego tyłem, sztywno wyprostowana. Miała 
na sobie prostasuknie z jedwabnej surowki w kolorze czerwonym. Ładnie ufarbowane jasne, 
połyskujace bursztynowymi refleksami włosy spływały swobodnie na plecy. Interesujaca, 
pomyslał. Inna. Intrygujaca. Ciekaw był jej twarzy. Przywołał się do porzadku, mowiac sobie, że 
nie pora teraz zwracac uwage na kobiety. Olivia obserwowała, jak idzie ku niej, ale nie przestaje 
zerkac na nieznajomaw czerwonej sukni. Podszedł i ucałował ja w oba policzki.  I jak poszło?  
zapytał po włosku, gotujac się na
najgorsze. Rozejrzał się raz jeszcze, ale nie dojrzał nigdzie Magdy.  Sam zobacz  powiedziała 
Olivia z taka mina, jakby zaraz miała parsknac smiechem. Raz jeszcze się rozejrzał, omijajac 
wzrokiem intrygujacanieznajoma.  Magdo  powiedziała Olivia i usta jej drgneły w powsciaganym 
usmiechu; doskonale widziała, że intryguje go kobieta w jedwabnej sukni i że robi wszystko, zeby 
na nianie patrzec. Swietnie się bawiła  sytuacja. Katem oka dojrzał, że kobieta przy barze powoli się 
odwraca. Nie mogł się oprzec, musiał na niaspojrzec. Przez chwile wpatrywał się w nia z 
niedowierzaniem. Cos złego działo się z jego oczami. Inaczej tego nie potrafił wyjasnic. Kobieta 
przy barze miała twarz Magdy. Miała i nie miała. Patrzył na niezwykłej urody kobiete, która 
przyciagała nie tylko jego wzrok.  Dio mio  szepnał.  Non posso credirici. Olivia zasmiała się, 
wyraznie zadowolona z własnego dzieła, ale Rafael nie zwracał na nia uwagi: wpatrywał się jak 
urzeczony w Magde, ciagle nie mogąc uwierzyc, że to ona. Gdzies znikneła ziemista cera, oczy 
wydawały się znacznie wieksze, nabrały wyrazistosci. Włosy lsniły, a usta... Poczuł ucisk w 
zoładku. Miał ochote zblizyc wargi do tych ust i zamknac je pocałunkiem.  Podoba ci sie? Lekko 
kpiacy ton głosu Olivii przywołał go do
rzeczywistosci, ale tylko na moment, bo nie mogł oderwac oczu od Magdy. Nie była wcale chuda: 
bardzo szczupła, ale nie chuda. Dlaczego uwazał ja za chudzielca? Była wiotka, pełna wdzieku. 
Spojrzał na długie,zgrabne nogiiznowuprzeniosł wzroknatwarz. Wpatrywał się w nia z zachwytem. 
Poczuł lekkie cmokniecie w policzek.  Ciao, Rafaelu. Bawcie się dobrze  szepneła Olivia i znikneła. 
Nawet nie powiedział jej do widzenia.  Magda? Przygryzła warge w charakterystyczny dla siebie 
sposob i dopiero teraz uwierzył, że to naprawde ona. Jeśli budziła w nim kiedys jakies uczucia, to 
była to w najlepszym razie litosc, dosc obmierzła litosc dla zaniedbanej, załosnej dziewczyny. 
Litosc i wyrzuty sumienia, że naraził ja na wysłuchiwanie epitetow rzucanych przez ojca. Skurczył 
się w sobie, zazenowany własnym postepowaniem. Zrozumiał swoj bład, brak wrazliwosci. 
Poranny incydent na korytarzu był niczym lustro, w ktorym się przejrzał. Nie był to przyjemny 
widok. Chciał zadoscuczynic Magdzie za zło, ktore wyrzadził ojciec. Ktore on sam jej wyrzadził. 
Targały nim wyrzuty sumienia, ale z nimi zdażył się już oswoic, zaskoczyło go cos innego, zupełnie 
nowe uczucie. Pozadanie.
Magda czuła zupełny zamet w głowie. Nie mogła uwierzyc, że Rafael di Viscenti, piekny, wyniosły 
Rafael, niedosiezny niczym starozytni bogowie, patrzy na nia... jak na kobiete. Na kobiete warta 
spojrzenia. Jakby dopiero teraz zaczeła dla niego istniec. Wczesniej po prostu jej nie dostrzegał, a 
jeśli już zdarzyło mu się na nia spojrzec, widziała w jego oczach albo politowanie, albo 
obrzydzenie. I nagle zdarzył się cud. Jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki ozyła dla niego, 
budziła zainteresowanie. Przygladał się jej bardzo, bardzo uwaznie. Mgliscie zdała sobie sprawe, że 
obok stoi kelner z kartami dan. Powiedział cos cicho, Rafael wział karty, odpowiedział cos w 
roztargnieniu.  Co bedziesz jadła?  zwrocił się do niej. Ciagle mowił lekko schrypnietym głosem, 
ktorego wczesniej u niego nie słyszała i ktory przyprawiał ja o mrowienie. Podniecał. Trzy godziny 

background image

spedzone u Olivii były najbardziej niezwykłym doswiadczeniem w jej zyciu. Poddała się po 
prostu ,,obrobce'' i entuzjazmowi Olivii. Nie miała pojecia o istnieniu zabiegow upiekszajacych, 
przez ktore przechodziła: kapiel błotna, maseczki, masaze, wosk, nacieranie balsamami i kremami. 
Potem farbowanie włosow, modelowanie, makijaz... Kiedy staneła w przymierzalni, kiedy włozyła 
jedwabna suknie, nie mogła uwierzyc, że osoba, która widzi w lustrze, to ona.
 Powiedziałam ci, że bedziesz wygladała fantastycznie i dopiełam swego. Rzeczywiscie. Magda 
czuła się jak Kopciuszek po spotkaniu z DobraWrozka. Zaczeła dziekowac Olivii, a ta wybuchneła 
smiechem.  Ciekawa jestem, jaka mine zrobi Rafael, kiedy cie zobaczy. Rafael na jej widok 
osłupiał. Wreszcie gotowa była uwierzyc, że Olivia nie zrobiła z niej karykatury kobiety. Rafael 
nachylił się ku niej i podał karte.  Chcesz, zebym tłumaczył? Nie byłaby w tej chwili w stanie 
zliczyc do trzech, a co dopiero czytac menu po włosku. Przełkneła z trudem sline.  Wezme cos 
prostego  szepneła. W oczach Rafaela zapaliły się złote iskierki, wyprostował się.  Dobrze  
powiedział z usmiechem. Widziała już, jak się usmiechał: wczoraj wieczorem do ciotki, dzisiaj do 
Olivii, ale tym razem... tym razem usmiech przeznaczony był dla niej. To niemozliwe, powtarzała 
sobie. To sen... Jeśli był to sen, sniła nadal. Rafael ujał japod łokiec i poprowadził przez restauracje 
na niewielkie, pełne kwiatow patio; tu usiedli przy stoliku ocienionym parasolem. Rafael zamawiał 
lunch i teraz ona z kolei mogła mu się przygladac. Patrzyła na niego i ciagle nie mogła uwierzyc, że 
to nie sen, że wszystko dzieje
sie naprawde, że oto siedzi przy stoliku z najpiekniejszym facetem na swiecie.  Incredibile  
powiedział, kiedy kelner odszedł.  Po prostu brak mi słow.  Rozłozył bezradnie rece.  To makijaz, 
fryzura i w ogole wszystko...  mrukneła Magda zdławionym głosem.  Własnie, wszystko  
podchwycił.  Byłem slepy. Zupełnie slepy.  W jego głosie zabrzmiała dziwna nuta. Magda 
podniosła wzrok, spojrzała mu w oczy i poczuła... Nie potrafiła tego nazwac.  Byłem slepy na 
wszystko  powtorzył.  Prosze cie...  jego głos zabrzmiał teraz inaczej.  Wybacz mi moja slepote i 
zawrzyjmy pokoj. Wyjał z kieszeni płaskaokragłapaczuszke owinieta wsrebrnypapier, 
przewiazanazłotawstazeczka,zakup, ktoregodokonał,zostawiwszyMagdepodopiekaOlivii.  Otworz. 
Posłusznie rozwiazała wstazeczke, rozwineła papier, otworzyła wieczko pudełka i jej oczom ukazał 
się niezwykle kunsztowny złoty naszyjnik.  Przyjmij jako dowod mojej skruchy. Zle cie 
traktowałem i bardzo tego załuje. Magda poczuła ucisk w gardle.  Nie moge go przyjac  
powiedziała cicho.  To zupełnie niepotrzebne. Płacisz mi tak ogromne pieniadze, ze... Rafael 
połozył reke na jej dłoni, nie dał jej dokonczyc zdania.  Nie.  Jego głos zabrzmiał tak ostro, że 
spojrzała na niego z lekiem.  O tym nie bedziemy mowic. Jeśli
podoba ci się ten naszyjnik, załoz go.  Mowił już łagodniejszym tonem.  Bedzie pasował do twojej 
sukni. Tak, tak własnie powinnam potraktowac ten prezent, jako ozdobe do sukni. A suknia, 
makijaz, fryzura, wszystko, co zrobiła Olivia, było tylko spełnieniem zyczen Rafaela. Miał już dosc 
kopciucha snujacego się po jego domu i postanowił cos z tym zrobic. Niczego sobie nie wmawiaj. 
Nie wolno ci! Wyjeła naszyjnik z pudełka i załozyła, ale nie mogła zapiac. Rafael poderwał się z 
krzesła.  Pozwol... Z Magda zaczeły dziac się dziwne rzeczy, miała wrazenie, że cała krew 
odpłyneła jej do stop. Dotkniecie palcow Rafaela sprawiło, że poczuła mrowienie na karku. 
Niechby ta chwila trwała wiecznie, pomyslała, przymykajac oczy. Ale Rafael już siedział z 
powrotem na swoim miejscu, przygladał się naszyjnikowi... I jej.  Dzisiaj zaczniemy wszystko 
jeszcze raz od poczatku  powiedział, nie odrywajac od niej oczu. Cały dzien minał jak we snie, a 
Rafael wydawał się zupełnie inna osoba. już nie patrzył na nia jak na kopciucha i kamien obrazy dla 
ojca. Tamten Rafael zniknał. Został najwspanialszy mężczyzna na swiecie. Mężczyzna, ktory 
traktował jajak ksiezniczke. Kreciło się jej w głowie, traciła poczucie rzeczywistosci.
Miała wrazenie, że unosi się nad ziemia, zamiast po niej twardo stapac. W czasie lunchu, ktory 
zdawał się nie miec konca, rozmawiali na tematy neutralne. On opowiadał jej o Lukce, Toskanii, o 
historii Włoch i o wspołczesnosci. Magda, poczatkowo spieta, w koncu się rozluzniła. Saczyła 
powoli wino, słuchała uwaznie wyjasnien Rafaela, zadawała pytania i odnotowywała w pamieci 
kazde jego słowo, kazdy gest i usmiech. Dopiero pod koniec lunchu ockneła się z cudownego snu, 
wrociła na ziemie. Benji.  Czy moge zadzwonic do Marii?  zapytała zdjeta wyrzutami sumienia.  
Oczywiscie. Nie dał jej jednak telefonu. Wyjał aparat z kieszeni, wybrał numer, zamienił kilka zdan 

background image

i rozłaczył się.  Benji bawił się całe rano. Zjadł ogromny lunch i teraz spi spokojnie, ale Maria 
mowi, że byłoby dobrze, gdybys wrociła, zanim się obudzi. Odłozymy zatem zwiedzanie miasta na 
kiedy indziej. Zrobimy sobie tylko krotki spacer wzdłuz murow i jedziemy do domu. Kiedy wyszli 
z restauracji, załozyła okulary przeciwsłoneczne; Olivia pomyslała nawet o tym drobiazgu. Teraz 
mogła bezpiecznie przygladac się Rafaelowi zza ciemnych szkieł. Po kilku minutach przechadzki 
uswiadomiła sobie, że oboje budza powszechne zainteresowanie. Szcze-
golnie ona. Przechodzacy mężczyzni przygladali się jej całkiem otwarcie, miała wrazenie, że 
rozbieraja ja wzrokiem.  My, Włosi, nie wstydzimy się okazywac podziwu, kiedy widzimy piekna 
kobiete  powiedział Rafael z lekko drwiacym usmiechem.  Nie boj się, dopoki jestes że mna, nikt 
się nie osmieli cie zaczepic. Samotne spacery jednak bym odradzał  dodał sucho. Magda 
zaczerwieniła się. Nazwał mnie ,,piekna kobieta''. Pod murami poczuła się pewniej. Było tu wiecej 
turystow.  Bogaci mieszkancy Lukki zaczeli w szesnastym wieku budowac letnie wille poza 
murami miasta  opowiadał Rafael, kiedy się zatrzymali.  Kilka z nich można zwiedzac. może 
ktoregos dnia wybierzemy się do jednej z nich. W Toskanii jest tyle do ogladania...  Nie musisz się 
mna zajmowac  powiedziała Magda.  Moge spedzac czas w rezydencji, a ty na pewno masz dużo 
własnych zajec.  Nie mam nic pilnego do roboty.  Zebranie zarzadu miało się odbyc dopiero za 
tydzien, ale ta zwłoka go nie martwiła. Ojciec był zbyt dumny, by wycofac się z raz danej 
obietnicy. Nie chciał teraz myslec o ojcu, natychmiast budził się w nim gniew. Wiedział tylko, że 
po powrocie zmusi Enrica, by uznał Magde. Gdyby mogł, cofnałby wszystko, co o niej powiedział i 
co ojciec wykrzyczał rano. Spojrzał na drobnapostac siegajacamu zaledwie do
ramienia. Ciagle jeszcze nie mogł uwierzyc, że tak się odmieniła. Na wysokich obcasach poruszała 
się zupełnie inaczej niz zwykle, inaczej tez prezentowała się jej sylwetka w doskonale skrojonej 
sukni. W ciagu kilku godzin przeistoczyła się w niezwykła, zjawiskowa istote. Promieniała, tylko 
tak można było określic zmiane, która w niej zaszła. Chciał, by taka własnie ujrzał jaojciec. By 
docenił nie tylko jej urode, ale i inteligencje, wykształcenie, ktore potrafiła zdobyc, czytajac 
ksiazki. By zrozumiał, jak bardzo był wobec niej okrutny. By docenił jej oddanie synkowi. 
Zachmurzył się nagle.  Opowiedz mi o ojcu Benjiego  poprosił bez zastanowienia. Magda 
zatrzymała się, zaskoczona. Dlaczego chce wiedziec?  Niełatwo mi o tym mowic...  zaczeła, 
szukajac słow.  Kiedy byłam w domu...  W domu?  W domu dziecka. W sierocincu. Nie wiem, jak 
to bedzie po włosku.  Brefotrofio.  A wiec Magda była orfano?  Co się stało z twoimi rodzicami?  
Nie wiem...  Jak to nie wiesz?  Nie wiem, kim byli moi rodzice. Zostałam znaleziona... kilka godzin 
po urodzeniu. Policja probowała odnalezc te kobiete, dziewczyne pewnie, bo na ogoł to młode 
dziewczyny porzucaja dzieci. Musiała
byc młodziutka. Niechciana ciaza... I dlatego pozbyła się mnie. można to zrozumiec  dokonczyła 
cicho. Rafael milczał i Magda podjeła po chwili tym samym napietym tonem, choc starała się, zeby 
jej głos brzmiał normalnie:  Tak wiec nie potrafie powiedziec, kim była moja matka, i nie mam 
pojecia, kto był moim ojcem. Byc może nie wiedział w ogole, że zostanie ojcem... A może moja 
matka nie wiedziała, z kim zaszła w ciaze.  Wzieła głeboki oddech.  I tak trafiłam do domu 
dziecka... Rafaela przeszedł dreszcz.  Nie wiedziałem... Magde jakby ktos smagnał batem. 
Zatrzymała się, skuliła w sobie. Atmosfera porozumienia, którazdołali zbudowac w czasie lunchu, 
prysła w jednej chwili. Po co mu powiedziała? Dlaczego nie zbyła jego pytania o Benjiego jakas 
enigmatyczna odpowiedzia?  Myslałam, że wiesz  wykrztusiła.  W moim akcie urodzenia jest 
przecież napisane ,,rodzice nieznani''. Miałes go przecież w reku...  Nie zauważyłem  odparł 
roztargnionym głosem. Magda przygryzła warge. Oczywiscie, dlaczego Rafael di Viscenti miałby 
zawracac sobie głowe takimi szczegołami jak jej akt urodzenia?  Chciałas opowiedziec o ojcu 
Benjiego  przypomniał jej tym samym nieobecnym tonem.  Tak. Kaz i ja... To była przyjazn jeszcze 
z domu
dziecka. My... pamietam nas zawsze razem, a potem... wszystko się skomplikowało.  Trudno jej 
było mowic o bolesnej przeszłosci.  Przyszła pora zaczac dorosłe zycie. Kaz i ja... Znowu razem, 
już na swoim, wspolne mieszkanie... A potem rak. Leczenie. Choroba się cofneła, ale po dwoch 
latach pojawiły się przerzuty. Urodził się Benji i zaraz potem Kaz...  przerwała na chwile.  Rak 
okazał się silniejszy. Nie mogła mowic dalej. Po prostu nie mogła. Szła przed siebie, nic nie widzac 

background image

przez łzy. Rafael chwycił ja za ramie, obrocił ku sobie.  Wstydze się  powiedział cicho.  Wstydze 
się wszystkiego, co o tobie myslałem, wstydze się kazdego słowa, ktore wypowiedziałem na twoj 
temat... Zaciskała z całych sił powieki, usiłujac powstrzymac łzy. Czuła, że jeszcze chwila, a 
rozszlocha się w głos. Rafael zdjał jej okulary.  Nie płacz, popsujesz sobie makijaz  probował 
zazartowac, delikatnie otarł Magdzie łzy z rzes, spojrzał jej w oczy. Nagle czas się zatrzymał. Swiat 
stanał w miejscu.  Wszystko przestało istniec. Był tylko Rafael, jego twarz, jego zagadkowe 
spojrzenie. Musnał delikatnie kosmyk jej włosow.  Sliczne  szepnał i Magda poczuła jego wargi na 
swoich ustach. Rafael di Viscenti, najwspanialszy facet na całym swiecie, pocałował ja. Pocałunek 
trwał cała wiecznosc... i skonczył się zbyt szybko.
Rafael odsunał się, załozył jej z powrotem okulary na nos, wział ja pod reke.  Wracajmy do 
samochodu  powiedział. Szła obok niego oszołomiona, jak we mgle, nie była w stanie w ogole 
myslec, czuła kompletna pustke w głowie. W drodze powrotnej prawie nie odzywali się do siebie. 
Rafael jechał szybko, swoim zwyczajem przekraczajac dozwolona predkosc, ale teraz, inaczej niz 
rano, nie było w nim gniewu, złosci. Od czasu do czasu zerkał na Magde i wtedy na jego ustach 
pojawiał się ledwie zauwazalny usmiech, jakby z czegos bardzo, ale to bardzo się cieszył. Nie 
potrafiła powiedziec, co go wprawiło w dobry nastroj, ale wiedziała jedno: pragneła, zeby ta podroz 
nigdy się nie skonczyła.
ROZDZIAŁ SIODMY 
Rafael rzeczywiscie był w swietnym nastroju. Nie czuł się tak dobrze od dawna, od chwili kiedy 
ojciec postawił mu swoje szalone ultimatum: małzenstwo albo utrata firmy. Dopiero teraz 
uswiadamiał sobie, w jakim napieciu zył przez ostatnie miesiace. Raptem wszystko się odmieniło. 
Swiat się znowu  do niego usmiechał i Rafael odpowiadał usmiechem. Cieszył się. Wreszcie spadł 
mu kamien z serca. Kiedy wrocili do willi, Giuseppe zameldował mu że zwykłym dla siebie, 
kamiennym wyrazem twarzy, że Enrico wyjechał do Rzymu, nie podajac terminu powrotu. Rafael 
poczuł ulge. Nie chciał kolejnej konfrontacji z ojcem. Jeśli ten zdecydował się wyniesc do 
rzymskiego mieszkania, jego wola.  Giuseppe mowi, że ojciec wyjechał do Rzymu  powtorzył 
Magdzie, co przed chwila usłyszał.  Zajrzyj do Benjiego  zaproponował z usmiechem.  Ja 
tymczasem sprawdze poczte, załatwie kilka telefonow i bede do twojej dyspozycji. Ruszył w strone 
biblioteki, a Magda, ciagle oszołomiona, jak we snie, poszła na gore do Benjiego.
Obudził się natychmiast, kiedy weszła, a tak był uszcześliwiony widokiem mamy i tak 
jazaabsorbował swojaosobka, że nie miała czasu rozmyslac o magicznej wyprawie do Lukki. 
Wzieła małego na rece, przytuliła mocno, podziekowała Ginie za opieke i zeszła z nim na doł. W 
sieni spotkała Marie. Gospodyni oczy rozbłysły na widok odmienionej Magdy, ale powstrzymała 
się od komentarza.  Podam kawe na tarasie  powiedziała.  Signora i signor Calvi już tam czekaja.  
Wspaniale! Swietnie wygladasz!  zawołała ciot ka Rafaela, kiedy Magda pojawiła się przy stole.  
Chce ci powiedziec, że już dostarczono cała twoja nowa garderobe. Magda musiała miec bardzo 
zaskoczona mine, bo ciotka dodała:  Jakzeby inaczej. Przecież nie możesz chodzic w jednej 
sukience. Przejrzałam te rzeczy i jestem pewna, że ci się spodobaja. Gina już je wypakowała. 
Siadaj, napij się kawy i opowiadaj, jakie wrazenie zrobiła na tobie Lukka, a potem ja ci opowiem, 
co wyczyniał dzisiaj twoj synek. To takie zywe i zabawne dziecko. Elizavetta była w wyjatkowo 
dobrym humorze. Kiedy na tarasie pojawił się Rafael, przywitała go bardzo łaskawie, co nie 
przeszkadzało jej rzucac ciekawe spojrzenia na bratanka i Magde.  może popływamy?  
zaproponował Rafael, dopiwszy kawe.  Benji na pewno teskni już za basenem.
Wcale nie miał takich czystych intencji, jak mogłoby się wydawac. To prawda, że całej trojce 
przydałaby się ochłoda, ale Rafaelowi chodziło głownie o to, zeby zobaczyc Magde w nowym 
kostiumie kapielowym. już wczoraj zauważył, że ma dobra figure, szpecił ja tylko stary, 
rozciagniety kostium kapielowy. Oczekiwał, że w nowym, wybranym przez Olivie bedzie 
wygladała... bardzo interesujaco. Nie zawiodł się w swoich oczekiwaniach. W 
pomaranczowym,jednoczesciowymkostiumieprezentowała się znakomicie. Głeboko wyciety od 
dołu, ładnie podkreslałszczupłosc ud,waskatalie,delikatnyzaryspiersi. Po dwoch dniach na słoncu 
jej skora nabrała złocistego odcienia i kiedy szła powoli w strone basenu, prowadzac Benjiego za 
raczke, Rafael nie mogł oderwac od niej oczu. Jak to mozliwe, że dotad nie dostrzegał, jaka jest 

background image

sliczna? Klał się w duchu, że okazał się takim slepcem. Widział tylko jej mysie włosy, przygarbione 
plecy, jej całkowita obojetnosc na własny wyglad i te okropne łachy, ktore nosiła. A teraz... Na 
jakakolwiek sume opiewałby rachunek wystawiony przez Olivie, Rafael był gotow zapłacic i 
dziesiec razy wiecej za samaprzyjemnosc przygladania się odmienionej Magdzie. Nagle zdał sobie 
sprawe, że powinien szybko skoczyc do basenu, jeśli nie chciał, by lekki rumieniec na policzkach 
Magdy przybrał kolor piwonii, a tak na pewno by się stało, gdyby opusciła utkwiony gdzies na 
wysokosci jego torsu wzrok troche nizej.
Chłodna woda wywarła zbawienny wpływ, przynajmniej chwilowo. Przepłynał kilka długosci 
basenu i stanał na płytkiej wodzie, gdzie baraszkował Benji. Chwycił piłke plazowa i odrzucił ja od 
siebie. Benji wydał radosny pisk i zaczał płynac w jej strone tak szybko, jak pozwalały mu krotkie 
nozki i nadmuchiwane poduszeczki na ramionach. Piłka wymykała się Benjiemu, probował ja łapac 
i cała trojka zanosiła się smiechem. Rafael odkrył, że zabawa z dzieckiem nie jest wcale 
skomplikowana sztuka. Wystarczy tylko pozbyc się sztywnosci i okazac troche cierpliwosci, 
powtarzajac ciagle te same gesty: rzut piłka, przejecie, rzut, przejecie... I tak bez konca.  Predzej cie 
zameczy, niz sam się znudzi  ostrzegła go Magda. Ciagle miała wrazenie, że sni. Czy to naprawde 
ten sam Rafael di Viscenti, ktory nie potrafił nawet zapamietac imienia jej syna, bawi się z nim 
teraz w najlepsze? Czy to ten sam Rafael di Viscenti, ktory patrzył na niaz lekcewazeniem, nie 
mogł oderwac od niej wzroku, kiedy zblizała się do basenu? Nie moge uwierzyc, powtarzała w 
myslach. To nie dzieje się naprawde. Jeśli to był sen, chciała snic dalej i nigdy, przenigdy się nie 
obudzic.  Gdzie chciałabys jechac dzisiaj? Rafael dawno nie czuł się tak odprezony i beztroski.
Viscenti AG wreszcie należało do niego, mogł przejac obowiazki prezesa, ale globalna ekspansja 
mogła poczekac jeszcze kilka dni, w obecnej chwili miał inne zajecia. Bardzo przyjemne zajecia. 
Spojrzał na Magde.  Florencja? Siena? Piza?  Chciał pokazac Magdzie Toskanie. Chciał miec ja 
wyłacznie dla siebie, z dala od spojrzen ciotki, wuja, Marii i Giuseppe.  Naprawde nie musisz się 
mnazajmowac  probowała protestowac.  To dla mnie czysta przyjemnosc  zapewnił.  Powiedz tylko, 
dokad chcesz jechac. może wybierzemy się do Florencji, najwspanialszego miasta Toskanii? 
Usmiechneła się niepewnie.  Doceniam twoje dobre checi, ale, po pierwsze, nie chciałabym 
zostawiac Benjiego, po drugie, niezrecznie mi obciazac twoja ciotke i Marie opieka nad nim.  W 
takim razie zabierzemy go że soba.  Nie miał na to zbyt wielkiej ochoty, ale rozumiał obiekcje 
Magdy.  Nie bedziemy go przecież ciagac po muzeach i zabytkowych kosciołach.  W takim razie 
wybierzmy się na plaze. Twarz Magdy rozjasniła się natychmiast.  Naprawde? Benji bedzie 
zachwycony. Nigdy nie był na plazy, nie widział morza. Ja tez nie... Rafaelowi zrobiło się przykro.
Tylu rzeczy zycie jej dotad pozbawiało. Nie chodziło nawet o to, że była skazana na biede: nie 
miała rodziny i to było chyba najbardziej przykre, bolesne. Matka porzuciła ja zaraz po urodzeniu. 
Ogarnał go gniew na te mysl. Nic dziwnego, że przylgneła do Kaza, chłopca z sierocinca. Jego tez 
straciła.  A wiec postanowione  powiedział.  Jedziemy na plaze. To najwspanialszy dzien w moim 
zyciu, myslała Magda. Jeszcze wspanialszy niz wczorajszy, bo dzisiaj miała przy sobie Benjiego. I 
Rafaela, oczywiscie. Rafaela, ktory jej nadskakiwał, ktory robił wszystko, zeby sprawic jej 
przyjemnosc, ktory bawił się z Benjim. Ilekroc wymieniali spojrzenia, ogarniało jadziwne 
uniesienie, robiło się jej lekko na duszy, krew zaczynała szybciej krazyc w zyłach, miała ochote 
spiewac i na zawsze zatrzymac w pamieci cudowne chwile. Wyobrazała sobie, że oto siedzi na 
plazy z prawdziwym mezem, ojcem jej dziecka, a nie z człowiekiem, ktory ożeńił się z nia na złosc 
ojcu oraz po to, zeby przejac rodzinnafirme. Niebezpieczne marzenia. Nie byli rodzina. Rafael 
starał się umilic jej czas, to wszystko. Chciał jakos zadoscuczynic za wstretne słowa, ktore 
wykrzyczał jej w twarz Enrico. A przecież sam myslał podobnie. Wybrał ja, bo zobaczył w niej 
ludzki smiec. Coz, nie ponosiła zadnej winy za to, ze
była, kim była. A Benji? Benji był darem od umierajacej osoby i dla Benjiego była gotowa na 
wszystko: mogła szorowac toalety, zeby zapewnic mu byt, zdecydowała się nawet wyjsc za 
nieznajomego, ktory jawnie nia gardził. Zerkneła na Rafaela. W jego zachowaniu nie było sladu 
pogardy. Starał się byc miły, serdeczny. Serce się jej scisneło na te mysl. Rafael pochwycił jej 
spojrzenie, usmiechnał się ciepło i w tej samej chwili zawiazała się miedzy nimi intymna wiez, a 
może tylko tak się Magdzie wydawało, bo szybko się podniosł i złapał rozdokazywanego Benjiego. 

background image

 A teraz skapiemy cie w morzu  oznajmił z udana surowoscia, wyciagajac jednoczesnie reke do 
Magdy.  Chodz, ciebie tez skapiemy. Pobiegli że smiechem do wody. Rafael zanurzał malca w 
morzu, unosił do gory i znowu pławił w falach przyboju. Benji piszczał z uciechy, zachwycony 
nowa zabawa. Magda stała obok, przygladała się, chyba nie mniej zachwycona od synka. Nie mogła 
się nadziwic, jak doskonały kontakt ma Rafael z Benjim. Znowu naszła jata sama mysl. A gdyby to 
działo się naprawde? Gdyby rzeczywiscie byli rodzina? Dla innych plazowiczow tak własnie 
musieli wygladac, jak rodzina. Szybko odsuneła od siebie te mysl. Zachowaj ten dzien w pamieci, 
ciesz się chwila, reszta to czcze rojenia, powiedziała sobie.
Wracali do domu zmeczeni i zadowoleni. Magde uderzyło, jak bardzo inna była ta podroz od tej 
sprzed czterech dni, kiedy jechali z lotniska do willi. Czyzby tamten Rafael i Rafael dzisiejszy byli 
jedna i tasamaosoba? Pamietała doskonale: siedział w limuzynie z otwartym laptopem na kolanach, 
pochłoniety praca, nie zwracajac najmniejszej uwagi na nia i na Benjiego. Nie istnieli wtedy dla 
niego. Byli instrumentami, ktorymi chciał się posłuzyc, płatnymi najemnikami majacymi odegrac 
okreslona role. To akurat się nie zmieniło, pomyslała że smutkiem. Płacił jej przecież. Jak to 
pogodzic z obecnym jego stosunkiem do niej? Chciał byc dla niej miły, zgoda, ale dzisiaj naprawde 
dobrze się czuł, widziała, że się cieszy. Czyzby była to tylko uprzejmosc? Nie ma sensu 
zastanawiac się nad tym, psuc sobie dobrego nastroju, monologowała w duchu. Kiedy dotarli do 
willi, oczy się jej same zamykały, tak była senna. Wysiadła z samochodu, postawiła Benjiego na 
ziemi i w tej samej chwili drzwi się otworzyły. Na podjazd wyszedł Giuseppe, powiedział cos do 
Rafaela i wyjał bagaze z samochodu.  Giuseppe mowi, że ciotka i wuj wyjechali  Rafael zwrocił się 
do Magdy.  Pojechali do ojca do Rzymu. Mamy cały dom dla siebie. Usmiechnał się do niej tym 
samym ciepłym usmiechem, ktory dostrzegła u niego już na plazy, a ja ogarneła panika na mysl o 
tym, że bedzie musiała usiasc do kolacji sam na sam z Rafaelem. W towarzystwie
Elizavetty i Bernarda czuła się znacznie bezpieczniejsza. Dzisiaj bedzie musiała radzic sobie bez 
nich. Przerazała ja ta perspektywa. Kiedy weszli do sieni i Rafael powiedział jej, że sa zaproszeni 
na wieczor do jego przyjacioł, w pierwszej chwili poczuła ogromna ulge, ale zaraz pojawiły się 
skrupuły i zastrzezenia.  Nie musisz zabierac mnie że soba  zaczeła się wycofywac.  Zostane w 
domu.  Ale oni bardzo chca cie poznac  powiedział Rafael, lekko rozbawiony jej obiekcjami. 
Magda przygryzła warge.  Nie wiem, czy to rozsadne? Gotowi pomyslec, ze... naprawde jestesmy 
małzenstwem. Trudno było jej wypowiedziec te słowa, ale przemogła się. W oczach Rafaela 
pojawił się dziwny błysk.  Alez jestesmy małzenstwem  powiedział spokojnie.  Zawarlismy legalny 
slub i tak powinnismy się zachowywac. Poza tym bedziesz miała okazje włozyc któras że swoich 
wieczorowych sukien  dodał zartem. Milczała zakłopotana, a Rafael ciagnał:  Odswiez się po 
podrozy, dopilnuj, zeby Maria dała Benjiemu kolacje, potem połoz go spac i przygotuj się do 
wyjscia, dobrze?  Zatrzymał się jeszcze w drzwiach.  Byłbym zapomniał. Maria znalazła na strychu 
moje stare łozeczko. Doprowadziła je do porzadku i chciałaby wstawic do twojej sypialni. Bedzie 
się wam wygodniej spało. Nie masz nic przeciwko temu?
Magda pokreciła głowa.  Oczywiscie, że nie. To bardzo miło z jej strony. Łozeczko stało już w 
sypialni, kiedy weszła tam z Benjim. Małemu bardzo spodobał się nowy sprzet, że wszech miar 
godny di Viscentich. Kazał wsadzic się do łozeczka i od razu uznał je za swoje. Kiedy już zjadł 
kolacje, gdy Magda go wykapała i ułozyła do snu, mogła zajac się soba. Wzieła prysznic, 
wysuszyła włosy, modelujac je tak, jak ja uczyła Oliwia, i nałozyła makijaz. Sama była zdziwiona, 
że wszystkie te zabiegi poszły jej gładko, a efekt przerosł jej oczekiwania. Spogladała w lustro, 
ciagle jeszcze nie mogąc uwierzyc, że tak się odmieniła. Otworzyła szafe, wybrała suknie na 
wieczor, długa, czarna, z głebokim rozcieciem z boku, i ponownie staneła przed lustrem. Z 
niedowierzaniem przygladała się swojemu odbiciu. To naprawde ja? Lustro nie kłamało. Patrzyła z 
niego wiotka, pełna wdzieku kobieta w wytwornej wizytowej kreacji. Kobieta o wielkich oczach i 
pieknych włosach. Ciche pukanie do drzwi sprowadziło jaz powrotem na ziemie. Przyszła Gina, 
która miała pilnowac Benjiego.  Signor di Viscenti czeka już na pania na dole  powiedziała 
dziewczyna, spogladajac na Magde pełnym aprobaty wzrokiem. Magda włozyła czarne sandałki na 
wysokich obcasach, wzieła torebke, pozegnała się z Ginai wyszła.
Zaczeła ostroznie schodzic po schodach, wysokie obcasy i waska, długa suknia znakomicie 

background image

utrudniały to proste zadanie. W pewnym momencie podniosła głowe, dojrzała Rafaela i dech jej 
zaparło. W smokingu prezentował się po prostu wspaniale. I ta twarz... jakby ja wyrzezbił sam 
Michał Anioł... Schodziła powoli, nie odrywajac od niego wzroku, a i on wpatrywał się w nia z 
nieskrywanym zachwytem. Kiedy staneła przed nim, ujał jej dłon i zanim zdołała się zorientowac 
co zamierza, ucałował.  Wygladasz wspaniale  powiedział, nie puszczajac jej reki.  Brakuje jeszcze 
tylko jednego drobiazgu.  Szybkim ruchem wyjał z kieszeni niezwykłej urody brylantowy naszyjnik 
skrzacy się teczowymi refleksami. Odwrocił delikatnie Magde i załozył jej czarodziejskie klejnoty 
na szyje.  Nie...  zaprotestowała cicho.  Boje się, że go zgubie. Rafael tylko zasmiał się w 
odpowiedzi i poprowadził ja do wyjscia. Przez cała droge dotykała palcami naszyjnika, jakby 
rzeczywiscie oczekiwała, że ten za chwile zniknie.  Nie chce zniszczyc ci fryzury  mruknał Rafael 
w pewnym momencie i usmiechnał się tajemniczo.  Odłozymy to na pozniej. Naprawde to 
powiedział? Magda nie wierzyła własnym uszom.  Rafaelu...  odezwała się po chwili. Ciagle 
jeszcze wymawianie jego imienia sprawiało jej kłopoty.
 Powiedz mi cos o ludziach, z ktorymi mamy się spotkac. Zerknał na nia, zmienił bieg i skrecił w 
boczna droge.  Sylvia i Paolo pobrali się dwa lata temu. Maja małego synka i Sylvia spodziewa się 
własnie drugiego dziecka. Paola znam od zawsze. Bedzie na pewno ciekaw, jak się poznalismy, ale 
nie martw się. Wie, dlaczego tak niespodziewanie się ożeńiłem. Od lat wysłuchuje moichrelacji z 
kolejnych utarczek z ojcem. Magda przełkneła sline.  Wie wiec, dlaczego wybrałes własnie mnie? 
Nie dziwił się, że zabierasz mnie na przyjecie?  Nie  odparł Rafael lakonicznie. Nagle przeszła jej 
przez głowe straszna mysl.  Nie powiesz... nie powiesz chyba, jak mnie poznałes? W głosie Magdy 
zabrzmiał nieskrywany lek. Rafael zaklał pod nosem i zatrzymał się gwałtownie na poboczu.  Nie  
rzucił przez zeby i dodał już spokojniej:  Tym razem nie mam takiego zamiaru  W jego głosie 
zabrzmiała skrucha zaprawiona cierpka ironia.  Zaprosiłem cie, bo... bo gdybym tego nie zrobił, 
Sylvia i Paolo jutro pojawiliby się w willi. Pomyslałem, że lepiej bedzie, jeśli poznacie się w czasie 
przyjecia, wsrod ludzi. Jeśli bedziesz się zle tam czuła, w kazdej chwili możemy wyjsc. Patrzyła na 
niego bez słowa, szeroko otwartymi oczami.
 Nie rob takiej przerazonej miny. Przy mnie nic ci nie grozi  powiedział miekko i zrobił cos, o czym 
myslał od chwili, kiedy zobaczył ja tego wieczoru u szczytu schodow: nachylił się i pocałował 
lekko w usta. Była w tym pocałunku nie tyle namietnosc, co obietnica, obietnica dana Magdzie i 
samemu sobie.  Nie boj się, cara...  powtorzył cicho. Zapalił silnik i ruszyli w dalsza droge, przez 
aksamitna toskanska noc. Przyjecie wcale nie okazało się katorga. Wrecz przeciwnie. Co prawda, 
na widok imponujacej renesansowej willi i luksusowych samochodow na podjezdzie Magdzie 
zaczeło gwałtownie bic serce i najchetniej wrociłaby do domu, ale Rafael objał ja i szepnał:  Nie boj 
się. Pomysl o tym, że wygladasz wspaniale i zaraz wroci ci odwaga  powtorzył po raz ktorys.  
Jestem przy tobie. Rzeczywiscie, przez cały wieczor nie odstepował jej ani na krok, choc, prawde 
powiedziawszy, nie potrzebowała ochrony. Sylvia i Paolo przywitali ja serdecznie, byli naprawde 
szalenie mili, choc bez watpienia zaskoczeni nagłym slubem przyjaciela i bardzo ciekawi jego 
zony. Mniej wiecej w połowie przyjecia zdarzył się trudny moment. Sylvia, wyraznie 
zdenerwowana, podeszła do Rafaela, powiedziała kilka słow po włosku, Rafael odpowiedział cos 
lekkim tonem i jego przyjaciołka odeszła uspokojona.
 Lucia się pojawiła  wyjasnił Magdzie.  Nie martw się. Nie bedzie miała okazji sprawic ci 
przykrosci. Lucia chyba nawet nie miała takiego zamiaru. Na widok przemienionej Magdy zrobiła 
wielkie oczy.  Prosze, prosze, suknia Soni Gramsci. I brylanty! Coz za hołd dla zony  powiedziała 
słodkim głosem, po czym zasmiała się, widzac nieufna mine Magdy.  Nie patrz tak mnie. Co się 
stało, to się nie odstanie. Nie chowam do ciebie urazy. Poza tym to nie mna powinnas się 
przejmowac, tylko ojcem Rafaela. To on wpadł na pomysł, zebym została jego synowa. Magda nic 
nie odpowiedziała, bo i co by mogła, natomiast Rafael zareagował od razu.  Ojciec powinien 
wiedziec, że nie nalezy igrac z niczyim zyciem  wycedził przez zacisniete zeby.  Przepraszamy cie, 
Lucio, ale widze znajomych, z ktorymi nie zdażyłem się jeszcze przywitac. Ujał Magde pod ramie i 
podeszli do grupki stojacej w rogu salonu. I tutaj, jak przez reszte towarzystwa, została przyjeta w 
sposob zupełnie naturalny, choc oczywiscie wszyscy byli zaskoczeni nagła decyzja Rafaela, czego 
wcale nie ukrywali.  Teraz rozumiem, co cie trzymało w Londynie  powiedział jeden z przyjacioł z 

background image

szerokim usmiechem.  Chyba się nie dziwisz...  odparł Rafael gładko, potwierdzajac tym samym 
założeńie, że zna Magde od dłuzszego czasu.
 Dobrze się bawisz?  zapytał jai objał ramieniem. Kiwneła sztywno głowa i powiedziała niepewnym 
głosem:  Wszyscy sa dla mnie bardzo mili.  Sa toba oczarowani. Magda zaczerwieniła się.  
Dziekuje, że tak mowisz. To bardzo uprzejme z twojej strony. Rafael zasmiał się.  Uprzejme? Tak 
to przyjmujesz? Widze, że bede musiał cie przekonac, że jest zupełnie inaczej. Spojrzał na niatak, 
że Magdzie po raz nie wiadomo już ktory zabrakło tchu w piersiach. Wkrotce potem wyszli, 
zegnani serdecznie przez Sylvie i Paola. Obydwoje, czego Magda nie omieszkała zauważyc, 
usmiechali się domyslnie. Rafael tez dostrzegł te usmiechy.  Wiedza, co to znaczy byc kilka dni po 
slubie, dlatego wypuscili nas tak wczesnie.  Och  bakneła Magda i zajeła się zapinaniem pasa. 
Podroz powrotna mineła jej błyskawicznie. może był to efekt szampana wypitego na przyjeciu... 
Kiedy wysiadała z samochodu pod domem, obcas ugrzazł jej w zwirze, zachwiała się i Rafael objał 
ja, jakby zapraszał, zeby oparła się na jego ramieniu. Przytuleni do siebie weszli do willi.  Chcesz 
zajrzec do Benjiego?  zapytał Rafael.  Tak  odparła Magda i poszła szybko na gore, czujac na sobie 
wzrok Rafaela.
Podziekowała Ginie za opieke nad synkiem, pocałowała go w czoło, po czym wyprostowała się i 
siegneła do zapiecia naszyjnika: musiała przecież oddac go Rafaelowi. Ogarnał janagły smutek, że 
wieczor dobiegł konca. Wiedziona impulsem rozsuneła zasłony i otworzyła okno, oparła się o 
parapet i zapatrzyła w mrok, chłonac zapachy napływajace z ogrodu. Westchneła cicho. Nie miała 
powodu smucic się. Na zawsze zachowa wspomnienie tego magicznego wieczoru, tak jak na 
zawsze miała zachowac w pamieci kazda chwile spedzona z Rafaelem. Pragneła go i wiedziała 
doskonale, że nigdy nie bedzie do niej należał. On nie był dla niej, ona nie była dla niego, chociaz 
robił wszystko, by czuła się szcześliwa.  Chciałem ci powiedziec, cara, że to bardzo niebezpieczna 
pozycja.
ROZDZIAŁ OSMY 
W głosie Rafaela brzmiało rozbawienie. I cos jeszcze. Magda wyprostowała się, odwrociła.  Nie boj 
się, nie wypadne. Podszedł i objał ja.  Miałem cos innego na mysli  mruknał, kładac dłonie na jej 
pupie.  Chciałem powiedziec, ze...  Rafaelu...Niebyławstanieoddychac.Niemogła wypowiedziec 
jednegosłowa,niemiałasiłprotestowac. Rafael usmiechnał się.  Jest tylko jeden sposob na 
zakonczenie takiego wieczoru jak dzisiejszy  powiedział i zamknał jej usta pocałunkiem. Uwolniła 
się po chwili, chwytajac gwałtownie powietrze w płuca.  Rafaelu, nie... Prosze. Posłuchaj mnie... Ty 
nie rozumiesz... Pozwolił jej odsunac się, ale tylko na długosc ramienia. Cały czas trzymał ja w 
objeciach i patrzył prosto w oczy.  Nie boj się... Nie zrobie ci krzywdy. Wiem, że było ci trudno. 
Straciłas Kaza... Ja wszystko rozumiem, ale musisz zyc dalej.
Chciała cos powiedziec, ale Rafael nie dopuscił jej do słowa.  Jestes piekna kobieta, przed toba 
otwiera się nowy swiat. Nie ogladaj się do tyłu. On dał ci Benjiego, ale nie uciekaj od zycia.  Kaz... 
 powtorzyła cicho, odzyskujac wreszcie głos.  Nie, to nie ojciec Benjiego. Rafael zesztywniał, 
opuscił rece.  Kto zatem? Magda cofneła się o krok.  Ja... nie wiem.  Jak to nie wiesz?  Przez twarz 
Rafaela przemknał mroczny cien.  Nie wiem, kto jest ojcem Benjiego  powtorzyła z trudem.  
Widzisz... W Rafaelu wezbrała taka złosc, że nie słyszał rozpaczliwego tonu Magdy, nie widział 
cierpienia w jej oczach.  Byłas z tyloma mężczyznami, że nie wiesz, ktory z nich jest ojcem 
Benjiego?  napadł na nia.  Ta sentymentalna historia o Kazie, o jego przedwczesnej smierci, miała 
mnie zmiekczyc? Magda cofneła się jeszcze o krok.  Nic nie rozumiesz  szepneła.  Doskonale 
rozumiem. Chciałem cie chronic, uwazałem, że postapiłem z toba niesprawiedliwie, okrutnie, że 
sprawiłem ci bol przez swoja bezmyslnosc, ale na rozwiazłosc nie ma zadnego usprawiedliwienia. 
Jak ty zyłas, skoro nie potrafisz powiedziec, z kim spłodziłas dziecko? Sama na własnej skorze
doswiadczyłas, jak nieodpowiedzialni potrafiabyc rodzice i dokładnie to samo zafundowałas 
swojemu synowi.  Ja Benjiego nigdy nie zostawie!  krzykneła Magda.  Nigdy!  Dziecko potrzebuje 
ojca, nie tylko matki  powiedział Rafael głuchym głosem.  Tak, syn potrzebuje ojca  powtorzył  a ty 
z całym rozmysłem pozbawiłas go tego podstawowego prawa. Nigdy nie pozna swojego ojca. 
Chyba że go okłamiesz i powiesz mu, że to Kaz był jego ojcem. Z grymasem pogardy na twarzy 
ruszył ku drzwiom. Czuł się okropnie. Czar prysł, jakby nagle cos, co wydawało mu się piekne, 

background image

cenne, drogie, pokryło się plesnia. Magda nie mogła pozwolic, zeby wyszedł. Podbiegła do niego i 
chwyciła za reke.  Poczekaj, Rafaelu. Nie wiem, kto jest ojcem Benjiego, wiem natomiast, że 
pozbawianie dziecka ojca jest rzecza straszna... ale... postaraj się byc wyrozumiały... Kaz...  Jak to? 
Przed chwila powiedziałas, że Kaz nie jest ojcem Benjiego.  To prawda. Kaz to imie mojej 
przyjaciołki.  Zawahała się na moment.  Kaz była matka Benjiego. Spojrzał na Magde, jakby 
postradała zmysły, ale ona mowiła dalej:  Kaz była dla mnie jak siostra. Miałysmy tylko siebie. 
Kiedy dowiedziała się, że jest chora na raka... cos się w niej załamało. Wiedziała, że umrze, zanim
jeszcze naprawde zaczeła zyc. I wtedy podjeła decyzje... Powiedziała mi, że jeśli ma odejsc, 
zniknac z powierzchni tego swiata, chce przynajmniej zostawic po sobie slad, czesc siebie... Czy to 
takie straszne przewinienie? Czy jest cos złego w tym, że zaszła w ciaze? Miałam jej powiedziec, że 
popełnia bład? Jakie miałam prawo mowic cokolwiek człowiekowi, ktory umiera? Przyrzekłam jej, 
że zajme się jej dzieckiem, że wychowam je najlepiej, jak umiem. Wiedziała, że nie opuszcze 
Benjiego, bo sama doswiadczyłam, co to znaczy byc porzucona. Zaufała mi, powierzyła mi 
swojego synka... na krotko przed smiercia. Po policzkach Magdy spływały łzy. Nie była w stanie 
powiedziec nic wiecej. Poczuła, jak Rafael ja obejmuje, szepcze cos po włosku kojacym głosem. 
Przywarła do niego kurczowo, a łzy płyneły dalej. Długo jeszcze nie mogła się uspokoic. W 
pierwszych miesiacach po smierci Kaz płakała bardzo czesto, ale wtedy nie było przy niej nikogo, 
kto mogłby ja pocieszyc. W koncu łzy wyschły i Rafael zaprowadził ja do swojego pokoju.  Usiadz 
 powiedział. W jego głosie była czułosc, ktorej nigdy wczesniej nie słyszała. Posadził ja w fotelu 
przy kominku, przykucnał obok i zamknał jej dłonie w swoich.  Wybacz mi popedliwe słowa. 
Byłem niesprawiedliwy, nie wiedziałem...  Usmiechnał się gorzko.
 Tyle błedow popełniłem wobec ciebie. Moge powiedziec tylko jedno, Benji ma wielkie szczescie... 
 Jest moim synem.  Tak, jest twoim synem  przytaknał Rafael.  Bardzo go kochasz, to widac. Ma 
trwałe miejsce w twoim sercu. Uniosł jej dłon do ust. Cos mu w duszy grało: czysta, słodka 
melodia. Podniosł się, pociagnał Magde, by tez wstała. I pocałował ja.  Bardzo cie pragne  
powiedział cicho.  Zostaniesz że mna tej nocy?  Rafaelu... jest cos, co powinienes wiedziec... 
Usmiechnał się.  Masz jeszcze jakies sekrety? Wyjaw mi wszystkie.  Przed chwila zarzucałes mi 
rozwiazłosc, byłes wsciekły. Rafael pokrecił głowa.  Byłem wsciekły, kiedy usłyszałem, że nie 
wiesz, kto jest ojcem Benjiego. Uznałem cie za osobe kompletnie nieodpowiedzialna. A jeśli chodzi 
o tak zwana rozwiazłosc... Coz, ja sam nie mam się czym chwalic. Miałem wiele kobiet, o wiele za 
dużo i nie mnie cie krytykowac, jeśli zebrałas podobny bagaz doswiadczen.  Ja... nie zebrałam 
zadnego bagazu. Nigdy nie spałam z zadnym mężczyzna. Zamilkła i w tej chwili najchetniej 
zapadłaby się pod ziemie. Powinna pamietac, że o połnocy czar
pryska i Kopciuszek, głupi, niedoswiadczony Kopciuszek, wraca do domu złej macochy.  
Przepraszam  wykrztusiła.  Przepraszasz?  Rafael przesunał delikatnie palcem po jej policzku, wział 
ja pod brode i spojrzał w oczy.  Z dziewica można zrobic tylko jedno. Uwiesc ja... Posiasc... Zabrac 
jaw dalekapodroz. Dasz się zabrac w te podroz?  mowił i całował ja, obsypywał pocałunkami, przed 
ktorymi nie potrafiła i nie chciała się bronic. Czas zatrzymał się w miejscu.
ROZDZIAŁ DZIEWIATY
Kiedy otworzyła oczy, nie wiedziała ani jak długo spała, ani gdzie jest. Dlaczego Benji jej nie 
obudził? Przecież zawsze budzi jarano. Usiadła na łozku i rozejrzała zdumiona po obcym wnetrzu.  
Benji!  krzykneła przerazona i w tej samej chwili w drzwiach pojawił się Rafael z Benjim w 
ramionach.  Maria się nim zajeła  poinformował Magde.  Jest umyty, nakarmiony i, jak widzisz, 
ubrany. Byłas zmeczona, cara, nie chciałem cie budzic. Benji nacieszywszy się mamazanurkował 
pod kołdre. Magda najchetniej zrobiłaby to samo. Nie wiedziała, jak po ostatniej nocy zdoła 
spojrzec Rafaelowi w oczy.  Wstyd cie ogarnał, cara?  zapytał cicho, widzac rumience na jej 
policzkach i zakłopotana mine.  Nie masz zadnych powodow do wstydu. Magda go zachwycała. 
Usiłował przypomniec sobie, jak reagowały jego dotychczasowe partnerki: czy któras przywitała go 
rano z rumiencem na twarzy, spuszczonym wzrokiem? Zadna.  Tak, Magda była zupełnie inna. 
Wyjatkowa.
Nie dlatego, że była dziewica. I że się wstydziła. Była inna i wyjatkowa, choc Rafael nie potrafił 
jeszcze powiedziec, na czym polega jej innosc i wyjatkowosc. Musiał to dopiero odkryc. Usiadł 

background image

obok niej na łozku, nachylił się i pocałował ja delikatnie w usta. - Buon giorno  powiedział z 
usmiechem.  Naprawde nie ma się czego wstydzic, cara  powtorzył.  Jestes teraz kobieta. To ja 
uczyniłem ja kobieta, pomyslał. Ogarneło go uniesienie. W ciagu zaledwie dwoch dni Magda 
przeistoczyła z zahukanego, zabiedzonego stworzenia, na ktore zal było patrzyc w niezwykła, 
zachwycajaca istote. Rafael nigdy jeszcze nie czuł się tak jak w tej chwili, nie przezywał dotad 
niczego podobnego. Przygladał się jej zdumiony i szcześliwy. Była zakłopotana, wstydziła się, a 
przecież pragneła go, cieszyła się jego obecnoscia, widział to. Chciał jajeszcze raz pocałowac, ale 
Benji wychylił głowe spod kołdry, chwycił Rafaela za reke, po czym podpełzł do niego, zachecajac 
do zabawy. To tyle, jeśli chodzi o poranne czułosci, pomyslał Rafael smetnie i zajał się pokornie 
brzdacem. Magda zrobiła taki gest, jakby chciała wstac i raptem zamarła, uswiadomiwszy sobie, że 
jest nagusienka.  Czekamy na ciebie z Benjim na dole  powiedział szybko Rafael, chcac wybawic 
jaz zakłopotania, i wział małego na reke.  Ubierz się i zejdz na sniadanie.
Kiedy po kilku minutach pojawiła się na tarasię, Rafaelowi na jej widok zabłysły oczy. Wiedziała, 
że dobrze wyglada i dobrze się tez czuła, mimo zakłopotania. Miała na sobie letnia niebieska 
sukienke, która efektownie podkreslała linie jej bioder. Usiadła i nalała sobie kawy. Rafael nachylił 
się ku niej z usmiechem.  Co chciałabys dzisiaj robic, cara?  Na co masz ochote  odparła niepewnie. 
 Nie powinienes zajac się praca? Rafael pokrecił głowa.  Ani mysle. Mowił szczerze. Perspektywa 
tkwienia za biurkiem i zamieniania Viscenti AG w globalne imperium wydawała mu się w tej 
chwili najnudniejsza rzecza na swiecie. Dzisiejszy dzien należał do Magdy, niezwykłej i kuszacej. 
Spojrzał na Benjiego, ktory szalał po tarasie na swoim rowerku. Podjeła się wychowywac dziecko 
innej kobiety. Umierajaca Kaz powierzyła jej swojego synka... Poczuł ucisk w piersi. Jakim trzeba 
byc człowiekiem, by wziac na siebie podobna odpowiedzialnosc? Ile wyrzeczen musiało ja to 
kosztowac. Była sama na swiecie, bez srodkow do zycia, bez własnego dachu nad głowa, a jednak 
zdecydowała się zaopiekowac osieroconym brzdacem, uczyniła to na przekor okolicznosciom, 
ciezko pracujac, znoszac biede i upokorzenia. Dzieki ci, Boze, że ja spotkałem na swojej drodze, 
pomyslał.
Mogł wyrwac ja z nedzy, przywiezc tutaj, uwolnic niczym ptaka z klatki, by wzniosła się w gore, 
szeroko rozpostarłszy barwne skrzydła. Ogarniała go radosc na te mysl. Radosc i cos jeszcze... 
Poczuł, że Benji ciagnie go za nogawke dzinsow; chciał, zeby Rafael wział go na kolana, a kiedy 
już siedział wygodnie, natychmiast zainteresował się bułka. Rozbawiony Rafael zaczał go karmic, 
Magda tymczasem popijała kawe.  Jedziemy na plaze  zdecydował. Benji bedzie w siodmym niebie, 
Magda odpocznie, a on... Coz, bedzie miał okazje podziwiac jej nowy kostium kapielowy...  Jeszcze 
kawy? Pokreciła głowa. Własciwie miała ochote powiedziec ,,tak'', bo to znaczyłoby, że nie bedzie 
jeszcze musiała wstawac od stołu. Benji spał już, zmeczony całym dniem nad morzem: słyszała w 
odbiorniku radioniani, na ktorej zakup namowił ja Rafael, rowny oddech małego. Siedzieli na 
tarasię. Pomimo pozniej pory było bardzo ciepło i Magda rozkoszowała się wspaniała toskanska 
noca. Zaskrzypiał odsuwany fotel, Rafael wstał, podszedł do Magdy i wyciagnał reke.  Czas się 
kłasc  powiedział miekko. Na moment wstrzymała oddech. Wiedziała doskonale, o czym mysli 
Rafael, i pragneła tego samego. Chciała znowu poczuc, jak ja obejmuje, przytula,
zaczyna całowac, piescic... Jak znowu zabiera ja do raju, ktory otworzył przed nia minionej nocy.  
Czekałem cały dzien, liczyłem długie, ciagnace się w nieskonczonosc godziny... Tak bardzo 
czekałem na te chwile, cara, kiedy wreszcie bede mogł wziac cie w ramiona... Nachylił się, 
pocałował ja i Magda znalazła się w niebie.  Chodzmy na gore  szepnał. Czy to mozliwe, myslała 
oszołomiona, by znowu dane było jej przezywac to samo co ubiegłej nocy? Nie zajrzała nawet do 
Benjiego.  Nie musisz się martwic. Wziałem że sobaodbiornik. Posłuchaj, spi jak anioł  uspokajał ja 
Rafael, obsypujac pocałunkami. Kiedy osuneli się na łozko, swiat przestał istniec.  Rafaelu, nie! 
Ktos może zobaczyc.  Kto nas zobaczy? Tu nie ma zywej duszy.  Nie wiem. Pasterze, wiesniacy, 
letnicy... Usmiechnał się łobuzersko.  Nie ma tu nikogo, cara. Tylko ja i ty. Lezeli na kocu pod 
cienistym kasztanowcem na wzgorzu. Rafael nachylił się nad Magda.  Nikt i nic cie teraz nie 
uratuje przede mna  powiedział czule i w jego oczach zabłysły diabelskie ogniki.  Nie chce, zeby 
ktokolwiek ratował mnie przed toba.  Wspaniale. To własnie chciałem usłyszec.  Za-
czał całowac japowoli, bardzo powoli, a Magda miała wrazenie, że za chwile umrze z rozkoszy. 

background image

Cały ranek spedzili w łozku. Rafael obudził się wczesniej od niej i sprytnie przekazał Benjiego 
Marii pod opieke. Kiedy wrocił, oznajmił, że mały ma się swietnie, bawi się beztrosko i wcale nie 
teskni za mama. A Rafael miał Magde wyłacznie dla siebie. Nie mogł się nia nacieszyc, nasycic, 
ciagle nie było mu dosc. Zblizało się południe, kiedy wreszcie zdecydowali się wstac i rozpoczac 
nowy dzien. Ale nie od razu. Rafael niezbyt roztropnie zaproponował, zeby wzieli razem prysznic i 
były to bardzo, bardzo długie ablucje... A teraz lezeli na kocu pod otwartym niebem, wsrod 
pachnacych traw, niczym Ewa i Adam w raju. Magda szybko zapomniała o swoich obawach, że 
ktos może ich zobaczyc. Oddawała się Rafaelowi całkowicie, dusza i ciałem, do zatracenia. 
Kochała go, była już tego pewna. Uniesienie trwało, wypełniał ja zachwyt, ale cichy wewnetrzny 
głos mowił jej, że szczescie musi się skonczyc. Nie potrafiła powiedziec, co sprawiło, że Rafael 
spojrzał na niainaczej: może ciekawosc, jakis impuls, chwilowy kaprys. Cokolwiek to było, 
wiedziała, że przeminie, że to tylko sen, cudowny sen, czar, ktory prysnie. Nie martwiła się 
przyszłoscia, było jej wszystko jedno, liczyła się z tym, że pewnego dnia obudzi się i bedzie 
musiała wrocic do szarej rzeczywistosci.
Rafael uniosł się, oparł na łokciu i zajrzał jej w oczy. Miała nadzieje, że nie wyczyta w nich jej 
miłosci do niego. A on zerwał zdzbło trawy i łaskotał japo policzku. Usmiechneła się.  Czemu się 
usmiechasz?  zapytał.  Bo jestem szcześliwa. Odpowiedział usmiechem.  Ja tez jestem szcześliwy, 
cara.  Pocałował ja lekko.  Bardzo szcześliwy. Przez długa chwile patrzyli na siebie bez słowa i 
oboje czuli to samo: absolutna, całkowita jednosc, zespolenie tak doskonałe, że nie może byc 
doskonalszego, cudowna, zywa wiez... A potem oczy Rafaela jakby się zamkneły, nic już nie mogła 
w nich dojrzec. Mineła czarodziejska chwila. Rozwiała się nadzieja. Nastepnego dnia zabrali 
Benjiego na piknik. Rafael pogodził się z tym, że nie bedasie kochac pod toskanskim niebem. 
Obserwował Magde, szcześliwa, że ma synka przy sobie, ale kiedy słonce zaczeło chylic się ku 
zachodowi, z radoscia wracał do willi, myslac już o czekajacych go rozkoszach. W sieni bez 
ceregieli oddał Benjiego Marii, chwycił Magde za reke i pociagnał ja ku schodom.  Vene  
zakomenderował. Magda zdażyła jeszcze pogłaskac małego po głowie i powiedziec mu, zeby był 
grzeczny.
 On zawsze jest grzeczny, signora  zapewniła Maria pełnym aprobaty tonem. Magda miała 
wrazenie, że owa aprobata dotyczy bardziej jej samej i Rafaela niz zachowania Benjiego. Od 
momentu kiedy Magda przeistoczyła się z brzydkiego kaczatka w pieknego łabedzia, gospodyni 
rozpromieniała się na jej widok, a i nadskakiwała Rafaelowi, dogadzała mu na kazdym kroku, jakby 
w ten sposob chciała wyrazic swoja wdziecznosc za to, co uczynił dla Magdy. Najwidoczniej 
myslała, że skonczyła się niefortunna farsa, skonczyła się fikcja i miedzy młodymi małzonkami 
zaczeło dziac się cos naprawde. Myliła się. Magda wiedziała, że jest inaczej. Czuła to w głebi serca. 
Rafael był niazaintrygowany, bawiło go, że zdołał ja odmienic, uczynic z niej kogos zupełnie 
innego. Poczuł się czarodziejem i ta rola bardzo mu się spodobała. Wieczorem, kiedy Benji już 
zasnał, zostawili odbiornik radioniani Marii, która z niejaka nieufnoscia odniosła się do wynalazku, 
i pojechali na kolacje do restauracji. Magda czuła się jak ksiezniczka. Nie dlatego, że miała na sobie 
suknie wielkiego projektanta, a na szyi naszyjnik z brylantow. To Rafael czynił ja ksiezniczka. 
Rafael, człowiek, ktorego pokochała. Ale miejsce ksiezniczek jest w bajkach, w rzeczywistym 
swiecie nie maja czego szukac, myslała że smutkiem. Wybije połnoc i bajka się skonczy. Nie 
wiedziała, kiedy ten moment nastapi. Nie
potrafiła przewidziec, jak długo Rafaela bedzie bawic jego własna czarodziejska moc, za 
sprawaktorej przemienił załosnego kopciucha w intrygujaca kobiete warta uwagi. Miała pewnosc, 
że nie pozbedzie się jej w sposob okrutny, ale czuła, że pewnego dnia zadzwoni telefon albo 
przyjdzie e-mail, a może wroci Enrico, w kazdym razie wydarzy się cos, co sprawi, że Rafael 
ocknie się i wroci do swojego zycia, zapomni o dziewczynie, która wynajał, by zaszokowac ojca i 
nie dopuscic do sprzedazy firmy. Kiedy to nastapi, ona spakuje swoje rzeczy, zabierze Benjiego, 
spojrzy po raz ostatni na człowieka, ktory zawładnał jej sercem, nawet o tym nie wiedzac, i 
podobnie jak on wroci do swojego zycia. Straci go, ale zachowa wspomnienia.  O czym myslisz?  
zapytał. Usmiechneła się i uniosła swoj kieliszek.  O niczym waznym. Wspołczuje ludziom w 
Anglii. Ogladałam dzisiaj prognoze pogody. Od lat nie mielismy takiego brzydkiego czerwca: 

background image

zimno, deszczowo.  Nie mysl o angielskim lecie, ciesz się toskanskim. Magda odstawiła kieliszek.  
Bede pamietała to lato do konca zycia. Dziekuje ci, Rafaelu. Dziekuje z całego serca.  Jej głos 
przepełniony był wdziecznoscia. Rafael skłonił głowe.  Cała przyjemnosc po mojej stronie, cara.  
Ujał
jej dłon i podniosł do ust. Cos błysneło w jego oczach, cos, czego nie potrafiła nazwac, i zaraz 
znikneło.  Jutro zabiore cie do Florencji  obiecał. Florencja, wspaniała, pełna skarbow sztuki 
Florencja, wprawiła Magde w oszołomienie. Zachwycała się renesansowa architektura, podziwiała 
płotna wielkich mistrzow, a jednak czuła się dziwnie przytłoczona. Chodziła po Galerii Uffizi i 
wspominała z tesknota magiczny dzien w Lukce, kiedy jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki 
przemieniła się w piekna kobiete. Starała się nie okazywac smutku i przygnebienia. Nie chciała 
sprawiac przykrosci Rafaelowi. Nie oczekiwał od niej miłosci, nie prosił o uczucie. Poza tym 
szkoda jej było zatruwac melancholijnymi rozwazaniami pieknego dnia. Usmiechała się zatem, 
cieszyła bliskoscia Rafaela i odsuwała od siebie na tyle, na ile mogła, przeczucie rychłego konca 
basni. Po wyjsciu z Uffizi usiedli w kawiarni na jednym z licznych placykow w starej czesci miasta. 
 Jak się masz, Rafaelu!  Magda ockneła się z zamyslenia, podniosła głowe i zobaczyła zmierzajaca 
do ich stolika Lucie w towarzystwie młodego człowieka o mocno kreconych włosach. Kiedy już 
Rafael przywitał się grzecznie z kuzynka, ta zwrociła się do Magdy:  Widze, że do maksimum 
wykorzystujesz pobyt w Toskanii? Magda kiwneła głowai odpowiedziała, że owszem,
stara się zobaczyc tyle, ile zdoła w czasie krotkiej wizyty.  Czerpiesz pełnymi garsciami?  O ile 
pierwsze pytanie zabrzmiało niewinnie, o tyle w nastepnym krył się całkiem czytelny podtekst. 
Magda nic nie odpowiedziała, usmiechneła się tylko, jakby nie zrozumiała aluzji.  Ciesz się dniem, 
dopoki trwa  powiedziała Lucia.  A teraz wybaczcie, spieszymy się. Carlo chce mi pokazac swoje 
ostatnie dzieło. Ujeła swojego towarzysza pod ramie, pomachała Magdzie i Rafaelowi na do 
widzenia i odeszła.  Rany...  jeknał Rafael.  Pomyslec, że ta kobieta chciała zostac moja zona.  
Spojrzał niechetnie za odchodzacymi.  Nie usycha z tesknoty za toba  powiedziała Magda. Lucia 
przytuliła się do swojego nowego przyjaciela, jakby chciała wyraznie zaznaczyc, co ich łaczy.  A 
ty, cara? Usychałabys? Pytanie zaskoczyło Magde. Spusciła wzrok.  Nie sadze, zeby ci na tym 
specjalnie zależało  odpowiedziała wymijajaco. Rafael milczał przez chwile, jego twarz nic nie 
wyrazała. W koncu pokrecił głowa i powiedział:  Nie, nie chciałbym, zebys za mna teskniła. Magda 
odebrała jego słowa jako przestroge, ostrzezenie. Odwrociła wzrok i spojrzała na fasade gotyckiego 
koscioła. Ilu radosci i smutkow te mury musiały byc swiad-
kami, w tym i moich...  pomyslała i mysl ta powinna była przyniesc jej pocieche. Ale nie 
przyniosła. Kiedy nastepnego ranka otworzyła oczy, od razu wiedziała, że stało się cos złego. 
Rafael stał przy oknie i spogladał na skapany w słoncu ogrod. Miał na sobie ten sam garnitur, w 
ktorym brał slub. Stał co prawda plecami do Magdy, ale z całej jego postaci emanował jakis 
mroczny nastroj. Usłyszał, że się poruszyła i odwrocił sie: ciemna sylwetka na tle jasnego okna. 
Wstał znacznie wczesniej niz zwykle.  Magdo...?  zagadnał i podszedł do łozka, wyjatkowo 
powazny, zasepiony.  Musze jechac do Rzymu. Mam dzisiaj zebranie zarzadu firmy. Mowił 
suchym, bezosobowym tonem. Rafael, ktorego zdażyła poznac w ostatnich dniach i pokochac, 
zniknał. Miała przed soba tego samego człowieka, ktory zapłacił jej za odegranie przewidzianej 
umowa roli. Przeszedł ja chłod. Nie, ten Rafael, ktory uczynił jaksiezniczkaz bajki, był nadal 
obecny, ale nie dzisiaj. Tego ranka ustapił miejsca twardo stapajacemu po ziemi prezesowi Viscenti 
AG.  Oczywiscie  powiedziała bezbarwnym głosem i uniosła się na łokciu. Był teraz kims obcym, 
rownie dalekim, jak pierwszego dnia, kiedy go poznała, szorujac na kleczkach toalete w jego 
apartamencie.
 Po moim powrocie bedziemy musieli porozmawiac. Rozumiesz to, prawda? Kiwneła głowa.  Tak  
wykrztusiła. Rafael zacisnał usta.  Zylismy jak we snie przez ostatnie dni...   Tak  powtorzyła 
głucho. Nie chciała, za nic nie chciała, by cokolwiek wyczytał z jej twarzy. Stał obok łozka i patrzył 
na nia z zachmurzona mina. Nagle jego oczy złagodniały, jakby powrocił Rafael, ktory pokazał jej 
raj.  Zaopiekuje się toba, cara... możesz byc tego pewna.  Zerknał na zegarek i syknał 
zniecierpliwiony:  Czas na mnie... Nachylił się, pocałował ja na pozegnanie.
ROZDZIAŁ DZIESIATY

background image

Magda siedziała nad basenem. Benji pluskał się, a ona rozmyslała. Rafael nie mogł wyrazniej dac 
jej do zrozumienia, że magiczny czas się skonczył. Ciagle słyszała jego słowa: ,,Po moim powrocie 
bedziemy musieli porozmawiac''. Rozbrzmiewały jej w uszach niczym podzwonne dla krotkich dni 
szczescia. Nie musiała byc jasnowidzaca, by wiedziec, o czym chciał z niarozmawiac. O Rafaela 
upomniała się rzeczywistosc, w ktorej odgrywał role rzutkiego biznesmena. Czekały na niego 
wazniejsze sprawy niz przelotny romans że sprzataczka. Wiedziała od poczatku, że ten moment 
nadejdzie, ale ta swiadomosc ani troche nie zmniejszała bolu. Usłyszała stukot obcasow na sciezce, 
podniosła głowe i zmartwiała. W jej strone szła Lucia. Co sprowadzało kuzynke Rafaela do willi? 
Na pewno nie dobre intencje, pomyslała Magda z rezygnacja.  Mam złe wiesci  wyrzuciła z siebie 
Lucia. W jej głosie nie było cienia wrogosci, raczej przerazenie.  Enrico miał atak serca. Magda 
wstrzymała oddech, podniosła się z lezaka.
 Jest w szpitalu  ciagneła Lucia.  Rafael jest przy nim. Lekarze nie daja wielkich nadziei... Głos się 
jej załamał. Magda, zaszokowana, milczała. Biedny Rafael, jakie to dla niego musi byc straszne... 
To była pierwsza mysl, która przyszła jej do głowy.  Tak mi przykro  usłyszała własny szept.  Czy... 
moge jakos pomoc? Lucia spojrzała na nia i kiwneła głowa.  Trudno mi to powiedziec, nie zrozum 
mnie zle, ale uwazam, że w tej sytuacji...  przerwała na moment.  Krotko mowiac, powinnas 
wyjechac. W pierwszym momencie Magda pomyslała, że ma jechac doRzymu, do Rafaela. Dopiero 
po chwili dotarło do niej, że Lucia mowi o powrocie do Londynu.  Enrico potrzebuje teraz Rafaela, 
a Rafael jego  ciagneła wyraznie zakłopotana.  Kiedys myslałam... myslałam, że nasze małzenstwo 
zblizy ich do siebie. Myliłam się. Rafael odczytał ten projekt jako jeszcze jedna probe 
kontrolowania jego zycia przez ojca. Ty najlepiej wiesz, jak daleko się posunał, by tej kontroli 
uniknac. W tej chwili sytuacja jest krytyczna. Enrico może umrzec. Powinni się pojednac.  
Spojrzała Magdzie prosto w oczy.  Dopoki tu jestes, to bedzie niemozliwe. Rozumiesz to chyba. 
kazde słowo Lucii było niczym cios prosto w serce, ale nie mogła odmowic jej racji.  Bede mogła 
powiedziec Enricowi, że wrociłas do Londynu. Kiedy to usłyszy, może wreszcie wybaczy 
Rafaelowi.
Magda milczała, starała się tylko nie okazywac bolu i rozpaczy.  Wiem, że to dla ciebie trudne. 
Zakochałas się w moim kuzynie. Nie, nie zaprzeczaj. Od poczatku wiedziałam, że tak się to 
skonczy. Jakzeby miało byc inaczej. Patrzyłas na Rafaela jak na ksiecia z bajki. Wybacz, że to 
mowie, ale nie powinien cie budzic że snu swoimi pocałunkami. Kiedy się tu pojawiłas... 
Wygladałas tak... Wszystko jedno. W kazdym razie byłas jeszcze bezpieczna, ale potem...  Lucia 
westchneła.  Rafael tego nie rozumie. Nigdy nie rozumiał. Zawsze otaczały go wielbicielki. Nie jest 
okrutny, po prostu nie dostrzega, że rozkochuje w sobie kobiety.  Wzruszyła nieznacznie 
ramionami.  Dlatego miedzy innymi wydawało mi się, że moglibysmy się pobrac. Znam go zbyt 
dobrze, zeby się w nim zakochac. Nie byłby w stanie mnie zranic.  Spojrzała na Magde nie bez 
pewnej sympatii.  Nie wierzyłas chyba, że dla niego ma to jakies znaczenie? że to cos  wiecej niz 
przelotna przygoda? Magda z trudem słuchała słow Lucii, a przecież kuzynka Rafaela wypowiadała 
tylko głosno to, co ona sama czuła od samego poczatku.  Nie wyjade, dopoki Rafael mi nie powie, 
że mam wracac do Londynu. może bede mu potrzebna tutaj...  powiedziała cicho. Oszukiwała sama 
siebie. Nie była do niczego potrzebna Rafaelowi. Przejety ojcem, z cała pewnoscia w ogole o niej 
nie myslał. Mogła to zrozumiec. Lucia wyjeła cos z torebki.
 Prosił, zeby ci to wreczyc  powiedziała, nie patrzac Magdzie w oczy. Był to czek wystawiony na 
Magde, opiewajacy na dziesiec tysiecy euro. Magda wpatrywała się w zamaszysty podpis Rafaela. 
Była jak ogłuszona, ledwie słyszała, co Lucia do niej mowi.  Prosił, zeby ci powtorzyc...  ciagneła 
ta z wahaniem, widzac, co dzieje się z dziewczyna że skontaktuje się z toba i wyrowna swoje 
zobowiazania wobec ciebie. W tej chwili jego miejsce jest przy ojcu, wszystkie inne sprawy musiał 
odsunac na drugi plan. Ma nadzieje, że to zrozumiesz...  Zawiesiła głos.  Przykro mi, moja droga. 
On nie zdaje sobie sprawy, co do niego czujesz. Dla niego to małzenstwo... było tylko transakcja. 
Magda nadal milczała, nie była w stanie wydobyc z siebie chocby jednego słowa. Lucia zerkneła na 
zegarek.  Wybacz mi, nie chciałabym sprawiac ci dodatkowych przykrosci. Spiesze się, musze 
złapac najblizszy samolot do Rzymu. Jeśli szybko się spakujesz, moge zabrac cie na lotnisko. 
Rafael prosił, zebym zarezerwowała ci bilet, pomogła przy wyjezdzie. W głosie Lucii zabrzmiała 

background image

nuta wspołczucia.  Nie zwlekaj  dodała jeszcze.  Nie odkładaj tego. Tak bedzie lepiej. Magda na 
ołowianych nogach ruszyła w strone domu. Padało. Deszcz bebnił o dach przyczepy, ciezkie
krople spływały po szybach. Benji wiercił się niecierpliwie na kolanach Magdy.  Wiem, paczusiu. 
Ja tez mam już dosc tego deszczu. może jutro wyjrzy wreszcie słonce. Przyczepa była stara, 
zdezelowana, stała przy samej plazy i nikt nie chciał jej wynajac. Dlatego była tania. Na tyle tania, 
że Magda mogła ja wynajac na miesiac, w samym srodku sezonu. Południowe wybrzeze uznała za 
dobre miejsce dla Benjiego. W Londynie nic jej już nie trzymało: straciła mieszkanie, straciła tez 
prace. Nic mi nie zostało... że złoscia odsuneła te mysl od siebie. Nieprawda. Miała przecież 
Benjiego, on był najwazniejszy, na nim powinna się skupic. A jednak nie mogła obronic się przed 
wspomnieniami. Rafael. Obejmuje ja, przytula, usmiecha się do niej tym swoim pieknym 
usmiechem. Kocha się z nia. Nie miało to nic wspolnego z miłoscia. Dla niego była to tylko 
przygoda. Wiedziała od poczatku, jaki bedzie koniec. Wspomnienia. Bolesne wspomnienia, ktorych 
nie była w stanie zablokowac. Ich ostatni wspolny ranek. Rafael stoi koło łozka z posepna 
twarza. ,,Zaopiekuje się toba...'' Owszem, zaopiekował się. Zadbał, by wrociła do domu z 
pieniedzmi. W koncu wzieła z nim slub własnie z tego powodu. Dla pieniedzy. Za ktore chciała 
stworzyc dom Ben-
jiemu. Nie wyszła za maz z miłosci tylko dla pieniedzy. Nie chciała zrealizowac jego czeku. Przez 
dwa tygodnie po powrocie zyła z tego, co dostała,zamieniwszy na lotnisku w Lukce bilet business 
class na tanszy. Wyladowała nie na Heathrow, tylko na Gatwick, lotniskuobsługujacym małe linie 
lotnicze,i wiedziona impulsem wsiadła w pociag jadacy na południowe wybrzeze i tu wynajeła 
przyczepe na nadmorskim kempingu. Pieniadze uzyskane z zamiany biletu wyczerpały się i Magda 
w koncu zrealizowała czek Rafaela. Zamierzała kupic przyczepe, zamieszkac w niej na stałe. Benji 
musiał miec dom, chocby najskromniejszy. Rafael był jej winien jeszcze dziewiecdziesiat tysiecy 
euro, ale wiedziała, że nigdy nie przyjmie od niego tych pieniedzy. Ubrania, ktore jej kupił, 
zostawiła w Toskanii, tak samo jak złoty naszyjnik, ktory dostała od niego w prezencie. 
Usmiechneła się smutno. Jedno zachowała: wspomnienia, ktore miały pozostac z nia na zawsze. 
Benji w wellingtonach i kurtce przeciwdeszczowej przykucnał na samym brzegu i zbierał 
obmywane przez fale przypływu kamyki. Zacinał wiatr z zachodu, ciagle padało i na plazy poza 
Magda i jej synkiem nie było zywego ducha, jednak zdecydowała się wyjsc, dłuzej nie mogła 
usiedziec w przyczepie. Benji był wyjatkowo marudny, niczym nie mogła go zajac, zreszta sama 
tez nie potrafiła znalezc sobie miejsca.
Ciagle jeszcze trudno było jej pogodzic się z mysla, że Rafael na zawsze zniknał z jej zycia, tak 
nagle jak nagle się w nim pojawił. Probowała pozbierac się, odzyskac rownowage. Nie miała prawa 
uzalac się nad soba. Była zdrowa, silna, miała dach nad głowa. Wybrała to miejsce że wzgledu na 
małego: swieze powietrze, morze za oknem. Mogła stac na brzegu, spogladac na południe, w 
kierunku Włoch, wspominac i tesknic. Po policzkach spływały jej łzy. Benji podniosł kolejny 
kamyk, zamachnał się z całych sił i cisnał go w fale, po czym, znudzony zabawa, odwrocił się i 
odszedł od brzegu. Magda ruszyła za nim, owijajac się szczelnie kurtka. Szła powoli 
kamienistaplaza, pochylajac głowe przed zacinajacym z zachodu deszczem. Zatrzymała się na 
chwile, zeby odgarnac z twarzy mokre, potargane włosy i zamarła. Na skałach nad plaza stał 
mężczyzna. Zamrugała gwałtownie i chwyciła Benjiego za raczke, zeby go zatrzymac. Mężczyzna 
ruszył w ich kierunku. Czas zwolnił. Deszcz jakby ustał. Wiatr się uspokoił. Czuła, że Benji ciagnie 
ja za reke, chce iść dalej, a ona nie mogła się ruszyc. Nie mogła oddychac. Benji dojrzał 
mężczyzne, wyrwał się Magdzie i rzucił się w jego kierunku.  Ra... Ra... Hopki!  wolał. Rafael 
wział małego na rece.
 Czesc, Benji  przywitał brzdaca i spojrzał na Magde. Wyciagnał do niej reke.  Chodzmy do domu, 
cara. Magda stała w miejscu, jak wrosnieta w ziemie.  Nie rozumiem  szepneła.  Ja tez nie 
rozumiałem. Jeszcze tego samego wieczoru wrociłem do domu, ciebie już nie było. Maria 
załamywała rece, że wyjechałas tak niespodziewanie. Nie wiedziałem, co o tym myslec. W koncu 
powiedziała mi o wizycie uczynnej Lucii.  Rafael spochmurniał.  Dopiero wtedy domysliłem się, co 
zaszło. Jezu! Nie miałem już zadnych watpliwosci. Wszystko stało się jasne. Magda zachwiała się 
lekko.  Jak... twoj ojciec?  Moj ojciec? A tak, czuje się swietnie. Rzekomy atak serca był wymysłem 

background image

Lucii. Okłamała cie.  Dlaczego?  Pytasz dlaczego? Zeby się ciebie pozbyc.   Mogła poczekac jeden 
dzien  powiedziała Magda.  Nie musiałaby się fatygowac. Rafael sciagnał brwi, postawił Benjiego 
na ziemi.  Nie rozumiem. Co chcesz przez to powiedziec?  Tamtego ranka dałes mi do zrozumienia, 
że to koniec i że powinnam wracac do Londynu. Nie powiedziałes tego wprost, ale ja odebrałam to 
jednoznacznie. Uprzedziłes mnie, że musimy porozmawiac... Wiedziałam, co od ciebie usłysze. 
Twarz Rafaela była pozbawiona wyrazu. Milczał długo, wreszcie się odezwał:
 Czego się spodziewałas? Powiedz mi. Magda zacisneła dłonie.  Rafaelu, ja wiedziałam. Chciałes 
byc dla mnie miły, chciałes, zebym poczuła się jak w bajce. A ja wiedziałam, że to nie może trwac. 
Rozumiałam to. Pamietasz, we Florencji powiedziałes, że nie chcesz, zebym za toba teskniła. 
Wtedy zrozumiałam.  Zrozumiałas?  zapytał bezbarwnym głosem. Benji podszedł do niego i podał 
znaleziona przed chwila muszelke. Rafael wział ja do reki i zaczał obracac w roztargnieniu miedzy 
palcami.  Zrozumiałas?  powtorzył i gwałtownym gestem cisnał muszelke do morza. Benji spojrzał 
na niego z podziwem, chwycił jakis kamyk i probował powtorzyc imponujacy rzut. Ale dorosli nie 
zwrocili uwagi na jego wyczyn. Całowali się. Nad głowaMagdy znowu otworzyło się niebo. Oto 
Rafael trzymał ja znowu w ramionach. Znikneła gdzies deszczowa angielska plaza, Magda 
przeniosła się do Toskanii, czuła zapach kwiatow w ogrodzie willi, oddychała włoskim 
powietrzem... Przywarła do Rafaela całym ciałem, niemal pewna, że ma urojenia. Dlaczego miałby 
się tu pojawic? Dlaczego miałby ja całowac? W koncu odsunał się od niej na wyciagniecie 
ramienia, spojrzał jej w oczy.  Teraz rozumiesz?  zapytał.  Nie  odparła bez tchu.  Na Boga!Wracaj 
wiec że mnado domu.Poswiece
całe zycie na to, zebys wreszcie zrozumiała. Tak bardzo cie kocham. Słyszała, co Rafael mowi, ale 
nie wierzyła własnym uszom.  Wstyd mi, kiedy widze twoje powatpiewanie. Myslałem, że 
postawiłem sprawe jasno. Bylismy razem, noc w noc, a potem...  Zamilkł na moment i ujał jej 
dłonie.  Sam nie wiedziałem, jak nazwac to, co do ciebie czuje. Nigdy czegos takiego nie 
przezywałem, musiałem wszystko przewartosciowac. A uczucie rosło i w koncu zrozumiałem, że 
musze zamienic marzenie w rzeczywistosc. Dlatego powiedziałem, że nie chce, zebys za 
mnateskniła, bo nigdy nie dałbym ci po temu okazji. Postanowiłem zamienic sen w rzeczywistosc  
powtorzył.  To postanowienie sprawiło, że byłem taki powazny tamtego ranka. Wiedziałem już, że 
nasze małzenstwo musi stac się prawdziwym zwiazkiem, zamierzałem powiedziec to ojcu. Nawet 
jeśli miałby sprzedac firme, wyklac mnie, zerwac wszelkie kontakty, ty bedziesz mojazona. 
Pokochałem cie i nie wyobrazam sobie zycia bez ciebie. Magdzie kreciło się w głowie, miała 
wrazenie, że za chwile zemdleje.  Nie widziałas tego?  ciagnał Rafael.  Nie. W najsmielszych snach 
nie przypuszczałam, że zdarzy się taki cud. Rafael usmiechnał się.  To ty jestes cudem, Magdo. Ty i 
Benji. Wkradaliscie się do mojego serca, az zamieszkaliscie w nim na zawsze. W kazdym 
spojrzeniu, w kazdym gescie wy-
razała się moja miłosc do ciebie. Lucia dostrzegła to od razu tamtego dnia we Florencji. Zobaczyła, 
że jestesmy w sobie zakochani i postanowiła zemscic się za to, że odrzuciłem jej propozycje  
ciagnał.  Chciała nas rozdzielic i opowiedziała ci historyjke o rzekomym ataku serca mojego ojca. 
W koncu wydobyłem z niej prawde. Kłamstwa, wszystko od poczatku do konca to kłamstwa.  A 
czek? Dała mi czek podpisany przez ciebie. Z gardła Rafaela dobył się gniewny pomruk.  
Sfałszowała go. Znalazła moja ksiazeczke czekowa i sama wypisała czek. Wiedziała, że to 
uprawdopodobni jej historyjke, przekona cie, że naprawde pragne twojego wyjazdu.  Rafael 
spochmurniał.  Jak mogłas jej uwierzyc, cara?  Odgadła, że takiego zakonczenia się obawiam. 
Rafael zacisnał usta.  Tak jak starała się wykorzystac obsesyjne czekanie ojca na wnuka, dziedzica 
rodowego nazwiska, i moja własna obsesje na punkcie firmy. Probowała manipulowac wszystkimi 
wokoł, ale to już koniec. Zagroziłem, że jeśli znowu sprobuje macic, oskarze ja o sfałszowanie 
czeku. Z drugiej strony, powinienem byc jej wdzieczny, bo dzieki temu czekowi udało mi się 
odnalezc cie. Moj bank poinformował mnie, gdzie i kiedy czek został zrealizowany.  Głos Rafaela 
zmienił się, zabrzmiała w nim miekka nuta.  Nie masz pojecia, przez co przeszedłem. kazdy dzien 
bez ciebie był wiecznoscia. Scisnał jej dłonie z całych sił, ale Magda nie czuła 
bolu. Przepełniało jaszczescie: absolutne, bezbrzezne szczescie. Chociaz wydaje się to niemozliwe, 
rzeczywistosc czasami zamienia się w basn. Rafael pocałował ja znowu i Magda przytuliła się do 

background image

niego, słyszała bicie jego serca. Musiała jeszcze wyjasnic ostatnia watpliwosc.  Rafaelu? Odgarnał 
jej włosy z czoła.  Tak?  Twoj ojciec...?  Ma się swietnie, mowiłem ci już. Lucia kłamała.  Pytam o 
cos innego. Nie chce byc przyczyna konfliktu miedzy wami. Rafael musnał wargami jej czoło.  
Sprawiłas, że wreszcie zblizylismy się do siebie po tylu latach absurdalnych sporow. Spojrzała na 
niego pytajaco.  Kiedy zobaczył, jak rozpaczam po twoim wyjezdzie, cos się w nim przełamało... 
We mnie tez. Wreszcie runał mur, ktory tak długo odgradzał nas od siebie. Ojciec zobaczył we 
mnie  ciagnał Rafael  siebie sprzed pietnastu lat, kiedy że smiercia mojej matki stracił ukochana 
kobiete, najblizszego człowieka. Magda mocniej scisneła jego dłon.  Nie wiedziałam...  Po jej 
smierci odsunelismy się od siebie. Nie powinnismy byli, a jednak... Ja zaczałem szalec, byłem 
nieobliczalny, teraz to widze. A ojciec... Po prostu zamknał się w sobie. Obaj cierpielismy, ale nie 
bylismy w stanie zblizyc się do siebie, jeden do drugiego nie
potrafił wyciagnac reki. Z latami ten stan tylko się pogłebiał, nie umielismy rozmawiac że soba. Az 
do teraz. Dzieki tobie, najdrozsza, odzyskałem ojca. Magda ciagle miała zastrzezenia.  On na 
pewno mnie nie chce...  Przeciwnie. Opowiedziałem mu wszystko o tobie. Opowiedziałem, że 
wziełas na wychowanie synka umierajacej przyjaciołki, mowiłem o twojej miłosci do Benjiego, o 
lojalnosci wobec Kaz, o twoim poswieceniu, o tym, że przedłozyłas dobro małego nad swoje 
własne. Nie może sobie darowac, że tak okrutnie się z toba obszedł, podobnie jak ja, bo tez nie 
jestem bez winy. Ojciec prosi cie o wybaczenie. I pyta, czy to przyjmiesz i czy zechcesz nosic. To 
od niego i ode mnie.  Rafael wyciagnał z kieszeni małe puzderko, otworzył je i oczom Magdy 
ukazał się pierscionek z brylantami i szafirami.  Należał do mojej matki. Ojciec go jej podarował na 
znak miłosci, a ja przekazuje go teraz tobie na znak mojej miłosci do ciebie. Włozył jej pierscionek 
na palec i w oczach Magdy zalsniły łzy.  I obysmy byli szcześliwi do konca naszych dni  
powiedział cicho i pocałował swoja zone. Benji pociagnał go za nogawke spodni.  Hopki  zazadał. 
Rafael wział go na rece i przytulił do piersi. Stali tak w trojke, w deszczu, na pustej, smaganej 
wiatrem plazy. Moja rodzina  pomyslała Magda i serce jej wezbrało tkliwoscia.
Rafael wział Benjiego na barana i mały z radosnym piskiem natychmiast chwycił go za włosy.  Au! 
 zawołał Rafael.  Nie drecz mnie. Jestem teraz twoim tata i powinienes dobrze mnie traktowac.  
Zwrocił się do Magdy:  Pospieszmy się. Musimy zdazyc na najblizszy samolot. Ojciec czeka, zeby 
cie przeprosic, ciotka i Maria nie moga się doczekac Benjiego, a ja nie moge się doczekac, kiedy 
wreszcie znowu bede miał cie tylko dla siebie. Magda szła po kamienistej plazy razem z mezem i 
synem. Serce przepełniała jej radosc, która zagosciła już tam na dobre.
Koniec książki.