Robert Cheda - Wory story (rosyjska mafia)
Polityka - 2010-03-20
Robert Cheda
Wory story
Amerykanie mieli swojego Lucky'ego Luciano i Ala Capone, włoska camorra Pasquala Russo, sycylijska cosa nostra Bernarda Provenzano. Ojca chrzestnego miała też mafia rosyjska - był nim Wiaczesław Iwańkow.
Świat kryminalny współczesnej Rosji sięga korzeniami
ZSRR. W latach 30. XX w. powstał przestępczy kodeks, błatna
gwara, i zwyczaj mianowania worów w zakonie, czyli złodziejskich
przywódców. Gułagi, uważane na świecie za narzędzie sowieckich represji
politycznych, stanowiły także kolebkę zorganizowanej przestępczości.
Niekoronowanym królem tej nowej mafii szybko stał się były zapaśnik Wiaczesław
Iwańkow. Swoją wielką karierę rozpoczął w dobie Breżniewa, grabiąc
spekulantów i nielegalnych przedsiębiorców. Zatrzymany przez milicję,
dzięki zaświadczeniu o tym, że choruje na schizofrenię, wykpił się
niskim wyrokiem. Iwańkow znał zasady gry.
KGB wzięło go na celownik dopiero wówczas, gdy stanął
na czele grupy przestępczej grasującej od Mińska po Taszkient. Ujęty został
po spektakularnym samochodowym pościgu, podczas którego z bronią w ręku
sforsował kilka drogowych blokad. W 1981 r. skazano go na 14 lat
magadańskiego łagru, gdzie został wybrany worem w zakonie, a za
azjatyckie rysy otrzymał pseudonim Japończyk. Tam też podjął współpracę
z KGB.
Wyszedł przedterminowo. W tym czasie na fali
pierestrojki Moskwę zalała tzw. przestępczość etniczna, jak nazywano mafie
nierosyjskie. Specjalny plan przewidywał jej likwidację z pomocą gangu Sołncewa,
robotniczej dzielnicy Moskwy. Posiadając właściwe "świadectwa pracy"
Wiaczesław Iwańkow bez trudu przejął Sołncewską Bratwę.
Czy realizował projekt KGB? Jeśli tak, to po rozpadzie
ZSRR wzajemne relacje odwróciły się całkowicie. Nieprzypadkowo jelcynowska
transformacja bywa określana mianem Wielkiej Rewolucji Kryminalnej. Dzięki
zdominowaniu rynku ochrony mienia i osób organizacja Japończyka została
największym przestępczym związkiem Rosji lat 90. Nie byłoby to możliwe bez
licznych funkcjonariuszy MSW i KGB, którzy przekazali kryminalistom swoją
wiedzę i kontakty.
Także raczkujący biznes sprzyjał Sołncewu. Jak
prowadzić interesy, gdy wszędzie czai się uzbrojony oprych? Prasa i lokalne
administracje sugerowały wręcz zawarcie państwowo-przestępczego układu
stabilizacyjnego. I faktycznie, według eksperta MSW Aleksandra Gurowa,
wielka wojna z lat 1992-1994 o podział kryminalnych stref była wspólnym
planem mafii z Sołncewa oraz służb specjalnych, osłaniających nowych
rosyjskich oligarchów przed zwykłymi gangsterami. W samej Moskwie zginęło
wówczas stu bandytów.
Koncern kryminalny
Iwańkow nie działał sam. Z Sergiejem Michaiłowem i Semenem
Mogilewiczem tworzyli kierowniczy Tercet. Razem podbili inne grupy słowiańskie,
oprócz tambowskiej z Petersburga. Zawarli porozumienie z klanami
gruzińskimi. Tak powstał węzeł gordyjski Rosji, ścisły splot interesów
biznesu, polityki i przestępczości, który przekształcił Sołncewo w klasyczną
mafię porównywaną nawet z chińskimi triadami. Ale trafniejszą analogią
jest neapolitańska camorra, wielobranżowy kryminalny koncern usługowy. Jak każda
mafia, także rosyjska, to: szefowie, legalni pośrednicy, wielki biznes oraz
skorumpowani urzędnicy i funkcjonariusze. Podstawę piramidy stanowią
grupy przestępcze, liczące w samej Rosji 100 tys. uzbrojonych żołnierzy.
Rolę biura politycznego pełnią schodki, mafijne spotkania na szczycie.
Pierwszy szczyt mafijny odbył się przed pamiętnym
puczem Janajewa, a kolejne po krachu finansowym 1998 r. Media wskazują
na udział w nich piosenkarza Josifa Kobzona, rosyjskiego Franka Sinatry.
Spekulują o kagiebowsko-kryminalnych korzeniach polityka Władimira Żyrynowskiego.
O kontakty z mafią oskarżanych było szereg gubernatorów i merów
miast, w tym Jurij Łużkow z Moskwy, a nawet były szef MSW Władimir
Ruszajło. Pod takim zarzutem wyroki szwajcarskich i amerykańskich sądów
posłały do więzień byłego premiera Ukrainy Pawło Łazerenko, gospodarczego
szefa Kremla Pawła Borodina i ministra energetyki jądrowej Jewgienija
Adamowa.
Sołncewska ośmiornica stała się więc raczej
holdingiem ochronnym legalnego i przestępczego biznesu, a jej macki
dotarły dosłownie wszędzie. Nie rezygnując z trafficu, hazardu, handlu
bronią i ludźmi, ma poważne udziały w sektorach surowcowym,
energetycznym i zbrojeniowym, w budownictwie i rynkach towarowych, w tym
alkoholu. Głównie jednak wprowadza do obiegu brudne kapitały, pochodzące między
innymi z przestępstw podatkowych. Ale do dziś jej prawdziwa struktura nie
jest znana i wciąż trwa spór o prawdziwą rolę Iwańkowa. Czy był
figurantem sterowanym przez superbossów, czy liderem?
Z pewnością kierował poradzieckim światem
kryminalnym. Nieprzypadkowo także po organizacji wewnętrznych struktur cały
sołncewski Tercet opuścił Rosję, przygotowując grunt pod ekspansję
zagraniczną. Na początku XXI w. rosyjska mafia była obecna w ponad 50
krajach i rozwijała się bezkarnie, bo świat walczył w tym czasie z terroryzmem.
W Izraelu, opierając się na milionowej imigracji z Rosji i byłych
republik sowieckich, zmonopolizowała rynek przestępczy. W tym samym
czasie Mogilewicz (spółka RosUkrEnergo) ochraniał eksport gazu do Europy,
dzieląc zyski z szefami Gazpromu, prezydentem Turkmenii i ukraińskimi
oligarchami. O zachodnich beneficjentach nie mówi się wiele, ale rezydujący
w Szwajcarii Michaiłow zajmował się praniem wyprowadzonych z WNP
funduszy, obejmując zasięgiem całą Europę, szczególnie Włochy, Hiszpanię
i Niemcy. Szacowano, że zalegalizował ponad 40 mld dol.
Boss na emeryturze
Iwańkow został przedstawicielem grupy w USA. Wcielił
się w rolę zamożnego człowieka interesu. Rezydencja, modne garnitury,
drogie samochody, nowa żona. Biznesowe spotkania w modnych knajpach Nowego
Jorku, Miami i Toronto. Sowite dotacje dla prawosławnej Cerkwi. W rzeczywistości
szedł sprawdzonym szlakiem. Podczas gdy podawał do chrztu dzieci swoich kamratów,
na Brooklynie, gdzie mieszka rosyjska diaspora, policja często odnajdowała
ofiary zabójstw. Mordami podporządkował emigracyjną przestępczość i przedsiębiorczość.
Nawiązał kontakty z cosa nostrą i narkotykowymi kartelami Ameryki
Południowej. Wspólny plan wyznaczał Rosji rolę głównego kanału
tranzytowego światowych nielegalnych finansów oraz narkotyków i broni. Równoległym
zadaniem była legalizacja funduszy i interesów mafii sołncewskiej w USA
pod przykryciem amerykańskich banków.
Japończyk współpracował ściśle z Michaiłowem,
tworząc euroatlantycką ośmiornicę mafii, rozciągającą się nie tylko od
Vancouver do Władywostoku, ale także na Daleki Wschód i Afrykę. Ciężka
praca nie przeszkadzała w utrzymywaniu żelaznej dyscypliny wśród hersztów
Rosji, których wzywał do USA. W efekcie kilku z nich wyleciało w powietrze
lub zginęło od kul snajperów. Oczywiście po powrocie do ojczyzny. Mimo iż
FBI od początku inwigilowało Japończyka, długo nie było mu w stanie
nic udowodnić. Pomógł dopiero świadek koronny.
Aresztowanie w brooklyńskiej restauracji Russkij
Samowar nastąpiło po podsłuchanej przez agentów rozmowie telefonicznej Iwańkowa.
Na procesie, odpierając zarzut przestępczych wymuszeń, Iwańkow przedstawił
się jako obrońca rosyjskich emerytów, ofiar oszustów, którzy uciekli do
USA. Opowiadał także o swojej heroicznej walce z totalitaryzmem. Otrzymał
8 lat więzienia.
Jak na niewinnego biznesmena w więzieniu radził
sobie bardzo dobrze. Ponoć w starciu z Afroamerykanami miał jednemu
z nich odrąbać palce. W 2005 r. został deportowany do Rosji z uzasadnieniem:
"zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA". Sołncewo nie zaprzestało
jednak działalności. Iwańkowa zastąpili subtelniejsi emisariusze Mogilewicza,
poszukiwani obecnie m.in. za handel technologiami jądrowymi.
Noc stypy
Po powrocie do Moskwy również władze rosyjskie wytoczyły
Japończykowi proces, zakończony skandalem. Ława przysięgłych uwolniła
oskarżonego od zarzutu podwójnego morderstwa, a Sąd Najwyższy
zatwierdził wyrok. Zgodnie z sugestiami mediów, ceną wolności były
informacje o węźle gordyjskim Rosji.
Po wyjściu na wolność w publicznym oświadczeniu
Iwańkow stwierdził, iż przechodzi na emeryturę, będzie pisał memuary i niańczył
wnuki, jednak pozostał rosyjskim don Corleone. Mieszkając za granicą, nadal
swobodnie przyjeżdżał do kraju, by wydawać wyroki i rozsądzać mafijne
spory. Co ważne, utrzymując równowagę etnicznych wpływów i nie
dopuszczając do kryminalnych wojen, działał na korzyść państwa. Był też
dysponentem obszczaka, wspólnego mafijnego funduszu obliczanego na kilka
miliardów dolarów. Tym większe było zaskoczenie, gdy w lipcu zeszłego
roku, wychodząc z restauracji Tajski Słoń w Moskwie, został
postrzelony przez snajpera i zmarł po trzech miesiącach. Zabójstwo wywołało
w Rosji spore poruszenie. Sprawa była komentowana nawet w Dumie.
Najtrafniej podsumował zdarzenie dawny szef rosyjskiej sekcji Interpolu: "nie
ma ani byłych czekistów, ani emerytowanych worów w zakonie".
Pogrzeb na historycznym cmentarzu Wagańkowskim został
okrzyknięty czwartą najważniejszą ceremonią Rosji, po pochówkach Jelcyna,
Sołżenicyna i patriarchy Aleksieja. Modlitwy o spokój duszy Japończyka
z udziałem duchowieństwa trwały całą noc.
Przed ceremonią pochówku ze zmarłym zdążyli pożegnać
się najwięksi ludzie biznesu, gwiazdy estrady oraz - jak donosiła gazeta
"Kommiersant" - także politycy. Słowem wszyscy, którzy nie chcieli
oficjalnie uczestniczyć w pogrzebie, filmowanym równocześnie przez
milicję, FBI i przez tajne służby izraelskie. Rodzina zrezygnowała z
ochrony OMON, miała własną. Wyjątek uczyniono dla pirotechników, bo mafia
podkłada, a nie rozbraja bomby. Na pogrzebie stawili się młodzi
hersztowie oraz dosłownie tysięczna kohorta żołnierzy wszystkich ugrupowań
przestępczych Rosji. Jak w gangsterskich filmach, znakiem rozpoznawczym żałobników
były ciemne okulary. Przed klimatyzowaną trumną niesiono ogromną flagę państwową
Federacji Rosyjskiej. Na grobie złożono liczne wieńce, w tym od
obywateli Kazachstanu i zacnych ludzi Taszkientu. Koszt uroczystości
przekroczył milion dolarów.
Po pogrzebie wiele znanych postaci z show-biznesu
oraz urzędników MSW podkreślało, że Japończyk był przede wszystkim
patriotą, skromnym i na swój sposób sprawiedliwym. Te opinie wywołały
poważną debatę radia Echo Moskwy nad kondycją Rosji. Nie jest dobrze, skoro
elity i naród kreują takiego herosa.
Przyczyny zabójstwa pozostają dalej przedmiotem
spekulacji. Pierwsza wersja mówi o konflikcie pokoleniowym między
radzieckimi weteranami a pretendentami do nowej mafijnej buławy.
Rzeczywistym powodem usunięcia 70-letniego Iwańkowa był zapewne spór o
przyszłość mafii. Po wielkich akcjach europejskich policji i FBI na obu
kontynentach (kryptonimy: Osa, Pajęczyna, Trojka) najbardziej ucierpiały
klasyczne aktywa Sołncewa, np. obrót nieruchomościami w hiszpańskim
kurorcie Marbella.
Ofiary schodki
Misha Glenny, autor znanej "McMafii", twierdzi, że
obecnie rosyjska przestępczość skoncentrowała się na skutecznej penetracji
londyńskiego City. Opanowanie centrum finansowego Europy uczyniłoby Sołncewo
czołowym graczem na globalnym rynku kryminalnym. Każdy nielegalny kapitał
musi zostać wyprany. Iwańkow miał optować wręcz za cyberprzestępczością,
opracowując projekt wejścia w ogromnie dochodowy światowy sektor IT. Na
taką strategię nie chciały zgodzić się kryminalne młode wilki z Kaukazu,
żądając nowego podziału stref wpływu, w tym hazardu i spodziewanych
zysków z olimpiady w Soczi w 2014, oczka w głowie Putina. Japończyk
miał nie tylko odmówić, ale także wydać buntowników władzom. Uchodził
wszak za główny kanał łączności mafii i państwa.
Po zamachu nadzwyczajna schodka przestępczych
rezydentów z całego WNP, jaka odbyła się w Barcelonie, wydała
wyrok na grupę, w którą uderzył Iwańkow. Są już pierwsze domniemane
ofiary, ale rosyjskie MSW uspokaja: nie będzie wielkiej wojny, obie strony mają
zbyt wiele do stracenia.
Druga wersja zabójstwa Iwańkowa mówi o akcji
specjalnej państwa. W 2000 r. Kreml opracował plan dekryminalizacji
gospodarki; MSW i odpowiednie służby miały hamować interesy mafii, ale
plan nie przyniósł jednoznacznych rezultatów. W Rosji interesy
kryminalne są korupcyjnie splątane z interesami milicji i służb
specjalnych.
Jednak od 2006 r. coś drgnęło. Operacja Trojka nie
byłaby możliwa bez współpracy z rosyjską milicją. Efektem było
aresztowanie bossa grupy tambowskiej Władimira Barsukowa. Putin przeprowadził
czystki w tzw. strukturach siłowych. FSB zamknęła także Mogilewicza.
Wyszedł na wolność, ale bez RosUkrEnergo. Miedwiediew wszczął (z trudem)
kampanię antykorupcyjną i podniósł kary za zorganizowaną przestępczość.
Śmierć Iwańkowa również wydaje się wpisywać w ten scenariusz.
Dziennik "Wiedomosti" skomentował działania władz jako "naprawianie
niedoróbek lat 90.". Trudno powiedzieć, czy chodzi o rozgrywki między
okołokremlowskimi grupami wpływu, zastąpienie niewygodnych świadków nowymi
figurantami, czy po prostu wyeliminowanie nadmiernie wpływowej mafii.
Autor jest byłym oficerem operacyjnym i analitykiem pionu
wschodniego Agencji Wywiadu.
O mafii polskiej
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
A short history of the short storyKelis Mafianbr story on vodafone 2degrees interconnect deal 2009West Side Story (1961) CD2Story of a ManStory Home Wine Cellars What Is The Best Wine Cellar DesignStory Wine Tasting A Guide to Wine Tasting EventsZelazny, Roger Amber Short Story 06 Hall of Mirrorsstorywięcej podobnych podstron