MitologiaSlowian TheGuru

background image
background image
background image

SŁOWIANIE

skan, OCR, korekta :

TheGuru@wp.pl

background image

4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

WPROWADZENIE 6 _

KOSMOLOGIA 14

Stworzenie świata 16

Trójdzielność świata 20

Drzewo kosmiczne 22

Nawia, Prawią i Jawią 24

Zachowanie ładu w świecie 28

Jak stwarzano człowieka? 32

Wyprawa w zaświaty, czyli rytuały

pogrzebowe 36

PANTEON 40

Kogo czcili Słowianie? 42

Perun 44

Swaróg 48

Swarożyc 50

Świętowit 52

Dadźbog 56

Jarowit (Jaryło) 58

Weles(Wołos) 60

Mokosz 64

Pomniejsze bóstwa 66

background image

S P I S T R E Ś C I

5

POSTACI MITOLOGICZNE 70

Poczet demonów 72

Przyjazne domowiki i groźne samowity 78

Czarownicy i czarownice 82

Co powie wróżbita? 86

Z szamanem w zaświaty 90

MITY 92

Tworzenie mitów 94

„Księga Welesa" - dzieje fałszerstwa 98

Literackie boginie żywiołów 102

Legendarni Piastowie 104

Wyprawa Igora na Potowców 108

Chodaki Przemysława 110

Zapomniane państwo Zeta 113

Narodziny miast 116

ŚWIĘTA I OBRZĘDY 120

MIEJSCA ŚWIĘTE 130

background image

6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

W P R O W A D Z E N I E

7

POZOSTAŁO

TAK NIEWIELE

adacze wierzeń

i mitologii dawnych
Słowian mają trudne

zadanie. Nie zachowały
się bowiem źródła pisane
mitów, które pozwoliłyby
odpowiedzieć na zasadnicze
pytania dotyczące religii
słowiańskich. Dlatego badacze
muszą sięgać, oprócz dorobku
historiograficznego oraz
odkryć archeologicznych,
do badań językoznawczych
i etymologicznych oraz
do religioznawstwa
porównawczego.

background image

8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

X I V - I V w. p.n.e.

O k r e s k u l t u r y łużyckiej ( t e r e n y

dzisiejszej P o l s k i )

V w. p.n.e.

P i e r w s z e p i s a n e wzmianki

o p r a p r z o d k a c h S ł o w i a n : H e r o -

dot, P o m p o n i u s z Mela, P l i n i u s z

S t a r s z y , Tacyt, P t o l e m e u s z

K l a u d i u s z

I I I - p o t . II w. p.n.e.

K s z t a ł t o w a n i e się ludu r o l n i c z o -

- p a s t e r s k i e g o - na s t e p a c h

c z a r n o m o r s k i c h o r a z w ś r o d ­

kowej, p ó ł n o c n e j i w s c h o d n i e j

E u r o p i e - p r o t o p l a s t ó w S ł o w i a n

I I - I w. p.n.e

G r z e b a n i e n i e s p a l o n y c h zwłok

(na Ś l ą s k u , Kujawach

i n a d D n i e p r e m ]

I - I I w.

Relacje Pliniusza S t a r s z e g o (I w.)

i P t o l e m e u s z a K l a u d i u s z a (II w.)

o t a j e m n i c z y c h W e n e d a c h za­

mieszkujących t e r e n y na w s c h ó d

od ziem G e r m a n ó w ; powołują się

na nich późniejsi d z i e j o p i s a r z e ,

wymieniając S ł o w i a n pod nazwą

W e n e d ó w - W e n e t ó w

III-IV w.

K s z t a ł t o w a n i e s i ę k u l t u r y

kijowskiej w d o r z e c z u g ó r n e g o

ś r o d k o w e g o D n i e p r u

kalendariu

m

Na pewno politeizm

Uczeni, którzy reprezentują często skrajne stanowiska, zga­
dzają się z faktem, że religia słowiańska jest politeistyczna,
wywodzi się i zachowuje ścisłe związki z rolniczym trybem
życia Prasłowian oraz ich obserwacjami przyrody. Najważ­
niejszymi postaciami tych wierzeń byli nieliczni bogowie
występujący pod wieloma imionami, którzy pełnili kilka za­
sadniczych funkcji. Ukształtowanie się tego panteonu oraz
zorganizowanego zespołu wierzeń osnutych wokół bóstw
i mitów naczelnych mogło jednak pojawić się dosyć póź­
no, na przykład we wczesnym średniowieczu. Wcześniej­
sze przekonania religijne sprowadzały się głównie do demo­
nologii, czyli wiary w istnienie duchów zmarłych i fascynacji
zjawiskami przyrodniczymi.

Co zostało z tamtych lat?

Ślady materialne pozostawione przez Prasłowian. zresz­
tą nadal odkrywane, wydają się niezwykle ważne w ba­
daniach nad ich religią i mitologią. 1 to niezależnie od te­
go, że wiele odkryć archeologicznych, które wiązano
z opisanymi przez kronikarzy miejscami kultu dawnych

Na festiwalu wikingów w Wolinie odtwarzane są stare obrzędy słowiańskie.

background image

W P R O W A D Z E N I E

9

Słowian, jak Radogoszcz czy Ar-
kona, współcześni uczeni uzna­
li za niewiarygodne i niemające
żadnego związku z prawdziwy­
mi świątyniami.
Jednym z odkryć archeologicz­
nych uznanych przez większość
badaczy jest poświadczone w la-

topisach uroczysko Peryń pod
Nowogrodem Wielkim, miejsce
kultu Peruna. Na terenach pol­
skich takim odkryciem stalą się

Ślęża, którą w swojej kronice opi- Figurka konika z brązu - Wolin,

sat Thietmar z Merseburga. Roz­
legła polana u szczytu Łyśca (Ły­
sej Góry), otoczona wałem kamiennym, uważana jest przez
archeologów za wielki ośrodek kultu pogańskiego z IX i X w.,
którego odkrywcą i badaczem jest prof. Jerzy Gąssowski. In­

nego zdania jest mediewista Marek Derwich, który uważa, że
byl to zwykły gród, a tradycja o sanktuarium pogańskim jest
późniejszym wytworem fantazji klasztornych erudytów.
Owocem prac archeologów ostatniego ćwierćwiecza XX w
jest odkrycie słowiańskiej osady w Gross-Raden w Meklem­
burgii - badacze natrafili tam na drewnianą budowlę o prze­
znaczeniu sakralnym. Świątynia została zrekonstruowana ja­
ko budowla przykryta dachem, którego istnienie jest jednak
niepewne. Ważne jest to, że w Gross-Raden natrafiono na
miejsce kultu Słowian połabskich. Zbliżony wyglądem obiekt
znaleziono w Parchimiu, także w Meklemburgii. Natomiast
nowa interpretacja wykopalisk z Wrocławia, gdzie odkryto
budowlę podobną do świątyń z Meklemburgii, przywiodła
badaczy do wniosku, że została ona wzniesiona w latach 30,
Xl w., w czasie pogańskiej rebelii Lucicow (zachodniosłowiań-
skich plemion zwanych też Wieletami lub Lutykami).
W Wolinie odkryto uznaną za sakralną budowlę pochodzącą
z 9 6 6 r. Kolejną świątynię, podzieloną podobnie jak wrocław­
ska na dwa pomieszczenia, odkryto w Ralswieku na skraju

V w. p.n.e.

H e r o d o t pisze o plemieniu

Nurów żyjącym na W o ł y n i u .

Opisuje obyczaj p r z e i s t a c z a n i a

się N u r ó w w wilki, najczęściej

i n t e r p r e t o w a n y j a k o misterium

z w i ą z a n e z inicjacją młodzieży

476 r.

U p a d e k c e s a r s t w a

z a c h o d n i o r z y m s k i e g o ;

e k s p a n s j a S ł o w i a n na północ,

wschód i zachód Europy

Do o k . 500 r.

S ł o w i a n i e t w o r z ą w s p ó l n o t ę

j ę z y k o w ą i k u l t u r o w ą o r a z

t e r y t o r i a l n ą ( o p o l e )

Od ok. 500 r.

Rozbicie S ł o w i a n na t r z y

g r u p y : z a c h o d n i ą ( W e n e d ó w ) ,

w s c h o d n i ą ( A n t ó w ) i p o ł u d n i o w ą

- od B a ł k a n ó w po P e l o p o n e z

Od VI w.

S ł o w i a n i e z a c h o d n i d o c i e r a j ą

do Ł a b y i S o ł a w y , t w o r z ą c

związki plemienne O b o d r y t ó w

i Luciców

VI w.

S ł o w i a n i e zajmują t e r e n y aż

po Alpy, P e l o p o n e z , g ó r n e

i ś r o d k o w e d o r z e c z e Wołgi

o r a z M o r z e C z a r n e

Figurka konika z brązu - Wolin.

background image

10

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

VI / VII w.

P s e u d o - M a u r y c y , domniemany

a u t o r t r a k t a t u „ S t r a t e g i k o n " ,

z o s t a w i a informacje

o o b y c z a j a c h , k u l t u r z e m a t e r i a l ­

nej, religii i s t r a t e g i i wojennej

S ł o w i a n . J a k o pierwszy w s p o ­

mina o k o b i e t a c h s ł o w i a ń s k i c h

p o p e ł n i a j ą c y c h s a m o b ó j s t w a

po śmierci mężów

VI - VII w.

S ł o w i a ń s c y S k l a w i n o w i e w r a z

z A n t a m i , j a k o sojusznicy A w a ­

rów i B u ł g a r ó w , walczą z B i z a n ­

cjum; pod koniec tego s t u l e c i a

o p a n o w u j ą c a ł e B a ł k a n y

VII - IX w.

S ł o w i a n i e s t a w i a j ą czoło n a p o ­

rowi F r a n k ó w

623 r.

W Czechach i na M o r a w a c h po­

w s t a j e n a j s t a r s z e s ł o w i a ń s k i e

p a ń s t w o - S a m o n a

K o n i e c V I I I w.

K a r o l W i e l k i wznosi linię

umocnień o b r o n n y c h

przed S ł o w i a n a m i

822 r.

C h r z e s t k s i ą ż ą t

w i e l k o m o r a w s k i c h

Rugii. Znajdowała się ona na plaży, przy drodze prowadzącej
z odległego o siedem kilometrów grodziska w Rugardzie do
Ralswieku. Obok świątyni natrafiono na ślady składania ofiar
oraz na cmentarzysko kurhanowe. Wszystkie te budowle po­
chodzą z X-XII w., czyli z okresu schyłku pogaństwa. Pośród
wielu cmentarzysk kurhanowych na uwagę zasługuje to na
krakowskich Krzemionkach (VIII-X w.), które przypuszczal­
nie było nekropolą tutejszych władców oraz elit.

Dlaczego tak niewiele?

Niezależnie od tego, że nowe odkrycia uzupełniające wie­
dzę o dawnych Słowianach wciąż są możliwe, warto posta­

wić pytanie - dlaczego zachowało się tak niewiele, zwłasz­
cza materialnych, dowodów przeszłości. Podczas wyprawy
saskiej w 1 0 6 8 r. na pogańskie ziemie zajmowane przez Lu­
cków, legła w gruzach świątynia Swarożyca w Radogoszczy

a w czasie o 100 lat późniejszego duńskiego ataku na Ru-
gię zburzono świątynię w Arkonie, ostatni bastion kultu po­
gańskich bogów wśród Słowian zachodnich. Niszczenie po­
gańskich świątyń i posągów bóstw w okresie chrystianizacji
plemion słowiańskich było powszechne zarówno na zacho­

dzie, jak i na wschodzie. Słowiań­
skie bóstwa spłynęły rzekami do
morza - obalone przez przyj­
mujących chrzest przywódców,
tak jak w Kijowie za panowania
księcia Włodzimierza Wielkie­
go (ok. 9 5 8 - 1 0 1 5 r.). Na miej­
scu starych świątyń zbudowano
kościoły chrześcijańskie.
W tej sytuacji badaczom Sło­
wiańszczyzny pozostała z jed­
nej strony analiza tekstów źró­
dłowych, a z drugiej - nie licząc

Ręcznie formowany, grubościenny garnek

do przechowywania żywności (Ukraina)

background image

W P R O W A D Z E N I E

11

skąpych materiałów wykopaliskowych
- badania zaledwie refleksów pogań­
skiej kultury ocalonych w folklorze, w na­
zwach miejscowości i obiektów. Pozosta­
ły im jeszcze badania porównawcze, które
pozwolą, choćby w zarysach, zrekonstru­
ować słowiańskie wierzenia i mitologię.

Kronikarze, podróżnicy, mnisi

W poznaniu religii Słowian ważną rolę

odegrały przekazy źródłowe. Informacji
dostarczyli zarówno podróżnicy i dyplo­
maci, piszący relacje z pobytu na ziemiach
zamieszkanych przez Słowian, jak i kroni­
karze chrześcijańskich misji. Dla badaczy Słowiańszczyzny
największą wartość źródłową mają jednak nie kroniki spi­
sywane po kilku stuleciach, ale relacje noszące często zna­
miona „literatury faktu". Pomimo zastrzeżeń dotyczących
wnikliwości arabskich czy zachodnich kronikarzy, a także
ich wiedzy o życiu Słowian, wiele relacji jest bezcennych
i pozostaje najważniejszym źródłem w badaniach nad ich
religią i mitologią.

Skąd przybyli Słowianie

W badaniach nad religią Prasłowian ważna jest odpowiedź
na pytanie, skąd się wzięli Słowianie. Aleksander Gieysztor
był początkowo zwolennikiem teorii autochtonizmu Słowian,
głoszącej ich bardzo wczesne osiedlenie się w dorzeczach
Odry, Wisły i Dniestru. Potem, podobnie jak większość współ­
czesnych badaczy (allochtoniści), skłaniał się ku hipotezie, że
przybyli oni znacznie później. Wprawdzie na scenie dziejo­
wej bezspornie pojawili się w V w, a w źródłach pisanych
- w połowie VI w. (w relacjach Jordanesa), ale większość ba­
daczy umiejscawia Prasłowian na mapie Europy najpóźniej
od połowy I tysiąclecia p.n.e.
Istnieje też pogląd, że przybyli z Azji i zajęli obszary środ­
kowej i wschodniej Europy, a potem także południowej

845 r.

C h r z e s t 14 k s i ą ż ą t czeskich

w R a t y z b o n i e

865 r.

B o r y s I Michał, w ł a d c a s ł o ­

w i a ń s k i e g o p a ń s t w a B u ł g a r ó w ,

przyjmuje c h r z e ś c i j a ń s t w o

906 r.

Najazd u g r o f i ń s k i c h

M a d z i a r ó w i u p a d e k p a ń s t w a

w i e l k o m o r a w s k i e g o

X w.

K s z t a ł t o w a n i e s i ę p o n a d p l e -

miennego o r g a n i z m u p a ń s t w a

polskiego

X w.

R e l a c j e podróżników Ibn

R u s e t h a o r a z Ibn F a d l a n a

z w y p r a w y na R u ś

9 6 5 - 9 6 6

P o d r ó ż Ibrahima Ibn J a k u b a ,

ż y d o w s k i e g o p o d r ó ż n i k a

i d y p l o m a t y w s ł u ż b i e kalifa

k o r d o b a ń s k i e g o , po ziemiach

S ł o w i a n , w tym po t e r y t o r i u m

p a ń s t w a M i e s z k a I

966 r.

C h r z e s t P o l s k i ; c h r z e s t księcia

W i ś l a n n a s t ą p i ł p r z y p u s z c z a l n i e

pod koniec IX w.

Fragment kroniki Thietmara

z Merseburga

background image

1 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

988 r.

C h r z e s t R u s i

P o c z ą t e k XI w.

R e l a c j e T h i e t m a r a z M e r s e b u r -

ga. b i s k u p a i k r o n i k a r z a , k t ó r y

w ośmiu t o m a c h o p i s a ł dzieje

królów niemieckich i s t o s u n k i

n i e m i e c k o - s ł o w i a ń s k i e z począt­

ku XI w.; c e n n e informacje

o życiu S ł o w i a n p o ł a b s k i c h

1068 r.

W y p r a w a s a s k a na ziemie

Luciców i z b u r z e n i e świątyni

S w a r o ż y c a w R a d o g o s z c z y

P o c z ą t e k X I I w.

Kijowski mnich N e s t o r

- domniemany a u t o r „ P o w i e ś c i

minionych lat", zwanej „ P o w i e ś c i ą

doroczną" lub „ L a t o p i s e m

N e s t o r a " - opisuje dzieje Słowian

od zarania, w tym historię Rusi

od momentu jej wyodrębnienia

się j a k o w s c h o d n i e g o o d ł a m u

S ł o w i a ń s z c z y z n y

K o s m a s z P r a g i (ok. 1045-1125)

pisze „ K r o n i k ę Czechów"

( „ C h r o n i c a B o e m o r u m " )

1137 r.

P i e r w s z a w y p r a w a d u ń s k a na

R u g i ę , c h r z e s t R a n ó w i o s a d z e ­

nie misjonarzy c h r z e ś c i j a ń s k i c h

w A r k o n i e , ś w i ą t y n i S w i ę t o w i t a

(dopiero w VI w.). Zajęli także terytoria leżące na za­
chód od Odry, aż po Łabę i Soławę. Jak duże tereny zaj­
mowali? Czy było to najczęściej wymieniane dorzecze
Odry Wisły i Dniepru? Czy, jak chcą inni, leśno-stepo-
we tereny Ukrainy, skąd nastąpiła ekspansja w dorzecze
Dniepru oraz na zachód i na Bałkany? Jakie obszary za­
mieszkiwali, tego dokładnie nie wiadomo. Ponadto po­
dział Słowiańszczyzny na część zachodnią i wschodnią
bywa interpretowany jako zjawisko późne, które zrodzi­
ło się dopiero po przyjęciu przez nią chrześcijaństwa we­
dług obrządku zachodniego i wschodniego.

Kształtowanie się kultur

Niezależnie od tego, kiedy dokonał się podział na sło­

wiański W s c h ó d i Zachód, wielu badaczy uważa, że już
w III tysiącleciu (w młodszej e p o c e kamienia) uległa

zróżnicowaniu rodzina ludów europejskich przybyłych
z Azji. Wówczas mogło nastąpić wyodrębnienie się Pra-
słowian. Zdaniem Włodzimierza Szafrańskiego co naj­
mniej na początku II w. p.n.e. rozległe obszary środkowej
i wschodniej Europy od Odry po Dniepr, zajmowały ple­
miona Prasłowian żyjące w patriarchalnej wspólnocie ro­
dowej. Według tej teorii już w drugiej połowie II w. p.n.e.
w zachodniej części obszaru prasłowiańskiego (w do­
rzeczu Odry i Wisły) ukształtowała się kultura łużyc­
ka, we wschodniej (na Podolu, Wołyniu i południowym

Kleczanów (woj. świętokrzyskie) - cmentarzysko kurhanowe z IX w

background image

W P R O W A D Z E N I E

1 3

Polesiu) wykształciły się stopniowo: kultura komarowska
(na początku epoki brązu), a później (u schyłku epoki
brązu - kultura wysocka, przypisywana przez Herodota
Nurom, oraz kultura podgórsko-miłogrodzka, która skoja­
rzyła się mu z Budynami.
Zdaniem Gieysztora w drugiej połowie II w. istniała jesz­
cze wspólnota prabałtosłowiańska, z której pod koniec
tego tysiąclecia wyłonili się Słowianie i Bałtowie, czyli
przodkowie Łotyszów, Litwinów, Prusów i Jaćwingów. Na
rozwój starożytnych Słowian duży wpływ mieli sąsiedzi
- nie tylko Prabattowie, ale też Germanowie, Trakowie
i Irańczycy. Ponadto Prasłowianie pozostawali na półno­
cy w kontakcie z Finami i Lapończykami, a na południu
- z Celtami. Interesujący jest zwłaszcza wspólny irańsko-

-słowiański zasób słów wyrażających życie duchowe, któ­

ry pozwala spojrzeć na niektóre wierzenia słowiańskie ja­
ko na sukcesję wierzeń indoeuropejskich.

Pobratymiec czy mruk?

Nazwa „Słowianie" po raz pierwszy pojawiła się w re­
lacjach Jordanesa, historyka germańskiego plemienia
Gotów, Słowianie występują tam jako zespół plemion
mówiących podobnymi dialekta­
mi. Sama nazwa Słowian ozna­
czała zapewne tyle, co „pobraty­
miec w słowach". Wcześniejsze
interpretacje wiązały ją z wyra­
zem slava, które charakteryzowa­

ło Słowian jako lud sławny, dziel­
ny, choć inni badacze wywodzili

tę nazwę od gockiego slavan (mil­
czeć) lub łacińskiego sclavus (nie­

wolnik), co sugerowałoby, że był

to lud mrukliwy, powolny, stwo­
rzony do niewolnictwa.

1168 r.

O s t a t e c z n e z b u r z e n i e A r k o n y

II p o ł o w a XII w.

P o w s t a j e „ H i s t o r i a k r ó l e s t w a

S ł o w i a n " - w znacznej części

fikcyjna g e n e a l o g i a d y n a s t i i

p o ł u d n i o w o s ł o w i a ń s k i e j od

V do X I I w. Domniemany a u t o r

- D u k l j a n i n z B a r u

R e l a c j e Helmolda, p r o b o s z c z a

z W a g r i i ( w s c h . H o l s z t y n ) .

W „ K r o n i c e S ł o w i a n " ( „ C h r o n i c a

S l a v o r u m " ) p r z e k a z u j e obraz

dziejów i s p o ł e c z e ń s t w S ł o w i a n

p ó ł n o c n o - z a c h o d n i c h

P r z e ł o m X I I i X I I I w.

S a x o Grarnmaticus

(ok. 1150-ok. 1220) w „ H i s t o r i i

Duńczyków" ( „ G ę s t a Danorum")

opisuje zmagania Danii ze Słowia­

nami połabskimi; opis wyprawy

Duńczyków na Rugię w 1168 r.

Ok. 1374 r.

P u l k a v a z R a d e n i n a ( P r i b i k

z R a d e n i n a ) z inspiracji

K a r o l a IV L u k s e m b u r s k i e g o

Disze „Kronikę c z e s k a ”

XV w.

J a n D ł u g o s z (1415-1480)

pisze „ R o c z n i k i , czyli kroniki

s ł a w n e g o K r ó l e s t w a P o l s k i e g o "

- dzieje P o l s k i do 1480 r.

Hełm słowiańskiego wojownika (tzw. hełm św. Wacława) - katedra św. Wita w Pradze.

background image

1 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

PRAWIE NIEZNANA

KOSMOLOGIA

i e d z a o s ł o w i a ń s k i e j m i t o l o g i i

p r z y p o m i n a p u z z l e . K o l e j n e

mity, n i c z y m e l e m e n t y

u k ł a d a n k i , z a z ę b i a j ą s i ę z e s o b ą . N i e k i e d y

t e ż - t a k j a k m i t o d r z e w i e k o s m i c z n y m

i m i t o t r ó j d z i e l n o ś c i ś w i a t a — n a k ł a d a j ą

s i ę n a s i e b i e . N i e z a c h o w a ł y s i ę j e d n a k

ż a d n e k o s m o g o n i c z n e mity, a r e l i g i o z n a w c y

i a n t r o p o l o d z y starają s i ę j e z r e k o n s t r u o w a ć .

w

background image

K O S M O L O G I A

1 5

background image

1 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

K O S M O L O G I A

1

7

Stworzenie świata

Skoro WG wszystkich wierzeniach istnieje mit o powstaniu
świata, musieli go mieć także Prasłowianie. Jednak zarówno
ten mit, jak i wiele innych, zawdzięczamy opublikowanej

w 2 0 0 4 r. imponującej śmiałymi wnioskami pracy Artura Kowalika

„Kosmologia dawnych Słowian".

Z

ważywszy jednak na to, że nie ma
(przynajmniej w postaci drukowa­

nych wypowiedzi) dyskusji nauko­

wej na ten temat, na mity opisane przez
Kowalika należy spojrzeć z uwagą, ale
i zastrzeżeniem. A oto rekonstrukcja mitu
o powstaniu świata.

Dwaj boscy bracia

Na początku było tylko bezkresne mo­
rze i światło, a nad przepastną otchłanią ja­
ko łabędź krążył bóg Świętowit. Dokucza­
ła mu samotność i dlatego, gdy pewnego
dnia zauważył na wodzie swój cień, posta­
nowił oddzielić go od siebie i stworzyć to­
warzyszy. Tak narodzili się bracia bogowie:
Swaróg (Perun) i Weles. Swaróg mieszkał
na wodzie, a Weles w jej głębinach. We­
les nurkował w oceanie do czasu, aż znu­
dziła się mu monotonia morza. Wówczas
wyłowił garść piachu, który wspólnie ze
Swarogiem zamienili w ląd. Żaden z nich

nie mógł tego dokonać samodzielnie
- musieli współpracować. Swaróg rozrzu­
cił piach po oceanie, a tam, gdzie upadły
drobiny, powstał ląd. Część piasku Weles
ukrył w ustach, a gdy - uderzony przez
Swaroga - wypluł go, drobiny zaczęły ro­
snąć, zamieniając się w góry.
Ląd był niewielki i przypominał raczej wy­
sepkę. Dlatego Weles postanowił nie dzie­
lić się nią ze Swarogiem i zdecydował się
zepchnąć go podczas snu do wody. Kie­
dy pochwycił śpiącego brata w ramiona

” SŁOWIAŃSKI MIT

O STWORZENIU ŚWIATA

MA WIELE CECH TYPOWYCH

RÓWNIEŻ DLA KOSMOGONI1

LUDÓW AZJATYCKICH ”

background image

1 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

” MITY O STWORZENIU ŚWIATA SĄ PODOBNE,

ZARÓWNO WŚRÓD LUDÓW ROSYJSKICH, UKRAIŃSKICH

I MOŁDAWSKICH, JAK BAŁTYCKICH I FIŃSKICH ”

i zbliżał się z nim do brzegu, ląd zaczął się
rozrastać ze wszystkich stron tak szybko,
że nie sposób było wrzucić Swaroga do
wody. Gdy brat się obudził, dostrzegł po­
większający się gwałtownie ląd i przestra­
szył się, że zabraknie dla niego nieba. Po­
dejrzewając, że musi być jakiś sposób na
powstrzymanie rozrastania się lądu, stwo­
rzył pszczołę, aby ta poleciała zbadać spra­
wę. Pszczoła przyniosła wiadomość, że
należy naznaczyć kijem cztery kierunki
świata, a wtedy ląd przestanie rosnąć. Swa-
róg ukręcił z fal morskich kij, którym wy­
znaczył cztery kierunki świata, nadając mu
jednocześnie kształt istniejący do dziś. Bra­
cia kłócili się jednak nadal i dlatego Świę-
towit wezwał ich do siebie i podzielił świat
między nich. Swaróg (Perun) otrzymał we

władanie ziemię, a Weles panowanie nad

Nawią, krainą zmarłych. Według innej wer­
sji bracia sami podzielili się światem.

Wspólne korzenie

W ludowej wersji mitu piasek wydobyty
z dna morskiego przez wysłanego przez

Boga nurka daje początek ziemi. Niektó­
re rosyjskie warianty tego mitu nawiązują
do staroruskiego apokryfu z XV i XVI w.,

w którym diabeł występuje jako ptak wod­

ny noszący imię archanioła Satanaela, któ­
rego strąca z niebios archanioł Michał.

Ważną cechą mitu jest obecność dwóch
istot równorzędnych, choć całkowicie prze­
ciwstawnych - Swaroga (Peruna) i Wele-
sa, które w ludowych przekazach pojawiają
się w roli Boga i diabła. Ten wątek zapoży­
czono zapewne z Iranu - kolebki mitolo­
gicznego dualizmu. Ani Swaróg, ani We­
les nie byli w stanie samodzielnie stworzyć
świata; żaden z nich nie miał tak wielkiej
mocy, żeby zapanować nad antagoni­
stą, dlatego musieli współpracować. Nato­
miast o wyborze piasku użytego w dziele
kreacji zdecydowała zarówno jego niepoli-
czalność, jak i to, że w polskiej kulturze lu­
dowej jest on symbolem życia oraz jego
końca. W twórczości ludowej piasek po­
wiązany jest zarówno z bliskością wody,
ale też z mogiłą, co świadczy o jego związ­
ku ze sferą śmierci.
Mit ten obrastał w różne uzupełnienia.
Perun miał na przykład pływać po pra-
oceanie łodzią, gdy nagle wynurzył się
z wody Weles. Kiedy Perun spytał go, kim
jest, Weles odpowiedział, że wyjawi ta­
jemnicę, gdy tylko zostanie wpuszczony

BOGOMIŁOWIE 0 S T W O R Z E N I U

P o t w i e r d z e n i e m teorii d u a l i s t y c z n e j

w s t w o r z e n i u ś w i a t a są zapisy bogomiłów

działających na B a ł k a n a c h w X w. Mówią

one o s t w o r z e n i u świata przez dwóch braci.

A l e r u c h bogomiłów p r a w d o p o d o b n i e nie

d o t a r ł na S ł o w i a ń s z c z y z n ę z a c h o d n i ą ,

gdzie wątek d u a l i s t y c z n e g o s t w o r z e n i a

świata w y s t ę p u j e w folklorze, s t ą d opinia,

że j e s t to i r a ń s k i e zapożyczenie mitu.

background image

K O S M O L O G I A

1 9

na pokład. Następnie, siedząc razem w ło­
dzi, postanowili stworzyć świat. Inna wer­
sja mitu mówi, że narodziny Welesa zosta­
ły przedstawione jako odbicie wizerunku
Peruna w wodzie. W podkarpackiej z ko­
lei baśni obaj stwórcy występują w chwili
stworzenia świata jako ptaki. Oto dwa go­
łębie siedzące na dębie uradziły, że na­
leży stworzyć świat, przynosząc z dna
morza trochę drobnego piasku oraz nie­
bieskiego kamienia.

Władcy dwóch światów

Ostatnim aktem stworzenia jest powięk­
szenie świata, a następnie podział władzy
pomiędzy Swaroga (Peruna), który udaje
się do nieba, oraz Welesa, który otrzymu­
je podziemia. Weles nie ponosi jednak klę­
ski, obejmuje bowiem we władanie świat
podziemny. Perun natomiast, zawiadując
niebem, staje się panem pioruna. Pomię­
dzy niebem i podziemiami zostaje ziemia,
na której ścierają się moce obu stwórców
- dobro i zło. Zło w sensie mitologicz­
nym nie musi jednak mieć wydźwięku
negatywnego, dlatego Weles jest panem
podziemi, rozporządzając sferą ciemną,
a zatem także duszami zmarłych. Jest to je­
dynie inna wartość niż jasne niebo Peru­
na, który prowadzi ludzi od urodzenia aż
do śmierci.

Według staroruskiego apokryfu archanioł Michał
strącił z niebios diabła.

background image

2 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Trójdzielność świata

Wyobrażenia o słowiańskim
wszechświecie ukazują podział

na niebo, świat ziemski oraz za­
światy (Nawia).

Ś

wiat, czy raczej wszechświat, charak­

teryzowany jest przez Słowian cyfrą
trzy. Świadczą o tym między inny­

mi przekazy z południowej Słowiańszczy­
zny, gdzie wznosi się góra Triglav (obecnie
w Słowenii, na pograniczu słoweńsko-au-
striackim). Według tych przekazów stano­
wi ona centrum świata, a jej trzy wierzchołki
symbolizują niebo, ziemię i podziemia. Z lu­
dowych przekazów zebranych wśród Sło­
waków wynika natomiast, że funkcję cen­

trum świata pełniły u nich Tatry.

Niebo i wody

Do rekonstrukcji wyobrażeń słowiańskich
o trzech częściach świata może posłużyć
także mitologia ludów indoeuropejskich,
dla których niebo zbudowane jest z ka­
mienia lub krzemienia i dlatego pojawiają
się na nim iskry. Niebo ma tam kształt ko­
puły, a ponadto - według innej wersji prze­
kazu - jego sklepienie zbudowane jest

z chleba. Słowiańskie słowo określające

niebo pochodzi zapewne od irańskiego
nebah,

czyli „chmura”. W zamierzchłej

przeszłości na określenie nieba Słowia­
nie używali jednak słowa pochodzącego
od praindoeuropejskiego diaus. Oznacza­
ło ono boga niebios, ale z czasem określe­
nie to zastąpiono innym, precyzyjniejszym
słowem - „niebo", które było domeną gro­
mowładnego Peruna.
Nawia natomiast, czyli słowiańskie zaświa­

ty, była lokalizowana gdzieś na zachodzie,
za morzem. Wody z zaświatów wyróżnia­
ją się tym, że mają moc oczyszczającą z te­
go, co ziemskie. Według opowieści ludo­
wych byłaby to rzeka oddzielająca Nawie
od świata żywych, nazywana w podaniach
rzeką oczyszczenia, zapomnienia lub rze­
ką ognistą. Dusze, które ją przekroczyły,
nie miały już odwrotu.

Ziemia sceną walki bóstw

Zdaniem Aleksandra Gieysztora z opo­
wieści ludowych wyłania się wprawdzie
świat dwoisty, podzielony pomiędzy pa­
nującego na ziemi Boga i władającego
w podziemiach diabła, ale pośrodku, czyli
na powierzchni ziemi i równocześnie pod
sklepieniem niebieskim, znajduje się trze­
cia scena - walki. Na tym właśnie obsza­

rze zmagają się żywioły - woda z podzie­
mi zamienia się w chmury, a z niebios na
ziemię przedostaje się ogień.

background image

K O S M O L O G I A

2 1

DOWÓD NA T R Ó J D Z I E L N O Ś Ć

N a j l e p s z ą archeologiczną ilustracją świata

w wierzeniach S ł o w i a n j e s t Światowid

ze Z b r u c z a . P o k r y t y p ł a s k o r z e ź b a m i słup

odwzorowuje w poziomie cztery s t r o n y świata,

a w pionie symbolizuje trzy s f e r y :

Niebiosa ( P r a w i ą )

- bogowie z ich a t r y b u t a m i :

piorunem i rogiem. Funkcję

praboga i ojca wszystkich

bogów pełnił Trzygłów, bóg

nieba, ziemi i piekła.

Ziemia ( J a w i ą )

- trzymający się za r ę c e

ludzie. S f e r ą ziemską

rządził P e r u n ,

Podziemia ( N a w i a )

- j e d n a postać

podtrzymująca świat

ziemski. P o d r ó ż

zmarłego do Nawii

t r w a ł a 40 dni.

background image

2 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Drzewo kosmiczne

Pradawni Słowianie znakomicie opanowali sztukę posługiwania
się symbolami, czego dowody znajdujemy w wielu opowieściach
i sugestywnych obyczajach ludowych.

A

by opisać własny wszechświat,
posłużyli się obrazem drzewa,
nazwanego przez badaczy drze­

wem kosmicznym. Był to symbol najbliż­
szy dawnym Słowianom i jednocześnie
najbardziej czytelny. Na co dzień obser­
wowali procesy zachodzące w przyrodzie,
byli świadkami obumierania i odradzania

się natury. Rolniczy tryb życia i związane
z nim obrzędy dotykały najważniejszej ta­
jemnicy - życia i śmierci. W przepastnych
słowiańskich puszczach mogła się narodzić
myśl, że dorodne drzewa tkwią korzeniami
w podziemiach, a koronami sięgają niebios.
Stąd już tylko krok do uznania ich mistycz­
nej natury i potraktowania jako medium

” SYMBOLICZNE D R Z E W O

MOŻNA ODCZYTYWAĆ

JAKO ŚRODEK ŚWIATA

PRASŁOWIAN ”

pomiędzy światami. Słowiańskie drzewo
stało się, obok indoeuropejskiej góry, obra­
zem podpory kosmosu, swoistą osią świa­

ta - axis mundi która przenikała trzy sfe­
ry wszecńświata pojmowanego jako niebo,
ziemia i świat podziemny

Skąd wzięło się drzewo

Według przekazów folklorystycznych na

początku świata Swaróg rzucił kijem w wo­
dę, a w tym miejscu wyrosło drzewo (słup),
które stało się osią świata; w ten sposób
bóg wyznaczył cztery kierunki. Według
innej wersji drzewo istniało od zawsze
wraz z praoceanem, a na nim dwaj stwór­
cy w postaci ptaków. Wschodni Słowianie
umiejscawiali drzewo pośrodku oceanu.
Słowianie północni i południowi utrzymy­
wali, że stoi ono w „pępku Ziemi". Drzewo
było ciężkie i wysokie, zwykle też utożsa­
miano je z dębem lub lipą. Na wysokości

korony sytuowano niebo i siły niebiańskie.
Pien drzewa stanowił domenę ziemskie­
go świata ludzi. Wymiar symboliczny ma

background image

K O S M O L O G I A

2 3

Mieszkańcy drzewa kosmicznego

Najważniejszą rolę odgrywają dwaj mieszkańcy drzewa kosmicznego. W jego koronie
mieszka kur (niekiedy orzeł lub kruk), który zapieje tylko raz - na koniec świata. W folklo­
rze rosyjskim jest to żar-ptak. Korzenie drzewa oplata potwór zwany żmijem. Gdyby szukać
analogii w mitologii nordyckiej, można żmijowi przypisać rolę oplatającego ziemię dobrego
potwora, chroniącego skorupę ziemi przed rozpadnięciem.
Jedna z wersji przypowieści mówi, że slup kosmiczny opiera się na żółwiu, wokół którego
krążą trzy światy. Według polskich przekazów słup obraca się na żabce, która w folklorze
- gdzie uznawana jest za zwierzę samorodne - może uchodzić za istotę wyznaczającą po­
czątek świata. Slup kosmiczny bywa też ko­
jarzony z osią żarna służącego do mielenia
ziarna. W folklorze rosyjskim natomiast po­
jawia się magiczna liczba siedmiu słupów,
na których dawniej opierał się świat. Każdy
z tych słupów był osadzony na wielorybie.
Jednak trzy wieloryby odpłynęły w świat,
a jeden odszedł na zawsze. W ten sposób
pozostały trzy - w wierzeniach ludowych
liczba wystarczająca do utrzymania ładu we
wszechświecie.

Żar-ptak - częsty motyw rosyjskich baśni - według

Iwana Bilibina.

także liczba gałęzi drzewa: cztery lub sie­
dem, w zależności od przekazów ludowych.
Tam, gdzie znajdują się korzenie, rozpo­
ścierała się Nawia, podziemna kraina zmar­
łych. Podziemi pilnowały węże, a na wierz­
chołku drzewa znajdowały się dwa ptaki.

Takie lub podobne wyobrażenie drzewa
kosmicznego przetrwało w sztuce ludo­
wej; wystarczy popatrzeć na kurpiowskie
leluje z ptakami lub kurem na szczycie.

Ryszard Tomicki z Instytutu Archeologii
i Etnologii PAN w Warszawie, który za­
początkował badania nad ludową kosmo-
gonią, odnosi treści dotyczące postrzega­
nia świata do czasów dawniejszych niż
historyczna lokalizacja Słowian. Popular­
ne stwierdzenie, że Słowianie czcili drzewa,

współcześni badacze interpretują, że w rze­
czywistości oddawali oni cześć nie drze­
wom, lecz temu, co symbolizowały.

background image

2 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

K O S M O L O G I A

2 5

Nawia,

Prawia

i Jawia

Według rekonstruowanej na

podstawie „Księgi W e i e s a ” mi­
tologii słowiańskiej świat skła­
dał się z trzech elementów:
Nawii, Prawi i i Jawii. Podobną
koncepcję trójpodziału wszech­
świata spotyka się u większości
ludów indoeuropejskich.

S

łowianie wierzyli, że mają duszę,
która nie umiera wraz z ciałem,
ale gdzieś, poza grobem, żyje da­

lej. Nieprzebyte puszcze, bagna, rozlewi­
ska rzek były doskonałą scenerią dla ich
religijnej wyobraźni. W takich właśnie
okolicach umiejscawiali podziemną kra­
inę zmarłych - Nawie. Byt to świat nie­
widzialny, równoległy do ziemskiego, ale

Wyobrażenie duszy jako ptaka na Drzwiach Gnieźnieńskich.

background image

2 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

dla śmiertelników niedostępny. Nie było
w tym świecie kar i nagród za ziemskie
czyny. Słowianie wierzyli jednak, że spo­
sób życia człowieka formował egzysten­
cję jego duszy po śmierci. Jeżeli ktoś wy­
rządził komuś krzywdę, żył nieuczciwie
lub padł ofiarą złego człowieka, to cho­
ciaż ze świata Nawii nie było powrotu,
zjawiał się wśród ludzi jako zjawa, półde-
mon, błędny ognik czy też zwierzę, aby
odkupić winy, wyjawić prawdę lub ukarać
sprawcę swojej śmierci.
Takie informacje o zaświatach naszych
przodków przetrwały w folklorze, odzwier­
ciedlającym irracjonalny strach przed błą­
kającymi się duszami, które na terenach

” SŁOWIAŃSKIE DUSZE

WĘDROWAŁY, A NAWIA BYŁA

TYLKO PRZYSTANKIEM

W TEJ WĘDRÓWCE ”

wschodnich nosiły nazwę nawii albo na-

wek.

Można je znaleźć także w obrzę­

dach katolickich, a zwłaszcza prawo­
sławnych. Zaduszkowy obrzęd dziadów
przetrwał przecież stulecia; biesiadnicy
przywoływali dusze bliskich zmarłych,
aby pokrzepiły się jadłem, napojem i mo­
dlitwą przed dalszą drogą. Słowiańskie du­
sze wędrowały bowiem, a Nawia była tyl­
ko przystankiem w tej wędrówce.

Prawia

Kolejnym etapem pozaziemskiej egzy­
stencji była Prawią. W ludowych opowie­
ściach, wyrosłych na bazie słowiańskich
wierzeń, to miejsce nosi nazwę Wyraju.
Jest to analogia do ptasich wyrajów, któ­
re były zimowiskiem dla ptaków powraca­
jących wiosną do swoich gniazd. Duszę
ludzką wyobrażano sobie jako ptaka; taki
motyw można znaleźć w jednej z płasko­
rzeźb na słynnych Drzwiach Gnieźnień­
skich. Nic więc dziwnego, że dusze - ni­
czym ptaki - ciągnęło do niebiańskiego

Wyraju. Tam odpoczywały, żeby powrócić

na ziemię po to, by odrodzić się we włas­
nym rodzie, plemieniu. Baśnie i porzeka­
dła o bocianach, lelkach i krukach przy­
noszących dzieci są swoistym zapisem
słowiańskich praw życia i śmierci, przy­
bliżającym współczesnym badaczom od­
czytanie Prawii-Wyraju jako filozofii życia
Prasłowian. Interesujące, że pojęcie Prawii
zbieżne jest z greckim Logos - twórczą si­
łą kierującą światem.

Jawia

Koncepcja świata podzielonego na pod­
ziemną Nawie i niebiańską Prawię wymaga­
ła jednak łącznika. 1 właśnie takim pośrednim
etapem słowiańskiej egzystencji człowieka,
składającego się z duszy i ciała, była Jawią,
czyli po prostu to, co jawne, widzialne, tu
i teraz, słowem ziemska rzeczywistość.
Jawią jest ważnym elementem koncep­
cji o trójdzielności świata, zbieżnej z lu­
dowym pojęciem Drzewa Życia. Korona

background image

K O S M O L O G I A

2 7

drzewa jest domeną bogów, na pozio­
mie pnia żyją ludzie, a korzenie stanowią
krainę umarłych. Każdy ze światów mial
w swoim władaniu jeden bóg

-

niebiań­

ską Prawią rządził Swarog, ziemską Jawią
- Perun, a podziemną Nawią - Weles,

Wszystkie te światy bacznie obserwował

trzygłowy smok Trojan,

W kontekście koncepcji trójdzielności
słowiańskiego świata zrozumiała staje się
dbałość o pośredni stan egzystencji, czyli
o życie człowieka od narodzin aż do śmier­
ci. Szczególnie ważne stały się rytuały ce­
lebrowane w dwóch najważniejszych mo­
mentach, jakimi było przyjęcie duszy
w nowo narodzonym ciele i wyprawienie
jej w dalszą wędrówkę po jego śmierci.
Opisy rytuałów pogrzebowych znajdzie­
my w kronikach pisarzy arabskich odwie­
dzających Słowiańszczyznę w IX i X w.
Również Thietmar z Merseburga opisał
obrazowo, jak to w pogańskim kraju pło­
ną stosy pogrzebowe, bo ciała mężów pa­
lone są po śmierci, a ich żonom, aby po­
dążały za nimi, odcina się głowy. To nic
innego, jak słowiańska droga w zaświaty,
która wiodła przez ogień w celu oczysz­
czenia oraz przez wodę w celu zapomnie­
nia ziemskich trudów. Ulatujące wraz
z dymem pogrzebowym dusze musiały
przebyć rzekę zapomnienia, aby odpo­
cząć w koronie rajskiego Wyraju. Dlate­
go o potrzeby zmarłych dbano tak samo,
jak o potrzeby żywych i zaopatrywano ich

w rzeczy niezbędne podróżnikom - po­
karm, odzież lub broń.

K R Ó L E S T W O W E L E S A

Nawia nie była słowiańskim odpowiednikiem

piekła, ale miejscem, dokąd w ę d r o w a ł y

i w którym mieszkały po śmierci ludzkie

dusze. Nie istniał też podział na dusze ludzi

lepszych i g o r s z y c h - dusze ludzi złych

mogły j e d y n i e przemieniać się w demony,

np. w ogniki, pokutując za zło w y r z ą d z o n e

za życia. Późniejsze utożsamianie Nawii

z piekłem, a jej władcy - W e l e s a z s z a t a n e m

narodziło się pod wpływem misjonarzy

chrześcijańskich g ł o s z ą c y c h w ś r ó d S ł o w i a n

nową religię.

background image

28

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Zachowanie

ładu w świecie

Kosmiczna równowaga między przeciw­
stawnymi sobie siłami stała się głównym
punktem wyjścia do zrekonstruowania mi­
tu o zachowaniu ładu.

background image

K O S M O L O G I A

2 9

W

baśni ludowej smoki pochła­
niają wodę, a żmijowie pro­
wadzą z nimi walkę, latając

po niebie rozdzieranym przez błyskawi­
ce. Podczas gdy smoki wodne porywają
kobiety, aby je pożreć, ogniści żmijowie
wchodzą z nimi w związki, z których rodzą
się herosi, silni i mądrzy „synowie słońca".
Smoki pożerają słońce, księżyc i gwiazdy,
ale herosi ucinają im głowy, uwalniając te
ciała niebieskie.

Przeciwstawne siły

Na całej Słowiańszczyznie pojawiają się

w przypowieściach przeciwstawne pa­
ry toczące ze sobą walkę, z których żad­
na nie osiąga decydującej przewagi. Takie
przeciwstawienie stało się nie tylko funda­
mentem systemu etycznego, ale też pod­
stawą postrzegania całokształtu świata.
Ten sposób rozumowania wykształcił rów­
nież opozycję wody i ognia.
Zasadniczym przesłaniem mitu o za­
chowaniu ładu jest kosmiczna równowa­
ga między przeciwstawnymi siłami, co
w wypadku kosmologii słowiańskiej moż­
na sprowadzić również do równowagi wy­
znaczanej przez Peruna - pana niebios
i Welesa - pana podziemnego świata
śmierci. Ostatnia faza dialogu pomiędzy
antagonistami (Bogiem i diabłem?) pro­

wadzi do wniosku, że przedstawiciel sił
chaosu znajduje bezpieczne schronienie

B I A Ł O R U S K A B A Ś Ń

W a l k a dwóch przeciwstawnych sit, niczym B o g a i diabta

podczas a k t u stworzenia świata, j e s t również tematem

dialogu z baśni opowiadanej u schyłku X I X w. na

B i a ł o r u s i . Dwaj nieznani z imienia antagoniści toczą

ze s o b ą spór. Pierwszy, przypuszczalnie bóstwo, grozi

nieprzyjacielowi uosabiającemu siłę nieczystą:

Ubiję

ciebie. Nieprzyjaciel nie daje za wygraną, wymieniając

coraz to nowe miejsca, za którymi zamierza się ukryć:

pod człowiekiem, pod koniem, pod drzewem, pod

kamieniem.

I kamień rozbiję, i ciebie ubiję - w podobny

sposób bóstwo odpowiada za każdym razem. Aż wreszcie

nieprzyjaciel mówi, że skryje się do wody.

Tam dla

ciebie miejsce, tam się znajdziesz - pada stwierdzenie

wypowiedziane przez silniejszą ze s t r o n konfliktu.

background image

3 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

dopiero w wodzie. Zatem ocean, będący
pierwotną siedzibą Welesa z mitu o stwo­
rzeniu świata, byłby miejscem, w którym
nie dosięgną go już gromy wysyłane
przez Peruna.

Uwięziony diabeł a pory roku

Zalążkiem mitu o utrzymaniu ładu świa­
ta może być również inna baśń, według
której diabeł zostaje po strąceniu do pod­
ziemi przykuty łańcuchem do słupa znaj­
dującego się wewnątrz ziemi. Przez cały
rok rozkuwa kolejne jego ogniwa, ale kie­
dy już tylko jedno dzieli go od uzyskania

wolności, łańcuch skuwa się ponownie.

Następuje to w porze świąt wielkanoc­
nych. Gdy diabeł wreszcie się uwolni, na­
stąpi koniec świata - ziemię zaleje woda
i spali ogień. Świat będzie więc istniał do­
póty, dopóki zachowana zostanie równo­
waga sił życia i śmierci. W słowiańskiej
wersji mitu taki konflikt istnieje od za­
wsze; w pewnych jego okresach przewa­
gę osiąga Perun, w innych - Weles. Et­
nografowie tłumaczą rozkuwany przez
diabła łańcuch jako symbol cyklu wege­
tacyjnego. Uderzeniem pioruna zaczyna

się każdego roku nowa faza wegetacyj­
na - wiosna, co może oznaczać, że diabeł
nadal pozostaje na uwięzi.

W ogólnych zarysach mit o zachowaniu
ładu badacze rekonstruują w następują­
cy sposób. Oto bóstwo utożsamiane z si­
łami chaosu (odpowiednikiem baśniowe­

go diabła jest Weles), występujące często
pod postacią potwora (żmija), „zatrzymu­
je" wodę, co uniemożliwia rozkwit życia.
Sposoby na „zatrzymanie" wody mogą być
rożne - jest to zarówno susza, jak i sku-
wanie wody w lód, co w obu wypadkach
prowadzi do „zatrzymania rzeki". Dobrem

skrywanym (chowanym) przez Welesa są
nie tylko wody, ale czasami też bydło lub
kobiety. Tymczasem gromowładny Perun
poszukuje wszędzie przeciwnika, a gdy
go już znajdzie - razi piorunem, zmuszając
w ten sposób do oddania tego, co wcześniej
ukrył. Pokonany w walce Weles odchodzi,
aby ponownie wrócić i zgodnie z porząd­
kiem kosmicznym ukryć dobra w postaci
wód, krów, kobiet, a nawet - jak w opowie­
ści o smokach i żmijach - ciała niebieskie.
W prosty sposób można odnieść ten mit
do zmieniających się pór roku.

” WYSTĘPOWANIE PRZECIWSTAWNYCH TOCZĄCYCH

ZE SOBĄ WALKĘ SIŁ JEST CHARAKTERYSTYCZNE DLA

ARCHAICZNEGO SPOSOBU POZNAWANIA RZECZYWISTOŚCI ”

background image

K O S M O L O G I A

3 1

Moc dni i mowa znaków

Kult religijny Słowian oparty był na powta­
rzalności pór roku oraz towarzyszących im
zjawisk. Szczególną moc przypisywano
zwłaszcza czterem dniom w roku - była to
wiosenna i jesienna równonoc oraz przesi­
lenie letnie i zimowe. Rosyjski badacz Sło­
wiańszczyzny Borys Rybakow podjął się
odczytania kalendarza Słowian. Według
niego na glinianych naczyniach wykopa­
nych podczas prac archeologicznych na
Ukrainie można odczytać wygrawerowane
znaki piktograficzne w postaci kresek, na­
cięć i prostych rysunków. Obwód naczynia
podzielony na 12 odcinków uczony odczy­
tał jako 12 miesięcy w roku.

Baśniowe wyobrażenie wiosny.

W okresie jesienno-zimowym życie za­

miera - wody zostają skute lodem, zatrzy­
mują się rzeki, a ziemię pokrywa warstwa
śniegu. W początkach wiosny nadchodzi
czas przebudzenia się życiodajnych sił.

Wraz z uderzeniem Perunowego pioru­

na w przeciwnika - Welesa, czyli podczas
pierwszej wiosennej burzy z piorunami
- pękają lody i topnieje śnieg. Nadchodzi

wiosna, a wraz z nią deszcze, i rozpoczy­
na się rozwój roślin. W ten sposób groźba
końca świata zostaje odsunięta, przynajm­
niej na najbliższy okres wiosenno-letni.

background image

32

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Jak stwarzano

człowieka?

Zachowane w zapisach etno­
graficznych informacje na te­
mat mitu o stworzeniu pierw­
szego człowieka nie są spójne.

S

łowiańszczyzna obfituje w różne
wersje mitu o stworzeniu człowie­

ka, niemające jednak ze sobą wie­

le wspólnego. Jedyne, co je łączy, to oso­
by stwórców. Nie ma wątpliwości, że byli
nimi Swaróg (Perun) i Weles. Albo ina­
czej - występujący w przekazach kroni­
karskich i naleciałościach chrześcijańskich
- Bóg i diabeł, których postacie mogą po­
służyć badaczom do rekonstrukcji mitu
o stworzeniu człowieka.
Artur Kowalik uważa, że większość sło­
wiańskich mitów przekazywanych w for­

mie ustnej znały jedynie elity duchowe,
a nie zwykli ludzie. Z biegiem czasu eli­
ty te uległy eksterminacji lub stopniowej
degradacji w hierarchii społecznej, co po­
zbawiło je autorytetu. Jednak część daw­
nych elit nie tylko zachowała znaczącą

pozycję społeczną w okresie chrystiani­
zacji, ale też działała na rzecz łączenia no­
wych i starych wątków wierzeniowych.
Dlatego na podstawie analizy ocalonych
symboli i rytuałów można dokonać rekon­
strukcji ich wiedzy.

Z wiechcia słomy powstałeś

Taką rekonstrukcją jest również mit o stwo­
rzeniu pierwszego człowieka. Aleksander
Gieysztor przytacza opisany w „Powieści
dorocznej" mit antropogeniczny, zapisa­
ny pod datą 1071 r. Podczas sporu wo­
jewody księcia Swiatosława z pogański­

mi kaplanami-wołchwami pochodzącymi
z ziemi rostowskiej, książęcy wojewoda
Jan Wyszatycz usłyszał, w jaki sposób zo­
stał stworzony człowiek. Identyfikując na
podstawie tej opowieści Peruna z Bogiem
oraz Welesa z diabłem, badacze rekon­
struują mit o stworzeniu pierwszego czło­
wieka. Pewnego razu, gdy spocony Perun
mył się w łaźni, wytarł się wiechciem sło­
my, który rzucił z nieba na ziemię. Wów­
czas rozpoczął się spór pomiędzy Peru-
nem i Welesem o to, kto ma stworzyć

Postać człowieka na posągu Światowida ze Zbrucza.

background image

K O S M O L O G I A

3 3

background image

3 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N ,

”W DZIELE

STWORZENIA

CZŁOWIEKA

SWÓJ UDZIAŁ MIELI

PERUN I WELES ”

człowieka. I tak to Weles stworzył czło­
wieka z wiechcia słomy, a następnie Perun

tchnął w niego duszę.

W dziele stworzenia człowieka, podobnie
jak w akcie tworzenia świata, obaj bogo­
wie mieli swój udział. Dlatego również po­

śmiertny los człowieka podzielili między
siebie - dusza szła do nieba, siedziby Pe-
runa, a ciało wracało do Welesa, pana ot­
chłani. Autor „Powieści dorocznej" tak re­
kapituluje swoją opowieść: I dlatego, gdy

człowiek umiera, do ziemi idzie jego ciało,
a dusza ku Bogu.

Natomiast Aleksander

Gieysztor zauważył, że mit ten - znany
z zapisów etnograficznych - pojawił się
w X V - X V I w. w Rosji jako ludowa wersja
doktryny bogomilskiej. Mity wędrowały
bowiem, pojawiając się nawet tam, gdzie
- tak jak w Polsce - trudno byłoby mówić
o wpływach bogomilskich.

Fakt, że podstawą do spisania tego mitu
przez manichejsko-bogomilskich kronika­
rzy (w pierwszych wiekach naszej ery ma-
nichejskie grupy heretyckie chrześcijan
wędrowały po Azji Mniejszej) miały być
słowa pogańskich kapłanów (wołchwów)
nadaje mu znamiona wiarygodności. Po­
nadto wiadomo, że w średniowieczu ist­
niał na Słowianszczyźnie zwyczaj wy­
cierania noworodka po pierwszej kąpieli
słomianym wiechciem.

Mityczne znaczenie wody

Artur Kowalik uważa, że mit o stworze­
niu pierwszego człowieka należy łączyć
z osiąganym w łaźni stanem rozgrzania

background image

K O S M O L O G I A

3 5

Słowiański neopoganizm

W ostatnim półwieczu pojawiło się w Polsce kilka ruchów odwołujących się
do rodzimej wiary słowiańskiej oraz do słowiańskich tradycji sprzed okresu
chrystianizacji. Zarejestrowano m.in. Rodzimy Kościół Polski, Zrzeszenie Wia­

ry Rodzimej (od 2 0 0 1 r. jako Rodzima Wiara) czy Polski Kościół Słowiański.
Neopoganizm słowiański zrodził się jako system wierzeń etnicznych odwołu­
jących się do tradycji przedchrześcijańskich, głównie wspólnoty słowiańskiej.
Niektóre elementy wiary mają jednak rodowód celtycki, germański, a nawet
pruski. Współcześni neopoganie nawiązują więc do wierzeń dawnych ple­
mion zamieszkujących o b e c n e tereny Polski, a wspólnym elementem ich wia­
ry jest przekonanie o niekwestionowanej świętości natury.

i z wydzielaniem potu. Związek z przypo­
wieścią, która posłużyła do rekonstrukcji
mitu, miały również zapewne świętojań­
skie kąpiele. W rzekach i jeziorach w pół­
nocnej i środkowej Rosji kąpano się tego
dnia już od południa, podczas gdy ran­
kiem korzystano z łaźni. Zanoszono tam
również chorych, dodając im do kąpieli
zioła lecznicze.
Tymczasem polska pieśń ludowa łączy
ze świętym Janem Chrzcicielem rosę, ro­
dzaj kosmicznego potu, który występu­
je w okresie wegetacji roślin i ma walory
regeneracyjne. Dlatego w noc świętojań­
ską przed wschodem słońca zbierano ro­
sę, która następnie służyła do mycia. Po­
nadto biegano po rosie, tarzano się w niej
oraz wyganiano na rosę bydło, żeby czer­
pało z niej siłę i zdrowie.

Z gliny powstałeś

Istnieje również druga opowieść, znana nie
tylko z ludowej Słowiańszczyzny, ale też
z wersji biblijnej, według której Bóg (w re­
konstrukcji Perun) ulepił pierwszych ludzi
z gliny. A kiedy zostawił praludzi, aby glina
wyschła, zjawił się diabeł (Weles) i stwier­
dził, że nie zostali oni do końca stworzeni.
Dlatego dokonał kilku poprawek, robiąc
patykiem otwory w glinianych postaciach.
W ten sposób narodził się głód, powsta­
ło wydalanie oraz płciowość. Obaj stwór­
cy wkrótce zaczęli toczyć ze sobą spór
o to, do kogo ma należeć człowiek. Ponie­
waż obaj mieli wpływ na stworzenie pierw­
szych ludzi, ustalili, że za życia ludzie będą
należeli do Peruna, a po śmierci do Wele-
sa. I właśnie ta ostatnia sentencja jest jedy­
ną wspólną cechą obu przypowieści.

background image

3 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Wyprawa w zaświaty,

czyli rytuały pogrzebowe

Nasi przodkowie nie mieli pewności, do jakiego miejsca
udaje się zmarły i dlatego ten nieznany im obszar nazywali
Nawią a odejść do Nawii oznaczało po prostu - umrzeć.

background image

K O S M O L O G I A

3 7

Z

arówno Słowianie wschodni, jak
i południowi wierzyli, że miejsce
wiecznego spoczynku znajduje się

gdzieś za rzeką i dlatego budowali symbo­
liczny mostek z wycięciem śladu ludzkiej
stopy, jak robiono np. na Białorusi. Ponad­
to wkładali do grobu pieniążek, aby zmar­
ły, niczym w mitologii starożytnych Greków,
mógł zapłacić za przewóz na drugi brzeg.

Rytuał palenia zwłok

Prawdopodobnie z obawy przed groźnymi
duchami, już w XIV w. p.n.e. nagminnie pa­
lono zwłoki, choć zdarzały się też pochówki
tradycyjne - grzebalne (upowszechniły się
ponownie wraz z przyjęciem chrześcijań­
stwa). Obrzęd ciałopalenia zmarłych wiązał
się z uznaniem oczyszczających mocy słoń­
ca i ognia. Zmarłych palono na stosie, ale
niekiedy stos układano wokół zwłok umiesz­
czonych na ziemi i następnie go podpalano;
Słowianie wschodni kładli dodatkowo ciało
zmarłego w drewnianej łodzi. Szczątki spalo­
nych zwłok wraz z popiołami ze stosu zbie­
rano do popielnicy i składano w grobie, nad
którym sypano mogiłę. Do dziś zachowały
się kurhanowe cmentarzyska, których przy­
kładem jest starosłowiański cmentarz w Kor-
natce pod Krakowem,

Domki i ogniska

o rozpowszechnionym wśród Słowian pale­
niu zwłok pisał w I X - X w. arabski podróżnik
i geograf Abu' Ali Ahmad Ibn Roseth. 2 jego
przekazu wynika, że na drugi dzień po spale­
niu szczątków zmarłego popiół był zbierany
do urn i umieszczany na pagórku. Zdaniem

współczesnych historyków w niektórych
wypadkach urny z prochami faktycznie

ustawiano na szczycie pagórka. Słowianie

wschodni wznosili nad takim pochówkiem

niewielkie drewniane domki lub szałasy, któ­
rych relikty etnograficzne przetrwały aż do
XIX w. Natomiast według przekazu kronika­
rza ruskiego Nestora wiele plemion słowiań­
skich, w tym Radymicze i Krywicze, umiesz­
czało popielnice z prochami zmarłego na
słupach stojących na rozdrożach. Kosmas
z Pragi wspomina o zwyczajach Czechów,
którzy domki-budki z prochami zmarłych
ustawiali na rozstajnych drogach. Innym spo­
sobem troski o zmarłych było palenie ognisk

na cmentarzach, by ogrzać ich zziębnięte
dusze. Ponadto dusze, wyzwalane z powło­
ki materialnej przez ogień, miały odtąd towa­
rzyszyć i służyć duszy zmarłego w życiu po­
zagrobowym.

Pośmiertni towarzysze

Kronikarz z przełomu VI i VII w. Pseu-
do-Maurycy, a także Abu' Ali Ahmad lbn
Roseth, pisali o niewiastach słowiańskich
popełniających rytualne samobójstwa
nad grobem męża. Natomiast Thietmar

" ZWYCZAJE

UCZTOWANIA

NA GROBACH PRZETRWAŁY

NA BIAŁORUSI, LITWIE

I UKRAINIE AŻ DO XIX W. ”

background image

3 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

z Merseburga donosił, że w Polsce jesz­
cze w czasach Mieszka I żona szła za mę­
żem na stos. Rzeczywiście odnaleziono
groby podwójne, męża i żony, ale jest ich
bardzo niewiele. Rytuał ten dotyczył za­
pewne grupy możnych, w której był zwy­
czaj zadawania sobie - niekoniecznie do­
browolnie - śmierci przez żonę zmarłego.
Arabski dziejopis Ahmad Ibn Fadlan wspo­
minał natomiast o składaniu do grobu, ra­
zem ze zwłokami pana, jego sług oraz jeń-
ców-niewolników. Być może wiązało się to
z wiarą, że nieboszczykowi należy zapew­
nie na dalsze, pozagrobowe życie nie tylko
przedmioty, ale także dusze odchodzących
razem z nim - żony oraz sług; zdaniem in­
nych wysyłano ich na tamten świat po to,
aby ich pan nie miał już po co wracać.

Stypy i dary

Po pogrzebie nad mogiłą spożywano ry­
tualną strawę - urządzano ucztę-stypę,
po której zazwyczaj zakopywano resztki
jedzenia dla zmarłych. Organizowano tak­
że na cześć zmarłego tryznę, czyli igrzy­
ska. Urządzano wówczas tańce obrzędowe
z maskami na twarzy, a niekiedy też zapa­
sy, gonitwy i śpiewy. Poświadczona w lato-
pisarstwie ruskim tryzna (lub trizna) ozna­
czała bowiem również zapasy, a u Kosmasa
- igrzyska. Ponadto przy zmarłym czuwa­
no, opłakiwano go, a następnie wynoszo­
no z domu w trudny dziś do sprecyzowa­
nia sposób, mający uniemożliwić duszy
powrót na ziemię. Przewidywano bowiem
możliwość wracania dusz zmarłych w po­
staci upiorów wysysających z ludzi krew.

background image

K O S M O L O G I A

3 9

Kształty grobowców

Z odkrywanych w grobach dawnych Słowian urn wynika, że miały o n e różne kształ­
ty, np. domek na nóżkach, z umieszczonym z boku zamykanym otworem. Popielnicę
oraz naczynia z ofiarowanym zmarłemu jadłem i napojem wstawiano do jamy grobo­
wej przykrytej kamiennym brukiem lub osza­
lowanej drewnem, a niekiedy obudowanej
polnymi kamieniami w trosce o bezpieczeń­
stwo szczątków i w obawie przed powrotem
zmarłego do świata żywych. Zdarzały się gro­
bowce w postaci kamiennych skrzyń, które
następnie zakopywano lub przykrywano mo­
giłą ziemną - kurhanem.

Stypę odprawiano w różnych terminach
po śmierci - po 40 dniach albo nawet (lub
również) w rocznicę śmierci.
Wiara w życie pozagrobowe skłania­
ła dawnych Słowian do zaopatrywania
zmarłych w dary i wpływała na rozwój
obrzędów ku ich czci. Zaświaty wyobra­
żano sobie prawdopodobnie jako formę
przedłużenia życia doczesnego, skoro
wyposażano zmarłych w przedmioty co­
dziennego użytku. Z Nawii, czyli świata
pozaziemskiego, dusze zmarłych zwane
dziadami zapraszano do przygotowywa­
nych na mogile posiłków. O uczcie po­
grzebowej, jako pogańskim przesądzie,
donosi między innymi polski kronikarz
z przełomu XII i XIII w. - biskup Wincen­
ty zwany Kadłubkiem.

Unieszkodliwić złego ducha

Dawni Słowianie starali się pozyskać
życzliwość duchów. Ale zdarzały się du­
chy groźne - topielców, samobójców i wi­
sielców, a także noworodków, dzieci udu­
szonych i nowożeńców zmarłych w dniu
ślubu. Sądzono, że są upiorami i dlatego
stosowano wiele makabrycznych prak­
tyk, by ochronić żywych przed niebezpie­
czeństwem czyhającym z ich strony. Nie­
które plemiona „unieszkodliwiały upiora",
odcinając mu w grobie głowę i układa­

jąc ją między nogami zmarłego. Ponadto
zmarłemu przebijano pierś kołkiem lub

głowę żelaznym gwoździem. Zabezpie­
czeniem przed powrotem złych duchów
było też grzebanie zmarłych na cmenta­
rzyskach za jeziorem lub rzeką.

1. Kurhan Chrobrego w Ślipczu koło Hrubieszowa.
2. Kopiec Krakusa - według legendyjego mogiła,

ale badania archeologiczne tego nie potwierdzają.

background image

4 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

KTO RZĄDZIŁ

W SŁOWIAŃSKIM

PANTEONIE

ogiem o zasięgu ogólnosłowiańskim
był Swarożyc Wśród bóstw zajmu­
jących miejsce naczelne w innych

regionach Słowiańszczyzny na uwagę
zasługują liczne odpowiedniki boga słońca
i ognia, jak choćby wschodniosłowiański
Dadźbóg-Dażbóg. Najważniejszy zaś bóg
słowiański, gromowładny Perun, jawi się pod
postacią kilku innych bóstw
o imionach: Swiętowit, Rujewit
(z dwoma towarzyszami) oraz

jarowit (Jaryło).

background image

P A N T E O N

41

background image

42

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

KOGO CZCILI SŁOWIANIE?

R

eligia Słowian epoki
wczesnego średniowiecza

miała już cechy kultu
uosobionej przyrody.

Transformacja kultu

Patriarchalne rody rolników oraz hodow­
ców zwierząt były uzależnione od wa­
runków klimatycznych i atmosferycznych.
Dlatego w miarę rozwoju środków pro­
dukcji, i postępującego opanowywania
przyrody Słowianie przechodzili stopnio­

wo od kultu przodka-zwierzęcia do kultu
przodka-człowieka. Zaczęto personifiko-
wać zarówno ciała niebieskie, jak i zjawi­
ska atmosferyczne. Obok tradycyjnego

we wcześniejszych epokach kultu ognia
rozwijał się kult solarny ognia niebieskie­
go i słońca, a także prastary kult matki zie­
mi kult drzew, gajów i wod: rzek, jezior
i źródeł, z którym wiązał się kult zmarłych.

Czciciele słońca i ognia

Wraz z umacnianiem się pozycji wodza
plemiennego, a w konsekwencji - patriar­
chatu, pojawia się wyobrażenie bóstwa
słonecznego jako figurki mężczyzny, co
potwierdza odkrycie z Glinian pod Woło-
wem na Dolnym Śląsku. Kult boga słońca
był mocno związany ze światem roślinnym
ożywianym przez promienie słoneczne za­
pewniające bujną wegetację. Dlatego słoń­
ce było najważniejszym bogiem. Oddawa­
na mu cześć wiązała się z prastarym kultem

background image

P A N T E O N

4 3

ognia. Słońce rodziło ludzi, ale utożsamiano
je też ze śmiercią. W ten sposób bóg słońca
przejął atrybuty wcześniejszej bogini płod­
ności, doprowadzając do upadku matriar­
chatu. Stało się to w okresie przechodzenia
od epoki kamiennej do epoki brązu, który
na terenach Polski liczył ponad kilkaset lat.

Drugi szereg bogów

Z relacji arabskiego kronikarza lbn Rosetha
wynika, że wszyscy Słowianie czcili ogień,
a według Mesudiego (X w.) - słońce. Czci­
li ogień ziemski oraz niebieski pod postacią
płonącej tarczy słonecznej, nazywając bó­
stwo ognia Swarogiem, a słońca - Swaroży-
cem. Obok Swaroga i Swarożyca (który na
ziemiach polskich występował jako Dadź-
bog, a na Rusi - Dażbog), pomniejszym bó­
stwem był Rgieł - bóg polnych urodzajów,
oraz Siem - opiekun życia rodzinnego.

Na ziemiach polskich ważne miejsce zaj­
mowali: Weles (w źródłach staroruskich

Wołos), ogólnosłowiańskie bóstwo opie­

kujące się bydłem i będące równocześnie
bogiem podziemi i zmarłych, a także bóg

wiatru Pogwizd. Bóstwem pomniejszym
był zagadkowy Chors, wywołujący do dziś

sprzeczne opinie badaczy i budzący sko­
jarzenia z księżycem, a także Stribog - za­
pewne personifikacja siły tkwiącej w wie­
trze. W Kijowie i Nowogrodzie oraz na
Bałkanach czczono Peruna - naczelne
bóstwo zjawisk atmosferycznych, bły­
skawicy i pioruna. A na Rusi oddawano
czesc Jaryle - słonecznemu bóstwu płod­
nej przyrody.
Z zapisków Helmolda oraz Thietmara
z Merseburga wynika, że każde plemię
słowiańskie miało własne bóstwa, któ­
re w okresie kształtowania się wczesno-
feudalnych państw plemiennych zostały
przez nie wchłonięte „wraz z dobrodziej­
stwem inwentarza".

S Y M B O L I K A S O L A R N A

Znaleziona na Ś l ą s k u ceramika malowana (z wczesnej epoki

żelaza) pełna j e s t symboli słonecznych w postaci kolistej

tarczy otoczonej wieńcem promieni albo koła szprychowego,

krzyża równoramiennego lub krzyża w kształcie litery X.

Symbolice solarnej towarzyszyły wyobrażenia księżyca jako

sierpa. Z tego i późniejszego okresu pochodzą też naczynia

gliniane w kształcie byka lub ptaka oraz kultowe wózki gliniane

i brązowe z motywem ptactwa solarnego.

Znaki solarne na murze kościoła

Święfego Andrzeja w Inowrocławiu.

Symbolika solarna na naczyniu ceramicznym z Moraw,

background image

4 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

P A N T E O N

4 5

PERUN

B

óg pioruna, błyskawicy
i grzmotu jest jednym

z najważniejszych bóstw
słowiańskich, jednak jego imię,
jak i dowody kultu wymieniane
są tylko w źródłach ruskich.

Demiurg błyskawicy

W traktacie zawartym przez księcia Igora

z cesarstwem bizantyjskim w 9 4 4 r. znala­
zła się następująca klauzula: A ktokolwiek
ze strony ruskiej zechce naruszyć tę przy­

jaźń, wszyscy ci. co chrzest przyjęli, niech
przyjmą zemstę od Boga wszechmogące­
go, osądzenie na zgubę w tym życiu i przy­

szłym, a ilu ich nie jest ochrzczonych, niech
nie mają pomocy od Boga ani od Peruna...
Gwarantami dotrzymania układu byli zatem
- Bóg chrześcijański oraz pogański Perun;
każdy z nich mógł ukarać swoich wyznaw­
ców za naruszenie przyjaźni, czyli pokoju.

Najstarszy ruski latopis, pochodzący z koń­
ca Xl w. (autor korzystał z wcześniejszego
źródła z początku Xl w.), opowiada o tym,
jak panujący w Kijowie książę Włodzi­
mierz Wielki chciał uporządkować kolek­
cję posągów bóstw ustawionych w pobli­
żu swojej siedziby. Wystawił poza dworski
dziedziniec figurę Peruna, a dalej mniejsze
posągi - Chorsa, Dażboga, Striboga, Sie-
margła (Simargła) i Mokoszy. W tym kon­
tekście silna pozycja Peruna wśród bóstw
na Rusi wydaje się niekwestionowana.

W 9 8 8 r., po przyjęciu chrztu, Włodzimierz
demonstracyjnie zniszczył posągi bogów

stojące na wzgórzu nieopodal dworu

A T R Y B U T Y

b r o ń - K A M I E N N A S T R Z A Ł A

( K A M I E Ń P I O R U N O W Y ) ;

potem t a k ż e MŁOT i T O P Ó R ;

S R E B R N A G Ł O W A , Z Ł O T E W Ą S Y ;

d r z e w o - D Ą B

background image

4 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

książęcego w Kijowie, w tym figurę Peru-
na. Według słów z latopisu książę Włodzi­
mierz przyszedł sam do Kijowa; skoro przy­
szedł, kazał bałwany powywracać jedne

rozsiekać, drugie wydać na ogień; Peru-
na zas kazał przywiązać koniowi do ogona
i wlec z góry wedle Boryczowa na ruczaj,
a dwunastu ludziom kazał go ciąć prętami,
nie to jakby drzewo to czuło, lecz czartu na

urągowisko...

Prokopiusz z Cezarei, bizantyjski obser­
wator życia Słowian z VI w., nazywa Pe-
runa demiurgiem błyskawicy i panem
całego świata. Dziejopis bizantyjski nie
wymienia jednak imienia Peruna. Możli­
we, że Słowianie mieszkający na ziemiach
polskich nie wymieniali miana gromo­
władnego bóstwa, bo brzmiało podobnie

do zachowanego jedynie w Polsce sło­
wa „piorun”, a nazwanie boga słowem po­
spolitym byłoby profanacją. Aleksander
Gieysztor w „Mitologii Słowian" dowodzi,
że zasięg władania Peruna obejmuje za­
równo Słowian, jak i Bałtów.

A skąd, Perunie, pochodzisz?

Sporna pozostaje etymologia imienia Pe-
run. Wielu uczonych wywodzi je od sło­
wiańskiego słowa „piorun", inni zaś uwa­
żają, że zostało zapożyczone z Rusi przez
skandynawskich Waregów i dlatego Pe-
run jest odpowiednikiem germańskiego
boga Thora-(Donara). Jeśli nawet Skan­
dynawowie nie przejęli samego boga. to
i tak prawdopodobny jest wpływ ich wie­
rzeń na rozwój kultu Peruna. Natomiast

Zanim książę Włodzimierz Wielki przyjął chrzest, zniszczył posągi pogańskich bogów.

background image

P A N T E O N

4 7

rozpowszechnienie rdzenia per-, perk- w ję­
zykach indoeuropejskich (hetyckie perunas,
czyli skała lub litewski Perkunas - bóg pio­
runów) może wskazywać na to, że geneza
Peruna sięga czasów praindoeuropejskich.
W wierzeniach ludów słowiańskich i bał­
tyckich uderzenie pioruna w drzewo,

wzgórze, skałę czy nawet człowieka sakrali-
zowało ów przedmiot lub osobę. Drzewom
i wzgórzom, w które uderzył piorun, przy­
pisywano właściwości lecznicze, budując
wokół nich ogrodzenia albo otaczając je
rowami. Jeszcze na początku XV w., kiedy

Hieronim z Pragi udał się na Litwę z misją
chrystianizacyjną, czczono tam święte lasy
i wysokie drzewa, a najstarszy dąb uważa­
no za siedzibę bóstwa - patrona deszczu
i dobrej pogody. W 1652 r. dwaj podróżu­
jący po Żmudzi mężczyźni byli w czasie
burzy świadkami żalu swojego żmudzkie-
go towarzysza, który rozpaczał, że nie zo­
stał rażony piorunem. Jednocześnie czło­

wiek ten się cieszył, że znalazł spopielone
po uderzeniu pioruna siodło. Zjadł nawet
wówczas trochę popiołu, który miał mu za­
pewnie długie lata życia w zdrowiu oraz
dar wróżenia i zaklinania ognia.

A kim, Perunie, jesteś?

Perun funkcjonuje też w kulturze ludo­

wej ludów słowiańskich. O b o k latopi-
sow staroruskich potwierdzających wia­

rę w tego boga, znany jest on Słowianom
południowym, którzy od V w. mieszka­
li na Półwyspie Bałkańskim. Zostawił
tam po sobie nazwy wielu miejscowości,

wzgórz i dolin: Perun, Peruna, Perunika,

Peruni Vrch czy Perin pianina. Na Bałka­
nach Perun miał towarzyszkę nazywaną

w pieśniach bułgarskich i macedońskich

Perepuną lub Peperuną. Pojawia się ona
jako bohaterka obrzędu odprawianego
na dotkniętych suszą bułgarskich wsiach,
kiedy to podczas tańca dzieci wybierają
niedojrzałą do zamążpójścia dziewczynę,
a starsze kobiety oblewają ją wodą.
Do dziś nie bardzo wiadomo, jak Słowianie
wyobrażali sobie Peruna. Większość kroni­
karzy utożsamiała go z greckim Zeusem,
wkładając mu do ręki pioruny albo nawet
maczugi. Jedynie w przekazie ruskim jest
wystruganym w drewnie bożkiem ze srebr­
ną głową i złotymi wąsami.

" BROŃ PERUNA CHRONIŁA

PRZED PIORUNEM,

ALE TEŻ PRZED NIESZCZĘŚCIEM,

CHOROBĄ I ZŁYMI MOCAMI "

Ś L Ą S K I P I E R O N

Na M o r a w a c h i S ł o w a c j i używa się

w z a k l ę c i a c h w y r a z u

parom, j a k o

s u b s t y t u t u imienia P e r u n a . W g w a r z e

ś l ą s k i e j n a t o m i a s t w s ł o w i e „ p i e r o n "

można s i ę d o s z u k a ć niemal magicznego

z n a c z e n i a . Z kolei w g w a r z e s t a r o p o l s k i e j

powiedzenie „ d o p i o r u n a " było ciężkim

p r z e k l e ń s t w e m .

background image

4 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

SWARÓG

J

est bóstwem słonecznym
i ogniowym. W mitologii

słowiańskiej Swaróg, a na Rusi
Swarog, należał niewątpliwie
do bóstw zajmujących naczelne
miejsce w panteonie.

Niejednoznaczna etymologia

Jego imię wiąże się z wyrazem swar, ozna­
czającym w sanskrycie - czyli w języku
świętych ksiąg indyjskich - blask, światło
nieba oraz słońce. Stąd wniosek, że Swa­
róg byłby bogiem całego nieba, a jego syn
Swarożyc bogiem słońca i ognia. Zdaniem
Aleksandra Gieysztora o naczelnym miej­
scu Swaroga świadczy jego popularność
wśród Słowian połabskich, gdzie zajmuje
tak samo ważne miejsce jak Swiętowit lub
Trzygłów. Aleksander Brückner natomiast
dowodził, że imię Swaróg powstało od swa-
ru,

swarzenia się ognia na ziemi, a swar

oznacza kłótnię, gniew, a także określenie

„ogień-kłótnik". W Polsce mówiono czasem
„Bóg swarzy", ale - zdaniem Stanisława
Urbańczyka - etymologia tego słowa jest
perska: słowo zvar (czyt. „chwar") oznacza
słońce. W sanskrycie svaraj jest przydom­
kiem kilku bóstw najwyższych. Zdaniem

wielu naukowców bez mitologii porównaw­

czej trudno byłoby znaleźć właściwe miej­
sce w panteonie bóstw zarówno dla Swaro­
ga, jak i jego syna Swarożyca.

Oddać bogu należną cześć

W kulturze Słowian przeżywanie słonecz­

nej wędrówki po nieboskłonie było głębo­
kie i pełne czci. Wschód witano zdejmując
nakrycie głowy, a także poranną modlitwą
zanoszoną wprost do boga słońca. Na Ukra­
inie i Polesiu do dziennej gwiazdy odnoszo­
no się podobnie jak na naszych ziemiach.

W zapisie staroruskim z przełomu XI i Xli w.

znalazł się przekaz o ludziach, którzy czczą

południe i kłaniają się, na południe się ob­

róciwszy.

We wschodniej Słowiańszczyźnie

słońce nazywano twarzą lub okiem bożym;
istniał zakaz pokazywania go palcem oraz

background image

P A N T E O N

4 9

” SWAROGA UZNAJE SIĘ ZA

ODPOWIEDNIK GRECKIEGO

BOGA HEFAJSTOSA ”

stawania doń podczas żniw plecami. W Sło­
wenii słońce witano w milczeniu, złożywszy
jedynie ręce. W wierzeniach Białorusinów
było ono bożym ogniszczem. W średnio­
wiecznej Polsce i Czechach istniał zwyczaj
zaklinania się poprzez wyciągnięcie rąk ku
słońcu, a Słowianie południowi przysięgali
właśnie na słońce. Ogólnosłowiański i jed­
nocześnie ludowy zasięg mają wierzenia
w słońce „tańczące", albo nawet „skaczą­
ce z radości" w niektóre ranki świąteczne,
zwłaszcza w Wielkanoc.

Swaróg - bóg bogów?

Kim zatem był Swaróg? Na Rusi uważano,
że Swarog jest ojcem Dadżboga, a Swa-
rożyc (także syn Swaroga) bogiem ognia.
Z tego by wynikało, że Dadżbog i Swaro-
życ to rożnie nazywane to samo bóstwo,
a ich ojcem jest ogień najwyższego rzę­
du, czyli słonce. A zatem Swaróg (Swarog)
byłby nie tyle bogiem nieba w ogóle, ile
słonecznym bóstwem ognia niebiańskie­
go. Aleksander Gieysztor zastanawia się.
czy Swarog w wierzeniach wschodnich
Słowian był „bogiem bogów", jak pisał
Helmold, czyli bogiem w niebie rozkazu­

jącym pozostałym?

Ku takiej interpretacji

roli Swaroga skłania się wielu znawców
Słowiańszczyzny.

p t a k R A R Ó G - płomiennooki sokół

(pod j e g o p o s t a c i ą S w a r ó g mógł się

o b j a w i a ć ) ;

N A R Z Ę D Z I A K O W A L S K I E - a t r y b u t y

g r e c k i e g o H e f a j s t o s a

background image

5 O

M I T O L O G 1 A S Ł O W I A N

SWAROŻYC

źródłach pisanych jego imię po raz pierwszy pojawiło się
w 1008 r. Święty Bruno z Kwerfurtu pisał o nim w liście

do cesarza niemieckiego Henryka II Świętego, zarzucając władcy
przymierze ze Swaróżycem, czyli z pogańskim plemieniem Luciców.

A T R Y B U T Y

C Z A R N Y KOŃ - u ż y w a n y we w r ó ż b a c h

w y r o c z n i

Głowa Swarożyca znaleziona na cmentarzysku
grobów ciałopalnych w Oobczycach (VII w.).

w

background image

P A N T E O N

5 1

Bóg kraju Redarów

Około 1 0 1 8 r. Thietmar z Merseburga
opisał Radogoszcz - miejsce kultowe kra­
ju Redarów, w tym obrzędy i zbudowaną
z drewna świątynię, w której podwalinach
znajdowały się poroża zwierząt. Wewnątrz
zaś stoją bogowie ludzką zrobieni ręką,

ozdobieni straszliwie w hełmy, pance­
rze z wyrytymi poszczególnymi imionami

- donosił Thietmar. - Pierwszy pośród nich

nazywa się Swarożyc i ponad innymi przez
wszystkich pogan jest szanowany i czczo­
ny [...] Gdy na wojnę ruszają, pozdrawiają

go. gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą
go należnymi darami...

Z tych praktyk wy­

nikałoby, że wierzono, iż Swarożyc miał też
wpływ na przebieg wojen.
Kilkadziesiąt lat później o tym samym ośrod­
ku kultu pisał Adam z Bremy, nazywając go
Rethrą (Retrą) i dodając, że bogiem naczel­
nym byt tam Radogost-Redgost (w orygina­
le Redigost). Etymologia nazwy grodu i bó­
stwa jest klarowna i oznacza „miłego gościa"
(rad

- miły, gost - gość). Ośrodek w Rado-

goszczy - co potwierdzałoby odkrycie gro­
du plemiennego z VII-VIII w. - mógł się
znajdować na peryferiach obszaru Reda­
rów. W drugiej połowie Xl w. stracił on przy­
puszczalnie na znaczeniu na rzecz Arkony,
z ubóstwianym tam Swiętowitem.

Ogólnosłowiański bóg

Kult Swarożyca miał zasięg ogólnosłowiań­
ski. Obok Połabia liczne źródła potwierdza­
ją jego istnienie na Rusi. Innym dowodem
kultu Swarożyca mogą być nazwy miej-

scowości, takie jak polski Swarożyn, Swa-
roszyn, a może nawet Swarzędz, a także
czeski Svarov czy Svaryśov. Tę powszech­
ność nazw można tłumaczyć charakterem
niebiańskim lub solarnym Swarożyca. Zda­
niem Aleksandra Brucknera imię Swa­
rożyc nie musi oznaczać „syna Swaroga",
ale pieszczotliwe zdrobnienie oznaczające
„miłego Swaroga". Analiza porównawcza
zachowanych przekazów o Swarogu i Swa-
rożycu wskazuje raczej na to, że Swarożyc
był synem Swaroga. W Rumunii natomiast
zachowało się, będące zapożyczeniem ze
słowiańskiego, słowo sfarog oznaczające
spaleniznę, zwęglenie lub suszę.

Wędrówka kultu

Badacze rozważali możliwość przeniesie­
nia kultu oraz imienia Swarożyca z Połabia
na Ruś lub odwrotnie. Zdaniem Aleksan­
dra Gieysztora kult wystarczająco tłuma­
czy znaczenie Swarożyca ruskiego jako
bóstwa ogniowego. Rozwój kultu Swaroży­
ca na Połabiu jako boga wojny można tłu­
maczyć tym, ze piorun - w sferze atmosfe­
rycznej i ogień - w sferze ziemskiej - tak
jak i wojna przynoszą zniszczenie.

” IMIĘ SWAROŻYCA MOGŁO

OZNACZAĆ NIE TYLKO „SYNA
SWAROGA”, ALE TEŻ STAĆ SIĘ INNA
POSTACIĄ JĘZYKOWĄ SAMEGO

OKREŚLENIA SWARÓG ”

background image

5 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

ŚWIĘTOWIT

B

ył bóstwem obdarzonym
magiczną mocą, bogiem

wojny światła, utożsamianym
czasem z ruskim Perunem.

Najpotężniejszy bóg

Swiętowit uchodził na zamieszkanej przez
Słowian Rugii za najpotężniejszego boga,
a o jego kulcie donosił ze szczegółami ży­
jący w XII i XIII w. duński kronikarz Saxo
Grammaticus. W XIX stuleciu polscy bada­
cze nadali bóstwu romantyczne imię Świa­
towid, ale w źródłach figuruje jako Zvanthe-
vith lub Sventevith, co należy tłumaczyć na
polski jako Swiętowit. Starosłowiańskie sło­
wo svęt oznacza kogoś, kto rozporządza
dobroczynną mocą magiczną, a przyro­
stek -ovit albo też występujący w wielu na­
zwach osobowych vit to po prostu pan.

Arkona

Ośrodek kultowy Swiętowita powstał na

wąskim i trudno dostępnym cyplu w Ar-

konie. Zachowane do dzisiejszych czasów

grodzisko, wzniesione przypuszczalnie
w IX w., jest częścią dawnego grodu, znisz­
czonego w 1 1 6 8 r. podczas najazdu króla
duńskiego Waldemara I Wielkiego wspie­
ranego przez książąt Pomorza Zachodnie­
go. Zwycięski władca kazał obalić po­
sąg Swiętowita, przywiązać sznur do szyi
bóstwa i wrzucić do ognia. Badania ar­
cheologiczne, podczas których odkryto
fundamenty zajmujące kwadrat o boku
30 metrów, wskazywały na miejsce kulto­
we Swiętowita, ale - zdaniem wielu współ­
czesnych badaczy - stanowią one raczej
pozostałość późniejszej świątyni.
Z relacji Saxo Grammaticusa spisanej pod
koniec XII w., czyli po kilkudziesięciu la­

tach od zniszczenia Arkony, wynika, że
na Rugii Swiętowit był bogiem państwo­

wym, któremu ludność płaciła dziesięci­

nę. Ponadto składano mu jedną trzecią

łupów wojennych. Miał na własność 3 0 0
koni i 3 0 0 jeźdźców - co oznaczało, że
cały ten majątek należał do świątyni, czy­
li do kapłanów. Zważywszy, że w tym sa­
mym czasie cała Słowiańszczyzna, poza
Pomorzem Zachodnim i Połabiem, została

background image

P A N T E O N

5 3

Dwie słynne figury boga

W latach 6 0 . XX w. na Wolinie znaleziono sześciocentymetrową drewnianą figurkę

z głową bóstwa o czterech twarzach, datowaną na IX lub X w. - zapewne Świętowita, na­
zwanego Światowidem wolińskim. Figurka przeznaczona była do kultu osobistego lub
domowego, co mogłoby potwierdzać znalezienie posążka w obrębie spalonego domu.
Inną czterotwarzową kamienną rzeźbę wydobyto w 1 8 4 8 r. ze Zbrucza w pobliżu Lisz-

kowic, na pograniczu Galicji i Podola.
Ten wspaniały posąg z wapienia, mający

2,57 metra wysokości, został przewieziony
do Krakowa i wyeksponowany w Muzeum
Archeologicznym. Jest to kwadratowy słup
ozdobiony płaskorzeźbami, ułożonymi

w trzech poziomych pasach, przedstawia­
jącymi bóstwo w różnych postaciach. Przy­

puszczalnie na czterech stronach posągu
zdołano - jak sądzi wielu badaczy - wy­
obrazić kult płodności i przyrody, przedsta­
wić bogów słońca, wojny oraz zaświatów,
a także opowiedzieć o ludzkim bytowaniu
na ziemi i dusz w zaświatach. Cztery gór­
ne fiaurv zostały Dołączone ze soba we
wspólną głowę o czterech twarzach, w na­
kryciu głowy z szerokim rondem. Według
badań z lat 8 0 . XX w. Światowid (Święto-
wit) ze Zbrucza mógł stać w utworzonym
przez kamienny krąg i otoczonym wała­

mi sanktuarium na górze Bohod (Bogit)
na Ukrainie.

Światowid z Wolina.

background image

5 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

schrystianizowana, na Rugii starano się na
gruncie rodzimych wierzeń stworzyć reli­
gię o cechach państwowych. Może dlate­
go zbudowano Arkonę z potężną świąty­
nią Swiętowita?

W świątyni stał wielkich rozmiarów po­
sąg rażący czterema głowami i tyluż szy­
jami; dwie w przód, dwie w tył patrzyły,
jedna głowa na prawo, druga na lewo.
Posąg Swiętowita był zrobiony z kilku
gatunków drewna, stał na ziemi albo ra­
czej z niej „wyrastał” wkopany w podłoże.
Obok znajdowało się siodło, a także wiel­
ki miecz, którego rękojeść i pochwę ozdo­
biono srebrem. Ponieważ u Swiętowita za­
sięgano porad w sprawach państwowych
oraz prywatnych, wróżąc na temat uro­
dzaju z ubytku wina, posąg wyposażono
w ozdobny, wykonany z drogiego kruszcu
kielich w kształcie rogu

Wróżby z kołacza i wina

Obrzęd wróżenia łączył się z ofiarą składa­
ną bogu z wina dolewanego każdego roku
przez kapłana. Czy było to rzeczywiście

wino (importowane?), czy na przykład pi­
wo lub pitny miód? Można jedynie snuć
przypuszczenia. Obfitość przyszłych plo­
nów wróżono ponadto ze składanego
w ofierze kołacza. Utarło się życzenie, po­
wtarzane zarówno na Rugii, jak i przez
Słowian wschodnich i południowych, aby
spoza kołacza nie było widać gospodarza.

Wielki kołacz miał bowiem dobrze wróżyć

na przyszłość.

Przewidzieć losy wojen

Bardziej skomplikowane były wróżby do­
tyczące losów wojen, do których używa­
no konia białej maści, na którym Swie­
towit wyruszał na nocne wyprawy, co
można było poznać po zabłoceniu koń­
skich kopyt. Motyw zajeżdżania konia
nocą znany jest w słowiańskim folklorze.

W większości wypadków o n o c n e eska­
pady pomawiano demony domowe, pod­
czas gdy na Rugii białym wierzchowcem
wyruszał nocą sam główny bóg. Wróżo­
no też z przejścia wierzchowca pomiędzy
dwoma rzędami włóczni. Interesujące jest

” NAJSŁYNNIEJSZA

ŚWIĄTYNIA ŚWIĘTOWITA

ZNAJDOWAŁA SIĘ

W ARKONIE NA RUGI ”

background image

P A N T E O N

5 5

jednak, że koń na Rugii nie był zwierzę­
ciem ofiarnym, stając się raczej atrybutem
władzy nadrzędnego bóstwa.
Inny z dziejopisow, Helmold, nazwał Swię­
towita bogiem dzięki zwycięstwom naj­
słynniejszym, w wyroczniach najskutecz­
niejszym.

Wyjaśnił też genezę kultu

Swiętowita: otóż, jego zdaniem, już w IX w.
przybyli na Rugię z misją chrystianizacyj-
ną mnisi z Korbei Zbudowali kaplicę na
czesc swego patrona świętego Wita, mę­
czennika z czasów rzymskich. Kiedy jed­
nak Ranowie odstąpili od chrześcijaństwa,
ponownie popadając w bałwochwalstwo,
zaczęli faktycznie oddawać czesc nie świę­

temu Witowi lecz Swiętowitowi. Podobno
mieli też poświęcać mu ofiary z chrześci­
jan, na których wskazał los. Każdy miesz­
kaniec wyspy na pewno składał mu co ro­
ku dar w postaci pieniążka. Aleksander
Bruckner natomiast sądził, że Swietowit
był młodszą, lokalną nazwą Swarożyca.

Wysoka na 14 metrów rzeźba współczesnego

Swiętowita, odsłonięta w czerwu 2007 r. w Milówce.

A T R Y B U T Y

C Z T E R Y T W A R Z E zwrócone

w różne kierunki ś w i a t a ;

B I A Ł Y W I E R Z C H O W I E C ;

K I E L I C H W K S Z T A Ł C I E R O G U ;

UZDA, S I O D Ł O i MIECZ

- u stóp p o s ą g u

background image

5 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

DADŹBOG

B

ył bóstwem Słowian

wschodnich, otaczanym

wielkim szacunkiem. Wierzono
bowiem, że zapewnia ludziom

szczęście i dostatek.

Syn słonecznego Swaroga?

Nie ma wprawdzie całkowitej jedności
przekonań, czy Dadźbog-Dażbog to po
prostu inne imię syna Swaroga, ale więk­
szość badaczy Słowiańszczyzny skłania się
ku takiemu stanowisku. Wydaje się, że bó­
stwo to, występujące na terenach Słowian

wschodnich, należy wyłącznie do sfery do­
mowej i ofiarniczej. W katalogu bóstw po­
gańskich, którym książę Włodzimierz Wiel­

ki wzniósł w Kijowie posągi w okresie przed
przyjęciem chrześcijaństwa, Dażbog figuru­
je tuż za Perunem i Chorsem, ale przed
Strzybogiem, Siemargłem i Mokoszą.

Swarożyc = Dadźbog?

Identyfikacja Dadżboga ze Swarożycem,
synem Swaroga, wydaje się wiarygodna
z kilku powodów, jego imię jako syna Swa­
roga (słońca, greckiego Heliosa) pojawia

background image

P A N T E O N

5 7

” DADŻBOGA UZNAJE SIĘ ZA PATRONA CAŁEJ RUSI.

W „SŁOWIE O WYPRAWIE IGORA NAZWANO KSIĄŻĄT

RUSKICH „WNUKAMI DAŻBOGA ”

się w glosie (dopisku) do starosłowiańskie­
go przekładu dzieła Jana Malalasa, bizantyj­
skiego historyka z VI w. Ponieważ Swaroga
czciła zarówno wschodnia, jak i zachodnia
Słowiańszczyzna, Dadżboga uważa się naj­
częściej za drugie imię wschodniosłowiań-
skiego Swarożyca. W tym kontekście brak
imienia Swarożyca w katalogu księcia Wło­
dzimierza Wielkiego tłumaczy się zastąpie­
niem go przez Dadżboga. A zatem Swaro-
życ-Dadżbog (Dażbog) byłby noszącym to
drugie imię bogiem słońca - synem boga
ognia Swaroga.

Dający bogactwo

Religijną nośność znaczeniową przydaje
imieniu Dadźbog (Dażbog) drugi rdzeń
bog -

oznaczający bóstwo oraz bogactwo.

Pierwszy rdzeń daź lub dadź tłumaczony
jest najczęściej jako tryb rozkazujący sło­

wiańskiego dati, czyli „dac". To oznacza, że
byłby to bóg rozdający bogactwo. Polskim
odpowiednikiem ruskiego Dażboga jest
Dadżbog, który przetrwał jako staropolskie
imię, nadawane dzieciom aż do początku
czasów nowożytnych. Istnieje także po­
gląd, że imię to zostało zapożyczone z irań­
skiego, gdzie dag znaczy „palić". Palenie
zaś może oznaczać bardzo mocne ogrze­
wanie ziemi przez promienie słoneczne.

P R A O J C I E C D I A B Ł A ?

W folklorze serbskim w y s t ę p u j e Dajbóg,

a niekiedy Dabóg - bóg ziemi i zła,

kojarzący się z Dadźbogiem-Swarożycem.

I n t e r e s u j ą c e , że w folklorze s e r b s k o -

-chorwackim Dabog s t a t s i ę przeciwnikiem

P a n a B o g a - „carem na ziemi"

- pożerającym ludzkie dusze. W y s t ę p u j e

tam razem z a r c h a n i o ł e m Michałem

- n a s t ę p c ą bóstwa z m a r ł y c h . Dabog

j e s t n a z y w a n y s t a r c e m , a l e w znaczeniu

n a j s t a r s z e g o z diabłów. W ludowej

opowieści j e s t diabłem zwanym Czarni

Daba. U d a ł o mu się schronić u Cyganów

przed władającym gromem i błyskawicą

świętym Eliaszem. Od niego pochodzą

inne diabły.

background image

5 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

JAROWIT

(Jaryło)

W

ystępuje we wszystkich
przekazach jako bóg

wojny, a jednocześnie opiekun

rolników, który „otwiera"
wiosnę, witając ją pierwszymi
pracami w polu.

Miejsca kultu

Jako bóstwo Słowian pomorskich i potab-
skich występuje w dwóch miejscowościach
- w pomorskiej Wołogoszczy (Wolgast)
oraz w Obli (Hawelberg), grodzie nadłab-
skiego plemienia Brzeżan. W zapiskach
niemieckich zyskał imię Gerovit lub He
rovith, Z żywota świętego Ottona z Bam-
bergu dowiadujemy się, że czczony był
jako bóg wojny. Jak pisze Herbord. wierzo­
no, że świątynia Jarowita w Wołogoszczy,

w której wisiała wspaniała, pozłacana tar­

cza, zapewniała zwycięstwo w wojnach.
Dlatego nikomu nie wolno było wynosić
jej ze świątyni, chyba że rycerze zabierali
ją ze sobą na wojnę.

Ucieczka Dytryka

Trudno powiedzieć, czy oprócz tarczy znaj­
dował się w świątyni także posąg, ponie­
waż pewien kleryk szukający w niej schro­
nienia zauważył tylko tarczę. Wiemy o tym
z żywota świętego Ottona, autorstwa Ebo-
na, który opisuje to wydarzenie podczas
misji chrystianizacyjnej biskupa Ottona
w 1 1 2 8 r. Towarzysze świętego zamie­

rzali jedynie obejrzeć świątynię, ale tubyl­
cy uznawszy, że przybysze chcą ją pod­
palić, rzucili się w ich kierunku. Wtedy
jeden z uczestników misji - kleryk Dytryk
- schronił się przed tłumem w świątyni,
w której wisiała złocona tarcza. Pochwyci!
ją i wybiegł, wzbudzając przerażenie wśród
zebranych, którzy, wziąwszy go za boga Ja­
rowita. upadli na ziemię. Dytryk skorzystał
z paniki, porzucił tarczę i uciekł.

Bóg na białym koniu

Obrzęd ku czci Jarowita odbywał się

27 kwietnia podczas powitania wiosny

pierwszą orką. Jedną z dziewcząt two­
rzących korowód przebierano w ubranie

background image

P A N T E O N

5 9

Jaryły, sadzano na przywiązanym do słu­
pa białym koniu i śpiewano pieśni o jary-
le. W „Latopisie suzdalskim" występuje zaś
oznaczający wiosnę ruski bożek Jarun.
Archaiczne atrybuty białoruskiego jaryły
(jak Jarowita) kojarzą się na przykład z ce­
chami świętego Jerzego (Jurija), którego
dzień - 2 3 kwietnia, obchodzono uroczy­
ście, topiąc kukłę Marzannę, będącą per­
sonifikacją zimy lub śmierci.

Jaryło - bóstwo domniemane?

Imię Jaryło (Jariła lub Jariło) nie występu­
je w średniowiecznych źródłach. Można je
spotkać tylko w XlX-wiecznym folklorze
białoruskim, rosyjskim i serbsko-chorwac-
kim jako niższego rzędu bóstwo płodności
i wiosny. Stąd wniosek, że jest to w mito­
logii wschodnio- i południowosłowiańskiej
bóstwo domniemane. Dopiero teraz zaczę­
to identyfikować je z zachodniosłowiań-
skim Jarowitem, głownie ze względu na
identyczny przedrostek imienia.

J A R , C Z Y L I „ S I Ł A "

Nazwa czczonego w Wotogoszczy i Obli boga została

utworzona z rdzenia

jar, jaro, co oznacza siłę,

surowość oraz witalność płynącą z młodości;

vit to

określenie potężnego pana.

Jar tłumaczy się tez jako

„wiosna". P o d o b n e kompetencje oraz analogiczna

budowa imion J a r o w i t a i Świętowita n a s u n ę ł a

badaczom skojarzenie, że są one bliskoznaczne

z najwyższym bóstwem P e r u n e m , a także, że być

może J a r o w i t i Świętowit to jedno i to samo bóstwo.

background image

W E L E S ( W o ł o s )

M

iał pod swoją opieką
bydło i podziemia, ale

uważano go również za boga
magii. Jego kult wywodził się
prawdopodobnie z kultu bydła
rogatego.

Gospodarski bóg

Weles występuje (pod imieniem Wolos)
w układzie pokojowym z 971 lub 9 7 2 r.,
zawartym przez Swiatosława (księcia ki­
jowskiego; ok. 9 4 0 - 9 7 2 ) z Bizancjum. Jako

„bóg bydlęcy" jest tam gwarantem dotrzy­
mania układu przez „wszystką Ruś", pod­
czas gdy wojowie oraz sam książę przy­
sięgali na Peruna. W „Powieści dorocznej"
ruski kronikarz mówi o Wołosie - skotij
bog,

czyli bóg bydła. Trudno jednak jed­

noznacznie przesądzić, czy określenie to

wskazuje na ograniczenie zakresu wła­

dzy Welesa do czynności związanych

z gospodarowaniem. Z wcześniejszej umo­
wy rusko-bizantyjskiej ( 9 0 7 r.) wynika, że
strona ruska przysięgała zarówno na Peru­
na. jak i na Wołosa. Można zatem domnie­
mywać o związku Welesa-Wolosa bardziej
ze sferą magiczną niż z opieką nad stada­
mi bydła.

„Wnuk Welesowy"

Inna interpretacja roli tego bóstwa nasu­
wa się po przeczytaniu „Słowa o wyprawie
Igora", w którym legendarny wieszcz Bojan
został nazwany wnukiem Welesowym, co
mogłoby wskazywać na czerpanie od boga
natchnienia poetyckiego. A zatem Weles
miał już nie tylko magiczną moc rzucania
klątwy, opieki nad bydłem, ale i patronowa­
nia wieszczom. Ponadto mógł być związa­
ny ze śmiercią i panowaniem nad zaświa­
tami, o czym świadczy pokrewieństwo
z łotewskim Velsem i litewskim Velinasem,
bogami śmierci, a także fakt, że przysięgano

Córką Welesa była Marzanna - bogini śmierci i zimy.

6 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

P A N T E O N

6 1

A T R Y B U T Y

przyjmował postać W I L K O Ł A K A ,

KOZY, P S A , T U R A tub J E L E N I A ;

zwierzęta; SOWA oraz KOZIOŁ

background image

6 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

na jego imię. W wierzeniach starosłowiań­
skich największą moc miała przysięga zło­
żona na władcę podziemi.

Czy Wołos to Weles?

Podobnie jak zakres władzy bóstwa,
czczonego przede wszystkim przez Sło­
wian wschodnich oraz południowych,
niezupełnie jednoznaczna pozostaje też
kwestia identyczności Wołosa i Wele­
sa. Zdaniem Aleksandra Brucknera We-
les-Wołos narodził się w schyłkowej fazie
pogaństwa i można dopatrywać się u nie­
go wielu cech chrześcijańskiego święte­
go Błażeja (Własa, Własta), który również

był patronem bydła. Kult świętego Błaże­
ja mógł więc trafić na Ruś przez Bałkany
i zniekształcić wyobrażenie o bogu We-
lesie, dodając mu nowe właściwości „bo­
ga bydlęcego".
O wysokiej randze bóstwa na Rusi świad­
czy to, że na początku chrześcijaństwa
kamienny posąg w Rostowie miał, zda­
niem autora tekstu z X I V - X V w., zostać
zniszczony przez świętego Awraamija
(Abrahamiusza) Rostowskiego. O kulcie

Welesa-Wołosa mogą świadczyć także na­

zwy miejscowości - Wołosacze i Wołoso-
wicze oraz nazwy uroczysk leśnych - Wo-
łosin i Wotosacz (Białoruś), nazwa rzeki

Weles na Smoleńszczyżnie, Weleśnicy

na ziemi halickiej, góry Veles w Bośni czy
osiedla Veles w Bułgarii.
Serbowie nazywają gwiazdozbiór Plejad
Vlaśići, co oznacza synów Volosa. W mito­
logii i folklorze bałtyjskim występuje rdzeń

vel-

który posłużył Bałtom do nazwania

istot nadprzyrodzonych, takich jak: Veli-
nas, Velnias i Vel. W okresie chrystiani­
zacji stają się one diablętami. Wśród Ło-
tyszów veli są duchami zmarłych, a Vels

- bogiem śmierci. Jednocześnie Veles jest
lam znakomitym łowcą i opiekunem by­
dła, który potrafi się przekształcić w by­
ka, jeśli zawini przeciwko niemu człowiek,
wtedy „żółknie". Aleksander Bruckner po­
równywał Welesa z litewskim Velesem,
a także ze żmudzkim Welonem, „bogiem
dusz" występującym w opisie żmudzkich
wierzeń z początku XVII w. Na tej pod­
stawie przypisywał Welesowi władzę nad
pozaziemskim światem zmarłych.

"

POZOSTAŁOŚCIĄ KULTU WELESA, CZCZONEGO POD

POSTACIĄ BYKA LUB TURA, JEST OBRZĘD OBNOSZENIA

KUKŁY TURA PRZEZ KOLĘDNIKÓW UBRANYCH

W KOŻUCHY WYWRÓCONE SIERŚCIĄ NA WIERZCH "

background image

P A N T E O N

6 3

Trzygłów jako Weles

Zdaniem Aleksandra Gieysztora połabsko-pomorski bóg Trzygłów jest kolejnym imie­
niem ogólnosłowiańskiego boga podziemi i opiekuna bydła Welesa-Wołosa. Trzygłów
był czczony - zarówno w Szczecinie, jak i w Brandenburgu. O szczecińskim Trzygło-
wie opowiadają twórcy żywotów świętego Ottona z Bambergu. Według najstarszego
żywota, pióra mnicha Wolfgera
z Prüfening, Trzygłów miał pięk­
nego konia trzymanego w celach
wróżebnych, a procedura wróżb
przypominała praktyki stosowa­
ne w kulcie Swarożyca. Na roz­
kaz Ottona rozebrano i zburzono
świątynię boga. Posąg Trzygłowa
rozbił sam święty, a trzy posreb­
rzane głowy bożka zabrał ze so­
bą, żeby podarować je papieżo­

wi Kalikstowi.

Współczesna rzeźba Trzygłowa w Wolinie.

background image

6 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

MOKOSZ

C

ieszyła się wielką popularnością na Rusi. Uznawano ją
za pa tronkę kobiecej sfery działalności. Jej kult został

zastąpiony kultem Matki Boskiej, świętej Piątnicy (Piętki,
Praskiewy) oraz świętej Mokriny.

background image

P A N T E O N

6 5

Zdegradowana bogini?

Wymieniane w wielu źródłach żeńskie
bóstwo Słowian wschodnich o imieniu

Mokosz znalazło się w poczcie bogów
księcia Włodzimierza Wielkiego. Na Rusi

występuje zarówno w towarzystwie bóstw

zindywidualizowanych, takich jak: Siem
i Rgieł, Chors, Perun, Wołos, Rod i Perepłut,
jak i obok wił i rodzanic, co mogłoby suge­
rować, że mamy do czynienia z bóstwem
niższego rzędu, zdegradowanym do grupy
demonów. Jedno ze źródeł sugeruje nawet
jej związek z wykroczeniami seksualnymi,
kiedy Mokosz wspomniana jest obok ter­
minu malakija, co oznacza onanizm.

Matka ziemia?

Językoznawcy usiłowali wywodzić imię
Mokosz z języka słowiańskiego od słowa
mok

- „moczyć" lub z sanskryckiego ma-

kha -

„szlachetny, bogaty" albo łączyć ją

z nazwą fińskiego plemienia lub demona
Moksza, przypuszczalnie zapożyczoną od
Słowian. Za wschodniosłowiańskim cha­
rakterem kultu Mokszy mogłyby świad­
czyć nazwy wielu miejscowości: Mokos
pod Pskowem, Mokszany, Moksze, Mok­
sza czy Mokszy Błoto.
Większość badaczy zakłada bliski kontakt
Mokoszy ze staroruską wilgotną matką zie­
mią, która kojarzy się z deszczem, urodza­
jem, a nawet płodnością. W folklorze sło­
wiańskim urodzajną glebę porównywano
do płodnej kobiety, a orkę wyobrażano
sobie jako akt płciowy wobec ziemi. Zda­
niem Aleksandra Brucknera z całego ka­
nonu bóstw włodzimierzowych jedynie

Mokosz ocalała w pamięci ludowej w cha­
rakterze demona domowego, patronują­
cego zwłaszcza przędzy i prządkom oraz
strzyżeniu. W „Kulturze ludowej" Kazimierz
Moczyński przytacza mit zapisany na środ-
kowym Polesiu: Na wiosnę grzech bić zie­
mię; jest brzemienna na wiosnę, wypuszcza

płód; żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa.

Stąd

wzięły się zakazy wbijania kołków, grodze­

nia i orania ziemi przed 7 kwietnia nowego
kalendarza. Zakazywano też dzieciom bicia
ziemi kijem, a upadek człowieka na ziemię

wymagał poproszenia jej o przebaczenie.
W Rosji matkę ziemię tytułowano świętą,

nazywając ją również bogatą. Na wiosnę
składano ziemi ofiary, zakopując min. chleb,

jaja i kury. W praktykach magicznych ist­
niał zwyczaj odbywania lub udawania ak­

tu płciowego na gołej ziemi, aby w ten spo­
sób dopomóc jej w płodności, w wydaniu
obfitszych plonów. Ponadto zaklinano się
i przysięgano na ziemię, a na Rusi istniał
zwyczaj całowania ornej ziemi. Bułgarscy

chłopi przed pierwszym siewem dzielili się
z ziemią chlebem i winem. Być może świę­
cenie potraw podczas Wielkanocy jest
zmodyfikowaną kontynuacją tradycji skła­
dania ziemi wiosennej ofiary.

A T R Y B U T Y

p o s t a ć D O R O D N E J K O B I E T Y ;

D U Ż A GŁOWA, D Ł U G I E R Ę C E ;

K O Ł O W R O T E K ,

K Ł Ę B E K W E Ł N Y

background image

6 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

POMNIEJSZE
B Ó S T W A

o

prócz całego panteonu
bogów ważnych i silnych,

pradawni Słowianie wierzyli
w wiele bóstw pomniejszych,
oddając im jednak cześć na
równi z naczelnymi bogami.

Stribog

W kanonie księcia Włodzimierza Wielkie­

go, pomiędzy Dadźbogiem i Siemargłem
mieści się Stribog. W „Słowie o wypra­

wie Igora" wiatry zostały nazwane Stribo-

żymi wnukami, które jako dary rozsiewają
strzały Ponieważ wiatr pomyślny określa­
no wyrazem stryj, wierzeniowego kontek­
stu Striboga należałoby zapewne szukać
w sferze zjawisk atmosferycznych. W wie-

rżeniach indoeuropejskich wiatry szko­
dliwe i pożyteczne odgrywały przecież
ważną rolę: groźny podczas winobrania
wiatr Vulturnus zawędrował aż do Rzymu
a perski wiatr Vayu uosabiał wojownika.
Wśród Słowian wiatry nie cieszyły się
uznaniem. Obawiano się groźnych wi­
rów powietrznych, wzywając na pomoc
piorun. W szalejące wichry rzucano no­
żem, kijem lub kamieniem, gdyż w ludo­
wej mitologii znalazły one miejsce w po­
czcie polnych demonów i walczących ze
sobą czartów. Była też inna koncepcja wia­
tru - jako dusz, zwłaszcza dusz ludzi zmar­
łych śmiercią nienaturalną, w tym przed­
wcześnie zmarłych dzieci, topielców,
ludzi źle pogrzebanych itp. Wierzono,
że wszystkie te dusze toczą ze sobą spo­
ry i bitwy, wydając przy tym niesamowite
piski i wycia. Stribog - jako bóstwo samo­
dzielne - był prawdopodobnie personifi­
kacją siły tkwiącej w wietrze, jako pomoc­

nik któregoś z większych bogów.

Siem i Rgieł czy Siemargł

Także Siemargł lub Simargł znalazł uzna­
nie w oczach kronikarza staroruskiego,
który umieścił go na dalszej pozycji w po­
czcie bóstw księcia Włodzimierza, między

" NIEKTÓRZY BOGOWIE

ODESZLI W CAŁKOWITE

ZAPOMNIENIE,

BY USTĄPIĆ

MIEJSCA

INNYM "

background image

P A N T E O N

6 7

Chors - kolejny słoneczny bóg?

W zestawie bóstw z kanonu Włodzimierzowego zaraz po Perunie znalazł się tajemni­
czy Chors, który do dziś wywołuje sprzeczne opinie badaczy. Ze względu na zbieżność

z irańskim słowem xvar, czyli aureola, a także z perskimi - zor i zores oznaczającymi pro­
mienne słońce, w nazwie Chors można upatrywać bóstwa słonecznego. Jednak na pod­
stawie analizy „Słowa o wyprawie Igora", gdzie kniaź Vseslav przed pianiem koguta prze­
biegał drogę „wielkiego Chorsa", Aleksander Bruckner dostrzegł aluzję do Chorsa jako
personifikacji księżyca. Zwrócił też uwagę na możliwość związku tego imienia ze staro­
polskim wycharsły, czyli „wynędzniały", co mogłoby się odnosić do księżyca, który regu­
larnie chudnie.

Czczony ponoć na prastarej Rusi Chors nie ma jednak potwierdzonej autentyczności.

background image

6 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" POCZET POMNIEJSZYCH BÓSTW PRASŁOWIAŃSKICH

DO TEJ PORY NIE UDAŁO SIĘ Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ POTWIERDZIĆ

Stribogiem i Mokoszą. Lecz w później­
szym źródle („Słowo Christolubca") Sie­
margł uległ rozdwojeniu - na Siema
i Rgła. Być może Sim (Siem) był bóstwem
rodzinnym, chroniącym dom i pomagają­
cym w obejściu, a Rgieł krzątał się koło
zboża. Chociaż było to bóstwo Słowian
wschodnich, to jednak występowanie po­
za Rusią, na przykład w Polsce, nazw wy­
wodzących się z rdzeni rgiel- i siem- (Rgiel-
sko, Siemianowo) może być argumentem
za szerszym kultem Siemargła (Simargła)
lub też Siema i Rgła.
Z późniejszych badań porównawczych,
zwłaszcza prowadzonych w kręgu średnio­
wiecznej sztuki irańskiej i kaukaskiej wy­

nika, że Siemargł ma tam odpowiednika

w postaci skrzydlatego perskiego potwo­
ra o psiej głowie - Senmurva lub Simor-
ga, psa-ptaka, opiekuna roślin. Występuje

także w folklorze kurdyjskim i armeńskim
kosmogonicznym. Umieszczony na drze­

wie życia lub na górze pierwotnej, walczy
z wężem. W sztuce - poczynając od kur­
hanów scytyjskich z V w. p.n.e., aż po wy­
roby ormiańskie i staroruskie - stał się czę­
stym motywem zdobniczym.
Zdaniem rosyjskiego badacza B.A. Ryba-
kowa, Siemargł ma odpowiednika o imie­
niu Paskudj, występującego w bajkach

osetyńskich jako ptak magiczny i wróżeb­
ny. Wyobrażenie Siemargła (Paskudja),
zaadaptowanego do sztuki staroruskiej
w pierwszych wiekach naszej ery, przyję­
ło się w kręgu kultury grodowej, bojarskiej.
Późniejszą nazwą Siemargła stał się w XII
i XIII w. Perepłut, występujący w obrzędo­
wości magicznej. Podczas tańca oraz liba­
cji przepijano ku czci Perepłuta: i obracając
się przepijają doń w rogach.
Aleksander Gieysztor uważa jednak, że
utożsamianie Siemargła z Perepłutem ma
kruchą podstawę, sprowadzającą się do
domysłu wysnutego z imienia; według ro­
syjskich badaczy imię Perepłuta należy
rozumieć jako stróża u splątanych korze­
ni drzewa życia. Tymczasem, gdyby przy­
jąć najprostszą etymologię, to w języku

B O S K O Ś Ć K S I Ę Ż Y C A

W mentalności ludowej S ł o w i a n księżyc

pozostawił t r w a ł y ślad. J e g o nów witano

ukłonem oraz wróżbami na przyszłość.

Zanikanie i zaćmienie wyjaśniano jako

zjadanie go przez wilki i wilkołaki, lub też

jako chowanie się na trzy dni do wody,

gdzie odradzał się, a n a s t ę p n i e powracał

do nowego życia. Księżycem nazywano też

w P o l s c e młody, czyli nadchodzący w ł a ś n i e

miesiąc, który był synem s t a r e g o miesiąca.

background image

P A N T E O N

6 9

BYŁ BARDZO LICZNY. JEDNAK NAUKOWCOM

AUTENTYCZNOŚCI

WIELU Z NICH "

staroruskim pluti znaczy „płynąc". W tym
kontekście Perepłut byłby raczej demo­
nem wodnym, którego życzliwość można
było pozyskać przepijając do niego w tań­
cu obrzędowym.

Rod i rodzanice

Rolę naczelnego bóstwa słowiańskiego

w epoco przed powstaniem kanonu Wło-
dzimierzowego przypisał Rybaków bó­

stwu Rod- Rdzeń jego imienia występu­
je w słowiańskim roditi - rodzić, dlatego
uczeni wiążą go z ideą płodności. W sta-
roruskim tekście „Słowo św. Grzegorza o

bałwochwalstwie" (powstałym w XI lub

XlI w., lecz przekazanym w rękopisie póź­
nośredniowiecznym) wymieniono Roda
obok upiorów i rodzanic. Rodowi i rodza-
nicom ofiarowywano chleb, ser i miód, ko­
biety warzyły dla nich kaszę, a dzieciom
strzyżono włosy i oddawano je rodzicom
pod opiekę.
Wprawdzie rodzanice należą raczej do de­
monologii, to jednak w staroruskich tekstach
kościelnych łączono czasami w parę Roda i

Rożanicę. Rodzanice były niewidzialnymi

istotami płci żeńskiej, które zaraz po urodze­
niu człowieka rozstrzygały o jego losie.

Drewniana rzeźba wyobrażająca pogańskiego bożka

pradawnych Słowian.

background image

70

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

7 1

usałki, wiły, wampiry strzygi,
czarownice oraz pomniejsze
bóstwa wodne i domowe

- wyobraźnia dawnych Słowian
stworzyła ich wiele. Jedne były
ludziom przyjazne, pomocne, inne
- psotne lub wręcz groźne. Trzeba
było nie lada sposobów, żeby się przed
nimi uchronić lub je unieszkodliwić.
Pamięć o nich przetrwała do dziś

w ludowych wierzeniach.

background image

7 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Poczet

demonów

Zajmowały pośrednią pozy­
cję między nadprzyrodzo­
nym światem bogów a ma­
terialnym światem ludzi.

D

emony związane były z miejsca­
mi, opiekowały się ludźmi, chro­
niąc ich przed niebezpieczeń­

stwami, dbając o pola uprawne i obejścia.
Ale zazwyczaj demony byty złe - wysy­
sały krew. podmieniały dzieci i napadały
nieostrożnych podróżnych.

Nienawistne utopce

Topielce, zwane też utopcami, powstały
z dusz ludzi, którzy kiedyś utonęli (najczę­
ściej samobójców). Wyglądem przypomi­
nały tych ludzi tuż przed śmiercią, różniąc
się od nich jedynie większą głową, zielo­
nymi włosami, a także napuchniętym cia­
łem, jakby po wyciągnięciu z wody. Były

Złapanie pięknej rusałki kończyło się dla rybaka
zazwyczaj tragicznie

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

7 3

niezwykle złośliwe; topiły nieostrożnych
pływaków, a ponadto wciągały do wo­
dy nieszczęśników, którzy podeszli zbyt
blisko brzegu rzeki lub jeziora. Szkodziły
także osobom próbującym pomóc schwy­
tanej przez nie ofierze. W niektórych re­
gionach Słowiańszczyzny wierzono, że
nie wolno pomagać tonącemu człowieko­
wi, gdyż utopiec wciągnie pod wodę nie
tylko swoją ofiarę, ale i ratownika.

Utopki - opiekunowie wód

Często mylono z topielcami wodników,
którzy w folklorze śląskim zostali na­
zwani utopkami. W przeciwieństwie do
topielców, nie byli duchami ludzi uto­
pionych. Opiekowali się rzekami, jeziora­
mi, stawami, a nawet studniami i kałuża­
mi. Wodnik przyjmował rożne postacie:
upodabniał się do morskich zwierząt, ale
najczęściej ukazywał się jako mokry, ni­
ski człowiek z zielonymi włosami i ocza­
mi oraz błoną między palcami. Był jak na
swoją posturę niezwykle silny, ale jego
siła malała, gdy tylko oddalał się od wo­
dy. Na ogół wodnicy byli nieprzyjażni,
chociaż czasem pomagali ludziom lub
nagradzali ich za dobre uczynki. Wod­
nika łatwo było rozgniewać; wciągał pod
wodę każdego, kto zakłócił spokój na je­
go terytorium. Z tego powodu przed wej­
ściem do rzeki czy jeziora istniał zwyczaj
składania wodnikowi drobnej ofiary. Na­

tomiast mieszkańcy osad położonych
nad wodą, aby obłaskawić wodnika, skła­
dali mu ofiary ze zwierząt.

Tańczące rusałki, wiły i boginki

Słowianie wierzyli także w żeńskie demo­
ny wody, które jawiły się jako rusałki, wi­
ły lub boginki. Zarówno rusałki, jak i wi­
ły były to dusze młodych kobiet zmarłych
nienaturalną śmiercią. Rusałką mogła się
stać tylko dziewczyna, która nie zdążyła
jeszcze w nikim się zakochać. Rusałki i wi­
ły zwykle widywano nagie albo w powłó­
czystych szatach i wieńcach z kwiatów.
Wiły uwielbiały taniec i zabawę, nie zno­
siły, gdy ktoś im w tych rozrywkach prze­
szkadzał. Człowieka, który przez przypa­
dek trafił na krąg tańczących wił, karały
przez zastrzelenie z łuku, załaskotanie na
śmierć albo zesłanie na niego szaleństwa.
Jednak gdy nikt im nie przeszkadzał, były
ludziom przyjazne, strzegły ich przed nie­
bezpieczeństwami, przepowiadały przy­
szłość i pomagały mężczyznom znaleźć
kandydatki na żony. Rusałki natomiast by­
ły zawsze wrogo nastawione do ludzi, nie­
nawidziły zwłaszcza urodziwych dziew­
cząt i młodzieńców. Wabiły swoje ofiary
śpiewem i wciągały do wody.

"

DOPIERO

PODCZAS

CHRYSTIANIZACJI

WSZYSTKIE

DEMONY

ZACZĘTO

UTOŻSAMIAĆ ZE ZŁEM,

PODOBNIE ZRESZTĄ JAK

I POGAŃSKICH BOGÓW "

background image

7 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Do innych nieprzyjaznych demonów na­
leżały boginki zwane mamunami i dziwo-
żonami. Powstawały z dusz zabitych nie­
ślubnych dzieci i umyślnie uszkodzonych
płodów. Miały wygląd pokracznych kobiet
z wielką głową, obwisłymi piersiami i rudy­
mi włosami na całym ciele. Często siedziały
nad brzegiem rzeki i prały bieliznę, a każde­
go, kto przechodził obok, porywały i topiły.
Boginki te nienawidziły ciężarnych kobiet
i niemowląt. Potrafiły zaczarować dziecko
w tonie matki albo porywały malce nie­
mowlę i podrzucały swoje. Aby uchronić
się przed ich złośliwością, należało podczas
porodu mieć przy sobie coś ostrego, najle­
piej nóż, a nowo narodzonym dzieciom za­
wiązywać na ręce czerwoną wstążkę.

Groźne demony powietrza

Związane z powietrzom południce uka­
zywały się zwykle jako powietrzne wiry
albo odziane na biało kobiety. Uważa­
no, że były to dusze niewiast, które zmar­
ły tuż przed ślubem albo zaraz po nim.
Południce pojawiały się zwykle w upal­
ne dni, w południe. Były niebezpieczne
dla osób pracujących na polu. Zsyłały na
żniwiarzy omdlenia i bole głowy potrafi­
ły nawet zabić. Często porywały bawiące
się na skraju pola dzieci i zakopywały je
żywcem. Południce lubiły także zadawać
ofiarom dziwaczne zagadki. W wypadku
błędnej odpowiedzi ofiara traciła życie.
Czasami spotykano południce wylegują­
ce się na snopach zboża lub wygrzewają­
ce się w słońcu na polach.

Z żywiołem powietrza wiązała się także
inna nadprzyrodzona istota - płanetnik,
zwany też chmurnikiem i obłocznikiem.
Płanetnikami stawały się dusze samobój­
ców i ludzi zmarłych gwałtowną śmier­
cią. Według innych przekazów płanetni-
cy byli ludźmi, którzy zostali wciągnięci
w niebiosa. Płanetników wyobrażano so­
bie jako rosłych młodych mężczyzn uno­
szących się na obłokach. Zajmowali się
przenoszeniem chmur z miejsca na miej­
sce oraz zsyłaniem deszczu i gradu. Za­
zwyczaj byli przyjaźni ludziom, chociaż
zdarzały się duchy złośliwe, wywołujące
burze i grad, aby zniszczyć pola uprawne.

Wampiry, strzygi i zmory

Szczególną grozę wśród Słowian budzi!
demon zwany wampirem, wąpierzem lub
upiorem. Wampiry powstawały z dusz lu­
dzi zmarłych gwałtowną śmiercią, czarow­
ników, samobójców, a także, o dziwo, osób
mających zrośnięte brwi. Ciało upiora nie
ulegało rozkładowi, ponieważ żywił się
krwią ludzi i zwierząt. Oprócz wysysania
krwi szkodził na inne sposoby, między in­
nymi dusząc i pożerając swoje ofiary.
Podobne do wampirów były strzygi i ich
męskie odpowiedniki - strzygonie. Wy­
sysały krew i wyżerały wnętrzności. Strzy­
gą mogła zostać osoba, która urodziła się
z dwoma sercami albo miała dwa rzę­
dy zębów. Za życia była, właśnie z po­
wodu tej odmienności, odtrącona przez
społeczeność, a po śmierci zamieniała się
w krwiożerczego demona, który mścił się

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

7 5

Czosnek przeciw wampirom

Wampirów nie starano się obłaskawić, lecz z nimi walczono. Kiedy w osadzie podejrze­
wano działalność wampira, rozkopywano okoliczne groby i szukano zwłok, które nie są
rozłożone lub mają ślad krwi na ustach. Uważano, że takie ciało należy do upiora i trze­
ba je zniszczyć. Najczęściej przebijano serce
domniemanego wampira osinowym kołkiem,
odcinano mu głowę, przekłuwano kolcem ję­
zyk, układano twarzą do ziemi albo wrzucano
do grobu czosnek lub kawał żelaza.

Wampiry zawsze były groźne dla ludzi. Światło i czosnek

skutecznie je odstraszały.

background image

7 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" CHRZEŚCIJAŃSTWO

PRZEJĘŁO

PRADAWNY

WIZERUNEK

CZARTA

(CZORTA) I

UTOŻSAMIŁO

GO Z DIABŁEM "

za doznane krzywdy. Strzyga przyjmowa­
ła postać upiornej kobiety albo drapieżne­
go ptaka, zwykle sowy. Pozbywano się jej
podobnie jak wampira - wystarczyło zna­
leźć ciało, z którego wylągł się demon
i przebić je gwoździem lub kołkiem.
Mniej groźne, ale równie uciążliwe były
zmory, zwane też marami albo morami. By­
ły to demony dręczące ludzi podczas snu.
Zmory siadały śpiącym na piersi i pozba­

wiały ich tchu, a czasami piły krew ciekną­
cą z nosa. Osoba, która w nocy czuła ucisk

na klatce piersiowej, mogła być pewna, że
dręczyła ją zmora. Demony te wyobraża­
no sobie jako kobiety o niemal przezroczy­
stym ciele. Gdy dręczona ofiara nagle się
obudziła, mogły one przyjmować postać
drobnych domowych przedmiotów.
Pochodzenie zmór nie jest jednoznacz­
ne. Jedne przekazy podają, że zmorą mo­
że się stać dusza samobójcy lub osoby
zamordowanej, inne - że jest to dusza
złośliwego człowieka, wychodząca samo­

wolnie z jego ciała podczas snu.

Leśne duchy

Słowianie wierzyli, że lasy zamieszkuje de­
mon zwany leszym, borowym, lesijem, la-
skowcem albo leśnym duchem. Przyjmo­
wał on postać niedźwiedzia lub brodatego,
ubranego w zwierzęce futra starca. Opie­
kował się lasem i zwierzyną. Widywano go,
jak jeździł wierzchem na niedźwiedziu lub
wilku. Na ogół byt neutralny wobec ludzi,
ale czasem pomagał zabłąkanym, wskazu­
jąc im drogę do osady. Nie znosił, gdy ktoś
wycinał z jego lasu święte drzewa. Wtedy

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

7 7

starał się wypędzić świętokradców za po­
mocą złowieszczych szeptów, a gdy to nie
pomagało, stawał do walki, przyjmując po­
stać wielkiego i groźnego niedźwiedzia.
Myśliwi, aby obłaskawić leszego i zapew­
nić sobie udane polowania, składali mu
w lesie ofiary.
Nad Dnieprem kultem otoczony był dzik,
W wierzeniach huculskich duch leśny
pasł trzody jeleni, saren i zajęcy, a jego
straż przyboczną stanowiły niedźwiedzie.

Złośliwe czarty

W lesie mieszkał również czart nazywany
czortem lub biesem. Miał wygląd kędzie­
rzawego mężczyzny z kopytami zamiast

nóg, z rogami na głowie i ogonem. Można
go było poznać po rozchodzącym się za­
pachu siarki. Czart miał władzę nad wszyst­
kimi leśnymi zwierzętami. W o b e c ludzi za­
chowywał się złośliwie. Śmiałków, którzy
zapuścili się na jego terytorium, płoszy!
przeraźliwym wrzaskiem i chichotem. Po­
trafił też zesłać na człowieka groźną cho­
robę, a bywało, że prowadził nieszczęśnika

w głąb lasu i zostawiał na pastwę losu.

Tajemnicze demony

przeznaczenia

Z przeznaczeniem związane były żeń­
skie demony - rodzanice, zawsze w licz­
bie mnogiej, ponieważ zwykle występo­

wały we trzy. Były o n e pomocnicami
oraz prawdopodobnie córkami boga lo­
su Roda, chociaż według innych źródeł
rodzanice były duszami słowiańskich
przodków. Każdemu nowo narodzone­
mu dziecku kreśliły na czole niewidzial­

ny znak i decydowały o jego przyszłych
losach i długości życia. Badacze porów­
nują rodzanice do greckich mojr. Aby
zapewnić dziecku szczęśliwe życie, za­
raz po narodzinach stare kobiety przy­
gotowywały rytualny posiłek dla rodza-
nic, składający się z chleba, miodu, sera
i kaszy. Zdarzało się, że rodzina chcia­
ła oszukać budzące strach demony, po

­

nieważ poprzednim dzieciom w rodzinie
przytrafiały się jakieś nieszczęścia. Dla­
tego zamiast niemowlęcia wkładano do
kołyski kamień, deskę albo małego psa.
Rodzanice pojawiały się również pod­
czas postrzyżyn.

Siła amuletu

Mieszkańcy lasu budzili strach. Dlatego noszono amulety mające
odstraszać złe moce i dodawać siły. Posiadanie rzemienia ze skóry
tura ułatwiało kobietom połóg, a picie z jego rogu dodawało siły
bohaterom bylin ruskich (starodawnych epickich opowieści).

Amulet z bursztynu znaleziony w grobie czarownicy.

background image

7 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Przyjazne domowiki
i groźne samowiły

Wierzono, że domowiki - zwane również ubożętami

- to dusze przodków troszczących się po śmierci
o swoje żyjące rodziny. Te dobre duszki przebywały
razem z ludźmi, opiekując się bydłem oraz przysparzając
rodzinie mienia i zboża.

U

niwersalny duch domowy, należą­
cy do wspólnego zrębu wierzeń
wszystkich Słowian, pełnił roz­

liczne funkcje. Pozbawiony aureoli groź­
nego sacrum rządzącego przyrodą, prze­
trwał w rosyjskim folklorze jako domowik,
blisko związany z mieszkaniem i dobyt­
kiem chłopskim. Wierzono, że nocą prze­
chadza się po każdym domu, a mieszka
zwykle w chlewiku lub stodole. Nazywany
gospodarzem, dziadkiem, a nawet ojczul­
kiem, miał kilka pozytywnych cech, takich
jak: rodzinność, gospodarność, współodpo­

wiedzialność za dom i przychówek, opie­
kuńczość. Kiedy rodzina zmieniała miejsce
zamieszkania, zapraszała go, aby przeniósł
się wraz z nią do nowego domu.

Domowika widywano o zmierzchu lub
nocą. Zdarzało się, że miał groźny wygląd
- opisywany był wówczas jako osobnik
czarny lub rogaty - w zdecydowanej jed­
nak większości był po prostu podobny do
głowy domu, czasem od niego starszy i za­
zwyczaj siwy. Ponadto ubiorem przypomi­
nał zmarłego dziadka lub ojca. Niekiedy
przypisywano mu posiadanie żony - do-
machy czy domowicy która wychodziła no­
cą spod podłogi i przędła wełnę. Chociaż
domowik był niewidoczny, oddawano mu
cześć i przygotowywano dla niego poczę­
stunek, traktując go jak członka rodziny.

Domowiki mieszkały na zapiecku, przy ognisku,

na strychu i w zagrodzie.

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

7 9

Jedzenie dla ubożęcia

W Polsce zostawiano ofiary dla domowe­

go ducha nazywanego ubożęciem. Były
to resztki jedzenia, zazwyczaj po czwartko­

wym obiedzie, aby posiliwszy się, miał si­
łę przepędzać złe moce. W Rosji karmiono
go, zostawiając na przykład mleko w misce,
a na południu Słowiańszczyzny długo prze­

trwał obyczaj pozostawiania dla opiekuń­
czego domowego ducha chleba, mięsa
i wina na strychu. Gospodyni domu, aby

zachęcić go do jedzenia, wypowiadała spe­
cjalne zaklęcie. Zniknięcie jedzenia z tale­
rza świadczyło o tym, że ofiara została przy­
jęta. Najedzony i zadowolony duch mógł
zatem spokojnie troszczyć się o rodzinę.
Interesujący jest rosyjski obyczaj siadania
w mieszkaniu tuż przed wyjazdem w po­
dróż. Wziął się zapewne stąd, że chwila
odpoczynku potrzebna była uczepionym
do nóg domowym duszkom, aby spokoj­
nie mogły zejść i pozostać w domu.

background image

8 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Wodne demony

Niektóre duchy bywały groźne dla ludzi, na przykład demony wodne - dusze osób
zmarłych nagle lub przedwcześnie, szczególnie topielców. Topielce i utopki wywodzi­
ły się z duchów ludzi utopionych oraz dzieci przeklętych przez matkę. W Rosji nosi­
ły nazwę vodjanoj i były istotami złośliwymi, które zwabiały ludzi i topiły ich poprzez
wciąganie w wodne wiry. Niekiedy czekały na swoje ofiary na nabrzeżach, przybiera­
jąc postać zwierząt lub ryb. W wierzeniach Czechów i Słowaków były to vodniki lub

vodni,

występowały czasem pod postacią dziecka zachęcającego ludzi do zgubnego

wejścia do wody przy świetle księżyca.
Wszelkie wodne demony usiłowano
przebłagać. W dawnej guberni archan-
gielskiej był zwyczaj składania w tym ce­
lu ofiar, np. z konia. Mieszkańcy wsi ku­
powali zwierzę, nie targując się o cenę,

namaszczali jego łeb miodem i - przy­

wiązując mu do szyi dwa młyńskie ka­

mienie - topili. Polski etnograf Zyg­
munt Gloger wspominał o topieniu kury
w jednym z jezior augustowskich. W je­
ziorze, w którym według miejscowego
przesądu każdego roku ktoś musiał uto­
nąć, topiono kurę, aby temu zapobiec.
Mieszkańcy, mijając miejsce, o którym
mówiono, że zamieszkuje w nim wodnik,
zdejmowali czapki.

Wodny duch według słynnego rosyjskiego ilustratora

Iwana Bilibina (1872-1942).

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

8 1

Wiły i samowiły

Ze świata zmarłych wywodziło się wiele
istot mitycznych żyjących na skraju bagien,
wód i lasów. Na Białorusi i Ukrainie wierzo­
no, że dusze zmarłych dziewcząt zamienia­
ją się w urodziwe rusałki. Nagie, z rozpusz­
czonymi włosami przybranymi wiankami
polnych kwiatów, tańczyły na polach przy
nowiu księżyca, wabiąc ludzi, a następnie
łaskotaniem doprowadzając ich do śmierci.
W przekazach Słowian południowych wy­
stępowały one jako wiły lub bałkańskie sa­
mowiły; były to dusze zmarłych dziewcząt
lub nowo poślubionych kobiet, które nie

zdążyły nacieszyć się życiem.

Wiły i samowiły przybierały postać ogni-
stookich lub kozionogich dziewcząt, pląsa­
jących przy świetle księżyca i czarujących
chłopców. Trzymały się w gromadach, upo­
dabniając niekiedy do łabędzi, sokołów lub
koni, a podobno nawet do wilków. Miesz­
kały w lasach, górach i wodach. Kontak­

towały się z chmurami i wirami powietrz­
nymi. Były waleczne, ostrzegały chłopów
przed niebezpieczeństwem i potrafiły wró­
żyć, ale za zbliżanie się do ich siedzib lub
do koła tanecznego, kiedy zajęte były tań­
cem, karały śmiałków chorobą. Sprzyjały
tylko młodzieńcom, z którymi wchodziły
czasami w związki małżeńskie.

Duchy powietrza

Niebezpieczne bywały też duchy po­
wietrzne, wśród których można było
również spotkać dusze o ludzkim po­
chodzeniu. Skrzydlate smoki powietrzne

nazywane w Polsce żmijami, a na Bałka­
nach ażdachami lub chałami (także ala­
mi),

mieszkały w czarnych chmurach lub

jeziorach. Były okrutne dla ludzi - nisz­
czyły ich dobytek, a nawet zabijały. Są­
dzono, że pochodzą od prastarych żmij
którym z ciała wyrastały nogi z pazurami
i wielkie skrzydła. Żmij (smok) mógł wy­
stępować także jako ptak - kogut, żuraw
lub orzeł oraz jako człowiek ze skrzydeł­
kami pod ramionami, wężowym ogonem
lub ciałem pokrytym łuskami.
Groźne były również strzygi - wiedźmy
występujące pod postacią ptaka i żywiące

się ludzką krwią, a lakże południce, któ­
re w biały dzień potrafiły napastować żni­

wiarzy, kalecząc ich, a nawet zabijając.
Od dusz zmarłych ludzi pochodzili tak­
że chmurnicy, obłocznicy lub płanetnicy,
występujący w południowej Polsce i na

Ukrainie. Chmurnicy z Małopolski mieli
pochodzić od żywych, młodych i urodzi­
wych ludzi, wciąganych na krótko przed
burzą w chmury nad którymi obejmowali
wówczas władzę.

D Z I A D Y , D Z I A D K I

P o d r ó ż n i k A h m a d Ibn F a d l a n wspomina

o w y s t r u g a n y c h z d r e w n a f i g u r k a c h

k u l t o w y c h - „ d z i a d a c h " , k t ó r e w y o b r a ż a ł y

dusze z m a r ł y c h przodków.

Bóstwo jednotwarzowe odnaleziono w Wolinie.

background image

8 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Czarownicy i czarownice

Zwykłych łudzi czary napawały pa­
nicznym łękiem. Bano się również
tych, którzy parali się tajemną działal­
nością - czarowników i czarownic

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

8 3

O

soby zajmujące się czarami mo­
gły szkodzić ludziom, zsyłając
na nich choroby oraz inne nie­

szczęścia. Posiadały nawet moc przemie­
niania ich w krwiożercze bestie.

Czarownik-wilkołak

Groźnym, magicznym stworzeniem był
wilkołak, zwany dawniej także wilkołkiem
- człowiek przemieniający się w wielkie­
go, potwornego wilka. Wzmianki o wil-
kołactwie wśród Słowian pojawiają się
w pismach Herodota, który uważał, że do­
rzecze Dniepru zamieszkuje plemię Nu­
rów, a jego członkowie raz do roku zamie­

niają się w wilki. Grecki historyk popełnił
błąd, ponieważ słowo nur lub neur nie
oznaczało członka konkretnego plemie­
nia, a tylko człowieka występnego, w tym
także czarownika. Nurowie byli więc cza­
rownikami przyjmującymi postać wilka,
aby szkodzić innym.

W jaki sposób czarownik przemieniał się
w wilka? Otoż rzucał zaklęcie na noż, wbijał

go w ziemię i trzykrotnie przeskakiwał. Cza­
sami zamiast noża używał pięciu kołków,
które symbolizowały cztery łapy oraz ogon.
Po tych zabiegach stawał się potężnym wil­
kiem z wielką głową i dwiema parami strasz­
nych oczu. Zakradał się do osad i mordował
ludzi oraz bydło, aby nasycić się ich krwią.
Mógł także pożreć słońce lub księżyc - Sło­
wianie w ten sposób tłumaczyli zaćmienia.
A gdy już to zrobił, aby znów stać się czło­
wiekiem, musiał raz jeszcze przeskoczyć za­
czarowany nóż. Jeśli ktoś pod jego nieobec­
ność wyciągnąłby nóż z ziemi, czarownik

na zawsze pozostałby wilkiem. Mścił się od­
tąd za krzywdę, jaka go spotkała.
Czarownik potrafił też przemienić w wilka
zwyczajnego człowieka, zarzucając na ofia­
rę wilcze futro i szepcząc zaklęcia. Obarczo­
ny taką klątwą nieszczęśnik skazany był na
wrogość otoczenia, które traktowało go jak
złośliwego czarownika albo dziką bestię.
Wilcza postać uniemożliwiała mu wytłu­
maczenie, na czym polega jego nieszczę­
ście. Zwykle ginął zaszczuty przez ścigają­
cych go mieszkańców osady. Zdarzało się,
że klątwa działała tylko przez jakiś czas i po

latach wracał do rodzinnej wsi pod daw­
ną, ludzką postacią, w podartym ubra­
niu, z zabliźnionymi ranami zadanymi mu
przez współplemieńców.
Istnieje również inne wyjaśnienie po­
chodzenia wilkołaków - stawały się nimi
dusze zabójców, którzy po śmierci nadal
pragnęli mordować i wzbudzać strach.

Jakby tu zaszkodzić?

Czarownicy znali wiele sposobów szko­
dzenia ludziom. Potrafili wzrokiem al­
bo zaklęciami zesłać na kogoś chorobę.

" W WIERZENIACH

LUDOWYCH

CZAROWNICE

WCIELAJĄ SIĘ

W ZWIERZĘTA,

ĆMY, A TAKŻE ŻABY.

ZWŁASZCZA - ROPUCHY "

background image

8 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" AMU LETY CHRONIŁY

PRZED

NIESZCZĘŚCIEM,

CZARAMI I UROKIEM.

ROBIONO JE Z

KŁÓW, KOŚCI

ZWIERZĄT

, PŁASKICH

KAMYKÓW I MUSZELEK "

Jeśli mieli pukiel włosów, kawałek ubra­
nia ofiary albo grudkę ziemi, po której
przeszła znienawidzona przez nich oso­
ba, zawieszali te przedmioty nad paleni­
skiem i recytowali zaklęcia. Człowiek, na
którego rzucono klątwę, strasznie cierpiał
i w końcu umierał. Zły czarownik mógł
też wyrzeźbić drewnianą figurkę przedsta­
wiającą jego ofiarę. Gdy nakłuwał ją albo
przypalał, ofiara odczuwała dotkliwy ból.
Innym sposobem utrudniania komuś ży­
cia było zasupłanie zboża na polu. Wła­
ściciela pola zaczynał odtąd prześladować
pech. Aby cofnąć klątwę, musiał znaleźć
zawiązane kłosy i udać się do znachora,
aby je rozsupłał. Nie wolno było wyry­
wać ani wycinać zaczarowanych kłosów,
bo wtedy urok byłby nie do odwrócenia.
Kiedy znachor umiejętnie rozsupłał zbo­
że, właściciel pola uwalniał się od prze­
siadującego go pecha, ale nadal musiał li­
czyć się z tym, że czarownik znów zechce

mu zaszkodzić. Dlatego mógł poprosić lo­
kalnego znachora, aby odwrócił klątwę
i skierował ją na czarownika. Znachor brał

wtedy osinowy kołek i wbijał w miejsce,

gdzie czarownik zasuptał zboże - wtedy
to czarownik odczuwał silny ból.

Złośliwe czarownice

O szkodzenie ludziom oskarżano rów­
nież czarownice. W oczach arabskich po­
dróżników i kronikarzy Słowiańszczyzna
wschodnia była miejscem szczególnego
rozpowszechnienia się wiary w czarow­
nice. Jak wynika z relacji pisarza arabskie­
go z XII w. - Abu Hamida al-Andaluziego,

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

8 5

który przybył do tureckich Bułgarów
mieszkających nad środkową Wołgą, co
20 lat na wschodniej Słowiańszczyźnie
stare kobiety odprawiały czary. Dlatego
odbywały się tam prawdziwe polowania
na czarownice. Mieszkańcy wsi chwyta­
ją wszystkie stare kobiety jakie znajdują

w swym kraju i wiążą im ręce i nogi. Ma­

ją zaś wielką rzekę. Do tej rzeki wrzuca­
ją wspomniane staruchy. Tę zaś, która wy­
płynie na powierzchnię wody, uważają

za czarownicę i pałą. Co do tej, która się
zanurzy, to sądzą, że nie jest czarownicą
i puszczają ją wolno.
Za szczególnie predysponowane do zo­
stania czarownicami uważano wiejskie
kobiety, którym przypisywano złośliwość,
mściwość lub nadmierną zazdrość. Po­
nadto czarownice były małomówne i stro­
niące od ludzi. Sama natura wyznaczyła
im tę rolę. piętnując je na przykład odra­
żającymi znamionami.

Gdy krowa nie daje mleka...

Podobnie jak czarownicy, także czarow­
nice i wiedzmy potrafiły rzucać klątwy,
ale przypisywano im też psucie krowom
mleka. Czarownica rzucała urok na kro­

wę, żeby ta - w porywie szału - zatłu­

kła rogami swoje nowo narodzone cielę.
Aby straszna klątwa się udała, czarow­
nica przez trzy dni zbierała do garnka
delikatną rosę z ziół. a czwartego dnia
ścinała zioła i robiła z nich mocny wy­
war. Później trzykrotnie obchodziła krowę
- biedne zwierzę ryczało, traciło mleko
i wpadało w szał.

Czarownice posądzano też o zsyłanie su­
szy, gradu i nieurodzaju oraz o wykrada­
nie ciał niebieskich - Wenus czy księży­
ca. Uważano, że co jakiś czas spotykają się
i dokonują rytualnego aktu, zwanego doje­
niem księżyca. Rozbierają się wtedy do na­
ga i gotują w kotle ziota. Kiedy wymówią
już ostatnie zaklęcie, księżyc znika z nie­
boskłonu i pojawia się obok nich w postaci
krowy, którą czarownice doją, by pozyskać
przydatne im do czarów mleko.
Szczególne miejsce wśród słowiańskich

czarownic zajmowała strzyga. Wiara w cza­
rownice, wchodzące w pakt z szatanem
i wraz z nim szkodzące ludziom, przetrwała,
stając się częścią ludowego światopoglądu
chrześcijańskiego. U schyłku średniowie­
cza, a także w XVI i XVII w., wiara w cza­
rownice przerodziła się niemal w obsesję,
której ceną było spalenie na stosie wielu
kobiet i - mniejszej liczby - mężczyzn.

0 C Z A R O W N I C A C H W K R O N I K A C H

W e d ł u g A l e k s a n d r a Gieysztora czarownica lub

wiedźma w y s t ę p o w a ł a w j ę z y k u staropolskim j a k o

„wiedma", czyli „ t a , co wie", uprawia czary i wieszczy,

a p r a s ł o w i a ń s k i e słowo „ c z a r " oznaczało urok i g u s ł a .

Obecność czarownic z o s t a ł a poświadczona w kronice

Kosmasa z P r a g i (z przełomu XI i XII w.). J e s t w niej

mowa o wróżce Libuszy, trucicielce Kazi i czarownicy

Tetce, k t ó r e wspólnie uradziły, aby dać Czechom za

księcia P r z e m y s ł a w a . W t ó r u j e tej relacji zapisana

przed 1209 r. kronika - „Chronicon Montis S e r e n i " ,

a u t o r opisuje w niej czarownicę, która wróży z sita,

co j e s t zgodne ze słowiańskim obyczajem.

background image

8 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Wiara Słowian w niewidzialne moce spowodowała
wyodrębnienie wśród plemion i wspólnot rodowych
osób, które miały kierować zorganizowanym życiem
religijnym. Najpierw byli to czarownicy, później ich
zadania przejęli kapłani.

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

8 7

W

odróżnieniu od czarowni­
ków, którzy - wykorzystu­
jąc swoje zdolności parapsy­

chiczne i znajomość sztuczek magicznych
- działali samodzielnie na rożnych obsza­
rach, kapłani realizowali swoje zadania

w określonym miejscu kultu i dla kon­

kretnej grupy. Granice między zadaniami
czarownika i kapłana były płynne. Jednak
o ile czarownicy kontaktowali się ze świa­
tem nadprzyrodzonym za pomocą prak­
tyk magicznych, o tyle kapłani byli kimś

w rodzaju urzędników, którzy mieli odda­
wać cześć bogom i poznawać ich zamiary
wobec ludzi. Posiadając szczególną wie­
dzę, obowiązani byli ją doskonalić. Do­
piero gdy poznali najgłębsze tajniki religii
oraz zasady relacji człowiek-świat nad­
przyrodzony, mogli spełniać funkcję po­
średników między ludźmi i bogami.
Opiekę i pomoc ze strony sił nadprzyro­
dzonych miała ludziom zapewnie dzia­
łalność kapłanów. To oni składali ofiary
bogom i duchom przodków, wygłaszali mo­
dlitwy odprawiali obrzędy i wróżyli. Z rela­
cji Thietmara z Merseburga z 1 0 1 8 r. wyni­
ka, że obrzędy odprawiane przez kapłanów
w Radogoszczy były bardzo widowiskowe.
Kronikarz wspomina min., że kapłani, roz­
kopując miejsce, w którym przechowywa­
li w ziemi wróżebne pałeczki, wieszczyli na
podstawie wyrzuconych losów-pałeczek,
nazywanych przez współczesnych bada­
czy bierkami. Po zakończeniu wróżby
przykrywali losy darnią, wbijali w to miejsce

dwa skrzyżowane groty włóczni i przepro­

wadzali pod nimi konia. Potem następowa­
ło kolejne rzucanie losów i ponowne wró­
żenie na podstawie tego, „co boskie".

Radogoscy kapłani przepowiadali wojnę,
obserwując zachowanie potężnego odyń-
ca, który - jak pisze w „Mitologii Słowian"
Aleksander Gieysztor - wychodził z jezio­
ra z pianą połyskującą na białych kłach i na
oczach wszystkich tarzał się z upodoba­
niem w kałuży wśród straszliwych wstrzą­
sów.

Z kolei Helmold podaje, że do Arko-

ny, świątyni boga Swiętowita, nadchodziły
ze wszystkich krain słowiańskich zapyta­
nia o wyrocznię. Saxo Grammaticus opi­
suje rytuał wyroczni w tej świątyni - wró­
żenie z wina wlanego do rogu Swiętowita.

Relacjom tym wtóruje polski badacz Ro­
man Zaroff, który spośród opisów wróżb

w Arkonie wydobył z zapomnienia pocho­
dzący z około 1 1 2 0 r. zapis Williama z Mal-
mesbury na temat wyroczni urodzajów, do
której używano trunku

-

miodu pitnego

przechowywanego w rogu umieszczonym
w ręce ogromnego posągu bóstwa.

" ZADANIA KAPŁANÓW
NIE OGRANICZAŁY SIĘ

TYLKO DO ŚWIĄTYNI "

Księciu Olegowi Mądremu pogański czarownik
przepowiedział, że umrze z powodu swojego konia

background image

8 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" GDY ORGANIZACJE

PLEMIENNE

ZACZĘŁY SIĘ

PRZEKSZTAŁCAĆ

W PAŃSTWA,

CZAROWNICY STRACILI NA ZNACZENIU,

W Z R O S Ł A

NATOMIAST

RANGA KAPŁANÓW.

STALI SIĘ ONI NIE

TYLKO

SPECJALISTAMI

OD KREOWANIA

ŻYCIA DUCHOWEGO,

KSZTAŁTOWALI

TAKŻE ŻYCIE

LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI "

Obowiązki kapłańskiej posługi

Źródła pisane (Thietmar, Helmold i Sa-
xo Grammaticus) są skąpe, jednak wyraź­
nie mówią, że rola kapłana nie ograniczała
się do służby w świątyni. W Radogoszczy
sprzątający świątynię kapłan nie śmiał od­
dychać, tylko biegał co chwila do drzwi, że­
by zaczerpnąć powietrza. Nie korzystał też
z

bogactw należących do boga Swarożyca,

jedynie ich pilnował. A skarbiec Arkony
naczelnej świątyni zachodniej Słowiańsz­
czyzny, był ogromny. Do pilnowania skar­
bów, zwłaszcza cennych proporców wo­
jennych, wyznaczono nawet osobnych
kapłanów, którym wolno było siedzieć
w świątyni, podczas gdy cała reszta stała.
Takich wyróżników było więcej. Kapła­
ni mogli nosić długie włosy, a ponadto
otrzymywali liczne przywileje. Kapłan ra-
dogoski, jako jodyny ze wszystkich czci­
cieli Swarożyca, dosiadał poświęconego
bogu konia. Podobnie było w Arkonie,
gdzie kapłan wyruszał konno w celach
wróżebnych. Nadzorował również wojsko
(w Arkonie było 3 0 0 konnych rycerzy)
służące nie do obrony osobistej, tylko do
pilnowania skarbca.

Kapłan miał służyć i składać ofiary (żertwy).
Przywiązywano do tego wielką wagę. Za­
biwszy ofiarę, kapłan (żerca) musiał skoszto­

wać jej krwi, co miało wpływać na właściwą

interpretację wróżby Poznanie choćby tyl­
ko zarysu przyszłych zdarzeń było koniecz­
ne w życiu pełnym niebezpieczeństw, a uła­
twieniem wieszczenia była wiara w to, że
bogowie, tak jak ludzie, nie są wolni od po­
żądania - jadła, napoju, cennych przedmio­
tów, zwierząt oraz... innych ludzi.
Składanie żertw było równoznaczne z odda­

waniem czci bogom. Dlatego w zakres obo­
wiązków kapłańskich wchodziło pilnowa­
nie składania ofiar przez wiernych. Udział
kapłanów w życiu społeczności wiązał się

nie tylko z posiadaniem przez nich wiedzy
astronomicznej i przyrodniczej. Chodziło toż
zapewne o predyspozycje charyzmatyczne,
Jak donosi Thietmar z Merseburga. nawet
książę Rugian w porównaniu z kapłanem

Arkony byt mniej szanowany. Nic dziwne­
go, że w odróżnieniu od przywódców świec­
kich, którzy swoją politykę realizowali często
kosztem odstępstwa od wiary, słowiańskie
świątynie były punktami oporu wobec sze­
rzącego się chrześcijaństwa.

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

8 9

Zagrożenie zewnętrzne oraz zmiany za­
chodzące w życiu plemion słowiańskich
umacniały znaczenie kapłanów. W swo­
jej kronice Helmold mówi o sądach odby­
wających się w świątyniach oraz o przy­
sięgach sądowych Pomorzan składanych
w obecności kapłana. Nie wiadomo, czy
był on sędzią i rozstrzygał sprawy, czy sa­
ma tylko jego obecność, jak i miejsce są­
du - święty gaj, nadawały wyrokowi sank­
cję religijną.

Boscy pośrednicy

Słowianie wschodni nazywali swoich po­
średników z bogami wołchwami lub kudie-
snikami.

Znali oni mity oraz dawne ustne

przekazy i na tej podstawie usiłowali stwo­
rzyć spójny system wierzeń. Przepowiadali

też przyszłość i uzdrawiali chorych, podob­
nie jak syberyjscy szamani. Aby osiągnąć

cel, za pomocą rytmicznego tańca w kół­
ko i środków oszałamiających wprowadza­
li się w stan ekstazy. Staroruscy kronikarze
opisywali w Xl w. wołchwów jako czarow­
ników, którzy stawali na czele powstań
przeciwko książętom oraz przeciwko wpro­
wadzaniu nowej wiary.
W opisach etnograficznych pojawiają się
uzdrawiacze, znachorzy, wtaczane, zwani
też wiedunamii szeptunami a także biegli
w takich praktykach magicznych, jak spro­
wadzanie deszczu i gradobicia: płanetni-
cy, chmurnicy i gradiwnicy. Przez wieki
w tajemnicy trzymali oni wiedzę na temat
rytuałów pogańskich, przekazywaną jedy­
nie z pokolenia na pokolenie.

Pełne tajemnych mocy

W kamieniach ofiarnych kumulowała się niezwykła, nadprzyrodzona moc. S a m e
w sobie nie były dla Słowian przedmiotem kultu, ale stanowiły jego nieodłączny
składnik. Służyły jako ołtarze ofiarne. Jeśli kształtem przypominały postać ludz­

ką, nadawano im imiona. Nie­
którym przypisywano również
moc uzdrawiania oraz przy­

wracania płodności kobietom,
a także poprawiania pogody.

background image

9 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Z szamanem

w zaświaty

Obcowanie ze zmarłymi czę­

sto odbywało się za pośred­
nictwem szamanów, którzy
- jak nikt inny - potrafili ra­
dzić sobie z duchami.

W

średniowiecznych latopisach
Słowian wschodnich można
spotkać informacje o woł-

chwach

i kudiesnikach. Kud w języku sta-

roruskim oznacza czarownika, kudies to
czarowanie, a słowo kudiesy - czary, ale
również być może bęben szamana. Śre­
dniowieczny zapis sofijski podaje, że bi­
jąc w bęben, kudiesnik przywoływał do
siebie zle duchy. Między kudiesnikami
a wołchwami istniała jednak duża róż­
nica. Określenie kudiesnik miało wy­
mowę pejoratywną, podczas gdy o woł-

chwach,

którzy jeszcze na początku Xl w.

stawali na czele powstań chłopskich na

Szaman z Glinian - prototyp słowiańskiego szamana

background image

P O S T A C I M I T O L O G I C Z N E

9 1

Rusi, wyrażano się z uznaniem, a nawet
szacunkiem. Wołchw, wotszebnik ozna­
cza w języku rosyjskim czarownika, ale też

wpadanie w ekstazę, przeciągle mrucze­
nie i wycie, co wskazywałoby na umiejęt­
ność kamłania, czyli posługiwania się spe­
cyficzną techniką śpiewu gardłowego.

Symbole szamanów

Jednym z magicznych zabiegów mają­
cych zapewnie zmarłemu życie wiecz­
ne był zwyczaj zawieszania na jego pier­
si, przed złożeniem do grobu, talizmanu

w postaci wykonanej z kości ozdobnej

płytki w kształcie litery T. Obecnie inter­
pretuje się ją jako symbol życia i śmier­
ci, w Egipcie znany pod nazwą ankh
(angh).

Na obecność szamanizmu wska­

zuje też wiele innych symbolicznych i pla­
stycznych wyobrażeń, których znaczenie
odczytujemy teraz poprzez analogie do
żywych kultur i zapisów historycznych. Po­
cząwszy od epoki neolitu, zawartość kur­
hanów i symbolika ceramiki jednoznacz­
nie wskazują na uczestnictwo szamanów

w pogrzebach. W kurhanach znaleziono
wyposażenie grobowe w postaci glinia­

nych flasz z kryzą przypominającą maków­
kę, fajek do palenia substancji halucyno­
gennych, glinianych bębnów, które - wraz
z grzechotką - były głównym atrybutem
szamana, a także resztki ziół.
Szaman bywał bowiem często przewodni­
kiem dusz w zaświatach - zarówno pod­

czas pogrzebu, jak i podczas świąt poświę­
canych zmarłym, gdy dusze przychodziły,

aby obcować z żywymi. Rola szamana
musiała być znacząca także podczas ob­
rzędów wspominkowych w rodzaju dzia­
dów, kiedy rodowi zapraszającemu przy­
jazne duchy przodków na wspólną
z żywymi ucztę-stypę potrzebny był prze­
wodnik umożliwiający kontakty z zaświa­
tami. Rodzinie chodziło przecież o dalszą
opiekę zmarłych nad żywymi. O b e c n o ś ć
dusz podczas obrzędu miała zapewnie
rodzinie dobrobyt, urodzaj plonów i roz­
mnażanie się stad zwierząt domowych.

W R Ó Ż B I C I - S Z A M A N I

S z a m a n i , na R u s i zwani

wołchwami,

r e k r u t o w a l i się s p o ś r ó d k o w a l i -

-znachorów. W y s p e c j a l i z o w a l i się

w „ o b s ł u d z e " kultu p r z y p u s z c z a l n i e j u ż

w s p o ł e c z n o ś c i a c h w s p ó l n o t y p i e r w o t n e j .

K r o n i k a r z e w s c h o d n i s t w i e r d z a j ą ich

i n t e r w e n c j e w l a t a c h n i e u r o d z a j u ,

p r z y p i s u j ą c im wiele c z y n n o ś c i

m a g i c z n y c h . Milczą n a t o m i a s t o ich

udziale w o f i a r a c h i m o d ł a c h p o g a ń s k i c h .

P o n i e w a ż z a p i s y te p o c h o d z ą z X I w.,

można t e n f a k t tłumaczyć u s t a n i e m

z b i o r o w y c h o b r z ę d ó w p l e m i e n n y c h .

P o d s t a w o w a forma kultu p o l e g a ł a na

s k ł a d a n i u o f i a r istotom n a d p r z y r o d z o n y m ,

w tym duchom i demonom, k t ó r e b y ł y

o b d a r z o n e ludzkimi w ł a ś c i w o ś c i a m i

- o c z e k i w a ł y j a d ł a i n a p o j u , choćby tylko

w symbolicznej f o r m i e ; p o d c z a s s t y p i uczt

to p r z e c i e ż ludzie s p o ż y w a l i o f i a r o w a n ą

duszom ż y w n o ś ć .

background image

9 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

M I T Y

9 3

istoria badań nad religią
Słowian jest historią
rozczarowań - uważa

tak wielu wybitnych badaczy

Słowiańszczyzny Mitologię
Słowian mającą podstawy
w materiałach źródłowych
można bowiem zmieścić
na jednej kartce papieru. Dlatego
uczeni skazani są na metody
porównawcze, pozwalające
- na podstawie skromnych śladów

wierzeń - odkryć czy raczej

zrekonstruować mity Słowian lepiej
zachowane w innych mitologiach.
Za to legend, podań oraz bardziej
lub mniej udanych prób tworzenia
mitologii znajdziemy co niemiara.

background image

9 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Tworzenie mitów

Przed przyjęciem chrześcijaństwa (IX--X w.) Słowianie
nie mieli własnego piśmiennictwa i dlatego nie zostawili
żadnych ksiąg, z których można by było poznać ich

wierzenia, mitologię, podania, legendy czy baśnie.

B

adacze słowiańskich wierzeń są
skazani na relacje obcych dziejo-
pisów, których nie było wielu, oraz

na opowieści spisane znacznie później,
już w okresie kształtowania się słowiań­
skich państw. Kronikarze, tacy jak Czesi
- Kosmas z Pragi i Pulkawa, na Bałkanach
Pop Dukljanin z Baru, w Polsce Gall Ano­
nim, Wincenty zwany Kadłubkiem i Jan
Długosz, a na Rusi anonimowy autor „Po­
wieści minionych lat", spisywali pradzieje
poszczególnych plemion słowiańskich.

Z kronikarskiego obowiązku

Kronikarzom zawdzięczamy większość le­
gend i podań kreujących zwłaszcza bo­
haterów okresu narodzin państwowości,
takich jak: Czech (Bohemus), Libusza
i Przemysław w Czechach, Lech, Krak,
Wanda, Popiel i Piast w Polsce, czy Kij wraz

z rodzeństwem oraz Ruryk na Rusi. Inaczej
wyglądają legendy opiewające pradzieje
Słowian południowych, które w formie la-
topisu pozostawił potomnym żyjący naj­
prawdopodobniej w drugiej połowie XII w.
Pop Dukljanin z Baru. Wiele z tych postaci,
jak choćby goccy protoplaści Słowian po­
łudniowych czy fikcyjna w znacznej części
genealogia dynastii południowosłowiań-
skich, ma dziś wymiar baśniowo-literacki.
Chociaż współcześni badacze kwestionu­
ją większość faktów historycznych poda­
wanych w średniowiecznych kronikach,
pisanych przecież na podstawie ustnych
przekazów, to jednak, gdy chodzi o legen­
dy, podania i baśnie, mają o n e dodatko­
wą wartość - przyczyniły się do ukształto­
wania świadomości narodowej Czechów,
Polaków, Rosjan, Ukraińców, Białorusi­
nów, Słowaków czy też mieszkających na

background image

M I T Y

9 5

U S Z L A C H E T N I A N I E P R E H I S T O R I I

W i e l u k r o n i k a r z y c z e r p a ł o i n s p i r a c j ę nie t y l e

z u s t n y c h przekazów, co - p r ó b u j ą c s t w o r z y ć

c h w a l e b n ą opowieść o p r a d z i e j a c h swojego

p a ń s t w a czy n a r o d u - „ u s z l a c h e t n i a ł o " te

dzieje, wiążąc je z h i s t o r i ą z n a n y c h s t a r o ż y t n y c h

p a ń s t w , t a k i c h j a k G r e c j a czy Rzym.

Karta z rosyjskiej „Kroniki Remezowa" (XVII w.).

background image

9 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" OKAZUJE SIE, ŻE STARE

WYOBRAŹNI KRONIKARZY,

ołudniu - Chorwatów, Serbów, Bułga­
rów i Słoweńców. Takim przykładem mo­
że być polska legenda o Kraku i Wandzie
czy czeska o Libuszy, która - pod wpły­
wem rozwoju krytycznej historiografii
w XIX i XX w. - znikła z podręczników
historii, ale nadal pozostaje w potocznej
świadomości narodu czeskiego.
Dlatego na bohaterów podań i legend,
a nawet baśni należy spojrzeć nie tyle
z punktu widzenia ich autentyczności,
ale jak na postaci, które trafiły do zbio­
rowej świadomości historycznej poszcze­
gólnych narodów. Niezależnie od tego
analiza kronik, a już szczególnie takich au­

torów, jak Gall Anonim, Wincenty zwany

Kadłubkiem czy Pop Dukljanin z Baru
prowadzi do wniosku, że są o n e wytwo­
rem literackiej wyobraźni ich twórców.

Bezcenne falsyfikaty

W XIX w., kiedy próbowano stworzyć
wspólny język słowiański, a ruchy spo-
łeczno-kulturalne, takie jak słowianofilstwo
i panslawizm, usiłowały doprowadzić do
zjednoczenia narodów słowiańskich, po­
jawiły się fałszerstwa, czyli kroniki stylizo­
wane na średniowieczne, gloryfikujące po

­

szczególne narody słowiańskie, O takich
utworach, charakteryzujących się zwykle
archaiczną manierą, napisał w książce „Sło­
wiańska moc" Zdzisław Skrok, zaliczając do
nich „Rękopis królodworski" oraz „Rękopis
zielonogórski", oba dzieła odnoszące się
do legendarnych dziejów Czech,
Interesująca jest zwłaszcza historia od­
krycia rękopisów we wrześniu 1817 r.
przez Vaclava Hanka, bibliotekarza Mu­
zeum Czeskiego w Pradze. Podczas wizyty
w Dvur Kralove odnalazł tam - podobno
na poddaszu kościelnej wieży - nieznane
rękopisy zawierające zbiór staroczeskich
utworów opisujących początki Słowiańsz­
czyzny w Czechach. W autentyczność „Rę­
kopisu królodworskiego" nie wątpił min.
Adam Mickiewicz, choć na wykładach

background image

M I T Y

9 7

KRONIKI

SĄ ALBO W DUŻEJ CZĘŚCI

WYTWOREM

ALBO

CAŁKOWITYM

WRĘCZ

FALSYFIKATEM "

w College de France przestrzegał przed
manią słowianofilską, w wyniku której
mogą się pojawiać fałszerstwa. Dopiero
pod koniec XIX w. Tomaś Garrigue Masa-
ryk, historyk literatury, a także zasłużony
działacz niepodległościowy i późniejszy
prezydent Czech, ogłosił, że zarówno „Rę­
kopis królodworski", jak i odnaleziony póź­

niej „Rękopis zielonogórski" to falsyfikaty
napisane przez współczesnych autorów

Zabytek staroruskiej literatury

jeszcze bardziej zagadkowa jest historia
rękopisu, który wszedł do literatury jako
„Słowo o wyprawie Igora". W 1 8 0 0 r. po­
jawił się on w Moskwie i zosta! uznany
za wybitne dzieło literatury staroruskiej
opisujące dzieje Rusi w XIII w. Odkryw­
ca, hrabia Aleksy Musin-Puszkin, miał
znaleźć wierszowany utwór w archiwum
klasztoru spasskiego w Jarosławiu nad
Wołgą, który następnie opublikował na
łamach „Spectateur du Nord". W 1812 r.
podczas wielkiego pożaru Moskwy, ręko­
pis ponoć spłonął. Dlatego dziś nie ma
pewności, czy naprawdę istniał. Zdaniem
Zdzisława Skroka autorem tego dzieła
mógł byc żyjący pod koniec XVIII w. me­
tropolita moskiewski Dymitr Tupenko.
Inaczej należy spojrzeć na słowiańskie

rodowody powstające masowo w lite­
raturze X I X w. Kierunek ten zapocząt­
kował angielski romantyk James Mac-
pherson. podający się za tłumacza
„Pieśni Osjana", utworów poetyckich, ja­
koby staroceltyckich. I chociaż dzieło to
ostatecznie uznano za falsyfikat, to wie­
lu wybitnych twórców romantycznych,
jak choćby Adam Mickiewicz, nie zra­
ziło się do tego typu czerpania inspira­
cji z prawdziwych obrzędów ludowych.
Przetrwały o n e - tak jak białoruskie dzia­
dy - w zbiorowej świadomości, ocalone
z zamierzchłych czasów pogańskiej Sło­
wiańszczyzny

C Z E R P A N I E Z F O L K L O R U

W a ż n y m ź r ó d ł e m p o z n a n i a mitów S ł o w i a n

s ą m a t e r i a ł y e t n o g r a f i c z n e . Z a c h o w a ł

się w nich m.in. ś l a d mitu o p o c z ą t k u

ś w i a t a , k t ó r y miał z o s t a ć s t w o r z o n y

przez dwóch demiurgów w y ł a w i a j ą c y c h

ziemię z p r a w o d y . Ma on swój odpowiednik

w mitologii n o r d y c k i e j , w k t ó r e j można

o d n a l e ź ć szczątki o p o w i e ś c i o w a l c e

Heimdala z Lokim

background image

9 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

M I T Y

9 9

„KSIĘGA WELESA"
- dzieje fałszerstwa

W latach 50. XX w. świat nauki obiegła sensacyjna wiadomość,

że w rosyjskim centrum w San Francisco znajdują się materia­
ły dokumentujące istnienie „Księgi Welesa" - unikatowego świa­
dectwa kultury dawnych Słowian. Podekscytowani badacze pró­
bowali dotrzeć do źródła.

D

otarcie do „Księgi Welesa" (naz­
wa pochodzi od pierwszej ta­
bliczki dotyczącej tego boga)

okazało się jednak niemożliwe. Bukowe
tabliczki z czytelnym tekstem w dialek­

tach słowiańskich zaginęły! Przetrwało
tylko kilka zdjęć i odpisów. Emocje opa­
dły, a dziś już tylko nieliczni wierzą w au­
tentyczność znaleziska.

Spod Charkowa...

Niezwykłe losy tabliczek zaczynają się na
południu Rosji latem 1 9 1 9 r. W tym okre­
sie Armia Ochotnicza, złożona w znacz­
nej mierze z kozaków pod dowództwem

Antona Denikina. ścigała osłabione si­
ły rodzącej się dopiero Armii Czerwo­
nej. Wojna domowa niosła zniszczenia,
a walkom towarzyszyły grabieże. Prawdo­
podobnie w takich okolicznościach, pod
Charkowem, w ręce pułkownika Alego
Fiodora Arturowicza Izenbeka miało trafić
kilka niezwykłych przedmiotów. Znalezi­
skiem okazały się tabliczki z drzewa buko­
wego o wymiarach 38 na 22 centyme­
try, grubości niespełna pięciu milimetrów.
Miały nierówne krawędzie i ślady otwo­
rów, zapewne do mocowania sznurka.
Deseczki pokrywało niezrozumiałe dla
Izenbeka pismo. Pułkownik, przekonany

background image

100

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" CZY

„KSIĘGA WELESA"

KIEDYŚ SIĘ ODNAJDZIE

I JESZCZE RAZ

WYWOŁA

BURZLIWĄ

DYSKUSJĘ? "

o niezwykłości odkrycia, zachował zna­
lezisko dla siebie. Klęska armii Deniki-
na w 1 9 2 0 r. zakończyła ofensywę bia­
łych, choć walki trwały jeszcze do 192 1 r.
Oficerowie w większości udali się na emi­
grację. Izenbek trafił najpierw do Belgra­
du. Potrzebował pieniędzy. Tu w 1923 r.
próbował sprzedać tabliczki miejscowe­
mu muzeum, ale nie spotkał się z zainte­

resowaniem. Wkrótce opuścił stolicę Ser­
bii i zamieszkał w Brukseli.
Tam spotkał Jurija Mirolubowa, z wy­
kształcenia chemika, a zarazem pasjonata
historii. Zapoznał go ze swoim skarbem.
Mirolubow postanowił skopiować zawar­

tość tabliczek. Wykonał
także zdjęcia „zabytków".

W okresie międzywojen­

nym nikomu więcej nie
udało się ich zobaczyć.

...do San Francisco

Podczas II wojny światowej
tabliczki zaginęły. Emigra­
cyjne losy rzuciły Mirolu­
bowa do Stanów Zjedno­
czonych. W nieznanych
bliżej okolicznościach rosyj­
ski emigrant zdecydował się

przekazać zgromadzone przez siebie mate­
riały do rosyjskiego centrum w San Fran­
cisco. Przez kilka lat przeleżały w zapo­
mnieniu. Dopiero w 1953 r. wzbudziły na

nowo zainteresowanie badaczy. Niestety,
nie odnaleziono samych tabliczek, a jedy­
nie ich odpis wykonany przez Mirolubowa.
W prasie naukowej i popularnej rozgorza­
ła dyskusja. Większość badaczy odrzuci­
ła autentyczność znaleziska, podkreślając
liczne błędy i współczesne zapożyczenia
znajdujące się w tekście. Obrońcy „Księ­
gi Welesa", których nie brakuje nawet dziś,
uważają, że pomyłki mogły powstać na eta­
pie tworzenia odpisu przez Mirolubowa

i że wcale nie muszą świad­
czyć o fałszerstwie.
Dziś odpis 45 bukowych ta­
bliczek, spisanych podobno
w trzech różnych dialektach
słowiańskich, został de facto
odrzucony przez naukę.

Tajemniczy zabytek wziął swoją

nazwę od imienia boga bydła,

podziemii i magii.

background image

M I T Y

1 0 1

Co tam było zapisane?

/ vot nachnite, vo-pervyh - glavu pred TrigIavom sklonite!
„Księga Welesa" przetrwała w formie odpisów przełożonych na język rosyjski. Materiał

jest niejednolity, w wielu miejscach przerwany, stąd trudności z jego interpretacją.

Przedstawiony jest tam cały słowiański panteon, z Trzygłowem, Swarogiem, Perunem,

Welesem i Strzybogiem na czele, oraz pomniejsze bóstwa. Większość ich imion pojawia

się jedynie w „Księdze Welesa", ale inne przypominają imiona bogów Słowian połabskich
(jak Radogost, czy Jarowit). Nieprawdopodobne - dlaczego? Cała „Księga..." stanowi bo­

wiem praktycznie pieśń o pochodzeniu Słowian, ale tak naprawdę rozumianych jako Ru­
sinów. Jeśli jej zapis rzeczywiście po­
wstał w VII-VIII w., to niezwykła była

znajomość historii, bowiem wielokrot­
nie wspominana jest tu m.in. współpra­
ca Słowian przed wiekami z Rzymiana­
mi, walka z Gotami i Skandynawami.

W apologetyczną legendę o wędrów­
ce Słowian (Rusinów) wplecione są
mityczne opowieści. Piszący „Księ­

gę..." zawdzięcza ową wiedzę bogini
Matce Sławie, która pod postacią pta­
ka przyleciała nad stepy ruskie i opo­

wiedziała historie z przeszłości. W za­
mierzchłych czasach Perun swoim mieczem rozcinał pochmurne niebo i ciskając gromy,
zsyłał na ludzi błogosławiony deszcz. Dzięki Swarogowi toczącemu swój złoty wóz (słoń­
ce) mogli uprawiać ziemie. Pewnego wieczoru krowa o imieniu Zemun poszła się paść.
Wkrótce zaczęła dawać mleko, które rozlało się po niebie. Tak powstały gwiazdy. To
o n e miały Słowianom wyznaczać granice ich ziem, których bronić winni za wszelką ce­
nę. Nocą zabitych wojowników W e l e s zabierał w podróż wśród gwiazd do swojej siedzi­
by gdzie przy jego świątyni oddawali mu cześć i sławili w pieśniach. Całą opowieść za­
wartą na jednej z tabliczek kończy podniosły tekst: Tak my shll i ne byli nahlebnikami

a bylirusskimislavyanami, kotorye bogam slavupoyut ipotomu - sutslavyane. (Tak żeś­
my szli i nie byliśmy niewolnikami, a byliśmy ruskimi wojownikami, którzy bogów sławi­
li - i dlatego jesteśmy Słowianami.).

Fragment zapisu z „Księgi Welesa".

background image

1 0 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Milczą o nich badacze Słowiańszczyzny. Pojawiły się
dopiero w literackim, zbeletryzowanym ujęciu Czesława
Białczyńskiego, autora cyklu „Mitologii słowiańskiej",

w tomie „Stworze i zdusze,
czyli starosłowiańskie bo­

ginki i demony".

P

isząc tę barwną opowieść, Białczyń-
ski nawiązuje do „Mitów greckich"
Roberta Gravesa. Bogowie według

niego narodzili się w wyniku wojny o Bułę
toczonej między Kaukami. Są tu zarówno
bóstwa, których istnienie potwierdzają ba­
dania nad mitologią Słowian, jak i takie, któ­
re występują tylko w podaniach ludowych
(Peperuna) lub są całkowitym wytworem

wyobraźni autora - tak jak w wypadku syl­
wetek większości bogiń żywiołów.

Lesza i inne boginie

Lesza (Pomiana) to bogini lasów i bo­
rów, żeński odpowiednik Borowiła. Jeden
z jej przydomków - Pomiana, miałby się

background image

M I T Y

103

odnosić do starosłowiańskiego słowa po-

mian,

co oznacza echo, a inny - Borruna

- do lasu i runa leśnego, ale też do rui. Po­
twierdzeniem istnienia bogini miałoby być
wymienienie jej przez cystersa, brata Ru­
dolfa z Rud, w „Katalogu magii" z XIII w. ja­
ko Lachesis. Istnienia tej bogini nie potwier­
dzają jednak badacze mitologii Słowian.
Inna literacka bogini - Wąda - jest jed­
nocześnie siostrą i żoną wykreowane­
go przez pisarza bożka Wodo. A Sporza
lub Srecza to bogini powodzenia i szczę­
ścia. Jej męskim odpowiednikiem miałby
być Spor, a ośrodkami kultu Wądy-Sreczy

- Śrem nad Wartą oraz uroczysko na Lit­
wie, leżące nad rzeką Sermas. Imię bogini
mogłoby się odnosić także do środy, środ­
ka lub nawet serca.

Bardziej prawdopodobne

Jakkolwiek istnienia Wądy ani Sporzy
w panteonie Słowian nie potwierdzają ba­
dacze ich mitologii, to już dwie następne
postacie - Perperuna i Siem pojawiły się
w dawnych zapisach. Perperuna w wer­
sji literackiej to postać luźno wzorowana
na słowiańskiej bogini o tym imieniu, żo­
nie gromowładnego boga Peruna, który
w folklorze bałkańskim miał towarzyszkę
życia, dziewczynę nazywaną w pieśniach
bułgarskich i macedońskich Perepuną lub
Peperuną, a w Grecji właśnie Perperuna.
Siem lub Sim natomiast, identyfikowany

jako Siemargł lub Simargl, został wymie­

niony pod 9 8 0 r. w staroruskim latopisie
„Powieść minionych lat", gdzie zaliczo­
no go do bogów z pocztu księcia Wło­

dzimierza Wielkiego. Tymczasem w „Mi­

tologii słowiańskiej" Siem jest kobietą,
żeńskim odpowiednikiem Siema (Sima).

To inaczej prastara matka ziemia, jako bogi­
ni utożsamiana z ziemią, płodnością i upra­
wą roli. Siem miałaby występować także
pod imieniem Lęga, czyli bogini lęgu, zwią­
zanej z łożyskiem, leżem i łonem, a ponad­

to jako matka karmicielka. Według tej teorii
oddawanie czci Siemi miało rzekomo przy­
czynić się do zakorzenienia kultu maryjne­
go na ziemiach Słowian tuż po przyjęciu

chrześcijaństwa.

S W A R A , S T R Y J A I D A B O G A

I n n e boginie, k t ó r y c h w y s t ę p o w a n i e

u S ł o w i a n nie j e s t p o t w i e r d z o n e , to:

S w a r a , S t r y j a i Daboga ( D o b r a ) . S w a r a ,

żona i s i o s t r a S w a r o g a , p e ł n i r o l ę bogini

ognia, ż a r u , a t a k ż e u p a t u i suszy. J e j imię

wzięło się od stówa s w a r o z n a c z a j ą c e g o

w a r t k o ś ć , w a r z e n i e i w r z a w ę , a t a k ż e

w a r t ę i s k w a r , czyli u p a ł ; w s a n s k r y c i e

svar to blask i s ł o ń c e . S t r y j a natomiast

j e s t boginią w i a t r u (po s t a r o p o l s k u

stryj

to w i a t r ) m a ł ż o n k ą i s i o s t r ą S t r z y b o g a .

A D a b o g a (lub D o b r a ) , k t ó r e j męskim

odpowiednikiem miałby być D a d ź b ó g ,

o p i s a n a z o s t a ł a j a k o bogini z w i ą z a n a

z dniem ( d o b ą ) , d o b r o c i ą o r a z z p i ę k n e m .

W panteonie Długosza pojawita się Dziewanna, którą

kronikarz utożsamił z rzymską Dianą.

background image

1 0 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

M I T Y

1

O 5

Początki państwa polskiego powiązane są z objęciem władzy
przez ród Piastów. Można przypuszczać, że stało się to w połowie
IX w., czyli około 100 lat przed panowaniem Mieszka I.

O

początkach bogatej historii
Gniezna, pierwszej stolicy Pol­
ski, mówi podanie o braciach

noszących imiona Lech, Czech i Rus.
Gdy osiągnęli dojrzałość, ruszyli przez
puszczę w poszukiwaniu nowych sie­
dzib. Pierwszym, który znalazł miejsce
dla siebie i swoich ludzi, był Lech. Widząc

rozległą dolinę usianą pagórkami i jezio­
rami, przystanął, a wtedy tuż nad swoją
głową, w konarach dębu ujrzał wielkie­
go białego orła. Zawołał radośnie: Tego
orła białego biorę za godło mojego ludu!

Wkrótce wokół dębu Lech i jego drużyna
wybudowali gród, który od orlego gniaz­

da nazwali Gnieznem. Pozostali bracia się
pożegnali, by isć dalej - Czech na połu­
dnie, a Rus na wschód od nowej siedzi­
by Lecha.

Postrzyżyny Ziemowita

Po latach rządził w Gnieźnie książę Po­
piel, władca okrutny i chciwy. Pewne­
go dnia dwóch wędrowców przybyło
do bram jego grodu. Odpędźta przybłę­

dy -

rozkazał Popiel. W ten sposób przy­

bysze trafili na podgrodzie, w którym za­
znali gościny u pary ubogich kmieci:

P I E R W S I P I A S T O W I E

W e d ł u g G a l l a Anonima p i e r w s z a z n a n a

d y n a s t i a k r ó l e w s k a w y w o d z i ł a się od

u b o g i e g o P i a s t a , k t ó r e g o s y n Ziemowit

obalił księcia P o p i e l a , dając p o c z ą t e k

nowemu p a n u j ą c e m u rodowi. Po nim mieli

n a s t ą p i ć L e s z e k i Ziemomysł, l e g e n d a r n y

ojciec Mieszka I.

Legendarni władcy państwa polskiego.

background image

1 0 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" TEGO ORŁA BIAŁEGO

BIORĘ

ZA GODŁO

MOJEGO LUDU! "

Piasta i Rzepki. Jedzta, pijta. dobrzy lu­
dzie!-

rzekł Piast, wskazując nieznajomym

skromną beczułkę piwa i prosię upieczone
na uroczystość postrzyżyn jego syna Zie­
mowita, na którą schodzili się goście, jakież
było zdumienie gospodarza, kiedy się oka­
zało, że piwa rozlewanego do wszystkich
naczyń stale przybywa. Taki sam cud stał
się, gdy dzielono prosię. Dobry to znak dla
naszego syna!-

rzekł Piast do żony. Dobry

znak

- potwierdzili tajemniczy przybysze.

Tron po Popielu

Minęły lata i Ziemowit wyrósł na mło­
dzieńca, którego wszyscy podziwiali za
uczciwość i prawość. Księciem obwołać
chłopaka!

- mówili, a nie była to czcza ga­

danina. Gnieźnieński tron stał pusty, od­
kąd Popiela spotkała straszliwa śmierć
- jak powiadano - kara za zło, które wyrzą­
dził. Podobno ubiwszy wszystkich swoich
krewnych, Popiel zagarnął ich skarby, sam
jednak zginął w kruszwickiej wieży zjedzo­
ny przez myszy. Wkrótce stało się tak, jak
chcieli poczciwi ludzie - Ziemowit został
księciem i zyskał sławę jako wspaniały

władca. Po jego śmierci na tronie zasiadł
syn Ziemowita - Leszek i w odwadze oraz
roztropności prześcigną! ojca. Po nim nato­
miast rządził Ziemomysł, który potroił pa­
mięć przodków. Ten zaś miał syna Miesz­
ka, mądrego, ale niewidomego chłopca.

Przepowiednia wędrowców

Huczną urządził ucztę Ziemomysł w siód­
mą rocznicę urodzin Mieszka: zeszli się

wszyscy, którzy w grodzie mieszkali, ci
z podgrodzia i... dwaj utrudzeni wędrowcy,
których nikt nie znał. Jedzta. pijta, dobrzy

ludzie! -

rzekł Ziemomysł, rad, że tylu mę­

żów przybyło na postrzyżyny. Jakże rzą­

dzie będzie?

- dumał jednak zafrasowany

nad rogiem pełnym napitku. Matko, ojcze!...

ja widzę!

-

zakrzykną! Mieszko, przerywa­

jąc wesołe tańce. I rzeczywiście

-

widział

Dziwna przypadłość, której żadne zioła nie
potrafiły wyleczyć, zniknęła... jak wędrow­
cy, których książę tak serdecznie zapraszał
do stołu. Czyliż to znak. przepowiednia?
- zapytał książę starszych i roztropniejszych.
A jużci. Jako Mieszko, tak kraj twój „przejrzy
na oczy"i rosnąć w silę będzie.

background image

M I T Y

107

background image

1 0 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

A

utorem powstałego być może
w 1 187 r. „Słowa..." mógł być
pieśniarz, członek drużyny ksią­

żęcej. Był to z pewnością człowiek wy­
kształcony i oczytany, prawdopodobnie
świecki, znający dzieje swojego kraju
i obeznany z poezją ludową.

Zły znak

Zima pod koniec 1 1 8 4 r. byta wyjątko­
wo ciężka. Nic to, poczekamy do lata, wte­

dy ruszymy na tych psubratów -

rzeki

do swoich sojuszników wielki książę ki­
jowski Swiatosław Wsiewołodowicz, któ­
ry - nim śniegi zasypały stepy - stoczył
zwycięską walkę z utrapionymi Połowca-
mi. Nie wiedział doświadczony wojownik,
jaką zazdrość wzbudziła u młodych książąt
sława jego bitewnych czynów! Damy so­
bie radę bez niego -

zgrzytał zębami Swia-

tosławowicz Igor. Ruszajmy wiosną Sami
- powiedział do swoich ziomków. I wy­
ruszyli 23 kwietnia 1185 r. Było ich czte­
rech: Igor z Nowogrodu, brat jego Wsiewo-

łod z Trubczewska i synowie - Swiatosław
Olegowicz z Rylska i Włodzimierz z Pu-
tywla, każdy ze swoimi ludźmi. Nim ca­
łą drużynę zebrali, woje Igora szli wolno
ku rzece Doniec, gdy nagle Igor, spojrzaw­
szy na niebo, zobaczył słońce, niby księżyc
stojące, zaćmione. Czy widzicie? Co zna­

czy znamię to? -

spytał bojarów. - Nie na

dobre jest znamię to -

odparli smutno. Ale

Igor tylko popędził konie.

Klęska Igora

Ruszając w bój, wola! Igor: Bracia, tego właś­
nie szukaliśmy! Ruszajmy w i ę c !

Ruszyli

i wydawało się, że Bóg sprawiedliwy i im,
jak wcześniej kijowskiemu kniaziowi, po­
może. Można przecież, bracia, i umrzeć jeśli

wiemy, za co

- mówił znów Igor do swoich

wojów wpatrzonych w nadciągające puł­
ki połowieckie, liczne jak drzewa w borze.
W zacieklej walce niejeden pad! potem
martwy ale nie Igor. Odważny przywódca,
choć ranny, pognał ku walczącym, aby ich
dalej zagrzewać do boju, ci jednak pierz­
chali na wszystkie strony. Daremnie... Po-
łowcy wycięli śmiałków niemal do nogi,
a Igora i pozostałych przywódców wzięli

W S P A D K U PO K A T A R Z Y N I E II

J e d y n y z n a n y r ę k o p i s „ S ł o w a o w y p r a w i e

I g o r a , s y n a Ś w i a t o s t a w o w e g o w n u k a O l e g a "

o d k r y ł między 1791 a 1795 r. d y g n i t a r z d w o r u

K a t a r z y n y II, h r a b i a A l e k s i e j M u s i n -

- P u s z k i n , z n a n y k o l e k c j o n e r s t a r o ż y t n o ś c i .

T e k s t s t a n o w i ł c z ę ś ć woluminu z a w i e r a j ą c e g o

p o n a d t o dwie kroniki i t r z y opowieści. W 1812 r.

s p ł o n ę ł a w p o ż a r z e M o s k w y biblioteka ze

zbiorami M u s i n a - P u s z k i n a , a w r a z z nią

- ó w j e d y n y r ę k o p i s . Na szczęście w 1864 r.

o d n a l e z i o n o w p a p i e r a c h z a c h o w a n y c h

po K a t a r z y n i e II kopię t e g o u t w o r u

background image

M I T Y

1 0 9

do niewoli. Rzekł wtedy Igor: Przypomniał

jam grzechy swoje przed Panem Bogiem

moim... Żywi zazdrościli martwym, martwi
zaś radowali się, niby męczennicy świę­
ci... starcy byli uśmiercani, młodzieńcy zas
okrutne i niemiłosierne rany otrzymywali
mężowie zaś ścinani i ćwiartowani byli, nie­

wiasty zaś bezczeszczone. To zgotował mi

Pan za nieprawość moją i za zlość moją.

Powrót do domu

W tym czasie wielki kniaź Światosław
Wsiewołodowicz usłyszał o swoich bra­

ciach, że w tajemnicy przed nim poszli
na Połowców. Westchnął ciężko, otarł łzy
i rzekł: Mili moi bracia i synowie... nie pa­
nując nad młodzieńczą zapalczywością

poganom otworzyli wrota do ruskiej zie­

mi. Wola Boża we wszystkim niech się
stanie!

Potem Swiatosław z posiłkami ru­

szył Dnieprem przeciw Połowcom, pu­
stoszącym grody i sioła i spowodował,
że ci cofnęli się na step. Tymczasem Igor
przetrzymywany w niewoli spotkał mę­
ża o imieniu Ławor. Pójdę z tobą na Ruś
- rzekł nieznajomy. I zbiegli. Przebywszy
rzekę, najpierw konno, a potem pieszo
wędrowali jedenaście dni hen aż do Don-
ca, skąd Igor poszedł jeszcze dalej - do

Nowogrodu i do Kijowa, by pojednać się
z oczekującym go Swiatosławem.

Kostium zaprojektowany przez Mikołaja Rericha

do opery „Kniaź Igor" Aleksandra Borodina.

background image

101

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

M I T Y

1 1 1

Chodaki Przemysława

„Kronika Czechów" kanonika Kosmasa, która przybli­
ża początki państwa czeskiego, powstawała w latach

1110-1125. W trzech księgach zawarł Kosmas dzieje

własnego narodu oraz - krytycznie przyjęte przez bada­
czy - informacje o pogańskiej religii Czechów.

I

stniała w Europie kraina zewsząd oto­
czona górami, głośna brzęczeniem
pszczół i trelami różnorodnego ptac­

twa, porykiwaniem zwierzyny, której w roz­
ległych lasach było bez mała tyle, co piasku

w morzu. Wody tam płynęły przezroczyste

i zdrowe, a w nich żyły smaczne ryby. Pew­
nego dnia do krainy tej dotarł przybysz ja­
dący na czele zdrożonej konnicy. O, przy­

jaciele

- rzekł do swoich druhów - to jest

ziemia, którą wam obiecywałem, ziemia ni­
komu nie podległa, pełna zwierzyny i ptac­

twa, mlekiem i miodem płynąca. Pomyślcie,

jaka by była stosowna nazwa dla tej prze­
pięknej ziemi.

Spojrzeli po sobie wędrowcy.

Skądże stosowniejszą nazwę znajdziemy
niż - ponieważ Ty, ojcze, nazywasz się

Czech - nazwać i ziemię Czechy? -

odpo­

wiedzieli. Wtedy rzekł ich przywódca: Witaj
ziemio przeznaczona.

Pierwszy władca i sędzia

Szczęśliwe były pierwsze lata miesz­
kańców tej ziemi, którzy, cokolwiek mie­
li, wspólnym ogłaszali. Przy stajniach nie
było rygli, nie zamykano drzwi przed ubo­
gimi, ponieważ nie było ani złodziei, ani
żebraków. Nie było też żadnej broni prócz
strzał, którymi razili zwierzynę. Dopiero
potem to, co pomyślne, ustąpiło miejsca
niepomyślnemu, a wspólne - własnemu.

Waśnie podzieliły zgodnych dotychczas

Pomnik Przemysława i Libuszy w Wyszehradzie

background image

1 1 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" LEGENDARNEGO

PRZEMYSŁAWA

UWAŻA

SIĘ ZA ZAŁOŻYCIELA

CZESKIE] DYNASTII

PRZEMYŚLIDÓW "

braci i potrzeba było mędrca, który roz­
sądziłby spory. Znalazł się tedy Krok
- mąż ze wszech miar doskonały, które­
go spragnieni porządku ludzie obrali so­
bie za władcę.

Babskie rządy w Luboszynie

Krok spłodził trzy córy, z których jedna
była mądrzejsza od drugiej. Kazi, najstar­
sza, czarami los nakłaniała do posłuszeń­
stwa. Tetka, równie potężna, zbudowała
gród Tetin przy rzece Berounce. Trzecia
zas, Libusza, wzniosła Luboszyn, najpotęż­
niejszy z grodów. I choć roztropnie i mi­
łościwie władała, nie wszystkim się po­
dobało, że rządzi nimi kobieta. Krzywda
mężom nie do zniesienia! -

narzeka­

li. - Dziurawa kobieta męskie sądy spra­

wuje zdradliwym umysłem! Lepiej już

umrzeć, niżli to znosie: brak rządcy

i męskiego sądu babskie prawa.

Zafra­

sowała się władczyni i rzekła: Łatwo jest
księcia ustanowić, lecz trudno ustano­

wionego usunąć Na jego widok trząść

się będą wasze kolana, na jego gfos od­

powiecie: „Tak panie, tak panie", gdy on

samym tylko skinieniem tego skaże na
śmierć, tego na obcięcie członków, tam­

tego rozkaże uwięzie, owego powiesić
na szubienicy. Skoro księcia mieć chce­
cie, wasza wola.

To powiedziawszy, Libu­

sza posłała po Przemysława - siłacza, który
w tym czasie popędzał w polu swoje woły.

Mądry władca Przemysław

Idźcie, skądeście przyszły

- rzeki Prze­

mysław do wiernych zwierząt, kiedy usły­
szał o przeznaczonej mu misji. A gałąź,
którą odpędzał woły, wypuściła trzy wiel­
kie pędy. Po pewnym czasie dwa z nich
uschły, a jeden kwitł dalej. Coż was tak
dziwi? -

zapytał wybraniec swoich ludzi

- wiedzcie, że z naszego rodu zrodzi się

wielu panów, lecz zawsze jeden będzie

panować.

1 ruszył Przemysław ze swoimi

ludźmi do dziewczyny, do grodu. Moje

chodaki -

rzekł do zdumionych towarzy­

szy. - Weźmy je, aby nasi potomkowie

wiedzieli, skąd pochodzą i aby zawsze

żyli troskliwi i czujni, dobrzy dla prostych
ludzi.

Pomyliła się zatem Libusza: wycze­

kany mąż-władca okazał się na szczęście
nie okrutnikiem, ale panem mądrym, któ­
ry swój lud ku Wyszehradowi nad Wełta­
wą poprowadził na wieczne czasy.

background image

M I T Y

1 1 3

Zapomniane państwo Zeta

Znane jako „Latopis Popa Dukljanina", XII-wieczne dzieło
opowiada o historii państwa dukljańskiego utworzo­
nego przez Serbów w XI w. na obszarze dzisiejszej Czar­
nogóry. Państwo to nazywano Zetą. Autorem latopisu był
najpewniej duchowny z Dalmacji.

Antropomorficzne wyobrażenie słońca (IX w., Pliska koło Warny).

background image

1 1 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

B

yto to w czasach, kiedy w Konstan­

tynopolu panował cesarz Anasta-
zjusz, a w Rzymie zasiadał papież

Gelazy, zaś po surowych i nieprzystęp­
nych ziemiach chodzili święci nauczy­
ciele i męczennicy: Germanus, biskup
Canossy, czcigodny Benedykt i inni gło­
siciele słowa bożego. Nowy świat, któ­
ry kształtowali, powoli rozkwitał, gdy nie­
oczekiwanie nadciągnął z północy lud
zwany Gotami: dziki i nieokiełzany, któ­
rym rządzili trzej bracia, królewscy syno­
wie: Brus, Totila i Ostroil,

Niezbadane wyroki boskie

Brus, najstarszy z synów, władał po śmier­
ci ojca swoją ojczystą ziemią. Totila zaś
i Ostroil, chcąc swoje imiona uczynić
sławnymi, za radą i wolą starszego bra­
ta zebrali wielkie i dzielne wojska. Z ich

pomocą podbili prowincję panońską
i wkroczyli do Teutonii. Wtedy król Dal-
matyńczyków, którego siedzibą była Sa-
lona, wezwał posiłki i wystąpił przeciwko
najeźdźcy Przygotowania do bitwy trwały
długo. Nim jeszcze wrogie wojska starły się

w boju, śmiałkowie z sąsiadujących ze sobą
obozów podchodzili do siebie, wzajemnie
ciężko się raniąc i zabijając. Ósmego dnia
wszyscy wojowie, chrześcijanie i poganie,
starli się w krwawej bitwie, w której, z wy­

roku bożego, zwycięstwo odnieśli okrutni
Goci. Czyżby zło jakieś wielkie kryło się
pośród chrześcijan? Nikt tego nie wie. Nie­
zbadane są wyroki boskie.

Od morza aż poza góry

Po zwycięstwie Totila, odłączywszy się od
Ostroila, podążył do Italii, tam pustoszył
i palił całe krainy i miasta aż po Sycylię, na
której dokonał żywota. ]ego brat Ostroil
zaś wtargnął do prowincji iliryjskiej i osiadł
w kraju Prewalitana. Po wielu bitwach,
zginął w walce z wysłannikami cesarza,
Swewlad, syn jego, rozciągnął granice swo­
ich nowych ziem od morza aż poza góry.
Jego następca, Silimir, choć był poganinem,
żył ze wszystkimi w pokoju. Nawet z chrze­
ścijanami żył dobrze i zgodnie, tak jak i je­
go syn. Bladin, który rządził po nim.

Lud Bułgarami zwany

Za panowania Bladina pojawili się ludzie
zza rzeki Wołgi, zwani Bułgarami. Wraz
z rodzinami i całym dobytkiem przybyli

Z A G I N I O N Y L A T O P I S

O r y g i n a ł „Latopisu..." się nie z a c h o w a ł

- d y s p o n u j e m y j e d n a k czterema redakcjami

dzieła: ł a c i ń s k ą , j e j włoskim p r z e k ł a d e m ,

n a j s t a r s z ą redakcją c h o r w a c k ą (z X V I w.)

i przekładem ł a c i ń s k i m redakcji

chorwackiej. Redakcja ł a c i ń s k a znana

j e s t z dwóch rękopisów. J e d e n z nich

przechowuje B i b l i o t e k a W a t y k a ń s k a , drugi

o d k r y t o niedawno w Bibliotece N a r o d o w e j

w B e l g r a d z i e . Tekst s t a n o w i 23 k a r t y

k o d e k s u liczącego ł ą c z n i e 254 k a r t y .

background image

M I T Y

1 1 5

" MIMO ŻE

AUTOROWI

LATOPISU NIEKTÓRZY

BADACZE

ZARZUCAJĄ ZMYŚLENIA,

JEST ON PIERWSZĄ

PRÓBĄ

PODJĘCIA TEMATU DZIEJÓW

POŁUDNIOWYCH SŁOWIAN "

do prowincji Sylloduxia za Krisem, które­
go w swoim języku zwali khanem. Zasia­
dający na tronie cesarz Konstantynopola
wiódł z Bułgarami rozliczne wojny, lecz
nie mógł ich w żadnym boju pokonać, to­

też pozostawił ich swemu losowi, podob­
nie zresztą jak mądry król Bladin. Odtąd

oba narody z racji, że były pogańskie, za­
częły się wzajemnie miłować, wzniosły
miasta i wsie oraz zamieszkały ziemię,
którą zajmują do dziś.

Bułgarski chan Krum wyrusza na wojną z armią

bizantyjska. (IX w.).

background image

1 1 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

M I T Y

1 1 7

Narodziny miast

Legendy wiążą się z kształtowaniem się państw słowiań­
skich, ale też z założeniem najważniejszych miast, takich
jak Kraków, Warszawa, Kijów czy Praga.

L

egendy ustnie przekazywane przez
stulecia dopiero w wiekach średnich
zostały spisane przez kronikarzy.

Rozbudowywane przez kolejnych dziejopi-
sów przetrwały do naszych czasów w nie­
kiedy sprzecznych ze sobą wersjach.

Jak Kraków zbudowano?

Legendarną postacią, której istnienia hi­
storycy nie są w stanie ani potwierdzić,
ani zanegować, jest Krak - założyciel Kra­
kowa. Krak (Grakchus, Grakch, Gracchus),
legendarny władca Lechitów (Polaków),
znalazł się w „Kronice polskiej" („Chronica
Polonorum") Kadłubka jako pierwsza zna­
na z imienia postać w dziejach Polski.
Po ciężkich walkach Słowian z Galami
i Rzymianami nasi przodkowie obrali na
księcia człowieka o imieniu Grakchus,

który przekonał zebrany na wiecu lud, aby
jego właśnie wybrał na króla. Grakchus
rządził sprawiedliwie, ale w pieczarach
skalnych nieopodal dworu królewskie­
go zagnieździł się potwór zwany całożer-
(holophagus), któremu mieszkańcy mu­
sieli składać ofiary z bydła. Dwaj synowie
Kraka próbowali pokonać potwora (smo­
ka wawelskiego) w otwartej walce, ale ich

wysiłki się nie powiodły. Wtedy wpadli

na pomysł podrzucenia mu skóry bydlę­
cej wypełnionej siarką. Potwór udusił się
od płomieni buchających w jego wnętrz­
nościach. Pomiędzy synami doszło jed­
nak do nieporozumień na tle sukcesji po
ojcu. Młodszy - Krak II zabił starszego Le­
cha, rozgłaszając nieprawdziwą informa­
cję, według której Lech zginął zabity przez
potwora. Przejął władzę po ojcu, ale gdy
zbrodnia wyszła na jaw, został skazany na

wygnanie. Po Kraku II rządy przejęła jego
siostra, jedyna córka Kraka - Wanda, która

Wacław I Święty, syn pogańskiej księżniczki, rozpoczął

proces ugruntowania chrześcijaństwa w Czechach.

background image

1 1 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Libusza - założycielka Pragi

Założenie czeskiej stolicy legenda przypisuje księżniczce Libuszy (Luboszy). Według
Kosmasa z Pragi ta najmłodsza z trzech córek Kroka (siostra Kazi i Tetki) miała dar prze­
powiadania przyszłości. Pogrążona w transie stanęła kiedyś przy ogniu ofiarnym i za­
wołała, że widzi miasto, którego sława sięgnie gwiazd. Miasto to ujrzała na skraju lasu,
postawione wokół miejsca, w którym starzec buduje próg swego domu. Wkrótce wysła­
ni przez Libuszę żołnierze zastali tam mężczyznę ciosającego próg domu. A było to w
miejscu, gdzie teraz wznosi się najstarsza z pięciu osad Pragi - Hradczany. Nowej osa­
dzie nadali nazwę Praha, co w języku staroczeskim oznaczało próg. Libusza wybrała so­
bie za męża prostego oracza Przemysława i ustanowiła go księciem, dając w ten sposób
początek dynastii Przemyślidów.
Kosmas z Pragi ( X I / X I I w.) nie był jednak pomysłodawcą podania o Libuszy. W legen­
dzie Krystiana (lub Krystianowej) z końca X w. występuje motyw bezimiennej wieszcz­
ki, do której lud zwrócił się z prośbą o radę podczas morowej zarazy. Wróżka poradzi­
ła ludowi, aby założył miasto Pragę oraz wybrał sobie księcia. Natomiast Libusza, której
Kosmas przypisywał także zbudowanie miasta, nazwanego od jej imienia Luboszynem,
stała się ważną postacią o b e c n ą w czeskiej świadomości historycznej. W słynnej ope­
rze Bedficha Smetany „Libuse", skomponowanej w latach 1 8 6 9 - 1 8 7 2 , przedstawiona
została jako reprezentantka narodu czeskiego.

background image

M I T Y

1 1 9

na skale opodal jaskini zabitego potwora
założyła miasto, nazwane od imienia Grak-
cha - Cracchovia. Niektórzy twierdzą jed­
nak, że nazwali miasto Krakowem od kra­
kania kruków, które zleciały się do ciała
zabitego potwora.
Tymczasem anonimowy autor „Kroni­
ki wielkopolskiej" (XIII lub XIV w.) pisze,
że siedziba wojewody Kraka (a nie króla,
jak u Kadłubka) znajdowała się w pobliżu
Wisły, a gród, który wzniósł Krak, nazwa­
no Krakowem. Tę wersję podtrzymywał
Jan Długosz, który przypisywał Grakcho-
wi założenie zamku i miasta. Długosz łą­
czył też postać Kraka z czeskim Krokiem,
przypisując mu rządy w całych Czechach.

Natomiast Marcin Bielski wprowadził ko­
lejne modyfikacje, przypisując Krakowi
przeniesienie stolicy królewskiej z Gnie­
zna do Krakowa i zbudowanie jej na wa­

welskim wzniesieniu, a także - podobnie
jak Długosz - założenie miasta.

Legenda o Warsie i Sawie

Założycielami późniejszej stolicy Polski po­
zostają legendarni przodkowie Wars i Sa­

wa. Ponoć były to bliźnięta, które urodziły
się w leśnej chatce, w ubogiej, ale szczęśli­
wej rodzinie leśnika. Do chatki tej zabłądził
podczas polowania książę, który nazwał je
Warsem i Sawą. Z wdzięczności za gościnę
wzniósł dwór, osadzając w nim bliźnięta i od

nich wzięła się nazwa Warszawa, Według
innej wersji legendy Wars i Sawa byli parą
zakochanych. On był rybakiem, a ona wiśla­
ną syreną, którą wyłowił kiedyś z Wisły.

Kij, współzałożyciel Kijowa

W „Powieści minionych lat" znalazła się
przypowieść o naddnieprzańskich Pola­
nach, legendarnych założycielach stolicy

Rusi - Kijowa. Było trzech braci: Kij, Szczek
i Choryw oraz siostra o imieniu Łybedź. Za­

łożyli oni gród, nazwany od imienia najstar­
szego z braci Kijowem. Opodal grodu znaj­
dował się wielki bór, w którym Polanie łowili
zwierzynę. Autor przytacza zasłyszaną opo­
wieść, z której wynika, że Kij był przewoźni­
kiem na Dnieprze. Sam jednak twierdzi, że

gdyby był on przewoźnikiem, nie chodziłby
na spotkanie z carem do Carogrodu (Kon­
stantynopola). W jednej z późniejszych

wersji - w „Kronice nowogrodzkiej" - prze­
woźnik i założyciel Kijowa został postawio­

ny w rzędzie ze słynnymi założycielami
miast świata starożytnego, takich jak Rzym,
Konstantynopol czy Aleksandria.

GRÓD D Z I E W I C

Z L i b u s z ą , z a ł o ż y c i e l k ą P r a g i , w i ą ż e s i ę

też l e g e n d a , w e d ł u g k t ó r e j w d a w n y c h

c z a s a c h p a n o w a ł y s w o b o d n e o b y c z a j e

i d z i e w c z ę t a , niczym A m a z o n k i , żyty na

s p o s ó b m ę ż c z y z n , w y b i e r a j ą c s o b i e

na mężów kogo s a m e c h c i a ł y . Z b u d o w a ł y

n a w e t g r ó d o n a z w i e D e v i n , czyli n a l e ż ą c y

do dziewic. M ł o d z i e ń c y nie p o z o s t a l i

im d ł u ż n i , b u d u j ą c w p o b l i ż u swój g r ó d

- W y s z e h r a d ( i n n a n a z w a C h w a r s t e n )

Ale d o p i e r o p o ś m i e r c i L i b u s z y c z e s k i e

n i e w i a s t y p r z e s z ł y pod w ł a d z ę mężów

background image

120

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

background image

Ś W I Ę T A I O B R Z Ę D Y

1 2 1

arwne i radosne święto
ku czci ognia, wody, słońca
i księżyca, urodzaju, płodności,

radości i miłości obchodzone
było na rozległych obszarach
zamieszkiwanych przez ludy
słowiańskie, germańskie i celtyckie.

Najkrótsza noc

Święto Kupały obchodzono podczas letniego przesilenia
słonecznego, w najkrótszą noc roku, zazwyczaj z 2 1 na
22 lub z 23 na 24 czerwca. Początkowo jego nazwę ba­
dacze wywodzili od słowiańskiego bóstwa Kupały. O b e c ­
nie uważa się, że nazwa święta pochodzi od obowiązko­
wej podczas nocy świętojańskiej rytualnej kąpieli.
W Polsce zachodniej i środkowej święto Kupały znane jest
pod nazwą sobótki, na Mazowszu i Podlasiu - kupalnocki,
zaś na pograniczu ukraińsko-białoruskim - kupały.

Noc Kupały zawsze pełna była radości i zabawy.

background image

1 2 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

"

PODOBNY ZWYCZAJ WYSTĘPOWAŁ

U SKANDYNAWÓW, KTÓRZY

RÓWNIEŻ PALILI OGNISKA

NAD BRZEGAMI JEZIOR I RZEK

ORAZ ZAŻYWALI RYTUALNYCH

KĄPIELI, WIERZĄC W ICH

UZDRAWIAJĄCĄ M O C "

Podejmowane przez Kościół próby zwalczania tego świę­
ta, a także zakazy i kary ogłaszane przez świeckich wład­
ców, nie przyniosły rezultatów, W końcu Kościół uznał
silnie zakorzeniony obyczaj, zmieniając jedynie jego
sens i symbolikę. Odtąd miała to być uroczystość obcho­
dzona ku czci Jana Chrzciciela, jako że udzielał chrztu
w formie rytualnej kąpieli.

Tańce i wróżby

Święto Kupały poganie obchodzili wraz z nadejściem no­
cy wygaszając wcześniej ogniska we wsi. Podążywszy
nad wodę

-

rzekę, jezioro czy strumień, rytualnie rozpa­

lali nad ich brzegami ogniska. Na obrzędowych stosach
płonęło drewno jesionów i brzóz, rzadziej dębów. Do
rana tańczono wokół ogniska, skakano przez płomienie

background image

Ś W I Ę T A I O B R Z Ę D Y

1 2 3

i wesoło się bawiono. Do ognia i do wody wrzucano ze­
brane wcześniej kwiaty i zioła o „magicznej" mocy. Sobótko­

we ognie rozpalano także na świętych wzgórzach, na przy­
kład na Łysej Górze czy Ślęży zwanej właśnie Sobótką.

Nie mogło oczywiście obejść się bez wróżb. Młode
panny puszczały na wodę uplecione z kwiatów wianki
oświetlone świeczkami. Ta, której wianek został wyłowio­
ny przez kawalera, miała szybko wyjść za mąż. Wianki,
które popłynęły z nurtem rzeki, wróżyły nieprędkie za-
mążpójście. Te zaś. które utonęły, spłonęły lub zapląta­
ły się w gałęzie czy sitowie, zwiastowały pannom nie­
uchronne staropanieństwo.

Noc Kupały obchodzono podobnie wśród wszystkich lu­
dów słowiańskich. W Czechach skakano przez płonące
ogniska, które miały oczyszczać i chronić przed nieszczę­
ściem. Serbowie z dogasających ognisk wyciągali o świ­
cie żagwie i obchodzili z nimi domostwa oraz zagrody.
Tym symbolicznym gestem mieli odpędzać złe duchy.

Rytualne kąpiele

W wielu regionach wierzono, że od przesilenia wiosen­

nego do letniego za dnia nie można się kąpać w rzekach,
strumieniach i jeziorach. Kąpiel po zmroku czy tuż przed

wschodem słońca miała właściwości lecznicze, związa­

ne z uzdrawiającym żywiołem księżyca. Zabezpieczają­
cą przed chorobami i złymi urokami kąpiel, pierwszą tego
roku, odbywano wówczas nago. Czynności te miały za­
pewnić oczyszczenie, także w dosłownym znaczeniu te­
go słowa, zdrowie, urodzaj i pomyślność na cały rok.
Elementem tego radosnego obrzędu była nieakceptowa­
na przez Kościół inicjacja seksualna młodzieży, która czę­
sto przemieniała się w orgię. O tych „nieczystych" prakty­
kach pisali zgorszeni ówcześni kronikarze oraz późniejsi
pisarze. Historyk Łukasz Gołębiowski w 1 8 3 0 r. pisał:
Słowianie w swym tańcu mieli zapewne coś uroczystego
i religijnego, kiedy się zbierało Boże stado, kiedy z dzie­
wiczej góry zstępowały młodociane, przyszłych mężów

S O B Ó T K A -

R E A K T Y W A C J A

P a w e ł J a s i e n i c a pisał, ż e o s t a t n i

raz obchodzono p o g a ń s k i e święto

K u p a ł y jeszcze w XX w., w 1937

r.,

na Opolszczyźnie. W s p ó ł c z e ś n i e

ożywa z a i n t e r e s o w a n i e ludowymi

zwyczajami, coraz częściej

o d t w a r z a n e s ą zatem s t a r e o b r z ę d y

S ł o w i a n . Do bardziej z n a n y c h imprez

o r g a n i z o w a n y c h w s p ó ł c z e ś n i e n a l e ż ą

W i a n k i o d b y w a j ą c e się na w a ł a c h

przeciwpowodziowych

u s t ó p W a w e l u i na W i ś l e w W a r s z a w i e ,

a na B i a t o s t o c c z y ź n i e - Kupalinka,

czyli Noc Kupały.

background image

1 2 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

oblubienice..., zamężne niewiasty i żonaci, starce i dzieci
klaszcząc w ręce i wykrzykując... wśród pląsów i śpiewów

postępowali ku horodyszczom, gdzie się odbywały ofia­

ry, obrządki i biesiady wspólne.

Kwiat paproci

Noc sobótkowa była dla Słowian okazją do łączenia się

w pary oraz przejścia niczym nieskrępowanej w tym jedy­

nym dniu w roku inicjacji seksualnej. Dziewczęta mogły

wówczas, bez narażenia się na drwiny, wychodzić ze swymi
wybrańcami w ciemny las na romantyczny spacer. W tym
czasie inni, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, udawali się

na poszukiwanie na mokradłach legendarnego kwiatu pa­
proci, nazywanego perunowym kwiatem, kwitnącego tylko
raz w tę najważniejszą noc w roku. Dostęp do niego utrud­
niały różne straszydła zwodzące poszukiwaczy kwiatu na
manowce. Jego odnalezienie miało wróżyć pomyślny los.
Czeskie i niemieckie legendy mówią, że znalazca kwiatu pa­
proci powinien szukać skarbów wśród ciemnego boru. Ro­
syjskie legendy każą zerwany kwiat rzucie jak najwyżej do
góry i szukać skarbu w miejscu, w którym kwiat upadnie.
Szczęśliwiec, który zobaczył magiczny kwiat, miał zostać ob­
darowany bogactwem, siłą i mądrością.

Kto znalazł kwiat paproci, ten znalazł szczęście.

S Ł O W I A Ń S C Y C Z C I C I E L E OGNIA

Najsilniejszy kult ognia i o g n i s k a u t r z y m y w a ł się na P o l e s i u i B i a ł o r u s i , n a s t ę p n i e w Rosji i na U k r a i n i e o r a z

na B a ł k a n a c h , a d o p i e r o potem na o b s z a r z e z a m i e s z k a n y m przez S ł o w i a n z a c h o d n i c h . Na czym p o l e g a ł ?

W f o l k l o r z e s ł o w i a ń s k i m widać b o j a ź ń , a z a r a z e m p r z y w i ą z a n i e do o g n i s t e g o b ó s t w a . W f o r m i e a r c h a i c z n e j

lub s c h r y s t i a n i z o w a n e j z a p a l e n i u ognia t o w a r z y s z y ł o w y p o w i a d a n e p o w i t a n i e :

Niech będzie pochwalone

światło. Na P o l e s i u p o s z a n o w a n i e ognia w y n i k a ł o z obawy przed podpaleniem i pożarem. W Rumunii z a ś

z a c h o w a ł o się, b ę d ą c e zapożyczeniem ze s ł o w i a ń s k i e g o , słowo

sfarog oznaczające s p a l e n i z n ę , zwęglenie

lub s u s z ę . W ś r ó d S ł o w i a n b a ł k a ń s k i c h szczególnie czczono „ o g i e ń żywy", w z n i e c a n y w momentach s z a l e j ą c e j

z a r a z y o r a z p o d c z a s r y t u a ł ó w z w i ą z a n y c h z powitaniem wiosny.

background image

Ś W I Ę T A I O B R Z Ę D Y

1 2 5

JESIENNA R Ó W N O N O C

W

icie wieńców
dożynkowych
pozostawianie

na polu nieściętych poje­
dynczych kłosów zboża,
huczne zabawy ze śpie­

wami, tańcami i biesiadami
- wszystkie te zwycza­
je n i e o b c e byty naszym
przodkom. Obrządek ten uwiecznił jedynie żyjący na
przełomie XII i XIII w. duński kronikarz Saxo Gramma-

ticus. Jemu zawdzięczamy najstarszy opis obrzędu do­
żynkowego, który się odbywał w Arkonie przy posągu
Swiętowita.

Czytanie wróżb

Zapewne już na kilka dni przed uroczystością wokół świą­
tyni gromadzili się Słowianie, oczekując na słowa arcyka­
płana. W wyznaczonym dniu tłum gromadził się przed
posągiem Swiętowita, przy którym umieszczano rytualny
róg. Wcześniej kapłan napełniał go miodem. Zaglądał do
niego w napięciu, aby wypowiedzieć słowa wróżby. Jeśli
z rogu ubyło dużo napoju, była to zapowiedz nieurodza­

ju, pełne naczynie zwiastowało obfite plony. Następnie
kapłan wylewał na ziemię zawartość rogu i ponownie na­
pełniał go po brzegi. Ceremonii towarzyszyły modły, pod­
czas których kapłan dokonywał libacji miodu, kosztując
go i kilka kropel wylewając na ziemię. Byc może upojony

tym płynem mówił zgromadzonym słowa przepowiedni.

Jeśli przepowiadał urodzaj, wdzięczni wyznawcy składali
u podnóża wizerunku boga dary. Już wówczas naczelne
miejsce wśród ofiarnych produktów zajmował wielki koli­
sty kołacz przyprawiony miodem.

Słowianie bacznie obserwowali słońce
i księżyc. Zjawisko równonocy jesiennej

występuje z 22 na 23 września. Ten właś­

nie czas zbiegał się z okresem zbierania
plonów i dojrzewania owoców.

background image

1 2 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

ŚWIĘTO D Z I A D Ó W

ZADUSZKI

Z dala od osad, w miejscach ustronnych, wśród kurhanów,

w których spoczywały szczątki przodków, spotykali się Słowia­

nie na niezwykłych ceremoniach dziadów. Na wiosnę i na je­
sieni oddawano cześć zmarłym, próbowano z nimi rozmawiać

i prosić ich o pomoc. Kościół zaadaptował
ten stary zwyczaj, ustanawiając obchodzo­
ny 1 listopada Dzień Wszystkich Świętych.

S

łowianie wierzyli w istnienie duszy i życie
pozagrobowe. W y o b r a ż a n o je sobie w spo­
sób niezwykle realistyczny, przede wszystkim

zantropomorfizowany. D u c h przodków mógł przy­
brać postać ptaka, motyla, ale także złej mary, wid­
ma czy nawet demona. Rozbudowany obrządek po­
grzebowy, w którym nie brakowało pozostawionej dla
zmarłych strawy, a nawet broni, świadczy o szacunku,
jakim Słowianie ich obdarzali. Szacunkowi temu to­

warzyszył także z a b o b o n n y lęk przed ich powrotem

do świata żywych.

Obrzędy poświęcone zmarłym odbywały się zazwyczaj
po zmroku. Rozpalano wtedy ogniska, aby wskazać du­
szom przodków drogę do swoich najbliższych. Składano
dary (jadło i miód), pragnąc ugościć ich i zarazem uchro­
nić się przed ich gniewem.

Duch przodka mógł przyjmować na przykład posłać ptaka.

background image

Ś W I Ę T A I O B R Z Ę D Y

1 2 7

Na Białorusi

i w Polsce

Święto dziadów znane jest
jedynie z terenów Białoru­
si. Nazywano je tam staw-
ruskimi, co wiązało się z podaniem o Gawrze i Stawrze.
psach pogańskiego księcia Boja. Z kolei w Krakowie, we

wtorek po Wielkiej Nocy uroczyście obchodzone jest

Święto Rękawki. Ma ono upamiętniać legendę o usypa­
niu kopca Krakusa i jest związane z tradycją dziadów. We­
dług podań po śmierci władcy okoliczni mieszkańcy mieli
mu usypać wielki kurhan, nosząc ziemię na jego budowę
w rękawach. Choć archeolodzy nie podzielają tej opinii,
nie wykluczają też kultowego charakteru kopca. Wszak na
jego wierzchołku odnaleziono siady korzeni dębu. Czyż­
by drzewo to zostało ścięte wraz z nadejściem chrześcijań­
stwa? Być może przed wiekami ogniska w noc dziadów
oświetlały drogę zmarłym.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie.

Co to będzie, co to będzie?

GUŚLARZ

Zamknijcie drzwi od kaplicy

I stańcie dokoła trumny:

Żadnej lampy, żadnej świecy,

W oknach zawieście całuny.

Niech księżyca jasność blada

Szczelinami tu nie wpada.

Tylko żwawo, tylko śmiało.

DziadyAdama Mickiewicza

Obrzęd dziadów odprawiano na Litwie jeszcze w XIX w.

background image

1 2 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

ŚWIĘTO JARE

- TOPIENIE MARZANNY

Któż nie pamięta z dzieciństwa topienia Marzanny? Dużą słomianą
kukłę przystrojoną wstążkami - według Jana Długosza personifika­
cję śmierci - wrzucało się 21 marca wprost do rzeki.

T

opienie Marzanny to reminiscencja dawnego
pogańskiego obyczaju symbolizującego wypę­
dzenie zimy, nadejście cieplejszych dni i odra­

dzanie się życia. Kukla symbolizowała także chorobę
i śmierć, a jej utopienie miało zapewnić ludziom powo­
dzenie i dostatek.
Słomianą kukłę, wykonaną na drewnianym stelażu
w kształcie krzyża, obnoszono po wsi, a następnie wy­
prowadzano poza granice zabudowań. Potem wrzucano
ją do wody, błota lub dołu. W niektórych miejscach Ma­
rzannę palono, a jej szczątki rozrzucano po polach, za­
pewniając sobie w ten sposób większe plony. Potem ze
śpiewem na ustach powracano do wsi, niosąc dla odmia­
ny przystrojoną choinę.
Pogański obyczaj zaklinania wiosny Kościół próbował
przemianować na tzw. topienie Judasza, ale odniosło to
mizerny skutek. Na ziemiach polskich obyczaj topienia
Marzanny jest kultywowany raczej w niezmienionej for­
mie, ale traktowany jako zabawa.
Święto Jare Słowianie obchodzili na różne sposoby, nie
tylko poprzez symboliczne topienie kukły, ale również po­
przez malowanie jajek. Nadejście wiosny było także cza­
sem wielkiego sprzątania i wietrzenia domów Palono na
wzgórzach ogniska i przynoszono do domów gaiki

-

ga­

łązki pokryte młodymi listkami. Niektórzy badacze przy­
puszczają, że obyczaj ten został przejęty od Celtów.

background image

Ś W I Ę T A I O B R Z Ę D Y

1 2 9

SŁOWIAŃSKIE OFIARY

S

kładano je zazwyczaj
ze zwierząt - pier­
wociny - z pierwo­

rodnych jagnięcia lub cie­
lęcia oraz z płodów rolnych
i leśnych (np. pierwszy sko­
szony snop zboża, siano
lub pierwsze owoce z sa­
du czy uzbierane w lesie
grzyby, jagody, borówki).
Najpewniej składano tak­
że w ofierze miód i inne
specjały przygotowywane
na tę okazję - w świątyni
w Radogoszczy był to ol­
brzymi kołacz. Ofiary skła­
dano w podzięce za plo­
ny i z nadzieją na dalszą
życzliwość bogów.
Pośrednikiem pomiędzy bogami a ludźmi byli kapłani
- żercy. Odprawiali modlitwy, wróżyli i składali ofiary na­
zywane obiatami lub trzebami. Po złożeniu przez żerców
ofiar następowała uczta (tzw. pir).
Specyficzną formę ofiar stanowiły ofiary zakładzinowe
znajdowane podczas wykopalisk pod fundamentami bu­
dynków i grodów. Świątynia w Arkonie została posado­

wiona na rogach zwierząt. Ofiary zakładzinowe składa­
ne w celu ochrony mieszkańców przed złymi mocami
odkryli także archeolodzy w Opolu. Gdańsku, Gnieźnie,
Biskupinie, Kruszwicy, a naczynia wypełnione zbożem
m.in. pod wałami grodzisk w Bonikowie pod Kościanem
i Zlinicach pod Opolem.

Pogańskie obrzędy słowiańskie odprawia­
no w zaciszach domostw i obejść oraz pu­
blicznie, z udziałem prowadzącego ważną
uroczystość kapłana.

Ja ko ofiary za kładzinowe składano czaszki zwierząt (kóz, owiec, krów

i koni] albo gliniane naczynia wypełnione zbożem, kaszą, makiem lub mięsem.

background image

130

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

ŚWIĘTE GÓRY

W

ysoko na szczycie, pośród chmur, zjawiska przyrody

zachodzą gwałtowniej. Silniej wieją wiatry, mocniej biją

pioruny, a błyskawice są bardziej ogniste. Wysokie

wzniesienia ściągały często na siebie burze i wyładowania

atmosferyczne, stając się miejscami niebezpiecznymi. Wierzono, że

na niedostępnych i nieprzyjaznych wzniesieniach znajdowało się

siedlisko wszelkich mocy, których należy się obawiać, i którym trzeba

oddawać należną cześć. W Europie Środkowej i Wschodniej j e s t wiele

takich tajemniczych miejsc.

POGAŃSKA ŁYSA GÓRA

J e d n o z najbardziej znanych miejsc słowiańskiego kultu na terenie

Polski znajdowało się na szczycie Łysej Góry, później nazwanej

Świętym Krzyżem, w Górach Świętokrzyskich, W e d ł u g legendy Łysa

Góra za czasów przedchrześcijańskich była słowiańskim Olimpem,

a na jej szczycie wznosiło się s a n k t u a r i u m otoczone trzema wałam

o dwóch bramach wejściowych.

W e d ł u g zapisków kronikarskich zakonników z b e n e d y k t y ń s k i e g o

klasztoru ł y s o g ó r s k i e g o juz w X w. Dąbrówka, żona Mieszka I, rzuciła

W krajobrazie dawnej

Słowiańszczyzny

niezwykłe ważnym

elementem wierzeń

były majestatyczne

góry, na których nasi

praprzodkowie odprawiali

pogańskie obrzędy. Góry

były łącznikiem między

niebem a ziemią.

background image

M I E J S C A Ś W I Ę T E

1 3 1

wyzwanie pogańskiej górze i osadziła tam mnichów. Choć przekaz

to bałamutny, to j e d n a k świadczy dobitnie o legendach, j a k i e u progu

czasów nowożytnych krążyły wokół góry.

...Łysa Góra nazwana

od zamku Łysieć, który na niej byt, który też tak zwano, iż się zdala

bielał. Na tym zamku pani jedna przed tym mieszkając, podniósłszy

się w pychę, iż była poraziła wielkiego Alexandra pod tą górą, kazała

się za Dyanę boginkę chwalić. Ale natychmiast za to blużnierstwo

pomstę bożą miała: iż on zamek wszystek grom roztrącił; oną też

panią ze wszystkimi s ł u ż e b n i k i potłumił: tak iż jeszcze po dziś dzień

leżą na tym miejscu wielkie gromady kamienia. Na tym też miejscu był

kościół trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli

W liście do Kazimierza J a g i e l l o ń c z y k a opat Michał s k a r ż y ł się królowi

na obecne wśród okolicznych mieszkańców praktyki pogańskie.

Odpust i zabawy ludyczne gorszyły opata. K r ó l zgodził się przenieść

odpust do położonej u stóp góry Nowej S ł u p i . Ale uparci mieszkańcy

nie posłuchali królewskich w s k a z a ń i przenieśli się z obrzędami

na j e d e n ze szczytów P a s m a J e l e n i o w s k i e g o - Górę W i t o s ł a w s k ą

| GORA C H E Ł M

L e ż y n a P o g ó r z u S t r z y ż o w s k i m .

W e d ł u g l e g e n d z n a j d o w a ł y

s i ę tam c u d o w n e ź r ó d e ł k a ,

a w p ó ź n i e j s z y c h c z a s a c h

s t a ł k o ś c i ó ł e k , k t ó r y p o n o ć

z n i k n ą ł w t a j e m n i c z y c h

o k o l i c z n o ś c i a c h . P o d o b n o

m i e s z k a ł tam t e ż k r ó l węży

s i e j ą c y p o s t r a c h w okolicy.

Wały na szczycie góry Chełm.

Łysa Góra - najsłynniejsze miejsce kultowe na terenie Polski.

background image

1 3 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

W POSZUKIWANIU ŚWIĄTYNI

Na Ł y s e j G ó r z e w V I I I - X w. istniał o ś r o d e k kultowy S ł o w i a n .

Dopiero na p o c z ą t k u X I I w. na szczycie p o g a ń s k i e j góry wzniesiono

romański kościół.

Hipotezę o kultowym znaczeniu Łysej Góry potwierdziły znaleziska

śladów s t a r y c h zabiegów kultowych, a t a k ż e wałów i posągów

kamiennych. Otaczające szczyt Łysej Góry w a ł y są podobne do

tych znalezionych na Ś l ą s k u . W a ł y na całej swojej długości są

u s y t u o w a n e tuż poniżej krawędzi mocno s p ł a s z c z o n e g o wzgórza,

które najprawdopodobniej w przeszłości celowo s p l a n t o w a n o

(wypoziomowano). Z a c h o w a ł y się na długości prawie 1,5 kilometra.

W y d ł u ż o n y szczyt wzgórza j e s t przedzielony na dwie części,

a p o ś r o d k u stoi dziś klasztor. Na wschód i na zachód od niego

biegną dwa ciągi watów, które tworzą dwie w y d ł u ż o n e podkowy

zwrócone końcami do siebie.

Archeolodzy uważają, że nasyp nie s p e ł n i a ł funkcji o b r o n n e j . Raczej

oddzielał dwie s t r e f y - tę codzienną ( p r o f a n u m ) od magicznej

i duchowej ( s a c r u m ) . W t r a k c i e wykopalisk znaleziono niewiele

śladów pobytu ludzi na górze, j e d y n i e t r o c h ę ceramiki z IX—XII w. Nie

odnaleziono natomiast samego centrum kultu. B y ć może j e g o ślady

s k r y w a j ą budynki dawnego k l a s z t o r u b e n e d y k t y ń s k i e g o .

1. Góra Ślęża na Śląsku kryje w sobie jeszcze
wiele tajemnic.

2. Kamienny niedźwiedź (a może dzik) ze Ślęży.

background image

M I E J S C A Ś W J E T E

1 3 3

ŚLĘŻA - ŚLĄSKI OLIMP

W „ G e o g r a f i i h i s t o r y c z n e j ziem dawnej P o l s k i " Z y g m u n t Gloger

pisał, że

Ślęża to lechickich bogów siedlisko, wstawiona pieśniami

i powieściami polskiego ludu. Nie bez powodu n a z y w a n a j e s t

ś l ą s k i m Olimpem, a n a w e t p r a s ł o w i a ń s k ą J a s n ą G ó r ą .

Owa góra

wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego

ogromu, jak i przeznaczenia, jako że na niej odprawiano przeklęte

pogańskie obrzędy- t a k o p i s a ł Ś l ę ż ę Xl-wieczny k r o n i k a r z

T h i e t m a r z M e r s e b u r g a .

Szczyt Ślęży, niemal zawsze zamglony, często spowijają burzowe

chmury. J e s t to jedno z miejsc, gdzie najczęściej w Europie biją

pioruny. Miejsce to czcili już Celtowie, przebywali tu t a k ż e Scytowie.

Góra s t a n o w i ł a jedno z najważniejszych centrów kultowych na

t e r e n i e P o l s k i . Ś l ę ż a wznosząca się na w y s o k o ś ć 718 metrów n.p.m.

wyraźnie dominuje nad okolicą. Masyw górski Ślęży obejmuje także

Wieżycę (tzw. G ó r ę Kościuszki) i R a d u n i ę . Każda z tych gór była

poświęcona innemu kultowi: Ś l ę ż a - S ł o ń c a , Wieżyca - pierwiastkowi

żeńskiemu, natomiast R a d u n i a - Księżycowi.

Z o k r e s u słowiańskiego pochodzi kamienny wał wzniesiony wokół

szczytu. Drugi wał, zwany półksiężycowym, znajduje się w połowie

drogi na szczyt.

Kolejne konstrukcje kamienne, które przed przyjęciem

chrześcijaństwa mogły być miejscem kultu, znajdują się przy

czerwonym szlaku 50 metrów powyżej Husyckich S k a ł e k . Mają

P O Z A P O L S K Ą

G Ó R A R I P w Czechach - położona

na północny zachód od P r a g i ,

wysoka na 459 metrów 0 kraju

pomiędzy Ohrzą i W e ł t a w ą o r a z

pogańskim kulcie przyniesionym

przez p r o t o p l a s t ę Czechów

- B o h e m u s a pisał k r o n i k a r z

czeski K o s m a s . J e d n a k b a d a n i a

a r c h e o l o g i c z n e nie przyniosły

dowodów na istnienie tego

kultu ani też wyraźniejszych

śladów o s a d n i c t w a

w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n e g o .

J e d y n ą p r z e s ł a n k ą świadczącą

o istnieniu takowego j e s t f a k t

postawienia na jej szczycie

na przełomie X i XI w. rotundy

Ś w i ę t e g o Wojciecha. Taki

s p o s ó b wykorzeniania s t a r e j wiary

i szerzenia nowej religi

p r o p a g o w a ł papież G r z e g o r z

Wielki ( 5 9 0 - 6 0 4 ) , k t ó r y zalecał,

aby w miejscach o b a l o n e g o kultu

p o g a ń s k i e g o s t a w i a n o kościoły

o r a z kaplice c h r z e ś c i j a ń s k i e .

background image

1 3 4

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

k s z t a ł t trzech równoległych do siebie murków. Może to być jedno

z najważniejszych miejsc kultu słowiańskiego na Ślęży.

Choć kamienne konstrukcje z upływem wieków są coraz trudniej

rozpoznawalne, to pamięć o Ślęży jako pogańskiej świętej górze

p r z e t r w a ł a aż do XX w. W 1937 r. niemiecki archeolog Fritz

Geschwendt odnotował, że pod rzeźbą Mnicha widział złożone

w ofierze naczynie z gotowanymi ziemniakami.

ŚWIĘTA GÓRA SŁOWIŃCÓW

Zamieszkujące we wczesnym średniowieczu południowe wybrzeże

B a ł t y k u słowiańskie plemię Stowińców miało swoją świętą górę

niedaleko S ł u p s k a , koło Smołdzina, na terenie dzisiejszego

Słowińskiego P a r k u Narodowego. P o w s t a ł e na skutek działania

lodowca wzgórze Rowokół o wysokości 115 metrów n.p.m. leży zaledwie

sześć kilometrów od morza. N a j s t a r s z e ś l a d y o b e c n o ś c i człowieka

na wzgórzu p o c h o d z ą z n e o l i t u . W I X - X w. g ó r a s t a n o w i ł a miejsce

k u l t u . S ł o w i a n i e wznieśli wokół jej s z c z y t u w a ł y i w y k o p a l i rów

o s z e r o k o ś c i około 3 - 4 metrów i g ł ę b o k o ś c i blisko j e d n e g o metra.

Na szczycie a r c h e o l o d z y znaleźli p o z o s t a ł o ś c i zwęglonych kości

zwierząt i ryb z r e s z t k a m i o f i a r n y c h p a l e n i s k .

P o d o b n i e j a k na innych górach w XII w. wzniesiono tu kaplicę

Świętego Mikołaja, poświęconą rybakom i żeglarzom. B y ł a ona

celem licznych wędrówek średniowiecznych pątników, ale została

zniszczona w XV w.

" KOŚCIÓŁ WALCZYŁ

Z POGAŃSKIMI

PRAKTYKAMI,

PRZEJMUJĄC STARE

CENTRA WIERZEŃ,

MIĘDZY INNYMI

NA ŁYSE] GÓRZE "

Góra Rowokół - słowińskie święte miejsce.

background image

M I E J S C A Ś W 1 Ę T E

1 3 5

ŚWIĘTE WODY

O

tym, że wodę uważano za siedzibę bóstwa, jako pierwszy pisał

Prokopiusz w VI w. Cztery wieki później T h i e t m a r z M e r s e b u r g a

wspominał o jeziorze na ziemiach Słowian zachodnich zabarwiającym

się co j a k i ś czas na czerwono, co o d c z y t y w a n o j a k o zapowiedź wojny.

U plemienia Redarów, w okolicach Radogoszczy, czczono jezioro,

z którego w chwilach niebezpieczeństwa wynurzał się dzik. Natomiast

w B r a n d e n b u r g u (wówczas B r e n n a ) , słowiańskim mieście założonym

na trzech wyspach rzeki Haweli w VI w., na Wzgórzu Maryjnym

znajdował się święty gaj, a w nim t r y s k a j ą c e źródełka, co wyróżniało je

spośród innych wzgórz.

ŹRÓDŁO - BAPTYSTERIUM

Na ziemiach polskich ź r ó d l i s k a o p r z y p u s z c z a l n i e kultowym

c h a r a k t e r z e z n a j d o w a ł y się na p r z y k ł a d w S t o ł p i u koło

Chełma na L u b e l s z c z y ź n i e . Na ziemnym s t o ż k u do dziś stoją

p o z o s t a ł o ś c i kamiennej wieży, p r a w d o p o d o b n i e r e s z t k i

w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n e g o b a p f y s t e r i u m f u n k c j o n u j ą c e g o od

drugiej połowy X I I do X I I I w., u k t ó r e g o stóp znajduje się niewielki

staw. W i e ż a z o s t a ł a p o s a d o w i o n a na niepewnym g r u n c i e , z k t ó r e g o

w y p ł y w a j ą ź r ó d e ł k a z a o p a t r u j ą c e w w o d ę staw. K o n s t r u k c j ę

z a b e z p i e c z o n o przed osunięciem murem o p o r o w y m . P r o w a d z ą c y

tam b a d a n i a p r o f e s o r A n d r z e j B u k o uważa je za miejsce kultowe.

W y g l ą d a więc na to, że wieżę wzniesiono w miejscu d a w n e g o

p o g a ń s k i e g o ś w i ę t e g o ź r ó d ł a , aby uniemożliwić o d p r a w i a n i e

r y t u a ł ó w z a k a z a n y c h p r z e z nową w i a r ę . M i e s z k a j ą c e między

ś r o d k o w ą Ł a b ą a M u l d ą s ł o w i a ń s k i e plemię Głomaczów miało swoje

święte miejsce o d d a l o n e o około dwa kilometry od Ł a b y . W e d ł u g

T h i e t m a r a z M e r s e b u r g a j e g o powierzchnia miała się p o k r y w a ć

wszelakim dobrem, j e ś l i t u b y l c y żyli w pokoju. J e ś l i w k r a c z a l i

na w o j e n n ą ścieżkę, t a f l a wody z n a c z y ł a się krwią i popiołem.

Stołp koło Chełma - miejsce kultowego źródliska.

background image

1 3 6

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

ŚWIĘTE GAJE

D

la mieszkających p o ś r ó d r o z l e g ł y c h lasów plemion

s ł o w i a ń s k i c h s t a r e drzewa s t a n o w i ł y n i e p r z e b r a n e źródło

mocy i byty symbolem d ł u g o w i e c z n o ś c i . L a s żywił, a w razie

n i e b e z p i e c z e ń s t w a d a w a ł s c h r o n i e n i e . S t ą d z a k o r z e n i o n y

w s ł o w i a ń s k i c h d u s z a c h s z a c u n e k dla j e g o potęgi. S t a r a n n i e

w y s e l e k c j o n o w a n y k a w a ł e k l a s u - święty gaj - o b i e r a n y był na

miejsce o d p r a w i a n i a modłów i w y k o n y w a n i a czynności kultowych,

Z z a c h o w a n y c h przekazów możemy dość d o k ł a d n i e odtworzyć

wygląd ś w i ę t y c h gajów i uroczysk. Opisywali je Tacyt, Thietmar,

K o s m a s i A d a m z Bremy. Żyjący w l a t a c h 1120-1177 proboszcz

Helmold z B o z o w a we wschodnim H o l s z t y n i e t a k kreśli o b r a z

ś w i ę t e g o miejsca S ł o w i a n n a d ł a b s k i c h :

W drodze przybyliśmy

do gaju, który jest jedynym w tym kraju, cała bowiem okolica jest

płaska. Tam bowiem wśród bardzo starych drzew zobaczyliśmy

święte dęby, które były poświęcone bogu owej ziemi... Drzewa

o t a c z a ł dziedziniec i d r e w n i a n y płot, w którym z n a j d o w a ł y się

dwie bramy. Miejsce to miało oczywiście swojego k a p ł a n a , święta

obrzędy o f i a r n e .

Święty gaj jawi się zatem j a k o nietknięty ludzką r ę k ą s k r a w e k

p r a s t a r e g o lasu i wszystko, co się w nim znajdowało - źródła bijące

z ziemi, ś r ó d l e ś n e jeziora, duze kamienie i głazy, ogromne s t a r e

drzewa - n a b i e r a ł o magicznej mocy. Każdy dziwnie wyglądający twór

natury, na p r z y k ł a d drzewo z powykręcanymi gałęziami, również mia-

nieziemską siłę.

0 gigantycznych drzewach S ł o w i a n p i s a ł w IXw. a r a b s k i podróżnik

bn R o s e t h a :

Mają oni, blisko swej stolicy, gigantyczne drzewo

niczego nierodzące. Lud zbiera się wokół niego w każdą środę, by

zawiesić na nim wszelkiego rodzaju dary. Pada przy nim na twarz

i składa u jego stóp ofiary.

Gdy nie było wysokich

szczytów górskich

i wzniesień, Słowianie

szukali specjalnych miejsc

w lasach, by czcić tam

swoich bogów, odprawiać

rytualne obrzędy

składać ofiary.

„ D O B R E " I „ Z Ł E " DRZEWA

Królem puszczy był dąb

- symbol męskiej mocy i cnoty.

Za drzewo kobiece uważano

brzozę, która p r z y w r a c a ł a siły

witalne, a jej kora była biała

i czysta jak dusze dziewcząt

zmarłych przed zamążpójściem.

J a r z ę b i n a o d s t r a s z a ł a zte moce,

a lipa w y r a ż a ł a płodność i wdzięk.

Słowianie zachodni za święte

drzewo uważali leszczynę.

O b o k „ d o b r y c h " drzew były też

„złe", np. olchy i wierzby, k t ó r e

wiązano z wilkołakami i wampirami.

Drewno „dobrych" drzew wykorzystywali słowiańscy budowniczowie.

Umieszczali je w podwalinach domów i grodów.

background image

M I E J S C A Ś W I Ę T E

1 3 7

CHRZEŚCIJAŃSKIE ZNISZCZENIE

Chrześcijanie przybywający na ziemie pogan uważali gaje za miejsca

nieczyste i - j a k pisat Helmold - za zgodą i zachętą Kościoła je

niszczyli:

Napomniał nas biskup, byśmy odważnie zabrali się do

zniszczenia wspomnianego gaju. Sam zeskoczył z konia i strzaskał

ozdobne wysady bram. Wszedłszy do przybytku na jedno miejsce

wokół świętych drzew i z kupy drewna uczyniliśmy stos do spalenia.

0 podobnym niszczeniu świętych miejsc wspomina Thietmar

z M e r s e b u r g a opisujący działania Wigberta, swojego poprzednika na

biskupstwie w Merseburgu.To on doprowadził do zniszczenia Świętego

B o r u (Zutibure), który wytrzebił do gruntu, i wzniesienia nowej

świątyni poświęconej męczennikowi Romanowi. Taki sam los spotykał

wielkie święte drzewa. Znany dąb germańskiego boga Thora został

zrąbany bezlitośnie przez świętego W i n f r y d a - B o n i f a c e g o w VIII w.

Kosmas z P r a g i opisuje z kolei, jak czczone przez Czechów święte gaje

i drzewa Słowian połabskich zostały wycięte i podpalone przez wojska

B r z e t y s ł a w a II. I dalej, że na t e r e n a c h B u ł g a r i i i Wielkorusi gaje te są

wykorzystywane w kulcie chrześcijańskim. To ostatnie spostrzeżenie

j e s t j e d n a k - zdaniem badaczy - mało wiarygodne.

" GAJE SŁUŻYŁY TEŻ

DO ODCZYTYWANIA

WRÓŻB, NP. Z SZUMU

DRZEW. BYŁY MIEJSCEM

WYSŁUCHIWANIA

WYROCZNI "

background image

1 3 8

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

KAMIENNE POSĄGI,

DREWNIANE PODOBIZNY

Z

anim P r a s ł o w i a n i e zetknęli się z kulturą innych ludów, stawiali

bogom symboliczne słupy, których pozostałości odnajdywane są

sporadycznie podczas wykopalisk.

ŚWIĘTOWIT Z ARKONY

Saxo Grammaticus szczegółowo opisał wygląd j e d n e g o z najbardziej

znanych posągów, ważnego dla całej zachodniej Słowiańszczyzny

boga Świętowita. P o s ą g byt ogromny,

przewyższający postać ciaia

ludzkiego, czterema gtowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie,

z których dwie w stronę piersi, a dwie w stronę pleców zdawaty się

patrzeć... Brody byty podgolone, wtosy ostrzyżone... Świętowit

z Arkony lewą r ę k ę miał w s p a r t ą na boku, a w prawej trzymał róg

z

rozmaitego kruszcu zrobiony. Szafa dochodząca aż do goleni

koń czyta się w tym miejscu...

ŚWIATOWID ZE ZBRUCZA

Znajdujący się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie posąg j e s t

j e d n ą z nielicznych tak dobrze zachowanych podobizn słowiańskiego

boga. Z o s t a ł wyłowiony z rzeki Zbrucz w sierpniu 1848 r. w pobliżu wsi

Liczkowce koło H u s i a t y n a na P o d o l u . Kamienna figura waży blisko

500 kilogramów i z o s t a ł a wyrzeźbiona z piaskowca pochodzącego

- zdaniem geologów - z okolic Lwowa. Wysoki na 257 centymetrów,

w formie g r a n i a s t o s ł u p a , o podstawie 29 na 30 centymetrów, pokryty

j e s t symbolicznymi płaskorzeźbami. Cała figura była pomalowana,

w większości na czerwono. P r a w d o p o d o b n i e pierwotnie s t a ł a na

pobliskiej górze B o g i t ( B o h o t ) , na której a r c h e o l o d z y z n a l e ź l i krąg

Wizerunki słowiańskich

bogów pojawiły się

dopiero na skutek

wpływów z zewnątrz,

zwłaszcza kontaktów

ze skandynawskimi

kupcami i wojownikami.

background image

M I E J S C A Ś W I Ę T E

1 3 9

kultowy z wałem otoczonym ośmioma ogniskami. Ś l a d y s k ł a d a n i a ofiar

na górze B o g i t pochodzą z X—XIII w. P o ś r o d k u k r ę g u odkryto puste

miejsce po kamiennym p o s ą g u . P o s ą g podzielony na trzy w y r a ź n e

s f e r y ukazuje ideę trójdzielności świata S ł o w i a n .

POSĄGI ZE ŚLĘŻY

Na górze Ś l ę ż a koło Wrocławia zachowały się aż cztery figury

o k s z t a ł t a c h a n t r o p o - i zoomorficznych. P i e r w s z e ślady obrzędów

pochodzą sprzed 1300 r. p.n.e. Kamienne posągi ze Ś l ę ż y - postać

niedźwiedzia (może d z i k a ? ) , postać ludzka z rybą, mnicha i grzyba

- prawdopodobnie nie zostały wyrzeźbione przez S ł o w i a n , lecz są

związane z tradycjami plemion celtyckich i germańskich opierających

się na wierzeniach totemicznych w przodków plemiennych.

KROCZĄCY PIELGRZYM

Znajdująca się u początku Drogi Królewskiej wiodącej z Nowej S ł u p i

na Ł y s ą C ó r ę kamienna postać Kroczącego Pielgrzyma, stanowi dla

badaczy nie lada z a g a d k ę . J e d n a z n a j s t a r s z y c h legend mówi, że

j e s t to postać pokutnika, który za swoją pychę został zamieniony

w kamień. Gdy dotrze na Święty Krzyż, n a s t ą p i koniec świata. Inne

podania mówią, że j e s t to wyobrażenie Litwina albo nawet Tatarzyna,

który s k r a d ł ł y s o g ó r s k ą relikwię, a potem się nawrócił.

1. Kroczący Pielgrzym zwany Emerykiem z Nowej Słupi. 2. Ogromny posąg
Świetowita z Arkony (rekonstrukcja) 3. „Bliźnięta z Fischerinsel" - figurka

z XI-XII w. znaleziona na Wyspie Rybackiej (Fischerinsel na jeziorze
Tollensee koło Neubrandenburga).

background image

1 4 0

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

Słowianie zaczęli wznosić

drewniane świątynie,

czyli chramy lub kąciny

swoim bóstwom

prawdopodobnie dopiero

wtedy gdy zetknęli się

z chrześcijaństwem.

Wcześniej oddawali cześć

bogom w otoczeniu

dzikiej przyrody.

W

o p i s a c h c h r z e ś c i j a ń s k i c h k r o n i k a r z y p o g a ń s k i e ś w i ą t y n i e

S ł o w i a n j a w i ą się j a k o d r e w n i a n e b u d y n k i stojące na

dziedzińcu w otoczeniu ś w i ę t e g o gaju, otoczone p a l i s a d ą z bramami

wejściowymi. Ich ściany są zwykle bogato rzeźbione. W e w n ą t r z

stoją w y o b r a ż e n i a p o g a ń s k i c h bóstw w y r z e ź b i o n e w kamieniu lub

d r e w n i e . O t a c z a n e są wielką czcią i p i l n o w a n e przez k a p ł a n ó w .

ARKONA - ŚWIĄTYNIA ŚWIĘTOWITA

J e s t to najbardziej znana s ł o w i a ń s k a świątynia, opisana

w „ C e s f a D a n o r u m " przez S a x o G r a m m a t i c u s a , przy okazji

najazdu Duńczyków na w y s p ę R u g i ę i pobliskie krainy położone

nad B a ł t y k i e m . R a n o w i e , s ł o w i a ń s k i e plemię, o d d a w a ł o cześć

czczonemu na S ł o w i a ń s z c z y ź n i e zachodniej Świętowitowi. Ś w i ą t y n i a

- drewniana o misternej budowie- s t a ł a na placu w ś r o d k u

miasta. W z b u d z a ł a

cześć nie tylko wspaniałością nabożeństw, lecz

boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód

dokładną płaskorzeźbą się odznaczał, przedstawiając prostą

i niewydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych

background image

M I E J S C A Ś W I Ę T E

1 4 1

rzeczy. Do świątyni wiodło j e d n o wejście. Otoczona była podwójnym

ogrodzeniem, z których

zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony

pokrywał, wewnętrzne czterema słupami podparte zamiast ścian

świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami i z zewnętrznymi

ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi tramami.

Miejsce na o ś r o d e k kultu w y b r a n o z rozmysłem - wysoki s k a l i s t y

cypel w r z y n a j ą c y się w morze j e s t t r u d n o dostępny. W e d ł u g

przekazu S a x o G r a m m a t i c u s a świątynia miała swojego k a p ł a n a

n a z y w a n e g o

żyrzec, który w imieniu zgromadzonych na modłach

s k ł a d a ł bogom o f i a r ę (tzw. ż e r t w ę ) lub o b i a t ę . B y ł y to p r z e w a ż n i e

płody r o l n e lub z w i e r z ę t a :

Kapłan, co przeciw zwykłemu ziomków

strojowi długimi wąsami a włosami się wyróżniał, umiatał dzień

przed uroczystością najstaranniej świątynię, do której sam jeden

mógł wstępować... K a p ł a n o d c z y t y w a ł t a k ż e wróżby dla przybyłych

wiernych z napoju a l k o h o l o w e g o , za pomocą białego konia,

d r e w n i a n y c h patyczków i popiołu z ogniska i sam o f i a r o w y w a ł go

bogu. O d p r a w i a ł modlitwy, p r z e k a z y w a ł ludowi życzenia od b ó s t w a .

Zdobycie przez W a l d e m a r a I Rugii i zniszczenie w 1168 r. świątyni

w A r k o n i e było wielkim ciosem dla S ł o w i a n p o ł a b s k i c h .

RADOGOSZCZ - ŚWIĄTYNIA SWAROŻYCA

Do dziś nie odnaleziono jej śladów, ale kroniki nie pozostawiają

wątpliwości co d o j e j istnienia. Radogoszcz, położona w kraju

Redarów między Z a t o k ą Kilońską i dzisiejszym Hamburgiem, otaczała

wielka puszcza

ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona.

Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących,

trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę,

która prowadzi do położonego i strasznie wyglądającego jeziora

- relacjonuje Thietmar z M e r s e b u r g a . 0 samej drewnianej świątyni

pisze, że jej ściany z e w n ę t r z n e zdobiły wizerunki bogów i bogiń

w przedziwny rzeźbione sposób, a wewnątrz stali bogowie zrobieni

ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach. Pierwszy spośród

nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich

pogan. Znajdują się tam również sztandary, których nigdzie stąd

nie zabierają, chyba ze są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas

niosą je piesi wojownicy.

1. Po świątyni w Arkonie zachował się

niewielki wąwóz otoczony watem i wzniesienie,

z którego rozciąga się widok na Bałtyk

strome klify. Po słowiańskiej bytności w tym

miejscu pozostały cmentarzyska, nazwy

miejscowości i legendy.

2 W Radogoszczy - grodzie o trójkątnym

kształcie i trzech bramach doń wiodących

- zbudowana misternie z drewna świątynia

posadowiona była na fundamencie z rogów

dzikich zwierząt.

background image

1 4 2

M I T O L O G I A S Ł O W I A N

" D O Ś W I Ą T Y Ń

PIELGRZYMOWANO,

TAM ZBIERANO

SIĘ NA WIECACH,

STAMTĄD RUSZANO

NA WOJNĘ "

Opiekujący się świątynią Swarożyca kapłani jako jedyni mieli prawo

siedzieć, podczas gdy inni musieli stać. Kapłani także wróżyli, np. z za­

chowania świętego konia odczytywali przepowiednie na przyszłość.

GROSS-RADEN - GRODZISKO

W tej miejscowości w Zachodniej Meklemburgii, na półwyspie jeziora

B i n n e n s e e , w latach 70 XX w. znaleziono wczesnośredniowieczny

zespół osadniczy z grodziskiem i położoną nieopodal o s a d ą

przygrodową. Na jej terenie odnaleziono ślady po dużym drewnianyn

budynku o wymiarach ścian 7 na 11 metrów, o którego rekonstrukcję

pokusili się archeolodzy. S a n k t u a r i u m funkcjonowało od około drugi

połowy IX lub początku X w. Świątynia została spalona na początku

XI w. i przeniesiona na t e r e n pobliskiego grodu o c h a r a k t e r z e

kultowym posadowionego na wyspie. Mimo że nie znaleziono żadnych

posągów czy śladów obrzędów, j e s t to dziś najlepiej rozpoznana

pogańska świątynia Słowian połabskich - plemienia W a r n ó w

należącego do Związku Obodryckiego. J e j ściany pokryte były

płaskorzeźbami przedstawiającymi ludzi, zwierzęta i ptaki, stoły

i siedzenia ustawione w okrąg, a posągi bóstw bogato zdobione

Kompleks osady Gross-Raden zrekonstruowano zgodnie z oryginale mi dziś
można zobaczyć, jak wyglądały budynki z IX i X w.

background image

Źródła cytatów:

„Historia literatury czeskiej". J. Magnuszewski, Wrocław 1978

„Historia Królestwa Słowian czyli Latopis Popa Dukljanina", oprać J Leśny, Warszawa 1988;

edycja komputerowa:

www.zrodla.historyczne.prv.pl

„Latopis Kijowski", edycja komputerowa:

www.zrodla.historyczne.prv.pl

„Kosmasa Kronika Czechów", przeł. i oprac. M. Wojciechowska, Warszawa 1968; edycja

komputerowa:

www zrodla.historyczne prv.pl

„Kromka polska", Anonim tzw. Gall, przeł R. Gródecki, oprac. M. Plezia, Wrocław 1965

„Kroniki staroruskie", przeł E. Goranin, F. Sielicki i H. Suszko, oprac F. Sielicki, Warszawa 1987

„Najdawniejsze zabytki języka polskiego", oprac. W Taszycki, Wrocław 1975

„Słowiański rodowód", P. Jasienica, Warszawa 1978

„Słowo o wyprawie Igora", przeł. J. Tuwim, oprac. M. Jakubiec, Wrocław 1950

„Zrozumieć średniowiecze. Wypisy, konteksty i materiały literackie", oprac. R Mazurkiewicz,

Tarnów 1997

Bibliografia.

„Drzewo życia Ludowa wizja świata i człowieka", J i R. Tomiccy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza,

Warszawa 1975

„Kosmologia dawnych Słowian Prolegomena do teologii politycznej dawnych Słowian", A Kowalik,

Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2004

„Leksykon. Zaświaty i krainy mityczne", red. M. Sacha-Piekło, Znak, Kraków 1999

„Mały słownik kultury dawnych Słowian", red. L. Leciejewicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1988

„Mitologia Słowian", A. Gieysztor, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006

„Mitologia słowiańska i polska", A. Brükner, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985

„Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian", J. Strzelczyk, Wydawnictwo Rebis, Poznań 2007

„Od Zalmoksisa do Czyngis-chana", M. Eliade, tłum. K. Kocjan, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002

„Poetyka mitu", E. Mieletinski, tłum. J. Dacygier, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981

„Pradzieje religii w Polsce", W. Szafrański, Iskry, Warszawa 1979

„Religia Słowian", W. Szafrański, [w:] „Zarys dziejów religii", Iskry, Warszawa 1986

„Religia Słowian i jej upadek (w VI-XII)", H Łowmiański, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986

„Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę",

Z. Skrok, Iskry, Warszawa 2006

„Stworze i zduszę, czyli starosłowiańskie boginki i demony. Leksykon", C. Białczyński,

Wydawnictwo Kraina Księżyca, Kraków 1993

„Sztuka pradziejowa w Polsce", J. Gąssowski, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1975

„Światowid czy model świata", A Łapiński, [w:l „W otchłani wieków" 1984, nr 50

„Tajemnice słowiańskich bogów", M, Mikołajczak, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002

background image

Słowianie

© 2007 New M e d i a C o n c e p t s p . z o.o.

u l . Altowa 28

02-386 W a r s z a w a

A u t o r z y t e k s t ó w : M a D a r S C (Tomasz Ł a w e c k i ) , R o b e r t S y p e k ,

M a g d a l e n a T u r o w s k a - R a w i c z

K o n s u l t a n t m e r y t o r y c z n y : prof d r hab. J e r z y G ą s s o w s k i

P r o j e k t graficzny: A r t u r W ą s o w s k i , M a ł g o r z a t a R e d a - G ł u c h o w s k a

R e d a k t o r p r o w a d z ą c y : G r a ż y n a S k i b i c k a

R e d a k c j a : B a r b a r a Manińska, J a n i n a S t a s i s z y n , J o a n n a C i e ś l e w s k a ,

J a k u b Gliński, Grzegorz Marcinowski, Małgorzata Kałuża,

A g n i e s z k a S z y k u ł a , M i c h a ł B a ł k o w s k i , K a t a r z y n a Z a d w o r n y

Zdjęcia- Corbis, E a s t N e w s , B E & W , B r i d g e m a n , B i b l i o t e k a N a r o d o w a ,

A g e n c j a Medium, S t a n i s ł a w Fitak, K r z y s z t o f K u r e k , Indigo,

A g n i e s z k a S y p e k , D a n i e l S u k n i e w i c z , A r t u r W ą s o w s k i ,

M a r e k H o r w a t ( M u z e u m N a r o d o w e Ziemi P r z e m y s k i e j ) ,

Muzeum L i t e r a t u r y im. A. Mickiewicza w W a r s z a w i e ,

Muzeum A r c h e o l o g i c z n e w P o z n a n i u , A g e n c j a G a z e t a

D r u k : D r u k a r n i a N a r o d o w a S A , K r a k ó w

I S B N : 978-83-89840-09-7

I n d e k s : 233048

W i ę c e j informacji o s e r i i i możliwość zamówienia

e g z e m p l a r z y na

w w w . r z e c z p o s p o l i t a . p l / k o l e k c j e

Kopiowanie lub wykorzystywanie całości lub jakichkolwiek

fragmentów bez zgody New Mp.dia Concept sp z o.o zabronione

Wszelkie prawa zastrzeżone

background image

Starożytni Grecy
Starożytni Egipcjanie

Aztekowie

Celtowie
Hindusi
Starożytni Rzymianie

Aborygeni australijscy

• Słowianie

Tybetańczycy
Inkowie
Ludy Czarnej Afryki
Ludy skandynawskie

Ludy Mezopotamii
Ludy starożytnej Japonii
Indianie Ameryki Północnej
Ludy Oceanii
Starożytni Mongołowie
Majowie
Fenicjanie
Ludy starożytnych Chin
Ludy starożytnej Korei
Ludy starożytnej Anatolii
Eskimosi
Ludy starożytnej Persji
Ludy starożytnej Syberii

Tom 8/MŚ
Przeznaczone do sprzedaży wyłącznie z „Rzeczpospolitą"
(cena książki + cena „Rzeczpospolitej")

Cena książki - 19,99 zł (0% VAT)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron