Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XIII

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

99

** Rebekah**

Sytuacja robiła się naprawdę ciekawa. Obserwowałam przez jakiś

czas jak Kenny rzuca jakieś zaklęcia, po czym nagle ten zimny trup zaczął
się ruszać. Zaczęła oglądać się dookoła i była najwyraźniej zdziwiona, że
w ogóle może oddychać.

- Jest już twoja. Teraz możesz to dokończyć - usłyszałam głos czarownika,
a mój brat znalazł się przy niej w wampirzym tempie i zaczął ją uspokajać

To była kompletna paranoja. Najpierw ją ratował, a teraz skręcił jej kark.
Domyśliłam się, że chce stworzyć nowego wampira, ale dlaczego akurat
ona? Podeszłam do okna i dopiero teraz zauważyłam, że zaczął padać
śnieg. Było to dziwne zważywszy na to, że panowały gorące letnie dni.
Spojrzałam na dziewczynę leżącą na podłodze, czy to przez nią? Z moich
rozmyślań wyrwała mnie rozmowa, która działa się za moimi plecami.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

100

- A co z tym, aby mogła chodzić za dnia? - zapytał Nick

- Nic się o to nie martw. Nie wiem kto, ale ktoś o to zadbał - powiedział
Kenny i wtedy obróciłam się w ich stronę

Czarownik trzymał w swoim ręku jej dłoń, na którym znajdował się
pierścień.

- Fantastycznie - odpowiedział mój brat, po czym pstryknął palcami i
pojawiła się wtedy jedna z jego hybryd - Zanieście ją na dół - rzucił
pospiesznie - A teraz stary przyjacielu porozmawiajmy o dawnych czasach

Nawet nie zwracając na mnie uwagi wyszli z pokoju. To było normalne
nigdy o niczym mnie nie informował, wiec czemu miałby robić wyjątek i
w tej kwestii.

** Meredith**

Kiedy się ocknęłam jedyne co zauważyłam to blask księżyca

padający na mnie z małego okienka. Zaczęłam się rozglądać dookoła i
zdałam sobie sprawę, że jestem w czymś w rodzaju lochu, jakiegoś
więzienia. Pomimo panującego mroku moje oczy szybko przyzwyczaiły
się do ciemności, ale najbardziej odczuwalna była suchość w gardle, która
z każdą minutą potęgowała się. Nie miałam żadnego pojęcia jak długo tu
jestem, ale najważniejszym pytaniem było dlaczego w ogóle żyję?.

- Halo jest tu ktoś? - krzyknęłam, chodź jedynie dało się usłyszeć echo

Usiadłam powoli na stojącej przy ścianie długiej ławce. Wszystko
wyglądało tak jakby sytuacja się powtarzała i za chwile w drzwiach
zobaczę Katherine.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

101

Rok 1864

Wracałam do domu po spotkaniu z Damonem. Dzisiaj nasze życie się

zmieni uciekniemy stąd i wreszcie będziemy wolni. Już nigdy nie zobaczę
Katherine, chodź tak naprawdę miałam mieszane uczucia, ale wiedziałam,
że z jakiegoś powodu nie pozwoliła by mi odejść dobrowolnie. Na szczęście
nie ma jej teraz w mieście, a o wszystkim opowie jej zapewne Emily. Pomysł
wydawał się naprawdę szalony, ale nie chciałam o tym myśleć w tej chwili.
Już miałam chwycić za klamkę drzwi powozowni, gdy nagle otworzyły się
i stanęła w nich nie kto inny jak Katherine.

- Katherine, co ty tu robisz? - zapytałam, chodź miałam nadzieję, że nie
zauważyła mojego przerażenia

- Witaj droga siostro - odpowiedziała spokojnie - doszły mnie bardzo
niepokojące słuchy, więc postanowiłam przyjechać szybciej

Spojrzałam na Emily i poczułam się tak jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Nie
mówiłam jej o wszystkim co ostatnio działo się moim życiu, ale z jakiejś strony
ufałam jej. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy wejść do domu jak gdyby nigdy
nic, czy rzucić się do ucieczki? Katherine stanęła w progu, popatrzyła na mnie
tak jakby wyczuwała moje wahanie, po czym pchnęła drzwi, a te otworzyły się
na oścież.

- Czekasz na jakieś specjalne zaproszenie, czy będziesz tak stała, aż cię wilki
zjedzą? - zapytała, po czym uśmiechnęła się sama do siebie tak jak gdyby
wiedziała coś o czym ja nie miałam zielonego pojęcia

Przeszłam przez próg i spojrzałam na duży zegar stojący koło szafek z
książkami.

- Spieszysz się gdzieś? - zapytała potulnie moja siostra

Nie wytrzymałam. Z jakiegoś powodu wiedziałam, że ona wie o wszystkim i
również o moich planach na ten wieczór.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

102

- Katherine odchodzę. Mam tego dość! - rzuciłam pospiesznie

- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? To nie są dobre czasy, zwłaszcza dla młodej
dziewczyny. Wierz mi.. wiem co mówię - powiedziała spokojnie Katherine
całkowicie zbijając mnie z tropu

Obawiałam się raczej jej głośnych sprzeciwów i tego jak bardzo będzie mi się
starała wyperswadować ten pomysł z głowy.

- Nie będę sama.. - czułam olbrzymią gulę w gardle, która w ogóle nie
pozwalała mi nic powiedzieć - wyjeżdżam razem z Damonem Salvatore -
odparłam pokrótce

Nie odpowiedziała mi nic tylko cały czas się we mnie wpatrywała, a później
przeniosła swój wzrok na Emily i stanęła do mnie plecami, a następnie
odwróciła się w moim kierunku szczerze się uśmiechając.

- Będzie mi cię bardzo brakowało Meredith, ale pozwól, że pomogę ci spakować
twoje rzeczy. Chodź pokarzę ci gdzie znajdziesz odpowiednie kufry -
powiedziała do mnie, po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą
schodząc razem ze mną po schodach w dół

- Nie wiedziałam, że tu są jeszcze jakieś pomieszczenia? - powiedziałam ze
zdziwieniem

- Jeszcze dużo rzeczy nie wiesz - odpowiedziała mi ciągnąc mnie cały czas za
sobą, po czym przystanęła przy jednym z pomieszczeń - są tam - powiedziała do
mnie i wskazała na kufry stojące pod ścianą

Przekroczyłam próg tego pomieszczenie, które wyglądało na zaniedbane, i
najwidoczniej często nieodwiedzane przez nikogo, po czym usłyszałam
trzaśniecie i przekręcany klucz. Obróciłam się do tyłu i zdałam sobie sprawę, że
Katherine mnie zamknęła, a to pomieszczenie nie było niczym innym jak tylko
wiezieniem, które na mnie czekało.

- Myślałaś, że pozwolę ci od tak odejść - rzuciła, po czym jej twarz zaczęła się
zmieniać, przypominając twarz potwora

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

103

- Kim jesteś? - wykrzyczałam, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że w
Katherine, nie było niczego magicznego, a jedynie przerażającego

- Myślałam, że jesteś bardziej spostrzegawcza. Jestem wampirem, a spotkaniem,
nie musisz się martwić. Damon, zapomni cię szybciej niż cię poznał -
powiedziała uśmiechając się do mnie i odeszła, a w zasadzie tak jakby
rozpłynęła się w powietrzu

- Nic mu nie rób, słyszysz - rzuciłam, ale jedyne co usłyszałam to echo

Podeszłam pod ścianę, a następnie usiadłam na stojących kufrach. Łzy zaczęły
płynąć po moich policzkach. Nie mogłam nic zrobić, czułam się teraz tak
bezradnie, a myśli o tym, że Katherine może skrzywdzić Damona i pozostałych
ludzi odbierało mi jakiekolwiek siły. Spojrzałam przez okno wystające z nad
ziemi. Księżyc swoim niesamowitym światłem oświecał całe niebo, a w tle było
słychać wyjące wilki.

- To koniec - powiedziałam sama do siebie

W tej chwili moje, życie nie miało żadnego sensu. Byłam zwodzona przez
Katherine, która nie wiem, dlaczego, ale starała się mnie trzymać blisko siebie,
oraz przez Emily, która przez swoją lojalność do.. wampirzycy była w stanie
mnie poświęcić.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Mięśnie

w moim ciele napięły się tak jakbym przygotowywała się na walkę, chodź
nigdy wcześniej niczego takiego nie czułam.

- Witaj urocza Meredith - powiedział Klaus opierając się o framugę drzwi

Nie odpowiedziałam nic, a w zasadzie nie byłam w stanie.

- Pewnie masz do mnie wiele pytań? - powiedział, po czym zamknął drzwi
i usiadł koło mnie

- Jak to jest możliwe.. że żyje? - zapytałam i spojrzałam na niego

Uśmiechnął się do mnie, a później zaczął wszystko dokładnie wyjaśniać.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

104

- Po pierwsze były dwie księgi rodu Petrovy. Druga księga pozwała
przywrócić cię do życia na wypadek jakbyś nie wykonała swojego zadania,
ale była mi potrzebna krew osoby, za którą poświęciłaś swoje życie w
1864 roku, uwalniając w ten sposób swoją moc

- Ale to nie możliwe, nikt już nie żyje, minęło ponad 148 lat - rzuciłam
włączając się do rozmowy

- Niekoniecznie - odpowiedział, po czym dalej zaczął mówić - pomogę ci
to zrozumieć. Jeśli zginęłabyś w 1864 roku, to wystarczyło by wstrzyknąć
kilka kropel krwi człowieka, abyś mogła powrócić do żywych jako
człowiek, a z racji, że miałem u siebie Stefana, a był on jedną z osób za
których się poświęciłaś…

- Ale on nie jest człowiekiem.. - odparłam i wszystko zaczynało się
układać - To znaczy, że jestem teraz wampirem, stąd to uczucie suchości -
powiedziałam i położyłam swoją dłoń do mojego gardła

- Przypomnij sobie jakie twoje życie było beznadziejne, wszystkie
ucieczki, ból z którym za pewne nie potrafiłaś sobie poradzić, a teraz ja
daje ci nowe życie i nową szansę - powiedział, a ja spojrzałam na niego

- Nie chce, już tego czuć. Zabierz to ode mnie - odpowiedziałam
odwracając się w jego stronę, a łzy zaczęły płynąć po moich policzkach

Moja śmierć miała być dla mnie swojego rodzaju wybawieniem, a teraz
wszystko miało na powrót żyć we mnie... nie chciałam tego. Tak długo
dusiłam to w sobie, że ból stał się moim najlepszym przyjacielem, z
którym nie chciałam już nigdy mieć do czynienia. W tym momencie Klaus
zrobił coś czego się nie spodziewałam, po prostu mnie przytulił, a ja nie
zrobiłam nic by go odtrącić. Potrzebowałam tego, poczucia jakiegokolwiek
bezpieczeństwa.

- Nigdy cię nie zostawię, jesteś teraz członkiem mojej rodziny. Jesteś
wampirem, sama możesz wszystko wyłączyć. Musisz pamiętać, że kiedy
zobaczą cię twoi przyjaciele, wszystkim czego będą chcieć.. to cię zabić -
powiedział Pierwotny

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

105

Nie wiem czy byłam na to wszystko przygotowana, ale jedyne czego
chciałam to zapomnieć każdą rzecz, każdą osobę, która niosła za sobą
cierpienie. Klaus miał rację tak naprawdę nigdy nikogo nie obchodziło co
się ze mną stanie.

- Dobrze - odpowiedziałam, a on wyciągnął chusteczkę, którą miał w
klapie marynarki i delikatnie wytarł moje łzy

Już nie pamiętałam by ktoś chodź przez chwile się tak mną interesował,
nawet jeśli czegoś ode mnie chciał, to nie miało już teraz żadnego
znaczenia.

Zamknęłam oczy i postanowiłam wyłączyć wszystko co sprawiało mi ból:
spotkanie Katherine, uczucie do Damona, które nigdy nie odchodziło,
poznanie Eleny, ponowne spotkanie na swojej drodze Stefana oraz całą
przeszłość, która nie pozwalała mi ruszyć do przodu. Otworzyłam po
pewnej chwili oczy i spojrzałam na Klausa. Nie byłam już starą Meredith,
dziewczyną, która bała się własnego cienia, a pewna siebie wampirzycą,
przed, którą czekała cała wieczność… to było naprawdę miłe uczucie
wolności i nieograniczonych możliwości. Postanowiłam nie czuć już
niczego i opierać się wyłącznie na moim instynkcie.

- Mam coś dla ciebie... na początek - odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się
w jego kierunku

Wyciągnął z kieszeni torebkę z krwią i w tym momencie nie miały już dla
mnie żadnego znaczenia jak bardzo nie chciałam zostać wampirem.
Pierwotny podała mi ją, a ja zaczęłam pić z pośpiechem. Nie minęło dużo
czasu gdy dobrnęłam do końca i z żalem spojrzałam na Klausa.

- Chcesz więcej? - zapytał, chodź dobrze znał moją odpowiedź - Chodźmy
na górę - powiedział, po czym puścił mnie przodem i chwycił za dłoń

Nie minęło nawet kilka sekund, gdy znaleźliśmy się w głównym pokoju.

- Musisz nauczyć się co to dokładnie znaczy być wampirem. Najpierw
musimy zatroszczyć się o twój nowy wygląda, ale tym zajmie się Rebekah
- rzucił kiedy wampirzyca weszła do pokoju

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

106

- Nie ma mowy. Nie mam zamiaru zajmować się twoim nowym nabytkiem
Nick. Sam się o nią troszcz - rzuciła Rebekah traktując mnie tak jakby
mnie w tym pokoju nie było

- Jesteśmy do siebie bardziej podobne niż ci się wydaje - rzuciłam w jej
stronę

- To się jeszcze okażę - odpowiedziała, po czym dała za wygraną - Niech
ci będzie - powiedziała raczej do swojego brata, niż do mnie

- Może wybierzecie się na małe… zakupy - usłyszałam po chwili głos
Pierwotnego, który podejrzliwie uśmiechnął się do siostry

** Stefan**

Minął już tydzień odkąd zostałem uratowany przez dziewczynę,

która była w stanie poświęcić dla nas wszystkich swoje życie. Było gorące
popołudnie kiedy leżałem z Eleną na kanapie i chodź ta czynność
wydawała się całkowicie normalna to dla mnie było to czymś
wyjątkowym. Nigdy nie pomyślałbym w najśmielszych wyobrażeniach,
że ona będzie mi w stanie wybaczyć wszystkie przykrości, które jej
przysporzyłem.

- Myślisz, że Damon sobie z tym poradzi? - zapytała Elena cały czas
troszcząc się o mojego brata

Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Myślałem, że znałem mojego
brata, ale kiedy dowiedziałem się o jego nieudanej ucieczce z Meredith, nie
byłem tego taki pewien, czy Damon w tak szybkim czasie dojdzie do
siebie. Co prawda z Katherine było inaczej, ale ona manipulowała nami.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

107

- O czym myślisz? - zapytała dziewczyna, kiedy nie uzyskała ode mnie
żadnej odpowiedzi, chyba w podświadomości wiedziała, jak ta sprawa
musi mnie męczyć

- Jak bardzo jestem wdzięczny Meredith, że zabrała ode mnie cały ból, ale
tak naprawdę to jakaś część mnie nigdy się z tego nie wyzwoli. Tak bardzo
ci dziękuję, że we mnie nie zwątpiłaś. Nie jestem ciebie godzien -
odpowiedziałem i spuściłem wzrok nie mogąc utrzymać jej spojrzenia

- Ależ jesteś - powiedziała Elena, po czym odsunęła się ode mnie by
spojrzeć ponownie w moje oczy - czasami było, na prawdę ciężko, ale była
wtedy przy mnie Meredith i wspierała mnie, a teraz jej już nie ma -
kontynuowała swoją wypowiedź dziewczyna - Najbardziej dziwi mnie
fakt, że od tamtej pory nie ma żadnych wieści o Klausie czy Rebekah, tak
jakby zapadli się pod ziemię

- Myślisz, że on coś kombinuje? - zapytałem

- Nie mam pojęcia, ale to wszystko wydaje się takie dziwne, kilka dni temu
padał śnieg, a przecież mamy lato. Czy to może mieć związek ze śmiercią
Meredith? - ciągnęła dalej swoją wypowiedź

- Nie mam pojęcia, ale jeśli Meredith była Białą Mocą, to takie anomalie
mogą mieć z nią coś wspólnego - próbowałem jakoś rozgryźć tą zagadkę, a
w zasadzie podążać za rozumowaniem Eleny

- Nie chcę o tym wszystkim myśleć, ale nie mogę uwierzyć, że to już
koniec. Meredith była jednym z moich przodków, żałuje, że nie udało się
nic zrobić - zamyśliła się - mam prośbę - rzuciła niepewnie i zacisnęła usta
tak jakby walczyła sama ze sobą

- Proś o co tylko chcesz - powiedziałem spokojnie, bo nie było na świecie
takiej rzeczy którą nie mógłbym jej dać

- Meredith wspomniała, że poznała was w 1864 roku, możesz mi coś o niej
opowiedzieć, bo nie było nawet żadnej okazji bliżej jej poznać - skończyła
mówić Elena, po czym na mnie spojrzała

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

108

- Pamiętam głównie jedną historię. Nasz ojciec był nią bardzo oczarowany.
Myślałem, że za niedługo obwieści nam informację, że ją przygarnie na
stałe. Znalazł w niej niezłego kąpana do rozumów o literaturze czy sztuce -
sam uśmiechnąłem się do siebie wracając do moich wspomnień - Była
bardzo podobna do ciebie Eleno - powiedziałem spoglądając na nią

Rok 1864

- Stefanie, gdzie jest Damon? - zapytał mnie ojciec, coraz bardziej
podenerwowany tym, że za chwilę goście mają się zjechać na umówiony obiad,
a mojego brata nigdzie nie widać

Zapewne Damon, jak to Damon, albo jest w miejscowym barze, albo gra z
żołnierzami w karty. Nigdy nie obchodziło go co dzieje się w domu, ale z drugiej
strony może to i lepiej, że go nie było. Mnie samemu ciężko było obłaskawić
charakter ojca, a Damon w cale nie pomagał tylko tak jakby bawiło go to, że
może coraz bardziej wyprowadzać ojca z równowagi.

Tego dnia wszystko miało być zapięte na ostatni guzik. Służba cały czas
zajmowała się sprzątaniem, a najlepsi kucharze gotowaniem. Ojciec lubił takie
uroczystości, ja wręcz przeciwnie. Najlepiej bym stąd wyszedł i długo nie
wracał, a może nawet wrócił dopiero, gdy to wszystko dobiegło by końca.. sam
nie wiem. Jedno było pewne musiałem stąd wyjść, ale kiedy przekroczyłem próg
domu spostrzegłem, tą dziewczynę, którą kilka dni temu uratował Damon.
Podbiegłem do niej, wydawała się najpiękniejszą dziewczyna jaką widziałem.
Blond włosy upięte luźno w kok, schowane były pod białym kapelusikiem na jej
głowie, a kolor jej błękitnej suki odpowiadał kolorowi jej oczu, które patrzyły
na mnie z pod zasłony ciemnych rzęs. W rekach trzymała pęk stokrotek,
chabrów i maków.

- Dzień dobry panienko - powiedziałem, bo tak naprawdę zapomniałem jej
imienia

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

109

Dziewczyna tylko dygnęła i skinęła głową na przywitanie, po czym
powiedziała

- Stefanie proszę mów mi po imieniu… Meredith - dodała po chwili
wyczuwając moje wahania i było mi wstyd, z tego powodu - Wychodzisz? -
zapytała ze smutkiem z głosie

- Nie, muszę się tylko trochę przewietrzyć, mamy taki piękny dzień -
powiedziałam, nie chcąc zdradzić, że panująca w domu atmosfera odbiera mi
chęci do czegokolwiek

- Mogę się przejść z tobą? - zapytała niepewnie dziewczyna

- Oczywiście - odparłem pospiesznie

Szliśmy przez jakąś chwile w milczeniu. Meredith spoglądała na swoje kwiaty,
które z każdą minutą więdły. Powinienem je od niej zabrać i zanieść do domu,
kompletnie o tym nie pomyślałem.

- Chciałbym ci kogoś przedstawić? - rzuciłem, ale jej smutek był porażający i
mimo, że starała się uśmiechać, to jej oczy zdawały się ukrywać jakąś smutną
prawdę

Niewiele o niej wiedziałam, a tak naprawdę to nic, oprócz jej imienia i tego, że
nie dawno przeprowadziła się do Mystic Falls ze swoja służącą oczkując na
przyjazd siostry. Dlatego wziąłem sobie do serca, że chodź jednego dnia nie
będzie musiała myśleć o wszystkich problemach, które ją trapiły.

- Dokąd idziemy? - zapytała po chwili, gdy nie usłyszała ode mnie żadnych
szczegółów - to stajnia - powiedziała widząc przed sobą budynek i uśmiechnęła
się do mnie, kiedy przekroczyliśmy próg tego pomieszczenia

- To moja najlepsza przyjaciółka, Mezzanotte - rzekłem, po czym pogłaskałem
mojego konia

- Jest przepiękna - powiedziała, a klacz podeszła bliżej dziewczyny i trąciła ją
swoim łbem by i ta ją pogłaskała - przynajmniej ty będziesz miała jakiś pożytek
z tych kwiatów

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

110

Dopiero teraz spostrzegłem, że klacz zaczęła zjadać kwiaty przyniesione przez
Meredith. Zdałem sobie sprawę jak głupie i nieodpowiedzialne było
przyprowadzanie tu młodej damy, ale patrząc na jej radość nie miałem już sobie
nic do zarzucenia.

- Co czytasz? - zapytała Meredith, gdy zobaczyła, że z mojego surdutu wystaje
książka

Nie odpowiedziałem jej od razu po prostu wyjąłem książkę i zacytowałem
fragment.

- „Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask
jej oblicza zawstydziłby gwiazdy” - przeczytałem i spojrzałem na nią chodź nie
wiem czego się spodziewałem. Była przecież sierotą, skąd miała niby znać tak
znamienitego pisarza, a do tego rozpoznać z jakiej to książki

- To jedna z moich ulubionych „Romeo i Julia” - powiedziała spokojnie, a ja
ponownie poczułem się z tym źle, że w nią zwątpiłem

Meredith najwyraźniej to wyczuła, bo od razu zaczęła się tłumaczyć.

- Razem z moją siostrą, często się przemieszczamy, dlatego w drodze z jednego
miejsca na drugie mam bardzo dużo czasu na czytanie - rzuciła uśmiechają się
do mnie

W tej dziewczynie było coś nie zwykłego, w ogóle nie czułem się przy niej
spięty, a w zasadzie to czułem, że sam mógłbym się od niej wiele nauczyć, była
niczym zamknięta księga, piękna, a za razem tajemnicza.

- Wybacz panienko brak manier u mojego brata, ale najwyraźniej za dużo
spędza czasu przy książkach niż z ludźmi - obróciłem się za siebie i zobaczyłem
Damona, który stał oparty o wejście do stajni

Najbardziej zdziwił mnie jego strój, kiedy on miał czas na przebranie się, albo
jak długo my tu jesteśmy zajęci rozmową o literaturze, a może przyjęcie już się
skończyło?

Obróciłem się ponownie w stronę dziewczyny, a ta tylko uśmiechnęła się pod
nosem i spojrzała w dół, tak jakby nie była w stanie utrzymać jego spojrzenia.

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

111

Dla każdego normalnego obserwatora mogło się to wydawać bardzo
romantyczne, ale wiedziałem jaki jest mój brat i że jest w stanie zawrócić w
głowie każdej dziewczynie, dlatego nie chciałem by i ona musiała przez niego
cierpieć. Nie zasługiwała na to, a jej życie najwyraźniej już było bardzo
skomplikowane. Damon podszedł do dziewczyny i wyciągnął do niej rękę.

- Panienko Meredith, czy zrobisz mi zaszczyt - zapytał po czym ukłonił się

To były normalne zagrywki na które, oczywiście mógł sobie pozwolić Damon, bo
wiedział, że żadna kobieta nie jest w stanie mu odmówić.

- Bardzo mi przyjemnie, ale Stefan obiecał mnie zaprowadzić na przyjęcie.
Stefanie możemy już iść? - zapytała po czym wyciągnęła w moim kierunku dłoń

Damon spojrzał na nią, zdziwiony jej zachowaniem, tak samo jak ja chodź
chciałem przez chwilę utrzeć bratu nosa. Chwyciłem Meredith pod ramię i
ruszyłem z nią do przodu zostawiając w tyle Damona, który szedł za nami w
milczeniu. Spojrzałem na dziewczynę, która chyba chciała dokładnie uzyskać
taki sam efekt jak ja.

- Aż, nie mogę w to wszystko uwierzyć - powiedziała Elena uśmiechając
się do mnie - Kiedy Meredith była tutaj z nami, była cały czas
przygnębiona, a wydaje się, że była naprawdę pogodną osobą, jeśli nie
trapiły ją wszystkie problemy związane z Katherine

- Dokładnie, była mi bliska, ale raczej jak siostra - podszedłem do
dziewczyny i ją pocałowałem

W tej chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwi i Damon, wpadł do pokoju, po
czym chwycił za pilot telewizora i włączył jakieś wiadomości.

- Jakbyś nie zauważył to my też tutaj jesteśmy, masz telewizor u siebie -
rzuciłem - co się stało, że jesteś tak szybko?

Od śmierci Meredith jedynym miejscem, oczywiście po za domem, w
których przebywał Damon były wszelkie okoliczne bary w Mystic Falls.
Mimo, że minął już ponad tydzień, to jego w dalszym ciągu ostatnie

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

112

wydarzenia bardzo męczyły i chodź wielokrotnie wciskał każdemu, że
czuje się wspaniale to ja znałem mojego brata.

- Cały dzień spędzacie w domu, więc nie wiecie co się dzieje od kliku dni
w mieście! - rzucił Damon, wyładowując na nas swoją frustrację

Spojrzałem na wiadomości lokalne z Mystic Falls lecące w TV

W ciągu ostatnich kilku dni miały serie niepokojących napadów.
Miejscowa policja nie chce udzielać żadnych informacji o potencjalnym
sprawcy. Jedyne co udało się nam ustalić to fakt, że jego ofiarami padają
młode brunetki, a więc czy to tylko przypadek, czy mieście grasuje seryjny
morderca? W razie ujawnienia jakiś faktów, będziemy Państwa
informować na żywo.
Dla Mystic Falls Today Ingrid Alvord

- Myślisz, że w mieście jest nowy wampir? - zapytałem

- Nie mam pojęcia, ale świętego Mikołaja z prezentami to bym się raczej
nie spodziewał. Klausowi najwyraźniej nasze miasto się nie znudziło i
postanowił się zatroszczyć o rozrywkę dla nas - odpowiedział złośliwie
Damon

Pokiwałem tylko w głową, nic mu więcej nie odpowiadając na ten temat.

- Musimy się spotkać z Szeryf Forbes. Na pewno nam powie znacznie
więcej, niż dziennikarzom. Liczyłam, że to koniec niespodzianek -
powiedziała Elena sięgając za swój rozpinany sweter leżący na oparciu
kanapy, po czym wyciągnęła rękę w moim kierunku

- Poczekaj chwilę znajdę tylko kluczyki do samochodu - powiedziałem i
zacząłem się rozglądać dookoła pokoju

- Nie trzeba pojedziemy moim wozem, ja prowadzę - rzucił Damon, a
następnie wyszedł nawet na nas nie spoglądając

Kompletnie nie wiedziałem co o tym myśleć, ale jedno było pewne,
czekają nas kolejne kłopoty. Cały czas chodziły mi po głowie słowa
Klausa, że odpowiemy za śmierć Meredith, czyżby w ten sposób starałby
się nam to udowodnić? Najlepiej było poczekać, aż zobaczymy się z

background image

Ro

zd

zi

X

II

I:

Me

re

d

ith

P

ie

rc

e

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

113

Szeryf Forbes. Wsiedliśmy do samochodu, ja z przodu obok brata, a Elena
z tyłu i ruszyliśmy pod gmach urzędowania pani Szeryf.

Ciąg dalszy nastąpi…


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron