background image

Garma C. C. Chang 

"Nauka o karmie" 

Od tłumacza 

Powiedziano, że bez właściwych poglądów postępy w praktyce są bardzo trudne, o ile nie możliwe. 
Powiedziano  też,  że  na  praktykę  Dharmy  składają  się  trzy  podstawowe  elementy:  słuchanie, 
studiowanie  i  medytacja;  wszystkie  one,  wraz  z  ich  efektami,  powinny  znaleźć  wyraz  w  naszej 
codzienności. 

U nas, zgodnie ze starą tradycją ("To mamy za wszyćko zdrowe, co mam ksiądz z ambony powie"), 
najbujniej rozwinęło się to pierwsze. Jeszcze nie najgorzej jest z tym trzecim, chociaż za medytację 
bierze się często powtarzanie mantry (co - jak przypuszczam - prowadzi w prostej linii do odrodzenia 
się jako katarynka) lub "sportowe"pokłony, tzn. dużo, w krótkim czasie, bez ugruntowanych poglądów 
i  elementarnej  wiedzy  o  co  w  nich  chodzi.  To  też  jest  zgodne  z  bardziej  ogólną  tradycją:  skoro 
gospodarka  może  opierać  się  na  eksporcie  nieprzerobionego  węgla,  zatem  Dharma  -  na 
"eksporcie"nieprzerobionej energii. 

Natomiast  najsłabiej  jest,  jak  się  wydaje,  z  tym  drugim.  Samodzielne,  a  przy  tym  pogłębione studia 
nad  Dharmą,  to  pradziwy  rarytas.  Robi  to  w  Polsce  może  kilku,  lecz  już  na  pewno  nie  kilkunastu 
(grudzień, 85). 

Co prawda, w stosunku do bardzo ograniczonych możliwości wydaje się sporo tekstów. Jednak albo 
są one spisane z taśmy, a przeto stanowią właściwie przedłużone słuchanie; albo też są na bardzo 
wysokim  poziomie  lecz  dotyczą  spraw  elementarnych  (i  chwała  im  za  to  !);  albo  są  to  części 
większych całości, więc w umysłach nieuków wypaczają treść owych całości. Bywają też najwyższych 
lotów  teksty  związane  z  nauki  tantrycznymi,  o  wielkiej  mocy  inspirującej  i  niezwykłej  symbolicznej 
głębi,  które  jednak  nie  mogą  zastąpić  solidniej,  elementarnej  wiedzy,  zatem  są  niczym  drogie 
kamienie oprawione w niewyrobione ciasto. 

Albo - w końcu - są to inspirujące biografie wielkich joginów, które pogłębiają oddanie, lecz również 
nie  mogę  zastąpić  podstawowej  wiedzy.  Mowa  tu  o  wiedzy,  która  w  Tybecie  czy  innych  krajach 
buddyjskich  zawiera  się  wszędzie  i  w  najprostszych  postaciach  (rzeźby,  inskrypcje;  wzorce  myśli, 
mowy  i  uczynków),  kształtuje  środowisko  i  jego  poglądy,  stwarza  szczególny  klimat  sprzyjający 
praktyce już w dzieciństwie. 

Ale  powróćmy  do  siebie,  gdzie  aktualna  sytuacja  wygląda  tak,  jak  wygląda.  Mianowicie,  nie 
przetłumaczono i nie wydano podstawowych dla Dharmy tekstów, jak chociażby"Sutra Lotosu" [Sutra 
Lotosu  - Saddharmapundharikasutra - "Księgi Lotosu  ("pundharika") prawdziwej nauki lub "dobrego 
prawa",  jeden  z  najważniejszych  tekstów  tzw.  "północnego  buddyzmu".  (p.  tłum.)]  lub 
Mahayanauttaratantraśastra.  Nie  mamty  też  zasadniczych  tekstów  dla  szkoły  Karma-Kagjut,  a  więc 
elementarza  szkoły  (tekst  Gampopy,  czy  inne  teksty  tej  tradycji),  ani  też  teksów  innych  szkół.  Co 
grosza,  nie  sprowadzono  podstawowych  komentarzy  do"Ścieżki  Mahamudry",  nawet  tych  które 
wymienia  jedyny  całościowo  traktujący  rzecz  tekst  (jakkolwiek  zbyt  ogólny  dla  praktyki  codziennej), 
zatytułowany  "Ukazanie  ścieżki  do  Wyzwolenia".  Komentarze  takie,  dokładnie  opisujące 

background image

poszczególne etapy i kroki praktyki, stanowiłyby przecież dla adeptów istotną pomoc, szczególnie w 
sytuacji  braku  wykwalifikowanego  lamy.  U  innych  teksy  takie  dawno  już  doczekały  się  fachowego 
przekładu  i  stanowią  obiekt  codziennych  studiów.  Ci  spośród  praktykujących,  którzy  jeżdżą  za 
granicę,  muszą  przecież  o  tym  wiedzieć.  Obecnie  jest  już  publiczną  tajemnicą,  iż  niektóre  z  tych 
tekstów  nie  tylko  sprowadzono,  ale  i  przełożono;  jednakże  niedostępne  są  dla  praktykujących,  być 
może dla zadośćuczynienia wzmiankowanej już starej zasadzie ("ambona"). 

Wobec  takiej  sytuacji  nie  dziwota,  że  często  słyszy  się  facecyjki  dowodzące  braku  rozeznania  w 
prymarnych  pojęciach  Dharmy:  "idę  do  sanghi",  "jaka  karma,  taka  pasza"  itp.  To  ostanie,  niby 
humorystyczne, niektórzy głoszą zupełnie serio. Stan ten o tylko odbiega od dotychczasowej normy, 
iż w ciągu dwuipółtysiącletniej historii buddyzmu, gdziekolwiek pojawia się Dharma, pojawiali się też 
odpowiednio  wykształceni  tłumacze.  Należy  bowiem  zwrócić  uwagę  na  sposób  traktowania  książek 
przez samych Tybetańczyków, świadczy o wadze przywiązywanej di słowa pisanego. Nawet Buddha 
Śakyamuni czy Guru Rimpocze mieli za sobą gruntowne studia.  

Żeby  chociaż  w  znikomym  stopniu  przyczynić  się  do  zmiany  naszkicowanego  powyżej  ponurego 
obrazu,  przetłumaczyłem  tekst  o  jednym  z  elementowych  dla  nas  zagadnień,  definiujący  pojęcie 
karmy  i  udostępniam  do  ze  szczerą  radością.  Tekst  ten  jest  zredagowanym  wykładem  o  karmie, 
wygłoszonym  przez  dobrze  w  Polsce  znanego  autora  "Elementarza  Mahamudry"-  Garma  C.  C. 
Changa.  Jest  wykładem,  stąd  specyficzny  układ,  na  który  jednak  -  zważywszy  niewątpliwą  wartość 
całości - można przystać. 

A oto kilka słów o autorze: 

 

Garma  C.  C.  Chang  urodził  się  w  Chinach.    W  wieku  piętnastu  lat  wstąpił  do 
klasztoru  Nauking,  a  mając    siedemnaście  lat  przybył  do  Tybetu,  gdzie  pozostał  do  
dwudziestego piątego roku życia, z czego przez sześć lat  studiował pod kierunkiem 
swego  guru  -  Żyjącego  Buddy,  Lamy    Kong  Ka  w  Meia  Nya  (Tybet  Wschodni).  Od 
roku 1951 ma stałą  siedzibą w USA. Wykłada na Uniwersytecie Columbia w Nowym  
Jorku i od 1966, jako profesor Wydziału Religioznawstwa  Uniwersytetu Stanowego i 
College'u Pensylwania, naucza  filozofii buddyjskiej.  

Garma  Chang  jest pierwszym, który zapoznał  Zachód  z Mahamudrą, tą znaczącą i 
pomocną naukę  Wschodu. Mahamudra jest postacią w jakiej przyjął się w  Tybecie 
buddyzm Zen i wielce kosztownym skarbem wschodniej  wiedzy, dającym praktyczne 
doświadczenie pełni człowieczeństwa. 

Poniższy tekst przetłumaczono z numeru 6/84 wydanego w Austrii czasopisma BODHI BAUM. 

Wstęp 

Najważniejszym, najbardziej skomplikowanym i najtrudniejszym do zrozumienia pojęciem buddyjskiej 
nauki jest zapewne pojęcie karmy. Wpłynęło ono na kulturę całej Azji; znakomita większość ludności 
krajów  azjatyckich  uczyniła  je  fundamentem  swej  postawy  moralnej  i  jądrem  wierzeń  religijnych.  W 
buddyzmie  nauka  o  karmie  zajmuje  tak  ważną  pozycję,  że  można  rzec,  iż  pojęcie  to  jest 
fundamentem  nauki  buddyjskiej.  Nauka  o karmie jest  nadzwyczaj trudna do zrozumienia, ponieważ 
jest  ona  w  istocie  niezgłębiona  i  zwyczajna  ludzka  mądrość  nie  wystarcza  do  ujęcia  całej  jej 

background image

subtelności. 

Częstokroć 

pojęcie 

karmy 

staje 

się 

przyczyną 

nieporozumień, 

albowiem 

przeprowadzenie  jego  systematycznej  analizy,  sformułowanie  i  przedstawienie  dotyczących  go 
poglądów okazuje się niezwykle trudne. 

Poniżej  wyłożę  zatem  swoje  rozumienie  tej  nauki  i  podejmę  próbę  wprowadzenia  do  najbardziej 
podstawowego,  lecz  zarazem  najbardziej  skomplikowanego  obszaru  myślenia  w  zakresie  wiedzy 
buddyjskiej. 

Rdzeniem  sanskryckiego  słowa  "karma"  (lub  "karman")  jest  cząstka  "kar-",  która  znaczy  tyle  co 
"czynić","działać".  Dlatego  podstawowym  znaczeniem  rzeczownika  karma  jest  "czyn",  "akcja". 
Niemniej  jednak,  znaczenie  tego  terminu  w  użyciu  buddystów  odnosi  się  do  nadzwyczaj 
skomplikowanego  pojęcia,  zawierającego  wiele  rozmaitych  aspektów,  którego  zasadnicza  definicja 
brzmi następująco:"Karma jest prawem przyczyny i skutku, które określa wszelkie zjawiska, zarówno 
w  przyrodzie  jak  i  moralności."Tak  więc,  na  pierwszy  rzut  oka  pojęcie  to  wydaje  się  być  zupełnie 
proste, jednak przy dokładniejszym badaniu rychło odkryjemy je jako wieloznaczne i skomplikowane. 
Aby ułatwić zrozumienie zagadnienia, rozpatrzymy naukę o karmie w sześciu punktach.  

1. karma jako siła (energia); 
2. karma jako tajemnica; 
3. karma jako "przeznaczenie"; 
4. karma jako związki; 
5. karma jako wyraz sprawiedliwości; 
6. karma jako czynnik kształtujący charakter człowieka. 
 

1. Karma jako siła (energia) 

Karma jest działaniem, a każde działanie nieodwracalnie wytwarza energie. Z kolei, energia ta staje 
się przyczyną następnego działania, zaś nowe działanie jest źródłem nowej energii. I tak oto, energia 
wyzwala  działanie,  zaś  każda  aktywność  tworzy  energię.  Tym  sposobem  warunkują  się  one 
wzajemnie, tworząc obieg kołowy: 

 

Oglądając  western  mamy  sposobność  poznać  stosunki  i  układy  panujące  w  pewnych  czasach 
amerykańskiego  Zachodu.  W  związku  z  zagospodarowaniem  wszelakich  dziewiczych  rubieży  kraju 
musiały najpierw powstać drogi i linie kolejowe. Budowa linii kolejowych jest pewnym działaniem, na 
gruncie,  którego  mogą  zaistnieć  inne  aktywności;  na  przykład,  można  teraz  przetransportować 
większą  ilość  ludzi,  towarów  czy  pieniędzy.  Te  nowe  siły  wywoływane  są  oczywiście  przez  ludzi, 
którzy dokonując nowych czynów powodują ich następstwa, a to z kolei tworzy nowe siły, nowe formy 
energii. 

Weźmy  inny  przykład.  Dzięki  rozmaitym  formom  aktywności  zarabiamy  pieniądze.  Kiedy  je  mamy, 
powstają  nowe  siły:  siła  nabywcza  i  motywacja  (siła  napędowa)  do  nieustannego  podejmowania 

background image

nowych  działań.  Do  tego  ustawicznie  dołączają  się  nowe  potrzeby  i  pragnienia,  to  zaś  powoduje 
powstanie  nowych,  wynikających  z  tych  potrzeb  powiązań,  jakimi  są  dążenia  do  zdobycia 
pożywienia,  mieszkania,  odzienia;  wynikiem  tego  będę  zmiany  w  całym  zachowaniu,  przy  czym  z 
biegiem  czasu  wszystko  to  bezustannie  się  komplikuje.  Początkowo  zarobkowanie  miało  służyć 
człowiekowi,  lecz  w  rezultacie  takiego  rozwoju  wydarzeń  częstokorć  człowiek  zaczyna  służyć 
pieniądzom. 

Albo  inny  przykład.  Ludzie  wynaleźli  maszyny,  które  -  wedle  początkowych  założeń  -  miały  służyć 
człowiekowi  do  zaoszczędzenia  sił.  Lecz  w  dobie  obecnej  wciąż  rosną  problemy  wynikające  z 
zastosowania  maszyn  i  oto  dlaczego  ludzie  stali  się  już  prawie  ich  niewolnikami  (np.  samochodu). 
Widać z tego, że czyn, akcja nie tylko wytwarza siłę lecz również sama w sobie jest pewną energią, 
siłą, która wpływając na człowieka może doprowadzić go do sytuacji, w której jedynym dlań wyjściem 
będzie przyjęcie rezultatów ograniczeń spowodowanych jego własnym działaniem. 

Można  by  też  wyjaśnić  problem  na  następnym  przykładzie:  Ożenek  jest  pewnym  faktem,  po 
zaistnieniu którego należy wziąć na siebie pewne obowiązki i konsekwencje, które za sobą pociąga. 
Dlatego  każde  działanie  bezwarunkowo  wytwarza  jakąś  energię.  Zaś  ta  energia  -  z  jednej  strony  - 
dąży  do  zaowocowania  kolejnym  działaniem,  a  z  drugiej  strony  -  powodując  to  nowe  działanie, 
powoduje zaistnienie niewidocznego (początkowo) związku. Przeto każde działanie (karma) zawsze 
wytwarza określoną energię, ta zaś: primo - powoduje dalsze, nowe działanie, a - secundo - generuje 
niewidoczny związek. 

Oto elementarne znaczenie pojęcia karma. 

Dlatego  też  działanie  najczęściej  powoduje  upadek,  miast  wolności  -  dalsze  związanie.  Przysłowie 
powiada: "O jedno więcej, nie znaczy aż tyle, co o jedno mniej" , z czego wynika, iż przez działanie 
zmierzające go uniknięcia czegoś tworzy się kolejny związek. 

Siła  karmy  jest  pojęciem  trudnym  do  zrozumienia  lecz  pomimo  tego  można  tę  energię  odczuwać. 
Kiedy  znajdziemy  się  na  wysokościowcu  w  samym  centrum  miasta,  a  pod  nami  rozciąga  się  widok 
ulic, my zaś trzeźwym spojrzeniem obserwujemy handlowe ożywienie, ruch uliczny, ten pospieszny, 
nerwowy  harmider,  wtedy  sami  możemy  odczuć,  że  ludzie  ci  są  gnani  przez  niewidoczną,  potęgę, 
niewyobrażalną siłę, a przy tym niejako nie z własnej woli. To jest właśnie karma. 

I  kiedy  sami  zmieszamy  się  z  tłumem  na  ulicy  i  poruszamy  się  z  nim,  wówczas  nie  łatwo  jest 
uświadomić sobie siłę, która gna nas przez siebie. Jedynie wydobywszy się spod jej wpływu zajmując 
neutralną  pozycję,  jak  w  owym  wysokościowcu,  możemy  ją  sobie  w  pełni  uświadomić.  Kiedy 
zamkniemy teraz oczy i wyobrazimy sobie, że w stupiętrowych drapaczach naszych nowoczesnych, 
wielkich  miast  istnieją  niezliczone  biura  niezliczonych  przedsiębiorstw,  w  których  niezliczone  rzesze 
ludzi zajęte są dyskusjami, planowaniem, kłótniami, knuciem spisków, wzajemnym oszukiwaniem się, 
współzawodnictwem,  redagowaniem  i  wysyłaniem  dokumentów  itp.,  kiedy  to  wszystko  sobie 
uprzytomnimy, możemy również odczuć istnienie wielkiej siły, która ich wszystkich gna. 

Wszystkie  aktywności  pojedynczego  człowieka  stanowią  źródło  określonych  sił.  I  kiedy  siły 
działających stu tysięcy ludzi wytwarzają tysiące sił. I kiedy siły działających stu tysięcy ludzi wystąpią 
skłębione  razem,  wówczas  staną  się  one  nieopisanie  mocną,  z  niczym  nieporównywalną  siła,  tak 
zwaną  "karmą  kolektywną".  Dlatego  też  rozróżnia  się  między  "indywidualną"  karmą  pojedynczego 
człowieka,  a  "kolektywną"  -  wytwarzaną  przez  splątane  ze  sobą  czynności  grupy  ludzi.  Oto  karma 
kolektywna, która popycha naprzód ludzkie życie i dziej, warunkując kołowrót Wszechświata. Karma 

background image

kolektywna  jest  dla  dziejów  wszechświata  siła  nie  tylko  napędową,  bowiem  poza  tym,  że  tworzy  (i 
napędza - przyp. tłum.), jednocześnie niszczy. 

Przed wieloma laty oglądałem film "The Naked Jungle"("Wojna mrówek"), z dryblasem Hestonem w 
roli głównej. Film ten przestania typowego amerykańskiego bohatera, który w Ameryce Południowej 
udaje się do dzikiej, odległej brazylijskiej wsi i w jej okolicy karczuje dziewiczy las, by zdobyć ziemię 
pod uprawę. Spędza ta kilka twardych lat, ociekających krwią i potem. Po pewnym czasie staje się w 
okolicy wpływową osobistością, posiadaczem plantacji kawy i owoców. Bogactwa jego rosną do tego 
stopnia, że zaczyna odgrywać znaczącą rolę w państwie. Tego szanownego powszechnie bohatera 
nie  przeraża  nic  między  ziemią  i  niebem.  Wiele  lat  zeszło  mu  na  walce  z  przeciwnościami  natury, 
pokonały okrutnych tubylców, włóczęgów i lokalnych bandytów. Nie było dlań sytuacji na tyle trudnej, 
by nie potrafił znaleźć wyjścia. Nie było w jego życiu wroga, bądź niepomyślnych okoliczności, które 
zmusiły go do kapitulacji. Był rzeczywiście doskonałym przykładem zwycięskiego bohatera. Pewnego 
roku,  pośród  mieszkańców  owej  okolicy  rozeszła  się  siejąca  popłoch  pogłoska,  że  wkrótce  na 
nadciągnąć  inwazyjna  armia  mrówek,  i  to  dokładnie  właśnie  na  tereny  przezeń  zamieszkałe.  Wiele 
poszlak wskazywało, że pogłoska może się sprawdzić. 

Najpierw porzucili okolicę tubylcy, potem nastąpił exodus lokalnego rządu, a jako ostatni wynieśli się 
chyłkiem okoliczni, odważni dzierżawcy ziemi. Na dwa dni przez inwazją, w tętniącej życiem dżungli 
widziało się setki i tysiące ptaków i leśnych zwierząt, które porzuciły swe kryjówki szukały ratunku w 
ucieczce. 

Przez  następne  dwa  -  trzy  dni trwa śmiertelna cisza. Ta cisza przyprawia ludzi przyprawiała ludzi o 
trwogę  i  przerażenie,  potwierdzają  złowrogie  przeczucie,  że  groźna  inwazja  mrówek  już  nadciąga. 
Sceny  filmu  ukazują  panoramę  gór  i  wód,  bogatą  roślinność  wypełniającą  zielenią  całą  okolicę.  Ta 
pierwotna,  pełna  mocy  i  spokoju  sceneria  pozostaje  w  sprzeczności  z  zalegającą  wokół 
bezgraniczną,  martwą  ciszą.  Wkrótce  potem  daje  się  słyszeć  niewyraźne,  z  chwili  na  chwilę 
narastające  brzęczenie.  W  oddali  widać  wielką,  wciąż  gęstniejącą,  czarną  chmurę;  czarno-szary 
obłok ogarniający świat jest niczym innym jak chmarą lecących mrówek, napierających z siłą lawiny. 

Jeszcze ze szkolnych czasów przypominam sobie, że spośród chińskich liczb największą była "cai", 
czyli  dziesięć"ceng",  a  "ceng"  wynosi  dziesięć  razy  100"mio"  razy  100  "mio".  Liczby  te  wyrażają 
niewyobrażalną wręcz ilość, lecz nawet "cai" nie oddaje ilości mrówek lecących w tej wielkiej czarnej 
chmurze. Na niebie, na ziemi, na polach, w powietrzu i rzece, w wsiach i ich okolicach, na domach i 
wokół  i  nich  -  nie  widziało  się  jeszcze  niczego  prócz  mrówek;  wszędzie  wszystko  było  doszczętnie 
ogołocone. Mięso, skóra i sierść zwierząt, plantacje melonów, liście, gałęzie, nawet pnie i kora drzew 
- wszystko zostało pożarte, a zboże tak obrane, że nie stało nawet chwastów. W całej okolicy, prócz 
zalewającego świat morza mrówek, nie widziało się ani jednej żywej istoty. 

Niegdyś  sam  miałem  sposobność  przeżyć  pustoszący  nalot  szarańczy  i  widziałem  co  po  sobie 
pozostawiły.  Jednak  szarańcza  pożera  tylko  rośliny.  Nie  tknie  zwierząt  ,  ludzi  czy  przedmiotów. 
Natomiast  południowoamerykańskie  mrówki  pochłaniają  dosłownie  wszystko  co  się  nawinie,  nie 
pozostawiając  ani  włoska,  ani  listka,  ani  źdźbła  trawki.  Kiedy  zatem  ujrzałem  w  kinie  jak  te  mrówki 
zasłoniły całe niebo i przykryły całą ziemię, wstrząsnął mną dreszcze i muszę tu wyznać, że ogarnęło 
mnie przerażenie. Czyż nie jest to najbardziej życiowa ilustracja siły karmy ? Wkrótce potem mrówki 
zniknęły  z  planu  i  kamera  znowu  pokazała  góry i doliny, zupełnie już pozbawione zieleni. Popielate 
pobojowisko było pożółkłą, martwą ziemią, odartymi do cna, martwymi drzewami - martwym krajem.  

background image

Najlepszym  sposobem  umożliwiającym  zrozumienie  procesu  działania  karmy  jest  ukazanie  scen 
wojennych, gdzie można bezpośrednio zaobserwować działanie karmy kolektywnej, prowadzącej na 
śmierć  tysiące  ludzi  i  zmuszającej  ich  do  takich  czynów,  których  -  w  gruncie  rzeczy  -  nie  chcieliby 
spełniać.  W  dzieciństwie  obserwowałem  wojnę  między  czerwonymi  i  fioletowymi  mrówkami.  Front 
miał  ponad  trzydzieści  metrów  długości,  obie  strony  stosowały  w  walce  niezliczone  fortele,  padłe 
mrówki piętrzyły się niczym pagórki. Wojna ciągnęła się przez trzy doby i jeszcze przez dłuższy czas 
po jej zakończeniu mrówki uprzątały trupy. 

Wówczas właśnie uświadomiłem sobie, że to właśnie może być karma, o której mówią buddyści. 

Inny  przykład:  We  wszystkich  chińskich wsiach znajdują się gliniane zbiorniki, do których zbiera się 
nawóz  rozwożony  następnie  na  pola.  Latem  zbiorniki  te  bywają  pełne  robactwa.  Kiedy  więc 
obserwuje  się  te  zwierzęta,  zatykając  nos,  wtedy  również  można  pojąć  co  znaczy  "karma". 
Moglibyśmy  zdziwić  się  stwierdzając,  że  wśród  gnijących  cuchnących  odpadków,  jakie  składają  się 
na nawóz, żyje sobie wesoło i z przyjemnością tak wiele istot, nie postrzegając smrodu. 

Wróćmy  do  naszego  farmera.  Przeżycia  tego  twardego  i  zgorzkniałego  człowieka  mogły  zapewne 
przynieść  komuś  innemu  odmienne  zgoła  doświadczenia.  Z  radością  jest  tak  samo;  różnica  w 
sposobie przeżywanie jest tylko i wyłącznie wynikiem zróżnicowanie karmy kolektywnej. 

Karma  jest  więc  pierwotną  siłą  napędową,  energia,  która  tworzy,  podtrzymuje  i  niszczy  życie 
wszystkich  istot,  a  także  istnienie  świata.  Cóż  jednak  jest  podstawą  tej  siły  napędowej  ?Buddyjska 
odpowiedź na to pytanie brzmi: "Ów napęd pochodzi z woli życia, wypływającej ze źródeł o nazwach 
awidja  i  samskara."  Awidja  -  to  niewiedza,  głupota;  samskara  -  jest  rodzajem  instynktownego 
impulsu, który w efekcie prowadzi do działania. Posługując się terminologią nowoczesną, określamy 
awidję i samskarę mianem pewnego rodzaju wrodzonej, ślepej woli w akcji [Są rodzajem wrodzonego 
i  na  zwykłym  poziome  nie  podlegającego  kontroli  działania  odruchowego.  (p.  tłum.)]  lub  ukrytym  w 
głębokich  pokładach podświadomości impulsem. Wyjaśnia to drugą Szlachetną Prawdę buddyjskiej 
nauki,  prawdę  o  powstaniu  cierpienia.  Jednakże,  żeby  ułatwić  zrozumienie  posłużmy  się  przy 
wyjaśnieniach  językiem  zachodniego  filozofa  -  Schopenhauera.  Powiada  on,  że  pierwotną  siłą 
motoryczną, która napędza świat, jest powstająca w podświadomości i wrodzona "wola". 

Rozróżnia  się  dwa  elementarne  rodzaje  woli:  1.  wola  życia,  2.  wola  działania.  Te  dwa  komponenty 
składają się na właściwe"Ja". W swym dziele "Świat jako wola i przedstawienie" ("Die Welt als Wille 
und Vorstellung") Schopenhauer pisze: 

 

 

"W głębi świadomości ujrzałem prawdziwe,  elementarne, rzeczywiste "Ja"... Jest ono  
pierwotną,  spoza  czasu  i  przestrzeni  zmierzającą  ku    działaniu  siłą,  która  nie  ma 
żadnej przyczyny. Siła  ta wyraża się w instynktownym impulsie. Owa wrodzona  wola 
jest  prawdziwym  "  Ja".  Ludzkie  ciało  jest    niczym  innym,  jak  tylko  wyrazem  tej 
wrodzonej  woli...    Pojawia  się  ona  jako  ślepa  siła,  kształtująca  również    materię 
nieożywioną  -  kamienie  czy  metale.  Oto  wyraz    poruszeń  woli,  kształtującej 
aktywność  "samoświadomego"  ducha  i  aktywność  świadomościową  człowieka. 
Również  w świecie roślin możemy zaobserwować te nieświadome  dążenia. Drzewa 
(nieświadomie)  rosną  ku  górze,  gdyż    potrzebują  światła  słonecznego,  a  ponieważ 
jest  im    niezbędna  woda  -  ich  korzenie  rosną  wgłąb  ziemi  ...    Wola  przejawia  się 
również  w  ten  sposób,  że  poszczególne    istoty  rozwijają  się  w  konkretny  sposób  i 

background image

wedle  określonego    porządku,  podczas  gdy  ona  rządzi  ich  rozlicznymi    celowymi 
aktywnościami  .  Aby  zaspokoić  swe  potrzeby    wola  posługuje  się  rozmaitymi 
organami, które  dopomagają jej w osiąganiu celu. Na przykład, zwierzęta  drapieżne, 
które zabijają i pożerają inne istoty,  maja ostre pazury i mocną konstrukcję, a w tym 
które    muszą  bronić  się  za  pomocą  samego  tylko  łba  -    wyrastają  rogi  ...  Przeto 
można powiedzieć, wola życia  jest siłą napędową wszelkich zjawisk życiowych." 

 

Tak opisaną przez Schopenhauera wolą zamieszkuje pozornie wewnętrzna mądrość mistyczna i siła, 
która  w  tajemniczy  sposób  kształtuje  narządy  żywych  istot.  Myszy  i  szczury  mają  szczególnie  ostry 
wzrok  i  pazury,  które  są  środkiem  realizacji  ich  starań  o  utrzymanie  się  przy  życiu,  tak  jak  jeż  jest 
pokryty kolcami. Wszystko to powoduje owa nieświadoma wola po to, by istoty - wzrastając tak, a nie 
inaczej - mogły osiągnąć swój życiowy cel. Jeśli chodzi o wolę aktywności (jako instynktowną żądze 
żywych  istot),  to  rzuca  się  w  oczy,  iż  wszystkim  istotom  objawia  się  ona  jako  nieskończone  pasmo 
cierpień. Już samo przedstawienie życia w więzieniu wzbudza trwogę. Wszystko to jest dowodem na 
istnienie  różnych  rodzajów  woli  aktywności,  która  wymaga  zaspokojenia.  Ta  wrodzona  wola  jest 
zazwyczaj  nieświadoma  lub  podświadoma,  a  zatem  o  pierwotny,  głęboko  zakorzeniony  impuls 
funkcjonuje w niewyraźnym i niejasnym stanie świadomości. 

Jana  świadomość  myślenia  jest  cechą  nabytą,  nie  wrodzoną,  podczas  gdy  owa  napędzająca  wola 
życia jest wrodzona. Przeto wola życia należy do strefy podświadomości. 

Reasumując:  Powiedziano,  iż  przyczyną  karmy  jest  nieświadoma,  instynktowna  wola  życia,  a  także 
wola (potrzeba) aktywności - właściwa wszystkich istotom i powstająca z owej wrodzonej ślepej woli 
napędzającej. 
 
 

2. Karma jako tajemnica 

Intelekt  człowieka  nie  jest  w  sianie  objąć  ostatecznej  głębi  istoty  karmy,  przeto  sposób  działanie 
karmy pozostaje dla nas - w gruncie rzeczy - tajemnicą. 

Przykładem  tego  jest  przedstawiona  w  poprzednim  rozdziale  historia  "wojny  mrówek".  Mrówki  te 
przez  długi  czas  wiodły  spokojne  życie,  bez  sensacji  i  nerwowości.  I  nagle  przechodzą  one  do 
wielkiego  natarcia,  a  gdziekolwiek  przybędą,  tam  wszystko  doszczętnie  niszczą.  I  nikt,  oczywiście, 
nie zna przyczyny tego zdarzenia. 

Tajemnicze  działanie  karmy  będzie  dla  nas  jaśniejsze  jeżeli  zwrócimy  uwagę  na  zjawiska 
zachodzące w świecie żywych istot. 

Przed  kilku  laty  miałem  kotkę,  która  wydała  na  świat  cztery  małe.  A  ponieważ  matka  miała  wiele 
sutek,  wszystkie  małe  mogły  ją  ssać  jednocześnie.  Miały  nawet  więcej  miejsca,  niż  było  potrzeba. 
Wyobraźmy jednak sobie kotkę, która miałaby - tak jak u ludzi - tylko dwie sutki. Czyż nie byłoby to 
przerażającym nieporozumieniem ?  

Lub  weźmy,  na  przykład,  ciało  jakiegoś  ptaka,  które  całą  swą  budową  odpowiada  wszelakim 
zasadom aerodynamiki. Szkielet jest solidny i jednocześnie zawiera we wnętrzu puste przestrzenie. 

background image

Również  głowa,  ogon  i  skrzydła  są  doskonale  przystosowane  do  latania.  Cała  ta  istota  jest  tak 
mądrze skonstruowana, że eksperci od konstrukcji aerodynamicznych mogliby jedynie podziwiać.  

Innym przykładem jest ludzkie ciało, ukształtowane w taki sposób, że ukrywa w sobie rozmaite cuda. 
System  nerwowy,  krwiobieg,  układ  trawienny  i  wydalniczy - wszystkie one są ze sobą w tajemniczy 
sposób  zharmonizowane  i  współdziałają  we  wszystkich  procesach  chemicznych,  fizycznych  i 
elektrycznych, tworząc w poszczególnych częściach ciała niezgłębiony mikrokosmos. 

Oko  ludzkie  jest  przykładem  narządu,  którego  doskonałości  po  dziś  dzień  nie  wyjaśniono.  Jego 
budowa  jest  bardzo  podobna  do  budowy  aparatu  fotograficznego.  Niektórym  wydaje  się,  że 
nowoczesne  kamery  stosowane  w  fotografii  kosmicznej,  przy  pomocy  których  można  fotografować 
najdrobniejsze przedmioty z odległości wielu tysięcy metrów, są bardziej precyzuje i sprawne niż oko 
człowieka.  Jednak  podgląd  ten  nie  jest  słuszny,  albowiem  kamery  takie  są  konstruowane  w  taki 
sposób, aby mogły spełniać określoną funkcję, i o ile w zakresie tej funkcji sprawują się znakomicie, 
tyle do innych - a nawet zbliżonych zadań - nie sposób ich zastosować. A zresztą, gdzież jest aparat 
fotograficzny  tak  mały  jak  ludzkie  oko,  który  mógłby  spełniać  tak  wiele  różnorodnych  czynności  ? 
Mechanizm oka wymaga całego szeregu substancji chemicznych, które nawilżają je i chronią; dzięki 
innym substancjom następuje samoczynna zmiana stopnia rozwarcia źrenic; odpowiednio do potrzeb 
może  być  zmieniona  ogniskowa,  a  w  odpowiedzi  na  impuls  nerwowy  następuje  zmniejszenie  lub 
zwiększenie  rozwarcia  powiek;  i  wszystko  to  zawsze  stosowane  do  wszelkich  aktualnych  potrzeb. 
Ponadto,  oczy  człowieka  mogą  wyrażać  najrozmaitsze  uczucia.  To  "okna  duszy"  mogą  wyrażać 
radość, ból, etc. Któryż aparat ma te wszystkie właściwości ? 

Zwróćmy jeszcze uwagę na położenie oczu. Mieszczą się one dokładnie na poziomie nasady nosa. 
Gdyby leżały między nosem i ustami, wówczas oddychanie i jedzenie zakłócałoby proces widzenia. 
Gdyby  znajdowały  się  po  przeciwnej  stronie  głowy,  to  chcąc  uczynić  krok  do  przodu  musielibyśmy 
obracać  ją  o  180  [stopni],  a  potem  ponownie  -  do  pozycji  wyjściowej.  Byłoby  to  nie  tylko 
niepraktyczne,  ale  też  przy  ostrej  selekcji  naturalnej  (u  zarania  dziejów  ludzki)  spowodowało  by 
wyginięcie rasy ludzkiej. 

W tym miejscu należałoby zapytać, czy wszystkie narządy ludzkiego ciała spełniają jakąś rzeczywistą 
rolę, czy też są i takie, które właściwie nie spełniają żadnej funkcji, chociaż istnieją. Właściwie po cóż 
są  np.  brwi  ?  Niektórzy  biolodzy  uważają,  że  nasi  przodkowie,  kiedy  byli  jeszcze  mieszkańcami 
jaskiń, potrzebowali brwi do walki ze zwierzętami, w celu chronienia oczu przed spływającym z czoła 
potem. Tak więc brwi są niejako "potochronem".  

Zgodnie  z  inną  teorią,  brwi  są  elementem  przyciągającym  płeć  przeciwną;  przy  czym  -  formując 
poglądy  w  taki  sposób  -  poruszmy  się  na  obszarze  czystego  utylitaryzmu.  Któż  jednak  mógłby 
zaprzeczyć  i  dowieść,  że  ostateczny  cel  nie  zawiera  również  czynnika  estetycznego  ?  Nie  tylko 
narządy  istot  są  konstrukcjami  pełnymi  tajemnic,  bo  tajemnicze  jest  również  to  co  się  z  nich 
wydobywa  i  wydziela,  jak  na  przykład  mleko  (wszystko  jedno  czy  chodzi  o  krowie  czy  kobiece). 
Wszystkie  rodzaje  mleka  mają  wysoką  zawartość  ważnych  dla  życia  witamin,  środków  i  substancji 
budulcowych.  Na  przykład,  mleko  krowie  zawiera  szereg  kwasów,  które  bardzo  trudno  uzyskać  na 
drodze  chemicznej,  laboratoryjnej.  Aby  w  jakiś  sposób  zabezpieczyć  ich  zapas,  owa  niezgłębiona 
karma powoduje, że gruczoły mlekowe matki produkują mleko o składzie dokładnie odpowiadającym 
zapotrzebowaniu właśnie jej dzieci.  

Wszystkie finalne produkty karmy są nadzwyczaj ekonomiczne i naturalne - są one dokładnie takie, 
jakimi powinny być. Jasnym, przekonującym dowodem na tę naturalność karmy jest kształt, a także 

background image

zasady  funkcjonowania  męskich  i kobiecych narządów  płciowych. Innym takim dowodem może być 
przykład  zwierząt  roślinożernych,  jak  krowy,  konie  i  owce,  które  wszakże  nie  potrzebują  jakichś 
olbrzymich  ilości  pożywienia,  a  odżywiając  się  głównie  sianem,  mogą  z  niego  uzyskać  wszystkie 
niezbędne  do  życia  składniki.  Przy  tym,  przewyższają  nas  wytrzymałością  i  siłą,  nas  którzy  w 
porównaniu  z  nimi  odżywiamy  się  w  znacznie  bardziej  skomplikowany  sposób.  Czyż  to  również  nie 
jest tajemnicą ? 

Niezliczone  istoty  i  zjawiska  tego  świata  skrywają  nieskończenie  wiele  tajemnic,  które  postrzegamy 
jako  zupełnie  normalne  i codzienne, lecz jeżeli przypatrzymy się im dokładniej, możemy dotrzeć do 
nieujmowalnej pojęciowo cudowności każdego pojedynczego zjawiska. Chciałbym zilustrować to przy 
użyciu  dalszych  przykładów.  Wiadomo,  że  postawa  ciała  i  nastrój  psychiczny  pozostają  w  ścisłym 
związku. Kiedy składamy ręce, łatwiej nam osiągnąć uczucie zaangażowania religijnego. Kiedy zaś - 
przeciwnie  -  założymy  ręce  na  głowę,  lub  kiedy  ćwiczymy  stanie  na  rękach,  oddanie  religijne  jest 
znacznie  trudniejsze  do  osiągnięcia.  Zazwyczaj  człowiek  nie  zauważa  w  tych  zjawiskach  niczego 
takiego,  co  skłaniałoby  do  ich  dalszej  obserwacji.  Jeżeli  jednak  spojrzymy  na  to  trzeźwo,  wówczas 
każde  takie  zjawisko  okazuje  się  przecież  niezwykle,  jak  na  przykład  to,  że  podczas  zwykłego 
składnia rąk z łatwością pojawiają się w nas uczucia natury religijnej, natomiast przy innej pozycji tak 
nie  jest.  Obserwowane  w  ten  sposób  zjawiska  są  pełne  tajemnicy,  niewyjaśnialne,  nie  do  pojęcia 
naszym intelektem. 

Przytoczone powyżej zjawiska, które graniczą z cudem, a które niesie ze sobą każda egzystencja, są 
dla  buddysty  manifestacja  karmy.  Natomiast  dla  chrześcijanina  są  one  wszystkie  pełnymi  tajemnic 
zjawiskami  w  Kosmosie,  wyrazem  woli  bożej.  Teolodzy  dostrzegają  w  nich  także  przekonujący 
dowód na istnienie boga i próbują dowieść jego istnienia, odpierając się na dowodach i argumentacji 
teologicznej. 

Punkt  ten  stanowi  zatem  istotną  różnicę  między  buddyzmem  i  chrześcijaństwem,  należy  zatem 
potraktować  go  w sposób szczególny. Zanim jednak bliżej zajmiemy się teologicznym dowodem na 
istnienie boga, zbadamy co w mowie ludzi Zachodu oznacza termin "wola boża". Człowiek Zachodu 
lubi powoływać się na wolę bożą, a to co pod tym rozumie jest trudno pojmowalnym, pełnym tajemnic 
zjawiskiem,  które  wykracze  poza  możliwości  ludzkiego  umysłu.  Kiedyś,  w  pierwszych  dniach  mego 
pobytu  w  Ameryce,  agent  ubezpieczeniowy  sprzedał  mi  sporo  rozmaitych  polis;  zapoznając  się  z 
nimi,  odkryłem  w  każdej  z  nich  passus,  który  głosił,  iż  "w  wypadku  zaistnienia  s  i  ł  y  w  y  ż  s  z  e  j 
polisa przestaje obowiązywać". Aż mnie to przestraszyło. Jakże się stało, że w zwyczajnym przecież 
przedsiębiorstwie mogło zaplątać się tak wysoce teologiczne pojęcie jak "siła wyższa"? No, ale ludzie 
Zachodu  mają  w  zwyczaju  wszystkiego  co  dla  nich  niejasne,  wszelkie  niezależne  od  człowieka 
kataklizmy wyjmować spod odpowiedzialności prawnej. Stanowisko takie jest dla Azjatów nadzwyczaj 
dziwaczne  i  trudne  do  przyjęcia.  Można  to  unaocznić  przykładem  małżeństwa,  zgodnego 
małżeństwa, w którym jedno oddałoby za drugie głowę, a mimo to nieszczęśliwego, gdyż ich dziecko 
jest  od  urodzenia  głuche,  ślepe,  karłowate  i  niedorozwinięte  umysłowo.  Narodziny  tego  dziecka 
przyniosły  jego  rodzinie  niewymowne  cierpienie.  Jeżeli  małżeństwo  to  miałoby  za  sobą  naganną  z 
moralnego  punktu  widzenie  przeszłość,  można  by  mówić  o  karze  boskiej.  Lecz  ludziom  tym  nie 
można  niczego  poważnego  zarzucić.  Jednak  los  dziecka  jest  godny  pożałowania.  Zapewne  w 
którymś  z  wcześniejszych  wcieleń  popełniło  ono  jakąś  zbrodnię, skoro musi znosić takie cierpienie. 
Teologia  chrześcijańska,  na  to  pytanie  o  przyczynę  losu  takiego  dziecka,  nie  znajduje  żadnej 
zadawalającej  odpowiedzi,  ponieważ  sprawiedliwy  i  miłosierny  bóg  nie  mógłby  do  tego  dopuścić. 
Pochodzące  od  Augustyna  wyjaśnienie  w  oparciu  o  dogmat  grzechu  pierworodnego  jest  zaledwie 
bezradną argumentacją. W odniesieniu do zła i cierpienia w świecie, nauka chrześcijańska nie jest w 
stanie zaproponować żadnej wyczerpującej odpowiedzi. Powszechnie wiadomo, że ludzie Zachodu w 
zetknięciu  z  podobnymi  do  powyższego  fenomenami  moją  jedynie  westchnąć  i rzec:"To niechybnie 
wola  boża";  religie  zachodnie,  wraz  z  ich  systemami  teologicznymi,  nie  udzielają  żadnej  konkretnej 

background image

odpowiedzi  na  pytanie  o  cierpienie  i  zło  tego  świata,  toteż  nie  pozostaje  im  nic  innego,  jak 
odpowiedzialnością za nie obciążyć boga. 

Czyżby  faktycznie  wszystkie  ludy,  miasta  i  kultury,  wyniszczone  na  przestrzeni  wieków  przez 
kataklizmy naturalne lub spowodowane przez człowieka, były ofiarami "woli bożej" ? W czym zawiera 
się moralne i religijne znaczenie faktu, że bóg stworzył Indian ? 

Nauka  o  karmie  i  nauka  o  woli  bożej,  z  ich  różnymi  sposobami  interpretowania  zjawisk,  stawiają 
istotną cenzurę między religiami Wschodu i Zachodu. [Wydaje się, iż do religii Zachodu autor zalicza 
nawet  takie,  jak  judaizm  czy  islam.  (przyp.  wyd.)]  Dla  uproszczenia,  zbadajmy  najpierw  stanowisko 
nauki o karmie, potem - stanowisko religii zachodnich, a także plusy i minusy obu ujęć. Jaką zatem 
postawę przyjmują wyznawcy buddyzmu wobec takich zdarzeń, jak owe narodziny dziecka głuchego, 
ślepego  i  niedorozwiniętego  umysłowo  ?  Buddyści  postawieni  w  obliczu  takiego  rodzaju  faktu, 
wzdychając powiadają: "To rzeczywiście jest godne pożałowania, że rodzice i dziecko mogę mieć aż 
tak  złą  karmę."  Można  tu  dostrzec,  że  karma  jest  pełną  tajemnic  siłą,  a  oprócz  tego  -  obrazuje 
nieuniknioność  losu.  Zaś  losu  również  nie  sposób  wyjaśnić,  gdyż  sam  w  sobie  jest  on  już 
prawdziwym  misterium.  Pełną  tajemniczość  karmy  rozważa  się  na  rozmaite  sposoby  i  w  wielu 
aspektach. W "Sutrze bhikszu Nagaseny" znajdujemy na temat misterium karmy następujący dialog 
między mnichem Nagaseną i królem Milindą: 

 

 

"Król Milinda rzecze do Nagaseny: 

,Swym  zwolennikom    Budda  wciąż  powtarza,  że  ogień  piekła  jest    wielokrotnie 
silniejszy od tego od tego ognia, który  znamy my - ludzie. Twierdzi on, iż wrzucony w 
ogień mały  kamień może nie ulec spaleniu w ciągu jednego dnia. Jeżeli  jednak ten 
kamień  byłby  wielki  niczym  góra  i  wrzuci  się    go  do  ognia  piekielnego,  to  będzie 
spalony  w  mig.  Mogę    waszemu  wywodowi  rzeczywiście  nie  ufać.  Jednocześnie  
powiada on, że istoty, które odrodziły się w piekłach,  nie mogą spłonąć, pomimo że 
przez długie laty żyją  w tym ogniu. Jakże miałbym w to uwierzyć ? ' 

Czcigodny Nagasena  odrzekł: 

,Królu, na pewno  wiedziałeś już jak krokodyle, wróble i gołębie pożerają  małe i ostre 
okruchy skał.' 

Rzecze król Milinda: 

,Tak rzeczywiście,  często już to obserwowałem.' 

Czcigodny Nagasena ciągnął  dalej: 

,Czy  te  małe    kamyczki  docierają  do  ich  wnętrzności,  a  następnie  -    choć  niezbyt 
szybko - są wydalane ? ' 

,Z pewnością tak.' 

background image

,A  czy  dziecko,  które    znajduje  się  jeszcze  w  łonie  matki,  będzie  zeń    wydalone 
równie szybko ?' 

,Z pewnością nie.  ' 

,A dlaczego nie ?' 

,Sądzę, że taką  jest karma nienarodzonego jeszcze dziecka, i że to ona  sprawia, iż 
dziecko nie będzie tak szybko wydalone z łona  matki.' 

I rzekł mu czcigodny  Nagasena: 

,Właśnie tak  jest, królu. Dzięki swej karmie mieszkańcy piekieł  mogą przebywać w 
nich przez dnie i lata, nie spłoną w  nich, ani nie umrą. Budda powiada, iż mogą oni 
umrzeć  dopiero wówczas, gdy ich karma wyczerpie się.' 

 

Ten  fragment  przedstawiający  argumentację  Nagaseny  (nawet  jeżeli  nie  jest  ona  w  pełni 
przekonująca) godny jest uwagi jako próba przedstawienia nie do końca zrozumiałej istoty karmy. 

Moim zdaniem, najprościej byłoby powiedzieć, iż rzeczywiście wróbel, zjadając coś co dla człowieka 
jest  zabójczą  trucizną,  nie  tylko  nie  traci  życia,  ale  nawet  wzmacnia  się.  Powód  leży  w  fakcie,  iż  te 
dwie istoty mają również karmę. Powyższe również ukazuje tajemniczość karmy. 

 

3. Karma jako "przeznaczenie" 

Ludzi  równią  warunki  życiowe  i  skłonności  naturalne.  Niektórzy  są  bardzo  inteligentni,  inni  - 
przeciwnie - są głupi i tępi; niektórzy mają piękne, rosłe ciała, inni są natomiast przeciętnego wzrostu 
lub  nawet  brzydcy.  Niektórzy  ludzie  są  od  urodzenia  głusi,  ślepi  lub  karłowaci,  podczas  gdy  inni 
cieszą się pociągającą powierzchownością. Są i tacy, którzy działają na innych wręcz odpychająco. 
Synowie  i  córki  tych  samych  rodziców  miewają  różne  charaktery  i  zdolności,  i  dokonują  z  życiu 
różnych rzeczy, gromadząc odmienne doświadczenia. 

Wszystkie  te  zjawiska  nazywamy  "losem".  Buddyzm  idzie  nawet  o  jeden  krok  dalej,  ponieważ 
stwierdza,  że  człowiek  sam  ukształtował  swój  obecny  los,  poprzez  karmę  swych  poprzednich 
żywotów.  Dlatego  w  buddyzmie  istnieje  pojęcie  trojakości  karmy  odciśniętej  w  przeszłości, 
teraźniejszości  i  przyszłości.  Nauka  ta  dotyczy  aktualnego,  teraźniejszego  losu  człowieka;  zaś 
nagromadzona  w  poprzednich  egzystencjach  karma  warunkuje  los  przyszły,  owocując  w  jego 
obecnym życiu określonym zachowaniem.  

Może  to  dla  niektórych  zabrzmieć  niezwykle.  My,  ludzie,  jesteśmy  przekonani,  że  panujemy  nad 
naszymi czynami i dysponujemy sporym zakresem wolności. Lecz - w rzeczywistości - jest to bardzo 
naiwny  pogląd.  W  gruncie  rzeczy,  człowiek  jest  istotą  godną  pożałowania  i  zniewoloną.  Jeżeli  jako 
przykład  weźmiemy  jedno  jego  życie,  staje  się  jasne,  iż  -  tak  naprawdę  -  jest  ono  bardzo smutnym 
przypadkiem. 

background image

Co  do  mnie  samego,  to  nikt  mnie  nie  pytał  czy  chcę  przyjść  na  świat  w  pierwszej  połowie 
dwudziestego wieku, czy chciałbym przyjść na świat w Chinach, lub czy pragnę strawić połowę życia 
na  wojnie  i  wyniszczających  kraj  rozruchach,  by  w  końcu  ujść  na  obczyznę  i  znosić  cierpienie 
psychiczne  i  fizyczne.  Jak  dalece  sięgam  pamięcią,  nikt  nie  pytał  mnie  o  zdanie,  zaś  ja  sam 
przyszedłem na świat najzupełniej tego nieświadom. 

Skoro zaś pojawiłem się na świecie, to - właściwie - jest już wszystko, albowiem pewnego dnia będę 
musiał  umrzeć,  pomimo  że  wcale  tego  nie  pragnę.  Ale  czy  mam  na  to  jakiś  wpływ  ?  Godny 
współczucia człowiek, nie obdarzony wolnością, został wbrew własnej woli zmuszony do pojawienia 
się na świecie i do cierpienia. Któż może powiedzieć, że życie samo w sobie nie jest tragiczne ? Siła, 
która tę tragedię uruchamia i rządzi nią jest wedle stanowiska buddyjskiego tak zwaną "karmą". 

Jak  już  wzmiankowałem,  karma  ma  określoną  naturę.  Z  jednej  strony  -  zmusza  ona  człowieka  do 
zaakceptowania przypadającego mu w udziale losu, z drugiej strony - nakazuje mu wypełniać pewne 
określone przez los zadanie. 

W  buddyjskim  ujęciu,  rezultaty  rozmaitych  zdarzeń  w  życiu  człowieka  wywodzą  się  zazwyczaj  od 
spaw  nie  dokończonych  w  poprzednich  żywotach,  które  w  życiu  obecnym  oczekują  na  swe 
dopełnienie. Zilustrujmy to przykładem: Pracowity, dążący do określonego celu człowiek haruje przez 
większą  cześć  swego  życia  i  -  w  końcu  -  zdobywa  dostrzegalne  bogactwo.  Ma  on  syna,  którego 
kocha  ponad  wszystko  o  któremu  przekazuje  w  testamencie  cały  swój  majątek.  On  sam  nie  mógł 
nacieszyć  się  tym  majątkiem,  ponieważ  aż  do  śmierci  zajęty  był  zdobywaniem.  Natomiast  jego  syn 
nie  wie  czym  jest  ciężka  praca,  albowiem  jedynie  korzysta  z  nagromadzonych  przez  ojca  bogactw. 
Zgodnie  z  nauką  o  karmie,  sytuację  taką  można  by  wyjaśnić  w  ten  sposób,  że  -  być  może  -  jego 
ojciec był mu coś winien jeszcze w poprzednich żywotach i że w obecnym życiu musiał to spłacić w 
formie  spadku.  Niektórzy  buddyści  w  każdym  rodzaju  pokrewieństwa  widzą  związek  karmiczyny  z 
poprzednich egzystencji, w którym nie zostały jeszcze wyrównane długi. 

Jako  dalszy  przykład  można  by  przedstawić  ożenek,  który  również  jest  większej  mierze  określony 
przesz  zebraną  karmę.  Wciąż  się  tak  dzieje,  że  dwoje  ludzi  kocha  się  wprawdzie  bardzo  i  pod 
każdym  względem  mogliby  tworzyć  doskonałą  parę,  a  ich  małżeństwo,  dzięki  ich  wewnętrznemu 
podobieństwu  dałoby  im  wiele  radości  i  jawiłoby  się  jako  najbardziej  naturalny  związek.  Lecz  cóż  z 
takiego,  skoro  w  końcu  oboje  wstępują  w  związki  małżeńskie  z  innymi  partnerami.  Wciąż  się  tak 
dzieje, że wiele osób zawiera małżeństwo z kimś, z kim nie może się to udać, ponieważ każde z nich 
bardziej pasowałoby do kogoś innego. W takich razach nie znajdziemy żadnego innego wyjaśnienia 
jak  to,  że  sytuacja  taka  określana  jest  przez  karmę  i  że  w  obecnym  życiu  należy  doprowadzić  do 
końca coś z tamtego, przeszłego życia. 

Nauka o karmie ułatwia wyjaśnienie losu człowieka przychodzącego na świat z kalekim ciałem. Jego 
ułomność  jest  niczym,  innym  jak  tylko  skutkiem  sięgającym  wcześniejszych  żywotów,  skutkiem 
zaistniałych w nich niewłaściwych działań. Urodzony muzyk, jakim był na przykład Mozart, mógł już w 
wieku  siedmiu  lat  pisać  partytury;  poeci  Li  Bai  i  Bai  Xiangshan  już  jako  dzieci  byli  biegli  w 
kunsztownym  języku  literackim.  I  to  także  daje  się  wyjaśnić  karmą.  Zdolności  te  przejawiały  się  w 
nich  dlatego,  że  we  wcześniejszych  żywotach  jeden  z  nich  był  muzykiem,  dwaj  następni  -  poetami. 
Zdolności  i  talenty,  które  rozwijają  się  w  obecnym  życiu,  są  niczym  innym  jak  tylko  znajdującymi 
warunkami  rozwoju  skutkiem  zasianych  we  wcześniejszych  życiach  nasion  karmicznych  przyczyn. 
Zrealizowane w życiu artysty dzieło jest niedowiedzionym do ideału lub niezrealizowanym planem z 
życia  poprzedniego.  Oczywiście,  jednocześnie  z  wykańczaniem  zaległości  poprzednich  wcieleń 
wytwarzamy nową karmą i znowu pozostawiamy po sobie coś niedokończonego.  

background image

Oto  niekończący  się  kołowrót  istnienia,  oto  co  się  nazywa  w  buddyzmie  "samsarą",  oto  co 
przedstawia  tak  zwane  "koło  życia  i  śmierci".  Czy  w  takim  ujęciu  nauka  o  karmie  nie  graniczy  z 
fatalizmem ? Nie jest tak, ponieważ karmę gromadzą przecież sami ludzie. W rozmaitych sytuacjach 
rzeczy te tworzą związki, lecz są one do pewnego stopnia zmienne. Można zgodnie z własną wolą ( 
w mniejszym lub większym stopniu ) spełniać pewne czyny lub nie spełniać żadnych, i budować tym 
sposobem nową karmę w stopniu mniejszym, większym, bądź żadnym. 

Czy  pomimo  dominującej  wszystko  określoności  nie  da  się  przeszłej  karmy  lub  przeznaczenia 
odmienić,  odchylić  w  jakimś  innym  kierunku,  załagodzić,  wysublimować  i  -  jako  taką  -  w 
przeważającej  mierze  odmienić  ?  Czyżby  więc  nauka  o  karmie  była  stuprocentowym  fatalizmem  ? 
Jakiż  zatem  sens  miałyby  religijne  i  moralne  wysiłki  ?  Buddyjskie  ujęcie  karmy  wykazuje,  że  we 
wnętrz zjawiska jakim jest ludzkie życie, pewną rolę odgrywają zarówno określone jak i nieokreślone 
a priori czynniki.  

Te  wyjaśnione  powyżej  powiązania  między  karmą  i  losem  odnoszą  się  do  losu  indywiduum.  Kiedy 
jednak  skierujemy  nasze  badania  na  karmę  kolektywną,  wówczas  ten  wiążący  charakter  staje  się 
jeszcze bardziej wyczuwalny niźli w przypadku karmy indywidualnej. Stopnie określoności i trudności, 
z uwagi na zmienność, są istotnie większe. Gdybyśmy odrodzili się jako Indianie lub Murzyni w XIX 
stuleciu,  to  zapewne  nie  mielibyśmy  żadnych  możliwości  ucieczki  przez  losem  gotującym  podboje  i 
eksterminację  ze  strony  białych.  Wprawdzie  biali  mówili  wciąż  o  wolności  i  równości,  jednak  nie 
wcielali  tych  ideałów  w  życie.  Czarni  niewolnicy  byli  traktowani  niczym  towar,  zatem  musieli  wieść 
życie w warunkach niegodnych człowieka. Natomiast Indian oszukiwano i zmuszano do przenoszenia 
się na odległe, opustoszałe tereny, gdzie cierpieli głód i pragnienie. 

W  Europie,  podczas  drugiej  wojny  światowej,  naziści  wymordowali  ponad  sześć  milionów  Żydów. 
Wszelako,  bez  względu  na  to  jak  godnymi  pogardy  wydawać  by  się  mogły  takie  czyny,  są  one 
faktami,  które  w  owym  miejscu  i  czasie  były  nie  do  uniknięcia.  Wszyscy  Murzyni  i  Indianie 
zamieszkujący  Amerykę  w  drugiej  połowie  XIX  i  pierwszej  połowie  XX  wieku  musieli  przeżyć  swą 
kolektywną  karmę.  Żydzi,  którzy  żyli  w  Europie  w  latach  1930  -  1945,  mogliby  przeciwstawić  się 
kolektywnej  karmie  żydowskiej  tylko  bardzo  wielkim  wysiłkiem,  i  to  bez  względu  na  to  jaką  zasługą 
potrafiliby się wykazać. 

Tak więc Murzyni mają kolektywną karmę Murzynów, Indianie - kolektywną karmę Indian, Chińczycy 
- kolektywną karmę Chińczyków; istnieją kolektywne karmy Japończyków, Amerykanów, Francuzów, 
Niemców,  jak  innych  narodów.  Każda  grupa  ma  kolektywną  karmę,  i  sytuacje  wytworzone  przez  tę 
karmę  są  jej  owocem,  który  musi  byś  wspólnie  "zjedzony",  wspólnie  przeżyty.  Kolektywną  karmę 
można  w  istocie  pojmować  jako  uprzednio  określony  i  wytworzony  czynnik,  nader  trudny  do 
przekształcenia,  które  możliwe  bywa  tylko  w  pojedynczych  przypadkach.  Lecz  idea  karmy 
kolektywnej  nie  jest  żadnym  hasłem  rzuconym  ludziom  tylko  po  to  by  podporządkowali  się  losowi. 
Strumień karmy kolektywnej może mi zapewne wydrzeć moje ciało i całe mienie, wydrzeć i zniszczyć, 
lecz nie może tego uczynić z moim umysłem; nie może zniszczyć mojego wewnętrznego wyboru. Oto 
jak  pośród  zniewolenia  można  rozpalić  ogień  wolności  umysłu  i  serca  ludzkiego.  Nic  też  nie  jest  w 
stanie  lepiej  unaocznić  skutków  karmy  kolektywnej,  niż  obserwacja  scen  wojennych.  Od  zarania 
dziejów  ludzkości  toczyły  się  niezliczone  wojny.  Zapewne  naukowcy  mogliby  tutaj  przedstawić 
poszczególne  czynniki  wiodące  do  wybuchu  wojny;  oni  potrafią  analizować  je,  wyróżniając  motywy 
rasistowskie,  gospodarcze  i  religijne,  psychologiczne  lub  polityczne.  Lecz  wszystkie  te  analizy 
uwzględniają  tylko  jedną  cześć,  jeden  typ  tych  czynników,  a  mianowicie  te,  które  są  dla  człowieka 
zrozumiałe; nie biorą jednak pod uwagę takich, których rozum nie jest w stanie ogarnąć. 

background image

W  posłowiu  do  "Wojny  i  Pokoju"  Tołstoj  stawia  pytanie  czy  można  uniknąć  wojny.  W  rezultacie 
dochodzi do wniosku, że "działa tu niewytłumaczalna i nieubłagalna siła (karma), która zmusza ludzi 
do prowadzenia wojen. Ci których ojczyzna zmusiła do udziału w wojnie nie muszą i nie mogą nawet 
rozumieć  jej  prawdziwych  przyczyn.  Jawią  się  oni  sobie  określoną  grupą,  która  znajdując  się  w 
określonym  miejscu  otrzymuje  określone  rozkazy;  a  ponieważ  znajdują  się  w  okolicy  objętej 
działaniami  wojennymi,  przeto  muszą  walczyć,  by  w  końcu  zwyciężyć  lub  zginąć.  Oto  właśnie 
przykład  grupy  ludzi  objętych  wspólnym  "losem",  którego  nie  sposób  odmienić,  uniknąć,  ani  też 
wyjaśnić. To właśnie jest tak zwana "karma kolektywna". 

Kiedy  w  szesnastym  stuleciu  Hiszpanie  zdobyli  Amerykę  Południową,  wyłuskali  tubylców  nie 
napotykając  najmniejszego  oporu,  ponieważ  ci  widzieli  białych  po  raz  pierwszy,  zaś  w  ich  tradycji 
istniało podanie, wedle którego ostania godzina ich narodu maiła wybić w dniu przybycia lodzi ludzi o 
białych  twarzach.  Kiedy  angielskojęzyczni  Amerykanie  zdobyli  tereny  Ameryki  Północnej,  krążyło 
wśród Indian bardzo podobne podanie, zawierające przepowiednię zagłady Indian. Wszystko to nie 
są  oczywiście  przypadki.  Te  przepowiednie  są  w  większej  części  objawieniami,  które  szamani  czy 
kapłani  miewali  podczas  obrządków  religijnych.  Oznacza  to, że wojny między rozmaitymi ludami są 
wynikiem karmy kolektywnej, która jest pewną nieujmowalną siłą, gwałtowną mocą prowadzącą ludzi 
o  wspólnym  przeznaczeniu  na  drogę  wojny  lub  wyniszczenia,  nie  dając  żadnej  możliwości 
zatrzymania  biegu  rzeczy  lub  nadania  im  odmiennego  kierunku.  Kiedy  przejmiemy  taką  postawę 
wobec  karmicznych  uwarunkowań  wojny,  wówczas  -  zależnie  od  poziomu  świadomości  i 
doświadczenia - możemy poznać stopniową przemianę. 

Na początku pierwszej wojny światowej wśród obywateli państw sprzymierzonych i Ententy wybuchło 
odświętne niemal radosne upojenie. A z rozpoczęciem drugiej wojny światowej, po obu stronach nie 
było  nikogo,  kto  by  się  tym  faktem  radował.  Wprawdzie  kiedy  radio  podało  wiadomość  o  wybuchu 
wojny,  słyszało  się  pośród  ludzi  i  w  warstwach  rządzących  głosy  aprobaty,  jednak  każdy  z 
deprymacją  przyjął  wiadomość  o  nadciągającym  nieuchronnym  nieszczęściu.  Zgodnie  z  ujęciem 
buddyjskim,  postawa  taka  nakazuje  milcząco  przyjąć  na  siebie  próbę  losu  z  właściwym  widzeniem 
rodzaju  skutku  karmy,  którego  nie  da  się  dłużej  topić  w  dowolnym  sloganie  lub  "izmie".  Karma 
kolektywna  jest  siłą  tworzącą  wspólny  los.  Nie  ma  w  tym  stwierdzeniu  niczego  z  upiększeń  lub 
gloryfikacji, ani też nie daje ono żadnych szczególnych powodów do poddawania się pesymizmowi. Z 
buddyjskiego punktu widzenia, powinno się w obliczu kolektywnego losu zdobyć na męstwo i stanąć 
do takiej próby, przyjąwszy rzeczy takimi, jakimi się jawią.  
Tym  właśnie  różni  się  stanowisko  buddyjskie  od  zachodniego,  od  centralnej  chrześcijańskiej 
koncepcji  "woli  bożej".  Ponieważ  chrześcijaństwo  przyjmuje,  iż  ludzkość  została  stworzona  w  celu 
realizowana woli bożej, więc też bóg może aktywnie ingerować w przebieg wojny. Cesarz Konstantyn 
w  roku  312,  przed  istotną  bitwą  z  Hascentiusem,  miał  objawienie  krzyża,  po  czym  odniósł 
rozstrzygające  zwycięstwo.  Następnie  zwrócił  się  ku  chrześcijaństwu  i  uczynił  je  oficjalną  religią 
rzymskiego państwa.  

Buddyjska nauka o karmie oczywiście odrzuca koncepcję woli bożej. 

Karma  jest  niewidzialną  siła,  która  kształtuje  los  człowieka  i  manifestuje  się  jako  indywidualna  i 
kolektywna,  z  góry  określona  i  nie  określona,  równa  i  różna,  a  zatem  przejawia  się  jako  pewien 
zewnętrzny  kompleks  (rzeczy,  zdarzeń,  związków  itp.).  Ten  punkt  wyjaśnimy  w  rozdziale 
zatytułowanym"Karma jako związki". 

 
 

background image

4. Karma jako związki 

Ujęcie  rzeczy  zatytułowane  "karma  jako  związki"  jest  trudne  do  zrozumienia  i  złożone,  co  można 
unaocznić za pomocą poniższego diagramu.  

Diagram  składa  się  z  siedmiu  koncentrycznych  kręgów,  z  których  każdy  symbolizuje  określony 
wymiar  karmy.  Największym  jest  krąg  zewnętrzny,  przestawiający  "najogólniejszą  karmę  zbiorową" 
wielkich grup , nazywaną też karmą najwspólniejszą, najszerszą i najpowszechniejszą. 

Drugi krąg jest mniejszy niźli pierwszy, a i stopień ogólności odpowiednio mniejszy. Przeto objęto ją 
mianem  karmy  kolektywnej  wspólnej.  Obszar  zakreślony  przez  każdy  z  następnych  kręgów  jest 
mniejszy  od  poprzedniego,  i  tak  aż  do  siódmego  kręgu,  który  przestawia  najmniejsze  pole 
oddziaływania karmy, to znaczy karmę indywidualną lub osobową. Ponieważ ta ostania odnosi się do 
osobowości, czyli Ego, toteż różni się od wszystkich innym rzeczy. 

 

1. karma powszechna  
 2. wspólna karma kolektywna 
 3. kolektywna karma narodu 
 4. kolektywna karma ró¿ni¹ca 
 5. karma niekolektywna 
 6. karma skrajnie 
niekolektywna 
 7. karma indywidualna 

Pokuśmy  się  i  bliższe  zbadanie  tych  siedmiu  wymiarów  karmy,  karmy  jako  związków.  Krąg 
zewnętrzny, karmę najbardziej zbiorową, wyjaśnić można z punktu widzenia człowieka jako czującej 
istoty. Ludzie, obojętnie jakiej rasy, stanu czy płci, wszyscy doświadczają skutków karmy, jak zresztą 
wszystkie w ogóle istoty na kuli ziemskiej.  

Najbardziej  podstawową  potrzebą  życiową  wszystkich  istot  tego  globu  jest  obecność  światła 
słonecznego,  powietrza  i  wody  -  zasadniczych  czynników  uniemożliwiających  przeżycie.  Pod  tym 
względem człowiek nie różni się od pozostały istot. Oznacza to, że człowiek w swym uzależnieniu od 
świata,  powietrza  i  wody  posiada  wspólną  karmę  z  innymi  istotami  zamieszkującymi  ziemię.  Tę 
ogólną karmę nazwano również"kolektywną karmą zbiorowości", lecz dla uproszczenia stosujemy tu 
termin "karma kolektywna". W tym wymiarze znajduje się nie tylko człowiek, lecz również wszystkie 
inne  żyjące  istoty.  Im  większy  jest  krąg,  tym  bardziej  ogólna  karma;  im  bardziej  związany  jest 
charakter,  tym  trudniej  coś  zmienić.  To  np.  człowiek  może  zrezygnować  z  regularnego  odżywiania 
się,  z  posiadania  domu  i  przyodziewku,  a  jednak  nie  spowoduje  to  gwałtownych  i  ciężkich 
konsekwencji  czy  śmierci.  Lecz  aby  przeżyć,  człowiek  bezwarunkowo  potrzebuje  światła 
słonecznego,  powietrza  i  wody.  Toteż  pierwszy  krąg  przedstawia  te  wszystkie  istoty  zamieszkujące 
Ziemię, które mają wspólną karmę, której charakter i nieodmienność są najsilniejsze. 

Drugi  krąg  symbolizuje  karmę  kolektywną  wspólną  wszystkim  istotom  ludzkim;  nie  dotyczy  ona 
innych  istot.  Człowiek  ma  zdolność  do  tworzenia  symboli  i  zdolność  mówienia,  co  wyróżnia  go 
spośród  pozostałych  istot.  To  jest  właśnie  zbiorowa  karma  ludzi,  której  już  z  nikim  nie  dzielimy. 
Używanie symboliki i mowy - z jednej strony - poszerza zakres świadomości człowieka, z drugiej zaś 
- wzmaga rozmaite związane z tym problemy i trudności. Mowa jest wprawdzie pojazdem myślenia, 
lecz  cechy  określonego  systemu  językowego  mogą  również  oznaczać  ograniczenie  sposobu 

background image

myślenia.  Korzyści  i  straty  wynikające  z  zastosowania  symboliki  i  mowy  dotyczą  wszakże  tylko 
człowieka, nie są udziałem innych istot.  

Dalszy przykład: Zachodni teolodzy są zdania, że świadomość rozróżnia się między dobrem a złem 
jest  atrybutem  człowieka  i  wyróżnia  go  spośród  innym  istot.  Można  wątpić  w  słuszność  takiego 
stanowiska, albowiem możliwe, że inne wysoko rozwinięte istoty również doznają wyrzutów sumienia 
i  zjawisko  "samoświadomości"nie  jest  im  obce.  Niemniej  jednak  świadomość  moralna  człowieka 
manifestuje  się  bez  wątpienia  najsilniej.  Jest  to  przecież  niezaprzeczalnym  faktem.  Radość  i 
cierpienie,  warunkowane  przez  świadomość  moralną,  są  bardzo  wielopoziomowe,  przeto  - 
zasadniczo - związki międzyludzkie są silniej zróżnicowane niż związki między innymi istotami.  

Człowiek  posiada  jeszcze  jedną  szczególną  właściwość,  a  mianowicie  "samoświadomość"  czyli 
zdolność  bycia  świadomym  samego  siebie.  Przedstawia  to  również  pewną  osobliwość  człowieka, 
która  pozwala  mu  na  przekroczenie  granic  własnego  ciała,  daje  mu  możliwość  obserwowania 
samego siebie. Oznacza to, że umysł, świadomość ludzka nie tylko przeżywa zewnętrzne projekcje 
(jako  stojące  poza  nią)  lecz  może  również  traktować  samego  siebie  jako  obiekt  obserwacji.  Ta 
zdolność do przekraczania, transcendowania samego siebie, przenosi go w położenie zewnętrzne w 
stosunku  do  obiektywnych  i  subiektywnych  zjawisk  czy  stronniczości  uczuć,  pozwalając  na  jasne 
ujęcie  prawdziwej  formy  rzeczy.  Zdolność  ta  wyróżnia  człowieka  spośród  innych  istot,  które  są 
całkowicie  pozostawione  instynktom  impulsom  odruchów  warunkowych.  Wspomniane  wyżej 
właściwości  -  stosowanie  symboliki  i  mowy  ,  świadomość  moralna  i  transcendentna  zdolność 
samoświadomości  -  są  trzema  czynnikami,  które  czynią  z  człowieka  istotę  wyposażoną  w  rozum, 
uczucia i cele. Ukazuje to drugi krąg, ponieważ tych trzech czynników nie spotyka się u innych istot. 

Zatem,  co  się  tyczy  zbiorowości  ludzi  -  wszystko  jedno  jakiej  rasy,  klasy,  płci  -wszyscy 
przedstawiciele  tej  zbiorowości  posiadają  zdolność  świadomości  samego  siebie.  Dlatego  też  ich 
karmę  obejmuje  się  mianem  "karmy  kolektywnej",  które  oznacza  wszystkie  wytworzone  przez  całą 
ludzkość owoce karmiczne, nie przypisane żadnej szczególnej grupie ludzi. 

Trzecim  wymiarem  jest  karma  określonego  narodu.  Człowiek  jest  istotą  społeczną,  której  życie  i 
aktywność  znajdują  się  pod  wpływem  takich  czynników  jak  naród  czy  państwo.  Ekstremalny  rozwój 
nauki  i  związane  z  nim  ułatwienia  komunikacyjne,  jak  nigdy  przedtem  zmniejszają  dystans  między 
narodami,  przez  co  zresztą  świadomość  należąca  do  jakiegoś  określonego  narodu  coraz  bardziej 
rozmywa  się.  Dzisiaj  myślenie  ograniczone  kategoriami  narodowymi  ustępuje  na  rzecz  myślenia 
dominowanego  przez  kategorie  dotyczące  czynników  międzynarodowych,  decydujących  o  wojnie  i 
pokoju.  

Natomiast wszyscy obywatele danego państwa muszą przyjąć na siebie specjalne, narzucone przez 
nie  obowiązki.  W  związku  z  tym  dochodzi  do  głosu  określona  i  wspólna  dla  wszystkich  obywateli 
karma.  Rozpatrzmy  przykładowo  państwo  izraelskie,  w  którym  okres  służby  wojskowej  jest  dłuższy 
niż w innych krajach. Oto także przykład karmy narodowej, która nie ma już żadnego wpływu na losy 
obywateli innych państw. 

Podatek dochodowy w Anglii jest wyższy niż w większości innych państw; z kolei w Kuwejcie; jednym 
z  czołowych  producentów  ropy  naftowej,  świadczenia  społeczne  są  wyższe  niżeli  w  jakimkolwiek 
innym państwie świata, zaś obowiązki obywateli względem państwa są śmiesznie znikome. Niektórzy 
utrzymują,  że  dzisiejsze  ziemie  chińskie  to  największe  w  historii  "ludzkie  ZOO",  gdzie  zastosowano 
wszelkie  metody  rządzenia,  aby  zrównać  ludzi  między  sobą.  Te  przykłady  pokazują  jak  mocny  jest 
wpływ  karmy  narodowej  na  losy  poszczególnych  mieszkańców  danego  państwa.  Kiedy  jakieś 

background image

państwo  przystępuje  do  wojny,  wówczas  dla  młodych  poborowych  nie  ma  ucieczki.  Dezercja  jest 
naganna zarówno z prawnego i społecznego punktu widzenia, a nawet z moralnego punktu widzenia 
można  by  ją  usprawiedliwić  tylko  z  wielkim  trudem.  Kiedy  wyobrazimy  sobie  żołnierzy  walczących 
stron,  którzy  z  dala  od  domu  muszą  zabijać  zupełnie  nieznajomych  ludzi,  wtedy  rzeczywiście  rodzi 
się  pytanie,  czy  naprawdę  oni  wszyscy  tego  chcą  ?  Tragicznie  jest  przy  tym  to,  że  człowiek  musi 
czynić  takie  rzeczy,  których  właściwie  w  ogóle  nie  chciałby  czynić.  Oto  klarowny  przykład  sposobu 
funkcjonowania karmy kolektywnej narodu.  

Czwarty  krąg  symbolizuje  "karmę  kolektywną  różnicującą",  która  funkcjonuje  na  poziomie  każdej 
grupy mniejszej niż naród. Wyobraźmy sobie wymiar tej karmy w oparciu o przykład pewnej szkoły. 
Podobno  w  publicznych  szkołach  średnich  na  południu  Tajwanu  zajęcia  w  zakresie  nauki  języka 
obcego pozostawiły wiele do życzenia, gdyż cechował je niski poziom ogólny, co rzucało się w oczy 
zwłaszcza  w  okolicach  górzystych.  Można  to  widzieć  równie  dobrze  jako  karmę  zbiorową  uczniów, 
przejawiającą  się  w  określonym  czasie  i  określonym  miejscu,  mianowicie  na  południu  Tajwanu, 
zwłaszcza  w  okolicach  górskich.  Wcześniej  poziom  zajęć  z  języka  chińskiego  w  szkołach  prowincji 
Seczuan i Hunan (pod administracją chińską) był bardzo wysoki, wyższy niż w uniwersytetach innych 
prowincji.  Oto  mamy  karmę  kolektywną  wszystkich  uczniów  prowincji  Seczuan  i  Hunan.  Jeżeli 
zawęzilibyśmy  zakres  oddziaływania,  to  można  by  mówić  -  na  przykład  -  o  wspólnie  wynoszonych 
korzyściach  i  radościach,  wspólnie  wypełnianych  obowiązkach,  wspólnie  przeżywanych  przez 
uczniów jakiejś szkoły troskach. 

Kiedy  spotkacie  się  ze  złym  zarządem  instytutu  lub  z  kiepskim  profesorem,  dzielicie  tego  pecha 
wspólnie  z  wszystkimi  studentami  instytutu.  Kiedy  macie  maksymalnie  złego  nauczyciela,  wówczas 
tracicie czas, trwoniąc go nie tylko bezsensownie, lecz również w sposób osłabiający korzyści, które 
moglibyście wynieść z nauki. 

Innym  przykładem  jest  tak  zwana  "Opera  pekińska".  Kilku  tajwańskich  aktorów  utrzymuje,  iż  co  się 
tyczy  ich  talentu  i  sukcesów,  to  w  bardziej  sprzyjających  okolicznościach  mogliby  przewyższać 
aktorów przedwojennych Chin kontynentalnych, i poprawiłaby się wówczas ich sytuacja socjalna, a - 
przede wszystkim - byliby podziwiani. Lecz dzisiaj nowinki z Zachodu przedkłada się ponad chińską 
tradycję,  do  czego  przyczynia  się  również  rząd,  tak  że  dzisiejszej  młodzieży  obca  jest  tradycyjna 
sztuka  chińska,  a  widzów  (nawet  na  bardzo  słynnych  sztukach)  można  policzyć  na  palcach  jednej 
ręki  .  Przyczyn  nie  należy  upatrywać  się  w  tym,  że tradycyjna opera jest zbyt trudna w odbiorze by 
zyskać  faktyczną  popularność,  lecz  jest  to  raczej  wyraz  karmy  kolektywnej.  Nie  stykając  się  z  tym 
zjawiskiem bezpośrednio, będąc niejako na zewnątrz tego kręgu karmy, trudno to zrozumieć; jednak 
aktorzy  opery  tradycyjnej,  będąc  wewnątrz  owego  kręgu,  na  własnej  skórze  poznają  ciosy  niełaski 
czasów i bezwzględność swej kolektywnej karmy różniącej. 

Piąty  krąg  przedstawia  "karmę  niekolektywną".  Jest  to  wymiar  rodziny,  wszystko  jedno  -  dużej  czy 
małej. Jak długo jest się częścią danej rodziny, tak długo, wraz ze wszystkimi jej członkami doznaje 
się  wspólnego  losu,  zła  lub  dobra,  szczęśliwa  i  nieszczęśliwa.  Jeżeli  głową  rodziny  jest  osobnik 
wpływowy i możny, to korzyści wypływające z zajmowanej przezeń pozycji stają się również udziałem 
innych  członków  tej  rodziny.  Lecz  jeżeli  popełni  on  jakiś  niehonorowy  czyn,  wówczas  również 
wszyscy członkowie tej rodziny muszą ponosić z tego tytułu konsekwencje i także wszyscy ponoszą 
klęskę  psychiczną.  Długotrwała  choroba  głowy  rodu  powoduje  skutki  odczuwalne  również 
(bezpośrednio lub pośrednio) przez innych, przejawiające się pod postacią rozmaitych obowiązków i 
obciążeń. Rozmaite rodziny żyją w rozmaitych warunkach karmicznych, dlatego też mówi się w takim 
wypadku o "karmie niekolektywnej".  

background image

Atrybuty  "kolektywna"  i  "niekolektywna"oznaczają  przynależność  bądź  nieprzynależność  do 
określonego obszaru karmicznego, do określonego kręgu. Znajdując się wewnątrz jakiegoś obszaru, 
na  przykład  będąc  członkiem  rodziny  XY,  wszelakie  następstwa  karmiczne  karmy  zbiorowej 
ponosimy  wspólnie.  Jednakże  dla  człowieka  znajdującego  się  poza  danym  obszarem,  czyli  nie 
należącego  do  danej  rodziny, nie istnieje wpływ"niekolektywnej karmy" danej rodziny. "Kolektywny"i 
"niekolektywny"  nie  stanowią  kryteriów  absolutnych,  lecz  są  określane  przez  kryteria  jedynie 
pewnego obszaru. 

Szósty  krąg  -  "karma  skrajnie  niekolektywna",  jest  obszarem  karmicznym,  który  najlepiej  zobrazuje 
przykład  pary  małżeńskiej.  Rozmaite  związki  między  małżonkami  zachodzą  między  dwojgiem  tych 
właśnie ludzi i nie mogą być udziałem innej pary, czyli nie mogą zaistnieć inaczej jak między mężem i 
jego żoną. Pole oddziaływania tego rodzaju karmy jest już bardzo ograniczone i bardzo wyraźny jej 
niekolektywny  charakter;  dlatego  została  ona  nazwana  "karmą  skrajnie  niekolektywną".  W  tym 
obszarze  karmy  zachodzą  zewnętrzne  związki  między  kochającymi  się  osobami,  również  między 
mistrzem i uczniem, lub związki między przyjaciółmi.  

Siódmy  krąg  -  "karma  indywidualna".  Jest  to  karma  najmniejszej  wspólnoty  lub  najmniejszego 
zakresu, czy też"karma niekolektywna" poza kolektywem, to znaczy karma pojedynczej, jednostkowej 
egzystencji  indywidualnej.  Człowiek  potrzebuje  słońca,  tlenu  i  wody,  tak  niezbędnych  mu  do 
egzystencji  na  Ziemi,  i  pod  tym  względem  równy  jest  wszystkich  innym  żyjącym  na  tej  planecie 
istotom.  Potrafi  używać  mowy  i  symboliki,  którą  to  zdolność  dzieli  ze  wszystkimi  innymi  ludźmi. 
Przypuśćmy,  że  jest  on  Chińczykiem  i  ma  takie  same  prawa  i  obowiązki  jak  Chińczycy.  Jest 
nauczycielem w jednej ze szkół powszechnych i wraz ze swymi kolegami ponosi odpowiedzialność, 
dzieli obowiązki ze swą żoną i dziećmi. Tak jak pająk jest ograniczony zasięgiem swej sieci, tak też i 
jego ogranicza nić sieci jego karmy. Te wielkie i małe, słabe i ciężkie, głęboko i płytko występujące 
kręgi  karmy,  określają  większość  jego  myśli  i  czynów.  Jego  życie  ściśle  splata  się  z  życiem  innego 
człowieka. Lecz w głębi swej istoty skrywa on ostatnią twierdzę, do której nikt poza nim samym nie 
ma wstępu, którą zazwyczaj nazywa się "sobą" lub "ja". Odczucia i wola tego "ja" ograniczają się do 
jednostki  i  nie  sposób  z  nikim  się  nimi  podzielić.  Głód,  zmęczenie,  gniew  ...  są  uczuciami 
doznawanymi  jedynie  indywidualnie,  tak  jak  sam  tylko  mogę  wiedzieć  czy  woda,  którą  właśnie piję, 
jest  gorąca  czy  zimna.  Swej  miłości,  swej  nienawiści,  swej  przyjaźni  i  swego  bólu  może  człowiek 
doświadczać  tylko  sam.  Ta  twierdza  "siebie  samego",  której  z  nikim  nie  da  się  dzielić,  jest 
przykładem na karmę niekolektywną - karmę indywidualną. 

Z powyższych dwóch diagramów jasno wynika co należy rozumieć pod określeniem karmy zbiorowej 
i  niezbiorowej,  czy  też  kolektywnej  i  niekolektywnej,  jednakże  nie  określają  one  zagadnień 
przedstawionych w dwóch poniższych punktach: 

 

 

1.  Oprócz  najgłębszego,  czystego  "ja",  które    w  karmie  zbiorowej  zawiera  się  w 
stopniu  najmniejszym,    każdy  posiada  innych,  zawierający  się  w  pewnym  kręgu  
"wymiar",  w  którym  zawierają  się  jednocześnie    czynniki  zbiorowe  i  pozazbiorowe. 
Zostało to  przestawione za pomocą kręgu, w obszarze którego występują  zarówno 
czynniki  wspólne,  jak  i  niewspólne.  Wszystko    co  znajduje  się  wewnątrz  kręgu  jest 
wspólne,  to  co  na    zewnątrz  -  nie  jest  wspólne.  Każdy  przeto  obszar,  jest  
kompleksem  związków  rozmaitych,  zestawionych  razem  wspólnych    i  niewspólnych 
sił  karmicznych.  Dlatego  jest  to  tak    trudne  do  pojęcia,  jednocześnie  zależne  od 
różnych    poziomów  karmy.  Karma  nigdy  nie  ograniczała  się  do    pojedynczego 
człowieka i wiele wielkich sekwencji karmy  powstaje w rozlicznych związkach między 
ludźmi,    grupami  i  narodami,  pomiędzy  istotami  każdego  gatunku.    Krąg  karmy 

background image

upodabnia się przeto do pajęczej sieci, a  człowiek do pająka ograniczanego przez tę 
sieć.  Przy    tym,  porusza  się  on  nie  tylko  w  centrum  tej  sieci,  gdyż    zdarza  mu  się 
znajdować w szczególnych okolicznościach,  to wewnątrz danego kręgu, to znów na 
zewnątrz. Innymi  słowy: człowiek składa się z różnych identyczności.  Kiedy znajduje 
się w obszarze najbardziej wewnętrznym,  jest wówczas pewnym "ja" kiedy natomiast  
znajduje  się  w  bardziej  zewnętrznym kręgu, jest wówczas  częścią rodziny lub innej 
grupy,  zaś  -  zmierzając    jeszcze  bardziej  na  zewnątrz  -  staje  się  obywatelem 
państwa,    istotą  przynależącą  do  określonej  rasy  lub  określonego    gatunku.  Kiedy 
doprowadzimy to do skrajnej ogólności,  nie pozostaje nic innego jak tylko pewien był 
(bhava),  zawarty między nieskończoną ilością bytów w  kosmosie. Niezliczeni ludzie 
są niezliczonymi pająkami,  które przystosowują się do siebie wzajemnie i nawzajem  
na siebie wpływają, i tak oto tworzy się w kosmosie  ostateczny kręg karmy. 

2.  Na  podstawie  siedmiu  powyższych  kręgów    koncentrycznych,  symbolizujących 
siedem  obszarów  karmy,    moglibyśmy  stwierdzić  rozmaite  stopnie  trudności  
pojawiającej  się  przy  przemianach  karmy.  Tak  więc,    moglibyśmy  znaleźć  klucz  do 
odpowiedzi  na  pytanie  o    wolności  woli  i  nieuniknioność  związku  przyczynowo-
skutkowego.  Kiedy wejdzie się w najbardziej wewnętrzny krąg - krąg  "ego", okazuje 
się,  iż  nie  jest  tak,  by  człowiek    nie  miał  żadnej  szansy  na  zmianę  swej  osobistej  i  
niezbiorowej karmy. 

 

Przez  nieprzerwany  wysiłek  może  człowiek  zmienić  stare  przyzwyczajenie  i  pewne  przymioty; 
jakiekolwiek dowody są tu przecież zbędne. Można przemienić niewiedzę w mądrość, zmienić się w 
zapalczywego  i  popędliwego  w  wyrozumiałego  i  pobłażliwego.  Wprawdzie  nie  jest  to  proste,  ale 
przecież  możliwe.  Oznacza  to,  że  karmę  niezbiorową  można  odmienić  siła  woli.  Lecz  im  bardziej 
zewnętrzny krąg rozpatrujemy, tym trudniej jest o przeprowadzenie podobnej zmiany. Człowiek może 
zmienić się dzięki własnym staraniom, jeżeli jednak chciałby zmienić swoją żonę i dzieci, to okaże się 
to tysiąckroć trudniejsze. Gdyby zaś chciał odmienić całą grupę, cały kraj lub narodowość, to okaże 
się to jeszcze trudniejsze. Dzisiaj, jak i dawniej, niewielu jest ludzi, którzy byliby w stanie odmienić nie 
tylko  swą  własną  karmę,  lecz  mają  również  wpływ  na  karmę  swego  kraju.  Jeżeli  jako  przykład 
weźmiemy Siakjamuniego, stwierdzimy iż za podstawę swej przemiany ze zwyczajnego człowieka w 
istotę  w  pełni  oświeconą  ma  on  nie  tylko  siebie  samego;  podstawami  jego  przemiany  są:  jego 
rodzina, naród, państwo, cała ludzkość, a nawet inne istoty, które miały nań wpływ i mogły przyczynić 
się do jego wewnętrznej przemiany. Dotyczy to również Jezusa, Konfucjusza i innych wielkich istot i 
świętych. Lecz w historii ludzkości niewielu mamy Siakjamunich i Jezusów, tak jak niewielu Hitlerów i 
Stalinów. 

A  zatem,  rozpatrując  położenie  kręgu  diagramu  względem  jego  centrum  zauważamy,  że  im  bliżej 
środka  położony  jest  dany  krąg,  tym  łatwiej  o  zmianę  w  odpowiadającym  mu  obszarze,  zaś  im 
bardziej na zewnątrz, tym o tę zmianę trudniej. Oznacza to, że na osobistą lub wspólną karmę kilku 
osób  można  wpłynąć  stosunkowo  łatwo,  podczas  gdy  na  karmę  zbiorową  lub  karmę  wielkich 
społeczności przekształca się dużo trudniej. 

W związku z powyższym moglibyśmy przytoczyć cztery następujące punkty: 

1. Istnieje gradacja różnic w możliwościach przemiany karmy. 
2.  W  związku  z  istnieniem  zróżnicowania  stopni  trudności,  próby  przemiany  środowiska  przez  wolę 
napotykają większe lub mniejsze przeszkody. Wymiar tych przeszkód możemy przestawić w punkcie 
3. 

background image

3.  Możliwość  przemiany  środowisk  przy  pomocy  woli  istnieje  faktycznie,  lecz  proces  ten  nie 
przebiega bez różnorodnych trudności. 
4.  Zakłada  się,  iż  wola  stanowi  środek  do  dokonywania  przemian,  uznając  w  ten  sposób  istnienie 
wolności woli. 

Błędy w rozumieniu nauki o karmie powstają głównie wówczas, gdy pojmuje się ją jako naukę o losie 
i  zakłada,  iż  przemiana  karmy  lub  przeciwstawienie  się  jej  nie  są  możliwe.  Jest  to  pogląd  bardzo 
fałszywy.  Z  pewnością,  są  życiu  człowieka  rzeczy  szczególne,  których  zmienić  nie  sposób,  jak  na 
przykład: katastrofy - zjawiska karmiczne kolektywnie, czy też śmierć, na którą nie mamy wpływu. Już 
w  momencie  przyjścia  człowieka  na  świat,  jego  śmierć  jest  pewna,  a  niewiadomą  stanowi  jedynie 
rodzaj  śmierci  czy  moment  jej  nadejścia.  Każdy  musi  umrzeć,  jednak  jak  będzie  umierał,  jaką 
postawę  przyjmie  w  obliczu  śmierci,  zależy  od  niego  samego  i  w  związku  z  tym  u  różnych  ludzi 
wygląda  to  różnie.  Droga  do  grobu  jest  nieuniknioną  koniecznością,  jednak  tylko  i  wyłącznie  ode 
mnie zależy jak będę wędrował. 

Kiedy  wasze  obowiązki  służbowe  skierują  was  do  San  Francisko,  wówczas  określony  jest  cel,  lecz 
nie sposób dotarcia: może to być kolej, samochód, samolot, statek i wybór należy do was. 

Nie  ograniczona  transcendentalna  natura,  o  której  była  mowa  w  pierwszym  rozdziale,  jest 
wymownym dowodem na istnienie wolnej woli. Głównego bohatera "Wojny i Pokoju" pojmali i uwięzili 
żołnierze  jednego  z  francuskich  oddziałów,  znajdujących  się  w  odwrocie.  Jeńca,  jak  i  innych 
więźniów,  strzeżono  bardzo  pilnie.  Zabijano  bezzwłocznie  każdego,  kto  pozostał  w  tylko.  Pewnego 
dnia  bohater  opowieści  zapomniał,  że  jest  przecież  jeńcem  wojennym  i  najzupełniej  nieświadomie 
poszedł w kierunku pobliskiego lasu. Nie uszedł jeszcze dziesięciu kroków, kiedy Francuzi spostrzegli 
do, dopadli i zaczęli bić. Nie próbował nawet osłaniać się przed ciosami; spojrzał w niebo i zobaczył 
ciemne  chmury,  otworzył  się  i  ujrzał  błękit  nieba.  Nie  potrafił  powstrzymać  się  i  na  całe  gardło 
wybuchnął  śmiechem.  Pilnujący  go  żołdacy  uznali,  że  zwariował.  Jednak  to,  że  roześmiał  się  tak 
nagle pod razami bata dowodziło, iż pomimo cierpienia ciała jego duch jest wolny. Jego umysł potrafił 
przekroczyć  wszystko,  zarówno  ciemiężycieli,  jak i  wołające do nieba o pomstę bestialstwo. Potrafił 
spokojnie  przeciwstawić  się  bólowi,  który  wstrząsał  jego  ciałem.  Wolna  wola  człowieka  może 
powiedzieć  "nie"  każdej  sile,  która  ogranicza  i  wiąże.  Doskonałym  tego  przykładem,  przykładem 
zdrowego  ludzkiego  rozsądku  jest  życie  Sakjamuniego.  Albowiem,  aby  być  w  zgodzie  z  tradycją, 
powinien  był  najpierw  objąć  po  ojcu  tron,  a  dopiero  na  starość,  po  założeniu  urzędu  rozpocząć 
praktykę. Lecz wystąpił przeciw temu i rzekł: "Nie, nie będę królem". Oto zwycięstwo wolnej woli nad 
prawem  przyczyny  i  skutku,  i  nad  karmą  zbiorową.  Czyż  mógł  wówczas  nie  powiedzieć  "nie"  Czy 
istniałby dzisiaj buddyzm ? 

Jak  więc  widać,  stany  wytworzone  przez  karmę  można  w  pewnym  stopniu  przezwyciężyć. 
Świadomość  dysponuje  wolną  wolą  i  ma  na  nią  bardzo  wielki  wpływ.  Dopiero  zadysponowawszy 
wolną wolą można przezwyciężyć depresję i pychę, i  odnaleźć drogę pośrednią. Bardzo trudno jest 
powiedzieć,  które  z  wydarzeń  ludzkiego  życia  jest  z  góry  i  całkowicie  określone,  a  które  częściowo 
lub  wcale.  Wiedza  na  ten  temat  przynależy  do  obszaru  oświecenia  i  zwyczajny  człowiek  nie  może 
niczego o tym wiedzieć. 

Przypominam sobie modlitwę katolickich świętych: 

 

"Panie,  daj  mi  siłę,  bym  przyjął  na  siebie  ze    spokojem  wszystko,  czego  nie  mogę 
odmienić.  I  daj  mi  męstwo,    bym  mógł  odmienić  wszystko,  co  odmienić  winieniem. 

background image

Daj  mi    też  mądrość,  bym  mógł  odróżnić  jedno  od  drugiego  -    odmienialne  od 
nieodmienialnego.

Myślę, iż wyrażona w tej modlitwie postawa względem losu i wolności jest reprezentatywna nie tylko 
dla religii chrześcijańskiej, ale także dla buddyzmu. Ludzie, którzy podążają drogą religii, muszą być 
zdolni do spokojnego oczekiwania spraw i akceptowania ich, albowiem dopiero dzięki takiej postawie 
człowiek  staje  się  wolny,  znajduje  swoje  "niebo"  i  wszystko  co  potrzebne  do  życia,  do  zachowania 
wewnętrznego  spokoju  i  równowagi.  Muszą  oni  dysponować  wielkim  męstwem,  by  przebudować 
swoją - najczęściej słabą - postawę, by dokonać zmian, które powiodą ich dalej. Dopiero przez pełną 
poświęcenia  modlitwę  można  osiągnąć  boską  pomoc,  dającą  jasną,  czystą  mądrość  i  inspirację 
pozwalającą odróżnić określone od nie określonego, przekraczalne od nieprzekraczalnego.  

Sutry  często  powiadają,  że  karmę  może  przejrzeć  tylko  Budda.  Jedynie  mędrzec  może  pojąć  i 
odróżnić pewne od niepewnego. Sutry nie zawierają żadnego kryterium rozróżniania między pewnym 
i niepewnym; powiedziano tylko, iż karma zbiorowa jest w większości wypadków pewna i dlatego tak 
trudno ją odmienić. Oświeceni, na przestrzeni całej historii buddyzmu, nie sformułowali odnoście tego 
problemu żadnej nowej nauki; również kwestia sprzeczności pomiędzy wolną wolą i przeznaczeniem, 
a więc pomiędzy wolną wolą i nieuniknionością prawa przyczyny i skutku, pozostaje bez odpowiedzi. 
Natomiast  filozofia  i  teologia  Zachodu  zanalizowały  ten  problem  w  najdrobniejszych  detalach. 
Godnym pożałowania mogłoby się wydawać, iż filozoficzne i religijne pytania, którego znaczenia nikt 
nie może poddawać w wątpliwość, nie zwróciło na siebie baczniejszej uwagi buddystów, i można by 
się  temu  tylko  dziwić.  Będąc  poza  granicami  Chin  wielokrotnie  zaobserwowałem,  że  ilekroć  była 
mowa  o  karmie  i  prawie  przyczyny  i  skutku,  natychmiast  pojawiało  się  pytanie  o  wolność  woli.  Z 
buddyjskiego  punktu  widzenia  wola  jest,  oczywiście,  wolna.  Jednak  Sutry  nie  zawierają  stricto 
filozoficznych rozważań, które w oparciu o niezbity dowód zaświadczyłyby istnienie wolnej woli. Jak 
już zauważyliśmy, istnienie wolnej woli zarówno pośrednio w rozmaitych stopniach trudności zmiany 
karmy  zbiorowej  i  niezbiorowej;  lecz  jest  to  jedynie  próba  przybliżenia  jednoznacznej  odpowiedzi 
napytanie, czy bardziej dokładne zgłębianie tego zagadnienia pozwoliłoby badaczom buddyjskim na 
udzielenie odpowiedzi. Ponadto mamy jeszcze dwie podstawy potwierdzające istnienie wolnej woli: 

 

1.  Istnienia  wolnej  woli  nie  można  dowieść  przez  powoływanie    się  na  jakiekolwiek 
podstawy;  można  je  doświadczyć    jedynie  bezpośrednio.  Kiedy  mój  umysł,  dzięki 
swej zdolności  transcendowania przekracza wszystko nie zważając na  ograniczenia 
(wznosząc się nawet ponad to, co wynika z  prawa przyczyny i skutku) i kiedy może 
rozważać  wszelkie    rzeczy  i  poddawać  je  krytyce,  tedy  pojawia  się  konieczność  
uznania faktycznego istnienia wolnej woli, które nie może  wzbudzać wątpliwości. Ta 
wszystko  przekraczająca  świadomość    jest  zupełnie  klarowna  i  każdy  może  jej 
doświadczyć  w    dowolnym  momencie.  Wola  i  zdolność  do  wolnego  i  niezależnego  
myślenia może przekroczyć własne wnętrze i wszelkie  granice. Można myśleć jak się 
chce,  można  chcieć  jak  się    chce.  Takie  doświadczenie  całkowicie  bezpośredniego 
przeżycia  rzeczywiście nie wymaga żadnych dowodów filozoficznych. 

2. Rozpatrując problem z praktycznego punktu widzenia  stwierdzamy, iż wolna wola 
jest  podstawą  każdego  aktu    religijnego  i  moralnego.  Czyż  miałby  człowiek wolność  
wyboru i czyż miałby sens takie pojęcia jak "dobro" czy "zło", lub "moralność", gdyby 
nie  było wolności ? Bez niej nie maiłby też sensu dążenie  do ideału. Tak więc z góry 
nie  byłby  możliwy  jakikolwiek    akt  religijny.  Gdyby  nie  istniała  wolna  wola,  czyż  nie 
byłby  człowiek niczym skomplikowana maszyna z mięsa i czy jego  zachowanie nie 
ograniczałoby  się  do  automatycznie    realizowanych  refleksów  ?  Czy  raki  pogląd, 

background image

który czyni z  człowieka wysoce rozwiniętą maszynę mógłby utrzymać się  w filozofii ? 
Podchodząc  do  tego  zagadnienia  pragmatycznie,    nie  można  by  wyobrazić  sobie 
potrzeby aktów religijnych i  moralnych w życiu człowieka. I dlatego, moim zdaniem,  
istnienie wolnej woli jest niezaprzeczalnym faktem. 

 

5. Karma jako wyraz sprawiedliwości 

Rozpatrując problem pod kątem wartości praktyczniej i religijnej stwierdzamy, iż jest to - być może - 
najważniejszy aspekt w nauce o karmie. Lecz zanim zajmiemy się tym pojęciem i jego długotrwałym 
wpływem na buddyjską myśl, winniśmy zbadać ważniejszą i bardziej podstawową w nauce o karmie 
zasadę - zasadę odpowiedniej reakcji. Zasada ta przedstawia rdzeń myślenia. Mówiąc prosto, polega 
na tym, że dana przyczyna wiedzie do odpowiedniego skutku lub - w lapidarnej formie: "jeżeli tak, to 
tak". Oznacza to, że przyczyna i skutek odpowiadają sobie nawzajem w swej istocie: przyczyna "A" 
wywołuje skutek "Ax" ( nie zaś np. "Bx"). 

W  rzeczywistości  zasada  ta  funkcjonuje  następująco:  Sadzi  się  dynię  i  zbiera  się  dynię;  sadzi  się 
groch i zbiera się groch. Zaś na gruncie moralności okazuje się, że dobra przyczyna pociąga za sobą 
takiż skutek, podczas gdy zła przyczyna wywołuje zły skutek. Jest to dla buddystów rdzenna formuła 
nauki o karmie. W społecznościach buddyjskich idea ta jest głęboko zakorzeniona, i to we wszystkich 
warstwach  socjalnych.  Kiedy  Budda,  na  prośbę  Śrimalasimhanandy  wyjaśnił  tę  zasadę,  uczynił  to 
tymi słowy: 

 

"Śrimalasimhananda zapytał Buddę: 

,Skąd to się bierze, że ta  sama kobieta jest zarówno brzydka, jak i biedna ? I jak to  
jest,  że  inna  jest  brzydka,  ale  bogata.  Jak  to  jest,  że    jakaś  kobieta  jest  piękna  i 
biedna ? I jak to jest, że  jeszcze inna jest piękna i bogata ?

Budda zaś odrzekł: 

,Kobieta,  która  we  wcześniejszym    życiu  była  kłótliwa  i  gniewna,  a  ponadto  bardzo 
skąpa  i    nie  była  gotowa  wspierać  materialnie  mnichów  i  innych    ludzi,  będzie  w 
swym obecnym życiu zarówno brzydka, jak i  biedna.' 

,Jeżeli zaś któraś kobieta  byłą we wcześniejszym życiu była kłótliwa i gniewna,  lecz 
wspaniałomyślna  i  gotowa  do  udzielenia  wsparcia    mnichom  i  innym  ludziom,  ta  w 
swym życiu obecnym będzie  brzydka lecz bogata.' 

,Kobieta, która wcześniej była  spokojna i łagodna, lecz z natury skąpa i nie skora do  
pomocy mnichom, ta będzie w swym obecnym życiu piękna,  lecz biedna. ' 

'Kobieta, która wcześniej była  spokojna i łagodna, a ponadto gotowa dzielić się swą 
własnością,  będzie w swym obecnym życiu błogosławiona pięknem i  bogactwem. '

background image

Fragment ten jasno ukazuje, że buddyjskie ujęcie karmy opiera się na zasadzie odpowiedniej reakcji. 
Brzydota i bogactwo, piękno i ubóstwo - wszystkie one mają swe własne przyczyny, których skutków 
nie  sposób  odmienić.  Wyjaśnia  to  też  zjawisko  pojawiania  się  wśród  ludzi  rozmaitych  talentów  i 
różnorakich sposobów przeżywania świata. 

Wyraża to również następująca mowa: 

 

 

 

"Prostota pochodzi z plonów skromności, 
 Ubóstwo powstaje ze skąpstwa, 
 Wysoka pozycja wynika z pokory, 
 Niska pozycja wywodzi się z dumy i wyniosłości, 
 Niemota jest wynikiem wypowiadania oszczerstw; 
 Ślepota i głuchota wynika z niewiary, 
 Długie życie tłumaczy się litościwym sercem, 
 Krótkie życie uwarunkowane jest zabijaniem, 
 Niekompletność sześciu podstaw pochodzi z łamania  dyscypliny." 
 

 

 

Tę samą myśl zawiera również poniższy fragment "Milindapanha": 

 

"Król Milinda zapytał: 

,Nagaseno  !  Z  jakiej  przyczyny    ludzie  różną  się  między  sobą  ?  Dlaczego  niektórzy 
żyją  długo, dlaczego inni umierają wcześniej ? Dlaczego jedni  często chorują lub są 
brzydcy,  drudzy  zaś  piękni  i    zdrowi;  jedni  bogaci,  drudzy  biedni;  jedni  rozumni; 
drudzy głupi  ?' 

Nagasena odrzekł: 

,O władco ! Dlaczego nie  wszystkie owoce są takie same ? Niektóre są słodkie, inne  
gorzkie, ostre lub słone, czy kwaśne.' 

Odparł mu król Milinda: 

,Przypuszczam, że jest tak  dlatego, że ich nasiona nie są takie same.' 

Nagasena na to: 

,Królu  !  I  z  ludzki  również  tak    się  sprawy  mają.  Ludzie  różnią  się  między  sobą,  
ponieważ  ich  karma  nie  jest  jednaka.  Dlatego  niektórzy  żyją    długo,  inni  krótko; 
niektórzy są zdrowi, inni chorzy;  jedni są piękni, drudzy brzydcy; jedni mocni drudzy 

background image

słabi;  są bogaci i ubodzy, szlachetni i podli, niektórzy rozumni,  inni głupi. Ponadto, 
królu, Budda wyrzekł był te słowa: 

O  mnisi  !  Wszystkie  istoty  muszą    przyjąć  na  siebie  spadek  karmy  i  wszystko  jest 
spadkiem    karmy  wszystko  powstaje  z  karmy  i  jest  odmianą  karmy;  karma    jest 
naszym sędzią i określa naszą wielkość lub znikomość.
'" 

Gampopa,  mistrz  "Białej  Sekty"  buddyzmu  tybetańskiego,  napisał  w  swym  "Jewel  Garland  of  the 
supreme Path": 

 

"Jeżeli  w  poprzednim  życiu  zabijało  się  wiele    istot,  tedy  nie  będzie  się  w  tym  życiu 
długo  żyło;    umrze  się  już  wieku  niemowlęcym,  albowiem  przez  zabijanie  
nagromadzona  została  zła  karma.  Zabijanie  często  objawia    się  w  późniejszych 
żywotach  w  ten  sposób,  że  popada  się    w  ciężką  chorobę  lub  przez  całe  życie  nie 
może  się    dojść  do  pełnego  zdrowia...  Niektórzy  ludzie  pracują  w    swym  życiu 
szczególnie  pilnie  lecz  mimo  to  niczego  nie    uzyskują;  inni  gromadzą  wielkie 
bogactwa  bez  wysiłku;    przyczyną  pierwszego  jest  skąpstwo,  drugiego  - 
wspaniałomyślność  i szczodrość w ich wcześniejszych żywotach..." 

A dalej pisze: 

 

"Niektórym ludziom nikt nie daje wiary, chociażby  przekonywali niezmiernie długo, a 
są też tacy, którym  starcza wyrzec jeno parę słów, by pozyskać zaufanie rozmówcy,  
Uzależnione  jest  to  tylko  od  ich  prawdomówności  lub  kłamliwości    w  poprzednich 
wcieleniach." 

Kiedy  więc  zastosuje  się  zasadę  odpowiedniej  reakcji  na  gruncie  moralności,  to  przywołuje  się  tym 
samym  ideę  przyczyny  i  skutku,  mocno  zakorzenioną  w  myśleniu  Azjatów,  której  wpływ  bardzo 
zaciążył na ich życiu. Tak postępują, na przykład, mnisi w krajach buddyzmu therawady: w Birmie lub 
Laosie,  czy  Tajlandii.  Nie  mając  żadnych  zająć,  które  pozwoliłyby  im  zarobić  na  życie,  są  zupełnie 
zdani na jałmużnę świeckich wyznawców. Każdego dnia udają się do miasta zaopatrzeni w żebracze 
miseczki.  I  tak  przez  365  dni  roku.  W  krajach  tych  ludność  chętnie  wspiera  ich  pożywieniem, 
okazując  przy  tym  należny  szacunek.  Ludziom  Zachodu  trudno  to  zrozumieć,  ponieważ  kiedy  na 
Zachodzie  pojawi  się  nieproszony  gość,  to  sprawia  nam  raczej  kłopot  niźli  radość.  Że  jednak  w 
wymienionych  krajach  mnisi  zbierają  jałmużnę  przez  365  dni  roku  i  ludzie  nie  wydają  się  być  tym 
zmęczeni,  a  nawet  okazują  owym  mnichom  szacunek,  to  -  rzeczywiście  -  człowiekowi  Zachodu 
byłoby  trudno  wyobrazić.  Mogłoby  to  oznaczać,  że  wszyscy  ludzie  zamieszkujący  kraje  buddyzmu 
therawady są bodhisattwami, którzy na swej drodze zaszli już bardzo daleko. Niestety, tak zapewne 
nie jest, motywem takiego zachowana jest przypuszczalnie całkowity egoizm, dążenie do osiągnięcia 
korzyści  osobistej,  ponieważ  Sutry  raz  po  raz  podkreślają,  jak  wielką  dzięki  takiemu  postępowaniu 
zdobywa się zasługę. Tak więc, przez owe datki każdy chce nagromadzić dużo dobrej karmy i zyskać 
przyszłe  szczęście.  Tak  oto  możemy  stwierdzić,  jak  faktycznie  głęboko  zakorzeniona  jest  nauka  o 
karmie w myśleniu i jak przejawia się w czynach Azjatów. 

Taka interpretacja nauki o karmie wydawać by się mogła bardzo powierzchowną, lecz przy bardziej 
dogłębniej analizie odkrywamy, iż jest ona rzeczywiście logiczna; wszakże zasadnicze idee związane 
z karmą są tak głębokie, że człowiek nie jest w stanie pojąć ich w całej złożoności.  

background image

Zgodnie  z  zasadą  właściwej  reakcji,  jeżeli  dana  przyczyna  pociąga  za  sobą  odpowiedni  skutek, 
oznacza  to,  że  przyczyna  i  skutek  są  do  siebie  podobne.  Poprowadziwszy  ten  tok  rozumowania  o 
jeden krok dalej dojdziemy do punktu, w którym zapytamy, skąd wzięła się ta zasada. Dlaczego dana 
przyczyna prowadzi do odpowiedniego skutku ? Odpowiedź na to pytanie bynajmniej nie jest łatwa. 
Również w sutrach nie znajdujemy na to pytanie żadnej jasnej odpowiedzi. Powiada się tylko, że jest 
to  "prawo"Dharmy,  czyli  "wyraz  sprawiedliwości",  co  w  naszym  współczesnym  języku  oddaje  się 
zwrotem  "po  prostu  tak  jest",  otrzymujemy  niezmiennie  tę  samą  odpowiedź,  że  "karma  jest 
tajemnicą".  I  rzeczywiście  jest  ona  najwyższą  rzeczą,  pełną  tajemnic.  W  jednym  z  zamieszczonych 
wyżej  przykładów  mówiliśmy,  że  stosunkowo  łatwiej  jest  rozwinąć  uczucie  "religijne"kiedy  złożymy 
przez  sobą  ręce,  co  jednak  nie  będzie  łatwe  podczas  -  na  przykład  -  stania  na  głowie.  Kiedy  idąc 
spotykamy uśmiechniętego człowieka, wówczas w naturalny sposób odwzajemniamy uśmiech; jeżeli 
jednak  człowiek  ów  będzie  zagniewany,  to  nie  spotka  się  z  żadną  przyjazną  reakcją.  Przysłowie 
powiada:  "Oblicze  jest  jak  lustro;  kiedy  się  śmiejesz,  śmieje  się  i  ono."  Ilustruje  to  bardzo  dobrze 
zasadę odpowiedniej reakcji. Kiedy jednak pytamy dlaczego ktoś inny się śmieje kiedy się śmiejemy, 
to  musimy  przyznać,  że  ostatecznej  przyczyny  nie  znamy.  Jest  to  przepełnione  tajemnicą  i 
niezgłębialne; po prostu tak jest. 

Przyjrzyjcie się bacznie tym dwóm rysunkom: 

 

Na  obu  identyczne  są  oczy,  brwi  i  nosy,  a  jedyna  różnica  polega  na  tym,  że  raz  kąciki  ust  są 
skierowane  ku  dołowi,  a  raz  do  góry.  Te  skierowane  ku  dołowi  kąciki  ust  nadają  twarzy  smutnych 
wyraz, zaś skierowane ku górze - miły i wesoły. Dlaczego jednak pewna przyczyna (pozycje kącików 
ust)  wytwarza  pewien  skutek  (smutne  lub  wesołe  oblicze)  ?  Nikt  nie  może  na  to  pytanie  udzielić 
wyczerpującej ostatecznej odpowiedzi. Przekracza to wiedzę człowieka. Wiemy tylko, że tak jest lecz 
nie wiemy jak to jest. 

Omówimy  w  skrócie  podejście  zachodniej  i  wschodniej  filozofii  do  problemów  moralności  i 
sprawiedliwości, które odgrywa pewną rolę. 

W  Nowym  Testamencie  czytamy:  "Nie  wolno  nam  oszukiwać  samych  siebie.  Bóg  jest  i  bez 
okazywania  należnego  mu  respektu  nie  ma  osiągnięć.  Co  człowiek  sieje,  to  i  zbiera  !  Lecz 
wyjaśnienie tego zdania, brzmiące: "określona przyczyna pociąga za sobą określony skutek", nie jest 
identyczne  w  filozofiach  Wschodu  i  Zachodu.  Buddyzm  jest  zdania,  że  "jest  to  po  prostu  Dharma"; 
nie  ma  w  tym  niczego  co  można  by  zmienić,  nie  wymaga  to  także  nieba,  ani  boga,  który  musiałby 
poza  naszymi  plecami  określać  lub  nadzorować  karmę.  Z  drugiej  strony,  zachodni  teolodzy 
interpretują  ten  problem  rozmaicie,  rozróżnia  się  "deizm"  i  "teizm",  a  obie  interpretacje  zależą  od 
tego,  na  czym  opiera  się  pojęcie  boskiej  mocy  stwarzającej  kosmos  i  jego  prawa  Takie  jest  źródło 
koncepcji "woli bożej". 

Teizm ostatnich lat utrzymuje, że bóg jest transcendentny i immanentny, lecz ta immanentność boga 
oznacza, że naturalny przebieg procesu przyczyny i skutku wymaga ingerencji boskiej, mocy która go 
napędza i podtrzymuje właściwy kierunek. 

background image

Przeto  można  również  powiedzieć,  że  wola boża i boska moc zabezpieczają przebieg karmicznego 
łańcucha przyczyn i skutków. Religijnego ujęcia kołowrotu przyczyn i skutków nie można zdefiniować 
w  oparciu  o  proste  obserwacje,  lecz  na  gruncie  moralności.  Bóg  staje  się  sędzią  ,  który  nagradza 
dobre,  a  karze  złe.  Takie  ujęcie  odnajdujemy  we  wszystkich  kierunkach  religii  zachodnich.  Widać 
zatem,  że  buddyzm  w  filozoficznych  podstawach  nauki  karmy  przyjmuje  "naturalny"punkt  widzenia, 
podczas gdy chrześcijaństwo zdaje się na wolę bożą. Buddyzm ze swym podejściem, że "jest to po 
prostu Dharma" powiada dobitnie, iż dla karmy nie ma w ogóle żadnego wyjaśnienia, bo "naturalne" 
ujęcie nie mówi "jak to jest", lecz że "właśnie tak jest", nie starając się dać całkowitego i ostatecznego 
wyjaśnienia; przeto jest to tak samo dobre jak całkowity brak wyjaśnień. 

Wyjaśnijmy  sobie  zatem  ową  zasadę,  której  człowiek  nie  potrafi  zawrzeć  w  swym  niedoskonałym 
umyśle.  

Chrześcijaństwo  udziela  w  tym  wypadku  odpowiedzi  pozytywnej,  stwierdzając  iż  skutek  i  przyczyna 
są wynikiem woli bożej. Należy jednak uprzytomnić sobie, iż udzielanie odpowiedzi za wszelką cenę 
wcale nie musi być czymś lepszym od jej poniechania, albowiem odpowiedź taka może być z gruntu 
fałszywa. 

Osobista,  nieudzielenie  odpowiedzi  nie  mysi  być  gorszym  sposobem  rozwiązania  problemu, 
albowiem  "być  może  siła  właśnie  w  niewyjaśnialności".  Należałoby  zatem  dokładnie  rozpatrzyć  oba 
stanowiska. 

Skoro  powiada  się,  że  "określona  przyczyna  powoduje  określony  skutek",  to  gdyby  sytuację  taką 
aranżował bóg, to wypadałoby zapytać : "dlaczego bóg czyni właśnie tak, a nie inaczej ?" lub "skąd 
właściwie  pochodzi  bóg  ?"  Przypuszczam,  że  chrześcijańscy  teolodzy  również  nie  mają  innej 
odpowiedzi  poza  tym,  że  bóg  istnieje,  i  że  to"tak  właśnie  jest",  co  również  dowodzi,  iż  udzielenie 
ostatecznej,  wyczerpującej  i  zadowalającej  odpowiedzi  na  to  pytanie  nie  jest  możliwe.  Kiedy  więc 
zadajemy ostateczne pytanie dochodzimy do punktu, w którym niczego więcej nie możemy wyjaśnić, 
ponieważ  ludzka  zdolność  myślenia  już  nie  wystarcza  i  co  najwyżej  można  się  zdać  na  intuicję  i 
wiarę. 

W  wyjaśnieniu  nieuniknioności  prawa  przyczyny  i  skutku  buddyzm  i  chrześcijaństwo  różnią  się  - 
najprościej  mówiąc  -  tym,  że  buddyzm  przyjmuje  tę  nieuniknioność  jako  "naturalną",  jako 
nieświadome zjawisko naturalne, natomiast chrześcijaństwo widzi w tym wolę bożą. 

Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, mieliśmy w domu stare radio. Wtedy, pamiętam, było to dla mnie w 
najwyższym  stopniu  dziwaczę,  że  takie  pudełko  mówi  i  może  śpiewać,  zatem  często  pytałem 
dorosłych jak to jest, że taka rzecz może mówić i śpiewać. A dorośli, by mnie zwodzić, odpowiadali 
że tam w środku mieszka karzeł i wydobywa z siebie różne dźwięki. 

Odpowiedź tę długo brałem za dobrą monetę, wierzyłem im i zastanawiałem się często, jak też ten 
karzeł może żyć w takiej skrzynce. 

Kiedy wiedza ludzkości była jeszcze bardzo ograniczona, wówczas przyjmowanie na wiarę pewnych 
niewyjaśnionych  zjawisk  natury  jako  powodowanych  przez  wolę  doglądającego  ducha  było  czymś 
zupełnie naturalnym. I tak w wietrze mieszkał duch wiatru, w deszczu - duch deszczu, w błyskawicy i 
gromie  -  duch  błyskawicy  i  gromu.  Zresztą  grom  nazywa  się  po  tybetańsku  "krzyk  smoka",  co 
doskonale  obrazuje  to  zjawisko.  Źródłem  takiego  myślenia  leży  w  tym,  że  rzeczy  tego  świata  są 

background image

odnoszone do człowieka i do niego przynależą. Przy tym, każde naturalne zjawisko wyprowadza się 
od  jakiegoś  tajemniczo  działającego  ducha.  Taki  sposób  myślenia  określamy  dziś  mianem 
antropomorfizmu.  Współczesna  wiedza  ogólna  informuje  nas,  że  nie  koniecznie  wszystkie  zjawiska 
muszą  być  kierowane  przez  siłę  woli  jakiegoś  ducha.  Wiatr,  deszcz,  błyskawica  i  grom,  tak  jak 
wszystkie tajemnicze zjawiska we wszechświecie, są po prostu czymś naturalnym.  

Kiedy  chcemy,  na  przykład,  odebrać  określoną  stację  radiową,  wystarczy  nastawić  odbiornik  na 
odpowiednią długość fali i już możemy słuchać tej stacji. Nastawienie na określoną długość fali jest 
przyczyną, zaś odbiór audycji - skutkiem. Jeżeli pomylilibyśmy się przy nastawieniu, nie moglibyśmy 
usłyszeć  porządnej  stacji.  Zasada  odpowiedniej  reakcji  w  przypadku  karmy  również  polega  na  tej 
obustronnej  zgodności,  którą  w  buddyzmie  określono  mianem  "umiarkowanej  reakcji  uczuciowej"; 
odrzuca  się  tu  istnienie  wpływu  wszelkich  duchów  opiekuńczych.  Ta  naturalna  analogia  jest  w 
gruncie rzeczy bardzo prosta, lecz również bardzo tajemnicza. 

Biegun przeciwny zajmuje, jedną z podstawowych w religiach zachodnich, nauka o boskiej nagrodzie 
i  karze.  Skuteczność  ruchu  wszechświata  i  prawa  moralnego  wymaga  istnienia  jakiegoś  boga  jako 
władcy. Bóg wyznacza kary i nagrody, i rozdziela je wysyłając dobrych ludzi do nieba, złych do piekła; 
natomiast  na  gruncie  zasady  odpowiedniej  reakcji  jest  to  zjawiskiem  zupełnie  naturalnym, 
realizującym się samoistnie i bez ingerencji istoty nadprzyrodzonej. Kiedy uśmiechamy się do kogoś, 
reakcją  z  jego  strony  będzie  również  uśmiech;  spojrzymy  gniewnie,  a  nasz  przeciwnik  uczyni  swą 
twarz  również  zagniewaną.  Jest  to  naturalna  reakcja  emocjonalna.  W  tym  miejscu  może  ktoś 
zapytać, dlaczego jednak czasami w ogóle nie poświęca nam uwagi ktoś, do kogo uśmiechamy się, 
lub  dlaczego  niektórzy  źli  ludzie  nie  zbierają  negatywnych  skutków  swego  postępowania,  a  inni, 
dobrzy - niczego dobrego ? 

Prosty  przykład:  Pan  Kowalski  i  pan  Wiśniewski  są  sąsiadami  i  zachowują  się  względem  siebie 
niezwykle  sympatycznie.  Któregoś  dnia  pan  Kowalski,  jak  zawsze,  mówi  do  pana 
Wiśniewskiego:"Dzień  dobry,  panie  Wiśniewski.",  lecz  pan  Wiśniewski  nie  odpowiada  na  to 
pozdrowienie z uśmiechem, rzuca panu Kowalskiemu gniewne spojrzenie i idzie dalej, rzeczywiście 
nie  zwracając  uwagi  na  sąsiada.  Takich  przykładów,  kiedy  uprzejme  pozdrowienie  nie  znajduje 
stosownej odpowiedzi, znamy sporo. Czy oznacz to, że zasada odpowiedniej reakcji jest niezupełnie 
godna zaufania ? 

Buddyjska  odpowiedź  w  tym  przypadku  brzmi,  iż  faktycznie  pan  Wiśniewski  nie  odpowiedział  z 
uśmiechem  na  pozdrowienie  pana  Kowalskiego,  ale  -  być  może  -  istniała  po  temu  jakaś  inna, 
pośrednia  przyczyna:  może  posprzeczał  się  z  żoną  i  przelał  swój  gniew  na  pana  Kowalskiego. 
Zapewne,  prędzej  czy  później,  pan  Wiśniewski  będzie  żałował  swego  postępowania  i  dojdzie  do 
wniosku,  że  nie  powinien  był  reagować  na  pozdrowienie  sąsiada  w  tak  nieprzyjemny  sposób.  Pan 
Wiśniewski  będzie  zatem  miał  wyrzuty  sumienia  a  następnie  ich  właściwy  owoc:  uprzejmie  już 
powitanie  pana  Kowalskiego.  Gniewne  spojrzenie  pana  Wiśniewskiego  należy  bowiem  do  innego 
karmicznego  łańcucha  przyczynowo-skutkowego  (przyczyną  była  sprzeczka  z  żoną)  i  nie  jest 
wynikiem przyjaznego pozdrowienia ze strony pana Kowalskiego.  

Związki  między  przyczyną  i  skutkiem  są  ostatecznie  wielopoziomowe  i  skomplikowane;  kiedy 
odnosimy  łańcuch  przyczynowo-skutkowy  "A"  do  łańcucha  "B",  w  sposób  oczywisty  dochodzi  do 
nieporozumienia. Wszystko co przeżyliśmy w formie reakcji nieodpowiedniej, należy - w najlepszym 
przypadku  -  zaliczyć  do  fałszywie  ustalonych  związków  łańcucha  przyczynowo-skutkowego,  czyli 
błędów w zakresie rozpoznawania i rozróżniania przyczyny i skutku. 

background image

Mamy jeszcze w buddyzmie dwa dalsze wyjaśnienia, tłumaczące dlaczego dobro lub zło nie zawsze 
niosą ze sobą odpowiednie owoce: 

 

1. Jeszcze nie dojrzał czas (do zaistnienia tego owocu); 
2. Brak odpowiednich okoliczności. 

Kiedy  się  bowiem  zasieje,  potrzeby  jest  pewien  czas,  by  dojrzał  owoce  tego  siewu,  a  zatem 
niezbędne jest osiągnięcie właściwego momentu. Ponadto, ażeby coś mogło dojść do skutku, winien 
jeszcze  zaistnieć  szereg  innych  okoliczności.  Jeżeli  położymy  ziarno  pszenicy  na  stole,  to  nie 
wzejdzie  z  tego  kłos,  albowiem  ziarno  należy  wysiać  do  ziemi,  podlewać,  nawozić,  zapewnić  mu 
słoneczną  pogodę  i  odpowiedni  klimat,  a  dopiero  wówczas  może  się  ono  rozwijać.  Na  tym  polega 
istnienie odpowiednich okoliczności. 

Bez  względu  na  rodzaj  przyczyny,  dopóki  czas  i okoliczności nie dojrzały, dopóty nie może ujawnić 
się  oczekiwany  skutek.  Tak  właśnie  rozumie  się w buddyzmie "wzajemne spotkanie się przyczyny i 
okoliczności"  jako  warunku  zaistnienia  dharmy.  Jeżeli  istnienie  tylko  przyczyna  lecz  nie  zaistniały 
sprzyjające okoliczności, to nie może zaistnieć dharma.  

Które  z  obu  nauk  -  ta  o  "woli  bożej",  czy  ta  o"naturalnym  prawie"  karmy  -  jest  "rozsądniejsza"z 
filozoficznego punktu widzenia, o tym traktować będzie następny rozdział. 

 

6. Karma jako czynnik kształtujący charakter 

Chodzi  tu  o  nisyanda-phala  ("owoc  tego  samego  porządku"),  kiedy  Gampopa  w  swej  "Stopniowej 
Drodze do Oświecenia" próbuje opisać następująco: 

 

"Kiedy  człowiek  w  którymś  wcześniejszym    życiu  zabijał  bez  skrupułów,  tedy 
najprawdopodobniej  będzie    to  czynił  również  w  życiu  obecnym.  Jeżeli  zaś  we 
wcześniejszym  życiu bez skrupułów grabił, to w obecnym życiu  przypuszczalnie nic 
się  nie  zmieni.  Wyjaśnia  to,  dlaczego    niektórzy  ludzie  przez  całe  życie  znajdują 
upodobanie w  zabijaniu, zaś inni nie są zdolni skrzywdzić nawet muchy." 

Spróbujmy  wreszcie  zawrzeć  w  jednym  zdaniu  to,  co  oznacza  nauka  o  karmie.  Owo  zdanie  brzmi 
następująco:" Olbrzymi wpływ na człowieka wywierają jego zajęcia, i to do tego stopnia, iż staje się 
tym,  co  czyni."  Jeżeli  ktoś  przez  trzydzieści  lat  był  policjantem,  to  jego  myślenie  i  zachowanie 
ukształtowało  się  pod  wpływem  wykonywanego  zawodu,  w  naturalny  sposób  stało  się  myśleniem  i 
zachowaniem  policjanta.  Jeżeli  zaś  ktoś  przez  trzydzieści  lat  był  stolarzem,  to  w  swym  myśleniu 
mowie i czynach będzie stolarzem. 

Pewnego  razu  poszedłem  z  mym  przyjacielem  -  dentystą  do  ogrodu  zoologicznego.  Kiedy  oglądał 
niedźwiedzia,  tygrysa  i  lwa,  nie  widział  w  nich  właściwie  niczego  innego  prócz  zębów,  podczas gdy 
mnie  dane  było  oglądać  te  zwierzęta  w  ich  całej  okazałości.  W  drodze  do  domu  mój  przyjaciel  nie 
mówił  o  niczym  innym  prócz  zębów,  o  zasadniczych  różnicach  między  budową  zębów  ludzi  i 
zwierząt; po prostu, nawet na tak krótki czas, nie potrafił zapomnieć o swym fachu.  

background image

Umysł handlowca jest pełen cyfr. Przez cały dzień nie myśli on o niczym innym, jak tylko o zarobku. 
Przeciętny  człowiek  idzie  do  ZOO  by  pocieszyć  się  zwierzętami  i  przyrodą,  natomiast  człowiek 
interesu  najpierw  mimochodem  wyliczy  czy  nie  przyniesie  to  straty.  Widząc  gdzieś  nową  dla  siebie 
rzecz, natychmiast zaczyna rozważać czy jej nie kupić i nie spożytkować komercjalne. Z przykładów 
tych wynika, że stwierdzenie, iż człowiek jest tym czym się trudni, jest rzeczywiście trafne. Również w 
psychologii mówi się o charakterze człowieka jako "warunkującym jego uwarunkowane zachowanie", 
ponieważ bez przyzwyczajeń nie może uformować się żadna "osobowość". Konieczność sprostania 
metodom naukowym ogranicza psychologię ogólną; nie pracuje też ona z pojęciem karmy, w którym 
trzy  czasy  -  przeszłość,  teraźniejszość  i  przyszłość  -  występują  jako  kształtujące  "osobowość" 
czynniki.  Ponieważ  ogranicza  się  ona  do  teraźniejszości,  przeto  dla  niektórych  zjawisk,  jak  na 
przykład  talentu,  w  oparciu  i  tak  jednostronne  podejście,  nie  sposób  znaleźć  zadawalającego 
wyjaśnienia.  Również  genetyka  nie  może  jednoznacznie  wyjaśnić  takich  fenomenów.  Przodkowie 
Mozarta  i  Einsteina  nie  mieli  takich  uzdolnień  muzycznych  czy  fizycznych,  które  wyjaśniałyby  talent 
ich potomków. Konstrukcja fizyczna może wprawdzie mieć pewien wpływ na psychikę, lecz czynniki 
fizjologiczne  nie  stanowią  stuprocentowej  podstawy  uzdolnień  natury  psychicznej.  Pomimo  tak 
wysoce naukowego i filozoficznego podejścia, pytanie o przyczynę takich fenomenów pozostaje bez 
odpowiedzi;  podczas  gdy  buddyjski  punkt  widzenia,  to  znaczy  nauka  o  karmicznym  kołowrocie  w 
owych  trzech  czasach,  w  porównaniu  z  jednostronnym  behawioryzmem  jest  przecież  bardzo 
logiczna.  Nauka  o  ponownych  narodzinach  nie  jest  czczą  gadaniną  lecz  najwyższym  poglądem 
filozoficznym.  Mówiąc  prościej,  kiedy  przyjmuję  "instynkt"  u  zwierząt  i"talent"  u  ludzi,  wtedy 
wyobrażenie czy przedstawienie jakiejś formy wcześniejszej egzystencji staje się nader logiczne 

Formowanie  osobowości  przez  nawyki,  wykształcenie  rozmaitych  uzdolnień  w  oparciu  o  nawyki  z 
wcześniejszych  żywotów,  bywa  często  błędnie  pojmowane  jako  kształtowanie  się  pewnych  tylko 
predyspozycji. Aczkolwiek, co się tyczy talentu, to obok predyspozycji występuje tu również czynnik 
bardziej  niezmienny,  zaś  jego  rozwój  bądź  zaprzepaszczenie  zależą  od  dysponującego  nim 
osobnika.  Charakter  człowieka  podlega  nie  tylko  skłonnościom  naturalnym;  środowisko,  w  którym 
wyrasta, wychowanie, które powinni dać rodzice i własny wysiłek, w wielkim stopniu składają się na 
ukształtowanie tego, co nazywamy charakterem. 

Formowanie się osobowości możemy również przedstawić przy pomocy prostego szkicu (vide: strona 
następna). 

Zamieszczony  tu  szkic  jest  obrazem  charakteru  człowieka,  złożonego  z  wrodzonych  zdolności, 
bazujących na karmie i nawykach zbiorowych w poprzednich żywotach, jak również na wychowaniu i 
własnych wysiłku oraz wpływie środowiska w życiu obecnym. 

 

background image

Nie  można  przeto  mówić  o  predestynacji.  Ten  kompleks  należy  rozpatrywać  w  świetle  "nauki  o 
powstawaniu współzależnym", gdzie czynniki z wcześniejszych żywotów stapiają się z czynnikami z 
życia obecnego. 

Do  tego  momentu  zbadaliśmy  buddyjską  naukę  o  karmie  z  sześciu  różnych  punktów  widzenia 
mianowicie: 1. karma jako siła (energia); 2. karma jako tajemnica; 3. karma jako "przeznaczenie"; 4. 
karma jako związki; 5. karma jako wyraz sprawiedliwości (czyli prawo dharmy); 6. karma jako czynnik 
kształtujący  charakter  człowieka.  Mam  nadzieję,  że  tych  sześć  punktów  ujmuje  wszystkie  istotne 
aspekty  buddyjskiej  nauki  o  karmie.  Na  następnym  stronicach  tej  pracy  rozpatrzymy  kilka 
tradycyjnych poglądów na karmę, a także popularny sposób jej rozumienia. 

 

7. Tradycyjne poglądy na karmę 

I. Pogląd wyrażony w maksymie brzmiącej: 

"Jedna przyczyna wywołuje wiele skutków. "Kiedy, na przykład, ktoś zabije pod wpływem alkoholu 
lub  narkotyku,  to  wskazuje  to  na  karmiczną  przyczynę  zdarzenia.  Jednakże,  wytrzeźwiawszy 
morderca  będzie  musiał  cierpieć  z  powodu  wyrzutów  sumienia,  ponieważ  nie  tylko  zabił  człowieka. 
Lecz także uczynił wdową jego żonę, a dzieci - sierotami. Właśnie te wyrzuty sumienia są pierwszym 
skutkiem  owej  przyczyny,  to  jest  morderstwa.  Po  pewnym  czasie  czyn  ten  zostanie  wykryty,  zaś 
oprawca  ujęty,  osądzony  i  osadzony  w  więzieniu.  Jest  to  drugi  skutek,  niweczący  wszelkie  plany 
mordercy dotyczące jego przyszłości i narażający jego rodzinę na rozmaite cierpienia, czyli na trzeci 
skutek jego czynu. 

Oprócz  reakcji  łańcuchowej,  morderstwo  może  spowodować,  że  w  którymś  następnym  życiu 
morderca sam padnie ofiarą morderstwa lub będzie cierpiał z powodu ciężkiej choroby. Określono to 
w buddyzmie terminem "vipakapala".  

Kiedy  współczesny  człowiek  czyta  sutry,  w  których  jest  mowa  o  karmie,  może  odnieść  wrażenie,  iż 
kwestię tę potraktowano w nich przesadnie. Kiedy, na przykład, sutra mówi, że niezliczoną ilość kalp 
temu  żył  człowiek,  który  dla  wyrażenia  szacunku  przechodzącemu  Buddzie  rzucił  przedeń  kilka 
ziaren  ryżu  i  po  kilku  kalpach  ascetycznego  życia  zebrał  owoce  tego  czynu  (został  królem,  a  jego 
bogactwa były niewyobrażalnie wielkie), kiedy zatem czyta się taką opowieść, to wydaje się nam ona 
mało  prawdopodobna.  W  innej  szutrze  wspomniano,  że  nagromadzona  w  wyniku  złych  czynów 
karma może być niezmiernie wielka. 

Znajdujemy też historię pewnego bramina, który za namową swojej matki przeklął pewnego mnicha 
tysiącem zwierzęcych imion. Z powodu powstałej przez to złej karmy odrodził się z ciałem ryby i maił 
jeszcze  do  tego  głowy  wszystkich  zwierząt  z  owego  tysiąca.  Natomiast  jego  matka,  która  była 
promotorem owego czynu, musiała niezliczoną ilość razy odradzać się w piekłach.  

W buddyjskich sutrach mamy całe mnóstwo takich legend. Współczesnych człowiek może sądzić, że 
celem  tego  rodzaju  przesady  jest  jedynie  nakłonienie  ludzi  do  czynienia  dobra  i  że  dlatego 
przerysowano również następstwa złych czynów. W Tybecie istnieje legenda, która opowiada historię 
pewnej  starej  kobiety,  obecnej  podczas  wygłaszania  nauk  o  karmie  przez  wysokiego  lamę.  Kiedy 
dostojny  lama  skończył,  kobieta  podeszła  do  niego  i  rzekła:  "Co  się  tyczy  nauki  o  karmie,  to  jeżeli 
dobre czyny powodują dobrą karmę, to nie tylko ty, dostojny lamo, będziesz Buddą, lecz nawet ja - 

background image

zupełnie  prosta,  stara  kobieta.  Zaś  jeżeli  złe  czyny  powodują  złą  karmę,  to  nie  tylko  ja,  prosta 
kobieta,  będę  musiała  odrodzić  się  w  piekle,  lecz  i  tobie,  dostojnemu  lamie,  również  może  to  się 
przytrafić". 

Jest to historia godna najwyższej uwagi, która przez swój głęboko ludzki charakter budzi w sercach 
Tybetańczyków  głęboką  sympatię.  Wywołuje  ona  także  niezmierzone  współczucie.  Zatem, 
wychodząc od nauki o karmie można zgodzić się z tezą, że często skutki większe są niźli przyczyny, 
co mogliśmy dostrzec na przykładzie morderstwa. 

Celem  sutr  akcentujących  fakt,  że  nikła  przyczyna  może  powodować  wielki  skutek,  było  -  przede 
wszystkim - nakłanianie ludzi do czynienia dobra i odstąpienia od aktów szkodliwych. To rzeczywiście 
można uważać za chwyt dydaktyczny. Niemniej jednak, takie ujęcie ma swoje podstawy filozoficzne, 
o  czym  jeszcze  będzie  mowa.  Z  religijnego  punktu  widzenia,  wypowiedź  taka  -  pominąwszy  wpływ 
jaki wywiera tak pragmatyczna postawa na zachowanie - ma nadto znaczenie głęboko symboliczne. 

Kiedy  w  sutrach  jest  mowa  o  karmie,  często  znajdujemy  opisy  rozmów  między  człowiekiem  i 
zwierzęciem, w których zwierzęta władają ludzką mową. Takie historie nie mogą uchodzić w naszych 
oczach  za  prawdziwe,  ale  mają  znaczenie  symboliczne  i  dydaktyczne.  Imię  "Zabiyujing"  (Sutra 
Ugody)  świadczy,  iż  sutry  mają  charakter  głęboko  symboliczny.  Lecz  nawet  jeżeli  tak  jest,  to  są  w 
nich  przecież  miejsca  gdzie  z  naciskiem  powiada  się,  iż  nikła  przyczyna  może  powodować  wielki 
skutek;  i  również  z  filozoficznego  punktu  widzenia  jest  to  niezaprzeczalną  prawdą.  Nauka  o  karmie 
jest  nauką  o  odpowiedniej  reakcji.  Spośród  zjawisk  karmicznych  znacznie  częściej  można 
zaobserwować  skutek,  niźli  przyczynę.  Dla  wyjaśnienia  tej  nauki  buddyści  często  posługują  się 
przykładami zjawisk naturalnych. Na przykład, jak może jedno pszeniczne ziarno zmienić się w tysiąc 
takich ziaren. 

Przypomniałem sobie, że w jednym z magazynów ilustrowanych czytałem, iż centrum Nowego Jorku 
-  Manhattan,  gdzie  cena  działki  jest  dzisiaj  niezmiernie  wysoka,  przed  dwustu  laty  odkupiono  od 
Indian  za  dwa  dolary.  Dzisiejsza  i  ówczesna  wartość  nie  pozostają  w  żadnym  stosunku,  niektórzy 
jednak utrzymują, że gdyby przez dwustu laty złożyć te dwa dolary w banku, to odsetki dałyby dzisiaj 
astronomiczną  sumę.  Rzeczywiście,  w  tym  wypadku  skutek  byłby  większy  od  przyczyny,  co  można 
łatwo  zaobserwować  w  Naturze.  Doskonałym  tego  przykładem  jest  podział  komórki  -  podstawa 
wzrastania wszystkich istot. Komórka jajowa ulega zapłodnieniu przez komórkę nasienną następnie 
całkowite zlanie się obu, i potem - połączenie już w jedną komórkę - dzielą się na dwie, następnie na 
cztery,  osiem  ....itd.,  aż  wreszcie  powstaje  mały  człowiek,  który  składa  się  z  niezliczonej  ilości 
komórek.  Kiedy  zatem  przyczyna  mianowicie  jedna  komórka,  wywołuje  skutek,  czyli  powstanie 
niezliczonej  ilości  komórek,  wtedy  można  fakt  powodowania  przez  jedną  przyczyną  licznych 
rezultatów uznać nawet nieco śmieszne prawo.  

Przeto kiedy czytam sutry, muszę być świadom realizowanego przez nie religijnego i dydaktycznego 
celu,  jak  również  rozumieć  symbolicznie  zawoalowane  treści  filozoficzne,  które  ze  względu  na  ich 
pierwszoplanową zawiłość można odrzucić jako całkowicie fantastyczne. 

II.Pomimo faktu, że przyczyna karmiczna może wywoływać wiele, skutków, nie może przecież 
wywoływać nieskończonej ich ilości. 

Pojedyncza zapłodniona komórka może na drodze podziału doprowadzić do powstania nowej istoty, 
składającej się już z miliardów komórek. Lecz skoro z tej jednej komórki powstanie już nowa istota, 
wówczas  kończy  się  jej  zdolność  do  skutkowania.  Dzieci  "powodującego"  je  człowieka  biorą  swój 

background image

początek w innym łańcuchu przyczynowo-skutkowym. Dlatego też pomiędzy tą pierwszą pojedynczą 
komórką,  a  powstającym  z  niej  później  dzieckiem  istnieją  tylko  pośrednie  (nie  zaś  bezpośrednie) 
związki. Wynika z tego, że jedna przyczyna może powodować wiele różnych skutków, lecz ilość tych 
skutków  nie  będzie  nieograniczona.  Innymi  słowy:  ograniczona  przyczyna  może  mieć  jedynie 
ograniczony  skutek,  nie  zaś  nieograniczony;  w  przeciwnym  razie  byłoby  to  sprzeczne  z  zasadą 
odpowiedniej reakcji. 

Religijne  znaczenie  tego  faktu  leży  w  tym,  że  również  szkodliwe  czyny  człowieka,  wszystko  jedno 
jakiego  formatu,  nie  mogą  powodować  nie  kończącego  się  cierpienia.  Również  najbardziej 
długotrwałe i najstraszliwsze piekła mają swój koniec. 

To samo tyczy się czynów pożytecznych; nie mogę one powodować wiecznego pobytu w niebie. Przy 
tym,  rozmaite  nieba  trzech  światów  (loka)  również  nie  zapewniają  wiecznego  w  nich  pobytu.  Poza 
tym  są  jeszcze  czyste  krainy  Buddów  w  ich  aspekcie  Sambhogakaja  i  wreszcie  mamy  "Czangdzi 
guangtu"-  wszystkie  czyste  krainy  Buddów  w  aspekcie  Nirmanakaja.  Ponieważ  w  pierwszym 
przypadku  [to  jest  w  przypadku  czystych  krain  Buddów  aspektu  Samobhogakaja  -  przyp.  tłum.]  ich 
przyczyna jest nieograniczona, zatem i skutek jest nieograniczony; w drugim przypadku - przyczyna 
jest ograniczona, a zatem i skutek takoż.  

Co  do  tego  czy  chrześcijańskie  niebo  lub  królestwo  są  miejscem,  czy  też  obszarem,  to  istnieją 
rozbieżne opinie. Jeżeli jest miejscem, to królestwo niebieskie z nieograniczonym życiem - być może 
-  mogłoby jeszcze być uzasadnione. Jeżeli mianowicie przyjmuje się, że bóg jest nieograniczony, a 
ograniczony  człowiek  jest  przeniesiony  przez  nieograniczoną  łaskę,  można  też  przyjąć,  iż 
ograniczone wstępuje w zakres nieograniczonego, wiecznego królestwa niebieskiego. 

Ponieważ jednak w buddyzmie zasadę odpowiedniej reakcji ujęto bardzo ściśle, przyjmuje się tylko, 
że  jedynie  nieograniczona  przyczyna  może  spowodować  nieograniczony  skutek.  Wynika  z  tego,  że 
przenosząca  pożytki  karma  nie  jest  wolna  od  lgnięcia  do  ego,  ani  od  dualizmu;  wolna  od  obu  tych 
czech jest jednie tak zwana aśravakarma. Tylko dobrą karmę, która wykracza ponad wszelki dualizm 
i  przywiązanie  do  "Ja",  można  uważać  za  nieograniczoną,  czyli  niosącą  wiecznie  trwałe  uwolnienie 
od wszelkich cierpień. U swych podstaw buddyzm akcentuje "swoistą siłę". Takie ujęcie pozostaje w 
pewnym związku z zasadą odpowiedniej reakcji. 

 

8. Pochodzenie nauki o karmie 

Trudni  jest  orzec  z  jakich  czasów  pochodzi  nauka  o  karmie.  Lecz  ustalono,  iż  nie  jest  ona  tworem 
buddyzmu.  Już  przez  najazdem  Ariów  na  Indie  waleczni  mieszkańcy  półwyspu  indyjskiego  - 
Drawidowie  -  mieli  w  swej  religii  pojęcie  karmy,  jogi  i  wyzwolenia.  Za  tą  teorią  wypowiadają  się 
Zimmer i Basham. 

Spośród kierunków religijnych dzisiejszych Indii najbliższy tym pierwotnym wierzeniom jest dżainizm. 
We  wcześniejszych  sutrach  buddyjskich  znajdujemy  wiele  wzmianek,  zaświadczających  istnienie 
związków między zwolennikami buddyzmu i dżainizmu. 

Nauki dżainizmu i wczesnego buddyzmu w niektórych punktach pokrywają się, jednakże chodzi nam 
tutaj o wykazanie najważniejszych różnic.  

background image

W ujęciu buddyjskim zła lub dobra karma może powstać dopiero w razie zainteresowana motywacji 
psychologicznej  lub  zamiaru.  A  zatem,  brak  zamiaru  popełnienia  dobrego  lub  złego  czynu 
uniemożliwia  powstanie  jakiejkolwiek  karmy  -  czy  to  dobrej,  czy  złej.  Karmiczny  krąg  przyczyny  i 
skutku nie jest - wedle buddyzmu - procesem automatycznym. 

Wedle  "Nighata"  Dżiny,  całkowite  zlikwidowanie  cierpienia  możliwe  jest  dopiero  po  całkowitym 
zlikwidowaniu  karmy,  przy  czym  powstanie  karmy  uważa  się  za  zjawisko  automatyczne,  naturalny 
wynik "pewnej przyczyny powodującej odpowiedni skutek". Popełniając określony czyn, powoduje się 
odpowiedni  skutek;  nie  jest  istotne  czy  motywacja  skłaniająca  do  popełnienia  danego  czynu  była 
pozytywna,  negatywna,  czy  też  neutralna.  W  każdym  przypadku  przyjmuje  się  na  siebie  skutki 
spełnianego czynu. Jeżeli, na przykład, zabijemy kogoś przez nieuwagę, niechcący, musimy ponieść 
wszelkie  i  rozliczne  konsekwencje  tego  czynu.  Natomiast  buddyzm  naucza,  iż  niezamierzone 
spowodowanie śmierci nie powoduje takich samych rezultatów karmicznych, jak zabójstwo dokonane 
celowo, a więc z takich właśnie zamiarem. 

Stuprocentowy  mechanizm  karmiczny  w  dżainizmie  musi  oczywiście  prowadzić  do  następującego 
wniosku: "Wszystkie ludzkie doświadczenia, przepełnione cierpieniem lub pełne radości, wytwarzają 
przyszłe  owoce  karmiczne.  Życie  w  ascezie  może  wyrównać  dług  karmiczny  i  złagodzić  przyszłe 
skutki (przyszłą karmę); żyjąc w ascezie nie wytwarza się żadnej dalszej karmy, nie zaistnieje zatem 
żaden  skutek  karmiczny.  Tak  więc,  dzięki  ascezie  można  karmę  rozpuścić,  a  niedziałanie  może 
wstrzymać  rozwój  karmicznych  komplikacji  i  pogmatwań.  W  ten  sposób można znieść warunkujące 
każdą karmę i uwarunkowane przez nią cierpienie." 

Dżaistyczny  pogląd,  zgodnie  z  którym  nieumyślnie  spowodowanie  śmierci  również  przynosi  karmę 
wynikającą z zabijania, został odparty w "Kathavatthu". Buddyjskie ujęcie karmy całkowicie różni się 
od  mechanistycznego  ujęcia  dżainijskiego,  jako  że  akcentuje  ono  etyczną  postawę  człowieka  i 
kierującą nim motywację jako czynnik istotnie określający tworzenie karmy. Buddyzm nie poprzestaje 
na  samym  tylko  zewnętrznym  zachowaniu  się,  co  w  czasach  jego  powstania  spowodowało 
prawdziwą  rewolucję  w  zakresie  pojmowania  karmy.  Wedle  buddyjskich  poglądów  na  karmę, 
zachowanie zewnętrzne nie wystarcza już jako kryterium rozróżniania dobra i zła lub pożyteczności i 
szkodliwości; przeciwnie - nakłania on człowieka, by wejrzał w swe wnętrze. 

"Buddhaghosa" następująco rozróżnia ujęcia karmy w buddyzmie i dżainizmie: 

 

"Zwolennicy Buddy podobni są lwom, które bronią się  dzielnie kiedy myśliwy do nich 
strzela; tak i buddyści z całych  sił będą próbować położyć kres cierpieniu, są jednak  
świadomi,  że  metoda  wiodąca  do  zaprzestania  cierpienia    wymaga  wykorzystania 
przyczyny powodującej cierpienie, i  niczego ponad wykorzenienie przyczyny. 
 Dżainiści są podobni psom, które bezmyślnie kąsają  szablę czy kij, którym są bite. 
Powiadają oni, że metoda  wiodąca do zaprzestania cierpienia polega na stosowaniu  
rozmaitych  sposobów  samoudręki.  Jednakże  taka  postawa  świadczy    o  myleniu 
przyczyny ze skutkiem i nie staje się bezpośrednim  środkiem do usunięcia przyczyn 
tworzących karmę." 

Wiedzieliśmy  już,  że  buddyjska  nauka  o  karmie  bazuje  na  zasadzie  odpowiedniej  reakcji  i  nie  jest 
bynajmniej  stanowiskiem  mechanistycznym.  Stanowisko  takie  stwarza  podstawy  dla  działania  w 
oparciu  o  wolną  wolę  i  etycznego  zachowanie  się  podbudowanego  nauką  o  karmie.  Reasumując 
powyższe  wywody  dochodzimy  do  nieodpartego  wniosku,  że  buddyjskie  podejście  prezentuje 
nadzwyczaj skomplikowaną, trudną do ujęcia, rozległą i bogatą w konsekwencje naukę religijną. 

background image

A zatem, należałoby zapamiętać, iż: 

1. Z kosmologicznego punktu widzenia - karma reprezentuje nieporównywalnie wielką siłę, tworzącą, 
podtrzymującą i niszczącą zarówno jednostkę, jak i całe Uniwersum. 
2.  Z  moralnego-filozoficznego  punktu  widzenia  -  karma  stanowi  nie  omylne,  naturalne  prawo 
moralne, powodujące działanie moralne zgodnie z określoną karmą. 
3.  Z  formalnego  punktu  widzenia  -  dostrzegamy  Tao  karmicznego  przebiegu  (realizowania  się) 
zasady odpowiedniej reakcji, czego jednak umysł ludzki nie jest w stanie objąć, albowiem stanowi to 
wielką tajemnicę Wszechświata. 
 

 GARMA C. C. CHANG