background image

 

Taming the Beast 

Evangeline Anderson 

 

Tłumaczenie: aksela 

 
 

 

 

background image

Anderson Evangeline – Taming the Beast 

 

 

by aksela 

Prolog 

Lochy 

   

Powietrze  w lochu było chłodne i  przesiąknięte  wilgocią, które wraz ze 

stęchłym,  miedzianym  zapachem  przywodziło  na  myśl  starą  krew.  Gisella 

zadrżała, gdy powietrze zawirowało wokół jej nagich kostek, jakby próbowało 

odnaleźć  drogę  pod  przewiewną,  spódnicę,  którą  miała  na  sobie.  Rozcięcie 

spódnicy sięgało jej ud i ukazywało skąpe pasmo jedwabiu, które miało służyć 

jej  jako  figi.  W  rzeczywistości  ten  skrawek  tkaniny  ledwie  zakrywał  jej  płeć, 

zanim zwężał się do cienkich stringów, które znikały pomiędzy jej niedawno 

ogolonymi wargami sromowymi. 

Góra  od  jej  ubrania  była  niewiele  bardziej  przyzwoita.  Przezroczysta, 

utkana  z  najlepszego  jedwabiu    bluzka  przywierała  ciasno  do  jej  pełnych 

piersi.  Różowe  pączki  jej  brodawek,  które  zmieniły  się  w  twarde,  małe 

punkciki  zarówno  ze  strachu  jak  i  z  chłodnego  powietrza,  były  dokładnie 

widoczne  przez  cienki  materiał.  Ktokolwiek  widziałby  ją  teraz,  mógłby 

przypuszczać,  że  ubrała  się  tak  dla  uwiedzenia  –  ale  kogo  lub  co  miałaby 

uwieść  w tym ciemnym i ponurym lochu Gisella nie wiedziała. 

Zrobiła  kolejny  krok  od  przodu.  Jej  pantofle  skrzypnęły  o  zakurzone 

kamienie, a ona była coraz bardziej świadoma, że drzwi za nią są zamknięte i 

nie  ma  żadnej  drogi  powrotu.  Po  jednej  stronie  zobaczyła  duże  łoże  z 

baldachimem  na  którym  piętrzyła  się  kosztowna  pościel  i  grube  materace.  

Ten  widok  zaskoczył  ją  –  dlaczego  więzień  ma  tak  kosztownie  urządzoną 

sypialnię? I czy była ona tym miejscem, w którym odbędzie się uwiedzenie? 

Nie  śmiała  pomyśleć  o  odpowiedzi  na  te  pytanie,  Gisella  zrobiła  kilka 

kroków  do  przodu,  zagłębiając  się  w  labirynt  ciemności,  oświetlony  jedynie 

kilkoma  małymi  pochodniami,  zawieszonymi    w  niewielkich  odstępach 

wzdłuż  ścian.  Coś  jeszcze  kryło  się  w  ciemnościach.  Jej  uwagę  przykuł  stos 

background image

Anderson Evangeline – Taming the Beast 

 

 

by aksela 

czegoś białego, przypominającego kolorem kość słoniową, połyskujący słabym 

światłem  w  odległym  kącie.  Podeszła  ostrożnie  do  przodu  i  zatrzymała  się, 

ręką zasłoniła usta. 

Kości.   Biały stos ułożony z doskonale wyczyszczonych kości. Ludzkich 

kości. 

Z  każdą  sekundą  krzyk  rósł  jej  w  gardle,  lecz  został  nagle  ucięty  przez 

głęboki głos, który rozległ się blisko jej lewego ucha. 

- Więc jesteś ostatnią ofiarą. Witaj w jaskini bestii, moja droga.