Jenika Snow
The virgin for two brothers
Tłumaczenie nieoficjalne trinity26
Beta Kawa8002
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest
tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto
wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba,
wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym,łamie prawo.
Nikt dobrowolnie nie zgłasza się na Aukcję dziewic. Nikt, poza McKenną
Gray. Z chorą matką i upadającym biznesem ojca, jest zmuszona by stać się
towarem. Jeśli chce uzyskać dobrą cenę, musi się upewnić, że jest atrakcyjna
dla oferentów.
Zostaje kupiona przez człowieka, którego nigdy nie widziała. Nie wiedząc
czy jej mąż będzie łagodny czy okrutny, McKenna może myśleć tylko o tym
by być silną i przetrwać to dla dobra swojej rodziny. Zastanawiała się, do
kogo teraz będzie należeć. Jednak nigdy nie przypuszczała, że będzie to nie
jeden, ale dwóch mężczyzn. Mężczyzn, których pragnęła całe swoje życie.
Rozdział 1
Światła były szczególnie jasne, kiedy spiker powiedział.
– McKenna Grey unieś głowę i pokaż swoja twarz.
Nie widziała nic przez oślepiający reflektor, który z kolei pokazywał ją dokładnie,
nagą, stojącą na scenie jak towar.
Spiker stanął z tyłu i bawił się jej sutkami, tylko po to by, kupujący widzieli za co
płacą. Po tym upokorzeniu kazał jej się położyć na stole i rozłożyć nogi, czuła się jak
kawał mięsa. Nienawidziła tego. Nienawidziła tego, że był tam ktoś, kto widział jej
najbardziej intymną część ciała.
Nie była jak inne dziewczyny, nie była przygotowywana i szkolona, więc nie
wiedziała czego ma się spodziewać. Aukcje były zarezerwowane dla
arystokratycznych rodzin, ale to nie znaczy, że te kobiety mogły więcej i były lepsze
niż ona.
Dwadzieścia lat, to idealny wiek by wziąć udział w aukcji. Nie miała pieniędzy,
nie miała też sługi, który zająłby się jej ubraniem, uczesaniem, depilacją i innymi
rzeczami. Musiała sama się tym zająć. Sama nacierała się olejkiem i czesała, ale było
warto.
McKenna uważała te aukcje za barbarzyńskie, ale czy miała jakiś wybór? Z chorą
matką i ojcem, który wykłada ostatnie pieniądze by poczuła się lepiej, musiała też się
poświęcić. Rodzice zawsze byli przy niej, prowadząc ją, wspierając w podejmowaniu
własnych decyzji. Teraz była jej kolej by się odwdzięczyć. Nie byli ubodzy, ale miała
dwie siostry i brata, a gdy firma ojca nie przyniosła dochodów, problemy rodzinne i
stres w domu zaczął wzrastać. Nie chciała ich rozczarować, czy być powodem, przez
który jej matka nie otrzyma należnej opieki. Teraz miała swoją szansę, by pomóc
rodzicom, zamiast zostać ciężarem, tak jak to robiła przez lata.
***
McKenna wysiadła z limuzyny i weszła marmurowymi schodami do swojego
nowego domu. Nie była zaskoczona tym, że została kupiona, bo wszystkie dziewice
zawsze były sprzedawane. Zaskoczyło ją tylko to, że jej męża nawet nie było na
licytacji. Wysłał lokaja, czy kimkolwiek ten facet był, aby ją przywiózł. Znów czuła
się ciężarem, jakim przez lata była dla rodziców.
Drzwi wejściowe otworzyły się i weszła do wnętrza ogromnego domu. To co
zobaczyła było ogromne, nigdy czegoś takiego nie widziała. Jej mąż musiał być
jednym z najbogatszych ludzi w mieście. Ta wiedza pozostawiła jej niesmak w
ustach, a żołądek zwinął się ze zmartwienia, bo musiał być bardzo stary by być tak
dobrze sytuowanym.
Większość mężczyzn kupujących dziewczyny było znacznie starszych od nich. Jak
okrutny będzie dla niej? Którą z kolei będzie żoną? Wiedziała, że tego się nigdy nie
dowie. Istniało tez spore prawdopodobieństwo, że ma harem. Dobra żona nigdy nie
zadaje pytań i nigdy nie mówi bez pytania.
Nie było rzadkością posiadanie więcej niż jedną żonę, ale czy jedna nie ogrzeje
jego łoża. Nie chciała już myśleć jak bardzo byłyby to dla niej odrażające,
wystarczało, że miała przed sobą swój pierwszy raz. Odsunęła od siebie te myśli, by
nie doprowadziły jej na skraj szaleństwa.
Frontowe drzwi zamknęły się za nią, a dźwięk odbił się od ścian.
– Zaprowadzę cię do salonu, gdzie chwilę poczekasz.
Kierowca wprowadził ją do ogromnej sali, gdzie panowała atmosfera jak z innej
epoki.
Zasłony były miękkie w kolorze żółtym, który wydawał się jakby świecił w blasku
płomieni. Meble były w delikatnym kremowym odcieniu. To było piękne, ale nie
zapomniała, że wkroczyła do legowiska potwora. Idąc dalej, dotknęła miękkiego
materiału na krzesłach. Nigdy nie była w pobliżu tak wystawnych dóbr. Kim był ten
człowiek, który nawet nie był na aukcji… który nawet jej nie widział?
Bardzo często służba uczestniczyła w aukcji w imieniu swojego pracodawcy.
Jednak przeważnie oznaczało to, że kupujący był słaby, stary, chory, lub wszystko
naraz, i dlatego nie mógł odbyć podróży. Towar na licytację nie pozostawał
tajemnicą, a chętni dostawali dokumenty dziewczyn tygodnie przed aukcją.
Zdawała sobie sprawę z tego, że jej mąż znał każdy z jej intymnych szczegółów.
Więc, mimo że nie było czymś niezwykłym czekanie do nocy poślubnej by zobaczyć
swoją żonę, to zdziwiło ją, że nie odebrał jej osobiście.
Zastanawiała się co myślał, kiedy zobaczył jej dokumentację. Na zdjęciach
dołączonych do akt nie było żadnych aktów, więc nie widział nic nieprzyzwoitego, co
było ciekawe, bo przecież mogła być niedoskonała dla niego. Nawet znamię było
postrzegane przez niektórych jako deformacja.
Gęsia skórka pojawiła się na jej ciele pomimo trzaskających w kominku płomieni.
Bała się tego, jak od teraz będzie wyglądało jej życie. Zadrżała i objęła się w pasie.
Jedynym ubraniem jakie miała na sobie była cienka szata, w którą wszystkie
dziewice były ubrane. Nie miała żadnych osobistych rzeczy, które mogłyby
przypominać jej dom. Była tu zupełnie sama.
Modliła się, by kwota, jaką zapłacono za nią wystarczyła, by pomóc rodzicom. Nie
miała żadnej gwarancji, że jej mąż pozwoli jej wyjść z domu, a tym bardziej by
odwiedzić rodzinę. Czy z matką będzie lepiej? Myśl, że nigdy ich nie zobaczy była
ciężka, zbyt trudna, ale musiała pozostać silna. Nie spotkała jeszcze swojego męża
więc nie miała pojęcia, jakie ma plany wobec niej. Na razie wszystko co czuła to
strach.
Podeszła bliżej ognia i opadła na kolana. Płomienie tańczyły na drewnie liżąc je,
jakby chciały dać więcej ciepła i światła. Dźwięk otwieranych drzwi spowodował
szybsze bicie serca. To był ten moment. Spotka mężczyznę z którym będzie musiała
spędzić resztę swojego życia. Może pokocha go tak, jak wiele dziewic w przeszłości?
Nie odwróciła się, bo wiedziała, że dobra żona była zawsze uległa i posłuszna.
Będzie czekać, aż się do niej odezwie. Może jeśli dostanie się w jego łaski, zdobędzie
jego przychylność, to on da jej pozory normalności?
Spuszczając głowę nisko i składając dłonie za plecami, czekała aż się zbliży.
Ciepło jego ciała było jak ogień. Przenikało przez cienki materiał, aż dreszcz przeszył
jej ciało.
McKenna zamknęła oczy gdy palec mężczyzny delikatnie przesunął się wzdłuż jej
kręgosłupa. Poczuła silny i męski zapach i po raz pierwszy nie wyobrażała sobie
słabego mężczyzny. Zapach wywołał falę wspomnień. Otworzyła oczy i spojrzała w
płomienie.
Wiedziała, że go zna.
Rozdział 2
– Spójrz na mnie McKenna. – Jego głos był głęboki i stanowczy, i tak bardzo
znajomy. Westchnienie opuściło jej usta, gdy odwróciła się, by spojrzeć na
mężczyznę stojącego za nią. To właśnie on. Prawdziwy on.
– Christopher? – Widząc go, przypomniała sobie dom i łzy wezbrały w jej oczach.
– Co ty tu robisz? – wskoczyła w jego ramiona, zarzucając dłonie na szyję. – Gdzie
Victor? – Christopher i Victor Sterling, byli współpracownikami jej ojca, gdy jego
firma kwitła.
Christopher trzymał ją, delikatnie głaszcząc po włosach.
– Lubię twoje włosy upięte w ten sposób. Ładnie. – Jego słowa były miękkie, gdy
mówił jej do ucha.
Z głową przy jego klatce piersiowej, słyszała bicie jego serca. To na pewno nie
było takie samo tempo, jak jej, szalone, ale w jego ramionach poczuła spokój.
McKenna zdała sobie sprawę, że nie odpowiedział na jej pytanie i odsunęła się, ale
trzymał ją w talii. Minął rok odkąd widziała ich, i zapomniała jak wielki i władczy
potrafił być. Górował nad nią ponad 30 centymetrów, był solidną ścianą mięśni, tak
kontrastującą z jej miękkim i delikatnym ciałem. Boże, jak wiele razy wyobrażała
sobie podobny moment. Oczywiście, że była w jego ramionach wcześniej, ale zawsze
czuła się jak jego siostra. To na pewno nie był dotyk, który w jakiś sposób mógł
spowodować ból w dole brzucha. Teraz jednak wszystko było inne. Sposób, w jaki
sunął dłonią wzdłuż jej pleców, przyciągając ją bliżej, wydawał się szokująco
intymny.
Jego oczy tak niebieskie, że przypominały głębię oceanu, patrzyły na nią z
ogromną intensywnością. Krótkie brązowe kosmyki opadały na jego czoło, a jej palce
swędziały by odsłonić jego twarz. Boże, ile razy sobie wyobrażała, że była w jego i
Victora ramionach?
Zbyt wiele, by to przyznać.
– Zaczekaj. – Rozejrzała się po pomieszczeniu. – Co ty tu robisz? – Kiedy
ponownie nie zareagował, spojrzała na niego, a jej ciało zadrżało. – Ty… –
Próbowała zrobić krok w tył, ale Christopher trzymał ją mocno. Nie, to nie mogła być
prawda.
– Nie bój się McKenna. – Wiedziała, że jego słowa miały ją uspokoić, ale jego
niskie dudnienie zwiększyło jej niepokój.
Kręciła głową, bo nic z tego nie miało sensu. Kupił ją? Była jego żoną?
– Jak? Dlaczego? – nie była w stanie spójnie stworzyć zdania.
– Czy myślisz, że oddalibyśmy cię komuś obcemu, po tym wszystkim co
przeszliśmy?
– My?
– Tak, McKenna. My. Jesteś naszą żoną.
Usłyszała za sobą ochrypły głos Victora i serce jej zamarło. Christopher i Victor,
identyczni w każdym calu. Było tylko dwóch mężczyzn, których rozpaczliwie
chciała, a teraz zalała ją fala wstydu. Byli współpracownikami i przyjaciółmi rodziny,
od tak długiego czasu, że nawet nie mogła sobie przypomnieć od kiedy. Byli też
bliźniakami, choć ich osobowości były różne.
Christopher, słodki i opiekuńczy, zawsze pełen komplementów. Victor zaś ostry
bezpośredni, a jego głos był chropowaty. Obaj byli szanowanymi ludźmi, i nikt nie
spierał się z nimi. Była też prawdopodobnie jedyną osobą, która ich rozróżniała.
Nawet jej ojciec potrafił się pomylić. Podwójna kombinacja, i ogromna różnica w
ich osobowościach, spowodowała jej pragnienia. Nie było dnia by o nich nie myślała.
Tworzyła swoje młodzieńcze fantazje, a teraz jako dorosła kobieta – ich żona, mogła
mieć to wszystko.
– Nie rozumiem. – Słyszała ich zapewnienia, że wszystko będzie w porządku, ale
nie uchwyciła rzeczywistych słów. Mgła osiadła na jej ciele i umyśle.
– Tak, rozumiesz. – Palce Victora, delikatne i gładkie dotknęły jej ramienia.
Była między nimi. Czuła krople potu płynące po jej ciele, powodując, że materiał
przykleił się do jej ciała. Była świadoma swojej nagości pod tkaniną i dłoni
wędrujących po jej ciele. Lubiła ich dotyk, a wiedza, że to było Oni budowała jej
pragnienie. Musiała jednak dowiedzieć się, co się dzieje.
Uczucie ciepłego oddechu po obu stronach szyi spowodowało, że zamknęła oczy.
Było jasne, że jej umysł nie interesował się tym, co chciała zrobić. Połączenie ich
zapachu – sosny i whisky – było odurzające.
– Kupiłeś mnie… – McKenna naprawdę chciała by jej słowa nie brzmiały na
zdesperowane i potrzebujące. To nie było pytanie, ale miała wrażenie, że wiedzieli o
co chodzi. Byli tak blisko, ich usta kilka cali od jej skóry, sygnał w jej umyśle
wystrzelił.
– My cię kupiliśmy.
Nie wiedziała, który to powiedział, bo wszystko wokół niej się kręciło.
– Ale dlaczego? Dlaczego mielibyście to zrobić? – Jęk pożądania wyszedł z jej ust.
Ich śmiech powiedział jej, że wiedzieli jaki efekt mieli na nią. Musi skierować swoje
myśli na właściwe tory. Poruszyła się między nimi i spojrzała na nich. Boże, byli tacy
ogromni i silni, że całe pomieszczenie wydawało się małe. To wszystko było zbyt
dziwne, ale była zdesperowana by znaleźć odpowiedzi.
Stali naprzeciw siebie trzymając ją w środku. Doskonale znała ich różnice. Victor
był cichy i dominujący, chcący przejąć kontrolę, chcący mieć ją uległą. Christopher
potrzebował ją zadowolić, upewnić się, że była zaspokojona, Zawsze to było jego
intencją. Choć wcześniej czuła te rzeczy w nich, nigdy jednak nie pokazali jej
swojego zainteresowania. Przynajmniej do tej pory… Ale dlaczego?
Sposób, w jaki ją obserwowali, jakby byli wygłodniali, a ona była jedyna rzeczą
jaką chcieli. Czarne garnitury wyglądały cudownie na ich ciałach. Victor nosił krawat
w kolorze krwi i władzy, a Christopher jasny niebieski, który podkreślał kolor jego
oczu. Wróciła do rzeczywistości. Dlaczego ją kupili?
Zrobili to by pomóc ojcu, by pomóc jej. Oczywiście, że nie chcieli by jej mężem
był jakiś starzec, który ją ograniczy. To sprawiło, że jej ramiona opadły, poczuła
porażkę. Ona pewnie zrobiła z siebie kompletną idiotkę.
Gdy interesy ojca zawiodły, a jej matka zachorowała, bracia kilkakrotnie
próbowali pomóc finansowo, ale jej ojciec był dumnym człowiekiem i chciał sam
zarobić na swoją rodzinę. Walter Grey nie był jednak w stanie powstrzymać jej od
wystąpienia na tej aukcji, ani od tego by dała mu pieniądze.
Mógł odmówić Christopherowi i Victorowi, ale nie jej. To był jej wybór i
obowiązek jako najstarszego dziecka, by upewnić się, że będą mieli wszystko, czego
potrzebują. Ojciec całe życie starał się, by im niczego nie brakowało i teraz
potrzebował jej pomocy, wahała się by wziąć tę odpowiedzialność za niego.
Wrzeszczał by nie robiła tego, ale wiedział, że to będzie jej decyzja. W każdym razie
Christopher i Victor dopięli swego, pomogli mężczyźnie, który był dla nich jak
ojciec.
Wzięła głęboki oddech, bo wiedziała, że to, co chce powiedzieć może wpędzić ją
w kłopoty.
– Rozumiem wasze działanie, ale wolałabym żebyście tego nie robili.
Rozdział 3
Głowa McKenna opadła w dół, gdy wyczuła, że coś się zbliża.
Poczuła palce pod brodą, które zmuszały ją by podniosła wzrok. Ujrzała przed
sobą niebieskie oczy Victora. Były w nich emocje, czego wcześniej nie widziała w
jego zimnym spojrzeniu.
– Wiem o czym myślisz. Myślisz, że kupiliśmy cię tylko dlatego, żeby żaden ze
starych głupców nie zamknął cię jak niewolnicy i byś nie musiała cierpieć.
Musieliśmy temu zapobiec.
– Nie jestem twoją odpowiedzialnością. – Niedowierzanie w jego oczach było
oczywiste.
– Znamy cię odkąd byłaś nieśmiałą panienką, patrzyłaś na nas tak, jakbyśmy byli
kimś specjalnym. – Christopher potrząsnął głową, ale było widać jego uśmiech.
– Znamy cię McKenna. Wiemy o tobie wszystko. Jeśli myślisz, że nie troszczymy
się o ciebie, to bardzo się mylisz. – Victor pogłaskał jej ramię, jednocześnie mówiąc
stanowczym głosem, co tylko wywołało w niej uczucie ciepła.
Bez wątpienia troszczyli się o nią, ale fakt, że zadali sobie trud by ją kupić, bardzo
ją zaskoczył. Nie mogła pojąć jak mają przejść do życia w małżeństwie? Czy
przyprowadzą więcej kobiet i ukryją ją jak brudny mały sekret? Może dadzą jej
trochę czasu, a potem złożą papiery by ją uwolnić. Chociaż zdarzało się to niezwykle
rzadko, to czasem mężczyzna uwalniał kobietę, którą kupił. Czy właśnie tak zrobią?
Ogarnęło ją przerażenie. Jej reputacja byłaby zniszczona. Nie mogłaby znaleźć sobie
męża, bo każdy będzie wiedział, że nie jeden, a dwóch mężczyzn jej nie chciało.
Mimo wszystko, nie mogłaby patrzeć jak mają inną kobietę. Nie mogą czuć do niej
tego, co ona do nich, więc nie chciała by zmienili tryb swojego życia w trosce o nią.
– Nie mogę pozwolić by wasze życie się zmieniło ze względu na mnie. Co się
stanie kiedy się naprawdę zakochacie i będziecie chcieli wziąć ślub? – Wiedziała, że
to małżeństwo nie jest prawdziwe, nie mogło być.
Na ich twarzach zagościł smutek, więc stwierdziła, że tak właśnie mogłoby być.
Byli honorowymi ludźmi, stawiali wszystkich przed sobą. Wiedzieli kiedy muszą być
trudni i wymagający, jeśli by tego nie pokazali zostaliby rzuceni wilkom na pożarcie i
straciliby swój autorytet.
Victor i Christopher spojrzeli na siebie, a potem skierowali swoje niebieskie oczy
na nią. Victor zrobił krok do przodu, nic nie mówiąc, ale wiedziała, że chciał jej
pokazać jak sobą wypełnia pokój. Cokolwiek miał zamiar zrobić, był pełen
determinacji.
– Nie będzie dla nas innej, McKenna – Jego dłoń opadła delikatnie na jej twarz,
była znacznie większa od jej policzka, co spowodowało dreszcz. Czuła się całkowicie
kobieca z nimi dwoma, jej malutka postać między nimi powodowała, że czuła się
bezpiecznie.
Nie odpowiedziała bo w zasadzie zabrakło jej słów. Sposób, w jaki na nią patrzył,
jakby nie było innych kobiet na świecie, które mogą się z nią równać, ukradł każdą
jej myśl. Poczuła rękę Christophera na swoim ramieniu, oderwała wzrok od Victora i
spojrzała na niego. Widziała w nim determinację, chciał by zrozumiała.
– Nie rozumiesz jeszcze? – Christopher twardo wpatrywał się w nią, ale jego głos
był spokojny z nutą nadziei. Chciała dotknąć jego gładkiej opalonej twarzy. Byli od
niej starsi o piętnaście lat, ale ich twarze nie zdradzały tego.
– Jesteś wszystkim czego chcemy. Damy ci wszystko, czego twoje serce pożądało,
tylko bądź z nami.
– Będziesz chroniona i pielęgnowana. Twojej rodzinie niczego nie zabraknie. –
Głęboki głos Victora był przy jej uchu. Zamknęła oczy z rozkoszy. – wszystko, co
musisz zrobić, to zaakceptować nas... Obu.
Ile razy marzyła by im o czymś takim powiedzieć. Wydawało się, że jej sen się
spełnia, będzie miała nie jednego ale dwóch niesamowitych mężczyzna dla siebie. Jej
rodzina będzie pod opieką, a jej matka uzyska ubezpieczenie zdrowotne. Mimo takiej
uprzejmości, coś dręczyło jej myśli.
– Możecie mieć każdą kobietę, o wiele piękniejszą, lepszą ode mnie. Dlaczego?
Christopher pochylił się i pocałował ją. Potrzebowała każdej cząstki swojej silnej
woli, by nie rzucić się na niego. Właśnie spełniały się jej marzenia. Victor oderwał ją
od brata i odwrócił do lustra w pozłacanej ramie. Sięgało ono od podłogi do jej
głowy. Nie było części, której by nie było widać. Victor stał za nią trzymając dłonie
na jej ramionach.
– Powiedz mi co widzisz, McKenna.
Starała się obiektywnie na siebie spojrzeć, co było trudne, gdyż obaj bacznie ją
obserwowali. Dziewczyna na którą patrzyła była mała w porównaniu z nimi. Byli
szerocy, więc czuła się jakby przestrzeń się zamknęła. Jej oczy wydawały się duże,
jej skóra porcelanowa, delikatna i blada. Jej włosy ciemne jak skrzydła kruka, były
znakomitym kontrastem do jej bladej skóry i białej szaty.
– Widzę normalną dziewczynę. – Uniosła wzrok, by spojrzeć na twarz Victora. On
nic nie powiedział przez kilka długich minut, po prostu na nią patrzył. Mogła
zobaczyć jego myśli płynące przez jego twarz. Wreszcie przemówił, łamiąc ciszę.
– Chcesz wiedzieć co ja widzę? – Choć było to pytanie, to wiedziała, że on na nie
odpowie. – Widzę nastolatkę, która ganiała za mną i Christopherem, która nigdy nie
pomyślała, że jest wyjątkowa. Widzę tę dziewczynę, która zmieniła się w kobietę,
stojącą przede mną. Widzę kobietę, która ocieka zmysłowością i seksualnością. –
Odgarnął włosy z jej ucha i szepnął. – Gdybyś mogła zobaczyć to, co my widzimy,
nie miałabyś żadnych wątpliwości, że rozpaczliwie cię potrzebujemy.
Jej serce głośno i mocno obijało się o żebra, kiedy patrzyła na Victora. Gdy
Christopher stanął obok niej, spojrzała na niego. Jego oczy były ciężkie, zmusiła się
do przełknięcia guli, która nagle powstała w jej gardle.
– Jesteś piękna, McKenna. – Christopher sunął palcem po jej obojczyku, który
nieumyślnie został obnażony. Jego dotknięcie było tak delikatne, niepewne, ale
trafiało do jej rdzenia. – Wszystko co musisz zrobić to powiedzieć nam, że należysz
do nas, i że tego chcesz. – Jego ton informował ją, że nie żartuje. Jak również, że są
świadomi jej uczuć do nich. Może nie ukrywała swoich emocji na tyle dobrze, skoro
tak łatwo ją rozszyfrowali? – Boże, McKenna. – Głos Christophera był napięty,
pochylił się i pocałował ją w obojczyk. – Powiedz nam, że tego chcesz.
Jakby mogła im odmówić?
Rozdział 4
McKenna zamknęła oczy, chcąc lepiej czuć wargi Christophera sunące po jej
ramieniu. Nieznacznie zsunął materiał, by cieszyć się jej porcelanową skórą. Jego
usta wędrowały od obojczyka do ramienia.
– Też tego chcę. – jęknęła upajając się ustami Christophera. Podniecała ją wiedza
o tym, jakie reakcje w nich wywołuje.
Przez cały czas Victor stał za nią. Nic nie mówił, tylko przyglądał się jak jego brat
ją dotyka. Zastanawiała się czy często to robili – jednocześnie brali kobietę.
Właściwie nie była kobietą, ale ich żoną. Czy mogłaby poświęcić siebie dla nich
obu? Mogłaby. Wiedziała o tym, ale martwiła się reakcją rodziny.
Victor, jakby czytając w jej myślach, powiedział.
– Przestań myśleć. Zacznij czuć, kochanie. – Czułe słówko wysłało impuls żądzy,
otworzyła oczy i spojrzała na niego. Jego spojrzenie w połączeniu z ustami
Christophera, spowodowały, że straciła oddech. Poczuła palce Victora zsuwające
ramiączka materiału, odsłaniając jej piersi. Górna część szaty opadła, trzymała się
tylko na przepasce na biodrach.
– Spójrz jak wspaniała jesteś. – Victor pocałował miejsce tuż pod uchem
jednocześnie owijając ją swoimi ramionami, a dłonie kładąc na piersiach. – Spójrz
jak elastyczna jesteś, jak mocno czerwona są twoje sutki. – przesunął kciukami po
całym jej nagim ciele. Krew szybciej zaczęła krążyć, czuła swoją wilgoć. Nic nie
mogła poradzić na to, że jej policzki zapłonęły. Oprócz aukcji, nikt nigdy jej nie
oglądał. To, że byli to właśnie oni było jednocześnie ekscytujące i przerażające.
– Christopher zamierza wziąć w usta jeden z tych pięknych sutków i ssać... A ty
będziesz błagała, by robił to mocniej. – Powietrze opuściło jej płuca ze świstem, gdy
Viktor się do niej odezwał. Nie mogła uwierzyć w to, jak bardzo jest opanowany,
jednocześnie samym dotykiem doprowadzając ją na skraj rozkoszy.
– Spójrz na mnie McKenna. – Odwróciła się do Victora. Jego męskość zatrzymała
jej serce. – Chcę byś błagała o jego usta. – Odsunął ją delikatnie, sprawiając, że zdała
sobie sprawę, gdzie to ich prowadzi i że staje się to rzeczywiste. Spojrzała na
Christopha.
– Christopher, proszę, połóż swoje usta na mnie. – usłyszała, jak z jego płuc uszło
powietrze. Dźwięk przesuwania odzieży ledwo przenikał przez tę seksualna
atmosferę.
Sapnęła gwałtownie, czując wilgotne i gorące usta Christophera na sobie. Jedna
dłoń trzymała pierś, podczas gdy druga błądziła po jej ciele. Czuła jego język
ślizgający się po miękkim, jędrnym wzgórku, co powodowało, że stawała się coraz
bardziej wrażliwa. Cicho jęknęła z rozkoszy. To było tak niewiarygodnie dobre.
Christopher ssał i szczypał jej wrażliwe piersi do czasu aż poczuła zbierającą się
pod skórą krew. Victor zaatakował jej usta niczym dzikie zwierzę. Czuła się pożądana
i całkowicie przez nich posiadana.
Christopher przesunął się na drugą pierś. Wygięła plecy, cicho błagając o więcej.
Ręka zjechała w dół do jej uda, delikatnie je chwytając, potem poczuła delikatne
szarpnięcie paska, który trzymał jej szatę. To był Victor. Z opadnięciem materiału,
poczuła chłód na swoim ciele. Przez chwilę nie mogła oddychać od tych sprzecznych
doznań. Znała tych mężczyzn od lat, a oni teraz zobaczą ją nagą i będą oceniać.
Victor odsunął od niej usta, przerywając pocałunek. Przez kilka długich chwil patrzył
na nią. Christopher całował jej ciało, jednocześnie dłonią pieszcząc jej brzuch. Victor
w końcu odwrócił wzrok i wiedziała, że patrzy teraz na ich odbicie w lustrze.
Usłyszała jęk Christophera, ale nie mogła się zmusić by odciągnąć wzrok od Victora.
Odkąd ich znała wiedziała, że uczucia Victora były najtrudniejsze w odczytaniu.
Christopher za to był przewidywalny, a jego emocje widoczne. Victor patrzył na nią,
a na jego twarzy malowała się surowa żądza. Tym razem się przed nią odsłonił, dając
jej odrobinę z siebie.
– Spójrz na siebie, McKenna. – spojrzała na swoje odbicie.
Zabrało jej chwilę uświadomienie sobie, że kobieta która widzi, to ona. Jej
normalna blada skóra teraz była różowa z pobudzenia, jej oczy wydawały się zbyt
duże i ciemniejsze niż zwykle. Włosy były potargane, a wargi czerwone i spuchnięte
od jego pocałunków.
– Spójrz na swoje ciało, kochanie. – Wodziła wzrokiem po swoim ciele. Sutki były
spuchnięte i czerwone od ust Christophera. Widziała lśniącą wilgoć między swoimi
udami. To spowodowało. że jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
– Jesteś piękna, McKenna. – usłyszała uspakajające słowa Christophera. Powoli
przesunął dłonie do jej nagiej cipki.
Victor chwycił jej uda, a jego długie palce zaczęły powolne pieszczoty, gdy
podchodził bliżej i bliżej jej zbolałej części ciała.
– Rozstaw nogi kochanie. Pokaż nam jak piękna jesteś. – Słowa Victora podniosły
jej podniecenie, a ona od razu zrobiła to o co prosił. Gdy otworzyła się, poczuła
stróżkę wilgoci spływającą wzdłuż wewnętrznej części uda.
Uderzył w nią wstyd. Instynktownie spuściła głowę, by ukryć twarz. Palce Victora
uniosły jej podbródek, aby widziała co robi. Druga ręka drażniła miejsce, gdzie jej
uda były splecione. Przeszył ją dreszcz, kiedy wreszcie dotknął punktu, w którym
nikt nigdy nie był.
– Chrystusie, McKenna. – Victor warknął, gdy zanurzył palce w jej wilgoci.
Wiedziała jak śliska była, mogła to poczuć. – Jesteś tak kurewsko mokra. Chris,
spójrz na nią. – powiedział do swojego brata.
Chris otarł się o nią twarzą, obróciła się i spojrzała na niego. Jego oczy były
przymknięte, niebieskie irysy były widoczne tylko przez szczelinę. Podniecenie było
niemal namacalne, kiedy przyłożył do niej usta. Jego pocałunek był tak różny od
Victora, tak delikatny, jakby wyciągał jej podniecenie, przedłużając je. Pocałunek
jego brata był brutalny i wymagający, jakby tylko brał. Obaj byli tak różni, a jednak
identyczni.
Victor nadal dokuczał jej cipce. Kreślił koła przy wejściu, a kciukiem pocierał
łechtaczkę. Orgazm był nieunikniony. Czuła się coraz bliżej czegoś wielkiego.
Westchnęła gdy gruby palec ją przenikał. Chris pogłębił pocałunek, nie dając jej
szansy na zatrzymanie. Była teraz w takim momencie, że nie zrobiłaby tego. Było jej
zbyt dobrze.
Rozdział 5
McKenna przerwała pocałunek, gdy poczuła jak Victor wsuwa w nią palce. Były
tylko dwa, ale za to długie i grube, a ona nigdy wcześniej nie była tam dotykana.
Uczucie rozciągania, spowodowało, że popłynęły z niej soki.
– O Boże, kochanie, zmoczyłaś moją rękę. To jest tak cholernie gorące. –
Powiedział, zabierając palce. Po chwili poczuła jak jego usta zaczęły grę z jej
łechtaczką. Na zmianę językiem pieścił jej wargi i kręcił kółka na łechtaczce. To
wywołało w jej ciele niesamowite dreszcze przyjemności. Jej ręka samoistnie
powędrował do jego włosów. Christopher stanął za nią i dłońmi pieścił jej plecy.
Jęknął, ale nie było to tak szorstkie jak u Victora.
Jej oczy rozszerzyły się, gdy spojrzała w lustro i zobaczyła wybrzuszenie w
spodniach Christophera. Patrzyła jak dociska do niej swoje biodra. Poczuła jego
wielkość. Był tak duży, że zastanawiała się jak ma się w niej zmieścić. Była pewna,
że Victor też jest tak dobrze wyposażony.
Spojrzała w dół na Victora, jak bawił się, prowadząc kciuk pomiędzy jej płatki.
Łechtaczka była już twarda i nabrzmiała, kiedy zaatakował jej cipkę językiem. Nogi
się pod nią ugięły, musiała więc oprzeć się o Christophera. Objął ja ramionami,
zabezpieczył, trzymając blisko. Poczuła jego usta na swojej szyi, a dłonie na
piersiach. Delikatnie szczypał jej sutki. Zamknęła oczy, wypełniona doznaniami.
Przyjemność, która ją atakowała była zbyt wielka, ale nie ośmieliła się odezwać. Z
ustami Victora na cipce i Christopherem, który zajmował się jej szyja i piersiami,
McKenna czuła, że jest na krawędzi. Krzyknęła głośno, gdy orgazm nią zawładnął.
Pomimo tego, nie ustąpili ze swoim atakiem. Victor chwycił za tył jej ud i położył
sobie na ramiona. Rozpadała się na małe kawałki, podczas gdy myślała, że okażą jej
miłosierdzie. Victor dodał do swoich pieszczot palec i jeszcze mocniej zassał
łechtaczkę. Krzyk ponownie opuścił jej usta, gdy Christopher szczypał jej sutki, a
Victor tańczył swoim językiem po jej wnętrzu. Orgazm, który nią wstrząsnął, był tak
intensywny, że gdyby jej nie trzymali, to z pewnością by upadła.
– To był jeden, McKenna. – Nie wiedziała który z nich się odezwał i co miał na
myśli, ale w tym momencie naprawdę jej to nie interesowało.
Nie zdawała sobie sprawy, że orgazm może być tak silny i wyczerpujący
doprowadzając niemal do omdlenia. Powoli dochodziła do siebie, czując zapach
czego pikantnego i męskiego. W oddali słyszała trzaskanie ognia. Czuła pod sobą
miękki dywanik, więc z pewnością nadal byli w salonie. Następną rzeczą jaką sobie
uświadomiła, były usta całujące jej wargi i język krążący wokół sutka.
– Mmm. – nie miała siły powiedzieć czegoś więcej, ale to co czuła pobudzało ją i
wysłało energię do samego rdzenia. Myślała, że po tak silnym orgazmie będzie
zaspokojona na długi czas, jednak podniecenie ponownie zaczęło się w niej rozpalać.
– Widzę, że do nas wróciłaś. – Christopher szepnął prosto w jej usta, podczas gdy
Victor niebezpiecznie atakował jej piersi. Wygięła się lekko, by być jeszcze bliżej
niego.
Chciała tego. Chciała ich poczuć w sobie. Chciała dać im tą samą przyjemność.
Odwaga pojawiła się nie wiadomo skąd. Delikatnie ich odepchnęła i usiadła na
łydkach. Siedząc po obu jej stronach, patrzyli na jej nagie ciało. Zdjęli koszule ale
nadal pozostali w spodniach. Dowody ich pobudzenia były widoczne. Obaj czuli, jak
ich fiuty prawie boleśnie ocierały się o materiał. Była przerażona ich widokiem i
wyobrażeniom ich w sobie. Złapała oddech, a jej oczy zrobiły się większe – dopiero
teraz miała możliwość przyjrzenia się im. Ich ramiona były olbrzymie, a rzeźbione
brzuchy zdecydowanie godne omdlenia. Jej serce biło jak oszalałe, co na pewno
słyszeli. Ich ciała były opalone. Zapragnęła prześledzić rękoma, ustami i językiem
każdy ich cal. Ci wspaniali mężczyźni byli jej. Tylko jej.
Przełknęła swoje zakłopotanie i nieśmiałość. Obserwowali ją zaciekawieni, ale nie
poruszyli się i nie odezwali, aby jej nie powstrzymywać. Jej dłonie powędrowały do
Victora i złapały za jego spodnie. Uniosła wzrok, oblizała wargi, gdy zobaczyła
niegodziwy uśmieszek na jego ustach. Uwolniła pas oraz guzik, a następnie przeszła
do zamka, którego dźwięk rozpinania wydał się ogłuszający w cichym
pomieszczeniu.
Zaskoczona, odkryła, że Victor nie miał bielizny, jednak nie pozwoliła by to ją
rozproszyło. Złapała spodnie po obu stronach i je rozchyliła. Ujrzała ciemne włosy.
Victor wstał, by mogła zdjąć spodnie. Kiedy już się ich pozbyła, zobaczyła bardzo,
bardzo grubego chuja. Wstrzymała oddech, a w ustach zrobiło jej się sucho.
Podziwiała każdy falujący mięsień. Jego fiut był gruby i długi tak, jak podejrzewała.
Korona jego była szeroka i zaczerwieniona od pobudzenia. Odwróciła się do
Christophera i z nim postąpiła tak samo. Jego kutas był wspaniały tak samo jak brata.
Wszystko w nich było takie samo, z wyjątkiem ich charakterów. Victor patrzył na nią
z pożądaniem a Christopher z uwielbieniem.
Wiedziała, co się zaraz wydarzy, ale teraz czuła większy strach. Słyszała, że
pierwszy raz bywa bolesny i nie miała wątpliwości, że z fiutem tej wielkości będzie
bolało i to bardzo.
– Boisz się, McKenna? – głos Victora był niski. Chwycił swojego fiuta zanim
zdążyła coś powiedzieć. Nie bała się. Chciała tego od bardzo długiego czasu.
– Chodź tu kochanie. – Głos Victora stał się bardziej miękki. Próbował ją
uspokoić, na co się uśmiechnęła. Kiedy podeszła, objął ją w pasie i mocno pociągnął.
Wycałował drogę przez jej szyję, obojczyk i policzki, aż dotarł do ust. To było tak
miękkie i delikatne, że mogłaby powiedzieć, że to Christopher.
– Czy wiesz jak bardzo cię pragnę? – Lekko ja pocałował. – Czy czujesz jak
bardzo cię potrzebuję? – wcisnął w nią swoje biodra, by wiedziała, o czym mówi. –
Chcę twoich ust McKenna. Chcę ich wokół mojego fiuta, podczas gdy mój brat
zajmie się twoją wisienką. – Szybko łapała oddech.
– Nie chcę naciskać kochanie, ale ledwie się trzymam. Pragnę cię tak bardzo, że to
aż boli. – pocałował ją jeszcze raz, tym razem z odrobiną agresji.
Wiedziała, że będzie w stanie ich zadowolić, ale było łatwiej to sobie wyobrażać,
niż faktycznie to zrobić. Kochała ich od lat, więc powinno to być łatwiejsze, jednak
okazało się najtrudniejszą rzeczą, jaką miała zamiar zrobić. Milcząc, położyła dłoń na
jego piersi i lekko popchnęła. Położył się, ale wiedziała, że to on nadal dowodzi.
Jego kutas był duży i leżał na brzuchu. Patrząc przez ramię widziała Chrisa, który
trzymał w dłoni swojego fiuta i pocierał go powoli. Głowę miał opuszczoną i było
jasne, że obserwuje każdy jej ruch.
– Dalej, McKenna. – szepnął – Już dobrze, kochanie. Nie musisz robić niczego,
czego nie chcesz.
– Może jestem bardziej gotowa, niż ci się wydaje. – Boże, czy ona właśnie to
powiedziała? Wyraz twarzy Chrisa i uśmieszek Victora potwierdziło jej obawy.
– Więc kontynuuj. Weź fiuta mojego brata w te piękne usteczka.
Miała wrażenie, że po tych słowach powietrze w pokoju zgęstniało. Odwróciła się
do Victora. Jedną rękę miał pod głową, a drugą pocierał swojego fiuta.
– Boże, kochanie. Nigdy nie widziałem czegoś tak pięknego jak ty. – Zachęcona
tymi słowami, usiadła na nim i pochyliła się. Chris jęknął za nią jednocześnie kładąc
dłonie na jej tyłek. Victor uniósł biodra. Nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego,
wzięła go w usta.
– Nie masz pojęcia jak gorąco wyglądają twoje usta na moim kutasie. – Przebiegła
językiem wzdłuż jego fiuta. Trzymając go mocniej przy podstawie ssała mocno jego
główkę, jednocześnie smagając ją językiem. Dziewice były szkolone w zakresie
sztuki ustnego zadawalania męża. Wiedziała, że, mimo iż nie ma praktyki, jej
strategia jest skuteczna.
– To takie dobre. Takie kurewsko dobre. – Kochała, gdy Victor przeklinał, to był
znak, że odpuszczał kontrolę.
Christopher kontynuował pieszczoty jej tyłka. Zastanawiał się czy jeśli zejdzie
niżej, McKenna domyśli się, czego on pragnie.
Dziewczyna otworzyła szerzej wargi, by wziąć Victora jeszcze głębiej. Był duży, i
mimo iż obejmowała go tylko w połowie, to wiedziała, że jej usta i język
doprowadzają go do szaleństwa. Ssała jeszcze mocniej, by poczuć jego nasienie
spływające w dół gardła.
Nie zatrzymała się, gdy poczuła palce Chrisa rozsuwające jej uda, i podążające do
jej cipki. Nie zwolniła, gdy palce zastąpiły język próbujący wślizgnąć się do jej
dziurki. To wszystko było tak inspirujące, tak elektryzujące. Pracując głową w górę i
w dół, poprowadziła swój język wzdłuż napiętej żyły na fiucie. Kutas Victora
szarpnął się w jej ustach i poczuła przedsmak tego, co nadejdzie. Był blisko, mogła to
poczuć. Widziała jak jego mięśnie brzucha pracują, dłonie zaciskają się w pięść, a
oddech robi się coraz krótszy i urywany.
Otworzyła oczy szerzej, gdy poczuła w tylnej dziurce palec Chrisa. Nie była
naiwna i wiedziała, że do tego dojdzie, mając dwóch mężów, ale dla niej było to
miejsce zakazane. Victor złapał jej włosy i delikatnie szarpnął, przypominając jej o
sobie.
– Tak właśnie, Kochanie. Rozluźnij się i pozwól mu uszczęśliwić się.
Kręciła swoim ciałem, ale w końcu zamknęła oczy. Pozwoliła sobie na odprężenie
i otworzyła się na to doznanie. Zdała sobie sprawę, że ta pieszczota nie jest
nieprzyjemna. Oczywiście kontynuował lizanie jej cipki, mocno ssąc łechtaczkę, by
po chwili przejść do jej wejścia i pieprzyc je językiem.
Victor coraz szybciej unosił biodra. Wiedział że jest coraz bliżej. Strumień spermy
zalał jej usta. Połknęła wszystko co jej dał, zlizując resztki z jego fiuta.
– Jezu, McKenna. – Trzymał ją za głowę, by nie wypuściła fiuta z ust. W tym
samym czasie, Chris używając jej własnego kremu, wsunął palec w jej tyłek.
Ze spermą w ustach, palcem Chrisa w tylnej dziurce i jego językiem na łechtaczce,
w nieznośnym rytmie, McKenna znalazła moment dla uwolnienia swojego orgazmu,
który wywołał zawroty głowy. Ta fala doznań powaliła ją, doprowadzając do krzyku,
który jednak był stłumiony, bo Victor nadal trzymał fiuta w jej ustach.
McKenna wiedziała, że to nie koniec. Chłopcy dopiero zaczęli zabawę.
Rozdział 6
– Chodź tu, kochanie. – Opadła w ramiona Victora. Owinęły się wokół niej. Głowę
położyła na jego klatce piersiowej i słuchała bicia jego serca. Rytmiczny dźwięk
mógł ukołysać ją do snu, gdyby nie fakt, że wciąż była niezwykle podniecona. Silne
dłonie chwyciły ją i uniosły, by pochłonąć jej usta. Przez chwilę chciała protestować,
ale zrezygnowała czując wilgotne i gorące wargi. Delikatny dywan i ogień
trzaskający obok, rozwijał jej zmysły. Wizualny pokaz męskiej siły był dla niej
przytłaczający.
Ciało Chrisa było zlane potem.
– Rozłóż dla mnie nogi, McKenna.
Boże, to było to. Tej nocy miała stracić dziewictwo z jednym z dwóch mężczyzn,
których kochała od lat.
– Spójrz na mnie. – Zmusiła się, by wykonać polecenie. Chris podszedł bliżej,
układając ręce po obu stronach jej głowy. Dotyk jego szerokiej piersi, jego siła i
męskość spowodowały jej westchnienie. Pochylił się i przycisnął usta do jej warg.
Złapał ją za okrągłe biodra i przysunął do przodu tak, że jego ciężka długość
dociskała się do jej cipki. Jego ciało było piekielnie gorące. Trzęsła się wiedząc, że w
ciągu kilku chwil straci to, czego tak długo strzegła. Nagle Chrisa zastąpił Victor,
delikatnie gładząc jej twarz.
– Spójrz na mnie kochanie. – Odwróciła głowę i przygryza wargi, widząc tęsknotę
i ogień migoczący w jego oczach. – Nie masz pojęcia, jak bardzo chcę być
pierwszym. Ale… – McKenna wstrzymała oddech. – Nie jestem delikatny kochanie.
Nie mogę dać ci wolno i delikatnie, a Chris może. Pierwszy raz powinien być słodki.
Obawiam się, że gdybym cię wziął, nie wytrzymałbym wolnego tempa. – Pochylił się
i językiem lizał jej wargi. – Wiem, że nie będę mógł się przy tobie kontrolować. Za
bardzo cię chcę, McKenna.
Chris głaskał jej nogi i brzuch. Zadrżała, kiedy jego dłoń wcisnęła się między jej
uda. Czuła soki wypływające z cipki. Palcami rozłożył jej płatki i ścisnął łechtaczkę.
Victor odwrócił jej głowę do siebie i pochłonął usta. Chris przez chwilę bawił się jej
łechtaczką i wargami, delikatnie po nich przesuwając.
– Boże, McKenna. – Głos Chrisa był napięty. – Ty...ty jesteś tak różowa, wilgotna
i nabrzmiała. – jego palce nadal poruszały się po jej cipce, delikatnie naciskając
palcem na dziurkę. – Jesteś tak gotowa dla mnie, McKenna. Tak cholernie gotowa.
Victor całował ją, a jego dłoń pieściła jej piersi. Chris swoim fiutem przejechał po
łechtaczce zjeżdżając w dół do jej szparki, delikatnie się wsuwając. Jej ciało się
napięło, ale słowa Chrisa ją uspokajały. Zaczął mocniej naciskać rozciągając fiutem
jej wnętrze. Poczuła ból, jednak Chris nie przestawał.
– Spójrz na mnie. Spójrz na to, co robię. Spójrz jak wspaniała jesteś. – Victor
pocałował ją długo, zanim odsunął się, by mogła patrzeć na jego brata.
Christopher był ułożony między jej udami.
– Spójrz, McKenna. – Ścisnął jej uda, cicho mówiąc dalej chce z nią zrobić.
Uniosła się lekko by zobaczyć miejsce gdzie ich ciała się połączyły. Gdy delikatnie
się wysunął, widziała jak jego fiut się porusza. – Patrz się, jak cię biorę. Oglądaj
męża biorącego żonę. – Oddychając ciężko, patrzyła jak Chris się w niej zanurza. Nie
wszedł do końca, ale delikatne pchnięcia były wystarczające, by rozpalić każdą część
jej ciała.
Victor nadal zajmował się jej piersiami, drażniąc i liżąc sutki. Chris wepchnął się
głębiej, czuła się wypełniona.
– Jesteś gotowa kochanie? – spojrzała mu w oczy. Chris jednym szybkim ruchem
wszedł, niszcząc jej barierę. Wygięła się i krzyknęła, czując piekący ból. Victor
całował ją, mrucząc zachęcająco. Chris był nieruchomy przez kilka długich chwil,
wiedziała, że czeka by się do niego przyzwyczaiła.
– Wszystko w porządku, kochanie? – złapał kosmyk jej włosów i założył za ucho.
Kiwnęła głową w odpowiedzi, nie chcąc utracić ust Victora. McKenna zacisnęła
swoje nogi wokół jego pasa, dając mu znak, że jest gotowa na więcej. Jego dłonie
opadły na jej biodra, gdy zaczął w nią wchodzić. – Boże, McKenna. Czuję się
niesamowicie.
– Założę się, że jest tak ciasna i mokra. Powiedz mi, co czujesz Chris. – mówiąc to
cały czas patrzył jej w oczy. To pytanie wydało jej się tak bardzo erotyczne.
– Jest… – Chris przestał mówić, kiedy wszedł głęboko. Jęk wyrwał się im obu.
Wygięła plecy, by pogłębić doznania. – Kurwa! – Głos Chrisa, zawsze łagodny, teraz
był napięty i pełen emocji. Złapał ją za biodra i ruszył miarowym tempem. Z każdym
jego ruchem, czuła wzrastające napięcie. Victor całował i szczypał jej sutki.
Połączenie przyjemności i bólu, tworzyło wspaniałe uczucie. Chris popychał ją coraz
bliżej kolejnego orgazmu. Nie wiedziała czy to wytrzyma. Jego dłoń wsunęła się
między ich ciała i odnalazła łechtaczkę pocierając w rytm uderzeń fiuta, wysyłając
dreszcze. Oderwała usta od Victora, gdy kolejny orgazm rozbił się w jej ciele. W tym
momencie ugryzł jej sutek, co uczyniło orgazm jeszcze silniejszym. To było
zwierzęce. Czuła swoje soki na udach. Słyszała jak biodra Chrisa się od niej odbijały.
To był dziwny afrodyzjak, powodował, że chciała przyciągnąć ich bliżej.
Chris zatapiał się niej. Patrzyła jak się napina, gdy orgazm nim zawładnął. Gorący
strumień nasienia wypełnił ją, co fizycznie odczuła. To była pożądana i inspirująca
wiedza. Oznaczył ją, co było erotyczne. Jego mięśnie były naprężone, głowa
odrzucona do tyłu, a oddech urywany.
McKenna przytuliła go, a on schował głowę w zgięcie jej szyi. Odwróciła głowę,
by spojrzeć na Victora, który przyglądał się im gładząc leniwie.
– Sposób, w jaki dochodzisz… – Odetchnął zaczął szybciej pracować nad swoim
fiutem. – Jesteś piękna, McKenna.
Poczuła, jak serce szybciej zaczęło bić, gdy uświadomiła sobie uczucia do nich
obu.
– Kocham cię, McKenna. Zasze cię kochałem. – Słowa Victora zabrały jej oddech.
Kochał ją? Chciała im powiedzieć to samo, ale słowa nie wyszły z jej ust.
Rozdział 7
Christopher przesunął się nad nią i oparł ramiona po obu stronach jej głowy.
Uniósł się i spojrzał na nią.
– Obaj kochamy cię tak cholernie mocno. – uśmiechnął się do niej. – Przez wiele
lat czuliśmy to do ciebie, ale jak mogliśmy cię mieć? Twój ojciec bardzo cię chronił i
słusznie. Wiedzieliśmy, że musimy was do siebie przekonać.
– Rozmawialiśmy z twoim ojcem, powiedział nam, że będziesz na tej aukcji.
Poinformowaliśmy go, że wybierzemy się na nią. Nie mogliśmy pozwolić by jakiś
inny mężczyzna cię miał. – Victor zbliżył się do niej. Christopher zrobił mu miejsce,
ale dłoń spoczywała nadal na jej brzuchu.
Uświadomiła sobie, że cały czas któryś z nich ją dotyka, trzymali ją blisko siebie.
– Twój ojciec jest dumnym człowiekiem i nie pozwoliłby nam pomóc swojej
rodzinie, nawet, kiedy twoja matka zachorowała. – Tyle sama wiedziała. – Więc
kiedy dowiedzieliśmy się, co chcesz zrobić, porozmawialiśmy z twoim ojcem o
wykupieniu ciebie. Wiedzieliśmy, że nie będzie w stanie przekonać cię byś sama do
nas przyszła, więc postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce.
– Powiedzieliśmy mu, jak bardzo cię kochamy i chcemy cię chronić i hołubić, tak
jak on robił to przez całe twoje życie.
Wiedzieli przez cały czas, że będzie na aukcji i rozmawiali o tym z jej ojcem. To
wszystko było tak… szokujące. Ojciec początkowo był całkowicie przeciwny jej
decyzji, jednak, jak teraz o tym myślała, w miarę upływu czasu, jego sprzeciw malał.
– Nie chodzi tylko o pieniądze McKenna. Choć zapewniamy, że twojej rodzinie
nie będzie niczego brakować. Twoja matka wyzdrowieje i wszystko będzie dobrze. O
nic nie musisz się martwić. Już nie. Kochamy cię i chcemy spędzić resztę życia
udowadniając, że jesteśmy godni twojej miłości.
– Nie spodziewamy się, że pokochasz nas od razu. To wymaga czasu. Damy ci go
tyle, ile będziesz potrzebowała, aby dostrzec nasze uczucia.
– Mamy cały czas świata, kochanie.
Spoglądała to na jednego, to na drugiego, słuchając, co mówią. Jej matka
wyzdrowieje i jej rodzinie nic nie zabraknie. Łzy szczęścia zamgliły jej wzrok, nawet
nie próbowała z nimi walczyć.
– Kochanie, proszę nie płacz. – Victor otarł jej łzy i pokręcił głową.
– To są łzy szczęścia. Kocham was obu, tak bardzo i tak długo. – Przez ich twarze
przeszedł szok i szczęście, co spowodowało jeszcze więcej łez. Nigdy nie
pomyślałaby, że jej życie może się tak skończyć. Będą żyć długo i szczęśliwie, dzięki
dwóm mężczyznom, których zawsze pragnęła. Czując się wyczerpana z emocji,
odwróciła się do Victora. Christopher natychmiast mocniej w okól niej zacisnął dłoń.
Victor spojrzał na nią pytająco, a gdy wysunęła dłonie do niego on podszedł bliżej.
Ścisnęła jego sterczącego fiuta i pogłaskała go kilka razy.
– McKenna?
– Proszę, Victor. Chcę być również z tobą. – Słyszała jak przełknął. Zajęło mu
kilka dobrych chwil zanim odpowiedział.
– Kochanie mamy czas. Jesteś teraz obolała, a ja nie będę mógł się powstrzymać. –
Jego słowa ogrzały jej serce. Faktycznie była obolała, ale nie zrezygnuje z tej chwili.
Była z Christopherem a teraz chciała Victora.
– Proszę, chodź tu. – Christopher sunął ręką w dół i w górę jej uda. Twarz schował
w jej włosy. Mogła słyszeć jego oddech.
– Nie musisz robić tego McKenna. Może weźmiemy cię na górę i zrelaksujesz się
w wannie…?
To brzmiało rajsko, ale wolała kochać się ze swoim drugim mężem. Myśl o mężu
była nowa i dziwna, ale bardzo jej się to podobało.
– Chcę tego. Chcę być z tobą. Proszę. – Victor zawahał się przez chwilę, a potem
położył się przy niej.
– Dam ci wszystko co chcesz, kochanie. Zawsze. – Pochylając się pocałował ją.
Jego dłoń powędrowała między ich ciała, odnajdując jej cipkę. – Ja po prostu nie
chcę cię skrzywdzić.
– Nie skrzywdzisz.
– Po tym wszystkim nadal jesteś wilgotna i gotowa, prawda kochanie? –
Pocałował ją mocniej. – Tak bardzo reagujesz na nas, to jest tak kurewsko dobre. Czy
zdajesz sobie sprawę, jak bardzo zadowoleni z tego jesteśmy, McKenna? – Szepnął w
jej usta, gdy rozkładał jej nogi szerzej. Jęk wyrwał się jej, gdy dotknął jej łechtaczki.
Jego palce pracowały wewnątrz niej i choć czuła trochę bólu, to sposób, w jaki ją
pieścił, jak jego kciuk odnalazł jej łechtaczkę i zaczął nią zabawę doprowadzał ją do
szaleństwa.
Victor czuł jak jej cipka zaciska się na jego palcach. Mruknął w jej usta i dodał
kolejny palec.
– Powiedz mi czy to dobre uczucie. Powiedz mi czy sprawiam ci przyjemność.
Sposób, w jaki wkładał w nią palce i mówił do niej, sprawił, że czuła nadchodzące
uwolnienie. Uniosła biodra, by te zwinne palce weszły jeszcze głębiej.
– To dobre uczucie, Victor. Obaj sprawiacie, że czuję się niesamowicie.
Christopher wsunął palec między jej pośladki i szepnął jej do ucha.
– Nie teraz, ale wkrótce, McKenna, będziemy cię mieć w każdy możliwy sposób.
Victor mruknął w odpowiedzi na słowa brata.
– Dokładnie, kochanie. W ciągu paru dni mam zamiar zagrzebać swojego fiuta w
twoim małym tyłeczku, podczas gdy mój brat będzie pieprzyć twoją cipkę. W. Tym.
Samym. Czasie.
Tak. O Boże. Tak. Victor wyjął palce i uniósł jej nogę umieszczając na swoim
biodrze, otwierając ją szerzej. Umieścił czubek jego kutasa przy jej wejściu i jednym,
mocnym ruchem pchnął w nią. Chwyciła go za ramiona wbijając paznokcie w jego
ramiona.
Jego biodra poruszały się szybko, czuła jak się rozpada za każdym razem, gdy
wchodził w nią głęboko. Christopher całował jej szyję, szepcząc, jaka jest piękna i
jakie dała im szczęście. Pokój wypełnił się jękami, szybkimi oddechami i
przekleństwami Victora, gdy ją pieprzył. McKenna czuła, że się zatraca.
– To jest to, kochanie. Jesteś tak ciasna, tak mokra i gorąca. Nigdy się tym
wystarczająco nie nacieszę, McKenna. – Jego usta były na jej skroni, jego słowa
owijały się wokół niej, gdy w nią mocno wchodził. – Nigdy nie będzie innego,
McKenna. Jesteś nasza. – Pchnął w nią trzy razy, gdy wysłał ją na krawędź, by po
chwili do niej dołączyć. Czuła jak jego nasienie rozlewa się w jej wnętrzu.
To było dziwne uczucie, ale przyzwyczai się do niego. Gdy zabrał swojego fiuta,
czuła pustkę, tak samo było z Christopherem. Victor przyciskał się do jej pleców a
Christopher do jej piersi. Leżeli tak przez kilka długich chwil, ale McKenna nie
chciał opuścić ciepła, które ją otaczało.
– Jutro możemy odwiedzić twoją rodzinę, jeśli chcesz. – Victor szepnął w jej
włosy, a ona przytuliła się bliżej.
– Tak, chciałabym tego. – Chwila ciszy przeciągała się. Już prawie zasypiała,
kiedy usłyszała, jak wypowiadają słowa, od których jej serce ponownie szybciej
zabiło.
– Kochamy cię, McKenna.
– Zawsze.
Z tymi słowami, które krążyły w jej umyśle, McKenna zamknęła oczy, nie
martwiąc się o nic. Nie martwiła się niczym mając przy sobie bliźniaków Sterling, jej
mężów, którzy pomogą jej w drodze przez życie.
KONIEC