We wrześniu 2000 minęła 60. rocznica powietrznej Bitwy o Anglię, The Battle of
Britain. Wielki udział w brytyjskim zwycięstwie, które ocaliło Zjednoczone
Królestwo i przesądziło o losach wojny, mieli lotnicy polscy. Być może
najbardziej znanym z nich był Witold Urbanowicz.
Cztery lata temu, po jego śmierci, napisałem poniższą notatkę. Myślę, że warto ją przypomnieć. Zdjęcia i
podpisy pod nimi pochodzą z książki Arkadego Fiedlera pt. Dywizjon 303, Czytelnik, 1946. (AMK)
WITOLD URBANOWICZ
LOTNIK BEZ LĘKU I SKAZY
ANDRZEJ M. KOBOS
17 sierpnia 1996 roku w Nowym Jorku zmarł Generał Witold Urbanowicz, VM, legendarny
pilot myśliwski na trzech frontach Drugiej Wojny Światowej. Z 19 zestrzeleniami
samolotów nieprzyjacielskich (17 niemieckich i 2 japońskie), był drugim po Stanisławie
Skalskim (21 zestrzeleń) polskim asem lotniczym.
Urodzony w 1908 roku w okolicach Augustowa w północno-wschodniej Polsce, wstąpił do
Lotnictwa Polskiego w 1930 roku. W sławnym Centrum Wyszkolenia Lotniczego w Dęblinie
przeszedł wyszkolenie pilota myśliwskiego i wkrótce został tam instruktorem.
17 września 1939 r., wraz z grupą 50 pilotów i kadetów, został ewakuowany do Rumunii dla
przeszkolenia na samolotach francuskich, której natychmiastowej dostawy spodziewał się
wówczas naiwnie rząd polski. Następnego dnia sam wrócił do Polski. Był to już jednak
koniec. Dostał się do niewoli sowieckiej, z której uciekł następnej nocy i powtórnie
przekroczył granicę rumuńską. Wraz ze swymi podchorążymi załadował się na statek w
Constancy, skąd popłynęli do Syrii, a później do Francji. W styczniu 1940 roku wysłano go do
Wielkiej Brytanii. Najpierw latał w brytyjskim Dywizjonie 145 Royal Air Force (RAF). W
sierpniu 1940, w początkach Battle of Britain, zestrzelił swój pierwszy samolot niemiecki.
5 września 1940 , por. Urbanowicz objął, po ciężko poparzonym mjr. Zdzisławie
Krasnodębskim, dowództwo polskiego Dywizjonu 303 (Kościuszkowskiego), stacjonującego
w Northolt, na zachodnich przedmieściach Londynu, na jednym z najbardziej newralgicznych
lotnisk brytyjskich. Na samolotach myśliwskich "Hawker Hurricane" prowadził Dywizjon 303
do legendarnych walk w najbardziej zażartym i decydującym okresie Battle of Britain. W tym
czasie, kiedy bez przesady ważyły się losy świata, kpt. Urbanowicz zestrzelił 17 maszyn
niemieckich. Znany jest jeden z epizodów walk Dywizjonu 303: 15 września 1940, w
decydującym dniu Battle of Britain, około 3. popołudniu, klucz pięciu polskich myśliwców,
prowadzony przez Urbanowicza, rozbił formację 60 bombowców "Dornier-215", osłanianą
przez "Messerschmitty-110."
Oto jak opisał to Arkady Fiedler w swojej książce Dywizjon 303 (jednej z niewielu
książek, która już przetrwała pokolenia i przetrwa dalsze):
[...] Urbanowicz nagle skręca w lewo. Do ataku. Towarzysze zrozumieli.
Cała piątka wali się w dół.[...] Wprost od słońca, wprost na same
bombowce. Z odległości 400 metrów padają pierwsze pociski. Celne i
mądre: nie koncentrują się w długiej serii na jednym samolocie, ale
krótkimi seriami obsypują poszczególne bombowce. Tną i przeskakują na
następny cel. Biją naraz w kilkanaście maszyn i cała lewa kolumna jest pod
ich ostrzałem. Najskuteczniejszym i najbardziej demoralizującym. [...]
Niemcy potracili głowy. Zdruzgotało ich uderzenie, wybuchła panika. Dwa
"Dorniery" wpadły jeden na drugiego i obydwa, splecione w koszmarną
masę, stoczyły się w dół. Niektóre z brzegu uciekały wariackimi skrętami w
lewo; inne, ze środka, uciekały w dół.
W tym momencie piątka polskich myśliwców dopadła. Dwóch przeszywa
wyprawę z góry do dołu i z dołu do góry; trzech pozostaje stale nad
bombowcami. Zatacza esy, nurkuje, strzela z góry, skręca przez plecy, nurkuje,
strzela. Przerzuca się zawrotami i z góry znów strzela, znów praży, znów
strzela... I tak pięciu myśliwców szalejących w swoim żywiole, zamienionych
w ziejące furie, robi historię: rozbija wielką wyprawę niemiecką. [...]
Nadlatujące jednocześnie "Hurricane'y" i "Spitfire'y" spełnią swój obowiązek
do ostatka, do cna. A między nimi ów szczęśliwiec, który pierwszy dorwał się
wroga: Urbanowicz.
Witold Urbanowicz był w czołówce tych, o których Winston Churchill powiedział: "Never in
the field of human conflict was so much owed by so many to so few." Arkady Fiedler pisał
o Witoldzie Urbanowiczu: "lotnik bez lęku i skazy... unerwione aluminium ... o
drapieżności mitycznego ptaka, w którym bije żywe ludzkie serce."
Pod koniec roku 1940, Urbanowicz objął dowództwo 1st Polish Fighter Group, a 15
kwietnia 1941 r. dowództwo 1st Polish Fighter Wing, składającego się z Dywizjonów 303,
306 i 308, stacjonujących na lotnisku RAF Nr. 131 w Northolt.
Pod koniec 1941 roku, Witold Urbanowicz został mianowany przez Rząd Polski na
Uchodźstwie Air Attaché w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie. W roku 1943, znudzony
pracą biurową, przeszedł trening w amerykańskiej 14 Armii Powietrznej i wstąpił na
ochotnika do grupy "Flying Tigers" Generała C. L. Chennault, będąc najstarszym z ich
pilotów. Nad Chinami walczył przeciwko Japończykom i zasłużył się w bitwie pod
Changteh. Na samolocie "P-40 Warhawk," eskortował bombowce i samoloty
transportowe, zrzucał żywność dla wojsk chińskich i zatopił 15 japońskich kanonierek
rzecznych. Podczas jednego z lotów bojowych, głęboko nad terytorium nieprzyjacielskim,
znalazł się w pojedynkę wobec sześciu japońskich myśliwców Zero. Zestrzelił dwa z nich,
wyrwał się reszcie i na zupełnych resztkach paliwa wyłądował na sojuszniczym lotnisku.
W roku 1944, Urbanowicz powrócił do Waszyngtonu i był powtórnie polskim Air Attache aż
do lipca 1945, kiedy to Stany Zjednoczone cofnęły uznanie Rzadowi Polski na Uchodźstwie.
W roku 1946, Płk. Urbanowicz przyleciał do okupowanych Niemiec, a stamtąd
nieoznakowanym samolotem poleciał do Polski na Pomorze, gdzie wylądował i zabrał na
Zachód swoją rodzinę.
Po wojnie, osiadł z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Pracował w American Airlines,
Eastern Airlines i Republic Aviation jako "production control executive." Po przejściu na
emeryturę w roku 1973, aż do 1994 roku, był konsultantem w amerykańskim przemyśle
lotniczym oraz pisał wspomnienia. Był odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari
(najwyższym polskim orderem za męstwo w walce) oraz wieloma innymi polskimi,
brytyjskimi, amerykańskimi i chińskimi (kuomitangowskimi) odznaczeniami wojskowymi. W
roku 1995 Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Wałęsa, mianował go generałem
Lotnictwa Polskiego.
Witold Urbanowicz zmarł w szpitalu amerykańskich weteranów na Manhattanie. RIP.
Teksty o pokrewnej tematyce zamieszczone w Zwojach:
•
Andrzej Kobos: Druga Rzeczpospolita Lotnicza,
Zwoje 3/7, 1998
Copyright © 1997-2000
Zwoje