background image

Jay Friedman, Organize!, 

Jun. 09, 2013 tłum. Łukasz Michalski

 

48. Praca organiczna

                                              Organize!  

       Jay Friedman, czerwiec 2013 

 
Dawno,  dawno  temu,  kiedy  jeszcze  nie  było  elektryczności,  organy  działały 

dzięki pracy człowieka. Żeby powietrze, pod odpowiednim ciśnieniem, dotarło do 
organowych  piszczałek,  trzeba  było  ręcznie  (lub  nożnie)  napompować  miechy. 
Jeśli  kalikant  (tak  właśnie  nazywano  owego  delikwenta)  był  silny  i  energiczny, 
organy  brzmiały  wspaniale  i  donośnie.  Każdy  rejestr,  od  najwyższego,  po 
najniższe  dźwięki  pedałowe,  odpowiadał  natychmiast  wyraźnym,  pełnym  i 
skupionym  brzmieniem.  Jeśli  pompujący  miechy  był  słaby,  leniwy  albo 
„wczorajszy”,  organy  brzmiały  matowo,  martwo  i  mało  wyraziście,  a  ponowne 
naciśnięcie  klawisza  nie  poprawiało  słyszalności.  Im  dźwięki  były  niższe,  a 
piszczałki  dłuższe,  tym  trudniej  i  później  pojawiał  się  dźwięk.  Brak  stałego 
dopływu  powietrza  powodował,  że  każda  nuta  rozpoczynała  się  przykrym 
„buaaaa". 

Już wiesz, do czego dążę? 
Pod  wieloma  względami  jesteśmy  podobni  do  organów:  wprawiamy 

powietrze  w  ruch,  a  w  celu  uzyskania  muzyki  musimy  je  wypuścić  w  określony 
sposób,  by  osiągnąć  pełny,  brzmiący  dźwięk.  Jeśli  z  miechów  nie  popłynie 
wystarczająca ilość powietrza, piszczałki nie zabrzmią, a dźwięk organów będzie 
wątły  i  słabowity.  Kiedy  klawisz  zostanie  naciśniety  przy  miechach  pełnych 
powietrza,  to  dźwięk  wyskoczy  z  instrumentu  ukazując  się  wyraźnie  i  całkiem 
inaczej. Nie ma tu znaczenia długość nut: krótka i długa odezwą się natychmiast, 
ponieważ miechy będą pełne powietrza. Gdy klawisze nie są naciskane, piszczałki 
są  szczelnie  zamknięte  aż  do  chwili  wydechu,  kiedy  dźwięk  może  wyłonić  się 
pełny i wyraźny. Tak się stanie tylko wówczas, jeśli kalikant wykona swoją robotę. 

 Niestety,  rozpowszechnił  się  wśród  dęciaków  zwyczaj  ustalania  momentu 

wypuszczenia  dźwięku  w  zależności  od  długości  nuty.  Nuty  krótkie  muszą  się 
odzywać  natychmiast-  w  przeciwnym  razie  nie  zabrzmią  w  ogóle!  Wielu 
grających,  widząc  dłuższą  wartość,  opóźnia  wydech  i  dźwięk:  im  dłuższa  nuta, 
tym  później.  Te  najdłuższe  pewnie  się  wcale  nie  odezwą,  a  efektem  będzie 
brzmienie  coraz  bardziej  matowe  i  głuche.  Jeśli  naszym  stałym  celem  jest 
uzyskanie  możliwie  najlepszego  brzmienia  instrumentu,  a  to  jedyna  trwała  i 
prawdziwa wartość w muzyce, to moment uwolnienie brzmienia nie może zależeć 
od  długości  nuty.  Innymi  słowy,  dźwięk,  w  swym  możliwie  najlepszym 
brzmieniu, powinien odezwać się natychmiast, zarówno przy krótkiej szesnastce, 
jak i długiej, trwającej osiem taktów, nucie. Porównanie prędkości odzywania się 
bardzo  krótkich  i  długich  dźwięków  to  naprawdę  cenne  narzędzie  pozwalające 
upewnić się, że nasz brzmienie nie zależy od długości nuty.