Fala NOLi w Ameryce Południowej
Jak zapewne Czytelnicy pamiętają z mojego poprzedniego opracowania („Bliskie Spotkania III
Stopnia podczas fali NOLi we Francji w 1954 roku” UFO, nr 3), fala NOLi we Francji w 1954 roku
skończyła się w pierwszej dekadzie listopada. Analizując jednak dawne obserwacje z tego okresu z
całego świata wydaje się, że w rzeczy samej nie skończyła się ona, a jedynie zmieniła miejsce
występowania skończyła się we Francji, a rozpoczęła się w Ameryce Południowej, a dokładniej w
Brazylii i Wenezueli. Wzrost obserwacji NOLi na tym terenie dał się zauważyć od połowy
października, chociaż trzeba przyznać, że obserwacje te nie były tak liczne, jak we Francji. Należy
pamiętać jednak w tym miejscu o odmienności tamtejszych warunków mogących mieć wpływ na
zdecydowanie mniejszą liczbę zgłoszeń w stosunku do liczby faktycznie dokonanych obserwacji.
Podobnie jak w omówieniu fali NOLi we Francji, również w tym opracowaniu chciałbym
przedstawić tylko bliskie spotkania III stopnia. Dysponuję w miarę dokładnymi opisami 10
przypadków tego typu, które są reprezentatywne dla tego okresu. Zaznaczyć tu należy, że wszystkie
one zostały zarejestrowane przez lokalnych ufologów i uznane za autentyczne. Proszę zwrócić
szczególną uwagę na reprezentowany w niektórych przypadkach typ małych owłosionych istot
zachowujących się agresywnie w stosunku do ludzi. Jest to nowy element w Bliskich Spotkaniach
III Stopnia z 1954 roku tego typu istot nie odnotowano podczas francuskiej fali NOLi.
Oczywiście prezentowane poniżej przypadki CE-III z Ameryki Południowej nie były jedynymi,
które wydarzyły się w owym czasie na tym terenie. Na temat kilkunastu dalszych przypadków
posiadam jednak jedynie szczątkowe informacje. Autorzy materiałów źródłowych, z których
korzystałem, nie podają, czy przypadki te były rejestrowane i uznane za autentyczne i z tego też
względu między innymi je pominąłem.
1. Pontal, Brazylia
4 listopada 1954 roku Jose Alves, mieszkaniec Pontal, łowił nocą ryby w odludnym miejscu na
rzece Paro, gdy nagle spostrzegł dziwny obiekt zbliżający się nierównomiernym ruchem, który w
chwilę potem wylądował tuż obok niego. Miał kształt dwóch złączonych ze sobą miednic o średnicy
od 3 do 4,5 metra. Świadek był tak przerażony, że nie był nawet w stanie uciec. Widział, jak z
obiektu wyszły trzy małe postacie o ludzkich kształtach. Miały na sobie białe ubrania i obcisłe
czapki. Ich skóra miała bardzo ciemną karnację. Zbierały źdźbła trawy, zioła i liście drzew. Jedna z
nich nabrała wody z rzeki do błyszczącej metalowej z wyglądu tuby. Skończywszy cała trójka
weszła z powrotem do obiektu, który po chwili uniósł się powoli w powietrze i bezszelestnie oddalił
się szybko niknąc z oczu. Świadek, który uchodził w swoim środowisku za pracowitego i
spokojnego człowieka, nigdy przedtem nie słyszał o latających spodkach. Sądził, że widział diabły.
2. Porto Alegre, stan Rio Grande do Sul, Brazylia
10 listopada pewien agronom z Porto Alegre, odbywając z żoną i córką przejażdżkę samochodem
niedaleko miasta, ujrzał nagle stojący nie opodal drogi dysk, z którego wyszli dwaj normalnego
wzrostu ludzie o długich włosach ubrani w stroje przypominające kombinezony. Zbliżali się do
samochodu z rękoma uniesionymi nad głową, ale świadek ponaglony przez żonę i córkę
przyspieszył, zostawiając ich w tyle.
Po chwili odwrócił się i zobaczył, jak wchodzą z powrotem do dysku, który po chwili wzniósł się
w niebo z olbrzymią szybkością.
3. Curitiba, stan Parana, Brazylia
14 listopada o godzinie 3.30 pewien pracownik kolejowy zaobserwował w Curitibie trzy
tajemnicze istoty, które ubrane w obcisłe świecące stroje badały podkład kolejowy i grunt wokół
torów wiązką światła wysyłaną z czegoś w rodzaju reflektora. Gdy istoty zobaczyły świadka, w
pośpiechu weszły do owalnego obiektu, który natychmiast wzniósł się do góry. (Jacques Valleé
wspominając w jednej ze swoich publikacji o tym przypadku podaje, że istoty te były bardzo małe).
4. Caracas, Wenezuela
22 listopada (według niektórych źródeł 28 listopada) Gustavo Gonzales i Jose Ponce jechali o
godzinie 2.00 nad ranem ciężarówką przedmieściem Caracas. W pewnej chwili dostrzegli przed
sobą świecącą kulę o średnicy około 3,5 metra unoszącą się na wysokości około 2 metrów nad
drogą. Gonzales, który wyszedł z samochodu, został zaatakowany przez włochate, karłowate
stworzenie. Mimo iż wyglądało na lekkie (według świadka mogło ważyć 18 kilogramów), było tak
silne, że jednym pchnięciem odrzuciło go na odległość około 4,5 metra.
Stworzenie wskoczyło na powalonego Gonzalesa, który dostrzegł wśród gęstej sierści
pokrywającej jego twarz świecące oczy. Niewiele się namyślając wyciągnął nóż i dźgnął nim
potwora. Nóż ześlizgnął się jednak po jego ciele jak po stali. W międzyczasie z kuli wyszła druga
istota, która oślepiła świadka rażącym promieniem światła z tuby lub rury. W tej samej chwili Jose
Ponce zobaczył dwa inne stworzenia wyłaniające się z pobliskich krzaków, które niosły w rękach
ziemię lub kamienie. Z wielką łatwością wskoczyły do unoszącej się w powietrzu kuli. Wszystkie
nosiły tylko przepaski na biodrach. Ponce uciekł na najbliższy posterunek policji, gdzie po chwili
przybył również wyczerpany i przestraszony Gonzales.
Policja myśląc początkowo, że obaj są pijani, nie uwierzyła im, ale później zmieniła zdanie.
Gonzales miał długą, głęboką ranę na boku ciała, która krwawiła. Obu świadkom podano środki
uspokajające i zalecono opiekę lekarską przez kilka dni. Jeden z lekarzy powiedział, że im wierzy,
ponieważ widział całe to zdarzenie na własne oczy wracając samochodem z wezwania. (Inne źródła
podają nieco inną kolejność zdarzeń, wszystkie mówią jednak o fakcie zaatakowania świadka przez
małą owłosioną istotę, ześlizgnięciu się noża po skórze istoty jak po stali, użyciu przez jedną z istot
oślepiającego promienia światła, pionowym wzniesieniu się obiektu i jego odlocie oraz o
obrażeniach Gonzalesa).
5. Linha Bela Vista, stan Rio Grande do Sul, Brazylia
Przebywając wieczorem 9 grudnia na swoim polu położonym w odległości 4 kilometrów od
Vanacio Aires, na którym rosła fasola i kukurydza, Olmira da Costa e Rosa usłyszał w pewnym
momencie dźwięk przypominający odgłos maszyny do szycia. W tym samym czasie pasące się w
pobliżu pola zwierzęta wpadły w panikę. Oczom świadka ukazał się spowity mgiełką i dymem
obiekt przypominający kształtem tropikalny hełm w kolorze kremowym. Unosił się nisko nad
ziemią. Obok niego stał jakiś człowiek. Drugi oglądał płot z drutu kolczastego, zaś trzeci przebywał
wewnątrz obiektu widać było tylko górną część jego ciała.
Zdumiony rolnik upuścił motykę (inne źródła podają, że były to widły. Istota stojąca najbliżej
niego uśmiechnęła się, podeszła bliżej, po czym podniosła upuszczone przez gospodarza narzędzie,
obejrzała je i oddała rolnikowi. Następnie schyliła się, wyrwała kilka roślin i wraz z drugą istotą
wróciła do obiektu, dając rolnikowi znak, aby się nie zbliżał. Statek wzniósł się powoli na wysokość
około 9 metrów, po czym przyspieszył i poleciał w kierunku zachodnim z ogromną szybkością.
Będąc analfabetą, świadek nigdy nie słyszał o latających spodkach. Jego opis obcych ludzi był
jednak bardzo szczegółowy. Byli średniego wzrostu, barczyści, z długimi blond włosami
rozwiewającymi się na wietrze. Skórę mieli zupełnie białą i skośne oczy. Ubrani byli w
jasnobrązowy kombinezon z szerokimi rękawami połączony na stałe z butami, które nie posiadały
obcasów. Świadek myśli, że byli to lotnicy z jakiegoś obcego kraju.
6. Floresta, pobliże Caracas, Wenezuela
10 grudnia o godzinie 18.30 pewien doktor z Caracas jadąc razem ze swoim ojcem samochodem
z lotniska La Carlota na ulice Miranda dostrzegł w pewnej chwili w pobliżu Floresty dwie małe
postacie, które przebiegły szosę przed samochodem i wbiegły w zarośla. Natychmiast zatrzymał
samochód i po wyjściu z niego obaj zobaczyli świecący obiekt w kształcie dysku, który wyleciał
spomiędzy zarośli i uniósł się pionowo w górę z ogromną szybkością, wydając ostry, trzaskający
(świerkoczący) dźwięk.
7. Autostrada Transandyjska, Wenezuela
Tego samego dnia w nocy dwóch młodych ludzi Lorenzo Flores i Jesus Gomez wybrało się na
polowanie niedaleko autostrady transandyjskiej między Chico i Cerro de las Tres. W trakcie
polowania natknęli się na nieznany obiekt o średnicy około 3 metrów unoszący się nieruchomo w
powietrzu na wysokości około 60 centymetrów nad ziemią, który wyglądał jak dwie ogromne miski
złączone ze sobą górnymi płaszczyznami. Z jego podstawy strzelały w kierunku ziemi płomienie.
Zaskoczeni tym widokiem świadkowie zobaczyli, że z obiektu wychodzi czterech niskich,
mierzących po około 90 centymetrów wzrostu, humanoidów. Intruzi usiłowali wciągnąć
przerażonych myśliwych do swojego statku, w wyniku czego doszło do walki.
Flores wziął duży zamach i uderzył nie naładowaną strzelbą jednego z humanoidów, który razem
z innymi ciągnął Gomeza. Wydawało się, jakbym uderzył w skałę – powiedział potem. Mój karabin
rozleciał się na kawałki. Była ciemna noc i świadkowie zdołali dostrzec jedynie, że przybysze mieli
bujne włosy na całym ciele. Byli bardzo silni i agresywni. Po przybyciu świadków na posterunek
policji stwierdzono, że ich ciała są mocno podrapane i posiniaczone, a ubranie w strzępach. Na
miejscu zdarzenia policjanci odkryli ślady walki. Lekarze, którzy badali obu myśliwych, stwierdzili,
że są oni w stanie szoku spowodowanym silnym strachem.
Chciałbym dodać, iż te przypadki z 10 grudnia miały miejsce na tym samym obszarze, a różnica
czasowa między nimi wynosiła zaledwie kilka godzin. Być może więc obie te obserwacje dotyczyły
tego samego obiektu.
8. Linha Bela Vista, stan Rio Grande do Sul, Brazylia
11 grudnia w odległości niewiele ponad kilometra od miejsca obserwacji dokonanej 9 grudnia
przez Olmira da Costa e Rosę doszło do kolejnego zdarzenia. Jego świadkiem był inny rolnik, Pedro
Morais, który został zaalarmowany dziwnym hałasem wśród domowego ptactwa. Pomyślał, że to
pewnie jastrząb, ale zamiast niego ujrzał dziwny obiekt, który unosił się w pobliżu jego zabudowań.
Kształtem przypominał miedziany kociołek na wodę. Poruszał się ruchem wahadłowym i wydawał
dźwięk podobny do odgłosu maszyny do szycia. Górna jego część wyglądała jak buda jeepa.
Na pobliskim polu uprawnym świadek zobaczył dwie małe postacie ludzkiego kształtu owinięte
od stóp do głów w coś, co przypominało żółty worek. Twarzy nie dostrzegł. Oburzony
wtargnięciem nieznajomych na swoje pole, ruszył energicznie w ich kierunku. W tym samym czasie
w jego kierunku zaczęła biec jedna z istot, a druga podniosła rękę w geście, który odebrał jako
ostrzeżenie przed zbliżaniem się. Potem jedna z istot uklękła i wyrwała z ziemi łodygę tytoniu (inne
źródła podają, że istoty zabrały również wałęsającego się w pobliżu kurczaka), po czym obie weszły
do obiektu, który zniknął z pola widzenia w ciągu kilku sekund. Świadek będąc analfabetą nigdy nie
słyszał o latających spodkach i myślał, że są to duchy.
9. San Carlos, Wenezuela
16 grudnia w nocy młody mężczyzna o nazwisku Jesus Paz jechał wraz z dwoma przyjaciółmi
samochodem w pobliżu Ministerstwa Rolnictwa w San Carlos. W pewnym momencie Paz poprosił
prowadzącego samochód kolegę, aby zatrzymał się. Wyszedłszy z samochodu, udał się w pobliskie
zarośla za potrzebą. Nagle pozostali w samochodzie przyjaciele usłyszeli jego krzyk i z miejsca
ruszyli mu na pomoc. Znaleźli go leżącego na ziemi bez czucia. Obok niego stał mały, mocno
owłosiony karzeł, który natychmiast uciekł do świecącego płaskiego obiektu unoszącego się
swobodnie nad ziemią na wysokości kilkudziesięciu centymetrów. Po chwili obiekt oddalił się z
ogłuszającym świstem. Będąc w stanie szoku, Paz resztę nocy spędził w szpitalu. Badający go
lekarze stwierdzili także u niego długie i głębokie zadrapania na prawym boku i w miejscu
kręgosłupa ślady wyglądające jak po ugryzieniu przez dzikie zwierzę. Na uwagę zasługuje tu fakt,
iż rany Paza były bardzo podobne do tych, które odniósł Gonzales podczas zdarzenia dniu 22
listopada.
10. Valencia-Caracas, Wenezuela
Biegnąc treningowo autostradą na trasie między Valencią i Caracas 19 grudnia, osiemnastoletni
Jose Parra dostrzegł w pewnym momencie w oddali sześciu małych ludzi. Zbliżywszy się do nich
zobaczył, że ciągną głazy z pobocza drogi i ładują je do unoszącego się na wysokości około 3
metrów nad ziemią dysku. Postanowił się wycofać, ale został zatrzymany za pomocą fioletowego
promienia wysyłanego przez jednego z humanoidów z niewielkiego urządzenia. Stał jak
sparaliżowany nie mogąc się ruszyć. W tym czasie istoty weszły do dysku, który następnie
błyskawicznie odleciał, szybko niknąc z oczu.
Podobny dysk unoszący się na wysokości 1 metra nad ziemią widziało kilku ludzi między
północą a 3.15 w pobliżu Sanatorium Gruźliczego w Valencii. Detektywi badający tamto miejsce
znaleźli wiele śladów stóp, które nie były podobne do żadnych znanych śladów ludzi lub zwierząt.
Podobnie jak w przypadku francuskiej fali NOLi, kilka dalszych posiadanych przeze mnie
informacji dotyczących bliskich spotkań III stopnia, które miały miejsce podczas opisywanej fali
NOLi w Ameryce Południowej, ogranicza się jedynie do daty i miejsca i dlatego też nie zostały
ujęte w tym opracowaniu.
Autor: Bronisław Rzepecki
Magazyn UFO NR 4 X-XII 1990