Rozdział 9
Van Dreenan skończył przeglądać ostatnią z trzech akt i rzucił ją na
pożyczone biurko Fentona. Był, w zasadzie, już zaznajomiony z ich
zawartością, skoro informacje, razem z fotografiami z miejsca zbrodni,
zostały wysłane e-mailem do Jednostki Zbrodni Okultystycznych w
Południowej Afryce tydzień wcześniej.
Ale zawsze dobrze było odświeżyć pamięć ze szczegółów sprawy; czasem,
nawet najmniejszy detal może wszystko zmienić. Poza tym, Fenton
oczekiwał, że przejrzy akta zanim będą rozmawiać, a Van Dreenan chciał
zadowolić Fentona, w granicach rozsądku. Będzie potrzebował Fentona.
- W porządku, przejrzyjmy szczegóły. - powiedział Van Dreenan, - Co pan
myśli o naszej sprawie, Agencie Fenton?
- To nie jest 'nasza sprawa', Sierżancie. Jest moja. Pan jest tylko doradcą.
- Oczywiście, tak. Stare przyzwyczajenia. Ale, w każdym wypadku, jakie
ma pan podejrzenia?
- Dla tego typu zbrodni, to jest... niezwykłe. - powiedział Fenton,
marszcząc brwi. -Chodzi mi o to, BSU już wcześniej zajmowało się
rytualnymi morderstwami. To nie jest tak popularne jak ludzie uważają,
ale się zdarza. Ale to... - Fenton zrobił gest w kierunku akt rozrzuconych
na biurku, - sięga poza wszystkie znane nam wzory.
- Żadna niespodzianka, naprawdę. - powiedział Van Dreenan. - Ponieważ
to co tu masz nie jest rytualnym morderstwem.
- Oh, daj spokój! Te dzieci zostały zarżnięte, wszystkie w ten sam sposób.
Wszystkie organy zostały usunięte i zabrane, tylko Bóg wie dla jakich
celów. Wolny poziom histaminy w krwi wskazuje, że jeszcze żyli gdy
zostali rozcięci, jak pieprzone zwierzęta w rzeźni! Jeśli to nie brzmi jak
rytualne morderstwo dla ciebie, koleś, to może powinieneś wracać do
swojej...
Van Dreenan wyciągnął rękę, dłonią w kierunku Fentona, by powstrzymać
tyradę.
- Proszę, Agencie Fenton, nie chciałem obrazić pana inteligencji. Mamy
odmienne zdanie dotyczące semantycznej różnicy, chociaż ta jest bardzo
ważna. - Van Dreenan pochylił się do przodu. -Proszę, gdyby mógł pan -
zdefiniować rytuał dla mnie.
Grymas pozostał na twarzy Fentona.
- Widzisz, ja nie zamierzam w to grać...
Ręka ponownie została wyciągnięta. To nie był władczy gest, jaki mogli
by zrobić policjanci na drodze, ale raczej apel o spokój.
- Nie zamierzam marnować pana czasu pustym trajkotaniem, jak wkrótce
zobaczysz. na tą chwilę, zabaw mnie, proszę. No więc, czym jest rytuał?
Fenton zrobił zamierzony głęboki wdech i powoli go wypuścił. Spoglądał
na Van Dreenana przez kilka sekund, zanim powiedział.
- Rytuał to określone działanie mające symboliczne znaczenie, rodzaj
ceremonii, by osiągnąć jakiś ustalony cel. Wystarczy?
- Najwyższa ocena, Agencie Fenton. To dobra definicja, zgadzam się z nią
w pełni. Teraz, jeśli dogodzisz mi jeszcze trochę: jaki rytuał zawierają te
morderstwa?
- I o to chodzi! Nie wiemy. Myślałem, że po to Pan tu jest.
- Możliwe. - powiedział Van Dreenan. - Możliwe, że tak jest. Ale rozważ
to pytanie: jeśli pan nie wie jaki rodzaj rytuału został przeprowadzony,
skąd wiesz, że rytuał w ogóle jest w to zaangażowany?
Fenton tylko na niego patrzał. W końcu powiedział:
- Profil ofiar jest ten sam w każdej sprawie: dzieci. Modus operandi jest
ten sam: odizolowany teren, dzieci rozebrane i przybite do ziemi, zostały
rozcięte gdy nadal żyły, organy wewnętrzne zostały usunięte. To całkiem
podręcznikowa definicja rytuału.
Van Dreenan pokiwał głową.
- W sensie psychologicznym, tak. Jakiekolwiek powtarzające się
zachowanie może zostać uznane za rytualne. Ale znaczenie religijne jest
nieco inne.
- Nie jestem pewny czy widzę różnię. - Fenton nie brzmiał już na
rozgniewanego, ale na zainteresowanego.
Van Dreenan zrobił gest ręką w kierunku blatu.
- Obaj czytaliśmy akta, ja? I widzieliśmy zdjęcia. Więc, powiedz mi: były
tam jakieś okultystyczne czy ezoteryczne symbole na czy w pobliży
miejsca zbrodni?
Fenton nie musiał sprawdzać w aktach.
- Nie.
- Jakieś ślady świec, pochodni czy palonych kadzideł?
- Nie, żadnych.
- Czy wiemy ilu ludzi było obecnych gdy działy się te okropieństwa?
- Ciężko powiedzieć na pewno. Ludzie, którzy odkryli miejsce zbrodni
chyba obeszli całe to miejsce zanim policja przyjechała. Naszą najlepszą
oceną jest dwa.
- Więc, nie mamy symbolizmu, nic nie palono, i uczestniczyło absolutne
minimum potrzebne do tego czynu. Dziwny przypadek rytuału, nie
uważasz?
Fenton potrząsnął głową z frustracji.
- Więc jeśli to nie jest rytuał, w takim razie co to, do diabła, było?
Po raz pierwszy w czasie ich rozmowy, Van Dreenan wydawał się wahać.
- Agencie Fenton, czy słyszał pan kiedyś o muti morderstwach?
- Czy powiedział pan właśnie 'multi-morderstwa'? - spytał Fenton. -
Wielokrotne morderstwa?
- Nie, nie mówiłem. - powiedział mu Van Dreenan. - Chociaż, prawdą jest
że jedno czasem prowadzi do drugiego.
- Jeśli próbuje mi pan zamieszać w głowie, proszę zanotować, że właśnie
się udało.
- Moje przeprosiny, nie takie były moje zamiary.
Van Dreenan zamknął oczy na kilka sekund, jakby próbował
uporządkować myśli.
- Muti jest czerpane z zuluskiego słowa odnoszącego się do magicznych
napoi. Dlaczego czasem jest to nazywane medycznymi morderstwami.
Musi pan pamiętać, że w wielu częściach Afryki, magia i medycyna to to
samo.
- Tylko grupa prostackich czarnuchów biegających z kośćmi wystającymi
z nosów, huh?
Oczy Van Dreenan zmrużyły się, pomimo że głos pozostał łagodny.
- Nie zamierzałem nikogo znieważać, Agencie Fenton, ani pana ani pana...
przodków. Kultury są różne. Ludzie są różni. Jeśli opisuję plemienne
religie Południowej Afryki, nie oznacza to, że z nich szydzę. To znaczy, że
je znam, a znam je dlatego, że zmagam się z nimi na co dzień.
- Tak, w porządku. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem. Chodzi o to...
Ja często czytałem w gazetach o segregacji rasowej gdy byłem młodszy.
Widziałem rzeczy w telewizji, czasem, to właśnie... - Fenton pozostawił
zdanie niedokończone.
- Rozumiem, chyba. - Van Dreenan westchnął, a dźwięk ten sprawił, że
brzmiał na starego i zmęczonego. - Segregacja rasowa była jaka była.
Żaden z nas nie może zmienić historii. I żaden z nas nie musi opłakiwać
jego minięcia.
- Okay, po prostu, zapomnijmy, że o tym wspomniałem, dobra? Mówiłeś
o magii i religii.
- Tak, cóż,morderstwa muti są obecne już od bardzo dawna, całkiem
możliwe, że od wieków. Odnosi się do zabójstwa człowieka by uzyskać
jego części ciała, które są używane w magicznych rytuałach. To właśnie
miałem na myśli, gdy mówiłem, że te trzy morderstwa same w sobie nie są
rytualne. Rytuał przychodzi później, a organy są ich podstawową częścią.
- Więc, ofiary wcale nie są użyte jako ofiara. - Fenton odezwał się tak
cicho, że mógłby mówić do samego siebie.
- Dokładnie. Tak naprawdę, możesz powiedzieć, że śmierć jest prawie
przypadkowa. Przedmiotem są usunięte organy.
- Więc rytuał jest związany, tylko nie w sposób, jaki myśleliśmy.
- Oh, może być kilka rytualnych elementów w morderstwie. Specjalny nóż
może być użyty, pewne zaklęcie mogą być wypowiedziane gdy organy są
wyjmowane, ale to zależy od regionu i wydaje się być mało znaczące. Oh,
poza dwoma rzeczami, które są uważane za ważne.
Gdy Van Dreenan nie kontynuował, Fenton powiedział:
- Każesz mi pytać, prawda? Okay, panie ekspercie, jakie są te dwa rytualne
elementy?
- Widziałeś oba, nawet jeśli ich nie rozpoznałeś w tamtym czasie. Jedno z
ciał zostało znalezione w stawie, ja? Drugi niedaleko strumyka, trzeci
blisko stawu. To nie jest zbieg okoliczności. Morderstwo Muti utrzymuje,
że ciało musi zostać na zewnątrz, blisko wody.
- To nam zbytnio nie pomoże. - powiedział Fenton. - W tym kraju jest w
diabły rzek, strumieni i stawów. Jaka jest ta druga rzecz?
- Najbardziej niefortunne dla ofiary, tradycja muti wymaga by organy były
wydobywane gdy on albo ona jeszcze żyją.
Fenton potrząsnął głową.
- Biedne dzieci. - powiedział cicho.
- Rzeczywiście, tak, biedne dzieciaczki. - powiedział Van Dreenan. Było
coś dziwnego w jego głosie co zwróciło uwagę Fentona, ale zanim mógł
coś powiedzieć, Van Dreenan kontynuował. - Był kiedyś przypadek gdy
morderstwo muti zostało dokonane w oddalonej wsi. Ale w ostatniej
dekadzie czy coś koło tego, przypadki zostały również zanotowane w
obszarach miejskich.
- Czy wszystkie ofiary to dzieci?
- Nie zawsze, nie. Ale niektórzy z umthakhati wierzą, że organy młodych
zawierają więcej mocy.
- Um-co?
- Umthakhati - powiedział Van Dreenan. - Zulu dla 'wiedźmy' czy
'czarownika'. W języku Sotho, nazwa to baloyi.
- Mówisz w Zulu?
Van Dreenan wzruszył ramionami.
- Nie biegle. Wystarczająco by się porozumieć.
- A co z tym drugim, który wspomniałeś?
- Sotho? Kilka słów i zdań, nie więcej.
Fenton przytaknął, jakby doskonale rozumiał.
- To muti morderstwo, czy jest ono wyłączną cechą Południowej Afryki?
- Nie, słyszano również o przypadkach w Lesotho i Suazi. Były też nie
potwierdzone doniesienia z kilku innych miejsc, jak Nigeria. Ale
najbardziej popularne jest w moim kraju.
- Więc mordercami są czarni Afrykanie. A co z ofiarami? To samo?
- Nie zawsze. Czasem są biali. Zwłaszcza w ostatnich latach.
Fenton znowu usłyszał tą zmianę w intonacji. Wtedy Van Dreenan miał
atak kaszlu, który trwał przez kilka sekund. Fenton zaoferował mu
szklankę wody.
- Nie, nic mi nie jest, dziękuję. - powiedział Van Dreenan, kilka razy
oczyścił gardło. - Miałem właśnie powiedzieć o kilku incydentach
morderstw muti doniesionych za granicą. Kilka lat temu mieli sprawę w
Anglii.
- Takie same M.O. jak nasze? - spytał Fenton.
- Tylko w ogólnych sprawach. Ciało dziecka, czarnoskóry mężczyzna w
wieku siedmiu lat, został wyciągnięty z Tamizy, brakowało mu ramion,
nóg i głowy.
- Miejscowe dziecko?
- Prawdopodobnie nie, chociaż ciało nie został zidentyfikowane.
Detektywi nazywali go 'Adam', po to by biednemu chłopcu dać choćby
godność posiadania imienia.
- Czy kiedykolwiek dokonali aresztowania?
- Ostatecznie, nie. Scotland Yard bardzo interesowali się kobietą Yoruba z
Nigerii, ale fizyczne dowody były minimalne, a kobieta nie chciała
przyznać się do zaangażowania. Oficjalnie, sprawa pozostała otwarta. Ale
coś dobrego z tego wyszło: Scotland Yard zostało skłonione do
zapoczątkowania Projektu Violet, który na prowadzić śledztwa związane z
czarami na terenie Brytanii. Jak rozumiem, byli bardzo zajęci.
- Cóż, jak sobie możesz wyobrazić, Nauki Behawioralne wyszukały każdą
bazę danych jaka istnieje, i w Północnej Ameryce nie zarejestrowano
żadnych zbrodni tego rodzaju. Te trzy sprawy są naszymi pierwszymi.
Van Dreenan przypatrywał się Fentonowi bardzo mocno, gdy powiedział:
- Chciałbym móc zapewnić cię, że będą ostatnimi.