"POCZUŁAM SIĘ JAK ZBOCZENIEC"
Chciała wywołać zdjęcia. Trafiła na
policję
- Pani zdjęcia wyglądają na pornograficzne i pedofilskie, policja już jedzie na sygnale - powiedzieli
warszawskiej artystce pracownicy jednego z laboratoriów fotograficznych. Wszystko przez to, że
przyniosła do wywołania zdjęcia, na których są nadzy ludzie siedzący na łóżku tuż po przebudzeniu.
Funkcjonariusze zabrali fotografie przeznaczone na wystawę, potem jednak je zwrócili. Artystka
skarży się na pracowników laboratorium. - Poczułam się jak zboczeniec - mówi Agata Grzybowska.
Sprawę opisuje dzisiejsza "Gazeta Stołeczna". Artystka, studentka łódzkiej Filmówki i wykładowca w Warszawskiej
Szkole Fotografii przyniosła swoje zdjęcia do laboratorium fotograficznego w Saturnie, sieci ze sprzętem RTV/AGD w
Centrum handlowym Arkadia. - To cykl "Ściany", dokumentacyjny portret nas prawdziwych. Na wystawę w Łodzi.
Chodziło o to, żeby zdjąć maskę, którą zakładamy wychodząc z domu, zdjąć ubranie. Wśród 60 modeli jest trójka
dzieci. We wszystkich przypadkach jest zgoda rodziców, którzy byli przy fotografowaniu - tłumaczy Grzybowska.
"Pani z nami"
Przedstawiciele sieci tłumaczą, że zdjęcia wzbudziły wątpliwość. Artystka całe zajście opisuje tak: - 7 listopada
poszłam po zdjęcia, oddaję kwit, podchodzi ochrona: - Pani z nami - mówią. - Czemu? - pytam. Ochroniarz: - Pani
wie czemu.
W pokoju ochrony czekała jeszcze jedna osoba, która miała pilnować, aby fotografka nie uciekła. Powiedzieli jej, że
zdjęcia wyglądają na pornograficzne i pedofilskie, a policja jedzie po nią na sygnale. Policjantów przyjechało dwóch.
- Powiedziałam, że jestem fotografem, a zdjęcia są na wystawę. Oni na to, że puścić mnie nie mogą, bo procedura.
Jedziemy złożyć zeznania i zdecydują czy zatrzymują, czy wypuszczają - żali się artystka. Dodatkowo pani z Saturna
zapytała czy osoby ze zdjęć wyraziły zgodę na fotografowanie ich. Zasugerowała też, "że mogłam je odurzyć".
- W komendzie przy Wilczej policjanci mnie przeprosili. Zorientowali się, że to projekt artystyczny - tłumaczy
Grzybowska.
- U nas osoba analizująca zdjęcia stwierdziła, że nic nie wskazuje na to, że naruszono prawo, ale ona od lat zajmuje
się tą tematyką, pracownicy laboratorium nie mieli takiej wiedzy - mówi "Gazecie Stołecznej" Tomasz Oleszczuk,
rzecznik śródmiejskiej policji.
Każdy by tak zareagował
Cała sprawa została umorzona jeszcze przed wszczęciem. Grzybowska czekała jednak na zwrot zdjęć ponad dwa
tygodnie. W tym czasie musiała zrobić dodruk, bo zaczął się montaż wystawy. Co ciekawe, zdjęcia ponownie
postanowiła wywołać w Saturnie. - Kierowniczka powiedziała, że muszą się skontaktować z dyrektorem. Ten
odpowiedział, że nie mogą wywołać zdjęć, jeśli nie dostarczę oświadczenia, że to zdjęcia na wystawę. Napisałam
oświadczenie i skargę - wspomina Grzybowska.
Dziś kierowniczka fotolabu mówi tylko, że "każdy by tak zareagował". Na skargę odpowiedziała rzeczniczka firmy
Wioletta Batóg, która na poparcie stanowiska laboratorium zacytowała fragment kodeksu karnego. Artykuł 202: "Kto
publicznie prezentuje treści pornograficzne..., Kto utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletnich... itd." I
dodaje, że zdjęcia nagich dzieci wzbudziły wątpliwości pracowników, którzy zachowali się odpowiedzialnie.
mn/fac/k
Strona 1 z 2
Chciała wywołać zdjęcia. Trafiła na policję - Informacje - portal TVN24.pl - 25.11.2...
2011-11-25
http://www.tvn24.pl/1,1725587,druk.html
Artykuł TVN24.pl:
http://www.tvn24.pl/12690,1725587,0,1,chciala-wywolac-zdjecia-trafila-na-policje,wiadomosc.html
Publikacja: 11:28 25.11.2011 / Gazeta Wyborcza Stołeczna
© TVN24
Strona 2 z 2
Chciała wywołać zdjęcia. Trafiła na policję - Informacje - portal TVN24.pl - 25.11.2...
2011-11-25
http://www.tvn24.pl/1,1725587,druk.html