Bajka o Czerwonym Kapturku


Bajka o Czerwonym Kapturku
1. Wersja po hiphopowemu
Zapina ziomala Kaptur przez osiedle na miejscówkę do starszej Jareckiej.
Pokitrane ma po kieszeniach troche bakania i jakiś szamunek.
Wyczaił ją wilk wypas i ścieme jej z klatki odstawia:
- Elo sztuka. Gdzie sie idziesz ustawić?
- Wybiłam się z chawiry i hetam sie z tym towarem do starej ojca.
Wilk skumał akcje w moment i między blokami skrót na miejscówke do starej Jareckiej wylukał, a
po drodze zdążył jeszcze bucha sciągnąć z writerami.
Wpierdolił Jarecką, kabone jej z szuflad powyjmował, co by na zioło starczyło. Jebnoł się na wyro i
ścieme odstawia. Moment i laska w czerwonej bluzie też ustawia się na miejscówce. Patrzy na
babke i nie czai wszystkiego:
- Babka, melanż jakis był, że uszy i oczy troche przyduże masz, czy to może ja za dużo
smażyłam?
A wilk zajawkę już taką złapał, że opierdolił w moment Kaptura i faze na wyrze dalej odstawia.
Nagle psy wbiły się do chawiry Jareckiej i w moment skatowały wilka za odstawianie nielegalu.
Klime z podwórka zdążył jeszcze pozdrowić - "HWDP" - krzyknął i zszedł ze swiata z
rozpierdolonym bębnem. Psy Kaptura i Babke wywlekły z bebechów i razem z wilka towaru po
kresce sciągnęli.
2. Wersja w grypserze
Dygała krasnaja kaniła przez las na chawirkę do babki Jareckiej.
Taschała ze sobą półbańki maryśki i słomiaka szpachlówy.
Przylukał ją git wilk multirecydywa.
Trzmychnął za drapaka i taki jej bajer wali:
- Gdzie się bujasz, lala?
- Ano stary wapniak wypchnął mnie z kwadrata abym Jareckiej szamańska zatachała.
Wilk oblukał kaniołę szpulasa po sitwie na chawirę, obszamał Jarecką, jebnął się na kojo i
komarunek świruje.
Wtem wchodzi Czerwonka.
- Babciu, kto Ci takie gały obsztalował?
- A żebym lepiej mogła filować!
Obszamał Czerwonkę i dalej komaruje.
Wtem wchodzi Gajowy z giwerą na ramieniu, jebnął wilkowi fest sznyta na samarze, wydobył
Jarecką i Czerwonkę i razem batłącha obalili.
3. Śląska wersja bajki
Szoł czerwony Kapturek gibko bez las do choryj starki, coby jej trocha wusztu i halba gożołki
przynieś. Nogle widzi co wilk wyskakuje zza krzoka i woło:
- Kaj to dziołcha idziesz ??
- A do umy ida bo coś słabuje dzisiej...
Pomyśloł chachor jeden nie za wiela, skoczył bez przykop i wedle familoków porwoł kółko i na
niem jedzie kaj starka mieszko. Wlozł do chałupy i łod razu sie wzion za nia. Zjodł cało...ino trepy
sie łostały. Lygnoł sie na wyrku i czeko, kiedy ta gryfno dziołcha przyńdzie... i usnął.
Przyszoł Kapturek do lauby i łod antryja już słyszy jak ktoś chrapie - prawie jak fater kiej z gruby po
szychcie wróci. Wchodzi do izby i widzi, co bez ta choroba starki nie idzie poznać. Dziwuje sie
mało wiela, bo bryle mioła słabe... wtym wilk sie łobudził i jom zjodł... i dalyj sie lygnął spać...
A szoł wedle lauby szwarny sziac z giwerom i sie dziwuje, chto to tak chrapie. Patrzy a tu dzwierze
łotwarte...ino forhangi furgajom...wlozł gibko bo usłyszoł : ratunku...ratunku.. a to uma z dziołchom
z brzucha wilka wołajom " Uratuj nos ino dej sie pozór coby i ciebie nie zeżarł". Sziac nie był
miglanc, wzion flinta i strzelił wilkowi w łeb... potym kozikiem rozpruł mu bebech i uwolnił baby.
Z tyj radości starszo postawiła halba na stól, a młodszo ..... ale to już inno bajka ...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bajka o czerwonym kapturku
Bajka o Czerwonym Kapturku
Jan Brzechwa Czerwony kapturek
scenariusz przedstawienia Czerwony Kapturek
Czerwony Kapturek
czerwony kapturek 4
czerwony kapturek
czerwony kapturek
czerwony kapturek2
internetowy czerwony kapturek

więcej podobnych podstron