„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
TRAFIONA ZATOPIONY
Kawa była dla Joanny jedynie pretekstem do opuszczenia pokoju. Prawdziwy powód
stanowiła potrzeba zmiany otoczenia, bo zdominowane czerwienią pomieszczenie,
doprowadzało ją do szewskiej pasji. Na dodatek męska część zespołu postanowiła dzisiaj
zapunktować, obdarowując każdą kobietę w firmie symboliczną, pąsową różą. Owszem, fakt
sam w sobie wydawał się dość miły, ale to zbiorowe okazywanie pseudo miłości dziewczyna
odbierała nie inaczej, jak zwykłe wazeliniarstwo.
Ewa i Dorota, siedzące z Asią w jednym pokoju, cały dzień chichotały jak pensjonarki,
podtykając sobie wzajemnie pod nos wyświetlacze telefonów z co pikantniejszymi sms-ami
od chłopaków. Jakby tego było mało, jedna postawiła na brzegu swojego, zawalonego stertą
papierów biurka pluszowego miśka z okazałą kokardą pod brodą, a druga, dyndające na
długiej sprężynce świecące na czerwono serduszko.
Aśka musiała, czym prędzej stamtąd wyjść, gdyż jedyne, co była w stanie zrobić, to puścić
niepasującego kolorystycznie do reszty, pawia. Zniszczenie projektu, nad którym tak ciężko
pracowała od dwóch dni, nie było jednak jej zamiarem.
Gdyby ktoś dał jej teraz do ręki broń, z dziką radością wystrzelałaby to ogarnięte
walentynkową histerią towarzystwo, taka była wściekła.
Broń? Natychmiast pożałowała, że nie zawłaszczyła sobie markera do paintballa, z którego
strzelała na ostatnim z firmowych wypadów integracyjnych. Okazja ku temu była wprost
wymarzona, bo magazyn, w którym prowadzący imprezę Michał złożył cały sprzęt, mieścił
się na końcu hali, gdzie rozegrał się ich speedballowy
1
mecz.
Po całej zabawie skład z bronią długo stał otwarty, zapraszając, by do niego zajrzeć. Jednak
całą uwagę dziewczyny zaprzątał wtedy tylko i wyłącznie
apetycznie wyglądający
tyłek
organizatora, za którym wodziła zahipnotyzowanymi oczami.
Po tym, jak jego właściciel do niej strzelił, miała pełne prawo, by jakoś mu się odgryźć.
Problem w tym, iż miast planować zemstę, niczym skończona idiotka nie mogła oderwać od
niego wzroku, tym bardziej, że jeszcze jakby jej na złość, miał na sobie wojskowy mundur,
do którego od zawsze miała słabość. Zbyt długa posucha w kontaktach damsko-męskich,
doprowadziła w końcu do tego, że na widok atrakcyjnego faceta, wyposzczone ciało poczuło
zew. Cóż, z naturą nie wygrasz…
1
Sportowa odmiana paintballa, rozgrywana na ograniczonym terenie, na którym ustawione są sztuczne
przeszkody.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
2
Wszystko układało się gładko do momentu, kiedy przy kalibrowaniu broni, niby przez
przypadek, wywalił w jej plecy krótką serię kulek z farbą.
Jak mógł jej nie zauważyć? No, jak?! Wolne żarty! Co prawda przysłowiowe metr
pięćdziesiąt w kapeluszu to niewiele, ale zanim wymierzył, powinien był przecież sprawdzić
gdzie celuje?
Wiązka rzuconych w jego kierunku epitetów dało jedynie upust wściekłości dziewczyny, ale
co z tego, skoro przez kilka kolejnych dni leczyła sińce po kulkach a reszta firmy miała
z niej niezły ubaw?
Gdyby dzisiaj dostała w swoje ręce taką broń, Michała też by nie oszczędziła, była tego
pewna.
- Pięknie, Aśka, love and peace wkoło a ty, strzelanie do celu planujesz sobie urządzić –
Uśmiechnęła się do własnych myśli z błyskiem w oczach.
Niechętnie odstawiła pusty kubek do zlewu, a następnie odkręciła wodę, żeby go umyć. Nie
było rady, musiała się ogarnąć i wrócić, ale przede wszystkim skończyć wreszcie ten projekt,
zanim szef się o niego upomni…
***
Poprawił kołnierzyk koszuli, narzucił na ramiona czarny, sięgający do połowy uda
płaszcz i ostatni raz zerknął do lustra, żeby ocenić swój wygląd. Prezentował się
zdecydowanie lepiej niż dobrze, więc gotowy do wyjścia sięgnął ręką do kontaktu nad
lustrem. W tej pozie zastygł, ponieważ do jego uszu dotarł niepokojący dźwięk. Zdziwiony,
cofnął się w głąb mieszkania, uchylił drzwi do pokoju i nasłuchiwał, ale panowała w nim
cisza jak makiem zasiał. Nieco tym faktem uspokojony łapał już za klamkę, kiedy alarmujące
„kap” złowieszczym echem rozeszło się po nieumeblowanym jeszcze pokoju. Zapalił światło,
a potem zamarł na widok wielkiej, siwej, ściekającej wodą plamy na suficie.
- Cholera jasna, to jakiś żart? – Zagrzmiał sam do siebie. – Jacuzzi sobie w pokoju urządzili,
czy jak?
Wszystko, co wydarzyło się potem, toczyło się już na przyspieszonych obrotach. Najpierw
wpadł do łazienki, zerwał z wieszaka kilka ręczników, następnie zahaczył o kuchnię, skąd
pozbierał wszystkie duże miski, jakie posiadał. Odsunął spod okna sofę oraz niski, kawowy
stolik, stanowiące póki co, jedyne wyposażenie pokoju, po czym cisnął na parkiet stertę
suchych ręczników, ustawiając jednocześnie pod najbardziej przemakającym fragmentem
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
3
sufitu, niską miednicę. Jeśli chciał jeszcze zdążyć na tę uroczystą kolację, powinien był już
wyjść, tylko jak niby miał to zrobić, skoro groziła mu powódź?
Trzasnął drzwiami i sadząc po dwa stopnie, wbiegł po schodach piętro wyżej. Masywne,
brązowe drzwi zdobił jedynie numer mieszkania, żadnej wizytówki. Kilkakrotnie wcisnął
przycisk dzwonka, a gdy to nie poskutkowało, przydusił go palcem. Słuchał jak ostry dźwięk
wypełnia wnętrze zamkniętego na cztery spusty lokalu, ale jedynym odzewem była głucha
cisza, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Dla wzmocnienia efektu zaczął walić w nie
pięścią, niestety z takim samym skutkiem. Przeglądał właśnie w myślach asortyment
narzędzi, którymi mógłby uskutecznić profesjonalny włam do feralnego lokum, gdy dźwig
windy za jego plecami pisnął żałośnie. Z morderczym wyrazem twarzy obrócił się w jego
kierunku, by na widok elegancko ubranej blondynki, która wyłoniła się właśnie z kabiny,
zastygnąć w bezruchu.
***
Pierwszym, co po wyjściu z windy napotkał wzrok Joanny, okazał się dziwnie
znajomy, elegancko ubrany mężczyzna. Wyraz jego przepełnionych szaleństwem oczu,
zatrzymał ją jednak w pół kroku.
To prawda, że przez cały dzień obraz tego przystojniaka plątał się w jej przytłumionej przez
nieznośny, walentynkowy szał głowie. Jednak teraz najwyraźniej miała jeszcze halucynacje,
jak inaczej mogłaby wytłumaczyć obecność organizatora imprez paintballowych przed
drzwiami swojego mieszkania?
Stał tam, podobnie jak ona zatrzymany w kadrze, wlepiając w nią te swoje chmurne oczy.
Cholera, ściągnęłam go mentalnie, czy co? Prosiłam tylko o broń, a nie o pełny pakiet
z obsługą…
- Michał? Co ty tu robisz? – Nie kryła zdziwienia, odpinając górny guzik płaszcza.
- Dobre pytanie, a ty? – Donośny, męski głos zawibrował echem na niewielkiej klatce
schodowej.
- Ja? Mieszkam. Stoisz przed moimi drzwiami. – Oblizując językiem spierzchnięte usta,
przechwyciła zdziwione spojrzenie niespodziewanego gościa.
- To twoje mieszkanie? – Jego idiotyczna mina i niekomponujący z nią, elegancki strój,
wywołał na twarzy dziewczyny lekki uśmiech.
- A niby kogo, królewny śnieżki i siedmiu krasnoludków? Skąd w ogóle masz mój adres? –
Niczego w tej sytuacji nie rozumiała i zaczynała obawiać się, czy chce poznać jej sedno.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
4
- Nie miałem zielonego pojęcia, że tu mieszkasz, ale wiem jedno: skoro to jest twoje
mieszkanie, to właśnie mnie zalewasz, rusałko. Mieszkam dokładnie pod tobą. –
Poirytowany, potrząsnął głową.
- Mieszkasz pode mną? Od kiedy? – Jej duże, grafitowe oczy, powiększyły się jeszcze
bardziej.
- Kobieto, głucha jesteś? Zalewasz mnie? – Stracił w końcu cierpliwość. – Otwieraj te drzwi,
bo zaraz sufit spadnie mi na głowę! – Zdenerwował się.
Zacisnęła usta, wydymając je nieznacznie, by dać tym wyraz swojego zbulwersowania, po
czym zaczęła przetrząsać torebkę w poszukiwaniu kluczy. Posłał jej tak sugestywne
spojrzenie, że przeraziła się, iż zaraz wyrwie jej ten damski atrybut z ręki a następnie całą
jego zawartość wysypie na podłogę, by jak najszybciej znaleźć te nieszczęsne klucze.
- To niemożliwe, żebym cię zalewała. Przed wyjściem z domu zawsze wszystko sprawdzam.
Rytuał taki mam. Musiało ci się coś pomylić! – Dodała z przekonaniem, wymijając go
z pękiem kluczy w ręce.
- Rytuał! Słuchaj, wiem, co widziałem. To mieszkanie jest dokładnie nade mną, więc to twoja
podłoga przecieka. Solidnie przecieka! – Warknął, stając za jej plecami.
Nie zamierzała poddawać się jego sugestiom, pewna swojej racji. Kiedy drzwi do jej
mieszkania stanęły otworem, dziarskim krokiem przekroczyła próg. Odetchnęła z ulgą,
upewniając się, że nie może być mowy o żadnym zalaniu.
- Widzisz? Sucho! – Miała ochotę dziecinnie wystawić język, ale powstrzymała się, widząc
furię w oczach mężczyzny.
- A możesz łaskawie sprawdzić dalej? Najwyraźniej woda jeszcze tutaj nie dotarła, ale jestem
pewien, ze coś u ciebie cieknie. – Zmusił Joannę, by weszła dalej, następnie, nie czekając na
zaproszenie, przestąpił próg. Odnalazła ręką włącznik i rozświetliła nieduży przedpokój
- To gdzie według ciebie mam mieć tę awarię? Proszę, nie krępuj się! – Wywróciła oczami,
kiedy wyminął ją, aby pchnąć drzwi do pokoju, znajdującego się dokładnie nad jego
własnym. Plusk wody, który towarzyszył postawieniu przez niego nogi na podłodze, mówił
sam za siebie.
- O cholera! – Wcisnęła włącznik światła, by ze świstem wciągnąć w płuca powietrze.
- Znam o wiele bardziej dosadne słowo, – rzucił ironicznie przez ramię i zaczął
przemieszczać się po pokoju, próbując zlokalizować źródło awarii.
- I wszystko jasne! – Stęknął, pochylając się przy kaloryferze. – Mamy winnego! Zawór
przepuszcza, dlatego woda leje się ciurkiem po ścianie – zawyrokował, kręcąc głową na boki,
wyraźnie niezadowolony.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
5
- Co teraz? – Przerażenie w oczach dziewczyny otrzeźwiło go.
- Jak to, co? Łap za wiadro i szmatę. Trzeba zebrać tą wodę a pod zawór podstawić miskę.
Znasz numer do administracji? Trzeba natychmiast zgłosić awarię, inaczej będziesz tu miała
wodę z całego pionu. – Bez chwili wahania wydawał jej polecenia.
Stała w progu pokoju, wyraźnie zdezorientowana, patrząc na Michała takim wzrokiem, jakby
pierwszy raz widziała go na oczy.
- Aśka? Kobieto, rusz się! Wiadro i szmata, teraz! – Zarządził, a kiedy wreszcie zniknęła mu
z oczu, bacznie rozejrzał się po pokoju.
Bez zastanowienia ściągnął z kanapy coś, co wyglądało jak stary, poplamiony dywanik.
- Co ty robisz?! – Piskliwy głos właścicielki mieszkania natychmiast przykuł jego uwagę.
Stała w progu pokoju z wiadrem w jednej ręce, mopem w drugiej i przerażonym spojrzeniem
utkwionym w całkowicie już mokrym dywaniku.
- Pomagam ci ogarnąć ten chaos. Nie widać?
- Moją unikatową, ręcznie tkaną, przywiezioną z Meksyku narzutą?! Zwariowałeś? - Uznał jej
pretensje za grubo przesadzone.
- Nie będę się teraz roztkliwiał nad kawałkiem włóczki, bo jeśli tego nie ogarnę, poprawka:
nie ogarniemy, to cała ta woda za chwilę znajdzie się u mnie. Daj mi to wiadro, a gdzie
szmaty?
- Mopa przyniosłam! – Warknęła, wściekła na jego obcesowość.
- A co niby chcesz nim robić? Podłogę umyjesz po remoncie. Szoruj po jakieś szmaty,
ręczniki, cokolwiek, byle dużego i chłonnego. No, już! Gdzie trzymasz miski? Trzeba
natychmiast podstawić coś pod ten zawór. – Wyrzucał z siebie słowa z prędkością
szybkostrzelnego markera.
- Niczego więcej już nie dotykaj. Sama ci przyniosę! – Krzyknęła z przedpokoju, na moment
znikając mu z oczu, by naraz rzucić w jego kierunku kilka jasnych, zdobionych misternym
haftem ręczników.
- Nie szkoda ci ich? Naprawdę nie masz czegoś innego?
- Nad moją narzutą nie miałeś litości a nad ręcznikami cię wzięło?- Zawyła wściekle z głębi
mieszkania.
Resztkami sił powstrzymał się od komentarza, zdjął płaszcz i rzucił na kanapę. Nareszcie
mógł odpiąć i podwinąć rękawy koszuli, zyskując więcej swobody w ruchach. Błyskawicznie
porozkładał rzucone na podłogę ręczniki, starając się zebrać maksymalną ilość wody.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
6
Naburmuszona Joanna wróciła z niedużą miseczką w jednej ręce, drugą zaś przyciskając do
ucha telefon, do którego dukała coś nieskładnie. Wyprostował się, strzepując wodę z ręki, by
zdecydowanym gestem wyciągnąć ją ku niej.
- Mogę? – Nie miała złudzeń, że chodzi o telefon.
Z piorunami w oczach oddała mu aparat, aby lawirując między porozkładanymi na podłodze
ręcznikami, dotrzeć wreszcie do kaloryfera, gdzie umieściła miskę. Usatysfakcjonowana
chwilowo opanowaną sytuacją, rozejrzała się wokół, ale pobojowisko, które przedstawiała
sobą podłoga w pokoju, przyprawiło ją o rozstrój nerwowy. Na myśl o rosnących
z minuty na minutę kosztach naprawy szkód, jej oczy wypełniły się łzami. Była tak
pochłonięta oceną zniszczeń, że nie usłyszała, kiedy jej sąsiad-tyran skończył rozmowę.
- Nawet nie próbuj beczeć! – Ostro rzucił w jej kierunku. - Mamy wystarczająco dużo wody
na podłodze! – Poirytowany wywrócił oczami.
- Ja nie beczę! Czy wyglądam jak baran? – Oburzyła się, szybko mrugając oczami
i odwracając do Michała plecami.
Obserwował jak zsuwa z ramion swój miodowy płaszcz, odkłada go tuż obok jego własnego,
a następnie podciągając do góry rękawy jasnego sweterka, pochyla się nad ręcznikiem, by
wykręcić go nad wiadrem. Pierwszy raz, odkąd wtargnął do tego mieszkania, stał bezczynnie
wpatrując się w jego właścicielkę. Ta nieco denerwująca, ale jednocześnie rozbrajająca
w swojej paplaninie blondynka, już wcześniej wpadła mu w oko. Nie musiał jej zbytnio
wyławiać z tłumu, bo ze swoim niewielkim wzrostem oraz drobną posturą, człowiek od razu
zawieszał na niej oko. Całości dopełniały te jej ogromne, szare oczy, których spojrzenie
więziło, jakby rzucała nimi urok. Wyprostowała się nagle, a jemu natychmiast wróciła
zdolność myślenia.
- Awaria zgłoszona, fachowiec w drodze, a ja muszę zadzwonić – odparł znacznie
łagodniejszym już tonem i nie czekając na jej reakcję, wyszedł z pokoju.
***
Czy to ma być dla niej kara za bojkot tego durnego święta zakochanych? Dlaczego
właśnie dzisiaj musiało się to stać, do tego jeszcze z jego udziałem? Cała ta sytuacja
zakrawała na ironię losu, ale Joanna nie miała siły, by analizować ją dłużej. Powstały zamęt
wydawał się poniekąd opanowany, wody zdecydowanie ubyło, a co ważniejsze, nowej nie
przybywało, bynajmniej nie w takim tempie, jak na początku. Wykręciła ostatni ze swoich
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
7
ulubionych, haftowanych ręczników, po czym rozłożyła go tuż obok miski, której zawartość
wcześniej przelała do wiadra.
Sąsiad ciągle rozmawiał przez telefon, bo choć nie rozróżniała słów, to jednak wciąż słyszała
jego głos. Dopiero wtedy powiązała dzisiejszą datę z jego wizytowym strojem i prawie
jęknęła. Najwyraźniej przyjazne stosunki nie były im pisane, bo najpierw Michał potraktował
ją kulkami do paintballa a teraz ona, w walentynkowy wieczór, który zapewne zamierzał
spędzić z ukochaną, zalała mu mieszkanie, doszczętnie niwecząc w ten sposób wszystkie jego
plany.
Usprawiedliwiał ją jedynie fakt, że awaria nie wynikła bezpośrednio z jej winy, ale to nie
minimalizowało rozmiarów tej towarzysko-sąsiedzkiej porażki. Pomimo tego zdumiewający
okazał się fakt, że najwyraźniej od jakiegoś już czasu mieszkali w tym samym bloku a dotąd
ani razu na siebie nie wpadli.
- Jak to wygląda? – Wszedł do pokoju, zapinając mankiet gustownej błękitnej koszuli
w granatowe prążki, porażając ją swoim widokiem.
- Byłeś umówiony, prawda? A ta awaria pokrzyżowała ci plany. – Odparła dręczona
wyrzutami sumienia.
- Już zadzwoniłem i wszystko wyjaśniłem. To wyrozumiała kobieta, dostrzega powagę
sytuacji – dodał tylko, a następnie sprawnym ruchem przesunął kanapę, odsłaniając ukrytą do
tej pory kałużę wody. Kiedy Asia schyliła się, aby ją wytrzeć, złapał za drugi ręcznik i
dołączył do niej.
- Strasznie cię przepraszam Michał…
- Nie ma o czym mówić, wypadki chodzą po ludziach. To nie twoja wina, że akurat dziś
zawór postanowił sobie odpuścić. Powinienem cię przeprosić za swoje wcześniejsze
zachowanie, byłem wściekły. – Jego spokojny ton brzmiał kojąco.
- Mogłabym jeszcze coś do tego dorzucić, ale nie warto już do tego nie wracać. –
Uśmiechnęła się lekko.
Zmrużył oczy, próbując dociec, do czego zmierza, a kiedy pojął w końcu, co miała na myśli,
pokręcił tyko głową, parskając cicho.
- Śmiej się, śmiej. Przez kilka dni nosiłam ślady po twoim zamachu na moje życie! –
Oburzyła się.
- Zamachu? Miałaś stać w grupie, nie szwendać się po hali. Tłumaczyłem ci przecież, że cię
nie widziałem.
- Strzeliłeś do mnie! I to kilka razy! Wiesz jak to bolało?- Obruszyła się
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
8
- Ach, zatem mniemam, że wszystko zaplanowałaś, a w ramach zemsty postanowiłaś
zbombardować mnie niezliczoną ilością kropel wody! – Zaśmiał się tak szczerze
i rozbrajająco, że zrobiła to samo.
- Świetnie, że tak cię rozbawiłam, ale może powinieneś sprawdzić, co u ciebie?
- Najpierw mnie zalałaś, a teraz wyrzucasz? Nic z tego, w ramach rekompensaty należy mi się
kawa.
- Jasne, może jeszcze ciastko z kremem, albo tajski masaż przed snem?
Na wszelki wypadek mocno zacisnęła usta, żeby nie wydobył się z nich żaden, niepożądany
dźwięk.
- To da się zrobić – odparła jednak po chwili. - Tylko przejdźmy do kuchni, bo na ten widok
przechodzi mi ochota na cokolwiek. – Obrzuciła pokój krytycznym spojrzeniem.
Ruszył za nią, a w kuchni zajął miejsce przy niewielkim stoliku pod ścianą.
- Długo tu mieszkasz? Jak to się stało, że do tej pory jeszcze ani razu na siebie nie
wpadliśmy? – Wlała do ciśnieniowego ekspresu wodę, ustawiając na blacie dwie filiżanki.
- Od trzech tygodni, ale trwał remont, więc pomieszkiwałem u brata. Dopiero tydzień temu
wprowadziłem się na dobre, ale przeważnie nie ma mnie w domu.
- No pięknie, ledwie skończyłeś jeden remont, a tu już czeka cię drugi – jęknęła, sięgając po
pojemnik z kawą. – Może być mocna? Tylko taką pijam. – Posłała mu przepraszający
uśmiech i odetchnęła, kiedy przytaknął. Napełniła miarkę porcją kawy, wkręciła na miejsce,
po czym włączyła ekspres.
- Ależ spotulniałaś! – Roześmiał się niespodziewanie.
- Dlaczego tak uważasz?
- Po akcji w hali posłałaś mi taką wiązankę, że aż w pięty poszło, a teraz proszę, kłapiący
paszczą wilk zamienia się w owieczkę. – Z rozbawieniem pokręcił głową.
Ekspres zacharczał, wypluwając z siebie ostatnie krople ciemnego płynu, więc Asia wzięła
jedną z filiżanek i postawiła ją przed Michałem. Wyjęty z lodówki pojemnik z resztą
wczorajszego obiadu, umieściła w mikrofalówce. Oparła się pośladkami o szafkę, by
przebierając nerwowo nogami, zaczekać na koniec programu podgrzewania.
- Pyszna kawka. – Upił łyk, zaciągając się intensywnym aromatem napoju.
- Dziękuję, oryginalna, meksykańska. – Dodała z dumą.
- W promocji do dywanika dostałaś?
Gdyby wzrok mógł zabijać, padłby teraz na jej kuchenny stół z nożem w piersi.
- Ups, chyba przeciągam strunę. – Droczył się z nią.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
9
- Jak strzeli, to na pół, jak orzeszka cię rozłupie – rzuciła dobitnie. – Tak dla ścisłości, to
narzuta, a nie dywanik. Tym się łóżko dekoruje, a nie podłogę zmywa. – Posłała mu
krytyczne spojrzenie.
- Przyznasz chyba, że ta narzuta ma zadowalająco wysoki stopień chłonności.
Prawdopodobnie, dlatego że meksykańska. - Dodał z nutą sarkazmu w głosie.
Dzwonek do drzwi w porę ostudził nieco rozgorączkowaną atmosferę.
- Może to ten fachowiec, co go administracja na ratunek obiecała przysłać? – Michał nie
czekał na reakcję Joanny, tylko poderwał się z krzesła i zupełnie nieskrępowany faktem, że
nie jest u siebie, ruszył do drzwi.
- Dobry wieczór. – Na klatce schodowej czekał na nich niski, dobrotliwie wyglądający
mężczyzna w roboczym ubraniu oraz przykurzonym kaszkiecie na głowie, dzierżący w ręku
pokaźną skrzynkę z narzędziami.
Aśka przepchnęła się obok Michała, by szerzej otworzyć drzwi, robiąc tym samym miejsce
przybyłemu na odsiecz profesjonaliście.
- To u państwa ta awaria? - Przeniósł na nią wzrok, drapiąc się wolną ręką po zarośniętej
brodzie.
- Tak - odpowiedzieli równocześnie, po czym spojrzeli na siebie zmieszani.
- To znaczy u mnie. - Dokończyła dziewczyna. – Ogarnęliśmy nieco ten rozgardiasz, ale
kaloryfer ciągle cieknie.
- Zawór puścił. – Dorzucił swoje trzy grosze Michał.
- Zawór? – Hydraulik wszedł do środka. - Ale jak to puścił? Sam się puścił? Samo, to się
proszę pana, nic nie dzieje. – Jego dobre pierwsze wrażenie najwyraźniej zostało za drzwiami.
- A gdzie ten kaloryfer? – Stanął w przedpokoju, czekając na dalsze instrukcje.
- Tutaj – wskazała mu drzwi do pokoju, wchodząc zaraz za nim.
Michał tym razem nie chciał wychodzić przed orkiestrę, został w drzwiach. Fachowiec, na
widok porozkładanych na podłodze ręczników, zagwizdał cicho.
- Nie szkoda pani tego dywanika z cepelii? – Wtrącił jeszcze, odsuwając czubkiem buta
sponiewieraną przez sąsiada-ignoranta narzutę. Chciała coś odpowiedzieć, ale ostatecznie
wywróciła tylko wymownie oczami.
Przybyły nie tracił czasu. Postawił skrzynkę z narzędziami na podłodze, wyjął
z kieszeni roboczej bluzy parę cienkich, gumowych rękawiczek a następnie wciągnął je na
dłonie, głośno strzelając przy tym z gumek.
- Badanie palpacyjne, proszę państwa, to podstawa trafnej diagnozy – oznajmił ku ich
zdumieniu, kucając przy kaloryferze, na co Aśka z Michałem spojrzeli po sobie zupełnie
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
10
zdezorientowani. Po chwili włączył też do badania latarkę, Oświetlił nią nieszczelne miejsce,
po czym westchnął ciężko.
- Tak, wody odeszły, rozwarcie na dwa palce. – Medyczny język hydraulika porażał.
- Będzie rodzić? – Dorzucił sąsiad parskając, na co dziewczyna zmierzyła go wściekłym
wzrokiem
- Pan też chciał zostać lekarzem? – Z nadzieją w głosie podłapał fachowiec.
- A pan na pewno z administracji? – Asia obrzuciła mężczyznę podejrzliwym spojrzeniem.
- Myśli pani, że to dla mnie to taka frajda, włóczyć się po obcych domach zamiast
piwko przed telewizorem pić? – Zdenerwował się, wstając i ostentacyjnie wypinając do
przodu pierś.
- Proszę pana, ja nie jestem już chyba w stanie myśleć.– Ogłupiona absurdem całej sytuacji
Joanna, pokręciła jedynie głową. – Chciałabym tylko wiedzieć, czy da radę to dzisiaj
naprawić, czy nie? – Dopytywała się zniecierpliwiona.
- Po to zostałem wezwany. Sytuacja jest dobra. Pacjent będzie żył. – Zdawał się być w swoim
ż
ywiole. – Muszę tylko wypuścić wodę z całego pionu, żeby wymienić zawór na nowy.–
Zdjął rękawiczki, wetknął je na powrót do kieszeni bluzy, schylił się po skrzynkę i stał już
gotowy do wyjścia.
- Aaa, państwo tacy eleganccy, pewnie chcieli iść na te walentynki, co to od rana wszędzie
o nich trąbią, tak? Przykro mi, muszę dzisiaj stanąć temu szczęściu na przeszkodzie, bo
inaczej pół bloku popłynie razem z panią. – Wzruszył ramionami, pokręcił jeszcze głową, po
czym skierował się do drzwi.
- Będę czekać z utęsknieniem. – Bąknęła pod nosem właścicielka mieszkania, łapiąc się
rękami za głowę.
Michał tymczasem odprowadził mężczyznę do wyjścia, a gdy zostali sami, wybuchnął
ś
miechem, do którego Asia natychmiast dołączyła. Kiedy opanowali w końcu to
oczyszczające rozbawienie, mężczyzna zaciągnął się nowym, pobudzającym soki trawienne
zapachem.
- Co tak pachnie? – Zainteresował się natychmiast.
- Moja kolacja! – Dziewczyna oprzytomniała, natychmiast wchodząc do kuchni. Kiedy
otworzyła mikrofalę, zapach przybrał jeszcze na intensywności, przez co sama przełknęła
ś
linkę, oblizując przy tym usta.
- Chciałaś chyba powiedzieć, nasza kolacja. Moja nie wypaliła, a w lodówce mam tylko
ś
wiatło, wiec chcąc nie chcąc, będziesz się musiała nią ze mną podzielić. – Stanął tuż za jej
plecami, zaciągając się zapachem.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
11
- A jeśli się nie zgodzę? – Odzyskała rezon i prawie zagrodziła mu sobą drogę.
- To pójdziesz głodna spać, bo ja nie odpuszczę!
- Arogant! – Burknęła pod nosem.
- Raczej desperat - poprawił ją.
- Jak zwał, tak zwał. Masz szczęście, że to całkiem spora porcja, bo inaczej nie byłoby, czym
dzielić.
Pól godziny później puste talerzyki spoczywały w zlewie, na parapecie okna paliło się kilka
zapachowych świeczek, a oni popijali z kieliszków czerwone wino, które zupełnie
przypadkiem znalazła w jednej z szafek.
- Nie żałujesz, że nie spędziłeś tego wieczoru razem z nią?- Zadała to pytanie szybciej, niż
dotarł do niej jego sens.
Spojrzał na nią trochę nieobecnym wzrokiem, westchnął ciężko, a potem odstawił pusty już
kieliszek na stolik, poprawiając się na krześle tak, jakby zamierzał z niego zaraz wstać.
- Szczerze? – Podciągnął brwi w górę, marszcząc czoło w zabawny sposób.
- Przepraszam, nie było pytania. – Zmieszała się natychmiast, przechylając kieliszek
z winem.
- Znam niemal wszystkie jej opowieści, ale uwielbiam ją odwiedzać. Starsi ludzie mają to do
siebie, że zamykają się w pętli czasu i zdarzeń, a potem już tylko kręcą się w kółko, lecz
nawet ta karuzela ma swój urok. – Dodał z uśmiechem, widząc jej kompletnie skołowaną
minę.
- Miałem jechać na imieniny do mojej ciotki, Liliany. – Parsknął w końcu śmiechem.
- Ale pewna niesforna dama z piętra wyżej zalała mi mieszkanie, musiałem zostać. Bez obaw,
cioteczka była wyrozumiała i przyjęła życzenia przez telefon. – Był rozbawiony
w najlepsze.
Aśka też się w końcu zaśmiała,
- Byłaś przekonana, że zepsułaś mi randkę, prawda?
- Co innego mogłam sobie pomyśleć? Dzisiaj te idiotyczne walentynki, a ty ubrany jak stróż
w Boże Ciało. Do głowy by mi nie przyszło, że wybierasz się na imieniny do ciotki. –
Przyznała.
- Ooo, to jawna obelga! – Udał oburzenie. – Bardzo lubię tę koszulę. Co ci w niej nie pasuje?
- Mierzył ją niby gniewnym wzrokiem, gładząc dłonią materiał na piersi.
- Poczekaj, niech pomyślę. – Zmrużyła lekko oczy. – Ty? Ja i moja narzuta strzelamy właśnie
focha.
- Masz na myśli ten dywanik? – Zaśmiał się szatańsko.
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
12
- Wiesz, że ten dołek, który zacząłeś sobie kopać w chwili postrzelenia mnie, pogłębia się z
minuty na minutę? Jeszcze jedna taka uwaga i zaraz cię do niego wepchnę, a potem szybko
zasypię, dla pewności przyciskając jeszcze kamieniem! – Dodała z mocą.
- Do twarzy ci z tym gniewnym błyskiem w oku. – Znakomicie się bawił. – Tak, to
nieprofesjonalne, ale nie mogłem sobie odpuścić. Tym bardziej, że kiedy ja produkowałem się
przy instrukcji obsługi markera, ty jak najęta paplałaś z koleżanką, zupełnie
niezainteresowana moim wykładem. Powinnaś być zadowolona, że skończyło się na plecach,
bo celowałem nieco niżej! – Prawie zadławił się teraz śmiechem.
Uniosła brwi do góry, szybkim spojrzeniem oceniła zawartość swojego kieliszka, a potem po
prostu chlusnęła resztą wina na jego koszulę.
- Ups, przesadziłam? To takie nieprofesjonalne. – Parsknęła, widząc, jak Michał z wrażenia
prawie się zapowietrzył.
Kiedy zerwał się z krzesła, uśmiech dziewczyny nieco przygasł, lecz wciąż nie traciła zimnej
krwi, wyzywająco się w niego wpatrując. Stanęła obok krzesła, zanim jeszcze zdążył do niej
podejść. Nie kryła zaskoczenia, kiedy złapał ją za ręce, a następnie lekko popchnął na ścianę.
Teraz to ona zachłysnęła się powietrzem, podnosząc do góry głowę i napotykając jego
chmurne spojrzenie.
- Oo, wkrzuył się - pomyślała.
Wciąż trzymając Joannę za ręce, przesunął je za plecy dziewczyny, świadomie przyciskając ją
teraz do własnej, ubroczonej winem piersi. Drugą, wyswobodzoną ręką ujął ją za podbródek i
przytrzymał, po to, by patrząc prosto w grafitowe oczy, nakryć jej usta swoimi
Na moment straciła poczucie rzeczywistości, wirując gdzieś w czasoprzestrzeni, ale kiedy w
końcu udało jej się wyswobodzić, odepchnęła Michała, zwiększając między nimi dystans.
- Co to niby miało być? – Przełknęła, oddychając podejrzanie ciężko.
- To się chyba „oko za oko” nazywa – dodał z miną zadowolonego z siebie samca, oblizując
przy tym usta.
Dzwonek do drzwi znowu zbawiennie rozładował napięcie.
- Pamiętasz film „ Nie ma mocnych”? – Zapytał nagle bez związku.
Ś
ciągnęła brwi, próbując zrozumieć sens jego pytania. Widząc jej zdezorientowanie
uśmiechnął się tajemniczo.
- A teraz przyjdzie hydraulik i będzie naprawiał kaloryfer – sparafrazował znany, filmowy
dialog…
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
13
Rok później…
W czasie przerwy śniadaniowej do pokoju wparowała wniebowzięta recepcjonistka z pękiem
kolorowych tasiemek w ręku, na końcu których kołysały się czerwone, wypełnione helem
baloniki w kształcie serca
- Macie już takie cudo? Nie? To już macie! – Wyrzuciła z siebie w zawrotnym tempie, po
czym wpuściła im jeden do pokoju i zaraz zniknęła za drzwiami. Koleżanki wydały z siebie
serię wyrażających zachwyt „achów” i prawie zaklaskały, zaczarowane widokiem nowego
gadżetu.
- Co to? Mini-samolot szpiegujący? – Parsknęła Asia, kiedy to czerwone „cudo” zakołysało
się pod sufitem, niczym wańka wstańka. Obie dziewczyny posłały jej krytyczne spojrzenia.
- Może szef sprawdza jak nam idą pracę nad sprawozdaniem za styczeń? – Dorzuciła, a robiąc
słodką minkę pomachała ręką w kierunku dyndającego na sznurku, dmuchanego serca.
- Dziewczyny, błagam, nie zachowujcie się jak dzieciaki w sklepie z zabawkami. Dlaczego
w walentynki aż tak wam odbija na widok tego całego, lukrowanego chłamu?
- Ewcia, jakie masz plany na wieczór? – Dorota zignorowała ją zupełnie i spojrzała na
siedzącą na wprost koleżankę, uśmiechając się do niej z rozmarzeniem w oczach.
- Mieliśmy iść z Waldim do kina, ale darowaliśmy sobie, bo zmęczony po
dwunastogodzinnym dyżurze, mógłby jeszcze w tym kinie zasnąć – dodała, wzruszając
ramionami. – Przygotuję coś w domu i posiedzimy sobie razem. W końcu o to w tym
wszystkim chodzi, prawda?
- Pewnie, że tak – utwierdziła ją Dorota. – My idziemy do włoskiej knajpy. Bartek zamówił
stolik już w zeszłym miesiącu – zamrugała maślanymi oczami. - A ty, Joasiu? Co zamierzacie
robić dziś z Michałem? Urządzacie sobie mecz paintballa? - Dodała złośliwie.
Z głośników przy komputerze Aśki wydobył się krótki, ostry dźwięk, zwiastujący nadejście
nowego maila.
- Słucham?- Zapytała lekko rozkojarzona, zerkając jednocześnie na monitor.
- Daj spokój, przecież wiesz, że ona nie znosi walentynek – wtrąciła półgębkiem Ewa. - Cóż
by to były za plany…
Joanna tymczasem otworzyła wiadomość. Pochodziła od Michała i była zaskakująco krótka:
Dzisiaj twoje ukochane święto, nieprawdaż skarbie? Kliknij na poniższy link i baw się dobrze.
Całuję, Michał.
W dole maila znajdował się link, będący odnośnikiem do popularnej strony serwisu Youtube.
Nie zwlekając, kliknęła w niego a na dźwięki piosenki, pochodzącej z kultowego filmu
„Trafiona zatopiony” autorstwa Rainwoman
14
„Deszczowa piosenka”, wybuchła głośnym, niepohamowanym śmiechem. Totalnie ogłupione
tym nagłym zwrotem sytuacji koleżanki, wpatrywały się w nią z konsternacją.
- Pytałaś o nasze plany, tak? – Asia ochłonęła wreszcie i przypomniała sobie pytanie Doroty.
– Tak się składa, że za kilka godzin wylatujemy z Michałem do Paryża. Mamy tam
rezerwację w restauracji Le Chateaubriand - odparła z satysfakcją, nucąc pod nosem razem
z Genem Kelly. Zaraz potem, klikając "odpowiedz", przesłała Michałowi wiadomość:
Dziękuję kochanie i nie wiem jak to zrobisz, ale wieczorem musimy być w Paryżu. Całuję,
Asia.