Wybór i opracowanie
LESZEK BUBEL
Motto:
„Masoneria jest instytucj¹ ¿ydowsk¹,
której historia, stopnie, godnoœci,
has³a i nauki s¹ ¿ydowskie od pocz¹tku
do koñca!”
Rabin dr Izaak M. Wise
W „Israelite of America“
Z dn. 3.08.1855 r.
BIBLIOGRAFIA:
Zbigniew Koz³owski Mordy masoñskie w Watykanie
- wyd. Catholic Publishing
Ks. pra³. p³k Stanis³aw Tworkowski Polska bez ¯ydów
- wyd. Wers, Poznañ 1999
Ignacy Oksza-Grabowski Masoneria
- wyd. Wers, Poznañ 1997
Kazimierz M. Morawski, W³odzimierz Moszczyñski Co to jest masoneria
- wyd. Wers, Poznañ 1997
Ks. prof. Micha³ Poradowski Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykañskiego
- wyd. Wers, Poznañ 1996
Wydawca:
Goldpol sp. z o.o.
04-782 Warszawa
ul. Brzoskwiniowa 13
Rozdzia³ I
CO TO JEST MASONERIA?
„Naszym celem jest zatkniêcie sztandaru na wszystkich koœcio-
³ach i na Watykanie. Przyjdzie czas, gdy Chrystus, Pan Niebios,
k³aniaæ siê bêdzie Panu naszemu, Panu Ziemi!”
Z mowy Wielkiego Mistrza Lo¿y W³oskiej
Masoneria, wolnomularstwo... Nikt dziœ nie w¹tpi, w istnienie tej
organizacji. Jednak ka¿dy z nas, ró¿nie j¹ sobie tylko wyobra¿a. Jed-
nym przywodzi ona na pamiêæ postacie w maskach, sztylety ocie-
kaj¹ce krwi¹ i mordy skrytobójcze. Innym przypomina zaklêcia ka-
balistyczne, czarne msze i orgie satanistyczne. Jedni uwa¿aj¹ maso-
neriê za zwyk³¹ sektê, drudzy - za stowarzyszenie czysto polityczne.
Od wieków aktualne jest pytanie:
CZYM JEST MASONERIA?
OdpowiedŸ nie bêdzie ³atwa. Masoneria jest bowiem zjawiskiem
historycznym z³o¿onym i wielostronnym, zrodzonym w mrokach
i ¿yj¹cym do dziœ przede wszystkim pod ziemi¹...
Ignacy Oksza-Grabowski w ksi¹¿ce pt. „Masoneria” pisze:
W pi¹tek dnia 13 paŸdziernika, roku 1307 w zamczysku paryskim
Temple uwiêziono Jakuba de Molay, wielkiego mistrza Rycerskiego
Zakonu Templariuszy, a wraz z nim 140 rycerzy. Jednoczeœnie uwiê-
zieñ dokonano w ca³ej Francji. Rozkaz wyda³ król francuski Filip IV
Piêkny, wnuk Ludwika Œwiêtego za zgod¹ papie¿a Klemensa V.
Proces Templariuszy trwa³ 7 lat i zakoñczy³ siê spaleniem na sto-
sie, na wyspie Sekwany, obok katedry Notre Dame, tego¿ Jakuba de
Molay i jego towarzyszy. Jednoczeœnie bull¹ papiesk¹ Zakon Tem-
plariuszy zosta³ zniesiony jako wpad³y w moc szatana i uprawiaj¹cy
kult nie Boga Chrzeœcijañskiego, lecz
KULT DIAB£A W POSTACI BA£WANA,
zwanego Baphometem.
3
Co znaczy Baphomet? Jako akrostych, czytany wspak, wed³ug
kryptografii Kaba³y, ksiêgi ¿ydowskiej, bêd¹cej dalszym ci¹giem
Talmudu czyta siê Temohpab. A znaczy „Templi omnium hominum
pacis abbas” tj. „opat œwi¹tyni pokoju wszechludzkoœci”. Mamy tu
do czynienia z dwoma s³owami bêd¹cymi w wielkim kursie i w na-
szych czasach, mianowicie z „pokojem” i z „wszechludzkoœci¹”.
Poniewa¿ historia ludów jest nieprzerwanym pasmem przyczyn
i skutków, widzimy, ¿e proces Templariuszów nie skoñczy³ siê
w pocz¹tkach stulecia XIV, lecz trwa w dalszym ci¹gu i dzisiaj, i to
w postaci nierównie silniejszej ni¿ wtedy.
Ilekroæ spo³eczeñstwa europejskie zetknê³y siê masowo ze
Wschodem, zawsze nastêpowa³a walka pojêæ przeciwstawnych,
doprowadzaj¹ca zawsze do tak zwanych rewolucji, czyli do
krwawych, nieludzkich przewrotów i do okresów nieszczêœli-
wych. Gdy wœród wojen krzy¿owych setki tysiêcy ludzi zacho-
dnich zetknê³y siê z misteriami, z czarn¹ magi¹, z satanizmem,
z assasziwizmem, z jehowizmem Wschodu, nast¹pi³o mocne
zara¿enie siê kultury ³aciñskiej pojêciami orientalnymi odpowie-
dnimi dla ludów azjatyckich, ale rozk³adowymi dla europejskich.
Œwiat diab³a i czarów naszed³ na Europê. Jako zjawisko sta³e
w takich okresach, wyst¹pi³a przewaga ¿ydów uprawiaj¹cych
magiê z³ota, w które mia³y siê zmieniaæ wszelkie cnoty, szla-
chetne popêdy i prawdziwa religijnoœæ. Prawie wszystkie ów-
czesne zakony rycerskie posz³y drog¹ swojego „Baphometa”.
Polska dobrze pozna³a swoich rycerzy Maryi, to jest Krzy¿aków,
którzy w koñcu przeszli na protestantyzm. Ich okrucieñstwo, ich
rozpustê, ich chciwoœæ materialn¹, a to wszystko przela³o siê na
Prusy Brandenburskie.
Templariusze w swoich bia³ych p³aszczach z czerwonymi krzy-
¿ami roz³o¿yli siê wczeœniej w atmosferze popo³udniowych rozko-
szy. Zdobyli oni tak¹ potêgê z³ota, ¿e wraz
4
Z ¯YDAMI BYLI ÓWCZESNYMI
BANKIERAMI PAÑSTW
I poœrednikami królów. A z³oto prowadzi nieuchronnie do kultu
Baphometa wtedy i dzisiaj.
Filip IV Kapet, ³ami¹c Templariuszów, powodowa³ siê przenikli-
wie racj¹ polityczn¹. Jednoczeœnie osi¹gn¹³ dwa cele: uwolni³ w³a-
dzê monarsz¹ od potê¿nego wspó³zawodnika i zabra³ ich maj¹tki.
Lecz bezwiednie, niszcz¹c Templariuszów i powœci¹gaj¹c ¿ydów,
sta³ siê politycznym ojcem Renesansu, umo¿liwi³ ten wielki ruch
twórczy, który odrodzi³ Europê z czadu satanistycznej mistyki
Wschodu. Niestety, nie na d³ugo. Bo chocia¿ Templariuszów wy-
têpiono, Baphomet ukry³ siê, sta³ siê patronem wszystkich nowo-
czesnych ewolucji, a w bolszewizmie osi¹gn¹³ najwiêksze powo-
dzenie polityczne, jakie kiedykolwiek odniós³ na œwiecie.
Podajemy w tej ksi¹¿ce wizerunek Baphometa taki, jaki jest na-
rysowany w XII Tajemnicy Wielkiego Taro:
Kozio³ z wielkimi rogami, z piersi¹ kobiec¹, z kopytami skrzy¿o-
wanymi, siedzi na ujarzmionym globie. Na ³bie ma pentagrammê
(tak¹ jak bolszewicka), dymi siark¹. U pleców ma skrzyd³a. Prawa
rêka, z napisem Solve (rozwi¹¿) i z³o¿onymi na krzy¿ palcami wy-
ci¹gniêta ku znajduj¹cemu siê u góry pó³ksiê¿ycowi. Lewa rêka,
z napisem Cagula (zwi¹¿), z palcami skrzy¿owanymi wyci¹gniêta
do pó³ksiê¿yca w dole. Na pokrytym ³usk¹ brzuchu ma Kaduceusz
Hermesa, pospolicie znak sztuki lekarskiej, tutaj symbol drzewa
wiadomoœci dobrego i z³ego.
Otó¿ statua - ba³wan tego Baphometa, z rubinami zamiast oczu,
by³a dana, wed³ug podania masoñskiego, Templariuszom przez
samego „Wielkiego Budowniczego Œwiata”. Od Templariuszów
mia³ przejœæ tajnie do socynianów, a od tych do masonów.
Resztki Templariuszów uciek³y do Szkocji, gdzie przechowywa-
³y prochy Jakuba de Molay i ba³wana Baphometa. I ten kraj
5
STA£ SIÊ KRAJEM „CZARNOKSIʯNIKÓW”
I CZAROWNIC
co tak plastycznie maluje Szekspir w Makbecie. Tu wzi¹³ pocz¹-
tek i g³ówny od³am masonerii: masoneria szkocka ze swym s³yn-
nym rytua³em.
Ów ba³wan, jak twierdzi Bostunicz (Masoni i rewolucja rosyjska),
znajduj¹ siê w miejscu pobytu „Zwierzchniej Rady Œwiata”, za³o¿o-
nej 31 maja 1801 r. w nadmorskim mieœcie Charleston w Stanie
Karolina Ameryki Pó³nocnej przez ¿yda Izaaka Longa. Po œmierci
czarnego Anty-papie¿a Alberta Pike’a, g³owy miêdzynarodowej ma-
sonerii, nowy anty-papie¿ Adrian Lemmi przeniós³ „Zwierzchni¹
Radê Œwiata” wraz z Baphometem do Rzymu, gdzie prezydentem
tej Rady jest ¿yd Natan b. burmistrz Rzymu. Czy ta Rada nie jest
identyczna z „Rad¹ Trzech”, któr¹ widzimy na szczycie schematu
organizacji masoñstwa? Antypapie¿, co za historia?
Idea masoñska, w swym za³o¿eniu tajnym, zupe³nie nieznanym
ni¿szym stopniom „braci”, jest przeciwstawieniem idei chrzeœci-
jañskiej, g³ównie Katolickiej, jako najkonsekwentniejszej i najsil-
niejszej, a obrzêdy masoñskie s¹ przeciwstawieniem obrzêdów
chrzeœcijañskich. Siedem sakramentów ma np. katolicyzm, maso-
ni maj¹ siedem anty-sakramentów. My mamy chrzest, masoni
ZMYCIE CHRZTU W IMIÊ SZATANA
Pomiêdzy innymi dokonano takiego zmycia chrztu na popie Ga-
ponie, masonie prowokatorze, zabitym przez masona Rutenberga
na rozkaz masoñski.
Naœladownictwem negatywnym naszej mszy jest msza czarna z czy-
nami œwiêtokradczymi. Walka z krzy¿em i symboliczna (przeciwstawie-
niem mu np. gwiazdy) i taktyczna. Kap³ani kultu Szatana maj¹ nosiæ
krzy¿ w butach, aby go ci¹gle deptaæ, jeszcze lepiej tatuowaæ go na pode-
szwach, aby nawet deptaæ go na boso. Jako przeciwstawienie ca³owania
krzy¿a w Wielkim Tygodniu urz¹dza siê raz na rok obrzêd poca³owania
Szatana na wielkim rocznym zjeŸdzie „wierz¹cych” (w Charleston).
6
W³odzimierz Moszczyñski w ksi¹¿ce pt. „Co to jest masoneria?”
napisa³:
Masoneria jest stowarzyszeniem tajnym tzn. ukrywa siê sama
jako organizacja, ukrywa swoje lo¿e, cz³onków i ich czyny - kon-
spiruje siê:
„Musi siê czuæ masoneriê wszêdzie, nie powinno siê jej odkryæ
nigdzie“.
Ale to nie wszystko. Masoneria ukrywa tak¿e - co wa¿niejsze -
naukê, któr¹ g³osi; cele, do których d¹¿y;
UKRYWA SWOJ¥ TREŒÆ DUCHOW¥
„Sens masonerii i kierunek, w którym idzie jej praca, tworz¹ „taj-
n¹ naukê”, której wyrazem jest nasza symbolika.“ (Planagenet „Die
französische Freimaurerei”, wyd. „Universala Framasona Ligo”.)
TreϾ duchowa masonerii ukryta jest w jej symbolice. Przez stop-
niowe wyjaœnianie symboli otrzymuje mason „wtajemniczenie”
w „tajn¹ naukê”. „Wtajemniczenie” to jest w ka¿dym stopniu coraz
g³êbsze i osi¹ga sw¹ pe³niê na szczytach hierarchii masoñskiej.
G³ówne symbole masoñskie s¹ zebrane razem na tzw. „dywanie”,
który jest jednym z najwa¿niejszych przedmiotów rytualnych lo¿y:
„Dywan, zwany tak¿e tablic¹ ucznia (zw³aszcza w Obrz¹dku
Szwedzkim), znajduje siê w ka¿dej lo¿y. Zawiera on w ramach pro-
stok¹ta przedstawienie najg³ówniejszych symbolów masoñskich“.
Masona „wtajemniczonego” przyprowadzaj¹ przed „dywan”
i wy¿szy w hierarchii „brat” wyjaœnia mu, zgodnie z rytua³em da-
nego stopnia, poszczególne symbole.
Có¿ na „dywanie” widzimy? Poœrodku - obraz, wzglêdnie plan
jakiejœ œwi¹tyni; po jej prawej i lewej stronie - dwie kolumny z lite-
rami J i B; u do³u - posadzkê mozaikow¹ w czarno-bia³¹ szachow-
nicê; dalej - kamieñ surowy i obrobiony oraz narzêdzia potrzebne
do obróbki i budowania, jak m³ot, wêgielnicê, cyrkiel, pion; u gó-
ry - p³omienn¹ gwiazdê piêcio- wzglêdnie szeœcioramienn¹, sznur
z frêdzlami itd.
7
Starszy „brat” wyjaœnia przyjêtemu do masonerii: „Kamieñ su-
rowy” oznacza nie-masona. „Szeœcian” („kamieñ obrobiony”) - to
mason. Tylko „kamieñ obrobiony” nadaje siê do budowy, któr¹
prowadzi masoneria. Celem tej masoñskiej budowy jest œwi¹tynia
cz³owieczeñstwa przeznaczona dla zjednoczenia i zbratania ca³ej
ludzkoœci, bez ró¿nicy narodowoœci, pochodzenia i religii. Przed-
stawiona jest ona poœrodku „dywanu”. Pozosta³e symbole s¹ czê-
œciami wzglêdnie ozdobami tej œwi¹tyni.
Có¿ to za œwi¹tynia? Pos³uchajmy „brata“:
„Pomiêdzy tymi dwiema kolumnami i pod p³omienn¹ gwiazd¹
stoi „Œwi¹tynia Salomona”, zbudowana i przeznaczona dla jedyne-
go i prawdziwego Boga, jak równie¿ i
DLA CA£EGO ¯YDOSTWA
Ona przedstawia œwi¹tyniê, nad któr¹ pracuje masoneria, a mia-
nowicie œwi¹tyniê cz³owieczeñstwa, która w imiê prawdziwej reli-
gii i moralnoœci zjednoczy w sobie ca³¹ ludzkoœæ“ (Trentowski „Die
Frieimaurerei” s. 232)
„...[Dlatego te¿ ten ca³y] dywan bywa tak¿e nazywany obrysem
i planem Œwi¹tyni Salomona.“ („Allgemeines Handbuch der Frei-
maurerei” t. II, s. 454.)
Wszystkie inne symbole to przedmioty ze Œwi¹tyni Salomona
lub te¿ zwi¹zane z jej budow¹ - wyjaœniaj¹ dalej rytualne podrêcz-
niki lo¿owe:
„Œwi¹tynia Salomona jest symbolem, z którego mo¿na rozwin¹æ
wszystkie inne symbole...“
Ca³a masoñska symbolika, w której zosta³a ukryta wewnêtrzna
treœæ i istota masonerii, jest jak najœciœlej zwi¹zana z narodow¹
œwiêtoœci¹ ¿ydostwa - Œwi¹tyni¹ Salomona. St¹d te¿ ona, naczel-
ny symbol lo¿owy, jak równie¿ i wszystkie pami¹tki po niej, ota-
czane s¹ w masonerii, tak jak w ¿ydostwie, najg³êbsz¹ czci¹ i po-
wa¿aniem:
„[Tym] siê wyjaœnia szczególne zainteresowanie [masonerii] re-
8
sztkami budowli Œwi¹tyni Salomona wi¹zanej ca³kiem materialnie
z masoneri¹, czêste powtarzanie siê kunsztownie wykonanych
modeli tej budowli i przeradzaj¹ca siê prawie w kult relikwii sk³on-
noœæ zdobywania dla nowoczesnych ló¿ bry³ kamienia z kamienio-
³omów króla Salomona [sk¹d mia³y byæ brane kamienie na budo-
wê Œwi¹tyni]...“
„W ostatnich czasach sta³y siê modne [wœród masonów] wy-
cieczki lo¿owe do Ziemi Œwiêtej, w czasie których praca lo¿owa na
pe³nym morzu koñczy siê zwykle prac¹ w kamienio³omach [króla]
Salomona w Jerozolimie.“
Nie nale¿¹ wiêc zapewne do rzadkoœci obrazy, gdy - na przyk³ad
- w czasie „pielgrzymki masoñskiej” do kraju Izraela spotykaj¹ siê
w Jerozolimie przy Œcianie P³aczu
POBO¯NY ¯YD I GORLIWY MASON
razem p³acz¹cy nad resztkami i pami¹tkami wspólnej im obu
œwiêtoœci.
Naczelny cel masonerii zosta³ ukryty w jej naczelnym symbolu -
Œwi¹tyni Salomona:
„Ona przedstawia œwi¹tyniê, nad któr¹ pracuje masoneria,
a mianowicie œwi¹tyniê cz³owieczeñstwa, która... zjednoczy w so-
bie ca³¹ ludzkoœæ. Przez tê œwi¹tynie wskazana jest zasada i cel
masonerii.“ (Trentowski „Die Freimaurerei”, s. 232.)
„Masoneria czuje siê powo³ana ludzkie serce jako surowy ka-
mieñ obrabiaæ, nadawaæ mu formê odpowiedni¹ jego przeznacze-
niu i wstawiaæ je w kunsztown¹ budowlê Œwi¹tyni Salomona, bu-
dowlê cz³owieczeñstwa.“ (Wolfstieg „Werden u. Wesen der Frei-
maurerei” cz. II, t. I, s. 28)
Celem masonerii, nad którym ca³a pracuje, jest duchowa budo-
wa ¿ydowskiej Œwi¹tyni Salomona, która ma byæ wed³ug niej -
œwi¹tyni¹ cz³owieczeñstwa, jednocz¹c¹ ca³¹ ludzkoœæ. Jak Chry-
stus zbudowa³ Koœció³, tak
9
MASONERIA BUDUJE ¯YDOWSK¥ ŒWI¥TYNIÊ
SALOMONA
Zjudaizowaæ œwiat - mówi¹c wyraŸnie - oto cel masonerii.
Na zewn¹trz, na u¿ytek œwiata nie-masoñskiego i nisko „wtaje-
mniczonych braci”, g³osi masoneria, ¿e d¹¿y do powszechnego
zjednoczenia i zbratania ludzkoœci ponad dziel¹cymi j¹ granicami
narodowymi i religijnymi. Dokonanie cz³owieczeñstwa, spe³nienie
humanizmu, zjednoczenie ludzkoœci - to ma byæ jej celem.
W masonerii samej wskazuje siê ju¿ wyraŸniej idea³ wzór tego
zjednoczenia i braterstwa: Œwi¹tyniê Salomona. Jest ona dla ma-
sonów idea³em spe³nionego cz³owieczeñstwa; jest masoñsk¹
œwi¹tyni¹, w której ma siê zjednoczyæ ca³a ludzkoœæ.
Ale ca³kiem wyraŸnie mówi siê dopiero w z³o¿onym tylko z ¿y-
dów „Zakonie B’nai B’rith”, który jest
„¯YDOWSKIM ZAKONEM WOLNOMULARSKIM”
- jak go okreœli³ sam Nahum Soko³ow:
„te tysi¹ce jednostek [¿ydów] s¹ zorganizowane [w lo¿ach
„B’nai B’rith“]... dla interesów najwy¿szego cz³owieczeñstwa, ma-
j¹cego byæ dokonanym w ¿ydostwie i za pomoc¹ tej olbrzymiej
twórczej si³y, która nam od tysiêcy lat jest przekazan¹, a nawet na
istniej¹cych, niezachwianych fundamentach starej ¿ydowskiej na-
uki i praktyki ¿yciowej.“ (Rabin Thon „Nasz cel” w miesiêczniku p.
n. „B’nai B’rith”, Kraków, 1 XI 28, s. 4 i 5.)
„Najwy¿sze cz³owieczeñstwo”, idea³ humanizmu masoñskiego,
ma wiêc byæ - jak nas poucza „brat” z „Zakonu B’nai B’rith”, rabin
Thon spe³nione w ¿ydostwie, na niezachwianych fundamentach
¿ydowskiej nauki i praktyki ¿yciowej.
Cel masonerii, masoñski humanizm, sprowadza siê - mówi¹c
symbolicznym jêzykiem masonów - do spêdzenia wszystkich, bez
ró¿nicy narodowoœci, pochodzenia i religii, do Œwi¹tyni Salomona,
masoñskiej œwi¹tyni cz³owieczeñstwa dla ca³ej ludzkoœci.
Pomiêdzy Koœcio³em, zbudowanym przez Chrystusa, a ¿ydow-
10
sk¹ Œwi¹tyni¹ Salomona, któr¹ buduje masoneria, istnieje prze-
paœæ nie do przebycia, wre od wieków walka na œmieræ i ¿ycie
o „rz¹d dusz”. Koœció³ wyklina masoneriê w licznych bullach, ma-
soneria walczy z Koœcio³em z ca³ych si³, nazywa siê sama Przeciw-
Koœcio³em, stara siê go zjudaizowaæ od wewn¹trz.
Ta walka- „Masoneria jest Przeciwkoœcio³em” - jest charaktery-
styczn¹ cech¹ masonerii wszystkich czasów.
W swym marszu poprzez dzieje ku swemu naczelnemu celowi
WALCZY MASONERIA Z KOŒCIO£EM
A ZNAJDUJE OPARCIE W ¯YDOSTWIE
z którym zawsze by³a i jest powi¹zana - przede wszystkim du-
chowo:
„... Jehowie budowa³ Salomon w Jerozolimie wspania³¹
œwi¹tyniê, której plan znajduje siê na dywanach wszystkich
ló¿ po to, a¿eby wskazaæ, ¿e wymagana od masonów religijnoœæ
opiera siê na Bogu Hebrajczyków, na Jehowie.“
„...[Œwi¹tynia Salomona] by³a pierwsz¹ wspania³¹ budowl¹, po-
œwiêcon¹ s³u¿bie jedynemu niewidzialnemu Bogu [Jahwie], które-
mu tak¿e poœwiêcona jest praca [wolno]mularzy. Oko³o dywanu
[ze Œwi¹tyni¹ Salomona] gromadz¹ siê masoni, jak oko³o Przenaj-
œwiêtszego, z którego maj¹ czerpaæ i wynosiæ strawê dla ducha i
serca.” („Allgemeines Handbuch der Freimaurerei” t. I, s. 502.)
Prawie wszystkie obrzêdy masoñskie, tworz¹ce rytua³, dadz¹
siê odnieœæ do ¿ydowskiego kultu religijnego:
„Poniewa¿ tak¿e nasze zwyczaje nawi¹zujemy bezpoœrednio do
¿ydowskiego kap³añstwa, mo¿na wiêc nasz zwyczaj nakrywania
g³owy [a w nakryciach na g³owie „pracuj¹” masoni w lo¿y] wyja-
œniæ jako znak, ¿e mamy stanowiæ œwiêt¹ kap³añsk¹ gminê [¿y-
dowsk¹]” - stwierdza „brat” Gloede.
Fartuszek masoñski, który nosz¹ w czasie „pracy” lo¿owej
wszyscy masoni, jest wyraŸnym nawi¹zaniem do fartuszków daw-
nych ¿ydowskich kap³anów; przy „wtajemniczaniu” odpowiednie
11
„instrukcje” wyraŸnie nawi¹zuj¹ do II Ksiêgi Moj¿esza (28; 42 i 43):
Poczynisz im te¿ przewi¹zki lniane, aby zakryli cia³o sromoty
swej od biódr a¿ do udów. A bêd¹ ich u¿ywaæ Aaron i synowie je-
go, kiedy wchodziæ bêd¹ do Przybytku Pañskiego, albo, gdy przy-
stêpuj¹ do o³tarza, aby s³u¿yli w œwi¹tyni...
RABINI ¯YDOWSCY POSIADAJ¥ W MASONERII
SPECJALNE ZNACZENIE
Oni wiedz¹, jak¹ drog¹ nale¿y kroczyæ do Œwi¹tyni Salomona.
S¹ z racji swej godnoœci w ¿ydostwie niejako duchowymi przewo-
dnikami.
Zdziwi³o siê, nieœwiadome istoty rzeczy, pismo ¿ydowskie, kie-
dy siê dowiedzia³o o masoñskim „nabo¿eñstwie” w bó¿nicy i ka-
zaniu rabina do masonów.
„Bardzo rzadkie nabo¿eñstwo odby³o siê w niedzielê 26 marca
br. w synagodze reformistów Emanuel Temple w Montrealu, gdy
„Lo¿a Koryncka” w œwi¹tyni tej odprawia³a swoj¹ religijn¹
s³u¿bê. O ile sobie mo¿emy przypomnieæ, jest to pierwszy
wypadek w Kanadzie czy USA, ze nabo¿eñstwo wolnomular-
skie odby³o siê w ¿ydowskiej bó¿nicy przy wspólnym udziale
¿ydów i chrzeœcijan. Nabo¿eñstwo zosta³o odprawione pod
kierunkiem powa¿nego brata rabina M. J. Merrita, który wy-
g³osi³ natchnion¹ mowê o wolnomularstwie: „Nie ma odpo-
wiedniego miejsca - powiedzia³ mówca masoñskich, jak to,
poniewa¿ wolnomularstwo jest nieroz³¹cznie zwi¹zane
z histori¹ tego ludu, do którego ta œwi¹tynia nale¿y. Wolno-
mularstwo zrodzone jest z Izraela!”. („Yewish Guardian”,
12 IV 1922.)
Nie jest to jednak wcale tak rzadkie „nabo¿eñstwo”, jak to siê
wydaje ¿ydowskiemu dziennikarzowi. Masoñska „s³u¿ba bo¿a”
w bó¿nicach i kazania rabinów do masonów nale¿¹ do sta³ych
obrzêdów, szczególniej kultywowanych w „prawowiernej” maso-
nerii anglosaskiej:
12
„... w Ameryce takie kazania wielokrotnie mia³y miejsce tak¿e
w synagogach, przy czym duchowni ¿ydowscy przemawiali do
osób nale¿¹cych do ró¿nych wyznañ“
- stwierdza „Internationales Freimaurerlexikon” wydany w 1932 r.
(s. 1238).
Odwrotnie -
ŒWI¥TYNIA MASOÑSKA UDZIELA TAK¯E
GOŒCINY RABINOM
i ¿ydowskim obrzêdom religijnym:
W rosyjskim dzienniku, nie kryj¹cym swych sympatii do masonerii,
„Siewodnia”, znajdujemy fotografiê ¿ydówki, a pod fotografi¹ podpis:
„Annie Kleinfeld, pierwsza w Anglii kobieta, której œlub odbêdzie
siê w œwi¹tyni masoñskiej.“
„Œlub odbêdzie siê dnia 24 czerwca w nowej œwi¹tyni londyñ-
skiej; poniewa¿ jednak Annie Kleinfeld jest ¿ydówk¹, przeto œlubu
udziel¹ rabini: londyñski Farber i rabin Cardiffu-Jurewicz.“ („Gaze-
ta Warszawska”, 8 VI 1934)
Jest wiêc masoneria do dziœ zwi¹zana z synagog¹. Œwi¹tynia
Salomona, która ma zjednoczyæ - wed³ug masonerii - ca³¹ ludz-
koœæ, ³¹czy je razem. Cel jest wspólny:
„Rozproszenie uczyni³o z ¿ydów naród kosmopolitów.
Bêd¹c jedynym narodem kosmopolitycznym, zmuszeni s¹
do dzia³ania i dzia³aj¹ jako rozczynnik wszelkich ró¿nic
narodowych i rasowych. G³ównym idea³em judaizmu nie
jest bynajmniej po³¹czenie ¿ydów pewnego dnia dla celów
separatystycznych, ale przenikniêcie ca³ego œwiata ¿ydo-
wskim nauczaniem i wch³oniêcie przez Œwiatowe Brater-
stwo Narodów - wyolbrzymiony judaizm - wszystkich ras
i religii.“ („Jewish World”, 9 II 1883)
Odbudowa duchowa Œwi¹tyni Salomona jest naczelnym celem
wojuj¹cego ¿ydostwa, celem spaczonego mesjanizmu ¿ydowskie-
go, który g³osi, ¿e przyjdzie
13
MESJASZ I DA ¯YDOSTWU W£ADZÊ
NAD ŒWIATEM
nie-¿ydów. Œwi¹tynia zaœ Salomona, ten masoñski idea³ i wzór
œwi¹tyni cz³owieczeñstwa dla ca³ej ludzkoœci, by³a tak urz¹dzona -
podaj¹ to nawet podrêczniki lo¿owe - ¿e jej wnêtrze przeznaczone
by³o wy³¹cznie dla ¿ydów, a dla innych narodów w jêzyku Talmu-
du: dla pogan - podwórze!
Spaczony mesjanizm ¿ydowski wydaje siê byæ ostatecznym Ÿró-
d³em inspiracyjnym tego, co masoneria w istocie swojej g³osi
i wyznaje, i do czego d¹¿y. Zasadnicza bowiem treœæ duchowa dzi-
siejszej masonerii siêga swymi pocz¹tkami daleko wstecz, o wie-
le dalej ni¿ jej dzisiejsze formy organizacyjne. „Faryzeusze” w Pa-
lestynie - powtarzamy za K.M. Morawskim - „Gnoza” w Aleksan-
drii, „Kaba³a” w Hiszpanii, „humaniœci” we W³oszech, „reformato-
rowie” w Niemczech, „encyklopedyœci” we Francji, „deiœci” w An-
glii, a¿ do w³aœciwych wolnomularzy - oto niektóre etapy na prze-
strzeni dziejów, w których przejawiaj¹ siê myœli i koncepcje, nazy-
wane dziœ masoñskimi.
To powi¹zanie masonerii z ¿ydostwem - „Masoneria jest ¿ydow-
sk¹” - jest drug¹ charakterystyczn¹ jej cech¹.
14
Rozdzia³ II
WALKA ¯YDOWSKIEJ MASONERII Z KOŒCIO£EM
„Walka pomiêdzy katolicyzmem a masoneri¹ jest
walk¹ bez wytchnienia i bez litoœci”.
Uchwa³a Najwy¿szej Rady Masoñskiej z 1895 r.
Masoneria jest jedn¹ z najpotê¿niejszych na œwiecie organizacji,
która s³u¿y ¿ydom, w ich zbrodniczym d¹¿eniu do zniszczenia na-
rodów chrzeœcijañskich, Koœcio³a Chrystusowego i oddania w³a-
dzy nad œwiatem w rêce Izraela.
Fakty œwiadcz¹, ¿e masoneria jest judaistyczn¹ sekt¹, która od
wieków wychowuje z³oczyñców i podpalaczy œwiata.
Wielki Mistrz masoñski mówi³ do „brata” Garibaldiego:
- Bracie! Powtórz za nami najwy¿sz¹ przysiêgê! Przysiêgam, ¿e
nie bêdê mia³ innej ojczyzny, jak ojczyznê powszechn¹. Miêdzyna-
rodówkê!
Po chwili ciszy doda³:
- Przysiêgam, ¿e bêdê zwalcza³ z ca³¹ zaciêtoœci¹ zawsze i wszê-
dzie granice narodów, granice pól, domów, granice rodzinne.
Przysiêgam wywróciæ choæby
Z POŒWIÊCENIEM W£ASNEGO ¯YCIA
granice, w których zabójcy ludzkoœci nakreœlili krwi¹ i b³otem
imiê Boga! Oznajmiam, ¿e przeczê istnieniu Boga i duszy! Niechaj
naród, religia i rodzina znikn¹ na zawsze!
Z ksi¹¿ki ksiêdza profesora Micha³a Poradowskiego pt. „Trzy-
dziestolecie drugiego soboru watykañskiego”:
WSTÊP: SYTUACJA
W KOŒCIELE PRZED DRUGIM
SOBOREM WATYKAÑSKIM
Ju¿ pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla s³aboœæ natu-
ry ludzkiej i jakby zapowiada, i¿ tak bêdzie zawsze, a wiêc a¿ do
15
drugiego przyjœcia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia
o dwunastu aposto³ach: „...jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzañca
(œw. Piotr), trzeci niedowiarek (œw. Tomasz), a reszta... po¿al siê Bo-
¿e”. Nie lepiej by³o i póŸniej, a wiêc po Wniebowst¹pieniu Chrystusa
Pana, o czym informuj¹ nas „Listy œw. Paw³a“ i „Dzieje Apostolskie“.
Co wiêcej, ju¿ œw. Piotr jako pierwszy papie¿, denuncjuje istnie-
nie „spisku”, czyli uk³adu miêdzy Synagog¹ (¯ydami) i ówczesn¹
w³adz¹ polityczn¹, reprezentowan¹ przez Heroda i Pi³ata, a wiêc
WSPÓ£PRACA W ZWALCZANIU KOŒCIO£A
(Dzieje Apostolskie, 4,26-27). ¯ydzi staj¹ siê inspiratorami prze-
œladowañ chrzeœcijan i Chrzeœcijañstwa jako takiego poprzez po-
gan rz¹dz¹cych ówczesnym œwiatem. To oni spowodowali okrut-
ne przeœladowania najpierw w Palestynie, a póŸniej w ca³ym ce-
sarstwie rzymskim, a to g³ównie w czasach rz¹dów Nerona. (...)
(...) W czasach apostolskich istnienie ró¿nych herezyj w Koœcie-
le by³o prawie nagminne. Œw. Pawe³ czêsto siê na to skar¿y:(...)
„Ci fa³szywi aposto³owie to podstêpni dzia³acze, udaj¹cy aposto-
³ów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje siê za
anio³a œwiat³oœci”. „Nadziwiæ siê nie mogê, ¿e od tego, który was ³a-
sk¹ Chrystusa powo³a³, tak szybko chcecie przejœæ do innej Ewan-
gelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: s¹ tylko jacyœ ludzie, którzy sie-
j¹ wœród was zamêt i którzy chcieliby przekrêciæ Ewangeliê Chrystu-
sow¹. Ale gdybyœmy nawet my lub anio³ z nieba g³osi³ wam Ewan-
geliê ró¿n¹ od tej, któr¹ wam g³osiliœmy - niech bêdzie przeklêty.”
W „Liœcie do Kolosan“ tak przestrzega: „Baczcie, aby kto was nie
zagarn¹³ w niewolê przez tê filozofiê bêd¹c¹ czczym oszustwem,
opart¹ tylko na ludzkiej tradycji, na ¿ywio³ach œwiata, a nie na Chry-
stusie”.(...) Na obecnoœæ fa³szywych proroków wœród chrzeœcijan
skar¿y siê tak¿e i œw. Piotr: „ZnaleŸli siê jednak fa³szywi prorocy
wœród ludu tak samo, jak wœród was bêd¹ fa³szywi nauczyciele,
którzy wprowadz¹ wœród was zgubne herezje. (...)“
Tych kilka przyk³adów, wziêtych z Nowego Testamentu, podaje
16
siê tutaj, aby przypomnieæ, ¿e s³aboœæ ludzka, spowodowana przez
grzech pierworodny, stale jest obecna w dziejach Koœcio³a i to w³a-
œnie nam t³umaczy, ¿e mimo swej œwiêtoœci Koœció³ zawsze mai³
swoje trudnoœci, kryzysy i objawy swej s³aboœci moralnej, ale mimo
tego zawsze triumfuje, gdy¿ stale jest w nim obecny jego Za³o¿yciel.
Obok tej s³aboœci, Koœció³ te¿ zawsze by³ zwalczany przez swych
wrogów, czy to wprost, jak za czasów przeœladowañ, a¿ do koñca
czwartego wieku, czy te¿ stale przez swych wrogów, którzy go in-
filtrowali, a byli tymi wrogami przede wszystkim ¯ydzi, ale nie tyl-
ko ¯ydzi. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e nowo powsta³y Koœció³ by³ zagro¿e-
niem dla wielu religii, które wówczas panowa³y i przez wiele wie-
ków stanowi³y struktury spo³eczne i pañstwowe.(...)
Zapamiêtanym przeto, ¿e pierwsz¹ i
G£ÓWN¥ INFILTRACJ¥ WROGÓW KOŒCIO£A
BYLI ZAWSZE I S¥ DO DZIŒ ¯YDZI
którzy to czyni¹ œwiadomie, jako wrogowie Chrzeœcijañstwa, oraz
zupe³nie inna grupa ¯ydów, którzy szczerze nawracaj¹ siê na wiarê
chrzeœcijañsk¹, ale, jako ¯ydzi, nie zawsze s¹ w stanie wyzbyæ siê ca³-
kowicie swej wielotysiêcznej tradycji. Nadto, tak¿e i ¯ydzi, najszczerzej
wierz¹cy w Chrystusa Pana, nie zawsze potrafi¹ wychowaæ nale¿ycie
swe dzieci w wierze katolickiej, a st¹d te¿ albo powracaj¹ w nastêpnych
pokoleniach do wiary swych przodków, albo te¿ staj¹ siê niewierz¹cy-
mi lecz przynale¿¹cymi do spo³eczeñstwa chrzeœcijañskiego w sensie
tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, ¿e czêsto pozostaj¹ osobami
szlachetnymi, choæ obojêtnymi w sprawach religijnych.
Masowe nawrócenia siê ¯ydów na wiarê chrzeœcijañsk¹, jak to
by³o z maranami w Hiszpanii lub te¿ z „frankistami” w Polsce (od
nazwiska Frank, w po³owie osiemnastego wieku) okaza³y siê ra-
czej oportunistyczne. Znaczna czêœæ protestantów, zw³aszcza kal-
winów, to potomkowie nawróconych na Chrzeœcijañstwo ¯ydów.
Obecnoœæ ¯ydów w Koœciele katolickim, zw³aszcza tych nieca³kowi-
cie nawróconych, przyczyni³a siê do pojawienia siê wielu herezyj. To
17
nie tylko arianizm by³ herezj¹ ¿ydowsk¹, ale tak¿e niezliczone herezje
póŸniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm. Drugim
ZDECYDOWANYM WROGIEM CHRZEŒCIJAÑSTWA
JEST MASONERIA
Ró¿ne s¹ opinie co do jej powstania. Najprawdopodobniej ma
ona jakieœ zwi¹zki z najdawniejszymi religiami, a zw³aszcza z ce-
chami kap³añskimi ró¿nych religii pogañskich, oraz z cechami ar-
chitektów najdawniejszych cywilizacji. Jej g³ówn¹ charakterystyk¹
jest tajemniczoœæ, co jej u³atwia przypisywanie sobie niebywa³ych
wp³ywów w najdawniejszych cywilizacjach. Ukazanie siê Chrzeœci-
jañstwa, a zw³aszcza triumfy Koœcio³a katolickiego prawdopodob-
nie masoneria przyjê³a jako konkurencjê, a wiêc i jako swego wro-
ga. Nadto, tajemniczoœæ masonerii, podkreœlana w ró¿nych jej ry-
tach, przyczyni³a siê do
PODEJRZEWANIA MASONERII O KULT SZATANA
(...) To dopiero po ukazaniu siê encykliki papie¿a Klemensa XII,
„In Eminenti“, w roku 1738, dowiedziano siê, ¿e jest to instytucja
wroga Koœcio³owi i wierze chrzeœcijañskiej. Ale, w owych czasach,
kiedy jeszcze nie by³o gazet, wydanie owej encykliki nie mog³o za-
raz daæ powa¿niejszych skutków, zw³aszcza, ¿e prawie wszystkie
te lo¿e by³y kierowane przez ksiê¿y i biskupów, a nawet by³o wie-
le ló¿, które mia³y swe siedziby w klasztorach. Nadto, niemal
wszyscy ci ksiê¿a, biskupi i kanonicy, nale¿¹c do owych ló¿ nic
zdro¿nego w tym nie widzieli, gdy¿ ówczeœni „bracia” byli bardzo
ostro¿ni, nie takowali Koœcio³a, ani wiary i uczuæ religijnych.(...)
We Francji masoni wykorzystali tê sytuacjê znakomicie przygo-
towuj¹c spokojnie i metodycznie Rewolucjê Francusk¹. Tak zwane
„sociétés do pensée” funkcjonowa³y we wszystkich miastach
i miasteczkach na ca³ym terytorium Francji, przygotowuj¹c giloty-
ny dla swych przeciwników. Funkcjonowanie ló¿ pozwala³o na do-
skona³e rozró¿nienie miêdzy zwolennikami i przeciwnikami rewo-
18
lucji i jej ideologii. Stolica Apostolska, doskonale poinformowana
przez w³asn¹ policjê Pañstwa Papieskiego o celach dzia³alnoœci
masonerii, niestrudzenie wydaje nowe encykliki i ró¿ne dokumen-
ty przeciwko masonerii, a szczególniej dla poinformowania du-
chowieñstwa, które tak naiwnie wspó³pracowa³o z masoneri¹. S¹
to prawie wszystkie encykliki doktrynalne, a wiêc uœwiadamiaj¹ce
O WROGIM STOSUNKU MASONERII WOBEC
KOŒCIO£A
To dopiero po Rewolucji Francuskiej nadchodzi nowa seria en-
cyklik papieskich, które ujmuj¹ zagadnienie masonerii tak¿e
z punktu widzenia politycznego.(...)
Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazuj¹cej nale¿enia do
masonerii katolikom, ukazuje siê ca³a seria dokumentów, które z jednej
strony informuj¹ czym jest masoneria i przedstawiaj¹ j¹ jako najwiêksze-
go wroga Koœcio³a, a z drugiej strony ponawiaj¹ kary koœcielne za przyna-
le¿noœæ do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Koœcio³a nadal
wstêpuje do ló¿ i dochodzi do najwy¿szych urzêdów w Koœciele.(...)
St¹d te¿ dochodzi siê do sytuacji, w której nawet najwy¿si urzê-
dnicy Kurii Watykañskiej s¹ masonami zamaskowanymi. Jako
przyk³ad ilustracyjny mo¿e s³u¿yæ fakt, który mia³ miejsce za rz¹-
dów papie¿a Leona XIII. Papie¿ ten wielokrotnie potêpia³ masone-
riê i jego encyklika „Humanum Genus“ (1884) jest do dzisiaj jed-
nym z najwa¿niejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jed-
nak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu by³ kardyna³ Rampolla,
a kiedy papie¿ Loon XIII zmar³ i zwo³ano konklawe, aby wybraæ
nowego papie¿a, najwiêksz¹ iloœæ g³osów otrzyma³ ówczesny se-
kretarz Stanu, kardyna³ Rampolla. W czasie g³osowania kardyna³
Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, bêd¹cej wówczas pod w³adz¹
cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetowa³ ten wybór, motywu-
j¹c swoje weto faktem, ¿e kardyna³ Rampolla jest masonem.
W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez w³adzê
koœcieln¹, ¿e jest kontynuacj¹ cesarstwa Karola Wielkiego (który
19
podobno mia³ prawo weta w wyborach papie¿a), powo³uj¹c siê na
swój przywilej poleci³ kardyna³owi Puzynie zawetowaæ wybór Ram-
polli, gdy¿ policja austryjacka wykry³a, ¿e jest on masonem. W na-
stêpnym g³osowaniu otrzyma³ wiêkszoœæ g³osów kardyna³ Sarto,
przyjmuj¹c tytu³ papie¿a Piusa; póŸniejszy Pius X, œwiêty. Otó¿ co
nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, ¿e przez wiele lat sekreta-
rzem Stanu by³ w Watykanie kardyna³-mason, ca³¹ dusz¹ s³u¿¹cy
masonerii,
MIANUJ¥C BISKUPAMI NA CA£YM ŒWIECIE
MASONÓW
tak pod koniec wieku XIX i w pocz¹tkach wieku XX by³o wielu
masonów w hierarchii Koœcio³a i to na ca³ym œwiecie; byli to masoni
ukryci, ale czynni, faworyzuj¹cy przede wszystkim modernizm, czyli
tzw. „Now¹ Teologiê”, teologiê heretyck¹, zatruwaj¹c¹ naukê Chrystu-
sa Pana. Ta sytuacja trwa³a wiele lat w³aœnie w przededniu Drugiego
Soboru Watykañskiego, st¹d te¿ nic dziwnego, ze w czasie tego sobo-
ru tylu pra³atów okazywa³o sw¹ sympatiê modernizmowi i tej „Nowej
Teologii”, czyli ideom masoñskim i heretyckim, które w du¿ej mierze
wesz³y do dokumentów Drugiego Soboru Watykañskiego, a przez nie
do nauki posoborowej. Dlatego te¿ nic dziwnego, ¿e i w nowym „Ka-
techizmie Koœcio³a Katolickiego“ nie wszystko jest w porz¹dku.
Obecnie jest wiadomo, ¿e kardyna³ Mariano Rampolla di Tindaro
(1843-1913) nie by³ zwyk³ym masonem, lecz wielk¹ eminencj¹
w masonerii, nale¿¹c do Zakonu Œwi¹tyni Wschodu (l’Ordre du Tem-
ple d’Orient); instytucja uwa¿ana za jedn¹ z najwa¿niejszych, które
dzia³aj¹ wewn¹trz Koœcio³a, jakimi s¹: Gnostycki Koœció³ Katolicki, Za-
kon Kawalerów Ducha Œwiêtego, Zakon Iluminatów, Zakon Templa-
riuszy, Zakon Kawalerów Œwiêtego Jana, Zakonu Kawalerów Maltañ-
skich, Zakon Kawalerów Grobu Œwiêtego, Tajemniczy Koœció³ Œwiête-
go Graala, Hermetyczne Bractwo Œwiat³oœci, Œwiêty Zakon Ró¿okrzy-
¿owców Heredomu, Królewski Zakon Œwiêtego Enocha, Zakon Mar-
tynistów, Zakon Œwiêtego Bhai i wielu innych instytucyj masoñskich.
20
Po Soborze Watykañskim Drugim prasa w³oska, g³ównie „Il
Borghese”, zaczê³a podawaæ wiele wiadomoœci o przynale¿noœci
ró¿nych dostojników Koœcio³a, pracuj¹cych w Watykanie, do ró-
¿nych ló¿ masoñskich, obliczaj¹c ich na oko³o 121 osób i podaj¹c
bardzo dok³adne dane: kiedy i gdzie wst¹pi³ do lo¿y, jakie zajmuje
urzêdy i godnoœci w lo¿ach, a jakie w Watykanie. Og³oszono te¿
wiele wywiadów z tymi masonami. Oczywiœcie, trzeba byæ bardzo
ostro¿nym co do tych danych prasowych, gdy¿ wiadomo, ze pra-
sa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, ¿e i obecnie
wielu pra³atów, pracuj¹cych w Watykanie, nale¿y do masonerii,
a przecie¿ masoneria, wed³ug opinii wielu papie¿y, jest najwiêk-
szym wrogiem Koœcio³a. Znana te¿ jest
TAJEMNICZA ŒMIERÆ PAPIE¯A JANA PAW£A I
Wiadomo, ¿e nast¹pi³a ona zaraz kiedy otrzyma³ on listê maso-
nów pracuj¹cych w Watykanie i kiedy za¿¹da³ od swego sekreta-
rza Stanu wyjaœnienia tej sprawy. Œmieræ jego jest do dzisiaj „ta-
jemnicz¹” w tym sensie, ¿e nie zosta³o nic wyjaœnione kiedy, dla-
czego i jak nagle zmar³ cz³owiek, który obejmuj¹c to stanowisko
by³ w pe³ni si³ i zdrowia. Nie zrobiono sekcji zw³ok i nie wyjaœnio-
no przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwn¹ taje-
mnic¹. Dziwnie te¿ szybko zmarli ró¿ni dygnitarze masoñscy pra-
cuj¹cy w Watykanie.
Ale to nie tylko w Watykanie jest tak wielu masonów, jest ich bo-
wiem tak¿e wielu wœród biskupów w ró¿nych krajach, zw³aszcza
w Ameryce Po³udniowej i Pó³nocnej, we Francji, w Niemczech,
w Austrii i w ró¿nych innych krajach. Tak¿e znik³y zakazy przyna-
le¿noœci do masonerii w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego.
Dawne Prawo Kanoniczne kategorycznie zabrania³o nale¿eæ kato-
likom do masonerii, ale po Drugim Soborze Watykañskim, kiedy
wypracowano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, dostosowany
do nauki DSW, zniesiono w nim zakaz przynale¿noœci do masone-
rii, to te¿ jest przecie¿ bardzo wymowne. I mo¿na siê zapytaæ: czy
21
wobec tego obecnie wolno katolikom wstêpowaæ do ló¿ masoñ-
skich? Zdaje siê ¿e tak, skoro tylu pra³atów, pracuj¹cych w Waty-
kanie chlubi siê przynale¿noœci¹ do masonerii. Czy¿by wiêc maso-
neria przesta³a byæ wrogiem Koœcio³a? Nic podobnego, bo prze-
cie¿ widzimy jak na ca³ym œwiecie masoneria w dalszym ci¹gu
szerzy sw¹ ideologiê antychrzeœcijañsk¹, walcz¹c wszêdzie o lai-
cyzm Pañstwa, o aborcjê, o rozwody, o szerzenie ateizmu, o roz-
dzia³ Koœcio³a od Pañstwa (w czym odnieœli wielkie zwyciêstwo
w samym Koœciele i w nowym kodeksie prawa kanonicznego),
o seksualizm, liberalizm, kosmopolityzm itd.
Wszyscy papie¿e przedsoborowi potêpiali masoneriê i jej ideologiê.
¯aden z papie¿y nie zwalcza³ tak gorliwie masonerii jak w³aœnie
Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii s¹ nie tylko
wyj¹tkowo ostre, ale przede wszystkim wykazuj¹ce doskona³¹
znajomoœæ tego wroga Koœcio³a. Najg³ówniejszymi s¹ nastêpuj¹-
ce: „Qui Pluribus” (1846), w której
PIÊTNUJE MASONERIÊ JAKO KULT SATANICZNY
„Nostis et Nobiscum” (1849), potêpiaj¹cej marksistowski ko-
munizm, natychmiast po ukazaniu siê „Manifestu komunistyczne-
go” Karola Marksa (1848). W roku 1854 rozpoczyna now¹ seriê
encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Ko-
œcio³a nale¿y uznaæ za encyklikê najwa¿niejsz¹ i najbardziej obe-
cnie aktualn¹ „Quanta Cura” (1864) i do³¹czony do niej tzw. Sylla-
bus, czyli zbór b³êdów g³oszonych przez ówczesnych pseudoteo-
logów, a który to dokument by³ uwa¿any jakby za podrêcznik teo-
logii dogmatycznej Koœcio³a katolickiego, a¿ do czasów Drugiego
Soboru Watykañskiego, który to Sobór, owe b³êdy wyliczone
w Syllabusie, czêœciowo w³¹czy³ do swej nauki, powoduj¹c obecny
niebywa³y zamêt w teologii i w ca³ym ¿yciu Koœcio³a.
Co wiêcej, masoneria zostaje uznana za Antykoœció³, st¹d te¿
przynale¿noœæ do masonerii staje siê dla katolików, a zw³aszcza
dla duchowieñstwa, czymœ absurdalnym. To te¿, w niektórych die-
22
cezjach biskupi zakazuj¹ uroczystych pogrzebów dla zmar³ych ka-
tolików-masonów.
Natomiast nieco odmienn¹ jest sytuacja w owym czasie w Sta-
nach Zjednoczonych, gdzie niektóre sekty protestanckie utrzymu-
j¹ przyjazne stosunki z masoneri¹, a tak¿e z synagogami. To w³a-
œnie w tym œrodowisku powsta³ pr¹d religijny, który wkrótce przy-
j¹³ nazwê „ekumenizmu”.
Tradycyjne prawo kanoniczne, a zw³aszcza kodeks prawa kano-
nicznego z roku 1917, zabrania ma³¿eñstw z osobami nale¿¹cymi
do masonerii oraz pogrzebów religijnych, a tak¿e nale¿¹cych do
stowarzyszeñ katolickich; zakazuje równie¿ przyjêcia masonów do
nowicjatów lub Seminariów Duchownych, a przede wszystkim na-
le¿enia do masonerii pod kar¹ ekskomuniki (c. 2335), zarezerwo-
wanej Stolicy Apostolskiej.
Jest wiêc bardzo symptomatyczne, ¿e po Drugim Soborze Wa-
tykañskim, w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983,
kary te zosta³y zniesione. Ale dlaczego zosta³y zniesione? Czy dla-
tego, ze zmieni³ siê stosunek masonerii wobec Koœcio³a? Nie,
gdy¿ masoneria pozostaje tak¹ jak¹ by³a, a tylko
ZMIENI£ SIÊ STOSUNEK W£ADZ KOŒCIELNYCH
WOBEC MASONERII
Kiedy to masoneria zdo³a³a pozyskaæ znaczn¹ czêœæ duchowieñ-
stwa posoborowego zw³aszcza w samym Watykanie, o czym wie-
le pisa³a prasa w³oska, podaj¹c nazwiska dostojników Koœcio³a
nale¿¹cych do masonerii.
Œwiêtobliwy Pius X walczy³ z masoneri¹ podobnie jak i jego po-
przednicy, a wiêc g³ównie encyklikami, które przestrzega³y katoli-
ków przed niebezpieczeñstwem ideologii masonerii i to za jego
pontyfikatu powsta³a specjalna instytucja do zwalczania wp³ywów
masonerii w Koœciele, zwana Sodalitium Pianum, a kierowana
przez Bpa Benigni (1862-1934). Wp³ywy masoñskie wyra¿a³y siê
przede wszystkim w modernizmie.
23
Wszyscy ci trzej papie¿e doskonale zdawali sobie sprawê z nie-
bezpieczeñstwa przenikania ideologii masoñskiej do wewn¹trz Ko-
œcio³a, a to g³ównie przez tzw. „now¹ teologiê”, która wyklu³a siê
z modernizmu. Niebezpieczeñstwo ze strony masonerii nie by³o
jedyn¹ trosk¹ tych papie¿y, gdy¿ jednoczeœnie œwiat chrzeœcijañ-
ski zosta³ zagro¿ony rewolucj¹ komunistyczn¹ rozci¹gaj¹c¹ siê na
ca³y œwiat a¿ z Rosji, a tak¿e i niebezpieczeñstwem totalitaryzmu
Hitlera. St¹d te¿ odnoœne encykliki owych papie¿y. Mieli oni jed-
nak œwiadomoœæ, ¿e za modernizmem, za „now¹ teologi¹”, za hi-
tleryzmem i komunizmem znajduje siê masoneria.
Ju¿ w okresie miêdzy pierwsz¹ i drug¹ wojn¹ œwiatow¹ zaczyna
siê flirt niektórych jezuitów z przedstawicielami masonerii, a to
g³ównie najpierw we Francji, a nieco póŸnej i w innych krajach eu-
ropejskich.(...)
(...) Zaraz po drugiej wojnie œwiatowej te zbli¿enia miêdzy jezu-
itami i masoneri¹, a tak¿e i z komunistami od¿ywaj¹, co u³atwia
masonerii infiltracjê duchowieñstwa. Jezuita Riquet schlebia ma-
sonom, kiedy w swych licznych przemówieniach i artyku³ach
w prasie nazywa ich „budowniczymi katedr œredniowiecznych”.
W ten sposób przygotowuje grunt dla wiêkszej ofensywy zbli¿enia
miedzy masoneri¹ i Koœcio³em. Ojciec Riquet wizytuje najrozmait-
sze lo¿e masoñskie we Francji, g³osz¹c komicznoœæ braterstwa
miêdzy masonami i duchowieñstwem. Po takim przygotowaniu
opinii publicznej, zaczynaj¹ te¿ wystêpowaæ najg³oœniejsi kardyna-
³owie „postêpowcy”, a wiêc kardyna³ Marty we Francji, kardyna³
Bea w wielu krajach europejskich i kardyna³ Köning, g³ównie w Au-
strii. To oni w swych przemówieniach publicznych domagaj¹ siê
ZNIESIENIA KAR KOŒCIELNYCH ZA
PRZYNALE¯NOŒÆ DO MASONERII
i osi¹gaj¹ to, gdy¿ nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawie-
ra ju¿ ¿adnej wzmianki o masonerii. Natomiast czasopismo oficjal-
ne kurii w Kolonii w roku 1973 powiadamia, ¿e katolicy mog¹
24
wstêpowaæ do ló¿ masoñskich. Zaczynaj¹ siê wiêc wzajemne wizy-
ty miêdzy biskupami i masonami przede wszystkim we Francji
i w Niemczech. Po roku 1970 zaczyna wystêpowaæ nowa motywacja
tych zbli¿eñ, a jest ni¹ ekumenizm. W prasie masoñskiej ukazuj¹ siê
liczne artyku³y na temat Drugiego Soboru Watykañskiego. W artyku-
³ach tych wychwala siê Sobór za zniesienie tradycyjnej nauki. (...)
(...) Triumf zwolenników masonerii w Koœciele zosta³ ukorono-
wany w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (25 stycznia 1983):
nie ma w nim ¿adnej wzmianki o masonerii. A jednoczeœnie w pra-
sie w³oskiej ukazuj¹ siê coraz czêœciej wiadomoœci, którzy kardyna-
³owie i pra³aci, pracuj¹cy w Watykanie, nale¿¹ do masonerii.
Podobno liczba ich, za czasów Jana Paw³a I dosz³a do 121. Wielu
z nich ju¿ zmar³o, ale byæ mo¿e, na ich miejsce przyszli nowi.
Tak wiêc, poza infiltracj¹ judaizmu w koœciele katolickim, trzeba
te¿ braæ pod uwagê i infiltracjê masonerii przed Drugim Soborem
Watykañskim, w czasie jego narad i po jego zakoñczeniu. Infiltra-
cja ta jest bardzo szkodliwa dla Koœcio³a, gdy¿ usi³uje ona prze-
kszta³ciæ i zdeformowaæ tradycyjn¹ naukê Koœcio³a, opart¹ na na-
uczaniu Chrystusa Pana.
Nadto nale¿y te¿ pamiêtaæ, ¿e istniej¹ dwie masonerie: jedna,
któr¹ mo¿na by nazwaæ „powszechn¹”, czy te¿ „kosmopolitycz-
n¹”, a wiêc ta, która rozci¹ga siê na wszystkie kraje i przyjmuje do
swej wspólnoty wszystkie osoby, które uwa¿a za odpowiednie,
oraz druga
MASONERIA ZAREZERWOWANA WY£¥CZNIE
DLA ¯YDÓW
a jest ni¹ B’nai B’rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszcza-
j¹ jednak, ¿e B’nai B’rith jest supermasoneri¹, a wiêc ¿e ta pierw-
sza masoneria podlega owej drugiej (zobacz: Emmanuel Ratier,
Misteres et secrets du B’nai B’rith (1993).
Obie te masonerie usi³uj¹ infiltrowaæ Koœció³ Katolicki. W ostat-
nich czasach, a wiêc pod drugiej wojnie œwiatowej, g³ównym
25
przedstawicielem B’nai B’rith przy Watykanie by³ niedawno zmar-
³y ¯yd z Polski, Lichten, prawie przez pó³ wieku. Wiadomo, ¿e ide-
a³y masonerii zosta³y przyjête i rozpowszechnione przez Rewolu-
cjê Francusk¹, st¹d te¿ triumfy ideologii tej¿e rewolucji, oczywi-
œcie w czasie obrad Drugiego Soboru Watykañskiego s¹ bardzo
znamienne, zw³aszcza te, które znalaz³y siê w dokumentach. (...)
(...) Ale poza infiltracj¹ judaizmu i ideologii masonerii, trzeba
tak¿e przypomnieæ wp³ywy ¿ydowskiego komunizmu w Koœciele
katolickim.
Wp³ywy te sz³y dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez
tzw. „ekumenizm”.(...)
(...) Ten wp³yw bezpoœredni, a¿ do pierwszej wojny œwiatowej,
by³ w Koœciele katolickim bardzo s³aby, natomiast okaza³ siê bar-
dzo silnym wœród protestantów, wielu bowiem pastorów prote-
stanckich wesz³o do Pierwszej Miêdzynarodówki. (...)
(...) Wszyscy jednak papie¿e, przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹
otwarcie i kategorycznie potêpiali ideologiê marksistowskiego ko-
munizmu. Ta postawa papie¿y zosta³a zdradzona przez wybitnego
pracownika Kurii Watykañskiej, m³odego wówczas pra³ata Monti-
niego, który, bêd¹c Sekretarzem Stanu (najwy¿sze stanowisko po
papie¿u) papie¿a Piusa XII, od pocz¹tku drugiej wojny œwiatowej
utrzymywa³ sta³y kontakt z Moskw¹, a to przez poœrednictwo swe-
go sekretarza ks. Tondiego, cz³onka w³oskiej partii komunistycz-
nej. Dosz³o nawet do zawarcia „porozumienia” ze Stalinem i to ju¿
w roku 1942 (kiedy tyle katolików ginê³o w koszmarnych sowiec-
kich obozach koncentracyjnych).
Co wiêcej, ujawniona zosta³a tak¿e i inna bardzo bolesna spra-
wa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygoto-
wywania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od
pocz¹tku funkcjonowania owego Seminarium, ka¿dego roku, pra-
wie wszyscy wyœwiêceni kap³ani-misjonarze, po „przerzuceniu”
do Zwi¹zku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani
26
i rozstrzeliwani. Te „przerzuty” by³y, oczywiœcie, utrzymywane
w najwiêkszej tajemnicy, ale mimo tego, okaza³o siê, ¿e by³y do-
brze znane „s³u¿bom bezpieczeñstwa” Zwi¹zku Sowieckiego. By³o
jasne, ¿e w Watykanie by³ jakiœ zdrajca. Policja watykañska jakoœ
nie mog³a nic wykryæ. Wobec tych trudnoœci papie¿ Pius XII zwró-
ci³ siê poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dziêki jego po-
mocy, a g³ównie pu³kownika Arnould Henri Le Caron, szybko od-
kryto sprawcê tych zdrad, a by³ nim ksi¹dz pra³at Tondi, Sekretarz
Sekretarza Stanu, Pra³ata Montiniego. PóŸniejszy papie¿ Pawe³ VI
ów pra³at Tondi by³ cz³onkiem w³oskiej partii komunistycznej i pra-
cowa³ w Watykanie jako szpieg sowiecki, a w³oska partia komuni-
styczna przekazywa³a wszystko do Moskwy. Pra³at Tondi zosta³
natychmiast usuniêty nie tylko z pracy w Watykanie, ale tak¿e
z Koœcio³a, czym siê zreszt¹ wcale nie przejmowa³, gdy¿ powróci³
do swej dawnej pracy w partii komunistycznej, tym razem przede
wszystkim oddawa³ siê walce z religi¹ i Koœcio³em Katolickim, pi-
sz¹c obrzydliwe broszury i daj¹c konferencje ateistyczne. Wkrótce
te¿ o¿eni³ siê z komunistk¹, po przejœciu do stanu laickiego. Nie-
stety, póŸniejsi papie¿e przebaczyli mu wszystko i przywrócili do
stanu kap³añskiego. Tak¿e Pra³at Montini natychmiast zosta³ usu-
niêty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Me-
diolanu, jednak nie zosta³ kardyna³em za czasów Piusa XII, sta³ siê
nim póŸniej, co mu u³atwi³o drogê do papiestwa.
Ale niestety, marksistowski komunizm mia³ swych sympatyków
nie tylko w Watykanie (mimo okrutnego przeœladowania wszyst-
kiego co chrzeœcijañskie), ale tak¿e wœród wielu biskupów i ksiê-
¿y na ca³ym œwiecie. Okaza³o siê to przede wszystkim w czasie
wojny domowej w Hiszpanii. Wiadomo te¿, ¿e po przegranej woj-
nie domowej w Hiszpanii, hiszpañska partia komunistyczna na-
tychmiast rozkaza³a masowe wejœcie m³odzie¿y mêskiej do Semi-
nariów Duchownych i do zakonów. St¹d tak wielka iloœæ ksiê¿y ko-
munistów w Hiszpanii, z których wielu emigrowa³o do Ameryki
27
Po³udniowej, gdzie oddawali siê dzia³alnoœci rewolucyjnej. Zre-
szt¹, to nie tylko w Hiszpanii partia komunistyczna nakaza³a swym
cz³onkom masowo wstêpowaæ do Seminariów i Zakonów, gdy¿
rozkaz ten wyszed³ z Moskwy w roku 1936. (...)
(...) W³adze Kremla uzna³y, i¿ szybciej i ³atwiej zniszcz¹ Koœció³
Katolicki przez infiltracjê, ni¿ przez przeœladowania dlatego naka-
za³y, aby we wszystkich krajach m³odzie¿ komunistyczna wstêpo-
wa³a masowo do Seminariów i Zakonów. Nadto stwierdza, ¿e tak-
tyka ta da³a doskona³e wyniki, bo jeszcze przed DSW Koœció³ prze-
sta³ zwalczaæ komunizm. (...)
(...) Pani Bella Dodd, która prawie przez ca³e swoje ¿ycie praco-
wa³a w partii komunistycznej w USA, mia³a za g³ówne zadanie kie-
rowanie m³odzie¿y wyselekcjonowanej do Seminariów i Zakonów.
W zeznaniu swym oœwiadczy³a, ¿e ona sama skierowa³a ponad ty-
si¹c osób do Seminariów i Zakonów, ¿e tylko w roku 1930 umie-
œci³a przesz³o stu mê¿czyzn w Seminariach, aby rozk³adali Koœció³
Katolicki od wewn¹trz; stwierdzi³a te¿, i¿ wielu z nich zajmuje obe-
cnie (rok zeznañ 1955) najwy¿sze stanowiska w Koœciele Katolic-
kim. W zeznaniu swym mówi: „ nie tyle nam chodzi³o o zniszcze-
nie Koœcio³a, ale o jego przekszta³cenie, tak aby porzuci³ naucza-
nie tradycyjnej wiary i zast¹pi³ j¹ pseudoreligi¹, a szczególniej, aby
Koœció³ porzuci³ swoj¹ aroganck¹ postawê, ¿e tylko on posiada
prawdê”. Pani Bella Dodd z dum¹ stwierdzi³a, ¿e osi¹gnê³a swoje
cele, gdy¿ Koœció³ po DSW przyj¹³ postawê, jakiej komunizm so-
bie ¿yczy³.
Z moich osobistych doœwiadczeñ pozwolê sobie przytoczyæ na-
stêpuj¹cy fakt: w czasie jednego z moich odczytów na ten temat,
kiedy informowa³em o konkretnych faktach infiltracji Koœcio³a Ka-
tolickiego przez komunistów, jakiœ pan brutalnie mi przerwa³,
oœwiadczaj¹c, ¿e ja przesadzam, i ¿e to co mówiê jest niemo¿liwe.
Ale natychmiast wsta³ inny pan i poprosi³ o g³os, oœwiadczaj¹c, ¿e
sam kilka lat temu wst¹pi³ do Seminarium w Madrycie (chodzi³o
28
w tym wypadku o Seminarium dla ksiê¿y - misjonarzy dla Amery-
ki Po³udniowej) i ju¿ by³ na drugim roku studiów. Otó¿ na pocz¹t-
ku nowego roku przyjecha³a du¿a grupa m³odzie¿y mêskiej z Ku-
by. Zdziwiony tak¹ iloœci¹ „powo³añ” Kubañczyków, zapyta³ ich:
„... ¿e te¿ Fidel Castro pozwoli³ wam tutaj przyjechaæ?”. Na co mu
odpowiedzieli chórem: „nie pozwoli³, lecz nakaza³”. „No, a gdyby
wam Fidel Castro nie nakaza³, to przyjechalibyœcie?” „A po co?”
brzmia³a odpowiedŸ. (...)
(...) Tylko jedna pani Bella Dodd wprowadzi³a do Seminariów po-
nad tysi¹c komunistów, to ile¿ ich wesz³o we wszystkich krajach?
Dlatego te¿ poza infiltracj¹ Koœcio³a Katolickiego przez ¯ydów i ma-
sonów, na przestrzeni prawie ca³ych dziejów Koœcio³a, trzeba te¿
braæ pod uwagê infiltracjê w Koœciele przez ideologiê marksistow-
skiego komunizmu. ¯e za pontyfikatu papie¿a Piusa XII byli tak¿e
i nuncjusze o orientacji komunistycznej œwiadczy fakt, który mia³
miejsce w Hiszpanii. Wed³ug konkordatu z roku1953, jaki zosta³ za-
warty miêdzy Watykanem i Hiszpani¹, nominacje ksiê¿y na bisku-
pów przez Stolicê Apostolsk¹ musia³y byæ uzgadniane z rz¹dem Hi-
szpanii. Otó¿ Nuncjusz Luigi Dadalio usi³owa³ uzyskaæ zgodê rz¹du
Hiszpanii na wyniesienie do godnoœci biskupów listy ksiê¿y, z któ-
rych wszyscy byli komunistami. Lista ta zosta³a kategorycznie
odrzucona przez rz¹d, ale Nuncjusz Dadalio usi³owa³ mimo to uzy-
skaæ podpis vice-ministra Spraw Zagranicznych Gonzalo Fernan-
dez de la Mora, wykorzystuj¹c nieobecnoœæ ministra, który przez
kilka dni przebywa³ poza krajem, a to twierdz¹c, ¿e minister ju¿ za-
aprobowa³ tê listê, co by³o k³amstwem.
Te wp³ywy wrogów Koœcio³a istnia³y ju¿ d³ugi czas przed DSW,
ale skutki tych wp³ywów okaza³y siê przede wszystkim w czasie
obrad DSW, st¹d te¿ nic dziwnego, ¿e i ich œlady tak¿e pozosta³y
w dokumentach DSW.
Jednym z tych przejawów jest przede wszystkim tzw. „posobo-
rowy ekumenizm”, który niewiele ma wspólnego z ekumenizmem
29
tradycyjnym Koœcio³a Katolickiego, lecz ma bardzo wiele wspólne-
go z ekumenizmem wypracowanym przez rabinów pod koniec
dziewiêtnastego wieku w USA, o którym piszê dok³adnie i obszer-
nie w mojej broszurze ród³a wspó³czesnego ekumenizmu i do
niej odsy³am zainteresowanych dzisiejszym ekumenizmem.
Tak wiêc pamiêtajmy, ¿e: Koœció³ za³o¿ony przez Chrystusa Pa-
na jest instytucj¹ z³o¿on¹ z ludzi, którzy mimo swej wiary i gorli-
woœci, s¹ u³omni jak wszyscy ludzie, gdy¿ wszyscy jesteœmy obar-
czeni skutkami jego wrogów od czasów Pi³ata i Heroda, a¿ do dziœ;
¿e jest tak¿e infiltrowany przez swych wrogów, którymi byli i s¹:
¯ydzi i masoni..., a w naszych czasach tak¿e i marksistowski ko-
munizm. St¹d te¿ obecna bolesna sytuacja Koœcio³a nie jest tylko
skutkiem reform posoborowych, lecz przede wszystkim dziedzic-
twem ca³ej historii Koœcio³a. (...)
30
Rozdzia³ III
ZAMACHY NA JEZUSA CHRYSTUSA
„Dwadzieœcia wieków triumfowa³ Galilejczyk z Nazaretu. Teraz
ju¿ wybi³a dla niego godzina œmierci!”
S³owa masona Delpech’a z przemówienia w 1903 r.
LEGENDA O ADONIRAMIE
(...) Opowiadaj¹ masoni:
Nazwaliœmy siê mularzami ku pamiêci króla Salomona, który jak
wiadomo budowa³ œwi¹tyniê w Jerozolimie. Na g³ównego Budowni-
czego wzi¹³ Adonirama. Adoniram podzieli³ robotników na uczniów,
towarzyszów i majstrów, przy czym nazwa³ symbolicznie: ucznia - Jo-
akin, towarzysza - Wooz, a majstra - Jehowa, ale zrobi³ to potajemnie
tak, ¿e majstrowie znali wszystkie s³owa, towarzysze tylko swoje i s³o-
wo uczniów, uczniowie tylko swoje. Zrobi³ to w celu, aby nie myliæ siê
przy wyp³atach. Domyœliwszy siê rzeczy, trzej chciwi uczniowie Fanor,
Amru i Matuzal, aby wzi¹æ wiêcej pieniêdzy, postanowili wydobyæ od
Adonirama s³owo majstrów. Gdy Adoniram zwiedza³ roboty, Matuzal
za¿¹da³ od niego wydania s³owa, a po odmowie uderzy³ go m³otkiem
(m³otek - znak masonów). W innej bramie Fanor uderzy³ Adonirama
k¹tomiarem (znak masonów). Budowniczy zacz¹³ uciekaæ, i zaledwie
zd¹¿y³ wrzuciæ do studni swój z³oty œwiêty trójk¹t (znak mistyczny),
gdy dopad³ go Amru i zak³u³ na œmieræ cyrklem (znak masoñski). Za-
bójcy wynieœli cia³o Adonirama ze œwi¹tyni i ukryli je. Salomona roz-
gniewa³ ten wypadek, rozkaza³ 9-ciu najstarszym majstrom odszukaæ
trupa Adonirama i przy tym zmieniæ swoje symboliczne „Jehowa”,
gdy¿ domyœli³ siê powodu zabójstwa. Ci poszli, a gdy po³o¿yli siê na
pewnej górze, aby odpocz¹æ, poczuli pod sob¹ luŸn¹ ziemiê. Domy-
œliwszy siê, ¿e to grób Adonirama, zatknêli tam ku pamiêci ga³¹Ÿ aka-
cji (drzewo masonów) i powrócili. Na zebraniu majstrów postanowio-
no zast¹piæ s³owo „Jehowa” pierwszym s³owem jakie ktokolwiek po-
wie przy odkopaniu cia³a Adonirama. Jeden z majstrów,
31
PO ODKOPANIU WZI¥£ TRUPA ZA RÊKÊ
a czuj¹c, ¿e miêso schodzi z koœci, krzykn¹³ ze strachu: mac-be-
nach, co znaczy, po ¿ydowsku „cia³o gnije”. I to s³owo przyjêto za-
miast „Jehowa”.
Ca³a symbolika i obrzêdowoœæ masonów odnosi siê do legendy
o zabójstwie Adonirama. Na pozór niewinne misterium nosi w so-
bie treœæ straszliw¹. Wyjaœnia j¹ znawca wolnomularzy Fi³osofow:
Ta legenda wymyœlona w czasie po Zmartwychwstaniu Chrystu-
sa ma byæ przeciwstawieniem i orê¿em przeciwko tajemnicy
Zmartwychwstania. Z Ewangelii wiadomo, ¿e uczniowie Piotr, Jan
i Maria poszli do grobu po nowe wielkie s³owo. A strzeg¹cy grobu
anio³ zwiastowa³ im je: „Chrystus Zmartwychwsta³”.
W misterium Adonirama równie¿ przychodz¹ do grobu po s³o-
wo, bez którego nie mo¿na by³o skoñczyæ œwi¹tyni ¿ydowskiej, ale
nie trzej uczniowie i do tego jedna niewiasta, ale 3x3=9 majstrów
to jest nauczycieli. Nie zastaj¹ tu czystego grobu anio³a, ale trup
gnij¹cy, rozk³ad. Wtedy mówi¹ do siebie: mac-benach, cia³o gnije.
To „mac-benach” jest ziarnem przysz³ego sceptycyzmu i niewia-
ry. „Mac-benach” to protest przeciwko „Chrystus Zmartwychw-
sta³”, jest to udogmatyzowanie herezji sadyceuszów, krok pierw-
szy i niezbêdny do zburzenia chrystianizmu i do zbudowania nie-
cierpliwie oczekiwanej przez ¿ydów œwi¹tyni Salomona. Budowaæ
œwi¹tyniê, murowaæ œciany oznacza w jêzyku adeptów zaprowa-
dzaæ i rozpowszechniaæ religiê...
Wzi¹æ s³owo „Mac-benach” za fundamentalne do robót tajnych
przy budowaniu œwi¹tyni ¿ydowskiej, znaczy utwierdzaæ i rozpo-
wszechniaæ sceptycyzm i filozofiê materializmu. Bo
GNIJ¥CY TRUP CZ£OWIECZY
nie daje innej odpowiedzi ¿ydowskim poszukiwaczom prawdy,
nad œwiadectwo zmys³ów.
Zrywamy ostatni¹ zas³onê alegorii zakrywaj¹cej rzeczywistoœæ.
Œmieræ Adonirama, jako g³ównego budowniczego œwi¹tyni Salo-
32
mona jest to upadek starozakonnego ¿ydostwa. Trzej robotnicy
¿ydowscy, którzy zabili Adonirama, to trzej uczniowie Chrystusa,
którzy pierwsi rozpowszechnili wieœæ o Zmartwychwstaniu Ukrzy-
¿owanego: znak przestrachu, po którym poznaj¹ siê tajni mistrzo-
wie - to wyraz zemsty na zabójcach Adonirama, propagowanej tra-
dycyjnie. Hymn radosny na widok o¿y³ego trupa ¿ydowskiego to
TRIUMF ¯YDOSTWA NAD CHRZEŒCIJAÑSTWEM
Upadek chrzeœcijañstwa, wed³ug planu ¯ydów, ma byæ dokona-
ny przez samych chrzeœcijan, profanów, bluŸnierców œwi¹tyni. Od-
t¹d starszy z robotników, zabójców Adonirama bêdzie siê nazywa³
Abidal to jest ojcobójca. W osobie ucznia, który pierwszy obwie-
œci³ w Judei Zmartwychwstanie Zbawiciela, Abidal - ojcobójca
przedstawia naukê chrzeœcijañsk¹, która zgubi³a stary judaizm,
sk¹d wziê³a pocz¹tek. Niechaj przeto Abidal bêdzie przedmiotem
nienawiœci i przekleñstwa masonów i niechaj odt¹d imiê jego bê-
dzie wymawiane zamiast imienia Jezus na œwiadectwo przysi¹g.
Niechaj przeciwko prawu czystoœci chrzeœcijañskiej stanie jako
prawid³o ¿yciowe prawo organiczne instynktów zwierzêcych.
Ale ostro¿nie z zemst¹, tak straszliw¹, do jakiej s¹ zdolni jedni
¯ydzi, z zemst¹ rozci¹gaj¹c¹ siê na pokolenia pokoleñ. Symboli
krwawych nie mo¿na jeszcze powierzaæ mistrzom lo¿y. Takie sym-
bole mog³yby jeszcze obudziæ resztki sumieñ. Nie s¹ jeszcze do-
statecznie przygotowani, aby z ca³¹ swobod¹ wnieœæ siê do ¿y-
dowskiego punktu widzenia. Wiêc do starej ¿ydowskiej czêœci ma-
sonerii mog¹ dotykaæ siê tylko jej cz³onkowie najwy¿si. Rzeczy
rozstrzygaæ mo¿na tylko w tajnym sanktuarium masonerii wewnê-
trznej.
Mistrzom nie objawia siê istotnego sensu legendy o Adoniramie.
Dla nich Adoniram ma byæ uosobieniem geniuszu, odziedziczone-
go przez niego i przez jego potomstwo, pe³ne rozumu i talentów,
od Kaina, który jakoby nie zrodzi³ siê z Adama, cz³owieka z gliny,
ale z geniusza ognia, jednego z Elohimów, równego Jehowie.
33
A trzej zabójcy Adonirama, jak wyjaœnia siê mistrzom, s¹ to uo-
sobienia despotyzmu, zabobonu i pychy, zabijaj¹cych genialnoœæ.
Na 18-tym stopniu Ró¿okrzy¿owca, bêd¹cego ju¿ przejœciem do
masonerii wewnêtrznej, ju¿ spotyka siê tajemnicze s³owo, bez któ-
rego odbudowanie œwi¹tyni ¿ydowskiej by³oby niemo¿liwe. Jest to
uznanie Zbawiciela za ¿ydowskiego przestêpcê, który sprawiedli-
wie zas³u¿y³ na mêczeñstwo.
To ju¿ nie filozofia, nie rozumowanie krytyczne, ale wyraŸny g³os
¿ydowskiej z³oœci i fanatyzmu, wybuch krzyku: „ukrzy¿uj, ukrzy-
¿uj!”
Wiêc we wszystkich lo¿ach i kapitu³ach masoñskich
KRZY¯ JEST PRZEDMIOTEM LEGALNEJ
NIENAWIŒCI
i przekleñstwa. Có¿ dziwnego, ¿e filozofowie dwóch ostatnich
stuleci, niemal wszyscy obrobieni przez masonów, pisali przeciw-
ko chrystianizmowi z takim okrucieñstwem i nienawiœci¹.
Ukryty, ostateczny cel wewnêtrznej masonerii jest: na krwawych
zwaliskach œwiata chrzeœcijañskiego, zburzonego przez rewolucjê,
przywróciæ stary i wszechœwiatowy judaizm, po³¹czony z rozpro-
szenia w jednoœæ. Tej tajemnicy mia³a masoneria strzec od profa-
nów, i tym kluczem otwieraj¹ siê wszelkie sekrety zakonu. (...)
W ksi¹¿ce pt. „Co to jest masoneria” W³odzimierz Moszczyñski
pisze:
(...) Latami prze³omowymi dla masonerii by³y lata wielkiej woj-
ny. W ostatecznym jej wyniku osi¹gnê³a ona pe³niê w³adzy poli-
tycznej we wszystkich prawie pañstwach. Na kongresie wersal-
skim
TRYUMFOWA£A NIEPODZIELNIE WESPÓ£
Z ¯YDOSTWEM
i rozgromi³a ostatecznie pañstwa i narody katolickie:
Katolick¹ Austriê wreszcie powali³a; katolick¹ Bawariê i inne
34
pañstwa niemieckie - powarzmy za B. Che³miñskim - zepchnê³a do
roli prowincji pod w³adz¹ protestanckich Prus; katolickich Chor-
watów odda³a pod panowanie prawos³awnych Serbów; katolickich
S³owaków wt³oczy³a do zlaicyzowanych i husyckich Czech; kato-
lickie Wêgry okroi³a na rzecz prawos³awnej Rumunii; katolickie
W³ochy odsunê³a od podzia³u kolonii; jedynie katolicka Polska
zbuntow³a siê jej w³adzy i w krwawych powstaniach wywalczy³a
sobie granice - musia³a jednak wkrótce znowu krwawo siê zmagaæ
- jak gdyby za karê.
Osi¹gn¹wszy pe³niê w³adzy, rozpoczê³a masoneria realizacjê
swoich celów, rozpoczê³a urzeczywistniaæ dawno upragnione bra-
tanie i jednoczenie ludzkoœci: „na podwórzu Œwi¹tyni Salomona”:
„Nadejdzie dzieñ, kiedy u wszystkich ludów, które nie mia³y ani
XVII-go wieku, ani 1789 roku
RUN¥ MONARCHIE I RELIGIE
Ten dzieñ nie jest ju¿ daleki. To jest dzieñ, którego oczekujemy...
Wtedy nie bêdzie ju¿ podzia³ów i granic krajów, dziel¹cych dziœ
masoneriê; to jest pe³en blasku idea³ przysz³oœci, który mamy
przed oczyma. Nasz¹ rzecz¹ jest przyœpieszyæ dzieñ powszechne-
go zbawienia.” (Sprawozdanie z miêdzynarodowego Konwentu
masoñskiego, 1889, s. 147)
Celem politycznym masonerii, który sobie wytknê³a na d³ugo je-
szcze przed wojn¹, a który po wojnie zaczê³a w szybkim tempie
urzeczywistniaæ, by³a demokratyczna Republika Œwiatowa:
„Proklamujemy Republikê Œwiatow¹, skasowanie granic,
istnienie jednego jedynego prawa: prawa cz³owieka, które
og³osili nasi chwalebni poprzednicy z Wielkiej Rewolucji” -
og³asza hiszpañski „brat” Lozano na œwiatowym kongresie
w Rzymie w 1914 r. (Blume „Das politische Gesicht der Freimau-
rerei”, s. 91)
Na drodze do utworzenia Republiki Œwiatowej w pierwszym rzê-
dzie stworzono instytucjê miêdzynarodow¹, która by w odpowie-
35
dnim momencie mog³a siê przekszta³ciæ na rz¹d Republiki Œwiato-
wej, a nastêpnie rozpoczêto przekreœlanie i kasowanie wszelkich gra-
nic: religijnych, jêzykowych, narodowoœciowych, gospodarczych,
ustrojowych i politycznych - chwilowo drog¹ stopniowego realizo-
wania, gdy droga bezpoœrednia i krótsza - przez œwiatow¹ rewolucjê
(„we³kotober”) - nie wszêdzie siê powiod³a. O drodze tej jednak nig-
dy nie zapomniano, pozostawiaj¹c przygotowanie jej mniej lub wiê-
cej konsekwentnym „wyznawcom” Mordochaja Marksa.
Instytucj¹, która ma w przysz³oœci przekszta³ciæ siê na rz¹d cen-
tralny masoñskiej Republiki Œwiatowej, jest - a w³aœciwie: mia³a
byæ - Liga Narodów. Utworzenie jej zosta³o postanowione na miê-
dzynarodowym kongresie masoñskim w Pary¿u w dniach 28, 29
i 30 czerwca 1917 r., a projekt jej organizacji by³ ju¿ uprzednio
opracowany przez „Wielki Wschód Francji” i przyjêty na wewnê-
trznym kongresie masoñskim 14 i 15 stycznia 1917 r. Na widomy
znak masoñskiego pochodzenia Ligi jej zgromadzenia s¹ otwiera-
ne uroczystym uderzeniem m³ota - ceremonia³em zapo¿yczonym
bezpoœrednio z rytua³u lo¿owego i znakiem zrozumia³ym dla „wta-
jemniczonych” „braci”.
„Zapewne, w jednym punkcie maj¹ racjê ludzie, którzy domyœla-
j¹ siê zwi¹zku miedzy Lig¹ Narodów a masoneri¹. Liga Narodów
jako taka wyp³ynê³a z masoñskiej koncepcji...
To jest aktywem masonerii, z którego mo¿e byæ dumna” -
stwierdza Eugen Lennhoff, wybitny mason. („Wiener Freimaure-
rzeitung”, 1927, nr 6)
Wybitny zaœ ¿yd, Izrael Zangwill, przedstawia Ligê Narodów ja-
ko wyp³ywaj¹c¹ „w istocie swojej z natchnienia ¿ydowskiego”
„Liga Narodów -
TO DAWNY IDEA£ ¯YDOWSKI
Dopiero w naszych czasach ten idea³ nacjonalizmu i internacjo-
nalizmu zarazem zosta³ zrozumiany przez œwiat. ¯ydzi pielêgnowa-
li go od trzech tysiêcy lat. Wyszed³ on z judaizmu i zawarty jest
36
w wiêkszoœci g³ównych pouczeñ naszego prawa i naszych proro-
ków”
- wyjaœnia inny ¿yd, Sampfer.
Gdy zastanawiano siê, gdzie wybraæ siedzibê Ligi Narodów, ¿y-
dzi zg³osili Jerozolimê:
„Liga Narodów, to nieskazitelne dzieciê ducha Izraela,
powinno ¿yæ i oddychaæ powietrzem swego rodzica. Liga
Narodów powinna mieæ siedzibê we wnêtrzu murów
i wœród wie¿ miasta pokoju, Jerozolimy.”
Zapewne ze wzglêdów geograficznych wybrano jednak Genewê.
„Pojêcie „Ojczyzny” jest przestarza³e. Musi byæ zast¹pione przez
„Ojczyznê Œwiatow¹”, rz¹dzon¹ przez organ w rodzaju Ligi Naro-
dów. Dzisiejsza Liga Narodów sk³ada siê prawie wy³¹cznie z Braci,
a wiêc masonów, którzy rozumiej¹, ¿e nacjonalizm siê prze¿y³.”
- og³asza kongres masoñski w Belgradzie w 1926 r. w momen-
cie wstêpowania Niemiec do Ligi Narodów.
„Gmach, który z takim trudem wznios³y
DELEGACJE ¯YDOWSKIE Z AMERYKI I ANGLII
w Pary¿u w 1919 r. [Kongres Wersalski], zawali³by siê gdyby Li-
ga Narodów upad³a.”
W d¹¿eniu do zjednoczenia ca³ej ludzkoœci „na podwórzu Œwi¹-
tyni Salomona” wprowadzono przede wszystkim w pañstwach
ustrój demokratyczny, w którym rzeczywistymi oœrodkami w³adzy
sta³y siê ukryte lo¿e masoñskie. Dla u³atwienia zaœ dalszych prac
nad „powszechnym zbrataniem ludzkoœci” po³o¿ono specjalny na-
cisk na ca³kowite opanowanie polityki zagranicznej oraz spraw wy-
chowania i kultury poszczególnych krajów. Pe³na demokracja ze
specjalnie rozwiniêt¹ propagand¹ pacyfizmu (rozbrojenie mate-
rialne i moralne) z jednej strony, a nowe prawodawstwa ma³¿eñ-
skie, propaganda ograniczenia urodzin, „u³atwione” ¿ycie itp.
z drugiej - mia³y wyniszczyæ poszczególne narody i pañstwa fi-
zycznie i duchowo.
37
Niwelowanie ró¿nic religijnych rozpoczêto m.in. od wzmo¿enia pro-
pagandy bezbo¿nictwa, wolnomyœlicielstwa i rotarianizmu oraz - ata-
ków na Koœció³ przez popieranie sekt i judaizowanie go od wewn¹trz.
W dziedzinie jêzykowej udzieli³y lo¿e szerokiego poparcia „miê-
dzynarodowemu jêzykowi” esperanto, p³odowi ¿yda, Ludwika La-
zara Zamenhofa. Opornych zaœ, czy leniwych masonów, którzy
niezbyt chêtnie garnêli siê do nauki, zastraszono... ³acin¹:
„Je¿eli tym jêzykiem [„miêdzynarodowym”] nie bêdzie
esperanto, to bêdzie nim ³acina. Czy wy, masoni „Wielkiego
Wschodu Francji” sk³onni jesteœcie popieraæ rozszerzanie siê
³aciny, czy te¿ wolicie zast¹piæ j¹ jêzykiem nowym.
Przypomina to
GRO¯ENIE DIAB£U ŒWIÊCON¥ WOD¥
Etapem poœrednim na drodze do realizacji Republiki Œwiatowej
mia³y byæ Stany Zjednoczone Europy, tzw. „Paneuropa”. Zadaniem
jej mia³o byæ skasowanie granic gospodarczych i narodowoœcio-
wych, aby - po osi¹gniêciu tego - skasowaæ granice polityczne
miêdzy pañstwami i utworzyæ ostatecznie Republikê Œwiatow¹.
„Führer’em” i „aposto³em” Paneuropy zosta³ hr. Richard Nikolaus
Coudenhove-Kalergi, cz³onek wiedeñskiej lo¿y „Humanitas” i kapitu-
³y - zrzeszenia masonów 18-tego stopnia, tzw. „Ró¿okrzy¿owców”,
w „Obrz¹dku Szkockim Dawnym Uznanym” - p.n. „Kapitel Mozart im
Tale von Wien” w Wiedniu. Ojcem jego by³ austriacki hrabia Heinrich
Coudenhove-Kalergi, matk¹ - Japonka Aoyama. Urodzi³ siê w Tokio
w 1894 r., o¿eni³ - z ¿ydowsk¹ aktork¹ Id¹ Roland z domu Klausner.
Centrala przygotowawcza i propagandowa Paneuropy zosta³a
utworzona w Austrii. W Stanach Zjednoczonych A. P. powsta³ ko-
mitet pomocniczy, za³o¿ony przez
LO¯E AMERYKAÑSKIE Z BANKIEREM ¯YDOWSKIM
Feliksem Warburgiem i b. pos³em ¿ydowskim do Kongresu,
Straussem na czele. We Francji o¿ywion¹ propagandê prowadzili
38
A. Birand, E. Herriot (który wyg³osi³ w Sorbonie cykl wyk³adów
o Paneuropie) i J. Romains. W Niemczech dzia³a³ w tym kierunku
minister spraw zagranicznych Rzeszy, G. Stresemann ze swoj¹
ma³¿onk¹, ¿ydówk¹, z domu Kleefeld.
„Czy¿ nie z ³ona masonerii wytrysnê³a iskra, co spowodowa³a
wyklucie siê Ligi Narodów, Miêdzynarodowego Biura Pracy
i wszystkich instytucji miêdzynarodowych, co tworz¹ znojny, ale
owocny zarys Stanów Zjednoczonych Europy, a mo¿e i œwiata?”
Znakiem Paneuropy zosta³ czerwony krzy¿ „Ró¿okrzy¿owców” -
taki sam jak ten, który odkry³ K. M. Morawski na pieczêci „Brac-
twa Wrogów WstrzemiêŸliwoœci” Augusta Mocnego.
Zadaniem konkretnym Paneuropy by³o skasowanie gospodarstw
narodowych poszczególnych pañstw, a utworzenie jednego wiel-
kiego gospodarstwa miêdzynarodowego, w którym pojedyncze
pañstwo by³oby nastawione na produkcjê jednego rodzaju, uzupe³-
niaj¹c swoje potrzeby w innych dziedzinach wytworami pozosta-
³ych pañstw. Przemys³ mia³ byæ upañstwowiony i skartelizowany
celem racjonalnego podzia³u produkcji w skali miêdzypañstwowej,
gospodarstwa zaœ rolne - uprzemys³owione i zracjonalizowane
w oparciu o miêdzynarodowy kapita³; sprawami finansowymi mia³
siê zajmowaæ centralny miêdzynarodowy bank. W ten sposób po-
szczególne pañstwa zosta³yby ca³kowicie uzale¿nione, „zjednocze-
nie powszechne” w dziedzinie gospodarczej zosta³oby spe³nione.
Elit¹ fachow¹, przygotowuj¹c¹ to „zjednoczenie”, a w przysz³o-
œci elit¹ kierownicz¹ w powszechnym gospodarstwie miêdzynaro-
dowym - poza specjalnymi zespo³ami lo¿owymi - mieli byæ w pla-
nach masonerii przede wszystkim cz³onkowie „Rotary Club’ów”.
Opanowanie bowiem ¿ycia gospodarczego poszczególnych
pañstw jest celem w dziedzinie gospodarczej „Rotarjañskiej Miê-
dzynarodówki”.
Po opanowaniu gospodarczym poszczególnych pañstw, mia³a
jeszcze Paneuropa spe³niæ dyskretnie wa¿ne zadanie: skasowaæ
39
ró¿nice narodowoœciowe. W planach gospodarczych mówi³o siê,
i¿ dla zracjonalizowania gospodarstwa œwiatowego nale¿y „racjo-
nalnie” rozmieœciæ si³y robocze, nale¿y przeprowadziæ „racjonal-
ne” ich przesiedlenie, które „musi byæ sprawiedliwe” i w równym
stopniu obejmowaæ wszystkie pañstwa. Projektów podobnych by-
³o wiêcej. Nabieraj¹ zaœ one dopiero wtedy w³aœciwego znaczenia,
gdy siê dowiemy, ¿e idea³em przysz³ego obywatela Paneuropy by³
rasowy mieszaniec, (a
¯YDZI JAKO „NARÓD WYBRANY”
i „rasa specjalna”, zaj¹æ mieli w Republice Œwiatowej stanowi-
ska kierownicze):
„Nadchodz¹cy cz³owiek przysz³oœci bêdzie mieszañcem.
Dla Paneuropy ¿yczê sobie eurazyjsko-negroidalnej rasy przy-
sz³oœci, aby osobowoœci zapewniæ ró¿norakoœæ. Przywódcami
maj¹ byæ ¿ydzi, poniewa¿ dobrotliwa Opatrznoœæ obdarzy³a Euro-
pê ¿ydami, jako now¹ ras¹ szlacheck¹ z ³aski Ducha”
- wyznaje otwarcie wódz Paneuropy, hr. Coudenhove.
Tu tkwi mo¿e tak¿e wyjaœnienie, dlaczego w dzisiejszych cza-
sach wszelkiego rodzaju mieszañcy, a specjalnie mieszañcy ¿y-
dowscy („po³¹czenie kongenialne”), zajmuj¹ w wielu pañstwach
i instytucjach wa¿ne i kluczowe stanowiska i s¹ na ka¿dym kroku
uprzywilejowani. Stwierdzenie, ¿e s¹ to „nadchodz¹cy ludzie przy-
sz³oœci” masoñskiej Republiki Œwiatowej, t³umaczy - zdaje siê -
wiele.
Tak - w ogólnych zarysach - wygl¹da³y masoñskie „sny o potê-
dze” i ich wstêpna, po wojnie, realizacja.
Walka z ¿ydostwem rozgorza³a dziœ z niebywa³ym napiêciem.
(...)
Czy uda siê ¿ydom i masonom drugi zamach na Jezusa Chry-
stusa?
40
Rozdzia³ IV
KTO ZAMORDOWA£ JANA PAW£A I?
„Nie wystarczy zwalczaæ wp³ywy duchowieñstwa,
pozbawiæ Koœcio³a w³adzy. Trzeba zniszczyæ
raczej narzêdzie, którym pos³uguje siê kler
dla ujarzmienia mas, to jest sam¹ religiê”.
A.G. Michael, mason
Kim naprawdê by³ papie¿ Jan XXIII? Masonem? Agentem ma-
sonerii? Gorbaczowem Koœcio³a Katolickiego?
Najpe³niej sylwetkê pra³ata Roncalliego kreœli ksi¹dz profesor
Micha³ Poradowski w ksi¹¿ce pt. „Trzydziestolecie drugiego sobo-
ru watykañskiego”
(...) Obrady Pierwszego Soboru Watykañskiego zosta³y prze-
rwane dnia 18 lipca 1870 roku, przez wydarzenia polityczne i mi-
litarne spowodowane d¹¿eniem do utworzenia jednego Pañstwa
W³oskiego.(...)
(...) Kiedy zaczê³o przybli¿aæ siê coraz bardziej stulecie tej prze-
rwy, Stolica Apostolska dosz³a do wniosku, ¿e trudno jest ju¿ mó-
wiæ o „zakoñczeniu” Pierwszego Soboru Watykañskiego, a nale¿a-
³oby mówiæ raczej o koniecznoœci zwo³ania Drugiego Soboru Wa-
tykañskiego.(...)
(...) Dopiero po œmierci papie¿a Piusa XII, kiedy nowoobrany
papie¿ Jan XXIII obj¹³ rz¹dy Koœcio³em, natychmiast wyst¹pi³
z propozycj¹ zwo³ania nowego Soboru, który nie by³by ju¿ dokoñ-
czeniem poprzedniego, a wiêc Pierwszego Soboru Watykañskie-
go, lecz Drugim Soborem Watykañskim (DSW). Papie¿ Roncalli
by³ g³êboko przeœwiadczony, ¿e pomys³ zwo³ania Drugiego Sobo-
ru Watykañskiego zosta³ mu
PODSUNIÊTY PRZEZ DUCHA ŒWIÊTEGO
(...) Papie¿ Jan XXIII, który zwo³a³ Sobór, by³ osobistoœci¹ zu-
pe³nie odmienn¹ ni¿ jego poprzednicy, a wiêc Pius XI i Pius XII,
41
nie tylko œwiêtobliwi, ale przede wszystkim znakomicie wykszta³-
ceni i to g³ównie w teologii. Byæ mo¿e ¿e co do œwi¹tobliwoœci by-
³o wszystko w porz¹dku, ale co do studiów, to poza krótkim Semi-
narium, w³aœciwie nic nie studiowa³, gdy¿ w czasie swych trzylet-
nich studiów w Rzymie jednoczeœnie odbywa³ s³u¿bê wojskow¹.
Mia³ natomiast niezwyk³y dar wspó³¿ycia ze wszystkimi. By³ cz³o-
wiekiem jowialnym, zawsze w doskona³ym humorze, lubi³ ¿ycie
towarzyskie, weso³e, st¹d te¿ doskonale siê czu³ w swojej roli De-
legata Apostolskiego, a póŸniej Nuncjusza, bior¹cego udzia³ w zja-
zdach, zebraniach dyplomatycznych, przyjêciach, rozrywkach (jak
np. koncerty itd.). Ca³y pierwszy okres swojej pracy dyplomatycz-
nej, jako Delegat Apostolski w ró¿nych krajach bliskiego Wscho-
du, g³ównie w Bu³garii i w Turcji, a po drugiej wojnie œwiatowej we
Francji, jako Nuncjusz w Pary¿u, spêdza³ na wizytach dyploma-
tycznych, a wiêc na przyjêciach i biesiadach, odznaczaj¹c siê ³a-
twoœci¹ nawi¹zywania kontaktów nawet z najwiêkszymi wrogami
Koœcio³a. St¹d te¿ i jego
PRZYJAZNE STOSUNKI Z MASONERI¥
z rz¹dami komunistycznymi i z przedstawicielami najrozmait-
szych religii. Faktem jest, ¿e w ci¹gu swego d³ugiego pobytu w Pa-
ry¿u, czêsto odwiedza³ paryskie lo¿e masoñskie, o czym pisa³y
tamtejsze gazety.(...)
(...) Jednym z najlepszych jego przyjació³ w Pary¿u by³ baron
Marsaudon, maj¹cy tytu³ Ministra Zakonu Malty i Wielkiego Mi-
strza Wielkiej Lo¿y Francji, a od roku 1932 Wielkiego Mistrza
33 stopnia lewicowej Lo¿y „Republiki”. W owym czasie kard. Ca-
nali robi³ starania, aby
OCZYŒCIÆ ZAKON MALTAÑSKI Z MASONÓW
a wiêc tak¿e usi³owa³ pozbyæ siê barona Marsaudon, ten jednak
wola³ raczej wyst¹piæ z masonerii, ni¿ opuœciæ Zakon Maltañski,
dlatego te¿ zwróci³ siê do Nuncjusza Roncalliego, prosz¹c o radê
42
i wtedy Roncalli zawo³a³ zgorszony: „...ale¿ b³agam ciê, pozostañ
masonem” (...)
(...) Kiedy Roncalli ogl¹da³ film odnoœnie Buchenwaldu i Au-
schwitz, gdzie pokazywano masakrê ¯ydów, zgorszony i zbola³y
wykrzykn¹³: „Jak¿esz to mo¿liwe, przecie¿ to cia³o mistyczne
Chrystusa!” A przecie¿ parê miesiêcy przed tym ukaza³a siê ency-
klika papie¿a Piusa XII o „Ciele Mistycznym Chrystusa Pana”, któ-
rym jest Koœció³ Katolicki, a nie naród ¿ydowski. Roncalli bardzo
CENI£ PISMA FRANCUSKIEJ ¯YDÓWKI
SIMONE WEIL
ale nie zaleca³ jej przyjêcia wiary katolickiej, a gdy ona poruszy-
³a tê sprawê, odpowiedzia³ jej: „zostañ na progu Koœcio³a, ale do
niego nie wchodŸ” („... rester sur le seuil de l’Eglise sansy entrer”
(zob. Hebbblethwaite, Jean XXIII).(...)
(...) Kiedy kleryk Roncalli przyby³ do Rzymu na krótkie, bo zale-
dwie trzyletnie studia w Seminarium, zaprzyjaŸni³ siê z klerykiem
Ernesto Buonaiuti, który nieco póŸniej zosta³ przez papie¿a œw.
Piusa X wyklêty (ekskomunikowany), a przez Jana XXIII by³ za-
wsze uwa¿any za wzór dobrego katolika. By³y to czasy triumfu
modernizmu w Koœciele. (...)
(...) Wielu kardyna³ów, pracuj¹cych w Kurii Rzymskiej, podzie-
la³o opinie modernistyczne i nic dziwnego skoro, ówczesny Sekre-
tarz Stanu, a wiêc najwa¿niejsza figura po papie¿u, Rampolla del
Tindaro, by³ masonem. (...)
(...) Pod koniec roku 1922, kiedy umiera papie¿ Benedykt XV,
pra³at Roncalli pracuje w Kurii Watykañskiej, bêd¹c prezydentem
Papieskich Dzie³ propagandy Wiary. Na miejsce zmar³ego papie¿a
Benedykta XV zostaje wybrany kardyna³ Achile Ratti, dawny Nun-
cjusz Apostolski w Warszawie. To on wysy³a pra³ata Roncalliego
jako Wizytatora Apostolskiego do Bu³garii i odt¹d pra³at Roncalli
zaczyna sw¹ wielk¹ karierê dyplomatyczn¹. (...)
(...) Po dziesiêciu latach pobytu w Bu³garii, Delegat Apostolski
43
Roncalli zostaje przeniesiony do Turcji, a wiêc do kraju zasadniczo
muzu³mañskiego, w którym katolikom by³o zaledwie 35 tysiêcy. (...)
(...) Wtedy te¿ (rok 1939) wysz³a ustawa zakazuj¹ca noszenia
ubiorów religijnych i jakichkolwiek odznaczeñ religijnych, co od-
nosi³o siê do wszystkich wyznañ. Delegat Apostolski Roncalli
przyj¹³ te zarz¹dzenia spokojnie i sam natychmiast
PRZESTA£ U¯YWAÆ SUTANNY
mimo i¿, jako dyplomata, mia³ do tego prawo. (...)
(...) Bêd¹c Delegatem Apostolskim w Turcji by³ te¿ Roncalli jedno-
czeœnie Delegatem Apostolskim i w Grecji. Przebywaj¹c w obu tych
krajach szuka³ kontaktów i przyjaŸni z anglikanami i z prawos³awny-
mi, uprawiaj¹c w ten sposób swój ulubiony „ekumenizm”. (...)
(...) Jest wiele innych ksi¹¿ek, które sensacyjnie opisuj¹ pobyt
Delegata Apostolskiego Roncalliego na Bliskim Wschodzie, ale ich
tutaj nie bierzemy pod uwagê. Jedno jednak jest pewne, a miano-
wicie, ¿e Roncalli, póŸniejszy papie¿ Jan XXIII, by³ gor¹cym zwo-
lennikiem „ekumenizmu” szeroko pojêtego jako „braterstwo wszy-
stkich ze wszystkimi” i w tej sprawie odegra³ bardzo wa¿n¹ rolê,
zwo³uj¹c swój „ekumeniczny” Drugi Sobór Watykañski. Nale¿y te¿
stwierdziæ, ¿e Roncalli, jako Delegat Apostolski w Turcji i Bu³garii,
a potem jako Nuncjusz we Francji, bior¹c udzia³ w ró¿nych nabo-
¿eñstwach protestanckich, prawos³awnych i ¿ydowskich, nie prze-
strzega³ przepisów ówczesnego Prawa Kanonicznego, które tego
kategorycznie zabrania³o.
By³o ju¿ poprzednio wspomniane, ¿e pod koniec drugiej wojny
œwiatowej, Delegat Apostolski Roncalli znajdowa³ siê w Turcji,
a wiêc w kraju, który zachowa³ do koñca wojny neutralnoœæ, st¹d te¿
sta³ siê miejscem spotkañ dyplomatycznych, w czym rola dyploma-
tyczna przedstawiciela Watykanu by³a wyj¹tkowa. Tak¿e w czasie
wojny, Roncalli musia³ za³atwiaæ wiele spraw co do mo¿liwoœci przy-
bywania ¯ydów, g³ównie tych, którzy byli powa¿nie zagro¿eni prze-
œladowaniami ze strony Hitlera, aby u³atwiaæ im zamieszkanie w Pa-
44
lestynie, która w owym czasie znajdowa³a siê pod w³adz¹ polityczn¹
Anglii, gdy¿ pod koniec pierwszej wojny œwiatowej zosta³a odebrana
Turcji przez utworzon¹ Ligê Narodów (instytucja na któr¹ mia³a du-
¿y wp³yw masoneria) i zosta³a oddana pod opiekê Anglii, która zobo-
wi¹za³a siê nie tylko u³atwiæ imigracjê ¯ydów w Palestynie ale i
POMAGAÆ ¯YDOM W ZA£O¯ENIU
NIEPODLEG£EGO PAÑSTWA IZRAELA
(...) W tym okresie, bêd¹c Delegatem Apostolskim na Bliskim
Wschodzie, Bp Roncalli wielokrotnie wypowiada³ siê o wspólnym
ojcostwie Bo¿ym chrzeœcijan i ¯ydów, co nie jest zgodne z nauk¹
Chrystusa Pana, któr¹ nam przekaza³ œw. Jan w swej Ewangelii,
gdy¿ Pan Jezus powiedzia³: „Wy macie diab³a za ojca... Kto jest
z Boga, s³ów Bo¿ych s³ucha. Wy dlatego mnie nie s³uchacie, ¿e
z Boga nie jesteœcie”(J 8,47).
W grudniu 1944 roku, Delegat Apostolski Roncalli zostaje prze-
niesiony do Francji, zostaj¹c Nuncjuszem. Przed opuszczeniem
Turcji odprawi³ uroczyst¹ Mszê Œwiêt¹ i wyg³osi³ kazanie na temat
braterstwa wszystkich ludzi w stylu czysto masoñskim (zob.: Heb-
blethwaite, o.c.).
Jednak jego przyjazd do Pary¿a by³ raczej przypadkowy. (...)
(...) Wydarzenia polityczne by³y we Francji bardzo szybkie,
wobec tej sytuacji Watykan zmieni³ sw¹ decyzjê i wyznaczy³
na Nuncjusza w Pary¿u Bpa Roncalliego. By³ on te¿ dobrze
widziany przez rz¹d gen. De Gaulle, jako ¿e by³ to rz¹d raczej
lewicowy, a wiadomo by³o, ¿e Nuncjusz Roncalli mia³ sympa-
tie lewicowe, wiêc te¿ czu³ siê we Francji jak ryba w wodzie.
(...)
(...) W miêdzyczasie, zachorowa³ ciê¿ko Patryjarcha Wenecji,
Carlo Agostini, st¹d te¿ Sekretarz Stanu pra³at Montini zapytuje li-
stownie Nuncjusza Roncalliego, czy chcia³by obj¹æ to stanowisko.
Nuncjusz Roncalli chêtnie przyjmuje tê propozycjê i jednoczeœnie
otrzymuje godnoœæ kardyna³a. (...)
45
(...) Nuncjusz Roncalli polubi³ Francjê i przed³o¿y³ w niej swój po-
byt a¿ do 23 lutego 1953 roku. W czasie swego doœæ d³ugiego poby-
tu w Pary¿u, Nuncjusz Roncalli zaprzyjaŸni³ siê tak¿e z prof. Karolem
Burckhardtem - w owym czasie ambasadorem Szwajcarii w Pary¿u.
Otó¿ ciekawa jest opinia Burckhardta o Nuncjuszu Roncallim z oka-
zji wybrania go na papie¿a: „Jest on deist¹ i racjonalist¹, bardzo od-
leg³ym od Chrzeœcijañstwa œredniowiecznego; zmieni on wiele w Ko-
œciele i Koœció³ po jego pontyfikacie ju¿ nie bêdzie tym samym” (...)
(...) Jedna z g³ównych zasad wspó³¿ycia ze wszystkimi Nuncju-
sza Roncalliego, a szczególnie ju¿ papie¿a Jana XXIII, by³o powie-
dzenie: „szukaæ przede wszystkim tego co ³¹czy, a nie tego co
dzieli”. Tê zasadê dyplomata Roncalli szczególniej stosowa³
w sprawach ekumenizmu i sta³a siê ona jego g³ówn¹ zasad¹, kie-
dy zosta³ wybrany na papie¿a. (...)
(...) Roncalli przej¹³ tak¿e od Karola Rahnera teoriê o „chrzeœcijañ-
stwie anonimowym”, z t¹ jednak ró¿nic¹, ze dla Roncalliego tymi
„CHRZEŒCIJANAMI ANONIMOWYMI” BYLI
WSZELKIEGO RODZAJU MARKSIŒCI
Mo¿e te wiadomoœci o karierze ks. Roncalliego, póŸniejszego
papie¿a Jana XXIII, inicjatora zwo³ania Drugiego Soboru Watykañ-
skiego, s¹ dla niektórych czytelników niepotrzebnymi anegdotka-
mi, jednak¿e s¹ koniecznymi informacjami dla zrozumienia dlacze-
go DSW zaj¹³ w wielu sprawach postawê ca³kowicie sprzeczn¹
z ca³¹ tradycj¹ chrzeœcijañsk¹, a przede wszystkim z nauk¹ co naj-
mniej piêtnastu przedsoborowych kolejnych papie¿y. (...)
(...) Papie¿ Jan XXIII, w swym przemówieniu na rozpoczêcie
Synodu Rzymskiego, wielokrotnie podkreœla³, ¿e postanowienia
Synodu maj¹ byæ wzorcem dla DSW. Niestety, tak siê nie sta³o. Co
wiêcej, w³aœnie DSW zaj¹³ postawê ca³kowicie sprzeczn¹ z usta-
wami Synodu. (...)
(...) Œwiadkowie tych wydarzeñ, a wiêc ówczeœni pracownicy
w Watykanie, opowiadaj¹, ¿e Kardyna³ Tardini, któremu papie¿ Jan
46
XXIII powierzy³ kierownictwo przygotowania DSW, zmar³ ze zmar-
twienia, widz¹c jak jego praca i wysi³ki zosta³y zapomniane i przez
DSW. (...)
(...) Podobieñstwo miêdzy Zgromadzeniem Stanów General-
nych we Francji w roku 1789 i DSW upatrywali niemal wszyscy Oj-
cowie Soboru, z tym jednak, ¿e jedni stwierdzali ten fakt z rado-
œci¹, a drudzy z boleœci¹ i przera¿eniem. Podobieñstwo to jednak
nie jest tylko w pewnych wydarzeniach zewnêtrznych, jak w³aœnie
odrzucenie wszystkich przygotowanych uprzednio propozycji, ale
przede wszystkim w tym, ¿e Stany Generalne uprzednio zosta³y
opanowane przez tzw. societes de pensees, które to stowarzysze-
nia by³y kierowane przez masoneriê. Otó¿ obecnoœæ wp³ywów ma-
soñskich w obradach DSW jest niezaprzeczalna, gdy¿ prasa w³o-
ska, tak przed Soborem, jak i po Soborze czêsto podawa³a do wia-
domoœci, którzy
DOSTOJNICY KOŒCIO£A PRZYNALE¯ELI
DO MASONERII
tak na ca³ym œwiecie, jak te¿ i pracownicy Watykanu. Lista 121
dostojników pracuj¹cych w Kurii watykañskiej, dorêczona papie-
¿owi Janowi Paw³owi Pierwszemu wykazuje, ¿e wielu z nich wst¹-
pi³o do masonerii jeszcze na wiele lat przed DSW. Katolickie cza-
sopismo „The Athanasian” (czerwiec 1993 r.) w artykule zatytu³o-
wanym: Freemasons And The Conciliar Church, autora John Ken-
neth Weiskittel, czytamy, ¿e w czasopiœmie „Processo” (Me-
ksyk),ukaza³ siê wywiad prasowy z Carlosem Vazquez Rangel,
Wielkim Komandorem Najwy¿szej Rady Masoñskiej w Meksyku,
w którym dziennikarz Mary Ball Martinez zapytuje jak nowy amba-
sador meksykañski przy Stolicy Apostolskiej bêdzie siê czuæ
w Watykanie, bêd¹c masonem, a na to odpowiedzia³ mu Carlos
Vasquez, ¿e na pewno bardzo dobrze, gdy¿ w Watykanie funkcjo-
nuj¹, a¿ cztery lo¿e masoñskie rytu szkockiego. St¹d te¿ mo¿na
przypuszczaæ, ¿e rola masonerii w obu tych wielkich wydarzeniach
47
historycznych, Rewolucja Francuska z roku 1789 i DSW z ostat-
nich lat, by³a bardzo wa¿na. (...)
Zbigniew Koz³owski w ksi¹¿ce pt. „Mordy masoñskie w Watyka-
nie” pisze:
Po œmierci Paw³a VI zostaje wybrany na Stolicy Piotrowej Albi-
no Luciani, jako papie¿ Pawe³ I, którego pontyfikat trwa³ zaledwie
33 dni. (...)
(...) Czy spisek milczenia, milczenia morderczego, „omarta” sy-
cylijska nie stanie siê udzia³em wszystkich, ca³ego Koœcio³a, w³ad-
ców opinii publicznej, sumienia œwiatowego na temat zbrodni kil-
ku ludzi, zbrodni najwiêkszej jaka mog³a zostaæ dokonana po zbro-
dni Wielkiego Pi¹tku, tej z pi¹tku 29 wrzeœnia 1978 roku,
MORDERSTWA PAPIE¯A UŒMIECHU
„naszego s³odkiego Chrystusa ziemi” Albino Luciani, bia³ego
œwiat³a, który by³ „kandydatem Boga” w dniu jego wyboru i mê-
czennika swoich braci w 33-im dniu swojej s³u¿by pontyfikalnej.
(...)
(...) Kiedy kardyna³owie wybrali Albino Luciani na papie¿a
w czasie gor¹cego dnia sierpnia 1978 r. rzucili na papie¿a uczci-
wego, œwiêtego i doskonale nieprzekupnego na drogê Przedsiê-
biorstwa Watykañskiego S.A.. Kolizja by³a nieunikniona. Niewzru-
szona nieskazitelnoœæ Albino Luciani musia³a stawiæ czo³a niepo-
hamowanym si³om rynku banku Watykañskiego A.P. i S.A. i innym
elementom tworz¹cym bogactwo, za które odpowiedzialni byli
kardyna³ Villot i biskup Marcinkus, wspólnicy Michaela Sidony i
Roberto Calvi, wszyscy z lo¿y P-2, w której byli afiliowani i ich
protektor Licio Galli, jej Wielki Mistrz.
Nie bêdzie starcia brutalnego. Nie powinno go byæ, za ¿adn¹ ce-
nê. Nale¿a³oby ¿eby starcie by³o ³agodne, tak nieznaczne, ¿eby za-
ufanie królowa³o bez cienia niepokoju i ¿eby interesy by³y konty-
nuowane bez najmniejszej przerwy. To by³oby proste, doskona³e
dyskretne i milcz¹ce. Tak jak zbrodnia doskona³a.
48
JEŒLI ON SIÊ TYM ZAJMIE - UMRZE
W ci¹gu 33 dni swego panowania, Albino Luciani, który dowie-
dzia³ siê o okradaniu ksiê¿y i ubogich przez mafiê mediolañsk¹
i watykañsk¹, przy sprzeda¿y Banco Catolica del Vento i wiele in-
nych rzeczy, które mu opowiada³ jego przyjaciel, kardyna³ Benelli
z gorzk¹ ironi¹, poœwiêci³ siê oczyszczeniu stajni Augiasza, chcê
powiedzieæ Administracji Spuœcizny Stolicy Apostolskiej, centrali
finansowej papie¿a Paw³a. Mo¿na by s¹dziæ, ¿e nie mia³ barczysto-
œci Herkulesa dla takiego wyczynu. Jego przeciwnicy s¹dzili ina-
czej i bali siê go dostatecznie. (...)
(...) Papie¿ Jan Pawe³ I zdecydowa³ oko³o po³owy wrzeœnia, ¿e
w pierwszym rzêdzie powinno siê zrobiæ porz¹dek we w³asnym
domu. Bank watykañski by³ denuncjowany w prasie, w dzienni-
kach zawodowych agentów finansowych. (...)
(...) Dla dope³nienia miarki, skandaliczne pismo znalaz³o siê na
jego biurku, które pretendowa³o do wyjawienia listy
121 CZ£ONKÓW KURII RZYMSKIEJ ZAPISANYCH
DO MASONERII
Miêdzy innymi: kardyna³owie Villot, Cassaroli, Poletti, biskup
Marcinkus i jego zaufani, sekretarz papie¿a Paw³a, Pasquala Mac-
chi... Szefem ich wszystkich okaza³ siê byæ sekretarz Pañstwa - Je-
an Villot!
Jan Pawe³ I mia³ zgnieœæ i rozproszyæ to mrowisko. (...)
(...) 28 wrzeœnia 1978 r. ka¿dy z tych ludzi by³by zniszczony,
gdyby Albino Luciani powzi¹³ pewne decyzje. Dwie inne osoby ry-
zykowa³y, ¿e bêd¹ bezpoœrednio wmieszane: Lucio Galli i Umber-
to Ortolani. Dla tych dwóch szefów P-2 stracenie Calvi’ego równa-
³o siê straceniu przez lo¿ê masoñsk¹ g³ównego skarbnika.
28 wrzeœnia nowe nazwisko dosz³o do listy tych, którzy byli
w przededniu powa¿nego zagro¿enia decyzjami Luciani’ego. Cho-
dzi³o o nazwisko kardyna³a Villot, Sekretarza Pañstwa Papieskiego.
„Tego ranka, po œniadaniu z³o¿onym z kawy i rogalika, Luciani
49
zasiad³ w swoim gabinecie przed godzin¹ ósm¹. Mia³ wiele do zro-
bienia. To by³ w³aœnie dzieñ 28 wrzeœnia. Po porannych audien-
cjach, Luciani mia³ spotkaæ kardyna³a Baggio. Podj¹³ ju¿ pewn¹
iloœæ decyzji i zamierza³ poinformowaæ Baggio o dwóch z nich.
Pierwsza dotyczy³a kardyna³a Cody z Chicago. Luciani zdecydo-
wa³, ¿e nale¿y odwo³aæ Cody, co do tego kardyna³ - prefekt Kon-
gregacji Kleru nie uczyni³ ¿adnego zastrze¿enia. Boggio by³ za-
chwycony, sytuacja by³a wreszcie rozwi¹zana. Du¿o mniej by³ za-
dowolony z nastêpnej decyzji, do której doszed³ Luciani. Wenecja
nie mia³a ju¿ patriarchy. Zaproponowa³ to stanowisko Boggio.
Wiele wzglêdów sk³oni³o papie¿a do decyzji, ¿e Boggio powinien
opuœciæ Rzym dla Wenecji. Nie najmniejszym by³ wzgl¹d, ¿e
NAZWISKO KARDYNA£A BY£O
NA LIŒCIE MASONÓW
któr¹ Luciani otrzyma³. GAGGIO - IMIÊ MASOÑSKIE SEBA, LO-
¯A NR. 86/2640, DATA PRZYJÊCIA 14 VIII 1967 r.
Opowiadano mi rozmowê miêdzy Baggio i Luciani jako dysputê
bardzo gwa³town¹, gdzie gwa³townoœæ i z³oœæ pochodzi³y w ca³oœci
od jego eminencji kardyna³a Boggio. Ojciec Œwiêty pozosta³ spokojny.
Nastêpna wa¿na rozmowa mia³a miejsce w koñcu popo³udnia,
po dwóch rozmowach telefonicznych z kardyna³em Felici, który
by³ w Padwie i z kardyna³em Benelli.
Feliciemu opowiada³ swoj¹ ciê¿k¹ konfrontacjê z Bagio, którego
odmowa zaakceptowania Wenecji jednak nie zdziwi³a i dlatego po-
rozumiewa³ siê z Benellim, co do swojej najbli¿szej nominacji, któ-
r¹ mia³... zamiar zakomunikowaæ tego samego wieczoru Sekreta-
rzowi Stanu Jeanowi Villot. To s¹ rzeczy, których siê nie zapomina.
Chwilê póŸniej Jean Villot
PI£ Z PAPIE¯EM TRADYCYJNY RUMIANEK
nastêpnie rozmowa przybra³a powa¿ny obrót. Papie¿ mówi³
o Banku Watykañskim. Przestudiowa³ raport swego Sekretarza
50
Pañstwa, a tak¿e inne dokumenty.
Spotka³ biskupa Marcinkusa i oceni³ jego dzia³alnoœæ. Rozmowa
by³a ch³odna i nie zapowiada³a niczego dobrego. Luciani poinfor-
mowa³ Villot, ¿e nale¿y natychmiast odwo³aæ Marcinkusa. Nie
w ci¹gu tygodni, ani miesi¹ca. Jutro bêdzie zast¹piony przez nie-
skazitelnego cz³owieka, przez kluczow¹ osobistoœæ finansowego
trybuna³u Watykanu, Mgr Abbo... Pazury lwa, o których jego bli-
scy s¹dzili, ¿e siê poka¿e, rozwiera³y siê szeroko przez Villot. On
odwo³a³ miêdzy innymi - uomini fiducia, mafiê Marcinkusa i ocze-
kiwa³, ¿e mosty zostan¹ zerwane w najbli¿szym czasie, z grup¹
Banco Ambrosiano Sidona i Calvi.
Kardyna³ Villot zanotowa³ te zmiany bez groŸby komentarzy. Na-
uczy³ siê on wielu rzeczy w ci¹gu lat. Wielu ludzi w Watykanie
uwa¿a³o go za najskuteczniejszego, ale Villot musia³ patrzeæ zde-
cydowanie gdzie indziej. W wiosce Watykanu nazywano to techni-
k¹ prze¿ycia. (...)
(...) Luciani przeszed³ do problemu Chicago i do swojej rozmo-
wy z Baggio a propos ultimatum, które nale¿a³o wystosowaæ do
kardyna³a Johna Cody, Villot wymamrota³ swoj¹ aprobatê... Lucia-
ni rozpatrywa³ nastêpn¹ odmowê Boggio przyjêcia stanowiska
w Wenecji i oznajmi³ swoje zdecydowanie co do pójœcia Boggio tam,
dok¹d poleci³ iœæ. Luciani poinformowa³ wówczas Villot o innych za-
machach, które zamierza³ przeprowadziæ. I na koniec: Benelli bêdzie
mianowany Sekretarzem Pañstwa. Zajmie stanowisko Villot.
Villot uda³ zastanawiaj¹cego siê g³êboko nad tym królewskim
zderzeniem, spokojnym posuniêciem, które wysadzi³oby go ca³ko-
wicie z siod³a. Nastêpnie gdy papie¿ nalewa³ mu nieco herbaty, po-
wiedzia³: „s¹dzi³em, ¿e myœlicie o Casarolim”. Zastanawia³em siê
nad tym d³ugo - odpowiedzia³ Albino, s¹dzê ¿e w du¿ej mierze je-
go praca jest œwietna, ale ja podzielam punkt widzenia Giovani Be-
nelli, co do pewnych inicjatyw, które zosta³y powziête w ostatnich
latach w stosunku do Europy Wschodniej. Villot pozosta³ lodowa-
51
ty. Ale zobaczymy go œmiej¹cego siê nieprzyzwoicie w telewizji
w dwa dni póŸniej.
David Yallop pisze: Ta nieprzenikliwoœæ zimna i zawodowa, któ-
ra go charakteryzowa³a, trwa³a. Wreszcie zachêcony przez papie-
¿a, wysun¹³ obiekcjê, ¿e
TE NOMINACJE S¥ PRZECIWNE ¯YCZENIOM
ZMAR£EGO OJCA ŒWIÊTEGO
i bêd¹ uznawane jako rodzaj zaparcia siê jego pontyfikatu. Po-
wie siê, ¿e zdradziliœcie Paw³a.
Dyskusja trwa³a prawie dwie godziny. Gdy Villot wyszed³ by³a
noc. (...)
(...) Albino Luciani by³ bia³ym œwiat³em, które lœni w ciemno-
œciach... Zapragn¹³ bardzo, po tych wielkich decyzjach, zatelefono-
waæ natychmiast do kardyna³a Codo do Mediolanu. Ale Diego Lo-
renzi, powiedzia³, ¿e nie bêdzie mo¿na uzyskaæ po³¹czenia przed
godzin¹ dziewi¹t¹. Wówczas mia³a miejsce rozmowa i dotyczy³a
zmian, które Luciani by³ zdecydowany dokonaæ.... Mówi³ do mnie
przez dobr¹ chwilê tonem doskonale normalnym, zwierzy³ siê jedy-
nie Davidowi Yallop, ostro¿ny kardyna³. Z tego mo¿na by³o wnio-
skowaæ, ¿e nie mia³ ¿adnej choroby fizycznej. By³ pe³en pogody
i nadziei. Jego ostatecznym po¿egnaniem by³y s³owa: módlcie siê.
O godz. dziewi¹tej minut trzydzieœci Albino Luciani ¿yczy³ dobrej
nocy swoim sekretarzom: „Buena notte”. (...)
(...) Kardyna³ Villot równie¿ telefonowa³ tego wieczoru, ciekawe
do kogo? Do Marcinkusa? O! Z pewnoœci¹! Dla mafii, która goni-
³a ostatkami si³ - to by³a rzecz zdecydowana, nale¿a³o zastosowaæ
w stosunku do Jana Paw³a I „rozwi¹zanie w³oskie” natychmiast,
jeœli chcia³o siê unikn¹æ wiêzienia, przez gwa³town¹ œmieræ, albo
wymuszone samobójstwo. Albo post¹piæ w taki sposób, aby zbro-
dnia da³a korzyœæ. A wiêc:
1. Mord powinien byæ dokonany ukradkiem, po to ¿eby trwa³ ten
stan korupcji, który mia³ miejsce przed wyborem Luciniego, nale-
52
¿a³o tak dokonaæ mordu, aby zbrodniczy akt pozosta³ ukryty.
2. Najbardziej
SKUTECZNYM ŒRODKIEM ZABICIA PAPIE¯A
BY£A TRUCIZNA
Trucizna, która raz dana, nie pozostawi³aby ¿adnego œladu ze-
wnêtrznego. Istnieje przesz³o 200 substancji tego rodzaju. Digita-
lina jest jedn¹ z nich.
3. Kimkolwiek by³ ten, czy ci, którzy planowali zabiæ papie¿a
w ten sposób, musieli mieæ dok³adn¹ znajomoœæ wnêtrza i zwy-
czajów Watykanu.
4. Nale¿a³o, ¿eby wiedzieli, ¿e jakiekolwiek by by³y œlady po ich
czynie, nie bêdzie autopsji. (oglêdzin zw³ok w celu ustalenia przy-
czyny œmierci) i ¿eby œlady i poszlaki by³y zatarte lub usuniête
przez jedn¹ z pierwszych zawiadomionych osób. Punktem g³ów-
nym dla spiskowców by³o to, ¿e nie powinno i nie mog³o byæ au-
topsji.
Tutaj pozwolê sobie na dygresjê. Wiadomo, ¿e nie istnia³y zbro-
dnie doskona³e. Ale istnieje zbrodnia bolszewicko-¿ydowska, któ-
ra jest cyniczna i bez ostro¿noœci, w jej zapleczu jest terror. Istnie-
je równie¿, chocia¿ siê o tym nigdy nie mówi, zbrodnia masoñska.
Jest
TO ZBRODNIA UPOZOROWANA NA SAMOBÓJSTWO
lub wypadek, albo na œmieræ naturaln¹. Tym niemniej „alibi”,
schemat wyjaœnieñ jest okreœlony z góry na wypadek gdyby jakaœ
niezrêcznoœæ pozwoli³a odkryæ zbrodnicz¹ rêkê. (...)
(...) Zbrodnia na Janie Pawle I ma wszystkie cechy zbrodni ma-
soñskiej. Jeœli mia³a osi¹gn¹æ swój cel, nale¿a³o zbrodniê pope³niæ
ukradkiem w taki sposób, ¿eby by³y rozs¹dne szanse na to, by
œmieræ wyda³a siê naturaln¹. Przez prawie szeœæ lat, sprawcy mor-
derstwa na Albino Luciani osi¹gnêli z porozumieniem to, co mo¿e
zakwalifikowaæ jako jedn¹ ze zbrodni stulecia.
53
To jest tak oczywiste, ¿e myœmy to przeczuli, tego samego dnia:
napisaliœmy od razu: „To co go zabi³o, to otworzenie sekretnych
dokumentów Paw³a VI”. (...)
(...) Papie¿ Jan Pawe³ I zmar³ z powodu „œmiertelnej dawki digi-
taliny”, któr¹ za¿ywa³ jako lek.
S³owo „digitalina” s³ychaæ jest wyraŸnie na nagraniu.
W Rzymie, kto chcia³ wiedzieæ, wiedzia³, kto pragn¹³ swego spo-
koju, mia³ gotow¹ wersjê, z góry ustalon¹, alibi masoñskie, które
kardyna³ Villot wyrecytowa³ natychmiast i którym znowu pos³u¿o-
no siê we wczorajszych dziennikach, a które zosta³y poœwiadczo-
ne przez P. Giovani Gennari, aby broniæ kuriê rzymsk¹ przeciwko
rewelacjom œledz¹cego tê sprawê dziennikarza Davida Yallopa.
Genari: „Poprzednik Jana Paw³a II zauwa¿y³ przez pomy³kê, zbyt
du¿¹ dawkê œrodków uspokajaj¹cych... To po rozmowie z kardy-
na³em Villot
PAPIE¯ MIA£ SIÊ POMYLIÆ
co do dozy swoich lekarstw” /Ouest - France, wydanie datowa-
ne lipiec 1984./.
Villot: „To by³ tragiczny wypadek. Papie¿, nie zdaj¹c sobie z te-
go sprawy, za¿y³ nadmiern¹ dawkê swego lekarstwa. Gdyby wyko-
nywano sekcjê zw³ok, to wykaza³aby ona z pewnoœci¹ obecnoœæ
przedawkowania. Nikt by nie uwierzy³, ¿e Jego Œwiêtobliwoœæ
móg³ ³ykn¹æ nadmiern¹ dawkê przez przypadek. Niektórzy mówi-
liby o samobójstwie, inni o morderstwie. Porozumiano siê wiêc,
aby nie dokonywaæ œcis³ej sekcji zw³ok”.
T³umaczenie jest bezsensowne: sk¹d mo¿na wiedzieæ, co bied-
ny zmar³y uczyni³ sam i bezwiednie?
Jest nieprawdopodobne: lekarstwo papie¿a, Effortil, nie mog³o
spowodowaæ nag³ej œmierci niskociœnieniowca, nawet w podwój-
nej czy potrójnej dawce.
Jest znies³awiaj¹ce; insynuacja
54
MYŒLI O SAMOBÓJSTWIE BIEDNEGO PAPIE¯A
przygnêbionego, nie mo¿na dopasowaæ do zbrodni. Jest nie do
utrzymania: je¿eli tak wierzono, nale¿a³oby wrêcz odwrotnie - po-
wzi¹æ wszelk¹ ostro¿noœæ, powolne dzia³anie i zabezpieczenie po
to, aby nie mo¿na by³o dopuœciæ tezy o morderstwie i samemu
móc siê powa¿nie usprawiedliwiæ przed trybuna³em.
Trzeba wiêc uznaæ po sposobie w jaki kardyna³ Villot sformu³o-
wa³ i narzuci³ podobne alibi, ¿e by³ Mistrzem, Wielkim Mistrzem
sekretariatu masoñskiego. Wype³ni³ on zreszt¹ swoj¹ rolê, swoj¹
kontrolê bez ¿adnego zak³ócenia, z doskona³ym panowaniem nad
sob¹, nad Koœcio³em i wydarzeniami.
Siostra Vinceza wesz³a do pokoju o godz. czwartej minut czter-
dzieœci piêæ i zobaczy³a papie¿a w swoim ³ó¿ku, z „wyrazem cier-
pienia” wed³ug wypowiedzi Yallopa.
Zbada³a ona puls. To wystarczy³oby, ¿eby stwierdziæ, ¿e zmar³, na-
wet je¿eli nie umar³ na jej oczach. Wed³ug jej wzdychaj¹cych s³ów do
grupy francuskich ksiê¿y tego ranka, to „w jego toalecie” znalaz³a go
martwym” wed³ug moich w³asnych informacji /z dat¹ 6 XI 1978/.
Wydaje siê pewnym, ¿e œmieræ mia³a miejsce tego samego ran-
ka, ale nikt nie chcia³, czy nie móg³ udzieliæ warunkowego osta-
tecznego namaszczenia Papie¿owi. O godzinie pi¹tej kardyna³ Vil-
lot stwierdzi³ œmieræ i zacz¹³ dzia³aæ jak mistrz w sposób nielegal-
ny, ekskluzywny i metodyczny. To sugeruje zimn¹ krew, plan ob-
myœlony z góry i zdecydowan¹ wolê doprowadzenia rzeczy pomiê-
dzy tysi¹cami raf tam, gdzie nale¿a³o j¹ doprowadziæ. Zgarn¹³ do
kieszeni fiolkê Effortilu z szafki nocnej, zabra³ ze skurczonych r¹k
papie¿a notatki dotycz¹ce nominacji i zmian zdecydowanych po-
przedniego dnia, zabra³ równie¿ okulary i
PANTOFLE PAPIE¯A PRAWDOPODOBNIE
SPLAMIONE ŒLADAMI WYMIOTÓW
Mia³by równie¿ usun¹æ testament Papie¿a.
¯adna z tych rzeczy nie by³a nastêpnie ponownie widziana,
55
a przecie¿ ich szukano. On, albo jakiœ figurant, zadzwoni³ w tym sa-
mym czasie do balsamiarzy zw³ok i samochód Watykanu pojecha³
po nich. Fakt nie do uwierzenia, on by³ na miejscu równo o pi¹tej.
Kardyna³ Viloot zobowi¹za³ zatem siostrê Vincezê do œlubowa-
nia milczenia o tym wydarzeniu i zabroni³ sekretarzom uprzedzaæ
kogokolwiek, zanim ich nie upowa¿ni.
Co siê dzia³o w ci¹gu nastêpnej godziny? Tajemnica. Balsamia-
rze usi³owali na ciep³o, wymodelowaæ twarz zmar³ego i j¹ wybar-
wiæ. A dopiero o godz. szóstej dr Buzzonati, a nie dr Fontana, prze-
znaczony do tego, (dlaczego?) przyby³, stwierdzi³ œmieræ bez ¿ad-
nego aktu zgonu i przypisa³ j¹ ostremu zawa³owi miêœnia serco-
wego, który mia³ nast¹piæ wczoraj wieczorem, oko³o godziny dwu-
dziestej trzeciej. Oœwiadczenie inspirowane i bez wartoœci lekar-
skiej. Villot zacz¹³ zawiadamiaæ kardyna³ów pocz¹wszy od godziny
szóstej trzydzieœci, a zatem oko³o dwóch godzin póŸniej, ni¿ za-
wiadomi³ Instytut Medyczny, który by³ zobowi¹zany do wys³ania
na miejsce braci Signoracci, balsamiarzy.
Balsamiarze przyszli przed sakramentami, kardyna³ami i dr Fonta-
n¹, który by³ do tych spraw wyznaczony. Oni byli panami dnia... (...)
(...) Cia³o zosta³o przetransportowane zgodnie ze zwyczajem do
sali Clementine, gdzie zbieg³ siê niezmierzony t³um.
Odwiedzaj¹cy tego ranka zachowali wszyscy w swej pamiêci ry-
sy œci¹gniête, twarz wykrzywion¹ i bolesn¹ Papie¿a. Wed³ug inne-
go Ÿród³a, o 11-tej wrócili panowie dnia.
Zamkniêto drzwi i próbowano wymodelowaæ, teraz na zimno,
wyraz twarzy i przypuszczalnie go uszminkowano. Villot móg³
wejœæ w porozumienie z nimi, bez wiêkszego oporu z ich strony,
co do poœpiesznego zabalsamowania nielegalnego i rzeczywiœcie
szczególnego, tego samego wieczoru.
Podczas gdy wierni t³oczyli siê we ³zach w oœwietlonej kaplicy
i kiedy s³yszano mê¿czyzn i kobiety przechodz¹cych przed cia³em
i krzycz¹cych do bezw³adnej formy cia³a:... - Kto ci to uczyni³?
56
KTO CIÊ ZAMORDOWA£?
na trzecim piêtrze pa³acu pontyfikalnego z ponurym poœpie-
chem, pod rozkazami tak zwanego szefa Koœcio³a Tymczasowego,
siostry my³y, czyœci³y wszystko do po³ysku.
Po co ta gorliwoœæ? Po co ten poœpiech? Dla zatarcia œladów,
kroków, odcisków palców? Dla oczyszczenia rozrzuconych wy-
miotów z toalety, z ³ó¿ka ku któremu siostra Vinceza mia³a odpro-
wadziæ swego Ojca duchownego umieraj¹cego, ona sama, s¹dz¹c
¿e za chwilê zemdleje? „Wymioty stanowi¹ czêsto jeden z symp-
tomów zbyt silnej dawki digitaliny”. Sekretarze pakowali i zabiera-
li rzeczy biednego Papie¿a w³¹cznie z jego listami, notatkami,
w których by³a garœæ osobistych wspomnieñ.
Jaki¿ demon znêca³ siê w ten sposób nad relikwiami drugiego
papie¿a, mêczennika, czasów wspó³czesnych!
O godz. 18-tej ca³oœæ 19-stu pomieszczeñ apartamentów ponty-
fikalnych by³a ca³kowicie opró¿niona ze wszystkich rzeczy zwi¹za-
nych choæby poœrednio z pontyfikatem Lucianego. Pieczêcie zo-
sta³y na³o¿one na drzwiach przez niezmordowanego i skrupulatne-
go kardyna³a w³óczêgê. (...)
(...) Na naleganie Watykanu /w³óczêgi, który wówczas rozkazy-
wa³ jako pan Watykanu /, nie usuniêto ze zw³ok ani jednej kropli
krwi, nie usuniêto ¿adnego organu.
Wykorzystano zastrzyki z formolu i innych œrodków chemicz-
nych do cia³a przez ¿y³y i arterie koœci udowych.
Przyczyna okresu 3 godzin czasu dla tego procesu wi¹¿e siê
z tym, ¿e przewa¿nie jak to jest zwykle stosowane, wyci¹ga siê
krew, albo miesza siê j¹ z roztworem solnym, aby rozp³yn¹³ siê po
ca³ym ciele. Watykañski w³óczêga trzyma³ siê tego absolutnie, aby
nie wyci¹gniêto ani jednej kropli krwi. (...)
(...) Dla nas i równie¿ dla nich z pewnoœci¹ jeszcze bardziej,
w tym le¿y dowód formalny, nie podlegaj¹cy dyskusji i wystarcza-
57
j¹cy - udzia³u œwiadomego, wolnego i dzia³aj¹cego kardyna³a sekre-
tarza Pañstwa, Jean’a Villot, w morderstwie Papie¿a Jana Paw³a I.
Niewielka iloœæ tego p³ynu by³aby starczy³a, niew¹tpliwie, aby
bieg³y lekarz stwierdzi³ obecnoœæ substancji toksycznych, jakie
one by nie by³y. Co siê tyczy wnêtrznoœci, gdyby je bracia Signo-
racci, jak ka¿e zwyczaj wyjêli przedwstêpnie przed ca³ym balsamo-
waniem, one same s³u¿y³yby samo przez siê do autopsji, której
przez ca³y dzieñ Jean Villot energicznie odmawia³.
By³a noc, kiedy to wszystko zosta³o zakoñczone o godz 21-szej.
On sam by³ noc¹. Kard. Villot wycofa³ siê wreszcie, aby po³o¿yæ siê
spaæ przed pó³noc¹. On dobrze pracowa³. W 16 godzin po swoim
szczególnym zgodnie, Jan Pawe³ I nie by³ ju¿ niczym wiêcej jak tyl-
ko wspomnieniem tam, gdzie pracowa³ jeszcze wczoraj, jako œwia-
t³y i kochany wspólny Ojciec. To by³o tak, jakby on tu nigdy nie
przyszed³, jakby w ogóle nie ¿y³. Z chwil¹, gdy Jego cia³o by³o za-
balsamowane, wszelka autopsja by³a daremna. Jego mieszkanie
ukryte, wyczyszczone do po³ysku, opieczêtowane, ¿adna rewizja,
¿adne rekwizycje s¹dowe nie dosz³yby do niczego. Jego rzeczy, je-
go papiery zabrane zniknê³y, nie zabrano by wiêcej ani jednego do-
wodu zbrodni. Taka jest gorliwoœæ masoñska. (...)
58
Rozdzia³ V -
JAK POZNAÆ ¯YDO-MASONA?
„Doktryna Wolnomularstwa jest wszêdzie ta sama.
Chocia¿ ceremonia³ i rytua³y... ró¿ni¹ siê
w wielu krajach”.
Maykay, mason
1. Mason uwa¿a obowi¹zek wiernoœci wobec zwi¹zku za wa-
¿niejszy od obowi¹zku wobec pañstwa, którego jest obywatelem.
2. Mason zachowuje obowi¹zkow¹ obojêtnoœæ wobec wszelkich
religii.
3. Bóstwem masoñskim jest istota nazywana „Wielkim Budow-
niczym Wszechœwiata”.
4. Masoni dzia³aj¹ za „zas³on¹ tajemniczoœci”, staraj¹c siê ukryæ
nie tylko dzia³ania i cele, lecz nawet ich moraln¹ i filozoficzn¹ naukê.
5. Potêga masonerii le¿y w jej tajnoœci
6. Dla masona lo¿a jest podstawow¹ jednostk¹ organizacyjn¹.
7. Symbolem masoñskim s¹ litery J.G.O - czyli Judaei Guberna-
bunt Orbem /¯ydzi bêd¹ rz¹dziæ œwiatem!/
LO¯A
(...) Najni¿sz¹ komórk¹ organizacyjn¹ w masonerii jest lo¿a. Na-
zw¹ t¹ okreœla siê zarówno miejsce zebrañ i „pracy” pewnego ze-
spo³u masonów, jak równie¿ i sam zespó³. W œcis³ej nomenklatu-
rze masoñskiej termin „lo¿a” oznacza komórkê organizacyjn¹ z³o-
¿on¹ wy³¹cznie z masonów trzech pierwszych stopni, zespo³y wy-
¿sze nazywaj¹ siê odmiennie. Lo¿e trzech pierwszych stopni by-
waj¹ tak¿e czêsto nazywane lo¿ami symbolicznymi lub niebieski-
mi, albo lo¿ami œw. Jana. Nazwa
„LO¯A” POCHODZI Z HEBRAJSKIEGO
i zwi¹zana jest ze Œwi¹tyni¹ Salomona. Wyjaœnia to dok³adnie
mason rabin Borchardt:
59
„Bardzo du¿o napisano o znaczeniu s³owa „lo¿a”. Pochodzi ono
od hebrajskiego s³owa „liszche” i znaczy „pokój przyleg³y”. „Dom
Bo¿y” czyli Œwi¹tynia Salomona mia³a oprócz trzech istotnych
czêœci albo pomieszczeñ specjalnie du¿o „pokojów przyleg³ych”
(ló¿) do okreœlonych celów. Dlaczego zakon masoñski wybra³ na-
zwê „lo¿a”, a nie Œwi¹tynia” albo „Dom Bo¿y” mo¿e byæ tylko na
górze Morja [na której by³a zbudowana Œwi¹tynia Salomona],
gdzie mo¿na sobie pomyœleæ pion do „niebiañskiego Jeruzalem”
czyli do „Duchowego Syjonu”, a wiêc do pa³acu „Wielkiego Bu-
downiczego Wszechœwiata”. Dlatego wszystkie miejsca odleg³e od
[góry] Morja, musz¹ otrzymaæ - bo nie mog¹ inaczej - tylko nazwê
„pokoje przyleg³e [do Œwi¹tyni Salomona]” - lo¿e.
Nowa lo¿a mo¿e byæ za³o¿ona tylko przez istniej¹c¹ ju¿ organi-
zacjê masoñsk¹ (np. „Wielk¹ Lo¿ê”), która udziela jej swego pa-
tentu. Wówczas dopiero nowo powsta³a lo¿a staje siê regularn¹
i uznan¹. W ten sposób lo¿e ca³ego œwiata s¹ ze sob¹ w pewnej
³¹cznoœci organizacyjnej. Lo¿e nie uznane zw¹ siê pok¹tnymi.
Pracami lo¿y kieruje zarz¹d - rozmówicie, nieraz bardzo szu-
mnie w lo¿y nazywany - z „Mistrzem Katedry” na czele.
W poszczególnych krajach istniej¹ lo¿e, s¹ to jak gdyby po-
szczególne stowarzyszenia. Nad pewn¹ iloœci¹ ló¿ w granicach -
zazwyczaj - jednego pañstwa stoi „Wielki Wschód” albo „Wielka
Lo¿a”, która jest centraln¹ organizacj¹ lo¿ masoñskich w danym
pañstwie i stanowi dla nich bezpoœredni¹ w³adzê administracyjn¹.
(...)
(...) „Wielka Lo¿a” sk³ada siê z delegatów podleg³ych sobie ló¿,
miêdzy którymi czêsto bywaj¹ „Mistrzowie Katedry”, i dzia³a
w analogicznych formach jak lo¿a. Pracami „Wielkiej Lo¿y” kieru-
je zarz¹d z „Wielkim Mistrzem” na czele; zbiera siê ona w okreœlo-
nych terminach na „Wielkie Zgromadzenia”. (...)
(...) Ponad trzema tradycyjnymi stopniami: „Ucznia”, „Czeladni-
ka” i „Mistrza”, które s¹ jednakowe w lo¿ach ca³ego œwiata, istnie-
60
j¹ tzw. stopnie wy¿sze. Ich iloœæ oraz rodzaj, jak równie¿ sposób
organizacji masonów wy¿ej „wtajemniczonych”, nie jest jednolity,
lecz zale¿y od obrz¹dku (rytu), jaki w danym czasie i miejscu obo-
wi¹zuje.
Co to jest obrz¹dek? Masoneria jest organizacj¹ tajn¹. Ukrywa
swoich ludzi i swoje „nauki”. Do ukrycia „tajnych nauk” s³u¿y ma-
sonerii jej symbolika. Tzw. „wtajemniczenie” polega na wyjaœnie-
niu symboli. „Wyjaœnienie” to odbywa siê w uroczysty sposób,
z odpowiednimi ceremoniami i specjalnymi obrzêdami, silnie od-
dzia³ywuj¹c na s³absze psychicznie jednostki i urabiaj¹c je ducho-
wo. „Wtajemniczenie” to jest w ka¿dym stopniu - oczywiœcie - tyl-
ko czêœciowe, a zupe³ne - mo¿na przypuszczaæ - w stopniach naj-
wy¿szych, po mo¿liwie
PE£NYM ZJUDAIZOWANIU NIE-¯YDA
Ceremonie i obrzêdy przy „wyjaœnianiu” tworz¹ to, co nazywa-
my rytua³em.
Symbolika wszystkich stopni, a œciœlej mówi¹c - uk³ad i kolej-
noœæ symboli (gdy¿ g³ówne symbole s¹ we wszystkich lo¿ach takie
same) oraz rytua³ wszystkich stopni tworz¹ razem pewien za-
mkniêty system, system poznawania „tajnej nauki” i urabiania du-
chowego. System ten w³aœnie nazywamy obrz¹dkiem albo rytem.
Je¿eli organizacjê masoñsk¹ (np. „Wielk¹ Lo¿ê”) przyrównamy do
szko³y, a treœæ duchow¹ masonerii do tego, co siê w tej szkole uczy,
to obrz¹dek bêdzie metoda, systemem nauczania. Szko³a, ucz¹c,
jednoczeœnie wychowuje w odpowiednim kierunku. Masoneria
„wyjaœniaj¹c”, wychowuje tak¿e w okreœlonym duchu - judaizuje.
Obrz¹dek, sposób „wtajemniczania” (judaizowania), musi byæ
przystosowany do poziomu umys³owego adepta i jego mentalno-
œci. W inny sposób trzeba by³o judaizowaæ ludzi w XVIII w.,
a w inny - dzisiaj; w inny - ludzi o wysokim poziomie umys³owym,
a w inny - prostsze umys³y. Dalej:
61
W INNY SPOSÓB TRZEBA
JUDAIZOWAÆ KATOLIKA
o rozbudzonym poczuciu narodowym, a w inny - narody prote-
stanckie, zjudaizowane ju¿ czêœciowo na innej drodze. St¹d
obrz¹dki masoñskie musza siê zmieniaæ z czasem, musi ich byæ
w ka¿dym czasie kilka: musz¹ siê one przystosowywaæ do wyma-
gañ chwili i œrodowiska. (...)
STOPNIE NAJWY¯SZE
(...) Nad ca³¹ organizacj¹ jest s³ynna Alliance Israelite Universel-
le (Wszechœwiatowy Zwi¹zek ¯ydowski), w skrócie „Alit”. Rz¹dzi
on polityk¹ niby ¿ydowsk¹, w rzeczywistoœci œwiatow¹.
Zarz¹d tego zwi¹zku stanowi Rada Siedmiu rozkazuj¹ca Lloyd-
George’om Brandom i Wilsonom.
„Na rozkaz Rady Siedmiu Woodrow Wilson stworzy³ „Ligê Naro-
dów”, która bez realnej egzekutywy, rozdaje na prawo i lewo ³aski
i nie³aski - tê okropn¹ karykaturê trybuna³u miêdzynarodowego.
Ponad laboratorium politycznym Rady Siedmiu, oczekuje
podobno intronizacji i koronacji Król ¿ydowski. Ka¿dy ¯yd w to
wierzy.
NIE KORONOWANY
KRÓL ¯YDOWSKI
RADA SIEDMIU
ALIT - WSZECHŒWIATOWY
ZWI¥ZEK ¯YDOWSKI
UKRYTE STOPNIE
GENERA£ WIELKI INSPEKTOR - 33°
KSI¥¯Ê KRÓLEWSKIEJ TAJEMNICY - 32°
WIELKI INSPEKTOR
INKWIZYTOR KOMANDOR - 31°
RYCERZ KADOSZ MASOÑSKI ŒWIÊTY - 30°
NIEAKTUALNE - 19° - 29°
62
RÓ¯OKRZY¯OWIEC - 18°
NIEAKTUALNE - 4° - 17°
MISTRZOWIE - 3°
TOWARZYSZE - 2°
UCZNIOWIE - 1°
ZNAKI MASONÓW
Trójk¹t.
Pion.
K¹tomierz.
£opata.
M³otek.
Linijka.
Cyrkiel.
Piêciok¹t z liter¹ G w œrodku (Gnosis = poznanie, wiedza).
Liœcie akacji. W Pary¿u wychodzi pismo masoñskie pt. „Aca-
cia”. Na pogrzebach masonów nios¹ ga³êzie akacji, a na ich gro-
bach sadz¹ te drzewa.
Masoni porozumiewaj¹ siê umówionymi znakami r¹k. W razie
niebezpieczeñstwa np. na polu bitwy mason wydaje znak o pomoc
(Signe de detresse Nothzeichen). Tak bywa³o neiejednokrotnie
wœród oficerów francuskich i niemieckich. Ten znak nale¿y w³aœci-
wie tylko do mistrzów, ale w razach nadzwyczajnych udziela siê
i uczniom.
Tatuowanie krzy¿a na piêtach lub noszenie go w butach nale¿y
do atrybucji stopni, od 30°. Mistrz (3°), któremu wolno bywaæ
w koœciele, ma stawaæ nogami pod k¹tem prostym, na kszta³t roz-
wartego cyrkla. (...)
63
Rozdzia³ VI -
MASONERIA W POLSCE
„Pojêcie OJCZYZNA jest przestarza³e. Musi byæ
zast¹pione przez OJCZYZNÊ ŒWIATOW¥!”
Kongres Masoñski w Belgradzie w 1926 r.
Z ksi¹¿ki Stanis³awa Tworkowskiego pt. „Polska bez ¯ydów“:
(...) Zaraza masoñska przedosta³a siê do Polski w 16 wieku
w formie „nowinek” protestanckich, kalwiñskich, socyniañskich
i innych.
Jej ojcami duchowymi s¹ W³och Socyn, Czech Komeñsky i ca-
³¹ plejad¹ ³otrów i zdrajców, którzy u³atwiali „masonowi” Karolowi
Gustawowi zalew i zniszczenie Polski szwedzkim „Potopem”.
Usadowi³a siê natomiast na dobre masoneria w Polsce za cza-
sów masonów - królów Augusta I i Augusta Mocnego.
Dokona³a ona w porozumieniu z Prusami, po uprzednim moral-
nym zniszczeniu Polski, zbrodni jej rozbioru, co by³o potrzebne
masonerii - kaha³owi w walce z „samper fidelis” (zawsze wiern¹)
Polsk¹, ostoj¹ Katolicyzmu i co by³o potrzebne masonerii - ¯ydom
dla urzeczywistnienia przepowiedni Franka o Polsce „nowej ziemi
obiecanej” do której
OD CZASÓW ROZBIORÓW POCZN¥ D¥¯YÆ ¯YDZI
Z CA£EGO ŒWIATA
Masoneria w Polsce Niepodleg³ej odgrywa znaczn¹ rolê. Styka-
j¹ siê w naszej OjczyŸnie obrz¹dki: „Szkocki” i „Wielki Wschód”
oraz ¿ydowski „Bnei - Brith”. Wp³ywy masoñskie przenikaj¹ nie-
które dziedziny naszego ¿ycia, wprowadzaj¹c do niego dezorgani-
zacjê i zamêt.
Fa³szywymi deklaracjami o „mocarstwowoœci”, „zjednoczeniu”,
„patriotyŸmie” (przyodziewaj¹c siê nawet w szaty „katolickie” czy
„antysemityzmu”), uwodz¹ dobrej woli i wielkiej naiwnoœci „oby-
wateli”, k³óc¹ naród, tamuj¹c jego naturalny pêd do rozwoju i wiel-
64
koœci. Masonerii zale¿y w tej chwili na tym, aby by³a Polska, ale
ani narodowa, ani wielka, ani tym bardziej prawdziwie katolicka.
Masoneria chce, ¿eby Polska by³a Judeo-Polsk¹. W tym kierun-
ku zmierzaj¹ jej plany i wysi³ki i dla osi¹gniêcia tego celu, wszelki-
mi sposobami os³abia naród polski.
Kto nale¿y w Polsce do masonerii?...
Jakie nazwiska, wywieraj¹ce wp³yw na bieg naszego polityczne-
go i gospodarczego ¿ycia, nale¿¹ jednoczeœnie do tej przeklêtej ¿y-
dowskiej sekty?... Z wielu wzglêdów nie mo¿na jeszcze dziœ tego
ujawniæ. Wyjaœni to dopiero przysz³a historia
WIELKIEJ NARODOWEJ POLSKI
Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1938 r.
rozwi¹za³ masoneriê w Polsce... Jak dalece dekret zostanie wpro-
wadzony w ¿ycie - przysz³oœæ nam powie?... (...)
Z ksi¹¿ki Ignacego Okszy-Grabowskiego pt. „Masoneria”:
(...) Mówimy o wypadkach œciœle wspó³czesnych, nie mo¿emy
siê wdawaæ w historiê masonerii polskiej. Twierdzimy tylko, ¿e ¿y-
³a ona i rozwija³a siê lub upada³a w warunkach wyj¹tkowych.
Powstanie masonerii polskiej zbieg³o siê z utrat¹ niepodleg³oœci
politycznej. Ta utrata spowodowa³a koniecznie i utratê niepodle-
g³oœci umys³owej. Patrioci rzuceni na zdradliwe fale miêdzynaro-
dówki. Rewolucyjna idea masoñska sprzêg³a siê niemal nieroz-
dzielnie z wyzwoleniem politycznym Polski. By³a to koniecznoœæ
historyczno-psychologiczna. Aczkolwiek by³y ju¿ i zrozumienia
g³êbsze. W r. 1818 prof. uniwersytetu wileñskiego Szymkiewicz,
sam mason, wyst¹pi³ z lo¿y publicznie, og³aszaj¹c swój protest
przeciwko zgubnym wed³ug niego machinacjom.
Dzia³ania masonerii nie wyzwoli³y pañstwa polskiego, ale wy-
zwoli³y ¯ydów w Polsce, którzy od czasów Napoleona, a¿ do doby
dzisiejszej niepowstrzymanie roœli w potêgê. Odbudowanie poli-
tyczne Polski by³o skutkiem anormalnego stanu Europy i wynik³ej
z tego powodu straszliwej wojny. Katastrofa rozbiorowa zniweczo-
65
na przez inn¹ dziejow¹ katastrofê.
Dawna masoneria polska jest historycznie tak samo zrozumia-
³a, jak przesady naszej poezji romantycznej, w której czêsto roz-
pacz œwiêtego uczucia g³adzi grzechy przeciwko œwiadomoœci ro-
zumnej. Ale dziœ?
Dzisiaj, gdy Polska stanê³a, a jej zdrowy i m³ody naród buduje
pañstwow¹ strzechê,
MASONERIA POLSKA TO PRZE¯YTEK
NIESZCZÊSNYCH LAT NIEWOLI
Ponury cieñ tej igraszki, jak¹ Europa przez dwa lata czyni³a
z Polsk¹. ród³o jej le¿y poza krajem i poza kontrol¹ spo³eczn¹, tym
bardziej, ¿e lo¿e s¹ u nas organizacjami tajnymi i troskliwie pilnuj¹
swojej maski. Masoni polscy dopuszczeni faktycznie tylko do
trzech stopni najni¿szych, zupe³nie nieuœwiadomieni, co do celów
i akcji swoich w³adz wy¿szych, których z samej natury organizacji
znaæ nie mog¹, odgrywaj¹ rolê niebezpiecznych biernych narzêdzi.
Na pró¿no roi siê im, ¿e s¹ ludŸmi „kulturalnymi”, w rzeczywisto-
œci stoj¹ na poziomie „sanctae simplictatis”, to jest ubóstwa du-
chowego. Zdaje siê im, ¿e s¹ „wyborem ludzkoœci”, podczas gdy
istotnie s¹ woŸnymi kantorów miêdzynarodowej finansjery. (...)
Z ksi¹¿ki K. M. Morawskiego i W. Moszczyñskiego pt. „Co to jest
masoneria?”:
(...) Po odzyskaniu niepodleg³oœci regularn¹ masoneriê polsk¹
„Obrz¹dku Szkockiego Dawnego Uznanego” zak³ada w Polsce
„Wielki Wschód Francji”. Polskie lo¿e masoñskie, za³o¿one na zie-
miach polskich przed, w czasie i tu¿ po wielkiej wojnie przez
„Wielki Wschód Francji”, tworz¹ w czasie wojny bolszewickiej
„Wielk¹ Lo¿ê Polski”. Od tej pory ló¿ „Wielkiego Wschodu Francji”
na ziemiach polskich formalnie ju¿ nie ma, s¹ tylko lo¿e „Wielkiej
Lo¿y Polski”. Pracuj¹ one wed³ug „Obrz¹dku Szkockiego Dawne-
go Uznanego”, wed³ug którego pracuje znaczna wiêkszoœæ ló¿
„Wielkiego Wschodu Francji”. Podlegaj¹ one od czasu swego po-
66
wstania niepodzielnym wp³ywom masonerii francuskiej („Wielkie-
go Wschodu Francji”). Powoli jednak masoneria anglosaska za-
czyna wp³ywy te podgryzaæ i w 1926 r. dochodzi do decyduj¹cej
rozgrywki, po uprzednim silniejszym ataku w 1924. Wp³ywy ma-
sonerii francuskiej ostatecznie zostaj¹ zgniecione si³a w 1930 r. Od
tego czasu wp³ywy masonerii anglosaskiej w masonerii polskiej
„Obrz¹dku Szkockiego Dawnego Uznanego” gruntuj¹ siê ostatecz-
nie i panuj¹ do dnia dzisiejszego, czego dowodem jest chocia¿by
inspekcja „Wielkiej Lo¿y Polski” i „Najwy¿szej Rady” przez „brata”
Cowles’a w 1936 r.
Rozgrywki te nie wywo³a³y w „Wielkiej Lo¿y Polski” czy „Naj-
wy¿szej Radzie” formalnego roz³amu organizacyjnego. Zgrzyty
oczywiœcie - i to nawet doœæ du¿e - by³y. Wiêkszoœæ jednak maso-
nów polskich, orientuj¹cych siê na „Wielki Wschód Francji”, pod-
da³a siê ostatecznie nowym wp³ywom. Pewne tylko jednostki
przenios³y siê po latach 1926-30 do ló¿ zagranicznych, poza zasiê-
giem w³adzy „Wielkiej Lo¿y Polski”, a w zasiêgu wp³ywów „Wiel-
kiego Wschodu Francji”. „Wielki Wschód Francji” nie zaniecha³
prawdopodobnie ze swojej strony kontrakcji i zacz¹³ organizowaæ
masonów z Polski bezpoœrednio w swoich w³asnych lo¿ach.
Cz³onkowie wiêc jego z Polski ¿yli - jak to siê w ¿argonie masoñ-
skim mówi - „w diasporze”. Czy wytworzy³ on w Polsce na nowo
swoje w³asne lo¿e? Nie znaleŸliœmy, jak ju¿ powiedziano wy¿ej,
¿adnego œladu ich istnienia w wydawnictwach masoñskich, nam
dostêpnych. Byæ mo¿e, i¿ - o ile one istniej¹ - s¹ traktowane jako
pok¹tne, tzn. nieuznane.
Po 1935 r. wp³ywy francuskie w masonerii polskiej zaczê³y na
nowo wyraŸniej podnosiæ g³owê, co powiêkszy³o jeszcze bardziej
trudnoœci polityczne masonerii. „Wielki plan” masoñski na najbli¿-
sz¹ przysz³oœæ (1940), „konsolidacja narodowa” w masoñskim ro-
zumieniu, wytycza sobie jako cel pozyskanie drog¹ pewnych
ustêpstw i kompromisów wp³ywów francuskich i pogodzenie ich
67
z wp³ywami anglosaskimi, by móc skierowaæ ca³¹ sw¹ zjednoczo-
n¹ si³ê do walki o „swoj¹” Polskê.(...)
MASONERIA A POLSKOή
W tym wzglêdzie u nas nie panuj¹ jeszcze równie „wyklarowa-
ne” pojêcia. Ci¹gle siê mówi o tym, ¿e w XVIII i XIX stuleciu do
masonerii nale¿eli wielcy nasi patrioci (nie licz¹c szeregu „porz¹d-
nych ludzi”), ¿e zatem na karb masonerii w znacznej nale¿y po³o-
¿yæ mierze wiele ze zdobyczy ducha patriotycznego. To ba³amutne
pojêcie trwaæ bêdzie tak d³ugo, jak d³ugo nie ustali siê: a) w³aœci-
wego stosunku masonerii w tym czasie do naszych zaborców; b)
roli jak¹ odegra³a w wywo³ywaniu i likwidowaniu naszych po-
wstañ; c) stanowiska, jakie wzglêdem niej zajmowali rzeczeni pa-
trioci, zrazu nieraz nieœwiadomi, niebaczni na g³êbsze jej cele; po
czym zaœ, w razie ich „opatrzenia siê”, stanowiska jakie wzglêdem
nich zajê³a masoneria.
WP£YWY MASONERII U NAS
Tak jak siê nie docenia dot¹d u nas nale¿ycie wp³ywów, jakie
wolnomularstwo wywiera³o na rozbiory i rewolucje narodowe, tak
te¿ nieraz sk³onnym by siê by³o nie doceniaæ wp³ywu, jaki wywie-
ra masoneria na odrodzone pañstwo polskie. S¹dzê, ¿e nieporozu-
mienie to siê wyjaœni, skoro sobie uœwiadomimy, ¿e aby wp³yw
wywieraæ, masoneria w Polsce nie potrzebuje byæ ani zbyt liczna,
ani zbyt mocno zorganizowana, skoro za ni¹ stoi i oparcie jej daje
czteromilionowe ¿ydostwo. Ale, by to sobie uœwiadomiæ, przestaæ
trzeba negowaæ „judeo-genezê” masonerii.
68
Rozdzia³ VII
LABORATORIUM IDEI
Jest ich na œwiecie oko³o 10 milionów: 4,5 do 5 mln w Ame-
ryce, milion w Wielkiej Brytanii, kilkaset tysiêcy w pozosta³ych
krajach zachodnich.
W Polsce liczba masonów dochodzi do 500.
„Towarzysze przyst¹pili do Rafa³a i zaczêli go rozbieraæ. Œci¹-
gnêli jego frak, kamizelkê, obna¿yli praw¹ pierœ; œci¹gnêli trzewi-
ki, poñczochê i obna¿yli do kolana lew¹ nogê. (...)
Szerok¹ i grub¹ chust¹ zawi¹zali mu oczy. Wówczas us³ysza³
g³os mówcy:
- Zabieram kapelusz waæpana, szpadê, zegarek i wszystkie me-
tale, jakiekolwiek masz przy sobie. (...)
Po chwili Rafa³ uczu³, ¿e stoi miêdzy dwoma ludŸmi, ¿e ktoœ jest
przed nim i dotyka jego piersi koñcem szpady” - tak Stefan ¯e-
romski w „Popio³ach” opisuje ceremonie inicjacji, czyli moment
przyst¹pienia nowego cz³onka do masonerii.
Wolnomularstwo jednak nadal pozostaje sfer¹ domys³ów i in-
terpretacji. Spotkania cz³onków ló¿ masoñskich s¹ tajne, a oni sa-
mi bardzo broni¹ swej intymnoœci. Tajemnic¹ jest nawet sam fakt
przynale¿noœci do masonerii.
SK¥D SIÊ WZIÊLI MASONI?
- Najprawdopodobniej z Anglii. Tam bowiem dzia³a³y gilidie wol-
nych murarzy - bractwa, które swymi korzeniami siêga³y czasów
œredniowiecza. Cz³onkami ich byli budowniczowie katedr gotyc-
kich, którzy chc¹c chroniæ tajemnicy swego zawodu ³¹czyli siê
w elitarne grupy wolnomularzy. Nale¿eli do nich najlepsi murato-
rzy. Tajniki zawodu przekazywali sobie ustnie lub za pomoc¹ sym-
boli, szyfrów, znaków. Zbierali siê w lo¿ach - zamkniêtych dla ob-
cych pomieszczeniach - znajduj¹cych siê podczas budowy katedry
obok niej.
69
Z czasem zmieni³ siê nieco sk³ad i charakter ló¿. Zaczêli przyby-
waæ do nich przedstawiciele wy¿szych warstw spo³ecznych, nêce-
ni panuj¹cym tam ³adem, g³oszonymi ideami moralnoœci i solidar-
noœci, jakich brakowa³o w otaczaj¹cym œwiecie.
Lo¿e pocz¹tkowo zbiera³y siê w gospodach. Pierwsza lo¿a, któ-
ra zapocz¹tkowa³a masoneriê we wspó³czesnym rozumieniu spo-
tka³a siê w dzieñ Jana Chrzciciela 1717 roku w londyñskiej gospo-
dzie „Pod Gêsi¹ i Rusztem”.
Dopiero, gdy do masonerii zaczêli nap³ywaæ arystokraci
i szlachta, zebrania przenios³y siê do pa³aców.
W 1717 roku powsta³a zwierzchnia Wielka Lo¿a Londynu i Oko-
lic oraz zosta³ wybrany pierwszy Wielki Mistrz. Od tego momentu
zaczyna siê nowy rozdzia³ w dziejach wolnomularstwa. Z poprze-
dniego okresu zosta³a tylko symbolika - praca cz³owieka nad so-
b¹, a¿ do osi¹gniêcia doskona³oœci, co przypomina³o ciosanie bry-
³y, a tak¿e symbolika: kielnia symbolizowa³a tolerancjê wobec bliŸ-
niego, pion - postawê moraln¹, kotwica - wiernoœæ, gorliwoœæ,
m³otek - sumienie.
W 1723 roku pastor James Anderson opublikowa³ konstytucjê
Wolnych Mularzy, w której zawarte by³y podstawowe idee masoñ-
skie: idea naturalnego prawa moralnego, wartoœci etycznych sto-
j¹cych ponad wyznaniowymi konfliktami, zasada powszechnej
równoœci cz³onków oraz nakaz tolerancji. Zasady te sta³y siê przy-
czyn¹ konfliktu zarówno z pañstwem feudalnym, jak z Koœcio³em
katolickim. Ten ostatni zarzuca³ masonerii stawianie na równi
wszystkich religii i przyczynianie siê do degradacji pojêcia Boga.
Stanowisko Koœcio³a by³o bardzo kategoryczne i wi¹za³o siê z na-
k³adaniem ekskomuniki na cz³onków masonerii. Dopiero II Sobór
Watykañski zniós³ ekskomunikê wolnomularzy utrzymuj¹c jednak
zakaz wstêpowania katolików do masonerii.
Pod koniec XVIII ruch „symbolicznej kielni” przenosi siê z Wysp
Brytyjskich do Europy. Mno¿¹ siê obrzadki i ryty. Nastêpuje
70
podzia³ wolnomularstwa na podstawowe od³amy: tradycyjne, re-
gularne (anglosaskie) oraz niedogmatyczne, postêpowe (romañ-
skie). Wykszta³caj¹ siê zwi¹zki krajowe zwane obediencjami z w³a-
snymi Wielkimi Lo¿ami (wolnomularstwo regularne) lub Wielkimi
Wschodami (romañskie).
TAJEMNICA WOLNOMULARSTWA W POLSCE
Polska masoneria narodzi³a siê pod koniec lat dwudziestych
XVIII wieku. Jest rówieœniczk¹ wolnomularstwa niemieckiego
i w³oskiego. Masoni dzia³ali a¿ do 1821 roku, kiedy to po raz
pierwszy z rozkazu cara Aleksandra I wprowadzono zakaz przyna-
le¿noœci do masonerii. W 1939 roku prezydent Moœcicki wyda³ de-
kret nakazuj¹cy rozwi¹zanie wszystkich ló¿ wolnomularskich.
W ksi¹¿ce „Masoneria polska w XX wieku. Losy, lo¿e, ludzie”
prof. Ludwik Hass - wybitny polski masonolog podaje jako pocz¹-
tek odrodzenia masonerii w Polsce rok 1961. Wtedy to, jako
pierwsza, powsta³a w Warszawie lo¿a „Kopernik”.
- Na Zachodzie przynale¿noœæ do masonerii nie jest tak skrupu-
latnie ukrywana jak w Polsce - mówi prof. Tadeusz Cegielski, hi-
storyk, dziekan Wydzia³u Historycznego UW. - Mo¿na sobie wyo-
braziæ np., ¿e prezydent USA wystêpuje w programie telewizyjnym
w charakterze wolnomularza. U nas jest to nie do pomyœlenia. We
W³oszech czy w Niemczech adresy wolnomularzy mo¿na znaleŸæ
w ksi¹¿kach telefonicznych, we Francji nazwiska urzêduj¹cych mi-
nistrów - wolnomularzy podaj¹ encyklopedie. W Polsce nadal pa-
nuje zasada, ¿e przynale¿noœæ do lo¿y mo¿na ujawniæ tylko za zgo-
d¹ zainteresowanego, b¹dŸ po jego œmierci.
Wolnomularzami byli np. prymas Podolski, Stanis³aw August
Poniatowski. Masoni uchwalili Konstytucjê Trzeciego Maja, stali
na czele Targowicy, walczyli u boku Napoleona. Wolnomularzami
byli równie¿ m.in. prezydent Gabriel Narutowicz, ksi¹¿ê Józef Po-
niatowski, Aleksander Fredro, Andrzej Strug, Juliusz Kaden-Ban-
drowski, Edward Rydz-Œmig³y.
71
Nieoficjalnie wiadomo, ¿e wœród ministrów rz¹du Tadeusza Ma-
zowieckiego by³o kilku masonów. Otwarcie do przynale¿noœci
przyznaje siê kilka osób: prof. Tadeusz Cegielski (historyk, UW),
prof. Janusz Maciejewski (historyk literatury, UW), red. Adam W.
Wysocki (naczelny „Wolnomularza Polskiego”).
Politycy boj¹ siê ujawniaæ swoj¹ przynale¿noœæ z powodu panu-
j¹cych stereotypów w stylu ¿ydo-masoñskich spisków.
- Ludziom wydaje siê, ¿e na takich spotkaniach nie rozmawia siê
o niczym innym, jak tylko o polityce i knuje siê spiski - mówi prof. Ce-
gielski. - Tymczasem jest wrêcz przeciwnie. Cz³owiek idzie tam po to,
¿eby oderwaæ siê od tego ca³ego towarzysz¹cego ¿yciu codziennemu
zgie³ku, ¿eby nie myœleæ o polityce, pogodzie, ¿onie, kochance. Lo¿a
to takie laboratorium. Wypracowuje siê tam idee, a nie planuje obale-
nie rz¹dów. To miejsce filozoficznych dyskusji. Na wiele tematów.
JAK ZOSTAÆ MASONEM?
Tym, co odró¿nia masoneriê od innych ruchów czy stowarzy-
szeñ jest rytua³. Rz¹dzi wszystkim - otwarciem i zamkniêciem lo-
¿y, przyjêciem nowego cz³onka, przechodzeniem na kolejne stop-
nie wtajemniczeñ.
¯eby zostaæ masonem kandydat musi mieæ ukoñczone 24 lata. Po-
winien nie tylko spe³niaæ kryterium etyczno-intelektualne, ale byæ
równie¿ niezale¿ny materialnie. Do niedawna obowi¹zywa³a zasada,
¿e to lo¿a puka do drzwi osoby, któr¹ chce widzieæ w swoich szere-
gach. Teraz mo¿na ju¿ prosiæ o przyjêcie. Znane s¹ adresy, pod które
mo¿na siê zg³aszaæ. Zainteresowany pytany jest o powody chêci przy-
st¹pienia do lo¿y oraz o to, czy nie zna osobiœcie jakiegoœ masona,
który móg³by go rekomendowaæ braciom. Tzw. Komisja Inwestyga-
cyjna przeprowadza rozmowy z kandydatem i zbiera informacje w je-
go œrodowisku. Potem zainteresowany otrzymuje sta³y kontakt
z dwoma Braæmi Wprowadzaj¹cymi. Oni to, po jakimœ czasie udziela-
j¹ mu rekomendacji. Na zebraniu lo¿y odbywa siê g³osowanie.
W przypadku przyjêcia kandydata dana osoba jest przyjêta na ucznia.
72
Rytua³ jest skomplikowany, a jego symbolika ma korzenie w wielu kul-
turach. Np. obna¿one czêœci cia³a przypominaj¹ o szacunku i pokorze,
metalowe przedmioty s¹ znakiem œwiatowych namiêtnoœci. Aby staæ
siê wolnomularzem kandydat na ucznia musi przejœæ przez komnatê
rozmyœlañ, gdzie na stole na którym stoi czaszka, klepsydra, wizeru-
nek koguta oraz naczynia z siarka i sol¹, spisuje swoje ¿yciowe credo.
Uczeñ nie uczestniczy w dyskusjach i nie ma prawa g³osu.
Przygotowuje jedynie pod kierownictwwem tzw. Dozorcy referat na
temat narzucony mu przez lo¿ê, np. o historii wolnomularstwa. Po
pewnym czasie cz³onkowie lo¿y decyduj¹, czy mo¿na awansowaæ go
na stopieñ czeladnika. Jeœli decyzja jest pomyœlna dla kandydata to
uzyskuje on prawo g³osu i po pewnym czasie mo¿e zostaæ Mistrzem.
JUTRO POLSKIEGO WOLNOMULARSTWA
2 lutego przyby³ do Warszawy Zastêpca Wielkiego Mistrza Wiel-
kiego Wschodu Francji Eric Vanderberghe. Przyjecha³ on na za-
proszenie czcigodnych mistrzów siedmiu ló¿ Warszawy, Krakowa
i Œl¹ska. W Polsce zwi¹zane z Wielkim Wschodem s¹ lo¿e: war-
szawskie „Wolnoœæ Przywrócona”, „Trzech Braci”, „Nadzieja”,
krakowska „Gabriela Narutowicza”, katowicka „Jednoœæ” oraz mi-
ko³owska „Tolerancja”. Wizyta zastêpcy Wielkiego Mistrza mia³a
na celu przygotowania do stworzenia Wielkiego Wschodu Polski,
pierwszej samodzielnej, polskiej obediencji wolnomularstwa libe-
ralnego. W 1997 roku odby³y siê wybory Wielkiego Mistrza maso-
nerii polskiej. Od tego momentu Wielki Wschód Francji przesta³
ingerowaæ w sprawy masonerii w Polsce. Wielki Wschód Francji
to najwiêksza obediencja masoñska na kontynencie europejskim,
licz¹ca w samej tylko Francji ok. 35 tys. cz³onków.
Z organizacj¹ zwi¹zanych jest wiele ló¿ liberalnych ró¿nych ry-
tów we wszystkich pañstwach Wspólnoty Europejskiej, w krajach
Europy Œrodkowej i Wschodniej, w Afryce i obu Amerykach.
Beata Kierzkowska
Poznaniak
73
Powrót masonerii nad Wis³ê
¯YDOPODOBNI
Powrót masonów odbywa siê w konspiracji.
Byæ mo¿e obawiaj¹ siê konfrontacji z chrzeœcijañsko-narodowy-
mi partiami, które na Nowym Œwiecie handluj¹ broszurami anty-
masoñskimi i antysemickimi?
Miniony rok masoñski up³yn¹³ pod znakiem kulturalnego wspó³-
zawodnictwa miêdzy Francuzami i Polakami. Polacy, podnoszeni
w Pary¿u do godnoœci mistrzów, obowi¹zkowo wo¿eni byli do
dzielnicy La Defence, gdzie pokazywano im s³ynn¹ „Wielk¹ arkê”
architekta Johana Otto von Spreckelsena.
Polscy bracia chcieli siê zrewan¿owaæ podobnym zaprosze-
niem, ale poniewa¿ w Warszawie nie znaleŸli godnej uwagi archi-
tektury, wiêc zaprosili Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu
Francji, prof. Jeana-Roberto Ragache, aby zwiedzi³ kolekcjê ko-
bierców wschodnich z daru Teresy Sahakian. Wielki Mistrz i jego
60-osobowy dwór byli zachwyceni. Polscy masoni dostali od
francuskich braci wie¿ê „Hitachi” z okazji instalacji w Polsce
lo¿y „Wolnoœæ Przywrócona”. Prace wolnomurarskie tocz¹ siê
wiêc teraz przy muzyce. Liturgia masoñska zawiera fragmenty
muzyki Romana Maciejewskiego, Chopina, Pendereckiego,
Lutos³awskiego. Dominuj¹ jednak kompozycje jednego z naj-
s³ynniejszych masonów w dziejach - brata Wolfganga Amade-
usza.
Pierwszych braci przyjêto w poczet polskiej masonerii 1 grudnia
1990 r., a na miejsce zakonspirowanej inicjacji wybrano znan¹
w Warszawie klasycystyczn¹ budowlê. Z kolei lo¿a „Wolnoœæ Przy-
wrócona” rozpoczê³a dzia³alnoœæ 26 kwietnia 1991 r. w pewnym
siedemnastowiecznym pa³acu. Spotkanie wszystkich polskich ma-
sonów (9 listopada 1991 r.) po³¹czone zosta³o z inauguracj¹ dzia-
³alnoœci drugiej lo¿y - „Nadzieja”.
74
Powrót masonerii nad Wis³ê odbywa siê w konspiracji. Byæ mo-
¿e masoni boj¹ siê ministra spraw wewnêtrznych albo UOP-u?
Byæ mo¿e obawiaj¹ siê konfrontacji z chrzeœcijañsko-narodowymi
partiami, które na Nowym Œwiecie handluj¹ broszurami antyma-
soñskimi i antysemickimi?
Przez pó³ wieku nie by³o w Polsce masonerii, spo³eczeñstwo nic
wiêc o niej nie wie, mo¿e z wyj¹tkiem tego, co przeczyta w owych
broszurach - ¿e masoni, podobnie jak ¯ydzi, s¹ praprzyczyn¹
wszelkiego z³a. Mo¿na podejmowaæ dzia³ania wyjaœniaj¹ce, np.
zorganizowaæ na pocz¹tek wystawê znajduj¹cych siê w polskich
zbiorach pami¹tek masoñskich, np. w Muzeum Okrêgowym w To-
runiu jest piêkna kolekcja fartuszków, szarf i odznak. W Muzeum
Narodowym w Warszawie s¹ medale z odpowiedni¹ symbolik¹.
W Ci¹¿eniu pod Poznaniem znajduje siê najwiêkszy w œwiecie za-
bytkowy wielojêzyczny ksiêgozbiór masoñski, do którego od lat
œci¹gaj¹ pielgrzymki masonów z Europy i USA.
Inna sprawa, czy masoneria mog³aby - na przyk³ad wœród pol-
skiej inteligencji - wype³niæ pustkê, jaka powsta³¹ po rozpadzie
idea³ów „Solidarnoœci”. Có¿ bowiem polskie spo³eczeñstwo ma
z tego, ¿e masoni, siedz¹c „na Wschodzie Warszawy” pod roz-
œwietlon¹ „Delt¹” (Symbol nauki) dyskutuj¹ o tym, czym jest pra-
wo moralne. Polska masoneria nie podjê³a, jak dotychczas, walki
o idea³y sobie bliskie - tolerancjê, rozdzia³ Koœcio³a od pañstwa...
Na Wêgrzech czy w dawnej Czechos³owacji wolnomularze dzia³a-
j¹ oficjalnie. Znane s¹ nazwiska wielkich mistrzów oraz adresy ló¿.
Mo¿e polscy bracia obawiaj¹ siê reakcji obywateli: £opuszañskie-
go, Jurka lub Piotrowskiego, którzy nagle zobaczyliby przed sob¹
Polaka - masona?
Janusz Miliszkiewicz
Wprost
75
Polscy wolnomularze w KOR i Solidarnoœci
Jak rozpoznaæ masona
Dzia³alnoœæ masonerii od wieków rozpala umys³y œmiertelni-
ków, którym nie dane jest poznaæ jej od wewn¹trz. Czy masoni
rz¹dz¹ œwiatem, czy kryj¹ siê za wszystkimi wa¿niejszymi wy-
darzeniami, pocz¹wszy od rewolucji francuskiej, a skoñczywszy
na przemianach roku 1989 w Polsce? Na podstawie jakich
szczegó³ów mo¿na ich rozpoznaæ?
Pytania takie wyp³ywaj¹ z faktu prowadzenia przez wolnomularzy
niejawnej dzia³alnoœci, a tak¿e stosowania obrzêdów i symboliki
pobudzaj¹cych wyobraŸniê. W bogatej masoñskiej obrzêdowoœci
siêga siê m.in. do religii staro¿ytnego Egiptu, mistyki ¿ydowskiej
(kaba³y), hinduizmu, okultyzmu oraz, co wynika z genezy wolno-
mularstwa, obyczajów i terminologii œredniowiecznych budowni-
czych katedr. Najbardziej znanym z wolnomularskich znaków jest
trójk¹t z wpisanym weñ okiem
- znajduje siê on na przyk³ad na rewersie banknotów dolaro-
wych USA. Trójk¹t symbolizowaæ mo¿e Trójcê Œwiêt¹, greck¹ lite-
rê „delta” lub uznawany przez braci system potrójnego œwiata.
Oko zaœ oznacza w sferze fizycznej - s³oñce, bêd¹ce Ÿród³em ¿y-
cia, w sferze poœredniej Logos, zaœ w duchowej Wielkiego Archi-
tekta Œwiata. Spoœród wielu innych masoñskich symboli wymie-
niæ nale¿y równie¿ kielniê, wêgielnicê splecion¹ z cyrklem. Sym-
boliczny charakter maj¹ tak¿e liczby (np. 3 to liczba œwiêta, sym-
bolizuje cia³o, duszê i ducha), litery (zw³aszcza „G” - w jêzyku an-
gielskim rozpoczyna s³owa God - Bóg, geometry - geometria, glo-
ry - chwa³a, zaœ w grece gnosis - wiedza ezoteryczna).
Dla wtajemniczonych istotne znaczenie maj¹ tak¿e kolory (np.
niebieski symbolizuje wiernoœæ i przyjaŸñ). Istniej¹ te¿ systemy
hase³ s³ownych. Nie dziwmy siê, je¿eli nagle podczas rozmowy
z grup¹ osób padnie znienacka stwierdzenie, ¿e
76
„deszcz pada”
podczas gdy w najlepsze œwieci s³oñce - po prostu znaleŸliœmy
siê wœród masonów, którzy w ten sposób ostrzegaj¹ siê nawzajem
przed profanem w ich gronie.
Du¿o kontrowersji wzbudza stosunek masonów do kwestii reli-
gijnych. Ka¿dy cz³onek lo¿y po dziœ dzieñ ob³o¿ony jest ekskomu-
nik¹ Koœcio³a katolickiego, inne Koœcio³y niewiele bardziej s¹ przy-
chylne tej organizacji.
Osobn¹ kwestiê stanowi zwi¹zek masonerii z judaizmem.
Wizja œwiatowego spisku
¿ydo-masonerii pozostaje ¿ywa do dziœ. Wci¹¿ wznawiana jest
np. ksi¹¿ka F. Eger „¯ydzi i masoni we wspólnej pracy”, która po
raz pierwszy znalaz³a siê na pó³kach ksiêgarskich w 1908 r. Nie-
w¹tpliwym faktem pozostaje wp³yw symboliki ¿ydowskiej, a zw³a-
szcza kaba³y, na kszta³towanie siê obrzêdowoœci masoñskiej. Cha-
rakterystyczne jest, ¿e przez wiele lat przedstawiciele narodu wy-
branego nie byli przyjmowani do ló¿, co doprowadzi³o do utworze-
nia w 1843 r. w Stanach Zjednoczonych ¿ydowskiej organizacji
masoñskiej „B’nei B’rith”.
Niemal¿e równie pasjonuj¹cym zagadnieniem dla wielu jest ro-
la, jak¹ masoni odegrali
W najnowszych dziejach Polski
W okresie miêdzywojennym kwestia ta zajmowa³a wiele umy-
s³ów, doprowadzi³o to do delegalizacji masonerii w 1938 r. dekre-
tem prezydenta Moœcickiego (obowi¹zuj¹cym formalnie do dziœ).
Po wojnie ci z braci, którzy ¿ywili przekonania antykomunistyczne,
wyjechali b¹dŸ pozostali na Zachodzie, inni zaœ aktywnie przy³¹-
czyli siê do budowania Polski Ludowej, dochodz¹c do najwy¿-
szych stanowisk pañstwowych (m.in. byli pos³ami, ministrami czy
te¿ jak H. Ko³odziejski - prezesem NIK). W 1961 r. dosz³o do kon-
spiracyjnego „obudzenia” (czyli wznowienia dzia³alnoœci) lo¿y
77
„Kopernik”, która do 1989 r. pozostawa³a niewykryta przez SB.
Polacy wolnomularze aktywnie, jak np. Wielki mistrz Jan Józef
Lipski,
w³¹czyli siê w dzia³alnoœæ
struktur opozycyjnych
-m.in. KOR i Solidarnoœci. Ciekawostk¹ jest, ¿e masonem by³
(o ile mo¿na przestaæ nim byæ) w tym czasie tak¿e Jan Olszewski,
dziœ przywódca Ruchu Odbudowy Polski, który domaga siê dele-
galizacji masonerii. Tak wiêc polscy wolnomularze przyczynili siê
paradoksalnie zarówno do budowy, jak i obalenia komunizmu
w Polsce.
Wszystkie powy¿sze informacje, jak i wiele innych znaleŸæ mo-
¿na w wydanej ostatnio ksi¹¿ce „Sztuka Królewska. Historia i myœl
wolnomularstwa na przestrzeni dziejów”. Jej autorami s¹ m³odzi
historycy z Wroc³awia i Zielonej Góry, pod przewodnictwem ma-
sonologa Norberta Wójtowicza.
Andrzej Krajewski
Gazeta Robotnicza
78
Tajemnica masoñskiej lo¿y
Wolnomularzy jest w Polsce oko³o 400. Jest wœród nich i g³o-
œny prawicowy dziennikarz, i wicepremier jednego z ostatnich
PRL-owskich rz¹dów.
Czy to prawda, ¿e W³adys³aw Gomu³ka mia³ kontakt z masoneri¹?
Jakiœ mia³, jeœli historycy zapamiêtali, ¿e Wielki Mistrz Francji bêd¹c
w 1963 roku w Polsce, proponowa³ podobno Gomu³ce: „Macie kon-
flikty z Koœcio³em, bêdziecie mieæ sprzymierzeñca”; myœla³ o za³o-
¿eniu lo¿y. Prof. Ludwik Hass, znawca dziejów wolnomularstwa:
„Gomu³ka by³ jednak zbyt dogmatyczny i zbyt pos³uszny Moskwie.
W Moskwie lo¿y nie ma, to i w Warszawie nie bêdzie”...
Czy to prawda, ¿e w tzw. postkomunistycznej Polsce odrodzi³
siê ruch masoñski? Niezupe³nie. By³ ju¿ wczeœniej, w roku 1961
odrodzi³a siê przedwojenna lo¿a „Kopernik”. Prof. Tadeusz Cegiel-
ski: Jan Józef Lipski, cz³onek KOR i Krzywego Ko³a, by³ najwiêk-
szym powojennym polskim masonem; potrafi³ te¿ przezwyciê¿yæ
wszystkie przedwojenne pêkniêcia; choæ przed wojn¹ nic z tym ru-
chem nie mia³ wspólnego, nie zna³ go.”
Czy to prawda, ¿e Pi³sudski by³ wolnomularzem? Nie by³, chocia¿
przyst¹pienie do wolnomularstwa proponowano mu dwukrotnie.
- Ksi¹dz Tokarski zapyta³ o to Marsza³ka, który odpowiedzia³:
„Przecie¿ ksi¹dz zna mój charakter. Czy móg³bym siê komuœ pod-
porz¹dkowaæ?” - mówi prof. Ludwik Hass.
Masonem by³ inny Pi³sudski, Jan - brat komendanta. I bardzo
wielu jego wspó³pracowników. Legionistów o historycznych nazwi-
skach. A wiadomo, ¿e byli marsza³kowi bezwzglêdnie pos³uszni.
Wolnomularzem by³ wreszcie Gabriel Narutowicz, pierwszy pre-
zydent Rzeczypospolitej. Nie zapomniano mu tego nawet po
œmierci. Kiedy na pocz¹tku lat 90. postanowiono nadaæ jego imiê
jednej z sal sejmowych, w³adze parlamentu nie podesz³y do tego
z entuzjazmem. Ponoæ mówiono, ¿e mason nie bêdzie patronem
79
¿adnej sali. Uchwa³y Sejmu nie wykonywano przez rok. W koñcu
nazwisko pierwszego prezydenta nadano ma³ej salce w starym
budynku senackim.
400 dzieci wdowy
Dziœ masonów jest w Polsce oko³o 400 - tylu, ilu w najlepszych
latach II Rzeczpospolitej. Otwarcie mówi o tym tylko kilku z nich:
historyk prof. Tadeusz Cegielski, Adam Witold Wysocki, redaktor
„Wolnomularza Polskiego”, publicysta Wojciech Gie³¿yñski. Wiê-
cej nazwisk mo¿na znaleŸæ w s³owniku wolnomularzy polskich
prof. Hassa, który je skrupulatnie wy³awia i publikuje.
Zasada jest taka: ujawnia siê nazwiska osób ¿yj¹cych, które
b¹dŸ wyrazi³y zgodê, b¹dŸ te¿ takie, które znalaz³y siê w po-
wszechnie dostêpnych publikacjach wolnomularskich albo bli-
skich wolnomularstwu. Prof. Hass nie bierze pod uwagê pism
wrogich masonerii. Tam ka¿dy przeciwnik jest masonem.
Wolnomularzy mo¿na znaleŸæ po obu stronach politycznej bary-
kady. „Na czele prawicowych katolickich partii stoj¹ wolnomula-
rze, niekiedy byli, niekiedy nadal aktywni” - mówi³ w wywiadzie
prasowym prof. Tadeusz Cegielski, sekretarz Wielkiej Lo¿y Naro-
dowej Polski.
- Stali wolnomularze - koryguje dziœ profesor Cegielski.
Masonem wysokiej funkcji jest g³oœny prawicowy dziennikarz,
znany z kategorycznych s¹dów. I wicepremier jednego z ostatnich
PRL-owskich rz¹dów. W³aœnie jego podpis widnieje pod opubliko-
wanym dokumentem wolnomularskim - opowiada prof. Hass.
A dzisiejsza lewica?
- Ci z SLD? - w¹tpiê - mówi profesor Hass. - To s¹ ludzie, któ-
rzy nigdy nie byli ideowi. Dlaczego wiêc mieliby wst¹piæ, skoro
wolnomularstwo wymaga przynajmniej udawania? To roczniki,
które wst¹pi³y do partii, ewentualnie dzia³a³y w ZSP na Ordynac-
kiej po 1968 roku, wtedy, gdy nikt ju¿ nie w¹tpi³, ¿e partia ma ja-
k¹œ ideologiê.
80
Inni wolnomularze na to pytanie tylko siê uœmiechaj¹.
Sekretarz Wielkiej Lo¿y narodowej Polski potwierdza: - S¹ ci
z lewej i z prawej strony. Proszê tego nie przyk³adaæ do podzia³ów
partyjnym - tu ci z SLD, a tu ci z UW. To by³oby banalne i niepraw-
dziwe. Pogl¹dy polityczne na szczêœcie maj¹ nie tylko politycy.
Ale i oni - s³yszê - dzia³aj¹ w lo¿ach. W niewielkim procencie.
- Nie s¹dzê, ¿eby w Polsce do masonerii nale¿a³a znacz¹ca licz-
ba polityków - mo¿e jeden, mo¿e dwaj pos³owie? Góra - piêciu na
czterystu szeœædziesiêciu - ocenia prof. Hass.
Nie to, co dawniej. Nie tak jak w innych krajach - na przyk³ad
w Wielkiej Brytanii, gdzie masoneria tak samo wzros³a w krajobraz
jak angielskie trawniki i puby.
Czaszka, klepsydra i kogut
„Towarzysze przyst¹pili do Rafa³a i zaczêli go rozbieraæ. Œci¹-
gnêli jego frak, kamizelkê, obna¿yli praw¹ pierœ; œci¹gnêli trzewik,
poñczochê i obna¿yli do kolana lew¹ nogê. (...)
Szerok¹ i grub¹ chust¹ zawi¹zali mu oczy. Wówczas us³ysza³
g³os mówcy;
- Zabieram kapelusz waæpana, szpadê zegarek i wszelkie meta-
le, jakiegokolwiek masz przy sobie. (...)
Po chwili Rafa³ uczu³, ¿e stoi miedzy dwoma ludŸmi, ¿e ktoœ jest
przed nim i dotyka jego piersi koñcem szpady.” Rafa³ Olbromski,
bohater „Popio³ów”, podczas ceremonii inicjacji dozna³ uczucia
panicznego, niewymownego strachu. Dzisiejsi wolnomularze te¿
twierdz¹, ¿e jest ona ogromnym prze¿yciem.
Rytua³ - podobnie jak przy przejœciu do innych stopni - jest
skomplikowany, a jego symbolika ma korzenie w wielu kulturach.
Np. obna¿one czêœci cia³a przypominaj¹ o szacunku i pokorze,
metalowe przedmioty s¹ znakiem œwiatowych namiêtnoœci; do-
tkniêcie ostrza do piersi ma przypominaæ o karze, jaka staje siê
udzia³em krzywoprzysiêzców. Aby staæ siê wolnomularzem, przy-
sz³y uczeñ musi najpierw przejœæ przez izbê rozmyœlañ. Kandydat
81
spisuje swoje ¿yciowe credo przy stole, na którym obok czaszki
i klepsydry oraz wizerunku koguta stoj¹ naczynia z sol¹ i siark¹.
Moje pytania o czaszkê jedni wolnomularze kwituj¹ pob³a¿liwym
uœmiechem, drudzy - milkn¹. Inni cierpliwie t³umacz¹, ¿e tak jak
przez tysi¹clecia zmienia³ siê obrz¹dek koœcielny, tak przez lata
zmienia³ siê rytua³ wolnomularski.
Tym, co odró¿nia masoneriê od innych ruchów, klubów lub sto-
warzyszeñ, jest w³aœnie rytua³. Rz¹dzi wszystkim: lo¿e otwiera siê
i zamyka rytualnie, przy kolejnych stopniach wtajemniczenia s¹ ry-
tua³y przejœcia. Niektórzy wrêcz twierdz¹, ¿e tylko i wy³¹cznie dziê-
ki niemu istnieje wolnomularstwo. Jeden z masonów przyzna³, ¿e
rytua³ go dra¿ni. Inny podkreœla, ¿e duchowoœci rozwój wewnêtrz-
ny odbywa siê w³aœnie poprzez niego.
Kto „uœpi³” masonów?
Lo¿ami interesowa³ siê Pi³sudski. W masonerii znaleŸli siê nie-
mal wszyscy jego komilitoni - nie wiadomo, czy na rozkaz Mar-
sza³ka, czy tylko na jego polecenie. Nie sposób przypuszczaæ, ¿e
Wieniawa D³ugoszowski, Adam Koc, Walery S³awek, Prystor, Zyn-
dram Koœcia³kowski zrobili to bez wiedzy Komendanta. „W jednej
niezbyt licznej lo¿y (nie w Warszawie) zna³em nazwiska piêciu ge-
nera³ów i trzech pu³kowników” - pisa³ Adam Pragier, POW-iak. Czy
legionistów poci¹gnê³a masoñska tajemniczoœæ, czy urok konspi-
racji, czy te¿ chcieli przez lo¿e wywieraæ wp³yw polityczny? Byæ
mo¿e tak, jednak przeliczyli siê w rachubach. Masoneria zwi¹zana
z krêgiem anglosaskim, która zadomowi³a siê Polsce za wiedz¹
i z inspiracji Marsza³ka (który nie chcia³ wolnomularstwa zwi¹za-
nego z Wielkim Wschodem Francji), by³a przecie¿ programowo
apolityczna. Idea³y, którym ho³dowa³a ówczesna w³adza, mia³y co-
raz mniej wspólnego z idea³ami masonerii. W 1927 r. Wielka Lo¿a
podjê³a uchwa³ê o koniecznoœci uwolnienia masonerii polskiej” od
elementów jej obcych”. Rok póŸniej ówczesny Wielki Mistrz
„uœpi³” bezterminowo 34 masonów - w tym Edwarda Rydza Œmi-
82
g³ego i pu³kownika Adama Koca. A „uœpieni”? Chyba siê tym nie
przyjêli. Walery S³awek, który ongiœ osobiœcie werbowa³ do ló¿,
skrupulatnie stara³ siê zamazaæ œlady œwiadcz¹ce o swoich zwi¹z-
kach z masoneri¹. Koc, prezes BBWR, wrêcz zwróci³ siê przeciw-
ko dawnym braciom.
Burzliwy zwi¹zek pi³sudczyków z masoneri¹ zakoñczy³ siê roz-
wodem w 1938 roku, kiedy prezydent Ignacy Moœcicki wyda³ de-
kret o rozwi¹zaniu ló¿. Masoni uprzedzili dzia³ania w³adz, wcze-
œniej przyjmuj¹c uchwa³ê o samorozwi¹zaniu.
Ci¹goty Elit i inteligentów
Przed wojn¹ wolnomularskie fartuszki nosili pisarze, artyœci -
m.in. Andrzej Strug, Juliusz Kaden-Bandrowski, Juliusz Osterwa -
i lekarze (Mieczys³aw Micha³owicz, którego imiê nosi szpital przy
ul. Litewskiej w Warszawie), uczeni i znani dyplomaci (m.in. Au-
gust Zaleski, minister spraw zagranicznych i póŸniejszy prezydent
na emigracji). A dziœ?
- Do ló¿ nale¿¹ prawie wy³¹cznie inteligenci, wzglêdnie grupa
specyficzna dla obecnej Europy Œrodkowej - inteligenci, którzy zo-
stali biznesmenami - uwa¿a prof. Ludwik Hass.
Wœród dzisiejszych masonów s¹ lekarze, naukowcy, prezesi
banków. Nie ma - tak jak na Zachodzie - autentycznie zamo¿nego
mieszczañstwa, kupców i rzemieœlników.
- To nie jest kwestia sprawnoœci organizacyjnej - podkreœla prof.
Hass. - Polskie mieszczañstwo nie ma tradycji szturmowania Bastylii.
Polska masoneria narodzi³a siê pod koniec lat dwudziestych
XVIII w. Jest rówieœniczk¹ wolnomularstwa niemieckiego i w³o-
skiego. Jêdrzej Kitowicz farmazoonów (czyli freymassonów, wol-
nomularzy) wpisa³ wolnomularstwo na listê religii, jakie istnia³y
w Polsce za panowania Augusta III.
Wolnomularzami byli i prymas Podolski, i nasz ostatni król. Ma-
soni uzgadniali i uchwalali Konstytucjê Trzeciego Maja, stali na
czele targowicy (Stanis³aw Szczêsny Potocki); walczyli u boku Na-
83
poleona (niemal wszyscy Polacy z ksiêciem Pepl na czele), a w le-
gionach na sztandarach nieœli god³a wolnomularskie (Jan Henryk
D¹browski), tworzyli scenê narodow¹ (Bogus³awski) i prawie ca³y
rz¹d Ksiêstwa Warszawskiego. Kroniki podaj¹, ze masonem by³
te¿ Aleksander hr. Fredro.
Masoni dzia³ali a¿ do 1821 roku, kiedy to po raz pierwszy
- z rozkazu Aleksandra i (ponoæ te¿ wolnomularza) - wprowadzo-
no zakaz przynale¿noœci do masonerii.
Cele pierwszych ló¿ by³y pragmatyczne: poprawa obyczajów
wœród powstaj¹cej klasy œredniej. Chodzi³o na przyk³ad o to, by
zachowywaæ siê kulturalnie przy stole, nie ob¿eraæ ani nie upijaæ.
Wielk¹ uwagê zwracano te¿ na ¿ycie rodzinne.
XVIII-wieczne publikacje masoñskie mówi¹ o „udoskonaleniu
cz³owieka pod ka¿dym wzglêdem”, „wolnoœci od wszelkiego ro-
dzaju przes¹dów i uprzedzeñ”, „wyrozumia³oœci i przychylnoœci
dla wszystkich ludzi bez ró¿nicy” oraz „uszanowaniu w ka¿dym
cz³owieku równej godnoœci bez wzglêdu na religiê stan lub miej-
sce urodzenia” i o doskonaleniu œwiata przez doskonalenie siebie.
Z karczmy na salony
Dzisiejsz¹ masoneriê stworzy³ u schy³ku XVII wieku brytyjski
geniusz spo³eczny - potrzeba ³adu, harmonii budowanej na innych
ni¿ dotychczas zasadach - mówi prof. Tadeusz Cegielski. Stare za-
sady spo³eczeñstwa kastowego, feudalnego, wiejskiego nie przy-
stawa³y do spo³eczeñstwa wielkomiejskiego, zbiorowoœci ludzi
wolnych. Masoni byli ludŸmi poszukuj¹cymi nowej relacji miêdzy
cz³owiekiem i spo³eczeñstwem, w³adz¹ polityczn¹ i koœcio³ami,
w czasie, kiedy religia sta³a siê ju¿ spraw¹ prywatn¹. Wolnomular-
stwo by³o sposobem na poszerzanie wolnoœci.
Lo¿e pocz¹tkowo zbiera³y siê w gospodach. By³y rodzajem klu-
bów - dobrowolnych stowarzyszeñ gentelmanów i szlachty.
Pierwsza lo¿a, która zapocz¹tkowa³a masoneriê we wspó³czesnym
rozumieniu - spotka³a siê w dzieñ Jana Chrzciciela 1717 roku
84
w londyñskiej gospodzie „Pod Gêsi¹ i Rusztem”. Dopiero potem,
gdy do masonerii wst¹pi³a arystokracja, lo¿e zawêdrowa³y do pa-
³aców. Jeszcze póŸniej, zw³aszcza w XIX wieku, dziêki pieni¹dzom
zamo¿nego mieszczañstwa, lo¿e bêd¹ budowa³y wielkie rezyden-
cje - jak np. na Great Queen Street w Londynie czy przy XVI Alei
w Waszyngtonie.
- Nie móg³by byæ masonem ktoœ, kto jest zaanga¿owany w dzia-
³ania sprzeczne z doktryn¹ wolnomularsk¹. Ktoœ, kto g³osi has³a go-
dz¹ce w wolnoœæ cz³owieka, jego godnoœæ, poni¿aj¹ce go z powodu
pochodzenia - mówi Adam Witold Wysocki, wolnomularz nale¿¹cy
do warszawskiej lo¿y „Europa” Wielkiego Wschodu Francji i prezy-
denta Polskiej Grupy Narodowej Uniwersalnej Ligi Masoñskiej.
Wolnomularze podkreœlaj¹: do lo¿y nie mo¿na siê zapisaæ, wst¹-
piæ. Jest siê przyjmowanym. Obowi¹zuj¹ surowe kryteria. Nowych
braci przyjmuje siê na podstawie rekomendacji, a ich kandydatu-
ry akceptuje w tajnym g³osowaniu.
Pobudki, z jakich wstêpuj¹ do ló¿, s¹ ró¿ne. Tradycja rodzinna,
zainteresowania historyczne, snobizm.
Mówi¹: Lo¿a to miejsce, gdzie tak zwany zwyk³y cz³owiek ma
szansê otrzeæ siê o wielkich tego œwiata. Ma³o tego, z definicji bê-
d¹ oni sobie równi. Czêsto zwyk³y zjadacz chleba piastuje ró¿ne
funkcje, a wielki przychodzi do lo¿y i jest na pocz¹tku gorszy. Przy-
wdziewa bia³y fartuszek ucznia i od razu siê dowiaduje, ¿e obowi¹-
zuje go bezwzglêdny nakaz milczenia. Ma siedzieæ cicho, s³uchaæ
i uczyæ siê. Nie ma prawa siê odzywaæ, zadawaæ pytañ. Tradycja
wolnomularska oczekuje, ¿e bêdzie tym uczniem dwa lata.
Tadeusz Cegielski, uwa¿a, ¿e lo¿e mog¹ byæ w Polsce okresu
transformacji - tak jak w Anglii czasów rewolucji spo³ecznej XVIII
wieku - miejscem poszerzania wolnoœci. I dlatego liczba wolno-
mularzy bêdzie wzrastaæ. Zdaniem profesora Hassa, wolnomular-
stwo mo¿e byæ tym forum, gdzie ludzie znajd¹ oparcie dla swoich
pogl¹dów i zachowañ.
85
Masoneria mêsko-damska
Wolnomularstwo polskie to dziœ kilkanaœcie ló¿: cztery Wielkiej
Lo¿y Narodowej Polski, zarejestrowanej w 1993 roku w rejestrze
stowarzyszeñ - tak zwana masoneria rytu szkockiego, siedem
Wielkiego Wschodu Francji (tzw. wolnomularstwo liberalne), dwie
mieszane mêsko-damskie (lo¿e rytu „Droit Humain” - Prawa Cz³o-
wieka: „Pierre et Marie Curie” w Warszawie oraz „Orze³ Bia³y”
w Katowicach) i powstaj¹ca lo¿a kobieca Wielkiej ¯eñskiej Lo¿y
Francuskiej. Pierwsze jej adeptki - m.in. dr Miros³awa Do³egow-
ska-Wysocka i Agnieszka Urbañska - nale¿¹ do paryskiej miêdzy-
narodowej lo¿y „Ró¿a Wiatrów”.
Masoni rytu szkockiego przysiêgaj¹ na Ewangeliê œw. Jana,
wolnomularze Wielkiego Wschodu - na bia³¹ niezapisan¹ ksiêgê.
I w³aœnie sprawa wiary w Boga, istotê wy¿sz¹, Wielkiego Budow-
niczego Œwiata ró¿ni oba nurty - romañski liberalny i agnostyczny
oraz konserwatywny anglosaski. Ale nie bez znaczenia jest te¿ sto-
sunek do polityki.
Wielu masonów - zarówno tych z Wielkiej Lo¿y narodowej Polski,
jak i Wielkiego Wschodu Francji ³¹czy niechêæ do ujawniania siê.
- To inteligenckie tchórzostwo.
Obawa, ¿e nastêpne wybory skoñcz¹ siê innym wynikiem i bê-
d¹ przykroœci - mówi osoba z wolnomularstwem zwi¹zana. Sami
masoni mówi¹ o tym niechêtnie.
Czy mason to odszczepieniec?
Przez lata Koœció³ katolicki odnosi³ siê do masonerii niechêtnie,
a nawet wrogo. Ekskomunik¹ grozi³ ju¿ wolnomularzom w 1738
roku Klemens XII, odstêpstwem od wiary katolickiej nazwa³ wol-
nomularstwo Benedykt XIV, Leon XIII stwierdzi³, ¿e mason „dzia-
³a w ciemnoœciach, aby sprowadziæ cz³owieka do stanu niewolnic-
twa, dopuszcza siê wystêpków lub zbrodni” (1884), a Benedykt
XV og³osi³ kanon prawa kanonicznego, który za przynale¿noœæ do
masonerii znów nak³ada³ ekskomunikê (1917).
86
Pewna zmiana nast¹pi³a w latach siedemdziesi¹tych XX wieku.
- Poprzednik kardyna³a Ratzingera w kongregacji doktryny wia-
ry og³osi³ list pasterski, w którym stwierdzi³, ¿e katolik odpowiada
tylko za swoje czyny wolnomularskie - mówi prof. Hass. - List ten
odczytano w koœciele Stanów Zjednoczonych, Belgii, ale nie
w Polsce - dodaje.
- Niedawno przeczyta³em ksi¹¿kê wydan¹ na katolickim uniwer-
sytecie w Louven. Publikacja ta ma imprimatur tamtejszego bisku-
pa i kardyna³a Pary¿a Lustigera - mówi prof. Cegielski. - Dowie-
dzia³em siê z niej wielu ciekawych rzeczy. Na przyk³ad, ¿e s¹ dwie
wyk³adnie kardyna³a Ratzingera do najnowszego katechizmu. Sku-
tek tego jest taki, ¿e polskiemu katolikowi nie wolno byæ wolno-
mularzem, ale niemieckiemu ju¿ tak.
W Polsce obowi¹zuje inna ni¿ w Niemczech wyk³adnia katechizmu.
Konferencja biskupów niemieckich poprosi³a o wyk³adniê i po wymia-
nie korespondencji z kard. Ratzingerem (który w koñcu stwierdzi³, ¿e
pozostawia sprawê ich zbiorowej m¹droœci), zadecydowa³a, ¿e
w Niemczech ka¿dy we w³asnym sumieniu rozstrzyga sprawê przyna-
le¿noœci do masonerii, ¿e nie jest to automatycznie potêpiane.
Przeciw czemu?
W centrum Warszawy na ulicznym stoliku mo¿na kupiæ typow¹
antymasoñsk¹ publikacjê. Krzykliwa ok³adka jak ula³ pasuje do sen-
sacyjnej powieœci. Wstêp - od t³umacza, w³aœciwie „od nas Pola-
ków, katolików”, na których autor siê powo³uje. Tytu³y rozdzia³ów
i podrozdzia³ów mówi¹ o powinowactwie ³¹cz¹cym ¯ydów i maso-
nów, pytaj¹, czy istnieje oœrodek kierowniczy tajnych stowarzy-
szeñ? S¹ i inne oceny - np. ¿e wie¿a Eiffla ma symbolikê falliczn¹
(autor francuski, wiêc nie ma wzmianki o Pa³acu Kultury), podob-
nie jak inne monumenty wznoszone przez rz¹dy masonów et. A¿
dziw, ze masonami nie zaczêto straszyæ niegrzecznych dzieci.
- Niektórzy wolnomularze z¿ymaj¹ siê na brednie wypisywane
na temat masonerii. Autorzy tych publikacji ulegaj¹ pewnej reto-
87
rycznej manierze: tworz¹ pewn¹ figurê abstrakcyjn¹ - czarnego lu-
da. Czarny lud ma zawsze te same cechy - czy jest ¯ydem, czy bol-
szewikiem, czy masonem. Jako wolnomularz wola³bym, ¿eby tym
czarnym ludem by³ ktoœ inny - mówi profesor Cegielski.
Historycy spieraj¹ siê, dlaczego okreœleniu mason (mularz) to-
warzyszy przymiotnik „free” wolny. Byæ mo¿e dlatego, ¿e œrednio-
wieczni mularze nie byli przywi¹zani do ziemi i po zakoñczeniu bu-
dowy katedry przenosili siê w inne miejsce. Byæ mo¿e równie¿ dla-
tego, i¿ stosowali „freestone” - kamienie stosunkowo ³atwo pod-
daj¹ce siê obróbce - piaskowce i wapienie.
Elita budowniczych
Na stra¿y sekretów wznoszenia monumentalnych gotyckich ka-
tedr sta³y korporacje zawodowe, elitarne bractwo budowniczych
wolnomularzy. Nale¿eli do niego najlepsi muratorzy. Tajniki prze-
kazywali sobie ustnie lub za pomoc¹ symboli, szyfrów i znaków.
Wolnomularze zbierali siê w lo¿ach - zamkniêtych dla obcych po-
mieszczeniach, znajduj¹cych siê podczas budowy katedry obok
niej. Z czasem do ló¿ zaczêto przyjmowaæ równie¿ szlachtê i zna-
komitoœci miejscowych spo³ecznoœci.
Niepokoi go pewna nowa tendencja: zast¹pienie straszaka ¿y-
dowskiego antymasoñskim. Mason staje siê instrumentem per-
swazji politycznej lub religijnej.
Czarna legenda opiera siê przede wszystkim na spiskowej teorii
dziejów.
- Nazywam to histori¹ robion¹ w piwnicy. Dla jej zwolenników
niewa¿ne jest to, co znajduje siê na powierzchni. Wa¿ne jest to,
co sobie wyobra¿aj¹ - ¿e jacyœ ludzie spotykaj¹ siê w piwnicy,
ustalaj¹ coœ, co potem jest realizowane - mówi profesor Hass.
O ¿ywotnoœci czarnej legendy œwiadczy chocia¿by list, jaki dosta³.
Pewna pani z Pomorza przygotowywa³a lokalny s³owniczek. Po-
stanowiono jej jeden zarzut - ¿e wprowadzi³a do niego has³o
„wolnomularze”.
88
Wolnomularstwo ³agodzi obyczaje
Zbieraj¹ siê w prywatnych mieszkaniach, w nie wykoñczonych
willach. Co najmniej dwa razy w miesi¹cu - bo tego wymaga wol-
nomularska tradycja. Jedna osoba wyg³asza referat, który nazywa-
j¹ desk¹. Tematy s¹ ró¿ne W „Koperniku”, lo¿y o wielkich trady-
cjach, mo¿na us³yszeæ np. o moralnoœci w nauce, problemie euta-
nazji. W lo¿ach Wielkiego Wschodu Francji wyg³aszane s¹ np. de-
ski o tematyce historycznej, o zagro¿eniach i wyzwaniach XXI wie-
ku oraz o to¿samoœci europejskiej. - Wykluczone s¹ tematy doty-
cz¹ce aktualnych spraw politycznych - mówi Adam Wysocki.
W dyskusji nad deskami polemika jest stêpiona i pozbawiona ata-
ków. Przypomina bardziej refleksjê. W przeciwnym przypadku po-
wsta³by klub dyskusyjny i powaga œwi¹tyni zosta³aby naruszona.
Pogl¹dy polityczne masoni zostawiaj¹ w przedsionku lo¿y, jak
parasole na wieszaku.
Wolnomularze twierdz¹, ¿e im masoneria staje siê bardziej roz-
winiêta, tym bardziej cywilizowane staj¹ siê stosunki w sferze po-
lityki.
Dorota Bardziñska
Sztandar M³odych
89
MASON PO POLSKU
W Polsce jest oko³o 400 wolnomularzy...
Motto:
Kto nimi kieruje? OdpowiedŸ jest krótka - szatan!
Stanis³aw Krajski
Polska masoneria narodzi³a siê pod koniec lat dwudziestych
XVIII wieku. Jest rówieœniczk¹ wolnomularstwa niemieckiego
i w³oskiego. Jêdrzej Kitowicz wpisa³ wolnomularzy na listê religii,
jakie istnia³y w Polsce za panowania Augusta III. Masoni polscy
dzia³ali a¿ do 1821 r., kiedy to po raz pierwszy z rozkazu Aleksan-
dra I wprowadzono zakaz przynale¿noœci do masonerii. To
ROSYJSKI CAR UŒPI£ POLSKICH MASONÓW
chocia¿ sam podobno by³ masonem.
- Lo¿a Wielkiego Wschodu Polski - mówi profesor Andrzej No-
wicki, Wielki Mistrz Wschodu Polski - powsta³a w 1784 r. a roz-
wi¹zana zosta³a carskim ukazem w roku 1821. Po przerwie 175 lat
jestem jego pierwszym Wielkim Mistrzem. Masonami naszej lo¿y
byli genera³owie Józef Zaj¹czek i Jan Henryk D¹browski.
W 1900 roku Edward Abramowski grupuje wokó³ siebie ukry-
tych masonów. Z nich wyros³o wielu pisarzy, uczonych i legioni-
stów! Masonem by³ Stanis³aw Wojciechowski, prezydent Rzecz-
pospolitej. W 1910 roku powsta³a w Warszawie pierwsza lo¿a
„Wyzwolenie”,a dwa lata póŸniej „Kapitu³a”.
Po wybuchu I wojny œwiatowej wielu masonów znalaz³o siê na
froncie. Ju¿ wtedy lo¿ami interesowa³ siê marsza³ek Pi³sudski.
W masonerii znaleŸli siê niemal wszyscy jego wspó³pracownicy.
Na rozkaz Marsza³ka masonami stali siê: Wieniawa D³ugoszewski,
Adam Koc, Walery S³awek. Adam Pragier w jednym ze swoich li-
stów pisa³: „W jednej niezbyt licznej lo¿y zna³em nazwiska piêciu
90
genera³ów i trzech pu³kowników z legionów”.
Nie wiadomo, co legionistów poci¹ga³o w masonerii: tajemni-
czoœæ, czy urok konspiracji? Mo¿e przez lo¿e chcieli wywieraæ
wp³ywy polityczne? Masoneria zwi¹zana z krêgiem anglosaskim,
która zadomowi³a siê w Polsce za wiedz¹ i z inspiracji Pi³sudskie-
go by³a programowo apolityczna. Wp³yw na politykê chcia³a mieæ
natomiast masoneria zwi¹zana z Wielkim Wschodem Francji. Ge-
orge Clemenceau, wielki mistrz francuskich wolnomularzy zachê-
ca³ Polaków has³em: „Trzeba wam Niepodleg³oœci!”.
Po powstaniu II Rzeczpospolitej wolnomularze byli szczególnie
widoczni.
MASONI BYLI PREMIERAMI
I MINISTRAMI POLSKIEGO RZ¥DU
Gdy Polsce grozi³ napad bolszewicki masoni z broni¹ w rêku
stanêli w obronie ojczyzny. Patek, by³y minister spraw zagranicz-
nych walczy³ jako szwole¿er. Thugutt, by³y minister spraw wewnê-
trznych, zaci¹gn¹³ siê do piechoty.
Wkrótce mason Gabriel Narutowicz zosta³ pierwszym prezyden-
tem Rzeczpospolitej Polski. Prezydent-mason zgin¹³ zabity przez
fanatycznego nacjonalistê. Jednak idea³y, którym ho³dowa³a ów-
czesna w³adza, mia³y coraz mniej wspólnego z idea³ami masone-
rii. W 1927 r. Wielka Lo¿a podjê³a uchwa³ê o koniecznoœci uwol-
nienia polskiej masonerii „od elementów jej obcych”. Rok póŸniej
ówczesny Wielki Mistrz „uœpi³” bezterminowo 34 masonów
- w tym Edwarda Rydza-Œmig³ego i pu³kownika Adama Koca.
„Uœpieni” wcale siê tym nie przejêli i nadal werbowali do ló¿ ludzi
zwi¹zanych z w³adz¹. A Walery S³awek stara³ siê zamazywaæ œlady
œwiadcz¹ce o zwi¹zkach w³adz II Rzeczpospolitej z masoneri¹.
- Zdarza³y siê te¿ przypadki - mówi Wojciech Gie³¿yñski, dzien-
nikarz i mason - akcesu masonów do komunistów. Odszczepieñ-
91
cówz Wielkiego Wschodu by³o dwóch: Jan Hempel, wychowawca
i podejrzanie intymny przyjaciel Boles³awa Bieruta oraz Bronis³aw
Taraszkiewicz. Obaj w 1937 r. zginêli z r¹k stalinowskich siepaczy.
Burzliwy
ZWI¥ZEK PI£SUDCZYKÓW
Z MASONERI¥ ZAKOÑCZY£ SIÊ ROZWODEM
w 1938 roku. Wtedy prezydent Ignacy Moœcicki wyda³ dekret
o rozwi¹zaniu ló¿. Masoni uprzedzili dzia³ania w³adz i wczeœniej
przyjêli uchwa³ê o samorozwi¹zaniu.
- Przed wojn¹ wolnomularskie fartuszki - mówi profesor Tade-
usz Cegielski, Wielki Namiestnik Wielkiej Lo¿y Narodowej Polski -
nosili pisarze, artyœci, uczeni i znani politycy. To by³a elita intelek-
tualna II Rzeczpospolitej.
W PRL nasta³y ciê¿kie czasy dla masonów. Czêœæ wolnomularzy
o przekonaniach antykomunistycznych wyjecha³a na Zachód. Ma-
soni, którzy pozostali aktywnie przy³¹czyli siê do budowania Pol-
ski Ludowej. Kilku z nich dosz³o do wysokich stanowisk pañstwo-
wych i partyjnych.
- Masoni byli ministrami i pos³ami w PRL - wyjaœnia Wojciech
Gie³¿yñski. - Henryk Ko³odziejski by³ nawet prezesem Najwy¿szej
Izby Kontroli.
Podobno nawet W³adys³aw Gomu³ka mia³ kontakt z masoneri¹.
Historycy zapamiêtali, ¿e Wielki Mistrz Francji bêd¹c w 1963 r.
w Warszawie proponowa³ I sekretarzowi KC PZPR: „Macie konflik-
ty z Koœcio³em, bêdziecie mieæ sprzymierzeñca”. Wielki Mistrz
Francji myœla³ o za³o¿eniu w Polsce lo¿y i w gronie wolnomularzy
widzia³ W³adys³awa Gomu³kê. Dlaczego przywódca KC PZPR nie
zosta³ masonem?
- W³adys³aw Gomu³ka by³ jednak zbyt dogmatyczny - odpowia-
da³ profesor Ludwik Hass, znawca dziejów wolnomularstwa
92
- i zbyt pos³uszny Moskwie. W Moskwie lo¿y nie ma, to i w War-
szawie nie bêdzie...
Jednak
CZÊSTE BY£Y KONTAKTY
W£ADYS£AWA GOMU£KI Z MASONERI¥
i by³y I sekretarz KC PZPR po cichu popiera³ wolnomularzy.
Podobnie dwukrotnie proponowano przyst¹pinie do wolnomula-
rstwa Józefowi Pi³sudskiemu.
- Ksi¹dz Tokarski zapyta³ o to Marsza³ka - wspomina profesor
Ludwik Hass - który odpowiedzia³: „Przecie¿ ksi¹dz zna mój cha-
rakter. Czy móg³bym siê komuœ podporz¹dkowaæ?“
Masonem by³ inny Pi³sudski - Jan, brat komendanta. Nie wiado-
mo, kogo W³adys³aw Gomu³ka delegowa³ do lo¿y, ¿eby mieæ wia-
domoœci z pierwszej rêki. W 1961 r. dosz³o do konspiracyjnego
„obudzenia” czyli wznowienia dzia³alnoœci lo¿y „Kopernik”, która
do 1989 r. pozostawa³a niewykryta przez S³u¿bê Bezpieczeñstwa.
- „Kopernik” to by³a przedwojenna lo¿a - t³umaczy³ profesor Lu-
dwik Hass. - Na jej czele stan¹³ Jan Józef Lipski, cz³onek KOR
i Krzywego Ko³a, który by³ najwiêkszym powojennym masonem.
„Kopernik” a¿ do upadku PRL dzia³a³ w absolutnej konspiracji.
Polska lo¿a utrzymywa³a jedynie sekretne kontakty z polsk¹ lo¿¹
emigracyjn¹ w Pary¿u o tej samej nazwie. Do warszawskiego „Ko-
pernika” nale¿eli ludzie zwi¹zani z demokratyczn¹ opozycj¹, w tym
twórcyi dzia³acze Komitetu Obrony Robotników. Do „Kopernika”
nale¿eli te¿: poeta Antoni S³onimski, profesor Jan Kielanowski
i profesor Edward Lipiñski.
W grudniu 1992 r. lo¿a „Kopernik” ujawni³a swoje istnienie
i podzieli³a siê na trzy grupy. Te grupy: dwie warszawskie i jedna
krakowska powo³a³y do ¿ycia Wielk¹ Lo¿ê Narodow¹ Polski. Ta
centrala wolnomularstwa zarejestrowa³a siê w s¹dzie jako stowa-
rzyszenie. W ten sposób regularne
93
WOLNOMULARSTWO POLSKIE STA£O SIÊ
LEGALNE
i suwerenne czyli niezale¿ne od innych zagranicznych masoñ-
skich central. Pierwszym Wielkim Mistrzem Wielkiej Lo¿y Narodo-
wej Polski (WLNP) by³ dzia³acz Stronnictwa Demokratycznego Ta-
deusz Gliwic. Po jego œmierci funkcjê tê obj¹³ historyk literatury
profesor Janusz Maciejewski.
- Wolnomularstwo s³u¿y lepszemu, bardziej godziwemu ¿yciu -
czêsto podkreœla profesor Tadeusz Cegielski, Wielki Namiestnik
Wielkiej Lo¿y Narodowej Polski.
W 1991 r. z inicjatywy francuskiej masonerii powsta³a lo¿a Wiel-
ki Wschód Polski. Obecnie dzia³a ju¿ 7 ló¿ wolnomularstwa libe-
ralnego, ale nie s¹ one suwerenne. Podlegaj¹ one bezpoœrednio
Wielkiemu Wschodowi Francji.
- W naszej lo¿y nie wymaga siê wiary w Boga - mówi profesor
Andrzej Nowicki, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski - cz³on-
kowie mog¹ byæ ateistami. My przyjmujemy wierz¹cych i ateistów
i wszyscy maj¹ równe prawa. U nas mason przysiêga na Bia³¹
Ksiêgê z pustymi kartkami. Najwa¿niejszym zadaniem masonerii
jest realizacja trzech podstawowych hase³: Wolnoœæ - Równoœæ -
Braterstwo.
Wœród masonerii liberalnej znane s¹ dwa nazwiska redaktorów:
Wojciecha Gie³¿yñskiego i Cezarego Le¿eñskiego. Od lat zasada
jest taka: ujawnia siê nazwiska osób ¿yj¹cych, które wyrazi³y zgo-
dê lub po ich œmierci. Dziœ w Polsce jest oko³o 400 masonów, czy-
li tylu, ilu w najlepszych latach II Rzeczpospolitej. Wolnomular-
stwo polskie to obecnie kilkanaœcie ló¿: cztery Wielkiej Lo¿y Naro-
dowej Polski, siedem Wielkiego Wschodu Polski, dwie mieszane
mêsko-damskie lo¿e typu „Droit Humain” czyli „Prawa ludzkie”
oraz Wielka ¯eñska Lo¿a Francji.
Tradycyjnie
94
KOBIETY NIE MAJ¥ WSTÊPU
DO LÓ¯ MASOÑSKICH
Dlatego masoni tworz¹ dla nich specjalne odrêbne lo¿e, tzw. ad-
opcyjne.
Wolnomularzy mo¿na spotkaæ po obu stronach polskiej, poli-
tycznej barykady. Czêsto masoni z jednej lo¿y s¹ politycznymi
przeciwnikami. Profesor Zbigniew Gertych, niegdyœ cz³onek Cen-
tralnej Komisji Kontroli PZPR, potem wicepremier rz¹du w stanie
wojennym oraz ambasador PRL w Londynie by³ koleg¹
z lo¿y Jana Olszewskiego, by³ego premiera w III Rzeczpospolitej.
Dziœ cz³onkowie Ruchu Odrodzenia Polski zarzucaj¹ swojemu sze-
fowi, ¿e ujawni³ swoj¹ masoñsk¹ dzia³alnoœæ.
- Przez to w wyborach katolicy nie g³osowali na ROP - t³umaczy
jeden z dzia³aczy partii. - Chocia¿ na czele innych prawicowych
partii te¿ stoj¹ wolnomularze.
Podobno masonów mo¿na spotkaæ we wszystkich politycznych
ugrupowaniach: od AWS, przez Uniê Wolnoœci, po SLD. - W lo-
¿ach masoñskich s¹ ci z lewej i z prawej strony - mówi anonimo-
wy sekretarz Wielkiej Lo¿y Narodowej Polski. - Oni pogl¹dy maj¹
jako politycy, jako wolnomularze s¹ podobni. W masonerii jest tyl-
ko piêciu wa¿nych i czynnych polityków. Pogl¹dy polityczne ma-
soni zostawiaj¹ w przedsionku lo¿y, jak parasole na wieszaku.
Polscy masoni nadal chc¹ poprawiaæ œwiat. Kiedy w naszym
kraju upad³ komunistyczny totalitaryzm i zwyciê¿y³a demokracja
masoni pokazali skrawek swoich twarzy. Nie wiadomo, jakie teraz
maj¹ plany. Chocia¿ nie chc¹ przyznaæ, ¿e rz¹dz¹ œwiatem, to
podobno mieli wp³yw na wszystkie wa¿niejsze wydarzenia: od re-
wolucji francuskiej, do rewolucji solidarnoœciowej w 1980 roku...
Jerzy Andrzejczak
95
GALERIA WIELKICH
GALERIA WIELKICH
POLAKÓW
POLAKÓW
-MASONÓW
-MASONÓW
Stanis³aw August Poniatowski - król
Ignacy Potocki - g³ówny autor Konstytucji 3 Maja
Józef Poniatowski - „Ksi¹¿ê Pepi“
Kazimierz Pu³aski - genera³, bohater USA
Jan Henryk D¹browski - twórca Legionów
Jan Kozietulski - zdobywca Samosierry
Karol Kniaziewicz - genera³
Wojciech Bogus³awski - „Ojciec Polskiego Teatru“
Józef Elsner - muzyk, nauczyciel Chopina
Marceli Bacciarelli - malarz Warszawy
Julian Ursyn Niemcewicz - pisarz i adiutant Koœciuszki
Jan Potocki - autor ksi¹¿ki „Rêkopis znaleziony w Saragossie“
Joachim Lelewel - historyk
Kazimierz Brodziñski - prekursor romantyzmu
Edward Abramowski - filozof i dzia³acz polityczny
Juliusz Osterwa - aktor i re¿yser
Juliusz Kaden-Bandrowski - pisarz
Mieczys³aw Wolfke - fizyk, wspó³pracownik Einsteina
Andrzej Strug - pisarz
Antoni S³onimski - poeta, mistrz felietonu
Gabriel Narutowicz - prezydent II Rzeczpospolitej
Edward Œmig³y-Rydz - marsza³ek
96
¯ydo-Masoñski plan zniszczenia Koœcio³a
Motto:
„I p o c h w a l i ³ pan niesprawiedliwego w³odarza, i¿ r o z t r o-
p n i e uczyni³; bo synowie tego œwiata roztropniejsi s¹ w rodzaju
swoim nad synów œwiat³oœci” /£K 16, 3/
„... Szatan rozpoczyna decyduj¹c¹ bitwê przeciw Matce Bo¿ej -
przez upadek ducha religijnego i kap³añskiego, co najbardziej boli
Serce Jezusa i Maryi. Wie on dobrze, ¿e na skutek o d s t ¹ p i e n i a
od wznios³ych swych powo³añ, kap³ani-zakonnicy w i e l e d u s z
p o c i ¹ g n ¹ do p i e k ³ a“ /z objawieñ fatimskich/.
Wyci¹g z ksi¹¿ki „Kilka s³ów o masonerii” przez F.E. /Feliksa Egera/.
Wydawnictwo Kroniki Rodzinnej Warszawa, 1901 r.
Z rozdzia³u „Ciekawy dokument
z koñca XVIII wieku”
W 1787 r. ukaza³a siê we W³oszech niewielka ksi¹¿eczka pod ty-
tu³em „ Przymierze nowoczesnej teologii z filozofi¹ ku obaleniu re-
ligii Chrystusowej”. Do obecnej chwili nie wiadomo, kto jest auto-
rem dzie³a...
Pewien rodzaj „filozofów” - czytamy tam - ju¿ od dawna wszel-
kich œrodków nadaremnie próbowa³ ku zaprowadzeniu ogólnej r e-
l i g i i „c z y s t o l u d z k i e j“. Niestrudzonym zabiegom oko³o
szerzenia „oœwiaty, religijnej wolnomyœlnoœci i powszechnego
braterstwa” zawsze stawa³a na przeszkodzie surowa i w ¿adne
uk³ady nie wdaj¹ca siê religia Koœcio³a Katolickiego.W walce z t¹
ostatni¹ okaza³y siê bezskutecznymi nie tylko tak zwana nauka,
lecz nawet podstêp i pochlebstwo, a do u¿ycia si³y „filozofowie”
nie chcieli siê jeszcze uciekaæ... Lecz istnia³a pewna s z k o ³ a
t e o l o g i c z n a, która nie mog³a na ¿aden sposób pogodziæ siê
z zasadami Koœcio³a Rzymskiego. Najwiêcej nie przypada³a do jej
gustu niezmiennoœæ nauki odpychaj¹ca od siebie „ducha czasu”.
Owa szko³a teologiczna bowiem postawi³a sobie za cel przeprowa-
97
dziæ postêpow¹ reformê Koœcio³a, to jest jego urz¹dzenia i dogma-
ty tak przykroiæ, aby w zupe³noœci odpowiada³y „potrzebom du-
chowym epoki”. Na tak przygotowanym gruncie mia³o nast¹piæ
po³¹czenie wszystkich wyznañ chrzeœcijañskich. Postêpowe zabie-
gi nie odnios³y wszak¿e po¿¹danego skutku, jakkolwiek „nowocze-
sna szko³a teologiczna” wiêkszymi rezultatami szczyciæ siê mog³a
od owoców zebranych przez ca³e zastêpy „f i l o z o f ó w”.
W tem zak³opotaniu dla obu stron powsta³a myœl po³¹czenia siê
ze sob¹ i wspólnego dla jednej sprawy dzia³ania. Na propozycjê
przymierza „filozofowie” chêtnie przystali... Rozpoczêto wiêc uk³a-
dy celem obmyœlenia planu wspólnej kampanii /ksi¹¿ka napisana
w 1787r./. Pierwszy g³os dano „teologom” jako tym, którzy wiêk-
szymi triumfami ni¿ „filozofowie” w walce przeciwko Koœcio³owi
ju¿ siê odznaczyli.
I. Nim przyst¹piono do dalszych rokowañ przyjêto za maksy-
mê... ¿eby prace ich nie by³y j a w n y m i.
II. Na jakie terytorium nale¿y przenieœæ dzia³ania wojenne? Od-
powiedŸ: na terytorium s a m e g o Koœcio³a. My wszyscy, g³osi
przywódca „teologów”, nawet wy „filozofowie”, którzy w nic nie
wierzycie, musimy tak rozprawiæ i tak¹ przyj¹æ postawê, jakbyœmy
mieli g³êbok¹ i niewzruszon¹ wiarê w to wszystko, czego Koœció³
Katolicki naucza. Niczem nie nale¿y zdradzaæ zamiaru zerwania
z Koœcio³em. „Pozostañmy na jego ³onie, jak byœmy dzieæmi jego
byli. Koœció³ nie mo¿e nas od siebie od³¹czyæ: dla tej skutecznej
zguby Koœcio³a, trzymajmy siê go tak jak oset trzyma siê cia³a, do
którego siê przyczepi³”. Podobnie jak prawdziwi wyznawcy jego
ci¹gle powo³ywaæ siê bêdziemy na Pismo Œwiête i tradycje, z jak
najwiêkszym namaszczeniem i ujmuj¹cym serca ludzkie zapa³em.
G³êboko op³akiwaæ bêdziemy upadek karnoœci i wiary w Koœciele.
Konieczn¹ jest rzecz¹, abyœmy przeœcigali samych katolików
w utyskiwaniach na coraz groŸniejsze zamieranie dobra w œwiecie
a to celem ob³¹kania ludzi, którzy w koñcu nie bêd¹ wiedzieli, cze-
98
go siê trzymaæ nale¿y. Poniewa¿ w powszechnym zamieszaniu
walki, obie wojuj¹ce strony bêd¹ u¿ywaæ jednakowej broni, jedna-
kowych oznak i chor¹gwi, niepodobieñstwem wiêc stanie siê
odró¿nienie przyjació³ od nieprzyjació³. Burzyæ tedy bêdziemy Ko-
œció³ w³asn¹ jego broni¹. Zniszczymy fundamenta przekonywuj¹c
ludzi, ¿e je t y l k o w z m a c n i a m y; o b a l i m y ca³y budy-
nek, byleœmy nie przestali g ³ o s i æ, ¿e nam tylko o naprawê jego
chodzi. Powoli jeden za drugim przecinaæ bêdziemy wêz³y, wi¹¿¹-
ce katolików z Koœcio³em, lecz ani przez chwilê nie przestaniemy
ich przekonywaæ, ¿e pomimo tego ci¹gle prawdziwymi s¹ katoli-
kami... „Filozofowie” choæ ufni w przenikliwoœæ swych teologicz-
nych kierowników, pow¹tpiewaæ zaczêli o mo¿noœci dopiêcia za-
mierzonego celu, gdy¿ na sercu ich, niby ciê¿ki kamieñ, zaleg³a
myœl o w³adzy papieskiej. Z godn¹ pochwa³y szczeroœci¹ wypo-
wiedzieli „teologom” k³opoty swoje pod tym wzglêdem.
III. Przywódca „teologów” ze zdumiewaj¹cym spokojem wys³u-
cha³ w¹tpliwoœci „filozofów” niepoma³u dziwi¹c siê naiwnoœci tych
ostatnich. Zdaniem jego w³aœnie p i e r w s z y a t a k powinien
byæ wymierzony p r z e c i w k o w ³ a d z y p a p i e s k i e j,
gdy¿ usuniêcie tej przeszkody, jakkolwiek bardzo trudne, decyduje
wszak¿e o losach kampanii. Jeœli siê uda ten cios skutecznie zadaæ,
reszta pójdzie bez wielkich wysileñ. Lecz przede wszystkim trzeba
siê strzec otwartej napaœci! Tylko o tem n i e w s p o m i n a æ,
¿ e p o s t a n o w i o n o o b a l i æ w ³ a d z ê p a p i e s k ¹.
W pocz¹tkach nale¿y zachowywaæ wszystkie pozory pos³uszeñ-
stwa wzglêdem Papie¿a dopiero póŸniej, wyst¹piæ z ¿¹daniem usu-
niêcia nadu¿yæ, a nastêpnie zbijaæ przesadzone pojêcia o jego do-
stojeñstwie.
Trzy s¹ sposoby zadania tego ciosu, które umiejêtnie stosowa-
ne doprowadz¹ do zniszczenia wszelkiej w³adzy koœcielnej.
W tym celu musi nast¹piæ podzia³ pracy.
a/ Wy „filozofowie” pierwsi ruszycie w ogieñ. Idzie bowiem
99
g³ównie o to, aby rozszerzyæ przekonania, ¿e w³adza papieska jest
niebezpieczna dla spo³eczeñstw cywilizacyjnych. Poniewa¿ macie
wstêp do mo¿nych, musicie wiêc przyj¹æ na siebie tê czêœæ zada-
nia. Kiedy ich ju¿ dostatecznie obrobicie, pe³ni w¹tpliwoœci i wa-
hania zwróc¹ siê do nas „teologów” z ¿¹daniami o radê. Wtedy my
sobie ³atwo poradzimy. Za pomoc¹ teologicznych rozumowañ /Pi-
smo Œw. dostarczy niewyczerpanego materia³u a reszta znajdzie
siê w historii koœcielnej/ potrafimy ich przekonaæ, ¿e mo¿na byæ
dobrym katolikiem i jednoczeœnie opieraæ siê w³adzy papieskiej.
Nie dosyæ na tem: wy³o¿ymy im nastêpnie, ¿e obowi¹zkiem ich su-
mienia jest opieraæ siê powadze papieskiej zarówno w interesie
dobra oraz bezpieczeñstwa publicznego, jak i w obronie objawio-
nej prawdy. Nawiasem mówi¹c, i to dodaæ winienem, prawi³ dalej
przywódca „teologów”, ¿e jednym z najskuteczniejszych œrodków
do dopiêcia naszego celu jest umiejêtne korzystanie z historii ko-
œcielnej. Potrzeba tylko wypadki w naszem œwietle przedstawiæ,
pewnych pisarzów naprzód wysun¹æ, przeciwników pokryæ mil-
czeniem, a nastêpnie kwestyje te wprowadziæ do rodzin, na place
publiczne i zgromadzenia ludowe - a rezultatów dla nas pomyœl-
nych mo¿ecie byæ zupe³nie pewni. Nic nie oddzia³ywuje wiêcej na
wspó³ukszta³conych ludzi, jak takie historyczne wywody i nie tyl-
ko œwieccy ludzie stawaæ bêd¹ po waszej stronie, lecz nawet wie-
lu z duchowieñstwa do nas przyjedzie.
b/ Drugim œrodkiem bêdzie podburzanie b i s k u p ó w prze-
ciwko Stolicy Apostolskiej. Z nimi naj³atwiej sobie poradzimy dra-
¿ni¹c ich mi³oœæ w³asn¹ i usi³uj¹c wzbudziæ jak najwiêksze pojê-
cie w³adzy, któr¹ sprawuj¹. Im przychylniejsze ucho nastawiaæ
bêd¹ biskupi naszym radom, im wiêcej przyw³aszczaæ bêd¹ nie-
przynale¿ne atrybucje, tem wiêksza st¹d wyniknie szkoda dla
przemo¿nej powagi papieskiej, tem pewniejszy bêdzie upadek sa-
mej nawet w³adzy biskupiej, sztucznie przez nas rozdêtej ku w³a-
snej zgubie.
100
c/ Podobnie¿ powinniœmy siê staraæ o podniecanie duchowieñ-
stwa mianowicie parafialnego, przeciwko biskupom. To bêdzie
trzeci i najskuteczniejszy œrodek obalenia dyscypliny Koœcio³a,
gdy¿ tem sposobem uczynimy duchowieñstwo przedmiotem po-
gardy w oczach ludu. Nie mo¿e byæ nawet w¹tpliwym, ¿e oglêdnie
i roztropnie krocz¹c powy¿szemi trzema drogami, zdo³amy zni-
szczyæ wielk¹ i na pozór nieprzezwyciê¿on¹ tamê Koœcio³a Katolic-
kiego, spójnoœæ jego hierarchii, a nade wszystko powagê papie-
sk¹.
IV. Dlatego, mówi³ inny „teolog”, gdy przywódca po wypowie-
dzeniu owych wznios³ych myœli, obsypany oklaskami, spocz¹³ na
krzeœle prezydialnym, dla tego jednoczeœnie zaj¹æ siê powinniœmy
drug¹ czêœci¹ naszego zadania, a mianowicie obalenia isniej¹cej
karnoœci i urz¹dzeñ koœcielnych. Dra¿liwa to wprawdzie materia,
lecz wielkiego znaczenia. I ze s³odkim uœmiechem, w³aœciwym te-
go rodzaju ludziom, zaproponowa³ postêpowy „teolog” tak¿e trzy
drogi, ku urzeczywistnieniu owej drugiej czêœci zadania.
a/ Przede wszystkim nale¿y siê odwo³aæ do cnót i dobrych stron
natury ludzkiej, je¿eli wiêc bêdziemy rozpowiadaæ, ¿e naszym za-
miarem jest przywróciæ obyczaje i obrzêdy pierwotnych czasów
Koœcio³a, tak cenionych przez wszystkich prawdziwych katolików,
to ³atwo pojmiecie, czcigodni „filozofowie”, ¿e po naszej stronie
bêd¹ wszystkie szlachetniejsze i bogobojne charaktery. Jak tylko
zaœ ich sobie zyskamy, rozpoczniemy ca³y szereg skarg i lamenta-
cyj nad ci¹gle rosn¹cymi nadu¿yciami wspó³czesnego Koœcio³a,
a za ka¿d¹ tak¹ skarg¹ nad obecnym upadkiem po³¹czymy pory-
waj¹ce opowieœci o dawnych œwiêtych obyczajach. Przemawiaæ
zaœ bêdziemy zawsze jêzykiem œw. Hieronima lub œw. Bernarda,
przekonywuj¹c ludzi, ¿e przyczyn¹ wszystkiego z³ego jest istniej¹-
ca karnoœæ koœcielna, i ¿e duch pierwszych czasów wygasn¹æ mu-
sia³ wskutek wzmo¿enia siê czysto zewnêtrznej strony, ró¿añców,
nowenn, bractw, pielgrzymek, procesyj itp. Taka metoda prowadzi
101
do wytkniêtego celu jeœli tylko tê zachowamy ostro¿noœæ, ¿e ci¹-
gle powo³uj¹c siê na „pierwiastkowe wspaniale ¿ycie koœcielne”
unikaæ bêdziemy objaœnieñ co do tej lub owej instytucji pierwot-
nego Koœcio³a. I to jest pierwsze.
b/ Po drugie powinniœmy ognistemi s³owy proroków
i œwiêtych, gorliwych w sprawie Bo¿ej, g³osiæ i rozszerzaæ surow-
sz¹ moralnoœæ. Nie nale¿y oszczêdzaæ wyrazów oburzenia i pogar-
dy ku tej nêdznej moralnoœci jezuickiej, która zatruwa ca³y Koœció³.
Sam¹ pobo¿noœæ, wiarê i sumienie powo³amy przeciw zgubnej
moralnoœci Koœcio³a. Bêdziemy przedstawiaæ czêste spowiedzi,
nie wywo³uj¹ce widocznej poprawy, czêste Komunie, ³atwe do od-
prawienia pokuty, jako przyczynê zguby dla dusz ludzkich.
W majestatycznych obrazach kreœliæ bêdzie grozê kar Bo¿ych, ko-
niecznoœæ zast¹pienia niezliczonych nabo¿eñstw, spowiedzi i Ko-
munii dzie³ami cnoty, mi³oœci bliŸniego i „mi³em Bogu nabo¿eñ-
stwem”. Nadto nie pominiemy ¿adnej sposobnoœci, aby nie wyg³a-
szaæ, ¿e w³aœnie jezuicka moralnoœæ spêta³a ca³y Koœció³. W ten
sposób oprócz os³abienia powagi Rzymu, coraz wiêcej upadaæ bê-
dzie chrzeœcijañskie ¿ycie, przyjmowanie sakramentów, czêœæ dla
s³u¿by Bo¿ej. Je¿eliby zaœ komu przysz³o do g³owy wyst¹piæ prze-
ciwko nam do walki na tem polu, to zdruzgoczemy go wœród okla-
sków ludzi najbogobojniejszych tym jednym wykrzykiem „O nêdz-
ny przewrotny jezuita, uwodziciel dusz ludzkich, który posiewa k¹-
kol na roli Pana!” £atwo pojmiecie, ¿e taka surowoœæ, która wre-
szcie nas samych nie obowi¹zuje, po¿¹dane musi przynieœæ owo-
ce...
c/ Jednak¿e, aby wymagania powy¿sze niezbyt ludziom ci¹¿y³y,
musimy pozostawiæ im swobodê w pojmowaniu zasad i nauk reli-
gijnych, i to bêdzie trzeci œrodek ku obaleniu karnoœci i urz¹dzeñ
koœcielnych. Œrodka tego nale¿y wszak¿e z wielk¹ ostro¿noœci¹
u¿ywaæ. Nie trzeba bowiem zbyt du¿o drew k³aœæ na gorej¹ce
ognisko, gdy¿ zanadto straszny dla wszystkich po¿ar powstaæ mo-
102
¿e. Lecz dzia³aj¹c oglêdnie, wytrwale, z pomoc¹ s³odkich fraze-
sów, do œwietnych dojdziemy rezultatów... G³êboko obmyœlony
plan nie zjedna³ jednak mówcy gor¹cych oklasków, któremi obsy-
pano jego poprzednika, nie z tego wprawdzie powodu, aby „filo-
zofowie” nie oceniali g³êbokoœci jego pomys³ów, lecz, ¿e ca³kowi-
te przeprowadzenie radykalnej przeciw Koœcio³owi kampanii nieja-
k¹ trwog¹ ich przejê³o... „Bardzo to wszystko dobre, zaczêli szep-
taæ pomiêdzy sob¹, czy nie narazimy siê na zbyt wielkie niebezpie-
czeñstwa, tak dalece siê posuwaj¹c? I je¿eli przeciwnik domyœli
siê naszych zamiarów, pierwszy nam wojnê otwart¹ wypowie, co
wówczas nast¹pi? Rzym ju¿ tyle razy rzuca³ kl¹twy i wyroki potê-
pienia, a prawie zawsze rokoszanie do pos³uszeñstwa wzglêdem
niego wracali.
V. Powy¿sza uwaga wprawi³a mówcê w zak³opotanie. Rozu-
miem was odrzek³ podra¿niony, piosnkê tê nie po raz pierwszy
s³yszymy... Toæ nasza „teologia” nie jest tak mizerna i ciasna! Po-
tê¿ne i zdumiewaj¹ce znajdziemy w niej zasoby... Nie lêkajcie siê
wiêc aby nas do poddania doprowadziæ zdo³ano: pos³uszeñstwo
jest cnot¹ w³aœciw¹ tylko s³abym umys³om. Je¿eliby Koœció³ po-
wsta³ przeciwko nam, to u¿yjemy œrodków, które nieuniknion¹
zgubê jego prowadziæ musz¹. Lecz i pod tym wzglêdem trojak¹
zmierzaæ bêdziemy drog¹.
a/ Najprostszym œrodkiem udaremniania ataków Rzymu bêdzie
powo³anie siê na s³ynn¹ ró¿nicê „quaestio juris et facti”. Za pomo-
c¹ „quaestio juris et facti” przyprawimy Koœció³ Rzymski o zupe³-
n¹ niemoc, nie œci¹gaj¹c na siebie zarzutu odstêpstwa. Gromy
miotane przeciwko nam nie dotkn¹ nas. Z najzupe³niejszym, spo-
kojem przyznawaæ mu bêdziemy prawo wyklinania nas, wszak¿e
kl¹twom poddawaæ siê nie bêdziemy. Opór nasz bêdzie wyraŸny,
a pomimo tego Koœció³ nie bêdzie móg³ nazwaæ nas opornymi.
W najuroczystszych wyrazach i formach g³osiæ bêdziemy, ¿e Ko-
œció³ posiada prawo i obowi¹zek karania b³êdu; je¿eli zaœ tego pra-
103
wa przeciw nam u¿yje, z pokor¹ oœwiadczymy, ¿e nagana i kara do
nas siê nie stosuj¹, gdy¿ Koœció³ niezrozumia³ s³ów naszych. To nam
wystarczy; tak¹ drog¹ postêpuj¹c odrzucimy nawet O b j a w i e n i e,
je¿eli siê tego oka¿e potrzeba nie pozbywaj¹c siê nazwy katolików.
Pomimo wszelkich koœcielnych uchwa³ bêdziemy mogli szerzyæ
nasze pojêcia w zupe³nym spokoju i bezpieczeñstwie a¿ do chwili
kiedy subiektywizm zasi¹dzie na tronie ¿ycia moralnego i dzie³o
przez nas przygotowane do pomyœlnego koñca doprowadzi.
b/ Jednak¿e nie ograniczymy siê wy¿ej podanym œrodkiem. Nie
od dzisiaj pracujemy nad wykorzystaniem wiary w nieomylnoϾ
papiesk¹, do której tak¹ wagê przywi¹zywa³y ciemnota i barba-
rzyñstwo ubieg³ych wieków. Od dawna wszelkich usi³owañ dok³a-
daliœmy do szerzenia przekonania, ¿e mo¿na pozostaæ katolikiem
odrzucaj¹c wiarê Koœcio³a i bêd¹c w wyraŸnej sprzecznoœci ze sto-
lic¹ Apostolsk¹... Przeciwko powszechnej zgodzie wszystkich Ko-
œcio³ów œwiata: hiszpañskiego, w³oskiego, belgijskiego, polskiego,
niemieckiego, powo³ywaæ siê bêdziemy na biskupów francuskich,
których nauki pobo¿noœci i znajomoœci historyi koœcielnej, nie bê-
dziemy siê mogli dosyæ nawys³awiaæ.
c/ Lecz na tym nie koniec. Pozostaje nam jeszcze jeden œrodek,
który na zawsze bezpieczeñstwo i bezkarnoœæ nam zapewni - so-
bór powszechny...
VI. Idzie teraz o wyjaœnienie czwartego i ostatniego punktu, a
mianowicie o to, aby przezornie rozwa¿yæ, jak postêpowaæ po od-
niesieniu zwyciêstwa.
a/ Nie potrzebujemy siê rozwodziæ nad tym, jak poœpiech jest
nieodzowny w tych sprawach. Je¿eli w sposób wy¿ej podany Ko-
œció³ w swych podstawach zachwiany zostanie, to trzeba o ile mo-
¿na, jak najprêdzej sk³adowe owych podstaw czêœci wyrwaæ i na
bok uprz¹tn¹æ, gdy¿ w przeciwnym razie przebieg³y i wytrwa³y Ko-
œció³ Rzymski nie omieszka³by zebraæ nagromadzone przez nas
ruiny i wznieœæ now¹ budowlê byæ mo¿e mocniejsz¹ jeszcze od
104
poprzedniej. Ani na chwilê nie nale¿y go wiêc zostawiaæ w spoko-
ju, lecz wszyscy przeciwnicy ze wszystkich stron wszystkiemi si-
³ami uderzaæ powinni.
b/ Aby zaœ przeci¹æ Koœcio³owi wszelkie drogi do odzyskania
utraconego stanowiska, g³osiæ bêdziemy zasadê nieustannie po-
wszechnej religijnej wolnoœci i tolerancyi. St¹d wielkie wp³yn¹ ko-
rzyœci. Mówiæ bêdziemy „religia jest spraw¹ przekonania”. Koœció³
nie ma prawa w jaki b¹dŸ sposób przynaglaæ ludzi do wyznawania
swojej nauki i wolno mu przekonywaæ, lecz nie zmuszaæ. Tym spo-
sobem zyskamy zupe³n¹ swobodê do szerzenia naszych nauk.
Lecz nie mo¿emy siê trzymaæ tych samych zasad w stosunku do
Koœcio³a.
c/ Wy zaœ „filozofowie” staraæ siê macie, aby Koœció³ swych
przekonañ nie by³ w stanie przeprowadziæ. Pracowaæ winniœcie
nad rozszerzeniem zasady, ¿e je¿eli wy³¹cznie s³ugom Koœcio³a
powierza siê nauczanie wiary i moralnoœci, pomyœlnoœæ spo³e-
czeñstwa na ciê¿kie bywa nara¿ona niebezpieczeñstwa i spokój
spo³eczny na tym cierpi.
Jest to ustanawianie pañstwa „co koniecznie prowadzi do zawi-
chrzeñ i nieporz¹dków”. Nastêpnie bêdziemy dowodziæ, ¿e „w³a-
dza Koœcio³a rozci¹ga siê do rzeczy czysto duchowych i wewnê-
trznych, pod ¿adnym pozorem nie rozci¹ga siê do spraw wewnê-
trznych”.
d/ Najwiêksze us³ugi przyniesie nam zasada, ¿e Chrystus nie po
to przyszed³ na œwiat, aby porz¹dek spo³eczny naruszaæ, a niektó-
re nauki Koœcio³a Katolickiego zak³ócaj¹ ten porzadek. Nie od
Chrystusa bior¹ one swój pocz¹tek i nie mog¹ stanowiæ przedmio-
tu wiary”. Powtarzam, ¿e takiem rozumowaniem zupe³nie pobije-
cie przeciwników.
e/ Za pomoc¹ wiêc dobrej, rozumnej, a nawet katolickiej zasady,
¿e jednoœæ nauki jest konieczna i ¿e niezgodnoœæ pod tym wzglê-
dem jest wielce szkodliwa, mo¿na u³atwiæ sobie robotê. Katedry
105
dogmatyki i innych teologicznych przedmiotów obsadzi siê ludŸ-
mi naszej partyi, postrzegaj¹c w odbiorze wielk¹ oglêdnoœæ, aby
nie dopuœciæ nikogo, kto nie z³o¿y³ licznych dowodów swego
usposobienia...
f/ Jest jeszcze wiele innych œrodków, których na przemiany u¿y-
waæ trzeba dla dopiêcia naszych zamiarów. Patrzeæ powinniœmy
z kim mamy do czynienia... S³abym umys³om twierdziæ bêdziemy,
¿e niestety Koœció³ dzisiejszy odst¹pi³ ducha ³agodnoœci i s³odyczy
swego Za³o¿yciela. Taka argumentacja bardzo szybko wprowadza
religijny indyferentyzm w ludziach, których rozum niezbyt daleko
siêga. Je¿eli bêdziemy mieli przed sob¹ ludzi w¹tpliwych obycza-
jów i moralnoœci, to pamiêtajmy zadanie, ¿e ka¿dy przy tym chêt-
niej podejrzewa innych o zdro¿noœci, im wiêcej im ulega i ¿e wiê-
cej zawsze zabieramy siê do poprawy innych ni¿ samego siebie...
Mowa nasza bêdzie s³odk¹ och³od¹ dla ich serc. W ludziach, któ-
rzy nienawidz¹ wszelkich praktyk religijnych i nie lubi¹, aby zagl¹-
daæ do ich sumienia, naj³atwiej wzbudzimy zaufanie, wystêpuj¹c
przeciw wszelkim praktykom religijnym. Bêdziemy powtarzaæ s³o-
wa Ewangelii „Duch jest Bóg a ci, którzy Go chwal¹, potrzeba aby
Go chwalili w duchui prawdzie“ /Jan 4, 24/. PóŸniej uda siê nam
odstrêczyæ od Koœcio³a sam prosty lud, tak rozmi³owany w religii
i praktykach. Do tego nie bêdzie potrzeba wielkich wysileñ. Po co
te nabo¿eñstwa, ta s³u¿ba Bo¿a, które tyle pieniêdzy kosztuj¹?
Czy¿ nie lepiej bêdzie u¿yæ tych pieniêdzy na filantropijne cele...?
W miarê zaœ tego jak s³u¿ba Bo¿a bêdzie traciæ na okaza³oœci, jak
domy Bo¿e bêd¹c oraz ubo¿sze, zamieraæ bêdzie w ludzie prostym
przywi¹zanie do religii...
g/ Jeszcze raz przypominamy, ¿e je¿eli chcecie najskuteczniej
dzia³aæ przeciwko Koœcio³owi i zupe³nie przyt³umiæ wiarê w jego
niezmiennoœæ i nieomylnoœæ, to nie przestawajcie wyrzekaæ prze-
ciwko najgorliwszym obroñcom Koœcio³a - „Jezuitom”...
Oto zakoñczy³ mówca - ogólny rys planu naszej kampanii prze-
106
ciwko Koœcio³owi, owoc g³êbokich studiów i d³ugiego rozwa¿ania,
rezultat naszych spostrze¿eñ nad biegiem rzeczy ludzkich. Co nie
uda³o siê naszym poprzednikom, którzy zbyt wyraŸnie przeciwko
Koœcio³owi wystêpowali, tego mo¿emy i musimy dopi¹æ za pomo-
c¹ subtelnoœci. Koœció³ uwa¿a nas za swoje podpory, lecz w³aœnie
przez nas upadnie. Na ustach bêdziemy mieæ najpiêkniejsze s³owa
i zapewnienia, w sercu zaœ szydziæ bêdziemy z niego. Cytatami
z objawienia wyprzemy siê ca³ego Objawienia, broni¹ z Wiary
wziêt¹, wytêpimy Wiarê na ziemi, wracaj¹c do pierwotnego Ko-
œcio³a wywrócimy Koœció³. Skoñczy³em.
„Filozofowie” ju¿ ani s³ówka dodaæ nie mogli do tego, co im „teo-
logowie” wy³o¿yli. Dziwili siê tylko w duszy, jak mogli tak d³ugo uwa-
¿aæ teologiê za swoj¹ nieprzyjació³kê. Ze szczerym ¿alem za dawn¹
pomy³kê zawarli wieczny sojusz z „teologami”. Obie strony obowi¹-
zywa³y siê udzielaæ sobie wszelkiej pomocy w obopólnych pracach
i zabiegach, a przede wszystkim wspieraæ siê w uzyskiwaniu korzy-
stnych miejsc i urzêdów oraz w zjednywaniu sobie rozg³osu i znacze-
nia. Nastêpnie uroczyœcie przyjêto plan nakreœlony przez „teologów”
i postanowiono natychmiast zabraæ siê do wprowadzenia go w ¿ycie.
To nam powiada ma³a ksi¹¿eczka w prostych i pe³nych treœci
wyrazach. Tu wspomnieæ nale¿y, ¿e owi „teologowie” i „filozofo-
wie”, których nieporównan¹ charakterystykê podaje ksi¹¿eczka,
postarali siê o ca³kowite jej zniszczenie zaraz po ukazaniu siê
w druku, tak, ¿e orygina³ nale¿y do bibliograficznych rzadkoœci.
BULLA PAPIESKA „QUO PRIMUM“
PAPIE¯A ŒW. PIUSA V Z DNIA 19 LIPCA 1570 R.
(w sprawie Mszy trydenckiej).
„Przez niniejszy nasz dekret, który ma byæ wa¿ny nieskoñcze-
nie, okreœlamy i rozkazujemy, ¿e nic nie mo¿e byæ dodane, ominiê-
te lub zmienione w tym Mszale (...).
107
Szczególnie ostrzegamy wszystkie osoby bêd¹ce u w³adzy
[w Koœciele] jakiejkolwiek godnoœci czy rangi, nie wy³¹czaj¹c Kar-
dyna³ów, i polecamy im jako sprawê œcis³ego pos³uszeñstwa, nig-
dy nie u¿ywaæ lub te¿ zezwalaæ na jakiekolwiek ceremonie lub mo-
dlitwy mszalne inne ni¿ te zawarte w Mszale ustanowionym przez
Œwiêty Sobór Trydencki i zawieraj¹cym wszystko co jest potrzeb-
ne dla zachowania czystego i powszechnie jednolitego sposobu
oddawania czci [Bogu] (...).
W ¿adnym czasie w przysz³oœci nie mo¿e ksi¹dz, czy to œwiecki
czy zakonny, byæ zmuszony do innego odprawiania Mszy. I ¿eby
wykluczyæ raz na zawsze wszelkie skrupu³y i obawy koœcielnych
kar czy cenzur, niniejszym stwierdzamy, ¿e na mocy naszej Apo-
stolskiej W³adzy zarz¹dzamy i okreœlamy, ¿e ten nasz obecny roz-
kaz i dekret jest nieodwo³alny i wydany raz na zawsze i nie mo¿e
byæ prawnie odwo³any lub poprawiony w przysz³oœci(...).
Je¿eli ktokolwiek mimo to oœmieli³by siê spróbowaæ dzia³ania
sprzecznego z naszym powy¿szym rozkazem, wydanym raz na za-
wsze, niech bêdzie mu wiadomo, ¿e narazi siê na gniew Wszech-
mocnego Boga i b³ogos³awionych Aposto³ów Piotra i Paw³a”.
Elementarz wiedzy narodowej
pod red. Mariana Barañskiego
108
AWS wobec masonerii
W czerwcu 1997 r. jeden z pos³ów niezale¿nych z³o¿y³ interpela-
cjê w sprawie legalnoœci dzia³ania polskich ló¿ masoñskich nale¿¹-
cych do Wielkiego Wschodu (nie by³ on wtedy jeszcze zarejestro-
wany jako stowarzyszenie). Pos³owi odpowiedzia³ na piœmie, mini-
ster Zbigniew Siemi¹tkowski. Stwierdzi³ on, ¿e „w przypadku ja-
kichkolwiek dobrowolnych zrzeszeñ obywateli nie mo¿e byæ mowy
o tolerowaniu lub nietolerowaniu przez Ministerstwo Spraw We-
wnêtrznych i Administracji i Urz¹d Ochrony Pañstwa ich dzia³alno-
œci”. Minister przypomnia³, ¿e „zgodnie z art. 84 ust. 1 Konstytucji
RP wolnoœæ stowarzyszenia siê jest gwarantowanym prawem
wszystkich obywateli”. W zakoñczeniu swojej odpowiedzi napisa³:
„Wed³ug posiadanej przez nas wiedzy lo¿e masoñskie nie prowa-
dz¹ dzia³alnoœci godz¹cej w ustrój polityczny, spo³eczny i porz¹dek
prawny RP, ich celem nie jest równie¿ pope³nienie przestêpstwa”.
W ci¹gu ostatnich lat delegalizacji masonerii domaga³ siê pu-
blicznie ZChN i niektórzy jego przedstawiciele.
AWS jako ca³oœæ problemu masonerii nigdy, o ile wiem, nie pod-
j¹³. Dlaczego? Mo¿e liderzy AWS wiedz¹ to czego my nie wiemy?
Mo¿e masoneria nie stanowi w Polsce, rzeczywiœcie, wiêkszego za-
gro¿enia? Mo¿e pos³om AWS zabrak³o tu pewnej wra¿liwoœci i wie-
dzy? Mo¿e siê, po prostu, nie orientuj¹ „w temacie”? Mo¿e AWS,
bêd¹cej przecie¿ w koalicji z UW, nie wypada, z tego powodu, podej-
mowaæ takiego problemu? Mo¿e uznano, ¿e s¹ wa¿niejsze sprawy?
A mo¿e stwierdzono, ¿e poruszanie tego problemu jest „zbyt
ciemnogrodzkie”, nie licuj¹ce z powag¹ centroprawicowego ugru-
powania, niepowa¿ne, nieeuropejskie itp.?
Spróbujmy zastanowiæ siê, w ramach jakiegoœ obiektywnego
porz¹dku, jak powinno tu zachowaæ siê ugrupowanie, któremu le-
¿y na sercu dobro pañstwa i kraju i które musi, zarazem, dbaæ o
swój wizerunek jako ugrupowania powa¿nego, nowoczesnego,
109
dalekiego od fobii i skrajnoœci. Czy w ogóle mo¿na coœ z tym ma-
soñskim „fantem” zrobiæ? Czy nie lepiej walczyæ z masoneri¹ na
jakiœ innych ni¿ prawne czy polityczne polach? Czy podjêcie przez
pañstwo akcji przeciwko masonerii nie skompromitowa³oby nie
tylko AWS ale i Polski w oczach œwiata, nie utrudni³o naszej poli-
tycznej i gospodarczej wspó³pracy z rozwiniêtymi pañstwami?
Zobaczmy co dzieje siê, w tym wzglêdzie, poza granicami Pol-
ski, jakimi informacjami mog¹ dysponowaæ pos³owie, jakie wzor-
ce otrzymuj¹ z Zachodu. Osoby znajduj¹ce siê „u sterów w³adzy”
posiadaj¹ dostêp do wielu informacji, dokumentów, specjalnych
opracowañ, raportów itp. W razie potrzeby mog¹ ¿¹daæ od kom-
petentnych s³u¿b przygotowania odpowiednich, okreœlonych ma-
teria³ów. Za³ó¿my jednak, ¿e cz³onkowie AWS, tak¿e ci, którzy
wchodz¹ bezpoœrednio w struktury w³adzy dysponuj¹ jedynie tymi
informacjami jakie mo¿na odnaleŸæ w polskiej prasie.
A có¿ siê mo¿na z niej dowiedzieæ? Poszukajmy informacji do-
tycz¹cych masonerii w innych krajach, w pierwszym rzêdzie w by-
³ych demoludach. Okazuje siê, ¿e masoneria wznowi³a dzia³alnoœæ
w Bu³garii i jest tam spostrzegana jak zagro¿enie dla pañstwa, ¿e
dzia³a w Czechach i tam równie¿ jej dzia³alnoœæ wywo³uje niepokój
wœród wielu polityków, ¿e przenika rumuñskie struktury w³adzy
(udowodniono, miêdzy innymi, ¿e minister sprawiedliwoœci jest
masonem), ¿e powstaj¹ kolejno lo¿e masoñskie w armii rosyjskiej.
A co na Zachodzie Europy? Gdzie siê nie ruszyæ, czego by nie
dotkn¹æ trudno nie natkn¹æ siê na masonów. Najwiêcej informacji
oczywiœcie o Francji gdzie jest ponad 100.000 masonów, gdzie w
rz¹dzie Pierra Mauroya (1981-1984) 12 ministrów by³o masona-
mi, gdzie tradycyjnie wiêkszoœæ senatorów i ministrowie spraw
wewnêtrznych i edukacji s¹ masonami, gdzie masonami s¹ czêsto
prezydenci (jak np. Mitterand), gdzie najwa¿niejsze ustawy (w tym
wszystkie tzw. „œwiatopogl¹dowe”) inspirowane s¹, w swym pod-
stawowym kszta³cie, przez masonów. Masoni francuscy zawsze
110
popierali lewicê i za jej rz¹dów posiadali najwiêksze wp³ywy. Jed-
nak przera¿eniu sukcesami Le Pena zaczêli wi¹zaæ siê z centropra-
wic¹ i przyjmowaæ w swoje szeregi jej liderów jak równie¿ przeni-
kaæ w struktury centroprawicowych rz¹dów.
Masoneria ma olbrzymie wp³ywy równie¿ np. w Hiszpanii czy
Szwecji. Najciekawsze i najbardziej pouczaj¹ce s¹ jednak prasowe
doniesienia z W³och i Wielkiej Brytanii.
Przypomnijmy, ¿e wielkie wp³ywy i pozycja masonów we W³o-
szech zosta³y ugruntowane ju¿ w XIX w. gdy to w³aœnie z ich inspi-
racji zosta³o dokonane zjednoczenie W³och. Na czele ruchu zjedno-
czeniowego sta³ Wielki Mistrz Giuseppe Garibaldi. Z masoneri¹ by-
li te¿ œciœle zwi¹zani pozostali decydenci tamtych czasów: król Wik-
tor Emanuel II, szef jego rz¹du hrabia Camille Cavour oraz g³ówny
ideolog M³odych W³och Giuseppe Mazini. Nic dziwnego, ¿e ju¿ w
pocz¹tkach XX w. masoni w³oscy byli bardzo pewni siebie. Rzuci³o
siê to w oczy œw. Maksymilianowi Maria Kolbe gdy znalaz³ siê po
raz pierwszy w Rzymie i zobaczy³ masoñsk¹ demonstracjê przed
Watykanem i transparenty g³osz¹ce, ¿e ju¿ niebawem to szatan bê-
dzie papie¿em. Nic dziwnego wiêc, ¿e nie tylko Koœció³ ale i rów-
nie¿ wszystkie praktycznie (oprócz oczywiœcie powo³anych przez
masonów) si³y polityczne W³och zawsze walczy³y z masonami. Za-
kaz przynale¿noœci swych cz³onków do masonerii og³osi³a nie tyl-
ko tamtejsza chadecja ale nawet W³oska Partia Komunistyczna.
Pomimo to przez ca³y XX w. masoni w³oscy mieli siê dobrze prze-
nikaj¹c elity i struktury pañstwa. Ich pozycjê os³abi³y dopiero skan-
dale i afery polityczne i gospodarcze po 1980 r. Pierwszy z nich zwi¹-
zany by³ z lo¿¹ P2 (Propaganda Due). 17 marca 1981 r. na polecenie
prokuratorów prowadz¹cych œledztwo w sprawie bankiera Machela
Sidony Stra¿ Finansowa przeprowadzi³a rewizjê w rezydencji Wiel-
kiego Mistrza P2 Licio Gelli. Znaleziono niekompletne spisy w³oskich
masonów nale¿¹cych do tej lo¿y (zniknê³a jedna kartka, jak wszystko
na to wskazuje, z nazwiskami znanych komunistów i chadeków) i do-
111
wody, ¿e prowadzi³a ona dzia³alnoœæ nie tylko przestêpcz¹, ale rów-
nie¿ godz¹c¹ w stabilizacjê w³oskiego pañstwa. Na znalezionych li-
stach figurowa³y nazwiska miêdzy innymi 200 wy¿szych oficerów ar-
mii, 60 deputowanych do parlamentu, 3 ministrów, wszyscy szefo-
wie tajnych s³u¿b, 9 dyplomatów, 43 wy¿szych urzêdników banko-
wych, 83 przemys³owców, wielu sêdziów, redaktorów naczelnych
wielkonak³adowych czasopism, znanych pisarzy, dziennikarzy, dy-
rektorów pañstwowych przedsiêbiorstw. Kilka dni po ujawnieniu list
poda³o siê do dymisji 13 funkcjonariuszy tajnych s³u¿b, 4 szefów po-
licji, 2 gubernatorów. Jeden z najbardziej wp³ywowych periodyków
„Corriere della Sera” straci³ dyrektora i szereg znanych dziennikarzy.
W aferê P2 okazali siê byæ zamieszani, miêdzy innymi: znany sêdzia
Carmelo Span Spagnoulo, pu³kownik s³u¿b tajnych Antonio Viezzer,
dyrektor koncernu wydawniczego Angelo Rizzoli oraz Roberto Calvi
- prezydent Banku Ambrosiano (aresztowany w 1981 r., zamordowa-
ny w Londynie w tajemniczych okolicznoœciach w 1982 r.). W akcie
oskar¿enia przeciwko Wielkiemu Mistrzowi mo¿na by³o przeczytaæ,
miêdzy innymi: „Lo¿a masoñska, w której mistrzem by³ Licio Gelli
by³a w rzeczywistoœci centrum tajnej organizacji wywiadowczej, a jej
cz³onkowie pe³nili odpowiedzialne funkcje na ró¿nych szczeblach ad-
ministracji pañstwowej. Dziêki zajmowanym pozycjom wywierali oni
wp³yw na decyzje podejmowane przez w³adze i mieli na uwadze tyl-
ko w³asne korzyœci. „ Lo¿ê oskar¿ono o „spisek przeciwko Republi-
ce”. Premier Forlani, po udowodnieniu, ¿e kilkuset polityków, rów-
nie¿ cz³onków jego partii (chadecji) by³o powi¹zanych z P2 poda³ siê
do dymisji. Jego nastêpca Giovanni Spadolini rozwi¹za³ specjalnym
dekretem tê lo¿ê. Wielki Mistrz uciek³ do Szwajcarii. Jednak zosta³
tam aresztowany i wydany W³ochom. Skazano go prawomocnie na
25 lat wiêzienia. Dziêki ró¿nym kruczkom prawnym i trudnym do wy-
t³umaczenia posuniêciom w³adz nie zosta³ jednak osadzony w wiê-
zieniu lecz przebywa w swojej rezydencji Villa Wanda w Arezzo. Bez-
poœrednim efektem tych wydarzeñ by³ wyst¹pienie ze wszystkich
112
w³oskich ló¿ masoñskich ponad 20% ich cz³onków, wydanie „usta-
wy antymasoñskiej” zabraniaj¹cej dzia³ania tajnych stowarzyszeñ,
wprowadzanie do konstytucji podstawowych za³o¿eñ tej ustawy.
Z kolei jesieni¹ 1993 r. w³oscy karabinierzy przeprowadzili rewizjê w
rzymskiej siedzibie Wielkiego Wschodu W³och konfiskuj¹c ca³e archi-
wum ³¹cznie z komputerem. Polecenie wyda³ im prokurator Agostino
Cordova prowadz¹cy œledztwo w sprawie powi¹zañ pomiêdzy tajnymi
lo¿ami masoñskimi (Wielki Wschód W³och dzia³a³ oficjalnie) a kalabryj-
sk¹ mafi¹. Prokurator, dzia³aj¹c w myœl „antymasoñskiej ustawy” za¿¹-
da³ od Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu W³och Giuliano di Bernar-
do ujawnienia spisów cz³onków tej obediencji masoñskiej. Wielki mis-
trz ujawni³ te spisy. Rada Wielkiego Wschodu wypowiedzia³a mu, w
zwi¹zku z tym, pos³uszeñstwo. Wielki Mistrz poda³ siê do dymisji i
utworzy³ „masoneriê o czystych rêkach” - Wielk¹ Regularn¹ Lo¿ê
W³och. Uzyska³ tu poparcie Wielkiej Lo¿y Anglii, co przez wielu zosta³o
skomentowane jako swego rodzaju masoñskie przyznanie siê do winy.
Najwy¿sza Rada S¹downictwa orzek³a, „¿e przynale¿noœæ do masone-
rii jest nie do pogodzenia z funkcjami sêdziego i prokuratora”. Jednak,
mo¿na powiedzieæ, ¿e dalszemu œledztwu ukrêcono ³eb, co dla wielu
komentatorów by³o znakiem tego jak g³êboko w struktury w³oskiego
pañstwa przeniknê³a masoneria. Prokurator prowadz¹cy to œledztwo
zosta³ odsuniêty od dochodzenia poprzez awans na szefa prokuratury
w Neapolu. Sprawê mia³ przej¹æ prokurator Giovanni Falcone. Nie do-
sz³o jednak do tego poniewa¿ zosta³ zamordowany. O jej podjêciu prze-
b¹kuje na razie prokurator ds. walki z mafi¹ Pier Luigi Vigna.
Wy¿ej opisane wydarzenia mia³y swoje dalsze reperkusje. W
„Ars Regia” organie polskich „szkotów” mo¿na znaleŸæ nastêpuj¹-
cy ich, dokonany przez W³ocha, komentarz: „Ponownie nast¹pi³a
izolacja masonerii w³oskiej; dzienniki komunistyczne publikuj¹ listy
nazwisk, braciom przeszkadza siê w ich karierach zawodowych,
zwalnia z pracy, a organy administracyjne i s¹dowe kieruj¹ przeciw
nim ró¿ne oskar¿enia, przy niemal ca³kowitej obojêtnoœci opinii pu-
113
blicznej w³oskiej i obcej. Ponadto w tych dniach Ministerstwo Pra-
cy i grupa z Demokratycznej Partii Lewicy przedstawi³y projekt pra-
wa, zabraniaj¹cego przynale¿noœci do lo¿y osobom, sprawuj¹cym
publiczne funkcje w si³ach zbrojnych, w policji lub piastuj¹cym pu-
bliczne stanowiska na szczeblu pañstwowym i lokalnym. W szcze-
gó³ach prawo to przewiduje karê pozbawienia wolnoœci od trzech
miesiêcy do trzech lat. Di Bernardo nie wydaje siê tym przejmo-
waæ, podobnie jak i bracia angielscy. Miejmy nadziejê - jak¿e ¿a³o-
sn¹ - i¿ byæ mo¿e nasz nieszczêsny kraj nie wkroczy po raz wtóry
na ow¹ drogê, która niegdyœ przywiod³a go do tragedii faszyzmu.
Wielka Brytania jest, jak wiadomo, kolebk¹ masonerii. Ju¿ w
XVIII w. stworzy³a ona tam na tyle silne polityczne lobby, ¿e w wy-
danej wtedy i obowi¹zuj¹cej do dziœ ustawie zakazuj¹cej dzia³alno-
œci tajnym stowarzyszeniom wymieniaj¹c szereg takich stowarzy-
szeñ pominiêto masoneriê. Dziœ skupia ona na Wyspach Brytyj-
skich ponad milion osób w ponad oœmiu tysi¹cach ló¿.
W Wielkiej Brytanii g³oœno jest o masonerii ju¿ od koñca lat osiem-
dziesi¹tych. Jako pierwszy, chyba, doniós³ nam o tym dziennik „Nowy
Œwiat”. Polscy masoni pisali o tym w 1993 r. Wtedy to rozpoczê³a siê
w brytyjskim parlamencie debata dotycz¹ca zagro¿enia jakie stwarza
dla tamtejszej demokracji masoneria. Pos³owie Partii Pracy wnieœli
projekt ustawy, w myœl którego „kandydaci do urzêdów publicznych
mieliby informowaæ o ewentualnej przynale¿noœci do (zwi¹zków taj-
nych(„.Projekt nie przeszed³. Jednak dyskusja nie usta³a. Pod koniec
marca 1993 r. pose³ Mullin wniós³ w tej sprawie interpelacjê do mini-
stra - sekretarza biura ds. s³u¿by publicznej Roberta Jacksona powo-
³uj¹c siê na informacjê torysowskiego polityka, wed³ug której 34 z 39
cz³onków rady ksiêstwa Lancaster jest masonami, Minister Jackson
wyjaœni³, ¿e w œwietle obowi¹zuj¹cych przepisów urzêdnicy pañstwo-
wi s¹ obowi¹zani informowaæ prze³o¿onych o wszystkich konfliktach
interesów, które mog³yby wp³yn¹æ na pe³nienie przez nich obowi¹zków
s³u¿bowych, a postawê Mullina nazwa³ „partykularnie partyjn¹ i para-
114
noiczn¹”. Jeden z torysowskich pos³ów stwierdzi³, ¿e wprowadzenie
do kodeksu specjalnego punktu dotycz¹cego masonerii „stworzy nie-
bezpieczny precedens, który doprowadziæ mo¿e do naruszenia wolno-
œci sumienia obywateli brytyjskich”. Torysowscy pos³owie odrzucili
równie¿ wtedy sugestiê opozycji o dokonywaniu lustracji antymasoñ-
skiej wœród sêdziów. Polscy masoni skomentowali te fakty w sposób
nastêpuj¹cy: „Wydaje siê, ¿e taktyka zastosowana przez Partiê Konser-
watywn¹ zwieñczona zostanie sukcesem”.
Nie okazali siê jednak dobrymi prorokami. Pierwszy skandal zwi¹-
zany z masoneri¹ wybuch³ w Wielkiej Brytanii w sierpniu 1996 r. gdy
dziennik „The Guardian” ujawni³, ¿e sir Frederick Crawford, przewo-
dnicz¹cy rz¹dowej komisji ds. pomy³ek s¹dowych nale¿y do elitarnej
lo¿y masoñskiej Royal Arch, której cz³onkowie, jak wszyscy zreszt¹
brytyjscy masoni, sk³adaj¹ rytualn¹ przysiêgê lojalnoœci wobec „bra-
ci masonów” nakazuj¹c¹ broniæ ich w ka¿dych okolicznoœciach, na-
wet wtedy gdy pope³nili przestêpstwo. Podnios³y siê liczne g³osy ¿¹-
daj¹ce ust¹pienia Crawforda. Atmosferê podgrza³a jeszcze ksi¹¿ka
Martina Shorta pt. „Inside the Brotherhood” („W krêgu Bractwa”), w
której zosta³y podane, miêdzy innymi, nazwiska sêdziów-masonów,
w tym 27 zasiadaj¹cych w najwa¿niejszych cia³ach brytyjskiej spra-
wiedliwoœci (Izba Karna S¹du Najwy¿szego, S¹d Apelacyjny, s¹dy
okrêgowe itd.). Autor ksi¹¿ki rozes³a³ wœród brytyjskich pos³ów an-
kietê z zapytaniem o przynale¿noœæ do masonerii. Pozytywnie odpo-
wiedzia³o dziewiêciu, a czterdziestu oœmiu (z obu partii) przyzna³o, ¿e
proponowano im wst¹pienie do masonerii. Martin Short udowodni³,
¿e wielu parlamentarzystów twierdz¹cych, ¿e nie s¹ masonami k³a-
ma³o. Tak np. Wiliam Whietlaw, by³y konserwatywny minister spraw
wewnêtrznych napisa³ w ankiecie, ¿e od 1955 r. nie by³ aktywnym
cz³onkiem masonerii (w Szkockim Roczniku masonów w 1996 r. fi-
guruje jako przedstawiciel Wielkiej Lo¿y Szkocji na zagranicê), Cecil
Parkinson, by³y przewodnicz¹cy Partii Konserwatywnej napisa³ w
ankiecie, ¿e nigdy nie by³ masonem (figuruje na liœcie cz³onków lo¿y
115
Potters Bar). Short dotar³ te¿ do czêœci dokumentów lo¿y New We-
lcom Lodge za³o¿onej jeszcze w 1929 r. przez ksiêcia Walii. Okaza³o
siê, ¿e lo¿a ta „specjalizuje siê” w naborze wp³ywowych dzia³aczy
Partii Pracy i ¿e nale¿y do niej wielu pos³ów tej partii. Shortowi uda-
³o siê poznaæ nazwisko tylko jednego z nich Neila Thorne’a, który
sam przyzna³ siê do tego, ¿e jest masonem. Przy okazji sprawy
Crawforda wysz³o na jaw, ¿e masonami jest wielu wy¿szych oficerów
brytyjskiej policji, pracowników wymiaru sprawiedliwoœci, dzienni-
karzy. Coraz czêœciej zaczêto mówiæ o tym, ¿e na Wyspach Brytyj-
skich o wielu awansach decyduje przynale¿noœæ do masonerii.
W 1997 r. tak w parlamencie jak i poza nim zaczêto mówiæ o ko-
niecznoœci antymasoñskiej lustracji. „The Times” z lutego tego ro-
ku poda³, ¿e nawet brytyjscy radni bêd¹ nied³ugo musieli odpo-
wiedzieæ na pytanie czy s¹ masonami.
W 1998 r. sta³o siê to faktem. Stosowne oœwiadczenia maj¹ sk³a-
daæ parlamentarzyœci, cz³onkowie rz¹du, wy¿si funkcjonariusze
pañstwowi, radni, oficerowie policji i pracownicy wymiaru spra-
wiedliwoœci. Wykryto bowiem, ¿e masoni przeniknêli do praktycz-
nie wszystkich s³u¿b publicznych z nadzorem s¹dowym w³¹cznie.
Parlamentarna Komisja Spraw Wewnêtrznych rozpoczê³a przes³u-
chania Wielkiego Mistrza Michaela Highama. Jack Straw, minister
spraw wewnêtrznych za¿¹da³ aby sêdziowie i policjanci ujawnili
swoj¹ przynale¿noœæ do masonerii. Jednoczeœnie zwróci³ siê do
Parlamentu, by zmusi³ pod groŸb¹ obrazy parlamentu (za któr¹
mo¿na w Wielkiej Brytanii otrzymaæ wyrok wieloletniego wiêzienia)
Zjednoczon¹ Wielk¹ Lo¿ê do ujawnienia masonów-pracowników
policji i wymiaru sprawiedliwoœci, których nazwiska jako oskar¿o-
nych figuruj¹ w aktach tocz¹cych siê spraw o korupcjê, zatajenie
dowodów w sprawach kryminalnych oraz zamachów bombowych
w latach siedemdziesi¹tych, w zwi¹zku z którymi oskar¿ono nie-
sprawiedliwie i skazano wiele osób (na podstawie zeznañ oficerów
policji). Pod naciskiem parlamentu masoneria brytyjska ujawni³a
116
wreszcie 16 takich nazwisk. W pocz¹tkach 1999 r. by³o ju¿ wiado-
mo, ¿e ponad tysi¹c brytyjskich sêdziów jest masonami.
Myœlê, ¿e wystarczy tu ju¿ tych przyk³adów. Tylko na ich pod-
stawie mo¿na wyci¹gn¹æ kilka wa¿nych wniosków.
Po pierwsze, nikt ju¿ w Polsce nie mo¿e twierdziæ, ¿e podejmowa-
nie problemu masonerii to „oszo³omstwo”, ¿e nie ma takiego proble-
mu, ¿e jest on marginalny, ¿e nie mo¿na widzieæ w masonerii zagro-
¿enia dla demokracji, pañstwa i ³adu spo³ecznego, ¿e powa¿ni ludzie,
przede wszystkim politycy, nie mog¹ poruszaæ tego problemu itd.
Po drugie, tym którzy mówi¹ - „idziemy do Europy”, „powinni-
œmy byæ bardziej europejscy”, „powinniœmy powielaæ europejskie
standardy, naœladowaæ dzia³ania europejskich polityków” itp. trze-
ba by powiedzieæ - „no dobrze, w takim razie zajmijmy siê wre-
szcie powa¿nie spraw¹ masonerii”.
Po trzecie przyk³ady te s¹ dla nas nauczk¹ i przestrog¹. Faktycznie
w Polsce powoli zaczynaj¹ wystêpowaæ dok³adnie te same zjawiska
i mechanizmy, co na Zachodzie. Je¿eli wiêc nawet dziœ, przyjmijmy
takie teoretyczne za³o¿enie, masoneria nie stanowi w Polsce wiêk-
szego zagro¿enia to co bêdzie jutro? Czy nie nale¿y za³o¿yæ, ¿e ist-
nieje bardzo du¿e prawdopodobieñstwo, i¿ wydarzenia w³oskie i bry-
tyjskie powtórz¹ siê w naszym kraju? Czy nie powinno siê zrobiæ
wszystkiego aby siê nie powtórzy³y? Czy nie nale¿a³oby dok³adnie
sprawdziæ czy dziœ masoneria polska lub obca nie infiltruje struktur
polskiego pañstwa i polskiej gospodarki? Czy nie powinno siê ju¿ te-
raz braæ w Polsce masonerii pod lupê? Kto powinien siê tym zaj¹æ?
Nie zajmie siê tym z pewnoœci¹ SLD. Jest to formacja pragma-
tyczna, która pilnuje interesów swoich ludzi i nie bêdzie wystêpo-
waæ przeciwko komuœ kto nie pilnuje interesów swoich ludzi i nie
bêdzie wystêpowaæ przeciwko komuœ kto nie zagra¿a jej intere-
som, przeciwko komuœ kto jest silny i wp³ywowy na œwiecie, z kim
mo¿na te¿ zrobiæ ró¿nego rodzaju dobre „interesy”. Reszta jest,
jak wszystko na to wskazuje, dla SLD niewa¿na.
117
Tym bardziej nie zajmie siê tym UW, do której przecie¿ wiod¹
wszystkie masoñskie tropy i która reprezentuje, ewidentnie, t¹ sa-
m¹ ideologiê, ten sam program i te same interesy co masoni.
AWS przedstawia³o siê zawsze jako formacja polska, chrzeœcijañ-
ska, prawicowa, formacja, której le¿¹ na sercu podstawowe intere-
sy Polski i Polaków. Wszelka logika wskazuje zatem na to, ¿e w³a-
œnie ta formacja powinna zaj¹æ siê spraw¹ masonerii, zabiegaæ o
odpowiednie ustawy lustracyjne i o to, by masoneria polska by³a
pod sta³¹ kontrol¹ w³aœciwych s³u¿b, by s³u¿by te chroni³y pañstwo
polskie i gospodarkê przed infiltracj¹ zachodnich ló¿. Podjêtym w
tej perspektywie zabiegom AWS odwo³uj¹cej siê do przyk³adu choæ-
by W³och i Wielkiej Brytanii, jak by nie by³o pañstw wiod¹cych w
Unii Europejskiej, trudno by³oby w sposób racjonalny siê przeciw-
stawiæ. Wszelkie bowiem zarzuty typu „to paranoiczna teoria spi-
skowa”, „prawicowy ciemnogród” itp. by³yby, w kontekœcie wyda-
rzeñ na Zachodzie, oœmieszaj¹ce dla tych, którzy by je stawiali.
AWS nic tutaj nie robi. W najlepszym razie jest to powa¿ny
grzech zaniedbania, który je¿eli nie poci¹ga szkód dla Polski dzi-
siaj to, z pewnoœci¹, przyniesie je, i to, jak siê wydaje, w najbli¿-
szej przysz³oœci.
W najgorszym razie mo¿na by przyj¹æ (i nie jest to chyba wca-
le, ca³kowicie nieprawdopodobna hipoteza), ¿e AWS samo ju¿ jest
w znacznej mierze ubezw³asnowolnione przez masoneriê lub na-
wet przez ni¹ opracowane.
Jan Olszewski - glosa do najnowszej historii
masonerii polskiej
Jan Olszewski od dawna przez wielu ludzi kojarzony by³ z maso-
neri¹. Na wielu spotkaniach autorskich pytano mnie czy jest maso-
nem. Odpowiada³em zawsze, ¿e jest to dla mnie problem, który wy-
raziæ mo¿na najlepiej w postaci has³a „pytania bez odpowiedzi”. Jan
Olszewski ca³e bowiem, praktycznie, swoje ¿ycie niejako „ociera³”
118
siê o masoneriê. Ju¿ od czasu pracy w redakcji „Po prostu” przyjaŸ-
ni³ siê i œciœle wspó³pracowa³ z póŸniejszym, pierwszym Wielkim
Mistrzem polskich „szkotów” Janem Józefem Lipskim. £¹czymy ich
lewicowe, pepeesowskie pogl¹dy i stosunek do polskoœci i Polaków
(obaj w swoich artyku³ach du¿o miejsca poœwiêcali „polskiemu an-
tysemityzmowi”). PóŸniej razem dzia³ali w Klubie Krzywego Ko³a i
tzw. demokratycznej opozycji spod znaku KOR-u.
Przedziwna, wywo³uj¹ca niepokój by³a odpowiedŸ Jana Olszew-
skiego, udzielona w wywiadzie Wojciechowi Reszczyñskiemu, na
pytanie - „Czy jest Pan cz³owiekiem wierz¹cym? I kim dla Pana
jest Jezus Chrystus?”: „To nie jest kwestia wiary, tylko kwestia
wiedzy. Mam bardzo g³êbokie przekonanie, ¿e jest wy¿szy porz¹-
dek œwiata i jego istnienie jest nie tyle spraw¹ wiary, ile wiedzy, ¿e
tak jest. Niezale¿nie od wszystkiego Jezus Chrystus w mojej wie-
rze, któr¹ przyj¹³em jako tradycjê rodzinn¹, uosabia Istotê Najwy¿-
sz¹. To jest tak¿e pewien niedoœcigniony wzór etyczny, ale bardzo
wyraŸny, bardzo jednoznaczny i w zwi¹zku z tym bardzo wa¿ny. „
Opowiadaj¹c, w dalszej czêœci wywiadu, o swoim socjalistycznym,
zwi¹zanym z tradycj¹ rodzinn¹, rodowodzie Jan Olszewski dodaje:
„Pamiêtam z rodzinnych dyskusji, ¿e czasami mówiono, ¿e - co
by³o dla mnie uderzaj¹ce - Chrystus by³ pierwszym socjalist¹”.
Pytanie w sposób wyraŸny, dotyczy³o pogl¹dów religijnych, a nie fi-
lozoficznych. Tylko gnostyk, ktoœ reprezentuj¹cy tak¹ sam¹ opcjê jak
masoni, odpowie, ¿e to kwestia wiedzy, a nie wiary. Chrzeœcijanin po-
wie, ze Chrystus jest dla niego najbardziej ukochan¹ osob¹, Zbawicie-
lem, Drog¹, Prawd¹ i ¯yciem. Mason, który reprezentuje taki nurt jak
ró¿okrzy¿owcy powie, ¿e Chrystus jest dla niego wzorem etycznym,
kimœ kogo bêdzie naœladowa³ pragn¹c zostaæ Bogiem. Okreœlanie
Chrystusa jako swego rodzaju „dzia³acza lewicowego” mo¿na uznaæ,
szczególnie w kontekœcie najnowszej historii, za bluŸnierstwo.
We wspomnieniach obecnego Wielkiego Mistrza „szkotów” Janu-
sza Maciejewskiego czytamy, w akapicie dotycz¹cym tzw. „Balu u Pre-
119
zydenta” (tak nazywano spotkania na imieninach u Jana Józefa Lip-
skiego): „Kogo tam nie by³o? Towarzysze broni z pu³ku Armii Krajowej
„Baszta”, przyjaciele ze studiów uniwersyteckich, koledzy z okresu
pracy w PIW-ie i IBL-u, druhowie z Klubu Krzywego Ko³a i nowi wspó³-
bojownicy z KSS KOR czy „Solidarnoœci”, S³onimski ze Steinbergow¹,
Hubert obok Szpotañskiego i Ficowskiego, Michnik i Jan Olszewski,
Kuroñ i mecenas Szczuka, Zbyszek Bujak i Maciej Jankowski.
W ksi¹¿ce poœwiêconej Janowi Józefowi Lipskiemu Jan Olszew-
ski sk³ada mu wielki ho³d w materiale pt. „Wielki ja³mu¿nik” (Wiel-
ki Ja³mu¿nik to, nota bene, jeden z tytu³ów masoñskich). Pisze
tam, miêdzy innymi: „By³ w tej grupie Jan Józef Lipski. Bywali w
popularnej wtedy wœród studentów kawiarni „Hades”. Tam go po-
zna³em. Ale zbli¿yliœmy siê dopiero w redakcji „Po prostu”. Obaj
przyszliœmy do tego zespo³u z zewn¹trz, ¿aden z nas nie mia³ za
sob¹ zetempowskiej tresury, obu nas fascynowa³a zupe³nie inna
tradycja socjalizmu. Wolnoœciowa i polska. Mo¿e st¹d wynik³a na-
sza przyjaŸñ. (...) W tej najtrudniejszej dla demokratycznej opozy-
cji dekadzie 1964-1974 Janek zaiste zas³u¿y³ sobie na tytu³ jej
Wielkiego Ja³mu¿nika. Mia³ te¿ inny. Janusz Szpotañski w swej
„operze” przydzieli³ mu rolê Prezydenta. Tê nominacjê uzna³o ca³e
nasze œrodowisko. W tych ciê¿kich latach by³ naprawdê naszym
Prezydentem, reprezentuj¹cym honor i godnoœæ opozycji.
W tej samej ksi¹¿ce w swoich wspomnieniach o Lipskim Aleksan-
der Ma³achowski stwierdza: „Janek napisa³ ongiœ piêkn¹ i rozumn¹
ksi¹¿kê o ró¿nych polskich sprawach, m.in. o stosunkach z Niemca-
mi („Dwie ojczyzny i inne szkice” 1985). Z jego tez moralnie najczy-
stszych i sprawiedliwych usi³owano uczyniæ dokument zdrady inte-
resów narodowych. Ubecja dzia³a³a tak skutecznie, ¿e kiedy w wybo-
rach 1989 roku Janek by³ kandydatem na senatora z Radomia, cze-
mu czynnie przeciwstawi³ siê tamtejszy biskup, bo jak¿e to tak: so-
cjalista senatorem po obaleniu komunizmu - z ambon koœcielnych
bo niektórzy ksiê¿a czynnie w³¹czyli siê w ten haniebny proceder
120
zwalczania Lipskiego - z ambon, przypominam, pada³y argumenty
¿ywcem zaczerpniête z ubeckich broszurek. Co gorsze - dla biskupa
- Lipski przebywa³ wtedy w Londynie na badaniach i nie móg³ oso-
biœcie odpieraæ poni¿aj¹cych go zarzutów. Ta sama têpa nienawiœæ
niewykszta³conego kleru, nic nie rozumiej¹cego z tego, czym jest
wspó³czesny socjalizm, sprawi³a, ¿e by³y powa¿ne trudnoœci zapew-
nienia Jankowi katolickiego pogrzebu choæ szlachetnoœci¹ swoich
myœli i uczynków przewy¿sza³ wiêkszoœæ polskich biurokratów ko-
œcielnych. ZnaleŸli siê na szczêœcie przyjaciele ksiê¿a, rozumni i
oœwieceni, którzy uchronili Koœció³ Polski przed hañb¹ odmówienia
szcz¹tkom Jana Józefa Lipskiego religijnej uroczystoœci pogrzebo-
wej. Trzeba dodaæ, ¿e Janek, choæ niewierz¹cy, by³ blisko zwi¹zany z
licznymi ludŸmi Koœcio³a, pisywa³ w (Tygodniku Powszechnym(... „
Skupmy, na chwilê, nasz¹ uwagê na tej „piêknej i rozumnej ksi¹¿-
ce” Lipskiego, ksi¹¿ce „tez moralnie najczystszych i sprawiedli-
wych”, a wiêc zarazem na tym, co Jan Olszewski nazwa³ „polsk¹ tra-
dycj¹” Lipskiego. Ksi¹¿ka ta „Dwie ojczyzny dwa - patriotyzmy” nosi
znamienny podtytu³: „Uwagi o megalomanii narodowej i ksenofobii
Polaków”. Czytamy w niej np.: „Mi³oœæ do wszystkiego, co polskie”
- to czêsta formu³a narodowej, „patriotycznej” g³upoty. Bo by³o prze-
cie¿ i ONR, i pogromy we Lwowie, Przytyku i Kielcach, i getto ³aw-
kowe, i pacyfikacje wsi ukraiñskich, i Brzeœæ, i Bereza, i obóz w Ja-
b³onnie w 1920 roku - by poprzestaæ na dwudziestu zaledwie latach
naszej historii. (...) Nie lubimy przypominaæ sobie podboju ogniem i
mieczem JadŸwingów - to psu³oby nam obraz narodu polskiego, któ-
ry rzekomo nigdy nikogo nie podbija³. Nie lubimy umieszczaæ w na-
szych kompendiach historycznych wiadomoœci o wymordowaniu
za³ogi Wielkich £uków po kapitulacji - bo to niezgodne z rycersko-
humanitarnym stereotypem naszych dziejów. Zapominamy o meto-
dach zwalczania buntów i powstañ ukraiñskich, o rajdzie naszego
bohatera narodowego Stefana Czarnieckiego, morduj¹cego wieœ za
wsi¹ a¿ do niemowlêcia; w ob³êdnym ko³owrocie wzajemnych odwe-
121
tów i konrtodwetów, stanowi¹cych od paruset lat ponur¹ treœæ histo-
rii polsko-ukraiñskiej. Szczycimy siê polsk¹ tolerancj¹ - by pó³gêb-
kiem tylko wspominaæ, kiedy siê skoñczy³a i jak. Szczycimy siê tra-
gicznym udzia³em polskich ¿o³nierzy w kampanii hiszpañskiej Napo-
leona - tak jakby Samosierra, rozgromienie ¿o³nierzy broni¹cych nie-
podleg³oœci swej ojczyzny, by³a kart¹ chwa³y, a staramy siê zrobiæ, co
mo¿na, by zapomnieæ o hañbie Saragossy lub j¹ zak³amaæ”.
Dowiadujemy siê te¿ z tej ksi¹¿ki, ¿e zawsze nienawidziliœmy
wszystkich naszych s¹siadów, ¿e przypisujemy sobie prawo w³a-
snoœci do nie naszych ziem (Œl¹ska, Warmii, Mazur, Pomorza), ¿e
wci¹¿ w naszej historii dominowa³a ksenofobia itd., itp. Pisa³em o
tym zreszt¹ sporo w ksi¹¿ce „Masoneria polska i okolice”.
Dos³ownie przed samymi wyborami parlamentarnymi 1997
ukaza³a siê nak³adem Inicjatywy Wydawniczej „ad astra” ksi¹¿ka
pt. „Prosto w oczy. Z Janem Olszewskim rozmawia Ewa Polak-
Pa³kiewicz”. W ksi¹¿ce tej znajdujemy wiele ciekawych wypowie-
dzi na temat polskiej masonerii.
Wszystko zaczyna siê od nastêpuj¹cej uwagi Ewy Polak-Pa³kie-
wicz: „Jan Józef Lipski w doœæ powszechnym mniemaniu odgry-
wa³ wa¿n¹ - mo¿e kluczow¹ - rolê przy odrodzeniu masonerii w
Polsce, której cz³onkiem by³ od 1961 roku. Ju¿ w roku nastêpnym,
po ust¹pieniu Wielkiego Mistrza Lo¿y „Kopernik” Mieczys³awa
Bartoszkiewicza, zosta³ jej przewodnicz¹cym. Tê funkcjê pe³ni³ w
latach 1962-1981 i 1986-88.
Jan Olszewski tak siê do niej ustosunkowuje: „Myœlê, ¿e ca³¹ spra-
wê wi¹zania wznowienia dzia³alnoœci masonerii w Polsce z osob¹ Lip-
skiego, a poprzez jego osobê, z Klubem Krzywego Ko³a, nale¿y wre-
szcie zdemistykowaæ. Mogê coœ o tym powiedzieæ, bo by³em œwiad-
kiem wydarzeñ stanowi¹cych przyczynê powstania tego problemu. „
Wed³ug niego w pewnym momencie w œrodowisku Klubu Krzywe-
go Ko³a „narodzi³ siê w naturalny sposób” pomys³ „wykorzystania lo-
¿y wolnomularskiej jako kamufla¿u dla kontynuowania przynajmniej
122
niektórych w¹tków dzia³alnoœci Klubu w konspiracji, tak¿e po jego
spodziewanym w nieodleg³ej przysz³oœci zdelegalizowaniu”. Pierwsze
kroki w tej sprawie mieli podj¹æ dwaj byli masoni: Jan Wolski i Stefan
Zbro¿yna. Mieli oni wci¹gn¹æ w tê inicjatywê innych masonów nie
mówi¹c im o prawdziwych celach odrodzonej masonerii. „Pe³ne po-
wodzenie mia³ - stwierdza Olszewski - zapewniæ ruch, jaki Wolski wy-
kona³ wspólnie z Zbro¿yn¹ - mianowicie poprosi³ o udzia³ piêciu
przedwojennych wolnomularzy maj¹cych stopieñ mistrza. W wiêk-
szoœci byli to profesorowie Politechniki - ju¿ bardzo starzy ludzie. Jed-
nym z nich by³ profesor Samotycha, drug¹ Luce-Burg bliski wspó³-
pracownik Pi³sudskiego, cz³onek organizacji bojowej PPS z 1905 ro-
ku, uczestnik zamachu pod Bezdanami. (...) Otó¿ Wolski korzystaj¹c
z tych znajomoœci, odby³ posiedzenie z nimi, na którym nak³oni³ ich
do formalnego wznowienia dzia³alnoœci lo¿y „Kopernik”. ¯eby wzno-
wiæ dzia³alnoœæ zawieszonej lo¿y potrzebna jest decyzja siedmiu
cz³onków, w randze mistrza. Oni mieli te tytu³y, czy szczeble wtaje-
mniczenia i mo¿na by³o dokonaæ takiego formalnego aktu wznowie-
nia dzia³alnoœci lo¿y. ¯adna z tych osób, poza Wolskim i Zbro¿yn¹, w
dalszych dzia³aniach nie bra³a udzia³u. One zosta³y formalnie przenie-
sione na grono ludzi dzia³aj¹cych w Klubie Krzywego Ko³a. Dopóki
zreszt¹ dzia³a³ Klub, w zasadzie form¹ zebrania lo¿y - to by³o wzno-
wienie lo¿y „Kopernik” - pos³ugiwaæ siê nie by³o potrzeby. Wiêc w³a-
œciwie by³y tylko spotkania s³u¿¹ce formalnemu wprowadzeniu ludzi i
obsadzaniu tych piêciu stanowisk mistrzów, którzy byli konieczni, po-
za Zbro¿yn¹ i Wolskim, ¿eby lo¿a mog³a zgodnie z rytua³em dzia³aæ. „
Dalej Jan Olszewski wyjaœnia dlaczego „bawili siê” w masoneriê:
„Zosta³a przyjêta zasada, która nie mia³a nic wspólnego z prawid³owo-
œci¹ obrzêdów masoñskich, ale dla naszych celów by³a bardzo wy-
godna, ¿e w toku jednego posiedzenia uczestnicy otrzymywali od ra-
zu awans dwu- lub trzystopniowy: ucznia, czeladnika i mistrza. Spo-
rz¹dza³o siê po prostu odpowiednie protoko³y. Natomiast, ¿eby ona
jeszcze na zewn¹trz by³a wiarygodna, wymaga³a udzia³u kogoœ, kto
123
bêdzie w najlepszej wierze stwarza³ sytuacjê os³ony. (...) W zwi¹zku z
tym Wolski wci¹gn¹³ w to i uczyni³ sekretarzem Tadeusza Gliwica,
przedwojennego cz³onka masonerii - bardzo m³odego wtedy cz³owie-
ka, nale¿¹cego do lo¿y „Staszic” w Sosnowcu, która w przedwojennej
hierarchii ló¿ liczy³a siê bardzo nisko. (...) Tadeusz Gliwic nie móg³ byæ
osob¹ naszego zaufania, poniewa¿ nie by³ cz³onkiem Klubu, nigdy nie
by³ bli¿ej naszego krêgu, by³ natomiast dzia³aczem Stronnictwa De-
mokratycznego, kimœ z zupe³nie innej parafii ni¿ pozostali uczestnicy
tej imprezy. Nie mo¿na go by³o wprowadziæ w istotê rzeczy. Ca³e za-
³o¿enie polega³o na tym, ¿e on pe³ni³ rolê jakby rzecznika dobrej wia-
ry i jednoczeœnie alibisty. (...) Je¿eli by³y jakieœ ustalenia, ¿e lo¿a ist-
nieje, to poprzez obserwacjê jego mieszkania czy jego dzia³añ. To by-
³o wkalkulowane w koszt, bo pozosta³ym mo¿na by³o postawiæ zarzut,
¿e wykorzystuj¹ lo¿ê do dzia³alnoœci zupe³nie innego typu, ¿e to wszy-
stko jest tylko przykrycie, ale Tadeuszowi Gliwicowi bardzo trudno by-
³oby to zarzuciæ, bo on by³ autentycznie zaanga¿owany w oficjalny
establishment PRL, jakkolwiek móg³ byæ bardzo krytycznie nastawio-
ny wobec panuj¹cych stosunków, wobec komunistów.
Korzystaliœmy (podkreœlenie - S.K.) z formu³y takich spotkañ jeszcze
w latach siedemdziesi¹tych. Potem ju¿ nikt nie mia³ do tego g³owy - po
akcji konstytucyjnej, kiedy powsta³ KOR, póŸniej Ruch Obrony Praw
Cz³owieka. (...) Dzia³alnoœæ lo¿y na ten czas zamar³a, po czym by³a pró-
ba powrotu do tej formu³y w okresie stanu wojennego, kiedy nie by³o
wiadomo jak to bêdzie siê toczy³o dalej. Odbyliœmy wtedy parê spo-
tkañ, na których zastanawiano siê jak tê lo¿ê wykorzystaæ. Potem bar-
dzo szybko siê okaza³o, ¿e ta powszechna, solidarnoœciowa konspira-
cja przybiera formy tak szerokie i w istocie rzeczy stopieñ œcigania jest
tu ograniczony. Trudno mi to dok³adnie okreœliæ w czasie ale gdzieœ ju¿
pod koniec tego okresu zosta³o to definitywnie zarzucone. „
Jan Olszewski tak opisuje spotkania masonerii: „Te spotkania
prawdê powiedziawszy, mia³y charakter pó³-towarzyski. Ca³y ten ry-
tua³, który zreszt¹ trzeba by³o opanowaæ, to by³o nawet zabawne...
124
Przyznam szczerze, ¿e nigdy go nie mog³em w szczegó³ach zapa-
miêtaæ i dzisiaj nawet trudno by mi by³o odtworzyæ, wszystkie te for-
mu³ki, operowania m³otkiem, trzy stukniêcia otwieraj¹ce, ileœ tam
zamykaj¹cych posiedzenie, itd. By³o wiadomo, ¿e to jest trybut, któ-
ry siê p³aci, zw³aszcza gdy spotkania odbywaj¹ siê u Gliwica i z je-
go udzia³em. Wtedy zreszt¹ nie mog³y s³u¿yæ do omawiania rzeczy-
wistej dzia³alnoœci, by³y wymian¹ pogl¹dów na tematy raczej ode-
rwane, o sytuacji politycznej mo¿na by³o mówiæ w kategoriach ogól-
nych, ale na temat konkretnej dzia³alnoœci mowy byæ nie mog³o. „
Jan Olszewski twierdzi, ¿e polska masoneria zaprzesta³a swojej
dzia³alnoœci w latach osiemdziesi¹tych. Przyznaje jednak, ¿e nie jest
tego pewny do koñca. „Ta formu³a sama przez siê wygas³a. Tyle mo-
gê o tym powiedzieæ. A czy póŸniej pos³u¿y³a do podtrzymania, czy
formalnego odtworzenia lo¿y „Kopernik”? Myœlê, ¿e zrobili to ludzie
z zupe³nie innego krêgu i chyba innego pokolenia. Na pewno wa¿n¹
rolê odegra³ tu Gliwic. Natomiast na pytanie o rolê Lipskiego bardzo
trudno mi odpowiedzieæ, tym bardziej, ¿e by³ to czas, w którym na-
sze stosunki, bardzo bliskie wczeœniej, uleg³y rozluŸnieniu. (...) Czy
on w tym czasie podj¹³ tak¿e dzia³ania zmierzaj¹ce do formalnego
wznowienie i legalizowania lo¿y - nie potrafiê powiedzieæ”.
Gdy Jan Olszewski koñczy swoje wspomnienia zwi¹zane z ma-
soneri¹ Ewa Polak-Pa³kiewicz zadaje mu „czujne” pytania: „Czy
politycy nie myl¹ siê s¹dz¹c, ¿e uda siê im wykorzystaæ do swoich
spraw organizacjê, która trwa od paru stuleci i która nigdy nie
przedstawia swoich prawdziwych celów?” Olszewski odpowiada
na nie ustosunkowuj¹c siê do roli jak¹ odegra³a w ¿yciu miêdzy-
wojennej Polski masoneria. Wed³ug niego zawsze by³a ona instru-
mentem w rêkach, w istocie nie maj¹cym z ni¹ nic wspólnego, po-
lityków: „Myœlê, ¿e ta infiltracja ló¿ przez ludzi Pi³sudskiego, o któ-
rej mówi Wolski, mog³a siê do pewnego stopnia udaæ. Je¿eli to nie
by³ mit, tylko rzeczywistoœæ - bo nikt na ten temat nie przedstawia³
¿adnych dowodów - to znaj¹c zami³owanie do konspiracji Pi³sud-
125
skiego (on by³ na³ogowych konspiratorem i zawsze budowa³ jakieœ
struktury z ludzi szczególnego zaufania), jest to prawdopodobne.
Ale nie znamy faktów historycznych. „
Kilka kartek wczeœniej Jan Olszewski sam z siebie próbuje tak przed-
stawiæ przesz³oœæ polskiej masonerii jakby, w istocie, nigdy nie by³a ma-
soneri¹, a tylko jak¹œ przykrywk¹ do dzia³alnoœci patriotycznej. Przypo-
mina „spisek £ukasiñskiego”, póŸniejsz¹ dzia³alnoœæ Ligi Polskiej, któ-
rej twórcy „nadali jej formê wzorowan¹ na dzia³aniu ló¿ wolnomular-
skich, uznaj¹c to za najbardziej skuteczny w sposób wznowienia aktyw-
nej dzia³alnoœci patriotycznej po upadku Powstania 1863/64 r. „
Jan Olszewski powo³uje siê tu na opiniê Wolskiego: „On przypisy-
wa³ to temu, ¿e w Wielkiej Lo¿y Narodowej, czyli w organie kierow-
niczym tak zwanej polskiej prowincji, przewa¿ali ludzie, którzy siê w
masonerii znaleŸli, prawdê powiedziawszy, z delegacji Pi³sudskiego.
On chcia³ mieæ tam zabezpieczony wp³yw, kiedy tworzy³y siê polskie
lo¿e po roku 1918. Oficjalne kierownictwo by³o tam wiêc zdomino-
wane przez ludzi, którzy wywodzili siê z krêgu pi³sudczykowskiego,
a poza tym byli zwi¹zani nie tyle wiêzami masoñskimi, ile lojalnoœci¹
wobec swego przywódcy. W takim trybie, jak twierdzi³ Wolski, zosta-
³a powo³ana miêdzy innymi ca³a lo¿a oficerska imienia £ukasiñskie-
go, której cz³onkami byli szczególnie zaufani oficerowie Pi³sudskie-
go. Otó¿ po œmierci Andrzeja Struga, osoby, która na etapie tworze-
nia masonerii by³a bardzo blisko Pi³sudskiego (po 1926 roku nast¹-
pi³y pomiêdzy nimi rozdŸwiêki, na tle ró¿nic politycznych), wielkim
mistrzem lo¿y masoñskiej zosta³ Stanis³aw Stêpowski i on podj¹³ tê
decyzjê o zawieszeniu. Uczyni³ to pod wp³ywem nacisku ludzi ze œro-
dowiska pi³sudczykowskiego. Zajmowali oni przewa¿nie ekspono-
wane stanowiska pañstwowe a kontynuowanie przez wojewodów i
wiceministrów dzia³alnoœci konspiracyjnej lo¿y, rozwi¹zanej przez
Prezydenta, stwarza³oby sytuacjê co najmniej dziwn¹. „
Zapytany o to, co s¹dzi o wspó³czesnej polskiej masonerii Jan
Olszewski stwierdza: „Jest to zjawisko w Polsce doœæ egzotyczne.
126
W tradycji anglosaskiej jest to znacznie g³êbiej zakodowane. Na
przyk³ad w Stanach to s¹ kluby niemal¿e towarzyskie. U¿yteczne o
tyle, ¿e lo¿e, poza wszystkim, s¹ skupiskiem ludzi, którzy mog¹
sobie wzajemnie udzielaæ rekomendacji, wsparcia w interesach,
pewnej solidarnoœci w ramach œrodowisk zawodowych. Si³¹ od-
dzia³ywania tej struktury jest to, ¿e jej uczestnicy monopolizuj¹
wszystkie wa¿niejsze stanowiska, w zwi¹zku z tym zasada (poli-
tycznej poprawnoœci(mo¿e byæ dziêki temu skutecznie wprowa-
dzana w ¿ycie. W polskich warunkach, przypuszczam, poza chêci¹
naœladowania tamtych wzorów odgrywa du¿¹ rolê snobizm”.
Zapytany o to czy masoneria posiada dziœ w Polsce jakieœ wp³ywy
polityczne Jan Olszewski stwierdza: „Szczerze powiedziawszy myœlê,
¿e te wp³ywy biegn¹ innymi kana³ami, innym torem. To z czym ma-
my do czynienia - to dobrze wykszta³cony mafijno-koteryjny system,
który powsta³ w oparciu o dawne struktury nomenklatury. „
Przedziwne, zaskakuj¹ce. W przededniu wyborów przywódca ugru-
powania politycznego, które ma „zagospodarowaæ” najbardziej prawi-
cowy elektorat wyznaje, ¿e wspó³tworzy³ polsk¹ masoneriê w latach
szeœædziesi¹tych i nale¿a³ do niej przez kilkanaœcie lat. Jednoczeœnie
stara siê przekonaæ wszystkich, ¿e w istocie, nie by³a to masoneria tyl-
ko pewnego rodzaju kamufla¿ dla ca³kowicie innego typu dzia³alnoœci.
Przy okazji dowodzi, ¿e masoneria, w zasadzie, tak naprawdê, nigdy dla
nikogo nie stanowi³a jakiegoœ wiêkszego zagro¿enia, a je¿eli ju¿ to wy-
³¹cznie jako pewne oparte na uk³adach towarzyskich lobby chroni¹ce
prywatne interesy swoich cz³onków. Wed³ug Olszewskiego polska ma-
soneria tak przed II wojn¹ œwiatow¹ jak i po niej to grupa niegroŸnych
dziwaków wykorzystywana ile wlezie przez osoby z zewn¹trz, manipu-
lowana przez polityków stawiaj¹cych przed sob¹ szczytne cele.
Po przeanalizowaniu przytoczonych tu wypowiedzi Jana
Olszewskiego postawiæ mo¿na kilka hipotez.
Mo¿emy, po pierwsze, przyj¹æ, to wszystko, co mówi, za dobr¹
monetê. Jego interesowa³a tylko i wy³¹cznie dzia³alnoœæ opozycyjna.
127
Uzna³, na podstawie dostêpnych sobie danych, ¿e jedynie o tak¹
dzia³alnoœæ chodzi³o wszystkim tym, z którymi wspó³pracowa³.
Uwierzy³ zapewnieniom swoich kolegów. Przyj¹³ przedstawion¹ mu
przez starego masona Jana Wolskiego interpretacjê historii. Praw-
dziwoœæ tej tezy mog³aby potwierdziæ nastêpuj¹ca wypowiedŸ Lu-
dwika Hassa: „Warszawska lo¿a (Kopernik(prze¿ywa³a zaœ od mniej
wiêcej po³owy 1989 r. pewne trudnoœci wewnêtrzne. Odk¹d bowiem
po wyborach czerwcowych zniknê³y obawy przed wkroczeniem na
jej posiedzenie s³u¿by bezpieczeñstwa, na porz¹dku dziennym stanê-
³o stosowanie w pe³nym wymiarze obrzêdowoœci wolnomularskiej, z
noszeniem fartuszków i szarf w³¹cznie. Wymaga³o to powolnego a
¿mudnego uczenia siê tej rytualistyki oraz przyswojenia sobie œwia-
domoœci, ¿e jest ona integraln¹ czêœci¹ „sztuki królewskiej”, co nie-
koniecznie dociera³o do powojennych adeptów. Kilku z nich nawet
wycofa³o siê z lo¿y. Stwierdzili, ¿e wolnomularstwo interesowa³o ich,
póki by³o konspiracyjne. Niewykluczone zreszt¹, ¿e dot¹d traktowali
je jako przykrywkê b¹dŸ instrument dzia³alnoœci opozycyjnej. „
Wszystko ³adnie tylko, ¿e coœ tu siê wyraŸnie nie zgadza. Po
pierwsze daty. Olszewski w taki sposób okreœla datê zawieszenia
dzia³alnoœci masonerii, ¿e nale¿y przyj¹æ, i¿ mówi gdzieœ o po³o-
wie stanu wojennego, a przynajmniej o okresie przed 1989 ro-
kiem. Ludwik Hass pisze o po³owie 1989 roku.
Po drugie Olszewski twierdzi, ¿e lo¿a masoñska by³a kamufla¿em
dla dzia³alnoœci opozycyjnej i zosta³a powo³ana specjalnie po to, by
zamydliæ oczy komunistom. Hass twierdzi, ¿e sama masoneria dzia-
³a³a w g³êbokiej konspiracji. Potwierdza to Gliwic, twierdz¹c, ¿e ko-
muniœci nie zdawali sobie sprawy z tego, ¿e polska masoneria dzia-
³a. Tego czy wiedzieli o jej istnieniu nie jest pewny równie¿ Olszew-
ski („Myœlê zreszt¹, ¿e je¿eli istotnie ta nasza dzia³alnoœæ by³a
przedmiotem obserwacji SB, to w³aœnie przez Gliwica, o którym
wszyscy wiedzieli, ¿e by³ przed wojn¹ cz³onkiem masonerii... „).
Olszewski twierdzi zarazem, ¿e na spotkaniach, które odbywa³y siê w
128
willi Gliwica nie mówiono o sprawach opozycyjnych, bo nie mieli za-
ufania do gospodarza. Z tego wynika³o, ¿e gdzie indziej odbywa³y siê
te, ju¿ sensu stricto, opozycyjne spotkania. Po co by³ w takim razie
ten ca³y kamufla¿? Przecie¿ SB mog³o dojœæ do wniosku, œledz¹c
sk³ad osobowy poszczególnych spotkañ, ¿e jedne z nich s¹ masoñ-
skie, a inne opozycyjne. Dlaczego zreszt¹ komuniœci mieliby siê go-
dziæ na, konspiracyjn¹ przecie¿, dzia³alnoœæ masonerii? Takie pytania
zadaje Olszewskiemu Ewa Polak-Palkiewicz. Odpowiada on na nie
doœæ enigmatycznie. „Ta formu³a by³a dla nich wyj¹tkowo niezrêcz-
na. Oni twierdzili, ¿e jedynie endecka mistyfikacja, czy endeckie prze-
wra¿liwienie mo¿e produkowaæ tezê o zagro¿eniu z tej strony. Oni ta-
kiego niebezpieczeñstwa nie przyjmowali do wiadomoœci. W oficjal-
nej propagandzie PRL niew¹tpliwie takie nastawienie istnia³o.
Olszewski twierdzi, ¿e zosta³ przekonany do tego, ¿e taki kamufla¿
bêdzie najlepszy. Nie chce jednak nawet dziœ przedstawiæ argumen-
tów, które go przekona³y. Za³ó¿my, ¿e powiedziano mu, i¿ komuniœci
zgodz¹ siê na dzia³anie masonerii bo uznaj¹ j¹ za swojego potencjal-
nego sprzymierzeñca w walce ze wszystkimi tymi, którzy mog¹ im,
w istocie, zagroziæ. To by³by, chyba, jedyny argument do przyjêcia.
Czy jednak Olszewski by³ (i jest) taki naiwny, ¿e przyj¹³, i¿ tak ³atwo
komunistów „zrobiæ w konia”? Czy nie zdawa³ (i nie zdaje) sobie
sprawy z ich olbrzymiej sprawnoœci inwigilacji? Czy móg³ zak³adaæ
kiedyœ (a przede wszystkim w 1987 roku), ¿e takie sprawy mo¿na
by³o przed komunistami ukryæ? Czy nie powinien, w pewnym mo-
mencie dojœæ do wniosku, ¿e komuniœci doskonale wiedz¹, co robi¹?
Je¿eli popatrzymy na lata szeœædziesi¹te, siedemdziesi¹te i osiem-
dziesi¹te z dzisiejszej perspektywy to musimy stwierdziæ, ¿e lepszej
opozycji komuniœci nie mogli sobie wymarzyæ. W wyniku umów Okr¹-
g³ego Sto³u PZPR praktycznie niczego nie straci³o, a wszystko zyska-
³a. Wszelkie potencjalne zagro¿enia zosta³y wyeliminowane przez dru-
g¹ stronê. Komuniœci, przynajmniej ci bardziej œwiatli musieli sobie ju¿
w latach szeœædziesi¹tych zdawaæ sprawê z tego, ¿e je¿eli dopuszcz¹
129
do istnienia lewicowo-masoñskiej opozycji (któr¹ zreszt¹ bêd¹ prze-
cie¿ mogli w ka¿dej chwili zlikwidowaæ czy przystopowaæ, co zreszt¹
robili) to zapewni im to w przysz³oœci ju¿ nie tylko „miêkkie l¹dowanie”
ale równie¿ œwietlan¹ przysz³oœæ. Czy Olszewski tego nie widzia³ i nie
widzi? Dlaczego ta opozycja musia³a byæ masoñska? Chodzi³o ju¿ nie
tylko o zbie¿noœæ celów ale równie¿ o gwarancje. W opozycji innego
typu i o innej strukturze wszystko mog³oby siê zmieniæ. Przyszliby, w
pewnym momencie, nowi ludzie i powiedzieliby np. ukaraæ komuni-
stów, odebraæ im zagrabione mienie, uniemo¿liwiæ dzia³alnoœæ publicz-
n¹ itp. Masoneria to powa¿na organizacja ponadnarodowa. Mo¿na tu
by³o dokonywaæ jakiœ ustaleñ z zagraniczn¹ central¹, z sam¹ gór¹. Mo-
¿na by jej coœ obiecywaæ i gwarantowaæ ze swojej strony. Znalaz³oby
siê tu, na pewno, wiele zbie¿nych interesów.
Jan Olszewski mówi, ¿e jego wspó³praca ze œrodowiskiem KOR-u
i masoneri¹ skoñczy³a siê z chwil¹ powstania porozumieñ Okr¹g³ego
Sto³u i dojœcia do kontraktowych wyborów. Czy¿by to, co siê sta³o
zaskoczy³o go? Wielu ludzi, a z pewnoœci¹ dzia³acze Ruchu Obrony
Praw Cz³owieka i Obywatela i KPN-u wiedzia³o ju¿ ca³e lata wczeœniej
dok¹d zmierzaj¹ korowcy. Czy dziœ Jan Olszewski nie dostrzega te-
go, ¿e g³oszony ju¿ piêædziesi¹t lat temu przez masoneriê, i to nie tyl-
ko polityczny, program jest obecnie realizowany przez tych, którzy
mieli masoneriê tylko wykorzystywaæ? Czy go to nie zdumiewa?
A mo¿e dopiero w 1989 roku Olszewski zda³ sobie sprawê z tego,
¿e od pocz¹tku by³ tylko narzêdziem, ¿e go oszukano, wymanewro-
wano, zmanipulowano i nawet dziœ nie chce siê do tego przyznaæ?
Za wa¿ne nale¿y uznaæ nastêpuj¹ce pytanie, które Ewa Polak-Pa³-
kiewicz zada³a Olszewskiemu: „Z perspektywy lat, które minê³y, s¹-
dzi Pan, ¿e ca³e to przedsiêwziêcie polegaj¹ce na kamufla¿u, przyjê-
cie maskuj¹cej formy tajnego stowarzyszenia by³o op³acalne?”
Olszewski stwierdza: „Otó¿ odtwarzanie elementarnej wiêzi, nawet w
niewielkim zakresie, to ju¿ by³o osi¹gniêcie, za które - uwa¿aliœmy -
warto zap³aciæ niemal¿e ka¿d¹ cenê. A w tym wypadku, nikt nas -
130
niech mi Pani wierzy - nie mia³ poczucia, ¿e wchodzimy w coœ, co
mo¿e budziæ kontrowersjê moraln¹ czy polityczn¹. Istnia³ pewien
stan wy¿szej koniecznoœci, który usprawiedliwia³ takie œrodki dzia³a-
nia. Patrzy³o siê na nie z punktu widzenia ich koniecznoœci. „
Mo¿na tu zadaæ pytanie - je¿eli ten „stan wy¿szej koniecznoœci”
usprawiedliwia³ wszelkie œrodki to czy, w takim razie, usprawiedliwia³
równie¿ œcis³¹ wspó³pracê z prawdziw¹ masoneri¹? A poza tym czy
kiedykolwiek wolno przyj¹æ w praktyce zasadê - cel uœwiêca œrodki?
Ewa Polak-Pa³kiewicz w pewnym momencie zauwa¿a: „Kardy-
na³ Wyszyñski, wspomina w swoich zapiskach (opublikowanych
przez Petera Rainê), ¿e kiedy w czasach gomu³kowskich bra³
udzia³ w wyborach, to skreœla³ w pierwszym rzêdzie ewidentnych
masonów. „ Jan Olszewski ustosunkowuje siê do tej wypowiedzi
w sposób nastêpuj¹cy: „To mog³o byæ zwi¹zane z ich przedwojen-
n¹ dzia³alnoœci¹, ale tak¿e oczywiœcie mog³o siê odnosiæ do jakiejœ
aktualnej wiedzy na te tematy. „
Jan Olszewski sugeruje, ¿e swoje sumienie kszta³tuje w oparciu
o swoj¹ wiedzê, swoje doœwiadczenia i swoje prze¿ycia. Opinie
Prymasa Tysi¹clecia s¹, w takim ujêciu, tylko jego spraw¹. Id¹c
dalej - stanowisko Koœcio³a by³o i jest, dla Olszewskiego, równie¿
ma³o wa¿ne. On wie swoje i ju¿. Mo¿na tu zadaæ jeszcze jedno py-
tanie - czy katolik, œwiat³y, œwiadomy tego czym jest katolicyzm i
jakie jest stanowisko Koœcio³a wobec masonerii wszed³by w struk-
tury, uzna³by, ¿e warto, przynajmniej formalnie, zostaæ masonem,
dla realizacji jakichkolwiek celów? I jeszcze jedno pytanie - czy Po-
lak zmierzaj¹cy do tego aby Polska naprawdê i do koñca by³a Pol-
sk¹ bêdzie w po³owie dwudziestego wieku próbowa³ realizowaæ
ten cel tworz¹c masoñskie struktury (mówiê o drugiej po³owie XX
wieku bo w XVIII czy nawet XIX wieku ludzie mogli jeszcze nie
wiedzieæ czym jest masoneria i próbowaæ tak jak Walerian £uka-
siñski wykorzystywaæ j¹ dla realizacji jakiegoœ dobra; w drugiej
po³owie XX w. taka niewiedza nie ma ju¿ usprawiedliwienia).
131
Kim by³ i kim jest Jan Olszewski? Czy by³ i jest cz³owiekiem, który
chcia³ i chce tylko i wy³¹cznie walczyæ z komunistami i nie wa¿ne jest
dla niego z kim to robi i w jaki sposób? Je¿eli tak to o co walczy³ i wal-
czy? O Polskê? O wartoœci i tradycjê? O prawdê, dobro i sprawiedli-
woœæ? A mo¿e tylko o to, by komunizm i ci, którzy mu s³u¿yli odeszli
w niebyt? Dlaczego Olszewski poszed³ t¹ masoñsk¹ drog¹? Mo¿e,
jednak, by³o mu po drodze? Z regu³y ró¿nej maœci socjalistom nawet
tym spod znaku przedwojennej PPS, jakoœ doktryna i metody maso-
nerii nie przeszkadzaj¹, nie s¹ czymœ, co uniemo¿liwia wspó³pracê z
ich reprezentantami. Czy nie wynika³oby z tego, ¿e z ludŸmi lewicy
nigdy nie bêdzie nam po drodze? A mo¿e Jan Olszewski to mason,
który wszed³ w konflikt personalny z pozosta³ymi polskimi masonami
i teraz konkuruje z nimi, by wygraæ coœ dla siebie? A mo¿e to mason,
który zosta³ oddelegowany do dzia³ania w antymasoñskiej opozycji,
mason, który ma zagospodarowaæ, a nastêpnie rozbiæ czy spacyfiko-
waæ ortodoksyjn¹ prawicê? Nie wiem, naprawdê nie wiem.
Jedno wydaje siê tu byæ pewne. Ka¿dy komu wydaje siê, ¿e mo-
¿na i trzeba wejœæ w pakt z diab³em, nawet je¿eli ten diabe³ jest dia-
b³em tylko formalnie, ka¿dy kto s¹dzi, ¿e mo¿e osi¹gn¹æ jakieœ na-
prawdê dobre cele stosuj¹c zasadê „cel uœwiêca œrodki”, musi
przegraæ w perspektywie moralnej. Je¿eli wiêc nawet osi¹gn¹³by
jakieœ zwyciêstwo politycznie to i tak by³aby to pora¿ka w tej per-
spektywie najwa¿niejszej, istotowej, tej o któr¹ zabiega prawica
bêd¹ca prawic¹ nie tylko z nazwy.
Dziœ problem polega na tym, ¿e wielu z tych, którzy, jak im siê
wydaje, pragn¹ s³u¿yæ tylko Polsce, uwa¿a, ¿e ze wzglêdu na sku-
tecznoœæ swoich dzia³añ, mog¹ i powinni iœæ na wiele ustêpstw,
wchodziæ w ró¿nego typu porozumienia i pakty, nawet z tymi, któ-
rzy zmierzaj¹ w zupe³nie innym kierunku. Nie zauwa¿aj¹ oni, ¿e nie
da siê w ¿aden sposób pogodziæ m¹droœci tego œwiata, m¹droœci
szatana, z m¹droœci¹ Bo¿¹, bo ka¿da taka zgoda jest, w istocie,
zwyciêstwem tylko i wy³¹cznie szatana.
132
„Masoñskie olœnienie” Gazety Polskiej
W paŸdzierniku 1997 r. opublikowa³em mój artyku³ pt. „Masoñ-
skie pop³uczyny, czyli... dlaczego nie kupujê ju¿ (Gazety Polskiej(.
By³a to polemika z artyku³em Piotra Wierzbickiego pt. „Epigoñskie
zaæmienie czyli dlaczego nie przysta³em do narodowców”, który
ukaza³ siê w 39 numerze „Gazety Polskiej” z 24 wrzeœnia 1997 r. W
artykule tym Wierzbicki wylicza powody tego faktu, ¿e nie jest i nig-
dy nie bêdzie narodowcem. Okreœlaj¹c trzeci z nich mówi, ¿e jest
„patriot¹ inaczej”. Charakteryzuj¹c czwarty z nich, stwierdza, ¿e ina-
czej ni¿ narodowcy pojmuje polskoœæ. Polskoœæ nie wi¹¿e siê, dla
niego, tylko z katolicyzmem, a ju¿ w ogóle z towarzysz¹c¹ mu „pa-
triotyczn¹ frazeologi¹„: „co ma mieæ wspólnego z polskoœci¹ po-
wtarzanie w kó³ko frazesów rodzaju (Polak-katolik(czy (Polska dla
Polaków(, nie pojmujê. „ Polskoœæ to, dla Wierzbickiego, równie¿
„wiêzieni w komunistycznych kazamatach dzia³acze PPS”, to dysy-
denci KOR, wiersze Boles³awa Leœmiana i Juliana Tuwima, jak rów-
nie¿ pianistka Artura Rubenstaina. Wierzbicki nie chce byæ równie¿
narodowcem dla tego, ¿yczy sobie kompromitacji polskiego Koœcio-
³a. Taka kompromitacja nast¹pi, wed³ug niego, gdy powstanie w
Polsce katolickie pañstwo wyznaniowe, w którym zasady religijne
wpajaæ by mia³a ludziom policja, prokuratura i bezpieka. Wreszcie
redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stwierdza, ¿e uwa¿a siê za pol-
skiego inteligenta i dlatego jest przeciw „narodowo-katolickiemu
ob³êdowi”, polowaniu na masonów, libera³ów i kosmopolitów.
Komentuj¹c powy¿sze myœli Wierzbickiego zauwa¿y³em, ¿e g³oszo-
na przez niego koncepcja polskoœci zosta³a skonstruowana przez Wiel-
kiego Mistrza polskich „szkotów” Jana Józefa Lipskiego w jego pracy
„Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy”, a koncepcja polskiego inteligenta
utworzona przez „duchowego” syna Lipskiego Adama Mickiewicza w
materialne pt. „To ja jestem polskim inteligentem”, który swego czasu
ukaza³ siê w „Polityce” (nr 6/1993). Zwróci³em uwagê na to, ¿e jest to
styl ju¿ nie tyle Michnika ale wrêcz Urbana i do tego coœ takiego co nie
133
mo¿na inaczej nazwaæ jak „masoñskie pop³uczyny”.
Uleganie intelektualnym czy lepiej ideologicznych wp³ywom
masonerii to jedna sprawa, a wspieranie jej, promowanie czy
choæby obrona to druga. Jaki wiêc jest stosunek Wierzbickiego do
masonerii? W artykule „Epigoñskie zaæmienie... „ stwierdza on je-
dynie, w zwi¹zku z tym zagadnieniem, ¿e jest przeciw „polowaniu
na masonów”. Có¿ to mo¿e znaczyæ? Na pytanie to ³atwo odpo-
wiedzieæ po lekturze jego artyku³u z czerwca 1997 roku pt. „Ma-
soñskie olœnienie”. (Gazeta Polska nr 26 z 25.06.97 r., s.12-15).
Ka¿demu kto weŸmie ten artyku³ do rêki rzuci siê w oczy przede
wszystkim towarzysz¹ca mu, umieszczona w ramkach i wyt³uszczo-
na krótka informacja dotycz¹ca masonerii. Dowiadujemy siê wiêc,
¿e masoni: „Kultywuj¹ cnoty etyczne w duchu idea³ów Oœwiecenia i
rewolucji francuskiej, prowadz¹ dzia³alnoœæ spo³eczn¹, pomagaj¹
sobie nawzajem, maj¹ miêdzynarodowe kontakty. Chc¹ prowadziæ
ludzkoœæ drog¹ niwelowania narodowych podzia³ów, ku uniwersal-
nej solidarnoœci”. W artyku³ wmontowane s¹ jeszcze dwie takie
ramki. W jednej z nich odnajdujemy fragmenty „Konstytucji masoñ-
skiej” z 1723 r. Dowiadujemy siê z nich przede wszystkich, ¿e ma-
soni maj¹ byæ „dobrymi i prawymi ludŸmi honoru i uczciwoœci”, ¿e
mason winien byæ „spokojnym poddanym w³adzy cywilnej, gdzie by
tylko nie mieszka³, b¹dŸ pracowa³, gdy¿ mularz nigdy nie jest zain-
teresowany spiskami i konspiracjami przeciwko spokojowi i dobro-
bytowi Narodu. „ W trzeciej ramce znajduje siê fragment „Oœwiad-
czenia konferencji biskupów niemieckich” z 1980 r., które choæ od-
nosi siê krytycznie do masonerii to jednak jest dokumentem najbar-
dziej, spoœród innych tego typu dokumentów wydanych przez lokal-
ne autorytety koœcielne, stonowanym, wstrzemiêŸliwym, ugodo-
wym. Mo¿na tu od razu postawiæ pytanie - dlaczego „Gazeta Pol-
ska” nie prezentuje oficjalnego stanowiska Koœcio³a lecz jeden z
wielu dokumentów „lokalnych”, który mo¿e mieæ znaczenie tylko w
danym miejscu i czasie i tylko wtedy gdy, jak g³osi to najwa¿niejszy
w tej mierze dokument Koœcio³a (por. rozdzia³ I tej ksi¹¿ki), nie zmie-
134
nia intencji Urzêdu Nauczycielskiego Koœcio³a?
Artyku³ Wierzbickiego zaczyna siê od przypomnienia s³ów papie-
¿a Jana Paw³a II o „pos³udze myœlenia”. Wierzbicki wyci¹ga z tego
taki wniosek, ¿e papie¿ przeciwstawia siê w ten sposób wszelkim
zabobonom w tym równie¿ (a mo¿e przede wszystkim?) zabobo-
nowi, który ka¿e oskar¿aæ o wszystko masonów i tropiæ ich na ka¿-
dym kroku. Zabobon ten jest, wed³ug Redaktora Naczelnego „Ga-
zety Polskiej”, zabobonem politycznym zrodzonym z „totalnego
braku zaufania”, nakazuj¹cym „taki sposób patrzenia na rzeczywi-
stoœæ, w którym wiedzê zastêpuje pog³oska, ksi¹¿kê napisan¹ przez
specjalistê propagandowa broszura lub ulotka, logikê emocja”.
„¯ywio³em” tego typu zabobonu jest „oparte nie na faktach, tylko
na maglu i umocnione bezgraniczn¹ wiar¹ w ten magiel podejrze-
nie”. Zabobon taki, jak stwierdza autorytatywnie Wierzbicki, „wyka-
zuje pogardê dla prawdy”. Efekt „zara¿enia siê” takim zabobonem
przez jakiegoœ cz³owieka ma wygl¹daæ w sposób nastêpuj¹cy: „Gdy
jacyœ tam ludzie spieraj¹ siê, strzêpi¹ jêzyki, szukaj¹, uœmiecha siê
pob³a¿liwie. Posiad³ prawdê. W³aœciwie to sta³ siê Bogiem. „
Efekt ten w Polsce dotyka, wed³ug Wierzbickiego, wielu œrodo-
wisk: „Oto grono osób, na ogó³ z marginesów ugrupowañ i koali-
cji antykomunistycznych, dozna³o w³aœnie olœnienia i w jednym
przenikliwym b³ysku ujrza³o przyczynê wszystkich nieszczêœæ na-
szej ojczyzny i wszystkich drañstw tego œwiata w tajnej miêdzyna-
rodowej organizacji, w której panowie w rytualnych fartuszkach
spotykaj¹ siê przy œwiecach, by poci¹gaæ za sznurki spraw œwiato-
wych. Dowiadujemy siê od owych posiadaczy (ca³ej prawdy(, ¿e
diabe³ nie interesuje siê ju¿ ¿adnym innym miejscem ani zak¹tkiem
tego œwiata: uwi³ sobie gniazdko w lo¿ach masoñskich i przebywa
ju¿ tylko tam. (...) Powiadaj¹ nam owi (odkrywcy(, ¿e ten diabe³ ju¿
w³aœciwie rz¹dzi ca³ym œwiatem: Organizacjê Narodów Zjednoczo-
nych za³o¿yli masoni, Uniê Europejsk¹ za³o¿yli masoni, sekreta-
rzem NATO jest pewnie mason. Co gorsza ten diabe³ rz¹dzi ju¿ rów-
nie¿ nasz¹ ojczyzn¹. Myœmy myœleli, ¿e unijnoeseldowski uk³ad po-
135
lityczny, nomenklatura postkomunistyczna w gospodarce, postko-
munistyczna agentura. Okazuje siê, ¿e byliœmy w b³êdzie”.
Wszystko to wiêc bzdury i urojenia. A jaka jest prawda? Wierz-
bicki oczywiœcie j¹ zna, zna j¹ do koñca i jest pewny, ¿e jego wie-
dza jest rzetelna i pe³na. Stwierdza wiêc: „Przykro odzieraæ ze z³u-
dzeñ ludzi, którzy ¿yj¹ w euforii olœnienia, ale masoni nie trzês¹
Polsk¹. (...) Przykro psuæ przyjemnoœæ ludziom, którzy s¹dz¹, ¿e
posiedli prawdê, ale masoni nie trzês¹ œwiatem”. Polsk¹ rz¹dzi le-
wica, œwiatem ró¿ne miêdzynarodowe, konkuruj¹ce ze sob¹ orga-
nizacje finansowe. A co z masonami? Jan Józef Lipski, co prawda
nale¿a³ do masonerii ale „lo¿a masoñska nie by³a nigdy potrzebna
jako ewentualny oœrodek krystalizacyjny” i „nie masoñskie powi¹-
zania J.J. Lipskiego stanowi³y o jego atrakcyjnoœci jako cz³onka
KOR, tylko jego akowski rodowód”. A poza tym, przecie¿, stwier-
dza Wierzbicki, komuniœci przeœladowali zawsze masonów w ca-
³ym komunistycznym œwiecie, masonom zaœ sprzyja³ Pi³sudski.
Masonami byli wybitni Polacy tacy jak Walery S³awek, Kazimierz
Bartel, Edward Rydz-Œmig³y, Andrzej Strug, Adam Koc itd.
Ci, co tropi¹ masonów, mówi Redaktor Naczelny „Gazety Pol-
skiej”, znajduj¹ ich tylko w „maglu” na zasadzie plotki, pomówie-
nia, „dowodu” typu „by³ koleg¹ Lipskiego” albo jego „dziadek wal-
czy³ w Legionach Pi³sudskiego”. Tak wiêc, konkluduje Wierzbicki:
„Zabobon nie daje swym ofiarom ¿adnych szans”.
Wierzbicki przyznaje, ¿e stanowisko Koœcio³a wobec masonerii
jest krytyczne bo masoneria „jest ruchem wolnomyœlicielskim” bo
„wchodz¹c doœæ bezceremonialnie w rejon specjalnych zaintereso-
wañ i powinnoœci Koœcio³a (sfera ¿ycia duchownego, obyczajów,
moralnoœci), musia³a wywo³aæ krytyczn¹ reakcjê i wywo³a³a”. Ko-
œció³ podtrzymuje to negatywne stanowisko jednak z³agodzi³ „for-
mê swych wypowiedzi nawet (w latach szeœædziesi¹tych i siedem-
dziesi¹tych tego wieku) próby rewizji stosunku do masonerii”.
Tak na marginesie. To wszystko pó³prawda. Szczególnie ta
ostatnia informacja. Koœció³ w takim kontekœcie to Urz¹d Nauczy-
136
cielski Koœcio³a. Ten zaœ nigdy nie dokonywa³ „próby rewizji” swo-
jego stosunku do masonerii. W pewien dialog wchodzi³y z ni¹ tyl-
ko nieliczni biskupi Zachodu. Dialog ten jednak udowodni³, ¿e o
¿adnym zbli¿eniu czy „rewizji” nie mo¿e byæ mowy.
W dalszej czêœci swojego artyku³u Wierzbicki zaczyna ju¿ wali z
najgrubszej rury. S³owo „mason” to w Polsce eufemizm. Zastêpu-
je ono po prostu s³owo „¯yd”. Tak wiêc: „Je¿eli masonami byli
Abraham, Józef z Nazaretu i œw. Piotr, je¿eli masonkami by³a Ra-
chela i Maria Magdalena, to nareszcie siê wyjaœnia, w jakim celu i
w czyim imieniu „¯yd” Józef Pi³sudski poleca³ „¯ydowi” Edwardo-
wi Rydzowi Œmig³emu umacniaæ w samym œrodku Rzeczpospoli-
tej macki straszliwej masoñskiej oœmiornicy”.
Przeciwnicy masonerii to wiêc antysemici i kompletne oszo³o-
my. Z tego wynika, ¿e staæ ich na zrobienie najbardziej piramidal-
nej g³upoty i bzdury. Jaka to by³aby g³upota i bzdura? Ano taka,
stwierdza Wierzbicki, ¿e mog¹ ¿¹daæ lustracji antymasoñskiej.
„Propagandziœci masoñskiego olœnienia tworz¹ sektê „mimo wo-
li” - „sami zamieniaj¹ siê w sektê, zamkniêt¹, hermetyczn¹, nie kon-
taktuj¹c¹ siê z otoczeniem, pos³uguj¹c¹ siê w³asnym sekciarskim
dialektem, fanatycznym, krzykliwym, egzotycznym”. Dowodem na
to, ¿e jest to taka zaœlepiona sekta s¹, twierdzi Wierzbicki, s³owa i za-
chowania Jana Paw³a II, „któremu wszyscy przyznajemy prawo do
wypowiadania siê w imieniu wspólnoty” i który „zna bardzo dobrze
realia wspó³czesnej rzeczywistoœci”, jest „najlepiej poinformowanym
cz³owiekiem na œwiecie”. O jakie s³owa i zachowania Papie¿a tu cho-
dzi? O te, których nie wypowiedzia³ i nie podj¹³: „Czy je¿eliby Jan Pa-
we³ II podziela³ pogl¹d, i¿ wolnomularstwo rz¹dzi œwiatem i ¿e jest
najwiêksz¹ ze wspó³czesnych plag, to by nam o tym nie powiedzia³?
Ta antymasoñska sekta, stwierdza wreszcie Wierzbicki, jest bar-
dzo szkodliwa. Po pierwsze dlatego, ¿e otumani³a tysi¹ce Pola-
ków. Po drugie, bo to Ÿród³o kompromitacji dla Polski. Po trzecie,
bo to rozbija „duchow¹ jednoœæ obozu antykomunistycznego”, a
co za tym idzie utrudnia „ukrócenie dominacji postkomunistów”.
137
Po czwarte, s³u¿y to interesom Moskwy i przez ni¹ jest inspirowa-
ne bo wymierzone jest „przeciw atlantyckim aspiracjom Polski”,
bo jest to akcja „dyskredytowania Zachodu, ukazywania go jako
gniazda wszelkiego z³a”. Po pi¹te, jest to „zagro¿enie dla zasad,
które powinny regulowaæ w spo³eczeñstwie strukturê politycznej
sceny” bo ludzie „powinni siê ró¿niæ pogl¹dami, pogl¹dami, a nie
wygl¹dami, przewidzianymi, strachami i urojeniami”.
Jakie wnioski powinni, wed³ug Wierzbickiego, rozs¹dni ludzie z
tego wszystkiego wyci¹gn¹æ?
Przede wszystkim nie wolno poruszaæ sprawy masonerii ani robiæ
przeciwko niej nagonki. Trzeba zostawiæ tê kwestiê w rêkach w³adz.
Je¿eliby nawet za³o¿yæ teoretycznie, ¿e masoneria mog³aby kiedyœ
Polsce zagroziæ to w³adze sobie poradz¹ choæby w taki sposób jak w
Wielkiej Brytanii bo przecie¿ „w pañstwie cywilizowanym rozwi¹zuj¹
ten problem nie samozwañczy inkwizytorzy, nie oddzia³y partyjnych
¿andarmerii, tylko powo³ane do tego legalne instytucje”.
Nastêpnie powinny tu zadzia³aæ elity i „z pogard¹ odrzuciæ zabo-
bon” oraz „nie daæ siê zakrzyczeæ, sterroryzowaæ, zaszanta¿owaæ
ludziom, którzy wrzaskiem usi³uj¹ przelicytowaæ wszystkich Pola-
ków w polskoœci”, a wreszcie „przywo³aæ do porz¹dku samozwañ-
czych inkwizytorów i lustratorów”.
W zasadzie omawiany wy¿ej artyku³ Wierzbickiego nie wymaga
komentarza. Jest klasycznym przyk³adem propagandy w najgor-
szym stylu, propagandy, która ignoruj¹c fakty lub je przeinaczaj¹c
próbuje zarazem sama je kreowaæ, propagandy w sposób rzucaj¹-
cy siê w oczy s³u¿¹cej masonerii. Warto jednak chyba, przynaj-
mniej, dokonaæ tu kilku uwag na marginesie.
Zobaczymy, problem istnienia w Polsce ludzi, którzy zauwa¿aj¹ ma-
soneriê i którzy przeciwko niej w taki czy inny sposób wystêpuj¹ lub
choæby próbuj¹ wystêpowaæ uznany jest w „Gazecie Polskiej” za tak
wa¿ny, ¿e podejmuje go sam Redaktor Naczelny rzucaj¹c tu na szalê
ca³y swój autorytet, nara¿aj¹c go, zdaj¹c sobie sprawê z tego, ¿e zosta-
nie on, byæ mo¿e powa¿nie, uszczuplony. Ma³o tego artyku³ poœwiêco-
138
ny temu problemowi jest chyba najbardziej obszernym materia³em w
historii „Gazety Polskiej” - obejmuje cztery pe³ne, bite strony.
Zobaczymy Wierzbicki robi wszystko, dos³ownie wszystko, by na-
stawiæ negatywnie swoich czytelników do tych którzy wystêpuj¹ prze-
ciwko masonerii. Stosuje tu nawet najbardziej prymitywny (ale czêsto
te¿ najbardziej skuteczny) sposób - atakuj¹c nieistniej¹ce zabobony
stara siê wytworzyæ nowy zabobon o istnieniu w spo³eczeñstwie pol-
skim jakiejœ szaleñczej, wp³ywowej sekty, która stanowi dla Polski wiel-
kie realne niebezpieczeñstwo, która ow³adniêta jest jakiœ szaleñstwem
tworz¹c spisek przeciwko spiskom, których nie ma. Wierzbicki doko-
nuje prostego zabiegu. Atakuj¹ mosoneriê, potrzebuj¹ wroga, daæ im
go w postaci ³udz¹co przypominaj¹cej masoneriê antymasonerii.
Tak na marginesie. Wierzbicki przy okazji sam siê ods³ania bo
kreuj¹c fanatycznych tropicieli masonerii (której, wed³ug niego nie
ma) prezentuje siê sam jako fanatyczny tropiciel tych tropicieli
(których, w istocie przecie¿, nie ma). Stawia wiêc tym samym,
chc¹c nie chc¹c, znak równoœci pomiêdzy nimi i sob¹.
Wreszcie g³ówny cel artyku³u. Jaki on jest? Nie trzeba zbyt dro-
biazgowo analizowaæ tego artyku³u, by dojœæ do wniosku, ¿e chodzi
tu nie tylko o neutralizacjê „antymasonów” ale równie¿ o nastawie-
nie pozytywne czytelników do wspó³pracy z Uni¹ Wolnoœci („prze-
ciwko komuchom i oszo³omom”), do NATO i Unii Europejskiej („dla
dobra Polski i w obronie przed Moskw¹”). Przy okazji mamy te¿ do
czynienia z promocj¹ typowo masoñskiej wizji demokracji - b¹dŸcie
bierni, nie bierzcie spraw w swoje rêce, zdajcie siê na polityków i
urzêdników, to oni s¹ uprawnieni, kompetentni itp., itd.
Wierzbicki po latach manifestowanego „p³yniêcia pod pr¹d” nagle
zaczyna zachowywaæ siê jak typowy „poputczik” (jeden z dziennika-
rzy mianem „poputczików” okreœla³ rotarian jako tych, którzy w ja-
kimœ sensie s¹ na us³ugach masonerii) i to swego rodzaju „supero-
poputczik” bo s³u¿¹cy na kilku frontach (masoneria, Unia Wolnoœci,
NATO, Unia Europejska). A mo¿e jest on takim sobie zwyk³ym „po-
putczikiem”? Mo¿e jest to po prostu jeden i ten sam front?
139
Czy marzenia Wielkiego Mistrza s¹ bliskie realizacji?
Do 1994 roku masoneria w Polsce nie przyznawa³a siê do tego, ¿e
jej celem jest stworzenie jednego œwiatowego pañstwa, w którym
rz¹d objêliby masoni. W 1994 r. ukaza³ siê nr 3/4 „Ars Regii” (dato-
wany na 1993 r.), w którym opublikowano programowy dokument
masonerii polskiej pt. „ Przes³anki i wytyczne ustrojowe”, dokument,
który powsta³ w czasie trwania II wojny œwiatowej. Dowiadujemy siê
z niego, ¿e wszelkie z³o na œwiecie bierze siê st¹d, i¿ jest wiele suwe-
rennych pañstw, wiele narodów, opcji œwiatopogl¹dowych. Ta ró¿no-
rodnoœæ le¿y, wed³ug masonów, u pod³o¿a wszelkich konfliktów, jest
te¿ bezpoœredni¹ przyczyn¹ kryzysów gospodarczych i braku szyb-
kiego, harmonijnego rozwoju i postêpu ludzkoœci. Nale¿y zatem,
stwierdzaj¹ masoni, powo³aæ „Œwiatowy Zwi¹zek Pañstw i Wspólnot
Narodowych”, których by³by „wyposa¿ony w nadrzêdn¹ suweren-
noœæ z w³asn¹ egzekutyw¹”. Ograniczenie suwerennoœci poszczegól-
nych pañstw oraz uprawnienia jakie otrzyma³by ten nowy twór mia-
³yby taki charakter i zakres, ¿e mo¿na by w istocie, mówiæ ju¿ tylko o
jednym pañstwie obejmuj¹cym ca³¹ kulê ziemsk¹..
W „Wolnomularzu Polskim” nr 5 (bez daty wydania), który uka-
za³ siê gdzieœ na pocz¹tku 1995 r. znaleŸæ mo¿emy bardziej aktual-
ny materia³ dotycz¹cy tego zagadnienia - artyku³ Zbigniewa Gerty-
cha pt. „O humanizm uniwersalny”. Czytamy w nim, miêdzy inny-
mi: „W latach szeœædziesi¹tych idea œwiatowego Rz¹du, Parlamen-
tu i Konstytucji otrzyma³a poparcie od noblistów, by³ych prezyden-
tów, premierów, ministrów, œwiatowej s³awy naukowców, finansi-
stów oraz przedstawicieli organizacji pozarz¹dowych (...) Wœród
nich znajduje siê 10 osobistoœci z Polski. Przypad³ mi zaszczyt byæ
tak¿e cz³onkiem Tymczasowego Parlamentu Œwiata. W 1968 roku
Konwent Œwiatowej Konstytucji obraduj¹cy w Szwajcarii i w Niem-
czech podj¹³ pracê nad Konstytucj¹ Œwiata. W 1977 roku opraco-
wany projekt Konstytucji dla Federacji Œwiata podpisa³o kilkuset
140
uczestników. Od tego czasu mia³y miejsca miêdzynarodowe spo-
tkania, które przemieni³y siê w Tymczasowy Parlament Œwiata.
Pezetperowskim prominentem by³ w latach 1955-1990 Zbi-
gniew Gertych pose³ na sejm w latach 1957-65 i 1980-1985, wi-
cemarsza³ek sejmu w latach 1982-1985, wiceprezes Rady Mini-
strów w latach 1985-1987, cz³onek Centralnej Komisji Kontroli
Partii w latach 1975-1981, nota bene, tak¿e cz³onek masoñskiego
Tymczasowego Parlamentu Œwiata - inicjatywy maj¹cej stanowi
wstêp do powo³ania Rz¹du Œwiatowego.
Gertych stwierdza te¿, ¿e w 1978 r. powsta³o stowarzyszenie Fe-
deracja Œwiata, a obecnie prace jego cz³onków koncentruj¹ siê na
udoskonalaniu projektu Konstytucji Œwiata oraz na realizacji pod-
stawowego celu „poprzez ratyfikacjê przez rz¹dy i parlamenty,
prace przygotowuj¹ce wybory œwiatowego parlamentu i utworze-
niu œwiatowego rz¹du.
Zauwa¿ymy, tak na marginesie, ¿e masoni, którzy maj¹ pe³ne
usta demokracji, którzy mówi¹ nawet „nie ma masonerii bez de-
mokracji, nie ma demokracji bez masonerii” tworz¹ sobie œwiato-
w¹ konstytucjê, powo³uj¹ œwiatowy parlament, ustalaj¹ przysz³y
kszta³t œwiata ignoruj¹c ca³kowicie wolê spo³eczeñstw. Có¿ to za
demokracja? Có¿ to za parlament, który de facto, powo³uje sam
siebie? Chrzeœcijañska demokracja to demokracja, której pole
dzia³ania zakreœla (i ogranicza) prawda i dobro. Masoñska demo-
kracja to, jak wynika z tego, co mówi¹ i robi¹ masoni, demokra-
cja, w której podmiotem s¹ wy³¹cznie sami masoni?
W jaki sposób masoneria chce doprowadziæ do powstania jed-
nego œwiatowego pañstwa? Z masoñskich dokumentów wynika-
³oby, ¿e nie ma to byæ proces rewolucyjny lecz ewolucyjny. Z
„Przes³anek i wytycznych ustrojowych” dowiadujemy siê, ¿e
„Œwiatowy Zwi¹zek Pañstw powinien sk³adaæ siê z niewielkiej gru-
py pañstw najpotê¿niejszych oraz kilku potê¿nych bloków (federa-
cji) pañstw mniejszych”.
141
Pierwszym etapem tej ewolucji mia³by zatem byæ proces integra-
cji pañstw mniejszych w pewnego rodzaju „nadpañstwa”. W czasie
II wojny œwiatowej masoni polscy uwa¿ali, ¿e w Europie powinny
byæ trzy takie „nadpañstwa„: Zwi¹zek Sowiecki, jakaœ wspólnota
pañstw zachodnich i Blok Pañstw Œrodkowo-Europejskich obejmu-
j¹cy: Polskê, Czechos³owacjê, Wêgry, Austriê, pañstwa ba³kañskie,
Rumuniê, Turcjê i pañstwa skandynawskie z Finlandi¹.
Dziœ wiedzieliby, jak wszystko na to wskazuje, ju¿ tylko dwa ta-
kie organizmy - coœ na kszta³t Zwi¹zku Socjalistycznych Republik
Radzieckich (czy, jak kto woli, Wspólnoty Niepodleg³ych Pañstw)
i Zwi¹zku Socjalistycznych Republik Europejskich (czy jak kto wo-
li, Unii Europejskiej).
Unia Europejska jest g³ównym przedmiotem zainteresowania ma-
sonerii polskiej. Mo¿na powiedzieæ, z perspektywy roku 1999, ¿e
wszystkie dzia³ania tak polskich „szkotów” jak i „francuzów” podej-
mowane przez nich w drugiej po³owie XX wieku by³y, i s¹ skupione,
faktycznie, na prowadzeniu do powstania tego „nadpañstwa”.
Po pierwsze, przygotowaniu do tego mia³o s³u¿yæ zbudowanie
w Polsce odpowiedniego (okr¹g³osto³owego) uk³adu politycznego
i gospodarczego, uk³adu takiego, który, ze swojej istoty, by³by tyl-
ko i wy³¹cznie odskoczni¹ - bram¹ do Unii Europejskiej.
Po drugie, stworzenie wœród polskojêzycznych elit i, o ile to mo-
¿liwe, wœród ca³ego spo³eczeñstwa prounijnej intelektualnej, oby-
czajowej, kulturowej, atmosfery - swego rodzaju ideologii, a na-
wet, mo¿na by powiedzieæ, religii Unii Europejskiej.
Po trzecie, swego rodzaju spacyfikowanie - zepchniêcie na margi-
nes, oœmieszenie, wyciszenie, zredukowanie wszelkich autorytetów i
œrodowisk antyunijnych i niedopuszczanie do powstania nowych.
Po czwarte, dokonanie takich przekszta³ceñ w polskiej gospodar-
ce, prawodawstwie (w pierwszym rzêdzie doprowadzenie do uchwa-
lenia odpowiedniej konstytucji, co ju¿ siê sta³o), strukturze pañstwa,
kulturze (tak¿e w mass mediach), szkolnictwie, religijnoœci (a wiêc
142
tak¿e w samym Koœciele) itp., których efektem by³aby faktyczna, wy-
przedzaj¹ca znacznie formaln¹, wszechstronna i w punkcie dojœcia,
ca³kowita integracja z Uni¹ Europejsk¹, integracja przeprowadzana w
sposób nie do koñca zauwa¿ony przez spo³eczeñstwo, i w pewnym
momencie, wprost uniemo¿liwiaj¹ca mu podjêcie jakiejkolwiek decy-
zji. Po prostu gdy ta integracja przekroczy pewn¹ granicê Polska, de
facto, niezale¿nie od formalnych decyzji politycznych i woli spo³e-
czeñstwa stanie siê integraln¹ czêœci¹ Unii.
Wydaje siê, ¿e masoneria polska uœwiadomi³a sobie ju¿ gdzieœ na
pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych, ¿e Unia Europejska jest nie tylko
jej podstawowym celem ale równie¿ swego rodzaju ostatni¹ desk¹
ratunku, ¿e w sytuacji gdy Polska pozostawa³aby w pe³ni niepodle-
g³ym pañstwem szanse masonerii na utrzymanie i powiêkszenie
swoich wp³ywów we wszystkich mo¿liwych porz¹dkach w naszym
kraju by³yby nik³e. Pisa³em o tym ju¿ sporo w poprzedniej ksi¹¿ce
na temat masonerii. Tutaj wiêc przypomnê tylko i rozwinê kilka tez.
Sytuacja w Polsce po 1989 r. ³udz¹co przypomina, w pewnych
perspektywach, sytuacjê po 1918 r. Obecnie zachodzi zatem analo-
giczny do tamtego proces, w efekcie którego nast¹pi³a znaczna ma-
sonizacja ¿ycia publicznego i œwiadomoœci spo³ecznej. W proces ten
uwik³ana jest dziœ wiêkszoœæ elit politycznych. Elity te zinfiltrowane i
przenikniête przez lo¿e realizuj¹, choæ mo¿e nie zawsze œwiadomie,
ich plany. Masoneria polska ograniczona liczebnie (prawdopodobnie
oko³o 500 osób) chc¹c osi¹gn¹æ zamierzone efekty prawie w ca³oœci
zaanga¿owa³a siê bezpoœrednio w dzia³alnoœæ publiczn¹. Tak wiêc
odejœcie od w³adzy i utrata wp³ywów przez aktualne elity poci¹gnê³a-
by za sob¹ marginalizacjê masonerii. Gwarancjê unikniêcia tego da-
je masonerii tylko i wy³¹cznie wejœcie Polski do Unii Europejskiej.
Wejœcie to poci¹ga³oby za sob¹ stabilizacjê i konserwacjê istnie-
j¹cego uk³adu politycznego (a wiêc obecnych elit) oraz nie tylko
utratê niepodleg³oœci i suwerennoœci przez Polskê (poddanie jej
obcej w³adzy) ale równie¿ zanik demokracji, czy mówi¹c ogólniej,
143
wszelkiej podmiotowoœci spo³ecznej i pañstwowej tak pojedyn-
czych obywateli, jak i mniejszych, i wiêkszych ich wspólnot. Spo-
³eczeñstwo polskie zosta³oby sparali¿owane przez wszechobecne
unijne prawo, rozbite na konkuruj¹ce ze sob¹ euroregiony i praw-
dopodobnie, w wyniku dzia³ania okreœlonych mechanizmów eko-
nomicznych, rozproszone po ca³ej Europie i wymieszane, tak¿e na
terenie Polski, z przedstawicielami innych narodowoœci.
W efekcie „integracji cywilizacyjnej, kulturowej i œwiatopogl¹do-
wej” nast¹pi³oby równie¿ nowe wynarodowienie, którego skut-
kiem by³oby przekszta³cenie narodu polskiego w jedn¹ z wielu eu-
ropejskich mniejszoœci narodowych, które zachowywa³yby swój
„folklor” ale nie posiada³y jakiejkolwiek narodowej (jak i pañstwo-
wej), faktycznej podmiotowoœci.
Zauwa¿my, ¿e podkreœla to nawet George Soros w swojej naj-
nowszej ksi¹¿ce stwierdzaj¹c: „ Moje ¿ydowskie pochodzenie jest
w moim pojêciu to¿same z przynale¿noœci¹ do pewnej mniejszo-
œci. (...) O tym, ¿e wyrastam z takiej tradycji mog¹ œwiadczyæ mo-
je fundacje. Z tego powodu tak bardzo przemawia do mnie kon-
cepcja Unii Europejskiej. Ka¿dy naród jest w Unii mniejszoœci¹ i z
tego wzglêdu koncepcja ta wydaje mi siê interesuj¹ca”.
Masoneria polska anga¿uje siê w sprawê integracji Polski z Uni¹
Europejsk¹ nie tylko bezpoœrednio ale równie¿ poprzez u¿ywanie
ró¿nego typu „poputczików” tak pozostaj¹cych œwiadomie na jej
us³ugach jak i, po prostu wszelkiej maœci karierowiczów, konfor-
mistów i unijnych fanatyków (ludzi oczarowanych t¹ ide¹, ludzi,
którym ktoœ odpowiednio „zsynchronizowa³ pó³kule mózgowe”).
Powoduje to, ¿e front „Tak dla UE” poszerzony o ró¿nych kosmo-
politów, „Europejczyków” itp. jest bardzo wp³ywowy, szeroki i
przebiega w poprzek wielu wspólnot i œrodowisk wyznaczaj¹c jed-
n¹ z podstawowych p³aszczyzn „bitwy o prawdê” i „bitwy o Pol-
skê”. Wynika z tego, ¿e w³aœnie tu trzeba skupiæ nasze zaintereso-
wanie i nasz¹ aktywnoœæ.
144