Antoni Kępiński
z PSYCHOPATOLOGII ŻYCIA SEKSUALNEGO
Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich
Warszawa 1988
Przedmowa
W porównaniu z innymi krajami w Polsce ukazało się niewiele książek
o problematyce seksualnej, ujętych z medycznego punktu widzenia.
Ożywienie rynku wydawniczego pod tym względem nastąpiło po wojnie
dopiero w ostatnich latach, choć także z dawniejszych czasów pamiętamy
głośniejsze wydania, jak np. van de Veldego, Forela i innych autorów.
Mimo silnego zapotrzebowania społecznego na tę tematykę autorzy
nieczęsto ją podejmują z myślą o szerszym kręgu czytelników i z troską
o nowoczesne ujmowanie problematyki. Być może, jedną z przyczyn tego
wydawniczego niedostatku jest obawa przed niebezpieczeństwem łatwego
narażenia się na mimowolną śmieszność albo na zarzut pornografii,
jeśli niezbyt zręcznie omawia się te zagadnienia, wyraźnie odczuwane
u nas jako drażliwe i śliskie.
Rzeczywistość wymaga jednak podejmowania opracowań z zakresu
seksuologii, również i z naukowego punktu widzenia, a nie tylko na po-
ziomie popularyzatorskim. "Seks" przenika życie ludzkie, jest składni-
kiem najintymniejszych przeżyć człowieka i chyba dlatego, pisząc o za-
gadnieniach seksualnych, szczególnie trudno uniknąć śmieszności. Udało
się to prof. dr. Antoniemu Kępińskiemu w tej monografii dlatego, że
wyszedł on w swych rozważaniach z najprostszego modelu biologicznego
i starał się umiejętnie zarysować w odniesieniu do człowieka
prawidłowości istniejące w przyrodzie ożywionej.
Model ten, będący jedną z głównych koncepcji Autora, polega na po-
sługiwaniu się analogiami między rozwojem i reakcjami żywych komórek
a zachowaniem się całego ustroju człowieka i funkcjonowaniem grup
społecznych w różnych sytuacjach.
Koncepcja ta jest widoczna także w dotychczas wydanych książkach prof.
Kępińskiego. Są to: "Psychopatologia nerwic" (PZWL, Warszawa 1972),
"Schizofrenia" (PZWL, Warszawa 1972) i wybór artykułów naukowych i
esejów, zatytułowany "Rytm życia" (Wydawnictwo Literackie, Kraków
1972, wyd. 2:1973).
Studium poświęcone psychopatologii życia seksualnego jest dalszym
ogniwem ukazującym kolejne zagadnienie spośród problemów opracowanych
monograficznie przez prof. Kępińskiego w serii jego prac. To studium
nie wyczerpuje jednak rozległej problematyki, jest pracą krótką i
skupioną na ekspozycji własnych poglądów na problematykę życia
seksualnego, co wszakże nie umniejsza jego wartości jako dzieła
wybitnego. Jest udaną próbą przedstawienia oryginalnego poglądu w
analizowanym przedmiocie. Autor konstruuje klucz do poznania i
zinterpretowania nieraz takich spraw, na które zwraca się zbyt mało
uwagi.
Konstrukcja tego przystępnego i logicznego wykładu psychiatrycznego,
obejmującego zjawiska, które na ogół występują dość często, polega na
skoncentrowaniu się na trzech zasadniczych problemach. Są to: popęd
seksualny, nerwice seksualne i zboczenia seksualne. Autor wypowiada
nawet pogląd, że zboczenia seksualne w śladowej postaci występują u
każdego człowieka. Studium to niewątpliwie umożliwia głębsze
wniknięcie w wiele zagadnień psychopatologii życia seksualnego i
lepsze rozumienie licznych, zdawałoby się, zwykłych zjawisk. Zmusza
ono do zastanowienia się i to jest jego największą wartością. Płynie
też to studium z głębokiego doświadczenia lekarskiego, toteż jest
wolne od schematyzmu i w sposób śmiały ogarnia szerokie horyzonty
tematyczne, wynikające z obserwacji życiowej.
Zgodnie z życzeniem prof. Kępińskiego do tekstu tej broszury wpro-
wadzono różne poprawki formalne, uzupełniono niektóre przypisy i
bibliografię. W tej sprawie porozumiewał się z Autorem Jerzy St. Giza,
seksuolog z Wrocławia. Dodatkowe poprawki konsultował również
psychiatra zajmujący się tą dziedziną, dr Roman Leśniak z krakowskiej
Kliniki Psychiatrycznej. W opracowaniu wersji ostatecznej brał udział
współpracownik prof. Kępińskiego, mgr Jan Masłowski.
Prof. dr Antoni Kępiński, kierownik Kliniki Psychiatrycznej Akademii
Medycznej w Krakowie, był autorem przeszło 100 prac naukowych, w tym
- cyklu większych monografii. Od lat do ostatnich chwil życia, mimo
ciężkiej choroby, pracował nad zespołem monografii, ogarniającym różne
dziedziny psychopatologii i dającym spostrzeżenia uogólniające, o
wartości ponadczasowej. Umarł w 54 roku życia, 8 czerwca 1972 r. Jego
ledwie tlące się życie zostało przecięte w okresie apogeum naukowej
twórczości.
Gdy do wymienionych prac doliczy się również monografie prof. Kę-
pińskiego, pozostające jeszcze w rękopisach podczas pisania tej przed-
mowy, tj. prace o melancholii, o kierunkach psychoanalitycznych, o
lęku, o psychopatii, czy o metodzie badania psychiatrycznego, można
stwierdzić, że polska i światowa myśl psychiatryczna została
wzbogacona o dzieło niezwykłe, rzadko spotykane, oryginalne, sięgające
wyżyn filozofii, konstruowanej z myślą o życiu codziennym i o celach
praktycznych.
PROF. DR EUGENIUSZ BRZEZICKI
"Twoja miłość przenika mi ciało"
(Papirus Harris 500; Pieśni rozweselające serce.
Przekład z egipskiego T. Andrzejewskiego. PWN, Warszawa 1963)
Popęd seksualny
Bogactwo form
Może w żadnej dziedzinie ludzkiego życia nie jest tak trudno postawić
granicę między normą a patologią, jak w sprawach seksualnych. Jest to
o tyle dziwne, że życie seksualne wiąże się ściśle z tym, co określa
się jako popęd, podstawową potrzebę biologiczną lub odruchowość
bezwarunkową; powinno więc przebiegać w wąskich granicach wrodzonej
struktury czynnościowej. Tymczasem bogactwo form zachowania się i
skala przeżyć są tu tak duże, że od zarania kultury stanowią one
niewyczerpany temat twórczości artystycznej.
U zwierząt, zwłaszcza wyższych, spotyka się formy zachowania się
seksualnego, które z ludzkiego punktu widzenia można by uznać za
anormalne, jak: kazirodztwo, masturbacja, homoseksualizm. U zwierząt
chowanych w warunkach domowych, a więc sztucznych i tym samym
działających nerwicorodnie, zdarza się impotencja. Ogólnie jednak
zakres możliwości zaspokojenia popędu jest znacznie uboższy niż u
człowieka, choć odchylenia od standardowego zachowania się seksualnego
są nierzadkie (Por. jedno z najznakomitszych, klasycznych dzieł,
konfrontujących różnorodne przejawy seksualizmu ludzkiego i
zwierzęcego: C. S. Ford, F. A. Beach: Patterns of sexual behavior,
Harper, New York 1951, passim).
Człowiek zasadniczo nie różni się od zwierząt w swoich sposobach za-
spokajania innych podstawowych potrzeb: oddycha, pije i je podobnie
jak zwierzęta, przynajmniej te, które są do niego morfologicznie
zbliżone. Bogactwo form zachowania się i przeżyć nie jest tu u
człowieka tak dalece różne, jak w wypadku życia seksualnego.
Fakt ten można by tłumaczyć tym, że popęd seksualny inaczej rozkłada
się na współrzędnej czasu niż inne podstawowe potrzeby biologiczne i
że jego charakter jest w swej zasadniczej strukturze społeczny.
Współrzędna czasu
Dla rozumienia współrzędnej czasu w związku z popędem seksualnym
istotne jest, że w wypadku innych potrzeb, jak powietrza, wody i
pożywienia, imperatyw biologiczny musi być spełniony w ciągu minut,
godzin lub dni, przytłumia on całkowicie inne struktury czynnościowe,
niezaspokojenie grozi śmiercią. Natomiast zaspokojenie popędu seksual-
nego może być przesunięte ad calendas grekas (Trzeba tu wyraźnie
podkreślić, że jeśli głodowanie jest kataboliczne, a jedzenie
anaboliczne, to w popędzie płciowym sytuacja ma się odwrotnie: właśnie
wstrzymywanie się od aktywności płciowej jest anaboliczne, a aktywność
- kataboliczna. Z tego też powodu np. Beach kwestionuje traktowanie
motywacji płciowej na równi z głodem czy pragnieniem. Por. F. A.
Beach: Characteristic of masculine sex drive. W: M. R. Jones (red.):
Nebrasca symposium on motivation. University of Nebrasca Press,
Lincoln 1956, s. 1- 32.) ; rozciągliwość współrzędnej czasu jest tu
bez porównania większa.
U zwierząt zagadnienie przedstawia się o tyle prościej, że nasilenie
popędu koncentruje się na krótkich odcinkach współrzędnej czasu
(ruja); tym samym dynamika popędu zbliża się bardziej do dynamiki
innych podstawowych potrzeb biologicznych. U człowieka natomiast popęd
seksualny jest na całej długości współrzędnej czasu, towarzyszy mu od
urodzenia do śmierci. Będąc nawet dalekim od freudowskiej koncepcji
libido, tj. przypisywania popędowi seksualnemu roli zasadniczej siły
napędowej życia ludzkiego, nie można jednak zaprzeczyć, że pojawia się
on bardzo wcześnie i na starość bynajmniej nie znika (Z tego powodu
obserwujemy, obecnie aktywny rozwój nowej dziedziny seksuologii, jaką
jest gerontoseksuologia. Por. pionierskie prace I. Rubina, np.: Sexual
life after sixty. Basic Books. New York 1965, a z popularnychI.
Falsteina: Sex and the longer life. Penguin, Harmondsworth
1970. Ta ostatnia pozycja ukazała się już w tłumaczeniu polskim T.
Rożniatowskiego pt. Gerontoseksuologia. PWN, Warszawa 19?2.
Układ nerwowy i endokrynny
Stawianie znaku równości między popędem a czynnościami gruczołów
płciowych jest dużym uproszczeniem, niezgodnym nawet u zwierząt ze
stanem faktycznym. Oczywiście regulacja hormonalna odgrywa ważną rolę
w kształtowaniu się struktury czynnościowej życia seksualnego, ale nie
jest to czynnik decydujący. Układ endokrynny jest wprawdzie układem
integrującym, ale w swoim rodzaju pozostał on znacznie w tyle za
układem nerwowym, toteż ten ostatni spełnia głównie zadania scalające
i kierujące.
Zasadniczym podłożem materialnym tworzenia się struktur czynnościowych
jest więc układ nerwowy, a dopiero na dalszym planie - układ
endokrynny, jeszcze dalej: odpowiednie narządy wykonawcze. Oczywiś=-
cie oddzielanie jednego układu od drugiego jest sztuczne; między nimi
istnieje zawsze ścisła współzależność. W tym sensie kastracja młodego
zwierzęcia zmieni w sposób zasadniczy strukturę czynnościową jego
popędu seksualnego, natomiast kastracja w wieku dojrzałym wpływa na
nią tylko w stopniu nieznacznym, gdyż odpowiednia struktura została
już dostatecznie utrwalona.
Ten wielki prymat psyche został już udowodniony badaniami empirycznymi
w analizach zachowania się seksualnego dorosłych, wobec których podjęto
czynności deseksualizacyjne z powodu popełniania przez nich przestępstw
seksualnych. Na przykład badania norweskie wykazały, że w wypadku
kastracji dorosłych, nie poddających się resocjalizacji przestępstw
seksualnych popęd płciowy, w tym również erekcje, u osób o wysokim
poziomie intelektualnym i rozwiniętym, bogatym, choć spaczonym życiu
psychoseksualnym utrzymuje się długo, niekiedy do 10 i więcej lat po
kastracji. Natomiast osoby prymitywne, które sprawność seksualną wiążą
wyłącznie z posiadaniem jąder, natychmiast po kastracji stawały się
impotentami fizycznymi i psychicznymi (Por. J. Bremer: Asexualisation.
Universitetsforlaget, Oslo 1958.).
Dlatego nie należy się dziwić, jeśli pewne przejawy życia seksualnego
obserwuje się już przed osiągnięciem dojrzałości płciowej lub po wygaś-
nięciu czynności gruczołów płciowych.
Macierzyństwo
Popęd seksualny, jak wiadomo, jest wyrazem konieczności zachowania
gatunku. Zakres tego popędu nie ogranicza się więc tylko do aktu sek-
sualnego, lecz obejmuje także zachowanie się związane z macierzyństwem.
Stąd też powstaje zasadnicza różnica jego struktury czynnościowej między
płcią męską a żeńską. Na ogół bowiem w świecie zwierzęcym panuje zasada,
że macierzyństwo jest udziałem samic. Istnieją tu wprawdzie nieliczne
wyjątki, gdy rola ta przypada też w udziale samcom, ale nie zmieniają
one ogólnej zasady.
W tym sensie pieszczota jest jednocześnie wyrazem stosunków macie-
rzyńskiego i seksualnego. Oba rodzaje związków dwojga ludzi należą bo-
wiem do wspólnej grupy zachowania się związanego z zachowaniem gatunku.
Ujmując zatem pojęcie popędu seksualnego w szerszym znaczeniu, można
uważać, że przejawia się on w wieku niemowlęcym i dziecięcym w postaci
pieszczoty. Zdaniem większości badaczy, przejawy zachowania się sensu
stricto seksualnego obserwuje się u obu płci już w wieku niemowlęcym,
mianowicie masturbację czy erekcje.
Pozbawienie dziecka pieszczoty odbija się ujemnie na jego późniejszym
życiu erotycznym i w ogóle uczuciowym, a nawet może prowadzić do
'zahamowania rozwoju fizycznego i umysłowego, w skrajnych przypadkach -
do charłactwa i śmierci. Podobnie więc jak w przypadku innych
podstawowych potrzeb biologicznych (powietrze, woda, pokarm),
niezaspokojenie potrzeby seksualnej (w szerszym znaczeniu tego słowa) we
wczesnych okresach rozwoju objawia się w formie bardziej dramatycznej,
a nawet dla życia groźniejszej niż w okresach późniejszych, gdy
struktura ustroju jest już bardziej utrwalona.
Społeczny charakter
W przeciwieństwie do innych biologicznych potrzeb, których zaspokojenie
jest indywidualne, istotą popędu seksualnego jest jego społeczny
charakter. Jakkolwiek u człowieka i u wyższych zwierząt istnieje indy-
widualna forma wyładowania seksualnego (autoerotyzm), która w pewnym
okresie rozwoju może być traktowana jako zjawisko normalne, to jednak ma
ona zawsze charakter poronny i nie daje pełnego zaspokojenia popędu.
Rozpiętość współrzędnej czasu i społeczny charakter popędu są nie-
wątpliwie głównymi czynnikami, które sprawiają, że nie przebiega on tak
prosto, jak inne czynności popędowe. Dzięki pierwszemu czynnikowi życie
seksualne jest zawsze obarczone odcinkiem przeszłości i przyszłości.
Imprinting
Struktury czynnościowe, będąc obarczone silnym ładunkiem emocjonalnym,
łatwo ulegają utrwaleniu. Niejednokrotnie formy życia seksualnego
człowieka dojrzałego odzwierciedlają imprinting (W słownictwie naukowym niekiedy
zdecydowanie się na użycie oryginalnego terminu obcego pozwala ostrzej, dobit-
niej i najkrócej nazwać niektóre treści i pojęcia niż szukanie odpowiedników
rodzimych, znaczeniowo niezupełnie równoznacznych. Pojęcie imprinting jest
objaśnione w tekście.) pierwszych przeżyć erotycznych. Odnosi się to zarówno do
sytuacji, jak i do partnera.
Sytuacje o największym nasyceniu seksualnym zwykle wiążą się z
utrwalonymi obrazami pierwszych przeżyć erotycznych, przy tym przeżycia
te nie zawsze mają charakter realny w sensie spełnionego aktu
seksualnego; często wystarczy tylko podniecenie seksualne wywołane
zewnętrzną podnietą, aktem wyobraźni, a nawet marzeniem sennym. Wiązania
czasowe (odruchowo-warunkowe) stają się szczególnie silne i trwałe w
tych przypadkach, w których łańcuch odruchowy jest krótki, tj. bodziec
warunkowy znajduje się blisko bodźca bezwarunkowego. Tym prawdopodobnie
należy tłumaczyć łatwość utrwalania się struktur czynnościowych
związanych z życiem seksualnym.
W ten sposób istnieje dla każdego człowieka jakby określona konstelacja
bodźców, która najłatwiej wyzwala u niego szczytowe podniecenie płciowe.
Nie zawsze aktualny styl życia seksualnego odpowiada seksualnemu
imprinting. Stąd bierze się prawdopodobnie poczucie niedosytu: "to nie
to", pobudzające do szukania nowych sytuacji i nowych partnerów
seksualnych. W stylu seksualnym każdego człowieka można jednak łatwo
odkryć powtarzające się stale wzory, wskutek czego, szukając nowego,
wchodzi się z powrotem na stare szlaki. Nowy partner seksualny
niejednokrotnie przypomina dawnego, zwłaszcza z okresu młodości, tych
samych słów i "chwytów" używa się w zalotach i zachowanie się w czasie
samego stosunku ma swój ustalony stereotyp.
Tak więc w życiu seksualnym - może w większym nawet stopniu niż w innych
dziedzinach życia - szuka się wciąż przyszłości, będąc przywiązanym do
przeszłości.
Złączenie z otaczającym światem
Według modelu komórkowego należałoby akt seksualny określić jako ,
złączenie się dwóch indywiduów w nową całość. W tym biologicznym ţ
sensie związek seksualny byłby realizacją ludzkiej tęsknoty za wyjściem
poza granice swojej własnej indywidualności i za złączeniem się z
otaczającym światem. Niektórzy psychoanalitycy określają to jako tęsknotę za
powrotem do łona matki. Schemat społecznego rozwoju człowieka ţ można
określić jako stopniowe oddalanie się od związku z grupą rodzin' ną, w
której matka jest osobą centralną, aż do stworzenia nowej, własnej
rodziny.
Trudność polega na tym, że złączenie z drugą osobą nie jest nigdy w
pełni możliwe, że obok uczuć łączących występują uczucia o znaku
przeciwnym, prowadzące do rozerwania związku.
Tak więc z jednej strony rozpiętość współrzędnej czasu, a z drugiej
trudność kontaktu z drugim człowiekiem powodują, że życie seksualne
człowieka jest w znacznie większym stopniu niż u zwierząt źródłem
konfliktów. a sam jego przebieg znacznie łatwiej ulega zakłóceniom.
Zaburzenia życia seksualnego
Nerwice seksualne
Zaburzenia życia seksualnego dzieli się na nerwice i zboczenia płciowe.
W pierwszym przypadku (nerwic) chodzi o zaburzenie samego aktu
seksualnego (impotencja, anorgazmia), w drugim (zboczenia seksualne) o
zboczenie popędu. Sytuacja lub przedmiot wyzwalające aktywność popędową
są odmienne niż to wynika z praw biologicznych (zachowania gatunku).
Należą tu autoerotyzm, homoseksualizm, sodomia, fetyszyzm, itp.
U mężczyzn nerwice seksualne przybierają najczęściej formę niemożności
wzwodu (inpotencja) lub przedwczesnego wytrysku (eiaculatio preacox),
a u kobiet - braku wyładowania (anorgasţnia) lub odczuwania bólu
(dyspareunia) w czasie stosunku seksualnego. Do rzadszych zaburzeń aktu
seksualnego należy u mężczyzn opóźniony wytrysk, prowadzący do
przedłużonej erekcji i przedłużonego stosunku (coitus prolongatus), a u
kobiet - spastyczne kurcze mięśni krocza i pochwy (vaginismus),
uniemożliwiające włożenie członka, kontynuowanie stosunku lub bardzo
rzadko wyjęcie członka (penis captivus).
Impotentia coeundi et generandi
W języku potocznym przez potencję rozumie się zdolność wzwodu prącia. W
ten sposób ogranicza się akt seksualny do części jego w pewnym sensie
najbardziej dramatycznej, gdyż od niej zależy, czy w ogóle będzie on
możliwy. Ciężar odpowiedzialności spadłby tu całkowicie na męskiego
partnera; brak erekcji byłby uważany za przekreślenie jego męskości,
"kompromitację" wobec siebie i otoczenia (otoczenie społeczne stanowi tu
partner seksualny, ale w oczach "skompromitowanego" mężczyzny jest on
przedstawicielem świata społecznego). Atrybut komizmu, jaki we
wszystkich kręgach kulturowych towarzyszy impotencji, jest dowodem, jak
wrażliwym składnikiem autoportretu mężczyzně jest jego poczucie męskości
i jak ważną rolę odgrywa w sprawach seksualnych "zwierciadło społeczne"
- ocena męskości przez otoczenie.
W sensie biologicznym potencja seksualna jest pojęciem znacznie szer-
szym, obejmującym całość aktu zapłodnienia, a nie tylko jedną z jego
składowych. W praktyce lekarskiej, a także sądowej, oddziela się nie-
zdolność do odbycia stosunku seksualnego (impotentia coeundi) od bez-
płodności (impotentia generandi).
Sam biologiczny charakter reprodukcji seksualnej jest tego rodzaju, że
strona męska jest stroną aktywną, atakującą, a żeńska - bierną,
przyjmującą (plemniki "atakują" komórkę jajową, a jeden z nich przebija
się przez jej błonę komórkową). W odbiciu subiektywnym znajduje to swój
wyraz w odpowiednich postawach psychicznych (męska - bardziej aktywna,
kobieca - bardziej pasywna).
W związku z tym także obserwuje się przesunięcie ciężaru odpowie-
dzialności za akt seksualny na mężczyznę, a za płodność - na kobietę. (W
kategoriach życia komórki można by fakt ten wyrazić następująco: plemnik
odpowiada za wejście do komórki jajowej, a ona za jego akceptację, która
rozpoczyna proces podziału komórkowego i formowania się zarodka).
Potępienie społeczne w postaci ośmieszenia spada na mężczyznę za
impotentia coeundi, a na kobietę - za impotentia generandi. Przy tym
mężczyzna jako strona aktywna bywa bardziej ośmieszony niż kobieta, gdyż
porażka atakującego jest zawsze większa. Tego typu rozkład
odpowiedzialności jest, jak wiadomo, niesłuszny, gdyż kobieta może być
w równej mierze odpowiedzialna za nieudany stosunek seksualny, a męż-
czyzna - za bezpłodność.
Orgazm
Akt seksualny można zaliczyć do typu reakcji wybuchowych, tzn. do tych,
w których pewien stan (struktura czynnościowa) stopniowo narasta,
angażując coraz bardziej aktywność całego ustroju, aż w momencie zenitu
dochodzi do gwałtownego wyładowania, przynoszącego uczucie ulgi i
odprężenia.
Szczególnie do czasów badań przeprowadzonych przez MasterSa i Johnson
(W. H. Masters, V. E. Johnson: Human sexual response. Little, Brown and
Co., Boston 1966.) krzywe przebiegu reakcji seksualnej traktowano dość
jednostronnie i stereotypowo, ustalając dwa wzorce reakcji: męski i kobiecy.
Przebieg reakcji męskiej przedstawiany był zazwyczaj w postaci szybko wstępu-
jącej i po szczytowaniu (orgazmie) nagle opadającej krzywej podniecenia, a
reakcji kobiecej w postaci zarówno wolno wstępującej, jak też po
szczytowaniu - wolno zstępującej.
Dopiero na wielką skalę przeprowadzone badania Mastersa i Johnson
wykazały, że tylko u mężczyzn przebieg podniecenia seksualnego ma
wyłącznie jeden wzór. Świadczy to o tym, że reakcje seksualne wystę-
pujące u wszystkich mężczyzn są do siebie podobne, bez względu na to,
jaki jest rodzaj, przebieg czy natężenie bodźców seksualnych, mając tym
samym prawie wyłącznie charakter receptywny.
Inaczej ma się sprawa z przebiegiem podniecenia seksualnego u kobiet.
Wyróżnia się tu trzy charakterystyczne wzorce, oczywiście jako
uproszczony wynik wzorców rozlicznych i wyjątkowo różnorodnych
możliwości seksualnego reagowania kobiety. Te trzy typy przebiegające
czterema fazami - podniecenia, plateau, orgazmu i ustępowania pod-
niecenia - mają różnorodne wzorce, właśnie jako wyraz odmiennego niż
męski, informacyjnego bowiem charakteru przebiegu reakcji seksualnej
kobiet; przebieg ich jest bowiem różnorodny zależnie od rodzaju
intensywności i czasu trwania bodźców (Oprócz podstawowej dla zagadnienia
publikacji Mastersa i Johnson można wskazać Czytelnikowi zbiorową pracę polską:
Problemy oziębłości płciowej u kobiet. Red. I. Roszkowski i K. Imieliński. PZWL,
Warszawa 1972 (tamsprawy te przedstawiono szerzej).).
Przebieg wyładowania seksualnego został porównany do reakcji wybuchowych
ze względu na to, że cały układ nerwowy zostaje w nich stopniowo
wciągnięty w jeden rytm, który narasta aż do wyładowania; przypominają
swym przebiegiem atak padaczkowy. Za tą analogią w wypadku wyładowania
seksualnego przemawiałby fakt, że w czasie orgazmu występują rytmiczne,
niezależne od woli skurcze mięśni krocza i że notowano (według Kinseya
") w tym zakresie w zapisie elektroencefalograficznym wysokie wolne
fale, spotykane w petit mal i w dużych atakach padaczkowych na przejściu
fazy tonicznej w kloniczną.
Do tego typu reakcji należy zaliczyć oprócz wyładowania popędu płciowego
również wyładowanie agresji, podobnie jak czasem przed atakiem
padaczkowym widzi się wówczas wszystko na czerwono,krew zalewa oczy". Na
niższych poziomach integracji, tj. w reakcjach obejmujących tylko mały
odcinek układu nerwowego, spotyka się wybuchowy typ aktywności nerwowej
tam, gdzie sumowanie się bodźców doprowadza do gwałtownego wyładowania,
np. w odruchu kichania lub drapania się. Wyładowaniu towarzyszy tu też
uczucie ulgi. Warto zwrócić uwagę, że reakcje związane z odruchem
drapania się (iskanie) należą u ptaków i ssaków do elementów zachowania
się seksualnego (w szerokiem tego słowa znaczeniu, tzn. seksualnym i
macierzyńskim).
Jak wszystkie reakcje o zasadniczym znaczeniu biologicznym, akt
seksualny jest przede wszystkim sterowany przez układ autonomiczny, a
tym samym jego przebieg nie jest całkowicie zależny od woli i mimo
bogactwa przeżyć nie wszystko rozgrywa się w sferze jasnej świadomości.
Na krzywej przebiegu ramię wstępujące (narastające napięcie se-
ksualne) znajduje się pod kontrolą układu przywspółczulnego, a ramię
zstępujące (wyładowanie) - pod kontrolą układu współczulnego.
U mężczyzn zaburzenia aktu seksualnego dotyczą przeważnie ramienia
wstępującego (faza przywspółczulna) - impotencja, przedwczesny wytrysk,
natomiast u kobiet - ramienia zstępującego (faza współczulna)anorgazmia,
dyspareunia, vaginismus.
Obie fazy są ewidentne u osobników męskich - erekcja i ejakulacja, a
skryte - u osobników żeńskich. W samym więc przebiegu aktu seksualnego,
podobnie zresztą jak w anatomicznej strukturze narządów płciowych,
przejawia się zasadnicza cecha różnicująca obie płcie: męska aktywność,
a żeńska bierność. To co jest aktywne, z natury rzeczy jest bardziej
uzewnętrznione, demonstratywne, niż to, co bierne.
Orgazm, który jest szczytowym punktem krzywej, przeżywany subiektywnie
jako moment maksymalnego, graniczącego nawet z bólem, na zasadzie
ambiwalencji silnych stanów afektywnych, uczucia przyjemności, które
przechodzi w uczucie ulgi i odprężenia, obiektywnie, w myśl wspomnianej
zasady o męskim uzewnętrznieniu, a żeńskim ukryciu, jest łatwy do
określenia u mężczyzn, trudniejszy - u kobiet. U większości mężczyzn
orgazmowi towarzyszy ejakulacja (wytrysţ). Nie jest to jednak regułą,
orgazm może wystąpić bez ejakulacji i odwrotnie - ejakulacja bez
orgazmu, poza tym oba zjawiska nie zawsze występują równocześnie.
Zdaniem większości fizjologów i seksuologów, jedną z charakterystycznych
cech orgazmu jest kloniczny skurcz mięśni miednicy mniejszej (zwłaszcza
m. bulbocavernosus i m. ischiocavernosus, które u kobiet wywołują
skurcz pochwy, a u mężczyzn - ejakulację) Nie u wszystkich jednak te
rytmiczne kurcze występują z jednakową siłą i trudno je traktować jako
miernik przeżycia orgastycznego. Jak każde przeżycie, tak i to należy
ujmować całościowo, we wszystkich możliwie aspektach, a nie ograniczać
kryterium jego istnienia do jednego tylko objawu.
Łuk odruchowy aktywności seksualnej obejmuje cały układ nerwowy.
Szczególnie są zaangażowane struktury morfologiczne filogenetycznie
starsze, międzymózgowie i węchomózgowie, gdyż one sterują zasadniczą
orientacją w świecie otaczającym (postawa "od" i "do") i od nich zależą
podstawowe reakcje emocjonalne. Fakt, że zmysł węchu u wielu zwierząt,
a także u człowieka, choć nie w tym stopniu, odgrywa ważną rolę w
orientacji seksualnej, znajduje swój anatomiczny i fizjologiczny wyraz
w roli węchomózgowia w odnośnym łuku odruchowym. Węchomózgowie związane
jest bowiem pierwotnie z analizą bodźców węchowych, dopiero w dalszym
rozwoju zakres jego czynności się rozszerza.
Silne zaangażowanie układu wegetatywnego i wewnątrzwydzielniczego w
zachowaniu się seksualnym jest ułatwione przez międzymózgowy, a
zwłaszcza podwzgórzowy odcinek łuku odruchowego, który stanowi główną
stację przełącznikową na te układy. Drażnienie lub zniszczenie pewnych
części międzymózgowia lub węchomózgowia zmienia w sposób zasadniczy
stereotyp zachowania się seksualnego u zwierząt. A jak su-
gerują doświadczenia Oldsa (Olds J.: Self-stimulation of the brain. Science,
1958 nr 127, str. 315) , drażnienie ich - zależnie od umiejscowie-
nia - wpływa na zasadniczy ton emocjonalny - przyjemny lub przykry.
We wszystkich strukturach czynnościowych realizacja zależy przede
wszystkim od końcowego odcinka łuku odruchowego, nie można np. wykonać
zamierzonego ruchu, gdy kończyna jest porażona. "Końcówka" seksualnego
łuku odruchowego mieści się w lędźwiowym (L,-Lg) i krzyżowym (S,-S,)
odcinku rdzenia. Odcinek krzyżowy jest odcinkiem przywspółczulnym,
zależy więc od niego erekcja, a odcinek lędźwiowy współczulnym,
wyzwalającym ejakulację.
Impotencja i anorgazmia organiczna i czynnościowa
Wyjątkowo tylko w przypadkach impotencji ma się do czynienia z "
uszkodzeniem "końcówki łuku odruchowego, np. w tabes dorsalis, w
myelitis transversa, w sclerosis disseminata, w neuritis diabetica,
w ołowicy, w zatruciach alkoholem. Impotencja typu organicznego może być
też wywołana zmianami w samym narządzie, np. w przypadku stulejki, lub
niedoboru wewnątrzwydzielniczego odbijającego się na rozwoju narządów i
cech płciowych, a także popędu seksualnego i struktur czynnościowych z
nim związanych. U kobiet częściej należy myśleć o organicznym podłożu
zaburzeń aktu seksualnego, zwłaszcza w odniesieniu do chorób dróg
rodnych, np. zapalenia pochwy czy przydatków, co w konsekwencji daje
zaburzenia neuroreceptorowe, które prowadzą do anorgazmii i dyspareunii.
W absolutnej jednak większości zaburzenia aktu seksualnego nie są
pochodzenia organicznego; określa się je jako impotencję "psychogenną"
lub czynnościową (funkcjonalną). To znaczy zaburzenie w centralnych
częściach seksualnego łuku odruchowego odbija się na czynności jego
odcinka końcowego. Fakt ten nie zwalnia jednak lekarza od obowiązku
dokładnego badania fizykalnego w każdym przypadku zaburzeń aktu
seksualnego, w celu wykluczenia sprawy o charakterze organicznym.
Klasyfikacja impotencji czynnościowej i anorgazmii
Dopiero po takim w ykluczeniu można przejść do psychiatrycznej analizy
przypadku. Trudno w niej stosować z góry ułożone schematy. W każdym
przypadku impotencji czy anorgazmii spotyka się inną problematykę. W
bardzo ogólnym zarysie można posłużyć się następującą klasyfikacją: a)
impotencja czy anorgazmia są tylko jednym z objawów bardziej ogólnego
zaburzenia: b) są wyrazem wadliwego stosunku do partnera lub c) do
samego siebie; d) jest objawem histerycznej dysocjacji.
Dysfunkcja wegetatywna
Typowym przykładem pierwszego przypadku jest jakakolwiek cięższa choroba
somatyczna lub zaburzenie psychiczne. Impotencja łączy się tu zazwyczaj
z obniżeniem popędu seksualnego. Nie jest to jednak regułą; przy
całkowitej impotencji popęd seksualny może być zachowany, a, nawet
paradoksalnie wzmożony, jak zdarza się czasem w nerwicach.
W niektórych zaburzeniach psychicznych, łączących się ze wzmożonym
samopoczuciem (zespoły maniakalne w cyklofrenii i w psychozach orga-
nicznych) wzrasta popęd seksualny, czasem do rozmiarów katastrofalnych,
prowadząc, do konfliktów z przyjętymi normami etycznymi. Wzrost popędu
nie zawsze jednak idzie w parze ze wzrostem potencji. W nerwicach
zaburzenia wegetatywne należą do objawów osiowych, dlatego impotencja u
mężczyzn, a anorgazmia u kobiet, jest w nich częstym objawem.
Okresy tzw. przełomów biologicznych - pokwitania i przekwitaniałączą się
z reguły ze wzmożonym popędem seksualnym, który nie zawsze jest jednak
w pełni uświadomiony, zwłaszcza w okresie pokwitania - i jego wyrazem może być
tylko ogólny niepokój i różnego rodzaju objawy nerwicowe. Wzmożenie popędu nie
idzie tu też w parze ze wzmożeniem potencji.
Popęd seksualny zostaje łatwo wyparty przez inne podstawowe potrzeby
biologiczne (głód, pragnienie), które nie dadzą się, jak on, "przesunąć"
w czasie. Jeśli jednak silna podnieta seksualna zdoła w takich
przypadkach na krótki czas odsunąć bardziej palącą potrzebę, to na ogół
nie zauważa się zaburzeń potencji.
Podobnie ma się rzecz w chorobach somatycznych; związane z nimi złe
samopoczucie, osłabienie, bóle odsuwają na bok zainteresowania sek-
sualne, gdy jednak zostaną one wzbudzone, aktywność seksualna przebiega
na ogół normalnie. Na marginesie warto zaznaczyć, że nie zawsze choroba
somatyczna obniża popęd seksualny; tam gdzie głównym jej objawem,
zwłaszcza w początkowych stadiach, jest przesunięcie wymiany
energetycznej w kierunku katabolicznym, np. w gruźlicy, czy w nad-
czynności tarczycy, wówczas prawdopodobnie w związku z tym przesunięciem
wzrasta popęd, a zwykle równolegle z nim - aktywność seksualna. W
ogólnym bowiem podziale aktywności ustroju na anaboliczną i kataboliczną
aktywność seksualna należy do tej ostatniej, co znajduje zresztą swój
wyraz w popularnych określeniach o "wyładowaniu energii" itp.
Popęd i aktywność seksualna nie przebiegają równolegle. Zdarza się, że
silne podniecenie seksualne łączy się z impotencją, a pełna wydolność
nie zawsze idzie w parze z siłą popędu. Aktywność seksualna nabiera
swoistej autonomii, uniezależnia się od aktualnego, subiektywnego stanu
człowieka, a szczególnie od jego wolicjonalnego nastawienia. Wynika to
stąd, że w swym ostatecznym wykonaniu aktywność ta jest zależna od
układu autonomicznego. A więc czynność, która jest wyrazem najbar-
dziej intymnego i silnego związku ze światem otaczającym, jest stero-
wana w swym ostatecznym i decydującym odcinku przez ten układ, któ-
rego rolą zasadniczą jest kontrola świata wewnętrznego (milieu interi-
eur). Jak wiadomo, jasność subiektywnego przeżywania własnych pro-
cesów życiowych i zdolność wolicjonalnego kierowania nimi wzrasta w
miarę oddalania się od milieu interieur w stronę zewnętrznego otoczenia,
co neurofizjologicznie wyraża się przejściem z autonomicznej regulacji
nerwowej (wegetatywnej) na somatyczną.
Oczywiście nie można czynności ustroju traktować inaczej niż całoś-
ciowo i każda aktywność organizmu angażuje oba układy nerwowe. Z
jednej więc strony czynności skierowane w stronę świata otaczającego -
a więc percepcyjno-motoryczne, sterowane przez układ somatyczny -
znajdują zawsze swój rezonans w środowisku wewnętrznym integrowa-
nym przez układ autonomiczny, natomiast z drugiej strony to, co się
dzieje wewnątrz organizmu, co znajduje się poza jasną sferą świadomości,
a w każdym razie poza możliwościami poznawczo-wolicjonalnymi, ale co
prawdopodobnie w silnym stopniu decyduje o podstawowym tonie emoc-
jonalnym (przyjemne i przykre) prowadzi w końcu do aktywności zwró-
conej w stronę otoczenia. Od tej aktywności uzależnione jest bowiem za-
spokojenie podstawowych potrzeb biologicznych, od czego z kolei zależy
równowaga środowiska wewnętrznego. W ten sposób praca obu układów
nerwowych jest ze sobą ściśle związana. Wzajemne powiązanie uwy-
datnia się najwyraźniej w czynnościach popędowych, tj. związanych z
zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Czynności oddechowe, pokarmo-
we, wydalnicze i seksualne są sterowane przez oba układy nerwowe.
Co się tyczy wzajemnego stosunku obu układów nerwowych, który
subiektywnie można określić według stopnia zdolności kierowania daną
czynnością (zależność od woli), to obserwuje się paradoksalne dość zjawis-
ko, mianowicie czynności związane z zachowaniem życia znajdują się
pod słabszą dominacją układu autonomicznego niż czynności związane
z zachowaniem gatunku.
Inaczej mówiąc, czynności seksualne są bardziej autonomiczne. W pew-
nych granicach można kierować swoim oddychaniem, zatrzymać je, przy-
spieszyć, pogłębić, podobnie ma się sprawa z piciem, jedzeniem i czyn-
nościami wydalniczymi, nie można natomiast w tym stopniu kierować
czynnościami seksualnymi. Mężczyzna nie potrafi "na rozkaz" wywołać
erekcji czy ejakulacji lub ją zatrzymać, a kobieta - orgazmu. Ze wzglę-
du na bardziej aktywny charakter życia seksualnego u płci męskiej ten
brak zależności od woli uwydatnia się dramatyczniej u mężczyzny niż
u kobiety.
Za dominacją układu autonomicznego w czynnościach seksualnych
przemawia też to, że w przypadku rozchwiania wegetatywnego (np. w
chorobach somatycznych, w nerwicach, w psychozach, w zaburzeniach
emocjonalnych, zwłaszcza lękowych) przede wszystkim one są dotknięte,
a na dalszym dopiero planie inne czynności mające podstawowe znacze-
nie biologiczne.
Patrząc na to zjawisko teleologiczne, można by je określić jako dowcip
natury, która tam, gdzie konieczność biologiczna jest nieodwracalna i
musi być spełniona w krótkim odcinku czasu, pozwala sobie na większy
stopień swobody, niż tam, gdzie biologiczny nakaz nie ma określonych
granic na współrzędnej czasu. Zapewne swoboda, jaką człowiek dyspo-
nuje w porównaniu ze zwierzętami w poruszaniu się na współrzędnych
czasu (konkretnie chodzi tu o wspomnianą możność "odkładania" spełnia-
nia popędu seksualnego), jest okupiona przez niego mniejszym stopniem
swobody, tj. większą zależnością od układu autonomicznego czynności
seksualnych.
Łuk odruchowy, związany z zachowaniem się seksualnym u człowieka,
odznacza się niesłychanym bogactwem możliwości, co wyraża się w nie-
ograniczonej wprost skali przeżyć, natomiast "końcówki" łuku odrucho-
wego, od których ostatecznie zależy przebieg samego aktu seksualnego,
nie różnią się w sposób istotny od spotykanych w świecie zwierzęcym
na wyższych szczeblach filogenetycznego rozwoju. Stąd większa nie-
współmierność między pragnieniem a spełnieniem niż w świecie zwie-
rzęcym, w którym bogactwo struktur czynnościowych jest bez porówna-
nia mniejsze. Na tym tle - centralnego odcinka łuku odruchowego -
"dyktatura" odcinka końcowego, głównie autonomicznego, silniej się za-
znacza i większa jest dysproporcja i rozszczepienie między tym, co dzie-
je się w centrum, ~a tym, co na obwodzie, niż w świecie zwierzęcym,
w którym relatywne (w porównaniu z człowiekiem) ubóstwo układu
nerwowego zapewnia większą zwartość jego czynności.
Przedstawione uwagi teoretyczne nie są pozbawione praktycznego
znaczenia. Przede wszystkim należy pamiętać o autonomicznym charak-
terze "końcówki" seksualnego łuku odruchowego. Czynności wegetatyw-
ne, podobnie zresztą jak zautomatyzowane czynności sterowane przez
układ somatyczny, tylko w większym jeszcze stopniu ulegają zakłóceniu
przy wszelkich próbach naruszenia ich autonomii. Układ autonomiczny
ma coś z dyktatora - nie znosi sprzeciwu i żadnej ingerencji.
Aby się o tym przekonać, wystarczy skoncentrować swą uwagę, jak
to jest w zwyczaju u nerwicowców, zwłaszcza typu hipochondrycznego,
na jakiejś czynności wegetatywnej swego ustroju, np. oddychaniu, grze
naczyniowo-ruchowej, biciu serca, połykaniu, oddawaniu moczu i stolca
itp. Przebieg danej czynności z reguły ulega zakłóceniu (zmienia się od-
dech, rytm serca, człowiek się czerwieni na samą myśl, że się zaczerwie-
ni, nie może oddać stolca czy moczu, gdy się chce do tego zmusić itp.).
To samo odnosi się do czynności zautomatyzowanych; wystarczy zasta-
nowić się nad swoim sposobem chodzenia czy pisania, by się potknąć
lub zrobić błąd. Nerwicowe błędne koło w impotencji mężczyzn czy
anorgazmii u kobiet polega na tym, że osoba dotknięta tą przypadłością
stale o tym myśli i wysila się, by było lepiej.
Pierwszym krokiem w leczeniu impotencji czy anorgazmii powinno być
przerwanie nerwicowego błędnego koła, tzn. odwrócenie uwagi chorego od
czynności seksualnych. "W przypadku impotencji nie leczyć impotencji".
Z tego punktu widzenia stosowane często metody terapeutyczne,
zmierzające bezpośrednio do poprawy potencji czy odczuwania seksualnego
(np. farmakologiczne środki pobudzające, elektryzacje itp.), są błędne.
Czasem wprawdzie odnoszą one skutek na zasadzie sugestii, podobnie jak
w przypadkach histerycznego porażenia czy innego typu konwersji; mogą
też czasem pomóc masaże elektryczne, bolesny zastrzyk i inne mniej lub
bardziej dramatyczne metody.
Układ autonomiczny jako filogenetycznie i ontogenetycznie starszy od-
znacza się mniejszą zmiennością i ruchliwością swojej aktywności, jest
bardziej inercyjny niż układ somatyczny. W związku z tym silniej utr-
walają się w nim związki czasowe (odruchy warunkowe) i trudniej ulegają
wygaszeniu. Jest to może najtrudniejsze zagadnienie w leczeniu zaburzeń
seksualnych, np. utrwalonych impotencji, które datują się od pierwszej
nieudanej próby.
"Końcówka" łuku odruchowego oddaje mniej lub więcej udolnie to, co
dzieje się w jego części centralnej. Inaczej sprawę ujmując, układ
autonomiczny jest czułym rezonatorem naszych stanów psychicznych.
Dlatego zawsze w zaburzeniach seksualnych należy szukać fałszywych
postaw emocjonalnych, utrwalonych urazów, ambiwalentnych uczuć w
stosunku do partnera itd.
Dotychczasowe rozważania doprowadziły do drugiego i trzeciego punktu
genezy impotencji i anorgazmii.
Stosunek uczuciowy do partnera
Związek uczuciowy z otoczeniem społecznym, oscylujący w dwóch wektorach
"do" i "od", zbliżania się i oddalania, osiąga swoje szczytowe napięcie
w chwili seksualnego złączenia się z drugą osobą lub jej totalnego
zniszczenia. Charakter obu aktywności - tak diametralnie różnychjest,
jak wspomniano, podobny do krzywej przebiegu (narastania napięcia aż do
momentu wyładowania, przynoszącego rozkosz odprężenia).
Stosunek uczuciowy do partnera seksualnego nie jest jednokierunkowy;
obok wektorów emocjonalnych pozytywnych występują również negatywne.
Miłość ma swą domieszkę nienawiści. Ta ambiwalencja uczuciowa wynika z
samej dynamiki silnych stanów emocjonalnych; każde uczucie ma w sobie
jakby wewnętrzną oscylację między biegunami dodatnimi a pozytywnymi.
Wiele czynników determinuje współczynnik rozszczepienia uczuciowego
(wrodzona konstytucja, rozwój życia emocjonalnego, urazy itd.), toteż
jego wielkość jest u każdego inna.
Ambiwalencja prawdopodobnie wynika też z piękna filogenetycznego rozwoju
życia seksualnego. W świecie zwierzęcym nie jest to tylko
sielanką; silnie przeplatają się elementy lęku i agresji. Śmierć idzie
tam w parze z miłością, jej ryzykiem trzeba okupić zdobycie samicy lub -
jak u niektórych owadów - jej ceną za akt seksualny zapłacić. (Możliwe,
że spotykany u wielu mężczyzn lęk przed kobietą jako partnerem
seksualnym ma charakter atawistyczny. U niektórych ludów polinezyjskich
istnieje legenda o bogini Vehini Hai, która będąc niesłychanej
piękności, wabi mężczyzn do swej pieczary i po odbyciu stosunku pożera,
podobnie jak to zdarza się u pająków). U samic element ryzyka śmierci
jest przesunięty dalej w czasie, do okresu wydania na świat młodych i
ich chowania.
U kobiet lęk przed ciążą i porodem jest częstym czynnikiem emocjonalnym
negatywnie wpływającym na przebieg aktywności seksualnej. Chodzi tu nie
tylko o ryzyko śmierci biologicznej, lecz też społecznej. W wielu
kręgach kulturowych ciąża nieślubna spotyka się nadal z silnym
potępieniem społecznym, a w innych znów walor ekonomiczny życia jest tak
silny, że nawet ciąża w związku seksualnym społecznie aprobowanym,
zwłaszcza w przypadku zbyt licznego potomstwa, stwarzając znaczne
trudności natury ekonomicznej, jest traktowana jako niebezpieczeństwo
degradacji społecznej.
Wreszcie osobnicza historia życia warunkuje stosunek do płci przeciwnej,
a szczególnie do partnera seksualnego. Sprawa jest zbyt skomplikowana i
sięga zbyt głęboko w strukturę związków emocjonalnych z otoczeniem, by
można ją w skrócie przedstawić. Wydaje się, że zagadnienie to najlepiej
jest analizować w trzech warstwach: związku uczuciowego z matką,
kontaktów emocjonalnych z rówieśnikami, zwłaszcza płci przeciwnej i
pierwszych kontaktów o charakterze wyraźnie erotycznym.
Co się tyczy wzajemnego związku uczuciowego między matką a dzieckiem,
to wpływa on niewątpliwie w sposób zasadniczy na formowanie się
zasadniczej postawy uczuciowej wobec otoczenia. Zasadnicza struktura
emocjonalna - w sensie tonu afektywnego powierzchni stykowej z
otoczeniem - (kontakt z otoczeniem przyjemny lub przykry) i związanych
z tym tendencji do przyjmowania postawy zbliżania się lub ucieczki czy
walki (postawa "do" i "od") - kształtuje się prawdopodobnie w pierwszych
latach życia i niemałą rolę odgrywa w jej formowaniu atmosfera uczuciowa
między matką lub osobą matkującą a dzieckiem.
Łatwo można się domyślić, że tam, gdzie kontakt z otoczeniem staje się
najbliższy, tj. w związku seksualnym, ta zasadnicza postawa emocjonalna
uwydatni się najsilniej. Ludzie o ciepłym stosunku uczuciowym do
otoczenia na ogół łatwiej nawiązują kontakty seksualne i ich związek
uczuciowy z partnerem jest bardziej jednokierunkowy (mniej ambiwalentny)
niż u ludzi, których zasadniczy stosunek uczuciowy do otoczenia ma znak
ujemny.
Można oczywiście na tę sprawę popatrzeć z punktu widzenia szkół
konstytucjonalnych: u kretschmerowskich cyklotymików związek uczu-
ciowy z otoczeniem ma przeważnie znak dodatni, a u schizotymikówujemny.
Byłoby jednak wielkim uproszczeniem postawienie znaku równości między
zasadniczą strukturą emocjonalną, a cechami konstytucjonalnymi,
tendencje genetyczne można zresztą rozpatrywać jedynie w ich interakcji
z wpływami środowiska.
Związek uczuciowy z matką jest matrycą, na której kształtują się dalsze
powiązania uczuciowe z otoczeniem. Intymność tego pierwszego i
podstawowego związku z otoczeniem powraca dopiero w związku seksualnym;
wszystkie inne związki są bardziej powierzchowne, dystans jest większy.
Zrozumiałe więc, że gdy po latach wraca się do tak bliskiego złączenia
z otoczeniem społecznym, jakie osiąga się tylko w pierwszych latach
życia, odzwierciedlają się w tym związku utrwalone stereotypy
emocjonalne z wczesnego dzieciństwa.
Należy wreszcie pamiętać o tym, że tęsknota za bliskim i intymnym
kontaktem z drugim człowiekiem może być właśnie silniejsza u tych,
którzy od początku swego życia tego kontaktu byli pozbawieni. Nie dys-
ponując jednak wzorami emocjonalnego zachowania się, nie znajdują oni
drogi do zrealizowania swej tęsknoty za złączeniem się ze światem ota-
czającym.
Ich intymnymi przyjaciółmi stają się zwierzęta, przyroda lub twory
ludzkiej myśli - sztuka, nauka, ideały moralne, społeczne, religijne
itp. W życiu erotycznym dysonans między marzeniem a rzeczywistością bywa
u nich tak silny, że uczucia negatywne wobec partnera i siebie samego
przeważają nieraz nad pozytywnymi. Im silniejsze uczucie, tym to
rozszczepienie (ambiwalencja) większe. Z kontaktu w płaszczyźnie po-
ziomej (równy z równym) przechodzą oni łatwiej do kontaktu w płasz-
czyźnie pochyłej - władzy lub zależności. W tej bowiem płaszczyźnie
(rządzę i jestem rządzony) kształtował się w dzieciństwie ich stosunek
do otaczającego świata społecznego.
Podczas gdy kontakt emocjonalny z matką jest prawzorem intymnego związku
uczuciowego ze światem społecznym, to kontakt z rówieśnikami okresu
dzieciństwa (rodzeństwo, koledzy zabaw itp.) jest matrycą, według której
kształtują się powiązania z otoczeniem, nie tak bliskie jak seksualne,
ale odgrywające nie mniejszą rolę w nawiązaniu kontaktu seksualnego,
gdyż bez dalszego dystansu nie można osiągnąć bliskiego (chodzi tu o
umiejętność nawiązywania kontaktu z ewentualnym partnerem seksualnym).
Najlepszą szkołą jest tu wspólna zabawa dzieci, gdyż ona stwarza
różnorodność zasadniczych postaw (zbliżenia, ucieczki, walki, władania
i ulegania), a dzięki temu, że wszystko dzieje się w niej "na niby", po-
stawy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zabawa przysposabia do życia
już na serio w świecie społecznym, wymagającego dużej "elastyczności"
emocjonalnej; wszelkie utrwalenie zasadniczych postaw uczuciowych jest
niebezpieczne. Ludzie, których historia życia ma luki w związkach
zabawowych z otoczeniem w dzieciństwie i wczesnej młodości, mają zwykle
duże trudności w nawiązywaniu kontaktów seksualnych; okres autoerotyzmu
jest u nich zwykle znacznie dłuższy, a w związkach erotycznych są
skłonni do przyjmowania utrwalonych i często patologicznych postaw
uczuciowych, jak np. uległości lub władania, agresji, lęku, poczucia
krzywdy lub winy itp.
Historia samego życia seksualnego daje obraz rozwoju popędowości i
umiejętności jej realizacji (sprawa ta - rozwój libido - jest bardzo
szeroko ujmowana przez freudystów i stanowi osiowe zagadnienie ich
koncepcji). Można tu obserwować różne formy zachowania się seksualnego
i wielką różnorodność bodźców, które w danym okresie rozwojowym wywołują
maksymalne podniecenie seksualne.
Należy tu pamiętać o dużej inercji powiązań czasowych układu auto-
nomicznego, do jakich, co się těczy "końcówek" łuku odruchowego, zalicza
się zachowanie seksualne. W związku z tym pewne formy realizacji
utrwalają się tu łatwiej niż w zachowaniu sterowanym głównie przez układ
somatyczny. Zjawisko to obserwuje się zarówno w sferze aferentnej
(kompleksu bodźców wywołujących maksymalne podniecenie seksualne), jak
i eferentnej (sposobu zachowania się w czasie podniecenia). Zjawisko to
można by określić jako seksualne imprinting.
W ten sposób mimo całego bogactwa przeżyć natury erotycznej tylko pewne
utrwalone konstelacje bodźców mogą wywoływać maksymalne podniecenie, a
inne znów - działać hamująco, natomiast sama forma zachowania się
seksualnego przebiega dość stereotypowo. Niejednokrotnie w zaburzeniach
życia seksualnego typu impotencji i anorgazmii spotyka się sytuacje, w
których partnerzy, mimo istniejących między nimi powiązań uczuciowych,
nie znajdują we wzajemnym związku swego seksualnego modelu (imprinting).
W skrajnych przypadkach, spotykanych częściej u mężczyzn niż u kobiet (u
mężczyzn na ogół bowiem większe jest rozszczepienie między sferą życia
seksualnego a uczuciowego) zaburzenia seksualne występują wobec partnera
kochanego, a nie występują wobec niekochanego lub nawet takiego, z
którym istnieje związek oparty głównie na uczuciach negatywnych, gdyż
ten właśnie partner lepiej odpowiada seksualnemu imprinting.
Innym przykładem inercji seksualnych struktur czynnościowych może być
wierność modelowi; zmienianie partnerów właściwie nie narusza wierności
określonemu typowi. Wierność może dotyczyć nie tylko danego typu
partnera, ale też określonych form zachowania się seksualnego. Przy
zmieniających się partnerach kompleks podniecająco działających bodźców
oraz sposób gry miłosnej i aktu seksualnego pozostają te same. W ten
sposób "niewierni" partnerzy są czasem wierniejsi (w sensie większej
stabilności swych seksualnych stereotypów) od "wiernych".
Jest zrozumiałe, że pierwsze przeżycia seksualne mają większą siłę
utrwalenia się niż późniejsze. W ten sposób tworzą się tzw. "urazy sek-
sualne" - nieudany pierwszy stosunek, uczucie bólu, obrzydzenia lub
nienawiści, związane z pierwszymi przeżyciami, mogą rzutować na dalszą
historię życia seksualnego.
To, co powiedziano, odnosi się do "historycznego" obciążenia, które
rzutuje na stosunek do partnera seksualnego. Oprócz tego istnieje aktu-
alna dynamika tego stosunku. Napięcia afektywne, które przy tak bliskim
współżyciu dwojga ludzi są nie do uniknięcia, rzutują na ich życie
seksualne. Uczucia negatywne: nienawiści, pogardy, winy i pokrzywdzenia
nie zawsze ulegają rozładowaniu w czasie stosunku. Zostaje po nich osad
w samym już życiu seksualnym. To negatywne nawarstwienie na zasadzie
łatwości tworzenia w sferze seksualnej silnych i trwałych powiązań
czasowych może utrzymywać się nadal, mimo że świadome nastawienie
uczuciowe uległo już dawno wyrównaniu. Wyrażając to nieco wulgarnie,
można powiedzieć, że "mowa narządów płciowych" jest tu czulszym i
pamiętliwszym wskaźnikiem stanów emocjonalnych niż "mowa serca".
W praktyce lekarskiej nierzadko się spotyka, że życie seksualne, które
przebiegało normalnie i dawało pełnię zadowolenia przed ślubem, ulega
nieraz zakłóceniu wkrótce po ślubie na skutek zwykłych małżeńskich
konfliktów i trudności życiowych. U kobiet najczęściej występuje ozięb-
łość, przechodząca nawet we wstręt do życia seksualnego i pojawiają się
doznania bólowe w czasie stosunku (dyspareunia), u mężczyzn natomiast
- tendencje ucieczkowe, zwykle w postaci szukania wyładowania w
kontaktach o charakterze zabawowym poza domem.
Kontakty te mogą ograniczać się do tej samej płci - z reguły łączą się
one wówczas z nadużywaniem alkoholu (wg psychoanalityków ukryty
homoseksualizm alkoholików), lub też mogą promieniować na płeć
przeciwną w formie młodzieńczego "motania" lub "szukania bratniej duszy".
"Zdobycze seksualne" są rekompensatą za poniesioną w pożyciu małżeńskim
klęskę męskości, a kobieca przyjaźń wynagradza brak zrozumienia ze
strony dawnej partnerki.
Zarówno kobiecą anorgazmię, jak i męską ucieczkę, występujące jako
reakcje na trudności związane z tworzeniem własnej grupy rodzinnej,
można traktować jako regresję do wcześniejszych form zachowania się. U
kobiet regresja polegałaby na przyjęciu postawy aseksualnej lub nawet
antyseksualnej, często spotykanej w pewnym okresie rozwojowym u
dziewcząt. Łączy się ona zwykle ze wzmożoną tendencją do wiązania się z
matką, u mężczyzn natomiast wracałyby formy zachowania się typowe dla
wieku młodzieńczego: antyfeministyczne konsolidowanie się w grupach
męskich, traktowanie kobiety jako "łatwej zdobyczy" lub równie
młodzieńcze, przesadne jej idealizowanie.
U kobiet, ze względu na większą spoistość życia seksualnego z uczu-
ciowym, zaburzenia seksualne występują częściej niż u mężczyzn, u któ-
rych z reguły istnieje większy rozdział między seksem a uczuciem. U
mężczyzn jednak lękowe i agresywne nastawienie do partnera seksu-
alnego może odbić się na potencji. Zaburzenia potencji mogą być tylko
relatywne, tj. w stosunku do partnera, do którego żywi się antagonisty-
czne uczucia lub ulec uogólnieniu i występować też w stosunku do innych
kobiet. W nerwicach małżeńskich obserwuje się, typowy dla nerwic, objaw
błędnego koła: zaburzenia sfery seksualnej wzmagają negatywne
nastawienie emocjonalne do partnera, a to z kolei pogłębia istniejące
zaburzenia.
Stosunek uczuciowy do samego siebie
Sposób widzenia siebie, który z neurofizjologicznego pŁnktu widzenia
można określić jako sprzężenie zwrotne (typowe dla samej struktury
układu nerwowego i występujące na różnych poziomach integracji jego
czynności), może nigdzie nie odgrywa tak decydującej roli w kształtowa-
niu się danej formy zachowania się, jak w życiu seksualnym. Poczucie
własnej męskości czy kobiecości jest zasadniczym czynnikiem wpływającym
nie tylko na rozwój życia seksualnego, lecz w ogóle na rozwój zarówno
psychiczny, jak i nawet fizyczny człowieka.
Znane są przypadki (transseksualizmu), rzadkie wprawdzie, w których
wytworzyła się koncepcja własnej płci, przeciwna płci biologicznej,
powodując, że mężczyzna zachowuje się jak kobieta, a kobietajak
mężczyzna i ich popęd jest zgodny z ich autoportretem, a nie czynnością
gonad. Jest to jeden więcej przykład na to, że struktura czynnościowa -
w tym przypadku koncepcja własnej płci - jest ważniejsza od aktualnego
stanu materialnego: budowy anatomicznej, poziomu hormonów itp.
To znaczenie autoportretu seksualnego może pochodzić stąd, że płeć nie
jest w pełni jednoznacznie określona. Mimo genetycznego zdeterminowania
kształtuje się ona jakby z materiału biseksualnego, toteż nawet po
osiągnięciu pełnego rozwoju płciowego pozostają zawsze ślady anato-
miczne, biochemiczne, fizjologiczne i psychiczne - płci przeciwnej. Ni-
gdy więc człowiek nie jest stuprocentowym mężczyzną czy stuprocentową
kobietą. I jak w chaosie sprzecznych doznań i uczuć system urojeniowy
usuwa lęk niepewności, tak i tu koncepcja własnej płci jest elementem
stabilizującym w oscylacjach między przeciwnymi biegunami płciowymi.
W świecie zwierzęcym względne w porównaniu z człowiekiem ubóstwo układu
nerwowego nie pozwala na dużą różnorodność struktur czynnościowych; w
związku z tym zachowanie się seksualne jest bardziej jednoznaczne i
zgodne z biologiczną strukturą ustroju (choć u zwierząt wyższych spotyka
się zachowanie biseksualne, a nawet homoseksualne); natomiast u
człowieka nieograniczone wprost możliwości w zakresie formowania się
struktur czynnościowych sprawiają, że koncepcja własnej płci nie zawsze
jest zgodna z biologicznymi możliwościami. Chodzi tu
o to, że utrwalona na skutek wychowania, wzajemnych stosunków z
rówieśnikami, pierwszych przeżyć erotycznych np. koncepcja własnej
męskości czy kobiecości może w większym stopniu determinować zachowanie
seksualne (łącznie z macierzyńskim) niż czysto biologiczne czynniki.
Zresztą i u zwierząt obserwuje się analogiczne zjawisko, tylko znacznie
słabiej zaznaczone. Ilustruje je następujące doświadczenie. Samicom
szczurzym wkrótce po urodzeniu zakładano na szyję sztywne kołnierze,
uniemożliwiające lizanie własnego ciała. Gdy doszły do dojrzałości
płciowej, ich zachowanie się seksualne było znacznie uboższe niż w
grupie kontrolnej, a macierzyńskie zupełnie się nie rozwinęło. Struktura
czynnościowa w postaci lizania własnego ciała, zwłaszcza genitalii,
okazała się więc konieczna do normalnego rozwoju zachowania się
seksualnego.
Trudno tu nawet pobieżnie naszkicować różnorodne warianty koncepcji
własnej płci. Zależą one od rozmaitych czynników, między innymi kultu-
rowych. Z socjologicznego punktu widzenia płeć jest jedną z ról spo-
łecznych człowieka. Obwarowana jest ona określonymi w danej epoce czy
kręgu kulturowym obowiązkami i przywilejami. Niezmienności biologicznej
roli płci przeciwstawia się jej społeczną zmienność. W okresie zmiany
charakterystyki roli społecznej płci (np. w ostatnich kilkudziesięciu
latach kultury zachodniej) występuje pomieszanie pojęć, trudność
identyfikacji ze wzorem społecznym, który jest w stadium zmiany, zwię-
kszona świadomość, że może być inaczej, wyzwalająca poczucie krzywdy
itp. Czasowa dezintegracja wzorów kulturowych odbija się na życiu
seksualnym. Jest całkiem prawdopodobne, choć brak na to danych sta-
tystycznych, że w takich okresach wzrasta liczba zaburzeń seksualnych.
Oprócz wzorów pochodzących z szerokich kręgów kulturowych niemałą rolę
odgrywają też wzory z mniejszych grup społecznych, przede wszystkim
grupy rodzinnej. W każdej rodzinie po pewnym mniej lub więcej burzliwym
okresie "walki o władzę" ustala się rola mężczyzny i kobiety. Znając
rodziców obu partnerów, czasem ze zdumieniem się stwierdza, że koncepcja
roli męskiej i kobiecej jest w obu pokoleniach identyczna. Skutkiem tego
pewne sytuacje rodzinne, "układy sił", kształtują się analogicznie, tak
że odnosi się wrażenie, iż się one jakby dziedziczą (można by mówić o
"dziedziczeniu" rozwodów, układu sił, form ekspresji roli płciowej itp.,
oczywiście chodzi tu o "dziedziczenie społeczne" - naśladowanie pewnych
wzorów postępowania). Rodzice stanowią ważny, bo pierwszy model
dyferencjacji płciowej, nic więc dziwnego, że koncepcja własnej płci na
nim zaczyna się budować.
Z innych grup społecznych odgrywających ważną rolę w formowaniu się
obrazu własnej płci należy wymienić grupę "zabawową". Grupa "zabawowa" -
spośród małych grup, tzn. takich, w których istnieje bezpośredni,
"twarzą w twarz", kontakt między członkami grupy - należy do tzw. grup
"pierwotnych" (primary), które w przeciwieństwie do grup
"instytucjonalnych" (institutional), np. klasa szkolna, formują się na za
sadzie pewnej dowolności i na zasadzie wzajemnego doboru i wzajemnych
powiązań uczuciowych i których cele nie są z góry ustalone, a tym samym
sztywne.
Grupa zabawowa odgrywa zasadniczą rolę w kształtowaniu umiejętności
nawiązywania kontaktów społecznych, a poza tym w formowaniu obrazu
siebie. Wytwarza ona swoje ideały męskości bądź kobiecości; w pewnych
okresach, np. przed pokwitaniem i w jego czasie, są one nawet bardzo
jaskrawe i przesadne, co łączy się zwykle z postawą antagonistyczną
wobec płci przeciwnej. Pewne postawy emocjonalne mogą się utrwalić i
przetrwać do późniejszych okresów rozwojowych lub na drodze regresji
ponownie pojawić się przy wszelkich trudnościach w erotycznych
kontaktach. Do takich wczesnomłodzieńczych postaw można zaliczyć pogardę
dla płci przeciwnej, ideał "męskiego" mężczyzny silnego, brutalnego i
traktującego partnera jako zdobycz seksualną, ideał "kobieciątka" lub
przeciwny mu ideał "chłopaka-dziewczyny" itp. Na marginesie tego
ostatniego modelu warto zauważyć, że u chłopców analogiczny ideał -
"chłopak-baba" - jest otoczony pogardą społeczną i ten typ zachowania
jako wyśmiany zdarza się rzadko.
Wiąże się to prawdopodobnie z występującym we wszystkich chyba kulturach
zjawiskiem wartościowania płci. Z wyjątkiem kultur opartych na zasadzie
matriarchatu, płeć męska jest traktowana jako "lepsza", obwarowana jest
większą liczbą społecznych przywilejów. Ta utrwalona na zasadzie
społecznego dziedziczenia postawa wartościująca objawia się nierzadką u
kobiet tęsknotą za tym, by być mężczyzną i poczuciem krzywdy, że się
jest kobietą, a u mężczyzn lękiem, by nie być uważanym za kobietę.
Zewnętrznym tego objawem jest kwestia stroju; kobieta stosunkowo łatwo
może przebrać się za mężczyznę, mężczyzna przebrany za kobietę jest
raczej postacią śmieszną. Skłonność do zmiany płci spotyka się więc z
najwyższą karą społeczną - ośmieszeniem, natomiast analogiczna tendencja
u kobiet nie stanowi społecznego tabu. Psychoanalitycy tłumaczą to
zjawisko kompleksem kastracyjnym ("penis envy" u dziewcząt). Wydaje się
jednak, że tłumaczenie socjologiczne jest tu bardziej uzasadnione.
Przedstawione uwagi wymagają pewnej korekcji ze względu na zjawiska
społeczne obserwowane w ostatnich latach w naszym kręgu kulturowym.
Coraz bardziej popularny staje się typ "kobiecego" mężczyzny, co
zaznacza się między innymi w stroju młodzieżowym (żabociki, długie włosy
itp.). Zjawisko to wiąże się prawdopodobnie z zachwianiem wzorów
kulturowych dla roli płciowej. Mężczyźni spełniają często funkcje
kobiece, a kobiety - męskie. Poza tym w wielu przypadkach struktura
rodzinna uległa rozbiciu, toteż matka niejednokrotnie spełnia rolę za-
równo matki, jak i ojca, co odbija się ujemnie na procesie identyfikacji
seksualnej u dzieci. Ponadto dawne "ideały męskości", jak rycerskość,
odwaga, odpowiedzialność, uległy w naszych warunkach cywilizacyjnych
pewnej dewaluacji, a nie wytworzył się jeszcze nowy "ideał" męż-
czyzny. Prawdopodobnie w związku z zaburzeniem procesu identyfikacji w
ostatnich latach częstsze się stały zaburzenia i zboczenia seksualne
(impotencja, anorgazmia, rozpusta, homoseksualizm itp.).
Niedostateczna identyfikacja seksualna sprzyja powstawaniu postaw
lękowych w stosunku do życia seksualnego. Kobiety niejednokrotnie boją
się roli matki, a mężczyźni - roli mężczyzny. Skrajnym przykładem po-
stawy lękowej u mężczyzn są coraz częstsze w ostatnich latach zbiorowe
gwałty. Mężczyzna taki tylko jako przedstawiciel grupy ("my" silniejsze
niż "ja") może wystąpić w roli męskiej. Również często notowana agresja
w zachowaniu się seksualnym świadczy o podłożu lękowym. Jest to lęk
przed płcią przeciwną i niepewność własnej roli seksualnej.
Zapewne śilniej niż w innych dziedzinach życia w przeżyciach erotycznych
na plan pierwszy wysuwa się sfera marzeniowa, a więc rzutowania się w
przyszłość, przeważnie nie związaną z realną sytuacją. Dzieje się tak
prawdopodobnie dlatego, że charakterystyczną cechą popędu seksualnego
jest jego nieograniczoność w sensie czasowym. Zdolność rzutowania się w
przyszłość jest więc też bez porównania większa niż w innych
biologicznych potrzebach, w których czas zaspokojenia jest ściśle
ograniczony. Ze swobodą rzutowania się w przyszłość łączy się duża skala
możliwości tworzenia struktur czynnościowych o niskim współczynniku
prawdopodobieństwa, tzn. takich, których prawdopodobieństwo realizacji
jest bliskie zeru. Siła utrwalenia tych struktur może być tak znaczna,
że wszelka sytuacja realna (struktura czynnościowa o dużym współczynniku
prawdopodobieństwa) wskutek samego faktu, iż odbiega od tego, co
utrwaliło się w sferze marzeń, nie daje pełnego zaspokojenia popędu, a
nieraz budzi niesmak i wstręt zarówno do partnera, jak i do samego
siebie.
Luki w kontaktach społecznych, wywołane brakiem powiązań z daną grupą
lub wycofaniem się z niej wskutek jej traumatyzującego działania,
zwiększają skłonność do ucieczki w sferę marzeń, które na zasadzie
rekompensaty daleko odbiegają od realnej sytuacji. W ten sposób zwiększa
się rozbieżność między marzeniem a rzeczywistością. Identyfikacja płci
staje się nierealna lub wytwarzają się jej dwa sprzeczne obrazy.
Banalnym przykładem takiej sytuacji może być nieatrakcyjna dziewczyna,
która w marzeniach widzi się piękną i odbierającą hołdy.
Rozbieżność między marzeniem a rzeczywistością jeszcze bardziej utrudnia
nawiązywanie kontaktów różnopłciowych. Dana osoba wycofuje się z nich w
ogóle lub stawia wymagania takie, jakby jej marzenie było
rzeczywistością, co z kolei powoduje, że inni się wycofują. Nieśmiały
chłopiec snuje tym śmielsze obrazy, w których jego męskość wystąpi w
pełnym blasku, im bardziej warunki rzeczywiste sprzeciwiają się takim
wyobrażeniom. W obu przypadkach wytwarzają się dwa krańcowo przeciwne
obrazy, oba nierealne zarówno w ciemnym, jak i jasnym kolorycie. Jeden
wytwarza się z niedostatecznych i przesadnie ujemnie interpretowanych
doświadczeń rzeczywistych, drugi - z nierealnych marzeń, rozbudzanych
biologiczną potrzebą.
Sytuacja taka stwarza niepewność własnej płci, co odbija się na
kontaktach erotycznych i życiu seksualnym. Przede wszystkim zmienia się
walor emocjonalny życia seksualnego. Uczucia związane z popędem zostają
wyparte przez uczucia związane z własnym znaczeniem, tj. ambiţ cjonalne.
Od partnera żąda się potwierdzenia swej męskości czy kobieţ cości, a on
czuje się pokrzywdzony, gdy żądanie to nie jest w pełni za-
spokojone; sam akt seksualny, zamiast dawać zaspokojenie popędu po-
zostawia po sobie niedosyt ambicjonalny, z czynności popędowej zmienia
się w dążenie do potwierdzenia swej pełnej męskości czy kobiecości, a
tym samym, jak w każdym dążeniu, o jego spełnieniu decyduje czynnik
woli, który z kolei zakłóca przebieg wszelkich aktywności ustroju
niezależnych od woli. Im bardziej człowiek chce, tym mniej może. Im
bardziej chce zasnąć, tym trudniej mu to przychodzi; im bardziej stara
się uspokoić swe serce, tym silniej ono bije; impotent próżno wysila
się, by wywołać erekcję, a "zimna" kobieta, by doznać orgazmu itp.
W wypadku gdy impotencja trwa od początku życia seksualnego (Tylko
trwająca od początku życia seksualnego impotencja jest sygnałem
bardzo poważnym, natomiast nie należy tak poważnie traktować trwającej
w tym czasie anorgazmii u kobiet. Mylą się absolutnie ci, którzy sądzą,
że kobieta w swoim rozwoju "startuje" z pewnym, już wysokim poziomem
natężenia satysfakcji seksualnej doznawanej w trakcie pierwszych
stosunków płciowych. Młodzi chłopcy w okresie dojrzewania otrzymują od
natury prawie doskonały "prezent" potencji i orgazmu, natomiast kobiety
w swym rozwoju psychofizjologicznym muszą dopiero orgazmu się "uczyć".),
należy zwykle szukać zaburzeń w formowaniu się autoportretu płciowego.
Oczywiście związek przyczynowy można odwrócić, twierdząc, że koncepcja
własnej płci niedomaga wskutek niewydolności seksualnej, co zresztą jest
częściowo zgodne z prawdą, bo i tu działa nerwicowy mechanizm błędnego
koła, ale rozwój autoportretu seksualnego poprzedza samo życie
seksualne; jak wszędzie tam, gdzie istnieje duża swoboda w rzutowaniu
się w przyszłość, najpierw tworzą się struktury czynnościowe o bliskim
zeru współczynniku prawdopodobieństwa (nierealne marzenia), a w miarę
wzrastania szans realizacji rośnie też ich współczynnik
prawdopodobieństwa (marzenia stają się bardziej realne). Wyleczenie tego
typu zaburzeń trwających od początku życia seksualnego, co jest zresztą
niełatwym zadaniem, w dużej mierze zależy od tego, czy uda się choremu
zmienić swoją koncepcję płci, w związku z czym znika lęk związany z
życiem seksualnym, który je paraliżuje.
Histeryczna dysocjacja
Istotne dla histerycznej konwersji zjawisko dysocjacji polega na od-
cięciu się jakiejś części od całości ustroju. Porażona czy znieczulona
część ciała żyje jakby swoim życiem, w pewnej mierze niezależnym od
reszty ustroju, wymyka się ona spod ogólnej kontroli, traci się nad nią
władzę. Pewien stopień dysocjacji jest konieczny dla normalnego funkcjo-
nowania ustroju, pewne czynności, by mogły przebiegać sprawnie, muszą
mieć pewną niezależność. Na zasadzie autonomii opiera się aktywność
układu autonomicznego, od którego w głównej mierze zależą czynności
seksualne, przynajmniej w końcowym odcinku łuku odruchowego. Przy
zachowaniu autonomii układów, narządów, czy nawet poszczególnych komórek
obowiązuje jednak, ogólnie zasada integracji - złączenia wszystkich
czynności w jedną całość. Dysocjację można traktować jako szczególny
przypadek dezintegracji, w której integracja całości jest zachowana
dzięki "amputacji" części w myśl starej zasady metaforycznej: "A jeśliby
ręka twoja gorszyła cię, odetnij ją" (św. Marek, 9: 42).
Podobnie jak w histerii, dysocjacja w życiu seksualnym może ograniczać
się do sfery psychicznej lub fizycznej. W pierwszym przypadku nabiera
ono swoistej autonomii, odcina się silniej, niż zwykle to bywa, od
reszty życia. U człowieka, podobnie zresztą jak u niektórych zwierząt,
zachowanie się seksualne jest przynajmniej w swoich najbardziej drama-
tycznych momentach oddzielone od reszty świata (chodzi tu o świat
społeczny) zasłoną intymności. Dążenie do identyfikacji z otoczeniem mo-
że jednak sprawić, że dana forma zachowania się i związane z nią prze-
życia jako odizolowane od świata społecznego ulegają też jakby wew-
nętrznej izolacji; człowiek kryje się przed własnymi oczyma. Oczy jego
stały się bowiem częścią społecznego zwierciadła. Mówi się o nim, że sam
siebie się wstydzi. Odcięta w ten sposób od całości sfera przeżyć na-
biera tym większej dynamiki, im odszczepienie (dysocjacja) jest gwałto-
wniejsze, tj. im większa rozbieżność między zachowaniem jawnym a
utajonym.
Każde seksualne zetknięcie się pociąga za sobą konieczność, a zarazem
ryzyko przekroczenia sfery intymności. Za tę cenę tworzy się nowa sfera
intymności, wspólna już dla obu partnerów. Im dysocjacja większa, tym
silniejsza bariera oddzielająca przeżycia intymne od reszty, a struktura
tych przeżyć bardziej utrwalona, a tym samym trudniejsze jest w
kontaktach seksualnych złączenie w jedność, we wspólną sferę przeżyć.
Przeżycia seksualne są wówczas powierzchowne, nie została w nie bowiem
włączona odszczepiona sfera intymności, pozostawiając po sobie niedosyt,
uczucie "to nie to".
Kontakt seksualny może też odgrywać jedynie rolę mechanizmu wy-
zwalającego wprawdzie to, co było zamknięte w skrytych marzeniach
seksualnych, ale cały proces przebiega jakby samoistnie, niezależnie od
partnera, który nawet w pewnych momentach może w nim prze-
szkadzać. Tego rodzaju współżycie pozostawia po sobie żal wzajemnego
niezrozumienia (,on - lub ona - mnie nie rozumie"), gdyż partner po-
zostaje przez cały czas jakby na boku, poza barierą sfery intymności.
Jest potrzebny tylko jako bodziec wyzwalający. Czasem nie widzi się go
nawet całościowo, tylko fragmentarycznie; bodźcem jest jego zapach,
dotyk skóry, część ciała, reszta nie jest ważna. Często w tych wypadkach
dochodzi do pawłowskiego wygaszenia; bodziec po pewnym czasie przestaje
działać, szuka się nowego. Z tego punktu widzenia typ Casanowy czy
nimfomanki jest typem autoerotycznym.
Dysocjacja zmienia nieraz sposób widzenia partnera seksualnego. Jego
obraz staje się wyidealizowany, a obraz rzeczywisty w świetle miłości
znika całkowicie, by pojawić się z tym większą siłą przy pierwszych
konfliktach codziennego życia i wyprzeć z kolei obraz wyidealizowany,
albo zachowuje obraz partnera, mniej lub więcej zgodny z rzeczywis-
tością, podstawia się pod niego obraz osoby wymarzonej, popełnia się sui
generis cudzołóstwo, żyjąc bowiem z partnerem rzeczywistym, w marzeniach
żyje się z kimś innym. Ponadto sfera seksualnej intymności może być tak
silnie obarczona poczuciem winy i grzechu, że nie wolno nią "zbrukać"
osoby naprawdę kochanej i wtedy żyć seksualnie można tylko z osobą
pogardzaną (freudowski kompleks Madonny i prostytutki). Ten ostatni typ
dysocjacji spotyka się prawie wyłącznie u mężczyzn. U kobiet w ogóle
zjawisko dysocjacji słabiej występuje, ich życie seksualne jest silniej
włączone w całość życia biologicznego i psychicznego (nawet sama budowa
anatomiczna kobiety wskazuje na większą niż u mężczyzn integrację
seksualną). Przedstawione przykłady psychicznej dysocjacji mogą nie
odbić się na przebiegu aktu seksualnego, częściej jednak się zdarza, że
w końcu prowadzą do jego zaburzeń.
Gdy dysocjacja ogranicza się do sfery fizycznej (dysocjacja narządowa),
wówczas można by określić impotencję u mężczyzn jako histeryczne po-
rażenie, a anorgazmię u kobiet - jako histeryczną znieczulicę (anaesthe-
sia); dyspareunia odpowiadałaby przeczulicy (hyperaesthesia lub algae-
sthesia). Odszczepieniu danej czynności odpowiada odszczepienie w sferze
psychicznej, tj. nie dające się zintegrować nastawienie emocjonalne, jak
"uraz", "zapiekłe" uczucie itp. Podobne zjawisko obserwuje się' w
konwersji histerycznej, wówczas wyleczenie zależy od rozładowania
kompleksu.
Uwagi terapeutyczne
Lecząc anorgazmię czy impotencję nie można ograniczyć się tylko do sfery
seksualnej życia. Zbyt bowiem silnie człowiek związany jest ze swoją
płcią i, tak jak płciowy chromosom znajduje się w każdej komórce
ustroju, również zagadnienia płci przenikają życie psychiczne człowieka.
Nie ma rozpoznania nerwicy czy psychozy, w której sprawa sek-
sualna nie odgrywałaby ważnej, a nieraz decydującej roli i, odwrotnie,
nie ma takiego układu zaburzeń seksualnych, w którym można by tylko na
nich się skoncentrować i nie rozpatrywać całości życia danego człowieka.
Ważnym elementem orientacyjnym w leczeniu i rokowaniu jest ustalenie,
odkąd datują się zaburzenia seksualne. Inaczej jest, gdy impotencja czy
anorgazmia trwa od początku życia seksualnego, a inaczej, gdy wystąpiła
ona w jego przebiegu, po okresie normalnych pod tym względem warunków.
W pierwszej sytuacji zaburzenie jest znacznie głębsze; polega ono
najczęściej na wadliwej koncepcji własnej płci. W drŁgiej sytuacji ma
się zwykle do czynienia z jakimś zaburzeniem natury ogólnej (np.
impotencja czy anorgazmia jako objaw nerwicy) lub z patologią związków
uczuciowych między partnerami seksualnymi.
U kobiet pierwszy typ (stały) zaburzeń łączy się zazwyczaj z cechami
psychicznymi, określanymi pojęciem "uczuciowej niedojrzałości" lub
"niedojrzałości osobowości". Z ważniejszych cech należy tu wymienić
egocentryczną postawę emocjonalną (szukanie uczucia, głównie dla po-
twierdzenia siebie, przy niezdolności dawania uczucia z siebie) oraz po-
chyłą płaszczyznę stosunków z ludźmi (tj. oscylację między zależnością
a dominacją). Czasem psychicznym cechom niedojrzałości towarzyszą cechy
fizyczne w postaci infantylnej budowy, zwłaszcza narządów rodnych lub
mniej lub więcej dyskretnych cech płci przeciwnej (nietypowe owłosienie,
u kobiet wąska miednica przy stosunkowo zbyt szerokich ramionach itp.).
Rzadziej spotyka się tu negatywne uwarunkowanie wywołane traumatyzującym
przeżyciem seksualnym. Jaskrawym przykładem jest zgwałcenie nieletniej,
które może pozostawić na całe życie lękowe nastawienie do kontaktów
seksualnych.
U kobiet negatywne nastawienie uczuciowe do matki utrudnia identyfikację
z rolą kobiecą, a idealizacja ojca skłania czasem do identyfikowania się
z rolą męską i często spacza dynamikę erotyczną powiązań uczuciowych.
Gdy partner przypomina ojca, stosunek z nim wyzwala lęk przed
kazirodztwem, a gdy jest jego antytezą - pozostawia niezaspokojoną
tęsknotę za ojcem i uczucie pogardy dla tego, który nim nie jest.
W porównaniu z częstością stałej anorgazmii u kobiet naszej cywilizacji
analogiczny (stały) typ impotencji u mężczyzn należy do rzadkości.
Zjawisko to można by tłumaczyć tym, że podczas gdy egocentryczna postawa
uczuciowa u kobiet wywołuje często anorgazmię, to u mężczyzn bynajmniej
nie wpływa na obniżenie potencji. "Niedojrzały uczuciowo mężczyzna",
traktujący partnera seksualnego jako przedmiot wyładowania swego
"libido", może być równie, a nawet bardziej potentny niż mężczyzna
"dojrzały" - zdolny do miłości.
W przypadku mężczyzn infantylizm emocjonalny odbija się na wzajemnym
stosunku uczuciowym partnerów, może prowadzić tylko do relatywnej
impotencji, gdy partner - "przedmiot" - przestanie działać jako bodziec
seksualny, czyli znudzi się. Wynika śo z większego rozłamu
życia seksualnego u mężczyzn, u kobiet jest ono bardziej związane z
całością życia uczuciowego. Najczęstszą przyczyną stałej impotencji jest
też wadliwa konstrukcja seksualnego autoportretu. Gdy jednak u kobiet
decydującą rolę odgrywa jego strona uczuciowa, to u mężczyznstrona
ambicjonalna. Kobieta, by być w pełni zdolną do życia seksualnego, musi
czuć się kobietą w dawaniu i braniu uczuć, mężczyźnie natomiast
wystarczy świadomość swej męskości.
Istnieje tu potencjalna sytuacja nerwicorodna, gdyż ostatecznym pot-
wierdzeniem męskości jest zdolność odbycia aktu seksualnego, a szukanie
potwierdzenia własnej męskości w życiu seksualnym zaburza jego przebieg,
prowadząc przez udział momentów wolicjonalnych do impotencji.
Ambicje paraliżują życie seksualne - im więcej chce się, by było lepiej,
tym jest ţzwykle gorzej. W przypadkach pierwotnej impotencji spotyka się
mężczyzn "słabowitych", tj. takich, którzy się za słabych uważają, w
rzeczywistości często nimi nie są, mężczyzn z utrwalonym kompleksem
onanistycznym, łączącym się z poczuciem niższości i lęku przed
sprawdzeniem swej męskości w życiu seksualnym, tudzież takich, u których
można by się dopatrywać utajonych tendencji homoseksualnych, w postaci
czy to lęku i nienawiści do kobiet (kompleks Vehini Hai), czy też
utrwalenia swego obrazu z okresu wczesnej młodości, gdy najsilniejsze
więzi emocjonalne tworzą się w obrębie tej samej płci.
Jeśli pierwotne zaburzenia seksualne wiążą się z trzecim punktem
przedstawionego schematu (autoportret), to wtórne zaburzenia seksualne,
łączą się z pierwszym i drugim punktem schematu (zaburzenie wegetatywne
i stosunek uczuciowy do partnera). Co się tyczy stosunku do partnera, to
u kobiet najczęstszą przyczyną wywołującą anorgazmię jest rozczarowanie.
Partner okazuje się kimś innym niż był w okresie, gdy jego obraz
rozjaśniał blask uczucia. Brutalność, zdrada, alkoholizm są
najczęstszymi przyczynami, wskutek których pryska dawny, wyidealizowany
zwykle obraz. Czasem anorgazmia wiąże się z przeżyciami
najwcześniejszymi; przeżycia uczuciowe związane z macierzyństwem nie
pozostawiają jakby miejsca na uczucia erotyczne. Częściej bywa
odwrotnie, gdy macierzyństwo przyspiesza "emocjonalne dojrzewanie" -
kobieta dotychczas "zimna" zmienia się w "ciepłą". Lęk przed ciążą jest
ważnym czynnikiem w etiologii anorgazmii.
U mężczyzn wtórna impotencja wiąże się najczęściej z wygaszeniem
zainteresowania płciowego - zwłaszcza w wypadkach erotycznego ego-
centryzmu, gdy partner jest tylko przedmiotem - lub zagrożeniem
męskiej ambicji (obawa kompromitacji i pogardy ze strony partnerki). Ten
ostatni typ impotencji spotyka się zazwyczaj u młodych mężczyzn, którzy
dopiero rozpoczynają swe seksualne doświadczenie i - jak zwykle na
początku nowej aktywności - lęk przed porażką towarzyszy poczynaniom,
lub u mężczyzn zbliżających się do starości, którzy chcą wy
próbować ostatnie szanse swej męskości, ambicjonalne podejście do spraw
seksualnych często zamiast potwierdzenia przynosi porażkę. Zdarza się,
że impotencja wiąże się z poczuciem winy, np. u młodych z poczuciem
grzeszności i niebezpieczeństwa życia seksualnego, uwarunkowanym przez
błędne wychowanie, a u dojrzałych z poczuciem winy w stosunku do
zdradzanej partnerki. W tym przypadku relatywna impotencja skazuje
mężczyznę na wierność małżeńską.
Pierwszą zasadą leczenia impotencji i anorgazmii jest ich nieleczenie.
Wszelkie bowiem koncentrowanie się na konfliktowej sferze seksualnej
stymuluje czynnik woli, który działa paraliżująco na przebieg aktu sek-
sualnego. Istotą leczenia, jak zawsze w psychiatrii, jest dążenie do mo-
żliwie pełnego poznania chorego, dzięki czemu i on uzyskuje wgląd w swą
strukturę i jej skrzywienia, co stwarza większe szanse ich skorygowania.
Zniknięcie fałszywych postaw emocjonalnych (np. lękowych, am-
bicjonalnych) z reguły poprawia sam przebieg aktywności seksualnej.
Nie należy też - zwłaszcza w początkowych stadiach leczenia - rezygnować
z terapii farmakologicznej i fizykalnej, trzymając się jednak
wspomnianej zasady nieleczenia "chorego" narządu. Sam narząd bowiem nie
jest chory, chory jest pacjent. Można więc stosować różnego rodzaju
metody leczenia wzmacniającego i uspokajającego. To ostatnie jest ważne
wówczas, gdy element lękowy i ambicjonalny jest silny. Środki
uspokajające działają też korzystnie w przypadku przedwczesnego
wytrysku, wywołanego wzmożoną pobudliwością seksualną, jak np. u
początkujących partnerów.
Gdy zaburzenie życia płciowego jest uwarunkowane wadliwą postawą
uczuciową partnerów, zwykle trzeba objąć leczeniem też tego, który się
sam do lekarza nie zgłosił, uważając, że jego życie seksualne jest w po-
rządku, choć często tak nie jest, a niejednokrotnie on właśnie jest
przyczyną zaburzeń u swego partnera. Leczenie takie z początku lepiej
prowadzić osobno, a później - gdy partnerzy są do tego dostatecznie
przygotowani w formie terapii grupowej, w której w obecności lekarza mo-
gą omówić wspólnie nurtujące ich problemy i choć częściowo rozładować
wzajemne urazy.
Zboczenia seksualne
Zagadnienie zboczeń seksualnych mimo swej sensacyjności nie stanowi
formalnie w Polsce problemu psychiatrycznego. Pacjenci tego typu rzadko
trafiają do psychiatry. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że
unikają oni tego rodzaju kontaktów, uważając psychiatrę za przedsta-
wiciela społeczeństwa, które ich potępia i traktując swe zboczenie jako
sprawę nieodwracalną, poza tym wydaje się, że w społeczeństwie polskim
przypadki perwersji seksualnej są rzadsze niż w krajach zachodnich.
Sfera bodźców seksualnych i ich utrwalanie się
By zrozumieć psychopatologię zboczeń seksualnych, należy pamiętać o
dwóch sprawach poruszanych na wstępie, mianowicie o łatwym utrwalaniu
się stereotypów zachowania seksualnego (inercja lub "pamięć" układu
autonomicznego) i o dużej różnorodności przedmiotów i sytuacji, które w
ciągu życia osobniczego mogą być potencjalnymi bodźcami wyzwalającymi
wyładowanie seksualne.
W przeciwieństwie do innych popędów określenie bodźca seksualnego nie
jest łatwe. Nigdy nie wiadomo z całą pewnością, co wyzwoli maksymalnie
popęd seksualny i co go ewentualnie zahamuje. W przypadku głodu czy
pragnienia sprawa przedstawia się bez porównania prościej. Podobnie jak
w innych podstawowych biologicznych potrzebach, tu też obserwuje się
zjawisko generalizacji polegające na tym, że w miarę wzrastania potrzeby
coraz więcej bodźców nabiera charakteru bodźca popędowego, w myśl
przysłowia "na bezrybiu i rak ryba".
Obserwuje się też zjawisko przeciwne: zwężenia sfery bodźców sek-
sualnych, gdy z wielu możliwych tylko nieliczne działają podniecająco.
Wielkość tej sfery i jej jakość zależą prawdopodobnie od cech konstytu-
cjonalnych i od linii życiowej, zwłaszcza seksualnej. Ludzie z kręgu cy-
klotymicznego zapewne dysponują szerszą sferą bodźców seksualnych, tj.
są mniej wybredni niż ci, którzy należą do kręgu przeciwnego (schi-
zotymicznego). W historii rozwoju popędu seksualnego danego człowieka
zmieniają się układy bodźców działających podniecająco. U tego samego
człowieka inne zespoły bodźców wywołują podniecenie typu seksualnego w
różnych okresach życia: dzieciństwa, pokwitania, młodości, wieku
dojrzałego i starości; każdy wiek ma swoje prawa (seksualne). Płeć jest
oczywiście decydującym czynnikiem determinującym jakość sfery bodźców
seksualnych.
Dość znamienna jest tu odmienność reakcji na tak pospolity bodziec, jak
widok genitalii płci przeciwnej; u mężczyzn działa on podniecająco, u
kobiet - na ogół hamująco. Niemałą rolę w formowaniu się sfery bodźców
seksualnych odgrywają czynniki natury społecznej. Odmiennie kształtują
się też ideały seksualne w różnych okresach i kręgach kulturowych (np.
moda na typy kobiece rubensowskie lub chłopięce i analogiczne mody na
mężczyzn "subtelnych" i "męskich"). W ciągu kilkudziesięciu lat może się
rozszerzyć lub zwęzić zakres sfery bodźców seksualnych w związku ze
zmianami w modzie kobiecej, np. dawniej bodźcem seksualnym był widok
"stópki" kobiecej, a dziś strój bikini często nie wystarcza.
Istniejące w pewnych warstwach społecznych i kręgach kulturowych wzory
zachowania się seksualnego i związane z nim zakazy powodują, że pewne
bodźce seksualne stają się tabu, co może zahamować ich działanie
podniecające, lub też przeciwnie, wzmóc je na zasadzie atrakcyjności
"zakazanego owocu". Dotychczas w tzw. warstwach "niższych"
pewne formy gry miłosnej, jak cunnilingus i fellatio, są uważane za
zboczenie i mogą budzić społecznie uwarunkowany wstręt; podobnie, choć
w mniejszym stopniu, działać mogą pozycje koitalne, odbiegające od
przyjętych w zachodniej kulturze. Prawdopodobnie w innych kręgach
kulturowych "szokująco" działałyby nasze zwyczaje seksualne. Społeczna
aprobata lub dezaprobata odgrywa ważną rolę także w formowaniu się
tendencji homoseksualnych.
W sposób zgoła zawiły i trudny do prześledzenia tworzy się u każdego
człowieka jego własna sfera bodźców seksualnych, tzn. takich, które
najsilniej działają podniecająco. W okresach wzmożonej pobudliwości
płciowej, jak np. w wieku pokwitania i przekwitania, w długiej absty-
nencji seksualnej lub w przypadku upośledzenia czynności hamulcowych
układu nerwowego o charakterze przejściowym (np. między snem a czu-
waniem, pod wpływem alkoholu itp.) lub trwałym (np. w zespołach psy-
choorganicznych) sfera ta ulega rozszerzeniu, zwężeniu natomiast wów-
czas, gdy potrzeba biologiczna jest nasycona, gdy dane bodźce seksualne
uległy wygaszeniu ("już to nie bawi"), gdy aktywność ustroju jest całko-
wicie wypełniona inną strukturą czynnościową (np. inną potrzebą bio-
logiczną, chorobą, pracą).
Łatwość utrwalania się struktur czynnościowych związanych z życiem
popędowym z jednej strony, a z drugiej silne tendencje hamulcowe,
wynikające przeważnie ze społecznego tabu otaczającego życie płciowe,
sprawiają, że stopień świadomości własnej sfery bodźców seksualnych może
być niewielki. Można nie zdawać sobie sprawy z tego, co najsilniej
działa podniecająco i ułożyć sobie życie seksualne odpowiadające
wprawdzie świadomym tendencjom uczuciowym, ale niezgodne ze sferą
bodźców seksualnych. Czasem dopiero marzenie senne odsłania właściwe
zainteresowania. Przykładem może być chory krakowskiej kliniki
psychiatrycznej, któremu przyśniła się w intymnej sytuacji znajoma
dziewczyna, na którą nigdy nie zwracał uwagi, uważając ją za mało
atrakcyjną. Dopiero we śnie ujrzał jej seksualne zalety, które z dużą
dla obu stron satysfakcją zrealizował później na jawie.
Cień nieświadomości pokrywający własną sferę seksualną sprawia,
że nawet przy pełnym wyżyciu się w tej dziedzinie pozostaje ślad nie-
dosytu, tęsknoty za "pełnią życia".
Dialektyka zmienności i niezmienności
Podobnie jak w formowaniu się osobowości problem sprzeczności
dialektycznej między zmiennością a niezmiennością natury człowieka
odgrywa decydującą rolę i zwichnięcie równowagi przez zbytnie utrwalenie
pewnych cech prowadzi do skrzywienia struktury, zwanego psychopatią.
Dlatego też w życiu seksualnym - obok silnej tendencji do utrwalania się
struktur czynnościowych - istnieje ich duża zmienność, dzięki czemu
sfera bodźców seksualnych i formy doznań erotycznych nie
pozostają wciąż te same i każde następne przeżycie jest nowym prze-
życiem. Problem zboczeń seksualnych jest w istocie analogiczny jak w
psychopatii. Polega on na tak silnym utrwaleniu pewnych form życia
seksualnego, że aż naruszającym równowagę między zmiennością a nie-
zmiennością. Dlatego też nazwa psychopatii seksualnej, używana dla
określenia tego rodzaju zaburzeń, jest w pełni uzasadniona.
Ślady zboczeń
W historii rozwoju seksualnego każdego człowieka doszukać się można
śladów zboczeń, które jeśli się utrwalą, mają już charakter psychopatii
seksualnej. Masturbacja, która jest zjawiskiem tak powszechnym w pewnym
okresie rozwoju, że trudno traktować ją wtedy jako zboczenie, staje się
nim, gdy zmieni się w utrwaloną i główną formę wyładowania seksualnego.
Wyładowanie i sprawdzenie siebie
Fakt, że życie seksualne wymaga bliskiego kontaktu z osobą płci prze-
ciwnej, pociąga za sobą wszelkie niebezpieczeństwo takiego zbliżenia.
Uciekając przed tymi niebezpieczeństwami zastępuje się partnera przed-
miotem bardziej operatywnym i mniej zagrażającym. Z drugiej jednak
strony w kontaktach erotycznych poza wyładowaniem seksualnym szuka się
potwierdzenia własnej osoby, które w ostatecznym wymiarze możliwe jest
tylko w tak bliskim złączeniu dwojga ludzi. Obie tendencje nie są ze
sobą zbieżne. Tendencja do wyładowania skłania do szukania
najłatwiejszych dróg, a tendencja do sprawdzenia siebie - najtrudniej-
szych. Pierwsza "odczłowiecza" partnera, zamienia go w "przedmiot po-
żądania" (zresztą w wypadku niektórych zboczeń człowiek bywa zastąpiony
przedmiotem lub zwierzęciem), druga natomiast go "uczłowiecza", bo
sprawdzenia dokonać może tylko człowiek i to w jakimś aspekcie wyższy od
sprawdzanego, stąd między innymi tak typowa w miłości skłonność do
idealizowania obiektu pożądania.
Niepewność swego seksualnego autoportretu rodzi lęk i zarazem agresję w
stosunku do tego, od którego ostatecznie jego sprawdzenie jest zależne.
Tendencje agresywne zwykle są więc najsilniejsze u ludzi niepewnych swej
męskości czy kobiecości.
Sadyzm i masochizm
W skrajnych przypadkach, gdy obraz własnej "płciowości", a zarazem i
tego, który ją sprawdza, jest tak nienawistny, że jedynie ból i cier-
pienie zadane sobie i partnerowi może dać rozkosz wyładowania, wów-
czas akt seksualny zmienia się w akt sadyzmu i masochizmu. Jego krańcową
postacią jest mord z lubieżności, w którym dwie antagonistyczne
tendencje miłości i nienawiści osiągają swe szczytowe wyładowanie w
akcie seksualnego złączenia i zniszczenia.
Według freudowskiej analizy rozwoju popędu seksualnego skłonności
sadystyczno-masochistyczne stanowiłyby regresję do analnego okresu ro-
zwoju libido, w którym przyjemność typu seksualnego wiąże się często z
zadaniem bólu sobie i otoczeniu. Sfera analna jest wówczas głównym polem
receptorycznym przyjemności seksualnej. Sam akt defekacji może być
źródłem przyjemności, co w pewnej mierze powtarza się w starczym już
wieku. Obserwowanie tego aktu wywołuje podniecenie zbliżone do
seksualnego, a "słone" dowcipy obracają się wokół tego tematu.
"Parcjalizacja" i "uprzedmiotowienie" partnera
U mężczyzn często obserwuje się "parcjalizację" partnera seksualnego,
polegającą na tym, że tylko określone części ciała, nie zawsze
genitalia, działają najsilniej podniecająco (poza okolicą sromu
najczęściej są to pośladki, piersi, brzuch itd.). Wpływy kulturowe nie
są tu też bez znaczenia, np. w Stanach Zjednoczonych AP na mężczyzn
prawdopodobnie najbardziej działają kobiece piersi, w Europie natomiast
pośladki i uda. U kobiet ze względu na wspomnianą większą integrację
życia seksualnego parcjalizacja jest zjawiskiem rzadszym; partner
seksualny działa na nie bardziej całościowo. Natomiast u mężczyzn
zjawisko to może występować tak silnie, że rzeczywistym partnerem staje
się nie cały partner, ale określona część jego ciała. Można nienawidzić
partnera, a kochać jego szczegół anatomiczny, zapach, dotyk itp. i,
będąc niewiernym partnerowi, można zachować dozgonną wierność danemu
szczegółowi, szukając go u innych kobiet.
Częstym zjawiskiem w życiu seksualnym jest "uprzedmiotowienie" partnera.
Partner jakby przestaje być człowiekiem, a staje się tylko środkiem do
wyładowania popędu. W kontakcie seksualnym osiąga sięa raczej powinno
się osiągać - największe zbliżenie z drugim człowiekiem. Przez kontakt
seksualny wchodzi się w najgłębszą sferę ludzkiej intymności.
Jednocześnie jednak odsłania się przed partnerem własną intymność. Na
pewno w każdym człowieku istnieje tęsknota za tak bliskim zespoleniem
się ze światem otaczającym, ale nie odbywa się ono bez bólu i wysiłku,
i nie każdemu zdolność takiego zespolenia jest dana.
Mimo seksualnego zbliżenia bariera między dwojgiem ludzi'nie ustępuje;
każdy z nich pozostaje we własnej sferze intymności. Kontakt z partnerem
jest wówczas powierzchowny. Nierzadko traktuje się go tylko jako
przedmiot wyładowania seksualnego. Podejście tego typu jest częstsze u
mężczyzn, gdyż u nich łatwiej o rozszczepienie między uczuciem a
"seksem". "Casanowizm" czy "donżuanizm" polegałby właśnie na ta-
kim uprzedmiotowieniu partnera. Partner służy tylko do wywołania
pobudzenia seksualnego i do ułatwienia jego wyładowania. Nie bez zna-
czenia jest też moment ambicjonalny, związany ze zdobywaniem partnerki.
Sama walka o kobietę podnieca.
W nimfomanii sytuacja jest niewątpliwie nieco odmienna. Kobieta bardziej
niż mężczyzna tęskni za zespoleniem się z otoczeniem, postawa "do" w
miłości jest dla niej ważniejsza niż postawa "nad", w której dąży się do
podbijania świata. By wejść w sferę intymności swego partnera, gotowa
jest ona pozwolić się traktować jako przedmiot. W poszukiwaniu miłości
prowadzi swobodne życie seksualne.
Fetyszyzm
Fetyszyzm (zboczenie głównie dotyczące mężczyzn) jest tym szczególnym
przypadkiem parcjalizacji, w której popęd gruntuje się najczęściej na
jakimś szczególe kobiecego ubioru. Na drodze utrwalenia ten tylko
szczegół pozostanie przez całe życie najsilniejszym bodźcem seksualnym.
U chłopców oddzielonych barierą społecznego tabu kontaktów erotycznych,
zainteresowania seksualne nierzadko koncentrują się na szczegółach
kobiecej garderoby, wywołując nawet silne podniecenie. Siła seksualnego
podniecenia może spowodować utrwalenie się reakcji seksualnej typu
fetyszyzmu.
W fetyszyzmie można się dopatrzeć szczególnego wypadku impregnacji
nadawanej przez człowieka jego otoczeniu. To, z czym się on styka, staje
się jakby jego częścią. Kontakt z tą częścią staje się - na zasadzie
analogicznej do stosowanej w magii - kontaktem z daną osobą. Podobnie
jak czarownik swoje operacje zmierzające do ocalenia lub zniszczenia
swej ofiary wykonuje na przedmiocie, który był z nią w bezpośrednim
kontakcie (np. część odzieży, którą nosił, domu, w którym mieszka,
drogi, którą zwykle chodzi, lub część należącą do jej organizmu - włosy,
paznokcie, wydaliny itp.), tak zakochany, nie mogąc zetknąć sie ze swym
partnerem, przeżycia seksualne, często bardzo intensywne, czerpie z
przedmiotów, które z nim się stykały. Działa tu zasada "pars pro toto"
która zwykle występuje tam, gdzie uczucia są silne, a bezpośredni kon-
takt utrudniony lub niemożliwy, w ten sposób relikwie zastępują świę-
tego, pieczęć królewska osobę króla itp.
Transwestytyzm i transseksualizm
Za odmianę fetyszyzmu można by uważać transwestytyzm; odgrywa tu jednak
rolę identyfikacja z płcią przeciwną - przebranie się w jej strój daje
poczucie zmiany płci.
Zwykle popęd seksualny jest zgodny z przebraniem, a więc mężczyzna
przebrany za kobietę odczuwa popęd do mężczyzn, a kobieta przebrana za
mężczyznę - do kobiet.
Zdarza się jednak, że popęd nie zmienia swego kierunku; mężczyzna
przebrany za kobietę nadal pożąda kobiety. Przebranie jest wówczas ko-
nieczne do wyzwolenia napięcia seksualnego. Bez przebrania się człowiek
taki nie odczuwa pociągu seksualnego.
Transwestytyzm należy do grupy zboczeń określanych mianem trans-
seksualizmu, tj. takich, które wiążą się z poczuciem własnej płci. Cechą
przyrody ożywionej jest seksualność - podział na płeć żeńską i męską.
Podział ten występuje nawet w najniższych formach przyrody ożywionej.
Każda istota żywa ma więc określoną płeć, istoty bezpłciowe i obojnacze
należą do wyjątków.
Oznaczenie płci nie jest jednak całkowicie jednoznaczne, zawsze doszukać
się można śladów płci przeciwnej. Męskość ma swój "cień" kobiecości, a
kobiecość - męskości.
U człowieka płeć jest zdeterminowana przez wiele czynników: chro-
mosomalnych, hormonalnych, morfologicznych, funkcjonalnych, psycho-
logiczno-socjologicznych i prawnych. W świadomym przeżyciu wszystkie te
czynniki tworzą razem poczucie własnej płci, które kształtują się
prawdopodobnie już we wczesnym dzieciństwie. Nigdy człowiek nie czuje
się stuprocentowym mężczyzną ani stuprocentową kobietą. Zawsze istnieje
pewna rozbieżność między jego realnym autoportretem seksualnym, tzn.
takim, jakim siebie aktualnie widzi, a autoportretem idealnym, tzn.
takim, z jakim by chciał siebie widzieć. I raczej należałoby powiedzieć.
że człowiek dąży do swej męskości czy kobiecości, ale jej w pełni nie
jest w stanie osiągnąć. W tym sensie każdy jest jakby trochę trans-
seksualistą.
Można by rozróżnić trzy warianty transseksualizmu: w pierwszym,
najrzadszym, człowiek odrzuca swą biologiczną rolę seksualną i wybiera
przeciwną, odpowiednio do niej się zachowując. Kobieta np. ubiera się
więc i nosi po męsku. Jedna z pacjentek krakowskiej kliniki psychia-
trycznej ożeniła się, zmieniwszy odpowiednio swoje papiery. Przez dwa
lata żyła dość szczęśliwie ze swoją wybraną, używając w czasie stosunków
protezy. Transseksualizm tego typu zdarza się u ludzi z osobowością
histeryczną, tj. zdolnych do realizowania swoich marzeń i przekreślania
rzeczywistości.
Drugi wariant zdarza się w psychozach zwłaszcza typu schizofrenicznego.
Chory ma wówczas wrażenie, że jego płeć ulega zmianie, zmienia się jego
ciało i nabiera cech płci przeciwnej. Jeden z chorych krakowskiej
kliniki miał wrażenie, że w nocy zmienia się w kobietę i że ktoś odbywa
z nim stosunki, odczuwał, że ma pochwę i że mężczyzna go gwałci.
Trzeci wariant, najczęstszy, polega na tym, że człowiek nie czuje się
pewny w swojej roli męskiej czy kobiecej. Nie czuje się
pełnowartościowym mężczyzną czy kobietą. U partnera szuka przede
wszystkim potwierdzenia swej męskości czy kobiecości, co oczywiście nie
wpływa korzystnie na rozwój związku erotycznego.
Oglądactwo (skopofilia, voyeuryzm)
Tajemnica otaczająca życie seksualne, obwarowana społecznymi tabu, jest
w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości źródłem niespokojnego
zainteresowania. Uchylenie rąbka tajemnicy może stać się silnym bodźcem
seksualnym.
Ta ciekawość seksualnej intymności utrzymuje się na ogół też w póź-
niejszych okresach życia, stanowiąc podnietę do interesowania się życiem
seksualnym bliźnich. Jest ona zwykle tym silniejsza, im mniej satysfa-
kcji przynosi własne życie płciowe. Dołącza się tu jeszcze możność wy-
stąpienia w roli sędziego, potępiającego cudze "grzechy", dzięki czemu
zmniejsza się poczucie winy związane z życiem seksualnym. Przy pato-
logicznym utrwaleniu się reakcji samo podglądanie (voyeuryzm) wystarczy
do seksualnego wyładowania.
Ekshibicjonizm
Innym objawem dziecięcej ciekawości seksualnej jest wzajemne de-
monstrowanie swoich genitalii między obu płciami. W wieku przedszkolnym
jest to normalny objaw rozwoju zainteresowań seksualnych. Szkoła
psychoanalityczna może nieco przesadnie podkreśla męską dumę z narządu
płciowego i lęk przed jego utratą (kompleks kastracyjny). Bez wątpienia
jednak w tworzeniu seksualnego autoportretu ta część ciała odgrywa ważną
rolę, co zresztą znajduje swój wyraz w potocznym języku, w którym, w
sposób wulgarny wprawdzie, ale dosadny, określa się męskość miarą
genitalii.
W ekshibicjonizmie jakby wyzwala się infantylna chęć zaimponowania
otoczeniu widokiem swej anatomicznej męskości. Poza tym niewątpliwie
działa tu podniecająco element zaszokowania płci odmiennej. Na kobiety
widok genitalii działa na ogół przeciwnie niż na mężczyzn, zamiast
podniecać - szokuje.
Ekshibicjonizm w praktyce psychiatrycznej spotyka się najczęściej u
mężczyzn niedorozwiniętych lub otępiałych (zwłaszcza w otępieniu star-
czym). Poczucie własnej męskości jest u tych osób zagrożone i przy ob-
niżonym krytycyzmie ten sposób jego wzmocnienia jest zrozumiały. U
kobiet ekshibicjonizm w sensie klinicznym należy do rzadkości, natomiast
eksponowanie swego ciała w granicach pewnych norm - do normalnego
repertuaru działania seksualnego na otoczenie płci przeciwnej. Dozwolony
stopień eksponowania swego ciała jest obwarowany panującymi w danej
kulturze zwyczajami.
Nieco odmienny rodzaj ekshibicjonizmu - to demonstrowanie własnej
aktywności seksualnej. Zwykle aktywnością tą jest onanizm (masturbacja,
samogwałt). U człowieka, podobnie zresztą jak u niektórych zwie-
rząt, życie seksualne rozgrywa się w autystycznej izolacji od reszty
otoczenia. W przypadku autoerotycznego wyładowania seksualnego tendencja
do izolacji jest może nawet silniejsza, gdyż onanizm zwykle łączy się z
trudnościami nawiązywania kontaktów z płcią odmienną, a poza tym często
zostawia uczucie wstydu, obawy społecznego potępienia i wstrętu do
samego siebie (kompleks onanistyczny). Onanizm z reguły łączy się więc
z dyspozycją autystyczną osobowości. Masturbacja "coram publico" ma
charakter wyzwania rzuconego otoczeniu w rodzaju: "ja was lekceważę";
najczęściej też zdarza się w schizofrenii hebefrenicznej, w eks-
pansywnych formach otępienia organicznego, w eretycznej oligofrenii i w
zespołach maniakalnych, a więc tam, gdzie w obrazie chorobowym występują
tendencje ekspansywne, a nawet agresywne w stosunku do otoczenia.
Często jednak pierwsze kroki w życiu seksualnym stawia się jakby pod
ochroną więzi grupowej. Są to wspólne praktyki masturbacyjne chłopców
czy dziewcząt, zbiorowe pieszczoty o charakterze homoseksualnym w
środowiskach młodzieńczych jednopłciowych (w zakładach, internatach
itp.) wspólne "wyprawy" chłopców czy dziewcząt na erotyczne podboje, u
starszych grupowe "prywatki" z ekscesami seksualnymi, a u dzieci
zbiorowe zabawy w "tatę i mamę", czy w "pana doktora". W wielu kulturach
istnieją zwyczaje dopuszczające przełamywanie zasady intymności
seksualnej, a nawet wymagające jej odrzucenia. Przykładem są święta, w
czasie których dozwolone jest pełne wyżycie seksualne, ale w formie
publicznej (święto Dionizosa, Kupały), pewne ważne momenty w życiu
seksualnym, jak utrata dziewictwa, noc poślubna, czy poród, które
odbywają się w niektórych kręgach kulturowych pod bacznym okiem
otoczenia i są obwarowane określonym rytuałem.
W złamaniu zasady intymności można by się więc dopatrywać takich
momentów, jak: a) maksymalne wyżycie się seksualne, które byłoby możliwe
tylko w społecznej grupie (moment orgiastyczny); b) więź grupowa, która
daje większe poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza w pierwszych próbach
życia seksualnego (moment wzmocnienia społecznego); c) grupa społeczna,
która interweniuje w "krytycznych" chwilach życia seksualnego i wtedy
swoboda intymności zostaje zastąpiona sztywnym społecznym rytuałem
(moment kontroli społecznej); d) zasada intymności zostaje złamana, co
jest wyrazem buntu przeciw więziom społecznym (moment buntu).
Istniejący prawdopodobnie u każdego człowieka niedosyt seksualny
znajduje swój wyraz w tęsknotach orgiastycznych, a te mają zwykle cha-
rakter zbiorowego "szaleństwa". Tkwi w tym paradoksalna, ale też i
rozsądna zasada, że tylko w grupie można się wyłamać z norm grupowych.
Wyjście poza granice społecznie akceptowane, a więc stanie się "innym" -
"varius", jest łatwiejsze w grupie niż w samotności. Podobnie też
charakter grupowy mają niejednokrotnie praktyki narkotyczne, zwłaszcza
w wypadku tych narkotyków, które dają przeżycia zbliżone do
psychotycznych.
Dobór naturalny
Przedmiotem seksualnego pożądania, innymi słowy - aktywności
zmierzających do zbliżenia się i połączenia seksualnego może być z bio-
logicznego punktu widzenia tylko przedstawiciel płci odmiennej tego sa-
mego gatunku. Wyjątek stanowią osobniki obojnacze (hermafrodytyczne).
Fakt, że zasada ta jest nierzadko łamana w świecie zwierzęcym, a zwła-
szcza ludzkim, można wytłumaczyć - zwężeniem pola widzenia i łatwym
utrwaleniem się struktury czynnościowej.
Pod wpływem silnych emocji pole widzenia zwęża się jakby do jednego
punktu - bodźca wyzwalającego dany stan afektywny. Analogiczne zjawisko
obserwuje się w histerycznych i padaczkowych stanach zwężenia
świadomości, a także u zwierząt pozbawionych kory mózgowej (neocortex).
W psychologii zwierzęcej znane jest zjawisko "imprinting" ; polega ono na
tym, że w pewnym okresie rozwoju istnieje u zwierzęcia jakby wzmożona wrażliwość
na bodźce otoczenia i większa zdolność ich utrwalania, wskutek czego
zespół bodźców, który trafi na ów okres uczulenia, staje się jakby na
zawsze związany z życiem zwierzęcia, stanowiąc istotną część świata jego
przeżyć. W ten sposób pisklę kacze, które w kilkanaście godzin po
wykluciu się z jajka znajduje się właśnie w tym stanie wzmożonej
wrażliwości, będzie traktować przedmiot, z którym się zetknie, jak swoją
matkę, będzie za nim chodzić, szukać u niego schronienia i pożywienia.
U zwierząt domowych - zarówno ssaków, jak i ptaków - obserwuje się dość
często przejawy zachowania się seksualnego w stosunku do ludzi, ich
opiekunów. Ludzie ci na zasadzie imprinting stali się integralną częścią
ich świata, są im tak bliscy, że mogą być przedmiotem seksualnego
pożądania, tak jak do niedawna byli przedmiotem zastępującym prawdziwych
rodziców czy rówieśników zabawy. Zwierzęta takie, gdyby istniał
zwierzęcy kodeks moralny, należałoby uważać za sodomistów.
Kierunek zainteresowania seksualnego nie zawsze musi więc być zgodny z
biologicznym prawem zachowania gatunku. A w ogóle pytanie, dlaczego
właśnie w tym, a nie innym kierunku zwraca się popęd seksualny i
dlaczego właśnie ten przedmiot otaczającego świata dostępuje zaszczytu
seksualnego wyboru, jest niesłychanie skomplikowane i właściwie wciąż
tajemnicze. W myśl darwinowskiej koncepcji prawo doboru naturalnego daje
większe szanse stania się partnerem seksualnym osobnikom lepiej do życia
przystosowanym. Ale nie zawsze łatwo przychodzi określić, co przez to
pojęcie się rozumie.
Obserwując przyrodę ożywioną, odnosi się wrażenie, że siła i piękno, a
u wyższych form życia mądrość (inteligencja) odgrywają rolę w doborze
naturalnym. Są to jednak pojęcia czysto ludzkie; trudno przypuścić, by
zwierzęta miały podobny do człowieka zmysł estetyczny, a zresztą u
poszczególnych ludzi różnice są nieraz skrajne. Wydaje się wszak
że, iż piękno przyrody, które szczególnie silnie nieraz odczuwamy, wiąże
się przede wszystkim z prawem zachowania życia gatunku. Na razie, jest
to tylko odczucie, na które brak dostatecznych dowodów, gdyż nie wiemy
jeszcze, jakimi prawami kieruje się dobór naturalny.
Wprawdzie u człowieka dysponuje się światem jego przeżyć, co powinno
pomóc w określeniu, czym się on kieruje w swym doborze naturalnym, to
jednak jeszcze trudniej u niego niż u zwierząt określić, na czym ten
dobór polega. Sami o sobie nie potrafimy powiedzieć, dlaczego właśnie ta
osoba stała się wybraną i ona właśnie najwięcej nam odpowiada. Nie
wiemy, skąd miłość w nas się rodzi i jakie są jej prawa.
Seksualne "imprinting", powodujące, że właśnie ta a nie inna konstelacja
bodźców działa najbardziej podniecająco, jest sprawą tak indywidualną,
że nie może być mowy o zgodności opinii. A zwężenie pola widzenia tam,
gdzie działa popęd seksualny, jest tak duże, że trudno zachować dystans
potrzebny dla zachowania obiektywności sądu. Z drugiej jednak strony
obserwuje się zjawiska stadne, polegające na tym, że ocena całej grupy
ciąży na indywidualnym wyborze. Dana jednostka, dzięki rozmaitym
okolicznościom, może stać się wybrańcem seksualnym grupy i skierować na
siebie "pożądliwe" spojrzenia nawet tych jednostek, których indywidualny
"ideał" seksualny jest odmienny. Zjawisko to prawdopodobnie występuje
zarówno w świecie ludzkim, jak i zwierzęcym.
"Erotica" i "heroica"
Droga do zaspokojenia biologicznej potrzeby zachowania życia gatun-
ku nie jest łatwa. Niejednokrotnie zagraża ona nawet prawu zachowania
własnego życia. W tym sensie w biologii "erotica" łączy się z "heroica".
W związku z odmiennymi biologicznymi rolami i, co za tym idzie, od-
miennymi postawami (aktywna u samców, pasywna u samic), moment
maksymalnego niebezpieczeństwa inaczej się rozkłada u obu płci. U sam-
ców wiąże się on z zapłodnieniem, u samic - zrodzeniem. U mrówek
i pszczół lot godowy kończy się śmiercią zaspokojonego seksualnie sam-
ca, u niektórych pająków i much próba zbliżenia może zakończyć się
pożarciem przez wybraną partnerkę: U pszczół po inseminacji penis oder-
wany wraz z częścią trzewi zostaje w pochwie, zatykając ją jakby kor-
kiem, samiec umiera. U niektórych pająków samiec jest mniejszy od sa-
micy i, by nie zostać przez partnerkę zjedzony, ofiarowuje jej małą musz-
kę. Gdy samica zajęta jest jedzeniem, odbywa z nią stosunek. Zwy-
kle owija muszkę w jedwabistą siatkę. Czasem zamiast muszki daje samą
siatkę lub wkłada do niej jakiś drobny, błyszczący przedmiot, kwiatek,
itp. Związek między jedzeniem a kopulacją występuje też u wszy, sa-
miec odbywa stosunek tylko wówczas, gdy samica ssie krew. U wię-
kszości kręgowców zdobycie samicy wymaga współzawodnictwa i walki
(z innymi samcami). Tylko niektóre zwierzęta obojnacze, które mogą roz-
mnażać się bez udziału partnera, są wolne od niebezpieczeństw związa-
nych z rolą samca.
Mając na uwadze z jednej strony siłę popędu seksualnego, a z dru-
giej trudności i niebezpieczeństwa związane z jego realizacją, nie można
się dziwić, że tam, gdzie bogactwo form zachowania się pozwala na nie-
znaczne choćby oderwanie się od podstawowych biologicznych stereoty-
pów, pojawiają się poronne formy zachowania się seksualnego, które w
mniejszym lub większym stopniu zaspokajają potrzebę instynktu, ale nie
spełniają biologicznego prawa zachowania gatunku. Byłaby to zabawa w
życie seksualne; przy pewnym wyładowaniu popędu nie byłoby tu całego
ciężaru i powagi, jakie niesie ze sobą prawo zachowania gatunku.
W świecie zwierzęcym zdolność do zabawy idzie, być może, równole-
gle zrozwojem układu nerwowego, gdyż jego zróżnicowanie zapewnia większą
rozmaitość struktur czynnościowych i nie ogranicza ich do niezbędnych
dla zachowania siebie i gatunku form zachowania się. W miarę filogenezy
zmniejsza się powaga życia, jego aspekt "na serio" staje się ono
swobodniejsze, luźniej skrępowane z podstawowymi biologicznymi
prawami, "na serio" zmienia się w "na niby".
Autoerotyzm
Najprostszą drogą wyładowania popędu seksualnego jest autoerotyzm.
Człowiek jest tu panem sytuacji, niezależnym od partnera. Posługując się
schematem trzech zasadniczych kierunków orientacji w otoczeniu, można by
określić autoerotyzm jako zmianę postawy "do" w postawę "nad". Zamiast
dążyć do złączenia się ze źródłem bodźca seksualnego, stara się go sobie
podporządkować i dowolnie nim kierować. Jest to w pełni możliwe tylko
wówczas, gdy przedmiot seksualnego pożądania jest całkowicie naszą
własnością. Inaczej jest on zawsze czymś obcym, niezależnym i
nieprzewidzianym. Pojęcie własności jest elementem istotnym w życiu
seksualnym tak zwierząt, jak i ludzi; z niego wywodzi się uczucie
zazdrości. Słowo "kochany" łączy się w każdym języku z zaimkiem "mój",
a pojęcie własności implikuje między innymi swobodę dysponowania i
kierowania posiadanym przedmiotem.
Autyzm autoerotyzmu polega na tym, że pragnienia miłości i władania
(wektor "do" i "nad") realizują się w obrębie własnego ciała, nie
wychodzą w świat otaczający. Władanie jest tu pełne, ale miłość skarło-
waciała. Istotą bowiem postawy "do" jest wyjście poza granice własnego
ciała. W postawie "nad" warunek ten jest też konieczny, dąży się bowiem
do zawładnięcia i kierowania otoczeniem, ale w tym przypadku część
siebie samego, łącznie z własnym ciałem, łatwo zostaje jakby wyrzucona
na zewnątrz, zostawiając jako najbardziej własne tylko abstrak-
cyjne "ja". Na tej samej zasadzie człowiek kieruje swoimi rękami, no-
gami, twarzą, myślami, marzeniami itd., jakby były przedmiotami w pewnym
sensie obcymi bo stawiającymi opór woli i jej ulegającymi.
W autoerotycznym akcie seksualnym genitalia stają się przedmiotem,
którym odpowiednio manipulując człowiek doprowadza się do dającego
rozkosz wyładowania seksualnego. Przedmiot ten daje satysfakcję władzy,
zależy bowiem od naszej woli, ale jednocześnie przynosi rozczarowanie
miłości, gdyż będąc wprawdzie źródłem przyjemności i budząc tym samym
uczucia pozytywne, mimo że uległ obiektywizacji, tj. wyrzuceniu na
zewnątrz (stał się przedmiotem), to jednak w rzeczywistości pozostaje w
granicach własnego ciała i tym samym nie daje szans realizacji postawy
"do", która możliwa jest jedynie w rzutowaniu się w świat otaczający.
Miłość, będąca subiektywnym odbiciem postawy "do", realizuje się w ruchu
- w dążeniu do złączenia się z przedmiotem otaczającego świata, który
jest hipotetycznym źródłem przyjemności. Gdy to dążenie do rzutowania
się w przestrzeni zamknie się w obrębie własnego ciała, to mimo
wszelkich projekcji, prowadzących do wyobcowania części własnego ciała,
ulegnie ono zniekształceniu. Siła zmuszająca do wyjścia w świat
otaczający dla zaspokojenia instynktu zachowania gatunku, odgrodzona od
tegoż świata granicami własnego ciała, ulega łatwo rozszczepieniu i
jednokierunkowy wektor "do" zmienia się w oscylację wektorów o znakach
przeciwnych - miłości i nienawiści.
Autoerotyzm łączy się nierozerwalnie z autoagresją. Rozszczepienie
uczuciowe tkwi więc w samym ograniczeniu możliwości projekcji prze-
strzennej, a elementem dodatkowo obciążającym jest społeczne tabu,
potępiające wszelkie formy wyładowania seksualnego nie uświęcone tra-
dycją danej kultury (jak kazirodztwo, homoseksualizm, sodomia, a także
autoerotyzm). To obciążenie zwierciadła społecznego zwiększa potencjał
negatywnych uczuć do samego siebie, stanowiących jądro kompleksu
onanistycznego.
U ssaków przejawy autoerotyzmu (np. w formie lizania własnych genitalii)
są zjawiskiem normalnym, odgrywającym ważną rolę w prawidłowym rozwoju
popędu seksualnego. Jak wspomniano, samice szczurze, którym kołnierze
eksperymentalnie założone na szyję uniemożliwiają wylizywanie genitalii,
wykazują po dojściu do dojrzałości płciowej znaczne upośledzenie w
zachowaniu się seksualnym, a całkowicie - w macierzyńskim. U człowieka
autoerotyzm ze względu na jego - zwłaszcza u mężczyzn - powszechność
można by traktować jako zjawisko normalne w tym okresie rozwoju, w
którym inne formy wyładowania seksualnego ze względów społecznych są
niemożliwe. Stwarza on jednak zawsze dość poważne niebezpieczeństwa dla
dalszego rozwoju popędu seksualnego, a nawet dla całej struktury
osobowości. Jeśli niebezpieczeństwa te, minimalne lub żadne w świecie
zwierzęcym, istnieją u człowieka, to traktować je należy jako
konsekwencję swoistości natury ludzkiej, mianowicie postawy "nad" i
"autoportretu".
Tendencja do panowania i podporządkowania sobie otoczenia nie jest w
swym kierunku zgodna z tendencją do złączenia się z otoczeniem. W
postawie "nad" góruje się nad otoczeniem; człowiek stara się je zmienić
według własnej koncepcji (narzucić własną strukturę czynnościową).
Dlatego dla jej realizacji potrzebne są struktury anatomiczne układu
nerwowego zapewniające największe możliwości tworzenia wciąż nowych
kombinacji połączeń (struktur czynnościowych), toteż rozwój tej postawy
u człowieka wiąże się z rozwojem kory mózgowej. Manipulowanie otoczeniem
wymaga ruchów precyzyjnych, a jednocześnie jak najbardziej różnorodnych,
tak, by wciąż nowe formy mogły się realizować. To bogactwo ruchowe
dochodzi do skutku, dzięki swoiście ludzkiej asymetrii układu nerwowego,
przy czym u człowieka jedna ręka i aparat ruchowy mowy rozwijają się
czynnościowo, jakby kosztem innych części aparatu ruchowego.
Płaszczyzna postaw "do" i "od" jest pozioma - zbliża się tu do otoczenia
lub od niego oddala. Na pierwszy plan wysuwają się tutaj ruchy bardziej
globalne, a więc przede wszystkim animujące postawę i mimikę, a
mobilizacja ustroju dokonuje się przez wyładowanie maksymalnego wysiłku
w układzie wewnątrzwydzielniczym i wegetatywnym. Postępując za "głosem
serca", tj. według prostej zasady unikania przykrego, a szukania
przyjemnego, nie trzeba tu narzucać własnych struktur czynnościowych
otoczenia. W tej sytuacji więc liczba możliwych struktur czynnościowych
jest znacznie mniejsza niż w postawie "nad". Dla ich realizacji
wystarczają struktury anatomiczne niższych "pięter" ośrodkowego układu
nerwowego.
Odcinkiem łuku odruchowego integrującym reakcje rozgrywające się w
płaszczyźnie poziomej ("od" i "do) jest przede wszystkim węchomózgowie,
prążkowie i międzymózgowie (rhino-encephalon, striatum i dien-
cephalon). Struktury te w porównaniu z korą półkul mózgowych rozwijają
się tylko w stopniu nieznacznym, zarówno w filogenezie, jak i
ontogenezie. Niewspółmierny rozwój kory mózgowej, stanowiący najbardziej
charakterystyczną cechę anatomiczną człowieka, powoduje, że u niego
płaszczyzna pochyła stosunku do otoczenia (postawa "nad") przeważa nad
płaszczyzną poziomą (postawą "do" i "od"), zakłócając harmonię życia.
W konkretnym przykładzie autoerotyzmu, który u zwierząt stanowi
przejściową i do pewnego stopnia potrzebną formę rozwoju zachowania się
seksualnego, może u człowieka - dzięki przemożnej tendencji do
podporządkowania sobie otoczenia i regulowania według własnego uznania
dopływów bodźców przyjemnych i przykrych - stać się zasadniczą, a nawet
jedyną formą wyładowania seksualnego. W ten sposób, na skutek supremacji
postawy "nad", pewna forma zachowania się, nale-
żąca do płaszczyzny poziomej, może zostać wybrana jako najwygodniejsza
do realizacji z aspektu postawy "nad". Wybór taki może ulec utrwaleniu
i przytłumić rozwój innych potencjalnych struktur czynnościowych w
obrębie płaszczyzny poziomej. '
Onanizm jest najłatwiejszym sposobem wyładowania seksualnego. Panuje się
tu całkowicie nad sytuacją; jednostka nie jest uzależniona od otoczenia,
ani narażona na niebezpieczeństwa związane z szukaniem partnera
seksualnego; partnerem staje się jakby część własnego ciała człowieka
(stąd jej uprzedmiotowienie).
Często pierwsze próby masturbacyjne wywołane są ciekawością, chęcią
spróbowania, "jak to jest" pod wpływem zasłyszanych informacji, lektury,
zachęty kolegów itp. Jest to więc wyraźny przykład, jak struktura typu
"nad" wyprzedza strukturę płaszczyzny poziomej. Łatwość, z jaką można
osiągnąć wyładowanie seksualne, może prowadzić do zaniechania
trudniejszych sposobów zaspokojenia popędu, a więc atrofii innych
potencjalnych struktur czynnościowych związanych, z życiem seksualnym,
co oczywiście odbija się na całym rozwoju człowieka.
Potrzeba zachowania własnego życia i życia gatunku zmusza do ruchu w
otaczającym świecie. Możność zaspokojenia popędu seksualnego bez
ekspansji ruchowej, a więc zamknięcia wektora "do" w granicach własnego
ciała, uniezależnia wprawdzie człowieka od jego otoczenia, jednocześnie
jednak pozbawia go możności sprawdzenia siebie, które jest możliwe
jedynie w kontakcie ze światem otaczającym. Przy całym opanowaniu
sytuacji (postawa "nad"), jaką daje autoerotyzm, traci się poczucie
rzeczywistości, które rozwijać się może tylko w ustawicznej interakcji
z otoczeniem.
Typowe dla okresu autoerotyzmu jest życie w świecie marzeń, a więc
struktur czynnościowych o niskim współczynniku prawdopodobieństwa re-
alizacji. Struktury przeciwstawne (schizis) mieszczą się tu swobodnie
obok siebie. W okresie rozwoju, w którym autoerotyzm jest zjawiskiem
powszechnym, odcięcie się od rzeczywistości na rzecz świata marzeń
(młodzieńczy autyzm) ma swoje korzystne znaczenie. Dzięki swobodzie,
jaką daje oderwanie się od konkretu życia, mogą rozwijać się bujnie
różnorodne struktury czynnościowe, z których tylko nieliczne w przy-
szłości zdobędą szanse realizacji.
Autoerotyzm sprawia, że uczucia, które integralnie łączą się z dwoma
możliwymi kierunkami ruchu w płaszczyźnie poziomej - "do" i "od"
(uczucia miłości i nienawiści lub lęku) - zostają odcięte od tego, co
stanowi ich istotę, tj. od ekspansji w świat otaczający, i zwracają się
swym ostrzem do punktu wyjścia - godzą w tego, który je sam przeżywa.
Człowiek staje się sam dla siebie przedmiotem własnej miłości lub lęku
czy nienawiści. Już sam fakt odcięcia możliwości ekspansji uczuciowej w
świat otaczający i szukania źródeł maksymalnej przyjemności w granicach
własnego ciała wystawia system samokontroli na działanie potężnych
wektorów emocjonalnych. Pod ich wpływem auto-
portret ulega oscylacjom o zbyt dużej amplitudzie między biegunem
dodatnim a ujemnym, tj. miłości i nienawiści do samego siebie. W ten
sposób wzrasta jego współczynnik rozszczepienia.
Jednocześnie maleje współczynnik prawdopodobieństwa. Odcięcie pod-
stawowych wektorów ruchu biologicznego ("do", "od") od świata ota-
czającego zmniejsza prawdopodobieństwo sprawdzenia zarówno tegoż świata,
jak i siebie samego. Obraz jednego i drugiego traci konkretną realność,
staje się mglisty, niepewny. To oderţvanie od konkretu ma swoje dobre
strony, daje większą swobodę w tworzeniu nowych struktur czynnościowych
o niskim wprawdzie współczynniku prawdopodobieństwa, ale bogatszym w
swej formie i różnorodności. Jest to zwycięstwo abstrakcji nad
konkretem, postawy "nad" nad postawą "do" - "od".
Wreszcie czynnik socjologiczny w postaci zwierciadła społecznego, od-
grywający istotną nieważką rolę w formowaniu się autoportretu, a który
w większości kultur sprawy seksualne otacza mrokiem tabu, sprawia, że
autoerotyzm jest obarczony na ogół silnym poczuciem winy i negatywnym
widzeniem siebie. Wzrasta nienawiść do samego siebie, a na zasadzie
prawa akcji i reakcji wzmaga się uczucie przeciwne - miłości, pogłębia
się rozszczepienie uczuciowe. Ponieważ wektory uczuciowe mają zawsze
podwójne ostrza, ambiwalencja nie jest skierowańa tylko do własnej osoby
(autoambiwalencja), ale też do otaczającego świata, zwłaszcza że świat
ten jest jednocześnie sędzią oceniającym surowo życie erotyczne
jednostki.
Streszczając, można by niebezpieczeństwa utrwalonego autoerotyzmu ująć
następująco: samowystarczalność w sferze seksualnej wynika z tendencji
do wybierania drogi najłatwiejszej; istnieje przewaga postawy "nad" tam,
gdzie powinna dominować postawa "do - od"; następstwami autoerotyzmu są:
skłonność do traktowania partnera jako przedmiotu wyładowania
seksualnego; spostrzega się zwiększenie ambiwalencji uczuciowej zarówno
do siebie samego, jak i otoczenia; panuje tendencja do zamykania się w
sobie i ucieczki w sferę marzeń; możliwe zaburzenia aktu seksualnego wynikają
między innymi z przyjęcia postawy "nad", tj. chęci kierowania aktywnością, która
zasadniczo nie podlega woli.
Masturbacja jest najłatwiejszym i najbezpieczniejszym (w sensie podjęcia
ryzyka - heroica) sposobem zaspokojenia popędu seksualnego. Wyruszając
w świat otaczający w celu znalezienia partnera, nie od razu ţ sięga się
po "przedmiot' najsilniej przyciągający. Po drodze znajduje się
"obiekty" "łatwiejsze" do zdobycia, bliższe w codziennym kontakcie. Nie
osiągnięty ideał seksualny powoduje wprawdzie niedosyt, który jednak
wygasa pod wpływem siły utrwalenia konkretnych przeżyć seksual- ţ
nych. Marzenie erotyczne zostaje wyparte przez rzeczywistość, która ob-
darzona ładunkiem emocjonalnym zaspokojenia popędu, staje się punktem
krystalizacyjnym nowych marzeń. W ten sposób można zboczyć I z kierunku
wyznaczonego przez prawo zachowania gatunku.
Pigmalionizm
Najłatwiejszym do zdobycia partnerem jest przedmiot martwy; ożywia się
on pod wpływem erotycznej fantazji. Pigmalionizm byłby więc najprostszą
formą zaspokojenia popędu seksualnego w świecie otaczającym. Mimo
pozornych podobieństw różni się ta forma od - fetyszyzmu. W fetyszyzmie
na zasadzie symbolizacji lub raczej zasady "pars pro toto" jakiś
przedmiot, który stykał się z wymarzonym partnerem, zajmuje jego
miejsce; tu sam staje się partnerem. Możność operowania przedmiotem
martwym (postawa "nad") jest w zasadzie nieograniczona; pod tym względem
pigmalionizm zbliża się do autoerotyzmu. Ta właśnie predominacja postawy
"nad" sprawia, że kontakt ze światem otaczającym jest tylko pozorny, w
istocie rzeczy człowiek kontaktuje się z tworami własnej fantazji
(własnymi strukturami czynnościowymi) i tym samym skazany jest na
samotność władców.
W pozornie normalnym życiu seksualnym ma się do czynienia z "pse-
udopigmalionizmem" lub "pseudosodomią", wówczas gdy partner traktowany
jest jako przedmiot seksualnie podniecający i umożliwiający wyładowanie
popędu. Znajduje to swój wyraz w potocznym języku, który jest na ogół
czułym i wiernym zwierciadłem relacji ze światem otaczającym, w takich
określeniach, jak "laleczka" lub "kociak". W tym sensie casanowizm czy
nimfomania są odmianami autoerotyzmu. Partner jest traktowany jako
przedmiot zaspokojenia popędu lub ambicji erotycznych. Dominuje tu
postawa "nad", mimo wejścia w najbliższy z możliwych kontaktów z drugim
człowiekiem, pozostaje się nadal samotnym.
Świat społeczny człowieka nie ogranicza się tylko do jednostek tego
samego gatunku. Może on rozszerzyć się na zwierzęta, rośliny, a nawet
przedmioty martwe. Zależy to od stosunku, jaki zachodzi między możli-
wościami uczuciowego związania się z przedstawicielami świata ludzkiego
a możliwościami analogicznego związania się z reprezentantami reszty
świata otaczającego (zwierzęta, rośliny, przedmioty martwe). Występuje
tu zjawisko uczłowieczenia (antropomorfizacji); zwierzę, roślina czy
przedmiot martwy nabierają cech ludzkich. W baśniach i bajkach meta-
morfozy tego typu są bardzo częste. Dziecko, pozbawione pełni kontaktów
ze światem ludzkim, znajduje towarzyszy zabaw i partnera związków
uczuciowych w swoim psie, kocie, czy lalce.
Człowiek dorosły, zrażony do kontaktów z ludźmi lub ich pozbawiony,
broni się przed swą samotnością nieraz bardzo żywymi związkami uczu-
ciowymi z domowym zwierzęciem, z hodowaną przez siebie rośliną, z
dziełem sztuki, z przedmiotami codziennego użytku specjalnie przez
siebie kolekcjonowanymi. W ten sposób pies, kot, złota rybka, róża czy
kaktus, rzeźba, obraz, fajka, stary zegar czy wreszcie krążki z "żółtego
metalu" stają się najwierniejszymi przyjaciółmi człowieka.
Prawdopodobnie w podobny sposób człowiek staje się członkiem
społeczności zwierzęcej dla tych zwierząt, które są skazane na stały z
nim kontakt. Przemawiają za tym codzienne obserwacje zwierząt domowych, które
często traktują swych "panów" jako towarzyszy zabaw, rodziców czy nawet
partnerów seksualnych.
Zoofilia
Naruszanie norm życia seksualnego, które według przypowieści Tory miało
spowodować zniszczenie ogniem niebieskim Sodomy i Gomory, mimo
przykładnej i straszliwej kary nierzadko zdarza się dotychczas w
społeczności ludzkiej. Wybrane do tej roli zwierzę jest bliższe i
łatwiej dostępne w zbliżeniu seksualnym niż ktokolwiek z ludzi, poza tym
łatwiej podporządkować je swojej woli, tj. zachować typową dla autoero-
tycznego okresu postawę "nad". Często traktowane jest ono jak porusza-
jący się przedmiot martwy, wówczas jest tylko narzędziem do praktyk
masturbacyjnych (przykładem może być chory krakowskiej Kliniki Psy-
chiatrycznej, cierpiący na przewlekłą schizofrenię, który w kąpieli
umieszczał na żołędzi wystającej z wody muchę, której wyrwał uprzednio
skrzydła, tak że musiała spacerować po tej części jego ciała).
Sodomia zdarza się najczęściej u osób przebywających w stałym kontakcie
ze zwierzętami (np. u pasterzy). Osoby te ze względu na długotrwały brak
kontaktu z partnerami płci przeciwnej lub z powodu trudności nawiązania
z nimi kontaktu, z uwagi na zbyt młody wiek, kalectwo czy niedorozwój,
czują się bezpieczniej wśród swych zwierząt.
W utrwaleniu się sodomistycznego stereotypu może odgrywać pewną rolę
seksualny imprinting, tj. zespół bodźców, który po raz pierwszy
doprowadził do silnego podniecenia. Takim bodźcem może być obserwacja
stosunków seksualnych u zwierząt domowych. Wtedy dane zwierzę zostaje
włączone w sferę seksualnych bodźców i na zasadzie wczesnego utrwalenia
staje się wymarzonym, choć skrytym i często zepchniętym w niepamięć
partnerem seksualnym.
W mitologiach różnych kultur obserwuje się dość często występowanie
zwierząt w roli partnerów seksualnych człowieka, a baśnie i mity są może
najbogatszym dokumentem jego ukrytych pragnień, dlatego często motywy
baśniowe czy mitologiczne były wykorzystywane do tworzenia hipotez i
pojęć psychiatrycznych, zwłaszcza przez tych autorów, których
fascynowało to, co znajduje się w głębi, a nie na powierzchni.
W patologicznym poczuciu winy (urojenia grzesznościowe) sodomia
nierzadko występuje jako jeden z tematów samooskarżeń (zwłaszcza w
schizofrenii). Trudno wtedy ustalić stan faktyczny (tzn. czy
rzeczywiście chory popełniał czyny sodomistyczne); można jednak z dużym
prawdopodobieństwem przyjąć, że tego rodzaju skryte marzenia i tendencje
istniały.
U kobiet sodomia wiąże się zwykle z tendencjami dominacyjnymi. Są to
zwykle kobiety samotne, starające się zachować swoją samodziel-
ność i niezależność, do mężczyzn nastawione władczo lub wręcz wrogo. W
przeciwieństwie więc do sodomitów zajmowałyby one przeważnie wyższą
pozycję społeczną. Oczywiście jest to tylko przypuszczenie, gdyż
przeprowadzenie badań socjologicznych na tematy seksualne jest szcze-
gólnie trudne, a wszelkie próby tego rodzaju, np. znane badania Kinseya,
należy traktować z dużą dozą ostrożności.
Kazirodztwo
Z prawa zachowania gatunku wywodzi się prawo życia społecznego,
obowiązujące z mniejszą lub większą mocą w świecie roślinnym i zwie-
rzęcym, a szczególnie silne w świecie ludzkim. Potomstwo skupia się
wokół swych rodziców; tworzy się pierwsza grupa społeczna, która w miarę
dalszej reprodukcji coraz bardziej się rozrasta. Ze względów
eugenicznych wskazane jest, by złączenie seksualne dokonywało się między
osobnikami genetycznie jak najmniej zbliżonymi, a więc nie w obrębie tej
samej grupy rodzinnej. Egzogamia (tabu kazirodztwa) jest zdaniem
antropologów kulturowych najstarszym i najbardziej powszechnym prawem
ludzkim.
Zasada egzogamii na ogół zachowana jest w świecie zwierzęcym i
roślinnym. ţ'Vprawdzie kazirodztwo zdarza się u zwierząt, ale wówczas,
gdy są one pozbawione możliwości kontaktów z obcymi przedstawicielami
płci przeciwnej. U roślin ptaki, owady lub wiatr umożliwiają zachowanie
tego prawa. Prawo zachowania gatunku realizuje się więc na zasadzie
ekspansji przestrzennej; by je spełnić, trzeba wyjść z miejsca, w którym
się wyrosło.
Z subiektywnego punktu widzenia prawo egzogamii implikuje następującą
sprzeczność: maksymalne zbliżenie, jakim jest akt seksualny, nie
następuje z tym, co bliskie, z czym od najmłodszych lat się zżyło, ale
z tym, co dalekie i w pewnym sensie obce. Jest to wystawienie się na
próbę zwarcia się ze światem otaczającym w punkcie współrzędnych
przestrzennych dalekim od punktu wyjściowego. Uwzględniając współrzędną
czasu, można z łatwością zaobserwować, jak w miarę rozwoju wzrasta
ekspansja przestrzenna. Częścią otaczającego świata, z którą człowiek
jest najsilniej złączony, a więc najintymniejszą, jest najpierw matka,
potem obydwoje rodzice i cała grupa rodzinna. W miarę posuwania się
współrzędnej czasu intymny kontakt przenosi się dalej na współrzędnych
przestrzennych do grupy zabawowej, szkolnej, pozaszkolnej, pracy itd.
Partnera seksualnego znajduje się zazwyczaj daleko od punktu
wyjściowego.
Pierwsze kontakty o charakterze seksualnym, tj. będące źródłem po-
budzenia, a nawet wyładowania seksualnego, mogą się jednak zdarzać w
punktach bliższych (np. w grupie rodzinnej; freudowski kompleks Edypa,
zabawy z rodzeństwem w "pana doktora" i w "tatę i mamę",
tendencje sodomistyczne, o których była wyżej mowa; w tym ostatnim
przypadku zwierzę domowe jest najbardziej intymną częścią otaczającego
świata; w grupie zabaw z rówieśnikami tej samej płci, bardziej zżyty i
bezpieczniejszy czuje się młody człowiek wśród osób tej samej płci).
Prawo egzogamii zostaje więc niejednokrotnie złamane - jeśli nie w
czynach, to w marzeniach. A dzieje się tak dlatego, że jest ono prze-
ciwstawne prawu intymności.
Rozpatrując oba zjawiska na współrzędnych czasowo-przestrzennych, można
uchwycić ich przeciwstawne tendencje: w egzogamii - do ekspansji, w
intymności - do koncentracji. Siła popędu seksualnego zmusza do wyjścia
w świat otaczający, na spotkanie z przyszłym partnerem. Natomiast
tendencja do intymności skłania do pozostania w miejscu, w atmosferze
ciepłej i bezpiecznej.
Pierwowzorem intymności jest atmosfera grupy rodzinnej, a szczególnie
związku matki z dzieckiem, gdyż jest to związek między dwojgiem ludzi
najwcześniejszy i biologicznie najsilniejszy. Jeśli nawet z tych czy
innych względów (oderwanie od matki, niedostatek z jej strony uczuć
macierzyńskich) atmosfera intymności nie może się należycie rozwinąć, to
wytwarza się ona w formie poronnej - marzeń, szukania postaci
zastępczych itp. Ideałem atmosfery ciepła i bezpieczeństwa byłby powrót
do łona matki; układając się do snu, większość ssaków szuka miejsca
"intymnego" i przybiera pozycję typową dla okresu płodowego. W rytmie
dnia i nocy odzwierciedla się w krótkim odcinku czasu przewijająca się
przez całą linię życiową, oscylacja między szukaniem ciepła,
bezpieczeństwa, opieki, a ekspansją w świat otaczający, bezustannym
ruchem w poszukiwaniu nowego, które przynieść może nie tylko
przyjemność, lecz i ból.
Tendencja do zachowania intymnego stosunku z otoczeniem byłaby więc
dążeniem do powrotu do punktu wyjściowego, kiedy stosunek ten był
rękojmią spokoju, bezpieczeństwa i ciepła. Natomiast tendencja do za-
chowania gatunku podobnie zresztą jak i do zachowania własnego życia,
wymagałaby stałego ruchu, ekspansji w świat otaczający, opuszczenia
punktu wyjściowego. W chwili jednak osiągnięcia celu, to jest gdy jedno
z dwóch podstawowych praw biologicznych zostaje zaspokojone,
wraca się do zasady intymności ruch w "czaso-przestrzeni zostaje
zatrzymany, pragnie się, by chwila zaspokojenia popędu trwała
"wiecznie", człowiek odcina się od bodźców otoczenia. Stosunek ze
światem otaczającym zamyka się do przedmiotu otoczenia, który umożliwia
realizację jednego z dwóch praw biologicznych; reszta świata staje się
nieważna.
Pierwsze i drugie prawo biologiczne
Intymność zaspokojenia głodu i pragnienia oraz intymność zaspokojenia
popędu seksualnego są w istocie podobne. Istnieje tu jednak zasadnicza
różnica między prawem zachowania własnego życia a prawem
zachowania życia gatunku, Pierwsze jest egoistyczne, a drugie - altru-
istyczne. Wynika to z samej definicji pojęcia; w jednym zachowuje się
tylko siebie, w drugim - gatunek, często, jak to bywa zwłaszcza na niż-
szym poziomie rozwoju filogenetycznego, tracąc przy tym własne życie.
Własną śmiercią płaci się za nieśmiertelność gatunku; jest to biologiczna
projekcja w czasie, sięgająca poza kres życia jednostki (u człowieka w
związku z rozwojem postawy "nad" możliwa jest poza tym kulturowa
projekcja w czasie; zmiana otoczenia żyje dłużej niż ten, kto był jej
twórcą).
Konsekwencją opisanej różnicy jest inna rola przedmiotu, który jest
źródłem zaspokojenia popędu, w pierwszym, a inna w drugim prawie
biologicznym, W prawie zachowania własnego życia przedmiot zostaje
zniszczony, gdyż tylko w ten sposób prawo to może się zrealizować. Siła
związku, jaki zachodzi między przedmiotem, który zaspokaja życiową
potrzebę, a podmiotem tę potrzebę odczuwającym, maleje w miarę jej
nasycenia. Przedmiot staje się z powrotem obojętny i obcy, Ta część,
która została wchłonięta, spełniła swe zadanie; prawo zachowania włas-
nego życia realizuje się więc dzięki zniszczeniu części otoczenia. W tym
sensie jest prawem egoistycznym.
W prawie zachowania gatunku przedmiotowość jest relatywna -
podmiot jest jednocześnie przedmiotem zaspokojenia popędu dla swego
partnera. Zniszczenie partnera intymnego związku, choć z takimi ten-
dencjami spotkać się można w świecie zwierzęcym i ludzkim, nie jest
tu potrzebne do zaspokojenia biologicznej potrzeby, jak w przypadku
prawa zachowania własnego życia, lecz przeciwnie, uniemożliwia jej dal-
sze zaspokojenie.
Jak uprzednio wspomniano ryzyko śmierci towarzyszy prawu zacho-
wania gatunku. Najwyraźniej występuje ono w organizmach jednoko-
mórkowych, które, łącząc się ze sobą w celu stworzenia nowego orga-
nizmu, tracą tym samym własne życie. Utrata życia wiąże się tu jednak
z celem znajdującym się dalej na współrzędnej czasu, poza granicami
własnego życia; celem tym jest zachowanie gatunku, Sam fakt, że cel
nie mieści się w ramach własnego życia (we własnej "czaso-przestrzeni"),
decyduje o altruistycznym charakterze drugiego prawa biologicznego.
Relatywność podmiotu i przedmiotu istnieje też w pierwszym prawie
biologicznym: jakiś przedmiot otoczenia można samemu zjeść, ale można
być też przez niego zjedzonym, tzn. stać się samemu przedmiotem za-
spokojenia czyjegoś popędu zachowania własnego życia. Z innych jednak
klas przedmiotów rekrutują się te, które są źródłem zaspokojenia popę-
du w pierwszym, a z innych te, które są nim w drugim prawie biolo-
gicznym. Do pierwszej klasy przedmiotów, tj. tych, które umożliwiają
zachowanie własnego życia w świecie zwierzęcym i ludzkim, należą
oprócz powietrza i wody rośliny i zwierzęta innego gatunku.
Zwierzęta własnego gatunku są na ogół wyłączone z tej klasy przed-
miotów. Kanibalizm stanowi tabu nie tylko w świecie ludzkim, lecz też
zwierzęcym, przynajmniej na wyższych szczeblach filogenezy. Zdarzają
się wyjątki od tej reguły, np. w wypadkach skrajnego głodu, w ferwo-
rze walki, w momentach krytycznych, jak poród (samice zjadające swój
miot). Na ogół jednak głód zaspokaja się poza klasą przedmiotów podob-
nych do siebie i bliskich. Występujący w niektórych kulturach kani-
balizm ma raczej charakter sakralny - jest zwykle ofiarą bogu i próbą
złączenia się z nim przez zjedzoną ofiarę lub złączenia z samą ofiarą,
dzięki czemu ma się zdobyć jej cechy.
Klasa przedmiotów służąca do zaspokojenia popędu seksualnego, jak
wynika z samego charakteru drugiego prawa biologicznego, jest w po-
równaniu z pierwszą klasą bardzo szczupła. Z biologicznego punktu wi-
dzenia mogą należeć do niej zasadniczo tylko osobnicy tego samego ga-
tunku, a przeciwnej płci, zdolni do rozmnażania się. I tu oczywiście zda-
rzają się wyjątki, które są właśnie tematem tego podrozdziału; klasa ta
może się rozszerzyć na przedstawicieli tej samej płci, innego gatunku
i przedmioty martwe.
W porównaniu z liczebnością klasy pierwszej liczebność klasy drugiej
jest jednak bardzo mała. W klasie pierwszej przedmiot ulega zniszczeniu
i tylko w ten sposób może zaspokoić pożądania podmiotu; w klasie dru-
giej, by móc spełniać rolę przedmiotu nasycającego popęd seksualny,
musi żyć, zachowywać swoją integralność. W klasie drugiej przedmiot
jest więc podniesiony do rangi podmiotu. Wynika to zresztą z faktu,
że należy do tej samej grupy gatunkowej, jest bliski i podobny. W kla-
sie pierwszej przedmiot służy do zachowania życia podmiotu, swoim ży-
ciem płaci za jego życie; w klasie drugiej zarówno podmiot, jak i przed-
miot służą wspólnemu celowi - zachowania życia gatunku. Z egoistycz-
nego , charakteru pierwszego prawa biologicznego i z altruistycznego
charakteru prawa drugiego wynika wzajemna relacja podmiotu do
przedmiotu. W pierwszym przypadku przedmiot jest "poniżony" i znisz-
czony, w drugim natomiast "wywyższony" - staje do wzajemnego związ-
ku na równi z podmiotem; płaszczyzna związku ze światem otaczają-
cym jest w pierwszym przypadku pochyła, w drugim - pozioma.
Jak wspomniano, dwa podstawowe prawa biologiczne zmuszają orga-
nizm zwierzęcy do wyjścia w świat otaczający (zasadnicza różnica mię-
dzy światem roślinnym a zwierzęcym sprowadza się do zagadnienia bier-
ności bądź aktywności w realizowaniu tych praw, czyli do zagadnienia
ruchu; zwierzęta realizują je aktywnie, w związku z tym rozwija się u
nich narząd ruchu i układ nerwowy, których pozbawione są rośliny).
Jeśliby dla każdego gatunku przyjąć górną granicę ekspansji przestrzen-
nej, tj. możliwości samodzielnego poruszania się w otoczeniu, to można
ogólnie stwierdzić, że im ta granica niższa, tym szybciej w rozwoju onto-
genetycznym zostaje osiągnięta. Inaczej mówiąc, im zwierzę znajduje się
niżej w rozwoju filogenetycznym, tym szybciej dojrzewa, tj. osiąga peł-
ną swobodę (w granicach możliwości swego gatunku) poruszania się w ota-
czającym świecie. Ze swobodą łączy się samodzielność. Osobnik niedoj-
rzały jest też niesamodzielny. Zaspokojenie jego praw biologicznych nie
realizuje się na zasadzie aktywności (ruchu), ale bierności - pożywienie
i pieszczota są mu dane, nie musi ich zdobywać (pieszczota jest formą
poronną zaspokojenia popędu seksualnego).
Intymność i ekspansja
Zaspokojenie podstawowych potrzeb stwarza atmosferę intymności między
dającym a biorącym. Wyjście poza krąg tej atmosfery budzi lęk, który
jest jednak przezwyciężany przez biologiczną tendencję do ruchu (lękowi
dezintegracyjnemu przeciwstawia się radość ruchu). Istnieją więc dwie
przeciwstawne tendencje: do bezruchu, do zatrzymania się w punkcie
"czaso-przestrzeni", w którym jest dobrze, gdzie związek z otoczeniem
jest już ustalony i intymny, oraz tendencja rozwojowa do ruchu, do
rozszerzania swej przestrzeni życiowej.
Jeśli uznać zdolność rozmnażania się za punkt szczytowy dojrzałości
biologicznej, to zbiegać się on powinien z punktem największej ekspansji
przestrzennej, tzn. partner seksualny powinien znajdować się poza sferą
intymności rodzinnej i jednopłciowej. Tabu kazirodztwa i homoseksualizmu
jest więc społecznym wzmocnieniem biologicznej tendencji rozwoju, tj.
ekspansji przestrzennej. Rozwój wymaga zatem pewnego ryzyka wyjścia poza
teren bezpieczny w świat otaczający, w którym człowiek jest obcy i
narażony na urazy, a nawet na śmierć. Maksimum postawy heroicznej osiąga
się na ogół w okresie dojścia do dojrzałości płciowej: młodzi są zwykle
najodważniejsi i najłatwiej ryzykują swoje życie; fakt ten zresztą był
skrzętnie wyzyskiwany przez wodzów w różnych kręgach kulturowych.
Istnieje wyraźna różnica ilościowa w nasileniu ekspansji przestrzennej
i związanej z nią postawy heroicznej między obu płciami. Wynika ona z
różnego ich charakteru i roli; są to męska aktywność i kobieca pasyw-
ność, które w modelu komórkowym obrazuje zachowanie się plemników i
jaja. Rolą płci męskiej jest maksymalna aktywność, która ma w końcu
doprowadzić do przebicia się przez błonę komórkową jaja i jego za-
płodnienia, a rolą płci żeńskiej - "wybór" jednego z wielu atakujących
plemników i stworzenie warunków dla dalszego rozwoju zapłodnionego już
jaja. "Odrzucone" plemniki i "nie zaatakowane" jaja giną. Dla męskiej
komórki płciowej szczytowe nasilenie aktywności przypada przed aktem
zapłodnienia, a dla żeńskiej - po nim.
Ta różnica w nasileniu ekspansji przestrzennej i w czasowěm umiej-
scowieniu postawy heroicznej, odbija się na odmienności dewiacji życia
seksualnego u obu płci. Niedostatek ekspansji przestrzennej u mężczyzn,
a jej nadmiar u kobiet utrudnia zdobycie partnera i pełne przyjęcie
postawy męskiej czy kobiecej ("kobiecy" mężczyzna i "męska" kobieta). U
kobiet poza tym rozwój psychobiologiczny idzie o krok dalej
i maksimum nasilenia postawy heroicznej zaczyna się z chwilą zapłod-
nienia (macierzyństwo), w związku z czym rozwija się u nich bogata sfera
przeżyć, zupełnie niedostępna mężczyźnie. Bunt przeciw roli kobiecej
("penis envy" w terminologii proponowanej przez psychoanalityków) i
tendencja do przyjmowania męskiej postawy heroicznej utrudniają
przyjęcie roli kobiecej, która wymaga postawy heroicznej w innym czasie
niż u mężczyzny i której charakter jest odmienny.
Zagadnienia te z jaskrawą dramatycznością uwidaczniają się w nerwicach
i psychozach porodowych, w sposób wprawdzie mniej dramatyczny, lecz
niejednokrotnie bardziej dokuczliwy dla najbliższego otoczenia,
szczególnie dla dzieci - w postaci tzw. emocjonalnej niedojrzałości do
macierzyństwa. Względy natury socjologicznej i ekonomicznej mogą w
genezie tej dewiacji odgrywać niemałą rolę i z nimi prawdopodobnie
należy wiązać duży odsetek zaburzeń życia seksualnego u kobiet (w
szczególności oziębłość seksualna i niedojrzałość do macierzyństwa) w
naszej współczesnej cywilizacji.
Antagonizm między tendencją do utrzymania intymnego stosunku z
otoczeniem a tendencją do oderwania się od niego w poszukiwaniu partnera
seksualnego (ekspansja przestrzenna) rozwija się odmiennie u mężczyzny
niż u kobiety. Do pewnego stopnia nawet to, co u jednej płci jest normą,
u drugiej staje się patologią. W dużym skrócie można zagadnienie postawić
w ten sposób, że u mężczyzny brak ekspansji, a u kobiety jej nadmiar
stanowi patologię. U mężczyzny niemożność podjęcia ryzyka wyjścia poza
sferę intymnego i względnie bezpiecznego stosunku z otoczeniem, a więc
przede wszystkim poza grupę rodzinną lub grupę zabawową jednopłciową,
prowadzi do utrwalenia się kompleksu Edypa lub do jawnych czy ukrytych
tendencji homoseksualnych.
Jeśli dochodzi do nawiązania kontaktów heteroseksualnych, to charakter
ich bywa przelotny, gdyż nie prowadzą one do rozwinięcia się atmosfery
intymności i bezpieczeństwa. Partnerka służy wówczas najczęściej jako
przedmiot wyładowania seksualnego i wzmocnienia poczucia własnej
męskości. Tego typu sytuacja (przedmiotu) budzi zawsze u człowieka (a
także u zwierzęcia) bunt i agresję. Na zasadzie reakcji kobieta z kolei
dąży do podporządkowania sobie partnera, zrobienia z niego przedmiotu.
Zamiast atmosfery bezpieczeństwa i intymności wytwarza się atmosfera
walki o władzę - agresji i lęku.
U kobiety przeciwnie - niemożność znalezienia swego miejsca w grupie
rodzinnej czy w jednopłciowej grupie zabawowej, a tym samym zbytnia
ekspansja przestrzenna wynikająca z chęci znalezienia gdzie indziej
sfery bezpiecznej intymności, prowadzi do negacji swej płci i tendencji
do identyfikowania się z płcią przeciwną. Kobieta taka czuje się
najbezpieczniej w roli aktywnej - męskiej lub aseksualnej. Zewnętrzne
formy kobiecości często przesadnie podkreślane, odgrywają tu wyłącznie
rolę "wabika", którym przyciąga mężczyzn nie tylko w celu wybrania sobie
partnera seksualnego (jak bywa w świecie zwierzęcym), ale dla
wzmocnienia swego niedorozwiniętego poczucia kobiecości i typowo męs-
kiego poczucia władzy.
Kontakty seksualne u tych kobiet są często tylko środkiem do znalezienia
atmosfery bezpieczeństwa i intymności, której im nieraz przez całe życie
brakowało. Występuje tu przestawienie środka i celu - życie seksualne,
zamiast być celem związku intymnego, staje się środkiem do niego;
kobieta taka oddaje się mężczyźnie, by znaleźć kogoś bliskiego, a nie
dlatego, że jest z nim blisko. Pozorna "rozwięzłość seksualna" ma tu
aspekt tragiczny - wynika z braku poczucia bezpieczeństwa i z lęku przed
samotnością.
W często tu cytowanym modelu biologicznym maksymalna ekspansja
przestrzenna i związane z nią ryzyko u płci męskiej mieszczą się w od-
cinku czasu poprzedzającym akt zapłodnienia. Potem samiec ma "spokój",
który u niektórych gatunków zmienia się nawet w spokój śmierci. Postawa
heroiczna u płci męskiej sprowadza się do opieki nad partnerką i
potomstwem, często zresztą bardzo problematycznej. U ludów poline-
zyjskich niepisana historia rodów jest prowadzona tylko do momentu
urodzenia potomka; dalszy los bohatera z punktu widzenia historii ro-
dowej jest już nieważny.
U płci żeńskiej ekspansja przestrzenna (nowy ważny krok rozwojowy) i
związana z nią postawa heroiczna zaczynają się tam, gdzie kończy się
męska ekspansja, tj. w momencie zapłodnienia. Od tego momentu dla samicy
zaczyna się walka o potomstwo i styka się ona z ryzykiem śmierci.
Spokojna przystań samca jest jednocześnie pełnym, a nieraz burzliwym
morzem dla samicy.
Przedstawiony model pozwala zrozumieć, dlaczego kobieta, która szuka w
życiu seksualnym potwierdzenia swej kobiecości i atmosfery intymności,
znajduje zamiast nich jeszcze większy niepokój. Po prostu weszła na
pełne morze życia seksualnego i macierzyńskiego nieprzygotowana. Z kolei
mężczyzna nie znajduje u niej tego, czego szuka, nie daje mu ona
poczucia bezpieczeństwa, intymności i bliskości, której szukał. Są nadal
wobec siebie obcy, a w obopólnej walce o władzę nad partnerem, by mieć
w nim powolne narzędzie zaspokojenia swych potrzeb, rodzi się wzajemny
lęk i nienawiść.
Homoseksualizm
Kazirodztwo i homoseksualizm mają wspólne źródło w zahamowaniu ekspansji
przestrzennej, koniecznej do znalezienia partnera w miejscu najdalszym
od swojej grupy pierwotnej, a więc przede wszystkim rodzinnej, a w
dalszym rozwoju - grupy zabawowej jednopłciowej. Tam, gdzie atmosfera
jest najbezpieczniejsza i najbardziej intymna, nie wolno wszczynać
seksualnych poszukiwań. Jako ogólną zasadę można więc przyjąć, że do
dewiacji prowadzi u mężczyzn brak ekspansji, czyli
kurczowe trzymanie się terenu bezpieczeństwa i intymności, a u kobiet
odwrotnie, nadmiar ekspansji w wyniku braku poczucia bezpieczeństwa i
sfery intymności; kontakt seksualny staje się celem dla uzyskania
większego zbliżenia się do otoczenia (większej intymności), a nie jest
tegoż zbliżenia rezultatem. Dziewczyna, która oddaje się swemu ojcu,
bratu, czy przyjaciółce, staje się dzięki temu silniej z nimi związana-
atmosfera intymności zagęszcza się. Chłopiec, który wiąże się seksualnie
z matką, siostrą, czy kolegą, unika dzięki temu ryzyka wyjścia w szerszy
świat, zaspokaja swój popęd w domu.
Oba zboczenia mogą być uwarunkowane sytuacyjnie lub rozwojowo. W
pierwszym przypadku nie ma po prostu innych możliwości, np. kazirodztwo
w domach oddalonych od innych osiedli ludzkich, w których rodzina, ze
względu na odległość i trudności komunikacyjne, jest prawie całkiem
pozbawiona kontaktu z innymi ludźmi, czy kazirodztwo osób nie mających
szans zdobycia partnera seksualnego (bardzo brzydkich, starych, ułomnych
itp.), homoseksualizm w internatach, zakonach, wojsku, wśród pasterzy
itp. Dany stereotyp zachowania się seksualnego może ulec utrwaleniu,
hamując tym samym dalszy rozwój życia płciowego.
W trakcie rozwoju przechodzi się w formie śladowej przez różne fazy
zboczeń - kazirodztwo w wieku niemowlęcym i dziecięcym, homoseksualizm
w wieku młodzieńczym, autoerotyzm, sodomia, fetyszyzm itp. w wieku
młodzieńczym. Forma ich jest zwiewna, często więcej imaginacyjna niż
realna, nie zakłócają więc one normalnego rozwoju popędu seksualnego.
Problem dziedziczności zboczeń seksualnych, szczególnie homoseksualizmu,
był żywo dyskutowany w literaturze psychiatrycznej. Fakt, że zboczenia
o charakterze rozwojowym, w przeciwieństwie do sytuacyjnych, są silnie
utrwalone i możliwoś‚ korekcji skrzywionego stereotypu popędowego jest
na ogół minimalna, w związku z czym i szanse leczenia są znikome, nasuwa
podejrzenie, iż rzeczywiście mogą tu odgrywać rolę bliżej nie określone
czynniki konstytucjonalne. Polegałyby one prawdopodobnie nie tyle na
dziedziczeniu określonego stereotypu zachowania się seksualnego, ile na
wrodzonej skłonności do utrwalania stereotypów seksualnych i mniejszej
ich chwiejności, co wpływałoby hamująco na normalny rozwój popędu
seksualnego. W analogiczny sposób można by psychopatię (nie tylko
seksualną) określać jako wrodzoną tendencję do utrwalania się struktur
czynnościowych, przy ich mniejszej chwiejności.
W przeciwieństwie do zboczeń o charakterze sytuacyjnym, które zawsze
mają charakter realny, bo są namiastką tego, co w danej sytuacji jest
nieosiągalne, zboczenia o charakterze rozwojowym mają nierzadko formę
wyłącznie imaginacyjną. Można by je nawet dzielić według kryterium, w
jakim stopniu patologiczne struktury zachowania się seksualnego są
realizowane (czyli według ich współczynnika prawdopodobieństwa).
Psychopaci seksualni dzieliliby się więc na dwie grupy: "de ima-
ginatione" i "de facto". Zachowanie seksualne pierwszych mieściłoby
się w granicach przyjętych norm społecznych i tym samym nie budziłoby
sprzeciwu. Ale normalne życie seksualne nie dawałoby im pełni zaspo-
kojenia i tym chętniej uciekaliby w krainę swych marzeń kazirodczych,
homoseksualnych, sadystyczno-masochistycznych sodomistycznych itd.
Im natomiast silniej byłyby te marzenia tłumione, tym głębiej przeni-
kałyby treść przeżyć psychicznych i tym silniejszy budziłyby sprzeciw
sumienia. Tak więc psychopata seksualny - marzyciel - nie potępiony
wprawdzie przez swe otoczenie, tym surowiej sam by siebie potępiał.
Ta zacięta walka niedozwolonych marzeń i sumienia (sumienia w sensie
wewnętrznego odbicia społecznych zakazów i nakazów, odbicia tylko w
części świadomego, w większości pokrytego niepamięcią, a więc bliższego
freudowskiemu "super-ego" niż sumieniu w pojęciu etyki), walka
chaotyczna i nie zorganizowana, a więc tym samym ze względu na niski
współczynnik integracji tylko fragmentarycznie docierająca do świado-
mości, byłaby źródłem nieokreślonego niepokoju, a ujawniałaby się peł-
niej w marzeniach sennych i przeżyciach psychotycznych, jak np. urojenia
grzesznościowe, czy tzw. "acute homosexual panic" psychoanalityków.
Nie zrealizowany typ zboczenia seksualnego jest tym niebezpieczniejszy,
im większe utrwalenie i mniejsze szanse realizacji. W sposób zgoła
perfidny prowadzić on może przez całe życie do nieosiągalnego celu, ni-
szcząc po drodze zarówno tego, kto jest tym skrzywieniem obarczony, jak
i tych, którzy wchodzą w bliski (erotyczny) z nim kontakt
(Patrząc na ten problem z punktu widzenia porządku społecznego i seksu-
ologii kryminalnej ten właśnie typ zboczeń może stać się
najniebezpieczniejszy w sytuacji "spięcia" między tendencją i
zahamowaniami. W tym sensie jawne, lecz zsocjalizowane realizowanie
zboczeń między dorosłymi, zgadzającymi się partnerami w atmosferze
"prywatności" minimalnie grozi porządkowi społecznemu. Brak "wentyla
bezpieczeństwa" w postaci życia w podobnej subkulturze i realizacji
potrzeby może stać się - jak to wiem z praktyki orzecznictwa
psychiatrycznego - przyczyną groźnych przestępstw seksualnych. Takie
słuszne podejście notowane jest między innymi wśród przedstawicieli
polskiej seksuologii kryminalnej. Por. np. J. St. Giza: Wielkomiejskie
środowisko homoseksualne - studium kryminologiczne. Służba MO, 1969, nr
6, s. 729 - 744, szczególnie s. 732.). Te tenden-
cje kazirodcze z wczesnego dzieciństwa wraz z balastem seksualnych i
pozaseksualnych struktur czynnościowych tego okresu, jak sadyzm i ma-
sochizm, agresja, despotyzm, przy jednoczesnym poczuciu zależności
przejawiać się mogą w późniejszych okresach życia w poszukiwaniach
kazirodczego ideału lub - gdy hamulce są zbyt silne - jego odwrotności
oraz w zachowaniu niektórych tendencji z tego okresu - masochistycznych,
sadystycznych, agresywnych, despotycznych i niewolniczych.
Tendencje homoseksualne z okresu jednopłciowych grup zabawowych
i przyjaźni mają duże znaczenie dla wzmocnienia poczucia własnej płci i
jej odrębności. Gdy się utrwalą, mogą się stać niejednokrotnie przyczyną
- w stosunku do osób płci przeciwnej - lękowo-agresywnej postawy, która
może przerodzić się nawet w nastawienie urojeniowe. Mogą też one
prowadzić do alkoholizmu, wskutek którego można się znaleźć z powrotem
w atmosferze intymnej grupy zabawowej lat chłopięcych. Ponadto, gdy
własny "urząd sędziowski" w postaci świadomego i podświadomego sumienia
staje się zbyt surowy, rodzi się nienawiść do samego siebie, która na
skutek projekcji w otaczający świat społeczny przeradza się w lękowo-
urojeniowe nastawienie do otoczenia na zasadzie dość typowej metamorfozy
wektorów uczuciowych: "ja siebie nienawidzę" = "ja ich nienawidzę" =
"oni mnie nienawidzą".
Kierunki psychoanalityczne, jak wiadomo, przypisują szczególne znaczenie
utajonym skłonnościom homoseksualnym i doszukują się ichzgodnie z
klasyczną nauką Freuda - w każdym urojeniu. Jest to przesadne
uproszczenie, wynikające może z określonych warunków społecznych, bowiem
psychoanaliza przyjęła się najbardziej w tych kręgach kulturowych, w
których życie seksualne było obwarowane najsilniejszymi tabu, niemniej
jednak w analizie psychiatrycznej nie należy zapominać o możliwości
ukrytego homoseksualizmu.
Jawne postacie zboczeń seksualnych z reguły nie wywołują tego wzburzenia
życia wewnętrznego, co ukryte. Działa tu znana zasada katechizmu, że
grzech popełniony w myśli stoi na pierwszym miejscu, bo - na skutek
mechanizmu błędnego koła - im gwałtowniej jest zwalczany przez tendencje
przeciwstawne, tym więcej przybiera na sile. Natomiast "
zdrożne" tendencje wyładowane w słowie, a tym bardziej w czynie, tracą
wskutek wyładowania na swej dynamice, tym samym budzą mniejszą reakcję
sumienia i mechanizm błędnego koła słabnie. Jeśli człowiek w ukrytym
zboczeniu jest dla samego siebie wrogiem, to w jawnym zboczeniu
otoczenie staje się jego wrogiem.
Jawne kazirodztwo nie stanowi problemu społecznego w tym stopniu, co
jawny homoseksualizm. Wpływa na to już sam fakt, że w porównaniu z
homoseksualizmem i innymi formami zboczeń wybór partnera jest tu bardzo
ograniczony; sprowadza się zasadniczo do jednej osoby spośród rodziców,
rodzeństwa lub dzieci. Wskutek bardzo ograniczonej możliwości wyboru
partnera, możliwości realizacji zboczonego popędu są małe, gdyż
potencjalny partner musiałby też być dotknięty analogicznym zboczeniem,
a szanse takiej koincydencji są minimalne. Najczęściej więc bywa on
zgwałcony do roli partnera, a możliwe to jest tylko wówczas, gdy
kazirodca ma nad nim znaczną przewagę, np. z tytułu ojcostwa czy
macierzyństwa. Poza oporem ze strony potencjalnego partnera kazirodca
spotyka się z oporem swego oficjalnego partnera seksualnego (żony czy
męża), toteż jego szanse realizacji zboczonego popędu są rzeczywiście
znikome i trzeba zwykle dużych dawek alkoholu, by te trudności pokonać
i móc działać pod wpływem pierwszego impulsu.
Dlatego też kazirodztwo przybiera najczęściej formę poronną w po-
staci pedofilii, w której zmysłowa miłość do własnego dziecka zostaje
rozszerzona na wszystkie dzieci, lub gerontofilii, gdy seksualne uczucie
do jednego z rodziców zmienia się w szukanie partnerów znacznie star-
szych od siebie. To samo dotyczy tych form zboczenia, które rzadko są
jako takie odkrywane, gdy w partnerze seksualnym szuka się odbicia
własnej matki, ojca, siostry czy brata.
W homoseksualizmie szanse znalezienia partnera są znacznie większe.
Grupę potencjalnych partnerów stanowią ci, którzy są dotknięci tym samym
zboczeniem, którzy wykazują ukryte tendencje homoseksualne, którzy ze
względu na swój młody wiek są w pewnym sensie biseksualnymi (wykazują
tendencje homoseksualne i heteroseksualne) i wreszcie ci, którzy ze
względu na swoją sytuację (ekonomiczną, ambicjonalną, zależności)
przyjmują wbrew swym seksualnym skłonnościom rolę homoseksualnego
partnera.
Ze względu na istniejące w wielu kręgach kulturowych bardzo ostre
przejawy potępienia społecznego tego właśnie zboczenia, tworzy się
swoista, societas homosexualis" - rodzaj subkultury lub specyficznej
grupy odniesienia. Ludzie napiętnowani "hańbiącym" - ze względu na
istniejące tabu społeczne - znakiem homoseksualizmii i wykluczeni tym
samym ze społeczności ludzi seksualnie "normalnych", nie znając się
nawet jeszcze silniej odczuwają wspólnotę pożądań, zainteresowań i spo-
sobów przeżywania ze wszystkimi napiętnowanymi. Grupa ta na zasadzie
odrębności i społecznego potępienia wytwarza swój specyficzny klimat
"zakazanego owocu".
Na swoistość tego klimatu wpływa konieczność identyfikacji z przeciwnymi
swej własnej płci rolami seksualnymi. Kobieta przyjmując rolę męską, czy
mężczyzna - kobiecą, dzięki temu właśnie, że nie jest to jej czy jego
właściwa (biologiczna) płeć, ma większą szansę wczucia się w nią, na
zasadzie większego dystansu, podobnie jak aktor niejednokrotnie lepiej
odgrywa jakieś uczucia niż ten, kto je naprawdę przeżywa. Dlatego też
zdumiewa niejednokrotnie wnikliwość analizy i możliwość wczucia się w
psychikę kobiet u mężczyzn homoseksualistów, a w psychikę mężczyzn - u
kobiet lesbijek. Stwarza to atmosferę przesubtelnionej intymności,
groteskową nieraz dla obserwatora z zewnątrz, ale dla dotkniętego
zboczeniem stanowiącą konieczny warunek jego życia erotycznego. Wnikliwe
analizy tego osobliwego klimatu, w którym subtelność miesza się z
brutalnością, świętość ze zbrodnią, znaleźć można w wielu dziełach
literackich, przede wszystkim u Marcelego Prousta.
Fakt społecznego potępienia wypacza nieraz kodeks etyczny homo-
seksualistów na tej zasadzie, że potępiony może już robić wszystko, nic
już mu bowiem zaszkodzić nie może.
Zastanawiająca jest zdolność wzajemnego rozpoznawania się "napię-
tnowanych". Często wystarczy im rzut oka, by wiedzieć, że mają do czy-
nienia ze "współwyznawcą". Możliwe, że odgrywają tu rolę subtelne ce-
chy, nieuchwytne dla oka "zwykłego śmiertelnika", którymi odznaczają się
wszyscy członkowie tej samej potępionej grupy społecznej (subkultury)
lub też swoiste "seksualne spostrzeganie", dzięki któremu na pierwszy
nieraz rzut oka rozpoznaje się, że ten, czy ta będzie właśnie wybranym
czy wybraną.
Uwagi terapeutyczne
Możliwości leczenia homoseksualizmu, podobnie zresztą jak innych
zboczeń, zależą od stopnia utrwalenia się stereotypu seksualnego. Tam,
gdzie stereotyp jest świeży i istnieją stłumione tendencje heteroseksu-
alne, szanse są duże. Homoseksualizm sytuacyjny znika zazwyczaj z
ustaniem patologicznej sytuacji, chyba że trwała ona zbyt długo
(Potwierdziły to między innymi polskie badania empiryczne, dotyczące
wpływu jednopłciowej izolacji na system psychoseksualny byłych więźniów
młodocianych. Por. J. St. Giza: Rola izolacji więziennej w genezie
anomalii seksualnych wśród więźniów młodocianych. Problemy Rodziny,
1971, nr 6, s. 16 - 23.) lub przeżycie zbyt silnie się utrwaliło.
W przypadku utrwalonego homoseksualizmu, zwłaszcza gdy nie było śladu
tendencji heteroseksualnych, szanse wyleczenia są mniejsze. Będący w tym
stanie zresztą zdają sobie z tego sprawę, gdyż tylko wyjątkowo zgłaszają
się do psychiatry. Czasem może pomóc wyprostowanie spaczonej postawy
emocjonalnej, która leży u podłoża zboczenia popędu - najczęściej chodzi
tu o lęk i nienawiść do kobiet, uwarunkowaną wrogimi lub silnie
ambiwalentnymi uczuciami do matki.
Pierwszym krokiem w traktowaniu zboczeń seksualnych, zwłaszcza
homoseksualizmu, powinno być zmniejszenie lęku przed społecznym po-
tępieniem. Niezależnie od własnych poglądów etycznych psychiatra nie
powinien zapominać, że zagadnienie homoseksualizmu, jak też innych
odchyleń od normy seksualnej było rozmaicie traktowane w różnych
kulturach i że uczucie lęku nie sprzyja leczeniu w żadnej dziedzinie me-
dycyny, a szczególnie w psychiatrii. Tak samo należy odnosić się z dozą
rezerwy do wielu prób fizykalnego leczenia omawianych zaburzeń. Sto-
sowane tu metody, jeśli działają, to prawdopodobnie na zasadzie nega-
tywnego bodźca warunkowego - za przyjemność grozi kara - podobnie jak w
leczeniu alkoholizmu apomorfiną. Tego rodzaju warunkowania przy silnej
tendencji popędowej rzadziej dają trwały efekt- zazwyczaj znika on
wtedy, gdy przestaje działać bodziec negatywny. A czasem działanie ich
jest odwrotne, gdyż nasilają one istniejące tendencje na zasadzie
wzmacniającego działania leku.
Ogólnie warto podkreślić, że wiele zaburzeń seksualnych traktuje się
w terapii jako wynik nerwicy i postępuje się z chorymi tak, jak w wy-
padku nerwic.
Przedstawione rozważania na temat psychopatologii życia seksualnego nie
wyczerpują nawet w małej części wszystkich zagadnień. Prawo zachowania
gatunku, dzięki któremu świat przyrody ożywionej ma możność rzutowania
się w przyszłość poza kres indywidualnego życia, jest tak silnie
zespolone z każdym przejawem życia, a u człowieka tak silnie przenika
nie tylko ciało, lecz także cały świat jego przeżyć, że trudno
różnorodność jego przejawów ująć w proste prawidłowości.
Wskazówki bibliograficzne
Polskie piśmiennictwo z zakresu psychopatologii życia seksualnego jest
mniej obszerne niż w niektórych innych dziedzinach psychiatrii, jak
schizofrenia czy depresja. Zagadnienia szczegółowe są opracowane zwła-
szcza w artykułach specjalistycznych zamieszczanych w czasopismach
lekarskich, między innymi w periodyku "Problemy Seksuologii" i dwu-
miesięczniku "Psychiatria Polska". Informacje o odpowiednich pozycjach
można odnaleźć w wyodrębnionych działach (np. pod hasłem "Seksuologia")
"Polskiej bibliografii lekarskiej" pod redakcją S. Konopki. Te roczniki
bibliograficzne ukazują się z kilkuletnim opóźnieniem' lata dalsze,
prawie bieżąco uwzględnia powielany miesięcznik "Przegląd piśmiennictwa
lekarskiego polskiego".
Podstawowe wiadomości z psychopatologii życia seksualnego są zawarte w
zasadniczych podręcznikach psychiatrii, np. w następujących:
T. Bilikiewicz: Psychiatria kliniczna. Wyd. IV poprawione i uzupełnione
PZWL, Warszawa 1969.
L. Korzeniowski: Zarys psychiatrii. Podręcznik dla studentów medycyny
Wyd. III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969.
Z obcojęzycznych podręczników psychiatrii przełożonych na język polski
należy wymienić następujący:
A. P. Noyes, L. C. Kolb: Nowoczesna psychiatria kliniczna. Tłum. z jęz.
ang A. Kubacki i inni pod red. J. Jaroszyńskiego. PZWL, Warszawa 1969.
Specjalistyczne wydania książkowe, które ukazały się w języku polskim,
są nieliczne. Należą tutaj np.:
Seksuologia. Praca zbiorowa. Red. H. Gżese. PZWL, Warszawa 1959. Wybrane
zagadnienia z seksuologii. Red. T. Bilikiewicz. PZWL, Warszawa 1968.
Niektórym zagadnieniom dotyczącym psychopatologii życia seksualnego są
poświęcone wydania takie, jak:
T. Bilikiewicz: Klinika nerwic płciowych. Wyd. IV uzupełnione. PZWL,
Warszawa 1969.
K. Imieliński: Zaburzenia psychoseksualne. PZWL, Warszawa 1970.
K. Imieliński: Zboczenia płciowe. Dynamiczna teoria zboczeń płciowych.
Wyd. II, PZWL, Warszawa 1970.
Wiadomości z tej dziedziny są też w mniejszym lub większym stop-
niu uwzględnione w różnych książkach i broszurach, zwłaszcza w latach
ostatnich. Jako przykład można wskazać na publikacje, wśród których
znajdują się ujęcia zarówno naukowe, jak też popularnonaukowe.
L. F. Beck: O dojrzewaniu seksualnym. Tłum, z ang. J. Towptk. Wyd. V roz-
szerzone. Wiedza Powszechna, Warszawa 1969.
K. Boczkowski: Nieprawidłowości rozwoju płciowego. PZWL, Warszawa 1971.
P. Chauchard: Życie seksualne. Tłum, z franc. K. Wróblewska. Pax, War-
szawa 1972.
Erotyka w aspekcie zdrowia psychicznego. Praca zbiorowa. Pax, Warszawa 1972.
I. Felstein: Gerontoseksuologia. PWN, Warszawa 1972.
E. Fromm: O sztuce miłości. Tłum, z ang. A. Bopdański. PIW, Warszawa 1971.
J. Codłewski; Życie płciowe człowieka. Fizjologia, psychologia, socjologia.
Wyd, III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1972.
K. Imieiiński: Erotyzm. PWN. Warszawa 1970.
K. Imieliński: Życie seksualne. Psychohigiena. Przedmowa: T. Bilikiewicz.
Wyd. III poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1970.
A. Komorowska: Z zagadnień okresu pokwitania dziewcząt. PZWL, War-
szawa 1967.
M. Kozakiewicz: Rozmowy intymne. O miłości, o płci i woli, o zdrowiu fi-
zycznym i psychicznym, o wierności, o egoizmie, o kompleksach i zaburze-
niach. Ryc. B. Dutkowska. Wyd. III, PZWL, seria: Wiedza i Zdrowie, Warsza-
wa 1970.
B. Łobodzińska: Młodość, miłość, małżeństwo. Seria: Sygnały. Wiedza Pow-
szechna, Warszawa 1971.
Natura, kultura, płeć. (Przekład pracy zbiorowej autorów francuskich).
Wyd. Znak, Kraków 1969.
Problemy oziębłości płciowej u kobiet. Red. I. Roszkowski i K.
Imieliński. PZWL, Warszawa 1972.
T. Rożniatowski: Mężczyzna po czterdziestce. Ryc. W. Barzoszewski.
Wyd. V poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969.
J. Towpik: Czy zmiana obyczajowości? Wybrane zagadnienia z ţseksuologii.
PZWL, seria: Zdrowie dla Wszystkich, Warszawa 1970.
T. H. Van de Velde: Małżeństwo doskonałe. Studium fizjologii i techniki.
PZWL, Warszawa 1972.
K. Wiśniewska-Roszkowska: Druga i trzecia młodość kobiety. Wyd. III
poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1971.
Dość obfite jest piśmiennictwo obcojęzyczne, dostępne głównie w za-
granicznych czasopismach lekarskich. Na takie artykuły oraz książki
powołują się autorzy w wymienionych tutaj publikacjach, zwłaszcza na-
ukowych.
Ważniejsze wydania książkowe autorów obcych sprowadzają księgarnie
medyczne "Dom Książki". Wydawnictwa zagraniczne, wśród nich czasopisma
fachowe, są prenumerowane między innymi przez biblioteki akademii
medycznych.
Spis treści
Przedmowa
Popęd seksualny
Bogactwo form
Współrzędna czasu
Układ nerwowy i endokrynny
Macierzyństwo
Społeczny charakter
Imprinting
Złączenie z otaczającym światem
Zaburzenia życia seksualnego
Nerwice seksualne
Impotentia coeundi et generandi
Orgazm
Impotencja i anorgazmia organiczna i czynnościowa
Klasyfikacja impotencji czynnościowej i anorgazmii
Uwagi terapeutyczne
Zboczenia seksualne
Sfera bodźców seksualnych i ich utrwalanie się
Dialektyka zmienności i niezmienności
Ślady zboczeń
Wyładowanie i sprawdzeniesiebie
Sadyzm i masochizm
"Parcjalizacja" i "uprzedmiotowienie" partnera
Fetyszyzm
Transwestytyzm i transseksualizm
Oglądactwo (skopofilia, voyeuryzm)
Ekshibicjonizm
Dobór naturalny
"Erotica" i "heroica"
Autoerotyzm
Pigmalionizm
Zoofilia
Kazirodztwo
Pierwsze i drugie prawo biologiczne
IntymnośE i ekspansja
Homoseksualizm
Uwagi terapeutyczne
Wskazówki bibliograficzne
Spis treści
Koniec
Opracowano jako plik tekstowy w maju 2000r.