background image

P

linio

 C

orrea

 

de

 O

liyeira

ROZWAŻANIA DROGI KRZYŻOWE)

background image

O

  Matko  Bolesna,  w  tych  czasach,  kiedy  większość  ludzi 

unika  cierpienia,  chociaż  jest  ono  tak  niezbędne  dla  do­
skonałego  wypełnienia  przykazań  i  rad  Twojego  Bos­

kiego  Syna,  uproś  wszystkim  odprawiającym  tę  Drogę  Krzyżową 
siłę do dźwigania własnego krzyża aż na sam szczyt Golgoty.

background image

+

S

tacja

 I

J

ezus

 

skazany

 

na

 

śmierć

S

ędzia,  który  popełnił  najokrutniejszą  zbrodnię  sądową,  jaką 

zna  historia,  nie  kierował  się  jakąś  płomienną  namiętnością. 
Nie  zaślepiła  go  nienawiść  ideologiczna  ani  pożądanie  bo­

gactw,  ani  chęć,  by  przypodobać  się  jakiejś  Salome.  Zdecydował 
się  skazać  Sprawiedliwego,  powodowany  obawą  przed  utratą  sta­

nowiska,  jeśli  okazałby  się  mało  gorliwy  w  przestrzeganiu  praw 
Cezara.  Kierował  nim  strach  przed  popadnięciem  w  kłopoty  po­
lityczne,  wywołane  niezadowoleniem  motłochu,  instynktowny  lęk 
przed  powiedzeniem  „nie”,  przed  odmówieniem  komuś  spełnienia 

jego żądania, przed przeciwstawieniem się panującej opinii.

Ty,  Panie,  utkwiłeś  w  nim  na  długo  to  samo  spojrzenie,  któ­

re  sprawiło,  że  w  jednej  chwili  dokonało  się  odkupienie  Piotra. 
W  tym  spojrzeniu  można  było  dostrzec  Twoją  najwyższą  dosko­
nałość  moralną  i  Twoją  nieskończoną  niewinność.  A  mimo  to  on 
wydał na Ciebie wyrok skazujący.

O  Panie,  ile  razy  naśladowałem  Piłata!  Ile  razy  przez  przy­

wiązanie  do  własnej  kariery  pozwalałem,  by  w  mojej  obecności 
prześladowano  wiarę  i  milczałem!  Ile  razy  z  założonymi  rękami 
byłem  świadkiem  walki  i  męczeństwa  tych,  którzy  bronią  Twoje­
go  Kościoła  i  nie  miałem  odwagi,  by  poprzeć  ich  choćby  jednym 
słowem!  Wszystko  to  przez  godne  pożałowania  lenistwo  duchowe, 
by  nie  sprzeciwić  się  tym,  którzy  mnie  otaczają,  by  nie  powiedzieć 
„nie”  w  moim  środowisku,  ze  strachu,  że  będę  „inny  niż  wszyscy”. 
Tak,  jakbyś  stworzył  mnie  Panie  nie  po  to,  bym  Ciebie  naśladował, 
ale bym naśladował służalczo moich znajomych.

W  tamtej  bolesnej  chwili,  kiedy  zostałeś  skazany,  cierpia­

łeś  przez  tych  wszystkich  tchórzy,  przez  wszystkich  ustępliwych, 
przez wszystkich letnich... Przeze mnie, Panie.

O  Mój  Jezu,  przebacz  mi  i  bądź  miłosierny!  Dałeś  mi  Panie 

przykład,  jak  stawiać  czoła  przeciwnościom.  Przez  męstwo,  dzięki 
któremu  z  odwagą  przyjąłeś  wyrok  wyższego  urzędnika  rzymskie­
go, ulecz moją duszę z choroby ustępliwości i słabości!

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy lobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

+

S

tacja

 II

JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA

T

ak  oto  zaczyna  się,  mój  umiłowany  Panie,  Twoja  droga 

do  miejsca  kaźni.  Ojciec  Niebieski  nie  chciał  dla  Ciebie 
szybkiej  śmierci.  Ty  miałeś  nauczyć  nas  swoją  Męką  nie 

tylko  tego,  jak  umierać,  ale  jak  stawić  czoła  śmierci.  Przyjąć  ją  ze 
spokojem,  bez  wahania  czy  słabości,  idąc  ku  niej  zdecydowanym 
krokiem  żołnierza,  który  staje  do  walki.  Oto  godna  podziwu  lek­
cja, której mi udzieliłeś.

A  ja,  mój  Boże,  jak  bardzo  tchórzę  w  obliczu  bólu!  Bądź  to 

ulegam,  zanim  wezmę  swój  krzyż,  bądź  to  wycofuję  się,  zdradza­

jąc  swoje  obowiązki,  bądź  to  w  końcu  przyjmuję  swój  krzyż,  ale 

z  takim  znużeniem,  z  taką  niechęcią,  jakbym  nienawidził  ciężaru, 
który z Twojej woli spoczął na moich ramionach.

Ileż  razy  zamykam  oczy,  aby  nie  widzieć  bólu!  Oślepiam  się 

dobrowolnie  naiwnym  optymizmem,  bo  nie  mam  odwagi  podjąć 
walki  przeciwko  pokusom.  I  przez  to  okłamuję  sam  siebie:  „To  nie­
prawda,  że  powinienem  wyrzec  się  przyjemności,  aby  nie  popaść 
w  grzech;  to  nieprawda,  że  muszę  zwalczyć  ten  zły  nawyk,  sprzyja­

jący  moim  najskrytszym  namiętnościom;  to  nieprawda,  że  muszę 

porzucić  to  otoczenie,  zakończyć  tę  przyjaźń,  która  osłabia  i  pod­
kopuje  całe  moje  życie  duchowe.  Nie!  Nic  z  tego  nie  jest  prawdą...” 
- zamykam oczy i odrzucam na bok swój krzyż.

O  Mój  Jezu,  przebacz  mi  tak  wielkie  lenistwo  i  przez  rany,  które 

Krzyż  otworzył  na  Twoich  ramionach,  ulecz,  Ojcze  Miłosierdzia, 
straszną  ranę,  którą  ja  sam  otworzyłem  w  mojej  duszy,  całymi  lata­
mi  trwając  w  lenistwie  duchowym  i  pobłażliwości  wobec  samego 
siebie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

+

JEZUS UPADA POD KRZYŻEM 

PO RAZ PIERWSZY

S

tacja

 

iii

C

óż  to,  Panie?  Nie  wolno  Ci  było  porzucić  Twego  Krzyża? 

Przecież  dźwigałeś  go,  dopóki  wszystkie  Twoje  siły  nie 
wyczerpały  się,  dopóki  nieznośny  ciężar  Krzyża  nie  po­

walił  Cię  na  ziemię!  Czyż  nie  zostało  dostatecznie  cłowiedzione, 
że  nie  jesteś  w  stanie  iść  dalej?  Twój  obowiązek  został  spełniony. 
Teraz  niech  aniołowie  z  nieba  wezmą  za  Ciebie  Krzyż.  Ty  wycier­
piałeś już na miarę swoich możliwości. Cóż jeszcze miałbyś dać?

A  jednak  Ty  postąpiłeś  inaczej,  dając  cenną  lekcję  mojemu 

tchórzostwu.  Mimo  wyczerpania  nie  zrezygnowałeś  z  tego  cięża­
ru,  ale  poprosiłeś  o  jeszcze  więcej  sił,  aby  móc  dalej  dźwigać  swój 
Krzyż. I otrzymałeś je.

Trudne  jest  dzisiaj  życie  chrześcijanina.  Zobowiązany  prowa­

dzić  nieustanną  walkę  z  samym  sobą,  aby  żyć  w  zgodzie  z  Bos­
kimi  przykazaniami,  wydaje  się  czymś  dziwacznym  wświecie, 
w  którym  za  najwyższe  wartości  uznaje  się  nieraz  życiowe  uciechy 
i  dogadzanie  własnym  namiętnościom.  Ciąży  nam  na  ramionach 
krzyż  wierności  Twojemu  Prawu,  Panie.  I  czasami  wydaje  nam  się, 
że brakuje nam tchu.

W  tych  chwilach  uciekamy  się  do  różnych  wykrętów:  „Już 

zrobiliśmy  wszystko,  co  było  w  naszej  mocy.  W  końcu  tak  bardzo 
ograniczona  jest  siła  człowieka!  Bóg  będzie  to  miał  na  względzie. 
Odrzućmy  krzyż  na  naszej  drodze  i  zacznijmy  powoli  pogrążać  się 
w  rozkoszach”.  Ach,  jak  wiele  krzyży  porzuconych  przy  naszych 
drogach, być może przy moich drogach!

Daj  mi  Jezu  łaskę,  bym  pozostał  w  objęciach  mojego  krzyża, 

nawet  kiedy  osłabnę  pod  jego  ciężarem.  Daj  mi  łaskę,  bym  podno­
sił  się  zawsze,  kiedy  upadnę.  Daj  mi  Panie  najwyższą  łaskę,  abym 
nigdy  nie  zszedł  z  drogi,  którą  muszę  podążać,  by  dotrzeć  na  szczyt 
mojej własnej Kalwarii.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

+

S

tacja

 

iv

J

ezus

 

spotyka

 

swoją

 M

atkę

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

K

to,  Pani,  widząc  Cię  tonącą  we  łzach,  odważyłby  się  zapytać, 

dlaczego  płaczesz?  Ani  ziemia,  ani  morze,  ani  całe  sklepienie 
niebieskie  nie  mogłyby  się  równać  z  ogromem  Twojej  boleści. 

Daj mi, moja Matko, przynajmniej trochę Twego bólu. Daj mi łaskę opła­
kiwać  Jezusa  łzami  szczerej  i  głębokiej  skruchy.  Cierpisz  w  zjednoczeniu 

z Jezusem. Daj mi łaskę cierpieć jak Ty i jak On. To nie patrzenie na nie­
wypowiedziane  cierpienia  cielesne  Twojego  Boskiego  Syna  sprawiało  Ci 
największy  ból.  Czymże  są  krzywdy  cielesne  w  porównaniu  z  krzywda­
mi  duchowymi?  Gdyby  Jezus,  cierpiąc  te  wszystkie  udręki,  miał  po  swo­

jej  stronie  serca  litościwe!  Gdyby  najgłupsza,  najbardziej  niesprawiedli­

wa,  najbardziej  niesłuszna  nienawiść  nie  raniła  Świętego  Serca  o  wiele 
bardziej  niż  ciężar  Krzyża  i  krzywdy  cielesne  raniły  Ciało  naszego  Pana! 
Ale  krzykliwa  manifestacja  nienawiści  i  niewdzięczności  tych,  których 
On  kochał  -  tuż  obok był trędowaty, którego wyleczył,  dalej niewidomy, 
któremu  przywrócił  wzrok,  trochę  dalej  cierpiący,  któremu  zwrócił  spo­
kój.  I  wszyscy  żądali  Jego  śmierci,  wszyscy  Go  nienawidzili,  wszyscy  Go 
lżyli.  Wszystko  to  zadawało  Jezusowi  nieporównanie  większe  cierpienie 
niż niewypowiedziane krzywdy cielesne, które Mu wyrządzono.

Ale  było  coś  jeszcze  gorszego.  Było  jeszcze  większe  zło.  Był  grzech. 

Grzech  zuchwały,  grzech  jawny,  grzech  okrutny.  Gdybyż  wszystkie  te 
krzywdy  zostały  wyrządzone  najlepszemu  z  ludzi,  ale  w  jakiś  absur­
dalny  sposób  nie  obrażały  Boga!  Ale  one  zostały  wyrządzone  Bogu- 
Człowiekowi.  I  stanowiły  grzech  najcięższy  przeciw  Trójcy  Świętej. 
Oto największe zło, płynące z niesprawiedliwości i niewdzięczności.

To  zło  polega  nie  tyle  na  łamaniu  praw  dobroczyńcy,  co  na  obraża­

niu  samego  Boga.  Wiele  było  powodów  Waszej  boleści,  ale  tym,  który 
sprawiał  Wam  największe  cierpienie,  Matko  Najświętsza  i  Boski  Zbawi­
cielu,  był  z  pewnością  grzech.  A  ja?  Czy  pamiętam  o  moich  grzechach? 
Czy  pamiętam,  na  przykład,  o  moim  pierwszym  grzechu  albo  o  moim 
ostatnim  grzechu?  O  godzinie,  w  której  go  popełniłem,  o  miejscu, 
o  osobach,  które  mnie  wtedy  otaczały,  o  motywach,  które  mnie  skłoniły 
do  grzechu?  Czy  gdybym  myślał  o  ogromnej  obrazie,  jaką  przynosi  Ci 
każdy grzech, czy ośmieliłbym się być Ci nieposłuszny, Panie?

O,  moja  Matko,  przez  boleść  towarzyszącą  spotkaniu  z  Twym 

umęczonym  Synem,  uproś  dla  mnie  łaskę,  bym  miał  zawsze  przed 
oczami  pokrytego  ranami  Jezusa  Cierpiącego,  dokładnie  takiego,  ja­
kim Go widziałaś w Jego drodze na Golgotę.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

+

S

tacja

 V

S

zymon

 C

yrenejczyk

POMAGA JEZUSOWI NIEŚĆ KRZYŻ

~ Tim był Szymon? Co o nim wiadomo poza tym, że był z Cy- 

K. reny? I co wie większość ludzi o Cyrenie poza tym, że była 

_ iNsjto ziemia Szymona? Tak człowiek, jak i miasto wynurzyły 

się z mroków dla chwały, dla najwyższej chwały, w chwili, kiedy 
całkiem inne były zamierzenia Cyrenejczyka.

Szedł  on  beztrosko  drogą.  Myślał  jedynie  o  drobnych,  codzien­

nych  problemach,  z  których  składa  się  zwykły  żywot  większości 
śmiertelników.  Ale  Ty,  Panie,  pojawiłeś  się  na  jego  drodze  z  Two­
imi  ranami,  z  Twoim  Krzyżem  i  z  Twoim  przeogromnym  bólem. 
I  właśnie  Szymonowi  przypadło  stanąć  przed  Tobą.  Zmuszono 
go,  by  razem  z  Tobą  dźwigał  Krzyż.  Miał  do  wyboru:  nosić  Krzyż 
w  złym  nastroju,  obojętny  wobec  Ciebie,  próbując  przypodobać 
się  tłumowi  poprzez  zwiększenie  Twoich  cierpień  duszy  i  ciała; 
albo  nosić  Go  z  miłością,  ze  współczuciem,  górując  nad  pospól­
stwem,  starając  się  ulżyć  Twojemu  cierpieniu,  poczuć  w  sobie 
cząstkę  Twego  bólu,  żebyś  cierpiał  choć  trochę  mniej.  Cyrenejczyk 
wybrał  cierpienie  z  Tobą.  I  dlatego  od  dwóch  tysięcy  lat  jego  imię 

jest  powtarzane  z  miłością,  z  wdzięcznością,  ze  świętą  zazdrością 

przez  wszystkich  ludzi  wierzących  na  całej  Ziemi  i  tak  będzie  za­
wsze, aż do spełnienia wieków.

Również  na  moich  drogach  pojawiłeś  się,  mój  Jezu.  Wtedy, 

kiedy  przez  Święty  Chrzest  wezwałeś  mnie  z  mroku  pogaństwa  na 
łono  Twojego  Kościoła.  Wtedy,  kiedy  moi  rodzice  uczyli  mnie  mo­
dlitwy.  Wtedy,  kiedy  na  lekcjach  katechezy  zaczynałem  otwierać 
moją  duszę  na  prawowierną  naukę  katolicką.  Podczas  mojej  pierw­
szej  spowiedzi  i  mojej  Pierwszej  Komunii  Świętej;  we  wszystkich 
momentach,  w  których  się  wahałem,  a  Ty  mnie  wspierałeś;  we 
wszystkich  momentach,  kiedy  upadałem,  a  Ty  mnie  podnosiłeś; 
we  wszystkich  tych  momentach,  kiedy  prosiłem,  a  Ty  mnie  wy­
słuchiwałeś.

A  ja,  Panie?  Również  teraz  przechodzisz  obok  mnie  w  nabo­

żeństwie  Drogi  Krzyżowej.  Co  robię,  kiedy  Ty  przechodzisz  obok 
mnie?

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

STACJA VI

WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI

W

  pierwszej  chwili  można  by  sądzić,  że  nikt  w  historii 

nie  został  nagrodzony  tak  hojnie,  jak  Weronika.  Rze­
czywiście,  który  król  miał  w  rękach  tkaninę  cenniej­

szą  niż  ta  chusta?  Który  generał  miał  sztandar  bardziej  wartościo­
wy?  Który  gest  odwagi  i  oddania  został  wynagrodzony  w  sposób 
bardziej wyjątkowy?

A  jednak  istnieje  łaska,  która  znaczy  wiele  więcej  niż  ta,  jaką 

jest  cudownie  odbita  na  chuście  Święta  Twarz  Zbawiciela.  Na  chu­

ście  Boska  Twarz  przedstawiona  została  jak  na  obrazie.  W  świę­
tym,  rzymskim  i  apostolskim  Kościele  katolickim  odbija  się  ona 

jak w zwierciadle.

W  swoich  instytucjach,  w  swojej  doktrynie,  w  swoich  prawach, 

w  swojej  jedności,  w  swojej  uniwersalności,  w  swojej  niezrówna­

nej  katolickości,  Kościół  jest  prawdziwym  zwierciadłem,  w  któ­
rym  odbija  się  nasz  Boski  Zbawiciel.  Co  więcej,  Kościół  jest  Mi­

stycznym  Ciałem  Chrystusa.  A  my  wszyscy,  mamy  łaskę  należeć 
do Kościoła, być żywymi kamieniami Kościoła!

Jak  bardzo  powinniśmy  być  wdzięczni  za  tę  łaskę!  Nie  zapomi­

najmy  jednak,  że  noblesse  oblige  (szlachectwo  zobowiązuje).  Przy­
należność  do  Kościoła  jest  czymś  bardzo  szlachetnym,  ale  i  bardzo 
trudnym.  We  wszystkich  okolicznościach  naszego  życia  powinni­
śmy  myśleć  tak,  jak  myśli  Kościół,  czuć  tak,  jak  czuje  Kościół,  postę­
pować  tak,  jak  Kościół  chce.  Oznacza  to  prawdziwy  zmysł  katolicki, 
autentyczną  czystość  obyczajów  oraz  głęboką  i  szczerą  pobożność. 
Innymi słowy, oznacza to poświęcenie całego naszego życia.

A  jaka  jest  nagroda?  Christianus  alter  Christus.  Ja  będę  w  spo­

sób  możliwie  najdoskonalszy  odzwierciedleniem  samego  Chry­
stusa.  Wizerunek  Chrystusa  odbije  się,  w  sposób  żywy  i  święty, 
w mojej duszy.

Ach  Panie,  jeśli  wielka  była  łaska,  którą  była  obdarzona  We­

ronika,  to  o  ile  większa  jest  łaska,  którą  mi  obiecujesz!  Proszę  Cię 
o  siłę  i  stanowczość,  aby  poprzez  trwałą  wierność  Tobie  i  głęboką 
wiarę rzeczywiście ją otrzymać.

Kłaniamy Ci się Panie fezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

Któryś za nas cierpiał rany, fezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

+

JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ DRUGI

S

tacja

 VII

U

paść,  przewrócić  się  na  ziemię,  znaleźć  się  u  stóp  wszyst­

kich,  okazać  publicznie,  że  nie  ma  się  już  siły  -  oto  upo­
korzenia,  na  które  wystawiłeś  się,  Panie,  aby  udzielić  mi 

lekcji.  Nikt  się  naci  Tobą  nie  litował.  Obelgi  i  złorzeczenia  podwo­
iły  się.  A  tymczasem  Twoja  łaska  daremnie  szukała  w  głębi  tych 
zatwardziałych serc choć cienia zmiłowania.

Nawet  wtedy  chciałeś  Panie  kontynuować  swoją  drogę  przez 

mękę,  aby  zbawić  ludzi.  Których?  Wszystkich,  włącznie  z  tymi, 
którzy tam byli, potęgując na wszelkie sposoby Twoje cierpienie.

W  moim  apostolacie,  Panie,  będę  musiał  iść  naprzód,  nawet  je­

śli  moje  dzieło  ulegnie  zniszczeniu,  nawet  jeśli  wszyscy  zjednoczą 
się,  aby  mnie  atakować,  nawet  jeśli  niewdzięczność  i  przewrotność 
tych, dla których chciałem dobrze, obrócą się przeciwko mnie.

Nie  okażę  słabości  i  nie  zejdę  z  mojej  drogi,  aby  się  im  przypo­

dobać.  Moje  drogi  mogą  być  jedynie  Twoimi  drogami,  to  znaczy 
drogami  prawości,  czystości,  surowości.  Naśladując  Twoje  drogi 
będę  cierpiał  od  ludzi.  I  połączywszy  moje  niedoskonałe  cierpie­
nia  z  Twoim  cierpieniem  doskonałym,  z  Twoim  cierpieniem  nie­
skończenie  cennym,  będę  dalej  działał  dla  ich  dobra.  Po  to,  żeby 
zostali  zbawieni  lub  żeby  odrzucone  przez  nich  łaski  zgromadziły 
się  nad  nimi  jak  rozżarzone  węgle,  domagając  się  ich  ukarania.  Tak 
właśnie  uczyniłeś  z  ludem-bogobójcą  i  z  wszystkimi  tymi,  którzy 
do końca Cię odrzucali.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

S

tacja

 VI u

J

ezus

 

pociesza

 

płaczące

 

niewiasty

N

ie  brakowało  wtedy  dobrych  dusz,  które  zdawały  sobie 

sprawę  z  ogromu  popełnianego  grzechu  i  bały  się  Bo­
skiej sprawiedliwości.

Czyż  nie  jestem  świadkiem  tego,  że  takie  grzechy  są  i  dzisiaj 

popełniane?  Czyż  nie  jest  prawdą,  że  zastępca  Chrystusa  na  ziemi 
nie  ma  dziś  posłuchu,  jest  opuszczony  i  zdradzany?  Czyż  nie  jest 
prawdą,  że  prawa,  instytucje  i  zwyczaje  są  coraz  bardziej  wrogie 
Jezusowi  Chrystusowi?  Czyż  nie  jest  prawdą,  że  współczesny  czło­
wiek  stara  się  zbudować  nowoczesny  świat  i  oprzeć  całą  cywiliza­
cję  na  negacji  Jezusa  Chrystusa?  Czyż  nie  jest  prawdą,  że  Matka 
Boża,  w  objawieniach  w  Fatimie,  wskazała  wszystkie  te  grzechy 
i prosiła o pokutę?

I  gdzież  jest  ta  pokuta?  Ilu  jest  tych,  którzy  naprawdę  widzą 

grzech  i  starają  się  go  wskazać,  zdemaskować,  zwalczyć,  wznieść 
przeciw  niemu  całą  krucjatę  idei,  czynów,  a  nawet  żywej  siły,  gdy­
by  to  było  konieczne?  Ilu  odważy  się  dziś  rozwinąć  sztandar  ab­
solutnej,  nieskazitelnej  wiary  w  miejscach,  gdzie  króluje  bezboż­
ność  lub  fałszywa  pobożność?  Hu  jest  takich,  którzy  w  jedności 
z  Kościołem  przeżywają  ten  moment  w  historii,  który  jest  tragicz­

ny,  jak  tragiczna  była  męka  Chrystusa;  ten  moment  decydujący, 
w  którym  cała  ludzkość  opowiada  się  za  Chrystusem  lub  przeciw 
Chrystusowi?

Ach,  mój  Boże,  ilu  jest  krótkowzrocznych,  którzy  wolą  nie  wi­

dzieć  smutnej  rzeczywistości,  choć  jest  ona  tak  oczywista,  że  aż 
kłuje  w  oczy.  Ile  pozornego  spokoju,  ile  małostkowości,  ile  bła­
hych, codziennych rozkoszy!

Daj  mi  Jezu  łaskę  nie  zaliczać  się  do  nich.  Łaskę,  by  iść  za  Twoją 

radą,  to  znaczy  płakać  za  nas  i  za  nasze  grzechy.  Nie  płaczem  ja­
łowym,  ale  lamentem  pokutnym  u  Twoich  stóp,  który  natchniony 
przez  Ciebie,  przekształci  się  dla  nas  w  przebaczenie,  w  energię 
potrzebną do apostolatu, w odwagę do walki.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

]EZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI

S

tacja

 IX

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

X  esteś,  mój  Panie,  bardziej  zmęczony,  bardziej  wycieńczony,  bar- 

I  dziej  zraniony,  bardziej  wyczerpany  niż  kiedykolwiek.  Co  Cię  cze- 
I  ka?  Dotarłeś  do  końca?  Nie.  Najgorsze  ma  się  dopiero  wydarzyć. 

/  Najokrutniejsza  zbrodnia  ma  się  dopiero  dokonać.  Najgorszy  ból  do­
piero  przed  Tobą.  Upadłeś,  Jezu,  już  po  raz  trzeci,  a  przecież  to,  co  masz 

już  za  sobą,  to  dopiero  wstęp.  I  oto  widzę,  jak  znów  podnosisz  z  zie­

mi  swoje  Ciało,  które  jest  całe  jedną  wielką  raną.  To,  co  wydawało  się 
niemożliwe,  dokonuje  się  i  jeszcze  raz  wstajesz  powoli,  mimo  że  każdy 
ruch  jest  dla  Ciebie  dodatkowym  cierpieniem.  Oto  Ty,  Panie,  wyprosto­
wany  jeszcze  jeden  raz...  z  Twoim  Krzyżem.  Umiałeś  znaleźć  nowe  siły, 
nową energię, by iść dalej. Trzy upadki, trzy takie same lekcje wytrwało­
ści, każda z nich bardziej dotkliwa i bardziej wymowna niż poprzednia.

Dlaczego  taka  uporczywość?  Ponieważ  uporczywe  jest  nasze  tchó­

rzostwo.  Decydujemy  się  dźwigać  nasz  krzyż,  ale  tchórzostwo  zawsze 
się  w  nas  odzywa.  I  aby  nie  szukało  więcej  pretekstów  w  naszej  słabości, 

Ty  sam,  Panie,  zechciałeś  trzy  razy  powtórzyć  tą  samą  lekcję.  Tak,  nasza 
słabość  nie  może  nam  służyć  za  pretekst.  Łaska,  której  Bóg  nigdy  nie 
odmawia, jest w stanie sprawić to, czego nie mogą zwykłe siły naturalne.

Bóg  chce,  byśmy  Mu  służyli  aż  do  ostatniego  tchnienia,  aż  do  wy­

czerpania  całej  energii  i  pomnaża  naszą  wytrzymałość  na  cierpienie 
i  dodaje  nam  sił  do  dalszego  działania,  byśmy  byli  zdolni  do  poświę­
ceń  przekraczających  granice  ludzkich  możliwości,  heroicznych  po­
święceń,  nieprawdopodobnych  i  cudownych.  Święty  Franciszek  Sale- 
zy  powiedział,  że  miarą  miłowania  Boga  jest  miłowanie  Go  bez  miary; 

my zaś powiemy, że miarą walki za Boga jest walka bez miary.

A  ja,  jakże  szybko  się  męczę!  W  moim  apostolacie  zraża  mnie  naj­

mniejsze  poświęcenie.  Najmniejszy  wysiłek  napawa  strachem,  a  naj­
mniejsza  walka  skłania  mnie  do  ucieczki.  Apostolat  podoba  mi  się. 
O  tak!  Ale  apostolat  całkowicie  zgodny  z  moimi  poglądami  i  upodo­
baniami.  Apostolat,  któremu  poświęcę  się,  kiedy  chcę,  jak  chcę,  po­
nieważ chcę. A później sądzę, że złożyłem Bogu olbrzymią jałmużnę.

Ale  Bóg  nie  zadowala  się  tym.  Dla  Kościoła  On  chce  całego  moje­

go  życia,  chce  organizacji,  chce  bystrości,  chce  odwagi,  chce  niewin­
ności  gołębicy,  a  jednocześnie  przebiegłości  węża,  słodyczy  owieczki, 
a  jednocześnie  nieposkromionego  i  nieujarzmionego  gniewu  lwa.  Je­
śli  okaże  się  konieczne  poświęcić  karierę,  przyjaźnie,  powiązania  ro­
dzinne,  błahe  przyjemności,  zakorzenione  przyzwyczajenia,  by  służyć 
naszemu  Panu,  muszę  to  zrobić.  Twój  trzeci  upadek  uczy  mnie,  że 
Bogu  winniśmy  oddać  wszystko,  absolutnie  wszystko,  a  kiedy  już  od­
damy wszystko, powinniśmy oddać jeszcze nasze własne życie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

S

tacja

 X

JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

W

szystko,  tak,  absolutnie  wszystko  -  nawet  wstyd  i  upo­

korzenia  musimy  znosić  przez  miłość  do  Boga  i  dla 
zbawienia dusz.

Oto  dowód.  Czysty  w  najwyższym  stopniu  został  obnażony, 

a  nieczyści  wyszydzili  Go  w  Jego  czystości.  A  nasz  Pan  wytrzymał 
te drwiny.

Czyż  nie  wydaje  się  mało  znaczącym,  że  wytrzymał  szyderstwa 

Ten,  który  wytrzymał  tyle  tortur?  Tymczasem  również  ta  lekcja 
była  dla  nas  konieczna.  Z  obawy  przed  pogardą  służącej,  święty 

Piotr  wyparł  się  Jezusa.  Iluż  ludzi  opuszcza  naszego  Pana  ze  stra­
chu  przed  śmiesznością!  Skoro  są  tacy,  którzy  idą  na  wojnę  i  nara­
żają  się  na  śmierć  tylko  dlatego,  by  nie  zostali  wyśmiani  jako  tchó­
rze,  czyż  nie  jest  prawdą,  że  pewni  ludzie  boją  się  śmiechu  bardziej 
niż czegokolwiek innego?

Boski  Mistrz  stawił  czoła  śmieszności.  I  nauczył  nas,  że  nic  nie 

jest śmieszne, co jest zgodne z cnotą i dobrem.

Naucz  mnie,  Panie,  odzwierciedlać  w  sobie  majestat  Twojego 

Oblicza  i  siłę  Twojej  wytrwałości,  kiedy  bezbożni  będą  chcieli  użyć 
przeciwko mnie broni śmieszności.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

+

S

tacja

 XI

J

ezus

 

przybity

 

do

 K

rzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

N

iewierni wybrali dla Ciebie, mój Panie, najokrutniejszą udrękę.

Najokrutniejszą,  gdyż  powodowała  powolną  śmierć,  największe 
cierpienia,  najbardziej  zniesławiała,  bo  była  przeznaczona  dla 

najbardziej  nikczemnych  przestępców.  Wszystko  zostało  przygotowane 
przez  piekło,  aby  zgotować  Ci  cierpienie,  zarówno  duchowe,  jak  i  ciele­
sne.  Czy  ta  ogromna  nienawiść  nie  jest  dla  mnie  żadną  lekcją?  Biada  mi, 
bo  nigdy  nie  będę  w  stanie  zrozumieć  jej  wystarczająco,  jeśli  nie  osiągnę 
świętości.  Pomiędzy  Tobą  i  szatanem,  pomiędzy  dobrem  i  złem,  pomię­
dzy  prawdą  i  błędem  jest  głęboka,  nieprzejednana,  wieczna  nienawiść. 
Mrok nienawidzi światła, dzieci ciemności nienawidzą dzieci światła, wal­
ka między  jednymi i drugimi  będzie trwać aż do spełnienia wieków i ni­
gdy  nie  będzie  pokoju  pomiędzy  potomstwem  Niewiasty  a  potomstwem 
Węża...  Aby  zrozumieć  bezmiar  tej  nienawiści,  rozważmy  wszystko,  co 
odważono się zrobić, kierując się nią. Oto Syn Boży przemieniony - wedle 
Pisma Świętego - w trędowatego, w którym nie ma nic zdrowego. W isto­
tę, która się wije jak robak pod wpływem bólu, znienawidzony, opuszczo­
ny,  przybity  do  krzyża,  pomiędzy  dwoma  pospolitymi  przestępcami.  Syn 
Boży:  jakaż  wielkość  nieskończona,  niewyobrażalna,  absolutna,  zawiera 
się w tych słowach! A oto, co nienawiść wyrządziła Synowi Bożemu!

I cała historia świata, cała historia Kościoła jest jedynie bezlitosną wal­

ką pomiędzy tymi, którzy należą do Boga, a tymi, którzy należą do szata­
na,  pomiędzy  tymi,  którzy  należą  do  Dziewicy,  a  tymi,  którzy  należą  do 
Węża.  Walką,  której  przyczyną  jest  nie  tylko  pomyłka,  nie  tylko  słabość, 
ale  również  niegodziwość  świadomie  zawiniona,  grzeszna  niegodziwość 
w zastępach upadłych aniołów i ludzi, którzy podążają za szatanem.

Oto,  co  powinno  zostać  powiedziane,  skomentowane,  przypomnia­

ne,  podkreślone,  obwieszczone  i  jeszcze  raz  wspomniane  u  stóp  Krzyża. 
Ponieważ  liberalizm  do  tego  stopnia  nas  zniekształcił,  że  jesteśmy  za­
wsze skłonni zapominać o tym nieodzownym aspekcie Męki.

Była  tego  doskonale  świadoma  Dziewica  nad  Dziewicami,  Matka 

wszystkich  boleści,  która  uczestniczyła  w  męce  swojego  Syna.  Był  tego 
również  świadomy  dziewiczy  apostoł  Jan,  który  u  stóp  Krzyża  przyjął 
Maryję jako Matkę, otrzymując w ten sposób najwspanialsze dziedzictwo, 

jakie  kiedykolwiek  było  dane  otrzymać  człowiekowi.  Ponieważ  są  pewne 

prawdy, które Bóg zarezerwował dla czystych, a odmawia ich nieczystym.

Moja  Matko,  skoro  nawet  dobry  łotr  zasłużył  na  przebaczenie, 

poproś,  aby  Jezus  wybaczył  mi,  że  lekceważyłem  przez  moją  ślepotę, 
szatański spisek, który dokonuje się wokół mnie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

background image

+

S

tacja

 XII

J

ezus

 

umiera

 

na

 K

rzyżu

W

  końcu  dotarł  do  szczytu  wszystkich  cierpień.  Szczy­

tu  tak  wysokiego,  że  kryje  się  w  chmurach  tajemnicy. 
Zarówno  cierpienia  fizyczne,  jak  i  duchowe  osiągnęły 

swój  kres.  Ale  szczytem  tak  niewypowiedzianej  boleści  była  inna 

udręka:  „Boże  mój,  Boże  mój,  czemuś  mnie  opuścił?”  W  pewien 

tajemniczy  sposób  samo  Ucieleśnione  Słowo  zostało  dręczone 
przez  duchową  torturę  opuszczenia,  kiedy  to  dusza  nie  znajduje 

pocieszenia  w  Bogu.  Udręka  była  tak  wielka,  że  Ten,  który  podczas 
męki  nie  wyrzekł  ani  jednego  słowa  bólu,  wydał  z  siebie  ten  prze­

szywający  okrzyk:  „Boże  mój,  Boże  mój,  czemuś  mnie  opuścił?” 
Tak, dlaczego? Dlaczego, jeśli On był samą niewinnością?

Po  tym  okrutnym  opuszczeniu,  nastąpiła  śmierć  i  zaburzenia 

w  całej  przyrodzie.  Słońce  się  ściemniło.  Niebo  straciło  swój  blask. 
Ziemia  zadrżała.  Zasłona  Świątyni  rozdarła  się.  Rozpacz  ogarnęła 
cały wszechświat.

Dlaczego?  Aby  zbawić  człowieka.  Aby  zniszczyć  grzech.  Aby 

otworzyć  wrota  niebios.  Szczyt  cierpienia  był  szczytem  zwycię­
stwa.  Śmierć  została  unicestwiona.  Ziemia  została  oczyszczona  jak 
wielkie zaorane pole, aby wzniósł się na niej Kościół.

A  to  wszystko  stało  się  dla  zbawienia.  Zbawienia  ludzi.  Zba­

wienia  każdego  człowieka,  także  mnie.  Taka  była  cena  mojego  od­
kupienia.  Nie  będę  więc  szczędzić  więcej  poświęceń,  aby  zapewnić 
sobie  tak  cenne  zbawienie.  Przez  wodę  i  przez  krew,  które  popły­
nęły  z  Twojego  Boskiego  boku,  przez  ranę  w  Twoim  Sercu,  przez 
boleść  Twej  Najświętszej  Matki,  daj  mi  Jezu  siły,  abym  odsunął  się 
od  ludzi  i  rzeczy,  które  mogłyby  oddalić  mnie  od  Ciebie.  Niech 
umrą  dzisiaj  przybite  na  krzyżach:  wszystkie  przyjaźnie,  wszystkie 
przywiązania,  wszystkie  pożądania,  wszystkie  przyjemności,  które 
mnie od Ciebie oddzielały.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

|EZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA

S

tacja

 XIII

C

zeka  Cię,  Panie,  spoczynek  w  grobie.  W  cieniu  śmierci 

otwierasz  niebo  dla  sprawiedliwych  z  otchłani,  podczas 
kiedy  na  ziemi  wokół  Twojej  Matki  gromadzą  się  nielicz­

ni  wierni,  aby  oddać  Ci  ostatnią  posługę.  W  ciszy  tych  chwil  rodzi 
się  pierwsza  światłość  nadziei.  Te  pierwsze  składane  Ci  hołdy  zba­
wionej  ludzkości  zapoczątkowały  serię  aktów  miłości,  która  będzie 
trwać aż do spełnienia wieków.

Obraz  bólu,  rozpaczy,  ale  też  wielkiego  spokoju.  W  tym  obrazie 

jest  już  coś  z  triumfu  wynikającego  z  nadzwyczajnej  opieki,  jakiej 

poddane zostało Twoje Boskie ciało.

Tak,  tamte  pobożne  dusze  były  zrozpaczone  Twoją  śmiercią, 

ale jednocześnie przeczuwały już Twój chwalebny triumf.

Ja  też,  Panie,  w  trudnych  dla  Kościoła  momentach  chcę  być 

zawsze  wierny,  być  obecny  w  godzinach  smutku,  zachowując 
niewzruszoną  pewność,  że  Twoja  Oblubienica  zatriumfuje  przez 
wierność ludzi dobrej woli, ponieważ towarzyszy Jej Twoja opieka.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś współcierpiała, Matko Bołesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

J

ezus

 

złożony

 

do

 

grobu

S

tacja

 XIV

P

rzytłoczyli  grób  kamieniem.  Wszystko  wydaje  się  skończo­

ne.  A  przecież  to  jest  moment,  w  którym  wszystko  się  roz­
poczyna.  Apostołowie  zbierają  się  ponownie.  Odradzają  się 

nadzieje i chęć poświęcenia. Zbliża się Pascha.

W  tym  samym  czasie  nienawiść  wrogów  krąży  wokół  grobu, 

wokół Matki Najświętszej i apostołów.

Ale  oni  się  nie  boją.  I  wkrótce  rozbłyśnie  poranek  Zmartwych­

wstania.

Panie  Jezu,  racz  udzielić  mi  tej  łaski,  bym  się  też  nie  bał.  Bym 

nie  bał  się,  kiedy  wszystko  wydaje  się  nieodwracalnie  stracone. 
Bym  nie  bał  się,  kiedy  wszystkie  siły  ziemi  wydają  się  być  w  rękach 
Twoich  nieprzyjaciół.  Bym  nie  bał  się,  ponieważ  jestem  u  stóp 
Twojej  Matki,  obok  której  będą  się  zbierać  zawsze  od  nowa,  dla 
nowych zwycięstw, prawdziwe dzieci Twojego Kościoła.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty Któraś wspókierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Kłaniamy Ci się Panie jeżu Chryste i błogosławimy Tobie,

żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

background image

M

odlitwa

 

końcowa

O

  mój  Jezu,  doświadczony  boleścią  w  swojej  Duszy 

i  w  swoim  Ciele,  przecierpiałeś  wszystko,  co  tylko  czło­
wiek może wycierpieć.

Patrzę  na  Twoje  Ciało  zdjęte  z  Krzyża,  Twoje  wyniszczone 

Człowieczeństwo,  Twoją  najcenniejszą  Krew,  którą  wylałeś  do 
ostatniej kropli.

Po wszystkie czasy będziesz dla nas ucieleśnieniem bólu.
Bólu,  który  zawiera  w  sobie  godność,  siłę,  powagę,  słodycz 

i  wzniosłość.  Bólu,  który  został  wzniesiony  od  płaszczyzny  roz­
ważań  filozoficznych  aż  po  nieskończenie  wysoki  horyzont  wia­
ry.  Bólu  w  jego  teologicznym  znaczeniu,  jako  koniecznej  pokuty 
i niezbędnej pomocy do naszego zbawienia.

Przez  zasługi  Twojej  cennej  Krwi,  daj  naszemu  rozumowi  ja­

sność  konieczną,  aby  pojął  znaczenie  bólu,  a  naszej  woli  daj  siłę 
pokochania go z całej duszy.

Tylko  bowiem  przez  zrozumienie  wielkiego  znaczenia  bólu 

i  tajemnicy  Krzyża,  ludzkość  wyjdzie  z  wielkiego  kryzysu,  w  jakim 
się  znalazła.  Tylko  przez  zrozumienie  znaczenia  bólu  i  tajemnicy 
Krzyża,  ocali  od  wiecznego  rozdzielenia  z  Tobą  tych,  którzy  aż 
do  ostatniej  chwili  sprzeciwiali  się  Twemu  wezwaniu,  aby  pójść 
z Tobą bolesną drogą.

Najświętsza  Maryjo,  Matko  Bolesna,  uproś  Twoimi  błagania­

mi,  aby  Bóg  powiększył  na  ziemi  grono  tych,  którzy  prawdziwie 
kochają Krzyż.

O  tę  łaskę  prosimy  wobec  zmierzchu,  jaki  zapada  nad  naszą 

smutną cywilizacją.

0  mój Jezu,

doświadczony boleścią 
w swojej Duszy
1  w swoim Ciele, 
przecierpiałeś wszystko, 
co tylko człowiek 
może wycierpieć.
Patrzę na Twoje Ciało 
zdjęte z Krzyża,
Twoje wyniszczone 
Człowieczeństwo,
Twoją najcenniejszą 
Krew, którą wylałeś
do ostatniej kropli.
Po wszystkie czasy 
będziesz dla nas 
ucieleśnieniem bólu.


Document Outline