Lokomotywa
Stoi na stacji lokomotywa,
Ci
ęż
ka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Ż
ar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Uch - jak gor
ą
co!
Puff - jak gor
ą
co!
Uff - jak gor
ą
co!
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ci
ęż
kie, z
ż
elaza, stali,
I pełno ludzi w ka
ż
dym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedz
ą
same grubasy,
Siedz
ą
i jedz
ą
tłuste kiełbasy,
A czwarty wagon pełen bananów,
A w pi
ą
tym stoi sze
ść
fortepianów,
W szóstym armata - o! jaka wielka!
Pod ka
ż
dym kołem
ż
elazna belka!
W siódmym d
ę
bowe stoły i szafy,
W ósmym sło
ń
, nied
ź
wied
ź
i dwie
ż
yrafy,
W dziewi
ą
tym - same tuczone
ś
winie,
W dziesi
ą
tym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzie
ś
ci,
Sam nie wiem, co si
ę
w nich jeszcze mie
ś
ci.
Lecz cho
ć
by przyszło tysi
ą
c atletów
I ka
ż
dy zjadłby tysi
ą
c kotletów,
I ka
ż
dy nie wiem jak si
ę
wyt
ęż
ał,
To nie ud
ź
wign
ą
, taki to ci
ęż
ar.
Nagle - gwizd!
Nagle -
ś
wist!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw -- powoli -- jak
ż
ółw -- oci
ęż
ale,
Ruszyła -- maszyna -- po szynach -- ospale,
Szarpn
ę
ła wagony i ci
ą
gnie z mozołem,
I kr
ę
ci si
ę
, kr
ę
ci si
ę
koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz pr
ę
dzej,
I dudni, i stuka, łomoce i p
ę
dzi,
A dok
ą
d? A dok
ą
d? A dok
ą
d? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,
I spieszy si
ę
, spieszy, by zd
ąż
y
ć
na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy si
ę
w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ci
ęż
ka maszyna, zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A sk
ą
d
ż
e to, jak
ż
e to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha,
Ż
e p
ę
dzi,
ż
e wali,
ż
e bucha buch, buch?
To para gor
ą
ca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki ruszaj
ą
z dwóch boków
I gnaj
ą
, i pchaj
ą
, i poci
ą
g si
ę
toczy,
Bo para te tłoki wci
ąż
tłoczy i tłoczy,
I koła turkoc
ą
, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...
Bambo
Murzynek Bambo w Afryce mieszka ,
czarn
ą
ma skór
ę
ten nasz kole
ż
ka.
Uczy si
ę
pilnie przez całe ranki
Ze swej murzy
ń
skiej pierwszej czytanki.
A gdy do domu ze szkoły wraca ,
Psoci, figluje - to jego praca.
A
ż
mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!'
A Bambo czarn
ą
nadyma buzi
ę
.
Mama powiada: "Napij si
ę
mleka"
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada :"Chod
ź
do k
ą
pieli",
A on si
ę
boi
ż
e si
ę
wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka.
Bo dobry chłopak z tego murzynka.
Szkoda
ż
e Bambo czarny , wesoły
nie chodzi razem z nami do szkoły.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Pstryk
Sterczy w
ś
cianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobi
ć
pstryk,
To si
ę
widno robi w mig.
Bardzo łatwo:
Pstryk - i
ś
wiatło!
Pstrykn
ąć
potem jeszcze raz,
Zaraz mrok otoczy nas.
A jak pstrykn
ąć
trzeci raz-
Znowu dawny
ś
wieci blask.
Tak
ą
sił
ę
ma tajemn
ą
Ten ukryty w
ś
cianie smyk!
Ciemno - widno -
Widno - ciemno.
Któ
ż
to jest ten mały pstryk?
Mo
ż
e
ś
wietlik? Mo
ż
e ognik?
Jak tam dostał si
ę
i sk
ą
d?
To nie ognik. To przewodnik.
Taki drut, a w drucie PR
Ą
D.
Robisz pstryk i wł
ą
czasz PR
Ą
D!
Elektryczny bystry PRRRR
Ą
D!
I sk
ą
d
ś
wiatło?
Wła
ś
nie st
ą
d!
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Rzepka
Zasadził dziadek rzepk
ę
w ogrodzie,
Chodził te rzepk
ę
ogl
ą
da
ć
co dzie
ń
.
Wyrosła rzepka j
ę
drna i krzepka,
Schrupa
ć
by rzepk
ę
z kawałkiem chlebka!
Wi
ę
c ci
ą
gnie rzepk
ę
dziadek niebo
żę
,
Ci
ą
gnie i ci
ą
gnie, wyci
ą
gn
ąć
nie mo
ż
e!
Zawołał dziadek na pomoc babci
ę
:
"Ja złapi
ę
rzepk
ę
, ty za mnie złap si
ę
!"
I biedny dziadek z babci
ą
niebog
ą
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Przyleciał wnuczek, babci si
ę
złapał,
Poci si
ę
, st
ę
ka, a
ż
si
ę
zasapał!
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
Przyleciał Mruczek i ci
ą
gnie wnuczka!
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Na kurk
ę
czyhał kotek w ukryciu,
Zaszczekał Mruczek: "Pomó
ż
nam, Kiciu!"
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Wi
ę
c woła Kicia kurk
ę
z podwórka,
Wnet przyleciała usłu
ż
na kurka.
Kurka za Kici
ę
,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Szła sobie g
ą
ska
ś
cie
ż
ynk
ą
w
ą
sk
ą
,
Krzykn
ę
ła kurka: "Chod
ź
no tu g
ą
sko!"
G
ą
ska za kurk
ę
,
Kurka za Kici
ę
,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Leciał wysoko bocian-długonos,
"Fru
ńż
e tu, bo
ć
ku, do nas na pomoc!"
Bociek za g
ą
sk
ę
,
G
ą
ska za kurk
ę
,
Kurka za Kici
ę
,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
Oj, przydałby si
ę
kto
ś
na przyczepk
ę
!
Poc
ą
si
ę
, sapi
ą
, st
ę
kaj
ą
srogo,
Ci
ą
gn
ą
i ci
ą
gn
ą
, wyci
ą
gn
ąć
nie mog
ą
!
Skakała drog
ą
zielona
ż
abka,
Złapała bo
ć
ka - rzadka to gradka!
Ż
abka za bo
ć
ka,
Bociek za g
ą
sk
ę
,
G
ą
ska za kurk
ę
,
Kurka za Kici
ę
,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babci
ę
,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepk
ę
,
A na przyczepk
ę
Kawka za
ż
abk
ę
Bo na t
ę
rzepk
ę
Te
ż
miała chrapk
ę
.
Tak si
ę
zawzi
ę
li, Tak si
ę
nad
ę
li,
Ze nagle rzepk
ę
Trrrach!! - wyci
ą
gn
ę
li!
A
ż
wstyd powiedzie
ć
,
Co było dalej!
Wszyscy na siebie
Poupadali:
Rzepka na dziadka,
Dziadek na babci
ę
,
Babcia na wnuczka,
Wnuczek na Mruczka,
Mruczek na Kici
ę
,
Kicia na kurk
ę
,
Kurka na g
ą
sk
ę
,
G
ą
ska na bo
ć
ka,
Bociek na
ż
abk
ę
,
Ż
abka na kawk
ę
I na ostatku
Kawka na trawk
ę
.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Okulary
Biega, krzyczy pan Hilary:
"Gdzie s
ą
moje okulary?"
Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.
Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.
"Skandal! - krzyczy - nie do wiary!
Kto
ś
mi ukradł okulary!"
Pod kanap
ą
, na kanapie,
Wsz
ę
dzie szuka, parska, sapie!
Szuka w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.
Ju
ż
podłog
ę
chce odrywa
ć
,
Ju
ż
policj
ę
zacz
ą
ł wzywa
ć
.
Nagle zerkn
ą
ł do lusterka...
Nie chce wierzy
ć
... Znowu zerka.
Znalazł! S
ą
! Okazało si
ę
,
Ż
e je ma na własnym nosie.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Ptasie radio
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
Nadajemy audycj
ę
z ptasiego kraju.
Prosz
ę
, niech ka
ż
dy nastawi aparat,
Bo sfrun
ę
ły si
ę
ptaszki dla odbycia narad:
Po pierwsze - w sprawie,
Co
ś
witem piszczy w trawie?
Po drugie - gdzie si
ę
Ukrywa echo w lesie?
Po trzecie - kto si
ę
Ma pierwszy k
ą
pa
ć
w rosie?
Po czwarte - jak
Pozna
ć
, kto ptak,
A kto nie ptak?
A po pi
ą
te przez dziesi
ą
te
B
ę
d
ą
ć
wierka
ć
,
ś
wista
ć
, kwili
ć
,
Pitpilita
ć
i pimpili
ć
Ptaszki nast
ę
puj
ą
ce:
Słowik, wróbel, kos, jaskółka,
Kogut, dzi
ę
cioł, gil, kukułka,
Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,
Drozd, sikora i dzierlatka,
Kaczka, g
ą
ska, jemiołuszka,
Dudek, trznadel, po
ś
mieciuszka,
Wilga, zi
ę
ba, bocian, szpak
Oraz ka
ż
dy inny ptak.
Pierwszy - słowik
Zacz
ą
ł tak:
"Halo! O, halo lo lo lo lo!
Tu tu tu tu tu tu tu
Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,
Tijo, trijo, tru lu lu lu lu
Pio pio pijo lo lo lo lo lo
Plo plo plo plo plo halo!"
Na to wróbel zaterlikał:
"Có
ż
to znowu za muzyka?
Musz
ę
zajrze
ć
do słownika,
By zrozumie
ć
ś
piew słowika.
Ć
wir
ć
wir
ś
wirk!
Ś
wir
ś
wir
ć
wirk!
Tu nie teatr
Ani cyrk!
Patrzcie go! Nastroszył piórka!
I wydziera si
ę
jak kurka!
Do
ść
tych arii, do
ść
tych liryk!
Ć
wir
ć
wir czyrik,
Czyr czyr
ć
wirik!"
I tak zacz
ą
ł
ć
wirzy
ć
,
ć
wika
ć
,
Ć
wierka
ć
, czyrka
ć
, czykczyrika
ć
,
Ż
e a
ż
kogut na patyku
Zapiał gniewnie: "Kukuryku!"
Jak usłyszy to kukułka,
Wrza
ś
nie: "A to co za spółka?
Kuku-ryku? Kuku-ryku?
Nie pozwalam, rozbójniku!
Bierz, co chcesz, bo ja nie sk
ą
pi
ę
,
Ale kuku nie ust
ą
pi
ę
.
Ryku - cho
ć
do jutra skrzecz!
Ale kuku - moja rzecz!"
Zakukała: kuku! kuku!
Na to dzi
ę
cioł: stuku! puku!
Czajka woła: czyja
ś
ty, czyja
ś
?
Była
ś
gdzie? Piła
ś
co? Piła
ś
, to wyła
ź
!
Przepióreczka: chod
ź
tu! Pójd
ź
tu!
Masz co? daj mi! rzu
ć
tu! rzu
ć
tu!
I od razu wszystkie ptaki
W szczebiot, w
ś
wiegot, w zgiełk - o taki:
"Daj tu! Rzu
ć
tu! Co masz? Wiórek?
Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?
Pójd
ź
tu, rzu
ć
tu! Ja
ć
wier
ć
i ty
ć
wier
ć
!
Lepi
ę
gniazdko, przylep to, przytwierd
ź
!
Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?
Gniazdko ci wij
ę
, wij
ę
, wij
ę
!
Nie dasz mi? Taki
ś
ty? Wstyd
ź
si
ę
, wstyd
ź
si
ę
!"
I wszystkie ptaki zacz
ę
ły bi
ć
si
ę
.
Przyfrun
ę
ła ptasia milicja
I tak si
ę
sko
ń
czyła ta le
ś
na audycja.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Abecadło
Abecadło z pieca spadło,
O ziemi
ę
si
ę
hukło,
Rozsypało si
ę
po k
ą
tach,
Strasznie si
ę
potłukło:
I -- zgubiło kropeczk
ę
,
H -- złamało kładeczk
ę
,
B -- zbiło sobie brzuszki,
A -- zwichn
ę
ło nó
ż
ki,
O -- jak balon p
ę
kło,
a
ż
si
ę
P przel
ę
kło.
T -- daszek zgubiło,
L -- do U wskoczyło,
S -- si
ę
wyprostowało,
R -- praw
ą
nog
ę
złamało,
W -- stan
ę
ło do góry dnem
i udaje,
ż
e jest M.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Spó
ź
niony słowik
Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewi
ą
t
ą
miał by
ć
na kolacji,
Tak si
ę
godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A ju
ż
jest po jedenastej - i Słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sze
ść
komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z ro
ż
na, przyprawiony g
ę
stym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w ksi
ęż
ycowym blasku.
Mo
ż
e mu si
ę
co zdarzyło? mo
ż
e go napadli?
Szare piórka oskubali, srebry głosik skradli?
To przez zazdro
ść
! To skowronek z band
ą
skowroni
ą
tek!
Piórka - głupstwo, bo odrosn
ą
, ale głos - maj
ą
tek!
Nagle zjawia si
ę
pan Słowik, po
ś
wistuje, skacze...
Gdzie
ś
ty latał? Gdzie
ś
ty fruwał? Przecie
ż
ja tu płacz
ę
!
A pan Słowik słodko
ć
wierka: "Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki pi
ę
kny, ze szedłem piechot
ą
!"
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Kotek
Miauczy kotek: miau!
- Co
ś
ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczk
ę
mleczka,
Teraz pusta jest miseczka,
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
-
Ś
niła mi si
ę
wielka rzeka,
Wielka rzeka, pełna mleka
A
ż
po samo dno.
Pisn
ą
ł kotek: pii...
- Pij, koteczku, pij!
Skulił ogon, zmru
ż
ył
ś
lipie,
Ś
pi - i we
ś
nie mleczko chlipie,
Bo znów mu si
ę
ś
ni.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Pan Malu
ś
kiewicz i wieloryb
Był sobie pan Malu
ś
kiewicz
Najmniejszy na
ś
wiecie chyba.
Wszystko ju
ż
poznał i widział
Z wyj
ą
tkiem wieloryba.
Pan Malu
ś
kiewicz był - tyci,
Tyciu
ś
ki jak ziarnko kawy,
A oprócz tego podró
ż
nik,
A oprócz tego ciekawy.
Wi
ę
c nie mo
ż
na si
ę
dziwi
ć
,
Ż
e ujrze
ć
chciał wieloryba,
Bo wieloryb jest przeogromny,
Najwi
ę
kszy w
ś
wiecie chyba.
Pan Malu
ś
kiewicz wesoły,
Ż
e mu si
ę
podró
ż
u
ś
miecha,
Zrobił sobie z pocz
ą
tku
Łódk
ę
z łupinki orzecha.
A
ż
eby mi
ę
kko mu było,
Dno łódki wat
ą
posłał,
Potem z jednej zapałki
Wystrugał cztery wiosła.
Zabrał worek z jedzeniem,
Namiot i wina beczk
ę
,
Rower i ró
ż
ne narz
ę
dzia -
Wszystko na t
ę
łódeczk
ę
.
Gramofon, radio, armat
ę
,
Strzelb
ę
, nabojów skrzynk
ę
,
Futro, ubrania, bielizn
ę
-
Wszystko na t
ę
łupink
ę
.
Bo wszystko było malusie,
Tyriuchne, tyciutymeczkie,
Bo przecie
ż
sam Malu
ś
kiewicz
Był tyciute
ń
kim człowieczkiem.
Wzi
ą
ł łódeczk
ę
pod pach
ę
,
Wsiadł w samolot motyli
I powiedział: - Do Gdyni! -
Po godzinie - ju
ż
byli.
Zameldował si
ę
w porcie
U pana kapitana:
- Czy jest miejsce na morzu?
- Wystarczy, prosz
ę
pana! -
Wi
ę
c si
ę
pan Malu
ś
kiewicz
Zaraz pu
ś
cił na fale.
Płynie sobie i płynie
Coraz dalej i dalej.
Morze ciche, spokojne
I gładziutkie jak szyba,
Ale jako
ś
nie wida
ć
,
Nie wida
ć
wieloryba.
Wiosłuje jednym wiosłem,
Dwoma, trzema, czterema...
Ju
ż
dwa tygodnie płynie,
A wieloryba nie ma.
Wola: - Cip-cip, wielorybku!
Gdzie ty jeste
ś
, rybe
ń
ko?
Poka
ż
mi si
ę
cho
ć
tylko
Tyciutko, tyciute
ń
ko... -
Ju
ż
dwa miesi
ą
ce płynie,
A wieloryba nie ma,
A
ż
si
ę
zm
ę
czył biedaczek
I coraz cz
ęś
ciej drzemał.
O, z jak
ą
by si
ę
rozkosz
ą
Na l
ą
dzie wreszcie wyspał!
A
ż
którego
ś
dnia patrzy,
A przed nim jaka
ś
wyspa.
Wzi
ą
ł łódeczk
ę
pod pach
ę
,
Wszedł na wysp
ę
bezludn
ą
-
"Odpoczn
ę
- my
ś
li - i wróc
ę
!
Jak go nie ma, to trudno."
Poje
ź
dził sobie po wyspie
Rowerem na wszystkie strony,
Trzy dni był w tej podró
ż
y
I wrócił bardzo zm
ę
czony.
Nastawił sobie gramofon,
Popił, pota
ń
czył, po
ś
piewał,
Zabił komara z armaty
I chce spa
ć
, bo ju
ż
ziewał.
Trzeba namiot ustawi
ć
,
Zabiera si
ę
do dzieła,
Wbija gwo
ź
dzie do ziemi -
Nagle... wyspa... kichn
ę
ła!!!
Kichn
ę
ła i tak rykn
ę
ła:
- A to znów sprawka czyja?
Jaki to
ś
miałek gwo
ź
dzie
W nos wieloryba wbija?!
- Wieloryb?! - (Pan Malu
ś
kiewicz
Tak si
ę
na cały głos drze.)
- Nie wieloryb, głuptasie,
Lecz jego lewe nozdrze.
Pod wod
ą
jestem, rozumiesz?
Ciesz si
ę
,
ż
e
ś
cało uszedł!
- A wyspa? - Jaka znów wyspa?
To mego nosa koniuszek! -
Zatrz
ą
sł si
ę
pan Malu
ś
kiewicz!
- Kto mnie tu znowu łechce?
- Nie łechc
ę
, tylko si
ę
trz
ę
s
ę
I ju
ż
ci
ę
widzie
ć
nie chc
ę
! -
Wzi
ą
ł łupink
ę
pod pach
ę
,
Zaraz do morza si
ę
rzucił,
Szybko popłyn
ą
ł do Gdyni
I do Warszawy powrócił.
Teraz, gdy kto go zapyta,
Czy widział ju
ż
wieloryba,
Nosa do góry zadziera
I odpowiada: - No chyba...
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Sło
ń
Tr
ą
balski
Był sobie sło
ń
wielki - jak sło
ń
.
Zwał si
ę
ten sło
ń
Tomasz Tr
ą
balski.
Wszystko, co miał, było jak sło
ń
!
Lecz straszny był Zapominalski.
Słoniow
ą
miał głow
ę
i nogi słoniowe,
I kły z prawdziwej ko
ś
ci słoniowej,
I tr
ą
b
ę
, któr
ą
wspaniale kr
ę
cił,
Wszystko słoniowe - oprócz pami
ę
ci.
Zaprosił kolegów słoni na karty
Na wpół do czwartej.
Przychodz
ą
- rycz
ą
: "Dzie
ń
dobry, kolego!"
Nikt nie odpowiada,
Nie ma Tr
ą
balskiego.
Zapomniał! Wyszedł!
Miał przyj
ść
do pa
ń
stwa Krokodylów
Na fili
ż
ank
ę
wody z Nilu:
Zapomniał! Nie przyszedł!
Ma on chłopczyka i dziewczynk
ę
,
Miłego słonika i
ś
liczn
ą
słonink
ę
.
Bardzo kocha te swoje słoni
ę
ta,
Ale ich imion nie pami
ę
ta.
Synek nazywa si
ę
Biały Z
ą
bek,
A ojciec woła: "Tr
ą
bek! Bombek!"
Córeczce na imi
ę
po prostu Kachna,
A ojciec woła: "Grubachna! Wielgachna!"
Nawet gdy własne imi
ę
wymawia,
Gdy si
ę
na przykład komu
ś
przedstawia,
Cz
ę
sto si
ę
myli Tomasz Tr
ą
balski
I mówi: "Jestem Tobiasz Bimbalski".
Ż
on
ę
ma tak
ą
- jakby sze
ść
ż
on miał!
(Imi
ę
jej: Bania, ale zapomniał),
No i ta
ż
ona kiedy
ś
powiada:
"Id
ź
do doktora, niechaj ci
ę
zbada,
Niech ci
ę
wyleczy na stare lata!"
Wi
ę
c zaraz poszedł - do adwokata.
Potem do szewca i rejenta.
I wsz
ę
dzie mówi,
ż
e nie pami
ę
ta!
"Dobrze wiedziałem, lecz zapomniałem,
Mo
ż
e kto z panów wie czego chciałem?"
Bł
ą
ka si
ę
, kr
ąż
y, jest coraz pó
ź
niej,
A
ż
do kowala trafił, do ku
ź
ni.
Ten chciał go podku
ć
, wi
ę
c oprzytomniał,
Przypomniał sobie to co zapomniał!
Kowal go zbadał, miechem podmuchał,
Zajrzał do gardła, zajrzał do ucha,
Potem opukał młotem kowalskim
I mówi: "Wiem ju
ż
, panie Tr
ą
balski!
Co dzie
ń
na głow
ę
wody kubełek
oraz na tr
ą
bie zrobi
ć
supełek".
I chlust go wod
ą
! Sekund
ę
trwało
I w supeł zwi
ą
zał tr
ą
b
ę
wspaniał
ą
!
P
ę
dem poleciał Tomasz do domu.
Ż
ona w krzyk: "Co to?!" - "Nie mów nikomu!
To dla pami
ę
ci!" - "O czym?" - "No ... chciałem..."
- "Co chciałe
ś
?" - "Nie wiem! Ju
ż
zapomniałem!"
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006
Julian Tuwim - O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci
- Wrzuciłe
ś
Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, prosz
ę
cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!
- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj si
ę
kochanie!
- Jak cioci
ę
kocham, prosz
ę
cioci,
ż
e nie kłami
ę
!
- Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłama
ć
? Niemo
ż
liwe, prosz
ę
cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list, wi
ę
c daj mi słowo.
- No, słowo daj
ę
! I pami
ę
tam szczegółowo:
List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta...no, taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie - nazwisko
I Łódz... i ta ulica z numerem,
I pami
ę
tam wszystko:
Ż
e znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatu
ś
Halinki,
I jeden oficer te
ż
wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki,
ż
e jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka... i tr
ą
bił autobus,
I szły jakie
ś
trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...
Ciocia głow
ą
pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj, Grzesiu, Grzesiu!
- Przecie
ż
ja ci wcale nie dałam
-
Ż
adnego listu do wrzucenia!...
Dwa Michały
Ta
ń
cowały dwa Michały,
Jeden du
ż
y, drugi mały.
Jak ten du
ż
y zacz
ą
ł kr
ąż
y
ć
,
To ten mały nie mógł zd
ąż
y
ć
.
Jak ten mały nie mógł zd
ąż
y
ć
,
To ten du
ż
y przestał kr
ąż
y
ć
.
A jak du
ż
y przestał kr
ąż
y
ć
,
To ten mały mógł ju
ż
zd
ąż
y
ć
.
A jak mały mógł ju
ż
zd
ąż
y
ć
,
Du
ż
y znowu zacz
ą
ł kr
ąż
y
ć
.
A jak du
ż
y zacz
ą
ł kr
ąż
y
ć
,
Mały znowu nie mógł zd
ąż
y
ć
.
Mały Michał ledwo dychał,
Du
ż
y Michał go popychał,
A
ż
na ziemi
ę
popadały
Ta
ń
cuj
ą
ce dwa Michały.
Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa
2006