Wincenty Lutosławski Rozwój potęgi woli

background image

WINCENTY LUTOSŁAWSKI 

ROZWÓJ POTĘGI WOLI

(Wybrane rozdziały)

background image

Spis treści 

II. Warunki powodzenia ćwiczeń...............................................................................................3 
III. Rytm oddychania..................................................................................................................7 

IV. Ćwiczenia ożywcze............................................................................................................11 
V. Umiejętność odpoczynku....................................................................................................19

VI. Ćwiczenia psychofizyczne.................................................................................................24
VII. Ćwiczenia estetyczne........................................................................................................35

VIII. Radża joga ......................................................................................................................42
IX. Zastosowania szczegółowe................................................................................................49 

X. Ogólne zasady ćwiczeń.......................................................................................................56
XI. Posty...................................................................................................................................58

background image

II. Warunki powodzenia ćwiczeń

Nim   przystąpimy   do   przedstawiania   samych   ćwiczeń,   ważnym   jest   zdać   sprawę   z 

warunków zasadniczych, bez których ćwiczenia pożądanych rezultatów nie dadzą.

Pierwszym warunkiem rozwoju władz wyższych jest ograniczenie do minimum funkcji 

niższych, więc najstaranniejsze unikanie tego, co ciało nasze może obciążyć, pożytku mu nie 
przynosząc. Stąd Hindusi uprawiali wstrzemięźliwość nadzwyczajną, jedząc najczęściej tylko 

raz na dzień i to tylko pokarmy roślinne.

W naszych warunkach życia trzeba zwrócić szczególną uwagę na potrzebę zupełnego 

wyrzeczenia się alkoholu i tytoniu, a w miarę możliwości też mięsa i ryb. Nabiał, orzechy, 
owoce są najodpowiedniejsze dla tych, co chcą rozwinąć wyższe władze ducha.

Jeśli ktoś z przyzwyczajenia używa mięsa, to powinien je przerobić przez staranne 

bardzo żucie, z wolą i wyobraźnią skierowaną ku wyzwoleniu się od wpływu, jaki zwierzęca 

strawa   wywiera.   Każdy   kawałek   mięsa   powinien   być   żuty   razem   z   chlebem   lub   innym 
pokarmem roślinnym, z usilnym postanowieniem, aby mięso utraciło szkodliwe właściwości 

i stało się w skutkach podobne do roślin. Lepiej wcale mięsa nie jeść, tylko poprzestać na 
umiarkowanym pożywieniu roślinnym, raz lub dwa razy na dzień.

Kto jada raz, ten najlepiej to uczyni około południa, kto chce się żywić dwa razy, to 

może to uczynić o 10 rano i 3 po południu, lub w innych godzinach dogodnych, zawsze 

jedząc powoli i przeżuwając najstaranniej pożywienie, z wolą skierowaną ku jego doskonałej 
asymilacji.

Próżne są wysiłki wzmożenia sił przez przekarmienie, bo siły nasze zależą nie od tego, 

ile jemy, lecz od tego, ile asymilujemy z pokarmu przyjętego.

Głód   jest   warunkiem   dobrego   trawienia,   przy   częstych   zaś   posiłkach   nigdy   tej 

przyprawy nie mamy. Obciążając ciało zbyteczną strawą, zadajemy mu dodatkową pracę 

wydzielania tego nadmiaru. Ciało, w ten sposób przeciążone, jest mniej dostępne dla prądów 
prany i mniej uległe woli ducha.

Chcąc wejść na drogę ćwiczeń, mających w pełni rozwinąć nasze siły ducha i ciała, 

trzeba przynajmniej na czas jakiś wyrzec się niższych przyjemności, jakie dać może obfitość 

lub wykwintność jadła. Nadto trzeba pamiętać, że z jedzenia, prócz pożywienia materialnego, 
czerpiemy prane jako prąd ożywczy dla nerwów, i że ta ważna czynność ma miejsce podczas 

przeżuwania w ustach. Trzeba więc strzec się połykania tego, co jemy, tylko żuć tak długo, 
aż   się   w   ustach   rozpłynie   i   żując   chcieć,   aby   prana   była   z   tego   jadła   przez   język   i 

podniebienie wyciągnięta, bo prana ulega ruchom woli naszej i wystarczy chcieć i wyobrażać 
sobie,   że  wciągamy  prane,   aby  rzeczywiście  ją   wciągnąć   do  systemu  nerwowego  i  tym 

wzmagać nasze siły żywotne.

Przy tym trzeba jedzenie traktować uroczyście, jako inicjację niższych monad, które do 

wyższego wprowadzamy organizmu i przy jedzeniu o niczym innym nie myśleć, ani też nie 
mówić, tylko całą myśl i wolę skupić na wciąganie prany i na dokładne przeżucie pokarmu.

Dlatego indyjski jogin najchętniej je sam i medytuje nad cudem przemiany materii, 

czując,   że   w   tej   chwili,   kiedy   w   ustach   jego   się   kęs   chleba   rozpływa,   miliony   monad 

roślinnych wchodzą w nową fazę życia, przyjmując służbę w organizmie ludzkim.

Jedzenie   jest   to   jakby   uroczysta   promocja   uczniów   klasy   niższej   do   wyższej   lub 

immatrykulacja maturzystów do uniwersytetu. Jogin przemawia do nich wewnętrznie, życząc 
im powodzenia na nowej drodze i zapewniając ich o swej życzliwości. Ponieważ każdy organ 

ciała  ma swą jaźń naczelną, która zawiaduje funkcjami  tego organu, więc do tych jaźni 

background image

pomocniczych   jogin   też   wewnętrznie   przemawia,   polecając   im   dobre   przyjęcie   nowych 
materiałów   organizmu.   Poleca   żołądkowi   ich   trawienie   dokładne,   kiszce   stolcowej 

najrychlejsze  wydzielenie  tych monad, co egzaminu  wstępnego nie wytrzymały,  aby nie 
zawadzały i nie psuły ładu i porządku wewnątrz ciała.

W ten sposób jedząc z pełną świadomością tego, co czyni, jogin potrzebuje bardzo 

niewielkiej ilości jedzenia i trawi doskonale to, co zje, nigdy nie obawiając się zaburzeń. Aby 

to trawienie ułatwić, dostarcza swym organom wewnętrznym obfitej ilości płynu, twierdząc, 
że nie tylko rośliny potrzebują podlewania. Podczas jedzenia pić nie należy, ale na godzinę 

najmniej   przed   jedzeniem   i   także   na   godzinę   przedtem,   czyli   na   dwie   godziny   przed 
jedzeniem trzeba wypić szklankę wody, ssąc ją kropla za kroplą tak, aby całą prane z wody 

wyciągnąć i wewnętrznie polecając organom, by tę wodę użyły na soki trawienia.

Przed wypiciem należy nasycić wodę praną. To się czyni w sposób następujący: bierze 

się w lewą rękę szklankę z wodą, trzymając ją od dołu tak, aby dłoń była zwrócona ku górze, 
a prawą ręką potrząsa się tak nad wodą, jakby się chciało płyn jakiś spływający z luźnie 

wiszących palców do wody strącić. Potrząsa się rytmicznie, mniej więcej tyle razy na minutę, 
ile się ma uderzeń serca.

I podczas tego błogosławieństwa wody, w miarę ruchów prane ku niej ściągających, 

trzeba rytmicznie oddychać, w ten sposób, że przez 6 takich ruchów wciągamy powietrze, 

przez   3   je   zatrzymujemy,   przez   6   wypychamy   i   przez   3   znów   pozostawiamy   płuca 
wypróżnione. Kilka takich rytmicznych oddychań zupełnie wystarcza, by zamagnetyzować 

wodę i skupić w niej nadzwyczajne ilości prany, jeśli podczas tej operacji o niczym się nie 
myśli, tylko się skupi całą myśl i wolę na prąd prany, który się ku wodzie w ten sposób 

kieruje.

Tak samo gdy pijemy, trzeba sączyć każdą kroplę między językiem a podniebieniem, z 

wyobrażeniem,  że  wyciskamy  prane,  która  bezpośrednio  przez   język  idzie   do nerwów i 
mózgu.

Tak czyniąc, będziemy czuć wielkie orzeźwienie po wypiciu magnetyzowanej wody. 

Trzeba   to   czynić   na   godzinę   i   na   dwie   przed   jedzeniem,   a   prócz   tego   z   rana   zaraz   po 

przebudzeniu i wieczorem przed zaśnięciem, kierując się co do ilości wody doświadczeniem, 
tak aby stolec był zupełnie regularny. 

Funkcję ekskrecji jogin traktuje równie poważnie, jak funkcje asymilacji, ma na to stałą 

godzinę, najlepiej zaraz po jedzeniu i pobudza wolą swoje kiszki, aby wydzieliły wszystko, 

co zbyteczne w sposób możliwie doskonały. Takie wydzielanie regularne resztek tego, co się 
jadło dnia poprzedniego, uwalnia organizm od jadów, jakie się wytwarzają po dłuższym 

zanieczyszczeniu kiszek i zdrowe, świeże wydzieliny człowieka, który przemianę materii 
utrzymuje w należytym biegu nie mają wcale przykrej woni, cechującej ekskrementy ludzi 

niewstrzemięźliwych i niezdrowych.

Te warunki ekstremalnego odżywiania i wydzielania tego, co nie służy organizmowi, są 

konieczne do skuteczności ćwiczeń oddychania.

Nadto jogin najstaranniej co dzień obmywa całe ciało, bądź w kąpieli chłodnej, bądź 

przynajmniej   często   zwilżanym   grubym   ręcznikiem.   Obmycie   to   powinno   nastąpić   w 
przeciągu najwyżej jednej minuty, zaczynając od piersi, ramion, grzbietu i brzucha, potem 

sięgając na całą powierzchnię ciała, maczając ręcznik i wyciskając go lekko kilka razy, by 
każda część ciała zetknęła się ze świeżą wodą.

Woda nie powinna być zbyt zimna, lecz koniecznie świeża i czysta, nie taka, co stała 

przez noc w pokoju.

Trzeba zacząć od wody ciepłej i stopniowo temperaturę obniżać, aż przywyknie się 

używać   do   tego   obmycia   wody   prosto   ze   źródła.   Podczas   obmywania   trzeba   głęboko 

background image

oddychać, a po obmyciu obcierać się energicznie rękami, aż prawie wyschnie ciało i po 
włożeniu bielizny użyć ruchu, gimnastykując wszystkie części ciała do zupełnego rozgrzania. 

Można też obmycie to podzielić na dwie części i obmywać górną część ciała z rana, zaś dolną 
wieczorem, jeśli ktoś nie znosi całkowitego obmycia i zbyt trudno się po nim rozgrzewa. 

Przy obmyciu i obcieraniu trzeba się wstrzymać od innych myśli i wolę skupić na to, by 
usunąć zbyteczne materiały z powierzchni skóry i otworzyć jej pory dla wydzielania tego, co 

zbywa.

Skrupulatna   czystość   ciała   jest   pierwszym   warunkiem   powodzenia   ćwiczeń 

oddychania. Czystość ta powinna się rozciągać nawet na wewnątrz, do kiszki stolcowej z 
jednej, a do jamy ustnej z drugiej strony.

Usta po każdym pożywieniu należy starannie przepłukać i oczyścić szczoteczką, lub 

palcem   i   proszkiem   do   zębów.   Za   proszek   do   zębów   używa   jogin   sproszkowanej   kory 

niektórych drzew, lecz w Europie używane proszki równie dobrze cel osiągają.

Nadto trzeba i wewnętrzną błonę nosa utrzymać w czystości, przez wciąganie po kilka 

razy   rano   wody   chłodnej   do   nosa   tak   głęboko,   by   dochodziła   do   gardła,   i   silne   potem 
wypchnięcie   powietrza   razem   z   wodą   i   nagromadzonym   w   ciągu   dnia   pyłem.   Aby   to 

uskutecznić, pogrąża się całą twarz w miednicy napełnionej wodą, kilka razy się wciąga 
bardzo mocno i wypycha się wodę z powietrzem przez palcami ściśnięte dziurki od nosa nad 

kubłem, powtarzając to po kilka razy, aż się nawet głębsze zatoki nosa oczyszczą.

Oprócz tej skrupulatnej czystości ciała, właściwej jego irygacji wewnątrz i zewnątrz, 

warunkiem powodzenia ćwiczeń jest zachowanie soków najżywotniejszych, czyli czystość 
płciowa.

Jogin   jest   wolny   od   podnieceń   płciowych   i   nie   traci   ani   nie   przyjmuje   nasienia. 

Zarówno kobieta, jak mężczyzna, gdy wejdą na drogę ćwiczeń psychofizycznych, muszą się 

wstrzymać od bliższego zetknięcia z płcią drugą, które wyczerpuje siły. Dla kobiet rzecz to 
łatwa na ogół, dla mężczyzn, których złe obyczaje zepsuły, czystość jest daleko trudniejsza, 

lecz jeszcze potrzebniejsza, bo nieczystość na większe straty ich naraża.

Aby osiągnąć tę czystość, jogin używa ćwiczeń szczególnych, które niżej podamy.

Oprócz  tych   fizycznych  warunków, jogin   kładzie   wielki  nacisk  na  pewne moralne 

warunki powodzenia ćwiczeń. Te moralne warunki są jeszcze ważniejsze niż fizyczne, choć 

jedne  i drugie  są całkiem  niezbędne  dla jakiegokolwiek  powodzenia,  tak dalece,  że bez 
ćwiczenia oddychania mogą stać się szkodliwe i naruszyć równowagę umysłu.

Należą   tu   przykazania,   znane   na   Zachodzie,   lecz   na   Wschodzie   daleko   ściślej 

przestrzegane przez tych wybranych, co powzięli postanowienie, by przez ćwiczenia wznieść 

się nad zwykłe ludzkie koleje i osiągnąć moc i potęgę nadludzką. Tacy ludzie nie powinni 
nikomu niczego zabierać, przede wszystkim żadnej istocie jej życia. Więc jogin nie tylko nie 

zabija zwierząt, służących nam za pokarm, ale nawet owadów, które mącą jego spokój, ani 
muchy, ani komara, ani pchły. Wszystkie te stworzenia, w miarę, gdy naszą wolę skupiamy 

ku wyższym celom, przestają nam szkodzić. Ale nie dosyć jest wstrzymać się od zabójstwa 
czynem. Myśl jest czynem i zabijanie myślą tak samo nasz rozwój wstrzymuje, jak zabijanie 

ręką lub bronią.

Nie zabijaj, znaczy też nie pragnij niczyjej śmierci ani zguby, wyrwij z serca wszelką 

zawiść, zazdrość i nienawiść.

Kto chce siły życia w sobie rozwinąć do najwyższej potęgi, ten powinien wszystkim 

istotom dobrze życzyć, pragnąc ich szczęścia i spokoju. W szczególności dotyczy to wrogów 
naszych, których obezwładniamy naszą życzliwością i dobrodziejstwami.

Trudny to warunek dla nas, tak dobrze wyćwiczonych w nienawiści przez wrogów. Ale 

pojmijmy ich ciemnotę i barbarzyństwo i życzmy im światła, i skruchy.

background image

Dalej jogin powinien się wstrzymać od pożądania wszelkiej cudzej własności: nie tylko 

nie kraść, ale nawet nie przyjmować darów, bo go to pozbawia materialnej niezależności.

U nas sumienie jest wielce znieczulone pod tym względem, szczególnie gdy chodzi o 

to, by podstępem lub przemocą odebrać coś w zamian za to, czego zostaliśmy pozbawieni, 

korzystamy bez skrupułów z wszelkiej  własności państwowej, a czasem nadużywamy w 
ogóle   tego,   co   jest   do   użytku   publicznego   przeznaczone.   Ale   kto   chce   dojść   do   celu 

najwyższej   doskonałości,   ten   musi   wyrzec   się   wszelkiej   formy   przywłaszczania   sobie 
czegokolwiek,  co mu się nie należy. Wyrzeczenie się darów także jest dosyć przeciwne 

naszym skłonnościom, bo lubimy sami dawać, ale jeśli uwzględnić okoliczność, że skuteczne 
ćwiczenia   można   przedsięwziąć   tylko   w   zupełnym   odosobnieniu   lub   też   w   otoczeniu 

wyłącznie złożonym z ludzi, dążących do tegoż celu, łatwo się zgodzić na wyrzeczenia się 
przyjmowania darów.

Nareszcie jogin nie powinien kłamać, ani powtarzać plotek, w ogóle mowę ograniczyć 

do minimum i tylko tyle mówić, ile koniecznie potrzeba, to przykazanie sięga do myśli, 

zabrania   więc   też   fałszywych   podejrzeń,   oszczerstw   myślowych,   wszelkiej   wewnętrznej 
nieszczerości.

Potwarz, lekceważenie bliźnich, bezpodstawna krytyka ich myśli i czynów należą do 

naszych wad narodowych.

Chcąc się podnieść z osłabienia woli, na które cały naród cierpi, trzeba koniecznie żyć 

w atmosferze życzliwości i dobrej woli życząc wszystkim dobrze, nikogo nie podejrzewając 

niesłusznie   i   nie   osądzając,   skupiając   myśli   na   własnych   obowiązkach   i   zadaniach,   bez 
ciekawego wdzierania się w cudze życie, bo to nas na kłamstwo naraża.

Streszczając  powyższe  wywody,  pamiętajmy,  że  głównymi   warunkami  powodzenia 

ćwiczeń oddychania są:

1. Czystość ciała zewnątrz i wewnątrz, osiągnięta przez staranne obmywanie ciała, wciąganie 
wody do nosa, czyszczenie jamy ustnej i picie magnetyzowanej wody rano, wieczór, na dwie 

i na jedną godzinę przed każdym jedzeniem; staranne żucie jedzenia, tak by się w ustach 
rozpływało, bez. potrzeby połykania.

2. Przeniknięcie wolą i wyobraźnią wszystkich tych czynów, ze świadomym wpływem na 
prąd prany, który z jedzenia i napojów wyciągamy, a który ożywia nasze nerwy, wzmacnia je 

i   oczyszcza.   Działanie   bezpośrednie   na   poszczególne   organy,   polecając   im   dobre 
spożytkowanie pokarmów i napoju. Umiarkowanie w jedzeniu, odstępy takie między jednym 

pożywieniem a drugim, abyśmy czuli prawdziwy głód, bez którego jedzenie pełnego pożytku 
nie przynosi.

3. Bezwzględna wstrzemięźliwość od alkoholu, tytoniu, rozpusty i wszelkiej nieczystości.
4.   Wstrzemięźliwość   od   zabijania,   zawiści,   nienawiści,   kłamstwa,   oszczerstwa,   plotek, 

kradzieży i od przyjmowania darów, które naszą niezależność krępują.

Kto te warunki zachowa, ten jest przygotowany do właściwych ćwiczeń oddychania, 

mających usunąć z ciała wszelkie choroby i zapewnić niezwykłe siły ciała i ducha.

Z tych warunków najtrudniejsza dla Polaków jest wstrzemięźliwość od ujemnych lub 

nieżyczliwych myśli o tych, którzy nam jakąś krzywdą wyrządzili lub w ogóle o naszych 
znajomych, co mają inne niż my przekonania polityczne i religijne. Takie myśli są najgorszą 

przeszkodą dla duchowego rozwoju i wzmożenia siły woli. 

Trzeba zupełnie zaniechać wszelkiej obmowy, a tym bardziej potwarzy, jeśli chcemy 

sami pozyskać pełnię sił duchowych, umysłowych i fizycznych. 

background image

III. Rytm oddychania

Główną wadą naszego oddychania jest brak rytmu, wielka jego nierówność. Dzieci i 

dzicy oddychają rytmicznie, regularnie, równo i głęboko. W miarę, jak jaźń doznaje coraz 
intensywniejszego życia psychicznego, uczucia i myśli wpływają na bieg oddychania w ten 

sposób, że zależy ono nadmiernie od życia wewnętrznego.

Gdy się zamyślimy, wstrzymujemy oddech, gdy się wzruszymy, przyśpiesza się bicie 

serca i oddech. A te nierówności prowadzą także do tego, że płuca coraz to mniej dostają 
powietrza,   nerwy   coraz   to   mniej   prany,   bo   przywykamy   do   coraz   to   mniej   głębokiego 

wciągania powietrza.

Płuca, pozostawione sobie, przyjmują tylko tyle, ile koniecznie potrzebują, ograniczają 

swe działanie i stąd ogromny wzrost suchot.

Powszechnie wiadomo, jak dalece tlen jest niezbędny, by krew odnawiać, a Hindusi 

odkryli potrzebę prany do utrzymania siły nerwowej i twierdzą, że przy oddychaniu jeszcze 
więcej prany można ściągnąć do nerwów niż z pokarmów i z czystej wody.

Pierwszym warunkiem po temu jest ustanowienie stałego rytmu, zgodnego z rytmem 

bicia serca.

Każdy człowiek, w każdej epoce swego rozwoju fizycznego, ma pewien naturalny, 

najwłaściwszy rytm oddychania, zależny od objętości płuc, szybkości krążenia, a także od 

stanu zdrowia.

Chodzi więc o to, by ten rytm odkryć i zastosować. Poznamy go po tym, że oddychając 

w rytmie normalnym najmniej się będziemy męczyć.

Trzeba się bardzo wystrzegać fałszywej ambicji w tym względzie, która by od nas 

wymagała zbyt ryzykownych prób.

Jeśli ktoś bez wysiłku nie może zwolnić rytmu oddychania więcej niż np. 10 sekund na 

wdech i wydech, a zapałałby chęcią przyzwyczajenia się do oddychania dwa razy wolniej, 
czyli trzy razy na minutę, to nie zyskałby na tym, bo takie oddychanie, zamiast wzmagać jego 

siły, wyczerpałoby je i męczyło. Dopiero bardzo powoli można robić postępy w tej mierze. 
Chodzi przede wszystkim o to, by oddychanie było rytmiczne, a nie bezładne, jak bywa u 

większości ludzi. Bezładne drgania powietrza tworzą przykre szmery, rytmiczne zaś fale 
tworzą   harmonijne   dźwięki.   Tak   samo   bezład   w   ruchach   wewnętrznych   organizmu 

odpowiada słabości, a rytm wewnętrzny stwarza zdrowie i siły.

Można by zacząć od ćwiczeń, mierząc rytm według bicia serca i wciągając powietrze 

przez pewną ilość uderzeń, a wypychając je przez tyleż uderzeń. Ale trudno jest zwracać 
uwagę na puls i liczyć uderzenia godzinami, a chcąc nauczyć się rytmu, trzeba całych godzin 

takich ćwiczeń. Mamy w ciele naszym naturalne wahadła, które godzinami bez zmęczenia 
można całkiem równomiernie poruszać i które dadzą najlepszą miarę rytmu. 

Są to nasze nogi. Idąc krokiem posuwistym, niezbyt szybkim a równym, gdy baczymy 

na   spokój   wewnętrzny,   rychło   dochodzimy   do   tego,   że   każdy   krok  odpowiada   jednemu 

uderzeniu serca. Wtedy trzeba zacząć oddychać zgodnie z rytmem chodu, więc np. przez 
cztery kroki wciągnąć powietrze, przez cztery wypychać. W ten sposób idąc całkiem równo 

przez pół godziny lub dłużej, dochodzi się do tego, że już automatycznie rytm się zachowuje, 
nie zwracając szczególnej uwagi na liczenie kroków.

Trzeba co dzień po kilka godzin przez kilka miesięcy tak ćwiczyć, aby rytm wybrany 

stał się stałym, tak, że już w tym rytmie oddychać będziemy, nawet jeśli jesteśmy zajęci 

czym innym i jeśli pozostajemy bez ruchu. Aby ten cel osiągnąć, należy z każdej okazji 

background image

korzystać, kiedy chodzimy i zaraz zastosować oddychanie do rytmu naszego kroku. 

Co do miary samej rytmu, to będzie ona różna dla różnych osób i trzeba się strzec w 

tym przesady. Mało kto będzie potrzebował szybszego rytmu, jak po cztery kroki na wdech i 
wydech, a mało kto może zacząć  od wolniejszego  rytmu,  jak po 8 kroków na wdech i 

wydech. Powoli należy rytm zwalniać, bo im wolniejszy rytm, tym głębsze oddychanie. Ale 
początkowy rytm należy tak długo zachować, aż stanie się automatyczny.

Dopiero wtedy nowe wtargnięcie się jaźni świadomej do nieświadomego zazwyczaj 

procesu oddychania zwolni rytm nieco i zachowa ten zwolniony rytm tak długo, aż płuca do 

niego przywykną; każde takie zwolnienie rytmu wymaga długiej praktyki i wszelkie zbyt 
gwałtowne postępowanie na nic by się nie zdało.

Trzeba oddychać wybranym rytmem bez przymusu, całkiem swobodnie i nie czuć się 

zmęczonym po godzinach takiej praktyki. Łatwiej z początku liczyć kroki parzyste, więc na 

cztery kroki liczyć tylko dwa kroki prawą nogą, a na osiem cztery. W ten sposób wdech i 
wydech  zaczynałby  się  od  kroku  prawą  nogą,   co  jest   ułatwieniem   z  początku.   Ale  gdy 

oddychanie staje się automatyczne, łatwo jest zwolnić rytm o jeden krok i wtedy wdech 
będzie się zaczynać od ruchu prawą nogą, wydech od ruchu lewą nogą.

Oprócz tych głównych ćwiczeń w rytmie normalnym, które najpierw nad wszystkimi 

innymi przeważać powinny, trzeba od początku na daleko mniejszą skalę uprawiać ćwiczenia 

w rytmie  zwolnionym.  Jeśli np. rytm normalny jest  osiem  kroków na wdech i tyleż  na 
wydech, to rytm zwolniony będzie na tym polegać, że wciągamy powietrze przez osiem 

kroków, zatrzymujemy w płucach przez cztery kroki i wypychamy przez osiem kroków, 
trzymając potem płuca puste przez cztery kroki, przez co dochodzimy do jednego oddechu na 

24 kroki, czyli na początek półtora raza wolniej niż rytm normalny.

Takie ćwiczenia nie powinny być zbyt długie, ani zbyt częste, nie więcej, jak kilka razy 

na dzień po kilka minut. Po kilku tygodniach takich ćwiczeń w rytmie zwolnionym można 
dalej go zwalniać, ale jednocześnie uprawiając najczęściej ćwiczenia w rytmie normalnym.

Hindusi przywiązują wielką wagę do zatrzymywania powietrza w płucach przez czas 

dłuższy,   a   także   do   wytrzymywania   bez   powietrza   przez   dłuższy   przeciąg   czasu,   aż   do 

poczwórnego   rytmu.   Twierdzą,   że   to   ułatwia   rozproszenie   prany   po   całym   ciele   i 
gruntowniejsze przeniknięcie nią wszystkich włókien nerwowych.

Przy   tym   zaleca   się   trzymać   powietrze   w   płucach   cztery   razy   tak   długo,   jak   się 

wciągało, a wypychać w ciągu połowy tego czasu, co się trzymało. Więc np. przez 4 kroki 

wciągać, przez 16 kroków zatrzymać i przez 8 kroków wypychać.

Jaki   zwolniony   rytm   jest   komu   najwłaściwszy,   to   trzeba   w   każdym   wypadku 

wypróbować: ogólnych przepisów dawać nie można.

Jeśli ktoś doszedł do tego, że bez wielkiego wysiłku może oddychać bardzo powoli, 

zatrzymując powietrze w płucach cztery razy tak długo, jak wciąga, to należy także ćwiczyć 
we wstrzymywaniu się od oddechu przez czas dłuższy, np. przez 4 kroki wciągać, przez 8 

kroków wypychać i przez 16 kroków trzymać płuca próżne.

Wszystkie te ćwiczenia trzeba robić z umiarkowaniem i postępować powoli, podczas 

gdy   oddychanie   w   normalnym   rytmie   przy   chodzeniu   można   uprawiać   bez   ograniczeń 
godzinami codziennie.

Aby   jednak   rytm   oddychania   przyczynił   się   do   wzmożenia   sił   duchowych,   trzeba 

rychło   połączyć   z   nim   pewien   rytm   psychiczny,   dla   którego   rytm   fizyczny   jest   tylko 

podstawą. Chodzi o to, by w miarę wdechu i wydechu jednocześnie skupić wolę i wyobraźnię 
na   tym,   że   wdychamy   powietrze   z   praną,   a   wydychamy   je   z   jadami,   przez   organizm 

wytworzonymi,   których   się   chcemy   pozbyć.   Trzeba   wyobrazić   sobie   prąd   prany, 
przenikający organizm i zatrzymany, skupiany w nerwach i prąd wyziewów szkodliwych, 

background image

usuwany z wielką mocą ciała. Gdy przywykniemy do tego wyobrażenia ogólnego, należy je 
potem zmienić na szereg wyobrażeń szczegółowych.

Zatem przez pewien czas, idąc prosto i oddychając w rytmie normalnym, kieruję prane 

szczególnie do lewej nogi, by jej dać pełną siłę i żywotność, potem do prawej nogi, do lewej 

ręki, do żołądka, do głowy, wzdłuż stosu pacierzowego, do każdego organu, potrzebującego 
właśnie   tego   prądu   ożywczego.   A   za   każdym   razem,   gdy   wydycham   powietrze,   z   tego 

samego znów organu wyciągam wszystko to, co mu szkodzi i co go osłabia.

W miarę przywykania do takiej inspekcji organizmu przez porządkującą i ożywiającą 

jaźń, zaczynamy odczuwać te prądy, które sobie wyobrażamy i przekonawszy się, że to nie 
gra wyobraźni tylko, lecz że prana istotnie posłuszna woli naszej idzie tam, gdzie rozkażemy 

i ożywia każdą część ciał, usuwając wszelkie dolegliwości i cierpienia. Ale taki stopień 
uświadomienia sobie prądów prany, żeby usuwać zmęczenie i nawet psychiczną depresję 

przez   kierowanie   tymi   prądami,   osiągnąć   można   dopiero   po   długich   i   wytrwałych 
ćwiczeniach.

W   miarę,   jak   przywykniemy   łączyć   rytm   fizyczny   oddychania   z   pewnym   rytmem 

wyobrażeń, możemy skutecznie stosować ten rytm do pożądanych stanów psychicznych.

Jeśli ktoś się bardzo rozgniewał i nie może się uspokoić, niech się przejdzie, rytmicznie 

oddychając   i   żywo   wyobrażając   sobie,   że   wdycha   łagodność,   a   wydycha   gniew   to   go 

uspokoi.

Zwykle   wyobrażenia   nasze   przepływają   przez   naszą   świadomość,   przychodząc   nie 

wiadomo skąd i mało zależąc od stałych celów woli.

Poddając je rytmowi oddychania, uczymy się skupienia, które gdy je raz posiądziemy, 

ułatwi nam rozwiązanie najtrudniejszych zadań, opanowanie wzruszeń, słabości cielesnej i 
duchowej. A ze słabością walczyć należy nie wtedy, kiedy już nas opanowała, lecz wtedy, 

kiedy się czujemy najsilniejsi.

Więc   nałogowy   pijak   nie   wtedy   będzie   mógł   skutecznie   wdychać   abstynencję,   a 

wydychać alkoholizm, gdy jest pijany, ale gdy po wytrzeźwieniu ma największy wstręt do 
alkoholu, wtedy właśnie może ten wstręt ustalić przez rytmiczną grę wyobraźni.

Jeśli ktoś nie ma ochoty do poważnej pracy i marnuje czas w sposób bezpłodny, to 

wiele zyska przez wdychanie pracowitości, a wydychanie lenistwa. Taka gra wyobraźni o 

wiele jest łatwiejsza niż samo rozpoczęcie pracy, a usposabia w ten sposób, że po niejakim 
czasie takich ćwiczeń praca staje się łatwiejsza.

Takie ćwiczenia łatwo wyśmiewają ci, co nie mają pojęcia o istotnych warunkach życia 

psychicznego. Lecz ktokolwiek je cierpliwie wypróbuje, przekona się o ich skuteczności. 

Chodzi   tu   o   to,   że   dla   osiągnięcia   pewnych   zmian   psychicznych   potrzebny   jest   rytm 
wyobrażeń, kolejno po sobie następujących, a przeciwległych sobie tak, że przyciągamy to, 

które nam sprzyja, zaś odpychamy to, które nam szkodzi.

Łatwiej jest taki rytm ustanowić niż skupić wyobraźnię stale na czas dłuższy na jednym 

wyobrażeniu.   A   najłatwiej   osiągnąć   ten   rytm,   gdy   go   połączymy   z   fizycznym   rytmem 
oddychania i skupiania prany w organizmie. Ale trzeba tu zachować niezbędną kolej ćwiczeń 

i nie zaczynać od tego, co najtrudniejsze.

Więc najprzód należy doprowadzić do automatyzmu fizyczny rytm samego oddychania 

na   to   całą   uwagę   i   wolę   skupiając,   dopiero   następnie   przeprowadzić   wolą   świadomą 
skupienie prany, aż ono będzie odbywać się automatycznie, tak, że już nie będzie wymagać 

szczególnej uwagi.

Osiągnąwszy   te   dwa   szczeble,   skutecznie   możemy   skierować   potęgę   rytmu   ku 

psychicznym   naszym   potrzebom   i   zwalczać   wady   głęboko   zakorzenione   za   pomocą 
rytmicznego następstwa wyobrażeń, np.:

background image

1. Wdychać wstręt do tytoniu, wydychać nałóg.
2. Wdychać łagodność, wydychać gniew.

3. Wdychać umiłowanie milczenia, wydychać plotkarstwo.
4. Wdychać miłość prawdy, wydychać kłamstwo.

5. Wdychać wiarę, wydychać niedowiarstwo.
6. Wdychać nadzieję, wydychać pesymizm.

7. Wdychać czystość, wydychać nieczystość.
8. Wdychać mądrość, wydychać głupotę.

9. Wdychać pracowitość, wydychać lenistwo.
10. Wdychać wolę, wydychać słabość itd.

Wszystkie   te   rytmiczne   psychiczne   ćwiczenia   można   odbywać   najskuteczniej   przy 

normalnym rytmie oddychania, podczas zwykłej przechadzki.

Gdy robimy ćwiczenia o zwolnionym rytmie, przy zatrzymaniu powietrza w płucach, 

trzeba sobie wyobrazić skupienie prany, jakby zgęszczanie jej wzdłuż stosu pacierzowego, z 

wyobraźnią skierowaną ku najniższemu kręgowi, gdzie cała ta energia się skupia, nim razem 
z wydechem pójdzie w górę wzdłuż kręgosłupa zasilić mózg.

Prądy   prany   wzdłuż   kręgosłupa   są   najważniejsze   i   krążą   w   dwóch   równoległych 

kanałach po prawej i lewej stronie. Między tymi kanałami jest trzeci, w którym u ludzi 

zwykłych nie ma prądu, a dopiero się wytwarza w miarę rozbudzenia daru jasnowidzenia, do 
którego jogin dąży. Otóż wzbudzić ten prąd możemy w ten sposób, że kierujemy prane w dół 

i w górę w bocznych kanałach,  uciskając  ją i skupiając  podczas zatrzymania  oddechu i 
kierując następnie w górę z całej siły.

Ćwiczenia oddychania, odbywane przy chodzeniu, są najskuteczniejsze dla obudzenia 

poczucia rytmu. Gdy to poczucie jest obudzone, łatwiej jest stosować rytmiczne oddychanie 

do innych ruchów ciała, za pomocą których pobudzamy działalność wszystkich mięśni.

Przy wszystkich ćwiczeniach podczas chodu należy najbaczniejszą uwagę zwracać na 

to,   by   się   trzymać   zupełnie   prosto   i   pionowo,   tak,   aby   głowa   była   w   jednej   linii   z 
kręgosłupem, a kręgosłup miał kierunek taki, jaki przyjmuje sznur, na którym zawiesimy 

ciężar.

Piersi   powinny   być   wysunięte   naprzód,   brzuch   wciągnięty   nieco,   stąpać   trzeba   na 

przednią część stopy, prawie wcale nie dotykając piętą ziemi i elastycznie wznosić się na 
palce jednej nogi, gdy rytmicznie przesuwa się naprzód, najmniej ją oddalając od ziemi tak, 

żeby większa część ruchu była wahadłowa, bez napięcia mięśni.

A usta przy tym trzeba trzymać ściśle zamknięte, by całe oddychanie odbywało się 

przez nos, jak zalecają Hindusi, zgodnie z europejskimi higienistami.

Podczas   ćwiczeń   trzeba   całą   uwagę   mieć   na   nich   skupioną   i   innych   myśli   do 

świadomości nie dopuszczać jak te, które do ćwiczeń należą.

W ten sposób każde ćwiczenie będzie zarazem też ćwiczeniem w skupieniu myśli, 

czego nam tak brak.

Gdy się po temu nadarzy okazja, najlepiej te ćwiczenia odbywać całkiem lub półnago, 

wystawiając ciało na działanie powietrza i słońca, szczególnie wczesnym rankiem w lecie.

background image

IV. Ćwiczenia ożywcze

Jednocześnie z ćwiczeniami rytmicznego oddychania podczas chodu można rozpocząć 

niektóre   intensywniejsze   ćwiczenia,   w   celu   wzmocnienia   organizmu   cielesnego   i 
niewidzialnego ciała astralnego.

Ciało astralne, dopóki sobie go nie uświadamiamy, ćwiczyć możemy tylko w związku z 

ciałem widzialnym, aby jedno i drugie utrzymać w pełni żywotności.

Oto najważniejsze spośród takich ćwiczeń:

Głębokie zupełne oddychanie

Przede wszystkim należy się nauczyć tak wciągać powietrze do płuc, by każda część 

płuc została w zupełności wypełniona tlenem i praną.

Zwykle przy oddychaniu zaniedbywane bywają albo szczyty płuc, albo też ich głębsze 

części.   Jeśli   ktoś   oddycha,   głównie   poruszając   górne   żebra,   to   wdycha   powietrze   do 

szczytów,   jeśli   zaś   porusza   przeponę   i   mięśnie   brzuszne,   to   wdycha   głębiej,   ale   za   to 
zaniedbuje szczyty.

Chcąc całe płuca wypełnić, trzeba uwzględnić wskazówki następujące: 

1. Stanąć lub siąść, trzymając się zupełnie prosto. Wciągając powietrze przez nos, zapełnić 

najprzód niższą część płuc, wydymając brzuch i zniżając przeponę.
2. Następnie napełnić średnią część płuc, rozpierając niższe żebra.

3. Na koniec wypełnić szczyty, rozpierając wyższe żebra, cofając i podnosząc nieco ramiona, 
i podnosząc zarazem przeponę od dołu, tak, aby płuca podtrzymywała.

Te trzy części wdechu powinny stanowić jedną nieprzerwaną całość i prąd powietrza 

wciągany   nie   powinien   być   przyśpieszany,   zwalniany,   ani   zatrzymywany,   aż   całe   płuca 

całkowicie wypełni.

Trzeba unikać przerw i niepotrzebnych poruszeń, a zwyciężyć skłonności do dzielenia 

wdechu na trzy różne części.

Z   biegiem   czasu   trzeba   dojść   do   tego,   by   całe   płuca   wypełnić   w   kilka   sekund   i 

koniecznie   po   wypełnieniu   ich   zatrzymać   przez   kilka   sekund   przynajmniej   cały   zapas 
powietrza w płucach. Następnie należy wydychać bardzo powoli, zatrzymując płuca wydęte i 

podnosząc   przeponę   brzuszną,   w   miarę,   jak   się   płuca   opróżniają.   Dopiero   po   zupełnym 
opróżnieniu płuc można piersi opuścić.

Dobrze jest ćwiczyć  się w tym oddychaniu przed zwierciadłem,  trzymając ręce na 

brzuchu, by zauważyć ruch ciała.

To ćwiczenie jest podstawą wszystkich następnych i powinno być z wielką starannością 

uprawiane, gdyż od doskonałości wdechu zupełnego zależy wartość innych ćwiczeń.

Kto się przyzwyczaił, chodząc, do rytmicznego oddychania o stopniowo zwalnianym 

rytmie, temu łatwiej będzie dojść do zupełnego wdechu. Takie zupełne oddychanie pobudza 

działanie wszystkich wewnętrznych organów, które zwykle są zaniedbywane.

Trzeba jednak się i tutaj strzec przesady, i nie doprowadzić płuc do zmęczenia, które 

się bólem lub kłuciem wyraża. Stopniowo tylko można powiększyć wytrzymałość płuc i 
baczyć trzeba na to, by sobie przez zbyt wielki pośpiech nie zaszkodzić.

Lepiej raz wykonać zupełne odetchnięcie z całą dokładnością niż kilka razy pośpiesznie 

i niedokładnie.

background image

Lepiej kilkanaście razy w ciągu dnia wykonać po kilka zupełnych wdechów niż kilka 

razy na dzień po kilkanaście.

Wydech oczyszczający

To ćwiczenie oczyszcza płuca, pobudza nerwy i orzeźwia cały organizm. Szczególnie 

korzystne   jest   ono   dla   tych,   co   publicznie   mówią   lub   śpiewają,   aby   zmęczone   organy 
oddychania odświeżyć.

1. Wykonać wdech zupełny, jak wyżej.
2. Zatrzymać powietrze w płucach przez kilka sekund.

3. Zwężyć otwór ust jak do świstania, lecz nie wydymać policzków i wypchnąć gwałtownie 
trochę powietrza, potem na chwilę wydech wstrzymać i znowu małymi ilościami, ale z całą 

siłą   powietrze   pozostałe   wydychać   w   szeregu   poruszeń   rytmicznych,   aż   tyle   powietrza 
wypchniemy, ile możemy.

Kto spróbuje tego ćwiczenia,  spostrzeże, iż w ten sposób wydech można znacznie 

zwolnić tak, że np. trwa pół minuty i dłużej, co byłoby trudne przy ciągłym i nieprzerwanym 

wydechu.

To zwolnienie wydechu najłatwiej w ten sposób się osiąga i zwiększa wytrzymałość w 

mowie i śpiewie.

Wdech pobudzający nerwy

To ćwiczenie jogin uważa za jeden z najskuteczniejszych środków pobudzenia nerwów 

i wzmożenia żywotności.

1. Stanąć prosto.
2. Wciągnąć wdech zupełny i zatrzymać go.

3. Wyciągnąć ramiona przed siebie, nie naprężając  ich, używając tylko tyle siły, aby je 
utrzymać przed sobą.

4. Powoli skurczyć ręce ku ramionom, stopniowo kurcząc mięśnie z wysiłkiem tak, że gdy 
dojdą do ramion, pięści będą tak mocno zaciśnięte, że odczujemy drżenie w nich.

5. Trzymając mięśnie w napięciu, powoli wygiąć pięści na zewnątrz i cofnąć je szybko, 
ciągle w napięciu, po kilka razy.

6. Wypchnąć gwałtownie powietrze przez usta.
7. Wykonać wydech oczyszczający (patrz wyżej ćwiczenie 2).

Skuteczność tego ćwiczenia zależy od szybkości, z jaką się cofa pięści, od naprężenia 

mięśni i od ilości powietrza w płucach.

Przy   cofaniu   pięści   ku   ramionom   trzeba   sobie   wyobrażać,   że   zgarniamy   prane   ku 

głowie, a wtedy skutek się najlepiej odczuwa.

Wdech śpiewaków     

Ćwiczenie to działa na głos, czyniąc go coraz to piękniejszym i więcej harmonijnym. 

Każdy jogin ma silny i piękny głos, harmonijny i donośny, a jednak delikatny i giętki.

1.   Wykonać   wdech   zupełny,   bardzo   powoli,   w   ciągu   najdłuższego   czasu,   jakiego   tylko 
możemy użyć przy ciągłym, równym wciąganiu powietrza przez nos.

background image

2. Zatrzymać przez kilka sekund.
3. Wypchnąć powietrze gwałtownie i szybko przez szeroko otwarte usta, jakby chuchając.

4. Wykonać wydech oczyszczający.

Na gatunek głosu mają wielki wpływ mięśnie twarzy. Czasem ludzie z obszernymi 

płucami mają nędzny głos, a inni przy ciasnych płucach miewają głos donośny i dźwięczny.

Warto jest dokonać próby następującej:

1. Stanąć przed lustrem i usta zwęzić do świstania, bacząc przy tym na kształt ust i ogólny 
wyraz twarzy.

2. Potem mówić lub śpiewać jak zwykle i zauważyć różnicę.
3. Następnie znów świstać i spróbować mówić lub śpiewać, zachowując ten kształt i wyraz 

twarzy, co przy świstaniu.

Wdech zatrzymany

Hindusi spostrzegli, że zatrzymanie powietrza w płucach, po zupełnym wdechu, jest 

bardzo korzystne, nie tylko dla samych płuc, ale dla organów trawienia, dla nerwów i dla 

krążenia krwi.

Krew się przez to lepiej utlenia, gdy zaś powietrze dłużej zatrzymane wypychamy, to 

wypychamy z nim także gazy trujące, które pozostały w płucach po poprzednim zwykłym 
oddychaniu. Jest to rodzaj przeczyszczenia płuc. Ćwiczenie to wielce pomaga w chorobach 

wątroby, żołądka i krążenia krwi, a także usuwa przykrą woń oddechu osób niezdrowych.
1. Stanąć prosto.

2. Wykonać wdech zupełny, zatkać nos i usta.
3. Zatrzymać powietrze dłużej, mierząc czas zegarkiem, aby sprawdzać postępy.

4. Wypchnąć gwałtownie powietrze przez otwarte usta.
5. Wykonać wdech i wydech oczyszczający.

Oczywiście, to ćwiczenie trzeba wykonywać z umiarkowaniem, nie częściej niż to 

można uczynić bez zmęczenia.

Trzymając szczelnie zamknięte usta i ściskając nos palcami, można zacząć robić takie 

ruchy brzuchem i żebrami, jakby się oddychało i wyobrażać sobie przy tym, że się prane 

prosto przez piersi wciąga. W ten sposób osiąga się dłuższą wytrzymałość na zatrzymanie 
oddechu i wolniejszy rytm normalny.

Inna odmiana tego ważnego ćwiczenia polega na tym, że po wciągnięciu zupełnego 

wdechu w postawie stojącej i szczelnym zatkaniu nosa i ust, kładziemy się na łóżko bez 

poduszki i zaczynamy ruchy mięśni piersi i brzucha tak, jak przy oddychaniu, wpuszczając 
nieco   powietrza   za   każdym   razem,   gdy   robimy   mięśniowe   ruchy   wdechu,   lecz   wnet 

zaciskając   nos,   gdy   robimy   ruchy   wydechu   i   w   ten   sposób   zwiększając   nagromadzone 
powietrze   tak   długo,   jak   możemy   wytrzymać.   Na   końcu   trzeba   wypchnąć   powietrze 

gwałtownie i szybko przez otwarte usta i zawsze wykonać wdech i wydech oczyszczający 
kilka razy w normalnym rytmie.

Pobudzenie płuc

Ćwiczenie to pobudza działalność i orzeźwia całe ciało. Jeśli z początku wywoła pewne 

osłabienie   lub   omdlenie,   to   trzeba   go   zaprzestać   i   przejść   się,   a   po   pewnym   czasie   do 
ćwiczenia powrócić, używając go z umiarkowaniem.

background image

1. Stanąć prosto, z rękoma u boków.
2. Wykonać wdech bardzo powolny i stopniowy, łagodnie przy tym uderzając piersi końcami 

palców, w coraz to inne miejsca, jakbyśmy tym ruchem chcieli skierować siłę, idącą od 
palców, ku płucom.

3. Gdy płuca są pełne, zatrzymać powietrze i klepać piersi dłońmi, z wyobrażeniem i chęcią 
zatrzymania siły, którą poprzednie ruchy skupiły.

4. Wykonać wdech i wydech oczyszczający kilka razy w normalnym rytmie.

Ćwiczenie to działa silniej niż zwykłe głębokie oddychanie, i w tym spostrzegamy, że 

delikatne dotknięcie palcem, które nie jest mięśniowym wysiłkiem, jednak wielki wpływ 
wywrzeć może, gdy z palców tryska prana, ulegająca naszej woli.

Rozepchnięcie żeber

Aby zupełne oddychanie coraz to lepiej wypełniało całe płuca, trzeba żebra przyuczyć 

do   ruchu   na   zewnątrz,   rozszerzając   klatkę   piersiową.   Osiąga   się   to   przez   następujące 
ćwiczenie:

1. Stanąć prosto.
2. Umieścić ręce po bokach, pod pachą jak najwyżej, aby wielkie palce były skierowane ku 

grzbietowi, zaś inne palce rozciągały się na klatce piersiowej.
3. Wykonać wdech zupełny.

4. Zatrzymać powietrze.
5. Łagodnie ściskać boki, powoli wydychając.

6. Wykonać wdech i wydech oczyszczający.

Rozszerzenie klatki piersiowej

To ćwiczenie uzupełnia poprzednie, rozszerzając niższe żebra. 

1. Stanąć prosto, wykonać wdech zupełny i zatrzymać powietrze.

2. Wyciągnąć ręce do przodu i zacisnąć pięści na wysokości ramion.
3. Machnąć rękoma wstecz poziomo z całej siły, trzymając pięści zaciśnięte.

4. Znowu pięści połączyć przed sobą i kilka razy machnąć nimi wstecz, wciąż zatrzymując 
powietrze i starając się wciągnąć za każdym razem jeszcze trochę więcej powietrza,

5. Wypchnąć nagromadzone powietrze przez otwarte usta.
6. Wykonać wydech oczyszczający.

Ćwiczenia tego należy używać z umiarkowaniem, by płuc nie nadwyrężyć.

Ćwiczenia poranne

Tutaj   podajemy   szereg   ćwiczeń,   które   można   wykonać   w   krótkim   czasie,   a   które 

najlepiej odbyć rano, zaraz po wstaniu.

1. Stanąć prosto, głowa do góry, ramiona w tył, kolana sztywne, ręce przy bokach.
2. Wznieść się powoli na palcach, wciągając zupełny wdech i jednocześnie podnosząc ręce 

ku górze, jakby się chciało pofrunąć. Gdy się wciągnie powietrze, zatrzymać je na kilka 
sekund   i   powoli   opuszczać   się   na   pięty,   wypychając   powoli   powietrze   przez   nos   i 

powtarzając wznoszenie się z wdechem, opuszczanie rąk i całego ciała z wydechem kilka 

background image

razy, elastycznie i rytmicznie.
3. Wykonać wdech i wydech oczyszczający.

4. Powtórzyć to ćwiczenie, używając tylko jednej nogi, kolejno prawej i lewej.
5.  Wyciągnąć   ręce   przed  siebie,   dłoń  o  dłoń,   machnąć   je   wstecz   poziomo   kilka   razy  z 

ożywieniem, wznosząc się na palcach, gdy ręce wstecz idą i zaciskając pięści, a opuszczając 
się na pięty i klaskając w dłonie, gdy znów do przodu powracają, zachowując rytm normalny 

w tym ruchu lub wciągając powietrze przez kilka poruszeń i wypychając je od razu po kilku 
poruszeniach w chwili, kiedy ręce idą do przodu.

6. Gdy ręce są wyciągnięte w bok, zacząć zakreślać nimi koła niezbyt szerokie; sięgając 
wstecz tak daleko jak można, lecz nie wysuwając do przodu dalej niż linia piersi. Wciągać 

powietrze przez 6 poruszeń i wypychać, potem robić takie koła w drugą stronę z tym samym 
rytmem oddychania.

7. Wyciągnąć ręce do przodu, dłoń o dłoń, trzymając małe palce razem, wznieść ręce do 
góry, aż palce spoczną na wierzchu głowy w ten sposób, że wszystkie palce dotykają się 

zewnętrzną stroną i potem cofnąć łokcie, wciągając powietrze i zatrzymując przez chwilę 
palce na szczycie głowy; gdy łokcie są całkiem w tyle, wyprostować ramiona ku górze i w 

tył, aż spoczną u boku w zwykłej pozycji. Powtórzyć kilka razy.
8. Wyciągnąć ręce w bok, zgiąć je w łokciu tak, aby końce palców dotknęły ramion i w tym 

położeniu   łokcie   wypchnąć   do   przodu,   aż   się   zetkną   i   cofnąć   tak   daleko,   jak   można. 
Powtórzyć kilka razy, wdychając przy cofaniu, wydychając, gdy łokcie idą do przodu.

9. Ręce na biodra, łokcie wstecz, przegiąć ciało do przodu, trzymając piersi wystające i 
ramiona w tył wygięte; potem wyprostować się powoli i łagodnie, wciągając powietrze, nie 

zginając kolan. Następnie pochylić się na prawo i na lewo, nie zmieniając położenia niższej 
części ciała.  Nareszcie kręcić ciało wkoło tak, aby głowa opisywała największe koło, w 

prawo i w lewo, rytmicznie oddychając. Przy tym ruch zyskuje, jeśli w każdej chwili, jak 
radzi G. Stebbins, głowa jest pochylona w przeciwległym kierunku niż tułów, gdy ciało 

zgięte do przodu, to głowa wygięta w tył, gdy ciało w tył wygięte, głowa na piersi, gdy ciało 
pochylone na prawo, głowa przylega do lewego ramienia. Z początku taka przeciwległość 

ruchów jest trudna, lecz warto ją zdobyć.
10. Stanąć prosto, podnieść ręce do góry, dłonie ku przodowi. Nie zginając kolan zgiąć ciało 

tak, aby palce rąk dotknęły podłogi i podnieść się, wciągając powietrze i wyginając całe ciało 
w tył. Powtórzyć kilka razy, wdech przy podnoszeniu ciała, wydech przy zginaniu go do 

przodu.
11.  Stanąć  prosto,  z rękoma   na biodrach   i  wznieść  się kilka   razy  na palcach,  jakby  na 

sprężynach, za każdym razem zatrzymując się na chwilę, gdy się jest podniesionym. Pięty 
razem, kolana nie zgięte. Następnie rozstawić nogi na dwie stopy od siebie i przykucnąć kilka 

razy, podnosząc się jednocześnie na palcach i oddychając rytmicznie.
12. Stanąć prosto, ręce na biodrach. Stojąc na lewej nodze, machać prawą do przodu i w tył, 

nie zginając w kolanie. To samo lewą nogą. Następnie, stojąc na lewej, podnieść prawe 
kolano tak wysoko jak można kilka razy i stojąc na prawej, podnieść lewe kolano tyleż razy. 

Potem na przemian podnosić lewe i prawe kolano w tempie przyśpieszonym, aż się dojdzie 
do wykonania powolnego biegu, stojąc w miejscu.

13. Stanąć prosto, wyciągnąć ręce do przodu, dłonie w dół, palce wyprostowane razem, 
wielki  palec pod nimi. Zgiąć  ciało  do przodu, jednocześnie  machając  rękoma  w tył tak 

daleko, żeby ręce wystawały nad ciałem, jak skrzydła. Powtórzyć kilka razy.
14. Stanąć prosto, wyciągnąć ręce w bok z dłońmi otwartymi do góry. Ściskając pięści z całej 

siły, wciskając dobrze palce do środka. Otworzyć rękę jak wachlarz, wyginając dłoń w dół 
tak daleko jak można i znów szybko zacisnąć pięści kilka razy, za każdym razem starając się 

background image

zupełniej ścisnąć i otworzyć, wyginając na zewnątrz rękę.
15. Położyć się na brzuch podnosząc nogi i ręce w górę i opuszczając je po kilka razy. Potem 

położyć się na grzbiet z rękoma wyciągniętymi w linii przedłużenia ciała dotykając ziemi 
zewnętrzną stroną palców i wtedy podnieść obie nogi pionowo do góry.

Powtórzyć to kilka razy. Następnie, po opuszczeniu nóg, podnieść górną część ciała do 

siedzącej pozycji, trzymając ręce prosto przed sobą. Na koniec znów przekręcić się na brzuch 

i wznieść ciało, opierając je na dłoniach i na palcach nóg, potem opuszczać, zginając łokcie i 
wznosić na wyciągniętych rękach przy wyprostowanych kolanach i sztywności całego ciała.

Powyższe piętnaście ćwiczeń można wykonać po niejakiej wprawie w ciągu kilkunastu 

minut, a przez to osiągnąć równomierne wyćwiczenie wszystkich mięśni, przy najmniejszym 

wysiłku. Jeśli nie tracić czasu między jednym ćwiczeniem a drugim, tylko brać je jako jedną 
całość, tak jak różne ruchy, które się składają na całość tańca, a przez cały czas rytmicznie 

oddychać,   robiąc   wdech   i   wydech   przez   równą   ilość   ruchów,   to   powyższy   komplet 
porannych   ćwiczeń   może   być   powtarzany   kilka   razy   dziennie   i   wiele   się   przyczyni   do 

zdrowia i rozwoju sił.

Każdy ruch trzeba wykonać dokładnie i z upodobaniem, z życiem, kładąc duszę w 

każdą część ciała i posyłając wolą prądy prany ku poruszanym częściom, skupiając, o ile 
można, wzrok i uwagę na te części, które poruszamy, jakbyśmy chcieli je zachęcić. 

Ćwiczenia kąpielowe 

Jogin   obmywa   ciało   co   dzień   najstaranniej   i   wyciera   prawie   do   sucha   własnymi 

rękoma, przez co wciera siły we wszystkie jego części, bo ruchem tym wciska do skóry 

prane,   zawartą   w   kroplach   świeżej   wody,   wiszących   na   ciele.   Podczas   obmycia   należy 
głęboko  oddychać   i używać  wody  chłodnej,  lecz   niezbyt  zimnej,  zależnie   od tego,  jaką 

temperaturę   najlepiej   znosimy,   stopniowo   próbując   obniżyć   ją   do   temperatury   źródlanej 
wody, jaką rozporządzamy.

Przed samą kąpielą należy odbyć pierwsze z porannych ćwiczeń, wyżej wymienionych.
Jeśli   nie   ma   wanny,   to   wystarczy   gruntownie   wytrzeć   ciało   mokrym   ręcznikiem, 

mocząc go w świeżej wodzie i wyciskając kilka razy podczas nacierania ciała, zaczynając od 
ramion i piersi, obcierając następnie brzuch, nogi, ręce i grzbiet, wciąż głęboko oddychając. 

Potem wytrzeć skórę rękoma prawie do sucha i po włożeniu bielizny wykonać ruchy 

następujące:

1. Stanąć prosto, wyciągnąć ręce do przodu z zaciśniętymi pięściami, machnąć je wstecz 
kilka razy tak daleko, jak można, wciągając coraz to więcej powietrza za każdym ruchem i po 

kilku ruchach gwałtownie wypychając przez usta.
2. Trzymając ręce wyciągnięte w bok, zacisnąć pięści i zakreślić koła pięściami w jedną i 

drugą stronę po kilka razy, potem prawą pięścią w jedną stronę, a lewą w drugą.
3. Stojąc prosto, podnieść ręce do góry, dłonie do przodu i zgiąć się do przodu, nie zginając 

kolan, aż palce dotkną ziemi.
4. Podnieść się na palcach kilka razy ruchem sprężynowym.

5. Rozstawić nogi na dwie stopy i przykucnąć, jednocześnie wznosząc się na palcach kilka 
razy.

6. Znów wykonać ruch początkowy, machając rękoma z zaciśniętymi pięściami wstecz kilka 
razy, wciągając powietrza coraz to więcej za każdym ruchem, a po kilku ruchach wypychając 

gwałtownie przez usta.
7. Wykonać wydech oczyszczający.

background image

Trzeba się przyzwyczaić do połączenia tych ruchów w jedno, tak, aby następowały po 

sobie bez przerwy, pobudzając krążenie w całym ciele.

Pobudzenie krążenia

Gdy  długo   siedzimy   i  czujemy   brak  krążenia,  a   nie  możemy  powtórzyć   kompletu 

ćwiczeń porannych, to są wskazane ruchy następujące, które w krótkim czasie pobudzają 
krążenie.

1. Stanąć prosto i wciągnąć zupełny wdech.
2. Zatrzymując powietrze, przegiąć ciało do przodu, trzymając w obu rękach kij i ściskając 

go z całej siły.
3. Podnieść się i powoli wypchnąć powietrze, przestając ściskać kij.

4. Powtórzyć to kilka razy i zakończyć wydechem oczyszczającym.

To ćwiczenie sprowadza krew do kończyn i uwalnia głowę od zbytniego jej napływu.

Ćwiczenia nasenne

Kto pilnie wykonywać będzie powyższe wskazówki, temu nie grozi bezsenność.

Jeśli ktoś chce osiągnąć cel najdoskonalszego rozwoju ciała i duszy, to przyzwyczai się 

rano wstawać i wcześnie iść spać.

Spać należy przy otwartych oknach, bez pierzyn, tylko pod takim przykryciem, jakie 

jest niezbędnie potrzebne, daleko lepiej pod kocami wełnianymi, które można od czasu do 

czasu wyprać, niż pod kołdrą watowaną, która w sobie gromadzi wyziewy pokoleń. 

Hindusi   zalecają   by   najmniej   mieć   poduszek   pod   głową,   spać   najlepiej   nago,   pod 

najlżejszym   przykryciem,   by   powietrze   miało   najłatwiejszy   dostęp   do   ciała,   z   głową 
zwróconą ku północy lub na wschód. Gdy sen nie przychodzi, dobrze jest, leżąc na grzbiecie, 

ruszać palcami u nóg i rąk, kolejno kurcząc i wyciągając mięśnie kończyn.

Potem,   gdy  już   się  zmęczymy,   zatkać   wielkim   palcem   prawej   ręki   prawe   ucho,  a 

wielkim palcem lewej ręki lewe ucho, drugim palcem prawej ręki lekko przycisnąć prawe 
oko zamknięte  i tak samo drugim palcem  lewej ręki lewe oko, trzeci  palec każdej  ręki 

położyć   na   odpowiednim   otworze   nosa,   czwarty   i   piąty   na   ustach   i   w   ten   sposób 
symbolicznie się odgraniczywszy od świata, zacząć kolejno wciągać powoli powietrze przez 

lewy   otwór   nosa,   trzymając   prawy   zamknięty,   potem   zamknąć   lewy   otwór   i   powoli 
wypychać   powietrze   przez   prawy,   znów   przez   prawy   wciągać   i   przez   lewy   wypychać, 

kolejno zatykając trzecim palcem jeden lub drugi, tak że po każdym wypchnięciu powietrza 
przez   jeden   otwór   następuje   wciągnięcie   przez   ten   sam   otwór   i   znów   wypchnięcie   i 

wciągnięcie   przez   inny.   Przy   tym   należy   sobie   wyobrażać,   że   wciągamy   senność,   a 
wypychamy wszelkie troski, niepokoje i zbyteczne myśli. Zwężona droga wdechu i wydechu 

ułatwia skupienie uwagi na tej czynności i zwolnienie rytmu.

To ćwiczenie, jeśli ściśle wykonane, ma nadzwyczajną moc usypiającą. Rytmiczny 

ruch trzeciego palca, zatykający kolejno lewy i prawy otwór, słabnie i zasypiamy.

Gdy idziemy spać, wyobrażajmy sobie, że opuszczamy ciasne więzienie doczesnego 

życia   i   wznosimy   się   do   towarzystwa   najczystszych   duchów,   aby   od   nich   siły   zyskać, 
potrzebne w pracach dnia następnego. Budząc się zaś usiłujmy sobie przypomnieć nauki we 

śnie   otrzymane,   a   w   miarę   wytrwałych   usiłowań,   stale   czynionych   w   tym   kierunku, 
nauczymy się zawsze w chwili przebudzenia uświadamiać sobie treść tego, cośmy we śnie 

background image

doświadczyli, a co zwykle bywa zapomniane. 

background image

V. Umiejętność odpoczynku

Niewielu ludzi umie odpoczywać. Dzicy i dzieci znają zupełny odpoczynek bez ruchu, 

bez żadnych skurczonych mięśni, bez żadnych trosk ani zbytecznych myśli. Z domowych 
zwierząt   kot   nam   daje   przykład   doskonałego   odpoczynku,   gdy   całym   swym   ciężarem 

przylgnie do ziemi, jakby wszystkie jego członki były, jak zmoczone płachty rzucone na 
kupę. Na Wschodzie, gdy karawana zatrzyma się po długim pochodzie, ludzie rzucają się na 

ziemię, odkurczają wszystkie mięśnie, wycofują z nich prane i leżą jakby umarli, czasem 
zasypiając a odpoczywając doskonale, nawet jeśli nie zasną.

Jedna godzina takiego doskonałego odpoczynku więcej sił gromadzi niż kilka godzin 

snu niespokojnego, pełnego widziadeł, które straszą i męczą. Wszystkie wędrowne plemiona 

zdobyły tę umiejętność doskonałego spoczynku i pod tym względem Hindusi są podobni do 
Indian i do Arabów. My musimy uczyć się tego za pomocą ćwiczeń szczegółowych.

Aby dojść do idealnego spoczynku, trzeba pojąć głębszą istotę mięśniowych wysiłków. 

Za   każdym   razem,   gdy   wykonujemy   jakiś   ruch,   stwarzamy   prąd   prany   od   mózgu   do 

poruszonego   mięśnia.   Każdy   ruch   mimowolny,   automatyczny   oddziaływuje   na   mózg, 
czerpiąc zapasy prany. Nie tylko ruch wykonany, ale nawet ruch zamierzony i powstrzymany 

wywołuje taki prąd prany, nawet przy pozornym spokoju mięśni. Każda myśl wyrażająca się 
w ruchu powoduje ubytek w zapasach prany.

Uczucia, które mają swe naturalne mięśniowe wyrażenie, także powodują prądy prany 

ku mięśniom.

Zupełnego spoczynku nie ma zatem bez wstrzymania wewnętrznych ruchów, myśli i 

odczuć.   Wtedy  dopiero  prąd  odśrodkowy  ustaje   i  zaczynają  się  wzmagać  zapasy  prany, 

czerpane przy oddychaniu, skupiane w organach centralnych, w mózgu i kręgosłupie.

Ludzie, którzy spokojnie usiedzieć nie mogą, ciągle mimo woli poruszając to nogi, to 

ręce, to usta, kręcąc się niepotrzebnie i gadając bez treści, postępują jak ci, co biorąc wodę z 
samowara zapomną kurka zakręcić. Gdy później im wody trzeba, wszystka wypłynęła. Aby 

mieć znaczne zapasy sił, trzeba umieć dokładnie zakręcić kurki, przez które płyną te siły. Kto 
nie   umie   wstrzymać   wydatku   sił   na   jakiś   czas,   ten   nie   umie   ich   gromadzić.   Jednym   z 

najpospolitszych   grzechów   w   tym   względzie   jest   zbyteczne   gadanie   na   wiatr,   wskutek 
nieumiejętności milczenia i skupienia. Tylko ten, co umie milczeć i myśleć, przemówi w 

potrzebie doskonale. Milczeniem gromadzi siły wymowy.

Aby   doprowadzić   całe   ciało   do   zupełnego   spoczynku   i   zamknąć   wszystkie   krany, 

którymi   wypływa   siła   nerwowa,   trzeba   zacząć   od   ćwiczeń   częściowych,   które   tutaj 
podajemy.

1.   Wyciągnąć   prane   z   ręki,   tak   aby   zwieszała   się   bez   życia,   ulegając   tylko   własnemu 
ciężarowi, przy zupełnym odkurczu mięśni, gdy trzymamy ramię przed sobą. Machać tą 

martwą ręką za pomocą ruchów przedramienia, z wyobrażeniem prądu prany, dośrodkowo 
idącego od wiszącej ręki. Powtórzyć to z prawą i lewą ręką, potem z obydwoma naraz i 

praktykować, aż się wyraźnie uczuje ustępujący prąd prany.
2. W ten sam sposób odkurczyć mięśnie palców, aby się zwieszały o własnym ciężarze i 

poruszały biernie, gdy nimi machamy, ze świadomością prądu prany, od kończyn idącego ku 
centralnym organom.

3. Ściągnąć prane z przedramion i machać nimi za pomocą ruchu ramion, tak aby zwieszały 
się pod wpływem własnego ciężaru odkurczone od łokcia.

4. To samo uczynić z ramionami, ubezwładniając je, aby się zwieszały bez życia i wahały w 

background image

różne strony, gdy poruszamy ciało. Ramiona powinny zawisnąć jak puste rękawy. Podnieść 
ramiona nad głowę i nagle pozbawić ich siły, tak, aby opadły martwe bez żadnego skurczu.

5.   Stopę   ubezwładnić,   by   się   zwieszała   biernie,   gdy   ruszamy   podudzie.   To   jest   trudne 
ćwiczenie, gdyż stopa bywa zwykle w stanie pewnego kurczu mięśni. To samo uczynić z 

podudziem od kolana, stojąc na lewej nodze i opierając się prawą ręką o ścianę, podczas 
kiedy zwieszamy podudzie z odkurczeniem mięśni poniżej kolana. To samo z udem; stojąc 

na jednej nodze, na wzniesieniu, drugą zwieszamy bezwładnie by ulegała tylko własnemu 
ciężarowi. Obie nogi w ten sposób ćwiczyć w bezwładności.

6. Podnieść kolano tak wysoko, jak można i nagle pozbawić całą nogę prany, tak aby spadła 
o własnym ciężarze.

7. Odkurczyć mięśnie szyi, tak aby głowa schyliła się naprzód o własnym ciężarze i szła za 
poruszeniem ciała, przy zupełnej bezwładności. Siedząc w fotelu, opuścić w ten sam sposób 

głowę w tył.
8. Odkurczyć mięśnie piersi i łopatek, aby cała górna część ciała zwieszała się o własnym 

ciężarze. Siedząc w krześle, odkurczyć mięśnie pasa tak, aby górna część ciała zwiesiła się 
do przodu, jak u ludzi, którzy siedząc zasypiają.

9. Odkurczyć mięśnie szyi, tak aby opadła głowa, potem pasa, tak aby zwiesiła się górna 
część ciała, potem mięśnie powyżej kolan i nareszcie poniżej kolan, aż całe ciało upadnie na 

ziemię, jakby w jednej kupie, jak mokra płachta.

Gdy kto się w takim odkurczaniu wszystkich mięśni wyćwiczy i nauczy się w ten 

sposób   upadać   bezwładnie   na   ziemię,   to   zabezpieczy   się   na   przypadek   mimowolnego 
upadku. Dziecko instynktownie ubezwładnia wszystkie mięśnie, gdy pada i dlatego może tak 

często  upadać bez poważnej  szkody. Także  po pijanemu  ludzie upadają  w ten sposób i 
dlatego pijani niewiele sobie szkodzą, gdy upadają w warunkach, w których kto inny łatwo 

mógłby nogę lub rękę zwichnąć.
10. Wyciągnąć ręce w bok jak najdalej, wznieść się na palcach i wyciągać ręce w górę jak 

najwyżej,   w ogóle  wyciągając  wszystkie   członki   na wszystkie  strony, jak   instynktownie 
czynią ludzie zmęczeni to usuwa skurcze pewnych mięśni i rozprowadza prane po całym 

organizmie, wyrównując stan ożywienia poszczególnych organów.

Powyższe   ćwiczenia   są   przygotowaniem   do   głównego   ćwiczenia,   które   polega   na 

bezwładności   całego   ciała   przy   powstrzymaniu   odśrodkowego   prądu   prany   i   skupieniu 
przybytku, osiągniętego z oddychania.

11. Położyć się na grzbiecie, najlepiej nago, bezpośrednio na trawie lub piasku. Odkurczyć 
wszystkie mięśnie. Przewędrować ciało myślą od góry do dołu, sprawdzając, czy gdzieś nie 

pozostają mięśnie skurczone i odkurczyć je. Oddychać przy tym równo i spokojnie, po kilku 
rytmicznych głębokich oddychaniach. Po niejakim czasie przewrócić się na bok i zupełnie 

ubezwładnić wszystkie mięśnie, czując cały ciężar ciała, przylgnąć nim do ziemi, jak kot, gdy 
się grzeje na słońcu. Uczynić to samo na drugim boku i na brzuchu. Wyobrażać sobie ciężar 

ciała,   potem   usunąć   ze   świadomości   wszelkie   wyobrażenia   i   tak   leżeć   bezwładnie   w 
zupełnym   spokoju.  Po   niejakim   czasie   podnieść   ręce   i   opuścić   je   bezwładnie.   To  samo 

uczynić   z   nogami   i   z   głową,   dla   sprawdzenia   ich   bezwładności.   Często   spostrzegamy 
skłonność, by jakąś część ciała podtrzymywać wysiłkiem mięśni trzeba wszystko zdać na 

ziemię i cały ciężar każdej części ciała poruczyć ziemi. Odczuć tę olbrzymią podporę i zaufać 
jej   z   zupełnym   usunięciem   wszelkiej   troski,   wszelkiej   obawy,   wszelkiej   nienawiści   i 

wszelkiego gniewu.
12. Leżąc zupełnie spokojnie z zamkniętymi oczyma, z ledwo dostrzegalnym oddechem, z 

rękoma  spoczywającymi  obok ciała,  wyobrazić sobie to leżące  ciało,  jako całkiem  obce 
narzędzie jaźni, a jaźń, jako mającą siłę opuszczenia ciała i wędrowania we wszechświecie. 

background image

Wznieść się myślą do światów nas otaczających, spojrzeć na ziemię z daleka, jako na jedną z 
milionów planet, zapomnieć o wszystkim, co stanowi naszą osobowość i uprzytomnić sobie 

wiekuiste życie jaźni, to co jest istotne; wyobrazić sobie, że ludzkie życie doczesne jest tylko 
jednym z krótkich doświadczeń jaźni nieśmiertelnej, uświadomić sobie jaźń, jako siłę czysto 

duchową, część niezbędną całości wszechświata i odczuć życie całości, tak jak je opisywał 
Mickiewicz w Widzeniu: „Nagle moje ciało, jak ów kwiat polny, otoczony puchem, prysło, 

zerwane Anioła podmuchem, i ziarno duszy nagie pozostało... i zdało mi się, żem się nagle 
zbudził ze snu strasznego, co mnie długo trudził. I jak zbudzony ociera pot z czoła, tak 

ocierałem   moje   przeszłe   czyny,   które   wisiały   przy   mnie,   jak   łupiny   wokoło   świeżo 
rozkwitłego zioła. Ziemia i cały świat, co mnie otaczał, gdzie dawniej dla mnie tyle było 

ciemnic,  tyle  zagadek  i tyle  tajemnic,  i  nad którymi  jam  dawniej  rozpaczał:  już w nim 
ujrzałem wszystko w głębi, na dnie, jak w ciemnej wodzie, na którą blask padnie. Teraz 

widziałem całe wielkie morze, płynące z środka, jak ze źródła, z Boga, a w nim rozlana była 
światłość błoga. A mogłem latać po całym przestworze, biegać, jak promień przy boskim 

promieniu mądrości Bożej; i w dziwnym widzeniu i światłem byłem i źrenicą razem. I w 
pierwszym, jednym rozlałem się błysku, nad przyrodzenia całego obrazem: w każdy punkt 

moje   rzuciłem   promienie;   a   w   środku   siebie,   jakoby   w   ognisku,   czułem   od   razu   całe 
Przyrodzenie. Stałem się osią w nieskończonym kole: sam nieruchomy, czułem jego ruchy; 

byłem w pierwotnych żywiołów żywiole, w miejscu, skąd wszystkie rozchodzą się duchy, 
świat ruszające, same nieruchome: jako promienie, co ze środka słońca leją potoki blasku i 

gorąca, a słońce w środku stoi nieruchome. I byłem razem na okręgu koła, które się wiecznie 
rozszerza bez końca i nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła. I dusza moja, krąg napełniająca, 

czułem, że wiecznie będzie się rozszerzać i wiecznie będzie ognia jej przybywać, będzie się 
wiecznie rozwijać, rozpływać, rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się, stwarzać i coraz mocniej 

kochać swe stworzenie i tym powiększać coraz swe zbawienie. Przeszedłem ludzkie ciała, jak 
przebiega   promień   przez   wodę,   ale   nie   przylega   do   żadnej   kropli:   wszystkie   na   wskroś 

zmaca, i wiecznie czysty, przybywa i wraca i uczy wodę, skąd się światło leje, i słońcu mówi, 
co się w wodzie dzieje".

Ten wierny opis wyjątkowej ekstazy, doznanej przez wieszcza, najzupełniej się zgadza 

z tym, co jogin indyjski zna jako stan zupełnego duchowego spoczynku i wyzwolenia od 

wpływów ciała, stan świadomie osiągnięty przez ćwiczenia. W tym stanie ciało wypoczywa i 
skupia siły nerwowe. Gdy duch z wędrówki wszechświatowej wraca, znajduje narzędzie 

posłuszne, a sam jest wyzwolony od słabości, które od ciała go uciskały.

Im zupełniej kto zdoła w ten sposób wyzwolić się, z doczesności przejść już w tym 

życiu do wieczności, tym odporniejszy będzie na doczesne strapienia. Ale i tego nie trzeba 
nadużywać, bo tymczasem nasze zadania są tutaj.

Prawdziwa   umiejętność   odpoczynku   uczy   nas   skupiać   siły   w   spokoju   do   wysiłku. 

Wielu ludzi istotnego spoczynku wcale nie doznaje nawet we śnie, bo nie umieją się oderwać 

od trosk bieżących i marnują wiele sił na niepotrzebne ruchy. Tacy ludzie nie są w stanie 
całej siły włożyć w ruch potrzebny.

Kto   się   nauczy   odpoczywać   i   odśrodkowy   prąd   prany   przemieniać   czasowo   na 

świadomy prąd dośrodkowy, ten w chwili potrzeby okaże niezwykłe siły.

Chodzi o to, by wprowadzić do życia rytm kolejnego skupiania prany i używania jej do 

celów, które uznamy za potrzebne.

Jeśli zaczniemy obserwować naszych bliźnich, to spostrzeżemy, że wiele sił marnują na 

próżno i rzadko spoczywają w zupełnym spokoju. Widać to na każdym kroku. Mało kto umie 

bez najmniejszej przerwy godzinę strawić na jakiejkolwiek pracy. Większość daje się byle 
czym oderwać i jeśli nie zdradzi tego w ruchu, to marnotrawstwo to pozostanie ukryte w 

background image

myśli. A takie zmarnowane, bezcelowe myśli, również osłabiają jak zbyteczne ruchy.

Trzeba kierować myślą celowo, a za to umieć być bezmyślnym, gdy się postanowi 

zupełnie wypocząć. Zdolność usuwania ze świadomości każdej na razie zbytecznej myśli, 
skupiania   wszystkich   sił   na   tym   celu,   jaki   w   danej   chwili   mamy   przed   sobą   jest   także 

warunkiem umiejętności odpoczynku.

Kto intensywnie pracuje, ten łatwiej się nauczy doskonale odpoczywać. Kto myśli i 

ruchy rozprasza podczas pracy, ten nie umie się potem skupić w doskonałym odpoczynku.

Niepokój   zbyteczny   o   to,   czemu   zapobiec   nie   możemy,   męczy   nas   i   pozbawia 

potrzebnego nam odpoczynku.

Przypuśćmy np., że człowiek bardzo zajęty, a mający wkrótce wyjechać najbliższym 

pociągiem, w ostatniej chwili wsiądzie do powozu, mającego zawieźć go na dworzec. Często 
się trafia, że przez całą drogę myśli o możliwym spóźnieniu i pogania powóz wysiłkiem swej 

woli, gdy właśnie mógłby doskonale wypocząć, ufając koniom, że go dowiozą.

Gdy pewien człowiek prędzej umie wykonać jakąś pracę niż inny, to najczęściej polega 

to na tym, że ani chwili czasu nie traci na myśli lub ruchy, do celu nie prowadzące. Ta 
zdolność natężonej pracy jest w ścisłym wzajemnym związku z umiejętnością doskonałego 

wypoczynku, podczas którego się skupia siły.

Opanowanie   myśli,   pozwalające   nam   w   czasie   odpoczynku   na   usunięcie   ze 

świadomości tego, co nam spokój odbiera, przygotowuje nas do tego rodzaju opanowania 
myśli, które pozwala skupić siły na cel główny i bezpośredni, a jednak używać w każdej 

chwili tylko tyle tych sił, ile rzeczywiście potrzeba, nie czekając ani chwili z ich użyciem. 
Woda z kranu płynąca marnuje się, gdy zapominamy kran dobrze zakręcić po użyciu go, a 

także gdy zbyt odkręcimy ten kran, wtedy gdy potrzebujemy wody w małej ilości. Aby nalać 
wody szklankę, nie trzeba kranu odkręcać tak, jak dla nalania wiadra, bo się wiele wyleje. 

Podobnie jest z siłą nerwową: trzeba przy pracy tyle sił użyć, ile potrzeba, nie więcej.
Dla   podniesienia   kosza   z   owocami,   nie   trzeba   tak   się   wysilić,   jakby   w   nim   były 

kamienie.

Ci, co najlepiej wytrzymują pracę umysłową, najoszczędniej używają swych sił, nawet 

gdy intensywnie pracują, to jeszcze odpoczywają.

Aby tę umiejętność zdobyć, trzeba umieć zdać się na automatyzm psychofizyczny tyle, 

ile tylko można i przyuczać jaźnie pomocnicze, by pełniły, to, co do nich należy.

Łatwo to sobie wyjaśnić na dosyć prostym przykładzie. Jedni ludzie czytają daleko 

prędzej niż inni. Chcąc dojść do szybkiego czytania, trzeba wszelkie wyobrażenie o kształcie 
liter  usunąć ze świadomości, poruczając to jaźniom pomocniczym, czyli jak inni mówią 

sferze nieświadomej, tak że patrząc na litery nie widzimy liter, lecz od razu całe wyrazy i 
zdania sobie uświadamiamy, bez mechanizmu sylabizowania.

Gdy każdy organ spełnia to, co do niego należy, jaźń naczelna daleko mniej potrzebuje 

wysiłku. A chcąc poszczególne organy wykształcić, trzeba od czasu do czasu zwrócić na nie 

szczególną uwagę, kolejno je ubezwładniając i tchnąć w nie siłę.

Gdy sobie nadto uprzytomnimy, że każda myśl, każdy wyraz nasz jest wydatkiem siły, 

gdy opanujemy w ten sposób myśli i słowa, by ich na próżno nie marnować, by zawsze 
stanowiły szeregi, do celu prowadzące, to siły nasze, nagromadzone w chwilach odpoczynku, 

nie tak łatwo będą się wyczerpywać.

A myśl i uczucie, gdy je tak opanujemy, będziemy umieli skupić nadzwyczajnie wtedy, 

gdy   zajdzie   tego   potrzeba.   Szybkość   myśli   bywa   bardzo   różna,   rozumowanie,   trwające 
godzinami u jednego, może się odbyć błyskawicznie w innej jaźni.

Największą   szybkość   osiąga   myśl   konsekwentna,   zgodna   z   sobą,   wolna   od 

niepotrzebnych dodatków.

background image

Gdy ktoś nad naturalnym  przebiegiem  swej myśli zacznie  się zastanawiać,  zwykle 

spostrzega tyle tych niepotrzebnych dodatków, co chwastów w zaniedbanym ogrodzie.

Przy   pracy   intensywnej   nie   należy   oczekiwać   zmęczenia,   by   na   chwilę   odpocząć. 

Umieć   nagle   przejść   od   intensywnej   pracy   do   zupełnego   spoczynku,   nagle   usunąć   ze 

świadomości   to,   co   nam   spokój   odejmuje   to   jest   zdolność,   którą   można   nabyć   przez 
powyższe ćwiczenia, jeśli je wykonywać sumiennie a regularnie. To przejście od czynności 

do   spoczynku   jest   podobne   do   momentalnego   zwrócenia   prądu   elektrycznego   w 
przeciwległym kierunku za pomocą komutatorów.

Tu   chodzi   o   prąd   prany,   który   przy   pracy   jest   odśrodkowy,   przy   spoczynku 

dośrodkowy.

Dopóki ktoś nie oswoi się z wyobrażeniem  tych prądów niewidzialnych  wewnątrz 

ciała,   dopóki   nie   dojdzie   do   uświadomienia   ich   sobie,   niełatwo   będzie   mógł   osiągnąć 

największą   sprawność   ducha   i   ciała,   najintensywniejszą   zdolność   pracy   i   umiejętność 
najdoskonalszego spoczynku.

A   gdy   raz   się   osiągnie   władzę   nad   kolejnymi   fazami   prądów   dośrodkowych   i 

odśrodkowych,   bardzo   mało   czasu   wystarczać   nam   będzie   na   zupełny   wypoczynek, 

kilkanaście minut takiego świadomie wytworzonego spoczynku zastąpi godzinę zwykłego 
snu, nawet jeśli nie zaśniemy podczas takiego ćwiczenia.

Świadomie wywołany odpoczynek, zależny od naszej woli, ma całkiem inne skutki niż 

mimowolna   bezczynność   przy   rozproszeniu   myśli   i   uczuć,   na   której   trawimy   męczące 

godziny, gdy nie możemy zdecydować się na jakąś pracę. ćwiczenia odpoczynku należy 
uprawiać   regularnie,   a   nie   wtedy   dopiero,   gdy   już   jesteśmy   przemęczeni   i   niezdolni   do 

skupienia woli na właściwe ćwiczenia, wiodące do zupełnego i skutecznego odpoczynku.

background image

VI. Ćwiczenia psychofizyczne

Po niejakim czasie ćwiczeń fizycznych, w których uwaga jest głównie zwrócona na 

prądy   prany   i   na   ich   uświadomienie,   można   z   pożytkiem   zacząć   zawilsze   ćwiczenia 
psychofizyczne, których podstawą jest rytmiczne oddychanie w pozycji bądź siedzącej, bądź 

leżącej, przy zupełnej nieruchomości ciała.

Rytmiczne   oddychanie   dla   ćwiczeń   psychofizycznych   powinno   być   uregulowane 

według bicia serca lub pulsu, w ten sposób, że zaczyna się np. od wdechu przez sześć 
uderzeń,   zatrzymania   powietrza   w   płucach   przez   trzy   uderzenia,   wydechu   przez   sześć 

uderzeń i odpoczynku z opróżnionymi według możności płucami, podczas trzech uderzeń.

Powoli stopniowo się rytm zwalnia, doprowadzając go do tego, że wdech trwa np. 15 

uderzeń pulsu, zatrzymanie 7 uderzeń, wydech 15 uderzeń i spoczynek opróżnionych płuc 7 
uderzeń. W ogóle spoczynek i zatrzymanie mają trwać dwa razy krócej, niż wdech i wydech, 

ale nie trzeba się nadto śpieszyć z postępem w stopniowym zwolnieniu rytmu, gdyż chodzi o 
to, aby rytmiczne oddychanie odbywało się z całą swobodą, bez nadmiernego wysiłku i bez 

zmęczenia, w poczuciu harmonii z rytmem wszechświatowym.

Donioślejsze zjawiska przyrody, jakie znamy, są zawsze wynikiem rytmu, regularnego 

następstwa równych ruchów, które nazywamy wibracją.

Tak samo jak dźwięki, barwy, elektryczność mają swój rytm, tak samo istnieje pewien 

rytm oddychania, najwłaściwszy dla każdego organizmu; trzeba zatem ten rytm uchwycić i 
stopniowo go zwalniać.

Wolniejszy znacznie jest rytm tonów niż barw i tony też więcej do duszy idą, więcej 

służą dla wyrażenia uczuć i myśli niż barwy.

Jeszcze   znacznie   wolniejszy   jest   rytm   działania   psychofizycznego,   który   służy   dla 

skupienia prany. Ale rytm ten musi być zastosowany do stanu organizmu i kto jeszcze nie 

dojrzał do wyjątkowo zwolnionych rytmów, niech się o nie przedwcześnie na próżno nie 
kusi, bo na tym nie zyska.

W   stanie   rytmicznego   oddychania   ciało,   w   szczególnej   będące   harmonii   z   jaźnią 

najłatwiej ulega woli. Jest ono jakby nastrojone i dusza może wtedy na nim grać. Może 

wpłynąć na krążenie krwi lub prany, skierować je wedle potrzeby. Może skupiać wielkie 
ilości   prany,   tworzyć   z   niej   kształty,   odpowiadające   wyobrażeniom   i   wędrujące   według 

naszej woli tam, gdzie je poślemy, aby pewien cel osiągnąć.

Praniczne te kształty są spostrzegane przez tych, co są stosownie nastrojeni i tym się 

tłumaczą zjawiska telepatii, leczenia wolą lub modlitwą, magnetyzmem itp.

Aby pogodzić rytm oddychania z rytmem pulsu, trzeba zapamiętać ten ostatni, bo nie 

można w czasie samego oddychania mierzyć pulsu. Należy przedtem, trzymając palec na 
pulsie, liczyć uderzenia pulsu w myśli i zatrzymać w pamięci jego rytm, aby potem już liczyć 

na  pamięć   uderzenia,   bez  potrzeby  sprawdzania.  Wielce  to  ułatwia   wahadło,  zrobione  z 
ciężaru,   zawieszonego   na   sznurze   takiej   długości,   aby   rytm   wahadła   odpowiadał 

przeciętnemu rytmowi pulsu. Takie wahadła można skracać lub przedłużać, stosownie do 
zmian w pulsie, jeśli puls nasz ulega długotrwałym zmianom. Jeszcze lepiej, aby wahadło 

działało na słuch. Przy głębszych wdechach dobrze jest nastawić wahadło tak, aby jeden ruch 
jego dwóm uderzeniom pulsu odpowiadał.

Jeśli robimy rytmiczne oddychanie  siedząc, trzeba koniecznie baczyć na to, by się 

trzymać   zupełnie   prosto,   ramiona   w   tył,   ręce   na   kolanach,   głowę   w   prostej   linii   nad 

kręgosłupem. Jeśli leżąc, to całe ciało powinno leżeć równo, bez poduszki pod głową.

background image

Wciągać powietrze należy powoli przez nos i tak samo powoli przez nos wydychać. 

Gdy się już rytm naturalny uchwyci, to ustaje potrzeba liczenia uderzeń pulsu lub ruchów 

wahadła, bo się będzie całkiem naturalnie w zgodzie z pulsem.

Rozproszenie prany 

Leżąc poziomo przy zupełnie odkurczonych mięśniach, z rękoma na miejscu, gdzie się 

żebra zaczynają rozchodzić, oddychać rytmicznie.

Gdy rytm jest ustanowiony, chcieć, aby każdy wdech zwiększoną ilość prany skupiał.
Przy   wydechu   chcieć,   by   prana   była   rozdzielona   w   całym   ciele,   dochodząc   do 

wszystkich narządów komórek, do każdego mięśnia, nerwu, żyły i tętnicy, od szczytu głowy 
do stóp, wzmacniając i wzbudzając wszystkie nerwy.

Wyobrazić   sobie   prąd   prany,   wchodzący,   przenikający   płuca   ł   rozprowadzany   po 

wszystkich nerwach, aż do kończyn. Nie należy się tu wysilać. Proste postanowienie, by takie 

prądy wywołać i wyobrażenie o ich istnieniu wystarczy.

Takie postanowienie i wyobrażenie pewniej działa niż wysiłek, rozpraszający siły, a 

prana daleko łatwiej ulega myśli i woli niż krew lub mięśnie. ćwiczenie to wielce orzeźwia i 
wzmacnia nerwy.

Usuwanie bólu

Leżąc lub siedząc, oddychać rytmicznie, uświadamiając  sobie, że wciągamy prane. 

Przy   wydechu   posyłać   prane   do   bolącego   miejsca,   aby   tam   pobudzić   krążenie   krwi   i 
działalność nerwów. Potem wciągać więcej prany i przy wydechu żywo sobie wyobrażać, że 

wypychamy ból. W ten sposób należy kierować myślą przez siedem oddychań, a potem 
wykonać wydech oczyszczający i wejść w stan doskonałego spoczynku.

Po   niejakim   czasie   znów   wznowić   ćwiczenie,   aż   ból   ustąpi,   co   przy   należytym 

wyćwiczeniu rychło następuje. Na przemian trzymać rękę na bolącym miejscu i posyłać prąd 

prany przez ramię.

Skuteczność tego ćwiczenia zależy od siły prądu, który umiemy obudzić, a to znów jest 

związane z ogólnym wyćwiczeniem woli i skupienia.          

Kierowanie krążeniem

Leżąc lub siedząc, oddychać rytmicznie i przy wydechu kierować krążenie do części 

ciała, gdzie krew niedostatecznie krąży, np. do nóg, gdy są zimne lub gdy głowa boli od 

nacisku krwi, albo do głowy, gdy chcemy czynności mózgowe pobudzić.

Kolejno kierować wolą krążenie ku różnym kończynom i ku wewnętrznym częściom 

ciała, by wzmóc obieg krwi w całym organizmie.

Samoleczenie   

Leżąc w zupełnym spoczynku, oddychać rytmicznie chcąc wchłonąć znaczne ilości 

prany. Z każdym wydechem posyłać prane do chorej części ciała, w celu uzdrowienia jej.

Na przemian przy wydechu wyobrazić sobie, że chorobę wypychamy z ciała. Rękoma 

background image

głaskać ciało od głowy ku choremu organowi i wzbudzić prąd prany, idący wzdłuż ramion 
przez końce palców ku ciału, uzdrawiający chore organy.

Potem położyć obie ręce na chorą część ciała i przy każdym wydechu posyłać prane ku 

choremu organowi, zarówno wewnętrznie, jak i przez ręce, z postanowieniem, by prąd prany 

wyciągnął   to,   co   stanowi   przyczynę   choroby,   w   ten   sposób,   jak   prąd   czystej   wody, 
skierowany   do   wiadra   z   pomyjami,   wypłucze   pomyje   i   zastąpi   je   czystą   wodą.   Wdech 

odpowiada podniesieniu ssącego tłoka, wydech zaś opuszczeniu tłoka i wypchaniu wody.

Skuteczność tych wysiłków zależy od zapasów prany, jakie umieliśmy nagromadzić 

przez umiejętne żucie jedzenia, picie wody namagnetyzowanej, rytmiczne oddychanie i inne 
ćwiczenia, wyżej wymienione.

Także w miarę, jak się ćwiczymy w tworzeniu prądów leczniczych, te prądy coraz to 

łatwiej ulegają naszej woli.

Jeśli ktoś jest bardzo schorowany i słaby, to aby się dźwignąć z niemocy ogólnej, 

powinien kolejno skupiać siły i używać ich na ożywienie ciała. Z początku skutek będzie 

niewielki, ale w miarę, jak ten niewielki skutek wyzyskamy, owoce trudu będą coraz to 
widoczniejsze.

Trzeba tylko uświadomić sobie zależność istotną ciała od jaźni i okrężny proces, za 

pomocą którego można doprowadzić zbuntowane ciało do uległości.

Z tymi siłami, jakie mam, poprawiam nieco ogólny ład i harmonię w organizmie i 

poszczególnych  narządach. To wzmaga moje siły ogólne i mogę ich znów używać, aby 

jeszcze  więcej  wpłynąć  na każdą  część  ciała  i  do lepszej  harmonii  całość  doprowadzić, 
korzystając z chwilowego choć przypływu sił i nie czekając zdecydowanej niemocy, aby z 

nią walczyć. Gdy zdobędę nowy szczebel sił ogólnych, nie będę go rozpraszać na zewnętrzne 
przedsięwzięcia,   dopóki   w   zupełności   własnego   ciała   nie   opanuję,   bo   to   pierwsze   pole 

wpływu jaźni.

Kto jest chory, nie jest panem własnego ciała, więc tym bardziej nie powinien marzyć o 

kierowaniu   innymi.   Ale   systematycznymi   wysiłkami,   umiejętną   gospodarką   wewnętrzną 
można ciało zupełnie opanować i wszelkie choroby wygnać z niego, z zewnętrzną pomocą 

innych lekarstw, jak słońce, powietrze, woda i zdrowy, prosty a umiarkowany pokarm.

Chodzi głównie o to, by się nie zrażać trudnościami początkowymi, ale każdy zyskany 

szczebel wyzyskać, aby się wznieść wyżej.

Nie trzeba tracić nadziei, gdy jest źle ani zaniechać ćwiczeń, gdy się czasowo bardzo 

dobrze   czujemy.   Zwykłą   wadą   tych   chorych,   co   miewają   lepsze   chwile   jest   to,   że   nie 
korzystają   z   tych   lepszych   chwil,   aby   nad   zdrowiem   popracować,   lecz   cieszą   się   iluzją 

wyzdrowienia i słaby przypływ sił marnują na zewnątrz organizmu.

Wyobraźmy   sobie  króla,   któremu   zbuntowało  się   prawie  całe  wojsko.  Z  pozostałą 

garstką wiernych sobie żołnierzy najpierw wyzywa do walki jakiś hufiec niezbyt silny. Gdy 
pokona wroga tego, a zwyciężonych wcieli do swych szeregów, przedsięweźmie większą 

wyprawę. W miarę częściowych, coraz to większych zwycięstw, zaufanie do sił własnych i 
wierność   żołnierzy   będzie   wzrastać,   aż   całe   królestwo   sobie   odzyska   przez   szereg 

roztropnych posunięć.

Gdy w ten sposób postępować będziemy, ćwiczenia samolecznicze nam się powiodą i 

zdobędziemy sobie siły, aby innych leczyć.

Leczenie innych

Leczenie magnetyczne nie zastąpi wszystkich lekarstw i zabiegów, przede wszystkim 

background image

dlatego, że ludzie, co tak dalece rozwinęli własne siły, aby mogli je rozdawać innym, są 
bardzo rzadko spotykani.

Ale w wielu wypadkach, gdy zwykła medycyna jest bezsilna, leczenie praną będzie 

skuteczne,   jeśli   zostanie   przedsięwzięte   przez   osobę,   gorąco   kochającą   pacjenta   i,   o   ile 

można, młodszą od niego, mającą więcej naturalnej żywotności.

Uczucie miłości jest siłą ogromną, a dotąd mało pozytywnie wyzyskaną. Gdy mamy 

chorego   w   rodzinie,   oddajemy   go   na   pastwę   często   nieumiejętnym   lekarzom   i   trujemy 
lekarstwami.

Sami lekarze tak mało swym lekarstwom ufają, że gdy lekarz jakiś ma w swej rodzinie 

chorego, woli go poruczyć opiece kolegi, obawiając się błędów lub odpowiedzialności.

Ci, co chorego kochają, martwią się, żałują go i nie wiedzą, ile mogliby dla niego 

dzięki swej miłości zrobić, gdyby nareszcie we własne siły duchowe uwierzyli i zaczęli je 

stosować.   Aby   to   uczynić,   trzeba   nauczyć   się   skupiać   prane   i   posyłać   jej   prądy   wedle 
potrzeby.

Nadto   trzeba   umieć   stwarzać   jasne   wyobrażenia   tych   zmian,   które   pragniemy 

przeprowadzić w organizmie chorego.

Gdy się nauczymy gromadzić wielkie zapasy, wciąż odnawiane przez wyżej wskazane 

ćwiczenia,   wtedy   każde   nasze   dotknięcie,   choćby   końcem   palców,   przyniesie   choremu 

dziwną ulgę.

Jeśli choroba jest umiejscowiona, to należy dotknąć miejsce zaburzenia bądź końcami 

palców, bądź całą dłonią i puścić prąd prany, z jasnym wyobrażeniem  tego, co chcemy 
osiągnąć, rytmicznie przy tym oddychając. Gdy rytm jest ustalony, trzeba wyobrazić sobie 

jasno, że z każdym wdechem wciągamy prane i z każdym wydechem ją posyłamy ku chorej 
części ciała.

Od czasu do czasu trzeba odjąć ręce i strząsnąć palce na zewnątrz, jakby się strząsało 

jad, w nich zawarty. Przedtem i potem należy najstaranniej umyć ręce, a bezpośrednio przed 

przyłożeniem ich do ciała chorego potrzymać w zimnej wodzie i starannie osuszyć.

Po zabiegu trzeba wykonać też kilkakrotnie wydech oczyszczający.

W chwili dotknięcia chorego ciała trzeba wyobrażać sobie, że siła, którą posyłamy, 

przez nas przepływa, czerpana z nieskończonego zapasu wszechświatowego.

Nie potrzeba rąk przyciskać, bo proste dotknięcie palców lub najwyżej dłoni wystarcza, 

nawet w ostateczności przez ubranie, choć skuteczniejsze jest bezpośrednie dotknięcie skóry.

Dotykanie   rozstawionymi   palcami   w   różnych   miejscach,   takim   ruchem,   jakby   się 

chciało   prąd,   wypływający   z   palców,   skierować   ku   ciału   chorego,   jest   także   bardzo 

skuteczne.

Przez cały czas tych zabiegów należy rytmicznie oddychać i stanowczo, choć spokojnie 

chcieć osiągnąć skutek. Skutek ten będzie zależeć:
1. Od rodzaju choroby. Niektóre choroby, szczególnie  nerwowe, łatwiej  dają się usunąć 

magnetycznymi   zabiegami   niż   inne.   Ale   nie   ma   takiej,   która   przy   sprzyjających   innych 
warunkach nie mogłaby zostać wyleczona w ten sposób.

2. Od wiary pacjenta. Jego wątpliwości wytwarzają rodzaj tarczy niewidzialnej, która nie 
dopuszcza prądów leczniczej prany. Prana ulega nadzwyczajnie woli i wyobraźni ludzkiej, 

więc kto w te prądy nie wierzy lub przeczy ich istnieniu, ten je wstrzymuje i skuteczność ich 
unicestwia.   Jednak   najwięcej   uprzedzeni   ludzie   bywali   skutecznie   leczeni,   gdy   inne 

okoliczności sprzyjały.
3.   Od   stanu   zdrowia   lekarza.   Tylko   ci,   co   są   zdrowi,   mogą   zdrowia   udzielać.   Państwo 

cierpiące na wewnętrzne niesnaski nie może być pożytecznym sojusznikiem w wojnie. Ten 
warunek   jest   jednym   z   najważniejszych   przy   nadzwyczajnie   silnym   zdrowiu   można   i 

background image

niewiarę pacjenta, i ciężki stan jego choroby przełamać.
4. Od stanu skupienia  prany w organizmie  lekarza,  więc od ćwiczeń  pranicznych, które 

zabieg poprzedzają. Chcąc mieć wielką siłę leczniczą, trzeba nagromadzić wielkie zapasy 
prany przez wypoczynek doskonały, rytmiczne oddychanie, doskonałe żucie jedzenia, picie 

wody namagnetyzowanej i ćwiczenia praniczne.
5. Od doświadczenia lekarza w używaniu zapasów prany. Im więcej ma on doświadczenia, 

tym   skuteczniej   wzbudzi   prądy   prany,   a   jeśli   w   dodatku   posiada   wiedzę   anatomiczną   i 
fizjologiczną, będzie w stanie wytworzyć sobie jaśniejsze wyobrażenie o tym, co ma być 

osiągnięte.
6.   Od   osobistego   stosunku   między   pacjentem   a   lekarzem.   Im   silniejsza   sympatia,   tym 

większy skutek, bo wtedy łatwiej powziąć intensywne postanowienie pomożenia, nawet z 
możliwym uszczerbkiem własnym.

7. Od różnicy płci i wieku. Silniej działa się na płeć przeciwną i na osoby starsze od nas. Na 
mężczyznę   chorego   skuteczniejsze   będzie   działanie   praniczne   kobiety,   a   na   kobietę 

mężczyzny,  lecz  to ma  daleko  mniejsze  znaczenie  niż  powyższe  punkty 3, 6. Człowiek 
względnie młodszy, przy innych równych warunkach, ma większą siłę leczniczą, ale rzadko 

może mieć równe doświadczenie, co starszy, a doświadczenie jest tu jednym z czynników 
najwięcej decydujących.

8. Od ilości zabiegów. Choroby chroniczne mogą wymagać bardzo wielu zabiegów na pozór 
bezskutecznych, a jednak powoli przygotowujących zmianę. Więc w tych zabiegach trzeba 

rzadko spotykanej wytrwałości, której nie zachwieją wszelkie niepowodzenia.
9. Od intuicji leczniczej. Leczenie praniczne jest ściśle indywidualne, więc nie ma stałych 

przepisów. Trzeba zatem odgadnąć, jaki ruch, jakie działanie pacjentowi jest potrzebne.
10. Od czynnego udziału samoleczniczego ze strony pacjenta. Pacjent obojętny jest przez to 

samo już odporny. Jaźń stale z organizmem połączona ma większy wpływ na ten organizm 
niż wszelka jaźń obca.

Uwzględniwszy   te   wszystkie   warunki,   łatwo   pojąć,   jak   dalece   rzadkie   musi   być 

zupełnie  skuteczne  leczenie  praniczne,  ale  kto się zapozna  z  powyższymi  zasadami,  ten 

przynajmniej w rodzinnym kole może wiele ulgi sprawić w cierpieniach.

Największy wpływ pod względem wymiany prany mają kochający się małżonkowie 

między sobą, wskutek bezpośredniości zetknięcia i uczuć, które ich łączą. Gdy mąż jest na 
zewnątrz zajęty i wydaje wiele energii, a żona korzysta z trybu życia spokojniejszego i skupia 

prane,  to  może  ona  dla  niego  być  nieocenionym  źródłem  sił  żywotnych,  byle  tylko  ich 
stosunek nie był skalany nieczystością.

Kobiety mają więcej wytrwałości w takich ćwiczeniach i częściej odznaczają się wielką 

siłą magnetyczną.

Leczenie na odległość

Kto w leczeniu przez bezpośrednie zetknięcie zyskał pewne doświadczenie, ten może 

postąpić   o   krok   dalej   i   osiągnąć   wpływ   leczniczy   na   bliskie   mu   osoby   niezależnie   od 
odległości.

Myśl jego stwarza kształty praniczne, które idą ku osobom, wskazanym przez jego 

wolę. Wytwarza się prąd od lekarza ku pacjentowi na kształt telegrafu bez drutu. W tym celu 

trzeba   stworzyć   obraz   nieobecnej   osoby,   aż   uczujemy   ją   blisko   nas,   co   jest   właśnie 
ustanowieniem stosunku.

Jednym udaje się to łatwiej, innym trudniej. Gdy w ten sposób wyobraźnią zbliżymy się 

background image

do nieobecnego chorego lub jego ściągniemy ku sobie, trzeba rytmicznie oddychać, z myślą i 
wolą   skierowaną   ku   wzmożeniu   sił   osoby,   której   chcemy   pomóc,   z   każdym   wdechem 

czerpiemy siły z wszechświatowego zapasu, z każdym wydechem posyłamy je ukochanej 
osobie.

Skutek będzie pewniejszy, jeśli godziny są umówione i chory wie o tym, że ktoś nad 

nim   pracuje   na   odległość,   aby   się   przygotował   wewnętrznie   do   przyjęcia   wywieranego 

wpływu. W takim razie pożądane jest, by chory był w stanie zupełnego spoczynku i odkurczu 
mięśni.

Jednak, gdy  lekarz   ma  doskonałe   zdrowie,  wielkie  zapasy  prany  i  wyćwiczenie   w 

leczniczym działaniu, to może skutek wywrzeć bez udziału pacjenta i bez jego wiedzy.

W takim razie dobrze jest mieć włosy lub inny jakiś przedmiot, należący do pacjenta, w 

ręku podczas zabiegu i patrzeć na jego fotografię, ale i te środki pomocnicze są drugorzędne.

Głównym i wystarczającym warunkiem jest doskonałe wyćwiczenie lekarza i zdolność 

naturalna ku takim działaniom, znacznie rzadsza niż zdolność leczenia przez zetknięcie.

Ale, o ile bardzo rzadkim jest pewne i skuteczne leczenie na odległość, to prawie 

każdy, przy odrobinie dobrej woli, może w pewnej mierze przyczynić się do zwiększenia sił 

ukochanej osoby na odległość przez samo życzliwe myślenie o niej.

Wszystkie życzliwe myśli ku nam skierowane, stwarzają prądy prany, w pewnej mierze 

nas zasilające i dlatego na działaczy publicznych wielki wpływ ma opinia, bo porusza myśli i 
stwarza prądy dodatnie lub ujemne. Napoleon zawdzięczał swe nadzwyczajne siły głównie 

takim prądom.

Tutaj należy też wspomnieć skuteczność modlitw za czyjeś powodzenie lub zdrowie i 

posyłanie   telepatyczne   myśli   naszych,   co   najłatwiej   dokonać   w   czasie   rytmicznego 
oddychania.

Gdy   chwilowo   czujemy   się   osłabieni   i   chodzi   o   szybkie   skupienie   prany,   należy 

oddychać rytmicznie, mając nogę obok nogi i ręce splecione, aby przez kończyny prąd nie 

uchodził.

Chcąc   podnieść  bezpośrednio   żywotność  innej   osoby,  najlepiej   usiąść   naprzeciwko 

niej, zetknąć nasze ręce i nogi z rękoma i nogami tej osoby, której chcemy pomóc i zacząć 
rytmiczne   oddychanie   obu   osób   w   jednym   rytmie,   przy   czym   silniejsza   przy   wydechu 

powinna   posyłać   prąd   prany,   który   słabsza   przyjmuje.   Zakończyć   to   ćwiczenie   należy 
oczyszczającym wydechem.

Wielki   wpływ   w   chorobach   ma   woda,   namagnetyzowana   przez   osobę   zdrową   i 

umiejącą skupiać prane. Aby wodę namagnetyzować, wystarczy, trzymając szklankę jedną 

ręką,   wstrząsnąć   drugą   tak,   jakby   się   chciało   jakiś   płyn   z   palców   strząsnąć   do   wody. 
Skuteczniej skupiamy prane w wodzie, gdy podczas tego wstrząsania rytmicznie oddychamy, 

np. wdech przez 6 poruszeń, zatrzymanie przez 3, wydech przez 6 i spoczynek opróżnionych 
płuc przez 3 poruszenia. Poruszenia powinny być, o ile można, w rytmie bicia serca. Przy 

tym należy wzrok i uwagę skupić na wodzie i żywo sobie wyobrażać prąd prany, idący ku tej 
wodzie.

Gdy chodzi o skutek leczniczy, to trzeba też wolę skierować ku celowi konkretnemu, 

jaki się chce osiągnąć i w ten sposób można wodzie nadać różne własności.

W podobny sposób można też działać na jadło, skupiając wolę, by ono choremu w 

pewnym oznaczonym kierunku stało się pożyteczne.

Woda i jedzenie, regularnie z pewnym celem magnetyzowane, jeśli przy tym chory 

wodę bardzo powoli wypije, a jedzenie najdokładniej przeżuje, nic nie połykając, dopóki się 

wszystko między językiem a podniebieniem nie rozpłynie, mogą zastąpić wiele lekarstw.

background image

Ochrona przed złymi wpływami

W miarę ćwiczeń w skupianiu prany i opanowywaniu prądów pranicznych, stajemy się 

bardziej wrażliwi na wszystkie myśli i aspiracje swego otoczenia, szczególniej na te myśli, 
które są osobiście ku nam skierowane.

Wrażliwość taka  ma swe niedogodności, bo każde podanie ręki staje  się wymianą 

wpływów, nie zawsze korzystnych. Jednakże kto ruch prany opanował w swoim organizmie, 

ten   może   przez   proste   postanowienie   i   wyobrażenie   wytworzyć   pancerz   ze   zgęszczonej 
prany, otaczający całe ciało i chroniący je przed złymi wpływami.

Gdy jesteśmy w otoczeniu ludzi o niskim moralnym i duchowym poziomie, zacznijmy 

oddychać rytmicznie i zechciejmy, aby prana utworzyła taki pancerz, czyli aurę, a wkrótce 

odczujemy   zwiększoną   niezależność   od   otoczenia   i   od   wpływów   ujemnych,   jakie   z 
odległości ku nam idą.

Ochronę   przed   złymi   wpływami   stanowi   też   częste   posyłanie   życzeń   spokoju   i 

szczęścia dla wszystkich istot. Kto pragnie spokoju i szczęścia innych, pracując na to myślą i 

wolą ten sam będzie miał spokój i szczęście.

Nabywanie zalet

Wyćwiczona wola nie tylko ciało może opanować, ale też myśli i uczucia. Spokojne 

żądanie   jaźni,   stanowcze   postanowienie,   towarzyszące   rytmicznemu   oddychaniu,   może 

cudów dokonać.

Chodzi tylko o to, by mieć jasne wyobrażenie o tym, czego pragniemy i wtedy przy 

wdechu przedstawiać sobie, że prąd prany nam pożądaną zaletę przynosi, a przy wydechu 
żywo sobie przedstawić, że usuwamy przeciwległą wadę.

W tym celu najlepiej się położyć zupełnie biernie i oddychać rytmicznie, a po szeregu 

rytmicznie zmienianych wyobrażeń skupić wolę i uwagę na pozytywnym żądaniu pewnej 

zalety, której nam brak, żywo przedstawiając sobie, jak będziemy działać i wyglądać, gdy tę 
zaletę posiądziemy.

Chcąc skutek najrychlej osiągnąć, trzeba zachować pewien porządek i nie zaczynać od 

najtrudniejszych do spełnienia żądań.

Najpierw usuńmy jakąś drobną wadę i pozyskajmy przeciwstawną zaletę. Np. róbmy 

ćwiczenia takie, aby pozyskać zaletę dokładnego żucia jedzenia i pozbyć się wady połykania 

nieprzeżutych potraw. Gdy ten cel osiągniemy, kolejno możemy z dobrym skutkiem stawiać 
coraz to trudniejsze wymagania i stopniowo w ten sposób będziemy się doskonalić.

Nie   trzeba   żądać   więcej   niż   jednej   rzeczy   naraz   i   nie   trzeba   zaniechać   żadnego 

specjalnego ćwiczenia, dopóki się celu nie osiągnie.

Osiągnięcie bowiem celu wzmaga wiarę w nasze siły, a co za tym idzie wzmaga też 

skuteczność dalszych, coraz to trudniejszych wysiłków.

W ten sposób osiągniemy wszystkie zalety, których pragniemy, a nawet wyraz twarzy i 

postawa ciała całkiem się mogą zmienić, byle ćwiczyć się systematycznie i posuwać powoli, 

ale stale. Na tej drodze można też przebudować wszystkie części ciała na nowy kształt, 
rozwijając to, co jest niedostatecznie rozwinięte.

Skłonność   do   zbytecznych   trosk,   bojaźliwość,   nerwowe   niepokoje,   zazdrość, 

melancholia, smutek, podniecenie itp. można usunąć przez rytmiczne oddychanie, któremu 

towarzyszy najpierw alternacja pożądania zalety i odpychania wady, potem zaś stały obraz 
celu, do którego dążymy, trwający przez szereg odetchnień, na koniec, z każdym wydechem 

background image

stały obraz usuwania tej wady, której się najpierw pozbyć pragniemy.

Przy tym trzeba mieć silne postanowienie bez wahań ani wątpliwości, jeśli skutek ma 

być osiągnięty rychło.

Jednym   z   najważniejszych   zastosowań   tej   metody   jest   pobudzenie   organów 

rozrodczych,   których   doskonałe   funkcjonowanie   jest   nawet   przy   zupełnej   czystości 
warunkiem sił nerwowych. Kto nasienia, produkowanego przez organa rozrodcze, nie chce 

spożytkować dla zapłodnienia, może ten cenny sok zachować w organizmie i odżywić przez 
to   mózg   i   nerwy.   W   ten   sposób   zatrzymane   w   organizmie   nasienie   służy   do   celów 

odrodzenia, zamiast celów rozradzania.

Gdyby   młodzi   ludzie   zawczasu   byli   zapoznani   z   tymi   zasadami,   byliby   mocniejsi 

fizycznie, moralnie i umysłowo.

Takie przekształcenie rozrodczej energii daje nadzwyczajną żywotność tym, którzy je 

praktykują. Żywotność takich osób jest promieniejąca i ożywia wszystkich, co się z nimi 
zetkną.

Nigdzie nie są skupione tak olbrzymie zapasy prany, jak w nasieniu ludzkim, a nasienie 

to   zbyt   często   marnuje   się   przez   samogwałt   lub   w   otchłaniach   prostytucji,   przynosząc 

hańbiące choroby.

Organa rozrodcze są najpotężniejszymi akumulatorami prany i można z tych zapasów 

czerpać ożywcze siły dla mózgu i nerwów, jeśli człowiek się wyrzecze marnej chwilowej 
rozkoszy, która jest mu wspólną z najniższymi zwierzętami.

Spółkowanie nie jest cechą człowieka, tylko powszechną cechą zwierząt. Natomiast 

zdolność zatrzymania w organizmie nasienia, bez zaniku organów rozrodczych, utrzymanie 

potęgi   płciowej   do   najpóźniejszego   wieku,   przy   zaniechaniu   na   czas   nieograniczony   jej 
pospolitego użytku to są cechy, które tylko najdoskonalsi wśród ludzi posiadają, ćwiczenie, 

za  pomocą   którego  jogin  osiąga  ten  cudowny skutek,  jest  bardzo  proste  i  powinno  być 
praktykowane wtedy najwięcej, kiedy pokusy płciowe są najsilniejsze.

Leżąc spokojnie, trzeba rytmicznie oddychać w najwolniejszym rytmie, na jaki bez 

zmęczenia   zdobyć   się   możemy,   np.   wdech   12   uderzeń   pulsu,   zatrzymanie   powietrza   w 

płucach 6 uderzeń, wydech 12 uderzeń i spoczynek opróżnionych płuc znów 6 uderzeń. Przy 
tym należy sobie wyobrazić potęgę rozrodczą natury, którą za każdym wdechem wciągamy i 

posyłamy od niższych części ciała w górę ku słonecznemu splotowi, gdzie ma być skupiona 
dla ogólnego użytku organizmu. W miarę, jak sobie jasno to wyobrazimy, uczujemy istotny 

prąd, wyzwalający organa płciowe od podniecenia i ożywiający cały organizm.

Kto co dzień przed zaśnięciem odbywa to ćwiczenie, ten po niejakiej wprawie może 

całe miesiące, a nawet lata, żyć bez utraty jednej kropli nasienia, nie tracąc przy tym wcale 
siły płodności, którą zawsze może okazać, gdyby dostateczne miał ku temu powody.

Jeśli chodzi o użycie energii rozrodczej szczególnie dla celów umysłowej pracy, to 

można skierować jej prąd ku mózgowi. Z wdechem trzeba wciągać energię rozrodczą do 

płciowych organów, z wydechem posyłać ją stamtąd w górę do mózgu.

Ćwiczenie to jest skuteczne także dla kobiet, które pragną się oddać pracy umysłowej, 

choć u nich energia rozrodcza nie skupia się w tej mierze, co u mężczyzn.

Obie płcie za pomocą tego ćwiczenia wyzwalają się od pokus nieczystości i wchodzą w 

fazę rozwoju, która nas zasadniczo różni od wszystkich zwierząt.

Żadne zwierzę nie bywa tak nieumiarkowane jak człowiek w nadużyciach płciowych, 

ale   też   nie   ma   innego   zwierzęcia   o   pełnym   rozwoju   organów   płciowych,   umiejącego 
naturalny wrodzony instynkt zwalczyć i przekształcić dla wyższych celów ducha. Żądanie 

bezwzględnej czystości płciowej, od tych co dążą do najwyższej doskonałości, jest wspólne 
mnichom z Zachodu z mędrcami Wschodu.

background image

Czystość,   podobnie   jak   inne   zalety,   można   zdobyć   przez   rytmiczne   oddychanie   z 

uwagą i wolą skupioną na pozbycie się wad nieczystości, którą się brzydzimy. 

Wielki wdech

Dopiero po długiej praktyce wszystkich powyżej wskazanych ćwiczeń może się udać 

najtrudniejsze i najskuteczniejsze spośród tych ćwiczeń, mianowicie tak zwany wielki wdech, 
odnawiający cały organizm.

Polega on na dawnym indyjskim przysłowiu: „Błogosławieni ci, co umieją przez kości 

oddychać".

Ćwiczenie to napełnia całe ciało praną i daje wielką żywotność. Jest to powszechne 

oczyszczenie   całego   ciała,   usuwające   wszystko   to,   co   zdrowiu   przeszkadza.   Po   tym 

ćwiczeniu człowiek czuje się odrodzonym.
1. Leżeć w stanie zupełnego spoczynku, z odkurczem wszystkich mięśni.

2. Oddychać rytmicznie, aż rytm jest ustalony.
3.   Przy   wdechu   wciągać   prane   przez   jedną   nogę,   a   przy   wydechu   przez   tę   samą   nogę 

wypychać tak, jakbyśmy wodę do gąbki wciągali i wyciskali, żeby z niej usunąć nieczystości. 
Potem   to  samo   uczynić   z  drugą  nogą  przez  kilka  oddechów,  następnie  przez  obie   nogi 

wciągać i wypychać prane, przez ramiona pojedynczo i razem, przez łokcie pojedynczo i 
razem, przez kolana i łokcie jednocześnie, przez szczyt głowy, przez brzuch, przez organa 

płciowe, przez biodra, barki, wzdłuż kręgosłupa w górę i w dół. Po kilka razy powtórzyć 
oddech  rytmiczny  z  towarzyszącym   wyobrażeniem   każdego  z  ruchów prany,  przy  czym 

zawsze w tym samym kierunku się wypycha, jak się wciągało; całe ciało jest jakby w oceanie 
prany, której fale kolejno zewsząd je przenikają i odchodzą, unosząc z sobą wszelkie zarodki 

słabości.
4.   Po   tych   umiejscowionych   prądach   dalej   oddychać   rytmicznie,   wciągając   prane   przy 

wdechu przez całą  powierzchnię  skóry i napełniając  całe  ciało  życiem,  a przy wydechu 
wypychać prane z wyobrażeniem, że prąd ten usuwa słabość.

5.   Następnie,   oddychając   rytmicznie,   posyłać   (przy   wydechu)   siłę   kolejno   do   głównych 
ośrodków nerwowych: do przodu i tyłu głowy, do splotu słonecznego, do najniższego kręgu 

stosu pacierzowego, do pępka i do najwyższego kręgu u podstawy mózgu.
6. Wykonać kilka razy wydech oczyszczający.

Dokładne wykonanie tego ćwiczenia jest możliwe tylko dla tych, co już przywykli do 

kierowania prądami prany i doszli do zupełnej świadomości tych prądów.

        

Rozwój duchowy

Skupienie   woli,   połączone   z   rytmicznym   oddychaniem,   wpływa   także   na   rozwój 

duchowy. Człowiek posiada wiele władz uśpionych, które dziś u nielicznych jednostek się 
budzą,   a   z   czasem   będą   wspólnym   dziedzictwem   ludzkości.   Te   władze   może   jednostka 

rozwinąć wcześniej niż same by się rozwinęły i wyprzedzić w ten sposób rozwój rasy, do 
której należy.

We wszystkich ćwiczeniach, mających ten cel, rytmiczne oddychanie stanowi warunek 

niezbędny. Rytm poddaje woli cały organizm, a w szczególności mózg i doprowadza go do 

harmonii z wszechświatowymi siłami, co sprzyja rozwojowi uśpionych władz.

Na   tej   drodze   trzeba   osobistego   przewodnictwa   tych,   co   już   zaszli   dalej,   a   próby 

background image

samodzielnie przedsięwzięte nie są pozbawione pewnego niebezpieczeństwa. Jednak dwa 
elementarne ćwiczenia można dosyć powszechnie zalecić.

1. Leżąc w doskonałym spoczynku i oddychając rytmicznie, uświadomić sobie odrębność 
jaźni, jej niezależność od ciała, które ożywia i zamieszkuje, i od duszy w znaczeniu, w jakim 

Krasicki używa wyrazu dusza w psalmie, gdy mówi: „Dusza i ciało to tylko dwa skrzydła, 
któremi czasu i przestrzeni sidła duch mój rozcina w postępowym locie".

Dusza, jako jaźń wcielona, ma swą treść doczesną, myśli i uczucia, które do istoty jaźni 

wcale nie należą. Wzbudzić w sobie pragnienie świadomości czystej jaźni, poznania czym ja 

jestem?  Wyobrazić  sobie prąd przemiany materii w ciele i przeciwstawić go tożsamości 
jaźni. Uświadomić sobie władzę jaźni nad ciałem i żądać, by ciało nie mąciło jasności, z jaką 

siebie chcemy poznać. Wyobrazić sobie ciało, jako narzędzie, a jaźń, jako istotę wyższą nad 
ciało, aż dojdziemy do świadomości zupełnej niezależności jaźni od ciała. Ale ciałem nie 

trzeba gardzić, bo jest ono potrzebne do spełniania doczesnych zadań, dla których jaźń się 
wcieliła. Ciało jest, a przynajmniej powinno być świątynią ducha.

2. W tej samej pozycji, oddychając rytmicznie, uświadomić sobie związek jaźni z Bogiem, 
łączność ducha poszczególnego z duchem wszechświatowym. Uświadomić  sobie jedność 

całości   świata   i   ustanowić   ściślejszy   związek   z   szeregiem   duchów   wyższych,   aż   do 
najwyższego. Przy wdechu wyobrażać sobie, że wciągamy mądrość i potęgę boską, przy 

wydechu, że otrzymane siły udzielamy innym potrzebującym, budząc w sobie miłość dla 
wszystkich istot, przy zupełnym zaniku chwilowym wszelkiej nienawiści nawet dla wrogów. 

Wyobrazić sobie, że przez nas przechodzi prąd boskiej mądrości i siły, który chcielibyśmy z 
wszystkimi podzielić.

To ćwiczenie  daje zupełne zadowolenie, gdy się je odbywa poważnie,  jako  rodzaj 

nabożeństwa lub modlitwy. Niewczesne żarty, wyzywanie lekkomyślnie boskiej potęgi bez 

chęci   ofiary   za   bliźnich,   pociągają   za   sobą   przykre   skutki.   ćwiczenia   te   są   dla   tych 
nielicznych ludzi, co je mogą pojąć a inni nie powinni na nie zwracać uwagi.

Ćwiczeń tych nie należy robić zbyt często, a gdy zaczną one dawać wielkie duchowe 

zadowolenie, trzeba się strzec, by nie wpaść w stan niezadowolenia z codziennych naszych 

zadań, bo i one są dla nas potrzebne i nie wolno się od nich wymawiać.

Z medytacji i kontemplacji religijnej trzeba czerpać siły dla zapasów życiowych, nie 

zaś zniechęcenie do życia. Wszystko jest dobrze urządzone na świecie i wszystko ma swe 
właściwe miejsce. Kto chce zajść najdalej, nie powinien się zanadto śpieszyć, lecz wierzyć, 

że Opatrzność daje mu w każdej chwili najlepsze warunki dla rozwoju duchowego. Trzeba w 
sobie obudzić taką ufność w kierunek Opatrzności, aby najlepiej można było rozwijać własne 

siły.

To stałe usposobienie ufności i życzliwości dla wszystkich istot jest najważniejszym 

warunkiem rozwoju. Jeśli kto należy do jakiegoś potężnego zakonu lub towarzystwa, to czuje 
nad sobą ciągłą opiekę tej społeczności, której jest uczestnikiem i to mu dodaje pewności 

siebie w każdym wystąpieniu. Urzędnik państwowy wie, że bez winy ze swej strony nie 
utraci stanowiska i to mu daje pewność, że nie będzie narażony na nędzę, pewność, która go 

wyzwala od wielu trosk.

Życie zwierząt jest kierowane nieomylnym instynktem, który im zapewnia zdrowie i 

zwierzęce siły. Obudzenie się rozumu w ludzkości spaczyło naturalne warunki życia, bo 
rozum ufał sobie zanadto i wkraczał w sferę jemu niewłaściwą. Człowiek, upojony potęgą 

rozumu, zaczął go stosować tam, gdzie nie sięga, chciał rozumem tylko własnym urządzić 
fizyczne warunki życia i popełnił wiele błędów, które go naraziły na choroby i cierpienia.

Teraz nowa władza się budzi, wyższa niż rozum, intuicja czy natchnienie i zwraca się 

ku naturalnym warunkom życia, ale już na innym szczeblu, jakby w linii spiralnej.

background image

Natchnienie,   dotąd   właściwe   nielicznym   geniuszom   i   używane   przeważnie   dla 

twórczości w zakresie sztuki, zaczyna się coraz to więcej zwracać także ku twórczości w 

samym   sposobie   życia,   wskazuje   nam   sposoby   naprawienia   szkód,   wyrządzonych   przez 
ciasny racjonalizm, otwierając nam coraz to dalsze horyzonty.

Do tego zaliczamy ową cudowną intuicję samoleczniczą, która, gdy jest rozbudzona, w 

każdej chwili wskazuje nam, co czynić należy, aby chorobę usunąć, a wskazuje lepiej jeszcze 

niż pierwotny zwierzęcy instynkt.

Można jeść, pić i poruszać się w natchnieniu, i z intuicją, tak jak w natchnieniu można 

pisać lub mówić.

Uduchowiając w ten sposób wszystkie czynności życia, na pozór powracamy do natury, 

ale w istocie wznosimy się wielce ponad naturalny sposób życia i żyjemy nadprzyrodzonymi 
siłami,   gdyż   zaczynamy   odczuwać   ciągły   związek   z   najwyższymi   źródłami   życia   i 

przekształcać ciało tak, aby stało się ono doskonałym narzędziem i nieomylnym wyrazem 
piękności ducha. 

background image

VII. Ćwiczenia estetyczne

Dotychczasowe   ćwiczenia   miały   głównie   na   celu   rozwój   sił   nerwowych.   Siła   nie 

zawsze bywa połączona z wdziękiem, a piękność ruchów ma pewien urok, l który więcej 
nawet znaczy niż objawy siły.

Przez kilkadziesiąt lat pracował nad teorią wdzięku w ruchach Franciszek Delsarte w 

Paryżu, ale dzieła jego wywarły największy wpływ w Ameryce, gdzie powstały szkoły tzw. 

harmonijnej gimnastyki.

Jednym z najlepszych dzieł o tym przedmiocie jest „Dynamie breathing and harmonie 

gymnastics, a complete system of psychical, aesthetic and physical culture", by Genevieve 
Stebbins, New York 1892.

Autorka   napisała   kilka   innych   dzieł   o   ćwiczeniach   fizycznych   i   o   umiejętności 

dramatycznego   wyrażania   uczuć,   i   naucza   sama   w   Nowym   Jorku.   Z   jej   prac   bierzemy 

ćwiczenia następujące, które wyrabiają wdzięk ruchów, giętkość i elastyczność członków.  

Polegają one głównie na kolejnych skurczach i odkurczach mięśni, więc łączą w sobie 

dwa gatunki ćwiczeń, które wyżej w piątym i szóstym rozdziale zostały odrębnie omówione 
według indyjskich źródeł.

Rozwój   wdzięku   polega   zatem   na   szybkim   następstwie   po   sobie   odśrodkowych   i 

dośrodkowych prądów prany, które kolejno mięśnie kurczą i odkurczają.

Ćwiczenia kończyn

Chodzi tu o kolejne skurczanie i odkurczanie mięśni rąk i nóg.

1. Stanąć prosto, wysunąć prawą nogę trochę naprzód, spoczywając całym ciężarem ciała na 
lewej.

2. Przez cztery uderzenia pulsu wdychać i jednocześnie doprowadzić nogę prawą do zupełnej 
sztywności.

3. Utrzymać się w rym stanie przez cztery uderzenia  pulsu i powoli odkurczyć mięśnie 
podczas czterech uderzeń, wracając do pozycji.

4 Powtórzyć kilka razy to ćwiczenie prawą nogą, potem lewą, a nareszcie jednocześnie jedną 
i drugą wznosząc całe ciało na palcach i doprowadzając do sztywności obie nogi przez cztery 

uderzenia pulsu, zatrzymując je w tym stanie przez cztery uderzenia i odkurczając mięśnie 
przy powrocie do pozycji przez cztery uderzenia pulsu.

5. Stanąć prosto i wyciągnąć naprzód jedną rękę, wdychając powietrze przez cztery uderzenia 
pulsu, tak jakby wdech ramię podnosił, przy czym trzeba ścisnąć pięść i usztywnić całe 

ramię, bacząc, aby się sztywność nie udzieliła mięśniom szyi.
6. Zatrzymać ramię sztywne w tym położeniu przez cztery uderzenia i powoli odkurczyć 

przez tyleż uderzeń, powracając do pozycji.
7. Powtórzyć to ćwiczenie kilka razy prawym ramieniem, potem lewym, potem obydwoma 

naraz, bacząc przy tym, aby mięśnie gardła i szyi pozostały odkurczone, gdy wyprężamy 
ramię, przedramię i pięść. Przy każdym powrocie do pozycji ramiona i ręce powinny być 

zupełnie   odkurczone   i   zwisnąć   biernie   u   boku,   pozbawione   chwilowo   prądu   prany   i 
przyjmujące prąd dośrodkowy zamiast odśrodkowego, który towarzyszy naprężeniu.

background image

Ćwiczenia tułowia

1. Stanąć prosto i wdychając przez cztery uderzenia serca wyprężyć mięśnie piersi, cofając 

łopatki  i doprowadzając piersi i brzuch do sztywności, ale pozostawiając  szyję w stanie 
odkurczu mięśni. 

2. Utrzymać tę pozycję, zatrzymując wciągnięte powietrze przez cztery uderzenia pulsu.
3. Powoli zwolnić mięśnie przez cztery uderzenia serca i powrócić do zwykłej postawy.

4.   Opuścić   głowę   na   piersi   biernie,   zwieszając   dolną   szczękę   bez   życia   przez   cztery 
uderzenia.

5.   Wciągać   powietrze   przez   cztery   uderzenia   serca,   wyprężając   mięśnie   szyi   i   głowy   i 
podnieść głowę do prostej postawy, tak jakby ją wdech podnosił.

6. Utrzymać głowę w naprężeniu mięśni szyi przez cztery uderzenia pulsu i powoli odkurczać 
mięśnie przez cztery uderzenia pulsu, aż znów głowa na piersi opadnie.

7. Po każdym ćwiczeniu wydech oczyszczający.

Pionowe rozpieranie

1. Stanąć prosto z prawą nogą na stopę przed lewą.

Wciągać  powietrze  przez  cztery  uderzenia   pulsu  i  powoli  przy   tym  podnosić  rękę 

prawą do góry, dłoń wyginając na prawo równolegle do podłogi, jakby miała niski sufit 
podtrzymać. Jednocześnie lewą rękę w dół trzymać i dłoń wygiąć na lewo równolegle do 

podłogi, jakby się chciało ją oprzeć na desce poziomej, jakąś siłą wznoszonej ku sufitowi. 
Jednocześnie  z ruchem  prawej ręki przenosić ciężar  ciała  ku prawej stronie, aż całkiem 

spocznie na prawej nodze i na wielkim palcu lewej. To musi nastąpić  podczas czterech 
uderzeń pulsu jednocześnie z wdechem i ruchem ramion.

3. W tej pozycji doprowadzić do sztywności wszystkie mięśnie i utrzymać je w tym stanie 
przez cztery uderzenia pulsu, rozpierając równoległymi dłońmi z całej siły urojony opadający 

sufit i wznoszącą się w górę do sufitu równoległą z sufitem deskę z drugiej strony.
4. Przez cztery uderzenia powoli odkurczać mięśnie, wracając do

5. Powtórzyć to samo ćwiczenie na drugą stronę, z lewą ręką w górę, prawą w dół i opierając 
ciężar ciała na lewej nodze i wielkim palcu prawej nogi.

6. Robić oba ruchy na przemian rytmicznie.

Boczne rozpieranie

1. Stanąć prosto i wciągając powietrze przez cztery uderzenia pulsu, napełnić  całe ciało 
energią usztywniając mięśnie.

2. Przy czwartym uderzeniu pulsu wykonać prawą nogą wyskok w przód, jakby do biegu, 
przenosząc ciężar ciała na prawą nogę, ale nie podnosząc lewej.

3. Podnieść prawe ramię do przodu, z dłonią wygiętą w górę, tak jakby dłoń wstrzymywała 
zbliżającą się z przodu ścianę. Jednocześnie lewe ramię w tył, z dłonią wygiętą w dół, jakby 

wstrzymywała   drugą   zbliżającą   się   z   tyłu   ścianę.   W   tej   pozycji   wytrwać   przez   cztery 
uderzenia pulsu, wstrzymując oddech i powoli odkurczając mięśnie, powrócić do pozycji.

4. Powtórzyć to samo ćwiczenie z lewą nogą i lewą ręką do przodu, a prawą wstecz.
5. Powtarzać oba ruchy na przemian rytmicznie.

background image

Ruchy wahadłowe

Przy tych ruchach oddychać należy naturalnie, bez wysiłku, całą uwagę skupiając na 

piękno postawy. Głowa powinna być zgięta ku tej nodze, na której ciężar ciała spoczywa, 
tułów   zaś   trzymany   w   kierunku   przeciwnym.   Przeciwległość   ruchu   i   postawy   ciała 

sąsiadujących z sobą wytwarza wyraz piękna i siły. Ciężar ciała powinien spoczywać na 
przedniej części jednej z nóg. Ponieważ koło, w którym się obraca głowa, jest mniejsze niż 

koło, które tułów zakreśla, więc odgięcie w jedną stronę tułowia powinno być większe niż 
pochylenie głowy w drugą stronę. Brzuch powinien być przy tym wciągnięty, a biodra nie 

powinny zwieszać się biernie.               
1. Stanąć prosto z nogami nieco rozstawionymi.

2. Przenieść ciężar ciała na prawą stopę, z tułowiem nieco w lewo skłonionym, a głową w 
prawo.

3. Przenieść powoli ciężar ciała na lewą stopę, z tułowiem odgiętym nieco w prawo, a głową 
ku lewej stronie.

4. Powoli tak wahać ciało, ruchem ciągłym to na prawo, to na lewo.
5. Postawić prawą nogę do przodu i kolejno przenosić ciężar ciała na prawą stopę i na lewą, 

skłaniając przy tym tułów w tył i w przód, a głowę w przód i w tył.
6. To samo z lewą nogą w przód wystawioną.

7. Postawić prawą nogę w przód ku prawej stronie i powtórzyć to samo ćwiczenie, zawsze 
tułów odchylając od nogi, na której ciężar ciała spoczywa, głowę zaś nieco pochylając w 

przeciwległym kierunku niż odchylony tułów.
8. Postawić lewą nogę w przód ku lewej stronie, powtarzając to samo ćwiczenie.

Ruchy spiralne

1. Podnieść prawe kolano tak, by się podudzie biernie zwieszało.

2. Zwrócić udo na prawo, powoli prostując nogę i zakreślając nią koło w tył, z powrotem do 
pozycji.

3. Powtórzyć to kilka razy prawą nogą, potem lewą, potem na przemian.
4. Wznieść prawą rękę z siłą tylko w ramieniu, tak by przedramię i ręka biernie się zwieszały.

5. Skierować siłę na przedramię, ale nie dopuszczać jej do ręki, tak że ręka pozostaje biernie 
zwieszająca się przy naprężonym, w przód wyciągniętym ramieniu i przedramieniu.

6. Ruchem kolistym podnieść dłoń tak, aby ją zwrócić do góry, równolegle do sufitu. 
Całość tego ruchu, który powinien być wykonany jednolicie bez przerwy, ma kształt spiralny 

i wymaga szybkiego następstwa po sobie odkurczu i naprężenia mięśni przedramienia i ręki. 
Takie ruchy są podstawą wdzięku w ruchach i rozwijają zręczność kończyn.

7. Powtórzyć to ćwiczenie lewą ręką i potem obiema rękoma po kilka razy.
8. Wykonać ruch odwrotny każdą z rąk i obiema razem, zaczynając od wyciśnięcia rąk w 

przód   z   dłońmi   do   góry,   potem   przekręcić   dłoń,   aby   na   chwilę   biernie   się   zwieszała 
odwrócona ku ciału i zaraz zwiesić biernie przedramię, na koniec zwiesić ramię, by ręka 

wisiała biernie u boku. Wszystkie te ruchy, w szybkim po sobie następstwie, mają stanowić 
jedną całość.

9. Stanąć z prawą nogą wysuniętą do przodu i w bok na prawo. Przenieść ciężar ciała na 
prawą nogę, podnosząc piętę od ziemi, tak aby ciężar ciała spoczywał na przedniej części 

stopy. Przy tym tułów jednak ma być nieco przechylony na lewo w tył, a głowa pochylona na 
prawo do przodu. Półokrągłym spiralnym ruchem przenieść ciężar na lewą nogę, również ją 

background image

sprężynowe unosząc, a przechylając zarazem tułów na prawo w przód, cofając głowę na lewo 
wstecz. Tak wahać się rytmicznie, nie zmieniając położenia nóg, prócz unoszenia tej, na 

której ciężar ciała chwilowo spoczywa.
10. Połączyć powyższy ruch z ruchami opisanymi w punktach 4, 7 i 8, tak, aby jedną całość 

utworzyć i wtedy, kiedy jesteśmy oparci na prawej nodze na prawo do przodu, z tułowiem na 
lewo wstecz, a głową na prawo do przodu, trzymać rękę wyprężoną z dłonią do góry, gdy zaś 

cofamy ciężar na lewą nogę, pochylając tułów na prawo w przód, głowę na lewo wstecz, 
jednocześnie rękoma wykonywać ruch 8. Całość daje nam ruch taneczny, często używany w 

tańcach wschodnich i hiszpańskich, pełen wdzięku.
11. Stanąć prosto, z całym ciężarem ciała na lewej nodze, a prawą nogą zakreślić koło na 

lewo i dotknąć wielkim palcem podłogę o piętnaście cali na lewo od lewej stopy, potem 
zakreślić całe koło na prawo i wstecz, aż tego samego miejsca dotkniemy wielkim palcem 

prawej nogi z tyłu. Twarz i piersi powinny przy tym pozostać niewzruszone, ale lewa noga i 
lewe udo powinny się nieco ugiąć i wziąć udział w ruchu. Powtórzyć ten ruch lewą nogą 

stojąc na prawej.
12. Klęknąć na podłodze, podnieść ręce złożone ku twarzy, jak w modlitwie, wznieść głowę 

do góry, patrząc w niebo. Potem rozdzielić ręce ruchem na zewnątrz i w dół, a w końcu w tył, 
podczas gdy głowę pochylamy, aż prawie się dotknie do ziemi. Na koniec podnieść znów 

ręce, trzymając dłoń o dłoń pionowo przed twarzą i powtórzyć ruch kilka razy.

Ogólne uwagi o powyższych ruchach

1. Przy ruchach trzeba zawsze uwzględniać przeciwległość wielkiego palca do innych. Gdy 
się   go   trzyma   obok   innych   palców,   to   zawsze   oznacza   słabość   woli   lub   niewrażliwość. 

Właściwa   linia   wielkiego   palca   jest   naprzeciw   palca   sąsiedniego,   tak   że   jeśli   ten   palec 
zginamy, to koniec jego powinien się zetknąć z końcem palca wielkiego. Trzeba ćwiczyć się 

w opuszczaniu biernym trzech palców dalszych, gdy pierwszy palec jest wyprężony, aby je 
uniezależnić   od   niego.   Ręka   powinna   mieć   w   sobie   tylko   tyle   energii,   aby   nie   była 

pozbawiona elastyczności, ale należy nią poruszać delikatnie, jak piórem, tak żeby nie czuć 
jej   wagi.   Ciężka   ręka   robi   przykre   wrażenie,   jakby   miała   w   razie   upadku   bądź   zbić 

przedmiot, na który upada, bądź sama być skruszona.

Wszelki   ruch   prowadzi   do   pewnej   reakcji.   Ciało   elastyczne,   rzucone   na   ziemię, 

odskoczy i takie ciała elastyczne miłe wrażenie sprawiają na oko. Brak elastyczności jest 
przykry,   bo   zdradza   brak   giętkości   i   grozi   zniszczeniem   dotykanych   przedmiotów   lub 

uszkodzeniem dotykającego. Elastyczność ciała jest pierwszym warunkiem wdzięku.

U ludzi ciężkich, głupich i brutalnych nie ma reakcji ani elastyczności, podczas gdy u 

człowieka dobrze wychowanego i szlachetnego ruchy mają niewielki rozmiar, lecz znaczną 
elastyczność.   To   sprawia   wrażenie   wielkich   zapasów   ukrytej   siły   i   powoduje   lekkie 

dotknięcie, wdzięczne ruchy i elastyczny krok.

Ze wszystkich członków ciała ręka najłatwiej ulega myślom i dlatego jest w wysokim 

stopniu zwierciadłem ducha. Nasza ocena znajomych i nasze wyobrażenie o tym, jak oni nas 
oceniają: korzystnie czy niekorzystnie, często się opiera na wrażeniu pierwszego podania 

ręki.

Z Głowa jest jakby kwiatem, jeśli ciało porównać z pniem lub łodygą. Odnajdujemy w 

niej te same szczeble, co w ciele, tylko w wyższym znaczeniu. Górna część, czoło i oczy 
odpowiadają szlachetniejszym uczuciom, a dolna część odpowiada grubszym potrzebom.

Greckie posągi bogów mają górną część twarzy rozwiniętą, a w rzeźbach potworów i 

background image

zbrodniarzy widzimy silne szczęki. W miarę wieku przeważające uczucia rzeźbią twarz tak, 
że staje się ona wyrazem charakteru, skłonności i namiętności. Różne zmarszczki są liniami, 

które dla fizjonomisty mają swe znaczenie, a skoro mają one wyrażać duszę, niech wyrażają 
łagodność i spokój raczej niż złośliwość i niepokój. Pożądanym jest, aby linie twarzy szły w 

górę, a nie w dół.

Uśmiech   jest   głównym   dłutem,   rzeźbiącym   twarz   i   zarazem   oddziałuje   na   ducha. 

Wyobraźmy sobie, że chcemy twarz naszą przerzeźbić na posąg, pełen piękna i szlachetnego 
wyrazu,   osiągniemy   to   podnosząc   myśli.   Każda   myśl   podniosła   przyczynia   się   do 

upiększenia rysów. Każde piękne dzieło przeczytane przyczynia się do tego. Pewna dama, 
upudrowana i pełna zalotności, spotkała myśliciela, którego piękny wyraz twarzy i żywa cera 

wzbudzały jej zazdrość. Spytała  go, co robi, aby tak świeżo wyglądać, nie starzeć się i 
zachować tak spokojny i łagodny wyraz twarzy. „Obcuję ustawicznie z nieśmiertelnymi, 

zaczytując się w ich dziełach, odrzekł: niech pani co dzień czyta wieszczów naszych lub 
obcych, a zniknie z jej twarzy wyraz próżności, zazdrości i chciwości". Owa dama obraziła 

się i nie chciała wierzyć, by rada była szczera i dobra, a jednak, gdyby usłuchała, więcej by 
jej takie zabiegi pomogły niż wszystkie kosmetyki.

Aby nauczyć się dobrze trzymać głowę, pożyteczne są ćwiczenia szyi.
Odwrócić twarz na prawo i w tym położeniu schylić głowę kilka razy, potem odwrócić 

twarz na lewo i schylać, i podnosić głowę, następnie pochylić głowę w tył i w tym położeniu 
zwracać kolejno twarz na prawo i na lewo, aby giętkość i elastyczność szyi wyrobić.

Podnieść prawą dłoń przed głowę i odwracając głowę na lewo, dłoń wyciągnąć na 

prawo w bok. To samo z lewą dłonią.

Tak samo, dłoń podnosząc w górę, schylać twarz i dłoń opuszczając sprzed twarzy, 

podnosić głowę.

Te ruchy, często wykonywane, wywołują przyzwyczajenie do przeciwległości ruchów 

głowy i rąk i nadadzą szyi wielką elastyczność.

Przeciwległość ramion i głowy

Prawo przeciwległości sąsiadujących z sobą części ciała prowadzi do wdzięku postawy. 

Postawa jest wstrzymanym gestem; gesty jednoczesne powinny uszanować tę przeciwległość, 
a po sobie następujące mogą być równoległe.

To jest warunek harmonii, symetrii, wdzięku i równowagi. Gdy ramiona spoczywają 

powinna zachodzić przeciwległość tułowia i głowy, ale gdy ramiona są w ruchu, trzeba je 

przeciwstawiać głowie, tułów zaś nogom.
1. Podnieść łokieć nad głowę, podczas kiedy głowa opada.

2. Trzymając łokieć nad głową, odrzucić głowę wstecz, jednocześnie opuszczając ramię w 
ten sposób, by przedramię spoczęło na głowie.

3. Podnieść rękę do piersi, gdy głowa opada.
4. Odwrócić głowę na lewo, gdy prawe ramię rzucamy w bok na prawo.

Przeciwległość kończyn i tułowia

1. Chodzić, poruszając prawą ręką do przodu, gdy lewa noga stąpa, zaś lewą ręką, gdy prawa 

noga się wysuwa do przodu.
2. Wyskok naprzód, jak do biegu, lewą nogą, przy jednoczesnym wyprężaniu do przodu 

background image

prawej ręki i odwrotnie.
3. Klęknąć, podnosząc oba ramiona do góry.

4. Podnieść się, opuszczając dłonie na piersi.
5. Klęknąć i schylić głowę, zasłaniając twarz rękoma.

6. Podnieść głowę, opuszczając ręce.
7. Zgiąć ciało, jakby zaglądając do studni, cofając ramiona wstecz.

8. Przegiąć się w tył, podnosząc ręce do przodu.
9. Zgiąć się na prawo, podnosząc obie ręce na lewo i odwrotnie. Ostatnie osiem ruchów 

powinno być wykonane w ciągłości, jako jedno ćwiczenie, kilka razy powtarzane.

Uwagi o gestach

Gest i uczucie, które wyraża, mają na siebie wpływ wzajemny. Jeśli jakiś ruch jest 

wyrazem naturalnym pewnego uczucia, to nawzajem ów ruch pobudza nas w kierunku tegoż 

uczucia.

Uśmiech Japończyków czyni ich łagodnymi i cierpliwymi, choć nie zawsze bywa u 

nich   wyrazem   już   istniejącej   łagodności   i   cierpliwości.   Doskonała   hipokryzja   jest 
niedościgłym ideałem, bo kto by jakieś uczucie doskonale wyrażał, nie czując go, ten rychło 

by odczuł to, co wyraża. Aktorzy wpadają w rolę i czują to, co wyrażają. Postawa wpojona 
żołnierzowi wzbudza w nim odwagę, postawa zakonnika wychowuje w nim pokorę. Żołnierz 

jest   sztywny  i  energiczny,  kapłan  giętki   i  delikatny,  nawet   w  świeckim  ubraniu   zawsze 
wygląda,   jakby  błogosławił  lub   rozgrzeszał.   Można  zatem  przez  ciało  działać  na  duszę, 

pewnymi gestami wpływać na rozwój uczuć.

Skoro górna część twarzy i górna część tułowia wyrażają  szlachetne  uczucia,  i są 

najwięcej rozwinięte w rasach wyższych i u jednostek uduchowionych, to należy kierować 
prądy   prany  głównie  ku  czołu  i   piersiom,  ożywiając   je,  aby   przewagę  miały   nad  dolną 

szczęką i brzuchem. Szlachetniejsze gesty zaczynają się lub kończą na górnych częściach 
ciała.  Wszystkie wyższe uczucia, jak cześć, miłość i nadzieja uwydatniają  się na górnej 

części twarzy i tułowia, wszystkie niższe uczucia, jak mściwość, gniew, nienawiść, zazdrość, 
zmieniają wyraz dolnej części twarzy i tułowia.

Wyraz twarzy, uwydatniający podbródek, postawa w której brzuch wystaje, a kolana 

drżą lub się uginają, to wszystko jest wyrazem słabości i poniżenia, gdyż oznacza uległość 

siłom materialnym, podczas gdy wzniesienie twarzy i wystające piersi oznaczają przewagę 
ducha. Pewne umiarkowanie, równowaga między ostatecznościami są najwięcej pożądane.

Gesty,   idące   w   górę,   wyrażają   uczucia   podniosłe,   skierowane   w   dół,   odpowiadają 

uczuciom   niższym,   zaś   gesty,   w   bok   sięgające,   odpowiadają   łagodności   i   życzliwości. 

Wybuchowe uczucia, jak gniew lub wielka radość, prowadzą do ruchów odśrodkowych, a 
skupienie myśli, silne postanowienia, wyrażają się w ruchach dośrodkowych. Gesty zawsze 

powinny wyprzedzać mowę, jako wyrazy ogólne, szczegółowo przez mowę uzupełniane. 
Słowo   jest   martwe   bez   tonu   i   gestu.   Gesty   bywają   prostolinijne,   koliste   lub   spiralne,   a 

najwyżej rozwinięte uczucia wyrażają się w geście spiralnym.

Ćwiczenia w gestach charakterystycznych, wyrażających zasadnicze uczucia, nie mogą 

być opisane bez licznych rysunków. Kto chce ten dział estetyki uprawiać, znajdzie najlepsze 
wzory w dziełach Delsarte'a i jego uczniów.

Powyższe  proste  ćwiczenia   mogą  być  łatwo  urozmaicone,  choć  bardzo  trudno  jest 

opisywać kombinacje ruchów, których szybkie a łatwe po sobie następstwo stanowi dla oka 

całość.

background image

Ta   gimnastyka   estetyczna   ma   także   swoje   znaczenie   dla   duchowego   rozwoju   i 

prowadzi do tańca jako do sztuki pięknej, w tym sensie, w jakim go uprawia Miss Duncan, 

naśladując postawy klasycznych posągów.

U nas najwięcej się rozpowszechniła szkoła Jacques Dalcroze'a, genewczyka, osiadłego 

przed wojną w Hellerau pod Dreznem. Byłoby wdzięcznym zadaniem dla Polaka porównać 
próżne wysiłki poprzedników i sięgnąć dalej, czerpiąc natchnienie w rodzimych tradycjach 

tańców ludowych, jak to czyniła w czasie wojny pani Kazimiera Popowska w Paryżu.

Znaczne tu się otwiera pole twórczości dla osób, mających zamiłowanie do wysiłków w 

kierunku   wszechstronnego   upiększenia   życia   ludzkiego,   przez   nadanie   ciału   wyrazu 
duchowych   doświadczeń.   Piękno   ruchów   i   gestów,   wyrażających   szlachetne   uczucia, 

nawzajem oddziaływać będzie na jaźń i wznowi się wtedy na wyższym szczeblu duchowego 
rozwoju ideał grecki: pięknego ducha w pięknym bez zarzutu ciele.

background image

VIII. Radża joga

Kto ciało swe za pomocą ćwiczeń psychofizycznych doprowadził do doskonałego stanu 

i równowagi, ten może, pod właściwym kierunkiem doświadczonego przewodnika, wejść na 
drogę ćwiczeń specjalnych, mających na celu rozwój zupełnie nowych wrażeń, opanowanie 

zjawisk zewnętrznych i poznanie głębszej istoty jaźni.

Mędrzec Patandżali dał wskazówki po temu już w odległej starożytności i nazwano tę 

naukę Radża Joga, to znaczy królewskie połączenie jaźni z wszechświatem. Radża od tego 
samego   pierwiastka   pochodzi,   co   łacińskie   rex,   francuskie   roi,   royal.   Joga   odpowiada 

łacińskiemu   jungere,   junctio   i   znaczy   połączenie.   ćwiczenia,   rozwijające   ducha,   Hindusi 
nazywają Joga, bo są one połączeniem jaźni z Bogiem.

Połączenie analitycznego ducha Indii z syntetycznym geniuszem Grecji odrodzić ma 

całą   ludzkość.   Ludzkość   potrzebuje   duchowego   odrodzenia   i   drogę   ku   temu   wskazuje 

Vivekananda w swym dziele o Radża Joga.

Z dzieła tego wyciągamy tutaj kilka wskazówek głównych dla tych, co by chcieli je 

wypróbować.

Trzeba mieć ciało zdrowe i doskonale opanowane, by zacząć ćwiczenia wyższe, które 

podaje Vivekananda. Potem ostrzega on, że, prócz bardzo rzadkich wyjątków, nikt nie osiąga 
tu powodzenia bez kierownika osobistego, lecz zarazem upewnia, że gdy uczeń jest gotów, 

zawsze nauczyciel się znajdzie, bo nad rozwojem ludzkości, jak i poszczególnych ludzi, 
czuwa bezustannie miłościwa Opatrzność.

Dla ćwiczeń w Radża Joga Vivekananda zaleca mieć osobny pokój, do którego nie 

należy   wpuszczać   nikogo,   prócz   tych,   co   czyste   życie   prowadzą   i   podobne   ćwiczenia 

uprawiają. W tym pokoju nie trzeba spać i wchodzić do niego tylko w zupełnej czystości 
ducha i ciała. Należy w nim trzymać kwiaty i dzieła sztuki, palić kadzidło rano i wieczór.

Tego   przybytku   nigdy   nie   trzeba   bezcześcić   gniewem,   kłótnią   lud   nieczystymi 

myślami, bo myśli mają wpływ na ściany i wytwarzają kształty praniczne, które pozostają 

utrwalając   wpływ,   jakiemu   chwilowo   ulegliśmy.   Im   więcej   dobrych   i   świętych   myśli,   i 
pragnień mamy w jakimś miejscu, tym więcej to miejsce wzbudza w nas coraz to lepszych 

myśli i postanowień. Jest to pierwotny ideał świątyni, który został poniżony przez napływ 
ludzi obojętnych lub fałszywych do świątyń. Jogin powinien sobie stworzyć taką osobistą 

kaplicę i nie dopuścić jej profanacji.

Równie dobre dla ćwiczeń będzie każde odosobnienie i spokojne miejsce, szczególnie 

jaskinia, na dnie której nie ma piasku, ani kamyków, więc mająca grunt skalisty. Z braku 
osobnego miejsca dla ćwiczeń można je odbywać gdziekolwiek, byle tylko zapewniona była 

cisza i spokój, a w tym celu zarazem pożądana jest tajemnica, by ciekawości ludzkiej nie 
budzić.

Wszystko   to,   cośmy   wyżej   wymienili   jako   warunki   ogólne   powodzenia   ćwiczeń 

oddychania,   tym   bardziej   stosuje   się   do   Radża   Joga.   Przede   wszystkim   niezbędna   jest 

bezwzględna   czystość,   nie   tylko   życia,   lecz   myśli   i   uczuć.   Wielokrotnie   ostrzega 
Vivekananda, że kto bez doskonałej czystości i wstrzemięźliwości fizycznej porywa się na 

ćwiczenia w Radża Joga, ten się naraża na obłęd, a powodzenia mieć nie może.

Więc   kto   czystości   myśli   nie   osiągnął,   powinien   uprawiać   tak   długo   ćwiczenia 

psychofizyczne wyżej wymienione, aż faktycznie zapomni o istnieniu drugiej płci i żadnych 
pożądań   cielesnych   mieć   nie   będzie,   a   przychodzące   pokusy   wnet   zdoła   oddalić.   Im 

doskonalsza czystość, tym szybszy będzie postęp psychiczny.

background image

Także   bardzo   wielką   wagę   przywiązuje   jogin   do   czystości   w   sprawach   własności 

cudzej. Kto przyjmuje dary, ten z darem przyjmuje wszystkie moralne odpowiedzialności 

darzącego,   a   także   jego   nieczystości.   Kto   w   jakikolwiek   sposób   cudzą   własność   sobie 
przywłaszcza, ten traci niezależność. Kto nawet tylko własności cudzej pożąda lub zazdrości, 

ten o wiele przedłuża drogę swego duchowego rozwoju. Ale kto się bezwzględnie wyrzeka 
tego, co do niego nie należy, ten najrychlej dochodzi do niezależności ducha.

Czystość, wstrzemięźliwość, zaniechanie kradzieży i przyjmowania darów, życzliwość 

dla wszystkich istot żyjących, wyrażająca się w tym, że ich nie zabijamy, ani też im nie 

szkodzimy,  stanowią wstępne warunki i tworzą pierwszy szczebel  Radża  Joga, nazwany 
Jama.

Drugim szczeblem jest Nijama, to znaczy staranne pielęgnowanie ciała przez stosowne 

obmycia zewnętrzne i wewnętrzne, opanowanie uczuć smutku i zniechęcenia, zapewniające 

nam stały stan zadowolenia i radości, przyzwyczajenie do umartwień, tak abyśmy nie dbali o 
wygody   ciała,   poznanie   dzieł   mędrców,   którzy   doszli   do   wyższych   szczebli   rozwoju   i 

bezwzględne oddanie się Bogu, przy zupełnym zaniedbaniu osobistych ambicji, zachcianek i 
planów.

Przy   tym   jogin   powinien   unikać   ostateczności   pod   względem   fizycznym,   zarówno 

zbytku jak nadmiernych umartwień, nie powinien spać za wiele, ani za mało, tylko tyle, ile 

koniecznie potrzeba, wystrzegać się pracy nad siły, zarówno jak i próżniactwa.

Kto chce szybko postępować w rozwoju, tak, aby w pół roku zmienić całą swą naturę, 

ten powinien wszystkie szczegóły życia urządzić zgodnie z celem, do którego dąży i ani na 
chwilę  nie  odrywać  się od tego  celu  przez obcowanie  z ludźmi,  przez czytanie  książek 

niepotrzebnych lub przez dopuszczanie myśli próżnych. Powinien tak żyć, aby każda chwila 
była wypełniona dążeniem do celu. Każdy ruch, każdy czyn powinien być w związku z tym 

celem. Nie śpiesząc się, nie męcząc, jednak ustawicznie można pracować i ćwiczyć się, 
znajdując w tym nawet wyjątkowy spokój i zadowolenie.

Kto zaś całego życia tym ćwiczeniom oddać nie może, ten wiele zyska, jeśli nimi 

wypełni każdą wolną chwilę, ale bez zupełnego poświęcenia się głównemu celowi nie rychło 

dojdzie do zupełnego wyzwolenia jaźni, o co tu głównie chodzi. Radża Joga pozwala nam 
cały czas wypełnić ćwiczeniami skutecznymi, bez zmęczenia ani wyczerpania sił.

Wstępne warunki Jama i Nijama ustanawiają wysoki poziom moralny dla tych, co dążą 

do przyśpieszenia naturalnego postępu w rozwoju psychicznym. To przyśpieszenie rozwoju 

może być skutecznie osiągnięte tylko wtedy, gdy pobudki są czyste, gdy chodzi o użycie 
zdobytych sił do służby Bożej.

Przy tak wysokim poziomie moralnym, wymaganym od tych, co na tę drogę wchodzą, 

same ćwiczenia wydadzą się dziwnie obojętne i na pozór bardzo jałowe. Od człowieka o 

wysokiej   doskonałości   moralnej   wymagamy   czynu,   bezpośrednich   usług,   oddawanych 
bliźnim, służby społecznej. Hindusi zaś żądają od takiego człowieka trudnych, choć prostych 

ćwiczeń w opanowaniu ciała i myśli.

Chcąc   pojąć   i   pogodzić   wysokie   wymagania   moralne   z   ciasnym   zakresem 

bezpośredniego czynu w takich ćwiczeniach, trzeba sobie jasno uprzytomnić, że ciało nasze 
jest obce jaźni, że jaźń, pracując nad ciałem, odbywa pracę społeczną, podnosząc na wyższy 

szczebel miliony monad jej bezpośrednio poruczonych.

Więc takie gorliwe zajęcie się naszym ciałem nie jest egoizmem, tym bardziej, że 

wymaga rzetelnych wysiłków, a dopóki nasze ciało nie ulega nam w zupełności, jesteśmy za 
słabi dla szerszego działania.

Każda   słabość   fizyczna   jest   przypomnieniem   o   najbliższych   bezpośrednich 

obowiązkach, jakie ze stosunku do własnego ciała wynikają.

background image

Świadome   opanowanie   ciała,   udoskonalenie   go,   wyrzeźbienie   zeń   pięknego   i 

doskonałego   żywego   posągu,   jest   zadaniem   godnym   najwznioślejszego   ducha,   jest   nam 

wskazane przez tę dziwną alternatywę, że jeśli nie jesteśmy panami ciała, to zbyt łatwo 
stajemy się jego niewolnikami.

Więc warto pół roku lub nawet lat kilka na to poświęcić, by tę wyższą moc nad ciałem 

zdobyć, a przez to mieć doskonalsze narzędzie do właściwych zadań społecznych, które 

przez wysoce rozwiniętych Hindusów w niepojęty sposób zostały zaniedbane.

Początek właściwych ćwiczeń stanowi trzeci szczebel Radża Joga, nazwany Asana, 

czyli   postawa.   Trzeba   znaleźć   postawę,   w   której   najdłużej   można   wytrwać   w   zupełnej 
nieruchomości   ciała,   tak   by   o   ciele   zapomnieć,   a   całą   uwagę   skupić   na   przedmiotach 

medytacji i kontemplacji.

Hindusi  mają   wiele  takich   postaw, które  nam   wydawałyby  się  niemożliwe,  ale   do 

każdej z nich nie jest przywiązane szczególne powodzenie. Chodzi tylko głównie o to, aby 
kręgosłup   stał   pionowo,   przy   czym   można   stać,   klęczeć   lub   siedzieć,   z   nogami 

podciągniętymi w górę lub spuszczonymi.

W tej postawie nieruchomej trzeba przede wszystkim nauczyć się rytmicznie oddychać, 

robiąc wdech przez lewą dziurkę od nosa przy zamknięciu prawej, potem wydech przez 
prawą przy zamknięciu lewej, znowu wdech przez prawą i wydech przez lewą, i tak dalej, 

aby kolejno przez każdą dziurkę robić wydech i wdech.

To ćwiczenie wstępne po 5 podwójnych wdechów i wydechów należy z początku robić 

przed wschodem słońca, w południe, o północy i wieczorem, potem coraz to częściej, aż do 
120 razy na dzień.

Ma ono nerwy oczyścić i przygotować do właściwego pranajama, w ciągu mniej więcej 

miesiąca. Trzeba je robić bez pośpiechu, w rytmie normalnym, stopniowo zwalnianym, z 

pauzą przed każdym wdechem i wydechem, i z żywą chęcią skupiania zapasów prany.

Po miesiącu takich ćwiczeń następują właśnie ćwiczenia pranajama. W postawie ściśle 

nieruchomej, siedząc lub stojąc prosto, z wzrokiem skierowanym na koniec nosa, zaczynamy 
wciągać powietrze przez lewą dziurkę od nosa, kierując jednocześnie silny prąd prany w dół 

przez lewy kanał kości pacierzowej, tak aby z siłą doszedł do kręgu ostatniego.

Trzeba prądem prany z całej siły przeć w ten kręg i gdy się już wciągnęło powietrze, 

ciśnienie   prądu   wzmagać   przy   zamkniętych   obu   dziurkach   od   nosa,   jakby   się   nabijało 
strzelbę.

To zgęszczenie prany ma się odbywać cztery razy dłużej, niż wciąganie powietrza, przy 

zatrzymanym wdechu. Potem należy, wypychając przez prawą dziurkę dwa razy dłużej niż 

się wciągało powietrze, całą prane, ścieśnioną wdechem i zatrzymaniem, silnie pokierować w 
górę w prawym kanale stosu pacierzowego do mózgu.

Następnie   znów   odwrotnie   wykonać   wdech   przez   prawą   dziurkę,   z   podobnym 

zatrzymaniem,   i   wydech   przez   lewą   dziurkę   z   prądem   prany   w   górę   przez   lewy   kanał 

kręgosłupa.

Te dwa wdechy i wydechy stanowią jedno pranajama. Na początek Vivekananda radzi 

wciągać przez cztery sekundy, trzymać przez 16 sekund, a wypychać przez 8 sekund, myśląc 
o tym tajemniczym gruczole pod ostatnim kręgiem, który należy do działalności pobudzić.

Nie trzeba zbyt szybko postępować, lecz poprzestać na tym, by 4 razy odbyć pranajama 

rano i 4 razy wieczorem, nie opuszczając żadnego dnia.

Stopniowo dopiero niektórzy dochodzą do tego, że przez 16 sekund wciągają, przez 64 

sekundy zatrzymują, a przez 32 sekundy wypychają. W innym miejscu mowa o pranajama, 

przy którym wciąganie trwa przez 36 sekund, ale nie można dojść do takiego zwolnienia 
rytmu w krótkim czasie.

background image

Równolegle z tymi ćwiczeniami i również powoli postępując naprzód, trzeba robić 

ćwiczenia odwrotne, przy których wcale się nie zatrzymuje powietrza, lecz robi się długą 

pauzę między wydechem a wdechem, trzymając przez ten czas płuca opróżnione.

Praktyki te należy odbywać bez przymusu ani wysiłku, z naturalną przyjemnością, 

wtedy kiedy innymi ćwiczeniami osiągnęliśmy doskonałe zdrowie. Kto chory lub czuje się 
ociężałym lub smutnym, ten nie powinien próbować takich ćwiczeń. Także zaleca się, by 

utrzymać  te ćwiczenia  w tajemnicy  przed próżną ciekawością  ludzką, która przeszkadza 
skupieniu,  gdyż o skupienie  tu chodzi  przede  wszystkim.  Gdy myśl skupimy nad  istotą 

własnej jaźni, wtedy dopiero nowe horyzonty nam się otworzą.

Z tych ćwiczeń, tutaj wskazanych, pierwsze i ostatnie można robić bez ograniczeń i bez 

niebezpieczeństwa, o ile ktoś jest zdrowy. Natomiast najważniejsze, średnie, polegające na 
zatrzymywaniu powietrza w płucach przez czas dłuższy i skupianiu prany ku najniższemu 

kręgowi,   jest   niebezpieczne,   jeśli   je   robimy   zbyt   często   lub   jeśli   zbyt   szybko   chcemy 
postępować.

Więc trzeba zacząć od kilku pranajama dwa razy dziennie i powoli w miarę możności 

wzmagać pauzę między wdechem a wydechem, zawsze zachowując ten stosunek, aby pauza 

ta   trwała   cztery   razy   tyle,   co   wdech,   a   dwa   razy   tyle,   co   wydech,   przy   zupełnej 
nieruchomości ciała.

Świadomość prądów wzdłuż kręgosłupa, które pragniemy wzbudzić, przychodzi dość 

rychło, jeśli ktoś przedtem uprawiał inne psychofizyczne ćwiczenia.

O te prądy tu chodzi głównie i nie należy wcale tych ćwiczeń uważać za ćwiczenia 

oddychania. Rytm oddychania służy tu jedynie za środek, a celem jest pobudzenie kundalini 

(glandula   coccygea)   przez   prądy   prany,   uległe   woli.   Ów   organ   kundalini   jest   u   dołu 
ostatniego kręgu i w zwykłych warunkach jest bezczynny. Dopiero, gdy prądy po prawej i 

lewej   stronie   kręgosłupa   pobudzą   go,   powstaje   prąd   w   środkowym   kanale   kręgosłupa, 
zwanym   Susumna,   i   prąd   ten,   idąc   w   górę,   nowe   budzi   władze,   wywołując   nieznane 

przedtem wrażenia.

Jest to zupełnie metodyczna droga do rozwoju tych stanów, które nam są znane jako 

wyjątkowe stany ekstazy i natchnienia.

Ludzi   nieczystych,   niewstrzemięźliwych   i   samolubnych   te   same   ćwiczenia   mogą 

przyprawić o pomieszanie zmysłów.

Przy  tych   ćwiczeniach,   jako   też   i   przy   następnych,   Pantandżali   radzi   siedzieć   tak, 

abyśmy twarz mieli zwróconą na wschód lub na północ. Przyczyny tego warunku nie podaje, 
ale łatwo pojąć, że pozycja nie jest obojętna.

Pierwszym   skutkiem   oczywistym   takich   ćwiczeń,   jeśli   wszystkie   warunki   zostaną 

zachowane, jest zmiana głosu, który staje się dźwięczny i doniosły i zmiana wyrazu twarzy w 

kierunku   spokoju   i   łagodności.   Także   ogólny   stan   zdrowia   staje   się   coraz   to   lepszy,   a 
wytrzymałość fizyczna się wzmaga.

Wkrótce   po   rozpoczęciu   ćwiczeń   Pranajama,   zacząć   można   ćwiczenie   zwane 

Pratjahara. Polega ono na tym, by siedząc prosto, w zupełnej nieruchomości, patrząc na 

koniec nosa, odwrócić uwagę od wszelkich zewnętrznych wrażeń i skupić ją na przebieg 
myśli, lecz nie dawać myślom żadnego kierunku ani materiału, tak by jaźń zachowała się 

biernie.

Z początku myśli, przechodzące przez umysł, będą liczne i zmienne, potem coraz to 

więcej   zdobędziemy   spokoju,   dochodząc   do   tego,   by   jedna   myśl   wypełniała   całą 
świadomość.

Taki stan bierności jaźni, przecięcia dowolnego komunikacji ze światem zewnętrznym 

jest   trudny   dla   niektórych   do   osiągnięcia,   lecz   stanowi   szczebel   niezbędny   w   rozwoju 

background image

duchowym,   bo   na   to,   by   myśl   opanować,   trzeba   wiedzieć,   jak   ona   się   zachowuje, 
pozostawiona samej sobie.

Myśli nasze nie wszystkie należą do jaźni, w znacznej mierze pochodzą z zewnątrz i 

jaźń   je   przyjmuje,   nie   wiedząc,   skąd   je   dostała,   nieświadomie   je   przerabia   na   kształty 

praniczne, które wysyła w świat, wzbudzając przez nie podobne myśli w innych jaźniach.

Ćwiczenie Pratjahara uświadamia nam tę niezależność jaźni od obcych myśli, które nad 

nią   działają.   Powstrzymywanie   jaźni   od   reakcji   na   zewnętrzne   bodźce   jest   jednym   z 
niezbędnych warunków skupienia.

Ten   stan   może   też   być   wzbudzony   pod   wpływem   innej   osoby   lub   środków 

chemicznych, ale to nam nic nie pomoże.

Vivekananda z wielkim naciskiem ostrzega przed takimi zależnościami. Chodzi o to, 

aby każdy sam umiał myśl swą opanować, nie zaś o to, by ją poddał wpływowi obcemu.

Hipnotyzowanie,   posiedzenia   spirytystyczne   piętnuje   Vivekananda   jako   najgorszą 

prostytucję duchową wiodącą do upadku moralnego i fizycznego, do utraty woli i wszelkiej 

zdolności postępu duchowego.

Trzeba opanować myśl od środka, przez własną jaźń i wystrzegać się tych, co chcą nas 

opanować,   wymagając   od   nas   ślepego   posłuszeństwa.   Lepiej   zostać   złym   niż   stać   się 
pozornie dobrym pod przemożnym wpływem innych.

Ci, co się szczycą takimi cudownymi wpływami, hałaśliwie nawracając tłumy, sieją 

ziarna obłędu, zbrodni, choroby i śmierci.

Prawdziwa Pratjahara opiera się na postanowieniu jaźni, wstrzymującej swe działanie 

na zewnątrz i odcinającej się od zewnętrznych wrażeń.

Takie ćwiczenia zupełnej nieruchomości i usiłowanej bezmyślności można uprawiać 

godzinami co dzień i na pozór będzie to stratą czasu, ale w rzeczywistości doprowadzi nas do 

wielkiego spokoju, ułatwiając opanowanie myśli i uczuć.

Tylko chodzi o to, by przystępując do takich wewnętrznych ćwiczeń, zdawać sobie 

sprawę z ich  religijnego  znaczenia,  z tego, że  jest  to szereg szczebli,  prowadzących  do 
zupełnego uświadomienia jaźni i wyzwolenia jej od tyranicznych wpływów ciała.

Ćwiczenie zaczynać należy od posłania na wszystkie strony świata głęboko odczutego 

pragnienia spokoju i szczęścia dla wszystkich istot, potem zaleca Vivekananda modlitwę o 

światło i wiedzę i wewnętrzne postanowienie, by utrzymać w doskonałym stanie zdrowia 
ciało   nam   poruczone,   które   jest   naszym   najcenniejszym   narzędziem   na   drodze   do 

doskonałości. Odrzucić należy wszelką słabość moralną i fizyczną,  powiedzieć sobie, że 
jesteśmy silni i wierzyć w nasze siły, a wtedy one nas nie opuszczą.

Gdy   już   pewne   postępy   zrobiliśmy   w  Pratjahara,   można   przystąpić   do   następnego 

ćwiczenia, zwanego Dharana. Polega ono na tym, aby w tej nieruchomej postawie i przy 

skupieniu, do którego przywykliśmy podczas ćwiczeń Pranajama i Pratjahara, całą uwagę 
zwrócić na jedną część ciała, za wyłączeniem innych. Trzeba duszę przenieść do wybranego 

punktu, przyjmując wrażenia tylko przez organ wybrany i kolejno w ten sposób jednocząc z 
jaźnią   różne   części   ciała   np.   rękę,   serce,   mózg   itd.   Hindusi   pomagają   wyobraźni, 

przedstawiając sobie kwiat pełen blasku wewnątrz serca lub wewnątrz mózgu, lub w pewnej 
wysokości nad głową, lub u dołu stosu pacierzowego i w różnych punktach kanału Susumna, 

który przez nią idzie. Kwiat ten jest to lotos o 8 płatkach, a światło wewnątrz płonące ma 
przedstawiać jaźń.

Trudno jest pojąć, w jaki sposób te obrazy pomagają. Więcej jasne są wskazówki co do 

prostszych form Dharana, skupienie uwagi na koniec nosa ma prowadzić do wrażenia miłych 

zapachów, skupienie uwagi całej na gardło ma usuwać uczucie głodu, skupienie uwagi na 
koniec   języka   powoduje   wrażenie   smaku,   na   początek   języka   wrażenie   słuchu,   na 

background image

podniebienie   wrażenie   wzroku.   Te   wrażenia,   wywołane   przez   ćwiczenia   poszczególne, 
utwierdzają joginów w świadomości postępu.

Wyćwiczenie jaźni w skupieniu całej uwagi na jednym organie ciała lub na jakimś 

zewnętrznym przedmiocie prowadzi do coraz to doskonalszego panowania nad myślami i 

wrażeniami, a zarazem do usunięcia z wybranego organu wszelkiej słabości i choroby.

Następne ćwiczenie nazywa się Dhjana. Polega na tym, by robiąc Dharana, odczuć 

nieprzerwany prąd ku tej części ciała, której się tyczy nasza uwaga. Więc stan Dhjana wynika 
ze stanu Dharana przez skupienie i wytrwałość, a różnicę między jednym a drugim pojmie 

jasno tylko ten, co jej doświadczy. 

Dhjana może się tyczyć kolejno wszystkich części ciała, następnie zaś przedmiotów 

zewnętrznych, poczynając od przedmiotów materialnych i dostrzegalnych przez zmysły, i 
postępując powoli ku przedmiotom niedostępnym dla zmysłów, ku kształtom pranicznym i 

ku wewnętrznej budowie ciał.

Dhjana  jest  to stan wysokiego skupienia  czyli  medytacji,  prowadzący  do poznania 

natury rzeczy. Nieruchomość ciała, opanowanie myśli i wyłączne skupienie uwagi do tego 
stanu prowadzą, jedni go prędzej osiągają, a drudzy muszą się dłużej ćwiczyć, lecz jest on 

dostępny dla każdego.

Gdy   w   stanie   Dhjana   zupełnie   usuniemy   wrażenie   zewnętrznego   przedmiotu,   a 

ograniczymy   medytację   do   skutku,   jaki   wrażenie   wywiera   na   zewnątrz,   to   ten   stan 
najwyższego skupienia nazywa się Samadhi. Opisać go, ani bliżej określić niepodobna, bo 

żaden   opis   nie   byłby   zrozumiały   dla   tych,   co   tego   stanu   nie   doświadczyli.   W   mistyce 
chrześcijańskiej spotykamy podobne wyliczenia kolejnych stanów medytacji i kontemplacji, 

dla których określenia używane bywają rozmaite metafory.

Trzy stany: Dharana, Dhjana, Samadhi razem wzięte nazywają się Samjama i stanowią 

ostateczne narzędzie, za pomocą którego jogin opanowuje każdą część ciała, każdą jego 
czynność i nawet zewnętrzne przedmioty.

Trzeba w takich medytacjach nauczyć się odróżniać zewnętrzną przyczynę wrażeń od 

szeregu wewnętrznych zajść, które następują po kolei, nim jaźń wrażenie otrzyma i wywrze 

swą reakcję. Badając te wewnętrzne procesy, dochodzi się do coraz to lepszej znajomości 
własnego ciała i ustroju ciał w ogóle.

Zdobywa się przez to niezachwiany spokój, w którym zjawia się intuicja rzeczy dla 

rozumu   niedostępnych.   W   ten   sposób   także   powoli   odsłania   się   istota   jaźni   czystej, 

niezależnej od ciała, panującej nad ciałem i światem zewnętrznym.

Kolejno  uczymy  się  odróżniać   jaźń  od  wielu   rzeczy,   które   przez  długi   czas  z   nią 

utożsamialiśmy,   a   w   miarę   jak   zdobywaliśmy   jasną   świadomość   jaźni,   równolegle 
wyzwalamy ją i osiągamy potęgę.

Ale   dopiero   kto   się   zdoła   wyrzec   wszystkich   potęg   zewnętrznych,   dochodzi   do 

najwyższej doskonałości i zabezpieczony jest od nowych upadków. Wtedy uczy się działać 

bezpośrednio   na   każdy   przedmiot   bez   pośrednictwa   ciała   i   na   każdą   część   ciała   bez 
pośrednictwa  nerwów i dochodzi  do stanu jasnowidzenia,  odsłaniającego  mu  cały ustrój 

światła i wszystkie szczegóły przeszłości własnej i całego świata.

Czystość takiego człowieka ma taką potęgę, że kto się z nim zetknie, staje się czystym. 

Ani woda, ani ogień mu zaszkodzić nie mogą, chodzi po morzach suchą nogą, staje w ogniu i 
rzuca   na   około   siebie   płomienie,   sam   nie   będąc   dotkniętym   nimi.   Może   uczynić   ciało 

lżejszym  od puchu i wznosić się w powietrzu lub nadać mu taki ciężar, że nikt go nie 
podniesie.

Hindusi,   jednostronnie   postępując   w   skupieniu,   pozostawili   najeźdźcom   rządy 

własnego kraju i wytworzyli kasty wielce odległe od siebie, mało mające styczności miedzy 

background image

sobą.

My bliźnich nigdy całkiem nie pozostawimy samym sobie, ale chcąc im najskuteczniej 

pomóc,   powinniśmy   od   czasu   do   czasu   popracować   według   indyjskich   wskazówek   w 
zakresie Radża Joga.

Według   Hindusów   do   wyzwolenia   dojść   można   różnymi   drogami   prócz   ćwiczeń 

psychofizycznych, mianowicie także pracą, modlitwą lub wiedzą. A kto sam się wyzwolił, 

ten ma moc wyzwalania innych i ułatwiania im dróg, prowadzących ku wyzwoleniu.

Czyny   zewnętrzne,   ćwiczenia   psychofizyczne,   używanie   pomocy   wyższej   lub 

działalności czystej myśli, są to różne środki, prowadzące do jednego celu i zależnie od 
charakteru, i uzdolnienia jednostki wolno jest wybrać jedną z tych dróg wyłącznie lub też 

kolejno poznać wszystkie.

Jako najskuteczniejszą i najszybszą metodę zdobycia wyższych władz Vivekananda 

wskazuje te proste ćwiczenia, które dawni Hindusi kilka tysięcy lat temu wymyślili, tworząc 
z nich system Radża Joga.

background image

IX. Zastosowania szczegółowe

1. Dzieci i młodzież

Od   najwcześniejszego   wieku   łatwo   jest   uczyć   dzieci   umiejętności   rytmicznego 

oddychania,   szczególniej   podczas   chodu.     Dzieci     najczęściej   mają   naturalny   rytm 

oddychania i zachowają go, jeśli zwrócić na to ich uwagę.

Nieocenioną   korzyść   odniosą,   gdy   zawczasu   nauczą   się   jeść   według   przepisów 

indyjskich, żując dokładnie i powoli każdy kąsek, aż się rozpłynie w ustach i uświadamiając 
sobie, że zbudują w ten sposób ciało doskonałe, daleko lepsze, silniejsze i zdrowsze niż ciała 

otoczenia.

Warto aby dzieci jadały osobno pod przewodnictwem osoby starszej, która sama nie 

jedząc,   zwróciłaby   całą   uwagę   na   to,   jak   dzieci   jedzą,   niestrudzenie   im   uprzytamniając 
doniosłość tego obrządku i kierując ich wyobraźnię ku temu, że przy budowaniu ciała trzeba 

mieć tyle rozwagi i staranności, co np. przy budowie domu.

Dzieci   są   skłonne   do   nadużyć   w   jedzeniu   i   ruchu,   trzeba   je   zawczasu   nauczyć 

umiejętności   odpoczynku,   co   we   wczesnym   wieku   daleko   łatwiej   przychodzi.   Jeśli   kto 
nauczy   się   w   dzieciństwie   na   zawołanie   przechodzić   od   najżywszego   ruchu   do 

bezwzględnego spokoju, to zachowa tę zdolność i później.

,, W wieku młodym ciało jest giętkie i jeśli dopilnować, aby co dzień wszystkie mięśnie 

były   systematycznie   ćwiczone,   to   zdolność   ta   pozostanie   wielkim   skarbem   dla   wieku 
dojrzałego.

Giętkość rąk i nóg we wszystkich stawach może być łatwo utrzymana i wzmożona 

przez stałe ćwiczenie u dzieci. Trzeba je uczyć dotykać każdej części pleców jedną i drugą 

ręką i doprowadzić do tego, aby całe ciało mogły obmyć i otrzeć bez pomocy.

Większość   dzieci   może   z   łatwością   piętę   podnieść   do   ust   lub   czoła;   niech   tego 

ćwiczenia nie zaniedbują, a przyda się ono im w późniejszym wieku, gdy od giętkości i 
zręczności ciała zależy często tak wiele.

Daleko łatwiej opanować wszystkie mięśnie w dzieciństwie niż później. Szczególnie 

łatwe jest we wczesnym wieku zdobycie zupełnej używalności lewej ręki, tak aby nią umieć 

pisać i w ogóle wszystko robić.

Takie   urozmaicone   ćwiczenia,   zwracające   uwagę   dzieci   na   to,   że   są   rzeźbiarzami 

swego ciała i że mogą coraz to trudniejsze ruchy wykonywać, bardzo pożytecznie im czas 
wypełniają.

Trzeba przy tym patrzeć na dokładność ruchów. Dziecko, gdy raz jego uwaga i ambicja 

zostaną   skierowane   ku   temu,   samo   znajdzie   przyjemność   i   zabawę   we   wszechstronnym 

wyćwiczeniu   ciała,   które   mu   zapewni   doskonałe   zdrowie   i   przygotuje   do   późniejszej 
sprawności.

Ale   przy   najliczniejszych   ćwiczeniach   w   opanowaniu   ruchu   trzeba   koniecznie   też 

uczyć  dzieci  umiejętności   odpoczynku,  częściowego   i  całkowitego   ubezwładniania   ciała. 

Daleko to łatwiej nabyć w wieku dziecinnym niż później.

Trzeba też dzieci najwcześniej oswajać z wyobrażeniem, że zdrowie zależy od woli i 

przy każdej okoliczności zachęcać do zabiegów samoleczniczych.

Poranne   płukanie   nosa   przez   wciąganie   wody   i   najprostsze   ćwiczenia   oddychania 

kolejno   jedną   i   drugą   dziurką   od   nosa   są   także   dla   dzieci   dostępne   i   bardzo   dla   nich 
pożyteczne.   Wśród   innych   ćwiczeń   szczególnie   dla   dzieci   odpowiednie   są   wszystkie 

ćwiczenia estetyczne, które w nich wdzięk i zręczność rozwiną.

background image

Natomiast ćwiczenia psychofizyczne i Radża Joga są dla dzieci przedwczesne. Trzeba 

też bardzo się wystrzegać wobec dzieci wszelkiej sugestii, która działa zewnętrznie i osłabia 

ich własną wolę. Niech każdy szczebel rozwoju będzie przez nie samodzielnie zdobyty; 
uwagi, jakie im robimy, powinny raczej przypominać powzięte przez nie postanowienia niż 

narzucać im naszą wolę.

Młodzież   dorastająca   może   z   korzyścią   uprawiać   niektóre   łatwiejsze   ćwiczenia 

psychofizyczne i szczególnie baczyć na wstrzemięźliwość, zalecaną przez Hindusów.

W okresie walk o zachowanie czystości ćwiczenie wyżej podane odda nadzwyczajne 

usługi. W ogóle jednym z najważniejszych zadań tego wieku jest doskonałe opanowanie ciała 
pod wszelkim względem i że, kto tego nie dokonał, nie ma prawa szukać szerszego pola 

wysiłków, ani też nie może mieć powodzenia na tym szerszym polu. Celu zaś nie osiągną 
gwałtowne   ćwiczenia,   wyczerpujące   sny;   daleko   skuteczniejsze   są   ćwiczenia   powolne   a 

dokładne, z pełną świadomością wykonywane i metodycznie dążące do coraz to większego 
panowania   nad   ciałem.   Że   to   panowanie   i   zdrowie   w   znacznej   mierze   zależą   od 

wstrzemięźliwości, to powinno być na każdym kroku wpajane młodzieży.

Wysiłkami woli stopniowymi należy siły wzmagać, oszczędnie gospodarując nimi, a 

mając w każdej chwili znaczne zapasy do rozporządzenia.

Młodzież   powinna   szczególniej   hamować   naturalną   a   przesadną   ekspansywność, 

rozpraszanie   sił   na   wiele   niepotrzebnych   przedsięwzięć,   często   zaczynanych,   nim   się 
ukończyło dawniejsze.

Trzeba umieć się skupiać, mieć jeden cel główny w każdej epoce życia i temu celowi 

umieć wszystko podporządkować. Cokolwiek do celu nie zbliża, jest szkodliwe.

Młodzież szuka wielu wrażeń, a rzadko je umie przetrawić, uporządkować i wyzyskać. 

Więc trzeba młodych ludzi obojga płci nawoływać do skupienia.

Ku temu wielce są pożyteczne ćwiczenia psychofizyczne i ćwiczenia, prowadzące do 

zupełnego spoczynku. Trzeba koniecznie wśród młodzieży szerzyć przeświadczenie, że nie to 

jest   najważniejsze,   ile   kto   wykona   pracy,   lecz   jak   ją   wykona   i   jaką   pracę   obierze. 
Przeczytanie ze skupieniem jednej dobrej książki więcej znaczy, niż pobieżne pochłonięcie 

setki lichych powieści lub dzienników.

Kto chce czas młodości należycie wyzyskać, aby sobie przygotować życie piękne i 

owocne, ten niech się strzeże wszelkiego zetknięcia z lichotą moralną i umysłową. Każda 
chwila, spędzona źle, na myślach niskich i marnych, wyciska swe piętno na duszy, a z tych 

poszczególnych wrażeń buduje się całość.

Niech nikt nie mówi, że mu książka marna, liche towarzystwo nie szkodzą. Kto dba o 

duszę swoją, kto chce pełnię sił rozwinąć, ten niech stara się wyłącznie obcować tylko z 
ludźmi, których czci i kocha, nie z wesołymi kolegami i koleżankami. Niech czyta dzieła 

wiekopomne,  których jest tak wiele, a nie traci czasu na dzienniki  ani na bieżącą  lichą 
literaturę. Niech ciągle dąży naprzód i w górę, bo „droga narodom daleka, a na zabawki 

ludzkie nie ma czasu", jak mówi Bolesław Śmiały Słowackiego. „Dziwnie, jak Pan jest dobry 
i   litosny,   a   ducha,   co   się   na   pracę   poświęci,   ubiera   w   kolor,   w   głos   piękny,   roznośny 

zaopatruje, i do nieba nęci, a do nóg mu świat przywiąże miłosny, tak że on coraz wyżej jako 
święci idzie... w swej pieśni wzniesiony powiewie, i świat pociąga, a sam o tem nie wie".

Te słowa Króla Ducha Mieczysława powinny być hasłem młodzieży, a pierwszym 

polem   pracy   jest   własne  ciało   i   własna   dusza,   dopóki   jeszcze   wiek   nie   nakłada   na   nas 

cięższych obowiązków.

Od Hindusów powinniśmy się uczyć, jak tysiące próbnych wysiłków, systematycznie 

powtarzanych, zbliżają nas do celu. Nie trzeba gardzić żadnym szczegółem, nie godzi się 
zaniedbać żadnego drobiazgu, jeśli on leży na drodze ku doskonałości.

background image

Każdą pracę należy uważać za ćwiczenie i czasu, na ćwiczenia użytego, nie żałować. 

Nie o to się pytajmy, co kto zrobił, ale jakim on jest? Czego jest w stanie dokonać? Ile może 

trudów   wytrzymać?   Czy   sam   sobie   wystarcza?   Czy   umie   w   zupełnej   samotności   być 
szczęśliwym i obcować z Bogiem? Tym się mierzy wartość ludzi, dążących ku istotnym 

celom żywota.

2. Robotnicy

Dla nikogo większej doniosłości mieć nie mogą ćwiczenia indyjskie, jeśli je dobrze 

zrozumieć i zastosować, jak dla robotników wiejskich i miejskich. 

Zaszczepienie   wyższych   dążeń   ku   doskonałości   wśród   robotników   opóźni   ich 

małżeństwa dziś nieopatrzne, a przez to zmniejszy ich ilość, lecz podniesie jakość.

Lekkomyślne   małżeństwa,   wcześnie   zawierane,   nie   tylko   przysparzają 

odpowiedzialności,   lecz   mają   także   wpływ   na   gatunek   potomstwa.   Robotnicy,   którzy 
przyjmą   ideał   dążenia   ku   doskonałości   fizycznej   i   duchowej   za   pomocą   ćwiczeń 

psychicznych, będą wybierać  sobie towarzyszki ze wszech miar odpowiednie i podniosą 
gatunek swego potomstwa.

Obowiązek pracy fizycznej nie jest przeszkodą dla tych ćwiczeń i owszem sam rytm 

ruchów potrzebnych w pracy służy za podstawę i zachętę do ćwiczeń wewnętrznych.

Także nikt nie przeszkodzi robotnikowi, gdy idzie do pracy lub wraca z niej, uprawiać 

rytmiczne oddychanie, dostosowane do chodu.

Jedząc   według   przepisów   indyjskich,   robotnik   nauczy   się   utrzymywać   przy   sile 

organizm, zmniejszając potrzebną ilość jadła, co razem ze wstrzemięźliwością od trunków, 

tytoniu, gry i rozpusty, przyczyni się ogromnie do powiększenia oszczędności.

Obmycie ciała poranne zajmie mu kilka minut czasu i nie opóźni w pracy. Niedzielę 

może poświęcić na czytanie dobrych książek i obcowanie z przyrodą. Do tego nie potrzeba 
nauczycieli, ani laboratoriów, tylko skupionej woli, skierowanej ku wyzwoleniu ducha.

Warunki   obowiązkowej   pracy   fizycznej   nie   odpowiadają   wprawdzie   ideałowi,   jaki 

przyświeca tym, co wyłącznie dążą do wyzwolenia. Lecz te warunki, byle nie zaniedbać 

środków postępu psychicznego, nie uniemożliwiają ćwiczeń psychofizycznych, a ćwiczenia 
te w wyższym stopniu mogą polepszyć los robotnika, niż los uprzywilejowanych.

Dziś robotnik uważa swe położenie za beznadziejne prawie, za niewolę dożywotnią. 

Gdy mu wyjaśnić ideał rozwoju, postępu ludzkiego, a przy tym zaszczepić wymaganą przez 

Hindusów wstrzemięźliwość, robotnik będzie zarabiał na jakieś dłuższe wakacje, podobnie 
jak urzędnik, a nawet z większą niezależnością od niego, bo urzędnik nie może tak łatwo 

opuścić urzędu by na nowo go pozyskać, jak robotnik swego dziennego zarobku i na nowo go 
pozyskać. 

Najistotniejszym zastosowaniem prawa rytmu do życia robotnika jest alternacja między 

pracą rąk a ćwiczeniami ducha. Takie fazy kolejne umożliwia dla robotnika oszczędność, 

wynikająca ze wstrzemięźliwości.

Pierwsze   wakacje   swe   robotnik   użyje   dla   poznania   kraju   rodzinnego,   a   następne 

pozwolą   mu   odwiedzić   obce   kraje.   Kto   przyjmuje   obyczaje,   wskazane   przez   indyjską 
umiejętność   oddychania,   ten   umie   tanio   podróżować   i   wszędzie   trafi   do   ludzi   dobrych, 

wiedziony przez życzliwe duchy. W drodze rano i wieczór poświęcając godzinę na ćwiczenia 
psychofizyczne,   będzie   najlepiej   każdy   jogin   przygotowany   do   korzystania   z   wrażeń   i 

spotkań.

Możliwość ćwiczeń psychofizycznych, wzmagających siły ciała i duszy, otwiera dla 

robotników zupełnie nowe horyzonty i pozwala nam marzyć o takim stanie robotniczym, 
jakiego dotąd nigdzie nie ma.

background image

Ćwiczenia te zasadnicze dotychczas były praktykowane przez niewielu i w wielkiej 

tajemnicy, teraz dopiero są w sposób prosty i zrozumiały objaśnione dla wszystkich. W 

Niemczech   i   Ameryce   rozchodzą   się   w   znacznych   ilościach   broszury   sprzedawane   po 
wysokich   cenach,   a   nie   zawierające   nic   więcej   niż   to,   cośmy   tutaj   streścili   w   postaci 

przystępnej „wiedzy dla wszystkich".

Główna   prawda,   na   której   spoczywa   cała   budowa   odradzającej   się   starej   wiedzy 

Hindusów, to wpływ decydujący stale powtarzanych wysiłków jaźni na siły ciała i duszy.

Chcąc tę prawdę uprzystępnić najszerszym masom robotników, trzeba ją podzielić na 

szereg szczebli, stopniowo podnoszących siły duchowe. 
1. Pierwszym szczeblem będzie abstynencja dożywotnia, bezwzględna od wszelkich trunków 

alkoholicznych. Argumenty, przemawiające na korzyść tej decyzji, są tak liczne i tak silne, że 
stanowią   one   probierz   dla   wartości   moralnej   człowieka.   Ktokolwiek   ma   dążenie   ku 

doskonałości, ten wyrzeknie się alkoholu. Kto nawet tej ofiary dla własnego dobra ponieść 
nie umie, ten jest niewolnikiem i na niewolę zasługuje.

2. Wśród abstynentów od alkoholu, ci co poważniej biorą życie i są zdolni obudzić w sobie 
ideał dążenia do wyzwolenia wszelkimi siłami, łatwo się zgodzą na abstynencję od tytoniu, 

gry hazardowej i rozpusty.

Wszyscy ci, co są skazani na pracę ręczną dla utrzymania fizycznego życia, słusznie są 

zaliczani do klasy wydziedziczonych i zwykle bywają pobudzani do zazdrości względem 
uprzywilejowanych.   Zazdrość   i   nienawiść   ich   poniża   i   osłabia,   pogrążając   ich   w   tym 

większej niemocy.

Inaczej się rzecz przedstawia, gdy robotnik uzna, że klątwa pracy przymusowej jest 

próbą, słusznie na niego nałożoną, aby go pobudzić do wysiłków i wstrzemięźliwości. Z 
chwilą pojęcia tego stosunku do Boga robotnik zarazem znajduje drogę, wyzwalającą go z 

upokarzającej niewoli.

Każda praca fizyczna składa się z ruchów, dosyć regularnie powtarzanych, i zawsze 

można   do   tych   ruchów   zastosować   rytm   oddychania,   bez   żadnej   ujmy   dla   pracy,   a   z 
ogromnym zyskiem dla zdrowia i rozwoju duchowego.

W   miarę,   jak   się   kto   przyzwyczai   do   takiej   pracy,   połączonej   z   rytmicznym 

oddychaniem   i   wyobrażeniami,   które   także   rytmicznie   razem   z   oddychaniem   po   sobie 

następują, praca fizyczna zyskuje nowy urok. Robotnik już nie pracuje dla pieniędzy, ale w 
każdej   chwili   pracuje,   aby   się   wydobyć   na   wyższy   szczebel.   Skupiwszy   uwagę   na 

doskonałość swej pracy, wymyślać będzie, coraz to nowe, sposoby jej uproszczenia przy 
zmniejszonym wysiłku.

Jeśli sobie wyobrazi, że praca, jaką ma przed sobą, jest zewnętrzną formą dla rozwoju 

ducha, to praca będzie go wyzwalać. Zdolność do fizycznej pracy, wytrzymałość w ruchach, 

które produkują pożyteczne dla bliźnich wartości, wyda mu się przywilejem; z litością będzie 
spoglądał na tych, co zaniedbali rozwoju sił fizycznych i nie umieliby wytrzymać nawet pół 

godziny wysiłków, jakie zwykły robotnik znosi przez dzień cały.

Wstrzymując się od alkoholu, tytoniu, hazardu i rozpusty, a nie śpiesząc się nadmiernie 

z założeniem własnej rodziny, robotnik, mający wyższe aspiracje, zaoszczędzi sobie fundusz, 
który mu pozwoli po kilku latach pracy spędzić pół roku na podróżach lub studiach. Ten rytm 

kolejnych   epok   pracy   i   wypoczynku,   zbierania   doświadczeń   i   przetrawiania   ich   w 
jednostajnym   zajęciu,   nie   pochłaniającym   całej   uwagi,   wytworzy   nowy   typ   robotnika­

myśliciela, powoli myślą wyzwalającego się od przymusu pracy fizycznej.
3. Kto się do rytmu przy chodzeniu i pracy przyzwyczaił i stale go używa dla wzmocnienia 

sił fizycznych, ten już bez oporu da się wtajemniczyć w dalsze ćwiczenia i wzbudzi w sobie 
postanowienie, by nie kraść, nie przyjmować darów, nie kłamać, ograniczać potrzeby własne, 

background image

służyć bliźnim i dążyć ku doskonałości.
4. Tacy ludzie będą w stanie, dzięki oszczędnościom, które im zapewni wstrzemięźliwość, 

rozpocząć próby przerywania na czas krótszy lub dłuższy pracy fizycznej w celu skupienia 
duchowego i rozszerzenia umysłowego widnokręgu.

5.   Po   powrocie   z   każdej   wędrówki   wychowawczej   będą   oni   szerzyć   wśród   towarzyszy 
wstrzemięźliwość, a między sobą zbierać się regularnie dla poważnych studiów nad dziełami 

wieszczów naszych, które nie mniej niż stare księgi indyjskie, zawierają najskuteczniejsze 
wskazówki, prowadzące do wyzwolenia ducha. W całej literaturze powszechnej nie ma dzieł 

tak podnoszących ducha i budzących siły utajone, jak pisma Mickiewicza, Krasińskiego i 
Słowackiego. Dopóki kto nie zna wszystkich tych dzieł, nie powinien czasu tracić na inne 

książki.
6.   Ci,   którzy   się   w   ten   sposób   wykształcą,   będą   naturalnymi   przewodnikami   innych 

towarzyszy i zdołają ich połączyć w potężne związki, dążące do stworzenia warunków więcej 
zgodnych z duchowymi potrzebami tych, co są skazani na pracę fizyczną. Czytelnie zastąpią 

szynki, a najzdolniejszych spośród robotniczej młodzieży na koszt wspólny będą posyłać do 
większych ognisk oświaty dla zdobycia wyższego wykształcenia, wymagając od nich, aby 

całe życie poświęcili na poprawę losu braci robotników.

Do wszystkich tych wyników prowadzi prawo rytmu: najpierw w oddychaniu, potem 

we wszystkich czynnościach fizycznych i umysłowych. Wprowadzenie tego rytmu do życia 
wcale nie jest utrudnione przez pracę zarobkową fizyczną, i owszem, obowiązek takiej pracy 

jest przez wprowadzenie rytmu o wiele ułatwiony.

Im większa niewola, w której człowiek żyje, tym silniejsza tęsknota ku wyzwoleniu. 

Więc któż goręcej wyzwolenia pragnąć może, niż robotnik? A ćwiczenia psychofizyczne, 
przy zachowaniu zasadniczych warunków moralnych, prowadzą go do wyzwolenia. 

Ograniczenie wolności, wytworzone przez brak kapitału, mogłoby stać się wyjątkowym 

bodźcem dla upartego dążenia  ku doskonałości, która od wszelkich zależności wyzwala. 

Chodzi   jedynie   o   to,   by   więcej   rozwinięci   towarzysze   pojęli   i   szerzyć   zaczęli   zasady 
psychofizycznego rozwoju.

Jeden żywy przykład takiego wyzwolenia przez ćwiczenie zdziała więcej, niż najlepsza 

książka. Takie żywe przykłady już istnieją na Śląsku, a jeśli robotnicy innych okolic zechcą 

naśladować górników z pruskiego zaboru, to ten nowy ruch robotniczy, wszczęty na Śląsku, 
może  łatwo się rozpowszechnić w całej Polsce. W tym  celu trzeba  ustanowić ściślejszy 

związek między pracą umysłową i duchową a fizyczną, między robotnikami fabrycznymi a 
inteligencją,   kierującą   fabrykami   i   kopalniami.   Taki   solidaryzm   społeczny   stopniowo 

każdemu robotnikowi otworzy drogę do wyzwolenia przez posiadanie własnego jakiegoś 
kapitału, najlepiej w udziałach tego przedsiębiorstwa, w którym pracuje.

Praca,   oszczędność,   uważanie   życia   całego   za   ćwiczenia   psychofizyczne, 

wstrzemięźliwość od szkodliwych nałogów, opanowanie ciała jako narzędzia celów ducha to 

są wszystko środki wiodące do polskiego rozwiązania kwestii społecznej. Nam chodzi o to, 
by każdy był panem samego siebie i dobrowolnym sługą bliźnich swoich. Wtedy dopiero 

ustanie na ziemi ucisk wydziedziczonych przez uprzywilejowanych, gdy wszyscy ochoczą 
służbę bliźnim uznają za najcenniejszy przywilej.

3. Kobiety

Życie domowe kobiety, gdyby je pojąć należycie dawałoby jej dosyć sposobności do 

skupienia, nawet gdy kobieta jest robotnicą zmuszoną do utrzymania z pracy rąk.

Jeśli kobieta chciałaby istotnie zostać kapłanką ogniska domowego, za jaką się nieraz 

podaje, i wyzwoliła się z próżności, przestała dbać o pozory, a zwróciła swe starania ku 

background image

celom   rozwoju   psychicznego,   to   mogłaby   łatwo   stać   się   źródłem   potęgi   ducha   i 
promieniowałaby na siły męża, rodzeństwa i rodziców.

Pomocą tu być może religijność, która na pozór u kobiet jest większa, niż u mężczyzn. 

Ponadto kobiety są czystsze od mężczyzn, więc posiadają zasadniczy warunek wyższego 

psychicznego   rozwoju.   Ale   przeszkadza   im   rozproszenie   uwagi   na   zewnętrzne   i   często 
całkiem obojętne drobiazgi, plotkarstwo, gadatliwość, próżność, powszechny a zatrważający 

brak zdolności umysłowych nawet u tych kobiet, które wydają się inteligentnymi.

Kobiety, które chcą się wyzwolić z niewoli, w której są trzymane przez panującą płeć 

męską, mają zwykle więcej czasu na ćwiczenia psychofizyczne, niż mężczyźni, a powinny 
zacząć od ćwiczeń w milczeniu, poskramianiu próżnej ciekawości, wstrzemięźliwości od 

plotek i lekkomyślnych sądów o bliźnich.

Dla  kobiety   najlepszą  szkołą   skupienia   jest  skierowanie   wszystkich  myśli,   dążeń   i 

czynności do pomocy ukochanemu ojcu, bratu lub mężowi.

Kobieta po większej części żyje tylko w mężczyźnie i jej najłatwiej z początku skupić 

całe swe życie wewnętrzne naokoło potrzeb wybranego a kochanego mężczyzny.

Najsilniejszym   motywem   do   ćwiczeń   będzie   dla   niej   chęć   pomożenia   temu 

wybrańcowi. A jeśli dobrze wybrała, to ten, któremu pomaga, wywdzięczy się, wyzwalając ją 
i starając się o jej osobisty rozwój i o wyzwolenie jej własnej jaźni, aż będzie umiała iść 

samodzielnie i pomagać innym.

Braterstwo   duchowe   między   kobietą   a   mężczyzną,   choć   zawsze   możliwe,   jest   tak 

niezmiernie rzadkie, że na nie liczyć nie można, i w większości wypadków kobieta zrobi 
najroztropniej, nie ufając zbytnio tym powinowactwom, lecz ograniczając swe pole działania 

do tych mężczyzn, z którymi ją łączą związki rodzinne.

Wprawdzie   rodzina   krwi   nie   zawsze   jest   rodziną   ducha,   lecz   powszechna 

niedoskonałość ludzi wprowadza do stosunków duchowych między osobami płci różnej zbyt 
często   niepożądane   pierwiastki   cielesne.   Chyba   wielka   różnica   wieku   daje   tutaj   pewne 

gwarancje, lecz niestety, i te nie są zbyt stałe.

Kobieta, która się wyzwoli od więzów naturalnych, w niczym nie ustępuje mężczyźnie 

pod względem szczebli  potęgi,  jakie może  rozwinąć. Pouczające  przykłady takiej  potęgi 
jaźni, wcielonej w ciało kobiece, dają nam żywoty takich kobiet, jak Katarzyna z Sienny lub 

św. Teresa. 

4. Artyści i uczeni

Mało   kto   tak   grzeszy   przeciwko   prawom   rytmu,   jak   artyści   i   uczeni.   Bywają   oni 

najczęściej niewolnikami swych natchnień i pomysłów, zamiast je opanować.

Artysta, który zasmakował w zmienności nastrojów, czuje swą wyższość nad filistrem, 

wiodącym życie monotonne, a najczęściej nie domyśla się, że taka zmienność nastrojów, 
niezależna   od   woli,   to   tylko   faza   przejściowa   wiodąca   do   wyższego   stanu   wielkiej 

jednostajności zewnętrznej przy olbrzymim bogactwie wewnętrznym.

Uczony w dążeniu do wiedzy zaniedbuje  często bardzo swe ciało  i krzywdząc je, 

pozbawia się potrzebnych sił dla wykonania trafnych skądinąd pomysłów.

Im   wszystkim   nawet   z   punktu   widzenia   szczególnych   celów,   do   których   dążą, 

ćwiczenia psychofizyczne wielce by pomogły. Nierówność usposobień, cechująca większość 
artystów, może być zastąpiona przez uparte wysiłki i ciągłe umiejętne ćwiczenia stałym i 

równym promieniowaniem piękna, tak jak siła, objawiająca się gwałtownie i nierówno w 
piorunach, została użyta do lamp elektrycznych. 

Pracownicy ducha powinni dbać nie tyle o największą ilość dzieł wykonanych, jak o to, 

by sami rośli na duchu i stawali się zdolni do wykonania dzieł coraz to doskonalszych.

background image

A   na   tej   drodze   Radża   Joga   może   im   oddać   bardzo   poważne   usługi.   To   wielkie 

odkrycie, którego każdy rzeczywisty pracownik ducha dokonać sam powinien, że jaźń jest w 

istocie swej inna, niż ciało i świat zjawisk, prosi się o zastosowanie, polegające na tym, by 
jaźń   przestała   ulegać   wpływom   zewnętrznym,   a   zajaśniała   pełnym   blaskiem   od   Boga 

czerpanej potęgi.

Jest pewien głos wewnętrzny, głęboko ukryty, który szepcze „jestem", a kto ten szept 

usłyszy i pojmie, ten go wzmoże o tyle, aż jaźń wyzwolona grzmotem i błyskawicą wypowie 
ogromne, wspaniałe, potężne: Jestem!

background image

X. Ogólne zasady ćwiczeń

Wszyscy uznajemy potęgę Ducha, gdy błyśnie nagle i objawi się wielkim geniuszem. 

Nasi   przodkowie   aryjscy,   żyjąc   w   wyjątkowej   krainie   o   wielkiej   jednostajności   zmian 
atmosferycznych,   wynaleźli   pewne   drogi,   które   im   służyły   dla   obudzenia   Ducha   w 

najsłabszych. Indie, siedziba najdawniejszej kultury, zostały podbite przez barbarzyńców, a 
dawna kultura po części zanikła, po części trzymana w wielkiej tajemnicy, dopiero teraz 

zaczyna się do nas przedostawać. Zasady jej są bardzo proste i jasne.
1. Wyobraźnia jest siłą twórczą. Każde jasne wyobrażenie, często wznawiane i dłużej w 

świadomości utrzymywane, przyczynia się do urzeczywistnienia rzeczy lub czynności, którą 
wyobraża   i   kształci   wolą.   Chcąc   opanować   czyny,   trzeba   najpierw   opanować   myśli   i 

wyobrażenia.
2. Chcąc wolę rozwinąć do wszechmocy, trzeba ją ustawicznie ćwiczyć, poczynając od zadań 

najłatwiejszych i stopniowo postępując ku trudniejszym, tak aby przejście od jednych do 
drugich   nie   wymagało   nadmiernego   wysiłku.   Każde   wewnętrzne   postanowienie,   często 

wznawiane, ułatwia późniejsze wykonanie postanowionego czynu.
3. Łatwiej działać na własne ciało niż na innych ludzi i w ogóle na świat zewnętrzny. Więc 

pragnąc najwyższego rozwoju woli, trzeba zacząć od opanowania ciała, wszystkich jego 
zewnętrznych ruchów i wewnętrznych czynności.

4 Najłatwiejszą z czynności fizycznych jest oddychanie i dlatego trzeba zacząć opanowanie 
ciała   od   regulowania   oddychania,   powracając   do   pierwotnego   rytmu,   który   zanikł   u 

większości   ludzi   wskutek   jednostronnej   przewagi   uczuć.   Rytm   ten   należy   stosować   do 
wszystkich równomiernie wykonywanych ruchów i łączyć go z rytmem wyobrażeń, przede 

wszystkim dotyczących prawidłowego funkcjonowania organów ciała.
5.   Rytmiczne   oddychanie,   połączone   z   ruchem   wyobrażeń   przeciwległych,   po   sobie 

następujących, stanowi zasadnicze ćwiczenie wyobraźni i woli, które można uprawiać bez 
ograniczeń, osiągając przez to coraz większe siły i zdolności.

6. Każde przezwyciężenie pokus niewstrzemięźliwości, od ciała pochodzących, wzmacnia 
wolę, podnosi ducha i wyzwala jaźń, a każde ustępstwo pożądaniom ciała osłabia wolę, 

przygnębia ducha i więzi jaźń. W miarę, jak odróżniamy czystą jaźń od wszystkiego, co ją 
zewnętrznie ukrywa i od wszystkiego, co przez nią przepływa, do niej nie należąc, rośnie 

wiara w siebie, a z wiarą i wola wyrasta.
7. Rozwinięta wiara i wola nie mają granic dla swego działania, w każdym razie mogą ciało 

nasze zupełnie przerobić i doprowadzić do nieznanej w powszednim życiu doskonałości. Jaźń 
uświadomiona,  wyzwolona od ucisku ciała, panująca  nad nim, gdy zdobędzie  doskonałą 

czystość, najwięcej wyróżniająca człowieka od wszystkich zwierząt, sama przez się osiąga 
potęgę.   Stopniowe   opanowanie   wszelkich   ruchów   i   prądów   wewnętrznych   prowadzi   do 

władzy   nad   światem   zewnętrznym   o   wiele   prędzej   i   pewniej   niż   badanie   zjawisk 
zewnętrznych.

8. Do tego celu dochodzi się przez ustawiczne ćwiczenie, a można tak ćwiczenia podzielić, 
aby ich następstwo nie powodowało żadnego zmęczenia, jeśli przeplatać ćwiczenia czynne 

ćwiczeniami doskonałego wypoczynku, zawsze świadomie kierując każdym stanem duszy i 
ciała. Równie ważne jest umieć na czas jakiś wygnać wszelką myśl i wszelkie uczucie ze 

świadomości, jak umieć skupić całą uwagę na jednej myśli lub na jednym dążeniu.
9. Zadowolenie i szczęście, jakie daje opanowanie ciała, zdobycie wiedzy i potęgi możliwej 

tylko   przy   czystości   i   wstrzemięźliwości,   jest   nieskończenie   większe   niż   wszelkie 

background image

zadowolenie,   pochodzące   od   ciała,   ujarzmiające   jaźń.   Szczęście   wyzwolonej   jaźni   jest 
jedynym szczęściem rzeczywistym, bo zapewnia doskonały spokój na całą wieczność.

Te   proste   zasady   stanowią   podstawę   wszystkich   ćwiczeń.   Same   ćwiczenia   można 

urozmaicać do nieskończoności, wymyślając coraz to nowe. Taka pomysłowość rychło się 

zjawia po starannym przyswojeniu sobie ćwiczeń wskazanych. Ogólne zasady trzeba pojąć i 
w   życie   wprowadzić,   a   do   tego   najważniejszym   środkiem   jest   przeświadczenie   o 

prawdziwości ostatniej tezy. Każde ustępstwo, jakie ciału uczynimy, mści się na duchu, bo 
wszystko przez Ducha i dla Ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje.

Próżno   ludzie   sobie   perswadują,   że   filiżanka   herbaty   lub   kawy,   kieliszek   wina, 

pocałunek osoby nie kochanej, są niewinnymi przyjemnościami. Tu nie ma kompromisu. 

Albo ciało, albo duch przeważa. Jeśli wierzymy w szczęśliwość wiekuistą ducha i dążymy do 
niej, to nie wolno jest dogadzać ciału. Kto kocha ducha, nie może lubować się ciałem. Kto 

dąży do najwyższego szczęścia, nie zadowoli się niższymi rozkoszami. Kto chce wejść na 
szczyt góry, nie schodzi bez potrzeby w doliny.

Tutaj walka musi być bezwzględna i taka jest zawsze, ilekroć ktoś naprawdę pojął cel, 

ilekroć   ktoś   skosztował   choć   raz   wyższych   zadowoleń   ducha.   Prawda   ta   bywa   często 

przyćmiona przez obcowanie z niewolnikami ciała i czytanie ich pism. Ale kto stale obcuje z 
czystymi ludźmi i czyta pisma wielkich duchów, temu słońce prawdy stale świeci i nie kryje 

się   za   chmurami   przesądów,   namiętności,   pożądań,   oburzeń,   gniewu,   lenistwa,   pychy, 
zazdrości.

Wielu tęskni do nieba i nie wie, jak się do niego dostać. Wielu jest takich, co pragną 

dobra, lecz czują się dożywotnio skazani na zło. Wiele położeń jest na pozór bez wyjścia. W 

tych   wszystkich   wypadkach   ćwiczenia   oddychania,   połączone   z   modlitwą,   medytacją   i 
kontemplacją   są   cudowną   nitką   Ariadny,   prowadzącą   na   swobodę   z   labiryntu   ludzkich 

udręczeń.

A gdy raz uchwycimy tę nitkę, możemy na niej wciągnąć sznurek nieco grubszy do 

wieży, w której jesteśmy osadzeni, a za pomocą sznurka linę, która utrzyma ciężar cały 
naszego ciała. Nie ma innych możliwych ćwiczeń, które by można uprawiać tak ustawicznie, 

jak te najłatwiejsze i najprostsze z ćwiczeń woli. One dadzą spokój, dadzą siły i natchnienie, 
które wskaże drogę wyjścia z najgorszej matni.

background image

XI. Posty

Po   osiągnięciu   za   pomocą   powyżej   opisanych   ćwiczeń   wyzwolenia   z   ciężkiej 

chronicznej   niemocy,   trwającej   od   1898   do   1905   roku,   rozpocząłem   bardzo   intensywną 
pracę, a choć już nie zapadałem nigdy na periodyczne prostracje, szukałem sposobów, aby 

zwiększyć   intensywność   życia.   To   mnie   doprowadziło   w   roku   1907   do   przedsięwzięcia 
dłuższego postu, podczas pobytu w Anglii nad morzem, w Torquay, przed wyjazdem do 

Ameryki, gdzie miałem wykładać w Lowell Institute w Bostonie.

Od  tego  czasu  przez  szesnaście   lat   z  rzędu  odbyłem  dłuższe  posty  na  wiosnę,  od 

kwietnia  do lipca,  tak że  co roku najmniej  60 dni pozostawałem  bez  żadnego  jedzenia, 
poszcząc po kilkanaście dni z rzędu, na przemian z kilkudniowym jedzeniem. Odbyłem w ten 

sposób w ciągu szesnastu lat sto kilkadziesiąt postów, trwających od kilku do kilkunastu dni. 
To mi dało rozległe doświadczenie w zakresie postu i przekonałem się, że proste zaniechanie 

jedzenia jest najskuteczniejszym środkiem dla wzmocnienia energii umysłowej i duchowej. 
Łatwość przejścia od jedzenia do postu i odwrotnie wzmaga się w miarę, jak kto nabiera 

wprawy w poszczeniu. Dla kogoś należycie wyćwiczonego post nie tylko nie jest przykry ani 
trudny, lecz daje poczucie dziwnej lekkości i czystości wewnętrznej, osobliwą radość życia 

nieznaną ludziom, którzy się regularnie odżywiają.

Aby   ten   cel   osiągnąć,   trzeba   stopniowo   bez   nadmiernego   wysiłku   ćwiczyć   się   w 

zaniechaniu jedzenia. Kto chce takie próby rozpocząć, powinien przede wszystkim dbać o to, 
aby już przed rozpoczęciem postu mieć kiszkę stolcową dosyć wolną od kału, gdyż inaczej w 

czasie postu kał, pozostający w kiszkach, zatruwa organizm i powoduje niemoc, a także 
chorobliwy apetyt.

Dopóki się odbywa trawienie w żołądku, kał z kiszek bywa wydzielany na zewnątrz i 

nie przenika do krwi. Ale, gdy zawiesimy czynność żołądka, ustaje mechaniczna pobudka 

wydzielin i rozpoczyna się trujące chemiczne oddziaływanie kału na organizm. Toteż przed 
pierwszym postem należy w ciągu 3, 4 dni brać lekko przeczyszczające ziółka lub wody 

mineralne, a w wilię postu zacząć gruntowne przemywanie kiszek, wprowadzając do odbytu 
najpierw małe ilości wody (pół litra) na przemian zimnej i tak gorącej, jak tylko można 

wytrzymać   (do   50°C),   aby   pobudzić   wydzielanie   kału.   Gdy   woda   odchodzi   czysta   i 
niezabarwiona po kilku irygacjach półlitrowych, należy stopniowo powiększać ilość wody 

wprowadzanej do kiszek, aż do czterech litrów na raz. Ilość wody, którą można wprowadzić, 
bywa różna, i trzeba się wystrzegać wszelkiego nadmiernego wysiłku.

Najlepiej   mieć   w  łazience   irygator,   który   za   pomocą   prostego   urządzenia   daje   się 

opuszczać   lub   podnosić,   aby   stopniowo   zwiększać   lub   zmniejszać   ciśnienie   wody. 

Zatrzymanie w kiszkach większej ilości wody zależy też od pozycji ciała. Leżąc na boku na 
ławce   tak   urządzonej,   aby   do   wypróżnienia   nie   trzeba   było   wstawać,   można   najdłużej 

wytrzymać największą ilość wody, co ułatwia skuteczne opróżnienie kiszek. Alternacja wody 
zimnej i gorącej pobudza ruch kiszek i ułatwia usunięcie bardzo dawnego stwardniałego kału, 

który często znajduje się w kiszce stolcowej i w dalszych kiszkach. Miarą oczyszczenia 
kiszek jest zabarwienie wody odchodzącej, która po pięciu lub sześciu lewatywach bywa 

zupełnie przezroczysta. Przemywszy najdokładniej kiszki w wilię postu, nie trzeba zaniedbać 
codziennego przemywania kiszek w czasie postu, gdyż co dzień tworzy się nowy kał w 

kiszkach,  nawet po kilkunastu dniach  postu. Dopiero po licznych postach i przy bardzo 
starannym żuciu jedzenia można się nauczyć tak szybkiego oczyszczania kiszek, że jedno lub 

dwurazowe przemycie co dzień lub raz na półtora dnia, lub później nawet raz na dwa lub trzy 

background image

dni wystarczy.

Miarą postępu w tym względzie jest samopoczucie poszczącego. Jeśli czuje się słabym, 

ociężałym   lub,   co   najgorsza,   głodnym,   to   jest   wyraźną   wskazówką   zatrucia   zawartością 
kiszek   i   w   takich   razach   najlepiej   jest   post   przerwać,   jeść   przez   kilka   dni   pokarmy 

pobudzające działalność kiszek i nadające się do najdokładniejszego przeżuwania, jak np. 
ryż, kasze i owoce, szczególnie figi, przemywać kiszki co dzień i dopiero po należytym ich 

przeczyszczeniu znów post wznowić.

Post   tylko   wtedy   będzie   skuteczny,   jeśli   sprawi   zadowolenie   pacjentowi.   Przy 

prawdziwym   poście   nie   czuje   się   wcale   głodu   ani   zmęczenia,   ani   ociężałości,   można 
swobodnie   używać   wiele   ruchu,   nawet   po   kilkunastu   dniach   postu.   Kto   czuje   się   źle 

poszcząc, ten nie powinien pościć. Kto jest godny, ten powinien jeść. Jeśli ktoś walczy z 
pokusą jedzenia, przemaga się, cierpi przy tym, zazdrości jedzącym, to nie zna prawdziwego 

postu   jako   ćwiczenia   psychofizycznego,   dającego   samopoczucie   rześkości,   wzmożonej 
jasności i energii myśli, zdolność do pracy.

Przyczyny postów nieudanych tkwią głównie w zanieczyszczeniu kiszek i w mylnych 

wyobrażeniach   o   stosunku   pożywienia   do   żywotności.   Ogół   ludzi   ma   zupełnie   mylne 

wyobrażenie, jakoby siły zależały od ilości pokarmów, gdy w rzeczywistości zależą od ich 
asymilacji. Nadmiar pożywienia utrudnia asymilację i wytwarza ociężałość.

Gdy   posty   się   nie   udają,   a   chcemy   koniecznie   poznać   nadzwyczaj   miły   stan 

wewnętrzny prawdziwego postu, czyli zupełnego wypoczynku organów trawienia, można się 

do tego przygotować przez kilka miesięcy doskonałego przeżuwania wszelkiego jadła przy 
takim   wyborze   pokarmów,   który   to   doskonale   przeżuwanie   ułatwia,   za   wyłączeniem 

pokarmów zwierzęcych, których włókna trudno jest zmienić w ustach w jednolity płyn jak to 
czynimy z jarzynami, owocami, kaszami i nabiałem. Przy doskonałym przeżuwaniu trzeba 

wstrzymać się od połykania jadła i żuć każdy kąsek tak długo, aż się zupełnie w ustach 
rozpłynie, pomimo usiłowań, żeby najdłużej pokarm w ustach zatrzymać i doskonale go ze 

śliną przemieszać. Płynne pokarmy, jak np. mleko trzeba także ssać powoli i poddawać 
działaniu śliny w ustach. Po kilku miesiącach takiego jedzenia kał utraci przykry zapach i 

wtedy łatwiej będzie zupełnie oczyścić kiszki przy rozpoczęciu postu.

Podczas postu należy pić obficie wodę zimną lub gorącą, najlepiej destylowaną. Dla 

początkujących stanowi bardzo wielkie ułatwienie picie słodzonej herbaty lub kawy, przy 
czym należy napój ssać powoli, nie połykając na raz tyle, ile zwykle się połyka. Kto się 

nauczy pościć dłużej z pomocą takich środków podniecających,  ten łatwiej przejdzie do 
zupełnego postu. Herbata i kawa mniej podniecają przy poście niż gdy stanowią dodatek do 

jedzenia. Będąc bardzo wrażliwym na te napoje doświadczyłem, że w czasie postu one mi 
snu nie odbierają. Lecz post przy używaniu kawy, herbaty i cukru nie jest zupełnym postem i 

nie daje prawdziwego wypoczynku organom trawienia. Można go uważać tylko za ćwiczenie 
przejściowe, które ułatwia dzięki sztucznemu podnieceniu zrozumienie, że można się bez 

jedzenia obejść przez czas dłuższy. Kto się wyzwoli od uprzedzenia rzekomej konieczności 
codziennego   odżywiania,   ten   pozyskuje   warunki   dla   rozpoczęcia   prawdziwego   postu, 

dającego zupełne zadowolenie.

Stan   postu,   czyli   zawieszenie   jednej   z   najpospolitszych   czynności   organizmu,   jest 

odrębnym   zupełnie   stanem   świadomości,   dającym   osobliwe   samopoczucie   zwiększonej 
niezależności od świata zewnętrznego. Ale podobnie jak zaniechanie ruchu ciała nie jest 

snem, tak samo zaniechanie odżywiania nie jest jeszcze postem, dopóki nas trapi chęć lub 
potrzeba jedzenia. Dlatego ci, którzy postu prawdziwego nie znają mawiają, że się godzą i 

posty   nazywają   głodówkami.   Kto   naprawdę   śpi,   ten   nie   jest   wrażliwy   na   wrażenia 
zewnętrzne. Podobnie kto naprawdę pości, ten nie zna głodu.

background image

Jest bardzo wielkim błędem z góry sobie postanawiać pewną ilość dni postu. Trzeba się 

tu kierować czujną obserwacją stanu organizmu i nie wstydzić się powrotu do jedzenia, gdy 

post   się   nie   udał.   Rzadko   komu   może   się   udać   prawdziwy   post   od   pierwszej   próby. 
Najczęściej   trzeba   wielu   nieudanych   prób,   nim   się   osiągnie   prawdziwy   stan   postu, 

nacechowany   brakiem   wszelkiego   głodu   i   zwiększoną   rześkością   cielesną   i   umysłową. 
Celem postu nie jest tylko polepszenie zdrowia, pozbycie się choroby, oczyszczenie krwi, 

choć to wszystko przez post się osiąga. Daleko ważniejszym celem postu jest zdobycie sobie, 
przez uniezależnienie ciała od wpływu przemożnego odżywiania i trawienia, takiej jasności 

ducha,   która   ułatwia   rozstrzyganie   teoretycznych   i   praktycznych   zagadnień   życiowych. 
Jasność myśli i łatwość decyzji moralnych są najcenniejszymi skutkami postu.

Gdy   w   zwykłych   okolicznościach   pospolitego   życia   nastręcza   się   jakaś   poważna 

trudność bądź teoretyczna, bądź praktyczna, czyli bądź trudność zrozumienia czegoś, bądź 

trudność   decyzji   co   do   czynu,   to   dłuższy   post   jest   najskuteczniejszym   środkiem 
przezwyciężenia takich trudności. Wątpliwości się rozpraszają, zdobywamy jasność myśli i 

postanowień,   gdy   się   wyzwolimy   choć   czasowo   od   tej   zależności,   jaką   potrzeba   jadła 
stanowi.

Jeśli ktoś bacznie śledzi za objawieniami wewnętrznymi instynktu samoleczniczego, to 

zawsze spostrzeże dni, a nawet tygodnie, gdy się nie ma skłonności do jedzenia. O ile tę 

wskazówkę instynktu uszanujemy i zaczniemy post wtedy, gdy się nie chce jeść, zamiast się 
zmuszać   do   jedzenia,   to   bez   najmniejszej   przykrości   nauczymy   się   pościć   i   wielce 

skorzystamy na zdrowiu.

Znaczenie postu i skuteczność tego ćwiczenia zależy wielce od intencji, z jaką post 

przedsięweźmiemy. Gdy chodzi o usunięcie jakiejś teoretycznej lub praktycznej wątpliwości, 
a po kilku lub kilkunastu dniach postu przyjdzie jasność wewnętrzna, dająca nam zupełne 

zadowolenie,   to   zyskamy   zwiększone   zaufanie   do   postu.   Gdy   wypróbujemy   posty   jako 
środek ułatwiający trudne decyzje teoretyczne lub praktyczne, będziemy przygotowani do 

użycia postu jako środka powiększającego nasz wpływ na cudzą wolę. W starciach z ludźmi 
decydującą jest cicha siła woli, zniewalająca otoczenie do uległości. Otóż ta siła przez post 

wzrasta i człowiek wyzwalający się od potrzeby codziennego jedzenia wzmaga swój wpływ 
na myśli i uczucia innych ludzi. Gdy post jest przedsięwzięty na intencję określonego skutku, 

polegającego na wpływie naszej woli na cudzą wolę, a skutek ten zostanie osiągnięty, znów 
zaufanie do postu i skuteczność postów wzrasta. Potem najskuteczniej możemy pokonać nie 

tylko nałogi i namiętności własne, ale także cudze.

Tych prawd nie można nikomu inaczej udowodnić, jak doświadczeniem. Na to, żeby to 

doświadczenie   było   przekonujące,   trzeba   się   wystrzegać   rozgłaszania   intencji   naszych 
postów przed osiągnięciem skutku, bo przez to budzimy opór nie tylko tych, na których 

działać pragniemy, ale także innych ludzi, mających uprzedzenie do tego rodzaju działań. 
Skuteczność postu na pewną intencję jest uznana w tradycji religijnej powszechnej i jest 

jednym   z   wielkich   pewników   życia   duchowego.   Wiara   ta   razi   materialistów   lub 
niedowiarków, którzy nie są w stanie zrozumieć związku między wyrzeczeniem się jadła 

przez jedną osobę, a pozyskaniem przez tę osobę wpływu na wolę innych ludzi. Jednak ten 
związek jest dosyć jasny, jeśli uznamy, że nasze cielesne potrzeby i pożądania pochłaniają 

część   naszych   sił   żywotnych,   a   przez   stłumienie   tych   potrzeb   i   pożądań   pozyskujemy 
rozporządzalną siłę do działania w innym kierunku.

Podobnie także działa stłumienie zmysłowości płciowej w czynach i myślach, które 

stanowi także rodzaj postu, choć tutaj chodzi o potrzeby mniej pilne i bezwzględne niż bywa 

potrzeba jedzenia. Człowiek czysty oszczędza ogromny zapas sił psychofizycznych, które 
bywają marnowane przez nieczystość. Życie w czystości wzmaga wolę i zbliża człowieka do 

background image

Boga. Ale podobnie jak post, także czystość prawdziwa nie jest jakąś próżnią czy brakiem, 
czy zaprzeczeniem czegoś, tylko pozytywnym doświadczeniem takiego stanu ducha, wobec 

którego znika pożądanie zadowoleń płciowych.

Ta   pozytywność   postu,   radość   i   siła,   jakie   post   daje,   nie   są   skutkiem   i   owocem 

zaniechania jadła, tylko wręcz przeciwnie, zaniechanie jadła jest zewnętrzną oznaką takiego 
stanu świadomości, przy którym jadło staje się zbytecznym, a nawet szkodliwym. Dlatego 

nie można się prawdziwego postu nauczyć przez wysiłki negatywne i nie należy pościć, gdy 
się jest głodnym. 

Więc prawdziwy post można zacząć najskuteczniej, gdy się ma taką pobudkę duchową, 

która usuwa zwykłą potrzebę jedzenia. Naczelną pobudką duchową do postu jest potrzeba 

zrozumienia   samego   siebie,   swego  położenia   życiowego   i   swego  stosunku  do   Boga.   Ta 
potrzeba prawdziwego głębokiego skupienia, wyjścia z doczesnych ograniczeń wyraża się w 

obojętności wobec własnego ciała i jego pożądań, a taka obojętność dochodzi nawet do tego, 
że się staje wyraźnym wstrętem.

Wtedy pościmy bez głodu i osiągamy istotne cele postu.
Ilekroć w ciągu tych ćwiczeń głód się pojawi, należy go zadowolić, z tym jedynie 

zastrzeżeniem, by doskonale przeżuwać każdy kąsek jadła i nawet płynów nie połykać, tylko 
ssać je w ten sposób, żeby każdą kroplę najdłużej w ustach zatrzymać, aż się sama rozpłynie 

bez   czynnego   aktu   połykania.   Wtedy   głód   rychło   przeminie   i   będzie   można   nowy   post 
rozpocząć, aż się intencję postu osiągnie.

Częstokroć uważamy  za głód to, co nie jest istotnym głodem, tylko uprzedzeniem 

umysłowym   co   do   koniecznej   potrzeby   jadła,   lękiem   przed   oczekiwanym   osłabieniem 

wskutek postu lub ciekawością wrażenia, jakie uczyni jadło po poście. Trzeba te wszystkie 
czynniki odróżniać od głodu i tylko wobec istotnego głodu post przerywać, bo głód jest 

wiarygodnym instynktem ciała, domagającego się zaspokojenia potrzeby.

Trudno jest pojęciowo prawdziwy głód określić, bo jest to fizjologiczne doświadczenie, 

którego trzeba doznać, by je zrozumieć. Pewną wskazówkę może stanowić spostrzeżenie, że 
czujemy głód nie w żołądku ani w kiszkach, lecz w ustach i gardle. Prawdziwy głód nie jest 

pożądaniem  jakiegokolwiek  bądź jadła  w ogóle, tylko pewnego określonego jadła,  które 
działa na nasze zmysły lub wyobraźnię.

Tak przywykliśmy uważać jedzenie za konieczny warunek utrzymania się przy życiu, 

że   trudno   jest   bardzo   zdobyć   się   na   zrozumienie   tego   prawdziwego   stanu   postu,   czyli 

samowystarczalności ciała przy podniesieniu ducha, inaczej niż jakby post polegał głównie 
na zaniechaniu jedzenia. Przy prawdziwym poście zaniechanie jedzenia żadnej roli nie gra, 

gdyż się o jedzeniu wcale nie myśli. Jest to stan ducha odrębny, pozytywny, radosny, dający 
intensywne   zadowolenie.   Kto   się   godzi   za   radą   lekarza,   ten   tego   stanu   wcale   nie   zna. 

Prawdziwy stan postu wymaga natchnienia i wzmaga zdolność do przyjmowania natchnień. 
Lepiej  sto razy próbować postu na próżno i nieudany  post przerywać niż łudzić  się, że 

wytrzymanie dłużej lub krócej bez jadła jest tym prawdziwym stanem postu.

Właściwie,   aby   tego   stanu   doznać,   trzeba   motywów   duchowych   i   sama   chęć 

odzyskania utraconego zdrowia nie wystarcza. Trudno jest wskazać drogę, wiodącą do tego 
duchowego doświadczenia, które zaczyna się od zaniechania jedzenia, lecz nie kończy się na 

tym. Można tylko szukających drogi upewnić, że istnieje taki stan świadomości, w którym 
człowiek pokornie szukający światła i sił dochodzi do pełni zrozumienia samego siebie, i 

poznania środków do celu wiodących. Zewnętrzną cechą tego stanu jest zaniechanie jadła i 
zupełna wolność od pokus nieczystości, a zarazem doskonałe zdrowie cielesne. Środkiem zaś 

głównym, który ułatwia zdobycie takiej pełni życia i wszechmocy woli jest modlitwa.

Są jeszcze inne wskazówki, które ułatwiają ocenę, kiedy należy zakończyć post. W 

background image

czasie postu normalnie język jest obłożony pokładem wydzielin, które ustają, gdy się zaczyna 
jeść, a także gdy się zbliża prawdziwy głód. Obłożenie języka wzrasta zwykle w czasie postu 

do   pewnego   punktu,   potem   stopniowo   się   zmniejsza   i   nareszcie,   gdy   te   wydzieliny   o 
przykrym   zapachu   ustaną,   język   i   podniebienie   przybierają   barwę   różową,   cechującą 

zdrowie; wtedy dopiero zjawia się także prawdziwy głód. Większość ludzi przechodzi przez 
życie nigdy nie doznawszy tej nadzwyczajnej rozkoszy, jaką daje zaspokojenie prawdziwego 

głodu, bo zawsze jedzą nie czekając na głód i narażają się na ciągły szereg niestrawności.

Wydzieliny   widoczne   na   języku   i   w   gardle   podczas   postu   zarazem   występują   na 

wewnętrznych   błonach   niedostępnych   obserwacji   bezpośredniej   i   powodują 
charakterystyczny zapach oddechu poszczących, robiący wrażenie gnijącego mięsa polanego 

chloroformem. Ten zapach typowy, łatwy do rozpoznania, także ustępuje przed pojawieniem 
się prawdziwego głodu i wtedy ma się czysty język i gardło, a także czysty oddech. Gdy to 

nastąpi po dłuższym poście, najlepiej ograniczyć się przez dwa dni do płynnych pokarmów w 
niewielkiej ilości, a potem także hamować dosyć powszechną skłonność u poszczących do 

nadmiernego   jedzenia.   Organy   trawienia   po   dłuższym   odpoczynku   wymagają   pewnego 
czasu, aby wznowić swoje działania stopniowo, a jeśli nagle obciążymy żołądek nadmiarem 

jedzenia, to tracimy korzyści wypływające z postu.

Ta techniczna, fizjologiczna strona postów nie powinna nam zasłaniać ich głębszego 

duchowego znaczenia. Post oczyszcza ciało od nagromadzonych w nim nieczystości, ale te 
nieczystości działały nie tylko na ciało. One utrudniały tak dalece życie ciał, że tłumiły 

ducha. Post wyzwala ducha z tego ucisku i pozwala jaźni być sobą. W ten sposób zarazem 
wzrasta wpływ ducha na ciało, bo jaźń która się wyzwoli od przewagi ciała, wnet pozyskuje 

władzę nad ciałem. Skupienie myśli i woli w kierunku przeobrażenia i przebudowania ciała 
najłatwiej   osiągnąć   podczas   postu,   gdy   post   jest   prawdziwym   postem,   a   nie   tylko 

powstrzymywaniem się od jedzenia. 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron