Â
WIAT
N
AUKI
Kwiecieƒ 2000 83
W
pobli˝u po∏udniowo-wschod-
niego kraƒca Turcji szerokie
na ca∏e kilometry, ∏agodne
bazaltowe zbocza ciàgnà si´ wzd∏u˝ d∏u-
giego wulkanicznego pasma gór. Kraj-
obraz jest tu surowy i skalisty; skrawki
ziemi ornej pozwalajà na skromnà upra-
w´ roli, a stada pasà si´ na bezkresnych
jak morze ∏anach dzikich traw. Wi´k-
szoÊç z nich nale˝y do dwóch gatun-
ków z tego samego rodzaju co wspó∏-
czeÊnie uprawiana pszenica oraz ich
mieszaƒców zwanych dzikà samopszà.
10–12 tys. lat temu ludzie mogli prze-
trwaç w tej okolicy, zbierajàc podobne
zapewne, prymitywne pszenice.
W∏aÊnie tutaj póênym latem, zaled-
wie 25 lat temu, jakiÊ cz∏owiek w´dro-
wa∏ powoli i wytrwale przez z∏ociste
∏any z papierowà torbà w jednej r´ce,
drugà wy∏uskujàc dojrza∏e k∏osy, tak
jak to czyniono dawno temu. Zbieracz
ten nie by∏ podró˝nikiem w czasie, ale
amerykaƒskim naukowcem-rolnikiem
i nazywa∏ si´ Jack R. Harlan. Ten gene-
tyk roÊlin uprawnych, który we-
d∏ug w∏asnych s∏ów sp´dzi∏
„çwierç wieku na zbieraniu
nasion dzikich traw”, z
naukowym sceptycyz-
mem odtwarza∏ praw-
dopodobne pierwsze
kroki zmierzajàce
do udomowienia
zbó˝, dzi´ki któ-
rym prawie wszy-
scy ˝ywimy si´
dzisiaj nasionami
traw niczym miliar-
dy kanarków.
Jego fascynujàce pra-
ce i s∏owa od lat by∏y dla nas
obojga êród∏em informacji i przypra-
wà wzbogacajàcà smak naszego chleba
powszedniego o g∏´bokà i rozleg∏à wie-
dz´ o jego pochodzeniu. Zainspirowa-
∏y nas one tak˝e do podj´cia niezwyk-
∏ych upraw w naszym ogrodzie (z po-
wodzeniem uprawialiÊmy dwie spo-
Êród wczeÊnie udomowionych roÊlin:
tykw´ pospolità i b∏yszczàce, twarde
∏zy Jobowe).
Wkrótce mieszczucha Harlana zacz´-
∏y boleç go∏e r´ce, ale po zrekonstru-
owaniu pradawnego sierpa ∏atwo zbie-
ra∏ w ciàgu godziny prawie kilogram
czystego dojrza∏ego ziarna, w którym
zawartoÊç bia∏ka by∏a wy˝sza ni˝ w
najnowszych, najwspanialszych pszeni-
cach. Ró˝nica w sposobie zbie-
rania tej dzikiej formy i wspó∏-
czesnych pszenic polega g∏ów-
nie na tym, ˝e k∏osy odmiany
dzikiej dojrzewajà nierówno-
miernie, a wi´c tylko niewielka
ich cz´Êç mo˝e byç zbierana
w okreÊlonym czasie. ˚niwa
Harlana dowiod∏y, ˝e u˝ywanie w pew-
nym okresie sierpów o krzemiennych
ostrzach nie by∏o wcale równoznaczne
z udomowieniem zbó˝.
Ten plon dzikich roÊlin mo˝na ugo-
towaç w wodzie lub na parze, przyrzà-
dzajàc g´stà, papkowatà potraw´ przy-
pominajàcà owsiank´. „Jedna ro-
dzina..., posuwajàc si´ podczas pracy
wolno w gór´ zbocza w miar´ dojrze-
wania nasion, mo˝e z ∏atwoÊcià zebraç te
dzikie zbo˝a w ciàgu trzech tygodni i nie
pracujàc zbyt ci´˝ko, uzbieraç wi´cej
ziarna, ni˝ zdo∏a∏aby zjeÊç przez ca∏y
rok” – napisa∏ Harlan. Niewàtpliwie, ta-
ka zbo˝owa polewka jest monotonnym
po˝ywieniem, ale ch´ç zapewnienia so-
bie obfitoÊci wartoÊciowego pokarmu,
który mo˝e byç przechowywany przez
lata, sk∏ania∏a do wyboru trybu ˝ycia
opartego na zbieractwie dzikich zbó˝.
Harlan, od 30 lat profesor genetyki ro-
Êlin w University of Illinois, poczu∏, ˝e
staje si´ po trosze podró˝nikiem w cza-
sie. Badania terenowe, jakie prowadzi∏,
zawiod∏y go do 80 krajów – „Wsz´dzie,
gdzie by∏em, zawsze spotyka∏em mi∏ych
i uczynnych ludzi” – bada∏ tam g∏ówne
wspó∏czesne uprawy zbo˝owe, si´gajàc
do ich przodków, którymi sà
trawy. Dopasowujàc dane z ge-
netyki i historii naturalnej do za-
pisów archeologicznych, poszu-
kiwa∏ wraz ze swoimi studen-
tami êróde∏ pochodzenia zbó˝,
którymi dziÊ si´ ˝ywimy.
Prawie wszystkie mity z ca∏e-
go Êwiata sugerujà, ˝e umiej´t-
noÊci rolnicze sp∏yn´∏y na nas
z b∏ogos∏awieƒstwem cywilizacji
jako dar wy˝szego umys∏u od-
mawiany naszym nieokrzesa-
nym jeszcze i nieco brutalnym
przodkom. Inaczej rzecz t´
traktuje tylko Ksi´ga Rodza-
ju: „W pocie oblicza twego b´-
dziesz jad∏ chleb.”
1
Nowocze-
Êni badacze reliktowych kul-
tur myÊliwsko-zbierackich ra-
czej zgadzajà si´ z Pismem
Âwi´tym. Na przyk∏ad na su-
rowej pustyni Kalahari zbie-
racze ˝ywnoÊci z plemienia !Kung pra-
cowali tylko 15 godzin w tygodniu, by
zdobyç swój „chleb”. OczywiÊcie, nie
znali oni smaku prawdziwego chleba
ani nie czuli potrzeby posiadania go:
„Po co mamy sadziç roÊliny – zapyta∏
jeden ze zbieraczy – kiedy na Êwiecie
jest tyle orzechów mongongo
2
?”
ZADZIWIENIA
Philip i Phylis Morrison
Nasz chleb powszedni
KOMENTARZ
Tylko w sprzyjajàcych warunkach
ekologicznych gospodarowanie
na roli pozwala∏o uniknàç kl´ski
– jeÊli w ogóle pozwala∏o.
Ciàg dalszy na stronie 85
Â
WIAT
N
AUKI
Kwiecieƒ 2000 85
fatalnie ubrany kumpel, dumnie noszà-
cy niefortunne nazwisko William Smel-
lie. Najwyraêniej tym nie zniech´cony,
Smellie zrobi∏ karier´, oddajàc si´ roz-
wa˝aniom filozoficznym, studiujàc
szkockie staro˝ytnoÊci i prowadzàc wy-
dawnictwo, które wydrukowa∏o pierw-
szà trzytomowà Encyclopedia Britannica.
W 1765 roku Smellie dosta∏ od kogoÊ
z∏oty medal za monografi´ o p∏ci roÊlin,
a w 1781 przet∏umaczy∏ i wyda∏ w dzie-
wi´ciu tomach 36-tomowà francuskà ce-
g∏´ Histoire Naturelle autorstwa Geor-
ges’a-Louisa Leclerca, hrabiego de
Buffon. (Ciekawe, jak ten zapatrywa∏ si´
na t∏umacza nazwiskiem Smellie.) Buf-
fon rozreklamowa∏ przedewolucyjnà
ide´ Wielkiego ¸aƒcucha Bytów, w któ-
rym wszelkie formy ˝ycia organiczne-
go i nieorganicznego posortowane by∏y
w kolejnoÊci od b∏ota do anio∏ów. Tru-
fle na przyk∏ad mia∏y byç stadium po-
Êrednim mi´dzy kamieniami i grzybami.
Zwolennicy Buffona porzàdnie nara-
zili si´ Thomasowi Jeffersonowi, który
mia∏ po uszy ich uwag na temat Amery-
ki pe∏nej jakoby syfilityków, trujàcych
oparów i przede wszystkim n´dznej
fauny. W odpowiedzi na to ostatnie Je-
fferson wys∏a∏ im wypchanego ∏osia.
W owym czasie Jefferson informowa∏
te˝ z zapa∏em prezydenta Jamesa Ma-
disona o nowym wynalazku, jakim by-
∏y zapa∏ki fosforowe. Nie wznieci∏y one
jednak szczególnego zainteresowania
a˝ do po∏owy XIX wieku, kiedy to Szwe-
dzi, niejacy bracia Lundström opaten-
towali znanà nam dziÊ ich bezpiecznà
wersj´. Wtedy jednak fosforu u˝ywano
ju˝ do celów bardziej przyziemnych, od
czasu gdy niemiecki chemik rolny Ju-
stus von Liebig odkry∏, ˝e farmerzy mo-
gà wyciàgnàç wi´cej z ka˝dego w∏o˝o-
nego grosza, jeÊli dodadzà do gleby
pewnych minera∏ów, jak na przyk∏ad
fosforany. Niemal za jednym zamachem
rozwiàza∏ w ten sposób problem wy˝y-
wienia lawinowo rosnàcej populacji
uprzemys∏owionego Êwiata.
Mo˝na powiedzieç, ˝e Liebig mia∏
pierwsze przemys∏owe laboratorium
chemiczne i nauczy∏ prowadzenia ba-
daƒ ca∏e pokolenie mózgowców od pro-
bówek. By∏ wÊród nich August von Hof-
mann, który przeniós∏ metody dyda-
ktyczne Liebiga do Anglii, gdzie sp´dzi∏
20 nader udanych lat, stanà∏ na czele
nowego Królewskiego Kolegium Che-
micznego oraz zainspirowa∏ pewnego
m∏odzieƒca, Williama Perkina do za-
j´cia si´ smo∏à w´glowà i wynalezie-
nia pierwszego sztucznego barwnika
anilinowego.
Barwniki anilinowe od razu przyda-
∏y Êwiatu kolorów. Z wyjàtkiem Êwiata
ksià˝ek i gazet, w którym dzi´ki tanie-
mu, masowo wytwarzanemu atramen-
towi anilinowemu drukarze nieêle pro-
sperowali, u˝ywajàc czerni. Par´dziesiàt
lat póêniej odkryto innà, równie˝ intere-
sujàcà cech´ atramentów anilinowych.
Gdy je mianowicie zmieszaç z rozpusz-
czalnikiem, schnà bardzo szybko. A te-
go w∏aÊnie potrzebowa∏ pewien W´gier
do swoich nowych d∏ugopisów.
No, wracam do swoich bazgro∏ów.
T∏umaczy∏a
Magdalena Pecul
JeÊli roÊlina, którà si´ zbiera, roÊnie dzi-
ko, nie trzeba przygotowywaç pola, oraç,
siaç, i w ogóle jej uprawiaç. Wszystkie
modele pochodzenia rolnictwa jeden po
drugim okazywa∏y si´ nieprzydatne do
wyjaÊnienia znanych faktów. By∏oby˝ to
zatem ca∏kiem nowe odkrycie? Nie.
Rdzenni Australijczycy dawno ju˝ stoso-
wali pewne formy uprawy roÊlin na za-
mieszkiwanym przez nich terenie, jak
wypalanie, nawadnianie w porach su-
chych i odprowadzanie wody w czasie
zalewów. Inne ludy zbierackie na ca∏ym
Êwiecie u˝ywa∏y podobnych sposobów.
Dobrze znali oni cykle ˝yciowe: zakwi-
taç, by wydaç nasiona, i kwitnàç znowu.
Harlan podsumowa∏ to tak: „Ludzie
z epoki myÊliwsko-zbierackiej byli facho-
wymi botanikami... Wiedzieli wszystko,
czego potrzebowali, by podjàç dzia∏al-
noÊç rolniczà w dowolnym miejscu.”
Tylko w sprzyjajàcych warunkach eko-
logicznych gospodarowanie na roli po-
zwala∏o uniknàç kl´ski – jeÊli w ogóle po-
zwala∏o. Dzika samopsza Harlana by∏a
êród∏em energii 50 razy bogatszym ni˝
wartoÊç energetyczna w∏o˝onej w nià
pracy; trudno by∏oby znaleêç inny tak
wydajny uk∏ad. Czy to, wobec tego, ja-
kieÊ niezwyk∏e wydarzenie na Bliskim
Wschodzie wyprawi∏o nas wszystkich
w podró˝ do naszego Êwiata karmiàcego
si´ trawami, z jego miliardami mieszkaƒ-
ców, z klasami, miastami i wojnami?
Harlan zaproponowa∏ „model bez
modelu” jako wyjaÊnienie powstania rol-
nictwa. Klucz do niego jest bardzo pro-
sty: preadaptacja. Od d∏u˝szego czasu
zbieracze byli gotowi do rozwini´cia
w dowolnym momencie swoich zaczàt-
kowych sk∏onnoÊci do uprawy roÊlin –
w rolnictwo. Upraw´ niektórych pod-
stawowych zbó˝ (pszenicy, kukurydzy,
ry˝u, j´czmienia, sorga) opanowano
w pe∏ni w ró˝nych cz´Êciach Êwiata
mniej wi´cej w tym samym czasie. Zmia-
na ta nastàpi∏a, kiedy ostatni raz powró-
ci∏y lodowce. Pozosta∏ do zrobienia krok
tak ma∏y, ˝e wystarczy∏ jakikolwiek
skromny bodziec. Byç mo˝e w pewnych
miejscach klimat wymusi∏ zmian´ try-
bu ˝ycia wskutek zagro˝enia g∏odem,
w innych nowe ziemie oferowa∏y nowe
mo˝liwoÊci. A kiedy raz ju˝ podj´to nie-
wielkie nawet dzia∏anie, praktycznie za-
mkni´to drog´ odwrotu od ludnych
osiedli i upraw dajàcych obfite zbiory.
By∏y jednak i niepowodzenia: od cza-
sów upadku Starego Paƒstwa w Egipcie,
oko∏o 2160 roku p.n.e., mo˝na zauwa˝yç
powtarzajàce si´ zaburzenia w egipskim
rolnictwie. Przez 170 lat nie zbudowano
˝adnych nowych wielkich budowli w
kraju wielkich piramid. Czy˝by poziom
wody w Nilu by∏ niski przez ca∏y ten
czas? Jedna z grobowych inskrypcji g∏o-
si: „Wszyscy umierali z g∏odu na tej
przekl´tej wysuszonej ziemi... w ca∏ym
Górnym Egipcie... Ale ja sprawi∏em, ˝e
nikt nie umar∏ z g∏odu w tym okr´gu.”
Tak napisa∏ Anchtifi, dumny nomarcha
Hierakonpolis. Teraz wy˝ywienie miliar-
dów ludzi opiera si´ na zbo˝ach; najlep-
szà ochronà przed niepowodzeniami sà
nasze umiej´tnoÊci, globalna skala go-
spodarki i pot´˝ne rezerwy powsta∏e
dzi´ki wykorzystywaniu ziarna pastew-
nego do celów spo˝ywczych. Uniformi-
zacja przygotowuje ten zró˝nicowany
Êwiat do pewnych zdobyczy i umiarko-
wanego ryzyka. Kiedy zacierajà si´
dawne ostre ró˝nice w stylach ˝ycia,
„znajdujemy mniej powodów do spo-
rów, a wi´cej uniwersalnego poczucia
braterstwa i wspólnoty”.
Tak optymistycznie pisa∏ Harlan
w ostatnich wierszach swojej ksià˝ki
wydanej w 1995 roku The Living Fields:
Our Agricultural Heritage (˚yjàce pola:
nasze rolnicze dziedzictwo). Wszystkie
przywo∏ane tu cytaty pochodzà z tego
w∏aÊnie tomu lub z innej jego ksià˝ki
wydanej w 1975 roku, Crops and Man
(RoÊliny uprawne i cz∏owiek), albo z
którejÊ z jego licznych publikacji. Kie-
dy rozpoczynaliÊmy prac´ nad tym tek-
stem b´dàcym ho∏dem dla zaanga˝o-
wanego, wykszta∏conego i g∏´boko
ludzkiego naukowca, tak bardzo zado-
mowionego w globalnej wiosce, nie wie-
dzieliÊmy jeszcze, ˝e zmar∏ on w roku
1998 w wieku 81 lat.
T∏umaczy∏
Selim Kryczyƒski
Przypisy t∏umacza i redakcji:
1
T∏umaczenie cytatu z Ksi´gi Rodzaju wed∏ug Bi-
blia, to jest Pismo Âwi´te Starego i Nowego Testamen-
tu. Nowy przek∏ad opracowany przez Komisj´
Przek∏adu Pisma Âwi´tego. British and Foreign
Bible Society. Printed in Poland; Warszawa 1975,
wyd. VII. Gen. 3, 19.
2
Chodzi o owoce drzewa Ricinodendron rautaneii.
ZADZIWIENIA
, ciàg dalszy ze strony 83