18.02.2017
Czwarta władza konfidentów RadioMaryja.pl
http://www.radiomaryja.pl/kosciol/czwartawladzakonfidentow/
1/2
Czwarta władza konfidentów
Większość dziennikarzy, którzy kolaborowali z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, a dziś nadal
pracują w mediach aktywnie kolaborowała ze Służbą Bezpieczeństwa PRL lub Wojskowymi Służbami
Wewnętrznymi PRL. Jak wynika z ustaleń historyków w prawie każdej redakcji działała agentura SB,
zaś do dziś w zawodzie pozostają dziennikarze zwerbowani do współpracy z bezpieką w latach 80
tych. Otwarcie archiwów IPN i ujawnienie materiałów zgromadzonych na ich temat przez SB co może
nastąpić w marcu, gdy wejdzie w życie nowa ustawa lustracyjna zagrozi karierze i reputacji
zawodowej części z nich. Powielane, więc w niektórych mediach, często słabo udowodnione
oskarżenia o rzekomą współpracę części duchownych z SB mają na celu odwrócenie uwagi od
środowiska dziennikarskiego i skompromitowanie idei lustracji w myśl hasła „przecież każdy
kolaborował”.
To, że pewna grupa duchownych poszła na współpracę z komunistyczną służbą bezpieczeństwa dając się
złamać, zastraszyć czy po prostu kupić nie ulega wątpliwości. Podobnie jak nie ulega wątpliwości, że
przypadek księdza Michała Czajkowskiego nie był odosobniony, czy to, że nazwiska księży,
współpracujących z SB, jakie mają znaleźć się w książce księdza Tadeusza Iaskowicza Zalewskiego
wywołają wstrząs. Już dziś, nieoficjalnie krąży nazwisko wysokiego rangą duchownego, znanego z
negatywnego stosunku do lustracji, który rzekomo miał być agentem SB o pseudonimie „Delegat”.
Uzasadnione kontrowersje budzą jednak fakt pojawiające się od szeregu miesięcy medialne przecieki i
towarzyszący temu rozgłos wskazujące, jako na agentów i współpracowników SB przede wszystkim
duchownych czy osoby znane z bardzo negatywnego stosunku do PRL np. Zbigniewa Herberta przy
jednoczesnym przemilczaniu lub wyciszaniu przez media sprawy kolaboracji z bezpieką czołowych
przedstawicieli świata dziennikarskiego. Pozwala to na zadanie pytania czy nie jest to zorganizowana
kampania, uderzając w Kościół Katolicki, którego roli w moralnej walce z reżimem komunistycznym nie
sposób nie docenić prowadzi się do skompromitowania idei lustracji i ujawnienia esbeckich archiwów przy
jednoczesnym odwróceniu uwagi od dziennikarzykonfidentów SB. Często przy nieświadomym
wykorzystaniu tych dziennikarzy, którzy opowiadają się za rozliczeniem peerelowskiej przeszłości.
– Ci, którzy ujawniają takie dokumenty nie mają sobie nic do zarzucenia, nie ciąży na nich skaza współpracy
z SB. Ale ręce zacierają ci, którzy mają nadzieję, że uniemożliwi to otwarcie archiwów SB czy też do
zniechęcania społeczeństwa, które uzna, że „wszyscy kolaborowali, więc sprawa ich już nie obchodzi”
uważa jeden z posłów sejmowej komisji ds. służb specjalnych
A problem współpracy z SB dziennikarzy również tych zajmujących obecnie czołowe pozycje w medialnym
„saloniku” nie sposób zlekceważyć. W Instytucie Pamięci Narodowej prowadzone są już prace naukowe
mające ustalić zakres współpracy środowisk dziennikarskich ze Służbą Bezpieczeństwa. Nieoficjalnie już
dziś wiadomo, że wyniki mogą być wstrząsające
– Telewizja, rozgłośnie polskiego radia, gazety również te lokalne. Wszędzie tam nierzadkie były przypadki
dobrowolnej współpracy dziennikarzy z SB. Przede wszystkim dla kariery mówi w rozmowie z „Naszym
Dziennikiem” jeden z pracowników IPN.
Szeroka agentura SB w mediach
Według informacji, do jakich dotarliśmy dziennikarze byli po duchownych najbardziej inwigilowanym i
rozpracowywanym przez bezpiekę środowiskiem w PRL. Jak informowało w maju bieżącego roku „Życie
Warszawy” aż pięciu czołowych dziennikarzy tylko jednego ważnego dzisiaj na rynku tygodnika opinii
współpracowało z SB. Jak informował kilka miesięcy wcześniej dr Antoni Dudek z Instytutu Pamięci
Narodowej w okresie PRL w każdej ważniejszej redakcji był pracownik – z reguły na szczeblu redaktora
naczelnego lub zastępcy – odpowiedzialny za kontakty z oficerem SB, który „opiekował się” daną redakcją. W
prawie każdej redakcji działała oprócz tego agentura współpracująca z SB. Historyk przypomniał, że stopień
„upartyjnienia” dziennikarzy był w PRL bardzo duży. SB obchodziła zaś formalny zakaz werbunku członków
PZPR, stosując wobec partyjnych dziennikarzy tzw. kontakt służbowy lub obywatelski. Od tych kategorii
informatorów nie wymagano zobowiązania do współpracy. Zdaniem dr. Dudka, dziś większość dziennikarzy
czynnych w PRL to już emeryci, ale w zawodzie mogą być np. ci, których zwerbowano na studiach w latach
80., kiedy agentura SB była najbardziej rozbudowana. Część z nich z SB trafiła do Wojskowych Służb
Informacyjnych, kontynuując karierę w zamian za donosicielstwo. W czwartek wieczorem prezydent Lech
18.02.2017
Czwarta władza konfidentów RadioMaryja.pl
http://www.radiomaryja.pl/kosciol/czwartawladzakonfidentow/
2/2
Kaczyński występując w TVP potwierdził, że w raporcie WSI pojawia się przynajmniej kilka bardzo istotnych
dla świata mediów nazwisk
– Tutaj jest kilka nazwisk, które są bardzo istotne. Szczególnie były znakomicie usytuowane, chociaż
niespecjalnie liczne. Znakomicie usytuowane ze względu na ich wpływ na to, co się działo mówił prezydent
Kaczyński
– Zdecydowana większość dziennikarzy, którzy w momencie utworzenia WSI stawali się agentami
Wojskowych Służb Informacyjnych w przeszłości ściśle współpracowała czy z WSW czy po prostu z SB
komentuje dla „Naszego Dziennika” Antoni Macierewicz, szef nowo utworzonej Służby Kontrwywiadu
Wojskowego
Dziennikarze czy sprzedawczyki?
Nazwiska niektórych dziennikarzy konfidentów SB czy peerelowskiego wywiadu wojskowego dzisiaj są już
znane opinii publicznej. I co ciekawe te same media, które dzisiaj potępiają i domagają się zablokowania
ingresu ks. abp Stanisława Wielgusa jednocześnie otoczyły dziennikarzykonfidentów swoistym parasolem
ochronnym. Lesław Maleszka, znany bardziej jako „Katman” do niedawna czołowe pióro „Gazety Wyborczej”,
w przeszłości donosiciel SB pomagający rozpracowywać min zamordowanego później Staszka Pyjasa nadal
pozostaje pracownikiem gazety Adama Michnika. Dla pozorów odsunięty od pracy stricte dziennikarskiej
pozostał w gazecie w charakterze adjustora, mając niemały wpływ na pojawiające się w niej teksty. Od pracy
w mediach nie odsunięto również Milana Suboticia, sekretarza programowego TVN od 1984 roku agenta
wywiadu wojskowego PRL. Mimo ujawnienia i opublikowania akt jednoznacznie wskazujących na powiązania
Suboticia ze służbami specjalnymi PRL pozostał w TVN, podobnie jak Maleszka przeniesiony jedynie na inne,
mniej eksponowane stanowisko. Dzieje się tak, mimo, iż jak wynika z sondażu portalu internetowego
„Interia.pl” 57 procent głosujących uważa, iż dziennikarzekonfidenci SB powinni stracić pracę w tym
zawodzie.
– Za wcześnie jeszcze za podawanie nazwisk dziennikarzy agentów SB, niech zespół, który się tym zajmuje
zakończy pracę. Ja mogę tylko przypomnieć jedno nazwisko, które stało się już jawne po publikacji „Naszego
Dziennika”. Przecież dobrowolną deklarację o współpracy z SB podpisał Zygmunt Solorz, właściciel Telewizji
„Polsat” mówi nasz informator związany z Instytutem Pamięci Narodowej.
Podobnie nietykalni, chronieni przez te same media, które tak chętnie atakują księży Kościoła Katolickiego
zarzucając im często na podstawie niezweryfikowanych dokumentów są inni współpracownicy SB do dziś
nierzadko wykonujący pracę dziennikarza i honorowani przez medialne organizacje prestiżowymi nagrodami i
wyróżnieniami. Według autorów programu „Misja Specjalna” w TVP agentami SB byli: publicysta „Polityki”
Krzysztof Teodor Toeplitza, Irena Dziedzic, Wojciech Giełżyński dziennikarz „Dookoła Świata” i Andrzej
Nierychło obecnie wydawca „Pulsu Biznesu” oraz były pierwszy prezes TVP po 1989 roku Andrzej Drawicz.
Z tej grupy tylko Wojciech Giełżyński potrafił przyznać się do współpracy z SB
– Daje się zauważyć rodzaj pewnej zasłony dymnej wokół dziennikarzy współpracujących z SB. Wszystkie
grupy zawodowe, w tym dziennikarze powinny zostać dokumentnie oczyszczone z esbeckiej agentury.
Dlatego popieram i domagam się przeprowadzenia lustracji środowiska dziennikarskiego konkluduje poseł
Stanisław Pięta (PiS), przewodniczący sejmowej komisji ds. ustawy o udostępnianiu informacji o dokumentach
organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego
Wojciech Wybranowski