background image

 

 

ROZDZIAŁ 40 

 
 
Damon poruszał się szybko, a Elena i inni musieli się ścigać, żeby za nim nadążyć, kiedy 
zmierzali w kierunku biblioteki. 
- Typowe dla Stefana poświęcenie- mruknął gniewnie- Mógł poprosił o pomoc, gdy zdał 
sobie sprawę, że coś się dzieje. 
Zatrzymał się na chwilę, żeby pozwolić innym się dogonić i spojrzał na nich wszystkich. 
- Jeśli Stefan nie radzi sobie z kilkoma nowo przemienionymi przez siebie wampirami, jest 
mu wstyd- powiedział- Może powinniśmy po prostu zostawić go z tym wszystkim. Przetrwają 
najsilniejsi. 
Elena dotknęła lekko jego dłoni i po chwili Damon pośpieszył w stronę biblioteki.  
Elena ani przez chwilę nie wierzyła, że mógłby zostawić uwięzionego Stefana.  Żadne z nich 
nie zrobiłoby tego.  
Napięte rysy jego twarzy pokazały, że Damon był całkowicie skupiony na 
niebezpieczeństwie, w jakim był jego brat, na chwilę zapominając o rywalizacji.  
- To nie jest zaledwie kilka wampirów- powiedział Matt.- Jest ich dwadzieścia pięć. Przykro 
mi, ludzie, że byłem takim kretynem. 
Zamachnął włócznią, którą dała mu Meredith- włócznią Samanthy- z determinacją trzymaną 
w jednej ręce.  
- To nie Twoja wina- powiedziała Bonnie- Nie mogłeś wiedzieć, że Twoje stowarzyszenie- 
czy cokolwiek- jest złe, mogłeś? 
Gdyby ktoś ich teraz zobaczył, jak kroczą przez kampus, Elena była pewna, że byłby 
zaniepokojony tym widokiem: ona i Bonnie trzymały duże, ostre noże myśliwskie, które dała 
im Meredith, a które teraz wystawały spod ich kurtek. Matt trzymał włócznię, a Meredith 
miała własną włócznię w jednym ręku.  
Ale było po północy, a ścieżka była opustoszała. Tylko Damon nie niósł broni, on sam był 
bronią.  
Jego ludzka powierzchowność, jakby się podniosła, a jego złe emocje, jakby wykute były  
z kamienia, z wyjątkiem wyglądu jego ostrych, białych zębów między wargami i pozornie 
bezdenną ciemnością w oczach.  
Kiedy dotarli do zamkniętej biblioteki, Damon nie zatrzymał się, zmuszając metalowe drzwi  
z dźwiękiem zgrzytającego metalu do otwarcia się. Elena rozejrzała się nerwowo.  
Ostatnią rzeczą, jakiej było im potrzeba było, żeby zobaczyła ich ochrona kampusu.  
Ale ścieżki w pobliżu biblioteki były ciemne i puste. Wszyscy zeszli za Damonem do 
korytarza w piwnicy, prowadzącego do biur administracji. Wreszcie, zatrzymał się przed 
drzwiami Biura Badań, gdzie wcześniej spotkali z Eleną Matta.   
- To jest wejście?- zapytał Matta i, na jego skinienie, sprawnie wyłamał zamek w drzwiach- 
Wszyscy zostaniecie tutaj. Tylko Meredith i ja zejdziemy na dół. 
Spojrzał na Meredith. 
- Chcesz zabić kilka wampirów, łowco? Wypełnijmy Twoje przeznaczenie, dobrze? 
Meredith świsnęła swoją włócznią w powietrzu, i powolny uśmiech pojawił się  
w kącikach jej ust. 
-  Jestem gotowa- powiedziała w końcu. 
- Idę z Wami- powiedziała Elena, starając się zachować spokojny głos- Nie będę tu czekać, 
kiedy Stefan jest w niebezpieczeństwie.  
Damon wypuścił powietrze i pomyślała, że zamierza z nią polemizować, ale zamiast tego 
westchnął. 
-  Dobrze, księżniczko- powiedział, a jego głos złagodniał po raz pierwszy, odkąd Matt 
opowiedział im, co się stało ze Stefanem- Ale robisz to, co ja lub Meredith Ci powiemy. 

background image

 

 

- Nie będę tu czekał- powiedział Matt uparcie- To jest moja wina. 
Damon odwrócił się do niego, jego usta przybrały szyderczy wyraz. 
- Tak, to jest Twoja wina. I powiedziałeś nam, że Ethan może Cię kontrolować. Nie chcę, 
ż

ebyś mi wbił nóż w plecy, podczas gdy my będziemy walczyć z Twoim wrogiem. 

Matt spuścił głowę, pokonany. 
- Dobrze- powiedział- Idźcie dwa piętra w dół schodami i zobaczycie drzwi do 
pomieszczenia, w którym oni są. 
Damon skinął ostro i pociągnął zapadnię. Meredith podążyła za nim po schodach, ale Matt 
złapał Elenę za ramię, kiedy miała udać się za nimi. 
- Proszę- powiedział szybko- Jeżeli którykolwiek z rekrutów nadal wydaje zachowywać się 
racjonalnie, nawet, jeśli jest już wampirem, spróbuj go stamtąd zabrać. Może uda nam się im 
pomóc. Moja przyjaciółka Chloe ... 
W jego ponurej twarzy, jego jasnoniebieskie oczy były przestraszone. 
- Spróbuję- powiedziała Elena i ścisnęła go za rękę.  
Wymieniła spojrzenie z Bonnie, a potem weszła przez klapę za Meredith.  
Kiedy dotarli do wejścia do komnaty Towarzystwa Vitale, Meredith i Damon przylgnęli 
plecami do misternie rzeźbionych drewnianych drzwi. Patrząc na nich, Elena mogła po raz 
pierwszy dostrzec między nimi podobieństwo.  
Teraz, kiedy byli w obliczu walki, Meredith i Damon wymienili między sobą 
porozumiewawcze uśmiechy.  
Jeden ... dwa ...odliczał cicho Damon…trzy. Popchnęli razem. Podwójne drzwi poleciały do 
wewnątrz, a łańcuchy, którymi były zabezpieczone, bujały się w powietrzu. Damon podkradał 
się, nadal uśmiechając się błędnym lśniącym uśmiechem, Metedith podniosła zaalarmowana 
swoją włócznię, trzymając ją w gotowości.  
 Ciemne postacie rzuciły się na nich, ale Elena spoglądała za nimi, szukając Stefana.  
Wtedy jej oczy go znalazły, a całe powietrze z niej uszło. Był ranny. Przywiązany mocno do 
krzesła, podniósł bladą twarz, aby ją powitać, swoimi zielonymi jak liść udręczonymi oczami. 
Z jego ramienia, ciemnoczerwona krew sączyła się ciągle, gromadząc się na podłodze pod 
krzesłem. Elena poszła jak zamroczona. Przemierzając pomieszczenie w kierunku Stefana, 
była tylko wpół świadoma jednej z zakapturzonych postaci, która skoczyła na nią i Damona 
łapiącego ją w połowie kroku, od niechcenia rozrywając jej szyję i  pozwalając ciału upaść na 
podłogę. Z roztargnieniem zarejestrowała plaśnięcie o drewno ciała, kiedy Meredith 
zaatakowała swoją włócznią jednego z napastników tak, że upadł w konwulsjach, 
potraktowany werbeną z włóczni, kiedy jej kolce wpuściły swoją zawartość do jego 
krwioobiegu. 
A potem ona przykucała obok Stefana i na chwilę przynajmniej, nic innego nie miało 
znaczenia. Trząsł się nieznacznie, było to zaledwie ledwo wyczuwalne drżenie, a ona głaskała 
jego rękę, uważając, żeby nie dotykać rany na jego przedramieniu. Poniżej liny przebiegały 
czerwone grzbiety, z plamami krwi na ich powierzchni wokół jego nadgarstków. 
- Werbena na linach- mruknął- Wszystko ze mną w porządku, po prostu pospiesz się. 
A potem: 
- Elena? 
Poza bólem w jego głosie pojawiła się radość. Miała nadzieję, że potrafi odczytać w jej 
oczach całą miłość, jaką czuła, kiedy ich oczy się spotkały. 
- Jestem tutaj, Stefan. Tak mi przykro. 
Wzięła nóż, który dała jej Meredith i spojrzała na liny, którymi był związany, uważając,  
ż

eby go nie skaleczyć i starając się ich nie zaciskać bardziej. Skrzywił się z bólu, a następnie 

liny wokół jego nadgarstków pękły. 

background image

 

 

- Twoje biedne ramię- powiedziała i szukała w swoich kieszeniach czegoś do zatamowania 
krwi, w końcu, po prostu ściągnęła kurtkę i położyła ją na rozcięciach. Stefan wziął kurtkę od 
niej. 
- Będziesz musiała przeciąć resztę lin- powiedział spiętym głosem- Ne mogę ich dotknąć  
z powodu werbeny. 
Skinęła głową i zabrała się za liny, krępujące jego nogi.  
- Kocham Cię- powiedziała mu, koncentrując się na swojej pracy, nie patrząc w górę- 
Kocham cię tak bardzo. Ja Cię zraniłam, a nigdy tego nie chciałam. Nigdy, Stefan. Proszę, 
uwierz mi. 
Skończyła przecinanie lin wokół kolan i kostek i przypadkiem spojrzała w górę na twarz 
Stefana. Łzy, zdała sobie sprawę, spływały po jej twarzy i ona je otarła.  
Odgłos kolejnego ciała, uderzającego o podłogę i pisk wściekłości dał się słyszeć zza nich. 
Ale Stefan utrzymał wzrok Eleny niezachwiany. 
- Eleno, ja ...- westchnął- Kocham Cię bardziej, niż cokolwiek na świecie- powiedział- Wiesz 
o tym. Bezwarunkowo. 
Wzięła długi, drżący oddech i wytarła ponownie łzy. Musiała być w stanie widzieć, musiała 
powstrzymać ręce od trzęsienia się. Liny wokół jego torsu były zapętlone i skręcone. 
Pociągnęła za nie, żeby znaleźć miejsce, gdzie będzie mogła bezpiecznie ciąć, a Stefan syknął 
z bólu. 
- Przepraszam, przepraszam- powiedziała pośpiesznie i zaczęła ciąć linę, tak szybko, jak tylko 
się na to odważyła.  
- Stefan- zaczęła znowu- pocałunek z Damonem- cóż, nie mogę kłamać i mówić, że nie czuję 
nic do niego, ale tamten pocałunek nie był czymś,, co planowałam. I nawet nie chciałam być  
z nim tamtej nocy, to po prostu się stało. A kiedy nas zobaczyłeś, ten pocałunek, to on właśnie 
uratował mi życie ...- połykała słowa i pozwoliła im cichnąć- Nie mam żadnych prawdziwych 
wymówek, Stefan- powiedziała stanowczo- Ja po prostu chcę, żebyś mi wybaczył. Nie sądzę, 
ż

ebym mogła żyć bez Ciebie.  

Ostatnia z lin poluzowała się, a ona zdjęła je z niego, zanim spojrzała w górę, przestraszona i 
z nadzieją. Stefan patrzył na nią, jego rzeźbione usta obróciły się w półuśmiech. 
- Eleno- powiedział i przyciągnął ją do siebie w krótkim, czułym pocałunku. Potem pchnął ją 
do ściany. 
- Trzymaj się z dala od tego, proszę- powiedział i pokuśtykał w kierunku walki, nadal 
osłabiony przez werbenę, ale dotarł do Meredith, odciągając od niej wampira i zatapiając 
swoje kły w jego szyi. Nie, żeby potrzebowała jego pomocy. Meredith był niesamowita. 
Kiedy stała się tak dobra? Elena widziała jej walki przedtem, oczywiście, i ona była silna i 
szybka, ale teraz wysoka dziewczyna była tak pełna wdzięku, jak tancerz, jak i śmiertelnie 
niebezpieczna, jako zabójca. Walczyła z trzema wampirami, które okrążyły ją ze złością. 
Obracając się i kopiąc, poruszając się prawie tak szybko, jak potwory, z którymi walczyła, 
mimo, że ich prędkość była nadprzyrodzona, kopnęła z rozbiegu jednego z wampirów  
w nogę, wystosowując mu gładko kolejny cios w twarz, aż wampir oślepiony zatoczył się do 
tyłu z rękami w górze. 
Dookoła na podłodze leżały ciała, dowód umiejętności Meredith i okrutnej wściekłości 
Damona. Elena zobaczyła , jak Stefan wyrzucił wysuszone ciało wampira, z którym walczył. 
Tylko Ethan i trzy wampiry otaczające Meredith, trzymały się na nogach.  
Damon dogonił Ethana, cofającego się nerwowo, kiedy Damon podkradł się do niego, 
wymierzając mu ostre, szczodre ciosy.  
- ... mój brat- usłyszała mruczenie Damona- Bezczelne szczenię. Myślisz, że wiesz wszystko, 
dziecko, myślisz, że masz władzę? 
Nagłym, gwałtownym ruchem, złapał za rękę Ethana i szarpnął. Elena usłyszała trzask kości. 
Stefan minął Elenę, zmierzając ponownie ku Meredith i zatrzymał się na chwilę. 

background image

 

 

- Etan zastawiał pułapkę na Damona- powiedział jej sucho- Nie wiem, dlaczego się 
martwiłem. Oczywiście, nie wiedział, z kim ma do czynienia. 
Elena przytaknęła znowu tłumiąc uśmiech. Pomysł, że jakiś nowo przemieniony wampir 
będzie lepszy od Damona, z całym jego doświadczeniem i sprytem, wydawał się 
niedorzeczny.  
Nagle przebieg bitwy się odwrócił. Jeden z wampirów, z którym walczyła  Meredith, uniknął 
jej ciosu i pochylony rzucił się na nią, wykopując szczupłą dziewczynę w powietrze. To była 
niekończąca się chwila, w której Meredith wyglądała, jakby leciała, z ramionami rozłożonymi 
na boki, a potem trzasnęła głową w ciężki, udający ołtarz stół z przodu sali. Stół zachwiał się  
i przewrócił z ciężkim łoskotem. Meredith leżała nieruchomo, z zamkniętymi oczami, 
nieprzytomna. Elena podbiegła do niej i uklękła, kładąc jej głowę na swoich kolanach. Trzy 
wampiry, z którymi walczyła Meredith, były trudniejsze do pokonania. Jeden z nich miał 
zalaną krwią twarz, inny kulał, a ostatni zginał się, jakby był ranny wewnątrz, ale wciąż mógł 
poruszać się szybko. W jednej chwili otoczyły Stefana. 
Ponieważ Damon warknął i odwrócił się, przenosząc się w kierunku brata, Ethan wypatrzył  
w tym swoją szansę i rzucił się na Damona. Szybciej, niż oko Eleny mogło dojrzeć, jego zęby 
wyżłobiły gardło Damona, jasna krew trysnęła w górę. Miał nóż w jednej ręce i w tym samym 
czasie kiedy go uderzył, próbował dźgnąć Damona. Z okrzykiem bólu i szoku, Damon 
chwycił Ethana, próbując nim rzucić. Elena wzięła nóż i ruszyła w ich kierunku. Ale dwa  
z pozostałych wampirów były przy Damonie w ułamku sekundy, wykręcając jego ręce do 
tyłu. Jeden złapał ręką ciemne, jak noc włosy Damona, szarpiąc do tyłu głowę starszego 
wampira, wystawiając jego gardło do zębów Ethana.  Damon zachwiał się do tyłu i na chwilę 
złapał spojrzenie Eleny, jego twarz była miękka z przerażenia. Przerażona Elena chwyciła  
z tyłu jednego z wampirów, a ten rzucił ją na podłogę, nawet na nią nie patrząc. Stefan,  
w międzyczasie, został zatrzymany w walce z innym wampirem, zdesperowany, aby dostać 
się do swojego brata. Damon był lepszym i bardziej doświadczonym wojownikiem, niż 
którykolwiek z atakujących go wampirów. Ale jeśli wykorzystają swoją chwilową przewagę, 
wykorzystają swoją przewagę liczebną, mogą go powalić, zanim odzyska siły.  
Chwyciła mocniej nóż i skoczyła na nogi ponownie, czując w swoim sercu, że może nie 
zdążyć go uratować, ale musi spróbować. Nieostre warczenie strzeliło obok niej i Stefan, 
uwolniony od swojego przeciwnika, uderzył w Ethana, rzucając go przez pokój, wytrącając 
mu nóż. Nie zatrzymując się, zerwał jednego z pozostałych wampirów z ramienia Damona i 
skręcił mu kark. W czasie, kiedy ciało upadało na podłogę, Damon zgrabnie dobił drugiego. 
Bracia, obaj dysząc, wymienili długie spojrzenie i zdawało się, że prowadzili 
niewypowiedzianą komunikację. Damon wytarł rozmazaną szkarłatną krew ze swoich ust 
wierzchem dłoni.  
Nagle jakieś ramię znalazło się wokół gardła Eleny, a nóż wyrwano z jej ręki. Była 
podciągana w górę. Coś ostrego było przestawionego do jej szyi.  
- Mogę ją zabić, zanim dostaniecie się tutaj- głos Ethana brzmiał zbyt głośno przy jej uchu. 
Elena machnęła ręką do tyłu, starając się złapać go za włosy i twarz, a on kopnął zaciekle jej 
nogi, wytrącając ją z równowagi i pociągnął ją bliżej. 
- Mógłbym skręcić jej kark jedną ręką. Mógłbym zasztyletować ją jej własnym nożem  
i pozwolić jej się wykrwawić. To byłoby zabawne. 
Trzymał jej nóż, zdała sobie sprawę Elena, przyciskając go do jej gardła. Jego druga ręka 
wisiała luźno i była osobliwie wygięta. Damon ją złamał, przypomniała sobie Elena. 
Stefan i Damon zamarli, a potem bardzo powoli odwrócili się w kierunku Eleny i Ethana,  
z twarzami zamkniętymi i ostrożnymi. Następnie twarz Damona wybuchła grymasem 
wściekłości. 
- Pozwól jej odejść- warknął- Zabijemy Cię w chwili, kiedy ona uderzy o ziemię. 

background image

 

 

Ethan roześmiał się niezwykle prawdziwym śmiechem, jak na kogoś, kogo życie lub śmierć 
były w rękach przeciwników. 
- Ona wciąż żyje, więc myślę, że to może się udać. Nie planujecie pozwolić mi stąd wyjść, 
prawda?- zwrócił się do Stefana prześmiewczym głosem- Wiesz, słyszałem wszystko  
o braciach Salvatore od innych potomków Klausa. Mówili, że byliście arystokratyczni  
i piękni i strasznie temperamentni. Że Stefan był moralny, a Damon był bezlitosny.  
Ale powiedzieli też, że jesteście jednocześnie głupcami z powodu miłości, zawsze miłości. To 
Wasz fatalny błąd. Więc tak, myślę, że moje szanse są dużo lepsze, gdy mam Waszą 
dziewczynę w mojej mocy. Którego z Was teraz jest dziewczyną? Nie mogę stwierdzić. 
Elena wzdrygnęła się.  
- Czekaj chwilę- Stefan wyciągnął ręce w uspokajającym geście- Poczekaj. Jeśli zgodzisz się 
nie przywracać Klausa i odejść bezpiecznie Elenie, damy Ci to, czego chcesz. Wydostaniesz 
się z miasta i nie przyjdziemy po Ciebie. Będziesz bezpieczny. Jeśli wiesz o nas, wiesz, że my 
dotrzymujemy słowa. 
Za nim, Damon przytaknął niechętnie, patrząc Elenie w oczy. Ethan zaśmiał się ponownie. 
- Nie sądzę, że masz coś, czego chcę, Stefan- powiedział- Reszta Vitale, w tym nasi najnowsi 
wtajemniczeni, powinni być wkrótce z powrotem i myślę, że przechylą szalę zwycięstwa na 
moją korzyść- zacisnął rękę wokół szyi Eleny- Zabiliśmy już tylu studentów w tym kampusie. 
Na pewno jedna więcej nie zrobi różnicy. 
Damon syknął z wściekłości i ruszył naprzód, ale Ethan zawołał: 
- Zatrzymaj się, albo… 
Nagle szarpnął, a Elena poczuła ostry, piekący ból na jej gardle. Pisnęła przerażona  
i chwyciła własną szyję. Ale to było tylko zadrapanie od noża. Ponieważ Stefan i Damon stali 
bezradni i wściekli, Ethan poluzował uścisk na gardle. Wydał ohydny, bulgoczący dźwięk. 
Elena szarpnęła się, kiedy tylko jego uścisk osłabł.  
Krew tryskała długimi, grubymi strumieniami z tułowia Ethana, a jego usta otworzyły się  
w szoku, kiedy chwycił się za swoje ciało i powoli upadł do przodu, a okrągły otwór w klatce 
piersiowej wypełniał się krwią. Za nim stała Meredith z potarganymi włosami, jej jak zwykle 
chłodnymi, szarymi oczami płonącymi, jak ciemne węgle w jej twarzy. Jej włócznia była 
pokryta krwią Ethana. 
- Trafiłam go w serce- powiedziała zaciętym głosem. 
- Dziękuję- Elena mruknęła uprzejmie. 
Czuła się ... naprawdę ... bardzo osobliwie i dopiero poczuła, że zaczyna upadać.  
„O nie, myślę, że zemdleję”. 
Mglistym wzrokiem widziała, jak jednocześnie Damon i Stefan pędzą do przodu, aby ją 
złapać, a kiedy doszła do siebie chwilę później, leżała w dwóch parach ramion.  
- Wszystko w porządku- powiedziała- To było po prostu ... przez sekundę, byłam ... 
Czuła, jak jedna para rąk przyciągnęła ją bliżej na chwilę, a następnie wypuściła ją, 
przesuwając ją do drugiej osoby. Kiedy spojrzała w górę, Stefan trzymał ją mocno.  
Damon stał kilka metrów dalej, a jego twarz była nie do odczytania. 
- Wiedziałem, że przyjdziesz mnie uratować- Stefan powiedział, trzymając Elenę, ale patrząc 
na Damona.  
Usta Damona drgnęły w maleńkim, niechętnym uśmiechu. 
- Oczywiście, że tak, Ty idioto- powiedział szorstko- Jestem twoim bratem. 
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę, a następnie oczy Damon spojrzały na Elenę, wciąż  
w ramionach Stefana. 
- Zgaśmy pochodnie i chodźmy- powiedział żwawo- Mamy wciąż do odnalezienia około 
czternastu wampirów.