Rozdział I
- Kto do cholery...?
Wali w moje drzwi w środku cholernej nocy, kiedy muszę być w pracy o
bladym świcie? Wierz mi, potrzebuj tyle upiększającego snu, ile tylko będę
mogła dostać.
Jeanne przytuptała do drzwi swojego maleńkiego mieszkania, mamrocząc
groźby pod adresem tego, kto miał czelność ją obudzić. Zatoczyła się otwierając
drzwi a następnie krzyknęła zszokowana gdy wielki mężczyzna wpadł przez nie
do środka. Chwycił ją upadając w dół, jego wielka dłoń zakryła jej usta zanim
krzyknęła.
Drzwi zamknęły się automatycznie, pozostawiając Jeanne samą na
podłodze pod gigantycznym, prawie nagim mężczyzną z dziwacznie
wyglądającymi niebieskimi oczyma. Dziwacznymi, wspaniałymi niebieskimi
oczyma.
- Potrzebuję. Wody.
Jego głos załamał się, wargi były popękane. Bor Narga była pustynnym
światem i ludzie szybko umierali bez nawodnienia. Kiedy trwała burza piaskowa,
prawo mówiło iż powinno się podzielić swym schronieniem i wodą z każdym, kto
tego potrzebował.
Ale dzisiaj w nocy nie było burzy piaskowej.
Jego ręce zacisnęły się na jej nadgarstkach.
- Wody. Proszę.
- Musisz mnie najpierw puścić - powiedziała Jeanne, starając się
zachować stałą barwę głosu.
Spojrzał na nią tymi dziwacznymi oczami i powoli podciągnął się na nogi,
podnosząc ją razem ze sobą.
Przewyższał Jeanne o dobre półtorej stopy i nie miał na sobie nic innego
oprócz przepaski wokół bioder. Czarny łańcuch otaczał jego biceps, wykonany
był z jakiegoś elastycznego metalu, który poruszał się wraz z nim. Blond włosy
były zaplecione na tyle jego głowy w brudny koński ogon.
- Kim do cholery jesteś?- zażądała.
Mężczyzna oparł się o ścianę, mięśnie ramion opięły się wokół łańcucha.
Zwilżył wargi i spróbował przemówić, ale tylko wyłonił się suchy rechot.
Woda. Zgadza się. Jeanne pospieszyła do swojej małej kuchni i przyniosła
z powrotem kapiący pojemnik. Mężczyzna wziął go bez podziękowania i
przełknął zawartość w dwie sekundy.
- Spytałam, kim jesteś?
Otarł usta i podał jej pusty pojemnik.
- Nazywają mnie Eland.
Czekała na nazwisko, ale żadne się nie pojawiło.
- Jestem Jeanne - powiedziała także nie przedstawiając swego nazwiska.-
Co robisz łażąc po ulicach umierając z pragnienia? Nie jesteś Bor Narganinem,
prawda?- mężczyźni z Bor Nargan byli szczupli i niscy, a ten człowiek był
gigantem.
Ku jej zaskoczeniu zaśmiał się zgrzytliwym, suchym śmiechem.
- Jestem Bor Narganinem. Bardziej Bor Narganinem niż ktokolwiek inny
na tej planecie kiedykolwiek będzie.
Jeanne gapiła się. Co do cholery miało to znaczyć?
Jego usta nadal były mokre. Ogarnął wzrokiem dół jej ciała w powolnym,
gorącym rozpoznaniu a następnie uniósł oczy ku jej piersiom, które stwardniały
pod koszulą nocną. Niebieskie części jego oczu zrobiły się szersze.
Kropla potu spłynęła w dół gardła Jeanne, gdy walczyła z nagłą potrzebą
zdarcia z siebie koszuli nocnej i pozwolenia mu na napatrzenie się do syta.
Wyczuł jej sekretne pragnienie seksu? Na Bor Narga seks był publicznym
tematem tabu. Dzieci były poczęte w laboratorium, nie było potrzeby na
współżycie cielesne. Kobiety które chciały seksu - cholera, kobiety które nawet
rozmawiały o seksie - zostawały uznane za brudne i nikczemne. Za dziwki.
Sposób w jaki Eland na nią patrzył, sprawił, że Jeanne zapragnęła
dotknąć samą siebie w miejsce między nogami i pokazać mu jak bardzo mokra
się zrobiła. Jego ręką na ścianie zacisnęła się w pięść a pot zrosił jego czoło.
- Zrób to - szepnął tak, jakby mówił głośno.- Ściągnij dla mnie swoją
koszulkę, Jeanne.
Jego głos stał się aksamitnie miękki, suchy zgrzyt zniknął. Był to głos,
który mógłby przyprawić o ból nawet najzimniejszą cipkę.
Ręce Jeanne drżały, gdy chwyciła za rąbek. Nikt by nie pomyślał, że
mogłaby trzymać najdelikatniejszy narzędzie laserowe i naprawić najmniejszy
obwód silnika. W tej chwili nie mogła nawet walić pałką w metalowy złom.
Oczy Elanda stały się jeszcze ciemno niebieskie, gdy podniosła koszulę.
Skromna bielizna okrywała jej biodra, ale jej piersi były nagie. Wzrok Elanda
strzelił na jej piersi a jej sutki stwardniały tak, jakby wpadła do lodowatej wody.
- Zabaw się nimi dla mnie - powiedział.
Jeanne spostrzegła, że jej ręce przesunęły się do brodawek, drażniła
guziczki między palcami i kciukami. Jej sutki stały się twarde i nagle zapragnęła,
aby je ssał.
Ale był brudny. Eland musiał chodzić po ulicach przez jakichś czas, co
było dziwne, ponieważ nie było bezdomnych osób w Bor Narga. Każdy miał
miejsce, gdzie mógł się udać.
Jeanne pozwoliła z powrotem opaść swej koszulu, szorstka tkanina otarła
się o jej teraz wrażliwe piersi.
- Mam tam sterylizator - wskazała na drzwi od łazienki.- Możesz się
oczyścić zanim wyjdziesz.
- Nie powiedziałem, że masz przerwać - jego głos stał się niski i mocny,
kontrolujący.
Jeanne przełknęła.
- Nie? Cóż, to jest mój dom i możesz zobaczyć tylko to, co ci pokażę.
Niebieskie oczy skupiły się na niej w taki sposób, że znowu zaczęła drżeć.
Jeanne nigdy nie drżała - była silna, kompetentna. Ten mężczyzna sprawił, że
czuła się mała, niemal delikatna, jak pożądany obiekt. Piękny. Seksualny.
Dotknął jej włosów. Było to tylko dotyk, ale elektryczne ciepło
rozprzestrzeniło się w niej niczym strzał z rozgrzanej pochodni.
- Jesteś silna - wyszeptał.- Podoba mi się to.
Jeanne poczuła się słaba jak nowo narodzone kocię na pustyni. Uśmiech
pociągnął jego kąciki ust do góry, a jej serce zawaliło. Chciała całować te usta,
lizać te wargi i posmakować wodę, która na nich osiadła.
Opuścił rękę i wszedł do jej łazienki, ściągając przepaskę w marszu.
Święta matko boska, pomóż mi w tej chwili.
Tyłek Elanda był piękny - mocy, ciasny i opalony na brązowo. Jego plecy
były tak samo umięśnione jak jego ramiona i ręce a czarny łańcuch na jego
bicepsie sprawił tylko, że był jeszcze bardziej seksowny.
Rok temu, Jeannie uległa pokusie z pilotem ze świata zewnętrznego i
dostała swój pierwszy smak pieszczot. Nie pełen seksy, tylko dotykanie i
odkrywanie. Była to niegrzeczna tajemnica, która tkwiła w jej pamięci które
wspominała, gdy była samotna.
Atrybuty pilota były niczym w porównaniu z tymi, które posiadał Eland.
Eland był doskonałą męską postacią, jakby wyrzeźbili go sami bogowie. Może
właśnie dlatego przeszkadzało to Jeanne. Ten mężczyzna w ogóle nie miał
żadnych niedoskonałości.
Eland obejrzał się na nią, uśmiechając się, gdy zobaczył jej przeszklone
spojrzenie.
- Chodź i zobacz - powiedział a automatyczne, rozsuwane drzwi zamknęły
się, odcinając ją od pięknego widoku.
Rozdział II
Kontrola. Nie strać jej.
Eland zamknął swe oczy, gdy ciepłe promienie sterylizacji obmyły jego
ciało do czystości. Wolał wodny prysznic, ale musiał się zadowolić tym co było. I
tak miał szczęście, że ta kobieta pozwoliła mu ugasić pragnienie bez wzywania
patrolu. Jedynym wytłumaczeniem jej gościnności było to, że nie zauważyła kim
był.
Obiekty DNAmo zostały opanowane i zamknięte przez patrole tylko
dzisiejszego wieczoru, ale Eland uciekał już od tygodnia. Kiedy naukowcy zaczęli
składać rezygnajcę, rozległa się gwałtowna plotka wśród Shareem, że
Ministerstwo Nie-Ludzkich Form Życia było gotowe aby przejąć nad nimi
kontrolę, choć ta wiadomość nie dotarła jeszcze do społeczeństwa.
Nie tylko przejmie kontrolę, ale także planowało zacząć zabijać
„eksperymenty” Shareem. Shareem uciekli w czasie powstałego chaosu w
fabryce i rozprzestrzenili i wsiąknęli w miasto. Eland wędrował ulicami przez dni,
starając się znaleźć mężczyznę o imieniu Rees, Shareem który miesiące temu
skutecznie uciekł z DNAmo. Podobno Rees nadal przebywał na Bor Narga i mógł
mu pomóc znaleźć sposób na opuszczenie planety.
Drzwi rozsunęły się ponownie gdy weszła Jeanne. Eland nadal miał
zamknięte oczy, wyczuwając jej obecność. Mógł także poczuć jej zapach, ciepłe i
wilgotne, jej soki wypełniały swym zapachem powietrze.
Jeanne. Ładne imię, które ześlizgnęło się na jego język.
Penis Elanda był twardy i sterczący. Pragnął płynu do mycia, ale teraz po
tygodniu brudu był oczyszczony, więc polizał swą dłonią i zamknął ją wokół
penisa.
Jęknął. Nie doszedł jeszcze dzisiaj i był bliski śmierci. Shareem zostali
wyhodowani w jednym i tylko w jednym celu. Jeśli nie uwolnią napięcia
seksualnego, które raniło ich ciała, dosłownie spaliliby się od wewnątrz. Ergo,
doskonały naukowiec w DNAmo stworzył fabrykę pełną mężczyzn, którzy
spędzali większość swego czasu na waleniu konia.
Eland otworzył oczy, aby spostrzec że Jeanne gapi się na niego. Jej
wzrok był utkwiony w jego penisie i zwilżyła wargi. Wyobraził sobie, że te
wilgotne, czerwone usteczka tworzą pierścień i przesuwają się na nim, przez co
stał się jeszcze twardszy.
Cholera. Potarł szybciej, rozstawił nogi i chwycił się za jądra. Każdy
włosek na jego ciele stanął dęba, gdy patrzył na nią jak na niego patrzyła. Gdyby
miał wtyczkę do tyłka
Nie, życie byłoby idealne gdyby wcisnęła wtyczkę w niego. A potem
uklękła przed nim i ssała go. Chciała go possać - wiedział, że chciała.
- Podejdź i dotknij mnie - powiedział.- Nie skrzywdzę cię - Eland posłał jej
ogromny uśmiech, który mówił, że może w to uwierzyć, jeśli chciała.
Jeden krok, dwa. Jeanne podeszła bliżej budki sterylizacyjnej, wpatrując
się w jego penisa.
- Ściągnij koszulkę - powiedział.
Jeanne zawahała się a następnie szybko zsunęła koszulkę przez głowę.
Cholera, cholera, cholera. Sprawiła, że jeszcze bardziej stwardniał, gdy
uniosła koszulkę w tamtym pomieszczeniu - teraz ujrzał ją w pełni. Jej piersi
tworzyły mocne kopce, jej talia miała wcięcia, jej biodra były słodkie. Miała na
sobie bieliznę, której krój tkaniny na jej biodrach był wręcz erotyczny.
Szybko, jakby obawiając się że się zatrzyma, Jeanne rzuciła się do środka
kabiny w której się znajdował.
- Kim jesteś?- spytała.
- Powiedziałem ci, kochanie. Nazywam się Eland.
- Eland jaki? Skąd pochodzisz? Dlaczego spacerujesz po Pas City w
środku nocy?
Dotknął jej warg.
- Zbyt wiele pytań.
Gdy Jeanne zamierzała zadać kolejne, Eland otoczył jej szyję i uniósł ją
dla długiego pocałunku.
Wyczuł jej zaskoczenie, ale nie powstrzymała go gdy wtargnął językiem w
jej usta. Poczuł jak oddaje mu pocałunek, goni jego język swoim.
Dobrze smakowała. Doświadczenia Elanda ograniczały się do naukowców
w DNAmo i kobiet, które zatrudniali aby zachować Shareem zaspokojonych.
Tamten seks był kliniczny, konieczny. Teraz dotykał tą kobietę, ponieważ tego
chciał. Chciał ją poznać, porozmawiać z nią, rzeczy które były zakazane w
DNAmo.
- Chcesz tego?- wyszeptał.- Pozwolisz mi?
Jej oczy stały się szerokie, zdumione, zaciekawione.
- Myślę, że tak.
- Zdecyduj się. Musisz mi dać pozwolenie, abym cię wziął. Ale gdy
powiesz tak - po tym nie tematów tabu. Być może nie będę mógł się
powstrzymać. Upewnij się.
Widział niezdecydowanie w jej oczach. Pragnął po prostu ją wziąć, ale ta
możliwość była programowana w Shareem. Eland był na poziomie trzeci, co
1 Butt plug – zabawka analna, jak do tej pory nie znalazłam polskiego tłumaczenia.
oznaczało, że mógł umieścić swoją panią w kajdanach, zbić ją, pieprzyć i być
wobec niej dominujący.
Ale kobieta zawsze musiała dać mu zezwolenie.
- Mogę być szalona - powiedziała Jeanne i uśmiechnęła się.- Ale w
porządku. Bez tematów tabu.
- Dziękuję - powiedział Eland z taką samą wdzięcznością, jaką czuł gdy pił
wodę. Dała życie umierającemu mężczyźnie.- Sprawię, że będzie to dla ciebie
piękne.
Nie miała pojęcia o co mu chodziło. Widział to.
Eland znowu ją pocałował, stając się władczy. Była piękną rzeczą, a on jej
potrzebował.
Popchnął ją na ścianę, chwycił za jej bieliznę i pociągnął w dół. Jeanne
zacisnęła dłonie, kiedy przykucnął, aby ściągnąć je z jej kostek. Miała
zrogowaciałe dłonie pracownika.
Eland powąchał jej cipkę, wdychając jej cudowny zapach.
- Nie golisz jej.
- Golę co?
- Lubię, jak moje panie są gołe, kochanie. Masz golarkę?
- Na pewno do nóg.
Eland trzasnął w kontrolki sterylizatora a ciepła para ustąpiła.
- Weź ją.
Jeanne chwyciła za małe urządzenie, które leżało na szafce. Nadal twardy
i niezaspokojony, Eldan położył ją na wyściółce z ręczników.
- Rozsuń szeroko. Bardzo szeroko.
Jeanne rozsunęła uda. Eldan przesunął dłonią po jej wargach sromowych,
polubiwszy to, jak bardzo różowa i napuchnięta była. Odwrócił się po golarkę i
ostrożnie zaczął usuwać jej włosy, zatrzymując się gdy się wykręcała.
- Nie ruszaj się, kochanie. Nie chcę cię skrzywdzić.
Najwyraźniej spodobała się jej wibracja w pobliżu jej cipki. Jej biodra
uniosły się nad podłogą a Eland pochylił się bliżej, by zakończyć robotę. Polizał
jej teraz gołą skórę.
- Masz płyn do mycia skóry?
- W szafie.
Eland odłożył golarkę, znalazł w szafce butelkę słodko pachnącego olejki i
wrócił do rozsmarowania go na jej cipce.
Jeanne wydała z siebie dźwięk przyjemności. Eland żałował, że nie ma ze
sobą swojego ekwipunku, kajdan na nadgarstki i może małego knebla, który
włożyłby między jej zęby, wibratora do stymulowania jej, prętów różnego rodzaju
które by włożył w nią i w siebie.
Ach, no dobrze, będzie musiał sobie poradzić bez tego. Skręcił jej koszulę
w linę, schwycił jej ręce i owinął koszulę wokół nadgarstków.
- Co ty robisz?- wgapiła się.
Eland pocałował ją, podniósł jej ręce nad jej głową i przywiązał drugi
koniec liny do uchwytu szafki. W powściągliwości było to żałosne - gdyby chciała
się szarpnąć, zrobiłaby to, ale tak jak pomyślał wcześniej, musiał się tym
zadowolić.
Jeanne spojrzała na niego oczami koloru ciemno-parzonej kawy, w
sposób jaki mu się spodobało. Gdy patrol w końcu go dopadnie, zobaczy jeszcze
kiedykolwiek tą kawę?
Eland pocałował jej powieki i przebiegł po nich językiem. Prześlizgnął się
językiem po jej twarzy i wokół ust. Otworzyła usta i zanurzył się w nich zanim
przesunął językiem po jej gardle.
Jeanne chciała być dotykana, kosztowana, drażniona. Mógł wiedzieć, że
nie miała poza tym zbyt wielkiego doświadczenia. Krótko mówiąc, Eland chciałby
być na poziomie pierwszym, czystej zmysłowości, aby mógł zachować dla niej tą
słodkość, ale poziom trzeci potrzebowali tego mocno, ostro.
- Gdybym miał swoje rzeczy, zrobiłbym znacznie więcej - przesunął
językiem po jej piersi, wirując nim wokół jej sutka.- Wsunąłbym pręt w twoją
cipkę, miły, miękki pierścień który zapobiegłby, żeby sprawy nie posunęły się za
daleko.
- Tak - jej szept miał słodki smak.
- Wibruje i jest ciepły. Sprawiłby, żebyś doszła w krótkim czasie.
- Doszła?
- Osiągnęła szczyt. Twój słodki krem wylewa się. Złapię go moim
językiem.
Polizał jej pępek i przeniósł się do cipki. Eland pocałował ją raz i polizał
łagodnie, że aż jęknęła.
- Chcesz, żebym tu pozostał?- spytał Eland, będąc wystarczająco blisko
aby poczuć ciepłe piżmo jej cipki.
- Tak.
- Powiedz „bardzo proszę”.
Wahanie. Nie była przyzwyczajona o proszenie o cokolwiek, ta kobieta ze
spracowanymi dłońmi.
- Bardzo proszę.
Eland złożył pocałunek na jej otwarciu. Kochał jak jej cipka teraz
wyglądała, naga i różowa dla niego.
- Jesteś słodką, piękną kobietą - powiedział.- Trzymaj się a sprawię, że
poczujesz się dobrze.
Skinęła głową w milczeniu.
- Ale musisz się trzymać i nie ruszać. Rozumiesz?
- Tak.
Jego serce zabiło szybciej. Był to moment w którym zabawa stała się
bardziej interesują.
- Ukarzę cię, jeśli źle się zachowasz. Rozumiesz?
Cisza. Eland podniósł głowę. Jeanne spoglądała na niego szeroko
otwartymi oczami.
- Rozumiesz?- powtórzył.
- Tak.
Co za kobieta. Rozumiała. Wpuściła go do swojego domu, ugasiła jego
pragnienie, potraktowała go jak człowieka a teraz rozumiała zarówno to czego
chciał i to, czego było jej trzeba.
Bogowie musieli mu dzisiaj sprzyjać.
Rozdział III
Musiała oszaleć. Jeanne powinna wezwać patrole, kopnąć go, strzelić w
niego ogłuszającym pistoletem, zrobić coś.
Zamiast tego pozwoliła mu ogolić swoją cipkę, przywiązać ją do szafki i
powiedzieć sobie, że ją ukarze, jeśli nie pozwoli dać sobie zrobić dobrze.
Teraz powiedziała mu, żeby zrobił cokolwiek chciał. I nie bała się. Była
zdenerwowana, ale podekscytowana, zastanawiając się co zrobi.
Eland posłał jej kolejny uśmiech, jego niebieskie oczy pojaśniały i spuścił
głowę, wsuwając język prosto do jej cipki.
Bogowie. I pomyśleć, że sądziła iż wibrująca golarka była przyjemna.
Gorące usta Elanda przesunęły się po jej cipce, jego język rozsunął jej wargi a
jego oddech owiał wnętrze jej pochwy.
Spojrzała w dół na jego schyloną głowę, teraz czyste włosy, zauważając,
że złote nitki przeplatały jasny brąz. Chciała wsunąć dłonie w te piękne, gęste
włosy, ale nadgarstki były nadal związane. Jeanne szarpnęła za więzy. Łatwe do
rozerwania.
Eland podniósł głowę. Jego niebieskie oczy były przysłonięte bielą. Jego
twarz była zaczerwieniona, jego usta mokre od jej soków.
- Zostaw to, albo cię zbiję.
- Chcę cię tylko dotknąć.
- Co za pech.
Schylił głowę i tym razem ją possał, kując i łaskotając swoim językiem.
Jeanne wiła się i piszczała, gdy jego bezlitosne usta wchodziły dalej i dalej.
Posuwał ją swoim cholernym językiem. Szerokie dłonie trzymały jej nogi
szeroko rozwarte a jego usta nadal lizały, ssały, gryzły. Jeanne wygięła się w
górę ku niemu. Jej ciało szalało, kochało wszystko co z nią robił.
Eland pchnął ją z powrotem w dół. Czuła jak jego włosy ocierając się o jej
uda, jego ręce były tak cholernie silne, język wpadał w nią raz za razem. Miała
dojść, osiągnąć szczyt, jak powiedział, mocniej niż kiedykolwiek stało się to z
pilotem ze świata zewnętrznego.
Nagle jej świat skurczył się do jego ust, pieczenia pod jego językiem,
potrzeby aby mieć go w sobie. Krzyknęła i szarpnęła się, jej tyłek uderzył z
klapnięciem o ręczniki i nie obchodziło jej to. Jeanne usłyszała dźwięk
rozrywania i poskręcana koszula zsunęła się jej z nadgarstków.
Ucieszyła się. Mogła teraz pogładzić jego włosy, które były jak surowy
jedwab. Wykrzyczała jego imię, trzymając go mocno.
Eland podniósł głowę z ustami mokrymi od jej kremu.
- Niegrzeczna - warknął.- Powiedziałem ci, że masz się zachowywać.
- Nie mogę nic na to poradzić. Rozerwało się.
Eland warknął. Był to dźwięk, który miał zatrzymać jej mówienie, ale
Jeanne nie mogła przestać.
- Eland, pragnę cię. Miej ze mną seks. Proszę.
- To ja tu wyznaczam zasady, kochanie, nie ty.
Zamrugała.
- To jest mój dom.
Pochylił się nad nią, jej własny orgazm pachniał na jego ustach.
- Oddałaś mi siebie. Pamiętasz? Teraz odbierz swoją karę. Odwróć się.
- Ale...
- Odwróć. Się.
Uśmiechnął się, gdy to powiedział, ale jego oczy błyszczały - nie ze złości
ale z potrzeby.
Jeanne przetoczyła się na ręcznikach, opierając się policzkiem o złożone
ręce. Eland położył jedną ze swych silny dłoni na jej gołej pupie.
- Dostałaś kiedykolwiek lanie?
- Dlaczego miałabym?
- To znaczy, że nigdy nie byłaś niegrzeczna?- jego oddech owiał jej
tyłeczek.- Nigdy, przenigdy?
- No, może byłam trochę niegrzeczna.
- Naprawdę?- Eland zaśmiał się cicho.- Opowiedz mi o swojej
niegrzeczności. Co zrobiłaś?
- Fantazjowałam o seksie - nagle zapragnęła, żeby wiedział wszystko.-
Nigdy tego nie robiłam, ale chcę. Kupiłam w innym świecie rzeczy, takie jak pręty
i wibratory, ale nie są tak dobre jak to co przed chwilą zrobiłeś. Chcę uzbierać
wystarczająco dużo pieniędzy na podróż do Ariel, nawet na Stację 358 i chcę
spotkać kosmitę z trzema penisami czy coś. Chcę po prostu mieć seksu.
Eland brzmiał na zamyślonego.
- Trzy penisy? Co by zrobił z trzema...- zamarł, być może wyobrażając
sobie co by zrobił gdyby sam miał trzy penisy.
- Miałam usuniętą błonę dziewiczą gdy przyszedł na to czas, ale nadal
jestem dziewicą - powiedziała.- Chcę seksu. Czy to czyni mnie złą?
Eland pochylił się opierając się wilgotnym torsem o jej plecy.
- To sprawia, że jesteś kobietą.
- Więc nie zbijesz mnie?
- Nie powiedziałem tego.
Eland znowu się zaśmiał gdy się cofnął, a następną rzeczą którą poczuła
Jeanne była ogromna ręka która dotykała jej tyłka.
***
Piękny tyłek Jeanne był słodki i okrągły, a teraz czerwony. Wykręciła
instynktownie swe ciało chcąc od niego uciec, ale przytrzymał ją i bił packą.
Eland powstrzymał się choć trochę. Nie była do tego przyzwyczajona, do
tej szczypty miłości, której nigdy wcześniej nie doświadczyła. Och, czego by on
mógł ją nauczyć.
Nie żeby dostał szansę.
Odsunął na bok tą myśl i skupił się na przyjemności, jaką mu sprawiało
uczucie jej tyłeczka pod jego dłońmi, a gdy słyszał jej piski, jego penis stał się
ostrzejszy i twardszy.
Wiedział, że Jeanne znowu dochodzi, jej naga cipka ocierała się o ręczniki
pod nią, jego uderzenia sprawiły, że zakopała się w nich. Gdy krzyknęła w
kumulującym szczycie, Eland obrócił ją na plecy, uniósł jej biodra i wsunął
swojego penisa w jej jakże mokrą cipkę.
Opuścił głowę, gdy jej piękny płaszczyk mocno się na nim zacisnął.
Orgazm Jeanne nadal trwał, jej cipka pulsowała na jego gorącym i
potrzebującym penisie.
Cholera, pieprzona cholera. Czy kiedykolwiek było to takie przyjemne?
Nie, nigdy, ponieważ nigdy nie było to z taką kobietą jak Jeanne.
Patrzyła na niego przymkniętymi oczyma, brązowymi i błyszczącymi
między grubymi, czarnymi rzęsami. Włosy miała w nieładzie, jej twarz była
zrelaksowana i piękna.
- Jeanne.
Powiedział jej imię w ekstazie, wykrzyczał je w ściany, wyszeptał w jej
włosy. Za każdym razem gdy się w nią wbijał, jego jądra stawały się ciasne i
ciężkie.
Mógłbym cię pokochać.
Gdyby Shareem mógł pokochać. A koniec końców Eland był Shareem.
Jęknął i doszedł, wielkie krople wystrzeliwały wewnątrz tej pięknej kobiety.
Przycisnął ją do siebie, sapiąc, całował jej spoconą twarz, jej usta, włosy.
- Dziękuję - szepnęła.
- Przyjemność po mojej stronie - mruknął, gdy zamknął oczy i zapadł się w
niej.- Właśnie do tego służę.
***
Dopiero później dziwne słowa przeszyły Jeanne gdy się obudziła w łóżku -
sama. Właśnie do tego służę. Co do diabła miał na myśli?
I gdzie się podziewał?
Ponownie uprawiali seks, gdy odpoczęła. Pokazał jej jak ma na nim usiąść
okrakiem, a następnie jak wyważyć równowagę na rękach i kolanach z tyłkiem w
powietrzu, tak, że mógł w nią wejść za nią. Pieprzenie się z nią w ten sposób
pozwalało mu serwować jej klapsy w tym samym czasie.
Ale teraz zniknął. Tak jak i on, zniknęła brudna przepaska Elanda.
Mieszkanie wydawało się inne bez niego, pachnące seksem ale bardzo puste.
Jeanne przygotowała się do pracy, z ciężkim sercem zerknęła na
wiadomości na swoim monitorze. Pokazało się wideo o obiektach genetycznych
DNAmo, która specjalizowała się w tworzeniu doskonałych sług i robotników
fabrycznych. Zeszłej nocy została zamknięta, powiedział reporter, po tym jak
władze zakazały jego eksperymentalnego programu, który polegał na stworzeniu
istoty o nazwie Shareem. Naukowcy zostali aresztowani lub uciekli z planety a
Shareem zniknęli.
Jeanne nie zwracała szczególne uwag, nie bardzo interesując się
inżynierią genetyczną, aż do następnego słowa reportera, które przykuło jej
wzrok do ekranu.
- Shareem są silni, inteligentni i zaradni. Są wyżsi niż normalni mężczyźni
i mogą być zidentyfikowani dzięki czarnemu łańcuchowi, który noszą na
ramieniu. Jeśli widziałeś jedną z tych istot, nie angażuj się - zadzwoń po patrol.
Shareem są niebezpieczni i zostali skazani na likwidację.
Hologram ukazał mężczyznę z idealną twarzą, długimi, ciemnymi włosami
i z łańcuchem na ramieniu oraz niebieskimi oczami, dokładnie takimi samymi
jakie miał Eland. Mężczyzna nie był Elandem, ale byli bardzo do siebie podobni.
- Shareem - kontynuował reporter.- Zostali nielegalnie wykonani dla
przyjemności seksualnej, rzeczy znienawidzonej na planecie, gdzie unika się
seksu. Shareem są barbarzyńskimi osobnikami dla przyszłości Bor Nargan, zbyt
niebezpiecznymi, aby mogli żyć.
Jeanne walnęła w monitor i ukryła twarz w dłoniach. Przypomniała sobie
jak Eland sprawił jej żądlące lanie a potem koił jej tyłek w swych dłoniach.
Pamiętała, jak bardzo gorący i twardy był w jej środku, rozciągając ją, sprawiając,
że czuła się tak cholernie dobrze.
Cholera. Nic dziwnego, że Eland zaśmiał się, gdy powiedział jej, że jest
bardziej Bor Narganinem niż ktokolwiek inny. Został stworzony z DNA wielu Bor
Narganinów, zmieszany w kadzi.
- Shareem mają zostać wyłapani i wyeliminowani - powiedział reporter.
Eland musiał uciekać patrolom, kiedy się natknął na to miejsce, brudny i
umierający z pragnienia. Jeanne podratowała go i znowu uciekł. Silny,
inteligentny, zaradny.
Zostanie wyeliminowany, jeśli go złapią. Jej serce rozerwało się Nie.
Jeanne wyszła poszukać go, do diabła z pracą. Powie, że jest chora.
Po godzinie daremnych poszukiwań, srając się unikać w tym czasie
patroli, Jeanne zrezygnowała i wróciła do domu. Zamknęła swoje drzwi, usiadła
tępo na łóżku i rozpłakała się.
***
Trzy miesiące później. Rada Rządząca w Bor Narga zagłosowała, iż można
pozwolić Shareem żyć - z pewnymi ograniczeniami. Nie wolno im było opuścić
planety, musieli się zarejestrować w Ministerstwie Nie-Ludzkich Form Żyjących i
posiąść specjalną kartę identyfikacyjną, musieli dostać zastrzyk antykoncepcyjny
i zaszczepić się przeciwko chorobom seksualnym. Musieli odnawiać szczepienia
co sześć miesięcy albo zostaną wyeliminowani bez procesu.
Jeanne pomyślała cynicznie, że rząd prawdopodobnie zaprzestał
egzekucji, ponieważ obawiał się utraty pieniędzy. Światy, które prowadziły
handel z Bor Narga, zwłaszcza tej bogate jak Ariel, gdzie inżynieria genetyczna
była formą sztuki, wyraziły silną dezaprobatę wobec planu Bor Narga o zabiciu
Sahreem. Ergo, Rada Rządząca, dokonała przemiany serca.
Jednak Jeanne nie miała możliwości dowiedzenia się, czy Eland uciekł z
planety czy został wyeliminowany, zanim edykt został zmieniony. W ogóle nic nie
wiedziała. Jeanne każdego dnia niezgrabnie chodziła do pracy i równie
niezgrabnie wracała do domu.
Czasami wyciągała swoje seksualne zabawki i spoglądała na nie, ale nie
miała serca do korzystania z nich. Mogła tylko myśleć o Elandzie i wiedziała, że
nic nie sprawi, że poczuje się tak jak przy nim.
Pewnego wieczoru, gdy bawiła się prętem, fantazjując że Eland go na niej
używa, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Jeanne ukryła pręty i otworzyła drzwi.
Ogromny mężczyzna pchnął ją do tyłu i trzasnął drzwiami. Zanim
zaczerpnęła powietrza, podniósł ją w swoich ramionach i zaczął całować.
- Eland - dyszała, gdy wreszcie przestali.- Tak się o ciebie martwiłam.
Uśmiechnął się do niej, jego oczy były tak cholernie niebieskie, że chciała
zapłakać. Znalazł ubrania - tunikę i leginsy i blokujące słońce szaty, choć Jeanne
podobał się najbardziej w przepasce, która ledwo co zakrywała.
- Udało mi się, kochanie - powiedział.- Musiałem się ukrywać przez jakiś
czas, ale to już się skończyło.
- Cholera, Eland, powinieneś mi powiedzieć czym jesteś, że musisz uciec.
Pracuję w dokach kosmicznych. Mogłabym cię jakoś przemycić.
Eland przycisnął ją bliżej, jego ręce były takie silne, ale się trząsł.
- Mogłabyś zostać aresztowana, może wyeliminowana za pomaganie mi.
Nigdy bym na to nie pozwolił. Nigdy - jego oddech był ciepły, gdy ją mocno
pocałował.- A gdybym opuścił planetę, mógłbym już nigdy cię nie zobaczyć.
Serce Jeanne zaczęło bić obrzydliwie szybko.
- Idiota. Skoro nie chciałeś odejść, to dlaczego nie pozwoliłeś, żebym cię
ukryła?
- Bogowie, Jeanne, byłem dla ciebie wystarczającym zagrożeniem
pukając do twych drzwi już za pierwszym razem - Eland otarł kciukiem łzy z jej
twarzy.- Ale dałaś mi siłę by iść dalej, piękna damo. Zakochałem się w tobie.
- Drań - Jeanne posłała mu trzęsący się uśmiech.- Też się w tobie
zakochałam.
Eland zaśmiał się nagle, było to ciepły, piękny dźwięk i obrócił się z nią.
- Jestem Shareem, kochanie, wykonany dla twojej przyjemności. Poziom
trzeci, co oznacz wszelki rodzaj niegrzecznej przyjemności.
- Hmm, podoba mi się to.
Eland postawił ją, rozpinając jej kombinezon od szyi do pasa i wsunął ręce
do środka. Jego dłonie znalazły jej piersi, jej talię, jej cipkę już nabrzmiałą dla
niego.
- Więc powiedz mi, aniele - Eland pocałował ją tak gorąco, że aż sprawił,
że jej cipka stała się mokra.- Chcesz mnie zatrzymać?