Anita Blake 11 Cerulean Sins rozdziały 8 9

background image

Cerulean Sins

Rozdziały 8-9

Tłumaczenie:

http://chomikuj.pl/scarlett13

Korekta:

http://anitablake.fora.pl/

background image

- Asher chodź i zobacz swój prezent – zawołała Musette.

Damian był już na podłodze przy mnie, jego ręce na moich ramionach, jego palce

wbijające się we mnie. Myślę że obawiał się tego co mogłabym zrobić. Powinien się bać.

Głos Ashera był napięty, ale czysty – Widziałem ten szczególny dar już wcześniej.

Znam go dobrze.

- Chcesz abyśmy powrócili do Belle Morte i powiedzieli, że nie doceniasz jej

podarunku?

- Możesz powiedzieć Belle Morte, że otrzymałem dokładnie to czego życzyłaby sobie

abym doznał otrzymując jej dary.

- I cóż to takiego jest?

- Przypomniano mi kim byłem, i kim teraz jestem.

Wstałam. Damian wciąż trzymał moje ramiona w sztywnym uścisku. Jean-Claude wstał

z gracją, jak kukiełka pociągnięta za niewidoczne sznurki. Ja nigdy nie będę taka pełna
wdzięku, ale dzisiejszej nocy to nie miało znaczenia.

Musette odwróciła się do Jean-Claude’a - Podarowaliśmy nasz prezent tobie Jean-

Claude i Asherowi. Oczekujemy podarunków dla nas jako gości.

Jej głos był pusty, taki uprzejmy, jak słuchanie ciszy - Powiedziałem ci, Musette, nasze

dary gościnne wymagają jeszcze tygodni do ich ukończenia.

-Jestem pewna, że możesz znaleźć coś na ich zastępstwo – popatrzyła na mnie.

Odnalazłam swój głos i nie był on łagodny. – Jak śmiesz pojawiać się trzy miesiące

wcześniej, wiedząc, że nie będziemy przygotowani, i domagać się czegokolwiek od nas? –
Damian był uczepiony moich pleców trochę nerwowo, ale to byłam uprzejma, jak na mnie. Po
tym co ona i Belle Morte właśnie zrobiły byłam naprawdę grzeczna. – Twoja nieuprzejmość
nie zostanie wykorzystana jako wymówka do tego by zmusić nas do zrobienia czegoś czego
nie chcemy.

Ramiona Damiana ześlizgnęły się po moich ramionach, tak że kołysał mnie przy swoim

ciele. Nie walczyłam z tym, bo prawdopodobnie bez jego obecności uderzyłabym ją albo
zastrzeliła. Co wydawało mi się dobrym pomysłem.

Jean-Claude starał się załagodzić sytuację, ale Musette gestem nakazała mu się odsunąć.

– Niech twój sługa mówi jeśli ma coś do powiedzenia.

Otworzyłam usta aby nazwać ją zimną suką, ale to nie to wyszło z moich ust. – Czy

wierzysz, że pośpieszne prezenty mogą być warte twojej urody? Naprawdę wzięłabyś jakiś
marny substytut w miejscu przepychu, który zatwierdziliśmy?

background image

Przestałam mówić. Wszyscy nasi ludzie wpatrywali się we mnie, oprócz Damiana,

który przytulał mnie mimo wszystko.

- Brzuchomówstwo. - Jason powiedział z innego boku Jean-Claude’a. - To jest jedyna

odpowiedź.

Jean-Claude skinął głową. – Cud, w rzeczywistości. – Wtedy odwrócił się do Musette. –

Wszystko, z wyjątkiem jednego, blednie przy twojej urodzie. Jak mogę zaoferować ci coś
mniej niż coś pięknego by odzwierciedlało twój powab.

Jej spojrzenie wróciło do mnie – Czy ona nie jest równie piękna co ja?

Roześmiałam się. Ramiona Damiana zacisnęły się na tyle mocno, że musiałam uderzyć

go w rękę abym mogła komfortowo oddychać – Nie martw się, uporałam się z tym już. – Nie
sądzę aby ktokolwiek mi uwierzył, ale byłam szczera. – Musette, wiem, że jestem ładna.
Mogę to przyznać, ale w porównaniu do innej nieziemskiej trójki tutaj, nie jestem
najpiękniejszą osobą po naszej stronie.

- Trójki, – Jason powiedział – dlaczego uważam że nie jestem w tej trójce? -

Przepraszam, Jason, ale jesteś taki jak ja, wyglądamy ładnie, ale ta trójka stojąca tutaj to nie
nasza liga.

- Zaliczasz Ashera do tych trzech piękności? – Musette zapytała.

Przytaknęłam – Jeśli sporządzałabym listę pięknych ludzi w pokoju, on zawsze znajdzie

się na liście.

- Kiedyś tak, ale nie teraz, nie od wieków.– Powiedziała.

- Nie zgadzam się.

- Kłamiesz.

Spojrzałam na nią – Jesteś Mistrzynią Wampirów, nie potrafisz powiedzieć czy ktoś

kłamię czy mówi prawdę? Nie możesz wyczuć tego w moich słowach, poczuć tego na mojej
skórze? – Obserwowałam jej twarz, te piękne lecz przerażające oczy. Ona nie potrafiła
stwierdzić czy kłamię czy nie. Na swojej drodze spotkałam tylko jednego Mistrza Wampirów,
który nie potrafił odróżnić prawdy od kłamstwa, a to dlatego, że okłamywał tak bardzo do
siebie, że prawda weszłaby mu w drogę. Musette była ślepa na prawdę, co oznaczało, że
mogliśmy ją dowolnie oszukiwać. To zwiększało możliwości.

Posłała mi marsową minę i machnęła na mnie tą drobną dobrze wymanikiurowaną

rączką. – Dość tego.– Była wystarczająco bystra by wiedzieć, że przegrywa w tym sporze, ale
nie była wystarczająco bystra by zrozumieć dlaczego. Więc przeszła do czegoś o czym
myślała, że w tym może wygrać.

- Nawet Asher z jego zrujnowanym pięknem jest ładniejszy od ciebie.

To była moja kolej aby zmarszczyć na nią brwi. – Sądzę, że już to powiedziałam.

background image

Znowu się skrzywiła. To było tak jakby została przysłana z przygotowanymi słowami

do wypowiedzenia, a ja nie udzielałam tych odpowiedzi, których ona oczekiwała.
Rujnowałam jej przedstawienie, a Musette nie wydawała cieszyć się improwizacją.

- Nie przeszkadza ci to, że nie jesteś piękniejsza od tych mężczyzn?

- Musiałam pogodzić się z byciem przeciętną już dawno temu.

Zmarszczyła brwi tak mocno, że wyglądało to na bolesne – Jesteś kobietą, którą bardzo

trudno obrazić.

Wzruszyłam ramionami na tyle ile mogłam z ramionami Damiana wciąż owiniętymi

wokół mnie. – Prawda to prawda Musette. Złamałam główną zasadę dziewczyn.

- A jaka ona jest?

- Nigdy nie umawiaj się z kimś ładniejszym od ciebie.

To ją rozśmieszyło, zaskakujące uderzenie dźwięku – Non, non, zasadą jest nigdy się do

tego nie przyznawać. – Uśmiech znikł – Naprawdę nie sprawia ci… trudności mówienie, że
jestem ładniejsza od ciebie.

Potrząsnęłam głową – Nie.

Patrzyła przez chwilę kompletnie zagubiona, do czasu gdy jej własny ludzki sługa

dotknął jej ramienia. Drgnęła, wzięła głęboki drżący oddech, jakby przypominając sobie kim i
czym była oraz dlaczego tam była. Ostatnie znamię śmiechu zniknęło z jej oczu. – Przyznałaś,
że twoje piękno nie może rywalizować z moim, stąd skosztowanie twojej krwi nie będzie
prezentem godnym zastąpienia tego cuda, które Jean-Claude przygotował dla mnie. Masz
słuszność, co więcej, o twoim wilku. On jest urokliwy, ale nie tak uroczy jak ich troje.

Nagle miałam złe przeczucie dokąd to wszystko zmierza.

- Damian jest w jakiś sposób twój. Nie rozumiem tego, ale to czuję. On jest twój w taki

sposób jak Angelito jest mój, a ty jesteś Jean-Claude’a. Jako Mistrz Miasta Jean-Claude nie
może być do wzięcia, ale Asher nie należy do nikogo. Daj mi go, jako dar gościnny.

- On jest moim zastępcą, moim témoin.

1

- Powiedział Jean-Claude wciąż tym pustym

nic nie znaczącym głosem. – Nie dzielę się nim lekko.

- Tej nocy spotkałam niektóre twoje wampiry. Meng Die potrafi wzywać zwierzę. Jest

potężniejsza od Ashera, dlaczego to ona nie jest twoją zastępczynią?

- Ona jest zastępczynią innego Mistrza i wróci do niego za kilka miesięcy.

- Dlaczego zatem jest tutaj?

- Wezwałem ją.

1

świadek

background image

- Dlaczego?

Prawdziwym powodem było to, że gdy ja robiłam mój rachunek sumienia Jean-Claude

potrzebował wsparcia. Ale nie sądziłam, że zamierza się tym podzielić. Nie zrobił tego -
Mistrz wzywa do domu swoje stadko raz na jakiś czas, zwłaszcza jeżeli spodziewa się, że oni
wkrótce zostaną mistrzami na swoich własnych terenach.

- Belle była zaniepokojona, że powstałeś jako Mistrz Miasta, bez tej ostatniej wizyty,

Jean-Claude. Obudziła się wymawiając swoje imię, mówiąc, że stałeś się panem samego
siebie. Nikt z nas nie myślał, że dotrzesz tak wysoko.

Nisko się ukłonił, a ona stała tak blisko, że jego włosy prawie musnęły jej spódnicę –

Nie często się zdarza, że ktoś zaskakuje Belle Morte. Jestem niezmiernie zaszczycony.

Musette zmarszczyła brwi – Powinieneś być. Ona jest przede wszystkim…

niezadowolona.

Powoli się podniósł – Dlaczego moje dojście do władzy uczyniło ją nieszczęśliwą?

- Ponieważ bycie Mistrzem Miasta, jest oznacza znalezienie się poza więzami

obowiązku.

Więzy obowiązku, wydawały się znaczyć więcej dla wampirów niż dla mnie, ponieważ

poczułam jak wszyscy się uciszyli i znieruchomieli. Damian wciąż był wokół mojego ciała,
ale tak jakby nie było go wcale. Tylko ciężar jego ramion dawał mi znać, że wciąż mnie
trzymał. Rytm i puls jego ciała zniknął, schowany gdzieś głęboko w środku.

- Ale Asher nie wspiął się tak wysoko. On wciąż może zostać wezwany do domu –

powiedziała.

Spojrzałam na Jean-Claude’a, ale jego twarz była zupełnie nieczytelna, ta uprzejma

nicość, która oznaczała, że ukrywa każdą swoją reakcje - To jest, oczywiście, w twoim
zakresie możliwości, ale potrzebowałbym jakiegoś zawiadomienia, przed wezwaniem Ashera.
Ameryka jest mniej ugruntowana niż Europa i walki o teren są tu dużo mniej cywilizowane –
jego głos wciąż był pusty, beznamiętny, nic nie znaczący - Jeśli mój zastępca po prostu
zniknie inni będą postrzegać to jako słabość.

- Nie martw się, nasza pani nie wezwie go do domu, ale przyznaje, że jest zdziwiona.

Wszyscy czekaliśmy aż przejść do innego tematu, ale Musette wydawała się

zadowolona ze stania w ciszy.

Nawet z Damianem wiszącym na mnie, złamałam się pierwsza – Czym zdziwiona?

- Dlaczego Asher oddalił się od niej, oczywiście.

Asher przesunął się bliżej, ale wciąż utrzymywał większy dystans od Musette niż od nas

– Nie opuściłem jej– powiedział – Belle Morte nie dotykała mnie od wieków. Nawet nie
chciałaby obejrzeć zabaw gdzie jestem… funkcjonalny. Powiedziała, że ranię jej oczy.

background image

- To jej przywilej by postępować ze swoimi ludźmi tak jak uważa za stosowne –

powiedziała Musette.

- Prawda – powiedział Asher – ale kazała mi przybyć do Ameryki z Yvette jako moim

nadzorcą. Yvette umarła, a ja nie dostałem więcej poleceń.

- A jeśli twoja mistrzyni poleci ci wrócić do domu?

Cisza, tym razem po naszej stronie.

Twarz Ashera była beznamiętna jak Jean-Claude’a. Cokolwiek poczuł, ukrył to, ale

twarze obojga powiedziały, że miało to znaczenie i że to ważne.

- Belle Morte zachęcała swych ludzi do działania na własny rachunek. – powiedział

Jean-Claude – To jedna z przyczyn, dlaczego jej linia krwi rządzi większą ilością terenów niż
jakakolwiek inna, szczególnie tutaj w Stanach Zjednoczonych.

Musette zwróciła swoje piękne oczy na niego – Ale Asher nie odszedł by zostać

Mistrzem Miasta, odszedł aby zemścić się na tobie i twojej ludzkiej służebnicy. Chciał
zapłaty za śmierć jego ukochanej Julianny.

Widzisz, przez cały czas znała jej imię.

- Lecz, twoja służebnica stoi tutaj, silna, ma się dobrze i nie odniosła żadnej krzywdy.

Gdzie jest twoja zemsta Asher? Gdzie jest cena jaką Jean-Claude ma zapłacić za
zamordowanie twojej służebnicy?

Asher wydawał się zamknięty w sobie, tak bardzo, bardzo spokojny i nieruchomy.

Zastanowiłam się czy gdybym mrugnęła, zniknąłby. Jego głos był daleki, pusty –
Stwierdziłem, że obwiniając Jean-Claude byłem w błędzie. Być może on też opłakiwał jej
stratę.

- Więc – pstryknęła palcami – od tak cały ból i nienawiść zostały zapomniane?

- Nie tak po prostu, non, ale nauczyłem się wielu rzeczy, o których zapomniałem.

- Takich jak słodki dotyk ciała Jean-Claude’a?

Cisza tym razem była silna, że słyszałam szum krwi w uszach. Czułam jakby Damian

był duchem przy moim ciele. Wszystkie wampiry, byłam tego pewna, życzyły sobie by
zniknąć.

Albo Jean-Claude i Asher robili to za moimi plecami. Co nie było niemożliwe. Ale jeśli

nie, szczera odpowiedź na pytanie byłaby zła.

Jason przyciągnął moją uwagę, ale żadne z nas nie śmiało nawet wzruszyć ramionami.

Nie sądzę, żebyśmy byli pewni co się dzieje, ale to że jakiegoś miejsca było prawie pewne.

Musette przepłynęła wokół Jean-Claude’a, by stanąć obok Ashera – Czy ty i Jean-

Claude jesteście ponownie szczęśliwą parą czy – wtedy spojrzała na mnie – Jest szczęśliwe

background image

ménage à trois? Czy to dlatego nie wróciłeś do domu? - Minęła Ashera i Jean-Claude’a
sprawiając że ruszyli się z powrotem, tak, że mogła stanąć przede mną – Jakże można
przyrównać dotyk takiej jak to do wspaniałości naszej pani?

Myślę, że ona po prostu dawała do zrozumienia, że nie jestem tak dobra w łóżku jak

Belle Morte, ale nie byłam całkowicie pewna, że o to jej chodzi, poza tym to mnie nie
obchodziło. Mogła obrażać mnie jak tylko chciała. Obrażanie mnie było mniej bolesne, niż
wiele innych rzeczy, które mogła mi zrobić.

- Belle Morte odczuwa wstręt na mój widok. – W końcu powiedział Asher. – Unika

mnie wszędzie.– Skinął na obraz który Angelito wciąż trzymał – Oto jak mnie widzi. Jak
zawsze mnie postrzega.

Musette przepłynęła z powrotem by stanąć przed Asherem – Być najmniejszym wśród

jej dworu jest lepsze niż rządzenie gdziekolwiek indziej.

Nie mogłam się powstrzymać – Chcesz powiedzieć, że lepiej służyć w niebie niż

rządzić w piekle?

Skinęła głową, uśmiechając się, pozornie nie dostrzegając literackiej aluzji - Oui,

precisement

2

. Nasza pani jest Słońcem, Księżycem, wszystkim. Rozstać się z nią można

jedynie przez jedną prawdziwą śmierć.

Twarz Musette była entuzjastyczna, świecąca tą wewnętrzną pewnością, zazwyczaj

zarezerwowaną dla ortodoksyjnych Chrześcijan oraz telewizyjnych kaznodziejów. Była
rzeczywiście głęboko wierząca.

Nie mogłam zobaczyć twarzy Damiana, ale mogłam się założyć że była całkowicie bez

wyrazu, jak u reszty. Jason patrzył na Musette jakby wyrosła jej druga głowa, brzydka
kolczasta druga głowa. Ona była fanatyczką, a fanatycy nigdy nie są do końca zdrowi na
umyśle.

Zwróciła się do Ashera z tym samym blaskiem przenikającym jej twarz – Nasza

mistrzyni nie rozumie dlaczego ją opuściłeś, Asher.

Ja rozumiałam. Myślę, że wszyscy w pokoju zrozumieli, może z wyjątkiem Angelito i

dziewczyny która wciąż stała po drugiej stronie kanapy, gdzie Musette ją zostawiła.

- Spójrz na obraz mnie jako Wulkana, Musette, zobacz co Pani o mnie myśli.

Musette nie zawracała sobie głowy odwracaniem się za siebie. Dała galijskie

wzruszenie ramion

3

, które oznaczało wszystko i nic.

- Anita nie widzi mnie w ten sposób – powiedział.

2

Tak właśnie

3

Nie ma polskiej nazwy na to wzruszenie ramion. Wygląda tak

http://french.about.com/library/graphics/gestures/g-alors.jpg

background image

- Jean-Claude nie może patrzeć na ciebie bez widzenia tego co zostało stracone –

powiedziała.

- Czas kiedy mogłaś mówić za mnie, Musette, dawno minął. Nie znasz mojego serca

ani myśli, nigdy tak naprawdę nie znałaś – powiedział Jean-Claude.

Odwróciła się do niego – Czy próbujesz mi powiedzieć że chcesz go dotykać takim

jakim jest teraz? Bądź ostrożny udzielając odpowiedzi Jean-Claude, wiesz że nasza Mistrzyni
potrafi zajrzeć głęboko w twoje serce i w myśli. Możesz okłamać mnie, ale nigdy ją.

Jean-Claude był cicho przez jakiś czas, ale w końcu powiedział prawdę – Obecnie nie

jesteśmy razem w ten sposób.

- Widzisz nie chcesz go dotknąć, tak jak ona odmawia dotykania go.

Poluzowałam ramiona Damiana abym mogła się łatwiej poruszać – Nie zupełnie –

powiedziałam. – Przepraszam ale to moja wina że nie są ze sobą.

Odwróciła się do mnie – Co to znaczy sługo?

- Wiesz nawet jeśli jestem służącą, wiem wystarczająco dużo o kulturalnym

społeczeństwie by wiedzieć, że nie woła się na pokojówkę po prostu pokojówka. Nie woła się
na sługę, sługa, chyba że naprawdę nie chcesz nawiązywać kontaktu ze sługą .–
Skrzyżowałam ręce na brzuchu celowo wyglądając na zakłopotaną. Ręce Damian zostały
lekko na moich ramionach – Czy o to chodzi Musette? Nie jesteś w końcu arystokratką? To
wszystko udawane, czy po prostu nie potrafisz lepiej?

Jean-Claude dał mi spojrzenie którego ona nie mogła dostrzec.

- Jak śmiesz! – Powiedziała Musette.

- Więc udowodnij swoje szlachectwo, przemawiaj do mnie jak ktoś kto naprawdę miał

służących.

Otworzyła usta, aby się sprzeczać, potem usłyszała coś czego nie mogłam słyszeć.

Wypuściła długi oddech – Jeśli wolisz, Blake, kontynuuj.

- Blake jest dobrze – powiedziałam – i to co chciałam powiedzieć to, to że nie czuję się

całkowicie dobrze z tymi biseksualnymi rzeczami. Nie będę dzielić się Jean-Claude’m z inną
kobietą i z pewnością nie z mężczyzną.

Musette zrobiła ten ruch głową w bok jeszcze raz, jakby dostrzegła robaka, którego

planowała zjeść – Bardzo dobrze w takim razie Ashera nie łączą żadne więzy z wami. On jest
tylko zastępcą.

Patrzyłam od jednego do drugiego wampira, tylko Jason wyglądał na tak

zdezorientowanego jak ja się czułam. Wampiry działały jak pułapka sprężynowa i nie
zobaczyłam tego już – Co się dzieje? – zapytałam.

background image

Musette zaśmiała się i nie było to ani trochę tak dobre jak śmiech Jean-Claude’a i

Ashera. To był tylko śmiech, w dodatku niejasny i niemiły – Mam prawo poprosić by został
moim dzisiejszym darem – powiedziała.

- Poczekaj – powiedziałam i Damian próbował przyciągnąć mnie do siebie, ale tym

razem się nie poruszyłam – Myślałam, że zgadzasz się z Belle, że Asher nie jest już dość
ładny, by uprawiać seks z kimkolwiek.

- A kto powiedział cokolwiek o seksie? – zapytała Musette.

Teraz byłam naprawdę zaskoczona – Więc po co chcesz go tej nocy?

Wtedy się zaśmiała, odrzuciła głowę w tył, śmiała się śmiechem niegodnym damy,

dźwiękiem wycia psa gończego. Nie powiedziałam niczego tak śmiesznego, prawda?

Cichym głosem Jean-Claude przerwał ciszę, która nastąpiła po jej śmiechu – Musette

interesuje bardziej ból niż seks, ma petite.

Spojrzałam na niego – Nie masz na myśli dominacji i uległość, gdzie masz bezpieczne

słowa, czyż nie?

- Nie ma żadnego słowa w żadnym języku, które można wykrzyczeć, by odwieść

Musette od jej przyjemności.

Oblizałam moje nagle suche usta. Kłamią na temat szminek nawilżających. Twoje usta

wciąż wysychają gdy się boisz – Sprawdźmy czy rozumiem. Jeśli Asher byłby twoim
kochankiem albo moim, albo kogokolwiek, byłby bezpieczny?

- Non, ma petite byłby bezpieczny tylko wtedy gdyby należał o mnie lub do ciebie.

Mniejsze moce nie mogą ochronić tych których kochają.

- Ale ponieważ tego nie robimy on jest mięsem armatnim? – zapytałam.

Wydawało się że myślał przez chwilę – To jest wystarczająco dobre porównanie, oui.

- Pieprzyć to – powiedziałam.

- Oui, ma petite, oui – nić zmęczenia przedarła się w końcu przez jego pusty głos.

Spojrzałam na Ashera, który ponownie ukrył się za tymi lśniącymi włosami. Co miałam

powiedzieć? Że gdybym nie była tak wrażliwa to nic by się nie stało? Przykro mi że mam
problem z tym że mój chłopak sypia z innymi mężczyznami. Przykro mi, że sama mam
problemy z sypianiem z innymi mężczyznami. Dlaczego zawsze jestem zmuszona czuć się
winną, ponieważ nie uprawiam seksu z większą ilością ludzi? Czy to nie powinno być na
odwrót?

Musette wyciągnęła rękę do Ashera. Stał tam przez sekundę lub dwie, a potem wziął jej

rękę. Spojrzał raz na Jean-Claude, błysk oczu w tych wszystkich włosach. Jean-Claude nie

background image

zareagował jakby próbował udawać że go tam nie ma. Ruszyłam do przodu, tylko palce
Damiana wbijające się w moje ramiona przykuły moją uwagę.

- Nie pozwolimy jej tego zrobić – powiedziałam.

- To Musette, zastępczyni Belle Morte – głos Jean-Claude doszedł cichy i odległy.

Musette nie zaprowadziła go za zasłony do drugiego pokoju. Zatrzymała się kilka

metrów dalej, nie za blisko „ściany”. Odwróciła Ashera twarzą do niej, wyciągnęła nóż ze
swojej białej spódnicy i wbiła go w jego brzuch zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Asher
mógł ruszyć się szybciej niż oko jest w stanie zarejestrować, ale nie zrobił nic by się ochronić.
Po prostu pozwolił jej zatopić nóż w swoje ciało, aż szlifowana rękojeść spotkała się z jego
skórą, a ona nie mogła pchnąć go dalej. Wyjęłam broń z kabury, ale Jean-Claude złapał mnie
za rękę – Nóż nie jest ze srebra, ma petite, po usunięciu go uleczy się niemal natychmiast.

Spojrzałam na niego, gotowa by podnieść broń i zrobić jakiś postęp. Dzięki jego

wampirzym znakom jestem silniejsza niż powinnam być – Skąd wiesz że to nie srebro?

- Ponieważ już wcześniej grałem z Musette w tą grę.

To sprawiło, że przestałam próbować podnieść broń. Uspokoiłam się trzymając jego

dłoń. Ich dłonie, powinnam powiedzieć, bo ręce Damiana były nadal przyklejone do moich
ramion. Jason nie dołączył do starających przytrzymać mnie powrotem. Sądząc po jego minie
chciał mi pomóc, nie powstrzymać mnie. Popatrzyłam za Jean-Claude aby zobaczyć Ashera
stojącego nieruchomo, z rękami na żołądku, gdzie krew zakwitła mu przez skórę dłoni.
Brązowa koszula była wystarczająco ciemna by ukryć pierwszy przypływ krwi. Musette
umieściła nóż w jej delikatnych ustach i oblizała ostrze. Wiedziałam przez wspomnienia Jean-
Claude, że krew wampirów nie jest pożywieniem. Nie można karmić się martwym, nie w ten
sposób.

Asher spojrzał na nas – To nie srebro ma cheri, to nie zabije mnie – jego oddech urwał

się w gardle gdy Musette pogrążyła nóż po raz drugi.

Świat spływał wstążkami kolorów. Zamknęłam oczy i powiedziałam cichym

spokojnym głosem – Puść mnie Damian – ręce na moich plecach opadły od razu, bo otrzymał
bezpośredni rozkaz. Otworzyłam oczy i mój wzrok spotkał Jean-Claude’a. Patrzyliśmy na
siebie, powoli z daleka. Jego głos odbił się szeptem w moim umyśle – Nie możesz jej za to
zabić.

Włożyłam pistolet z powrotem do kabury – Tak, wiem – nie mogłam jej zabić, bo ona

nie próbowała zabić Ashera, ale nie mogłam stać i patrzeć jak go torturuje. Nie, nie mogłam
tego zrobić. Kiedyś pomyślałam że siłowanie się z wampirem na rękę jest złym pomysłem.
Ona była silniejsza ode mnie, nawet ze znakami Jean-Claude’a, ale mogłam się założyć że nie
była szkolona do walki wręcz. Jeśli się myliłam miałam dostać kopa w tyłek. Jeśli miałam
racje, dobrze, to zobaczymy.

background image

Musette nie uczyniła nic, by się ochronić. Angelito pozostał z innymi mężczyznami w

tym pokoju. Tak jakby żaden z nich nie widział we mnie zagrożenia. Można by pomyśleć, że
z moją reputacją wampiry przestaną mnie nie doceniać. Ale martwi czy żywi zawsze znajdą
się jacyś głupcy.

Czułam, że się uśmiecham i nie potrzebowałam lustra, by wiedzieć, że nie był to

przyjazny uśmiech. Był to uśmiech który miałam, gdy byłam bardzo wkurzona i gdy w końcu
postanowiłam coś zrobić na ten temat.

Musette zrobiła wielki pokaz wylizując nóż do czysta, gdy Asher stał przed nią i

krwawił. Lizała nóż tak jak dziecko loda na patyku w upalny dzień - szybko, ale ostrożnie
inaczej spłynie ci po dłoni i stracisz jakąś część. Jej oczy mówiły, że całe to widowisko
przeznaczone jest dla mnie. To było tak jakby Asher nie miał dla niej w ogóle znaczenia. Być
może nie miał.

Właśnie odwróciła się by zanurzyć nóż w jego wnętrznościach po raz trzeci, gdy

znalazłam się od niej na odległość ręki. Nie wiem co myślała o tym co zamierzam zrobić, bo
wydawała się całkowicie zaskoczona gdy chwyciłam ją za rękę. Może spodziewała się, że
będę walczyć jak dziewczyna, cokolwiek to do cholery znaczy.

Wbiłam w nią moje ramię, a ona zachwiała się w tył na swoich wysokich obcasach.

Przewiesiłam moją stopę za jej i podcięłam jej nogi. Upadła do tyłu bo jej pomogłam.
Przycisnęłam jej ciało do ziemi, obracając nóż w jej dłoni i kiedy upadła na podłogę
zatopiłam nóż we wnętrznościach. Oparłam moje kolana na naszych rękach i czułam jak
ostrze wychodzi z tyłu jej ciała.

Szepnęłam do niej – To nie srebro, wyleczysz się.

Krzyknęła.

Nie tyle usłyszałam, co poczułam poruszającego się Angelito. – Jeśli tu podejdziesz

Angelito, wcisnę to ostrze w jej serce i nie będzie miało znaczenia czy to srebro czy nie.
Wytnę jej serce, zanim będziesz zdążysz przejść przez pokój.

Odległe zasłony otworzyły się i wampiry dostały się do pokoju, niektóre nasze, niektóre

jej. Nie wiem, co by się stało, ale słyszałam jak odległe drzwi otwierają się za kotarami.
Słyszałam , że jest wiele zamieszania i prawie przebiłam ją ostrzem , wcale nie będąc pewna,
że metal był dość silny by to wytrzymać. Z lepszym ostrzem mogłabym wyciąć jej serce, z
tym nie byłam tego pewna.

Ułamek sekundy zanim spróbowałam, usłyszałam dźwięk który uniósł mi włoski na

ramionach. Dźwięk polujących hien. To cholernie bardziej przerażające niż wycia wilka, ale
niosło się z tym. Wiedziałam w momencie, w którym usłyszałam odgłosy, że nadchodziła
nasza kawaleria, nie Musette.

Nie odwróciłam się do tyłu, bo nie odważyłam się oderwać oczu od wampira, którego

miałam przyciśniętego do podłogi. Ale poczułam jak tłum za mną gwałtownie się powiększa,

background image

poczułam na szyi pulsującą moc zmiennokształtnych wypełniającą pokój jak elektryczne
chmury.

Obecność tak wielu z nich w takim napięciu wzywała moją własną bestię, jak wąż w

moich jelitach i przepływała wewnątrz mojego ciała. Nie byłam zmiennokształtną, ale dzięki
Richardowi i więzom z lampartołakami, ,miałam najbliższą temu rzecz, jaką ludzka istota
może mieć, swoją własną, prywatną bestię.

Bobby Lee, który w rzeczywistości był szczurołakiem podszedł do przodu tak, że

mogłam go zobaczyć. Jego południowy akcent zawsze brzmiał, tak nie na miejscu podczas
walki – Zamierzasz ją zabić?

-Myślę o tym.

Przyklęknął na jedno kolano obok nas – Sądzisz, że to mądre? – Spojrzał na wampiry

po drugiej stronie pokoju.

- Prawdopodobnie nie.

- Więc może powinnaś rozluźnić się, zanim ją wypatroszysz.

- Micah cię przysłał? – Zapytałam z oczami wciąż skierowanymi na pełną bólu twarz

Musette. Cieszyłam się widząc jej ból. Rzadko cieszył mnie ból kogokolwiek, po prostu nie
miałam nic przeciwko zrobieniu krzywdy Musette.

- Nie wysłał żadnego z twoich lampartów, bo powiedziałaś, żeby tego nie robił, ale

skontaktował się z innymi przywódcami i oto jesteśmy. Jeśli nie masz zamiaru jej zabić,
powinnaś ją wypuścić.

- Jeszcze nie – Powiedziałam.

Nie zapytał ponownie, ale stanął w pobliżu nas jak dobry ochroniarz. Przemówiłam

bezpośrednio do Musette, ale tak że mój głos niósł się. – Nikt nie przychodzi na nasze
terytorium i nie krzywdzi naszych ludzi. Nikt, nawet rada, nawet le sourdre de sang z naszej
linii krwi. Każdy powtarza mi, że gdy mówię do ciebie rozmawiam z samą Belle, więc mam
wiadomość. Następny ze jej ludzi, który skrzywdzi jednego z naszych jest martwy. Odetnę
ich głowy i wytnę serca, a resztę spalę.

Musette odnalazła wreszcie głos, chociaż był napięty i trochę przerażony – Nie

ośmielisz się.

Oparłam się na ostrzu, trochę mocniej, sprawiłam by poczuła siłę tego. – Wypróbuj

mnie.

Ból na twarzy Musette zbladł, zniknął jakby ktoś go starł i niebieskie oczy zaczęły

ciemnieć. Wbijałam w nią nóż, gdy jasnobrązowe oczy Belle wirowały pod powierzchnią,
ciemno przytłaczając ten niebieski, aż oczy Musette miały kolor zatrutego miodu.

background image

Widziałam już raz jak Belle zrobiła taką sztuczkę, ale było to w lustrze i na własnych

oczach. Strach przeszedł przeze mnie jak nóż chłodząc moją skórę, przesuwając moje serce w
kierunku mojej szyi, jak rzecz złapaną w pułapkę. Strach może albo przegonić bestię, albo
wezwać ją. Ten strach uspokoił ją, stłumił, aby wzrastająca moc zatonęła daleko, zostawiając
mnie samą i przerażoną. Nie była to wampirza sztuczka, która miała na celu abym ją puściła i
odeszła. Czułam Belle wchodzącą w moje ciało i nie chciałam poczuć tego ponownie.
Gdybym wycięła serce Musette z Belle w niej, czy mogłabym zabić je obie? Prawdopodobnie
nie, ale na Boga, to było kuszące.

Głos Belle dobiegł bez cienia strachu czy napięcia. Jeśli nóż też by ją skrzywdził, nie

okazała tego – Jean-Claude niczego jej nie nauczyłeś? – Ten głos nie należał do Musette, był
głębszy, bogatszy, niski kontralt. Zuchwała myśl przeszła mi przez umysł, że byłaby bardzo
dobra w seks telefonie.

Jean-Claude dołączył do nas. Skinął na Damiana by za nim podążył, a rudowłosy

wampir szedł tuż za nim. Jean-Claude uklęknął obok nas i gestem nakazał Damianowi zrobić
to samo. Obaj pochylili głowy ostrożnie poza zasięgiem – Musette przekroczyła granice dla
gości odwiedzających moje ziemie. Nie tolerowałabyś takiego traktowania kogokolwiek z
twoich własnych ludzi. Nauczyłem się dobrze lekcji których mnie uczyłaś Belle Morte.

- Cóż to jest za lekcja? – zapytała.

- Nie tolerować niczego. Żadnej aluzji nieposłuszeństwa. Żadnego oddechu rewolucji.

Nie tolerować żadnej obrazy. Przyznaję, że zapomniałem to w lęku, który Musette przyniosła
ze sobą. Myśl o obrażeniu ciebie, nawet nie bezpośrednio była nie do pomyślenia, ale nie
jestem już marionetką w twoich rękach. Teraz jestem Mistrzem Miasta. Należę tylko do
siebie, a Asher jest teraz mój. Jestem tym do czego mnie doprowadziłaś, Belle, naprawdę
będę twoim dzieckiem. Pozwolę ma petite być tak bezwzględną jak lubi, a Musette nauczy się
dobrych manier, albo ona nigdy nie wróci do ciebie do domu.

Usiadła. Z nożem zagłębionym w jej ciele, usiadła i nie mogłam utrzymać jej

przygniecionej. Ruch popchnął mnie do tyłu na tyle, że otarłam się o Damiana. Dotknął
moich pleców, a kiedy nie zaprotestowałam dotknął mojego ramienia.

Belle odsunęła rękę Musette od noża, tak że to moja ręka przytrzymała go w miejscu.

Nie okazała bólu, w rzeczywistości mnie zignorowała, a spojrzała na Jean-Claude’a.
Zaczęłam czuć się głupio z moim zakrwawionymi rękami i nożem tkwiącym w Musette. Nie,
nie głupio. Zbędnie.

- Wiesz co bym ci zrobiła gdybyś ją skrzywdził. – Powiedziała Belle.

- Wiem że według naszych praw, praw które pomagałaś uchwalić, że nikt nie może

wejść na terytorium bez negocjacji bezpiecznego przejścia. Musette i jej ludzie są tu trzy
miesiące przed terminem, na który wydaliśmy zgodę na przybycie, co oznacza w efekcie, że
są wyjęci spod prawa, nie mają żadnych praw, żadnego bezpieczeństwa. Mogłem dokonać
masakry na nich wszystkich i rada opowiedziałaby się po mojej stronie. Masz zbyt wiele osób
w radzie, które się ciebie boją, Belle, oni pomyślą że to dobry żart.

background image

- Nie ośmielisz się.

- Nie pozwolę skrzywdzić Ashera, już nigdy więcej.

- On jest niczym dla ciebie, Jean-Claude.

- Jesteś najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem, wspaniałą w swej rządzy,

czuję pokorę przed twoją mocą, boję się twoich politycznych manipulacji, które czynisz bez
wysiłku. Ale ja byłem długo z dala od ciebie i dowiedziałem się, że piękno nie jest zawsze
tym na co wygląda, że żądza nie zawsze jest lepsza od miłości, ta moc nie wystarcza, by
wypełnić łoże lub serce i że nie mam cierpliwości do twojej polityki.

Wyciągnęła smukłą rękę w jego kierunku – Pokazałam ci miłość jakiej żaden

śmiertelnik nigdy nie może.

- Pokazałaś mi pożądanie, pani, popęd seksualny.

- Oui, amour. – Powiedziała jej zmysłowym głosem wywołującym gęsią skórkę na

ramionach.

Jean-Claude potrząsnął głową – Non, pożądanie, nie miłość, nigdy miłość.

Przesunęłam wzrok po jej twarzy, jak źle zaprojektowanej masce cieczy

przemieszczających się w ramach skóry Musette. Przypomina to niespokojne obserwowanie
bestii ślizgającej się pod skórą zmiennokształtnych przed przemianą. Gdyby miała się zmienić
w Belle całkowicie, spróbowałabym wyciąć jej serce gdybym miałam szanse.

- Kiedyś mnie kochałeś Jean-Claude.

- Oui, z całego serca i z całej duszy.

- Ale nie kochasz mnie teraz. – Jej głos brzmiał miękko bez śladu straty.

- Nauczyłem się, że miłość może narodzić się bez seksualnego dotyku i że seks nie

zawsze prowadzi do miłości.

- Możesz pokochać mnie znowu.

- Non, możesz posiadać mnie jeszcze raz, a w miłości nie chodzi o posiadanie.

- Mówisz od rzeczy.

- Mówię prawdę, ponieważ ją poznałem .

Te blade miodowo brązowe oczy zwróciły się na mnie – Zrobiłaś to. Jakoś to zrobiłaś.

Zaczęłam czuć się wręcz głupio z nożem wciąż w Musette, ale bałam się go wyjąć na

wpół oczekując , że Belle wstanie i powie aha to jest to na co czekałam. Więc trzymałam nóż
i starałam się wymyśleć co zrobić. Patrząc w te jasnobrązowe oczy trudno było myśleć,

background image

trudno było nie uciec lub spróbować ją zabić. Jeśli nie mogę uciec od mojego strachu, mam
tendencje do tego by spróbować i pokonać go. Tą strategie wypracowałam do tej pory.

- Co mam zrobić – zapytałam i mój głos ukazał tą tendencje. Damian delikatnie ugniatał

moje barki, nie tak jak podczas masażu, a dla pewności że on tam był jak sądzę.

- Zwróciłaś go przeciwko mnie .

- Nie – powiedziałam – Zrobiłaś wszystko sama, wieki przed moimi narodzinami.

Ta maska cieczy poruszyła się znowu na twarzy Musette. Jeśli dotknęłabym jej twarzy

myślę, że poczułabym rzeczy, których nie powinno tam być – Wzięłam go do mojego łoża.
Czy to nie tego każdy pragnie Belle Morte?

- Pokazałaś mu ile warta była twoja miłość, gdy wyrzuciłaś Ashera ze swojego łoża.

- Co los Ashera ma wspólnego z miłością Jean-Claude’a?

To że ktoś, kto znał tych dwoje mógł o to pytać było zdumiewające. To że wampir,

który sprawił że byli razem mógł o to pytać było zarówno przerażające jak i smutne.

- Musisz teraz odejść Belle.

- Dlaczego, co takiego powiedziałam, że cię to zdenerwowało?

Potrząsnęłam głową – Lista jest długa Belle, nie mamy całej nocy, podkreślę

najważniejsze wydarzenia. Odejdź teraz, proszę, po prostu odejdź. Jestem zmęczona
opisywaniem kolorów niewidomym.

- Nie rozumiem co to znaczy.

- Nie, nie rozumiesz.

Patrzyła na mnie. Jej ręka pojawiła się jakby chciała dotknąć mojej twarzy – Jeśli mnie

dotkniesz – powiedziałam – sprawdzę czy Musette może przetrwać bez serca.

- Dlaczego dotyk mojej dłoni jest gorszy niż dotyk naszych ciał jedno przy drugim.

- Nazwij to przeczuciem, ale nie chcę byś dotykała mnie celowo. Poza tym to nie jest

twoje ciało tylko Musette. Chociaż nie jestem tego pewna, więc nazwij mnie ostrożną i po
prostu nie dotykaj mnie.

- Zobaczymy się znowu, Anito, obiecuję ci to.

- Tak, tak wiem.

- Nie wydajesz się mi wierzyć.

- Och wierzę ci, właśnie nie mogę tego przetrawić.

- Przetrawić?– Zrobiła z tego pytanie.

background image

- Ma na myśli to że nie jest w stanie zbytnio zdenerwować się twoją groźbą. –

Powiedział Jean-Claude.

Belle spojrzała na mnie – Dlaczego nie?

- Było już wiele wampirów, które mi groziły, nie mogę panikować za każdym razem.

- Jestem Belle Morte, ważna członkini rady, nie lekceważ mnie Anito.

- Powiedz to Earthmoverowi. – Powiedziałam. Był on członkiem Rady, który pewnego

razu przybył do miasta. Nie żyję.

- Nie zapomniałam że Jean-Claude zabił członka Rady.

Właściwie to ja go zabiłam, ale po co się spierać o szczegóły. – Po prostu odejdź Belle,

proszę, po prostu odejdź.

- A jeśli pozostanę? Co wtedy zrobisz? Co możesz zrobić?

Myślałam o kilku opcjach, śmiertelnych dla jednej lub obu z nas. W końcu

odpowiedziałam. – Jeśli chcesz zatrzymać to ciało, w porządku. To nie moje ciało. To nawet
nie jest mój wampir. Jeżeli chcesz, zostań na zewnątrz.

Odchyliłam się do tyłu i wyszarpnęłam nóż. Nie było innego wyjścia jak wyciągnąć

broń z Musette. Było zbyt prawdopodobne, że ostrze wbije się we mnie. Wyciągnięcie ostrza
na zewnątrz spowodowało gwałtowny oddech Belle, jakiego nie było przy zanurzaniu go w
niej.

Chwyciła mnie za rękę jakby chciała mnie powstrzymać przed zranieniem jej, ale

powinnam wiedzieć lepiej. Mała krzycząca część mnie wiedziała, że nadal klęczałam na
dywanie w salonie Jean-Claude, ale reszta mnie była w ciemnym pokoju pełnym świec.
Łóżko było duże mi miękkie z górą poduszek, jakby chciało unosić się w powietrzu w
łagodnej osłabionej fali i mnie unieść. Kobieta wciśnięta w całą tą miękkość leżała na łóżku,
jej włosy były ciemne, oczy miały złoty kolor ognia, jakby patrzyła na słońce przez kawałek
kolorowego szkła. Belle Morte patrzyła na mnie ponad jej nagim bladym ciałem. Jej chwała
rozprzestrzeniała się na mnie, nic ukrytego. Pragnęłam jej, pragnęłam jej jak niczego innego
w całym moim życiu.

Wróciłam do siebie z gwałtownym wdechem. Jean-Claude trzymał mnie z drugiej

strony w śmiertelnym uchwycie. Damian był ciężarem na moich plecach. Jason stał nad nami
gdy klęczeliśmy. Jego ręce były na ramieniu Jean-Claude i z boku mojej szyi, powyżej ręki
Damiana. Mogłam wyczuć puls na mojej szyi naprzeciw tętna w dłoni Jasona.

Poczułam zapach stęchłego futra, bogaty prawie jadalny zapach lasu. To był zapach

sfory. Wilkołaki, które przyszły by chronić nasze tyły, powiększyły tłum. Czuła że wilki za
mną, czułam jakby niewidzialna nić była między Jasonem, mną i nimi. Jean-Claude był
powiązany z wilkami bezpośrednio, były one zwierzętami które wzywał. Nie potrzebował
bestii Richarda by wzywać wilki. Ja potrzebowałam zastępczego wilka do przywiązania ich

background image

do mnie. Richard powinien być naszymi plecami, ale nie był. Gdyby Jasona nie było jako
naszego trzeciego, wtedy Belle mogłaby wzniecić ardeur, mogłaby utopić nas we
wspomnieniach jej słodkiego ciała. Wrzucić nas do pokoju, i przemienić mój meksykański
spokój w orgię.

Ale Jean-Claude dał mi swoją kontrole poprzez nacisk dłoni; ciało Damiana

dopasowało się do moich pleców i w ten sposób dawał mi swój zrozpaczony zapas kontroli;
Jason wprowadził puls stada w zgięcie mojej szyi. Nie byliśmy tylko triumwiratem mocy;
poprzez dodanie Damiana byliśmy czymś więcej. Silniejsi niż Belle Morte uwieziona w ciele
Musette. Gdyby ona była tu osobiście to byłaby zupełnie inna historia, ale jej nie było. Była
gdzieś, cholera wie gdzie, gdzieś w Europie.

Za mną rozległo się wycie, kolejne, i kolejne. Jason odrzucił swoją głowę do tyłu i

utworzył długą prostą linię ze swojego gardła. Wycie zadrżało wokół jego ust i dołączyło do
chóru za nami. Dźwięk wzmagał się i opadał, gdy jeden wilk kończył, kolejny podejmował
wezwanie, aż dźwięk opadał jak muzyka, samotny drżący, niesamowita muzyka.

Spotkałam jasnobrązowe oczy Belle i odnalazłam w nich pełno ognia, jakby patrzyła na

ogień poprzez brązowe szkło. To przypomniało mi o jej oczach we wspomnieniu, które
wybrała, ale to było tylko wspomnienie. Nie było teraz ani ugryzienie, ani żadnego pociągu
do niej. Ardeur leżało cicho, trzymane za kratami które musieliśmy wykuć z siły woli i
miesięcy praktyki.

- Ostatni raz gdy wzbudziłaś w nas gorąco ardeur to było dla mnie nowe. To już nigdy

nie będzie czymś nowym. – Powiedziałam.

Coś przepłynęło pod skórą Musette. To było jak oglądanie drugiej twarzy pod jej skórą.

Znów na wpół oczekiwałam, że Belle wyskoczy przez ciało Musette jak niektóry rodzaj
zmiennokształtnych. Ale skręcanie kształtów zatrzymało się, a ten ciemny ogień w oczach
wpatrywał się we mnie.

- Będą inne noce Anito. – Powiedziała tym niskim prawie mruczącym głosem.

Skinęłam głową – Wiem.

I z tym zniknęła. Musette opadła na podłogę… całkowicie straciła przytomność. Jej

wampiry ruszyły naprzód. Wilki pozostały za moimi plecami, hienołaki ruszyły do przodu,
szczurołaki wyciągnęły broń, a Bobby Lee powiedział. - Nie psujcie nam strzału, panowie.

Hienołaki zawahały się, tworząc dwie grupy po jednaj dla każdego boku wampira.

Nasze wampiry odsunęły się od Musette, złagodzone przez tłum zmiennokształtnych – Nikt
się nie ruszy, nikt nie zostanie ranny. – Powiedział Bobby Lee.

- Pozwólcie im zabrać ich panią. – Powiedział Jean-Claude.

Niektóre ze zmiennokształtnych spojrzały na niego, szczurołaki nie. Mieliśmy tyle osób

chroniących nasze tyły, nie dlatego że Jean-Claude miał więź ze zwierzętami innymi niż
wilki ale dlatego że byli moimi przyjaciółmi.

background image

Szczurołaki i hienołaki były tutaj dla mnie nie dla niego

– Spokojnie Bobby Lee. Niech wezmą Musette. Ja na pewno nie chcę się nią zajmować.

Mężczyźni i kobiety, wszystkie szczurołaki ze swoją wdzięcznie wycelowaną bronią,

wróciły do dwóch linii, tak że wampiry przechodziły między nimi, aby dotrzeć do Musette.
Angelito dołączył do nich, ale Bobby Lee zawrócił go z powrotem machnięciem lufy.
Angelito był imponujący, ale był również jednym z niewielu ludzi pomiędzy nimi. Nie byłam
pewna, ale wielki człowiek był najbardziej niebezpiecznym po jej stronie. Dziewczynka
siedmio lub ośmioletnia z ciemnymi krótkimi lokami o anielskiej twarzy, błysnęła delikatnie
kłami i syknęła na mnie. Starszy chłopiec który wyglądał na małego dwunastolatka lub
dużego dziesięciolatka, wziął Musette w swoje ramiona i uniósł w górę, podnosząc jej
bezwładną postać z ziemi, jakby nic nie ważyła. Nie błysnął kłami, po prostu spojrzał na mnie
ciemnymi nieprzyjaznymi oczami. Wampir płci męskiej w ciemnym konserwatywnym
garniturze, miał stopy Musette, choć nie zrobił nic, by wziąć małą kobietę od chłopca.
Wiedziałam że mężczyzna wampir mógł ją łatwo przenieść, ale nie kłócił się z chłopcem.
Chłopcowi nie brak siły, tylko wysokości i punktu oparcia. Przenieśli ją z powrotem do
Angelito, który zabrał ją od innych. Musette wyglądała na maleńką w jego ogromnych
ramionach. Nie było człowieka w pokoju, który miał grubsze ramiona niż Angelito. Hienołaki
były kulturystami, ale nie było nikogo po naszej stronie kto dorównałby długością i obwodem
ramion, małemu aniołkowi Musette.

Jean-Claude wstał podciągając mnie na nogi. Damian podniósł się jak wraz ze mną..

Jason też – Mamy pokoje przygotowane dla was wszystkich. Będziesz pod ich eskortą, a
następnie zostawimy strażników pod drzwiami w celu ochrony wszystkich zainteresowanych.

Bobby Lee wciąż trzymał dłoń na broni, delikatnie i stale wycelowaną w wampiry –

Anita? – zrobił z mojego imienia pytanie.

- Nie chcę aby oni spacerowali wokół bez dozoru strażników, więc tak, to brzmi jak

dobry pomysł. Chłopcy, moglibyście pozostać tak długo?

- Kochane dziecko, pojechałbym z tobą aż na kraniec świata. Oczywiście, że możemy. –

Położył południowy akcent na tyle mocny, aby przeszedł na drugą sylabę.

- Dzęki Bobby.

- Przyjemność po naszej stronie.

- Meng Die, Faust znacie drogę do pokoi, pokażcie naszym strażnikom gdzie iść. –

Meng Die była śliczna, miała delikatne proste włosy, cięte tuż powyżej ramion, jej skóra była
blada jak porcelana. Wyglądałaby jak idealna Chińska lalka, gdyby nie to że lubiła nosić
obcisłą czarną skórę przez większość czasu. Skóra jakby niszczyła obraz. Była Mistrzem
Wampirów, a zwierzę które wzywała, tutaj byłam zaskoczona, to wilk. O dziwo, to nie
uczyniło jej bardziej atrakcyjną dla wilków lub dla mnie. Była po prostu zbyt cholernie
nieprzyjazna. Faust nie był wiele wyższy od Meng Die, ale nie sprawiał że myślisz że jest
delikatny, był po prostu niski. Byłby atrakcyjnym chłopakiem z sąsiedztwa jeśli chłopak z

background image

sąsiedztwa akurat był wampirem i miał farbowane włosy na kolor ciemnego burgunda. Jego
oczy miały kolor nowych monet pensowych jakby brązowy był zmieszany z odrobiną świeżej
krwi. Był Mistrzem Wampirów, ale nie wystarczająco silnym by być kiedykolwiek Mistrzem
Miasta, a przynajmniej nie powinien się na to załapać. Słaby Mistrz Miasta jest zazwyczaj
martwy.

Meng Die i Faust wskazali kierunek przez zasłony i daleko poza korytarz. Wampiry

Musette poszły następne. Szczurołaki i hienołaki były na końcu. Zasłony ze świstem
zamknęły się za nimi. Zostaliśmy sami z naszymi myślami. Miałam nadzieje, że myśli
wszystkich innych są bardziej przydatne niż moje, bo wszystko o czym mogłam myśleć to, to
że Belle nie lubi gdy podaje jej się kapelusz i pokazuje drzwi. Znalazłaby sposób byśmy
przełknęli naszą zniewagę, gdyby tylko mogła. Może, nie mogła, ale miała przeszło ponad
dwa tysiące lat, zgodnie z tym co mówił Jean-Claude. Nie przetrwasz tak długo, bez wiedzy o
rzeczach, które sprawią, że wróg ucieka z krzykiem. Członek Rady którego zabiliśmy mógł
spowodować trzęsienie ziemi po prostu o tym myśląc. Byłam całkiem pewna, że Belle miała
swoje specjalne sztuczki. Po prostu ich jeszcze nie widziałam.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron