Williams Cathy Wbrew Rozsadkowi

background image

Williams Cathy

Wbrew Rozsšdkowi

ROZDZIAŁ PIERWSZY

O wpół do trzeciej w nocy zadzwonił telefon. W pierwszej chwili

półprzytomnie pomyœlała, że musiało wydarzyć się coœ złego. Coœ

strasznego, co nie mogło czekać do bardziej przyzwoitej godziny.

Czyż telefon w œrodku nocy może zwiastować dobre nowiny?

Przez ułamek sekundy miała chęć nie odbierać.
-

Niech dzwoni. Złe wiadomoœci zaczekajš do rana. Ale nie mogła.

Nie leżało to w jej naturze. Jakoœ nigdy nie potrafiła umknšć
przed rzeczywisto

œciš.

Z ociš

ganiem podniosła słuchawkę i zaczekała, aż ktoœ się odezwie.

œ Wiedziałem, że tam jesteœ. œ Głęboki, aksamitny glos był zimny.
Na jego d

œwięk Christina zdrętwiała. Co prawda mówiła sobie, że

przecież ma dwadziecia trzy lata i nie powinna się obawiać Adama

Pabnera, ale stare nawyki trudno wykorzenić. Zawsze przyprawiał jš
o chorobliwe zdenerwowanie.

œ Czego chcesz? œ zapytała, choć od razu wiedziała, dlaczego
dzwoni.

œ Czy zdajesz sobie sprawę, która godzina?

œ Wiem dokładnieœrozwiał jej wštpliwoœci. œAjeœli oczekujesz

przeprosin za telefon o tej porze, to muszę cię rozczarować. Nie

będzie żadnych przeprosin.

Zastanawiała się, czy przyszło mu w ogóle do głowy, żę ona nie

lubi być wyrywana ze snu o tak dziwnej godzinie.

Widziała go oczami wyobraœni: wysoki, wyjštkowo przystojny i przy

tym bardzo sprytny. Człowiek, który prawdopodobnie nigdy nie
do

œwiadczył uczucia zaklopotania. Wštpiła, czy w ogóle pomyœlał,

że to niezbyt stosowna pora na dzwonienie.

Usiadła na posłaniu.

œ Mogłeœ poczekać do rana œ upomniała go, starajšc się zachować
pozory uprzejmo

œci. Równoczeœnie wyobrażała sobie Adama

spadajšcego ze schodów lub zagubionego w samym sercu pustyni, bez
widoków na jakškolwiek pomoc.

œ Może według ciebie nie ma nic

nadzwyczajnego w tym, że ktoœ o tej godzinie jest na nogach, ale

sš też ludzie, którzy prowadzš spokojniejszy tryb życia.

œ Kakao o dziewištej i zasypianie twardym snem o wpół do
dziesištej?

œ W jego głosie dało się wyczuć lekkš drwinę.

W Christinie zawrzała krew. Bardzo chciała rzucić ciętš ripostę,
ale

œ jak zwykle przy takich okazjach

œ nic nie przychodziło jej do głowy. Wzięła więc głęboki oddech i

policzyła do dziesięciu. Wiedziała, że nie ma sensu wdawać się w

dyskusje z Adamem Palmerem. On z takich potyczek zawsze wychodził

zwycięsko. Najlepszš taktykš było nie dać się sprowokować.

background image

œ Tak œ odparła cicho œ to bardzo przyjemne. Pod warunkiem, że

nikt nie zakłóca mi spokoju nocnymi telefonami.

œ Ekscytujšce œ zauważył tym samym ironicznym tonem. œ Jestem

pełen podziwu dla twojego trybu życia, ale znasz powód, dla

którego dzwonię. Gdzie, u licha, jest moja siostra?

œ Nie mam pojęcia.

œ Żšdam, abyœ powiedziała mi prawdę, bez wykrętów. Gdzie ona jest?
Rzeczywi

œcie powinna była przygotować sobie bardziej wiarygodnš

odpowied

œ. Od kiedy Fiona zaczęła się usamodzielniać, Christina

przypuszczała, że jej brat kiedyœ tu trafi, domagajšc się
wyja

œnień. W końcu byfa najlepszš przyjaciółkš Fiony. Ale kłamstwo

nigdy nie przychodziło jej łatwo. Była spokojnš, opanowanš

dziewczynš, która odkryła, że życie bez intryg jest dużo

łatwiejsze.

œ Nie mogę tego zdradzić rzuciła w ciszę pełnš oczekiwania. œ

Fiona prosiła, żebym nikomu nie mówiła, gdzie jest.

œ Tak? Naprawdę?

œ Adamie, Fiona nie jest już dzieckiem zaczęła poœpiesznie

tłumaczyć, zdajšc sobie sprawę, że jego wœciekłoœć roœnie z każdš
minutš.

œ Ma dwadzieœcia dwa lata. Może głosować, może chodzić do

pubów,

może nawet wyjœć za mšż, jeœli zechce.

œ A więc o to chodzi, prawda?! œ ryknšł, aż i musiała odsunšć

słuchawkę od ucha. œ Małżeństwo : Z tym... tym...

œ Jak się nie uspokoisz, podskoczy ci ciœnienie
-

usiłowała rozładować sytuację.

œ Uważaj, żebyœ ty za chwilę nie miała nadciœnienia! œ wrzasnšł. œ

Jadę do ciebie.

Usłyszała trzask odkładanej słuchawki. Wpatrywała się w telefon z
narastajšcym

przerażeniem. Perspektywa zobaczenia rozwœcieczonego

Adama, który będzie usiłował wycišgnšć z niej to, czego nie

chciała ujawnić, przyprawiała jš o drżenie. Tymczasem on

prawdopodobnie mknšł już jaguarem. Myœl o tym

natychmiast zmobilizowała Christinę do działania.

Błyskawicznie umyła twarz, zaczesała włosy do tyłu, a następnie

nacišgnęla na siebie dżinsy i sweter. Poczuła się dziwnie. Jeszcze

pół godziny temu smacznie spała, a teraz stała całkiem ubrana i
przytomna.
Pomy

œlała, że to wszystko wina Fiony. Czy iiusiała wtajemniczać jš

w swoje plany?

Jednak wcale nie potrafiła się złoœcić na przyjaciółkę. Znała jš

od piętnastu lat i już zdšżyła przyzwyczaić się do tego, że Fiona

jest impulsywna i lubi korzystać z życia.

Christina była całkowitym jej przeciwieństwem:

spokojna i zrównoważona. Prawdopodobnie dlatego ich przyjaœń

przetrwała tak długo.

background image

Nawet wyglšdem różniły się diametralnie. Fiona była niewysoka i

bardzo ładna. Miała kruczoczarne włosy, jak Adam, i takie same

niebieskie oczy. Życie upływało jej na zdobywaniu mężczyzn. Często

mówiła, że to właœnie wychodzi jej najlepiej.
Christina za

œ była wysoka i szczupła. Nie mogła poszczycić się

tymi wszystkimi okršgłoœciami, za którymi przepadajš mężczyœni.

Miała opadajšce na ramiona bršzowe włosy i spokojne piwne oczy.

Spojrzała w lustro i wydęła wargi. Nie dało się ukryć, me

grzeszyła urodš. Ale pogodziła się z tym, a nawet zdarzało się, że

była za swój wyglšd wdzięczna losowi. Unikała przecież problemów,

jakie mesie ze sobš piękna powierzchownoœć. Ponieważ nie stanowiła

zagrożenia dla innych kobiet, miała dużo przyjaciółek. Mężczyœni

też dobrze czuli się w jej towarzystwie, bo nie musieli bawić się

w swoje gierki. Tym sposobem wiodła spokojne i przyjemne życie.

Jedynie Adam Palmer sprawiał, że przypominała sobie własnš

niedoskonałoœć, choć nie był okrutny ani nie odnosił się do niej z

ironiš. Może dlatego, że przez jego życie przewijały się same

piękne kobiety. W jego obecnoœci zawsze czuła się tak, jakby

została pobieżnie zlustrowana i nie wytrzymała próby.

W ponurym nastroju czekała na przybycie Adama. Siedziała na brzegu

krzesła jak pacjent czekajšcy

w kolejce u dentysty. Wiedziała, że zaraz przyjedzie. Oboje

mieszkali przecież w Londynie, choć w różnych dzielnicach. Ona

miała skromne mieszkanko w Ciapham. Adam zaœ mieszkał w solidnym

domu w północnym Londynie, gdzie dzięki bujnej zieleni można było

zapomnieć, że to jeszcze miasto.

Dom odziedziczył po œmierci rodziców siedem lat temu. Od tego

czasu mieszkał tam z Fionš i opiekował się niš z tak nieznoœnš
zapobiegliwo

œciš, że Christinie chciało się œmiać. Fiona zaœ

uważała, że to okropnie
irytujšce.

Najpierw usłyszała pisk opon, a póœniej trzy ostre dzwonki. Z

rezygnacjš nacisnęła przycisk domofonu,

po czym odryglowała drzwi mieszkania.
Adam wniós

ł ze sobš mroœny powiew zimy. Chłód

tak przylgnšł do jego płaszcza, iż wydawało się, że temperatura w

pokoju spadła o kilka stopni. Christina

nie mogła oderwać od niego oczu, a zarazem czuła się onieœmielona,

jakby nigdy przedtem go nie widziała.
Za ka

żdym razem stwierdzała, że zapomniała, jaki jest przystojny.

Zdawał się wypełniać sobš cale mieszkanie, rozsiewajšc wibrujšcš,

niepokojšcš energię, która przywodziła na myœl uwięzione dzikie

zwierzę.

œ Napijesz się kawy? œ zapytała wstajšc. Przyglšdała się, jak

zdejmuje płaszcz i zagłębia się w fotelu, zupełnie jakby był mile
widzianym go

œciem.

background image

œ A masz coœ mocniejszego? œ spytał, zatrzymujšc na niej
spojrzenie.

œ Whisky? Dżin?

-

W lodówce powinno być wino. Nigdy nie trzymam w domu zapasów

mocnych trunków

œ powiedziała z przekšsem, chcšc dać mu w ten

sposób do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany.

œ Rozumiem œ rzekł lakonicznie Adam, taksujšc jš takim wzrokiem,

jakim zapewne mierzył wszystkie kobiety, niezależnie od wieku i
wyglšdu.

œ Nie, nie zawracaj sobie głowy winem. Napiję się kawy.

Poproszę o mocnši bardzo słodkš. œ Potarł oczy palcami.

œ Boże, jestem wykończony. Od szóstej rano na nogach. Wróciłem do
domu o drugiej trzydzie

œci tylko po to, żeby znaleœć wiadomoœć od

siostry, że odchodzi nie wiadomo gdzie.

œ Ale stresujšce życie prowadzisz œ powiedziała Christina bez

odrobiny współczucia.

Wróciło wpół do trzeciej w nocy? Prawdopodobnie zabawiał się
gdzie

œ w towarzystwie swoich licznych czarujšcych wielbicielek.

Faktycznie musiał być 2rnęczo- ny, ale tylko dlatego, że

niewštpliwie się nie oszczędzał.

Christina niespiesznie poszła do kuchni. Wielokrotnie trzasnęła

drzwiczkami szafek w nadziei, że ten hałas w końcu wywoła u Adama

okropny ból głowy. Po dziesięciu minutach wynurzyła się, niosšc
dwa parujšce kubki.

œ Wiedziałaœ o tym, prawda? œ zapytał, jak tylko podała mu kawę.

Christina nie odpowiedziała natychmiast. Podeszła do kanapy i

usiadła. Podwinęła długie nogi pod siebie i wypiła łyk kawy.

Adam niecierpliwie chrzšknšł.
-

No więc? - ponaglił jš. Przeczesał palcami czarne włosy. œ Nie

sied

œ tak! Odpowiedz! Wiesz wszystko o mojej siostrze i jej

niedorzecznych planach, prawda?

Christina paczula, jak cały jej spokój gdzieœ się ulatnia. Zawsze

tak było w obecnoœci Adama. Pamiętała, jak doprowadzał jš do

pasji, gdy miała naœcie lat. Tupała wtedy nogami, a on przyglšdał

się temu wyraœnie usatysfakcjonowany.

Teraz nie mogła tupać nogami, choć miała na to wielkš ochotę.

œ Jesteœ teraz w moim mieszkaniu œ powiedziała asekuracyjnie - i

będę ci bardzo wdzięczna, jeżeli

Chcę

przestaniesz mnie zmuszać do odpowiadania na twoje pytania.

œ Ja? Zmuszam ciebie? œ Adam skrzywił się. œ Nie mam pojęcia, o

czym mówisz. Zawsze byłaœ trochę przewrażliwiona.
Pu

œciła jego słowa mimo uszu.

œ Nie rozumiem, dlaczego zadałeœ sobie tyle trudu, żeby tu

przyjechać œ rzekła, starajšc się opanować.

œ Nie zamierzam dodać nic więcej ponad to, co już powiedziałam.

œ Tino, do diabła! Dlaczego jš ochraniasz? tylko wiedzieć, gdzie

jest. I że nic jej nie grozi.

background image

œ Jest bezpieczna. Wierz mi.

œ Lepiej nie. Gdzie ona jest?

Przysunšł się do niej bliżej. Christina czuła, że jego ósobowoœć

przytłaczajš. Musiała zmobilizować wszystkie siły, by trzeœwo
my

œleć.

Ten facet hipnotyzował jš. Umiał odkryć najdoskonalej skrywanš
tajemn

icę. Patrzył w oczy z siłš, której nie sposób było się

oprzeć. Zawsze w końcu dowiadywał się tego, co go interesowało.

Nic dziwnego, że wokół Adama roiło się od kobiet. Każda chciała

spróbować szczęœcia w połowach na największš rybę w morzu.
Ale Christin

a nie była jednš z tych kobiet. I znała go na tyle

długo, by rozgryœć jego taktykę.

Spojrzała na niego i powtórzyła, że miejsce pobytu Fiony otoczone
jest

œcisłš tajemnicš.

œ Gdyby chciała, żebyœ wiedział dokšd pojechała, napisałaby na
kartce

œ zauważyła z nieodpartš logikš.

Adam obrzucił jš wzrokiem pełnym złoœci.

œ Nie próbuj ze mnš swoich sztuczek! Wiesz, że nie zdradziłaby mi

swoich planów. Nie wiadomo dlaczego uważa, iż jestem

nadopiekuńczy.

Przeniósł wzrok na kubek z kawš, a Christina uœmiechnęła się.

Przypomniała sobie czasy, gdy byli młodsi. Adam nigdy nie

ustępował, podobnie jak teraz.

Podniósł oczy i dostrzegł jej uœmiech.

œ Cieszę się, że cała sprawa wydaje ci się tak zabawna œ

powiedział ze złoœciš. œ Pewnie nie będzie ci zbyt wesoło, gdy

Fiona znajdzie się w tarapatach. Równie dobrze jak ja wiesz, jaka

ona jest. Zawsze buja w obłokach. Idzie przez życie myœlšc, że nic

złego nie może się jej przytrafić. I pewnego dnia się doigra. W
tym

œwiecie nie ma miejsca dla naiwnych.

Christina przyzna

ła Adamowi rację. Ale miała œwiadomoœć, że

trzymanie Fiony pod kluczem nie jest rozwišzaniem.

Prawda była taka, że Adam Palmer nie radził już sobie ze swojš

siostrš. Fiona pozostawała głucha na jakiekolwiek próby perswazji.

O tak, zawsze uważnie go słuchała i przytakiwała we właœciwych

momentach. Po czym robiła to, co uważała za stosowne.

œ Pozwól jej na pewnš samodzielnoœć œ rzekła po namyœle. œ Fiona

musi uczyć się na własnych błędach. Jeœli będziesz usiłował

kierować jej życiem, zrazisz jš do siebie.

œ Czy tak ci powiedziała?

Christina spojrzała na niego z wyrzutem. Czuła się zmęczona tš

rozmowš, która prowadziła donikšd.
-

Mniej więcej - rzekła.

œ Podejrzewam, że trzymasz jej stronę? œ Podszedł i pochylił się

nad niš. Oparł ręce o kanapę po obu stronach Christiny. Poczuła

się jak w pułapce i zaczęła nerwowo oddychać.

background image

œ Musi popełnić własne błędy œwyjškała, speszona jegó bliskoœciš.

Marzyła, by odsunšł się na bezpiecznš odległoœć. A najlepiej, żeby
w ogóle opu

œcił jej mieszkanie.

œ I uważasz, że należy jej pozwolić na œlub z Simonem Western? Z

tš odrażajšcš pijawkš, którš interesujš w Fionie głównie

pienišdze? Mani stać z boku i spokojnie patrzeć, jak moja siostra

popełnia ten błšd?

Wcišż pochylał się nad niš. Christina stwielziła, że przestała
my

œleć.

Odkrycie to przywołało mgliste, niemiłe wspomnienia, gdy jako

nastolatka była w Adamie beznadziejnie zakochana. Doœwiadczała
wtedy w jego obecno

œci tego samego, oszałamiajšcego uczucia. Młody

Pal-

mer, nie grzeszšcy taktem, uznał, że jej miłoœć jest

œmieszna. Do dziœ dnia czuła niesmak.

Na szczęœcie to było dawno temu i zdšżyła się już wyleczyć z

dziewczęcego odurzenia.

œ Może nie jest taki zły œ wymamrotała bez przekonania, myœlšc z

niechęciš o najnowszym chłopaku Fiony. Spotkała go kilka razy, ale

nie odniosła dobrego wrażenia. Rozumiała troskę Adama.

œ Jest dokładnie taki, na jakiego wyglšda œ powiedział Adam

prostujšc się. Zaczšł niespokojnie chodzić po pokoju. œ A nawet

gorszy. Jak mogłaœ pozwolić, żeby z nim uciekła? Przecież jesteœ
jej przyja

ciółkš.

Christina wzdrygnęła się, dotknięta do żywego.

œ Ale nie strażniczkš œ odgryzła się ze złoœciš.

œ Pewnie, że jej nie zachęcałam, żeby jechała do... no, nieważne

dokšd. Chciałam Fionie to wyperswadować, ale mnie nie posłuchała.

No cóż, w końcu to jej życie.

Adam patrzył na niš, jakby była jakimœ egzotycznym zwierzakiem.

Dobrze wiedziała dlaczego. Przyzwyczaił się, że wszyscy mu

ulegajš. Tego samego oczekiwał teraz. Ta cała rozmowa o wolnoœci

wyboru irytowała go, bo wiedział. najlepiej, co jest dobre dla

siostry. Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie patrzy na życie jego
oczami.
Christina pomy

œlała, iż najgorsze jest to, że ten facet zawsze ma

rację.

œ Czy powiesz mi, gdzie jest Fiona? œ zapytał miękko po chwili
milczenia.

œ Nigdy się nie poddajesz, prawda? Jesteœ jak pies, któryznalał
ko

œć.

Po raz pierwszy od chwili gdy wpadł do jej mieszkania, rozluœnił

się iuœmiechnšł. Taki szeroki, czarujšcy uœmiech widywała na jego

twarzy, gdy był w towarzystwie pięknej kobiety. Zawsze jš

zadziwiało, że żadna z nich nie przejrzała tego uœmiechu. Nie

dojrzała pod nim bezlitosnego mężczyzny, który przejšwszy po ojcu

background image

kulejšcš firmę, postawił jš na nogi w cišgu kilku miesięcy i który
w

œrodowisku ludzi interesu miał opinię twardziela.

Musiał być bardzo dobrym aktorem, skoro żadna z kobiet tego nie

dostrzegła. Czyżby miał nadzieję, że tym uœmiechem rozbroi również

jš? Czy naprawdę sšdził, że jest aż tak próżna i nastawiona na

używanie życia, jak kobiety, które wybierał?

œ Przecież znasz mnie, Tino. œ Uœmiechnšł się
znowu.

œ Niestety.

œ Chyba nie mówisz poważnie. Oprócz mojej siostry, ze wszystkich

kobiet ciebie znam najdłużej.
Pomy

œlała, że to brzmi, jakby była meblem, stojšcym od wieków w

tym samym miejscu.

œ Na twoim miejscu nie szczyciłabym się tym tak bardzo œ mruknęła
my

œlšc, że nie słyszy, ale oczywiœcie usłyszał. Oczy Adama zwęziły

się, choć uœmiech wcišż błškał się na ustach.

œ To znaczy?

œ Po co się chwalić, że zmieniasz kobiety jak rękawiczki?

œ Nie zaczynaj prawić kazań! œ Spojrzał na niš spode łba.

Przyszło jej do głowy, że pewnie Fiona mówi mu to samo. Choć

zazwyczaj się nie sprzeciwiała. Może rozwijała w sobie wolę walki?

Christina bardzo chciała w to wierzyć. O ile dobrze wiedziała, na

œwiecie było niewiele osób gotowych powiedzieć Adamowi Palmerowi

kilka słów prawdy.

Pienišdze budzš w ludziach niezdrowy strach. A on był

wystarczajšco bogaty, aby od wielu lat wywoływać ten rodzaj

strachu. W jego przypadku bogactwo łšczyło się z bystrym,

niepokornym intelektem, a to już było fatalne.

œ No cóż, masz okreœlonš reputację œ wyszeptała słodkim głosem.

œ Nie takš, o jakš zabiegam.

œ Wybacz, ale jestem innego zdania.

œ Doprawdy? œ Zmierzył jš przenikliwym spojrzeniem. œ Nie wiem,

jak możesz być autorytetem w moich sprawach sercowych, skoro nigdy
nie m

iałaœ w nich udziału.

Christina zarumieniła się, ale nawet nie drgnęła. Patrzyła na

Adama w milczeniu, zastanawiajšc się, jak to możliwe, że kiedyœ za

nim szalała.

œ A właœciwie œ cišgnšł dalej œ czy kiedykolwiek byłaœ autorytetem
w sprawach sercowych? Z

nam cię od tylu lat, ale nigdy nie

przestałaœ być zimnym stworzonkiem, które wytrwale wkuwało w

szkole i zawsze miało dobrze poukładane w głowie.

Christina miała wielkš chęć rzucić w niego lampš. Prosto w głowę.

Za kogo on się uważa? Jak œmiesz wypowiadać takie insynuacje pod
jej adresem?

œ Nie ma w tym nic złego œ skwitowała, jednak spokój, który

starała się zachować, gdzieœ się ulotnił.

background image

œ Ale to niezbyt podniecajšce, prawda?

œ Oszczędœ mi, proszę, uwag na temat tego, co, twoim zdaniem, jest
podniecajš

ce w życiu. Jeżeli podniecajšce ma być skakanie z lóżka

do łóżka, tak jak ty to robisz, to dziękuję bardzo.

Niebieskie oczy Adama nabrały flglarnego wyrazu. Czyż nie był

zmęczony? W tej chwili nic na to nie wskazywało. Robił wrażenie

człowieka doskonale wypoczętego, gotowego do kilkugodzinnej
dyskusji. Prawdopodobnie na temat jej spraw sercowych, a

właœ.ciwie ich braku, co jego zdaniem było bardzo zabawne. Może to

ukryty sposób, aby wycišgnšć informację o miejscu pobytu Fiony?

œ Cóż za okreœlenie pełne potępienia œ powiedział.

œ Skakanie z łóżka do lóżka? Masz bardzo bujnš
wyobra

œnię. Może i spałem z kilkoma kobietami, ale

z całš pewnoœciš nie mam zwyczaju wskakiwania

i wyskakiwania z lóżek. Czy dostanę drugš kawę?

œ Podniósł kubek, na który Christina popatrzyła
z pogardš.

œ Nie. Jestem zmęczona i czas najwyższy, żebyœ poszedł. Nie powiem

ci, gdzie jest Fiona, więc możesz dać sobie spokój.

Przygryzł wargi.

œ Jeżeli nie powiesz, osobiœcie dopilnuję, żeby Simon West

zapłacił za. błędy mojej siostry.

œ Jak chcesz to zrobić? œ zapytała przytomnie. Nie wštpiła, że

Adam zrobi dokładnie to, co zapowiada. Na pewno pocišga doœć

sznurków, by móc spełnić swe groœby.

œ On jest aktorem, tak?

Przytaknęła milczšco.

œ Zgadzasz się, że to bardzo niestabilne zajęcie?

Znów skinęła potakujšco głowš. Czuła się jak mysz, co zabłškała

się w pułapkę i czeka, aż pułapka się zatrzaœnie.

œ Swego czasu szukałem teatru do kupienia... œ Na chwilę przerwał.

œ To bardzo powišzane œrodowisko, ci artyœci. Jedno słowo o kimœ
roz

chodzi się szybciej niż ogień w buzu.

œ Nie zrujnujesz mu chyba kariery œ wyszeptała przerażona
Christina.

œ Nie możesz tak postšpić.

œ Zrobię, co będę mógł, aby uchronić siostrę.

œ Uderzył kubkiem o stolik, aż podskoczyła.

Postawił jš w wyjštkowo trudnej sytuacji. Miała być cicho i

patrzeć, jak kariera Simona Westa obraca się wniwecz? Czy

powiedzieć wszystko i zawieœć zaufanie przyjaciółki?

Może Simon był właœnie taki, jak opisywał go Adam. Robił wrażenie

próżnego egoisty, który żyje w przekonaniu, że dzięki jego
obecno

œci œwiat jest doskonalszy. Mimo to nie mogłaby spokojnie

patrzeć, jak dzieje mu się krzywda.

œ W porzšdku œpowiedziała znużona. œ Sš w domku w Szkocji. Tym, co

należał do twoich rodziców.

background image

œ Tam? œ Adam rzucił jej zdziwione spojrzenie

i zaczšł się œmiać. œ Nie wyobrażam sobie, jak
w czym

œ tak zrujnowanym może rozkwitać romans.

Zwłaszcza przy takiej pogodzie. West nie wyglšda mi

na faceta, który wie, jak przetrwać bez centralnego
i wszystkich wygód.

œ Fiona powiedziała, że potrzebujš swobody.

œ Ma swobodę. Prawdę mówišc, ma tyle przestrzeni, ile trzeba.

œ Za mało, jeœli i ty tam jesteœ œ wygarnęła mu Christina. Adam

nie był w stanie ukryć niezadowolenia.

œ Cóż, będę musiał wybrać się tam i spróbować przemówić jej do
rozsšdku. Jes

tem pewien, że Fiona zamierza zrobić coœ całkiem

szalonego.

œ Co na przykład? œ zapytała.

œ Na przykład wyjœć za tego półgłówka.

Złapał płaszcz i zaczšł się ubierać.

œ Czy nie będš potrzebować jakiegoœ zezwolenia?

œ zaniepokoiła się. œ Poza tym Fiona ma chyba doœć rozsšdku.

œ Ciekawe, od jak dawna planowali tę wyprawę.

œ Spojrzał badawczo na Christinę.
Nie wiem

œ odparła zgodnie z prawdš. œ Dopiero wczoraj Fiona

podzieliła się ze mnš tš nowinš.

Wpatrywał się w Christinę, jakby o czymœ intensywnie myœlał.

Poczuła się niezręcznie. Wstała i podeszła do drzwi. Położyła rękę
na klamce.
Pomy

œlała, że i tym razem dopišł swego. Oszczędziłby jej jednak

mnóstwo czasu i nerwów, gdyby od razu przyznał, że zamierza

wycišgnšć z niej tę informację. Bez owijania w bawełnę

powiedziałaby prawdę.

Adam zawsze wykorzystywał to, że lubiła dyskutować. Nawet gdy byla

szaleńczo zakochana, gdy nie potrafiła oderwać od niego oczu,

ilekroć znalazł się blisko, nawet wtedy nie uległa mu na tyle, by

słuchać bez wdawania się w rozmowę.

Podszedł teraz do drzwi i stanšł obok Christiny.

œ Zajęta? œ zapytał, a ona gapiła się w jego niebieskie oczy,

zaskoczona nagłš dygresjš.

œ Owszem, trochę œ powiedziała ostrożnie. œ Dlaczego pytasz?

œ Staram się być miły. œœ Wzruszył ramionami.

œ Poza tym wymieniliœmy raczej niewiele uprzejmoœci od momentu,

gdy przyszedłem.

œ Nie pamiętam, abyœ kiedykolwiek się tym przejmował œ

skomentowała rzeczowo.

Podniósł brwi, ale Christina i tak wiedziała, że nie obchodzi go
wcale. Owszem, czas spowodowa

ł pewnš zażyłoœć w ich znajomoœci.

Jednak zawsze była tylko

background image

przyjaciółkš jego siostry. Ot, niezbyt urodziwa dziewczynka, z

której wyrosła kobieta przeciętnej urody. Nigdy nie patrzył i nie

spojrzy na niš z zainteresowaniem. Nie musiał nawet udawać, że
obchodzi go to, co ona my

œli.

œ A jakież to ciekawe zajęcia masz w planie? Dzięki Fionie

orientuję się na bieżšco w twojej pracy.

œ Naprawdę? œ zapytała Christina i pomyœlała, że Adam

niepotrzebnie się zgrywa.

œ Co było ostatnio? Fotografowanie członka rodziny królewskiej na

okładkę czasopisma?

Christina przytaknęła. Zastanawiała się, dokšd z kolei prowadzš te
pytania.

œ To musi być bardzo wygodne. Taka niezależnoœć

œ mruknšł, patrzšc w bok. œ Czasami chciałbym mieć podobny luksus.

œ Co? I zrezygnować z dreszczyku emocji? œ zapytała sarkastycznie.

œ Niemożliwe.
Roze

œmiał się łagodnie.

œ Pewnie masz rację œ przyznał. - W każdym razie jesteœ paniš
swojego czasu, prawda?

œ Nie całkiem.
Pu

œcił jej słowa mimo uszu.

œ To się dobrze skiada, bo chcę, żebyœ pojechała ze mnš po Fionę
do Szkocji.

ROZDZIAŁ DRUGI

œ Słucham? œ Christina popatrzyła na niego, jak na kogoœ niespełna
rozumu.

œ Chcę, żebyœ pojechała ze mnš do Szkocji œ powtórzył bardzo wolno

œ po mojš siostrę. Zgadzasz się, że Fionie musiało nieœle odbić,

skoro uciekła z tym głupcem. Kto wie, co z tego wyniknie? A jeœli

zrobi ten błšd i wyjdzie za niego za mšż? Za wszelkš cenę muszę
temu zapobiec.

œ Och, oczywiœcie œ rzuciła ze złoœciš Christina.

œ Nie spoczniesz, aż zrobisz to, co uważasz za słuszne. Ale

proszę, żebyœ mnie nie wcišgał w swoje plany.

Otworzyła drzwi wejœciowe. Do œrodka wpadł zimny podmuch

powietrza, choć jej mieszkanie znajdowało się na półpiętrze.

Adam zamknšł drzwi i oparł się o nie.

œ Tino, musisz pojechać. Jesteœ jej przyjaciółkš... podobno.

Zmiażdżyła go wzrokiem. Miała nadzieję, że to spojrzenie jest doœć

wymowne, bo nie potrafiła oddać słowami swych myœli.

œ Nie waż się szantażować mnie w ten sposób

œ powiedziała z naciskiem. œ Możesz to robić z innymi, ale nie ze
mnš i nie w tej sprawie.

background image

Adam wcišż patrzył na niš w sposób nie znoszšcy sprzeciwu. Teraz

nie żartował. Widziała to wyraœnie.
Od

œmierci rodziców troskliwie opiekował się Fionš. Uważał, że

jest za niš odpowiedzialny do momen
WBREW
tu, gdy siostra ustatk

uje się i poœlubi kogoœ, komu spokojnie

będzie mógł powierzyć jej przyszłoœć.

Jego zdaniem Fionia mogła popełnić wkrótce największy błšd w swoim

krótkim życiu. Nie zamierzał więc czekać z założonymi rękami.

Christina dobrze wiedziała, o czym myœli Adam. Mimo to nie

zamierzała stawać po niczyjej stronie, ponieważ gdyby znalazła się

na miejscu Fiony, nie zachwyciłoby jš takie postępowanie

przyjaciółki. Musiała jednak przyznać, że odwrócenie sytuacji nie

wchodziło w grę, bo nieodpowiedni mężczyœni nigdy jej nie
pocišgali.

œ Nie wyjdę, dopóki nie zgodzisz się ze mnš pojechać œ rzeki,

silšc się na uprzejmoœć. œ Znasz mojš siostrę równie dobrze jak
ja. W

œcieknie się, gdy zobaczy mnie odgrywajšcego rolę starszego

brata. Ale je

œli będziesz i ty, może chętniej posłucha rozsšdnych

rad.

œ Równie dobrze może nam zatrzasnšć drzwi przed nosem i

powiedzieć, żebyœmy się nie wtršcali.

œ To ryzyko, które musimy podjšć.

œ Poprawka: to ryzyko, które ty musisz podjšć.

Adam chwycił jš za ramię i przycišgnšł do siebie.

œ Posłuchaj mnie uważnie œ rzucił ostro, tuż przy jej twarzy. œ

Czy ci się podoba, czy nie, jedziesz ze mnš. Tu chodzi o Fionę.
Nie o kogo

œ obcego. Spotyka się z tym chłopakiem od dawna i

poważnie o nim myœli.

œ Może on o niej też œ odparła bez przekonania Christina.

Wiedziała, że ta uwaga trafi w próżnię.

œ Oboje wiemy, że tak nie jest. Bóg jeden wie, dlaczego moja
siostra nie dostrzega tego, co oczywiste. Ale to w tej chwili nie

ma znaczenia. Faktem jest, że nie chcę, żeby zrobiła coœ, czego

mogłaby żałować.

œ Odetchnšł głęboko, ale jego pałce wcišż boleœnie wpijały się w

ramię Christiny. œ Czy mówiłem ci, że robił rozeznanie, ile

pieniędzy Fiona dostanie na dwudzieste pište urodziny?

œ Nie! Niemożliwe! œ wyjškała przerażona Christina.

œ To prawda.

œ Powiedziałeœ o tym Fionie?

œ Nie bšdœ œmieszna. To wywołałoby odwrotnyskutek.
Nagle jš pu

œcił. Christina masowała zdrętwiałe ramię.

œ Pewnie masz rację œ zgodziła się.

œ Czy dalej uważasz, że należy pozwalać jej na popełnianie błędów?

background image

œ Jest dorosła œ powiedziała z wahaniem, bo informacje Adama

odniosły jednak pożšdany skutek.

œ Minie wiele lat, nim będzie mogła tak o sobie mówić. Zawsze była
kapry

œna, a ja to akceptowałem. Ale nie tym razem. Ten chłopak to

kawał drania. Może zmarnować jej życie.
Przez

chwilę panowała cisza.

Christina musiała to wszystko przemyœleć. Nie przypuszczała, iż
co

œ takiego może się wydarzyć. Wiedziała, że Adam skontaktuje się

z niš od razu po przeczytaniu wiadomo

œci od Fiony. Ale przecież

postanowiła nie zdradzić miejsca pobytu przyjaciółki. A tymczasem
me do

œć, że nie dotrzymała obietnicy, to jeszcze niemaiże dała się

przekonać, iż poœcig za Fionš aż do domku w Szkocji wcale me jest

pozbawiony sensu. Siła perswazji tego faceta nie miała granic.

œ No więc? œ naciskał. œ Co postanowiłaœ?

œ Nie mogę tak po prostu wyjechać i zostawić pracy œ powiedziała,
wysuwajšc pierwszy z brzegu argument.

œ Nie będzie cię tylko przez dwa dni. œwiat się nie zawali.
Pomy

œlała, że znów ma rację. Luty ni był najlepszym miesišcem.

Pracy miała tylko tyle, żeby jakoœ zwišzać koniec z końcem. Nie

to, co przez resztę roku.

œ To też by cię me powstrzymało œ mruknęła ponuro. Wyglšdało nato,

że Adam nieco się odprężył. Uœmiechał się nawet, ale to nie była
oznaka prawdziwego humoru.

Udało mu się jš namówić. Gdyby mogła, starłaby z jego twarzy ten
wyraz zadowolenia.

œ No, nie. Nie mów tak, bo czuję się jak tyran

œ powiedział łagodnie.

œ Czyżby? œ. Spojrzała na niego z powštpiewaniem.

œ Ale to nie jest wcale dalekie od prawdy. Nie sšdzisz? Rozeœmiał
si

ę.

œ Gdybyœ była młodsza, dostałabyœ w tytek za takš bezczelnoœć.

Christina zaczerwieniła się na samš myœl o tym, że Adam mógłby,

jej dotknšć.

œ Kiedy proponujesz wyjazd? œ zapytała, żeby zmienić temat. Twarz

Adama znów się zachmurzyła.

œ Jak najszybciej. Możemy polecieć z Heathrow do Glasgow, a

stamtšd pojechać samochodem. Obawiam się, że to jedyny sposób,

żeby tam dotrzeć. Jak tylko dowiem się wszystkiego, zadzwonię do

ciebie. Możemy się spotkać na lotnisku.

œ A pogoda? œ rzuciła niespodziewanie, bo właœnie to przyszło jej

do głowy. Nie chciała, żeby w Szkocji spotkała jš jakaœ niemiła

niespodzianka. Przecież domek leżał na odludziu, a ona miała
znale

œć się tam razem z Adamem.

œ Co masz na myœli?

œ œnieg œ wyjaœniła. œ Nieprzejezdne drogi. A jak zostaniemy

odcięci od œwiata?

background image

œ Dobry Boże! œ odrzekł z nutkš szyderstwa w głosie. œ To nie może

się nam przydarzyć, prawda?

œ To nie jest œmieszne œ powiedziała oschle Christina. œ Nie mam

zamiaru utkwić tam w twoim towarzystwie. œ Na samš myœl o czymœ
tak

im dostała gęsiej skórki.

Niewštpliwie istniały całe zastępy kobiet, które dałyby sobie rękę

ucišć, żeby tylko znaleœć się w takiej sytuacji. Na pewno właœnie

w tej chwili Adam też o tym pomyœlał, bo patrzył na Christinę z
irytujšcym wyrazem rozbawienia.

Postanowiła więc postawić sprawę

całkiem jasno. Nie zamierza być jednš z nich!

Będzie słuchać prognoz pogody i jeœli dowie się o opadach,

œnieżycy lub czymœ podobnym, bez wahania zrezygnuje z wyjazdu.

œ Był czas œ gładko odparował œ gdy taka perspektywa bardzo by cię

ucieszyła.

Natknęła się na jego wzrok i speszona spojrzała w bok.
- O czym ty mówisz? -

zapytała nieswoim głosem.

œ Och, wiesz dobrze, Tino. Pamiętasz, jak się we mnie kochałaœ?

Miałaœ wtedy... piętnaœcie lat? Szesnaœcie? Słodka szesnastka, a

jeszcze się nie całowała, co? Powinno mi to wtedy schlebiać, ale

sama wiesz, jakie to było krępujšce.

Christinie zaschło w ustach. Pragnęła, żeby ziemia rozstšpiła się

i pochłonęła jš. żeby stało się cokolwiek, co oszczędziłoby jej
tego strasznego, koszmarnego wstydu.
-

Musiałaœ wtedy...

œ Przestań! œ krzyknęła. Wzięła głęboki oddech i policzyła do

dziesięciu. Gdy przemówiła znowu, z ulgš stwierdziła, że panuje

nad głosem. œ Byłam

młoda i głupia. Bardzo głupia. Na szczęœcie szybko wyleczyłam się
z t

ego. Więc nie ma powodu, żeby to wywlekać. Prawda? Oœwiadczam

natomiast, że nie zamierzam jechać, jeœli prognoza pogody nie

będzie sprzyjajšca. To wszystko.

Nie potrafiła zmusić się do spojrzenia Adamowi prosto w oczy.

Przyglšdała się więc swoim palcom. Tysišce myœli przelatywało jej

przez głowę. Ale wszystkie sprowadzały się do przykrych wspomnień,

których usiłowała się pozbyć. Była wtedy taka naiwna. Dosłownie

rzuciła się na niego, a on się œmiał. Zachowanie Christiny

zaskoczyło go, a jednoczeœnie ogromnie rozbawiło. œJesteœ
dzieckiem

œ, powiedział wtedy. A tak naprawdę myœlał o tym, że brak

jej naturalnego wdzięku i urody kobiet, które już wówczas go

pocišgały.
Rzeczywi

œcie, w porównaniu z blondynkami, brunetkami i rudymi,

odwiedzajšcymi z niebywałš regularnoœciš dom jego rodziców podczas

wakacji studenckich, musiała wypaœć bardzo blado.

œ Oczywiœcie œ powiedział. œ Też bym nie chciał utkwić w

trzymetrowej zaspie. Nie musisz również obawiać się przy mnie o

background image

swojš cze

œć. Jesteœ przyjaciółkš Fiony i... œ urwał nagle w

połowie zdania.

Nie dopowiedziane słowa zawisły w powietrzu. Ich znaczenie było

oczywiste. Chciał powiedzieć, że Christina jest nieatrakcyjna,

więc może się nie martwić. Jednak zamiast uspokoić jš tymi

słowami, sprawił, że łzy napłynęły jej do oczu. Przypomniała

sobie, co czuła, gdy jej nastoletnia miłoœć została z uœmiechem
odtršcona.

œ Zadzwonię do ciebie.

œ œwietnie œ powiedziała sztywno, spoglšdajšc na zegarek.

Dochodziła pišta rano. Był tu znacznie dłużej, niż przypuszczała.

œ A teraz, jeœli nie masz nic przeciwko temu, chcę się trochę

przespać. Nie wštpię, że ty też chętnie byœ się zdrzemnšł.

œ Och, chyba pójdę do biura œ rzucił od niechcenia, bioršc za

klamkę.

Christina szybko cofnęła rękę. Bała się, żeby przypadkiem jej nie

dotknšł. Miała cichš nadzieję, że nie zauważył tego gestu.

œ O tej porze?

œ Main mnóstwo papierów do uporzšdkowania przed wyjazdem. Możesz

wierzyć lub nie, ale nie tylko twój rozkład zajęć zostanie
naruszony.

œ Nigdy tak nie mówiłam œ mruknęła.

œ Nie musiałaœ. Aluzja była wystarczajšco jasna. Zawsze umiałaœ

wyrazić dużo więcej milczeniem niż słowami.

Ta uwaga zaskoczyła jš. Nie przypuszczała, że Adam coœ dostrzegł.
My

œlała, że tylko ona wie, co kryje się pod pełnym taktu

milczeniem. Gdyby bezpardonowo mówiła to, co myœli, wiele osób

obraziłoby się. Dlatego często milczała, dopowiadajšc w duchu to i

owo. Adam był pierwszym człowiekiem, który przejrzał tę taktykę.

Christina poczuła się nieswojo. Przyszło jej do głowy, że Adam
odczytuje jej my

œli. Nie było to miłe odkrycie.

œ Tak? œ zapytała bezdœwięcznie. œ Rozumiem, że zadzwonisz

jeszcze. Jeżeli mnie nie będzie, zostaw wiadomoœć na automatycznej
sekretarce.

œ œwietnie. Ale postaraj się po południu nie wychodzić na długo.

Będę chciał zarezerwować bilety na najwczeœniejszy lot po lunchu.
Po wyj

œciu Adama zamknęła drzwi i poszła do sypialni.

Nie mogła zasnšć. Czuła ię tak, jakby nagle porwała jš tršba

powietrzna. I choć wydostała się już z jej objęć, wcišż nie mogła
doj

œć do siebie. Jeszcze wczoraj wszystko przebiegało w sposób

kontrolowa

ny. Wiedziała, co będzie robić dziœ, a co za parę dni.
Po-

wizycie Adama sytuacja diametralnie się zmieniła.

Miała teraz wzišć udział w jakiejœ idiotycznej misji ratunkowej.

Na dodatek z człowiekiem, który wcišż powodował, że czuła się
gorsza od innych.

background image

Była na niego wœciekła. Czy musiał wywoływać w niej takš reakcję?

Może stało się tak dtatego, że w jej małym mieszkanku osobowoœć

Adama przytłaczała jš i krępowała.

W przeszłoœci doœć często się widywali, ale zawsze w towarzystwie

innych ludzi. Tej nocy było inaczej. Musiała stanšć z nim twarzš w

twarz. I stwierdziła, iż brak jej zimnej krwi. Zwłaszcza w

momeicie, gdy dał do zrozumienia, że jego zdaniem jest mało
atrakcyjna. Pomy

œlała, że nie dba o to, bo nie jest już w nim

za

kochana. Ale wiedziała, że musi się pilnować. Nie wolno jej było

ponownie ulec jego urokowi. Czekała ich wspólna podróż, więc

lepiej, żeby przez ten czas trzymała nerwy na wodzy, bo w

przeciwnym razie będzie potrzebować pomocy lekarskiej.

W końcu pogršżyła się we œnie. Gdy znów otworzyła oczy, było po
dziesištej.

Musiała odwołać dwa spotkania. Wyskoczyła z łóżka, pobiegła po

notes i zabrała się do dzwonienia.

Pani RalTerty, z którš była wczeœniej umówiona, potrzebowała

zdjęcia swojego domu do swej najnowszej ksišżki. Christina bez

problemu przełożyła spotkanie. Pani Rafferty pracowała nad ksišżkš

już dwa lata, więc niewielkie opóœnienie nie było kwestiš życia i

œmierci.

Jednak z drugš klientkš nie poszło tak łatwo. Pani Mólton była

kobietš nerwowš. Wysłuchała przeprosin i usprawiedliwień

Christiny, po czym wrzasnęła w słuchawkę:

œAto dopiero!

œ Bardzo mi przykro, pani Molton œ rzekła Christina œ ale obawiam

się, że to nieuniknione.

œ Nieuniknione? Takiego słowa nie ma w moim słowniku! A psy? Moje
kocha

niutkie? Czy nie sšdzi pani, że takie pozowanie do zdjęć jest

dla nich stresujšce? Sš pięknie wypielęgnowane. Jestem pewna, że
dzi

œ wszystko poszłoby doskonale.

Christina pomy

œlała o swoich modelach, dwóch psach rasy corgi,

równie nerwowych jak ich właœcicielka. Nic więc dziwnego, że jedno

ujęcie trwało dwa razy dłużej niż powinno.

œ Mogę zmienić termin na następny wtorek œ wymamrotała.

œ A ja zawsze mogę zmienić paniš, młoda damo!

œ rzuciła w słuchawkę pani Molton. œ Nie jest pani jedynym
fotografem na

œwiecie. Fakt, iż moja siostrzenica poleciła paniš,

nie oznacza wcale, że muszę paniš zatrudnić. œwiat œ grzmiała
dalej

œjest pełen utalentowanych fotografów. Pierwszy i ostatni

raz zgadzam się na przełożenie spotkania. Proszę to sobie

zapamiętać!
Christ

ina odłożyła słuchawkę i odetchnęła z ulgš. W duchu

podziękowała z przekšsem Adamowi. Pomyœlała, że jeœli straci tę

pracę, to tylko dzięki niemu.

background image

Ranek upłynšł jej na pakowaniu malej torby podróżnej i machinalnym

przeglšdaniu negatywów zdjęć, które miała oddać za tydzień. Ale

przez cały czas coœ innego zaprzštało jej głowę. Myœlała o Adamie.

Przypominała sobie, w jaki sposób się porusza, czuła jeszcze

spojrzenie jego niebieskich oczu. Zastanawiała się, czy
rzeczywi

œcie już o wszystkim zapomniała.

Równocze

œnie była zła na siebie, że zachowuje się jak głupiutka

nastolatka, którš już dawno me jest. Przecież uważała, iż jest

zbyt mšdra, by dać œię zwieœć męskiej powierzchownoœci. Może nie

była piękna, ale

miała doœć rozumu i nie zamierzała dopuœcić do tego, żeby Adam

zburzył jej spokój.

o trzeciej po południu zadzwonił, by poinformować, że za póltorej

godziny wyjeżdżajš.

œ Spotkamy się na lotnisku œ rzucił szybko, jakby miał ważniejsze

sprawy do załatwienia niż rozmawianie z niš. œ Weœ taksówkę na
rachunek mojej firmy.

œ Dzień mija mi œwietnie. Dziękuję, że pytasz

œ powiedziała słodko Christina. œ Miałam male problemy z

przełożeniem zajęć, ale nie będę zanudzać cię szczegółami. W

każdym razie dziękuję za zainteresowanie. Owszem, mogę spotkać się
z tobš o czwartej trzydzie

œci na lotnisku. W jakimœ okreœlonym

miejscu? Czy mam się błškać, aż w końcu gdzieœ cię dojrzę?

Usłyszała zniecierpliwione cmoknięcie i triumfalnie się
u

œmiechnęła. Biedny Adam. Nie miał dla niej czasu, więc dostał za

swoje. Ciekawa była, czy patrzy teraz na zegarek i marzy, aby ta

głupia kobieta rozłšczyła się wreszcie.

Adama zawsze trawił jakiœ niepokój, który nie pozwalał na

marnowanie czasu na błahostki. O ile oczywiœcie te błahostki nie

miały doprowadzić do wcišgnięcia wybranej kobiety do łóżka. Wtedy

dysponował nieograniczonym czasem, który przeznaczał na uwodzenie.

Przynajmniej takie odniosła wrażenie, gdy widziała go w

towarzystwie kobiet. I to samo mówiła Fiona. W największej
tajemnicy.

œ Jestem zajęty œ powiedział wprost. œ Nie mam czasu na pogawędki.

Spotkamy się przy odprawie bagażu.

Natychmiast się rozłšczył, a Christina jeszcze przez chwilę

wpatrywała się w słuchawkę.

Co za maniery! Był zajęty, prawda? A ona? Czy przyszło mu do

głowy, że gdyby nie on, nie byłaby tak zajęta? Wštpliwe.

Zastanawiała się, ilu przyjaciółkom mówi, że jest zajęty i nie

może marnować czasu na pogawędki. Ale mimo wszystko wolała jasne

postawienie sprawy. Zawsze lepiej wiedzieć, na czym się stoi.

Na podróż ubrała się ciepło. Założyła dżinsy, kozaczki, gruby

sweter i bajowy płaszcz. Skrzywiła się na widok swojego odbicia w

lustrze. Wyglšdała, jakby przybyło jej pięć kilo.

background image

Teraz nikomu nie przyjdzie do głowy, że pod tym wszystkim kryje

się jeden z jej najcenniejszych atutów

œ figura. Ale nie przejęła się tym zbytnio. Przyzwyczaiła się do

swojego wyglšdu i do faktu, że rzadko kiedy przycišgała wzrok

mężczyzn.

Wszyscy chłopcy, z którymi chodziła, najpierw bardzo dobrze jš

znali, a dopiero potem zaczynali interesować się niš jako kobietš.
Szczerze mówišc

wolała, aby uczucia te pozostały czysto

platoniczne. Tym bardziej, że jeszcze nikt na dobre nie zawrócił

jej w głowie. Pomyœlała o Gregu, zawadiackim Gregu, który był tego

bliski. Przez ostatni rok odsuwała wspomnienie o nim jak najdalej
od siebie. Nie koc

hała go, ale wcišż miała w pamięci zjadliwe

uwagi, wypowiedziane przy rozstaniu. Ze jest zimna i nieładna. Ze

powinna być wdzięczna, że ktoœ się niš zainteresował. Przyznał, iż

zaimponował mu jej intelekt i kontakty, jakie miała dzięki pracy.
Gdyby z nim s

pała lub zapoznała go z odpowiednimi ludœmi, a

najlepiej jedno i drugie, zgodziłby się dłużej z niš chodzić.

Ponieważ nie spelniła żadnego z tych warunków, przestała być

pożšdanš partiš. Co Greg niedwuznacznie dał jej do zrozumienia.

Zacisnęła usta i zmusiła się, by odsunšć w cień niemiłe
wspomnienia.

Nie było jej widać dane zostać kobietš kochanš,, lecz robić

karierę. W zasadzie nie widziała w tym nic złego. Przecież

uwielbiała to, co robi i uważała swojš pracę za wielkie szczęœcie.

Młodzieńcze hobby przerodziło się w wymarzony zawód, gdy jako

siedemnastolatka wzięła udział w konkursie fotograficznym i

wygrała darmowy kurs oraz imponujšcy sprzęt, który nadał dobrze

jej służył.
Oczywi

œcie, matka była zawiedziona. Piekła chleb, robiła dżemy i

miała okropnie staroœwiecki poglšd na rolę kobiety w

społeczeństwie. Ale Christina umiała sobie z mš poradzić.

Znów zaczęła myœleć o Adamie i zmarszczyła czoło. Czy wcišż musi

zaprzštać jej głowę? Być może to dlatego, że już czas wyruszyć.

Zebrała bagaże. Po chwili przyjechała taksówka.

Adam już czekał przy stanowisku odprawy bagażowej. Rozmawiał z

kobietš siedzšcš za biurkiem. Christina na moment przystanęła, aby

mu się lepiej przyjrzeć.

Doprawdy był niewiarygodnie męski. Miał szerokie ramiona i wšskie
biodra. Wyglš

dał, jakby wiele godzin spędzał na siłówm. O ile

dobrze wiedziała, nie było to zgodne z prawdš. Po prostu natura

obdarzyła go doskonałym ciałem, które nie wymagało specjalnych
zabiegów.

Wzięła głęboki oddech i podeszła do stanowiska odpraw. Zauważyła,

że atrakcyjna, nienagannie umalowana i uczesana brunetka, z którš

rozmawiał, nie odnosi się do niej równie serdecznie, jak do Adama.

background image

œ Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo œ powiedziała Christina
z uprzejmym u

œmiechem.

œ Dziesięć minut œ odparł œ ale to nic. Nie martw się. Nie miałem

okazji się nudzić.

Christina rzuciła okiem na brunetkę, pochłoniętš wypełnianiem
dokumentów

œ Nie martwię się œ rzuciła przesłodzonym tonem

œ i jestem pewna, że się nie nudziłeœ.

Dostrzegła w jego oczach złoœliwy uœmieszek, choć twarz miał

poważnš. Udała, że tego nie widzi.

œ Zgłosiłeœ nas? œ zapytała.

Przytaknšł i wzišł jš za łokieć. Ten machinalny gest sprawił, iż

natychmiast poczuła się spięta. Powiedziała sobie, że jest głupia.
Znowu.

Brunetka podniosła głowę i z żalem popatrzyła na Adama. Zyczyla mu

szczęœliwej podróży i udanego pobytu w Szkocji. Prosiła, by

odwiedził jš, jeœli znów będzie na lotnisku, bo chciałaby go

zaprosić na kawę.

Christina zastanawiała się, czy ta kobieta jest równie wylewna w
stosunku do poz

ostałych pasażerów.

œ Jak miło z twojej strony œ wycedziła, gdy odeszli parę kroków œ

że nie spojrzałeœ na zegarek i nie ziewnšłeœ znaczšco.

Adam bardzo dobrze orientował się na lotnisku. Dało się zauważyć,

że często podróżuje. Nic dziwnego. Był przecież właœcicielem

ogromnej sieci wydawniczej, którš samodzielnie kierował. Musiał

więc przez cały rok jeœdzić po œwiecie.

Popatrzyli na tablicę odlotów. Christina stwierdziła z ulgš, że za

chwilę majš samolot. Przynajmniej nie będzie się jej dłużył czas.

œ Wyglšdałeœ œ dodała po chwili œ jakbyœ miał zamiar spędzić

resztę dnia na rozmowie z tš brunetkš.

A może i noc, dodała w duchu.

Adam spojrzał na Christinę kštem oka. Bardziej wyczuła niż

dostrzegła jego wzrok, bo wolała się nie odwracać.

œ Zabijałem czas w oczekiwaniu na ciebie i byłem po prostu
uprzejmy.

œ Uprzejmy? Wolne żarty!

œ Nie bšdœ despotkš œ rzekł twardo. œ Możesz pić kakao i chodzić

spać o dziewištej, ale nie myœl sobie,

że cała reszta œwiata tak postępuje. A jeœli ktoœ żyje inaczej, to
wcal

e nie znaczy, że jest zdemoralizowany.

Christina zaczerwieniła się. Jak œmiał zwracać się do niej w ten

sposób. Przecież me miała szeœciu lat. Jednak zrezygnowała z

riposty. Czekało jš jeszcze kilka godzin w towarzystwie Adama,

więc nie było sensu się kłócić.

œ Jak chcesz się dostać z lotniska w Glasgow do domku? œ zapytała
rzeczowo.

background image

œ Zamówiłem samochód. Moja filia w Glasgow dysponuje samochodami

służbowymi.

œ Bardzo wygodne rozwišzanie œ mruknęła. œ Czy jesteœ w stanie

prowadzić samochód? Rzeczywiœcie po wyjœciu ode mnie poszedłeœ do
biura?

œ Na oba pytania odpowiedœ jest twierdzšca œ odparł krótko.

Przeszli przez bramkę kontroli i udali się do samolotu.

œ A więc nie spałeœ od...

œ Jakiegoœ czasu œ dokończył. œ Ale nie bój się, nie zasnę za
kierown

icš. Jestem przyzwyczajony do małej iloœci snu i potrafię

przy tym normalnie funkcjonować.

Wierzyła mu. Wcale nie wyglšdał na zmęczonego.
W grubym kremowym swetrze, ciemnych spodniach

i kurtce, przerzuconej przez ramię, prezentował się jak
okaz zdrowia

i siły. Christina wiedziała, że gdyby jej

trafiło się półtora dnia bez snu, wyglšdałaby jak cień. Lot miał

trwać krótko. Christina zajęła miejsce przy oknie obok Adama,

który natychmiast zapadł w drzemkę. Bez wštpienia obudzi się

œwieży jak po oœmiu godzinach snu, pomyœlała.

Perspektywa czekajšcej ich jazdy samochodem napawała jš niechęciš.

Z poprzednich wypraw pamiętała, że droga do domku jest długa i

ucišżliwa. Miała
wštpliwo

œci, czy przez ostatnie lata cokolwiek zmieniło się na

lepsze. Przecież to było całkowite odludzie, a do takich miejsc

nie doprowadza się dobrych dróg.

Trzeba przyznać, że podróż po wertepach, jakš odbyła majšc
trzyna

œcie lat, utkwiła jej dokładnie w pamięci. Podejrzewała, iż

teraz też nie będzie to szczyt marzeń. Zwłaszcza w krępujšcym
towarzystwie Adama.

Pracownik filii czekał przed wyjœciem z lotniska. Christina z

poważnš minš obserwowała, jak płaszczy się przed Adamem.

Zaprowadził ich do range rovera, który na wypadek zmiany pogody

został zaparkowany pod dachem.

œ Pogoda nie zmieni się œ zapewniła Christina.

œ Pan Palmer poinstruował kogo trzeba, że ma być sucho.

Chłopak oblał się rumieńcem, nie bardzo pewien, do czego odnosi

się ta uwaga, a Adam uœmiechnšł się rozbawiony.

œ Speszyłaœ faceta jak diabli œ mruknšł, gdy wsiadali do
samochodu.

œ Naprawdę? œ odpowiedziała głosem niewiništka. Patrzyła na

ponury, wietrzny krajobraz i marzyła, by znaleœć się teraz w

Londynie i fotografować psy pani Molton. œ A już myœlałam, że

faktycznie rozmawiałeœ z najwyższymi mocami i wydałeœ odpowiednie

instrukcje na najbliższe trzy dni. Rozczarowałeœ mnie, Adamie!

background image

œ Tak? A ty mnie nie. Zawsze potrafisz mnie rozœmieszyć. Nawet gdy

jest mi zimno, padam z nóg ze zmęczenia i udaję się w podróż, na
którš wcale nie mam ochoty.

Christina popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Czy naprawdę uważał,

że jest zabawna? Dotychczas nie dał tego po sobie poznać.

Nie bardzo wiedziała, czy to komplement, czy też raczej powinna

poczuć się obrażona. Zastanawiała się, czy woli uchodzić za osobę
zabawnš, czy za atra

kcyjnš, seksownš kobietę.

Zmarszczyła czoło, zażenowana faktem, iż w ogóle œmiała pomyœleć,

że Adam mógłby uznać jš za oobę pocišgajšcš. Było to równie
prawdopodobne, jak ewentualno

œć, że pani Molton odda psy komuœ

innemu.

œ Miejmy nadzieję, że warto œ odparła beznamiętnie, ignorujšc

uwagę Adama na temat jej osoby. Wolała przesunšć rozmowę na
bezpieczniejsze tory.

œ Fiona może się uprzeć i nie zgodzić, by niš rzšdził starszy
brat.

œ Dlatego ty tu jesteœ. Fiona ceni twoje zdanie.

œ Wspaniale œ mruknęła Christina. œ O ile mogę być autorytetem w
sprawach sercowych.

œ Wiem od mojej siostry œ rzucił jej krótkie spojrzenie œ że

między filiżankami kakao a wczesnym zasypianiem było miejsce na

miłoœć.

œ Słucham? œ wydukała, czerwienišc się i przysięgajšc, że udusi

Fionę, jak tylko jš dopadnie. œ Nie, lepiej nie powtarzaj.

Doskonale słyszałam i mogę tylko powiedzieć, że to nie twoja
sprawa.

œ Fakt œ zgodził się. œ Możesz to okreœlić jako naturalnš
ciekawo

œć.

œ Nie ma nic naturalnego we wtršcaniu się w moje prywatne sprawy.
To nie ciekawo

œć, lecz wœcibstwo. Ja cię nie pytam, co robisz ze

swoimi sympatiami.

œ Tak Ale zamiast tego wiele rzeczy uogólniasz.

Rozmowa wymykała się Christinie spod kontroli. Zaczęła manipulować

przy radiu, aż złapała jednš z lokalnych stacji.

œ Czy to aluzja?

œ Nie œpowiedziała z wyraœnym sarkazmem. œAutentycznie interesujš
mnie wiadomo

œci dla rolników.

Wydęła usta, patrzšc uparcie przez okno. Czuła,

że Adam szczerzy zęby w uœmiechu i miała chęć. go uderzyć. Mocno.

ROZDZIAŁ TRZECI

Dobrze, że przynajmniej pogoda dopisywała. Było mroœno, a w

samochodzie panowało cudowne ciepło. W powietrzu czuło się œwieżš
czysto

œć, typowš dla pięknego zimowego dnia w Wielkiej Brytanii.

background image

Christina wpatrywała się w przesuwajšce się krajobrazy. Pomyœlała,

że Fiona nie przepada za takimi miejscami, ajuż z całš pewnoœciš

nie odpowiadały one Simonowi. O ile dobrze go znała, gustował w

eleganckim otoczeniu. A domek na odludziu do luksusów nie należał.

Zanim dotarli na miejsce, zrobiło się już ciemno.

Domek stał na końcu wšskiej alei. Wyraœnie górował nad jeziorem.

Wiosnš i latem było tu pięknie, ale zimš robił niesamowite

wrażenie.

Samochód jechał powoli po wyboistej drodze. Christina rozglšdała

się, wytężajšc wzrok. Miała wrażenie, że niemal słyszy ciszę

panujšcš na zewnštrz. Po londyńskim zgiełku poczuła się tak, jakby

nagle wpadła wjakšœ czarnš dziurę, zagubiona wczasie i
przestrzeni.
Roze

œmiała się nerwowo.

œ Niesamowicie. Nie sšdzisz? Pamiętam, że to właœnie pomyœlałam,

gdy byłam tu ostatnio z Fionš

i twoimi rodzicami. I mc się nie zmieniło.

œ To jest ponadczasowe œ zgodził się zamyœlony.

œ Nie uważasz, że to urocze miejsce?

œ Nie œ przyznała szczerze. œ Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się
do wrzawy Londynu.

œ Dziewczyna z miasta œ mruknšł. Zabrzmiało to jak obraza.

œ Tam jest praca œ odparła cierpko. Pomyœlała, że nie powinna

wdawać się w tę rozmowę.

Pokonali ostatni zakręt. Christina natychmiast dostrzegła, że

domek pogršżony jest w ciemnoœciach. Poczuła œciœnięcie w żołšdku.

Owładnęły niš złe przeczucia. Adam zrobił kwaœnš minę. Zatrzymał
samochód przed wej

œciem i spojrzał na niš.

œ Nie widzę œwiatła. A ty?

Christina nie odpowiedziała. Rozpaczliwie rozglšdała się, czy
gdzie

œ nie stoi samochód. Ale nic nie widziała. Ani samochodu, ani

œwiatła, ani Fiony.

œ Pewnie gdzieœ wyskoczyli na chwilę œ powiedziała bez
przekonania.

œ Wyskoczyli? Dokšd? Do miejsćowego nocnego lokalu? Tu nie ma
gdzie pój

œć.

Patrzył na niš z wyraœnym zniecierpliwieniem. Christina poczuła,

że narasta w niej złoœć.

œ Może wejdziemy? œ zaproponowała, starajšc się robić dobrš minę

do złej gry. Wysiadła z samochodu, me dajšc Adamowi szansy na

dalsze oskarżanie.

Kto wie? Może Fiona i Simon byli w domku. Może urzšdzili sobie
romantyczny wieczór przy zgaszonym

œwietle, a samochód zaparkowali

z drugiej strony. Może, może, może. Wiedziała, że chwyta się

brzytwy. Tak bardzo nie chciała być sam na sam z mężczyznš, który

background image

wcišż robił na niej wrażenie, choć usiłowała to sobie

wyperswadować.

Adam z ponurš minš otworzył drzwi domku.

œ Tyle zachodu z powodu waszych cholernych, babskich tajemnic œ

powiedział ze złoœciš. œ Ani œladu życia. A może œcišgnęłaœ mnie

tu na polowanie na dzikie gęsi?

Nie dał jej czasu na odpowiedœ. Zapalił œwiatło i od razu wyszedł.

œ Dokšd idziesz? œ krzyknęła Christina, wybiegajšc za nim.

Nie odpowiedział. Wycišgnšł tylko bagaże z samochodu i wrócił do
domku.

œ Nie martw się. Korci mnie co prawda, żeby cię tu zostawić, ale

możesz być pewna, że tego nie zrobię. Ciekawe, po co mnie tu w

ogóle cišgnęłaœ?
R

zucił walizki na podłogę. Christina poszła za nim do kuchni,

w

œciekła, że Adam jš obwinia za wszystko. Jš! Jakby to ona

przywlokła go tutaj na siłę. Jakby przystawiła mu pistolet do

głowy i domagała się współpracy. A przecież było odwrotnie!

œ Nie cišgnęłam cię tutaj! Jak w ogóle możesz mówić coœ takiego.
To nie moja wina!

œ A więc czyja? Przecież powiedziałaœ, że Fiona tu jest. Prawda? A

może wszystko to sobie z góry ukartowałaœ, wiedzšc, że moja
siostra jest gdzie indziej... zapewne tysišce kilometrów stšd!

Chyba oszalałem, skoro uwierzyłem twoim słowom. Mogłem

przypuszczać, że to spisek. Może nawet to był twój pomysł, żeby

wyjechali? Może uwagi o różnicach dzielšcych Fionę i Simona miały

mnie tylko zmylić? Przecież jesteœ sprytna. Wiadomo, cicha woda
brzegi rwie!

œ Przyglšdał się jej bacznie, aż poczuła się

nieswojo.

œ A może był inny powód, dla którego mnie tu œcišgnęłaœ?

œ Na litoœć boskš, o czym ty mówisz? œ wysapała nerwowo.

œ Nie domyœlasz się? œ Skrzywił się cynicznie.

œ Może œcišgnęłaœ mnie, bo myœlałaœ, że na tym odludziu zrodzi się
uczucie, którego kiedy

œ pragnęłaœ...

Czuła, jak blednie. Drżała, bliska utraty panowa-. nia nad sobš.

Ale na to nie mogła sobie pozwolić. Trudno, niech gada, co chce.

œ Nawet nie zamierzam odpowiadać na te bzdury. Ale wiedz, że

trzeba być niesłychanie zarozumiałym, żeby wymyœlić coœ takiego!

œ Pragniesz mnie jeszcze po tych wszystkich latach?

œ No pewnie! Jakżeby inaczej! Ja... œ Wzięła głęboki oddech. œ

Skšd mogłam wiedzieć, że Fiona zrezygnuje z przyjazdu tutaj?

œ A kobieca intuicja? Czy to może jedna z tych rzeczy, których ci
brak?

Zapadła martwa cisza. Christina zarumieniła się. Jedna z tych

rzeczy? Pewnie jeszcze wyglšd. Seksapil. Czy o to mu chodziło? Czy

to były te rzeczy, których ponoć brakowało w jej życiu?

Adam wyjšł z kredensu dwa kubki. Christina obserwowała w

milczeniu, jak nalewa kawę, siada przy stole i pije.

background image

Żadne z nich nie zdjęło płaszcza.

œ Przyniosę trochę drewna œ oznajmił Adam

œ i spróbuję rozpalić w kominku. W przeciwnym razie zamarzniemy.

Christina wcišż nie mogła odzyskać równowagi. Fantastyczne domysły

Adama odebrały jej mowę. Siedziała w milczeniu, przyglšdajšc się

mu. Miał silne ciało, mocne ręce i szerokie ramiona. Wzbudzał

zaufanie. Umiał sobie radzić w każdej sytuacji. Nawet takiej, jak
ta. Je

œli powiedział, że przyniesie drewno i rozpali ogień, to

zrobi to z pewno

œciš. Choćby w tym celu musiał œcišć drzewo.

Od kiedy sięgała pamięciš, zawsze myœlała, że Adam potrafi

wszystko. Imponowało jej to i pocišgało. Nawet gdy dorosła i
zr

ozumiała, że przecież nikt nie potrafi wszystkiego, a chłodna

logika zastapiła

dziewczęce zadurzenie, wcišż wierzyła, że Adam Pal- mer może

osišgnšć tyle, ile niewielu innych mężczyzn.

Czy to samo widziały w nim inne kobiety? Tę siłę?

Boże, gdyby Adam umiał czytać w jej myœlach, umarłby ze œmiechu.

Na dodatek byłby przekonany, że jego domysły sš zgodne z prawdš.

œ Zawsze możemy wrócić do domu œ odezwała się w końcu, odpędzajšc

natrętne myœli.

œ Nie bšdœ œmieszna. Nie uda nam się dojechać na lotnisko, aby

złapać powrotny lot do Londynu. A poza tym muszę odpoczšć, zanim

znów usišdę za kierownicš.

Christina zajęła miejsce naprzeciwko Adama. Choć była w płaszczu,

zaczynała odczuwać zimnoœ. żałowała, że nie wzięła z domu

rękawiczek.

œ Bardzo mi przykro, że przedsięwzišłeœ tę podróż na darmo œ

powiedziała cicho œ ale nie ja cię na niš namawiałam.

œ To prawda. - Przeczesał włosy palcami i oparł głowę na ręku. Od

chwili gdy wyruszyli w drogę, po raz pierwszy wyglšdał na

zmęczonego.

œ Zrobić coœ do jedzenia?

œ Nie ma dużego wyboru... œ Spojrzał na niš.

œ Stary Frank, który od czasu do czasu tu zaglšda, pilnuje, żeby

było coœ do jedzenia w kredensie, ale to tylko podstawowe
produkty.

Wstała, zadowolona, że znów przeszli na neutralne tematy.
Zwyczajna rozmowa

była tym, czego najbardziej potrzebowała.

œ Nie ma sprawy. Wierz mi. Gdy jestem wyjštkowo zajęta, często nie
jem nic.

Odwrócona plecami do Adama, buszowała w szafkach, usiłujšc znaleœć
co

œ odpowiedniego.

œ To widać œ powiedział cicho. œ Jesteœ bardzo szczupła.

Słowa te przyjemnie połechtały jej kobiecš próżnoœć. Na ułamek

sekundy znieruchomiała.

background image

Szybko postanowiła zmienić temat. Zapytala, skšd zamierza wzišć
drewno.

œ Z szopy. œ Wstał i przecišgnšł się leniwie. œ Miejmy nadzieję,

że nie zawilgło i się rozpali. œ Podszedł

do niej tak blisko, że mówił jej prosto w ucho.

œ W przeciwnym razie będziemy musieli pomyœleć

o innym sposobie rozgrzania się.

Christina odwróciła się gwałtownie.

œ Po moim trupie œ warknęła. Adam rozeœmial się.

œ To tylko niewinny dowcip. Nie ma potrzeby chwytać za broń. Jak

już mówiłem, twoja panieńska czeœć jest przy mnie całkiem
bezpieczna.

Wyszedł z kuchni, cicho chichoczšc. Christina pomyœlała, że to
wcale nie jest

œmieszne. Ale, widać, Adam uważał inaczej.

Poczuła się dotknięta. Nawet przy bujnej wyobraœni trudno było

uznać jš za kokietkę. A z pewnoœciš nie miała w sobie nic, co

mogłoby pocišgać Adama. Jego insynuacja była tylko próbš
na

œmiewania się z niej. Podobnie jak uwagi o piciu kakao. Drobne

szyderstwa pod jej adr

esem. Och, powinna postarać się nie

przejmować.

Zajęła się przygotowywaniem czegoœ do zjedzenia. Znalazła parę

puszek. Stwierdziła jednak, że z prażonej fasoli, peklowanej

wołowiny i makaronu z serem nie sposób zrobić nic apetycznego.

Usłyszała trzaœnięcie frontowych drzwi. Krzštała się w kuchni,

obserwujšc kštem oka, jak Adam zdejmuje nieprzemakalnš kurtkę i

rozpala ogień. Jego ruchy były szybkie i pewne. Nie minęło

piętnaœcie minut, a miejsce przejmujšcego chłodu zaczęło wypełniać

przyjemne ciepło.
Chr

istina zdjęła płaszcz, a po chwili sweter. W kilka minut

œniej Adam wszedł do kuchni. Jedzenie stało na stole.

œ Nic lepszego nie mogłam zrobić œ uprzedziła jego ewentualne
uwagi.

œ Wartoœciowa dieta œ zauważył Adam, siadajšc.

œ Fasola jest bardzo zdrowa.

Usiadła naprzeciwko niego i uœmiechnęła się z przymusem.

œ Gdybym była prawdziwš kucharkš, mogłabym zrobić z tego coœ
bardziej apetycznego.

œ I zmarnować szansę sprawdzenia, czy smakuje tal, jak wyglšda? œ
U

œmiechnšł się, a jej znów przemknęła przez głowę myœl, że jest

niewiarygodnie męski. Na jego twarzy często malowała się

arogancja, ale kiedy się uœmiechał, trudno mu było odmówić

wdzięku.

œ Właœciwie to miła odmiana trafić na kobietę, która nie usiłuje

za wszelkš cenę krzštać się po mojej kuchni i udowadniać, że jest

wspaniałš kucharkš.

Christina uniosła brwi.

background image

œ Ale z ciebie szczęœciarz œ zadrwiła. œ Nie znam wielu mężczyzn,
którzy pogardziliby czym

œ takim.

œ To zależy. Jak chce się mieć kobietę uległš...

œ Wzruszył ramionami. œ A czy ty kiedykolwiek byłaœ
komu

œ uległa? œ zapytał jakby od niechcenia, patrzšc

w talerz.

œ Mam nadzieję, że nie œ odrzekła podobnym
tonem.

œ Nie œcierpiałabym myœli, że jestem plastelinš

w czyich

œ rękach. Ale dobrze, że jest ciekło, prawda?

œ zmieniła temat.

œ Nie ma nic lepszego od prawdziwego ognia. Czy ty nigdy nie byłaœ

zakochana po uszy? Nawet w... Jak on miał na imię?... Jim? Gary?

0, nie, już sobie

przypomniałem: Greg. Od naszej wspólnej znajcnej wiem, że trochę

poprzestawiał twoje ukladne życie.

œ Fiona nie miala prawa rozmawiać z tobš na ten temat œ warknęła,
upokorzona.

œ Może uznała, że to nie tajemnica. A była niš?

œ Czy była czym? œ Serce Christiny boleœnie zabiło. Nie należała

do osób lubišcych rozmawiać na swój temat, a zwłaszcza z Adamem.

œ Tajemnicš. Wstydziłaœ się go?

œ Oczywiœcie, że nie œ skłamała z całš gwałtownoœciš. œ Dlaczego

miałabym się wstydzić?

œ No cóż, raczej nie nazwałbym Grega Robinsona mężczyznš, o jakim

każda matka marzy dla swojej córki.

Christinie zaczynało kręcić się w głowie. Najchętniej zamknęłaby

oczy i uznała tę rozmowę za niebyłš. Ale nie mogła. Nie w chwili
gdy Adam prze

œwietlał jš wzrokieri.

Znasz go?

œ zapytała słabym głosem.

Przytaknšł, nie odrywajšc oczu od jej twarzy.

œ Jakiœ czas temu chciał nawišzać bliższš znajomoœć z Fionš. Nie

udało mu się, więc dał jej do zrozumienia, że chętnie zapoznałby
którš

œ z moich znajomych. Zaczšłem go baczniej obserwować i

odkryłem, iż jest pozbawiony skrupułów. Pewnie dlatego Fiona

powiedziała mi, że się z nim œpotykasz. Martwiła się o ciebie, ale

nie chciała ci o tym mówić.

Christiie tak zaschło w gardle, że nie mogła wydusić słowa. Adam

Palmer wiedział o jej prywatnym życiu więcej niż ona sama. Zalała

jš kolejna fala okropnego upokorzenia. Nienawidziła Adama.

œ Nie rozumiem, z czym te rewelacje majš zwišzek

œ rzekła zduszonym głosem.

œ Zastanawiałem się, czy to dlatego rzuciłaœ się w wir pracy.

œ Pracuję, bo tak œię składa, że to lubię œ od-. parowała,

starajšc się zachować spokój. œ Greg był pomyłkš. Przyznaję. Ale
wsz

yscy je popełniamy. Mogę jedynie powiedzieć, że dał mi nauczkę.

Jestem

background image

œ uœmiechnęła się złoœliwie œ uodporniona na tak zwany męski

wdzięk.

Skończyła jeœć i zaniosła swój talerz do zlewu. Ostrożnie umyła go

i zostawiła na suszarce. Wytarła

ręce.
Jak my

œlisz, o której będziemy mogli jutro wyjechać? œ zapytała.

œ Nie lubisz, jak ci zadaję osobiste pytania, co?

œ Patrzył na niš uważnie, aż poczuła, że ma nogi jak z waty.

œ A kto lubi? œ odpowiedziała pytaniem na pytanie.

œ Znamy się od lat œ rzekł, a Christina zaczęła się zastanawiać,

czy Adam naprawdę sšdzi, że dkigoletnia znajomoœć upoważnia go do

zadawania takich pytań.

œ Nie rozumiem.

œ Tak? A więc nie jesteœ tak mšdra, jak przypusz

czałem.

Christina pragnęła, by Adam wreszcie przestał się na niš gapić.

Okropnie jš to żenowało. Przecież była œwiadoma własnych

niedostatków. Kuliła się w sobie na samš myœl, że œ być może œ
porównuje jš z innymi kobietami.

Zapytała, czy skończył jeœć i wycišgnęła rękę, żeby zabrać talerz.

Adam chwycił jš za nadgarstek. Ruch był tak nagły i nieoczekiwany,

że na moment znieruchomiała. Usiłowała się uwolnić. Bezskutecznie.

œ Nie ugryzę cię œ mruknšł rozbawiony.

œ Puœć mnie!

Spełnił jej proœbę. Christina cofnęła się. Była purpurowa ze

złoœci. Chciało jej się płakać. Ale nie mogła mu dać takiej

satysfakcji.. Niech lepiej nie wie, jak bardzo wstrzšsnęło niš to

dotknięcie.

Stała, masujšc rękę i starajšc się przywrócić twarzy normalny
wyraz.

œ Dlaczego to zrobiłeœ? œ zapytała.
Adam u

œmiechnšł się leniwie.

œ Nie chciałem, żebyœ pomnie zmywała. Naprawdę nie jestem aż takim

męskim szowinistš, za jakiego mnie uważasz. œ Wstał i pogwizdujšc

podszedł do zlewu.

œ Możesz iœć do saloniku. Zaraz przyniosę kawę.

Przez kilka sekund wahała się, po czym posżła. Usiadła przy
kominku w jednym ze starych, ale bardzo wygodnych foteli.

Rozejrzała się wokół. Zastanawiała się, jak często korzystano z
domku po

œmierci rodziców Fiony i Adama. Za ich życia regularnie

przyjeżdżano tu na wakacje.

Wiedziała, iż Fiona rzadko tu bywa. Była pewna, że Adam też nie

jest częstym goœciem. Nie wyglšdał na człowieka, którego kusi

letni domek w dziczy. Poza tym nie wyobrażała sobie, by któraœ z

kobiet, z którymi go widywała, mogła poradzić sobie w tak
prymitywnych warunkach.

background image

Pochłonięta myœlami, nie zauważyła wejœcia Adama. Dostrzegła go

dopiero, gdy podał jej kubek z kawš, usadawiajšc się naprzeciwko
niej.

œ Jakie masz teraz plany odnoœnie Fiony? œ zapytała z

zainteresowaniem, dmuchajšc na goršcš kawę.

œ A jakie mogę mieć? Nie mam pojęcia, gdzie jest. Pozostaje mi

tylko czekać, aż się pojawi. I żywić nadzieję, że ten drań w tym

czasie nie namówi jej na małżeństwo.

œ O tym ona decyduje - podkreœliła Christina, czujšc się nieco

pewniej, ponieważ znowu wkroczyli na neutralny grunt.

œ Czy pamiętasz, żeby moja siostra zrobiła cokolwiek racjonalnego?

œ Przecież poszła na kurs dla sekretarek.

œ Za mojš namowš. Uważałem, że powinna zdobyć pewnš niezależnoœć
finansowš, nawet je

œli nie było to wtedy konieczne. Ludzie muszš

œwiadomie kierować swoim życiem i mieć w nim jakiœ cel.

œ Zgadzam się.

œ Wiem œ powiedział przecišgle. œ W twoim życiu nigdy nie

brakowało celu. Harowałaœ w co1lgeœu, a teraz przy zdjęciach.

œ Mówisz tak, jakbyœ czynił mi zarzut œ zaperzyła się Christina.

œ Podziwiam to w tobie.
Pomy

œlała, że jest zatem przedmiotem podziwu, ale niepożšdania.

Czyż to nie œmieszne, jak łatwo mężczyœni szufladkujš kobiety? Sš

żony, kochanki i kobiety robišce karierę. Tym ostatnim brak
seksapilu.

œ Dziękuję œ powiedziała uprzejmie. œ Wkładam w pracę dużo serca.

To dziedzina, w której panuje ostra konkurencja. Nie mogę sobie

pozwolić na siedzenie z założonymi rękami i czekanie, aż ktoœ mi
co

œ zleci.

œ A jak właœciwie zdobywasz zamówienia? œ zapytał, odstawiajšc

pusty kubek na stół.

œ Namawiajšc potencjalnych klientów.
Po raz pierwszy rozmawiali o pracy Christiny. Zazwyczaj prowadzili
tylko krótkie, uprzejme rozmowy w obecno

œci innych. Tym razem cała

uwaga Adama była skupiona na Christinie. Dlatego czuła się dziwnie

skrępowana. Jakby robiła coœ, czego nie powinna.

œ Możesz nam się przydać do robienia zdjęć œ powiedział.

œ Nie ma potrzeby. Mam pod dostatkiem pracy.

œ Nie wštpię œ rzekł łagodnie. œ Normalnie korzystamy z usług
naszych fotografów. Ale jednemu z pism nie idzie ostatnio zbyt

dobrze. Może œwieże spojrzenie mogłoby coœ zmienić.
Christina tylko u

œmiechnęła się uprzejmie.

Wydawnictwa, którymi kierował, oferowały szeroki wachlarz

luksusowych czasopism. Kiedy Christina zaczynała pracę, Fiona

sugerowała, żeby zaczepiła się u Adama. Nie chciała. Za bardzo

pachniało to proszeniem o przysługę. A na to me pozwalał jej
honor.

background image

Zaczęła więc samodzielnie zdobywać klientów. Nie było łatwo, ale

przez całe lata dawała sobie radę, co napawało jš durnš. Nie da

się skusić Adamowi Pal- merowi, chcšcemu jej rzucić jałmużnę.

Wcale nie zasklepiła się w pracy po fatalnej, żenujšcej znajomoœci

z mężczyznš, którego wszyscy, oprócz niej, znali jako niegodziwca.

Popijała więc chłodnš kawę i nie odpowiadała. Adam wcišż czekał.

œ No co œ ponaglił jš œ me chciałabyœ trochę popracować w mojej

firmie? Gwarantuję doskonałe wynagrodzenie.

œ Nie wštpię œ odparła z rezerwš.

œ Będziesz musiała pokazać mi swoje papiery.

œ Jasne œ mruknęła niewyraœnie. Udała, że ziewa i wstała. œ W

której sypialni mam się położyć?

œ W której chcesz œ powiedział z roztargnieniem. Miała wrażenie,

że się obraził, bo odrzuciła jego propozycję. Na myœl o tym
u

œmiechnęła się. œ Napaliłem w obu, więc możesz wybrać.

œ Nie zamierzasz spać?

œ Jeszcze nie œ rzucił pożegnalnym tonem.

Zabrała torbę i wyszła z saloniku. Adam wcišż wpatrywał się w

ogień.

Wybrała sypialnię, którš pamiętała z dawnych lat. Dzieliła jš
kiedy

œ z Fionš.

Umyła twarz nad umywalkš. Postanowiła, że wykšpie się następnego

ranka, przed wyjazdem. Wskoczyła pod kołdrę i poczuła cudowne
ci

epło.

Wyjęła ksišżkę, którš zabrała w podróż. Nie przeczytała wiele, bo

wkrótce ogarnęła jš sennoœć. Odłożyła ksišżkę i zgasiła lampkę.

Leżała w ciemnoœci. Senne myœli kryły wokół Adama. Czy naprawdę

podejrzewał, że zwabiła go, żeby spędzić z nim kilka godzin?

Zdesperowana kobieta, chcšca wykorzystać chwilę słaboœci próżnego

uwodziciela. Głos rozsšdku mówił, że nie. Przecież prowokowanie to

domena Adama. To cecha, z którš się urodził. I choć nie dała się

złapać na przynętę, jego insynuacje nadal nie dawały jej spokoju.

Postanowiła pomyœleć o Fionie. Dokšd pojechała? Czy zrobiła ten

okropny błšd i poœlubiła Simona za plecami brata? Jeœli tak, to

musiała być bardzo odważna, bo ona sama nie potraiła wyobrazić
sobie czego

œ straszniejszego niż wœciekły Adam. Nie zły, ale

naprawdę wœciekły.

Powoli zapadała w sen.

Gdy znów otworzyła oczy, nie miała pojęcia, która godzina. Ale

była pewna, że to nie ranek. Na dworze panowała ciemnoœć, a ogień

w kominku jeszcze nie zgasł.

Wysunęła się spod kołdry, drżšc z zimna. Założyła szlafrok i

wšskim korytarzem poszła w stronę kuchni.

W domku nie było mleka, a na kawę wcale nie miała chęci. Będzie

musiała zadowolić się szklankš wody.

background image

Na palcach weszła do kuchni. Zaczęła szperać w poszukiwaniu

szklanki i ostrożnie odkręciła kran. Nie chciała hałasować, żeby

przypadkiem nie obudzić Adama.

Wracała już do sypialni, gdy kštem oka dostrzegła postać

wycišgniętš na krzeœle. Zatrzymała się zdziwiona.

To Adam spał na krzeœle.

Podeszła bliżej, zafascynowana odkryciem, że podczas snu wygišda

młodziej. Oddychał równo. Nie chrapał. Było w nim coœ ogromnie
podniecajšcego.

Delikatnie potrzšsnęła nim. Przecież jak wygaœnie w kominku,
zmarzilie na ko

œć. Potrzšsnęła znowu. Pochyliła się nad nim tak

nisko, że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.

œ Adam œ wyszeptała łagodnie. œ Adam, obudœ się. Musisz iœć do

łóżka. Nie możesz tu spać.

Otworzył oczy i popatrzył na niš nieprzytomnie. W ciemnoœci nie

mogła dostrzec jego miny, ale czuła, że jest zdezorientowany.
Pomy

œlała, że był nieludzko zmęczony, skoro tak zasnšł.

Chciała pogłaskać go po twarzy. Adam musiał odgadnšć jej myœli, bo

przycišgnšł jš do siebie. Westchnšł, gdy zetknęły się ich usta.

Z poczštku pocałunek był ciepły i senny. Po chwili stał się

mocniejszy. Adam zanurzył palce w jej włosach. Jego usta miały

moc, która rozchyliła jej wargi i wywabiła niecierpliwš, goršcš
odpowied

œ. Christina jeszcze nigdy tak się nie czuła. Pocahnki

Grega były całkiem inne. Miękkie i długie. Nudziły jš.

Cichy jęk wyrwał się z jej ust. To tylko zwiększyło siłę

pocałunku. Język Adama penetrował jej usta, póœniej szyję.
Takiej blisko

œci we dwoje jeszcze nigdy nie doznała. Nabrzmiałe

piersi oddalone były zaledwie o kilka centymetrów od jego ust.

Przepełniona szalonym uczuciem wyobraziła sobie, że Adam je

całuje.

Ale nie spodziewała się, że to zrobi. Zaszokowanš i speszona

cofnęła się, gdy poczuła przez koszulę wilgotne i spragnione usta.

œ Co ty robisz? œ zapytała, cała drżšca. Niepewnym krokiem

przeszła przez pokój i zapaliła œwiatło.

œ Zwariowałeœ? Żeby tak mnie całować.., kochać...

Miejsca, których dotykał, wcišż pulsowały. Christina nie patrzyła

na Adama. Tylko przelotnie uchwyciła zdziwienie, malujšce się na

jego twarzy. Gdy po chwili podniosła wzrok, dostrzegła zawziętoœć.

œ Na miłoœć boskš œ warknšł œ przestań robić z igły widły. To był

tylko pocałunek. Nie gwałt.

œ Nie o to chodzi! Nie chcę, żebyœ mnie tak traktował!

œ Przestań zachowywać się jak przestraszona dziewica. Nie jesteœ

już nastolatkš. Jesteœ kobietš.

To rozzłoœciło jš jeszcze bardziej. Zwœciekłoœci nie mogła znaleœć

odpowiednich słów.

œ To nie daje ci prawa, żeby... żeby...

background image

Nie odpowiedział. Ale po ciemnym rumieńcu, który oblał jego twarz,

zorientowała się, że dobrze wiedział, o co jej chodzi.

œ Jesteœ przewrażliwiona œ mruknšł wstajšc. Christina

automatycznie cofnęła się. Ten podœwiadomy gest zasępił go jeszcze
bardziej.

Mówiła sobie, że jest kobietš sukcesu i musi panować nad swoim

życiem. Ale w tym ciemnym, obcym pokoju czuła się tak, jakby była

we władaniu wszystkich niepożšdanych uczuć i przewrotnych myœli.

œ Nie, nie jestem! œ wyrzuciła z siebie. œ Wszyscy jesteœcie tacy

sami, wy mężczyœni!

œ Nie myl mnie z tym próżniakiem, który zwabił cię do łóżka œ

odparł krótko, ruszajšc w jej stronę. Christina cofnęła się
jeszcz

e dalej. Plecami przylgnęła do œciany. Wiedziała, że oboje

sš tak samo w

œciekli.

œ A to dlaczego? œ zapytała. œ Jesteœ takim samym kobieciarzem jak
on.

œ Ale me wyzyskuję kobiet!

œ Nie? Przypomnij mi, żebym poprosiła o potwierdzenie jednš z
tych, które

znałeœ!

Mierzyli się wzrokiem z milczšcš wœciekłoœciš. Po chwili Adam

odezwał się zadziwiajšco delikatnym tonem:

œ Musiał cię naprawdę zranić.

Te słowa ujęły jš. Patrzyła na Adama i pragnęła wyrzucić z siebie

wszystko, choć jeszcze kilka minut temu szczerze go nienawidziła.

œ Wykorzystał mnie œ powiedziała, patrzšc w bok.

œ A kto lubi być wykorzystywany?

œ Nikt œ odparł cicho.

Christina rzuciła mu krótkie, kontrolne spojrzenie.

œ Chyba nie mówisz na podstawie własnego doœwiadczenia œ

zasugerowała niepewnie.

œ Zdziwiłabyœ się, gdyby tak było œ odparował i wyszedł z kuchni,

zanim Christina zdšżyła zastanowić się nad jego słowami.

Wróciła do sypialni. Układajšc się do snu, pomyœlała, że

następnego dnia wszystko wróci do normy i to przygniatajšce jš
ko

szmarne uczucie wstydu minie. Pewnie będzie się sama z siebie

œmiać.

Zamknęła oczy i czekała, aby wybawił jš ranek.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Dzień wstał złowieszczo szary. Ku niekłamanej radoœci Christiny

Adam zaproponował niezwłoczny wyjazd. Było jej to wyjštkowo na

rękę.

œ Nie mogę dać się tutaj uwięzić w œniegu œ powiedział, wyglšdajšc
przez okno.

œ Jutro mam kilka bardzo ważnych spotkań.

background image

Christina znała jeszcze parę innych, równie ważnych powodów, dla

których nie powinni zostać.

Wcišż nie mogła zapomnieć, jak podziałały na mš pocałunek i
blisko

œć Adama. Nieprawdopodobne uczucie, na które czekała od lat.

Ale nie pozwoli, by zawładnęło ono jej myœlami. Uciekała od tego

jak spłoszony koń.

Rozważanie wydarzeń ostatniej nocy i tak nie doprowadzi do żadnych

wniosków. Po rozstaniu z Gregiem spędziła doœć czasu na myœleniu.

Podjęła wtedy decyzję, że musi unikać bliższych znaj 0- moœci z

mężczyznami. A znajomoœć z Adamem Palmerem w ogóle nie wchodziła w

grę. Zbyt wiele ich dzieliło. Droga na lotnisko upłynęła w
milczeniu.

œ Przypuszczam œ rzekł Adam, gdy wsiadali do samolotu œ iż jesteœ

zadowolona, że wyprawa się nie powiodła. Od poczštku byłaœ jej
przeciwna.

œ Nie sšdzę, żeby udało się nam coœ osišgnšć, nawet gdybyœmy ich

zastali. Nie można mówić innym, co majš robić ze swoim życiem.

Zamknęła oczy. Domyœlała się jednak, że Adam na niš patrzy. Z
pewno

œciš wyglšdała okropnie. Postanowili natychmiast wyjechać,

więc nie zdšżyła się wykšpać. Czuła się niechlujnie. Kosmyki

spiętych włosów niesfornie opadały jej na twarz. Co chwilę je

odgarniała.

œ Może masz rację œ zgodził się Adam.

œ Naprawdę? œ rzekła chłodno. œ Chcesz powiedzieć, że się w czymœ
zgadzamy? Do czego to dochodzi.

œ Zapewne zgadzalibyœmy się również w wielu innych sprawach,
gdyby

œ nie była przez cały czas taka najeżona.

Christina u

œmiechnęła się słodko.

œZabawne, że taka jestem tylko w twoim towarzystwie.

œ Widać tracę wyczucie, jeœli chodzi o kobiety.

Ta ostatnia uwaga była wypowiedziana całkiem serio, ale Christina

odnosiła wrażenie, że Adam w duchu z niej szydzi. Zrobiło jej się

głupio. Czy w ten sposób chciał przypomnieć, że ostatniej nocy

wykazał się jednak doskonałym wyczuciem?

œ Nigdy nie słyszałam czegoœ bardziej egoistycznego œ

skomentowała, udajšc, że bierze jego słowa za dobrš monetę œ i

bardziej szowinistycznego. Zakładasz, że jak użyjesz swojego

wdzięku, to kobiety będš padać jak kręgle?

œ Wystarczy jedno słowo, żebyœ zaczęła prawić kazania na temat
moich diabelskich metod

œ rozeœmiał się głoœno.

Christina spojrzała na niego i zacisnęła zęby. Pomyœlała, że

faktycznie Adam urnie grać na ludzkich uczuciach i zręcznie kogoœ
podpu

œcić. Prowokował jš, po czym z rozbawieniem obserwował jej

reakcję.

Zachowała grobowe milczenie przez cały lot. Zamieszanie przy

wysiadaniu też nie sprzyjało uprzejmym romiowom.

background image

Gdy opu

œcili lotnisko, Adam zapytał, czy ma jš podrzucić do domu.

œ Mam samochód na parkingu œ wyjaœnił.

Christina potrzšsnęła głowš.

œ Nie, dziękuję. Wrócę taksówkš. Nie chciałabym zajmować twojego
cennego czasu

œ dodała.

Rzucił jej zniecierpliwione spojrzenie, po czym zerknšł na
zegarek.

œ Swietnie. W takim razie zostawiam cię tutaj. Dziękuję, że

wybrałaœ się ze mnš do Szkocji. Nawet jeœli była to chybiona

misja. Za to spędziliœmy parę godzin razem i uœwiadomiłem sobie,
ile czasu

minęło od naszej ostatniej rozmowy. œ Posłał jej zalotny

u

œmiecli, od którego zadrżało jej serce. œ Czy też raczej...

czego

œ w tym rodzaju.

Zarumieniła się. Mówił, jakby wszystkie nieporozumienia były jej

dziełem. Pewnie uważał, że powinna go za to przeprosić.

Adam znów spojrzał na zegarek.

œ Musimy kiedyœ się spotkać œ mruknšł, ale myœlami był już daleko.

Na pewno planował dzień. Myœlał o bardzo ważnych spotkaniach i w

ogóle o swoim bardzo ważnym życiu.

Uprzejmie przytaknęła. Przez chwilę odprowadzała go wzrokiem, po

czym rozejrzała się za taksówkš.

Jadšc do domu, czuła się jakoœ dziwnie. Miała wrażenie, że

okropnie dużo wydarzyło się w cišgu ostatnich dwudziestu czterech

godzin. A przecież, jeœli poważniej się zastanowić, właœciwie nic

się nie stało. Wybrała się na polowanie na dzikie gęsi z

mężczyznš, który jš ekscytował. I to bardzo. Mały epizod w œrodku
nocy z pewno

œciš nie miał dla Adama żadnego znaczenia. Tylko jš

wprawił w zakłopotanie. Podobnie jak kilka słów prawdy o Gregu. To

tylko utwierdziło w Christinie brak wiary w mężczyzn.

W domu czekały dwie wiadomoœci, nagrane na automatycznej
sekretarce. Pierwsza od potencjalnego zleceniodawcy. Christina

szybko zapisała, czego sobie życzył, żeby móc zgromadzić
odpowiednie informacje, mm oddzwoni. Druga wiadomo

œć była od

Fiony, która czeka w domu i blaga o telefon, bo musi pogadać.

Christina natychmiast wykręciła jej numer.

œ Gdzie byłaœ? œ zaczęła bez zbędnych wstępów.

œ Razem z twoim bratem przeczesaliœmy kraj wzdłuż

i wszerz, żeby cię odnaleœć i żeby Adam mógł przemówić ci do
rozsšdku.

Fiona była rozbawiona. Chichotała.

œ Musisz przyznać, Chrissie, że dobrze zrobiłam, zmieniajšc zdanie

i nie jadšc tam. Nie umiesz trzymać języka za zębami? Przecież

prosiłam, żebyœ nie mówiła Adamowi. Wiesz, jaki on jest.

œ Nie chciałam nic powiedzieć œ zaprotestowała Christina œ ale

zmusił mnie perswazjš i szantażem.

œ Wyobrażam sobie... œ Głos Fiony był ponury.

background image

œ Całe życie tak się zachowywał wobec mnie. A na pewno od œmierci
rodziców.

œ Przystšpmy do rzeczy œ ponagliła Christina, sadowišc się

wygodnie na podłodze. œ Co z tobš i Simonem?

Zapadła cisza. Po chwili Fiona odezwała się poważnym głosem,

jakiego Christina od dawna u niej nie słyszała.

œ Wszystko skończone. Polecieliœmy do Paryża. Oczywiœcie, na mój
koszt. Przeprowadzili

œmy długš rozmowę przy bardzo drogim

obiedzie, za który też ja płaciłam. Już przedtem miałam złe
przeczucia, ale

to, co powiedział... œ Westchnęła. œ Niewštpliwie liczył na moje

pienišdze. Nawet zaczšł mówić o tym, ile zainwestuje w swojš

karierę!

œ Moje ty biedactwo œ ze współczuciem powiedziała Christina.

œ Raczej jestem szczęœciarš. Adam miał rację. Jak zwykle. Czyż to

nie przygnębiajšce? Wierz mi, że z tej nauczki wycišgnęłam

wnioski. Nigdy więcej.

œ Nigdy więcej mężczyzn?

œ No, nigdy nie mów œnigdyœ œ zaœmiała się Fiona.

œ Ale powiedz, jak układało się tobie i Adamowi. Musieliœcie

przeżyć niezły szok. Zjawić się w domku na końcu œwiata i

stwierdzić, że jesteœcie sšmi. No nie? Możesz się przyznać cioci
Fi.

Christina uznała, że czas kończyć rozmowę. Umówiły się na

spotkanie w następnym tygodniu.

Od razu zajęła się pracš. To było jej życie. Parę wieczorów w
tygodniu po

œwięcała na spotkania z przyjaciółkami. Razem szły coœ

zje

œć lub wypić. Odprężało jš to i od czasu zerwania z Gregiem

Robinsonem całkowicie jej wystarczało.

Miała masę roboty. Wcišż zdobywała klientów. Adam trafU w

dziesištkę, mówišc, że szukała zapomnienia w pracy. Ale to wcale

jej nie przeszkadzało. Bo niby dlaczego? Praca zawsze będzie czymœ

stałym w jej życiu. A rozmaici Gregowie będš przychodzić i

odchodzić, co nie oznacza, że popełni drugi raz ten sam błšd.

Złapała się na tym, że myœli o Adamie. Jak to się stało, że

dotychczas się nie ustatkował? Przyczynš nie był brak okazji. A

przecież w życiu przychodzi taki moment, gdy przelotne flirty

przestajš bawić i zaczyna się odczuwać potrzebę ustabilizowania w

normalnym, stałym zwišzku. Nie przypominała sobie jednak, żeby

Adam był kiedyœ szaleńczo zakochany. Fiona z pewnoœciš doniosłaby
jej o tym.

Kiedy spotkała się z przyjaciółkš, dopisywał jej humor. Niemal

całkowicie wymazała Adama Palmera ze œwiadomoœci. Psy pani Molton

dały się sfotografować, a zgłoszone telefonicznie zlecenie okazało

się lukratywnym zajęciem.

background image

Fiona czekała na niš w restauracji. Christina dostrzegła, że

przyjaciółka promienieje. Zastanawiała się, czy przypadkiem znowu

się nie zakochała. Ale nie. Wypiły po drinku. Rozwodziły się nad

meksykańskš kuchniš. Fiona zapewniła, że w jej życiu nie ma

żadnego mężczyzny.

œ Wcišż dochodzę do siebie po ostatnim ataku zaborczej miłoœci
Adama, skierowanej przeciwko Simonowi

œ przyznała.

œ A jak się miewa twój brat? œ od niechcenia spytała Christina.

Fiona rzuciła badawcze spojrzenie, które Christina dzielnie

wytrzymała, skupiajšc się na jedzeniu.

œ œwietnie. Ostatnio nasze drogi nie krzyżujš się zbyt często œ

zachichotała. œ Pewnie jeszcze nie wybaczył mi œoburzajšcego
zachowania

œ, jak to okreœlił.

œ Ależ ma sformułowania œ mruknęła Christina.

œ Nigdy niczego nie owija w bawełnę.

œ Fakt. Mówi, że cały czas się sprzeczaliœcie. Czy to prawda?

œ No nie, było kilka chwil rozejmu œ z rezerwš odrzekła Christina.

Ciekawe, co jeszcze o niej mówił. Z pewnoœciš nic pochlebnego.

œ O co się sprzeczaliœcie?

Christina wzruszyła ramionami.

œ O różne rzeczy œ wyjaœniła mętnie. Szybko ztnieniła temat, bo

pieczołowicie wymazywany z pamięci obraz Adama znów pojawił się w
najbardziej irytujšcy sposób.

Dalej rozmawiały o sprawach ogólnych.

œ Jesteœ zaproszona na przyjęcie œ oœwiadczyła Fiona, kiedy się

rozstawały. œ W następnš sobotę sš urodziny Adama. Mam dla niego

bombowš niespodziankę.

œ Nigdy czegoœ takiego nie robiłaœ œ powiedziała zaskoczona
Christina.

œ Nie œ zgodziła się Fiona. œ Ale tym razem to co
innego.

œI..?

œ I œ wesoło cišgnęła Fiona œ niech go trochę skręci. Wchodzi do

domu, a tu wita go tłum ludzi.

œ Słodki rewanż? zapytała Christina z przebiegłym uœmieszkiem, a

Fiona przytaknęła.

œ Oczywiœcie póœniej będzie się dobrze bawił. Ale chcę zobaczyć

jego minę, gdy wejdzie.

œ Za żadne skarby nie przepuszczę takiej okazji. Na pewno przyjdę.
Ta my

œl nie opuszczała Christiny przez półtora tygodnia. Gdy tylko

czuła się zestresowana lub ztnęczona, wyobrażała sobie minę Adama,

kiedy przekroczy próg, i natychmiast poprawiało się jej

samopoczucie. Przypomniała sobie kilka dowcipów, które zrobił im

wiele lat temu. Obie były za młode i miały zbyt mało wyobraœni,

aby mu odpłacić pięknym za nadobne.

background image

Christina specjalnie na tę okazję wybrała się po zakupy i

starannie dobrała strój. Kupiła czarnš sukienkę, wykończonš przy

szyi szyfonem, która ładnie podkreœlała jej figurę.

W sobotę z zadowoleniem popatrzyła w lustro. Strój kosztował

majštek, ale efekt był niezły.

Pojechała taksówkš, by œ zgodnie z dokładnš instrukcjš Fiony œ

zjawić się nie póœniej niż o siódmej trzydzieœci. Dom już pękał w
szwach.

Fiona pełniła rolę gospodyni. Przywitała Christinę, przedstawiła

paru osobom, po czym zniknęła w tłumie.

Było tam mnóstwo przystojnych mężczyzn i pięknych kobiet. Parę z

nich Christina pamiętała z poprzednich przyjęć. Trzymały się teraz

razem. Niewšt pliwie opowiadały sobie o spotkaniach z
wielbicielami. Nowi go

œcie robili znacznie lepsze wrażenie i w

cišgu niespełna godziny Christinie udało się z nimi zapoznać.

Umiejętnoœć nawišzywania kontaktów opanowała przez lata pracy,

choć w dalszym cišgu na poczštku sztywniała ze strachu. Właœnie
przyja

œnie rozmawiała z dziennikarzem, który przysięgał, iż jego

wizyta ma charakter czysto towarzyski, gdy Fiona teatralnym

szeptem ogłosiła, że czas zgasić œwiatło i czekać na wejœcie
Adama.

Pokoje ogarnęła ciemnoœć. Jeszcze przez chwilę gdzieniegdzie

rozlegały się œmiechy i rozmowy, by wkrótce zamienić się w
konspiracyjne szepty.
Christina pomy

œlała, że najlepszy numer będzie, jak Adam wystawi

ich do wiatru i nie przyjedzie.
Ale przyjech

ał. Po dziesięciu minutach ciszy wszyscy usłyszeli

odgłos podjeżdżajšcego samochodu, a po chwili szybkie kroki,

zbliżajšce się do drzwi wejœciowych.
Christina u

œmiechnęła się, słyszšc chrobot klucza w zamku. Na

widok Adama przeszedł jš dreszcz. Wysoki, szczupły. Jego postać
wyra

œnie rysowała się na tle ciemnego nieba. Z hipnotycznš siłš

przykuwał wzrok.

Momentalnie zapaliło się œwiatło i zrobiło się zamieszanie.

Poleciały serpentyny. Goœcie otoczyli Adama.

Patrzyła z daleka. Nie zamierzała ulec ogólnemu szaleństwu.

Widziała, jak Adam z uprzejmš minš przyjmuje życzenia. Trudno

powiedzieć, o czym naprawdę myœlał.

Christina poszła do kuchni, która wyludniła się w momencie

przybycia solenizanta i wcišż była pusta.

Panował tu przyjemny chłód. Nalała sobie wody i stała, patrzšc

przez okno. Nie zwróciła uwagi na ciche kroki za plecami. Gdy Adam

znienacka szepnšł jej coœ do ucha, podskoczyła i oblała sukienkę

wodš. Odwróciła się i zaczęła się szybko wycierać. Nie miała

odwagi spojrzeć mu w oczy. Kiedy wchodził do domu, była całkiem

spokojna, a teraz stała zdenerwowana i zalękniona.

background image

Adam wcišż miał na sobie ciemnoszary, szyty na miarę garnitur.

Zdjšł tylko krawat i rozpišł dwa guziki koszuli. Christina rzuciła

okiem na jego umięœnionš pierœ i czym prędzej odwróciła wzrok.

œ Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, Adaznie œ wyszeptała.

œ Nie użyłbym słowa œnajlepszegoœ œ odrzekł.

œ To sugeruje kolację w restauracji. Albo operę lub teatr.

Przyjęcie-niespodzianka nie mlœci się w tej kategorii.

Zrobił sobie dżm z tonikiem. Popijał stojšc i obserwujšc jš znad
szklanki.

œ Spodziewam się, że razem z Fionš jesteœcie okropnie zadowolone.

œ Nie wiem, o czym mówisz œ słabo zaprotestowała Christina. Adam

znaczšco podniósł brwi. Było w nim coœ niepokojšcego. To tkwiło w
b

łysku oczu, układzie ust. W ogólnym wrażeniu, jakie robił.

œ Wiesz dobrze. Zawsze dobrze wiesz, o czym mówię. Po prostu

czasami wolisz udawać, że nie masz

pojęcia. To jeszcze jedna z twoich zagadkowych cech.

œ Dziękuję, że mówisz o mnie jak o stworze z innej planety œ

odparła bez zastanowienia. œ Czy nie powinieneœ iœć do goœci?

Spędzili tu bitš godzinę, czekajšc
:na twoje przyj

œcie.

œ Na pewno. Z zapartym tchem. Fiona wie, że nie .cierpię takich

rzeczy. A podejrzewam, że ty też dobrze o tym wiesz. œ Jednym

haustem opróżnił szklankę.

Nagle Christinie zachciało się œmiać. Biedny Adam. Jak miło choć

raz widzieć go w niezręcznej sytuacji.

œ Chyba się nie domyœlam, o czym mówisz œ powiedziała, tłumišc
rozbawienie.

œ Ale i tak dobrze się bawię. œ Dwie lampki

doskonałego wina uderzyły jej do głowy i czuła się pozytywnie
nastawiona do

œwiata.

œ Też odnoszę takie wrażenie. Czy to dlatego, że przyjęcie jest

udane, czy dlatego, że naœmiewasz się ze mnie?

œ Jakżebym mogła. Nigdy nie odważyłabym się z ciebie œmiać œ

odrzekła, usiłujšc zachować powagę. Ruszyła w stronę drzwi, ale

zanim zdšżyła je otworzyć, Adairi zastšpił jej drogę.

œ Ale z ciebie skomplikowana istota œ szydził.

œ Przekonało mnie o tym nasze małe sam na sam

w domku w Szkocji. Czyż to nie zabawne, ile można

dowiedzieć się o kimœ w cišgu dwóch dni?
Wyra

œnie wpatrywał się w jej usta. Christina zaczęła być naprawdę

niespokojna. Nie była typem kokietki. A to wyglšdało jej na zabawę

w flirt. Czy Adam liczył na to, że poruszy jš swym sugestywnym
spoj

rzeniem? Czuła wprawdzie lekki szmerek w głowie, ale daleko

jej było do utraty kontroli. Poza tym oboje dobrze wiedzieli, że
ona nie jest w jego typie.

background image

œ Zabawne œ zgodziła się chłodno, przenoszšc wzrok z jego twarzy
na drzwi.

œ Ale wykorzystałam już swój limit bycia z kimœ sam na

sam w Szkocji, więc jeœli nie masz nic przeciwko...
Twarz Adama

œcišgnęła się bezwiednie. Sprawiło to Christinie

ogromnš satysfakcję. Nie chciała, żeby podejrzewał, że uległa jego
urokowi.

œ Jesteœ twardš zawodniczkš. Prawda, T ino? œ powiedział oschle. œ

Do wszystkiego podchodzisz z rezerwš. Co wydarzyło się między tobš

a tym Robinsonem? Udajesz opanowanie, a tak naprawdę wrzesz. Nie

mylę się, co? W Szkocji przez krótkš chwilę czułem tó. Czy Greg

odkrył, że nie może tobš manipulować? Czy tak?

œ Nie chcę tego słuchać! œ Serce Christiny ło

motało.

Zignorował jej protest.

œ Co on ci zrobił? Spałaœ z nim? Byłaœ w nim zakochana?

œ To nie twoja rzecz. œ Odwróciła się, a jej głos był ledwo

słyszalny. œ Ja nie wtykam nosa w twoje życie. Nie pytam cię o

kobiety, z którymi spałeœ. A jeżeli byłam zakochana w Gregu, to

co? Może jest taki, jak mówisz. Ale i ty nie jesteœ œwietlanym

przykładem tego, o czym marzy każda kobieta, prawda?

œ Wiele kobiet nie zgodziłoby się z tobš œ po-
wiedz

iał.

œ A gdzież one sš? œ rzuciła gniewnie. œ Nie widzę kolejki. Jeœli
rzeczywi

œcie jesteœ tak pożšdanym kandydatem na męża, to dlaczego

się jeszcze nie ożeniłeœ? Czy może kwalifikacje na dobrego męża

przejawiajš się w flirtowaniu?

œ Flirtuję œ odrzekł metalicznym głosem œ bo nigdy nie było żadnej

alternatywy. Z tego, co zdšżyłem zaobserwować, instytucja

małżeństwa stawia bardzo wysokie wymagania.

œ Twoi rodzice byli ze sobš szczęœliwi!

œ Nic podobnego. Mój ojciec miał kochanki. Prawdę mówišc, był tak
p

azernym kobieciarzem, że prowadzenie firmy zeszło na dalszy plan.

Jak my

œlisz, dlaczego w przedsiębiorstwie panował taki bałagan,

gdy obejmowałem je po jego œmierci?

Christina otworzyła usta, ale słowa uwięzły jej w gardle.

œ Ale... œ wyjškała œ wyglšdali na... œ Jej głos całkiem się

załamał, gdy dostrzegła grymas na twarzy Adama.

œ Rzeczywiœcie, wyglšdali. Nawet Fiona niczego nie podejrzewała.

Sšdzę, że to jedna z tych rzeczy, za które powinienem być

wdzięczny losowi. Ze przynajmniej ona nie została pozbawiona

złudzeń. Dlatego, moja droga Tino, jakiekolwiek zaangażowanie z

mojej strony zakrawa na żart.

Patrzyli na siebie. Christina czuła się tak, jakby stała na

krawędzi przepaœci. Bała się oddychać, żeby nie spaœć.

background image

œ To jeszcze nie daje ci prawa, żeby traktować kobiety, jak ci się

żywnie podoba œ rzekła. Wcišż kręciło jej się w głowie od tych
rewelacji.

œ Wierz mi, że traktuję kobiety tak, jak chcš być traktowane œ

przerwał i posłał jej przecišgle spojrzenie. œ Możesz zaprzeczyć,

ale dotykałem cię wtedy w Szkocji, bo tego właœnie chciałaœ.

Zapadła długa cisza. Christina marzyła o tym, żeby wyjœć. Wydostać

się z hipnotycznego blasku niebieskich oczu. Ale ciało odmówiło

jej posłuszeństwa.

œ Nie! œ próbowała zaprotestować, ale Adam łagodnie się rozeœmiał.

œ Tak, jak chcesz tego teraz. œ Podniósł rękę i zaczšł powoli

wodzić palcami po jej obojczyku, dekolcie obramowanym szyfonem,

piersi. Dotykał brodawki, która stwardniała pod wpływem czułej
pieszczoty.

Po chwili dzika, goršca fala rozeszła się po jej ciele,

mobilizujšc do działania. Cofnęła się i w tym momencie ktoœ z

zewnštrz popchnšł drzwi. Christina

szybko uciekła do salonu i zniknęła w hałaœliwym tłumie.

Wcišż drżała. Zastanawiała się, co się z niš właœciwie dzieje.

Przecież wszystko w jej życiu było dokładnie poukładane. Dlaczego

więc cišgle wracała myœlami do Adama? Odtwarzała najdrobniejsze

szczegóły, dotyczšce jego osoby. Na domiar złego jej własne ciało

zdradziło jš, reagujšc na pieszczoty Adama zaskakujšcym

pożšdaniem.
Ale i tak nigdy nie da

się zapędzić do jego haremu. Nie jest jego

kobietš i nie zamierza niš być.

Przez długoœć pokoju obserwowała Adama. Stał otoczony

przyjaciółmi, a właœciwie przyjaciółkami. Jednš z nich obejmował.

Była to wysoka blondynka o typie urody rzucajšcym na kolana

większoœć mężczyzn. Miała krótkie włosy i delikatny makijaż.

Jednak nie na tyle delikatny, by nie było go widać. Oczywiœcie,

modelka. Wszystkie kobiety Adama były modelkami. Ta myœl powoli

sprowadziła Christinę na ziemię i przywróciła jej opanowanie.

Z tłumu wyłoniła się Fiona.

œ Ogromny sukces œ rzekła z uœmiechem Christina. œ Powinnaœ uczyć

innych, jak robić takie przyjęcia. Udało ci się właœciwie dobrać
proporcje:
odpowiednie towarzystwo, dobra muzyka, pyszne jedzenie i picie.

Fiona zrobiła zawiedzionš minę.

œ Liczyłam na wyraœniejszš reakcję Adama

œ westchnęła œ a on nawet się nie zmieszał.

Wzrok Christiny znów powędrował w drugi koniec pokoju. Czy to

tylko działała jej wyobraœnia, czy też odległoœć między Adamem a
blondynkš rzeczywi

œcie się zmniejszyła? Jak tak dalej pójdzie,

najdalej za pół godziny się zrosnš.

Odwróciła wzrok, bo ten widok sprawiał j. przykroœć.

background image

œ Jestem pewna, że w głębi duszy jest wœciekł

œ pocieszyła Fionę, przypominajšc sobie rozmow w kuchni.

œ Naprawdę? Nie wyglšda na wœciekłego.

œ Ano œ zgodziła się Christina, a jej głos stał so ton

chłodniejszy œ rzeczywiœcie nie wygišda. Kii jest jego

przyjaciółka? œ To pytanie wyrwało się niechcšcy. Nie zamierzała

się zdradzić, ale mimo nie to zrobiła.

œ Chyba Frances œ odparła Fiona. œ Spotkałam jĘ tylko raz. Jest
modelkš.

œ Tak? Co za niespodzianka.
Fiona roze

œmiała się.

œ Zawsze pocišgał go ten typ urody.

œ Może sšdzi, że kobiety z głowš sš zbyt prze rażajšce œ

zawtórowała jej Christina. œ Moje towarzystwo znosi tylko wtedy,
gdy jest to absolutnie konieczne. Nie mam zresztš

œ dodała z

naciskiem

œ nic przeciwko temu. Mój stosunek do niego jest analogiczny.

œ Naprawdę? œ Fiona spojrzała na przyjaciółkę z powštpiewaniem. œ
Kiedy

œ się w nim kochałaœ.

Christina pomy

œlała, że chyba cały œwiat o tym wie. Zastanawiała

się, czy do końca życia wszyscy będš jej wypominać ten epizod.

œ Kiedyœ œ mruknęła, starajšc się ukryć irytację.

œ Kiedyœ miałam warkoczyki. Czy to znaczy, że wcišż je mam?

Fiona popatrzyła na niš w zamyœleniu.

œ Z warkoczykami wyglšdałabyœ bosko œ powiedziała. œ Jak

uczennica. Masz takš młodš twarz.

Christina nie wiedziała, czy œmiać się, czy wyć z rozpaczy.

Kochana, słodka Fiona. Jak Adam mógł

być taki twardy, arogancki i tak cholernie obcesowy, koro jego
siostra

nie miała żadnej z tych cech?

.Różnili się jak dzień i noc.

œ Chciałam tylko powiedzieć œ wymamrotała œ że nie dbam specjalnie
o twojego brata i to uczucie jest wzajemne.

œ Tak? œ Fiona przez moment zastanawiała się, po czym dodała: œ

Jeżeli tak jest, to dlaczego chce cię

lnić?

œ Co masz na myœli?

œ Wypytywał mnie dokładnie o twojš pracę. Powiedział, że chce ci

zlecić zrobienie okładki jednego z czasopism. Jego zdaniem

fotografowie, z którymi współpracuje, popadajš ostatnio w rutynę.

Uważa, że œwieże spojrzenie może się bardzo przydać. Jego żespół

pracuje nad innym ujęciem tematów, a ty... masz zajšć się nowš
szatš graficznš.

œ Nie potrzebuję protekcji twojego brata œ wycedziła Christina

przez zęby.

œ Myœlałam, że zawsze wybierasz niezależnš pracę.

background image

œ To prawda œ odparła œ ale w tej chwili mam wystarczajšco dużo

zleceń. Możesz więc powiedzieć Adamowi, by odłożył to na póœniej.

œ W porzšdku œ rzekła z rezygnacjš Fiona.

œ Swietnie.

Spojrzała w stronę Adama i blondynki. W dalszym cišgu stali

objęci, a on dłoniš lekko dotykał jej piersi. Jeszcze trochę i
zacznie jš pie

œcić. Christinie zrobiło się niedobrze. Czy muszš

się tak afiszować? Nie mogš zaczekać, aż znajdš się w sypialni?
Pomy

œlała, że to niesmaczne.

Adam nieoczekiwanie rzucił okiem na Christinę i dostrzegł jej

spojrzenie. Pytajšco uniósł brwi.

Christina zrobiła obrażonš minę i odwróciła wzrok.

Jeżeli myœli, że będzie dla niego pracowała, to

czeka go zawód. Ostatniš rzeczš, jakš mogłaby przyjšć, jest jego
pomoc.

ROZDZIAŁ PIĽTY

Od tamte

go wieczoru Christina zastanawiała się, co będzie, gdy

zadzwoni Adam. Już trzeci dzień budziła się spięta na myœl o tym,

że w słuchawce usłyszy głęboki, aksamitny głos. Po powrocie do

domu natychmiast włšczała automatycznš sekretarkę i z zapartym
tchem prz

esłuchiwała wszystkie wiadomoœci.

Przez cały czas wymyœlała dziesištki powodów, dla których nie może

pracować dla wydawnictwa Adama. Ze ma masę zleceń, jest czymœ tam

ograniczona, wyjeżdża za granicę, brak jej doœwiadczenia w tej

właœnie dziedzinie. Do głowy przychodziły jej nieograniczone
ilo

œci wymówek.

Tak naprawdę powód był tylko jeden. Nie mogła znieœć bliskoœci

Adama, bo go nienawidziła. Nienawidziła tego, że dla zabawy

wywołał w niej takš reakcję. Że był tak pocišgajšcy i czarujšcy. A
Christina nie

zamierzała puœcić w niepamięć nauczki, jakš dostała

od Grega.

Oparła nogi na podnóżku i wzięła kubek w obie ręce. Myœlami

odpłynęła daleko od programu telewizyjnego, który właœnie

oglšdała. Rozważała, dlaczego Adamowi Palmerowi tak zależało, by

zburzyć ład jej spokojnego życia.
My

œlała o blondynce. Uznała, że to, co widziała,

całkiem powinno pogrzebać Adama w jej oczach.

Kobieciarz. Czyż to nie najgorszy typ mężczyzny?

Zastanawiała się, jak wpłynęła na niego niewiernoœć ojca. Jak

zmieniła go z chłopca w mężczyznę. Ciekawe, kiedy się dowiedział.

Nikomu przedtem o tym nie mówił, ale teraz Christina przypomniała

sobie, jak szybko przywdział maskę cynizmu, co wtedy wydawało się

jej niewiarygodnie podniecajšce. Biedny Adam. Musiał niemało
przej

œć.

background image

Usiłowała stłumić współczucie.

Podczas następneo spotkania będzie wyjštkowo ostrożna. Nie ma

sensu udawać, że nie wzbudził w niej pożšdania. Dlatego musi

zrobić wszystko, by nie ulec zwodniczemu urokowi, gdy znów

przyjdzie mu do głowy, żeby zabawić się jej kosztem.

Przecież nie jest dla niego doœć atrakcyjna. I choć ostatnio

znacznie więcej uwagi poœwięcała wyglšdowi, byłaby niemšdra, gdyby

nie dostrzegała własnych niedostatków. Słowa Grega wcišż odbijały

się echem w pamięci, powodujšc zawrót głowy.
Oczywi

œcie, to wina Adama Palmera. Naprawdę nie interesowało jš,

co my

œli o jej aparycji. Ale było coœ takiego w jego wzroku, co

bole

œnie uœwiadamiało braki. Zimne, niebieskie oczy oceniały

kobietę i pozbawiały jš złudzeń w cišgu kilku sekimd. Nawet jeœli

zachowywał się przy tym wyjštkowo czarujšco.

Zawsze wiedziała, że to tkwi w jego naturze.

Dawno temu zorientowała się, że Adam jest jednym z tych mężczyzn,

których pocišgajš kobiety niezwykłej urody. Z pewnoœciš lubił się

nimi chwalić. Z intelektualistkami stykał się tylko służbowo.

Pewnie nie chciał, żeby mieszały mu się także w życie prywatne. W

pracy miał doœć wysiłku umysłowego. Wolał odpoczywać w
towarzystwie kobiety, która podnieca go fizycznie, a jednocze

œnie

nie ocenia zalet jego umysłu.
Zaintrygowana, zasta

nawiała się, dlaczego to wszystko tak bardzo

jš zaprzšta. Przecież już kilka lat temu postanowiła nie myœleć o

nikczemnikach. Na dodatek miała wystarczajšco dużo innych spraw na

głowie.

Gapiła się w telewizor. Usiłowała skojarzyć, co działo się na
ekranie

przez ostatnie dziesięć minut, gdy niespodziewanie

zadzwonił telefon. Machinalnie podniosła słuchawkę.

œ Tak? œ powiedziała bezbarwnym tonem.

œ To ja, Tino. Nie przeszkadzam?
Na d

œwięk głębokiego głosu Adama natychmiast się wyprostowała.

œ Trochę œ skłamała. œ Właœnie pracuję.

œ Naprawdę? œ zapytał uprzejmie. œ No cóż, nie zabiorę ci wiele
czasu.

Miała chęć powiedzieć, że większoœć mężczyzn zdobyłaby się na to,

by zaproponować, że zadzwoniš póœniej. Dlaczego on nie mógłby tego

zrobić?

œ Zdaje mi się, że nie widziałam cię od przyjęcia urodzinowego œ

zaczęła, żeby mieć czas na zebranie myœli. œ Było bardzo

przyjemnie. Dobrze się bawiłeœ? Bardzo mi przykro, że nie

pożegnałam się z tobš przed wyjœciem.

œ Tak, tak, było bardzo miło œ odparł z nutkš zniecierpliwienia w

głosie. œ Ja też żałuję, że cię nie złapałem, bo chciałem

porozmawiać o projekcie, który mogłabyœ zrobić dla mojej firmy.

background image

Miałem zadzwonić wczeœniej, ale przez ostatnie dwa dni byłem w

Paryżu w interesach. Kiedy mogę zobaczyć twoje papiery?

Z odgłosów w słuchawce Christina zorientowała się, że Adam coœ

popija. Usłyszała słaby brzęk lodu w szklance. Od razu zobaczyła
go oczami wyobra

œni, jak siedzi rozparty w fotelu ze szklaneczkš

whisky z wodš sodowš. Na pewno w pokoju panuje półmrok,
w któ

rym Adam wydaje się jeszcze bardziej zamyœlony niż zazwyczaj.

Obraz był tak rzeczywisty, że czym prędzej postarała się go

odsunšć.

œ Och œ rzekła œ obawiam się, że z tym będzie problem. Nie mam ich

w tej chwili. Wypożyczyłam jednemu z moich klientów.

œ Komu? Jutro rano poœlę po nie gońca.

Christina zastanowiła się, dlaczego nie miałaby po prostu przyjšć

tej cholernej pracy i żyć dalej normalnie. Przecież wydaje się

bardzo prawdopodobne, że nawet nie zobaczyłaby go podczas zdjęć.

Był zbyt zajęty, by marnować czas na patrzenie jej na ręce. Poza

tym nie może do końca życia unikać go tylko dlatego, że w jego
obecno

œci czuje się skrępowana.

œ Nie, nie œ rzuciła szybko. œ Nie ma potrzeby. Posłuchaj, nie

musisz czuć się zobowišzany do proponowania mi pracy. Ja...

œ Jeszcze nigdy nie czułem się zobowišzany do robienia
czegokolwiek

œ przerwał. œ Teraz też. A więc, kiedy mogę zobaczyć

twoje papiery?

œ No... œ zaczęła niepewnie.

œ Jutro podczas lunchu? œ zaproponowal głosem nie znoszšcym
sprzeciwu.

œ Jestem wolny między jedenastš trzydzieœci a drugš.

Powinna

œ mieć doœć czasu na odebranie dokumentów

œTak, ale..

œ Powiedzmy o dwunastej trzydzieœci w... œ wymienił nazwę jednej z
bardziej ekskluzywnych restauracji w Londynie.

œ Swietnie œ powiedziała zdławionym głosem, po czym usłyszała

trzask odkładanej słuchawki.

Czuła się tak, jakby uderzył jš samochód. Czy zawsze był taki
obcesowy w kontaktach z lud

œmi, czy

też może wobec innych, bardziej wartoœciowych, zachowywał odrobinę
dobrych manier?

Następnego dnia wyjštkowo dokładnie przejrzała swoje papiery. Były

dobre. Mogła to przyznać bez fałszywej skromnoœci. Rozwinęła
wrodzone zdolno

œci i przetworzyła w coœ, co robiło wrażenie.

Zapięła skórzanš aktówkę. Kolejnš godzinę spędziła na bardzo
starannym dobieraniu stroju. Podkre

œlanie kobiecoœci nie miało

sensu. Adam jednym spojrzeniem oceni jej wysiłki i rzuci jeden ze
swoich specjalnych u

œmieszków. Poza tym to nie w jej stylu.

Wolała coœ praktycznego i wygodnego. Na spotkania z potencjalnymi

klientami zawsze zakładała kostium. Tym razem wybrała beżowy.

Sięgajšca kolan spódnica i chanelowski pudełkowy żakiet, zapinany

background image

na guziki, nadały Christinie wyglšd kobiety interesu. Spojrzała w

lustro. Całoœć prezentowała się doœć dobrze.

Punktualnie zjawiła się w restauracji. Uważała, że spóœnianie się
nie jest przywilejem kobiet, lecz

œwiadczy o najzwyklejszym braku

wychowania.

Z zadowoleniem stwierdziła, że Adam już jest. Gdy podeszła do

stolika, uniósł się lekko.

œ Jesteœ punktualnie œ zaczšł bez wstępów. œ To dobrze. Cenię to U
ludzi.

Gestem przywołał kelnera, który podszedł, aby przyjšć od Christiny

zamówienie na aperitif. Poprosiła o wodę mineralnš z plasterkiem

cytryny. Poczuła, że Adam przyglšda się jej z uwagš, i odczuła

nieprzyjemne mrowienie. Włosy miała spięte w kok. Pomyœlała, że w

tym uczesaniu wyglšda bezpłciowo. Postanowiła jednak wzišć się w
gar

œć. Nie zamierzała pozwolić, by pomieszał jej szyki. Przyszła

tu w interesach, a nie towarzysko. Musi być pewna siebie i
opanowana.
U

œmiechnęła się do Adama.

œ Czy mógłbyœ mi powiedzieć œ zapytała œ o jakiej pracy myœlisz?

œ Tak od razu?

œ Jak chcesz. A o czym chciałbyœ rozmawiać? O pogodzie? O twoich
urodzinach? O stanie gospodarki?

Kelner przyniósł menu. Christina zajęła się studiowaniem karty,

choć od razu wiedziała, co zamówi. Dzięki temu przez chwilę mogła

nie patrzeć na Adama, który wyglšdał uwodzicielsko. Ciemne włosy

miał zaczesane do tyłu, a szary kolor garnituru dodawał mu jeszcze
uroku.

œ Rzeczowa kobieta interesu w każdym calu œ powiedział, zamykajšc
menu.

œ Możesz zejœć z tego piedestału. Znamy się od lat, więc nie

musisz starać się zrobić na mnie wrażenia.

Christina zamknęła swojš kartę.

œ Wcale tego nie robię. Jestem tu w interesach i dlatego uważam,

że możemy darować sobie uprzejme pogawędki.
Podsze

dł kelner i przyjšł zamówienie. Christina dyskretnie

obserwowała Adama.

œ Rozmawiałaœ ostatnio z Fionš? œ zapytał.

œ Nie odparła, potrzšsajšc przeczšco głowš.

œ Dłuczego pytasz? Tylko mi nie mów, że masz z niš nowe kłopoty i
potrzebujesz pomocy, bo tym

razem umywam ręce.

œ Nic podobnego œ rozeœmiał się. œ W każdym razie nie w tej

chwili. Nie. Znalazła innego mężczyznę. A właœciwie ja go

podsunšłem.

œ Co chcesz przez to powiedzieć? œ zapytała zaintrygowana
Christina.

œ Po ostatniej niefortunnej przygodzie Fiony uznałem, że skoro
sama nie potrafi znale

œć nikogo od-

background image

powiedniego, muszę jej w tym pomóc. Przedstawiłem więc siostrze

mojego kolegę z pracy, Terryœego Whiteœa, bo od znajomych pań

dowiedziałem się, iż jest dobrš partiš. Odnoszę wrażenie, że Fiona

podzida tę opinię.

œ O rety œ wyrzuciła z siebie Christina, zapominajšc o
zaplanowanym dystansie

œ w życiu nie słyszałam nic równie

przewrotnego.

œ Fiona jest w tym zwišzku szczęœliwa œ spokojnie odparł Adam.

œ To ty chcesz w to za wszelkš cenę wierzyć.

Tino, nie zaczynaj kazań. Zawsze szukasz dziury w całym i
zapominasz o rzeczywisto

œci œ powiedział twardo.

- To nieprawda.

Czy nie uważasz, że wspólne zainteresowania i podobne cele w życiu

mogš silniej połšczyć dwoje ludzi niż pożšdanie? Terry i Fiona

idealnie do siebie pasujš. I chyba sięsobie podobajš. Więc w czym
tkwi problem?

œ Problem polega na twojej mann ustawiania
innych.

œ Opiekuję się mojš siostrš. W końcu Fiona robi to, co chce. W

twoje życie też się nie wtršcam, prawda?

œ A jak chciałbyœ to zrobić? œ spytała zaczepnie.

œ Na poczštku zdarłbym z ciebie ten surowy kostium. Postarałbym

się też pozbawić cię pancerza, chronišcego przed mężczyznami. Greg

Robinson nie jest wart takiego dowodu pamięci.

œ Coœ jeszcze? œ warknęła. œ Dziękuję, ale wolę być taka, jaka
jestem. Nawiasem mówišc, domy

œlałam się, że próbowałbyœ mnie też

przerobić na jakšœ próżnš platynowš blondynkę.

œ Nie bšdœ głupia.

œ Nie jestem. Mówiœz o Fionie i Terrym. O znajomoœci opartej na

podobieństwach. Skšd ty w ogóle możesz o tym coœ wiedzieć?
Wszystkie twoje znajomo

œci z kobietami opierajš się na pożšdaniu!

Dowodzi tego twoje postępowanie. Zresztš na przyjęciu widziałam

cię z tš blondynkš, przyklejonš do ciebie jak druga skóra...

Marzyła, by rozstšpiła się pod niš ziemia. Jak mogło jej się

wymsknšć coœ takiego!

œ Aaa, widziałaœ nas, tak? œ zapytał Adam i zadrgały mu kšciki
ust.

œ I oczywiœcie wycišgnęłaœ wniosek, że w wolnych chwilach na

okršgło się kochamy, a ona ma w głowie trociny zamiast mózgu.

œ Nic podobnego nie pomyœlałam œ niezgrabnie zaprzeczyła. œ Ale
jest modelkš, prawda?

œ A także skończyła fMologię angielskš.

œ 0! œ Rumieniec oblał twarz Christiny. Widać się pomyliła.
Wiadomo

œć ta wcale nie poprawiła jej samopoczucia. Zdecydowanie

bardziej odpowiadała jej wersja, że blondynka jest pustš lalkš.

background image

œ Popełniasz logiczny błšd, jeżeli uważasz, że Frances nie może

być błyskotliwa, bo jest pięknš blondynkš œ rzekł z uœmiechem.

Christina miała chęć wybić mu przednie zęby.

Kelner zabrał talerze. Po chwili przyniósł filiżanki i dzbanek
wrzšcej kawy.

œ Zdaje mi się, że wcale nie omówiliœmy interesów

œ powiedział oschle Adam. œ Nalać ci kawy?

Przytaknęła i podsunęła filiżankę. Słuchała uważnie, gdy dokładnie
wyja

œniał, czego od niej oczekuje. Na okładkę miało pójœć zdjęcie

Frances. Adam chciał, żeby to było coœ niezwykłego i
przycišgajšcego wzrok.

œ Coœ niepospolitego œ rzekł. œ Mam doœć ładnych dziewczyn,

patrzšcych na mnie z okładek czasopism. Chcę czegoœ innego.

œ A gdyby tak zrezygnować z modelki? œ zapytała Christina. œ Na

okładkę mogłoby pójœć zdjęcie tematycznie zwišzane z jednym z

głównych artykułów w numerze.
W zamy

œleniu pokiwał głowš. Póœniej powiedział, że będzie musiała

zrobić trochę zdjęć z modelkami na œrodkowe strony. Przytaknęła.

Na tym dobrze się znała. Robiła już coœ takiego dla innych pism.

œ Czy mogę zabrać ze sobš twoje papiery? œ zapytał, dopijajšc kawę
i patrzšc na zegarek.
Christina pomy

œlała, że czas przeznaczony dla niej wyczerpał się.

œ Z zasady ich nie wypożyczam œ odparła bez zastanowienia, a Adam

zmarszczył brwi.

œ Tak? A ja myœlałem, że nie dalej jak dziœ rano odebrałaœ swoje
cenne dokumenty od klienta.

Christina poczuła, że znowu się rumieni.

œ Tak, ale to wyjštek œ odparła szybko.

œ Naprawdę? œ Adam spojrzał zdziwiony. œ Dla-
czego?

œ Były u mojego starego znajomego œ plštała się, zbita z tropu. œ

Często wyœwiadczam mu przysługi. Znam go od dawna. Daje mi doœć

dużo zleceń.

Zamilkła. Zastanawiała się, dlaczego ucieka się do bzdurnych

tłumaczeń, skoro równie dobrze mogłaby mu nic nie mówić.

œ Często wyœwiadczasz mu przysługi? œ powtórzył za niš złoœliwie,
gdy wstawali od stolika.

Poszli do szatni. Adam pomógł założyć Christiie płaszcz, co wcale

nie było łatwe, bo aż sztywniała ze strachu na myœl, że

przypadkiem może jej dotknšć.

œ Jakiego rodzaju przysługi? œ wypytywał dalej.

œ A ja naiwnie myœlałem, że Robinson byt jedynym mężczyznš w twoim

życiu.

Dlaczego tak sšdził? Bo jest nieładna? Bo nie reprezentuje typu

urody, za którym przepadajš panowie? Parę tygodni temu takie myœli

w ogóle nie przyszłyby jej do głowy. Wrodzone poczucie wartoœci

background image

nie pozwoliłoby jej na to. Dlatego była zła, że Adam Palmer

wzbudził w niej coœ, co przedtem nie istniało.

œ Dziękuję za lunch œ powiedziała, pozostawiajšc jego pytania bez
odpowiedzi.

œ Kiedy chcesz się ze mnš spotkać, żeby omówić

szczegóły?

Wyszli na ulicę. Adam zatrzymał taksówkę. Podał kierowcy adres, po

czym otworzył drzwi. Christina szybko wœlizgnęła się do œrodka.

œ Skontaktuj się jutro z mojš kadrowš œ rzekł, zatrzaskujšc drzwi.
P

ochylił się do okna. œ Będzie miała przygotowanš umowę.

Wiatr zsunšł mu włosy na czoło. Adam przeczesał je palcami. Ten
nie

œwiadomy, bezwiedny gest wyjštkowo działał na wyobraœnię

Christiny.

œ Co powiesz waszemu stałemu fotografowi? œ za-

pytała.

œ że przyjšłem kogoœ innego na próbę. œ Wzruszył
ramionami.

œ Cóż innego? Nie zamierzam niczego

owijać w bawełnę. Mam nadzieję, że go zainspirujesz

i wszystko potoczy się utartym torem. A jeżeli nie

i stanie się ciężarem dla firmy, wtedy... œwiadomie nie
do

powiedział, a Christinę przeszedł

dreszcz. W twardym

œwiecie biznesu nie ma miejsca dla ludzi,

którzy nie wnoszš nic nowego. Dobrze o tym wiedziała, ale niemal

namacalne odczucie tej prawdy zatrwożyło jš.

Zdała sobie sprawę, że Adam Palmer nie jest człowiekiem
tolerujšcym brak kompetencji.

œ Wtedy go usuniesz œ dokończyła.

œ Nie jestem członkiem mafii œ uœmiechnšł się chłodno. œ Nie

pozbawię go zarobku. Może tylko

zostanie przesunięty do innego działu lub wysłany na odpowiedni

kurs. Zastanowię się nad tym, jeżeli zaistnieje taka potrzeba.

Podniósi rękę w geœcie pożegnania i taksówka powoli ruszyła.

Christina patrzyła przez okno, ale myœlami błšdziła daleko.

Musiała przyznać, że było to bardzo pożyteczne spotkanie. Będzie

wyżej ceniona, jeżeli kiedyœ napisze w życiorysie, że pracowała

dla wydawnictwa Adama Palmera. To potężna, bardzo szanowana i

przynoszšca duże zyski firma. Usiłowała przypomnieć sobie, jak

prosperowała za czasów jego ojca. Czy dało się dostrzec oznaki

stopniowego upadku? Nie pamiętała. Była wtedy zbyt młoda, żeby

interesować się tak odległymi sprawami, jak flrmy i ich zyski. Nic

dziwnego, że Fiona nigdy nie podejrzewała, iż coœ niedobrego

dzieje się między rodzicami. Adam mial rację, trzymajšc siostrę z
dala od rodzinaych niesnasek. Ale

dlaczego zdecydował się

wspomnieć o tym właœnie jej? Z pewnoœciš nie w dowód zaufania.

Wróciła myœlami do teraœniejszoœci.

Nie chciała przyjšć oferowanej przez Adama pracy, uznawszy jš za

jałmużnę. Teraz widziała, że nie miała racji. Jak w ogóle coœ

background image

taki

ego mogło jej przyjœć do głowy? Adam nie był typem filantropa.

Gdyby obejrzał jej dokumenty i nie ocenił ich pozytywnie, nie

siedziałaby teraz tutaj i nie rozważała jego propozycji.

Warunki umowy były nie do pogardzenia. Adam zaproponował dużo

wyższe wynagrodzenie niż to, które otrzymywała w innych

czasopismach. Wiedziała, że nie będzie to praca nadmiernie

stresujšca. Na dodatek poczuła się doceniona. Jej propozycja

dotyczšca zdjęcia na okładkę wzbudziła zainteresowanie.

Gdy następnego dnia zapukała do drzwi kadr, była pełna najlepszych
my

œli. Kobiecy głos poprosił, by weszła. Christina otworzyła

drewniane drzwi i znalazła się w pokoju, w którym centralne

miejsce zajmowało ogromne biurko. Siedziała za nim
trzydziestoparoletnia kobieta o sympatycznym, ale rzeczowym

wyrazie twarzy. Miała na sobie ciemny kostium.
Christina z lekkim rozbawieniem pomy

œlała, że tak wygišda idealna

identyfikacja z miejscem pracy. A więc w swojej firmie nie

dyskryminował kobiet. Ta, która siedziała za biurkiem i uœmiechała

się życzliwie, zajmowała naprawdę wysokš pozycję.

Usiadła. Kadrowa zaproponowała, by mówiły sobie po imieniu. Miała

na imię Mallory.

œ Pan Palmer prosił, żebyœ przyszła do niego, jak tylko podpiszesz

umowę powiedziała, podajšc Christinie dokumenty.

œ Po co?
P

rzypuszczam, że chce omówić z tobš jakieœ szczegóły. œ Mallory

u

œmiechnęła się ze szczerš sympatiš. œ Jestem pewna, iż to ważne.

Panu Paimerowi rzadko zdarza się coœ zrobić bez wyraœnego powodu.

œ Tak, na pewno œ przytaknęła Christina, z przymusem
odwzajemniajšc u

œmiech. Błyskawicznie przejrzała dokumenty.

œ Zaprowadzę cię œ zaofiarowała się Mallory, energicznie
podchodzšc do drzwi.

œ Szef nie lubi czekać. To jest pierwsza

rzecz, o jakiej zawsze informuję nowych pracowników.

Christina była ciekawa, o czym jeszcze powinna wiedzieć, żeby z
miejsca nie podpa

œć wielkiemu człowiekowi.

Skierowały się w stronę windy. Po drodze Mallory podtrzymywała

romiowę, pytajšc o pracę Christiny.

Weszły do biura Adama. Zajęta wprowadzaniem danych sekretarka na
moment podni

osła głowę znad klawiatury komputera, aby je

przywitać.

œ Zostawię cię tutaj œ powiedziała Mallory i energicznie uœcisnęła

dłoń Christiny. œ Do zobaczenia.

Wypadki toczyły się bardzo szybko. Christina była zaskoczona i
zdenerwowana perspektywš ponownego spotkania z Adamem. Wcale nie

miała na nie ochoty, ale nie mogła go uniknšć.

Wygładziła spódnicę i przybrała odpowiedni wyraz twarzy, po czym

weszła do gabinetu Adama, zaanonsowana wczeœniej przez sekretarkę.

background image

Gabinet był ogromny. Niebieskie tapety we wzorki w połšczeniu z

bardzo ciemnym kolorem mebli nadawały mu surowy wyraz. Ale poza

tym nic nie wskazywało na to, jakiego pokroju osoba siedzi za
biurkiem. Zad nych fotografii. Tylko jedna ro

œlina W rogu i jeden

abstrakcyjny obraz na

œcianie.

Spodziewała się raczej, że œciany będš ozdobione oprawionymi w

ramki okładkami czasopism. Najwyraœniej jednak nie zależało mu na

tym, żeby przez cały dzień patrzyły na niego dziesištki kobiecych
twarzy.

œ Czy to wszystko, proszę pana? œ zapytała sek
retarka.
Adam pr

zytaknšł, po czym całš uwagę skupił na Christinie. Ruchem

głowy wskazał jej krzesło.

œ No i jak ci się podoba? œ zapytał, gdy usiadła.

œ Co? œ Spojrzała na niego zaskoczona.

œ Mój gabinet. Widziałem, że rozglšdasz się z wyraœnš dezaprobatš.

œ Ja? œ Oczy miała okršgłe ze zdziwienia.

œ Tak, ty œ powiedział krótko. œ Masz wyjštkowo wyrazistš twarz.

N3wet gdy bardzo starasz się coœ ukryć.

œ Pomyœlałam œ odrzekła cicho, lekko się czerwienišc œ że ten
gabinet nic o tobie nie mówi. Równie dobrze kto

œ inny mógłby tu

siedzieć.

œ A co w tym złego? œ zapytał rozbawiony.

œ Nie sšdzisz chyba, że miejsce pracy powinno być zawalone

maskotkami i zdjęciami wszystkich członków rodziny?

œ Raczej nie.

œ Niepotrzebnie rozpraszajš uwagę œ wyjaœnił, postukujšc wiecznym
piórem w wypolerowane biurko.

œ Choć naprawdę rozprasza to, co jest w głowie, a nie na
celuloidzie.

œ Domyœlam się, iż mówisz o Frances œ powiedziała uprzejmie

Christina, burzšc się w œrodku na myœl o tym, że jednak istnieje

kobieta, która potrafiła na dobre zawrócić mu w głowie.

Adam posłał jej zaciekawione spojrzenie.

œ A o kimż by innym? œ zadał retoryczne pytanie.

œ Natomiast przechodzšc do sprawy, którš mamy omówić...

œ Tak? œ przerwała mu gwałtownie. œ Byłam zdziwiona, że chcesz

mnie widzieć. Sšdziłam, że omówiliœmy wszystko podczas
wczorajszego lunchu.

œ Prawie. Ale jest jeszcze jedna czy dwie kwestie, które chcę

uzgodnić. Po pierwsze, zastanawiałem się nad twojš propozycjš

umieszczenia na okładce zdjęcia zwišzanego z tematem wiodšcym w
numerze.

œ 1?

background image

œ I myœlę, że to dobry pomysł. œ Posłał jej chłodny uœmiech. œ Nie

musisz udawać zaskoczenia. Od czasu do czasu potrafię zdobyć się
na komplement.

œ A więc chcesz mi powiedzieć, co mam fotografować, tak?

Adam spojrzał na Christinę spod oka.

œ I gdzie masz to robić œ dopowiedział gładko.

Słowa i mina Adama obudziły w Christinie złe przeczucia.

œ Domyœlam się, że masz paszport? œ rzeki, a gdy przytaknęła,

dodał: œ To dobrze, bo przygotowujemy artykuł o karnawałach na

całym œwiecie. W przyszłym tygodniu będziesz na Trynidadzie. Mam

nadzieję, że nie skomplikuje ci to zbytnio planów..

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Christina popatrzyła na Adama w zamyœleniu.

œ Trynidad? Czy to nie jest w Indiach Zachodnich, gdzie właœnie
teraz z pewno

œciš przygrzewa słońce?

Przytaknšł. Spojrzała na niego badawczo.

œ Dlaczego ja? Dlaczego nie ktoœ bardziej doœwiadczony? Nigdy

jeszcze dla ciebie nie pracowałam. Skšd wiesz, że wysłanie mnie

tam nie będzie stratš pieniędzy?

œ Och, na miłoœć boskš œ rzucił zirytowany. Jej wahanie wyraœnie

działało mu na nerwy. œ Czy zawsze starasz się zniechęcać

klientów? Wolisz, żeby nie korzystali z twoich usług?

œ Jasne, że nie..

œ Więc po co te wštpliwoœci? Wierz mi, że gdybym nie chciał cię

zatrudnić, to bym tego nie zrobił. Nie znałem cię od strony

zawodowej, więc dokładnie obejrzałem sobie twoje papiery. Poza tym

umiem oceniać ludzi i jestem przekonany, że się sprawdzisz.

œ Pochlebiasz mi œ powiedziała. œ Nie miałam pojęcia, że rekiny

biznesu kierujš się intuicjš.

Promienie zimowego słońca oœwietlały twarz Adama. W widoku tym

było coœ szalenie pocišgajšcego. Serce Christiny zaczęło bić
mocniej.

œ Intuicja doprowadziła mnie do tego miejsca œ odparł chłodno. œ

Jak już mówiłem, firma mojego ojca dogorywała, gdy zostałem

rzucony na głębokie wody. Złe zarzšdzanie, złe inwestycje. Nie

miałem pojęcia,

że jest aż tak niedobrze, bo w tym czasie przebywałem za granicš.

œ Czy wróciłbyœ do Anglii, gdybyœ wiedział?

œ 0, nie œ uœmiechnšł się gorzko. œ Nie mogłem znieœć tego, co

działo się między rodzicami. Z pewnoœciš nie pomógłbym wycišgnšć

ojca z biedy, jakiej sobie napytał.

œ Chcesz powiedzieć, że w końcu zrobiłeœ to dla
siostry...

œ W znacznej mierze. Zdšżyłem też polubić uroki władzy i sukcesu.

background image

œ Masz na myœli tłumy pięknych kobiet?

œ Gdybym nie znał cię dobrze, pomyœlałbym, że moje sprawy sercowe
sš twojš obsesjš.

œ Spojrzał na niš tak szyderczo, że aż się

zarumieniła.

œ I nie miałbyœ racji.

Nic nie odpowiedział. Christina zastanawiała się, czy jej

uwierzył. Dlaczego nie potrafiła lepiej panować nad sobš w
obecno

œci Adama? Na samš myœl o głupich rumieńcach i

beznadziejnych gafach czuła niesmak. Nie ma nic pocišgajšcego w

nieatrakcyjnej fizycznie kobiecie, która zachowuje się jak

płochliwa nastolatka. I to w obecnoœci takiego mężczyzny jak Adam.

Uniosła głowę, spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała spokojnie:

œ A wracajšc do omawianej sprawy... œ Zerknęła na zegarek. œ Mam

parę spotkań, więc...

œ Oczywiœcie œ mruknšł z przesadnš powagš.

œ Wyjeżdżasz za trzy dni. W ten sposób będziesz miała parę dni

wolnych przed rozpoczęciem karnawału. Spędzisz tam dwa tygodnie.
To do

œć czasu na oswojenie się i zrobienie zdjęć. Będziesz

mieszkać w Hiltonie, w samym sercu wydarzeń. Jakieœ pytania?

œ Będę musiała przełożyć terminy niektórych spotkań œ powiedziała

bardziej do siebie niż do Adama i zasępiła się.

œ Tak, to prawda, bo termin wyjazdu nie podlega dyskusji.

œ Czy moglibyœmy go przesunšć, gdyby nie chodziło o karnawał? œ

zapytała na próbę.
- Nie.

œ Bo jesteœ szefem i twoje słowa sš rozkazem?
-Tak.
Pod przystojnš powierzchowno

œciš i głębokimi niebieskimi oczami

kryła się natura bezwzględnego człowieka interesu. Christina

wštpiła, czy w ogóle można z Adamem coœ wynegocjować.

Szybko omówili resztę szczegółów. Zadzwonił telefon. Christina
wst

ała i przez moment zastanawiała się, czy chce jej jeszcze coœ

powiedzieć. Ale wykonał gest, który wskazywał, że skończyli

rozmowę. Nawet nie spojrzał w jej stronę. Tak bardzo pochłonięty

był tym, co słyszy w słuchawce.

Christina cicho wyszła. Od sekretarki odebrała plan podróży, o

którym wspominał Adam.

Propozycję wyjazdu przyjęła bez entuzjazmu, ale póœniej zaczęła

odczuwać dreszczyk emocji. Adam zatrudnił jš, lecz sam na pewno

nie pojedzie na Trynidad. Będzie więc mogła robić swoje bez
konieczno

œci walki z paraliżujšcym uczuciem, które ogarniało jš

zawsze, ilekroć Adam znajdował się w pobliżu. A cóż mogło być

bardziej porywajšcego niż dwa tygodnie na Trynidadzie podczas

karnawału?

Zlustrowała zawartoœć szafy, po czym z uczuciem dziecięcej radoœci
wycišg

nęła walizkę i zaczęła zapełniać jš letnimi strojami w

background image

ilo

œci wystarczajšcej na dwutygodniowy pobyt. Nie było tego wiele.

Bawełniane bluzki i szorty, parę sukienek, kilka strojów

kšpielowych i naręcze kreacji, które miały rozwišzać sprawę
wieczornych wyj

œć. Z doœwiadczenia wiedziała, że ludzie pracujšcy

przy zdjęciach sš na ogół niefrasobliwymi ekstrawertykami i nawet
na pustyni potrafiš znale

œć sobie rozrywkę. Miała więc poważne

wštpliwo

œci, czy choć kilka wieczorów spędzi samotnie.

Na Trynidad pojadš te

ż modelki. Na pewno jednak nie będš duszš

towarzystwa. W tym zawodzie nie można pozwolić sobie na zbyt wiele

œmiechu, bo od tego robiš się zmarszczki.
Pomy

œlała o Frances. Uznała, że byłoby lepiej, gdyby jak

najszybciej zapomniała o tej jasnowłosej seksbombie z tęgim

umysłem.

Kolejne dwa dni upłynęły bardzo szybko. Dokończyła kilka zleceń. Z

obłędem w oku obleciała sklepy w poszukiwaniu bardziej szykownych

letnich strojów, co w lutym było wyjštkowo trudnym zadaniem.

Zadzwoniła też Fiona. Z pewnym zakłopotaniem wyznała, iż
rzeczywi

œcie spotyka się z jednym z kolegów brata. Dodała, że jest

bardzo miły i zupełnie inny niż niektórzy chłopcy, z którymi

widywała się przedtem.

Christina zaczynała rozumieć, dlaczego Adam Pal- mer idzie przez

życie z takš cholernš pewnoœciš siebie. Wyglšdało na to, że cały

œwiat dostosowuje się do niego.

W dniu wyjazdu padał œnieg. Według prognoz pogody zwiastował atak
ostrej zimy.
Na lotnisku towarzyszšca Christinie sze

œcioosobowa grupa piała z

zachwytu nad szczęœliwym losem, który właœnie teraz rzucał ich na

goršcš i słonecznš wyspę.

Ekipa składała się z czterech mężczyzn i dwóch kobiet. Zgodnie z
przewidywaniami Christiny wszyscy byli bardzo towarzyscy.

Natychmiast wcišgnęli nowš koleżankę w rozmowę.

œ Pomyœlcie tylko! œ rozeœmiał się jeden z oœwietleniowców, Harry.

œ Ominš nas wszystkie sensacyjne historie o pocišgach,

unieruchomionych z powodu zamarzniętych trakcji, i samochodach,

które właœnie postanowiły odmówić posłuszeństwa.
Christina u

œmiechnęła się i rozejrzała po ludziach z ekipy.

Reprezentowali podstawowy skład, minimalnš grupę osób, potrzebnych

do zdjęć. Za parę dni miały dołšczyć modelki.

œ Jest nas niewielu œ wyjaœniła podczas lotu jedna z dziewczšt. œ

Zdaniem Adama nie należy marnować pieniędzy wysyłajšc piętnaœcie

osób, skoro połowa równie dobrze wykona robotę.

œ Bardzo rozsšdnie œ zgodziła się Christina, przyglšdajšc się

towarzyszce. Była to drobna osóbka o ognistorudych włosach i

słodkiej twarzy.

background image

œ Bardzo. Stšd nasze miejsca w klasie ekonomicznej. On też nigdy
nie lata pierwszš klasš

œ cišgnęła dziewczyna z podziwem w głosie.

œ Czyż to nie wspaniałe?

œ Zadziwiajšce œ odrzekła Christina. œ Prawdziwy wzór cnót.

Bez wštpienia Adam Palmer cieszył się szacunkiem u pracowników.

Zastanawiała się, czy przypadkiem władcza poza nie została

zarezerwowana wyłšcznie dla niej. Z tego, co zdšżyła zauważyć,

chyba faktycznie tak było.
Po wielogodzinnym locie wylšdowali na lotnisku Piarco na

Trynidadzie. Była pišta po południu). Na zewnštrz panował upał.
Christina od razu po

dwinęła rękawy bawełnianej bluzki.

œ Myœlę, że to klimat idealny dla mnie! œ oznajmiła rudowłosa
Jennifer.

œ Szkoda tylko, że rudzi nie mogš się opalać.

hristina roze

œmiała się. Sama na szczęœcie bardzo łatwo się

opalała. To była jedna z pozytywnych cech jej bladej karnacji.

Wokół tętniło życie. Wiedziała, że teraz jest tu pełnia sezonu

turystycznego, ale tłum przy bagażach i kolejki do odprawy celnej

nieco jš zaskoczyły.
Przed wej

œciem czekały dwie taksówki, które miały zabrać całš

ekipę do hotelu. Christina czuła narastajšce podniecenie. Jak

mogła się bronić przed perspektywš pracy dla Adama? Chyba musiała

być nienormalna.

Taksówki leniwie ruszyły autostradš w kierunku miasta. Z

niedowierzaniem patrzyła na bujnš roœlinnoœć i pełne owoców
stragany po o

bu stronach drogi. Wydawało się jej,, że zaraz

przetrze oczy i znów znajdzie się w swoim londyńskim mieszkaniu w
samym

œrodku mroœnej zimy.

W dwa dni pó

œniej twierdziła już, że z łatwoœciš przyzwyczaiłaby

się do tamtejszego leniwie płynšcego życia.

Dzięki pomysłQwi Adama, żeby przyjechać wczeœniej i rozejrzeć się,

mogli się wczuć w atmosferę wyspy. Wszyscy ulegli goršczkowemu

podnieceniu i bardziej spontanicznie reagowali na to, co działo

się wokół nich.

Christina zrobiła parę zdjęć, żeby uchwycić radosne oczekiwanie,

ale wolała zaczekać na wielkie wydarzenie. Na te dwa dni, podczas

których kto żyw wylegnie na ulicę, by oddać się orgiom muzyki i

tańca.

Cała ekipa udała się na plażę. Wybierano plenery do zdjęć z

modelkami. Padajšc ze zmęczenia, wszyscy wrócili do hotelu. Byli

znużeni wrażeniami i upałem. Marzyli tylko o tym, żeby wskoczyć do

łóżek i się wyspać. Niestety nie mieli na to szans. Trynidadzki

przewodnik, który oprowadzał ich po plaży, nalegał, by zwiedzali
nie tylko w cišgu dnia, ale i wieczore

m. Pokazał im wszystkie

miejsca, gdzie co

œ się działo:

background image

namioty, w których stawali w szranki

œpiewajšcy kalipso, i pola,

gdzie rywalizowali o palmę pierwszeństwa królowie i królowe

zespołów. Wszystko, co tętniło życiem i muzykš.
Christina nigdy przedtem nie do

œwiadczyła czegoœ podobnego.

W weekend poprzedzajšcy rozpoczęcie karnawału miały przyjechać
modelki.

œ Pewnie to, co się tu dzieje, nie zrobi na nich wrażenia œ

wyraziła przypuszczenie Jennifer. œ Tyle widziały, że sš
zblazowane.
Christina przypomn

iała sobie œlicznš twarz Frances. Dobrze

rozumiała, o czym mówi Jennifer. Idealne rysy ożywiały się tylko

przed kamerš, na co dzień zaœ wyzierały z nich pustka i znudzenie.

Były na basenie. Jennifer miała ogromny kapelusz, który osłaniał

twarz przed słońcem. Christina wylegiwała się na leżaku. Czuła się

cudownie beztrosko. Trudno było nazwać to pracš. Bardziej

przypominało płatne wakacje. W zasadzie powinna mieć poczucie

winy, ale nie miała. Od dawna nie czuła się taka zdrowa i pełna

chęci do życia. Jej skóra nabrała ładnego koloru opalenizny, a

słońce dokonało rzeczy niemożliwej

œ dodało włosom blasku. W smutnym bršzie pojawiły się rudej złote

pasma. Efekt był całkiem zadowalajšcy.

Jennifer czytała na glos fragmenty z zabranego z hotelu
przewodnika. Chri

stina z zamkniętymi oczami trochę słuchała, a

trochę myœlała o czekajšcych jš następnego dnia zdjęciach. Zdšżyła

już zrobić nieco ujęć królów i królowych zespołów, wspaniałych

artystów, wyróżniajšcych się na tle pozostałych. Ich œpiew porywał
wyobra

œnię, a stroje zadziwiały bogactwem barw.

Była całkowicie odprężona. Nagle usłyszała głos Adama i z

przerażeniem otworzyła oczy. W pierwszej chwili wydawało jej się,

że chyba się przesłyszała. Ale nie. Ten glos rozpoznałaby

wszędzie. I rzeczywiœcie. Adam stał tuż obok niej. Miał na sobie

jasnozielone spodnie i rozpiętš pod szyjš koszulę. Christina

natychmiast usiadła i zarumieniła się z zakłopotania. Tymczasem

Jennifer przestała czytać i entuzjastycznie powitała swego szefa.

Christina słyszała łomot własnego serca. Adam cały czas patrzył na

nie, więc nawet nie mogła przybrać odpowiedniej pozy. Gdyby choć

owinšć się w ręcznik... Ale wiedziała, że jeœli zrobi coœ

podobnego, wywoła tylko dobrze znany uœmieszek rozbawienia. Trwała

więc bez ruchu, œwiadoma, że ma na sobie bardzo skšpy kostium.

Po krótkiej rozmowie z Jennifer Adam w czarujšcy sposób dał jej do

zrozumienia, że powinna odejœć. Christina z rosnšcym przerażeniem

patrzyła, jak dziewczyna zbiera rzeczy i odchodzi w stronę hotelu.

Usiadł na brzegu leżaka i zapytał uprzejmie:

œ Jak ci się podoba na Trynidadzie?

œ Jest pięknie œ odparła speszona. Pomyœlała, że podobało jej się

jeszcze bardziej, dopóki go nie zobaczyła. œ Co ty tu robisz? œ

background image

wykrztusiła, silšc się na swobodny ton. œ Nie miałam pojęcia, że
za ka

żdym razem, gdy robione sš zdjęcia do twoich pism,

podróżujesz po œwiecie. œ Uprzejma uwaga zabrzmiała jak zarzut.

œ Nie podróżuję œ odrzekł.

œ A więc dlaczego tu jesteœ? œ zapytała bez ogródek.

œ Wyglšda na to, że moja obecnoœć cię martwi.

œ Nieprawda. Dlaczego miałaby mnie martwić?

œ Usiłowała się rozeœmiać, ale zabrzmiało to, jakby się

zakrztusiła.

œ Jak sobie radzisz z ekipš? œ rzucił od niechcenia i nie czekajšc
na odpowied

œ, mówił dalej: œ Nie, nie musisz odpowiadać. Od dwóch

osób, z którymi roz

mawiałem, dowiedziałem się, że œpiewajšco. Mam

też nadzieję, iż w przerwach między życiem towarzyskim a opalaniem

się pamiętasz, że przyjechałaœ tu pracować.

œ Oczywiœcie œ Christina zmierzyła go oburzonym wzrokiem œ że

pamiętam. Nie martw się, nie wyrzucasz pieniędzy w błoto! Czy po

to tu przyjechałeœ? Żeby mnie skontrolować?

œ Przeceniasz się. Mam ważniejsze sprawy. niż lecieć przez pół

œwiata, żeby cię dopilnować.

Christinie płonęły policzki. Uparcie patrzyła przed
siebie.

œ Po prostu to dziwne, że tu jesteœ œ nie ustępowała.

œ Nikomu innemu nie wydaje się dziwne. Czasami opłaca się wytknšć

nos poza biuro, żeby się zorientować, co się dzieje. Wysługiwanie

się innymi może doprowadzić do całkowitego oderwania od
rzeczywisto

œci.

œ W takim razie przepraszam i zmieniam zdanie.

Popatrzył na niš surowo.

œ Nie podoba mi się twój ton œ powiedział z wyraœnym dystansem. œ

Jestem twoim szefem, więc odzywaj się do mnie należycie. To, że

znamy się prywatnie, nie ma nic do rzeczy.

Christina poczuła dławienie w gardle.

œ Czuję się urażona sugestiš, iż jestem tu dla zabawy i nie biorę

pod uwagę faktu, że płacisz mi za pracę. Z pewnoœciš nikogo z

ekipy nie obrzuciłeœ takimi oskarżeniami.

Mówiła cichym i opanowanym głosem, choć wcale nie była spokojna.
Wszystko go

towało się w niej z oburzenia.

œ Znam oddanie moich pracowników œ odpowiedział chłodno œ ale ty,

jak sama elokwentnie przypomniałaœ, jesteœ niewiadomš. Twojš pracę
znam tylko z dokumentów i entuzjastycznej rekomendacji mojej
siostry.

œ Nieprosiłam o tę pracę.

œ Wiem. I niezależnie od tego, co myœlisz, nie sugerowałem

niczego. Chciałem tylko wyjaœnić kilka podstawowych zasad.

Zatrzymał wzrok na półnagim ciele Christiny.

background image

œ Czy było to naprawdę konieczne œ zapytała, choć wiedziała, że
nie powinna podtrzym

ywać tematu.

œ No cóż, me wyglšdasz na okropnie przepracowanš œ wycedził. œ A

twoja opalenizna pozwała sšdzić, że doœć dużo czasu spędzasz na
basenie.

W oczach Adama dostrzegła przelotne zaciekawienie. Zdenerwowała

się. Czyżby oczekiwał, że po tej uwadze rozeœmieje się jak

trzpiotka i zatrzepocze rzęsami? Może ze œwieżš opaleniznš

wyglšdała bardziej pocišgajšco, ale gdzie jej do urody modelek,

takich jak na przykład Frances. Poczuła się dotknięta
takš imitacjš pochlebstwa.

œ Mylisz się œ powiedziała obojętnie, owijajšc

się ręcznikiem. Nie dbała o to, co Adam pomyœli.

œ Jestem na basenie drugi raz. Łatwo się opalam

i nie muszę się wylegiwać godzinami nasmarowana
olejkiem.

Obrażonym spojrzeniem chciała go sprowokować, żeby powiedział
jeszcze co

œ złoœliwego.

œ Nie musisz owijać się ręcznikiem œ rzekł łagodnie, nie zwracajšc

uwagi na minę Christiny. œ Dotychczas nie zwróciłem na to uwagi,

ale muszę przyznać, że masz bardzo ładne ciało. Jak w sam raz.

Z błyskiem rozbawienia spojrzał jej prosto w oczy. Miała ochotę go

uderzyć.

œ Powinnam czuć się zachwycona, słyszšc coœ takiego z ust eksperta

od ciał kobiecych œ odparła. œ Ale nie lubię być traktowana jak

kawał mięsa.

œ Czy tak to rzeczywiœcie odczułaœ? œ zapytał powoli. œ Nie miałem

pojęcia. Najwyraœniej nie potrafisz przyjmować komplementów.

Christina chciała przecišć tę romowę, ale nie wiedziała jak.

œ Czy to dlatego, że brak ci pewnoœci siebie?

œ dopytywał się.

œ Oszczędœ mi rozważań z zakresu psychologii

œ wycedziła przez zęby.

œ. Czy to dlatego? œ naciskał.

Christina drżała. Nie miała odwagi wstać i pójœć do hotelu, bo nie

była pewna, czy nogi nie odmówiš jej posłuszeństwa.

Czy dla Adama to było zabawne? Czy uważał, że znajomoœć z niš

upoważnia go do obraœliwych uogólnień?

œ Jestem z siebie bardzo zadowolona œ wyrzuciła.

œ Może nie wyglšdam jak modelka, ale w życiu sš rzeczy ważniejsze

niż powierzchownoœć.

œ Masz rację œ zgodził się i rozejrzał dokoła.

œ Basen wyglšda bardzo zachęcajšco. œ Wstał i przecišgnšł się. œ
Masz co

œ przeciwko temu, żebym się przebrał i dołšczył do ciebie?

Christina chciała powiedzieć, że to basen ogólnodostępny, ale jak
wróci, na pewno jej nie zastanie.

background image

œ Rób, jak uważasz œ mruknęła.

Adam poszedł w stronę hotelu.

Spokój ostatnich dni ulotnił się bezpowrotnie. Znów zacznie żyć w

stresie. Będzie obserwować Adama, œledzić każdy jego ruch. Szybko

wróciła do pokoju. Modliła się, by nie natknšć się na niego w

drodze powrotnej, i jej modlitwa została wysłuchana.

œniej dołšczyła do reszty ekipy zebranej przy barze. Zauważyła

dwie modelki: Frances i kruczowłosš pięknoœć o imieniu Janessa.

Adam też tam był. Rozmawiał z Samem, którego z racji wieku wszyscy

traktowali jak ojca. Rzucił Christinie przelotne spojrzenie.

Frances stała obok Adama. Nie dotykała go, ale wyraœnie dawała do

zrozumienia, że sš razem. Miała na sobie obcisłš turkusowš

sukienkę, w której wyglšdała bardzo elegancko. Christina poczuła

się trochę nieswojo w swej szerokiej kwiecistej spódnicy i
stonowanej bluzce.

Nagle przyszło jej do głowy, że być może przyczyna obecnoœci Adama

jest bardziej prozaiczna. Przecież przyleciał tu z Frances. Może

perspektywa spędzenia w tropikach kilku dni z kochankš okazała się

pokusš nie do odparcia? A przy okazji mógł pozałatwiać inne
sprawy.
Wszyscy postanowili zje

œć coœ w hotelu, a póœniej wzišć udział w

przyjęciu dla goœci. Tylko Adam gładko się wymówił.
-

Obiecałem odwiedzić paru przyjaciół - powie-

dział.

Christina nie była pewna, czy sprawia jej to ulgę, czy
rozczarowuje. Z pewno

œciš bez niego przyjęcie nie będzie tak

stresujšce. Ale czy równie ciekawe? My

œl ta zaskoczyła jš i

zirytowała. Przywdziała więc maskę uprzejmego zainteresowania i

żalu z powodu nieobecnoœci Adama. Pozostali usiłowali namówić go,

żeby został, lecz Christina nie odzywała się. Zakrawałoby to na

zbyt wielkš hipokryzję. Kiedy rzucił jej dobrze znane, szydercze

spojrzenie, przyjęła je z zaskakujšcš obojętnoœciš.

Miał już odejœć, gdy Frances wzięła go pod rękę.

œ Do zobaczenia póœniej! œ zawołała takim głosem, że Christina aż

się skrzywiła. Dobry Boże, czy to miała być ta rozumna pięknoœć?

Raczej ptasi móżdżek w kolorowych piórkach. O czym, u licha,
rozmawiajš, gdy sš sami?

Christina złapała się na tym, że stoi i bezmyœlnie patrzy przed

siebie. Reszta wieczoru była dla niej stracona. Udawała, że dobrze

się bawi, tańczyła ze wszystkimi, ale myœlami kršżyła wokół Adama.

W pewnej chwili zorientowała się, że pije więcej niż normalnie.

Egzotyczne koktajle były bardzo smaczne. Dzięki nim szybko wpadła

w szampański humor, a o północy bawiła się rzeczywiœcie œwietnie.

Właœnie tańczyła z kimœ, kogo nie znała. Zaœmiewała się z czegoœ,

co przy jej stanie umysłu wydawało się niewiarygodnie dowcipne.

Podniosła wzrok i... natknęła się na spojrzenie Adama.

background image

Stał przy drzwiach z Frances u boku. Obejmował jš w talii i

patrzył na Christinę.
U

œmiechnęła się do niego i pomachała rękš. Zachwiała się przy tym

lekko. Pomy

œlała, że Adam chyba nie zrozumiał, jak dobrze się

bawi, skoro z ponurš minš toruje sobie drogę w jej stronę.

Zostawił Frances w towarzystwie Janessy, która przez cały wieczór

nawet nie usiłowała zdobyć się na uprzejmš rozmowę. Z pewnoœciš

pasowały do siebie i razem mogły sobie polamentować. Ta myœl

jeszcze bardziej rozbawiła Christinę. Ale jej wesołoœć natychmiast

wyparowała, gdy poczuła silny uœcisk na ramieniu.

œ Ta pani jest ze mnš œ wyjaœnił Adam partnerowi Christiny, który

skinšł głowš i odszedł.

œ Nie jestem z tobš œ zaoponowała.

Adam nie słuchał. Trzymał jš mocno za ramię i prowadził w stronę
wyj

œcia.

œ Co ty wyprawiasz? œ zapytał, gdy wyszli z sali.

œ Za dużo wypiłaœ. Nie jesteœ przyzwyczajona do picia

i uderzyło ci do głowy. Gdzie masz klucz do swojego pokoju?

Christina chciała zaprotestować. Miała zamiar mu powiedzieć, że

nikt go nie upoważnił do stania na straży jej moralnoœci, ale nie

była w stanie.

Wyłowiła z torebki klucz i podała go Adamowi.

œ Nie przypuszczałem, że będę musiał coœ takiego dla ciebie robić

œ mamrotał, prowadzšc jš do windy.

œ Myœlałem, że masz więcej rozumu. Ze stać cię na więcej. niż

upijanie się koktajlami.

œ Jestem okropnie rozsšdna... œ Z niemałym trudem dobierała słowa,

czujšc, że w tym momencie majš niewiele wspólnego z prawdš. œwiat

wirował. Wiedziała, że rano obudzi się z koszmarnym kacem. Nie

była to miła perspektywa.

Adam zaprowadził Christinę do pokoju i zapalił œwiatło.

œ Czuję się œwietnie œ powiedziała, strzšsajšc włosy z twarzy. œ

Po prostu rewelacyjnie. Doskonale dam sobie radę.

œ Nie zawišzałabyœ sobie nawet sznurowadeł

œ rzekł obcesowo, po czym zaczšł szperać po szufladach.

œ Co robisz? œ zapytała z zaciekawieniem.

Na moment odwrócił się.

œ A jak myœlisz? Czy już całkiem straciłaœ zdolnoœć myœlenia?

Zamierzam położyć cię spać.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Christina zadrżała z przerażenia.

œ Nie potrzebuję pomocy œ oœwiadczyła, siadaj4c na brzegu łóżka.

Czuła się dziwnie. Nagle ogarnęło jš nieprzeparte pragnienie snu.

background image

œ To nie jest najlepszy moment na dyskusje. œ Znalazł piżamę

Christiny: szorty w biało-niebieskie paski i górę, zapinanš na

guziki. Popatrzył na ten strój sceptycznie.

œ Nie lubię ramišczek ani rzeczy wcišganych przez głowę œ
wyja

œniła, uprzedzajšc ewentualne uwagi. Ziewnęła szeroko,

przecišgle.

Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Bujała w obłokach, gdzie

panowała cisza i spokój.

Adam probował zdjšć jej buty. Christina słabo zaprotestowała.

Zażšdała, żeby natychmiast wyszedł. Co pomyœlš wszyscy? Co pomyœli
Frances?

œ To nie stacja Paddington œ wyjaœnił, pomagajšc jej usišœć. œ W

pobliżu nie ma nikogo. A jeœli chodzi o Frances, to jest bardzo

przyjemnš częœciš mego życia...

œ Ale tylko czasowo?

œ Może tak œ odparł łagodnie œ a może nie. Może jest kobietš, jakš
powinienem po

œlubić. Pięknš i nie rozkoszujšcš się spędzaniem

wieczorów w domu przy kominku, a dni w oranżerii. Jak myœlisz?

Te słowa zabolały jš. Poczuła to nawet przez przyjemnš mgiełkę,

którš była otoczona. Zapiekły jš

oczy, ale się nie rozpłakała. Zresztš i tak nigdy nie pozwoliłaby

sobie na takš słaboœć w obecnoœci Adama.

œ Czy dlatego przyjechałeœ? œ zapytała, głoœno wyrażajšc
wcze

œniejsze przypuszczenia. œ Żeby sprawdzić, czy nadaje się na

żonę?

œ A czy to zły pomysł?

œ Nie wiem. Nie obchodzi mnie, co robisz. Dlaczego zadajesz mi

tyle pytań, kiedy marzę tylko o tym, żeby pójœć spać?

œ No właœnie, dlaczego? œ mruknšł. Ale Christina znów zamknęła
oczy i prawie go

nie słyszała.

Rozpišł jej sukienkę. Wiedziała, że nie powinna była do tego
dopu

œcić. Serce waliło jej jak oszalałe.

Pomy

œlała o wypitych czterech koktajlach. Większoœć normalnych

ludzi pochłonęłaby dwa razy tyle i w dalszym cišgu panowałaby nad
sobš. Al

e większoœć ludzi była bardziej przyzwyczajona do picia.

Jej za

œ zdarzało się to sporadycznie i nawet nie miała pojęcia, na

ile może sobie pozwolić.

Tymczasem Adam zaczšł zdejmować z niej sukienkę. Miał minę, jakby

był przyzwyczajony do robienia takich rzeczy. Pomyœlała, że

rozbieranie kobiet to zapewne dla niego nic nowego. Wštpiła

natomiast, czy miał duże doœwiadczenie w układaniu do snu pijanych

pań. Frances, potencjalna kandydatka na żonę, nie robiła wrażenia

osoby, której zdarza się upijać. Włosy w nieładzie? Rozmazany

makijaż?

background image

Na samš my

œl o tym Christina zachichotała. W tym momencie ich

spojrzenia się spotkały. Po chwili Adam opuœcił wzrok i delikatnie

zdjšł z niej sukienkę.

Nie miała teraz na sobie nic oprócz majtek. Obserwowała falowanie
swych pi

ersi. Od przyjemnego chłodu, panujšcego w klimatyzowanym

pokoju, stwardniały jej brodawki.

Zastanawiała się, jak by to było, gdyby ich dotknšł. Marzyła, że
Adam jš pie

œci. Musiała walczyć ze sobš, żeby nie wydać jęku

pożšdania, które jš przeszywało.

œ Siadaj! œ nakazał, odwracajšc od niej wzrok.

œ Jesteœ skrę... skrępowany œ zachichotała histe
rycznie.

œ Nie bšdœ œmieszna œ rzucił szorstko. œ Widywałem już nagie
kobiety.

Christina oddychała szybko. Nie mogła się nadziwić, że nie czuje

się speszona swojš nagoœciš. Może nie była bosko piękna, ale na

pewno nie musiała się wstydzić własnego ciała. Mogła być z niego

nawet dumna: szczupła, długonoga, o wšskiej talii i ładnym, pełnym
biu

œcie. Leżała na łóżku, opierajšc się na łokciach, i patrzyła,

jak Adam ro

zpina wyjętš z szuflady piżamę.

Czy to tylko działała jej rozbudzona wyobraœnia, czy też
rzeczywi

œcie był mniej opanowany, niż w chwili gdy wchodzili do

pokoju?

œ Włóż tu ręce œ burknšł, przytrzymujšc piżamę i przysiadł na

łóżku.
U

œmiechnęła się szeroko, po czym przecišgnęła się. Od razu poczuła

się lepiej.

œ Nie rób tak œ wymamrotał.

Spojrzała na niego okršgłymi ze zdziwienia ocza
mi.

œ Dlaczego?

œ Po prostu ubierz się, dobrze?

Wsunęła ręce w rękawy, zastanawiajšc się, jak to możliwe, że czuje

się taka rozluœniona.

œwiat wirował, ale bardzo delikatnie. Chciał zapišć jej guziki.

Powstrzymała go. Przesunęła rękę Adama na swojš pierœ.

Och, to było istne szaleństwo. Adam z tłumionym jękiem kršżył

palcami wokół nabrzmiałej brodawki.

Oddychał szybko. Nierówno. Christina czuła się jak w goršczce.

Po chwili zaczšł namiętnie całować jej piersi. Christinę

przechodziły dreszcze rozkoszy. A więc tak wyglšda namiętnoœć?
Nigdy przedtem nie do

œwiadczyła czegoœ podobnego.

Zamknęła oczy i odrzuciła głowę do tyKi. Chciała, by jak najdłużej

odkrywał jej ciało i pieœcił. Płonęła pod dotykiem jego ršk. Usta

Adama dopełniały rozkoszy. Christina przeżywała prawdziwe

background image

uniesienie. Mogła tak trwać wiecznie, ale on nagle wyprostował się

i wstał.

Christina otworzyła oczy. Drżała. Dostrzegła, że Adam też jest
podniecony.

œ 0, Boże œ wymamrotał, przeczesujšc włosy palcami. Patrzył w bok.

œ Chyba musiałem oszaleć.

Słowa Adama podziałały na Christinę jak kubeł zimnej wody.
Natychmiast wytrze

œwiała.

Ze wstydem spojrzała na siebie i zaczęła zapinać piżamę. Chciała

jak najszybciej się zakryć. Nie wiedziała, co powiedzieć.
Oczywi

œcie mogła zrzucić wszystko na karb wypitego alkoholu, ale

to tylko częciowo było prawdš. Gdyby rzeczywiœcie nie chciała, nic

by się nie stało.

Pragnęła Adama. Bardzo. I cztery koktajle nie miały tu nic do
rzeczy.

œ Nie chciałem wykorzystywać sytuacji œ powiedział cicho.

Christina odwróciła wzrok. Doskonale wiedziała, że go

sprowokowała. Teraz za wszelkš cenę starała się nie okazać swego

pożšdania.

œ To też moja wina œ przyznała z ocišganiem. Wsunęła na siebie
szorty.

Czuła się całkiem trzeœwa. Marzyła tylko o tym, by Adam wyszedł.

œ Jeœli nie masz nic przeciwko... œ bšknęła. œ Już mi lepiej.

Dziękuję za odprowadzenie do pokoju.

œ Prawie jš zatkało przy tych słowach, ale starała się choć

częœciowo zachować twarz.

Adam zawahał się, jakby chciał jeszcze coœ powiedzieć. Christina

wstrzymała oddech. Nie była w stanie dłużej wytrzymać jego
obecno

œci. Zbyt dużo zobaczył. Nie chciała, żeby dostrzegł jej

upokorzenie i wstyd.

Odwrócił się i wyszedł, cicho zamykajšc za sobš drzwi. Wstała i

przekręciła klucz w zamku. Potem zgasiła œwiatło i położyła się do

lóżka. Patrzyła w sufit. Nie czuła już oszałamiajšcego wpływu

alkoholu. Musiała więc stawić czoło trzeœwym myœlom.

Jak mogła być taka głupia? Czy jej zachowanie było

odzwierciedleniem zauroczenia, jakie przeżywała tyle lat temu, czy

może Adam zawsze jš pocišgał? Nawet wtedy, gdy myœlała, że

wyleczyła się z młodzieńczej miłoœci?

Zresztš w tej chwili nie miało to znaczenia. Istotniejszy był

fakt, iż zżerała jš namiętnoœć. Zamknęła oczy. Przeraziło jš, że

sprowokowała Adama i została odrzucona. Jeszcze parę godzin temu

nie uwierzyłaby, że coœ takiego może się wydarzyć. Na dodatek przy

Adamie Palmerze. Przecież nigdy w życiu tak się nie zachowywała.

Cóż, jakoœ musiała to przeżyć. Miała głębokš

nadzieję, że Adam okaże się dżentelmenem i nie

będzie się tym chełpił. Ale cień niepokoju pozostał.

background image

A je

œli robi to teraz? Jeœli poszedł do pokoju Frances

i właœnie opowiada jej o wszystkim? Frances œ kobieta, którš Adam
chce po

œlubić. Pamiętała o tym

z przygnębiajšcš jasnoœciš. 0, Boże.

Wyobrażała sobie, jak Adam parska œmiechem na wspomnienie, że mała

brzydka Tina prawie błagała,

żeby się z niš kochał. Brzydkie kaczštko chciało zagrać rolę

pięknego łabędzia.

Przycisnęła ręce do twarzy i poczuła słone łzy na policzkach.

Nigdy nie pozwoli, żeby dowiedział się prawdy. Ze ta sprawa tak

niš wstrzšsnęła. Będzie udawała, że to œmieszny epizod bez

znaczenia. Zażartuje, że po prostu musi unikać tego diabelskiego
wynalazku, jakim jest alkohol.

Zasnęła. Następnego ranka obudziła się z okropnym bólem głowy.

Zwlekła się z łóżka, wzięła dwie aspiryny i po raz pierwszy od

przyjazdu nałożyła makijaż. W ten sposób ukryła bladoœć i cienie
pod oczami.

Zastanawiała się, jak spojrzy Adamowi w twarz. Na szczęœcie nie

musiała. Gdy zjawiła się w sali, gdzie serwowano œniadanie,

jeszcze go nie było.

Pozostali członkowie ekipy siedzieli przy stolikach. Frances

obrzuciła Christinę ponurym spojrzeniem, ale się nie odezwała.

Reszta zawzięcie dyskutowała na temat rozpoczynajšcego się

karnawału. Postanowiono podzielić się na dwie grupy, aby

zarejestrować jak najwięcej. W uroczystoœciach miało wzišć udział

wiele zespołów w bajecznie kolorowych strojach i wstyd byłoby nie

uwiecznić wszystkiego.

Christina czuła lekkie podniecenie, które towarzyszyło jej w

każdej nowej pracy. Ta jednak stanowiła szczególne wyzwanie;

trzeba było nie lada zdolnoœci, żeby oddać atmosferę karnawału.
Obie z Jennifer mia

ły pracować razem z Samem i fotografem, na

którego miejsce została przyjęta. Zdecydowali się wyruszyć we

czwórkę i w razie potrzeby rozdzielić.

Wszędzie były tłumy ludzi. Na ulicach rozbrzmiewała muzyka.

Christinie i jej towarzyszom zapierało dech na widok strojów. Od

kolorów kręciło się w głowie. Wszędzie wirowały jaskrawe kostiumy.

Christina wyjęła aparat fotograficzny i zanurzyła się w rozbawiony

tłum. Całkiem zapomniała o pozostałej trójce. Byli doroœli. Mogli

sobie radzić sami. A ona musiała korzystać z chwili i utrwalać to,
co ulotne.

Przywiozła tylko kilka rolek filmu, więc musiała gospodarować nimi

ostrożnie. Nie mogła wykorzystać całego zapasu na jeden zespół,

gdy było jeszcze tyle innych.

Przed oczami Christiny rozgrywał się niewiarygodny spektakl, w

którym brały udział setki ludzi, ubranych w jaskrawe kostiumy.

Każdy zespół można było rozpoznać po charakterystycznej barwie lub

background image

wzorach na strojach. Wszystko błyszczało w słońcu. Jeden z

zespołów zaczšł grai. Muzyka porywała do tańca. Po chwili tłum

falował i wirował w rytm melodii.

Christina nie miała pojęcia, gdzie podziała się reszta grupy.

Rozejrzała się, ale w tak wielkim zgromadzeniu trudno się było
odnale

œć. Zrezygnowała więc z poszukiwań i dała się ponieœć muzyce

i pracy. Pstrykała zdjęcia, starajšc się niczego nie uronić, aż

straciła poczucie czasu. Po drodze kupiła coœ do jedzenia od

ulicznego sprzedawcy i pracowała dalej.

O szóstej po południu uœwiadomiła sobie, że za bardzo się

rozpędziła, więc wróciła do hotelu. Ze zmęczenia nie czuła nóg.
Zamiast pój

œć do pokoju, weszła najpierw do baru. Chciała napić

się czegoœ zimnego. Bar œwiecił pustkami. Pewnie wszyscy wcišż

jeszcze podziwiali bajecznš paradę. A może szykowali się na

następny dzień, kiedy widowisko miało być powtórzone z jeszcze

większym rozmachem. Przewidziano dodatkowo konkurs zespołów

muzycznych. Christina planowała, że
we

œmie ze sobš przynajmniej trzy rolki filmu, żeby spokojnie

utrwalić wszystko, co najistotniejsze.

Siedziała na stołku przy barze i powoli sšczyła sok pomarańczowy.

œ Jak się czujesz? œ zapytał znajomy głos za jej plecami.

Christina niechętnie spojrzała na Adama. Już prawie zapomniała o

nocnej katastrofie. Teraz wspomnienie wróciło z całš
wyrazisto

œciš.

œ œwietnie, dziękuję œ odparła sztywno.

Adam przywołał jednego z barmanów i zamówił drinka.

œ To dobrze œ powiedział. œ Rozumiem, że spędziłaœ dzień z
aparatem fotograficznym.

Traktował jš z chłodnš kurtuazjš, jak dalekš znajomš. Zniknšł ton

poufałoœci, jaki zazwyczaj cechował ich rozmowy.

Popatrzyła mu prosto w oczy. Wzrok Adama był uprzejmy. Po

ostatnich starciach Christina marzyła o takiej właœnie miłej

pogawędce. Ale teraz czuła, że to dziwnie niepokojšce.

Zastanawiała się, czego właœciwie oczekuje od Adama Palmera.

Natrzšsania się z wydarzeń ostatniej nocy czy dyskretnego

milczenia? Ale z całej jego postawy przemawiała nie dyskrecja,

lecz obojętnoœć. A to było najgorsze, co mogło jš spotkać.

œ Tak œ odrzekła tym samym tonem. œ Nigdy nie widziałam czegoœ

równie zdumiewajšcego: te kolory, wzory, oszałamiajšca
wyobra

œnia... œ Napiła się soku. Przez głowę wcišż przelatywały

wspomnienia ostatniej nocy. Tym bardziej była dumna, że udaje się

jej zachowywać w miarę swobodnie. œ Ale podejrzewam, że dla ciebie

to nie pierwszyzna. Bywałeœ tu przecież nieraz i na pewno wszystko

widziałeœ.

œ Wszystko? Sšdzę, że to niemożliwe. Co roku następujš zmiany, a

poza tym dawno tu nie byłem.

background image

œ Spojrzał na Christinę. œ Jakie masz plany na jutro?

œ Takie same jak dziœ œ odparła, wzruszajšc ramionami. œ Chcę się

wybrać na plac, gdzie odbędzie się konkurs zespołów. W ten sposób

nic nie umknie mojej uwadze. A ty? Wychodziłeœ dzisiaj?

œ Owszem. Razem z Frances. Udało nam się doœć dużo zobaczyć.

Christina poczuła bolesne ssanie w żołšdku. Chyba nie była

zazdrosna? To przecież całkiem do niej niepodobne i œmieszne.

œ Dobrze się bawiła? œ zapytała z udawanym zainteresowaniem. Na
my

œl o wysokiej blondynce, kołyszšcej się na ulicach w takt

muzyki, zrobiło się jej niedobrze.

œ Och, ona urnie się dobrze bawić œ zauważył
Adam.

œ Nie wštpię.

œ Potrafi być bardzo spontaniczna...

œ Tak? œ wtršciła, wyraœnie znudzona.

œ Ale œ dodał z naciskiem œ odkryłem, że ty też umiesz się bawić.

Przez chwilę patrzył na niš z wahaniem.

œ Nie bardzo wiem, jak to wyrazić œ odezwał się w końcu œ ale

powodem, dla którego to mówię, sš wydarzenia ostatniej nocy. œ

Wysunšł rękę, jakby chciał, żeby mu nie przerywała. Ale Christina

i tak nie była w stanie tego zrobić. Huczało jej w głowie i

siedziała w milczeniu jak słup soli. œ Tino, musisz uważać œ mówił

powoli, staiannie dobierajšc słowa.

œ Wiem, że nie jesteœ przyzwyczajona do alkoholu. Pamiętasz, jak

miałaœ piętnaœcie lat i Fiona namówiła cię na wypicie butelki
napoju wzmacniajšcego?

Nie wiedziałyœcie, że była w nim odrobina alkoholu. Nie mogłaœ

œniej utrzymać się na nogach i jeszcze przez trzy dni œle się

czułaœ.

Christina bardzo dobrze pamiętała tamto wydarzenie. Adam akurat

przyjechał z uniwersytetu i szykował się do podróży po Europie.

Dzięki Fionie musiała spędzić trzy dni w ich domu. Z powodu złego
samopoczucia. Adam nie

œle się ubawił, gdy dowiedział się o całym

zdarzeniu.

œ Do czego zmierzasz? œ wyszeptała. Dobrze wiedziała, ale chciała

to usłyszeć z ust Adama.

œ Staram się być wobec ciebie szczery œ wyjaœnił tonem, którego

nie cierpiała. Jakby oczekiwał podziękowania za to, że tu siedzi i

jš Óbraża. Bo oczywiœcie myœli, że robi to wszystko dla jej dobra.

œ Mogłaœ się znaleœć w poważnych tarapatach, gdyby ktoœ inny

odprowadził cię wczoraj do pokoju.

œ Dzięki Bogu, to byłeœ ty œ rzuciła zraniona, bo Adam
nie

œwiadomie rozdrapywał jej rany. œ Ale z ciebie rycerz w

l

œnišcej zbroi! Dziękuję, że mi wytknšłeœ głupie i niestosowne

zachowanie.

œ Wypiła do końca sok i wstała. œ Nie musisz odgrywać

przede mnš roli starszego brata. Zachowaj to dla swojej siostry.

background image

Odwróciła się i ruszyła w stronę wyjœcia, ale Adam dogonił jš i

zastšpił jej drogę.

œ Nie próbuję cię zawstydzać œ rzeki krótko.

œ Chcę ci tylko dać przyjacielskš radę.

œ Nie potrzebuję twoich przyjacielskich rad!

Obrzuciła Adama wrogim spojrzeniem.

œ Jesteœ tak cholernie niewinna œ powiedział szorstkim głosem.

Zacisnęła pięœci. Miała ogromnš chęć go uderzyć. Ale wiedziała, że

to niczego me zmieni. Tylko jeszcze bardziej jš poniży.

œ Skończyłeœ? œ zapytała. Czuła, że za chwilę straci panowanie nad

nerwami i zacznie dygotać.

Nie znasz mężczyzn. Głoœno mówisz o nauczce, jakš dał ci Robinson,

a wcišż jesteœ naiwna. Nie mówię, że masz w zwyczaju prowokować

mężczyzn, gdy alkohol uderzy ci do głowy..

Boże, z każdš chwilš było coraz gorzej. Wróciła myœlami do

wydarzeń minionej nocy i miała ochotę zapaœć się pod ziemię. Nawet

nie mogła zaprzeczyć słowom Adama, bo wiedziała, że ma rację.

œ Proszę cię tylko, żebyœ uważała œ dodał i rzucił jej dziwne
spojrzenie.

œ Nigdy jeszcze nie spałaœ z mężczyznš, prawda? Nie

spałaœ z Robinsonem, tak? Dlatego się rozstaliœcie?

œ Ęostaw te zgadywanki dla siebie œ ucięła. œ Razem ze swoimi
radami!

Odwróciła się i czym prędzej poszła do windy. Bała się, że Adam

podšży za niš i podzieli się jeszcze paroma uwagami na temat jej
osobowo

œci i życia intymnego. Na szczęœcie obawy te okazały się

płonne.

Od razu poszła do łazienki. Wzięła prysznic, chcšc otrzšsnšć się z

wszystkich okropnych uczuć, jakie jej doskwierały.

Musiała przyznać, że Adam w wielu sprawach mial rację. Co go

jednak upoważniało do mówienia, jak ma postępować? Jakim prawem

wypowiadał opinie o jej sprawach sercowych? Skšd wiedział, że jest

dziewicš? Czy to tak bardzo rzucało się w oczy? Nie wstydziła się
tego, ale

œwiadomoœć, że Adam o tym wie, krępowała jš ogromnie.

Zastanawiała się, co teraz o niej myœli. Niewštpliwie uważa jej

ćnotliwoœć za jeszcze jednš dziwacznš,

godnš politowania cechę. Podobnie jak poœwięcenie,

z jakim oddawała się pracy, i fakt, że nie bywa
w nocnych klubach.

Czuła się zbyt wykończona, by zejœć do restauracji na obiad.

Zjadła więc w pokoju. Po dziesištej przyszła Jennifer. Chciała

porozmawiać i omówić najbliższe plany.

œ Zgubiłaœ się nam œ powiedziała z wyrzutem, siadajšc na brzegu

łóżka.

œ Niechcšcy. Poniosło mnie trochę. To taka słaboœć, typowa dla
fotografów.

Przez kolejne pół godziny dzieliły się wrażeniami

background image

z karnawału. Potem omówiły program na następny

dzień: rano zdjęcia modelek, póœniej zaœ samodzielna
praca na mie

œcie. Christina zastanawiała się, gdzie

w tym c

zasie będzie Adam.

Oczywi

œcie, powinna od razu odgadnšć! Następnego ranka był razem z

nimi i modelkami. Christina robiła wszystko, żeby go nie

dostrzegać. Ale, jak na złoœć, jakimœ dodatkowym, szóstym zmysłem

wyczuwała wszędzie jego obecnoœć. Wreszcie stanšł przy niej, gdy

fotografowała Frances wœród członków zespołu, przebranych za

ogromne, wielobarwne motyle. Christina momentalnie zesztywniała.

Wiedziała, że prędzej czy póœniej będzie musiała się odezwać, ale
po wydarzeniach poprzedniej nocy nie potrafi

ła zachowywać się

normalnie. Starała się skoncentrować na zdjęciach, uwagach

rzucanych Frances i na współpracy z pozostałymi członkami ekipy.

œ Po raz pierwszy widzę cię w akcji œ powiedział Adam. œ Jesteœ
dobra.

œ Tego wymaga moja praca œ odparła niechętnie.

œ Nie miałabym zleceń, gdybym nie robiła tego dobrze. W tym

zawodzie jest silna konkurencja, więc nie mogę sobie pozwolić na
bylejako

œć.

Przesunęła się zosłaniajšc mu sobš widok. To co, że jest szefem?

To nie znaczy, że musi się przed nim płaszczyć.

Przez obiektyw popatrzyła na Frances. Barwne stroje zespołu

dodawały jej blasku i uroku. Christina miała pewnoœć, że to będš

dobre zdjęcia, oddajšce klimat karnawału.

Skończyła, gdy zespół zaczšł grać i zapowiedział przemarsz w

stronę stanowisk sędziów. Starannie schowała aparat i rozejrzała

się. Adam z kamiennš twarzš przyglšdał się Frańćes, wystawiajšcej

twarz do słońca. Na ten widok zakłuło jš w sercu.

Gdyby potrafiła być ze sobš całkiem szczera, przyznałaby, że
zazdro

œci Frances siły, która przycišgała ku niej mężczyzn. Gdyby

ona sama posiadała takš moc, to czy Adam oparłby się jej wtedy w

pokoju hotelowym? Czy wyszedłby, a póœniej udzielał rad, jak

powinna się prowadzić?

Frances powoli odwróciła twarz w kierunku Adama. Zdawała sobie

sprawę z oszałamiajšcej urody i wrażenia, jakie wywołuje u

mężczyzn. Miała to wypisane na pięknym obliczu.

Christina musiała przyznać, że pasowali do siebie. Oboje

przycišgali wzrok nieskazitelnš urodš. Adam był ciemny, Frances
jasna.

œ Piękna, prawda?
Christina nie

słyszała kroków Adama. Nic dziwnego, wszechobecna

muzyka zagłuszała wszystko. Stał tuż obok. Serce zaczęło jej znowu

szybciej bić.

œ Zauważyłem, że na mš patrzysz œ dodał. œ Spodziewam się, iż

zdjęcia będš wystrzałowe.

background image

œ Też mam takš nadzieję œ odparła Christina.

œ Frances jest bardzo fotogeniczna. œ Popatrzyła

w stronę oddalajšcej się blondynki. - Zdaje mi

się, że ci ucieka. Lepiej jš dogoń, zanim zniknie

w tłumie.

œ No to zńiknie. œ Adam wzruszył ramionami.

œ Jest dużš dziewczynkš i nie pcitrzebuje opieki.

Christina nie odpowiedziała. Też chciała się oddalić, ale Adam

uparcie szedł obok.

œ Ja też jestem dużš dziewczynkš œ oœwiadczyła przekornie œ i nie

potrzebuję opieki.

œ Wiem œ odparł Adam. œ Jeżeli coœ ci się przydarzy, obiecuję, że

nie będę się wtršcał. Ale pójdę z tobš, żeby zobaczyć, co chcesz

uchwycić na zdjęciach. Dzięki temu będę mógi doradzić Billowi,
je

œli zwróci się do mnie o sugestie na temat artykułu.

Chciała powstrzymać Adama, ale wiedziała, że to nie ma sensu. W

końcu miał prawo towarzyszyć jej w pracy, kiedy tylko uzna za

stosowne. Znali się od lat. Byłby zdziwiony, gdyby zaprotestowała
przeciwko jego obecno

œci. Mógłby nawet domyœlićœ się prawdziwej

przyczyny.
- Oczywi

œcie - rzekła cierpko. - Chodœ. Main tylko wštpliwoœci,

czy m

oje towarzystwo okaże się dla ciebie równie ekscytujšce jak

spacer z Frances.

ROZDZIAŁ ÓSMY

To był już ostatni dzień karnawału. Poprzedniego dnia, w

poniedziałek, panował. nastrój żywiołowego œwięta. Teraz było
inaczej. Wyra

œniej oddzielono sektory. Oczywiœcie, nie działo się

tak bez przyczyny. Powodem była koniecznoœć oceny zespołów.

Christina z zaskoczeniem skonstatowała, że swobodnie rozmawia z

Adamem, a on chętnie opowiada o genezie karnawału. Musiała

przyznać, że zaimponował jej wiedzš na ten temat.

Szli ulicami, przyjacielsko gawędzšc. Christina stwierdziła, że

Adam potrafI być bardzo miłym kompanem. W zasadzie nie dziwiło jej

to. Zawsze wiedziała, że ma poczucie humoru i jest dowcipny.

Poczštkowe napięcie zaczęło powoli ustępować. I tak częœć dnia,

który miała spędzić z Adamem, wypełniš zawodowe obowišzki, więc

może œ pomyœlała z ulgš œ nie będzie to takie krępujšce.

Lunch był bardzo przyjemny. Zjedli roli, kupionš od ulicznego

sprzedawcy potrawę z wołowiny i kurczaka, przyprawionš na ostro.

Sos cieki im po brodach. Był doskonały œ ostry i zadziwiajšco
smaczny.
Po wyjštkowo wygórowanej cenie kupili lodowato zimne napoje. Pili
prosto z puszek.

background image

Przez cały czas przeciskali się przez tłumy, które wyległy nie

tylko na głównš ulicę, ale wypełniały również boczne zaułki.

Na każdym kroku Christina natykała się na rzeczy warte utrwalenia
na kliszy. Fascynowali jš ludzie siedzšcy na chodnikach, dzieci na

ramionach ojców, kołyszšce się w takt muzyki, zadziwiajšce barwy i

wzory strojów. Aż trudno się było zdecydować, co wybrać.

œ Ty naprawdę lubisz swojš pracę. Widać, że tym żyjesz œ

powiedział Adam.

œ Bo to całkiem fajne œ przyznała Christina, odwracajšc się. W

jego oczach dostrzegła coœ, czego nie potrafiła nazwać. Poczuła

się trochę nieswojo. œ Oczywiœcie, że uwielbiam swojš pracę, ale
to...

œ szerokim gestem zatoczyła koło œ to jest nadzwyczajne. Nie

trzeba się wysilać, żeby uchwycić coœ ciekawego. Wszystko jest
wspaniale i inspirujšce.

œ Oczy Christiny błyszczały. Wszechobecna

beztroska żywiołowoœć była zaraœliwa. Udzieliła się nawet jej.

Tłum pan do przodu. Wszyscy falowali w rytm muzyki.

Adam lekko otoczył Christinę ramieniem. Ich palce się splotły.

Ostrożnoœć i dystans zupełnie nie pasowały do spontanicznej
atmosfery tego miejsca.
Christina u

œmiechnęła się, lecz kiedy Adam pochylił się i lekko

musnšł jej usta, cofnęła się. Ale jego palce trzymały mocno. Nie

mogła się uwolnić. Prawdę mówišć, wcale nie chciała. Pragnęła czuć

jego rękę na ramieniu. Bliskoœć muskularnego ciała sprawiała jej
przyjemno

œć.

Zresztš odnosiło się wrażenie, że w roztańczonym tłumie każdy
kogo

œ obejmuje. Było to całkiem niewinne i naturalne. Dzięki temu

chociaż przez chwilę mogła zapomnieć o hamulcach. Przestało jš

dziwić, że Adam wybrał jej towarzystwo. Zapomniała o brakach,
bole

œnie uœwiadomionych przez Grega. Zapomniała nawet o istnieniu

Frances. Zdrowy rozsšdek ekipa dobrze o tym wiedziała. Fakt, że

nie było go u jej boku, musiał doprowadzić jš do wœciekłoœci.

wydawał się w tej scenerii zupełnie nie na miejscu. Goršcy nastrój

karnawału uderzał do głowy jak alkohol.

Odprężona, przytuliła się lekko do Adama.

Poszli w stronę stanowisk sędziowskich. Adam zdobył specjalne

pozwolenie, dzięki któremu Christina mogła fotografować z
uprzywilejowanego miejsca. Pu

œcił jej rękę, żeby się napić. Z

profesjonalnš łatwoœciš pstrykała zdjęcia, a kiedy zaczšł

wypytywać, co fotografuje, odpowiadała z zapartym tchem, aż

zarumieniła się z przejęcia.

œ Zaczekaj chwilkę œ rzucił Adam. Zanim zdšżyła zaprotestować,

wzišł aparat i zrobił jej zdjęcie.

œ Nigdy nie wspominałeœ, że jesteœ fotografem

œ rozeœmiała się.

œ Bo nie jestem œ odparł, oddajšc aparat. œ Więc nie spodziewaj

się nie wiadomo czego, gdy będziesz robić odbitki. Jako mały

background image

chłopiec miałem specyficzny dryg do fotografowania. Na zdjęciach

ludzie wychodzili bez głów, ršk albo nóg. Od tego czasu zrobiłem

niewielkie postępy.
Christina roze

œmiala się. Przez cały czas odnosiła wrażenie, że

oczy Adama chcš jej co

œ powiedzieć. Nie mogła tylko rozgryœć co.

Pod

œwiadomie czuła, że to coœ nęcšcego.

Odwróciła się i pstrykała dalej. Uwieczniła kobiety z zamkniętymi

oczami i odrzuconymi do tyłu głowami, całkowicie pochłonięte
muzykš.

Na scenie szybko zmieniały się zespoły, podziwiane przez tysišce

widzów. Sędziowie pracowali bez wytchnienia. Artyœci tańczyli i

œpiewali jak w transie.

Gdzie teraz była Frances? Niezależnie od tego, gdzie się

znajdowała, na pewno nie czuła się szczęœliwa. Na każdym kroku
podkre

œlała przecież, że ma prawo wyłšcznoœci na obcowanie z

Adamem. Cała
My

œlenie o innej kobiecie kolidowało z dobrym humorem Christiny,

więc natychmiast odegnała niemiłe skojarzenia. Na moment odłożyła

aparat i stanęła z rękami na biodrach. Odrzuciła głowę do tyłu i

patrzyła na niepowtarzalne widowisko, rozgrywajšce się zaledwie
kilka metrów od niej.

Poczuła, że Adam stanšł tuż za niš. Położył dłonie na jej

ramionach i zaczšł masować. Otworzyła usta, żeby zaprotestować,

ale nie powiedziała ani słowa. Pozwoliła, aby wprawnymi ruchami

ugniatał jej zesztywniałe mięœnie.

Przymknęła oczy.

œ Lepiej ci? œ zapytał.

Miała chęć powiedzieć, że aż za dobrze, ale wtedy zdradziłaby się.
Na samš my

œl o tym znieruchomiała.

œ Rozluœnij się œ szepnšł Adam. œ Patrz na zespoły me myœl o tym,

co robię.
Nie my

œleć o tym, co robi? Miała ochotę się rozeœmiać, ale nie

mogła. Zaschło jej w gardle. Powoli docierało do niej dlaczego.

Adam Palmer nie tylko jš pocišgał. Zwykły pocišg fizyczny nie

byłby aż tak kłopotliwy i nie wywoływałby takich odczuć, ilekroć

Adam znajdował się w pobliżu.

Nie, przyczyna była inna. Christina kochała go. Beznadziejnie i

namiętnie. Sama przed sobš starała się ukryć to od chwili, gdy los

rzucił ich do domku w Szkocji.

Jako nastolatka beznadziejnie się w nim kochała. Jej obecne

uczucie było równie beznadziejne, ale inne. Dojrzałe. To prawdziwa

miłoœć, zrodzona z szacunku i podziwu. Pełna pożšdania.
My

œl ta wywołała drżenie. Jak to się mogło stać? To było

nielogiczne i absurdalne. Czy zapomniała o młodzieńczej

fascynacji? I o tym, jak niefrasobliwie Adam jš odrzucił? Czy była

background image

aż takš idiotkš, żeby przypuszczać, że po latach stanie się

bardziej wrażliwy?

Przecież nie grzeszyła urodš. Greg uœwiadomił jej to bez ogródek.

Kiedy pozbierała się po rozstaniu, wmawiała sobie, że właœciwie
wy

œwiadczył jej przysługę. Dzięki niemu wiedziała, jakie ma

szanse.

Jak więc mogła zakochać się w Adamie? Pochodzili z odrębnych

œwiatów i bardzo się różnili. Adama Palmera pragnęło wiele kobiet.

Ale on z żadnš nie chciał się wišzać. Przykład rodziców stał się
gorzkš lekcjš.

A ona... Jej nie pragnšł nikt. Nie biegły za niš pożšdliwe
spojrzenia. Po do

œwiadczeniach z Gregiem była przekonana, że z

żadnym mężczyznš nie połšczy jej nic więcej niż tylko przyjaœń.

Nic dziwnego, że z całš premedytacjš wolała zapomnieć o istnieniu

Frances. Dlaczego nie miałaby przeżyć paru godzin, udajšc, że
rzeczywisto

œć nie istnieje?

Było jej niedobrze i miała zawroty głowy. Najchętniej uciekłaby,

ale nie mogła. Nie pozostawało jej nic innego, jak tylko trwać z
przyklejonym u

œmieszkiem na ustach i udawać, że wszystko jest w

najlepszym porzšdku.

Palce Adama przesuwały się w dół jej pleców, gdy Christina nagłym

ruchem uwolniła się od dotyku jego ršk. Wolała się nie odwracać.

Bała się, że Adam natychmiast dostrzeże, co się dzieje w jej
duszy.

œ Powinieneœ profesjonalnie zajšć się masażem. Robisz to bardzo
dobrze

œ powiedziała, silšc się na beztroski ton.

œ Będę o tym pamiętał, jak przestanie mi się wieœć w interesach œ

rzekł sucho.

Ton głosu Adama sprowadził Christinę na zremię. Wzięła aparat i

podeszła bliżej sceny, na której co jakiœ czas zmieniały się

zespoły.

œ O co chodzi? œ zapytał ostro.

œ O nic œ skłamała bez zastanowienia. Czuła, iż się rumieni. Miała

nadzieję, że Adam złoży to na karb upału.

œ Rzeczywiœcie œ popatrzył na niš sceptycznie.

œ Przed chwilš byłaœ całkiem rozluœniona. A teraz zachowujesz się
jakby co

œ się stało. Wyrzuć to z siebie. Co się dzieje?

œ Naprawdę nic œ uparcie łgała dalej. Znała Adama i wiedziała, że

nie da się tak łatwo zbyć, więc dodała: œ Po prostu rozbolała mnie

głowa. To pewnie przez ten hałas i upał. œ Znaczšco potarła
skronie.

œ Czy bardzo cię boli? Musisz natychmiast wrócić do hotelu. Zdarza

mi się czasem cierpieć z powodu bólu głowy i wiem, że to nic
przyjemnego.

background image

Christina wolałaby, żeby nie okazywał jej aż tyle współczucia.

Trochę wystarczyłoby w zupełnoœci. Nie miałaby wtedy poczucia winy

i nie byłoby jej tak głupio.

œ Nic mi nie będzie œ mruknęła. Uœmiechnęła się, a Adam zmarszczył

czoło.

œ Czy to na pewno tylko ból głowy? œ wypytywał.

œ A cóż innego? œ zaœmiała się nieszczerze. œ Poza tym nie mogę
teraz i

œć do hotelu. Muszę jeszcze sfotografować ostatni zespół.

œ Jestem przekonany, że już wystarczy tych zdjęć. Nie zapominaj,

że byłaœ tu wczoraj. A dziœ widzieliœmy prawie wszystkie zespoły.

Nie mogę dopuœcić, żebyœ zemdlała. Nie musisz tkwić tu do samego

końca.

Podszedł do Christiny. Przerażenie œcisnęło jej gardło. Nie

chciała, żęby był tak blisko.

œ Zrobię jeszcze prę zdjęć i wrócę do hotelu

œ poszła na kompromis. Adam przytaknšł.

œ Parę i koniec œ powiedział ostrzegawczo. œ Nie zapominaj, kto tu
jest szefem

œ dodał półżartem, choć w jego oczach malowała się

powaga.

Christina odwróciła się. Zaczęła fotografować. Ale jej beztroski
entuzjazm gdzie

œ wyparował. Przeœladowała jš myœl, że Adam stoi

tuż obok.

Całe to braterskie współczucie irytowało jš. Nie tego oczekiwała.

Pragnęła takiej reakcji, jakš zapewne wzbudzała w nim Frances.

Chciała, by odpowiedział na jej uczucie z takš samš siłš.
Pomy

œlała o sobie. O swojej wštpliwej urodzie, o bladej cerze

pokrytej teraz warstewkš opalenizny

. Gdy ładny, złocisty kolor

zniknie, znów będzie nijaka. To było żałosne. Ona sama była

żałosna.

Skoncentrowała się na zdjęciach. Starała się nie myœleć o
obecno

œci Adama. Udawała, że nie czuje jego dłoni na ramieniu,

choć od tego dotyku przenikały jš dreszcze.

œ Wystarczy œ usłyszała szept Adama tuż przy uchu. œ Wcale nie

robi się chłodniej. Jak tak dalej pójdzie, za chwilę zemdlejesz.

œ Ale nie będę opowiadać, że to przez ciebie.

œ Powiedziałem, żebyœ odłożyła aparat. Wracamy do hotelu. œ Głos
Adama b

ył pozbawiony wyrazu. Tak postanowił i nie zamierzał

dyskutować.

Wzruszyła ramionami i ostrożnie schowała aparat. Nie patrzyła na

niego. Pragnęła, aby zamienił się w obłok dymu i zniknšł. Zeby

znów mogła żyć jak przedtem, zanim się pojawił.
Ruszyli w dro

gę powrotnš, przeciskajšc się przez tłum. Na

szczęœcie hotel znajdował się stosunkowo

niedaleko. Christina poczuta nagle, że straszliwie bolš jš nogi.

Czy zawsze tak musiało być? Dopóki pracowała bez wytchnienia,

background image

wszystko było w porzšdku. Ale w chwili gdy kończyła, natychmiast

zaczynała odczuwać zmęczenie.

W końcu wydostali się na zaœmieconš ulicę. Szli wolno, w
milczeniu.

Zaczynało zmierzchać. W tropiku przejœcie od dnia do nocy

następuje bardzo szybko. Przed upływem godziny będzie całkiem
ciemno. Chris

tina dyskretnie obserwowała Adama. Trzymał ręce w

kieszeniach. Patrzył przed siebie. Znalš go od dziecka. Widywała

chłopca, młodzieńca, a póœniej mężczyznę. Ale, ilekroć na niego

patrzyła, wcišż odczuwała jakiœ niepokój, jakby sięgała po
zakazany owoc. Nie

kiedy miała wrażenie, że jest obcym człowiekiem.

Na ulicach nie było żywego ducha. Wszyscy wcišż podziwiali

zespoły, występujšce na scenie. Rozejdš się, gdy zapadnie noc. O

północy jedynš pamištkš karnawału będš tonšce w œmieciach ulice.

œ Czuję się znacznie lepiej œ powiedziała Christina, żeby przerwać
milczenie.

œ To dobrze. œ Rzucił jej krótkie spojrzenie. Zastanawiała się, o
czym my

œli.

œ Przypuszczam, że chętnie wróciłbyœ już do Fran
ces.

œ Gdybym nie znał cię dobrze, pomyœlałbym, że jesteœ o niš
zazdrosna

œ rzekł bez ogródek. œ A może jesteœ?

œ Nie bšdœ œmieszny œ rozeœmiała się Christina, starajšc się, by

zabrzmiało to naturalnie. œ Osiwiałabym, gdybym zazdroœciła

modelce, którš fotografuję, i każdej majętnej osobie, do której
jestem zapraszana

... Gdyby tak było, nigdy nie zostałabym

przyjaciółkš Fiony. O ile dobrze pamiętasz, moi rodzice nie

wywodzš się z tych samych sfer, co twoi. Gdyby nie oszczędzali,

żeby posłać mnie do prywatnej szkoły, nigdy nie spotkałabym twojej
siostry. Pochodzimy z ró

żnych warstw społecznych.

œ Czy to ci przeszkadzało? œ zapytał z niekłamanym
zainteresowaniem.
Pomy

œlała, że właœnie to jest w nim niebezpieczne. Kiedy me była

zła na niego, oczarowywał jš z niepokojšcš łatwoœciš. Przy nim

czuła się, jakby była kimœ ważnym. Nie miało znaczenia, że

inteligencja i zdrowy rozsšdek podpowiadały jej, iż w ten sposób

Adam Palmer odnosi się do każdej kobiety

œ Nie. Miałam bardzo szczęœliwe dzieciństwo. Dlaczego uważasz, że

powinnam być zazdrosna?

œ Bo to leży w ludzkiej naturze. Zazdroœć nie jest szlachetnym

uczuciem, ale któż z nas jest naprawdę szlachetny?

œ Czy ty komuœ zazdroœcisz? œ zadała pytanie, odwracajšc tok
rozmowy.

œ Musiałbym się poważnie zastanowić.

œ Szczęœciarz z ciebie œ powiedziała z sarkazmem.

œ Jeden z nielicznych szlachetnych.

background image

œ Nie. Mam tylko swojš filozofię œ sprostował.

œ Po co tracić czas i energię na zazdroœć? W ten sposób marnuje

się życie. A ja chcę osišgnšć jak najwięcej.

Już osišgnšłeœ, pomyœlała. Większoœć mężczyzn zrobiłaby wszystko,

żeby mieć to, co ty: pienišdze, pozycję, siłę, aparycję i rozum.
1, oczywi

œcie, łatwoœć, z jakš zdobywasz kobiety.

Przez chwilę szli w milczeniu.

œ A więc nie jesteœ typem zazdroœnicy œ Adam powrócił do tematu. œ
Nie palisz, nie zarywasz nocy, nie sypiasz z byle kim. To jakie

masz wady, mała Tino Reynolds?

Zacisnęła zęby. Mniejsza o charakterystykę jej osoby. Ale mała

Tina Reynolds? To zabrzmiało, jakby dopiero co wyrosła z

powijaków. Bóg jeden raczy wiedzieć, co by pomyœlał, gdyby miał
stuprocentowš pewno

œć, że nie spała z Gregiem. Aż ciarki przeszły

jej po plecach, gdy to sobie wyobraziła.

Mówił tak, jakby wady były czymœ ogromnie podniecajšcym. Była ich

pozbawiona, więc wydawała się dziwna i nudna jak flaki z olejem.

œ Nie lubię mężczyzn, którzy traktujš mnie protekcjonalnie œ

odpowiedziała cicho, dławišc się ze złoœci.

œ Mnie masz na myœli? œ zaœmiał się lekko.

œ Jeœli za takiego się uważasz, to tak œ odparła.

œ A co ty o mnie sšdzisz? œ zapytał od niechcenia.

Nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż zadał to pytanie tylko po to, by

podtrzymać rozmowę. Była przekonana, że wcale nie zależy mu na
odpowiedzi.

œ Myœlę œ powiedziała, starannie dobierajšc słowa

œ że jesteœ wyjštkowo inteligentny i bogaty. I dobrze
o tym wiesz. Zdajesz sobie

œwietnie sprawę, jakie to

daje przywileje i korzystasz z nich. Przykładem niech

będš wszystkie kobiety typu Frances, które przewinęły się przez

twoje życie.

œ A więc tu cię mam œ wycedził. œ Znowu mówisz
o Frances...

œ Nieprawda. To był tylko przykład.

œ Dlaczego uważasz, że kobiety pocišga moja inteligencja? Czy może
pienišdze?

œ Bo... œ plštała się œ bo...

œ Bo to ciebie pocišga w mężczyœnie? Greg nie mial wielkich

pieniędzy i nie grzeszył inteligencjš. Chyba że nazwiesz

inteligencjš cwaniactwo oszusta. A więc czym cię ujšł?

Miała dziwne wrażenie, że straciła szansę dowiedzenia się czegoœ

więcej o charakterze Adama. Z dużš wprawš tak pokierował romiowš,

że teraz ona musiała głowić się nad odpowiedziš. Szukała czegoœ

gładkiego i dowcipnego, żeby pokryć zmieszanie. Chciała mu dać

chłodno do zrozumienia, że rozmawiajš o nim, a nie o niej.

œ Greg nie ma tu nic do rzeczy œ odrzekła sztywno.

background image

œ A jeœli chcesz wiedzieć, to dla mnie nie ma znaczenia, ile ktoœ
zarabia.

œ Więc pocišga cię inteligencja? œ zapytał. A co pocišgało cię w

Gregu? Bardzo mnie to ciekawi. Niektóre kobiety lubiš mężczyzn,
którzy sš jak wilki w owczej skórze. Czy i ty jeste

œ jednš z nich?

Zatrzymał się. Wolałaby, żeby szli dalej. Pragnęła jak najszybciej
znale

œć się w hotelu, żeby nie być sam na sam z Adamem.

œ Dlaczego cišgle wypytujesz mnie o Grega? œ Zdecydowała się
przej

œć do ataku. œKtoœ mógłby pomyœleć, że jesteœ o niego

zazdrosny

œ D1azego, u licha, miałbym być o niego zazdrosny? œ Jego głos był
podejrzanie spokojny.

œ Czy sšdzisz, że skrycie zazdroszczę mu

wdrapywania się coraz wyżej po plecach innych? Sšdzisz, że ja też

tak postępuję? Czy uważasz, że jestem o niego zazdrosny, bo chciał

cię wcišgnšć do łóżka?

œ Ta rozmowa zaczyna być niepoważna œ mruknęła i ruszyła dalej,

ale Adam dogonił jš i chwycił za rękę.

œ Po co ten poœpiech? Nie odpowiedziałaœ mi.

œ Nie muszę œ stwierdziła lakonicznie. œ A wracajšc do twojego

pierwszego pytania: uważam, że nie ma nic złego w tym, że kobietę

pocišga w mężczyœnie inteligencja.

œ A pocišg fizyczny?

œ Co chcesz wiedzieć? œ zaczęła. œ Trudno mnie nazwać pięknoœciš.
Wiem o tym. Dlatego nigdy nie

mogłabym się zakochać w kimœ bardzo przystojnym. Tylko piękna

kobieta może utrzymać przy sobie takiego mężczyznę.

œ Chyba nie myœlisz tak naprawdę?
To pytanie ziry

towało Christinę do reszty. Czy nie mógł choć raz

zachować się jak dżentelmen i powiedzieć jej, że jest atrakcyjna?

Tak bardzo chciałaby to od niego usłyszeć. Nawet jeżeli to
nieprawda.

œ Oczywiœcie, że tak myœlę.

œ Masz o sobie fałszywe mniemanie.

œ Raczej zgodne z prawdš œ sprostowała. œ Nie zrozum mnie œle. Nie

jestem nieszczęœliwa z powodu czegoœ tak błahego, jak wyglšd

zewnętrzny. Ale mam oczy i umiem realnie oceniać fakty. Nie

mogłabym udawać ani przed sobš, ani tym bardziej przed kimœ innym,

że jestem osobš, za którš ludzie oglšdajš się na ulicy

œ Niewiele jest takich osób œ dziwnym głosem powiedział Adam. œ

Jest ogromna różnica między szokujšcym pięknem a atrakcyjnoœciš.

œ Jak ładnie z twojej strony, że to podkreœlasz

œ rzekła i ruszyła w kierunku hotelu.

Nie powinna tu być. I nie powinna prowadzić tego typu rozmowy z

mężczyznš, który tyle dla niej znaczył. Coraz głębiej brnęła w tę

bezsensownš miłoœć, nie majšcš żadnych szans na to, że
kiedykolwiek zostanie odwzajemniona.

background image

Raczej wyczuwała, niż słyszała, że Adam idzie za niš. Gdy znalazł

się bardzo blisko, chwycił Christinę z rękę i odwrócił do siebie.

œ Co robisz? œ rzuciła.

œ Proponuję, żebyœmy kontynuowali rozmowę.
Tutaj.

œ Nie chcę.

œAleja chcę.

œ A ty zawsze dostajesz to, co chcesz. Prawda, Adamie? œ zapytała

nieswoim głosem. Serce łomotało jej w piersi jak oszalałe.

œ Nie zawsze œ zaprzeczył. œ Kiedyœ ci się podobałem. Czy nadal

uważasz, że jestem pocišgajšcy? Czy zaliczasz mnie do tych

mężczyzn, których twoim zdaniem może utrzymać przy sobie tylko

piękna kobieta?

œ Tak, jesteœ przystojny œ odpowiedziała na pierwsze pytanie. œ I

dobrze o tym wiesz. Gotowa jestem to powtórzyć, jeżeli cito sprawi
przyjemno

œć. Czy teraz mogę odejœć? Padam ze zmęczenia, nie czuję

nóg i zaraz pęknie mi głowa.

œ Bardzo przebiegłe œ skwitował.
Naj

œmieszniejsze było, że faktycznie nie czuła się najlepiej. Adam

wcišż œciskał jej rękę aż do bólu. Na dodatek œwidrował jš oczami.

Od tego spojrzenia Christinie robiło się słabo.

Jak mogła się zakochać w tym facecie? A właœciwie, jak mogła nie

wyrzucić go z pamięci i serca dawno, dawno temu?

Adam stał, gotów kontynuować rozmowę. Christina nagle poczuła

przypływ zmęczenia i złoœci.

œ To nie wybieg! œ krzyknęła.œ To prawda! Dlaczego nie pójdziesz

dokuczać komuœ innemu?

œ Nie mów tak do mnie! œ wysapał. Jeszcze mocniej œcisnšł jej

rękę.

œ Taak? œ rozeœmiała się. œ A dlaczego? Kim ty jesteœ, że mi

mówisz, jak main się do ciebie odzywać? To, że płacisz za mój

pobyt tutaj, nie upoważnia cię do takiego traktowania. Pracuję dla

ciebie, ale nie jestem twojš własnoœciš!

Nie odpowiedział. Ruszył w stronę hotelu, cišgnšc Christinę za
sobš.

œ Puœć mnie œ syknęła.

œ Jeszcze nie skończyłem z tobš rozmawiać.

œ Nie obchodzi mnie to.

œ œAle mnie obchodzi.

Pocišgnšł Christinę w kierunku opustoszałego basenu. Posadzil na

jednym z leżaków i usiadł obok, uniemożliwiajšc ucieczkę.

œ Dlaczego teraz? œ zapytała. œ Dlaczego po tylu latach nagle

zainteresowałeœ się tajnikami mojego umysłu? œ Głos Christiny był
naszpikowany sarkazmem.

œ A dlaczego nie? Zawsze wiedziałem, że jesteœ interesujšca, a

ostatnio odkryłem to na nowo.

background image

Zawsze wiedział, że jest interesujšca? Ale dowcip!

œ Czy przyszło ci do głowy, że to może wcale nie działać w drugš

stronę? Że mogę nie uważać, że jesteœ interesujšcy?

œ Nie.

Wycišgnšł rękę i pogładził Christinę po policzku. Cofnęła się
zaskoczona.

œ Co robisz?

œ Dotykam cię œ odparł, jakby to wszystko wyjaœniało.

Zastygła w bezruchu. Adam przesuwał palcem po jej obojczyku.

Przeszedł jš lekki dreszcz. Czuła, jak pod podkoszulkiem

nabrzmiewajš piersi. Gdy dotknšł ich delikatnie, Christina

jęknęła.

Uwodził jš. Wykorzystywał całš wiedzę o kobietach i całe
do

œwiadczenie, żeby to osišgnšć.

Pomy

œlała o kobietach jego życia. Ile ich było? Pewnie nawet nie

pamiętał ich imion. Na litoœć boskš, przecież jedna z nich była w

tym hotelu! Czy już całkiem zapomniała o jej istnieniu?

Adam igrał z nimi tak, jak teraz igra z niš. Tylko że z tej zabawy

właœnie ona wyjdzie zraniona i nieszczęœliwa. On jak zwykle
wyjdzie bez uszczerbku.

I chociaż go kochała, nie mogła dopuœcić do takiej sytuacji.

Miłoœć mogła skłaniać jš do szaleństwa, ale nie aż takiego.

Wyprostowała się i wstała. Stanęła kolo leżaka. Adam był
zaskoczony.

œ Dokšd idziesz? œ zapytał.

œ Do pokoju œ odparła i, zanim zdšżył zareagować, dodała: œ sama.

Adamie, nie chcę cię. Może rzeczywiœcie nagłe odkryłeœ moje
istnienie, ale je

œli myœlisz, że twoje przelotne zainteresowanie

zaprowadzi mnie do twojego łóżka, to się mylisz. Możesz iœć do
diabla!

œ Odwróciła się na pięcie i odeszła. Tym razem nie starał się jej

dogonić.
Przed wej

œciem do hotelu zatrzymała się na chwi

lę. Zobaczyła, że Adam wcišż siedzi koło basenu. Z ulgš, ale i nie
bez goryczy pomy

œlała, że nawet nie jest warta poœcigu. On bez

wštpienia zaniesie swoje frustracje do pokoju Frances, a rano ten

epizod nie będzie miał już dla niego absolutnie żadnego znaczenia.
A dla niej?

ROZDZIAŁ DZIEWIĽTY

Christina trenowała opanowanie. Całymi godzinami uczyła się

przywdziewać maskę uprzejmej obojętnoœci. Codziennie stwierdzała

też, że mogła się nie trudzić, bo mijał trzeci dzień, od kiedy po

raz ostatni widziała Adama.

background image

Cała ekipa uwijała się jak w ukropie przy ostatnich ujęciach

modelek, które fotografowano głównie na plaży. Po zakończeniu

karnawału wszędzie panował spokój. Sprzštano ulice. Powoli znikały
ostatnie

œlady bachanaliów.

Gdzie podziewał się Adam? Na pewno nie był z Frances, która

większoœć czasu spędzała pozujšc do zdjęć. Pilnowała, by jak

najmniej przebywać na słońcu. Jej porcelanowa karnacja

zdecydowanie wyróżniała się na tle bršzowych twarzy.

Christina, która przez cały czas chlubiła się złotym kolorem

skóry, stała teraz na plaży i przyglšdała się Frances.

Zastanawiała się, czy przypadkiem nie przesadziła z opaleniznš. W
pewnym momencie p

oczuła na sobie wzrok modelki. Było w nim tyle

jadu, że aż jš to zaskoczyło.
Przez ostatnie kilka dni

œwiadomie nie wchodziła w drogę pięknej

blondynce. Teraz też miała taki zamiar, ale gdy skończyli zdjęcia,

dostrzegła, że Frances na niš czeka.

œ Chciałam z tobš porozmawiać œ powiedziała, odgarniajšc włosy z
twrzy.

œ Może trochę póœniej œ zaproponowała Christina, zbierajšc

pospiesznie sprzęt fotograficzny. Było jej goršco i czuła się

zmęczona. œ Wszyscy będš na nas czekać.

Zbliżał się wieczór i upał odrobinę się zmniejszył. Ale jeszcze

nie na tyle, by dało się lżej oddychać. Christina od œwitu była na

nogach, a od wczesnych godzin przedpołudniowych pracowała.

Marzyła, by wrócić do hotelu i spokojnie liczyć godziny do

wyjazdu. Chciała, żeby ta koszmarna praca skończyła się wreszcie.

Z całš pewnoœciš nie była w nastroju do konfrontacji. A na to

właœnie wskazywał wyraz twarzy Frances.

œ To zaczekajš. Zresztš to nie potrwa długo. Chciałabym tylko

wiedzieć, co się dzieje między tobš a Adamem.

œ Nie mam pojęcia, o czym mówisz œ powiedziała Christina i

zaczerwieniła się.

œ Nie? To dlaczego jesteœ czerwona jak burak? Gdybyœ mogła się

teraz widzieć! Czy ty naprawdę myœlisz, że możesz rzucić Adama na
kolana? Jeste

œ niczym! œ Złoœć wykrzywiła pięknš twarz modelki.

œ On ma mnie! A ty przy mnie jesteœ zerem!

Czyż mogła być na to odpowiedœ? Przecież Frances mówiła jej tylko

to, o czym ona sama doskonale wiedziała.

œ On cię nie chce œ syczała dalej, rzucajšc szybkie

spojrzenia przez ramię na czekajšcych członków ekipy.

œ Więc nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Może
i jeste

œcie starymi przyjaciółmi, ale trzymaj się z daleka

od jego łóżka!

œ Bo co? œ Christina musiała o to zapytać. Na twarzy Frances

pojawiły się kolory.

background image

œ Nie usidlisz go. œ Pięknoœć mierzyła Christinę nieubłaganym
wzrokiem.

œ Już ja się o to postaram.

Odwróciła się w stronę czekajšcych kolegów. Zaczynali się już

niecierpliwić. Posłała im uœmiech. Jeden z pierwszych, który nie

był skierowany do obiektywu. Nikt by me odgadł, o czym przed
chwil

š rozmawiała.

Christina miała wrażenie, że przejechał po niej walec. Nie mogła

sobie darować, że stała jak cielę, niezdolna do jakiejkolwiek

riposty. Ale wybuch Frances całkowicie jš zaskoczył. Teraz jeszcze

bardziej niż kiedykolwiek marzyła, żeby wyjechać. Była głupia i

krótkowzroczna, że zakochała się w Adamie. Nie miała zamiaru

dodatkowo utrudniać sobie życia i prowadzić cichš wojnę z jego
dziewczynš.

Wróciła do hotelu. Chciała od razu pójœć do swojego pokoju, ale

siedzšcy przy barze Sam, prawa ręka Adama w sprawach zdjęć, dał

jej znak, żeby podeszła. Usiadła na stołku obok, ale myœlami

cišgle była przy Frances i Adamie. W pierwszej chwili me

zrozumiała, o czym Sam mówi. Dopiero po jakimœ czasie dotarło to
do niej z podwójnš wyrazisto

œciš.

Adam był chory. Nie przeziębienie czy kac, ale prawdziwa choroba.

Od dwóch dni leżał przykuty do łóżka.

Christina była zaskoczona. Nie mogła sobie wyobrazić chorego

Adama. Miał końskie zdrowie i nie imały się go przypadłoœci, które

dotykały przeciętnych œmiertelników.

Sam mówił cichym, zatroskanym głosem. Goršczka, skurcze żołšdka,

patologiczne zmęczenie. Christinie kołowało się w głowie. Nie

mogła w to uwierzyć.

œ Co powiedział lekarz? œ zapytała, gdy Sam na chwilę przerwał.

œ To jakiœ rodzaj febry, przenoszonej przez moskity. Nie może

nigdzie jechać. Musi tu zostać i leżeć w łóżku. Jutro zostanie
przetransportowany do domu przyjaciela w Marayal, ale Cliye dzi

œ

wieczorem wyjeżdża.

Adam będzie potrzebował kogoœ, kto się nim zaopiekuje. œ Spojrzał

na Christinę. œ Ciebie.

W pięć minut póœniej szla do pokoju Adama. Wiadomoœć ojego

chorobie napehiila jš współczuciem, ale instynkt podpowiadał, że
je

œli zostanie pielęgniarkš Adama, œcišgnie na siebie

niebezpieczeństwo. Dlatego opieka nad nim nie wchodziła w grę. I
tak w jego obecno

œci miękła jak wosk. Obawiała się, że na widok

chorego Adama rozklei się do reszty.
Pomy

œlała z nadziejš, że może nie jest aż taki chory. Sam mógł

przesadzić. A poza tym najlepszš kandydatkš do tej pracy była

Frances. Wyniosła, piękna i elegancka Frances... Christinie

przemknęło przez głowę, że pewnie potrafiłaby dobrze się przy kimœ

krzštać. Ale tylko pod warunkiem, że miałaby z tego jakšœ korzyœć.

Zapukała. Jakiœ nieznany głos poprosił, żeby weszła.

background image

Otworzyła drzwi i zamarła na widok postaci leżšcej w łóżku.

Poczuła, że za chwilę przewróci się z wrażenia.

œ Jesteœ chory œ powiedziała i podeszła bliżej. Przyjrzała się
przera

œliwie bladej twarzy.

œ Jasne, że jestem chory œ rzekł słabym, rozdrażnionym głosem. -

Sam ci nie mówił?

œMówił.

œ Ale myœlałaœ, że to nieprawda? œ Zamknšł oczy. Przez moment

Christinę opanował strach. Co będzie, jak straci przytomnoœć?

Wyglšdał naprawdę œle.

œ Nie martw się œ odezwał się nieco łagodniejszym tonem. œTo nie
jest zaka

œne. Oczywiœcie, o ile ten sam moskit, który mnie dorwał,

nie zechce tobie złożyć wizyty. Ale to mało prawdopodobne. Możesz
usiš

œć. Nie stój tak. Nikt cię nie napadnie.

Christina usiadła na brzegu łóżka. Przedtem miała pełno pomysłów,

jak się wykręcić. Teraz zastanawiała się, jak delikatnie dać mu do

zrozumienia, że nie będzie mogła przy nim zostać.

œ Sam powiedział, że chcesz, żebym zaopiekowała się tobš œ

zaczęła.

D ostrzegła, że twarz Adama momentalnie pociemniała ze złoœci, bo
domy

œlił się, jakl będzie cišg dalszy

œAle...?

œ Adamie, nie mogę zrobić sobie przerwy w pracy.

œ Popatrzyła na niego bezradnie. Doskonale wiedziała,

że prawdziwa przyczyna jest inna. Bała się znów zostać

z nim sam na sam. Zdawała sobie sprawę, że nie chce

po raz kolejny zostać zraniona. Jednoczeœnie tak bardzo chciała

ulżyć cierpieniom Adama.
-

Nie możesz czy nie chcesz? Oczywiœcie zapłacę ci. Zostaniesz

sowicie wynagrodzona za wszelkie niedogodno

œci.

Znowu zamknšł oczy. Widać było, że męczy go nawet zwykła romowa.

Oddychał płytko i nierówno. Christina patrzyła na niego z

przerażeniem.

œ Czy jesteœ pewien, że to nie jest poważniejsze, niż myœlisz? œ

zapytała z troskš. œ Wyglšdasz okropnie. Może powinnam zawiadomić

Fionę? Nie wybaczy mi, jeœli.., jeœli...

œ Jeœli coœ mi się tu stanie? œ Popatrzył na niš spod

półprzymkniętych powiek. œ Nie zamierzam umierać. Więc nie waż się

dzwonić do mojej siostry. Wiesz, jaka ona jest. Przyleci tu z

prędkoœciš dœwięku i swoimi obawami rzeczywiœcie wpędzi mnie do
grobu.

Przerwał, żeby zebrać siły na dalszš rozmowę.

œ Nie mów tyle œ łagodnie poprosiła Christina.

œ Nie zadzwonię do Fiony. œ Zamilkia, zastanawiajšc się, jak

powiedzieć, że nie zostanie. Gdyby był zdrowy, dużo łatwiej

przyszłoby jej ukryć miłoœć. Ale jak trzymać uczucia na wodzy przy

background image

chorym? Teraz nawet nie mog

łaby sprowokować kłótni, żeby pokryć

zmieszanie.

œ Czy Frances o tym wie? Może chciałaby tu zostać i zaopiekować

się tobš? œ zaproponowała.

œ Jeœli nie możesz tego zrobić, to trudno œ powiedział ze złoœciš

œ ale nie mieszaj do tego Frances. Nie chcę komplikować sobie

życia jej obecnoœciš tutaj.

Christina przyjęła ten wybuch ze stoickim spokojem. Wiedziała, o

co mu chodzi. Ona nadawała się do opieki, bo była istotš

bezpłciowš. Z Frances byłoby inaczej. Nie chciał, żeby widziała go
chorego. Przy niej nie z

amierzał okazywać słaboœci.

Widać było, że goršczka się podnosi. Adam wskazał stojšcš na

stoliku fiolkę ze œrodkiem przeciwbólowym. Podała mu dwie tabletki

i szklankę wody, przyglšdajšc się jego twarzy ze œciœniętym

sercem. Zawsze tryskał energiš. Był zbyt zajęty, by chorować.

œ Zaopiekuję się tobš œ zdecydowała nagle. œ Zadzwonię do paru
osób i poprzesuwam spotkania. Kiedy i czym zostaniesz
przewieziony?

œ Jutro, taksówkš œ odparł. œ Domyœlam się, iż Sam ci powiedział,

że Cliyeœa nie będzie. Miał wyjechać w zeszłym tygodniu, ale ze

względu na mój przyjazd zmienił plany. œ Spojrzał na Christinę. œ

Tylko nie mów, że moja choroba komplikuje wszystko. Nigdy nie

choruję. To pierwszy raz odkšd sięgam pamięciš.

œ Muszę iœć. Jeszcze się nie spakowałam œ wymamrotała. Zatrzymała

się przy drzwiach. œ Czy ktoœ...?

œ Sam. Będzie tu dziœ spał na kanapie. Czuję się jak jakiœ
cholerny inwalida

œ mruknšł z niezadowoleniem.

œ Bo jesteœ cholernym inwalidš œ sucho skonstatowała Christina. œ

Musisz się z tym pogodzić.
Wyg

lšdało na to, że Adam jest odmiennego zdania. Ale zanim zdšżył

zebrać siły, żeby się odezwać, Christiny już nie było. Poszła do
swojego pokoju.

Dopiero w trakcie pakowania w pełni uœwiadomiła sobie całš

sytuację. W cišgu miesišca po raz drugi była
skazan

a na towarzystwo Adama. Widać los się na niš uwzišł.

Zjadła wczeœniejszy obiad z resztš ekipy. Wszyscy żałowali, że

muszš już wracać i zgadywali, jaka pogoda jest w Anglii.

Zauważyła, że podczas posiłku Frances nie odezwała się ani razu.
Po jej ostatnim a

taku Christina nastawiła się na następne. Ale nic

się nie stało. Z kilku spojrzeń modelki zorientowała się jednak,

że sprawa Adama pozostaje nadal otwarta.

Ale nie było okazji do nowego ataku. Następnego ranka ekipa

wyjechała bardzo wczeœnie. Christina była ogromnie zadowolona, że

uniknęła spotkania z nadętš pięknoœciš. Samotnie zjadła œniadanie

i, zgodnie z umowš, poszła sprawdzić, czy Adam jestœ gotów do

jazdy. Okazało się, że już na niš czekał.

background image

Wcišż œle wyglšdał. Zmizerniał. Policzki okalał mu kilkudniowy

zarost. Był w złym humorze, bo chorował. Pewnie uważał, że już nic

gorszego nie mogło mu się przytrafić. Miał to wyraœnie wypisane na
twarzy.

œ Do licha, tylko mi nie współczuj œ rzucił na powitanie.

Christma podeszła i podała mu ramię.

œ Nie współczuję ci œ skłamała. œ Brałeœ antybiotyki? Czy lekarz
ci co

œ przepisał?

œ Tylko œrodki przeciwbólowe, które wzišłem. W większej iloœci.

œ Mam nadzieję, że nie... œ Popatrzyła na Adama przerażona.

œ Na litoœć boskš, nie przesadzaj.
Poszli w kierunku rec

epcji. Adam wspierał się mocno na ramieniu

Christiny. Portier przyniósł bagaże. Wsiedli do czekajšcej już
taksówki i pojechali.
Do domu Cliye

œa było niedaleko. W drodze Adam zasnšł. Nawet

choroba nie ujęła mu uroku. Wcišż był diabelnie przystojny.
Obudzi

ła go, gdy dojechali na miejsce. Przez chwilę miała

nadzieję, że choć częœciowo odzyskał siły. Ale gdy weszli do domu,

widać było, że jest zmęczony. Patrzył na Christinę z bezsilnš
irytacjš.

œ Pogódœ się z tym œ powiedziała miękko, prowadzšc Adama do
sypi

alni na pierwszym piętrze. Zostawiła go i poszła zanieœć swojš

walizkę do pokoju.

Gdy wróciła, Adam siedział na łóżku z łokciami opartymi o kolana.

Popatrzył na Christinę.

œ Musisz pomóc mi się przebrać œ rzeki bezceremonialnie.

œ Jeszcze czego œ zaoponowała. œ Nie możesz tego zrobić sam?

œ Na miłoœć boskš, bardzo bym chciał. Ale nie mogę, więc się

przełam. œ Położył się na łóżku.

Christina dała za wygranš. Rzeczywiœcie, miał rację. Był nadal

niewiarygodnie słaby i faktycznie nie mógł rozebrać się sam.

Rozpięła mu więc pasek i trzęsšcymi się rękami zaczęła odpinać
guziki koszuli.

œ Nie zarażam œ mruknšł podenerwowany, mylnie odczytujšc jej
zachowanie.

Nie wyprowadziła go z błędu. Lepiej niech myœli, że to jest
prawdziwa przyczyna.

W końcu zdjęła mu koszulę. Poradziła też sobie ze spodniami. Pod

spodem miał ciemne spodenki bokserskie. Mówiła sobie, że tyle samo

zobaczyłaby na plaży, ale nie mogła oderwać oczu od muskularnych,

długich nóg i szczupłych bioder.
Wcze

œniej Adam pokazał jej, gdzie jest klimatyzacja, toteż wyszła

na moment, żeby jš włšczyć. Chłodne powietrze wypełniło

pomieszczenie. Od razu poczuła się lepiej. Uczucie goršca

ustšpiło.

background image

Wróciła do sypialni i zaczęła grzebać w walizce Adama w

poszukiwaniu piżamy.

œ Co robisz? œ usłyszała za plecami lekko rozbawiony głos.

œ Usiłuję znaleœć piżamę œ odrzekła cicho.

To bardzo ładnie z twojej strony, ale nie zawracaj sobie głowy.

Nie noszę takich rzeczy.
Wyobra

œnia Christiny ożywiła się natychmiast. Odgoniła więc czym

prędzej natrętny obraz i stanęła obok łóżka.

œ Nie możesz tak spać œ powiedziała. œ Miałeœ wysokš goršczkę.
Musisz co

œ na siebie założyć.

œ Fakt œ zgodził się. œ To bardzo sensowny argument. Przypuszczam,

że twój zdrowy rozsšdek znajduje odzwierciedlenie w zawartoœci
twojej szafy.

Czy może zaskoczysz mnie stwierdzeniem, że zdarza ci

się sypiać bez niczego?

œ Nie zamierzam nic mówić œ odparła. Zastanawiała się, skšd Adam

czerpał siły na szyderstwa.

œ Szkoda œ mruknšł. œ Wyobraziłbym to sobie i od razu by mi się

przyjemniej spało.

Christina zdecydowała się puœcić tę uwagę mimo uszu. Wolała nie

zaczynać sprzeczki, bo Adam był na to za słaby.

œ Może twój przyjaciel ma piżamę? œ zapytała.

Przytaknšł sennie i wskazał sypialnię piętro wyżej. Christina

szybko poszła na górę. Udało jej się znaleœć to, czego szukała.

Zbiegajšc po schodach, modliła się, żeby Adam już spał. Co prawda

będzie jej ciężko ubrać go w piżamę, ale za to nie będzie musiała

odpowiadać na zaczepki.

Spał. Christina odetchnęła z ulgš. Mruczał przez sen, gdy

zakładała mu górę piżamy. Przystšpiła do wcišgania dołu. Chcšc nie

chcšc musiała dotknšć nóg. Podcišgała piżamę, gdy poczuła pod

palcami lekkie naprężenie. Domyœliła się, że Adam wcale nie œpi

tak głęboko, jakby sobie tego życzyła.

Ciało Adama automatycznie zareagowało na dotyk jej ršk. Christina

zrobiła się purpurowa. Odwróciła wzrok i natknęła się na jego

spojrzenie. Nie odezwał się. Patrzył na niš tak poważnie, że

zastanawiała się, czy zdaje sobie sprawę z tego, co zaszło. Adam

natychmiast zamknšł oczy. Gdy w parę minut póœniej wychodziła z

pokoju, lekko pociirapywał.

Ten drobny epizod wstrzšsnšł Christinš. Kiedy poczuła mimowolnš

reakcję Adama, jej własne ciało też nie pozostało obojętne. Oblała

jš fala goršca. Marzyła, aby to przypadkowe dotknięcie nie

pozostało ostatnim i jedynym.

Zajrzała do kuchni, przeszła się po saloniku. Wyjrzała też przez

okno na patio, wyłożone terakotš. Było urocze.
U

œwiadomiła sobie, że to wcale nie będzie łatwe. Nie była

pielęgniarkš, przeszkolonš w ukrywaniu uczuć. Z natury nie

background image

nal

eżała do osób wylewnych, ale zawsze zdradzała jš twarz. A Adam

znał jš zbyt dobrze.

Kolejne trzy dni upłynęły na próbach ukrycia uczuć. Christina

miała nadzieję, że Adam jest zbyt chory, żeby dostrzec, jak drżš

jej ręce przy każdym kontakcie z jego ciałem. Starała się, aby nie

zauważył, że wpatruje się w niego. Że każdy niespodziany ruch czy

uwaga powoduje, iż zasycha jej w gardle.

Była tak zaabsorbowana próbami ukrycia tego wszystkiego, że nie

zauważyła u Adama stopniowej poprawy. Brał coraz mniej lekarstw, a

jego cera odzyskiwała normalne zabarwienie. Choroba ustępowała.

Jak co rano niosła tacę ze œniadaniem. Oszołomiona zobaczyła

Adama, wychodzšcego z łazienki. Miał mokre włosy. Za całe okrycie

służył mu ręcznik, owinięty wokół bioder.

œ Nie rób takiej miny œ skomentował. œ Czuję się dużo lepiej.

Poszedł za Christinš do sypialni.

œ Czy wolno ci już wstać z łóżka? œ zapytała, stawiajšc tacę na

stoliku. Wcišż nie mogła dojœć do siebie.

œ Nie mogę leżeć w łóżku do końca życia. œ Odwrócił się i zaczšł
s

zperać w szafk w poszukiwaniu ubrania. œ Pomyœlałem, że dziœ

mogliby

œmy zaczerpnšć œwieżego powietrza. Pewnie, podobnie jak ja,

nabawiłaœ się klaustrofobii.

œ Prawie œ powiedziała. œ A skoro już jesteœ na nogach, czy
mogliby

œmy pomyœleć o powrocie do Anglii?

Christina z narastajšcš panikš patrzyła na wilgotnš, szerokš pierœ
Adama.

œ Moglibyœmy œ zgodził się, podchodzšc bliżej.

œ Chcę, żebyœ wiedziała œ cišgnšł œ że doceniam to, co dla mnie

zrobiłaœ. Trudno mi to wyznać z powodu męskiej durny, ale sam nie

poradziłbym sobie.

Pragnęła, żeby się odsunšł. Jego ciało odurzajšco pachniało

œwieżoœciš.

œ To mc wielkiego œ odparła, patrzšc w bok.

Podniósł jej głowę. Musiała na niego popatrzeć.

œ To bardzo dużo œ powiedział miękko œ choć starasz się umniejszyć

swoje zasługi. A więc pod maskš zimnej kobiety sukcesu kryje się

ogromna dobroć, zgadza się?

œ Tak sšdzisz? œ zapytała.

œ Tak œ odparł cicho.

Christina powinna była przewidzieć, co się stanie za chwilę. Ale

tym razem intuicja jš zawiodła. Nie spodziewała się pocałunku. Gdy

usta Adama spoczęły na jej wargach, chciała się cofnšć. Ale nie

mogła. Objęła go mocno.

Adam pochylił jš na łóżko i obsypywał pocałunkarni. Powoli zaczšł

rozpinać jej bluzkę. Mogła go powstrzymać, ale coœ ostatecznie się
w niej przela

nialo. Wiedziała tylko, że go pragnie. Nie

interesowało jš w tej chwili nic innego.

background image

Rozsunšł bluzkę i pogładził pieszczotliwie jej piersi. Leniwie,

delikatnie. Jakby czas należał tylko do nich.

œ Jesteœ chory œ szepnęła bez przekonania.

œ Wierz mi, że nigdy nie czułem się lepiej.

Usta Adama wyznaczały krętš œcieżkę, wiodšcš zjej szyi ku

piersiom. Język delikatnie igrał z brodawkami, rozpalajšc

Christinę do granic wytrzymałoœci. Zanurzyła palce we włosach

Adama. Bez zbędnych słów pojšł, że chce, by mocniej jš pieœcił.

Nie wiadomo, kiedy zsunšł się ręcznik. Christina czuła całš sobš

mocne, pełne pożšdania ciało. Nie mogła się oprzeć. Jej szorty i

bielizna szybko znalazły się na podłodze, a kiedy ręka Adama

posunęła się w górę wzdłuż jej ud, miała wrażenie, że za chwilę

oszaleje. Tak bardzo go pragnęła.

Cały œwiat eksplodował, gdy w końcu poczuła Adama w sobie.
U

œwiadomiła sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, że żaden mężczyzna

jeszcze nigdy nie podniecił jej w takim stopniu. A po drugie, że

będzie sypiać z Adamem tak długo, jak to możliwe. Nawet jeœli

miałby jš kiedyœ porzucić.

œ Wiedziałem œ powiedział póœniej, leniwie gładzšc Christinę po
brzuchu.

œ Chciałem być twoim pierwszym kochankiem. I zostałem

nim. Greg nic dla ciebie nie znaczył, prawda?
Christina o

dwróciła się i wzruszyła ramionami. W ustach Adama

zabrzmiało to bardzo naturalnie. To, że z nikim jeszcze nie spała,

sprawiło mu ogromnš satysfakcję. W pewnym sensie nienawidziła go
za to.

I nienawidziła siebie, że pogrzebała się ostatecznie. Teraz nie
z

ostało jej już nic. Wszystko mu oddała, każdš czšstkę siebie,

nawet dziewictwo. Ale przecież już wczeœniej miał jej miłoœć, więc

czym był mały dodatek w postaci ciała?

ROZDZIAŁ DZIESIĽTY

œ Jestem w cišży.

Na jej twarzy malował się wyraz triumfu. Na dworze padał deszcz.

Było szaro i ponuro. Nic,tylko zwinšć się pod kocem i zapaœć w sen
zimowy.

Christinie huczało w głowie. Miała wrażenie, że za chwilę

zemdleje. Bardzo chciała coœ powiedzieć, ale zaschło jej w ustach.

W drzwiach stała Frances, ubrana w sięgajšcy kostek płaszcz w
kolorze ko

œci słoniowej.

œ Nie zaprosisz mnie do œrodka? œ Weszła do pokoju, nie czekajšc
na odpowied

œ. Uniosła brwi ze zdziwienia na widok skromnego

umeblowania.

Christina bardzo ostrożnie zamknęła drzwi. Wszystko chciała robić

cicho i ostrożnie. Czuła, że jeden nagły ruch i pęknie jej głowa.

background image

Zastanawiała się, dlaczego to dla niej taki szok. Czyżby naprawdę

uwierzyła, że Adam nagle zmieni poglšdy na życie i szczerze się

zaangażuje? Ze na kolanach będzie błagał o jej rękę? Mało
prawdopodobne. W takim razie, dlaczego wiadomo

œć o cišży Frances

tak jš zaszokowała? Przecież nie miała żadnych praw do Adama

Palmera. Dobrze wiedziała, iż nie żyje w celibacie. Czy
rzeczywi

œcie oczekiwała, że dla niej zrezygnuje z innych

znajomo

œci?

Na

Trynidadzie spędzili pięć dni. Pięć cudownych dni. Rozmawiali,

odkrywali się wzajemnie i kochali. Przekonała się, że w tamtej

bajkowej krainie wszystko jest możliwe. Ale w prawdziwym życiu tak

nie było.
Jeszcze zanim wrócili do angielskiej rzeczywisto

œci, zaczęły

nachodzić jš pierwsze wštpliwoœci. W promieniach tropikalnego

słońca wszystko wydawało się proste i oczywiste. Ale już w

samolocie Christina przeczuwała, że to tylko wakacyjna przygoda,
krótki czas uniesienia.

Najgorsze było to, iż znała Adama. Wiedziała, że jego œwiat nie

zmieni się z powodu znajomoœci z jakšœ brzydkš, mało atrakcyjnš

dziewczynš. Poszedł z niš do łóżka. Trochę z wdzięcznoœci, a

trochę dlatego, że bardzo tego chciała.

Na lotnisku Heathrow rozstali się w poœpiechu. Po Adama przysłano
samochód. Co

œ niedobrego działo się w firmie i konieczna była jego

obecno

œć. Rzucił Christinie pełne żalu spojrzenie. Czuła, że już

go traci.

œ Będziemy w kontakcie œ powiedział i szybko poszedł w kierunku

czekajšcego samochodu. Nawet nie zdšżyła mu odpowiedzieć.

Złapała taksówkę i pojechała do domu. Przez całš drogę powoli, jak

na zwolnionym filmie, odtwarzała szczegóły rozstania. Analizowała.

Zadnych emocji. Tylko najzwyklejsza obojętnoœć. Nawet nie

zaproponował wspólnego obiadu. Równie dobrze mogli być sobie

całkiem obcy.

To wszystko wydarzyło się przed tygodniem. A dokładnie mówišc,
sze

œć dni, pięć godzin i ileœ tam minut ternu.

Frances przechadzała się po pokoju. Podeszła do regału, przesunęła

wypielęgnowanymi palcami po grzbietach ksišżek. W końcu oparła się

o kominek, a kiedy odwróciła się do Christiny, jej oczy błyszczały

zwycięsko.

œ Mówiłam ci, że Adam jest mój œ powiedziała. Christinie zdawało

się, że głos Frances dochodzi z daleka. Że przebija się przez

mgłę. œ I mówiłam poważnie. Czy myœlałaœ, że jak się z nim
prze

œpisz, to go usidlisz? Czy sšdziłaœ, że masz mu aż tyle do

zaoferowania?

œ Który to miesišc? Nie widać, że spodziewasz się
dziecka.

Idealne rysy Frances zniekształcił grymas ze złoœci.

background image

œ Dopiero od paru tygodni. Jak ma być widać? A ty, jeœli masz choć

odrobinę godnoœci, zostawisz go teraz w spokoju. Musisz wiedzieć,

że Adam nigdy nie porzuciłby kobiety w biedzie. œ Frances

zatrzepotała rzęsami, udajšc bezradnš istotę. Christina zacisnęła

pięœci.

œ Nie miałam zamiaru cišgnšć dalej tego, co się tam zaczęło œ

wycedziła przez zęby. œ Więc możesz iœć do diabła razem ze swoimi
gro

œbami. Już!

œ Mam rozumieć, iż zdajesz sobie sprawę, że nie masz żadnych szans
na po

œlubienie Adama?

œ Wynoœ się! Ale już!

Widzšc, że Christina zmierza w jej stronę, Frances zaczęła się

cofać.

œ Zostaw go w spokoju! œ zasyczała, zrzucajšc maskę. Porcelanowa

lalka miała teraz twarz rozjuszonej bestii.

œ A bierz go sobie! œ odparowała Christina, drżšc jak w febrze. œ
Mam do

œć rozsšdku, by nie zawracać sobie Adamem głowy! Zal mi

ciebie, je

œli zamierzasz go złapać na małżeństwo bez miłoœci!

Szargasz kobiecš godno

œć!

Na alabastrowej twarzy Frances malowała się wœciekłoœć. Stały i

mierzyły się wzrokiem. Christina pomyœlała, że wyszłoby z tego

œwietne pamištkowe zdjęcie. Ona, patrzšca, jak jej życie rozpada

się na kawałki, i Frances, niewiarygodnie nikczemna pięknoœć. Po

chwili Frances odwróciła się na pięcie i szybko wyszła, trzaskajšc
drzwiami.

Christina usiadła na kanapie, objęła głowę rękami i po raz
pie

rwszy od powrotu do Anglii pozwoliła sobie na łzy. Długo

szlochała. Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła w ten sposób. Gdy

wstała, bolały jš ręce i nogi, a za oknem panowała ciemnoœć.
Pomy

œlała, że właœnie zamknšł się kolejny rozdział jej życia. A

przeci

eż sšdziła, że doœwiadczenia z Gregiem czegoœ jš nauczyły.

Tymczasem wyglšdało na to, że głupiec do końca swoich dni

pozostaje głupcem. Usiłowała spojrzeć na całš sprawę bardziej

filozofkznie. Mówiła sobie, że oœwiadczenie Frances niczego nie
zniienia, a j

edynie utwierdzajš w przeczuciach, że na Trynidadzie

Adam bawił się niš jak zabawkš. Ze była tylko małym urozmaiceniem.

Jakkolwiek by było, nie mogła odgonić przykrej myœli, że Frances

nosi jego dziecko. Kochajšc się z Adamem, Christina dobrze

wiedziała, że nie zajdzie w cišżę. Ale teraz żałowała, że

zachowała tyle trzeœwoœci umysłu i nie poszła na żywioł. Nie,

nigdy nie powiedziałaby mu o tym. A z całš pewnoœciš nie

usiłowałaby go szantażować swojš cišżš, ani zmuszać do œlubu. Po

prostu chciała mieć z Adamem dziecko. Wiedzieć, że coœ cudownego i

dobrego wyniknęłó z bezowocnej i beznadziejnej miłoœci.

background image

Trzy dni pó

œniej Adam zadzwonił. Przepraszał, że nie odezwał się

wcze

œniej, ale wyjeżdżał za granicę w pilnych sprawach. Christina

była odpowiednio przygotowana do tej rozmowy.

œ Nie wysilaj się œ powiedziała chłodno, choć serce waliło jej jak

młotem. œ Jestem zdziwiona, że w ogóle przyszło ci do głowy, żeby

zadzwonić.

œ Mówiłem ci œ powtórzył œ że byłem za granicš. A poza tym

potrzebowałem czasu na zastanowienie.

œ Nad czym? Mam nadzieję, że nie myœlałeœ o nas. Bo jeœli o mnie

chodzi, to nie spędza mi to snu z powiek. œ Każde słowo

rozdzierało jej serce. Ale nie zamierzała dopuœcić, by Adam
pomy

œlał, że jš omotał.

œ A to co, u licha, ma znaczyć? Ja...

œ A jak myœlisz? œ przerwała ze złoœciš. œ Nie chcę mieć z tobš

nic wspólnego. I nie dzwoń do mnie więcej. O ile w ogóle

zamierzałeœ to zrobić, w co wštpię.

œ Do diabła, Tino...!

œ A może się mylę œ powiedziała, zamykajšc oczy i zaciskajšc dłoń
na kablu z ta

kš siłš, że aż wpiły się jej paznokcie. œ Może to w

twoim stylu sypiać z kim popadnie, gdy była kochanka oczekuje
przyj

œcia na œwiat twojego dziecka.

Adama zamurowało. Takiej ciszy po drugiej stronie linii Christina

się nie spodziewała. Pomyœlała, że to doskonały moment, żeby

odłożyć słuchawkę. Ale tego nie zrobiła.

œ O czym ty mówisz? Spróbuj mi to wyjaœnić, bo nic nie pojmuję œ

poprosił.

œ Nie pojmujesz? A ja myœlałam, że to się rozumie samo przez się.

Prawdę mówišc, jestem zaskoczona, ze Frances jeszcze ci nie

powiedziała.

œ Jak już wspominałem, nie było mnie w kraju. W tej chwili

wszedłem do domu i nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz.

Christina zwilżyła usta językiem.

œ Sšdzę, że powinieneœ poprosić Frances o wyjaœ
nienia.

œ Dlaczego? Zmarnowałaœ mi całš radoœć z powrotu. Gdybyœ jednak

zechciała mnie przez chwilę posłuchać...

œ Nie! œ odparła z rosnšcš wœciekłoœciš. Słuchanie Adama

wyrzšdziło jej już doœć krzywdy. œ Wykšp się, napij i poczekaj na
przyj

œcie Frances.

œ Posłuchaj mnie...!

œ Nie! œ wrzasnęła w słuchawkę. œ To ty mnie

posłuchaj! Nie chcę mieć z tobš nic wspólnegoœ! Spanie

z tobš było największym błędem, jaki miałam nieszczęœcie popełnić.

Nie zamierzam przypominać sobie

o nim, spotykajšc się z tobš! Słyszysz mnie?

background image

œ Cholernie wyraœnie. œ Rozłšczył się. Christina długo jeszcze

trzymała w ręku słuchawkę.

Następnego dnia postanowiła na nowo wzišć się w karby. Pomyœlała,

że dotychczas nikt nie umarł z powodu złamanego serca, więc ona

też jakoœ to przeżyje. Cały dzień cierpiała jednak katusze, a

wieczorem chciało jej się po prostu wyć. Nie miała pojęcia, jak

sobie z tym poradzić. Odejœcie Grega było niczym w porównaniu z

tym, co przeżywała teraz. Ale przecież tamtego nigdy nie kochała.

Upłynšł tydzień, lecz wcale nie było lepiej. Rozpaczliwie

zastanawiała się, jak się z tego wydœwignšć. Próbowała przywołać

dawny entuzjazm do pracy, ale nie potrafiła skonceiitrować się jak
kiedy

œ. Nie mogła więc szukać zapomnienia w fotografowaniu.

Wszystkie jej my

œli kršżyły obsesyjnie wokół Adama. Adama i

Frances. Odnosiła wrażenie, że odchodzi od zmysłów.

Siedziała i bezmyœlnie gapiła się w telewizor. Usiłowała nie
my

œleć o czekajšcych jš długich, pustych dniach. O latach, którym

Adam odebrał sens. Ponure rozważania przerwało pukanie do drzwi. A

raczej walenie. Christina cmoknęła zniecierpliwiona. Jej sšsiedzi
wyra

œnie się ostatnio uaktywnili. Oboje byli studentami uczelni

artystycznych i mieli niepohamowany temperament. W cišgu ostatnich

dni była mimowolnym słuchaczem rozmaitych tyrad. Zazwyczaj

cierpliwie znosiła napady złego humoru młodych sšsiadów, ale

akurat teraz nie była w odpowiednim

nastroju. Przeżywała osobistš katastrofę i o jedenastej wieczorem

nie zamierzała rozstrzygać niczyjej kłótni. Poszła otworzyć, ale

zamiast rozdrażnionego Arthura lub zdenerwowanej Yolandy zobaczyła

Adama. Nim zdšżyła zareagować, popchnšł drzwi i wszedł, jakby miał

do tego pełne prawo.

Zdjšł marynarkę, rzucił jš na krzesło i podwinšł rękawy koszuli.

Christina obserwowała go zafascynowana. Nie mogła oderwać od niego

oczu. Ale jej umysł zaczynał powoli pracować.

œ Co ty tu robisz? œ krzyknęła z wœciekłoœciš. Nagle poczuła się

jak wyglodniaiy człowiek, stojšcy kolo pełnego talerza, który
patrzy i my

œli, jak dobrze było kiedyœ jeœć. Ta œwiadomoœć

rozjštrzyła jš jeszcze mocniej. œ Wyjdœ stšd! œ Podeszła do drzwi

i szeroko je otworzyła.

œ Zamknij te drzwi! œ rozkazał i błyskawicznie znalazł się przy

niej. Nie ustšpiła. Zatrzasnšł drzwi i podniósł jš do góry, choć

broniła się zacięcie.

œ Co robisz? œ zapytała z furiš.

œ To, co chciałem zrobić od bardzo dawna, to znaczy... œ

Bezceremonialnie rzucił jš na kanapę i przytrzymał za ręce w taki

sposób, żeby nie mogła się ruszyć. œ Posadzić cię i zmusić, abyœ

wysłuchała, co mam do powiedzenia.

œ Nie zamierzam niczego słuchać. A poza tym to nie ma znaczenia.

Już masz o kim, oprócz siebie, myœleć.

background image

œ O czym ty mówisz? œ zapytał po chwili milczenia, zdumiony.

Christina odważyła się spojrzeć mu w twarz. Zrobiło się jej słabo.

œ O twoim dziecku œ przypomniała z goryczš.
Nie b

ardzo wiedziała, jak Adam na to zareaguje, ale z całš

pewno

œciš nie spodziewała się, że zacznie się œmiać.

œ Może widzisz coœ œmiesznego... œ zaczęła.

œ Ty wiedœmo œ mruknšł, gdy trochę mu przeszło. Wlepił w niš swoje
zadziwiajšco niebieskie oczy. Bezwie

dnie gładził kciukiem jej

przegub. Ten drobny gest wywołał przyspieszone bicie serca.

œJa...

œ Bšdœ cicho œ powiedział spokojnie œ i posłuchaj.

œ Nie mam wyboru, co? Z moim...

œ Powiedziałem, żebyœ była cicho.

Rzuciła mu bezsilne spojrzenie, które przyjšł z rozbawieniem.

œ Chcę ci coœ powiedzieć o Frances œ rzeki wprost. Zesztywniała.

Zmusiła się, żeby normalnie oddychać. Nie mogła pozwolić, by

dostrzegł, jak bardzo cierpi. Nie miała pojęcia, po co tu

przyszedł. Ale jeżeli zamierzał na nowo rozpalić przelotnš

namiętnoœć, to tracił czas. Nie chciała rozmawiać z nim o Frances.

Po prostu pragnęła zostać sama ze swoim cierpieniem.

œ Nie musisz się tłumaczyć œ oœwiadczyła. œ Nic mi nie jesteœ
winien.

œ Tak? œ Glos Adama zabrzmiał tak, że Christinę przeszedł dreszcz.

œ Po rozmowie z tobš złożyłem Frances wizytę.

œ A więc wiesz, o czym mówię œ powiedziała cicho.

œ Tak, bardzo dobrze wiem, o czym mówisz. Ale jesteœ daleka od

prawdy. Podczas naszej rozmowy powiedziałem ci, że to niepojęte.

Ale nie miałaœ zamiaru mnie słuchać, prawda?

W tym momencie Christina wyłšczyła się. Gdy zaczęła wierzyć, że

może Frances wcale nie jest w cišży, natychmiast zastanowiła się
nad czym innym:

dlaczego miałaby kłamać?

œ A niby po co? œ odparła, usiłujšc okazać brak zainteresowania.

Jakie to w końcu miało znaczenie, czy coœ łšczyło go z Frances,

czy nie? Istotne było jedynie to, że mc me będzie go łšczyło z mš.

Że nigdy nie będzie miała nic oprócz pracy œ ani męża, ani dzieci.
Nie dla niej przelotny flirt z Adamem.

œ Ty wiedœmo œ rzekł z uœmiechem, a Christina nerwowo oblizała
wargi.

œ Przestań mnie tak nazywać œ warknęła, opuszczajšc wzrok.

œ Dlaczego? Czy to zbyt bliskie prawdy, jak na twój gust? Ale

pomówmy o Frances. Poszedłem jš odwiedzić, bo zaintrygowały mnie
twoje s

łowa.

œ Dlaczego? Przecież zastanawiałeœ się nad poœlubieniem jej.
Pomy

œlałabym raczej, że będziesz zachwycony.

œ Nie przerywaj.

background image

œ Nie rozkazuj mi...

Nie odpowiedział. Pogłaskał twarz Christiny z takš czułoœciš, że

natychmiast zamilkła.

œ Tak lepiej œ mruknšł. œ Czy pozwolisz mi wreszcie skończyć? Nie

mogła być w cišży. A z całš pewnoœciš nie za mojš przyczynš. Ale

to, że przyleciała z tym kłamstwem do ciebie, było

nieprawdopodobnš podłoœciš. Poszedłem więc, żeby jej to wygarnšć.

Chciałem zobacœyć, jak wije się jak robak na haczyku. I Bóg mi

œwiadkiem, że tak było. Za kogo ty mnie właœciwie uważasz? Jak

mogłaœ pomyœleć, że sypiam z innš kobietš.

Christina była w stanie wyobrazić sobie tę scenę. Adam doprowadził

Frances do rozstroju. Dał jej porzšdnie w koœć.

œ Dlaczego miałaby kłamać? œ zapytała. Była zbyt wystraszona, aby

uwierzyć w to, co mówiło serce.

œ Jak myœlisz? Wiedziała, że mnie nie zdobędzie. Ale nie

zamierzała pozwolić, aby udało się to tobie. Ma o sobie bardzo

wysokie mniemanie. Uważa, iż żaden mężczyzna nie jest w stanie się

jej oprzeć. Nie

mogła znieœć myœli, że nie dopisze mnie do listy swoich zwycięstw.

Nie będę ci cytował jej słów. Znaczna większoœć nie nadaje się do
powtórzenia.

œ Biedaczka œ zgryœliwie mruknęła Christina.

œ Każdy głupi widzi, że nie jesteœ typem żonkosia.

œ Ty też? œ zapytał łagodnie.

œ Oczywiœcie. Zrozumiałam to już dawno, jeszcze zanim

opowiedziałeœ mi o rodzicach. Posłuchaj,Adamie œ rzekła, patrzšc
mu prosto w oczy.

œ Naprawdę nie rozumiem, dlaczego powiedziałeœ

mi o Frances. To nie było konieczne. Skończyło się to, co nas

łšczyło. I muszę ci wyznać, że przyjęłam to z zadowoleniem.

œ Dlaczego? œ Adam nie był w stanie ukryć zdumienia.

œ Dlaczego co? œ zapytała obojętnie.

œ Dlaczego przyjęłaœ to z zadowoleniem, skoro jesteœ we mnie
zakochana po uszy?

Zapadła cisza. Christina myœlała, że umrze. Nawet nie mogła

zaprzeczyć, bo Adam patrzył na niš takim wzrokiem, jakby chciał

zajrzeć w jej duszę.

œ Bo jesteœ, prawda?

Poczuła pod powiekami łzy.

œ Jestem głupia œ wyszeptała.

œ Wiele lat temu popełniłaœ kolosalny błšd i zakochałaœ się we
mnie

œ przypomniał jej z uœmiechem.

œ Nie œmiej się.

œ Nie œmieję się œ rzekł cicho. Ujšł jš pod brodę. Musiała

spojrzeć mu prosto w oczy. œ Byłem głupcem przez te wszystkie
lat

a. Powinienem porwać cię wtedy i nie pozwolić, żebyœ

kiedykolwiek odeszła. Obudziłaœ we mnie coœ wyjštkowego. Tylko

background image

tobie jedynej to się udało. Gdy znaleœliœmy się w odciętym od

œwiata domku w Szkocji, miałem wrażenie, że wróciłem do domu.
Christina zamar

ła z wrażenia. Jeżeli to tylko sen, jeżeli

zwariowała, niech tak zostanie. Za nic nie chciała wracać do
rzeczywisto

œci.

œ Co mówisz? œ zapytała.

œ Mówię, że oszalałem na twoim punkcie. Zwano- wałem,

zgłupiałem... możesz to nazwać, jak chcesz. Po prostu kocham cię

nad życie.

œ Taak? œ Teraz to już z całš pewnoœciš œniła. Ale gdy poczuła

namiętny pocałunek Adama, zrozumiała, że to jednak jawa. Zmysłowe

usta prowokowały jš. Delikatnie, ale przekonywajšco.

œ Po znajomoœci z Gregiem dmuchałaœ na zimne, bojšc się kolejnej

porażki. Dlatego powinnaœ lepiej zrozumieć moje odczucia. Czy

wiesz, że tylko tobie wyjawiłem prawdę o moich rodzicach? Wtedy

gdy poczułem, że dzieje się coœ dziwnego, że roztaczasz nade mnš
jaki

œ urok. Przerażało mnie to. Nie byłem przygotowany, żeby się

zakochać. Wiedziałem wszystko o robieniu pieniędzy. Znałem się na

technikach miłosnych. Ale to, co poczułem do ciebie, było jak grom

z jasnego nieba. Niespodziewanie zdałem sobie sprawę, że
powinienem wcze

œniej postarać się, żeby cię poznać. Poznać dużo

lepiej. Ale nasze drogi nigdy się nie krzyżowały, prawda?

œ Tylko przelotnie œ przyznała, czujšc jak ręka Adama dotyka jej

piersi. Wstrzymała oddech.

œ Dlaczego tak się stało?

œ Obracaliœmy się w różnych kręgach œ odpowiedziała z trudem.
Pal

ce Adama delikatnie drażniły brodawkę. Wcišż nie mogla

normalnie oddychać.

œ Proszę cię... nie potrafię zebrać myœli, gdy to
robisz.
Adam u

œmiechnšł się.

œ Przypuszczam œ odparł w zamyœleniu, wsuwajšc rękę pod jej

sweterek i delikatnie gładzšc brzuch.

Ostrożnie rozpišł Christinie spodnie. œ Przypuszczam, że masz

rację. Zawsze widywałem cię z Fionš przy okazji różnych spotkań

towarzyskich. Pamiętam niezliczone przyjęcia, gdzie z trudem

mogłem cię dostrzec wœród tłumu goœci. Zawsze odnosiłem wrażenie,

że mnie unikasz.

œ Naprawdę? œ zapytała leniwie. To, co robił, było bardzo

przyjemne, a jego słowa dopełniały uczucia rozkoszy. œ Ciekawe
dlaczego?

œ Rzucałaœ mi co najwyżej uprzejmy uœmiech lub zdobywałaœ się na

krótkš pogawędkę, po której czym prędzej znikałaœ.

œ Nie możesz mieć do mnie o to pretensji. Sam dałeœ mi do

zrozumienia, że moja dziewczęca miłoœć jest œmiechu warta.

œ Więc to dlatego unikałaœ mnie przez następne osiem lat?

background image

œ Starałam się nie narzucać.

œ No cóż, od tej chwili będziesz musiała przyzwyczaić się do mojej
obecno

œci, bo nie pozwolę ci znowu uciec.

œ A jak zamierzasz to osišgnšć? œ droczyła się
Christina.

œ Zakładajšc ci na palec małš, złotš obršczkę. Jestem gotów prosić

tak długo, aż się zgodzisz.

œ Adamie Paimerze, czy to propozycja małżeństwa? œ Z zapartym

tchem oczekiwała na odpowiedœ.

œ Rozumiem, że uczynisz mi ten zaszczyt?

Nie musiała nic mówić. Odpowiedziały za niš oczy.

œ Zastanawiam się, co na to powie Fiona œ odezwała się po chwili,

gdy wreszcie zaczęło docierać do niej, że zostanie żonš Adama.

œ O ile dobrze znam mojš siostrę, po dwóch sekundach zdziwienia

przyjmie to, jakby spodziewała się tego od dawna. Zresztš nie

będzie miała dla nas dużo

czasu. Doniosła mi, że jest do szaleństwa zakochana. Jak widać,

nadaję się na swata.
Roze

œmiał się. Christina też się uœmiechnęła na widok figlarnego

błysku w jego oczach.

œ Domyœlam się, iż sšizisz, że wszystko wiesz. Zgadza się? œ

zapytała z ironiš.

Obrzucił jš przecišgłym spojrzeniem.

œ Wiedziałem, że mnie kochasz. Wprawdzie nie od razu. Stopniowo,
pod

œwiadomie zaczšłem zdawać sobie z tego sprawę. Na Trymdad

pojechałem częœciowo za tobš, a częœciowo po to, by sprawdzić, czy

dzięki obecnoœci Frances uda mi się spojrzeć na moje uczucia z

dystansu. Widzisz, naprawdę nie chciałem komplikować sobie życia

miłoœciš, choć wiedziałem, że to ode mnie niezależne.

Zaangażowałem się jednak i stwierdziłem, że nic na to nie poradzę.

œ Nie poradzisz? œ zapytała z udawanym niedowie
rzaniem.

œ Kto by przypuszczał? Kiedy wróciliœmy do Anglii, doszedłem do

wniosku, że to wszystko jest idiotyczne. Że przecież nie wierzę w

miłoœć i jest we mnie za dużo cynizmu, by dać się złapać w tego

rodzaju pułapkę. Pomyœlałem, że jeœli przez pewien czas będę

trzymał się od ciebie z daleka, wszystko wróci do normy. Okazało

się to jednak tylko pobożnym życzeniem. Próbowałem, ale się nie

udało.

œ To dobrze. œ Wzięła dłoń Adama i przesunęła na swojš pierœ.

Masował jš powolnymi, czułymi ruchami. œ Milo jest wiedzieć, że
nie jeste

œ całkiem doskonały.

Obrzucił jš takim spojrzeniem, że aż się zarumieniła.

œ Cieszę się, że ta myœl sprawia ci radoœć œ rzekł łagodnie. œ Ale

czy mogłabyœ przez chwilę być cicho? Sš przyjemniejsze rzeczy niż
rozmowa.

œ Z za-

background image

pamiętaniem ucałował jej piersi. œ Długo na to czekałem œ dodał

ochrypłym głosem. œNie zamierzam się spieszyć. Chcę delektować się

każdš chwilš spędzonš z tobš.

Język Adama powoli wędrował po jej brzuchu. Z wprawš zdjšł z niej

ubranie, ani na chwilę nie przerywajšc pieszczot, które

dostarczały Christiie trudnych do opisania odczuć. Dopiero wtedy

rozebrał się sam.

Odpowiedziała na jego pożšdanie całš sobš, drżšc z podniecenia i

rozkoszy. Gdy nastšpiło spełnienie, położyła głowę na jego
ramieniu.

œ Skoro udało ci się zrobić ze mnie uczciwego mężczyznę, muszę cię

uprzedzić, że pójdziemy na całego œ wyszeptał jej do ucha.

œ Mmm? œ mruknęła cicho, pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim.

œ Na całego œpowtórzył. œDzieci. Mnóstwo dzieci.

œ Trzymam cię za słowo œ westchnęła rozpromieniona.

Koniec ksišżki.


























Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Williams Cathy Wbrew rozsądkowi
Williams Cathy Wbrew rozsądkowi(3)
220 Williams?thy Wbrew rozsadkowi
Williams?thy Wbrew Rozsądkowi
Williams Cathy Romans z szefem
638 Williams Cathy Romans z szefem
Williams Cathy Zauroczeni sobą
638 Williams Cathy Romans z szefem
Williams Cathy Przypadek czy przeznaczenie
Włoski biznesmen Williams Cathy compressed
Williams Cathy Zauroczeni soba
582 Williams Cathy Alicja w krainie marzeń
Williams Cathy Noc w Nowym Jorku (2007) Rafael&Amy
Williams Cathy Wszystko za jedną noc (2015) Dio&Lucy
Williams Cathy Niewinne klamstwo
0578 DUO Williams Cathy Niemoralna oferta
057 Williams Cathy Niespodzianka
Kaprysy milionera Williams Cathy compressed

więcej podobnych podstron