(Fot. sxc.hu)
ZOBACZ TAKŻE:
Bóg mający czas dla ludzi –
rozważanie
Pedagogia ciszy
Ucieczka od świata? – pułapki
indywidualizmu
Pragnienie rajskiego ogrodu
Wolność Boga, która czyni
człowieka świętym
Tomasz Merton
Nie w pełni myślimy, niecałkowicie odpowiadamy, ale bardziej lub mniej jesteśmy w
danym miejscu. Nie jesteśmy w pełni obecni ani całkiem nieobecni, nie całkiem
odeszliśmy i nie całkiem jesteśmy dostępni. Nie można powiedzieć, że prawdziwie w
czymś uczestniczymy, ani że bylibyśmy w stanie uczestniczyć.
W istocie jesteśmy na wpół świadomi naszej alienacji czy oporu. Jednak czerpiemy
pewne poczucie wygody z niejasnej świadomości tego, że jesteśmy "częścią"
czegoś, chociaż nie jesteśmy w stanie zdefiniować, czym jest owo "coś" –
prawdopodobnie nie chcielibyśmy definiować, nawet gdybyśmy potrafili. Po prostu
dryfujemy wśród ogólnego hałasu. Zrezygnowani i obojętni trwamy wśród
obojętności reklam, które chcą uchodzić za "rzeczywistość".
Oczywiście to nie wystarczy, by utrzymać w nas stan zapomnienia o tym
nieproszonym "ja", które w dużej mierze skrywa świadomość. Niepokojąca
obecność naszego głębokiego "ja" nieustannie usiłuje utorować sobie drogę ku
powierzchni naszej świadomości. By dokonać na nim egzorcyzmu, potrzebujemy
bardziej zdecydowanej stymulacji: rozproszenia, alkoholu, narkotyku, jakiejś
sztuczki, gry lub rutynowego odreagowania naszego poczucia alienacji i niepokoju.
W konsekwencji to "coś" odchodzi na jakiś czas i zapominamy o tym, kim jesteśmy.
Wszystkie te czynniki mogą być określone jako "hałas", przemieszczanie lub
blokowanie, w którym toną owe głębokie, tajemnicze i wytrwałe żądania
wewnętrznego "ja".
Jedynie w ciszy możemy dojść do zgody z owym wewnętrznym "ja". Dlatego właśnie należy wybierać ciszę. W ciszy możemy
wyznać i stanąć wobec przepaści między głębią naszego istnienia, którą konsekwentnie lekceważymy, a jego powierzchnią,
która jest niewierna naszej własnej rzeczywistości. Musimy zatem rozpoznać potrzebę oswojenia się z samym sobą po to, by
wyjść ku innym, nie tylko z maską spolegliwości, ale z prawdziwym zaangażowaniem i autentyczną miłością.
Jeśli obawiamy się ciszy, to przyczyną tego może być nasz ukryty brak nadziei na wewnętrzne pojednanie. Jeśli brak nam
nadziei na pogodzenie się z samym sobą w naszej wewnętrznej samotności i ciszy, wówczas nigdy nie będziemy w stanie
odkryć prawdy o sobie: będziemy ciągle uciekać i nigdy się nie zatrzymamy. Zaś owa ucieczka od siebie samego jest – jak
wskazuje szwajcarski filozof Max Picard – "ucieczką od Boga". W końcu to właśnie w głębi naszego sumienia przemawia Bóg,
zaś jeśli wzbraniamy się przed otwarciem naszego wnętrza oraz przed spojrzeniem w owe głębiny, to również wzbraniamy się
przed konfrontacją z niewidzialnym Bogiem, który jest w nas obecny. Ta odmowa jest częściowym przyznaniem, iż nie chcemy,
by Bóg był Bogiem, podobnie jak nie chcemy być naprawdę sobą.
Podobnie jak my, którzy mamy swoje zewnętrzne maski scalane w naszych słowach i czynach nie w pełni reprezentujących to,
co w nas jest, tak samo niewierzący postępują z Bogiem, który stworzony jest ze słów, uczuć, budujących sloganów i w
większym stopniu staje się On produktem religijnej i społecznej rutyny niż Bogiem wiary. Taki Bóg może stać się protezą
prawdy o niewidzialnym Bogu wiary i chociaż ten uspokajający obraz może nam się wydawać realny, to jednak w istocie jest
on rodzajem bożka.
Głównym jego zadaniem jest chronienie nas przed głębokim spotkaniem z naszym prawdziwym wewnętrznym "ja" oraz z
prawdziwym Bogiem. Cisza jest zatem ważna nawet w życiu wiary, a także w naszym najgłębszym spotkaniu z Bogiem. Nie
możemy ciągle rozmawiać, modlić się głośno, rozumować, kadzić lub słuchać obecnej w tle pobożnej muzyki.
Wiele z naszego wewnętrznego, pełnego dobrej woli, religijnego dialogu jest w istocie zasłoną dymną i pozorem. Jest po
prostu samopotwierdzeniem się, a w ostatecznym rozrachunku jest czymś niewiele lepszym od samousprawiedliwiania się.
Zamiast rzeczywiście spotykać się z Bogiem w wierze, w której nasza wewnętrzna istota stoi przed Nim obnażona, odgrywamy
wewnętrzny rytuał, który nie ma żadnego innego celu, niż odpychanie niepokoju.
Najczystsza wiara powinna być sprawdzona w ciszy, w której nasłuchujemy nieoczekiwanego, w której jesteśmy otwarci na to,
czego jeszcze nie znamy, oraz w której powoli i stopniowo przygotowujemy się do dnia naszego wejścia na inny poziom życia
z Bogiem. Prawdziwa nadzieja sprawdza się w ciszy, w której musimy czekać na Pana w posłuszeństwie niekwestionowanej
wiary.
Twórcza cisza. Medytacja Tomasza Mertona / Życie i wiara / Duchowo...
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,51,tw...
1 z 1
2010-12-19 10:43