Opowiadanie dla dzieci – T
EN ODMIENIEC
_________________________________________________
www.SuperKid.pl
1
T
T
e
e
n
n
o
o
d
d
m
m
i
i
e
e
n
n
i
i
e
e
c
c
Autor:
Agnieszka Urbańska
Ilustracje: Adam Święcki
opowiadanie pochodzi z serwisu
Opowiadanie dla dzieci – T
EN ODMIENIEC
_________________________________________________
www.SuperKid.pl
2
o jest Grześ, wasz nowy kolega − kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego
wychowawczyni przedstawiła mojej klasie niewysokiego, szczuplutkiego chłopczyka
w okularach.
Ciekawska Kaśka, która musi wiedzied wszystko, przybiegła do mnie i do kolegów na dużej
przerwie.
− Ten nowy wcześniej mieszkał w Gdaosku. Jest jakiś dziwny, niewyraźnie mówi, nie zna się
na grach komputerowych. Nawet telefonu komórkowego nie ma. − Kaśka z politowaniem
popatrzyła na Grześka, obserwującego przez okno na korytarzu szkolne boisko. − I chyba
mieszka tylko z mamą i babcią − dodała.
Ja i pozostali chłopcy z naszej klasy próbowaliśmy wciągnąd Grzesia do naszych
zabaw. Gdy kiedyś mieliśmy dwie godziny wolne, bo zachorowała pani od polskiego,
wymyśliliśmy
wyprawę
wysokogórską.
Szczyt
w Himalajach udawała jedna z ławek, na której
ułożyliśmy piramidkę z naszych plecaków. Każdy po
kolei sprawnie wdrapywał się na tę górę. Nawet
dziewczynom całkiem dobrze to wychodziło.
A Grześkowi się nie udało. Próbował wdrapad się na
ławkę, stracił równowagę, a spadając złapał za któryś
z plecaków. No i runęła na niego sterta naszych
nielekkich toreb.
Hałas usłyszała pani od angielskiego, ucząca w klasie obok.
− Przecież mieliście robid dwiczenia gramatyczne ze strony pięddziesiątej. Co to za głupie
pomysły! Całe szczęście, że Grześ nie uderzył się w głowę. Porozmawiam z waszą
wychowawczynią. Obniży wam oceny z zachowania!
Po tamtym zdarzeniu Grześ już się z nami nie bawił. Zawsze stał na uboczu
i przyglądał się nam zza okularów, które ciągle zsuwały mu się na czubek nosa.
T
Opowiadanie dla dzieci – T
EN ODMIENIEC
_________________________________________________
www.SuperKid.pl
3
Nie dokuczaliśmy Grześkowi, nie nazywaliśmy go łamagą czy ofermą. Chodzimy do szkoły
integracyjnej, więc dzieciaki chore, słabsze, na wózkach są wśród nas. Czasem pojawia się na
lekcjach ktoś ze służby zdrowia: jakaś pielęgniarka lub lekarz i opowiadają o tym, jak wygląda
życie naszych rówieśników, których spotkała poważna choroba, np. cukrzyca.
Grześ niby był taki jak my, a jednak inny. Nie krzyczał na korytarzu, nie wspinał się na
płot, nie siłował się z nami na rękę i nie potrafił zjechad na deskorolce z górki w niedalekim
parku.
Któregoś dnia w naszej szkole wywieszono na tablicy ogłoszeo informację o konkursie
plastycznym. Należało wykonad pracę zbiorową. To było zadanie dla całej klasy, a zwycięzcy
mieli pojechad na pięd dni do parku rozrywki pod Paryżem. Chodziło o to, żeby zrobid
makietę naszego miasta. Hasło brzmiało: „Uwolnijcie wyobraźnię i przedstawcie swoją
miejscowośd za 100 lat”.
Pani plastyczka zachęciła nas do udziału w konkursie. Pomyśleliśmy wtedy, że można
spróbowad. Wyjazd do Francji porządnym autokarem i szaleostwa w Disneylandzie to super
sprawa. Nauczycielka powiedziała nam:
− Wszystkie pomysły zgłaszajcie Grzesiowi. On stanie na czele waszej klasowej drużyny.
Patrzyliśmy na siebie. Jestem pewny, że każdy z nas zastanawiał się. Czy Grzesiek da radę?
Jest powolny, guzdrze się. Słabiej widzi. Maluje ciekawe, bardzo kolorowe obrazki z jakimiś
fantastycznymi postaciami, ale czy jego pomysłowośd wystarczy?
Kilka dni później rozpoczęliśmy pracę nad makietą. Zdobyliśmy kartony, kolorową
bibułę, sterty gazet dla pao czytanych przez nasze mamy, kilkanaście pudełek plasteliny, parę
opakowao farb, kilka tubek z klejem. Grzesiek wymyślił, żeby wykorzystad wykałaczki, które
posłużą nam jako gałęzie drzew. „Przecież w mieście przyszłości musi byd dużo, dużo zieleni”
- powtarzał, uśmiechając się.
Grzesiek wpadł na pomysł, żeby w centrum makiety umieścid dom kultury z halą
zabaw dla dzieci, czyli kamienicę z oszklonym dachem w kształcie kopuły. Mieliśmy z nim
najwięcej problemów. W koocu zrobiliśmy go z listewek, których używa się, robiąc latawce.
Opowiadanie dla dzieci – T
EN ODMIENIEC
_________________________________________________
www.SuperKid.pl
4
Wykorzystaliśmy także cienkie druciki i woreczki foliowe. Większośd prac wykonaliśmy sami.
Przycinanie, gięcie, wycinanie ze sklejki różnych kształtów wzięli na siebie nasi tatusiowie.
Tuż przy krawędzi naszego miasta w miniaturze ulepiliśmy z plasteliny Górę Marzycieli
i Zdobywców. Grzesiek wymyślił na niej trasy spacerowe różnej trudności. Z jednej strony
zrobiliśmy więc stromą Drogę Kaskaderów
z przeszkodami zrobionymi z kapsli od butelek
i zapałek, a z drugiej łagodny Szlak Mędrców.
Grześ
wymyślił
jeszcze
Rejs
Uspokojenia. W jednym z parków w mieście
przyszłości zrobiliśmy z plastikowych rurek
przeciętych na pół system połączonych ze sobą
korytek wodnych. W prawdziwym parku
spacerowicz mógłby w takim kanaliku umieścid
swój model żaglówki. Szedłby obok, a ona by
płynęła do portu przy bramie wyjściowej.
Nie zdobyliśmy pierwszego miejsca w konkursie, tylko drugie. Prezydent Miasta
docenił jednak naszą makietę i ufundował całej klasie wyjazd do Paryża i Disneylandu.
Bawiliśmy się wspaniale. Grześ uwielbiał różne karuzele. Nawet największego twardziela
z naszej klasy mdliło po jeździe na Diabelskim Młynie. A Grzesiek wysiadał z wagonika
szczęśliwy, uśmiechnięty i nie blady jak ściana, tylko z rumieocami niczym okaz zdrowia.
Nie przeszkadza nam teraz, że Grzesiu nie ściga się z nami na boisku. Wczoraj pomalował mi
deskorolkę w odjazdowe wzory. Teraz nikt nie ma takiej, jak ja!
***