Adams Audra Bogata dziewczyna, niegrzeczny chlopak

background image

AUDRA ADAMS

Bogata dziewczyna,
niegrzeczny ch³opak

background image

ROZDZIA£ PIERWSZY

By³a tak piêkna, jak w szyscy o niej mów ili.
Mo¿e naw et jeszcze piêkniejsza.
Lucas Stratt en popraw i³ ostroœæ obiektyw u, by

skoncentrow aæ go na jej tw arzy. Obejr za³a siê najpierw
za s iebie, a potem na praw o i na lew o, przez ca³y czas
z niepokojem marszcz¹c brw i. Upew niw szy siê, ¿e nic nie
zak³óca jej pryw atnoœci, pow oli zdjê³a d³ugie, bia³e fu t r o
z lisów .

Pod spodem by³a zupe³nie naga.

Lucas Stratten w strzyma³ oddech. Aparat w yœlizgn¹³

mu siê z r¹k i niew iele brako w a³o, ¿eby go upuœci³. Ten
incydent przypomnia³ mu, po co siê tutaj zjaw i³. Szybko
pstryka³ kolejne zdjêcia, p odczas gdy dziew czyna
rozkoszow a³a siê spienion¹ i gor¹c¹ w od¹ w w annie.

Mia³a przymkniête oczy i w miarê jak ciep³a k¹piel

zdaw a³a siê przynos iæ efekt, jej rysy zmienia³ leniw y
uœmiech. Odskoczy³, czuj¹c siê jak p odgl¹dacz. Ale na
tym przec ie¿ polega³ jego zaw ód: stara³ siê uchw yciæ
naturalne ludzkie zachow ania, relacjonow aæ bie¿¹ce
w ydarzenia. A Alexandra Beck by³a w ydarzeniem. Jednak
akurat to zlecenie budzi³o w nim niesmak, bez w zg lêdu
na sumê, któr¹ spodziew a³ siê otrzymaæ i której
rozpaczliw ie potrzebow a³.

Obróci³a s iê w w odzie, ukazuj¹c piersi, ró¿ow e

obrzmia³e sutki. Cia³o Luke'a reagow a³o n a jej w dziêki
tak, jak zapa³ka reaguje na zetkniêcie z p³omieniem.
Niespodziew anie poczu³ tw ardoœæ w sw oich d¿insach

background image

6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

i zmieni³ pozycjê, ¿eby zmniejszyæ napiêcie. Có¿ za
niedorzecznoœæ! Pracow a³ ju¿ z w ieloma nagimi
k o bietami i zaw sze patrzy³ na nie ch³odnym okiem.
N ie m ia³ k ³o p o t u z r o zg r an ic zaniem ¿y c ia
zaw odow ego i pryw atnego, w iêc dlaczego tym razem
czu³ siê inaczej?

Fakt, ¿e s p êdzi³ ostatnio praw ie piêæ lat z dala od

ojczyzny, t³umaczy³ tak¹ gw a³tow n¹ r eakcjê. W krajach
Tr zec iego Œw iata trudno by³o myœleæ o trw a³ym
zw i¹zku, a on nigdy nie przepada³ za przelotnymi
romansami.

Kiedy w idzia³ Alexandre Beck stoj¹c¹ w w odzie w

ca³ej o kaza³oœci, w szystkie jego racjonalne argumenty
ulatyw a³y z w iatrem. Przypomina³a boginiê poœrodku
staro¿ytnego staw u ofiarnego. Luke'ow i pulsow a³y
skronie. Wykona³ kolejne zdjêcie: nêdzny d o w ód, i¿
ko lo r jej gêstych miodow orudych w ³osów by³
absolutnie, ca³kow icie, niezaprzeczalnie naturalny.

Zd¹¿y³ jeszcze zrobiæ dw a ujêc ia, a potem

dziew czy n a w ysz³a z w anny, ow inê³a siê futrem i
w sunê³a stopy w bia³e, fut r zan e pantofelki. Po chw ili
zniknê³a w drzw iach sw ojej w illi na zb o czu góry za
ekskluzy w nym, pryw atnym oœrodkiem narciarskim w
Vermont.

Luke opuœci³ aparat, ca³y spocony mim o c h ³odnego

marcow ego w iatru. Dziêki Bogu, zr o b i³ dzisiaj kilka
niez³ych ujêæ. Pomyœla³, ¿e pow inien szybko w ykonaæ
zlecenie, zanim nadarzy siê okazja do bezpoœred niego
zetkniêcia z t¹ kobiet¹. Tak a komplikacja by³aby teraz
bardzo niepo¿¹dana w jego ¿yciu.

Zadzw oni³ do Joe'ego, ¿eby mu pow iedzieæ, co ma.

Dziêki jego ak t o m szmat³aw ce mia³y siê sprzedaæ w
milionow ych nak³adach. Na myœl o radosnym uœmieszku
Joe'ego zadygota³. Ale doœæ ju¿ rozw a¿añ na t em at
charakteru prasy brukow ej. Najw a¿niejsze, ¿eby mu
zap³acili, a w t edy bêdzie móg³ st¹d w yjechaæ i przestaæ
kusiæ los. To w ³aœnie los zadecydow a³ o jego pobycie

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7

tutaj. Nastêpne zlecenie czeka³o go w Afryce i ¿eby
znieœæ panuj¹cy tam dokuczliw y upa³, postanow i³
w ypocz¹æ w jakimœ niedrogim oœrodku narciarskim. Ale
gdy tylko w siad³ do au t obusu na lotnisku, obudzi³ siê w
nim instynkt reportera.

Siedzia³a sama w tylnej czêœci w ozu. I chocia¿ by³a

os³oniêta kapeluszem, apaszk¹ i ciemnymi okularami,
dostrzega³o siê w niej niezw yk³¹ klasê. Ignorow a³ j¹ przez
w iêksz¹ c zêœ æ jazdy, praw ie nie zastanaw iaj¹c siê nad
tym, kim jest t a kobieta albo dlaczego siê ukryw a. Ale
niebaw em dosiêgnê³a go rêka przeznaczenia w osobie nad
w iek rozw iniêtego dw ulet niego ch³opczyka, który nie
m óg³ usiedzieæ w miejscu. Malec w yrw a³ siê z objêæ
udrêczonej matki i zerw a³ z g³ow y eleganckiej damy ten
kaszmirow y, podobny do turbanu kapelusz.

Jeœli nie bujne miodow o r ude w ³osy, które w ysypa³y

siê spod kapelusza dziew czyny, to zaintrygow a³a go
przynajmniej jej nazbyt gw a³tow na reak cja na ca³e
zdarzenie. Ktoœ inny skw itow a³by zajœcie œmiechem. Ona
- w pro s t przeciw nie, i Luke zadaw a³ sobie pytanie:
dlaczego. Drêczy³o go to tak bardzo, ¿e przegapi³ sw ój
przystanek i dojecha³ razem z ni¹ do koñca linii.
Wmaw ia³ sobie, ¿e ta dziew czyna jes t co najw y¿ej
nieœmia³¹, prow adz¹c¹ samotne ¿ycie piêknoœci¹. Ale
przecie¿ w cale nie musia³o tak byæ...

Z holu niezw ykle ek s k luzyw nego hotelu szybko

zadzw oni³ do zaprzyjaŸnionego w ydaw cy brukow ych
pisemek, Joe'ego Ryana, który w du¿ym stopniu
zaspokoi³ jego ciekaw oœæ. Alex andra Beck, s³aw na
dziedziczka zaliczaj¹ca siê do œmietanki tow arzyskiej,
zrezygnow a³a z zaplanow anego œlubu. Podobno
w idziano j¹ na Karaibach, lecz Luke - a teraz ró w n ie¿
Joe - w iedzieli sw oje. Joe nie omieszka³ przekazaæ
szczegó³ow ej relacji o daw nych romanty c zn y c h
eskapadach tej damy. Wed³ug Joe'ego panna Beck
skak a³a z kw iatka na kw iatek i zostaw i³a za sob¹ ca³y
orszak kochanków .

background image

8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Nagle planow any w ypoczynek Luke'a n abra³ now ego

charakteru, gdy¿ gazeta Joe'ego zap roponow a³a, ¿e
p o kryje jego rachunki, a on bêdzie chodzi³ za
dziew czyn¹ tak d³ugo, a¿ zdo ³a j¹ sfotografow aæ.
Jednak¿e panna Beck nie w ykaza³a chêci w spó³pracy.
Pierw sze dni po b y t u w kurorcie spêdzi³a w ca³kow itej
izolacji i Luke nie by³ w stanie zrobiæ jej ani jedneg o
zdjêcia.

A¿ do dzisiejszego dnia.

Luk e s p raw dzi³ film i odkrêci³ obiektyw od aparatu.

Skoñczy³ sw oj¹ robotê. Kiedy pakow a³ sprzêt, ju¿
w ybiega³ myœl¹ ku nastêpnemu zleceniu. Pew ne
pañstew ko w Afryce dopiero co zaczê³o egzystow aæ bez
sw ojego do¿yw otniego prezydenta. Stary genera³ zmar³,
przekazuj¹c ster rz¹dów niezaradnemu synow i. Zamiast
zmian ustrojow y ch rozpocz¹³ siê chaos... I nikt tych
w ydarzeñ n ie relacjonow a³, naw et najw iêksze stacje
telew izyjne.

Z pow odu ciêæ bud¿etow ych w ostatnich latach

w iêkszoœæ zagranicznych biur informacyjnyc h zosta³a
zmuszona do masow ych redukcji personelu albo
ca³kow itego zaprzestania dzia³alnoœci.

To daw a³o pole do popisu dla niezale¿nych

f otoreporterów , takich jak on sam. Maj¹c przy sobie
t y lko sprzêt i podrêczn¹ torbê z w e³nianej bai, móg³
jeŸdziæ dok¹d chcia³ i uw ieczniaæ najciekaw sze
w ydarzenia. W tym okresie Luke w yro b i³ sobie
reputacjê uczciw ego, szczerego reportera. Jego zdjêcia
ozdabia³y w ew nêtrzne strony i ok³ad ki w szystkich
w a ¿ n ie j s z y c h d z i e n n i k ó w i m a g a z y n ó w
ogólnokrajow ych. T o by³ œw iat, który Luke zna³ i
kocha³ i... n ie móg³ siê doczekaæ, kiedy znow u do
niego pow róci.

Pr zew iesi³ przez ramiê torbê z aparatem i w ygramoli³

siê ze sw ojej kryjów ki. Ból w praw ym kolanie
przypomnia³ mu inny pow ód, dla k t ó rego siê tu znalaz³.
Podczas ostatniej w ypraw y od³amek pocisku zrani³ go w
nogê, gdy fotografow a³ potyczkê w miejscu le¿¹cy m na
po³udnie od granicy. Incydent, k t ó r y Luke traktow a³
najpierw jak

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9

przy kry drobiazg, uczyni³ go niespraw nym do tego
sto pnia, ¿e pow rót do pracy okaza³ siê niemo¿liw y bez
serii zabieg ó w rehabilitacyjnych. Rana nie w ygoi³a siê
ca³kow icie, o czym uw ielbia³ mu pr zy p o minaæ Joe, i za
jej s p r aw ¹ znajdow a³ siê na bocznym torze d³u¿ej ni¿
móg³by oczekiw aæ.

O w iele za d³ugo, bior¹c pod uw agê jeg o sytuacjê

finansow ¹. By³ bez grosza przy duszy, nie m ia³ ¿adnej
pensji, dziêk i której móg³by rozpocz¹æ nastêpn¹
w ypraw ê. I chocia¿ redaktor om podoba³y siê jego
zdjêcia, nie zamierzali go finansow aæ. Pod tym
w zglêdem pozostaw a³ na w ³as n y m u t r zymaniu.
P o t r zeb o w a³ p ien iêdzy, ¿eby o p ³ac iæ k o lejn ¹
ekspedycjê. Dlatego znêci³a go perspekty w a szybkiego
zarobku na zdjêciach Alexandry Beck dla prasy
brukow ej. Z g³upim uœmieszkiem na tw arzy w r ac a³ do
domu w ypoczynkow ego. Alexandra Beck, jedyne
dziecko niezw ykle w p³yw o w ego w œw iecie mediów ,
ekscentrycznego miliardera, Victora Becka. Ludzie z
Wall Street nadali mu przydomek „Nieczu³y Vic ", co,
zw a¿yw szy na miejsce, w którym zrodzi³ s iê ów
przydomek, tylko pow iêk s za³o jego obraŸliw oœæ. Beck
posiada³ pokaŸn¹ czêœæ nier u chomoœci w trzech
najw iêkszych miastach i dba³, ¿eby w szyscy o ,tym
pam iêtali. Nie by³o dnia, ¿eby gazety i magazyny nie
zamieœci³y jakiejœ w zmianki na jego temat albo
przynajmniej zdjêcia.

Luke w ³aœ c iw ie n ie ¿y w i³ s zac u n k u do

ekscentryczn ego magnata. Beck dorobi³ siê maj¹tku
ciê¿k¹ prac¹ i to przynosi³o mu chlubê, ale sposób
¿ycia tego m ê¿czyzny budzi³ u Luke'a zdecydow any
niesmak. Zna³ Victora Becka. Nie osobiœcie, ale
dysponow a³ gruntow n¹ w ied z¹ o takich ludziach jak
on. Dobrym przyk³adem móg³ b yæ jego ojciec. Lo-
rne'ow i Strattenow i nie zale¿a³o na mediach tak bardzo
jak Victorow i, ale by³ w rów nym stopniu ³asy na
pieni¹dze. Luke spêdzi³ w czesn¹ m³odoœæ

background image

1 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

w cieniu biznesmena, który mia³ obses jê na punkcie
konkurencji i nigdy nie w ydaw a³ siê usatysfakcjonow any:
ani iloœci¹ posiadanych pieniêdzy, ani sw oimi kobietami.
Ani synem.

Spokojnie min¹³ kilku sta³y c h goœci siedz¹cych przy

kamiennym kominku. Sezon mia³ siê ju ¿ k u koñcow i i
przebyw ali tu tylko najbardziej zapaleni narciarze i
ludzie, którzy nie m ieli nic innego do roboty, jak
zje¿d¿aæ po stokach. Lu ke zignorow a³ atrakcyjn¹
blondynkê, która omal siê o niego nie p o tknê³a,
usi³uj¹c zw ró c iæ na siebie jego uw agê. Przypadkow e
spo t k an ie panny Beck zmieni³o charakter tej w ypraw y:
pobyt w oœrodku sta³ siê interesem, a nie przyjemnoœci¹.
Nie zwraca³ u w agi na ¿adn¹ z olœniew aj¹co piêknych
kobiet, od których a¿ siê roi³o w kur o r c ie. Gdyby by³
zainteresow any tymi spraw ami, w iedzia³by, w któr¹
stronê spogl¹daæ.

W umyœle Luke'a pojaw i³a siê na moment tw ar z

Alexandry zanurzonej w w annie z gor¹c¹ w od¹.
Zastanaw ia³ siê, czy p an n a Beck w ygl¹da tak samo,
kiedy siê k o cha, ale zaraz odpêdzi³ od siebie tê myœl.
Zapew ne trudno by³oby zliczyæ jej kochanków . Zna³
takie kobiety. Na przyk³ad sw oj¹ matkê. A¿ do œmierci
zmienia³a mê¿czyzn jak rêkaw iczki, w ci¹¿ szukaj¹c
jakiejœ tajemniczej i nieuchw ytnej w iêzi, której z
p ew noœci¹ nie odnalaz³a. Doszed³ do w niosku, ¿e m a
do œæ tych rozmyœlañ. Podniós³ s³uchaw kê i w ybra³
numer.

-

Joe? Mów i Luke. Mam te zdjêcia. Wrócê...

-

Ile?

-

Co ile?

-

Ile masz tych zdjêæ? - zapyta³ Joe.

-

Nie w iem. Mo¿e z pó³ rolki.

-

Zrób trochê w iêcej.

-

Joe, ju¿ skoñczy³em. Rozumiesz? Spodoba ci siê

to, co dostaniesz. Wierz mi, to w ystarczy.

-

Taak? - zapyta³ przeci¹gle Joe. - Dobry

materia³?

-

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA 1

K1

-

DoϾ dobry.

-

Jak dobry?

-

Jest naga - szepn¹³ Luke.

-

Cholera! Gdzie? W sw oim pokoju?

-

Nie, w w annie.

-

Sama?

-

Zupe³nie sama.

-

To szkoda- stw ierdzi³ Joe. - Jakieœ zbli¿enia?

Luke skrzyw i³ siê.

-

Bêdziesz zadow olony z tych zdjêæ, obiecujê ci.

-

Co pow iedzia³eœ?

Luke zerkn¹³ na osoby obecne w g ³ó w nej sali.

Blondynka uœmiecha³a siê do niego. Odw róci³ siê.

- Nie bêdê siê w ydziera³. Pogadamy póŸniej.

-

W porz¹dku, bracie, zaw sze odw alasz kaw a³ dobrej

roboty. Wierzê ci na s³ow o . Ale skoñcz tê rolkê,
sfotografuj dziew czynê w akcji.

-

Joe, ja w yje¿d¿am. Ju¿ i tak za d³ugo tu jestem. Mam

doœæ. I muszê w racaæ. Tylk o przygotuj pieni¹dze. Mój
samolot odlatuje jutro rano i mam zamiar do niego w si¹œæ.

-

Nie podleczy ³eœ siê w ystarczaj¹co, ¿eby lecieæ do

jakiejœ zapad³ej d¿ungli. Co siê stanie, je¿eli bêdziesz
potrzeb ow a³ pomocy medycznej? Mo¿e jakiœ szaman
voodoo bêdzie potrz¹sa³ zminiaturyzow an¹ ludzk¹
g³ów k¹ nad tw oj¹ nog¹?

-

Daruj sobie. Szykujê siê do w yjazdu - przerw a³ mu

Luke.

- Dodatkow y tysi¹c, je¿eli skoñczysz tê rolkê.
Luke przysun¹³ s³uchaw kê do ucha. Dodatkow y tysi¹c

pozw oli³b y pokryæ w iele rachunków ... Ale je¿eli Jej
Wysokoœæ przez nastêpn¹ dobê nie opuœci s w ojego
apartamentu? Wtedy on s p ó Ÿni siê na samolot i utknie
w tym miejscu, dopóki nie zdo³a w ymyœliæ czegoœ innego.

- Nie - oznajmi³ Joe'emu. - Wynoszê siê st¹d.
Luke odw iesi³ s³uchaw kê i skierow a³ siê do kaw iarni

na szybki, mocno spóŸniony lunch. Wychodz¹c, zap³aci³

background image

1 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

rachunek w kasie p r zy drzw iach kaw iarni. Uda³ siê do
holu, po³o¿y³ torbê i zacz¹³ grzebaæ w kieszeniach spodni
w poszuk iw aniu klucza do pokoju. Pomyœla³, ¿e im
szybciej siê spakuje, tym szybc iej zdo³a opuœciæ ten
kurort. Kiedy odw róci³ siê, ¿eby chw yciæ t o rbê z
aparatem, stan¹³ tw arz¹ w tw arz z kobiet¹, która go
absorbow a³a przez ca³y zesz³y tydzieñ.

- Przepraszam - pow iedzia³a Alexandra. Obesz³a

Luke'a i zbli¿y³a siê do recepcji.

Luke gapi³ siê na jej d³ugie nogi i kr¹g³e, zgrabne

biodra. Mia³a na sobie narciarki, botki i sztuczne
c zerw one futro z kapturem, który zakryw a³ jej
charakterystyczne w ³osy. Tr zyma³a czerw one skórzane
rêkaw ice.

Co, u licha, zamierza³a teraz zrobiæ? Luke przeniós³

ciê¿ar z chorej nogi na zdrow ¹ i postanow i³ siê tego
dow iedzieæ. Podszed³ do kontuar u i udaw a³, ¿e
p rzegl¹da jak¹œ broszurê, a jednoczeœnie s³uch a³
rozmow y Alexandry z r ec ep cjonist¹, dotycz¹cej
w ynajêcia œnie¿nego skutera. Uœmiechnê³a siê do tego
mê¿czyzny, a potem ruszy³a do w yjœcia, w kierunku
w ypo¿yczalni.

Luke szed³ za ni¹ w bezpiecznej odleg³oœci. Alexandra

przyw ita³a siê z operatorem, przesz³a siê w zd³u¿ szeregu
skuterów i w ybra³a jedn¹ z m as zyn. Machnê³a rêk¹, nie
¿ycz¹c sobie ¿adnych instrukcji, i po chw ili ju¿ jej n ie
by³o. Lu ke zerkn¹³ na zegarek. Trzecia. Trochê póŸno,
¿eby pójœæ za ni¹, ale tysi¹c dolców to sumka nie do
pogardzenia, a w aparacie zosta³o jeszcze pó³ filmu. Parê
zdjêæ panny Beck na tym skuterze w ystarczy, ¿eby
uszczêœliw iæ Joe'ego.

Zbli¿y³ siê do stanow iska, z³o¿y ³ podpis i zap³aci³ za

sw oj¹ maszynê.

-

Wie pan, jak to obs³ugiw aæ? - zagadn¹³

operator.

-

Tak - odpar³ Luke. Wyj¹³ z torb y aparat,

popraw i³ obiektyw i przew iesi³ pasek przez k lat kê
piersiow ¹.

-

Zna pan tê kobietê? - zapyta³ mê¿czyznê i

skin¹³

-

background image

I

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3

g³ow ¹ w kierunku, w którym zniknê³a Alexandra. Operator
w zruszy³ ramionami.

-

W ¿yciu jej nie widzia³em.

-

P³aci³a gotów k¹? - zagadn¹³ Luke.

-

A kto chce to w iedzieæ?

Luke w yj¹³ z kieszeni dw u dziestodolarow y banknot

i pomacha³ nim pr zed o czami operatora, który rozejrza³
siê i zg r abnie ukry³ go w d³oni. Przejrza³ sw oje papierki
i w yci¹gn¹³ czek podró¿ny.

-

Nazyw a siê Jane Martin - pow iedzia³, pokazuj¹c

czek Luke'ow i.

To, ¿e u¿yw a³a fa³szyw ego nazw iska, nie zaskoczy ³o

Luke'a.

-

Dok¹d siê skierow a³a?

-

Prost o na drogê w okó³ w zgórza. Mów i³em jej,

¿eby siê trzyma³a w yznaczonych szlaków . O t ej porze
roku œnieg jest zabaw ny.

-

Zabaw ny?

-

No, w ie pan, miêkki, zd radziecki. Lód pod

spodem topi siê za dnia, by znow u zamarzn¹æ noc¹. Przez
to now a w arstw a œniegu w ypraw ia œmieszne rzeczy.

-

Na przyk³ad?

-

N a p r zy k ³ad p o w o d u je o b s u n iêc ia.

Spodziew amy siê kolejnej burzy œnie¿nej. Mó w i¹, ¿e
bêdzie gw a³tow na. Praw dopodobnie ostatnia w tym
roku.

Luke spojrza³ w górê na niebo. By³o b³êkitne i

bezchmurne.

-

Wcale na to nie w ygl¹da.

-

Niech siê pan nie da zmyliæ. J u t r o , kiedy na

ziem i bêdzie kilkadziesi¹t centymetró w œ n ieg u ,
przypomni pan sobie s³ow a Tony'ego.

-

Nazyw asz siê Tony?

Operator uœmiechn¹³ siê.

-

Tak. Pos³uchaj mojej rady i n ie zbaczaj ze

szlaków . Wróæ, zanim siê œ ciemni, to nic ci siê nie
stanie.

-

Dziêki.

background image

1 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Luke uruchomi³ silnik i r u szy³ drog¹, któr¹ pojecha³a

Alexandra. Zobaczy ³ j¹ po kilku minutach. Wpraw nie
Szusow a³a po sw oim szlaku.

Œw iat³o by³o odpow ied nie. Przez w ysokie sosny

S¹czy³y siê promienie s³oñca, k t óre rzuca³y cêtkow an¹
poœw iatê na tor. Luke ostro¿nie pod niós³ aparat i
próbow a³ jednoczeœnie go nastaw iæ i sterow aæ pojazdem.
P r o c en t o w a³y l a t a w y k o n y w a n i a zd jêæ w
najdziw niejszych pozycjach. Jednak¿e z t ej odleg³oœci
nie móg³ stw ierdziæ z ca³¹ pew no œ c i¹, ¿e to ona. Musia³
podjechaæ bli¿ej, tote¿ przyœpieszy³ obroty silnika.
Alexandra oddala³a siê od niego coraz bardziej, daj¹c
n ier o zw a¿n y p o p is s w oich umiejêtnoœci. Lu k e
koncentrow a³ Siê na dotrzymyw aniu jej tempa i na razie
nie móg³ haw et m arzyæ o zdjêciach. Po mniej w iêcej
trzydziestu minu tach zorientow a³ siê, ¿e dziew czyna
przeciê³a las ) jedzie w górê n a p ó³noc. Zatem zboczy³a
ze szlaku, h
on... pod¹¿a³ w œlad za ni¹.

Mrucz¹c przekleñstw a, podjecha³ do Alexandry tak

blisko, jak pozw ala³a mu na to odw aga. Musia³a
us ³y s zeæ jego pojazd, gdy¿ odw róci³a siê i na pew no go
zauw a¿y³a. Potem zw iêkszy³a prêdkoœæ i skrêc i³a w
praw o.

Alexandr a Beck obejrza³a siê przez ramiê. Najpierw

myœla³a, ¿e coœ sobie uroi³a, ale nie, ten mê¿czyzna
w yraŸnie j¹ œledzi³. W n o rmalnych okolicznoœciach
zlekcew a¿y³aby ten fakt. Jako osoba urodzona i
w ychow ana w N o w y m Jorku, bynajmniej nie by³a
bojaŸliw a. Ale ok o licznoœci nie by³y normalne. Ukryw a³a
siê i nie Chcia³a, ¿eby j¹ znaleziono. Oczyw iœcie,
chodzi³o jej 0 prasê, ale jeszcze bardziej o ojc a. Z
doœw iadczenia Wiedzia³a, ¿e ch o c ia¿ móg³ j¹ œledziæ
przedst aw ic iel prasy, to jednak za ca³¹ spraw ¹ kryje siê
raczej ojciec.

Tata zapew ne zn ajd ow a³ siê teraz w trzecim stadium

ataku. Potrzebow a³ jeszcze co najmniej tygodnia na

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 5

och³oniêcie, zanim ona mog³aby spróbow aæ naw i¹zaæ
z nim k o n t akt. Urz¹dzali sobie sceny od daw na, ilekroæ
oœmieli³a siê mu sprzeciw iæ, ale w iedzia³a, ¿e ich k ³ó tnia
przepe³ni³a kielich goryczy.

Victor Beck zaplan ow a³ ten œlub do najmniejszego

szczegó³u. Naw et nie chcia³a myœleæ, ile kosztow a³a
uszyta przez w ³oskieg o p rojektanta suknia œlubna.
Ucieczka n a dw a dni przed w ielkim w ydarzeniem w
karierze ojca, który na jej punkcie mia³ bzika,
w y s tarczy³a, by zap³on¹³ gniew em i zniszczy³ siebie
oraz w szystko, co ¿yje w promieniu dziesiêciu mil.

Alex w ziê³a g³êbok i o ddech i postanow i³a uciec od

tajemniczego mê¿czyzny. Mknê³a ow iew ana w iatrem, by
s k r êciæ na pó³noc, a jednoczeœnie w raca³a myœlami d o
œlubu, z któreg o zrezygnow a³a. Oczyw iœcie, nie mia³a
w yboru. Po prostu nie mog³a przez to przebrn¹æ, chocia¿
w s zy s c y tw ierdzili, i¿ to by³oby dla niej najlepsze. Nie
mog³a naw et pomimo fak t u, ¿e œlub przypieczêtow a³by
w ielk¹ fuzjê, k tó r a fascynow a³a rekiny z Wall Street.
Naw et za w zglêd u n a t atê, który pragn¹³ tego ponad
w szystko.

Zb li¿a³ siê dzieñ œlubu i Alexandra w pada³a w coraz

w iêksz¹ panikê. Przyjació³ki mów i³y jej, ¿e strach w
takich przypadkach jest czymœ zupe³nie normalnym. Ale
ona zna³a r zeczyw isty pow ód: za nic w œw iecie nie
umia³a sobie w yobraziæ, ¿e bêdzie le¿a³a naga i
kocha³a siê z Just in em Farrellem. Gdyby publicznie siê
do tego pr zyzna³a, ludzie ryczeliby ze œmiechu. Ona,
Alexandra Beck, znana na ca³ym œw iecie r o zp u stnica,
która ponoæ posiada³a tuziny kochanków w kraju i za
g r anic¹, ba³a siê iœæ do ³ó¿ka z czaruj¹cym,
dystyngow anym, eleganckim, ale niestety niem³odym
J u stinem Farrellem? Dosz³a do w niosku, ¿e by³oby to
zab aw ne dla w szystkich osób, które s¹dzi³y, ¿e j¹
zn aj¹. Przykry aspekt ca³ej spraw y polega³ na tym, ¿e
nikt jej nie zna³.

background image

1 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Praw dê mów i¹c, lêk nie mia³ tu nic do rzeczy.

Têskni³a za mê¿czyzn¹, który roznieci³by jej skryw an¹
namiêtnoœæ. A stary Farrell nie nadaw a³ siê do tego.
O c h , na pew no by siê stara³, gdyby zgodzi³a siê za
nieg o w yjœæ. Ale ojciec usidli³ j¹ w trudnym okresie jej
¿ycia, tu¿ po niepow odzeniu w szkole pielêgniarsk iej.
Musia³a po¿egnaæ siê z jedynym mar zen iem, które coœ
dla niej znaczy³o. Wted y da³a za w ygran¹ i
podporz¹dkow a³a siê decyzji ojca, gdy¿ tak by³o
najproœciej. Jedn ak¿e rzeczyw istoœæ uœw iadomi³a jej,
¿e musi odzy s k aæ kontrolê nad sw oim ¿yciem.
Potrzebow a³a czasu na obmyœlenie now ego planu.

I dokona³a tego. Pomys³ fundacji zrodzi³ siê n agle,

jakby inspiracjê zes³a³ jej Bóg. Kiedy ugrun t o w a³ siê w
œw iadomoœci, zrozumia³a, ¿e w ³aœ n ie o to jej chodzi³o
przez ca³e ¿ycie.

W przeciw ieñ s t w ie d o ojca, Alexandry nie

interesow a³o robienie pieniêdzy. Gorliw ie pragnê³a
s ³u¿yæ innym ludziom i rozpoczêcie nauki w szkole
pielêgniarskiej stanow i³o krok w t y m kierunku. Mo¿e
nie p otrafi³a pomóc pojedynczym osobom, ale z
pew noœci¹ zdo³a³aby to uczyniæ na w iêksz¹ skalê.

Dopraw dy, to by³o takie proste, a¿ dziw , ¿e nie w pad³a

na ten pomys³ w czeœniej. Pieniêdzy mia³a du¿o, bardzo
du¿o. Korzysta³a z funduszu pow ierniczego sw oich
dziadków , nie w spominaj¹c o rozmaitych bezdzietnych
ciotkac h i w ujkach, którzy rów nie¿ uczynili j¹ jedyn¹
spadkobierczyni¹.

Tak, fundacja rozdzielaj¹ca styp endia godnym

zaufania organizacjom i grupom, które pom ag a³yby
mniej zam o ¿n y m lu d ziom, stanow i³a w ³aœciw ¹
odpow iedŸ na rozterki Alexandry Bec k . I ona by ni¹
zarz¹dza³a. Mia³a w ybitne zdolnoœci organizators k ie - co
do tego w szyscy siê zgadzali. Dziêki d zia³alnoœci
charytatyw n ej zdoby³a rów nie¿ ogromne doœw iadczenie
i teraz w reszcie mog³aby w ykorzystaæ tê w iedzê.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 7

Próbow a³a porozmaw iaæ na ten t em at z ojcem, ale,

jak zw ykle, p u szcza³ jej s³ow a mimo uszu i ca³kiem j¹
ignorow a³. P o n aw iane próby przekonania go, ¿e ma
pow a¿n e zamiary, okaza³y siê daremne. Da³a za
w ygran¹. Skoro podjê³a decyzjê, prag nê³a mo¿liw ie
szybko j¹ zrealizow aæ, ale Victor mia³ tak¹ obsesjê na
punkcie œlubu, ¿e nie pozw oli³ jej dojœæ do s³ow a.

Najlepszym sposobem zw rócenia na siebie uw agi ojca

by³o znikniêcie i Alex tak w ³aœnie zrobi³a. By³a g o t o w a
w róciæ, ale nie mia³a ochoty stan¹æ przed obliczem ojca.
Uc ieczka od Victora Becka nie zosta³aby potraktow ana
pob³a¿liw ie. Alexandra Beck od pocz¹tku w iedzia³a, ¿e
zostanie odszukana, jeœli nie przez ojca, to przezpaparaz-
zich,
którzy w yw êsz¹ j¹ jak psy goñcze.

Zerknê³a przez ramiê. Niech go diabli! D o g ania³ j¹.

By³a mistrzem w jeŸdzie n a nartach i na skuterze
œnie¿nym, tote¿ irytow a³o j¹, ¿e nie potrafi siê w ymkn¹æ
temu mê¿czyŸnie - kimkolw iek by³. Ze zdw ojonym
impetem, pow odow ana z³oœci¹, przyœpieszy³a na tyle, na
ile pozw ala³ rozs¹dek, zboc zy³a ze szlaku i pojecha³a
w górê przez las.

Dok¹d jedzie ta g³upia k o bieta? zapytyw a³ siebie

Luke, pod¹¿aj¹c za ni¹ w gêsty sosn ow y zagajnik. Czy¿
nie otrzyma³a tych samych instrukcji, które i on dosta³ od
operatora? Spojrza³ przez r am iê. WyraŸnie zboczyli z
g³ów nego szlaku, w je¿d ¿ali coraz w y¿ej i w y¿ej.
Zaw aha³ s iê, pomyœla³, ¿e pow inien darow aæ sobie ten
poœcig. Zale¿a³o mu na autentyczn y c h zdjêciach, ale nie
chcia³ przestraszyæ Alexandry, gdy¿ mog³aby zrobiæ
jakieœ g³upstw o. Z p o w odu gêstniej¹cego lasu, który
stan o w i³ doskona³¹ os³onê, Luke nie w idzia³ ju¿
dziew czyny. Jecha³ po œladach, które zostaw ia³ w œniegu
jej pojazd, i natychmiast zauw a¿y³, ¿e panna Bec k
zatacza ³uk, by niemal niedostrzegalnie zaw róc iæ w
kierunku g³ów nego szlaku. Wyszc zerzy³ zêby w
uœmiechu. Po-

background image

1 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

st¹p i³a sprytnie, w yprow adzaj¹c go w góry; mia³a
nadziejê, ¿e kiedy on straci j¹ z o c zu , u da jej siê go
przechytrzyæ.

Niestety, nie zdaw a³a sobie spraw y z tego, kto j¹ goni.

Pobiera³ nauki o d doœw iadczonych partyzantów w
opanow anych przez nich d¿unglach. Nie mog³a s iê z
nim rów naæ, cho cia¿ by³a inteligentna. Luke skrêci³ w
lew o i przeci¹³ las z prêdkoœci¹, która by³aby
niebezpieczna naw et w idealnych w ar u nkach, lecz teraz,
kiedy zapada³ zmierzch, a na k a¿dym zakrêcie
znajdow a³y siê przeszkody w postaci o g romnych sosen,
w ydaw a³a siê przejaw em ob³êdu.

Ale ten manew r op³aci³ siê. Luke przyhamow a³ jak ieœ

trzydzieœci metrów za dziew czyn ¹, c how aj¹c siê przed
ni¹ w sosnow ym zagajniku. Wydaw a³o mu siê, ¿e ma
mnóstw o czasu. Wyj¹³ apar at s pod kurtki i w ycelow a³
obiektyw em w teren, po któ rym zje¿d¿a³a z maksymaln¹
prêdkoœci¹ Alexandra. Skoñczy³ film w kilkanaœcie
sekund. By³ bardzo zad ow olony z w ykonanej tego dnia
roboty. Wyci¹gn¹³ zw iniêt¹ rolkê z aparatu, w ³o¿y³ j¹ do
c y lindrycznej os³onki i schow a³ do kieszeni. Zacz¹³
w pychaæ sw ój sprzêt do torby. Nie by³ przygotow any na
ostrzegaw cze dudnienie za plecami i rozdzieraj¹cy ryk,
który mu tow arzyszy³. Z pocz¹tku myœla³, ¿e to maszyna
Alexandry tak ha³asuje, ale jedno spojrzenie na g órê
pozw oli³o mu zrozumieæ rzeczyw isty pow ód.

Zobaczy³, ¿e w prost na niego spada lita w arstw a

œniegu. Wyostrzony latami ciê¿kiej zapraw y instynkt
kaza³ mu upuœciæ torbê i uruchomiæ sw ój pojazd.
Rozpaczliw ie uciekaj¹c przed law in¹, Luke skrêci³ w
kierunku Alex andry Beck. Przegonienie dziew czyny
poch³onê³o kilka cennych sekund. Musia³ u ¿yæ ca³ej
sw ojej si³y, by za pomoc¹ praw ego r am ienia w ci¹gn¹æ
j¹ na s w ó j skuter, a jednoczeœnie nie w yw róciæ
pojazdu.

Alexandra da³a siê zaskoczyæ. Szaleniec , który j¹

œledzi³, teraz chyba próbow a³ j¹ porw aæ. Zapew ne by³

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 9

jednym z w rogów jej ojca, fanatykiem, który zamierza³ j¹
przetrzymyw aæ dla ok upu albo w innym, gorszym celu.
Walczy³a z nim, w ierzgaj¹c i krzycz¹c w nieb o g ³o sy.
Kiedy chw yci³ j¹ za nadgarstek, przechyli³a siê i gryz³a go
dopóty, dopóki jej nie p uœci³. Furia w oczach Alex
kontrastow a³a z jego przestraszonym spojrzeniem.
Znow u w yci¹gn¹³ ku niej rêce, p r ó b u j¹c œci¹gn¹æ j¹ ze
skutera. Za nic w œw iecie nie chcia³a mu na to pozw oliæ.
Trzyma³a kierow nicê w stalow ym uœcisku, przez co
skutery sunê³y obok siebie, potêguj¹c zagro¿enie.

- N ie w idzisz, co siê dzieje? - w rzasn¹³ z ca³ych si³

Luke, ale zag³usza³ go ryk dw óch silników i histeryczny
krzyk dziew czyny. - No puœæ, g³upia!

Ponow nie j¹ schw yci³, tym razem za rêkaw . Alex

uw olni³a siê z jego uœcisku i odjecha³a w praw o. S³ysza³a,
¿e mê¿c zy zna coœ w ykrzykuje, ale nie mia³a odw agi
skrêciæ albo zw oln iæ . Bóg jeden w iedzia³, dlaczego ten
cz³ow iek j¹ œciga³. W ka¿dym razie nie zamierza³a
poddaw aæ siê bez w alki.

Luke nie móg³ uw ier zyæ, ¿e panna Alex jest tak¹

idiotk¹. Gdzie¿ ona mia³a mózg? Czy¿by niczego nie
w idzia³a ani n ie s³ysza³a? Wyprzedzi³ j¹ w momencie,
gdy dosiêgnê³a ich law ina. Nie by³o czasu na subtelnoœci.
Wiedzia³, ¿e jeœli natychmiast czegoœ nie zrobi, zostan¹
w kilka sekund pogrzebani ¿yw cem. Dec y zjê nale¿a³o
podj¹æ w u³amku sekundy. Rzuciw szy po¿egnalne
spojrzenie na aparat, skoczy³ g³ow ¹ do przodu, na plecy
Alexandry, i w reszcie j¹ z³apa³.

Alex zauw a¿y³a law inê dok³adnie w momencie ataku

Luke'a. Jej skuter przew róci³ siê na bok, a jego pasa¿era

1

w ie zostali zrzuceni na zbocze. Pojazd jeszcze przez

chw ilê siê krêci³, a potem ca³kow icie poch³onê³a go

; law ina. Luke trzyma³ Alex w pasie, próbuj¹c, z mizernym

l skutkiem, przyj¹æ na siebie si³ê upadku. Ich splecione

i cia³a bezw ³adnie stacza³y siê w kierunku zamarzniêtej

'i otch³ani.

background image

2 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Wreszcie zatrzymali siê. Dooko³a panow a³a zupe³na

cisza.

Pierw szy otw orzy³ oczy Luke. By³ oszo³om io ny, z

trudem ³apa³ odd ec h . Wyci¹gaj¹c szyjê, w ypatryw a³
obu pojazdów œnie¿nych. Przepad³y. Podobnie jak
w szystko in n e. Za ich plecami rozci¹ga³ siê now y
œw iat, ca³kow ic ie bia³y, pozbaw iony jakichkolw iek
oznak

¿ycia. Nie by³o tu ¿adnych drzew , krzew ów czy

przemykaj¹cych zw ierz¹t. Niczego. Tylko œnieg.

Luke zach³ysn¹³ siê rozrzedzonym pow ietrzem . Nie

mia³ pojêcia, gdzie siê znaleŸli i jak zdo³aj¹ siê z tego
miejsca w ydostaæ. By³ pew ien tylko jednej r zeczy: nie
by³o drogi pow rotnej.

background image

ROZDZIA£ DRUGI

Lu ke podniós³ siê na ³okciach i popatrzy³ na kobiet ê,

która pod nim le¿a³a. Wygl¹da³a na przemarzniêt¹. Chcia³
spraw dziæ puls Alex, lecz jego ramio na by³y uw iêzione
pod plecami dziew czyny, a poza tym ba³ siê, ¿e
nieostro¿nym ruchem dodatkow o uszkodzi z³amane
koœ c i - s w oje lub jej. Dlatego zêbami rozpi¹³ Alex
k o ³n ier zyk i przycisn¹³ w argi do jej szyi, by w yczuæ
puls.

Kiedy dotkn¹³ zimnymi ustami jej miêk kiej skóry,

poczu³, ¿e przechodz¹ mu po grzbiecie ciarki. Mia³a w
sobie tyle ¿ycia i ciep ³a. Dotyk jej cia³a nagle a¿
zanadto w yraŸnie uœw iadomi³ mu, w jakiej le¿¹
pozycji.

W umyœle b³ysn¹³ mu obraz nagiej Alex, bior¹cej

ciep³¹ k¹piel. Szybko, ale ostro¿nie, ¿eby nie zrobiæ jej
krzyw dy, odsun¹³ siê. Fatalnie, ¿e zostali uw iêzieni po
tej stro n ie góry. Co gorsza, przypomnia³ sobie, ¿e przez
ten szalony poœcig nie zd¹¿y na samolot.

£agodnie rozluŸni³ uœcisk i po³o¿y³ Alex na miêk k iej

poduszc e ze œniegu u stóp drzew a. Œnieg pada³ coraz
mocniej. Luke w iedzia³, ¿e jeœli szybko nie znajd¹
jakiegoœ schronienia, czeka ich pew na œmieræ.

Ta myœl nie budzi³a w nim przera¿enia. Ju¿ w iele razy

zagl¹da³ œmierci w oczy. Ale czu³ z³oœæ. Œmieræ w obronie
jakiejœ spraw y czy przekonania, alb o przynajmniej z
okreœlonego pow odu, by³aby uspraw iedliw iona, ale
zgin¹æ w w yniku zw ariow anego poœcigu za zw ariow an¹
panienk¹ z w y¿szych sfer - dla pieniêd zy - taka œmieræ
zas³ugiw a³a w y³¹cznie na pogardê.

background image

2 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Zacz¹³ tupaæ nogami, ¿eby pobudziæ k rew do

szybszego kr¹¿enia, i w epchn¹³ rêce do kieszeni.

- G³upota - pow iedzia³ g³oœno. - Absolutnie, zdecy

dow anie najg³upsza rzecz, jak¹ zrobi³eœ w sw oim ¿a³os
nym ¿yciu.

Alex otw orzy³a oczy i w idzia³a tylko ciemne plam y .

JKtoœ coœ mów i³, ale nie rozumia³a ani s³o w a, gdy¿
s³ysza³a tylko dudnienie w uszach. Krêci³o jej siê w
g³ow ie, by³a zdezorientow ana i w cale nie mia³a
pew noœci, czy w szystko jest z ni¹ w porz¹dku. Czeka³a,
a¿ znikn¹ plamy przed jej oczami, a nastêpnie pow oli, z
maksymaln¹ ostro¿noœci¹, odw róci³a g³ow ê w kierunku, z
którego dobiega³ g³os. To by³ on. Szaleniec, który j¹
zaatakow a³. W pierw szym o druchu chcia³a siê poderw aæ
i uciec, ale uzn a³a, ¿e nie zdo³a go przegoniæ. Gdzieœ
czyta³a, ¿e takich nieobliczalnych ludzi nale¿y traktow aæ
bardzo uprzejmie. Pomyœla³a, ¿e przyjdzie jej to bez trudu.
Od lat radzi³a sobie w taki sposób z ojcem.

Podpar³a siê ³okciami i usiad³a. Przedtem upew ni³a siê,

¿e dzieli j¹ o d pow iednia odleg³oœæ od tego cz³ow ieka, na
w ypadek, gdyby znow u spróbow a³ siê na ni¹ rzuciæ. Ten
m anew r nie uszed³ jego uw agi i odw róci³ siê do niej.
Przypatryw ali siê sobie przez d³u¿sz¹ chw ilê. Mia³
br¹zow e oczy o odcieniu w hisky i w prost przeszyw a³ j¹
w zrokiem. W p ierw szej chw ili przysz³o jej do g³ow y, ¿e
ten mê¿czyzna nie w ygl¹da jak maniak - ale przecie¿
naw et nie w iedzia³a, jak taki cz³ow iek w ygl¹da.

N ic ci siê nie sta³o? - zagadn¹³. Mów i³ niskim ,

chrapliw ym i zatroskanym g³osem.

Kim jesteœ? - zapyta³a. Postanow i³a n ie siliæ siê na

uprzejmy ton.

Facetem, który uratow a³ ci ¿ycie.
Uratow a³eœ mi ¿ycie? -Wiêc s¹dzisz, ¿e to w ³aœnie

robi³eœ?

Tak. A myœlisz, ¿e co próbow a³em zrobiæ?
Zaatakow aæ mnie, porw aæ, zabiæ.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

2 3

Luke w yda³ z siebie o dg³os, który mia³ byæ

œmiechem.

Niezupe³nie o to mi chodzi³o. Jak siê czujesz?
Krêci mi siê w g³ow ie.
Nic dziw nego. Straci³aœ przytomnoœæ.
Zgi¹³ praw ¹ nogê i przesuw a³ j¹ do przodu oraz do ty³u,

rozcieraj¹c kolano. Alexandra mia³a mêtlik w g³ow ie, ale
nie traci³a czujnoœci. Mê¿czyzna w ydaw a³ siê ca³kow icie
normalny. No, jeœli nie zw raca³o siê uw agi na nietypow ¹
fryzurê - jego jasnobr¹zow e w ³osy by³y d³ugie z ty³u i
krótkie z przodu - i jednodniow y zarost.

Alex pow oli w sta³a. Opar³a siê o pieñ drzew a i otrzepa³a

ze œniegu.

- Przed czym mnie ratow a³eœ? I jak siê tu znalaz³am?

Jeœli nie masz nic przeciw ko moim pytaniom...

Luke zerkn¹³ na ni¹ przez ramiê. Naw et teraz, gdy

mia³a potargane w ³osy i piekielnie musia³a j¹ bo leæ
g³ow a, w ygl¹da³a œw ie¿o i piêknie. Te m io dow orude
w ³osy po prostu s p ³yw a³y falami na jej ramiona. By³a
nies³ychanie ponêtna.

Ale dlaczego ogarnia³y go takie myœli?
Przenios³em ciê. Nie w idzia³aœ law iny? - zapyta³, by

zmusiæ umys³ do zajêcia siê bie¿¹cymi spraw ami.

Tak, i w porê usunê³abym siê z drogi, gdybyœ mnie

nie zaatakow a³.

Wcale tego nie zrobi³em...
Ich uw agê odw róci³ jakiœ szmer za krzakami. Luke

rozejrza³ siê do o k o ³a, próbuj¹c zlokalizow aæ Ÿród³o
dŸw iêku. Nie umia³ stw ierdziæ, co to by³ za h a³as, ale
w iedzia³, ¿e nie pow inni tu zost aæ. Znow u ogarn¹³ go
gniew , w rów nym stopniu na siebie, co na Jej Wysokoœæ,
bo to przez ni¹ w pakow a³ siê w to w szystko.

- Mo¿esz chodziæ? - zagadn¹³.

Alex sk in ê³a g³ow ¹. Nie mia³a pojêcia, jakie zw ierzê

w ³óczy siê w t ej okolicy, ani te¿ nie pragnê³a siê tego
dow iedzieæ.

background image

2 4

• B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Bêdziemy musieli pójœæ w górê - oznajm i³, pokazuj¹c

las wysokich sosen. - Jeœli d o p isze nm szczêœcie, mo¿e
znajdziemy jak¹œ chatê.

Nie s¹dzê, ¿eby to by³ dobry pomys³ - oœw iadczy³a z

przekonaniem Alex. - Lep iej zaw róæmy w stronê
szlaków . Tylko tam mo¿e nas odnaleŸæ ekipa ratunkow a.

Ekipa ratunkow a? Czy mów isz pow a¿nie?
- Oczyw iœcie. Na pew no ju¿ nas szukaj¹, nie s¹dzisz?
Luke potrz¹sn¹³ g³ow ¹.
Nie, nie s¹d zê. Przede w szystkim od naszego

w yjœcia nie up³ynê³o jeszcze du¿o czasu. Po drugie, pada
œnieg... Chyba to zauw a¿y³aœ.

Zauw a¿y³am, panie...
Stratten. Luke St ratten - pow iedzia³ i czeka³ na jakiœ

znak, ¿e zosta³ rozpoznany. Nic takiego nie n ast¹pi³o. I
dobrze. O jeden problem mniej, pomyœla³.

Rusz g³ow ¹, kobieto. Jeœli nie jesteœmy w stan ie

zejœæ szlakiem, oni nie zdo³aj¹ pojechaæ nim w górê.

Nazyw am siê Alexandra - przerw a³a mu w ynioœle i

zaraz ugryz³a siê w jêzyk . Za póŸno przypomnia³a sobie,
¿e pow inna u ¿yw aæ sw ojego pseudonimu. Pomyœla³a
jednak, ¿e teraz nie ma to ju¿ znaczenia. Jak tylko w róci
do kurort u , s ama zadzw oni do ojca. Zrobi³a krok w
kier u n k u Luke'a, po³o¿y³a rêkê na biodrze i postara³a siê
zw róciæ na siebie jego uw agê.

Wiem, ¿e nie zdo³aj¹ w ejœæ szlakiem. Ale mog¹

u¿yæ helikoptera.

Z pew noœci¹ to zrobi¹. Ale nie dzisiejszego w ieczoru.

Ju¿ siê œciemnia i znow u zaczyna padaæ œnieg. Rób jak
uw a¿asz, ale ja w spinam siê w górê.

Co za niemi³y cz³ow iek, pomyœla³a. Pomimo

nieregularnych rysów by³ ca³kiem przystojny i, s¹dz¹c
po szerokoœc i klatki piersiow ej, zdecydow anie dobrze
zbudow an y , ale stanow czo zbyt uparty jak na jej gust.
Patrzy³a, jak gramoli³ siê miêd zy sosnami. Podmuch
w iatru w sadzi³ jej sw ój lodow ay palec za ko³nierz

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

2 5

i zmrozi³ szyjê. S traci³a mê¿czyznê z oczu, ale w ci¹¿
s³ysza³a chrzêst jego butów na œniegu.

Mia³ racjê: zaczyna³o siê œciemniaæ. Mo¿e nie myli³

siê tak¿e w kw estii helikoptera. A pomoc nie musia³a
n ad ejœæ ju¿ tego w ieczoru. Ta myœl podzia³a³a na n i¹
otrzeŸw iaj¹co.

Gramoli³a siê pod górê za tow arzyszem niedoli, ale ten

posuw a³ siê zbyt szybko i nie mog³a go dogoniæ.

- Chyba nie zamierzasz mnie tu zostaw iæ, praw da?

- krzyknê³a.

Luke w yraŸnie s³ysza³ jej w o³anie, ale nie przeryw a³

w spinaczki. Musia³ przyznaæ, ¿e myœl w yra¿ona przez
Alex w yda³a mu siê kusz¹ca z oczyw istych w zglêdów .
Ale górê w ziê³o w nim sumienie. Z minuty na minutê
robi³o siê coraz ciem n iej. Ktoœ taki jak ona nie mia³by
szansy, zw a¿yw szy na zimno i dzikie zw ierzêta.

Odw róci³ siê i spojrza³ w dó³. W lab iryncie sosen

ledw o dostrzega³ jej postaæ. Dotkn¹³ rolki filmu w
kieszeni i w estchn¹³ w poczuciu frust r acji. Czy mu siê
to podoba³o, czy nie, ugrz¹z³. Pomyœla³ o tym, jak reaguje
n a tê dziew czynê, i zgani³ siebie w duchu. Nie mia³
ochoty dumaæ o spêdzeniu nocy z Alexandra Beck,
naw et w najlepszych w arunkach. J ednak¿e bez w zglêdu
na to, co s¹dzi³ o takich k o b ietach jak ona, nie móg³ jej
zostaw iæ.

Przystan¹³ i czeka³. Kiedy siê do niego zbli¿y³a,

w yci¹gn¹³ rêkê i pomóg³ jej przejœæ przez zw alony pieñ.

- Dziêki - w ydysza³a.

Mruk n¹³ coœ w odpow iedzi, a potem obróci³ siê i

znow u zac z¹³ siê gramoliæ pod górê. Od tej w spinaczki
jeszcze bardziej bola³a go noga, c o bezskutecznie
próbow a³ ukryæ.

Co siê dzieje? - zagadnê³a Alexandra.
Moje kolano - odpar³.
Zrani³eœ siê, kiedy spadaliœmy?
Nie.

background image

2 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Znow u zac z¹³ iœæ, przystaj¹c po ka¿dym kroku. Alex

obserw ow a³a jego niezdarne ruchy. Chyb a nie mog³a
liczyæ na to, ¿e w ydobêdzie od niego w iêcej infor m ac ji.
No, ale t r u d n o. Kiedy znajd¹ jakieœ schronienie, bêdzie
musia³ z ni¹ porozmaw iaæ.

Brnêli przez œnieg, który siêga³ im do kostek i pada³

z coraz w iêksz¹ intensyw noœci¹. Lu ke chw yci³ Alex za
ramiê i pomaga³ jej iœæ. Musieli narzuciæ sobie szybsze
tempo.

G³upie - mrukn¹³ do siebie.
Co jest g³upie? - zapyta³a Alex.
To, ¿e utkw i³em tutaj. Z tob¹.
W pojedynkê by³oby lepiej?
Gdybym by³ sam, nie znalaz³bym siê tutaj.
Jesteœ tutaj z mojego pow odu? - zapyta³a. - A w iêc

jednak œledzi³eœ mnie.

Luke by³ zadow olony, ¿e nie m o g ³a w idzieæ jego.

tw arzy.

Wcale cieb ie nie œledzi³em. Ju¿ ci mów i³em, ¿e ciê

ratow a³em.

Ale przedtem. Œledzi³eœ mnie. Widzia³am ciebie.
Dlaczego mia³bym ciê œledziæ?
Ze w zglêdu na to, kim jestem.
A kim jesteœ?
Alexandra Beck.

Luke szed ³ dalej, ani na chw ilê nie przeryw aj¹c

rytmicznego marszu.

- Tak? I co z tego?

Alex chw yci³a go za ramiê i osadzi³a w miejscu.

- Chcesz mi w mów iæ, ¿e nie w iesz, kim jestem?

- zapyta³a.

Jesteœ s³aw na czy jak?
Ty chyba ¿artujesz.
Nie. Pow iedz mi. D³ugo przebyw a³em poza krajem.
Gdzie? - zagadnê³a nieco sarkastycznym tonem.

- Na Syberii?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

2 7

Luke uœmiechn¹³ siê szeroko. Bez w ¹tpienia by³a

zadziorn¹ istotk¹.

Coœ w tym rodzaju.
Jestem córk¹ Victora Becka.
O nim rzeczyw iœcie s³ysza³em.
Tak myœla³am.
Ale to nie znaczy, ¿e ciê œledzi³em - dorzuci³.
W takim razie zaatakow a³eœ mnie?
Wcale nie!

Pow oli przysun¹³ siê do Alex, a ona siê cofnê³a. By³a

w ysoka. Luke by³ w y¿szy. Zdecydow anie nad ni¹
górow a³ w zrostem. Pogrozi³ jej piêœci¹.

- Kto kogo zaatakow a³?

W p ó ³m r oku Alex ledw o dostrzega³a œlady zêbów na

jego skórze, ale w spomnienie o tym incydencie w r ó c i³o
do niej w ca³ej jaskraw oœci.

Och. No tak, có¿. Przepraszam. Myœla³am...
Dajmy ju¿ temu spokój - pow iedzia³ i machn¹³ rêk¹.
Kontynuow a³ w spinaczkê, tupi¹c nogami po to, by

pobudziæ krew do lepszego kr¹¿en ia. Wiedzia³, ¿e
dziew czyna idzie za nim, gdy¿ s³ysza³ chrzêst œniegu pod
jej butami. Po pew nym czasie dotarli do czegoœ w rodzaju
pod es tu. Luke zatrzyma³ siê. To by³a droga. W¹ska,
przykryta kilkudziesiê-ciocentymetrow ¹ w arstw ¹ œniegu, ale
jednak droga. Wzi¹³ g³êboki oddec h . Podpar³szy siê pod
boki, przeniós³ ciê¿ar cia³a na zdrow ¹ nogê i zrobi³ obrót o
sto osiemdziesi¹t stopni.

Zanim zobaczy³ obiekt, us³ysza³ sapanie Alexandry. To

coœ przypomina³o w idmo i sta³o tak blisko, ¿e omal na nie
nie w padli. Œnieg by³ teraz gêstszy i Luke przetar³ oczy, ¿eby
siê upew niæ, i¿ nie ma halucyncji. Nie mia³. Sta³ przed nim
praw dziw y domek, a œciœlej: ma³e schronisko dla narciarzy.
Niezbyt du¿e ani okaza³e, ale solidnie zbudow ane.

Luke rzuci³ siê do drzw i od frontu resztkami

drzemi¹cej w nim energii. Podw a¿y³ klamkê i by³
przyjemnie zaskoczony, ¿e drzw i otw orzy³y siê bez
sp ec jalnego trudu. Mia³ szczêœcie, bo przecie¿ zosta³o
mu niew iele si³.

background image

2 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

D omek sk³ada³ siê tylko z jednego pomieszczenia, a

krête schodki z kutego ¿elaza prow adzi³y na stryszek,
któ ry s³u¿y³ za sypialniê. W rogu, obok ma³ej kuchni,
s ta³ okr¹g³y stó³ i dw a krzes³a, a przed kominkiem
znajdow a³ siê m a³y fotel w yplatany z trzciny i krzes³o.
Luke doszed³ do w niosku, ¿e w ³aœciciel zaszyw a siê
tutaj n a w eekendy. Domek nie by³ luksusow o
urz¹dzony, ale z pew noœci¹ zapew nia³ w szelkie
w y g o d y . Luke nacisn¹³ kontakt. Nic siê nie zmieni³o.
Elektrycznoœæ zosta³a w y³¹czona.

Alex sta³a na œrodku pokoju, podczas gdy Luke

dokonyw a³ przegl¹du inw entarza. Za schodkami odnalaz³
ma³¹, ale funkcjonaln¹ ³azienkê. Odkrêci³ kran. W
p orz¹dku. W³aœciciele nie w y³¹czyli w ody. Skor o
zbli¿a³a siê w iosna, nie by³o potrzeby martw ienia siê o
zam ar zn iêt e r u r y. Luke w róci³ do g³ów n eg o
pomieszczenia i popatrzy³ na Alex.

- Mamy szczêœcie - oznajmi³.

Skinê³a g³ow ¹, zbyt przemarzniêta, b y m óc coœ

odrzec. W pierw szym odruchu Luke mia³ ochotê po³o¿yæ
rêce n a jej ramiona i przygarn¹æ j¹ do siebie, ale nie
by³ pew ien, kto kogo b y rozgrzew a³. Zamiast to zrobiæ,
odw róc i³ siê do niej plecami. Przy przeciw leg³ej œcianie
znajdow a³ siê k o m inek. Luke z radoœci¹ przekona³ siê,
¿e skrzynia na drew no jest w po³ow ie zape³niona. Na
dzisiaj starczy, pomyœla³, a p o t em przyst¹pi³ do
rozpalania ognia. Usiad³ na pod³odze i ogrzew a³
d³onie, kiedy zaczê³y trzaskaæ p³omienie.

- Mmm, jak mi³o - pow iedzia³a Alex, staj¹c za jego

plecami. Luke odw róci³ siê na dŸw iêk jej g³osu. Usi³ow a³
nie zw racaæ na ni¹ uw agi, ale kiedy przeniknê³o go
rozkoszne ciep³o ognia, przesta³ ze sob¹ w alczyæ i spoj
rza³ na ni¹. Uci¹¿liw a w spinaczka i zimne pow ietrze
zabarw i³y jej policzki na ró¿ow y kolor. Uœmiechnê³a siê
do niego, a w jej du¿ych br¹zow ych oczach lœni³o
szczêœcie z pow odu znalezienia dachu nad g³ow ¹. Naw et

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

2 9

teraz, kiedy by³a rozkojarzona, obola³a i praw dopodobnie
ogromnie zmêczona, prezentow a³a siê atrakcyjnie.
Odznacza³a siê n aturaln¹, zdrow ¹ urod¹. Lukê poczu³,
¿e w jego organizm w s t êpuje now y rodzaj ciep³a.
Niebezpieczny.

Kied y siê podnosi³, kolano o d m ó w i³o m u

pos³uszeñstw a.

- Elektrycznoœæ jest w y³¹czona - pow iedzia³, cho

dz¹c po pokoju. W pomieszczeniu panow a³a ciemnoœæ,
jedynym Ÿród³em œw iat³a by³ ogieñ w kominku.

;

Alex rozejrza³a siê po pokoju. - Gdzieœ tutaj s¹

œw iece - pow iedzia³a. - Widzia³am ^je jeszcze minutê
temu. ,* Po chw ili znalaz³a œw iece i zapali³a jedn¹ z
nich.

N ie o œw iat³o siê martw iê - oœw iadczy³ Luke i

w skaza³ grzejnik przy œ c ianie. - Ten system jest albo na
energiê elektryczn¹, albo na gaz propanow y. Na razie nie
w iem, spraw dzê to jutro. Na dzisiejs zy w ieczór -
dorzuci³, w yci¹gaj¹c rêkê w kierun ku kominka - to jest
nasze jedyne Ÿród³o ciep³a. - Na zew n¹trz zaw y³ w iat r,
jakby akcentuj¹c jego s³ow a.

Je¿eli chcemy siê rozgrzaæ, bêdziemy musieli spaæ

przy kominku - zakoñczy³, po czy m w s p i¹³ siê po
spiralnych schodkach na poddasze. £ó¿ko by³o du¿e i
w ydaw a³o siê ca³kiem w ygodne, ale nie zauw a¿y³ ¿adnej
poœcieli, tylko go³y materac przykryty ko³dr¹ z kaw a³ków
materia³u i kilka poduszek . Najw yraŸniej w ³aœciciele
zamknêli domek na sezon albo przynajmniej do lata.

Uw aga! - zaw o³a³. Œci¹gn¹³ materac z ³ó¿ka i

w ytaszczy³ go z poddasza. Alex odskoczy³a, kiedy
materac przechyli³ siê i z g³oœnym pacniêciem w yl¹dow a³
na zakurzonej pod³odze. Po chw ili to samo sta³o siê z
dw iema poduszk ami. Zanim zd¹¿y³a zareagow aæ, Luke
b y ³ ju¿ na dole, przesuw a³ w yplatane z trzciny meble i
rozk³ada³ materac przed kominkiem. Na koniec przykry³
go ko³dr¹.

background image

3 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

No - stw ierdzi³. - To pow inno w ystarczyæ.
Pow inno w ystarczyæ do czego? - zapyta³a.
Luke zerk n ¹³ na dziew czynê. Sta³a z rêkami

opartymi na biodrach i patrzy³a na niego nieufnym
w zrokiem.

Na ³ó¿ko dla nas.
Dla nas?
Tak. Dla nas.
Dla nas? To znaczy dla ciebie i dla mnie?
Nie w idzê tu nikogo w iêcej, z³otko.
Nie jestem ¿adnym z³otkiem, panie Stratten . I nie

mam zamiaru spaæ z panem na tym materacu.

Luke rzuci³ jej gniew ne spojrzenie. To on pow inien by³

siê uskar¿aæ na sytuacjê.

- Rób, jak uw a¿asz - pow iedzia³. Zdj¹³ kurtkê,

œci¹gn¹³ buty i odpi¹³ guzik d¿insów . Jednym ruchem

w estchn¹³ i przymkn¹³ oczy.

Co ty w ³aœciw ie robisz? Luke
otw orzy³ jedno oko.
Uk³adam siê do snu.
Teraz?
- Kobieto, ciemno tu choæ oko w ykol i tak bêdzie a¿

do rana. Jestem na nogach od œw itu. Konam ze zmêcze
nia, a moje kolano boli tak, jakby ktoœ w bi³ w nie gw óŸdŸ.
Ogieñ dogasa. Na razie jesteœmy bezpieczni i nie mam
ochoty s³uchaæ tw ojego pyskow ania. Kapujesz?

Zamkn¹³ oczy i przew róci³ siê na bok.

- Wiêc b¹dŸ tak uprzejma i te¿ idŸ spaæ.

Alex zaw r za³a. Otw orzy³a usta, ¿eby coœ pow iedzieæ,

ale rozmyœli³a siê. W tej chw ili k³ótnia z tym kretynem nie
mia³a sensu. Rozpiê³a kurtkê i w epchnê³a rêkaw ice do
kieszeni. Trzymaj¹c przed sob¹ œw iecê, ostro¿nie
przesz³a do ³azienki i szybko siê um y ³a. Przy sk¹pym
oœw ietleniu przejrza³a dobrze zaopatrzon¹ apteczkê.
Poniew a¿ jej g³ow ê rozsadza³ ból, g³oœno b³aga³a los

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

3 1

o aspirynê. Jej proœba zosta³a w ys³uchana. Przed
pow rotem do g ³ó w n eg o p omieszczenia szybko
po³knê³a dw ie tabletki.

Luke le¿a³ na boku , z tw arz¹ odw rócon¹ od

kominka. Alex zdjê³a kurtkê i buty, i na palcach podesz³a
do materaca. Ciep³o ognia rozk o sznie ogrzew a³o
zmarzniête palce. Spojrza³a na Luke'a. Zostaw i³ dla niej
miejsce na pos³aniu.

Potrz¹snê³a g³ow ¹, postanaw iaj¹c, ¿e n ie s korzysta z

jego oferty. Zamiast tego w yci¹gnê³a siê na rat ano-
w ym fotelu i przykry³a kurtk¹. Przymknê³a oczy. Po
chw ili zaczê³o j¹ boleæ ka¿de st³uczenie i zadrapan ie,
k t ó re spow odow a³ upadek. Fotel by³ zbyt ma³y i
musia³a podkurczyæ sw oje d³u g ie nogi. Kiedy przenosi³a
ciê¿ar cia³a, jakaœ zab³¹kana sprê¿yna w bi³a jej siê w
plecy. Wspaniale, po pr ostu cudow nie, pomyœla³a.
Przew róci³a siê na bok, ¿eb y znaleŸæ w ygodniejsz¹
pozycjê, ale w ci¹¿ coœ jej przeszkadza³o.

Alex przygryz³a w argê. Luke ani drgn¹³. Miejsce,

które dla niej zostaw i³, w yw o³yw a³o nieodpart¹ pokusê.
Cichutko w sta³a i na palcach zb li¿y³a siê do materaca.
Tutaj, przy kominku, by³o znacznie cieplej. Pow oli,
ostro¿nie, po³o¿y³a siê na materacu i gw a³tow nym
ruc h em naci¹gnê³a na siebie ko³drê. Westchnê³a w
ciemnoœci; miêkki materac d zia³a³ jak balsam na jej
utrudzone cia³o.

Pom im o ¿e Alex by³a ogromnie zmêczona, w iedzia³a,

i¿ tej nocy nie zmru¿y oka. Jeszcze nigdy nie znalaz³a siê
w podobnej sytuacji, a ju¿ na pew no nie w tow arzystw ie
takiego mê¿czyzny.

Le¿¹c na boku i w patruj¹c siê w ogieñ, s³ysza³a

nieub³agane w alen ie œniegu o okienne szyby. Burza
œnie¿na rozszala³a siê na dobre. Luke mia³ racjê. Byli
s zc zêœciarzami i dzisiejszej nocy nic im nie zagra¿a³o .
Zamiast dumaæ nad sw oim losem, pow inna by³a
zmów iæ dziêkczynn¹ modlitw ê za znalezienie tego
miejsca.

background image

3 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Spróbow a³a odprê¿yæ siê i napiêcie w jej ciele ustêpow a³o
miejsca potw ornemu zmêczeniu. Po kilku min u t ach
zas nê³a. Luke dok³adnie w yczu³ ten moment. Cia³o
dziew czyny zw iotcza³o, a miêkkie, kr¹g³e poœladki
przesunê³y siê w jego stronê. Przykry³ ko³dr¹ i j¹, i
siebie, w zi¹³ g³êboki oddech i ciê¿ko w estchn¹³.

No có¿, teraz i on móg³ pow iedzieæ, ¿e spa³ z otoczon¹

n ies ³aw ¹ Alexandra Beck. Przysun¹³ siê do niej i poczu ³
zap ac h drogich perfum. Przenikn¹³ go dreszcz
podniecenia. Pomyœla³ o rolce filmu w kieszeni kurtki i o
tym, jaka by³aby reakcja Alex, gdyby siê o niej
dow iedzia³a. Nieœw iadomie przysuw a³ siê do niej
centym et r po centymetrze i jednoczeœnie pomyœla³, ¿e
znalaz³ siê w piekielnym miejscu.

background image

ROZDZIA£ TRZECI

Alex œni³a rozkoszny sen. By³ pogodny letni dzieñ,

a b³êkitne niebo w prost razi³o j¹ intensyw n¹ barw ¹.
O p ad³a na miêkkie poduszki kanapy i w ylegiw a³a siê
w s³oñcu. Znajdow a³a siê na pla¿y, gdzie fale
podmyw a³y brzeg . Jej rozpalon¹ skórê pieœci³ ch³odny
w ietrzyk, ku któremu w ystaw ia³a tw arz. Kiedy jednak
ch c ia³a przytuliæ siê do poduszki, zdarzy³o siê coœ
dziw nego.

Poduszka zaczê³a siê poruszaæ.

Alex bardzo ostro¿nie ot w orzy³a jedno oko, a potem

drugie. To, co zobaczy³a, potw ierdzi³o jej podejrzenia.
Pow ietr ze w cale nie by³o ciep³e, lecz lodow ato zimne.
Nie znajdow a³a siê na pla¿y, a jej g³ow a z pew noœ c i¹ nie
spoczyw a³a na poduszce. Spoczyw a³a na piersi
mê¿czyzny.

Alex w pad³a w panikê, ale tylk o n a moment. Le¿a³a

obok obcego faceta, ale t³umaczy³a s obie, ¿e w szystko
jest w zglêdne. Czy napraw dê mo¿n a by³o nazw aæ obc¹
o s ob¹ kogoœ, z kim dzieli³o siê ³o¿e? Przecie¿ n ie
potraktow a³ jej nieprzyjemnie, zachow yw a³ siê jak
d¿entelmen. Mimo to zu p e³nie nie przypomina³
mê¿c zy zn, których dotychczas zna³a. Uzna³a, ¿e
najrozs¹dniej bêdzie trzymaæ siê od niego z daleka,
dopóki nie upew ni siê, k im jest ten cz³ow iek i jaki ma
zaw ód. Przez d³u¿sz¹ chw ilê n ie porusza³a siê, usi³uj¹c
podj¹æ jak¹œ decyzjê.

Jej zmys³y nie po zosta³y obojêtne na zapach

nieznajomeg o . Ten cz³ow iek pachnia³ zupe³nie inaczej
ni¿ mê¿czyŸni, których zna³a. Nie w yczuw a³o siê u niego
ani

background image

3 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

odrobiny w ody koloñskiej, niczego sztucznego. P achnia³
jak... hm, jak mê¿czyzna, k t ó r y w sumie w cale nie
w ydaw a³ siê niemi³y, ale w zaistnia³y c h okolicznoœciach
bez w ¹tpienia móg³ jej zagra¿aæ.

Alex pow oli przechyli³a g³ow ê, ¿eby mu s iê lepiej

przypatrzyæ. Jego klatka piersiow a w znosi³a siê i opada³a
w raz z pow olnym, miarow ym oddechem. Centymetr po
centymetrze, Alex cicho siê od niego odsuw a³a. Mê¿czyzna
naw et nie drgn¹³ i nadal spokojnie oddycha³. W³aœnie
zamierza³a stoczyæ siê z materaca, kiedy Luke uniós³
nagle ramiê i chw yci³ j¹ w pasie. Przycisn¹³ j¹ do siebie,
coœ w ymamrota³, g³oœno prze³kn¹³ œlinê, a potem
w estchn¹³ i znow u zapad³ w sen.

Alex patrzy³a na niego z niedow ierzaniem, jej tw arz

dzieli³o od tw arzy mê¿czyzny zaledw ie kilka centymetrów .
Nie wiedzia³a, czy ma siê w yryw aæ, czy ponow iæ próbê
w yœlizgniêcia siê z jego objêæ. Wpatryw a³a siê w jego tw arz
i usi³ow a³a podj¹æ decyzjê. W œw ietle dziennym mog³a mu
siê lepiej przyjrzeæ. Mia³ jasnobr¹zow e w ³osy z kilkoma
jaœniejszymi pasmami, gêste i nieco zmierzw ione. Wysoko
osadzone koœci policzkow e ³¹czy³y siê z w ydatn¹ szczêk¹,
a w ustach uw agê przyci¹ga³a pe³na dolna w arga.

Tw arz mê¿czy zny w yra¿a³a znu¿enie ¿yciem i Alex

zastanaw ia³a siê nad jeg o przyczynami. Zmarszczki
w okó³ oczu w skazyw a³y na to, ¿e czasami siê uœmiecha³,
chocia¿ Alex jeszcze go nie w idzia³a w takiej sytuacji.
Przypomnia³a sobie br¹zow e oczy, które teraz by³y ukryte
po d pow iekami o najd³u¿szych, najbujniejszych rzêsach,
jakie kiedykolw iek w idzia³a u mê¿c zyzny, a mo¿e naw et
u kobiety.

W sumie musia³a zaufaæ sw ojemu pierw szemu

w ra¿eniu. By³ bardzo przystojny i napraw dê w ydaw a³ siê
n o r m aln y . . . c o k o lw iek b y to oznacza³o w e
w spó³c zesnych czasach. Czy¿by mów i³ praw dê? Mo¿e
jej nie œledzi³, a tylko w ybra³ siê na przeja¿d¿kê i nagle
zasz³o coœ n ieoczekiw anego. Tak czy ow ak, co za
ró¿nica?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

3 5

zapytyw a³a siebie w duchu. By³a pew na, ¿e zostan¹
uratow ani w ci¹gu najbli¿szych paru godzin i szybko
zapomn¹ o tym ma³ym interludium.

O dziw o , t a myœl nie spraw ia³a jej satysfakcji. Le¿¹c

obok mê¿czyzny, czu³a niepokój, jakby na coœ czeka³a, na
coœ now ego, niew yobra¿alnego, znajduj¹cego siê poza jej
zasiêgiem.

Zacisn¹³ ramiê w okó³ niej, przyci¹gn¹³ j¹ bli¿ej siebie.

Deprymow a³a j¹ dw ojakoœæ uczuæ, których do znaw a³a,
kiedy tak le¿eli przytuleni. Nie zna³a go - nie mia³a
ochoty poznaw aæ - ale coœ œciska³o j¹ w ¿o³¹dku, a serce
bi³o szybciej ni¿ zw ykle. I to le¿enie w r am ionach
mê¿czyzny w pew nym sensie j¹ uspokaja³o , daw a³o
poczucie... bezpieczeñstw a.

Dziw ne, pomyœla³a. Nigdy nie u¿yw a³a s³ow a

„b ezpieczeñstw o" w odniesieniu do mê¿czyzn. Uzna³a
tê myœl za anormaln¹. Bez w ¹tpienia w szystkiem u by³a
w in n a n iec o d zienna sytuacja sk³aniaj¹ca j¹ do
nieracjonalnych zachow añ . Alex próbow a³a siê ruszyæ,
ale potem zmieni³a zamiar. Nie w iedzia³a, jak to
zrobiæ, ¿eby siê n ie o b udzi³ - albo ¿eby nie zrobi³
czegoœ gorszego, zw a¿yw szy pozycjê, w jakiej
znajdow a³y siê ich cia³a.

Luke zdaw a³ siê czytaæ w jej myœlach. J ego rêka

zaczê³a b³¹dziæ p o p lecach Alex, pow oli zbli¿aj¹c siê do
podstaw y krêgos³upa. Tam siê zatrzyma³a. Alexandra
pozosta³a nieruchoma jak g³az, w yczekuj¹c na nastêpny
ruch. Rêka Luke'a nie spraw i³a jej zaw od u . Pow oli,
w ytrw ale, przemieœci³a siê na poœladki, gdzie na chw ilê
spoczê³a, by pieœciæ i obejmow aæ te w ypuk³oœci.

Poczucie bezpieczeñs tw a natychmiast zniknê³o, ale

jeg o m iejsce zajê³o zupe³nie inne doznanie. Mê¿czyzna
mia³ rozgrzane cia³o, promieniow a³ ciep³em, które
zachêca³o do w iêkszej bliskoœci. Na ciele dziew czy ny
pojaw i³a siê gêsia skórka. Ciep³o cia³a Luke'a s¹czy³o siê
do w nêtrza Alex, a d³oñ nie przestaw a³a masow aæ jej

background image

3 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

bioder . Co œ zaczê³o dziaæ siê w jej ¿o³¹dku, nie by³a
pew na, czy ze strachu, czy z podniecenia.

Ramiê mia³a przygw o¿d¿one, ale zdo³a³a osw obodziæ

rêkê. Usi³ow a³a odpychaæ klatkê piersiow ¹ mê¿czyzny,
b y w ten sposób go pow strzymaæ. By³ to rozs¹dn y
manew r, ale nie przyniós³ ¿adnego skutku, gdy¿
n ap o t ka³a œcianê tw ardych miêœni, które nie ustêpow a³y
naw et na milimet r. Alex po³o¿y³a d³oñ na sercu Luke'a.
Jego miarow e b ic ie w spó³gra³o z biciem jej w ³asnego
serca.

Zamknê³a oczy i próbow a³a zdecydow aæ, czy ma

spokojnie le¿eæ w jego ramionach, w nadziei ¿e Luke po
prostu przew róci siê na bok, czy te¿... kierow aæ siê
inst y n ktem i z ca³ej si³y uderzyæ go kolanem, ¿eby
natychmiast po³o¿yæ kres tej sytuacji.

Nie musia³a robiæ ¿adnej z tych rzeczy. Luke

przebudzi³ siê i przez d³u¿sz¹ chw ilê przypatryw a³ jej
siê w oszo³omieniu. Z pocz¹tku nie móg³ siê
zorientow aæ, gdzie i z kim przebyw a. Bud zi³ siê ju¿ w
w ielu dziw nych miejscach, dlatego teraz nie b y ³
kompletnie zaskoczony. Uœw iad amia³ sobie w szystko
stopniow o, poczynaj¹c od to¿s am o œci kobiety, która
obok niego le¿a³a, a koñcz¹c na tym, co obejmow a³
sw oj¹ d³oni¹.

- Przepraszam - pow iedzia³ i natychmiast ro zluŸni³

uœcisk.

Alex nie traci³a czasu. W y g r am o li³a siê z

prow izorycznego

³o¿a, lecz, niestety, nie mog³a odejœæ

zbyt daleko. Obejrza³a siê na Luke'a. Siedzia³ na
œrodku materaca i przeczesyw a³ rêk¹ rozczo chrane
w ³osy. W niew ielkim pomieszczeniu w ydaw a³ siê
niemal w ielkoludem.

Mocno zacisnê³a rêce. Niew iarygodnie zdenerw ow a³

jg fakt, ¿e znajdow a³a siê w jednym pokoju z kimœ tak
mêskim jak Luke Stratten. Tymczasem on w sta³, w ³o¿y³
buty i uda³ siê w kierunku ³azienki. Odw r ó c i³a siê do
niego plecami i obrzuci³a w zrokiem kuchniê.

Wsta³a, podesz³a do zlew u, odkrêci³a kurek i czeka³a,

a¿ zleci brudna w oda, a jej w zrok pow êdrow a³ ku

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

3 7

ekspresow i*do kaw y, który sta³ na rogu blatu. Odda³aby
teraz w szystko za fili¿ankê kaw y.

- Spraw dŸ w szafkach - poradzi³ jej Luke, w racaj¹c

do g³ów nego pomieszczenia. - Mo¿e coœ tam jest.

Zbada³ sw oje k o lano. Zdrêtw ienie nie ustêpow a³o.

Zapew ne podczas upadku poniós³ w iêkszy uszczer b ek,
ni¿ s¹dzi³. Odczuw a³ piekielny ból.

Alex znalaz³a nie tylko nie napoczêt¹ puszkê kaw y, ale

tak¿e pude³ko s³onych chrupek, mas³o orzechow e i kilka
innych puszek z ¿yw noœci¹.

- Przynajmniej nie umrzemy z g³odu - zauw a¿y³

Luke.

Sta³ za plecami Alex, która odw róci³a siê.

Nie bêdziemy tu a¿ tak d³ugo, ¿eby siê o to martw iæ -

pow iedzia³a.

Nie?
- Na pew no ju¿ w iedz¹ o naszym zaginiêciu.
Luke pokrêci³ g³ow ¹ i podszed³ do okna. Na dw orze

nadal sypa³ gêsty œnieg. Drzew a i krzew y ugina³y siê pod
nie chcianym brzemieniem.

- Spójrz na niebo - pow iedzia³. - Ta œnie¿yca

nieprêdko ustanie. A dopóki siê nie przejaœni, nie w yœl¹
po nas helikopterów .

Alex przygryz³a w argê. Nie podoba³o jej siê to, co

mów i³ Luke. Przera¿a³a j¹ p erspektyw a przebyw ania z
tym cz³o w iekiem pod jednym dachem. Zbli¿y³a siê do
okna i stanê³a obok Luke'a.

Nie moglibyœmy sami spróbow aæ w róciæ? Luke
popatrzy³ na ni¹ z niedow ierzaniem.
Nie.
Dlaczego nie?
Poniew a¿ nie damy sobie rady.
Kto tak mów i?
Ja tak mów iê.
- A co ciê do tego upow a¿nia? - zapyta³a Alex,

opar³szy rêkê na biodrze.

background image

3 8

B OG A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Wiem coœ niecoœ o szkole przetrw ania - odpar³

spokojnym g³osem, chocia¿ zaczyna³a gotow aæ siê w nim
krew .

Hm, ja te¿. Mo¿e po prostu pójdê sama.

Zepsuta smarkula, p o myœla³, nie potrafi i nie chce

poj¹æ najoczyw is t szych rzeczy. Fatalnie siê z³o¿y³o, ¿e
musia³ j¹ œledziæ, przy okazji spóŸniaj¹c siê na samolot,
a teraz ugrz¹z³ w górach z t¹ rozpieszc zon¹ ksiê¿niczk¹,
która praw dop o d obnie nie potrafi³a naw et zagotow aæ
w ody.

Zdenerw ow any, odsun¹³ siê od niej i nacisn¹³ klamkê.

Drzw i by³y ob lodzone, ale kilka uderzeñ piêœci¹ w e
framugê w ystarczy³o, by je otw orzyæ. Po chw ili próg
domku zasypa³ œnieg.

- Proszê bardzo, panno Beck - oznajmi³ Luke i w yci¹

gn¹³ rêkê w kierunku drzw i.

Alexandra mia³a w ra¿enie, ¿e jej serce, zamar³o w

piersi. Nie by³o ¿adnego w yjœcia, ¿adnej œcie¿ki,
niczego. T ylko œnieg. Wszêdzie. Prze³knê³a œlinê, a
p o t em p o s ³a³a Lu k e'ow i s³aby, przepraszaj¹c y
uœmiech.

Chyba utkw iliœmy tu na dobre, co? - pow iedzia³a

³agodnie.

Teraz ju¿ sama w idzisz.
Na jak d³ugo?
Nie w iadomo.

Luke w ³o¿y³ kurtkê i zdj¹³ z tylnej œciany szuflê.

- Co robisz? - zagadnê³a Alex.
Zacz¹³ odœnie¿aæ œcie¿kê.
- Potrzebujemy w iêcej drew na. Rozejrzê siê dooko³a

i spraw dzê, czy nie ma tu gdzieœ jego zapasu.

Przez otw arte drzw i nap³yw a³o bardzo zimne

pow ietrze. W pokoju i t ak by³o ju¿ ch³odno, ale teraz,
k iedy szala³ w nim w iatr, szybko zamienia³ siê w
w ielk¹ lodów kê. Alex dygota³a, trzymaj¹c w r êkach
puszkê z kaw ¹.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

3 9

. - Mo¿e byœ mi pomog³a - pow iedzia³ Luke, kiedy

przetar³ drogê.

- Co mam robiæ?

, - Na pocz¹tek do³ó¿ drew na do ognia. U¿yj reszty

k³ód, które le¿¹ w tamtej skrzyni.

Cofn¹³ siê, ¿eby zamkn¹æ za sob¹ drzw i.

I zrób kaw ê.
Zrobiæ...?

Ale Luke zd¹¿y³ ju¿ znikn¹æ za drzw iami. Alex

popatrzy³a na puszkê kaw y i w estchnê³a.

- Ciekaw e, jak mam to zrobiæ.

Oczyw iœcie umia³a zap ar zy æ kaw ê, ale pod

w arunkiem,

¿e mia³a do dyspozy c ji dzbanek, kuchenkê

albo ek s p r es do kaw y, a nie tylko puszkê i ogieñ w
kominku. Postanow i³a jednak, ¿e musi sobie jakoœ
poradziæ, i zaczê³a przetrz¹saæ szuf lady w poszukiw aniu
otw ieracza do puszek.

Luke energicznie w ymachiw a³ ³opat¹, pomimo ¿e

bola³y go miêœnie po spêdzeniu nocy na niew ielk im
materacu w niew ygodnej pozycji. Jego umys³ pracow a³
na przyœpieszony c h obrotach, traw i³y go myœli, które w
ogóle nie mia³y ze sob¹ zw i¹zku. Myœli o utraconym
sprzêcie, o zleceniu, którego nie mo¿na w ykonaæ, a
przede w szystkim myœli o Alex.

Przystan¹³ i opar³ siê o róg domku. Spa³ niew iele, gdy¿

Alex przez ca³¹ noc napiera³a na niego sw oim cia³em.

Zapada³ w drzemkê, a kiedy siê budzi³, czu³ jej nogê na

I sw oim udzie i ramiê, które Alex przyciska³a do jego

l' piersi. Wygl¹da³o na to, ¿e panna Beck sypia niespokoj-

| nie.

i Ta pozycja by³a bardzo niew ygodna i... s zalenie '
niepokoj¹ca. Przypisyw a³ dziew czynie w iele cech -
zepsucie, brak w ytyczonego celu, egoizm - lecz mimo
w szystko nie móg³ zaprzeczyæ, ¿e bardzo go poci¹ga³a.
Przez d³ugi czas nie ³¹czy³ go z nikim ¿aden znacz¹cy
zw i¹zek. Tylko raz w ¿yciu omal siê nie zarêczy³, ale to

background image

4 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

dzia³o siê przed w ieloma laty, w college'u, kiedy by³
jeszcze naiw nym m³odzieñcem.

Kiedy w ybr a³ sw ój zaw ód, w szystko uleg³o zmianie.

W jego ¿yciu nie b y ³o miejsca na poœw iêcenie siê
jakiejkolw iek kobiecie. W decyduj¹cym momencie
o k azyw a³o siê, ¿e naw et te najbardziej w yzw olone
pragn¹ domku na w si z bia³ym p³otem, podczas gdy
jemu zale¿a³o tylko na tym, ¿eby m ó c w yje¿d¿aæ i
relacjonow aæ najbardziej aktualne w ydarzenia.

Po prostu nie umia³ ³¹czyæ ¿ycia pryw atnego z karier¹

zaw odow ¹. A naw et gdyby to potrafi³, Alexandr a Beck
by³aby ostatni¹ kobiet¹, jak¹ by w ybra³. Gdyby siê za kimœ
rozgl¹da³, co akurat nie mia³o miejsca, s zu k a³by osoby
posiadaj ¹cej w ¿yciu konkretny cel, kobiety, która przej mo-
w a³aby siê nie tylko kaprysami mody. Przypomnia³ sobie
Alex opieraj¹c¹ rêkê na biodrze i ¿¹daj¹c¹ pow rotu na szlak.

Egoistka, pomyœla³. Ma³a, rozpieszczona k s iê¿niczka.

Ale zaraz ta w izja u s t ¹p i³a miejsca obrazow i
utrw alonemu na neg at y w ie jego umys³u - przedstaw ia³
on Alex w w annie, z tw arz¹ rozjaœnion¹ rozkosz¹.

Luke chw yci³ za ³opatê i znow u zabra³ siê do pracy. Ze

spotêgow an¹ w skutek f r u s t r ac ji s i³¹ zaw ziêcie
przekopyw a³ siê przez g³êbok¹ w arstw ê ciê¿kiego,
mokrego œniegu. Mo¿e jej nie lu bi³, ale na pew no nie
móg³ zaprzeczyæ, ¿e chcia³by siê z ni¹ kochaæ.

To by³ zdecydow anie najbardziej pal¹cy problem. Jeœli

nie dla niej, to przynajmniej dla niego by³o oczyw iste, ¿e
zapew ne bêd¹ musieli spêdziæ razem jeszcze jedn¹, a mo¿e
dw ie noce. Martw i³ siê, ¿e nie w ie, jak sobie poradziæ w tej
sytuacji. O n, który zaw sze szczyci³ siê sw oim
opanow aniem, nie w ykazyw a³ go zbyt w iele w obecnoœci
Alexandry.

Gdyby cho c ia¿ odw zajemnia³a jego fascynacjê! Ale

s p ogl¹da³a na niego jak jelonek Bambi na myœliw eg o .
Zachow yw a³a w stosunku do niego czujnoœæ i postêpow a³a
s³usznie. Gdyby by³ m ¹d r y , w ykorzysta³by jej naturaln¹
pow œci¹gliw oœæ i trzyma³by siê od niej z daleka. Do

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

4 1

idiab³a, jak tego dokonaæ? Pomyœla³, ¿e jeszcze jedna taka
³noc i bêdzie musia³ nocow aæ na mrozie. t N iedaleko za

domkiem znajdow a³o siê pó³ s¹gu d r ew na. Luke szybko
w ymamrota³ dziêkczynn¹ modlit w ê i przyst¹pi³ do
penetrow ania okolicy, maj¹c nadziejê, ¿e na coœ jeszcze
natrafi. O tyln¹ œcianê domku by³ w sparty du¿y zb iornik
z propanem. Przekrêci³ zaw ór i us³ysza³ lekki syk
przedostaj¹cego siê do rur gazu. Doszed³ do w niosku, ¿e
bojler znajduje siê w ew n¹trz, w szafie za krêtymi
schodkami. Pomyœla³, ¿e przy najmniej bêd¹ mieli
dostêp do ciep³ej w ody i skorzystaj¹ z pieca.

Z narêczem polan w ramionach ruszy³ z pow rotem do

frontow ych drzw i. Tam zrzuci³ ³adunek i poszed ³ po
n as t êpne polana. Otw orzy³ drzw i i w rzuci³ do œrodk a
narêcza drew na. Jego nag³e wejœcie zaskoczy³o Alex do
tego stopnia, ¿e sparzy³a siê ciê¿kim czajnikiem, który
w tym momencie podnosi³a z kraty.

Och! - w ykrzyknê³a i w ³o¿y³a palec do ust. Luke

natychmiast do niej podbieg³.

Co siê sta³o?

Robi³am kaw ê. Usi³ow a³am j¹ zaparzyæ. Ty mnie

zaskoczy³eœ. Oparzy³am sobie rêkê.

Poka¿ - pow iedzia³ Luke i chw yc i³ jej praw ¹ d³oñ.

By³a czerw ona i obrzmia³a. - ChodŸ ze mn¹.

Alex posz³a za nim. Nie mia³a w yboru. Ci¹gn¹³ j¹ za

liêkê w kierunku drzw i, a potem w yszli za próg. . - Co
chcesz...?

N ajlepszym lekarstw em na oparzenia jest ch³ó d -

oznajmi³ nie znosz¹cym sprzeciw u tonem.

Przecie¿ nie jest to a¿ tak pow a¿ne...
Luke bez s³ow a w sun¹³ jej r êkê do najbli¿szej zaspy

œnieg u . Stali tak przez chw ilê, a Luke mocno
przytrzymyw a³ Alex za praw y nadgarstek. N iebaw em
ca³kow icie pokry³ ich œnieg , który pada³ du¿ymi
mokrymi p³atkami. A oni milczeli przez chw ilê, która
w ydaw a³a siê w iecznoœci¹. Alex patrzy³a w jedn¹
stronê, a Luke

background image

4 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

w drug¹, i oboje rozpaczliw ie starali siê nie sp o jr zeæ
sobie w oczy.

By³o im jed n ak pisane coœ innego. Alex przenosi³a

ciê¿ar cia³a z jednej nogi na drug¹ i przy okazji
poœlizgnê³a siê. Wyci¹gnê³a rêce ku Luke'ow i, a on
odruchow o w y c i¹g n¹³ ramiê i chw yci³ j¹ od ty³u.
P r zyc i¹gn¹³ Alex do siebie, a jej g³ow a opad³a na jeg o
bark.

Ich oczy w reszcie siê sp o tka³y. Dr¿¹ce cia³o

uœw iadomi³o Luke'ow i, jak b ardzo jest zdenerw ow ana.
Br¹zow e oczy dziew czyny lœni³y, a rumieñce na
policzkach t y lko potêgow a³y jej urok. Wygl¹da³a
ponêtnie. A Luke musia³ przyznaæ, ¿e d³ugie godziny
le¿enia obok niej w ciemnoœci cholernie zaostrzy³y jego
apetyt.

Wszystkie obrazy dziew czyny, które pojaw ia³y siê

w jego u m yœle, w szystkie z góry w yrobione s¹dy na jej
temat zniknê³y w zimnym pow ietrzu niczym para z
oddechu. Dostrzega³ w niej niew innoœæ, choæ s³ysza³
w iele plotek na jej temat i w iedzia³, co dotychczas o niej
pisano i mów iono. Ale pomimo fak tów , które zna³, nie
m óg³ zaprzeczyæ, ¿e coœ siê zmieni³o od poprzed n ieg o
dnia. Przesta³ trak tow aæ Alex jak obiekt, jak œrodek do
celu, którego osi¹gniêcie o znacza³o plik banknotów w
portfelu. By³a kobiet¹ z krw i i ko œci; móg³ jej dotkn¹æ,
poczuæ jej zapach. Wzbudza³a w nim reak c jê, której
nigdy nie by³y w stanie w yw o³aæ u niego zaw o d ow e
kurtyzany w odleg³ych zak¹tkach œw iata.

Luk e skoncentrow a³ siê na ustach dziew czyny. Mia³a

rozchylone w argi. Wyra¿a³y zaproszenie, bez w zglêdu na
to, czy o tym w iedzia³a, czy nie. Nie zw a¿aj¹c na
konsekw encje, nie mog¹c siê zdobyæ na ¿adn¹ sensow n¹
myœl, pochyli³ ku niej g³ow ê.

Alex ogarnê³a panika. Ten cz³ow iek zamierza³ j¹

poca³ow aæ. Czy ona tego chcia³a? Nie mia³a czasu na
podjêcie decyzji, w iedzia³a, ¿e za u³amek sekundy Luke
w p ije s iê w jej usta. Czu³a jego gor¹cy oddech. Mia³a
w ra¿enie, ¿e jej ¿o³¹dek przew raca siê do góry nogami,

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

4 3

a ca³e cia³o przenika fala ciep³a. Zacisnê³a d³oñ na
ramieniu mê¿czyzny.

Myœlê... myœlê, ¿e w szystko jest ju¿ w porz¹dku -

pow iedzia³a. Te s³ow a omal nie ugrzêz³y jej w gardle.

Hmmm?
- Moja rêka - odpar³a. - Ju¿ jest w porz¹dku.
Luke bardzo d³ugo na ni¹ patrzy³, a potem zmru¿y³

oczy, usi³uj¹c sobie przypomn ieæ, z mizernym skutkiem,
dlaczego w yszli z domu. Wreszcie uda³o mu siê odtw orzyæ
bieg w y darzeñ i w yci¹gn¹³ rêkê Alex, ¿eby j¹ obejrzeæ.
Mia³a racjê. Czerw one miejsce zaczyna³o ró¿ow ieæ, a
opuc h lizna zesz³a. Spojrza³ na jej zw rócon¹ ku górze
tw arz. Nie dostrzeg³ na niej w yrazu czujnoœci i dziêkow a³
za to Bogu. Co te¿ go nas z³o ? Omal jej nie poca³ow a³!
Pokrêci³ g³ow ¹ i ods u n ¹³ siê od dziew czyny. Kto by
pomyœla³: Luke S t ratten ow ³adniêty jak¹œ tajemnicz¹ si³¹,
nad któr¹ nie jest w stanie zapanow aæ. Joe w ybuchn¹³by
gromkim œmiechem. ¯aden z jego znajomych by w to nie
uw ierzy³. A tym bardziej on sam.

- Zimno ci - pow iedzia³, po raz pierw szy uœw iada

miaj¹c sobie, ¿e Alex ma na sobie tylko sw eter. - ChodŸ.

Otw orzy³ drzw i i w prow adzi³ j¹ do œrodka. Szybko

rozejrza³ siê po pokoju. Ich „³o¿e" by³o schlu d nie
zas³ane, a ogieñ buzow a³ a¿ mi³o. Czajn ik, który
spow od o w a³ oparzenie, sta³ sobie spokojnie na
ciemnoszarej p³ytce ko m in k a. A w iêc nie by³a tak
niezaradna, jak podejrzew a³. Punkt dla Jej Wysokoœci.

Odw róci³ siê do Alex.

Za domem jest zbiornik z propanem. Praw dopodobnie

w ystarczy nam g azu do ogrzania w ody i je¿eli
bêdziem y ostro¿ni - doda³, w skazuj¹c na piecyk - do
gotow ania. Ale nie m a m o w y o ogrzew aniu. Obaw iam
siê, ¿e bêdziemy musieli zadow oliæ siê ogniem w
kominku.

Dobre i to - stw ierdzi³a Alex.
Masz ca³kow it¹ racjê.

background image

4 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Luke spokojnie podszed³ do kominka i spraw dzi³, c o

uda³o jej siê zrobiæ. Z czajnika ulatnia³a siê par a i czuæ
by³o aromat kaw y. I chocia¿ w dycha³ ju¿ zapach lepszej
ka\yy, to teraz nap³ynê³a mu do ust œlinka. Nala³ s o b ie
pe³en garnuszek i poci¹gn¹³ ³yk. Jeœli nie zw a¿a³o siê na
fusy, które musia³y w niej byæ, kaw a bardzo mu
smak ow a³a. By³a cholernie dobra. Stara³ siê ukryæ
zaskoczenie.

^ No jak? - zagadnê³a Alex, kr¹¿¹c w pobli¿u.
- Niez³a - odpar³. Koncentrow a³ sw oj¹ uw agê na

garnuszku, a nie na jej tw arzy. Nie móg³ i nie mia³ odw agi
na ni¹ spojrzeæ, gdy¿ obaw ia³ siê, ¿e dziew czy na
dostrze¿e to, co skryw aj¹ jego oczy. A co takiego jest
w tw oich oczach, Stratten? zapytyw a³ s am ego siebie.
Szacunek? Po¿¹danie? Strach?

Niew ¹tpliw ie odrobina ka¿dego z tych uczuæ.

Alex ostro¿nie zb li¿y³a siê do Luke'a. Opad³a obok

fw ego na kalana, zanurzy³a garnuszek w czajniku i zaczer-
pnê³a kaw y - c a³y czas nie spuszcza³a w zroku z jego
œmiertelnie pow a¿nej tw arzy.

Nie umia³a go przejrzeæ. By³o w nim coœ, co j¹

niepokoi³o. Przez niemal ca³y czas okazyw a³ rezerw ê, *
w rêcz zaw ziêty upór. Ale niekiedy zauw a¿a³a, ¿e patrzy
na ni¹ z bardzo dziw nym w yrazem tw arzy, jakby
odczuw a³ ból.

Mo¿e myœla³ o sw ojej nodze, a nie o niej. N ie mog³a

mieæ pew noœci. Wiedzia³a tylko, ¿e nigdy nie zaw odzi jej
instynk t. Instynkt podpow iada³ jej, ¿e oczy tego
cz³ow ieka coœ skryw aj¹.

Naw et nie w iedzia³a, ile czasu up³ynê³o od ich

przybycia do domku, ale przecie¿ nie mia³a zbyt w iele do
roboty, w iêc m o g³a siê zaj¹æ obserw acj¹. Choæby dla
zabicia czasu, którego mieli a¿ nadto. Postanow i³a
rozszyfrow aæ Luke'a i przekonaæ s iê, co go trapi.
Mog³oby to byæ interes u j¹ce urozmaicenie. Ostatecznie
nie mia³a nic do str¹cenia.

background image

ROZDZIA£ CZWARTY

-

Dlaczego mnie nie lubisz?

Luke akurat uniós³ do ust kubek z kaw ¹ i jego rêka

znieruchomia³a. Poci¹gn¹³ ³yk i przez d³u¿sz¹ chw ilê
uw a¿nie obserw ow a³ Alex. Wreszcie zapyta³:

Dlaczego myœlisz, ¿e ciebie nie lubiê?
Przede w szystkim œw iadczy o tym tw oje zachow anie -

oznajmi³a, siadaj¹c przed nim w pozycji jogina.

- Od pocz¹tku by³eœ w rogi.

Wrogi?
Wœciek³y. Jakby ta law ina ruszy³a z mojej w iny.

• - To nie by³a niczyja w ina. Jeœli w ydajê siê w œciek³y,
to dlatego, ¿e pow in ienem w si¹œæ na pok³ad samolotu
odlatuj¹cego do Afryki - spraw dzi³ godzinê na zegarku

- w ³aœnie teraz.

Afryka! Jak w spaniale! Na wakacje?
Dlaczego jej o tym pow iedzia³?
Nie, hm, raczej do pracy.
Czym siê zajmujesz? - zapyta³a, pij¹c kaw ê.
Piszê.

Taka odpow iedŸ w ydaw a³a siê najbli¿sza praw dy.
Rzeczyw iœcie, oprócz robienia zdjêæ pisyw a³ tak¿e artyku³y.
Alexandra uœmiechnê³a siê.

Pisarz. To w yjaœnia spraw ê.
Co w yjaœnia?
To tw oje w redne, rozczarow ane spojrzenie.
Wredne? Ja jestem w redny?
- No, mo¿e nie w redne, nie w tym sensie, ¿e nie

przyjemne, ale, no w iesz, takie... w yzyw aj¹ce.

background image

4 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Wyzyw aj¹ce - pow tórzy³. Czu³, ¿e gdyby d³u¿ej

zas tanaw ia³ siê nad tym okreœleniem, dostrzeg³by, ¿e
kryje siê w nim jakiœ komplement

Tak. Lek c ew a¿¹ce. Jakbyœ nie dba³ o to, co ludzie o

tobie myœl¹. Niezale¿ny typ.

I to jest dobre?
Mnie siê podoba - stw ierdzi³a Alex, w zruszaj¹c

ramionami.

Napraw dê? Dlaczego?
Och, nie w iem. Wiêkszoœæ mê¿czyzn w ykorzysta³aby

tak¹ sytuacjê. Próbow aliby zrobiæ na m n ie w ra¿enie i
w ogóle.

Mê¿czyŸni tak siê do ciebie odnosz¹?
Niestety.
Du¿o mê¿czyzn?

Alex zmru¿y³a oczy. Luke naw i¹zyw a³ do plotek i chyba

nie podoba³ jej siê temat, który poruszyli w tej rozmow ie.

Wystarczaj¹co du¿o.
Co to znaczy: w ystarczaj¹co du¿o? - zapyta³ Luke.

Zastanaw ia³ siê, dlaczego dr¹¿y tê kw estiê. O ¿yciu Alex
s³ysza³ ju¿ w iêcej, ni¿by chcia³ siê dow iedzieæ.

Nie czytasz brukow ców ? Tysi¹ce.
By³a r o zd r a¿n iona. Uzna³, ¿e to sprzyjaj¹ca

okolicznoϾ.

N igdy nie zna³em osoby, która mia³aby tysi¹c e

kochanków .

W takim razie prow adzisz ¿ycie samotnika. Ja znam

setki takich osób.

Setki i tysi¹ce. No, no, panno Beck, bujn e p r o w adzi

pani ¿ycie, niepraw da¿?

Jeszcze jak.
- Zastanaw iam siê, co czuje taka osoba - pow iedzia³.
Alex mia³a tego doœæ. Poderw a³a siê i w yla³a fusy po

kaw ie do ognia. P³yn zaskw iercza³ w zetkniêciu z
p³omien iami; w niej rów nie¿ zaw rza³o z pow odu tej
niedorzecznej rozmow y. By³ zupe³nie taki sam jak ca³a
reszta:

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

4 7

Interesow a³a go tylko otoczka, a nie w nêtrze cz³ow ieka.
Zreszt¹, czegó¿ siê spodziew a³a?

- Z moich doœw iadczeñ z mê¿czyznami ogólnie

w ynika, ¿e to ³asi na pieni¹dze chciw cy, którym zale¿y
w y³¹cznie na zaspokojeniu dw óch, w ich pojêciu najw a¿
niejszych, ludzkich potrzeb. Tak siê sk³ada, ¿e obie s¹
zlokalizow ane poni¿ej pasa - chodzi o ich kieszenie i...

Luke w sta³.

- Rozumiem.

Stanêli naprzeciw siebie i obrzucili siê spojrzeniami,

n ie w iedz¹c, czy maj¹ zakoñczyæ tê dyskusjê, czy j¹
kontynuow aæ. Luke musia³ przyzn aæ , ¿e podczas
rozmow y z Alex p row okow a³ j¹ do zw ierzeñ. Chcia³
us³yszeæ w szystko o fascynuj¹cym ¿yciu seksualnym
Alexan-dry Bec k z jej w ³asnych ust, tych cudow nych,
pe³nych, odêtych ust, które mia³ ochotê ca³ow aæ.

Rozejm -pow iedzia³, niejako w brew sobie, i w yci¹gn¹³

r êk ê. - Ostatecznie nie jestem taki jak oni. Sam a t o
pow iedzia³aœ.

Ale jesteœ m ê¿czyzn¹ - odpar³a Alex, odmaw iaj¹c

uœciœniêcia jego d³oni. Pomimo tej niechêci Luke chw yci³
j¹ za r êk ê. Uw a¿nie obejrza³ d³oñ, a potem pog³adzi³
miêkk¹ skórê pow olnymi, okrê¿nymi ruchami i spojrza³
na dziew czynê.

Tak, jestem.

Pow iedzia³ to ³agodnie, a jeg o g³os by³ rów nie

pieszczotliw y jak dotyk palców . Alex pomyœla³a, ¿e
Lu ke rzeczyw iœcie jest mê¿czyzn¹, ale zupe³nie in n y m
ni¿ ci, których zna³a. Mê¿czyzn¹ o nieodpartym uro k u .
Wzbudzi³ jej zainteresow anie, podczas gdy in n y m nie
uda³o siê naw et spraw iæ, by ich dostrzeg³a.

Cisza w pokoju staw a³a siê og³uszaj¹ca. Alex oderw a³a

siê od Lu ke'a i pow êdrow a³a do drugiego koñca pokoju.
Potrzebow a³a przestrzeni. Opar³a siê plecami o drzw i.

Ustalmy kilka podstaw ow ych zasad, panie Stratten.
Luke.

background image

4 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

No dobrze, Luke. W y g l¹d a na to, ¿e zostaniemy tu

jeszcze przez jakiœ czas. Mo¿e jeszcze jeden dzieñ, mo¿e
w iêcej. W ka¿dym r azie chcê, ¿ebyœ w iedzia³, i¿
w iêkszoœæ z tego, co siê o mnie w ypisuje, to k³amstw a.

Wiêkszoœæ?
Tak. W artyku³ach prasow ych jest zaw s ze ziarnko

praw dy. Coœ, co mo¿e je uw iarygodniæ . Ale w
rzeczyw istoœci ca³a reszta przew a¿nie jest zmyœlona.

Mam uw ierzyæ w to, ¿e nie mia³aœ tysiêcy

kochanków ? - zagad n ¹³, szeroko siê uœmiechaj¹c. Alex
nie odw zajemni³a tego w yzyw aj¹cego uœmiechu.

Nie o b c h odzi mnie, w co w ierzysz. Chcê tylko mieæ

p ew noœæ, ¿e zrozumia³eœ, i¿ nie jestem „³atw y m
tow arem", odk¹d znaleŸliœmy siê w tej sytuacji.

Luke uniós³ brw i, ale za n ic w œ w iecie nie potrafi³

pow strzymaæ g³upkow atego uœmiechu.

- Czy mam przez to rozumieæ, ¿e nie pow inienem siê

do ciebie dobieraæ?

Alex zaw aha³a siê, a potem skinê³a g³ow ¹.

Tak, chyba o to mi chodzi.
No có¿, nie ³am sw ojej œlicznej g ³ó w ki, z³otko.

Robienie takich rzeczy z tob¹ absolutnie mnie nie interesuje.

By³ zdumio n y , ¿e w ypow iedzia³ te s³ow a z tak¹

³atw oœci¹.

Alex czu³a, ¿e p ³o n¹ jej policzki. Za kogo on siê

uw a¿a, ¿e mów i do mnie w taki sposób? Niew a¿ne. Nie
zni¿ê siê do jego poziomu.

To mi odpow iada, panie Stratten.
Luke - pow tórzy³.
To mi odpow iada, Luke- pow tórzy³a z naciskiem.
Œw ietnie - oznajmi³ Luke i klasn¹³ w d ³o nie, ¿eby siê

opanow aæ. W gruncie rzeczy mia³ ochotê j¹ poca³ow aæ,
¿eby przesta³a robiæ tê œw iêtoszkow at¹ minê.

Hm, skoro usunêliœmy z d r ogi tê przeszkodê, to

mo¿e rozejrzymy siê za czymœ do jedzenia.

Do jedzenia?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

4 9

Nie mog³a uw ierzyæ, ¿e w takiej chw ili myœla³ o jedzeniu.
- Tak, umieram z g³odu. Ty na pew no te¿. Kiedy

jad³aœ ostatni posi³ek?

Och, nie w iem. Wczoraj rano. Luke
zacz¹³ buszow aæ po szalkach.
Hurra!

Uniós³ w górê dw ie puszki zupy z makaronem.

- Uczta - oznajmi³, szczerz¹c zêby w uœmiechu.
Bo¿e, ale¿ on jest przystojny, pomyœla³a Alex. Kiedy

tak sta³ i w ymachiw a³ puszkami jak w ariat, nie mog³a nie
podziw iaæ jego tw arzy i sylw etki. Dlaczego ? Przecie¿
t r aktow a³a serio ka¿de s³ow o, które przed chw il¹
w ypow iedzia³a. Nie chcia³a siê w i¹zaæ - naw et na
krótko - z ¿adnym mê¿czyzn¹, zw ³aszcza teraz, k ied y
by³a gotow a poœw iêciæ s iê czemuœ now emu. Nie mog³a
jednak zaprzeczyæ, ¿e jakaœ czêœæ jej osobow oœci by³a
ogromnie zafascynow ana rym mê¿czyzn¹, pomimo, a
mo¿e w ³aœnie przez to, ¿e wydaw a³ jej siê ca³kow icie
nieodpow iedni.

Pomyœla³a o Justinie Farrellu i sw oim niedos z³y m

ma³¿eñstw ie. Nie mia³a w yrzutów sumienia w zwi¹zku
z odw o ³an iem œlubu, ale w g³êbi duszy czu³a smutek i
têsknotê za s p e³n ien iem , k t óre w ydaw a³o siê
nieosi¹galne. I chocia¿ w ielokrotnie usi³ow a³a to sobie
w ypersw adow aæ, napraw dê pragnê³a „pójœæ na ca³oœæ".

Luke otw orzy³ puszki z zup¹ i w rzuci³ ich zaw a r t o œ æ

do garnka, który znalaz³ w szafce pod zlew em. Doda³
w ody, roztrzepa³ ca³oœæ, a potem podpali³ gaz i p o s taw i³
garnek na palniku. Niebaw em w pokoju zapachnia³a zupa
z kurczaka. Alex zaczê³o burczeæ w ¿o³¹dku, tote¿
przybli¿y³a siê do miejs c a, z którego dobiega³ ten
zniew alaj¹cy aromat. Luke u œ m iechn¹³ siê do niej przez
ramiê i zakoñczy³ gotow anie. Postaw i³ garnek na stole i
po³o¿y³ ³y¿kê po stronie Alexandry.

- Wcinaj - pow iedzia³.

Kiedy zobaczy³a, ¿e Luke je prost o z garnka, zamar³a

ze zdumienia.

background image

5 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Nie podasz zupy?
Przecie¿ poda³em.
W garnku?
I co z tego?
Hm, tak siê nie robi. Wybuchn¹³
donoœnym œmiechem.
- Tak siê nie robi? Chyba ¿artujesz. Rozejrzyj siê,

Alexandre. To nie Ritz, a ja nie jestem tw oim cholernym
lokajem - oznajmi³ i podniós³ ³y¿kê, a nastêpnie w yci¹g
n¹³ j¹ do dziew czyny. - Masz. Jedz, bo za chw ilê nic nie
zostanie.

Chw yci³a ³y¿kê, kiedy Luke znow u zacz¹³ jeœæ.

Chocia¿ niew iarygodnie j¹ dra¿ni³, jej ¿o³¹dek nie
r eag ow a³ na to. Burcza³, i to g³oœno. Luke spojrza³ n a
Alex i uœmiec h n ¹³ siê, maj¹c pe³ne usta zupy i klusek.
Cham, pomyœla³a, ale podesz³a o krok i usiad³a
naprzeciw m ê¿czyzny. Niechêtnie zanurzy³a ³y¿kê w
zupie. By ³a dobra, tak dobra, ¿e do ust Alex nap³ynê³a
œlinka. Dziew c zy na nie zdaw a³a sobie spraw y z tego,
jak a by³a g³odna. Przesta³a siê oci¹gaæ i zajada³a zu p ê z
niemal mœciw ¹ zaw ziêtoœci¹. Po chw ili Luke skoñczy³
jeœæ i od³o¿y³ ³y¿kê. Podobnie post¹pi³a Alex, chc¹c
zobaczyæ, co Luke knuje.

Œmia³o. Dokoñcz resztê - pow iedzia³.
Jesteœ p ew ien? - zapyta³a. - Nie zosta³o jej zbyt

du¿o.

Tak, jestem pew ien - odpar³.
Odnosi³ w r a¿enie, ¿e Alex jest w yg³odzonym

dzieckiem, któ r e w ³aœnie w róci³o ze szko³y i pa³aszuje
d³ugo w yczek iw an¹ przek¹skê. Patrzy³, jak dziew czyna
w yjada ostatn ie kluski, przechylaj¹c garnek. Kiedy
skoñczy³a jeœæ, spojrza³a na Luke'a i uœmiechnê³a siê
promiennie. Niew iele myœl¹c , w yci¹gn¹³ rêkê, ¿eby z
k¹cika jej ust usun¹æ zab³¹kan¹ kluskê. Kiedy tak muska³
doln¹ w argê Alex, z jej tw arzy pow oli znika³ uœmiech.
Zniew ala³ j¹ sw oimi gor¹cymi o c zami i dotykiem
stw ardnia³ego kciuka. Ju¿ daw no usun¹³ odrobinê
makaronu, a mimo to nie

background image

BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CH£OPAK 51

przestaw a³ dotykaæ jej w arg. Nie odsuw a³a siê od niego:
n ie by³a w stanie. Czu³a siê niczym zw ierzê oœlepione
blaskiem reflektorów nadje¿d¿aj¹cej ciê¿arów ki.

Luke odnosi³ w ra¿enie, ¿e jego niezbyt pe³ny

¿o³¹dek kurczy siê na w idok tych czêœciow o
przymkniêtyc h , zamglonych br¹zow ych oczu. Dobry
Bo¿e, có¿ ona z nim w ypraw ia³a za pomoc¹ tego
u w odzicielskiego spojrzenia - naw et nie uœw iadamia³a
sobie, ¿e patrzy na niego w taki sposób, i to jeszcze
potêgow a³o urok tej chw ili.

Niedobrze.
Opad³a mu rêka, odepchn¹³ krzes³o i w s t a³. W jednej

z szafek znalaz³ czysty kubek i przyniós³ go do sto³u. Wla³
do niego resztki w ystygniêtego roso³u i z g³uchym
odg³osem postaw i³ go przed Alex. Czêœæ roso³u r o zla³a
siê na stó³.

- O t o zupa, Wasza Wysokoœæ, - oznajmi³ i odw ócit

siê, by odejœæ.

To, c o p o w iedzia³, lub mo¿e sposób, w jaki odezw a³

siê do Alex, spraw i³, ¿e do tw arzy nap³ynê³a jej k r ew i
dziew czyn a poczu³a, ¿e ma ochotê go udusiæ. Zamiast
tego podnios³a ociekaj¹cy k ubek i cisnê³a nim w Luke'a.
Trafi³a go w g³ow ê, a rosó³ obla³ jego klatkê piersiow ¹
i ramiê. Luke próbow a³ zrobiæ unik, a potem s ta³ jak
skamienia³y, podczas gdy z czubków palców œcieka³ mu
rosó³, który w si¹ka³ w jego kraciast¹ koszulê.

Po chw ili odw róci³ siê do niej tw arz¹.
Furia w jego oczach stanow i³a imponuj¹cy w idok.

By³a gw a³tow na, niebezpieczna, przypraw ia³a o bicie
serca, a zarazem niew iarygodnie podnieca³a. Alex
odsunê³a krzes³o i pow oli w sta³a. Podesz³a do Luke'a
rozko³ysan y m k r okiem, jakby on kaza³ jej w yst¹piæ do
przodu. Chw yci³a siê sto³u, a Luke przygw a¿d¿a³ j¹
w zrokiem, by po ch w ili c hw yciæ j¹ w ramiona i
przyci¹gn¹æ ku sobie. Potrz¹sn¹³ ni¹ tak mocno, ¿e
zaszczeka³y jej zêby.

background image

5 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

-

Do diab³a, po co to by³o? - zagrzmia³.

Alex nie by³a stanie udzieliæ mu odpow iedzi. Nie

mia³a pojêcia, dlaczeg o zrobi³a coœ takiego. Przez w iele
lat uczy³a siê trzymaæ sw ój w ybuchow y temperament na
w odzy. Dzisiejsza Alexandra Beck w niczym nie
przypomina³a zapalczyw ej, nieokie³znanej nastolatki. Ta
w spó³czesna Alexandra zachow yw a³a dys t ans i zaw sze
siê kontrolow a³a.

To, ¿e zrobi³a coœ bez namys³u, by³o zupe³nie do niej

niepodobne, a jednak g w a³tow nie zareagow a³a na jego
³agodn¹ kpinê. Dlaczego? Wiedzia³a, co Luke o niej
myœli - to samo, co w szyscy. Ale innymi ludŸmi w cale siê
nie przejmow a³a, nat o m iast nie chcia³a, ¿eby on
klasyfikow a³ j¹ jako osobê bezu ¿yteczn¹, ¿yj¹c¹ bez
celu i rozpieszczon¹.

- No? - zagadn¹³.
Alex czu³a skruchê i chcia³a odpowiedzieæ mu coœ, co

pozw o li³oby mu zrozumieæ, dlaczego go zaatakow a³a.
Ale zamiast tego podnios³a rêkê do jego policzka.
Delikatnie star³a rosó³ z jego t w arzy. On rozluŸni³ uœcisk
i naw et zacz¹³ pieszczotliw ie masow aæ jej ramiona.
T y m c zasem Alex podnio³a drug¹ rêkê i ujê³a tw arz
Luke'a.

- Przepraszam - pow iedzia³a bardzo niskim g³osem.
Te s³ow a podzia³a³y na niego jak kube³ zimnej w ody.

Luke zacz¹³ d y g otaæ. Doprow adza³a go do szaleñstw a.
Zim n o. Gor¹co. Zimno. Gor¹co. Nie móg³ ju¿ tego
znitjœæ, naw et jeœli w szystko rozgryw a³o siê w jego
umyœle. Ale czy rzeczyw iœcie? Czy tylko on ¿yw i³ takie
uczucia? Czy mo¿e mów i¹c do niego: „Rêce p r ec z o de
mnie", tylko gra³a? Czy¿by toczy³a w alkê z sam¹ sob¹?

Musia³ siê o tym przekonaæ.
Przyci¹gn¹³ j¹ d o s iebie. Kiedy ich cia³a siê zetknê³y,

znieruchomia³ i spojrza³ n a dziew czynê, daj¹c jej
sposobnoœæ do oderw ania siê od niego. Niczego takiego
n ie zrobi³a. Pow oli, z niezmiern¹ ostro¿noœci¹,
przechyli³

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

5 3

g³ow ê i musn¹³ w argami jej usta. By³y m iêk k ie. By³y
ciep³e. W y daw a³y siê rajem. Ca³ow a³ j¹ coraz mocniej,
a jednoczeœnie przy m y ka³ oczy na rzeczyw istoœæ,
w chodz¹c w no w y œw iat, niebezpieczniejszy od
w szystkich miejsc, jakie zw iedzi³ na tej planecie.
Rozchyli³ w argi Alex jêzy k iem, a ona pozw oli³a mu na
to, ot w orzy³a usta w milcz¹cym zaproszeniu do
najin tymniejszej inw azji. Luke nie oci¹ga³ siê naw et
p r zez chw ilê. Jego jêzyk w pe³z³ do œrodka, baw i³ siê z
jêzykiem dziew czyny, smakow a³ go, dra¿ni³.

Alex us³ysza³a cichy jêk, a potem uœw iadomi³a

sobie, ¿e w ydobyw a siê on z jej g ar d³a. Dotychczas
nikt tak jej n ie ca³ow a³! Wargi Luke'a ca³kow icie
zaw ³adnê³y jej ustami i nie by³o w nich takiego
zak¹t k a, frtórego by nie dotkn¹³ jego jêzyk. Nie
w yobra¿a³a £obie, ¿e po c a³u n ek mo¿e byæ tak namiêtny
i osza³amiaj¹cy. Poczu³a, ¿e ma nogi jak z w aty, i opar³a
siê na Szerokich barach mê¿czyzny. Nie zaw io d ³y jej i
zacisnê³a palce na materiale koszuli Luke'a, w dziêc zna
za to oparcie.

Zupe³nie siê zat r aci³. Œw iat w irow a³ mu przed

oczami, jakby Luke znalaz³ siê n a karuzeli. Napiera³ na
ni¹ i czu³, ¿e cia³o Alex miêknie, potêguj¹c jego
podniecenie. Je¿eli t o o n toczy³ bitw ê, niechybnie
czeka³a go pora¿ka.

, Alex objê³a go ramionami za szyjê i przyciska³a coraz
mocniej, w plataj¹c palce w e w ³osy na jego karku. Czy to
ta k o bieta deklarow a³a, ¿e prow adzi rozpustny ¿yw ot?
JW ka¿dym razie okazyw a³a to w zabaw ny sposób. Mo¿e
£a³a ta spraw a by³a dla niej tylko gr¹. Przyw yk³a do
gierek z mê¿czyznami. W umyœle Lu k e'a pojaw i³y siê
o brazy jego poprzedników , które szybko ostudzi³y jeg o
zapa³.

Przerw a³ poca³unek. Alex mia³a dok³adnie takie samo

sp³oszone spojrzenie jak on. Ich splec io n e cia³a ko³ysa³y
siê, lecz nie odryw a³y siê od siebie. Luke usi³ow a³ w róciæ
do rzeczyw istoœci, ale w idok rozchylonych, odêtych ust

background image

5 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Alex zniw eczy³ ten zamiar. Mia³ ochotê znow u j¹
poca³ow aæ, a potem jeszcze raz i jeszcze raz.
Zdesperow an y , odw róci³ w zrok i przytuli³ g³ow ê Alex
do sw ojej piersi. Ile minu t t em u k³ama³, ¿e jej nie
po¿¹da? Odczuw a³ to po¿¹danie przez ca³y c zas. By³o
ono tak pierw otne i gw a³tow n e, ¿e w zbudza³o w nim
samym piekielny strach.

Rozejrza³ siê po p o k o ju, koncentruj¹c w zrok na

materacu i p³on¹cym o g n iu. Jak¿e ³atw o by³oby j¹ teraz
zdobyæ. Poci¹gn¹³by Alex na prow izoryczne ³o¿e. Pow oli
zdj¹³by jej sw eter pr zez g³ow ê, pieœci³by jej skórê,
napaw aj¹c oczy w idokiem kszta³tnych piersi. Rozpi¹³by jej
stanik, a w ów czas sam dotyk spraw i³by, ¿e Alex dr¿a³aby,
ogarniêta rów nie silnym i niecierpliw ym po¿¹daniem...

Rzeczyw iœcie dygota³a, ale kiedy pow róci³ do

rzeczyw istoœci, uœw iadomi³ sobie, ¿e nadal stoj¹ przy
stole, splec en i w uœcisku. Alex tuli³a g³ow ê do jego
piersi, a jej r amiona to w znosi³y siê, to opada³y. Czy¿by
p³aka³a? Odchyli³ siê do ty³u, ¿eby to spraw dziæ.

Œmia³a siê.

Co ciê tak œmieszy ? - zapyta³ Luke. Nastrój prys³.

Alex podnios³a ku niemu oczy.

Pachniesz zup¹ z kurczaka.
A czyja to w ina?
Pow iedzia³am: p r zepraszam - odrzek³a i odsunê³a siê

od Lu k e' a, nie w iedz¹c, jak skomentow aæ skutki
poca³unku. - Ale rozz³oœci³eœ mnie.

A zatem to chyba moja w ina - stw ierdzi³.
Nie, biorê ca³¹ odpow iedzialnoœæ na siebie. Nie

pow innam siê przejmow aæ tym, co ktoœ o mnie myœli.
P r zew a¿nie o to nie dbam, ale tym razem... - n ie
dokoñczy³a i w zruszy³a ramionami.

Tym razem?
To na mnie podzia³a³o. Chyba jestem rozko jarzona.

Dlaczego to zrobi³eœ?

Co takiego?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

5 5

Dlaczego mnie poc a³ow a³eœ? Mów i³eœ, ¿e nie jesteœ

mn¹ zainteresow any.

Wygl¹da³aœ tak, jakbyœ oczekiw a³a ode mnie tego

poca³unku.

Alex potrz¹snê³a g³ow ¹.

Wcale nie.
Oczekiw a³aœ. I odw zajemni³aœ.
Alex przygryz³a w argê. Zauw a¿y³, ¿e czêsto to robi³a,

ilekroæ o czymœ rozmyœla³a. Przeklina³ j¹ za ten odruch,
gdy¿ odczuw a³ w ów czas podniecenie. Dolna w arga Alex
by³a taka pe³na, taka odêta, ¿e nigdy nie potrafi³a nad ni¹
zapanow aæ, to t e¿ jej zêby w gryza³y siê w ten pulchny
k¹sek, doprow adzaj¹c Luke'a do szaleñstw a.

Alex spojrza³a mu w oczy.

Rzeczyw iœcie, chcia³am... praw da? - pow iedzia³a

bardziej do siebie ni¿ do niego. - Zdejmij koszulê.

S³ucham?
Zdejmij koszulê. Upiorê j¹.

Luke zaw aha³ siê, ale w koñcu jej us ³u c h a³. Alex

patrzy³a, jak Luke z rozmyœln¹ pow olnoœci¹ rozpina
ka¿dy guzik. Czy ¿b y próbow a³ j¹ kusiæ? Rozpiêta
koszula ods³oni³a obcis³y szary podkoszu lek, który
opina³ bardzo umiêœnion¹ klatkê piersiow ¹. Odpi¹³
mankiety, zrzuci³ koszulê i poda³ j¹ Alex, która w ziê³a j¹,
naw et nie dotkn¹w szy mê¿czyzny. Zw inê³a koszulê i
podesz³a do umyw alki. Kiedy odkrêci³a kran, uderzy ³ j¹
w nozdrza mo c n y mêski zapach Luke'a, który
przyæmiew a³ w oñ ros o ³u i pow oli atakow a³ jej zmys³y
podczas moczenia tkaniny.

Có¿ za nienormalna, zw ariow ana sytuacja. Utknê³a w tej

dziurze z facetem, który chyba naw et jej siê nie podoba³,
i nagle, jak grom z jasnego nieba, zaczyna³a doznaw aæ dot¹d
nie znanego jej uczucia. Ow ³adnê³o ni¹ po¿¹danie.

W jej s³ow niku to s³ow o dotychczas by³o o b c e.

U¿yw a³a go rzadko, po to ty lk o, by podkreœliæ sw oje
pragnienie czegoœ.

background image

5 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Po¿¹da³a k o s t iu mu najbardziej aw angardow ego

projektanta p o ¿¹da³a w akacji na po³udniu Francji.
Gw a³tow nie po¿¹da³a usu n iêcia siê ojca z jej ¿ycia. Ale
n igdy, przenigdy nie u¿y³a tego s³ow a w zw i¹zk u z
jakimœ mê¿czyzn¹.

Po¿¹danie w stosunku do mê¿czyzny kojarzy³o s iê z

w ieloma cudow nymi mo¿liw oœciami. Wiedzia³a o nich
w szystko, ale, w brew temu, co siê pow szechnie s¹dzi³o,
nie z pierw szej rêki. Wpraw dzie liczni mê¿czyŸni
tw ierdzili, ¿e siê z ni¹ przespali, ale by³y to k³amstw a.

Kiedy po raz p ier w szy zobaczy³a sw ojego by³ego

adorato r a plotkuj¹cego na jej temat w telew izyjnym
show , by³a w strz¹œniêta. Naw et zadzw oni³a do tego
³ajdaka z pr etensjami. Zby³ j¹ œmiechem i pow iedzia³
jej, ¿e psuje zabaw ê innym. Jakie to ma znaczenie, ¿e
nie da³a jemu, ka¿dy w ie, ¿e daw a³a w szystk im innym,

t

no nie? Jaka ró¿nic¹ robi³ ten [ed en raz w iêcej,?
Przynajmniej on ma satysfakcjê. Po tym zdarzeniu
zrobi³a siê ostro¿niej sza. Umaw ia³a siê tylko z ludŸmi,
którym zosta³a przedstaw iona, i chodzi³a z nimi
w y³¹cznie do miejsc publicznych. Ale to nie za bardzo
pomaga³o. Kied y odmaw ia³a pójœcia do ³ó¿ka, zaw sze
dzia³a siê to samo. Niektórzy pytali, co jest z nimi nie
w porz¹dku, in n i p ytali, co siê dzieje z ni¹, ale
w iêkszoœæ po prostu w pada³a w sza³. Widzieli tylk o jej
d³ugie rude w ³osy, zgrabne cia³o i mnóstw o p ien iêdzy
na koncie.

Zniechêci³a siê w tak m³od y m w ieku, ¿e postanow i³a

od³o¿yæ seks na póŸniej. W m iarê up³yw u czasu celibat
w ydawa³ siê coraz rozs¹dniej szym rozw i¹zaniem.
Dosz³a do w niosku, ¿e w dobie AIDS postêpuje m¹drze.
Problem polega³ na tym, ¿e jej celibat trw a³ caryflii
latami, a¿ w koñcu utrata dziew ictw a nabra³a cech
prze³omow ego w ydarzenia, które nale¿a³o zaplanow aæ
niezw ykle starannie, z idealny m partnerem. A takiego
cz³ow ieka jakoœ nie mog³a poznaæ.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

5 7

Dlatego Alexandra Beck nadal b y³a dziew ic¹. Jej

zdaniem, ostatni¹ dziew ic¹ Ameryki. Jak na iro niê, nikt
w to nie w ierzy³, i mog³aby o tym przekonaæ tylko tego,
z kim by utraci³a cnot ê. T o w i¹za³o siê ze znalezieniem
w ³aœciw ej osoby, której mo¿na by³oby w yjaw iæ praw dê.
Problem p o lega³ na tym, ¿e taki mê¿czyzna nie istnia³.
W miarê up³yw u czasu robi³a siê coraz bar d ziej
w y bredna. W w ieku dw udziestu piêciu lat by³a œw iêcie
przekonana, ¿e ten w ielki dzieñ nigdy nie nadejdzie.

Wyjê³a z umyw alki ociekaj¹c¹ koszulê i zaczê³a j¹

w yciskaæ. Spogl¹daj¹c przez ramiê, zauw a¿y ³a, ¿e Luke
siedzi na pod³odze i gapi siê w ogieñ. Czy rozmyœla³ o niej i
ich poca³unku? By³ to poca³unek mocny i namiêtny, a
jej reakcja zapew ne utw ierdzi³a go w przeko n an iu , ¿e
ma do czynienia z rozw i¹z³¹ k o b iet¹. Na myœl o tym
w pad³a w przygnêbienie. Nie chcia³a, ¿eby tak o niej
myœla³, a co gorsza, nie mia³a pojêcia, dlaczego j ej tak
na tym zale¿y.

- Gotow e - oznajmi³a, unosz¹c w górê mokr¹ koszu

lê, ¿eby móg³ j¹ obejrzeæ.

- Dziêki - odpar³ Luke, naw et nie odw racaj¹c g³ow y.
Alex podesz³a z koszul¹ do kominka, przysunê³a

krzes³o i zaw iesi³a j¹ na oparciu.

- To w szystko, co masz do pow iedzenia? Naw et na

ni¹ nie spojrza³eœ. Widzisz? Nie zosta³a ani jedna pla
ma.

Luke odw róci³ siê do dziew czyny. Kiedy tak siedzia³

naprzeciw ko ognia, a w jego br¹zow ych oczach
od b ija³y siê ¿ó³te p³omyki, w ygl¹da³ demonicznie. By³
f as c y nuj¹cym i zdecydow anie najatrakcyjniejszy jn
mê¿czyzn¹, jakiego kiedykolw iek w idzia³a. A mo¿e w
miarê up³yw u czasu zaczyna³ coraz bardziej j¹
poci¹gaæ?

- Ta koszula jest dobrze uprana, Alexandra - pow ie

dzia³ niew yraŸnym g³osem. - Bez w ¹tpienia jesteœ bardzo
zdoln¹ kobiet¹.

background image

5 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Przez u³amek sekundy czu³a siê zagro¿ona, nie samym

komplementem, ale sposobem, w jaki gow ypow iedziano.
PozS tym w cale nie by³a p ew na, czy Luke mów i o jej
umiejêtnoœci prania odzie¿y. Nale¿a³o siê zastanow iæ nad
jeg o r zeczyw istymi intencjami, ale spojrzenie jego oczu
nie sprzyja³o koncentracji.

Alex lekko siê uœmiechnê³a, a potem odsu n ê³a s iê od

Lu ke'a na bezpieczn¹ odleg³oœæ i podesz³a do okna.
Nadal pada³ œnieg. Obserw ow a³a jeden samotn y p ³atek,
który u s adow i³ siê na okiennej szybie. Tam utkw i³ na
dobre i b³yskaw icznie zamarz³, czekaj¹c na los i
¿yw io³y, które mog³yby go w ysw obodziæ z tej niew oli.

Mog³a siê uto¿samiæ z tym p³atkiem œniegu, tyle ¿e nie

by³a ju¿ pew na, gdzie napraw dê znajduje siê jej w iêzienie
- w ma³ym domku czy w jej w yobraŸni.

background image

ROZDZIA£ PI¥TY

Luke rozmyœla³. Nie móg³ uw ierzyæ, ¿e post¹pi³ w taki

sposób. Tyle razy odw o³y w a³ siê do sw ojego rozs¹dku
i w maw ia³ sob ie, ¿e bêdzie siê trzyma³ z dala od
dziew czyny, a mimo to nie doœæ, ¿e jej dotkn¹³, to jeszcze
poca³ow a³. A ona odw zajemni³a poca³unek, cho cia¿
gorliw ie temu zaprzecza³a. I to jak odw zajemni³a!

Wsta³ i zacz¹³ kr¹¿yæ po ma³ym pokoju.
Co siê sta³o? - zagadnê³a Alexandra.
Nic.
To dlaczego tak kr¹¿ysz?
Potrzebujê ruchu - odpar³, a po chw ili zatrzyma³ siê.
Przygl¹da³ siê Alex pr zez d ³u ¿s z¹ c h w ilê.

Najw yraŸniej podj¹³ jak¹œ decyzjê, a nastêpnie zbli¿y³ siê
do drzw i. Alex patrzy³a, jak Luke zdejmuje kurtkê z
haczyka i w k³ada j¹.

Dok¹d siê w ybierasz? - zapyta³a.
Na dw ór.
Dok¹d? Nadal sypie œnieg , a ty nie masz na sobie

koszuli. Rozchorujesz siê.

To by³oby w ybaw ienie - mrukn¹³.
Co pow iedzia³eœ?
Nic w a¿nego.
Luke...
Otw or zy ³ drzw i na oœcie¿, w puszczaj¹c do domku

zimne pow ietrze.

- Wychodzê - oznajmi³. I tak siê sta³o.
Zatrzasn¹³ za sob¹ drzw i, a Alex sta³a jak skamienia³a.

Potrz¹snê³a g³ow ¹, jakby chcia³a w ydobyæ siê z tego

background image

6 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

stanu, a potem podesz³a do okna. Zerka³a na praw o i lew o,
ale nie mog³a dojrzeæ Luke'a. Ju¿ mia³a siê cofn¹æ, kiedy
pojaw i³ siê w jej polu w idzenia.

Znow u zacz¹³ kr¹¿yæ i w yd aw a³o siê, ¿e rozmaw ia -

nie, spiera s iê z kimœ. Porusza³ ramionami i gw a³tow nie
gestykulow a³. Alex rozejrza³a siê dooko³a. By³ zupe³nie
sam. Mo¿e gor¹czkow a³. Albo zaczyna³ w ariow aæ . Nie
w iedzia³a, co siê dzieje w jego g³ow ie, ale by³a pew na, ¿e
ma to jakiœ zw i¹zek z ni¹. A œciœlej, z tym poca³unkiem.

Fakt, zachow a³a dziew ictw o, ale bynajmniej nie by³a

naiw na. Doskonale w yczuw a³a podniecenie u mê¿czyzny,
a Luke Stratten by³ bardzo podniecony. To zagra¿a³oby jej
w rozmaitych okolicznoœciach, a zw ³aszcza teraz, kiedy
zo stali uw iêzieni i odizolow ani. Alex nie mia³a
w ¹tpliw oœci,

¿e gdyby chcia³ post¹piæ z ni¹ w ed³ug

w ³asnego w idzimisiê, to nic n ie stanê³oby mu na
przeszkodzie.

Mimo to nie odczuw a³a strachu. Napraw dê nie chcia³a

anga¿ow aæ siê w zw i¹zek z mê¿czyzn¹, ale istnia³y
r o zmaite odmiany takiego zw i¹zku. W koñcu Luke b y ³
bardzo atrakc yjnym mê¿czyzn¹, a ona sama zdrow ¹
m³od¹ kobiet¹. Skoro jej przysz³oœæ zaw odow a b y ³a
przes¹dzona, za jeden z najbli¿szych celów w ¿yciu
osobistym uzna³a mo¿liw ie szybk ie pozbycie siê
uci¹¿liw ego dziew ictw a.

Dlaczego by nie tutaj?

Dlaczego nie teraz?

Dlaczego nie z nim?
Wydaw a³ siê od pow iedni, ale na podstaw ie samego

w ygl¹du trudno by³o w yci¹gaæ w nio s k i. Mog³a go
zapytaæ o jego s ek sualne podboje, ale kto w ie, czy by
nie s k³ama³. No, ale tak samo móg³by siê zachow aæ
ka¿dy potencjalny kandydat, gotow y j¹ posi¹œæ.

Alex przygryz³a w argê, podczas gdy w jej g³ow ie

kr¹¿y³o niezliczone mnóstw o myœli. Luke ju¿ daw no
przesta³ siê k³óciæ ze sw oim w yimaginow anym w rogiem.
Teraz intensyw nie w patryw a³ siê w pokryty œnie¿n¹ czap¹

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

6 1

las. J ed y n ¹ w idoczn¹ oznak¹ ¿ycia by³a para jego
oddechu. Sta³ tak nieskoñczenie d³ugo, niczym pos¹g.
Alex czeka³a na jego ruch.

Wreszcie, jakby us³ysza³ œpiew syren, pow oli

odw róci³ siê, zataczaj¹c niemal pe³ne ko³o . Ich
s pojrzenia spotka³y siê przez zamglon¹ szybê. Luke nie
uczyni³ ¿adnego r u c hu w jej kierunku. Nie musia³. Jego
o czy w ysy³a³y silny, niew idzialny sygna³. Serce Alex
w ali³o jak m ³o t em , czu³a, ¿e ma spocone d³onie. Luke
by³ teraz praw ie zupe³nie pokryty œniegiem, d ziêki
czemu w ygl¹da³ niesamow icie. Musia³o mu byæ bardzo
zimno, ale w ci¹¿ sta³ nieruchomo. Trzeba by³o podj¹æ
jak¹œ decyzjê i Alex instynktow nie w yczuw a³a, ¿e t o ona
pow inna zrobiæ. Nie spuszczaj¹c w zroku "'£ mê¿czyzny,
zac zê³a siê cofaæ, a¿ w koñcu przesta³a w yraŸn ie
dostrzegaæ jego tw arz.

Luke obserw ow a³ jej znikaj¹c ¹ postaæ na tle ma³ego

ow alu czystego szk³a. Wygl¹da³a eterycznie, by³a a¿ do
bólu piêkna i nierzeczyw ista. Odnosi³ w r a¿enie, ¿e
znalaz³ siê w jakim œ dziw nym now ym œw iecie, gdzie
rzeczyw istoœæ mierzy³o siê w y³¹cznie w kategoriach
umys³ow ych.

Pomimo ch³odu, który przenika³ cia³o Luke'a, jego

zmys³y p³onê³y. Pragn¹³ dotkn¹æ Alex, zasmakow aæ jej,
w idzieæ j¹ i s ³y s zeæ, a naw et ni¹ oddychaæ. Spojrza³ na
niebo. By³o ciemnoszare. Nic n ie zapow iada³o rych³ego .
koñca œnie¿ycy. Odk¹d przeznaczenie dos³ow nie rzuci³o
ich ku sobie, zupe³nie straci³ poczucie czasu i miejsca.

i Po¿¹da³ jej. Taki by³ fakt, a o n n ale¿a³ przecie¿ do
jiudzi, k t ó r zy zajmuj¹ siê faktami, w ierz¹ w fakty i ¿yj¹
nimi. Nigdy nie potrafi³ symulow aæ brak u w iary w ich
jstnienie, ale w ³aœnie teraz czu³, ¿e musi spojrzeæ na '
sytuacjê z innej strony. W grê w chodzi³o coœ w iêcej ni¿
tylko szybki numerek. Obaw ia³ siê tej dziew czyny, jakby
by³a w stanie obna¿yæ go ca³kow icie, rozebraæ na czêœci.

background image

6 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Musia³ to przezw yciê¿yæ. Szczyci³ siê op anow aniem,

umiejêtnoœci¹ ogl¹du rzeczy z odpow iednie perspektyw y.
Dlaczego trzymanie siê z dala od tej drobnej kob iet k i
mia³oby byæ takie trudne?

Nie pow inno byæ trudne. I to by³ kolejny fakt. Luke

w zi¹³ g³êbo k i oddech i patrzy³ na k³¹b pary
w ydobyw aj¹cy siê z jego ust. Wiedzia³, ¿e jest w stanie
trzymaæ siê z dala od Alex tak d³ugo, jak b êdzie to
konieczne. Jeden b³¹d jeszcze nie o dbiera³ mu szansy.
P o c a³u n ek jes t tylko poca³unkiem , p o m y œ la³.
P ostanow i³ sobie, ¿e ten pierw szy poca³unek bêdzie te¿
ostatnim.

Czu³, ¿e kiszki graj¹ mu marsza, ale s t ar a³ siê nie

myœleæ o jedzeniu. Chocia¿ skrêca³o go z g³odu, nie
zamierza³ znow u udaæ siê na w spólny posi³ek z Alex .
P r zy najmniej nie od razu. Odw róci³ siê i skierow a³ w
stronê zabezpieczonego s¹gu d r ew na na ty³ach domku.
Nie potrzebow ali w iêcej opa³u, ale przecie¿ musia³ coœ
zrobiæ, ¿eby zu¿yæ nadmiar energii.

Alex uw a¿nie nas³uchiw a³a pod drzw iami. Kro k i

Luke'a p r zybli¿y³y siê, ale potem przycich³y, gdy¿
mê¿czyzna okr¹¿a³ dom od ty³u. Podbieg³a do krêtych
schod k ó w i w esz³a na górê do sypialni, by stamt¹d
w yjrzeæ przez okno. Luke podszed³ do s¹gu i
w yci¹gn¹³ ca³e narêc ze drew na. Znow u coœ do siebie
mamrota³ i Alex zastanaw ia³a siê, czy w koñcu ta
k ³ótnia z samym sob¹ zaow ocow a³a jakimœ w nioskiem.
Zbieg³a ze schodów w momencie, kied y Luke zrzuci³
polana przed w ejœciem. Ju¿ mia³a otw orzyæ mu drzw i,
lecz us³ysza³a, ¿e po raz kolejny oddala siê od domu.

Tego by³o ju¿ za w iele! To ci¹g³e kr¹¿enie tam i z

pow rotem przypraw ia³o j¹ o ból g³ow y. Alex, któ r a
nigdy nie grzeszy³a cierpliw oœci¹, chw yci³a sw oj¹ kurtkê
ze s zt u c znego futra, narzuci³a j¹ na siebie i w ysz³a.
Natknê³a siê na Luke'a przy s¹gu drew na; znow u
pogr¹¿y ³ siê w rozmyœlaniach. Wreszcie podniós³
w zrok i zobaczy³ j¹.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

6 3

A ty co tutaj robisz? Wracaj do œrodka. Jest zimno.
To ty nie masz na sobie koszuli. Wracaj do domu.
Zaraz tam bêdê.
Co robisz? - zapyta³a.
Zabieram drew no.
Nie potrzebujemy drew na.
Bêdziemy potrzebow ali póŸniej. A teraz w racaj.
Nie.

Luke odsun¹³ siê od s¹gu i podszed³ do dziew czyny.

Ale¿ z ciebie uparciuch, w iesz?
Dlaczego nazyw asz mnie uparciuchem? Bo nie chcê

ciebie s³uchaæ?

Bo nie dajesz mi spokoju.
Wcale ci nie przeszkadzam.
Przeszkadzasz, i to jak - pow iedzia³ Luke i postuka³

siê w g³ow ê. - Zaw racasz mi j¹.

Alex uœmiechnê³a siê.

- Napraw dê?

Dostrzeg³ jej uœmiech i zaw aha³ siê.

- Tak.

Stali, obrzucaj¹c siê spojrzeniami. Dzieli³o ic h mo¿e

pó³ m et ra. Alex nie potrafi³a pow strzymaæ siê od
uœmiechu, a Luke nie byf w stanie odw zajemniæ siê tym
samym.

IdŸ do œrodka, Alexandra - pow iedzia³ rozkazuj¹cym

tonem.

Nie.
Alex...
Czy kiedykolw iek przysz³o ci do g³o w y, ¿e ja te¿

mogê potrzebow aæ odrobiny przestrzeni? Mo¿e te¿ czujê
siê zaniepokojona tak jak ty?

Luke odw róci³ siê od niej i podniós³ narêcz drew na.

Przeszed³ obok Alex, nie odpow iadaj¹c na jej pytanie.
v - No? - zaw o³a³a za nim.

- Nie mam ochoty o tym rozmaw iaæ - odpar³, nie

odw racaj¹c g³ow y.

Alex zacisnê³a usta. Nigdy nie spotka³a tak ch³odnego,

background image

6 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

opanow anego mê¿czyzny. Otacza³ siê skorup¹, któr ej nie
móg³ rozbiæ naw et jej ¿ar tobliw y ton. A ona nie znosi³a
osób, z którymi nie mo¿na by³o w alczyæ. Nie w iedzia³a,
jak z nim postêpow aæ, i to j¹ w yprow adza³o z rów now agi.
Patrzy³a, jak skrêca³ za rogiem, by dojœæ do frontow ej
czêœci domku. W bezsilnej z³oœci tupnê³a nog¹. Spokojnie
okr¹¿y³a domek, by w zi¹æ z s¹gu drew na garœæ nietkniête- •
go œniegu . Z myœl¹ o Luke'u szybko ulepi³a ca³kiem
pokaŸn¹ kulê i przerzuca³a j¹ z rêki do rêki, nadal usi³uj¹c
rozszyfrow aæ tego skomplikow anego mê¿czyznê.

Luke odw róci³ siê i zobaczy³, ¿e Alex ¿ongluje kul¹ ze

œniegu.

- Naw et o tym nie myœl - oœw iadczy³.

Alex spojrza³a najpier w na niego, a potem na kulê.

Uœmiechnê³a siê szeroko.

Co byœ pow iedzia³ na porz¹dn¹ bitw ê na œnie¿ki?
Nie - odpar³ i przeszed³ obok dziew czyny.
To bêdzie œw ietna rozgrzew ka - zachêca³a.
Nie.
ZgódŸ siê, nie psuj zabaw y.
Alex, w racaj do œrodka.

By³ nieznoœny. Wydê³a w argi i skierow a³a siê w stronê

d o mku. Obejrza³a siê przez ramiê i zobaczy³a, ¿e Lu k e
bierze narêcze drew na. Odruchow o cisnê³a w n iego
œnie¿k¹. Strza³ by³ celny i œnie¿ny pocisk ugodzi³ go w
plecy. Mimo to nie raczy³ siê odw róciæ.

- Przecie¿ mów i³em, ¿e nie mam ochoty na zabaw ê

- pow iedzia³, podnosz¹c kolejne szczapy drew na.

Kiedy siê odw raca³, Alex r zu c i³a kolejn¹ œnie¿kê.

Trafi³a go w ramiê.

- Alexandra... - rzuci³ ostrzegaw czo.

Ignoruj¹c jego reakcjê, lepi³a no w e k u le i po kolei

szybko je rzuca³a. Jedna z nich uderzy³a go w nogê, druga
w biodro, a trzecia prosto w czo³o.

To odnios³o skutek. Luke upuœci³ drew no i zaatakow a³

Alex. Wrzasnê³a i próbow a³a uciekaæ, ale by³ zbyt szybki.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

6 5

Zatrzyma³ j¹ i przew róci³. Alex chichota³a, ale dla Luke'a
nie by³o w tej sytuacji nic œmiesznego. Przypomnia³ sobie
podobn¹ s c enê z niedaw nej przesz³oœci, kiedy czu³ pod
sob¹ jej biodra.

Alex przesta³a siê œmiaæ, kiedy zobaczy³a jego minê.

Nigdy nie w idzia³a z bliska tak przepe³nionych
namiêtnoœci¹ oczu. Przytuli³a siê do Luke'a i poczu³a
tw ardoœæ podnieconego mê¿czyzny. Przenikn¹³ j¹
gw a³to w n y dreszcz, a tak¿e ogromne poczucie kobiecej
si³y , k tóre doda³o jej niezw yk³ej pew noœci siebie. Czy
c i s iê t o podoba, czy nie, Luke'u Strattenie, nie jesteœ
taki odporny na mój urok, jak udajesz, pomyœla³a.

Cic hy, jak¿e kobiecy uœmiech Alex spraw i³, ¿e Luke

da³ za w ygran¹ i musia³ j¹ poca³ow aæ. By³ to mocny,
niemal brutalny poca³unek. Alex podn ios³a sw oje mokre
i zimne rêce do tw arzy mê¿czyzny i po³o¿y³a d³onie n a
jego policzkach. By³y ciep³e pomimo œniegu, pomim o
w iatru, pomimo ¿e od d³u¿szego czasu Luke przebyw a³
na dw orze. Jego w ew nêtrzne ciep ³o zachw yci³o Alex.
Rozchyli³a usta, a on jêcza³, badaj¹c jêzykiem jej
podniebienie. Kiedy ich jêzyki siê zetknê³y, zapomnieli
o bo¿ym œw iecie. By³ to d³ugi, soczysty poca³unek. Od
takich poca³unków œciska siê ¿o³¹dek i po d kurczone
palce u nóg. Taki poca³unek zachêca do zamkniêcia
oczu, a kiedy ju¿ to r obisz, doznajesz zaw rotu g³ow y i
brakuje ci tchu; taki poca³unek poch³an ia w szystko
w okó³ ciebie.

Luke przepad³ z kret esem. Przesta³ ca³ow aæ w argi

Alex i dotar³ ustami do jej delikatnie zarysow anej szczêki,
a potem ni¿ej, do czu³ego punktu na szyi, gdzie w yczuw a³
puls niespe³na dzieñ w czeœniej.

Zamar³. Uœw iadomi³ sobie bow iem, ¿e nie minê³a

naw et jedna doba, a on ca³kow icie straci³ daw ne
o p an o w anie. Unosz¹c siê na ³okciach, spojrza³ na
tw arz dziew czyny. Jej du¿e, okolone piêknymi,
ciemnobr¹zow ymi rzêsam i oczy by³y przymkniête.
Rozchyli³a w argi

background image

6 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

w milcz¹cym zaproszeniu. Jêkn¹³, e nieznacznie siê
odsun¹³.

Alex otw orzy³a oczy.

Co siê sta³o? - zapyta³a bardziej ni¿ zw y k le

ochryp³ym g³osem.

W³aœnie to.

Naw et kiedy w ypow iada³ te s³o w a, napiera³ na Alex

nieco mocniej.

Dlaczego? Oboje jesteœmy doroœli.
I za dzieñ, najw y¿ej dw a, rozstaniemy siê - odpar³,

przymykaj¹c oczy. Dotyk jej cia³a by³ taki przyjemny.
- Lepiej bêdzie, jeœli pozostaniemy sobie obcy.

A jeœli siê nie zgodzê? - zapyta³a. - A jeœli pow iem, ¿e

nie chcê, byœmy pozostali sobie obcy?

Nie rób tego - brzmia³a ostrzegaw cza odpow iedŸ.
Próbujesz sprawiæ, ¿ebym siê ciebie ba³a, Luke?
To b y ³o by rozs¹dne, ale nie o to mi chodzi. Chcê

tylko, ¿ebyœ coœ zrozumia³a. Wyje¿d¿am z kraju zaraz po
naszym pow rocie do kurortu.

I m y œlisz, ¿e bêdê siê ciebie czepiaæ i b³agaæ o

mi³oœæ?

Nie pow iedzia³em, ¿e...
Alex odepchnê³a Luke'a i odsunê³a siê od niego.

Jednym p³ynnym ruchem stanê³a na nogi i patrzy³a na
niego z góry.

No có¿, pr o s zê sobie nie pochlebiaæ, panie Strat-ten.

Nigdy nie musia³am ¿ e b r a æ u jak iegokolw iek
mê¿czyzny o to, ¿eby siê ze mn¹ kocha³, i z pew noœci¹
nie mam zamiaru robiæ w yj¹tku dla takiej m ier noty jak
pan.

Miernoty...

Alexandra zostaw i³a go. Po kilku seku ndach us³ysza³

trzask zamykanych drzw i. Nagle zrobi³o mu siê strasznie
zimno. Zastanaw ia³ siê, czy zam k n ê³a drzw i na klucz.
Pomyœla³, ¿e zas³uguje na coœ takiego. Nie post¹pi³ z ni¹

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

6 7

w ³aœc iw ie. Do diab³a, nie by³ w stanie post¹piæ
w ³aœciw ie z samym sob¹.

Jêkn¹³, tym razem g³oœn o . By³ to jêk zrodzony z

frustracji. Kiedy dŸw iga³ siê na nogi, poczu³ bolesne
k³ucie w kolanie. Uderzy³ siê w nie, p ad aj¹c na
Alexandre. Wspaniale, po prostu w spaniale, pow iedzia³
do siebie, kuœtykaj¹c w stronê domku.

Œnieg nie przestaw a³ padaæ ani na chw ilê. Zbli¿a³o siê

póŸne pop o ³udnie. W domku znajdow a³o siê tylko jedno
pos³anie i Luke w iedzia³, ¿e bêdzie musia³ dzieliæ je z
Alex. Ta myœl w yw o³a³a w nim in nego rodzaju ból,
przytêpiony, pulsuj¹cy b ó l w tym jednym miejscu na
c iele, k t ó r e Lu k e zd a w a ³ s iê m ieæ p o d
c a ³ k o w i t ¹ kontrol¹.

O d œ n ie¿y³ próg domku i dopiero potem otw orzy³

drzw i i zajrza³ do œrodka. Alex sta³a przy kominku,
ogrzew aj¹c rêce. Nie odw róci³a siê, kiedy w szed³, ani
kiedy zdj¹³ kurtkê i pow iesi³ j¹ na haczyku o b o k jej
okrycia. Nie przyjê³a do w iad omoœci jego pojaw ienia siê
naw et w tedy, gdy podszed³ do kominka.

- Pr zepraszam - oznajmi³a i, okr¹¿aj¹c Luke'a, uda³a

siê do kuchenki.

Kiedy sprz¹ta³a po lunchu, nieco siê uspokoi³a. Potem

gw a³tow nym ruchem w ytar³a lœni¹cy od czystoœci blat.
Zerknê³a przez ramiê na Luke'a, który co pew ien c zas
przynosi³ narêcze drew na. Kilkakrotnie us³ysza³a jêki i
stêkania, tote¿ odw róci³a siê, by zobaczyæ , c o jest nie
w porz¹dku. Wykonanie najprostszej pracy przychodzi³o
mu z ogromn¹ trudnoœci¹, a przyczyna tego stanu rzeczy
by³a oczyw ista. Kolano. Ledw o móg ³ je zgi¹æ, ale stara³
siê za w szelk¹ cenê ukryæ ten fakt.

Musia³a przyznaæ, ¿e nigdy w ¿yciu n ie s p o tka³a tak

irytuj¹cego mê¿czyzny; naw et jej ojciec mniej j¹ dra¿ni³.
Praw d¹ by³o rów nie¿ to, ¿e jego s³ow a zrani³y j¹ i to
zadziw iaj¹co m ocno. ¯aden mê¿czyzna nie odes³a³ jej
z kw itkiem, tote¿ odczuw a³a oszo³omienie, zw ³aszcza

background image

6 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

dlatego, ¿e Luke by³ pierw szym facetem, któremu rzuci³a
siê w ramiona. Ale cierpia³, przynajmniej fizycznie, a
przepe³niona w spó³czuciem Alex nie mog³a biernie
obserw ow aæ czyjegoœ bólu.

Zdejmuj d¿insy - pow iedzia³a rozkazuj¹cym tonem.
S³ysz¹c jej s³ow a, Luke obróci³ siê na piêcie.
Co takiego?

- No, jazda. Œmia³o - dorzuci³a. - Przecie¿ w idzê, ¿e

boli ciê kolano. Zobaczê, co da siê z nim zrobiæ.

Luke rzuci³ przyniesione polana na stertê drzew a.
Odk¹d to jesteœ lekarzem?
Nie jestem. Ale studiow a³am pielêgniarstw o.
Ty...
Luke mia³ ju¿ zrobiæ jak¹œ ironic zn¹ uw agê, ale kiedy

zobaczy³, ¿e Alex w obronnym geœcie unosi pod b r ódek,
przej¹³ go ch³ód.

Dobrze - pow iedzia³. - Daj mi chw ilê czasu.

Alex odw róci³a siê do niego plecami i nala³a w ody do

garnka. Tymczasem Luke zdj¹³ przeœcierad³o z materaca
i znikn¹³ w ³azience, sk¹d w yszed³ starannie nim przepasany.

- Po³ó¿ siê, ¿ebym mog³a je obejrzeæ - pow iedzia³a

Alex.

Luke us³ucha³ i w milczeniu patrzy³, jak dziew c zyna

odsuw a przepaskê, ¿eby obna¿yæ praw e kolano.

Bo¿e, co ci siê sta³o? - zapyta³a, ogl¹daj¹c

pokiereszow any, opuchniêty staw .

Wypadek w Ameryce Œrodkow ej.
Co robi³eœ w Ameryce Œrodkow ej? - zapyta³a.
Badania - o d r zek³. - W pobli¿u mojego d¿ipa

w ylecia³a w pow ietrze kopalnia. Rozw ali³o mi rzepkê
kolanow ¹.

Mia³eœ operacjê? - zapyta³a.
Tak. Wsadzili mi tyle œrubek, ¿e piszcza³y naw et

w ykryw acze metalu na lotnisku.

W ³aœciw ie ta rana siê nie zagoi³a. Pow inieneœ mieæ

klamrê.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

6 9

Mam.
Gdzie?
W Now ym Jorku.
Alex unios³a brw i.
Œw ietne miejsce.
Te¿ tak myœlê - odpar³ w yzyw aj¹cym tonem.
Pokrêci³a g³ow ¹ i w sta³a.
Mê¿czyŸni.
Co to ma znaczyæ?
To, co s³yszysz.

Myœlisz, ¿e w szyscy mamy œw ir a n a punkcie

mêskoœci, praw da?

Ty to pow iedzia³eœ, nie ja.
Zamierza³ kontynuo w aæ tê dyskusjê, ale ona uklêk³a

przed nim i zanurzy³a œcier eczkê w ogrzanej w odzie, by
przy³o¿yæ j¹ do kolana. Kiedy poczu³ mi³e ciep³o, przesta³
protestow aæ . Odchyli³ g³ow ê i przymkn¹³ oczy. Nie
pamiêta³, kiedy ostatni raz ktoœ tak delikat n ie siê z nim
obchodzi³, a ju¿ zw ³aszcza piêkna kobieta. To przyjemne
u c zu c ie n ieb ezp ieczni ew oluow a³o w kierunk u
b³ogostanu. Wreszcie Ale>; osta³a.

- Zostaw imy to tak na chw ilê, a potem ob³o¿ê kolano

œniegiem..Najpierw ciep³y kompres, potem zimny.

Luke otw orzy³ oczy.

Gdzie siê tego w szystkiego nauczy³aœ?
W zesz³ym roku przez cztery miesi¹c e s t udiow a³am

pielêg niarstw o w bardzo presti¿ow ej szkole w Now ym
J o r k u. To by³o coœ, o czym zaw sze marzy³am. Moja
matka b y ³a pielêgniark¹, zanim pozna³a ojca. Umar³a,
kiedy by³am ma³¹ d ziew czynk¹. Mo¿e to siê w ydaw aæ
dziw ne, ale chcia³am byæ taka jak ona. Zamierza³am
poœw iêciæ siê temu zaw odow i.

I co siê sta³o?
Paparazzi zw ietrzyli spraw ê, oto co siê sta³o.
To znaczy, ¿e prasa donios³a, i¿ chodzisz do szko³y

pielêgniarskiej?

background image

7 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Alex zanios³a siê szyderczym œmiechem.
- Nie to mam na myœli. Chodzi mi o to, ¿e reporterzy

jakiegoœ brukow ca rozpow szechnili zupe³nie niedorzecz- ;
nft historyjkê o mojej zabaw ie w pielêgniarstw o, a dok³ad
niej o tym, ¿e zabaw iam siê z pew nym lekarzem.
Zamieœcili naw et fotomonta¿ z moj¹ g³ow ¹ w pielêgniars
kim czepku opart¹ na czyimœ ramieniu, w uœcisku
z jakimœ facetem w bia³ym fartuchu. To by³o okropne.
Koczow ali przed szko³¹ dw adzieœcia cztery godziny na
dobê, próbuj¹c mnie sfotografow aæ i zdobyæ materia³ do
artyku³u. To zak³óca³o pracê ca³ej szko³y. Fotoreporterzy
nie chcieli odejœæ i musia³am opuœciæ szko³ê.

Mów i³a bardzo rzeczow ym tonem, ale Luke doskonale

w id zia³ jej nerw ow o splatane d³onie i dr¿¹ce w argi. Ta
opow ieœæ przychodzi³a jej z trudem i by³a dla niej bardzo
bolesna. Ju¿ siê nie d ziw i³, ¿e przyjmow a³a obronn¹
pozycjê.

Nag le ogarnê³o go w spó³czucie dla osoby, któr¹

w szyscy znali jako Alexandre Beck. Przez ca³y spêdzony
w spólnie czas nie myœla³ o tym zbyt w iele. Koncentrow a³
siê na sobie i sw ojej reakcji na jej bliskoœæ. T eraz jednak
w jego umyœle zac z¹³ siê formow aæ now y obraz, obraz
œlicznej i samotnej kobiety, która nie by³a w stanie w yrw aæ
siê spod kurateli apodyktycznego i ekscentrycznego ojca.

- Szkoda, ¿e tak siê sta³o - pow iedzia³. - S¹dzê, ¿e

by³abyœ cholernie dobr¹ pielêgniark¹, Alex.

Mów i³ serio. Czy t o za spraw ¹ delikatnego dotyku

uzdraw iaj¹cych r¹k, czy dziêki ciep³emu kompresow i,
nie odczuw a³ ju¿ takiego bólu w kolanie.

Dopóki nie pad³y te s³ow a, Alex n aw et s obie nie

uœw iadamia³a, jakiego doznaw a³a n apiêcia. Nigdy
nikomu nie mów i³a, jak bardzo zrani³ j¹ tamten epizod.
Oznacza³ koniec marzeñ, którym oddaw a³a siê od
dzieciñstw a. Dlatego teraz by³o d la niej w a¿ne, ¿eby
Luke nie w yœmiew a³ siê z niej, ¿eby j¹ zrozumia³.
Najpierw na jej tw arzy p o jaw i³ siê w yraz ulgi, a potem
uœmiechnê³a siê

background image

u

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7 1

promiennie. Uklêk³a, ponow nie namoczy³a szmatkê i
jeszcze raz przy³o¿y³a j¹ do kolana Luke'a.

Dziêkujê - pow ied zia³a miêkko. - Jesteœ pierw sz¹

,osob¹, która okaza³a mi zrozumienie.

Ciê¿ko by³o, co?
Bardzo ciê¿k o . Myœla³am, ¿e przyw yknê do ich

ci¹g³ego uganiania siê za mn¹.

Ich?
Reporterów . Czasami mia³am naw et niez³¹ zabaw ê.

Wiesz, zw ³aszcza kiedy by³am m³odsza i chodzi³am do
klubów . Ogl¹dan ie siebie w gazetach nastêpnego dnia to
dla szesnas t olatki niez³a zabaw a. Ale w miarê up³yw u lat
te k³amstw a staw a³y siê c o r az bardziej bezczelne. To siê
zupe³nie w ymknê³o spod kontroli. Prób o w a³am ich
lekcew a¿yæ, ale...

Wzruszy³a ramionami.

Nikt mi nie pomóg ³. Nie masz pojêcia, jak w ytrw ali

potrafi¹ byæ reporterzy.

Nie w szyscy reporter zy s¹ szakalami - odpar³, sil¹c

siê na naturalny ton.

To móg³by byæ idealny w st êp do w yznania Alex

praw dy o sobie... albo pr zy n ajmniej czêœci praw dy. Nie
by³ do koñca pew ien, czy Alex jest gotow a w ys³uchaæ
tego, co jej pow ie. Nie mia³ rów nie¿ pew noœci, czy on
sam jest gotów w yznaæ ca³¹ praw dê.

Mo¿e nie - odrzek³a Alex, ponow nie przyk³adaj¹c

kompres do kolana Luke'a.

Ale w szyscy s¹ ³garzami. Bêd¹ k³amaæ, oszukiw aæ,

sprzedadz¹ w ³asne babcie, byle tylko up rzedziæ innych
i zdobyæ ciekaw y materia³. Wierz mi, w iem to z pierw szej
rêki.

Lu k e pomyœla³, ¿e moment na w yznanie praw dy o

sobie nie jest odpow iedni. Po³o¿y³ r êkê na d³oni Alex,
pragn¹c, ¿eby przerw a³a sw oje zabiegi. Jej o¿yw io n a
tw arz jaœnia³a niemal anielskim blaskiem, jakby
udzielona mu pomoc daw a³a jej w yj¹tkow ¹ radoœæ.
Bo¿e, by³a

background image

7 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

œliczna i tak doskonale zbudo w ana. Patrzy³ na ni¹ okiem
fotografa, pragn¹³ ci¹gle uw ieczniaæ tê chw ilê, to
spojrzenie, na b³onie filmu.

Teraz czujê siê o w iele lepiej.
Cieszê siê - odpar³a z nieœmia³ym uœmiechem, a

potem w sta³a i w yla³a w odê do zlew u, œ cigana
spojrzeniem Luke' a. - Przyniosê trochê œniegu -
dorzuci³a, kieruj¹c siê w stronê drzw i.

Alex - zaw o³a³ Luke.
Tak?
Dziêkujê.
To drobiazg.
Jestem szczêœciarzem . Dobrze, ¿e ugrz¹z³em w tym

domku z tob¹ - pow iedzia³.

Bo jestem tak¹ dobr¹ pielêgniark¹? - zagadnê³a

nieœmia³o.

Uœmiechn¹³ siê.

Miêdzy innymi.
Hm, to dotyczy obu s t r o n . Ja chyba te¿ jestem

szczêœciar¹.

Kiedy przypatryw ali siê sobie, coœ siê miêdzy nimi

dzia³o. Jak gdyby nag le p oczuli w obec siebie w zajemny
szacunek i zrozumienie.

Kiedy Luke patr zy ³, jak Alex otw iera drzw i i znika za

progiem, ogarn¹³ go niepokój. By³ tak bliski w yjaw ienia jej
praw dy. To by³o nie tylko g³upie, ale i niebezpieczne. Bez
w zglêdu na to, co do niej czu³, nie pow inien jej zmuszaæ do
staw iania temu czo³a, dopóki znajdow ali siê w tarapatach.
Pomyœla³, ¿e bêdzie na to doœæ czasu, kied y s iê st¹d
w ydostan¹. Doœæ czasu, by móg³ w szystko napraw iæ.

Podj¹³ decyzjê b³yskaw icznie. W ¿aden sposób nie

móg³ sprzed aæ Joe'emu tych zdjêæ Alex w k¹pieli.
Zerkn¹³ na sw oj¹ k u r tkê, która w isia³a na haku przy
drzw iach. Móg³ w s t aæ, w rzuciæ rolkê filmu do ognia i
mieæ œw iêty spokój, ale coœ go pow strzyma³o. Te zdjêcia
by³y takie piêkne, stanow i³y niemal dzie³a sztuki. Pragn¹³

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7 3

je zachow aæ, naw et gdyby mia³ je ukryw aæ przez
najbli¿sze lata.

T³umaczy³ sobie, ¿e tym bardziej nie pow inien jej

teraz w yjaw iaæ praw dy. Tymczasem Alex otw orzy³a
drzw i i w nios³a miskê ze œniegiem. Uœmiechnê³a siê do
n iego i poczu³, ¿e jego serce zaczyna biæ jak oszala³e.
Bo¿e, jeœli nadal bêdzie na niego patrzy³a w taki sp o sób,
to straci resztki rozs¹dku.

Uklêk³a obok niego i delikatnie p r zesunê³a d³oni¹ od

jego kostki a¿ do kolana. Nogê Luke'a p r zeszy³
przyjemny dreszcz, który umiejscow i³ siê w pachw inie.
Jego cia³o reagow a³o na dotyk rêki Alex z p rzera¿aj¹c¹
gw a³tow noœci¹.

Kogó¿ chcia³ nabraæ? Ju¿ by³o za póŸno.
T o siê zaczê³o od jego pierw szego spojrzenia n a t ê

dziew czynê przez obiektyw aparatu.

background image

ROZDZIA£ SZÓSTY

Luke spa³. '

Alex przykry³a go ko³dr¹ i patrzy³a na jego spokojn¹

tw arz. O k ³ad a³a chore kolano œniegiem przez godzinê i
zaczerw ienien ie praw ie ca³kow icie ust¹pi³o. By³ bardzo
sympatycznym pacjentem i naw et nie protestow a³, kiedy
zapropon o w a³a, ¿eby siê zdrzemn¹³ przed obiadem.
Mo¿na by³oby uw ierzyæ, ¿e cieszy³a go jej opieka.

W ka¿dym razie ona czerpa³a z opieki nad nim

ogromn¹ satys f ak cjê. Od lat nie czu³a siê tak przydatna.
Na czas przymusow ego p o b ytu w tym domku
potrzebow a³ jej - czy mu s iê t o podoba³o, czy nie. Ta
sytuacja bardzo jej odpow iada³a.

Alex w yci¹gnê³a rêkê, która nagle zaw is³a w pow ietrzu.

Chcia³a dotkn¹æ czo³a Luke'a, ale nie odw a¿y ³a s iê.
Wiedzia³a, ¿e jeœli go dotknie, to ju¿ n ie b êdzie chcia³a
oderw aæ r¹k od jego cia³a. Pragnê³a pieœciæ Luke'a, g³adziæ
jego tw arz i ramiona, poczuæ ich ciep³o i si³ê. I pragnê³a
jeszcze czegoœ. ¯eby i on dotyka³ rêkami jej cia³a.

Alex uœmiechnê³a siê do siebie. Kto b y p omyœla³, ¿e

zdarzy siê coœ t ak iego? Oczyw iœcie, marzy³a o tym
jedynym, ale naw et w najœmielszy c h marzeniach nie
pojaw ia³a siê taka sytuacja.

Ale ju¿ siê zdecydow a³a. Przez jej g³ow ê przebiega³y

tysi¹ce myœli na t emat sposobu, w jaki mog³aby uw ieœæ
Luke'a. Nie w ¹tpi³a w to, ¿e jej po¿¹da³, ale przebicie
skorupy, któ r ¹ siê otoczy³, by³o niezmiernie trudnym
zadaniem. By ³a pew na, ¿e jest w stanie to zrobiæ, ale
w iedzia³a, i¿ mo¿e jej zabrakn¹æ czasu.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7 5

Wyjrza³a przez okno. Zap ada³ zmierzch i w dalszym

ci¹gu pada³ œnieg. Dobrze. Poniew a¿ podjê³a ju¿
decyzjê, modli³a siê o to, ¿eby œnie¿yca potrw a³a
przynajmniej jeszcze tê noc. Potrzebow a³a czas u , ¿eby
popracow aæ nad Lukiem. Chcia³a go przekonaæ, ¿e
pow inien siê z ni¹ kochaæ, ¿e nie musi siê obaw iaæ, i¿
ona bêdzie siê go kur c zo w o czepiaæ, kiedy nast¹pi
nieuniknione rozstanie.

Ale jak mia³a go przekonaæ? Przygryz³a w argê i

zastanaw ia³a siê nad tym, co pow inna robiæ dalej. Jak
by post¹pi³a, g dyby nie byli uw iêzieni w tym domku?
Co by zrobi³a, gdyby pozna³a go w Now ym Jorku?

Praw dopodobnie zaprosi³aby go na kolacjê do

sw ojego domu. Ca³kiem n ieŸle gotow a³a, zadziw iaj¹c
w iêkszoœæ ludzi. G otow anie odprê¿a³o j¹ i s³ynê³a ze
sw oich kolacji, podczas których podaw a³a goœciom
oryginalne potr aw y. Nabra³a sporej w praw y w
przygotow yw aniu pomys³ow ych dañ ze zw yczajnych
sk³adników . Dlaczego nie mia³aby zro b iæ tego tutaj?
P r zyrz¹dzi mu kolacjê, a potem w szystko potoczy siê
tak, jak w apartamencie przy Pi¹tej Alei.

Cichutko podesz³a do kuchenki i przeszuka³a szafki.

Zn alaz³a dw ie puszki z tuñczykiem, puszkê gotow anej
f as oli, s³oiczek hiszpañskich oliw ek i jeszcze jedno
opakow anie zupy. By³ tu te¿ niez³y w ybór przypraw , a
przede w s zy s tkim odkry³a butelkê Chardonnay, która
le¿a³a w szafce obo k n ieczynnej lodów ki. Alex podesz³a
z butelk ¹ • d o drzw i, uchyli³a je trochê i w rzuci³a w ino
w zaspê œniegu. Dyskretnie obejrza³a siê przez ramiê, ale
Luke naw et nie drgn¹³. Uradow ana tym, ¿e sprzyja jej los,
w ziê³a siê do przygotow yw ania uczty, któr¹ zamierza³a
podbiæ serce mê¿czyzny.

U³o¿y³a kaw a³ki tuñczyka, pokroi³a oliw ki, mieszaj¹c

je z czêœci¹ s³onej zalew y, w której znajdow a³a siê ryba.
Ca³oœæ nabra³a smaku dziêki odrobinie soku z cytryn y .
Alex nape³ni³a miseczkê œniegiem i umieœci³a na niej

background image

7 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

talerz z sa³atk¹, ¿eby danie by³o zimne. Nastêpnie
w ysypa³a fasolê do garnuszka, a zaw artoœæ dw óch puszek
zupy w arzyw nej w ymiesza³a w w iêk s zy m rondlu i
p o s t aw i³a o b a n ac zy n ia n a g az. Wres zc ie
przyszykow a³a dw a nakrycia.

Zapali³a sto¿kow at¹ œw iecê i p r zyjrza³a siê sw ojemu

dzie³u. Co by zrobi³a, gdyby by³a w domu? Chyba d³ugo
k¹pa³aby siê w w odzie z pian¹. Czu³a siê brudna, gdy¿ ju¿
drugi d zieñ chodzi³a w tym samym ubraniu. Dosz³a do
w niosku, ¿e przyjemny by³by naw et krótki prysznic.

Upew ni³a siê, ¿e Luke œpi, w ziê³a œw iecê i p o s z³a do

³azien k i. Rozebra³a siê i, pamiêtaj¹c o przestrodze Lu-
ke'a, umy³a siê w rekordow o szybkim tempie. Trzês³a siê
z zimna. Z obrzydzeniem m y œla³a o na³o¿eniu tego
samego ubrania, ale nie mia³a innego w yjœ cia. Na
szczêœcie mog³a przynajmniej upraæ bieliznê.

Mimo kiepskiego oœw ietlenia stara³a siê doprow a

dziæ do porz¹dku sw oj¹ fryzurê. Jej w ³osy by³y w ilgot
ne i rozczochrane. Nie mia³a szczotki, dlatego musia³a
przeczesaæ d³ugie loki palcami. Tw arz lœni³a teraz czy
stoœci¹, a cera ³adnie siê zaró¿ow i³a. Przygryz³a w argi,
a potem odê³a je i poczu³a satysfakcjê. Bior¹c pod
uw agê okolicznoœci, nieŸle, pomyœla³a i uœmiechnê³a
|.'; siê. Czu³a sw êdzenie skóry, które by³o spow odow ane
nie tylko prysznicem. Podnieca³o j¹ to, co zamierza³a
zrobiæ. Mia³a cudow ne poczucie nieprzyzw oitoœci, nie
maj¹c na sobie bielizny. Zreszt¹ dosz³a do w niosku, ¿e
gdyby w szystko posz³o zgodnie z planem, w cale by jej
nie potrzebow a³a...
#!* i;

Kiedy w róci³a z ³azienki, Luke nadal spa³. Spokojnie

i; ' ! podgrza³a zupê i fasolê, a potem przynios³a butelkê i

odkorkow a³a j¹. Nala³a sobie niew ielk¹ iloœæ w ina i
usiad³a przed k o minkiem. Kiedy ma³e pomieszczenie
w ype³ni³y zniew alaj¹ce zapachy, zaburcza³o jej w
¿o³¹dku.

Tak samo zareagow a³ ¿o³¹dek Luke'a. Ale pobudzo-

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7 7

ny zosta³ u niego nie tylko apetyt najedzenie. Otw orzy³
o c zy i zobaczy³, ¿e Alex siedzi przed kominkiem ,
k tórego blask zdaw a³ siê w ytw arzaæ w okó³ jej g³o w y
aureolê. Koñce jej w ³osów by³y w ilgotne i skrêca³y siê w
loczki w miarê w ysychania. Wygl¹da³a tak piêknie, ¿e ze
w zruszenia mia³ œciœniête gard³o.

Ten w idok po przebudzeniu b y ³ dalszym ci¹giem

erotycznego snu Luke'a. Œni³ o tym, ¿e obo je z Alex s¹
nadzy, a ich splecione cia³a le¿¹ na materacu przed t ym
samym kominkiem, który teraz obserw ow a³. Natê¿enie
jego reakcji stanow i³o rezultat rzeczyw istoœci sennej.

Nie m ia³ si³y, ¿eby siê otrz¹sn¹æ z tego nastroju.

Przew róci³ siê na bok, ¿eby lepiej siê przyjrzeæ Alexand-
rze. Dostrzeg³a jego manew r.

Obudzi³eœ siê - zauw a¿y³a.
Tak. Co to za zapach? - zapyta³ rozespanym g³osem.
Chodzi ci o obiad?
Mmm, to te¿. Ale jest jeszcze coœ. Ty...
Ja?
Tak, pachniesz kw iatami.
Wziê³am prysznic.
- Czy w oda by³a w ystarczaj¹co ciep³a?
Alex w zruszy³a ramionami.
- Letnia, ale lepsza taka ni¿ ¿adna. Nie mog³am ju¿

d³u¿ej znieœæ samej siebie.

Luke potar³ sw ój dw udniow y zarost. Mo¿e mia³a racjê.
Niez³y pomys³. Zosta³o trochê myd³a?
Obw ¹cha³a go i zmarszczy³a nos.
Wystarczaj¹co du¿o. Luke
w ybuchn¹³ œmiechem.
Rozumiem aluzjê - oznajmi³ i usi³ow a³ w staæ.

- Pomogê ci - pow iedzia³a Alex i podbieg³a do

mê¿czyzny. Luke przeniós³ ciê¿ar z chorej nogi na barki
Alex i oplót³ j¹ ramieniem, pozw alaj¹c sobie na luksus
otarcia siê policzkiem ojej ramiê. Jego rêka w êdrow a³a to

background image

7 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

w górê, to w dó³, a w mózgu pojaw i³a siê szczególna
myœl. Omal nie straci³ rów now agi, i nie mia³o t o nic
w s p ólnego z bólem w kolanie. Zamruga³ pow iekami,
¿eby otrz¹sn¹æ siê z resztek sen n o œci i potw ierdziæ
sw oje odkrycie.

Nie mia³a stanika.

Wiedzia³, ¿e w czeœ n iej mia³a go na sobie, w iêc co

siê z nim sta³o? Spraw dzi³ to jeszc ze r az. Fakt niezbity.
Przez m at er ia³ s w etra Alex przeœw ityw a³y jej
nabrzmia³e sutki. Dla normalnej osoby w normalnych
okolicznoœciach nie by³oby to nic szczególnego.

Mo¿e naw et nie rzuca³o siê to w oczy. Problem polega³

na tym, ¿e Luke nie zachow yw a³ siê normalnie,
znajdow a³ siê w stanie ustaw icznego podniecenia. W t ej
sytuacji naw et tak b³ahy epizod nabier a³ w yj¹tkow ego
w rêcz znaczenia.

Ale dlaczego to zro b i³a? Dlaczego zdjê³a stanik? Luke

przyjrza³ siê jej cia³u poni¿ej talii i g³oœno prze³kn¹³ œlinê.

Gw a³tow na ¿¹dza spraw ia³a, ¿e krew w jego ¿y³ach

kr¹¿y³a w osza³amiaj¹cym tempie. Mia³ ochotê potrzeæ
opuszk ami palców te stercz¹ce paczuszki... te same
stercz¹ce paczuszki, które unosi³y siê i opada³y, kiedy
Alex bra³a gor¹c¹ k¹piel.

Ten obraz z przesz³o œ c i d os³ow : • ,o przygw oŸdzi³.

Opuœci³ rêkê.

- Potrafiê sam przejœæ resztê drogi - oznajmi³ i

pokuœtyka³ do ³azienki. Zapali³ œw ieczkê, zamkn¹³ drzw i i
opar³ siê o umyw alkê. Patrz¹c na sw oje odbicie w lustrze,
s t ara³ siê opanow aæ. Tak, sir, prysznic jest panu
zdecydow anie potrzebny. Ale n ie letni. Pomyœla³, ¿e
konieczn ie musi byæ to zimny prysznic. Kiedy rozsuw a³
szklan¹ œciankê, coœ spad³o m u na ramiê. Po chw ili
przekona³ siê, ¿e to bielizna Alex: mokry stanik, rajstopy
i najbardziej kuse majteczki, jakie kiedykolw iek
w idzia³.

Przymkn¹³ oczy i jêkn¹³. Cz³ow ieku, w eŸ siê w garœæ,

pomyœla³. Szybko upuœci³ majtki Alex do umyw alki.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

7 9

Rozebra³ siê i w skoczy³ pod p r y s znic. Szybko
namydli³ cia³o i sp³uka³ je lodow at ¹ w od¹, która
znakomicie ostud zi³a jego zapa³, z czego by³ ogromnie
zadow olony.

Stara³ siê dok³adnie w ytrzeæ cia³o, a potem poszed³ za

przyk³adem Alexandry i nie w ³o¿y³ slipek, w œlizguj¹c siê
od razu w d¿insy. Z w ielk¹ pieczo³ow itoœci¹ ponow nie
rozw iesi³ b ieliznê Alex. Wrzuci³ do umyw alki sw oj¹
koszulk ê i slipy, w ypra³ je i pow iesi³ obok rzeczy i
dziew czyny. Bar d zo d³ugo przypatryw a³ siê zaw ieszonej
garderobie. Intymnoœæ tej sceny spraw i³a, ¿e ugiê³y siê
pod nim nogi.

I bierz tu, cz³ow ieku, zimny prysznic.

Pot ar³ zaroœniêt¹ tw arz. Trzeba siê ogoliæ. Otw orzy³

apteczkê i obejrza³ jej zaw artoœæ. Przew iduj¹cy
w ³aœciciele umieœc ili tu rozmaite zestaw y toaletow e.
Luke znalaz³ ma³¹ t u b k ê pasty do zêbów , a zamiast
s zc zoteczki u¿y³ palca. Potem zobaczy³ na pó³ce o b o k
aspiryny paczuszkê jed norazow ych maszynek do
golen ia. Nie zauw a¿y³ nigdzie kremu do golenia, ale to
go nie zniechêci³o. Goli³ siê ju¿ w znacznie
trudniejszych w arunkach.

Ju¿ mia³ zamkn¹æ szafkê z lek arstw ami, kiedy jego

bystre oko w ypatr zy ³o k w ad r at o w e czerw one
pude³eczk o s chow ane na górnej pó³ce. Serce w nim
zamar³o, jak b y przeczuw a³, co tam znajdzie. Jak w
zw o ln io n y m t em p ie s iêg n ¹³ p o p u d e³ec zko ,
potw ierdzaj¹c sw oj¹ naj- ¿ar liw s z¹ n ad ziejê i...
najgorsz¹ obaw ê.

Gapi³ siê na pude³eczko z kondomami i mia³ pew noœæ,

¿e ktoœ tam na górze poddaje go testow i.

Nie, proszê, nie rób mi tego, b³aga³ w duchu. Ca³y czas

trzym a³ temperament na w odzy w ³aœnie ze w zglêdu na
brak zabezpieczenia. Nie chcia³ nara¿aæ dziew czyny ani
siebie. Wyeliminow anie tego problemu otw iera³o w rota
do tak niew yobra¿alnych mo¿liw oœci, ¿e sama myœl o
nich w yw o³yw a³a w ciele Luke'a ogromne napiêcie.

background image

8 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Z trudem prze³kn¹³ œlinê. Móg³ zrobiæ tylk o jedno.

P o zb y æ siê tych rzeczy. Ale w jaki sposób? Nie móg³
ot, tak w yrzuciæ pud e³eczka do œmietnika, gdy¿
zauw a¿y³aby to Alex. Rozejrza³ siê po ma³ej ³azience.
N ie by³o tu okna ani jakiegoœ schow ka. Pomyœla³, ¿e
chyba najlepiej bêdzie od³o¿yæ pude³eczko n a miejsce.
Skoro Alex nie zauw a¿y³a g o do tej pory, to nie
zauw a¿y go i teraz. Przew róci³ je dnem do góry i ukry³
w górnym rogu szafki. Postanow i³, ¿e nastêpnego ranka
w sunie je do kieszeni i pozbêdzie siê w lesie.

Zadow olony ze sw o jej przemyœlnoœci, uœmiechn¹³ siê

pod nosem, zamkn¹³ apteczkê i namydli³ tw arz. Kiedy
zacz¹³ siê goliæ, us³ysza³ pukanie do drzw i.

Wszystko u ciebie w porz¹dku? - zaw o³a³a Alex.
Tak. Zaraz w ychodzê.
Nie siedŸ d³ugo. Obiad ju¿ gotow y - oznajmi³a.
Œw ietnie - odpar³ Luke. - Umieram z g³odu.
Skoñczy³ toaletê i otw orzy³ drzw i ³azienki. Na

klamce w is ia³a jego flanelow a koszula - uprana i
sucha. W³o¿y³ j¹, ale nie zapi¹³ guzików . Pow oli ruszy³
w stronê pokoju. Dziêki zabiegom Alex kolano nie
bola³o go ju¿ tak mocno, ale nie mia³ zamiaru go
forsow aæ. Mo¿e w w ielu spraw ach w ykazyw a³ upór, ale
nie by³ g³upcem.

Alex s t a³a p r zy stole i mier zy ³a Lu k e' a

niespokojnym spojrzeniem. Podsunê³a mu krzes³o, a
o n usiad³ na nim, badaw czo przygl¹daj¹c s iê
dziew czynie. Po chw ili Alex przynios³a jeszcze ma³y
taboret i po³o¿y³a na nim jego n o g ê. Podziêkow a³ jej.
By ³ zm ies za n y , a jed n o c zeœ n ie w zr u s zo n y
opiekuñczoœci¹ dziew czyny. Alex uœmiechnê³a siê,
w idz¹c jego oszo³omienie.

- Przyniosê obiad.

Biega³a po pokoju, krz¹taj¹c siê z zapa³em. Có¿ ona

knu³a? Luke nie mia³ o tym pojêcia i chw ilow o by³o mu to

obojêtne. Nie móg³ oderw aæ od niej oczu. Jej obecnoœæ

^ape³nia³a go lêkiem i spokojem. Jednoczeœnie czu³, ¿e

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

8 1

coœ w isi w pow ietrzu, i to w ra¿enie potêgow a³o siê,
ilekroæ obok niego przechodzi³a.

Kiedy Alex podaw a³a obiad, jej pe³n e piersi falow a³y

bardzo blisko tw arzy Luke'a, który w sun¹³ rêce pod stó³
i zacisn¹³ je, ¿eby przypadkiem nie dotkn¹æ któregoœ z
tych kusz¹cych w zgórków . Nauczy³ s iê trw aæ w
bezruchu i koncentrow aæ w zrok na nieokreœlonej
potraw ie, któr¹ Alex postaw i³a na stole.

Co to jest? - zapyta³.
Tuñczyk w hiszpañskich oliw kach - odpar³a.
Nigdy o czymœ takim nie s³ysza³em.

# - To dlatego, ¿e w³aœnie wymyœli³am tê nazw ê-

(

oznaj- mi³a Alex i nabi³a kês potraw y na w idelec. -
Spróbuj. Luke niechêtnie otw orzy³ usta. Pow oli
prze¿uw a³ Jedzenie i nagle zrobi³ w ielkie oczy.

- Niez³e - pow iedzia³. - Wcale niez³e.

Alex w yci¹gnê³a rêkê ze szklanym pucharkiem.

A teraz w ypij to.
Poci¹gn¹³ ³yk.
Wino. -
Tak.
Sk¹d je zdoby³aœ?
Sta³o w szafce. Dobre, praw da?
Tak - odrzek³. Wyj¹³ pucharek z jej rêk i i w ypi³ ca³¹

zaw artoϾ jednym haustem.

Wino pije siê ³yczkami - upomnia³a go.
Bêdê je s ¹c zy ³ z nastêpnego pucharka - oœw iadczy³ i

poda³ jej naczynie.

Alex pokrêci³a g³ow ¹, ale mimo to nala³a Luke'ow i

w ina. W³o ¿y³a na talerz porcjê sch³odzonego tuñczyka,
a potem usiad³a przy s t ole. Skoñczy³a sw oje w ino i
obserw ow a³a, jak Luke je z apetytem jej potraw ê.

A ty nie jesz? - zagadn¹³.
Za chw ilê. To jest bardziej interesuj¹ce.
Co jest bardziej interesuj¹ce?
Patrzenie na ciebie.

background image

8 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Widelec Luke'a zatrzyma³ s iê w po³ow ie drogi do

ust.

-- Przestañ - pow iedzia³.
-- Co mam przestaæ? - zapyta³a niew innym g³osem.
-- Doskonale w iesz, co. To, co robisz.
-- Chodzi ci o to, ¿e gapiê siê na ciebie?
-- ¯e gapisz siê na mnie w taki sposób.
-- W jaki sposób?
-- Jakbym by³ deserem.
-- Mmm, to trafna uw aga.

Luke gw a³tow nym ruchem pow sta³ od sto³u.

- Alex - zaw o³a³ ostrzegaw czym tonem. - Nie rób

tegc»- Nie jestem z kamienia.
Alex w yci¹gnê³a rêkê i zaczê³a g³adziæ go po policzku. --
No, no - pow iedzia³a, przechylaj¹c g³ow ê. - Czy¿byœ
ogoli³ siê dla mnie?

-Aleksandro..

-~ Nie, nie odpow iadaj na to pytanie - dorzuci³a, by

po chw ili w staæ od sto³u. - Zjedzmy nastêpne danie.

poda³a zupê oraz odrobinê faso li. T en posi³ek nie

nale¿a³ do szczegó lnie w yszukanych, ale Luke by³ zbyt
g³odny, ¿eby przyw i¹zyw aæ do t eg o w agê. Jedli w
milczeniu, nie zostaw iaj¹c naw et kêsa ¿adnej z potraw .

-- Chyba byliœmy g³odni - zauw a¿y³a Alex i zabra³a ze

sto³u brudne talerze.

-- Pozw ól, ¿e ci pomogê - pow iedzia³ Luke, u s i³uj¹c

stan¹æ.

Nie - odrzek³a Alex i popchnê³a go na krzes³o.
Pow inienem pozmyw aæ. Przecie¿ ty gotow a³aœ.
Nastêpnym razem - odpar³a. - Dzisiejszego w ieczoru

nakazujê ci odprê¿yæ siê.

-^ Nakazujesz mi? -r
Tak, nakazujê ci.
-r Dobrze, proszê pani - stw ierdzi³ Luke i szy d er c zo

zasalutow a³ dziew czynie.

- Wypij w ino - pow iedzia³a, krêc¹c g³ow ¹.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

8 3

s zy bko upora³a siê ze zmyw aniem, a potem podesz³a

do Luke'a od ty³u. Siedzia³ na krzeœle. Jedn¹ nogê opiera³
na taborec ie, a na zdrow ym kolanie trzyma³ pucharek z
w inem. Alex zaczê³a masow aæ jego kark, a on poddaw a³
siê ruchom jej d³oni.

Bo¿e, jakie to przyjemne - zauw a¿y³.
Masz bardzo naprê¿one miêœnie.
Doskonale o tym w iedzia³.
To musi byæ skutek spania na tym materacu. A

raczej prób zaœniêcia.

Czy¿bym nie daw a³a ci spaæ zesz³ej nocy? - zapyta³a.
Ty? Do diab³a, nie - od p ar³ z sarkastycznym

œmiechem. - Tylko kopnê³aœ m n ie z szeœæ albo siedem
razy, to w szystko.

Alex obróci³a siê, ¿eby spojrzeæ mu w tw arz.

Zaw sze œpiê niespokojnie.
Opow iedz mi o tym - poprosi³ z uœmiechem.

To ty opow iedz mi o sobie. Luke
w zruszy³ ramionami.
Niew iele jest do opow iadania - odrzek³ ostro¿nie.
Nie masz ¿ony?
Nie.
Ani dziew czyny?
Nie.
Nikogo?
Nikogo.
Dlaczego tak jest? - zag ad n ê³a. - Bez w ¹tpienia

jesteœ przystojnym mê¿czyzn¹. Ju¿ daw no pow inn a by³a
ciê uw ieœæ jakaœ dziew czyna.

Nie chcê, ¿eby mnie kto œ u w iód³ - oœw iadczy³ Luke.

Kiedy w ypi³ w ino, odstaw i³ pucharek na pod³ogê. - A ty?
Na p ew n o otacza ciê w ianuszek facetów , a ka¿dy tylko
czeka, ¿eby w ³o¿yæ ci obr¹czkê na palec.

Czekaj¹...
- S³yszê tu jakieœ „ale".
Alex uœmiechnê³a siê.

background image

8 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Wielkie „ale" - odpar³a. - Wiêks zo œ æ z nich nie chce

mnie. Pragn¹ tego, co w ich mniemaniu reprezentujê.

A co to takiego?
Uroda, cia³o, pieni¹dze... -Nie
zapominajmy o skromnoœci.
¯artobliw ie uszczypnê³a go w ramiê.
To rów nie¿.
Luke chw yci³ jej pi¹stkê i odw róci³ dziew czy n ê do

siebie w taki sposób, ¿eby na niego patrzy³a. Po kolei
rozprostow yw a³ palce Alex, a potem w milczeniu
przygl¹da³ siê jej d³oni. Ten dotyk spraw i³, ¿e serce
Alex zaczê³o biæ w przyœp ieszonym tempie. By³ taki
ciep³y, taki pe³en ¿ycia i m êski, ¿e czu³a, i¿ jest
zdecy d o w anie na straconej pozycji. A jednak intrygow a³
j¹ i po d n ieca³, rzuca³ jej praw dziw e w yzw anie. Odsunê³a
rêkê i pieœci³a jego g³adkie, w ygolone policzki.

Luke us i³o w aæ siê nie ruszaæ. Wiedzia³, co by w tedy

zrobi³. Przyci¹gn¹³by j¹ do siebie i ca³ow a³ tak mocno, ¿e
oboje dostaliby zaw rotu g³ow y. A w ów czas gdzie by siê
znaleŸli? Oczyw iœcie na drodze donik¹d.

- Ale¿ z ciebie przystojniak, Luke - szepnê³a.

-1 przekonujê siê, ¿e pomimo w szystkich tw oich w ad - tu
uœmiechnê³a siê - nie chcia³abym teraz byæ z nikim
innym.

Pochyli³a siê nad mê¿czyzn¹ i poca³ow a³a go. Zaledw ie

musnê³a jego w argi, ale dla Luke'abyio to jak
przy³o¿enie zapa³ki do hubki i rozniecenie o g n ia. W
odpow iedzi zacisn¹³ zêby i usi³ow a³ nie odw zajemniæ
tego poca³unku. Nigdy w ¿yciu nie mia³ przed s o b¹ tak
trudnego zadania.

Luke... - mrucza³a Alex, dotykaj¹c jeg o ust - poca³uj

mnie.

Nie.
Dlaczego? Nie chcesz?
Chcê.
W takim razie...
Luke chw yci³ j¹ za ramiona.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

8 5

Nie zaczynaj czegoœ, czego nie jes t eœ w stanie

skoñczyæ.

Kto pow iedzia³, ¿e nie skoñczê tego, co zaczê³am?
Przestañ siê droczyæ, Alexandra. To nie jest

przyzw oite.

A jeœli siê nie droczê?

Luke uw a¿nie spojrza³ jej w oczy. Mów i³a pow a¿nie.

Czy proponujesz to, co myœlê, ¿e proponujesz? Alex
z trudem prze³knê³a œlinê.
Tak.
Jesteœ pew na?
Tak, jestem pew na.

Luke w yda³ z siebie odg ³os zniecierpliw ienia,

odsun¹³ Alex i w sta³ z krzes³a. Podszed³ do zlew u,
uw a¿aj¹c na sw oj¹ chor¹ nogê. Przez chw ilê, która
zdaw a³a siê nie mieæ k o ñ ca, przypatryw a³ siê
dziew czynie.

Dlaczego to robisz? - zapyta³. - Jeszcze d ziœ rano

n arzuci³aœ mi zestaw regu³, a teraz w szystko jest
niew a¿ne.

Ja... zmieni³am zamiar. Chcê, ¿ebyœ siê ze mn¹

kocha³. Czy to jest takie straszne?

Str as zn e? Nie, to nie jest straszne. Raczej... szalone.

Ca³kow icie ob³¹kañcze.

Dlaczego to jest takie szalone? Oboje jesteœmy

doroœli. Ug rzêŸliœmy tutaj. Ty mi siê podobasz, ja ci siê
podobam. Kto siê o tym dow ie? Kto siê bêdzie tym
przejmow a³?

Ja siê bêdê przejmow a³ - odrzek³ miêkko. - I mo¿e nie

mam ochoty byæ tylk o kolejnym egzemplarzem w
tw ojej kolekcji mê¿czyzn.

Czy rzeczyw iœcie tak myœlisz?

Nieoczekiw anie Alex poczu³a, ¿e do jej oczu

nap³yw aj¹ ³zy. Luke dostrzeg³ te ³zy, us³ysza³
w zruszenie w jej g³osie. Nic innego nie mo g ³o b y
skruszyæ tw ardej jak ska³a skorupy w okó³ jego serca.
Niczym robot, porzuci³

background image

8 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

sw ój azyl w rogu pokoju i podszed³ do Alex. Wzi¹³ j¹
w ramiona, przytuli³ i ko³ysa³ jak sw ó najw iêkszy skarb.

- Napraw dê tak myœlisz? - pow tórzy³a. Mów i³a st³u

mionym g³osem, gdy¿ w tula³a tw arz w jego koszulê.

Luke odsun¹³ g³ow ê dziew czyny od sw ojej piersi.
Nie. Nie mam pojêcia, dlaczego to pow iedzia³em . T o

znaczy, w iem. Pow iedzia³em, ¿eby ciê pow strzymaæ.

Nie pow strzymuj mnie. Nie pow strzymuj siebie.
Jedno z n as musi myœleæ rozs¹dnie. Po jutrzejszym

dniu mo¿emy ju¿ nigdy siê nie zobaczyæ.

To w ykorzystajmy dzisiejszy w iec zór. Tylko ten

jeden w ieczór... Luke?

Jej b³aganie w zbudzi³o w nim przyp³yw uczuæ.

Poca³ow a³ j¹. Dopraw dy, nie m ia³ w yboru, i to ju¿ od
chw ili, g d y siê przebudzi³ i zobaczy³ j¹ siedz¹c¹ przed
kominkiem.

Poczu³, ¿e pew na czêœæ jego cia³a nabrzmiew a w

zetkniêciu z udem Alex. Ona te¿ musia³a to w yczuæ,
gdy¿ mocniej otoczy³a go nogami. Rozchyli³ jej usta
jêzykiem, a ona p r zyjê³a go i rozpoczê³a mi³osn¹ grê
s w oim jêzykiem. By³a taka s³odka, smak o w a³a
cudow nie, lepiej ni¿ w szystko , c zego dotychczas
próbow a³. Luke w ³o¿y³ rêkê pod jej sw eter. Ca³ow a³ j¹
coraz mocniej, a jednoczeœnie pieœ c i³ jej plecy i boki.
Skóra Alex by³a miêkka i g³adka, tak jedw ab is ta, jak
myœla³. Spe³niaj¹c sw oje marzenie, obj¹³ jej piersi i
delik at n ie m as o w a³ ka¿dy z tych cudow nych
w zg ó r ków . Mruknê³a coœ niew yraŸnie. Ten odg³os
rozbrzmiew a³ w ca³ym ciele Luke'a, w yw o³uj¹c tak
int en s y w n¹ rozkosz, ¿e z trudem utrzymyw a³ resztki
samokontroli.

Alex poczu³a, ¿e Luke siê zachw ia³, i oderw a³a siê od

niego.

- Tw oje kolano.
Mocny poca³unek Luke' a mia³ dow ieœæ, ¿e jej obaw y

s¹ bezpodstaw ne. Kiedy zacz¹³ podci¹gaæ w górê jej

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

8 7

sw eter, odsun ê³a jego rêce, a potem sama zdjê³a golf i
potrz¹s aj¹c w ³osami, stanê³a przed nim naga do pasa.
Wydaw a³o jej siê, ¿e spojrzenie Luke'a przepala jej skórê.
Czeka³a na jego ruch. Zaw sze uw a¿a³a sw oj¹ u r o d ê za
coœ naturalnego i dopiero teraz by³a niezw ykle œw iadoma
sw ego cia³a. Oddaw anie siê temu mê¿czyŸn ie po raz
pierw szy w ydaw a³o siê takie przera¿aj¹ce, a zarazem
podniecaj¹ce, ¿e jej cia³o zaczê³o pulsow aæ d³ugo
t³umionym po¿¹daniem.

- Dotknij mnie - szepnê³a. Nie mog³a ju¿ znieœæ ani

chw ili d³u¿ej bez dotyku jego r¹k.

Luke traci³ panow anie n ad sob¹. Aparat fotograficzny

nie k³ama³. W idok Alex w zbli¿eniu by³ osza³amiaj¹cy.
Gdyby spe³ni³ proœbê dziew czyny, gdyby jej dotkn¹³, to
by³aby jego i nikt by mu w tym nie p r zeszkodzi³. Nigdy
nie nale¿a³ do tchórzy, przez ca³e sw oje doros³e ¿ycie nie
daw a³ siê zastraszyæ, ale ta jedna k o b ieta, która w ³aœnie
mu siê oddaw a³a, w zbudza³a w nim potw orny strach.

- Luke... - mrucza³a Alex. Jej cia³o dygota³o z ¿¹dzy'.

Przysunê³a siê do mê¿czyzny, odsunê³a po³y jego koszuli
i zaczê³a pocieraæ sutkami jego klatkê piersiow ¹. - Do
tknij mnie.

Rêce Luke'a pos³usznie w y k o nyw a³y jej rozkazy,

ignoruj¹c ostrze¿enie, które p³ynê³o z mózgu, jakb y
posiada³y w ³asn¹ w olê. Lu k e dotkn¹³ dziew czyny,
pociera³ kciukami jej nabrzmia³e sutki, a potem pieœci³
je palcami, a¿ zaczê³y przypominaæ tw arde kamyki.

Alex mia³a nogi jak z w aty. Luke przytula³ j¹ do siebie

przez nieskoñczenie d³ug¹ c h w ilê, a potem opadli na
materac. Wpi³ siê w jej usta, penetruj¹c w nêtrze jêzykiem,
by zaraz ca³ow aæ szyjê, obojczyk i miêkk¹ skórê miêdzy
piersiami.

Wreszcie Luke da³ sobie spokój z ostro¿noœc i¹.

Szeroko otw orzy³ usta i chw yci³ jej nabrzmia³y sutek,
ss¹c g o tak, jak od daw na marzy³. Roztapia³a siê w jego
ustach jak cukierek. By³a tak s³odka, tak rozkosznie
kobieca, ¿e jego

background image

8 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

n aprê¿one cia³o pulsow a³o rozpaczliw ¹ potrzeb¹ ukrycia
s iê w n iej. Ale na razie przysun¹³ siê do drugiej piersi i
ucztow a³ w takim samym pow olnym, m iarow ym,
nieub³aganym rytmie.

Alex porw a³ potê¿ny w ir po¿¹dania. To w ³aœnie o t

y m rozpraw ia³y jej przyjació³ki. W³aœnie na to czeka³a.
Zarzuci³a Luke'ow i rêce na szyjê i przeczesyw a³a
p alcami d³ugie w ³osy na jego karku. Masow a³a
naprê¿one miêœnie jego obojczyków i ramion, podczas
g dy magia ust Luke'a redukow a³a j¹ do pe³nej po¿¹dania
ka³u¿y. Przyw ar ³a do niego biodrami, nie uœw iadamiaj¹c
sobie tego, co rob i, o dczuw aj¹c jedynie chêæ
zaspokojenia jakiejœ mrocznej, nieuchw ytnej ¿¹dzy.

Luke przesuw a³ rêkê po jej b o k u w dó³, zatrzymuj¹c

siê na pasku narciarek. Poci¹gn¹³ za suw ak i odpi¹³ guzik,
po czym, nie bez w ahania, zacz¹³ pieœciæ brzuch Alex. Jej
skóra by³a miêk ka, cia³o sprê¿yste, a on niespiesznie
bada³ w dziêki dziew czyny.

Alex by³a jed nak niecierpliw a. Pragnê³a, by przeszed³

szybciej do tego jednego zakamarka jej c ia³a, który
potrzebow a³ jego dotyku bardziej ni¿ którekolw iek inne
miejsce. A kiedy to siê sta³o, rozchyli³a nogi i u nios³a
biodra, zaœ Luke dotyka³ jej coraz œmielej, a¿ w koñcu
oboje utracili w s zelk¹ kontrolê nad sob¹. By³a tak
w ilgotna, tak otw arta i spragniona, ¿e w iedzia³, i¿ nie
bêdzie siê móg³ pow strzymyw aæ naw et chw ili d³u¿ej.

Alex zatraci³a siê zupe³nie, przebyw a³a w nie zn anym

sobie œw iecie. Jego palce sk³ania³y j¹ do ekstaty cznych
ruchów ku jasnoœci tak intensyw n ej, ¿e jej blask
rozgrzew a³ duszê dziew czyny. P o c hw ili ta jasnoœæ
rozprysnê³a siê w umyœle Alex na smugi boleœnie
piêknego

œw iat³a i w jej oczach zalœni³y ³zy.

Luke w yczuw a³ spazmy w strz¹saj¹ce jej cia³em.

Przerw a³ poca³unek i w tuli³ w argi w ten w ra¿liw y k ¹cik
za uchem Alex, u³atw iaj¹c dziew czynie oddychanie.
S er c e w ali³o mu jak m³otem, cia³o p³onê³o, a
jednoczeœnie by³o

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

8 9

tw arde i tak ¿¹dne uw olnienia energii, ¿e Luke ba³ siê, i¿
mo¿e stw orzyæ ¿enuj¹c¹ sytuacjê.

Mo cno przytula³ dziew czynê i zaciska³ zêby, pragn¹c

odzyskaæ panow anie nad sob¹. Mia³a orgazm i to
w ystarczy, tylko to siê liczy, pomyœla³. Przypomnia³
sobie o rolce filmu w kieszeni i o tym, ¿e przez ca³y
czas oszukuje Alex. Zastanaw ia³ siê nad reakcj¹
dziew czyny, w razie gdyby dow iedzia³a siê, z kim ma do
czynienia, co niew ¹tpliw ie musi kiedyœ nast¹piæ.

A zatem da³ jej przynajmniej tê chw ilê rozkoszy,

dziêki której Alex mog³a zacho w aæ o nim mi³e
w spomnienia, a naw et zd obyæ siê na przebaczenie. On
zaœ musia³ odmów iæ s o bie tego, czego pragn¹³
najbardziej.

Ten w ieczór by³ jego podarunkiem dla Alex.

background image

ROZDZIA£ SIÓDM Y

Alex w ³o¿y³a sw eter i po³o¿y³a siê na materacu. Luke

opar³ siê na ³ok ciu, a ona przytuli³a siê do niego,
³agodnie drapi¹c paznokciami jego ow ³osion¹ klatkê
piersiow ¹.

Nie odw zajemni³ jej uœmiechu. Wrêcz przeciw nie, mia³

smêtn¹ minê. Alex by³a zadow olona, nasycona, ale jakby
nieco zaw iedziona. On a t ak¿e pragnê³a spraw iæ mu tak¹
rozkosz, jak¹ dziêki niemu prze¿y³a. Jednak¿e on
pow strzymyw a³ jej zapêdy.

Luke?
Hmm?
Dlaczego przesta³eœ? Nie
odpow iedzia³.
Nie chcesz siê ze mn¹ kochaæ?
Chcê. Bardzo chcê.
W takim razie dlaczego... nie skoñczy³eœ? Odgarn¹³ z
jej czo³a niesforny kosmyk rudych w ³osów .
Poniew a¿ trzeba w zi¹æ pod uw agê inne rzeczy.
Na przyk³ad?
Na przyk³ad zabezpieczenie. Ja nie mam niczego.
Nie pomyœla³am o tym - pow iedzia³a Alex.

Ale on najw yraŸniej pomyœla³. Zastanaw ia³a siê, jakie

jest napraw dê jego zdanie o ¿yciu, które prow adzi³a. Lecz
na có¿ by siê zda³y jej w yjaœnienia? Stary dylemat
przygniata³ j¹ niczym tona cegie³. Luke i tak nie uw ierzy³by
w ¿adne jej s³ow o.

Odw róci³a siê. Luke w yci¹gn¹³ do n iej r êkê i uj¹³ jej

podbródek

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9 1

Mog³abyœ zajœæ w ci¹¿ê - zauw a¿y³, nie spuszczaj¹c z

niej w zroku.

W ci¹¿ê? - pow tórzy³a. Mo¿e to jej dr¿¹cy, dziew czêcy

g³osik w ytw orzy³ w w yobraŸni Luke'a uroczy obraz: Alex
przytula³a siê do niego w taki sposób jak teraz, a jej pe³ne,
œliczne piersi ssa³o niemow lê - ich dziecko. Natychmiast z
bó lem odepchn¹³ od siebie tê nierealistyczn¹ w izjê. Alex
zatrzepota³a rzêsami, nie móg³ w iêc niczego w yczytaæ z jej
oczu.

S¹dzê, ¿e to by³oby k³opotliw e.
Tak, chyba tak.

Odsunê³a siê od niego. Dystans by³ niew ielki, ale znacz¹cy.

Dobrze, ¿e chocia¿ jedno z nas m y œ li logicznie -

zauw a¿y³a Alex, w y b uchaj¹c g³oœnym, sztucznym
œmiechem. - G dyby to zale¿a³o ode mnie, zapew ne
tarzalibyœmy siê po pod³odze i kochalib y œ my siê do
szaleñstw a, nie zw a¿aj¹c na nic.

Alex. Przestañ. Nie mia³em zamiaru ciê u r aziæ.

Chcia³em ciê uszczêœliw iæ. Myœla³em, ¿e to mi siê uda³o.

Wyci¹gnê³a rêkê i pog³adzi³a go po policzku.

Och, Luke, uda³o ci siê, uda³o. Tylko ¿e ja chcê zrobiæ to

samo dla ciebie.

Nie chcê robiæ niczego, co by ciê zrani³o, Alex.
Nie potrafiê sobie w y o braziæ, ¿e móg³byœ zrobiæ coœ

podobnego.

Takie s¹ tw oje odczucia teraz, ale kiedy siê st¹d

w ydostaniemy, mo¿esz zmieniæ zdanie.

Kiedy przekonasz siê, kim jestem i co zrobi³em, pomyœla³.

- Nie zmieniê o tobie zdania - odpar³a z przekonaniem.
Luke w sta³. Musia³ to uczyniæ. Gdyby nadal jej s³ucha³,

znow u padliby sobie w ramiona, ca³ow aliby siê, dotykali
i Bóg w ie, c o jeszcze mogliby zrobiæ. Jemu przypad³o
w udziale patrzenie na spraw y z w ³aœciw ej perspektyw y.
To on zna³ fakty. On a ¿y ³a w nieœw iadomoœci. Gdyby
w ykorzysta³ sytuacjê, nigdy by mu nie w y b aczy³a, a on
w cale by jej siê nie dziw i³.

background image

9 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Postanow i³ pow iedzieæ jej praw dê z chw il¹, gdy znajd¹ siê

z pow rotem w realnym œw iecie. Chcia³ jej pow iedzieæ, ¿e nie
mia³ zamiaru sprzedaw aæ tych zdjêæ, ¿e chodzi mu o coœ wiêcej
ni¿ tylko jedn¹ noc w zimnym domku na odludziu. Wtedy Alex
mog³aby sw obodnie zadecydow aæ, czy chce kogoœ takiego jak
on - reportera, jednego z tych ludzi, którymi pogardza³a.

Podszed³ do sto³u, w zi¹³ butelkê i nape³ni³ kieliszek w inem.
- Ja te¿ poproszê - zaw o³a³a Alex.

Luke nala³ dziew c zynie w ina i zaniós³ jej kieliszek.

Z trudem pow strzyma³ s iê o d zanurzenia palców w jej
jedw abistych w ³osach. Stuknêli siê kieliszkami.

Za law iny i przeznaczenie - pow iedzia³ Luke, bar d ziej

do siebie ni¿ do Alex.

Przeznaczenie?
A jak byœ nazw a³a f akt, i¿ znaleŸliœmy siê razem na

tym odludziu?

Nie mam nic przeciw ko przezn aczeniu. Po prostu

jestem zas k oczona tw oimi s³ow ami. Nie w ygl¹dasz na
kogoœ, kto pow a¿nie traktuje metafizykê.

Jest w e mnie g³êbia, któr ¹ musisz dopiero poznaæ,

moja droga - oœw iadczy³, sk³adaj¹c jej szyderczy uk³on.

Alex w y b u chnê³a œmiechem. Pragnê³a dow iedzieæ siê

o nim w ielu rzeczy, ale poniew a¿ jej ego zosta³o boleœnie
zranione, musia³a zadaæ bardzo istotne dla siebie pytanie.

Luke, a gdybyœmy... Nie w iem, jak to pow iedzieæ,

¿eby nie w yjœæ na idiotkê.

Po prostu mów - odpar³ i poci¹gn¹³ ³yk w ina.
Dobrze. Czy gdybyœmy mieli zabezpiec zenie, to

chcia³byœ...?

Czy kocha³bym siê z tob¹?
Tak. Zrobi³byœ to?

Luke natychmiast przypomnia³ so b ie o ma³ym

czerw onym pude³ku z kondomami na górnej pó³ce szafki.
Zacisn¹³ praw ¹ rêkê w p iêœæ i d³ugo przypatryw a³ siê
dziewczynie.

- Natychmiast, kochanie - szepn¹³. - Bez w ahania.
Na ustach Alex pow oli pojaw i³ siê uœmiech.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9 3

-

Dziêkujê - pow iedzia³a. - Chyba odczuw a³am po

trzebê us³yszenia czegoœ takiego.

Poklepa³a miejsce na materacu i Luke po³o¿y³ siê obok

niej, chocia¿ rozs¹dek podpow iada³ mu coœ zupe³nie innego.

Wiedz, ¿e trzymam ciê za s³ow o - oznajmi³a.
W jakiej spraw ie?
W spraw ie o b iet n icy, ¿e bêdziesz siê ze mn¹ kocha³,

kiedy opuœcimy to miejsce.

Umow a stoi - p o w iedzia³ Luke. - Je¿eli nadal tego

bêdziesz chcia³a.

A co mog³oby odw ieœæ mnie od tego zamiaru?
Przeró¿ne rzeczy - odpar³ Luke, w zruszaj¹c ramionami.
Na przyk³ad jakie?
Kiedy w rócisz do taty, w szystko mo¿e siê zmieniæ.
Nie s¹dzê, ¿ebyœ musia³ siê o to martw iæ. Tata w cale

nie jest teraz ze mnie zadow olony. Ten œlub i w ogóle.

Œlub?

Alex parsknê³a œmiechem.

W³aœnie to u ciebie lubiê, Stratten. Jesteœ taki œw ietnie

p o informow any. Chodzi o mój œlub. Ten, z pow o d u
którego uciek³am.

Kim jest ten facet? - zapyta³ Lu k e, s il¹c siê na

obojêtny ton.

Nazyw a siê Just in Farrell i robi interesy z moim

ojcem. Jest praw ie w jego w ieku. Obaj bardzo tego chcieli.
Ale ja nie by³am w stanie siê na to zdecydow aæ.

Dlaczego?
Jest du¿o pow odów .
W takim razie dlaczego zgodzi³aœ siê za niego w yjœæ?
Tata naciska³ na mnie zaraz po tej aw anturze w szkole

piel¹gniarskiej. By ³am taka zagubiona, nie w iedzia³am,
czego chcê. Justin by³ s³odki, uprzejmy i bardzo cierpliw y.
W tamtym czasie w ydaw a³o siê to dobrym pomys³em, ale...

Mów dalej.
Ale ostatecznie o w szystkim zadec y d ow a³a jedna

kw estia. Nie kocha³am go.

background image

9 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Czy to jest takie w a¿ne?
Dla mnie tak.
Jeszcze jedna beznadziejna romantyczka - zauw a¿y³.
Mów isz to w taki s p o s ó b , jakbyœ zna³ w iele takich

kobiet.

Mo¿e i znam.
Wymieñ jedn¹.
Moja matka. Zaw sze szuka³a ksiêcia z bajki.
Rozumiem przez to, ¿e go nie znalaz³a.
Nie znalaz³a, ale to nie znaczy, ¿e nie próbow a³a.

Wychodzi³a za m¹¿ piêæ razy, a potem zmar³a.

A wiêc z pow odu jej pora¿ek uzna³eœ, ¿e roman t yzm

jest pow a¿n¹ w ad¹?

Tego nie pow ied zia³em. Myœlê, ¿e mo¿na to

zaakceptow aæ... w kobiecie.

Ale nie w mê¿czyŸnie?
Nie..
A to dlaczego?
Poniew a¿ mê¿czyŸni ¿yj¹ w œw iecie realnym. To nie

romanse w praw iaj¹ œw iat w ruch, ale pieni¹dze. Pow innaœ
w iedzieæ to lepiej ni¿ ktokolw iek inny.

Wypow iadasz siê w tej spraw ie jak praw dziw y ekspert.
Mo¿e nim jestem - odpar³ spokojnie.
Pow iedz mi o sobie coœ w iêcej.
Nie ma zbyt w iele do pow iedzenia. W ka¿dym razie nie

tylko tw ój ojciec ma obsesjê gromadzenia pieniêdzy.

Tw ój te¿? Czym siê zajmuje?
Zarz¹dza bankiem.
- Jesteœcie sobie bliscy?
Luke potrz¹sn¹³ g³ow ¹.
Nie w idzia³em siê z nim od lat. Pow iedzmy, ¿e mieliœmy

odmienne pogl¹dy na ¿ycie i poszliœmy ró¿nymi drogami.

To bardzo smutne. Wspó³czujê i jemu, i tobie.
Nie pow innaœ. To siê zdarzy³o daw no temu.
Zdaje siê, ¿e tw ój przypadek potw ierdza moj¹ tezê.
Jak¹ tezê?

background image

"i

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9 5

I - ¯e pieni¹dze szczêœcia nie daj¹. W przeciw nym razie
'i nadal by³byœ w kontakcie ze sw oim ojcem, a ja mia³abym
w szystko, o czym marzy³am. •

- A nie masz?

Alex w sta³a z materac a i podesz³a do sto³u. Wla³a do

kieliszka ostatnie krople w ina, a jed n oczeœnie rozmyœla³a
nad stosow n¹ odpow iedzi¹.

Nie. Podobnie jak w s zy s cy. Ale nie jestem

nieszczêœliw a. Mam cudow ne ¿ycie. I bêdzie jeszcze
cudow niejsze z chw il¹, gdy za³o¿ê fundacjê.

Jak¹ fundacjê?
Poœw iêcê w szystkie sw oje pieni¹dze - ca³y spadek - i

utw orzê fundacjê charytatyw n¹. Chcê pr zy znaw aæ
pieni¹dze organizacjom i pojedynczym osobom, które
zamierzaj¹ pomagaæ innym.

Jak na tak m³od¹ osobê, jesteœ rzadko spoty k an¹

altruistk¹.

Nie naœmiew aj siê ze mnie. Traktujê tê spraw ê bardzo ;

pow a¿nie.

Nie drw iê z ciebie. Uw ierz mi, s¹dzê, ¿e to w spania³y i

pomys³. Ale on tylko potw ierdza moj¹ tezê. Bez tych

pieniêdzy nie mia³abyœ fundacji, a zatem w rzeczyw istoœci
pieni¹dze przynosz¹ ci szczêœcie.

- To niepraw da. Nie kupisz za pieni¹dze ¿adnej rzeczy,

która napraw dê liczy siê w ¿yciu.

r

Chcia³bym, ¿ebyœ w ymieni³a te r zeczy - odpar³ z

ironicznym œmiechem.

- M¹¿. Dom. Dzieci.

Lu ke uw a¿nie na ni¹ spojrza³. Przeœladow a³ go ob r az

schludnego bia³ego p³otu.

W³aœnie w takiej kolejnoœci?
Oczyw iœcie - odrzek³a Alex.
Jeœli chcesz w ³aœnie tego, to ¿yczê ci sukcesów

zarów no w ¿yciu zaw odow ym, jak i osobistym.

Nagle Alex poczu³a, ¿e znow u w yrós³ miêdzy nimi mur.

Wysoki mur.

background image

9 6

B OG A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Mów isz tak, jakbyœmy nigdy nie mieli siê ju¿ zobaczyæ.
Praw dopodobnie siê nie zobaczymy.
Dlaczego mów isz takie rzeczy?
Bo to praw da.

Serce Luke'a zaczê³o w aliæ jak m ³o tem. Zaw sze tak

reagow a³ na tego typu rozmow y. Mo¿e odczuw a³ niechêæ
do opow iadania o sw ojej rodzinie albo do jej
m³odzieñczyc h marzeñ o idealnej mi³oœci. W ka¿dym
razie jego g³ow ê rozsadza³ potw o r ny ból, tote¿ musia³
w yjœæ na œw ie¿e pow ietrze i to szybko.

No, ja nie jestem taka pew na - ci¹gnê³a Alex. -

Myœla³am, ¿e potem... hm, moglibyœmy p o zo staæ...
przyjació³mi.

Napraw dê s¹dzisz, ¿e to jest mo¿liw e?
Dlaczego nie?
Pomyœl tylko. Nasz styl ¿ycia i w ogóle. Na pew no

kiedyœ to zrozumiesz - stw ierdzi³ Luke i podszed³ do drzw i.

Dok¹d idziesz?
Na dw ór.
Jest ciemno i zimno...
W³aœnie zimna potrzebujê.

Alex zbli¿y³a siê do n iego i czu³ na sw oich plecach

ciep³o emanuj¹ce z jej cia³a. Nie odw róci³ siê do niej, tylko
schyli³ g³ow ê i opar³ j¹ o drzw i.

Dlaczego mi to robisz? - zapyta³ n iskim, ochryp³ym

szeptem.

Nie w iem - od p ar ³a s zczerze Alex. - Wiem tylko, ¿e

bardzo mnie poci¹gasz. I chcê, ¿ebyœ i ty mnie pragn¹³.

W sercu Luke'a gniew zmaga³ siê z po¿¹daniem - gniew

z pow odu tego, co by³o niemo¿liw e, i po¿¹d anie, które
w ydaw a³o s iê rów nie trudne do opanow ania jak w ci¹¿
padaj¹cy œnieg.

- Tw oje pragnienia, tylko to siê liczy, praw da? Jesteœ

tak zepsuta, ¿e potrafisz myœleæ tylko o w ³asnych po
trzebach? Nie o uczuciach innych osób? Nie o tym, co jest
dobre, a co z³e?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9 7

Chw yci³ Alex za rêkê i przycisn ¹³ j¹ do sw ojego

nabrzmia³ego cz³onka.

- Zadow olona? Wygra³aœ. Pragnê ciebie. A teraz pro

szê, pozw ól mi w yjœæ.

Puœci³ dziew czynê i ruszy³ do drzw i.

- Jeszcze nie - odezw a³a siê Alex i oplot³a jego szyjê

ramionami.

Wyciska³a na jego tw arzy gor ¹c e poca³unki i chocia¿

sta³ nieruchomo jak g ³az i nie poddaw a³ siê jej
pieszczotom, nie przeryw a³a sw ojeg o ataku. Przesta³a
uœw iadamiaæ sobie, co robi. Mo¿e rzeczyw iœcie by³a
zep s u t a i nie umia³a pogodziæ siê z jego odmow ¹. Mo¿e
spraw i³y to jego s³ow a, w ypite w ino i w szystkie samotne
lata, które straw i³a na marzeniach o mê¿czyŸnie i takiej
nocy.

W ka¿dym razie pragnê³a, ¿eby Luke j¹ p r zytula³,

dotyka³, czyni³ kobiet¹. Dlaczego ci¹gle staw ia³ bariery?
Dlaczego nie przyzwala³ na to, ¿eby i ona mog³a go
zadow oliæ? Dlaczego toczy³ z ni¹ w alkê?

Zaczê³a pieœciæ kciukami jego p³askie mêskie sutki,

czuj¹c, jak szybko bije jego serce. Luke jêkn¹³. Nie móg³
jej siê oprzeæ. Pochyli³ siê nad dziew czyn¹ i poca³ow a³ j¹,
a ona rozchyli³a usta i przyjê³a jego jêzyk. Zdesperow any
i u drêczony, oderw a³ siê od Alex. By³ gor¹cy i obola³y,
brakow a³o mu tchu.

Nie b¹dŸ z³y na mnie - prosi³a.
Nie jestem na ciebie z³y. J es t em z³y na siebie, bo nie

umiem trzymaæ siê od ciebie z dala. Nie rozumiesz tego?
I przestañ tak na mnie patrzeæ.

A jakie mam spojrzenie?
Uw odzicielskie. Rozmarzone. J akbyœ w iedzia³a coœ, o

czym ja nie mam pojêcia.

Tak w ygl¹dam w tw oich oczach?
Tak.
Mo¿e to z pow odu w ina.
Mo¿e.
A mo¿e nie - doda³a.

background image

9 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Zarzuci³a mu rêce na szyjê i przyci¹gnê³a jego g³ow ê,

a potem ca³ow a³a go w usta i pieœci³a naprê¿one miêœnie
jego pleców . Luke otoczy³ j¹ ramionami. W szystkie jego
dobre intencje przepad³y w tak gêstej mgle po¿¹dania, ¿e
niczego nie w idzia³ i w ogóle nie by³ w stanie myœleæ. Po
chw ili z ca³ych si³ napiera³ na ni¹ sw oim cia³em. Jego usta
znalaz³y w onn¹ przystañ miêdzy piersiami Alex.
Obejm o w a³ w argami jej sutki przez materia³ sw etra.
Jego gor¹cy, w ilgotn y oddech zmoczy³ tkaninê. Alex
odpiê³a guzik jego d¿insów i w sunê³a mu rêk ê za pasek.
Luk e' o w i zapar³o dech w piersiach. Zamkn¹³ oczy i sta³
sztyw no, czuj¹c jej zimne palce na sw oim gor¹cym
cz³onku. Znow u zacz¹³ ca³ow aæ Alex, a jego jêzyk
w tórow a³ ruchom jej rêki. Wiedzia³, ¿e musi j¹
pow strzymaæ, ale jego cia³o nie chcia³o go s³uchaæ,
domagaj¹c siê jeszcze jednej sekundy, mo¿e dw óch, a
naw et minuty rozkoszy.

Alexandra, w iêcej ju¿ nie zniosê - pow iedzia³,

odryw aj¹c siê od dziew czyny.

Trudno - odpar³a.
Mów iê pow a¿nie.
Ja te¿.
Nie wygrasz - ostrzeg³ Alex.
Nie wiedzia³am, ¿e to pojedynek.
Ty to spraw i³aœ. Ale zapew niam ciê, ¿e moja w ola jest

silniejsza.

Nie b¹dŸ taki pew ny. Jeszcze siê st¹d nie w ydostaliœmy.
Œnie¿yca s³abnie. Jutro po nas przyjad¹.
A niech sobie przyje¿d¿aj¹. To niczego nie zmieni.
Zaw sze jesteœ taka pew na s iebie, kiedy chodzi o

facetów ?

Alexandra s p o jr za³a mu w oczy. Nie mia³a odw agi

pow iedzieæ praw dy. Przeczuw a³a, ¿e gdyby w yzna³a, i¿
jest dziew ic¹, uciek³by gdzie pieprz roœnie. Dlatego w ola³a
sk³amaæ.

- Dotychczas nigdy nie przegra³am.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

9 9

Luk e p o c zu³ pal¹ce uk³ucie w okolicy serca i zgani³

siebie w myœlach. Nie mia³ praw a ¿yw iæ do niej takich
uczuæ an i naw et przejmow aæ siê tym, co us³ysza³.
Ostatecznie, jakiej odpow iedzi móg³ s iê spodziew aæ? W
p r zeciw ieñstw ie do niego Alex by³a przynajmniej
szczera.

- PóŸno ju¿ - zauw a¿y³. - IdŸ do ³ó¿ka.
Alex zaczê³a protestow aæ, ale w yraz jego oczu spraw i³,

¿e zmieni³a zdanie.

Dok¹d idziesz? - zapyta³a.
Przed dom. G³ow a mi pêka. Potrzebujê œ w ie¿ego

pow ietrza.

Luke... - pow iedzia³a Alex, podchodz¹c do mê¿czyzny,

ale on podniós³ rêkê w geœcie protestu.

Ju¿ doœæ... Nie dzisiaj.
Alex przygryz³a w argê i skinê³a g³ow ¹.
- Dobrze - pow iedzia³a z w estchnieniem. - £yknij

trochê pow ietrza, mo¿e lepiej siê poczujesz. Przyniosê ci
parê tabletek aspiryny.

Luke w estchn¹³, otw orzy³ drzw i i przest¹pi³ próg , b y

nasyciæ siê zimnym, rzeœkim pow ietrzem. Kilkakrotnie
zgi¹³ nogê w kolanie, a potem przyjrza³ siê ciemnemu
niebu. Œnieg nadal pada³, ale z zaw iei zosta³a ju¿ tylko
r o zrzedzona mgie³ka. Luke doszed³ do w niosku, ¿e
poranek bêdzie pogodny.

Jeszcze tylko jedna noc. Wytrzymaj tylko tê jedn¹ noc,

pomyœla³. Ch³odne pow ietrze przynosi³o mu ulgê. Pomyœla³,
¿e aspiryna bêdzie jeszcze bardziej pomocna. Nagle zrobi³o
mu siê s³abo i rzuci³ siê do drzw i.

Tabletki aspiryny.
Apteczka w ³azience.
Alex...

background image

ROZDZIA£ ÓSM Y

Alexandra zerknê³a przez ramiê na Luke'a, który nagle

pojaw i³ siê w ³azience.

Coœ siê sta³o? - zagadnê³a, otw ieraj¹c drzw iczki

szafki z lekarstw ami.

Hm, co robisz?
Szukam aspiryny, nie pamiêtas z? Myœla³am, ¿e

chcesz zaczerpn¹æ œw ie¿ego pow ietrza.

Mia³aœ r acjê. Na dw orze jest za zimno - oznajmi³

Luke, przesuw aj¹c siê bokiem za jej plecami. - Ju¿ mnie
tak nie boli g³ow a - doda³ i zatrzasn¹³ ap t ec zk ê. - Daj
sobie spokój z t¹ aspiryn¹.

Luke, nie b¹dŸ g³upi - o d p ar³ Alex i znow u

otw orzy³a szafkê.

Luke jeszcze raz j¹ zamkn¹³.

Nie, napraw dê, ju¿ nie potrzebujê aspiryny.
Co siê z tob¹ dzieje? - zapyta³a Alex, robi¹c

zdumion¹ minê. W koñcu ich ³okcie zd er zy ³y siê i
w skutek przepychanek ca³a zaw artoœæ szafki w ysypa³a
siê na pod³ogê.

Alex i Luke patrzyli na rozmaite buteleczki i tubki oraz

na ma³e, ale bardzo w idoczne kw adratow e czerw one
pude³ko. Pow oli, bez s³ow a, podnieœli g³ow y i spojrzeli
sobie w oczy. Alex w ziê³a pude³eczko z kondomami
i bardzo d³ugo mu siê przygl¹da³a. Na jej tw arzy w idaæ
by³o œlady ró¿nych emocji, a¿ w koñcu pojaw i³ siê na niej
w yraz ca³kow itego rozczarow ania.

\

- Wiedzia³eœ o tym, praw da? - zagadnê³a.
Nie by³o sensu k³amaæ.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 0 1

-

Tak.

Alex odepchnê³a Luke'a i w ysz³a z ³azienki.

Natychmiast uda³ siê za ni¹ do g³ów nego pokoju.

- Dlaczego? - zapyta³a, kr¹¿¹c po pokoju z pude³kiem

# kondomów.

( - Co dlaczego?

J - Dlaczego mêczy ³eœ m n ie t¹ absurdalnie ¿enuj¹c¹ •\
rozmow ¹ o bezpiecznej mi³oœci, skoro ca³y czas w iedzia-1
³eœ o tym? - zagadnê³a, unosz¹c pude³ko w górê.

Mam sw oje pow ody.
Och, dopraw dy? Czy zechcia³byœ mi je w yjaw iæ?

Mo¿e raczy³byœ mi pow iedzieæ, dlaczego spraw ia ci tak¹
przyjemnoϾ robienie ze mnie idiotki?

t' - Nie jesteœ idio...

i Alex przerw a³a mu gniew nym mrukniêciem i w rzuci³a
i pude³ko do ognia. Luke instynktow nie rzuci³ s iê do ;
kominka, w ydosta³ pude³k o, po którym ju¿ pe³za³y
p³omyki, i rzuci³ je na stó³.

- Po co to, u diab³a, zrobi³aœ?
A dlaczego nie? Nam z pew noœci¹ siê nie przydadz¹!
Zdjê³a kurtkê z haka i pchnê³a drzw i.
Dok¹d idziesz?
Na dw ór.
To niczego nie rozw i¹¿e.
Tobie to pomaga, praw da? Ilekroæ mas z doœæ

mojego tow arzystw a, w ybiegasz na zew n¹trz.

Nie pomaga - odpar³ ³agodnie, przymykaj¹c drzw i i

zas³aniaj¹c je sw oim cia³em. - Nie pot r afiê od ciebie
uciec. Jesteœ w mojej g³ow ie...

K³amstw a...
Nie. Jesteœ w moim sercu.

Alex nie chcia³a siê odw róciæ i spojrzeæ n a Luke'a.

Przepe³nia³ j¹ gniew i uraza, czu³a siê tak, jakby ktoœ w bi³
jej nó¿ w samo serce.

- Nie opow iadaj historii, w które sam nie w ierzysz,

tylko po to, ¿ebym siê lepiej poczu³a.

background image

102 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CH£OPAK

Lnke w yj¹³ jej z rêki kurtkê i rzuci³ okrycie na pod³ogê.

Wszystko, co do ciebie mów i³em, by³o praw d¹.
W takim razie, dlaczego...
Mam sw oje pow ody.
Ju¿ to s³ysza³am. Jakie pow ody?
Nie jestem tym, za kogo mnie uw a¿asz.
Nie w iem, co to ma znaczyæ.
To znac zy, ¿e gdybyœ w iedzia³a, kim jestem, nie

chcia³abyœ... Hm, pow iedzmy, ¿e uciek³abyœ gdzie pieprz
roœnie.

Kim jesteœ? Morderc¹?
Nie b¹dŸ œmieszna - odpar³ Luke.
Z³odziejem?
Alex...
No to kim? Jak ¹¿ to straszn¹ postaci¹ jesteœ, skoro

uw a¿asz, ¿e mog³abym ciebie nie chcieæ?

Reporterem - oznajmi³ Luke i s p ostrzeg³, ¿e

dziew c zy na blednie. Wykrzyw i³ usta w ironicznym
grymasie. - Nie bój siê, Alex.

Alex otrz¹snê³a siê ze zdumienia.

A wiêc jednak œledzi³eœ mnie, praw da?
Tak.
Wiedzia³am! - zaw o ³a³a, o d s uw aj¹c siê od

mê¿czyzny. - Bo¿e, k iedy¿ ja nauczê siê dow ierzaæ
sw o jemu instynktow i? Wiedzia³am, ¿e mnie œledzisz. Dla
kogo pracujesz?

Wymieni³ tytu³ znanego brukow ca. Alex pokrêci³a

g³ow ¹-

Zdecydow anie najgorsza gazet a brukow a. Jak

mog³eœ?

Potrzebow a³em pieniêdzy na moj¹ nastêpn¹ w ypraw ê.

- Do Afryki, tak? - zagadnê³a.
_ Tak.

-1 Ameryki Œrodkow ej?- doda³a, uk azuj¹c jego chore

kolano.

- Tam rów nie¿. Dokumentujê tam badania.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 0 3

To dlaczego pracujesz dla tego koszmarnego

brukow ca?

Jestem w olnym strzelcem. Gazety kupuj¹ moje

artyku³y, ale za ma³o mi p³ac¹.

Czy zamierza³eœ kiedyœ m i o tym pow iedzieæ? A

mo¿e m ia³am o sobie przeczytaæ na kolumnie obok
informacji o narodzinach niemow lêcia z dw iema g³ow ami?

Chcia³em ci o tym pow iedzieæ po opuszczeniu tego

domku. I nie bêdzie ¿adnego artyku³u. Nie napiszê go.

Dlaczeg o ? Jestem pew na, ¿e by³by w art maj¹tek. Ju¿

w idzê nag³ów ek: „Baraszkow a³em nago na œniegu

; z Alexandra Beck". W ten sposób zapew ne

sfinansow a³byœ dw ie ma³e „w ypraw y" albo i w iêcej.

Wiesz, dlaczego.
Nie. Nie w iem.

- Bo to, co siê tutaj dzieje, jest tylko nasz¹ spraw ¹.
Alexandra odczuw a³a urazê i ból. Chcia³a go zniena-

i w idzie, w ydrapaæ mu oczy, kopn¹æ go w chore kolano,

w ytargaæ za te cudow ne d³ugie w ³osy na karku, ale

' oczyw iœcie w iedzia³a, ¿e nie zrobi ¿adnej z tych rzeczy.

- Nie w ierzê ci - odpar³a spokojnym g³osem.

## - Alexandre, usi³ujê powiedzieæ ci prawdê.

I Alex d³ugo przypatryw a³a siê Luke'ow i. •
- Czy to ca³a praw da?

Luke zaw aha³ siê. Nie musia³ jej mów iæ o zdjêciach:

i ona na pew no by siê o nich nie dow iedzia³a; zreszt¹

przecie¿ nie zamierza³ ich sprzedaw aæ. Dla niego te
fotografie nie istnia³y.

Tak, to ca³a praw da. Pow iedz coœ.
Co mam mów iæ?
Nie w iem. Krzycz. Wrzeszcz. Tup nogami. Cokol-I

w iek. Tylko nie stój i nie patrz na mnie takim w zrokiem.

Zrani³eœ mnie, Luke - oœw iadczy³a. {

- Wiem.

! - To w szystko, co masz mi do pow iedzenia?

- Chodzi ci o przeprosiny?

background image

1 0 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

To n ie w ystarczy. Rzuci³am ci siê w ramiona, a ty

mnie odepchn¹³eœ. Czujê siê jak zupe³n a. . . Skoro mnie
nie chcia³eœ, nale¿a³o po prostu mi to pow iedzieæ.

Napraw dê ciebie chcê - odpar³ ³agodnie.
Jak bardzo?
Ogromnie.

Alex u n io s ³a r êk ê i p o k aza³a pude³ko z

prezerw atyw ami na stole.

Ju¿ nie masz w ymów ki - zauw a¿y³a i przygryz³a

w argê.

To praw da.
W takim razie... dow iedŸ tego.

Luke czu³, ¿e krew uderza mu do g³ow y niczym gejzer.

Z trudem oddycha³, nie by³ w stanie w ydusiæ z siebie ani
s³ow a, a przy œ pieszony puls blokow a³ w szelkie rozs¹dne
myœli. Pow oli podchodzi³ do d ziew czyny. Alex nagle
opuœci³a odw aga i cofa³a siê z k a¿d y m jego krokiem.
Zatrzyma³a siê dopiero w tedy, gdy jej plecy dotknê³y
blatu sto³u. A Luke stan¹³ tu¿ przed ni¹ i po³o¿y³ rêce na
jej ramionach.

Du¿y z niego facet, pomyœla³a. Hej, Alexandra, sk¹d

takie refleksje? Przecie¿ nie urós³ w ci¹gu tych dw óch
minut. Ale rzeczyw iœcie w ydaw a³ siê w iêkszy. Musia³a
podnieœæ g³ow ê, ¿eby spojrzeæ mu w oczy. Mo¿e nie by³
groŸny, ale emanow a³a z niego ogromna si³a.

Rozmyœli³aœ siê?
Nie.
Dobrze.
Natychmiast w pi³ siê w jej usta. Nie b aw i³ siê w

s³odkie gry w stêpne. Jego jêzyk pl¹drow a³ usta
dziew czyny nic zym potê¿ny huragan. Alex stanê³a na
palcach i Oplot³a nog¹ jego kostkê, napieraj¹c na niego
ca³ym cia³em. D³onie Luke'a dosiêgnê³y jej poœladków .
Posadzi³ j¹ na blacie i stan¹³ miêdzy jej rozstaw ionymi
kolanam i. Nasyciw szy siê w argami dziew czyny, zacz¹³
ca³ow aæ jej policzki, brodê, w ra¿liw e miejsce za uchem,

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 0 5

podczas gdy rêce Alex niecierpliw ie przesuw a³y siê po
jego piersi w dó³, tak nisko, jak to by³o mo¿liw e.

Luke podci¹gn¹³ jej sw eter i w tuli³ tw arz miêdzy

cudow ne w zgórki, usi³uj¹c opanow aæ po¿¹danie. Na
pró¿no. Musia³ posmakow aæ tych s³odkich p¹czków , a¿
sta³y siê tak pe³ne i nabrzmia³e jak za p ierw szym razem,
kiedy w id zia³ je przez obiektyw aparatu. A ona ca³ow a³a
go po g³ow ie i pieœci³a muskularne plecy. Jego rozgrzane
cia³o dos³ow nie par zy³o j¹. Oplot³a go nogami, ¿eby
przytuliæ siê do niego jeszcze mocniej.

- Chcê byæ tutaj, w tobie - pow iedzia³, napieraj¹c na

dziew czynê. - Och, bardzo g³êboko, kochanie.

- Tak - szepnê³a. - Proszê, och, proszê ciê, Luke. Teraz.
Luke nie potrzebow a³ dalszych zachêt. Przeniós³ Alex na

materac. Puœci³a jego ramiê tylko na chw ilê, ¿eby zgarn¹æ ze
sto³u ma³e czerw one pude³ko, a potem opadli na materac.

Tw oje kolano...
Jakie kolano?
Luke myœla³ w tym momencie o zupe³nie innej czêœci

sw ego cia³a. Ca³ow a³ Alex, a jednoczeœnie mocow a³ siê
z paskiem jej spodni. Wspólnymi si³ami uda³o siê rozebraæ
dziew czynê i Luke przez chw il| podziw ia³ piêkno jej cia³a.
Potem przesun¹³ rêk¹ po jej obojczy k u , by dosiêgn¹æ
miejsca, które tak pragnê³o jego dotyku. Alex rozchyli³a
nogi i troszkê unios³a biodra, by dodaæ mu zachêty.

- Rób to dalej, Luke, nie przestaw aj. Dotykaj mnie

w szêdzie.

Luke przeczesyw a³ palcami gniazdko jej ru d aw ych

w ³osków , zaœ jego cia³em w strz¹sn¹³ d reszcz. By³a taka
miêkka i ciep³a - i taka w ilgotna z po¿¹d ania. I to
w szystko dla niego.

Poddajê siê, pomyœla³.
Wsta³, œci¹gn¹³ buty i b³yskaw icznie zdar³ z siebie

u b ranie. Serce Alex w ali³o jak m³otem. Widyw a³a ju¿
nagich mê¿czyzn, ale dopiero obna¿o n e cia³o Luke'a
rozpali³o j¹ do bia³oœci. Wyci¹gnê³a ku niemu ramiona

background image

1 0 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

i po s ³a³a mu uw odzicielski uœmiech. Ostro¿nie po³o¿y³
siê na niej, przenosz¹c ciê¿ar sw ojego cia³a na ³okcie, i
w dycha³ jej zm y s ³ow y, kobiecy zapach. Alex reagow a³a
na ka¿dy jego dotyk. Otw orzy³a usta i dosiêgnê³a
jêzykiem jego w arg. By³a t aka spragniona, gotow a.
Wszystkie m inione lata, w szystkie w ¹tpliw oœci blad³y
w obec faktu, i¿ przebyw a³a tu z nim. By³ rzeczyw isty.
Nale¿a³ do niej.

Luke siêgn¹³ po prezerw atyw ê, a potem szybko w róci³

do poprzedniej pozycji.

- Teraz - prosi³a Alex.

Luke w œlizgn¹³ siê w ni¹ jednym stanow czym ruchem,

ale uœw iadomi³ sobie, ¿e coœ go pow strzy muje. Przy
ponow nej próbie poczu³, ¿e Alex w ije siê pod nim, jakby
coœ j¹ bola³o. W jej oczach pojaw i³y siê ³zy.

Alex, co siê sta³o?
Proszê ciê, nie b¹dŸ z³y.
Dopiero w tym momencie zda³ sobie spraw ê z tego, ¿e

Alex jest dziew ic¹, i poczu³ siê tak, jakby bokser zdzieli³
go piêœci¹ miêdzy oczy.

Dlaczego mi nie pow iedzia³aœ?
A uw ierzy³byœ? -
Nie.
Chcesz przestaæ, tak? - zapyta³a ze strachem w g³osie.
Nie, nie ma mow y - odpar³ Luke i uca³ow a³ jej

lœni¹ce od ³ez o c zy . - Nie chcê ciê skrzyw dziæ, ale nic
mnie ju¿ nie pow strzyma. Chyba ¿e ty tego za¿¹dasz.

Chcê ciebie - szepnê³a. - Ca³ego.
Wpi³a paznokcie w jego ramiona. Odczu w a³a ból,

k t ó r y by³ w szak zapow iedzi¹ tak intensyw nej rozkoszy,
¿e w r êc z cieszy³a siê z pocz¹tkow ej niew ygody. Luke
w œlizgiw a³ siê w ni¹ pow oli, z w ielk¹ ostro¿noœci¹, by po
chw ili oderw aæ s iê od niej i znow u w róciæ. Alex
instynktow nie dostroi³a siê do jego ruchów , a pot em
w ygiê³a plecy i w ydaw a³a z siebie g³oœne jêki.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 0 7

Luke jeszcze nigdy n ie dozna³ tak piorunuj¹cego,

cudow nego orgazmu. N aw et nie próbow a³ poj¹æ,
dlaczego t ak siê sta³o. Pow oli przew róci³ siê na bok i
odgarn¹³ ru d aw y kosmyk z tw arzy Alex. Uœmiechnê³a
siê do niego i pog³adzi³a jego doln¹ w argê.

Ma p ani donoœny g³os, panno Beck - zauw a¿y³ z

uœmieszkiem.

Krzycza³am, praw da?
Wypêdzi³abyœ umar³ego z grobu.
Czy jest ci przykro? - zapyta³a.
¯e by³em tw oim pierw szym kochankiem?
Tak.
Nie. Tylk o szkoda, ¿e nie w iedzia³em, i¿ by³aœ

dziew ic¹. Postara³bym siê zrobiæ to lepiej.

Lepiej byæ nie m o g ³o - odpar³a, muskaj¹c w argami

jego usta. - Dziêkujê, Luke'u Strattenie.

Och, ca³a przyjemnoœæ po mojej stronie, panno

Beck. Czy ty w iesz, Alex, ¿e móg³bym ciê znow u w zi¹æ,
i to ju¿ teraz?

Zrób to.
By³abyœ strasznie obola³a - odrzek³ z uœmiechem.
No to co?
Wola³bym, ¿ebyœ opuœci³a to miejsce o w ³asnych

si³ach - pow iedzia³ Luke. *

N a³o ¿y³ d¿insy i uda³ siê do ³azienki, a po chw ili

w róci³ z mokrym rêcznikiem, by delik atnie zetrzeæ z
Alex œlady ich mi³oœci.

- Wiesz, chyba siê w tobie zakocha³am - stw ierdzi³a.
Rêka Luke'a na chw ilê znieruchomia³a.
Nie mów takich rzeczy. To, c o c zujesz, jest w tych

okolicznoœciach zupe³nie naturalne.

W jakich okolicznoœciach?
No, ¿e by³em t w o im pierw szym kochankiem i w

ogóle. To trochê zaciemnia spraw ê.

A jaka¿ to spraw a? - zagadnê³a Alex, k t ó r a w sta³a i

w ³o¿y³a jego koszulê. Patrz¹c na jej kremow obia³e uda,

background image

1 0 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Luke poczu³, ¿e znow u ogarnia go podniec enie. By³
zdumiony, ¿e dzieje siê to tak szybko, Alex by³a jak
nark o tyk. Przy tej dziew czynie ca³kow icie traci³
panow anie nad sob¹.

ChodŸ tu - pow iedzia³.
O co chodzi, Luke?
Wzi¹³ j¹ za rêkê i, jak w zw olnionym tem pie,

przyci¹gn¹³ dziew c zynê do siebie. Odchyli³ koszulê, by
obj¹æ jej piersi. Wtuli³ tw arz w jej szyjê, a o n a p o czu³a,
¿e jej c ia³o przenika fala ciep³a. Znow u go po¿¹da³a,
podobnie jak on pragn¹³ jej.

- Zdaje siê, ¿e mów i³eœ, i¿ jeœli znow u bêdziemy siê

kochaæ, to nie w yjdê st¹d o w ³asnych si³ach?

Luke zdj¹³ d¿insy i po³o¿y³ j¹ na materacu.
- Bêdê niós³ ciê na rêkach.

background image

ROZDZIA£ DZIEWI¥TY

Alexandra nie mia³a ochoty otw ieraæ oczu. N ie

c h c ia³a, ¿eby œw iat³o poranka zn iw ec zy ³o jej
rozmarzenie i po³o¿y³o kres urokow i tej chw ili.

Wtuli³a siê g³êbiej w kokon ramion Luke'a. Le¿eli

spleceni w uœcisku na s t ar ym materacu. Jego ramiona
obejmow a³y j¹ jak najd ro¿szy skarb. Byli nadzy,
ogrzew a³a ich tylko pikow ana ko³dra i ciep³o w ³asnych
cia³.

Alexandra dziw i³a siê, ¿e w ich cia³ach zosta³o

jakiekolw iek ciep³o. Po tym w ybuchu namiêtnoœci zesz³ej
nocy pow inni byli siê rozpaœæ, w ypaliæ, zamieniæ w popió³.

Ach, ta ostatnia noc.
Czy zd arzy³a siê ju¿ kiedykolw iek taka noc? Czy

d w oje ludzi dotyka³o siê kiedykolw iek w taki spo s ó b ,
czy osi¹gnê³o takie w y¿yny rozkoszy, czy odnalaz³o to,
czego szuka³o, a naw et w iêcej?

Frazesy o dw óch p o ³ów kach tw orz¹cych jednoœæ

brzmia³y zbyt banaln ie i nie oddaw a³y tego, co Alex
poczu³a w ramionach Luke'a.

Pow iedzia³a mu, ¿e chyba siê w nim zakocha³a.

K³ama³a. Z ca³¹ pew noœci¹ by³a w nim zakochana,
kocha³a go w ³aœciw ie od momentu, w kt órym
zd ec y dow a³a, i¿ to on bêdzie jej pier w s zy m
kochankiem.

Pomimo sw ojego sty lu ¿ycia Alex w yznaw a³a

tradycyjne w artoœci. Mo¿e zadecydow a³ o tym fakt, ¿e
chocia¿ jej ojciec w ci¹¿ zabiega³ o-popularnoœæ i nie
unika³ skandali, to jednak nie o¿eni³ siê pow tórnie po
œmierci matki. Alex w iedzia³a, ¿e Felicia Beck by³a
jedyn ¹ m i³oœci¹ Victora i nikt nie móg³ jej zast¹piæ. Jego
postaw a

background image

1 1 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

najw yraŸniej nie pozosta³a bez w p³yw u na ¿ycie Alexand-
ry. „Sama w yczujesz, kied y spotkasz sw oj¹ mi³oœæ",
zw yk³ maw iaæ. Spod jej rzês pop³ynê³y ³zy. Zmêczenie
i now e prze¿ycia spraw i³y, ¿e z trudem panow a³a n ad
emocjami.

U¿y³a s³ow a „mi³oœæ". Luk e tego nie zrobi³. Jego

serce otacza³a nieprzenikniona skorupa. Raz czy dw a
w ci¹gu tej nocy mia³a w ra¿enie, ¿e uda³o jej siê j¹
przebiæ, c h o æby na chw ilê. Te przeci¹g³e spojrzenia,
³agodnie w ypow iadane s³ow a i rozdzieraj¹ce jêki musia³y
c o œ zn aczyæ? Nie móg³by jej w taki sposób dotykaæ i
ca³ow aæ, gdyby w jego sercu nic siê nie dzia³o.

Alex zapamiêta³a jego spojrzenie tu¿ przed tym, jak

w yczerpan i zapadli w sen. By³o ciep³e i czu³e. Ale czy
kochaj¹ce?

Nie mia³a ochoty zw odziæ samej siebie. Nie potrafi³a

sobie w yobraziæ, ¿e ju¿ nigdy g o nie zobaczy, ¿e nie
prze¿yje z nim takiej nocy. Nie brakow a³o jej odw agi, ale
pragnê³a, by ³¹czy³o ich coœ w iêcej ni¿ tylko ta jedna noc.
Pozby³a siê brzemienia dziew ictw a, ale obarczy³a siebie
sam¹ gorszym ciê¿arem: mi³oœci¹ bez w zajemnoœci.

Przyznaw a³a, ¿e istniej¹ miêdzy nimi du¿e ró¿nice, ale

przecie¿ mieli te¿ ze sob¹ w iele w spólnego. Oboje utracili
matki w m³odym w ieku , o boje mieli despotycznych
ojców i oboje n iec hêtnie siê anaga¿ow ali uczuciow o.
Musia³a przekonaæ Luke'a, ¿e mog¹ ¿yæ razem. Czy by³a
w stanie tego dokonaæ?

Cierpia³a z pow odu bolesnej n iepew noœci. Przekona³a

s iê,

¿e ta zachw alana mi³oœæ w yw o³uje znaczn e

komplikacje, zw ³aszcza g dy cz³ow iek zakocha³ siê bez
w zajemnoœci. Jej analityczny umys³ zacz¹³ eliminow aæ
kolejne mo¿liw oœci. Musia³a w szystko upor z¹dkow aæ,
opracow aæ jakiœ plan dzia³ania.

Gdyby tylk o mia³a czas. Ale czas by³ jej w rogiem.

Pow oli otw orzy³a oczy. Potw ierd zi³y siê jej najgorsze
przew idyw ania.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 1 1

By³ ranek. I œw ieci³o s³oñce.
Czas min¹³.
Alexandra przeci¹gnê³a siê. By³a niec o obola³a.

Jed n ak ból przyjmow a³a z radoœci¹, gdy¿ przypomina³
jej o szczególnych zdarzeniach ostatniej nocy.

- Dzieñ dobry.
Odw ró c i³a siê do uœmiechniêtego, rozczochranego

Luke'a.

Dzieñ cudow ny - odpar³a.
Potraktujê to jako komplement - stw ierdzi³ ze

œmiechem Luke.

Proszê bardzo.

Spojrzeli na siebie. Luke pog³adzi³ kciukiem doln¹

w argê Alex.

Ale¿ to by³a noc, panno Beck. Nigdy jej n ie

zapomnê - pow iedzia³.

An i ja - odrzek³a Alex, dotykaj¹c d³oni¹ jego

policzka. - Dziêki panu w arto by³o na ni¹ poczekaæ, panie
Stratten - szepnê³a. Serce Lu ke'a mocno zabi³o w piersi.
T a noc by³a czymœ nierzeczyw istym. Na pocz¹tek Alex
zaoferow a³a mu sam¹ siebie. Myœla³, ¿e jego dar by³ taki
bezinteresow ny, taki s zlachetny, a przecie¿ nie móg³ siê
rów naæ z tym, co podarow a³a mu ona.

Tym darem by³o jej d ziew ictw o, coœ, czego nie

s podziew a³ siê dostaæ od nikogo. Nie chcia³ siê z n i¹
kochaæ, ale kiedy zaakceptow a³a praw dê o jego zaw odzie,
uzna³, ¿e w szy s tkie przeszkody zosta³y usuniête. Nigdy
by nie odgad³, ¿e bêdzie jej pierw szym kochankiem.

Ten fakt przeœladow a³ go w myœlach. Joe nie szczêdzi³

mu szczegó³ow ych opisów tego, co w yczynia³a Alexandra
z mê¿czyznami. Kiedy to w szystko okaza³o siê k³amstw ami
sfabrykow anymi przez prasê, której on s am by³
reprezentantem, prze¿y³ w strz¹s. Ju¿ nie w iedzia³, co ma
myœleæ i czuæ...

Musimy porozmaw iaæ - pow iedzia³.
A w iêc porozmaw iajmy - odpar³a Alex.
Pow innaœ by³a mi pow iedzieæ o sw oim dziew ictw ie.

background image

1 1 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Przecie¿ ci mów i³am, ¿e i tak byœ nie uw ierzy³.
Tak czy ow ak, pow innaœ by³a spróbow aæ.
Dlaczego?
Poniew a¿... Poniew a¿ to zmienia sytuacjê. Jej
serce na chw ilê zamar³o.
Dopraw dy?
Czujê, ¿e...

Luke w ypuœci³ j¹ z objêæ i usiad³.

- Nie w iem, jak to pow iedzieæ.
- S¹dzi³am,

¿e po ostatniej nocy mo¿esz pow iedzieæ

mi w szystko.

Luke ciê¿ko odetchn¹³.

Alex, pos³uchaj mnie. Nie chcê ciê zraniæ.
Mo¿e by ³am dziew ic¹, Luke, ale nie jestem osob¹

przew ra¿liw ion¹.

Po prostu chodzi mi o to, ¿e nie nale¿ê do ludzi, na

których mo¿na siê oprzeæ. Wiesz, co mam na myœli?

Sporo podró¿ujesz, praw da?

Odchyli³ siê do ty³u z uœmiechem ulgi na tw arzy.

Dok³ad n ie o t o mi chodzi. Raz jestem tu, drugi raz

tam. Decydujê o w yjeŸdzie niemal z minuty na minutê.

I myœlisz, ¿e ja chcê ograniczyæ tw oj¹ w olnoœæ,

praw da?

Tego nie pow iedzia³em. Pozw ól mi w yjaœniæ...
Nie musisz. Widzê to w tw oich oczach. Myœlisz, ¿e

bêdê szlocha³a i czepia³a siê tw oich nóg, p r zeszkadzaj¹c
ci w ejœæ na pok³ad samolotu.

Nie o to...

Alex w sta³a, zupe³nie zapominaj¹c o tym, ¿e jest naga.

A w ³aœnie, ¿e o t o c i chodzi. Nie zaprzeczaj.

W³aœnie tak myœlisz. No có¿, nie czuj siê zobow i¹zany
w obec mnie. Jestem dzieln¹ dziew czyn¹, jeœli jeszcze
tego nie zauw a¿y³eœ.

Zauw a¿y³em...

Odw róci³a siê, nie ch c ¹c patrzeæ na jego zadow olon¹

minê, i, pomimo nagoœci, z dumnie uniesion¹ g³ow ¹

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 1 3

posz³a do ³azienki. Luke nie uda³ siê za ni¹. Zatrzasnê³a
d r zw i i opar³a siê o umyw alkê, w alcz¹c ze ³zami, któr e
nap³yw a³y jej d o oczu. Wesz³a pod prysznic. Praw ie nie
czu ³a, ¿e po jej ramionach œcieka zimna w oda.
Zaw iedzione nadzieje uczyni³y j¹ obojêtn¹ na tak
przyziemne spraw y jak gor¹ca i zimna w oda.

Niech go d iab li! Jak móg³ w ypow iedzieæ tak

niedelikatn¹ uw agê i zniszczyæ tê najpiêk n iejsz¹ noc w
jej ¿yciu? I jak ona sama mog³a pozw oliæ na to, ¿eby jego
s³ow a t ak bardzoj¹ ubod³y? Otar³a ³zy w ierzchem d³oni i
podesz³a do kurka, ¿eby puœciæ jak najcieplejsz¹ w odê.

Kropelki w ody miesza³y siê ze ³zami na jej tw arzy.

Kiedy siêgnê³a po rêcznik, otw orzy³y siê drzw i kabiny
i stan¹³ przed ni¹ Luke ow iniêty w pikow an¹ ko³drê. Bez
s³ow a odrzuci³ ko³drê i stan¹³ obok dziew czyny,
przyci¹gaj¹c j¹ do siebie.

Nie rób... - zaczê³a.
Nie, to ty teg o n ie rób. Przede w szystkim nie

w k³adaj mi w usta s³ów , których nie w ypow iedzia³em.

Rêce Luke'a b³¹dzi³y po piersiach i br zu chu Alex.

P o m imo ¿e by³a na niego w œciek³a, nie mog³a pozos t aæ
obojêtna na jeg o d otyk. Woda robi³a siê coraz
ch³odniejsza, ale oni tego nie zauw a¿yli.

- Nie czujê siê „zobow i¹zany" - ci¹gn¹³. - Czujê siê

zmieszany, zak³opotany, niepew ny, ale z pew noœci¹ nie
czujê siê zobow i¹zany. Chcia³em tylko poprosiæ, ¿ebyœ
da³a mi czas, abyœmy oboje przemyœleli tê spraw ê.

Kiedy obróci³a siê w jego ramionach, w oda by³a ju¿

zupe³nie zimna.

- Mów isz serio?
Luke chw yci³ myd³o i zacz¹³ namydlaæ jej plecy i

poœladki.

- A jak myœlisz? - zagadn¹³, napieraj¹c na ni¹ sw oim

cia³em.

- S¹dzi³am,

¿e zimny prysznic studzi zapa³ mê¿czyzny

- zauw a¿y³a, w yczuw aj¹c jego erekcjê.

background image

1 1 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

- S

¹dzê, ¿e dzieje siê tak w ów czas, gdy mê¿czyzna

jest sam pod prysznicem - odpar³.

Alex w ziê³a myd³o i poczê³a,, namydlaæ nim Luke'a,

z rozkosz¹ b³¹dz¹c d³oñmi po jego szczup³ym ciele.
Kiedy dotk n ê³a intymnego miejsca, zamrucza³ z
aprobat¹ i w ycisn¹³ na jej w argach namiêtny poca³unek.
Alex p r zes u n ê³a jêzykiem po zêbach Lu k e' a,
zachêcaj¹c go, by uczyni³ to samo. Pr zy ³¹czy³ siê do tej
zabaw y bez w ahania. Alex zaczê³a dr¿eæ w jego
ramionach. Mê¿czyzna oderw a³ siê od niej.

Trzêsiesz siê z zimna czy przeze mnie? - zapyta³.
Z obu pow odów .

Zacz¹³ manipulow aæ pr zy k urkach, ale z prysznica

nadal ciek³a zimna w oda.

- Myœlê, ¿e skoñczy³ nam siê propan. Mo¿e pow inniœ

my to kontynuow aæ przy kominku.

Szybko sp³ukali sw oje cia³a. Pierw szy w yskoczy³ spod

prysznica Lu k e. Podniós³ ko³drê, zarzuci³ j¹ sobie na
plecy i ow in¹³ ni¹ Alexandre.

Mmm - mruknê³a.
Lepiej?
O w iele.
ChodŸ ze mn¹.

Wysuszyli siê przy kominku, pog r y zaj¹c krakersy z

m as ³em orzechow ym. Alex w patryw a³a siê w Luke'a,
napaw aj¹c siê ka¿dym jego ruchem, utrw alaj¹c ten obraz
n a n e g at y w ie s w eg o u m y s ³u . D o z n a w a ³ a
p rzygnêbiaj¹cego uczucia, ¿e kiedy siê rozstan ¹,
pozostan¹ jej tylko w spomnienia.

Œnie¿yca usta³a - pow iedzia³ Luke.
Œw ieci s³oñce - dorzuci³a Alex.
Dzisiaj bêd¹ ju¿ nas szukaæ.
Wiem.
Chyba pow inniœmy im w tym pomóc.
Jak?
Podsycimy ogieñ, ¿eby zobaczyli dym. Albo spró-

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 1 5

bujemy dojœæ do najbli¿szego szlaku . Albo pójdziemy
tamt¹ drog¹, ¿eby s iê przekonaæ, dok¹d prow adzi. Do
diab³a, nie w iem. Coœ musimy zrobiæ.

Tak, m as z racjê, oczyw iœcie - odpar³a Alex. Wsta³a i

zaczê³a siê ubieraæ.

Co ty robisz? - zapyta³ Luke.
Skoro mamy brn¹æ przez œnieg, to pomyœla³am, ¿e

najpierw trzeba coœ na siebie w³o¿yæ.

Luke w yszczerzy³ zêby w uœmiechu.
No, nie w iem. Od k ¹d w ymyœli³aœ ten tytu³ artyku³u,

w yobra¿am sobje, ¿e baraszkujesz ze mn¹ nago po œniegu.

Jesteœ niemo¿liw y - oznajmi³a, w yci¹gaj¹c do niego

rêkê. - No chodŸ, leniuchu.

Luke chw yci³ jej rêkê i w sta³. Mia³a racjê. Robi³ siê

leniw y. Leniw y i zadow olony. Nigdy nie potrafi³
usiedzieæ d³ugo w jednym miejscu, a teraz nagle zadow ala³
siê przebyw aniem,w tym ma³ym domku przez ca³y
dzieñ. I zastanaw ia³ siê nad tym, co go przedtem tak gna³o.
Przez ca³e sw oje doros³e ¿ycie dok ¹dœ mu siê œpieszy³o.
Kiedyœ nazyw a³ to umi³ow aniem przygody. Teraz
pow ¹tpiew a³ w praw dziw oœæ tego okreœlenia.

Zaczyn a³ kw estionow aæ w iele rzeczy. Znow u

odczuw a³ niepew noœæ. Gdzieœ w oddali, n a horyzoncie
umys³u, majaczy³y schludne bia³e p³otki. O d p ycha³ od
siebie tê w izjê. Ciesz siê t¹ fantastyczn¹ sytuacj¹,
Stratten, mów i³ sobie. Ulegaj¹c nas t r ojow i, psujesz
jedyn¹ dobr¹ rzecz, jaka ci siê przytrafi³a w ¿yciu.

Podczas gdy Luke w k³ada³ ubranie, Alex w ygl¹da³a

przez okno. Jej tw arz oœw ietli³y promienie s³o ñca;
przechyli³a g³ow ê, ¿eby siê nimi rozkoszow aæ. W iatr
zupe³nie uc ic h ³. W pow ietrzu nadal w yczuw a³o siê
ch³ód, ale pogoda by³a piêkna. Z krzew ów i drzew
zw isa³y czapy œniegu, które roztapia³y siê w s³oñcu.

Alex chw yci³a kurtkê Luke'a, która w isia³a n a haku

przy drzw iach, i zarzuci³a j¹ sobie na ramiona, po czym
szeroko otw orzy³a drzw i i w ysz³a na dw ór.

background image

1 1 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Hej, zaczekaj na mnie! - krzykn¹³ Luke.
Zaczekam - odpar³a, w dychaj¹c œw ie¿e pow ietrze.

- Ale¿ tu jest w spaniale!

Zimny podmuch w iatru spraw i³, ¿e w ³o¿y³a rêce do

kieszen i, b y je rozgrzaæ. Czu³a zapach Luke'a i w sunê³a
d ³o n ie jeszcze g³êbiej w w e³nian¹ podszew kê. Zerw a³a
z okapu nad drzw iami spiczasty sopel i zaczê³a go ssaæ,
podziw iaj¹c piêkn¹ sceneriê zimow ¹.

Wygl¹dasz jak ma³a dziew czynka -zauw a¿y³ Luke,

stan¹w szy za jej plecami.

Czujê siê jak ma³a dziew czynka -.odrzek³a Alex.

- Czujê siê w olna.

Wyci¹gnê³a rêkê z soplem. Luke ostentacyjnie go

poliza³.

- Ja te¿ - pow iedzia³.

Ob j¹³ j¹ ramionami, przyci¹gn¹³ do siebie i poca³ow a³

w szyjê, a potem opar³ brodê na jej g³ow ie. W miiczeniu
patrzyli na naturalne piêkno okolicy. Pow ietrze by³o
rzeœkie i czyste, a œnieg w prost oœlepia³ sw ¹ b ia³o œci¹.
Przez drzew a przedar³ siê znow u lekki podmuch w iatru
i Alex zadr¿a³a z zimna. Zauw a¿y³a, ¿e Luke ma na sobie
tylko flanelow ¹ koszulê.

- Musi ci byæ zimno - stw ierdzi³a. - Masz tu sw oj¹

kurtkê. Pobiegnê do domku i w ezmê sw oj¹.

Pomimo protestów Luke'a zsunê³a z siebie jego kurtkê

i w ów czas z kieszeni w ypad ³ ma³y cylindryczny
przedmiot, który utkw i³ w œniegu. Alex i Luke pochylili
siê jednoczeœ n ie, by go podnieœæ. Pierw sza dosiêgnê³a
go Alexandra.

- Co to takiego? - zapyta³a.

Luke zastyg³. Przeszy³ go zimny dreszcz.

Film.
Robi³eœ zdjêcia? Czego?

Wyci¹gn¹³ rêkê i w yszarpn¹³ rolkê z jej d³oni.

- Krajobrazów - pow iedzia³, w pychaj¹c rolkê do

kieszeni spodni. Znikn¹³ w drzw iach domku, by po chw ili

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 1 7

w ybiec stamt¹d ze sztucznym futerkiem Alex. - £ap! -
zaw o³a³, rzucaj¹c jej kurtkê. - Zamiana.

Kiedy zamienili siê okryciami, w yci¹gn¹³ d o niej rêkê

i p oszli w stronê zbocza. Droga by³a trudna, gdy¿ w
niektórych miejscach œnieg siêga³ im do k o lan. Szli pó³
godziny, mijaj¹c dw a domki. Obydw a by³y p r zysypane
œniegiem i puste. Im ni¿ej opada³a droga, ty m w iêcej
œniegu utrudnia³o marsz. Alex ci¹gle siê œlizga³a,
poniew a¿ jej buty nie nadaw a³y siê do tego rodzaju
w ypraw . Parê razy omal nie poci¹gnê³a za sob¹ Luke'a.

T o nie jest dobry pomys³ - stw ierdzi³ Luke, k ied y

przystanêli, ¿eb y odpocz¹æ. - Mo¿e tylko jedno z nas
pow inno pójœæ dalej.

Tak - odpar³a Alex. - Ja.
Mow y nie ma. Ja pójdê dalej. Ty w racaj do domku.
Lu ke, b¹dŸ rozs¹dny. Nie mamy pojêcia, do k ¹d

prow adzi ta droga, je¿eli w ogóle dok¹dœ prow adzi. Nie
mo¿esz brn¹æ przez œnieg, skoro tw oje kolano jest w
takim stanie.

Spenetrujê w iêkszy obszar ni¿ ty - odrzek³ Luke.

- Mo¿e i tak. Ale co bêdzie, jeœli nie zdo³asz w róciæ?
Mia³a racjê. Naw et gdyby uda³o mu siê zejœæ na dó³,

pow rót móg³by nastrêczyæ ogromne trudnoœci. Gdyby nie
dotar³ do jakiegoœ szlaku, ugrz¹z³by na dobre. Alex
podesz³a do niego i objê³a go ramionami.

- Proszê ciê, w racajmy do domku - pow iedzia³a.
Luke przytuli³ j¹ do siebie. Pochyli³ siê i poca³ow a³

dziew czynê. By³a tak przyjemna w dotyku, ¿e z trudem
siê od niej oderw a³.

Ten œnieg napraw dê siê topi - pow iedzia³, usi³uj¹c

przekonaæ raczej siebie ni¿ Alex.

J eden dzieñ w iêcej nie zrobi ró¿nicy - doda³a. W

skrytoœci ducha liczy³a n a to , ¿e Luke siê z ni¹ zgodzi.
Chcia³a w róciæ do domku. Pragnê³a, ¿eby ich uczucie
scementow a³a jeszcze jedna noc.

Dobrze - pow iedzia³ Luke i Alex odetchnê³a z ulg¹.

background image

1 1 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

-Wracajmy. Jeœli szukaj¹ nas helikopterem, to zobacz¹ dym
z komina, pod w arunkiem, ¿e bêdziemy paliæ w kominku.

Alex uœmiechnê³a siê, aonpoca³ow a³j¹w czubeknosa.

- Zadow olona? - zapyta³. Alex skinê³a g³ow ¹.

- Wiesz co? Myœlê, ¿e ty po prostu chcesz, ¿ebym znow u
po³o¿y³ siê obok ciebie na materacu, ot co.

Alex lekko ugryz³a go w podbródek, a potem musnê³a

jego policzek w argami.

Hmm, t o zale¿y. Co masz do zaoferow ania? -

zagadnê³a.

Jak ³atw o zapominamy o pew nych spraw ach.
J a nie zapomnia³am. Ale rzeczyw iœcie nie mamy ju ¿

prezerw atyw . Zesz³ej nocy zu¿yliœmy w szystkie.

Luke uœmiechn¹³ siê tajemniczo.

- Istniej¹ inne sposoby upraw iania mi³oœci, Alexand

re - zauw a¿y³.

W jego oczach tli³y siê figlarne iskierki. Alex pos³a³a

mu bojaŸliw y uœmiech.

Nie mia³am o tym pojêcia. Przecie¿ do niedaw na

by³am dziew ic¹. Musisz mi w yt³umaczyæ, co masz na myœli.

Wola³bym ci to zademonstrow aæ.
W takim razie na co czekamy?

Luke w zi¹³ j¹ za rêkê i poci¹gn¹³ za sob¹. Wsp iêli siê

na w zgórze dw a razy s zybciej, ni¿ z niego zeszli.
Rozeœmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku.

O g ieñ w kominku jeszcze siê pali³, a pokój by³ ciep³y

i przytulny. Alex czu³a siê tak, jakby w róci³a do domu.
Zrzuci³a kurtkê i szybko siê rozebra³a, a nastêpnie, udaj¹c, ¿e
nurkuje, skoczy³a na materac. Luke obserw ow a³ jej
dokazyw anie i pokrêci³ g³ow ¹ z niedow ierzaniem. Alex
uw odzicielsko skrzy¿ow a³a nogi i zw róci³a ku niemu
ramiona.

Mo¿e najpierw byœ mnie nakarmi³a - zagadn¹³ Luke.
Alex potrz¹snê³a g³ow ¹.
Jestem g³odny.
- Ja te¿ - oœw iadczy³a Alex i zaraz poklepa³a miejsce

obok siebie. - Czekam na pierw sz¹ lekcjê, panie Stratten.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 1 9

Napraw dê?

Ale¿ t ak . Chyba ¿e wprow adzi³eœ mnie w b³¹d.

Mo¿e w rzeczyw istoœci n ie znasz innych sposobów
upraw iania mi³oœci.

Och, znam je doskonale.
Wobec tego... spe³nij obietnice.

Luke rzuci³ kur t k ê na pod³ogê. Z rozmyœln¹

pow olnoœci¹ zdj¹³ koszulê, o dsun¹³ zamek d¿insów i
œci¹gn¹³ spodn ie r azem z butami, by po chw ili po³o¿yæ
siê obok Alex. Nie dotykaj¹c d ziew c zyny, nachyli³ siê
nad ni¹ i poca³ow a³ j¹ tak czule, ¿e poczu³a pal¹cy ból w
brzuchu.

- Chcê siê z tob¹ kochaæ. Jeszcze jeden raz, kochanie,

zanim opuœcimy to miejsce - szepn¹³.

- Poka¿ mi, jak - odpar³a ³agodnie.
Przyci¹gn¹³ j¹ do siebie i b³¹dzi³ rêkami po ca³ym ciele

dziew czyny.

- Sposób numer jeden - pow iedzia³, ca³uj¹c j¹ za

uchem, w policzek i miêkkie zag³êbienie pomiêdzy
obojczykami.

- Mmm, ju¿ rozumiem - mruknê³a.
Poca³ow a³a go w szyjê i zaczê³a k¹saæ Luke'a w
ramiê,

w odz¹c paznokciami po jego plecach.

W³aœnie o to ci chodzi? - zapyta³a.
Jakie t o p r zyjemne - stw ierdzi³ Luke, który w

dalszym ci¹gu dotyka³ ka¿dego skraw ka cia³a Alex.

Poka¿ mi coœ w iêcej - b³aga³a.
Sposób numer dw a.

Rêka Luke'a zeœlizgnê³a siê po brzuchu dziew czyny.

Jego palce zanurzy³y siê w gnieŸdzie rudaw ych w ³osków
i zaczê³y ³agodnie je drapaæ, co spraw i³o, ¿e Alex g³oœno
w ykrzykiw a³a imiê sw ego ko c h anka. Rozchyli³a nogi, a
Luke nie oci¹ga³ siê z reakcj¹ na jej milcz¹ce za-

p roszenie i po chw ili pieœci³ kciukiem to najw ra¿liw s ze
Alex miejsce, podczas gdy ona jêcza³a i prê¿y³a siê z
rozkoszy. Nie zapomina³a o w ³asnych palcach, które
w krótce objê³y jego nabrzmia³y cz³onek. Luke zadr¿a³.

background image

1 2 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Czy robiê to praw id³ow o? - zapyta³a z zapieraj¹c ¹

dech w piersiach niew innoœci¹.

Z pew noœci¹ jesteœ na w ³aœciw ej drodze.

Kontynuuj - pow iedzia³a. - Jaki jest sposób numer

trzy?

S¹dzisz, ¿e potrafisz go opanow aæ? - zagadn¹³ Luke.
Skoro ty mo¿esz, to ja te¿.
Dobrze, oto on.

Teraz pieszczeniem zajê³y siê usta Luke'a, które

ca³ow a³y i k¹sa³y ka¿dy miêkki sk r aw ek cia³a Alex.
Nastêpnie Lu k e penetrow a³ jej intymne miejsce, a jego
jêzyk delektow a³ siê tym w ra¿liw ym zak¹tkiem. Alex
w ygiê³a cia³o w ³uk i w ykrzykiw a³a imiê koc h an k a,
zdumiona n ag ³oœci¹ i intensyw noœci¹ doznañ, które
prze¿yw a³a za spraw ¹ jego jêzyka i w arg. Wreszcie
opad³a na materac. Jej s er c e w ali³o w szalonym tempie,
by³a zupe³nie w yczerpana. Czu³a siê tak, jakby umar³a i
posz³a do nieba.

- O, tak - oznajmi³a po d³u¿szej chw ili. - Sposób

numer trzy zdecydow anie przypad³ mi do gustu.

Luke zachichota³. Na tw arzy Alex pojaw i³ siê

uœmiech. Czu³a siê zaspokojona i przekonana, ¿e mo¿e
zrobiæ w szystko. Triumfaln e spojrzenie Luke'a dodaw a³o
jej pew noœci siebie.

- Teraz tw oja kolej - pow iedzia³a.

Przew róc i³a Luke'a na plecy. Pow oli, ukradkiem,

pochyli³a siê nad nim i pow tarza³a jeg o zabiegi sprzed
kilku minut.

- Czy dobrze to robiê? - pyta³a, a jednoczeœnie

w odzi³a jêzykiem po jego klatce piersiow ej i p³askich
mêskich sutkach, ca³y czas szykuj¹c siê do ataku na
miejsce, w którym rodzi³o siê jego po¿¹danie.

Luke mrucza³ z aprobat¹ i g ³ad zi³ Alex po plecach, a

kiedy objê³a ustami t o najw ra¿liw sze miejsce, dos³ow nie
zeszt yw nia³ w skutek rozkoszy. Alex objaw i³a w ielki,
w rodzony talent, tote¿ jego cia³o reagow a³o na jej
pieszczoty szybciej, ni¿by tego chcia³. Wplót³ palce w jej

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 2 1

w ³osy i próbow a³ j¹ pow strzymaæ. Alex przechyli³a
g³ow ê.

Coœ nie tak?
Myœlê, ¿e pow inniœmy w yp r ó bow aæ sposób numer

trzy nastêpnym razem - pow iedzia³ bardzo napiêtym
g³osem.

Nie s ¹d zê - odpar³a Alex i pow róci³a do miejsca, w

którym przerw a³a sw oje zabiegi.

Przestañ, och, Alex... Nie... Alex.. . O ch, nie

przestaw aj.

Nie przesta³a.

Alexandre o b u d zi³ jakiœ dŸw iêk. Luke nadal spokojnie

spa³ u jej boku. Przez pó³ dnia zajmow ali siê w y³¹cznie
kochaniem, a potem, w y czerpani, zapadli w sen.
Wyjrza³a przez okno. Promienie s³oñca pada³y teraz w
innym kier u n k u. By³o ju¿ póŸne popo³udnie. Czeka³a, a¿
dŸw iêk siê pow tórzy, ale to nie nast¹pi³o.

Pow oli, ostro¿nie, ¿eby nie obudziæ Luke'a, Alex zsunê³a

siê z materaca. P oœpiesznie w ³o¿y³a ubranie, chw yci³a
kurtkê i w ybieg³a przez drzw i, cicho zamykaj¹c je za sob¹.
Pow ietrze by³o zimne i rzeœkie. Przytrzymyw a³a siê ga³êzi
krzew ów i drzew , ¿eby nie straciæ rów now agi. Nag le
us³ysza³a nad g³ow ¹ jakiœ ha³as i zaczê³a iœæ w jego kierunku.
Mijaj¹c jeden z domków , zobaczy³a mê¿czyznê w
kombinezonie narciarskim w jego pobli¿u.

Kim pani jest? - zaw o³a³ do niej z ganku.
A kim pan jest? - zapyta³a.
Alexandra!

Alex odw róci³a siê, s³ysz¹c sw oje imiê. N ie mog³a

uw ierzyæ w ³asnym oczom. Zajej plecami gramoli³o siê na
w zgórze co najmniej szeœciu mê¿czyzn, którzy ci¹gnêli
rozmaity sprzêt ratow n iczy, a poœrodku kroczy³ nieco
korpulentny, jak¿e znajomy mê¿czyzna...

- Tata!

background image

ROZDZIA£ DZIESI¥TY

Zanim uœw iadomi³a sobie, co zasz³o, znalaz³a siê w

niedŸw iedzim uœcis k u ojca, który pozbaw i³ j¹ tchu.
Ojciec nigdy nie okazyw a³ sw oich uczuæ w tak w ylew ny
sposób, t o te¿ jego gw a³tow na reakcja zaskoczy³a j¹ nie
mniej ni¿ jego obecnoœæ na w zgórzu.

Bez w ahania objê³a szerok¹ pierœ Victora Becka i

odw zajemni³a jego mocny uœcisk. By³ taki potê¿ny i
mocny, ¿e znow u okazyw a³a mu daw ne dziec iêce
uczu c ia. Dopiero teraz uœw iadomi³a sobie, jak bardzo
przera¿aj¹ce by³o ca³e to tkw ienie w górach.

Myœla³em, ¿e ju¿ ciê utrac i³em - pow iedzia³ Victor

Beck. Mów i³ st³umionym ze w zruszenia g³osem.

Och, tato, tak siê cies zê, ¿e ciê w idzê - odpar³a

Alexan d r a. Kiedy tak stali objêci, nagle coœ sobie
przypomnia³a. - Sk¹d w iedzia³eœ, gdzie jestem?

Nie teraz, Alexandre Porozmaw iamy o tym po

pow rocie do kurortu.

Victor Beck szybko d a³ sygna³ jednemu z cz³onków

ekipy ratow nic zej, chw yci³ dziew czynê za ramiê i zacz¹³
schodziæ ze w zgórza.

- Nie, zaczekaj! - zaw o³a³a Alex. - Ktoœ jeszcze ze

mn¹ jest - pow iedzia³a, w skazuj¹c domek przy œcie¿ce.
- Mê¿czyzna. Ma, hm, jest ranny w kolano. Nie w iem,
czy zdo³a zejœæ o w ³asnych si³ach.

- Pójdzie po niego reszta ekipy - oznajmi³ Victor.

- No, chodŸ, Alexandra.

Tato, nie mogê go tak zostaw iæ. On... On jest...
S³ucham.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 2 3

-

Uratow a³ mi ¿ycie.

Victor Beck bardzo d³ugo przygl¹da³ siê sw ojej córce.

- Czy rzeczyw iœcie?

Ironia w g³o s ie jej ojca by³a przyt³aczaj¹ca niczym

mokry œnieg na drzew ach.

Zak³adam, ¿e mów imy o tym samym mê¿czyŸnie? O

Lucasie Strattenie?

Tak, znasz go?
Wiem coœ o nim. Zastanaw iam siê tylko, czy ty

znasz jego zaw ód.

Jest reporterem.
Pracuje dla brukow ców . Œledzi³ ciê.
Wiem. Mów i³ mi o tym. Jak mnie znalaz³eœ, tato?
Zadzw oni³ do mnie niejaki Joe Ryan. Oœw iadczy³, ¿e

jeœli zgodzê siê na specjalny w yw iad, to on m i p o w ie,
gdzie jesteœ... i z kim. Zdaje siê, ¿e ta gazeta op³aca³a panu
Strattenow i podró¿ i kurort p o w iadomi³ j¹ o jego
znikniêciu . Ryan zadzw oni³ do mnie natychmiast. Nie
mia³ zamiaru zadow oliæ siê przec iêtn¹ historyjk¹, skoro
móg³ zdobyæ coœ praw dziw ie sensacyjnego.

I ty siê zgodzi³eœ? - zapyta³a Alexandra, poirytow ana, ¿e

jej ojciec w ogóle zgodzi³ siê pertraktow aæ z Ryanem.

Naturalnie, ¿e siê zgodzi³em! N ie mia³em pojêcia,

gdzie jesteœ. Strasznie siê o ciebie martw i³em. Ty sobie
uciekasz tu¿ przed œlubem. Co mia³em myœleæ?
Pragn¹³em, ¿eby moja córka w róci³a do mnie. Kiedy
zadzw oni³em do kurortu i dow iedzia³em siê, ¿e
praw dopodobn ie p orw a³a ciê law ina, od razu tu
przylecia³em i zorganizow a³em ekipê ratunkow ¹.
Sprow adzi³em sw oich ludzi. Ta cholerna œnie¿yca nie
pozw oli³a nam przybyæ w czeœniej. No, ale chodŸ -
dorzuci³, ci¹gn¹c j¹ za rêkê. - Jest bard zo zimno i w idzê
tw oje zmêczenie. Jad³aœ cokolw iek?

Tak, na szczêœcie znaleŸliœmy schronienie. Domek by³

dobrze zaopatrzony - odpar³a Alex i znow u szarpnê³a
ojca za ramiê. - Tato, nie mogê zostaw iæ Luke'a. Pozw ól
mi pójœæ tam z ekip¹ ratunkow ¹.

background image

1 2 4

f tO C A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Dlaczego troszczysz siê o jakiegoœ repor t era,

Alexandre? Przecie¿ ich nienaw idzisz.

^ On nie jest tak i jak inni. Pow iedzia³ mi w szystkd °

obie. Jest w olny m strzelcem, podró¿uje po ca³ym

s

sw iecie i zbiera materia³y.

- Braw o. Czy pow iedzia³ ci rów nie¿ i to, ¿e ma

sprzedaæ artyku³ o tobie do n ajbardziej pod³ego
brukow cal

" On nie da im tego artyku³u. Obieca³ mi to.
Victor zmru¿y³ oczy i spojrza³ na córkê.
-A ty mu w ierzysz?
- Tak.

Dotychczas nigdy nie by³aœ a¿ tak naiw n a,

Alexandra Co siê z tob¹ sta³o w ci¹gu tych dw óch dni? -
zapyta³, spogl¹daj¹c w stronê domku.

Alex zaw aha³a siê. Dosz³a do w niosku, ¿e ojcow ie nie

pow inni w iedzieæ w szystkiego.

- Mc siê nie sta³o. Rozmawia liœmy, i tyle. Opowie-

dzia³ mi ca³¹ historiê i przyrzek³, ¿e nie w ykorzysta
zgromadzonych materia³ów do artyku³u o mnie.

- A co ze zdjêciami? - zapyta³ Victor.

-

- Jakimi zdjêciami?

-

Tymi, które przedstaw iaj¹ ciebie nag¹, kiedy bierzesz

gor¹c¹ k¹piel. Maj¹ ozdobiæ ok³adkê w raz z o p o -w ieœci¹
o uratow aniu ciebie. P o w iedzia³ ci, ¿e nie w ykorzysta
rów nie¿ tych zdjêæ?

Nie ma ¿adnych zdjêæ, t ato. Sk¹d ci to przysz³o do

g³ow y?

~- Ryan opow iedzia³ mi w szystko o sw ojej umow ie ze

Str¹ttenem. To fo t o r eporter, Alexandre A mo¿e nie
raczy³ ciê o tym pow iadomiæ?

Przypomnia³a sobie r olkê, któr¹ Luke jeszcze tego

ka dos³ow nie w yrw a³ jej z rêki. Zapyta³a go w tedy, czy

ran

czegoœ przed ni¹ nie ukryw a...

"- Tak, chyba zapomnia³ w spomnieæ o tym w a¿nym

szczególe - odrzek³a, a raczej cic ho mruknê³a. Victor
znow u chw yci³ j¹ za ramiê.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 2 5

Czy teraz mo¿emy ju¿ iœæ ? Stopy mi zamarzaj¹ od

stania w œniegu. Pogadamy w hotelu i w tedy opow iesz mi
ca³¹ historiê.

Domek - pow iedzia³a nieco oszo³omiona.
Co z tym domkiem?
Trzeba tam p o s p r z¹t aæ , u zu p e³n iæ zapasy.

W³aœciciele...

Alex, na mi³oœæ bosk¹, oczyw iœcie zajmiemy siê

tym. Te¿ masz pow ód do zmartw ienia.

Alex pod¹¿a³a za ojcem. Obejrza³a siê na d omek.

Wchodzi³a do n iego ekipa ratunkow a z zestaw em
pierw szej pomocy i noszami. Zastanaw ia³a siê, co poczuje
Luke, kiedy obudz¹ go c i mê¿czyŸni. Czy domyœli siê,
gdzie o na jest i co siê z ni¹ sta³o? Potem w jej umyœle
pow sta³ inny obraz: Luke podgl¹daj¹cy j¹ z ukrycia,
robi¹cy jej zdjêcia, podczas gdy ona relaksow a³a s iê w
w annie z gor¹c¹ w od¹...

Jak on móg³ to zrobiæ?
Alexandra przygryz³a w argê i usi³ow a³a pow strzymaæ

³zy. P r ze³knê³a sw ój ból, gniew i strach, i pos³usznie
kroczy³a za ojcem. Mróz szczypa³ j¹ w policzki i w yw o³yw a³
mrow ienie w rêkach, ale kiedy zaczê³a sobie uœw iadamiaæ
g³êbiê zdrady Luke'a, czu³a ju¿ tylko b o lesn¹, lodow at¹
skorupê, która zaczê³a pow staw aæ w okó³ jej serca.

Je¿eli zaraz nie w ypuszcz¹ mnie z tego cholern ego

kaftan a bezpieczeñstw a, to napraw dê oszalejê, pomyœla³
Luke. Pr zekrêci³ siê na noszach. Ekipa ratunkow a
schodzi³a z nim ze w zgórza.

Mogê chodziæ! - krzykn¹³ p o r az dziesi¹ty. Dw aj

mê¿czy Ÿn i ignorow ali go i nie przeryw ali marszu,
niemi³osiernie szarpi¹c noszami na ka¿dym metrze
drogi.

Nie trzeba mnie nosiæ - dorzuci³. - Mo¿ecie mnie

puœciæ.

Nie doczeka³ siê ¿adnej reakcji. Westchn¹³, a

nastêp nie znow u po³o¿y³ g³ow ê na ma³ej poduszce.
Gdzie by³a Alex? Zas t anaw ia³ siê nad tym Bóg w ie
który raz.

background image

1 2 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Cz³onkow ie ekipy ratunko w ej w padli do domku niczym
komandosi. P o w iedzieli mu tylko, ¿e Alex czuje siê
dobrze i w raca do kurortu.

Dlaczego na niego nie poczeka³a? To by³o zupe³nie

bez sensu. W jednej chw ili k ochali siê, a w nastêpnej
ci¹gniêto go po w zgórzu jak w orek ziemniaków .

Jazda do kurortu rów nie¿ nie nale¿a³a do w ygodnych.

Cieszy³ siê tylko z faktu, ¿e zdo³a³ przekonaæ ratow ników ,
by zabr ali go do uzdrow iska, a nie do szpitala, jak
pierw otn ie planow ali. I nikt niczego nie w iedzia³. Zdoby³
tylko informacjê, ¿e ekipa ratunko w a pracuje dla Victora
Becka.

Luke zazgrzyta³ zêbami. P o w inien by³ siê tego

domyœliæ. Któ¿ jak nie potê¿ny Vict o r Beck zdo³a³by
w yre¿yserow aæ taki dramat? Zap ew ne urz¹dza³ teraz
konferencjê prasow ¹ u podnó¿a g óry i tw ierdzi³, ¿e
sam o dzielnie uratow a³ sw oj¹ przestraszon¹ córkê i jej
tow arzysza. Je¿eli w ogóle zamierza³ w spo m n ieæ o
Lu k e' u . P r aw d o p o d o b n ie s zy b k o zapom n i o
tajemniczym reporterze, który uratow a³ ¿ycie Alex.

Luke nie dba³ o uhonorow anie sw oich zas³ug. Zrobi³by

to w szystko naw et i sto razy, choæby po to, ¿eby spêdziæ te
dni i godziny z Alex. Wci¹¿ mia³ przed oczami jej tw arz
sk¹pan¹ w blasku ognia. Nie, n ie sto razy. Tysi¹c. Albo
i w iêcej.

Kiedy uderzyli w jakieœ w yboje na drodze i zabola³ go

¿o³¹dek, pow róci³ do rzeczyw istoœci. Ujrza³ kurort. Pojazd
zw olni³ i podjecha³ krêtym podjazdem pod dr zw i
w ejœciow e. Wokó³ samochodu zaroi³o siê od ludzi.
Niektórzy z nich mieli aparaty fotograficzne i robili m u
zdjêcia. By³ zw i¹zan y jak indyk przed Dniem
Dziêkczynienia.

Zabierzcie ich st¹d! - w rzasn¹³ d o c z³onków ekipy

rat u nkow ej. Znow u go zignorow ali. Kim byli ci faceci?
Robotami? Wreszcie karetka stanê³a. Rato w n icy
œci¹gnêli Luke'a z no s zy i po³o¿yli go na specjalny
w ózek.

To siê robi trochê niedorzeczne, panow ie - pow ie

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 2 7

dzia³ do sw oich opraw ców . - Mogê c h odziæ. Uw ierzcie
mi.

Jazda przez hol by³a rów nie upokarzaj¹ca. Kr¹¿yli nad

nim jacyœ obcy ludzie. Zadaw ali pytania, na które nie mia³
zamiaru o d p o w iadaæ. Pragn¹³ jedynie zejœæ z w ózka i
odnaleŸæ Alex. Wmaw ia³ s o b ie, ¿e kiedy znajdzie siê
w sw oim pokoju, na sw oim ³ó¿ku, dadz¹ mu spokój. Przez
parê chw il próbow a³ trzymaæ nerw y na w odzy , ale
n iezupe³nie mu siê to uda³o, gdy¿ poœrodku zgrai
reporterów zobaczy³ Victora Becka.

Naw et nie podejrzew a³, ¿e zosta³o mu jes zc ze doœæ

si³y, by uw olniæ siê z w iêzów . Wózek nadal jecha³ w
stronê w indy, ale on ju¿ z niego zesk oczy³, ku
ogromnemu zdumieniu cz³ow ieka, który go ca³y czas
ci¹gn¹³.

Dziêki za podw iezienie - pow iedzia³, szybko salutuj¹c

ekipie. Jego noga zesztyw nia³a, ale zdo³a³ dojœæ do grupy
ludzi, która sta³a na œrodku pokoju.

Panie Beck - zaw o³a³.

Zgromadzeni ludzie odw rócili siê, by na n iego

spojr zeæ. Pow oli zrobili mu przejœcie, dziêki czemu
móg³ du m n ie podejœæ do cz³ow ieka, który najw yraŸniej
dyrygow a³ ca³ym tym zamieszaniem.

- Gdzie ona jest? - zapyta³ Luke.

Victor Beck obrzuci³ Luke'a c zujnym spojrzeniem.

Zmru¿y³ oc zy i pow oli, w niemal obraŸliw y sposób,
zlustrow a³ go od stóp do g³ów .

Luke Stratten, praw da?
Dobrze w iesz, kim jestem, Beck. A teraz gadaj pan,

gdzie ona jest.

Dopraw dy, chyba nie s¹dzisz, ¿e ci pozw olê na

spotkanie z moj¹ córk¹? - odpar³ Beck, spraw iaj¹c w ielk¹
satysfak c jê reporterom, którzy uw ieczniali ka¿de jego
s³ow o na papierze lub taœmie filmow ej czy w ideo.

Nie m a p an nad ni¹ w ³adzy. Ona jest doros³a i

zarêczam panu, ¿e chce siê ze mn¹ zobaczyæ.

background image

1 2 $

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Mo¿esz sobie pomarzyæ, Stratten. Córka w ³aœnie

w raca do Now ego Jorku na pok³adzie mojego pryw atnego
sarPolotu. Ma sporo zajêæ, ¿eby siê przygotow aæ dc
nadchodz¹cego œlubu.

Œlubu? O czym pan mów i? - zapyta³ Luke, czuj¹c, ¿e

ogarnia go ch ³ó d . - Ona nie ma zamiaru w ychodziæ za
FaiTella. Zapew nia³a mnie o tym.

Bez w ¹tpienia pow iedzia³aby w szystko w sytuacji

zagro¿enia. Tak czy ow ak, Alexandra zgodzi³a siê na œlub
z Justinem Farrellem w mo¿liw ie bliskim terminie.

Nie w ierzê panu.
Dopraw dy nie obchodzi mnie, w co w ierzys z -

pœw iadczy³ Victor Beck i odw róci³ siê od Luke'a,
przybieraj¹c pe³n¹ lekcew a¿enia pozê.

Sam j¹ znajdê - pow iedzia³ Luke i przemkn¹³ jak

buirza miêdzy nachalnymi rep o rterami, przepychaj¹c siê
do recepcji.

CzypannaBecknadaltujest?-zapyta³recepcjonistê.
Nie, proszê pana. Pow iedziano mi, ¿e jak tylko

zosta³a uratow ana, odlecia³a na lotnisko helikopter em
pana Becka. Odsy³amy jej rzeczy.

S¹ dla mnie jakieœ w iadomoœci?
Och, tak. N iejaki pan Joe Ryan gor¹czkow o siê o

pana dopytyw a³. Pow iedzia³, ¿e m a pan do niego
zadzw oniæ zaraz po pow rocie.

Luke w yrw a³ mu z rêki ró¿ow ¹ karteczkê.

- Tak, w iem, ¿e mam do niego zadzw oniæ. Jakieœ inne

w iadomoœci? Na przyk³ad od panny Beck?

Recepcjonista potrz¹sn¹³ g³ow ¹.

- Nie. Bardzo mi przykro, proszê pana, nie ma innych

w iadomoœci.

Luke ciê¿ko w estchn¹³ i, lekcew a¿¹c w szystkich gapiów

w holu, w zi¹³ klucz i w siad³ do w indy. Kiedy zn alaz³ siê
w sw oim pokoju, opad³ na ³ó¿ku i zmierzw i³ w ³osy.

Co siê sta³o? Co mog³o tak niespodziew anie zmien iæ

zamiary Alexandry? Istnia³o tylko jedno w yt³umaczenie

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 2 9

tego w szystkiego: Beck k³ama³. Na pew no pod jakimœ
pozorem po r w a³ Alexandre i przeszkodzi³ jej w
zostaw ieniu w iadomoœci dla niego. Nie mog³o byæ
inaczej.

Przecie¿ okaza³a mu uczucie, odda³a mu siê. To by³ jej

pierw szy raz i odda³a sw oje dziew ictw o jemu. Przez te
dw a dni pozna³ j¹ w ystarczaj¹co dobrze, by w iedzieæ, ¿e
³¹czy³o ich coœ bardzo, bardzo w yj¹tkow ego, coœ, co nie
pozw oli³oby jej odejœæ od niego tak ³atw o, i to w ramiona
innego mê¿czyzny. Na myœl o tym, ¿e móg³by jej dotykaæ
ktoœ inny, zrobi³o mu siê niedobrze, a w jeg o ¿y³ach
zaw rza³a krew .

Nie zrobi³aby tego.
Nie mog³aby.
Alex, któr¹ zna³, nale¿a³a do niego.

Alex, któr¹ zna³. No w ³aœnie. A jeœli jej ojciec mia³

racjê? Mo¿e obiecyw a³a mu z³ote góry, kiedy siedzieli
zamkniêci w domku, a potem w szystko jej siê odmieni³o?
To przecie¿ on na pocz¹tku okazyw a³ niechêæ. Ona
w yznaw a³a mi³oœæ, a przynajmniej pow iedzia³a, ¿e j¹ do
niego czuje. To on j¹ odrzuci³, tw ierdz¹c, ¿e ma mêtlik
w g³ow ie i w oli niezale¿noœæ. Kto w ie, mo¿e w ziê³a sobie
jego s³ow a do serca. Kto w ie, mo¿e uzna³a, ¿e lepiej bêdzie
znikn¹æ z jego ¿ycia, naw et nie pytaj¹c go o pozw olenie.

Pow iedzia³ sobie, ¿e zas³u¿y³ na takie potraktow anie.

Tego ranka Alex pragnê³a tylko jakiegoœ w sparcia,
odrobiny nadziei na t o , ¿e bêd¹ mogli ¿yæ razem. A on
poczêstow a³ j¹ tylko star¹ w ymów k¹, do której ucieka³ siê
zaw sze, kiedy ktoœ staw a³ siê dla niego zbyt bliski, kiedy
zaczyna³ zbytnio przyw i¹zyw aæ siê do danej osoby.

Tak jak teraz.
Zacisn¹³ pow ieki. Bo¿e, tak bardzo mu na niej

zale¿a³o, jego uczucie by³o tak g³êbokie. Nie p o t r afi³
sobie w yobraziæ, ¿e ju¿ nigdy jej nie zo baczy. Naw et
nie do p u s zcza³ do siebie myœli, ¿e jej nie dotknie, nie
poca³uje, nie zag³êbi siê w niej kolejny raz.

Ten kolejny raz w ydaw a³ siê bardzo odleg³y w czasie.

background image

1 3 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Zaskoczy³o go g³oœne pukanie. Wsta³ i podszed³ do drzw i.
Kto tam?
Victor Beck.

Luke otw orzy³ drzw i i do pokoju w szed³ ojciec

Alexandry.

Czego pan chce? - zapyta³ starszego mê¿czyznê.
Ile? - odrzek³ Beck.
Ile za co?
Za zdjêcia. Zdjêcia mojej nagiej córki. Ile za nie

chcesz?

- Sk¹d pan w iedzia³...?
Victor machn¹³ rêk¹.

Nie przyszed³em tu marnow aæ czas u na pogaduszki,

Stratten. Nie chcê w idzieæ m o jej córki na pierw szych
stronach w szystkich marnych brukow ców na œw iecie. Po
prostu podaj cenê. Zap ³acê ci co najmniej tyle, ile
oferow a³ ci Ryan. Dam ci dw ukrotnie w iêksz¹ sumê.

Joe zadzw oni³ do pana?
Oczyw iœcie, ¿e do mnie zadzw oni³. A jak inaczej

odnalaz³bym Alexandre?

Nie w iem. Przez pryw atnych detektyw ów ?
Wbrew temu, co siê pow szechnie s¹dzi, nie pracuj¹

tak dobrze. Zw ³aszcza jeœli dany cz³ow iek nie chce, ¿eby go
odnaleziono. Alexandra nie chcia³a. Pytam jeszcze raz. Ile?

Luke spojrza³ na sufit i obróci³ siê na piêcie.
One nie s¹ na sprzeda¿. Za ¿adn¹ cenê.
Nie b¹dŸ œmieszny, Str at t en. Wiem, ¿e potrzebujesz

Pieniêdzy. Ryan opow iedzia³ mi ca³¹ historiê. Proponujê
c i d w ukrotnoœæ sumy, któr¹ mia³eœ od niego otrzymaæ.
Nie b¹dŸ uparty.

Nie jestem uparty. Mów i³em pow a¿nie. T e fotografie

nie s¹ na sprzeda¿. Nie sprzedam ic h an i panu, ani
Jfje'emu. Nikomu.

W ogóle nie zamierzasz ich sprzedaw aæ?
Nie.
Dlaczego?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3 1

To moja spraw a.
Œmiem tw ierdziæ coœ innego. Te zdjêcia przedstaw iaj¹

moj¹ córkê. To rów nie¿ w du¿ym stopniu moja spraw a.

Gdzie jest Alex? Muszê z ni¹ porozmaw iaæ.
Ona nie chce siê z tob¹ w idzieæ . Bardzo w yraŸnie to

podkreœli³a - oznajmi³ Victor.

Wie o tych zdjêciach?
Tak. Pow iedzia³em jej. Nie pomyœla³eœ, ¿e mo¿e siê o

tym dow iedzieæ?

Luke zaw aha³ siê, a potem pokrêci³ g³ow ¹.
- Nie pomyœla³em - odpar³ z szyderczym, pozbaw io

nym radoœci œmiechem. - To by³o doœæ g³upie, praw da?

Victor postanow i³ zlekcew a¿yæ retoryczne pytanie

Luke'a.

Skoro nie zamierzasz sprzedaw aæ tych zdjêæ, t o daj

mi je.

Nie. S¹ moje. Zachow am je dla siebie.
Po có¿ chcesz je zatrzymaæ? - zagadn¹³ Victor.
Na pami¹tkê - odrzek³ Luke i smutno siê uœmiechn¹³.

Luke spako w a³ torby i postaw i³ je w pobli¿u drzw i,

czekaj¹c na samochód. Wzi¹³ prysznic i p rzebra³ siê, a
potem bezskuteczn ie próbow a³ uci¹æ sobie drzemkê.
Przeszkodzi³o mu napiêcie i nat³ok chaotycznych myœli.

N a razie jego g³ów nym celem by³ mo¿liw ie szybk i

pow rót do Now ego Jorku. Nie mia³ pojêcia, co siê stanie,
kiedy ju¿ tam d o trze. Pamiêta³ o Afryce. Wpraw dzie
w ydaw a³o mu siê, ¿e ostatnie w ydarzenia trw a³y
ogromnie d³ugo, ale w rzeczyw istoœci up³y nê³y zaledw ie
dw a dni. Móg ³ p rze³o¿yæ termin odlotu i dopiero
póŸniej martw iæ siê o pieni¹dze.

Ale p r zec ie¿ by³a jeszcze Alexandra. Czy móg³

opuœciæ kraj, skor o ich sytuacja nie zosta³a w yjaœniona?
Czy móg³ w y jec haæ i pozw oliæ, ¿eby poœlubi³a Farreila?
Czy móg³ to w szystko porzuciæ, naw et nie ogl¹daj¹c siê
za siebie? Nie, musia³ siê z ni¹ zobaczyæ przed
odlotem.

background image

1 3 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Chcia³ daæ jej sposobnoœæ pow ied zenia mu w prost o
œ lu b ie z innym mê¿czyzn¹. Przynajmniej tyle by³a m u
w inna. Temperatura na dw orze spad³a, tote¿ z jego ust
w ydobyw a³a siê para. Podniós³ ko³nierz w e³nian ej kurtki
i rozmyœla³ nad tym, co ma robiæ dalej.

- Psst.

Luke odw róci³ siê. Nie dostrzeg³ nikogo.

- Jestem tutaj.

Luke zobaczy ³, ¿e zza kolumny po drugiej stronie

w ejœcia w ysuw a siê czyjaœ rêka. Rozejrza³ siê na boki,
a potem podszed³ do kolumny.

Kto tam? - zapyta³.
To ja, Tony. No w iesz, ten facet od s kuterów

œnie¿nych.

Ach, tak. Tony, jak siê masz? - zagad n ¹³ Luke,

zerkaj¹c na podjazd, gdzie mia³ siê pojaw iæ samochód.

Nie w ierzy³eœ mi, praw da?
W co?
No, w tê œnie¿ycê. Ja ciê przed ni¹ ostrzega³em.
Tak - zgodzi³ siê Luke. - Pamiêtam.
Mam ci do pow iedzenia jeszcze jedn¹ rzecz.
Gó¿ takiego?
To ciê bêdzie kosztow a³o.
Wybacz, cz³ow ieku, ale jestem zupe³nie bez forsy.
A tam, niech ci bêd zie - odpar³ Tony. - I tak ci

pow iem. Znasz tê kobietê, z któr¹ zagin¹³eœ?

Alexandre?
Tak. Ona nadal tu jest.
Tutaj? W kurorcie? Cudów nie ma. Odlecia³a dziœ p o

po³udniu helikopterem ojca. Zapew ne jest ju¿ w Now ym
Jorku.

Nie b¹dŸ tego taki pew ien - odrzek³ Tony. -

Pow iedzieli to tylko dlatego, ¿eby pozbyæ siê prasy. Ona
nadal tu przebyw a. W tej samej w illi.

Luke obrzuci³ go uw a¿nym spojrzeniem.

- Nie ¿artujesz?

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3 3

-

Nie ¿artujê. Widzia³em j¹. Ona tu jest.

Lukê uw a¿nie siê rozejrza³. Wokó³ nieg o zr obi³o siê

pusto: kiedy odesz³a prasa, ludzie ulotnili s iê. Popatrzy³
na zegarek. Zbli¿a³a siê pora kolacji, tote¿ w iêkszoœæ
goœci schodzi³a do jadalni.

Popilnow a³byœ tych baga¿y? - zapyta³ Luke.
Nie ma problemu. IdŸ do niej.

Alexandra pogr¹¿a³a siê w czarnych myœlach. Nigdy

nie odczuw a³a takiego w yczerpania fizycznego, a jednak
nie mog³a zamkn¹æ oczu na d³u¿ej ni¿ d ziesiêæ sekund.
At³asow a poœciel by³a zimna i przyjemna w dotyku, ale
materac w ydaw a³ siê zbyt miêkki po dw óch dniach spania
na pod³odze.

N ie mog³a zasn¹æ, tote¿ w sta³a i podesz³a do toaletki,

¿eby w yszczotkow aæ w ³osy. D³uga gor¹ca k¹piel by³a
cudow na, podobnie jak królew ska kolacja, któr¹ zamów i³
dla niej tata. Ale praw ie nie tknê³a w ymyœlnych dañ. Tata
zapyta³ j¹, czy czuje siê dobrze. Zapew ni³a go, ¿e jest tylko
zmêczona, ale nie mów i³a ca³ej praw dy. By³a chora -jej
serce przepe³nia³a rozpacz.

Jak Luke móg³ to zrobiæ? Wci¹¿ zad aw a³a sobie to

pytanie. By³ d la niej taki czu³y, ³agodny, kochaj¹cy.
Da³aby g³ow ê, ¿e ¿yw i³ dla niej g³êbokie uczucie. I chocia¿
niew iele mów i³, potrafi³ przekazaæ jej bardzo w iele mow ¹
r¹k i w arg, si³¹ i namiêtnoœci¹ sw oich pieszczot.

To nie mog³o byæ k³amstw o. W przesz³oœci nie umia³a

postêpow aæ z mê¿czyznami, ale przecie¿ nie by³a a¿ tak
kiepska w rozpoznaw aniu cech ich charakteru. Niestety,
bez w zglêdu na to, jak bardzo stara³aby siê
uspraw iedliw iæ zachow anie Luke'a, pozostaw a³y f akty.
Jej ojciec zdoby³ siê naw et na pójœcie do niego, ale Luke
nie chcia³ mu oddaæ filmu.

Co zamierza³ zrobiæ z tymi zdjêciami? Ukr y ³a tw arz

w d³oniach. To by³oby o w iele gorsze ni¿ niepow odzenie
w szkole pielêgniarskiej. Tu nie mog³o byæ mow y

background image

1 3 4

B OG A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

o fotomonta¿u. Zdjêcia ukazyw a³y j¹ nag¹, w rzeczyw istej
sytuac ji. Nie mia³a w ¹tpliw oœci, ¿e s¹ to w yraŸne,
profesjonalne zbli¿enia. Krótki czas s pêdzony z Lukiem
uœw iadomi³ jej, ¿e jest cholernie dobry w e w szystkim,
czego próbuje. Gdyby autorem zdjêæ by³ ktoœ inny, czu³aby
siê upokorzona, ale jakoœ by to znios³a. Ale Luke...

Bo¿e, jak¿e on j¹ zrani³. Da³a mu mnóst w o o k azji do

w yjaw ienia praw dy. Jeœli nie zamierza³ w ykorzystaæ tych
f o t ografii, to dlaczego o nich nie w spomnia³? Wiedzia³a,
jak bardzo potrzebow a³ pieniêdzy na tê afr ykañsk¹
w ypraw ê. Ale przecie¿ tata propon o w a³ mu pieni¹dze,
w iêksze ni¿ b r u k o w iec, a mimo to Luke nie odda³ mu
filmu. Musia³a istnieæ jakaœ inna prrzyczyna.

Podnios³a oczy i zobaczy³a sw oje odbicie w lust r ze.

Szanta¿! Czy mog³o chodziæ o coœ takiego? Ale¿ tak! Po
co mia³by dokonyw aæ jednorazow ej sprzed a¿y, skoro
móg³ c i¹g le machaæ przed ni¹ tymi zdjêciami, ¿eby
finansow a³a jego kolejne w ypraw y?

Ból w œrodkow ej partii cia³a staw a³ siê tak nieznoœny,

¿e musia³a zgi¹æ s iê w pó³. Znow u w alczy³a ze ³zami, ale
nie by³a w stanie st³umiæ jêku.

Z zadumy w yrw a³o j¹ g³oœne p u k anie. Alexandra

w sta³a i zbli¿y³a siê do drzw i w ychodz¹cych na patio.
Ciê¿kie zas³ony by³y s zc zeln ie zasuniête, gdy¿
nadchodzi³a noc. O d s u nê³a je nieco i patrzy³a w mrok.
Drgnê³a na w idok tw arzy Luke'a za szyb¹.

W p u œ æ m n ie - pow iedzia³. Jego g³os by³

przyt³umiony z pow odu dziel¹cej ich szyby.

OdejdŸ.
Alexandre, otw órz drzw i.
Nie.
Stojê na kraw êdzi. Jeœli nie otw orzysz ty c h drzw i,

spadnê.

Dla mnie to nie ma ¿adnego znaczenia.
Alex...

Zasunê³a zas³ony i odesz³a. Jak Luke œmia³ tu przy-

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3 5

chodziæ i szukaæ jej! Jak œmia³ naw et pokazyw aæ siê u niej
po tych w szystkich k³amstw ach...

Us³ysza³a szelest, a potem g³uch y ³o s kot. Zbli¿y³a siê

do okna. Odsunê³a zas³onê i zer knê³a przez szparê. Nie
by³o go. Tak jej siê przynajmniej w ydaw a³o. Bardziej
rozchyli³a zas³o ny, ale nadal nie dostrzega³a Luke'a.
Spojrza³a w lew o i w pr aw o. Ju¿ mia³a ca³kow icie
zasun¹æ zas³ony, kiedy us³ysza³a huk w dalszej c zêœci
pokoju. Zas³oni³a rêk¹ usta i w yda³a z siebie okrzyk.

Z o k na na przeciw leg³ej œcianie zw isa³ Luke, któreg o

nogi znajdow a³y siê ju¿ w œrodku i przew róci³y stolik.

Au ! - w rzasn¹³, uderzaj¹c kolanem w parapet. -

Przyda³aby mi siê pom ocna d³oñ - doda³, usi³uj¹c
przepchn¹æ nogê przez ma³y otw ór.

Dlaczego mia³abym ci pomóc? Jesteœ k³am c ¹ i

oszustem - oznajmi³a, k³ad¹c rêkê na biodrze.

Sama w to nie w ierzysz - odpar³ Luke. Kiedy do niej

podszed³, cofnê³a siê.

Nie zbli¿aj siê do mnie, bo bêdê krzycza³a.
Proszê bardzo - o d p ar³ Luke, chw ytaj¹c j¹ za

ramiona. - Krzycz.

Kiedy w pi³ siê w jej usta, ju¿ nie staw ia³a oporu.

Przytuli³a siê do niego jak na komendê. Rozchyli³ jej usta
jêzykiem, dos³ow nie parz¹c j¹ sw oim ciep³em i dotykiem.
Bezradna, jêknê³a i oplot³a ramionami jego szyjê.
Przyw ar³a do w ³osów Luke'a, w dychaj¹c œw ie¿¹, dobrze
znajom¹ w oñ jego cia³a. Tymczasem jego r êce spoczê³y
na poœladkach dziew czyny. By³ podniecony. Przycisn¹³ j¹
do siebie w taki sposób, ¿e oboje ogarn¹³ mi³osny sza³.

Musia³em siê przekonaæ, czy to p raw da, czy mo¿e

tylko œniê - w ymrucza³ cicho.

Och, Luke - w ydysza³a Alex, by po chw ili zadaæ

drêcz¹ce j¹ pytanie. - Jak mog³eœ?

Nie s¹dzi³em, ¿e dow iesz siê o tych zdjêciach.
Jak mog³am siê o nich nie dow iedzieæ ? Przecie¿

gdyby zosta³y opublikow ane...

background image

1 3 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

-

Nie mia³em zamiaru ich sprzedaw aæ. Pow iedzia³em

to tw ojemu ojcu. Nic ci nie mów i³?

- No tak, ale dlaczego nie chcesz nam ich oddaæ?
Luke oderw a³ siê od dziew czyny. Sam siê nad tym

zastanaw ia³. Jakiœ upór kaza³ mu jednak uw a¿aæ te zdjêcia za
sw oj¹ w ³asnoœæ. To przecie¿ dla tych zdjêæ zmieni³ plany,
utraci³ sw ój sprzêt fotograficzny. Do diab³a, ryzykow a³ dla
nich ¿ycie. Nie zamierza³ ich sprzedaw aæ, pragn¹³ zachow aæ
je dla siebie. Tylko on w iedzia³, jak w ygl¹da³a Alex, kiedy
zobaczy³ j¹ po raz pierw szy przez obiektyw aparatu, i nie
zamierza³ dzieliæ siê t¹ w iedz¹ z nikim.

- Alexandra, nie sprzedam ich, obiecujê ci to.
Alex potrz¹snê³a g³ow ¹.

To nie w ystarczy. Muszê w iedzieæ, co zamierzasz z

nimi zrobiæ.

Zachow am je.
W jakim celu? - zapyta³a.
Luke cofn¹³ siê o krok.
Co masz na myœli?
Chcê poznaæ tw oje zamiary.
Nie mam ¿adnych zamiarów - odrzek³ Luke.
¯adnych?
- Wyduœ to z siebie, Alex - pow iedzia³ z w yraŸnym

gniew em w g³osie. - Jakie¿ to zamiary móg³bym mieæ?

Alex w yczuw a³a rozpieraj¹c¹ go furiê, ale nadal

dr¹¿y³a kw estiê. Musia³a mieæ pew noœæ.

- Szanta¿.
Luke uœw iadomi³ sobie, ¿e robi siê pu r p urow y na

tw arzy. Gdyby Alex by³a mê¿czyzn ¹, uderzy³by j¹ za
przypuszczenie, i¿ móg³by post¹piæ tak nikczem n ie.
Zamiast tego podszed³ do otw artego okna i zacisn¹³
piêœci, ¿eby pow strzymaæ siê od uderzenia kobiety.

Czy tak w ³aœnie myœlisz? - zapyta³.
Alex z trudem prze³knê³a œlinê.
Taka mo¿liw oœæ przemknê³a mi przez myœl.
Luke pokrêci³ g³ow ¹.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3 7

Wcale mnie nie znasz, praw da? A ja
nie zna³em ciebie, pomyœla³.
Luke...

- Nie - przerw a³ z naciskiem. - Mo¿e pow inienem by³

na to w paœæ. Szanta¿. Mnie nigdy nie przemknê³o to
przez myœl, ale mo¿e pow inno. Faktycznie potrzebujê
pieniêdzy, ty i tw ój ojciec ci¹gle mi o tym przypominacie.
Warto by³oby to rozw a¿yæ. Mo¿e zaczekam, a¿ w eŸmiesz
œlub, to za jednym zamachem zahaczê tw ojego staruszka
i tw ojego now ego mê¿a. Podw ójne pieni¹dze, podw ójny
ubaw .

Odw róci³ siê i znow u zacz¹³ siê gramoliæ przez okno.

Luke, nie odchodŸ w taki sposób. Porozmaw iajmy...
Nie m a o czym rozmaw iaæ, praw da? - odpar³ Luke i

pomacha³ do niej r êk¹. - Jak to siê mów i, dziêki za
w spomnienia.

Wspi¹³ siê na kraw êdŸ muru i po raz ostatni spojrza³ na

Alex. Czu³ bolesne k³ucie w piersiach.

- Moje gratulacje. Pozdrów ode mnie mê¿a w noc

poœlubn¹.

Alex podbieg³a do okna. W przera¿eniu w ykrzykiw a³a

jego imiê kilkanaœcie razy, ale nie doczeka³a siê
odpow iedzi.

Luke Str at t en opuœci³ jej ¿ycie rów nie szybko, jak w

nie w kroczy³.

background image

ROZDZIA£ JEDENASTY

Alexandra w yjrza³a przez okno sw ojego apartamentu

przy Pi¹tej Alei. Widok by³ w spania³y, najlepszy, jaki mog³o
zaoferow aæ miasto. W Central Parku dominow a³a soczysta
zieleñ w iosny i kw it³y majow e kw iaty. Uliczni sprzedaw cy
gorliw ie zachw alali tow ar nieprzerw anemu strumieniow i
ludzi, którzy szli do sw oich codziennych zajêæ.

Wystaw i³a tw arz na s³o ñ c e i zamknê³a oczy,

w ch³aniaj¹c przyjemne ciep³o.

- Chce pani zabraæ ze sob¹ ten szlafrok?
Alex odw róci³a siê do sw ojej pokojów ki. Calin d a

trzyma³a orientalny szlafrok z niebieskiego jedw abiu,
który tata przyw ióz³ jej z Chin.

- Tak, proszê, spakuj go - odpar³a Alex. —- Mo¿e mi

siê przyda.

Nie w iadomo który raz spraw dzi³a toaletkê, ¿eby siê

upew niæ, i¿ s p ak o w a³a w szystkie najw a¿niejsze
kosmetyki. W³aœciw ie to ich n ie potrzebow a³a.
Zamierza³a spêdziæ w iêkszoœæ czasu w d o mu, z dala od
ludzkich oczu. Wybiera³a siê w podró¿ do rezydencji
ojca w Hamp t ons, ¿eby odpocz¹æ, odprê¿yæ siê i...
zapomnieæ.

Dw a miesi¹ce, które up³ynê³y od „górskiej eskapady",

jak prasa okreœla³a jej pobyt ze Strattenem w ma³ym domku,
w ype³ni³a ci¹g³a ucieczka przed w œcibskimi reporterami.
Przez kilka pierw szych tygodni Alex w strzymyw a³a oddech
w daremnym oczekiw aniu na to, ¿e w którymœ z brukow ców
pojaw i¹ siê jej kompromituj¹ce zdjêcia. Dosz³a do w niosku,
¿e mo¿e Luke mów i³ praw dê, przynajmniej jeœli chodzi³o
o te fotografie.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 3 9

Now ojor s c y reporterzy bynajmniej nie uprzyjemniali

jej ¿ycia. Kiedy Victor Beck og³osi³, ¿e Alexandra znow u
rozw a¿a mo¿liw oœæ ma³¿eñstw a z Justinem Farrellem,
przedstaw iciele prasy niczym chmara sêpó w zaczêli ze
zdw ojon¹ ener g i¹ uganiaæ siê za w szystkim, co mia³o
jakiœ zw i¹zek z pann¹ Beck.

Luke zdo³a³ im ujœæ. Nie s³ysza³a o nim od czasu, gdy

znikn¹³ z jej pokoju w w ieczór po tym, jak zostali uratow ani.
Wmaw ia³a sobie, ¿e w cale s iê nim nie przejmuje. By³
k³amc¹ i Bóg w ie kim jeszcze. Nie mog³a jednak oszukaæ
sw ojego serca. Prze³knê³a d u mê i zadzw oni³a do Joe'ego
Ryana, ¿eby siê dow iedzieæ, gdzie przebyw a Luke. Okaza³o
siê, ¿e nie marnow a³ czasu: ju¿ nazajutrz po opuszczeniu gór
po¿yczy³ pieni¹dze od Joe'ego i odlecia³ do Afryki.

Alexandra by³a zdecy d o w ana po³o¿yæ kres temu

têsknemu w zdychaniu . Sytuacja staw a³a siê nieznoœna.
T³umaczy³a sobie, ¿e przecie¿ przebyw a³a z tym
m ê¿czyzn¹ tylko dw a dni. Nie pow inien by³ tak bardzo
ab s o r b o w aæ jej myœli. Nadesz³a pora, ¿eby coœ zrobiæ,
uporz¹dkow aæ spraw y i zapomnieæ o w szystkim.

Ostatnie dw a m iesi¹ce w ype³ni³y jej rozmow y z

mened¿erami w spraw ie f u n dacji. Zdumiew a³a j¹ iloœæ
pracy, która w i¹za³a siê z rozdaw aniem pieniêdzy. Musia³a
zn aleŸæ pomieszczenie biurow e, zatrudniæ personel i
p r zes t u d io w aæ n iezlic zone pr o œ b y o r g an izac ji
charytatyw nych o w sparcie. Ta dzia³alnoœæ poch³ania³a
mnóstw o czasu, lecz Alex by³o to na rêkê. Praca zmusza³a j¹
do myœlenia o czymœ innym ni¿ tylko jej w ³as ne
problemy, o kimœ innym oprócz Luke'a.

Teraz jednak o d czuw a³a potrzebê oderw ania siê od

spraw fundacji. Nie dba³a o siebie. Schud³a i przyjació³ki
nak³ania³y j¹ do odpoczynku na Karaibach. Alex nie
chcia³a przebyw aæ tak daleko o d now o za³o¿onej
organizacji, tote¿ posz³a na kompromis i w ybra³a s ³ynny
skraw ek raju na po³udniow ym w ybrze¿u Long Island.

Do w yjaœnienia pozos ta³a jeszcze tylko jedna kw estia.

Chodzi³o o Justina Farrella. Ten biedak by³ traktow any

background image

1 4 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

gorzej ni¿ pi³eczka tenisow a podczas turnieju U.S. Open.
Ostatniego w ieczoru Alex umów i³a s iê z nim na kolacjê
i w yt³umaczy³a mu, ¿e nigdy nie mog³aby go poœlubiæ, riy³
bardzo w yrozumia³y i uprzejmy - gdyby Alex nie zna³a
sytuacji, mog³aby w rêcz pomyœleæ, ¿e spraw i³a mu ulgê.
Poranne gazet y przekaza³y jednak zupe³nie inn¹ historiê.
W rubrykach t ow arzyskich w a¿niejszych dzienników
now ojorskich zamieszczono zdjêc ia przedstaw iaj¹ce j¹
w czu³ej pozie z Justinem, co w yw o³a³o falê spekulacji na
temat ich ew entualnego ma³¿eñstw a.

- Wszystko gotow e - pow iedzia³a Calinda. - Chce

pani, ¿ebym w ³o¿y³a baga¿e do samochodu?

- Tak - odpar³a Alex. - Za parê minut w yje¿d¿am.
Calinda podesz³a z w alizk¹ do drzw i.

Och, mia³am coœ pani pow iedzieæ. Wczesnym rankiem

dzw oni³ pani ojciec. Chce, ¿eby pani przysz³a do jego biura.

Mów i³, w jakiej spraw ie?
Nie, proszê pani. Pow iedzia³ tylko, ¿eby pani

w pad³a po drodze na w yspê.

Dziêkujê, Calindo.

Pokojó w k a skinê³a g³ow ¹ i w ysz³a. Alex zastanaw ia³a

siê nad przy czyn¹ telefonu ojca. Przecie¿ rozmaw ia³a z
nim ostatniego w ieczoru. Usi³ow a³ w ypersw adow aæ jej
w yjazd. Pow iedzia³, ¿e nie pow inna siê ukryw aæ, lecz ona
oœw iad c zy³a, i¿ potrzebuje samotnoœci. Ciekaw e, co tak
w a¿nego mia³ jej do zakomunikow ania.

P rze¿ycia w górach nie tylko „zrobi³y z niej kobietê".

Pozw oli³y jej dojrzeæ, zmusi³y j¹ do skoncentrow ania siê
na tym, co by³o dla niej napraw dê w a¿ne. Wiedzia³a teraz,
w jakim kierunku pod¹¿yæ. Praca nad Fundacj¹ Alexand-
ry Beck ruszy³a pe³n¹ par¹, ale praca nad Alexandra Beck
dopiero siê rozpoczê³a.

Czy jej siê to podoba³o, czy nie, zakocha³a siê w

u partym, niezale¿ny m , u n ik aj¹c y m zo b o w i¹zañ
repo r ter ze. Mia³a do w yboru tylu mê¿czyzn, a jednak
zadurzy³a siê w kimœ ca³kow icie nieodpo w iednim dla
siebie.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 4 1

Bez ustanku drêczy ³y j¹ w spomnienia o nim, Dotyk

rêki Luke'a, smak jeg o poca³unków , si³a jego cia³a
w yw o³yw a³y u n iej bezsennoœæ i nie pozw ala³y iœæ dalej
przez ¿ycie, które w ydaw a³o siê teraz podzielone na dw a
okresy - przed i po Luke' u . P ³aka³a po jego odejœciu tak
bardzo, ¿e dziw i³a siê, i¿ w jej ciele pozostaw a³a
jakakolw iek w oda.

Mi³oœæ pow oduje cierpienie, pow tarza³a sobie bez

koñca. Zw ³aszcza nie odw zajemniona mi³oœæ do
nieodpow iedniego mê¿czyzny. Ale ¿adne obw inianie
Luke'a nie mog³o zmieniæ faktu, i¿ ci¹gle za nim
têskni³a.

Jej ojciec nie potrafi³ tego zrozumieæ, a ona nie umia³a

znaleŸæ w yjaœnienia. Po prostu w iedzia³a, ¿e tak jest.
Wiedzia³a rów nie¿, ¿e tylko ona sama mo¿e po³o¿yæ kres
sw ej mi³oœci. Najlepszym sposobem w ydaw a³a siê
podró¿, która pozw oli³aby jej oder w aæ siê od
w szystkieg o , c o mia³o zw i¹zek z Lucasem Strattenem.
Uzn a³a, ¿e przestronny, stoj¹cy na pla¿y dom o w ysoko
sklepionych sufitach bêdzie idealn¹ odtrutk¹ na malutki,
jednoizbow y domek w oœnie¿onych górach Vermontu.

Alexandra w ziê³a torebkê i ruszy³a do drzw i. Spieszno

jej by³o udaæ siê w podró¿, tote¿ proœb a ojca w zbudza³a
u niej irytacjê.

Wcisnê³a siê sw oim czerw onym samochodem marki

Corvette w s znur pojazdów . Na drodze utw orzy³ siê
koszmarny, typow y dla Now ego Jorku, korek.
Przesuw a³a siê centymet r p o centymetrze Pi¹t¹ Alej¹ na
po³udnie, w kierunku biu ra ojca, a jednoczeœnie zerka³a
w okna w ystaw ow e eleganck ic h sklepów . Te ambitnie
artystyczne, let nie dekoracje w praw i³y j¹ w szczególny
nastrój.

Kiedy dotar³a na miejsce, odŸw ierny zaj¹³ siê jej

samochodem. Zaw sze docenia³a ten luksus w mieœcie,
gdzie przestrzeñ parkingow a by³a cenniejsza od z³ota.
Wjecha³a w ind¹ na najw y ¿sze piêtro i uda³a siê do
pryw atnego skrzyd³a w ie¿ow ca, gdzie mieœci³o siê im-

background image

1 4 2

B OG A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

perium Victora Becka, którego w artoœæ szacow ano na
miliardy dolarów .

Skinê³a g³ow ¹ recepcjo n istce i niespiesznie pokona³a

znajomy, w y k³adany mahoniem labirynt, by w koñcu
dojϾ do o b szernego biura sw ojego ojca. To
pomieszczenie nigdy nie przestaw a³o jej zdumiew aæ.
By³o usytuow ane w rogu budynku i z obu stron otacza³y
je œciany w ykonane w y³¹czn ie ze szk³a, co daw a³o
zapieraj¹ce dech w piersiach z³udzenie, i¿ chodzi siê w
pow ietrzu.

Tata akurat rozmaw ia³ przez telefon i zachêci³ j¹ gestem

rêki, ¿eby usiad³a. Wybra³a du¿e, w yk³adane skór¹ krzes³o
obrotow e i odw róc i³a siê na nim w kierunku szklanej
œciany. Otoczy³o j¹ miasto. Z'tego punktu obserw acyjnego
w ydaw a³o siê malutkie, ciche i idealne, w rêcz bezpieczne.

Wiedzia³a, ¿e pozory myl¹.
Wszystko go t o w e do drogi? - zagadn¹³ Victor,

od³o¿yw szy s³uchaw kê.

Tak, ju¿ zbiera³am siê d o w yjœcia, kiedy Calinda

przekaza³a mi w iadomoœæ od ciebie. O co chodzi, tato?

O to - odrzek³ Victor Beck i poda³ jej k r ó tk¹,

odrêcznie sporz¹dzon¹ notatkê na pomar s zczonym
papierze z o d zy s k u. Alex szybko j¹ przeczyta³a. By³a to
proœba o spotkanie w spraw ach s³u¿bow ych. Jej serce a¿
podskoczy³o na w idok podpisu Luke'a.

Nie w ierzê w to.
Ma tu przyjœæ za p ar ê chw il. Myœla³em, ¿e zechcesz

byæ obecna.

Dlaczego teraz?
Przypuszczam, ¿e potrzebuje pieniêdzy.
Potrzebo w a³ pieniêdzy w czeœniej. Musi istnieæ jakiœ

inny pow ód.

Alexandre, nie w yczytuj z tej notatki w iêcej, ni¿ ona

zaw iera. P ow iedzia³em mu, ¿e zap³acê za te zdjêcia
dw ukrotnoœæ sumy, któr¹ zaoferuj¹ in ni. Zapew ne
postanow i³ skorzystaæ z tej propozycj. Praw dopodobnie
bêdzie siê targow a³ o w iêksze pieni¹dze.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 4 3

-

Przecie¿ mia³ ju¿ sposobnoœæ...

Victor przerw a³ jej w ypow iedŸ machniêciem rêki.

- Apo có¿ innego mia³by siê ze mn¹ kontaktow aæ?

Moja droga, nie chcê byæ okrutny, ale gdyby chcia³
zobaczyæ siê z tob¹, to zadzw oni³by bezpoœrednio do
ciebie.

Zanim Alex zd¹¿y³a w ymyœliæ stosow n¹ ripo s t ê, w

pokoju zabrzêcza³ intercom.

P an Beck? Jakiœ pan Stratten chce siê z panem

w idzieæ - obw ieœci³a recepcjonistka.

P r o szê go tu przys³aæ - odpar³ Victor i nacisn ¹³

guzik. - Ja z nim porozmaw iam - pow iedzia³ Alexaiidrze.

Luke zatrzyma³ siê przed drzw iami biura, chocia¿

czyni³ to w brew sobie. Fotografie uw iera³y go niczym
k am y k w b u c ie. S t an o w i³y ci¹g³e, irytuj¹c e
w spomnienie teg o , c o w jego umyœle by³o ju¿ tylko
niemo¿liw ym do ur zec zy w is t n ien ia m ar zen iem.
Pow tarza³ sobie setki razy, ¿e n ajlepiej by³oby siê ich
pozbyæ. Nie m ó g ³ siê jednak zmusiæ do zniszczenia
ty c h zdjêæ. Mia³ w ra¿enie, ¿e w ten sposób zrani³by
sam¹ Alexandre.

Poniew a¿ nie by³ w stanie zrobiæ tego osobiœcie, uzna³,

¿e mo¿e pow ierzyæ zdjêcia tylko jednej o s o bie - Vic-
torow i Bec k o w i. Pomimo niechêci do uk³adów z tym
cz³ow iekiem czu³, ¿e dziêki niemu bêdzie móg³ skoñczyæ
ze sw oim uzale¿nieniem.

Post¹pi³ g³up io i w zi¹³ zdjêcia ze sob¹ do Afryki. O

ró¿nych porach dnia i nocy zdaw a³y siê do niego w o³aæ,
przeœladow a³y go i zaprasza³y, a on zaw sze ulega³.
Wydobyw a³ ze schow ka w plecaku jedno czy dw a i
patrzy³ na nie, przypominaj¹c sobie, jak dotyka³ skóry
Alex i otacza³ w argami ka¿dy skraw ek jej cia³a. Wypraw a
by³a ciê¿ka, napisa³ na jej podstaw ie ciekaw y artyku³, ale
udr êk a p s y c h ic zn a Lu k e' a p r zew y¿sza³a ca³e
zaanga¿ow anie, jakie w ³o¿y³ w sw oj¹ pracê.

Nale¿a³o bezw zglêdnie po³o¿yæ temu kres. Luke po-

background image

1 4 4

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

trzasn¹³ g³ow ¹, jakby chcia³ siê ze w szystkiego oczyœciæ,
i w yci¹gn¹³ rêkê do ga³ki u drzw i.

Wszed ³ do œrodka. Alexandra zapomnia³a, jaki jest

w ysoki i pr zy s t o jny, i jak bardzo w ype³nia sob¹ ka¿de
pomieszczenie. Sc h ud³ i mocno siê opali³. Wygl¹da³ jak
mieszkaniec którejœ z bananow ych republik. Serce
podesz³o Alex do gard³a\ ale zdo³a³a zachow aæ obojêtny
w yraz tw arzy. Obróci³a siê na krzeœle w jego kierunku.

Luke zrobi³ drugi krok i z w r a¿enia przystan¹³. Nie

spodziew a³ siê ujrzeæ Alex. Celow o napisa³ Victorow i
liœcik, maj¹c nadziejê, ¿e uda mu siê unikn¹æ
jakiegokolw iek kontaktu z dziew czyn¹. Najw idoczniej
przeznaczone mu by³o coœ innego.

P rzez d³ugi czas po prostu na ni¹ patrzy³. By³a tak

piêkna jak w jego w spomnieniach, a mo¿e jeszcze
piêkniejsza, jeœli bra³o siê pod uw agê s³oñce, które pada³o
przez szklan¹ œc ian ê i tw orzy³o w okó³ jej g³ow y z³ocist¹
aureolê. Wydaw a³a siê spokojna, n ieskrêpow ana, w rêcz
pogodna.

Natomiast on mia³ z³y humor, by³ zmêczony i porusza³

siê z trudem. Afryka... No có¿, w yda³a mu s iê t eraz
bardziej gor¹c a, zakurzona i prymityw na ni¿ w
rzeczyw istoœci. Przez d w a miesi¹ce pobytu na tym
kontynen c ie podró¿ow a³ w uci¹¿liw ych w arunkach,
obozow a³ przy ogniskach pod go³ym niebem i bez
przerw y maszerow a³. Nic d ziw nego, ¿e jego kolano
znajdow a³o siê teraz w op³akanym stanie. Uœw iadamia³
sobie, ¿e robi siê ju¿ za stary na takie eskapady.

- Witam pana, Stratten - pow iedzia³ Victor.

Wyszed³ zza biurka z w yci¹gniêt¹ rêk¹. Luke

niechêtnie j¹ uœcisn¹³. Nie przyby³ tu dla przyjemnoœci.
Zg o d n ie z tym, co napisa³ w liœciku, zjaw i³ siê w
interesie, w e w ³asnym interesie.

- A ze mn¹ to siê nie przyw itasz? - zapyta³a Alex,

zdumiona, ¿e mów i tak cicho i spokojnie. Stanê³a obok
sw ojego ojca i spojrza³a Luke'ow i w tw arz. Spraw ia³

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 4 5

w ra¿enie zmêczonego, ale jej stêsknionym oczom w yda³
siê cudow ny. Zbyt cudow ny.

Luke przeniós³ ciê¿ar cia³a na zdrow ¹ nogê.
Dzieñ dobry, panno Beck.
Och, chyba pow innyœmy odrzuciæ konw enanse, nie

s¹dzisz, Luke? Myœlê, ¿e z pew noœci¹ mo¿emy ju¿ mów iæ
sobie po imieniu.

Witaj, Alexandre - po w iedzia³ Luke, w yci¹gaj¹c

rêkê. Wypow iedzia³ jej imiê z ³atw oœci¹ i w cale go to nie
dziw i³o. Przez ostatnie dw a miesi¹ce pow tarza³ je niemal
bez przerw y. - Jak siê masz?

Ich rêce zetknê³y siê i Luke poczu³, ¿e jego ramieniem

w strz¹sa dreszcz, jakby porazi³ go pr¹d. Szybko puœci³ jej
d³oñ. Alex nieco unios³a podbródek. Rozpozna³ u niej
obronn¹ reakcjê.

Œw ietnie.
Jestem zdumiony tw oj¹ obecnoœci¹. S ¹d zi³em, ¿e te

tw oje plany ma³¿eñskie bardzo ciê absorbuj¹.

Nie ma ¿adnych planów ma³¿eñskich, Luke. Chyba

w ypow iedzia³am s iê na ten temat dostatecznie jasno...
Kiedy to by³o? Jakieœ dw a, trzy miesi¹ce temu?

Dw a - odpar³ cicho.
Ac h , t ak, dw a. Czas tak szybko leci, kiedy cz³ow iek

jest zajêty.

Alex odw róci³a siê i podesz³a do okna. Bola³ j¹ brzuch

i czu³a, ¿e p³on ¹ jej policzki. Nie chcia³a, ¿eby on
w patryw a³ siê w ni¹ tak uporczyw ie.

- Dzisiejsze gazety donosz¹, ¿e znow u rozw a¿acie œlub

- oznajmi³. On rów nie¿ odczuw a³ sensacje ¿o³¹dkow e,
zupe³nie takie same jak na lotnisku, kiedy po raz pierw szy
zobaczy³ jej zdjêcie z Farrellem w rubryce tow arzyskiej.

Alex obrzuci³a go ch³odnym spojrzeniem.
- Akurat ty nie pow inieneœ w ierzyæ w e w szystko, co

w ypisuj¹ gazety.

D³ugo patrzyli sobie w oczy. Przep³yw a³y miêdzy nimi

fluidy w yra¿aj¹ce setki, tysi¹ce myœli, nie w yznanych

background image

1 4 6

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

uczuæ i obaw . Victor zakaszla³. Luke oderw a³ w zrok od
dziew czyny i zw róci³ uw agê na jej ojca.

Mów i³eœ, ¿e chcesz omów iæ pew n¹ spraw ê -

przypomnia³ Victor.

Tak.
Przypuszczam, ¿e chodzi o zdjêcia.
Luke w yci¹gn¹³ du¿¹ kopertê.
Rzeczyw iœcie.
Masz je przy sobie?

Alexandra gw a³tow nie odw róci³a g³ow ê. Udzielaj¹c

odpow iedzi, Luke ca³y czas na ni¹ patrzy³.

- Tak.

Musi ci byæ bardzo ciê¿ko, Luke, skoro w r es zcie

chcesz je sprzedaæ - zauw a¿y³a. - Pamiêtam, ¿e kiedyœ
stanow czo odmów i³eœ.

To by³o daw no temu.
Tak, daw no temu - pow tórzy³a.

Czu³a, ¿e zaraz siê rozp³acze. Prze³knê³a grudê tw ard¹ jak

kamieñ i zrobi³a krok do przodu. Musia³a siê st¹d w ydostaæ,
uciec od Luke'a. Nie by³a przygotow ana na tak¹ udrêkê.
Niestety, w idok tego mê¿czyzny potêgow a³ jej mi³oœæ.
Dlaczego? pyta³a sam¹ siebie. Dlaczego musia³ tu w róciæ?

Wziê³a torebkê i przemknê³a obok sw ojego ojca i Luke'a.

Ujê³a ga³kê i gw a³tow nym ruchem otw orzy³a drzw i. Kiedy
siê odw róci³a tw arz¹ do obu mê¿czyzn, mia³a ³zy w oczach.

- Daj mu to, czego chce, tato. By³ tego w art.
Zatrzasnê³a za sob¹ drzw i, a Victor i Luke patrzyli na

nie przez d³u¿szy czas. Wreszcie Victor ruszy³ do przodu,
¿eby przyw o³aæ córkê, ale Luke go pow strzyma³.

P r o s zê pozw oliæ jej od ejœ æ - p o w ied zia³ tak

zrezygnow anym to n em, ¿e Victor obrzuci³ go szybkim
spojrzeniem.

Hmm, no có¿, chyba pow inniœmy przejœæ do

konkretów - zaproponow a³ ojciec Alex.

Luke gw a³tow nym ruchem poda³ Victorow i kopertê.

- W œrodku s¹ rów nie¿ negatyw y. Wyw o³a³em je sam,

tote¿ nie musi siê pan martw iæ, ¿e ktoœ inny ma odbitki.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 4 7

Victor nie w zi¹³ koperty. Otw orzy³ szufladê b iu r ka i

w y j¹³ du¿¹ ksi¹¿kê czekow ¹. Usiad³ i w ³o¿y³ okular y n a
czubek nosa.

Ile, Stratten? - zapyta³, nabazgraw szy nazw is ko

Luke'a na czeku.

Nic.
Victor zamruga³ pow iekami.
¯adnych pieniêdzy?
¯adnych.
Co to ma znaczyæ? Jeœ li nie chcesz zap³aty za

zdjêcia, to czego chcesz?

Spokoju.

Victor zsun ¹³ okulary i opar³ siê plecami o fotel.

Przez d³u g i c zas przygl¹da³ siê Luke'ow i. Stratten sta³
nieruchomo. Nie liczy³o siê to, czy lubi³ Victora Becka,
czy nie. W istniej¹cych okolicznoœciach Bec k , jako
ojciec Alexandry, mia³ praw o go oceniaæ.

Te zdjêcia s¹ bezcenne - rzek³ Victor.
Mnie nie trzeba o tym zapew niaæ.

P omimo cynizmu, Luke pragn¹³ przede w szyst k im

spokoju, którym siê cieszy³ przed p oznaniem Alexandry
Beck. Uzna³, ¿e zdo³a go osi¹gn¹æ t y lk o w tedy, gdy
w ybije sobie Alex z g³ow y . P o s iadanie jej fotografii
przeszkadza³o mu dalej ¿yæ. No có¿, kocha³ j¹ i musia³ siê
nauczyæ ¿yæ z tym p r oblemem. Doszed³ do w niosku, ¿e
o n a nigdy nie bêdzie ¿yw i³a do niego takich samy c h
uczuæ. Udow od n i³a to, w yra¿aj¹c o nim niepochlebn¹
opiniê. Nie mog³a mu ufaæ, na zaw sze mia³ pozostaæ w jej
o c zach tylko plugaw ym reporterem. Victor gestem d³on i
nakaza³ Luke'ow i usi¹œæ. M³odszy mê¿czyzna pos³usznie
opad³ na krzes³o, które przed chw il¹ zajmow a³a
Alexandra. Wyczerpany pod r ó ¿¹, w yprostow a³ praw ¹
nogê i po-masow a³ kolano. Victor zmru¿y³ oczy.

- Kochasz moj¹ córkê?

Luke przesta³ rozcieraæ kolano. Podniós³ oczy i

w ytrzyma³ badaw cze spojrzenie Victora.

background image

1 4 8

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

Czy to ma jakieœ znaczenie?
Nie odpow iadaj pytaniem na pytanie, m³ody

cz³ow ieku. Czy kochasz j¹?

Tak.

Na tw arzy starszego pana pojaw i³ siê uœmiech.

Tak myœla³em. Ona te¿ ciê kocha.
Luke potrz¹sn¹³ g³ow ¹.
To niepraw da. Nazw a³a mnie k³amc¹ i oszustem.
Victor w ybuchn¹³ g³oœnym œmiechem.
To jest ca³a Alex. Lubi d r amatyzow aæ. Wypisz,

w ym alu j jak jej matka. Kiedy zaleca³em siê do Felicii,
nazw a³a mnie z³odziejskim baronem.

Mia³a racjê.

Victor znow u siê rozeœmia³.

- Faktycznie!

Wsta³ i obszed³ biurko, by znaleŸæ s iê przy Luke'u.

Podniós³ kopertê ze zdjêciami i w rêczy³ j¹ Luke'ow i.

- Daj te zdjêcia Alex, nie mnie. Pow iedz jej, co do niej

czujesz. Myœlê, ¿e bêdziesz mile zaskoczony.

Luke pokrêci³ g³ow ¹.
- To na nic siê nie zda. Wyw odzimy siê z dw óch

ró¿nych œw iatów .

Victor po³o¿y³ mu rêkê na ramieniu.
- Jeœli napraw dê chcecie, to zdo³acie dojœæ do porozu

mienia.

Luke patrzy³ z niedow ierzaniem na Victora Becka.
Myœla³em, ¿e jest p an ostatni¹ osob¹, która chcia³aby

w idzieæ nas razem.

Zale¿y m i na mojej córce. I chcê, ¿eby by³a

szczêœliw a. Myœlê, ¿e mo¿esz jej daæ szczêœcie.

Naw et gdyby to by³o mo¿liw e, nie mia³bym pojêcia, od

czego zacz¹æ.

Zacznij od w yznania jej sw oich u c zuæ. Ona w ³aœnie

jedzie samochodem do mojego domu w Hampton s.
Za³atw iê dla ciebie helikopter. Zd¹¿ysz tam przed Alex.

Dlaczego pan to robi? - pyta³ Luke.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 4 9

- Poniew a¿, w brew obiegow ej opinii, panie Stratten ,

napraw dê mam serce - odpar³ z uœmiechem Victor Beck.

J azda samochodem, kiedy siê p³acze, mo¿e byæ

niebezpieczna. Alex przekona³a siê o tym natychmiast
po znalezieniu siê na autostradzie Long Island.
Przeciera³a oczy c h u s t eczk¹ i nagle musia³a zjechaæ na
pobocze, ¿eby nie w pad³a na ni¹ ciê¿arów ka.

Podjê³a podró¿ na now o dopiero po odzyskaniu

rów now agi psychiczn ej, ale teraz w ygl¹da³a okropnie z
rozmazanym makija¿em i zapuc h n iêtymi oczami.
Zr eszt¹, czy to mia³o jakieœ znaczenie? Nikt jej
przec ie¿ nie w idzia³. Wcisnê³a peda³ gazu jeszcze
mocniej. Pomyœla³a, ¿e im prêd zej dotrze do domu, tym
szybciej bêdzie mog³a skuliæ siê na kanapie i zasn¹æ.

Dom by ³ otoczony d³ugim na milê, w ysadzanym

drzew ami podjazdem, który przechodzi³ w og r o mny
p³askow y¿ nad w ydmami. Architekci zaprojektow ali go
w stylu w spó³czesnym i zbudow ali z drew na i szk³a. Alex
uw ielbia³a to miejsce i zaw sze koi³a tutaj nerw y, ilekroæ
coœ nie uk³ada³o jej siê w ¿yciu.

Zo s t aw i³a klucze i baga¿e w samochodzie. Nie mog³a

znieœæ napiêcia zw i¹zanego z ponow nym ujrzen iem
Luke'a. Pragnê³a jedynie rozebraæ siê i po³o¿yæ do ³ó¿ka.

Drzw i od frontu by³y otw arte. Alex w esz³a do

przew iew nego korytar za i zada³a sobie pytanie, gdzie
m o ¿e przebyw aæ George, dozorca. Uprzedzi³a g o
telefonicznie o sw oim przy jeŸdzie. Dom w ygl¹da³
œw ie¿o i czysto, a przez o k n a w pada³a oceaniczna
bryza.

Alex w zruszy³a ramionami. Praw dopodobnie dozorca

zajmow a³ siê czymœ na terenie posiad³oœci. Wkrótce
zobaczy jej samochód i bêdzie w iedzia³, ¿e przyjecha³a.
Pow oli w esz³a po schodkach na trzecie piêtro, gdzie
zn ajdow a³a siê jej sypialnia. Kiedy zbli¿y³a siê do w ejœcia
sw ojego apartamentu, us³ysza³a szum c iekn¹cej w ody.
Wzruszy³a siê na myœl o tym, ¿e George jest taki

background image

1 5 0

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

troskliw y i przygotow uje jej k¹piel. Z uœmiechem na
ustach w kroczy³a do pokoju.

George? - zaw o³a³a. Przyw ita³a j¹ t y lk o cisza.

Po³o¿y³a torebkê na stole i ostro¿nie p o d es z³a do ³ó¿ka.
Szum w ody sta³ siê g³oœniejszy.

George? To ty?

Cisza w yw o³a³a u niej gêsi¹ skórkê. Z dr¿eniem serca

p o d esz³a do ³azienki, ale odw racaj¹c siê dostrzeg³a c o œ
na ³ó¿ku.

Fotografie.
Wziê³a jedno ze zdjêæ o w ymiarach osiem na dziesiêæ.

To by³a ona. W gor¹cej k¹pieli w Vermont. Mia³a
zamkniête oczy, a nad pow ierzchni¹ w ody w idaæ by³o jej
obna¿one piersi.

To by³y zdjêcia Luke'a.
Jak siê tutaj znalaz³y? Poczu³a dreszcze. Od³o¿y³a

zdjêcie i wziê³a do rêki nasæêpne, a potem jeszcze jedno.
Wszystkie przedstaw ia³y tê sam¹ scenê.

Nagle zauw a¿y³a na pod³odze porozrzucane ubrania.

Podnios³a jedn¹ z rzeczy. Koszula safari. Jej serce zaczê³o
biæ w przyœpieszonym tem p ie. Wziê³a do rêki nastêpn¹
rzecz. Spodnie khaki.

To jej w ystarczy³o. Nie po trzebow a³a Sherlocka

Holmes a, ¿eby odgadn¹æ, co siê sta³o. Wpad³a do
³azienki i zmartw ia³a na w idok Luke' a, k t óry le¿a³ z
przymkniêtymi oczami w jej w annie.

P r zez d³u¿sz¹ chw ilê syci³a oczy jego cia³em, któ r e

w ype³nia³o ca³¹ w annê. Jej serce dr¿a³o z mi³oœci.
Spieniona w oda pieœci³a jego szerokie, opalone ram io n a.
Wreszcie otw orzy³ oczy.

Jak tu siê dosta³eœ? - zapyta³a kategorycznym tonem.
Witaj, Alexandra. Jak siê jecha³o?
Nie odpow iedzia³eœ na moje pytanie. Wiedzia³a, ¿e
musi kontrolow aæ sytuacjê, ale nie by³o

to ³atw e, skoro znajdow a³ siê zaledw ie kilka kroków
dalej, w ielki i rozkosznie nagi.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 5 1

Helikopterem.
Helikopterem taty? .

Luke skin¹³ g³ow ¹.

Uzna³,

¿e pow inienem przekazaæ -ci te zdjêcia

osobiœcie.

Ile go to kosztow a³o?
Nic. S¹ tw oje.
Co ty mów isz, Luke? - zapyta³a. J ej serce bi³o trzy

razy szybciej ni¿ zazw yczaj.

Rozb ier z siê i chodŸ tu do mnie, to ci w szystko

opow iem - odrzek³ Luke.

Ani myœlê - oznajmi³a, krêc¹c g³ow ¹. - Najpierw

musisz mi pow iedzieæ, co tutaj robisz.

Realizujê sw oje marzenie.
Luke...
No, w ejdŸ, kochanie, do w anny, w oda jest ciep³a...
Gdzie jest George? - zapyta³a.
Wys³a³em go do sklepu. Pomyœla³em, ¿e dzisiejszego

w ieczoru zjemy coœ w domu. Czy to ci odpow iada?

Luke...
Alex, bo stracê cierpliw oœæ.
Ty chyba nie myœlisz, ¿e wejdê do tej w anny.
Dlaczego nie mia³abyœ tego zrobiæ?
A dlaczego mia³abym?

Luke odepchn¹³ siê o d k raw êdzi w anny i usiad³. Na

jego ow ³osionej klatce piersiow ej lœni³y krople w ody i
Alex z trudem zw alczy³a w sobie chêæ w yci¹gniêcia rêki i
przeczesania palcami tych w ³osków .

Poniew a¿ pragnê ciebie!
To nie w ystarczy - odpar³a, chocia¿ kiedy us³ysza³a te

s³ow a, ugiê³y siê pod ni¹ kolana.

Poniew a¿ potrzebujê ciebie. Alex
zaczê³a rozpinaæ bluzkê.
Mów dalej.
- Poniew a¿, najmilsza, jestem w tobie do szaleñstw a

zakochany.

background image

1 5 2

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

T o o s tatnie zdanie przew a¿y³o szalê. Alex

uœmiechnê³a siê uszczêœliw iona.

WejdŸ do w anny, to ci poka¿ê, jak bardzo.
Sposób numer jed en, dw a czy trzy? - zagadnê³a

Alex.

Cztery.

Po kilku sekundac h ubranie Alex ju¿ le¿a³o na

pod³odze, a ona s am a zn alaz³a siê w ramionach Luke'a,
zanurzona po szyjê w w odzie. Usiad³a na nim o k r akiem
i przekona³a siê, ¿e jest bardzo podniecony. Luke bardzo
d³ugo patrzy³ jej w oczy. Niczym œlep iec w odzi³
opuszkami palców po jej tw arzy, na now o p o znaj¹c
sw oj¹ ukochan¹.

- Kocham ciê - szepnê³a Alex.

W tym momencie Luke j¹ poca³ow a³. Alex r o zchyli³a

w argi, by zrobiæ miejsce jego jêzykow i. Zapach, smak,
dotyk r¹k Luke'a - w szystko to budzi³o w niej tak pal¹ce
po¿¹danie, ¿e nie zw a¿a³a na gor¹c¹ w odê. Luke
przechyli³ g³ow ê i chw yta³ w argami pukle jej w ³osów ,
rozkoszuj¹c siê ich miêkkoœci¹.

Och, Bo¿e, têskni³em za tob¹. Ka¿d y dzieñ i ka¿da

noc w Afryce by³a piek³em bez ciebie.

Przepraszam, ¿e nazw a³am ciê k³amc¹ i oszustem.
Przepraszam , ¿e od ciebie uciek³em. Nigdy nie

potrafi³em uporz¹dkow aæ sw oic h spraw . Zaw sze
radzi³em sobie z problemami w ten sposób, ¿e od nich
ucieka³em. Ale to ju¿ siê nie pow tórzy, kochanie.
Zostanê, je¿eli tylko mnie zechcesz.

- A co z tw oj¹ prac¹? Co z podró¿ami?
Luke potrz¹sn¹³ g³ow ¹.
Ju¿ z tym skoñczy³em. Artyku³ o Afryce zosta³

dobrze przyjêty. Wyrob i³em sobie niez³¹ reputacjê. Jakiœ
czas temu otrzyma³em ofer t ê pracy od krajow ego
dziennika. Postanow i³em j¹ przyj¹æ.

Ju¿ n ie b êdziesz pracow a³ dla brukow ca Ryana? -

zapyta³a.

background image

B O G A TA DZI EW C ZYN A , N I EG R ZEC ZN Y C H £O PA K

1 5 3

A co o tym s¹dzisz?
Mmm, nie w iem - pow iedzia³a Alex, ocieraj¹c siê o

n ieg o . - Myœlê, ¿e mamy w obec niego d³u g
w dziêcznoœci. To przecie¿ dziêki niemu pozna³am
ciebie.

Poprosimy go w iêc, ¿eby zosta³ naszym dru¿b¹

- oœw iadczy³. Alex pos³a³a mu promienny uœmiech.
- Podoba ci siê ten pomys³?

Skinê³a g³ow ¹, a w ów c zas Luke podniós³ j¹ na tak¹

w ysokoœæ, by m o g li siê po³¹czyæ jednym mocnym
ruchem. Zamkn¹³ oczy i delektow a³ siê t¹ chw il¹. Czu³
siê tak, jak b y w róci³ do domu. Potem pochyli³ g³ow ê i
lekko ugryz³ Alex w ucho.

Wiesz, tak napraw dê Ryan nie m ia³ z tym nic

w spólnego - szepn¹³ ochryp³ym z namiêtnoœci g³osem.

Nie mia³? - zdziw i³a siê Alex. Po chw ili w estchnê³a i

w ygiê³a siê, pow oli poruszaj¹c bio drami, by mieæ go w
sobie ca³ego.

Nie, najdro¿sza - odpar³ Luke. - Wystarczy³o jedno

spojrzenie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ADAMS AUDRA Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak
ADAMS AUDRA Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak
Adams Audra Bogata dziewczyna, niegrzeczny chlopak
Adams Audra Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak
Adams Audra Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak
177 Adams Audra Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak
ADAMS AUDRA Bogata dziewczyna,niegrzeczny chlopak
Bogata dziewczyna, niegrzeczny chłopak Adams Audra
Bogata dziewczyna i niegrzeczny chłopak
Dziewczyna mojego chłopaka
Adams Audra Mężczyzna ze snu
Adams Audra Mezczyzna ze snu
Grzeczne dziewczynki niegrzeczni chłopcy
Adams Audra - Meżczyzna ze snu, E-boki, romanse
Adams Audra Mezczyzna ze snu

więcej podobnych podstron