Rafal Ziemkiewicz Felietony Pokój ponad wszystko

background image

21 kwietnia 2004

Pokój ponad wszystko

Osama ben Laden zaproponował Europie „rozejm”. Układ miałby być prosty: państwa europejskie

odetną się od polityki USA i nie będą wspierać Izraela, a za to terroryści powstrzymają się od
mordowania ich obywateli. Politycy europejscy odpowiedzieli, oczywiście, że z byle terrorystą rokować
nie będą i żaden podobny układ nie wchodzi w grę. Niby nic innego powiedzieć nie mogli. Ale odniosłem
wrażenie, że politycy amerykańscy i izraelscy, wypowiadając się o całej tej sprawie, z trudem ukrywali
zaniepokojenie.

Osobiście ten niepokój w pełni podzielam. Szef al-Kaidy zrobił w swej karierze jedno zasadnicze

głupstwo - nie docenił Ameryki. Był przekonany, że zadany znienacka cios rzuci ją na kolana i przerazi,
tymczasem skutek był dokładnie odwrotny: jeśli wcześniej społeczeństwo amerykańskie mogło mieć
wątpliwości, czy warto ponosić koszty bycia „światowym żandarmem”, to po ataku na WTC
przytłaczająca większość obywateli USA gotowa jest zgodzić się na daleko idące poświęcenia, aby walka
z islamskim terroryzmem była kontynuowana do zwycięskiego końca. Kandydat na prezydenta, który
oznajmił, że Ameryka powinna wycofać wojska z Iraku, odpadł w przedbiegach - walka wyborcza toczy
się wyłącznie o to, kto przekona Amerykanów, że sprawniej i skuteczniej będzie tę walkę prowadził.

Ale szef al-Kaidy umie się uczyć. Wyciągnął właściwe wnioski, zastosował je w praktyce i

odniósł spektakularny sukces. W Europie bowiem, marniejącej, bezdzietnej i dekadenckiej, sytuacja ma
się zgoła inaczej. Tu masakra na madryckim dworcu dała efekt dokładnie odwrotny: taki właśnie, jaki
terroryści mieli nadzieję uzyskać w Ameryce. Przerażeni hiszpańscy wyborcy odczytali przesłanie
zamachu zgodnie z intencjami jego sprawców i poszli do urn zagłosować na polityka wskazanego im
przez ben Ladena - tego, który obiecał wycofać hiszpańskie wojska z Iraku. W języku islamskich
fanatyków nazywa się to rzuceniem wroga na kolana, i jest to nazwa zasadniczo trafna.

Prosta logika mówi, że - walcząc przeciwko jakiejkolwiek koalicji - należy starać się ją rozbić.

Wśród licznych prowadzących do tego metod naprzemienne stosowanie bata i marchewki należy do
najskuteczniejszych. O tym, jak porażającą i skuteczną w walce siłą jest strach, wiedział już Dżyngis-
chan - dlatego nakazywał swym podwładnym dopuszczać się budzących grozę bestialstw i
spektakularnych okrucieństw na ludności tych miast, które stawiły im opór, w tych zaś, które ukorzyły
się, otworzyły bramy, wydały na ścięcie swoją starszyznę i zapłaciły haracz, łaskawie darowywał życie.
W efekcie - rycerze, którzy usiłowali pochodowi Tatarów stawić czoła, często dostawali nożem w plecy
od własnego pospólstwa, zanim mieli okazję podnieść miecz. Co się wielokrotnie w historii sprawdzało,
może się sprawdzić raz jeszcze, choć - oczywiście - powszechne prawo wyborcze oraz telewizja zmieniły
sprawę o tyle, że zamiast wbijania swym obrońcom noża w plecy wystarczy użyć kartki wyborczej w
sposób, który, wedle obietnicy terrorystów, zagwarantuje bezpieczeństwo.

To, że Chirac czy Schröder nie podejmą z ben Ladenem żadnych rozmów pokojowych, było

bardziej niż oczywiste, ale też nie oni są adresatem oferty. Ta oferta skierowana jest do owych setek
tysięcy ludzi gotowych wychodzić na ulice w marszach potępienia dla amerykańskiego oraz izraelskiego
imperializmu i podchwytujących chętnie bełkot pacyfistów nadający pozory wzniosłości zwykłemu
tchórzostwu. Jest to oferta skierowana do europejskich elit intelektualnych, które przez ostatnie pół wieku
ćwiczyły się w głoszeniu uległości wobec zbrodniczego agresora. Ci sami mędrcy, którzy z przekonaniem
wywodzili, że lepiej być czerwonym niż martwym, czyli lepiej się rozbroić i poddać Armii Czerwonej niż
niepotrzebnym uporem prowokować ją do użycia bomby atomowej, nie zniknęli wcale wraz z sowieckim
komunizmem. Nie widać żadnego powodu, dla którego nie mieliby teraz dojść do wniosku, że lepiej być
obrzezanym niż rozerwanym bombą. Nie widać powodu, dla którego, jeśli gdzieś w Europie dojdzie do
kolejnej masakry, nie pośpieszą przerażonym masom z pomocą w znalezieniu jakichś kłamliwych
samousprawiedliwień, że ustępując terrorystom, nie są wcale tchórzliwymi głupcami, którzy sami się
proszą o los jeszcze gorszy, jak czynili to ich przodkowie, odmawiając „umierania za Gdańsk” - ale że
tylko potępiają imperializm, a wspierają pokój naszych czasów. Ben Laden wymacał miękkie podbrzusze
białej cywilizacji i można być pewnym, że będzie ponawiać ofertę rozejmu po każdym kolejnym
wymierzonym w nie ciosie.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kolejność spraw, e BUKA, Ziemkiewicz Rafal A - Felietony, Rafał Ziemkiewicz - felietony
Rafał Ziemkiewicz Felietony Ostatki Millerowe
Rafał Ziemkiewicz Felietony Witajcie w rynsztoku
Rafał Ziemkiewicz Felietony Laickie państwa wyznaniowe
Rafał Ziemkiewicz Felietony Miller się cieszy
Rafał Ziemkiewicz Felietony Zapomniany rozbiór
Rafał Ziemkiewicz Felietony Ściema
Rafał Ziemkiewicz Felietony Dwumonolog
Rafał Ziemkiewicz Felietony Apologia bezruchu
Rafał Ziemkiewicz Felietony Misja Sergiusza K
Rafał Ziemkiewicz Felietony Pożyteczni idioci z prawicy
Rafał Ziemkiewicz Felietony Jasna strona absencji
Rafał Ziemkiewicz Felietony Manipuła Kingi D
Rafał Ziemkiewicz Felietony Trzymaj się Saddam
Rafał Ziemkiewicz Felietony Popaprany świat
Rafał Ziemkiewicz Felietony Taniec z figurami
Rafał Ziemkiewicz Felietony Lepper w systemie argentyńskim
Rafał Ziemkiewicz Felietony Mafia w genach
Rafał Ziemkiewicz Felietony Okropne nowiny

więcej podobnych podstron