background image

 

AMBER KELL 

Supernatural Mates 01 

- FROM PACK TO PRIDE – 

(Z watahy wilków do stada lwów) 

 

 

 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: AK 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Rozdział 1 

 

-  Nie  mogę  uwierzyć,  że  to  zrobiłeś.  –  Adrian  wpatrywał  się  w  swojego  brata  tak, 

jakby nigdy przedtem go nie widział. Rozejrzał się po biurze Kade‟a. Jego głowa obracała się, 
gdy przyswajał sobie ten nagły zwrot w rzeczywistości. 

Wszystko  w  tym  męskim  pokoju  wyłożonym  boazerią  było  na  swoim  miejscu.  Te 

same  miękkie  dywaniki,  to  samo  biurko,  którego  przed  Kadem  używał  ich  ojciec.  Żadnych 
zmian,  ponieważ  jego  brat  był  fanatykiem  na  punkcie  tradycji.  Tradycji,  które  łamał 
wysyłając swojego zmiennego wilczego brata, by zamieszkał pośród lwów. 

Może zasnął po obfitym posiłku i teraz śni. Tak, to musi być to. Z pewnością jego brat 

nie sprzedałby go bandzie owłosionych jaj. Mógłby, być może, zrozumieć sprzedanie go innej 
psiej watasze: wilków czy kojotów, cholera, ostatecznie nawet grupie zmiennych psów, które 
żyły w centrum miasta, w zaułku za lodziarnią.  

Ale koty! 

Był w piekle. 

Adrian  uważnie  przyglądał  się  Kade‟owi  mając  nadzieję,  że  zobaczy  jakieś 

zewnętrzne oznaki, że jego brat i alfa kompletnie stracił swój pieprzony rozum. 

Nie, facet nadal wyglądał tak samo. Ciemne włosy, zielone oczy, identyczne jak oczy 

Adriana, i dołeczek, gdy się uśmiechał, ale najwyraźniej stracił zdrowy rozum. 

Adrian westchnął. 
Jego  dzień  zaczął  się  tak  cudownie,  miłą  przebieżką  z  kumplami  z  watahy,  która 

zakończyła  się  upolowaniem  zranionego  jelenia.  Nie  mógł  myśleć  o  przyjemniejszym 
rozpoczęciu dnia. 

A teraz, jego zły brat to wszystko zniszczył. 

-  Co?  To  ma  sens.  –  Kade  odpowiedział  mu  niewinnym  spojrzeniem.  Spojrzeniem,  które 
potężnemu alfie absolutnie nie mogło się udać. 

- Sprzedałeś mnie tym kiciom! 

-  Przesadzasz  –  zaprotestował  Kade.  –  Zawarłem  układ  pokojowy  pomiędzy  dwoma 

watahami. 

-  Dobra,  Panie  Utrzymuję  Pokój.  Lwie  watahy  nazywają  się  stadami  –  Adrian 

uśmiechnął  się  ironicznie.  –  Jeśli  zamierzasz  mnie  sprzedać,  przynajmniej  powinieneś  coś 
wiedzieć o stworzeniach, którym składasz mnie w ofierze. 

- Składanie w ofierze to takie mocne słowo. – Kade powiedział to z doprowadzającym 

do szału uśmiechem. 

-  Kto  jest  składany  w  ofierze?  –  spytała  Helen,  partnerka  Kade‟a,  wchodząc  do 

pokoju. 

Jak  zwykle,  partnerka  alfy  była  ubrana  w  parę  pochlapanych  farbą  dżinsowych 

rybaczek  i  luźny  biały  fartuch.  Adrian  zawsze  myślał  o  tym  stroju  jako  o  jej  ubraniu 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

roboczym.  Jako artystka, Helen zawsze nosiła jakąś wersję tego samego stroju.  Mawiała, że 
aby być kreatywną, musi czuć się swobodnie. Zanim związała się z Kadem zwykła pracować 
nago, ale opiekuńczy alfa położył kres tej praktyce. Fakt, skarżyła się na to codziennie, tylko 
po to, by podokuczać Kade‟owi. 

- Ten tutaj mądrala zawarł pakt, oddając mnie stadu lwów w zamian za pokój między 

lwami a wilkami. 

- Miej trochę szacunku dla swojego alfy – warknęła Helen. Jej złote brwi uformowały 

się w zmarszczkę na jej gładkim czole, gdy przerzucała spojrzeniem pomiędzy braćmi. 

Kade  przesłał  mu  zadowolony  z  siebie  uśmiech.  Jego  efekt  został  zniweczony,  gdy 

jego partnerka uderzyła go dłonią w tył głowy. 

- O czym ty myślałeś? – zapytała Helen. 

-  Myślałem,  że  mogę  wydostać  swojego  brata  z  niebezpieczeństwa  i  znaleźć  mu 

partnera, by chronił go przed Olsonem. On jest zdeterminowany, aby cię skrzywdzić, bracie. 
Nie będzie szczęśliwy, dopóki nie będziesz leżał do góry brzuchem pod jego kłami. 

-  Sam  mogę  o  siebie  zadbać  –  powiedział  Adrian  przez  zaciśnięte  zęby.  –  Znam 

podstawy samoobrony. 

- Olson jest dwa razy większy od ciebie i trzy razy bardziej bezwzględny – powiedział 

Kade.  –  Nie  zamierzam  przypatrywać  się  biernie  i  pozwolić  temu  bękartowi  cię  rozerwać. 
Prawa watahy stanowią, że po skończeniu dwudziestu pięciu lat, jeśli on rzuci ci wyzwanie, 
będziesz  musiał  z  nim  walczyć  i  nic  nie  będę  mógł  zrobić.  Nic.  W  następnym  tygodniu 
kończysz dwadzieścia pięć lat! Jeśli cię przedtem  stąd odeślę, on nie będzie mógł  rzucić ci 
wyzwania. 

-  Wyobraź  sobie,  znam  obie  reguły  watahy  i  wiem,  kiedy  skończę  dwadzieścia  pięć 

lat. Mogę walczyć z tym facetem – nalegał Adrian. 

- On ma rację, Adrian – powiedziała Helen. – Mogę się nie zgadzać z metodą mojego 

cudownego męża, ale muszę przyznać, że jestem zaniepokojona Olsonem. Poza tym, lwi alfa 
jest absolutnie wspaniały – dodała z szelmowskim uśmiechem. 

- Hej! Ja tu jestem! 

-  Wiem,  kochanie.  –  Helen  poklepała  go  po  piersi,  ale  jej  oczy  były  skupione  na 

Adrianie. – Wiem, że to będzie trudne, być z dala od watahy, ale twój brat podpisał ten pakt z 
miłości i troski o ciebie. – Odwróciła się do swojego partnera. – Jaka dokładnie była ta twoja 
umowa? 

- Taka, że dam im Adriana, ale w zamian Adrian sam będzie mógł wybrać sobie lwa 

na  swojego  partnera,  z  wyjątkiem  wcześniejszych  umów  dotyczących  łączenia  się  w  pary 
pomiędzy lwami. 

-  A  co,  nie  osiągnęli  wystarczającej  liczby  lwich-wilczych  hybrydzich  dziwadeł? 

Nawiasem, jak byś nazwał taką kombinację? Lwowilk? Wilkolew? – spytał Adrian. 

-  Powiedziałeś  im,  że  Adrian  jest  gejem,  prawda?  –  przerwała  im  Helen.  –  Mam  na 

myśli, że tak naprawdę nie sprzedałbyś swojego brata jako wilka rozpłodowego albo kogoś w 
tym rodzaju. Mogę sobie być tylko człowiekiem, ale to byłoby moralnie niewłaściwe. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

-  Ha  –  powiedział  Adrian,  wskazując  palcem  na  Kade‟a.  –  Miałeś  przynajmniej    na 

tyle  rozumu,  żeby  wybrać  sobie  rozsądną  partnerkę.  Czy  nie  mógłbyś  mnie  przynajmniej 
wysłać do jakichś innych wilków? 

- Moja rozsądna partnerka niech się trzyma od tego z daleka – wywarczał Kade. 

Adrian widział, że cierpliwość jego brata sięga kresu. Kły zaczęły mu  się wysuwać, 

dosłownie. 

-  Chociaż  bawi  jak  wieszacie  na  mnie  psy,  byłbym  wdzięczny  za  chwilę  na  własną 

obronę. Po pierwsze, wyjaśniłem, że mój brat jest gejem i najwyraźniej to była zaleta. Szukali 
towarzysza  dla  swojego  alfy,  który  także  jest  gejem,  ale  ma  problemy  ze  znalezieniem 
partnera.  Po  zapoznaniu  się  z  całym  katalogiem  członków  watahy,  alfa  nalegał  na  Adriana. 
Zobaczyłem  szansę,  by  ocalić  mojego  małego  brata  przed  Olsonem  i  ją  złapałem. 
Przepraszam,  jeśli  zrobiło  to  ze  mnie  złego  faceta.  Po  drugie,  zgodziłem  się  wtedy,  gdy 
obiecali  mi,  że  pozwolą  odejść  Adrianowi  w  ciągu  sześciu  miesięcy,  jeśli  on  będzie 
nieszczęśliwy albo nie znajdzie swojego partnera. Ponieważ jesteś gejem, sądzę że możemy 
wykluczyć zmutowane wilczo-lwie hybrydy, które tak obawiasz się stworzyć. Jakieś pytania? 

- Nie. Nie mam żadnych – odpowiedziała Helen, odwracając się do swojego szwagra. 

– Adrianie? 

Adrian westchnął. 

- Świetnie. Jesteś najlepszy bratem, jak zawsze. Pójdę pobawić się milusio z kiciami. 

Może przyniosę im koszyk przędzy albo jakąś zdalnie sterowaną mysz w prezencie. 

Przynajmniej,  był  jakiś  limit  czasowy  w  tym  wszystkim.  Wolałby  zdziczeć  i  wieść 

życie  jak  wilk,  niż  zostać  na  zawsze  z  tymi  cholernymi  kiciami.  Aroganckie  koty  nie 
wiedziały nic o dobrym wyciu. 

Kade  przewrócił  oczami  i  już  miał  coś  powiedzieć,  kiedy  przerwało  mu  pukanie  do 

drzwi.  

Adrian pociągnął nosem, wydając niskie warczenie. 

-  Zachowuj  się,  Adrian.  Pakuj  swoje  manatki  i  idź  się  pobawić  z  dużymi  kiciami. 

Zmienni muszą się jednoczyć, jeśli chcemy przetrwać wśród ludzi. 

Adrian  skinął  głową,  powstrzymując  się  od  komentarza,  na  który  miał  ochotę.  Jego 

brat  przynajmniej  w  tym  miał  rację.  Ludzie  zaczynali  wkraczać  na  ziemie  watahy  i  stada. 
Przysłużyłoby się każdemu, gdyby zmienni nauczyli się pracować razem, zamiast blokować 
swoje zasoby walcząc o sporne terytoria. 

Nawet jeśli Adrian wiedział, że poradziłby sobie z Olsonem, to nie chciał przysparzać 

bratu więcej problemów. 

Dostatecznie trudno było być alfą dużej watahy; Kade nie potrzebował dodatkowego 

obciążenia  w  postaci  przysparzającego  problemy  brata  geja.  I  chociaż  opuszczenie  rodziny 
bolało go, to Adrian był gotów dać lwom szansę. Nie znalazł partnera wśród wilków. Może 
nadszedł  czas  by  rozszerzyć  swoje  horyzonty.  Poza  tym,  to  nie  było  tak,  że  nienawidził 
kotów,  on  po  prostu  ich  nie  rozumiał.  Nie  wspominając  już  o  tym,  że  lwy  były  znane  ze 
szczególnej złośliwości. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Adrian postanowił patrzeć na to tak, jakby wybierał się na wakacje. Właśnie ukończył 

duży  projekt  i  mógł  wyjechać  na  jakiś  czas.  Kiedy  wróci,  zacznie  krążyć  wokół  innych 
wilczych  watah.  Wilk  gej  nie  był  czymś  niespotykanym,  trzeba  było  tylko  znaleźć  watahę, 
która by go nie rozerwała i nie pozostawiła sępom. 

Zadowolony ze swojego planu, Arian uśmiechnął się uspokajająco do brata wiedząc, 

że to wkurzy Kade‟a bardziej niż jakakolwiek znacząca kłótnia. 

Rzucając Adrianowi ostrzegawcze spojrzenie, Helen otworzyła drzwi. 

- Dobry wieczór, Olsonie. 

- Dobry wieczór, partnerko alfy – odpowiedział Olson. 

Głos Olsona był odpowiednio pełen szacunku, ale Adrian wiedział, że powyrywałby 

jej żyły z szyi w ciągu sekundy, gdyby uważał, że to go przybliży o krok do pozycji alfy.  

Zmienny  wszedł  do  pokoju,  zatrzymując  się  zauważywszy  Adriana.  Jego  oczy 

zaświeciły na jasno żółto, gdy jego wilk wyjrzał zza uprzejmej fasady człowieka. Po chwili 
wpatrywania, skinął sztywno Adrianowi głową. Adrian nie mógł nie podziwiać kontroli tego 
człowieka, nawet jeśli go nie lubił. 

Olson czekał na właściwy moment, ale Adrian widział wcześniej to spojrzenie, kiedy 

członkowie  watahy  ubijali  najsłabsze  zwierzę  w stadzie.  Starszy  wilk  chciał,  by  Adrian  nie 
żył i nie dbał o to, jak to się stanie. 

-  Dobry  wieczór,  Olsonie  –  powiedział  Adrian.  Upewnił  się,  że  patrzy  Olsonowi 

prosto w oczy, wiedząc, że to sprawi, iż ten będzie chciał go pociąć swoimi pazurami. 

- Adrianie – Olson uśmiechnął się szyderczo. 

Zadowolony ze swojej nocnej pracy, Adrian opuścił pokój sprężystym krokiem, który 

szybko  stracił,  jak  tylko  uświadomił  sobie,  że  zostawia  za  sobą  wszystko  co  znał,  by 
zamieszkać z bandą kotów.  

- Założę się, że mają owłosione jaja – powiedział ponuro. 

 

* * *  

 

Talan  wylegiwał  się  na  swojej  ogromnej  kanapie  patrząc  na  zdjęcie  w  swojej  dłoni. 

Jego  oczy  ciągle  śledziły  lśniące  czarne  włosy  i  przenikliwe  zielone  oczy  mężczyzny  na 
fotografii. 

Cholera, był piękny. 
To nie było słowo, które zazwyczaj przypisuje się mężczyznom, ale nie było innego 

słowa  na  określenie  wilka,  który  będzie  jego  partnerem.  Miał  ochotę  ugryźć  to  wrażliwe 
miejsce na skrzyżowaniu szyi i barku, i naznaczyć tego mężczyznę jako swojego. 

Cholera. Penis Talana zareagował na wizję w jego głowie. Zastanawiał się, czy jego 

partner będzie smakował słono czy słodko, gdy będzie go ssał. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

-  Nadal  rozmyślasz  o  tym  wilku?  –  zapytała  Talla  wchodząc  do  pokoju.  Nie 

zawracając  sobie  głowy  czekaniem  na  zaproszenie,  położyła  się  obok  brata  i  razem  z  nim 
oglądała zdjęcie. – Jak na szczeniaka z pewnością jest ładny. 

- Ładny? – Talan pochylił głowę przyglądając się bliżej zdjęciu. – Nie. On jest piękny 

i jest mój – powiedział z satysfakcją. 

- Wiesz, że ma możliwość wycofania się – przypomniała mu Talla. – Alfa wyraził się 

całkiem jasno, że jeśli jego brat będzie nieszczęśliwy, on wezwie go z powrotem do domu. 

-  Podstępny wilk  –  Talan zmarszczył  brwi.  –  Muszę przekonać Adriana, żeby mi się 

oddał  zanim  skończy  się  te  sześć  miesięcy,  ponieważ  nie  ma  opcji,  żebym  pozwolił  mu 
odejść, skoro już tu przybędzie. On jest mój i nikt mi go nie zabierze. 

- Alfa wilków po prostu dba o swojego brata. 

Talan skinął głową. Rozumiał to, naprawdę, ale nie musiało mu się to podobać. 

- Nie podoba mi się też to, co powiedział nam o tym facecie, Olsonie. Adrian skończył 

wczoraj dwadzieścia pięć lat i teraz może zostać legalnie wyzwany do walki. Jeśli ten wilk się 
tu  zbliży,  zabiję  go.  Nie  pozwolę,  żeby  tknął  mojego  partnera.  –  Talan  okazał  swoje 
niezadowolenie niskim dudniącym warkotem. 

- Musi jeszcze wybrać ciebie na swojego partnera. 

- Czy przyszłaś tutaj, by zepsuć mi dzień? Ponieważ byłem szczęśliwy zupełnie sam. 

Talla uśmiechnęła się. 

- Ty i twoje zdjęcie? 

- Zgadza się i będziemy razem szczęśliwy aż do jutra. – Talan uśmiechnął się szeroko. 

– Wtedy pobawię się oryginałem. 

- Żałosne. – Talla potrząsnęła głową spoglądając na brata. – Są inni, którzy mogą być 

nim zainteresowani, no wiesz. 

Talan wysunął kły. 

- Lepiej, żeby zatrzymali to zainteresowanie dla siebie. 

-  Zamierzasz  to  utrudniać,  prawda?  Nie  będzie  proste  zmusić  stado  lwów  do 

zaakceptowania wilka jako twojego partnera. 

- Każdy, komu się to nie podoba, może odejść – powiedział obojętnie Talan. 

Talla westchnęła. 

- Niektórzy mogą próbować walczyć, by być twoim partnerem. 

Talan potrząsnął głową. 

- Nie rozumiesz, Talla. On jest moim przeznaczonym przez los partnerem. Poczułem 

to, jak tylko zobaczyłem jego zdjęcie. Nikt nie może sprzeczać się o wybór mojego partnera, 
skoro jesteśmy związani. 

Były  różnego  rodzaju  kombinacje  łączenia  się  w  pary,  ale  tylko  Bogowie  wybierali 

przeznaczonego  przez  los  partnera.  To  był  rzadki  przypadek  i  Talan  wiedział,  jak  tylko 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

zobaczył  zdjęcie  szczupłego  zmiennego  wilka,  że  Adrian  był  tym  jedynym,  wybranym  dla 
niego. 

-  Dobrze,  dam  znać  pozostałym.  To  uniemożliwi  im  próby  wywabienia  go  stąd  albo 

zabicia. 

Talan ryknął. 

- Każdy, kto tknie choć włos na jego głowie, straci swoje. Upewnij się, że wszyscy w 

okolicy się o tym dowiedzą. 

- Tak, o królu dżungli – powiedziała Talla, wstając do wyjścia. – Pójdę podzielić się tą 

wiadomością, że jesteś nierozsądny na punkcie nowego mieszkańca i żeby się zachowywali. 

-  Świetnie.  –  Talan  wrócił  do  swojego  zdjęcia,  głaszcząc  dołek,  który  dostrzegł  na 

policzku swojego partnera. 

-  On  może  być  dupkiem.  Wygląd  to  nie  wszystko.  Spotykałam  się  z  wystarczającą 

ilością mężczyzn, żeby wiedzieć, że to fakt – powiedziała Talla, z żałosnym uśmiechem. 

- Nie jest. Pytałem się. Jest geniuszem, z wysokimi stopniami naukowymi w zakresie 

matematyki  i  informatyki,  ma  rodzinę,  która  go  uwielbia  i  –  powiedział  Talan,  machając 
palcem w powietrzu – w wolnym czasie uczy małe dziewczynki samoobrony. 

- Czy on szykuje się na świętego? 

- Nie, kiedy z nim skończę – odpowiedział Talan z szelmowskim uśmiechem. 

- Fuj. Przepraszam, że spytałam. 

Drzwi zatrzasnęły się za nią, kiedy wyszła. 

-  Czasami  to  jest  zbyt  łatwe  –  powiedział  Talan,  uśmiechając  się  do  zdjęcia.  – 

Będziemy musieli wkurzyć ją osobiście, kiedy jutro przyjedziesz. To będzie świetna zabawa – 
obiecał swojemu przyszłemu partnerowi. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Rozdział 2 

 

Następnego ranka, Talan stał na ganku czekając na Adriana, kołysząc filiżanką kawy 

w  jednej  dłoni,  a  komórką  w  drugiej.  Nie  chciał  przegapić  dzwoniącego  telefonu  w 
przypadku,  gdyby  Adrian  zadzwonił  ponownie.  Jak  na  matematycznego  geniusza, 
biedaczysko nie miał za grosz zmysłu orientacji.  

Talanowi  to  nie  przeszkadzało.  Za  każdym  razem,  kiedy  jego  wilk  dzwonił,  mógł 

słuchać tego miękkiego, seksownego głosu, który sprawiał, że chciał mruczeć.

1

 

Zgodnie z ich ostatnim kontaktem, Talan oczekiwał wspaniałego zmiennego wilka w 

każdej  chwili.  Był  otoczony  przez  swoje  sześć  sióstr,  pięknych  zmiennych  lwic,  ze 
złotobrązowymi włosami i pasującymi do nich oczami. 

Rozglądając  się  wokół  zauważył,  że  stary  dom  potrzebuje  nowej  warstwy  farby. 

Zbudowany  przez  przodków  Talana,  dom  w  stylu  Tudorów  miał  dwa  tysiące  dwieście 
trzydzieści  metrów  kwadratowych,  czterdzieści  dwa  pokoje  i  był  dumą  stada.  Pradziadek 
Talana  zbudował  go  dla  swojej  nowej  oblubienicy,  na  ziemi  liczącej  sto  pięćdziesiąt 
hektarów.  Było  powodem  do  dumy  to,  że  rodzina  Talana  nadal  była  właścicielem  każdego 
hektara. 

Popijając  swoją  kawę,  Talan  wędrował  wzrokiem  po  krajobrazie  swojego  górskiego 

domu, mając nadzieję, że Adrian pokocha go tak samo, jak on. Wilk był przyzwyczajony do 
życia na pustyni.

2

 Talan miał nadzieję, że wysokość nie będzie przeszkadzała Adrianowi zbyt 

mocno.  Dopilnuje  żeby  jego  partner  był  zrelaksowany  w  ciągu  tych  kilku  pierwszych  dni, 
chociaż, jako zmienny, Adrian powinien zaadaptować się szybciej niż normalny człowiek. 

Talan spojrzał z miłością i rozbawieniem na swoje siostry. Wszystkie wpatrywały się 

w pusty podjazd, jak koty czyhające na mysz. 

-  Musimy  powitać  nowego  członka  stada  –  powiedziała  Talla,  gdy  jego  siostry 

przybyły, by zająć miejsce na ganku. 

Dobrze, że to był jeden z tych szerokich, staromodnych ganków, które otaczały dom, 

w przeciwnym razie, nie byłoby miejsca dla nich wszystkich. Trisha, jego najstarsza siostra 
usiadła na gankowej balustradzie wypatrując samochodów. Reszta z nich rozproszyła się po 
ganku, jak opalające się koty w ludzkiej formie. Miał nadzieję, że nie odstraszą jego partnera, 
zanim Adrian wejdzie do domu. 

- Co robicie? – zapytał Kevin, jeden z mężczyzn w stadzie, wychodząc z domu. Jego 

oczy  podziwiały  kobiety,  gdy  się  zbliżał.  Kevin  pochodził  z  głębokiego  Południa  i  jego 
południowe przeciąganie samogłosek zawsze przysparzało mu kobiet. 

Talan  warknął,  gdy  przypomniał  sobie,  że  ten  mężczyzna  jest  biseksualistą.  Byłaby 

szkoda, gdyby musiał go zabić, jako że był ojcem dwójki siostrzeńców Talana. 

- Czekamy na partnera Talana – odpowiedziała Talla z huśtawki wiszącej na ganku. 

                                                           

1

 Mrrauu ;) 

2

 Ja tam nie wiem, ale to dziwne, że lew żyje w górach a wilk na pustyni ;) ale to wymysł autorki, nie mój, więc 

nie bijcie ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

- Dzisiaj przyjeżdża? – Kevin wślizgnął się na huśtawkę obok Talli. 

- Tak – odpowiedziała Tasha ze schodów. 

- Hej, co się dzieje? – Dillon szedł powoli ścieżką z terenów łowieckich, wchodząc po 

schodach na ganek, ciężko tupał swoimi wielkimi stopami.. 

- Czekamy na partnera Talana. 

- Aha. – Dillon oparł się o front domu. – Zostanę i go przywitam. 

Talan  przyglądał  się,  jak  lew  za  lwem  wymyślali  kolejne  kiepskie  wymówki,  aż 

wszystkie  dwadzieścia  pięć  lwów  czekało  na  ganku,  gdy  na  podjeździe  pojawił  się  mały 
pojazd hybrydowy. 

-  Boże,  on  jest  konserwatystą  –  powiedział  Kevin.  -    To  może  być  gorsze  niż  bycie 

wilkiem. 

- Talla, czy mogłabyś potrzymać moją kawę – zapytał uprzejmie Talan. 

 

* * * 

 

Adrian trząsł się ze zdenerwowania, gdy jego oczom ukazał się widok domu. Podczas 

długiego podjazdu usiłował przekonać siebie, że nie zwariuje. Mógł to zrobić. Mógł spotkać 
się  z  grupą  lwów  i  przekonać  się,  czy  któryś  z  nich  nie  jest  jego  partnerem  życiowym.  W 
końcu, jego brat już zgodził się na to stado, co oznaczało, że każdy z jego członków przeszedł 
przez  intensywny  proces  prześwietlania.  Przy  umiejętnościach  Kade‟a  do  przesłuchiwania, 
CIA wydawała się grupką obiboków ze szkoły średniej. 

Biorąc  głęboki oddech,  powtórzył  swoją mantrę. „Mogę to  zrobić”  – podśpiewywał, 

gdy powoli jechał w górę po żwirowym podjeździe. 

Było tu naprawdę pięknie. Ziemie stada Talana składały się ze wspaniałego kawałka 

terytorium pośrodku Gór Kaskadowych

3

; jakże różniły się od domu Adriana na pustyni, we 

Wschodnim Waszyngtonie.

4

 Musiał widzieć ponad dwanaście orłów szybujących wysoko na 

niebie, gdy jechał do domu stada. Te drapieżne ptaki były jednymi z ulubionych Adriana. To 
był dobry znak. 

Adrian zatrzymał się przed domem, w miejscu, które oczywiście było przeznaczone na 

parking.  Były  tam  szerokie  słupki,  które  chroniły  dom  i  wskazywały,  gdzie  można  było 
bezpiecznie zaparkować. 

- Mogę to zrobić – powtórzył, odpinając pasy. 

Jak  tylko  Adrian  wysiadł  z  samochodu,  wielki  mężczyzna  przeleciał  w  powietrzu, 

uderzając w maskę w kakofonii gniecionego metalu i rozbijanego szkła. Szybkie spojrzenie 
ukazało Adrianowi zniszczoną przednią szybę i  wgięcie rozmiaru mężczyzny w masce jego 
samochodu.  

                                                           

3

 Cascade Mountains - pasmo górskie w Ameryce Północnej, wchodzące w skład Kordylierów. Rozciągają się od 

rzeki Fraser w Kanadzie do Mount Shasta w Kalifornii. 

4

 Eastern Washington – częśd stanu Waszyngton, na wschodzie Gór Kaskadowych. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

10 

 

Skrzywił  się,  współczując  facetowi.  Takie  twarde  lądowanie  nie  mogło  zabić 

zmiennego, ale z pewnością musiało zranić. 

- Wszystko w porządku? – Adrian zapytał oszołomionego mężczyznę. Tak naprawdę 

nie  był  zmartwiony,  zmiennych  trudno  było  uszkodzić,  ale  chodziło  mu  o  jego  samochód. 
Czuł sentyment do pojazdu, który kupił za swój pierwszy niezależny kontrakt. 

- Łał, jesteś ładniejszy niż na zdjęciu – powiedział zmienny lew, patrząc na niego do 

góry nogami. 

- Yyy. Dzięki. – Jego brat go nie ostrzegł, że lwy są stuknięte. Może na razie powinien 

po prostu zostawić torby w samochodzie. 

Duży zmienny zsunął się z maski, patrząc ponuro na powyginany samochód Adriana. 
To było duże wgniecenie. 

-  Talan  za  to  zapłaci  –  powiedział  zmienny.  Potrząsnął  głową,  aby  usunąć  małe 

odłamki  szkła.  –  Jestem  Kevin.  –  Wyciągnął  rękę,  ale  szybko  ją  cofnął,  kiedy  głośny  ryk 
wypełnił powietrze. – Ja.. ja muszę iść.  

Zmienny lew uciekł, jakby goniło go stado piekielnych ogarów, albo może naprawdę 

wkurzony lew. 

Lwy były dziwne. 
Kręcąc  głową,  Adrian  skierował  się  do  domu,  by  się  zatrzymać,  gdy  zobaczył  cały 

ganek wypełniony zmiennymi lwami. Każdy z nich był duży, blondwłosy i wspaniały. 

Po raz pierwszy w swoim życiu Adrian pożałował, że nie jest biseksualistą. 

-  Cześć  –  powiedział  do  grupy,  nie  będąc  pewnym,  do  którego  z  nich  powinien  się 

zwrócić. 

Odpowiedział mu chór pozdrowień. 

Zanim  Adrian  zapytał  o  ich  przywódcę,  największy  mężczyzna,  jakiego  Adrian 

widział w swoim życiu, przeszedł przez tłum. Połączenie siły i piękna, grube muskularne uda 
podkreślone  były  przez  parę  obciętych  szortów,  a  jego  cienka,  obcisła  koszulka  nie 
pozostawiała  nic  wyobraźni.  To,  co  zostało  pominięte,  analityczny  umysł  Adriana  chętnie 
uzupełnił.  Adrian  nie  wiedział,  czy  powinien  uciec  na  drapieżne  spojrzenie  w  oczach 
zmiennego lwa, czy uklęknąć do tych wspaniałych, złotych stóp boga. 

Łał. 
Adrian wiedział, że wydziela feromony, ale nic nie mógł na to poradzić. Olbrzymi lew 

był  jak  spełnienie  seksualnej  fantazji.  Ponownie,  szybko  rozważył  swoją  możliwość 
przynależenia  do  stada.  To  może  nie  być  takie  złe,  być  oznaczonym  wilkiem.  Nie,  jeśli 
dodatkowe korzyści będą uwzględniały mężczyznę przed nim. 

- Przepraszam za samochód – duży zmienny lew powiedział ze szczytu schodów. 

Adrian natychmiast rozpoznał głos. 

-  W.. w porządku. Dzięki za pomoc w dotarciu  tutaj,  tak w ogóle.  – Jeśli chodziło o 

Adriana,  to  według  niego,  ten  duży  mężczyzna  mógł  robić,  co  chciał,  pod  warunkiem,  że 
dotyczyło to ich obu, nagich, w wielkim wygodnym łóżku. Naprawdę wielkim łóżku, Adrian 
się poprawił, biorąc pod uwagę wielkość mężczyzny. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

11 

 

Mniam. 

- Każę go naprawić. – Mężczyzna zszedł po schodach i Adrian znalazł się w centrum 

pary  ciepłych,  złotobrązowych  oczu.  –  Witaj  Adrianie.  Jestem  Talan,  alfa  stada.  –  dodał, 
podając mu swoją rękę. 

- Poznałem cię po głosie – przyznał Adrian z nieśmiałym uśmiechem. Poczuł, jak się 

rumieni, ale nie mógł ukryć swojego niemal gwałtownego pociągu do tego mężczyzny. Jego 
wilcze zmysły rozkoszowały się piżmowym zapachem zmiennego lwa.  

Przełykając ślinę, Adrian przyjął oferowaną dłoń, by się przywitać, ale alfa podniósł ją 

do swoich ust. 

- Napisałem prośbę, byś został moim partnerem życiowym. 

Zajęło  to  chwilę,  by  słowa  dotarły  do  świadomości  Adriana,  gdyż  był  on  zajęty 

wchłanianiem ciepła z pocałunku. Na dotyk Talana, potrzeba odbiła się rykoszetem w ciele 
Adriana.  Jeśli  on  potrafił  robić  takie  rzeczy  z  dłonią,  to  Adrian  chciał  poczuć  usta  tego 
mężczyzny, na całym swoim ciele. 

Rozpaczliwie. 

-  Co  masz  na  myśli,  przez  prośbę?  –  Adrian  zwalczył  mgłę  pożądania  próbującą 

przejąć kontrolę nad jego mózgiem, by zwrócić uwagę na to, co mówi alfa. Jeśli chciał żyć w 
tym stadzie, musiał się nauczyć ich zasad. 

-  Lwy  muszą  zawiadomić  stado,  jeśli  chcą  stworzyć  związek  na  wyłączność.  Jeśli 

prośba zostanie przyjęta, pozostali członkowie stada zostawiają parę samej sobie, żeby mogła 
ona zbadać możliwość stworzenia więzi partnerskiej. 

- Aha. 

Lwy zdecydowanie były dziwne. 

Talan zmarszczył brwi patrząc na Adriana. 

- Czy wilki tak nie robią? Obawiam się, że nie wiem, jak to się robi w waszej kulturze. 

– Zmienny lew wyglądał jakby był autentycznie ciekawy. 

- Pieprzymy się i jeśli pasujemy do siebie, wiążemy się. 

Wilki  były  znacznie  bardziej  prymitywnymi  stworzeniami.  Nie  potrzebowały 

oficjalnej ceremonii lub  kwiatów, czy czego tam, do diabła, pluszaki chciały. Wilki łączyły 
się w pary, jak pierwotne zwierzęta, którymi były. 

Żar błysnął w złotych oczach Talana. 

- Choć bardzo chciałbym spróbować twojego sposobu, to chcę się jednak upewnić, że 

nasze wiązanie się będzie bezpieczne dla nas obojga. Musimy postępować powoli i upewnić 
się, że mój lew może zaakceptować twojego wilka, zanim zrobimy coś nieodwracalnego. 

Adrian powoli zmierzył lwa swoim wzrokiem. 

- Jak dotąd to, co widzę, podoba mi się, ale nie chciałbym być kulturowo nietaktowny. 

Możesz mnie wziąć ładnie i powoli. – Adrian uśmiechnął się szeroko do Talana tak, że ten nie 
mógł nie zrozumieć, co miał na myśli. 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

12 

 

Talan  zaśmiał  się,  pusząc  się  jak  duży  kot,  którym  był,  i  wyglądając  na  absurdalnie 

zadowolonego z ich przekomarzania. 

Ten  facet  był  strasznie  przejęty.  Adrian  zastanawiał  się,  czy  Talan  miał  niewiele 

okazji, by znaleźć partnera życiowego na ziemiach stada. To by wyjaśniało umowę z Kadem. 
Chociaż  w  każdym  barze  dla  gejów  można  było  złapać  dziesiątki  propozycji,  to  jednak 
zmienni mieli czasami trudności, by się z kimś związać. 

Adrian  oblizał  wargi,  gdy  wyobraził  sobie,  jak  wpada  na  tego  dużego  zmiennego  w 

klubie i robi mu loda w jednym z tych ciemnych kątów, gdzie mężczyźni mogą robić gorące i 
niegrzeczne rzeczy jeden drugiemu. 

Był  zadowolony,  kiedy  wzrok  Talana  podążył  za  ruchem  jego  języka,  jak  gdyby 

wkuwał do kartkówki, a Adrian miał wszystkie odpowiedzi. 

Po  raz  pierwszy,  Adrian  wspomniał  słowa  Kade‟a,  że  będzie  mógł  wybrać  spośród 

dostępnych  mężczyzn.  Z  pewnością  żaden  z  nich  nie  był  gorętszy  od  mężczyzny  stojącego 
przed nim. 

- Ilu mężczyzn jest w twoim stadzie? 

-  Dlaczego  pytasz?  Myślisz,  że  ktoś  inny  będzie  bardziej  kompatybilny?  –  Talan 

poderwał swoją złotą głowę, by spojrzeć groźnie na swoich ludzi. – Jak sądzisz, który z nich 
jest lepszy ode mnie? – warknął. 

Och. Temperament tego faceta sprawiał, że Kade wyglądał przy nim jak szczęśliwy, 

żwawy szczeniak. 

Adrian przezornie nie spojrzał na inne lwy, nie chcąc sprowokować alfy do zrobienia 

czegoś niemądrego. 

- Byłem po prostu ciekawy. Nie ma powodu do niepokoju. 

Talan chwycił Adriana za biceps swoimi dużymi dłońmi. 

- Pocałuj mnie, żeby moje stado wiedziało, że akceptujesz moją prośbę. 

- To nie zobowiązuje mnie do niczego, prawda? 

Adrian  nie  miał  ochoty  poślubiać  faceta  w  kilka  minut  po  przyjeździe.  Potrzebował 

jazdy próbnej, nim się zwiąże z tym olśniewającym zmiennym; niech szlag trafi zasady lwów. 
Choć opierając się na czysto  fizycznej  reakcji, dałby temu facetowi  jakiś milion w skali od 
jednego do dziesięciu, co cholernie go przestraszyło. 

Nie  przyznał  się  swojemu  bratu  ze  swojej  największej  obawy.  Że  będzie  chciał  się 

związać z jednym z lwów. Myśl, że już nigdy nie będzie polował ze swoją watahą i widzieć 
promiennego  uśmiechu  swojej  bratowej,  łamała  mu  trochę  serce.  Nie  było  opcji,  by  mógł 
sprowadzić do domu lwa, by zamieszkał z jego rodziną, nie wspominając nawet, że żaden alfa 
nie opuści swojego terytorium. Nie zostaje się alfą, podążając za swoim partnerem.  

Myśl  o  związaniu  się  z  Talanem  była  jednocześnie  radosna,  ale  i  cholernie 

przerażająca. 

-  Nie, – odpowiedział Talan, najwyraźniej nie dostrzegając lekkiego napadu paniki u 

Adriana.  –  to  po  prostu  oznacza,  że  zgodziłeś  się  dać  mi  szansę,  bym  spróbował  przekonać 
cię, że będę dobrym partnerem życiowym. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

13 

 

- W porządku. – Nie było tak trudno zgodzić się, by ten facet próbował nakłonić go do 

związania się na całe życie, ale cieszył się, że jego brat umieścił klauzulę, że, gdyby nic z tego 
nie wyszło w ciągu sześciu miesięcy, będzie mógł się stąd wynieść do diabła. 

Proszę, żeby nic z tego nie wyszło. Adrian naprawdę nie chciał być jedynym wilkiem 

w stadzie lwów. 

 

* * * 

 

Talan zaciągnął się zapachem swojego partnera. Stanie tak blisko drugiego człowieka 

utrudniało  opieranie  się  pragnieniu  rzucenia  się  na  niego.  Był  poważny,  kiedy  mówił 
Adrianowi, że musi to się odbyć powoli, ale patrzenie na zachwycającego zmiennego wilka z 
bliska sprawiło, że chciał zażądać swojej nagrody. 

Lew  wiercił  się  niespokojnie  pod  skórą  Talana,  gdy  patrzył  na  swoją  zdobycz. 

Niejeden zmienny lew rozerwał  na strzępy swojego partnera przez brak  nieostrożności. Dla 
Talana  było  ważne,  by  jego  lew  zaakceptował  wilka  będącego  tuż  pod  powierzchnią  skóry 
Adriana tak samo, jak człowieka. Kojarzenia międzygatunkowe były podstępne, ale Talan był 
zdeterminowany, by to konkretne udało się bez przeszkód.  

W  końcu,  miał  już  Adriana  dokładnie  tam,  gdzie  chciał  go  mieć.  Na  swoim 

terytorium.  Teraz,  gdy  go  miał,  nic  nie  mogło  powstrzymać  Talana  przed  zatrzymaniem 
pięknego wilka u swojego boku. 

Spoglądając na smukłego wilka, jedna myśl krążyła w jego umyśle. 
Zdjęcie nie oddawało prawdy o Adrianie. 
Pomimo  niepokoju,  który  się  z  niego  wylewał,  mały  wilk  pachniał  niesamowicie, 

żadnego ostrego smrodu prawdziwego strachu. Ktoś młodszy mógłby być nerwowy w grupie 
otaczających  go  większych  ludzi,  ale  Adrian  nie  był  tak  naprawdę  przerażony.  Pożądanie 
wypełniające  powietrze  powiedziało  Talanowi,  że  odczuwany  pociąg  jest  wzajemny  i 
uczyniło  go  tak  twardym,  że  myślał,  że  dojdzie  od  samego  tylko  zapachu  młodszego 
mężczyzny. 

Ujmując tył głowy Adriana w obie ręce, Talan, przycisnął swoje wargi do małych ust 

wilka.  Wsuwając  swój  język  pomiędzy  wargi  Adriana  zakosztował  smaku  swojego 
przyszłego  partnera  życiowego.  Adrian  smakował  gorącem,  potrzebą  i  czymś  słodkim,  co 
nęciło język Talana. 

Och, słodkości. Ten facet musiał zjeść karmelka całkiem niedawno. 
Mógłby z łatwością całować Adriana wiecznie. 

- Hej człowieku, gdzie są twoje ubrania? 

Adrian wyszarpnął usta. 

- Co? 

Talan  ryknął.  Utrata  ust  Adriana  była  jak  fizyczny  cios  w  samo  serce.  Chciał 

zaciągnąć  mniejszego  mężczyznę  do  swojego  łóżka  i  rozkoszować  się  jego  zapachem, 
najlepiej, gdy oboje będą nadzy. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

14 

 

Dillon stał przy samochodzie Adriana z zestawem walizek u swoich stóp. 

-  Są  dwie  torby  na  laptopa  i  tylko  jedna  walizka.  Gdzie  są  twoje  ubrania?  –  Dillon 

zapytał ponownie, rzucając na bagaż zdumione spojrzenie.  

Adrian wskazał na samotną walizkę. 

- Tu są moje ubrania. 

- Och, idziemy kupować ubrania. – Talan usłyszał za sobą sapnięcie Trishy. 

Lwice uwielbiały zakupy. Świadczył o tym wyciąg z jego karty kredytowej.  

- Nie potrzebuję żadnych ubrań – oświadczył Adrian. 

Talan  był  zadowolony,  widząc,  że  wilk  nabrał  większych  rumieńców  od  ich 

pocałunku. 

- Nie. W ogóle nie potrzebujesz żadnych ubrań – zgodził się z nim Talan. 

- To znaczy – soczyste usta Adriana zacisnęły się w wąską linię – więcej ubrań. To, co 

przywiozłem mi starczy. Nie potrzebuję wiele. 

-  Zostawiłeś  większość  swoich  ubrań  w  swoim  starym  domu?  -  Myśl,  że  ten 

mężczyzna asekurował swoje odejście, doprowadziła Talana do wściekłości. 

Adrian miał tu zostać. Talan zanotował sobie w myśli, by wysłać kilku członków stada 

po  resztę  rzeczy  Adriana.  Alfa  czuł  głęboko  w  swoich  kościach,  że  Adrian  jest  dla  niego 
idealnym partnerem życiowym.  

Adrian po prostu jeszcze o tym nie wiedział. 
Zmienny wilk wzruszył ramionami. 

- Zostawiłem trochę mebli, bo nie wiedziałem, ile będę miał miejsca. Nie przywiozłem 

także swojego komputera stacjonarnego. Poza tym, to wszystkie moje rzeczy. Wilki są dość 
proste. 

Biorąc  pod  uwagę  jak  wymagające  są  lwy,  pokrzepiające  było  to,  że  jego  przyszły 

partner  jest  tak  wyluzowany.  Nie  oznaczało  to  jednak,  że  Adrian  wkrótce  nie  będzie  miał 
nowej garderoby. Siostry Talana nie będą w stanie się oprzeć temu wspaniałemu mężczyźnie 
bardzo potrzebującemu nowych ubrań. 

Talan  zastanawiał  się,  który  z  pokojów  może  być  najlepszy,  jako  biuro  dla  jego 

partnera.  Za  oranżerią  był  jeden  dobrze  oświetlony  pokój,  który  mógłby  się  spodobać 
Adrianowi. Mogliby go całkowicie przeprojektować tak, by spełniał potrzeby wilka. 

Tak, Talanowi spodobał się ten pomysł. Udział Adriana przy projektowaniu gabinetu, 

mógłby pomóc cudownemu wilkowi poczuć się bardziej jak w domu. 

Dopóki  nie  zatrudni  projektanta,  Adrian  może  używać  jednego  z  apartamentów 

gospodarza,  zarówno  jako  sypialni,  jak  i  biura.  To  był  pokój  gościnny,  w  którym  Adrian 
będzie spał, dopóki oficjalnie się nie zwiążą. Było tam biurko, z którego tymczasowo mógłby 
korzystać.  A  kiedy  już  się  ze  sobą  zwiążą,  Adrian  mógłby  dalej  używać  tego  pokoju,  jako 
swojego biura do czasu, aż jego własne nie będzie gotowe. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

15 

 

- Do czego potrzebne ci są te wszystkie komputery? - Dziwnie uderzyło to Talana, że 

o ile wiedział sporo o pochodzeniu i rodzinie Adriana, to tylko z grubsza był zorientowany, że 
Adrian zarabiał na życie czymś związanym z komputerami. 

- Doradztwo komputerowe dla firm produkujących gry. Projektowanie na zamówienie 

oprogramowania, gier wideo, tego typu rzeczy. 

Wszyscy mężczyźni ożywili się.

5

 

- Jakiego rodzaju gry wideo? – zapytał Dillon, chwytając torby Adriana. 

- Byłem głównym projektantem gry Książę Stryker. 

-  Nie!  –  krzyknął  Dillon.  –  To  była  moja  ulubiona  gra  w  zeszłym  roku.  Ta  bitwa 

pomiędzy smokiem i skorpionem była genialna. 

Powstał szum, kiedy pozostałe lwy zaczęły się zgadzać z tym stwierdzeniem. 
Adrian  uśmiechnął  się  szeroko  i  dumnie,  sprawiając,  że  Talanowi  zaparło  dech  w 

piersiach. Jeśli wcześniej uważał, że ten mężczyzna jest wspaniały, to, gdy się uśmiechał, był 
oszałamiający. 

- Dzięki, to było moje dzieło. 

- Możemy go zatrzymać? – poprosił Dillon, mrugając oczami na Talana.  – Czy mam 

rację, że główni projektanci dostają nowe gry wcześniej – zapytał Adriana. 

- Oczywiście. Zawsze dostaję kopię przed oficjalnym wprowadzeniem gry na rynek. 

Słychać było zbiorowe skomlenie wśród mężczyzn.

6

 

- Będą jeszcze bardziej bezużyteczni niż zwykle – wymamrotała Trisha. 

Talan nie mógł przestać się uśmiechać. Miejsce jego kochanka w stadzie było pewne. 

Teraz wszystko, co musiał zrobić, to przekonać Adriana, by został. 

- Chodź, pokażę ci twój pokój. 

- Pozwól mi wziąć moje torby. 

Talan pokręcił głową. 

- Chłopaki je przyniosą. 

-  W  porządku.  –  Adrian  wzruszył  ramionami  i  ruszył  za  Talanem,  przez  tłum 

zmiennych lwów zgromadzonych na ganku. 

Ryk zmusił ich do rozejścia się. 

- Często to robisz? – zapytał Adrian. 

- Kiedy muszę. 

Ważne było, by podkreślał, że jest alfą stada. Na szczęście, jako że był gejem, nie było 

konkurencji ze strony innych młodszych mężczyzn, by walczyć o jego partnerów. Zresztą, do 
diabła,  i  tak  był  spokrewniony  ze  wszystkimi  kobietami.  A  jednak,  nie  powstrzymywało  to 
przypadkowych obcych przed zapuszczaniem się na terytorium Talana i myśleniem, że można 

                                                           

5

 Ech, ci mężczyźni, jak dzieci… ;) 

6

 A jednak, gorzej niż dzieci ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

16 

 

tak sobie wpaść i  przejąć władzę. Więcej  niż jednego lwiego łajdaka spotkał  smutny los  za 
takie myślenie. 

Gdyby  żyli  jego  rodzicie,  Talan  mógłby  wieść  życie  koczownika  i  poszukać  innego 

stada, ale jego siostry go potrzebowały. Jedynym jego problemem było  znalezienie partnera 
życiowego. Teraz, gdy miał Adriana, jego życie było kompletne. 

Pozostała  jeszcze  kwestia  zatrzymania  go.  Kojarzenia  międzygatunkowe  rzadko  się 

udawały.  Oczywiście,  rzadko  ich  próbowano,  ponieważ  stworzenia,  które  rodziły  się  z 
mieszanego  krycia  zwierząt  były  naprawdę  koszmarne…  jeśli  przeżyły.  Na  szczęście, 
mężczyźni  łączący  się  w  parę  nie  musieli  się  tym  martwić.  Pozostawały  tylko  różnice 
kulturowe. 

Lwy  lubiły  luksus,  podczas  gdy  wilki  lubiły  proste  życie,  na  granicy  przetrwania. 

Talan  uznał,  że  prawdopodobnie  łatwiej  jest  przekonać  Adriana  do  polubienia  luksusu,  niż 
przekonać Talana, by zamieszkał w chacie na pustyni. Talan miał nadzieję, że jego przyszły 
partner nie będzie zniesmaczony tą lwią przesadą. Ekologiczny samochód Adriana nie wróżył 
dobrze garażowi Talana na przyszłość. Będzie musiał trzymać Hummera w tajemnicy. 

Talan towarzyszył pięknemu wilkowi do pokoju sąsiadującemu z jego pokojem. Był to 

ładny pokój, ale bez charakteru, jak większość gościnnych pokojów, ale miał własną łazienkę. 
Nie chciał, by inni widzieli jego wilka nagiego. 

Nawet,  gdy  wiedział,  że  Adrian  przyjedzie,  Talan  nie  zrobił  tego  pokoju  bardziej 

osobistym, ponieważ nie planował, że wilk będzie długo w nim spał. Wkrótce, Adrian będzie 
dzielił pokój z Talanem, jak jego prawdziwy partner życiowy powinien. 

-  To  tutaj  –  zrobi  szeroki  zamach  ręką.  –  Jestem  tuż  obok,  gdybyś  czegokolwiek 

potrzebował. – Zawieszając rękę wokół pasa wilka, pociągnął mniejszego mężczyznę w swoje 
ramiona. -  I mam na myśli czegokolwiek. 

Pochylając  głowę,  potarł  swoimi  wargami  o  wargi  Adriana,  spragniony  kolejnego 

pocałunku. Ten człowiek smakował tak samo niebiańsko jak wcześniej. 

Podskoczywszy, Adrian owinął nogi wokół bioder Talana. 

- Tak, właśnie tak, kochanie. Bierz, co chcesz – zachęcał. 

Chwytając wąski tyłek Adriana, przycisnął swojego przyszłego partnera bliżej. Penis 

Adriana był zdecydowanie większy, niż sugerował jego niski wzrost.  

Talan poczuł, że wybuchnie, zanim zdąży zobaczyć Adriana nagiego. 
Wsunął rękę pod koszulkę Adriana, rozkoszując się jedwabistą skórą. Plecy Adriana 

były  przykładem  typowej  definicji  mięśni  zmiennego.  Rzadko  widywało  się  zmiennego  z 
nadwagą.  Ich  metabolizm  osiągał  wysoki  poziom,  a  przebywanie  w  zmiennej  formie 
wymagało wysiłku, który spalał kalorie. 

Pochylając  swoją  głowę,  Talan  wciągnął  słodki  zapach  swojego  partnera.  Trącił 

nosem kark Adriana, poszukując źródła tego zapachu. Adrian musiał się skropić jakąś wodą 
kolońską przed przyjazdem. To doprowadzało Talana do szaleństwa. 

-  Mmmm.  –  Polizał  miejsce  u  podstawy  gardła  Adriana,  smakując  słono-słodkiego  i 

pysznego wilka. – Mógłbym to robić cały dzień – wymruczał wprost w skórę Adriana. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

17 

 

-  Gdzie  zostawić  twoje  rzeczy?  –  zapytał  Dillon,  wpychając  się  do  pokoju.  Jeden  z 

laptopów miał przewieszony przez ramię, dwie pozostałe torby niósł w rękach. 

- Możesz położyć walizki na łóżku – Adrian wydyszał, gdy Talan ugryzł go w szyję. – 

Cholera. 

- Chwileczkę, wielkoludzie – powiedział Dillon – niektórych rzeczy nie chcę widzieć. 

Nie wspominając już o tym, że wiesz, że przyspieszasz rzeczy.  

Dillon  odłożył  bagaże,  owinął  ramieniem  Adriana  i  wyciągnął  go  delikatnie  z  objęć 

Talana, zanim postawił go na podłodze. 

Talan był zadowolony, gdy Adrian kłapnął zębami na młodszego lwa. 

- Hej, ratuję cię przed popełnieniem błędu – stwierdził Dillon. 

- Jakiego błędu? – zapytał wilk ponuro. 

-  Pierwszym  krokiem  jest  dotykanie.  Coś  więcej  niż  to,  na  pierwszym  spotkaniu, 

przekracza rytuał wiązania. 

- Czy to prawda? – Adrian spojrzał groźnie na Talana. 

-  Tak  –  Talan  przyznał  niechętnie.  Prędzej  wyrwałby  sobie  pazury,  niż  przestał 

dotykać tego seksownego wilka, ale Dillon miał rację, a on był na złej pozycji, by podważać 
prawa  wiązania.  Nie  powinien  ich  zmieniać  zanim  rozpocznie  się  jego  łączenie  w  parę  z 
Adrianem. Każdy wiedział, że lew nie był w dobrym nastroju podczas kojarzenia. 

-  Wynoś  się  stąd,  Talan  –  powiedział  Dillon,  wskazując  na  sąsiadujące  z  pokojem 

drzwi. – Zanim będzie za późno i stracisz obiektywizm. 

Talan spojrzał groźnie na Dillona. Wyjątkowo nie podobało mu się, że drugi lew miał 

rację.  Pochylając  się,  pocałował  miękko  Adriana  w  policzek,  pocierając  jego  twarz  w 
obecności drugiego lwa, by go naznaczyć zanim wyjdzie. 

- Bardzo subtelnie – uśmiechnął się Dillon. 

- Nie muszę być subtelny – odpowiedział Talan. – Jestem alfą. 

Chcąc  opuścić  Adriana,  zanim  straci  swoje  zmysły,  Talan  wyszedł  z  pokoju  nie 

oglądając się za siebie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

18 

 

Rozdział 3 

 

 

Adrian spojrzał na Dillona. 

- Jak długo trwa wiązanie u lwów? 

Dillon wzruszył ramionami. 

- W przypadku każdej pary wygląda to inaczej, ale Talan naprawdę nie powinien robić 

nic  więcej  przez  kilka  pierwszych  dni,  poza  dotykaniem  ciebie.  To  pomaga  jego  lwu 
dostosować się do twojej obecności. Jest to szczególnie ważne, ponieważ ty jesteś wilkiem. 
Musi się upewnić, że jego lew nie postrzega ciebie jako ofiary. Wiązanie się może trwać od 
kilku  dni  aż  do  kilku  tygodni.  Widziałem  nawet  takie  trwające  trzy  miesiące,  zanim  para 
poczuła, że może iść dalej, bez obrażeń. 

-  Trzy  miesiące  przed  związaniem!  –  Adrian  nie  umiał  ukryć  szoku.  –  Myślałem  o 

kilku dniach. Nie wiem, czy potrafię czekać tak długo. 

Dillon przeszył go swoimi złotymi oczami. 

- Lwy bardzo poważnie traktują wiązanie się. Są powody, dla których ważne jest, by 

poznać  swojego  partnera  przed  oznaczaniem,  zwłaszcza  przed  wiązaniem  się  różnych 
gatunków. Jeśli bestia Talana nie będzie cię znała, możesz zostać zraniony, a nawet  zabity. 
Mój brat nie poznał swojego partnera dostatecznie dobrze, zanim próbował się z nim związać. 
– Oczy lwa wypełniły się łzami. – Straciliśmy ich obu. 

- Och. – Adrian podszedł do Dillona, z zakłopotaniem klepiąc zmiennego po ramieniu. 

Ten  biedny  facet  cierpiał,  ale  Adrian  był  całkiem  pewien,  że  jeśli  Talan  wyczuje  zapach 
Adriana  na  innym  mężczyźnie,  Dillon  będzie  cierpiał  z  całkiem  innego  powodu.  –  Tak  mi 
przykro. 

Adrian współczuł Dillonowi, nie wiedział, co by zrobił bez Kade‟a. Po raz pierwszy 

zdał sobie sprawę, że za lwim rytuałem może kryć się jakiś prawdziwy powód. 

Niski  ryk  podniósł  włosy  na  rękach  Adriana.  To  było  zarówno  przerażające,  jak  i 

trochę seksowne. 

- Odsuń się ode mnie bardzo powoli – wyszeptał Dillon. 

Powolnym  ruchem,  Adrian  zdjął  dłoń  z  ramienia  drugiego  mężczyzny  i  ostrożnie 

zrobił krok do tyłu. Odwróciwszy się, stanął twarzą w twarz z naprawdę wkurzonym alfą. 

- Czy jest jakiś powód, dla którego mój partner cię dotykał?  – Talan zapytał Dillona. 

Jego głos był tak niski i chropowaty, że Adrian prawie nie zrozumiał słów. Oczy Talana były 
całkowicie kocie. 

Adrian poczuł strach przetaczający się przez Dillona. 

- Wyjaśniał mi, dlaczego lwy tak ostrożnie podchodzą do wiązania się. Dotknąłem go, 

ponieważ cierpiał. 

Szaleńczy wyraz twarzy Talana nieco złagodniał. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

19 

 

- Doceniam twoje współczucie, Adrianie, ale będzie lepiej, jeśli powstrzymasz się od 

kontaktów z innymi mężczyznami przynajmniej do czasu, aż się zwiążemy. 

-  Rozumiem  –  odpowiedział  Adrian.  Niedobrze  byłoby  zrazić  sobie  lwa  Talana.  Nie 

chciał, żeby Dillon miał rozprute wnętrzności, dlatego że Adrian mu współczuł. W tej chwili 
sam nie wiedział, czy zwiąże się z Talanem, ale nie sądził, by wytykanie tego Talanowi było 
rozsądne. 

- J..ja pójdę coś zrobić – Dillon pierzchnął z pokoju. 

Po odejściu drugiego kota, na chwilę zapadła cisza. 

- Dillon wyjaśnił ci procedurę? 

- Mniej więcej. 

Talan przybliżył się do Adriana. 

- Więc wiesz, że dzisiaj powinniśmy się tylko całować. 

-  Tak,  zrozumiałem  to  z  rozmowy.  –  Trudno  było  brzmieć  nonszalancko,  gdy 

wszystko, co Adrian pragnął zrobić, to rzucić się na tego dużego lwa. 

Adrian  westchnął  z  zadowoleniem,  gdy  Talan  wziął  go  w  ramiona.  Nie  chciał  się 

jeszcze do tego przyznać, ale w objęciach Talana czuł się, jakby wrócił do domu. To było coś 
głęboko w jego wnętrzu. Jego wilk rozpoznał tego jedynego, którego chciał zatrzymać. 

Talan  ukrył  uśmiech  słysząc  szczęśliwe  odgłosy,  jakie  wydawał  jego  mały  wilk. 

Pochylając się, trącił nosem  szyję swojego partnera, zostawiając miękkie pocałunki na jego 
ciepłej skórze. 

-  Nie  pozwalasz  sobie  na  zbyt  wiele?  –  zapytał  Adrian.  –  Musisz  wiedzieć,  że  nie 

jestem taki łatwy. Wpierw musisz mnie nakarmić. 

Talan  roześmiał  się  Adrianowi  w  szyję,  lekko  przyszczypnąwszy  wrażliwą  skórę 

czułym ugryzieniem. 

- Hej, Dillon mówił o całowaniu, nie gryzieniu. 

-  Dillon  nie  wie  wszystkiego.  –  Talan  schował  nos  w  kark  Adriana  i  zaciągnął  się. 

Cholera,  jego  wilk  pachniał  niesamowicie.  Lew  Talana  przyczaił  się  tuż  pod  powierzchnią, 
pragnąc  powalić  drugiego  mężczyznę  na  ziemię  i  właściwie  go  oznaczyć,  ale 
powstrzymywała go jego bardziej ostrożna, ludzka strona.  

Historia  Dillona  była  czymś  więcej  niż  tylko  lekcją  na  temat  wiązania  się,  była 

faktem. To zniszczyłoby Talana, gdyby z powodu tego, że przyspieszył sprawy, zabił swojego 
przyszłego partnera życiowego. 

 -  Chodźmy  coś  zjeść.  Talla  powinna  mieć  już  gotowy  obiad.  –  Rzuciwszy  tęskne 

spojrzenie  na  swojego  partnera,  Talan  poprowadził  ich  do  jadalni.  Jutro  będzie  czas,  aby 
podotykać całej tej cudownej skóry. 

Hałas w jadalni był ogłuszający. 
Połowa  lwów  robiła  hałas  trzy  razy  większy  niż  wilcza  wataha.  Oczywiście  wilki 

jadały  w  pokrytym  dachem  długim  domu

7

,  otwartym  na  zewnątrz,  zaś  znajdująca  się 

                                                           

7

 Long house – w kulturze indiaoskiej dom, który może pomieścid kilka rodzin, do pięddziesięciu osób 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

20 

 

wewnątrz rezydencji  jadalnia lwów była udekorowana  wspaniałym  drewnem  i  miała  ściany 
pokryte jedwabiem. Wrażliwy, wilczy słuch Adriana wzdrygnął się na te wszystkie dźwięki, 
ale  wiedział,  że  musi  do  tego  przywyknąć,  przynajmniej  w  dającej  się  przewidzieć 
przyszłości.  

Zajęło  mu  to  chwilę,  zanim  uświadomił  sobie,  że  w  ruchach  wszystkich  był  pewien 

wzór. Adrian był prawie pewien, że wszedł do zakrzywionej czasoprzestrzeni, kiedy zobaczył 
mężczyzn siedzących wokół stołu i kobiety czekające na nich. 

Co do cholery? 

Talan poprowadził go ku miejscu po prawej stronie u szczytu stołu. 

- Usiądź proszę – powiedział, wskazując krzesło. 

Ledwie  tyłek  Adriana  dotknął  krzesła,  a  już  był  przed  nim  ładny  lew  z  olbrzymim 

talerzem, na którym leżały trzy steki, góra ziemniaków i stos groszku tak mikroskopijny, że 
zaczął się zastanawiać, po co w ogóle zadali sobie trud, by go dodać. 

- Jestem Talla – powiedziała lwica, kładąc przed nim talerz. – Młodsza siostra Talana. 

- Miło mi cię poznać, Talla – odpowiedział Adrian – ale następnym razem nie musisz 

czekać na mnie. Sam mogę sobie przynieść jedzenie. 

Talla wydała parskniecie niegodne damy i strzeliła oczami na brata. 

- Już go lubię bardziej niż ciebie. 

Talan odpowiedział jej szerokim uśmiechem. 

- Ja też. 

Położywszy talerz przed Adrianem, Talla podeszła do kolejnego mężczyzny. 
W oczekiwaniu, aż wszyscy zostaną obsłużeni, Adrian poprzestawał na obserwowaniu 

relacji  pomiędzy lwami,  gdy dostawali swoje jedzenie. Mogli być  głośni, ale to  był  radosny 
hałas.  Lwy  utrzymywały  między  sobą  przyjacielskie  stosunki.  Nawet,  gdy  jeden  z  lwów 
klepnął  kobietę  w  tyłek,  dostał  tylko  pstryczek  w  ucho  i  całusa  w  policzek.  Adrian 
zorientował  się,  że  byli  partnerami  albo  przynajmniej  przyjaciółmi  uprawiającymi  seks  bez 
zobowiązań.

8

  

Gdy wszyscy zostali obsłużeni, hałas przycichł. 
Chwilę  później  Talla  chwyciła  talerz  i  usiadła  na  pustym  krześle  obok  Adriana.  A 

przynajmniej  był  prawie  pewien,  że  to  była  Talla,  gdy  ta  przyjacielsko  się  do  niego 
uśmiechnęła i powiedziała: 

- Witaj ponownie. 

- Hmm, cześć. 

Adrian  nigdy  nie  uważał  siebie  za  z  góry  uprzedzonego,  ale  szczerze  mówiąc, 

wszystkie  lwy  wyglądały  podobnie.  Z  wyjątkiem  Talana,  który  wyróżniał  się  z  powodu 
samego swojego wzrostu. Wszystkie lwy były duże i złote, z tymi swoimi złotymi włosami, 

                                                                                                                                                                                     

Współcześnie, myślę że to coś takiego http://www.balibestvillas.com/wp-content/uploads/2011/07/130_Villa-
Ocean-Golf-01.jpg 

8

 Tzw. bed friends czyli przyjaciele do łóżka 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

21 

 

złotymi  oczami  i  szerokimi  uśmiechami.  Minie  trochę  czasu,  zanim  zacznie  odróżniać 
jednego całkiem złotego kota od drugiego. 

Będzie musiał ciężko pracować, by określić różnice. Nie chciał do nikogo zwracać się 

niewłaściwym imieniem. Wystarczająco trudno było być jedynym wilkiem w domu pełnym 
lwów, nie obrażając żadnego z nich. 

Jedzenie  było  dobre,  ale  trudno  było  zepsuć  tak  dobry  kawałek  mięsa,  szczególnie, 

gdy ten ledwo odwiedził grill. Może, kiedy nadejdzie jego kolej na gotowanie, będzie mógł 
dodać  kilka  ciekawych  przypraw.  Odruchowo  zaczął  się  zastanawiać,  czy  lwy  lubią 
papryczkę chilli. 

Spoglądając w górę zobaczył, że Talan był zajęty rozmową z lwem siedzącym po jego 

lewej stronie, więc zwrócił się do Talli: 

- Macie dyżury w kuchni? 

Talla patrzyła na niego przez chwilę. 

- Jak to działa u psów? 

- Jestem wilkiem – odwarknął Adrian. 

Talla przewróciła oczami. 

- Przepraszam. Jak to działa w twojej watasze? – zapytała ostrożnie. 

-  Każdy,  z  wyjątkiem  alfy,  ma  swoją  kolej  w  przygotowywaniu  jedzenia.  Jemy 

wspólnie, więc wiemy, że każdy członek watahy dostaje to, czego on lub ona potrzebuje by 
przetrwać, a dzieci dostają jedzenie z podwyższoną zawartością witamin, dostosowane do ich 
specjalnych potrzeb w trakcie rozwoju. A jak to się robi u was? 

- Kobiety zajmują się polowaniem i gotowaniem, a mężczyźni jedzeniem.

9

 

- Och. Nie jestem najlepszy kucharzem, ale lubię piec ciasta, by rozładować stres. Czy 

to będzie w porządku? Nie chcę zakłócić równowagi w waszym stadzie. 

Adrian nie wiedział, jaka była jego pozycja w tym stadzie, jako tymczasowego a może 

stałego gościa, ale jakkolwiek sytuacja się rozwinie, on nie był na tyle zadufany w sobie, by 
myśleć, że miał prawo wkraczać tu i „naprawiać” rzeczy, bez względu na to, czy myślał, że 
lwice były wykorzystywane. 

Talla obdarzyła go powolnym uśmiechem. 

- Nie, to byłoby cudowne. Talan dostałby kota, gdybyśmy kazały ci  gotować, ale nie 

będzie się kłócił o twoje pieczenie dla rozładowania stresu. 

- O co Talan nie będzie się kłócił? – zapytał Talan. 

-  O  pieczenie  ciast  przez  Adriana  dla  rozładowania  stresu.  Jestem  pewna,  że  będzie 

miał go wiele, jeśli zamierza zostać twoim partnerem. 

Talan  uniósł  wargę  w  przyjaznym  warknięciu.  Jednak  jego  groźne  spojrzenie 

złagodniało, kiedy obserwował Adriana, jakby szukając oznak załamania nerwowego. 

- Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, kochanie, możesz piec, co tylko chcesz. 

                                                           

9

 Taak, i tak to właśnie wygląda w przyrodzie… lwice ciężko harują, a pan i władca się wyleguje ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

22 

 

Adrian odprężył się pod spojrzeniem Talana. 

-  Dobrze.  Moja  babka  dała  mi  książkę  z  rodzinnymi  przepisami,  a  miałem  czas,  by 

wypróbować tylko jakąś połowę z nich. 

-  Wszystko  w naszej  kuchni  jest  do twojej dyspozycji. Daj  nam  znać,  gdybyśmy coś 

musieli kupić. Nie mam pojęcia, ile mamy składników do pieczenia ciast. Lwy nie są dobrymi 
cukiernikami – oświadczył Talan. 

- Gotujemy, by przetrwać, a nie dlatego, że to nam się podoba – zaszczebiotała Talla u 

jego boku. – Nikt z nas nie mógłby być uznany godnym szefa kuchni. Myśleliśmy wcześniej 
o zatrudnieniu kucharza, ale to trochę trudne zwerbować kogoś do domu pełnego zmiennych. 

Adrian potaknął. 

- Widzę, jak to może być trudne. 

Nie miał rozwiązania, więc pozwolił, aby dyskusja wygasła. 
Reszta  obiadu  poszła  gładko,  gdy  lwy  rozmawiały  o  polityce  zmiennych,  prawach 

dotyczących  polowania  i  czy  nowa,  oszklona  weranda  ma  wystarczającą  ilość  skał  do 
drzemania na zimę. 

Adriana cieszyły ich żarty, ale w nich nie uczestniczył. Jako nowy, czuł  się bardziej 

komfortowo przysłuchując się i pławiąc w spojrzeniu pewnej pary głodnych złotych oczu. 

W godzinę później wciąż jeszcze myślał o tych oczach, gdy zasypiał w swoim łóżku. 

 

* * * 

 

Adrian obudził się i zobaczył uśmiechającą się kobietę, stojącą nad nim. Zaskoczyłoby 

go to, ale jego bratowa robiła to kilka razy w tygodniu, zwykle wtedy, kiedy go szkicowała. 
Był  jednym  z  tych  nielicznych  mężczyzn,  których  mogła  szkicować  nago,  bez  kłopotów  z 
Kadem. Przez chwilę zastanawiał się, jak sobie radziła bez niego. 

Zamiast  się  wkurzyć,  Adrian  uśmiechnął  się  przyjaźnie  do  kobiety.  Nie  wiedziała  o 

tym, ale właśnie sprawiła, że poczuł się w tej dziwnej sypialni jak w domu. 

-  Dzień  dobry  –  udało  mu  się  powiedzieć  po  tym,  jak  spojrzał  i  upewnił  się,  że 

wszystkie  ważne  części  ciała  były  zasłonięte  prześcieradłem.  Jeśli  Talan  wariował  na  lekki 
dotyk  ramienia  innego  mężczyzny,  to  kobieta  pożerająca  wzrokiem  jego  potencjalnego 
przyszłego partnera, zasłużyłaby na bardziej gwałtowną reakcję. 

- Dzień dobry. Talan miał spotkanie dzisiaj rano i poprosił mnie, żebym ci przyniosła 

coś do jedzenia – odpowiedziała Talla. 

Rozpoznał ją z poprzedniego wieczora. Miała niewyraźną bliznę na prawym policzku, 

co było raczej rzadkie u zmiennych, którzy generalnie leczyli się z wszystkiego. 

- Nie musisz mi przynosić śniadania do łóżka. Zamierzam tu trochę pobyć, sam mogę 

sobie przygotować jedzenie. – Przyjął tacę, którą Talla wyciągnęła ku niemu. 

Na  tacy  leżał  talerz  z  jajecznicą,  tost  i  więcej  bekonu,  niż  wataha  wilków  mogłaby 

zjeść. Spojrzał na nią pytająco. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

23 

 

- Co? – zapytała, krzyżując ramiona. 

- Jak sądzisz, ile boczku mogę zjeść? 

Talla tupnęła stopą. 

- Mówiłam Trishii, że to za dużo. 

Adrian poklepał miejsce obok niego na łóżku. 

-  Chodź.  Usiądź  tutaj.  Możesz  mi  opowiedzieć  o  stadzie  i  pomóc  zjeść  to  całe 

jedzenie. Jestem przekonany, że 82-kilogramowy wilk je mniej niż 113-kilogramowy lew. 

Talla uśmiechnęła się i wgramoliła obok niego. 
Przez  następne  pół  godziny  Adrian  dowiedział  się  wszystkiego  o  wczesnym 

dzieciństwie  Talana  i  więcej  o  wszystkich  sześciu  jego  siostrach:  Talli,  Trishii,  Twylii, 
Tabithcie i Tammy. W końcu, pozostałe pięć zawędrowało do jego pokoju z jeszcze większą 
ilością bekonu i dzbanem kawy, wystarczająco dużym, by całemu plutonowi żołnierzy dać po 
naprawdę dużej filiżance. 

Adrian  pogodził  się  z  losem  i  pozwolił,  by  zewsząd  dobiegało  go  świergotanie,  gdy 

lwice próbowały się nawzajem prześcigać, która zna najbardziej żenującą historią o Talanie. 
Ta,  w  której  Talan  skończył  nagi  w  Kościele  Katolickim,  była  jak  dotąd  jego  ulubioną. 
Najwyraźniej  było  kilka  zakonnic  w  mieście,  które  nadal  nie  mogły  spojrzeć  na  niego  nie 
rumieniąc się. 

- Co się tutaj dzieje? – warknął Talan. 

Sześć kobiet na łóżku spojrzało na niego niewzruszenie, jak to koty. 

-  Po  prostu  były  życzliwe.  –  oświadczył  Adrian.  Nie  zniósłby  myśli,  gdyby 

dziewczyny wpadły w kłopoty za to, ze pomogły mu w jego przejściu z watahy do stada. Z 
drugiej  strony,  to  warczenie  było  całkiem  seksowne.  Zastanawiał  się,  jakie  inne  dźwięki 
wydaje Talan w sypialni. Poprawił prześcieradło, by ukryć swój rosnący problem. 

- Mogą być życzliwe, kiedy już się ubierzesz. Wynocha! 

Gdyby miny sześciu kobiet były jakąś wskazówką, to właśnie przyszło im do głowy, 

że Adrian był kompletnie nagi pod prześcieradłami. Jako zmienny nie uważał, żeby musiał się 
wstydzić.  Przykrył  się,  ponieważ  nie  znał  reguł  stada,  ale  w  watasze  wszyscy  widzieli  się 
nago, przynajmniej podczas pełni księżyca. 

- Och, - Trishii zaświeciły się oczy – rzućmy na to okiem. 

Instynkt  przetrwania  wskoczył  na  swoje  miejsce.  Adrian  nie  był  niczyją  zdobyczą. 

Jego kły wysunęły się i poczuł, że jego oczy się zmieniają. Warcząc, kłapnął zębami. 

Kobiety uciekły, krzycząc. 
Wkrótce, w pokoju nie było nic oprócz pachnącego bekonem talerza, pustego dzbana 

na kawę i dużego zmiennego lwa, patrzącego na niego z podniesionymi brwiami. 

Wilk Adriana, wyczuwając, że nie ma już niebezpieczeństwa, wycofał się. 

Kręcąc  głową  do  tyłu,  aby  pozbyć  się  napięcia,  Adrian  rzucił  swojemu  kochankowi 

przepraszający uśmiech. 

- Przepraszam. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

24 

 

- Za co? Jestem pewny, że spędziły tu ostatnią godzinę opowiadając o mnie żenujące 

historie. Poza tym, nie sądziłem, że wilki są zdolne do częściowej przemiany. Lwy potrafią 
tylko wysuwać kły i zmieniać oczy, ale widziałem, że twoje dłonie także się zmieniły, to było 
naprawdę świetne. 

Adrian spuchł z dumy pod pełnym zachwytu spojrzeniem lwa. 

- Jestem potomkiem długiej linii wilków królewskiej krwi. Moja linia jest jedną z tych 

nielicznych, które potrafią się częściowo przemieniać. 

- Więc czym jesteś? Wilczym księciem? 

Adrian zarumienił się. 

- Technicznie rzecz ujmując, ale nigdy nie używam tytułu. Pozbyliśmy się większości 

tytułów w ciągu minionych stuleci, chociaż wielu jeszcze o nas pamięta. 

- Czy muszę uklęknąć? – Talan droczył się z Adrianem. 

-  Tylko  wtedy,  gdy  robisz  mi loda  –  odpowiedział  Adrian,  ześlizgując  się  z  łóżka.  – 

Przepraszam. Zaraz wracam. 

Adrian udał się do łazienki upewniając się, że duży lew zobaczy, co traci przez swoje 

niespieszne działanie. Zajęło chwilę, by jego erekcja osłabła na tyle, żeby mógł się wysikać. 
Na szczęście było to możliwe, bo nie było obok niego tego wspaniałego zmiennego lwa, ale 
jak tylko wszedł z powrotem do pokoju, znalazł przystojnego mężczyznę leżącego półnago na 
łóżku.  

Talan zdjął koszulę i wyglądał bardziej smakowicie, niż jakikolwiek człowiek miał do 

tego prawo. 

- Jeśli chcesz ograniczyć się do całowania, prawdopodobnie powinieneś zachować na 

sobie  ubrania.  –  Adrian  zatrzymał  się  w  bezpiecznej  odległości  od  łóżka,  przyglądając  się 
kawałowi  atrakcyjnego  faceta,  który  na  nim  leżał.  Był  prawie  pewien,  że  ślinienie  się  jest 
dozwolone. 

- Pomyślałem, że moglibyśmy lepiej się poznać – oznajmił Talan ochrypłym głosem, 

wpatrując się w Adriana pożądliwym wzrokiem.  

-  Prawdopodobnie  wiem  o  tobie  więcej,  niż  ty  wiesz  o  mnie,  ty  straszący  zakonnice 

ekshibicjonisto. 

Talan roześmiał się. 

-  Nigdy  nie  umieją  się  powstrzymać  przed  opowiedzeniem  tej  historii  –  Talan 

powiedział  to  bez  śladu  zażenowania.  –  Dlaczego  nie  podejdziesz  bliżej?  Lubię  uczyć  się 
przez dotyk, a do tego przedmiot musi być blisko  – dodał, kiwając na niego swoim długim 
palcem. 

Adrian  uśmiechnął  się  i  przybliżył,  górując  nad  łóżkiem  i  seksownym  zmiennym. 

Miło  było  być  wyższym  od  Talana,  choć  przez  krótką  chwilę,  ale  nie  ufał  szelmowskiemu 
uśmiechowi lwa. Był całkiem pewien, że kusili los, ale duży lew znał swoje zasady lepiej niż 
Adrian  i  jeśli  chciał  mieć  go  bliżej,  Adrian  nie  zamierzał  mu  tego  zabraniać.  Przynajmniej 
taki był pomysł, zanim lew wyciągnął rękę i szarpnął Adrianem, wytrącając go z równowagi. 

Adrian zaskamlał głośno, gdy wylądował na większym zmiennym. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

25 

 

- Mogłeś po prostu powiedzieć, żebym się pospieszył. 

- Sprawiało mi przyjemność patrzenie na ciebie. 

- Skoro sprawiało ci to przyjemność, dlaczego szarpnąłeś mnie na dół? 

- Ponieważ wiedziałem, że jeszcze większą przyjemność sprawi mi, gdy ty znajdziesz 

się na mnie. 

Ku  rozbawieniu  Adriana,  Talan  potarł  swoimi  policzkami  policzki  Adriana,  jeden  za 

drugim. 

- Oznaczasz mnie? 

-  Oczywiście.  Nie  chcę,  żebyś  przebywał  w  promieniu  piętnastu  metrów  od  innego 

zmiennego, bez możliwości wyczucia mojego zapachu na tobie. 

Trudno  było  kontynuować  przekomarzanie  się.  Ciało  pod  nim  było  samym  żarem  i 

twardymi  mięśniami.  Adrian  poczuł  silny  zwierzęcy  przymus,  by  przewrócić  się  i  pokazać 
swój brzuch. Gdyby Talan był innym wilkiem, do tej pory uprawialiby już gorący sex. 

Jednak  Adrian  próbował  uszanować  lwie  metody,  nawet  jeśli  ten  lew  wodził  go  na 

pokuszenie. Zszokowany, zdał sobie sprawę, że naprawdę zaczyna lubić tego wielkiego kota, 
który patrzył na niego ciepłymi, śmiejącymi się oczami. 

- A co z nią? – droczył się Adrian. 

- Jesteś bi? 

- Nie. 

- W takim razie o kobiety się nie martwię. 

Adrian nie wiedział, co takiego jest w tym wielkim kocie, ale czuł się szczęśliwy leżąc 

tak  w  objęciach  Talana.  Pragnienie  oznaczenia  tego  mężczyzny  przeszyło  Adriana  w 
najbardziej prymitywny sposób. 

Dopóki  nie  będzie  pewien,  czy  chce  zatrzymać  lwa,  czy  nie,  nie  chciał,  żeby  inni 

zmienni węszyli wokół Talana. Miał wystarczająco dużo do myślenia o opuszczeniu swojej 
watahy  i  integracji  z  innym  gatunkiem,  żeby  się  jeszcze  martwić  zainteresowaniem 
postronnych osób. 

Podążając za swoim instynktem, Adrian polizał długą linię na szyi Talana. Zaczekał, 

aż lew się odpręży, otworzył szczękę i zatopił swoje kły w ramieniu zmiennego. 

Teraz każdy zmienny, który zbliży się na odległość dwóch metrów do Talana będzie 

wiedział, że duży kot jest z kimś związany. Ugryzienie nie było wystarczająco głębokie żeby 
być znakiem wiązania, który robiło się na szyi i znacznie głębiej. To było bardziej jak znak 
„trzymaj się z dala od mojego faceta‟. 

- O cholera! – krzyknął Talan. 

Adrian  poczuł  ciepłą  wilgoć  na  swoim  nagim  brzuchu  i  uświadomił  sobie,  że  Talan 

doszedł wraz z jego ugryzieniem. 

Drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem. Jeden z mężczyzn krzyknął w progu: 

- Kurwa, on go zjada. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

26 

 

Adrian schował kły i polizał miejsce. 

-  Nie zjadam  go  –  odpowiedział  spokojnie,  choć wcale tak się nie  czuł.  –  Oznaczam 

go. 

- To bolało – oznajmił Talan, krzywiąc się. 

-  Nie bądź takim  dzieckiem.  – odpowiedział Adrian, na widok  grupy tłoczącej  się  w 

drzwiach sypialni, jego fiut zwiotczał. 

Do  mężczyzny  dołączyły  trzy  siostry  Talana.  Adrian  nigdy  nie  lubił  jak  mu  się 

przyglądano i wiedział, że czas się ulotnić. Później porozmawia z Talanem o ugryzieniu. 

- To tyle. Spadam stąd. 

Ignorując  stojącą  w  drzwiach  grupę,  Adrian  ześlizgnął  się  z  łóżka  i  chwycił  dżinsy, 

które zostawił na podłodze. Wsuwając je na siebie, złapał książkę kucharską swojej Babci i 
opuścił pokój. 

Koty czmychnęły mu z drogi, gdy podchodził, poruszając się w milczeniu. 
Musiał coś upiec.

10

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                           

10

 Biedaczek, zdenerwował się i teraz musi rozładowad swój stres ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

27 

 

Rozdział 4 

 

 

Talan  doprowadzał  Adriana  do  szaleństwa.  Zanim  się  zwiążą,  odpadną  mu  jaja.  W 

przeciwieństwie do lwa, Adrian nie potrafił przestać go dotykać. 

Na wspomnienie tej sceny, fiut Adriana ponownie stwardniał. Cholera, ależ ten facet 

był  seksowny.  Marszcząc  brwi,  Adrian  rozważał,  czy  naprawdę  chce  się  związać  z  tym 
dużym kotem. Nie było żadnych wątpliwości, że pomiędzy nimi było przyciąganie, ale czy to 
było szybko wypalające się zauroczenie, czy długotrwałe uczucie? 

Adrian  miał  wiele  doświadczeń  z  tym  pierwszym  typem,  ale  żadnego  z  drugim. 

Potrząsając  głową  postanowił,  że  po  upieczeniu  ciasta,  zrobi  coś  łatwego,  może  znajdzie 
rozwiązanie nierozwiązywalnego twierdzenia albo postara się o pokój na świecie. 

Przetarta  skórzana  oprawa  książki  kucharskiej  jego  babci  uspokoiła  go,  gdy  stał 

pośrodku dużej kuchni. Chłodne ceramiczne płytki pod stopami koiły jego rozgrzaną skórę, 
gdy  przerzucał  kartki  książki.  Pismo  jego  babci  przywróciło  mu  wspomnienia  ze 
szczęśliwego  dzieciństwa,  gdy  przypomniał  sobie  starszą  kobietę,  która  kochała  go  od  dnia 
jego narodzin. W trzy lata po jej śmierci nadal tęsknił za nią i jej rozsądnym podejściem do 
życia. 

Wybierając  przepis,  którego  jeszcze  nie  wypróbował,  Adrian  zrobił  szybkie 

rozpoznanie zaskakująco dobrze wyposażonej lwiej kuchni i zabrał się do roboty. 

Po  jakimś  czasie  metodycznego  odmierzania,  krojenia  i  mieszania,  miał  jaśniejszy 

umysł, a jego serce już nie biło już dłużej szaleńczym rytmem w jego w piersi. 

Adrian  wiedział,  że  jeśli  takie  było  przeznaczenie,  to  wszystko  pomiędzy  nim  i 

Talanem jakoś się ułoży, a jeśli nie, to będzie mógł wrócić do swojej rodziny. Dobrze było 
mieć wybór i naprawdę wyrozumiałego brata. 

Godzinę  później  wyciągał  z  piekarnika  cztery  partie  ciasteczek  orzechowych  z 

podwójną czekoladą.

11

 

Niepiekące lwy miały podwójny zestaw piekarników. 

Kto by pomyślał? Miał wrażenie, że żaden z lwów tego nie wiedział. 

- To pachnie świetnie. – Mężczyzna, który przerwał jego wiązanie z Talanem, usiadł 

ostrożnie po drugiej stronie długiego śniadaniowego blatu. 

Adrian spojrzał na lwa, wkładając do zmywarki brudne formy do ciasta. Nienawidził 

zostawiać po sobie brudnych naczyń.

12

 

                                                           

11

 Czemu on musi byd gejem?? Przystojny, seksowny wilczek, matematyczny geniusz i do tego piekący ciasta :) 

Normalnie chodzący ideał, gdyby nie jego orientacja seksualna chlip, chlip :( 
A tak wygląda rzeczone ciastko – Chocolate brownie 

http://chocolatefountainguide.net/wp-

content/uploads/2010/10/brownie.jpg

 

 

12

 Piecze i jeszcze po sobie zmywa (a że robi to za niego zmywarka to nic nieznaczący szczegół) No ideał… :D 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

28 

 

-  Słuchaj,  stary.  Nie  wiedziałem,  że  uprawiasz  ten  swój  wilczy  seks.  Po  prostu 

usłyszałem, jak mój alfa krzyczy. Nie potrafię działać wbrew moim instynktom. 

Adrian  skinął  głową,  ale  się  nie  odezwał.  Jednakże  położył  ogromne  ciasteczko  na 

dnie  miski,  dodał  gałkę  lodów  waniliowych,  które  znalazł  w  tylnej  części  zamrażarki  i 
zwieńczył to wszystko bitą śmietaną. 

- Proszę bardzo. 

-  Och.  Zostało  mi  wybaczone.  –  Dillon  powiedział  śpiewnym  tonem.  Po  jednym 

gryzie, zaczął wydawać głośne dźwięki zadowolenia. 

Adrian zastanawiał  się,  czy ten facet  miał  dostateczną ilość seksu, skoro deser mógł 

wprawić go w tego rodzaju ekstazę. 

- Możesz mi zawsze piec ciasteczka – powiedział Dillon, oblizując łyżkę. 

Telefon komórkowy Adriana zawibrował  mu  w  kieszeni,  zaskakując  go. Zapomniał, 

że tam go miał. 

- Halo. 

- Jak się masz?- dotarł do niego głos Kade‟a. 

- Robię ciasteczka. 

-  Cholera. Przykro mi to słyszeć. Pomyśl  tylko,  że zostało  ci  jeszcze pięć miesięcy  i 

dwadzieścia  dziewięć  dni.  –  Nastąpiła  pauza  i  Adrian  wiedział,  że  jego  brat  zadzwonił  nie 
tylko po to, by go sprawdzić. 

- Co się dzieje, Kade? 

Alfa wilków odchrząknął, zanim wyznał. 

- Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że Olson zniknął. Mam przeczucie, że podąża za tobą. 

Miej oczy otwarte, nie ufam temu wilkowi. – W tle było słychać pisk. – Czekaj, Helen chce z 
tobą rozmawiać. 

- Adrian, kochanie, jeśli oni są dla ciebie podli, daj mi znać. Mam trzech braci, którzy 

lubią  sobie  do  czegoś  postrzelać.  Za  minutę  mogą  iść  zapolować  na  lwy.  –  Zniżyła  głos.  – 
Mogą  także  zabić  kłopotliwego  wilka,  jeśli  nie  chcesz,  żeby  twój  duży  brat  wiedział,  że 
potrzebujesz pomocy. 

Adrian roześmiał się. 

- Dzięki, kochanie. Doceniam to. 

-  Po  prostu  pamiętaj, że  cię  kochamy  i  bez  względu  na  to  jak  głupi  pakt  zawarł  mój 

mąż, zawsze możesz wrócić do domu i coś wymyślimy. 

- Też cię kocham, skarbie. Zapamiętam, co powiedziałaś i pogadamy później. 

- Pa. 

- Pa. – Z uśmiechem na ustach, rozłączył telefon. Helen zawsze go rozweselała. Była 

taka kochana. 

- Jesteś typem „oznacz i zostaw‟, tak? – usłyszał za sobą głęboki oskarżycielski głos. 

- Co? – Adrian obrócił się i spostrzegł Talana stojącego bezpośrednio za nim. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

29 

 

Duży lew skrzyżował swoje ramiona i spojrzał groźnie w dół na Adriana. 

-  Oznaczyłeś mnie, jakbym był  tym jedynym,  który nigdy przed tobą nie ucieknie, a 

potem tu przychodzę, a ty deklarujesz swoją miłość do kogoś innego. Pomyślałem, że dam ci 
czas, żebyś się uspokoił, ale widzę, że wykorzystałeś ten czas, by mnie zastąpić. – Z każdym 
słowem głos Talana był coraz głośniejszy. 

Kątem oka Adrian zauważył, że Dillon chwycił miskę i wyszedł z pokoju. 

- Dla twojej informacji, to była moja bratowa. 

- Och. 

Adrian  widział,  jak  Talan  w  myślach  zmieniał  zdanie,  ale  nie  był  w  nastroju  do 

wybaczania. 

-  A  co  do  oznaczania,  to  jest  tylko  tymczasowy  znak,  by  trzymać  innych  z  dala, 

dopóki nie zdecydujemy, co chcemy zrobić. Nie chcę, żebyś się pieprzył dookoła albo żeby 
inni myśleli, że jesteś dostępny, gdy wciąż będziemy decydowali, czy zostaniemy partnerami. 

- Uważasz, że mógłbym to zrobić? – zapytał Talan, prostując się, jak gdyby próbował 

onieśmielić Adriana swoim wzrostem. 

Będąc  najniższym  wilkiem  w  watasze,  wzrost  nie  miał  onieśmielającego  wpływu 

Adriana. Był zbyt przyzwyczajony do tego, że wszyscy inni są wyżsi. 

-  Nie  znam  cię  i  o  to  chodzi  –  odpowiedział  Adrian,  mierząc  Talana  swoim 

najzimniejszym  spojrzeniem.  Wiedział,  że  to  nie  był  czas,  by  się  poddać,  jeśli  chciał 
przyszłości z tym mężczyzną. Wielki alfa doceni tylko siłę swojego partnera. Im więcej czasu 
Adrian spędzał z Talanem, tym bardziej lubił tego mężczyznę, który patrzył na niego swoimi 
dużymi  złotymi  oczami,  jak  gdyby  był  Adrian  był  najlepszą  rzeczą,  jaką  kiedykolwiek 
widział w swoim życiu. 

Adrian  zaskamlał,  gdy  Talan  go  podniósł  i  przerzucił  przez  swoje  duże  lwie  ramię. 

Klaps w tyłek wywołał kolejny okrzyk. 

- Co ty do cholery robisz? 

-  Biorę  cię  z  powrotem  do  mojego  łóżka,  gdzie  twoje  miejsce.  Chcesz  dowodu,  że 

jesteśmy pasujemy do siebie, a ja jestem za. – powiedział Talan, jak gdyby najnaturalniejszą 
rzeczą  na  świecie  było  niesienie  człowieka  na  swoim  ramieniu.  Do  diabła,  może  dla  niego 
było. 

- I zamykam te pieprzone drzwi – dodał wystarczająco głośno, by każdy to usłyszał. 

Usłyszeli go prawdopodobnie zmienni w sąsiednim hrabstwie.  
Kopnąwszy  drzwi,  by  się  za  nimi  zamknęły  i  przekręcając  zamek,  Talan  położył 

Adriana delikatnie na materacu. 

- Dlaczego jesteś taki zdziwiony? – zapytał Talan. Zdjął Adrianowi spodnie czekając 

na odpowiedź. 

- Myślałem, że raczej rzucisz mną w męskim stylu i w ogóle. 

 Talan pokręcił głową nim zdjął ubranie z siebie i resztę z Adriana. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

30 

 

-  Mógłbym  cię  zranić.  –  Uśmiechnął  się  nieśmiało  do  Adriana.  –  Czasami  nie  zdaję 

sobie  sprawy  z  własnej  siły.  Wiem,  …że  jesteś  twardszy  niż  wyglądasz,  ale  nie 
zaryzykowałbym tego z moim partnerem życiowym. 

- Partnerem życiowym? 

-  Jesteśmy  partnerami  życiowymi.  Możesz  nie  być  gotowy,  by  się  do  tego  przyznać, 

ale ja wiedziałem, jak tylko spojrzałem na twoje zdjęcie, że jesteś tym jedynym, wybranym 
dla mnie przez Bogów i nic nie stanie na mi drodze, bym cię oznaczył. 

Adrian  nigdy  nie  zastanawiał  się  wiele  nad  wybieraniem  przez  Bogów  swojego 

partnera  życiowego.  Wilki  podchodziły  do  sprawy  bardziej  praktycznie,  nie  wierzyły  w 
przeznaczenie,  dla nich  wszystko sprowadzało  się do chemii,  ale jeśli  lew chciał myśleć, że 
zostali dopasowani przez siłę wyższą, Adrian nie miał zamiaru mu się sprzeciwiać. 

Gdy Talan wślizgnął się na łóżko tuż obok niego, instynkty Adriana zakrzyczały, by 

oznaczył tego dużego zmiennego, ale gdyby teraz im uległ zawsze byłby tym, który poddaje 
się jako pierwszy. To Talan musiał zrobić pierwszy krok. 

-  Myślałem,  że  wy,  lwy,  macie  całą  masę  zasad  do  przestrzegania.  Co  się  stało  z 

„zróbmy to powoli i spokojnie‟? 

Talan przechylił głowę, by spojrzeć na Adriana. 

- Chcesz uciec od naszego partnerstwa? 

Adrian  poczuł  przypływ  paniki  na  myśl  o  byciu  jedynym  wilkiem  w  stadzie  lwów. 

Jakie będzie jego życie bez watahy? 

- Nie wiem jak żyć bez watahy – przyznał Adrian. 

Talan patrzył na niego przez dłuższą chwilę. 

- Kochanie, nie musisz żyć bez swojej watahy. To tylko cztery godziny stąd. Możesz 

ich  odwiedzać  podczas  pełni  księżyca.  Tak  długo,  jak  będziesz  do  mnie  wracał,  nie 
zamierzam powstrzymywać cię przed odwiedzinami watahy twojego brata. 

- Mojej watahy. 

Talan spojrzał czule na Adriana. 

-  Mam  nadzieję,  że  za  jakiś  czas  będziesz  postrzegał  moje  stado  jako  swoją  watahę. 

Może i będziesz jedynym wilkiem w stadzie, ale dla mnie będziesz najważniejszy. 

- Nie chcesz zrobić tego powoli? Mamy sześć miesięcy na podjęcie decyzji. 

Talan pokręcił głową. 

- Mam przeczucie, że jeśli teraz nie przyprę cię do muru, możesz mi się prześlizgnąć 

przez palce. 

- Po tym, co powiedział mi Dillon myślałem, że musisz przestrzegać procedur, inaczej 

twój lew może mnie nie zaakceptować. – Adrian nie był na to gotowy. Liczył na to, że będzie 
o wiele więcej negocjacji, dawania i brania. Nic nie przygotowało go na to, że wielki zmienny 
lew tak łatwo zaakceptuje go jako swojego partnera. 

- Mój lew już wystarczająco cię lubi.  

- Lubi, tak? – Adrian droczył się z nim, przesuwając się trochę do tyłu. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

31 

 

- Dokąd idziesz? – zawarczał Talan. 

- Nigdzie. 

Przesunął  się  odrobinę  do  tyłu,  spoglądając  w  duże  lwie  oczy  obserwujące  go. 

Nadszedł  czas  na  mały  pościg.  Płynnymi  ruchami,  Adrian  zrobił  salto  do  tyłu,  lądując  po 
drugiej stronie łóżka i wystartował. 

Warcząc, Talan pobiegł za nim. 

- Wiesz, że koty uwielbiają dobrą zabawę w pościg. 

- Myślałem, że lubisz tylko gonić swój ogon? 

Adrian był mały, ale zwinny, łatwo uchylał się przed drugim mężczyzną i uśmiechał 

się, widząc iskierki rozbawienia w oczach Talana. 

Talan  skoczył  ponad  łóżkiem  i  wylądował  przed  Adrianem.  Przewidując  ten  ruch, 

Adrian wyślizgnął mu się z rąk na sekundy zanim Talan tam dotarł. 

Śmiejąc się, uciekł na drugi koniec pokoju. Niezbyt szybko, on chciał być złapany. 
Przesłał Talanowi całusa. 

- Wolałbym zrobić to osobiście – roześmiał się Talan. 

Rozproszony obrazem w swojej głowie, Adrian stracił szansę na ucieczkę. 

-  Mam  cię.  –  Talan  złapał  Adriana,  zamykając  go  w  klatce  swoich  silnych  ramion  i 

zakręcając nim.

13

 – Myślałeś, że możesz ode mnie uciec, co? 

-  Mmmhmm.  Oszukałeś  mnie  –  odpowiedział  Adrian.  Zsunął  swoją  rękę  w  dół, 

zapamiętując  kształt  fiuta  Talana  w  swojej  dłoni.  Zmienny  był  podniecony  pogonią  za 
Adrianem  i  okazywał  to.  Adrian  był  zadowolony,  gdy  oczy  większego  z  mężczyzn 
powędrowały do tyłu głowy, a on sam zaczął mruczeć.  

- Umm. T-tak, p-pop-pchnąłem cię.  

Adrian uśmiechnął się. Sprawił, że facet zaczął się jąkać, jeden punkt dla wilka. 
Był dumny, że krzyknął tylko odrobinę, gdy Talan uniósł go do góry. 

- Nie myśl, że pozwolę twojemu gorącemu ciału odwrócić moją uwagę od zrobienia z 

ciebie mojego partnera. 

-  Pomyślałem  sobie,  że  to  mogłoby  pomóc  –  Adrian  sapnął,  gdy  ponownie  został 

delikatnie położony na łóżku. 

Talan  uśmiechnął  się  drapieżnie  do  Adriana,  nakrywając  go  delikatnie  własnym 

ciałem. Kontakt dwóch rozgrzanych ciał sprawił, że Adrian cały się zaczerwienił. 

Podniecenie,  gdy  Talan  gonił  go  po  pokoju  sprawiło,  że  jego  ciało  stwardniało,  ale 

czując lwa leżącego na sobie omal nie eksplodował. 

Zmusił się, by leżeć biernie pod Talanem, ponieważ widział lwa tuż pod powierzchnią 

skóry kochanka i nie chciał niepokoić przyczajonego stworzenia. 

Źrenice oczu Talan rozszerzyły się, a kły wysunęły poza wargi. 

                                                           

13

 Jakoś tak to zakręcanie wydaje mi się… niemęskie ;) ale co ja tam wiem, jak geje się zachowują :) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

32 

 

-  Mam  zamiar  sprawić,  że  zapomnisz  każdego  człowieka,  który  ośmielił  się  dotknąć 

tego, co moje – warknął. 

Zanim Adrian zdążył to skomentować, został przewrócony i nakryty większym ciałem 

swojego kochanka. 

- Marzyłem, żeby być w tym tyłku – wyszeptał Talan. 

Gorący, szorstki język polizał plecy Adriana, wywołując iskry w jego zakończeniach 

nerwowych.  Nigdy  nie  uświadamiał  sobie,  jak  wiele  stref  erogennych  miał  na  grzbiecie, 
dopóki  Talan  nie  obmył  każdego  kręgu  swoim  szorstkim  językiem.  Ciało  Adriana 
stwardniało, aż zaczął myśleć, że samo tylko lizanie go przez Talana wystarczy, by doszedł.

 

 

-  Zaczekaj  na  mnie,  kochanie  –  powiedział  Talan,  jak  gdyby  czytając  w  myślach 

Adriana. 

Pstryknięcie  nakrętki  środka  nawilżającego  dotarło  do  jego  uszu  na  sekundy,  zanim 

jeden  długi  palec  wsunął  się  do  środka.  Prezerwatywy  były  zmiennym  niepotrzebne, 
ponieważ  nie  mogli  przenosić  chorób.  Adrian  używał  ich  wyłącznie,  kiedy  uprawiał  seks  z 
ludźmi,  ponieważ  lepiej  było  założyć  prezerwatywę,  niż  próbować  wyjaśnić  swojemu 
ludzkiemu kochankowi, że potrafi zamienić się w wilka. 

Adrian pchnął do tyłu, by zachęcić swojego kochanka. 
Talan włożył drugi palec, powoli. 

- Teraz to się po prostu ze mną droczysz– narzekał Adrian. 

- Tak. Jakie to uczucie? – zapytał Talan, skubiąc Adriana w ramię. 

- Irytujące. Włóż we mnie swojego fiuta i pieprz mnie, tak jak tego chcesz. 

Coś  ciepłego  zagościło  w  piersi  Adriana,  gdy  usłyszał  głęboki  śmiech  Talana. 

Uwielbiał  śmiech  tego  mężczyzny.  Miał  wrażenie,  jakby  ten  duży  kot  nie  śmiał  się 
dostatecznie często. 

Zapach ich ciał, razem, doprowadzał go do szaleństwa. Adrian chwycił prześcieradła i 

podniósł swój tyłek nieco wyżej, próbując skusić kochanka. 

- Cierpliwości, maleńki. Lwy nie lubią się spieszyć. 

- Możesz się nie spieszyć później.– Talan polizał kark Adriana, wysyłając dreszcze w 

dół po kręgosłupie zmiennego wilka. – Pieprz. 

- Spokojnie, kochanie. Mam całą noc. 

- Masz jakieś dwie minuty albo zaczynam wyrywać włosy. 

Talan zachichotał. Adrian poczuł niski dźwięk na swoich plecach. 

-  Nie  chcesz  tego  robić.  Miałbym  wszędzie  nieregularne  łyse  placki.  W  ogóle  nie 

byłbym seksowny. 

- Mniej gadania, więcej pieprzenia – powiedział Adrian przez zaciśnięte zęby. Szybko 

tracił  cierpliwość.  Straciłby  swoją  erekcję,  gdyby  nie  był  tak  podniecony  przez  ciało  lwa 
przyciśnięte do jego i dotykiem twardej długości Talana pocierającej o jego tyłek.  

Gdy  już  miał  zacząć  ponownie  narzekać,  Talan  wślizgnął  się  w  niego,  odbierając 

Adrianowi  cały  oddech  i  dając  mu  to,  czego  potrzebował.  Adrian  zamrugał  powstrzymując 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

33 

 

łzy,  gdy  poczuł  swojego  mężczyznę,  swojego  partnera,  który  pasował  do  niego  tak,  jakby 
Talan tam należał. 

Stracił zdolność myślenia, gdy Talan przesuwał się po jego prostacie i doprowadzał go 

do cholernego szału.  

Ciśnienie wzrosło. Adrian już prawie miał dojść, gdy ostry ból przeszył jego szyję. 
Kły  zanurzyły  się  w  jego  ciele,  znakując  go  głęboko.  Adrian  poczuł,  jak  jego  krew 

spływa w dół po ciele i wsiąka w nieskazitelnie czyste prześcieradła, ale nie chciał krzyczeć. 
Nie chciał, by pozostali wyważyli drzwi próbując ponownie ratować swojego alfę. 

Jestem oznaczony. 

Trzeba było głębokiej rany, by zostawić bliznę na ciele zmiennego. Po ilości krwi na 

łóżku, Adrian nie miał wątpliwości, że Talan zostawił mu po sobie bliznę na całe życie. Znak, 
który będzie nosić z dumą. 

Ta myśl była wystarczająca, by zepchnąć Adriana poza krawędź, właśnie wtedy, gdy 

fiut Talana uderzył w niego po raz ostatni. Wytrysk orgazmu Talana, wtłoczył ciepło do ciała 
Adriana, oznaczając go jako swojego. 

Po kilku minutach, Talan wyjął swoje kły z ramienia Adriana, wylizując ranę swoim 

szorstkim językiem. 

- Mój. Mój piękny partner. – Głęboki głos lwa zadudnił mu w uchu. – Mój na zawsze. 

Mój. Mój. Mój. 

-  Ty  także  jesteś  mój  –  Adrian  przypomniał  Talanowi,  gdy  leżał  przyszpilony  pod 

masywnym zmiennym. 

-  Zawsze  będę  twój,  mój  partnerze  życiowy.  Jesteś  wszystkim,  czego  zawsze 

pragnąłem. 

Talan  przewrócił  ich  na  bok  tak,  że  teraz  Adrian  leżał  przytulony  do  niego  na 

łyżeczkę. Zlizując krew z szyi Adriana, przytulił mocniej wilka. Mężczyźni pozostawali tak 
przytuleni, dopóki Adrian nie poczuł, że Talan wyślizguje się z jego ciała. 

-  Jesteśmy  ze  sobą  związani.  Możesz  zadzwonić  później  do  swojego  brata  i 

powiedzieć mu, że zostajesz – powiedział Talan, całując Adriana w czubek głowy. 

Pomimo  słów  Talana,  byli  ze  sobą  związani  tylko  w  połowie.  Dopóki  Adrian  nie 

oznaczy go w rewanżu, połączenie nie jest zakończone. 

Adrian  odczuwał  zadowolenie  leżąc  w  ramionach  Talana,  czując  jak  rośnie  więź 

pomiędzy  nimi.  To  nie  było  powszechne  dla  partnerów  z  różnych  gatunków  zmiennych. 
Adrian miał nadzieję, że im się uda. Nawet przez ten krótki czas, jaki znał Talana, czuł się 
bliżej  związany  z  tym  dużym  mężczyzną  niż  z  większością  wilków,  które  znał  przez  całe 
swoje życie. 

- Rozumiem, że twój kot mnie aprobuje – powiedział Adrian beznamiętnym głosem. 

-  Mój  kot  uważa,  że  jesteś  drugą  najlepszą  rzeczą  po  kocimiętce.  –  Głos  Talana 

zadudnił na plecach Adriana. - A ja uważam, że jesteś również całkiem wyjątkowy. 

Talan  przytulił  swojego  małego  wilka  bliżej  i  podziękował  swoim  szczęśliwym 

gwiazdom.  W  końcu  znalazł  mężczyznę,  z  którym  spędzi  życie.  Aby  inni  nie  mieli  na  to 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

34 

 

szans,  Talan  uczynił  swoim  tego  pięknego  mężczyznę.  Zastanawiał  się  ile  to  potrwa  zanim 
Adrian podda się nieuniknionemu i też go oznaczy. 

To  małe  uszczypnięcie,  które  Talan  otrzymał  wcześniej  nie  było  wystarczająco 

głębokie na prawdziwe znakowanie, nawet jeśli bolało jak cholera. 

Ich idylla została przerwana przez kogoś dobijającego się do drzwi Lepiej, żeby mieli 

dobry powód, by mu przerwać albo ktoś umrze. 

- Talan. Chodź szybko. Mamy problem. – Tasha krzyknęła po drugiej stronie drzwi. 

-  Będziesz  miała  problem,  jeśli  nie  zostawisz  mnie  w  spokoju  z  moim  partnerem  – 

ryknął  Talan.  Pozwolił,  by  warkot  grzmiał  w  powietrzu  przez  kilka  minut,  gdy  przyciągnął 
wilka mocniej w swoje ramiona. Pocierając swoim policzkiem o jedwabistą głowę, cieszył się 
kilkoma chwilami znakowania Adriana swoim zapachem, zanim walenie do drzwi rozpoczęło 
się ponownie. 

-  Talan.  Ja  nie  żartuję.  W  mieście  jest  facet,  który  pyta  o  Adriana.  Myślę,  że  to  ten 

wilk Olson. 

-  Cholera.  –  Talan  klepnął  Adriana  w  tyłek.  –  Ubierz  się,  piękny.  Mam  zamiar 

natychmiast położyć temu kres. 

- Najpierw się umyję. 

Talan złapał za nadgarstek Adriana, zanim ten wyszedł z łóżka. 

-  Ogranicz  mycie  do  minimum.  Chcę,  żeby  ten  facet  wyczuł  mój  zapach  na  całym 

twoim ciele. 

Adrian pokiwał ze zrozumieniem głową zanim wszedł  do łazienki. Talan  cieszył  się 

tym  widokiem  przez  chwilę,  zanim  potrząsnął  głową  i  założył  ubranie.  Cholera,  jego 
mężczyzna wyglądał dobrze zarówno przychodząc jak i odchodząc. 

Talan otworzył drzwi do sypialni i zobaczył zaniepokojoną twarz Tashy. 

-  Krąży  plotka,  że  ten  facet  twierdzi,  iż  Adrian  jest  zbyt  przestraszony,  by  się  z  nim 

spotkać. Talan, nie może być tak, że jakiś chudy wilk publicznie ogłasza, że partner alfy jest 
słaby. 

-  Zajmę  się  nim  –  odpowiedział  Talan  nadymając  pierś.  –  Nie  rzuca  się  wyzwania 

mojemu partnerowi. 

Dillon wbiegł do przedpokoju.  

- Alfa, w mieście jest ten koleś, który rozpowiada, że rzuci wyzwanie Adrianowi. Nie 

możemy  mu  pozwolić  dostać  szczeniaczka.  Ten  facet  zrobi  z  niego  miazgę.  Jest  cholernie 
ogromny  jak  na  wilka.  Mogę  być  naprawdę  uważny.  –  Dziki  błysk  pojawił  się  w  oczach 
młodego lwa. – Nikt się nigdy nie dowie, gdzie poszedł. 

- Zajmę się tym. – Niski pomruk zabrzmiał za nimi. 

Talan odwrócił się i zobaczył, że zazwyczaj zielone oczy Adriana święcą się na złoto, 

znak, że jego wilk był tuż pod powierzchnią. 

- No już, kochanie. Nie mogę pozwolić ci, żebyś spotkał się z tym facetem. To z jego 

powodu twój brat był skłonny przehandlować cię nam, lwom – powiedział Talan marszcząc 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

35 

 

brwi. Martwił się, że Adrian będzie niepotrzebnie ryzykował, by udowodnić Talanowi swoją 
wartość. Nikt nie zbliży się wystarczająco blisko, by zranić jego małego wilka. 

Nie dbał o to, jak wielu ludzi będzie musiał zabić. 

-  Powiedziałem  mojemu  bratu  to  samo,  co  teraz  powiem  tobie.  Mogę  się  zająć 

Olsonem.  Poza  tym,  chcę  się  dowiedzieć,  dlaczego  on  tak  się  na  mnie  uwziął.  Ściga  mnie 
odkąd dołączył do watahy mojego brata. 

Talan popatrzył na swojego pięknego partnera. 

- Kochanie, może być więcej niż jeden powód, dlaczego ten Olson cię ściga. 

Adrian pokręcił głową. 

- Nie odczułem tego rodzaju wibracji. To tak, jakby odkrył, że zabiłem jego matkę, a 

potem zjadłem jego kota na śniadanie. Mam zamiar dotrzeć do sedna. 

Talan zacisnął dłoń na ramieniu Adriana. 

- Nigdzie nie idziesz beze mnie. 

Wąski podbródek Adriana wykrzywił się do góry. 

- Dobrze, możesz prowadzić. Ktoś rzucił kotem na mój samochód. 

Talan spojrzał na swojego wilka z zadowoleniem. 

-  W  każdym  razie,  teraz  jest  u  mechanika.  Powiedział,  że  naprawa  potrwa  kilka  dni, 

ale będzie wyglądał jak nowy. 

Jego wysiłki zostały nagrodzone olśniewającym uśmiechem. 

-  To  dobrze.  Naprawdę  lubię  ten  samochód.  Jest  super  ekonomiczny  pod  względem 

zużycia paliwa. 

Kręcąc głową na swojego przyjaznego ziemi mężczyznę, Talan owinął Adriana swoim 

ramieniem i poprowadził go przez dom, do garażu z tyłu. 

Dziesiątki  pojazdów  było  zaparkowanych  w  ogromnym  klimatyzowanym  garażu. 

Talan poprowadził Adriana w stronę dużego czarnego Hummera. 

Adrian wbił piety w ziemię. 

- Powiedz mi, że żartujesz! – zażądał. 

-  Ani  trochę.  Jestem  dużym  mężczyzną  i  nie  złożę  się  w  pół,  by  ratować  ziemię. 

Rozważę podróż hybrydowym SUVem, ale to najlepsza z moich ofert. 

Zignorował  narzekania  Adriana  na  temat  swojego  zabijającego  planetę  samochodu 

podniósłszy go do góry i wrzuciwszy na siedzenie pasażera. 

Siadając szybko na siedzeniu  kierowcy,  Talon  z zadowoleniem zauważył,  że Adrian 

zapiął  pasy  bezpieczeństwa.  Jako  zmienny  nie  przejmował  się  tym,  ponieważ  nawet 
wypadnięcie  przez  przednią  szybę  nie  zabiłoby  go,  ale  inne  zasady  odnosiły  się  do  jego 
bardziej delikatnego partnera. 

- Pasy – powiedział Adrian, krzyżując ramiona. 

Skrywając uśmiech, Talan zapiął pasy, zadowolony, że Adrianowi zależało na tyle, by 

zrzędzić. Ich związek był na dobrej drodze. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

36 

 

Uruchomił  samochód  i  ruszył  w  stronę  miasta.  Gdy  tak  jechali,  Talan  próbował 

dowiedzieć się więcej o Adrianie. 

- Dużo pracujesz w domu? 

-  Tak.  Pracuję  głównie  w  domu.  Czasami  jadę  na  miejsce,  by  przekazać  firmie 

bezpośrednie  informacje,  ale  niewiele  jest  rzeczy,  których  nie  mogę  zrobić  z  mojego 
domowego komputera. Obecnie firma z Japonii chce mojego wkładu w ich nowy projekt gry, 
a teraz kończę mały projekt dla firmy produkującej gry komputerowe z USA. 

- Lubisz to, co robisz? – zapytał Talan. 

-  Taak,  naprawdę  lubię.  –  Głos  Adriana  odzwierciedlał  jego  radość.  –  To  znaczy, 

mogłem  być  jakimś  nudziarzem  na  uniwersytecie,  zajmującym  się  matematycznymi 
twierdzeniami i uczącym algebry znudzonych studentów pierwszego roku, albo w najlepszym 
wypadku, wymyślając najbardziej krwawy sposób, w jaki ork może zabić elfa. Naprawdę, nie 
ma co porównywać. 

Talan roześmiał się. 
Najlepsze  w  jego  wspaniałym,  utalentowanym  partnerze  było  to,  że  Talan 

autentycznie lubił też tego faceta. Pod czarnymi włosami i ładnymi zielonymi oczami, krył się 
słodki, błyskotliwy mężczyzna z szelmowskim poczuciem humoru. 

Talan  był  zakochany.  Miał  nadzieję,  że  z  czasem  jego  uczucie  zostanie 

odwzajemnione. Chociaż większość partnerów kończyła zakochując się w sobie, to jednak nie 
było  na to  gwarancji.  Było więcej  niż kilka par, które związały się w pośpiechu i  żałowały 
tego do końca życia. Talan zrobi wszystko, co w jego mocy, by się upewnić, że Adrian nigdy 
nie  pożałuje,  że  należy  do  niego.  Musiał  ponadto  zmusić  swojego  partnera,  by  ten 
zrewanżował mu się ugryzieniem. 

Adrianowi nie podobał się pomysł bycia jedynym wilkiem w stadzie kotów. Talan nie 

mógł go za to winić, ale nic nie mógł zrobić w tej sprawie. Adrian będzie musiał przywyknąć 
do  tej  myśli,  ponieważ  Talan  nie  zamierzał  pozwolić  mu  odejść.  Do  diabła,  zatrzyma  tego 
jednego wilka nawet jeśli oznaczało to, że będzie musiał stawić czoło całej watasze,  

Jadąc, kontynuowali rozmowę. Talan podzielił się z nim swoją miłością do rodziny i 

zmartwieniach  odnośnie  stada  –  jak  spędza  większość  swojego  czasu  organizując  zasoby 
stada i pracując z międzynarodową radą na rzecz ochrony praw zmiennych. 

Adrian opowiedział mu  o swojej  miłości do matematyki  i  nauk ścisłych  oraz o tym, 

jak  wewnętrzny  maniak  komputerowy  w  nim  zmusił  go  do  tworzenia  zawiłych  gier 
komputerowych, co pomogło mu dzielić się swoją radością ze skomplikowanych zagadek z 
innymi. 

Talan poczuł, że wraz z błyskiem jasnych zielonych oczu, roztapia się kawałek jego 

serca. 

Dotarłszy  do  miasta,  Talan  zatrzymał  samochód  przed  lokalnym  barem.  Doszedł  do 

wniosku, że jeśli w pobliży był obcy, Diana w barze będzie wiedziała, gdzie on jest. 

Okazało się, że pytanie nie było potrzebne. 

-  Tam  jest  –  powiedział  Adrian,  wskazując  na  owłosionego  blondyna  z  ramionami 

niemal tak dużymi jak Talana. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

37 

 

Talan warknął. Nie było mowy, aby pozwolił, by ten facet zbliżył się do jego partnera. 

- Zostań w samochodzie – rozkazał Talan wychodząc z Hummera. 

Talan zbliżył się do blondyna i wszedł przed niego, blokując mu drogę. 

- Słyszałem, że szukasz Adriana. 

Blondyn przyglądał mu się surowo brązowymi oczami.   

- Gdzie on jest? Mam zamiar rzucić mu wyzwanie, rozedrzeć jego gardło i zatańczyć 

na jego grobie. 

Talan poczuł jak jego lew budzi się pod powierzchnią skóry, by chronić jego partnera. 

Z wielkim trudem trzymał się swojej ludzkiej formy.  

- Ten mężczyzna jest moim partnerem i będę bardzo zły, jeśli dotkniesz choć włosa na 

jego głowie. 

-  Kurwa.  –  Oczy  wilka  płonęły  wściekle  na  pomarańczowo.  –  Jak  on  to  robi?  Ten 

mały skurwiel ma sielankowe życie. 

Energia wściekłego zmiennego wilka zjeżyła włosy na plecach Talana i  wiedział, że 

jego partner wszystko usłyszał. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

38 

 

Rozdział 5 

 

Adrian zaczekał tylko chwilę, zanim wysiadł z Hummera i ruszył za swoim partnerem. 

Był  zmęczony  tym,  że  każdy  mu  mówi,  że  nie  jest  w  stanie  powstrzymać  jednego  wilka. 
Przyznawał,  że  facet  był  ogromny,  ale  Adrian  akurat  nie  był  bezbronny.  Na  pewno  nie 
zamierzał jak dziecko czekać w ciężarówce, gdy dorośli w tym czasie wszystkim się zajmą. 

Oczy  Olsona  świeciły  na  pomarańczowo,  gdy  błyskawicznie  wyrwał  się,  by  stanąć 

przed Adrianem. 

-  Wiedziałem,  że  jesteś  blisko.  Jeśli  ten  facet  jest  naprawdę  twoim  partnerem,  nie 

pozwoliłbyś mu odejść tak daleko od siebie. 

-  Jaki  masz  ze  mną  problem?  Nie  zamieniliśmy  ze  sobą  więcej  niż  kilka  słów,  od 

kiedy  dołączyłeś  do  watahy,  a  ciągle  słyszę,  jak  bardzo  mnie  nie  znosisz.  Czy  ja  ci 
kiedykolwiek coś zrobiłem?– To było pytanie, które prześladowało Adriana. Nie mógł sobie 
przypomnieć ani jednego złego spotkania, ale ten facet nienawidził go z pasją.  

-  Wszystko  –  syknął  Olson.  –  Twój  ojciec  złamał  mojej  matce  serce.  Opuścił  ją, 

ponieważ nie była jego „prawdziwą partnerką” – powiedział Olson, robiąc w powietrzu znak 
cudzysłowu  przy  wyrażeniu  prawdziwej  partnerce.  -  Potem  odszedł  z  twoją  matką  i  miał 
ciebie  i  twojego  brata.  Idealna  rodzina  –  wypluł  te  słowa,  jak  gdyby  były  kwasem 
bulgoczącym w jego duszy. 

W przemowie Olsona było słychać ogrom bólu. Adrian nie potrafił wymyślić nic, co 

mógłby powiedzieć na obronę swojego ojca.  

- Przykro mi, że mój ojciec cię opuścił. Nie wiem, dlaczego nie utrzymywał kontaktu 

ze  swoim  synem.  –  Adrian  miał  wątpliwości,  czy  ojciec  kiedykolwiek  dowiedział  się  o 
narodzinach Olsona. Z pewnością by o tym wspomniał. 

Olson spojrzał szyderczo na Adriana. 

- Ponieważ był takim dobrym ojcem? 

Adrian wzruszył ramionami. 

-  Częściowo,  ale  głównie  dlatego,  że  on  zawsze  mówił  nam,  że  rodzina  jest 

wszystkim. Zmarł trzy lata temu na wakacjach z moją matką. 

- Wiem. Przeczytałem nekrologi. A ponieważ nie mogę wyładować swojej wściekłości 

na nim, mam zamiar zniszczyć jego synów. Podczas gdy ty dorastałeś szczęśliwy i chroniony 
przez watahę, moja mama wychowywała mnie samotnie i jej wataha ją wyrzuciła. Dorastałem 
bijąc się o jedzenie z tymi zmiennymi, wśród których przebywaliśmy, a moja matka puszczała 
się, by zapewnić nam schronienie. Wiodłeś życie, które mi się należało. 

- Dlaczego nie ścigasz jego brata? – zapytał Talan. 

Adrian nie ufał spokojowi w jaki Talan zadał to pytanie. Widział, że lew Talana jest 

blisko powierzchni. Jego zęby były bardziej szpiczaste, a w oczach było zdecydowanie więcej 
złota.  Talan  był  gotowy  zmienić  się  w  każdej  chwili  i  zniszczyć  reputację  swojego  stada. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

39 

 

Adrian  nie  mógł  na  to  pozwolić.  Przygotował  się  psychicznie  na  to,  co  wiedział,  że  musi 
zrobić. 

Olson uśmiechnął się nikczemnie. 

-  Ponieważ  Kade  jest  silny,  ale  będzie  dużo  słabszy,  gdy  zabiję  jego  brata.  W  moim 

interesie  było  rozgryźć  alfę.  Jedyną  słabością  Kade‟a  są  ludzie,  których  on  kocha.  Zabicie 
Adriana będzie podwójnie korzystne. Zabiję jednego ze swoich wrogów i wyrwę serce alfie w 
tym samym czasie. To sprawi, że znacznie prościej będzie go pokonać. 

- Więc ta cała wymyślna intryga jest po to, by zająć pozycję alfy w wilczej watasze – 

powiedział Adrian, by się upewnić, że dobrze zrozumiał plan.  

Olson uśmiechnął się do niego szeroko. 

- Tak, i da mi pozycję, jaką powinienem mieć od urodzenia.  

- To dobry plan – zgodził się Adrian. Strategicznie, to było raczej genialne. 

-  Dzięki  –  odparł  Olson,  nadymając  swoją  klatkę  piersiową.  –  Od  geniusza,  którym 

jesteś, to całkiem jak komplement. 

Talan nisko warknął. 

- Pominąłeś jeden drobny szczegół – powiedział. 

- Jaki? 

-  Nie  obchodzi  mnie  polityka  wilczej  watahy.  Rozerwę  ci  gardło,  jeśli  dotkniesz 

mojego mężczyzny. 

Olson zbladł. 

- Ale jeśli rzucę mu wilcze wyzwanie, to będzie absolutnie legalne. Rada zmiennych 

ogłosi twoje stado wyrzutkiem, jeśli wtrącisz się do walki. 

-  Wolałbym  raczej  skazać  moje  stado,  niż  stać  tutaj  i  pozwolić  ci  zabić  mojego 

partnera. 

Adrian wiedział, że może zrobić tylko jedno. 

- Olson, oficjalnie przyjmuję twoje wyzwanie. 

- Nie! – krzyknął Talan. 

Adrian widział strach i gniew wyryte na twarzy swojego kochanka, ale nie zamierzał 

się  wycofać.  Zmarnował  wystarczającą  ilość  czasu  ukrywając  się  przed  tym  mściwym 
wilkiem.  Olson  miał  prawo  mieć  żal  do  ich  ojca,  ale  Adrian  nie  zamierzał  pozwolić  temu 
wilkowi ścigać swojego brata albo, co gorsza, swojej bratowej. To się skończy tutaj. 

Olson uśmiechnął się. 

- Spotkajmy się dziś wieczorem na rynku. 

- Nie. 

Olson przestał się uśmiechać. 

- Co to znaczy “nie”? 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

40 

 

-  Ty  rzuciłeś  wyzwanie,  a  ja  je  przyjąłem.  Do  mnie  należy  wybór  miejsca  i  czasu. 

Wybieram tutaj i teraz. – W końcu, czyż nie mówi się „nigdy nie pozwól wariatowi zabrać się 
w inne miejsce”?
 Adrian czuł, że dotyczy to także niezrównoważonych wilków. 

- Dobra, jak chcesz – warknął Olson. 

Podczas  ich  rozmowy,  Adrian  przyglądał  się  językowi  ciała  Olsona.  Wiedział,  na 

długo zanim Olson zaatakował, że ten większy wilk zamierza na niego napaść bez względu na 
to,  czy  Adrian  się  zgodzi  na  spotkanie,  czy  nie.  Olson  nie  dbał  o  zasady  i  zwyczaje 
zmiennych, chyba że działały na jego korzyść. 

Patrząc jak Olson skacze, Adrian spokojnie zrobił krok w bok. Z namysłem,  zmienił 

swoją prawą dłoń w łapę z długimi pazurami i od niechcenia rozpruł Olsonowi gardło. Duży 
wilk upadł na chodnik… martwy. 

- Jasna cholera. 

Adrian odwrócił się i zobaczył, że większość stada stoi na chodniku tuż za nim. 

-  Pomyśleliśmy,  że  przyjdziemy  i  zobaczymy,  czy  jest  cokolwiek,  co  moglibyśmy 

zrobić, by pomóc – oznajmił Dillon, jego blada twarz skupiła się na martwym wilku leżącym 
u stóp Adriana. – Ale widzę, że ten mały wilk potrafi o siebie zadbać. 

Adrian popatrzył na zdziwiony wyraz twarzy Talana. 

- Nie przeczytałeś w mojej biografii, że uczę dziewczynki samoobrony? 

-  Taak,  ale  jak  nauczanie  małych  dziewczynek  karate  ma  się  do  rozpruwania 

człowiekowi gardła. 

- Moje dziewczynki to zmienne córki znaczących alf. Posiadam czarny pas dziesiątego 

stopnia w sztukach walki zmiennych, do którego zalicza się użycie pazurów i zębów w razie 
nagłego  ataku  i  w  sytuacjach,  gdy  jest  się  zakładnikiem.  Jestem  uważany  za  światowego 
lidera w samoobronie zmiennych. 

Talan i reszta stada patrzyła na niego z szeroko otwartymi ustami. 

-  W  takim  razie  dlaczego  twój  brat  odesłał  cię,  by  cię  chronić  przed  Olsonem?  – 

zapytał Talan. 

Adrian roześmiał się. 

-  Ponieważ  jest  moim  starszym  bratem.  Nieważne  jak  wyszkolona  jest  dana  osoba, 

zawsze  jest  szansa,  że  ta  druga  osoba  będzie  szybsza,  silniejsza  albo  będzie  lepszym 
zawodnikiem.  On  nie  chciał  ryzykować.  –  Adrian  wzruszył  ramionami.  –  Mój  brat  mnie 
kocha. 

Dillon  spojrzał  w  dół  na  ciało.  Mieszkańcy  wychodzili  z  restauracji  i  sklepów,  by 

popatrzeć na martwego człowieka leżącego na ulicy. 

Ktoś  musiał  wezwać  władze,  ponieważ  chwilę  później  zatrzymał  się  przy  nich 

samochód szeryfa. 

- Pozwól mi to załatwić – powiedział Talan, nadymając klatkę piersiową i stając przed 

Adrianem jak żywa lwia tarcza. 

Mężczyzna, który wysiadł z samochodu sprawił, że Talan wyglądał na małego. Szeryf 

miał dobrze ponad dwa metry trzynaście centymetrów wzrostu, mięśnie kulturysty, ale jego 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

41 

 

budowa ciała krzyczała, że to wszystko było naturalne. Wystarczył mały podmuch zapachu, 
by zrozumieć, że szeryf był zmiennym niedźwiedziem. 

- Ko to zrobił? – zażądał szeryf, patrząc na ciało Olsona. 

- Ja. – Adrian odepchnął Talana i stanął przed ogromnym gliną. 

-  Jestem  szeryf  Louis  Arktos  –  powiedział  duży  mężczyzna,  oceniając  spojrzeniem 

wzrost Adriana. 

- Adrian Volk. 

Szeryf rzucił okiem na ciało na ziemi. 

- Czy to była legalna walka? 

Adrian skinął głową. 

- Wszyscy tutaj są moimi świadkami. 

- A ktoś poza stadem lwów twojego kochanka? Wybacz mi moje wątpliwości, ale całe 

miasto wie, że te lwy szaleją na twoim punkcie. 

Adrian  nie  mógł  powstrzymać  uśmiechu,  który  wypłynął  mu  na  usta.  Miło  było  być 

chętnie widzianym członkiem stada. 

- Ja słyszałem rzucone wyzwanie. – Młody mężczyzna przepchnął się przez tłum. 

Adrian był zdziwiony całkowicie ludzkim zapachem tego mężczyzny. 

Intensywne spojrzenie szeryfa  rozbierało  wzrokiem  nowo przybyłego. Adrian niemal 

czuł żar przepływający między nimi, gdy na siebie patrzyli.  

- Dzień dobry Jamesie – powiedział szeryf. 

Adrian był rozbawiony słysząc, że głos szeryfa jest znacznie głębszy niż wtedy, kiedy 

ten witał Adriana. Nie potrzeba było geniusza by stwierdzić, że ten człowiek pociągał dużego 
niedźwiedzia. 

- Dobry, Szeryfie. Jadłem właśnie w barze. – James uśmiechnął się lekko do Adriana. 

– Nie spotkaliśmy się, ale wiedziałem, kim jesteś, ponieważ Talan był z tobą. – Odwrócił się 
do  szeryfa,  by  dokończyć  opowiadanie.  –  Wyszedłem  na  zewnątrz,  by  poznać  Adriana  i 
usłyszałem,  jak  ten  drugi  wilk  grozi  mu  śmiercią.  Rzucił  mu  wyzwanie  i,  hmm,  Adrian 
wszystkim się zajął. – zająknął się James przy końcówce. 

Adrian odchrząknął. 

-  Dziękuję  Jamesie.  –  Spojrzał  w  dół  na  chodnik,  żeby  człowiek  nie  mógł  zobaczyć 

rozbawienia w jego oczach. James był słodki, ale biedaczek był absolutnie bez szans, gdyby 
szeryf na serio zaczął go podrywać. 

- Jeśli James jest gotów poświadczyć, że zostałeś wyzwany, zajmę się ciałem i zrobię 

porządek  z  oficjalną  dokumentacją.  –  Szeryf  przyszpilił  Adriana  zimnym  spojrzeniem.   – 
Dopilnuj,  żebyś  trzymał  się  z  dala  od  kłopotów  i  nie  wyrobił  sobie  nawyku  zostawiania 
trupów w moim mieście. 

-  Tak,  proszę  pana  –  odpowiedział  Adrian.  Celem  swojego  życia  uczyni  unikanie 

jakichkolwiek zwad z dużym szeryfem. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

42 

 

Mężczyźni  uścisnęli  sobie  dłonie.  Szeryf  przypatrywał  mu  się  przez  dłuższą  chwilę 

zanim puścił dłoń Adriana, wywołując za sobą niski pomruk. 

Louis rzucił rozbawione spojrzenie poza Adriana.  

- Uspokój się, Talanie, nie próbuję ukraść twojego chłopaka. Próbowałem się właśnie 

dowiedzieć, jak ktoś tak mały mógł zabić tak dużego drapieżnika. 

-  Nie  zawsze  liczy  się  rozmiar  –  oświadczył  James  zza  Adriana.  Adrian  odwrócił 

głowę, by zobaczyć jak człowiek odchodzi przez tłum. 

-  Myślę,  że  masz  trochę  własnej  roboty  do  wykonania,  Szeryfie  –  oznajmił  Adrian, 

skinąwszy głową w stronę człowieka. 

Szeryf odprowadzał Jamesa wygłodniałym wzrokiem, zanim opanował się i ponownie 

zwrócił swoją uwagę na Adriana. 

- Przypuszczam, że tak. Dobrej nocy, panowie. Zajmę się wszystkim. 

Talan chwycił Adriana za ramię. 

- Chodź, kochanku, czas wrócić do domu. 

Adrian  posłusznie  podążył  za  Talanem  z  powrotem  do  Hummera.  Tak  bardzo  jak 

nienawidził  tego  dużego  pojazdu,  to  jednak  przyznawał,  że  stanowił  on  schronienie  przed 
wścibskimi  spojrzeniami  mieszkańców.  Nie  miał  wątpliwości,  że  wiadomości  o  jego  walce 
będą na ustach wszystkich przed zmrokiem. 

Ku zaskoczeniu Adriana, kiedy dotarli do samochodu, alfa złapał go za biceps. 

-  Nigdy  ponownie  nie  narażaj  się  na  niebezpieczeństwo  –  ryknął  lew,  potrząsając 

Adrianem jak szmacianą lalką. 

Adrian wyrwał się z jego rąk. 

-  Nie  jestem  jakimś  tam  małym  dzieciakiem,  które  musi  być  pilnowane  przez 

dorosłych.  Jestem  w  pełni  dojrzałym  dorosłym  człowiekiem.  Wbrew  temu,  co  myślisz,  nie 
potrzebuję,  by  mój  duży  silny  partner  staczał  za  mnie  wszystkie  moje  walki.  Będę  w  tym 
związku  twoim  równorzędnym  partnerem  albo  wcale  nie  będziemy  partnerami.  Nie 
potrzebuję tatusia, by się o mnie troszczył. Potrzebuję u swojego boku mężczyzny, na którym 
mogę polegać i który będzie mnie wspierał. 

To  był  jakiś  koszmar.  Zamiast  cieszyć  się  z  tego,  że  jego  partner  potrafi  o  sobie 

zadbać, Talan zachowywał się, jakby Adrian go zdradził. Jeśli lew szukał kogoś bezbronnego 
i delikatnego, to w takim razie Adrian nie był dla niego. 

-  Myślę,  że  nadszedł  czas,  bym  natychmiast  wrócił  do  domu  –  oznajmił  Adrian 

złotemu  lwiemu  zmiennemu,  unikając  jego  wzroku.  Nie  mógł  patrzeć  na  lwa,  był  zbyt 
rozzłoszczony. 

Po  tym,  jak  myślał,  że  znalazł  swojego  partnera  życiowego,  jego  serce  niemal  nie 

mogło znieść rozczarowania. To było druzgocące. 

Talan skinął głową. 

- Powinieneś odpocząć po takim traumatycznym spotkaniu. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

43 

 

Adrian  nie  trudził  się,  by  to  sprostować.  Bez  komentarza  pozwolił  odwieźć  się 

większemu mężczyźnie z powrotem do domu stada. Mrugając, by powstrzymać łzy, poszedł 
do swojego pokoju i zebrał swoje walizki. 

-  Dokąd  się  wybierasz?  –  zapytał  Talan.  Zablokował  Adrianowi  drogę,  stając  w 

drzwiach wejściowych. 

- Powiedziałem ci, że idę do domu. Muszę zdecydować, czy mogę żyć z mężczyzną, 

który uważa, że jestem całkowicie bezużyteczny. 

Talan zmarszczył brwi. 

- Dlaczego tak mówisz? Nigdy nie powiedziałem, że jesteś bezużyteczny. 

-  Uważasz,  że  jestem  słaby  i  potrzebuję  ochrony.  Powiedziałem  ci,  że  potrafię  zająć 

się  Olsonem,  ale  ty  spojrzałeś  na  mnie  i  zdecydowałeś,  że  jestem  słabą,  bezbronną  rzeczą, 
która potrzebuje ochrony. Nie jestem delikatny, ani słaby i nie potrzebuję partnera, który mnie 
za takiego uważa. 

Trudno  było  wyrzucić  z  siebie  te  słowa,  kiedy  jego  serce  czuło,  jakby  się  miało 

rozpaść  na  pół.  Ciężar w  jego  piersi  sprawiał,  że  trudno  mu  było  oddychać,  ale  musiał  dać 
znać  Talanowi,  że  nie  zamierza  znosić  tego  typu  zachowań.  Tolerował  to  u  swojego  brata, 
ponieważ dorastali razem. 

Jakkolwiek Talan nie widział, jak Adrian wyrasta z dziecka na mężczyznę, to jednak 

powinien bardziej ufać swojemu partnerowi. 

- Jak wrócisz do domu? – zapytał Talan, krzyżując ręce na piersi. 

- Ja go podwiozę – zaoferował stojący w korytarzu Kevin. 

Talan warknął na niego. 
Kevin podniósł dłonie w pokojowym geście. 

-  Nie  możemy  powstrzymać  wilka.  Jeśli  Adrian  zadzwoni  do  swojego  brata  i  powie 

mu, że jest nieszczęśliwy, będziemy mieć kupę problemów. I tak samo, jak lubię Adriana, nie 
mam ochoty rozpocząć międzygatunkowej wojny, ponieważ ty nie ufasz swojemu partnerowi. 

- Ufam mojemu partnerowi! – krzyknął Talan. 

- Podwiozę cię. – Kevin podniósł dwie z walizek Adriana. 

Mężczyźni  szli  do  samochodu  Kevina  w  milczeniu.  Adrian  nawet  nie  skomentował, 

gdy drugi mężczyzna otworzył przed nim drzwi do pochłaniającego benzynę pickupa.  

Talan patrzył na nich spod drzwi do garażu, ale nie zrobił nic więcej, by powstrzymać 

Adriana przed odjazdem. 

Przejechali kilka kilometrów zanim Kevin się odezwał. 

-  On  naprawdę  cię  kocha,  wiesz.  Nigdy  nie  widziałem,  by  był  tak  opiekuńczy  w 

stosunku  do  kogokolwiek  wcześniej.  Czy  to  chodzi  o  to,  że  jest  lwem?  Nie  możesz  żyć  z 
grupą kotów? 

Adrian westchnął. Przycisnął czoło do chłodnej szyby w oknie próbując zebrać myśli. 

-  To  nie  ma  nic  wspólnego  z  tym,  że  jesteście  kotami.  Wszyscy  byliście  naprawdę 

gościnni.  Lubiłem  przebywać  z  wami,  przez  ten  krótki  czas.  Tu  chodzi  o  kwestię  jego 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

44 

 

zaufania do mnie, że znam swoje ograniczenia. Nie będę żył pod kloszem. Przez całe moje 
życie,  mój  brat  próbował  mnie  chronić  przed  wszystkim.  Nie  będę  dłużej  wiódł  takiej 
egzystencji, ponieważ mój partner nie ufa mi, że potrafię na siebie uważać. Partner alfy musi 
być silny, a ja nie mogę zostać z Talanem, jeśli on nigdy nie uwierzy, że jestem dość silny, by 
być u jego boku. 

-  A  jak  opuszczenie  go  ma  udowodnić  twoją  siłę?  –  zapytał  Kevin.  –  Sądziłbym,  że 

bardziej sensownie byłoby z nim walczyć, niż go opuścić. Ja wiem, że gdybym miał na tyle 
szczęścia  i  znalazł  swojego  życiowego  partnera,  a  potem  on  by  mnie  opuścił,  byłbym  zbyt 
załamany, by myśleć o czymkolwiek innym niż o tym, jak jestem przegrany. Jak myślisz, co 
on z tego wyniesie? 

Adrian  nie  warknął  na  Kevina  ponieważ  ten  zmienny  lew  brzmiał  bardziej  z 

zaciekawieniem, niż potępiająco. 

-  Chcę,  żeby  pomyślał  o  tym,  czego  oczekuje  od  swojego  partnera  życiowego.  Jeśli 

chce  prawdziwego  partnera,  to  ja  jestem  chętny.  Jeśli  chce  ślicznego  partnera-maskotkę, 
będzie musiał poszukać gdzie indziej. – Adrian rzucił przystojnemu zmiennemu zaciekawione 
spojrzenie. – Myślałem, że jesteś hetero. 

Kevin wzruszył ramionami. 

- Lubię kobiety i nigdy nie będę żałował, że mam chłopców, ale wiem, w głębi serca, 

że  to  mężczyzna  będzie  moim  życiowym  partnerem.  –  Zmienny  przeszył  Adriana  swoim 
poważnym spojrzeniem, zanim zwrócił je z powrotem na drogę.  – Wyrwałbym sobie serce, 
gdyby  mój  partner  mnie  opuścił,  ponieważ  kochałem  go  na  tyle,  by  próbować  go  chronić. 
Poza tym,  myślałem,  że  wy dwoje już jesteście związani.  Oboje będziecie cierpieć, jeśli  nie 
wrócisz. 

Adrian potrząsnął głową. 

- Wiązanie nie zostało ukończone. Cierpielibyśmy bardziej, skoro nie mogę być tym, 

kogo  on  potrzebuje,  a  cykl  wiązania  byłby  zakończony.  Nie  będę  odpowiedzialny  za  to,  że 
inne lwy będą rzucać wyzwanie jego władzy, ponieważ będą uważać, że wybrał sobie słabego 
partnera. 

-  Adrianie, mogę ci  zagwarantować, że żaden z lwów w moim  stadzie nie uważa, że 

jesteś  słaby.  Zabiłeś  wilka  dwa  razy  większego  od  siebie  jednym  machnięciem.  To  było 
bezwzględne, bezlitosne i jestem z ciebie cholernie dumny. Jeśli w ciągu tygodnia Talan nie 
zda sobie sprawy, że popełnił błąd, w takim razie nie jest liderem, za jakiego go uważałem. 

Adrian patrzył nieruchomo przez okno. 

- Mam taką nadzieję. Już za nim tęsknię.