Amber Kell Supernatural Mates 1 From Pack To Pride Rozdziały 1 5

background image

AMBER KELL

Supernatural Mates 01

- FROM PACK TO PRIDE –

(Z watahy wilków do stada lwów)

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

2

Rozdział 1

- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. – Adrian wpatrywał się w swojego brata tak,

jakby nigdy przedtem go nie widział. Rozejrzał się po biurze Kade‟a. Jego głowa obracała się,
gdy przyswajał sobie ten nagły zwrot w rzeczywistości.

Wszystko w tym męskim pokoju wyłożonym boazerią było na swoim miejscu. Te

same miękkie dywaniki, to samo biurko, którego przed Kadem używał ich ojciec. Żadnych
zmian, ponieważ jego brat był fanatykiem na punkcie tradycji. Tradycji, które łamał
wysyłając swojego zmiennego wilczego brata, by zamieszkał pośród lwów.

Może zasnął po obfitym posiłku i teraz śni. Tak, to musi być to. Z pewnością jego brat

nie sprzedałby go bandzie owłosionych jaj. Mógłby, być może, zrozumieć sprzedanie go innej
psiej watasze: wilków czy kojotów, cholera, ostatecznie nawet grupie zmiennych psów, które
żyły w centrum miasta, w zaułku za lodziarnią.

Ale koty!

Był w piekle.

Adrian uważnie przyglądał się Kade‟owi mając nadzieję, że zobaczy jakieś

zewnętrzne oznaki, że jego brat i alfa kompletnie stracił swój pieprzony rozum.

Nie, facet nadal wyglądał tak samo. Ciemne włosy, zielone oczy, identyczne jak oczy

Adriana, i dołeczek, gdy się uśmiechał, ale najwyraźniej stracił zdrowy rozum.

Adrian westchnął.
Jego dzień zaczął się tak cudownie, miłą przebieżką z kumplami z watahy, która

zakończyła się upolowaniem zranionego jelenia. Nie mógł myśleć o przyjemniejszym
rozpoczęciu dnia.

A teraz, jego zły brat to wszystko zniszczył.

- Co? To ma sens. – Kade odpowiedział mu niewinnym spojrzeniem. Spojrzeniem, które
potężnemu alfie absolutnie nie mogło się udać.

- Sprzedałeś mnie tym kiciom!

- Przesadzasz – zaprotestował Kade. – Zawarłem układ pokojowy pomiędzy dwoma

watahami.

- Dobra, Panie Utrzymuję Pokój. Lwie watahy nazywają się stadami – Adrian

uśmiechnął się ironicznie. – Jeśli zamierzasz mnie sprzedać, przynajmniej powinieneś coś
wiedzieć o stworzeniach, którym składasz mnie w ofierze.

- Składanie w ofierze to takie mocne słowo. – Kade powiedział to z doprowadzającym

do szału uśmiechem.

- Kto jest składany w ofierze? – spytała Helen, partnerka Kade‟a, wchodząc do

pokoju.

Jak zwykle, partnerka alfy była ubrana w parę pochlapanych farbą dżinsowych

rybaczek i luźny biały fartuch. Adrian zawsze myślał o tym stroju jako o jej ubraniu

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

3

roboczym. Jako artystka, Helen zawsze nosiła jakąś wersję tego samego stroju. Mawiała, że
aby być kreatywną, musi czuć się swobodnie. Zanim związała się z Kadem zwykła pracować
nago, ale opiekuńczy alfa położył kres tej praktyce. Fakt, skarżyła się na to codziennie, tylko
po to, by podokuczać Kade‟owi.

- Ten tutaj mądrala zawarł pakt, oddając mnie stadu lwów w zamian za pokój między

lwami a wilkami.

- Miej trochę szacunku dla swojego alfy – warknęła Helen. Jej złote brwi uformowały

się w zmarszczkę na jej gładkim czole, gdy przerzucała spojrzeniem pomiędzy braćmi.

Kade przesłał mu zadowolony z siebie uśmiech. Jego efekt został zniweczony, gdy

jego partnerka uderzyła go dłonią w tył głowy.

- O czym ty myślałeś? – zapytała Helen.

- Myślałem, że mogę wydostać swojego brata z niebezpieczeństwa i znaleźć mu

partnera, by chronił go przed Olsonem. On jest zdeterminowany, aby cię skrzywdzić, bracie.
Nie będzie szczęśliwy, dopóki nie będziesz leżał do góry brzuchem pod jego kłami.

- Sam mogę o siebie zadbać – powiedział Adrian przez zaciśnięte zęby. – Znam

podstawy samoobrony.

- Olson jest dwa razy większy od ciebie i trzy razy bardziej bezwzględny – powiedział

Kade. – Nie zamierzam przypatrywać się biernie i pozwolić temu bękartowi cię rozerwać.
Prawa watahy stanowią, że po skończeniu dwudziestu pięciu lat, jeśli on rzuci ci wyzwanie,
będziesz musiał z nim walczyć i nic nie będę mógł zrobić. Nic. W następnym tygodniu
kończysz dwadzieścia pięć lat! Jeśli cię przedtem stąd odeślę, on nie będzie mógł rzucić ci
wyzwania.

- Wyobraź sobie, znam obie reguły watahy i wiem, kiedy skończę dwadzieścia pięć

lat. Mogę walczyć z tym facetem – nalegał Adrian.

- On ma rację, Adrian – powiedziała Helen. – Mogę się nie zgadzać z metodą mojego

cudownego męża, ale muszę przyznać, że jestem zaniepokojona Olsonem. Poza tym, lwi alfa
jest absolutnie wspaniały – dodała z szelmowskim uśmiechem.

- Hej! Ja tu jestem!

- Wiem, kochanie. – Helen poklepała go po piersi, ale jej oczy były skupione na

Adrianie. – Wiem, że to będzie trudne, być z dala od watahy, ale twój brat podpisał ten pakt z
miłości i troski o ciebie. – Odwróciła się do swojego partnera. – Jaka dokładnie była ta twoja
umowa?

- Taka, że dam im Adriana, ale w zamian Adrian sam będzie mógł wybrać sobie lwa

na swojego partnera, z wyjątkiem wcześniejszych umów dotyczących łączenia się w pary
pomiędzy lwami.

- A co, nie osiągnęli wystarczającej liczby lwich-wilczych hybrydzich dziwadeł?

Nawiasem, jak byś nazwał taką kombinację? Lwowilk? Wilkolew? – spytał Adrian.

- Powiedziałeś im, że Adrian jest gejem, prawda? – przerwała im Helen. – Mam na

myśli, że tak naprawdę nie sprzedałbyś swojego brata jako wilka rozpłodowego albo kogoś w
tym rodzaju. Mogę sobie być tylko człowiekiem, ale to byłoby moralnie niewłaściwe.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

4

- Ha – powiedział Adrian, wskazując palcem na Kade‟a. – Miałeś przynajmniej na

tyle rozumu, żeby wybrać sobie rozsądną partnerkę. Czy nie mógłbyś mnie przynajmniej
wysłać do jakichś innych wilków?

- Moja rozsądna partnerka niech się trzyma od tego z daleka – wywarczał Kade.

Adrian widział, że cierpliwość jego brata sięga kresu. Kły zaczęły mu się wysuwać,

dosłownie.

- Chociaż bawi jak wieszacie na mnie psy, byłbym wdzięczny za chwilę na własną

obronę. Po pierwsze, wyjaśniłem, że mój brat jest gejem i najwyraźniej to była zaleta. Szukali
towarzysza dla swojego alfy, który także jest gejem, ale ma problemy ze znalezieniem
partnera. Po zapoznaniu się z całym katalogiem członków watahy, alfa nalegał na Adriana.
Zobaczyłem szansę, by ocalić mojego małego brata przed Olsonem i ją złapałem.
Przepraszam, jeśli zrobiło to ze mnie złego faceta. Po drugie, zgodziłem się wtedy, gdy
obiecali mi, że pozwolą odejść Adrianowi w ciągu sześciu miesięcy, jeśli on będzie
nieszczęśliwy albo nie znajdzie swojego partnera. Ponieważ jesteś gejem, sądzę że możemy
wykluczyć zmutowane wilczo-lwie hybrydy, które tak obawiasz się stworzyć. Jakieś pytania?

- Nie. Nie mam żadnych – odpowiedziała Helen, odwracając się do swojego szwagra.

– Adrianie?

Adrian westchnął.

- Świetnie. Jesteś najlepszy bratem, jak zawsze. Pójdę pobawić się milusio z kiciami.

Może przyniosę im koszyk przędzy albo jakąś zdalnie sterowaną mysz w prezencie.

Przynajmniej, był jakiś limit czasowy w tym wszystkim. Wolałby zdziczeć i wieść

życie jak wilk, niż zostać na zawsze z tymi cholernymi kiciami. Aroganckie koty nie
wiedziały nic o dobrym wyciu.

Kade przewrócił oczami i już miał coś powiedzieć, kiedy przerwało mu pukanie do

drzwi.

Adrian pociągnął nosem, wydając niskie warczenie.

- Zachowuj się, Adrian. Pakuj swoje manatki i idź się pobawić z dużymi kiciami.

Zmienni muszą się jednoczyć, jeśli chcemy przetrwać wśród ludzi.

Adrian skinął głową, powstrzymując się od komentarza, na który miał ochotę. Jego

brat przynajmniej w tym miał rację. Ludzie zaczynali wkraczać na ziemie watahy i stada.
Przysłużyłoby się każdemu, gdyby zmienni nauczyli się pracować razem, zamiast blokować
swoje zasoby walcząc o sporne terytoria.

Nawet jeśli Adrian wiedział, że poradziłby sobie z Olsonem, to nie chciał przysparzać

bratu więcej problemów.

Dostatecznie trudno było być alfą dużej watahy; Kade nie potrzebował dodatkowego

obciążenia w postaci przysparzającego problemy brata geja. I chociaż opuszczenie rodziny
bolało go, to Adrian był gotów dać lwom szansę. Nie znalazł partnera wśród wilków. Może
nadszedł czas by rozszerzyć swoje horyzonty. Poza tym, to nie było tak, że nienawidził
kotów, on po prostu ich nie rozumiał. Nie wspominając już o tym, że lwy były znane ze
szczególnej złośliwości.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

5

Adrian postanowił patrzeć na to tak, jakby wybierał się na wakacje. Właśnie ukończył

duży projekt i mógł wyjechać na jakiś czas. Kiedy wróci, zacznie krążyć wokół innych
wilczych watah. Wilk gej nie był czymś niespotykanym, trzeba było tylko znaleźć watahę,
która by go nie rozerwała i nie pozostawiła sępom.

Zadowolony ze swojego planu, Arian uśmiechnął się uspokajająco do brata wiedząc,

że to wkurzy Kade‟a bardziej niż jakakolwiek znacząca kłótnia.

Rzucając Adrianowi ostrzegawcze spojrzenie, Helen otworzyła drzwi.

- Dobry wieczór, Olsonie.

- Dobry wieczór, partnerko alfy – odpowiedział Olson.

Głos Olsona był odpowiednio pełen szacunku, ale Adrian wiedział, że powyrywałby

jej żyły z szyi w ciągu sekundy, gdyby uważał, że to go przybliży o krok do pozycji alfy.

Zmienny wszedł do pokoju, zatrzymując się zauważywszy Adriana. Jego oczy

zaświeciły na jasno żółto, gdy jego wilk wyjrzał zza uprzejmej fasady człowieka. Po chwili
wpatrywania, skinął sztywno Adrianowi głową. Adrian nie mógł nie podziwiać kontroli tego
człowieka, nawet jeśli go nie lubił.

Olson czekał na właściwy moment, ale Adrian widział wcześniej to spojrzenie, kiedy

członkowie watahy ubijali najsłabsze zwierzę w stadzie. Starszy wilk chciał, by Adrian nie
żył i nie dbał o to, jak to się stanie.

- Dobry wieczór, Olsonie – powiedział Adrian. Upewnił się, że patrzy Olsonowi

prosto w oczy, wiedząc, że to sprawi, iż ten będzie chciał go pociąć swoimi pazurami.

- Adrianie – Olson uśmiechnął się szyderczo.

Zadowolony ze swojej nocnej pracy, Adrian opuścił pokój sprężystym krokiem, który

szybko stracił, jak tylko uświadomił sobie, że zostawia za sobą wszystko co znał, by
zamieszkać z bandą kotów.

- Założę się, że mają owłosione jaja – powiedział ponuro.

* * *

Talan wylegiwał się na swojej ogromnej kanapie patrząc na zdjęcie w swojej dłoni.

Jego oczy ciągle śledziły lśniące czarne włosy i przenikliwe zielone oczy mężczyzny na
fotografii.

Cholera, był piękny.
To nie było słowo, które zazwyczaj przypisuje się mężczyznom, ale nie było innego

słowa na określenie wilka, który będzie jego partnerem. Miał ochotę ugryźć to wrażliwe
miejsce na skrzyżowaniu szyi i barku, i naznaczyć tego mężczyznę jako swojego.

Cholera. Penis Talana zareagował na wizję w jego głowie. Zastanawiał się, czy jego

partner będzie smakował słono czy słodko, gdy będzie go ssał.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

6

- Nadal rozmyślasz o tym wilku? – zapytała Talla wchodząc do pokoju. Nie

zawracając sobie głowy czekaniem na zaproszenie, położyła się obok brata i razem z nim
oglądała zdjęcie. – Jak na szczeniaka z pewnością jest ładny.

- Ładny? – Talan pochylił głowę przyglądając się bliżej zdjęciu. – Nie. On jest piękny

i jest mój – powiedział z satysfakcją.

- Wiesz, że ma możliwość wycofania się – przypomniała mu Talla. – Alfa wyraził się

całkiem jasno, że jeśli jego brat będzie nieszczęśliwy, on wezwie go z powrotem do domu.

- Podstępny wilk – Talan zmarszczył brwi. – Muszę przekonać Adriana, żeby mi się

oddał zanim skończy się te sześć miesięcy, ponieważ nie ma opcji, żebym pozwolił mu
odejść, skoro już tu przybędzie. On jest mój i nikt mi go nie zabierze.

- Alfa wilków po prostu dba o swojego brata.

Talan skinął głową. Rozumiał to, naprawdę, ale nie musiało mu się to podobać.

- Nie podoba mi się też to, co powiedział nam o tym facecie, Olsonie. Adrian skończył

wczoraj dwadzieścia pięć lat i teraz może zostać legalnie wyzwany do walki. Jeśli ten wilk się
tu zbliży, zabiję go. Nie pozwolę, żeby tknął mojego partnera. – Talan okazał swoje
niezadowolenie niskim dudniącym warkotem.

- Musi jeszcze wybrać ciebie na swojego partnera.

- Czy przyszłaś tutaj, by zepsuć mi dzień? Ponieważ byłem szczęśliwy zupełnie sam.

Talla uśmiechnęła się.

- Ty i twoje zdjęcie?

- Zgadza się i będziemy razem szczęśliwy aż do jutra. – Talan uśmiechnął się szeroko.

– Wtedy pobawię się oryginałem.

- Żałosne. – Talla potrząsnęła głową spoglądając na brata. – Są inni, którzy mogą być

nim zainteresowani, no wiesz.

Talan wysunął kły.

- Lepiej, żeby zatrzymali to zainteresowanie dla siebie.

- Zamierzasz to utrudniać, prawda? Nie będzie proste zmusić stado lwów do

zaakceptowania wilka jako twojego partnera.

- Każdy, komu się to nie podoba, może odejść – powiedział obojętnie Talan.

Talla westchnęła.

- Niektórzy mogą próbować walczyć, by być twoim partnerem.

Talan potrząsnął głową.

- Nie rozumiesz, Talla. On jest moim przeznaczonym przez los partnerem. Poczułem

to, jak tylko zobaczyłem jego zdjęcie. Nikt nie może sprzeczać się o wybór mojego partnera,
skoro jesteśmy związani.

Były różnego rodzaju kombinacje łączenia się w pary, ale tylko Bogowie wybierali

przeznaczonego przez los partnera. To był rzadki przypadek i Talan wiedział, jak tylko

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

7

zobaczył zdjęcie szczupłego zmiennego wilka, że Adrian był tym jedynym, wybranym dla
niego.

- Dobrze, dam znać pozostałym. To uniemożliwi im próby wywabienia go stąd albo

zabicia.

Talan ryknął.

- Każdy, kto tknie choć włos na jego głowie, straci swoje. Upewnij się, że wszyscy w

okolicy się o tym dowiedzą.

- Tak, o królu dżungli – powiedziała Talla, wstając do wyjścia. – Pójdę podzielić się tą

wiadomością, że jesteś nierozsądny na punkcie nowego mieszkańca i żeby się zachowywali.

- Świetnie. – Talan wrócił do swojego zdjęcia, głaszcząc dołek, który dostrzegł na

policzku swojego partnera.

- On może być dupkiem. Wygląd to nie wszystko. Spotykałam się z wystarczającą

ilością mężczyzn, żeby wiedzieć, że to fakt – powiedziała Talla, z żałosnym uśmiechem.

- Nie jest. Pytałem się. Jest geniuszem, z wysokimi stopniami naukowymi w zakresie

matematyki i informatyki, ma rodzinę, która go uwielbia i – powiedział Talan, machając
palcem w powietrzu – w wolnym czasie uczy małe dziewczynki samoobrony.

- Czy on szykuje się na świętego?

- Nie, kiedy z nim skończę – odpowiedział Talan z szelmowskim uśmiechem.

- Fuj. Przepraszam, że spytałam.

Drzwi zatrzasnęły się za nią, kiedy wyszła.

- Czasami to jest zbyt łatwe – powiedział Talan, uśmiechając się do zdjęcia. –

Będziemy musieli wkurzyć ją osobiście, kiedy jutro przyjedziesz. To będzie świetna zabawa –
obiecał swojemu przyszłemu partnerowi.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

8

Rozdział 2

Następnego ranka, Talan stał na ganku czekając na Adriana, kołysząc filiżanką kawy

w jednej dłoni, a komórką w drugiej. Nie chciał przegapić dzwoniącego telefonu w
przypadku, gdyby Adrian zadzwonił ponownie. Jak na matematycznego geniusza,
biedaczysko nie miał za grosz zmysłu orientacji.

Talanowi to nie przeszkadzało. Za każdym razem, kiedy jego wilk dzwonił, mógł

słuchać tego miękkiego, seksownego głosu, który sprawiał, że chciał mruczeć.

1

Zgodnie z ich ostatnim kontaktem, Talan oczekiwał wspaniałego zmiennego wilka w

każdej chwili. Był otoczony przez swoje sześć sióstr, pięknych zmiennych lwic, ze
złotobrązowymi włosami i pasującymi do nich oczami.

Rozglądając się wokół zauważył, że stary dom potrzebuje nowej warstwy farby.

Zbudowany przez przodków Talana, dom w stylu Tudorów miał dwa tysiące dwieście
trzydzieści metrów kwadratowych, czterdzieści dwa pokoje i był dumą stada. Pradziadek
Talana zbudował go dla swojej nowej oblubienicy, na ziemi liczącej sto pięćdziesiąt
hektarów. Było powodem do dumy to, że rodzina Talana nadal była właścicielem każdego
hektara.

Popijając swoją kawę, Talan wędrował wzrokiem po krajobrazie swojego górskiego

domu, mając nadzieję, że Adrian pokocha go tak samo, jak on. Wilk był przyzwyczajony do
życia na pustyni.

2

Talan miał nadzieję, że wysokość nie będzie przeszkadzała Adrianowi zbyt

mocno. Dopilnuje żeby jego partner był zrelaksowany w ciągu tych kilku pierwszych dni,
chociaż, jako zmienny, Adrian powinien zaadaptować się szybciej niż normalny człowiek.

Talan spojrzał z miłością i rozbawieniem na swoje siostry. Wszystkie wpatrywały się

w pusty podjazd, jak koty czyhające na mysz.

- Musimy powitać nowego członka stada – powiedziała Talla, gdy jego siostry

przybyły, by zająć miejsce na ganku.

Dobrze, że to był jeden z tych szerokich, staromodnych ganków, które otaczały dom,

w przeciwnym razie, nie byłoby miejsca dla nich wszystkich. Trisha, jego najstarsza siostra
usiadła na gankowej balustradzie wypatrując samochodów. Reszta z nich rozproszyła się po
ganku, jak opalające się koty w ludzkiej formie. Miał nadzieję, że nie odstraszą jego partnera,
zanim Adrian wejdzie do domu.

- Co robicie? – zapytał Kevin, jeden z mężczyzn w stadzie, wychodząc z domu. Jego

oczy podziwiały kobiety, gdy się zbliżał. Kevin pochodził z głębokiego Południa i jego
południowe przeciąganie samogłosek zawsze przysparzało mu kobiet.

Talan warknął, gdy przypomniał sobie, że ten mężczyzna jest biseksualistą. Byłaby

szkoda, gdyby musiał go zabić, jako że był ojcem dwójki siostrzeńców Talana.

- Czekamy na partnera Talana – odpowiedziała Talla z huśtawki wiszącej na ganku.

1

Mrrauu ;)

2

Ja tam nie wiem, ale to dziwne, że lew żyje w górach a wilk na pustyni ;) ale to wymysł autorki, nie mój, więc

nie bijcie ;)

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

9

- Dzisiaj przyjeżdża? – Kevin wślizgnął się na huśtawkę obok Talli.

- Tak – odpowiedziała Tasha ze schodów.

- Hej, co się dzieje? – Dillon szedł powoli ścieżką z terenów łowieckich, wchodząc po

schodach na ganek, ciężko tupał swoimi wielkimi stopami..

- Czekamy na partnera Talana.

- Aha. – Dillon oparł się o front domu. – Zostanę i go przywitam.

Talan przyglądał się, jak lew za lwem wymyślali kolejne kiepskie wymówki, aż

wszystkie dwadzieścia pięć lwów czekało na ganku, gdy na podjeździe pojawił się mały
pojazd hybrydowy.

- Boże, on jest konserwatystą – powiedział Kevin. - To może być gorsze niż bycie

wilkiem.

- Talla, czy mogłabyś potrzymać moją kawę – zapytał uprzejmie Talan.

* * *

Adrian trząsł się ze zdenerwowania, gdy jego oczom ukazał się widok domu. Podczas

długiego podjazdu usiłował przekonać siebie, że nie zwariuje. Mógł to zrobić. Mógł spotkać
się z grupą lwów i przekonać się, czy któryś z nich nie jest jego partnerem życiowym. W
końcu, jego brat już zgodził się na to stado, co oznaczało, że każdy z jego członków przeszedł
przez intensywny proces prześwietlania. Przy umiejętnościach Kade‟a do przesłuchiwania,
CIA wydawała się grupką obiboków ze szkoły średniej.

Biorąc głęboki oddech, powtórzył swoją mantrę. „Mogę to zrobić” – podśpiewywał,

gdy powoli jechał w górę po żwirowym podjeździe.

Było tu naprawdę pięknie. Ziemie stada Talana składały się ze wspaniałego kawałka

terytorium pośrodku Gór Kaskadowych

3

; jakże różniły się od domu Adriana na pustyni, we

Wschodnim Waszyngtonie.

4

Musiał widzieć ponad dwanaście orłów szybujących wysoko na

niebie, gdy jechał do domu stada. Te drapieżne ptaki były jednymi z ulubionych Adriana. To
był dobry znak.

Adrian zatrzymał się przed domem, w miejscu, które oczywiście było przeznaczone na

parking. Były tam szerokie słupki, które chroniły dom i wskazywały, gdzie można było
bezpiecznie zaparkować.

- Mogę to zrobić – powtórzył, odpinając pasy.

Jak tylko Adrian wysiadł z samochodu, wielki mężczyzna przeleciał w powietrzu,

uderzając w maskę w kakofonii gniecionego metalu i rozbijanego szkła. Szybkie spojrzenie
ukazało Adrianowi zniszczoną przednią szybę i wgięcie rozmiaru mężczyzny w masce jego
samochodu.

3

Cascade Mountains - pasmo górskie w Ameryce Północnej, wchodzące w skład Kordylierów. Rozciągają się od

rzeki Fraser w Kanadzie do Mount Shasta w Kalifornii.

4

Eastern Washington – częśd stanu Waszyngton, na wschodzie Gór Kaskadowych.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

10

Skrzywił się, współczując facetowi. Takie twarde lądowanie nie mogło zabić

zmiennego, ale z pewnością musiało zranić.

- Wszystko w porządku? – Adrian zapytał oszołomionego mężczyznę. Tak naprawdę

nie był zmartwiony, zmiennych trudno było uszkodzić, ale chodziło mu o jego samochód.
Czuł sentyment do pojazdu, który kupił za swój pierwszy niezależny kontrakt.

- Łał, jesteś ładniejszy niż na zdjęciu – powiedział zmienny lew, patrząc na niego do

góry nogami.

- Yyy. Dzięki. – Jego brat go nie ostrzegł, że lwy są stuknięte. Może na razie powinien

po prostu zostawić torby w samochodzie.

Duży zmienny zsunął się z maski, patrząc ponuro na powyginany samochód Adriana.
To było duże wgniecenie.

- Talan za to zapłaci – powiedział zmienny. Potrząsnął głową, aby usunąć małe

odłamki szkła. – Jestem Kevin. – Wyciągnął rękę, ale szybko ją cofnął, kiedy głośny ryk
wypełnił powietrze. – Ja.. ja muszę iść.

Zmienny lew uciekł, jakby goniło go stado piekielnych ogarów, albo może naprawdę

wkurzony lew.

Lwy były dziwne.
Kręcąc głową, Adrian skierował się do domu, by się zatrzymać, gdy zobaczył cały

ganek wypełniony zmiennymi lwami. Każdy z nich był duży, blondwłosy i wspaniały.

Po raz pierwszy w swoim życiu Adrian pożałował, że nie jest biseksualistą.

- Cześć – powiedział do grupy, nie będąc pewnym, do którego z nich powinien się

zwrócić.

Odpowiedział mu chór pozdrowień.

Zanim Adrian zapytał o ich przywódcę, największy mężczyzna, jakiego Adrian

widział w swoim życiu, przeszedł przez tłum. Połączenie siły i piękna, grube muskularne uda
podkreślone były przez parę obciętych szortów, a jego cienka, obcisła koszulka nie
pozostawiała nic wyobraźni. To, co zostało pominięte, analityczny umysł Adriana chętnie
uzupełnił. Adrian nie wiedział, czy powinien uciec na drapieżne spojrzenie w oczach
zmiennego lwa, czy uklęknąć do tych wspaniałych, złotych stóp boga.

Łał.
Adrian wiedział, że wydziela feromony, ale nic nie mógł na to poradzić. Olbrzymi lew

był jak spełnienie seksualnej fantazji. Ponownie, szybko rozważył swoją możliwość
przynależenia do stada. To może nie być takie złe, być oznaczonym wilkiem. Nie, jeśli
dodatkowe korzyści będą uwzględniały mężczyznę przed nim.

- Przepraszam za samochód – duży zmienny lew powiedział ze szczytu schodów.

Adrian natychmiast rozpoznał głos.

- W.. w porządku. Dzięki za pomoc w dotarciu tutaj, tak w ogóle. – Jeśli chodziło o

Adriana, to według niego, ten duży mężczyzna mógł robić, co chciał, pod warunkiem, że
dotyczyło to ich obu, nagich, w wielkim wygodnym łóżku. Naprawdę wielkim łóżku, Adrian
się poprawił, biorąc pod uwagę wielkość mężczyzny.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

11

Mniam.

- Każę go naprawić. – Mężczyzna zszedł po schodach i Adrian znalazł się w centrum

pary ciepłych, złotobrązowych oczu. – Witaj Adrianie. Jestem Talan, alfa stada. – dodał,
podając mu swoją rękę.

- Poznałem cię po głosie – przyznał Adrian z nieśmiałym uśmiechem. Poczuł, jak się

rumieni, ale nie mógł ukryć swojego niemal gwałtownego pociągu do tego mężczyzny. Jego
wilcze zmysły rozkoszowały się piżmowym zapachem zmiennego lwa.

Przełykając ślinę, Adrian przyjął oferowaną dłoń, by się przywitać, ale alfa podniósł ją

do swoich ust.

- Napisałem prośbę, byś został moim partnerem życiowym.

Zajęło to chwilę, by słowa dotarły do świadomości Adriana, gdyż był on zajęty

wchłanianiem ciepła z pocałunku. Na dotyk Talana, potrzeba odbiła się rykoszetem w ciele
Adriana. Jeśli on potrafił robić takie rzeczy z dłonią, to Adrian chciał poczuć usta tego
mężczyzny, na całym swoim ciele.

Rozpaczliwie.

- Co masz na myśli, przez prośbę? – Adrian zwalczył mgłę pożądania próbującą

przejąć kontrolę nad jego mózgiem, by zwrócić uwagę na to, co mówi alfa. Jeśli chciał żyć w
tym stadzie, musiał się nauczyć ich zasad.

- Lwy muszą zawiadomić stado, jeśli chcą stworzyć związek na wyłączność. Jeśli

prośba zostanie przyjęta, pozostali członkowie stada zostawiają parę samej sobie, żeby mogła
ona zbadać możliwość stworzenia więzi partnerskiej.

- Aha.

Lwy zdecydowanie były dziwne.

Talan zmarszczył brwi patrząc na Adriana.

- Czy wilki tak nie robią? Obawiam się, że nie wiem, jak to się robi w waszej kulturze.

– Zmienny lew wyglądał jakby był autentycznie ciekawy.

- Pieprzymy się i jeśli pasujemy do siebie, wiążemy się.

Wilki były znacznie bardziej prymitywnymi stworzeniami. Nie potrzebowały

oficjalnej ceremonii lub kwiatów, czy czego tam, do diabła, pluszaki chciały. Wilki łączyły
się w pary, jak pierwotne zwierzęta, którymi były.

Żar błysnął w złotych oczach Talana.

- Choć bardzo chciałbym spróbować twojego sposobu, to chcę się jednak upewnić, że

nasze wiązanie się będzie bezpieczne dla nas obojga. Musimy postępować powoli i upewnić
się, że mój lew może zaakceptować twojego wilka, zanim zrobimy coś nieodwracalnego.

Adrian powoli zmierzył lwa swoim wzrokiem.

- Jak dotąd to, co widzę, podoba mi się, ale nie chciałbym być kulturowo nietaktowny.

Możesz mnie wziąć ładnie i powoli. – Adrian uśmiechnął się szeroko do Talana tak, że ten nie
mógł nie zrozumieć, co miał na myśli.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

12

Talan zaśmiał się, pusząc się jak duży kot, którym był, i wyglądając na absurdalnie

zadowolonego z ich przekomarzania.

Ten facet był strasznie przejęty. Adrian zastanawiał się, czy Talan miał niewiele

okazji, by znaleźć partnera życiowego na ziemiach stada. To by wyjaśniało umowę z Kadem.
Chociaż w każdym barze dla gejów można było złapać dziesiątki propozycji, to jednak
zmienni mieli czasami trudności, by się z kimś związać.

Adrian oblizał wargi, gdy wyobraził sobie, jak wpada na tego dużego zmiennego w

klubie i robi mu loda w jednym z tych ciemnych kątów, gdzie mężczyźni mogą robić gorące i
niegrzeczne rzeczy jeden drugiemu.

Był zadowolony, kiedy wzrok Talana podążył za ruchem jego języka, jak gdyby

wkuwał do kartkówki, a Adrian miał wszystkie odpowiedzi.

Po raz pierwszy, Adrian wspomniał słowa Kade‟a, że będzie mógł wybrać spośród

dostępnych mężczyzn. Z pewnością żaden z nich nie był gorętszy od mężczyzny stojącego
przed nim.

- Ilu mężczyzn jest w twoim stadzie?

- Dlaczego pytasz? Myślisz, że ktoś inny będzie bardziej kompatybilny? – Talan

poderwał swoją złotą głowę, by spojrzeć groźnie na swoich ludzi. – Jak sądzisz, który z nich
jest lepszy ode mnie? – warknął.

Och. Temperament tego faceta sprawiał, że Kade wyglądał przy nim jak szczęśliwy,

żwawy szczeniak.

Adrian przezornie nie spojrzał na inne lwy, nie chcąc sprowokować alfy do zrobienia

czegoś niemądrego.

- Byłem po prostu ciekawy. Nie ma powodu do niepokoju.

Talan chwycił Adriana za biceps swoimi dużymi dłońmi.

- Pocałuj mnie, żeby moje stado wiedziało, że akceptujesz moją prośbę.

- To nie zobowiązuje mnie do niczego, prawda?

Adrian nie miał ochoty poślubiać faceta w kilka minut po przyjeździe. Potrzebował

jazdy próbnej, nim się zwiąże z tym olśniewającym zmiennym; niech szlag trafi zasady lwów.
Choć opierając się na czysto fizycznej reakcji, dałby temu facetowi jakiś milion w skali od
jednego do dziesięciu, co cholernie go przestraszyło.

Nie przyznał się swojemu bratu ze swojej największej obawy. Że będzie chciał się

związać z jednym z lwów. Myśl, że już nigdy nie będzie polował ze swoją watahą i widzieć
promiennego uśmiechu swojej bratowej, łamała mu trochę serce. Nie było opcji, by mógł
sprowadzić do domu lwa, by zamieszkał z jego rodziną, nie wspominając nawet, że żaden alfa
nie opuści swojego terytorium. Nie zostaje się alfą, podążając za swoim partnerem.

Myśl o związaniu się z Talanem była jednocześnie radosna, ale i cholernie

przerażająca.

- Nie, – odpowiedział Talan, najwyraźniej nie dostrzegając lekkiego napadu paniki u

Adriana. – to po prostu oznacza, że zgodziłeś się dać mi szansę, bym spróbował przekonać
cię, że będę dobrym partnerem życiowym.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

13

- W porządku. – Nie było tak trudno zgodzić się, by ten facet próbował nakłonić go do

związania się na całe życie, ale cieszył się, że jego brat umieścił klauzulę, że, gdyby nic z tego
nie wyszło w ciągu sześciu miesięcy, będzie mógł się stąd wynieść do diabła.

Proszę, żeby nic z tego nie wyszło. Adrian naprawdę nie chciał być jedynym wilkiem

w stadzie lwów.

* * *

Talan zaciągnął się zapachem swojego partnera. Stanie tak blisko drugiego człowieka

utrudniało opieranie się pragnieniu rzucenia się na niego. Był poważny, kiedy mówił
Adrianowi, że musi to się odbyć powoli, ale patrzenie na zachwycającego zmiennego wilka z
bliska sprawiło, że chciał zażądać swojej nagrody.

Lew wiercił się niespokojnie pod skórą Talana, gdy patrzył na swoją zdobycz.

Niejeden zmienny lew rozerwał na strzępy swojego partnera przez brak nieostrożności. Dla
Talana było ważne, by jego lew zaakceptował wilka będącego tuż pod powierzchnią skóry
Adriana tak samo, jak człowieka. Kojarzenia międzygatunkowe były podstępne, ale Talan był
zdeterminowany, by to konkretne udało się bez przeszkód.

W końcu, miał już Adriana dokładnie tam, gdzie chciał go mieć. Na swoim

terytorium. Teraz, gdy go miał, nic nie mogło powstrzymać Talana przed zatrzymaniem
pięknego wilka u swojego boku.

Spoglądając na smukłego wilka, jedna myśl krążyła w jego umyśle.
Zdjęcie nie oddawało prawdy o Adrianie.
Pomimo niepokoju, który się z niego wylewał, mały wilk pachniał niesamowicie,

żadnego ostrego smrodu prawdziwego strachu. Ktoś młodszy mógłby być nerwowy w grupie
otaczających go większych ludzi, ale Adrian nie był tak naprawdę przerażony. Pożądanie
wypełniające powietrze powiedziało Talanowi, że odczuwany pociąg jest wzajemny i
uczyniło go tak twardym, że myślał, że dojdzie od samego tylko zapachu młodszego
mężczyzny.

Ujmując tył głowy Adriana w obie ręce, Talan, przycisnął swoje wargi do małych ust

wilka. Wsuwając swój język pomiędzy wargi Adriana zakosztował smaku swojego
przyszłego partnera życiowego. Adrian smakował gorącem, potrzebą i czymś słodkim, co
nęciło język Talana.

Och, słodkości. Ten facet musiał zjeść karmelka całkiem niedawno.
Mógłby z łatwością całować Adriana wiecznie.

- Hej człowieku, gdzie są twoje ubrania?

Adrian wyszarpnął usta.

- Co?

Talan ryknął. Utrata ust Adriana była jak fizyczny cios w samo serce. Chciał

zaciągnąć mniejszego mężczyznę do swojego łóżka i rozkoszować się jego zapachem,
najlepiej, gdy oboje będą nadzy.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

14

Dillon stał przy samochodzie Adriana z zestawem walizek u swoich stóp.

- Są dwie torby na laptopa i tylko jedna walizka. Gdzie są twoje ubrania? – Dillon

zapytał ponownie, rzucając na bagaż zdumione spojrzenie.

Adrian wskazał na samotną walizkę.

- Tu są moje ubrania.

- Och, idziemy kupować ubrania. – Talan usłyszał za sobą sapnięcie Trishy.

Lwice uwielbiały zakupy. Świadczył o tym wyciąg z jego karty kredytowej.

- Nie potrzebuję żadnych ubrań – oświadczył Adrian.

Talan był zadowolony, widząc, że wilk nabrał większych rumieńców od ich

pocałunku.

- Nie. W ogóle nie potrzebujesz żadnych ubrań – zgodził się z nim Talan.

- To znaczy – soczyste usta Adriana zacisnęły się w wąską linię – więcej ubrań. To, co

przywiozłem mi starczy. Nie potrzebuję wiele.

- Zostawiłeś większość swoich ubrań w swoim starym domu? - Myśl, że ten

mężczyzna asekurował swoje odejście, doprowadziła Talana do wściekłości.

Adrian miał tu zostać. Talan zanotował sobie w myśli, by wysłać kilku członków stada

po resztę rzeczy Adriana. Alfa czuł głęboko w swoich kościach, że Adrian jest dla niego
idealnym partnerem życiowym.

Adrian po prostu jeszcze o tym nie wiedział.
Zmienny wilk wzruszył ramionami.

- Zostawiłem trochę mebli, bo nie wiedziałem, ile będę miał miejsca. Nie przywiozłem

także swojego komputera stacjonarnego. Poza tym, to wszystkie moje rzeczy. Wilki są dość
proste.

Biorąc pod uwagę jak wymagające są lwy, pokrzepiające było to, że jego przyszły

partner jest tak wyluzowany. Nie oznaczało to jednak, że Adrian wkrótce nie będzie miał
nowej garderoby. Siostry Talana nie będą w stanie się oprzeć temu wspaniałemu mężczyźnie
bardzo potrzebującemu nowych ubrań.

Talan zastanawiał się, który z pokojów może być najlepszy, jako biuro dla jego

partnera. Za oranżerią był jeden dobrze oświetlony pokój, który mógłby się spodobać
Adrianowi. Mogliby go całkowicie przeprojektować tak, by spełniał potrzeby wilka.

Tak, Talanowi spodobał się ten pomysł. Udział Adriana przy projektowaniu gabinetu,

mógłby pomóc cudownemu wilkowi poczuć się bardziej jak w domu.

Dopóki nie zatrudni projektanta, Adrian może używać jednego z apartamentów

gospodarza, zarówno jako sypialni, jak i biura. To był pokój gościnny, w którym Adrian
będzie spał, dopóki oficjalnie się nie zwiążą. Było tam biurko, z którego tymczasowo mógłby
korzystać. A kiedy już się ze sobą zwiążą, Adrian mógłby dalej używać tego pokoju, jako
swojego biura do czasu, aż jego własne nie będzie gotowe.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

15

- Do czego potrzebne ci są te wszystkie komputery? - Dziwnie uderzyło to Talana, że

o ile wiedział sporo o pochodzeniu i rodzinie Adriana, to tylko z grubsza był zorientowany, że
Adrian zarabiał na życie czymś związanym z komputerami.

- Doradztwo komputerowe dla firm produkujących gry. Projektowanie na zamówienie

oprogramowania, gier wideo, tego typu rzeczy.

Wszyscy mężczyźni ożywili się.

5

- Jakiego rodzaju gry wideo? – zapytał Dillon, chwytając torby Adriana.

- Byłem głównym projektantem gry Książę Stryker.

- Nie! – krzyknął Dillon. – To była moja ulubiona gra w zeszłym roku. Ta bitwa

pomiędzy smokiem i skorpionem była genialna.

Powstał szum, kiedy pozostałe lwy zaczęły się zgadzać z tym stwierdzeniem.
Adrian uśmiechnął się szeroko i dumnie, sprawiając, że Talanowi zaparło dech w

piersiach. Jeśli wcześniej uważał, że ten mężczyzna jest wspaniały, to, gdy się uśmiechał, był
oszałamiający.

- Dzięki, to było moje dzieło.

- Możemy go zatrzymać? – poprosił Dillon, mrugając oczami na Talana. – Czy mam

rację, że główni projektanci dostają nowe gry wcześniej – zapytał Adriana.

- Oczywiście. Zawsze dostaję kopię przed oficjalnym wprowadzeniem gry na rynek.

Słychać było zbiorowe skomlenie wśród mężczyzn.

6

- Będą jeszcze bardziej bezużyteczni niż zwykle – wymamrotała Trisha.

Talan nie mógł przestać się uśmiechać. Miejsce jego kochanka w stadzie było pewne.

Teraz wszystko, co musiał zrobić, to przekonać Adriana, by został.

- Chodź, pokażę ci twój pokój.

- Pozwól mi wziąć moje torby.

Talan pokręcił głową.

- Chłopaki je przyniosą.

- W porządku. – Adrian wzruszył ramionami i ruszył za Talanem, przez tłum

zmiennych lwów zgromadzonych na ganku.

Ryk zmusił ich do rozejścia się.

- Często to robisz? – zapytał Adrian.

- Kiedy muszę.

Ważne było, by podkreślał, że jest alfą stada. Na szczęście, jako że był gejem, nie było

konkurencji ze strony innych młodszych mężczyzn, by walczyć o jego partnerów. Zresztą, do
diabła, i tak był spokrewniony ze wszystkimi kobietami. A jednak, nie powstrzymywało to
przypadkowych obcych przed zapuszczaniem się na terytorium Talana i myśleniem, że można

5

Ech, ci mężczyźni, jak dzieci… ;)

6

A jednak, gorzej niż dzieci ;)

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

16

tak sobie wpaść i przejąć władzę. Więcej niż jednego lwiego łajdaka spotkał smutny los za
takie myślenie.

Gdyby żyli jego rodzicie, Talan mógłby wieść życie koczownika i poszukać innego

stada, ale jego siostry go potrzebowały. Jedynym jego problemem było znalezienie partnera
życiowego. Teraz, gdy miał Adriana, jego życie było kompletne.

Pozostała jeszcze kwestia zatrzymania go. Kojarzenia międzygatunkowe rzadko się

udawały. Oczywiście, rzadko ich próbowano, ponieważ stworzenia, które rodziły się z
mieszanego krycia zwierząt były naprawdę koszmarne… jeśli przeżyły. Na szczęście,
mężczyźni łączący się w parę nie musieli się tym martwić. Pozostawały tylko różnice
kulturowe.

Lwy lubiły luksus, podczas gdy wilki lubiły proste życie, na granicy przetrwania.

Talan uznał, że prawdopodobnie łatwiej jest przekonać Adriana do polubienia luksusu, niż
przekonać Talana, by zamieszkał w chacie na pustyni. Talan miał nadzieję, że jego przyszły
partner nie będzie zniesmaczony tą lwią przesadą. Ekologiczny samochód Adriana nie wróżył
dobrze garażowi Talana na przyszłość. Będzie musiał trzymać Hummera w tajemnicy.

Talan towarzyszył pięknemu wilkowi do pokoju sąsiadującemu z jego pokojem. Był to

ładny pokój, ale bez charakteru, jak większość gościnnych pokojów, ale miał własną łazienkę.
Nie chciał, by inni widzieli jego wilka nagiego.

Nawet, gdy wiedział, że Adrian przyjedzie, Talan nie zrobił tego pokoju bardziej

osobistym, ponieważ nie planował, że wilk będzie długo w nim spał. Wkrótce, Adrian będzie
dzielił pokój z Talanem, jak jego prawdziwy partner życiowy powinien.

- To tutaj – zrobi szeroki zamach ręką. – Jestem tuż obok, gdybyś czegokolwiek

potrzebował. – Zawieszając rękę wokół pasa wilka, pociągnął mniejszego mężczyznę w swoje
ramiona. - I mam na myśli czegokolwiek.

Pochylając głowę, potarł swoimi wargami o wargi Adriana, spragniony kolejnego

pocałunku. Ten człowiek smakował tak samo niebiańsko jak wcześniej.

Podskoczywszy, Adrian owinął nogi wokół bioder Talana.

- Tak, właśnie tak, kochanie. Bierz, co chcesz – zachęcał.

Chwytając wąski tyłek Adriana, przycisnął swojego przyszłego partnera bliżej. Penis

Adriana był zdecydowanie większy, niż sugerował jego niski wzrost.

Talan poczuł, że wybuchnie, zanim zdąży zobaczyć Adriana nagiego.
Wsunął rękę pod koszulkę Adriana, rozkoszując się jedwabistą skórą. Plecy Adriana

były przykładem typowej definicji mięśni zmiennego. Rzadko widywało się zmiennego z
nadwagą. Ich metabolizm osiągał wysoki poziom, a przebywanie w zmiennej formie
wymagało wysiłku, który spalał kalorie.

Pochylając swoją głowę, Talan wciągnął słodki zapach swojego partnera. Trącił

nosem kark Adriana, poszukując źródła tego zapachu. Adrian musiał się skropić jakąś wodą
kolońską przed przyjazdem. To doprowadzało Talana do szaleństwa.

- Mmmm. – Polizał miejsce u podstawy gardła Adriana, smakując słono-słodkiego i

pysznego wilka. – Mógłbym to robić cały dzień – wymruczał wprost w skórę Adriana.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

17

- Gdzie zostawić twoje rzeczy? – zapytał Dillon, wpychając się do pokoju. Jeden z

laptopów miał przewieszony przez ramię, dwie pozostałe torby niósł w rękach.

- Możesz położyć walizki na łóżku – Adrian wydyszał, gdy Talan ugryzł go w szyję. –

Cholera.

- Chwileczkę, wielkoludzie – powiedział Dillon – niektórych rzeczy nie chcę widzieć.

Nie wspominając już o tym, że wiesz, że przyspieszasz rzeczy.

Dillon odłożył bagaże, owinął ramieniem Adriana i wyciągnął go delikatnie z objęć

Talana, zanim postawił go na podłodze.

Talan był zadowolony, gdy Adrian kłapnął zębami na młodszego lwa.

- Hej, ratuję cię przed popełnieniem błędu – stwierdził Dillon.

- Jakiego błędu? – zapytał wilk ponuro.

- Pierwszym krokiem jest dotykanie. Coś więcej niż to, na pierwszym spotkaniu,

przekracza rytuał wiązania.

- Czy to prawda? – Adrian spojrzał groźnie na Talana.

- Tak – Talan przyznał niechętnie. Prędzej wyrwałby sobie pazury, niż przestał

dotykać tego seksownego wilka, ale Dillon miał rację, a on był na złej pozycji, by podważać
prawa wiązania. Nie powinien ich zmieniać zanim rozpocznie się jego łączenie w parę z
Adrianem. Każdy wiedział, że lew nie był w dobrym nastroju podczas kojarzenia.

- Wynoś się stąd, Talan – powiedział Dillon, wskazując na sąsiadujące z pokojem

drzwi. – Zanim będzie za późno i stracisz obiektywizm.

Talan spojrzał groźnie na Dillona. Wyjątkowo nie podobało mu się, że drugi lew miał

rację. Pochylając się, pocałował miękko Adriana w policzek, pocierając jego twarz w
obecności drugiego lwa, by go naznaczyć zanim wyjdzie.

- Bardzo subtelnie – uśmiechnął się Dillon.

- Nie muszę być subtelny – odpowiedział Talan. – Jestem alfą.

Chcąc opuścić Adriana, zanim straci swoje zmysły, Talan wyszedł z pokoju nie

oglądając się za siebie.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

18

Rozdział 3

Adrian spojrzał na Dillona.

- Jak długo trwa wiązanie u lwów?

Dillon wzruszył ramionami.

- W przypadku każdej pary wygląda to inaczej, ale Talan naprawdę nie powinien robić

nic więcej przez kilka pierwszych dni, poza dotykaniem ciebie. To pomaga jego lwu
dostosować się do twojej obecności. Jest to szczególnie ważne, ponieważ ty jesteś wilkiem.
Musi się upewnić, że jego lew nie postrzega ciebie jako ofiary. Wiązanie się może trwać od
kilku dni aż do kilku tygodni. Widziałem nawet takie trwające trzy miesiące, zanim para
poczuła, że może iść dalej, bez obrażeń.

- Trzy miesiące przed związaniem! – Adrian nie umiał ukryć szoku. – Myślałem o

kilku dniach. Nie wiem, czy potrafię czekać tak długo.

Dillon przeszył go swoimi złotymi oczami.

- Lwy bardzo poważnie traktują wiązanie się. Są powody, dla których ważne jest, by

poznać swojego partnera przed oznaczaniem, zwłaszcza przed wiązaniem się różnych
gatunków. Jeśli bestia Talana nie będzie cię znała, możesz zostać zraniony, a nawet zabity.
Mój brat nie poznał swojego partnera dostatecznie dobrze, zanim próbował się z nim związać.
– Oczy lwa wypełniły się łzami. – Straciliśmy ich obu.

- Och. – Adrian podszedł do Dillona, z zakłopotaniem klepiąc zmiennego po ramieniu.

Ten biedny facet cierpiał, ale Adrian był całkiem pewien, że jeśli Talan wyczuje zapach
Adriana na innym mężczyźnie, Dillon będzie cierpiał z całkiem innego powodu. – Tak mi
przykro.

Adrian współczuł Dillonowi, nie wiedział, co by zrobił bez Kade‟a. Po raz pierwszy

zdał sobie sprawę, że za lwim rytuałem może kryć się jakiś prawdziwy powód.

Niski ryk podniósł włosy na rękach Adriana. To było zarówno przerażające, jak i

trochę seksowne.

- Odsuń się ode mnie bardzo powoli – wyszeptał Dillon.

Powolnym ruchem, Adrian zdjął dłoń z ramienia drugiego mężczyzny i ostrożnie

zrobił krok do tyłu. Odwróciwszy się, stanął twarzą w twarz z naprawdę wkurzonym alfą.

- Czy jest jakiś powód, dla którego mój partner cię dotykał? – Talan zapytał Dillona.

Jego głos był tak niski i chropowaty, że Adrian prawie nie zrozumiał słów. Oczy Talana były
całkowicie kocie.

Adrian poczuł strach przetaczający się przez Dillona.

- Wyjaśniał mi, dlaczego lwy tak ostrożnie podchodzą do wiązania się. Dotknąłem go,

ponieważ cierpiał.

Szaleńczy wyraz twarzy Talana nieco złagodniał.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

19

- Doceniam twoje współczucie, Adrianie, ale będzie lepiej, jeśli powstrzymasz się od

kontaktów z innymi mężczyznami przynajmniej do czasu, aż się zwiążemy.

- Rozumiem – odpowiedział Adrian. Niedobrze byłoby zrazić sobie lwa Talana. Nie

chciał, żeby Dillon miał rozprute wnętrzności, dlatego że Adrian mu współczuł. W tej chwili
sam nie wiedział, czy zwiąże się z Talanem, ale nie sądził, by wytykanie tego Talanowi było
rozsądne.

- J..ja pójdę coś zrobić – Dillon pierzchnął z pokoju.

Po odejściu drugiego kota, na chwilę zapadła cisza.

- Dillon wyjaśnił ci procedurę?

- Mniej więcej.

Talan przybliżył się do Adriana.

- Więc wiesz, że dzisiaj powinniśmy się tylko całować.

- Tak, zrozumiałem to z rozmowy. – Trudno było brzmieć nonszalancko, gdy

wszystko, co Adrian pragnął zrobić, to rzucić się na tego dużego lwa.

Adrian westchnął z zadowoleniem, gdy Talan wziął go w ramiona. Nie chciał się

jeszcze do tego przyznać, ale w objęciach Talana czuł się, jakby wrócił do domu. To było coś
głęboko w jego wnętrzu. Jego wilk rozpoznał tego jedynego, którego chciał zatrzymać.

Talan ukrył uśmiech słysząc szczęśliwe odgłosy, jakie wydawał jego mały wilk.

Pochylając się, trącił nosem szyję swojego partnera, zostawiając miękkie pocałunki na jego
ciepłej skórze.

- Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? – zapytał Adrian. – Musisz wiedzieć, że nie

jestem taki łatwy. Wpierw musisz mnie nakarmić.

Talan roześmiał się Adrianowi w szyję, lekko przyszczypnąwszy wrażliwą skórę

czułym ugryzieniem.

- Hej, Dillon mówił o całowaniu, nie gryzieniu.

- Dillon nie wie wszystkiego. – Talan schował nos w kark Adriana i zaciągnął się.

Cholera, jego wilk pachniał niesamowicie. Lew Talana przyczaił się tuż pod powierzchnią,
pragnąc powalić drugiego mężczyznę na ziemię i właściwie go oznaczyć, ale
powstrzymywała go jego bardziej ostrożna, ludzka strona.

Historia Dillona była czymś więcej niż tylko lekcją na temat wiązania się, była

faktem. To zniszczyłoby Talana, gdyby z powodu tego, że przyspieszył sprawy, zabił swojego
przyszłego partnera życiowego.

- Chodźmy coś zjeść. Talla powinna mieć już gotowy obiad. – Rzuciwszy tęskne

spojrzenie na swojego partnera, Talan poprowadził ich do jadalni. Jutro będzie czas, aby
podotykać całej tej cudownej skóry.

Hałas w jadalni był ogłuszający.
Połowa lwów robiła hałas trzy razy większy niż wilcza wataha. Oczywiście wilki

jadały w pokrytym dachem długim domu

7

, otwartym na zewnątrz, zaś znajdująca się

7

Long house – w kulturze indiaoskiej dom, który może pomieścid kilka rodzin, do pięddziesięciu osób

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

20

wewnątrz rezydencji jadalnia lwów była udekorowana wspaniałym drewnem i miała ściany
pokryte jedwabiem. Wrażliwy, wilczy słuch Adriana wzdrygnął się na te wszystkie dźwięki,
ale wiedział, że musi do tego przywyknąć, przynajmniej w dającej się przewidzieć
przyszłości.

Zajęło mu to chwilę, zanim uświadomił sobie, że w ruchach wszystkich był pewien

wzór. Adrian był prawie pewien, że wszedł do zakrzywionej czasoprzestrzeni, kiedy zobaczył
mężczyzn siedzących wokół stołu i kobiety czekające na nich.

Co do cholery?

Talan poprowadził go ku miejscu po prawej stronie u szczytu stołu.

- Usiądź proszę – powiedział, wskazując krzesło.

Ledwie tyłek Adriana dotknął krzesła, a już był przed nim ładny lew z olbrzymim

talerzem, na którym leżały trzy steki, góra ziemniaków i stos groszku tak mikroskopijny, że
zaczął się zastanawiać, po co w ogóle zadali sobie trud, by go dodać.

- Jestem Talla – powiedziała lwica, kładąc przed nim talerz. – Młodsza siostra Talana.

- Miło mi cię poznać, Talla – odpowiedział Adrian – ale następnym razem nie musisz

czekać na mnie. Sam mogę sobie przynieść jedzenie.

Talla wydała parskniecie niegodne damy i strzeliła oczami na brata.

- Już go lubię bardziej niż ciebie.

Talan odpowiedział jej szerokim uśmiechem.

- Ja też.

Położywszy talerz przed Adrianem, Talla podeszła do kolejnego mężczyzny.
W oczekiwaniu, aż wszyscy zostaną obsłużeni, Adrian poprzestawał na obserwowaniu

relacji pomiędzy lwami, gdy dostawali swoje jedzenie. Mogli być głośni, ale to był radosny
hałas. Lwy utrzymywały między sobą przyjacielskie stosunki. Nawet, gdy jeden z lwów
klepnął kobietę w tyłek, dostał tylko pstryczek w ucho i całusa w policzek. Adrian
zorientował się, że byli partnerami albo przynajmniej przyjaciółmi uprawiającymi seks bez
zobowiązań.

8

Gdy wszyscy zostali obsłużeni, hałas przycichł.
Chwilę później Talla chwyciła talerz i usiadła na pustym krześle obok Adriana. A

przynajmniej był prawie pewien, że to była Talla, gdy ta przyjacielsko się do niego
uśmiechnęła i powiedziała:

- Witaj ponownie.

- Hmm, cześć.

Adrian nigdy nie uważał siebie za z góry uprzedzonego, ale szczerze mówiąc,

wszystkie lwy wyglądały podobnie. Z wyjątkiem Talana, który wyróżniał się z powodu
samego swojego wzrostu. Wszystkie lwy były duże i złote, z tymi swoimi złotymi włosami,

Współcześnie, myślę że to coś takiego http://www.balibestvillas.com/wp-content/uploads/2011/07/130_Villa-
Ocean-Golf-01.jpg

8

Tzw. bed friends czyli przyjaciele do łóżka

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

21

złotymi oczami i szerokimi uśmiechami. Minie trochę czasu, zanim zacznie odróżniać
jednego całkiem złotego kota od drugiego.

Będzie musiał ciężko pracować, by określić różnice. Nie chciał do nikogo zwracać się

niewłaściwym imieniem. Wystarczająco trudno było być jedynym wilkiem w domu pełnym
lwów, nie obrażając żadnego z nich.

Jedzenie było dobre, ale trudno było zepsuć tak dobry kawałek mięsa, szczególnie,

gdy ten ledwo odwiedził grill. Może, kiedy nadejdzie jego kolej na gotowanie, będzie mógł
dodać kilka ciekawych przypraw. Odruchowo zaczął się zastanawiać, czy lwy lubią
papryczkę chilli.

Spoglądając w górę zobaczył, że Talan był zajęty rozmową z lwem siedzącym po jego

lewej stronie, więc zwrócił się do Talli:

- Macie dyżury w kuchni?

Talla patrzyła na niego przez chwilę.

- Jak to działa u psów?

- Jestem wilkiem – odwarknął Adrian.

Talla przewróciła oczami.

- Przepraszam. Jak to działa w twojej watasze? – zapytała ostrożnie.

- Każdy, z wyjątkiem alfy, ma swoją kolej w przygotowywaniu jedzenia. Jemy

wspólnie, więc wiemy, że każdy członek watahy dostaje to, czego on lub ona potrzebuje by
przetrwać, a dzieci dostają jedzenie z podwyższoną zawartością witamin, dostosowane do ich
specjalnych potrzeb w trakcie rozwoju. A jak to się robi u was?

- Kobiety zajmują się polowaniem i gotowaniem, a mężczyźni jedzeniem.

9

- Och. Nie jestem najlepszy kucharzem, ale lubię piec ciasta, by rozładować stres. Czy

to będzie w porządku? Nie chcę zakłócić równowagi w waszym stadzie.

Adrian nie wiedział, jaka była jego pozycja w tym stadzie, jako tymczasowego a może

stałego gościa, ale jakkolwiek sytuacja się rozwinie, on nie był na tyle zadufany w sobie, by
myśleć, że miał prawo wkraczać tu i „naprawiać” rzeczy, bez względu na to, czy myślał, że
lwice były wykorzystywane.

Talla obdarzyła go powolnym uśmiechem.

- Nie, to byłoby cudowne. Talan dostałby kota, gdybyśmy kazały ci gotować, ale nie

będzie się kłócił o twoje pieczenie dla rozładowania stresu.

- O co Talan nie będzie się kłócił? – zapytał Talan.

- O pieczenie ciast przez Adriana dla rozładowania stresu. Jestem pewna, że będzie

miał go wiele, jeśli zamierza zostać twoim partnerem.

Talan uniósł wargę w przyjaznym warknięciu. Jednak jego groźne spojrzenie

złagodniało, kiedy obserwował Adriana, jakby szukając oznak załamania nerwowego.

- Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, kochanie, możesz piec, co tylko chcesz.

9

Taak, i tak to właśnie wygląda w przyrodzie… lwice ciężko harują, a pan i władca się wyleguje ;)

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

22

Adrian odprężył się pod spojrzeniem Talana.

- Dobrze. Moja babka dała mi książkę z rodzinnymi przepisami, a miałem czas, by

wypróbować tylko jakąś połowę z nich.

- Wszystko w naszej kuchni jest do twojej dyspozycji. Daj nam znać, gdybyśmy coś

musieli kupić. Nie mam pojęcia, ile mamy składników do pieczenia ciast. Lwy nie są dobrymi
cukiernikami – oświadczył Talan.

- Gotujemy, by przetrwać, a nie dlatego, że to nam się podoba – zaszczebiotała Talla u

jego boku. – Nikt z nas nie mógłby być uznany godnym szefa kuchni. Myśleliśmy wcześniej
o zatrudnieniu kucharza, ale to trochę trudne zwerbować kogoś do domu pełnego zmiennych.

Adrian potaknął.

- Widzę, jak to może być trudne.

Nie miał rozwiązania, więc pozwolił, aby dyskusja wygasła.
Reszta obiadu poszła gładko, gdy lwy rozmawiały o polityce zmiennych, prawach

dotyczących polowania i czy nowa, oszklona weranda ma wystarczającą ilość skał do
drzemania na zimę.

Adriana cieszyły ich żarty, ale w nich nie uczestniczył. Jako nowy, czuł się bardziej

komfortowo przysłuchując się i pławiąc w spojrzeniu pewnej pary głodnych złotych oczu.

W godzinę później wciąż jeszcze myślał o tych oczach, gdy zasypiał w swoim łóżku.

* * *

Adrian obudził się i zobaczył uśmiechającą się kobietę, stojącą nad nim. Zaskoczyłoby

go to, ale jego bratowa robiła to kilka razy w tygodniu, zwykle wtedy, kiedy go szkicowała.
Był jednym z tych nielicznych mężczyzn, których mogła szkicować nago, bez kłopotów z
Kadem. Przez chwilę zastanawiał się, jak sobie radziła bez niego.

Zamiast się wkurzyć, Adrian uśmiechnął się przyjaźnie do kobiety. Nie wiedziała o

tym, ale właśnie sprawiła, że poczuł się w tej dziwnej sypialni jak w domu.

- Dzień dobry – udało mu się powiedzieć po tym, jak spojrzał i upewnił się, że

wszystkie ważne części ciała były zasłonięte prześcieradłem. Jeśli Talan wariował na lekki
dotyk ramienia innego mężczyzny, to kobieta pożerająca wzrokiem jego potencjalnego
przyszłego partnera, zasłużyłaby na bardziej gwałtowną reakcję.

- Dzień dobry. Talan miał spotkanie dzisiaj rano i poprosił mnie, żebym ci przyniosła

coś do jedzenia – odpowiedziała Talla.

Rozpoznał ją z poprzedniego wieczora. Miała niewyraźną bliznę na prawym policzku,

co było raczej rzadkie u zmiennych, którzy generalnie leczyli się z wszystkiego.

- Nie musisz mi przynosić śniadania do łóżka. Zamierzam tu trochę pobyć, sam mogę

sobie przygotować jedzenie. – Przyjął tacę, którą Talla wyciągnęła ku niemu.

Na tacy leżał talerz z jajecznicą, tost i więcej bekonu, niż wataha wilków mogłaby

zjeść. Spojrzał na nią pytająco.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

23

- Co? – zapytała, krzyżując ramiona.

- Jak sądzisz, ile boczku mogę zjeść?

Talla tupnęła stopą.

- Mówiłam Trishii, że to za dużo.

Adrian poklepał miejsce obok niego na łóżku.

- Chodź. Usiądź tutaj. Możesz mi opowiedzieć o stadzie i pomóc zjeść to całe

jedzenie. Jestem przekonany, że 82-kilogramowy wilk je mniej niż 113-kilogramowy lew.

Talla uśmiechnęła się i wgramoliła obok niego.
Przez następne pół godziny Adrian dowiedział się wszystkiego o wczesnym

dzieciństwie Talana i więcej o wszystkich sześciu jego siostrach: Talli, Trishii, Twylii,
Tabithcie i Tammy. W końcu, pozostałe pięć zawędrowało do jego pokoju z jeszcze większą
ilością bekonu i dzbanem kawy, wystarczająco dużym, by całemu plutonowi żołnierzy dać po
naprawdę dużej filiżance.

Adrian pogodził się z losem i pozwolił, by zewsząd dobiegało go świergotanie, gdy

lwice próbowały się nawzajem prześcigać, która zna najbardziej żenującą historią o Talanie.
Ta, w której Talan skończył nagi w Kościele Katolickim, była jak dotąd jego ulubioną.
Najwyraźniej było kilka zakonnic w mieście, które nadal nie mogły spojrzeć na niego nie
rumieniąc się.

- Co się tutaj dzieje? – warknął Talan.

Sześć kobiet na łóżku spojrzało na niego niewzruszenie, jak to koty.

- Po prostu były życzliwe. – oświadczył Adrian. Nie zniósłby myśli, gdyby

dziewczyny wpadły w kłopoty za to, ze pomogły mu w jego przejściu z watahy do stada. Z
drugiej strony, to warczenie było całkiem seksowne. Zastanawiał się, jakie inne dźwięki
wydaje Talan w sypialni. Poprawił prześcieradło, by ukryć swój rosnący problem.

- Mogą być życzliwe, kiedy już się ubierzesz. Wynocha!

Gdyby miny sześciu kobiet były jakąś wskazówką, to właśnie przyszło im do głowy,

że Adrian był kompletnie nagi pod prześcieradłami. Jako zmienny nie uważał, żeby musiał się
wstydzić. Przykrył się, ponieważ nie znał reguł stada, ale w watasze wszyscy widzieli się
nago, przynajmniej podczas pełni księżyca.

- Och, - Trishii zaświeciły się oczy – rzućmy na to okiem.

Instynkt przetrwania wskoczył na swoje miejsce. Adrian nie był niczyją zdobyczą.

Jego kły wysunęły się i poczuł, że jego oczy się zmieniają. Warcząc, kłapnął zębami.

Kobiety uciekły, krzycząc.
Wkrótce, w pokoju nie było nic oprócz pachnącego bekonem talerza, pustego dzbana

na kawę i dużego zmiennego lwa, patrzącego na niego z podniesionymi brwiami.

Wilk Adriana, wyczuwając, że nie ma już niebezpieczeństwa, wycofał się.

Kręcąc głową do tyłu, aby pozbyć się napięcia, Adrian rzucił swojemu kochankowi

przepraszający uśmiech.

- Przepraszam.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

24

- Za co? Jestem pewny, że spędziły tu ostatnią godzinę opowiadając o mnie żenujące

historie. Poza tym, nie sądziłem, że wilki są zdolne do częściowej przemiany. Lwy potrafią
tylko wysuwać kły i zmieniać oczy, ale widziałem, że twoje dłonie także się zmieniły, to było
naprawdę świetne.

Adrian spuchł z dumy pod pełnym zachwytu spojrzeniem lwa.

- Jestem potomkiem długiej linii wilków królewskiej krwi. Moja linia jest jedną z tych

nielicznych, które potrafią się częściowo przemieniać.

- Więc czym jesteś? Wilczym księciem?

Adrian zarumienił się.

- Technicznie rzecz ujmując, ale nigdy nie używam tytułu. Pozbyliśmy się większości

tytułów w ciągu minionych stuleci, chociaż wielu jeszcze o nas pamięta.

- Czy muszę uklęknąć? – Talan droczył się z Adrianem.

- Tylko wtedy, gdy robisz mi loda – odpowiedział Adrian, ześlizgując się z łóżka. –

Przepraszam. Zaraz wracam.

Adrian udał się do łazienki upewniając się, że duży lew zobaczy, co traci przez swoje

niespieszne działanie. Zajęło chwilę, by jego erekcja osłabła na tyle, żeby mógł się wysikać.
Na szczęście było to możliwe, bo nie było obok niego tego wspaniałego zmiennego lwa, ale
jak tylko wszedł z powrotem do pokoju, znalazł przystojnego mężczyznę leżącego półnago na
łóżku.

Talan zdjął koszulę i wyglądał bardziej smakowicie, niż jakikolwiek człowiek miał do

tego prawo.

- Jeśli chcesz ograniczyć się do całowania, prawdopodobnie powinieneś zachować na

sobie ubrania. – Adrian zatrzymał się w bezpiecznej odległości od łóżka, przyglądając się
kawałowi atrakcyjnego faceta, który na nim leżał. Był prawie pewien, że ślinienie się jest
dozwolone.

- Pomyślałem, że moglibyśmy lepiej się poznać – oznajmił Talan ochrypłym głosem,

wpatrując się w Adriana pożądliwym wzrokiem.

- Prawdopodobnie wiem o tobie więcej, niż ty wiesz o mnie, ty straszący zakonnice

ekshibicjonisto.

Talan roześmiał się.

- Nigdy nie umieją się powstrzymać przed opowiedzeniem tej historii – Talan

powiedział to bez śladu zażenowania. – Dlaczego nie podejdziesz bliżej? Lubię uczyć się
przez dotyk, a do tego przedmiot musi być blisko – dodał, kiwając na niego swoim długim
palcem.

Adrian uśmiechnął się i przybliżył, górując nad łóżkiem i seksownym zmiennym.

Miło było być wyższym od Talana, choć przez krótką chwilę, ale nie ufał szelmowskiemu
uśmiechowi lwa. Był całkiem pewien, że kusili los, ale duży lew znał swoje zasady lepiej niż
Adrian i jeśli chciał mieć go bliżej, Adrian nie zamierzał mu tego zabraniać. Przynajmniej
taki był pomysł, zanim lew wyciągnął rękę i szarpnął Adrianem, wytrącając go z równowagi.

Adrian zaskamlał głośno, gdy wylądował na większym zmiennym.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

25

- Mogłeś po prostu powiedzieć, żebym się pospieszył.

- Sprawiało mi przyjemność patrzenie na ciebie.

- Skoro sprawiało ci to przyjemność, dlaczego szarpnąłeś mnie na dół?

- Ponieważ wiedziałem, że jeszcze większą przyjemność sprawi mi, gdy ty znajdziesz

się na mnie.

Ku rozbawieniu Adriana, Talan potarł swoimi policzkami policzki Adriana, jeden za

drugim.

- Oznaczasz mnie?

- Oczywiście. Nie chcę, żebyś przebywał w promieniu piętnastu metrów od innego

zmiennego, bez możliwości wyczucia mojego zapachu na tobie.

Trudno było kontynuować przekomarzanie się. Ciało pod nim było samym żarem i

twardymi mięśniami. Adrian poczuł silny zwierzęcy przymus, by przewrócić się i pokazać
swój brzuch. Gdyby Talan był innym wilkiem, do tej pory uprawialiby już gorący sex.

Jednak Adrian próbował uszanować lwie metody, nawet jeśli ten lew wodził go na

pokuszenie. Zszokowany, zdał sobie sprawę, że naprawdę zaczyna lubić tego wielkiego kota,
który patrzył na niego ciepłymi, śmiejącymi się oczami.

- A co z nią? – droczył się Adrian.

- Jesteś bi?

- Nie.

- W takim razie o kobiety się nie martwię.

Adrian nie wiedział, co takiego jest w tym wielkim kocie, ale czuł się szczęśliwy leżąc

tak w objęciach Talana. Pragnienie oznaczenia tego mężczyzny przeszyło Adriana w
najbardziej prymitywny sposób.

Dopóki nie będzie pewien, czy chce zatrzymać lwa, czy nie, nie chciał, żeby inni

zmienni węszyli wokół Talana. Miał wystarczająco dużo do myślenia o opuszczeniu swojej
watahy i integracji z innym gatunkiem, żeby się jeszcze martwić zainteresowaniem
postronnych osób.

Podążając za swoim instynktem, Adrian polizał długą linię na szyi Talana. Zaczekał,

aż lew się odpręży, otworzył szczękę i zatopił swoje kły w ramieniu zmiennego.

Teraz każdy zmienny, który zbliży się na odległość dwóch metrów do Talana będzie

wiedział, że duży kot jest z kimś związany. Ugryzienie nie było wystarczająco głębokie żeby
być znakiem wiązania, który robiło się na szyi i znacznie głębiej. To było bardziej jak znak
„trzymaj się z dala od mojego faceta‟.

- O cholera! – krzyknął Talan.

Adrian poczuł ciepłą wilgoć na swoim nagim brzuchu i uświadomił sobie, że Talan

doszedł wraz z jego ugryzieniem.

Drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem. Jeden z mężczyzn krzyknął w progu:

- Kurwa, on go zjada.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

26

Adrian schował kły i polizał miejsce.

- Nie zjadam go – odpowiedział spokojnie, choć wcale tak się nie czuł. – Oznaczam

go.

- To bolało – oznajmił Talan, krzywiąc się.

- Nie bądź takim dzieckiem. – odpowiedział Adrian, na widok grupy tłoczącej się w

drzwiach sypialni, jego fiut zwiotczał.

Do mężczyzny dołączyły trzy siostry Talana. Adrian nigdy nie lubił jak mu się

przyglądano i wiedział, że czas się ulotnić. Później porozmawia z Talanem o ugryzieniu.

- To tyle. Spadam stąd.

Ignorując stojącą w drzwiach grupę, Adrian ześlizgnął się z łóżka i chwycił dżinsy,

które zostawił na podłodze. Wsuwając je na siebie, złapał książkę kucharską swojej Babci i
opuścił pokój.

Koty czmychnęły mu z drogi, gdy podchodził, poruszając się w milczeniu.
Musiał coś upiec.

10

10

Biedaczek, zdenerwował się i teraz musi rozładowad swój stres ;)

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

27

Rozdział 4

Talan doprowadzał Adriana do szaleństwa. Zanim się zwiążą, odpadną mu jaja. W

przeciwieństwie do lwa, Adrian nie potrafił przestać go dotykać.

Na wspomnienie tej sceny, fiut Adriana ponownie stwardniał. Cholera, ależ ten facet

był seksowny. Marszcząc brwi, Adrian rozważał, czy naprawdę chce się związać z tym
dużym kotem. Nie było żadnych wątpliwości, że pomiędzy nimi było przyciąganie, ale czy to
było szybko wypalające się zauroczenie, czy długotrwałe uczucie?

Adrian miał wiele doświadczeń z tym pierwszym typem, ale żadnego z drugim.

Potrząsając głową postanowił, że po upieczeniu ciasta, zrobi coś łatwego, może znajdzie
rozwiązanie nierozwiązywalnego twierdzenia albo postara się o pokój na świecie.

Przetarta skórzana oprawa książki kucharskiej jego babci uspokoiła go, gdy stał

pośrodku dużej kuchni. Chłodne ceramiczne płytki pod stopami koiły jego rozgrzaną skórę,
gdy przerzucał kartki książki. Pismo jego babci przywróciło mu wspomnienia ze
szczęśliwego dzieciństwa, gdy przypomniał sobie starszą kobietę, która kochała go od dnia
jego narodzin. W trzy lata po jej śmierci nadal tęsknił za nią i jej rozsądnym podejściem do
życia.

Wybierając przepis, którego jeszcze nie wypróbował, Adrian zrobił szybkie

rozpoznanie zaskakująco dobrze wyposażonej lwiej kuchni i zabrał się do roboty.

Po jakimś czasie metodycznego odmierzania, krojenia i mieszania, miał jaśniejszy

umysł, a jego serce już nie biło już dłużej szaleńczym rytmem w jego w piersi.

Adrian wiedział, że jeśli takie było przeznaczenie, to wszystko pomiędzy nim i

Talanem jakoś się ułoży, a jeśli nie, to będzie mógł wrócić do swojej rodziny. Dobrze było
mieć wybór i naprawdę wyrozumiałego brata.

Godzinę później wyciągał z piekarnika cztery partie ciasteczek orzechowych z

podwójną czekoladą.

11

Niepiekące lwy miały podwójny zestaw piekarników.

Kto by pomyślał? Miał wrażenie, że żaden z lwów tego nie wiedział.

- To pachnie świetnie. – Mężczyzna, który przerwał jego wiązanie z Talanem, usiadł

ostrożnie po drugiej stronie długiego śniadaniowego blatu.

Adrian spojrzał na lwa, wkładając do zmywarki brudne formy do ciasta. Nienawidził

zostawiać po sobie brudnych naczyń.

12

11

Czemu on musi byd gejem?? Przystojny, seksowny wilczek, matematyczny geniusz i do tego piekący ciasta :)

Normalnie chodzący ideał, gdyby nie jego orientacja seksualna chlip, chlip :(
A tak wygląda rzeczone ciastko – Chocolate brownie -

http://chocolatefountainguide.net/wp-

content/uploads/2010/10/brownie.jpg

12

Piecze i jeszcze po sobie zmywa (a że robi to za niego zmywarka to nic nieznaczący szczegół) No ideał… :D

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

28

- Słuchaj, stary. Nie wiedziałem, że uprawiasz ten swój wilczy seks. Po prostu

usłyszałem, jak mój alfa krzyczy. Nie potrafię działać wbrew moim instynktom.

Adrian skinął głową, ale się nie odezwał. Jednakże położył ogromne ciasteczko na

dnie miski, dodał gałkę lodów waniliowych, które znalazł w tylnej części zamrażarki i
zwieńczył to wszystko bitą śmietaną.

- Proszę bardzo.

- Och. Zostało mi wybaczone. – Dillon powiedział śpiewnym tonem. Po jednym

gryzie, zaczął wydawać głośne dźwięki zadowolenia.

Adrian zastanawiał się, czy ten facet miał dostateczną ilość seksu, skoro deser mógł

wprawić go w tego rodzaju ekstazę.

- Możesz mi zawsze piec ciasteczka – powiedział Dillon, oblizując łyżkę.

Telefon komórkowy Adriana zawibrował mu w kieszeni, zaskakując go. Zapomniał,

że tam go miał.

- Halo.

- Jak się masz?- dotarł do niego głos Kade‟a.

- Robię ciasteczka.

- Cholera. Przykro mi to słyszeć. Pomyśl tylko, że zostało ci jeszcze pięć miesięcy i

dwadzieścia dziewięć dni. – Nastąpiła pauza i Adrian wiedział, że jego brat zadzwonił nie
tylko po to, by go sprawdzić.

- Co się dzieje, Kade?

Alfa wilków odchrząknął, zanim wyznał.

- Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że Olson zniknął. Mam przeczucie, że podąża za tobą.

Miej oczy otwarte, nie ufam temu wilkowi. – W tle było słychać pisk. – Czekaj, Helen chce z
tobą rozmawiać.

- Adrian, kochanie, jeśli oni są dla ciebie podli, daj mi znać. Mam trzech braci, którzy

lubią sobie do czegoś postrzelać. Za minutę mogą iść zapolować na lwy. – Zniżyła głos. –
Mogą także zabić kłopotliwego wilka, jeśli nie chcesz, żeby twój duży brat wiedział, że
potrzebujesz pomocy.

Adrian roześmiał się.

- Dzięki, kochanie. Doceniam to.

- Po prostu pamiętaj, że cię kochamy i bez względu na to jak głupi pakt zawarł mój

mąż, zawsze możesz wrócić do domu i coś wymyślimy.

- Też cię kocham, skarbie. Zapamiętam, co powiedziałaś i pogadamy później.

- Pa.

- Pa. – Z uśmiechem na ustach, rozłączył telefon. Helen zawsze go rozweselała. Była

taka kochana.

- Jesteś typem „oznacz i zostaw‟, tak? – usłyszał za sobą głęboki oskarżycielski głos.

- Co? – Adrian obrócił się i spostrzegł Talana stojącego bezpośrednio za nim.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

29

Duży lew skrzyżował swoje ramiona i spojrzał groźnie w dół na Adriana.

- Oznaczyłeś mnie, jakbym był tym jedynym, który nigdy przed tobą nie ucieknie, a

potem tu przychodzę, a ty deklarujesz swoją miłość do kogoś innego. Pomyślałem, że dam ci
czas, żebyś się uspokoił, ale widzę, że wykorzystałeś ten czas, by mnie zastąpić. – Z każdym
słowem głos Talana był coraz głośniejszy.

Kątem oka Adrian zauważył, że Dillon chwycił miskę i wyszedł z pokoju.

- Dla twojej informacji, to była moja bratowa.

- Och.

Adrian widział, jak Talan w myślach zmieniał zdanie, ale nie był w nastroju do

wybaczania.

- A co do oznaczania, to jest tylko tymczasowy znak, by trzymać innych z dala,

dopóki nie zdecydujemy, co chcemy zrobić. Nie chcę, żebyś się pieprzył dookoła albo żeby
inni myśleli, że jesteś dostępny, gdy wciąż będziemy decydowali, czy zostaniemy partnerami.

- Uważasz, że mógłbym to zrobić? – zapytał Talan, prostując się, jak gdyby próbował

onieśmielić Adriana swoim wzrostem.

Będąc najniższym wilkiem w watasze, wzrost nie miał onieśmielającego wpływu

Adriana. Był zbyt przyzwyczajony do tego, że wszyscy inni są wyżsi.

- Nie znam cię i o to chodzi – odpowiedział Adrian, mierząc Talana swoim

najzimniejszym spojrzeniem. Wiedział, że to nie był czas, by się poddać, jeśli chciał
przyszłości z tym mężczyzną. Wielki alfa doceni tylko siłę swojego partnera. Im więcej czasu
Adrian spędzał z Talanem, tym bardziej lubił tego mężczyznę, który patrzył na niego swoimi
dużymi złotymi oczami, jak gdyby był Adrian był najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek
widział w swoim życiu.

Adrian zaskamlał, gdy Talan go podniósł i przerzucił przez swoje duże lwie ramię.

Klaps w tyłek wywołał kolejny okrzyk.

- Co ty do cholery robisz?

- Biorę cię z powrotem do mojego łóżka, gdzie twoje miejsce. Chcesz dowodu, że

jesteśmy pasujemy do siebie, a ja jestem za. – powiedział Talan, jak gdyby najnaturalniejszą
rzeczą na świecie było niesienie człowieka na swoim ramieniu. Do diabła, może dla niego
było.

- I zamykam te pieprzone drzwi – dodał wystarczająco głośno, by każdy to usłyszał.

Usłyszeli go prawdopodobnie zmienni w sąsiednim hrabstwie.
Kopnąwszy drzwi, by się za nimi zamknęły i przekręcając zamek, Talan położył

Adriana delikatnie na materacu.

- Dlaczego jesteś taki zdziwiony? – zapytał Talan. Zdjął Adrianowi spodnie czekając

na odpowiedź.

- Myślałem, że raczej rzucisz mną w męskim stylu i w ogóle.

Talan pokręcił głową nim zdjął ubranie z siebie i resztę z Adriana.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

30

- Mógłbym cię zranić. – Uśmiechnął się nieśmiało do Adriana. – Czasami nie zdaję

sobie sprawy z własnej siły. Wiem, …że jesteś twardszy niż wyglądasz, ale nie
zaryzykowałbym tego z moim partnerem życiowym.

- Partnerem życiowym?

- Jesteśmy partnerami życiowymi. Możesz nie być gotowy, by się do tego przyznać,

ale ja wiedziałem, jak tylko spojrzałem na twoje zdjęcie, że jesteś tym jedynym, wybranym
dla mnie przez Bogów i nic nie stanie na mi drodze, bym cię oznaczył.

Adrian nigdy nie zastanawiał się wiele nad wybieraniem przez Bogów swojego

partnera życiowego. Wilki podchodziły do sprawy bardziej praktycznie, nie wierzyły w
przeznaczenie, dla nich wszystko sprowadzało się do chemii, ale jeśli lew chciał myśleć, że
zostali dopasowani przez siłę wyższą, Adrian nie miał zamiaru mu się sprzeciwiać.

Gdy Talan wślizgnął się na łóżko tuż obok niego, instynkty Adriana zakrzyczały, by

oznaczył tego dużego zmiennego, ale gdyby teraz im uległ zawsze byłby tym, który poddaje
się jako pierwszy. To Talan musiał zrobić pierwszy krok.

- Myślałem, że wy, lwy, macie całą masę zasad do przestrzegania. Co się stało z

„zróbmy to powoli i spokojnie‟?

Talan przechylił głowę, by spojrzeć na Adriana.

- Chcesz uciec od naszego partnerstwa?

Adrian poczuł przypływ paniki na myśl o byciu jedynym wilkiem w stadzie lwów.

Jakie będzie jego życie bez watahy?

- Nie wiem jak żyć bez watahy – przyznał Adrian.

Talan patrzył na niego przez dłuższą chwilę.

- Kochanie, nie musisz żyć bez swojej watahy. To tylko cztery godziny stąd. Możesz

ich odwiedzać podczas pełni księżyca. Tak długo, jak będziesz do mnie wracał, nie
zamierzam powstrzymywać cię przed odwiedzinami watahy twojego brata.

- Mojej watahy.

Talan spojrzał czule na Adriana.

- Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz postrzegał moje stado jako swoją watahę.

Może i będziesz jedynym wilkiem w stadzie, ale dla mnie będziesz najważniejszy.

- Nie chcesz zrobić tego powoli? Mamy sześć miesięcy na podjęcie decyzji.

Talan pokręcił głową.

- Mam przeczucie, że jeśli teraz nie przyprę cię do muru, możesz mi się prześlizgnąć

przez palce.

- Po tym, co powiedział mi Dillon myślałem, że musisz przestrzegać procedur, inaczej

twój lew może mnie nie zaakceptować. – Adrian nie był na to gotowy. Liczył na to, że będzie
o wiele więcej negocjacji, dawania i brania. Nic nie przygotowało go na to, że wielki zmienny
lew tak łatwo zaakceptuje go jako swojego partnera.

- Mój lew już wystarczająco cię lubi.

- Lubi, tak? – Adrian droczył się z nim, przesuwając się trochę do tyłu.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

31

- Dokąd idziesz? – zawarczał Talan.

- Nigdzie.

Przesunął się odrobinę do tyłu, spoglądając w duże lwie oczy obserwujące go.

Nadszedł czas na mały pościg. Płynnymi ruchami, Adrian zrobił salto do tyłu, lądując po
drugiej stronie łóżka i wystartował.

Warcząc, Talan pobiegł za nim.

- Wiesz, że koty uwielbiają dobrą zabawę w pościg.

- Myślałem, że lubisz tylko gonić swój ogon?

Adrian był mały, ale zwinny, łatwo uchylał się przed drugim mężczyzną i uśmiechał

się, widząc iskierki rozbawienia w oczach Talana.

Talan skoczył ponad łóżkiem i wylądował przed Adrianem. Przewidując ten ruch,

Adrian wyślizgnął mu się z rąk na sekundy zanim Talan tam dotarł.

Śmiejąc się, uciekł na drugi koniec pokoju. Niezbyt szybko, on chciał być złapany.
Przesłał Talanowi całusa.

- Wolałbym zrobić to osobiście – roześmiał się Talan.

Rozproszony obrazem w swojej głowie, Adrian stracił szansę na ucieczkę.

- Mam cię. – Talan złapał Adriana, zamykając go w klatce swoich silnych ramion i

zakręcając nim.

13

– Myślałeś, że możesz ode mnie uciec, co?

- Mmmhmm. Oszukałeś mnie – odpowiedział Adrian. Zsunął swoją rękę w dół,

zapamiętując kształt fiuta Talana w swojej dłoni. Zmienny był podniecony pogonią za
Adrianem i okazywał to. Adrian był zadowolony, gdy oczy większego z mężczyzn
powędrowały do tyłu głowy, a on sam zaczął mruczeć.

- Umm. T-tak, p-pop-pchnąłem cię.

Adrian uśmiechnął się. Sprawił, że facet zaczął się jąkać, jeden punkt dla wilka.
Był dumny, że krzyknął tylko odrobinę, gdy Talan uniósł go do góry.

- Nie myśl, że pozwolę twojemu gorącemu ciału odwrócić moją uwagę od zrobienia z

ciebie mojego partnera.

- Pomyślałem sobie, że to mogłoby pomóc – Adrian sapnął, gdy ponownie został

delikatnie położony na łóżku.

Talan uśmiechnął się drapieżnie do Adriana, nakrywając go delikatnie własnym

ciałem. Kontakt dwóch rozgrzanych ciał sprawił, że Adrian cały się zaczerwienił.

Podniecenie, gdy Talan gonił go po pokoju sprawiło, że jego ciało stwardniało, ale

czując lwa leżącego na sobie omal nie eksplodował.

Zmusił się, by leżeć biernie pod Talanem, ponieważ widział lwa tuż pod powierzchnią

skóry kochanka i nie chciał niepokoić przyczajonego stworzenia.

Źrenice oczu Talan rozszerzyły się, a kły wysunęły poza wargi.

13

Jakoś tak to zakręcanie wydaje mi się… niemęskie ;) ale co ja tam wiem, jak geje się zachowują :)

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

32

- Mam zamiar sprawić, że zapomnisz każdego człowieka, który ośmielił się dotknąć

tego, co moje – warknął.

Zanim Adrian zdążył to skomentować, został przewrócony i nakryty większym ciałem

swojego kochanka.

- Marzyłem, żeby być w tym tyłku – wyszeptał Talan.

Gorący, szorstki język polizał plecy Adriana, wywołując iskry w jego zakończeniach

nerwowych. Nigdy nie uświadamiał sobie, jak wiele stref erogennych miał na grzbiecie,
dopóki Talan nie obmył każdego kręgu swoim szorstkim językiem. Ciało Adriana
stwardniało, aż zaczął myśleć, że samo tylko lizanie go przez Talana wystarczy, by doszedł.

- Zaczekaj na mnie, kochanie – powiedział Talan, jak gdyby czytając w myślach

Adriana.

Pstryknięcie nakrętki środka nawilżającego dotarło do jego uszu na sekundy, zanim

jeden długi palec wsunął się do środka. Prezerwatywy były zmiennym niepotrzebne,
ponieważ nie mogli przenosić chorób. Adrian używał ich wyłącznie, kiedy uprawiał seks z
ludźmi, ponieważ lepiej było założyć prezerwatywę, niż próbować wyjaśnić swojemu
ludzkiemu kochankowi, że potrafi zamienić się w wilka.

Adrian pchnął do tyłu, by zachęcić swojego kochanka.
Talan włożył drugi palec, powoli.

- Teraz to się po prostu ze mną droczysz– narzekał Adrian.

- Tak. Jakie to uczucie? – zapytał Talan, skubiąc Adriana w ramię.

- Irytujące. Włóż we mnie swojego fiuta i pieprz mnie, tak jak tego chcesz.

Coś ciepłego zagościło w piersi Adriana, gdy usłyszał głęboki śmiech Talana.

Uwielbiał śmiech tego mężczyzny. Miał wrażenie, jakby ten duży kot nie śmiał się
dostatecznie często.

Zapach ich ciał, razem, doprowadzał go do szaleństwa. Adrian chwycił prześcieradła i

podniósł swój tyłek nieco wyżej, próbując skusić kochanka.

- Cierpliwości, maleńki. Lwy nie lubią się spieszyć.

- Możesz się nie spieszyć później.– Talan polizał kark Adriana, wysyłając dreszcze w

dół po kręgosłupie zmiennego wilka. – Pieprz.

- Spokojnie, kochanie. Mam całą noc.

- Masz jakieś dwie minuty albo zaczynam wyrywać włosy.

Talan zachichotał. Adrian poczuł niski dźwięk na swoich plecach.

- Nie chcesz tego robić. Miałbym wszędzie nieregularne łyse placki. W ogóle nie

byłbym seksowny.

- Mniej gadania, więcej pieprzenia – powiedział Adrian przez zaciśnięte zęby. Szybko

tracił cierpliwość. Straciłby swoją erekcję, gdyby nie był tak podniecony przez ciało lwa
przyciśnięte do jego i dotykiem twardej długości Talana pocierającej o jego tyłek.

Gdy już miał zacząć ponownie narzekać, Talan wślizgnął się w niego, odbierając

Adrianowi cały oddech i dając mu to, czego potrzebował. Adrian zamrugał powstrzymując

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

33

łzy, gdy poczuł swojego mężczyznę, swojego partnera, który pasował do niego tak, jakby
Talan tam należał.

Stracił zdolność myślenia, gdy Talan przesuwał się po jego prostacie i doprowadzał go

do cholernego szału.

Ciśnienie wzrosło. Adrian już prawie miał dojść, gdy ostry ból przeszył jego szyję.
Kły zanurzyły się w jego ciele, znakując go głęboko. Adrian poczuł, jak jego krew

spływa w dół po ciele i wsiąka w nieskazitelnie czyste prześcieradła, ale nie chciał krzyczeć.
Nie chciał, by pozostali wyważyli drzwi próbując ponownie ratować swojego alfę.

Jestem oznaczony.

Trzeba było głębokiej rany, by zostawić bliznę na ciele zmiennego. Po ilości krwi na

łóżku, Adrian nie miał wątpliwości, że Talan zostawił mu po sobie bliznę na całe życie. Znak,
który będzie nosić z dumą.

Ta myśl była wystarczająca, by zepchnąć Adriana poza krawędź, właśnie wtedy, gdy

fiut Talana uderzył w niego po raz ostatni. Wytrysk orgazmu Talana, wtłoczył ciepło do ciała
Adriana, oznaczając go jako swojego.

Po kilku minutach, Talan wyjął swoje kły z ramienia Adriana, wylizując ranę swoim

szorstkim językiem.

- Mój. Mój piękny partner. – Głęboki głos lwa zadudnił mu w uchu. – Mój na zawsze.

Mój. Mój. Mój.

- Ty także jesteś mój – Adrian przypomniał Talanowi, gdy leżał przyszpilony pod

masywnym zmiennym.

- Zawsze będę twój, mój partnerze życiowy. Jesteś wszystkim, czego zawsze

pragnąłem.

Talan przewrócił ich na bok tak, że teraz Adrian leżał przytulony do niego na

łyżeczkę. Zlizując krew z szyi Adriana, przytulił mocniej wilka. Mężczyźni pozostawali tak
przytuleni, dopóki Adrian nie poczuł, że Talan wyślizguje się z jego ciała.

- Jesteśmy ze sobą związani. Możesz zadzwonić później do swojego brata i

powiedzieć mu, że zostajesz – powiedział Talan, całując Adriana w czubek głowy.

Pomimo słów Talana, byli ze sobą związani tylko w połowie. Dopóki Adrian nie

oznaczy go w rewanżu, połączenie nie jest zakończone.

Adrian odczuwał zadowolenie leżąc w ramionach Talana, czując jak rośnie więź

pomiędzy nimi. To nie było powszechne dla partnerów z różnych gatunków zmiennych.
Adrian miał nadzieję, że im się uda. Nawet przez ten krótki czas, jaki znał Talana, czuł się
bliżej związany z tym dużym mężczyzną niż z większością wilków, które znał przez całe
swoje życie.

- Rozumiem, że twój kot mnie aprobuje – powiedział Adrian beznamiętnym głosem.

- Mój kot uważa, że jesteś drugą najlepszą rzeczą po kocimiętce. – Głos Talana

zadudnił na plecach Adriana. - A ja uważam, że jesteś również całkiem wyjątkowy.

Talan przytulił swojego małego wilka bliżej i podziękował swoim szczęśliwym

gwiazdom. W końcu znalazł mężczyznę, z którym spędzi życie. Aby inni nie mieli na to

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

34

szans, Talan uczynił swoim tego pięknego mężczyznę. Zastanawiał się ile to potrwa zanim
Adrian podda się nieuniknionemu i też go oznaczy.

To małe uszczypnięcie, które Talan otrzymał wcześniej nie było wystarczająco

głębokie na prawdziwe znakowanie, nawet jeśli bolało jak cholera.

Ich idylla została przerwana przez kogoś dobijającego się do drzwi Lepiej, żeby mieli

dobry powód, by mu przerwać albo ktoś umrze.

- Talan. Chodź szybko. Mamy problem. – Tasha krzyknęła po drugiej stronie drzwi.

- Będziesz miała problem, jeśli nie zostawisz mnie w spokoju z moim partnerem –

ryknął Talan. Pozwolił, by warkot grzmiał w powietrzu przez kilka minut, gdy przyciągnął
wilka mocniej w swoje ramiona. Pocierając swoim policzkiem o jedwabistą głowę, cieszył się
kilkoma chwilami znakowania Adriana swoim zapachem, zanim walenie do drzwi rozpoczęło
się ponownie.

- Talan. Ja nie żartuję. W mieście jest facet, który pyta o Adriana. Myślę, że to ten

wilk Olson.

- Cholera. – Talan klepnął Adriana w tyłek. – Ubierz się, piękny. Mam zamiar

natychmiast położyć temu kres.

- Najpierw się umyję.

Talan złapał za nadgarstek Adriana, zanim ten wyszedł z łóżka.

- Ogranicz mycie do minimum. Chcę, żeby ten facet wyczuł mój zapach na całym

twoim ciele.

Adrian pokiwał ze zrozumieniem głową zanim wszedł do łazienki. Talan cieszył się

tym widokiem przez chwilę, zanim potrząsnął głową i założył ubranie. Cholera, jego
mężczyzna wyglądał dobrze zarówno przychodząc jak i odchodząc.

Talan otworzył drzwi do sypialni i zobaczył zaniepokojoną twarz Tashy.

- Krąży plotka, że ten facet twierdzi, iż Adrian jest zbyt przestraszony, by się z nim

spotkać. Talan, nie może być tak, że jakiś chudy wilk publicznie ogłasza, że partner alfy jest
słaby.

- Zajmę się nim – odpowiedział Talan nadymając pierś. – Nie rzuca się wyzwania

mojemu partnerowi.

Dillon wbiegł do przedpokoju.

- Alfa, w mieście jest ten koleś, który rozpowiada, że rzuci wyzwanie Adrianowi. Nie

możemy mu pozwolić dostać szczeniaczka. Ten facet zrobi z niego miazgę. Jest cholernie
ogromny jak na wilka. Mogę być naprawdę uważny. – Dziki błysk pojawił się w oczach
młodego lwa. – Nikt się nigdy nie dowie, gdzie poszedł.

- Zajmę się tym. – Niski pomruk zabrzmiał za nimi.

Talan odwrócił się i zobaczył, że zazwyczaj zielone oczy Adriana święcą się na złoto,

znak, że jego wilk był tuż pod powierzchnią.

- No już, kochanie. Nie mogę pozwolić ci, żebyś spotkał się z tym facetem. To z jego

powodu twój brat był skłonny przehandlować cię nam, lwom – powiedział Talan marszcząc

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

35

brwi. Martwił się, że Adrian będzie niepotrzebnie ryzykował, by udowodnić Talanowi swoją
wartość. Nikt nie zbliży się wystarczająco blisko, by zranić jego małego wilka.

Nie dbał o to, jak wielu ludzi będzie musiał zabić.

- Powiedziałem mojemu bratu to samo, co teraz powiem tobie. Mogę się zająć

Olsonem. Poza tym, chcę się dowiedzieć, dlaczego on tak się na mnie uwziął. Ściga mnie
odkąd dołączył do watahy mojego brata.

Talan popatrzył na swojego pięknego partnera.

- Kochanie, może być więcej niż jeden powód, dlaczego ten Olson cię ściga.

Adrian pokręcił głową.

- Nie odczułem tego rodzaju wibracji. To tak, jakby odkrył, że zabiłem jego matkę, a

potem zjadłem jego kota na śniadanie. Mam zamiar dotrzeć do sedna.

Talan zacisnął dłoń na ramieniu Adriana.

- Nigdzie nie idziesz beze mnie.

Wąski podbródek Adriana wykrzywił się do góry.

- Dobrze, możesz prowadzić. Ktoś rzucił kotem na mój samochód.

Talan spojrzał na swojego wilka z zadowoleniem.

- W każdym razie, teraz jest u mechanika. Powiedział, że naprawa potrwa kilka dni,

ale będzie wyglądał jak nowy.

Jego wysiłki zostały nagrodzone olśniewającym uśmiechem.

- To dobrze. Naprawdę lubię ten samochód. Jest super ekonomiczny pod względem

zużycia paliwa.

Kręcąc głową na swojego przyjaznego ziemi mężczyznę, Talan owinął Adriana swoim

ramieniem i poprowadził go przez dom, do garażu z tyłu.

Dziesiątki pojazdów było zaparkowanych w ogromnym klimatyzowanym garażu.

Talan poprowadził Adriana w stronę dużego czarnego Hummera.

Adrian wbił piety w ziemię.

- Powiedz mi, że żartujesz! – zażądał.

- Ani trochę. Jestem dużym mężczyzną i nie złożę się w pół, by ratować ziemię.

Rozważę podróż hybrydowym SUVem, ale to najlepsza z moich ofert.

Zignorował narzekania Adriana na temat swojego zabijającego planetę samochodu

podniósłszy go do góry i wrzuciwszy na siedzenie pasażera.

Siadając szybko na siedzeniu kierowcy, Talon z zadowoleniem zauważył, że Adrian

zapiął pasy bezpieczeństwa. Jako zmienny nie przejmował się tym, ponieważ nawet
wypadnięcie przez przednią szybę nie zabiłoby go, ale inne zasady odnosiły się do jego
bardziej delikatnego partnera.

- Pasy – powiedział Adrian, krzyżując ramiona.

Skrywając uśmiech, Talan zapiął pasy, zadowolony, że Adrianowi zależało na tyle, by

zrzędzić. Ich związek był na dobrej drodze.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

36

Uruchomił samochód i ruszył w stronę miasta. Gdy tak jechali, Talan próbował

dowiedzieć się więcej o Adrianie.

- Dużo pracujesz w domu?

- Tak. Pracuję głównie w domu. Czasami jadę na miejsce, by przekazać firmie

bezpośrednie informacje, ale niewiele jest rzeczy, których nie mogę zrobić z mojego
domowego komputera. Obecnie firma z Japonii chce mojego wkładu w ich nowy projekt gry,
a teraz kończę mały projekt dla firmy produkującej gry komputerowe z USA.

- Lubisz to, co robisz? – zapytał Talan.

- Taak, naprawdę lubię. – Głos Adriana odzwierciedlał jego radość. – To znaczy,

mogłem być jakimś nudziarzem na uniwersytecie, zajmującym się matematycznymi
twierdzeniami i uczącym algebry znudzonych studentów pierwszego roku, albo w najlepszym
wypadku, wymyślając najbardziej krwawy sposób, w jaki ork może zabić elfa. Naprawdę, nie
ma co porównywać.

Talan roześmiał się.
Najlepsze w jego wspaniałym, utalentowanym partnerze było to, że Talan

autentycznie lubił też tego faceta. Pod czarnymi włosami i ładnymi zielonymi oczami, krył się
słodki, błyskotliwy mężczyzna z szelmowskim poczuciem humoru.

Talan był zakochany. Miał nadzieję, że z czasem jego uczucie zostanie

odwzajemnione. Chociaż większość partnerów kończyła zakochując się w sobie, to jednak nie
było na to gwarancji. Było więcej niż kilka par, które związały się w pośpiechu i żałowały
tego do końca życia. Talan zrobi wszystko, co w jego mocy, by się upewnić, że Adrian nigdy
nie pożałuje, że należy do niego. Musiał ponadto zmusić swojego partnera, by ten
zrewanżował mu się ugryzieniem.

Adrianowi nie podobał się pomysł bycia jedynym wilkiem w stadzie kotów. Talan nie

mógł go za to winić, ale nic nie mógł zrobić w tej sprawie. Adrian będzie musiał przywyknąć
do tej myśli, ponieważ Talan nie zamierzał pozwolić mu odejść. Do diabła, zatrzyma tego
jednego wilka nawet jeśli oznaczało to, że będzie musiał stawić czoło całej watasze,

Jadąc, kontynuowali rozmowę. Talan podzielił się z nim swoją miłością do rodziny i

zmartwieniach odnośnie stada – jak spędza większość swojego czasu organizując zasoby
stada i pracując z międzynarodową radą na rzecz ochrony praw zmiennych.

Adrian opowiedział mu o swojej miłości do matematyki i nauk ścisłych oraz o tym,

jak wewnętrzny maniak komputerowy w nim zmusił go do tworzenia zawiłych gier
komputerowych, co pomogło mu dzielić się swoją radością ze skomplikowanych zagadek z
innymi.

Talan poczuł, że wraz z błyskiem jasnych zielonych oczu, roztapia się kawałek jego

serca.

Dotarłszy do miasta, Talan zatrzymał samochód przed lokalnym barem. Doszedł do

wniosku, że jeśli w pobliży był obcy, Diana w barze będzie wiedziała, gdzie on jest.

Okazało się, że pytanie nie było potrzebne.

- Tam jest – powiedział Adrian, wskazując na owłosionego blondyna z ramionami

niemal tak dużymi jak Talana.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

37

Talan warknął. Nie było mowy, aby pozwolił, by ten facet zbliżył się do jego partnera.

- Zostań w samochodzie – rozkazał Talan wychodząc z Hummera.

Talan zbliżył się do blondyna i wszedł przed niego, blokując mu drogę.

- Słyszałem, że szukasz Adriana.

Blondyn przyglądał mu się surowo brązowymi oczami.

- Gdzie on jest? Mam zamiar rzucić mu wyzwanie, rozedrzeć jego gardło i zatańczyć

na jego grobie.

Talan poczuł jak jego lew budzi się pod powierzchnią skóry, by chronić jego partnera.

Z wielkim trudem trzymał się swojej ludzkiej formy.

- Ten mężczyzna jest moim partnerem i będę bardzo zły, jeśli dotkniesz choć włosa na

jego głowie.

- Kurwa. – Oczy wilka płonęły wściekle na pomarańczowo. – Jak on to robi? Ten

mały skurwiel ma sielankowe życie.

Energia wściekłego zmiennego wilka zjeżyła włosy na plecach Talana i wiedział, że

jego partner wszystko usłyszał.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

38

Rozdział 5

Adrian zaczekał tylko chwilę, zanim wysiadł z Hummera i ruszył za swoim partnerem.

Był zmęczony tym, że każdy mu mówi, że nie jest w stanie powstrzymać jednego wilka.
Przyznawał, że facet był ogromny, ale Adrian akurat nie był bezbronny. Na pewno nie
zamierzał jak dziecko czekać w ciężarówce, gdy dorośli w tym czasie wszystkim się zajmą.

Oczy Olsona świeciły na pomarańczowo, gdy błyskawicznie wyrwał się, by stanąć

przed Adrianem.

- Wiedziałem, że jesteś blisko. Jeśli ten facet jest naprawdę twoim partnerem, nie

pozwoliłbyś mu odejść tak daleko od siebie.

- Jaki masz ze mną problem? Nie zamieniliśmy ze sobą więcej niż kilka słów, od

kiedy dołączyłeś do watahy, a ciągle słyszę, jak bardzo mnie nie znosisz. Czy ja ci
kiedykolwiek coś zrobiłem?– To było pytanie, które prześladowało Adriana. Nie mógł sobie
przypomnieć ani jednego złego spotkania, ale ten facet nienawidził go z pasją.

- Wszystko – syknął Olson. – Twój ojciec złamał mojej matce serce. Opuścił ją,

ponieważ nie była jego „prawdziwą partnerką” – powiedział Olson, robiąc w powietrzu znak
cudzysłowu przy wyrażeniu prawdziwej partnerce. - Potem odszedł z twoją matką i miał
ciebie i twojego brata. Idealna rodzina – wypluł te słowa, jak gdyby były kwasem
bulgoczącym w jego duszy.

W przemowie Olsona było słychać ogrom bólu. Adrian nie potrafił wymyślić nic, co

mógłby powiedzieć na obronę swojego ojca.

- Przykro mi, że mój ojciec cię opuścił. Nie wiem, dlaczego nie utrzymywał kontaktu

ze swoim synem. – Adrian miał wątpliwości, czy ojciec kiedykolwiek dowiedział się o
narodzinach Olsona. Z pewnością by o tym wspomniał.

Olson spojrzał szyderczo na Adriana.

- Ponieważ był takim dobrym ojcem?

Adrian wzruszył ramionami.

- Częściowo, ale głównie dlatego, że on zawsze mówił nam, że rodzina jest

wszystkim. Zmarł trzy lata temu na wakacjach z moją matką.

- Wiem. Przeczytałem nekrologi. A ponieważ nie mogę wyładować swojej wściekłości

na nim, mam zamiar zniszczyć jego synów. Podczas gdy ty dorastałeś szczęśliwy i chroniony
przez watahę, moja mama wychowywała mnie samotnie i jej wataha ją wyrzuciła. Dorastałem
bijąc się o jedzenie z tymi zmiennymi, wśród których przebywaliśmy, a moja matka puszczała
się, by zapewnić nam schronienie. Wiodłeś życie, które mi się należało.

- Dlaczego nie ścigasz jego brata? – zapytał Talan.

Adrian nie ufał spokojowi w jaki Talan zadał to pytanie. Widział, że lew Talana jest

blisko powierzchni. Jego zęby były bardziej szpiczaste, a w oczach było zdecydowanie więcej
złota. Talan był gotowy zmienić się w każdej chwili i zniszczyć reputację swojego stada.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

39

Adrian nie mógł na to pozwolić. Przygotował się psychicznie na to, co wiedział, że musi
zrobić.

Olson uśmiechnął się nikczemnie.

- Ponieważ Kade jest silny, ale będzie dużo słabszy, gdy zabiję jego brata. W moim

interesie było rozgryźć alfę. Jedyną słabością Kade‟a są ludzie, których on kocha. Zabicie
Adriana będzie podwójnie korzystne. Zabiję jednego ze swoich wrogów i wyrwę serce alfie w
tym samym czasie. To sprawi, że znacznie prościej będzie go pokonać.

- Więc ta cała wymyślna intryga jest po to, by zająć pozycję alfy w wilczej watasze –

powiedział Adrian, by się upewnić, że dobrze zrozumiał plan.

Olson uśmiechnął się do niego szeroko.

- Tak, i da mi pozycję, jaką powinienem mieć od urodzenia.

- To dobry plan – zgodził się Adrian. Strategicznie, to było raczej genialne.

- Dzięki – odparł Olson, nadymając swoją klatkę piersiową. – Od geniusza, którym

jesteś, to całkiem jak komplement.

Talan nisko warknął.

- Pominąłeś jeden drobny szczegół – powiedział.

- Jaki?

- Nie obchodzi mnie polityka wilczej watahy. Rozerwę ci gardło, jeśli dotkniesz

mojego mężczyzny.

Olson zbladł.

- Ale jeśli rzucę mu wilcze wyzwanie, to będzie absolutnie legalne. Rada zmiennych

ogłosi twoje stado wyrzutkiem, jeśli wtrącisz się do walki.

- Wolałbym raczej skazać moje stado, niż stać tutaj i pozwolić ci zabić mojego

partnera.

Adrian wiedział, że może zrobić tylko jedno.

- Olson, oficjalnie przyjmuję twoje wyzwanie.

- Nie! – krzyknął Talan.

Adrian widział strach i gniew wyryte na twarzy swojego kochanka, ale nie zamierzał

się wycofać. Zmarnował wystarczającą ilość czasu ukrywając się przed tym mściwym
wilkiem. Olson miał prawo mieć żal do ich ojca, ale Adrian nie zamierzał pozwolić temu
wilkowi ścigać swojego brata albo, co gorsza, swojej bratowej. To się skończy tutaj.

Olson uśmiechnął się.

- Spotkajmy się dziś wieczorem na rynku.

- Nie.

Olson przestał się uśmiechać.

- Co to znaczy “nie”?

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

40

- Ty rzuciłeś wyzwanie, a ja je przyjąłem. Do mnie należy wybór miejsca i czasu.

Wybieram tutaj i teraz. – W końcu, czyż nie mówi się „nigdy nie pozwól wariatowi zabrać się
w inne miejsce”?
Adrian czuł, że dotyczy to także niezrównoważonych wilków.

- Dobra, jak chcesz – warknął Olson.

Podczas ich rozmowy, Adrian przyglądał się językowi ciała Olsona. Wiedział, na

długo zanim Olson zaatakował, że ten większy wilk zamierza na niego napaść bez względu na
to, czy Adrian się zgodzi na spotkanie, czy nie. Olson nie dbał o zasady i zwyczaje
zmiennych, chyba że działały na jego korzyść.

Patrząc jak Olson skacze, Adrian spokojnie zrobił krok w bok. Z namysłem, zmienił

swoją prawą dłoń w łapę z długimi pazurami i od niechcenia rozpruł Olsonowi gardło. Duży
wilk upadł na chodnik… martwy.

- Jasna cholera.

Adrian odwrócił się i zobaczył, że większość stada stoi na chodniku tuż za nim.

- Pomyśleliśmy, że przyjdziemy i zobaczymy, czy jest cokolwiek, co moglibyśmy

zrobić, by pomóc – oznajmił Dillon, jego blada twarz skupiła się na martwym wilku leżącym
u stóp Adriana. – Ale widzę, że ten mały wilk potrafi o siebie zadbać.

Adrian popatrzył na zdziwiony wyraz twarzy Talana.

- Nie przeczytałeś w mojej biografii, że uczę dziewczynki samoobrony?

- Taak, ale jak nauczanie małych dziewczynek karate ma się do rozpruwania

człowiekowi gardła.

- Moje dziewczynki to zmienne córki znaczących alf. Posiadam czarny pas dziesiątego

stopnia w sztukach walki zmiennych, do którego zalicza się użycie pazurów i zębów w razie
nagłego ataku i w sytuacjach, gdy jest się zakładnikiem. Jestem uważany za światowego
lidera w samoobronie zmiennych.

Talan i reszta stada patrzyła na niego z szeroko otwartymi ustami.

- W takim razie dlaczego twój brat odesłał cię, by cię chronić przed Olsonem? –

zapytał Talan.

Adrian roześmiał się.

- Ponieważ jest moim starszym bratem. Nieważne jak wyszkolona jest dana osoba,

zawsze jest szansa, że ta druga osoba będzie szybsza, silniejsza albo będzie lepszym
zawodnikiem. On nie chciał ryzykować. – Adrian wzruszył ramionami. – Mój brat mnie
kocha.

Dillon spojrzał w dół na ciało. Mieszkańcy wychodzili z restauracji i sklepów, by

popatrzeć na martwego człowieka leżącego na ulicy.

Ktoś musiał wezwać władze, ponieważ chwilę później zatrzymał się przy nich

samochód szeryfa.

- Pozwól mi to załatwić – powiedział Talan, nadymając klatkę piersiową i stając przed

Adrianem jak żywa lwia tarcza.

Mężczyzna, który wysiadł z samochodu sprawił, że Talan wyglądał na małego. Szeryf

miał dobrze ponad dwa metry trzynaście centymetrów wzrostu, mięśnie kulturysty, ale jego

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

41

budowa ciała krzyczała, że to wszystko było naturalne. Wystarczył mały podmuch zapachu,
by zrozumieć, że szeryf był zmiennym niedźwiedziem.

- Ko to zrobił? – zażądał szeryf, patrząc na ciało Olsona.

- Ja. – Adrian odepchnął Talana i stanął przed ogromnym gliną.

- Jestem szeryf Louis Arktos – powiedział duży mężczyzna, oceniając spojrzeniem

wzrost Adriana.

- Adrian Volk.

Szeryf rzucił okiem na ciało na ziemi.

- Czy to była legalna walka?

Adrian skinął głową.

- Wszyscy tutaj są moimi świadkami.

- A ktoś poza stadem lwów twojego kochanka? Wybacz mi moje wątpliwości, ale całe

miasto wie, że te lwy szaleją na twoim punkcie.

Adrian nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wypłynął mu na usta. Miło było być

chętnie widzianym członkiem stada.

- Ja słyszałem rzucone wyzwanie. – Młody mężczyzna przepchnął się przez tłum.

Adrian był zdziwiony całkowicie ludzkim zapachem tego mężczyzny.

Intensywne spojrzenie szeryfa rozbierało wzrokiem nowo przybyłego. Adrian niemal

czuł żar przepływający między nimi, gdy na siebie patrzyli.

- Dzień dobry Jamesie – powiedział szeryf.

Adrian był rozbawiony słysząc, że głos szeryfa jest znacznie głębszy niż wtedy, kiedy

ten witał Adriana. Nie potrzeba było geniusza by stwierdzić, że ten człowiek pociągał dużego
niedźwiedzia.

- Dobry, Szeryfie. Jadłem właśnie w barze. – James uśmiechnął się lekko do Adriana.

– Nie spotkaliśmy się, ale wiedziałem, kim jesteś, ponieważ Talan był z tobą. – Odwrócił się
do szeryfa, by dokończyć opowiadanie. – Wyszedłem na zewnątrz, by poznać Adriana i
usłyszałem, jak ten drugi wilk grozi mu śmiercią. Rzucił mu wyzwanie i, hmm, Adrian
wszystkim się zajął. – zająknął się James przy końcówce.

Adrian odchrząknął.

- Dziękuję Jamesie. – Spojrzał w dół na chodnik, żeby człowiek nie mógł zobaczyć

rozbawienia w jego oczach. James był słodki, ale biedaczek był absolutnie bez szans, gdyby
szeryf na serio zaczął go podrywać.

- Jeśli James jest gotów poświadczyć, że zostałeś wyzwany, zajmę się ciałem i zrobię

porządek z oficjalną dokumentacją. – Szeryf przyszpilił Adriana zimnym spojrzeniem. –
Dopilnuj, żebyś trzymał się z dala od kłopotów i nie wyrobił sobie nawyku zostawiania
trupów w moim mieście.

- Tak, proszę pana – odpowiedział Adrian. Celem swojego życia uczyni unikanie

jakichkolwiek zwad z dużym szeryfem.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

42

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. Szeryf przypatrywał mu się przez dłuższą chwilę

zanim puścił dłoń Adriana, wywołując za sobą niski pomruk.

Louis rzucił rozbawione spojrzenie poza Adriana.

- Uspokój się, Talanie, nie próbuję ukraść twojego chłopaka. Próbowałem się właśnie

dowiedzieć, jak ktoś tak mały mógł zabić tak dużego drapieżnika.

- Nie zawsze liczy się rozmiar – oświadczył James zza Adriana. Adrian odwrócił

głowę, by zobaczyć jak człowiek odchodzi przez tłum.

- Myślę, że masz trochę własnej roboty do wykonania, Szeryfie – oznajmił Adrian,

skinąwszy głową w stronę człowieka.

Szeryf odprowadzał Jamesa wygłodniałym wzrokiem, zanim opanował się i ponownie

zwrócił swoją uwagę na Adriana.

- Przypuszczam, że tak. Dobrej nocy, panowie. Zajmę się wszystkim.

Talan chwycił Adriana za ramię.

- Chodź, kochanku, czas wrócić do domu.

Adrian posłusznie podążył za Talanem z powrotem do Hummera. Tak bardzo jak

nienawidził tego dużego pojazdu, to jednak przyznawał, że stanowił on schronienie przed
wścibskimi spojrzeniami mieszkańców. Nie miał wątpliwości, że wiadomości o jego walce
będą na ustach wszystkich przed zmrokiem.

Ku zaskoczeniu Adriana, kiedy dotarli do samochodu, alfa złapał go za biceps.

- Nigdy ponownie nie narażaj się na niebezpieczeństwo – ryknął lew, potrząsając

Adrianem jak szmacianą lalką.

Adrian wyrwał się z jego rąk.

- Nie jestem jakimś tam małym dzieciakiem, które musi być pilnowane przez

dorosłych. Jestem w pełni dojrzałym dorosłym człowiekiem. Wbrew temu, co myślisz, nie
potrzebuję, by mój duży silny partner staczał za mnie wszystkie moje walki. Będę w tym
związku twoim równorzędnym partnerem albo wcale nie będziemy partnerami. Nie
potrzebuję tatusia, by się o mnie troszczył. Potrzebuję u swojego boku mężczyzny, na którym
mogę polegać i który będzie mnie wspierał.

To był jakiś koszmar. Zamiast cieszyć się z tego, że jego partner potrafi o sobie

zadbać, Talan zachowywał się, jakby Adrian go zdradził. Jeśli lew szukał kogoś bezbronnego
i delikatnego, to w takim razie Adrian nie był dla niego.

- Myślę, że nadszedł czas, bym natychmiast wrócił do domu – oznajmił Adrian

złotemu lwiemu zmiennemu, unikając jego wzroku. Nie mógł patrzeć na lwa, był zbyt
rozzłoszczony.

Po tym, jak myślał, że znalazł swojego partnera życiowego, jego serce niemal nie

mogło znieść rozczarowania. To było druzgocące.

Talan skinął głową.

- Powinieneś odpocząć po takim traumatycznym spotkaniu.

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

43

Adrian nie trudził się, by to sprostować. Bez komentarza pozwolił odwieźć się

większemu mężczyźnie z powrotem do domu stada. Mrugając, by powstrzymać łzy, poszedł
do swojego pokoju i zebrał swoje walizki.

- Dokąd się wybierasz? – zapytał Talan. Zablokował Adrianowi drogę, stając w

drzwiach wejściowych.

- Powiedziałem ci, że idę do domu. Muszę zdecydować, czy mogę żyć z mężczyzną,

który uważa, że jestem całkowicie bezużyteczny.

Talan zmarszczył brwi.

- Dlaczego tak mówisz? Nigdy nie powiedziałem, że jesteś bezużyteczny.

- Uważasz, że jestem słaby i potrzebuję ochrony. Powiedziałem ci, że potrafię zająć

się Olsonem, ale ty spojrzałeś na mnie i zdecydowałeś, że jestem słabą, bezbronną rzeczą,
która potrzebuje ochrony. Nie jestem delikatny, ani słaby i nie potrzebuję partnera, który mnie
za takiego uważa.

Trudno było wyrzucić z siebie te słowa, kiedy jego serce czuło, jakby się miało

rozpaść na pół. Ciężar w jego piersi sprawiał, że trudno mu było oddychać, ale musiał dać
znać Talanowi, że nie zamierza znosić tego typu zachowań. Tolerował to u swojego brata,
ponieważ dorastali razem.

Jakkolwiek Talan nie widział, jak Adrian wyrasta z dziecka na mężczyznę, to jednak

powinien bardziej ufać swojemu partnerowi.

- Jak wrócisz do domu? – zapytał Talan, krzyżując ręce na piersi.

- Ja go podwiozę – zaoferował stojący w korytarzu Kevin.

Talan warknął na niego.
Kevin podniósł dłonie w pokojowym geście.

- Nie możemy powstrzymać wilka. Jeśli Adrian zadzwoni do swojego brata i powie

mu, że jest nieszczęśliwy, będziemy mieć kupę problemów. I tak samo, jak lubię Adriana, nie
mam ochoty rozpocząć międzygatunkowej wojny, ponieważ ty nie ufasz swojemu partnerowi.

- Ufam mojemu partnerowi! – krzyknął Talan.

- Podwiozę cię. – Kevin podniósł dwie z walizek Adriana.

Mężczyźni szli do samochodu Kevina w milczeniu. Adrian nawet nie skomentował,

gdy drugi mężczyzna otworzył przed nim drzwi do pochłaniającego benzynę pickupa.

Talan patrzył na nich spod drzwi do garażu, ale nie zrobił nic więcej, by powstrzymać

Adriana przed odjazdem.

Przejechali kilka kilometrów zanim Kevin się odezwał.

- On naprawdę cię kocha, wiesz. Nigdy nie widziałem, by był tak opiekuńczy w

stosunku do kogokolwiek wcześniej. Czy to chodzi o to, że jest lwem? Nie możesz żyć z
grupą kotów?

Adrian westchnął. Przycisnął czoło do chłodnej szyby w oknie próbując zebrać myśli.

- To nie ma nic wspólnego z tym, że jesteście kotami. Wszyscy byliście naprawdę

gościnni. Lubiłem przebywać z wami, przez ten krótki czas. Tu chodzi o kwestię jego

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride

Tłumaczenie: madlen

Beta: AK

44

zaufania do mnie, że znam swoje ograniczenia. Nie będę żył pod kloszem. Przez całe moje
życie, mój brat próbował mnie chronić przed wszystkim. Nie będę dłużej wiódł takiej
egzystencji, ponieważ mój partner nie ufa mi, że potrafię na siebie uważać. Partner alfy musi
być silny, a ja nie mogę zostać z Talanem, jeśli on nigdy nie uwierzy, że jestem dość silny, by
być u jego boku.

- A jak opuszczenie go ma udowodnić twoją siłę? – zapytał Kevin. – Sądziłbym, że

bardziej sensownie byłoby z nim walczyć, niż go opuścić. Ja wiem, że gdybym miał na tyle
szczęścia i znalazł swojego życiowego partnera, a potem on by mnie opuścił, byłbym zbyt
załamany, by myśleć o czymkolwiek innym niż o tym, jak jestem przegrany. Jak myślisz, co
on z tego wyniesie?

Adrian nie warknął na Kevina ponieważ ten zmienny lew brzmiał bardziej z

zaciekawieniem, niż potępiająco.

- Chcę, żeby pomyślał o tym, czego oczekuje od swojego partnera życiowego. Jeśli

chce prawdziwego partnera, to ja jestem chętny. Jeśli chce ślicznego partnera-maskotkę,
będzie musiał poszukać gdzie indziej. – Adrian rzucił przystojnemu zmiennemu zaciekawione
spojrzenie. – Myślałem, że jesteś hetero.

Kevin wzruszył ramionami.

- Lubię kobiety i nigdy nie będę żałował, że mam chłopców, ale wiem, w głębi serca,

że to mężczyzna będzie moim życiowym partnerem. – Zmienny przeszył Adriana swoim
poważnym spojrzeniem, zanim zwrócił je z powrotem na drogę. – Wyrwałbym sobie serce,
gdyby mój partner mnie opuścił, ponieważ kochałem go na tyle, by próbować go chronić.
Poza tym, myślałem, że wy dwoje już jesteście związani. Oboje będziecie cierpieć, jeśli nie
wrócisz.

Adrian potrząsnął głową.

- Wiązanie nie zostało ukończone. Cierpielibyśmy bardziej, skoro nie mogę być tym,

kogo on potrzebuje, a cykl wiązania byłby zakończony. Nie będę odpowiedzialny za to, że
inne lwy będą rzucać wyzwanie jego władzy, ponieważ będą uważać, że wybrał sobie słabego
partnera.

- Adrianie, mogę ci zagwarantować, że żaden z lwów w moim stadzie nie uważa, że

jesteś słaby. Zabiłeś wilka dwa razy większego od siebie jednym machnięciem. To było
bezwzględne, bezlitosne i jestem z ciebie cholernie dumny. Jeśli w ciągu tygodnia Talan nie
zda sobie sprawy, że popełnił błąd, w takim razie nie jest liderem, za jakiego go uważałem.

Adrian patrzył nieruchomo przez okno.

- Mam taką nadzieję. Już za nim tęsknię.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Amber Kell Supernatural Mates 1 From Pack To Pride Rozdział 1
Amber Kell Supernatural Mates 1 From Pack To Pride Rozdziały 1 2
Amber Kell [Supernatural Mates 08] Overcoming His Pride [TEB MM] (pdf)
Amber Kell Supernatural Mates 4 Nothing to do with Pride
Amber Kell Supernatural Mates 4 Nothing to Do With Pride
Amber Kell Supernatural Mates 6 More Than Pride
Amber Kell Supernatural Mates 3 A Prideless Man
Amber Kell Supernatural Mate Series 2 A Prideful Mate
Amber Kell Supernatural Mate 03 A Prideless Man
Amber Kell Supernatural Mate Series 1
Supernatural Mates 8 Overcoming His Pride Amber Kell
Kell, Amber Protecting His Pride (Supernatural Mates 07)
Amber Kell Nothing to do with Pride
Amber Kell Banded Brothers 4 To Bait A Bear
Amber Kell Moon Pack 04 Denying Dare
Amber Kell Banded Brothers 02 To Catch a Croc
Moon Pack 14 Needing Noel Amber Kell
Amber Kell To Bite A Bear
Amber Kell Moon Pack 7 Getting Gabe

więcej podobnych podstron