background image

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

MARCIN JAKIMOWICZ 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
 

 

M

M

A

A

R

R

I

I

A

A

 

 

L

L

A

A

U

U

R

R

A

A

 

 

M

M

A

A

I

I

N

N

E

E

T

T

T

T

I

I

 

 

 

 

W

W

I

I

E

E

L

L

K

K

A

A

 

 

Ś

Ś

W

W

I

I

Ę

Ę

T

T

A

A

 

 

 

 

background image

 

DZIEWIĘTNAŚCIE PCHNIĘĆ NOŻEM 

NASTOLATKI WCIĄGNĘŁY MNISZKĘ W PUŁAPKĘ 

Noc  z  6  na  7  czerwca  2000  roku.  Malutkie  włoskie  miasteczko  Chiavenna  w 
Lombardii  przy  granicy  włosko-szwajcarskiej  smacznie  śpi.  Po  sennych 
opustoszałych ulicach przemykają trzy cienie. Nic nie zapowiada tragedii. 

NOCNA ZASADZKA 

Ciszę klasztornej celi siostry Marii Laury Mainetti ze Zgromadzenia Córek Krzyża 
rozdziera dzwonek telefonu.  

Czy  może  siostra  odwiedzid  młodą  dziewczynę  w  ciąży?  Bardzo  potrzebuje 
pomocy!  –  słyszy  w  słuchawce  ponadsześddziesięcioletnia  zakonnica.  Nie  jest 
zdziwiona. Często odbiera telefony z prośbą o pomoc. Jest znana w okolicy, bo 
często  odwiedza  najuboższych.  Takie  nocne  wyprawy  nie  są  dla  niej 
niespodzianką. Wychodzi z klasztoru. Nie ma pojęcia, że tym razem to fałszywy 
alarm. 

Przy  mrocznej  drodze  przykucnęły  trzy  młodziutkie  dziewczyny:  Ambra, 
Veronica  i Milena.  Dwie  mają  17  lat,  trzecia  jest  o rok  młodsza.  Z dala  słyszą 
kroki. – Idzie! – szepczą. Gdy mniszka zbliża się do nich, dziewczyny wyskakują, 
uderzają ją mocno w głowę kamieniem i rzucają siostrę na kolana. Zza pleców 
wyciągają kuchenne noże i zadają nimi dziewiętnaście silnych pchnięd. Mniszka, 
osuwając się na ziemię, woła: "Boże, przebacz im!" 

Dziewczyny  nie  rozumieją.  Dlaczego  nie  skamle  o pomoc?  Czemu  się  za  nie 
modli? Kto ją o to prosił? Udają, że słowa zakonnicy nie robią na nich wrażenia, 
ale  po  kilku  miesiącach  przyznają,  że  modlitwa  zakonnicy  wytrąciła  je 
z równowagi. 

Siostra pada w kałuży krwi. Nastolatki rozchodzą się do domów. Zmywają krew 
z rąk  i…  wracają  do  normalnego  życia.  Uśmiechają  się,  przygotowują  do 
egzaminów,  wysiadują  godzinami  na  głównym  placu  miasta,  a w weekendy 
bawią się na dyskotekach. 

NACINAM SWÓJ MŁODY NADGARSTEK 

O brutalnym morderstwie huczy całe miasteczko, położone u stóp ośnieżonych 
gór.  Ponad  7  tys.  mieszkaoców  zastanawia  się,  kto  mógł  dopuścid  się  tej 
zbrodni.  I dlaczego  wybrał  właśnie  pogodną  s.  Laurę,  znaną  ze  swej 
dobroczynności? Opis morderstwa trafia na pierwsze strony włoskiej prasy. Po 
22  dniach  do  domów  trzech  nastolatek  pukają  karabinierzy.  Otwierają  im 
zaskoczeni rodzice. Przyszliście po nasze córki? Nonsens! 

background image

 

Dziewczyny  przyznają  się  do  winy.  Początkowo  bąkają  coś  o tym,  że  chciały 
przełamad  monotonię  życia  małego  miasteczka,  ale  po  kilku  dniach  wyznają: 
mordując  zakonnicę,  chciały  złożyd  hołd  szatanowi.  Policjanci  uważnie 
przeglądają  szkolne  zeszyty  nastolatek.  Znajdują  w nich  sporo  rysunków 
pentagramów, trzech szóstek i bluźniercze hasła pod adresem Kościoła. Jest też 
kilka cytatów piosenek Marilyn Mansona. 

Na  ławie  sądowej  dziewczyny  zeznają:  zbrodnię  zaplanowały  dużo  wcześniej. 
Nieprzypadkowo wybrały datę 6.06. Kojarzyła się im z trzema szóstkami, liczbą 
apokaliptycznej  Bestii.  Zaplanowały  zbrodnię  z  detalami.  Przed  morderstwem 
spaliły  Biblię  skradzioną  z  pobliskiego  kościoła  i  zawarły  pakt  krwi.  Lekko  się 
okaleczyły  i  wypiły  krew  spływającą  do  szklanki.  Włoska  prasa  kipi  od 
domysłów:  gdzie  uczennice  poznały  te  makabryczne  rytuały?  Dziewczyny 
tłumaczą, że wszystko wymyśliły same. Mówią, że tuż przed zbrodnią słuchały 
piosenek  Marilyna  Mansona.  Może  na  swych  walkmanach  słuchały  piosenki: 
„Zatłukę się na śmierd / Co ty siejesz, ja zbiorę / Kaleczę siebie, zobaczysz (…) 
Miewam  małe  napady  /  Nacinam  swój  młody  nadgarstek  /  Weź  pistolet,  weź 
pistolet...” Czy to nie przypadek?  

Rok  przed  zabójstwem  s.  Mainetti  20  kwietnia  1999  r.  do  amerykaoskiej 
uczennicy Cassie Bernall podeszło dwóch ubranych w czarne płaszcze kolegów. 
–  Wierzysz  w  Boga?  –  spytali.  –  Wierzę  –  odparła.  Padł  strzał.  Dziewczyna 
osunęła się na ziemię. Tego dnia w szkole średniej w Littleton w stanie Kolorado 
rozpętało się piekło. Dwaj 18-letni uczniowie Eric Harris i Dylan Klebold wyjęli 
karabiny  i  rozpoczęli  polowanie.  Szukali  wzrokiem  przedstawicieli  mniejszości 
narodowych  i  chrześcijan  i  strzelali  do  nich  jak  do  kaczek.  Po  każdym  strzale 
ryczeli  z  radości.  Okazało  się,  że  tuż  przed  zbrodnią  słuchali  swej  ukochanej 
muzy: Marilyna Mansona.  

Manson?  To  prywatnie  inteligentny,  sympatyczny  facet  –  czytam  co  chwilę  w 
recenzjach  jego  płyt.  Facet  jest  inteligentny:  to  widad,  słychad  i  czud.  Na  co 
dzieo  jest  pewnie  i  sympatyczny  –  nie  pożera  żywcem  małych  wiewiórek 
napotkanych  na  spacerze  w  parku.  Ale  świadomie  wykreował  pewien 
wizerunek,  śpiewa  o  brutalnych  morderstwach,  cmentarzach,  a  są  przecież 
tacy,  którzy  słowa:  „Weź  pistolet”  potraktują  bardzo  dosłownie.  Po  tragedii 
zawsze  można  zwalid  winę  na  ich  emocjonalną  niedojrzałośd  i  fascynację 
idolami. 

NA OŁTARZE? 

W  czasie  procesu  nastolatek  oskarżyciel  publiczny  Cristina  Rota  przez 
kilkanaście  minut  udowadniała,  że  morderstwo  było  zaplanowanym 
satanistycznym  rytuałem.  Podczas  pogrzebu  wzruszone  siostry  ze 

background image

 

Zgromadzenia  Córek  Krzyża  odczytały  prywatne  notatki  Laury  Marii: 

„Moje 

życie  należy  do  Ciebie,  Jezu”,  „Boże,  oddaję  Ci  moją  słabośd  i  nędzę,  jaką 
jestem”

.  

Na nagrobku mniszki wyryto dośd spory napis:, „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy 
w  ziemię  nie  obumrze,  zostanie  tylko  samo,  ale  jeżeli  obumrze,  przynosi  plon 
obfity”. 

Kilkanaście dni temu Watykaoska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych wyraziła 
zgodę  na  otwarcie  diecezjalnego  procesu  beatyfikacyjnego  zamordowanej 
zakonnicy. Czy dlatego, że zginęła jak męczennica? A może dlatego, że tuż przed 
śmiercią zdumione nastolatki usłyszały: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. 
Krzyk  kamienowanego  Szczepana.  Krzyk  Golgoty.  To  wołanie  śni  się  im  po 
nocach.  

Marcin Jakimowicz 

POSTSCRIPTUM;

  Watykaoska  Kongregacja  Spraw  Kanonizacyjnych  wyraziła 

zgodę  na  otwarcie  diecezjalnego  procesu  beatyfikacyjnego  siostry  Laury 
Mainetti, zamordowanej w bestialski sposób przez trzy nieletnie dziewczyny 7 
czerwca 2000 roku. Poinformował o tym w czwartek emerytowany ordynariusz 
Como w północnych Włoszech, bp Alessandro Maggiolini. 

Siostra  Mainetti  pochodziła  z  miejscowości  Chiavenna  na  terenie  tej  diecezji. 
Zabójczynie związane były z sektą satanistów, ich ofiara zaś w momencie agresji 
prosiła Boga, by im wybaczył tę zbrodnię. 

MODLITWY O PRZEBACZENIE  

JEZUS  DO  GABRIELI  BOSSIE:  (

29  lutego  1940)

  Zacznij  od  prośby  o 

przebaczenie  twoich  win,  łącząc  się  ze  Mną  w  Ogrójcu.  Przebaczenie  twoich 

obmów. Przebaczenie twoich kłamstw z próżności, twojej przesady w mowie. 
Przebaczenie  oschłości  twego  serca  wobec  tylu  zniewag  ze  strony  świata, 

które  dotykają  Mnie  głęboko.  Przebaczenie  twojej  obojętności  wobec  moich 
spraw. Upokorz się... a rozradujesz Mnie. Przyjrzyj Mi się dobrze w Ogrójcu. 

Zobaczysz  moją  boleść,  mój  wstyd.  Cierpienie  z  powodu  bezużyteczności 

moich cierpień dla wielu. Módl się wraz ze Mną: 

«OJCZE! OJCZE, ZMIŁUJ SIĘ! OJCZE, MIEJ LITOŚĆ... OJCZE, PRZEBACZ 

WSZYSTKIM! OJCZE, SPÓJRZ NA CHRYSTUSA W GETSEMANI». 

MATKA  BOŻA  DO  KS.  GOBI:  Pozostań  na  klęczkach,  w  postawie  błagalnej. 
Błagaj, a Ojciec, który jest Nim bardziej niż wszyscy ojcowie, wysłucha cię.  

«ŚWIĘTA MARYJO, MATKO BOŻA, MÓDL SIĘ ZA NAMI, GRZESZNYMI, TERAZ I 

W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ».  

SŁUCHAM TEGO WEZWANIA Z WIELKĄ RADOŚCIĄ I ZAWSZE WYSŁUCHUJĘ.  

Ks. Stefano Gobbi 

Dongo (Como), 2.11.1992, (Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych)