Czakramy ziemi
System energetyczny Ziemi również ma być oparty na siedmiu głównych czakrach. Energia,
jaka z nich płynie, ma tworzyć kształt wirującego krzyża, czy też czteroramiennego wiatraka,
którego ramiona się zwiększają lub zmniejszają w zależności od aktywności czakry. Wiruje
ona lewoskrętnie (cokolwiek by to nie znaczyło w przypadku kuli), co mistycy uznają za
korzystne dla człowieka. Energia ta powoduje pewną harmonię w umyśle człowieka,
poprawia koncentrację, ułatwia medytację, a także osiągnięcie wyższych stanów
świadomości.
Wśród Hindusów panuje przekonanie, że czakramy ziemskie emitują skumulowaną energię
pochodzącą z Ziemi i z kosmosu. Przy nich właśnie ludzkie życie rozwija się najlepiej.
Lokalizacja czakr Ziemi według pierwszej wersji:
* czakra podstawy - Góra Shasta w Kalifornii
* czakra przyjemności - Machu Picchu w Peru
* czakra osobowości - Ayer's Rock w Australii
* czakra miłości - Avebury i Glastonbury w Anglii
* czakra kreatywności - Piramidy egipskie w Gizie
* czakra transcendencji - Kun / Lun / Gobi-Lop-Nor Desters w Mongolii
* czakra absolutu - Góra Cooka na Nowej Zelandii
Lokalizacja według drugiej wersji:
* czakra podstawy - Góra Shasta w Kalifornii
* czakra przyjemności - Jezioro Titicaca w Ameryce Południowej
* czakra osobowości - Uluru w Australii
* czakra miłości - Avebury i Glastonbury w Anglii
* czakra kreatywności - Piramidy egipskie w Gizie, Sfinks i Góra Oliwna w Egipcie
* czakra transcendencji - Glastonbury i Shafterbury w Anglii
* czakra absolutu - Góra Kalias w Tybecie
Czakram Wawelski
Ewenementem jest przekonanie polskich ezoteryków o umiejscowieniu jednej z czakr Ziemi,
związanej z planetą Jowisz, na Wawelu z centrum mocy w resztkach romańskiego kościoła
św. Gereona. Przekonanie to podzielają przybywający do tego miejsca zagraniczni pielgrzymi
(głównie hinduiści i buddyści). Rozpowszechnianiu się informacjom o jego istnieniu
przeciwdziała ksiądz prałat Katedry Wawelskiej. Przy wsparciu władz miasta w 2001 r.
próbowano utrudniać dostęp do miejsca uważanego za magiczne, wydając zakazy
gromadzenia się w tym miejscu (uzasadniając to ochroną przed zniszczeniem pobliskiej,
zabytkowej ściany), wyznaczając strażników muzealnych, rozstawiając barierki lub wręcz
rusztowania budowlane.
Według przekazów, inne czakry podobnej mocy znajdować się mają na świecie w Mekce, w
delcie Gangesu, między Eufratem a Tygrysem, u podnóża piramid egipskich, w Anglii (i
właśnie na Wawelu). Według innej wersji w New Delhi, Mekce, Delfach, Jerozolimie,
Rzymie, Welehradzie (oraz Wawelu). W Polsce miejscami przecinania się nieomal równie
silnych kosmicznych linii energetycznych, co na Wawelu, mają być Łysa Góra oraz Jasna
Góra.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czakra#Czakramy_Ziemi
YTAT
W "Wielkiej encyklopedii powszechnej" z lat 60 hasło "czakram" nie figuruje. Podobnie w
"Nowej encyklopedii powszechnej".
Kiedy pobuszuje się po Internecie, można znaleźć różne definicje: CZAKRAM - krąg, wir,
centrum energetyczne w ciele człowieka. Wyróżniamy siedem głównych czakramów, które
przetwarzają energię do zasilania ciał subtelnych człowieka. Są one umieszczone wzdłuż
kręgosłupa, ostatni siódmy czakram znajduje [się] parę centymetrów nad czubkiem głowy.
Czakram może transformować energię w dwóch kierunkach: do wewnątrz i na zewnątrz. Poza
głównymi czakramami istnieje wiele innych, mających praktycznie dużo mniejsze znaczenie,
choć wykorzystywanych w różnych rodzajach terapii. Harmonijne funkcjonowanie
czakramów ma duży wpływ na funkcje fizyczne i psychiczne człowieka.
Również takie miejsca energetyczne zwane czakramami ziemi można spotkać na powierzchni
ziemi. Koncentruje się w nich pozytywne promieniowanie typu radiestezyjnego. Na ogół
dawni budowniczowie wznosili w takich miejscach świątynie, a nawet całe osady. Takim
przykładem jest Wawel, gdzie centrum miejsca mocy jest zlokalizowane w kaplicy św.
Gedeona.
Definicja, napisana raczej po amatorsku, z błędami (nie kaplica św. Gedeona, ale resztki
romańskiego kościoła pod wezwaniem św. Gereona), kłóci się nieco z inną, także
internetową: Czakram - według wierzeń muzułmanów i Hindusów Bóg rozrzucił po świecie
siedem świętych kamieni i miejsca, gdzie się znajdują (Mekka, delta Gangesu, między
rzekami Eufrat i Tygrys, u podnóża piramid, w Anglii, Krakowie - w krypcie św. Gedeona w
pozostałości katedry romańskiej na Wawelu), są szczególnie chronione przed kataklizmami i
wszelkimi nieszczęściami.
Walka z węzłem dezorientacji
Znów Gedeon zamiast Gereona, ale na tym kończy się zgodność. Według pierwszej definicji
czakram jest miejscem o szczególnych właściwościach energetycznych, druga nadaje mu
wyraźny kształt materialny - kamienia.
Łukasz Jasielski, kierujący krakowskim Centrum Doskonalenia Człowieka, w tekście
złożonym w naszej redakcji (nie ukazał się wskutek nadmiernej hermetyczności) napisał:
Czakram (cakra) to nie Kamień, a Kamień to nie Czakram. Czakram to węzeł energetyczny
pełniący w Człowieku, Ziemi i Kosmosie przypisaną mu, niezwykle istotną rolę przekaźnika,
generatora, stymulatora, korektora i nośnika, a nawet czasem cenzora. A kamień może być
emiterem i nośnikiem, a raczej nadajnikiem i pośrednikiem informacji, ale nigdy Czakramem,
gdyż jego struktura nie nadaje się do pełnienia takiej funkcji. Może być najwyżej
zakotwiczeniem Czakramu. Czakramy Ziemi, jakim niewątpliwie jest Czakram Wawelski,,
stworzone zostały wcześniej niż Kamienie...
Po tych trzech próbach zdefiniowania czakramu jesteśmy już skołowani, ogłupiali,
zdezorientowani. W zasadzie wiemy jedno: że według dość powszechnego przekonania na
Wawelu znajduje się źródło niezwykłego, dobrotliwego promieniowania. I byłby czakram -
podobnie jak smok, szewczyk Skuba, Krak i Wanda - częścią wawelskiej legendy, gdyby nie
wydarzenia ostatnich miesięcy. Dyrektor wawelskiego muzeum, prof. Jan Ostrowski, i
proboszcz katedry wawelskiej, ks. Janusz Bielański, podjęli walkę z czymś, z czym bardzo
trudno walczyć - z mitem.
Chodziło nie tylko o to, że szukający czakramowej mocy, przylegając do ściany dziedzińca,
brudzili ją (kiedyś było gorzej, odłupywano małe kawałki muru), ale także o pryncypia. W
ogłoszeniu wywieszonym na wawelskim dziedzińcu znalazło się zdanie stwierdzające, iż
uprawianie praktyk okultystycznych nie licuje z godnością Wawelu jako miejsca o
najwyższych wartościach historycznych i religijnych, a udział w tego rodzaju praktykach jest
sprzeczny z zasadami wiary katolickiej.
Miejsce, w którym ludzie przylegali do ściany, zostało odgrodzone, a na łamach "Gazety w
Krakowie", lokalnego dodatku "Gazety Wyborczej", rozpoczął się gorący spór. Temat - nieco
przedwcześnie, bo jeszcze przed szczytem sezonu ogórkowego - pojawił się też w innych
tytułach, między innymi we "Wprost", "Życiu" oraz "Super Expressie". W konsekwencji stało
się to, co się stać musiało: sprawa czakramu - lub kamienia, jak kto woli - odżyła. Nie po raz
pierwszy zakazy odniosły skutek odwrotny od zamierzonego...
Kosmici, Apolloniusz i królowa Elżbieta
Lektura publikacji poświęconych wawelskiemu czakramowi przyprawia o lekki zawrót
głowy. Mieszają się epoki historyczne, racjonalizmowi towarzyszą objawienia, próbom
rzeczowego wyjaśnienia - zwyczajne chciejstwa.
Pani Eugenia Fedorowicz - zajmująca się psychotroniką - w 1980 roku nawiązała bezpośredni
kontakt z kamieniem, w wyniku czego z ogromnej wysokości zobaczyła wawelskie wzgórze
sprzed trzydziestu tysięcy lat. Prawdę mówiąc, nie było jeszcze wzgórzem, zaledwie wysepką
oblaną wodami rzeki. Biwakowali tam ludzie, którzy przybyli z kosmosu, aby złożyć w tym
miejscu jabłko, buławę i kryształy. Trudno dociec, czy chodziło o kryształy w geologicznym
tego słowa znaczeniu, czy też o wyroby ze szkła ołowiowego, podobne do tych, jakie przed
laty stanowiły podstawę wycieczkowego eksportu do Bułgarii i Jugosławii. Z czasem wyspa
urosła, zamieniła się we wzgórek, a wokół zakopanych przedmiotów wytworzyła się aura.
Różowa i pulsująca.
Kazimierz Chodkiewicz, polski emigrant, piłsudczyk, teozof, mason i - jak go nazywa
Zbigniew Święch - wielki wtajemniczony, nie sięga tak daleko w przeszłość. W pracy "The
Cracow Occult Centre", opublikowanej w 1966 roku w Londynie, początek tajemnicy lokuje
w I wieku po Chrystusie. Nad Wisłę miał wówczas przywędrować Apolloniusz z Tyany,
który w miejscu, gdzie później usytuowano królewski zamek, zakopał jeden ze swych
amuletów.
Mniejsza o to, kim był Apolloniusz, a był postacią autentyczną i niezwykłą, podobnie zresztą
jak Chodkiewicz. O wiele bardziej pasjonujące wydaje się proste pytanie: skąd polski XX -
wieczny emigrant dowiedział się o wycieczce Apolloniusza nad Wisłę? Znikąd, z
domniemań, bo jak sam pisze: Biografia Apolloniusza napisana przez Filostratę nie zawiera
żadnej wzmianki o podróży odbytej przez niego w te raczej mało znane wówczas strony
Europy. Jednakże istnieje pewna luka w jego biografii po roku 93, wypełniona nieistotnymi
faktami. Najprawdopodobniej właśnie w tym czasie Apolloniusz odwiedził południe Polski.
Chodkiewicz wiedział nawet, kiedy przebudził się talizman, przez dwa tysiąclecia drzemiący
w ziemi. Stało się to podczas pełni, 18 maja 1935 roku, o godzinie 10.57, w czasie pogrzebu
marszałka Piłsudskiego...
Michał Kaszowski, niegdyś fotoreporter, dzisiaj jasnowidz, twierdzi, że przez Polskę - a
raczej przez ziemie, na których kiedyś miało powstać polskie państwo - przeszedł jeden z
Trzech Króli, który w końcu osiadł w Brytanii, zostawiając tam swą magiczną koronę i
tajemnicze klejnoty Ducha. Co to ma wspólnego z wawelskim czakramem? Dla nas,
profanów, nic, ale nie dla jasnowidza. Podróż sprzed dwóch z górą tysięcy lat łączy on z inną,
współczesną: Z tą informacją wiąże się inne współczesne wydarzenia, pozornie z innej bajki.
Otóż (...) przyjechała do Krakowa, także oczywiście na Wawel, królowa angielska Elżbieta w
towarzystwie swego męża i dworu. (...) Moim zdaniem wizyta ta nie jest przypadkowa,
królowa bowiem jest ostatnią spadkobierczynią "magicznej korony" i WIELKIEGO
KRÓLESTWA. Ta wizyta ma więc znaczenie symboliczne jako moment przekazania
dziedzictwa z planem Opatrzności Polsce, gdzie zapowiadane jest od dawna powstanie
królestwa.
Z Krakowa do Indii i z powrotem?
Byli i tacy, którzy wiązali wawelski czakram z działalnością druidów, a mistycznym
towarzyszą bardziej racjonalne interpretacje. Miał więc być wawelski kamień meteorytem, co
zresztą nie tłumaczy jego nadzwyczajnych właściwości, kojarzonych przez innych z
ukształtowaniem ziemskiej skorupy...
Darujmy sobie inne rewelacje i spróbujmy prześledzić nie losy tajemniczego czakramu lub
kamienia, ale legendy o nim.
Kiedy po raz pierwszy zrodziła się legenda o świętym kamieniu, trudno dziś dociec. Na
pewno w XX stuleciu - pisze prof. Michał Rożek, wybitny znawca Krakowa, powołując się
przy tym, podobnie jak Zbigniew Święch, na relacje Sławy Szyszko - Bohusz Celewiczowej,
córki prof. Adolfa Szyszko - Bohusza: Opowiem o jeszcze jednym dość egzotycznym
zdarzeniu, bo jest częścią historii Wawelu. W Krakowie (nie pamiętam, kiedy) przebywała
pewna teozofka, nazywała się Borzobohata. Miała kontakty z kapłanami indyjskimi,
wyznawcami Brahmy. Poprosiła ojca, aby umożliwił tym kapłanom wejście do krypty
Gereona. Miał tam być jakiś święty kamień indyjski, kapłani chcieli obcować ze swoim
Bogiem właśnie tam. Ojciec wyraził zgodę. Który to kamień, nie wiem, sądzę, że ojciec też
nie wiedział. Faktem jest, że z tym swoim Bogiem obcowali dość długo. Jest to do
dzisiejszego dnia nie wyjaśniona sprawa, wciąż jeszcze budzi emocje, może to tylko legenda.
Na tajemniczego Hindusa powołuje się też w swych wspomnieniach Tadeusz Kudliński,
któremu opowiadano, że w 1959 roku, a więc kilkadziesiąt lat po wizycie teozofki,
przewodniczki Hindusów, pojawił się tajemniczy student z Indii, który miał wówczas
powiedzieć, że przed wiekami Wawel odwiedził riszi, święty nauczyciel. Kudliński
przywołuje też postać maharadży, który przebywając w Londynie, według pewnego polskiego
historyka, nie tylko wiedział o Wawelu, ale na dodatek stwierdził, że wawelskie wzgórze
odzyska swą stołeczność.
Zauważmy, że nikt nie był naocznym świadkiem hinduskich wizyt w krypcie Gereona. Córka
Adolfa Szyszki - Bohusza dowiedziała się o nich od ojca, Kudliński stosuje formułę
opowiadano mi kiedyś. Wawelski konserwator Bogdan Treter, popularna niegdyś krakowska
postać, miał obserwować wawelskie pielgrzymki Hindusów, ale - jak pisze Michał Rożek -
wielokrotnie wspominała o tym jego małżonka. Znów więc brak naocznego świadka. W
czasach mojego dzieciństwa panowało w Krakowie dość powszechne przekonanie, że Nehru,
premier Indii, postać niezwykle wówczas w Polsce popularna, udał się do wawelskich
podziemi, aby tam w modlitewnym skupieniu stanąć przed tajemniczym kamieniem.
Jeżeli Hindusi rzeczywiście tak często pielgrzymowali na Wawel, tajemnica może tkwi w
działalności Wandy Dynowskiej, o której prof. Rożek tak napisał: W dwudziestoleciu
międzywojennym wawelski kamień rozsławiła Wanda Dynowska (zm. 1971),
współtwórczyni Polskiego Towarzystwa Teozoftcznego; to według niej Apolloniusz z Tyany
założył "centr duchowy Krakowa". Od roku 1935 przebywała w Indiach, sławiąc tam
ezoterykę Krakowa i wawelski czakram.
Może więc mamy do czynienia ze swoistym efektem bumerangu? Wanda Dynowska
rozpowszechnia w Indiach, przynajmniej w pewnych sferach, wiadomość o wawelskich
niezwykłościach, a zafascynowani nią Hindusi przyjeżdżając do Polski, odwiedzają Wawel,
co potwierdza i umacnia legendę...
Legendę, którą według Michała Rożka wymyślono ad hoc na początku XX wieku, w
specyficznych czasach, w atmosferze Młodej Polski, fascynacji hinduską filozofią, którą
interesował się i Stanisław Przybyszewski, i Stanisław Sierosławski, i Karłowicz. Jeżeli więc
Rożek się nie myli, a nie myli się z pewnością, mamy do czynienia z bardzo młodą, ale
niezwykle silną legendą, z którą nie należy walczyć, bo i po co?
Znów odwołajmy się do prof. Michała Rożka: Nawet, jeśli czegoś nie rozumiemy - nie
oceniajmy. Uszanujmy cudze poglądy, bowiem nie wszystko toczy się na poziomie naszej
świadomości. Wawelski czakram - konfabulacja naszych neurotycznych czasów.
Ciąg dalszy w Warszawie
Legendy nie tylko mają twardy żywot, posiadają także - podobnie jak niektóre organizmy -
zdolność do rozmnażania się przez pączkowanie. Pretensje do wawelskiego czakramu
zgłaszają Niepołomice. - Mamy dowody na to, że Kazimierz Wielki fundując nasz zamek
przeniósł czakram z Wawelu do Niepołomic - mówi prezes miejscowej, zamkowej fundacji.
Szuka się czakramów na Lubelszczyźnie, w czym - jak można przeczytać w "Dzienniku
Wschodnim" - miejscowym pomaga Zbigniew Święch. Marta Dendys, współautorka
przewodnika po Lublinie i okolicach, wyszukała siedem miejsc, w których może znajdować
się czakram. Ba, nawet warszawiacy, jak zawsze konkurencyjnie nastawieni do Krakowa, nie
chcą być gorsi. W majowym wydaniu "Kobiety i Stylu" można przeczytać, że pole energii
ziemskiej pod Zamkiem Królewskim jest silniejsze niż pod Wawelem...
http://www.krakow.friko.pl/html/wawel_czakram.html