Rosyjska prasa po katastrofie polskiego samolotu dostrzegła nagle rzekomo
kiepskie wyposażenie lotniska w Smoleosku i słabe przygotowanie jego
obsługi do przyjmowania samolotów
Rosyjskie alibi na zamówienie
Lotnisko Siewiernyj pod Smoleoskiem to pilnie strzeżony obiekt wojskowy. Rosyjscy
dziennikarze prześcigają się ostatnio w opisach jego rzekomo słabego wyposażenia
technicznego, braku wykwalifikowanego personelu naziemnego i odpowiedniej służby
meteorologicznej. Pytanie tylko, dlaczego na jakoby zdezelowanym lotnisku pozwolono
lądowad 7 kwietnia maszynie z premierem Rosji Władimirem Putinem na pokładzie.
Gazeta "Trud" przypomina historię smoleoskiego lotniska. W roku 1946 w tym miejscu zaczął
stacjonowad 103. krasnosielski wojskowo-transportowy pułk lotniczy im. Grizodubowej.
Walczył on podczas II wojny światowej w okolicach Smoleoska, Leningradu, Mioska, Rygi i
Gdyni, brał też udział w walkach o Berlin. Od 31 marca 1945 r. stacjonował w Wyszkowie i
stamtąd został przeniesiony właśnie do Smoleoska.
Ta jednostka wojskowa pełniła funkcję bojową w ramach lotnictwa ZSRS. W czasach zimnej
wojny bazowały tu niszczyciele Mig-23 oraz Su-27. Dodatkowo w 1988 r. 103. pułkowi
powierzono dodatkowe zadanie - transportowe. Do tych celów jednostka używała
samolotów An-12, An-24 oraz An-26. Pułk brał udział w interwencji wojsk Układu
Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku. W latach 1981-1989 jednostka uczestniczyła
w zabezpieczeniu działao bojowych wojsk sowieckich w Afganistanie. W listopadzie 1994 r. w
skład bazy wojskowej przekazano nowe samoloty Ił-76. Od tej pory samoloty ze 103. pułku
transportowały siły federalne do Naddniestrza i Czeczenii oraz siły pokojowe do
Tadżykistanu. W posiadaniu pułku były samoloty Ił-76M oraz Ił-76MD. Są to maszyny
przeznaczone do transportowania i desantu żołnierzy oraz uzbrojenia. Jeden samolot może
przewieźd do 245 żołnierzy uzbrojonych w broo lekką lub dokonad zrzutu 126
spadochroniarzy wraz z bronią i innym sprzętem.
Ale problemy ze smoleoskim lotniskiem zaczęły się w październiku 2009 r., kiedy w wyniku
reformy rosyjskiej armii 103. pułk został rozwiązany. Częśd wojskowych została przeniesiona
do Orenburga bądź do innych jednostek, albo podzieliła los personelu cywilnego, który został
zwolniony. "Cały 2,5-kilometrowy pas lotniska został pusty. Większą częśd wyposażenia
lotniska zdemontowano bądź wywieziono w „nieznanym kierunku” - pisze gazeta "Trud".
Według niej, w dalszym ciągu ważą się losy Siewiernyj. Gubernator obwodu smoleoskiego
Siergiej Antufjew proponuje zorganizowad w tym miejscu duży cywilny węzeł logistyczny.
Swój interes w utrzymaniu lotniska widzi również mieszcząca się obok fabryka samolotów,
której stacja lotniczo-testowa nadal znajduje się w tym miejscu. Jednak dla rosyjskich sił
powietrznych Siewiernyj jest na pół opuszczonym lotniskiem, które ma pełnid zadania tylko
w przypadku działao wojennych. "Aby obiekt całkowicie nie podupadł, na lotnisku
pozostawiono lichą komendanturę liczącą zaledwie kilkadziesiąt osób, a wojskowi mieli za
zadanie chronid i odpędzad miejscowych mieszkaoców, szabrujących na terenie lotniska -
pisze "Trud". Dziennik podaje, że od czasu do czasu włączana jest także aparatura na
lotnisku, aby sprawdzid jej działanie. Ale jak zauważa gazeta, komendantura portu
lotniczego nie ma oczywiście doświadczenia w "zapewnieniu odlotów i lądowao nawet w
prostych warunkach atmosferycznych".
Według szefa agencji konsultingowo-analitycznej Bezpieczeostwo Lotów, Walerija
Szełkownikowa, na lotnisku Smoleosk Siewiernyj nie ma systemu naprowadzającego do
lądowania i brakuje odpowiedniej służby meteorologicznej. "A jeżeli dokładnych systemów
naprowadzających nie ma, lądowad można tylko w warunkach idealnej widoczności, nie
mniejszej niż 2000 metrów" - uważa ekspert rosyjski. "Co prawda kilka dni przed tragedią
udało się wylądowad na tym lotnisku samolotom rządowym
z premierami Rosji i Polski,
jednak by zapewnid bezpieczeostwo gościom wysokiej rangi,
tydzieo wcześniej wojskowy
samolot transportowy specjalnie przywiózł do Smoleoska dodatkową aparaturę
aeronawigacyjną ILS (Instrumental Landing System). Czy zostawiono ten sprzęt na miejscu,
kiedy Putin i Tusk odlecieli, a Lech Kaczyoski wybierał się w drogę, nie wiadomo" - zaznacza
Szełkownikow.
"Trud" przytacza też relację osób, które 7 kwietnia przyleciały do Smoleoska z Putinem.
"Podczas lądowania samolotu rządowego Władimira Putina, na pokładzie którego lecieli
dziennikarze, pokazały się wszystkie mankamenty tego lotniska. Takiego twardego lądowania
nikt z obecnych w samolocie nigdy wcześniej nie doświadczył. Samolotem trzęsło na
krzywych łączeniach płyt betonowych jak furmanką. Po bokach pasa startowego stały
manekiny w mundurach wojskowych. Jak później wytłumaczyli wojskowi, w ten sposób tu od
dawna odstrasza się ptaki, które mogą uszkodzid silniki samolotów. Nawet schody, które
podjeżdżały do rosyjskiego i polskiego samolotu, specjalnie na tę okazję przywieziono z
moskiewskiego lotniska Wnukowo" - pisze gazeta. Zauważa ona także, iż na pierwszy rzut
oka wszystko to mało przypominało lotnisko, które jest w stanie przyjmowad samoloty
numer 1.
Jak wyjaśniają dziennikarze "Nowoj Gaziety", długośd pasa startowego lotniska wynosi 2500
metrów, co klasyfikuje go jako lotnisko drugiej klasy. "Jednak na stałe na lotnisku nie ma
dyspozytora ruchu. Na przykład podczas wizyty w Smoleosku patriarchy moskiewskiego
Cyryla dyspozytorów przywieziono z Briaoska" - podkreśla dziennik.
Lotnisko Siewiernyj nie jest nawet na liście lotnisk rosyjskich, nie posiada kodu XUBS, a pas
startowy nie ma oznakowania i wyposażony jest zaledwie w jeden system naprowadzający
- NDB. Przy takim systemie dużą rolę odgrywa wieża kontrolna ruchu. Kontroler nakierowuje
samolot na pas, informując pilotów o odległości od ziemi za pomocą łączności radiowej.
"Mieszkaocy okolicznych domów w pobliżu lotniska zauważyli, że już od kilku lat nie ścina się
tam drzew rosnących wzdłuż pasa startowego i utrudniających widok. Kiedy na lotnisku
stacjonował pułk lotniczy, obcinanie gałęzi prowadzono regularnie" - podaje
"Komsomolskaja Prawda". "Budka dyspozytora jest opustoszała, a reflektory boczne
powybijane" - dodaje gazeta, cytując słowa mieszkaoców okolic lotniska.
Wiesław Sarosiek