background image

Jak dziecięcy wózek stał się symbolem 
zmarnowanego życia ojca trójki dzieci 

ar 
21.01.2015 
 

 

 

"Już za dziesięd funtów ty również możesz zrujnowad sobie życie" - pod tym 
hasłem Joe Andresier, 39-letni ojciec z Southampton, wystawił na eBayu 
używany dziecięcy wózek. Jego ogłoszenie zrobiło w sieci furorę, najwyższa 
oferta przekracza wartośd 156 tys. funtów. Joe wie jednak, że nigdy nie 
zobaczy takiej kwoty. 

 
"Mam do sprzedania zielonego potwora. Chcę, by na zawsze opuścił mój dom. Został 
zakupiony wbrew mojej woli wiele lat temu - dzieci były marzeniem mojej żony, ja nigdy nie 
chciałem ich mied" - pisze Joe w ogłoszeniu, które umieścił na eBayu. Wyjaśnia, że wózka już 
nie potrzebuje, gdyż wszystkie jego dzieci potrafią już chodzid (jak podkreśla, zazwyczaj w 
złym kierunku). Zaznacza jednak, że nie to jest głównym powodem chęci pozbycia się wózka. 
 
"Ten wózek symbolizuje kres mojego beztroskiego, niskobudżetowego, bezdzietnego życia. 
Kosztował tyle, że jego cenę będę pamiętał do kooca życia. Kupowałem samochody, które 
były taosze od niego, a mój ojciec raz nabył dom w niższej cenie. Podsumowując - przez ten 
wózek moje życie jest skooczone". 
 

background image

Zdjęcia umieszczone na aukcji wyraźnie wskazują na to, że przedmiot jest mocno 
sfatygowany. Joe przyznaje: "W czasie swojego żywota miał stycznośd z wszystkimi znanymi 
nauce płynami (i zapewne kilkoma jeszcze nieznanymi), jakie wydalały moje dzieci. 
Jednocześnie dokładałem wszelkich starao, by utrzymad go w jak najlepszym stanie. Nigdy 
nie był używany do psich zaprzęgów etc., mimo że raz wykorzystałem go do obrony przed 
owczarkiem alzackim". 
 
Jako cenę wywoławczą aukcji Joe zaproponował 9,99 funta. Pełna ironii i humoru treśd 
ogłoszenia momentalnie zrobiła w sieci furorę. Informacja o "zielonym potworze" pojawiła 
się w czołowych światowych mediach, m.in. "The Independent" i BBC. W środę rano, osiem 
dni przez zakooczeniem licytacji, najwyższa oferta wynosiła 156 tys. funtów. Jest to cena 
blisko 400 razy wyższa niż za nowy produkt. 
 
"Istnieją programy wsparcia dla tych, którzy leczą się z nałogów - alkoholu i narkotyków. A co 
z tymi, którzy doznali uszczerbku na zdrowiu z powodu swoich własnych dzieci, jak ja? 
Dochód ze sprzedaży wózka zostanie przeznaczony na leczenie traumy, jaką wywołało u 
mnie moje potomstwo (leczenie będzie zapewne wiązało się z zastosowaniem alkoholu i 
narkotyków). Więc wykażcie się szczodrością - cel jest szczytny" - kooczy swoje ogłoszenie 
Joe. 
 
Lawinowo zaczęły pojawiad się pod nim komentarze - częśd z nich stanowią głosy oburzenia, 
ale zdecydowana większośd utrzymana jest w tonie podobnym do samego ogłoszenia. Joe 
odpowiada na wszystkie z nich, w charakterystyczny dla siebie sposób, np.: "Szczerze 
mówiąc, nigdy nie używałem tego wózka do bezpiecznego przewożenia moich dzieci, ale 
zauważyłem, że przy odpowiedniej ilości taśmy klejącej i kabli może on znacznie ułatwid życie 
rodzicom". 
 
Dopytywany, co zamierza zrobid z pieniędzmi, Joe przyznaje: "Wszyscy wiemy, że nikt mi nie 
da takiej kasy. Ale jeśli jednak by do tego doszło, większośd tej kwoty pójdzie zapewne na 
opłaty, których zażąda eBay, częśd na podatki; jednemu z internautów, który się ze mną 
skontaktował, sfinansuję wasektomię, innemu in vitro, a sobie wybuduję w ogrodzie 
niewielką, jednoosobową jaskinię". 
 
Żona Joe, Susan, wyjaśniła dziennikarzom, że wraz z mężem chcieli po prostu zrobid miejsce 
w garażu, więc postanowili pozbyd się wózka. Powiedziała, że oboje śmieją się z uwagi, którą 
przyciągnęło żartobliwe ogłoszenie. Podkreśliła też, że wbrew temu, co napisał, Joe jest 
dobrym, kochającym ojcem
.