background image

 

 

ROZDZIAŁ 42 

 
 
Elena, Stefan i Damon szli razem w kierunku akademika Eleny, a napięcie brzdąkało ostro 
między nimi. Kiedy szli, Elena wzięła rękę Stefana automatycznie, a on zesztywniał, 
następnie stopniowo się zrelaksował, więc teraz jego dłoń czuła się naturalnie w jej dłoni. 
Sytuacja między nimi jeszcze nie wróciła do poprzedniego stanu, jeszcze nie. Ale zielone 
oczy Stefana były pełne nieśmiałego uczucia, kiedy spojrzał na nią i Elena wiedziała,  
ż

e wszystko może być dobrze. Coś się zmieniło w Stefanie, gdy Damon przyszedł go ratować, 

gdy Elena rozwiązała go i powiedziała, co było między nią, a Damonem, że był dla niej 
jedynym. Nikt go nie odrzucił.  
Elena otworzyła drzwi i wszyscy weszli do środka. Minęło zaledwie kilka godzin od czasu, 
kiedy ostatnio tam była, ale wydawało się, jakby było to dawno, dawno temu, a plakaty,  
 ubrania i miś Bonnie były reliktami zaginionej cywilizacji.  
- Och, Stefan- powiedziała Elena- Tak się cieszę, że jesteś bezpieczny. 
Wyciągnęła ręce i owinięte wokół niego, a kiedy wzięła go za rękę, on spiął się na chwilę 
przed tym, jak ją przytulił. 
- Cieszę się, że oboje jesteście bezpieczni- poprawiła się i spojrzała na Damona. 
Jego czarne oczy spojrzały w jej oczy chłodno i wiedziała, że bez słów zrozumiał, że sprawy 
nie pójdą tą drogą, jaką szły wcześniej.  Kochała Stefana. Wybrała.  
Kiedy Stefan powiedział im o planie Ethana, żeby zdobyć krew obu braci i użyć jej do 
wskrzeszenia Klausa, była przerażona. Nie tylko ze względu na niebezpieczeństwo, w jakim 
był Stefan lub z powodu przerażającej idei, żeby wskrzesić Klausa, który bez wątpienia 
mściłby się na nich, ale z powodu pułapki, jaką Ethan zastawił na Damona. Planował wziąć 
najlepsze z Damona-  niechętną, często nękaną, ale wciąż silną miłość do jego brata- i użyć 
tego do zniszczenia go.  
- Niezmiernie się cieszę, że obaj jesteście bezpieczni- powiedziała jeszcze  raz i przytuliła się 
także do Damona.  
Damon przytulił się chętnie, ale gdy go przycisnęła mocniej, skrzywił się. 
- Co się stało?- Elena zapytała zdziwiona, a Damon zmarszczył brwi. 
- Ethan mnie skaleczył- powiedział, a zmarszczone brwi zamieniły się w grymas bólu- Jestem 
trochę obolały. 
Szarpnął swoją koszulę, dotykając rozciętego brzegu i pociągnął ją, odsłaniając napiętą toń 
bladej skóry. Na tle białej skóry Elena zobaczyła, że długie cięcie było już uzdrowienie. 
- To nic- powiedział Damon. Posłał Elenie nikczemny uśmiech- Mały drink z chętnego 
dawcy, a będę jak nowy. Obiecuję. 
Potrząsnęła głową z wyrzutem, ale nie odpowiedział. 
- Dobranoc, Eleno- powiedział Stefan i musnął jej policzek delikatnie wierzchem swojej 
dłoni- Dzień dobry właściwie, myślę, ale spróbuj się trochę przespać. 
- Idziesz po wampiry?- spytała z niepokojem. 
- Będzie ostrożny- Damon roześmiał się 
- Zadbam, żeby zaopiekował się nieprzyjemnymi wampirami- powiedział- Biedna Elena. 
Normalne życie nie jest takie fajne, prawda?  
Elena westchnęła. To był problem, czyż nie? Damon nigdy nie zrozumie, dlaczego chciała 
być zwykłą osobą. Myślał o niej, jak o swojej ciemnej księżniczce, chciał, żeby była taka, jak 
on, lepsza od zwykłych ludzi. Stefan nie myślał o niej, jak o ciemnej księżniczce, on myślał, 
jak o człowieku. Ale czy nim była? Zastanowiła się krótko, czy opowiedzieć o Strażnikach i 
tajemnicy jej narodzin, ale nie mogła. Nie teraz. Jeszcze nie. Damon nie zrozumiałby, 
dlaczego ją to zdenerwowało. A Stefan był tak blady i zmęczony po swoich przejściach  

background image

 

 

z zabrudzonymi werbeną linami, że nie mogła jeszcze dołożyć mu swojego lęku przed 
Strażnikami. Kiedy o tym myślała, Stefan zachwiał się na zaledwie ułamek sekundy, a 
Damon automatycznie przytrzymał go.  
- Dziękuję- powiedział Stefan- że przyszedłeś mnie ratować. Że oboje przyszliście.  
- Będę zawsze Cię ratował, młodszy braciszku- powiedział Damon, ale patrzył na Elenę  
i usłyszała echo, gdy mówił do niej- Chociaż może lepiej bez ciebie- dodał.  
Stefan posłał zmęczony uśmiech. 
- Czas iść- powiedział. 
- Kocham Cię, Stefan- Elena musnęła lekko jego usta. 
Damon skinął jej krótko głową, jego twarz miała neutralny wyraz. 
- Śpij dobrze- powiedział.  
Wtedy drzwi zamknęły się za nią i Elena została sama. Jej łóżko nigdy nie wyglądało bardziej 
komfortowy lub zapraszająco, i położyła się z westchnieniem, patrząc na miękkie światło, 
które zaczynało przebijać się przez okna.  
Vitale odeszło. Plan Ethana był zniweczony. Kampus było bezpieczniej i nastawał nowy 
dzień. Stefan jej przebaczył, a Damon nie zostawił, nie obrócił się przeciwko nim. To było na 
razie lepsze, niż mogła się spodziewać. Elena zamknęła oczy i w końcu z chęcią poszła spać. 
Jutro będzie kolejny dzień.  
 
 
 

EPILOG 

 
 
Etan sapał, wciągnął głęboko powietrze w długim oddechu i kaszlał, a całej jego ciało się 
trzęsło. Wszystko go bolało. Ostrożnie poklepał  swoje ciało aż do dołu, uznając, że był lepki 
od wpół zaschniętej krwi spowodowanej małymi obrażeniami. Dochodząc do siebie, czuł 
delikatnie palcami uzdrowione już wcięcie w plecach. Włócznia dziewczyny wepchnięta mu 
w jego serce drasnęła je, ale nie przebiła. Pół centymetra w jedną stronę i byłby martwy. 
Naprawdę martwy, tym razem. Podtrzymując się jedną ręką o krzesło pokryte aksamitem, 
Ethan dźwignął się na nogi i rozejrzał. Jego współtowarzysze z Vitale, jego przyjaciele, leżeli 
martwi na podłodze. Bracia Salvatore i dziewczyny, które z nimi były, uciekli. Nerwowo 
poklepał się po kieszeni i westchnął z ulgą, kiedy jego ręka zamknęła się na małej fiolce. 
Wyciągając ją, spojrzał na gęstą czerwoną cieczy wewnątrz. Krew Stefana Salvatore. 
Pogrzebał w tej samej kieszeni i wyciągnął szmatkę, pokrytą dużymi czerwono- brązowymi 
plamami. Krew Damona Salvatore. Miał to czego potrzebował. Teraz będzie mógł wskrzesić 
Klausa. 
 
 
 
 
 
 

    

    

    

                                     

                                 

                                 

                                 

Koniec

Koniec

Koniec

Koniec