2003 43 Tribute to Tyrmand

background image

Przekrój, nr 43/2003

TRIBUTE TO TYRMAND

To się przeważnie dzieje w sobotę i niedzielę. Cała piękna Warszawa, królowa polskich miast pełna

premierów i prezydentów, zamienia się w bezgraniczną kloakę. Wszystko wyłazi przez rozszczelnione

szpary. Błoto całuje mnie w buty, śliskie i broczące pocałunki. Ulice są chorobliwie jasne, ciągną się

godzinami. Pod nogami pieni się brązowa ślina miasta. Dla mnie to jest prawie niemożliwe, że idzie się i
idzie i ciągle coś jest. Noc. Na Marszałkowskiej w oknie wystawowym oświetlony żółtym światłem jak

święta figurka siedzi chłopak i jak święta figurka ocieka krwią. Z rękawów wychodzą ażurowe języczki

krwi i liżą delikatnie po asfalcie. Oczy błyszczą mu jak dwie symetryczne kulki śrutu w bryle surowego

mięsa.

Rzadcy przechodnie zaglądają mu w twarz i pytają go bez przekonania: „Czy panu w niczym nie można

pomóc?”. On patrzy w dal z taką jakąś alkoholiczną nostalgią w tylko sobie znane krajobrazy, uśmiecha
się ciepło i kręci głową, że w niczym nie można. Przechodnie z ulgą mu wierzą i idą dalej. My też z ulgą

idziemy dalej. Pod klubem jest pełno ludzi. Ostatni koncert Partii. Jednostką czasu oczekiwania jest

tłukące się miarowo szkło. Z zakleszczonego w bramie tłumu betonpunki wynoszą swoje wiszące luźno

dziewczęta jak senne truchła upolowanych zwierząt. W oczach butapreniczna skaza. Po stronie

przeciwnej ponura, milkliwa drużyna sponsorowana przez firmę Lonsdale. Myślałam, że to są

prowincjonalne i niemodne trendy w zachowaniach społecznych. Potem wszyscy tam mówią z
namaszczeniem, że ktoś dostał na zewnątrz nóż w brzuch.

Taką słodką satysfakcję muszą odczuwać spikerki telewizyjne, pieszcząc ustami liczby rannych i zabitych.

Na jednej z lamp ulicznych widziałam ogłoszenie. Numery telefonu powiewały na wietrze jak szczerbata

firanka. Kurs sztuki obsługi noża. Broń się i ty. Jest chyba jakaś ustalona ilość zła przypadająca na dane

miasto. Zła pod ciśnieniem, które gdy zatka się mu jedną dziurkę, wtłoczy się inną.

To się dzieje przeważnie w sobotę i niedzielę. Dorzecze ulicy Tamka. Przez dwa dni w tygodniu za ścianą
mój sąsiad szuka w domu oleju. Ma ekspresję zarzynanej świni. Drugą główną bohaterką jest jego żona.

Ale ona jest tam postacią marionetkową, raczej nic nie mówi. On ryczy, a ona musi cierpliwie powiewać

na wietrze. Tak to sobie wyobrażam. On już sam nie wie, które jej cechy charakteru bardziej mu

przeszkadzają. Czy to, że jest zwykłą brudną, śmierdzącą szmatą, czy że jest nieporządna i że nigdy nie

postawi nic na miejsce. Gdy zamykam okno, ten wrzask spaceruje za mną po ścianie jak żółty ropny

smród. Słychać tąpnięcia i różne odgłosy końca świata. To gaśnie, a potem odrasta, z czego wnioskuję,
że on ciągle nie może się zdecydować, żeby ją zabić. Albo zabił ją i teraz z czystego sentymentu krzyczy

na jej zwłoki.

– Jesteśmy w Warszawie – mówi cicho, lecz wyraźnie Halski.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gardner A Multiplicity of Intelligences In tribute to Professor Luigi Vignolo
2003! ?h, zeby to
Meskell,Preucel 2003 Identities A companion to social archaeology
6 1 YPC A Tribute to Sibelius
Diana Palmer Long Tall Texans 43 Tough to Tame
2003 09 Time to Think
2003 09 how to pitch a brilliant idea
7 1 YPC A Birthday Tribute to Shostakovich
2003 02 when to put the breaks on learning
FIDE Trainers Surveys 2015 03 31 Michael Khodarkovsky Tribute to Efim Geller
Tribute To Moms ENGLISCH
2003 Is coming to an Eng 2003 Zbliża się do inż
Big Band tribute to gray
43 Dire Straits ?de to Black
Ściąga z informatyki-2003, Co to jest internet-ściąga
2003 01 43

więcej podobnych podstron