Laurann Dohner
Claws and Fangs #2:
Mine to Chase
Tłumaczenie: Alice007
Rozdział #1
Smród śmierci uderzył w Chase’a w momencie, gdy zakradł się do opuszczonego
domu na obrzeżach miasta. Człowiek nie mógłby podjąć tych drobnych śladów, ale
on nim nie był. Jego nos rozszerzył się, kiedy inny zapach podrażnił jego zmysły –
słodki, kobiecy strach. Jego drapieżne instynkty od razu wzniosły się na
powierzchnię, kiedy zaczęły go boleć kły. Podniósł rękę, poruszając nią tak, by dać
znać dwóm wilkołakom, by otoczyły posiadłość.
„Znaleźliśmy go,” jeden z nich potwierdził, nim znikł, okrążając ganek, by upewnić
się, że nikt nie uciekł tyłem domu.
Tak. Znaleźliśmy. Wściekłość natychmiast chwyciła Chase’a. Zbuntowane wampiry
były wrogiem, ryzykującym, że ludzie odkryją istnienie wszystkich Innych. Nikt tego
nie chciał. Mogłoby to oznaczać początek wojny, jeśli zabójstwa nie zostałyby
powstrzymane. Ludzi znacząco przewyższali liczbą Innych. Życie w pokoju, z ich
istnieniem będącym niczym poza mitem i rozrywką, było lepsze niż alternatywy.
Deska nad nim zaskrzypiała, zdradzając, gdzie ukrywał się wróg. Uśmiech wygiął
wargi Chase’a, gdy ukradkiem manewrował na niższym piętrze, by otworzyć klatkę
schodową. Wyciągnął dwa ostrza i w tym samym czasie powąchał powietrze. Jeden
niuch zapewnił go, że był blisko wroga. Jego kolana zgięły się lekko, nim
podskoczył, łatwo przepływając nad górną poręczą, by wylądować z wdziękiem na
obutych stopach.
Wampir siedzący na krześle wyglądał na zaskoczonego, gdy rozszerzyły mu się oczy.
„Kim jesteś?” Przerwał, rozszerzając nozdrza. „Czym jesteś?”
„Twoim najgorszym koszmarem. Uznano cię za winnego.”
Chase poruszył się, nim buntownik zdążył zareagować, szybkość, którą odziedziczył
po obu stronach pochodzenia, zapewniła rozwiązanie. Z cięciem rąk, stal pokroiła
skórę i kość, i odskoczył, by uniknąć dotknięcia płaszcza
1
przez upadającą głowę.
1
Taki: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7c/Fotothek_df_roe-
neg_0006541_016_Ein_Mann_pr%C3%A4sentiert_einen_Trenchcoat_des_VEB_Be.jpg
Ciało upadło do przodu, opadając na dywan. Nie zamieniło się w popiół, przez co
wymamrotał delikatne przekleństwo i zagwizdał. W ciągu kilku sekund stopy
wspięły się po schodach. Odwrócił się, by dać rozkazy swojej sforze.
„Nie został przemieniony dawno temu. Pozbądźcie się ciała.”
„Cholera, Chase.” Wilk uśmiechnął się. „To było szybkie. Nawet nie pozwoliłeś mu
zacząć uciekać.”
„Powinniśmy spalić dom? Mogę wyczuć gnijące ciała.” Inny wilk odetchnął przez
usta. „Wiele ich. Prawdopodobnie ukrył je w piwnicy.”
„Jestem tego świadomy.” Chase westchnął. „Najlepiej pozbyć się ich bez
przyciągania uwagi. Jeśli podpalimy tę kryjówkę, straż pożarna i policja mogłaby
przyjechać. Poprowadziliby śledztwo i mogliby odkryć zwłoki w gruzie.”
„Benzyna mogłaby się tym zająć, jeśli zamoczylibyśmy najpierw ciała.”
Jego irytacja wzrosła, tak samo jak groźne warknięcie wewnątrz jego gardła.
„Słyszeliście moje rozkazy.”
Oba wilki spuściły wzrok w uległości. „Tak, Chase.” Pośpieszyli, by wykonać
polecenie.
Wytarł ostrza do czysta o swoje ubrania do zabijania, nim odłożył je, by sięgnąć po
komórkę. Połączył się, gdy schodził po schodach. Połączenie zostało odebrane po
trzecim dzwonku.
„Zlokalizowaliśmy buntownika, który zamordował siostrę Lacey. Została
pomszczona, Lethal. Daj jej ode mnie buziaka.” Rozłączył się z rozbawionym
uśmiechem, kiedy jego przyjaciel warknął, bardziej niż trochę zaborczy wobec
kobiety, którą kochał.
Robota Chase’a była skończona. Zrobił wdech i wzdrygnął się. Prawie skończona.
Ciała musiały zostać wyrzucone. Zlokalizował drzwi od piwnicy tuż za kuchnią i
zatrzymał się, przygotowując się na najgorsze. Prowadzenie sił bezpieczeństwa dla
jego wampirzych przyjaciół mogło czasami stać się brudne, ale ciała rzadko włączały
się do tego, chyba, że wampiry były złymi ludźmi. To było co innego.
Smród wzrósł do poziomu przyprawiającego o mdłości, kiedy szarpnął za drzwi, by
je otworzyć. Pożałował zabicia zbuntowanego wampira tak prędko. Ludzkie kobiety
zostały zarżnięte, by nakarmić tego drania. Niepotrzebna strata. To było łatwe dla
wampirów zdobywać krew bez mordowania dawców – samo szybkie usunięcie
pamięci wystarczyło, by oczyścić wspomnienia – ale buntownik najwyraźniej lubił
zabierać życia. Chase mógł zgadnąć dlaczego. Chory drań rajcował się najpierw
torturowaniem ich i oglądaniem, jak cierpią. Chase oddychał przez usta, by
powstrzymać trochę fetoru, gdy oczy dostosowywały się do ciemności poniżej.
Schody zaskrzypiały pod jego wagą.
Nieskończona piwnica miała stosy brudu w co najmniej sześciu miejscach, zwłoki,
pod zakrywającą je cienką powłoką, nie mogłyby być niczym innym. „Kurwa.”
Podniósł głos. „Weźcie sześć worków na zwłoki.” Nie czekał na odpowiedź, wiedząc,
że sfora go usłyszała. Ich słuch był prawie tak ostry jak jego.
Zbadał pomieszczenie, poszukując czegoś, czym mógłby kopać, co nie było robotą,
którą chciałby robić gołymi rękami. Poziom gnicia, który wyczuwał obiecywał, że
będzie to brudne zadanie. Buntownik musiał używać łopaty, by zakopać ciała.
Znalazł ją opartą o ścianę w kącie.
Jasmine siedziała nieruchomo, jej wzrok był zablokowany na wysokim, masywnym
mężczyźnie stojącym u stóp schodów. Światło z góry ukazało jego rysy twarzy
wystarczająco, by przerazić ją tak, że nie mogła wydać żadnego dźwięku. Bardzo
męska twarz odwróciła się lekko, lecz wystarczająco, by mogła zobaczyć pełne usta i
mocną brodę. To nie był mężczyzna, który ją porwał, ale wydawał się tak samo
niebezpieczny. Może nawet bardziej.
Minęło kilka dni, odkąd Jasmine spała, zbyt przerażona, by zamknąć oczy.
Szaleniec, który ją porwał był czystym złem. Nie dawał jej jedzenia i okrutnie
wgryzał się w nią kilka razy. Nie zdziwiłaby się, gdyby miała urojenia od
zainfekowanych ran.
Żadne łzy nie wypełniały jej oczu. Już przeszła ten etap. Najpierw była przerażona i
błagała o życie. To tylko uszczęśliwiało porywacza. Potem przeszła w fazę akceptacji,
że jej śmierć nadciągała. Drań obserwował jej płacz, jakby go fascynował. Siniaki
wzdłuż jej ramion wciąż bolały, gdzie szczypał ją, by zaczęła kopać i uderzać go w
próbie obrony jej ciała. To także lubił. Powiedział, że był to jedyny powód, dla
którego jej nie zabił. Był znudzony, a ona go rozśmieszała.
Było coś znajomego w tym mężczyźnie u stóp schodów, ale domyśliła się, że to
umysł płatał jej figle. Wtedy uniósł twarz, odwrócił ją w kierunku szczytu schodów i
Jasmine rozpoznała go. Chase Woods. Bardzo pamiętny klient sprzed niemal roku.
Uderzające rysy twarzy były jego. Był mężczyzną, o którym śniła – umięśnionym i
dużym, z najseksowniejszymi brązowymi oczami, w jakie kiedykolwiek zaglądała.
Kupił trochę ziemi na skraju miasta jako inwestycję. Próbowała uzmysłowić mu, że
81 hektarów lasu były zbyt gęste, by coś na nich budować. Koszt wycinania i
wyrównania terenu byłby ekstremalny.
Lubiła go trochę za bardzo, mimo że to nie było obustronne. Nigdy nie flirtował,
chociaż dawała mu zielone światło do tego. Ignorował jej subtelne aluzje, że była
zainteresowana. Twierdził, że praca nie pozwala mu na zerwanie się wcześniej i
chciał, żeby pokazała mu działki po godzinach. Prawdopodobnie byłaby przerażona
spotkaniem z mężczyzną w tak odległych miejscach w nocy, ale przyciąganie do
niego sprawiło, że odrzuciła na bok powszechny rozum.
Wspomnienie w jej umyśle wyłoniło się na powierzchnię. Mierzyli działkę ziemi po
zmroku. Była roztargniona, trochę przestraszona dziwną prośbą, by pokazywać
teren nocą, ale było coś takiego w Chase’ie, czemu nie mogła się oprzeć. Coś
innego...
Nie zauważyła korzenia drzewa i prawie upadła. Silna ręka zawinęła się wokół jej
talii tak, że była otoczona jego ramionami, trzymana przy jego ciele.
„Ostrożnie.” Jego głęboki głos był seksowny.
„Nie wiem, jak możesz cokolwiek zobaczyć. Nie byłoby lepiej wrócić rano?”
„Księżyc jest prawie w pełni i mam bardzo dobry wzrok.”
Chwyciła go za biceps. Jej ręce nie były nawet bliskie całkowitego objęcia jego
grubych mięśni. Był silny, o wiele większy niż ona, i wspaniale pachniał.
„Jestem tu prawie ślepa.” Zdała sobie sprawę, że powinna go puścić, ale on
zatrzymał jej uścisk. Wydawało się sprawiedliwe dotknięcie go z powrotem.
Podniosła brodę, by spojrzeć na jego twarz. Nie mogła dużo zobaczyć, ale widziała,
że nie patrzył się na nią. Odwrócił głowę na bok. „W porządku?”
„Tak.” Jego głos wyszedł nawet głębszy. „Mówiłem ci, żebyś poczekała w
samochodzie.”
Mówił, ale chciała spędzić jak najwięcej czasu było możliwe z jej klientem.
2
Było w
nim cos takiego, co ją przyciągało. To nie była tylko jego przystojna twarz. Spotykała
się już przedtem z dobrze wyglądającymi mężczyznami i nauczyła się na własnej
skórze, że część z nich nie miała zbyt fajnych charakterów. To mogło być to jak
wysportowany i umięśniony był. Każda kobieta zauważyłaby Chase’a Woodsa, kiedy
wszedłby do pokoju. To także odrzuciła. To po prostu był on. Był słodki, tajemniczy,
a patrzenie w jego oczy zawsze robiło coś zabawnego z jej całym ciałem. Nigdy
przedtem żaden mężczyzna tak jej nie pociągał.
„Nie mogłabym wykonać mojej pracy, jeśli pozwoliłabym ci oglądać posiadłości
samemu. Mógłbyś mieć pytania.”
Zachichotał – głęboki, dudniący odgłos. „Możesz zidentyfikować wszystkie te
drzewa? Jest ich tutaj bardzo dużo.”
Jasmine rzuciła okiem na bok, nie widząc nic więcej niż dużo ciemnych kształtów.
„Um, nie,” przyznała. „Mogę ci powiedzieć, jak długo była na rynku i jak dużo
możemy wytargować na cenie.”
Przyciągnął ją bliżej, kiedy wiatr nagle wzmógł się, ochraniając ją przed nim.
Naprawdę pachniał wspaniale i niespodziewanie miała potrzebę, by oprzeć głowę o
jego solidną klatę. Inne myśli także wypełniły jej umysł. Dzikie, niegrzeczne, które
szokowały. Rozebranie się do naga w lesie z mężczyzną, którego ledwo znała, nie
było czymś, co kiedykolwiek przedtem rozważała. Jednak to nie powstrzymało
obrazów przed wypełnieniem jej głowy.
Chciała, żeby ją pocałował, podczas podniesienia jej wyżej, w jego ramiona.
Spódnica, którą miała na sobie byłaby łatwa do pchnięcia w górę, do jej talii, po
tym, jak odrzuciłaby majtki. Chase był wystarczająco silny, by podtrzymać ją
podczas seksu. Jego dżinsy byłyby łatwe do rozpięcia, by uwolnić jego fiuta i wtedy
nic by ich nie dzieliło. Byliby skórą do skóry. Jej kolana lekko osłabły od samego
tylko wyobrażania sobie sposobu, w jaki czułaby go wchodzącego w jej ciało.
2
Czy tylko mnie się wydaje, czy to brzmi jakby była prostytutką?
Chale nagle cofnął się i jego ramiona przestały dotykać jej ciała, zostawiając ją
czującą zimno i seksualną frustrację.
„Zobaczyłem wystarczająco.” Odchrząknął. „Biorę to. Wróćmy do biura i spiszmy
ofertę.” Był szorstki po tym.
Następnego dnia Chase zgodził się na pierwszą kontrofertę sprzedawcy. Robota
papierkowa była sfinalizowana do sprzedaży i odmówił pozwolenia jej na wzięcie go
na kolację, by świętować jego zakup. To bolało. Ciepło i sympatyczność przepadły.
Stał zimny i wycofany, kiedy tylko ich interes zakończył się.
Przyciąganie było tak silne, że niemal niepokojące. Nie mogła przestać życzyć sobie,
by zadzwonił i poprosił, by się z nią znowu spotkać.
To się nigdy nie stało. To był ostatni raz, kiedy widziała pana Woodsa, ale
wspomnienie jego pozostało w jej marzeniach. To wyjaśniało, dlaczego jej
wyobraźnia mogła wprowadzić go do koszmaru.
Jego głos odciągnął ją od wspomnień i powróciła do piekielnej piwnicy…
„Pospieszcie się,” rozkazał. „Nie chcę tu tkwić całą noc.”
Ten seksowny głos był tym, czego nigdy nie zapomniała. Ciągle sprawiał, ze jej
kobiece części odpowiadały. Brzmiał whiskey i miodem, zachrypły, ale pełny siły.
Gorzki śmiech groził wybuchnięciem z jej ust. Umierała, a jej mózg zdecydował
stworzyć więcej fantazji, które zawierały jego osobę. To pokonało obsesję w
koszmarny sposób, w który jej życie mogło się skończyć.
Listwy w drzwiach były na tyle szerokie, by obserwować go przechodzącego w
poprzek pomieszczenia, by odnaleźć łopatę. Sięgnęła, by dotknąć szorstkie drewno,
życząc sobie, by mogła być bliżej. Łańcuch szarpnął ją, przytrzymując w miejscu,
kiedy długość, zakuta na jej nadgarstku, pociągnęła naprężona. Cięcia,
spowodowane walczeniem, by się uwolnić, bolały wystarczająco, by sprawić, że
zaskamlała.
Pan Woods odwrócił się nagle w jej stronę. Nie mogła zobaczyć jego twarzy, która
znajdowała się w cieniu, ale jego niebieskie oczy wydawały się świecić i patrzył
prosto na nią. Upuścił łopatę i skierował się ku ścianie. Zamarła, ledwo oddychając,
gdy kucnął po drugiej stronie. Zmiana koloru jego tęczówek była przepiękna, tylko
umacniająca ją w przekonaniu, że to jej umysł płatał jej figle.
„Cześć,” wyszło z jej ust, a ona nie przejmowała się, że mówiła do wytworu
wyobraźni. Jej głos wyszedł szorstki, suchy i bolał. Zabiłaby za łyk wody.
Jego oczy niewątpliwie promieniowały niebiesko, jak rozszerzyły się i jego palce
nagle zakopały się pomiędzy listwy. Drewno pękło, kiedy mocno szarpnął, odrywając
to.
„Kurwa.” Jego ton się pogłębił do warknięcia, jego gniew był przejrzysty.
Jasmine przełknęła ślinę, starając się zostać w marzeniu. To pokonywało
alternatywę. „Zbudowałeś te mieszkania?” Chciała wzdrygnąć się na to, jak
okropnie brzmiał jej głos. Wydawało się to dosyć żałosne, by spieprzyć śnienie na
jawie.
„Jasmine?” Przechylił się bliżej, ciemny cień.
Delikatnie chwycił jej ramiona. To ciągle bolało, ale nie odsunęła się. Miał duże ręce,
a ich ciepło było warte cierpienia. Jego świecące spojrzenie posuwało się w dół jej
ciała, gdzie siedziała w ciemnym, zdrętwiałym miejscu, nim podniosło się,
spotykając jej.
„Uwolnię cię.” Jedna ręka puściła ją i magicznie wyciągnął nóż z swojego długiego
płaszcza. „Trzymaj się.”
Jego druga ręka opadła, by chwycić kajdany na jej nadgarstku. Bolało
wystarczająco, by sprawić, że krzyczała, ale nie przestał. Końcówka metalu dźgnęła
w zamek i machnął nadgarstkiem. Kajdany rozdzieliły się, uwalniając ją. Odrzucił to
na bok i łańcuch opadł na brud przy jej kolanie. Powtórzył proces, by uwolnić ją z
drugiego skrępowania.
„Chodź tu.” Nóż zniknął w płaszczu, a jego ramiona otworzyły się. „Wyczołgaj się do
mnie. Nie chcę cię wyciągać.”
Każdy ruch bolał, ale udało jej się przesunąć na kolana, ostrożnie wobec niskiego
sufitu schowka, w którym była zamknięta. Cofnął się, by zrobić jej miejsce.
Wyprostowała się w sekundzie, kiedy była na zewnątrz i zarzuciła ramiona wokół
jego szerokich barów. Jej piersi zostały zgniecione o ciepłą bawełnę i twardy tors.
Jego miękkie, jedwabiste włosy były rozpuszczone, świadectwo na to, że był tylko
marzeniem. Prawdziwy mężczyzna zawsze trzymał je związane skórzanym
wiązaniem przy podstawie szyi. Zawsze chciała zobaczyć, jak wyglądałyby wolne od
uwięzienia.
Silne, grube ramiona zawinęły się wokół jej talii. Oddychała nim, zamiast okropnym
smrodem, do którego przywykła. Jej nos zakopał się w długich pasmach jego
włosów. „Tak dobrze pachniesz.”
Jego masywne ciało napięło się.
„Nie puszczaj mnie.” Nie miała nic przeciwko umieraniu, jeśli mogła po prostu
trzymać się jego wspomnienia. Znaczyło to, że nie była sama, pomimo, że to nie było
rzeczywiste. „Proszę. Nie zostawiaj mnie.”
Przyciągnął ją bliżej, zacieśniając uścisk. „Mam cię, Jasmine.”
Chciała, żeby to była prawda. „Cieszę się, że to ty.”
Pogłaskał jej plecy. „Jesteś bezpieczna.”
Wyczerpanie ogarnęło ją, jak jego ciepło ją otoczyło. Jej oczy zamknęły się, gdy
trzymała się kurczowo niego i marzenia, które go sprowadziło.
Chase miękko zaklął, jak kobieta w jego ramionach stała się wiotka. Mógł usłyszeć
jej stabilne bicie serca, gdy uniósł ją bardziej pewnie. Stanął i odwrócił się, by
spojrzeć na wilki. Jeden z nich przemówił.
„Co z nią zrobimy? Możesz wymazać jej pamięć? Byłoby szkoda zabijać ją po tym
wszystkim, co przeżyła, ale możemy nie mieć wyboru.”
Chase zawahał się. „Ona nie jest twoim zmartwieniem. Posprzątajcie tu i usuńcie
wszystkie dowody. Zabiorę ją gdzieś, gdzie jest bezpiecznie. Już wystarczająco było
tu śmierci.”
Wyszedł z piwnicy z Jasmine w kołysce jego ramion. Lubił tę słodką, miękko
mówiącą kobietę trochę za bardzo. Odważnie spotkała się z nim – obcym – w nocy,
by pokazać mu możliwe tereny dla włóczącej się sfory. Również łatwo kupiła jego
kłamstwa, sprawiając, że stało się możliwe uniknięcie zmieniania jej myśli. Uznał ją
za atrakcyjną i wyczuł jej bardzo subtelne aluzje, że była zainteresowana, ale każdą
zignorował. Była takim typem kobiety, którą by zniszczył. Nie zgodził się na to
pozwolić, pomimo sposobu, w jaki jego ciało reagowało na Jasmine. Nigdy nie
pozwoliłby, by wydarzyła jej się krzywda, nawet jeśli to znaczyło, że to on był tym,
przed kim trzeba było ją chronić. Oczywiście, teraz wszystko się zmieniło.
„Chase?”
Zacisnął zęby, gdy cień obok drzwi poruszył się. Arry stanęła mu na drodze, jej
zielone oczy się zwęziły. Nie powinna była tu być, jednak tu stała. Mignęła irytacja,
kiedy patrzył na nią, wiedząc, że celowo przyjechała w nadziei, że jakoś będzie jej
potrzebował. Tak nigdy się nie stanie.
„Otwórz to i rusz się.”
„Kim ona jest? Kolacją?” Różowy język wysunął się z pomiędzy rubinowo-
czerwonych warg. „Niezbyt zachęcająca.”
Warknięcie wściekłości wyskoczyło, nim zdołał zatrzymać swój instynkt. Arry mogła
mówić serio. On i Arry byli różni jak noc i dzień. „Rób, co ci kazałem. Jest ocalałą.”
„Nie na długo. Stopniowo umiera.”
Ufał zmysłowi węchu Arry bardziej niż swojemu własnemu. Była starsza. „Otwórz
drzwi,” kłapnął zębami. „Odwiedzasz moje terytorium i zrobisz, co mówię.”
„Niech ci będzie.” Otworzyła je szeroko, schodząc mu z drogi. „Powinieneś pozwolić
mi ją wysuszyć i już zakończyć to. Zostało jej najwyżej 12 godzin.”
Nie, jeśli Chase mógłby cokolwiek z tym zrobić. Rozejrzał się, pewny, że nikt nie
patrzył. Jego zmysły nie mrowiły, gdy podszedł do samochodu i delikatnie poprawił
Jasmine w swoim uścisku, kładąc ją na siedzeniu pasażera i zamykając drzwi.
Zatrzymał się przy drzwiach od strony kierowcy, by zerknąć nad samochodem. Arry
cicho stała, jej blond włosy wydawały się białe pod uliczną latarnią.
„Pomóż im posprzątać ten bałagan w środku.”
„Jestem tutaj, by zobaczyć ciebie, a nie pozbywać się zdobyczy buntownika.”
„To rozkaz. Zrób to albo odejdź z mojego terytorium.”
„Taki silny.” Arry uśmiechnęła się. „Zawsze to w tobie lubiłam.” Zrobiła krok bliżej,
biegnąc palcami nad krągłościami piersi w drodze do objęcia szczupłych bioder.
„Wolę raczej pomóc tobie.”
Znaczenie było oczywiste i miał tego dość. „Pomóż im albo po prostu odejdź, Arry.
Nie ma powodu, żebyś tu była. Rób, co mówię albo karzę cię eskortować z mojego
terytorium siłą.”
Wszedł do samochodu i zapalił silnik. Chase nie przegapił sposobu, w jaki blondi
wpadła z powrotem do budynku. Będzie stwarzała problemy, ale robiła to od
swojego przyjazdu tydzień wcześniej. Arry zawsze była zdeterminowana i samolubna
w dostawaniu, czego chce. Była skoncentrowana na nim.
Odjechał od krawężnika, rzucając spojrzenia na nieprzytomną kobietę na siedzeniu
obok. Była zbyt blada, straciła wagę odkąd ostatnio ją widział, i zdecydował, że Arry
miała rację – Jasmine nie przeżyje następnego dnia, jeśli jej nie uratuje.
„Kurwa.”
Wampiry na tym obszarze mogły mieć problem z nim, przyswajającym człowieka.
Mogli stanowić zagrożenie, ale sfora wilkołaków nie była wystarczająco silna, by
wygrać wyzwanie, jeśli ktokolwiek by protestował. Zabiłby każdego wampira, który
by zaatakował. To zdecydowanie wkurzyłoby jego dwóch szefów, Blarona i Lethala,
ale oni nie byli problemem. Byli przyjaciółmi.
Zabranie Jasmine do klubu nie było opcją. Możliwe, że będzie potrzebować całej
jego uwagi, gdy będzie zdrowiała i nie chciał w tym czasie radzić sobie z jakimś
gównem. Skierował się do miejsca, które trzymał w sekrecie. Nikt nie mógłby
znaleźć go, dopóki nie zdecydowałby się, jak poradzić sobie z konsekwencjami tego,
co planował zrobić. Jedno więcej zerknięcie na prawo zapewniło go, że kobieta
kurczowo trzymała się życia. Odmówił pozwolenia Jasmine na śmierć.
Długi podjazd był popękany od lat celowego zaniedbania, by nadać mu wyglądu
opuszczonego, ale małe światełko na wejściowym padzie
3
pozostało, kiedy zatrzymał
samochód. Wcisnął kod i brama blokująca przejazd chybotając się, wolno
przesunęła się na bok. Przejechał przez nią w stronę dwupiętrowego domu na
zboczu wzgórza.
3
http://www.laornamental.com/images/Ramset%20Keypad%20with%20LCD%20Keyless%20Entry.jpg
Gdy wyciągał Jasmine z samochodu, poczuł za sobą czyjąś obecność. Jedno
pociągnięcie nosem zapewniło go, że to była Jenny. Nie spojrzał do tyłu, jak
powiedział: „Mamy gościa.”
„Jest jedną z nas?”
Nie lubił bycia przepytywanym
4
, ale miał słabość do swojej przyrodniej siostry.
„Nie.”
„Czuję na niej wampira i śmierć. Przemienia się?”
„Nie. Jest tylko ludzką ofiarą i specjalną przyjaciółką.”
„Jest w złym stanie.”
„Wiem.” Kopnął drzwi od samochodu, by się zamknęły i szybko wszedł na ganek.
„Otwórz drzwi i przygotuj kąpiel w moim pokoju. Będę także potrzebował krwi.”
Jenny pędząc, ominęła go i otworzyła frontowe drzwi. „Okay.”
Wszedł do środka i skręcił, przenosząc swoje drobne brzemię w dół schodów do
piwnicy i zatrzymał się przy półkach z winami. Jenny chwyciła dwie butelki, pchając
je głębiej do ich otworów, by uruchomić panel. Ściana bezdźwięcznie przesunęła się,
ujawniając korytarz. Wkroczył do pokoju.
Położył Jasmine w poprzek końca łóżka i zaczął ją rozbierać. Nie było dużo do
usunięcia. Widok siniaków i ugryzień na jej bladej postaci jeszcze raz sprawił, że
żałował tak szybkiego zabicia buntownika. Zasłużył, by cierpieć.
„Wanna się napełnia.” Jenny przerwała. „Chcesz, żebym ją umyła?”
To było kuszące, ale Jasmine była jego odpowiedzialnością. „Nie. Zrób, co
powiedziałem. Przynieś mi krwi. Będzie potrzebowała ubrań, gdy się obudzi.”
„Nie mam nic seksownego.”
Warknął, szarpnął głową w jej kierunku i spojrzał na nią wściekle. „Nie jest moją
kochanką.
5
Przynieś jej jedną z tych dużych koszul nocnych, które zakładasz. To
starczy. Idź.”
„Przepraszam.” Upuściła wzrok w uległości. „Powiedziałeś, że jest specjalną
przyjaciółką. Źle założyłam.”
4
To jedno pytanie, nie cały wywiad, co się wściekasz, pacanie :/
5
Jeszcze
Jenny bez słowa popędziła do wyjścia. Chase przesunął ręce pod Jasmine i podniósł
ją znowu w swoje ramiona. Kąpanie jej będzie torturą dla jego libido. Unikał
patrzenia na jej piersi i pozostałe kuszące miejsca. Wydawało się to pogwałceniem
jego obowiązku, zauważenie tych rzeczy, kiedy była tak bliska śmierci.
„Wszystko będzie z tobą w porządku,” obiecał.
Rozdział #2
Jasmine czuła ciepło i wspaniały zapach. Spróbowała przewrócić się na bok, ale coś
solidnego ją przytrzymało. Otworzyła oczy, by zobaczyć słabe światło i twarz wiszącą
tuż nad jej.
„Spokojnie,” Chase zachrypiał. „Jesteś bezpieczna.”
Pamięć powróciła. Miała omamy, fantazjowała, że jej seksowny klient przyszedł jej
na ratunek. Jego oczy były w niewiarygodnym kolorze mocha-brązowym z wirami
niebieskiego, tak uderzające, jak jego przystojna, opalona twarz. Miał najlepsze
usta. Były pełne i soczyste, w rodzaju, jak zgadywała, który wspaniale by się
całowało. Chase Woods był gościem, który prawdopodobnie wszystko robił bardzo
dobrze.
Leżała na czymś miękkim i wygodnym z lekko podniesioną górną częścią jej ciała
tak, że jej głowa była wyżej niż nogi. Już brud nie trzymał się jej skóry od leżenia na
podłodze w piwnicy. Było to dla niej wysiłkiem odwrócenie oczu od Chase’a i
rozejrzenie się po otoczeniu. Pokój był przestronny i ogień palił się w obudowanym
cegłami kominku. Łóżko, na którym odpoczywała, było duże z jedwabną, czarną
pościelą. Spojrzała znowu na Chase’a.
„Musisz pomóc mi pomóc tobie.”
„Okay.” Zrobiłaby wszystko, co chciał, dopóki to powstrzymywało jej umysł od
powrotu do tego piekielnego koszmaru wilgotnej piwnicy.
Jego oczy fascynowały ją. Pamiętała je jako ciemnobrązowe, ale teraz były
jaśniejsze, a z odrobinami niebieskiego wyglądały na dziwną kombinację. Więcej
intensywnego koloru rozszerzyło się, rozprzestrzeniając się, gdy patrzyła, aż
świeciły, jakby były szafirami.
Wziął głęboki oddech i rozchylił wargi. Widok ostrych kłów sprawił, że sapnęła. Były
długie i przerażające. Ramię wokół jej talii zacisnęło się.
„Nie walcz. Nie skrzywdzę cię.”
Podniósł drugie ramię i obserwowała pogrążona w grozie, gdy wgryzł się w swój
nadgarstek. Chase wyszarpnął wargi i pchnął ranę w jej otwarte usta. Ciepła skóra i
krew dotknęła jej warg i języka. Instynktownie chciała się odwrócić, ale ramię na jej
talii podniosło się i jego ręka zacisnęła się na jej włosach, by utrzymać ją w miejscu.
„Przestań walczyć i pij.”
To było tak, jakby straciła wolę robienia czegokolwiek innego. Była świadoma
przełykania ciepłej substancji. Brzydziło ją to, ale nie krztusiła się, gdy
kontynuowała tak, jak nakazał. Jego głos brzmiał głębiej i jej sen na jawie zamienił
się w zupełnie nowy koszmar.
6
„To cię uzdrowi. Straciłaś dużo krwi i część twoich narządów zaczęło się wyłączać.
Jesteś bezpieczna, Jasmine. Znasz mnie.” Jego oczy zwęziły się. „Przykro mi, że cię
zmuszam, ale tak jest najlepiej.”
W końcu odsunął nadgarstek i oblizał go. W sekundzie, gdy przerwał kontakt
wzrokowy, odzyskała władzę nad swoim ciałem. Znowu próbowała się odwrócić, ale
trzymał ją mocno za włosy. Udało jej się wytrzeć wilgoć na ustach ręką. Czerwona
krew
7
rozsmarowała jej się po palcach.
Miękkie sapnięcie odciągnęło jej uwagę od tego widoku. Ładna kobieta z ciemnymi
włosami stała kilka stóp od łóżka z rozszerzonymi oczami i rozdziawionymi ustami.
„Dzielisz z nią krew? Nie możesz tego robić!”
Chase wpatrywał się w brunetkę. „Przyniosłaś krew?”
„Tak. Jest na stole. Myślałam, że była dla ciebie.”
„To cię nie dotyczy. Wyjdź.”
„Jak możesz tak mówić? Powinieneś był mnie najpierw zapytać.”
„To jest mój dom.” Jego głos pogłębił się do warknięcia. „Możesz się wyprowadzić,
jeśli masz problem.
8
”
Kobieta odwróciła się i uciekła z pokoju. Jasmine gapiła się na Chase’a, kiedy
spotkał jej spojrzenie. To była jego dziewczyna? Żona? Wydawał się odgadnąć jej
myśli.
„To moja siostra. Po prostu zaskoczyłem ją, ale dostosuje się do ciebie będącej
tutaj.”
6
Przesadza. Co, nigdy kaszanki nie jadła? :D
7
Wcale nie czerwona! Zielona!
8
Ale przyjemniaczek :/
„Co się dzieje?” Jasmine nienawidziła jak miękko brzmiał jej głos, prawie szept.
„Zostałaś zaatakowana przez zbuntowanego wampira, ale jesteś już bezpieczna. To
jest mój dom.” Podniósł ciepłą, mokrą myjkę i musnął nią delikatnie jej palce.
Następnie zmył krew z jej twarzy. „Teraz to także twój dom.”
Nie była pewna, co zatrwożyło ją bardziej. Powiedział „wampir”? To wyjaśniałoby kły
i to, że zmusił ją do picia krwi. Co miał na myśli mówiąc, że to też mój dom? Strach
obszył jej kręgosłup, ale to nie było tak złe, jak bycie przypiętą łańcuchem w
piwnicy z morderczym szaleńcem.
„Twoje oczy…”
„Spokojnie,” Chase zachrypiał, upuszczając myjkę na stolik z boku. Pochylił się i
otoczył dłonią jej policzek, ocierając kciukiem jej linię włosów. „Wiem, że to dużo do
opanowania po tym, co przeszłaś. Odpowiem na wszystkie twoje pytania.”
Pierwsze, które przyszło jej do głowy, wyskoczyło jej z ust. „Czym jesteś?”
„Jestem rzadkością.” Jego ręka puściła jej skórę, ale pozostał blisko. „Jestem
mieszanym gatunkiem – hybrydą wampira i wilkołaka.”
Zastanowiła się, czemu wszyscy naprawdę przystojni mężczyźni mieli takie poważne
wady. Chase Woods był szalony. Oczywiście, to nie działo się naprawdę. „Okay.” Nie
miało sensu kłócenie się z halucynacją.
„To nie trapi cię?” Jedna ciemna brew się wygięła.
„Trapiłoby, gdyby to było prawdziwe.”
Wziął głęboki oddech i westchnął. „Co przekonałoby cię, że tak jest?”
„Byłabym w szpitalu, jeśli przeżyłabym i policja by mnie znalazła. Także twoje oczy
byłyby brązowe.”
„Ludziom nie pozwala się o nas wiedzieć. Zazwyczaj krzyczą
9
i wtedy
natychmiastowo próbują nas zabić. Pilnujemy się nawzajem. Wampir, który cię
porwał był zły i zostałem wysłany, by go zabić.”
„Więc jesteś łowcą wampirów?” Musiała naoglądać się za dużo filmów, by stworzyć
tę fantazję. „Z magicznymi oczami?”
„Jestem egzekutorem.”
„O wiele milszy tytuł.”
9
Coś mam wrażenie, że połowa bab raczej by piszczała z zachwytu…Ja na pewno ;)
Chase był naprawdę przystojnym mężczyzną, kiedy szeroko się uśmiechnął. „Tak.”
„Okay.”
„Jesteś bardzo zgodna.”
„To pokonuje rzeczywistość. Jednak nie jest to rodzaj snu, jaki zazwyczaj mam o
tobie.”
Zainteresowanie roziskrzyło się w jego oczach. „Śnisz o mnie?”
„Cały czas. Jesteś gorący, Chase. Flirtowałam, ale zignorowałeś mnie. Nie winię cię,”
kontynuowała. „Kilka razy przyjechałam do tego gotyckiego klubu, w którym
pracujesz i widziałam część wchodzących kobiet. Wszystkie wyglądały jak
striptizerki, modelki bielizny czy gwiazdy porno…A ja nie.”
„Nie spotykam się z żadną z nich.” Jego ręka powróciła i pogłaskał kciukiem jej
policzek. „Jesteś dla mnie o wiele bardziej atrakcyjna niż jakakolwiek z tamtych
kobiet.”
Jasmine zaśmiała się. Jej ciało już nie bolało i czuła się dobrze. „Teraz wiem, że to
jest sen. To jest tak załadowane pierdołami.”
Stał się poważny. „Nigdy się nie poniżaj.”
„Nie poniżam się. Moje piersi są prawdziwe, lubię jeść i nikt nigdy mi nie zapłaci za
bycie filmowaną nago. Jestem bardziej typem dziewczyny z domu obok.”
„Właśnie. Jest w tobie słodycz, która przemawia do mnie. Fascynujesz mnie.”
„Powiedziałabym, że prowadzisz bardzo nudne życie, ale wiem lepiej. Twój klub ma
reputację bardzo dzikiego.”
„Technicznie to nie mój klub. Tylko tam pracuję, zajmuję się bezpieczeństwem.”
„Ach. Zmęczyłeś się poklepywaniem tych wszystkich super chudych dziewczyn? Są
zbyt kościste?”
Zachichotał, kolor jego oczu wyblakł do brązowego. „Powiedzmy, że wolę kogoś z
wypukłościami i osobowością. Tamte kobiety nie wytrwały długo te kilka razy, gdy
próbowałem związku.”
„Rzuciłeś je?”
Wyprostował się i przestał ją dotykać. „Nie. Nie mogły sobie poradzić z moim stylem
życia.”
„Zazdrość.” Mogła to zrozumieć. „Byłoby ciężko wiedzieć, że kręcisz się wokół tych
wszystkich kobiet z tym twoim wyglądem. Muszą często z tobą flirtować.”
Zatrzymała się, nie mogąc się powstrzymać. „Przyznałeś, że w części jesteś psem.”
Zaśmiała się z tego żartu. On nie.
„Prawie całkowicie wyzdrowiałaś.”
Wziął jej rękę, by zbadać nadgarstek. Jasmine także spojrzała i brzydkie rany od
kajdan, z którymi walczyła, zniknęły. Różowa, zdrowa skóra wydawała się być
naprawiona.
„Bardzo cool sen. Zastanawiam się, czy mogę latać.”
Jego spojrzenie przytrzymało jej. „Nie. To jedna rzecz, której nie potrafisz. Będziesz
trochę silniejsza, szybsza i większość twoich ran szybko będzie się goić.”
„Jestem teraz wampirem?” Pomysł był intrygujący.
„Nie.”
„Jesteś prawie jego partnerką.” Zimny głos należał do zbyt szczupłej, wysokiej
blondynki, która podeszła bliżej do łóżka. Jej oczy – spoczywające na Chase’ie –
przypominały dwa kawałki wyszczerbionych szmaragdów. „Jak mogłeś?”
Powstał na nogi. „Jak ty w ogóle znalazłaś to miejsce, Arry?”
„Tak się nią martwiłeś, że nie zauważyłeś mojego samochodu jadącego za twoim.”
Rozejrzała się. „Powiedz, że nie dokończysz więzi. Ona jest człowiekiem.”
Jasmine zdołała usłyszeć zniewagę w tonie drugiej kobiety i spojrzała na Chase’a po
odpowiedzi. „Kim ona jest? O czym mówi?”
„Odejdź,” Chase rozkazał zimno blondynce, ignorując pytania. „Nie jesteś tu mile
widziana, Arry.” Zrobił groźny krok do przodu. „Powiedziałem ci, że to się nie zdarzy,
kiedy się pojawiłaś.”
Arry umieściła ręce na biodrach. „Nasze klany boją się nas i jesteśmy samotni. To
jest nam dane, żebyśmy stali się partnerami.”
„Nie boją się nas. Współczują nam. Nasze wampirze cechy sprawiają, że trudniejsze
jest podjęcie partnera w wilczy sposób.” Przerwał. „Wybrałem ją. Nie ma tu nic dla
ciebie.”
Arry przeżuła dolną wargę. „Byłoby łatwiej, jeśli połączylibyśmy się w parę.”
„Chcę być szczęśliwy.”
„Seks byłby dobry między nami.”
„To nie wystarczy.”
Arry zerknęła na Jasmine. „Co ona może ci dać, czego ja nie mogę?”
„Jej myśli były łatwe do odczytania. Jest słodka i zabawna.” Przerwał. „Mądra.
Szczera. Jest wszystkim, czego chcę w partnerce.”
Jasmine wyślizgnęła się z łóżka i podeszła do Chase’a. Jedno spojrzenie w dół jej
ciała ukazało niemodną, wyblakłą koszulę nocną, która kończyła się tuż nad jej
kolanami. Była wygodna, w większej części ją zakrywała, jednak nigdy wcześniej
takiej nie widziała. Jej uwaga powróciła do Chase’a i stuknęła go w ramię. Odwrócił
się, przyglądając się jej. Jego oczy znowu były niebieskie.
„Czytasz w moich myślach?”
„To jest wampirza cecha. Mogę przeczytać myśli tylko na powierzchni, ale tak.”
„Ona nawet nie jest pewna, czy to rzeczywistość.” Arry zachichotała. „To zbyt
szalone, żeby było prawdziwe. To jest to, co myśli. To i coś o zakażeniach od
ugryzień. Widzę, że przyciąganie jest obustronne. Sądzi, że jesteś niewiarygodnie
gorący, ale twoje oczy dezorientują ją.”
Jasmine była oszołomiona, gdy patrzyła na blondynkę. Sen stawał się bardziej niż
trochę niepokojący. „Trzymaj się z dala od mojej głowy.”
„To się dzieje naprawdę. Uratował cię z tej piwnicy i wyleczył twoje rany. Wampiry i
wilkołaki istnieją. Jego oczy zmieniają kolor, kiedy jest wściekły, podniecony lub
używa specjalnych umiejętności.” Arry otworzyła usta, wydłużały jej się kły.
„Widzisz? Żeby lepiej gryźć. Zaczynasz wierzyć. Boisz się.”
To była prawda. Wszystko wydawało się być zbyt rzeczywiste i zaprzeczenie było
wspaniałe, ale mogło trwać tylko przez pewien czas. Jasmine opuściła rękę i
odsunęła się od Chase’a, gdy strach pełzł wzdłuż jej kręgosłupa, aż włosy u
podstawy szyi stanęły dęba. Sięgnął po nią, ale odskoczyła, by uniknąć jego dotyku.
„Kłopoty w raju.” Blondynka parsknęła. „Wyczyść jej pamięć i odeślij ją do domu.”
Podeszła do Chase’a. „Zwiąż się ze mną. Jesteśmy tacy sami.”
Jego głowa trzasnęła do przodu. „Nie jesteśmy. Odejdź, Arry. Wróć tam,
skądkolwiek przyszłaś. Nigdy nie będziemy partnerami.”
„Żyjemy w świecie, gdzie nie ma miejsca dla naszego gatunku.” Przerwała. „Wampiry
nie ufają nam w pełni, bez względu na twoją wiarę w nich. Natomiast twoja mała
wilcza sfora kusi mnie, żeby znaleźć jednego z moich, wiesz, że rządzisz nimi tylko
dlatego, że boją się twojej siły. Jeśli mieliby szanse, posiekaliby cię na kawałki,
ponieważ nie jesteś naprawdę jednym z nich. Złapałam trochę ich myśli w sposób,
w który ty też musiałeś, kiedy się nie pilnowali. To musi być męczące ciągłe
martwienie się, że przyjdą po ciebie. Pilnowałabym twoich pleców, a ty pilnowałbyś
moich.”
„Moi przyjaciele i sfora nie są twoja sprawą. Na twoim miejscu byłbym bardziej
zmartwiony, że przyjdą po ciebie. Przysięgli lojalność mnie. Jesteś tylko gościem,
który odmawia słuchania rozkazów. Pilnuj własnego tyłka i wynoś się z mojego
domu. Nigdy tu nie wracaj ani nie zdradzaj tego miejsca. Jeśli to zrobisz, zapoluję
na ciebie i cię zabiję.”
Jasmine obserwowała ich gapiących się na siebie, gdy więcej chłodu przebiegło
wzdłuż jej kręgosłupa. To było oczywiste, że ta dwójka nie była przyjaciółmi, nawet
nie w przybliżeniu, a niebezpieczny nastrój wylewający się z Chase’a był na tyle
silny, że mogła go poczuć. Pokój wydawał się ochładzać, gdy sekundy przemijały.
Blondynka podniosła dłonie w porażce. „Pójdę sobie, ale zadzwoń do mnie, kiedy
wybuchnie ci to w twarz. Żaden człowiek nie zaakceptuje ani nie będzie cię kochał
za to, czym naprawdę jesteś. Już jest przerażona, a to nawet w pełni do niej nie
dotarło.”
Arry obróciła się, ale zawahała się przy otwartym przejściu, odwracając głowę, by
spojrzeć na niego. „Twoje legowisko jest bezpieczne. Nigdy bym cię nie zdradziła, bez
względu na głupie błędy, które uważam, że robisz.” Zerknęła na Jasmine i wycofała
się.
Chase obserwował, jak Arry wychodzi i odwrócił się do Jasmine. Wycofała się do
kąta przy kominku. Wiedział, że jej myśli skoncentrowały się na użyciu pogrzebacza
jako broni, gdyby zaatakował. Chciał zapewnić ją, że to nigdy się nie stanie.
„Nigdy nie skrzywdziłbym cię.”
„Naprawdę jesteś w części wampirem i wilkołakiem?”
„Tak.”
„Jak?”
Była zbyt słodka. Część niej chciała uciec, ale także była bardzo zaciekawiona. Jej
silny pociąg do niego pomógł. Często fantazjowała o nim, odkąd się poznali. Mógł to
wszystko przeczytać, gdy skoncentrował się na jej myślach. Byłoby łatwe zmuszenie
jej do zaakceptowania partnerstwa, ale odkąd powstałaby więź, miałaby wolną wolę.
To byłby zły sposób na zaczęcie ich wspólnej przyszłości. Także zakazany.
„Moi rodzice uprawiali seks.” Zmarszczyła brwi, nie doceniając jego próby żartu.
„Mój ojciec był wampirem, a matka hybrydą wampira i wilkołaka.”
„Wampiry nie mają dzieci. Nie mogą.”
„Przeczytałaś to w książce.”
„Tak.”
„Nie błyszczę się ani nie wybucham płomieniem w słońcu. Założę się, że to również
przeczytałaś.” Kontynuował, nim zdążyła wypowiedzieć swoje myśli. „Nie zmieniam
się w wilka. Mój rodowód nie jest dostatecznie czysty. Nie mam ogona ani nie wyję
do księżyca, kiedy jest w pełni. Nie zabijam ludzi, żeby pić ich krew, ale tak,
potrzebuję jej. Kupujemy ją z banków krwi. Zawsze znajdą się pracownicy chcący
dodatkowo zarobić, sprzedając zanieczyszczoną krew, zamiast jej niszczenia.”
„Zanieczyszczoną?”
„Nie możemy złapać ludzkich chorób. Zanieczyszczona krew nie ma na nas wpływu.
Nie mogą jej używać na ludziach, więc uważają, że pomagają w badaniach
medycznych, sprzedając ją i reinwestując zysk.”
Jej wargi rozdzieliły się.
„Założyliśmy udawane przedsiębiorstwo badań z małym biurem dla dostaw. To
sprawia, że unikamy podejrzeń.”
„Naprawdę pijesz krew?”
„Tak. Ty także będziesz, kiedy się sparujemy.”
„To obrzydliwe.”
Walczył, by ukryć swoje rozbawienie, kiedy celowo zignorowała część o parowaniu.
„Piłabyś tylko moją. Obiecuję, że ci się to spodoba.” Jego fiut stwardniał na myśl o
niej pijącej z jego szyi lub klaty, biorącej od niego, podczas gdy on będzie ją pieprzył.
„Dlaczego? Znaczy, jeśli chcesz mnie zamienić w wampira, to nie mogłabym wypić
krwi kogokolwiek?”
Była taka czarująca i miała wewnętrzną siłę, którą szanował. Jego słowa niepokoiły
ją, bała się, ale starała się być dzielna. „Nie chcę, żebyś była w pełni wampirem. Nie
mogłabyś znieść słońca. Moja krew cię obroni od tej słabości.”
„Ponieważ jesteś także wilkołakiem?”
Nadążanie za jej myślami było trudne. Wiele z nich napływało tak szybko, że zdołał
złapać tylko jedno słowo lub dwa. Jasmine była bystra, coś, co już wiedział.
Próbowała nadać sens temu wszystkiemu, używając przeczytanych książek i
logicznych wniosków, by wypełnić pustki.
„Właśnie.”
Partnerka. To słowo nie przestawało rozbijać się o jej myśli. Skoncentrował się
mocniej, starając się skupić tylko na tych dotyczących tego tematu. Partnerka.
Seks. Cholera, jest gorący. Nie byłoby tak źle. Kogo oszukuję? Facet
prawdopodobnie wydmuchałby mi umysł seksem, jeśli tylko nie wyssałby mnie do
sucha i nie zabił najpierw.
„Ledwo cię znam. Muszę nad tym pomyśleć,” wyszło z jej ust.
Kocham jego oczy, bez względu na to, jakiego są koloru. I jego klatę. Jest taki duży.
Ciekawe, czy jest jednym z tych gości, którzy są tak muskularni, bo używają
sterydów. Czy skurczyły jego pakiet do malutkich rozmiarów? Nie waż się spojrzeć
na jego krocze. Obserwuje cię i zauważy. To byłoby żenujące. Żartujesz sobie? Kto
się tym przejmuje? Mówi, że jest wampirem, który również jest wilkołakiem.
Oczywiście, musiało mnie do niego przyciągnąć, prawda? Z wszystkich mężczyzn do
wybrania, by mieć na ich punkcie obsesję. Dobra robota, Jas. O, cholera. Jak to może
być prawdziwe? Czy uciekam? Krzyczę? Walczę? Co do cholery robię? Jestem tak
poza moją ligą. Kurde! Patrzy się na mnie i jego oczy znowu się świecą. Naprawdę
może czytać w moich myślach? To mnie przeraża. Kto mógłby spotykać się z kimś
takim? Nie byłoby żadnej prywatności. Jaki związek mógłby to przetrwać? Kurde.
Chyba czyta mi w myślach. La, la, la, la, la. Czy to w ogóle działa? Może powinnam
zacząć śpiewać rymowanki. Wiem, że wypieprzałabym z mojej głowy, jeśli
musiałabym ich słuchać.
Chase osłonił jej myśli, by zapobiec temu, żeby do niego docierały. Oczekiwał jej
zastrzeżeń dotyczących zostania jego partnerką, ale nie tego jak bardzo przejmowała
się jego umiejętnością czytania w myślach. Zdecydował wyjaśnić, że tak naprawdę
nie miała wyboru
10
. Była logiczna. „Twoje życie jest już ci odebrane. Teraz należy do
mnie.
11
”
Pożałował słów natychmiast, kiedy rzuciła się na broń, machając zagiętą końcówką
pogrzebacza na niego. To było złe podejście.
„Cofnij się!”
„Słonko, nie możesz mnie tym zranić.” By udowodnić to, poruszył się szybko,
usuwając pogrzebacz z jej uścisku, nim zdążyła sapnąć. Jednym ramieniem objął jej
talię i podniósł ją do góry, by przyszpilić ją do ściany. „Ważną częścią jest to, że
będziemy razem.
12
”
Jej ręce rozpłaszczyły się na jego klacie, gdy jej oczy rozszerzyły się z strachu.
Nienawidził jej reakcji, ale mógł ją zrozumieć. Upuścił pogrzebacz i wsunął palce w
jej włosy, by ochronić jej głowę przed cegłami, jeśli próbowałaby się odsunąć.
„Puść mnie.”
„Nie mogę. Jesteś moja, Jasmine. Chciałem cię, od kiedy się poznaliśmy, ale nie
chciałem przedstawiać cię mroczniejszej stronie życia. Ktoś inny to zrobił, kiedy
zostałaś porwana.”
„Potrafiłbyś sprawić, żebym to wszystko zapomniała, prawda?”
„Tak.” Obniżył spojrzenie do jej ust, pragnąc je pocałować. „Ale prawie cię zabito. To
może się zdarzyć ponownie. Nie zaryzykuję tego. Chciałem cię i przeznaczenie
złączyło nas drugi raz z jakiegoś powodu.” Jego spojrzenie zatrzymało jej.
„Przeznaczenie? Ty wierzysz w to?”
„Tak.” Kusiło go, by przeczytać jej myśli znowu, ale oparł się temu. Sprawiło to, że
czuł się winny, biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie teraz śpiewała „Old
McDonald” lub jakąś inną piosenkę z dzieciństwa w swojej głowie, wierząc, że to ją
obroni przed inwazją na jej prywatność.
„A ja nie.”
„Jeszcze nie, ale przekonam cię.”
„Nie myśl sobie, że dasz radę.”
„Pocałuj mnie.”
10
Ale te chłopy są czasem głupie…
11
Ale zachęcające…
12
Nie, absolutnie nie brzmi jak jakiś stalker czy coś…
Pokazałby jej, że jest namiętność miedzy nimi. Zawsze była, ale opierał się jej, kiedy
spędzali te cztery wieczory razem. Zobaczenie jej w tej piwnicy, zrozumienie, jak
blisko była śmierci, zmieniło to. Była wszystkim, czego kiedykolwiek chciał, ale
zasłużyła na coś lepszego niż życie w ciemnym świecie. Mogła umrzeć i dobre
intencje poszłyby w cholerę.
W chwili, gdy jej wargi rozdzieliły się, by wydać spomiędzy nich protest, on już tam
był. Usta Jasmine były tak miękkie, na jakie wyglądały, kiedy zakrył je. Sapnęła, ale
jego język stłumił dźwięk, gdy domagał się swojej dominacji nad partnerką. Żar
rozgrzany do białości potoczył się przez niego, kiedy oddała pocałunek, jej ręce
zacisnęły się na jego bluzce. Zwierzęca strona w nim warknęła, pragnąc zatwierdzić
ją.
Rozdział #3
Nikt nigdy nie całował Jasmine tak, jak robił to Chase. To nie było tylko spotkanie
warg. Całe jej ciało wydawało się być przejęte każdym pchnięciem jego języka o jej.
Iskra ciepła zmieniła się w płonącą potrzebę, która rozbłysnęła życiem i wolno
rozprzestrzeniała się na podbrzusze. Zaplątał palce w jej włosy przy podstawie szyi i
szarpnął jej głowę do tyłu, by uzyskać lepszy dostęp. Wymusił pojawienie się
zmysłowych obrazów w jej umyśle.
Podrapała jego koszulę, rozrywając materiał w desperackiej potrzebie, by poczuć
jego skórę. Jedną nogę zawinęła wokół jego pasa, by zahaczyć ją o jego umięśniony
tyłek. To było tak, jakby czysta żądza wylała się z niego i wlała w nią. Jasmine nie
potrafiła wystarczająco przybliżyć się do niego – jęczała, ocierając się o niego.
Przeszła od bycia przestraszoną do spalania się żywcem od seksualnej potrzeby.
Jej plecy rozpłaszczyły się o ścianę, gdy ciało Chase’a ciaśniej docisnęło się do niej.
Jego miednica kręciła się między jej udami, ocierając jego uwięzionego, sztywnego
kutasa wzdłuż szwu jej majtek.
Koszula nocna, którą nosiła, podjechała do góry, była tylko cienką granicą dzielącą
ich. Sztywna długość jego kutasa ocierała się do tyłu i naprzód, potęgując jej
potrzebę posiadania go w sobie. To było szalone, ale miało sens. Nie chciała tego
kwestionować – tylko czuć.
To był facet, o którym fantazjowała niemal co noc. Był dżentelmenem, trzymającym
jej rękę, kiedy włóczyli się w ciemnościach po lesie, i zawsze otwierał jej drzwi
samochodowe, gdy go spotykała. Sprawiał, że się śmiała z jego ciętych dowcipów.
Chase był tajemniczy z tymi swoimi krótkimi odpowiedziami na temat swojego życia
osobistego, ale był dobrym człowiekiem. Widziała różnicę po użeraniu się z wieloma
klientami, którzy uderzali do niej przy pierwszej okazji. Ani razu nie sprawił, że
czuła się niekomfortowo lub przestraszona.
Był tego kompletnym przeciwieństwem. Czuła się bezpieczna z Chase’em –
chroniona i swobodna. Był bystry, rozmawiał o przeczytanych książkach i bieżących
wydarzeniach. Mieli wspólne zainteresowania. Uwielbiał oglądać te same filmy akcji,
co ona, i lubił gotowanie. Słuchał jej, jakby to, co mówiła miało znaczenie i był
uważny.
13
Po prostu naprawdę go lubiła. Była rozczarowana, gdy nie zaprosił jej na
randkę, po tym, jak robiła aluzje, że chętnie spędzi z nim więcej czasu. A jego pakiet
był imponujący, wcale nie mały.
Jego biodra wolno kołysały się o jej łechtaczkę, przyciągając ją bliżej orgazmu. To
było tak dobre uczucie, że prawie go ugryzła, gdy rozkosz urosła zbyt silna.
Wydawał się wiedzieć to, gdy oderwał usta od niej, by przesunąć swoją uwagę na
kolumnę jej szyi. Gorące, mokre pocałunki ciągnął od dołu jej ucha do góry
ramienia, gdzie koszula nocna powstrzymywała go od udania się niżej.
Zęby zagrabiły jej wrażliwą skórę i zajęczała głośniej. Była całkiem pewna, że to były
kły i czuło je się niesamowicie. Mógł się w nią wgryźć, ale nie przestraszyła się tego
pomysłu. Zamiast tego prawie chciała czuć je, tylko przez wzgląd na wiedzę, że
wszystko, czym mógł ją spenetrować, było wewnątrz niej.
Rozplątał rękę z jej włosów, chwycił koszulę nocną i pchnął ją do góry, gdy
dopasował swoje ciało tak, by zrobić trochę przestrzeni między ich biodrami. Drobne
pociągnięcie było jedynym ostrzeżeniem przed tym, jak rozerwał jej majtki.
Otworzyła oczy, by zobaczyć je przelatujące przez cały pokój. To był moment
przemów-teraz-albo-to-się-zdarzy, gdy pracował nad zamkiem, by uwolnić swojego
kutasa. Nie była dziewicą i wiedziała, że cisza sugerowała zgodę.
Chciała Chase’a Woodsa. Czy to było właściwe czy złe, szalone czy nie, nie miała
zamiaru powiedzieć „nie”. Nie zrobił tego, czego oczekiwała. Zamiast wejścia w nią,
jego palce zaczęły poznawać jej płeć. Była mokra i gotowa, ale przycisnął kciuk do
kłębka nerwów, rysując kółeczka na jej łechtaczce. Jęczała głośniej, gdy rozkosz
stawała się bardziej intensywna, zakopując paznokcie w jego koszuli, gdzie ściskała
jego ramiona, by pomóc podpierać jej wagę, którą trzymał jedną ręką. Wydawało się
to być łatwe dla niego.
„Jasmine,” zachrypiał, lekko bez tchu. „Powiedz tak.”
„Tak!”
Chciała go od długiego czasu – zbyt długiego. Zabrało jej miesiące porzucenie
nadziei, że zadzwoni do niej, zapraszając ją na randkę. To było przygnębiające.
Jednak chciał jej teraz i nie tylko na jedną noc. Szukał partnerki.
13
Dobra, kapujemy, był ideałem – nie można tego krócej napisać?!
„Czekaj,” sapnęła, nagle przepełniona pytaniami, nim zdążyli posunąć się dalej.
Pamięć o ich przeszłości sprawiła, że przerwała.
Warknął w frustracji, ale przestał ją całować, a jego kciuk zatrzymał się, gdy
odsunął twarz tak, że ich spojrzenia się spotkały. „Co?” Jego oczy zwęziły się, jak
zajrzał głęboko w jej. „Tak,” powiedział, ewidentnie czytając jej myśli. „Jestem
poważny odnośnie sparowania. Będziemy razem żyć tutaj, gdzie będziesz
bezpieczna. Zachowam pracę, ale nigdy nie będziesz musiała obawiać się, że cię
zdradzę. Będziesz dla mnie wszystkim, czego pragnę.” Przerwał. „Jak możesz być
pewna? Partnerzy są związani. Będziesz mogła odczytać moje myśli i uczucia.
Będziemy czuć taki rodzaj uzależnienia do siebie nawzajem, jakiego nie da się do
niczego innego przyrównać.”
„Musisz ciągle czytać mi w myślach?” Spiorunowała go wzrokiem, zirytowana. Nie
chciała myśleć o tym.
„Przepraszam. Też ciebie chcę.” Poprawił ją w swoich ramionach, znowu
przyszpilając ją mocno do ściany. „Chciałem cię odkąd się spotkaliśmy i naprawdę
potrzebuję, żebyś zgodziła się spędzić życie ze mną.” Uśmiech rozciągnął jego usta.
„Tak. Będziesz żyła o wiele dłużej. Możemy spędzić razem setki, jeśli nie tysiące lat.
Nie, nie znudzimy się sobą. Więź na to nie pozwoli. Seks będzie niewiarygodny i
będziemy spleceni emocjonalnie. Jak mi wyjaśniono, dwoje staną się jednym.
Będziemy mieli własne tożsamości, ale będziemy się uzupełniać.”
„Trochę się boję,” przyznała. „To się dzieje o wiele za szybko.”
„Wiem, ale nie mogę dać ci czasu, którego chcesz. Nie ma szansy, byś wyszła stąd
nie zostając moją partnerką. Już raz prawie cię straciłem i nie będę ryzykował
ponownie. Jesteś zbyt wrażliwa jako człowiek, by wrócić do świata zewnętrznego.
Nie będziemy najpierw chodzić na randki i zalecać się do siebie, żeby zapewnić cię,
że to jest właściwy wybór.”
„Co, jeśli będę żałować po zrobieniu tego? Nie znamy się na tyle dobrze. Nie możesz
mi dać kilku dni? Nie widziałam cię prawie rok i jest wiele rzeczy, o których mi nie
powiedziałeś.”
Bolesny wyraz przeszedł przez jego przystojną twarz. „Nie możesz stąd wyjść, ale
rozumiem, że potrzebujesz czasu, żeby podjąć decyzję z pewnością.”
„Co masz na myśli, mówiąc, że nie mogę wyjść?” To zaniepokoiło ją. Była więźniem?
„Nie, nie jesteś więźniem,” odpowiedział, najwidoczniej ciągle świadomy jej myśli.
„To nie jest bezpieczne dla ciebie przebywanie gdziekolwiek indziej.”
„Mam życie, pracę.” Tuzin innych obiekcji wypełnił jej głowę. Jej przyjaciele i
rodzina martwiliby się, jeśli nie usłyszeliby od niej. Kto zapłaci gosposi i
ogrodnikowi? Zadzwoniliby na policję, jeśliby zaginęła. „Nie możesz oczekiwać ode
mnie, że zrezygnuję z całego mojego świata, by żyć w twoim.” To było za dużo dla
każdej rozsądnej osoby, by o to prosić. „Musimy to przedyskutować.”
Spojrzał w dół, pomiędzy ich ciała i warknął. „Będziemy mieli wiele czasu na to
później. Czy muszę trzymać ręce z dala od ciebie?” Spojrzał w górę, znowu ją
czytając. „Żeby się sparować, musimy uprawiać miłość podczas dzielenia się krwią.
Ugryzę cię, by wziąć twoją, podczas gdy ty będziesz piła moją, żeby zapieczętować
więź partnerską.”
„Już mi dałeś swoją krew.”
„Żeby cię uleczyć. Musimy wymienić krew i dzielić seks w tym samym czasie, by
złączyć się więzią.” Zakręcił znowu biodrami o jej, tym razem nic ich nie oddzielało.
„Nie mogę sprawić, że będziesz w ciąży. Musielibyśmy się najpierw sparować. Nie
potrzebuję prezerwatywy. Nie mam żadnych chorób.”
Wszystkie jej pytania i niepewności czmychnęły na uczucie grubego kutasa Chase’a
ślizgającego się po jej nagiej łechtaczce, kiedy przycisnął do niej swoją miednicę.
Rozkosz sprawiła, że drżała w jego uścisku, ściskając go panicznie tylko po to, by
trzymać go uziemionego. Pocierał ciałem o ciało w powolnym, erotycznym tańcu, ich
biodra kołysały się razem.
Będzie się martwić o przyszłość później. Mężczyzna, którego chciała najbardziej na
świecie, sprawiał, że niemożliwe stało się myślenie, gdy ją uwodził. Chase robił tu
również fantastyczną robotę. Potrzeba i pragnienie pokonały logikę.
„Powiedz tak.” Jego ochrypłe żądanie przy jej uchu było zbyt seksowne. „Wpuść
mnie.”
Nie mogła mówić, zbyt przytłoczona namiętnością, ale zdołała gwałtownie
przytaknąć. Chciała go i w żaden sposób nie mogła zaprzeczyć seksualnej chemii i
fantastycznemu orgazmowi, który jej milcząco obiecywał.
Ciągle się ruszał, torturując ją każdym pogłaskaniem jego twardego ciała
ślizgającego się o jej łechtaczkę. Czuła, że był duży, ekstremalnie twardy i wiedział
jak zabrać kobietę na skraj stracenia głowy tak bardzo, że zacznie błagać. Już miała
to zrobić, gdy przesunął ją trochę wyżej.
„Zawiń nogi wokół mojego pasa.”
Dostosowała uda, podnosząc je wyżej, i chcąc czuć jego skórę zamiast koszuli.
Część w niej żałowała, że nie byli nadzy. To by jednak oznaczało przerwanie tego, co
robił, rozdzielenie, by się rozebrali, a ona była zbyt bliska dojścia, żeby to zrobić.
Była obolała od potrzeby i nie miała wystarczająco dużo silnej woli, by znaleźć
cierpliwość. Nie miała jej wcale, gdy chodziło o Chase’a Woodsa.
Warknął nisko, ten zwierzęcy dźwięk tylko ją bardziej podniecił. To jej
przypomniało, że nie był w pełni człowiekiem. Nie odstraszyło jej to. Zamiast tego,
spotęgowało się jej pragnienie, by ją wziął. Jego miednica odsunęła się, ale zaraz był
z powrotem. Szeroki wierzchołek jego kutasa pchnął o mokre wejście jej pochwy i
zatrzymał się.
Wiła się, kołysząc biodrami z nim ustawionym tam i pragnąc go. „Chase,”
ponaglała. „Proszę?”
„Nie będzie powrotu,” poprzysiągł tym samym szorstkim tonem. „Jesteś moja.”
Nagle przesunął się i chwycił jej tyłek obiema dużymi rękami, podczas gdy jego
biodra powoli pchały w górę. Jasmine zajęczała na uczucie niego wchodzącego w
nią. Był tak szeroki, jak oceniła, a uczucie bycia rozciąganą i braną było w pełni
pochłaniające. Była mokra, gotowa, a zakończenia nerwów w jej cipce wysłały
ekstazę prosto do jej mózgu, gdy jego kutas w całości ją wypełnił. Ledwo
zarejestrowała, że wykrzyczała jego imię.
„Kurwa,” warknął. „Wiedziałem.”
Gdzieś z tyłu umysłu zastanawiała się, co to miało znaczyć, ale wtedy poruszył się w
niej, wycofując się, uderzając głęboko w dom, znowu i znowu. Nie było niczego, poza
ich ciężkim dyszeniem, dźwiękami klepania ich ciał oraz gorliwej potrzeby, by
dosięgnąć to wspaniałe miejsce, które oboje poszukiwali. Najpierw uderzyło w
Jasmine, orgazm pędził przez nią z taką siłą, że zastanawiała się, czy to przeżyje. Jej
ciało drżało, a Chase podążył za nią, kiedy mięśnie jej pochwy zacisnęły się wokół
niego jak imadło, trzepotając od jej uwolnienia.
„Sukinsyn,” wydyszał, jego ciało również się trzęsło.
Czuła, jak doszedł. Silne wytryski spermy wypełniły ją. Mogła poczuć każdy
wybuch, kiedy jęknął i zatopił twarz przy jej gardle. To przedłużyło jej własny
orgazm i była pewna, że poczuła go trochę większym, jakby to było możliwe. Jego
pchnięcia zacieśniły się i zmieniły w ostre szarpnięcia.
Chase ledwo pozostał na stopach. To był cud, że jego kolana nie ugięły się pod nim,
ale za bardzo się bał, że Jasmine stanie się krzywda, jeśli upadliby na podłogę. Była
jego słabością w każdym sensie, fizycznie i emocjonalnie, w sposób, w jaki czuł się,
trzymając ją w ramionach.
Wiedział, że jest wyjątkowa od momentu, kiedy się spotkali i te oznaki rosły z każdą
minutą, którą spędzili razem podczas szukania potencjalnych działek. Odejście od
niej, kiedy ich interes się zakończył, było trudne, ale była zbyt słodka, by przerazić
ją wprowadzeniem do jego świata.
Wybrał pozwolenie jej odejść zamiast uszkodzenia jej słodkiej niewinności
dotyczącej Innych. Ukrycie jego prawdziwej natury przed nią, jeśliby się spotykali,
byłoby niemożliwe. Nie byłby zdolny trzymać rąk z dala od niej
14
i zauważyłaby,
kiedy jego oczy zmieniłyby kolor, a jego kły urosły podczas gorączki namiętności.
Sprawienie, żeby zapomniała poprzez kontrolowanie jej umysłu było opcją, ale
długotrwałe wystawienie na czyszczenie pamięci mogłoby uszkodzić jej psychikę.
Buntownik zmienił to wszystko. Mogła umrzeć i Chase nie pozwoli, by to zdarzyło
się znowu. Jej praca narażała ją na ryzyko spotkania nieprzyjemnych nieznajomych
i podsunięcia im okazji, by skrzywdzić ją, kiedy była sama. Powinien przewidzieć to,
ale był zbyt skupiony na chronieniu jej przed surową rzeczywistością, że ludzie byli
niżej w łańcuchu pokarmowym niż zakładali.
Znikły wszystkie pozostałe wątpliwości, by uczynić ją jego partnerką. Jego
wilkołacze cechy zazwyczaj nie dominowały, ale rozbłysnęły życiem wraz z zemstą.
Zwierzę w nim rozpoznało ją – była jego. Jego fiut bolał, ciągle powiększony – nawet
po tak silnym dojściu – i nie mógłby zostawić przytulnej cipki Jasmine w
najbliższym czasie. Łapię to, powiedział tej części siebie. Jest moja. Zwracam na to
uwagę tak, że nie musisz zablokować się w środku niej.
14
Myślę, że ręce to akurat nie taki duży problem… Gorzej już z innymi częściami ciała…
Było trudne odwrócenie się i podejście do łóżka. Naprawdę czuł się niestabilny i
słaby. To była następna oznaka tego, że była jego partnerką. To był sposób natury
na uderzenie otwartą dłonią w policzek, które najtwardsi z jego gatunku doznawali
wraz z fizycznymi symptomami, by podkreślić to, że nie są kompletni bez kogoś do
dzielenia z nimi życia.
Wyciągnął się na materacu z Jasmine leżącą na nim. Nie protestowała, tylko
przesunęła nogi na boki jego ud. Jej szybki oddech zwolnił, gdy wracała do
normalnego stanu, a on szarpnął jej koszulę nocną do góry, by pogłaskać palcami
jej plecy i tyłek. Miała niezły tyłek, który oznaczył trochę, gdy złapał go zbyt mocno.
Jego krew w niej zapewniała, że nie zostaną siniaki, ale czerwone odciski jego
uścisku były tam, gdy podniósł głowę, by tam zerknąć.
Drań. Powinien wziąć ją na łóżku, uprawiać z nią miłość zamiast przyszpilać ją do
ściany. Zasłużyła na coś lepszego, ale odmawiał sobie o wiele zbyt długo. Próbował
być szlachetny poprzez opieranie się pociągowi do niej. Nigdy więcej. Nigdy nie
zapomni zobaczenia jej w tamtej piwnicy z rozerwanym ciałem tam, gdzie była
gryziona, z nadgarstkami zdartymi do żywej skóry i krwawiącymi, i tego, jak się
trzęsła w jego ramionach, kiedy ją trzymał. Jeden dzień dłużej i nie przeżyłaby. A
nawet nie wiedział, że ona ma kłopoty.
Powinienem mieć ją oku. Powinienem uważać na nią. Powinienem… Kurwa! Zostawił
ją wystawioną na niebezpieczeństwo i na tym się skupiał. Była jego partnerką i był
zbyt uparty, by przyznać to. Zlekceważył to jako silny pociąg i nic więcej. Zobaczenie
jej tak blisko śmierci było natychmiastowym przebudzeniem.
„Jak się czujesz?” Zatopił nos w jej policzku.
„Dobrze.”
Uwielbiał jej głos, taki kobiecy i przyjemny dla jego uszu. Jej skóra była miękka i
miała najseksowniejsze krągłości. Jedną rękę przesunął na jej biodro, delikatnie
ściskając je. Jego partnerka nie była koścista w sposób, w jaki większość
wilkołaków i wampirów miała tendencję być. Miała rację co do kobiet, które bywały
w klubie. Były zbyt perfekcyjne, dzięki ich pochodzeniu. Lub z powodu operacji
plastycznej, jeśli stanowiły groupie lubiące dreszczyk niebezpiecznego życia. Ludzie
myśleli, że to było jedynie miejsce, gdzie spotykało się bogatych, przystojnych
mężczyzn w gotyckiej scenerii i gdzie mogły uprawiać seks z nimi w nadziei na
zabawę lub dobroczynność. Nie były świadome, że zgłaszały się na ochotnika, by
być późnymi przekąskami dla każdego wampira, którego spojrzenie przyciągnęły.
Jasmine należała cała do niego, idealna taka, jaka była, i upewni się, że to się nie
zmieni. Mógł chronić ją przez ukrycie jej w jego legowisku. Nie ma możliwości, by
planował wystawić ją ludziom, których znał. Jego wampirzy szefowie byli warci
zaufania, ale pozostałe wampiry to kutasy. Postrzegali ludzi jako słabszy gatunek,
dobry jedynie do picia i pieprzenia. W klubie istniały zasady, które powstrzymywały
ich przed zabijaniem z jakiegokolwiek powodu, ale postrzegała wampiry jako
potwory. Mógł to zrozumieć. Czasami nienawidził ich zimnej obojętności wobec
każdego, kogo uważali za niższą istotę.
Skrzywił się, kiedy pomyślał o swojej sforze. Nigdy nie miał zamiaru stać się ich
liderem, ale wyczuli wilka w nim. Ich alfa wyzwał go, gdy tylko podjął się pracy jako
szef ochrony w klubie, odmawiając przyjmowania rozkazów lub ustąpienia. Musiał
zabić idiotę, kiedy odmówił poddania się.
Część samic w sforze agresywnie chodziło za Chase’em. Nie był zainteresowany, ale
Jasmine nie zostanie łatwo zaakceptowana jako jego partnerka. Przyszły mu do
głowy dwie suki, które mogłyby wyzwać ją o prawo do bycia przy jego boku. To się
nie zdarzy. Odszedłby ze sfory, z pracy, zrobiłby wszystko, by utrzymać Jasmine
bezpieczną.
On i jego siostra ochroniliby ją, jeśli Arry kiedykolwiek wyjawiłaby położenie ich
ukrytego legowiska. Jednak wątpił, że to zrobi. Mieli za dużo wspólnego, pochodzili
z tego samego klanu na Alasce i chociaż była bólem w tyłku, nie uważał jej za
zagrożenie. Po prostu irytowała go, wierząc, że powinni zadowolić się sobą nawzajem
jako partnerami. Wyklarował jej to.
Jasmine poruszyła się na jego klatce piersiowej i uniosła brodę. Niepewność
świeciła w jej bezpośrednim spojrzeniu. Łatwo odczytał jej wszystkie niepokoje. To
dobrze, że przyjmowała to wszystko lepiej niż się obawiał. Krzyczenie i płakanie było
wśród opcji, które brał pod uwagę.
„Jesteś tu bezpieczna ze mną. Nigdy nie pozwolę, by ktokolwiek lub cokolwiek cię
skrzywdziło.”
„Co tak naprawdę chcesz ode mnie?”
To było trudne pytanie. Odpowiedź mogła ją przerazić. Wszystkiego.
„Życie, jakie znałaś, przeminęło. Buntownik może mieć przyjaciół i był niedawno
przemieniony. To znaczy, że ma mistrza. Nie znalazłem żadnych oznak na to, że ktoś
z nim mieszka, ale jest duże prawdopodobieństwo, że ktoś miał na niego oko. Mistrz
mógłby chcieć się zemścić. Stałabyś się celem.”
Skonsternowane myśli uderzyły w niego falami. Pracowała ciężko, by kupić dom,
który kochała. Nie była blisko z rodziną, ale obawiała się, że nigdy już z nimi nie
pomówi. Nieruchomości były wszystkim, co znała. Finansowe zmartwienia przyszły
następne.
„Wystarczy,” rozkazał. „Mam więcej pieniędzy niż możemy wydać.
15
Nie musisz
pracować. Wiem, że lubiłaś to, ale to zbyt niebezpieczne. Jestem alfą sfory
wilkołaków i zawsze akceptujemy nowych członków, którzy potrzebują domów.
Mogłabyś pomagać im znajdować domy, żeby uniknąć bycia znudzoną. Będziesz
mogła czasami dzwonić do rodziny i przyjaciół.
16
Najlepiej byłoby, jeśli
powiedziałabyś im, że zakochałaś się i poślubiłaś kogoś z innego kraju. Mogę się
zająć komórkami, by zablokować twoją lokalizację. Jestem w tym dobry. Twój dom,
cóż, przykro mi. Będziesz musiała go sprzedać, ale myślę, że pokochasz ten, gdy już
zwiedzisz go.”
„Poślubiłam?”
Była oszołomiona, a to go tylko bardziej rozbawiło. „Sparowany to poślubiony.
Moglibyśmy mieć oficjalną ceremonię, jeśli chcesz. Nie jestem temu przeciwny.
Czym jest kawałek papieru i jakiś facet wypowiadający odpowiednie słowa w
porównaniu do rodzaju więzi, jaką będziemy mieć?”
„Nie wiem, co to znaczy.”
„To jest głębsze niż wszystko, co możesz sobie wyobrazić. Wkrótce to zrozumiesz.”
Jak tylko się zgodzi. Nie chciał popędzać jej, ale zależało mu, by zapieczętować więź.
Zamknął swoją zdolność czytania jej, będąc przygniecionym tym, jak szybko
potrafiła wyskoczyć z nowymi rzeczami do martwienia się. „Będzie w porządku.”
„Ty tak mówisz.” Próbowała zejść z niego, ale jego ramiona objęły ją w talii, by
trzymać ją zabezpieczoną.
„Pocałuj mnie.”
15
Tylko tak ci się wydaje xD
16
Jaki łaskawy :/
„Wiem, jak to się skończy. Będziesz mnie uwodzić, dopóki nie zgodzę się zostać
tutaj?”
To był wspaniały plan. „Może.” Zachichotał. „Mógłbym zrobić gorsze rzeczy.”
Nienawidził strachu, który zakradł się do jej oczu. „To był żart. Musisz uwierzyć, że
nigdy bym cię nie skrzywdził.”
„Trochę wierzę, ale spędziliśmy tak mało czasu razem i nie widziałam ciebie przez
wszystkie te miesiące. Nawet nie zadzwoniłeś, ale chcesz się ze mną ożenić? To jest
trochę szalone.”
„Witaj w moim świecie.” Przetoczył się, przyszpilając ją pod sobą. Sapnęła, ale nie
walczyła, kiedy obniżył usta do jej gardła.
„Zawiń wokół mnie swoje uda. Nie pożałujesz tego.”
Powiększenie zeszło, ale nadal byli połączeni biodrami. Uwielbiał być w jej
witającym ciele. Idealnie do niego pasowała, wywiała mu umysł i chciał jej znowu.
Jasmine uniosła uda, by przycisnąć je do jego pasa, a łydki umościła w poprzek
jego tyłka. Zaczął powoli się poruszać, całując jej usta i szyję. Jej jęki rozkoszy
zachęcały go.
Nie, uwiedzenie jej wcale nie jest złym pomysłem. Zrobiłby wszystko, by
zagwarantować jej zostanie i należenie do niego. Uniósł się lekko, poprawił kąt
wślizgiwania i wyślizgiwania z niej jego kutasa, by upewnić się, że wał ocierał o jej
ciągle opuchnięty kłębek nerwów u wejścia cipki. Zaczęła głośniej jęczeć, a ściany
jej pochwy zacisnęły się wokół niego jak imadło. Musiał zwalczyć przyjemność, by
uniknąć zażenowania. Był gotowy dojść, jakby był znowu niewypróbowanym
nastolatkiem.
Jasmine była taka gorąca, taka mokra, taka jego. Była niebem i piekłem, pokusą i
zbawieniem. Życie spędził samotnie, wiedząc, że nigdy nie będzie pasować do
swojego klanu, kiedy jego wampirze pochodzenie stało się bardziej zauważalne. Nie
mógł zmieniać kształtu i nie miał szansy wzięcia dominującej partnerki. Bały się, że
nie był wystarczająco ciepły, by kochać lub czuć głębokie emocje, a zamiast tego
byłby ogarnięty obsesją na punkcie krwi. Nie mieli racji. Kobieta pod nim była
najważniejszą rzeczą w jego życiu i pozostanie tak, dopóki śmierć nie zatwierdzi go.
Jej mięśnie zacisnęły się mocniej, aż zacisnął zęby, walcząc, by ruszać się w niej bez
utraty kontroli. Pochylił się tak, by jego usta mogły dosięgnąć jej piersi. Ssąc jej
naprężony sutek, użył zębów, by lekko ją ugryźć. To wystarczyło, by wysłać ją poza
krawędź, gdy krzyczała, drapiąc go paznokciami. Jej cipka doiła jego wał, aż
odrzucił głowę, uwolnił się i wypełnił ją swoim nasieniem.
Rozdział #4
Jasmine obudziła się sama w wielkim łóżku. Niedawno ktoś zaopiekował się ogniem
w kominku, płomienie były wysokie i jasne w pokoju. Chase musiał przykryć ją
prześcieradłem, skoro ostatnią rzeczą, jaką pamiętała było uprawianie z nim miłości
aż zemdlała. Usiadła i rozejrzała się.
Pokój był duży, miał ceglane ściany i fragmenty boazerii z starego drewna. Był
gustownie umeblowany ciemnymi antykami. Kredens był masywny i miał pasującą
do niego szafę. Drzwi do łazienki były otwarte. Dwoje znajdujących się obok
zamkniętych drzwi prawdopodobnie prowadziło do garderoby.
Stwierdziła, że jej nadgarstki były nieuszkodzone, gdy bliżej im się przyjrzała. Nie
pozostała nawet wyblakła blizna od rany. Zainfekowany obszar na jej ramieniu,
gdzie była gryziona przez buntownika, również się zagoił. Różowa, zdrowa skóra
zaprzeczała jakimkolwiek dowodom ataku. Inne rany także zniknęły. Chase uleczył
ją.
Przystojny mężczyzna, na którego punkcie miała obsesję, był w części wilkołakiem i
w części wampirem. To krzyczało szaleństwem, ale uwierzyła mu. Odepchnęła
nakrycia i założyła koszulę nocną, z której Chase uwolnił ją podczas jednego z ich
napadów seksu. Kamienna podłoga była zimna pod jej nagimi stopami, gdy
skierowała się do łazienki. Było to ładne pomieszczenie z jacuzzi. Pragnęła kąpieli,
ale wybrała zamiast tego prysznic.
Nowa szczoteczka do zębów została pozostawiona dla niej na blacie. Dotknęło ją to,
że najwyraźniej pomyślał o jej potrzebach.
17
Obok szczoteczki zostawił również
złożone, czyste ubrania. Popatrzyła na za duży T-shirt i bokserki, zakładając, że
były przeznaczone dla niej. Trochę na niej wisiały, jak się można było spodziewać po
jego rozmiarze, ale po wyszczotkowaniu mokrych włosów z powrotem weszła do
pokoju. Chase nie wrócił.
Głód i ciekawość przyciągnęły ją do drzwi od sypialni. Zagapiła się trochę na grube,
metalowe drzwi i zamki w nich. Chwyciła za gałkę, w połowie oczekując, że będą
zamknięte na klucz, ale otwierały się bez problemu, dopóki ich nie popchnęła. Były
17
Raczej w dyplomatyczny sposób chciał ci dać coś do zrozumienia
ciężkie i zamiast typowej ramy, posiadały wokół fałdy tak, że byłyby kompletnie
uszczelnione, jeśliby je zamknąć.
Fakt, że nie była zamknięta, dawał do zrozumienia, że nie była więźniem.
Oszołomiło to trochę Jasmine, kiedy zdała sobie sprawę, że znajduje się w ogromnej
piwnicy, gdy podążyła korytarzem do otwartego przejścia. Nie pamiętała, żeby były
jakieś okna w sypialni i łazience Chase’a.
Była zaskoczona, gdy zdała sobie sprawę, że to nie było tylko zwykłe przejście na
końcu korytarza, lecz zamiast tego drzwi z ścianą po drugiej stronie. Popchnęła
ścianę, weszła do piwnicy i odwróciła się, by zbadać półki na wino przymocowane z
przodu ściany. Butelki były zakurzone, jakby nie były dotykane przez lata. Kiedy
przejście było zamknięte, korytarz i sypialnia były ukryte przed przypadkowymi
oczami. Rozejrzała się. Piwnica była duża, wyglądała na starą i zatęchły zapach
wisiał w powietrzu.
Schody były zrobione z litego kamienia, przypominając jej zamkowe. Część niej
obawiała się, że nie była już w mieście, w którym się wychowywała. W jej pamięci
była czarna dziura między tym, jak Chase znalazł ją a tym, jak dostała się tu.
Wywiózł ją z kraju?
Drzwi u góry także były metalowe i grube. Zaskrzypiały lekko, kiedy otworzyła je, by
przyjrzeć się dużej, nowoczesnej kuchni. Światło słoneczne napływało z okna.
Podeszła tam, by spojrzeć w dal w gęsty las.
„Nie powinnaś wstawać.”
Kobiecy głos wystraszył ją. Odwróciła się, gapiąc się na brunetkę z poprzedniego
wieczora, o której Chase twierdził, że jest jego siostrą.
„Jestem Jenny. Ty jesteś Jasmine.” Uśmiechnęła się złośliwie. „Zgaduję, że imiona
na ‘j’ są popularne.”
„Gdzie jest Chase?”
„Musiał się zająć jakimś interesem. Będzie z powrotem za kilka godzin.” Spojrzenie
kobiety opadło do jej talii. „Głodna? Mogę usłyszeć, jak twój żołądek burczy.”
„To dziwne.” Jasmine pożałowała tych słów w momencie, kiedy wyszły jej przez
usta, nie chcąc obrazić kobiety.
„Dostosujesz się do wyczulonego słuchu, kiedy się sparujesz. To zwiększy
możliwości twoich zmysłów.” Jenny wskazała na stół. „Usiądź. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzają ci płatki. Nie gotuję, chyba, że mój brat sobie zażyczy.”
Ze sto pytań wpadło Jasmine do głowy, ale zadowoliła się kilkoma, podczas gdy
obserwowała kobietę przygotowującą szybkie śniadanie. „Mogłabym to sama zrobić.”
„Będzie łatwiej, jeśli ja to zrobię. Jeszcze nie wiesz, co, gdzie jest w kuchni.” Jenny
zerknęła na nią. „Ale w pewnym momencie będziesz musiała się dowiedzieć.”
„Więc mieszkasz tu? Dlaczego Chase miałby ci kazać gotować? Pracujesz dla niego?”
„Jest moim stróżem, więc robię wszystko, cokolwiek mi karze. To jest lepsze niż
życie na ulicy i jest dla mnie dobry. Nie ma go zbyt wiele w pobliżu, ale zakładam, że
to się teraz zmieni, gdy ma ciebie.” Kobieta spojrzała na nią.
„Stróżem?” Wyłoniło się kilka setek więcej pytań.
„Poproszono nas, byśmy opuścili nasz klan. Nasza matka naprawdę kochała
wyszukiwać starsze wampiry, im silniejsze, tym lepsze, więc mamy wampirze geny
od nich. To sprawiło, że niektórzy w klanie stali się nerwowi, wiedząc, że
potrzebujemy tak dużo krwi, by przeżyć. Partnerzy nie mają nic przeciwko
zatapianiu w nich kłów, mają przy tym coś w rodzaju orgazmu, ale stają się
drażliwi, kiedy pijesz inaczej. Nie było banków krwi tam, skąd pochodzimy.”
„Czyli skąd?”
„Z bardzo odległego obszaru na Alasce.” Jenny położyła przed nią miskę płatków.
„Jedz. Zadaj Chase’owi swoje pytania.”
„Nie ma go tutaj,” wskazała Jasmine.
„To źle dla twojej ciekawości. Mam rzeczy do zrobienia na zewnątrz.” Jenny wyszła
tylnymi drzwiami.
To tyle, jeśli chodzi o zostanie przyjaciółkami. Jasmine zjadła, opłukała i umyła
miskę. Nie była pewna, czy wolno jej było zwiedzić dom, ale nikt jej tego nie
zabronił. Chase wspomniał, że to też był teraz jej dom.
Parter był duży, posiadłość najwyraźniej została zbudowana w latach czterdziestych,
sądząc po detalach architektonicznych. Niektóre były mylące, jakby części domu
były odnowione w latach siedemdziesiątych. Formalna jadalnia była zakurzona i
wydawało się, że nikt jej nie używał od bardzo dawna. Jedne drzwi były zamknięte
na klucz. Salon był umeblowany bardziej nowocześnie i znajdował się w nim duży
telewizor. Drugi, mały salon zawierał tony oprawionych w skórę starszych tomów na
wbudowanych półkach. Na parterze znajdowały się również dwie łazienki.
Zatrzymała się, spoglądając na zaokrąglone schody prowadzące na piętro.
„Proszę, nie wchodź tam.”
Jenny znowu ją przestraszyła i Jasmine się okręciła. Jedną rękę położyła na swoim
pędzącym sercu. „Przestraszyłaś mnie. Nie słyszałam, jak wchodzisz.”
„Jestem cicha. To ten drapieżnik we mnie.”
„Um, nie jestem pewna, jak na to odpowiedzieć.”
Uśmiech wykrzywił wargi brunetki. Była ładna i miała niebieskie oczy, które były
bardzo podobne do Chase’owych, kiedy świeciły, ale lekko bledsze.
„To jest to, czym jesteśmy. Możemy wyglądać jak ludzie, ale nigdy nie zapominaj, że
rzeczy nie są takimi, jakimi się wydają być.” Szarpnęła głową w stronę schodów. „Na
górze jest moja przestrzeń i lubię prywatność. Nie mogę całkowicie zakazać ci
wchodzenia na górę,
18
ale byłabym wdzięczna, gdybyś nie robiła tego. Chase nie lubi
spać nad powierzchnią. Prawdopodobnie z powodu tego, co się stało dwadzieścia lat
temu, kiedy opuściliśmy Alaskę.”
„Co się wtedy stało?”
„Wampiry zaatakowały nas. Widzieli, czym jesteśmy i próbowali nas zabić. To była
śmiertelna pomyłka.” Zachichotała. „Wysłali za nami tylko pięć wampirów.”
„Pięć wampirów?” Jasmine zdziwiła się.
„Powinni byli wysłać dwa razy tyle, jeśli naprawdę chcieli zabić mojego brata i
mnie.”
„Więc co to ma wspólnego z sypianiem na górze?”
„Weszli przez okna. To było pełne naruszenie późno w nocy.” Jenny machnęła ręką
w stronę fotela. „Usiądź.”
Jasmine zajęła jedną z obitych ławek w przedpokoju. Nie były najwygodniejsze, ale
wyglądały pociągająco. Jenny usiadła naprzeciwko, trzy metry dzieliły ją od
Jasmine.
„Nie zgadzam się na zrezygnowanie z prawdziwej sypialni z oknami, świeżym
powietrzem i światłem słonecznym. Mój brat czuje się bezpieczniej pod ziemią. Mniej
możliwości wejścia w razie następnego ataku. Tam spędza najwięcej czasu. Pod tym
klubem, gdzie pracuje podobno mają dużo pokoi, ale to plotki. To nie tak, że
kiedykolwiek mnie tam zabrał, więc nie wiem, czy to prawda.”
18
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie to jest otwarte zaproszenie
„Nie lubisz tego klubu, w którym pracuje?”
„Właścicielami są dwa wampiry.” Jenny obserwowała ją, jakby była czymś
fascynującym. „Tam spotkałaś mojego brata?”
„Nie. Byłam jego pośredniczką w handlu nieruchomościami.”
Jenny badała ją. „Cieszę się. Nienawidziłabym myśli, że zaakceptował resztki.”
„Co to znaczy?” Jasmine nie była pewna, czy naprawdę chce poznać odpowiedź na
to pytanie.
„Kobiety, które bywają w tym klubie, są zabawkami wampirów. Oni je pieprzą,
wykrwawiają i grzebią w umysłach, by zapomniały o wszystkim, oprócz seksu.”
Przerwała. „To nie musi nawet być dobry seks, ale mogą sprawić, że kobiety
uwierzą, że był najlepszy w ich życiu, żeby wracały znowu i znowu. Tak utrzymują
stały zapas jedzenia.”
To było trochę niepokojące. „A Chase?”
„Co z nim?”
„Też to robi? Uprawia seks i żywi się na kobietach z klubu?”
„Już nie, jeśli kiedykolwiek to robił.” Jenny uśmiechnęła się złośliwie. „Nie masz
żadnego pojęcia, czym są partnerzy, prawda?”
„Do wczorajszej nocy nawet nie wiedziałam, że wampiry i wilkołaki istnieją
naprawdę.”
„Nie wiązałby się z tobą, gdyby nie był pewny, że jesteś wszystkim, co chce.
Partnerzy bardzo rzadko zdradzają. Musieliby być umysłowo niestabilni i bez serca.
Twój ból stałby się jego i vice versa. To jest trochę jak strzelenie sobie w stopę. Nie
tak się mówi? Więź wzmacnia emocje, namiętność i nic nie można do tego
przyrównać. To nie byłoby dla niego satysfakcjonujące, gdyby pieprzył inną
kobietę.”
„Wezmę to za nie. Dlaczego sypialnia Chase’a jest ukryta? Z powodu ataku?
Widziałam fałszywą ścianę.”
„Tak, służy do ochrony jego i teraz ciebie w razie następnego ataku. Jego sypialnię
otaczają cztery cale
19
stali i betonu. Nikt nie byłby w stanie się włamać bez ogromu
roboty i poświęconego czasu. Mamy niebezpiecznych wrogów. Chase i ja często
kłócimy się o to, że wolę spać na górze, ale nie ma go tu wystarczająco często, by
zmusić mnie do stosowania się do jego życzeń. Dorastałam żyjąc pod ziemią. Nie
19
Ok. 10 cm
będę dalej tego robić jako dorosła, tylko na wypadek, gdyby kilku dupków nas
zaatakowało.”
„Jak zbuntowany wampir, który mnie porwał?”
„Jak własna sfora Chase’a i krwiopijcy na tym obszarze. Nigdy nie może opuścić
gardy wokół członków klubu. Lethal i Blaron przedłużyli swoją ochronę nad Chasem
jako głową bezpieczeństwa, ale nie wszystkie wampiry są zdrowe psychicznie.”
„Jestem zdezorientowana,” Jasmine przyznała. „Co oznacza ta ochrona od Lethala i
Barona?”
„Są jego wampirzymi przyjaciółmi, a ich ochrona oznacza, że ostrzegli inne wampiry,
by nigdy nie brały Chase’a za cel z powodu jego mieszanego pochodzenia. To nie
oznacza, że wszyscy z nich posłuchają.”
„Wampiry nienawidzą mieszanych ras?”
Druga kobieta oblizała wargi i objęła rękoma kolana. „Jesteśmy silniejsi na wiele
sposobów od wampirów czy wilkołaków. To znaczy, że moglibyśmy ich zabić. Żadne
z nich nie czuje się z tym komfortowo. Wampiry nie mogą chodzić za dnia, nie będąc
spalonymi, podczas gdy nam światło słoneczne daje jedynie opaleniznę. Mają nam
za złe, że mamy tę zdolność i wiedzą, że Chase mógłby ich zaatakować, kiedy są
najsłabsi. Możemy robić wszystko to, co oni, ale jesteśmy czymś więcej.”
Jasmine zrozumiała. „A wilkołaki?”
„Nie możemy się zmieniać, ale posiadamy wszystkie ich umiejętności, plus cechy
wampirów. Wilkołaki najbardziej szanują siłę i dominację. Każdy alfa mógłby
wyzwać Chase’a. Większość sfor żyjących w miastach pracuje dla wampirów. Sfora
naturalnie będzie starała się podążać za najsilniejszym wilkiem. Zapach Chase’a
jest wilczy, pomimo tego, że nie jest czystej krwi.”
„Powiedziałaś, że stanowią zagrożenie.”
„Chase przeraża ich w cholerę. Każdy z nich zabiłby go, jeśli dałby radę. Nigdy
zupełnie mu nie zaufają, że postawi ich na pierwszym miejscu, ponieważ nie jest w
pełni wilkiem, jednak nie mogą nic poradzić na to, że podążają za nim.”
„Którykolwiek z nich próbował go zabić?”
„Kilku.”
„Co się stało?”
„Chase zabił ich pierwszy.”
Powiedziała te słowa tak prosto, bez żadnych emocji. Dreszcze przebiegły po
kręgosłupie Jasmine. „To okropne.”
„To przetrwanie najsilniejszych.” Jenny wstała. „Jest w domu.” Jej spojrzenie
odwróciło się. „Cześć.”
Chase oparł się o ścianę w pokoju i wyglądał, jakby już stał tam od jakiegoś czasu,
sądząc po jego zrelaksowanej postawie. Natomiast jego oczy to była zupełnie inna
sprawa, niebieskie, prawie świecące, gdy wpatrywał się w swoją siostrę zimnym
spojrzeniem.
„Co ty robisz?”
„Odpowiadam na jej pytania.”
Wydał głębokie warknięcie. „Wiesz lepiej.”
Jego siostra obniżyła brodę i spojrzenie. „Przepraszam. Nie sądziłam, że będziesz
miał coś przeciwko.”
„Gówno. Nie spodziewałaś się, że wrócę tak szybko i nie słyszałaś, jak wchodzę do
domu. Idź na górę i zostań tam do kolacji. Chcielibyśmy steki i ty je przyrządzisz.”
„Nie mamy żadnych. Kupiłam kurczaka.”
„Więc wróć do sklepu.
20
”
Przytaknęła szybko. „Oczywiście.” Uciekła na górę schodami.
Jasmine wstała niepewnie, trochę przestraszona i zdenerwowana. Chase
obserwował ją, nie ruszając się.
„Zadałam jej te pytania. Złość się na mnie, jeśli jesteś niezadowolony.”
Jedna brew uniosła się.
„Ona jest twoją siostrą, nie służącą. Jeśli chcesz steki, to ty idź do sklepu i ja je
ugotuję.”
To było trochę przerażające, gdy odepchnął się od ściany i podszedł bliżej. Wymienił
dżinsy na czarne, skórzane spodnie, które opinały jego umięśnione uda i smukłe
biodra. Czarna, bawełniana bluzka zarysowywała jego szerokie bary, klatę i grube,
muskularne ramiona, gdzie ciasno przylegała do górnej części ciała. Zatrzymał się
trzydzieści centymetrów od niej. Prawie się dotykali.
20
Co za dupek. Tak do siostry :/
Jasmine musiała odchylić głowę, by utrzymać kontakt wzrokowy z nim, co
przypominało jej o tym, jak bardzo był wysoki. Jej strach wzrósł, gdy cisza stała się
niewygodna. „Nie zrobiła nic złego.” Głos, który wyszedł z jej ust był miękki –
szepnięcie – ale odmówiła ustąpienia tak, jak zrobiła to jego siostra. „Miałam
pytania i nie było ciebie, by na nie odpowiedzieć.”
„Nie przeszkadzaj znowu Jenny. Ona zna zasady.”
„Tak sparowanie działa? Oczekujesz, że będę robić wszystko, co powiesz? Ukarzesz
mnie, jeśli się nie podporządkuję?”
Potrząsnął głową. „Już ci powiedziałem, że nigdy nie skrzywdzę cię i zawsze możesz
wypowiadać swoje zdanie.”
„Dobrze. I tak to planowałam, bez względu na to, jak zareagowałbyś. Nie jestem
uległa. A ty byłeś po prostu dupkiem dla swojej siostry.”
Jego wargi zadrżały. „Rozumiem.”
„Powiedziała, że nie pracuje dla ciebie, ale traktujesz ją, jakby tak było. A nawet
gorzej. Mam gosposię i nigdy nie zwróciłabym się do niej w ten sposób. Uprzejmie
poprosiłabym ją, zamiast dawać rozkazy.”
„Jakieś inne sugestie?”
„Nie powinno być żadnych zasad dotyczących mnie rozmawiającej z twoją siostrą.
To całe partnerstwo jest jak małżeństwo. Tak powiedziałeś. To oznacza, że będzie
moją szwagierką, prawda?”
„Tak.”
„Więc nie powinno być żadnych zasad o naszych rozmowach.”
„W porządku.”
Zaskoczyło ją, że poddał się tak łatwo. „Naprawdę?”
„Nie jestem przyzwyczajony do bycia poprawianym.” Rozbawienie iskrzyło się w jego
oczach. „Przepraszam.”
„Sądzę, że powinieneś powiedzieć to twojej siostrze.”
„Powiem.” Podniósł rękę i pogłaskał palcami jej policzek. „Jak spałaś?”
„Dobrze.”
„Jadłaś.”
„Skąd wiesz?”
„Przez zapach. Zjadłaś płatki z mlekiem.”
Jasmine zasłoniła usta. „Mam brzydki oddech? Przepraszam.”
„Uwielbiam ten rodzaj płatków i piję mleko.”
I krew. Nie była blisko zapomnienia o tym. „Naprawdę jesz w takim razie zwykłe
jedzenie?”
Wpatrywał się w jej oczy i poczuła coś we wnętrzu głowy. To było lekkie mrowienie z
tyłu umysłu.
„Wampiry nie muszą jeść, ale część z nich to robi. Cieszą się smakami i niektóre z
nich myślą, że to sprawia, że są bardziej ludzcy. Wilkołaki jedzą dużo, bo potrzebują
tego do przetrwania. Uwielbiam moje posiłki i tak, również piję krew. Potrzebuję
obu.” Przerwał. „Nie skończyłoby się to dobrze, jeśli przestałbym pić krew. Moje
ciało potrzebuje tego albo będę cierpieć skutki uboczne, które mogą nawet mnie
zabić.”
„Znowu czytasz mi w myślach.” Nie czuła się z tym komfortowo. Położyła rękę na
jego klatce piersiowej. Była ciepła i twarda. „Przestań.”
„Przepraszam.” Wzruszył ramionami. „Muszę się dostosować. To mi przychodzi
naturalnie. Nie miałem zamiaru naruszać twojej prywatności ani sprawiać, że
czujesz niekomfortowo.”
„To nie fair. Ja nie mogę przeczytać twoich myśli, więc po prostu trzymaj się z dala
od mojej głowy.”
„Spróbuję.”
„Naprawdę?” Mrowienie ustało, kiedy coś wycofało się z jej umysłu. „Poczułam to!”
„Co?” Zmarszczył brwi.
„Ciebie badającego mój umysł.”
Mrowienie gwałtownie wróciło i odepchnęła go. „Robisz to znowu, prawda? Wynoś
się.”
Zrobił krok do tyłu. „Niesamowite.”
„Wynoś się!” Mrowienie ustało.
„Możesz to poczuć. To musi być moja krew w tobie.”
„Twoja krew to spowodowała?” Zastanawiała się, co jeszcze się w niej zmieniło.
„Tak. Dużo ci jej dałem. Byłaś poważnie ranna. Twoje narządy przestawały
pracować.” Jego ręka zawinęła się wokół tyłu jej szyi i przyciągnął ją bliżej. „Mogę
spróbować czegoś?”
„Trzymaj się z dala od mojej głowy.”
„Nie to. Chcę sprawdzić, czy możesz przeczytać moje myśli.”
„Nie mogę.”
„Może możesz.” Przerwał. „Zamknij oczy i wyczyść umysł.”
Jasmine zawahała się, ale zrobiła, o co prosił. Zabrało jej trochę czasu odepchnięcie
wszystkich pytań, które miała. W rzeczywistości nie było możliwe czytanie myśli, ale
ta wiara nie została wykuta w kamieniu, odkąd Chase dowiódł inaczej.
„Słyszysz mnie?”
„Oczywiście.”
„Cholera.”
Głębia w jego głosie zaskoczyła ją i otworzyła oczy, by spojrzeć na niego. „Co jest nie
tak? Mój słuch jest w porządku.”
„Słonko,” wyszeptał, „Nie powiedziałem tego głośno.”
„Nie powiedziałeś czego?”
Wpatrywał się w nią.
„Czego nie powiedziałeś głośno?”
Jego oczy zwęziły się. Możesz mnie usłyszeć?
Jasmine sapnęła, prawie potykając się o własne stopy, kiedy cofnęła się. Żaden
dźwięk nie wyszedł od Chase’a, ale jego głos był w jej głowie.
„Krzyczę w umyśle, ale jesteś w stanie mnie usłyszeć, prawda?” zapytał głośno.
„Tak.”
„To moja krew. Wiedziałem, że dałem ci prawdopodobnie za dużo.”
„Co to oznacza?” To był przerażający moment. „Zamieniam się w to, czym jesteś?”
Gniew napiął jego rysy twarzy. „To te cholerne wampirze cechy.” Nagle zamknął
dystans i chwycił ją za brodę, zmuszając do uniesienia głowy. Drugą ręką dotknął
jej twarzy, odciągając jej dolną powiekę na sekundę. „Kurwa.”
„Co?” Trwoga była łagodnym określeniem na to, co teraz czuła.
„Dałem ci za dużo. Powoli się przemieniasz.”
„Przemieniam w co? W to, czym ty jesteś?”
„W wampira.”
To nie brzmiało dobrze. Nikt nie musiał jej tego mówić, skoro on pobladł, a jego głos
pogłębił się do warknięcia. Panika rosła, ale starała się zwalczyć ją, pozostać
spokojna. Utrata panowania nad sobą nie przyniosłaby nic dobrego, a tylko
pogorszyłaby sytuację.
„Powiedziałem, że dam ci czas, ale to wszystko zmienia. Musimy się sparować albo
naprawdę umrzesz.”
„Dałeś mi swoją krew, by mnie ocalić. Teraz zabija mnie?”
„To byłaby wampirza śmierć. Nie pozostałabyś martwa.”
Jasmine nie wiedziała, co powiedzieć. Otworzyła usta, ale żaden dźwięk z nich nie
wyszedł.
„To znaczy, że jeśli się nie sparujemy, będziesz w pełni wampirem.”
„I to źle?” Oczywiście, że tak. Szok spowodowany tym, co powiedział, sprawił, że jej
serce zaczęło pędzić, a umysł chciał się wyłączyć, żeby uniknąć nieprzyjemnej
prawdy.
„Lubisz słońce, kochanie?”
Przytaknęła, zaciskając usta.
„Więc tak, to byłoby źle. Nawet moja krew nie uchroniłaby cię przed spłonięciem w
świetle Słońca, jeśli pozwolimy ci się w pełni przemienić. Potrzebujesz więcej mojej
krwi regularnie, by utrzymać cię przy życiu. Byłaś zbyt wysuszona przez tego
zbuntowanego wampira. Kurwa.” Puścił ją, przeczesując swoje włosy palcami.
„Byłaś zbyt bliska śmierci, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to może się zdarzyć.
Myślałem, że moja krew po prostu cię uleczy.”
„Nie chcę musieć pić krwi, by przeżyć.” Bardziej niepokojące konsekwencje tego, co
to będzie znaczyło, jeśli zostanie nieumarłą, wypełniły jej myśli. To jedno przebiło
się w liście, czego nienawidziłaby w wampiryzmie.
„To byłaby tylko moja. Przejdziemy przez to.”
„Ile mam czasu? Czuję się w porządku.”
„Musimy się sparować w ciągu doby. Nie później, bo może być za późno. Umrzesz
nienaturalną śmiercią i gdy twoje ciało umrze, po obudzeniu będziesz w pełni
wampirem. Wolałbym, żebyśmy zrobili to teraz.”
To wcale nie wyglądało dobrze. Jasmine gapiła się na niego i starała się pozostać
spokojna. To nie było łatwe. Nowy świat, na który została wystawiona, był zbyt obcy
i miała trudne decyzje do podjęcia. Chase sprawił, że to brzmiało prosto – po prostu
zaakceptować więź z nim – ale chciała więcej czasu.
Dwadzieścia cztery godziny. Niemal słyszała tykanie zegara w głowie. „Muszę być
sama. Muszę to przemyśleć.”
Nie wyglądał na zadowolonego z jej prośby, ale skinął głową.
Rozdział #5
Chase chodził tam i z powrotem po kuchni, dopóki jego siostra nie weszła, wracając
ze sklepu. „Dziękuję.”
„Za co?”
„Jasmine zwróciła uwagę, że nie doceniam cię wystarczająco za wszystko, co
robisz.”
Jenny zaczęła odkładać steki, ale zatrzymała się i zagapiła na niego.
„Co?” Irytacja przebłysnęła w nim. „Przestań się tak na mnie patrzeć.”
Otrząsnęła się i zamknęła lodówkę. „Ochraniasz mnie i dałeś mi dom. Nie wiem, co
bym zrobiła, gdybyś mnie nie przygarnął.”
„To nie znaczy, że powinienem być dupkiem. A byłem.”
„Tak.” Nagle uśmiechnęła się. „Nie byłam przekonana co do ciebie biorącego
partnerkę, ale póki co podoba mi się to.”
„Dlaczego miałabyś nie być z tego powodu zadowolona?”
„Jest człowiekiem, ale przypuszczam, że to lepiej niż gdybyś skończył z
wilkołakiem.”
Warknął. „Dlaczego miałoby to znaczenie?”
„Większość wilkołaczych suk jest głodna władzy. Chciałam dla ciebie czegoś więcej
niż skończenie z kimś, kto naprawdę cię nie kocha.” Przybliżyła się do niego.
„Jasmine naprawdę nie wiedziała, czym jesteś?”
„Nie.”
„Poznałeś ją wcześniej, ale czekałeś, by ją zatwierdzić, dopóki prawie nie umarła?
Dlaczego?”
„Bardzo mnie do niej ciągnęło, ale była zbyt słodka i dobra, żeby wprowadzać ją do
tego życia. Chciałem być opiekuńczy.”
Jenny skinęła. „Rozumiem. Spotkałam pewnego człowieka, ale unikam go teraz,
ponieważ on nie może się dowiedzieć, czym jestem.”
To oświadczenie sprawiło, że Chase zmarszczył brwi i poczuł się winny. „Jaki
człowiek?”
„Sąsiad. Wpadłam na niego więcej niż kilka razy tam, gdzie nasza ziemia spotyka się
z rzeką. Lubi łowić.”
„Samotny?”
„Nie było na nim żadnego zapachu kobiety.”
„Zainteresował się tobą?”
„Jest mężczyzną, Chase.” Uśmiechnęła się szeroko. „Jak myślisz?” Spoważniała.
„Ciągnie mnie do niego, dobrze pachnie i jest zabawny.”
„Dlaczego nie zaczniesz się z nim spotykać i nie zobaczysz, dokąd to zaprowadzi?”
„Oboje wiemy, co by się stało. Albo przeraziłby się, gdyby się dowiedział czym
jestem, lub, jeśli sparowałabym się z nim, miałby odlot z powodu mocy. Dzielenie
się z nim krwią sprawiłoby, że stałby się silniejszy, bardziej agresywny i zmieniłoby
go to na gorsze. Nie był wychowywany w radzeniu sobie z takim rodzajem siły.”
„Mógłby być inny niż większość.”
„Mógłby nie być.” Podeszła do blatu, by rozpakować torbę. „Musiałbyś go zabić, a ja
nie mogłabym tego znieść.”
„Nie zrobiłbym tego.”
Wpatrywała się w niego. „Musiałbyś, jeśli zacząłby się popisywać swoim ludzkim
przyjaciołom. Możesz to sobie wyobrazić? ’Hej, spójrzcie na mnie. Mogę podnieść
samochód!’” Przewróciła oczami. „Zasada nr 1 to zachowaj w sekrecie naszą
egzystencję.”
„Mogłabyś powrócić na Alaskę, do naszego klanu.”
Wyraz twarzy Jenny stwardniał. „Nie.”
„Matka?”
Gwałtownie skinęła głową. „Starała się zrobić ze mnie towarzyszkę wampira.”
Wściekłość wybuchła w Chase’ie. „Dlaczego mi nie powiedziałaś?”
„Wiedziałam, że byłbyś wkurzony. Myśli, że tak będzie najlepiej, Chase. Przybyłam
zostać z tobą, zanim zdążyła zabrać mnie do Londynu. Tam mieszka większość
starych mistrzów.”
„Cieszę się, że przyszłaś do mnie.” Milcząco przyrzekł, że pogada sobie z matką. „To
tam jest teraz? Nie utrzymuję z nią kontaktu.”
„Prawdopodobnie.” Jenny wzruszyła ramionami. „Wyrzuciłam ją na lotnisku i od tej
pory nie rozmawiałam z nią. Nie wrócę jednak na Alaskę, gdyby przypadkiem
wróciła.”
„Mogłabyś się sparować z kimś z klanu, żeby matka się odczepiła.”
„Nie, dzięki.” Smutek w jej oczach zaprzeczał jej śmiechowi.
„Uważają, że jesteś zbyt zimna na partnerkę?”
„Nie. Tak myśleli tylko o tobie, bo zawsze byłeś takim dupkiem. Po prostu nie
znajduję warczenia i agresywności czarującymi.”
„Zrozumiałe. Dostaję tego wystarczająco dużo od mojej sfory.”
Jej oczy zaiskrzyły prawdziwym rozbawieniem. „Jeśli tylko klan mógłby ciebie teraz
zobaczyć.”
„Zamknij się.” Żartobliwie uderzył ją w ramię. „To konieczność.”
„Dlaczego pracujesz dla wampirów?”
„Blaron i Lethal nie są tacy, jak inni. Są dobrymi duszami.”
„Niektórzy mówią, że wampiry nie mają takowych.”
„Ci dwaj mają. W ogóle nie są jak nasi ojcowie.”
„Masz na myśli, że nie porzuciliby swojej partnerki i młodych tylko dlatego, że są
wstydem ze swoim mieszanym pochodzeniem?”
Jego humor umarł. „Nie.”
„Twój ojciec odzywał się?”
„Nie, odkąd chciał, żebym zdjął jednego z jego wampirzych wrogów.”
„Nie zrobiłeś tego!”
Pokręcił głową, głośno wzdychając. „Nie jestem bronią, którą może używać, kiedy
potrzebuje zabójcy podczas dnia.”
„Mój był tym, który zasugerował naszej matce, żebym została partnerką jednego z
jego przyjaciół. Myślę, że ona ciągle go kocha.”
„Nie potrzebujemy ich. Nigdy nie potrzebowaliśmy. Matka musi zdać sobie sprawę,
że była wykorzystywana przez nich do robienia potomstwa. Ten pomysł fascynował
ich, ale rzeczywistość nie spełniła ich oczekiwań.”
Jenny nagle podeszła do przodu i przycisnęła rękę do centrum jego klatki
piersiowej. „Kochasz Jasmine?”
„Wierzę, że tak. Sądzę, że od momentu, kiedy ją spotkałem.”
„Musisz być pewny. Sparowanie jest na zawsze.”
„Nigdy przedtem nie czułem niczego tak silnego. Sprawia, że jestem szczęśliwy i
naprawdę wypatruję przyszłości z nią. Jest wszystkim, o czym mogę myśleć.”
„Jesteś takim palantem.” Roześmiała się. „To miłość.”
„Teraz tylko muszę sprawić, żeby natychmiast zgodziła się sparować ze mną.”
„Myślałam, że dasz jej czas.”
„Przemienia się.”
„Kurwa.” Jenny cofnęła się. „W takim razie dlaczego tu stoisz gadając ze mną? Zrób
to. Nie chcesz skazać ją na egzystencję bez światła słonecznego i sprawić, że będzie
słabsza niż powinna być. Twoja partnerka nie powinna musieć znosić wampirzych
wad.”
„Nie chcę, żeby tego żałowała.”
„Znienawidzi spalania się w płomieniach, jeśli ośmieliłaby się wyjść na zewnątrz
podczas dnia, i picia krwi codziennie. Jasmine nie wie wystarczająco, by podjąć tego
rodzaju decyzję, Chase, ale ty owszem. Zrób, co dla niej najlepsze.”
Wiedział, że jego siostra miała rację. „Pójdę ją znaleźć.” Powęszył. „Nie ma jej na
górze.”
„Kierowała się na dół, kiedy ostatnio ją widziałam.”
„Będzie wyczerpana, kiedy jej ciało będzie przechodzić przez pierwsze fazy
transformacji.”
„Idź się z nią sparować.”
Obrócił się i podążył do piwnicy. „Mogłabyś przygotować kolację za godzinę? Będzie
głodna.”
„Zajmę się tym. Ty zajmij się nią.”
Zatrzymał się przy drzwiach i obrócił, trzymając spojrzenie siostry. „Co do tego
człowieka, o którym wspomniałaś?”
„Co z nim?”
„Nie zabiłbym go. Tylko pokierowałbym nim, dopóki nie zrozumiałby, jak ważna jest
ochrona ciebie i tego, czym jesteśmy. Nie chcę, żebyś była sama.”
„Masz na myśli, że przestraszyłbyś go, dopóki nie uległby, i biłbyś go, jeśli zaszłaby
taka potrzeba.”
„Lepiej, żebym to był ja niż ktoś inny, kto będzie próbował go zabić za wyjawienie
zbyt dużo.”
„To prawda. Pomyślę nad tym.”
„Dobrze.”
Zamknął drzwi za sobą, podążając za słabym zapachem Jasmine ciągle
pozostającym w powietrzu, namierzając ją w jego sypialni.
Jasmine wpatrywała się w sufit, próbując nadać temu wszystkiemu sens. Drobny
odgłos przyciągnął jej uwagę i usiadła, gdy Chase wszedł do pokoju. Było trochę
niezręcznie, skoro nie znali się za dobrze. Żadne słowa nie przychodziły jej do głowy,
kiedy powoli podchodził bliżej.
Zwróciła uwagę na sposób, w jaki się poruszał, pełny gracji, ale z aurą
niebezpieczeństwa. Nie był typowym facetem, nigdy nie był, ale teraz wiedziała, co
było tak innego w nim. Bycie w części wilkołakiem i wampirem stanowiło śmiertelną
kombinację. Jego ciemne spojrzenie jednak jej nie przestraszyło, ale, zamiast tego,
sprawiło, że stała się świadoma różnych części swojego ciała. Jej brzuch się
zacisnął, a sutki zamrowiły. Inna jej część także zareagowała, ale starała się to
zignorować.
„Jak się czujesz?”
Nie była pewna, dlaczego nie przeczytał po prostu jej myśli. Ta umiejętność ciągle ją
przerażała. „Okay. Trochę zmęczona, ale niespokojna. Nie mogłam zasnąć.”
Usiadł na skraju łóżka, jego waga lekko obniżyła tę stronę, gdy obrócił się, by
spojrzeć na nią. „Czy twoje oczy są wrażliwe na światło tutaj? Jakieś odrętwienie w
twoim ciele?”
Chciała poczuć tę drugą część. Za każdym razem, kiedy Chase był blisko, stawało
się niemożliwe, by nie zauważyć sposobu, w jaki jej ciało reagowało na niego. Tak
się działo, odkąd po raz pierwszy spotkali się w jej biurze. Jedno spojrzenie i jej
tętno przyspieszało, a dłonie pociły się, kiedy podawali sobie ręce.
„Nie. Jest w porządku.”
„Na szczęście, to powolny proces.” Sięgnął w jej stronę, ale jej nie dotknął. Zamiast
tego jego palce śledziły kant łóżka. „Ciągle mamy parę godzin.”
„Nim zmienię się w pełnego wampira?”
„Tak.”
„Będzie to bolało?” Naprawdę się tego bała.
„Nie. Twoje ciało zacznie drętwieć, kiedy będzie się wyłączać, aż zaśniesz. Twoje
serce przestanie bić w tym momencie i umrzesz.” Spoglądał wszędzie, tylko nie na
nią. „Następnego wieczoru, po tym, jak proces się zakończy, obudzisz się.”
„Moje serce ciągle będzie biło?”
Zawahał się. „W pewnym stopniu.”
„Co to znaczy? Albo bije albo nie.”
„Zwolni tak, że się zatrzyma, jeśli nie jadłaś albo śpisz podczas dnia. Kiedy wstajesz
i pożywiasz się, wzrasta. Im świeższa krew w twoim organizmie, tym bardziej będzie
pompować w normalnym tempie.”
„Co z powietrzem? Będę go potrzebowała?”
Zawahał się. „Mogłabyś się bez niego obyć przez jakiś czas. Technicznie nie będziesz
go potrzebować, ale nie wygląda to ładnie, kiedy twój organizm głoduje za tlenem
przez dłuższy okres czasu.”
„Możesz to rozwinąć? Nie znam żadnych prawdziwych faktów o wampirach, tylko
fikcję, którą przeczytałam w książkach.”
„Pomyśl o białym lub zielonkawym odcieniu, zależnie od tego, czy znajdujesz się w
klimacie suchym czy wilgotnym.” Skrzywił się. „Musimy zająć się tą sytuacją,
Jasmine.”
Wiedziała, co to oznaczało. „Chcesz zrobić ze mnie swoją partnerkę.”
„Wiesz, że chcę.” Pochylił się bliżej, utrzymując jej spojrzenie. „Obiecuję ci, że nigdy
nie będziesz tego żałować.”
„Skąd możesz to wiedzieć?”
Zawahał się. „Mam ponad sto lat, Jasmine.”
Zbadała z bliska jego rysy twarzy. Nie wydawał się być starszy niż w wczesnej
trzydziestce, jeśli nawet tyle miał. Ugryzła się w wargę, próbując odgadnąć, co chciał
osiągnąć mówiąc to, poza zaszokowaniem jej.
Możesz mnie usłyszeć, kiedy koncentruję się na projektowaniu tobie moich myśli.
Dźwięk jego głosu w jej głowie był tak czysty, jakby mówił do niej głośno.
Uwierz w to, co uważasz za niemożliwe. Jestem tego dowodem, moja miłości. Zawsze
będę dotrzymywał obietnic złożonych tobie.
Gorące łzy wypełniły jej oczy, kiedy wpatrywała się w jego. Brązowe tęczówki
zmieniły się w kobaltowe, gdy w nie patrzyła, następny dowód na to, że wszystko w
co wierzyła nie jest całkowicie prawdziwe. Chase zmienił wszystko. Jego istnienie
wywróciło jej życie do góry nogami.
„Podejmij ryzyko,” zamruczał, przesuwając się bliżej, głęboko wpatrując się w jej
spojrzenie. „Możesz zyskać wszystko.” Jego głos pogłębił się. „Moją miłość. Mnie.
Szczęście.” Przerwał, nim dał jej seksowny, miażdżący uśmiech. „Wspaniały seks.”
Nie grał fair. Był zbyt blisko, pachniał naprawdę dobrze i kogo okłamywała?
Uwielbiała Chase’a Woodsa. To jednak było głębsze niż same tylko uwielbienie,
prawie miała na jego punkcie obsesję, odkąd się spotkali. Był mężczyzną, który co
noc przejmował jej fantazje, sprawił, że inni mężczyźni w porównaniu z nim stali się
mało znaczący i uratował jej życie.
„Stracę dom, pracę, przyjaciół i rodzinę, jeśli się zgodzę, prawda?” Jak mogłabym to
zrobić, żeby być z tym mężczyzną? To było przeciwne wszystkiemu, w co zawsze
wierzyła. Była silną, zdolną kobietą. Koncepcja odejścia od swojego życia, by być z
Chasem sprawiła, że czuła się zagubiona i zdezorientowana.
„Wiem, że to trudne, ale jeśli buntownik miał mistrza, to jesteś ciągle w
niebezpieczeństwie. Będzie uważał ciebie za swoją i przyjdzie po ciebie. Mógłby
zniszczyć ludzi, na których ci zależy, by dotrzeć do ciebie. Jestem wystarczająco
silny, by pokonać go. Jesteś moją partnerką, Jasmine. Nie pozwolę nikomu cię
skrzywdzić. I są inne rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę. Jak wyjaśnisz zmiany,
którym uległaś, zwłaszcza po jakimś czasie? Ludzie zauważą. To postawi cię w
niebezpieczeństwie, spowoduje ci ból. To bolałoby cię bardziej. A to bolałoby mnie.”
„Nie prosiłam o to.” Urosła w niej gorycz nad tą niemożliwą sytuacją, w której się
znalazła.
„Buntownik to zrobił, nie ja. Odszedłem od ciebie raz, kiedy to było ostatnią rzeczą,
jaką chciałem zrobić. Zrobiłem to, bo twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze.”
Jego ton zmiękł tak, jak spojrzenie w jego oczach. „Zrobiłbym wszystko dla ciebie.”
„Nie możesz mnie naprawić tak, żebym nie zmieniała się w wampira? Nie możemy
po prostu spotykać się i wznowić normalne życie? Potrzebuję więcej czasu.
21
”
21
Tak, tak, wszyscy to już wiemy
Chase zawahał się, bolesny wygląd przeciął jego przystojną twarz. „Dałbym ci
wszystko, jeśli tylko byłoby to możliwe. Buntownik skrzywdził cię za bardzo, by
szpital mógł uratować ci życie. Moja krew była jedyną możliwością, by utrzymać cię
przy życiu. Nie chciałem, by to się zdarzyło, byś zaczęła przemieniać się w wampira,
ale zabrał cię za blisko śmierci. Masz teraz tylko dwie opcje – stać się jedną z nich
lub zgodzić się zostać moją partnerką. W każdym razie, nie mogę cofnąć czasu i
odwrócić tego, co zostało zrobione.”
Jasmine nie podobało się to, ale wiedziała, że mówił prawdę. Miał supermoce, ale
podróżowanie w czasie nie było jedną z nich. A stawianie kogoś w
niebezpieczeństwie nie było rzeczą, którą zrobiłaby kiedykolwiek celowo.
„Umarłbym dla ciebie, Jasmine.” Szczerość pogłębiła jego głos. „Wiem, że proszę o
dużo, może zbyt dużo, ale proszę, zgódź się zostać moją partnerką. Przysięgam, że
nie będziesz tego żałować.
22
Zrobię wszystko, bylebyś była szczęśliwa. Poradzimy
sobie z wszystkimi problemami.”
Jej serce ścisnęło się mocno, kiedy wpatrywała się głęboko w jego piękne oczy. Miał
na myśli każde słowo. Wierzyła w to, a miłość, którą czuła do niego, rosła silniejsza,
aż było jej trudno oddychać. To była jedna okazja na całe życie, by być z nim na
zawsze. Jej zmartwienia i obawy wyblakły, gdy patrzyli na siebie nawzajem.
„Tak.” To jedno słowo wyszło z jej ust.
Nie była pewna, kto był bardziej zaskoczony jej zgodą. Zostanie jego partnerką było
zobowiązaniem na całe życie. Upewnił się, że zrozumiała, że nie będzie powrotu i
będą żyć naprawdę długi czas. Uśmiech Chase’a zanikł, gdy niskie warknięcie
wydobyło się głęboko z jego piersi.
„Nie pożałujesz tego.”
Jasmine naprawdę miała nadzieję, że nie. „Co zrobimy?”
Pochylił się bliżej. „To, co przychodzi naturalnie.”
„To nie odpowiedziało na moje pytanie.”
„Będę uprawiał z tobą miłość.”
22
Powtarzasz się, chłopie
Jedna ciepła ręka delikatnie objęła jej policzek. „A kiedy czas będzie odpowiedni,
będę krwawił dla ciebie. Wypijesz więcej mojej krwi, podczas gdy ja wgryzę się w
ciebie.”
„Czy to będzie bolało?
23
” To brzmiało dziwnie seksownie, ale nie chciała czuć bólu.
„Nigdy.”
Ochrypła obietnica była tą, w którą chciała uwierzyć. Zamknął dystans między nimi
i jego pełne wargi otarły się o jej. Tylko sam szept – delikatne uczucie dotykających
się ust było wystarczające, by sprawić, że jej serce zaczęło pędzić z ekscytacji. Jego
męski zapach i smak był podniecający.
„Rozbierz się.”
Pochyliła się ku niemu, całując go, kiedy odsunął się, by zrobić jej miejsce na
pozbycie się T-shirtu i bokserek. Chwyciła wypuklenie jego ramienia i tak trzymała
się go. Nieśmiałość ich nowego związku sprawiła, że tęskniła do zatracenia się w
momencie przed tym, kiedy będzie naga. To byłoby łatwe z Chasem. Mężczyzna
prawie krzyczał surowym seksapilem.
Następne warknięcie zadudniło od niego i jej sutki zaostrzyły się w oczekiwaniu.
Seks między nimi był niesamowity, wspaniały i intensywny. Chciała znowu być tak
bezmyślna. Pchnęła na niego swoim ciałem, piersią do piersi. Jego wolna ręka
zawinęła się wokół jej pleców, przyciągając ją i dopasowując ściślej do jego ciała.
Język spotkał język, gdy poznawali się z zapałem, powstałym z czystego żaru.
Wspomnienie ostatniego razu, kiedy się dotykali, podekscytowało ją tak bardzo, jak
jego pocałunek. Nikt nigdy nie sprawił, że była tak gorąca, jak on to zrobił. Może to
była zakazana rozkosz kochania się z najlepszym złym chłopcem, ale jej zdolność do
myślenia wyblakła. Cokolwiek było powodem, wierciła się, chcąc być rozebraną,
kiedy Chase poprosił, by nie było barier między nimi.
Chase popchnął ją na plecy i nie walczyła, kiedy jego waga ją przyszpiliła. Rozerwał
jej T-shirt, materiał łatwo poddał się jego sile. Odgłos darcia tylko spotęgował jej
pragnienie, by być z nim skórą do skóry. Jego kłykcie głaskały skórę, którą odsłonił,
drażniąc ją tam, gdzie się muskali.
23
Co ona taka delikatna :/
Odsunął usta, podążając od jej warg do gardła, gdy podniósł się na tyle, by ściągnąć
z niej zniszczony T-shirt. Jednym szarpnięciem rozdarł bokserki. Palce Jasmine
zaplątały się w jego włosy, poszukując czegoś, czego mogła się chwycić. Pilność i
czysto pierwotny sposób, w jaki Chase dotykał jej, był radosnym przeżyciem. Nikt
przedtem nie chciał jej tak bardzo, jak on.
„Moja,” warknął głębokim, zmysłowym głosem, nim jego zęby delikatnie ugryzły ją
pod uchem.
„Tak,” zgodziła się bez tchu, mimo że jego ton dawał do zrozumienia, że to nie było
pytanie. Uznał ją za swoją, a ona była skłonna pozwolić mu na to.
Puścił ją i kiedy usiadł, chciała zaprotestować, dopóki nie zdała sobie sprawy z
powodu jego poczynań. Żałowała także, że przestała go dotykać i nie była w stanie
utrzymać go, gdy odsunął się. Natychmiast zaczęła tęsknić za poznawaniem jego
gorącego, umięśnionego ciała. Szybko zrzucił koszulę, ale spodnie tylko rozpiął i
pchnął na dół, nim znowu był na niej. Rozłożyła uda, dając mu dostęp, by mógł
ułożyć się na niej znowu. To spowodowało prawie nieznośny ból, by mieć go w sobie,
podczas gdy czekała, by zobaczyć, co on zrobi.
24
Olśniewające niebieskie oczy jarzyły się, kiedy ich spojrzenia się spotkały w
momencie, gdy jego sztywny kutas pchnął w jej cipkę. Doznanie bycia wypełnianą i
rozciąganą – braną – było dla Jasmine pochłaniające. Chase zamarł, zakopany
głęboko w niej.
„Moja,” powtórzył. „Na zawsze.” Pochylił się bliżej, aż ich nosy przycisnęły się do
siebie. „Zgódź się zostać moją partnerką.”
„Zgadzam się.” Mówiła poważnie. Chciała połączyć się z nim w każdy możliwy
sposób. „Weź mnie.”
Warknięcie wydobyło się spomiędzy jego rozdzielonych warg. Ten zwierzęcy odgłos
mógłby ją przestraszyć w innym momencie, ale wtedy zaczął się ruszać w niej.
Zawinęła nogi wokół jego pasa, jej kostki znalazły przyczepność na pasku jego
skórzanych spodni, które były zahaczone z tyłu jego ud. Każdy ślizg jego kutasa o
wrażliwe zakończenia nerwów prowadziły ją bliżej do dojścia. Jej sutki urosły
naprężone, mięśnie jej pochwy ściskały się wokół jego grubego wału. Przyjemność
wzmacniała się, aż zagroziła jej wciągnięciem. Jęki wyrwały się z niej.
„Ssij mnie,” rozkazał. „Nie przestawaj.”
24
Wstanie, odtańczy kankana, zrobi trzy pajacyki i dostanie zawału. Co innego mógłby zrobić?
Jej pierwszą myślą było, że chciał oralnego seksu, ale wtedy nagle przycisnął
nadgarstek do jej ust. Gorący płyn o metalicznym smaku pokrył jej język. Wiedziała,
że to była jego krew. W pewnym momencie, którego nie zauważyła, przeciął się.
Palcami objął jej szczękę, lekko obracając jej głowę, ale utrzymując nadgarstek
krwawiący w jej rozdzielone wargi.
Pieprzył ją mocniej, intensywna przyjemność sprawiała, że prawie nie zdawała sobie
sprawy z mrowienia w jej głowie. Przełykała jego krew, zbyt skupiona na
nadchodzącym orgazmie, by przejmować się lub myśleć o tym, co to oznaczało. Zęby
zacisnęły się na jej szyi, tam, gdzie zaczynało się ramię i Chase wgryzł się. Jego kły
przebiły skórę.
Ból i przyjemność rozmyły się, sprawiając, że stało się niemożliwe odróżnienie
jednego od drugiego, gdy uderzyła czysta ekstaza. Wybuchła od wewnątrz, orgazmy
wstrząsały ją w nieskończonej pętli. Chase ugryzł głębiej, ssąc jej krew, i jęknął. Ich
ciała były połączone, drżące, kiedy w końcu przestał ruszać biodrami.
Kochanie? Słyszysz mnie?
Spróbowała odwrócić twarz od jego nadgarstka, ale ręka trzymająca jej szczękę się
zacisnęła.
Nie. Pij dalej. Wyślij mi swoje myśli. Usłyszę cię.
To było trudne złożyć razem słowa, gdy jej ciało ciągle drżało i kręciło jej się w
głowie od uprawianej miłości. Głos Chase’a był w jej głowie, jego usta ciągle
zablokowane na niej, więc to było niemożliwe, by mówił głośno. Oddychała przez
nos i próbowała uspokoić nieregularny oddech.
Chase?
Jesteśmy partnerami. Nie musimy mówić. Możesz mnie teraz puścić. Zamierzam
delikatnie wyciągnąć z ciebie moje zęby. Nie ruszaj się. To nie będzie bolało. Po
prostu się zrelaksuj. Blokuję twój ból.
Oszołamiało ją, że mógł to robić. Odsunął nadgarstek i zaczerpnęła ustami
powietrza. Smak jego krwi nie był obrzydliwy, ale, zamiast tego, był czymś, czego
chciała więcej. Zmartwiło ją to, ale jej partner nagle znowu odezwał się w jej umyśle.
To normalne, kochanie. Jesteś teraz inna, ale już się zmieniałaś, nim uformowaliśmy
naszą więź. Będziesz pragnęła mojej krwi i będzie ona dla ciebie smakowała słodko.
Odsunął usta, a obszar, który ugryzł stał się odrętwiały.
Jasmine odwróciła głowę, wpatrując się w niego, kiedy on spojrzał z góry na nią.
Sposób, w jaki świeciły jego oczy, był spektakularny. Jego usta były zamknięte i nie
było widać ani kropli jej krwi, dopóki nie oblizał dolnej wargi. Jego język był
jasnoczerwony.
„Nie czujesz się komfortowo z milczącymi rozmowami.” Jego głos był ochrypły.
„Szybko przyzwyczaisz się do naszej więzi partnerskiej i nauczysz się doceniać, że
możemy się komunikować bez innych, słyszących nas.” Zachichotał. „Przeczytaj
mnie. Możesz. Po prostu spróbuj. Wszystko tam jest dla ciebie, jeśli się otworzysz.”
Zamknęła oczy, by się skoncentrować, trochę obawiając się, co może tam znaleźć,
jeśli byłaby zdolna do zrobienia tej niemożliwości. Jego myśli nie przeniosły się do
niej, ale intensywne emocje wypełniły ją. Miłość. Czułość. Głęboka potrzeba
ochraniania jej. Namiętność. Znowu ją chciał.
Tak, chcę. Zawsze będę cię chcieć. Czuję wszystkie te rzeczy. Wierzyłaś, że
chciałbym się z tobą sparować, jeśli nie byłbym skory umrzeć za ciebie? Jesteś moja,
a ja jestem twój do naszego końca.
25
Jasmine otworzyła oczy i zdziwiona, spojrzała na niego. Łzy oślepiły ją, gdy jej
własne emocje wypłynęły na powierzchnię. Kochała go, a on kochał ją. Wszystkie
wątpliwości ustąpiły.
Ciągle nie czuję się komfortowo, rozmawiając w ten sposób. Kocham dźwięk twojego
głosu. Jest sexy.
Zaśmiał się. „W porządku, kochanie. Cokolwiek zechcesz.”
„Cokolwiek?”
25
Tak słodko, że aż mdli :/
Jego oczy zwęziły się, gdy czytał w jej umyśle. Obniżył swoje usta na jej w
pocałunku.
Zawsze. Stanowczo możemy robić to częściej. Moja siostra i nasza kolacja mogą
poczekać. Zamierzam znowu uprawiać z tobą miłość.
Dobrze. Przestań myśleć do mnie i zrób to.
Rozdział #6
Chase był spięty, kiedy dotarł do klubu. Nie chciał zostawiać Jasmine, ale musiał
skonfrontować się z efektem ubocznym wzięcia partnerki. Dwaj strażnicy ustawieni
na zewnątrz drzwi szarpnęli głowami w jego kierunku. Dźwięk ich węszących
wydawał się wzmocnić, gdy podszedł. Wyczuli zmianę w jego zapachu teraz, kiedy
Jasmine była jego partnerką. Jej zapach był wymieszany z jego.
Ten po prawej warknął, szok był wyraźny w jego ciemnych oczach. Natomiast ten po
lewej cofnął się i natychmiast opuścił spojrzenie. Groźba była jasna. Chase nie
zawahał się złapać Jacoba za kurtkę i uderzyć nim mocno o ścianę.
„Masz problem, wilku?” warknął.
„Nie.” Oczy Jacoba rozbłysły, nim opuścił spojrzenie, rzucając oczami wszędzie,
tylko nie na Chase’a.
Chase puścił wilkołaka i odsunął się. „Dobrze. Jesteś moim egzekutorem. Oczekuję,
że uszanujesz moją decyzję i moją partnerkę. Zostawię tobie powiadomienie sfory.”
Warknął nisko w swoim gardle. „Mogę liczyć na ciebie, że wyperswadujesz
wszystkim sprawianie problemów? Chcę prawdy.”
„Oczywiście.” Jacob gwałtownie pokiwał głową. „Jesteś moim alfą.”
„Nie zapominaj o tym,” Chase go ostrzegł. Zerknął na Paula. „Masz problem?”
„Nie.” Dziko pokręcił głową i wsunął brodę. „Gratulacje. Kiedy ją poznamy?”
„Kiedy uwierzę, że nikt nie jest wystarczająco głupi, by wyzwać mnie lub ją.”
Oba wilkołaki były cicho. Chase przerwał na dobrą minutę, ale oni odmówili
odezwania się. Poszło lepiej, niż się spodziewał. W innym przypadku musiałby z
nimi walczyć i zabić przynajmniej jednego z nich.
„Idę teraz do środka. Zostańcie na miejscu. Były jakieś problemy dzisiaj
wieczorem?”
„Nie, alfo.” Jacob uniósł głowę i spotkał jego spojrzenie, nim odwrócił wzrok. „Było
cicho.”
„Pełen pakiet, ale żadnych zakłóceń,” dodał Paul. „Tak, jak lubisz.”
Chase przeszedł obok nich i pociągnął za drzwi, by je otworzyć. Brzmienie muzyki
wylało się, gdy wszedł do środka. Wszystkie te uszczelnienia przeciwdźwiękowe, za
które jego przyjaciele zapłacili, działały. Migające światła z sufitu skakały wokół
parkietu, by oświetlić kołyszące się ciała. Oddychał przez nos, przyswajając
wszystkie zapachy ludzi i wampirów. Znów powęszył, identyfikując barmana i
innych członków jego sfory.
Kilka wampirów odwróciło głowy, gdy powoli przechadzał się przez klub, kierując się
ku biurom. Ich zmysł zapachu także mógł zauważyć zmianę w nim. Marcus, jeden z
bywalców, wstał, blokując mu przejście.
„Kim ona jest?”
„Nie twoja sprawa. Ruszysz się czy mam cię z powrotem posadzić na siedzeniu?”
Krwiopijca uśmiechnął się szeroko, odsłaniając kły. Krew pokrywała jego język,
dowód na to, że człowiek przy jego stoliku został już skosztowany.
„Wiesz, co mówią o partnerkach, dziwadle. Są słabością, a teraz ty masz jedną.”
Jego źrenice rozszerzyły się. „Nie zapomnę podzielić się dobrymi wieściami z twoimi
fanami.”
Chase chwycił go za gardło. „Nigdy nie zapominam groźby.” Warknął. „Jesteś
martwy, jeśli ty albo któryś z twoich przyjaciół spróbuje zaatakować moją
partnerkę.”
„Chłopak ma problem?” Głęboki głos z irlandzkim akcentem doszedł zza Chase’a.
„Nie, Blaron.” Denerwowało to Chase’a, że jego przyjaciel potrafił się poruszać tak
cicho, że nie usłyszał jego nadejścia, ale hałas w klubie mógł pomóc to zamaskować.
„Tylko prowadzę przyjacielską pogawędkę z jednym z klientów.”
„Ach.” Duży, noszący kilt wampir podszedł bliżej, zatrzymując się obok niego.
„Marcus, śliczna dziewczyna jest przy twoim stoliku i niepokoisz mojego przyjaciela?
Wstydź się. To jest ta rzecz, która najbardziej mnie irytuje w młodszych
pokoleniach. Głupota i chamstwo biegają nieokiełznane.”
Chase ścisnął ręką uchwyconego wampira wystarczająco mocno, by uniemożliwić
mu odpowiedzenie. Ten uścisk zmiażdżyłby człowiekowi gardło, ale krwiopijca tylko
skrzywił się z bólu.
„Czuję się urażony. Jestem młodszy, ale mam maniery. Jego głowa ciągle jest
przytwierdzona do jego ramion. Wiem, że pracownicy nienawidzą zmywać krwi z
podłogi, a poza tym to mogłoby przestraszyć gości, którzy nie zdają sobie sprawy z
tego, kim on jest.”
„Prawda.” Blaron uśmiechnął się szeroko, gładząc długi blond warkocz, który opadł
mu na ramię. „Zakładam, że to było z powodu dziewczyny, którą wziąłeś za
partnerkę?” Spojrzał na niego. „Nigdy nie zapominam zapachu. Już przedtem
wyczułem ją na tobie.”
„Przedyskutujmy to w bardziej prywatnym otoczeniu.” Nie chciał, żeby jego
przyjaciel dał komukolwiek wskazówki dotyczące tożsamości Jasmine. Miała rodzinę
i przyjaciół, których jego wrogowie mogli wziąć za cel.
„Pewnie.” Humor starszego wampira zniknął, gdy okrążył Markusa, by stanąć za
jego plecami. Pochylił się, by przybliżyć usta do jego ucha. „Jesteś w moim domu, a
to jest mój przyjaciel. Mówię jasno, młodzieńcze?” Jedną rękę zacisnął na ramieniu
wampira. „Czy powinienem pozwolić mu urwać ci głowę, by zaoszczędzić sobie
kłopotu?”
Marcus zaskomlił, panika rozszerzyła jego oczy.
„Tak myślałem.” Blaron odsunął się. „Personel nienawidzi także sprzątania szczyn.
Upuść go, nim zmoczy spodnie.”
Chase niechętnie puścił Marcusa. Przerażony wampir wróciłby do stolika, ale
Blaron zatrzymał go przerażającym spojrzeniem. „Każdy, kto grozi lub atakuje kogoś
pod moją ochroną nie dotrwa następnej nocy. Wyrażam się jasno?”
„Tak.” Głos miał chropowaty, ale Marcus mógł mówić.
„To dotyczy partnerek. Jego szczególnie, i każdego z jej rodziny. Słyszysz mnie?”
Marcus gwałtownie skinął.
„Teraz posadź swoją dupę przy stoliku i bądź miły dla tego ślicznego rudzielca
czekającego na ciebie. Jest laską i chcę, żeby wracała tu częściej. To dobre dla
interesu.” Blaron zszedł na bok. Zerknął na Chase’a i szarpnął głową w kierunku
biur.
Część Chase’a czuła ulgę. Jego przyjaciel właśnie ogłosił całemu klubowi, że
rozciągnął ochronę na Jasmine. Każdy wampir zauważyłby tę wymianę zdań.
Podążył za Blaronem do bocznych drzwi, schodami na dół i poza hałas klubu, gdy
zamknął ich w dźwiękoszczelnym gabinecie.
Lethal siedział za biurkiem i przyglądał się mu żywymi, niebieskimi oczami.
„Interesujące.” Jego nozdrza rozszerzyły się. „Agentka nieruchomości?”
Alarm przeszył Chase’a i warknięcie wyrwało się z jego ust. „Kazałeś mnie śledzić?
Mieliśmy sobie ufać.”
Wysoki wampir wstał, jego skórzane spodnie otarły się o krzesło. „Spokojnie.”
„Skąd wiesz o mojej Jasmine?”
„Mogę ją wyczuć.”
„Skąd wiesz, jak zarabia na życie?” Podejrzenie rosło.
Ciemne brwi uniosły się i złośliwy uśmiech wykrzywił wargi mężczyzny. „To ja ci ją
poleciłem, pamiętasz? Użyłem jej kilka razy.”
Chase zareagował, przeskakując biurko i pchając dużego drania o ścianę, by go do
niej przyszpilić pazurami, które wystrzeliły z jego palców. „Dotykałeś mojej
partnerki?” Pragnienie zabicia przyjaciela było tak silne, że ledwo się
powstrzymywał. „Karmiłeś się od niej?”
Niebieskie oczy rozszerzyły się. „Cholera, nie! Dziewczyna pomogła kupić mi parę
domów. Nigdy nie uniosłem jej spódnicy i nie przespałem się z nią. Ani nie
sprawiłem, że krwawiła.”
„Nie wspominała mi o tobie.”
„Nie mogła.” Lethal oczyścił gardło i zmarszczył brwi. „Ja tylko zaćmiłem jej pamięć
o moim imieniu i o tym, co pomogła mi nabyć. Nawet jej zapłaciłem.
26
Wiesz, że nie
lubię, kiedy ktokolwiek wie, gdzie kupuję posiadłość. To były moje bezpieczne
domy.”
Blaron odchrząknął. „Panowie? Będziemy walczyć? Pozwólcie mi chociaż przenieść
komputery. Dzisiaj jest dzień wysyłania pensji i nic nie jest gorsze od warczących
pracowników wykrzywionych w nietypowym kształcie.”
Chase wycofał pazury i cofnął się. „Jesteśmy w porządku.”
Lethal uśmiechnął się szeroko. „Ona jest śliczną dziewczyną, która sprawi, że
będziesz wspaniałym partnerem. Dobrze ukryłeś jej zapach. Nie miałem pojęcia, że
spotykasz się z kimś.”
26
No niesamowite! Ależ ty wspaniały :/
Zawahał się, zerkając na obu. „To było impulsywne. Pamiętacie tego buntownika,
którego chcieliście, żebym dopadł? Jest martwy, ale ona była jedną z jego ofiar.”
Lethal warknął. „Jest z nią dobrze?”
„Uleczyłem ją. Wszystko z nią będzie w porządku.” Chase okrążył biurko. „Była
jedyną, która przeżyła. Musimy przyjrzeć się raportom dotyczącym zaginionych
osób.”
„Zgoda.” Blaron pogładził swój miecz przymocowany do paska. „Wyprzątniemy tych
cholernych buntowników z naszego miasta. Nie potrzebujemy więcej problemów.”
„W takim razie nie spodoba ci się to, co usłyszysz.” Chase usiadł na krześle. „Moja
sfora nie przyjmie dobrze tego, że się sparowałem.”
Jego przyjaciele także usiedli. „Co sprawia, że tak myślisz?”
Lethal wpatrywał się w niego ciekawie.
„Mój główny egzekutor ustąpił, kiedy dałem mu możliwość wyzwania mnie, ale nie
chciał tego robić. Nie jest szczęśliwy, że moja partnerka nie jest członkiem sfory, a
to oznacza, że nie mogę mu ufać. To doprowadzi do konfliktów w wyższych rangach
i w końcu przyjdą po mnie, gdy ich wściekłość przyćmi ich strach.”
„Aye,” Blaron dumał. „Przyjdą. Jeśli twoja partnerka byłaby wilkołakiem z sfory,
przywiązałoby to ich do ciebie. Szukali powodu, by przelać twoją krew, od kiedy tu
przybyłeś. Tak, jak większość naszych regularnych klientów. Twoje pochodzenie jest
problemem. Jesteś z obu światów, ale oni widzą, jak różnisz się od nich.”
„Odchodzę z pracy.”
Lethal sięgnął, by zebrać długie, czarne włosy i przerzucić je przez ramię. „Nie.
Odmawiamy zaakceptowania tego. Jesteś naszym szefem ochrony i zostaniesz na
tym stanowisku.”
„Jesteśmy przyjaciółmi.” Blaron uśmiechnął się. „Nie możesz nas zostawić w
potrzebie. Ufamy ci.”
„To sprawi, że wasz klub stanie się celem, odkąd jestem zbyt sprytny, by
zaprowadzić ich do mojego legowiska.”
„Tam ukrywasz tę śliczną dziewczynę?” Ciemnowłosy wampir uśmiechnął się
szeroko. „Z twoją siostrą – tą, której poznania odmawiasz nam?”
„Obie są bezpieczniejsze daleko stąd.” Chase westchnął. „Nie chcę, żeby moje
kłopoty przyszły do waszych drzwi.”
„Kochamy kłopoty.” Blaron mrugnął. „W innym przypadku robi się tu zbyt nudno.
Jesteśmy przyjaciółmi do końca, ale nie przygotowuję się na śmierć.” Zerknął na
drugiego wampira. „Powiedz mu, że ochronimy jego tyły.”
„Właśnie to zrobiłeś.” Lethal zachichotał. „Ze mną liczy się podwójnie.”
Chase studiował ich. „Nie macie u mnie długu za uratowanie wam tyłków, kiedy
zdecydowaliście się odwiedzić Alaskę. Nie wiedzieliście o wojnach miedzy wilkami i
wampirami. To było nim przybyliście do Ameryki. Byliście przyzwyczajeni do
miastowych sfor, których stała praca zależy od was. Mój klan ma długą pamięć i
znienawidzili was od pierwszego wejrzenia. Nie powinni was obwiniać za zdarzenie,
w którym nie braliście żadnego udziału.”
„Twoi ludzie zdecydowali pozbawić nas głów, jednak wydostałeś nas stamtąd.”
Blaron rozparł się na krześle. „Byłeś pierwszym mieszańcem, jakiego kiedykolwiek
poznaliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi i staniemy razem, kiedy przyjdą kłopoty.”
Klepnął swój zaufany miecz. „Zastawmy pułapkę i poczekajmy, by zobaczyć, kto w
nią wejdzie.”
Chase’owi nie podobał się ten pomysł. „Byłoby łatwiej, jeśli po prostu
zrezygnowałbym z pracy dla was.”
„Ufamy ci, Chase.” Lethal szeroko się uśmiechnął. „Przyjaciele nie porzucają
przyjaciół w potrzebie. Trzymają się razem. Jesteś najlepszy w tej pracy, więc
zapomnij o wypowiedzeniu.”
„Kurwa.” Chase patrzył na obu mężczyzn z lękiem. Znał ich dobrze i wiedział, że już
podjęli decyzję. Chcieli mu pomóc, czy to mu się podobało, czy nie. „A jeśli to
oznacza stracenie całej sfory? Kto będzie was pilnował, kiedy śpicie? Nie mogę tego
robić codziennie. Mam partnerkę, której może nie podobać się bycie cały czas
samą.”
„Mamy nasze bezpieczne domy. Nie planuję spać pod klubem w najbliższym czasie.”
Blaron wstał. „Zaplanujmy upadek naszych wrogów. Jestem pewny, że oni w tej
chwili robią to samo.”
Chase wpatrywał się w Lethala, mając nadzieję, że będzie głosem rozsądku.
Ten wstał z śmiercionośnym wyrazem twarzy i chwycił swój miecz, dopiął go do
ubrania i złapał skórzany płaszcz. „Do walki, panowie.” Zachichotał. „Niech krew
naszych przeciwników spłynie tak, żebyśmy wygrali.”
„Oboje jesteście szaleni, ale cieszę się, że mam was po swojej stronie.” Chase
odepchnął się od krzesła i spojrzał na nich. „Myślę, że mam pomysł, jak możemy to
osiągnąć jutro wieczorem. Chodźmy na górę i zajmijmy się klientami. Następnie
omówimy strategie.”
Jasmine odłożyła książkę i ześlizgnęła się z łóżka, by przyjrzeć się Chase’owi, kiedy
ten nagle wparował do sypialni. Było oczywiste, że był wściekły, ale nie wiedziała
czemu. Jego spojrzenie skupiło się na niej, gdy głębokie, przerażające warknięte
wydobyło się spomiędzy jego rozdzielonych warg.
„Co zrobiłam źle?” Nienawidziła strachu, który przyspieszył jej puls.
„Nic.” Wziął głęboki oddech. „To była ciężka noc, a jazda z powrotem do domu nie
uspokoiła mnie ani trochę. Miałem nadzieję, że to zrobi.”
„Co się stało?” Silne emocje gniewu uderzyły w nią nagle, ale czuła, że pochodzą od
niego.
Widok niego zrzucającego skórzaną kurtkę i odsłaniającego umięśnione ramiona w
czarnej bluzce bez rękawów był czymś, co podziwiała i, co rozproszywszy, odciągnęło
ją od uczuć, które od niego odbierała. Ciało Chase’a zawsze na nią działało.
Przerzucił kurtkę przez oparcie krzesła, usiadł ciężko i zdjął swoje motocyklowe
buty. Zostawił je na podłodze.
„Chase?”
Intensywne spojrzenie podniosło się, by napotkać jej ciekawy wzrok. „Nie panikuj.”
To było, jakby zamknął mentalne drzwi między nimi i nagle nie mogła odebrać
żadnego z jego uczuć.
To nie dobrze. Zastanawiała się, dlaczego myślał, że byłaby przestraszona, ale wtedy
zdała sobie sprawę, że wywarkiwał słowa. „Wiem, że mnie nie skrzywdzisz. Wierzę w
to. Nie zamierzam krzycząc uciec od ciebie tylko dlatego, że masz zły humor.”
„Nie o to mi chodziło.” Wstał. Sięgnął, by chwycić bluzkę, zdjął ją i odrzucił.
Siniaki na jego żebrach były okropne, ale rozsmarowana krew na boku sprawiła, że
potknęła się, podchodząc do niego. „Co się stało?”
„Nie jest moja. Chociaż ten cholerny kretyn całego mnie zakrwawił. Czarne ubrania
dobrze to skrywają, ale to jest wszędzie, gdzie nie mogłem tego zmyć bez rozbierania
się.” By udowodnić swoją rację, usunął pasek i rozpiął skórzane spodnie. Czerwona
plama sięgała biodra i uda. Jasmine opadły usta.
„Jeden z mojej sfory zdecydował napaść na mnie na parkingu. Myślał, że to będzie
dobry czas, by wyzwać mnie po tym, jak już walczyłem z pewnym wampirzym
dupkiem, kiedy kilku z nich wyszło z kolejki z klientami klubu.” Schylił się,
spychając kompletnie z siebie spodnie. „Zgaduję, że wymyślił sobie, że będę zbyt
zmęczony, by wygrać.”
Jasmine przybliżyła się, by lepiej się przyjrzeć. Krew ciągnęła się aż do kolana. Było
gorzej, kiedy odwrócił się, by skierować się do łazienki. Więcej krwi pokrywało jego
plecy, ale była ona jaśniejsza i mokra. Cztery ślady cięć znaczyły jego łopatkę.
„Chase? Jesteś ranny.”
Zatrzymał się przy drzwiach, tyłem do niej. „Mogłem się rozebrać w łazience, żebyś
nie musiała tego widzieć, ale to część mojego życia i teraz twojego. Nie ma sensu
ukrywanie tego przed tobą. Egzekutor miał szczęście i udało mu się trafić mnie
pazurami, nim chwyciłem go za gardło. Wyleczę się do rana. Wszystko będzie okay.”
Zerknął na nią dopiero teraz. „Jestem w porządku.”
Jasmine stała nieruchomo, niczym statua, kiedy Chase wszedł do łazienki. Smutna
mina na jego twarzy nie przekonała jej. Zostawił drzwi otwarte, więc nie zawahała
się pójść za nim do środka. Przezroczyste, szklane drzwi od prysznica nie dawały
żadnej prywatności, gdy obserwowała go stojącego pod strumieniem wody.
„Jeden z twojej sfory próbował cię zabić?” Chciała wyjaśnienia.
„Tak. To zdarza się od czasu do czasu.”
„On. Próbował. Cię. Zabić.” Była przestraszona. „To nie jest w porządku. Myślałam,
że sfory powinny być jak rodzina.”
Unikał spojrzenia na nią, gdy rzucił mydło na myjkę, by zmyć krew. „Są. Członkowie
ludzkich rodzin też się zabijają. Nasze światy nie są takie różne w tym przypadku.”
„Twój świat ssie.”
To rozciągnęło jego usta w szybkim uśmiechu, gdy obrzucił ją rozbawionym
spojrzeniem. „Tylko wampiry.”
„Nie żartuję sobie. Ktoś próbował cię zabić.” Reszta tego wsiąkła w jej zdumiony
umysł. „Znowu cię zaatakuje?”
„Nie.” Jego oczy się zwęziły. „To była walka na śmierć i życie.”
Zabiłeś go.
„Odszedłem. Nie poddałby się. Musiałem zanieść go do samochodu i wyrzucić ciało.”
Jej kolana osłabły, powodując, że zachwiała się trochę i uchwyciła blatu, by się
przytrzymać. Strach uderzył w nią mocno, bardziej nawet niż groza. Zrozumiała, co
nastąpi później. „Policja będzie cię szukać?” Myślała szybko. „Musimy opuścić kraj.”
Uciekłaby razem z nim. Mogła nie być zbyt pewna, co dokładnie oznaczało bycie
partnerką, ale to było zobowiązanie na całe życie. Stracenie Chase’a nie było opcją,
którą chciała przemyśleć.
„My?” Uniósł brwi. „Pojechałabyś ze mną?”
„Oczywiście.”
Odsunęła od siebie powód, dlaczego musieli uciekać. To było łatwiejsze do
poradzenia sobie. Uratował jej życie, a ona dokonała poważnego zobowiązania,
zgadzając się na zostanie jego partnerką. On także nie był człowiekiem, więc w jej
umyśle normalne reguły nie stosowały się do niego. To był przypadek samoobrony.
Jego rysy złagodniały. „Ludzie nie zostają wtajemniczeni w nasze sprawy. Nie będzie
żadnego raportu o zaginięciu. Jego rodzina i przyjaciele sprawią, że będzie to
wyglądało, jakby opuścił kraj, jeśli ktokolwiek będzie się wypytywał, co się z nim
stało. To jest to, co robimy, by zostać pod radarem.” Przerwał. „To o jego rodzinę i
przyjaciół muszę się martwić, wraz z każdym innym wilkiem w sforze, który ma
problem z tym, co zrobiłem.”
„Ponieważ musiałeś go zabić? Nie zrozumieją, że zaatakował cię i nie miałeś
wyboru?”
„Wyzwania i wynikające z nich śmierci są spodziewane. Tak jest, ponieważ
sparowałem się z tobą.” Odwrócił się od niej pod prysznicem, by jego głowa uniknęła
natrysku.
Wina męczyła Jasmine. Opłakiwała stratę życia, jakiego znała, podczas gdy Chase
był w pracy. To nie wydawało się być fair, że musiała porzucić dom, karierę i ludzi,
którymi się przejmowała, by zostać z nim. To dla niego również nie jest piknik, nagle
zdała sobie sprawę. Ludzie starali się go zabić, ponieważ byli razem.
„Co mogę zrobić?” Chciała mu pomóc.
Chase zerknął na nią ponad ramieniem. „Mogłabyś przyjść tu i umyć mi plecy.
Wyleczę się szybciej, jeśli rany będą czyste. Moje ciało nie będzie musiało zwalczać
infekcji podczas reperowania szkód.”
Jedno spojrzenie wzdłuż jego ciała sprawiło, że była bardziej niż chętna rozebrać się
i dołączyć do niego. Opalona, umięśniona skóra kusiła ją, by robić więcej niż tylko
dotykać pleców. Doświadczyła zmian, odkąd się sparowali, nie mogła temu
zaprzeczyć. Jej dążenie do seksu wydawało się zmienić w nadbieg. Samo patrzenie
na jego nagie ciało sprawiało, że była obolała.
Ręce trzęsły jej się, gdy zdejmowała ubrania, a on obserwował ją przez szkło.
Namiętność była łatwa do odczytania w jego oczach, kiedy te zaczęły błyszczeć.
Fascynowały ją. Powoli się zbliżyła. Popchnął drzwi, by je otworzyć i cofnął się,
robiąc jej miejsce. Parna, gorąca woda spływała po niej, gdy czekała aż sięgnie, by
zamknąć drzwi.
Był tak wysoki w porównaniu z nią, że musiała unieść brodę, by zobaczyć jego
twarz. Miękko warknął, na co mięśnie w jej brzuchu zacisnęły się. Jej sutki także
odpowiedziały, rosnąc naprężone. Pragnienie potoczyło się przez nią. Chase zrobił
wdech, a jego ręce delikatnie otoczyły jej biodra.
„Jesteś taka seksowna i pachniesz tak dobrze. Taka moja.”
Wszystko, co chciała, to sięgnąć, by objąć dłońmi jego twarz i przyciągnąć go do
pocałunku. Pamiętanie o tym, że jest ranny, było trudne. „Twoje plecy.”
„Nie bolą. Nie martw się tym.”
„Muszę je umyć.”
Warknął coś, wypuszczając oddech, ale opuścił ręce i odwrócił się. „Zrób to szybko.
Jestem niecierpliwy.”
Chciał jej tak bardzo, jak ona jego. Nie przegapiła stanu jego fiuta, nim się obrócił.
Chase paradował z imponującą erekcją, która pasowała do reszty niego – całej
twardej, męskiej perfekcji. Widok brzydkich cięć na jego łopatce ostudził trochę jej
pasję.
„Nie chcę cię zranić. Powinnam użyć wody, ale bez mydła?” Sięgnęła, by odhaczyć
głowicę prysznicową z uchwytu, by łatwiej było nią manewrować.
Złapał namydloną gąbkę i podał jej nad swoim ramieniem. „Dostanę gorączki, jeśli
wda się infekcja. Nie zabije mnie, ale to nie będzie przyjemne. Muszę być w stu
procentach sprawny ranem.”
„Dlaczego?” Wzięła ją i niepewnie zaczęła myć jego rany. Jego mięśnie się napięły,
ale stał nieruchomo, nie wydając żadnego dźwięku.
„Muszę pracować wcześnie rano. To będzie długi dzień.”
Część jej była tym zraniona. Mógł wziąć chociaż trochę wolnego, by spędzić z nią
czas. Musiała zrobić wiele dostosowań, które byłyby łatwiejsze, jeśli on byłby z nią.
„Twoi szefowie wiedzą, że wziąłeś partnerkę?”
„Tak.”
Zastanawiała się, jak to poszło, ale milczał. Była rozproszona, rozmyślając nad ich
reakcjami na siebie, kiedy kończyła myć cięcia na jego skórze i spłukała mydło.
Wydawały się goić w przyspieszonym tempie, co byłoby niepokojące, jeśli nie
wiedziałaby, czym on jest.
„Zrobione. Nie krwawią.”
Odwrócił się, złapał głowicę prysznicową i odłożył ją na miejsce. „Chcę ciebie.”
Jego ręce powróciły na jej biodra i sapnęła, kiedy podniósł ją, przyciskając ją do
ściany pokrytej płytkami. Uderzyły w nią przytłaczające emocje. Szeroko otworzył
mentalne drzwi z wybuchowym ładunkiem za nimi.
„Czujesz, jak ciebie chcę?” Ocierał usta w pocałunkach o całe jej ramię.
Jasmine jęknęła, rozłożyła nogi i owinęła je wokół jego pasa, gdy ognista potrzeba
jasno się zapaliła. Ich namiętności wydawały się łączyć, aż wszystkim, o czym mogła
myśleć było posiadanie go w sobie. Przylgnęła do niego, jej paznokcie wcisnęły się w
jego mokrą skórę, gdy zaczęła ocierać się o niego.
„Taka moja.” Chase miękko warknął. „Musisz się pożywić.”
„Jadłam, kiedy cię nie było.” Zirytowało ją, że myślał o jedzeniu, kiedy się dotykali.
„Krew.”
Jego usta wróciły do jej gardła, końce kłów rysowały bliźniacze, erotyczne linie do jej
obojczyka. Obrócił ich i przyszpilił ją do ściany. Jedno przesunięcie bioder i jego
kutas pchnął w jej cipkę. Była mokra i gotowa na niego, gdy wolno wchodził w nią.
„Chase!” Surowa przyjemność oślepiła ją, gdy zamknęła oczy, a on wprowadził się w
nią.
Zamarł tam i odsunął usta. „Pij.”
Kręciła biodrami, próbując ujeżdżać jego kutasa, ale przycisnął ją mocniej,
sprawiając, że stało się to niemożliwe.
„Moja? Spójrz na mnie.”
Uniosła powieki. Jego oczy świeciły, wpatrując się wprost w jej. Uniósł jedną rękę i
zobaczyła, jak jego paznokcie wydłużają się w pazury. Przedtem to przestraszyłoby
ją, ale teraz nie bała się. Jego palec wskazujący zatopił się w umięśnionej piersi nad
prawym sutkiem.
„Pij teraz, jeśli mnie chcesz.”
Wysłał jej mentalnie fale pożądania. Jej umysł nie potrafił ich zablokować i
krzyknęła, cierpiąc, by zaczął ją pieprzyć.
„Pij,” zażądał.
Przykleiła się ustami do jego krwawiącej rany. Smak krwi nie był obrzydliwy.
Zamiast tego, smak wybuchnął na jej języku, mieszanka czegoś wspaniałego i
pysznego. Jęknęła i, pełna głodu, zaczęła ssać. Chase warknął, gdy poprawił chwyt
na jej biodrach i zaczął powoli pchać i wycofywać się z jej cipki. Rozkosz wstrząsnęła
ją, kiedy jego sztywny, gruby kutas ocierał się o jej wrażliwe zakończenia nerwowe.
Wszystkie myśli opuściły Jasmine, gdy chwyciła ją ekstaza. Ciągle piła, przytłoczona
jego uzależniającym smakiem i tym, jak wspaniale się czuł, aż uderzył w nią orgazm
i musiała odsunąć usta od jego klaty, by wykrzyczeć jego imię.
Jego uwolnienie podążyło i krzyknęła z ich myślami połączonymi, dochodząc drugi
raz, kiedy ekstaza pędziła przez nią. Mogła poczuć jego rozkosz, sprawiając, że
stawała się jej, każdy wytrysk jego spermy wypełniał ją z następnym wybuchem
uniesienia, aż ciemność zagroziła jej ogarnięciem.
„Spokojnie.” Chase zacisnął ramiona mocniej wokół niej, jedno podpierało jej tyłek,
a drugie obejmowało talię.
Jej głowa opadła naprzód, by spocząć na jego ramieniu, gdy kopnął w drzwi od
kabiny, by je otworzyć, i zaniósł ją do blatu, by delikatnie położyć ją tam. Jasmine
nie chciała go puszczać, ale wiedziała, że chciał ją wysuszyć i zabrać do łóżka.
Połączenie między nimi było szeroko otwarte i, mimo że nie mogła słyszeć jego myśli
jako słów, znała jego intencje. Jej uchwyt rozluźnił się.
Jasmine nienawidziła straty, gdy odsunął się, by złapać ręczniki. Jednakże od razu
wrócił. Duże ręce były delikatne, kiedy wycierał ją grubą bawełną. Wpatrywała się w
jego oczy, gdy on spojrzał w jej. Wyczuła wrażenie silnej miłości, ale również
strachu.
„Dlaczego?”
Badał ją z bliska, marszcząc brwi. „Jesteś zmieszana i przestraszona.”
„Boisz się czegoś.”
Połączenie między nimi nagle się zamknęło. To zabolało, jakby ją odrzucił.
„Chase?” Objęła jego twarz. „Nie wyłączaj tego w ten sposób.”
Ugryzł się w dolną wargę i otworzył połączenie znowu, gdy wszedł między jej
rozsunięte nogi. „Przepraszam. Dostosowujesz się do bycia moją partnerką, a ta
więź jest nowa dla nas obu. Czułem twój ból. Nie chciałem cię skrzywdzić.”
„Czego się boisz?”
Jego ramiona otoczyły ją, podniosły i zaniosły do sypialni. „Nie chciałem, byś to
zobaczyła.”
„Nie możesz bać się mnie. Nie zostawię cię ani nigdy nie zdradzę, mówiąc
komukolwiek, czym jesteś.”
Usiadł na łóżku, kładąc ją na swoich kolanach. „Wiem to. Jesteś nowo-stworzoną
partnerką, a to sprawia, że jesteś bezbronna. To zmartwienie udało ci się złapać
przez naszą więź.”
„Dlaczego?”
„Jesteś teraz krucha. Z czasem będziesz silniejsza i zyskasz część moich
umiejętności.” Przyciągnął ją bliżej do swojej piersi, aż niemal dotykali się nosami.
„Gęstość twoich kości będzie większa niż u człowieka, będziesz leczyła się szybciej i
trudniej będzie cię zabić. Będziesz zdolna bronić się, gdy nauczę cię jak walczyć.”
Uśmiechnął się. „Planuję to zrobić.”
„Walczyć z czym?
27
”
„Moimi wrogami. Mam ich dużo, ale pracuję nad pozbyciem się ich, żebyś była
bezpieczniejsza. Nigdy nie dostaną się blisko ciebie, jeśli mi się uda, ale chcę, żebyś
nauczyła się bronić w przypadku, gdybyś kiedykolwiek tego potrzebowała.
Zaczniemy trening za parę tygodni, kiedy skończysz się zmieniać fizycznie.”
Pozwoliła tej informacji dotrzeć do swojego umysłu. „Będę wyglądać inaczej?”
„Nie, moja. Gęstnienie kości nie sprawi, że będziesz większa.
28
Będą po prostu
trudniejsze do złamania. Nie wyrosną ci także kły. Zawsze będę musiał ciąć moją
skórę, by cię nakarmić.”
Jasmine zerknęła na jego klatę. Zadrapanie już zaczęło się goić.
„Nie będę miał blizn od karmienia cię. Rana musiałaby być dość głęboka.” Nagle
odwrócił się, zwalił się na nią, przyszpilając ją do łóżka. „Wiesz, co chcę, moja?”
„Dlaczego mnie tak nazywasz?”
Otarł jej usta swoimi, nim się uśmiechnął. „To jest to, czym jesteś. Moja.” Jego
umysł otworzył się na nią i uderzyły w nią silne emocje.
„Chcesz mnie znowu.” Owinęła nogi wokół jego pasa. „Ja też cię chcę.”
27
Z pieskami preriowymi
28
Tylko cięższa
Rozdział #7
Każdy jego mięsień się napiął, gdy Chase przechylił głowę, nasłuchując, by
wychwycić najdelikatniejszy dźwięk. Klub był niezwykle cichy.
„Spokojnie,” Blaron wychrypiał z drugiej strony sali. „Przyjdą.”
Człowiek nie usłyszałby jego słów, ale Chase owszem. Spojrzał w górę na krokwie,
gdzie zostały powieszone światła, natychmiast życząc sobie, by nie zauważył
przyjaciela stojącego na wąskiej belce. Irlandczyk nosił kilt.
„Bielizna,” wymamrotał, szybko odwracając wzrok. „Zakładaj ją.”
Jego przyjaciel zachichotał.
„Aye,” Lethal wyszeptał zza baru. „Mówię mu to, ale nie chce słuchać. Noszę
spodnie, by uniknąć wietrzyku.”
„Zostawcie mnie. Lubię wolność.” Blaron śmiał się.
„A ja nie lubię widoku. I nigdy więcej nie chcę widzieć tyle ciebie.” Chase odmówił
spojrzenia w górę po raz drugi, badając cienie w klubie. „Słyszeliście to?”
„Aye.” Lethal przykucnął, znikając z widoku. „Mamy towarzystwo.”
Zapach krwi był silny, gdy trzech niedawno nakarmionych wampirów przechadzało
się po głównej części klubu, ich zapach pomagał zamaskować obecność jego
przyjaciół. Chase podszedł, by przywitać ich, ramiona miał złożone na klacie.
„Panowie, klub jest dzisiaj zamknięty. Prywatna impreza.”
„Słyszeliśmy.” Wampir-brunet uśmiechnął się szeroko, odsłaniając kły. „Przyszliśmy
przedstawić się twojej uroczej pannie młodej. Mam nadzieję, że nie przegapiliśmy
wesela?” Rozejrzał się. „Gdzie ona i pastor są?”
„Z tyłu,” Chase skłamał, jego pięść zacieśniła się na kołku, który ukrył między
przedramieniem i żebrami. „Musicie wyjść.”
Drugi wampir ustawił się po lewej stronie Chase’a. „Nie bez poznania twojego
człowieka.” Zrobił wdech. „A Rh+? To moja ulubiona.”
Poczucie winy uderzyło w Chase’a, ponieważ celowo zaciął Jasmine paznokciem,
kiedy spała, by trochę poplamić swoją koszulkę jej krwią. Musiał oszukać
wszystkich w środku, że jego partnerka jest blisko. Nigdy nie dowie się tego, gdyż
wylizał małą rankę, by ją wygoić, ale powinien był poprosić ją o pozwolenie. Po
prostu nie chciał, żeby się martwiła, jeśli podzieliłby się z nią swoimi planami.
„Jestem zaskoczony, że możesz coś wyczuć poza smrodem waszej trójki. Mam
nadzieję, że nie pożywialiście się na parkingu? Wiecie, że to wbrew zasadom.”
Trzeci wampir ruszył ku prawej stronie Chase’a tak, by go otoczyć. „Oczywiście, że
nie. Karmiliśmy się w środku klubu.”
Nowy zapach dotarł do Chase’a i jego ramiona napięły się, gdy zerknął na korytarz,
który prowadził od frontowych drzwi do głównej sali. Czterej członkowie jego sfory
weszli spacerkiem do pomieszczenia. Zacisnął zęby i siłą woli wyciszył warknięcie,
które chciało wyjść z jego ust.
„Karmiliście się z mojej sfory?” Zerknął na wilki. „Od kiedy oferujecie żyły
wampirom?”
Damon, jeden z jego egzekutorów, warknął. „Od kiedy wybrałeś człowieka nad nami.
Wampiry są silniejsze, kiedy są nakarmione naszą krwią.”
„Już nie jesteś naszym alfą,” Ronnie warknął. „Przyszliśmy zabić ciebie i twoją nową
partnerkę.”
Furia wybuchła w Chase’ie. „Macie na myśli, że kurwiliście się dla wampirów, mając
nadzieję, że zabiją mnie, odkąd jesteście zbyt słabi, by sami to zrobić.” Spojrzał
gniewnie na członków sfory. „Który z was myśli, że zajmie moje miejsce?”
Damon zrobił krok do przodu. „Ja.”
„W takim razie ty umrzesz pierwszy.” Chase przeskakiwał po nich spojrzeniem,
obserwował ich, starając się ocenić, który z nich pierwszy zaatakuje. „Jednak nie ja
to zrobię. To niefortunne,” szarpnął głową w kierunku wampirów, „ale muszę sobie
najpierw z nimi poradzić, skoro sprawiliście, że ta walka stała się nie fair, dając im
przewagę w postaci waszej krwi.”
Wampir-brunet prychnął. „Co to oznacza? Ty jesteś tym, który umrze. Pozwolimy ci
jednak poobserwować, jak bawimy się z twoją partnerką, kiedy będzie cię błagała,
żebyś ją ratował. Jej krzyki będą ostatnią rzeczą, jaką usłyszysz. Gdzie jest ta mała
suka?”
Chase nie czekał, aż go zaatakują. Idea ich planujących torturowanie Jasmine była
wystarczająca, by wzbudzić w nim szał. Ruszył szybko, odrzucił ramię i zatopił
kołek głęboko w piersi wampira. Idiota wydawał się być oszołomiony, gdy jego oczy
rozszerzyły się na sekundę przed tym, jak linie pojawiły się na jego twarzy i zamienił
się w proch. Skóra rozpadła się, gdy stał się kurzem, rozkładając jego solidną
sylwetkę.
Pozostałe dwa wampiry nie planowały dać się tak łatwo zabić. Nie posiadał już
przewagi w postaci zaskoczenia. Chase zobaczył Blarona zeskakującego z krokwi, by
wylądować w ukucnięciu obok Damona. Miecz jego przyjaciela błysnął w
przyćmionym świetle, gdy ten wyprostował się na pełną wysokość i zakończył życie
wilkołaka. Satysfakcja była krótka, gdy obaj przyjaciele martwego wampira
otrząsnęli się z szoku, zdając sobie sprawę, że wpadli w zasadzkę.
Lethal zasłużył na swoje imię,
29
gdy przebiegł przez salę, by dołączyć do bitki i zdjął
drugiego wilkołaka. Dźwięk pękających kości przemieniających się członków sfory
nie był problemem dla Chase’a. Jego uwaga skupiła się na dwóch krwiopijcach,
chcących go zabić.
Jeden z nich ruszył na niego z kłami i pazurami. Chase ledwo zdążył uchylić się na
czas, by uniknąć bolesnego cięcia w gardło. Wilcza krew, którą wyssali zaczynała
być problemem, ale to nie było coś, z czym hybryda nie poradziłaby sobie. Upewni
się, że jego wrogowie umrą, by zapewnić bezpieczeństwo swojej partnerce. Prawie
współczuł tym głupim bękartom nie zrozumienia, jak bardzo śmiercionośny był ich
oponent. Drugi wskoczył do bitki. Chase’owi udało się pchnąć kołek w jego klatkę
piersiową, ale minął serce. Krwiopijca krzyknął z bólu, ale udało mu się zatoczyć do
tyłu, kiedy Chase musiał puścić uścisk, by uniknąć pierwszego łapiącego go z tyłu.
Wysunął pazury i przejechał nimi po szyi kretyna, by trochę go osłabić przez
wykrwawienie go.
Miecz starł się z pazurami po drugiej stronie sali. Chase nie miał czasu, by
sprawdzić, co z Blaronem i Lethalem. Jego przyjaciele potrafili o siebie zadbać. Byli
starymi wampirami z umiejętnością walki. Musiał się martwić swoim własnym
tyłkiem, gdy oba naćpane krwią wampiry próbowały zapędzić go w kąt. Krwawiły,
ale były trudniejsze do zabicia z wilczą krwią w ich organizmach.
29
Lethal – (ang.) śmiercionośny
Obraz Jasmine błysnął w jego umyśle i zaryczał w wściekłości, gdy uchylił się i
smagnął pazurami jeszcze raz na wampira, który za bardzo się zbliżył. Nie mógł
przegrać walki. Jego wrogowie mogliby w końcu wytropić Jasmine i zabić ją bez
szczególnej przyczyny, jeśli udałoby im się odebrać mu życie. Złą stroną w tak
długim życiu jest znudzenie, które może cię złapać. Zostałaby obsesją tych drani.
Lethal nagle znalazł się z tyłu i odciął głowę jednemu z wampirów swoim mieczem.
Chase rzucił się na pozostałego wampira, przygważdżając go do podłogi. Pazurami
rozdarł pierś drania, na co jego oponent krzyknął. W ciągu sekundy wyrwał mu
serce i obserwował z satysfakcją, jak solidne ciało zamienia się w pył.
Zachwiał się, wstając, i rozejrzał się po rzeźni, która została z jego wrogów. Cztery
martwe wilki i trzy kupki popiołu były wszystkim, co pozostało. Obaj jego przyjaciele
przeżyli.
Lethal uśmiechnął się szeroko, trzymając zakrwawiony miecz. „To była zabawa.”
Biała koszula Blarona była rozerwana i mokra od krwi, gdzie pazury podrapały jego
klatę. „Aye. Jednak to nie koniec.” Jego spojrzenie skupiło się na drzwiach. „Mamy
więcej towarzystwa.”
Sześciu członków sfory weszło do klubu. Cztery samce i dwie samice. Chase
warknął nisko w ostrzeżeniu, czekając, by zobaczyć, czy poddadzą się czy wyzwą go.
Nie był zaskoczony widząc ich. Tina prowadziła. Była natrętną suką, która
próbowała skusić go do sparowania się z nią, od kiedy przejął rolę alfy.
„Poddaj twoją partnerkę śmierci i pozwól mi zająć jej miejsce,” wilczyca warknęła,
pokazując kły. „Nie zmuszaj nas, byśmy cię zabili, Chase. Chcę cię.”
„To uczucie nie jest obustronne.” Warknął i zerknął na drugą kobietę. Jej obecność
zaskoczyła go. Mora była jedną z najłagodniejszych samic w sforze i ufał jej
wystarczająco, by zrobić z niej swoją sekretarkę. Dopiero, co się z nią widział, ledwie
godzinę temu. Spuściła spojrzenie, kiedy popatrzył w jej oczy. „Ty też?”
Strach ukazał się w jej oczach, kiedy uniosła spojrzenie. „Zmusili mnie,” wygadała
się.
Mógł w to uwierzyć. Mora była w połowie człowiekiem, nie mogła się zmieniać i była
sparowana z innym mieszańcem, który nie mógł jej obronić przed wilkołakami
czystej krwi. Ramię Tiny wygięło się i popchnęła mniejszą kobietę na podłogę. Mora
została na dole i zapach jej krwi wypełnił powietrze. Chase potrząsnął głową, dając
Tinie swoją uwagę.
„Byłabyś okrutną suką alfy. Powinnaś chronić najsłabszych członków, nie zmuszać
i znęcać się nad nimi.” Poruszał się wolno, stawiając swoje ciało bliżej Mory i
wchodząc między ją a inne wilkołaki. „To koniec.”
Mora przeszła za niego, ale nie zerknął na nią. Odwracanie się do niej plecami
mogło być błędem, ale lubił małą wilczycę i jej partnera. Byli jedynymi członkami
sfory, którzy powitali go, kiedy przybył. Poprzedni alfa spoglądał na nich z góry z
powodu ich osłabionego pochodzenia, podczas gdy on tego nie robił, będąc samemu
mieszańcem.
„Zmusili mnie, żebym ukradła twój telefon,” Mora wyszeptała. „Tina go ma.”
Wściekłość chwyciła go, gdy spojrzał gniewnie na sukę. „Dlaczego?”
Tina uśmiechnęła się. „Powiedzieliśmy jej, że zabijemy jej partnera, jeśli mi go nie
przyniesie. Była całkiem pomocna.”
„Chodziło mi o to, po co wam mój telefon?” Miał zamierające uczucie, że jednak
wiedział.
Drzwi od klubu otworzyły się i jego najgorszy strach spełnił się, gdy zapach dotarł
do jego nosa. „Sukinsyn!”
Jasmine była zirytowana, gdy spojrzała na Jenny. „Myślałam, że Chase nie chce,
żebym opuszczała dom. Powiedział, że to zbyt niebezpieczne, ponieważ ma wrogów,
którzy uznaliby mnie za cel. Musiałam obiecać mu, że nie wyjdę, nim wyjechał dziś
rano.”
Kobieta za kółkiem wzruszyła ramionami. „Nie pytaj mnie, dlaczego mój brat robi
cokolwiek. Dostałam smsa, że obie mamy przyjechać do klubu, więc tam jedziemy.
Ja także nie jestem podekscytowana. Nie cierpię worków z krwią i wyjców, ale mój
brat chce nas tam.”
„Wampirów i wilkołaków? Nie jesteś przypadkiem jednym z nich?”
„Mówię o tych czystej krwi. Lekceważą nasz rodzaj, ale także się nas boją. Niektórzy
zaatakują bez prowokacji, tylko z powodu tego, czym jesteśmy.”
„Chase jest jedyną rodziną, która ci została?”
„Nie. Mam kuzynów, ciotki i wujków.”
„Na Alasce?”
„Tak.”
„Dlaczego wyjechałaś?”
Jenny odwróciła wzrok od drogi i zmarszczyła brwi. „Zadajesz dużo pytań.”
„Jestem ciekawa, a twojego brata nie ma w okolicy, by mógł na nie odpowiedzieć.
Nie będziesz miała kłopotów za powiedzenie mi tego, co chciałabym wiedzieć.”
Jej nowa szwagierka zachichotała. „Powiedział mi. Wprowadziłaś prawo. Okay,
podzielę się. Nasi ludzie uważają, że nie jesteśmy w wystarczającym stopniu
wilkołakami, by być dobrymi partnerami. Wierzą, że nasza wampirza krew
utrzymuje nas zbyt silnymi, skoro nasi ojcowie byli starożytni i bardzo potężni. Boją
się, że jesteśmy martwi w środku.”
„Ojcowie?”
„Jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. Chase opuścił nasz klan, nim ja to zrobiłam,
ale podążyłam za nim po tym, jak spędziłam dziesięć lat z naszą matką. Chciała,
żebym poszła w jej ślady.”
„Jak zarabia na życie?”
„Nie mówię o profesji. Chciała, żebym połączyła się z starożytnym workiem na krew,
by dać mu kilkoro dzieci. To podnosi ich ego, możliwość stworzenia potomstwa, jeśli
okoliczności są odpowiednie, ale nie chciałam zostać projektem naukowym jakiegoś
kretyna.”
„To brzmi bardzo zimno.”
„Takie jest.” Jenny westchnęła. „Dlatego udałam się do mojego brata po ochronę.
Spotkałam mojego ojca parę razy i jest najokrutniejszą, najpodlejszą kreaturą, jaką
można sobie wyobrazić. Zadziwia mnie, że matka kiedykolwiek rozgrzała się na tyle,
by pozwolić mu dotknąć się. Ale znowu, nasza matka nie jest całkiem w porządku.
Ma w sobie za dużo krwi swojego ojca.”
„Kto jest jej ojcem?”
„Starożytny worek na krew. Powiedzmy, że dziadkowie nie są ciepłym,
przytulającym się typem. Pewnego razu chwycił Chase’a i ugryzł go, tylko po to, by
zobaczyć, jak smakuje. Podobało mu się to na tyle, że robił to regularnie, aż mój
brat urósł wystarczająco, by go powstrzymać. Nikt nie lubi być niechętną
przekąską.”
Groza przepłynęła przez Jasmine. „Wasza matka pozwalała na to?” Nie mogła
wyobrazić sobie, by jakakolwiek matka nie broniłaby własnego dziecka.
„To mama.” Jenny parsknęła. „Bardzo opiekuńcza, prawda? Mogę cię zapewnić, że
jest teściową, z którą nie chcesz spędzać czasu. Nigdy nie naciskaj Chase’a na
zabranie cię na Alaskę.”
„Nie będę.” To była łatwa obietnica. Pomysł spotkania kogoś tak zimnego sprawiał,
że drżała i wątpiła, na co pisała się, zgadzając się zostać partnerką Chase’a.
Jenny wydawała się czytać w jej myślach. „Chase nienawidzi naszej matki i nie
mogę go za to winić. Przyrzekam ci, że nie jest ani trochę jak ona. Dlatego udałam
się do niego po ochronę.”
Więcej pytań wypełniło Jasmine. „Dlaczego potrzebujesz ochrony? Mężczyźni są
silniejsi?”
„Tak, są.” Przytaknęła. „Matka Natura albo ktokolwiek, kogo chcesz winić, dał im
większe ciała, więcej mięśni i w chuj dużo agresji. Jest bezpieczniej, jeśli trzymamy
się razem.” Przerwała. „Ja jestem bezpieczniejsza. On dobrze sobie radzi sam.”
„Jest całkiem twardy, prawda?”
Uśmiech wykrzywił wargi jej szwagierki. „Bardzo dobrze zrobiłaś, wybierając go na
partnera. Nikt nie będzie zdolny lepiej o ciebie zadbać.”
„Chciałabym, żeby naprawdę mnie kochał,” przyznała miękko.
„Kocha cię.” Jenny zaśmiała się. „Wątpisz w to? Wiele samic próbowało skusić go do
partnerstwa, ale żadnej się nie udało.”
„Ledwo się znamy.”
„Nie zawsze chodzi o to, jak długo się znacie. Dla nas ważniejsze jest jak silne są
twoje emocje, kiedy spotykasz właściwą osobę. Jesteśmy instynktownymi
stworzeniami.”
„I potraficie czytać w myślach.”
„To też. To pomaga poznać kogoś szybko i dobrze. Nie zrobił błędu wybierając cię na
partnerkę.”
Jasmine wyraziła wewnętrzny strach. „Zrobił to, by uratować moje życie.”
„Nie. Zrobił to, ponieważ chciał cię. Jesteśmy… starsi niż na to wyglądamy i
zdecydowaliśmy się opuścić nasz klan. Ludzie umierają szybciej niż my, więc śmierć
jest czymś, do czego się przyzwyczailiśmy. Pozwoliłby ci umrzeć, jeśli nie chciałby
się z tobą sparować. Nie myśl nawet przez sekundę, że to, co namówiło go do
wzięcia ciebie do domu, to było współczucie.”
„Ty tak mówisz.”
„Jestem jedynym ekspertem od naszego rodzaju, jakiego znasz.” Jenny spojrzała na
drogę. „Po prostu uwierz mi na słowo.”
„Chyba tak zrobię.”
„Nie czułaś jego uczuć poprzez więź partnerską?”
Jasmine pamiętała wszystkie doznania, które wypełniły jej umysł, kiedy Chase
otworzył się na nią. „Tak.”
„On ciebie kocha. Przestań racjonalizować to i zaufaj instynktowi. Więź partnerska
nie kłamie. Jest niemożliwe podrobienie emocji. Wyczułabyś oszustwo.”
„Okay. Dzięki.”
Jenny zachichotała. „Czy naprawdę jest takie trudne uwierzenie, że jesteś
wszystkim dla mojego brata, po tym wszystkim, co już widziałaś, zostając częścią
jego życia? Wampiry i wilkołaki istnieją naprawdę. Prawdziwa miłość istnieje i masz
ją z moim bratem. Będzie trwała dopóki nie umrzecie.”
Jasmine w ciszy zastanawiała się, jak długo prowadziłaby życie z Chasem. To było
pytanie, na które nie była pewna, czy chce odpowiedzi. Spędziliby pięćdziesiąt lat
razem? Kilka stuleci? Może więcej? Jednak to nie miało znaczenia. Każdy dzień, w
którym byli razem, byłby tym, który spędzała z ukochanym mężczyzną.
Ostatnie promienie słoneczne zanikły, gdy wjechały do miasta. „Naprawdę
nienawidzę takich miejsc,” Jenny wymamrotała, parkując na parkingu obok klubu.
„Wygląda na całkiem wymarły. Otwierają go później, skoro jest przeznaczony dla
wampirów?”
„Oni prowadzą normalne życie. Nonsens o tym, że są zupełnie bezradne, gdy śpią
podczas dnia, dotyczy tylko nowo-przemienionych. Nawet ci wstają godzinę przed
zachodem Słońca. Nie mogą się doczekać, by wyjść z swoich kryjówek. Nie podoba
mi się to.”
Jasmine rozejrzała się, zauważając jedynie kilka samochodów na parkingu. „Może
otwierają później, skoro prawdopodobnie nie zamykają aż do wschodu.”
„Może.” Jenny nie brzmiała na przekonaną. „To nie tak, jakbym spędzała czas w
ulubionych miejscach worków na krew. Chodźmy. Chase nie lubi czekać.
30
”
„Jesteś pewna, że powinniśmy wejść tam?” Złe przeczucia uderzyły w Jasmine.
„Nie kazałby mi przywieźć cię tu, jeśli byłoby niebezpiecznie. Może zamknęli dziś
wieczorem, żeby mógł przedstawić cię swoim przyjaciołom. Przysięga, że te dwa
worki na krew, które posiadają tę spelunę, nie są bezdusznymi kutasami.”
„Od razu czuję się lepiej.” Jasmine miała nadzieję, że szwagierka nie przegapiła
sarkazmu. Wyszły z samochodu.
Jenny wpatrywała się w nią ponad dachem auta, gdy wskazała głową na frontowe
drzwi. „Powinnyśmy wejść.” Rozejrzała się. „Nie lubię być na otwartym, nieznanym
terytorium.”
„Okay.” Jasmine także się rozejrzała. „Nikogo nie widzę.”
„Czuję się, jakby ktoś nas obserwował. Włosy na moim karku mrowią.”
„Może powinnyśmy odjechać.” Dreszcz przebiegł wzdłuż jej pleców, gdy zobaczyła,
jak druga kobieta napina się i obchodzi samochód, by do niej dotrzeć.
„Nie. Chase czeka. Jestem pewna, że jest bezpiecznie. Po prostu wejdźmy do
budynku.” Jenny złapała ją za rękę i pociągnęła za sobą. „Pospiesz się.”
Drzwi wejściowe do klubu były odblokowane. Weszły, nagle Jenny zatrzymała się
gwałtownie i warknęła. Dźwięk był agresywny i Jasmine sapnęła.
„Co jest nie tak?”
„Krew. Dużo.”
„To wampirzy klub. Chyba to tu piją?”
Jenny stanęła przed nią i wyciągnęła coś spod bluzki. Było to wsunięte za pasek jej
spodni – drewniany kołek z skórzaną rączką.
„Po co ci to?
31
”
Jenny puściła ją, sięgnęła do tyłu i wyciągnęła mały pistolet. „Mam też to. Na
wszelki wypadek.” Przerwała. „Kołek jest na wampiry, a pistolet ma załadowane
srebrne kule na wilkołaki. Stań za mną i trzymaj się blisko.”
30
Tak? To ja specjalnie zmusiłabym go do długiego czekania ;) Wiecie, dla zasady.
31
Żeby mogła się podrapać w plecy, wiecie, taki kołek to bardzo dobra drapaczka.
„Kurwa.”
Pragnienie rzucenia się do ucieczki było silne, ale Jasmine posłuchała rozkazów.
Idąc za nią, weszła do wielkiej sali, która nie była dobrze oświetlona, ale ciała na
podłodze były widoczne dzięki kilku górnym światłom. Wyjrzała zza Jenny i omal nie
zwróciła kolacji, gdy zdała sobie sprawę, że dwóm zwłokom brakowało głów.
„O cholera.”
„Chroń moją partnerkę,” ryknął głęboki głos.
Jasmine odwróciła uwagę od przerażającej sceny, by zlokalizować Chase’a. Stał
obok dwóch wysokich mężczyzn, jednego w kilcie, a drugiego w skórzanych
spodniach. Konfrontowali się z grupą pięciu ludzi. Napięcie w sali było oczywiste,
nawet jeśli twarz jej partnera nie była wygięta w wyrazie wściekłości. Pokazywał
swoje kły.
„Dokładnie na czas,” kobieta parsknęła.
Jasmine patrzyła, jak kobieta się odwraca. Była ładna, ale tylko przez kilka sekund,
nim jej twarz zaczęła się zmieniać. Jej nos wypychał się na zewnątrz, podczas gdy
na jej policzkach zaczęły szybko rosnąć włosy. To było oczywiste, że była
wilkołakiem.
„Cholera,” Jenny jęknęła, popychając Jasmine do tyłu, kiedy zderzyła się z nią.
Czterech mężczyzn również upadło na ręce i kolana, by zmienić się w wilki.
Odrażający odgłos pękających kości dotarł do Jasmine.
„To jest złe.”
Jenny obejrzała się do tyłu. „Stań pod ścianą. Teraz. Oni są tutaj, by cię zabić. Weź
to.” Podniosła rękę, podając jej pistolet ponad ramieniem, uchwytem w jej stronę.
„Celuj w głowę lub serce. Nie wahaj się pociągnąć za spust. Rozerwą cię na strzępki,
jeśli im pozwolisz.”
Szok trzymał Jasmine nieruchomo przez kilka uderzeń serca, nim przełknęła ciężko
i chwyciła broń. „Nigdy nie strzelałam,” wyszeptała.
„To akurat dobry czas, by się nauczyć,” Jenny wymamrotała. „Tylko nie traf we
mnie.”
Dobra rada. Jej ręce trzęsły się, gdy owinęła je wokół zimnego metalu i znalazła
spust. Jej umysł chciał się wyłączyć, ale nie pozwalała na to. Oni wszyscy byli w
niebezpieczeństwie. „Jest odsunięty bezpiecznik?”
„Nigdy nie jest.” Jenny nagle ukucnęła, pięść zaciskała na kołku i podparła się
drugą ręką. Warknęła w ostrzeżeniu, przybierając ochronną postawę.
Chase i jego dwóch przyjaciół nie czekało, aż wilkołaki dokończą przemianę.
Wyciągnęli miecze i zaatakowali. W sekundzie, kiedy jej partner się ruszył, Jasmine
zauważyła niską kobietę, która chowała się za nim, a teraz odwróciła się i popędziła
do oddalonych drzwi.
Kim ona jest? Dlaczego była za Chasem? Zazdrość szybko się skończyła, gdy dwa
wilkołaki przetoczyły się, unikając ostrych mieczy. Stanęły na czterech nogach i ich
grube, pokryte futrem ciała popędziły w kierunku frontowych drzwi.
Prosto na nas, Jasmine zdała sobie sprawę. Nie mogła odwrócić wzroku od ich
niebezpiecznych kłów.
Duże ciało nagle wylądowało stopę
32
przed Jenny. Jasmine zastanawiała się, jak
Chase tam dotarł.
33
Światło odbijało się od jego długiego ostrza, gdy machnął i coś
uderzyło w ścianę, prawie trafiając w nią. Zaskomliła, kiedy zdała sobie sprawę, co
to było, gdy walnęło o podłogę i prawie uderzyło ją w stopę. Ramię było następną
rzeczą, która popłynęła w powietrzu, gdy jej partner usunął atakujących.
„Będę wymiotować,” ostrzegła.
34
„Są wrogami.” Jenny brzmiała na spokojną. „Lepiej oni niż my.”
W co, do cholery, się wpakowałam? Pomyślała Jasmine, nim wszystko stało się
czarne.
32
Ok. 30 cm
33
Autobusem
34
Nawet jej się nie dziwię. Tak od razu na głęboką wodę. Najlepiej to tak się przyzwyczajać stopniowo…
Rozdział #8
„Moja? No dalej. Mów do mnie.”
Jasmine zdała sobie sprawę, że obejmowały ją silne ramiona. Znała ten
zachrypnięty głos. Miała piekielny koszmar. Otworzyła oczy i zagapiła się na
Chase’a. Jego włosy były wilgotne, tak, jak jego klata, do której była przyciśnięta.
Wyglądał, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica.
„Jak się czujesz?” Zmartwienie w jego oczach było przejrzyste.
„Ja…” Oczyściła gardło.
„To koniec. Oni wszyscy są martwi. Jesteśmy w jednym z apartamentów pod
klubem. Jesteś bezpieczna.”
„To było naprawdę?”
Jego ramiona zacisnęły się. „Taa. Smród całej tej krwi przytłoczył cię. To było do
przewidzenia, skoro jesteś nową partnerką.”
„Myślę, że to raczej latające kawałki ciał.”
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. „Życie ze mną nigdy nie jest nudne.”
Użyłaby innego opisu, by wyjaśnić, jak rzeczy się dla niej zmieniły, odkąd została
porwana i uratowana.
Chase spoważniał. „Nie miałaś być tam ani widzieć cokolwiek z tego.”
„Jenny powiedziała, że chciałeś, żebyśmy przyjechały do klubu.”
„Nie. Mój telefon został ukradziony i ktoś z sfory wysłał tego smsa. Powiedziałem ci,
żebyś została w domu, gdzie byłabyś bezpieczna.”
Pamięć w pełni wróciła. „Kim była ta kobieta?”
„Suką, która dostała, co jej się należało.”
„Widziałam, jak ucieka tylnymi drzwiami. Przyjdzie znowu po nas?”
„Och. Masz na myśli Morę. Jest jedną z sfory. Myślałem, że mówisz o Tinie.”
„Kim one są?”
„Mora i jej partner są mieszańcami. Tina jest wilkiem czystej krwi. Myślała, że może
mi zaimponować, pokazując swoją przebiegłą naturę, ale to ją zabiło.” Poprawił
uścisk i pogłaskał jej policzek kciukiem. „Zrobiła niewybaczalny błąd, polując na
kogoś, kogo kocham.”
Więź między nimi otworzyła się i jego uczucia ociepliły ją, pokazując, jak silne były
jego emocje. Uderzyło w nią także pożądanie, nie pozostawiając jej żadnych
wątpliwości, że chciał położyć ją na łóżku, by uprawiać miłość.
„Chase.” Objęła jego twarz i przyciągnęła go do pocałunku.
Jego pełne usta otarły się o jej, nim cofnął się i uśmiechnął. „Mam dla ciebie dobre i
złe wieści, nim pozwolę ci się uwieść.”
„Ja uwodzę ciebie?” Zaśmiała się. „To ty wyświetlasz obrazy w mojej głowie, w
których pochylasz mnie przed sobą i sprawiasz, że staję się gorąca.”
Wrażenie powagi ochłodziło trochę namiętności między nimi. Wzięła głęboki oddech.
„Powiedz mi najpierw dobre wiadomości, skoro jesteś zdeterminowany, żebyśmy
porozmawiali nim podążymy za obrazami, które dopiero co widziałam w umyśle.”
„Najbardziej śmiercionośni z moich wrogów nie będą już problemem. To prześle
mocną wiadomość do każdego, kto rozważa przyjście po mnie lub po to, co moje.”
„Okay. Jakie są złe wiadomości?”
„Opuściłaś dom, mimo że powiedziałem ci, żebyś tego nie robiła. Masz kłopoty.”
„Jenny myślała, że wiadomość była od ciebie.”
Wygiął brwi. „Ona nie jest twoim partnerem.”
Wypełniło ją niedowierzanie. „Doszła do wniosku, że chciałeś, żebym poznała twoich
przyjaciół. To nie jej wina, że ktoś rąbnął ci telefon.”
„To prawda. Od teraz będę się upewniać, że zawsze go mam, zamiast zostawiać go w
kieszeni kurtki na biurku. Ale… Dałem ci rozkaz i nie wykonałaś go. Będę musiał
cię ukarać za nieposłuszeństwo.”
Jej temperament rozbłysnął. „Nieposłuszeństwo? Czy ty naprawdę to powiedziałeś?”
Rozbawienie iskrzyło się w jego oczach. „Nie chcesz wiedzieć, jaka będzie twoja
kara?”
Próbowała wykręcić się z jego ramion, ale był zbyt silny. „Nie. Jestem osobą, a nie
domowym zwierzakiem. Nawet nie myśl o zlaniu mnie, bo nie zgadzam się na to
gówno.”
„Nigdy nie uderzyłbym cię.” Zachichotał. „Wziąłem miesiąc wolnego, żebyśmy mogli
spędzić razem czas. Moje wakacje zaczną się, kiedy skończę się ubierać i opuścimy
klub.”
„Naprawdę zrobiłeś to?”
Skinął.
„Nie jestem typem, który jest ślepo posłuszny.”
„Cieszę się z tego. Lubię, kiedy konfrontujesz się ze mną.” Pochylił się, znowu się
uśmiechając. „Poza tym, czasami mocno wyświetlasz swoje myśli. Nie byłaś
zadowolona, kiedy wyszedłem rano. Chcesz miesiąca miodowego i ja się z tym
zgadzam.”
„To wszystko raczej brzmi jak dobre wieści.”
Pocałował ją, szybko ocierając swoimi ustami o jej. „Poznamy się bardzo dobrze.”
Wspomnienie ich będących razem pod prysznicem mignęło w jej umyśle, gdy
podzielił się nim z nią. Dokładnie wiedziała, co miał na myśli.
„Ciągle czekam na złe rzeczy.”
„Słyszałem, co powiedziałaś mojej siostrze. Będziesz się uczyć, jak używać broni i
jak walczyć. Chcę, żebyś zawsze była bezpieczna.”
„Miesiąc miodowy powinien być przyjemny.”
„Będzie.”
„Acha.” Nie była przekonana.
„Ja. Ty. Przez większość czasu rozebrani.” Przycisnął usta do jej czoła w pocałunku.
„Walczący. Będący blisko i prywatnie. Pocenie się będzie w to włączone.” Jego wargi
przesunęły się niżej, gdy skulił głowę, kierując się ku jej gardłu. „Ja przycisnę cię do
ściany. Ty będziesz próbowała przyszpilić mnie.”
Dała mu lepszy dostęp, gdy jego głos obniżył się do tego seksownego, miękkiego
warczenia, które ją podniecało. „Ciągle nie usłyszałam nic złego.”
Lekko ugryzł jej skórę i wstrząs pragnienia wystrzelił z jej szyi ku łonu,
wydobywając z niej jęk.
„Muszę zająć się ostatnim problemem, nim nasz miesiąc miodowy się zacznie.”
„Czym?” Uderzyło w nią zmartwienie. Będzie musiał znowu walczyć?
„Wątpię.” Przeczytał jej myśl. „Przynajmniej nie sądzę, że napotkam więcej oporu.
Najsilniejsze wilki zostały zdjęte i muszę domagać się mojej pozycji jako alfy sfory.
Trochę czasu będzie dla nich dobre, by przemyśleli, co się stało i jak bezowocne
byłoby wyzwanie mnie w przyszłości. Po prostu muszę najpierw porozmawiać z
nimi.”
„Okay.” Będzie się martwiła, ale mogła zrozumieć, że musiał się uporać z
wilkołakami. „Jeśli nie oczekujesz więcej walk, to co jest tą złą częścią?”
„Przez trzydzieści dni ani na chwilę nie opuszczę twojego boku,” zachrypiał. „Żadnej
przerwy. Żadnego wytchnienia. Naprawdę cię chcę, moja.” Znowu miękko warknął.
„Będę cię miał na okrągło, znowu i znowu. Zamierzam kochać cię tak dużo razy i
tak często, że będzie ci przykro.”
„Nigdy tak się nie stanie. Naprawdę cieszę się, że jestem twoją partnerką, Chase.”
Uścisnął ją mocniej. „Ja też.”