background image

 

 

background image

 

76 

 

 

 

 

Rozdział XVI 

 

 

 

Było to samotne pohukiwanie sowy - długi, żałosny dźwięk, który spowodował, 

że moje oczy błyskawicznie się otwarły. Kiedy moje oczy dostosowały się do 

półmroku, poczułem pulsujący ból z boku szyi, który zdawał się utrzymywać razem z 

wołaniem sowy.  

Nagle wszystko sobie przypomniałem - Katherine, jej usta wyciągnięte do tyłu, jej 

iskrzące się zęby. Moje serce waliło, jakbym umierał i rodził się w tym samym czasie. 

Straszny ból, zaczerwienione oczy, mroczna czerń, kiedy spałem jak zabity. 

Gwałtownie rozejrzałem się dookoła.  

 

Katherine, ubrana była tylko w naszyjnik i prostą muślinową halkę, siedziała 

zaledwie kilka kroków ode mnie przy misce, myjąc swoje ramiona ręcznikiem do rąk.

  

- Witaj, ospały Stefanie - powiedziała zalotnie.

  

Ściągnąłem nogi z łóżka i próbowałem wyjść, jednak spostrzegłem, że jestem 

zaplątany w prześcieradło.

  

- Twoja twarz - wybełkotałem, wiedząc, że brzmiałem jak szalony i opętany, jak 

miastowy pijany potykający się, wracając z tawerny.  

 

Katherine kontynuowała zakładanie bawełnianego materiału na swoje ramiona. 

Twarz, którą widziałem ostatniej nocy nie była ludzka. To była twarz wypełniona 

pragnieniem i pożądaniem oraz emocjami, których nawet nie potrafiłem nazwać. Ale 

w tym świetle Katherine wyglądała na jeszcze piękniejszą niż kiedykolwiek, mrużąc 

oczy jak senny kociak po długiej drzemce.

  

- Katherine? - zapytałem, zmuszając się aby spojrzeć w jej oczy - Kim ty jesteś?  

  

Katherine powoli podniosła szczotkę do włosów z jej nocnego stolika, jak 

gdyby miała mnóstwo czasu na tym świecie. Odwróciła się do mnie i podbiegła do 

swoich zabytkowych zamków w drzwiach.  

- Nie jesteś przestraszony, prawda? - zapytała  

 

Więc ona jest wampirem. Moja krew zamieniła się w lód. Wziąłem 

prześcieradło i owinąłem nim moje ciało, następnie chwyciłem spodnie z brzegu łóżka 

background image

 

77 

i wciągnąłem je. Szybko wsunąłem nogi w buty i szarpnąłem moją koszulą, nie dbając 

o podkoszulek, który wciąż leżał na podłodze. Szybko jak błyskawica, Katherine była 

obok mnie, chwytając ręką moje ramie. Była zaskakująco silna, a ja musiałem mocno 

się wykręcać, aby uwolnić się z jej uścisku. Kiedy byłem wolny, Katherine przybliżyła 

się. 

- Ciii. Ciii.. - szepnęła, jak matka kojąca dziecko. 

- Nie! - krzyknąłem, trzymając rękę w górze. Nie chciałem wypróbowywać jej uroku 

na mnie.

 

- Jesteś wampirem. Zabiłaś Rosalyn. Zabijasz miejscowych. Jesteś zła i 

trzeba cię zatrzymać.

  

 

Ale potem ujrzałem jej oczy, jej duże, jasne, oczy z pozoru głębokie i stanąłem 

jak wryty.  

- Nie boisz się - Katherine powtórzyła.  

 

Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie, ostatecznie znajdując miejsce 

stałego zatrzymania. Nie wiedziałem jak i dlaczego tak było, ale w głębi serca, nagle 

przestałem się bać. Ale wciąż...  

- Jednak jesteś wampirem. Jak mogę się tego wystrzegać? 

- Stefanie. Słodki, przerażony Stefanie. To rozwiąże wszystkie problemy. Zobaczysz.  

Objęła swój podbródek moimi dłońmi, a następnie podniosła się na palcach stóp do 

pocałunku. Z bliska w świetle słonecznym, zęby Katherine były perłowo-białe oraz 

małe, przez co wyglądały jak miniaturowe sztylety, które widziałem w nocy.

  

- To jestem ja. Cięgle jestem Katherine - powiedziała z uśmiechem.  

 

Starałem się ruszyć z miejsca. Chciałem wierzyć, że wszystko było takie samo, 

ale...  

- Myślisz o Rosalyn, czyż nie? - Katherine zapytała. Zauważyła mój zaskoczony 

wyraz twarzy i potrząsnęła głową. - To naturalne, że mogłeś tak pomyśleć, że mogłam 

to zrobić, w oparciu o to, kim jestem, ale obiecuję, ja jej nie zabiłam. I nigdy nie będę 

musiała.  

- Ale... ale... - zacząłem. Katherine przyłożyła swój palec do moich ust.

  

- Ciii. Byłam z tobą tej nocy. Pamiętasz? Troszczyłam się o ciebie i o to, na czym ci 

zależało. I nie wiem, kto zabił Rosalyn, ale ktoś to zrobił. Błysk gniewu w jej oczach 

zamigotał, przez co uświadomiłem sobie po raz pierwszy, że były nakrapiane złotem. - 

background image

 

78 

Stawiają nas w złej sławie. Oni są tymi, którzy chcą mnie przestraszyć. Być może boją 

się chodzić w nocy, ale ja obawiam się chodzić w ciągu dnia, żeby nie zostać źle 

zrozumianą przez tych potworów. Może jestem wampirem, ale mam serce. Proszę 

uwierzy mi, słodki Stefanie.

  

 

Zrobiłem krok do tyłu i schowałem głowę w dłoniach. Mój umysł zawirował. 

Słońce dopiero zaczynało wstawać i nie można było powiedzieć, czy mgła schowała 

się za jaskrawym słońcem czy za chmurami. Tak samo było z Katherine. Jej piękno 

zewnętrzne zamaskowało jej prawdziwego ducha, dzięki czemu nie można było 

określić, czy była dobra lub zła. Mocno pogrążony położyłem się na łóżku, nie 

chciałem odejść, ale i nie chciałem zostać.  

- Musisz mi zaufać - Katherine powiedziała, siadając obok mnie i kładąc swoją dłoń 

na mojej piersi, żeby mogła poczuć bicie mojego serca.

  

- Jestem, Katherine Pierce. Nic więcej, nic mniej. Jestem dziewczyną, na którą 

patrzyłeś godzinami przez cały czas odkąd przyjechałam dwa tygodnie temu. To, co 

tobie wyznałam jest drobnostką. Nie zmienia to tego, co czujesz, co ja czuję, czym 

możemy być - powiedziała, przesuwając swoją rękę z piersi do mojego podbródka. - 

Prawda? - zapytała, a jej głos pełen był natarczywości.  

 

Spojrzałem na szerokie brązowe oczy Katherine i wiedziałem, że miała rację. 

Musi być.  

 

Moje serce wciąż pożądało jej tak bardzo, że zrobiłbym wszystko, żeby ją 

ochronić. Ponieważ ona nie była wampirem, to była Katherine. Chwyciłem obie jej 

ręce, chowając je w moich własnych. Wyglądały na takie małe i bezbronne. 

Przyciągnąłem jej zimne, delikatne palce do ust i ucałowałem je, jeden po drugim. 

Katherine wyglądała na przestraszoną i niepewną.

  

- Nie zabiłaś Rosalyn? - powiedziałem powoli.  

Nawet, gdy to zdanie opuściło moje usta, wiedziałem, że to prawda, inaczej moje serce 

pękłoby, gdyby tak nie było.  

Katherine potrząsnęła głową i spojrzała w okno.  

- Nigdy nikogo nie zabiłam, chyba, że musiałam. Chyba, że było to potrzebne, aby 

ochronić siebie albo kogoś, kogo kochałam. Każdy mógłby zabić w takiej sytuacji, 

czyż nie? - zapytała z oburzeniem, wystawiła swój podbródek i spojrzała z dumną i 

background image

 

79 

bezbronnością, ale to było wszystko, nie mogłem wziąć ją w swoje ramiona, wówczas 

odpowiednio.

 

- Obiecujesz zachować moją tajemnicę, Stefanie? Obiecujesz mi? - 

zapytała, a jej ciemne oczy odszukały moje.  

- Oczywiście - powiedziałem, obiecują jak najbardziej sobie, jak i jej. 

Kochałem Katherine. I tak, była wampirem. A jednak... w jakiś sposób słowa 

wychodzące z jej ust, brzmiały całkowicie inaczej niż, kiedy ojciec to powiedział. Nie 

było żadnego strachu. Jeśli już, to brzmiało to romantycznie i tajemniczo. Może Ojciec 

był w błędzie. Może po prostu Katherine była źle zrozumiana.

  

- Masz moją tajemnicę, Stefan. I wiesz, co to znaczy? - Katherine powiedziała, 

zarzucając swoje ramiona na moją szyję i przytulają swój policzek, wbrew mojej woli.  

- Vous avez mon coeur. Masz moje serce. 

 - A ty moje - mruknąłem w obronie, rozumiejąc znaczenie każdego ze słów. 

 

 

 

 

*************************************************************************** 

 

 

 

Tłumaczenie rozdziału XVI – Monika z chomika 

http://chomikuj.pl/monalisa00

 

Tłumaczenie – Wiktoria z chomika 

http://chomikuj.pl/Conceived__

 

Tłumaczenie – Paulina z chomika 

http://chomikuj.pl/yoshiko187

 

Korygowała – Kasia z chomika 

http://chomikuj.pl/Kasienkaaa7

  

 

 

Pozostałe rozdziały będę dodawać na  

http://chomikuj.pl/monalisa00/VAMPIRE+DIARIES/EBOOK+pl+-+Sefan%27s+Daries+-

T*c5*81UMACZNIE/TOM+I+-+The+Vampire+Diaries+-+Sefan%27s+Diaries+-+1+-

+Origins