OLA MA KOTA
Odcinek 12.
Długie spacery nad morzem chyba tylko dla mnie mają magiczną moc, pewnie dlatego że tu
dorastałam, uwielbiam porywisty, marcowy wiatr i huczące morze. Fale zalewały molo, sosny wyginały
się histerycznie, mewy walczyły o życie, a my niestrudzenie spacerowaliśmy po plaży. Przez cały
czas kazałam dzieciom oddychać głęboko, tłumacząc, że właśnie teraz w nadmorskim powietrzu jest
najwięcej zdrowego jodu.
Następnego dnia miałam oczywiście wyrzuty sumienia, bo rano migdałki Zuzi wyglądały jak czerwona,
wulkaniczna powierzchnia Jowisza, co potwierdził wezwany zaprzyjaźniony pediatra.
– Angina ropna – stwierdził doktor Michałek i podał Zuzi cytrynowego cukierka.
Przez chwilę czekałam, aż doktor i dla mnie wyciągnie cukierka z kieszonki swojej starej, skórzanej
torby, którą tak dobrze znałam ze swojego dzieciństwa, i byłam szczerze zdziwiona, kiedy tego nie
zrobił. Skojarzenie doktor Michałek i cukierek było tak silne, że przez dłuższą chwilę nie mogłam
uwierzyć, dlaczego mojego cytrynowego cukierka dostała Zuzia.
Nic na to nie poradzę, że kiedy przestępuję próg domu moich rodziców w jakiś dziwny sposób znowu
staję się dzieckiem. Mama strofuje mnie przy stole, szczypie mnie w pupę, sprawdzając, czy mam
rajstopy pod spodniami, zabrania mi picia kawy i częstuje mnie swoimi licznymi prawdami życiowymi
zaczynającymi się od słowa „pamiętaj”, np. „Pamiętaj, ciepłe stopy to podstawa zdrowia”. Tata nazywa
mnie „Swoją małą dziewczynką”, i to już się chyba nie zmieni, bo rodzice bardzo sprytnie mnie
zahibernowali.
Na ścianach i półkach w całym domu patrzyły na każdego (czy ktoś chciał, czy nie) nasze zdjęcia.
Ściany wytapetowane były głównie moimi podobiznami z czasów, kiedy uśmiechałam się szeroko,
chociaż straciłam górne jedynki, albo kiedy stawiałam babki z piasku, nie przejmując się takimi
szczegółami jak np. brak majtek. Z każdego kąta w domu uśmiechała się mała dziewczynka z młodymi,
szczęśliwymi rodzicami: mała Ola na Gubałówce, Ola u taty na barana w zoo, Ola i mama zapalająca
tort z pięcioma świeczkami, Ola na rowerze i roześmiani rodzice, Ola idzie do szkoły itd.
OLA MA KOTA
ODCINEK 12.
OLA MA KOTA
Odcinek 12.
Jednym słowem, moi rodzice wymyślili pewną metodę na zatrzymanie czasu, a co za tym idzie,
objawów starzenia się, bez żadnych drogich leków, hormonów i operacji plastycznych wciąż są młodzi,
ponieważ mają małą dziewczynkę. Żyją w najlepszym swoim wieku i muszę powiedzieć, że tak też
wyglądają. Nie wiem, czy to zjawisko zostało należycie opisane w psychologii, jeśli nie, to moi rodzice
powinni to opatentować, bo działa!
W związku z anginą Zuzi musieliśmy podjąć strategiczne decyzje. Zuzia i ja zostajemy tymczasem
w Gdańsku, a Adam i Szymon wracają do Warszawy.
Adam zaczął się o nas zamartwiać. Nawet mu się specjalnie nie dziwię, że po dwóch dniach spędzonych
w tych warunkach (czytaj: z moimi rodzicami) mój mąż też zaczął mnie traktować jak małe dziecko
albo jak kobietę lekko opóźnioną w rozwoju. Wciąż pytał np., czy dam sobie radę bez niego i czy na
pewno będę wiedziała, jakim tramwajem wrócić np. z kina. Moja odpowiedź, że wychowałam się w tym
mieście i znam je lepiej niż on, jakoś Adama nie przekonała.
Następna batalia była o kota. Adam chciał, żeby Gustaw wracał z nimi, a my z Zuzią, żeby został.
– Co zrobicie, kiedy za dwa tygodnie nie będę mógł po was przyjechać i będziecie wracać ekspresem?
– kombinował Adam.
– Poradzimy sobie – zapewniałam, ale moje zdanie w tym domu nie miało żadnej siły przebicia.
Do awantury przyłączyli się ochoczo rodzice, bo wojna to ich żywioł. Nie mogą stać bezczynnie, kiedy
jakaś atrakcyjna walka toczy się w pobliżu. Nie wiem, jak oni to robią, ale kłócą się z pasją, nie skacząc
sobie przy tym do oczu. Przypomina to targowanie dla samej sprawy, sportowe podnoszenie poziomu
adrenaliny albo sprawdzenie, czy ja i mój kochany wróg wciąż jesteśmy w dobrej formie.
– Nie można zabierać ulubionego kotka choremu dziecku – to pierwsze uderzenie mamy.
– Nasz dom jest nieprzystosowany do życia z kotem – to głos rozsądku ojca.
– Jeszcze dzisiaj kupię kuwetę, żwirek i jedzenie dla kota, jeśli o to ci chodzi.
– Chodzenie po stole, zaglądanie do talerzy, kocia sierść w zupie... nie, nie ma mowy! Nie zgadzam
się!
– Jest udowodnione naukowo, że dzieci wracają do zdrowia szybciej, jeśli mają przy sobie jakieś
zwierzątko.
– Pewnie chodziło w tych badaniach o jakiegoś futrzaka przytulankę, a nie o prawdziwe zwierzę!
– Oszalałeś? Olu, czy słyszysz, co twój ojciec wygaduje?
OLA MA KOTA
Odcinek 12.
– W szpitalach jakoś nie widziałem kotów, świnek morskich, psów ani nawet złotych rybek – ojciec
twardo obstawał przy swojej linii obrony.
– Szpitale to co innego, nasza Zuzia jest bardzo z Gustawem związana.
– Kot nie zna domu ani okolicy, co zrobimy, jeśli ucieknie?
– Dlaczego ma uciec? Widziałeś przecież, że mu się tu podoba!
Spojrzeliśmy na siebie z Adamem. Wiedzieliśmy, że lepiej się po prostu nie wtrącać.
Gustawowi rzeczywiście podobało się nad morzem. Już pierwszego dnia, kiedy tylko wszedł do domu
moich rodziców, uznał, że woli mieszkać tutaj. Dał nam do zrozumienia, że duży dom to lepsze miejsce
do życia niż mieszkanie, nawet jeśli mieszkanie jest z widokiem na park, gdzie codziennie spacerują
psy i Gustaw może na nie patrzeć z wyższością trzeciego piętra.
Od poniedziałku mama była w siódmym niebie. Gustaw oczywiście został, a Zuzia okazała się małą
Olą ze zdjęć, czyli idealną dziewczynką do opieki. Ta trójeczka: mama, Gustaw i Zuzia w zupełności
sobie wystarczali, tata wymykał się do pracy, a jak wracał, przyłączał się do nich. Poczułam dawno
zapomniany oddech wolności.
Postanowiłam przejrzeć swoje stare rzeczy na strychu. W pudle z zeszytami znalazłam swój pamiętnik.
Pisałam go, mając chyba 16 lat.
20 II Leona, Konrada
Starzy znowu się kłócą. Wczoraj poszło o łazanki, a przedwczoraj o wspólne wyjście do kina.
Zaczynam podejrzewać, że oni to lubią i jak za długo trwa stan kompletnej szczęśliwości domowej
(którą ja tak sobie chwalę), to oni na gwałt szukają pretekstu. Dziś poszło o temperaturę. Mamie jest
zawsze zimno i podgrzewa się kaloryferkiem olejowym na kółkach. Ojciec, który nie rozumie, co to
znaczy „za zimno”, wymachuje mamie przed nosem termometrem. Mama na to, że nie obchodzi jej
termometr itd. Żadnego poszanowania dla uczącego się dziecka. A jutro klasówka z matmy. Brrr. Jeśli
dzisiaj w telewizji nie ma jakiegoś fajnego fi lmu, który położy kres tej dyskusji, to ja zwariuję!!! Dzisiaj
są imieniny Konrada może powinnam zadzwonić do niego? Nie. Lepiej nie, to on obiecał zadzwonić.
Zadzwoniłam. Gadałam jak nakręcona. O Boże! Chyba Konrad ma mnie za jakąś wariatkę.
23 II Damiana, Romany
Gośka mówi, żebym sobie nie robiła nadziei, bo chłopaki ze starszych klas nie zwracają na
nas specjalnie uwagi. Boję się, że to prawda, bo Konrad miał zadzwonić... nie dzwoni.
24 II Macieja
Wciąż nie dzwoni. Buuuuu...
OLA MA KOTA
Odcinek 12.
28 II Wiktora
Zadzwonił. Poszliśmy na długi spacer na plażę. Strasznie wiało, ale Konrad opowiadał mi o swojej książce,
którą chce napisać. Szkoda tylko, że to nie będzie książka o miłości, tylko SF. Konrad miał na sobie wielki
czarny golf, kiedy opowiadał o podróżującym w czasie i w kosmosie Odyseuszu, wiatr rozwiewał mu włosy
i wyglądał jak poeta romantyczny. Było super! Długo potem nie mogłam zasnąć.
1 III Antoniny
On jest taki mądry. Onieśmiela mnie. W głowie przed zaśnięciem prowadzę długie rozmowy z Konradem,
a kiedy się spotykamy, bąkam tylko coś cicho. Nie wiem, co on we mnie widzi.
2 III Heleny
Jestem tylko dwa lata młodsza od niego, a Konrad traktuje mnie jak kretynkę. Straszy mnie! Powiedział,
że chce zatrudnić się jako pomocnik grabarza, że niby musi wkręcić się w szajkę hien cmentarnych,
bo bez tego nie napisze jakiegoś tam rozdziału. Pisarz, fajnie, ale dlaczego od razu cmentarz?!
Czasami myślę, że on spotyka się ze mną tylko po to, żeby się ze mnie ponabij ać.
8 III Beaty, Mścisławy
Miesiąc do świąt. Rodzice na bardzo wojennej ścieżce. Kiedy pojawiam się w domu, mama mówi: „Powiedz
swojemu ojcu...”, ojciec oczywiście wszystko świetnie słyszy i tą samą drogą posyła odpowiedź. Idę do
biblioteki, tam przynajmniej jest spokój. Konrad ma dwie dwóje z fi zyki, ale przez weekend, zamiast się uczyć,
kończył drugi rozdział książki. Powiedział, że fi zyka jest mu niepotrzebna.
Wszyscy mu zazdroszczą, że ma talent.
17 III Patryka, Zbigniewa
Chciałam zaimponować Konradowi, bo słynny, wielki pisarz nie będzie chciał się spotykać ze zwykłym
stomatologiem czy prawnikiem. Powiedziałam mu dzisiaj, że chcę być aktorką. Spojrzał na mnie tak dłuuuugo
i uśmiechnął się. Spacerowaliśmy po plaży i trzymaliśmy się za ręce. Kiedy nic nie mówimy, milczenie między
nami jest podniosłe. Zawsze, zawsze będę kochała Konrada. Zawsze!
OLA MA KOTA
Odcinek 12.
23 III Feliksa, Oktawiana
To już postanowione. Będę aktorką. Teraz z Konradem chodzimy do kina i omawiamy moje przyszłe role:
co powinnam, a czego nie powinnam grać. Na moje wątpliwości, że nie wiem, czy się dostanę do szkoły
aktorskiej, Konrad odparł, że ludzie boją się porażek i ośmieszenia, a zwątpienie to nasz wróg. „Zwątpienie to
jeden z najgorszych demonów, jakie możemy spotkać na swej twórczej drodze”. Muszę to sobie zapamiętać:
zwątpienie to demon. Ciekawe, gdzie on to przeczytał?
1 IV Balbiny, Kornelii
Nie poszłam do szkoły, bo Konrad na mnie czekał na naszej ławce. Cały dzień spędziliśmy w muzeum
archeologicznym. Pierwszy raz w życiu nie nudziłam się w muzeum! On mówił, że przez te stare garnki
i okropne kości można usłyszeć pieśni dawnych ludów i zrozumieć ich wojny. Całowaliśmy się koło łodzi
rybackiej z XIX w. Wystraszyła nas jakaś wycieczka szkolna.
10 IV Makarego
Konrad przeczytał mi dzisiaj na plaży kawałek swojej książki: „Można pędzić przez kosmos z prędkością
światła i można siedzieć przed domem i w głębi siebie odszukać błogostan prapoczątków... w sumie chodzi
o to samo – żeby odzyskać nadzieję na pełny i twórczy sposób istnienia na tym świecie”. Boże! Nic z tego
nie rozumiem, ale robiłam mądre miny i powiedziałam, że jest super! Boli mnie gardło, mam nadzieję,
że to nie angina.
11 IV Filipa, Leona
Konrad ma zagrożenie z fi zyki. Zaczął się uczyć. Czy to znaczy, że będziemy spotykać się rzadziej?
Mam nadzieję, że nie.
12 IV Juliusza, Lubosława
Jednak angina! Leżę i wzdycham! Gośka mówi, że przeżywam okres zakochania romantycznego
i że to mi szybko przejdzie. Zwariowała! Jak takie uczucie może mi przejść!? Niech sama się przejdzie!
– Olu, co tam robisz całymi dniami na strychu, chodź tu w tej chwili – mama zdecydowanym głosem
przywróciła mnie do rzeczywistości.
O Boże! Czytałam i czerwieniłam się po same uszy. Tak, to byłam ja. Pełna romantycznych marzeń i cudownej
pewności, że coś może trwać do końca życia albo jeszcze dłużej. Przypomniałam sobie nagle wszystko.
Jak stary dobry fi lm... P rzypomniałam sobie każdy szczegół i nie chciałam wracać do rzeczywistości.
– Olu, będziemy mieć dzisiaj wieczorem gościa.
– Gościa?! – myślałam w panice.
Może powiem mamie, że jestem chora, zastanawiałam się całkiem serio. Przyniosłabym sobie tu dzbanek
herbaty i trochę czerwonego wina, mam tu radiomagnetofon i moje dawne kasety. Naprawdę nie miałam
ochoty na gości.
– Twój ojciec prowadzi sprawę rozwodową Konrada Myśliwskiego. Czy to nie jest ten twój dawny znajomy?