Ona to On! by ayanami SasuNaru

background image

Prolog

Obiecałam Wam jakiś czas temu opowiadanko, więc proszę. są wakacje, teoretycznie
ma się więcej czasu, a opowiadanko wakacyjne, przyjemne, trochę naiwne, o sporcie
i miłości, przeplatane beznadziejnym dowcipem ayanami... xD (nawiasem, ja się
zupełnie na sporcie nie znam, więc jakby coś, przymknijcie oko) co do komentarzy,
gdybyście mogli zostawiać je tylko pod EPILOGIEM byłabym dozgonnie wdzięczna.
nawet jak ktoś chciałby skomentować któryś z rozdziałów wcześniejszych, jeszcze
nim przeczyta całość.
gdyby jakiś link nie działał, dajcie znać pod spisem treści. a teraz zapraszam na
opowiadanie!

-To było dno – odezwał się kapitan drużyny piłkarskiej Anbu, osuwając się na kanapę
w salonie państwa Yamanaka. Jego dziewczyna, Ino, zaproponowała, by korzystając
z okazji, iż jej rodzice byli na weselu przyjaciółki jej mamy, urządzić po wygranym
meczu imprezę właśnie w jej domu. Jednak Anbu przegrało ten mecz.
-Gorzej! – wykrzyknął Rock Lee, jeden z napastników. – To była rozwałka, co się
stało z naszą siłą młodości?!

Wszyscy zawodnicy, jak jeden mąż, osunęli się na co tylko mogli. Jedynymi

stojącymi osobami była trójka „cywilów” w postaci Ino, Sakury i tego nowego
leszcza, Naruto.
-Frajerzy z was i tyle –prychnęła Ino, unosząc wysoko głowę. – Taka was zmiażdżyli.

Jedenastu zawodników jęknęło głośno. Naruto odchrząknął.

-Bo macie debilne ustawienie iw ogóle nie dogadujecie się na boisku, ja bym to
zrobił tak, że ciebie, Kiba…
-Te, nowy! – zawołał rozdrażniony Inuzuka, patrząc gniewnie na Uzumakiego. Ten
zamilkł. –Powiedziałem ci już, jak chcesz być w drużynie, to przymknij jadaczkę.
Kapisz?
-Jasne – odparł lekko zmieszany Naruto i potarł się po karku, śmiejąc się głupkowato.
Inuzuka wywrócił oczami i spojrzał na swoją drużynę. Wszyscy mieli te same,
zrezygnowane miny. Zerknął na swoją dziewczynę i westchnął.
-Głównym problemem jest Sasuke Uchiha – stwierdził w końcu, a cała drużyna

background image

przytaknęła jednocześnie.
-Podły drań! – zawołał Lee, napastnik.
-Bogaty gnojek – westchnął Inari, jeden z obrońców.
-Doskonały taktyk – wyszeptał Shino, pomocnik.
-Problem będzie dopiero wtedy, kiedy na następnym meczu z Taką zjawi się
selekcjoner z FC Konoha – rzekł Shikamaru, a cała drużyna westchnęła i pokiwała
głowami.
-Te, nowy, skocz po piwo dla wszystkich – zarządził Kiba. Wszyscy poparli to
zgodnym pomrukiem zadowolenia.
-Ale… - zaczął Naruto, jednak Kiba zacmokał głośno.
-Chcesz być w drużynie, i zagrać w meczu, na który przyjdzie tamten ważniak, to się
słuchaj mądrzejszych od siebie, nowy. Leć po piwo, leć. Do sklepu masz blisko.
-Ale…
-Chcesz być w drużynie, to musisz ponieść pewne koszta. Co, na kilka piw cię nie
stać? – zapytał, unosząc jedną brew i patrząc w niebieskie oczy. Uzumaki westchnął i
szepcząc „zaraz wracam” wyszedł z pomieszczenia. Chwilę potem trzasnęły
frontowe drzwi.
-Ten nowy mnie wkurwia –powiedział Kiba, klepiąc się po kolanie. Ino zbliżyła się
do niego i usiadła muna nim. – Plącze się pod nogami… Pieprzony laluś…
-Wróćmy do tematu – zaproponował Gaara, kolejny z pomocników.
-No ta… więc, tematem jest Sasuke Uchiha – powiedział głośno Kiba, a cała drużyna
przytaknęła. Sakura usiadła na fotelu obok Gaary, który objął ją w pasie. – Póki jest
kapitanem Taki, nie mamy szans na wygraną. A jak nie wygramy, możemy już
zapomnieć, że ktoś z nas kiedykolwiek trafi do FC Konoha. Chyba, że coś
wymyślimy…
-Tylko co? – zapytał Neji, ostatni z pomocy. Wszyscy zaczęli gorączkowo myśleć
nad tym, co można by wymyślić, by pozbyć się kapitana drużyny ich największych
rywali.
-Nic nie przychodzi mi do głowy – powiedział w końcu Kiba.
-Mi też – odezwała się niemal jednocześnie reszta drużyny.
-Jakie to upierdliwe –westchnął Shikamaru Nara. Wszyscy spojrzeli na niego.
-Te, Shika, ty masz w końcu średnią sześć zero. Wymyśl coś! – nakazał mu Inuzuka.
Leżący na jednej z kanap Shikamaru otworzył jedno oko i spojrzał na niego z jedną
uniesioną w górę brwią.
-Mam coś wymyślić? – zapytał.
-Tak – potwierdził Kiba. Shikamaru westchnął, usiadł po turecku i jęcząc o tym, jakie
to upierdliwe, złożył dłonie w bardzo charakterystycznym geście, łącząc wszystkie
palce i tworząc z nich odwróconą piramidę. Siedział tak chwilę w absolutnej ciszy, bo
wszyscy przyglądali mu się, wstrzymując oddech. W końcu otworzył oczy.
-Wiem – powiedział. Każdy nachylił się ku niemu.
-I co? – zapytał Kiba, z trudem maskując ekscytację.
-Zamiast zająć się Uchihą, należy po prostu rozpracować jego taktykę przed
następnym meczem. Musimy mieć szpiega w ich szeregach! – oświadczył.
-To jest myśl! – wykrzyknął Kiba, prostując się gwałtownie i uderzając pięścią w
otwartą dłoń. – To jest myśl! – powtórzył.

background image

-Tak, tylko jak to zrobić? – zapytał Kankurou. Kapitan drużyny powiódł wzrokiem
po swoich zawodnikach, a potem oklapł na oparcie kanapy, na której siedział.
-No właśnie, Shika, jak to zrobić? – zapytał, a Shikamaru zastanowił się chwilę.
-To proste – odezwała się nagle Sakura, a wszyscy na nią spojrzeli. Zarumieniła się
lekko. – Bo wiecie, kiedy ja chodziłam z Sasuke, to on zawsze zabierał mnie
wszędzie ze sobą, na treningi też. Lubił, kiedy go oglądałam i wszystko mi tłumaczył
i wiecie… - zarumieniła się jeszcze bardziej – on teraz nie ma dziewczyny…
-Super! – wykrzyknął podekscytowany Kiba. – Zacznij z nim znowu chodzić!
-Po moim trupie! – zaprotestował natychmiast Gaara, mrożącym krew żyłach głosem.
Kiba przyjrzał mu się, a potem zrobił nieszczęśliwą minę. W końcu klasnął w dłonie i
wyjął komórkę. – Dobra, dzwonimy do wszystkich najfajniejszych lasek w szkole,
może któraś będzie chciała…
-Ale pewnie nie ZA DARMO – odezwał się bramkarz Chouji, opluwając dywan
chipsami, które cały czas jadł. – Nikt nie zrobi tego za darmo.
-Kto jest przy kasie? – zapytał z nadzieją Kiba, ale wszyscy pokręcili głowami.
Inuzuka westchnął. – Trzeba spróbować. Dzwonimy, kto ma jakąś pannę na myśli,
niech dzwoni.

Każdy wyciągnął komórkę i wybrał jakiś numer. Po kilkunastu minutach

drużyna znów siedziała posępnie w milczeniu.
-Jak mogła powiedzieć, że nigdy nie będzie szpiegować Uchihy! – zawołał Haku.
-Ten dupek wcale nie jest przystojny! – dorzucił Lee.
-Zdradzają nas, a nie jego! Jak mogła powiedzieć, że to zdradzanie Sasuke! –
wykrzyknął zrozpaczony Neji.
-To takie upierdliwe –powiedział Shikamaru, przewracając się na drugi bok. Kiba
westchnął ponownie. Byli w kropce i znów zapanowało między nimi milczenie. W
końcu Kiba chrząknął głośno.
-Panowie… - zaczął, lecz przerwało mu chrząknięcie Ino – i panie – dodał. –
Nadchodzi czas drastycznych rozwiązań – stwierdził. Wszyscy wyprostowali się i
spojrzeli na kapitana. Nawet Shikamaru usiadł i otworzył oczy, a Chouji przestał
opychać się chipsami. –Trzeba się poświęcić w imię drużyny!
-Co masz na myśli? – zapytał Kankurou.
-Jeden z nas, panowie, musi się przebrać za kobietę! – oświadczył. Zapadła chwila
grozy, kiedy wszyscy się w niego wpatrywali, a on wpatrywał się w nich.
-Tylko który? – wyszeptał w końcu Neji…
-Chouji odpada z… oczywistych względów – powiedział Kiba, mając nadzieję, że ten
nie wyłapie aluzji odnośnie jego tuszy – słabo kłamie – dodał, kiedy ten spojrzał na
niego groźnie. –Shikamaru…
-Nie – powiedział natychmiast Nara i z powrotem położył się na kanapie.
-Neji, ty masz długie włosy…
-To bez sensu – powiedział automatycznie Neji. – Uchiha każdego z nas zna. Mnie
rozpoznałby po oczach, poza tym jestem za wysoki – stwierdził. – To głupi plan!
-Nie, wręcz przeciwnie –zawołał Kiba w nagłym olśnieniu i wskazał na okno.
Wszyscy obejrzeli się na nie i każdy z nich mógł dostrzec dźwigającego dwa
sześciopaki piwa, blondwłosego Uzumakiego, niskiego, ślicznego chłopaka, którego
nie chcieli w drużynie, bo był w ich mniemaniu… metroseksualny. Sekundę potem

background image

trzasnęły frontowe drzwi i w salonie pojawił się Naruto.
-Hej, mam te wasze piwa, huh,ale to ciężkie – jęknął, stawiając je na szafce i spojrzał
na nich.Zaczerwienił się. – Czemu się wszyscy tak we mnie wpatrujecie? – zapytał
niepewnie.

1. Powitajcie Naruko!

-Nieeee, ja nieeee chcę! –dochodziło z góry już od ponad godziny. Cała drużyna
zgromadziła się u stóp schodów, patrząc niepewnie w górę, na drzwi do pokoju Ino.
Wnieśli tam szarpiącego się Naruto, przywiązali go do krzesła i zostawili z dwiema
dziewczynami, które miały zrobić go „na bóstwo”. Od tamtej pory nie przestawał
krzyczeć. – AŁA!!! Nie… na pomoc… nie, błagam!!! AAAAA!!!
-Gardło nie do zdarcia – szepnął blady jak ściana Neji, nachylając się do Shikamaru.
We dwóch siedzieli na podłodze, opierając się o ścianę.
-Współczuję dziewczynom, nawet mnie uszy bolą – powiedział w miarę głośno Lee,
który stał oparty o balustradę schodów.
-Nieee! Sa-Sakura-chan, co ty… NIE!!! Proszę! Proszę!
-Ciekawe, co one mu tam robią?– zapytał głośno Konohamaru, a Sai wzruszył
ramionami.
-Brzmi to strasznie – powiedział cicho.
-Jak tortury – dodał Chouji, odkładając paczkę chipsów na jakiś stolik. – Słabo mi…
-Nie zniosę tego! Boli! BOLI! Mdleję… ja mdleję!!! – darł się Uzumaki. Jedenastu
członków drużyny przełknęło zgodnie ślinę. Zaległa cisza.
-Zemdlał? – zapytał po dłuższej chwili przejęty Shino.
-Na wojnie pewne ofiary są konieczne! – powiedział dobitnie Kiba, udając, że jako
jedyny nie stracił zimnej krwi, ale kolana mu dygotały. Członkowie drużyny
przyjrzeli mu się, a potem każdy pokiwał głową i ponownie wlepił wzrok w drzwi
sali tortur, czyli pokoju Ino. Mijały minuty, a tam panowała cisza. Zaczęli już myśleć,
że nowy właśnie tam zginął, kiedy drzwi otworzyły się nagle.

Cała drużyna poderwała się na nogi i stanęła w rzędzie u stóp schodów.

Podnieśli głowy, a wszystkie jedenaście szczęk opadło jednocześnie.

Na szczycie schodów stała istna piękność. Miała na sobie niebieskie szpilki z

małą kokardką w białe groszki, jej zgrabne, długie nogi opinały czarne legginsy,
które potem znikały za niebieską spódniczką z trzema nakładającymi się na siebie
falbankami. Kawałek opalonego brzuszka był odsłonięty, zaś resztę, a zwłaszcza
całkiem spore piersi, ukrywał biały top na krótki rękawek oraz rozpięty, niebieski
sweterek. Jej twarz była gładka, zdobiły ją ogromne, niebieskie oczy, podkreślone
granatową kredką i okolone rzęsami jak wachlarze oraz pełne, pociągnięte różową
pomadką usta. Całość dopełniały długie, spływające na jej ramiona, złote włosy
spięte nad uszami w dwie kitki.
-Zakochałem się – wyszeptał Leei zaraz oberwał po głowie od swojego przyjaciela,
Nejiego.
-To wcale nie jest śmieszne! – wykrzyknął Uzumaki piskliwym głosem. – Tylko debil
by się na to nabrał, przecież ja wcale nie wyglądam jak dziewczyna!

background image

Ale jedenastu członków drużyny miało co do tego inne zdanie. Wpatrywali się

w Uzumakiego jak urzeczeni i każdy z nich był pewien, że tak samo zrobi Uchiha,
gdy tylko go zobaczy.
-Uzumaki, jesteś lepszą dziewczyną niż facetem, uwierz mi – powiedział głośno
Kiba, a Naruto nadął policzki.
-Wcale nie! – wymamrotał, schodząc na dół. Wszyscy wędrowali za nim wzrokiem, a
Sakura i Ino, niezwykle z siebie zadowolone, zeszły za nim. Wszyscy razem udali się
do salonu i każdy usiadł tam, gdzie wcześniej. Jedynie Uzumaki przechadzał się
nerwowo po pokoju, śledzony wzrokiem przez każdego z chłopców.
-Może mi wreszcie wyjaśnicie, o co wam chodzi? – zapytał zły Naruto, a Kiba
odchrząknął.
-Otóż, będziesz szpiegiem. Poderwiesz kapitana Taki, Uchiha Sasuke i jako jego
dziewczyna podejrzysz ich treningi, a potem nam wszystko opowiesz – oświadczył, a
Uzumakiemu szczęka opadła.
-Przecież Uchiha w życiu się na to nie nabierze! – zawołał, czerwieniejąc ze złości.
Rumieniec na jego twarzy sprawił, że większość chłopców zaczęła kręcić się,
chrząkać i poprawiać kołnierzyki. Sakura i Ino wymieniły zadowolone spojrzenia.
-Trochę wiary w siebie, Naruto! – zawołał Neji, a większość poparła go zgodnym
pomrukiem.
-Ale ja się czuję głupio w tych ciuchach! I w dodatku mam poderwać Uchihę?! On
jest straszny!
-Nowy, posłuchaj… - zaczął Kiba, a Naruto spojrzał na niego. Inuzuka zaczerwienił
się lekko, ale odchrząknął i kontynuował. – Umówmy się tak, jeśli to zrobisz i
Uchiha zabierze cię na… trzy treningi o których nam potem opowiesz, a najlepiej, to
w ogóle żebyś je nagrał, to przyjmę cię do drużyny. I będziesz grał w meczu, na
którym zjawi się selekcjoner z Konohy.
-Naprawdę?! – wykrzyknął Naruto i rzucił się ku niemu, wlepiając swoje ślepka w
zmieszanego i nadal zarumienionego Kibę. – Naprawdę?! Naprawdę?!
-Tak – powiedział Kiba. – Ale najpierw to ty musisz się wywiązać z umowy i zacząć
się z nim spotykać.

Naruto spojrzał na niego, zagryzając dolną wargę.

-To mi się mniej podoba –powiedział jękliwie. – W ogóle mi się to nie podoba! Co
będzie, jak on odkryje prawdę?
-Jak się postarasz, to nie odkryje – odparł Kiba. – Chcesz być w drużynie, czy nie? –
zapytał. Naruto jęknął jeszcze raz.
-No chcę!
-To uznaj to za test zaangażowania w sprawy drużyny! Jeśli go zdasz, to cię
przyjmiemy, kapujesz, nowy?!
-Tak, ale…
-Bez dyskusji!
-Ale…
-Powiedziałem, bez dyskusji! A teraz idziesz ze mną…
-Gdzie? – przestraszył się Uzumaki, widząc jakiś niezdrowy błysk w oczach kapitana
drużyny. Ten wstał z kanapy.
-Jak to gdzie? Żebyś poznał Uchihę!

background image

-Co?! – wykrzyknął przerażony Naruto,szeroko otwierając ponętne usteczka. – Tak
szybko?! Nie!
-Tak, Uzumaki, tak – orzekł kapitan, szukając po kieszeniach kluczyków od
samochodu. – Im szybciej go poznasz, tym lepiej. Taka świętuje zwycięstwo zawsze
w tej samej pizzerii. Po drodze wymyślimy, jak go zapoznać. Za mną!

Naruto obrzucił nieszczęśliwym spojrzeniem śliniących się na jego widok

członków drużyny, po czym ruszył za Kibą w stronę wyjścia. Kiba ubrał się w swoją
kurtkę, a Naruto w pożyczony od Ino płaszczyk, bo dzień byłdość chłodny. Czuł się
dziwnie, było mu niewygodnie i ciasno w tych ciuchach, z ledwością trzymał się na
nogach, bo szpilki lekko go uciskały i w dodatku chwiał się, bo nie miał pojęcia, jak
chodzić w czymś takim. Starał się jednak trzymać prosto, by nie wyglądać jeszcze
żałośniej niż wyglądał. Dotarł do auta Kiby i wsiadł do środka, zerkając na kapitana
drużyny. Odkąd przeniósł się do nowej szkoły, starał się o pozycję napastnika w
szkolnej drużynie piłkarskiej, jednak oni nie chcieli go przyjąć. Podczas sprawdzianu
jeden z członków drużyny paskudnie Naruto sfaulował i Uzumaki stracił szansę
pokazania, co potrafi.Potem uznano go za niezdarę, skoro dał się sfaulować i
stanowczo odmówiono mu przyjęcia do drużyny, a przecież musiał zagrać przed
facetem z Konohy! To była taka szansa!
Naruto w ogóle miał problemy z wkręceniem się w jakiekolwiek towarzystwo. To
była ostatnia klasa, połowa ostatniego semestru. Wszyscy się znali, mieli swoje
paczki, znali swoje miejsce w szkole. I nagle pojawił się on, Naruto. Już wcześniej, w
poprzedniej szkole, miał problemy z dogadaniem się z ludźmi, ale nie spodziewał się,
że tutaj nie znajdzie nikogo, kto by go polubił, w dodatku nawet w drużynie go nie
chcieli. A przecież zawsze dobrze grał, ba, był jednym z lepszych zawodników
poprzedniej drużyny! Piłka to było to, co kochał. Marzył,że w przyszłości będzie
zawodowym piłkarzem. On po prostu musiał… musiał dostać się do drużyny i był
gotów zrobić wszystko, byleby go przyjęli. Nawet jeśli, aby tak się stało, musiałby
udawać dziewczynę przed jednym z najdziwniejszych,najmroczniejszych i
najbardziej nieprzyjemnych chłopaków, jacy istnieją na świecie. Bał się.

Kiba bębnił palcami w kierownicę, prowadząc niepewnie. Naruto siedział

skulony, skubiąc skraj falbaniastej spódniczki.
-Wiem – odezwał się nagle Kiba, kiedy zatrzymali się na światłach. Naruto wlepił w
niego spojrzenie wielkich, niebieskich oczu. Kiba chrząknął, bo z trudem
przychodziło mu bycie dla Uzumakiego takim, jak wcześniej, kiedy ten miał na sobie
babskie fatałaszki. –Wiem, jak poznasz Sasuke. Albo raczej, jak się mu pokażesz.
Wejdziesz do tej pizzerii, podejdziesz do baru i powiesz, że zgubiłeś kolczyk…
-Nie mam przekłutych uszu – mruknął Uzumaki.
-No to bransoletkę, wisiorek… cokolwiek. I zapytasz, czy znaleźli. Powiedzą, że nie
– Kiba wrzucił bieg i ponownie ruszył – to ty zapytasz, czy można poszukać i
powiesz, że siedziałeś tam, gdzie będą siedzieć ci z Taka. I będziesz się dużo
uśmiechał do Sasuke, jasne? A potem będziemy go śledzić i niby przypadkowo
będziesz na niego wpadał wszędzie, gdzie tylko się da.
-To się nie uda – jęknął Naruto. – To się nie uda, nic a nic. On się od razu połapie,
wyśmieje mnie…
-Więc musisz się postarać, by się nie połapał. Nie jęcz, nowy, bo nigdy nie dostaniesz

background image

się do drużyny! –warknął na niego Kiba, a on skulił się. Zajechali pod pizzerię i
Inuzuka zaparkował. – No już, nowy. Do dzieła!

Naruto obrzucił go nienawistnym spojrzeniem i wysiadł z auta.

-Jesteś… jesteś… ugh! – zawołał jeszcze i z całej siły zatrzasnął drzwiczki. Poprawił
ubrania i perukę, która akurat bardzo dobrze się trzymała i ruszył w stronę wejścia do
pizzerii.

Wewnątrz panował tłok. Gdy wszedł do środka, połowa głosów umilkła.

Ruszył nieco niepewnie w stronę baru, udając, że nie widzi śledzących go spojrzeń.
To było takie dziwne, czuł się, jakby był nagi. Był pewien, że wszyscy widzą, iż jest
facetem i zaraz cała pizzeria wybuchnie śmiechem. Dotarł do baru i zerknął na
barmana.
-Witam – zagadnął go nawet przystojny koleś, wyglądający na studenta. Na pierwszy
rzut oka wyglądał niczym starszy brat Gaary, jednak po bliższym przyjrzeniu się
Uzumaki stwierdził, że jednak wiele ich różni. Barman miał brązowe oczy, zupełnie
inny kształt twarzy i inaczej wykrojone wargi. Tylko fryzura i kolor włosów były po
prostu podobne.
-Eee, dzień dobry – mruknął Naruto, starając się nieco zmienić głos.
-W czymś pomóc? – zapytał barman.
-Cóż – Naruto zatrzepotał rzęsami i wlepił w chłopaka swoje spojrzenie, a ten
zarumienił się lekko. Uzumakiemu to pasowało. Fakt, że rozmówca jest zakłopotany,
dodawał mu odwagi.– Ja… byłam tu wczoraj z koleżankami i zgubiłam bransoletkę –
powiedział,pokazując nadgarstek bez ozdoby, której nigdy na nim nie było. Miał
nadzieję,że jego zdolności aktorskie są powyżej przeciętnej, bo inaczej klapa. – I
chciałam zapytać, czy… czy może ktoś jej nie znalazł? – zapytał niby z nadzieją.
Barman potarł się po karku, uśmiechając się do niego szeroko. Uzumaki spłonął
rumieńcem. To było prawie nie do zniesienia i uwłaczało jego męskiej dumie. Jak
mógł się na to zgodzić? Chyba zgłupiał!
-Cóż, nic nie wiem o bransoletce – odrzekł barman. – A gdzie pani siedziała?

Naruto obejrzał się i niemal natychmiast zlokalizował członków Taki.

-O tam – wskazał ręką. Barman wyszedł zza lady i objął go ramieniem.
-No to chodźmy poszukać – rzekł z jeszcze szerszym uśmiechem. Naruto skinął
głową, rumieniąc się jeszcze bardziej. Boże, co za upokorzenie!

Ruszyli w tamtym kierunku i stanęli przed stolikiem, przy którym siedziała

grupa prawie dwudziestu osób. Członkowie drużyny bawili się wraz ze swoimi
dziewczynami. Naruto tylko raz obrzucił ich spojrzeniem i natychmiast zorientował
się, że Uchihy tu nie ma. Wszędzie rozpoznałby kapitana nienawistnej drużyny, choć
tylko raz go widział. Nikt jednak nie miał tak groźnych, czarnych oczu i tak
wyniosłej, kpiącej miny.
-Ta pani zgubiła tu wczoraj bransoletkę – wytłumaczył barman, kiedy członkowie
drużyny spojrzeli na niego pytająco. – Można jej poszukać? Może utknęła gdzieś
między siedzeniami?

Dziesięciu członków Taki przytaknęło i zaczęło się szukanie, jednak,

oczywiście, zakończone niepowodzeniem. Naruto przeprosił za kłopot i drużynę i
barmana, po czym jak najszybciej opuścił pizzerię. Był wściekły, zły i upokorzony.
Wyszedł czym prędzej z pizzerii i ruszył w stronę auta Kiby. Ten opuścił szybę po

background image

stronie pasażera.
-Co się stało?! – wykrzyknął, zanim jeszcze Naruto dotarł do auta.
-Nic! – odkrzyknął Uzumaki, zły jak cholera. – Chcę do domu!
-No to cześć! – zawołał Kiba, po czym machając mu, zapalił samochód i ruszył.
-Hej! – wrzasnął Uzumaki, ale Inuzuka nawet się nie obejrzał, choć nadal miał
opuszczoną szybę i na pewno go słyszał. – Hej! A ja?! No co za… co za palant! –
wrzasnął i obrócił się, by ruszyć w stronę pobliskiego przystanku. I wtedy zderzył się
kimś i byłby upadł,gdyby nie silne dłonie, które złapały go za ramiona.
-Zgadzam się, prawdziwy palant,skoro zostawił tak piękną kobietę – usłyszał tuż nad
swoją głową. Podniósł oczy.

Sasuke Uchiha stał tuż przed nim, wciąż trzymając go za ramiona i patrząc na

niego z uśmiechem, obejmującym nawet jego zimne, czarne oczy. Naruto poczuł, że
się czerwieni. Boże, to ten koleś! Ten zimny, podły drań, który wymiata na boisku!
Kolana zaczęły mu drżeć…
-Ja… - mruknął, cofając się, a Uchiha go puścił. – Ja… przepraszam bardzo, nie
zauważył... am. Nie zauważyłam pana…
-Nic się nie stało – odparł natychmiast Uchiha i po raz kolejny obdarzył go
uśmiechem. – To ja do pani podszedłem, widząc, że jest pani w kłopocie –
powiedział, głową wskazując kierunek, w którym odjechał Kiba. – Rozmawiałem
przez telefon z bratem i właśnie wchodziłem do pizzerii. Ale pizza mi nie ucieknie.
Czy wobec tego mogę zaproponować pani podwózkę? – zaoferował się, pokazując
mu kluczyki. Narutoudał, że się waha.
-Spokojnie – mruknął Uchiha niskim głosem, wyciągając rękę. – Mam na imię
Sasuke. Uchiha Sasuke.
-Naru… Naruko Uzumaki –zająknął się, jednak w ostatniej chwili wymyślił imię. –
Ale znajomi mówią mi Naru – uścisnął ostrożnie dłoń Uchihy.
-Naru… bardzo mi miło. To jak, dasz się podrzucić? – zapytał, a on skinął głową.
Sasuke zaoferował mu swoje ramię, a Naruto przyjął je niepewnie. Uchiha
poprowadził go do czarnego mitsubishi,stojącego przy krawężniku, a Naruto
gwizdnął odruchowo, co spowodowało, że Sasuke obrzucił go spojrzeniem.
-Fajna zabawka – mruknął. Naruto nie miał samochodu, ponieważ wolał motocykle.
Kiedy potrzebował samochodu, pożyczał od matki lub ojca, ale głównie poruszał się
po mieście swoją śliczniutką, żółto-czarną, dwukołową yamahą, którą kochał i nie
zamieniłby jej na żaden samochód.

Sasuke uśmiechnął się, po czym otworzył przed nim drzwi po stronie pasażera.

Naruto wsiadł do samochodu i spojrzał lekko zmieszany na Uchihę, który obszedł
auto i wsunął się za kierownicę. Obaj zapięli pasy.
-Gdzie mieszkasz? – zapytał Uchiha, a Naruto nieśmiało rzucił nazwę ulicy. Cały
czas się bał, że zostanie zdemaskowany, że lada moment czarnowłosy wybuchnie
śmiechem, zedrze mu perukę z głowy i wykpi. Sasuke uruchomił pojazd i wyjechał z
parkingu, zerkając na niego kątem oka. – Nie mogę uwierzyć, że ktoś był na tyle
głupi, by cię wystawić, Naruko – powiedział, a Naruto spojrzał na niego i wzruszył
ramionami.
-Widać nie mam szczęścia –odrzekł.
-Albo wręcz przeciwnie –zauważył Uchiha, a Naruto parsknął śmiechem. Nie mógł

background image

się powstrzymać.
-Ktoś tu bardzo wysoko się ceni, panie Uchiha – postanowił nieco podrażnić się z
zarozumiałym chłopakiem.Ten zaśmiał się, co nieco zdziwiło Uzumakiego.
-No cóż, kto mnie lepiej zareklamuje, niż ja sam? – spytał retorycznie. Uzumaki
zaśmiał się ponownie.
-No faktycznie – powiedział, a Uchiha zatrzymał się na czerwonym świetle.
-Czy ten palant, który cię zostawił, to nie był przypadkiem Inuzuka, kapitan Anbu? –
zapytał nagle Sasuke, a Naruto spojrzał na niego zdziwiony. Nie miał pojęcia, że
Uchiha przyuważył Kibę.
-Tak, chodzimy razem do szkoły – przyjrzał niechętnie Naruto. – Podrzucił mnie do
tej pizzerii, żebym poszukał… ła… bransoletki, którą tam zgubiłam ubiegłego dnia –
zmyślał naprędce, starając się brzmieć w miarę przekonująco. – Nie miałam pojęcia,
że mnie tak załatwi!
-Niczego innego nie było można się spodziewać po kimś takim, jak on – powiedział
Sasuke, a Naruto uśmiechnął się pod nosem, słysząc, że ktoś ma o Kibie podobne
zdanie, jak on sam. Gdyby nie to, że chciał dostać się do drużyny, w ogóle by z nim
nie rozmawiał. Ale tak bardzo zależało mu na grze w piłkę! O niczym innym tak nie
marzył, jak o dostaniu się jakimś sposobem na boisko. Wiedział, że jest na tyle dobry,
że Anbu tylko traci, nie włączając go do składu. Był na tyle zdesperowany, że
rozmawiając teraz z Uchihą, czuł, że mógłby udawać jego dziewczynę, byleby tylko
móc zagrać w następnym meczu. – Ale myślałem, że Anbu będzie lizać rany po tym,
jak im dziś wrąbaliśmy, a ich kapitan będzie płakał najrzewniej, a nie miał tyle
szczęścia, by wozić takie śliczne dziewczyny jak ty po pizzeriach –to dziwne, ale
rozmawiało się z nim całkiem normalnie.
-Wrąbaliśmy? – Naruto udał niezorientowanego. – Ty jesteś z tej drugiej drużyny?
-Taka, tak się nazywamy –wyjaśnił Sasuke i zerknął na niego. – Gdzieś ty się
uchowała, że nie wiesz?
-Wiesz – mruknął, niby lekko zawstydzony – jestem tu nowa, tak więc… jeszcze nie
zdążyłam się nawet przyzwyczaić do nowej szkoły i zapamiętać wszystkich
znajomych, nie mówiąc już o drużynach piłkarskich. Ale Kiba mówił mi coś o
przegranym meczu. To z wami przegrał? – Naruto zatrzepotał rzęsami w stronę
Uchihy, który natychmiast uśmiechnął się szerzej. Naruto ze zdziwieniem stwierdził,
że rozmowa z nim wcale nie jest trudna, wręcz przeciwnie. Miał go za zimnego,
oschłego drania, bo takim przedstawili mu go członkowie Konohy. Widział go na
boisku i wydawało mu się, że mieli rację. Sasuke był taki pewny siebie, a przy tym
taki chłodny w obyciu. Uchiha nawet go trochę przerażał, Naruto myślał, że będzie
on dla niego taki, jak dla innych, czyli wredny i nieprzyjemny. Musiał przyznać, że
czuł się mile zaskoczony manierami chłopaka.
-Rozumiem. To jak długo mieszkasz w tym mieście? – zapytał Sasuke, kiedy światła
zmieniły się na zielone.
-Niecałe dwa tygodnie – odparł Naruto, zgodnie z prawdą. – Nie lubię tego miejsca –
wyznał, przytulając policzek do ramienia. W istocie, źle się czuł w nowej szkole i
wśród nowych znajomych. Nikt go nie lubił.
-Nie podoba ci się tu? –zdziwił się Sasuke. Naruto pokręcił głową.
-Nie o to chodzi, miasto jest w porządku. Nie lubię nowej szkoły, ponieważ jestem

background image

now… a… nikogo tu nie znam… - miał nadzieję, że Sasuke nie zwróci uwagi na jego
małe potknięcia przy końcówkach. Postanowił się pilnować, by nie palnąć głupstwa.
- I zostawiłam przyjaciół w dawnej szkole… - pierwszy raz mógł powiedzieć to na
głos i wyrzucić z siebie. Trochę dziwnie się czuł, mówiąc to do zupełnie obcego
kolesia, ale zaraz zrobiło mu się lepiej. Od dwóch tygodni sam ze sobą męczył się i
nie miał komu wygadać.
-Tęsknisz za nimi? – zapytał Sasuke bardzo łagodnie. Ta łagodność spowodowała, że
Naruto poczuł nagłą potrzebę wygadania się.
-Nie tyle tęsknię, co po prostu brak mi znajomych rzeczy – wypalił, panując jednak
nad głosem. Pamiętał, że ma udawać dziewczynę. – Starej szkoły z zakamarkami,
które lubiłam i ulubionej kawiarni i starego domu… bardziej brak mi miejsc, niż
ludzi. Chyba nie mam szczęścia do ludzi – wyznał, patrząc przez okno na sklepy,
które mijali i przechadzających się chodnikiem mieszkańców miasta. Było piątkowe
popołudnie, nikt się nigdzie nie spieszył.
-W tym mieście też jest wiele ciekawych miejsc. Jeśli potrzebujesz przewodnika,
mógłbym pokazać ci co tylko chcesz – zaoferował się Sasuke. Naruto spojrzał na
niego.
-A chciałbyś? – zapytał z nadzieją. Sasuke zaśmiał się.
-Cała przyjemność po mojej stronie, Naruko. Jeśli nie masz żadnych planów na jutro,
to mogę ci poświęcić tyle czasu, ile tylko będziesz chciała i oprowadzić cię po
miejscach wartych uwagi – odparł, zatrzymując się nagle. Naruto rozejrzał się i
spostrzegł, że stanęli przy krawężniku na ulicy, przy której mieszkał. Wokół nich
pełno było domków jednorodzinnych, wśród których znajdował się i jego nowy dom.
-Byłoby miło – powiedział, obdarzając Uchihę promiennym uśmiechem. Ten wyjął
telefon.
-To jak, dasz mi swój numer? – zapytał, a Naruto podyktował mu odpowiednie cyfry.
Uchiha zapisał sobie w telefonie kontakt do niego i spojrzał mu w oczy. – Potem
napiszę do ciebie i dogadamy się, o której mam po ciebie wpaść. Mam jutro stanąć w
tym miejscu, czy pokażesz mi, gdzie mieszkasz? – rozejrzał się dookoła.
-Może być tu – odparł Naruto, chwytając za klamkę. – To do zobaczenia, dzięki, że
byłeś taki miły!

Otworzył drzwi, pomachał chłopakowi, po czym zatrzasnął je za sobą. Uchiha

odmachał i odjechał, a Naruto stał i przyglądał się, jak czarne mitsubishi znika za
zakrętem. W końcu odetchnął.
-Ja pierdolę, w co ja się władowałem! – zawołał, uświadomiwszy sobie w pełni, że
właśnie umówił się na randkę z innym facetem!

Ruszył w stronę domu, idąc nieco wolniej, bo nie potrafił chodzić na obcasach.

W końcu dotarł do całkiem sporego, białego domu z czerwonym dachem. Otworzył
furtkę, zerkając na samochód ojca, stojący na podjeździe. No pięknie, jeszcze tata był
w domu do tego wszystkiego!

Podszedł do drzwi, zastanawiając się, czy nie włamać się przez jakieś okno, aż

w końcu westchnął, mruknął do siebie „olać to!” i otworzył drzwi, a potem zamknął
je za sobą.
-Naruto, jesteś! – usłyszał głos ojca, dobiegający z kuchni. Po chwili ubrany w
fartuszek kucharski Minato wyskoczył na korytarzyk, szczerząc zęby w szerokim

background image

uśmiechu. Jednak ten uśmiech zamarł na jego twarzy, gdy zobaczył swojego syna,
ściągającego z głowy perukę.– Boże, co ty masz na sobie? – zapytał zdumiony.
-Nawet nie pytaj, nienawidzę tego miasta! – warknął Naruto i ruszył w stronę
schodów, a ojciec podążył zanim.
-Dlaczego jesteś ubrany w babskie ciuchy? – dopytywał się wyższy blondyn,
oglądając syna z każdej strony,gdy ten wchodził po schodach na górę. – Ojcu możesz
powiedzieć, kochanie. Zaakceptujemy każdą twoją decyzję, a mama… mama zawsze
chciała mieć córkę!
-To nie jest śmieszne! – fuknął Naruto, wiedząc, że ojciec się z niego nabija.
Razem weszli do pokoju Naruto.
-Mam szpiegować drużynę, z którą dziś Anbu przegrało mecz – wyjaśnił Naruto,
wzdychając. Zaczął się rozbierać. – Jeśli uda mi się dostać na ich trening jako fanka
kapitana – wolał nie wyjawiać ojcu, że w prawdziwym planie ma postarać się
poderwać Uchihę – i potem zdać chłopakom z niego relację, to przyjmą mnie do
drużyny i zagram w meczu, na który ma przyjść skaut z FC Konoha.

Cisnął na swoje łóżko niebieski sweterek i biały top, po czym zaczął mocować

się z wypchanym watą stanikiem, który za nic nie chciał się rozpiąć. Ojciec
przyglądał mu się zdumiony.
-I uważasz, że to – machnął ręką w stronę syna – jest tego warte? – zapytał,
przekrzywiając lekko głowę.
-Ja MUSZĘ zagrać w tamtym meczu,do cholery! – warknął Naruto, nadal mocując
się z tym zapięciem. – Boże, jak one to rozpinają?! – jęknął. Ojciec westchnął i wstał,
po czym zbliżył się do niego.
-Widać, że nigdy nie miałeś dziewczyny – powiedział, a Naruto warknął. Ojciec
uwolnił go od przeklętego stanika, a Naruto cisnął go na podłogę.
-Nie nabijałbyś się ze mnie, gdybyś wiedział, ile wycierpiałem! – wykrzyknął. –
Zobacz!

Podciągnął nieco nogawkę swoich legginsów i podetknął ojcu jedną łydkę pod

nos. Minato zrobił zeza.
-Na co mam patrzeć? – zapytał.
-Dotknij, jak nie widzisz! –zawołał Naruto. Minato smyrnął palcami jego nogę.
-Wybalsamowane? – zdziwił się, a Naruto poczerwieniał ze złości.
-Wydepilowane! – krzyknął. – DEPILATOREM! Czy ty masz pojęcie, jak to boli?!
Torturowano mnie! I nie mam już włosów na nogach! – zawołał płaczliwym głosem.
Usiadł na fotelu w kącie i złapał się za łydkę. – Mówiły, że odrosną – powiedział
załamany. – A jak kłamały?
-Nie bądź śmieszny! – prychnął ojciec, wstając. – Przebierz się i zejdź na kolację.
Poza tym, uważam, że ta zabawa może się źle skończyć.
-Oj tam, nie ważne, co będzie! Bylebym tylko wszedł do drużyny i mógł zagrać! –
zawołał Naruto. Ojciec tylko postukał się w czoło i wyszedł. Naruto czym prędzej
pozbył się reszty babskich ciuchów i w końcu ubrał się „po ludzku”, czyli w
granatowe rybaczki i pomarańczową koszulkę. Poszedł do łazienki i dokładnie umył
twarz. Gdy z niej wyszedł, zadzwonił jego telefon. Odebrał.
-I jak? – odezwał się Kiba, gdy tylko Uzumaki powiedział „słucham”.
-Zostawiłeś mnie! – wykrzyknął wściekła Naruto.

background image

-Te, nowy, nie pozwalaj sobie, bo za nic nie trafisz do drużyny! Pytam, jak było?
Widziałem Uchihę na schodach pizzerii, jak gapił się na ciebie. Zagadał?

Naruto stłumił przekleństwo.

-Tak – warknął.
-To dobrze. Jutro wpadną do ciebie dziewczyny i przywiozą ci jakieś ciuchy. O której
mają wpaść?
-Koło dziesiątej rano – odparł Uzumaki przez zęby. Zaczynał nienawidzić Kiby z
całego serca.
-I postaraj się, nowy. Jak się postarasz…
-Ja mam imię! – przerwał mu Naruto, a Kiba zacmokał dość wrednie.
-Na imię to ty zasłużysz, jak wywiążesz się z zadania. I nie pyskuj, bo ja mogę
odwołać swoje zdanie.

Zanim Naruto się odezwał, Kiba rozłączył się. Uzumaki zaklął i cisnął telefon

na łóżko. Wściekły, powlókł się na dół, gdzie ojciec, gwiżdżąc sobie pod nosem,
przygotowywał kolację.

Kiedy Naruto wrócił na górę po skończonym posiłku zauważył, że dostał sms-

a. Pewien, że to Uchiha, wziął komórkę do reki i usiadł przy biurku. Otworzył
wiadomość.

Gdyby to ode mnie zależało, porwałbym cię już teraz, ale skoro muszę czekać aż do
jutra, będę również i na tyle łaskawy, by pozwolić ci wybrać godzinę porwania.

Odczytawszy wiadomość, Naruto wzniósł oczy do nieba.

-Jezu, co za palant – mruknął do siebie i kliknął na „odpowiedź”.

Naprawdę, cóż za łaskawość. Powiedzmy, że uznam, iż w istocie mnie porwiesz,
jednak oboje tak naprawdę będziemy wiedzieć, że to tylko i wyłącznie moja dobra
wola sprawiła, iż zdecydowałam się zaszczycić Cię moją obecnością jutro o
pierwszej w umówionym miejscu.

Czekając na kolejną, zapewne „łaskawą” odpowiedź tego drania, Uzumaki

odpalił kompa, przeciągając się. Był wykończony po torturach, jakie zafundowały mu
dziewczyny i po tej całej akcji z Uchihą. Cieszył się, że jutro sobota i będzie mógł
pospać do dziewiątej… nie, pośpi sobie do dziewiątej trzydzieści. Potem wpadną
dziewczyny i znów go uszykują na wypad z Uchihą… prawie jęknął, uświadamiając
sobie, w co się władował. Będzie musiał spędzić z tym kolesiem co najmniej z
godzinę, jak nie dłużej. Choć dziś całkiem dobrze im się rozmawiało, to Naruto nie
miał pojęcia, jak będzie jutro? Co Sasuke wymyśli? Dokąd go zabierze? Uzumaki
czuł się bardzo niepewnie. Żałował, że dał się na to namówić, a z drugiej strony…
tak mu zależało, by trafić do drużyny! Po pierwsze, że na następny mecz Taki i Anbu
miał przyjść selekcjoner szukający talentów, a po drugie, tęsknił za prawdziwą grą!
Co tam wuefy, on chciał znów chodzić na treningi, zostawać po lekcjach na
dodatkowych zajęciach ,jeździć na zawody i przede wszystkim – grać. Tak za tym
tęsknił i za to nienawidził nowych znajomych. Za to, że nawet nie dali mu szansy
pokazać, co potrafi, tylko z miejsca spisali go na straty!

background image

Z zamyślenia wyrwał go kolejny sms.

Cóż, nie powiem, czuję się zaszczycony Twoją łaskawością i byłbym jeszcze bardziej
rad, gdyby raczyła pani przywdziać na jutro strój nieco bardziej sportowy, ponieważ
już zaplanowałem jutrzejsze atrakcje.

-Dupek – mruknął do siebie Naruto. – A tak liczyłem na te cholerne szpilki! –
zawołał, a potem parsknął śmiechem, zastanawiając się, co odpisać temu czubkowi.

Przywdzieję. Pragnęłabym jednak poznać pańskie zamiary, gdyż już powoli zaczyna
ogarniać mnie ciekawość. Jakież to atrakcje pan już wymyślił?

Odłożył telefon i spojrzał na monitor. W końcu, po krótkim namyśle,

postanowił obejrzeć przed snem jakiś film. Zaczął przeglądać, co ma na dysku i
wtedy znów dostał sms-a.

Proszęsię nie bać i nie posądzać mnie o złe zamiary. Może i nie szykuje się bal,
jednak już ja się postaram, by wykorzystana została w pełni każda minuta.

Uzumaki zmarszczył nos, niezadowolony. A więc drań nie chciał napisać, co

też wymyślił. Podły!

Trzymam pana za słowo.

2. Randka z... facetem!

-Są z silikonu – wyjaśniła Ino, podając Naruto coś, co wyglądało jak sztuczny,
kobiecy cycek. Blondyn, skrajnie przerażony, wziął to do reki i obejrzał. Trzęsło się
jak galareta i raczej nie zachęcało. – Mam wuja, który pracuje w teatrze i załatwił mi
kilka fajnych gadżetów.
-Super – jęknął słabo Naruto, odkładając silikonową pierś na nocny stolik. On, Ino i
Sakura siedzieli w jego pokoju. Dziewczyny przyszły do jego domu z samego rana,
wyciągnęły go łóżka i dosłownie wszędzie zaczęły rozkładać jakieś babskie
szpargały. Przytachały ze sobą dwie czubate torby ubrań, kosmetyczkę pełną jakichś
toksyn, które nazywały kosmetykami, nową perukę, oraz kilkanaście dziwnych
przedmiotów zarąbanych, jak wyjaśniła Ino, z teatru.

Potem zaczęło się najgorsze, kiedy stwierdziły, że musi przejść kurs

„szykowania się”, jak to ładnie określiły, posadziły go przed lustrem w łazience i
zaczęły mu tłumaczyć, co na co i jak się nakłada, zakłada, szpachelkuje i tym
podobne, straszne rzeczy. Patrzył i słuchał przerażony, słysząc chichoty ojca, który co
i raz, niby to przypadkiem, przechodził za drzwiami.

Naruto ogólnie lubił o siebie dbać, z całą pewnością miał więcej kosmetyków

niż cała piłkarska drużyna razem wzięta. Używał odżywek i kremów, ale bez
przesady! Nie był kobietą, nawet nie wiedział, do czego służy połowa tego… tego
wszystkiego!

background image

Kiedy wychodził z łazienki, czuł się żałośnie. Ubrały go w stanik, w który

włożyły to galaretowate coś, co przyniosła Ino, naciągnęły na niego jasny top z
nadrukowaną z przodu uśmiechniętą wisienką oraz czarne, wygodne spodnie i
trampki – w końcu miał być ubrany na sportowo. Jak dla siebie, to ubrałby się w
dresy do biegania, ale dziewczyny mu tego zabroniły. Na całe szczęście nie pozwolił
im nałożyć mu na twarz wszystkich tych świństw, które chciały mu nałożyć.

Ledwo dotarł do swojego pokoju, usłyszał, że dzwoni TELEFON. Odebrał go

czym prędzej.
-Tak?
-Gotowa? – zabrzmiał z drugiej strony głos Sasuke.
-Tak – odparł.
-No to za dziesięć minut w umówionym miejscu – odrzekł chłopak i rozłączył się.
Naruto poczuł, jak kolana zaczynają mu drżeć.
-To był Sasuke? – zapytała Sakura, wchodząc do jego pokoju.
-Nie dam rady – szepnął Naruto, zerkając na nią. – Nie dam rady. On się połapie!
Zabije mnie!
-Nikt się nie połapie i nikt cię nie zabije! – oświadczyła Ino, podchodząc do niego z
peruką, spiętą w wysoki kucyk. Włosy miał już pod czapeczką, więc usiadł na łóżku,
zrezygnowany, pozwalając dziewczynie umieścić na swojej głowie długie blond
włosy. – Śmiej się z jego żartów, zachichocz ze cztery razy i trzepocz rzęsami, a
zobaczysz, nie zorientuje się. No, wynocha, bo się spóźnisz!

Naruto pozwolił im wypchnąć się na korytarz, zmusić do zejścia po schodach,

a potem już prawie siłą wyrzucić z domu. Gdy drzwi frontowe się za nim zamknęły,
jęknął przeciągle, czując tak straszny uścisk w żołądku, jakby ktoś zawiązał mu
wnętrzności w wyjątkowo paskudny supeł. Ze strachu serce biło mu szybko, a dłonie
pociły się, w dodatku było mu gorąco pod peruką, ogółem – było mu źle.

Ruszył w stronę ulicy, powłócząc nogami i równie smętnie dotarł na

wyznaczone miejsce. Ledwo się zatrzymał i rozejrzał, zza pobliskiego zakrętu
wyjechał czarny samochód Sasuke. Naruto odetchnął – uciekłby, gdyby musiał na
niego czekać dłużej niż pięć sekund.

Uchiha stanął przy krawężniku i zaraz wyskoczył z auta.

-Cześć! Mam nadzieję, że długo nie czekasz?! – zapytał, podchodząc do niego.
Naruto pokręcił głową.
-N-nie, dopiero coooo… - nie skończył, bo Uchiha nachylił się nad nim i pocałował
go w policzek. Naruto poczuł,jak robi się czerwony. Miał ochotę zdzielić go w zęby,
ale przecież nie mógł.
-Wszystko dobrze? – spytał Sasuke z delikatnym uśmiechem, przyglądając mu się
uważnie. Naruto spuścił oczy, by nie rzucić mu morderczego spojrzenia. Czuł się
okropnie, serce waliło mu ze strachu, a kolana dygotały. Nie mógł uwierzyć, że
zgodził się na coś takiego! Miał cholerną ochotę uciec, ale nie mógł tego zrobić, w
końcu chciał dostać się do drużyny.
-Tak – szepnął zachrypniętym głosem. – Tak. G-gdzie jedziemy?
-Niespodzianka – odparł Uchihaz szerokim uśmiechem, otwierając mu drzwi. Naruto,
wciąż czerwony na twarzy,zerknął na niego, a potem wsiadł i zapiął pas, patrząc, jak
Sasuke obchodzi samochód.

background image

Gdy Uchiha usiadł za kierownicą, Naruto zajęty był oglądaniem swoich butów.

Miejsce, którego dotknęły wargi czarnowłosego piekło i szczypało i Naruto miał
cholerną ochotę wyskoczyć z auta i dać dyla.
-Czemu nic nie mówisz? – spytał Uchiha, ruszając. Naruto przełknął ślinę i zerknął
na niego.
-Nie wiem, co powiedzieć… - mruknął, uśmiechając się lekko. Sasuke zaśmiał się
głośno, poniósł rękę i odgarnął sobie włosy z czoła.
-Możesz mówić wszystko, na co tylko masz ochotę – powiedział, a Naruto zawahał
się.
-Nawet coś w stylu: moja szkołą jest głupia, moi znajomi to debile, nienawidzę tego
miasta, chcę wrócić do domu? – zapytał, a Uchiha zachichotał.
-Tak, nawet to – powiedział. –Czy ja również zaliczam się do tego opisu?
-Moich znajomych? – Naruto uśmiechnął się, gdy Uchiha przytaknął. – Musiałbyś się
bardzo postarać.
-Ach, czyli ja nie jestem taki zły? Cieszy mnie to, chciałbym być jednym z dobrych
wspomnień – rzekł, uśmiechając się do niego. Naruto zaczerwienił się lekko i obrócił
głowę. Ten Uchiha miał coś w sobie, Naruto wcale nie dziwiło, że wszystkie laski się
zanim uganiały. Dla innych facetów był dupkiem, Naruto widział go w akcji, na
boisku, widział go kłócącego się z Kibą przed meczem, widział jego zachowanie
wśród kolegów i myślał, że ten jest taki przez cały czas. Zgryźliwy, nieprzyjemny,
zarozumiały i zwyczajnie wredny. Nigdy w życiu nie przypuszczałby, że w obecności
(ładnej) dziewczyny chłopak tak się zmieniał! Pytanie brzmiało, czy to był tylko
zwykły bajer, czy faktycznie był dżentelmenem?

Uchiha zaczął mu opowiadać jakieś śmieszne historyjki ze szkoły i z boiska, a

Naruto coraz bardziej odprężał się w jego obecności. Przestał się panicznie bać, że
ten odkryje jego tajemnicę, zaczął z nim rozmawiać i śmiać się. Sasuke chyba
podobała się ta zmiana, bo dosłownie na uszach stawał, by go rozśmieszyć.

W końcu wyjechali poza Konohę i Sasuke zatrzymał samochód na parkingu u

stóp góry, która znajdowała się za miastem. Było to często odwiedzane miejsce, z
tego co słyszał Naruto, góra ta była jakimś tam występem skalnym, powstałym
tysiące lat temu, najprawdopodobniej podczas trzęsienia z ziemi. Z miast widać ją
było doskonale, przypominała pionową ścianę w szersze i węższe paski koloru
żółtego i brązowego. Jednak Naruto w życiu by nie przypuszczał, że jest tak
ogromna!
-Czemu tu przyjechaliśmy? –spytał, wyglądając przez okno.
-Ponieważ każdy powinien tu być przynajmniej raz, jeśli mieszka w Konosze –
wyjaśnił Sasuke z uśmiechem. – Spokojnie, będziemy wchodzić powoli – rzekł,
wysiadając z auta. Chwilę później otworzył przed Naruto drzwi.

Uzumaki dziękował w duchu, że Uchiha uprzedził go o tym sportowym stroju i

teraz miał trampki na nogach. Spojrzał na pionową ścianę.
-J-jak my tam będziemy wchodzić? – zapytał, starając się ukryć własną niepewność.
Uchiha ryknął śmiechem.
-Spokojnie – rzekł, chichocząc.– Ta strona jest dla zawodowców. My pójdziemy
szlakiem z drugiej strony,biegnie on lekko pod górę – Uchiha otworzył bagażnik,
wyjmując z niego plecak,który zarzucił sobie na ramiona. – Trzymaj! – zawołał,

background image

rzucając Naruto czerwoną czapkę z daszkiem. Ten złapał ją i umieścił na głowie,
patrząc, jak Uchiha zakłada identyczną, tyle że zieloną.
-A więc się przygotowałeś – powiedział.
-Jasne. Musimy mieć wodę i coś do przegryzienia, ostrzegam, że spacer nie będzie
trwał krótko.
-Może być – odparł Naruto. Tak szczerze, taki sposób spędzenia czasu podobał mu
się bardziej, niż obiad w jakiejś knajpie czy kino. Wtedy czułby się jak na
prawdziwej randce, a tak, w plenerze, było jak na jakiejś wycieczce. Poza tym lubił
wysiłek fizyczny, był kilka razy w górach, z rodzicami i z wycieczką szkolną, a przez
dwa lata chodził na skałki, ponieważ miał kumpla, który go w to wkręcił. – Tak
naprawdę, to potrafię się wspinać. Może nie na coś tak płaskiego, ale już się kilka
razy wspinałam po różnych skałkach…
-Tak? – zainteresował się Uchiha, a on skinął głową.
-Nom. A… a ja nic nie niosę? –zapytał, palcem wskazując jego plecak. Uchiha
uśmiechnął się.
-A chcesz?
-No jasne, chyba nie myślisz, że będę tak sobie szła i kręciła tyłkiem, a ty będziesz
wszystko dźwigał! Mamy równouprawnienie!

Sasuke zaśmiał się.

-Skoro tak – wyciągnął z bagażnika pusty, nieco mniejszy od tego który sam niósł,
plecak. – Widzisz, wciąż jestem przygotowany.

Przepakował część swoich rzeczy do mniejszego plecaka i podał mu go.

Naruto zważył go w dłoni i uśmiechnął się. To coś w ogóle nie było ciężkie, Uchiha
przełożył mu najlżejsze rzeczy.
-To co, ruszamy? – zapytał Sasuke, zatrzaskując bagażnik. Naruto skinął głową i
ruszyli, Sasuke przodem, a on zaraz za nim. Obeszli występ, odnaleźli początek
szlaku i ruszyli pod górę, normalnym tempem. Wokół nich znajdowały się skały,
sucha trawa i nieliczne drzewa. Nie było upalnie, trochę wiało, za co Naruto
dziękował Bogu, bo i tak było mu bardzo ciepło, zwłaszcza w głowę, bo miał na niej
i perukę i czapkę. Głupio by jednak wyglądało, gdyby zdjął podarek Uchihy.

Cały czas rozmawiali, Sasuke opowiadał mu o swoim bracie, z którym tu

przyjeżdżał. O tym, że w tej okolicy miejscowa młodzież często robi ogniska i że
może się na takie wybiorą, jeśli Naruko jest chętna. Że lubi to miejsce i że nawet nie
potrafi powiedzieć, ile już razy szedł tym szlakiem. Że widok z góry jest
oszałamiający, a zwłaszcza nocą, gdy całe miasto migocze od świateł. Uchiha dużo
mówił, ale pozwalał też, by i on się wypowiedział. Naruto jednak wolał słuchać, żeby
przypadkiem nie palnąć jakiejś gafy.

Co jakiś czas popijali wodę, zjedli też po jabłku. Gdzieś po półtorej godziny,

Sasuke spojrzał na Naruto.
-Nie chcesz postoju? – spytał,a Naruto pokręcił głową. – Jesteś pewna? Teraz został
już kawałek, ale będzie coraz bardziej pod górę – wyjaśnił.
-Nie, odpoczniemy na szczycie. Idziemy równym tempem, nie jestem zmęczona.
-Ale jak coś, to mów –powiedział Sasuke. Skinął głową i podjęli wędrówkę.

Teren coraz bardziej się podnosił, ale Naruto to nie przeszkadzało. Miał dobrą

kondycję, codziennie biegał i ćwiczył. Czasem Sasuke wyciągał ku niemu rękę, by

background image

mu pomóc przez coś przejść, jednak Naruto tylko dwa razy z tego skorzystał, i to po
to, by Uchihy nie urazić. Szlak którym szli był po prostu zwykłą, krętą dróżką
między kamieniami i nieliczną roślinnością, podnoszącą się do góry. Nie był
wymagający.

W końcu dotarli na szczyt i Naruto odetchnął. Wrażenie było niesamowite,

czuł się jak pod samym niebem. Jego błękit był uderzający, a dookoła nich nie było
zupełnie nic innego, jakby stali na dachu świata. Wydawało się, jakby wystarczyło
tylko wyciągnąć rękę, by dotknąć opalizującego błękitu nad nimi. Przy skraju skały
ciągnęła się wysoka siatka, z jednej strony był szlak, którym przyszli, zaś z drugiej…
-Można tu wjechać samochodem?! – zawołał Naruto, widząc asfalt, kończący się
niedaleko urwiska. Sasuke zaśmiał się.
-Jasne. Z jednej strony jest szlak dla piechurów, a z drugiej asfalt dla leniwych –
powiedział. Naruto zachichotał i zbliżył się do siatki, która nie pozwalała stanąć nad
samym urwiskiem i prawdopodobnie powstrzymała wiele wypadków. Spojrzał z góry
na Konohę, przyczajoną u stóp ogromnej skały i uśmiechnął się. Widok naprawdę był
piękny, miasto przypominało szarobrązową, nieregularną plamę, poprzecinaną
serpentynami dróg, który wybiegały z miasta. Gdzieniegdzie były plamy
zieleni.Rozpoznawał też większe budynki, a nawet zlokalizował swoją szkołę.
-Pięknie – powiedział, gdy Sasuke stanął obok niego.
-Nie? Wiedziałem, że ci się spodoba.
-Skąd ta pewność? A gdyby mi się nie spodobało? Gdybym przez całą drogę jęczała,
narzekała, a na koniec tylko fuknęła i kazała się znieść na plecach?

Sasuke zaśmiał się.

-Wiele byś straciła – powiedział. – Zapraszam panią na obiad.
-A łooo – mruknął Naruto. Sasuke odszedł na bok i ściągnął swój plecak. Usiedli na
suchej trawie, Uchiha wyjął kanapki, termos oraz plastykowe kubeczki i zaczęli jeść.
Naruto spodziewał się po nim wszystkiego, ale nie takiej wyprawy, kanapek z
masłem, sałatą i pomidorem oraz kawy zbożowej. W duchu chichotał jak głupi.
-Wiele dziewczyn tu zabrałeś? – zapytał w połowie tego wyszukanego obiadu.
Sasuke przytaknął.
-Tak, ale w większości je tu przywożę – wskazał kciukiem asfalt za jego plecami.
-To dlaczego ja przyszłam na własnych nogach? – zapytał Naruto. Uchiha
uśmiechnął się pod nosem.
-Dlatego, że nie zaczęłaś jęczeć, że to wysoko i czy przypadkiem nie ma windy albo
czegoś w tym stylu, iże masz nie te buty lub coś tam… - powiedział.
-A gdybym zaczęła?
-To powiedziałbym, że wspinaczka to żart i że jest tu droga – odrzekł szczerze.
-Wspinaczka jest fajniejsza – powiedział Naruto, a Sasuke przytaknął.
-Tak, ja też wolę wejść niż wjechać – potwierdził. Skończyli kanapki, dopili kawę i
powstawali. Naruto przeciągnął się.
-Och, czeka nas jeszcze zejście– powiedział do Sasuke, który patrzył na niego z
uśmiechem.
-Jesteś zmęczona? – zapytał.
-Trochę mi gorąco, ale odpoczęłam. Jak weszliśmy, musimy zejść, nie? – uśmiechnął
się. – Poza tym lubię łazić, wiele razy byłam w górach. To mi przypomina, jak fajnie

background image

tam było.
-Będziemy śmiesznie opaleni –powiedział Uchiha, wskazując swoje przedramiona.
Oboje byli w długich spodniach, jednak na krótki rękaw. Skóra Sasuke zaczerwieniła
się lekko. Naruto zaśmiał się.
-Co z tego? – zapytał. –Idziemy?

Zaczęli schodzić tym samym szlakiem, znów rozmawiając. Sasuke cały czas

go rozśmieszał, kilka razy łapiąc go za rękę niby by pomóc, ale Naruto wiedział, że
to tylko pretekst. W końcu ścisnął jego palce i nie pozwolił się puścić, uznawszy, że i
tak przecież musi go poderwać, więc lepiej będzie, jak coś ku temu zrobi. Uchiha
przyjął to z zadowoleniem i gdzieś od połowy trasy szli za rękę, nadal gadając.

Gdy dotarli do auta, było dość późno. Naruto nie przypuszczał, że spędzi z nim

tyle czasu i że będzie tak fajnie. Na początku cały czas myślał, że Sasuke lada
moment zorientuje się, że nie jest dziewczyną. Jednak im dłużej z nim przebywał,
tym swobodniej się czuł i w niektórych momentach niemalże zapominał, że udaje.
Raz czy dwa zaciął się na końcówce słowa, jednak zawsze się poprawił, a Uchiha nie
zwrócił na to większej uwagi, myśląc pewnie, że coś go rozproszyło przy
wymawianiu słowa. Naruto starał się w większości mówić bezrodzajowo, żeby się
nie zaplątać.

Gdy powrotem znaleźli się w aucie, szybko pootwierali okna, bo wewnątrz

było strasznie gorąco.
-Obiad, co? Tym razem taki prawdziwy? – zapytał Uchiha, gdy Naruto wachlował się
czapką. Ten zerknął na wyświetlacz TELEFONU. Była sobota, kilka minut po
siedemnastej. Miał jeszcze dużo czasu do godziny dwudziestej drugiej trzydzieści,
którą rodzice uznawali za czas, gdy powinien się zameldować i powiedzieć, czy
wraca, czy nie. A przynajmniej dać znać, że przypadkiem go gdzieś nie
zamordowano. Pokiwał głową.
-Okej.
-Zabiorę cię w magiczne miejsce – powiedział Uchiha, po czym wyjechał z parkingu.
Nie ruszył jednak w stronę miasta.

Zaledwie kilka minut później mknęli samotną drogą w stronę majaczącego w

oddali miasteczka. Gdy się zbliżyli, Naruto dostrzegł jakieś budynki, zgrupowane
wokół większego, na dachu którego znajdował się kolorowy napis MOTEL. Poczuł
uderzenie niepokoju. Co, do jasnej cholery?
-Sasuke… - zaczął, gdy wjechali na parking przed motelem. Znajdowała się tam
również stacja benzynowa, a po drugiej stronie ulicy jakieś domy. Było to raczej…
szemrane miejsce.
Uchiha zerknął na niego, a potem ryknął śmiechem, zatrzymując się. Nic nie
powiedział, tylko chichocząc, wyszedł za auta, obszedł je i otworzył przed nim drzwi.
Naruto wysiadł niepewnie i spojrzał na czarnowłosego.
-Co my tu robimy? – zapytał, tonem głosu sugerując, że żąda odpowiedzi. Sasuke
przygarnął go do siebie ramieniem i wskazał mu wejście do motelu.
-Idziemy tam – powiedział, a Naruto odetchnął. Nad wejściem widniał napis:
PIZZERIA SCARAFAGGIO.
-Dlaczego w takim miejscu? –zapytał, wciąż będąc trochę nieufnym. W Konosze
było w końcu pełno pizzerii. Sasuke zaśmiał się ponownie.

background image

-Bo mam pewien sentyment do tego miejsca. Kiedyś wracaliśmy z rodzicami z
wycieczki i tankowaliśmy na tej stacji – wskazał palcem stację benzynową, którą
mieli po lewej ręce. – Ja i mój brat byliśmy jeszcze dziećmi, zobaczyliśmy pizzerię i
uparliśmy się, że chcemy coś zjeść. Rodzice nie chcieli nas tam zabrać, no bo zobacz
– ogarnął ręką cały, dość nieprzyjaźnie wyglądający motel. – Od razu widać, że to
miejsce powstało dla jednego celu – Naruto zaczerwienił się lekko, ale słuchał dalej.
–Jednak my chcieliśmy i już. Okazało się wtedy, że w tym oto miejscu podają
najlepszą pizzę świata.
-Kłamiesz! – zawołał Naruto ze śmiechem. Sasuke pokręcił głową.
-Nigdy w życiu! Uwielbiam pizzę, a to miejsce to moje ulubione. Przebija nawet tę
pizzerię, przed którą się poznaliśmy. Chodź, sama się przekonasz.

Weszli do środka i Naruto doznał kolejnego szoku, ponieważ wnętrze, choć

małe, sprawiało przyjazne wrażenie. Naprzeciw drzwi ciągnął się bar, wokół stały
białe, kwadratowe stoliki, przy każdym cztery krzesła z wikliny. Ściany miały
niemodną tapetę, ale w śmieszny wzorek, w kolorach jasnego różu, fioletu, bieli i
niebieskiego. Podłoga była czysta, w rogach stały donice z kwiatami, pod ścianą
automat do gry. Wszystko tu zdawało się do siebie nie pasować, ale jednocześnie
było w jakiś sposób urocze. Ot, jakiś tam bar przy stacji benzynowej.
-I co? – zapytał Uchiha, szeptem wprost do jego ucha.
-Mogę nie komentować? – spytał Naruto, a Uchiha pokiwał głową z uśmiechem.
-Jasne.

Poprowadził go do stolika, a sam odszedł w stronę baru. Z zaplecza wyłonił się

jakiś średniego wzrostu mężczyzna po czterdziestce. W tej chwili Sasuke i Naruto
byli jedynymi klientami.
-Sasuke! – ucieszył się mężczyzna, wołając głośno z mocnym, włoskim akcentem.
Wyciągnął rękę i ci dwaj uścisnęli sobie dłonie. – Miło cię widzieć!
-Dzień dobry! – odparł Uchiha, biorąc z baru dwie karty menu. – Dziś jestem na
randce.

Niebieskie oczy właściciela pizzerii spojrzały na Naruto. Facet zagwizdał.

-No, no – powiedział, uśmiechając się do blondyna i podkręcając wąsa.
-Wiem – odparł Sasuke teatralnie i obrócił się ku Naruto. Puścił mu oczko.

Naruto zaśmiał się i odebrał od Uchihy kartę, gdy ten podszedł do stolika. Sasu

usiadł obok niego.
-Widzę, że często tu bywasz – powiedział, otwierając składające się z dwóch stron
menu. Sasuke skinął głową.
-Jasne, w końcu to tak blisko.Nikt z moich znajomych nie docenił tego miejsca, a ja
je uwielbiam.
-Wolę nie wiedzieć, co jeszcze lubisz – wymamrotał Uzumaki, spoglądając na menu.
Ze zdziwieniem stwierdził, że wybór jest całkiem spory.
-Zamawiaj, na co tylko masz ochotę – powiedział Uchiha. Naruto nie musiał długo
decydować.
-Chcę średniej wielkości hawajską i dużą colę z lodem, bo mi gorąco. A ty, co
bierzesz? – zapytał,odkładając menu. Sasuke zamrugał dwa razy.
-Eee… zjesz średniej wielkości pizzę sama? Tutaj średnia jest całkiem… spora –
powiedział, zbity z pantałyku.

background image

-No zjem, a ty nie? – zapytał Uzumaki, a Sasuke zrobił dziwną minę.
-No ja tak, ale… ja jestem facetem…

Naruto już chciał odpowiedzieć, że przecież też jest, ale w porę ugryzł się w

język. Wzruszył ramionami.
-Wieczorem pobiegam i spalę. Jestem głodna – powiedział. Sasuke uśmiechnął się, a
gdy jego kumpel podszedł do ich stolika, złożył zamówienie na dwie średnie pizze,
hawajską dla Naruto oraz z bekonem i pieczarkami dla niego, a do tego dwie duże
cole z lodem.

Czekali, rozmawiając o ulubionym jedzeniu, póki niedostali pizzy. Naruto aż

ślinka naciekła do ust, gdy zobaczył, że średnia tutaj jest naprawdę… duża.
Uśmiechnął się do siebie, napił coli, by najpierw ugasić pragnienie, a potem polał
pizzę ketchupem i ignorując talerzyk i sztućce, wziął w palce pierwszy kawałek.
Sasuke zrobił tak samo.
-Mmmm! – zawołał po pierwszym kęsie. – Pycha!
-Mówiłem – odparł Sasuke i parsknął śmiechem, gdy na niego spojrzał. – Masz sos
na brodzie.

Wyciągnął rękę i starł go kciukiem, nim Naruto wykonał jakikolwiek ruch.

Blondyn odwrócił głowę, lekko speszony.

Jedli, rozmawiali, opowiadali sobie śmieszne historie i świetnie się ze sobą

bawili. Naruto jeszcze nigdy w życiu nie spotkał człowieka, z którym tak dobrze się
rozumiał i mógł tak fajnie spędzić z nim czas. Po jakimś czasie zaczął się
zastanawiać, czy gdyby spotkał Sasuke tak normalnie, jako facet, to czy zostaliby
kumplami?
-Jestem pełna! – zawołał Naruto po ostatnim kęsie, rozwalając się na krześle. Zegar
wiszący na ścianie pizzerii wskazywał osiemnastą czterdzieści, każdy z nich zjadł po
pizzy i wypił dwie cole. Obaj byli zadowoleni, przez co jeszcze lepiej im się
rozmawiało. Naruto planował spędzić z Sasuke godzinę, może dwie, a wyszło z tego
pół dnia!
-Nie mogę uwierzyć, że zjadłaś ją całą – powiedział wstrząśnięty czarnowłosy. –
Gdzie ci się to w ogóle zmieściło? Jesteś taka chuda!
-I kto to mówi, ty patyczaku jeden! – fuknął Naruto. – Spójrz na siebie i dopiero
zacznij się inny chczepiać!
-Ze mną jest wszystko jak najbardziej w porządku, nad głową mamy motel, możemy
tam iść, byś się przekonała – zażartował Sasuke, a Naruto parsknął śmiechem.
-Chciałbyś – powiedział, szczerząc zęby.
-To byłby świetny sposób nas palenie kalorii – ciągnął dowcip Uchiha, kładąc na
stoliku pieniądze za ich obiad. Obaj podnieśli się, pomachali właścicielowi i wyszli.
-O ile wtoczyłbyś się na górę po takiej ilości jedzenia – odparł Naruto, wypinając
język.
-Ty mała, wredna wszo! – zaśmiał się czarnowłosy, obejmując go ramieniem. –
Chodź, odstawię cię do domu, bo twoi rodzice pomyślą, że cię porwałem.

Wsiedli do samochodu i nadal sobie docinając w podobny sposób, ruszyli w

stronę Konohy. Minęło sporo czasu, zanim udało im się dojechać w miejsce, gdzie
mieszkał Naruto. Uchiha zaparkował tam gdzie zawsze i wyłączył silnik. Spojrzał na
Naruto z uśmiechem.

background image

-Podobało ci się? – zapytał, a Naruto przytaknął.
-Jasne – odparł, odwzajemniając uśmiech. I w jednej chwili zrobiło się jakoś tak…
magicznie…

Umysł Naruto przyspieszył swoją pracę dwukrotnie, gdy Sasuke ujął w dłoń

jego policzek i nachylił się. Jego serce zabiło, a dłonie momentalnie pokrył pot.
Uchiha chciał się całować! On chciał się całować! Boże, co robić?!

Podniósł szybko obie ręce i ujął w nie dłoń Uchihy, odciągając ją od swojego

policzka. Musiał zrobić wszystko, by nie dopuścić do buziaka – no w końcu Uchiha
był facetem, do jasnej cholery! – a jednocześnie nie zrazić czarnowłosego do siebie i
nie odrzucić go.

Sasuke spojrzał zdziwiony, przestając się przybliżać.

-Ja… - wydukał Naruto. – Ja… -Myśl, kretynie, myśl, Uzumaki! – Ja się nigdy nie
całowałam – palnął i momentalnie pokrył się rumieńcem. Toś wymyślił, w duchu
zakpił sam z siebie.

Gdy spojrzał w oczy Sasuke, jego mina okazała się bezcenna.

-Nie… nigdy?! – wykrztusił Sasuke i zmierzył go od stóp do głów. Idąc w zaparte,
Naruto pokręcił głową.
-Nigdy z nikim nie byłam… ja… ja cię bardzo lubię – zapewnił go, spoglądając w
oczy. – Czy moglibyśmy spotykać się przez jakiś czas… i dopiero później…?

Sasuke zamrugał ze trzy razy, przetrawił to, co usłyszał, przemyślał sobie i

uśmiechnął się. Pogłaskał go po policzku.
-Oczywiście – powiedział, patrząc mu w oczy. – Cieszę się, że cię poznałem.

Czując, że potem sam siebie będzie za to klął, wychylił się i pocałował Uchihę

w policzek, całkiem blisko warg. Potem szybko się cofnął.
-Pa! – zawołał i czym prędzej wysiadł z auta, by najzwyczajniej w świecie uciec.
Gdy się obejrzał, Sasuke siedział nieruchomo i dotykał dłonią policzka. Naruto
pobiegł do domu.

Gdy wpadł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi, w końcu mógł odetchnąć z

ulgą. Jego ulga nie trwała jednak długo, bo niemalże w tym samym momencie
usłyszał głos ojca:
-No, a tak właśnie wygląda teraz nasz syn, kochanie.

Naruto poderwał głowę i spostrzegł… stojącą po drugiej stronie korytarza,

wściekłą mamę.

3. Mama

-M-mama – wyjąkał, patrząc na rodzicielkę wielkimi oczami. Nie miał pojęcia, że to
właśnie dziś mama wraca z tego całego szkolenia, na jakie pojechała. Ognistowłosa
Kushina Uzumaki zmarszczyła groźnie nos.
-Do kuchni – warknęła, a Naruto czym prędzej przemknął obok niej i wpadł do
kuchni, gdzie usiadł przy stole i rzucił swojemu ojcu spojrzenie pod tytułem „ty
perfidny zdrajco!”, po czym wlepił je w swoje kolana.
-Jak ty wyglądasz?! – warknęła Kushina. Naruto czym prędzej ściągnął perukę z

background image

głowy.
-T-to nie tak! – wyjąkał. Matka stanęła naprzeciw niego, splotła ręce na piersiach i
spojrzała gniewnie. Tata czaił się za nią, robiąc przepraszające miny. Naruto wcale się
nie dziwił, że ojciec go wydał; zarówno on jak i Naruto ulegali już po pierwszym
spojrzeniu mamy.
-A jak? – wycedziła Kushina. – Jak? Bawisz się w jakieś chore żarty kosztem
niewinnego chłopaka! Przebierasz się i udajesz dziewczynę, bo tak ci koledzy kazali,
tak?! Pomyślałeś choć raz, co się stanie, jak ten chłopiec się dowie?! Tak cię to
bawi?! Uważasz, że to śmieszne, wygłupiać się tak czyimś kosztem?!
-Wcale nie! – zawołał Naruto. –To nie o to chodzi, to nie tak! Mnie to wcale nie
śmieszy!
-Jesteś nieodpowiedzialny, Naruto! – oskarżyła go matka, celując w niego palcem. –
Ośmieszasz się tylko i możesz sprawić temu chłopcu głęboki zawód! Co będzie, jak
polubi to coś, co udajesz?! Pomyślałeś o tym?! Pewnie nie, ponieważ to takie
zabawne, co?!
-WCALE NIE!!! – wydarł się Naruto, zrywając z krzesła. – A TY POMYŚLAŁAŚ O
MNIE?! Nie chciałem tu przyjeżdżać, ale to wy podjęliście decyzję, a ja musiałem się
podporządkować! Pomyślałaś, jak mi ciężko?! Nikt mnie w tej szkole nie lubi, nikt
nie chce zemną rozmawiać, nikt nawet nie mówi mi po imieniu! Wszyscy się znają,
mają swoje paczki, a ja jestem tylko JAKIMŚ TAM NOWYM! Zostawiłem
znajomych i wszystko, b oty dostałaś „świetną ofertę”! A to – potrząsnął peruką – to
sposób, bym się dostał do drużyny piłkarskiej, nic więcej! NIE MACIE PRAWA
ODBIERAĆ MI TAKIEJ SZANSY DLATEGO, ŻE TU BYŁA LEPSZA PRACA!

Cisnął perukę matce pod nogi i uciekł do swojego pokoju. Tam zatrzasnął za

sobą drzwi i rzucił się na łóżko, nakrywając się kocem. Cały dygotał z wściekłości i
żalu. Nie mieli prawa mu tego robić! Przywozić go tutaj tak nagle, na koniec roku,
gdzie nikt go nie znał i nawet go nie chciał! Wszyscy tylko się z niego śmiali, w
ogóle nie mieli pojęcia, jaki jest!

Niedługo później ktoś zapukał do jego drzwi.

-Odejdź! – zawołał Naruto.
-Jesteś dorosły, nie zachowuj się jak dziecko – powiedziała Kushina, wchodząc do
jego pokoju. Naruto usiadł na łóżku i spojrzał na matkę ponuro.
-I co z tego? Wszyscy dookoła zachowują się jak dzieci, a zwłaszcza ci ze szkoły.
Niby dlaczego ja nie mogę? – burknął. Kushina zbliżyła się do niego i usiadła na
łóżku. W dłoniach trzymała blond perukę.
-Aż tak ci zależy na tej piłce?– zapytała. Naruto skinął głową.
-Do żadnego klubu stąd nie ma już przyjęć, Anbu to jedyne wyjście! Pamiętasz, jak
mówiłem ci o tym selekcjonerze FC Konohy?! Będzie na meczu Anbu i Taki, ja
muszę w nim zagrać! A nikt z drużyny mnie nie lubi, nie chcę mnie przyjąć! Nie
mam tu nawet kumpli, z którymi mógłbym wyjść na boisko! A szkolny kapitan mnie
nie cierpi, jest wredny i uznał mnie za cieniasa! Jeśli nie zrobię tego, co chcą, to nie
zagram sobie w tym meczu i nie pokażę się przed selekcjonerem! Nie będę grał,
wypadnę z formy,wszystko pójdzie się pieprzyć, a ten mecz to szansa jedyna w
życiu! A drużyna mnie nie chce!

Kusina pokręciła głową.

background image

-Zupełnie jak dzieci…
-Przecież mówiłem! To przez moją posturę! Śmieją się, że jestem karłem!

Matka wyciągnęła rękę i pogłaskała go po głowie. Odsunął się.

-Nie ruszaj mnie! – zawołał zły.
-A… a ten chłopak…
-Jaki? – zapytał, a mama wskazała na niego, wciąż w ciuchach dziewczyny.
-Ten, którego oszukujesz… -mruknęła.
-Co z nim?
-Co zrobisz, jak się dowie? –zapytała.
-Nie dowie się! – odparł natychmiast. – Zrobię tak, że się nie dowie. Mamo, to nie
jest jakiś frajer, z którego tamci robią sobie jaja! Zmusili mnie do tego, bo są
zdesperowani, Uchiha robi z nich miazgę na boisku! Nie wyobrażaj go sobie jako
biednego, oszukiwanego chłopca! Z tego co wiem, to koleś zmienia panny jak
rękawiczki, szybko się otrząśnie, jak go rzucę… Mamo, ten Uchiha to potencjalny
kandydat,którego wybierze selekcjoner! To muszę być ja, nie on!
-Naruto… - Mama pokręciła głową.
-Ja nie mam wyjścia, zrozum! –zawołał zły. – To wszystko nie jest takie proste!

Mama spojrzała na niego, a potem oddała mu perukę.

-Żeby to się źle nie skończyło – powiedziała, wstając, a on skinął głową.
-Ja już o to zadbam – przyrzekł. Mama chwilę na niego patrzyła, po czym wyszła.
Naruto odetchnął, a potem walnął się na łóżko. Czuł się padnięty i miał ochotę tylko i
wyłącznie na sen.

W końcu jednak, po kilkunastu minutach patrzenia w sufit wstał i ściągnął z

siebie babskie ciuchy, zostając w samej bieliźnie. Poszedł do łazienki, odnalazł coś,
co nazywało się mleczkiem do demakijażu i zmył z siebie to, co Ino i Sakura na
niego nałożyły, a potem się wykąpał.

Gdy wrócił do pokoju, wycierając włosy, odnalazł telefon,wciąż znajdujący się

w spodniach, które wcześniej miał na sobie. Dostał sms-a.

Spotkamy się jutro? – pytał oczywiście Sasuke.

Naruto chwilę patrzył na wyświetlacz, a potem westchnął. Przecież nie mógł
odmówić.

Jasne.

Rzucił telefon na łóżko i zaczął krążyć po pokoju, wycierając włosy. Potem cisnął
ręcznik na oparcie krzesła, ziewając. Gdy Uchiha odpisał, natychmiast porwał
telefon.

Ta sama godzina, to samo miejsce. Czy Ci pasuje?

Wystukał potwierdzenie, kładąc się na łóżku. Okrył się kocem i czekał, bawiąc

się telefonem. Chciało mu się spać, ale był ciekaw, co Uchiha odpisze. W końcu
dostał wiadomość.

background image

Cieszę się, że się spotkamy. To była naprawdę fajna randka, dawno z nikim tak
dobrze mi się nie rozmawiało.

Naruto uśmiechnął się do siebie. Tak, on również od dawna z nikim tak nie

rozmawiał. Tu, w Konosze, nawet nie miał z kim. W starej szkole miał znajomych,
jednak nie przyjaciół. Teraz wydawało mu się, że czarnowłosemu mógłby powiedzieć
wszystko, a ten by go wysłuchał i zrozumiał. Spędzili dziś ze sobą prawie cały dzień,
a tematy do rozmów ani razu się nie skończyły. Nawet jak obaj na chwilę milkli, nie
była to krępująca cisza. Kliknął „odpowiedź”.

Mi również. Cieszę się, że Cię poznałam. Jest mi lżej, gdy wiem, że chociaż jedna
osoba mnie lubi.

Wysłał wiadomość i przekręcił się na bok, przymykając na chwilę oczy.

Pomyślał o tym, że jutro spotka Sasuke i jakoś zrobiło mu się lepiej. Gdy otworzył
oczy, czekał na niego sms.

Twoja szkoła generuje kretynów. Ciesz się więc, że dopiero się do niej przeniosłaś i
jak najwięcej czasu spędzaj ze mną –uratuję Cie przed kretynozą.

Naruto zaśmiał się głośno i odpisał, że będzie z nim spędzał tyle czasu, ile

tylko się da, aż ten będzie miał go dosyć. W sms-ie zwrotnym otrzymał informację,
że coś takiego nie jest możliwe i tak to się toczyło.Pisali do siebie aż do pierwszej w
nocy, a potem pożegnali się, obietnicą, że znów spędzą ze sobą cały dzień.

Gdy Naruto się obudził, było już grubo po dziesiątej.Jęknął, wtulając głowę w

poduszkę. Zawsze był śpiochem i nie wyobrażał sobie nic gorszego, niż ranne
wstawanie do szkoły. Nie lubił późno chodzić spać, a wręcz nienawidził, kiedy późne
chodzenie spać połączone było z rannym wstawaniem. Wygrzebał telefon spod
poduszki i zerknął na wyświetlacz. Napis NOWA WIADOMOŚĆ migotał, domagając
się uwagi. Naruto otworzył sms-a.

Dzień dobry! Dobrze spałaś?

Zmrużył oczy i zerknął na godzinę dostarczenia sms-a.8.00. Uchiha to jakiś

masochista!

Taaaaaaak

Odpisał,jednocześnie ziewając, a potem wetknął telefon na dawne miejsce. Opadł na
poduszkę. Leżał chwilę, jednak po niecałej minucie poczuł wibracje. Myślał, że to
kolejny sms, ale drżenie telefonu nie ustępowało, więc wyciągnął go,nacisnął zieloną
słuchawkę i przyłożył do ucha.
-No? – mruknął zaspanym głosem.
-Dopiero wstałaś? – zdziwił się Uchiha, jakiś taki zadyszany.
-No – odpowiedział Naruto, bardziej w poduszkę niż do telefonu. Sasuke zaśmiał się.
-Przed południem potrafisz powiedzieć coś innego, niż „no”? – zapytał. Naruto

background image

uśmiechnął się.
-No – odparł. Sasuke znów się zaśmiał. – Co ty właściwie robisz, czemu tak dyszysz?
-Biegnę – odparł Sasuke. –Właściwie, już kończę. Huh! – chwilę nic nie mówił, za to
słychać było jego oddech. – Czy nasze spotkanie jest aktualne?
-Od północy chyba niewiele się zmieniło… - wymamrotał Naruto, siadając
niezgrabnie. Ziewnął jeszcze raz.
-To dobrze. Co chcesz robić?
-Eeee, to nie będzie niespodzianki? – jęknął Naruto. – W ogóle się nie starasz! –
zarzucił mu ze śmiechem. Uchiha zacmokał.
-Może i by się jakaś niespodzianka znalazła – odparł.
-A jaka? – zapytał natychmiast Naruto. Sasuke parsknął.
-Jak ci powiem, to nie będzie to niespodzianka. Zabiorę cię w kolejne miejsce, które
ma swoją historię – powiedział jednak.
-Eeee, pewnie to znów będzie jakiś przydrożny, szemrany bar – jęknął podobnie jak
wcześniej.
-Za nisko mnie cenisz –powiedział Uchiha. – Weź ze sobą bluzkę na długi rękaw,
najlepiej zapinaną. Nie musi być gruba.
-Czemu? – zaciekawił się natychmiast Naruto.
-Cześć, Naruko!
-Ale…!
-Do zobaczenia! – Uchiha rozłączył się. Uzumaki warknął na telefon, a potem znów
wcisnął go pod poduszkę. Poleżał sobie jeszcze chwilę, ale niestety głód zmusił go,
by zwlókł się z łóżka. Ubrał na siebie jedynie spodnie, po czym poszedł do kuchni.

Na dole była tylko mama. Usiadł przy stole, by po kilku minutach dostać talerz

kanapek i swój kubek w kolorowe żaby, pełen kakao na zimno. Uwielbiał kakao.
-Dzięki – powiedział. – Gdzie tata?
-Pojechał kupić kurczaka na obiad – wyjaśniła. – Byłam pewna, że mamy w
zamrażalniku kurczaka.
-Tata go upiekł jak ciebie nie było – mruknął Naruto i wepchnął sobie jedną kanapkę
do ust.
-To już wiem – odrzekła, opierając się o kredens. W dłoniach ściskała swój zielony
kubek w czerwone papryczki habanero. Zapach kawy kontrastował z zapachem jego
słodkiego napoju. – Obiad będzie trochę później…
-Nie będzie mnie – wymamrotał Naruto, przełykając. Napił się kakao. – Mam randkę
– wyjaśnił, gdy mama spojrzała zaciekawiona.
-Och, masz dziewczynę? – ucieszyła się, a on postukał się w czoło.
-To ja robię za dziewczynę. Spotykam się z Uchihą – wyjaśnił. Zawsze wszystko
mówił rodzicom, miał z nimi idealny kontakt i nie wiedział powodu, by cokolwiek
taić.
-Źle się to skończy –westchnęła Kushina, popijając swoją kawę. – Lepiej to ty
zakończ to jak najszybciej.
-Kiedy tylko wywiążę się z obietnicy danej Kibie – powiedział. – Dzięki, że mnie nie
potępiasz. Postaram się to rozwiązać jak najlepiej dla wszystkich. A potem będę
sławnym piłkarzem i kupię ci dom! – Wyszczerzył zęby, a mama pokręciła głową.
-Gdzie wy macie rozum, się pytam?

background image

-Nie wiem – wzruszył ramionami.Wgryzł się w drugą kanapkę, a mama wzniosła
oczy do nieba. Po śniadaniu pobiegł na górę. W szafie dziewczyny powieszały mu
już skompletowane ubrania, podoczepiały jakieś śmieszne karteczki z instrukcjami,
co wolno łączyć, czego nie wolno. Pokręcił głową, wybrał jeden z bardziej
przyzwoitych strojów, czyli ciemne dżinsy, do nich jasnopomarańczową bluzeczkę na
krótki rękaw, z zieloną spiralą na plecach oraz cienki, granatowy sweterek na guziki.
Położył to na łóżku, usiadł przed kompem i włączył go. Sprawdził pocztę, odpisał na
kilka wiadomości od znajomych ze starej szkoły, przejrzał kilka stron, a potem
wyłączył grata i zaczął się szykować. Ubrał się, nałożył czepek, perukę, poszedł do
łazienki, by się umalować i tam dopiero zorientował się, że to nie jest takie proste,
jak myślał.
-Maaaaaaaamoooooo! – wydarł się na całe gardło. Chwilę później rodzicielka
zajrzała do niego.
-Co? – zapytała, a gdy na nią spojrzał, parsknęła śmiechem. – Coś ty sobie zrobił? –
zapytała, wiedząc, że umazał się maskarą wszędzie dookoła, tylko nie tam, gdzie
trzeba.
-Bo to ustrojstwo to jakieś…jakieś dziwne jest! – zawołał, ciskając mały
pojemniczek do zlewu. Mama parsknęła śmiechem, zamknęła łazienkę i zbliżyła się
do niego. Zmyła mu z buzi czarny tusz, a potem delikatnie go pomalowała, i to nie
tylko tuszem. Gdy kazała mu spojrzeć do lusterka, zobaczył, że zrobiła to o wiele
lepiej, niż dziewczyny. Miał jakoś tak posrebrzone oczy, ale ledwo to było widać,
czarne rzęsty i pociągnięte jakimś dobrze smakującym mazidłem usta.
-Eeee, ty to się znasz – pochwalił mamusię. Ta popukała go w czoło.
-Nie wierzę, że umalowałam własnego syna.
-Pomyśl, że jestem aktorem. Ja tak sobie myślę, jak teraz patrzę w lusterko.
-Co będziecie robić? – zapytała Kushina, a on wzruszył ramionami.
-Nie wiem, nie powiedział mi –odrzekł. Kushina odgarnęła mu długie blond włosy do
tyłu, patrząc na jego odbicie w lustrze. Zacmokała.
-Zaczekaj, upnę ci je – powiedziała, sięgając do szuflady, w której miała jakieś swoje
rzeczy. Chwilę później patrzył, jak mama upina mu z tyłu włosy, zostawiając z
przodu dwa pejsy, które opadały mu po obu stronach twarzy. Gdy skończyła, miał z
tyłu takie jakieś fikuśne coś, co było trochę kitką, a trochę kokiem.
-Fajne – powiedział. – Dziewczyny w szkole robią sobie takie.
-Czy mi się zdaje, czy ty się coraz bardziej wkręcasz w te przebieranki? – zapytała
Kushina. Spojrzał na nią kpiąco.
-Mamo… ja jedynie szukam jakichś dobrych stron tej całej sytuacji – wyjaśnił. – Co
mam zrobić?
-Fajny chociaż ten chłopak? – zapytała z ciekawością. Odwrócił spojrzenie.
-Sasuke? Normalny – odparł. – A co?
-Tak pytam. Dziwne by było,żeby taka ładna blondynka jak ty, umawiała się z jakimś
leszczem…
-Ha, ha, ha – powiedział – ale dowcip.
-Naprawdę jesteś ładna!
-Ładny, mamo. Proszę, chociaż ty się ze mnie nie nabijaj! Tata już wystarczająco
sobie użył.

background image

-O Boże, właśnie, zostawiłam go z obiadem! Miałam zaraz wrócić! – wykrzyknęła
Kushina, po czym wybiegła z łazienki. Westchnął. Jego rodzina była nienormalna.

Spojrzał na siebie, oglądając uważnie swoją pomalowaną twarz. Był ładny?

Jego zdaniem to wyglądał dziwnie. Wydawało mu się, że wszyscy widzą, że jego
włosy to peruka, a cycki są sztuczne. Opuścił spojrzenie i ujął je w dłonie. Czy nie
były za duże jak na taką chudą osobę? No niby miał skusić czarnowłosego, by się
nim interesował, ale po co takie duże, czy nie wyglądały dziwnie? Pomacał je. Były
nawet fajne w dotyku…

Zdał sobie sprawę, co robi, więc szybko opuścił ręce. Może w sumie to dobrze,

że duże. Uchiha powie kolegom, że spotyka się z chudą blondynką z dużymi
cyckami, a oni zaraz będą go podjudzać, by nie tracił okazji. Dziewczyny jednak
wiedziały, co zrobić. Kiwając głową, wyszedł z łazienki z przekonaniem, że ma fajne
cycki.

Pięć minut przed pierwszą wyszedł z domu i powoli dotarł na miejsce. Uchiha

już czekał i zaledwie Naruto wynurzył się zza zakrętu, ten wyskoczył z samochodu.
Ubrany był w ciemnoniebieski bezrękawnik z kapturem i jasnobrązowe spodnie.
-Cześć! – zawołał, podchodząc do niego. Pochylił się i ucałował policzek Naruto.
Uzumaki wciąż nie mógł się jakoś do tego przyzwyczaić i znów się lekko zaróżowił.
Sasuke z wrednym uśmiechem potarł go po policzku. – Jak ci się spało?
-Jakoś – odparł Naruto. – To dokąd jedziemy? – zapytał. Sasuke wziął go za rękę.
-Chodź.

Naruto przewiesił sobie sweterek przez ramię i dał się pociągnąć do

samochodu. Uchiha otworzył przed nim drzwi, po czym obszedł samochód i zasiadł
za kierownicą.

Rozmawiali o szkole i tym, że już niebawem wyniki egzaminów, które Naruto

zdawał jeszcze w swojej starej szkole, a potem wakacje. Sasuke nie kierował się poza
Konohę, jak ostatnio, tylko ładował w centrum miasta i ciekawość Naruto coraz
bardziej wzrastała. Jednak minęli najruchliwszą część miasta i wkrótce parkowali
przed bardzo ładnym, w większości szklanym, niskim budynkiem, otoczonym
drzewami, znajdującym się w sąsiedztwie parku rozrywki.
-Co to jest?
-Wejście jest od drugiej strony, zaraz zobaczysz.

Wysiedli, a Uchiha od razu splótł swoją dłoń z dłonią Naruto i pociągnął go

chodnikiem wzdłuż ogrodzenia. Szli, cały czas skręcając, dlatego chwilę później
oczom Naruto ukazały się błękitne baseny, jakieś trybuny, aż w końcu spostrzegł
wejście do budynku i napis widniejący nad nim: OCEANARIUM.
-O kurczę! – wyrwało mu się, a Sasuke zaśmiał się.
-Zadowolona?
-Jeszcze nigdy nie byłam w oceanarium. Nawet nie wiedziałam, że tu jest!
-No to zaraz będziesz…

Wokół bramy wejściowej tłoczyli się ludzie, przeważnie z małymi dziećmi,

nieliczne pary, grupki przyjaciół. Sasuke i Naruto ustawili się w kolejce po bilety,
odczekali swoje, aż w końcu mogli wejść. Naruto chciał płacić za siebie, ale Uchiha
kategorycznie odmówił.
-Nad tym nie ma co dyskutować! – powiedział, nie zgadzając się, by pan w kasie

background image

cokolwiek od Naruto wziął. – Ja płacę i już.
-Z tym miejscem miała wiązać się jakaś historia – przypomniał czarnowłosemu
Naruto, gdy szli chodnikiem w stronę oceanarium, mijając znajdujące się po prawo
baseny z otaczającymi je, wysokimi trybunami, a po lewo stoiska z watą cukrową,
zabawkami, balonami i rozmaitymi pamiątkami.
-Ach, no tak. Kolejna historia z dzieciństwa…
-Ale nie bujdy? – zapytał natychmiast Naruto. Uchiha narysował sobie kciukiem
krzyżyk na sercu.
-Szczera prawda – uniósł dwa palce. – Kiedyś byłem tu na wycieczce szkolnej,
miałem z dziewięć lat, jakoś tak. Byliśmy podzieleni na grupy, część z nas była w
podziemiach i zwiedzała je, zaś druga część na trybunach, oglądała pokaz. Potem
grupy miały się zamienić. Byłem właśnie na trybunach, gdy wywołano mnie do
jakiejś sztuczki.Miałem rzucić obręcz jednej z fok. Zadowolony, poszedłem do pana
instruktora,wziąłem obręcz, rzuciłem, foka miała popłynąć i mi ją przynieść… i
wszystko było super, tylko wtedy jakiś palant z trybun rzucił we mnie dmuchaną
piłką, dostałem w głowę i wpadłem do basenu.
-Ty to masz szczęście –powiedział Naruto. Sasuke zaśmiał się.
-Co najfajniejsze z oceanarium widać dno tego basenu i pływające w nim foki i ta
grupa z podziemi zrobiła mi kilka zdjęć, jak mnie wyławiają. Pan instruktor i trzy
foki.
-Serio? – zapytał zdumiony Naruto.
-Naprawdę, mam jedno przy sobie – Sasuke sięgnął do kieszeni, wyjął portfel, po
czym wydobył z niego starą, złożoną na pół fotografię. Przedstawiała ona błękitną
wodę, a w niej jakiegoś faceta w kostiumie do pływania, podtrzymującego
zemdlałego chłopca o czarnych włosach. Wokół nich pływały trzy foki.
-O kurde! – powiedział, przyglądając się fotografii.
-Nic z tego nie pamiętam –powiedział Sasuke, gdy Naruto oddał mu zdjęcie. – Tylko
jak budzę się cały mokry i widzę obcego faceta, moją wychowawczynię i fokę,
nachylających się nade mną – zaśmiał się. – Ale gdy wróciłem do domu, przez
miesiąc wszystkim o tym opowiadałem.
-Ile ty masz takich historii? – zapytał, a Sasuke potarł się ręką po tyle głowy.
-Nie wiem… - rzekł. – Jak chciałaś niespodzianki, to po prostu oceanarium przyszło
mi do głowy, bo jest fajne. Ale z każdym miejscem w tym mieście mam jakieś
wspomnienia, całe życie tu mieszkam. Poczekaj, aż nasunie mi się na myśl coś
związanego z Itachim…
-Twoim bratem? – spytał Naruto, a Sasuke skinął głową.
-Tak. Z nim to dopiero miałem przygody. Ale patrz, wchodzimy – powiedział,
wskazując przed nich.

Znajdowali się tuż przed szklanymi drzwiami, które zaraz przekroczyli. Hall

oceanarium okazał się ładny, czysty, wszystko pokrywały białe i niebieskie płytki.
Wokół, na ścianach, wisiały oszklone gabloty z przepięknymi fotografiami fauny i
flory morskiej. Sasuke pociągnął Naruto za rękę w stronę schodzących w dół
schodów. Uzumaki szedł za nim, rozglądając się.

Na dole powitał ich zwykły tunel i kolejne, tym razem podświetlane gabloty z

fotografiami. Tunelem w jego głąb szli ludzie, niektórzy z aparatami, inni bez, jedni z

background image

dziećmi, inni tak jak oni, we dwoje i za rękę. W oddali majaczyło niebieskie światło.
-A gdzie rybki? – zapytał odruchowo Naruto, a Sasuke zaśmiał się.
-Zaraz będą, chodź.

Przyspieszyli, zbliżając się do niebieskiego światła, aż dotarli na miejsce.

Naruto opadła szczęka, gdy pokryte płytkami ściany zamieniły się na szkło. A

za tym szkłem była woda, podświetlana na niebiesko, jak gigantyczne akwarium. Z
zachwytem patrzył na falujące wodorosty, kolorowe kamienie, kawałki drewna,
wokół których pływały mniejsze i większe, kolorowe, morskie ryby. Naruto nie
wiedział zupełnie, gdzie ma patrzeć. Przeszli kawałek dalej, a potem zatrzymali się,
patrząc na tańczące w wodzie, przepiękne ławice ryb, mieniące się srebrem,
pojedyncze, duże, żółto-czarne ryby, na kilka czerwonych okazów, takich wąskich,
długich, w ciapki i jeszcze inne, równie piękne i kolorowe.

Sasuke pozwolił Naruto zachwycać się do woli, tylko zabrał mu sweterek i

pomógł mu go na siebie włożyć, bo w tunelu było nieco chłodniej,niż na zewnątrz.
Potem objął jego ramiona i szli powoli, a Naruto wskazywał mu to, co najbardziej mu
się podobało, komentując wszystko. Był zachwycony!

Akwaria były różne, jedne ogromne, zajmujące całe ściany, inne mniejsze,

gdzie przez szybę wielkości okna oglądać można było pojedyncze okazy. W
niektórych miejscach wisiały gabloty, gdzie indziej były jakieś plastykowe eksponaty.
Jednak najpiękniejszy okazał się sam środek tunelu, gdzie nawet półokrągło
sklepiony sufit był szklany, a woda znajdowała się nad ich głowami. Naruto już
zupełnie nie wiedział, gdzie patrzeć. Na lewo, na prawo, czy do góry? To było
niesamowite uczucie, być jakby na dnie oceanu. Kolorowe rybki przepływały im nad
głowami, cały czas zmieniając kurs. Naruto obserwował je z zachwytem, w ogóle nie
patrząc pod nogi, na szczęście Sasuke cały czas go trzymał. W tym basenie były
nawet żółwie, wielkie, z ciemnozielonymi skorupami…W tej chwili Naruto nie był w
stanie wyobrazić sobie piękniejszego miejsca.
-To jest niesamowite… -wyszeptał do Sasuke, na chwilę spoglądając na niego.
Uchiha uśmiechnął się i pogłaskał go po policzku.
-Ty też jesteś niesamowita –odparł.

4. Szczera rozmowa

Siedzieli na ławeczce i opowiadali sobie, co im się najbardziej podobało. Za pół
godziny miał rozpocząć się pokaz z delfinami na jednym z basenów i już kupili na
niego bilety. Obaj jedli lody, Naruto miętowo-wiśniowo-waniliowe, a Sasuke
czekoladowe. Wokół nich biegały dzieci z lodami, watą cukrową czy balonami w
kształcie rybek, ośmiornic i innych zwierzątek wodnych. Wokół rozbrzmiewały
śmiechy, po chodniku między stoiskami z pamiątkami spacerowały zakochane pary.
Naruto właściwie zapomniał, jaki jest jego cel w tym wszystkim, po prostu poddał się
dobrej zabawie.

Później poszli na pokaz, zajęli miejsca i czekali, aż się rozpocznie. Sasuke

trzymał rękę na oparciu krzesła za jego plecami, niecierpliwie tupiąc nogą. Naruto
zerknął na wyświetlacz telefonu.
-Jeszcze dziesięć minut –mruknął, kładąc mu rękę na kolanie, by powstrzymać jego

background image

nerwowe tupanie. –Przestań tak robić.

Sasuke spojrzał na jego rękę, a Naruto natychmiast ją zabrał, zdając sobie

sprawę, co zrobił. Spojrzał w bok, kładąc zaciśnięte pięści na podołku. Zapomniał
się. Zagalopował. Co prawda Uchiha nie wiedział, że jest on facetem, jednak sam
Naruto powinien czuć obrzydzenie dla takich manewrów! Tyle że nie czuł.
-Coś się stało, Naruko? – zapytał, jak zwykle lekko rozbawiony jego postępowaniem
Uchiha.
-N-nie – odparł Uzumaki, nie patrząc na czarnowłosego. Ten objął go nieco mocniej,
przytulając do swojego boku.
-Nie musisz się wstydzić… -szepnął mu na ucho.
-Nie wstydzę się! – odparł Naruto, jednocześnie czerwieniejąc jeszcze bardziej.
Uchiha miał absolutną rację, ale Naruto nigdy by się do tego nie przyznał.

Sasuke zaśmiał się, na szczęście jednak nic nie powiedział. Naruto miał ochotę

zdjąć jego rękę ze swoich ramion, ponieważ przez całą tę sytuację rumieniec nie
chciał zejść z jego twarzy. Sasuke rozglądał się po okolicy, aż nagle drgnął.
-No proszę, kogo moje oczy widzą! – zawołał nagle, unosząc rękę. Naruto zerknął w
kierunku, w którym patrzył czarnowłosy i spostrzegł stojącą w przejściu między
rzędami, trzymającą się za rękę parę.

Tamci dwoje z początku nie widzieli Sasuke, rozglądali się, gdzie usiąść.

Nagle spojrzenie fiołkowych oczu jasnowłosego chłopaka spotkało się z czarnymi
tęczówkami Uchihy, chłopak uśmiechnął się i pociągnął swoją rudowłosą
towarzyszkę w ich stronę. Oboje coś nieśli, dziewczyna dużą colę, chłopak popcorn.
Ubrani byli normalnie, jasnowłosy w fioletowy t-shirt zjakimś napisem i dżinsy, a
jego towarzyszka w niebieską sukienkę na ramiączka.
-Sasuke! – zawołał jasnowłosy, idąc miedzy rzędami do wolnych miejsc obok
Naruto. – Chłopie, co ty tu robisz?!
-Za to ty chyba jesteś na miejscu, co?! – odparł Uchiha, śmiejąc się. – Cześć!
-Cześć, cześć! – odrzekł jasnowłosy, siadając obok Naruto. – No, no, no, Uchiha na
randce! – zacmokał. –A kim jest twoja śliczna towarzyszka?

Naruto spłonął rumieńcem i odwrócił się w stronę Sasuke,by ukryć twarz.

Czarnowłosy zaśmiał się.
-Nie zawstydzaj jej! – zawołał,nadal się śmiejąc. – To Naruko. Naruko, to moi
przyjaciele ze szkoły, Suigetsu i Karin.

Uzumaki przełknął ślinę i zerknął na nich. Czy ten koleś był ślepy?! Jak mógł

go nazwać „śliczną”?! Nie miał oczu?! Dlaczego wszyscy tak twierdzili, najpierw
mama, a teraz ten cały Suigetsu! Jak miał się normalnie zachowywać, kiedy mówili
mu takie rzeczy?!
-M-miło mi was poznać… -wydukał, starając się nie patrzeć nikomu w oczy.
-Cześć! – zawołał jasnowłosy. Jego ruda dziewczyna wychyliła się do przodu.
-Miło cię poznać – powiedziała.
-Suigetsu pracuje w wakacje w tym oceanarium – odezwał się Sasuke, zwracając na
siebie uwagę Naruto. Ten spojrzał na niego. – Pewnie nawet jest tu za darmo…
-Sorry, sorry! – zawołał jasnowłosy. – Nie za darmo, tylko ze zniżką pracowniczą
30%!
-Jak często tu przychodzicie? –zapytał Sasuke podstępnym tonem. Karin znów się

background image

wychyliła.
-Stanowczo za często! – zawołała,po czym napiła się coli przez słomkę. Suigetsu
zaperzył się.
-Przychodzimy, jak jest coś fajnego! A dziś występuje nowy delfin, ma na imię
Kaoru, na pewno biedaka zjada trema i należy go wesprz…
-Sui! Nikogo to nie obchodzi! –zawołała Karin, lekko poirytowana. – No bo kogo
obchodzi życie delfinów?!
-No jak to kogo?! – oburzył się jej chłopak. Sasuke zaśmiał się i kiedy ta para, ku
zdumieniu Naruto zaczęła się sprzeczać, nachylił się do jego ucha.
-Ja, Sui i Karin znamy się od zawsze – wyszeptał. – Byliśmy trójką przyjaciół, a
potem jakimś cudem ta dwójka się zeszła. Kłócą się od zawsze i o wszystko, nawet
gdy byli dziećmi tak było.
-To jak oni ze sobą wytrzymują?– spytał szeptem Naruto. Sasuke ponad jego głową
zerknął na przyjaciół. Wzruszył beznamiętnie ramionami.
-Nie mam pojęcia. Ale pomyśl,jak fajnie potem mogą się godzić – wyszeptał bardzo
cicho, z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Naruto prychnął.
-Mówił ci już ktoś, że niektóre zbereźne komentarze powinieneś zatrzymać dla
siebie? – zapytał blondyn, a brunet cofnął nieco głowę i przyjrzał mu się z pewnej
odległości.
-Nie.
-To ja ci mówię – rzekł Naruto,wypinając język. Sasuke zaśmiał się, a potem nachylił
i nim Naruto zdążył się cofnąć, cmoknął go w nos.
-Jesteś taka słodka – szepnął. Naruto powinien się oburzyć, wściec, zerwać perukę z
głowy i wrzasnąć, że wcale nie jest „słodki”, ale nie zrobił tego, ponieważ wcale nie
poczuł takiej chęci. Wręcz przeciwnie, jego serce przyspieszyło swój rytm, a oczy
spojrzały na Uchihę z niedowierzaniem. To było… miłe…
-Ku, ku, ku… - zacmokał Suigetsu nad głową Naruto. – Uchiha, jakiś ty romantyczny
się zrobił! – zapiał prześmiewczo. Sasuke skrzywił się. – A tak właściwie, to skąd wy
się znacie? Naruko nie jest od nas ze szkoły, nie?
-Naruko chodzi do klasy z kapitanem Anbu – odparł Sasuke. – Jest z ich szkoły.
-Ooo, jak tyś się w ogóle uchowała taka normalna wśród tych frajerów? – zapytał
Suigetsu, chichocząc.
-Naruko się tu przeprowadziła –powiedział Sasuke, również się śmiejąc.
-To wszystko wyjaśnia – Suigetsu pokiwał głową i cała trójka – on, Sasuke i Karin –
zaczęła się śmiać.
-Czy ja o czymś nie wiem? –zapytał Naruto. – Coś jest nie tak z moją szkołą?
-Nie, nie, nie – zaprzeczył natychmiast Sasuke. – To tylko takie żarty. Nasze szkoły
od zawsze ze sobą rywalizują…
-I nie lubią się – wtrącił Suigetsu.
-Właściwie, to się nienawidzą –podsumowała Karin. – Patrzcie, zaczyna się.

Wszyscy spojrzeli na basen, gdzie nad jego brzegiem stanął prowadzący

program mężczyzna z mikrofonem w ręku. Naruto uśmiechnął się i zaczął słuchać
jego opowieści o delfinach. Od dziecka lubił zwierzątka i pewnie gdyby nie alergia
taty, miałby teraz psa lub przynajmniej kota. Teraz, po odwiedzinach w oceanarium
pomyślał, że rybki, które do tej pory uważał za nudne wcale takie nie są i żałował, że

background image

nigdy nie chciał akwarium.

Pokaz był interesujący, delfiny wykonywały najrozmaitsze,śmieszne sztuczki.

Widownia klaskała i cieszyła się, małe dzieci wydawały z siebie głośne „ochy” i
„achy” i wszyscy zdawali się dobrze bawić. Naruto wcinał popcorn razem z Suigetsu,
jednym uchem słuchając jego paplaniny o rybach i w ogóle całym oceanarium, którą
od czasu do czasu przerywała Karin, twierdząc, że zamęczy Naruto tą swoją
opowieścią. Blondyn podejrzewał, że chyba zarówno ona jak i Sasuke mają dość
morskich opowieści jasnowłosego.
-Łaaaa, to było świetne! –powiedział Sasuke, przeciągając się.

Był już koniec pokazu i w kolejce ludzi przesuwali się wolno w stronę wyjścia.

Sasuke obejmował Naruto w pasie, pilnując, by nikt gonie zdeptał. Suigetsu i Karin
szli przed nimi, trzymając się za ręce. Uzumaki od dawna nie miał tak przyjemnej,
odprężającej, spędzonej w miłym towarzystwie niedzieli.
-Mi też się podobało – odezwał się.
-Ej, idziecie coś zjeść?! –zapytał Suigetsu, oglądając się na nich. – My idziemy na
obiad. Dołączycie się?!
-Pewnie! – odparł Sasuke. – Chyba że Naruko nie ma ochoty?
-Nie, nie, ja bardzo chętnie –powiedział Naruto. – Nigdzie mi się nie spieszy.

Szli, a Sasuke i Suigetsu ustalali, gdzie tu w okolicy można najlepiej zjeść. W

końcu wybrali jakieś miejsce i we czwórkę opuścili oceanarium.

Przeszli na drugą stronę ulicy, minęli park rozrywki iudali się do znajdującej

się niedaleko knajpy o nazwie Ichiraku.
-Podają tu najlepszy ramen na świecie – powiedział Sasuke, gdy weszli do środka.
Wnętrze było bardzo przyjemne, bordowe ściany, jasne dodatki, na ścianach zdjęcia,
w powietrzu zapach bulionu. Usiedli przy stoliku dla czterech osób, a chwilę później
ładna kelnerka podała im menu. Zamówili i czekali na swój ramen, rozmawiając.
Naruto dowiedział się, że Suigetsu nie jest w drużynie piłkarskiej Sasuke, tylko w
sekcji pływackiej. Że Karin wydaje się wredną hieną, a w rzeczywistości jest po
prostu szorstka w obyciu i jej marzenia o dziennikarstwie nie mają nic wspólnego z
jej sposobem bycia. Znajomi Sasuke byli po prostu w porządku, jak on sam. Sasuke
w ogóle nie był taki, jak się o nim mówiło w szkole Naruto,wręcz przeciwnie. Był
bardzo pogodny i zabawny, mówił głupie rzeczy i nie wywyższał się. Sasuke, ku
zdumieniu Uzumakiego, był bardzo pogodną osobą.

Ramen w Ichiraku naprawdę okazał się najlepszy na świecie i Naruto

stwierdził, że chyba od tej pory stanie się stałym klientem. Uwielbiał ramen tysiąc
razy bardziej niż pizzę czy cokolwiek innego. Nawet ramen robiony przez mamę, ten
z przepisu babci, nie był tak dobry jak ten tu.

Podczas posiłku rozmawiali wesoło o różnych głupotach i Naruto nawet się nie

spostrzegł, a już byli umówieni na podwójną randkę w kinie w jakiejś nieokreślonej
przyszłości. Trochę go to przerażało, wszystko tak galopowało do przodu. Miał
przecież obejrzeć treningi Sasuke po czym urwać z nim kontakt, a nie spotykać się z
nim przy każdej nadarzającej się okazji. Nie mógł się w to jeszcze bardziej wkręcić,
pozwolić, by ten za bardzo polubił Naruko. Ona przecież nie istniała!

Tyle że z Uchihą tak miło spędzało się czas. Naruto, przez całe życie z jakiegoś

powodu odrzucany i ignorowany, który musiał z całych sił walczyć o jakiekolwiek

background image

bliższe więzi, czuł się tak swobodnie w jego towarzystwie. Czuł się lubiany, Uchihę
interesowało to, co mówił, nie wyśmiewał go, nawet gdy zdarzało mu się palnąć
jakąś głupotę czy przejęzyczyć. W jego obecności Naruto zapominał, że powinien
trzymać dystans, zapominał, że powinien raczej chcieć, by ten się do niego nie
przywiązywał. Instynktownie lgnął do czarnowłosego i chciał jego uwagi. To było
takie… inne. Takie miłe. Tak dobrze mu było, gdy Sasuke patrzył tylko na niego.
Gdy tylko do niego mówił i gdy to na nim skupiał swoją uwagę.

Zjedli obiad i jeszcze chwilę posiedzieli, wygłupiając się. Naruto strasznie

polubił przyjaciół Sasuke –trochę uszczypliwego, ale optymistycznie nastawionego
do życia Suigetsu i jego złoszczącą się co jakiś czas dziewczynę, Karin. Ta para w
jakiś sposób się uzupełniała, choć wydawali się być zupełnie różni.

W końcu jednak nadszedł czas, by się rozstać. Wyszli z knajpy i udali się na

parking przed oceanarium. Tam pożegnali się, Sui i Karin wsiedli do srebrnego volvo
chłopaka i odjechali. Sasuke przysiadł na masce swojego samochodu i spojrzał na
machającego im Naruto. Ten opuścił rękę i odwzajemnił spojrzenie.
-Cieszę się – rzekł Uchiha,uśmiechając się do Naruto. Ten uniósł brew, zdziwiony.
-Z czego? – spytał, stając tuż przed nim. Sasuke wziął go za rękę i splótł ich palce, a
Naruto jak zwykle zareagował na to rumieńcem. To dlatego, że obaj byli chłopakami.
To dlatego, że tak naprawdę nie jest dziewczyną, tłumaczył sobie. Nie rumieni się
przecież dlatego, że lubi Uchihę.
-Że przypadli ci do gustu – powiedział, wzruszając ramionami. – Moje wcześniejsze
dziewczyny raczej nie przepadały… no, głównie za Karin…

Naruto poczuł uderzenie gorąca i szybko odwrócił głowę.Dziewczyny… to

zabrzmiało tak, jakby był jego… a przecież nie był, ledwo sięznali! To znaczy, miał
być, żeby się dostać na te treningi, ale to za szybko…poza tym nie mógł! Powinien to
przerwać, powinien jak najszybciej to skończyć!Mama miała rację…!
-Naruko? – spytał Uchiha, zaciskając palce na jego dłoni.
-Z-zawstydzasz mnie – wymamrotał Naruto, wciąż na niego nie patrząc. Sasuke
zaśmiał się.
-Przepraszam. Czasem mówię zbyt pochopnie, no i to dlatego, że jeszcze nie
spotkałem tak nieśmiałej osoby, jak ty – Naruto zerknął na niego. – Wiesz, zawsze,
przynajmniej do tej pory, dziewczyny właziły mi na głowę – rzekł, uśmiechając się,
ale już nie tak wesoło. – Były wręcz nachalne. Wczoraj poczułem się odrzucony…
-Och! – wymknęło się Uzumakiemu. A jednak źle to rozegrał! – N-nie, to nie to
miałam na myśli, nie chciałam…!
-Wiem – przerwał mu Uchiha, uśmiechając się szczerze. – Już to wiem. Po prostu
wczoraj jeszcze nic nie rozumiałem… Pierwszy raz dziewczyna nie chciała, bym ją
pocałował… Pierwszy raz chciała mnie najpierw poznać… Pierwszy raz mój wygląd
i popularność i klan nie miały żadnego znaczenia. Dlatego dziś przez cały dzień
byłem strasznie zdenerwowany…- wyznał Uchiha, a Naruto szerzej otworzył oczy.
Nie zauważył, by Sasuke się denerwował, wręcz przeciwnie. Wydawało mu się, że
tylko on jeden jest zdenerwowany. – Zdałem sobie sprawę, że to, czy ci się spodobam
czy nie, zależy od tego, kim jestem i jaki jestem – zaśmiał się, a potem odetchnął. –
Hah! Trema wciąż mnie trzyma – zażartował, kładąc rękę na brzuchu, a Naruto
zaśmiał się cicho. Usiadł obok niego, wciąż trzymając jego dłoń.

background image

-Niepotrzebnie się stresujesz –szepnął. – Lubię cię.
-Cieszę się – odszepnął Uchiha.

Siedzieli tak jakiś czas, patrząc na biegające wokół dzieci, na ich rodziców, na

przechodzące pary. Nie odzywali się, ale cisza nie męczyła ani trochę. Sasuke bawił
się palcami Naruto i właściwie, było tak normalnie. Od początku z czarnowłosym
było po prostu normalnie, tak, jakby znali się od dawna, jakby już od lat ze sobą
rozmawiali, jakby nic nie było nowe i obce. Naruto nigdy się tak nie czuł i wiedział,
że nigdy też nie zamieniłby tej właśnie chwili na nic innego. Ta cisza, ciepło dłoni
Sasuke, radość wokół nich, wesołe krzyki dzieci, szum rosnących niedaleko drzew…

Po jakimś czasie Sasuke wstał.

-Chyba pora wracać, co? – zapytał, a Naruto przytaknął. Wsiedli do auta, zapięli pasy
i Uchiha wyjechał z parkingu.

Rozmawiali całą drogę powrotną. Nawet gdy Sasuke zaparkował tam gdzie

zawsze, niedaleko domu Naruto, siedzieli i gadali. Uzumakiemu nie chciało się
opuszczać auta Sasuke, nie chciał się z nim rozstawać.Fajnie było słuchać zabawnych
opowieści o tym, jak czarnowłosy i Suigetsu wycięli dowcip Itachiemu, przez co ten
się potem na nich mścił. Naruto, słysząc tyle o starszym bracie Sasuke bardzo chciał
go poznać. Itachi wydawał się ciepłą, zabawną i radosną osobą, podobnie jak Sasuke.
Naruto nie mógł uwierzyć,że wcześniej myślał, iż Uchiha jest nieprzyjemny,
zarozumiały i groźny. Teraz wydawało mu się to po prostu śmieszne! Nie znał nikogo
cieplejszego od Sasuke.
-Zanudzam cię? – spytał nagle Uchiha, gdy skończył jedną z opowieści, a Naruto nie
odezwał się. Blondyn uśmiechnął się szeroko.
-Nie, ani trochę – szepnął. – To zabawne.
-Naprawdę tak myślisz? – Uchiha uniósł brew.
-Jasne – Naruto przeciągnął się. – Gdyby mi się nie podobało, przerwałabym ci. Nie
widzę powodu, by udawać, że coś lubię lub że mi się podoba.

Opadł na siedzenie i przekręcił głowę w stronę Sasuke.

-Powinnam iść – powiedział.
-A zobaczymy się w tygodniu? –spytał Uchiha, a Naruto wzruszył ramionami.
-Pewnie tak – odparł. –Przecież zawsze możemy się spisać, nie?

Sasuke przytaknął. Naruto odpiął pas, a potem znów obejrzał się na Uchihę.

Działając pod wpływem impulsu, wychylił się, by tak jak wczoraj, ucałować jego
policzek, lecz nie spodziewający się niczego czarnowłosy w tym samym momencie
przekręcił lekko głowę. Ich usta spotkały się.

Naruto niemalże w tej samej chwili odskoczył do tyłu, jednak Sasuke wykazał

się refleksem. Złapał go za tył głowy, patrząc w oczy z determinacją. Naruto
sparaliżowało, nie mógł oderwać oczu od czarnych tęczówek Uchihy. Jego serce
waliło jak nigdy dotąd, a kolana drżały lekko z czystej ekscytacji.
-Naprawdę chcę cię pocałować –szepnął Sasuke i w tym momencie powieki Naruto
opadły.

Sasuke połączył ich usta w ciepłym pocałunku, a po całym ciele Naruto

przebiegł dreszcz. Kłamał, mówiąc, że nigdy się nie całował, lecz wszystkich
poprzednich pocałunków nawet nie dało się porównać do tego, co teraz przeżywał.
Zacisnął dłonie na przedzie bezrękawnika czarnowłosego, przysuwając się bliżej

background image

niego. Sasuke puścił tył jego głowy i otulił dłońmi jego twarz, pogłębiając pocałunek.

Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, oddychając szybciej, spojrzeli sobie

w oczy, a potem pocałowali się drugi raz, trzeci i kolejne… Naruto przestał nad sobą
panować, nawet nie chciał nad sobą panować. To, co działo się między nimi było
zupełnie magiczne, wykraczało poza zdolność jego pojmowania. Nigdy jeszcze nie
czuł tego tak intensywnie i tak bardzo tego nie pragnął. Smak ust Uchihy, jego
zapach, to, jak go trzymał uderzyło Naruto do głowy i przyćmiło zdrowy rozsądek.

Opanowanie tego szaleństwa zajęło im chwilę. Gdy w końcu oderwali się i

usiedli normalnie, policzki Naruto płonęły czerwienią wstydu. Sasuke myślał, że
całował dziewczynę, dla niego nie było to nic szczególnego, a on… właśnie z całą
mocą dotarło do niego, że całował drugiego chłopaka! I to jak całował! I w
dodatku… w dodatku podobało mu się to! Co się z nim działo, do cholery?!
-P-powinnam już iść – wydukał oszołomiony, sięgając po klamkę, ale Uchiha złapał
go za rękę. Spojrzeli sobie w oczy.
-Nie jesteś zła? – zapytał Sasuke. – Przepraszam, poniosło mnie, Naruko.

Obawa w oczach Sasuke zupełnie go rozbroiła. Nie miał serca powiedzieć, że

nie powinni się całować, że w ogóle coś takiego nie powinno mieć miejsca.
Uśmiechnął się do czarnowłosego, lekko ściskając jego palce.
-Jasne, że nie jestem zła, głupku – szepnął. – Po prostu znów mnie zawstydzasz.

Sasuke zaśmiał się cicho, przysuwając się do niego.

-Przepraszam – szepnął i zanim Naruto zdążył to powstrzymać, znów się całowali.

Kiedy potem lekko oszołomiony Naruto szedł do domu, jego serce wciąż

waliło, a umysł nieustannie odtwarzał pytanie: jak to możliwe? Co się właściwie
między nimi działo, jak to się działo i dlaczego nie potrafił się odsunąć, kiedy Uchiha
przyciągnął go do siebie i całował? Dlaczego nie wymyślił jakiejś wymówki, że to za
szybko, że za krótko się znają, że coś tam…? Powinien tak powiedzieć, a jednak nie
przeszło mu to przez gardło. Uchiha tak dobrze całował, to było takie przyjemne i
obezwładniające, nawet lepsze niż z dziewczyną…
-AAAAAAAAA!!! – wydarł się, przekroczywszy próg domu. O czym on myślał!
-Naruto, to ty?! – zawołała mama z kuchni. – Wszystko w porządku, skarbie?!
-Ta, jasne! Wszystko dobrze, idę do siebie! – odkrzyknął i czym prędzej uciekł na
górę, a tam natychmiast zaczął z siebie ściągać babskie ciuchy. Polazł pod prysznic.

Nie był gejem, mężczyźni nigdy mu się nie podobali. Co prawda nigdy nie

miał dziewczyny, jakoś nie spotkał takiej, z którą chciałby chodzić, ale umawiał się
na randki. Do tej pory całował się tylko z dziewczynami, myślał, że tylko
dziewczyny mu się podobają. A jednak z żadną nie poszedł do łóżka… jakoś, nie
było ku temu okazji.

A teraz ten cały Uchiha. Naruto sam przed sobą wstydził się przyznać, że

podobało mu się to, co dziś się stało. Podobało mu się, jak Uchiha go trzymał, jak go
całował, to było takie inne, być osobą całowaną, a nie całującą. Smak ust Uchihy,
jego zapach, to wszystko go oszołomiło. Podobała mu się ręka Sasuke na jego
plecach, druga otulająca policzek. Trzymał go za przód bluzki z całej siły i nie chciał,
by chłopak się odsunął. Magia… to było jak magia…
-O czym ty myślisz, debilu?! – jęknął do siebie, opierając czoło o płytki. Woda
spływała mu po ciele, przekręcił nieco oznaczony na niebiesko kurek, by była trochę

background image

chłodniejsza. Jeszcze tego brakowało, by zaczął się podniecać myślą o Sasuke. Tak
nie mogło być! Musiał natychmiast, w tej chwili nad sobą zapanować!

Ubrał się w bokserki i wrócił do pokoju, grzebieniem rozczesując mokre

włosy.

5. Zazdrość

-Daj mi spokój, nie mieli w weekend treningu, to logiczne jest, że nie mogłem na nim
być! – zawołał wściekle Naruto, patrząc ze złością na Kibę. Był poniedziałkowy
poranek, kilka minut do pierwszej lekcji. Trzech kolegów z drużyny, Kiba, Gaara i
Neji złapali go w szatni.
-Coś za mało się starasz, nowy – powiedział Kiba, opierając się o szafkę tuż za nim.
Naruto wcisnął się w drzwiczki, patrząc na niego uważnie. Niby nie mogli mu
dowalić, no bo jak by wyglądała dziewczyna z limem, ale i tak się bał. Od początku
się nad nim znęcali.
-Przecież to nie ode mn…

Kiba uderzył pięścią w szafkę, więc Naruto natychmiast się zamknął.

-W tym tygodniu Taka z całą pewnością ma trening. Masz zrobić wszystko, by się na
niego dostać.
-Dobrze, dobrze… - powiedział Uzumaki. Kiba złapał go za brodę i zmusił, by
blondyn patrzył mu w oczy.
-I postaraj się, śliczna,inaczej o boisku, to ty sobie pomarzysz…
-Rozumiem – warknął blondyn i szarpnął głową, by się uwolnić, jednocześnie ręką
odtrącając jego dłoń. – Będę na tym treningu i wszystko wam opowiem!

Kiba poklepał go dość mocno po policzku i odszedł, a zanim jego obstawa.

Naruto odetchnął głęboko, by się uspokoić, a potem odwrócił się i wyciągnął z szafki
zeszyty na dzisiejsze zajęcia. Upchnął je w swojej torbie i ruszył w stronę klasy. Czuł
się podle, że musiał to robić. Najchętniej, to już by to przerwał, ale podejrzewał, że ta
banda osiłków do końca szkoły nie dałaby mu spokoju, gdyby teraz zrezygnował. Był
w impasie, nie wiedział, co ma robić. Cała ta sytuacja była zbyt skomplikowana! Tak
bardzo chciał pokazać się przed selekcjonerem z FC Konoha, a z drugiej strony już
nie chciał okłamywać Sasuke. było mu źle, gdy dla swojego głupiego marzenia robił
coś tak okropnego komuś tak fajnemu.
-Naruto, Naruto, Naruto! –obejrzał się i dostrzegł Sakurę i Ino, biegnące w jego
stronę. Chwilę potem te dwie rzuciły się na niego, obejmując za szyję. Był od nich
zaledwie o kilka centymetrów wyższy i równie szczupły, co one.
-Co? – zapytał, zerkając to na jedną, to na drugą. Sakura jak zawsze miała
rozpuszczone włosy, a Ino jakiś śmieszny koczek na czubku głowy, zaś większość
włosów spływała jej na ramiona.
-Jak było z Uchihą? – zapytała natychmiast Ino.
-Jest cudowny, prawda? – zapytała retorycznie Sakura. – Taki dumny i wyniosły,
każdego traktuje z dystansem…
-Sasuke? – zdziwił się Naruto, spoglądając na różowowłosą. – Dla mnie był miły…
-Gdzie cię zabrał? – spytała Ino, zupełnie nie słuchając jego słów. No tak, je
obchodził tylko Uchiha.
Wyplątał się z ich objęć, bo było mu niewygodnie. Widać dziewczyny interesowały

background image

się Uchihą bez względu na to, czy z kimś chodziły, czy nie. Trochę denerwowała go
ich ciekawskość, nie był jedną z tych plotkujących idiotek, wolałby, żeby dały mu
spokój. Co miał im powiedzieć? Na pewno nie to, że całował się z Sasuke już na
drugiej randce, bo wtedy by go pewnie udusiły.
-A co was to interesuje? –Poprawił kołnierzyk koszuli i naciągnął wyżej pasek od
torby. – To była zwykła randka jakich wiele, byliśmy w oceanarium i na obiedzie.
-Oceanarium? – Sakura skrzywiła się. – To nie było za ciekawie, nie zabrał cię w
jakieś fajniejsze miejsce?
-Co macie na myśli? – obruszył się. Wspinali się już po schodach na piętro, gdzie
znajdowała się ich klasa.
-Naruto, powinieneś się przy nim zachowywać… jak dziewczyna – dodała szeptem,
wprost do jego ucha. – Wtedy Sasuke będzie poważny na randkach i wtedy będziesz
mógł być jak jego dziewczyna. I zobaczysz trening!
-Nie wiem, o co wam chodzi! – warknął Naruto. – Jest dobrze, jak jest. A na trening i
tak się dostanę.
-Hah, mnie Uchiha zabierał na zupełnie inne randki, romantyczne randki! – prychnęła
Sakura, odgarniając włosy do tyłu. – Jesteś pewnie beznadziejny w te klocki.
-Musisz się postarać, Naruto –powiedziała Ino, mierzwiąc mu włosy jak małemu
dziecku. To było takie wkurzające. – Inaczej nici z planu drużyny.
-Przyłóż się i ciężko pracuj – pouczyła go Sakura, machając mu palcem tuż przed
nosem. Cofnął się o krok. – Co ty sobie wyobrażasz, Naruto? Kiba i reszta liczą na
ciebie, a ty się nie starasz.
-Przestań być takim egoistą. –Ino uśmiechnęła się do niego fałszywie. – Inaczej nie
zasłużysz na bycie w drużynie. Powinieneś myśleć o innych, Naruto. Nie tylko ty się
tu liczysz.
-Postaraj się więc i zacznij coś robić, żeby wasze randki były jak normalne randki, bo
inaczej Kiba się z tobą policzy – zagroziła mu szczęśliwa Sakura. Obie pomachały
mu i odeszły w stronę klasy, a on został na korytarzu pełnym ludzi, patrząc na drzwi.
Co znaczyło, że jego randki z Sasuke nie były normalne? Czyli co? Robił coś źle?

Dowlókł się do klasy i usiadł przy swojej ławce, patrząc na tablicę. O co

chodziło dziewczynom? Co miała na myśli Sakura mówiąc, że ją Sasuke zabierał na
inne randki, na „romantyczne” randki? Czyli jakie? Gdzie? Co robili?

Myślał o tym przez praktycznie wszystkie zajęcia. Dziewczyny były

zwyczajnie wredne i okropne, chciały mu dogryźć, to było pewne. A jednak zasiały w
nim jakieś ziarno niepokoju, sprawiły, że zaczął mieć wątpliwości,czy faktycznie
dobrze mu szło. A może cały czas się ośmieszał? Może Uchiha nie traktował go
poważnie? Nie… przecież mówił mu tyle rzeczy, szczerych rzeczy.To, co powiedział
po wyjściu z Ichiraku, o tym, że się denerwował, że mu zależy… Przecież nie
mógłby kłamać tak po prostu… A jeśli kłamał, to w jakim celu? On… on chyba nie
chciał od Naruko… czegoś więcej, prawda?

Nie mógł się opędzić od tych ponurych myśli przez cały dzień. Chodził z

głową w chmurach i cały czas rozmyślał, jak mogły wyglądać randki Sakury i
Sasuke? Zupełnie tego nie rozumiał!

Ostatnią tego dnia lekcją była matematyka. Starał się uważać, jednak i tak nie

do końca mu się to udawało. Przez cały dzień, za każdym razem, gdy słyszał chichot

background image

Sakury lub Ino wydawało mu się, że to jego obgadują i z niego się śmieją.

Kiedy zadzwonił dzwonek, pakował się o wiele wolniej niż reszta klasy. Nie

chciał iść obok dziewczyn i słyszeć, jak się śmieją. Powoli spakował podręczniki, a
potem jako ostatni wyszedł z klasy. Właśnie wtedy zadzwonił jego TELEFON.
Sięgnął do kieszeni, wydobył go i zdziwiony, spojrzał na wyświetlacz. Imię „Sasuke”
migotało na niebiesko, obok poruszającej się, zielonej słuchawki. Odebrał.
-Tak? – spytał, zmieniając głos.
-Naruko? Jesteś już po lekcjach? – zapytał Sasuke, a on przystaną, zdziwiony.
-Em, no tak, właśnie zadzwonił dzwonek…
-Świetnie! – odparł Uchiha, przerywając mu. – To czekam na ciebie przy bramie! –
zawołał radośnie i rozłączył się. Naruto spojrzał na swoją komórkę, a potem nagle do
niego dotarło. Sasuke CZEKA NA NIEGO PRZED SZKOŁĄ!
-Co?! – wydarł się na swoją komórkę. – A… ale…

Spojrzał na swoje męskie ciuchy, potem na korytarz pełenludzi i ignorując

tych, którzy się na niego gapili, rzucił się biegiem w stronęschodów.

Biegł ile miał sił w nogach, roztrącając kolejnych uczniów. Musiał dotrzeć do

dziewczyn, zanim wyjdą ze szkoły. Sam nie miał pojęcia, co robić, nie miał ze sobą
swojego babskiego przebrania, peruki ani niczego innego!

Na zakręcie schodów okazało się, że jest korek i niemożna się przedostać.

Zdesperowany, krzyknął na głos „uwaga!” i łapiąc się jedną ręką barierki,
przeskoczył nad nią, lądując w połowie niższej kondygnacji schodów między jakimiś
dziewczynami. Przepychając się dalej rzucił im „przepraszam!” i pognał dalej, nie
oglądając się. Dotarł do szatni i zdyszany, wpadł do środka, zastając wewnątrz kilka
osób, w tym Ino i Sakurę.
-Dziewczyny! – zawołał zdyszany, opierając się dłońmi o kolana. – Dziewczyny! I-
Ino, Sakura!

Te dwie spojrzały na niego zdziwione.

-Co się stało? – zapytał Sakura, patrząc na niego. Podbiegł do nich, a stojący przy
swojej szafce Kiba też się przysunął, by go usłyszeć.
-S-Sasuke czeka… czeka na mnie przed szkołą! – szepnął tak, by ci niewtajemniczeni
z klasy nie słyszeli.
-COOOO?! – wydarła się ta trójka. Syknął, by byli ciszej, bo reszta klasy gapiła się
na nich jak na wariatów. Ino i Sakura zrobiły przerażone miny.
-Nie wiedziałem, że przyjedzie!– odszepnął Naruto natarczywie. – A ja nie mam
przebrania, nie wiem, co robić!
-Kretynie! – wrzasnął na niego Kiba i momentalnie złapał go za przód koszuli. W
następnej chwili Naruto zderzył się z szafką i aż jęknął, gdy boleśnie uderzył się w
głowę. – Przezc iebie wszystko się wyda, idioto! – wrzasnął. Reszta klasy uciekła z
szatni, bo nikt nie chciał mieć do czynienia ze złym Inuzuką. Zostali tylko we
czwórkę, Naruto z całej siły przyciskany do szafki przez wściekłego Kibę i
przerażone dziewczyny.
-Ał, to boli! – zawołał Uzumaki, próbując się wyrwać silniejszemu koledze. – Puść
mnie.
-Kiba, puść go! – zawołała Ino,ku zdumieniu Naruto, stając w jego obronie. – Jak to
będzie wyglądało, jak go poobijasz!

background image

-Ach, no tak. Wybacz, kotek – powiedział Inuzuka, puszczając go. Naruto odetchnął,
poprawiając koszulę. Miał ochotę dowalić Inuzuce, ale wiedział, że nie ma szans.
Chłopak był po prostu silniejszy i już.
-Wiem, co zrobimy – odezwała się Ino. – Sakura, zabieraj z szafki swój strój na wuef,
Naruto za mną, idziemy do łazienki. Dzwoń do Sasuke i powiedz mu, że się trochę
spóźnisz.
-O-okej – wyjąkał Naruto i szybko się sięgnął po TELEFON. Sakura wydobyła swój
strój i razem ruszyli do łazienki. Naruto wybrał numer Uchihy i przyłożył telefon do
ucha.
-Tak? – odezwał się Sasuke już po pierwszym sygnale.
-Sasuke, przepraszam cię, ale to potrwa trochę dłużej, jestem dyżurną i muszę zanieść
słowniki do biblioteki– wypalił pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy.
-Och, dobrze, nie ma sprawy. Ja czekam.
-Przepraszam, że trwa to tak długo, postaram się szybciej…
-Nie, bądź ostrożna, pewnie są ciężkie. Nie masz nikogo do pomocy?
-M-mam koleżankę, więc sobie poradzimy – mruknął. – Zaraz będę na dole.
-Dobrze – odparł Sasuke i Naruto rozłączył się. Wszedł za dziewczynami do
damskiej łazienki, na szczęście o tej porze zupełnie pustej.
-Co robimy? – zapytał, patrząc na dziewczyny. Ino obróciła się ku Sakurze.
-Rozbieraj się! – nakazała, a dziewczyna wytrzeszczyła oczy na koleżankę.
-Co?!
-Naruto musi mieć dziewczęcy mundurek, pożyczysz mu swój, jesteście podobnego
rozmiaru! Przebieraj się w strój sportowy!

Sakura, ględząc i narzekając, weszła do kabiny, a w tym czasie Ino wyciągnęła

ze swojej torebki kosmetyczkę i stanęła naprzeciw niego.Zamknął oczy.

Dziewczyna malowała go, a on czuł, jak cały drży. Nie miał pojęcia, co

wymyślą odnośnie włosów, przecież nie mógł być wczoraj u fryzjera i ich ściąć, bo
przecież ten dzień spędził z Sasuke, tak samo dziś, przecież cały dzień był w szkole!
-Dobrze! – zawołała Ino, gdy skończyła. Otworzył oczy i spojrzał w lustro. Na
szczęście nie pomalowała go mocno, wiec odetchnął z ulgą. Ino zaledwie podkreśliła
mu oczy i pomalowała usta błyszczykiem.
-Co zrobimy z włosami? – zapytał.
-Nie martw się – odparła Ino. –Sakura, masz mundurek?! – wykrzyknęła. Drzwi
kabiny otworzyły się i wyszła z nich Sakura, ubrana w strój sportowy. Cisnęła w
niego swoim mundurkiem.
-Proszę! – zawołała niezadowolona. Skinął głową i zaczął ŚCIĄGAĆ z siebie ciuchy.
Gdy był w samej bieliźnie, ciesząc się, że nie wybrał na dziś bokserek, ubrał
sportowy stanik dziewczyny, od jej kompletu sportowego, jej szkolną koszulę oraz
spódniczkę. Jęknął, zdawszy sobie sprawę, jak krótka jest.
-Nie narzekaj – fuknęła Ino, wyciągając z torby jakąś długą, kolorową chustę. –
Sakura, pokaż swoją.

Sakura sięgnęła do plecaka i wyjęła swoją chustkę. Ino przyjrzała się jednej,

potem drugiej, aż w końcu spojrzała na niego wściekle.
-Odkupujesz mi ją, jasne?! – warknęła i nim zrozumiał, o co chodzi, przedarła swoją
chustkę na dwie części.

background image

-Ach! – wyrwało mu się, gdy jedną część zaczęła zwijać w kulkę.

Przedartą na pół chustą wypchali mu stanik, a potem pozapinali guziki koszuli.

Musieli się spieszyć, by Uchiha nie czekał za długo.
-Sakura, wywiąż mu kokardę przy szyi, a ja zrobię mu włosy! – zarządziła Ino.
-Jak je zrobisz? – zapytał Naruto, a Ino puściła mu oczko, sięgnęła do koczka, który
miała na czubku głowy i po prostu go odpięła. Szczęka mu opadła.
-Jest sztuczny, to tylko spinka– powiedziała, odgarniając na plecy swoje długaśne
włosy. – Kupiłam ją dawno temu, kiedy miałam krótkie włosy.
-Jakie szczęście, że jesteś blondynką – odetchnął Naruto, spoglądając na wiszące nad
umywalką lustro. Ino zaczęła podpinać mu włosy wsuwkami, podczas gdy Sakura
wywiązała mu czerwoną kokardę pod szyją. Potem Ino przypięła mu kok na czubku
głowy.
-To wygląda okropnie – jęknął.
-To jeszcze nie koniec –powiedziała Ino, po czym zabrała Sakurze jej chustkę i
sprawnie okręciła mu nią głowę, wywiązując ją z boku. Gdy skończyła, chustka
zasłaniała większość jego włosów, odsłaniając tylko opadającą na czoło grzywkę oraz
przypięty na czubku głowy, sztuczny kok. W dodatku chustka była bardzo ładnie
wywiązana i ogólnie,taka fryzura wyglądała bardzo estetycznie.
-Genialne! – zawołał uradowany,oglądając się w lustrze.
-Wyglądasz nieźle – powiedziała Ino, zbierając z podłogi jego ubrania. Wepchała je
do swojej torby. – Pokaż swoją torbę.

Pokazał, a ona skrzywiła się lekko. Jego torba była po prostu granatowa, więc

równie dobrze, od biedy mogła należeć i do dziewczyny.Ino pocmokała, a potem
odpięła sobie różową kokardkę, którą miała przy mundurku i przypięła ją do jego
torby.
-Teraz lepiej – powiedziała. –Możemy już iść.

Wyszli z łazienki, do Kiby, który czekał na korytarzu.Gdy Inuzuka zobaczył

Naruto, parsknął śmiechem.
-Wow, widać moja dziewczyna potrafi zdziałać cuda! – zawołał. – Wyglądasz cudnie,
kwiatuszku! – zakpił,uśmiechając się kpiąco.
-Odwal się, Kiba! – zawołał Naruto. – Pamiętaj, że mam dostać coś w zamian!
-Najpierw się postaraj, nowy, apotem dopiero stawiaj warunki – odrzekł Inuzuka.
Naruto prychnął wściekle i ruszył przodem w stronę wyjścia. Reszta poszła za nim.
-Naprawdę wyglądasz uroczo! –kpił Inuzuka, idąc tuż za nim. – Masz takie zgrabne
nogi, Naru!
-Daj mi spokój, Kiba! – zawołał wściekle. Skręcili za róg korytarza.
-A pod spódniczką też jest tak atrakcyjnie? No pokaż majtki, malutka! – zaśmiał się
wrednie szatyn, łapiąc za skraj granatowej spódniczki Naruto. Uzumaki pisnął
zupełnie niemęsko i odskoczy, czerwieniejąc.
-Mówię, żebyś mnie zostawił! –wydarł się.
-Jakiś problem? – zapytał głos gdzieś za nimi. Wszyscy czworo obrócili się w stronę
oszklonych drzwi wejściowych, w których stał Uchiha, w czarnym mundurku swojej
szkoły. Jego oczy patrzyły na Inuzukę jak na robaka, którego trzeba czym prędzej
rozdeptać.
-Sa-Sasuke – szepnął Naruto. Uchiha ruszył w ich stronę i stanął obok blondyna.

background image

-Masz jakiś problem z rękami, Inuzuka? – zapytał takim tonem, że zdawało się, iż
nawet temperatura w korytarzu spadła o kilka stopni. Inuzuka parsknął śmiechem. –
Mam ci łapska poprzetrącać?
-Zjawił się „kochaś” – warknął Kiba, wciąż prześmiewczym tonem. – Co ratuje
księżniczki.

Sasuke zrobił krok w jego stronę, ale Naruto złapał go za łokieć i powstrzymał.

W tym samum czasie Ino zatrzymała Kibę, który najwyraźniej także chciał się rzucić
na Sasuke.
-Nie! – szepnął Naruto.
-Żadnych bójek! – zawołały jednocześnie dziewczyny. – Kiba, idziemy! – dodała Ino,
wskazując swojemu chłopakowi drzwi. Kiba splunął chamsko, ogarnął Ino
ramieniem i odszedł,potrącając Sasuke ramieniem. Ten tylko prychnął, patrząc na
niego uważnie.
-Cz-cześć – szepnęła Sakura,nieśmiało spoglądając na Uchihę, a potem uciekła.
Sasuke patrzył chwilę za nimi, a gdy zniknęli za drzwiami, spojrzał na Naruto.
-Wszystko w porządku? – spytał cicho.

Naruto przez cały ten czas patrzył w podłogę, cały czerwony na twarzy. Gdy

Sasuke położył ręce na jego ramionach, złapał go jedną ręką za przód koszuli od
mundurka. Czuł, jak drży.
-N-nienawidzę ich – wyszeptał.– Nie cierpię tej szkoły…

Sasuke przygarnął go do siebie i przycisnął sobie jego głowę do klatki

piersiowej. Naruto stał tak chwilę, opierając czoło o jego tors i czując, jak ten
głaszcze go po głowie.
-Chyba już rozumiem, czemu jesteś taka ostrożna… - szepnął nagle Sasuke, a Naruto
odsunął się od niego i spojrzał na jego twarz. – Skoro tak cię traktują… te debile…

Naruto odwrócił spojrzenie.

-Inuzuka to idiota – szepnął Naruto. – Trochę się go boję…
-Wcale ci się nie dziwię. Jeśli jeszcze raz zrobi coś takiego, natychmiast mi powiedz.
Zadbam, by już nigdy więcej cię nie dotknął… - Sasuke uśmiechnął się tajemniczo, a
Naruto zachichotał. – Ślicznie wyglądasz w mundurku – szepnął nagle Uchiha, a
Naruto spojrzał na niego zdziwiony.
-Am… dziękuję – spłonął rumieńcem i spuścił oczy, chwytając skraj spódniczki.
Czemu Sakura musiała chodzić w czymś tak krótkim?!
-Naruko – szepnął Uchiha. Uzumaki podniósł głowę.
-Tak?
-Mnie nie musisz się bać, w przeciwieństwie do tego durnia ja potrafię utrzymać ręce
przy sobie – rzekł. Naruto musiał chwilę się zastanowić, by zrozumieć, o co chodzi.
Dopiero po sekundzie zorientował się, że przecież cały czas przytrzymuje krótką
spódniczkę, obciągając ją w dół.
-O-och! Przepraszam, ja wiem…!

Sasuke zaśmiał się.

-Nie musisz mnie przepraszać – odparł, ujmując go delikatnie za podbródek. Naruto
nabrał powietrza, zdając sobie sprawę, o co chodzi, jednak gdy Sasuke nachylił się
nad nim przymknął oczy i wspiął się na palce. Pocałowali się.
-Właściwie, to co ty tu robisz?– spytał Naruto, gdy Uchiha wziął go za rękę i

background image

pociągnął w stronę wyjścia. Niemusiał się przejmować, że ktoś ich zobaczy, bo
przecież i tak nikt by go nie rozpoznał. Poza tym było już po zajęciach i praktycznie
nikogo już nie było, wszyscy pobiegli na przystanek albo odjechali własnymi
samochodami.
-To źle, że przyjechałem? –zapytał Sasuke. Naruto żachnął się.
-Jasne, że nie, tylko się ciebie nie spodziewałam, to wszystko! – zawołał.
Czarnowłosy zachichotał.
-No już, nie złość się.Chciałem cię zobaczyć.

Dotarli do samochodu i Sasuke otworzył przed nim drzwi. Naruto wsiadł do

środka, a gdy Sasuke usiadł za kierownicą, wlepił w niego oczy. Mimo wszystko
cieszył się, że Uchiha przyjechał, choć z początku myślał,że przez brak stroju
wszystko się wyda. Na szczęście dziewczyny okazały się bardziej pomysłowe od
niego.
-Mam teraz wolne – kontynuował Sasuke, ruszając. – Mieszkam trochę za miastem,
nie opłaca mi się wracać, bo za pół godziny mam trening, więc pomyślałem, że
podrzucę cię do domu i przy okazji zobaczę…
-Masz dziś trening?! –zainteresował się Naruto. – Będziesz grał w piłkę?!
-Eee, no tak – odparł Sasuke, drapiąc się po tyle głowy. W umyśle Naruto zapaliło się
milion czerwonych lampek.
-Ojej, a mogłabym cię zobaczyć?! Bardzo bym chciała zobaczyć, jak grasz! –
zawołał, a Sasuke zerknął na niego zaskoczony.
-Chciałabyś? – zdziwił się. –Nie uważasz, że to nudne?
-No co ty! W poprzedniej szkole grałam w drużynie piłkarskiej! W życiu nie
powiedziałabym, że piłka nożna jest nudna! – zawołał podekscytowany Naruto.
Sasuke zrobił wielkie oczy.
-Serio?!
-Uwielbiam grać w piłkę! – odparł podekscytowany blondyn. Zaczęli rozmawiać o
piłce nożnej i okazało się,że kibicują tej samej drużynie, że nawet kiedyś byli na tym
samym meczu jako kibice, że obaj zaczęli się interesować piłką już na początku
podstawówki i że obaj od zawsze grywali w miejskich klubach. Naruto tak się
nakręcił, ze prawie zagadał Uchihę, ale chciał mu za wszelką cenę pokazać, jak
bardzo kocha nogę.Zaczął opowiadać o ulubionych drużynach, najlepszych meczach,
swoich własnych prognozach co do rozgrywek Ligii Mistrzów oraz wielu innych
rzeczach. Zupełnie nie zwracał uwagi na drogę i zamilkł dopiero wtedy, gdy Sasuke
zatrzymał samochód.
-Gdzie… my…? – zapytał,wyglądając przez okno. Sasuke zaśmiał się.
-Jak to gdzie, pod moją szkołą– wyjaśnił Uchiha. – Przecież chciałaś zobaczyć, jak
gram.

Naruto wyjrzał przez okno na biało-pomarańczowy budynek szkoły, otoczony

drzewami. Szkoła była całkiem spora, zadbana, połączona niewielkim łącznikiem z
halą sportową. On i Sasuke wysiedli z samochodu, Uchiha wyciągnął jeszcze z
bagażnika jakąś torbę i we dwójkę ruszyli w stronę hali, nadal rozmawiając o piłce
nożnej.

Gdy weszli do budynku okazało się, że z hali dochodzą już głosy grających

chłopaków. Sasuke zatrzymał się pośrodku szerokiego korytarza, między drzwiami

background image

na halę po jednej stronie, a drzwiami do szatni po drugiej.
-Usiądź sobie na ławce – Sasuke wskazał mu stojącą przy drzwiach na halę ławeczkę
– a ja się przebiorę i zaraz wracam, dobra?
-Okej – powiedział Naruto, a gdy Sasuke zniknął za drzwiami z tabliczką „SZATNIA
MĘSKA” natychmiast przylepił nos do oszklonych drzwi, by zajrzeć na halę. W tej
chwili kilkunastu ubranych w czarno-żółte stroje sportowe kolesi siedziało na
trybunach wraz z kilkoma dziewczynami w czarnych spódniczkach i białych
koszulach – mundurkach tej szkoły – a na boisku rozgrywał się mecz koszykówki.
Spojrzał na czekających aż koszykarze zejdą chłopaków z drużyny Sasuke. Och, jak
bardzo by chciał sobie z nimi pograć! Dlaczego, dlaczego do kurwy nędzy, wszystko
się musiało tak pokiełbasić wraz z przyjazdem do tego koszmarnego miasta?! To
znaczy, w starej szkole nie był też aż tak bardzo szczęśliwy,ale przynajmniej miał
swoje miejsce. No i grał w drużynie piłkarskiej, w której wszyscy go szanowali. Był
oczkiem w głowie trenera i gwiazdą każdego spotkania.Uwielbiał swój klub
piłkarski, lubił tez grać z chłopakami w szkole. A tu… a tu dupa, jakby się wszyscy
uwzięli, by nie pozwolić mu wejść na boisko. Anbu powinni go na kolanach błagać,
by się do nich przyłączył, był klasę lepszy od nich!

Poza tym ta cała upokarzająca sytuacja z Uchihą! Naruto czuł się w tej chwili

jak debil w tym dziewczęcym mundurku, albo gorzej, jak jakiś zboczeniec…

Potrząsnął głową. Nie, przecież nie idzie się tam podniecać, jest szpiegiem!

Powinien wczuć się w rolę, nagrać ten trening albo coś… Musi się w końcu
wywiązać z zadania i uwolnić od Uchihy!

Tyle że… czy on w ogóle chciał się od Uchihy uwalniać? To było pytanie, na

które nie potrafił sobie odpowiedzieć i wątpił, czy w ogóle kiedykolwiek by umiał.
Na samą myśl o pocałunkach czarnowłosego ściskało go w dołku i robiło mu się
nienaturalnie gorąco. Na początku, zgadzając się na ten chory plan, w ogóle nawet
nie pomyślał, że chodzenie ze sobą polega w głównej mierze –przynajmniej dla
każdego zdrowego i normalnego faceta – na całowaniu i wielu innych… O tych
innych, to nawet nie chciał myśleć, bo przecież nie mógł pozwolić na nawet
najmniejsze macanko! Co by było, gdyby Uchiha zorientował się, że zamiast cycek
ma takie galaretowate coś… a w tej chwili, to nawet tego nie ma…
-Wydawało mi się, że miałaś siedzieć na ławeczce – usłyszał za sobą. Podskoczył z
piskiem i obrócił się,spoglądając na stojącego za nim Sasuke.
-A… a tak, ja… tylko chciałam zajrzeć i zobaczyć… - powiedział, czując, jak serce
mu wali. Naszła go głupia myśl, że gdyby Uchiha czytał w myślach, to w tej chwili
właśnie nabijałby mu spore limo…

Sasuke zaśmiał się, wyciągnął rękę i pchnął oszklone drzwi hali.

-Panie przodem – rzekł z uśmiechem, a Naruto odetchnął. Jednak nie czytał w
myślach.

Weszli na halę i idąc wzdłuż ściany patrzyli, jak koszykarze kończą mecz.

Drużyna Sasuke już z daleka do niego wołała, a on odkrzykiwał, śmiejąc się. Na
zakręcie złapał Naruto za rękę i pociągnął go między rzędy ławek na trybunach.
Dotarli do drużyny.
-Czołem wszystkim! – zawołał czarnowłosy. – Przedstawiam wam Naruko, przyszła
nas pooglądać!

background image

Naruto zerknął na Sasuke, lekko zdziwiony sposobem, w jaki został

przedstawiony, jednak już w następnej chwili musiał się witać z kolejno
przedstawiającymi mu się osobami. Oczywiście, nie zapamiętał połowy imion, ale i
tak chwilę później koszykarze zeszli z boiska, które natychmiast zajęła drużyna
piłkarzy. Naruto został sam pośród kilku dziewczyn, które przyszły pooglądać mecz.

Patrzył z uśmiechem, jak cała ekipa piłkarzy ustawia się w szeregu, a Sasuke

zaczyna im dyktować rozgrzewkę, pod okiem trenera, który właśnie wszedł na halę.
Musiał przyznać, że Uchiha fajnie wygląda w czarno-żółtym stroju drużyny
piłkarskiej i do tego ma całkiem zgrabny tyłek.Dopiero po sekundzie zdał sobie
sprawę o czym myśli i z miejsca poczuł, że robi się czerwony. Idioto, skarcił się w
myślach, powinieneś się skupić na ich treningu, a nie na Sasuke!
-Kyaaa! Uchiha-kun jest taki fajny! – zapiała jakaś dziewczyna tuż nad głową
Naruto.
-On jest boski i w tej chwili z nikim nie chodzi! – odparła jakaś inna.
-Kocham się w nim od pierwszej klasy! – zapiszczał trzecia. Zszokowany Naruto
obejrzał się na nie, by zobaczyć, jak wyglądają. Ku własnemu zdumieniu spostrzegł,
że to SAME GORĄCE LASKI!!!
-A ty na co się gapisz?! –warknęła na niego jakaś szatynka.
-Na nic – odparł szybko i odwrócił się w stronę boiska. Takim to lepiej nie podpadać,
żeby oczu nie wydłubały.

Gapił się na ten trening i zapamiętywał wszystko, ale tak naprawdę, myślami

był daleko od piłki nożnej. Myślał o dziewczynach. Konkretniej, o siedzących za nim
laskach w krótkich spódniczkach, o Sakurze i Ino oraz o innych dziewczynach,
którym podobał się Sasuke. Nie miał pojęcia, że czarnowłosy jest aż tak popularny!
No dobra, był przystojny i z tego, co Naruto teraz widział, świetny w piłce nożnej.
Miał zniewalające spojrzenie i zajebiście dobrze całował. Był po prostu super no i
okej, jak się tak patrzyło na niego z daleka to wydawał się takim zimnym,
opanowanym draniem. Naruto pamiętał swoje pierwsze wrażenie o nim, wtedy,
podczas meczu Anbu i Taki. Uchiha był taki pewny siebie, podczas meczu dosłownie
zamiótł Inuzuką parkiet. Ostateczny WNIOSEK: Uchiha był cool.

Co oczywiście i tak nie było powodem, by tyle lasek się nim interesowało!

Naruto zagryzł dolną wargę, patrząc na to, jak Uchiha odbija piłkę jednemu z

kolegów i pędzi w stronę bramki przeciwników. Dziewczyny za nim piszczały i darły
się, dopingując go i zupełnie zwariowały, gdy strzelił pierwszą w rozgrywającym się
meczu bramkę. Westchnął, masując sobie skronie. On, kiedy grał w piłkę, nie miał
tak gorącego fanklubu, bo zdawał sobie sprawę,że – przyznawał to z ciężkim sercem
– nie był takim „ciachem”. Był zazdrosny!

Sasuke otarł pot z czoła i obrócił się w stronę trybun.Ich spojrzenia się

skrzyżowały, jednak Naruto zaraz obrócił głowę w bok.
-Kyaaa! Sasuke-kun tu spojrzał!– wrzasnęła jakaś dziewczyna za Naruto i wszystkie
zaczęły piszczeć, machając desperacko. Uzumaki nadął policzki. Tego było już za
wiele!

Obserwował mecz i po pewnym czasie doszedł do wniosku, że szkopuł nie

leży w jakiejś specyficznej strategii, a w dobrych zawodnikach i dobrej zabawie.
Zawodnicy często wygłupiali się na boisku, było dużo śmiechu, popisywania się

background image

przed dziewczynami, żartów. Sasuke i trener co chwila musieli przywoływać ich do
porządku, żeby byli skupieni na grze. Dziewczyny piszczały i ogólnie, panowała
zupełnie inna atmosfera niż na treningach Anbu. Naruto zaczynał żałować, że nie
zapisał się do tej szkoły. Teraz już się nie opłacało przenieść, koniec roku i tak był za
pasem.

Kiedy drużyna skończyła grę, chłopcy udali się do szatni,a stadko dziewczyn

pobiegło, czatować pod drzwiami. Naruto wstał z ławki powoli i równie wolno udał
się na korytarz. Tam, ignorując gadkę dziewczyn o tym, jak wspaniały i boski jest
Uchiha usiadł sobie na ławce, rozpaczając, że jemu niedane było grać. Wkrótce
potem przebrani w mundurki członkowie drużyny zaczęli jeden po drugim
wysypywać się z szatni.

Gdy na zewnątrz wyszedł Sasuke, dziewczyny momentalnie go obstąpiły.

Naruto zerknął na nich i zaraz odwrócił głowę, bo Sasuke uśmiechał się, odpowiadał
uprzejmie na każde pytanie, a gdy jedna z dziewczyn po prosiłago o numer, bez
wahania jej go podyktował. To wkurzyło Naruto do tego stopnia,że miał ochotę
natychmiast wyjść i gdyby nie to, że słabo znał miasto i nie orientował się jeszcze,
jak stąd wrócić do domu, to natychmiast by to zrobił.Nigdy w życiu by nie
przypuszczał, że Sasuke jest takim playboyem!

Ludzi ubywało, członkowie drużyny poszli sobie, żegnając się z kapitanem,

Sasuke przeprosił dziewczyny i poprosił je grzecznie, by obie już poszły, a gdy cały
korytarz opustoszał i zostali sami, bez słowa usiadł obok Naruto. Ten natomiast
patrzył w podłogę, nie mając pojęcia, co robić. Byłtak cholernie zazdrosny, że złość
dosłownie w nim buzowała, ale nie mógł pokłócić się z Sasuke i zrazić go do siebie,
musiał wywiązać się z umowy z Kibą. Ale taką miał ochotę przywalić temu dupkowi
za to, jak się dziś zachował,że aż go ręka świerzbiła!
-Sakura miała kiedyś długie włosy – powiedział nagle Sasuke, a Naruto podniósł
głowę i spojrzał na niego zdumiony. – Takie do pasa. Kiedyś niechcący palnąłem, że
lubię, jak dziewczyna ma długie włosy i wszystkie one desperacko zaczęły je
zapuszczać, byleby mi się podobać. Kiedy poznałem Sakurę, miała je najdłuższe z
nich wszystkich. Pewnego dnia przyprowadziłem ją na nasz trening i powiedziałem,
że ze sobą chodzimy. Na trybunach była taka idiotka, Kin, która to słyszała. Kilka dni
później wraz z koleżankami złapała Sakurę po lekcjach i siłą ścięła jej włosy… -
Naruto otworzył szerzej oczy, a Sasuke wyciągnął rękę i pogłaskał go po głowie. –
Przepraszam… - szepnął.
-Ja… było mi po prostu głupio!– palnął Naruto, czerwieniejąc. – Ja… ja też…
przepraszam… Po prostu… nie wiem… i dałeś im ten numer i w ogól…

Sasuke przerwał mu, śmiejąc się głośno.

-Coś nie tak?
-Bo widzisz – powiedział Sasuke, starając się powstrzymać chichot – ja im dałem
numer do Suigetsu…
-Co?!
-No… zawsze podaję fałszywy, bo w nocy nie dałyby mi spać. Na PAMIĘĆ znam
numer do biura do ojca, do Suiego ido ulubionej pizzerii. Podaję zawsze ten, który
pierwszy przyjdzie mi na myśl –Sasuke zachichotał, a Naruto potarł się po czole,
wypuszczając powietrze z ust.

background image

-Ty idioto, to okrutne!
-Ale takie zabawne… - Sasuke znów się zaśmiał. – Nie mogę się powstrzymać…

Uzumaki pokręcił głową, po raz kolejny zmieniając zdanie o Sasuke o sto

osiemdziesiąt stopni. Uchiha był zwyczajnym kretynem.
-Ale świetnym byłbym hostem, prawda? – zagadnął czarnowłosy, puknąwszy go
ramieniem. Naruto za to popukał go w czoło.
-Taki z ciebie host, jak zemnie kierowca ciężarówki, czubku.

Naruto podniósł się z ławki i przeciągnął, unosząc w górę ręce. Potem opuścił

je i spojrzał na Sasuke, lecz okazało się, że ten, czerwony na twarzy patrzy gdzieś w
bok, zasłaniając usta ręką. Rozejrzał się, a potem podrapał po głowie.
-Sasuke?
-Ch-chodźmy – mruknął Uchiha,wstając. Wyciągnął rękę, a zdziwiony Naruto ujął ją
i pozwolił, by Sasuke poprowadził go w stronę drzwi.

Wyszli na świeże powietrze i Naruto odetchnął głęboko,patrząc na drzewa

wokół szkoły. Było to ładne miejsce, podobało mu się i naprawdę żałował, że nie
zapisał się do tej szkoły. Tylko, czy gdyby się do niej zapisał… to czy ta cła sytuacja
tak by się potoczyła? Czy mógłby spędzać z Sasuke czas? Czy gdyby był dla niego
kolegą z drużyny, mógłby go kiedyś trzymać za rękę? Całować się z nim?

Odpowiedź była prosta. Gdyby poznali się w inny sposób,to wszystko nigdy

by się nie zdarzyło. Uświadomiwszy to sobie zrozumiał, że nie chciałby cofnąć czasu
i zmieniać wydarzeń. To go najbardziej szokowało ze wszystkiego tego, co działo się
dookoła. nie rozumiał i nie poznawał samego siebie…
-Podobał ci się trening? –zagadnął Sasuke, gdy wsiadali do samochodu, a Naruto
przytaknął żywo.
-Było super, jesteś świetnym graczem! Wcale się nie dziwiłam, gdy twój skład
wygrał z taką przewagą! I już rozumiem, czemu ci z Anbu tak nie lubią waszej
drużyny!
-Anbu to cieniasy – mruknął Sasuke, ruszając z parkingu. – A najgorszy jest Inuzuka.
Nie wiem, kto zrobił go kapitanem. Lepszy byłby…
-Hyuuga – dokończył za niego Naruto. – Kiba nie potrafi podejmować decyzji…
-Tak, właśnie to chciałem powiedzieć. – Sasuke uśmiechnął się do niego.

Wracając, przedyskutowali jeszcze raz cały trening, a Sasuke opowiedział mu

o swoich wrażeniach po meczu z Anbu. Naruto nie mógł mu powiedzieć, że tam był,
wiec tylko słuchał, ale jak się okazało, mieli identyczne spostrzeżenia. Naruto jeszcze
nigdy nie spotkał człowieka, który potrafiłby głośno mówić to, o czym on właśnie
myślał. Jednak gdy rozmawiał z Sasuke miał wrażenie, jakby ten właśnie tak robił,
jakby wypowiadał głośno wszystko to, co Naruto ma w głowie.

Dojechali na osiedle Naruto i Sasuke zatrzymał się tam,gdzie zawsze się

umawiali.
-Naruko – zaczął, gdy Uzumaki umilkł, skończywszy opowiadać o piłce. Spojrzał na
czarnowłosego i zorientował się, że ten ma jakieś takie poważne oczy i w ogóle,
jakąś taką poważną minę.
-A… t-tak? – zapytał, zbity z tropu. Sasuke wyciągnął ręce i ujął jego dłonie. Naruto
zerknął na nie, na jego twarz, na nie i znów na twarz Sasuke.
-Wiem, że krótko się znamy –zaczął Sasuke, a serce Naruto podskoczyło gwałtownie

background image

i zaczęło wybijać rytmy samby. Wytrzeszczył oczy. – Ale przecież mamy masę czasu,
by się poznać. Chciałbym cię spytać, czy… czy emmm… Czy moglibyśmy się
poznawać, chodząc ze sobą? Będziesz moją dziewczyną?

Blondyn zamarł, tylko jego serce dalej dudniło w rytm samby. Nie miał pojęcia

dlaczego, ale odebrał to bardzo, bardzo osobiście, a przecież tu chodziło o Naruko. O
osobą, która w ogóle nie istniała! Czy miał prawo robić Sasuke coś takiego?! Czy
miał w ogóle prawo zabierać mu czas, pozwalać, by ten się w nim coraz bardziej
zakochiwał tylko dlatego, że Kiba go do tego zmuszał? Czy naprawdę nie mógł się
postawić drużynie? Albo, czy była jakakolwiek szansa, by zagrać w tym meczu i
jednocześnie nie kłamać Sasuke? A z drugiej strony… W jego piersi rodziło się coś
takiego co sprawiało, że chciał być z Uchihą przez cały czas, chciał z nim rozmawiać,
dotykać go, całować… i chciał jeszcze więcej, znacznie więcej…
-Ja… ja się zgadzam –powiedział, a Sasuke podniósł głowę, zdziwiony.
-S-serio? I… i nie uważasz, że to za szybko?!
-Skoro uważałeś, że tak powiem,to czemu zapytałeś? – zdenerwował się blondyn, a
Sasuke zachichotał nerwowo.
-Bo… bo chciałem spróbować –odrzekł, a potem śmiejąc się, przyciągnął go do
siebie i oparł swoje czoło o czoło Naruto. – Tak się cieszę…!

Zdziwiony tym wyznaniem Naruto podniósł oczy, a potem przysunął się

jeszcze bliżej czarnowłosego i opierając się dłońmi o jego nogę,pocałował go. Czując
na twarzy jego oddech, nie mógł zareagować inaczej, Sasuke tak bardzo go kusił.
Zadowolony Uchiha oddał pocałunek, obejmując go i przyciągając do siebie.

6. Nie ten obrót

Chodzę z Uchihą. Chodzę z Uchihą. Ja chodzę z Uchihą! Słowa te dudniły w głowie
Naruto z taką siłą, że ledwo trzymał się na nogach, gdy chwiejnie szedł podjazdem w
stronę drzwi swojego domu. Jakoś tak nie mógł uwierzyć, że wszystko to, co mu się
przytrafiło od przyjazdu do Konohy jest prawdą. To było po prostu zbyt
nieprawdopodobne, takie rzeczy nie przytrafiają się normalnym ludziom. Takie
rzeczy… takie rzeczy to dzieją się chyba tylko w książkach lub mangach!

Wszedł do domu i ignorując atak śmiechu, jakiego dostał tata, wyjrzawszy na

niego z kuchni, udał się na górę. Miał już serdecznie dosyć tej sytuacji, w tej chwili
uwikłał się w to wszystko chyba dwa razy bardziej, niż wcześniej. No bo… no bo
zgodził się chodzić z Uchihą! A nie powinien! Powinien mu odmówić, nie pozwalać
na pocałunki, na randki co dnia, na czułe słówka! Nie powinien dopuścić do tego, by
Sasuke się zaangażował! I by on sam się zaangażował!

Tyle, że to nie było takie proste. Nie mógł zrezygnować, bo rezygnacja z

Sasuke oznaczałaby jednocześnie rezygnację z meczu, z możliwości pokazania się
przed selekcjonerem z FC Konohy. No i Sasuke mu się podobał, nie było co
zaprzeczać. Czy to była wina buzujących hormonów, które domagały się uwagi, a on,
jak na złość nie szukał sobie słodkiej dziewczyny, czy to dlatego, że Sasuke był taki
fajny, czy jeszcze z innego powodu, Naruto nie wiedział, ale wszystko wskazywało
na to, że Uchiha mu się podobał i już.
-Co ja robię? – szepnął,ściągając chustkę z głowy. – Co ja do cholery wyrabiam?

background image

Przebrał się, a potem poszedł do łazienki umyć twarz. Gdy zszedł na dół na

obiad ojciec znów dostał ataku śmiechu, ale Naruto go zignorował, tylko usiadł przy
stole.
-Mamy znów nie ma? – spytał, patrząc na talerz zupy, który tata przed nim postawił.
-Spóźni się trochę. Skąd wytrzasnąłeś damski mundurek…?
-Nie dobijaj mnie! – warknął Naruto i zabrał się za jedzenie. Ledwo nabrał pierwszą
łyżkę, zadzwonił do niego TELEFON. Zły, odebrał.
-Czego?! – warknął na Ino, bo to jej numer mu się wyświetlił.
-Oddawaj rzeczy Sakury i moją broszkę!!! – wydarła się blondynka, aż musiał
odsunąć TELEFONod ucha.
-Jaką broszkę, do cholery? –zapytał, a dziewczyna fuknęła.
-Broszę z kokardką, dostałam ją w prezencie!
-A, to badziewie – mruknął, siorbiąc zupę i nie słuchając, jak na niego wrzeszczy, że
śmiał je bezcenny skarb nazwać badziewiem. – Dobra, dobra, nie gadaj tyle.
Podskoczę do ciebie za chwilę z tymi rzeczami. Cześć.

Rozłączył się w wrócił do jedzenia, w duchu klnąc te idiotki. Tata chichotał

pod nosem, ale na niego tym bardziej nie patrzył. Głowę zaprzątał mu Sasuke i tylko
o Sasuke myślał.

Dokończył jedzenie i wstawił brudne naczynia do zmywarki.

-Bierzesz samochód? – zapytał ojciec, nadal nad swoim talerzem.
-Nie, przejadę się maleństwem – powiedział, a ojciec zerknął na niego jednym okiem.
-Tylko bez szaleństw, bo może i ktoś się ucieszy z twoich organów, ale my nie
będziemy zadowoleni – powiedział,a Naruto wykrzywił się. No dobra, może się parę
razy poobijał na swoim motocyklu, ale bez przesady. Nie był wariatem, nie
popisywał się i ogólnie, raczej był rozsądnym i dobrym kierowcą.
-Spokojna głowa – rzekł, wychodząc z kuchni. Pobiegł na górę, przebrał się w coś
bardziej odpowiedniego do jazdy na motocyklu, spakował rzeczy Ino i Sakury do
plecaka i zarzucając go na ramiona, zbiegł na dół, do garażu.
Tym, co Naruto kochał prawie tak mocno, jak piłkę, była szybka jazda. Jego żółto-
czarna, sportowa yamaha była jego skarbem, jej aerodynamiczna sylwetka, sztywne
zawieszenie i silnik o dużej mocy idealnie nadawały się do szybkiej
jazdy.Wyprowadził swoje śliczne cacko, które nazywał „maleństwem” z garażu,
założył kask i w końcu mógł się zupełnie zrelaksować. Kochał jazdę na motocyklu.

Gdy mknął ulicą miasta w stronę dzielnicy, w której mieszkała Ino jego głowa

była wolna od problemów. Tylko gra w piłkę była dla niego fajniejszym uczuciem, a
zarówno jazda na motocyklu jak i ukochany sport dawały mu to samo uczucie
wolności i niekończących się możliwości.

Dotarł pod duży dom Ino i zatrzymał się przy bramie, nawet nie schodząc ze

swojego maleństwa. Nie miał zamiaru wchodzić do środka, dlatego wyciągnął
TELEFON i zadzwonił do dziewczyny.
-Jestem pod twoim domem, wyjdź– powiedział, gdy odebrała, a potem rozłączył się,
by nie zaczęła protestować. Czekał.

Chwilę później Ino wypadła z domu i podbiegła do bramy.Gdy go zobaczyła,

wytrzeszczyła oczy.
-N-Naruto? – wyjąkała, otwierając furtkę. Wywrócił oczami.

background image

-Nie, święty turecki – odparł, ściągając plecak. Wyjął z niego reklamówkę, w którą
spakował wszystkie rzeczy dziewczyn.
-Od kiedy ty jeździsz na motocyklu? – zapytała, mierząc jego wybajerowane cacko
krytycznym wzrokiem. Posłał jej kpiące spojrzenie.
-Zabieraj te szpargały i daj mi spokój, nie jestem w humorze – odparł, a ona zerknęła
mu w oczy.
-Coś nie poszło z Uchihą? – spytała, ściągając groźnie brwi.
-Dlaczego od razu zakładasz, że coś spierdolę? – zapytał, a ona zrobiła zdziwioną
minę. – Byłem na treningu, jutro wszystko opowiem temu twojemu „cudownemu”
Kibie – warknął, obracając w dłoniach swój kask.
-Jesteś jakiś… inny – mruknęła Ino, nagle tracąc pewność siebie. Naruto prychnął.
-Jestem normalny – naciągnął kask na głowę. – Część!

Odjechał stamtąd czym prędzej, nie chcąc wdawać się w żadne rozmowy. Miał

dość tych głupków, wszystkich razem i każdego z osobna.

Następne dni były nudne. Zdał Kibie pełną relację z treningu Taki i został przy

okazji zmuszony do przysięgi, że następnym razem nagrać kawałek. Z Sasuke nie
mieli okazji się spotkać, ale pisali do siebie sms-y. On był zajęty jakimiś tam
sprawami związanymi ze szkołą, a Naruto chciał choć trochę pobyć facetem.
Umówili się więc na piątek.

W czwartek po szkole, gdy wrócił do domu, ku własnemu zdumieniu zastał w

nim nie ojca, a rozświergotaną mamę.
-A co to za śpiewy? – zapytał, wchodząc do kuchni. Mama wyła coś wraz z
wokalistką jakiegoś zespołu, której głos dobiegał z włączonego radia. Rodzicielka
spojrzała na niego uradowana.
-Jedziemy na zakupy, na zakupy! – zawołała, nakładając mu jedzenie na talerz.
-Zakupy? – zdziwił się, siadając przy stole.
-Mama i tata idą na bal! –odparła, cała rozpromieniona. – Moja firma urządza bal,
więc trzeba kupić sukienkę. Pojedziesz z mamusią, prawda? – zapytała głosem nie
znoszącym sprzeciwu, patrząc na niego groźnie. Przełknął ślinę.
-A… a tata? – zapytał, a mama uśmiechnęła się do niego słodko.
-Musiał coś pilnie załatwić – powiedziała cicho, nadal się uśmiechając, choć
zabrzmiało to zupełnie jak w jakiejś scenie z horroru, gdy morderca z najlepszymi
intencjami oznajmia ofierze, że zaraz ją zabije, a potem zje. Mój własny ojciec to
drań, pomyślał Naruto, uciekł, zostawiając mnie w tym koszmarze, zdrajca!
-J-jasne, że pojadę – odparł, bojąc się odmówić. Mógł przysiąc, że przez chwilę
widział za mamą tło w kwiatki– zmiana była uderzająca.
-Dokładeczkę?! – zapytała mama,z miną anioła. Odetchnął z ulgą.
-Nie, dzięki – odparł,pochylając się nisko nad swoim talerzem.

Wciął obiad w tempie ekspresowym i pobiegł na górę, by się przebrać. Założył

czarne dżinsy i zwykłą, niebieską bluzę z kapturem, wyłuskał z puszki z
oszczędnościami trochę kasy i zbiegł na dół. Gdy wpadł do kuchni, mama cisnęła w
niego kluczykami, a on złapał je odruchowo.
-Zaszalejemy! – powiedziała i mógłby przysiąc, że przez chwilę widział płomienie w
jej oczach. Zaczynał się trochę obawiać.

Kilka minut później prowadził samochód mamy, zabierając ją na zakupy do

background image

pobliskiego centrum handlowego, żeby mogła sobie kupić sukienkę na ten cały bal.
Mama paplała i paplała o kieckach, a on starał się być uprzejmy, by jej nie rozzłościć.
Zawiózł ją gdzie chciała, a potem łaził za nią cierpliwie i oglądał ją w tych
wszystkich kieckach, które przymierzała, mówiąc, co mu się podoba, a co nie.
-Czego jeszcze ci brak? – zapytał, gdy w końcu wybrała sobie granatową jak jej oczy
kreację.
-Butów! – zawołała uradowana mama, wymachując torbą z kiecką. Zaśmiał się na ten
widok. Buty zawsze wprawiały jego mamę w euforię.
-To idź po buty, a ja skoczę kupić sobie dżinsy, skoro już tu jesteśmy – powiedział. –
Spotkamy się przy samo… albo nie, przyjdę do ciebie do sklepu.
-Okej! – zaświergotała i uciekła. Wypuścił powietrze z ust, zastanawiając się nad
metamorfozami kobiety.Raz była żądnym krwi potworem, a raz istotą z anielskich
ogrodów i tak na zmianę setki razy dziennie. Jak ojciec to znosił…?
-Ten tchórz! – warknął do siebie, wchodząc do sklepu z odzieżą. Wciąż nie mógł
wybaczyć ojcu, że zwiał w takim momencie.

Zaczął przechadzać się między wieszakami ze spodniami, zastanawiając się,

jakie sobie kupić? Zdawało mu się, jakby ostatnio schudł, może faktycznie stracił
kilka kilogramów przez ten stres?

Stanął przy jednym z wieszaków i zaczął oglądać kolejne pary spodni, aż w

pewnym momencie gdzieś za sobą usłyszał jakieś znajome głosy.Odruchowo obejrzał
się, a potem natychmiast obrócił z powrotem, naciągając kaptur na głowę. Do sklepu
weszli Suigetsu i… SASUKE!!!
-Kurwa – syknął, garbiąc się. Sui i Sasuke zaczęli rozglądać się po sklepie, stojąc
niebezpiecznie blisko drzwi. Nie miał jak się wymknąć.
-A więc chodzicie ze sobą! – zawołał rozradowany Sui, a Naruto zerknął w ich
stronę. Czy oni… Czy oni rozmawiali o Naruko?!

Zaczął udawać, że ogląda jakieś spodnie, nadstawiając uszu. Sasuke i jego

przyjaciel przeszli kawałek i stanęli przy wieszakach zaraz za Naruto. Jego serce
waliło ze strachu przed zdemaskowaniem, ale ciekawość wiąż była górą.
-A chodzimy – mruknął Sasuke zagadkowym tonem. Suigetsu zarechotał.
-Wiedziałem, że ci się uda, stary! Nie ma laski, która by ci odmówiła! – zawołał Sui,
a Naruto zmarszczył brwi. Co to niby znaczyło?
-To nie tak, jak myślisz –powiedział Sasuke, a Naruto miał ochotę pokiwać głową.
Tak, Sasu, broń mnie. –Naruko jest inna.
-Czyli co? – zapytał Suigetsu, a Sasuke chrząknął jakoś dziwnie.
-Ona… em… chyba ją lubię –wymamrotał tak cicho, że Naruto z trudem go usłyszał.
– Tak… lubię-lubię…

Dżinsy o mało nie wypadły z rąk Naruto, jednak szybko się pozbierał. Co

znaczyło to sasukowe „lubię-lubię”? Czyli że co? Jak bardzo lubię-lubię? Tak lubię-
lubię jak koleżankę? Jak domowego kota? Jak co lubię-lubię, do jasnej cholery?!
-Ku, ku – zacmokał Suigetsu, chichocząc. – Sasu się zabujał!
-ŁAAAA! – wydarł się Naruto, a potem natychmiast zdał sobie sprawę, że krzyknął.
– Skaleczyłem się tym wieszakiem! – zawołał do siebie pierwszą rzecz, jaka przyszła
mu do głowy, żeby jakoś usprawiedliwić swój wrzask. Wiedział, że pół sklepu, a w
tym Sasuke i Sui gapią się na niego, ale miał nadzieję, że chłopaki nie rozpoznają w

background image

nim Naruko,w końcu miał na sobie dużą, workowatą bluzę i kaptur.
-Nie mów tak zawstydzający chrzeczy! – syknął Sasuke do Suigetsu, wracając do
rozmowy. – Wybrałeś sobie te spodnie?
-Wiesz co, chyba jednak nie w tym sklepie je widziałem… - mruknął Hozuki. –
Chodźmy do tego obok.

Sasuke i Suigetsu opuścili SKLEP, a Naruto odetchnął z ulgą. Niestety ulga ta

trwała tylko krótką chwilę, bo zaraz sobie przypomniał puentę całej rozmowy Uchihy
i Hozukiego.
-Sprawy… zaszły stanowczo za daleko… - szepnął złowieszczym tonem,
odwieszając parę spodni.
-Um… e… przepraszam… - zerknął w bok i spostrzegł ekspedientkę, trzymającą
apteczkę. – To gdzie się pan skaleczył?

Piętnaście minut później szedł w stronę sklepu z butami,w którym była mama,

w uszach wciąż słysząc opierdol za to, że udaje rannego i straszy klientów. Wszedł do
sklepu, zlokalizował mamę i podszedł do niej. Jego rodzicielka siedziała nad dwiema
parami butów, zastanawiając się, które są lepsze.
-Mamo, i co, wybrałaś już? –spytał po dziesięciu minutach stania nad nią.
-Nie – odparła Kushina, a on westchnął.
-Mamo, przecież to bez różnicy,obie pary są tak samo ładne i dobre! – zawołał,
wyprowadzony z równowagi.
-Masz rację! – zawołała Kushina. – Kupię obie! A tacie powiem, że ty mi tak
doradziłeś!

Spojrzał na nią z niedowierzaniem, ale tylko złapała obie pary i pognała z nimi

do kasy, zadowolona.
-Moja rodzina to banda zdrajców– wysyczał, idąc za matką. – A na bal pewnie
pójdzie w dwóch różnych, co?

Kushina kupiła w końcu swoje buty i mogli już wracać. Jadąc samochodem,

oboje milczeli. Na każdych światłach Naruto nerwowo bębnił palcami w kierownicę,
warcząc sobie pod nosem. Wszystko było nie tak i wszystko się pieprzyło. Wyglądało
na to, że Sasuke zaangażował się we wszystko równie mocno,co on sam. Czy
powinien wymyślić jakąś awanturę? Czy może zmienić zdanie i stwierdzić, że jednak
jest za wcześnie na chodzenie. A może przedstawić Naruko w złym świetle, by
Uchiha zmienił zdanie o niej? Co robić, co robić?!
-O czym myślisz? – zapytała mama.
-O Sasuke – odparł bez namysłu i zaraz miał ochotę ugryźć się w język. Z
zaskoczenia go wzięła, cwana!
-A o czym o Sasuke? – zapytała słodko mama, a on westchnął zrezygnowany. Na
skrzyżowaniu znów zapaliło się czerwone światło i musiał zatrzymać samochód.
Spojrzał na mamę.
-A o tym, że źle to wszystko rozegrałem – powiedział uczciwie. – Miałaś rację,
mamo, wszystko idzie źle.

Jego rodzicielka skinęła głową, nie odzywając się. Kontynuował:

-Problem w tym, że teraz nie mogę się wycofać – mruknął, drapiąc się po podbródku.
W jego przypadku nie było nawet co myśleć o zaroście, w przeciwieństwie do
większości kolegów w ogóle jeszcze nie miał styczności z maszynką do golenia.

background image

Zawsze sobie obiecywał, że kiedyś zapuści wąsy i wtedy już nikt nie powie, że
przypomina kobietę. – Nie mogę zrezygnować, ten mecz jest zbyt ważny, szycha z
FC Konohy… coś takiego zdarza się tylko raz. A jednocześnie nie wiem, jak
dociągnąć to do końca i nie schrzanić sprawy.
-No tak – mruknęła mama. –Zawsze cię uczyliśmy z ojcem, że najważniejsza jest
prawda.
-Wiem – odparł, ruszając. –Doskonale to wiem.

Gdy wrócił do domu, od razu poszedł do siebie. Przebrał się w codzienne,

dresowe spodenki i usiadł przed kompem, chcąc trochę pograć. Miał nadzieje zająć
się czymś i uwolnić się od ponurych myśli. Niestety, to nie pomagało, szło mu jak
łysej dupie, więc dał sobie spokój i po prostu walnął się na łóżku, bawiąc telefonem.
Odczytywał sobie sms-y od Sasuke, zastanawiając się, co robić i jak to wszystko
wyjaśnić. Mama miała rację, zawsze i od zawsze prawda była najważniejsza, nie
ważne jaka by była. Nawet najokrutniejsza była lepsza od kłamstwa i doskonale to
wiedział. On nie mógł swojej komedii ciągnąć w nieskończoność, prawda była zbyt
łatwa do wykrycia.

Nagle dostał sms-a od Sasuke. Otworzył go i przekonał się, że Uchiha dopytuje

się, co robi jutro. Odpisał mu, że jest wolny i tak od sms-a do sms-a umówiliśmy się
na kino.

W piątkowy wieczór, trzymając dłoń Sasuke w ciemnej sali kinowej gryzł się

jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Było mu przykro, że Sasuke widzi go
takim, ubranym w spódniczkę, w ładnych botkach i żółtej koszulce, w peruce i z
nieprawdziwym biustem. Uchiha był tak fajnym facetem, że zasługiwał na
prawdziwą kobietę z krwi i kości, a nie na przebierańca.
-Jesteś dziś jakaś cicha –zauważył Uchiha, gdy wychodzili z kina. Wciąż trzymali się
za ręce, Uchiha paplał wcześniej coś o scenach walk, którymi się rozczarował. – Nie
podobał ci się film?
-No coś ty, film był super – odparł. – Chciałam na niego iść.
-Więc o co chodzi? – zapytał Sasuke, a on wzruszył ramionami.
-O nic, naprawdę. Może jestem trochę śpiąca, późno poszłam spać, a byłam z mamą
na zakupach i dużo łaziłyśmy. Bo wiesz, mama i tata idą na bal i trzeba było
WYBRAĆ sukienkę.
-Ach, rozumiem – Sasuke uśmiechnął się do niego, a potem jeszcze pogłaskał go po
policzku. – Odwiozę cię do domu.
-A chciałeś jeszcze gdzieś iść?– spytał Naruto, a Sasuke uśmiechnął się tajemniczo.
-Myślałem o kolacji, ale jeśli jesteś zmęczona…
-Na jedzenie to ja się zawsze piszę – zaśmiał się Naruto, dotykając brzucha. – Jestem
głodna.

Sasuke zaśmiał się.

-Czemu mnie to ni dziwi –powiedział.
-Uważasz, ze dużo jem?! –obruszył się Naruto, a Uchiha przygarnął go do siebie
ramieniem.
-Oczywiście, że nie –powiedział, śmiejąc się z nadętych policzków blondyna. – I tak
jesteś za chuda.
-To dlatego, że jestem taka aktywna! – postanowił się bronić.

background image

-No pewnie, śpiąc do południa – zakpił, a on zachichotał.
-Muszę też kiedyś swoje odsypiać – powiedział Naruto. – Ciekawa jestem, kto tu
męczy mnie sms-ami do północy.
-No nie wiem, nie wiem. Z jakimi ty ludźmi się zadajesz, co za okrutnicy – odparł
Uchiha i znów się zaśmiał.

Na obiad udali się do jakiejś małej knajpy niedaleko domu Naruto. Zamówili

sobie dużą pizzę na spółkę, do której pili mrożoną herbatę. Gadało im się świetnie
tego dnia, Naruto odgonił od siebie wątpliwości i nie dał im się stłamsić. Po kolacji
Sasuke odwiózł go do domu.
-Chciałbym cię jutro gdzieś zaprosić – rzekł Sasuke, gdy zatrzymał auto tam, gdzie
zawsze. Naruto spojrzał na niego zdziwiony.
-Zaprosić?
-Tak, do siebie do domu –odparł Uchiha, a jemu szczęka opadła. Do… domu?

7. Itachi

-A ja nie będę przeszkadzać? –zapytał Naruto już po raz czwarty tego dnia, nerwowo
wygładzając czarne rybaczki. Ubrał się nieco bardziej wyjściowo, w ładną koszulę na
krótki rękaw, w paski, ściągniętą cienkim paskiem na wysokości talii oraz buty na
trochę wyższym obcasie. Denerwował się.
-No co ty, nie wygłupiaj się. Zresztą moich rodziców i tak nie ma – rzekł siedzący za
kierownicą Uchiha. Wciąż mknęli ulicami Konohy.
-Nie ma?! – zapytał Naruto z nieco większym entuzjazmem, a Sasuke zaśmiał się.
-Nie ma – potwierdził. Naruto zagryzł dolną wargę. – Ale jest mój brat.
-Ach – odetchnął Naruto. Lepiej, kiedy ktoś był w domu, głupio by było zostać sam
na sam.
-Czy mi się zdaje, czy ty odetchnęłaś z ulgą? – zapytał rozbawiony Sasuke, a Naruto
popukał się w czoło.
-Zdaje ci się – odparł, przeciągając się. – Po co w ogóle jedziemy do ciebie?
-Po prostu – odparł Sasuke. –Mam wrażenie, że za mało mnie znasz.
-Dziwne, żebym znała cię lepiej, skoro w ogóle znamy się krótko – powiedział, a
Sasuke skinął głową.
-I dlatego zabieram cię do mnie, kiedy nie ma moich rodziców. I zatoczyliśmy koło w
tych naszych wnioskach.
-Kiedy macie następny trening? – postanowił zaatakować jeszcze zanim dotrą do celu
podróży. Sasu zerknął na niego jednym okiem.
-A co, znów chciałabyś popatrzeć?
-Uhum! Bardzo!

Sasuke parsknął śmiechem i pogłaskał go po kolenie.

-Okej, więc we wtorek. Wiesz, że gramy drugi mecz z Anbu? Ma na nim być pewna
szycha z konoszańskiej drużyny, szukają talentów. Gramy w pierwszy weekend
wakacji, ostatni mecz zanim wszyscy powyjeżdżają. Planuję rozetrzeć ich na boisku.
-Jestem pewna, że ci się uda –powiedział Uzumaki jak najbardziej szczerze. Miał

background image

nadzieję, że mimo jego szpiegostwa Taka rozniosą Anbu, nawet jeśli on należałby już
do drużyny, jak mu obiecano. Tak naprawdę, to od wczoraj myślał tylko o tym, jak
skończyć tę całą głupotę i wymigać się od przebieranki. Mama od samego początku
miała rację, gra niebyła warta świeczki. Nie miał prawa tak okrutnie zabawiać się
czyimiś uczuciami. Wiedział, że w poniedziałek będzie musiał stawić wszystkiemu
czoła,a w szczególności zbuntować się przeciw Kibie i znaleźć jakieś inne
rozwiązanie, bez krzywdzenia ludzi postronnych. Póki co jednak, nadal musiał grać
to przedstawienie, jeśli chciał, aby po wizycie w domu Sasuke nie bolała go twarz.

Zaczęli jaką głupią gadkę o sporcie i Naruto na chwilę zupełnie zapomniał o

swoich rozterkach. Niedługo potem wyjechali poza miasto i Naruto z ciekawością
zaczął wypatrywać domu Sasuke. Zdziwił się niemało, gdy z głównej szosy skręcili
w jakąś boczną, a jeszcze większe zdumienie wpadł, gdy na horyzoncie pojawił się
jakiś ogromny, samotny budynek. Co chwila zerkał na Sasuke, myśląc, że zaraz
skręcą w bok i pojadą ku normalnym domom, ale nic takiego się nie działo. W końcu
Sasuke przejechał przez bramę, którą otworzył automatycznie za pomocą pilota i
wjechał na tern ogromnej posesji. Naruto przełknął ślinę, widząc, jak zbliżają się
do… kurde, chata była tak wielka, że równie dobrze mogłaby być uważana za zamek.
-Czemu… czemu nie powiedziałeś,że mieszkasz w… w willi – jęknął, gdy Sasuke
zaparkował tuż przed wielkimi,marmurowymi schodami prowadzącymi do
ogromnych drzwi wejściowych jego sporego,wiekowego domu z mnóstwem okien.
Sasuke zaśmiał się głośno.
-Bo nie pytałaś – odparł,otwierając drzwi po swojej stronie. Wysiadł z auta, obszedł
je i otworzył drzwi przed Naruto. Ten wcisnął się w fotel.
-Nie wysiądę – powiedział. Sasuke zamrugał dwa razy.
-Naruko, co ty…?
-Nie idę! Myślałam, że masz normalny dom i w ogóle, a nie pałac. Mam rozumieć, że
tam nikogo nie ma? Nie bądź śmieszny, pewnie masz służbę, ogrodnika i psa
Aleksandra!

Sasuke parsknął śmiechem.

-Nie mam psa, mam tylko rybki. Jestem uczulony na sierść, kurz i pyłki. Naruko, nie
bądź dziecinna, wyjdź z auta, proszę…

Naruto niechętnie odpiął pas i wysiadł z samochodu,patrząc na wielki dom

Sasuke. Czuł się głupio i nic nie mógł na to poradzić, nawet nie podejrzewał, że dom
Sasuke może się różnić od jego własnego.

Sasuke zatrzasnął za nim drzwi auta i zaoferował mu swoje ramię. Naruto

złapał je niechętnie i dał się poprowadzić w stronę drzwi domu.
-Mogłeś powiedzieć – mruknął ponownie, gdy byli w połowie schodów.
-Jak by to brzmiało? – prychnął Sasuke. – „A tak przy okazji, kotek, mam kupę forsy
i mieszkam w zamku.” Co miałem ci powiedzieć?
-Nie wiedziałam, że… czuję się głupio, jestem nikim…

Sasuke popukał go w czoło dość boleśnie.

-Co ty za bzdury opowiadasz, Naruko? – zapytał, kręcąc głową. – Co prawda moja
rodzina ma pieniądze, ale co z tego? Chciałem cię tu zabrać, byś lepiej mnie poznała.
Zobaczyła wszystkie moje oblicza, rozumiesz? Nie chwalę się, chcę tylko, byś mnie
znała…

background image

-Czaję – powiedział Naruto,biorąc głęboki oddech. – Dobra, już nie jęczę…
-Jeśli chodzi o jęki, to jestemjak najbardziej za…
-Zamknij się, dobrze? Mówiłam,że mnie to nie śmieszy – powiedział Naruto, ale
uśmiechnął się pod nosem.Sasuke uszczypnął go w pośladek i odskoczył, nim Naruto
zdążył go walnąć.
-To czemu się śmiejesz? –zapytał rozbawiony Uchiha, szczerząc szeroko równe, białe
zęby, jakby reklamował pastę.
-Wcale się nie śmieję! –zawołał wciekły Naruto, a Sasuke wypiął język. – Kogo by
śmieszyło takie zboczone poczucie humoru?!
-No na przykład pewną seksowną, aczkolwiek nieśmiałą dziewczynę…
-Weź już otwórz te drzwi – powiedział Naruto, wskazując mu klamkę. Sasuke
ponownie wypiął ku niemu język,po czym wyjął klucze i otworzył drzwi. Weszli do
dużego holu z kryształowym żyrandolem, a Naruto nagle poczuł się jak żebrak.
-Wychodzę – jęknął i obrócił się w stronę drzwi, jednak Sasuke złapał go w pół i
powstrzymał.
-Jeżeli zrobisz jeszcze krok w tył, to przysięgam, że wniosę cię siłą – zagroził. Naruto
zerknął na niego.
-Czy ty masz mnie za mięczaka?– zapytał, a Sasuke znów parsknął śmiechem.
-Tak, dokładnie – odparł, ciągnąc go w stronę schodów na piętro. Naruto obrócił się
do nich przodem, krzywiąc się na widok gładkich, wypolerowanych, jasnych
marmurów i przeróżnych zdobień, pokrywających ściany. Hol był wielki, ładny,
przestronny. Wisiały tu obrazy, stały stoliki, a na nich wazony z kwiatami, naprzeciw
drzwi umiejscowione były marmurowe schody, prowadzące na piętro z piękną,
lśniącą na złoto barierką po obu stronach. Przez duże okna, w których wisiały
ciężkie, drogie zasłony sączyło się światło.
-Stary ten dom – zauważył,rozglądając się.
-Należy do mojego klanu od ponad stu lat – odparł Uchiha.
-Klanu?
-Nie wspomniałem ci? – zapytał niewinnie Sasuke, a Naruto warknął na niego.
-Ani słowem – wycedził.
-No proszę, mój młodszy brat i jego nowa pijawka – odezwał się nagle jakiś głos.
Obaj spojrzeli na szczyt schodów, gdzie stanął wysoki, bardzo podobny do Sasuke,
lecz od niego starszy mężczyzna z długimi włosami, ubrany w białą koszulę i dżinsy.
Naruto zmarszczył brwi.
-Itachi! – zawołał Sasuke karcąco, a chłopak uśmiechnął się i ruszył w ich kierunku.
Naruto obserwował go, nie mając pojęcia, o co kolesiowi chodzi.
-Co, mój mały braciszku? – spytał mężczyzna, patrząc wprost na Naruto. W końcu
podszedł do niego, ujął jego dłoń i pochylił się. – A wiec to ty jesteś nową
dziewczyną mojego brata,tak? – zapytał, całując jego dłoń. – Jednak przykro mi,
pomyliłaś się, to ja jestem spadkobiercą…

Naruto szarpnął swoją ręką, wyrywając ją z jego uścisku,po czym z całej siły

nastąpił kolesiowi na gołą stopę.

Itachi wrzasnął i odskoczył, a Sasuke ryknął śmiechem

-Co jest nie tak z tą laską?! – wrzasnął starszy brat Sasuke, podskakując na jednej
nodze.

background image

-A co jest z tobą nie tak,idioto?! – zawołał Naruto, celując w niego palcem. – Jakim
prawem mnie obrażasz?!
-A ty, jakim prawem depczesz mi stopy?!
-Bo mnie obrażasz!

On i Itachi zmierzyli się groźnymi spojrzeniami.

-Uświadamiam cię, wstrętna pijawko! – zawołał starszy Uchiha. – Żadna blond żmija
nie będzie mamić mojego brata!
-Itachi… - zaczął Sasuke, lecz brat powstrzymał go gestem.
-Zamilcz, Sasuke! Ona leci na twoje pieniądze! Każda blondynka leci na kasę,
tłumaczyłem ci to!
-Itachi…
-Mówiłem ci, żebyś był cicho!
-Ale bracie, ona naprawdę…
-Przecież ci mówiłem o mojej teorii na temat blondynek…!

Naruto stał i gapił się na kłócących się braci, zupełnie nie mając pojęcia, co się

tak naprawdę dzieje. Itachi najwyraźniej miał jakąś paranoję w kwestii blondynek,
swojego brata i pieniędzy, a w połączeniu blondynka plus brat plus pieniądze
najwyraźniej dostawał świra.
-Kłócą się? – zapytał głos tuż obok Naruto. Uzumaki skinął głową.
-No – odparł, wzdychając. Nagle zdał sobie sprawę, że nikogo za nim nie powinno
być, więc obrócił się z krzykiem i natknął wprost na jakiegoś wysokiego kolesia o
jasnych, nażelowanych włosach, odgarniętych do tyłu, ubranego w hawajską,
rozpiętą koszulę. Jego kaloryfer był całkiem-całkiem i Naruto poczuł się nagle jak
nieco rozmemłana klucha, choć on też miał się czym pochwalić, w końcu dużo
trenował na boisku.
-Cześć, jestem Hidan –przedstawił się koleś. – Chcesz pół? – zapytał, wyciągając w
stronę Naruto nadgryzioną kanapkę z której wystawał plasterek szynki.
-Eee… nie… - odparł Uzumaki z rezerwą. – A kim ty w ogóle jesteś?
-Jesteśmy kolegami Itasia – odparł Hidan, kanapka wskazując drzwi, przez które
dwóch kolesi wnosiło jakiś wielgachny głośnik.
-Okeeej… A co wy tu robicie? – spytał Uzumaki, oglądając się na wrzeszczących na
siebie braci Uchiha. Tamci chyba w ogóle nie zdawali sobie sprawy z większej
widowni.
-Imprezę – odparł inny koleś, podchodząc do niech.
-To Dei. – Hidan przedstawił długowłosego blondyna z grzywką na jednym oku,
który również miał na sobie hawajską koszulkę i do tego łańcuch z kwiatów na szyi.
– Mieszka z Sasorim. Sasori to ten czerwony, który wnosił głośnik z Kakuzu. Kakuzu
to ten drugi. Sasori studiuje z Itasiem.
-Okeeej…
-O, a tam idą jeszcze Kisame, Pain, Konan i Nagato – powiedział Hidan, pokazując
na drzwi, przez które grupa osób wnosiła do holu jakieś pudła. Z niektórych
wystawały hawajskie dekoracje.
-Jesteś dziewczyną Sasuke? – zapytał Hidan.
-Jesteś ładna – powiedział Kisame, który właśnie się do nich zbliżył, trzymając w
dłoni połówkę kokosa, z której wystawała zielona słomka i czerwona parasoleczka.

background image

-Lubisz starszych? – spytał Hidan, jedząc kanapkę.
-Przyjdź na nasz uniwersytet –zachęcił go Dei.
-No, będziesz miała takich fajnych senpaiów, jak my – zachwalili samych siebie
chóralnie.
-Kto to? – zapytał jeden z kolesi, którzy wcześniej nieśli głośnik. Po postawieniu go
niedaleko nich zbliżyli się i przyłączyli do rozmowy. Naruto chłopak ten wydał się
znajomy, miał czerwone jak Gaara włosy i nawet zdawało się Uzumakiemu, że skądś
kojarzy jego głos.
-To dziewczyna Sasuke, danna –odparł blondwłosy Dei.
-Ładna – stwierdził czerwonowłosy, wzruszając ramionami, ale przyglądał się
uważnie Naruto, jakby on również go kojarzył. Dla Uzumakiego nie wróżyło to
niczego dobrego, ponieważ jeśli koleś ten znał go jako Naruto i teraz coś kojarzył, to
cała sytuacja mogłaby się źle skończyć.
-To dziewczyna Sasuke? –zainteresowała się reszta paczki, podchodząc do nich z
kartonami pełnymi dekoracji. Naruto miał już powoli dość tego całego cyrku. Znów
zerknął na braci Uchiha, ale byli zajęci sobą.
-Ta, i powiedziała, że idzie na nasz uniwersytet – rzekł do nich Hidan.
-Hej! – zawołał Uzumaki. –Niczego takiego nie mówiłam!
-Kanapki też nie chciałaś… -odparł jasnowłosy, a Uzumaki spojrzał na niego jak na
debila.
-A co to ma…?!
-Wiesz, że nie pasujesz nam do dekoracji? – przerwał mu facet o imieniu Kakuzu,
wskazując Naruto hawajskie koszulki, w które wszyscy byli przebrani.
-Gdzieś jeszcze mamy koszulki –zauważyła jedyna w tym gronie dziewczyna, z
kwiatem w granatowych włosach.
-Chodź, mała, przebierzemy cię…- zaproponował któryś z nich, a Naruto obrócił się
w stronę swojego, kłócącego się ze starszym bratem chłopaka.
-Sasuke!!! – zawołał przerażony. – Oni mnie molestują!!!

Bracia Uchiha przerwali kłótnię i w końcu na nich spojrzeli. Sasuke

natychmiast doskoczył do Naruto i objął go ramieniem.
-Ej, odwalcie się od Naruko! –zawołał, a Uzumaki odetchnął z ulgą, czepiając się
jego bluzki. Poczuł się bezpieczniej wiedząc, że Uchiha nigdy nie dopuściłby, by ktoś
go rozebrał i nie obchodziło go, czy powodowałaby nim rycerskość, czy zazdrość.
-Dzięki – szepnął do Uchihy.
-Ty też nam nie pasujesz do wystroju – zauważył Sasori na jego widok.
-Jakiego wystroju, cholera jasna?! – zdenerwował się Sasuke, patrząc na brata. – Co
wyście już wymyślili?!
-Robimy imprezę – wyjaśnił mu Hidan.
-Motyw hawajski – dodał Dei.
-A wy nie pasujecie, jak już wcześniej zauważono – dorzucił jakiś obkolczykowany
rudzielec, którego imię Naruto umknęło.
-Do cholery jasnej, w tym domu nie miało być żadnej imprezy, Itachi! Ledwo rodzice
wyjechali, a ty już! Mieliśmy być sami z Naruko, zaplanowałem nam romant… -
Sasuke ugryzł się w język w pół słowa, a cała męska ekipa Itachiego zawyła z
uciechy.

background image

-Uuuuu!
-Ktoś tu sobie coś zaplanował!
-Pamiętacie o zabezpieczeniu?!
-Lubicie trójkąciki?!
-NIE TO MIAŁEM NA MYŚLI! –ryknął Sasuke na rechoczących kolegów swojego
brata. – Mieliśmy OBEJRZEĆ FILM…
-Miałeś puścić jej pornola? – obruszył się zdegustowany Hidan i teraz to już wszyscy,
łącznie z Naruto, zaczęli się śmiać. Nawet Sasuke pozwolił sobie na uśmiech, nim
zasłonił dłonią oczy w geście załamania.
-Trudno – odezwał się Itachi, który wciąż nie spuszczał oczu z Naruto. – Idźcie na
górę i nie przeszkadzajcie w dekorowaniu. Oczywiście, możecie czuć się
zaproszeni…
-Jak formalnie – szepnął teatralnie Hidan, niby do Deiego.
-Konan, są jeszcze te koszulki? – zapytał koleś z kolczykami granatowowłosą
dziewczynę. Ta pochyliła się nad kartonem i wyjęła dwie koszule w kwiaty, jedną
błękitną w czerwone, drugą ciemnozieloną w żółte.
-To dla was – powiedziała,wręczając je Naruto.
-Zejdźcie około dwudziestej –powiedział Hidan. Sasuke westchnął. – Zobaczycie, jak
czadersko będzie wyglądało!
-Banda palantów – mruknął Sasuke, wyciągając Naruto z grona przyjaciół Itachiego.
Naruto obrócił się i pomachał całej paczce, a oni mu odmachali. Sasuke poprowadził
blondyna na piętro, a tam do jednego z korytarzy.
-Przepraszam cię za to wszystko… - zaczął Uchiha, ale Naruto mu przerwał.
-Nic się nie stało – powiedział. – Kumple twojego brata są zabawni…
-Mnie bardziej chodzi o Itachiego – mruknął Sasuke. – On też jest zabawny, tylko…
dziewczyna go niedawno rzuciła i stał się… dziwakiem. Choć może to wpływ jego
kumpli – dodał po chwili namysłu, a Naruto zachichotał. – No, to mój pokój.

Sasuke zatrzymał się i otworzył przed Naruto jakieś drzwi.

-Zapraszam – rzekł.

Naruto zerknął na niego, a potem wszedł do pokoju, rozglądając się. Ku

swojemu zdumieniu spostrzegł, że pokój Sasuke, choć duży, wygląda na normalny
pokój nastolatka, z łóżkiem, biurkiem, komputerem… Był to normalny pokój
osiemnastolatka, tylko że nieco bardziej zadbany. Naruto domyślił się, że Uchiha
musiał posprzątać. Poza tym, na ścianach jego pokoju wisiało kilka plakatów drużyn
piłkarskich, kalendarz z samochodem, nad łóżkiem na suficie miał graffiti ze swoim
imieniem. Naruto uniósł brew.
-Zrobiłem to, gdy miałem czternaście lat – wyjaśnił Sasuke, dostrzegając, na co
patrzy Uzumaki.
-Całkiem niezłe – pochwalił Naruto. – Przyjemny pokój.
-Dzięki – powiedział Uchiha. -Masz ochotę na tę imprezę?
-Będzie żarcie? – zapytał natychmiast Naruto, a Sasuke zaśmiał się.
-Będzie – odrzekł.
-To mam – powiedział Naruto z pełnym przekonaniem. Czarnowłosy pokręcił głową.
-Jesteś unikatowa – mruknął,zbliżając się do niego, po czym objął go w pasie i
przyciągnął do siebie. Złożył na jego ustach krótki, lecz słodki pocałunek. – To jak,

background image

może pomóc ci się przebrać…?
-Ja się sama przebiorę – powiedział Naruto, wyplątując się z jego objęć. – Ale mamy
jeszcze ze dwie godziny… Co będziemy robić?
-No nie wiem, a co można robić przez dwie godziny…? – zastanowił się Uchiha
niewinnym tonem, patrząc na Naruto wymownie. Ten prychnął.
-Daruj sobie, to w ogóle na mnie nie działa. Mówiłeś o jakimś filmie – przypomniał
mu. Sasuke uśmiechnął się.
-Uhum, wybrałem nam „Miłość na wakacjach” lub „Miłość na jeden moment”…
-Dlaczego w tytule obu filmów jest miłość? – zapytał Uzumaki, unosząc brwi.
-A to źle?
-Nie lubię takich filmów! –zawołał, a Sasuke skrzywił się.
-Serio?
-Przecież ostatnio byliśmy na filmie gdzie główny bohater brał odwet na gangu!
Walczył łomem! Jak mogłeś pomyśleć, że będę chciała oglądać komedię
romantyczną?!
-Każda dziewczyna lubi komedie romantyczne – stwierdził Sasuke, znów go
obejmując. – No wiesz… można się pośmiać, powzruszać… całować…
-Zboczeniec – rzekł natychmiast Naruto, zasłaniając dłonią zbliżające się usta
Uchihy.
-Zboczeniec? – obruszył się Sasuke.
-No jasne, co ty masz w tej główeczce? – zapytał Naruto, choć doskonale Uchihę
rozumiał. On sam miałby ochotę… gdyby nie to, że wtedy skończyłoby się to
krzykiem Uchihy i jego zawałem. A nie chciał doprowadzać Sasuke do zawału.
-Ciebie – odparł czarnowłosy bez zastanowienia.
-Masz jakiś fajny film-nie-komedię-romantyczną? – zapytał, a Sasuke wywrócił
oczyma.
-Mam coś o samurajach… jest dużo krwi i latających głów…
-Może być. – Naruto uśmiechnął się, cofnął i usiadł sobie na brzegu łóżka Sasuke,
patrząc na komputer. Uchiha westchnął zrezygnowany i usiadł przy biurku.

Chwilę potem siedzieli na łóżku, zajadając chipsy, które wyciągnął skądś

Sasuke i oglądali walkę na miecze między dwójką samurajów, bo tak rozpoczynał się
film. Hawajskie koszulki, które dostali, grzecznie leżały obok nich. Z dołu czasem
dochodziły jakieś podejrzane dźwięki, łomoty, a czasem dudniąca MUZYKA, którą
za moment wyłączano.
-Wiesz co, przyszło i do głowy, żeby zaprosić Suigetsu i Karin – powiedział nagle
Sasuke, gdzieś w połowie filmu, kiedy główny bohater spotkał swojego przyjaciela.
-O, świetny pomysł – odparł Naruto, a gdy Sasuke wyciągnął komórkę, zastopował
film. Uchiha przyłożył TELEFON do ucha.
-Sui – odezwał się po chwili – tak, wiem, że jest u mnie impreza – warknął do
TELEFONU – właśnie dzwonię, by cię zaprosić… jak to nie trzeba…? A, skoro
tak… a skąd mogłem wiedzieć, że Itachi zaprosił Mangetsu, nie znam listy gości…
Sui, co robisz?... Sui,naprawdę nie obchodzi mnie, jak Mangetsu śpiewa pod
prysznicem… i po cholerę to nagrywasz? Boże, po prostu przyjedź z bratem! I weź
Karin! Ta, cześć…
-Kogo on nagrywał? – zapytał natychmiast Naruto, a Sasuke pokręcił głową.

background image

-Swojego starszego brata. Mangetsu to kumpel Itachiego, będzie na imprezie i
zabierze Suiego – wyjaśnił Uchiha.
-Jest tak walnięty jak reszta paczki twojego brata?
-Gorzej – odparł uśmiechnięty Sasuke. – Ale jest sympatyczny. Itachi też jest
sympatyczny, tylko najpierw musi cię poznać.
-Wszyscy są tacy sympatyczni –westchnął Naruto, a Sasuke zmarszczył brwi.
-Chyba nie przejęłaś się tym pieprzeniem Itachiego? – zapytał poważnie. Naruto
wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło.
-Po co, przecież ja lecę na twoje pieniądze – odparł, a Uchiha zaśmiał się. – Twoja
kasa strasznie mnie kręci… i możesz mi wtedy coś kuuupić…
-Znów jesteś głodna? – Uchiha ściągnął brwi, przekręcając głowę w bok.
-Trafiłeś w dziesiątkę. Idziemy na dół, może maja coś dobrego?
-Idziemy – przytaknął Sasuke.

Obaj sięgnęli po koszule w hawajskie kwiatki i obrócili się do siebie plecami.

-Tylko nie podglądaj! – zawołał Naruto, rozpinają guziki swojej koszuli w paski.
Trochę się bał, że Uchiha zapragnie coś podejrzeć i nie daj Boże ujrzy, że jego cycki
są sztuczne.
-Nawet trochę? – zapytał Uchiha, a Naruto prychnął, mając dziwne uczucie zwijania
się wnętrzności w ciasną spiralę.
-Nawet trochę! – zawołał mimo wszystko ze śmiechem. Ściągnął z siebie swoją
koszulę i szybko narzucił hawajską, po czym pozapinał guziki. Jemu dostała się ta
niebieska, z czego był zadowolony, bo wolał ten kolor. Obrócił się, spoglądając na
Sasuke, który właśnie dopinał guziki swojej koszuli. Parsknął śmiechem.
-Jezu, ale beznadziejne kolory– rzekł, a Sasuke obrócił się i spojrzał na niego. Twarz
Uchihy rozjaśnił uśmiech.
-Ty za to we wszystkim wyglądasz uroczo – powiedział. Naruto skrzywił się.
-Nie lubię wyglądać uroczo.

Uchiha zaśmiał się i wyciągnął rękę, a gdy Naruto ją ujął, przyciągnął go

delikatnie do siebie i pochylił się.

Naruto rozchylił wargi i pozwolił, by Sasuke pocałował go głęboko. Czując

cuda, jakie język czarnowłosego wyprawiał w jego ustach stanął na palcach i zarzucił
mu ręce na szyję, przyciągając chłopaka bliżej siebie. Uchiha tak wspaniale
całował…

Sasuke poruszył się, nakierował go na łóżko, a potem razem z nim opadł na

miękki materac. Sasuke nie napierał na niego, klęczał na łóżku i całował go cały czas,
za to blondyn, dla bezpieczeństwa, by Sasuke nie dotknął jego krocza, położył mu
ręce na torsie, utrzymując go w bezpiecznej odległości. Nie chciał tego przerywać,
ale nie chciał też, by spawy potoczyły się zbyt daleko. Mimo wszystko, mimo
wyrzutów sumienia chciał zagrać w nadchodzącym meczu i pokazać się
selekcjonerowi.

Robiło się coraz namiętniej i z każdą chwilą Naruto coraz mocniej chciał to

przerwać. Gdy poczuł dłoń Sasuke, wkradającą się pod jego koszulkę i dotykającą
brzucha, oderwał się od jego ust i złapał go za nadgarstek, gdy ten drugą ręką rozpiął
mu guzik od hawajskiej koszuli, najwyraźniej chcąc ją z niego zdjąć.
-Nie! – zawołał na wydechu, a Sasuke spojrzał mu w oczy. Obaj oddychali szybciej.

background image

-Spokojnie, Naruko – szepnął Sasuke, uśmiechając się do niego. – Zaufaj mi…
-Nie… Nie, ja nie chcę… - wyszeptał Uzumaki, siadając. Sasuke cofnął się, a
uśmiech spełzł z jego twarzy. Odgarnął włosy do tyłu.
-Nie chcesz, bo…?
-Bo się wstydzę… j-jeszcze… my…my za mało się znamy… - wydukał, spuszczając
oczy w autentycznym zawstydzeniu, a Sasuke uśmiechnął się łagodnie i dotknął jego
policzka. Uzumaki płonął czerwienią, a jego serce wyprawiało istne harce. Marzył,
by między nim a Sasuke doszło do czegoś więcej, a jednoczenie nie mógł spełnić
tych marzeń nawet, gdy sytuacja temu sprzyjała.
-Dobrze. Masz rację, po prostu…- Sasuke przysunął się do niego i musnął wargami
jego czerwony, gorący policzek – jesteś taka słodka i śliczna… - wyszeptał. Naruto
jęknął w duchu, klnąc swoją słabą wolę, po czym uniósł głowę i połączył swoje
wargi z wagami Sasuke. Uchiha był zbyt kuszący, zbyt seksowny i zbyt
uwodzicielski.

Trochę zajęło, zanim wyszli z pokoju Sasuke, mimo że ten już nie próbował się

do Naruto dobrać i pozwolił mu zapiąć rozpięty guzik.Uzumaki czuł się trochę
dziwnie, będąc obiektem TAKIEGO zainteresowania innego faceta. To było… sam
nie wiedział, jakie. Cieszył się, że podoba się Sasuke,choć to było chore, bo tak
naprawdę, to Sasuke podobała się nieistniejąca nigdy Naruko. Nie miał pojęcia, jak
się z tego wyplącze. Po prostu nie wiedział, a mecz Anbu i Taki miał się odbyć już za
trzy tygodnie, w pierwszy weekend wakacji. Było tak mało czasu!

Po jakimś czasie zeszli na dół, skąd dobiegała już głośna MUZYKA i liczne

głosy. Gdy znaleźli się na schodach okazało się, że impreza trwa w najlepsze.

8. Próba Naruko

-Idziemy szukać żarcia! – oznajmił Naruto, patrząc z góry na tłum ludzi, kręcących
się po holu w domu Sasuke. Wszyscy mieli na sobie hawajskie ubrania i różne tego
typu dodatki, niektórzy tańczyli w rytm muzyki, dudniącej z poustawianych w kątach
głośników, niedaleko schodów Hidan robił za DJ-a, otoczony wianuszkiem ślicznych
dziewczyn w minispódniczkach, a po przeciwległej stronie holu znajdował się… -
Tam! –zawołał Naruto, wskazując stół z żarciem i napojami. Ludzie kręcili się przy
nim, napełniając plastykowe kubki czerwonym ponczem lub nabierając garści
chipsów z dużych, kolorowych misek.
-Jak sobie życzysz – powiedział Sasuke, ogarniając go ramieniem i nim Naruto
zdążył się cofnąć, skradł mu kolejnego całusa.
-Ej!
-No co? – obruszył się Sasuke z szerokim uśmiecham na twarzy, prowadząc go w dół
schodów. – Nie mogę całować swojej dziewczyny? – zapytał.
-Ale nie przy tylu ludziach –syknął, a Sasuke zaśmiał się głośno i odcisnął mu całusa
na czole.
-Za dużo ode mnie wymagasz – szepnął mu na ucho, a serce Naruto zabiło trochę
szybciej, bo poczuł jego oddech na szyi i skojarzyło mu się to z sytuacją z pokoju
Sasuke. Zdecydowanie za bardzo się w to wkręcał, stanowczo za bardzo… Z dnia na

background image

dzień – choć nie wierzył, że potrafi się do tego przyznać – coraz bardziej zakochiwał
się w Sasuke. Nie miał pojęcia, jak to możliwe i jak się to stało, ale czuł, że jeszcze
trochę, a wpadnie po uszy i chyba bez odwrotu. Jak do tej pory jeszcze nigdy do
nikogo nie czuł czegoś tak silnego i póki nie zaczął czuć do Sasuke nawet nie
wiedział, że można kochać tak… w taki sposób… Odkąd Uchiha się pojawił,
wszystko zaczęło obracać się wokół niego, wypełnił każdy moment i element życia
Naruto i Uzumaki już zupełnie się w tym wszystkim pogubił. Nie wiedział, co ma
myśleć i co robić. Bardzo, bardzo chciał zagrać w meczu przed selekcjonerem, a z
drugiej strony bardzo, bardzo chciał zostać z Sasuke. Niestety, to drugie nie było
możliwe. Po prostu niewykonalne było, by utrzymać przed Sasuke tę głupią
tajemnicę dłużej, niż kilka tygodni. Nawet dziś Sasuke o włos nie odkrył jego
tajemnicy, było tak blisko! A najgorszy problem był w tym, że Naruto chciał, by
między nimi doszło do czegoś więcej, niż paru buziaków! Ta sytuacja była chora!
CHORA!
-O czym myślisz? – zagadnął Sasuke, torując mu przejście między ludźmi. Naruto
nawet nie zauważył, kiedy Uchiha ponownie złapał jego rękę.
-O całowaniu – odparł Naruto, a Sasuke spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem. –
No co?
-No… nic, tylko… - Sasuke zaśmiał się. – Już nic, chodź, czuję jedzenie…
-Ja też – stęknął Naruto. – Jestem taka głodna…

Przepychając się miedzy tańczącymi ludźmi dotarli do stołu, gdzie stało

jedzenie. Naruto natychmiast zlokalizował pizzę, leżącą na stole i razem z Sasuke
kulturalnie wzięli ją w posiadanie, jak na zdobywców przystało. Zresztą, gdyby
banda łosi, którą sprosili tu brat Sasuke i jego paczka dorwała się do hawajskiej,
Naruto nigdy by im tego nie wybaczył.
-Chcesz coś do picia? – zapytał Sasuke, gdy zjedli po dwa kawałki pizzy.
-Uhum, tak – przytaknął Naruto, zastanawiając się, czy Naruko wyjdzie na mega
obżartucha, jak zje więcej od Sasuke? W końcu jednak stwierdził, że olać to i sięgnął
po kolejny kawałek.
-Może być poncz? – zaproponował Sasuke, a Naruto ściągnął brwi.
-Chcesz, żebym była łatwa? –zapytał podejrzliwie. Sasuke wyszczerzył zęby.
-Tak, tylko o to mi chodzi. A wiesz…
-Błagam, tylko bez zboczonych żartów! – zawołał Naruto, po czym wgryzł się w
trzeci kawałek pizzy.
-Dobra, dobra. Nie miałem niczego złego na myśli.
-Chyba źle sobie definiujesz „zło”, Sasuke… - powiedział Naruto z przekąsem.
Sasuke wyrwał mu z rąk pizzę i nim blondyn zdążył ją na powrót odebrać, odgryzł z
niej spory kawałek.
-Hej, to był mój kawałek! – zawołał oburzony Naruto.
-A podpisałaś go? – drażnił się z nim Uchiha, podnosząc w górę kawałek pizzy, poza
zasięg rąk niskiego Naruto.
-Oznaczyłam! Ugryzłam go! –zawołał Naruto.
-Ja też go ugryzłem…
-Uchiha, nie drażnij się ze mną! – zawołał blondyn, a Sasuke zaśmiał się, złapał go w
pasie i przyciągnął do siebie. Naruto natychmiast zaczął się wyrywać.

background image

-Nie, podły dupku, oddawaj pizzę, a nie się… do mnie… kleisz, no!
-Poproś – powiedział Sasuke, a Naruto zbladł. Uchiha wciąż trzymał ją w pasie,
patrząc mu wyzywająco w oczy.
-Popr… poproś? – powtórzył Naruto z niezrozumieniem, a Sasuke uśmiechnął się
cwaniacko.
-Tak, poproś – powiedział, unosząc jedną brew. – Chyba że tchórzysz…?
-A niby co to ma znaczyć?! –obruszył się Uzumaki. Uchiha zaśmiał się perfidnie.
-To, co słyszałaś. Inaczej nici z ponczu i pizzy…
-Czego chcesz?
-Buziaka – odparł Sasuke i zrobił dziobek. Naruto zachichotał, wspiął się na palce i
cmoknął jego usta. Cofnął się.
-Zadowolony? – zapytał, a Sasuke zmarszczył brwi.
-No nie wiem, nie wiem, jakoś mało się starałaś… - zacmokał, wciąż trzymając
kawałek pizzy wysoko nad swoją głową, a drugą ręką oplatając pas Naruto. Uzumaki
uśmiechnął się, doskonale wiedząc, o co Sasuke chodzi. Jak do tej pory to głównie
Uchiha inicjował pocałunki.

Naruto wspiął się na palce, zacisnął dłonie na przedzie hawajskiej koszuli

Sasuke i przyciągając go do siebie, wpił się w jego usta, całując go mocno. Sasuke
uśmiechnął się, będąc jednocześnie całkowicie biernym.Naruto nieśmiało wsunął mu
język do ust, przesuwając nim po języku Uchihy. I wtedy to Sasuke przejął
inicjatywę, jakby nie mógł dłużej wytrzymać bierności.

Naruto zorientował się nagle, że woli być całowanym, anie całującym. To było

naprawdę fajne, gdy Uchiha trzymał go w taki sposób jak teraz i tak mocno i głęboko
całował, że Naruto nie był zdolny do nawet jednej myśli, a jego serce waliło jak
szalone. W dodatku wciąż pragnął więcej…

Uchiha zakończył molestowanie jego warg i cofnął się, a Naruto opadł na całe

stopy i ukrył zawstydzoną twarz w jego klatce piersiowej. Nie lubił publicznych
pocałunków, uważał, że takie rzeczy powinny się dziać, kiedy byli tylko we dwoje.
Zawsze, gdy patrzył na całujące się w miejscu publicznym pary brał go niesmak. A
teraz sam właśnie całował się na imprezie, w obecności tłumu ludzi. Nawet nie chciał
zerkać w ich stronę, był pewien, że przynajmniej połowa się na nich gapiła.
-No, no – mruknął Sasuke. – Muszę częściej kraść ci jedzenie.

Naruto pokręcił głową i odsunął się. W tym samym momencie ktoś

odchrząknął znacząco, więc obaj zerknęli w bok.

Obok nich stanął znajomy Itachiego, Sasori, czy jakoś tak, Naruto nie miał

pamięci do imion. Rudowłosy przyglądał im się nieco kpiąco.
-Sasuke, Itachi prosi cię na słówko – zwrócił się do czarnowłosego, a Uchiha
zmarszczył brwi. – Powiedział, że będzie w kuchni.
-Czego chce? – zapytał Sasuke, a chłopak wzruszył ramionami.
-Nie wiem, prosił tylko, bym cię zawołał. Szedłem do stołu napić się – wyjaśnił.
Sasuke zerknął na Naruto.
-Poczekasz na mnie chwilę? –zapytał, a Uzumaki skinął głową.
-Nie martw się, zajmę się twoją dziewczyną – wtrącił się czerwonowłosy z szerokim
uśmiechem na twarzy. – Dotrzymam jej towarzystwa.

Sasuke obrzucił go uważnym spojrzeniem, po czym ucałował czoło blondyna i

background image

odszedł, szepcząc, że zaraz wróci. Sasori stanął na jego miejscu i sięgnął po
plastykowe kubki, po czym nalał do obu ponczu. Jeden z nich podał Naruto.
-Dzięki – mruknął Uzumaki.
-Pamiętasz mnie? – zagadnął chłopak, a Naruto zmarszczył nos.
-Jesteś Sasori, tak? Ten chłopak, Hidan – Naruto wskazał tłum ludzi, wiedząc, że
gdzieś tam jest szarowłosy – tak mówił…

Sasori zaśmiał się.

-Tak, ale my poznaliśmy się wcześniej – rzekł. Naruto upił łyk ponczu, zastanawiając
się nad jego słowami.
-Wcześniej?
-Tak, w pizzerii. Szukałaś bransoletki…

Naruto otworzył szerzej oczy, nagle kojarząc, skąd zna rudowłosego. Ten

chłopak pracował w pizzerii, do której zawiózł go Kiba na spotkanie z Uchihą!
-No tak – powiedział w olśnieniu. – Wtedy, kiedy poznałam Sasuke!

Przez twarz Sasoriego przemknął lekki cień.

-Tak, tamtego dnia – mruknął, również upijając łyk ponczu. – Masz ochotę wyjść na
świeże powietrze? – zapytał nagle. – Głośno tu.
-Czemu nie – odparł Naruto, wzruszając ramionami. On również nie lubił rozmawiać
w hałasie, a nachylanie się ku rudowłosemu by go usłyszeć ani trochę mu nie leżało,
nie miał zamiaru być bliżej jakiegokolwiek innego faceta, prócz Sasuke.

Sasori poprowadził go w stronę drzwi, po czym wyszli na wieczorne

powietrze. Na zewnątrz nie było nikogo, tylko na dużym podjeździe stało kilka
samochodów. On i Sasori stanęli obok balustrady; Naruto powiódł spojrzeniem po
ogrodzie, pijąc swój poncz. Był dobry, tylko jak dla niego, nieco za dużo w nim było
alkoholu. Naruto raczej nie pił, przeważnie prowadził, dlatego unikał alkoholu.
-Przyjemnie – mruknął Sasori, zerkając na Naruto.
-Tak, całkiem – odparł chłopak, zastanawiając się, o co rudemu chodzi.
-Ty i Sasuke… chodzicie ze sobą, prawda? – zagadnął, a Naruto mało nie zachłysnął
się ponczem. Jakoś głupio mu było rozmawiać o takich rzeczach z obcym kolesiem.
-E… no tak – mruknął, wpatrując się w drzewa w ogrodzie Uchihy.
-Szybko – mruknął Sasori. – Zastanowiłaś się nad tym…?
-Nie rozumiem – odparł Uzumaki, patrząc teraz wprost w oczy Sasoriego.
-No wiesz – mruknął chłopak. – Nie tak łatwo zdobyć Sasuke. Każdy Uchiha ma
wiele… adoratorek – powiedział, a Naruto zmarszczył czoło. Do czego dążył kumpel
Itachiego? Co miał na myśli? –Zastanawiam się, co zrobiłaś, że tak szybko go
uwiodłaś?

Uzumaki wytrzeszczył oczy, gdy koleś zmierzył go od stópdo głów, na chwilę

zatrzymując wzrok na dużych piersiach Naruto.
-Przepraszam cię, co ty sugerujesz? – zapytał, a chłopak uśmiechnął się.
-Uchiha nie jest taki niezwykły– rzekł, spoglądając na ogród. – Jego rodzina jest na
skraju bankructwa, mają ładny dom, długi i nic więcej. Za to ja – spojrzał na Naruto
wymownie – mogę ci zapewnić wszystko. Widzisz, moi rodzice są właścicielami
sieci pizzerii, byłaś w jednej z nich, tak naprawdę nie jestem barmanem, a
kierownikiem. Podobasz mi się.

Naruto zdębiał. Przez chwilę nawet nie docierało do niego, co koleś

background image

powiedział. Dopiero po tym, jak otrząsnął się z szoku, dotarło do niego, za jaki typ
dziewczyny Naruko została wzięta. Nawet przemknęło mu przez myśl, że będąc
dziewczyną miał o sto procent większe powodzenie niż przez całe swoje życie, gdy
był facetem, ale była to głupia myśl.
-Ty… ty myślisz, że jestem z Sasuke dla kasy?! – zapytał z niedowierzaniem, patrząc
na rudego ze złością. – Odbiło ci?! Ja nawet nie miałam pojęcia, że jest bogaty! –
wykrzyknął ze złością. – Sasuke przywiózł mnie tu, żebym to zobaczyła, bo nie
wiedział, jak mi to powiedzieć! A poza tym, nawet jakby zbankrutował i stracił
wszystko myślisz, że bym go rzuciła?! Pieniądze przecież nie zmieniając uczuć! W
ogóle…- na chwilę go zatkało, nie wiedział, co powiedzieć. – W ogóle, jak śmiesz?!
–zawołał w końcu, skrajnie oburzony. – Za kogo ty mnie masz, palancie?!

Rudowłosy prychnął i wyprostował się, stając tuż przed Naruto. Ten zadarł

głowę, by patrzeć mu w oczy. Miał ochotę zmiażdżyć mu nos.
-Oj weź, przestań – powiedział Sasori, wyciągając rękę. Złapał w palce kosmyk jego
włosów i przeciągnął go między palcami. – Po co chwytasz się tonącego okrętu?
Przecież jestem równie przystojny co Sasuke…
-Jesteś odrażający – warknął Uzumaki i chciał odejść, ale chłopak złapał go za
ramiona. – Hej, puszcz…!!!

Facet zakneblował mu usta swoimi ustami, a Naruto wytrzeszczył oczy,

sparaliżowany i zszokowany. W całym swoim życiu nie przypuszczał, że kiedyś
będzie całował jakiegokolwiek faceta, a teraz było ich już dwóch!

Kiedy Sasori spróbował językiem rozewrzeć mu usta, wściekły Naruto

otrząsnął się z szoku i ugryzł go w dolną wargę, a gdy chłopak cofnął się, syknąwszy,
z całej siły kopnął go kolanem w podbrzusze. Rudy z jękiem zgiął się w pół, a w
oczach stanęły mu łzy.
-Ty palancie! – wrzasnął Naruto, ręką ocierając usta. – Zwariowałeś?!
-N-Naruko?

Naruto spojrzał w bok i dostrzegł Sasuke i Itachiego, stojących w drzwiach i

patrzących na niego w szoku. Poczuł, że ze złości zaraz wykipi.
-Sasuke! – zawołał, po czym rzucił się ku swojemu chłopakowi i wpadł w jego
ramiona. – On mnie zaatakował!
-Wcale… nie… - wysapał klęczący czerwonowłosy. – Ta wariatka mnie kopnęła!
-Bo mnie zaatakowałeś! Przestraszyłam się, co miałam robić?! – spojrzał na wciąż
zszokowanego Sasuke. – Złam mu nos, albo sama to zrobię!

Dopiero teraz Sasuke zaśmiał się, po czym wciąż się śmiejąc, ucałował jego

czoło. Itachi wyminął ich i podszedł do przyjaciela, poczym pomógł mu podnieść się
na nogi.
-Jestem z ciebie dumny,kochanie – szepnął Sasuke. – Doskonałe kopnięcia. Mogłaś
nawet celować niżej,dłużej by cię pamiętał – powiedział, głaszcząc Naruto po głowie.
Uzumaki przymknął oczy.
-Masz rację – powiedział, a czerwonowłosy jęknął i spojrzał na Itachiego.
-Zadowolony? – zapytał starszego Uchihę. – Laska zdała! Do tego obiłaby mi
klejnoty, gdyby wymierzyła lepiej!
-Z-zdała? – Naruto spojrzał na Sasuke, który zaklął pod nosem. – Co znaczy „zdała”?
Co wy…?

background image

-To nie tak, Naruko, posłuchaj…

Uzumaki wyrwał się z jego objęć, cofając.

-Co „posłuchaj”?! – wykrzyknął, zerkając to na Sasuke, to na jego brata, stojącego
obok czerwonowłosego. – W co wy pogrywacie i za kogo mnie macie?! A ty! –
spojrzał z furią na Sasuke. –Jesteś dupkiem!

Obrócił się i zbiegł po schodach, słysząc, jak Sasuke rzuca kilka przekleństw

pod adresem swojego brata.
-Naruko! – wydarł się Sasuke. –Naruko, zaczekaj! Naruko!

Uzumaki wcale nie miał zamiaru zaczekać, ale źle mu się biegło w butach na

obcasie i Sasuke zaraz go dogonił, po czym zastąpił mu drogę. Naruto wyhamował i
spojrzał na niego ze złością.
-Zejdź mi z drogi, Uchiha! –zawołał. – Odejdź! Nie chcę cię znać!
-Nie, zaczekaj, to nie tak…
-Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień! – wykrzyknął, wyprowadzony z równowagi. Jak
Uchiha śmiał mu to zrobić, pocałunek z tamtym kolesiem był obrzydliwy! – Odwal
się, jak mogłeś…?!
-To nie tak! – krzyknął Uchiha, a Naruto wzdrygnął się i spojrzał na niego zdumiony.
Sasuke nigdy nie podniósł na niego głosu i nigdy się na niego nie zdenerwował.
Zamarł, struchlały, a czarnowłosy podszedł do niego i położył mu dłonie na
ramionach. Zajrzał mu w oczy. – Posłuchaj mnie, Naruko. Nic, zupełnie nic o tym nie
wiedziałem i nie mam z tym nic wspólnego – szepnął. – Wierzysz mi?
-Nie – odparł Naruto, a Sasuke zrobił smutną minę.
-Naruko – odezwał się cicho. – Uwierz mi, proszę. Itachi mnie zawołał, poszedłem
do niego, a on zaczął mnie o ciebie wypytywać. Broniłem cię w jego oczach, a wtedy
powiedział „Możemy to zobaczyć, właśnie teraz twoja dziewczyna uwodzi
Sasoriego, mogę się założyć!” I poprowadził mnie na schody. Gdy się tam
znaleźliśmy, zobaczyłem ciebie i jego,to jak się całujecie – Naruto zadrżał, a Sasuke
mocniej zacisnął mu palce na ramionach. – Lecz wtedy Sasori odskoczył od ciebie
gwałtownie, a ty kopnęłaś goi zaczęłaś krzyczeć, po czym przybiegłaś do mnie. Nic o
tym nie wiedziałem, przysięgam ci.
-Dlaczego Itachi to zrobił? –jęknął Naruto i wtulił się w tors Sasuke. – On mnie
pocałował, to było okropne! Nie lubię go!
-Chodź – powiedział twardo Sasuke, po czym złapał go za rękę. Obrócili się w stronę
schodów, gdzie w ciąż stał Itachi, na szczęście bez Sasoriego, na widok którego
Naruto wzięłoby obrzydzenie. Sasuke poprowadził blondyna do swojego brata, po
czym puścił rękę Naruto, wziął zamach i z całej siły przyłożył Itachiemu pięścią w
gębę. Naruto zakrył dłońmi usta, a Itachi zachwiał się i złapał ściany, patrząc w szoku
na młodszego brata. Po jego brodzie, z rozciętej wargi, spłynęła kropla krwi.
-To za eksperymentowanie na mojej dziewczynie – warknął Sasuke, gdy Itachi starł
krew z twarzy. – Masz jej coś do powiedzenia? – zapytał oschle. Itachi spojrzał na
Naruto, po czym wyprostował się, a następnie zgiął w ukłonie. Naruto wytrzeszczył
oczy.
-Przepraszam – powiedział,prostując się. – Nie powinienem tego robić. Wszystko, co
powiedział Sasori, było kłamstwem, wymyśliłem tę bajeczkę. Jesteś… chyba muszę
przyznać, że nie mam podstaw, by o cokolwiek cię podejrzewać.

background image

Naruto patrzył chwilę na niego, a potem się uśmiechnął.

-Robiłeś to ze względu na dobro Sasuke – powiedział. – Ale nie masz o co się bać, bo
ja go naprawdę lubię.

Sasuke spojrzał na niego, po czym pochylił się i po raz kolejny tego dnia

odcisnął mu na czole mocny pocałunek.

Itachi pozwolił sobie na uśmiech.

-Chyba… raczej… raczej dobrana z was para – powiedział, a Sasuke przycisnął
Naruto do swojego ramienia. Blondyn wyciągnął rękę w stronę starszego Uchihy, a
ten uścisnął ją, a potem pochylił się i dodatkowo ucałował go w rękę.
-Zgoda? – zagadnął Uzumaki, a Itachi skinął głową.
-Zgoda – przytaknął.

Sasuke odetchnął, a Itachi skinął im głową i odszedł. Sasuke i Naruto zostali

sami na werandzie, patrząc na siebie. W końcu Uchiha uśmiechnął się, ujął Naruto za
ręce i zarzucił je sobie na szyję. Zaczęli kołysać się w rytm wolnej muzyki, jaka
dobiegała z wnętrza domu. Naruto wtulił się w szerokie ramiona swojego chłopaka,
pragnąc, by ta chwila nigdy nie minęła. Teraz, w taki sposób, było tak dobrze. Bał się
przyszłości i tego, co się wydarzy, dlatego nie chciał, by czas płynął. Chciał go
zatrzymać.

Obaj, w tym samym momencie zbliżyli do siebie swoje twarze i złączyli usta w

pocałunku. Skrzypnęły frontowe drzwi.
-A, tu jesteście, gołąbki! – zawołał Suigetsu, a oni odsunęli się od siebie z jękiem
zawodu i spojrzeli na jasnowłosego.
-Czego? – warknął Sasuke niezadowolonym głosem. Naruto odwrócił twarz,
zawstydzony. Wciąż czuł się głupio, gdy ktoś widział go w takiej sytuacji. Niby inni
nie wiedzieli, że jest facetem, ale on sam to wiedział i to mu wystarczyło. Nie chciał,
by ktoś widział, jak się całuje z innym mężczyzną.
-No… ja i Karin was szukamy. Zapraszałeś nas – powiedział zdezorientowany Sui, a
Sasuke pokręcił głową.
-Już idziemy – powiedział, obejmując Naruto. Razem wrócili do środka i tam
dokończyli swój taniec…

9. Wszystko na nic

-AU!!! – zawołał Naruto i jęknął, krztusząc się. Nie wytrzymał i klęknął na jedno
kolano, trzymając się za brzuch. Zasłonił usta grzbietem dłoni, oddychając nierówno
i boleśnie.
-Kiba, odjebało ci?! – zawołał Neji, jednak Inuzuka tylko prychnął i przykucnął
przed klęczącym blondynem. Byli za szkołą, było już po lekcjach. Uzumaki właśnie
próbował wytłumaczyć kapitanowi Anbu, że dłużej nie da rady szpiegować Sasuke.
Skończyło się to szarpaniną i silnym ciosem w żołądek, jaki zafundował mu Kiba.
-Co ty odpierdalasz, Uzumaki? – zapytał Inuzuka. – Czy tak się umawialiśmy? Miały
być trzy treningi, a ty byłeś dopiero na jednym… - wycedził.
-To i tak… nie pomoże – wysapał Naruto i spojrzał na Inuzukę. – To bez sensu, nie w
tym sęk. Ja nie chcę już tego robić – jęknął, a Inuzuka zaśmiał się i złapał go za
włosy. Naruto szarpnął się, jednak Kiba był silniejszy. Pchnął go na ścianę i przyparł

background image

do niej, a Naruto krzyknął, czując, jak wyrywa mu włosy. Inuzuka przycisnął do
ściany jego klatkę piersiową.
-Nie chcę słyszeć odmowy – warknął. – Jak tego nie zrobisz, nie puszczę cię na
boisko, choćbyś mnie błagał, rozumiesz?!
-Ale to okrutne! – zawołał Naruto. – Ja nie mog…

Urwał, gdy Kiba uderzył go z otwartej dłoni i osłonił się rękami. Policzek piekł

mocno.
-Dokończysz to, Uzumaki. Mamy umowę. W innym wypadku dorwiemy cię i
dopiero pożałujesz. Od dłuższego czasu mam ochotę złamać twój prosty nosek,
kumasz? – warknął i puścił go, wstając. Oni Hyuuga odeszli, nie oglądając się, a
Naruto ukląkł na ziemi, kaszląc. Cały dygotał i nie miał sił podnieść się na nogi.
Wiedział, że Kiba zareaguje gwałtownie, ale żeby go bić? Tego blondyn się nie
spodziewał.

Siedział tak chwilę, a potem zebrał się z ziemi, otrzepał i wolno, wciąż

trzymając się za brzuch, ruszył niechętnie w stronę przystanku. Gdy jechał do domu
cały czas myślał o swojej beznadziejnej sytuacji. Po prostu już nie wiedział, co robić?
Z jednej strony Kiba i jego osiłki oraz perspektywa dłuższego pobytu w szpitalu, z
drugiej Sasuke i fakt, że jak się dowie to najprawdopodobniej Naruto także wyląduje
w szpitalu… a z trzeciej, co w ogóle było jakieś chore, ten cały selekcjoner i mecz, na
którym Naruto po prostu musiał, musiał być!

Gdy wrócił do domu, zjadł obiad, pogadał chwilę z rodzicami, a wieczorem

ubrał się w dresy i ze słuchawkami w uszach poszedł biegać. Zapuścił się ostatnio,
ponieważ przez to wszystko nie miał czasu ani ochoty na ćwiczenia. To znaczy, i tak
sobie ćwiczył, rankiem przed szkołą, ale od dawna nie biegał. Brakowało mu piłki
tak cholernie bardzo, że czuł się na wpół żywy i zniechęcony. Nie mógł uwierzyć, że
uwikłał się w takie bagno. I do tego w niedalekiej przyszłości miał skrzywdzić kogoś
tak fajnego, jak Sasuke.

Sasuke. Już samo to imię wywoływało w Naruto dreszcze. Po sobotniej

imprezie miał taki sen o Sasuke, że na samo jego wspomnienie płonęły mu uszy.
Nigdy nie przypuszczał, że główną rolę w jego najlepszych snach erotycznych będzie
grał inny facet, a jednak. Naruto zakochał się w Sasuke, zakochał się w nim po uszy i
nie widział już w tym odwrotu. Nie przypuszczał, że coś takiego mogłoby się w
ogóle stać.

Truchtem dotarł do parku, a tam wybrał sobie przyjemniejszą alejkę i nieco

przyspieszając bieg, ponownie pogrążył się w ponurych myślach. Intensywnie szukał
rozwiązania, jak wyjść z tego bagna, w którym tonął dosłownie po samą szyję.
Dopiero z całą mocą docierało do niego, jak wiele szkód mogą wyrządzić takie chore
decyzje, a najważniejszą z nich było złamane serce Sasuke. A Naruto nie chciał łamać
mu serca! Gdyby można to było rozwiązać w jakiś inny sposób!

Rozwiązania jednak nie było i Naruto nie znalazł go nawet do wtorkowej

randki z Sasuke, na jego treningu. Gdy siedział na trybunach i patrzył, jak Sasuke gra
zżerała go taka zazdrość, ze hej. W dodatku czas mijał i mecz z Anbu zbliżał się
nieuchronnie, a wraz z nim odwiedziny selekcjonera z FC Konoha. Naruto nadal nie
mógł się wyrzec swojego marzenia, tak bardzo chciał zagrać przed tym facetem, że to
pragnienie równało się z zakochaniem w Sasuke.Kiba, jego groźby i perspektywa

background image

szpitala schodziły przy tych dwóch sprawach na drugi plan.

Po treningu Sasuke spotkali się z Suim i Karin i poszli na podwójną randkę, na

którą się umawiali, jednak nie do kina, lecz do znajdującej się niedaleko szkoły tej
trójki naleśnikarni. Później jednak się rozstali, Sasuke i Naruto poszli na spacer do
parku, a Sui i Karin na zakupy,bo wybierali się w nadchodzącą sobotę na wesele
kogoś z rodziny Karin i dziewczyna nie miała sukienki.

Łazili po parku niedaleko szkoły Sasuke, trzymając się za ręce i gadając o

różnych głupotach. Tylko przy Sasuke Naruto zapominał o wszystkich swoich
problemach. Sasuke miał taką kojącą moc, jego obejmujące Naruto ramiona działały
jak balsam. Wystarczył buziak, ciepłe słowo, jedno przytulenie, a świat jawił mu się
nagle w jaśniejszych barwach. Dopiero po rozstaniu dopadały go wyrzuty sumienia.
-Co robisz w weekend, masz coś zaplanowane? – zagadnął go Sasuke, gdy szli wolno
w stronę auta. Naruto nie chciał rozstawać się z Sasuke, chciał łapać każdą chwilę z
nim zanim wszystko się wyda i już nigdy go nie zobaczy i nie dotknie. Sasuke jednak
był umówiony na kolację z rodzicami i nie mógł dłużej zostać.
-Nie – odparł blondyn. – Wiesz, że ja nie planuję.
-A wiec już masz. Mam coś specjalnego – powiedział Uchiha, a Naruto zerknął na
niego, zaciekawiony.
-Co takiego?
-Małą wycieczkę. Niestety, to trochę poza Konohą, więc będzie potrzebna ci piżama,
jednak gwarantuję dobrą zabawę.
-Wycieczkę? – zapytał Naruto zdziwiony, a Sasuke przytaknął.
-Do kolejnego miejsca ze swoją historią – odrzekł Uchiha. – Wyjedziemy w sobotę,
wrócimy w niedzielę popołudniu. Zgadzasz się?

Naruto zawahał się. Dwudniowa wycieczka oznaczała noc z Uchihą, ale z

drugiej strony chciał z nim spędzać każdą możliwą chwilę, każdy dostępny moment.
Propozycja była więc tak kusząca, że nie mógł tak po prostu odmówić, wiedział też,
że jeśli Sasuke będzie chciał od tej nocy czegoż więcej, a on się nie zgodzi, to Sasuke
jego decyzję uszanuje. Nie miał się więc czego bać.
-Jasne – odparł. – Z chęcią się z tobą wybiorę. A gdzie?
-To tajemnica – rzekł Sasuke. –Spakuj jednak długie spodnie i jakąś ciepłą bluzę, bo
dużo czasu spędzimy w plenerze.
-Ou, znów będziemy się wspinać?– zapytał zaciekawiony Naruto, a Sasuke pokręcił
głową.
-Nie, wręcz przeciwnie – odparł.

Po powrocie do domu Naruto usiadł przed kompem i wysłał Kibie RAPORT z

treningu Taki wraz z nagranym telefonem filmikiem. Potem przebrał się w dresy i by
zapomnieć o wszystkim, co się działo, znów poszedł biegać.

Dni do soboty mijały coraz szybciej. Sasuke nie miał dla niego za wiele czasu

z powodu jakichś zobowiązań rodzinnych, jednak udało im się na chwilę spotkać w
czwartek wieczorem. Umówili się wtedy dokładnie, kiedy w sobotę wyjadą i co
Uzumaki ma ze sobą zabrać. Naruto zżerała ciekawość dotycząca tego, gdzie chce go
zabrać Sasuke, Uchiha nie chciał jednak puścić pary z ust. Twierdził, że to, co
zaplanował, będzie kolejną niespodzianką.

W końcu nadszedł sobotni ranek. Naruto, wedle zaleceń Sasuke, wyspał się, a

background image

potem zszedł na dół na śniadanie i w kuchni zastał gotującą obiad mamę. Ojca nie
było, do południa miał być w pracy, ostatnio, z powodu jakiegoś tam projektu
zostawał na różne nadgodziny.

Gdy usiadł przy kuchennym stole, mama spojrzała na niego ponuro i

marszcząc karcąco czoło, postawiła przed nim wyjęty z lodówki talerz z kanapkami.
-Jednak jedziesz? – zapytała oschle, a Naruto westchnął. Mamie średnio podobał się
pomysł Sasuke, a Naruto nie miał odwagi przyznać się jej, że chce tam jechać, bo się
zakochał, a wie, że długo nie będzie w stanie utrzymywać swojej tajemnicy.
Wiedział, że mama potępiłaby go za jego decyzję, w końcu była ona strasznie
samolubna. Naruto wiedział, że nie postępuje zbyt szlachetnie, myśląc o sobie i
chcąc, by chwile z Sasuke trwały jak najdłużej. To przez to Sasuke coraz bardziej się
w nim zakochiwał i że tylko bardziej złamie mu serce, jeśli wszystko się wyda. A że
wyda, to było pewne.
-Tak, jadę – odparł, patrząc a swój talerz. – Muszę tam jechać, to by było dziwne,
gdybym odmówił.
-Przemyślałeś to? – zapytała mama, krojąc gwałtownie marchewkę. Naruto
westchnął.
-Z setki, a może nawet i tysiące razy. Myślę i myślę, ale to nic nie daje. Dlatego wolę
działać.

Mama zerknęła na niego, ale już nic nie powiedziała. Gdy zjadł, podziękował

jej za śniadanie i pobiegł na górę, żeby się spakować. Upchał w małą torbę dżinsy,
bluzeczkę na krótki rękaw i czystą bieliznę oraz parę skarpetek, na siebie wkładając
podobny strój, wzbogacony o bluzę. Sasuke mówił, że ma się ubrać w wygodne
ciuchy, uznał wiec, że najlepsze będą zwykłe spodnie, luźna, niebieska koszulka i
pomarańczowa bluza. Perukę spiął w dwie kitki, bo tak najbardziej mu się podobało.
Malować się raczej nie malował, wytuszował tylko rzęsy i pociągnął usta
błyszczykiem, i tylko tusz i błyszczyk sobie spakował. Ponadto zabrał spray na
komary, który radził mu zabrać Sasuke. Naruto podejrzewał, że Uchiha zaplanował
im jakiś wypad do lasu, no bo po co innego byłby im spray na komary? Cóż, jeśli
miałaby to być taka wycieczka, jak wtedy na Górę Konoha, to Naruto nie miał nic
przeciwko. Uwielbiał takie wycieczki.

Gdy zszedł na dół, ubrany w strój Naruko, mama zmierzyła go od stóp do

głów, a potem tylko pokręciła głową.
-No co?! – obruszył się.
-Naprawdę wyglądasz jak dziewczyna – powiedziała.
-Tata mówił, że ty zawsze chciałaś mieć córeczkę – odpowiedział kpiąco,
przedrzeźniającym ją tonem. Mama parsknęła śmiechem.
-Jest różnica między„córeczką”, a synem transwestytą… - odparła przekornie, a on
skrzywił się.
-Bardzo śmieszne – zakpił. Przegarnął włosy do tyłu i usiadł przy stole, kładąc torbę
na podłodze. Zaczął bębnić palcami w blat stołu, nie mogąc się doczekać, aż
TELEFON w jego kieszeni zawibruje, dając znać, że Sasuke po niego jedzie.

Nie było sensu zastanawiać się teraz, czy powinien jechać, czy może jednak

nie. Podjął decyzję, że pojedzie i odwiedzi kolejne miejsce z ciekawą historią z życia
Sasuke. Naruto chciał go poznawać, bardziej i bardziej i nie cierpiał samego siebie za

background image

to, że tak się w to wszystko wkręcił.

Jego TELEFON zadzwonił krótko, umówili się z Sasuke na jeden sygnał.

Blondyn zerwał się z krzesła i złapał torbę, zerkając na mamę, która właśnie smażyła
warzywa w woku.
-Muszę już lecieć! – zawołał, a rodzicielka obejrzała się na niego. Cmoknął mamę w
policzek, po czym cofnął się. – Nie martw się, wiesz, ze mi możesz ufać, prawda?
-Wiem. Tylko dlatego pozwalam ci to robić – odparła, nim obróciła się w stronę
patelni. Naruto uśmiechnął się do siebie i wybiegł z domu, zarzucając torbę na ramię.
Szybkim krokiem dotarł na miejsce spotkania, gdzie czekał Sasuke, oparty o swój
czarny samochód. Gdy Naruto zbliżył się, Uchiha ujął go a ramiona, spojrzał mu w
oczy, a potem ucałował go w usta.
-Witaj – szepnął, gdy się trochę odsunął.
-Cześć – odszepnął Naruto. Sasuke wziął od niego jego torbę, lekko zdziwiony.
-Taka mała?
-Na co mi więcej rzeczy? – Naruto wzruszył ramionami, a Sasuke uśmiechnął się i
przytaknął.
-Masz rację.

Uchiha otworzył przed nim drzwi, a Naruto wsiadł do Samochodu. Uzumaki

obserwował w lusterku, jak Sasuke chowa do bagażnika jego torbę, uśmiechając się
do samego siebie. Ten uśmiech wprowadzał blondyna w euforię, sprawiał, że Naruto
drżał cały i miał głupie myśli. Sasuke mu się podobał, musiał to przyznać, a po snach,
jakie miał z Uchihą w roli głównej, zaczął zwracać większą uwagę na doskonałe
ciało czarnowłosego.

Sasuke obszedł samochód, po czym usiadł za kierownicą i zaraz ruszył.

-To mój dom! – powiedział Naruto, gdy mijali jego dom, a Sasuke zerknął przez
szybę na biały budynek, w którym mieszkał Naruto, otoczony brązowym płotem, z
zadbanym trawnikiem, w którym mama ustawiła kilka krasnali wokół obracającego
się pod wpływem wiatru, wiklinowego wiatraka. Sasuke uśmiechnął się lekko.
-Bardzo ładny dom – powiedział. – Będziesz musiała mnie kiedyś zaprosić, jestem
ciekaw, jak wygląda twój pokój – powiedział, a Naruto przytaknął.
-Możemy wpaść, kiedy będziesz mnie odwoził – powiedział. Nie wahałaby się
zaprosić Sasuke nawet teraz, w jego pokoju było wystarczająco dużo babskich
szpargałów, że mógłby uchodzić za pokój dziewczyny. Rodzice też byli
wtajemniczeni, więc nie palnęliby nic dziwnego, mieliby tylko niezły ubaw i
rozrywkę.

Nagle Naruto zorientował się, jak głupie są to myśli i potrząsnął głową. to były

naprawdę głupie myśli, zachowywał się jak dziewczyna Sasuke, a nie powinien!
Zagalopował się w tym wszystkim tak bardzo, że zapominał, jaka była jego rola, co
miał zrobić i że to, co sobie myśli i planuje nie będzie wieczne, że z każdą chwilą
czasu z Sasuke zostaje coraz mniej, mecz w końcu miał się odbyć już za dwa
tygodnie, w pierwszy weekend wakacji!
-Super – odparł Uchiha na jego propozycję, po czym wyciągnął rękę i otworzył
schowek w masce, wydobywając z jego wnętrza paczkę rodzynek.
-Masz ochotę? – zapytał,rzucając je na kolana Naruto i ponownie ujmując kierownicę
w obie dłonie. Uzumaki uniósł brew.

background image

-Na rodzynki?
-Nie lubisz?
-Nie wiem, są mi raczej obojętne. A ty lubisz?
-Bardzo – odparł Sasuke z uśmiechem. Skończyło się to tak, że gdy Uzumaki
otworzył paczkę, obaj zaczęli je wcinać, gadając.

Niedługo potem wyjechali poza Konohę i pomknęli szarą wstęgą szosy w

zupełnie innym kierunku, niż Góra Konoha. Naruto zapytał Sasuke, gdzie jadą, lecz
ten tylko się zaśmiał i pokręcił głową, nie chcąc nic mu zdradzić. Uzumaki
skapitulował i przestał się dopytywać. Podczas drogi gadali o piłce, innych sportach,
muzyce i książkach. Paczka rodzynek skończyła się i zatrzymali się na jakiejś stacji
benzynowej, gdzie kupili wodę do picia i kilka jabłek.

Po prawie dwóch godzinach jazdy droga zaczynała się już Uzumakiemu

nudzić. Sasuke zauważył to i zdradził, że już dojeżdżają. Wkrótce potem skręcili z
autostrady na boczną drogę, którą jechali spory kawałek, aż dotarli do jakiejś
miejscowości. Naruto z ciekawością patrzył, jak mijają drewniane, bardzo ładne
budynki mieszkalne. Chodnikami miejscowości spacerowali ludzie, w witrynach
sklepów były pocztówki i jakieś pamiątki, wszędzie było zielono i ładnie.

Gdy minęli miejscowość, wjechali do lasu. Naruto uśmiechnął się, bo jego

przypuszczenia się sprawdzały. Widocznie musiał tu się znajdować jakiś fajny szlak
dla piechurów i Sasuke chciał mu pokazać. Może nawet gdzieś tu był jakiś zabytek
lub pomnik przyrody? Uzumaki lubił takie atrakcje turystyczne i cieszył się, że zabrał
trochę więcej pieniędzy. Uwielbiał pamiątki z takich miejsc i pocztówki.

Jechali kawałek lasem, aż Naruto zaczął dostrzegać między drzewami jakąś

siatkę. Niedługo potem zza drzew wyłoniły się drewniane domki i twarz Naruto
rozjaśnił jeszcze szerszy uśmiech. Samochód skręcił i przejechali przez bramę,
wjeżdżając na teren ogrodzony siatką. Sasuke zaparkował miedzy samochodami,
przed dużym budynkiem, w którym zapewne mieściła się recepcja. Naruto zaraz
wyskoczył z samochodu i odetchnął głęboko, nabierając w płuca tyle powietrza, ile
tylko się dało.
-Jakie świeże – westchnął.
-Prawda? – zapytał Sasuke, wyciągając z bagażnika jego i swoją torbę, oraz…
-Wędki? – zapytał z niedowierzaniem. Sasuke miał ze sobą dwie, złożone wędki
teleskopowe. Naruto słabo znał się na wędkarstwie, na rybach był z tatą raptem ze
dwa razy. Uchiha wyszczerzył zęby.
-A co, myślisz, że po co bym cię przywiózł w taką głuszę? – Sasuke podszedł do
niego i podał mu jego torbę. – Wyciągnij spray na komary i popryskaj się, bo cię
strasznie pogryzą.

Naruto przytaknął, wyciągnął małą buteleczkę i popryskał siebie, a potem

Sasuke. następnie razem, ramię w ramię, poszli do recepcji zameldować się i
WYBRAĆ klucze do swojego domku.

Po zameldowaniu, przy którym okazało się, że Sasuke jest w tym miejscu dość

dobrze znany, udali się do domku z numerem trzynastym. Sasuke doskonale znał to
miejsce, bo od razu bezbłędnie poprowadził Naruto na miejsce. Ich domek był
pomalowany na pomarańczowo, co sprawiło, że na ustach blondyna zagościł szeroki
uśmiech. Sasuke otworzył drzwi i weszli do środka.

background image

Wnętrze było małe, składało się z jednego, dwuosobowego pokoju i łazienki.

Stały tu dwa jednoosobowe łóżka, stolik z krzesłami, mała szafka, w oknach wisiały
firanki, a na parapecie stał czajnik elektryczny.
-Jak fajnie! – zawołał Naruto, a Sasuke spojrzał na niego jak na wariata.
-Naprawdę ci się podoba? –zapytał ze zdumieniem, a Naruto przytaknął ochoczo.
-No jasne!
-Dobrze. Nie wiem, może chcesz skorzystać z łazienki lub coś? Ja mam w
samochodzie jeszcze kilka rzeczy, między innymi naszą kolację. Zaczekasz?
-Oczywiście – odparł Naruto, a Sasuke uśmiechnął się do niego, cmoknął go w usta i
wyszedł.

Uzumaki wyciągnął ze swojej torby pastę i szczoteczkę do zębów, po czym

poszedł do łazienki. Skorzystał z niej i umył zęby. Łazienka była ciasna, ale za to
czysta i nie śmierdziało w niej, czym zapulsowała u niego potężnie. W ogóle, domek
był raczej przyjazny i podobał mu się, poza tym mieli tu spędzić tylko jedną noc i
jutro wrócić.

Po kilku minutach Sasuke wrócił, niosąc piknikowy koszyk oraz koc. Naruto

zerknął na niego pytająco, a ten wzruszył ramionami.
-Kto powiedział, że będziemy jeść tutaj? – zapytał, po czym postawił koszyk na
małym stoliku i złapał Naruto za biodra. Przyciągnął go do siebie i po chwili już się
całowali.

Gdy faza na czułości im przeszła, poustawiali torby najedynej w pokoju szafce,

a Sasuke rozłożył wędki i wyjął pudełko z przynętą.
-Więc, tu gdzieś jest woda? –zagadnął Naruto, a Sasuke skinął głową.
-Tak – odparł. – Jest tu jezioro i ryby całkiem nieźle biorą. Od dziecka tata nas tu
zabiera, widzisz, to największy zbiornik wodny w miarę blisko nas. Szkoda tylko, że
nie ma tu nic porządniejszego do zanocowania, tylko takie domki – zaśmiał się.
-I co z tego, tu jest fajnie, jak na Zielonej Szkole – zauważył Naruto.
-Dokładnie. Dobrze, pewnie jesteś głodna? – zapytał Uchiha, a Naruto natychmiast
przytaknął. – To trzymaj wędki, a ja wezmę koc i jedzenie i idziemy. Zjemy, trochę
odpoczniemy i spróbujemy coś złapać, co ty na to?
-Brzmi ekstra – odparł Naruto odbierając od niego dwa długaśne kije.

Wyszli z domku i Sasuke poprowadził go ścieżką w głąb lasu. Mijali

pojedynczych ludzi, ale nie było ich wielu, ponieważ było jeszcze poza sezonem,
wakacje dopiero miały się zacząć. Wkrótce potem drzewa zaczęły się przerzedzać, aż
nagle Naruto dostrzegł blask zbliżającego się do zachodu słońca, odbijającego się od
wody. Wkrótce potem jego oczom ukazało się wielkie jezioro, otoczone lasem, po
którym pływały jakieś łódki. Gdzieniegdzie znajdowali się ludzie, ale było ich
niewielu. Z drugiej strony majaczył plaża i to tam skupiło się najwięcej ludzi, z tej
odległości widocznych jako kolorowe kropki. Tu, gdzie znajdowali się Naruto i
Sasuke była tylko trawa, rosnąca niemalże do samego brzegu, liczne drzewa,
niewielki pomost, na którym siedziała trzymająca się za ręce para oraz jakiś
drewniany domek, a przy nim kilka łódek.

Rozłożyli sobie koc na jakimś ładnie wyglądającym skrawku polany, Naruto

oparł wędki o drzewo opodal i usiedli do kolacji.

Sasuke wyjął z koszyka plastykowe kubki, termos herbaty,kilka opakowanych

background image

w papier śniadaniowy kanapek oraz kiść winogronu i kilka nektarynek.

Jedli, opowiadając sobie różne głupoty i śmiejąc się. Sasuke przygotował im

kanapki z szynką i warzywami i Naruto musiał z nich wydłubywać rzodkiewkę, za
którą nie przepadał, ale ogólnie, nie miał co narzekać. Sasuke dzielnie słuchał jego
opowieści o rodzicach, o tym gdzie pracują i jak dziwni są, samemu napomykając o
własnym, trochę zajętym interesami tacie i mamie, pasjonującej się hodowlą jakichś
tam drzewek ozdobnych.

Później, po jedzeniu, upchnęli wszystkie papierki w koszyku, potem Sasuke

zwinął koc i również wepchnął go do koszyka. Obaj wzięli wędki i Sasuke
poprowadził go w stronę stojącego przy pomoście domku.
-Gdzie będziemy łowić? –zapytał Naruto, gdy zbliżyli się do drewnianej budowli.
-Tam! – Sasuke wskazał jezioro, a Naruto zmarszczył nos. – Właśnie idziemy
wynająć łódkę, kotku.

Naruto zaczerwienił się gwałtownie, słysząc zdrobnienie, jakim obdarzył go

Uchiha. Nikt nigdy nie nazwał go swoim „kotkiem”, więc automatycznie się speszył.
Jako facet nie był przyzwyczajony do takich słówek, zresztą, przecież nie miał nawet
osoby, która mogłaby tak do niego mówić. Nie miał jej… wcześniej…

Z drugiej strony „domku”, czyli wypożyczalni łódek,znajdowało się okienko,

w którym drzemał sobie wąsaty pan. Sasuke wahał się chwilę, a potem zbudził go
ostrożnie i wynajął jedną z łódek, taką z motorówką. Dostali po pomarańczowej
kamizelce, Sasuke zapłacił i wybrali sobie ciemnoniebieską łódkę.

Wsiedli do niej, pierwszy Sasuke, a za nim Naruto, któremu Uchiha pomógł.

Położyli na dnie łódki koszyk, wędki i kamizelki, a Sasuke odpalił motor.
-Umiesz pływać? – zagadnął go,przekrzykując wiatr, gdy wypływali na jezioro, a
Naruto przytaknął.
-Tak, potrafię! – zawołał, zerkając na leżące podłodze łódki kamizelki. Było w nich
niewygodnie, on również wolał ich nie zakładać. Poza tym Naruto naprawdę dobrze
pływał, w poprzednim mieście regularnie chodził na basen.

Sasuke nie wypłynął daleko, tylko tyle, by trochę oddalić się od brzegu. Gdy

Uchiha wyłączył motor, skinął na Naruto, by usiadł obok niego na ławeczce pośrodku
łódki. Gdy Uzumaki się do niego przysiadł, Sasuke zabrał się za zakładanie przynęty
na haczyk, przy okazji tłumacząc mu, co i jak. Naruto słuchał, napomykając o tym,
co już wiedział o łowieniu ryb. Wkrótce potem usadowili się wygodnie na ławeczce,
opierając się o swoje plecy i zarzucili wędki. Naruto wtulił się w ciepłe plecy Sasuke
i patrzył w lśniącą od zachodu słońca wodę. Było tak przyjemnie…

Łódka kołysała się lekko, fale szumiały, podobnie korony pobliskich drzew.

Wąsaty pan zamknął wypożyczalnię zaraz po zachodzie, krzycząc do Sasuke, by nie
zapomniał dobrze przywiązać łódki. Wkrótce potem niebo całkowicie pociemniało i
pokazały się miliardy gwiazd. Naruto patrzył na niezdumiony; całe życie mieszkał w
mieście i tak rzadko widywał ich aż tyle…
-Piękne… - szepnął i poczuł, jak Sasuke przytakuje.
-Tak… - odparł. – Gwiazdy są fajnie.

Naruto zachichotał cicho. Ten wieczór był idealny…

Nagle jego wędka drgnęła, a on poderwał się na nogi,śmiejąc się. Łódka

zachybotała się w wodzie, tworząc kręgi.

background image

-Mam coś! – zawołał.
-Świetnie, trzymaj mocn…! – odkrzyknął Sasuke, obracając się. – Naruko!!!

Naruto wrzasnął, gdy jakaś duża ryba szarpnęła mocno jego wędką. Łódka

zakołysała się potężnie, wędka pociągnęła go gwałtownie do przodu, Uzumaki
poczuł dłonie Sasuke, z których wymknęła się jego talia i Naruto z wrzaskiem
gruchnął taflę chłodnej wody.

Na początku był szok, oraz włosy i ubrania, w które się zaplątał. Zanurzył się

w wodzie cały, szarpiąc się gwałtownie, bo miał uczucie, że wirujące wokół kłaki od
peruki i rozsunięta bluza ograniczają mu zdolność poruszania się. Nagle coś obok
niego przecięło wodę, a niedługo potem objęły go silne ręce. Sasuke pomógł mu się
wynurzyć i Naruto gwałtownie złapał oddech.
-Naruko! Naruko!

Naruto odetchnął, wypluwając sztuczne kłaki, które oblepiły mu twarz.

-Tak… tak… - wysapał, skołowany. Sasuke trzymał go za biodra.
-Nasza łódka… fale po twoim i moim skoku zepchnęły ją w głąb jeziora, więc
musimy płynąć do brzegu… Dasz radę? Naruko?!

Naruto skupił na nim wzrok, a potem przytaknął.

-Tak, tak…
-To dawajmy…

Sasuke puścił go i zaczął płynąć, a Naruto, wciąż lekko skołowany, za nim.

Woda była chłodna i Uzumakiemu było zimno, a mokre ciuchy były ciężkie. Na
szczęście do brzegu nie było daleko i już po chwili blondyn poczuł grunt pod
stopami.

Sasuke pierwszy wyszedł na małą plażę, a Naruto tuż zanim. Gdy tylko znalazł

się na suchej ziemi, osunął się na kolana i kaszląc, oparł dłońmi o piasek.
-Naruko, nic ci nie…? – zaczął Sasuke, oglądając się na niego, lecz nagle urwał.
Naruto podniósł głowę i spojrzał na czarnowłosego. Jego mina zbiła go z tropu.

Sasuke siedział tuz przed nim i patrzył na niego z taką miną, jakby widział go

po raz pierwszy w życiu. Naruto drgnął nagle, podniósł rękę i dotknął głowy, by
przekonać się, że nie ma na niej peruki. Sasuke jednak wpatrywał się w jego ciało,
ale trochę niżej i gdy Naruto spojrzał tam, gdzie on, spostrzegł… że podczas kąpieli
zgubił gdzieś jedną sztuczną pierś. Jego koszulka była mokra i przylegała do ciała,
idealnie pokazując, że mu jej brakuje.

Naruto poderwał głowę i przerażony, spojrzą w twarz Sasuke, a ten w tym

samym momencie wyciągnął rękę i nim Naruto zdążył cokolwiek zrobić, złapał go za
krocze.

Uzumaki pisnął cicho i zacisnął nogi, ale było już za późno. Sasuke miał

namacalny dowód, iż blondyn nie jest dziewczyną.

Uchiha cofnął się do tyłu, wpatrując w Naruto szeroko otwartymi,

zdumionymi, ale i wściekłymi oczami, a Naruto wpatrywał się w niego,nie mając
pojęcia, co powiedzieć. Wydało się, wszystko się wydało…
-Kim… kim ty jesteś…? – zapytał w końcu Uchiha, ochrypłym szeptem. Naruto
drgnął.
-Sasuke… - zaczął, ale urwał, bo Sasuke zerwał się na nogi.
-Czym ty kurwa jesteś?! – wydarł się, a blondyn skulił się odruchowo, bo przecież

background image

Sasuke nigdy nie podniósł na niego głosu. – Co to ma kurwa być?!
-Sasuke… - Naruto podniósł na niego błagalne oczy, ale Uchiha wpatrywał się w
niego z taką furią, że głos uwiązł mu w gardle.
-Jesteś jakimś pierdolniętym, napalonym na mnie gejem?! – wydarł się gwałtownie.
-Nie, ale…
-Jakimś transwestytą?! Czym ty jesteś, do cholery?!
-Ja… Sasuke, proszę, nie krzycz! – poprosił Uzumaki, wpatrując się w niego. – Ja ci
wszystko wyjaśnię…
-Co mi WYJAŚNISZ, do jasnej cholery?! Jesteś FACETEM!!!
-Tak, ale…

Sasuke machnął ręką, uciszając go gestem. Jego oczy ciskały gromy, a dłonie

drżały. Patrzył na Naruto chwilę, z coraz bardziej rosnącym obrzydzeniem.
-To… chore – wyrzucił z siebie w końcu. – Chore!

Czarnowłosy machnął ręką i po prostu obrócił się i… odszedł. Naruto siedział i

wpatrywał się w jego plecy, póki Uchiha nie zniknął miedzy drzewami. Dopiero
wtedy dotarło do niego, co tak naprawdę się stało.

Klęczał na piasku, wpatrując się w swoje zaciśnięte dłonie. Nie miał pojęcia,

co począć, co robić, co powiedzieć? Sasuke dowiedział się, że Naruto był facetem,
dowiedział się i to był koniec… wszystkiego. W dodatku był wściekły i przez to
przerażający. Naruto jeszcze nigdy nie widział u niego takiej miny, tak wściekłych,
ciskających gromy oczu.

Podniósł głowę, rozglądając się w ciemnościach. Był już sam i ledwo wiedział,

jak wrócić do domku. Zerwał się czym prędzej na nogi i zaczął biec w kierunku, w
którym odszedł Uchiha. Musi mu to wyjaśnić, to nie może tak zostać, nie może!

Dostrzegł między drzewami domki i przyspieszył, w tym samym momencie

słysząc huk, jakby ktoś z dużą siłą zatrzasnął drzwi. Pobiegł w kierunku dźwięku i
dostrzegł ich domek, w którym zapaliło się światło. Dobiegł do niego, dopadł drzwi i
gry wyciągał rękę po klamkę, zamarł. Nie miał pojęcia,co dalej? Jak zmierzyć się z
Sasuke, co mu powiedzieć?!

Zawiał wiatr i blondynem wstrząsnął lodowaty dreszcz.Woda płynęła mu z

włosów i ubrań, sięgnął pod bluzkę i wyciągnął spod stanika przeszkadzającą mu,
sztuczną pierś, po czym wyrzucił ją. Odetchnął i gry znów zadrżał z zimna, zacisnął
dłoń na klamce i pchnął drzwi. Wszedł do środka.

Sasuke stał pośrodku pomieszczenia, bez koszulki, wycierając głowę

ręcznikiem. Gdy Naruto zamknął za sobą drzwi, gwałtownie obrócił się ku niemu i
spojrzał na niego z furią.
-Sasuke – odezwał się blondyn, przestępując z nogi na nogę. Usilnie starał się nie
szczękać zębami.
-Zamilcz – warknął czarnowłosy. – Nie chcę cię słuchać, pijawo! O pieniądze ci
chodziło, prawda?! Itachi miał rację, ile chciałeś wydoić, nim się zorientuję?!
-N-nie, Sasuke, t-to nie tak…
-A jak?! – ryknął wściekle Uchiha, uderzając pięścią w stolik, obok którego stał.
Naruto podskoczył i wcisnął się w drzwi, przestraszony. – Jak, do cholery, może z
łaski swojej mi wytłumaczysz, zanim szlag mnie trafi?!
-Z-zmusili mnie – jęknął Naruto, patrząc na niego intensywnie. – Nie miałem

background image

wyboru!
-Niby w czym?! Jak mogłeś tak kłamać, to się w głowie nie mieści, człowieku!
-Sasuke, proszę, ty nic nie rozumiesz!
-Czego nie rozumiem, używałeś sobie moim kosztem, świetnie się bawiąc?! Jak
długo miałeś zamiar mi to robić, do cholery?! Całowaliśmy się, dotykałem cię…!
To… to obrzydliwe!

Oczy Naruto zaszły łzami, ale nie miał zamiaru płakać. Zaraz wziął się w

garść.
-To nie miało tak być! – krzyknął. – To zaszło za daleko, wymknęło mi się spod
kontroli!
-Co niby?!
-Mówiłem, że mnie zmusili, nie miałem wyboru!

Sasuke zacisnął na chwilę szczękę, patrząc na niego wściekle. Odetchnął przez

nos.
-Kto taki? – wycedził, a ton jego głosu był jeszcze straszniejszy niż wtedy, gdy
krzyczał.
-K-Kiba… i… i cała drużyna Anbu… - wyszeptał, a Sasuke pobladł.
-Co? – zapytał z niedowierzaniem, a Uzumaki jęknął w duchu. Robiło się coraz
gorzej.
-Z-zmusili mnie… - szepnął prosząco. Chciał przekonać Uchihę, że nie miał zamiaru
go ranić, że starał się to przerwać, że wcale tego nie chciał. – Je-jestem n-nowy w
szkole… nie znałeś mnie… chcieli ci podstawić dziewczynę, ale żadna się nie z-
zgodziła…
-Podstawić?! Po co?! – warknął Sasuke.
-Chodzi o mecze… o wygraną. B-byłem szpiegiem… Oni chcieli WYGRAĆ mecz
przed selekcjonerem, obiecali mi, że w nim zagram, jak będę szpiegował przez trzy
wasze treningi…
-To wszystko… - oczy Sasuke otworzyły się szerzej – dla głupiego meczu…?

Naruto jęknął cichutko.

-Zrozum! Ja chciałem tylko zagrać przed selekcjonerem, zrozum! Postawili mi taki
warunek, zmusili mnie!N-nie mogłem zrezygnować, Sasuke, uwierz mi…
-Zamknij się! – warknął agresywnie Uchiha, a Naruto znów się skulił, patrząc na
niego. – W nic, w absolutnie nic ci nie wierzę, ty podła żmijo! Okłamywałeś mnie
tyle czasu, kłamałeś i udawałeś! Mówiłeś to, co chciałem usłyszeć, byleby mi się
spodobać i zimną krwią mnie oszukiwałeś! Nie… nie odzywaj się już do mnie -
Uchiha złapał leżącą na łóżku, suchą koszulkę, którą musiał sobie wcześniej wyjąć. –
Nie chcę z tobą rozmawiać! Nie chcę cię oglądać na oczy!

Uchiha naciągnął na siebie koszulkę, podszedł do niego, a gdy przestraszony

Naruto odskoczył na bok, wyszedł z domku, z całej siły trzaskając drzwiami. Drżący
z zimna i ze stresu Uzumaki został sam, mając w głowie taki mętlik, jak nigdy dotąd.

10. Jakby pusto

Sasuke nie było… długo. Zmarznięty Naruto wziął ciepły prysznic i położył się w
jednym z łóżek, przykrywając się leżącą na nim, wcześniej złożoną w kostkę kołdrą.

background image

Nie zasnął jednak, tylko czekał, aż Sasuke ochłonie i wróci. Bał się o niego i martwił,
miał nadzieję, że Uchiha nie zrobi czegoś głupiego pod wpływem złości.Niepokoił
się także, że Sasuke go tu zostawi i jutro będzie musiał szukać autobusu do domu.
Miał nadzieję zasnąć i nie musieć patrzeć mu w oczy.

Jednak gdy Uchiha przyszedł, tylko udawał, że śpi. Sasuke przyniósł ze sobą

koszyk z łódki, więc musiał pewnie iść zgłosić, że została na jeziorze, a potem z kimś
ją podholować do brzegu. Naruto bał się o cokolwiek zapytać, bał się odezwać.
Wiedział, że wszystko to, co się stało, jest jego winą. Schrzanił wszystko, złamał
czarnowłosemu serce i to w okrutny sposób. Wiedział, że ta chwila i tak by nadeszła,
ale… ale nie miał pojęcia, że będzie tak strasznie!

Gdyby faktycznie był dziewczyną, pewnie siedziałby teraz i ryczał jak głupi.

Płakanie jednak średnio mu wychodziło, zamiast tego wolał zastanowić się, jak
wszystko odplątać, rozwiązać i poukładać. Tyle że tego już nie dało się poukładać.
Sasuke dowiedział się, że Naruto jest facetem i teraz nie chciał nawet na niego
popatrzeć, a co dopiero wysłuchać jego wyjaśnień.

Naruto gryzł się ze sobą tak długo, że nie spał pół nocy, a gdy w końcu

zmorzył go sen, miał nieprzyjemny, pełen dróg bez wyjścia koszmar.

Gdy obudził się rankiem miał takie uczucie, jakby miał kaca. Bolała go głowa i

czuł suchość w ustach, był też niewyspany. Usiadł, przeczesując palcami skołtunione
włosy, a potem spojrzał w bok.

Ubrany w dżinsy i czarny podkoszulek, na swoim łóżku,siedział Sasuke i

patrzył na niego, lecz gdy ich oczy się spotkały, zaraz odwrócił wzrok. Naruto
przełknął ślinę, zaciskając dłonie na pościeli. Na jego kolanach wylądował klucz od
pokoju.
-Czekam w samochodzie – rzekł Uchiha zimnym tonem, po czym wyszedł, trzaskając
drzwiami. Naruto rozejrzał się po pokoju i zobaczył, że nie ma tu już żadnych rzeczy
Uchihy. Wstał szybko, po czym zebrał swoje rzeczy, umył zęby, ubrał się i czym
prędzej wyszedł, zamykając pokój.

Pobiegł do recepcji i oddał klucz, a potem jak najszybciej udał się do

samochodu. Sasuke siedział w środku, więc Naruto usiał po stronie pasażera, kładąc
swoją torbę sobie pod nogi. Sasuke nawet na niego nie spojrzał, tylko uruchomił
samochód i ruszył.

Siedzieli w ciszy. Naruto nerwowo pocierał palce obu dłoni, zastanawiając się,

co robić. Nie miał pojęcia, jak zacząć rozmowę, co powiedzieć i jak przeprosić.
Każde słowa wydawały mu się zbyt beznadziejne, puste i bezsensowne. Jak miał
przeprosić za to, że oszukiwał go przez dwa tygodnie, udając jego dziewczynę, tak
naprawdę będąc facetem? Za coś takiego nie da się przeprosić!

Zerknął na Sasuke kątem oka. Uchiha miał napiętą szczękę,zaciskał palce na

kierownicy i wyglądał na tak wściekłego, że mógłby go ugryźć. Cóż, Sasuke mógłby
go gryźć, gdyby tylko chciał, on nie miał nic przeciwko, gdyby to było takie jedno
szczególne miejsce…

Potrząsnął głową, pozbywając się durnych myśli. Przecież Sasuke dopiero co

na niego nawrzeszczał, oznajmił mu, że nie chce go znać i był tak wściekły, jak
nigdy, a on miał o nim takie myśli! Jednak w obecności Uchihy nie mógł się skupić i
myśleć o normalnych rzeczach. Wziął głęboki wdech. Powinien coś powiedzieć.

background image

-Sasuke… - zaczął, a Uchiha pieprznął pięścią w klakson. Uzumakiemu przerwał
ostry dźwięk. – Proszę, posłuchaj mnie…
-Nie mam ochoty cię słuchać, jasne?! – warknął Uchiha, zerkając na niego na chwilę.
– Nie mam ochoty słuchać więcej kłamstw! Siedź cicho i oszczędź mi oszustw!
-Ale ja nie…

Uchiha znów pieprznął pięścią w klakson.

-Naprawdę staram się zachować spokój! – powiedział, skręcając gwałtownie, a
Naruto złapał się fotela. Wyjechali z miejscowości, przez którą przejeżdżali. –
Naprawdę staram się ci nie przyłożyć!

Naruto skulił się, patrząc na swoje kolana. Rozmowa nie toczył się zbyt

dobrze…
-To było podłe, Naruk… - Uchiha urwał.
-Mam na imię Naruto – szepnął cicho Uzumaki.
-Nie ważne, i tak już nie mam zamiaru… To koniec, wszystkiego, rozumiesz? –
warknął, biorąc kolejny, ostry zakręt. – To było wstrętne i podłe! Nie wiem, co ty
masz w głowie, człowieku, ale to na pewno nie jest normalne! To jest… ohydne! Nie
mogę uwierzyć, że się całowaliśmy! Nie rozumiem, jak mogłeś mi na to pozwalać! I
ty mi chcesz wmówić, że nie jesteś jakimś… gejem! Nawet nie wiem, co mam o tym
myśleć, czuję jedynie obrzydzenie do ciebie i do tej całej sytuacji! – czarnowłosy
wyrzucał z siebie słowa za słowami, a Naruto wpatrywał się w podłogę auta, czując
suchość w gardle. Zasłużył na te słowa, mimo wszystko jednak… one tak bolały. –
Nie obchodzi mnie, kto i po co cię do tego zmusił! Mogłeś odmówić! Mogłeś nie
pozwolić mi, bym… Mogłeś zrobić cokolwiek, a nie wkręcać mnie coraz bardziej w
tę chorą maskaradę! Wierzyłem w każde słowo Naruko, a wszystko było
wymyślonym kłamstwem! Owinąłeś mnie sobie wokół palca, co?! Zadowolony
jesteś, kurwa mać?! Podobało ci się to?! Tyle rozmawialiśmy… tyle słów, tyle
miałem planów i myśli… a to wszystko to bujdy! Kłamstwa! Nie mogę uwierzyć, że
mogłeś tak grać! Kto ci wymyślał scenariusze na nasze randki, co?! Ach, no tak,
Sakura… Moja była… Opowiadała ci, co lubię, tak? Mogłeś sobie zaplanować, co mi
mówić, by mi się podobało, nie? Pheh! Wspólne pasje, jasne! Zdawało mi się, jakby
Naruko mówiła to, co myślałem, a to wszystko kłamstwa i matactwa! To chore! To…
kurwa!

Sasuke po raz trzeci walnął w klakson, a potem zatrzymał gwałtownie

samochód i wysiadł z niego, trzaskając drzwiami z całej siły. Naruto nie zrobił nic,
zresztą, nie potrafił się już odezwać. Gardło miał tak nabrzmiałe, że z trudem
oddychał, w oczach stały mu łzy, a dłonie drżały.

Sasuke krążył przy samochodzie dłuższą chwilę, kilka razy kopiąc w oponę.

Dopiero teraz Naruto zdał sobie sprawę, jaki szok musiało wywołać u niego odkrycie
prawdy. W dodatku Naruto nie potrafił znaleźć słów, którymi mógłby mu
wytłumaczyć, że to wszystko nie wygląda tak źle, jak ten myśli.

Jednak gdy Sasuke wsiadł do auta, Naruto nie odezwał się nawet słowem.

Kawałek jechali w milczeniu, a potem Sasuke znów odbiło i zaczął go besztać tak jak
wcześniej, wypominając mu kłamstwa i matactwa. Oskarżył Naruto o to, że ten
ośmieszył go przed drużyną Anbu oraz wtajemniczonymi dziewczynami, że żerował
na nim i że z jego strony szczytem bezczelności był fakt, że nie odmówił, gdy Sasuke

background image

zaprosił go do domu! Że przedstawił go jako swoją dziewczynę Suiemu i Karin, że
cały czas kłamał, mówiąc o swoich pasjach i zainteresowaniach. Że wymyślił łzawą
historyjkę o ładnej, ale nielubianej dziewczynce, by się nią zainteresował, że kłamał o
pocałunku i o tym, że Naruk ojest dziewicą tylko po to, by miał na nią większą
chętkę. I cały czas mu wypominał wszystkie ich pocałunki.

W pewnym momencie Naruto nie zniósł jego słów i zaszlochał wbrew swej

woli, lecz zaraz zakrył oczy rękawem, odwracając twarz w stronę okna. Uchiha
zamilkł wtedy i już się nie odezwał, a Naruto szybko otarł oczy i znów wpatrzył się w
podłogę auta, drżąc. To były najgorsze chwile jego życia, nigdy nie czuł się tak źle.
Targała nim mieszanina wstydu i upokorzenia tak silna, że nie miał odwagi spojrzeć
w twarz Sasuke. Jego policzki płonęły czerwienią,a gardło i oczy piekły. Nienawidził
siebie za to, że się złamał i pozwolił sobie na łzy, ale sytuacja go przerosła… To, co
mówił Sasuke było prawdą, ale przedstawioną w takim świetle, że nie mógł tego
znieść.

Gdy dotarli do Konohy, Naruto czuł się jak strzępek nerwów. Głowa bolała go

tak bardzo, że ledwo widział na oczy, a było mu tak głupio, że najchętniej zapadłby
się pod ziemię. Sasuke nie odezwał się do niego nawet jednym słowem od momentu,
w którym Naruto zaszlochał głośno. Nawet wtedy, gdy Naruto całkowicie się
uspokoił, Sasuke milczał jak zaklęty, tylko co jakiś czas zaciskał dłonie na
kierownicy.

W końcu dotarli na ulicę, przy której mieszkał Naruto i Sasuke stanął przy

krawężniku, już nie za zakrętem, gdzie zwykle, lecz przy bramie jego domu. Naruto
wyciągnął swoją torbę spod siedzenia i objął ją.
-Ja… - wychrypiał łamiącym się głosem, bo od długiego nieodzywania się gardło go
piekło. – Ja chciałem tylko powiedzieć, że… że z wyjątkiem tego, że nie jestem
dziewczyną wszystko… wszystko co mówiłem, było prawdą – szepnął. –
Przepraszam.

Nacisnął klamkę i czym prędzej wysiadł z auta, a potem nie oglądając się

pobiegł do domu. Ledwo zatrzasnął za sobą drzwi, nogi się pod nim ugięły i
osuwając się na podłogę, w końcu zaszlochał głośno, zakrywając twarz rękami.
-Na… Naruto?

Podniósł głowę i spojrzał na stojącego w progu kuchni ojca, trzymającego w

dłoni gazetę. Tata rozejrzał się, jakby spodziewał się zobaczyć przyczynę załamania
własnego syna. Naruto ogarnął się i podniósł z podłogi, zarzucając torbę na ramię.
-Schrzaniłem wszystko –poinformował ojca, mijając go. – Idę spać. Nie budźcie
mnie.

Poszedł do swojego pokoju, a tam ściągnął z siebie dżinsy i podkoszulek,

walnął się na łóżko, okrywając kocem, zwinął w kłębek i niespełna piętnaście minut
później już spał, zmęczony tym wszystkim.

Gdy się obudził, głowa pękała mu bólem i czuł się jak śmieć. Usiadł i z

miejsca zaczął kaszleć; gardło bolało go mocno, podobnie jak wszystkie stawy – w
jego przypadku niezawodna oznaka przeziębienia.
-Mamo! – wychrypiał, chcąc zawołać, ale nie zabrzmiało to głośno. Odchrząknął i
spróbował jeszcze raz. – Mamo!!!

Chwilę później usłyszał kroki i w jego pokoju pojawiła się mama, ubrana w

background image

dżinsy i jasny podkoszulek.
-Tak? – spytała bardzo łagodnie.
-Chyba się przeziębiłem – powiedział, a Kushina zmarszczyła nos, zbliżyła się do
niego i położyła mu rękę na czole.
-Rzeczywiście – mruknęła. –Masz gorączkę. Zaczekaj, coś ci przyniosę.

Zostawiła go, lecz niedługo wróciła, z tacą, na której niosła miseczkę zupy,

wodę w szklance oraz jakieś lekarstwa. Najpierw kazała mu zjeść, a potem podała
mu tabletki, które popił wodą. Na koniec dostał pastylkęna gardło.

Mama otuliła go kocem i spojrzała na niego z uczuciem, a on odwrócił wzrok,

nie mogąc tego znieść. Czuł się podle i nie chciał, by ktoś tak na niego patrzył.
-A więc… on się dowiedział, ten chłopiec? – zapytała. Skinął głową.
-Tak – szepnął nieco ochryple.
-Naruto, wiesz… może to lepiej,skarbie. Wiem, że dla ciebie musiało być to niemiłe
przeżycie, ale lepiej, że on wie. Teraz przynajmniej nie musisz już kłamać, a dalej już
wszystko powinno potoczyć się dobrze.
-Mamo… - zaczął, jednak urwał. Kusina uniosła jedną brew.
-Tak?
-Ja… Ja go chyba polubiłem – wyznał, a mama spojrzała na niego szeroko otwartymi
oczami. Po chwili opanowała się jednak.
-Przykro mi, że tak to wyszło.
-Mi też – odparł, przekręcając się na bok. Mama pogłaskała go po głowie, a potem
wyszła.

Następnego dnia nie poszedł do szkoły, zamiast tego ojciec zawiózł go do

lekarza, a gdy Naruto dostał receptę, do apteki. Okazało się, że zachorował na grypę.
Dostał jakieś paskudne tabletki i antybiotyk, a do tego witaminy oraz pastylki na
gardło. Lekarz dał mu także tygodniowe zwolnienie ze szkoły.

Bezczynność spowodowana chorobą była dla niego frustrująca, miał przez to

więcej czasu na myślenie, co chyba było najgorszą karą. Cały czas odtwarzał sobie w
głowie słowa Sasuke, czując, jak jego wyrzuty bolą dwa razy bardziej i dwa razy
bardziej dręczą. Było mu przykro, że to wszystko potoczyło się w taki sposób, że
Uchiha dowidział się tego właśnie tak, że był to dla niego taki szok. Mimo wszystko
jednak Naruto zdawał sobie sprawę, że nawet gdyby sam mu o tym powiedział, to
szok wcale nie byłby mniejszy. Nie można powiedzieć komuś czegoś takiego i
oczekiwać, że przyjmie to ze spokojem. Naruto miał szczęście, że nie dostał po gębie,
że Sasuke powstrzymał się i nie uderzył go za to, co Naruto mu zrobił. To było
świństwo i blondyn miał tego pełną świadomość.

Grypa nie przechodziła, wręcz przeciwnie. Naruto kaszlał i gorączkował cały

wtorek, a gardło bolało go tak, że nie mógł się odzywać, a gdy rodzice go o coś
pytali, musiał odpowiedzi zapisywać im na kartkach. Nie mógł się też skupić, przez
co nie mógł się niczym zająć. Nawet owinięty w koc próbował posiedzieć przed
komputerem i pograć, ale szło mu tak tragicznie, że dał sobie na spokój i wrócił do
łóżka.

Wiele czasu przesypiał, ale nie były to spokojne sny. Śnił o Sasuke i o tym, jak

ten się na niego wydziera. Czasem jednak sny o czarnowłosym były przepełnione
namiętnymi pocałunkami i wtedy Naruto budził się jeszcze bardziej zmarnowany, niż

background image

po koszmarach.

W środę wieczorem zadzwonił do niego Kiba, z pytaniem, czemu Naruto nie

ma w szkole i jak jego śledztwo. Uzumaki okłamał go, mówiąc, że wszystko jest w
porządku i że ma być na treningu Sasuke w przyszłym tygodniu, a póki co jest chory
i nie wychodzi z domu. Nie miał odwagi powiedzieć Kibie prawdy, kiedy czuł się tak
paskudnie. Był zwykłym tchórzem, słabym i strachliwym. Nie miał odwagi przyznać
się, że zawalił, bo nie miał siły zmierzyć się z Kibą i stawić mu czoła.

Czwartek przyniósł ze sobą nieco lepsze samopoczucie. Ból gardła minął i

mógł się już normalni odzywać, dlatego tego dnia zamiast leżeć, ubrał się ciepło i
chodził po domu, zjadł nawet obiad w kuchni z rodzicami.

Nauczył się już kontrolować swoje myśli, by co chwila nie uciekały mu w

kierunku Sasuke. Problem był jednak taki, że wiele rzeczy mu go przypominało, a
wiele czynności wywoływało wspomnienia i durne myśli. Brakowało mu bliskości
Uchihy, rozmów z nim, jego pocałunków i dotyku. Brakowało mu wszystkiego i tak
bardzo tęsknił.

Piątek okazał się pusty, bezsensowny i Naruto pierwszy raz od dłuższego czasu

miał doła. Tego dnia rodziców miało nie być do samego wieczora, bo byli zajęci
pracą, za to następnego dnia, w sobotę, miał odbyć się ten cały bal i również miało
ich nie być, tym razem cały wieczór i prawdopodobnie całą noc. Naruto snuł się po
domu kaszląc sporadycznie i smarkając w poutykane wszędzie chusteczki. Kilka razy
obejrzał filmik z treningu Sasuke, by na niego popatrzeć, ale to powodowało tylko
większe wyrzuty sumienia. Choroba w połączeniu ze świństwem, jakie uczynił
komuś, kogo kochał, dosłownie go dobijała.

Wieczorem, gdy wrócili rodzice i jadł z nimi kolację, marzył tylko o śnie, no i

wcześniejszym, gorącym prysznicu.

Natomiast gdyby wiedział, co przyniesie ze sobą sobota, w ogóle by nie wstał

z łóżka. Nie postąpił tak jednak, tylko, czując się lepiej już od samego rana, wstał z
łóżka, trochę ogarnął swój pokój, z którego wyniósł prawie worek osmarkanych
chusteczek, a potem, po obiedzie, pożegnał wybierających się na bal rodziców i
został sam.

Uwalił się wtedy w salonie przed telewizorem, z miską popcornu i sokiem

pomarańczowym, bo nie mógł napić się nawet odrobiny piwa przez antybiotyk, który
miał brać do niedzieli.

Oglądał powtórki jakiegoś durnego serialu, które miały lecieć przez cały

wieczór, aż do filmu o dwudziestej pierwszej. Nic lepszego nie było w telewizji, poza
tym nawet nie miał ochoty na ambitne rzeczy, wolał coś, co lasowało mózg.

Gdzieś po piątym z rzędu odcinku tego serialu zadzwoniła jego komórka.

Zdziwiony, wyciągnął ją z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Uniósł brew, widząc
napis KIBA.
-Tak? – spytał, odbierając.
-Mam sprawę, wyjdź przed dom – powiedział Kiba, a Naruto zmarszczył brwi.
-Jaką sprawę? – spytał zdziwiony. – Mówiłem, że jestem chory…
-Cały tydzień, tak, wiem. Wyjdź na chwilę i to natychmiast. To nie jest sprawa na
telefon.
-Ale o co chodzi? – zapytał wściekle Naruto, a Kiba westchnął do słuchawki.

background image

-O drużynę – odparł. – Chyba chcesz w niej być.
-Dobra – warknął, po czym rozłączył się i mamrocząc pod nosem przekleństwa, wstał
z kanapy. Wyłączył telewizor, wyszedł na korytarz, a tam wciągnął na siebie swoją
pomarańczową bluzę z kapturem i naciągnął trampki. Wyszedł przed dom.

Kiba, Neji i Gaara stali przy zaparkowanym przy krawężniku samochodzie

jednego z nich. Naruto wyszedł na chodnik przed bramą i spojrzał na nich, ręce
wpychając głęboko do kieszeni bluzy.
-O co chodzi? – zapytał, a Kiba podszedł do niego i stanął naprzeciw.
-O drużynę, już mówiłem – odrzekł kapitan. Zawiało alkoholem. – A konkretnie, jej
marne szanse na zwycięstwo.
-Byłyby większe, gdybyście niebyli takimi patałachami – odpowiedział Uzumaki.
Nie umiał ich lubić. Nie miał też już sił się podlizywać, nawet nie miał ochoty z nimi
gadać. Kiba warknął i szybciej, niż chory Naruto był w stanie zareagować, pchnął go
na bramę. Naruto jęknął, gdy jego plecy zderzyły się z twardymi, żelaznymi prętami.
– Au!
-Ty pierdolona dziwko Uchihy! – ryknął mu Kiba prosto w twarz, łapiąc go za przód
bluzy. – Spierdoliłeś całą akcję! Kto tu jest patałachem?!
-Mówiłem, że nie chce już tego robić! – odkrzyknął Naruto. – Puszczaj mnie, ty
dupku!

Odepchnął Kibę i chciał uciec, ale Inuzuka złapał go za włosy i pociągnął w

tył. Naruto krzyknął, zaskoczony i w tym samym momencie poczuł pięść, która z
całej siły ugodziła go w żołądek, tak jak wcześniej. Sapnął i zgiął się w pół. Kiba
zaśmiał się.

Ten śmiech podziałał na Uzumakiego jak czerwona płachta. Odbił się i wpadł

na Inuzukę, przewracając go na ziemię, po czym wziął zamach i zdzielił go pięścią w
gębę. Ujrzał krew, lecz w tym samym momencie dwie pary rąk złapały go za ręce i
ściągnęły z Kiby.
-Puszczajcie!!! – wydarł się, wierzgając nogami. – Odpierdolcie się ode mnie!
-Zamknij mordę, Uzumaki! – warknął Gaara.

Kiba zebrał się z ziemi i podszedł do niego, ścierając krew z cieknącego nosa.

Ponownie się zaśmiał.
-Zabawimy się, dziweczko? – zapytał, a Naruto warknął i szarpnął się.
-Jesteś mocny tylko wtedy, gdy masz ich za plecami, Inuzuka! – zawołał. – Jeden na
jednego jesteś cieniasem!
-Na szczęście nie jestem jeden na jednego – odparł Kiba i wziął zamach. Naruto
zamknął oczy i w następnej chwili poczuł pięść, wbijającą mu się żołądek. Jęknął i
pochylił się, zwisając w uścisku dwóch dryblasów Kiby.
-Ty… dupku – sapnął. Kiba złapał go za brodę i uniósł mu głowę.
-Miałeś coś zrobić dla drużyny – rzekł, patrząc na niego z góry. – A ty wszystko
spaprałeś. Choć, można się było domyślić, że w końcu spękasz, Uzumaki…
-Uchiha sam się dowiedział – warknął Naruto. – A wy, śmiecie, i tak nie wygracie…

Dostał ponownie, tym razem z otwartej dłoni idealnie prosto w sam środek

policzka. Zaraz spojrzał hardo prosto w ciemne oczy szatyna.
-Prawda boli, co? – zapytał kpiąco i uśmiechnął się. – Jeśli skaut z FC Konoha szuka
talentu, to wybierze Uchihę, a nie żadnego z was… To z was są cieniasy…

background image

Druga pięść w żołądek sprawiła, że świat na chwilę zamigotał mu przed

oczami. Skulił się w silnym uścisku dwóch kolesi Kiby i spuścił głowę. Kiba zacisnął
mu rękę na włosach i po raz drugi zajrzał mu w twarz, tym razem pochylając się
lekko.
-Jesteś pewien, że to my jesteśmy „cieniasami”? – zapytał z kpiną i nim Uzumaki
odwarknął, po raz drugi uderzył go w twarz.

Naruto poczuł krew w ustach i splunął. Szarpnął się po raz drugi, lecz tamci

przytrzymali go, a nawet nieco unieśli, by Kiba mógł mu jeszcze raz przyłożyć.
Naruto zamknął oczy, nastawiając się na ból.
-HEJ!!! – wrzasnął ktoś w tym samym momencie.

11. "Zakochałem się"

Naruto otworzył gwałtownie oczy i z niedowierzaniem spojrzał w bok, na Uchiha
Sasuke, stojącego na chodniku w miejscu, gdzie ulica skręcała w lewo. Kiba zamarł,
z pięścią uniesioną w górę.
-Czego chcesz, Uchiha? – zapytał Kiba, prostując się. Sasuke nie odpowiedział, tylko
podszedł do Inuzuki gwałtownie. Naruto, widząc ten krok już wiedział, co się stanie,
Sasuke już kiedyś przy nim właśnie w taki sposób zareagował, tyle że zmierzając w
stronę własnego brata. Kiba jednak nie wiedział, co zamierza Uchiha i dlatego nie
zdążył się zasłonić, gdy ten gwałtownie uniósł pięść i przyłożył Inuzuce w twarz.
Kiba padł na glebę.
-Hej! – wydarł się Neji, puścił rękę Naruto i podskoczył do Uchihy, lecz ten okazał
się być lepszy i zdzielił go w gębę szybciej, niż tamten zdążył go zaatakować, a w
tym czasie Naruto wyrwał się Gaarze i uderzył go łokciem w brzuch, odskakując w
bok.
-Zbierajcie swojego kapitana-porażkę i wynocha! – zawołał Uchiha, rozcierając
pięść, którą uderzył wciąż leżącego na ziemi Kibę.

Neji zerknął na Inuzukę, ale ten nie poruszał się. On i Gaara wymienili

spojrzenia, po czym podnieśli swojego kapitana i załadowali go do samochodu. Gdy
odjechali, Uchiha spojrzał na Naruto.

Uzumaki natychmiast odwrócił wzrok, zmieszany. Nie miał zielonego pojęcia,

co Uchiha tu robi. No i wstydził się, że musiał go zastać w takiej sytuacji, teraz,
kiedy trzech kolesi biło go, a on nawet nie potrafił się obronić. Był… był taki
żałosny.
-N-Naruto? Nic ci nie jest? – zapytał Sasuke, a Naruto zerknął na niego nieśmiało,
trzymając się za żołądek.
-Nie… Chyba nie… - odparł. – Ja… dziękuję… - szepnął. Sasuke podszedł do niego
i wyciągnął rękę. Naruto zamknął oczy, ale nic się nie stało. Gdy je otworzył,
zobaczył, jak Sasuke cofa się o krok i odwraca spojrzenie.
-Masz… krew na twarzy…

Naruto uniósł rękę i starł krew z brody, a potem odetchnął głęboko, krzywiąc

się lekko z bólu, po czym stanął prosto. Brzuch i twarz trochę bolały, ale było o wiele

background image

gorzej, gdy po raz pierwszy wyrżnął się na maleństwie.
-Co… co ty tu robisz? – zapytał zawstydzony, a Sasuke uśmiechnął się pod nosem.
-Nie wiem… - szepnął Uchiha. –Stałem tu już chyba z pół godziny… tam, gdzie
zawsze – wskazał ręką zakręt, a Naruto zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. –
Siedziałem i myślałem, a potem uchyliłem drzwi, by odetchnąć świeżym powietrzem
i usłyszałem krzyki…
-Ale… po co ty tu przyjechałeś?– zapytał Naruto, nic nie rozumiejąc, a Uchiha znów
na niego spojrzał, jednak tym razem Naruto nie odwrócił wzroku. Sasuke odgarnął
włosy do tyłu, co było znakiem jego zdenerwowania.
-Ja… miałem nadzieję, że… że nie wiem, będziesz szedł do sklepu, czy coś…
-I co? – zapytał Naruto, a Sasuke zaczerwienił się lekko.
-I że cię zobaczę – odparł,patrząc mu w oczy.

Naruto zdębiał i wytrzeszczył na niego oczy, a Sasuke zaszurał butami.

-Zarosisz mnie na herbatę? –spytał cicho Uchiha, a Naruto odruchowo skinął głową.
-Ja-jasne – wydukał i obrócił się.

Nie bardzo wierzył w to, co się dzieje. Może miał halucynacje spowodowane

chorobą, albo stracił przytomność po wpierdolu od Kibyi teraz śnił… Jakoś nie
dowierzał, że Uchiha chciał się z nim zobaczyć po tym wszystkim, co się stało… To
było niemożliwe!

Czuł się jak pijany, gdy prowadził go do domu i mało nie zemdlał, gdy już

znaleźli się w środku. Ściągnął trampki z nóg i zdjął bluzę, bo wewnątrz domu było
gorąco, po czym odwiesił ją na haczyk i zerknął na Sasuke. Uchiha zzuł buty i
trzymał w ręku swoją czarną marynarkę. Dzień był dziś chłodny, dlatego ubrany był
w ciemnozielony, cienki golf na długi rękaw i czarne dżinsy. Naruto mało nie jęknął,
widząc go tak odstrzelonym, podczas gdy on sam miał na sobie stare, dresowe
spodnie i wyciągnięty podkoszulek w kolorze jajecznicy. Spuścił oczy i spostrzegł, że
ma dwie różne skarpetki. Było nawet gorzej, niż myślał.

Odwiesił marynarkę Sasuke na wieszak i poprowadził Uchihę do kuchni, gdzie

posadził go do stołu.
-Powinieneś przyłożyć coś zimnego do twarzy – zasugerował Sasuke, gdy Naruto
postawił wodę na gazie. Uzumaki zerknął na niego, a potem dotknął lekko obolałej
szczęki.
-Chyba… chyba masz rację – mruknął cicho. Podszedł do lodówki, wyciągnął z
zamrażarki torebkę z kostkami lodu, a z szuflady ścierkę. Owinął lód w ścierkę i
przyłożył sobie do twarzy, a potem stanął przy kredensie. Zerknął na Uchihę, który
siedział na krześle i patrzył na niego uważnie, jakby go oceniał. Naruto nie podobało
się to spojrzenie, wyglądał jak śmierć, którą napadli dla bajeranckiej kosy.
-Kiba i tamci dwaj… Dostałeś za to, że odkryłem, że jesteś… chłopcem? – zapytał
Sasuke, a Naruto najeżył się.
-Chłopcem? – zapytał,rozkładając szeroko ręce. – Na ile lat ja ci wyglądam?! –
zapytał ze złością, a Sasuke zachichotał cicho, zasłaniając usta dłonią, zwiniętą w
pięść.
-Przepraszam – odparł, żeby go udobruchać. – Więc jak? To moja wina?
-To wszystko to tylko moja wina– powiedział dobitnie Naruto. – Całe to
zamieszanie… to moja wina…

background image

Obrócił się, odłożył swój okład i wyciągnął kubki z szafki nad zlewem, a

potem wziął do ręki puszkę z herbatą.
-Ten cały cyrk… i głupi Kiba, i jego ochroniarze… i to, że jesteś zły… Powinienem
wcześniej mieć odwagę, by im się sprzeciwić, by to wszystko tak się nie zaplątało i
popieprzyło! – otworzył puszkę, wyjął dwie torebki z herbatą i wrzucił je do kubków.
– Powinienem być mądrzejszy i w ogóle…! – czajnik zaczął gwizdać, a Naruto
wyłączył gaz, sięgnął po niego i zalał herbatę. Odstawił czajnik i oparł się o kredens,
tyłem do Uchihy. – Tak mi głupio i przykro, jestem taki zły na to wszystko, że nawet
nie wiem, jak cię przeprosić…

Chciał się obrócić, ale zawadził ręką o swój kubek i płyn rozlał się po blacie.

-Cholera! – warknął, odskakując i wpadł w coś miękkiego, co objęło go za ramiona.
-Spokojnie – szepnął Sasuke, łapiąc go za nadgarstki, a Naruto zamarł, natomiast
jego serce zaczęło wyprawiać dzikie rzeczy i wywoływać rumieńce na jego twarz. –
Uspokój się, Naruto…
-C-co… co ty wy-wyprawiasz? –wydukał, starając się nie spanikować.
-Wariuję – odparł Sasuke,owiewając mu ucho swoim gorącym oddechem. Pod
Naruto mało nie ugięły się nogi.
-Sasuke…
-Zakochałem się w niej –wyszeptał Sasuke wprost do jego ucha. – W Naruko.

Naruto wpatrywał się w kapiącą na podłogę herbatę,wstrzymując oddech.

Ciepło Sasuke było takie obezwładniające…
-Ona nie istnieje – wyszeptał lekko drżącym głosem.
-Mam tego pełną świadomość – odparł Sasuke. – Byłem rozgoryczony i wściekły jak
nigdy. Czułem się zdradzony i oszukany, a co najważniejsze, myślałem, że to
wszystko przez ciebie. Ale wiesz, przeszło mi po tym, jak spotkałem pewną
dziewczynę…
-O-och! – wymknęło się z ust Naruto. Nadzieja, która właśnie w nim kiełkowała
zginęła, brutalnie zamordowana. Uchiha może i przyjechał się z nim pogodzić, ale
wcale nie dlatego, że zatęsknił. Sasuke już się pocieszył inną, zapomniał o Naruko. –
To świetnie – odparł Naruto i wyplątał się z jego objęć. –Naprawdę.

Złapał ścierkę, w którą wcześniej owinął swój lód i zaczął ścierać rozlaną

herbatę.
-Miałem wyrzuty sumienia –wydukał, starając się zachować twarz. – Dziękuję, że
dałeś mi możliwość przeproszenia cię za to wszystko…
-Wiesz, ta dziewczyna powiedziała mi coś ciekawego… - mówił Uchiha, torturując
każdą komórkę ciała Naruto. Tak fatalnie Uzumaki jeszcze się nie czuł, marzył, by
Sasuke powiedział, że mu wybacza i poszedł sobie. Dobra, zrobił mu świństwo, ale
chyba nie zasługiwał na to, by jego miłość zaledwie w tydzień po „zerwaniu”
opowiadała mu, że już sobie kogoś znalazła.
-Tak? – spytał Uzumaki, nie oglądając się na Uchihę. Wyżął ścierkę nad zlewem i
ukląkł, by zetrzeć herbatę z podłogi.
-Wiesz, to jedna z moich byłych. I jedna z paczki „kapitana” Kiby. Rozmawiałem z
Sakurą.

Naruto przestał ścierać podłogę i wyprostował się, po czym obrócił i zerknął

na Sasuke.

background image

-Z Sakurą? – spytał cicho. Sasuke opierał się o jego stół kuchenny i patrzył na dwie
różne skarpetki Naruto. Uchiha przytaknął.
-Spotkałem ją przez przypadek i przypomniało mi się, że kiedyś widziałem Naruko i
ją, w waszej szkole. Zapytałem Sakurę, jak to było, a ona powiedziała mi wszystko,
między innymi to,co Kiba ci obiecał, to że cię szantażował, a potem wręcz zastraszał,
a gdy chciałeś się wycofać, to cię uderzył… - Sasuke w końcu spojrzał mu w oczy. –
Powiedziała mi także, że Inuzuka nigdy nie miał zamiaru wpuścić cię na boisko.

Naruto potarł się po karku.

-Podejrzewałem, że tego nie zrobi, ale… miałem nadzieję – mruknął, lekko
zmieszany. A więc to wszystko było na marne… Sasuke odepchnął się od stołu,
podszedł do niego i stanął naprzeciw,a Naruto podniósł na niego oczy. – T-tak,
Sasuke?

Uchiha nie odpowiedział, tylko złapał go za przód koszulki w kolorze

jajecznicy.
Stali tak chwilę, tuż obok siebie, Naruto oparty o kredens, patrzący w górę z
niezrozumieniem i Sasuke, trzymający go dwoma palcami za przód koszulki.
-Sasuke? – zapytał w końcu Naruto, a Uchiha potrząsnął głową.
-Nie czuję różnicy – stwierdził, nie patrząc w oczy Uzumakiego. – Kiedy
przebywałem z nią, a teraz z tobą… nie ma różnicy…
-Sasuke… ona to ja – szepnął Naruto z naciskiem i odepchnął go lekko, po czym
znów szeroko rozłożył ręce, pokazując mu się cały. – A ja TAK wyglądam!

Sasuke zmierzył go od stóp do głów i uniósł jedną brew.

-Mogę powiedzieć to, co myślę?– zapytał, a Naruto opuścił ręce. Znał tę minę.
-Jeśli to nie będzie głupi, zboczony żart – odparł.
-To już nic – Uchiha wzruszy łramionami, a Naruto parsknął śmiechem, a potem
przyłożył sobie palce do skroni i potarł.
-Nie rozumiem, czego ty ode mnie chcesz, Sasuke – powiedział zmęczonym głosem,
nadal pocierając skronie. –Nie jestem dziewczyną, w której się zakochałeś i nie
ważne, co czujesz do Naruko, ona nie wróci, bo nigdy nie istniała! Jestem tylko ja,
Naruto. Jeste mtaki sam, kocham piłkę nożną i jedzenie, ale nie mam cycek w
rozmiarze C i długich włosów…

Uchiha zasłonił mu usta dłonią.

-Uwierz mi, że doskonale zdaję sobie sprawę z braków twojego prawdziwego ciała –
rzekł, przysuwając się tak blisko, że ich klatki piersiowe zetknęły się. Naruto
wytrzeszczył na niego oczy i odchylił nieco, opierając się łokciami o blat kredensu.
Uchiha był taki wysoki i takie szerokie miał ramiona… - Kiedy gorycz mi przeszła, a
potem kiedy porozmawiałem z Sakurą i jeszcze dodatkowo ochłonąłem, zdałem sobie
sprawę, że zwyczajnie tęsknię. Za rozmowami, za pocałunkami, za wszystkim… -
Sasuke patrzył mu w oczy, gdy to mówił i Naruto nie był w stanie odwrócić wzroku.
– Nie umiałem tak po prostu zapomnieć, wiedząc, że podobało mi się wszystko,
każda chwila, każda rzecz… I przypomniały mi się dwie rzeczy. Po pierwsze to, jak
Naruko powiedziała mojemu bratu, że mnie lubi – Naruto spłonął rumieńcem – a po
drugie to, co powiedziałeś, wysiadając z mojego auta. A skoro Naruko mnie lubi,a
Naruto nie kłamał…

Uchiha urwał, a potem, nadal patrząc mu w oczy opuścił dłoń, którą wciąż

background image

zasłaniał usta Naruto i pochylił się, by go pocałować, a Uzumaki bez wahania objął
jego szyję i przyciągnął go do siebie.

Ich usta w końcu się połączyły i Uzumakiego przeszył dreszcz. Nie mógł

uwierzyć w to, że Sasuke całuje go wiedząc, że Naruto jest facetem, że jego ręce
trzymają go tak mocno i że są ze sobą tak blisko.

Dłonie Uchihy wemknęły się pod jego koszulkę i zaczęły delikatnie muskać

brzuch, natomiast kolano Uchihy znalazło się nagle między nogami Naruto. Blondyn
wspiął się na palce, by być bliżej niego.
-Ach! –westchnął, gdy oderwali się od siebie i Sasuke zaraz zaczął całować jego
szyję. – Sasuke…
-Nie ma różnicy – szepnął Sasuke, krążąc językiem po jego skórze. Naruto
westchnął, zaciskając mu palce na włosach.
-Sasuke, jestem chory – wyszeptał słabym głosem. – Zarażę cię…
-Co z tego? – zapytał Uchiha, przesuwając rękami po jego żebrach. Naruto tak bardzo
się to podobało, że gdyby nie fakt, że nie mógł na to pozwolić, zatraciłby się w tym
uczuciu bez reszty.
-To z tego, że ty masz mecz – szepnął, zerkając w oczy Sasuke. – Mecz, na którym
będzie skaut z FC Konoha i na którym musisz pokazać Anbu, jacy z nich frajerzy…

Uchiha odetchnął głęboko i oparł się o kredens po obu stronach Naruto.

-Wiesz, że psujesz atmosferę?

Naruto splótł ręce na piersi i spojrzał na niego z byka.

-Jak zawalisz mecz, w którym ja nie mam szansy grać, osobiście zadbam, byś więcej
nie wyszedł na boisko.
-Jeśli to będzie jakieś sado-maso, to ja chętnie…
-Miało nie być zboczonych żartów – warknął Naruto, mimo że kąciki jego ust
zupełnie go nie słuchały i mimo woli uniosły się w górę. Uchiha wypiął mu język.
-Ale cię śmieszą…
-Wcale mnie nie śmieszą, masz mnie za zboczeńca?! – obruszył się Naruto, a Sasuke
potarł się po brodzie.
-No wiesz, uwiodłeś mnie przebierając się za dziewczynę – zauważył, a Naruto
odepchnął go dość brutalnie.
-Trzy metry do tyłu, w innym wypadku podczas meczu będziesz ławkę grzał,
kapitanie! Twoja herbata!

Naruto wcisnął mu w ręce kubek gorącej herbaty i wskazał krzesło, a Sasuke

wywrócił oczami i usiadł na nim niechętnie.
-Nawet jako facet jesteś taki wstrzemięźliwy? – zapytał zgryźliwie, a Naruto skrzywił
się.
-Musisz mi dogryzać? – zapytał.– Co cię obchodzi moja wstrzemięźliwość?
-No wiesz, dziwnym trafem bezpośrednio mnie dotyczy, więc – Uchiha urwał i
spojrzał na niego wymownie,unosząc jedną brew.
-Jestem chory – powiedział Naruto dobitnie, ponownie nastawiając wodę i wyjmując
nową torebkę herbaty. Tak naprawdę bał się trochę i nie chciał do tego przyznać.
Uchiha był doświadczony w tych sprawach, natomiast jego obycie w takich rzeczach
zaczynało się i kończyło w tym samym miejscu. Teraz był chory i obolały, nie miał
zamiaru zbłaźnić się przed Uchihą. No i trochę wstydził się przed nim rozebrać. – I

background image

nie jestem wstrzemięźliwy. I dlaczego masz ochotę na seks z facetem, jesteś gejem?
-Owszem, od dnia dzisiejszego – odparł Uchiha najnormalniejszym w świecie tonem.
– A ty nie?

Naruto zawahał się, a potem westchnął.

-Nie nabijaj się…
-Nie nabijam. Nawet nie wiesz, jak uroczo teraz wyglądasz – powiedział Sasuke, a
Naruto zerknął na niego. Uchiha siedział z nogą założoną na nogę, trzymał w dłoni
kubek herbaty i przyglądał mu się. Zaczerwieniony Naruto wlepił spojrzenie w swoje
dwie różne skarpetki.
-Chcesz… chcesz mnie zaliczyć i zostawić, tak? To ma być kara za to wszystko? –
spytał szeptem, nie patrząc na czarnowłosego. Uchiha chwilę milczał.
-Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytał w końcu czarnowłosy. – Oczywiście, że nie!
Posłuchaj… - Sasuke odstawił kubek i znów do niego podszedł. Ponownie ujął go za
ramiona i zajrzał mu w oczy. – Nigdy, przenigdy nie potraktowałbym cię w ten
sposób. Przepraszam, że wtedy byłem taki wściekły, to… przerosło mnie, czułem się
okłamywany. Ale posłuchaj… Lubię cię, Naruto. Myślę o tobie przez cały czas i
brakowało mi ciebie tak bardzo, że przyjechałem tu, żeby choćby z daleka cię
zobaczyć. A teraz mam cię w ramionach – Sasuke objął go i przyciągnął do siebie. –
Zacznijmy od początku. Nie mogę pozbyć się ciebie z głowy nawet gdy wiem, że
jesteś facetem… Wgryzłeś mi się tam i wyryłeś tam swoje miejsce, a ja nie mogę się
tego pozbyć. Ten tydzień był koszmarem…
-Co za ckliwa gadka – westchnął Naruto, ale uśmiechnął się i wtulił w Uchihę.
-To jak będzie z tym zaliczaniem? – spytał natychmiast Uchiha, a Naruto parsknął
śmiechem.
-Głupek – powiedział, kręcąc głową.

Wypili razem herbatę i długo rozmawiali na temat całej tej skomplikowanej

sytuacji. Naruto opowiedział mu wszystko ze swojej perspektywy,wydarzenie po
wydarzeniu, mówił o tym, co myślał i czuł i jak z dnia na dzień coraz bardziej się
angażował, a także dlaczego się wcześniej nie przyznał. Czarnowłosy wysłuchał go i
zadał kilka pytań, nic więcej. Uzumaki cały drżał, opowiadając mu o tym. Nigdy by
nie przypuszczał, że Uchiha zaakceptuje go takim, jaki jest, że będzie chciał dotykać
go i całować, wiedząc, że jest facetem. A jednak tak się działo, zupełnie jakby to było
przeznaczenie. Jakby musieli być razem, jakby to była potrzeba, a nie chęć czy
pragnienie. Powietrza się potrzebuje by żyć, prawda?
Sasuke miał rację, nie było różnicy między tym, jak bawili się teraz, a tym, jak
dobrze było im ze sobą wcześniej, gdy Naruto przybrany był za Naruko. Sasuke
zachowywał się identycznie, tak samo idiotycznie żartował i był równie
dżentelmeński. Noc mijała, a oni rozmawiali, najpierw w kuchni, przy stole, a potem
na kanapie w salonie. Nawet, gdy między nimi robiło się namiętnie, Sasuke na niego
nie naciskał i Naruto był mu wdzięczny. Wiedział, że niebawem sam sprowokuje
sytuację, ale nie dziś. Nie, kiedy jest jeszcze trochę chory i pokryty tu i ówdzie
siniakami. Nie dziś, ale w najbliższych dniach. On też bardzo, bardzo tego pragnął.
Cały czas o tym myślał.

Kiedy Sasuke opuszczał jego dom, było bardziej rano, niż w nocy. Pożegnali

się i obiecali sobie randkę w poniedziałek po szkole, za miastem, w „ich” pizzerii.

background image

Naruto nie mógł się już doczekać.

Przespał całą niedzielę, z małą przerwą na obiad i opowieść rodziców o balu.

Mama musiała zdać mu relację ze wszystkiego, począwszy na dekoracjach, poprzez
jedzenie, na sukniach innych kobiet skończywszy. Naruto lubił rozmawiać z mamą,
wiec jej wysłuchał. Właściwie, to można było powiedzieć, że kumplował się ze
swoimi rodzicami. Chciał im nawet powiedzieć, że jest z Sasuke i że chyba… że
raczej… że no… że chyba jest g-gej… em… ale tego nie powiedział. Postanowił
poczekać trochę, spotkać się jeszcze raz z Sasuke, jakoś to sobie samemu poukładać
w głowie, przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy. Był pewien, że rodzice go
zaakceptują, w końcu to byli jego rodzice. Jego kochana mama i tata. Poza tym,
gdyby mieli coś do g-gejów,to by go powstrzymali wcześniej, kiedy był jeszcze
Naruko.
-Byłem kobietą! Jak do brzmi! –zaśmiał się do siebie, wspinając się po schodach do
swojej sypialni. Dotarł do pokoju i walnął się do łóżka, a gdy rankiem w sobotę
wstał, czuł się całkowicie zdrowy.

12. Dwie walki

-Miałeś rację – szepnął Naruto, trzymając dłoń Sasuke. – Po tylu dniach w łóżku
spacer to to, czego mi było trzeba.

Sasuke ścisnął mocniej jego rękę, biorąc głęboki wdech.

-Tak, zupełnie inne powietrze, niż u nas w Konosze – powiedział Uchiha.

Właśnie wyszli z pizzerii i udali się na mały spacer po miasteczku, którego

nazwy Naruto nie przyuważył na znaku, gdy tu wjeżdżali. Pogoda była słoneczna, jak
na czerwiec przystało, dodatkowo wiał lekki, przyjemny wiaterek. Miasteczko było
ciche, i gdyby nie babcia na ganku jednego z domów, wydawałoby się wyludnione.
Dzięki temu nie wstydzili się iść za rękę. Wcześniej nie było to kłopotem, bo Naruto
wyglądał jak dziewczyna, lecz teraz nie mogli sobie pozwolić, by publicznie obnosić
się ze swoim związkiem. Naruto czuł się przez to trochę głupio, ale Sasuke chyba to
nie przeszkadzało. Tego dnia Uchiha ani razu nie wyglądał na człowieka, który
uciekałby myślami gdziekolwiek. Sasuke poświęcał mu sto procent swojej uwagi.

Dla Uzumakiego było wielką ulgą, występować w swojej własnej postaci, we

własnych ciuchach, swoich czarnych dżinsach i pomarańczowym podkoszulku.
Oddał już Ino jej rzeczy, podrzucił jej je jeszcze przed szkołą i przeprosił za brak
peruki i silikonowych piersi. Ino skwitowała to prychnięciem, powiedziała mu, że
dobrze, iż dostał od Kiby, według niej mu się należało i że jest frajerem. Spodziewał
się tego i nawet się nie przejął. Dzięki całej tej farsie zyskał Sasuke, wiec to wszystko
nie wydawało mu się już tak strasznie upokarzające. Teraz cała ta przebieranka
śmieszyła go.

Gorzej było, kiedy spotkał Kibę. Inuzuka obrzucił go kilkoma niewybrednymi

epitetami, ale w szkole nie zrobił mu nic więcej, a po lekcjach Naruto natychmiast
ulotnił się na spotkanie z Sasuke.
-Tak – przytaknął. – W ogóle zamykanie mnie w pokoju na tak długo z moim
ADHD… - pokręcił głową, a Sasuke zaśmiał się.

background image

W tym samym momencie usłyszeli wesołe, dziecięce śmiechy i spojrzeli w bok

drogi, którą szli, puszczając swoje dłonie.

Niedaleko drogi, na polu miedzy jakimiś budynkami, znajdowało się

ogrodzone siatką boisko, po którym ganiało się dziesięciu małych chłopaków, w
różnym wieku. Najstarszy wyglądał na jakieś trzynaście lat.

Naruto natychmiast skręcił i podszedł do siatki, patrząc, jak dzieciaki biegają

miedzy bramkami zrobionymi z jakichś drewnianych słupków. Naruto wsadził palce
między oczka siatki i przytknął do niej nos.
-Tak dawno nie grałem… - szepnął, patrząc, jak jeden z chłopaczków strzela bramkę.
Dzieciaki zaczęły wiwatować i rzucać się na siebie niczym piłkarze na Mistrzostwach
Świata. Sasuke stanął obok niego.
-A chcesz się ze mną zmierzyć na boisku? – zapytał.
-Jasne! – odkrzyknął uradowany Naruto, a Sasuke wyszczerzył zęby.
-Hej, dzieciaki! – krzyknął, ruszając w stronę bramki, która można było wejść na
teren boiska, a Naruto za nim. – Możemy się przyłączyć?!

Smarkacze przestali grać i spojrzeli na nich. Sasuke pchnął bramkę i weszli do

środka.
-Naprawdę chcecie z nami zagrać?! – zapytał jakiś dzieciak, jeden z tych mniejszych,
podbiegając do nich. Miał jasne włosy, ubrany był w czarne spodenki i zieloną
koszulkę, brakowało mu jednego zęba. – Serio?!
-Jasne – odparł Sasuke.
-Jeeeeeee!!! – zawołał jeden z dzieciaków. – Ja biorę czarnego! Ej, ty, czarny!
Będziesz w mojej drużynie! – krzyknął śmiało.
-Nie! – odparł inny, podbiegając. – Ten czarny będzie w mojej drużynie! I tak
wygrywacie!
-Zamknij się, Fred! – odkrzyknął kapitan wygrywającej drużyny. – Pierwszy
zaklepałem czarnego, nie chcę tego żółtego kurdupla!

Sasuke spojrzał na Naruto, który tylko wzruszył ramionami. Sasuke uniósł

ręce.
-Hola, hola! – zawołał. – Ja mam na imię Sasuke, a to jest Naruto – przedstawił ich. –
Rzućcie monetą i przestańcie się sprzeczać!

Dzieciaki spojrzały na niego chmurnie, a Uchiha westchnął i wyciągnął z

kieszeni monetę.
-Jak padnie orzeł – jestem z Fredem, reszka, z tym drugim – powiedział.

Sasuke rzucił monetą, po czym złapał ją i przyłożył do ręki. Odsłonił.

-Reszka – rzekł, pokazując monetę, a Fred zaklął dość szpetnie.
-To niesprawiedliwe! – zawołał.
-Może najpierw zobaczyłbyś, jak gram, a potem mnie oceniał – zauważył uprzejmie
Naruto, rozciągając się, a chłopak skrzywił się, prychnął, po czym odszedł. Naruto
spojrzał z uśmiechem na Sasuke. Nie tylko swojemu chłopakowi będzie w tym
meczu udowadniał swoją wartość. – To gramy?

Dzieciaki pokazały im, jak wygląda skład obu drużyn, po czym rozeszli się po

boisku. Rozpoczęli grę.

Naruto bawił się jak dawno nie miał okazji. Nie miał zamiaru przegrać, więc

starał się podwójnie, zwłaszcza że Sasuke nigdy niew idział, jak Naruto gra, a Sasuke

background image

był świetnym graczem. Jednak, gdy doszło do starcia między nimi, Uzumaki, który
jeden na jednego zawsze dawał sobie radę, odebrał mu piłkę i strzelił bramkę.

Jego drużyna zawyła z uciechy i ci najbliżej niego rzucili się, aby go uściskać.

-Hej, hej! Wystarczy tych przytulańsk! – zaśmiał się.

Jego drużyna wygrała mecz z przewagą trzech bramek. Uchiha grał świetnie,

ale Naruto był nieco lepszy, w końcu to była ta jedyna rzecz, którą umiał
perfekcyjnie. Cieszył się, że mógł pokazać Sasuke, jak dobrze gra.

Gdy mecz się skończył, cała drużyna rzuciła się na niego z wrzaskiem i

powaliła go na ziemię. Śmiał się, gdy go ściskali, a potem podniósł się dzięki pomocy
Sasuke, który podał mu rękę. On i Uchiha uścisnęli się.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że jesteś TAKI dobry?! – zawołał, patrząc na niego ze
szczerym uśmiechem. – Ty jesteś… niesamowity! Czemu Anbu cię nie chcieli?!
-Bo to frajerzy – odparł zarumieniony Naruto, a Sasuke jeszcze raz go uścisnął.
-Ty kurde… ty powinieneś grać w jakimś konkretnym klubie!
-Am… eee… dzięki – szepnął Naruto, w zakłopotaniu drapiąc się po tyle głowy.

Podziękowali chłopakom i odeszli stamtąd. Gdy tylko znaleźli się w miarę

daleko od boiska, Sasuke znów splótł swoją dłoń z jego dłonią.
-Cały czas mnie zaskakujesz – szepnął Sasuke, a potem pochylił się i nim Naruto
zdążył się cofnąć, skradł mu buziaka.
-Sasuke! – syknął Naruto, rozglądając się dookoła. – A jak nas ktoś zobaczy?!
-Nie przejmuj się – powiedział Sasuke. – Czy… czy może zostaniemy tu do jutra? –
zapytał, patrząc mu w oczy. Naruto spojrzał na niego z niedowierzaniem, a potem, w
lekkim szoku, skinął powoli głową. Sasuke pochylił się i znów go pocałował, tym
razem o wiele dłużej i namiętniej.

Poszli do motelu nad pizzerią. Gdy się meldowali, Naruto cały drżał, a gdy

wspinali się po schodach, wręcz dygotał. I ledwo zamknęli za sobą drzwi, Sasuke
zaraz porwał go w objęcia.
-Marzyłem o tej chwili – wyszeptał mu Uchiha do ucha. Naruto spojrzał na łóżko,
zajmujące centralną część małego pokoju. Obrócił się ku Sasuke i objął jego szyję.
-Może najpierw weźmiemy prysznic? – spytał szeptem, a Sasuke przesunął dłońmi
po jego plecach.
-Może weźmy go razem? – odpowiedział pytaniem. Uzumaki ponownie przytaknął,
lekko otępiały, a Sasuke pochylił się nad nim i znów połączył ich usta.

Naruto trzymał go kurczowo nawet wtedy, gdy szli do łazienki, a Sasuke

obejmował go chyba z jeszcze większą siłą. Prawie potknęli się o dywanik w łazience
i nie wyrżnęli o wannę. Wciąż się całując, zaczęli ściągać z siebie ubrania. Naruto
trzęsły się ręce, gdy rozpinał guziki koszuli Sasuke, natomiast Uchiha zachowywał
się tak, jakby był w swoim żywiole. Bez wahania pozbawił go koszulki i przyparł do
oszklonych drzwi kabiny prysznicowej, całując go po szyi. Uzumaki rozpiął ostatni
guzik, zsunął koszulę z jego ramion, a ta opadła na ziemię. Przesunął dłonią po
wyrzeźbionym brzuchu Sasuke, czując, jak chłopaka przechodzi dreszcz.
-Jesteś taki seksowny – wyszeptał, wspinając się dłońmi trochę wyżej. Zawadził o
sutki Sasuke. – Tak bardzo mi się podobasz…

Uchiha zmiażdżył jego wargi, rozpinając mu spodnie.Chwilę później i te

opadły na podłogę. Naruto, któremu dłonie wciąż lekko dygotały, rozpiął guzik

background image

dżinsów kochanka, a potem rozsunął mu rozporek. Zawahał się, czując, jak na twarz
wpełza mu rumieniec. To było trochę dziwne, tak rozbierać drugiego faceta…
-Naruto? – mruknął pytająco Uchiha, sunąc nosem po jego szyi. – Coś nie tak?
-Nie – odszepnął Uzumaki. – Wszystko… dobrze.

Odnalazł elektryzujące wargi ciemnowłosego, objął go jedną ręką za szyję, a

drugą zsunął mu spodnie z bioder. Obaj byli już w bieliźnie, pod którą i jednemu i
drugiemu robiło się z chwili na chwilę coraz ciaśniej.
-Już nie będziesz… protestował? – spytał Sasuke, muskając palcami gumkę od jego
bokserek. – Koniec ze wstrzemięźliwością?
-Tak! Och tak! – odparł Naruto, gdy dłoń Sasuke zjechała nieco niżej i potarła go tam
dość mocno. – Koniec!

Uchiha tylko się uśmiechnął, po czym wsunął mu rękę pod bokserki. Blondyn

jęknął, czując, jak dłoń Sasuke pieści go intensywnie. Drugą ręką Uchiha namacał
klamkę od drzwi prysznicowych i rozsunął je. Znaleźli się w kabinie, Naruto oparty o
chłodne płytki, Sasuke tuż przy nim. Uchiha zsunął sobie bieliznę i nogą wyrzucił ją
z kabiny, po czym pozbył się bielizny Naruto i ją również potraktował kopniakiem.
Zasunął drzwi.

Całowali się jak szaleni. Naruto nieśmiało zaczął pieścić męskość kochanka,

starając się robić to tak dobrze, jak robił mu Sasuke. Niewiele do niego docierało
prócz tego, co robił mu czarnowłosy. Jego wargi i jego poruszająca się dłoń były
teraz dla Naruto całym istniejącym światem. Kabina prysznicowa zawieszona była w
nicości, w czerni i wirze nijakich dźwięków, choć w głowie Naruto pulsowały
uderzenia jego serca, tak głośne, jakby ktoś obok niego walił w bęben.

Sasuke, nie odrywając się od jego ust, wymacał kurek i odkręcił wodę. Obaj

wzdrygnęli się, na chwilę przestając się całować, gdy uderzyła ich zimna fala. Zaczęli
się śmiać i po chwili ustawili wodę na letnią. Znów połączyli się w pocałunku.

Letnia woda spływała po ciele Naruto, słyszał charakterystyczny szum, jednak

to w ogóle do niego nie docierało. Bo przy nim był Sasuke, w końcu, nareszcie. I
Sasuke go dotykał, pieścił, jego wargi wędrowały mu po ciele, dłoń Sasuke
obejmowała jego męskość, a on rozpływał się w natłoku bodźców i wrażeń.

Dotykali się nawzajem zachłannie, szepcząc do siebie namiętne słowa. Sasuke

specjalnie przedłużał każdą pieszczotę, doprowadzając Naruto do granic
wytrzymałości. Wkrótce potem Naruto zaczął go błagać, by przestał się z nim bawić.
Sasuke ujął go wtedy za pośladki, palcami krążąc wokół jego wejścia, a Naruto,
lekko spięty, objął go jedną nogą, oddychając nierówno.
-Wciąż jesteś pewien? – spytał Uchiha, a Naruto przytaknął.
-Tak… proszę… - szepnął,przyciągając go do pocałunku. Pragnął go tak bardzo, że
nie był w stanie nad sobą panować.

Sasuke zaśmiał się cicho i całując go wsunął w niego jeden palec. Naruto

cofnął głowę i zaczerpnął powietrza. Czuł pewien dyskomfort, jednak świadomość,
że robi to z Sasuke odsuwała na dalszy plan wszelkie niedogodności. Sasuke zaczął
poruszać palcem, dostarczając mu przyjemności pomieszanej z delikatnym bólem.

Poruszali się we wspólnym, zgodnym rytmie, ich mokre, gorące ciała ocierały

się o siebie, na ścianach prysznica osiadła para, skraplając się i spływając w dół.
Sasuke dołączył drugi palec.

background image

-Ach! – jęknął Naruto, wyginając się lekko.
-Wszystko… dobrze? – spytał Uchiha, a Naruto znów tylko przytaknął.
-Ja po prostu… ach! Ja wcześniej nie…
-Wiem – odparł Sasuke, uśmiechając się lekko. – Jesteś tylko mój…

Naruto nie skomentował kolejnej ckliwej gadki, tylko przylgnął do niego

ściślej, całując go za uchem. Sasuke odchylił nieco głowę i westchnął, gdy Naruto
puścił jedną ręką jego szyję i przesunął ją w dół po jego torsie, docierając do krocza.
Ponownie zaczął go pieścić. Ich wargi walczyły ze sobą o dominację, czego
wcześniej nigdy między nimi nie był. Naruto czuł wszystko tak wyraźnie, tak
głęboko…

Przy trzecim palcu Naruto znów przestał dogadzać kochankowi i objął go

mocno, cicho pojękując. To akurat bolało i Naruto czuł, że jeszcze chwila, a napięcie
sprawi, że eksploduje…
-Sa… Sasu… ke – wysapał, poruszając biodrami w rym ruchów jego dłoni. Świat
zamazywał mu się przed oczami, cały czas miał uchylone usta i woda mu do nich
spływała. Uchiha wyciągnął swoje palce z jego wnętrza.
-Będzie bolało – wyszeptał mu do ucha. – Może… się odwrócisz…?
-Nie… nie chcę tak – jęknął Naruto, przylegając do niego ściśle, a Sasuke zaśmiał się
i mocno ucałował jego czoło.
-A więc dobrze – szepnął.

Sasuke złapał go za pośladki i podniósł, a zdumiony Naruto sapnął i spojrzał

mu w oczy. Sasuke uśmiechnął się cwaniacko i pchnął go na chłodną ścianę, a
Naruto, w odpowiedzi na to dość brutalne potraktowanie jego osoby, zaczął go
całować, gryząc w wargi. Uchiha nie pozostał mu dłużny, tylko namierzył jego
wejście i wsunął się do środka jednym pchnięciem, jeszcze nie cały, ale to
wystarczyło, by Uzumaki wygiął się i jęknął, czując ból. Sasuke nie dął mu jednak
pojękiwać, tylko zaraz zaatakował jego wargi i całując go, zaczął się ostrożnie
poruszać. Znów zlali się w tym samym rytmie, stali się jednością, jednocześnie
tocząc ze sobą namiętną bitwę.

Przy każdym pchnięciu Sasuke Naruto przechodził dreszcz rozkoszy, a gdy

czarnowłosy się wysuwał, po kręgosłupie przebiegały mu ciarki. Gdy obaj
przyzwyczaili się do tej pozycji i znaleźli taki splot swoich ciał, by Naruto nie zsuwał
się w dół, dłoń Sasuke zawędrowała na jego męskość i objęła ją, trąc intensywnie.
Naruto z całej siły zacisnął powieki, wbijając paznokcie w kark Sasuke. Tego
wszystkiego było za wiele… nie zniesie tego… to…
-Ach! – wyrwało mu się głośno, gdy doszedł. Zaczął dyszeć, a Sasuke przyparł go
mocniej do prysznicowej, mokrej ściany i przyspieszył ruchy swoich bioder, aż w
końcu i on doszedł w jego wnętrzu, z imieniem Naruto na ustach.

Blondyn opuścił nogi i stanął na płytkach, drżąc na całym ciele. Sasuke

trzymał go za biodra; obaj oddychali znacznie szybciej, niż normalnie. Naruto, gdy
tylko uspokoił swój oddech, uniósł oczy i spojrzał na Sasuke, a ten odwzajemnił to
spojrzenie. Uśmiechnął się i przyciągnął go do kolejnego pocałunku.

Spłukali z siebie ślady namiętności, wytarli motelowym ręcznikiem i nadzy

wrócili do pokoju. Ich ciała ponownie się ze sobą splotły na dużym, hotelowym
łóżku. Obaj siebie pragnęli i nie mieli dość.

background image

Tej nocy dla Naruto istniał tylko Sasuke, a cały świat nie miał znaczenia. Nie

było ważne, że Uchiha poznał go jako kogoś zupełnie innego, ważne było, że teraz
akceptował go takim, jakim był. Naruto pamiętał wyraźnie każdy szczegół tej nocy,
każdy ckliwy, banalny, wyszeptany przez roznamiętnionego Sasuke tekst, każde
swoje westchnienie rozkoszy, każdy pocałunek, a nawet każde spojrzenie w oczy.
Będąc z Sasuke miał wrażenie, że ma już wszystko…

Późną nocą, a może bardziej nad ranem, leżeli na łóżku i trzymali się za ręce,

rozmawiając o sprawach zupełnie nieważnych. Wtedy właśnie Sasuke uniósł się
lekko na łokciach i spojrzał mu w twarz, uśmiechając się zagadkowo.
-Mam pewien pomysł – wyszeptał nieco ochrypłym głosem.

Epilog

Naruto Uzumaki przestępował z nogi na nogę, raz po raz strzepując dłonie. Miał to z
nerwów, zawsze tak było.

Stojący naprzeciw niego, nieco ekscentrycznie ubrany, długowłosy trener Taki

o imieniu Orochimaru patrzył na niego zza szkieł swoich ciemnych okularów. Jak dla
Naruto, to wyglądał na zboczeńca, jednak Sasuke tłumaczył mu, że „Oro” tylko tak
wygląda, a tak naprawdę to wporzo gość. Uzumakiemu jednak nie pasowała jego
czarna, rozpięta pod szyją koszula, chorobliwie blada cera, szpanerskie okulary i
opinające tyłek, czarne spodnie. Jego badziewny roleks i łańcuszek na szyi dopełniały
obrazu alfonsa.
-Wpuszczam cie na boisko tylko dlatego, że Sasuke za ciebie poręczył – rzekł facet, a
Naruto skinął głową.
-Jasne! – odpowiedział Naruto, emanując gotowością. – Dam z siebie wszystko!

Spojrzał w bok, na Sasuke, który poprawiał sobie getry, a Uchiha zerknął na

niego. Na twarz Uzumakiego wpełzł rumieniec, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały.
Odkąd zaczęli się ze sobą kochać, nie mógł spokojnie na niego patrzeć, zawsze
przypominały mu się fajniejsze momenty i zaczynał mieć zboczone myśli, w których
Uchiha robił mu to i owo i jeszcze tamto i…

Potrząsnął głową i obrócił się tyłem do Sasuke, mając nadzieję, że jego

zboczenie nie przeszkodzi mu w grze w piłkę. Orochimaru zmierzył go od stóp do
głów.
-To tak się rzeczy mają – szepnął tak, że tylko Naruto go usłyszał, po czym odszedł.
Naruto odprowadziłg o wzrokiem aż do wyjścia z szatni. Sasuke klasnął w dłonie.
-Drużyno! – zawołał, a wszyscy na niego spojrzeli. Sasuke wszedł na ławkę, by
znaleźć się nieco wyżej. Zerknął na Naruto, a potem wziął głęboki oddech. – Anbu to
banda frajerów i żadni przeciwnicy! – zawołał, a członkowie jego drużyny głośno mu
przytaknęli, śmiejąc się. – Jednak dziś musimy pokazać coś więcej! Wszyscy wiemy,
kto będzie siedział na trybunach i czego szuka! Dajmy mu to, czego chce!

Drużyna zaczęła gwizdać i klaskać, wiwatując. Sasuke zeskoczył z ławki i

uściskał niektórych kumpli, gdy zaczęli wychodzić z szatni. Na sam koniec podszedł
do niego.
-Daj z siebie wszystko – rzekł, a Naruto skinął głową.
-Dam! – obiecał, a Uchiha uśmiechnął się do niego, pochylił i pocałował go. Później

background image

razem opuścili szatnię.

Grali na dużym stadionie FC Konohy. Gdy Naruto wyszedł na murawę, jego

serce waliło jak szalone, a uśmiech nie spełzał z twarzy. Uczucie, jakiego
doświadczał były innym wymiarem miłości, był miłością do swojej pasji. Jeszcze raz
zerknął na Sasuke, a potem wraz z drużyną podszedł do trenera.

Wysłuchał przemowy Orochimaru, cały drżąc z ekscytacji. Dzięki temu, że

odwiedzał treningi Taki, a w ostatnim z nich uczestniczył, znał taktykę bardzo dobrze
i mógł bez problemu przyłączyć się do graczy.
-Powodzenia! – rzekł na koniec Orochimaru, spoglądając na swoją drużynę, a
wszyscy zakrzyknęli głośno i rozbiegli się po boisku.

Naruto zajął swoją pozycję patrząc, jak ci z Anbu gapią się na niego

wytrzeszczonymi oczami. Pomachał do Kiby, po czym zerknął na Sasuke, a ten
uśmiechnął się do niego. Obaj grali w ataku.

Naruto zerknął na gigantyczne, otaczające ich trybuny. Dwa sektory zajęte

były przez zaproszonych gości oraz rodziny piłkarzy. Gdzieś tam, w tym
nierozpoznawalnym z tej odległości tłumie siedział selekcjoner z FC Konohy. Naruto
przełknął ślinę, zerknął na sędziego, który właśnie rzucał monetą, a potem przymknął
oczy. Gdy je otworzył, zabrzmiał gwizdek i gra się zaczęła. Mimo iż to Anbu
zaczynali, Sasuke zaraz odebrał im piłkę i podął do niego. Tego dnia wszystko się
miało zmienić o sto osiemdziesiąt stopni.

Mecz trwał, a Taka z każda chwilą zyskiwała przewagę, aż w końcu, w

trzynastej minucie Naruto, z podania Sasuke, strzelił pierwszą w tym meczu bramkę.
Później poszło już z górki – drugą bramkę strzelił Sasuke, jeszcze w pierwszej
połowie, a w drugiej Naruto znów dał popalić Anbu, a przede wszystkim Kibie, i
strzelił ostatnią, trzecią bramkę. Przeciwnicy przegrali do zera.

Gdy po dziewięćdziesięciu minutach sędzia odgwizdał koniec meczu, cała

drużyna wybuchła wiwatami, podobnie jak trybuny, i rzuciła się na Uzumakiego.
Został powalony na ziemię i śmiejąc się, oddawał uściski kolegów, kątem oka
widząc, jak ci z Abnu klnąc, rzucając mu zawistne spojrzenia.

Skądś tuż przed jego nosem pojawiła się dłoń Sasuke. Naruto wyciągnął rękę,

złapał ją i wstał. On i Sasuke objęli się, śmiejąc, a potem cofnęli. Wiele rąk klepało
ich po plecach, drużyna gratulowała sobie nawzajem. W pewnym momencie Naruto
odwrócił wzrok od czarnych tęczówek Uchihy i zerknął w stronę trybun.

A stamtąd, wprost ku nim, szedł trener Orochimaru, a obok niego jakiś wysoki,

białowłosy mężczyzna z podkładką do notowania w ręku. Gdy jego i Naruto oczy się
spotkały, skaut z FC Konohy uniósł rękę w powitalnym geście. Naruto skinął mu
głową, śmiejąc się głośno i znów uścisnął Sasuke.

KONIEC


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tatuś by ayanami sasunaru
Closure to Discussion by R Popescu on bearing capacity of spatially random c f soils
Closure to Discussion by R Popescu on bearing capacity of spatially random c f soils
Nixon on Threat to Pakistan by Soviets India
Whittaker E T On an Expression of the Electromagnetic Field due to Electrons by means of two Scalar
Differential Signals, Rules to Live By
50 Things you're not supposed to know by Russ Kick
US5 come?ck to me?by
Schine?thleen Ona to ja
to co by-o w tym roku, inżynieria genetyczna, inż genetyczna, Inzynieria genetyczna - zagadnienia
obliczenia formy wtryskowej to lamki by swiat3k
Differential Signals, Rules to Live By
Like Leaves to a Tree by Julie Bozza
The How To Guide by Stavanger1 & Kinolaughs (Incomplete 1 6)
Dymna Anna Ona to ja
KOD RAMKA TŁO NIEBIESKIE GWIEZDZISTE GIF ONA SPI ON ZAGLĄDA I TEKST
Famous Five 20 Five Have A Mystery To Solve By Enid Blyton

więcej podobnych podstron